rodzina, To nie Twoja wina, To nie Twoja wina, bardzo wielka wina / 02 styczeń 2008


To nie Twoja wina, bardzo wielka wina / 02 styczeń 2008
Agnieszka Widera-Wysoczańska

0x01 graphic

Po ukazaniu się artykułu "Nikomu nie powiedziałam" ("Charaktery" nr 9/97) Czytelniczki pytały: "Czy ktoś może mi pomóc?", "Czy kiedyś będę mogła żyć normalnie?", a także: "Jak mam pomóc córce, która została skrzywdzona przez swojego dziadka? Nigdy nie rozmawiałyśmy ze sobą o tym zdarzeniu, jednak już nie mogę dłużej milczeć". Otrzymywałam także listy od kobiet, które opisywały zmiany w swoim życiu po uczestnictwie w terapii psychologicznej.

Jednak wiele kobiet nie wie o możliwości leczenia doznanych ran i tworzenia lepszego życia. Postanowiłam więc opisać najistotniejsze kroki na drodze zdrowienia osób dorosłych po doznanej w dzieciństwie czy młodości przemocy seksualnej, które występują podczas terapii indywidualnej i grupowej. Niektóre osoby długo rozważają czy „gra jest warta świeczki”, gdy jednak zaryzykują, szybko widzą zmiany w swoim życiu.

Zgłaszają się na terapię z wielu powodów. Część z nich nie może dłużej poradzić sobie z obniżonym poczuciem własnej wartości oraz z bezsilnością w życiu. Czują się głupie i nieatrakcyjne. Nienawidzą swojego ciała. Kobiety uzależnione od jedzenia nadmiernie tyją. Inne odchudzają się do granic możliwości. Niektóre zgłaszają się do specjalisty zajmującego się bulimią. Inne zaniepokojone są trudnościami w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, brakiem zaufania do nich, czy lękiem przed odrzuceniem. Część kobiet boleśnie odczuwa brak szczęśliwych partnerskich związków. Zauważają, że im więcej ktoś okazuje im ciepła, tym bardziej zamykają się w sobie. Mężczyzn nienawidzą lub boją się ich, choć często czują się uzależnione od swoich partnerów. Odczuwają niechęć do kontaktów intymnych, więc nie pozwalają się dotykać lub nie doznają przyjemności, blokując odczucia płynące z ciała. Kobiety uzależnione od seksu poszukują wielu partnerów, a potem czują niesmak i narastające poczucie winy. Sądzą, że seks to jedyna rzecz, do jakiej się nadają i że tylko przez kontakty intymne mogą doświadczyć ciepła i miłości. Wiele kobiet zgłasza się na terapię przerażone swoimi napadami agresji wobec dzieci czy partnera oraz niemożnością okazywania im uczuć. Jeszcze inne zmęczone są wieloletnim przygnębieniem lub niekontrolowanymi huśtawkami nastroju. Nie radzą sobie z wewnętrznym chaosem. Przychodzą młodzi ludzie z samookaleczeniami czy uzależnieniem od narkotyków, z myślami samobójczymi. Niektóre kobiety trafiają do grup terapeutycznych dla kobiet maltretowanych w małżeństwie. Pewna grupa osób zgłasza się na terapię, aby zminimalizować konsekwencje bolesnej przeszłości; przeważnie są to osoby z rodzin alkoholowych. Niektóre osoby nie mają wspomnień dotyczących sytuacji przemocy, a jedynie niewyraźną intuicję. Inne pamiętają sytuacje wykorzystania seksualnego z dzieciństwa czy młodości, jednak nie łączą swych problemów z doznaną przemocą. Wiele kobiet ma jednak świadomość wpływu doznanego molestowania na ich aktualne życie.

Jednym z pierwszych kroków powrotu do zdrowia jest stopniowe odpamiętywanie doznanych krzywd. Gdy osoby przypominają sobie sceny z przeszłości, coraz zrozumialsze stają się dla nich uczucia i zachowania w ich obecnym życiu. Przynosi im to ulgę i zmniejsza wewnętrzny chaos. Uzyskując kontrolę nad wspomnieniami, nie są już przez nie nękane, często w najbardziej nieodpowiednim momencie. Proces ten porównywany jest do układania puzzli, w których jest coraz mniej pustych miejsc. Większość osób podczas terapii po raz pierwszy w życiu może opowiedzieć o bolesnej tajemnicy. Wielu dorosłych molestowanych w dzieciństwie czy młodości niemal przez całe życie było osamotnionych w swoim cierpieniu. Dlatego mówienie podczas traumy ma głęboki sens: „Uff Đ nareszcie nie jestem z tym sama. W końcu nie muszę się bać, że to wyjdzie na jaw. Co za ulga.”

Zaraz po ujawnieniu u wielu dzieci obserwuje się szybkie ustępowanie ostrych objawów doznanej przemocy seksualnej. Także dorośli czują się silniejsi, podejmują ryzyko budowania otwartych kontaktów z innymi ludźmi. Mogą być dumni z siebie, ponieważ przełamując milczenie pomagają także innym. Te wstępne korzyści bywają podstawą myślenia niektórych osób, że ich terapia skończy się po opowiedzeniu o krzywdzie, uświadomieniu jej sobie oraz nazwaniu uczuć. Po wielu miesiącach leczenia śmieją się jednak z takiego myślenia. Mówienie nie może ograniczać się tylko do ustalania szczegółów zdarzeń oraz nazywania uczuć. Jest ono tylko jednym ze sposobów doprowadzania do głębokich zmian w życiu osoby. Już od samego początku odnajduje ona swoje mocne strony. Warto także wspierać ją w poszukiwaniu różnych dróg wyjścia z sytuacji trudnych, w budowaniu możliwości wyborów zastępujących poczucie bezradności, przywracających autonomię oraz poczucie własnej siły. Bardzo ważne jest wyobrażenie sobie siebie, swojego odczuwania i postępowania w przyszłości, po zakończonej terapii. Sięganie do tych konstruktywnych wyobrażeń niejednej osobie pozwoliło przetrwać chwile zwątpienia. Chęć rezygnacji z terapii jest powodowana lękiem przed konfrontacją z trudnymi problemami, które domagają się rozwiązania. Przerwanie terapii w tym momencie jest najgorszą rzeczą, którą można zrobić.

Nadszedł czas na poszukanie bezpieczeństwa i oparcia w środowisku. Często po pierwszej doznanej uldze nadchodzi lęk, przygnębienie, zażenowanie czy wstyd. Aby osoby skuteczniej mogły poradzić sobie tymi uczuciami, umawiają się z zaufanym człowiekiem, że będą korzystać z jego wsparcia w sytuacjach kryzysowych. Jest to ważny moment, ponieważ osoby wykorzystywane seksualnie, bojąc się innych i nie wierząc im oraz nie ufając własnym reakcjom, mają kłopoty ze znalezieniem kolegów czy przyjaciół. Trudno im odbudować zaufanie tak brutalnie zburzone w dzieciństwie. Podczas terapii mogą zaryzykować bliskość z ludźmi oraz stopniowo odbudowywać swoje możliwości panowania nad otoczeniem.

Niezmiernie ważne w procesie zdrowienia jest uświadomienie sobie, że jest się bez winy, że nie ponosi się żadnej odpowiedzialności za doznaną przemoc. Dramatyczna jest sytuacja, gdy kobieta wspominająca przemoc doznaną w wieku  pięciu lat mówi: „To była moja wina, bo czekałam na ojca, żeby do mnie przyszedł. Jego dotyk sprawiał mi przyjemność”. W procesie zdrowienia poznaje się źródła pojawiającego się u osoby pokrzywdzonej niesłusznego poczucia winy i wstydu. Najczęstszymi przyczynami są uwodzące lub zastraszające zachowania sprawcy, oskarżające zasady i reakcje rodziny czy środowiska oraz społeczne stereotypy, perfidnie obwiniające osobę pokrzywdzoną i niesłusznie usprawiedliwiające sprawcę.

Osoby, które oskarżały siebie za doznawaną w dzieciństwie przyjemność „seksualną”, w procesie zdrowienia uświadamiają sobie, że odczuwanie jej jest naturalną reakcją organizmu na dotyk i nie są za nią odpowiedzialne. Gdy dziecko nie otrzymuje bliskości w zdrowej formie, lgnie do osób, które dają ją w „jakikolwiek” sposób.

Zrozumienie, że przemoc nie jest winą osoby, wiąże się z rozwijaniem zaufania do siebie i stwierdzeniem, że to co się zdarzyło w życiu, było przemocą seksualną i naprawdę miało miejsce. Osoba całe lata zmuszona była minimalizować problem, godzić się na lekceważenie ze strony innych oraz oszukiwać siebie i innych, że nic się nie stało. Ważne jest więc odbudowanie zaufania do własnej intuicji, uczuć, wspomnień, objawów somatycznych oraz doświadczanych w aktualnym życiu konsekwencji, które boleśnie informują, że przemoc miała miejsce. W ten sposób osoby odtwarzają utraconą wiarę w sens, porządek i sprawiedliwość świata.

Wyjątkowo wzruszającym momentem zdrowienia jest troska o swoje wewnętrzne dziecko. Osoby wykorzystane seksualnie w dzieciństwie nienawidzą siebie za to, że były małe, za własne potrzeby, za bezsilność, za to, że je wykorzystano. Wiele osób nie pamięta, że w ogóle miały dzieciństwo. Nie mając kontaktu z małym dzieckiem wewnątrz siebie, równocześnie zagubiły swoje poczucie wartości, siłę, pewność siebie, zdolność odczuwania radości i spontaniczności, czy ufności w siebie i w ludzi. Uważają, że okazywanie uczuć może tylko wpędzić w kłopoty i doprowadzić do bolesnego odrzucenia. Podczas zdrowienia zadają swemu wewnętrznemu dziecku pytania: „Czego Ci zabrakło?”, „Czego potrzebujesz?”, „Co mogę teraz dla Ciebie zrobić, abyś czuło się bezpiecznie i dobrze ze mną?” Czasami, nie czując istnienia tego dziecka, wyobrażają sobie potrzeby swej córki, syna lub innego małego człowieka. Gdy wewnętrzne dziecko rozwija się otoczone opieką, ciepłem i w poczuciu miłości, osoby dorosłe docierają do swojego poczucia wartości, pewności siebie, siły, potrzeb oraz wewnętrznego spokoju.

Odczuwają także głęboki żal i poczucie krzywdy, ponieważ straciły wiele w życiu: beztroskie dzieciństwo, niewinność, kochających rodziców, bezpieczeństwo, ufność w ludzi, wiarę w siebie, przeżywanie cielesnej przyjemności, szczęśliwe dorosłe życie, a nawet dziadków dla swych dzieci. Podczas terapii, wyrażając uczucia głębokiego żalu, krzywdy i smutku żegnają się z przeszłością i z nierealistycznymi marzeniami, że pewnego dnia otrzymają ochronę, zrozumienie, ciepło i miłość od swoich rodziców. W zamian, zyskując realistyczne spojrzenie na złe i dobre chwile ze swej przeszłości i teraźniejszości, uczą się z nich, jak kształtować swą przyszłość, która zaczyna się dla nich już teraz.

Ważnym momentem powrotu do zdrowia jest wyrażenie gniewu oraz odróżnienie złości od przemocy. Osoby uświadamiają sobie, że uczucie złości samo w sobie nie jest destrukcyjne. Gniew, którego nie wolno im było wyrażać, staje się naturalną odpowiedzią na doznaną przemoc, energią dającą siłę na zmianę życia. W procesie zdrowienia ludzie uczą się korzystać z gniewu w konstruktywny sposób, kierując go w stronę sprawcy, oskarżających członków rodziny czy nieczułej społeczności. Okazując złość nie negują jednocześnie dobrych chwil, które doznały w życiu. Dbają o to, by złoszcząc się nie niszczyć siebie i innych, by przerwać „koło przemocy”. Aby wyrazić złość mówią o niej, krzyczą, piszą listy, biją w poduszkę, tańczą taniec złości, czy wyobrażają sobie, jak biją sprawcę, po to by nie uczynić tego w rzeczywistości. Czasami na „dobry początek” łatwiej jest im wyrażać swój wielki gniew w odpowiedzi na krzywdę innej osoby. Gdy już zaprzyjaźnią się ze złością, staje się ona naturalną częścią ich życia. Okazują ją na bieżąco, w sposób bezpieczny i konstruktywny. Dla niektórych osób „najsłodszą zemstą” jest prowadzenie po prostu szczęśliwego życia! Wyrażenie złości pozwala osobom korzystać z dobrych sytuacji z przeszłości. Czerpią z nich wiedzę do budowania aktualnego życia. Uświadamiają sobie, że nauczyły się dobrze ochraniać siebie, być uważnym w związkach z ludźmi, by nie dać się boleśnie zranić. Dbają o to, by reagować na krzywdę dziecka. Są wytrwałe, samodzielne i potrafią dążyć do sukcesu. Uważnie kształtują własną rodzinę.

Najważniejsze w procesie zdrowienia jest wybaczenie samemu sobie. Osoba może nigdy nie chcieć przebaczyć sprawcy i nie ochraniającym jej członkom rodziny i taka postawa jest w porządku. Podczas indywidualnej sesji terapeutycznej usłyszałam: „Wybaczyć!? Nie chcę wybaczyć osobom, które skradły mi 35 lat życia. Wielokrotnie dawałam matce i ojcu szansę zadośćuczynienia. Teraz jest już za późno”. Sugerowanie „wybacz i zapomnij” jest charakterystyczne dla tych, którzy czują się źle ze swoją złością. Wybaczenie nie może być rezultatem nacisku z zewnątrz. Gdy jednak przyjdzie samo, dla niektórych osób jest siłą wspomagającą zdrowienie.

Natomiast wybaczyć sobie oznacza zaakceptować, że ma się ciało, własne potrzeby, czuje się przyjemność, ale także to, że tak długo nie dbało się o siebie. Oznacza też wzięcie odpowiedzialności za obniżoną umiejętność ochrony własnych dzieci czy wybuchy agresji wobec nich i innych osób oraz zamianę tych zachowań na opiekę i partnerstwo. Wybaczyć sobie oznacza pokochać siebie.

Przychodzi czas na ujawnienie przemocy w środowisku i konfrontację ze sprawcą czy członkami rodziny. Osoba decyduje się na to, ponieważ chce potwierdzenia, że przemoc rzeczywiście miała miejsce, pragnie usłyszeć brakujące wspomnienia, chce żeby sprawca poznał jej ból, a reszta rodziny wiedziała, co się naprawdę zdarzyło. Ludzie pragną wyrazić złość, powiedzieć o swej nienawiści, chcą sprawiedliwości i zadośćuczynienia. Chcą oddać odpowiedzialność za przemoc w ręce sprawcy. Pragną usłyszeć jego przyznanie się do winy oraz słowo „przepraszam”. Chcą ostrzec inne osoby przed sprawcą, gdy w jego otoczeniu przebywają dzieci. On nadal może być niebezpieczny, mimo podeszłego wieku.

Ponieważ konfrontacja jest bolesnym procesem, należy się do niej dobrze przygotować, bez pośpiechu. Osoby zachęcane są do spojrzenia na sytuację realistycznie i nazwania swoich oczekiwań wobec sprawcy i rodziny. Analizując dotychczasowe postępowanie tych ludzi w sytuacjach trudnych, przewidują ich reakcje, rozpatrują ich najbardziej agresywne zachowania oraz straty, jakie mogą ponieść w wyniku konfrontacji. W ten sposób sprawdzają czy są gotowe do podjęcia tego kroku. Na ogół rodzina reaguje agresywnie, podobnie jak czyniła to w przeszłości. Zdarza się, że dotychczas nie ochraniający ludzie rozumieją, dają oparcie i są gotowi do dalszych rozmów. Dzieje się to z wielką korzyścią dla osoby w jej procesie zdrowienia. Niekiedy wystarczające jest przeżycie konfrontacji w wyobraźni czy napisanie listu, zwłaszcza gdy osoba obawia się zbyt agresywnej reakcji sprawcy, gdy nie jest on członkiem rodziny, gdy nie może go odnaleźć lub gdy on już nie żyje. Konfrontacji należy się wystrzegać gdy osoba skrzywdzona nadal czuje się winna, nie ma stałego oparcia lub nie jest gotowa utracić korzyści, które czerpie z kontaktów z rodziną. Idealna sytuacja pojawia się, jeśli na skutek ujawnienia czy konfrontacji, do terapii włącza się cała rodzina: rodzice, rodzeństwo, partner i dzieci, a także sprawca. Nie uczestniczą oni w sesjach z osobą pokrzywdzoną, jednak co jakiś czas spotykają się razem, by budować relacje i eliminować destrukcję z obecnego życia. W mojej praktyce do takich spotkań najczęściej dochodzi, gdy główną osobą na terapii jest molestowane dziecko lub gdy lecząca się matka decyduje się przyprowadzić swoją pociechę na spotkanie z terapeutą.

Cały czas w trakcie terapii osoba buduje swoje aktualne życie. Samodzielnie szuka rozwiązań istniejących kłopotów. Na tym etapie zdrowienia od wielu osób słyszę: „Stało się to, co się stało. Było bolesne, a teraz uczę się żyć na nowo i rozwijam nowe możliwości”. Jednym z bardziej naglących zadań jest podnoszenie poczucia własnej wartości, autonomii, siły i kontroli. Osoba stopniowo uczy się nowego spojrzenia na siebie. Zauważa pozytywne aspekty swojego działania. Na początku może nie być w stanie znaleźć czegokolwiek, jednak stopniowo zaskakuje samą siebie, gdy dostrzega, jak wiele siły i dobrego w niej tkwi. Zaczyna unikać ludzi, którzy wzmacniają słabości, obniżają siłę lub tolerują destrukcyjne relacje. Jednocześnie podejmuje ryzyko poznawania znajomych, którzy akceptują jej dobre strony. Uczy się wierzyć w miłe rzeczy, które słyszy na swój temat. Niektóre kobiety stopniowo rezygnują z opowiadania przypadkowym osobom o doznanych krzywdach, a w zamian uczą się rozmawiać o codziennych kłopotach, książkach, nowych zainteresowaniach, swoich potrzebach. Osoby zdobywają niezależność, uczą się przejmować kontrolę w relacjach z ludźmi oraz mówić „nie” swoim partnerom, gdy nie mają ochoty na intymność. Rozwijają swą kobiecość i seksualność. Gdy mają problemy z odczuwaniem dotyku, szukają w swoim życiu choćby najdrobniejszych chwil, gdy czuły przyjemność w ciele. Może to być kąpiel w morzu, spacer po trawie boso, dotyk słońca, czy jazda na nartach. Dostrzegają też piękno swojego ciała. Spełniają swoje dziecięce zachcianki malując, tańcząc, czytając bajki czy głośno się śmiejąc i w ten sposób odzyskują dzieciństwo. Budują wzorzec zdrowego życia, dobrej rodziny i bezpiecznego rodzicielstwa. Niektóre osoby mogą mieć kłopoty w osiąganiu sukcesów. Najpierw ciężko pracują, ponieważ sądzą, że są głupsze od innych, a potem są przekonane, że osiągnięty sukces nie należy im się. Czują się winne, że czegoś nie zrobiły lub, że ktoś zrobiłby to lepiej. Stopniowo jednak zauważają, że nikt nie jest doskonały, każdy popełnia błędy, z których zresztą można wyciągać wnioski. Dostrzegają, że są kompetentne i cieszą się z osiągnięć.

W procesie zdrowienia tworzą zdrową przyszłość. Przyglądają się własnym potrzebom, ustalają nowe wartości, kształtują życie duchowe, wyznaczają cele i sposoby ich realizacji, wyobrażając sobie osiągnięte rezultaty. Uczucia osób są w miarę wyraźne i ustabilizowane. Korzystają z intuicji. Śpią raczej spokojnie. Ustępują im przewlekłe bóle głowy, kręgosłupa czy nerek. Wiedzą, że doznały przemocy, ale pozostawiają ją w swojej przeszłości. Czują się dorosłe. Mają realistyczne spojrzenie na swą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Rzadko myślą o sprawcy. Układają relacje z bliskimi, rodzicami, rodzeństwem, partnerem, dziećmi i znajomymi. Są zadowolone z pracy, często nowej. Nie obawiają się spotkania „twarzą w twarz” z codziennymi kłopotami. Dbają o siebie i o swoje ciało. Planują wakacje i spędzanie czasu wolnego. Dostrzegają, że życie to także przyjemności i drobne radości. Mówią ze wzruszeniem: „Czy widzisz, że słońce świeci na niebieskim niebie, kwiatki kwitną, trawa jest zielona i ptaki śpiewają? Ja wiem o tym od niedawna i z radością uczę się żyć w tym nowym świecie”. Czasami korzystają ze wsparcia terapeuty, głównie po to by szukać drogi wyjścia z kłopotów pojawiających się aktualnie w ich życiu i „podładować akumulatory”. Swoją przyszłość widzą w jasnych i żywych barwach.

Każda osoba wszystkie wymienione etapy przeżywa w odpowiednim dla siebie czasie. Powtarzają się one cyklicznie, powracając w różnej formie podczas całej terapii. Można to przyrównać do spirali, po której człowiek pnie się, odkrywając coraz to nowe znaczenia swoich doświadczeń. Cały proces zdrowienia należy przebyć w asyście wykwalifikowanego psychologa, który szanując autonomię osoby Đ powstrzymuje się od wywierania wpływu na nią, towarzyszy jej w budowaniu poczucia mocy, w miarę możliwości nie ingeruje w jej decyzje życiowe, jednocześnie nie boi się nazywać po imieniu krzywd, jakich osoba doznała. Dba o przestrzeganie etycznych aspektów kontaktów z drugą osobą. Pragnę przestrzec, że niekiedy terapeuci (lub raczej ludzie podający się za terapeutów) podczas swojego postępowania naruszają granice osoby, dążąc do intymnych zbliżeń. Takie postępowanie powiela doznaną przez osobę w dzieciństwie przemoc i wówczas może dojść do ponownego zranienia. Rzadko zdarzają się tego typu sytuacje, gdy jednak nastąpią należy szybko zrezygnować z kontaktów z taką osobą, a o jej postępowaniu opowiedzieć innemu zaufanemu profesjonaliście. Warto też uważnie sprawdzać, czy bezpieczniej czujemy się z terapeutą kobietą czy mężczyzną, ponieważ ma to wpływ na przebieg procesu zdrowienia. Pamiętaj Đ na zmiany nigdy nie jest za późno.



Wyszukiwarka