Renesans 10, Okiem szlachcica


Okiem szlachcica. „Krótka rozprawa...” M. Reja

Rzeczpospolita szlachecka XVI wieku to państwo o ustroju feudalnym, dlatego najważniejsze w niej grupy społeczne to szlachta i chłopi. Ta pierwsza, sprawująca poprzez sejmowych reprezentantów realną władzę w państwie, z którą liczyć się musiał nawet sam król, była klasą społeczną fundamentalną dla gospodarczego, politycznego czy nawet militarnego oblicza państwa. Od niej zależał zrąb ustrojowy państwa, które z biegiem czasu stawało się coraz wyraźniej instrumentem w rękach jednej, w dodatku mało świadomej, warstwy. Zanim to jednak nastąpiło, warto wrócić do wieku XVI, kiedy to przywileje szlacheckie dopiero stawały się faktem. Interesującym świadectwem tego okresu jest wydana w roku 1543 Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem pióra M. Reja z Nagłowic. Waga tego dzieła polega przede wszystkim na zamknięciu w polemice najpopularniejszych wówczas kwestii politycznych i społecznych. Wyłaniający się stąd portret społeczeństwa polskiego stanowić może dobry punkt wyjścia dla zrozumienia historii wzlotów, upadków i ostatecznej klęski Korony Polskiej. Rej bowiem, jako doskonały obserwator otaczającego go świata, a przy tym umysł tyleż nie kształcony, co genialny, przedstawił skupione jak w soczewce zarówno ważne jak i banalne sprawy swej epoki.

Zamysł tego dzieła opiera się na spotkaniu przedstawicieli trzech warstw społecznych: szlachty, chłopstwa i duchowieństwa. Ich rozmowa przekształca się w przytaczanie wzajemnych zarzutów i odpieranie ataków oraz pomówień. Z niepisanego dialogu łatwo odczytać echa dokonujących się w całym państwie zmian. Rej nie jest bynajmniej autorem obiektywnym - w toczącym się sporze dość wyraźnie opowiada się za Panem, z którym łączy go klasowe pokrewieństwo.

Z jego ust pada ugruntowana krytyka obyczajów duchowieństwa, które, porzuciwszy troskę o życie duchowe, oddało się zbytkom i gromadzeniu bogactw, zapomniane zostały liturgiczne obowiązki, a jeśli nawet nabożeństwa bywają odprawiane, to w sposób niestaranny, lekceważący Boga i wiernych. Przyczyną tego jest lenistwo kleru oraz starania o sprawy doczesne:

Aboć się ten ksiądz z nas śmieje?

Mało śpiewa, wszystko dzwoni.

Msza nie była jako łoni. (...)

Jutrzniej - tej nigdy nie słychać,

Podobno musi zasypiać;

Odśpiewa ją czasem sowa,

Bo więc księdzu ciąży głowa.

A wżdy przedsię jednak łają,

Chocia mało nauczają”.

Dołącza się do tego zarzut zaniedbania obowiązku nauczania wiernych. Kler, zamiast wyjaśniać i krzewić Boże prawdy, potrafi tylko ganić za ich nieprzestrzeganie. W ten to sposób Kościół jako instytucja staje się karykaturą pobożności, uosobieniem religijności fałszywej, odwoływania się do zabobonów. Dowodzą tego na przykład organizowane święta odpustowe. Pan demistyfikuje tego typu uroczystości jako tylko i wyłącznie okazje do wzbogacenia się duchowieństwa. Stara się ono mówić wiernym, że jeśli złożone zostaną odpowiednie ofiary, wtedy opieka Boga i świętych skutecznie uchroni od nieszczęść:

Aboć wezma, abo co daj,

Tak kazał święty Mikołaj,

Bo jeśli mu barana dasz,

Pewny spokój od wilka masz.

Dobry też lenart dla koni.

Dla wieprzów święty Antoni.

Więc świętego Marka chwali,

Więc Piotra, co kopy pali”.

Liturgiczny ołtarz wygląda w tym czasie niczym kram na targowisku, zaś ksiądz niczym gospodarz, który skrzętnie podlicza, mierzy, waży swój majątek ofiarowany przez wiernych w zamian za obietnicę uzyskania odpustu. Wszystko w oczach pana jest więc tylko fikcją, koślawym parawanem dla materialnych ambicji kleru, który zapomniał już dawno o swoim prawdziwym posłannictwie.

Pleban nie potrafi odeprzeć zarzutów Pana, nie chcąc pozostać jednak ofiarą i winnym wszelkich nieprawości ucieka się do ataku na postawę szlachty, której wytyka przede wszystkim brak elementarnej troski o dobro Rzeczypospolitej. Polityczna głupota uderza głównie w zachowaniu posłów, którzy z sejmu uczynili urząd do załatwiania własnych, partykularnych interesów:

Boć i owi z pustą głową

Co je rzekomo posły zową

Więcej też sobie folgują,

A to, co jem trzeba, kują,

Bo jedni są co się boją,

Drudzy o urzędy stoją”.

Organ władający państwem jest więc chory wewnętrznie; toczy go choroba moralnego zepsucia, w imię którego porzucone zostały sprawy państwowe, wspólne. Teraz tematem obrad i sporów jest rozdzielenie ważnych i przynoszących dochody urzędów.

W środku tego sporu pozostaje Wójt, którego zarówno szlachcic, jak i ksiądz próbują przekonać do słuszności swych racji i zniechęcić do stanowiska przeciwnika. On jednak pozostaje ciągle z boku, w każdym z nich widząc swego prześladowcę. Popiera zarzut pana, gdy ten wytyka klerowi umiłowanie dóbr materialnych, jednak nie stać go na krytycyzm wobec nauki Kościoła, którą interpretuje w sposób prostacki. Dla niego, bez względu na działalność i wartość instytucji, Kościół gwarantuje zbawienie i to mu wystarcza. Dlatego zaprzecza argumentom szlachcica odnoszącym się do tego problemu, mówiąc:

Miły panie, my prostacy,

A cóż wiemy nieboracy?

To mamy za wszystko zdrowie,

Co on nam w kazanie powie:

Iż gdy wydam dziesięcinę,

Bych był nagorszy nie zginę”.

Szlachcic jest o tyle w opinii chłopa uczciwy, że piętnuje Plebana jako tego, który bogaci się kosztem innych. Jednak na takie zarzuty narażony jest i pan. Wójt, zajmując najniższy szczebel w drabinie społecznej, czuje się wykorzystywany przez wszystkich:

Ksiądz pana wini, pan księdza,

A nam prostym zewsząd nędza. (...)

Urzędnik, wójt, szołtys, pleban,

Z tych każdy chce być nad nim pan”.

I rzeczywiście, Wójt - jako poddany wszystkich - otrzymuje od Pana ostrą reprymendę, w której przypomina mu się, że i wśród chłopów jest wielu utracjuszy i niegodziwców, a także, że on jako prostak nie ma prawa tak się wyrażać.

Zaprezentowane w Krótkiej rozprawie... wzajemne posądzenia, przedstawione zarzuty i kontrargumenty dobrane zostały bardzo starannie. Łatwo zauważyć, że - zgodnie z poglądami samego autora, przypomnijmy wyznawcy kalwinizmu - w najbardziej niekorzystnym świetle przedstawiony zostaje stan duchowny, którego reprezentantom zarzuca się wszystko, co najgorsze. Przypisuje im się moralne zepsucie oraz intelektualne ograniczenia, hipokryzję i zabobonność. W nieco bardziej pozytywnym świetle pojawia się stan chłopski, ukazany jako prostacki, i w związku z tym podatny na manipulacje. Wójt potrafi tylko zgłaszać roszczenia i krytykować, prezentując postawę konformizmu oraz lenistwa.

Najmniej uwag krytycznych wypowiedzieć można o wiodącej prym w toczonej dyspucie postaci Pana. Wypowiedź Plebana, który obwinia szlachtę o hołdowanie prywacie oraz polityczną bezmyślność jego (tzn. Pana), bezpośrednio nie dotyczy, nie jest bowiem posłem. Występuje on nawet jako oponent wobec dworskich i sejmowych obyczajów, przeprowadzając rzeczową krytykę prowadzonej przez rządzących polityki.

Tak więc Rej w swym znakomitym dialogu pokazał Rzeczpospolitą oglądaną oczyma przeciętnego, co nie znaczy bezmyślnego, szlachcica. Nie będąc zaangażowany w polityczne spory klarownie wyłożył swą opinię o ważnych kwestiach społecznych i politycznych. Trudno tu jednak nie zauważyć także rozprawy zagorzałego kalwinisty z katolickim klerem; rozprawy równie znakomitej jak apoteoza siebie - szlachcica.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
I. EPOKA WIELKICH ODKRYĆ GEOGRAFICZNYCH,RENESANSU I REFORMACJI, 10.Demokracja szlachecka, Marek Bies
RENESANS 10
Tworczosc szlachecko ziemianska jako kontynuacja tradycji renesansowych, Twórczość szlachecko ziemia
Wyklad 2 - Szlachta i arete - 11.10.10 r, Teoria kultury (koziczka)
07.10.25 Renesans i barok
10. sredniowiecze, LEKTURY, ZAGADNIENIA Średniowiecze, renesans, barok
Chazbijewicz Selim SZLACHTA TATARSKA 10
10 Metody otrzymywania zwierzat transgenicznychid 10950 ppt
10 dźwigniaid 10541 ppt
wyklad 10 MNE
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
10 budowa i rozwój OUN
10 Hist BNid 10866 ppt
POKREWIEŃSTWO I INBRED 22 4 10

więcej podobnych podstron