C Rivas Wizja tego co się dzieje podczas śmierci (Miłujcie się)

background image

nr 4-2004 •

11

Dziesięć dni po śmierci mojej mamy,

kiedy kończyłam poranną modlitwę, Jezus

poprosił mnie, abym pozostała jeszcze

kilka minut w pokoju. Nagle, jak w fi lmie,

przed moimi oczami przesunęły się sceny,

które się wówczas wydarzyły.

Ostatnia droga

Mama leżała w swoim łóżku. Wła-

śnie z bratem położyliśmy ją na prawym

boku. Kiedy wycierałam krew, która lecia-

ła jej z nosa, skierowała wzrok ponad moją

głowę, w kierunku okna. Chwyciła mocno

moją rękę i powiedziała: Chcę, abyś zosta-

ła ze mną. – Boisz się, mamo? – zapytałam

ją zaniepokojona. – Nie, nie boję się, ale

chcę, abyś została ze mną.

W tym momencie zobaczyłam ludzi,

którzy stanęli za nami, po prawej stronie

chorej. Rozpoznałam św. Józefa, św. Anto-

niego Padewskiego, św. Różę z Limy, św.

Dominika Guzma i św. Sylwestra. Obok

nich stał przystojny młodzieniec „Leopold”

– Anioł Stróż mamy. Modlił się na klęcz-

kach i jednocześnie czule głaskał chorą po

głowie. Modlili się także inni zebrani: męż-

czyźni i kobiety, młodzi i starzy, około 40

osób. Jeden z młodych mężczyzn, ubra-

ny w białą albę, trzymał w rękach małą,

złotą czaszę i czynił coś na kształt kadze-

nia – wkładał ręce w misę i wydobyty w

ten sposób dym kierował ku górze. Tym

gestem sprawiał wrażenie, że przeszkadza

złym duchom zbliżyć się do umierającej.

Młody mężczyzna poruszał ustami, jakby

odmawiał jakąś modlitwę. Potem przełożył

naczynie do drugiej ręki i ponownie wyko-

nał gest przypominający kadzenie. Cho-

dził dookoła wszystkich osób zgromadzo-

nych wokół łóżka. Byłam zaskoczona tak

dużą liczbą zebranych. Jezus zwrócił się do

mnie i wyjaśnił mi: To są jej święci patro-

nowie oraz dusze, którym pomogła osią-

gnąć zbawienie poprzez swoje modlitwy i

cierpienia. Przybyli teraz towarzyszyć jej w

ostatniej drodze, choć nawet ich nie znała.

Kiedy położyliśmy mamę na drugim

boku, by ją przebrać, powiedziała: Już

czas, abym z nimi poszła i spojrzała przez

moje ramię. Zaśpiewaliśmy psalm, a ona

powtarzała za nami. Z jej oczu można było

wyczytać zdumienie, tak jakby kontemplo-

wała coś, czego nie sposób wyrazić sło-

wami. Poprosiła, abyśmy włączyli świa-

tło. Zrobiliśmy tak, choć wiedzieliśmy,

że jej spojrzenie wykracza już poza ziem-

skie granice. Ścisnęła mocno moją dłoń i

powiedziała: Święty Boże, teraz! ... Święty

Boże... teraz! Pomyślałam, że chce mnie w

ten sposób zachęcić do powtarzania krót-

kiej modlitwy: Święty Boże, Święty Mocny,

Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami

i nad całym światem! Wypowiedziała kil-

kakrotnie słowa tej modlitwy, a po chwi-

li rzekła naglącym głosem: Muszę już iść...

Zaczęła poruszać nogami, tak jakby gdzieś

szła i na koniec zawołała: Nie zatrzymuj-

cie mnie! Po czym jeszcze raz powtórzy-

ła Święty Boże, Święty Mocny.... zmiłuj się

nade mną i nad całym światem.

Wspólnie z wszystkimi bliskimi, któ-

rzy zebrali się w ostatniej godzinie wokół

mamy, odmawialiśmy koronkę do Bożego

Miłosierdzia. W tym czasie konająca zano-

siła własne modlitwy, z naciskiem powta-

rzając: Ojcze, mojego ducha! Teraz! ...

Teraz! ... Zaczęliśmy więc mówić: Ojcze,

w Twoje ręce powierzam mojego ducha,

wierząc, iż to właśnie zdanie mama chciała

powiedzieć. Powtórzyła nasze słowa, dając

do zrozumienia, że dobrze odczytaliśmy jej

intencje.

Zobaczyłam, że za nami, po lewej stro-

nie chorej, zjawiła się inna grupa osób.

Wśród nich rozpoznałam mojego ojca,

jedną z babć, ciocię, która mieszkała z

nami. Przybyli też inni ludzie, ale ich twa-

rzy nie widziałam wyraźnie. Byłam oszo-

łomiona tym, co zobaczyłam, ale jedno-

cześnie starałam się skupić na mamie.

Nagle światło padło przed nią i zobaczy-

łam chór Aniołów, którzy śpiewając, scho-

dzili z wysokości niebieskich. Ustawi-

li się w dwóch rzędach, a kiedy zbliży-

li się do nas, rozdzielili się, tworząc krąg

wokół zebranych. Była to bardzo uroczy-

sta chwila. W tym momencie mama powie-

działa, jakby zwracając się do osób, które

przybyły towarzyszyć jej w ostatniej dro-

dze: Poczekajcie, muszę najpierw zoba-

czyć Matkę Bożą! Mój brat powiedział:

Mamo, Jezus jest tutaj. Czeka już na cie-

bie... Powiedział tak, ponieważ wcześniej

mama wspomniała, że widzi Jezusa. Odpo-

wiedziała: Muszę jeszcze zobaczyć Mary-

. Wiele razy słyszała bowiem, że Maryja

przychodzi po dusze tych, którzy w godzi-

nie śmierci odmawiają różaniec. Podali-

śmy mamie obrazek Matki Bożej Wspo-

możenia Wiernych, myśląc, że o to właśnie

prosiła. Nagle powiedziała: Widzę Ją tam;

jest tam... uciekajmy się do Mamity (Ma-

musi)! Musimy prosić Ją o przebaczenie...

Czułe objęcie Matki

W tym momencie zobaczyłam Matkę

Bożą schodzącą z niebios. Unosząc się nad

ziemią, stanęła na wysokości stóp umie-

rającej. Zobaczyłam, jak Maryja wycią-

ga swoje ręce w kierunku chorej. Mama

także wyciągnęła swoje tak, jakby chcia-

ła otrzymać coś lub dotknąć czegoś. Matka

Boża podała jej rękę. Wówczas mama stra-

ciła świadomość, a po chwili oddała ostat-

nie tchnienie.

Kiedy jeszcze głowa zmarłej opiera-

ła się na moich rękach, pomyślałam, że

całe widzenie zaraz zniknie. Byłam jednak

świadkiem, jak nagle dusza mamy oddzie-

Naglące wezwanie:

pomóc umierającym

W poprzednim numerze drukowaliśmy fragmenty zapisków

boliwijskiej stygmatyczki, Cataliny Rivas (Katyi), w których przekazała

ona światu objawienia Jezusa i Maryi na temat Eucharystii. Wielu

osobom pomogło to owocniej przeżywać Mszę św. Tym razem

publikujemy niezwykłą wizję Cataliny dotyczącą chwili śmierci jej

mamy. W widzeniu Katya zobaczyła siebie i zebranych wokół łóżka

konającej oraz wszystko, co działo się w tym dniu.

10

nr 4-2004

background image

nr 4-2004 •

11

la się od ciała i unosi nad ziemią. Następnie

zbliżyła się do Matki Bożej, która wręczy-

ła jej białą suknię, dopasowując rozmiar do

koszuli nocnej, którą mama miała na sobie.

Zobaczyłam natychmiast mamę ubraną w

tę sukienkę. Twarz Maryi wyrażała wielką

łagodność. Uśmiechnęła się i objęła mamę.

Ta także uściskała Matkę Bożą i opar-

ła swą głowę na Jej ramieniu. Na koniec

obie wzniosły się do nieba wraz z osobami,

które je otaczały. Pokój opustoszał prawie

całkowicie. Wreszcie na znak św. Józefa

św. Sylwester pobłogosławił nam, a potem

obaj zniknęli.

Jezus powiedział uroczyście: Opowiedz

o tym światu, aby wszyscy ludzi cenili daną

łaskę bycia przy umierających, którzy

odchodzą z tego świata wspomagani przez

Niebiosa. Zaangażowanie musi być całko-

wite, ponieważ w takiej chwili część nie-

bios jest obecna w pokoju. W tym momen-

cie bowiem Bóg nawiedza to miejsce.

Kiedy skończyło się widzenie, uklę-

kłam i płacząc, podziękowałam Bogu, że

dał tę łaskę i pozwolił mi zobaczyć ten cud.

Dzisiaj mówię o tym światu, byśmy wszy-

scy zdali sobie sprawę z wagi momentu

śmierci i byli świadomi obowiązku, jaki na

nas spoczywa wobec umierających. Nasza

pomoc w godzinie śmierci jest potrzebna,

by mogli oni rozpocząć szczęśliwie drogę

ku wieczności Bożej miłości.

Zapewnić duszy pokój

Parę dni później, kiedy odmawiałam

koronkę do Bożego Miłosierdzia, usłysza-

łam głos Jezusa: Zwróc uwagę na to, co

będziesz widzieć. Nie lękaj się, konieczne

jest bowiem, abyś to zobaczyła.

Ujrzałam salę szpitalną, w której znaj-

dował się mężczyzna w wieku około 50-65

lat (nie mogłam dokładniej określić wieku

ze względu na jego chorobę i zmizerowa-

nie). Przy konającym czuwało kilka osób,

część z nich płakała. Wszyscy byli świado-

mi, że mężczyzna umiera. Jego ciało było

wykrzywione z bólu, zaś z jego ust wydo-

bywał się rozpaczliwy krzyk buntu przeciw

nadchodzącej śmierci. Wołał ze złością,

trzęsąc się cały: Dlaczego umieram...?! Jak

Bóg mógł dopuścić do mojej śmierci...?!

Zróbcie coś... Ja nie chcę umierać! Widać

było jego walkę, cierpienie, brak pokoju.

Uderzyło mnie, że ludzie, którzy byli przy

nim, nie przyczynili się w żaden sposób do

tego, by uspokoić jego duszę. Nikt się nie

modlił.

Na zewnętrznym korytarzu znajdowa-

ło się patio, na którym stali ludzie i roz-

Ja jestem

Drogą,Prawdą i Życiem.

Nikt nie przychodzi

do Ojca inaczej,

jak tylko przeze Mnie.

(J 14, 6)

fot.

Miłujcie

się!

background image

mawiali, śmiali się, niektórzy pili i pali-

li papierosy. Byli oni całkowicie nieświa-

domi wyjątkowego momentu, jaki nieda-

leko nich przeżywał mężczyzna pełen nie-

pokoju. Dla nich było to zwykłe spotkanie

towarzyskie.

Potem zobaczyłam nadchodzącą sio-

strę zakonną, która, jak mi wyjaśnił Jezus,

została posłana przez Jego Matkę. Zoba-

czyłam także Maryję, jak patrzy na tę

scenę z odległości. Jej ręce złożone były

do modlitwy, zaś z oczu płynęły łzy. Obok

umierającego znajdował się jego Anioł

Stróż z bardzo smutnym wyrazem twarzy.

Jedną ręką zakrywał swoje oblicze, a drugą

trzymał chorego. Potem anioł wstał i ręko-

ma próbował odstraszyć złe duchy, które

w wielkiej liczbie zbliżały się do mężczy-

zny. Miały one głowy rogaczy, niedźwiedzi

i koni, zaś ich ciała były strasznie powy-

kręcane.

Zakonnica weszła do sali, w której

znajdował się umierający mężczyzna, sta-

nęła przy jego łóżku i chwyciła chorego za

rękę. Chciała dać mu święty obrazek, tłu-

macząc coś. Mężczyzna jednak podniósł

swoje ręce w geście odmowy. Siostra jesz-

cze raz nalegała i próbowała wręczyć mu

obrazek, lecz wzburzony umierający resztą

sił, jakie jeszcze posiadał, okazał, że odrzu-

ca jej pomoc. Zakonnica opuściła salę bar-

dzo smutna. Na korytarzu zaczęła modlić

się różańcem. Ludzie, którzy na nią patrzy-

li, naśmiewali się z niej i drwili. Nie zda-

wali sobie zupełnie sprawy z wagi, jaką ma

modlitwa w tym wyjątkowym momencie.

Siostra zaprosiła ich do modlitwy, ale ich

oczy i wyraz twarzy wyrażały jednoznacz-

nie, że nie zamierzają się do niej przyłą-

czyć.

Parę minut później mężczyzna zmarł.

Zobaczyłam, że w momencie, kiedy jego

dusza unosiła się nad ziemią, wszystkie

złe duchy wskoczyły na nią, rozszarpując

ją, jak dzikie zwierzęta, wilki, psy, wydzie-

rające sobie zdobycz. Nagle anioł stanął

przed nimi i z podniesioną ręką rozkazał:

Przestańcie! Pozwólcie mu iść. Najpierw

musi stanąć przed tronem Bożym na sąd.

Niektórzy ludzie zaczęli rozpaczli-

wie, wręcz histerycznie, płakać nad zmar-

łym. Zrozumiałam, jak wielka jest różni-

ca między takim odejściem, a sytuacją,

kiedy żegna się duszę odchodzącą w poko-

ju i pokładającą nadzieję w Bożym miło-

sierdziu.

Catalina

Świecka Misjonarka

Eucharystycznego Serca Jezusa

(tłum. i oprac. Maria Zboralska)

Czy piekło

jest puste?

W ostatnim czasie pojawiły się publikacje niektórych teologów

i publicystów, którzy kwestionują naukę Kościoła o realnej

możliwości wiecznego potępienia. Twierdzą, że wypełnione

potępionymi wieczne piekło świadczyłoby o porażce Boga i dlatego

piekło musi być puste. Równocześnie jesteśmy świadkami natrętnej

reklamy grzechu w środkach masowego przekazu,

który rzekomo ma ludziom przynieść prawdziwe szczęście.

Propaguje się pornografię, prosty-

tucję, aborcję, antykoncepcję, roz-

wody, wolne związki, cudzołóstwo,

nieograniczoną konsumpcję i inne

dewiacyjne zachowania, o których

czytamy w Piśmie św.: Jest zaś rze-

czą wiadomą, jakie uczynki rodzą się

z ciała: nierząd, nieczystość, wyuz-

danie, uprawianie bałwochwalstwa,

czary, nienawiść, spór, zawiść, wzbu-

rzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczy-

tami, niezgoda, rozłamy, zazdrość,

pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co

do nich zapowiadam wam, jak to już

zapowiedziałem: ci, którzy się takich

rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego

nie odziedziczą (Ga 5, 19-21). Propa-

ganda grzechu jest zachętą do takie-

go stylu życia, który prowadzi ludzi

najprostszą drogą do piekła. Nie ma

się co dziwić, że w sytuacji natrętnej

demoralizacji siły zła inspirują debatę

teologiczną, w której kwestionuje się

prawdę objawioną o realnej możliwo-

ści wiecznego potępienia. Strategia

działania szatana ma na celu wmówie-

nie ludziom, że grzech jest źródłem

szczęścia i żeby nie bali się grzeszyć,

bo i tak nikt nie będzie potępiony. Św.

s. Faustyna ostrzega, że w piekle jest

12

nr 4-2004

background image

najwięcej dusz, które nie dowierzały,

że jest piekło.

Kiedy Jezusa zapytano: Panie, czy

tylko nieliczni będą zbawieni?, odpo-

wiadając, nie mówił: miejcie nadzieję,

że wszyscy będą zbawieni. Nie zaspo-

koił czysto intelektualnej ciekawości.

Odpowiedział krótko i zdecydowanie:

Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk

13, 23-24), czyli idźcie drogą, którą

wyznaczają przykazania. W ten spo-

sób Chrystus wezwał nas do porzucenia

jałowego teoretyzowania i dociekania,

czy piekło jest puste czy też nie. Zaape-

lował do naszego sumienia, abyśmy

podjęli zdecydowany wysiłek nawraca-

nia się i wiary w Ewangelię, bo jeśli się

nie nawrócicie, wszyscy podobnie zgi-

niecie (Łk 13, 3).

Pan Jezus przypomina i ostrzega, że

jeżeli nie wykorzystamy czasu, który

został nam dany i nie nawrócimy się,

to w momencie śmierci nie będzie-

my zdolni przejść przez ciasne drzwi

i uczestniczyć w wiecznym szczęściu

zbawionych. W ten sposób Odkupi-

ciel uczy nas, że tylko przez osobiste

nawrócenie i trud życia wiarą będzie-

my pośrednikami Jego zbawczej miło-

ści ogarniającej i pragnącej zbawienia

wszystkich ludzi. Tylko wtedy auten-

tycznie będziemy zatroskani o innych

ludzi i uczynimy wszystko, aby uchro-

nić siebie i innych od wejścia na drogę

grzechu, która prowadzi do utraty życia

wiecznego.

O. Jacek Salij pisze, że tej postawy

ratowania ludzi, co do których można

się lękać, że są zagrożeni potępieniem

wiecznym, znajdziemy bardzo dużo w

pismach i żywotach świętych. (...) Tra-

dycja katolicka dostarcza niezliczo-

nych przykładów takiej właśnie posta-

wy. Gdyby św. Monika zastanawia-

ła się nad tym, czy mogłaby być szczę-

śliwa w niebie, gdy jej syn Augustyn

byłby w piekle – to zapewne ona nie

byłaby święta, zaś Augustyn skończył-

by jak najgorzej. Niewiele lepiej było-

by, gdyby pocieszała się w sposób pusty

i jałowy, że przecież miłosierdzie Boże

jest nieskończone i Bóg z pewnością

zlituje się w końcu nad jej synem. Na

szczęście Monika liczyła się na serio z

tym, że jej syn może się zmarnować na

wieki, i podjęła żarliwą i długotrwa-

łą modlitwę za niego (Poszukiwania w

wierze, Poznań 1991, s.116).

Matka Boża, objawiając się w Fati-

mie, przypomniała, że największą tra-

gedią i nieszczęściem człowieka jest

grzech i trwanie w grzechu, które może

doprowadzić do całkowitego odrzu-

cenia Boga, czyli do piekła. Dlatego

pierwsza część fatimskiej tajemnicy

mówi o wizji piekła, którą mieli Łucja,

Hiacynta i Franciszek. Widzieliście pie-

kło – mówiła im Matka Boża na koniec

tej przerażającej wizji – do którego idą

dusze biednych grzeszników. Bóg chce

je ratować. Bóg chce rozpowszechniać

na świecie nabożeństwo mego Niepo-

kalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co

wam powiem, wielu zostanie przed pie-

kłem uratowanych i nastanie pokój na

świecie. Orędzie fatimskie wzywa nas,

abyśmy uczyli się wiary i bezgraniczne-

go zaufania Bogu od Jego Matki Maryi

przez zjednoczenie się z Jej Niepokala-

nym Sercem i w ten sposób szli drogą

prowadzącą do nieba. Powinno się to

dokonywać każdego dnia: 1. w codzien-

nej modlitwie różańcowej i medytacji

tekstów Pisma św., a także w prakty-

ce postu; 2. w odwróceniu się od grze-

chu i życiu zgodnym z przykazaniami

i nauką Kościoła Katolickiego; 3. w

comiesięcznej lub częstszej spowiedzi,

aby zawsze być w stanie łaski uświę-

cającej i jak najczęściej przyjmować

Jezusa w Eucharystii.

Zmarła w opinii świętości w 1942 r.

krakowska pielęgniarka, Rozalia Cela-

kówna, otrzymała od Jezusa we wrze-

śniu 1939 r. niezwykle ważne orędzie:

Moje dziecko, tak strasznie ranią Mnie

i napełniają boleścią grzechy nieczy-

ste, zabijanie nienarodzonych, nie-

nawiść i inne... Już dalej nie mogę

znieść tej obrazy i zniewag, jakie zada-

ją Mi grzechy nieczyste. Jeżeli Polska

nie odrodzi się duchowo, nie porzuci

swoich grzechów, to zginie… Dziec-

ko, to nie było puste złudzenie, lecz

upomnienie i przestroga, by Polska i

inne narody zechciały poprawić życie

swoje. Jedynie całkowite odrodzenie

duchowe i oddanie się pod panowa-

nie Mego Serca może uratować od cał-

kowitej zagłady nie tylko Polskę, ale i

inne narody.

MP

nr 4-2004 •

13

background image

Pismo św. i Magisterium Kościoła

o wieczności piekła

Jednoznaczna wymowa

tekstów biblijnych

Objawiona przez Chrystusa prawda

o zbawieniu wszystkich ludzi zawiera w

sobie dwa aspekty, których nasz ogra-

niczony ludzki rozum nie jest w sta-

nie ze sobą pogodzić. Z jednej strony

dowiadujemy się, że Chrystus pragnie,

aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i

doszli do poznania prawdy (1Tm 2, 4),

a z drugiej, że istnieje realna możliwość

potępienia na wieki. Prawda ta zawie-

ra w sobie dwa, zdawałoby się, prze-

ciwstawne aspekty. Została nam obja-

wiona i pozostanie na zawsze niezgłę-

bioną tajemnicą. Nie można jej dopaso-

wać do czysto ludzkiej logiki. Trzeba ją

po prostu zaakceptować i żyć według jej

wymagań. Dopiero wtedy zaczyna sta-

wać się sensowna i zrozumiała, ale nie

na płaszczyźnie ludzkiej logiki, lecz w

wymiarze posłuszeństwa wiary.

Przyjrzyjmy się teraz uważniej tym

aspektom nauki o potępieniu wiecznym

w Nowym Testamencie, które zostały

bardzo subiektywnie zinterpretowane

przez ks. Wacława Hryniewicza w jego

książce Nadzieja zbawienia dla wszyst-

kich. Jest prawdą to, co pisze Autor, że

terminy aion oraz aionios w Nowym

Testamencie nie zawsze oznaczają nie-

ograniczony czas trwania (por. s. 102).

Trzeba jednak jednocześnie pamiętać i

o tym, że w celu uniknięcia dwuznacz-

nego rozumienia i aby jednoznacznie

wyrazić wieczność trwania radzono

sobie w ten sposób, że używano

liczby mnogiej: „na

wieki”.

Dodatkowo w Nowym Testamen-

cie, aby dobitnie wyrazić wieczne trwa-

nie, użyto hebraizmu, duplikując ter-

min i wiążąc go z dopełniaczem: „na

wieki wieków”. I będą cierpieć katu-

sze we dnie i w nocy na wieki wieków

(Ap 20, 10). A dym ich katuszy na wieki

wieków się wznosi (Ap 14, 11). W zacy-

towanych tekstach użyte są jednocze-

śnie oba sposoby wyrażenia wieczno-

ści. Nie ma już bardziej precyzyjnych

form jej określania. Z fi lologicznego

punktu widzenia nie ma żadnych wąt-

pliwości, że w tych tekstach wyraże-

nie „na wieki wieków” oznacza praw-

dziwą wieczność, nigdy nie kończącą

się. Spotykamy przymiotnik aionios w

wyroku potępienia na Sądzie Ostatecz-

nym: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci,

w ogień wieczny (Mt 25, 41). Jeżeli się

weźmie pod uwagę, że w wierszu aio-

nios występuje w paralelizmie: I pójdą

ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do

życia wiecznego, to jest to dowód na to,

że oznacza on wieczność w sensie ści-

słym. Jeżeli przymiotnik aionios ozna-

cza wieczność w sensie ścisłym w dru-

giej części wersetu, to powinien mieć

takie samo znaczenie w pierwszej jego

części.

Pomimo obaw ks. Hryniewicza, że

wieczne piekło [w ścisłym sensie tych

słów] byłoby uwieńczeniem przeraża-

jącego dualizmu całego stworzenia (s.

103), wiara każe nam przyjąć, że istnie-

je realna możliwość wiecznego potępie-

nia, że kara wieczna jest rzeczywiście

wieczną, a nie czasową, prowadzącą do

nawrócenia (por. s. 104).

Jezus Chrystus wielokrotnie uży-

wał sformułowań, które jednoznacz-

nie mówią o absolutnym i nieodwołal-

nym pozbawieniu radości życia wiecz-

nego. O zaproszonych, którzy odmówili

przyjścia na ucztę, mówi: żaden z owych

ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosz-

tuje mojej uczty (Łk 14, 24). O absolut-

nym wykluczeniu mówią słowa Jezu-

sa: Kto wierzy w Syna, ma życie wiecz-

ne; kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy

życia, lecz grozi mu gniew Boży (J 3,

36). Sługa nieużyteczny będzie wyrzu-

cony na zewnątrz w ciemności (Mt 25,

30). Nierozsądne panny nie będą mogły

wejść i usłyszą słowa: zaprawdę powia-

dam wam, nie znam was (Mt 25, 12). Ci,

którzy nie byli posłuszni woli Bożej,

usłyszą: odejdźcie ode Mnie wy, któ-

rzy dopuszczacie się nieprawości (Mt

7, 23).

Również św. Paweł wyraźnie pisze

o absolutnym wykluczeniu z Króle-

stwa Bożego. Po wyliczeniu wielora-

kich grzechów konkluduje: ci, którzy

się takich rzeczy dopuszczają, króle-

stwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 21);

Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie

posiądą królestwa Bożego? (l Kor 6, 9);

O tym bowiem bądźcie przekonani, że

żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chci-

wiec — to jest bałwochwalca — nie ma

dziedzictwa w królestwie Chrystusa i

Boga (Ef 5, 5).

W cytowanych tekstach formu-

ły wyłączenia mają charakter

absolutny. „Żaden

z owych ludzi

14

nr 4-2004

background image

14

• nr 4-200

nr 4-2004 •

15

nie skosztuje mojej uczty”; „nie ujrzy

życia”; „nie posiądą”; „nie odziedzi-

czą”. Sens tych wypowiedzi jest tak

jednoznaczny, że nie zostawia miej-

sca na jakąkolwiek myśl o apokatasta-

zie, że potępienie kiedyś miałoby się

zakończyć, a potępieni będą mogli się

nawrócić i dostąpić zbawienia. Gdyby

taka możliwość istniała, to wtedy sfor-

mułowania te nie byłyby prawdziwe i

powinny byłyby jasno mówić, że przyj-

dzie taki moment, w którym potępieni:

„skosztują mojej uczty”, „ujrzą życie”,

„posiądą”, „odziedziczą”.

Wyjaśniając przypowieść o chwa-

ście (Mt 13, 41 n.) i o sieci (Mt 13, 49

n.), Chrystus używa Izajaszowej formu-

ły „ogień wieczny” (Iz 66, l ).Trzeba

być tutaj bardzo ostrożnym, jeśli cho-

dzi o czysto metaforyczne rozumienie

tej formuły. Nie można twierdzić, że nie

oznacza ona wieczności.

Czy Chrystus mógł tłumaczyć czy-

stą metaforą inną metaforę? Zbawiciel

używa sformułowania, ażeby wyra-

zić tajemniczy aspekt bólu, który staje

się udziałem potępionych. Niegasną-

cy ogień w Nowym Testamencie doty-

czy całej egzystencjalnej rzeczywistości

człowieka, z jego duszą i ciałem (Mt 10,

28). Najbliżej Izajaszowego tekstu (Iz

66, 24) jest Mk 9, 43-48. Jednoznacz-

nie mówi się tu, że robak nie umiera i

ogień nie gaśnie (w. 48), czyli tajemni-

czy ból nigdy się nie skończy. Również

w słowach potępienia na Sądzie Osta-

tecznym Chrystus mówi, że udziałem

potępionych stanie się „ogień wiecz-

ny” (Mt 25, 41). Ludzie potępieni zosta-

ną oddzieleni od zbawionych. Wyja-

śniając przypowieść o sieci, Zbawiciel

jasno stwierdza: Tak będzie przy końcu

świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych

spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec

rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie

zębów (Mt 13, 49-50). Ponieważ mamy

tutaj do czynienia z wyjaśnieniem przy-

powieści, wobec tego nie może być ono

rozumiane metaforycznie. Rzeczywi-

ście nastąpi oddzielenie złych ludzi od

dobrych.

Magisterium Kościoła

Jednoznaczna nauka Pisma Świę-

tego na temat istnienia wiecznej kary

potępienia została przez Magisterium

Kościoła w sposób wyraźny potwier-

dzona i zdefi niowana jako prawda

wiary. Urząd Nauczycielski Kościoła

uczy o istnieniu stanu wiecznego potę-

pienia, który staje się udziałem ludzi

umierających w stanie nieprzyjaźni z

Bogiem. Prawda ta została wyrażona w

Symbolu Wiary Quicumque (Breviarum

Fidei IX, 15).

Na Synodzie Konstantynopolitań-

skim w 543 r. została zdefi niowana

wieczność piekła i potępiona idea apo-

katastazy: Jeśli ktoś twierdzi lub sądzi,

że kara szatanów i złych ludzi jest tym-

czasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec,

czyli że nastąpi apokatastaza dla dia-

błów i bezbożnych ludzi – n.b.w. [niech

będzie wyklęty] (BF VIII, 101). Kano-

ny tego synodu zostały zaaprobowa-

ne przez papieża Wigiliusza i wszyst-

kich biskupów Kościoła Wschodnie-

go. Najważniejsza defi nicja mówiąca o

wieczności piekła została sformułowa-

na na IV Soborze Laterańskim w 1215

r. Mówiąc o zmartwychwstaniu zmar-

łych, Sobór stwierdził: Wszyscy oni we

własnych swych powstaną ciałach, tych,

co teraz posiadają, aby otrzymać wedle

uczynków swoich, dobrych czy złych,

jedni karę wieczną wraz z diabłem, inni

zaś z Chrystusem wiekuistą chwałę (BF

IX, 30).

W Konstytucji Benedictus Deus

papież Benedykt XII stwierdza, że

dusze umierających w uczynkowym

grzechu śmiertelnym zaraz po śmier-

ci zstępują do piekła, gdzie doznają

kar piekielnych (BF VIII, 110). Nato-

miast Sobór Watykański II wzywa do

ustawicznej czujności: A ponieważ

nie znamy dnia ani godziny, musimy,

w myśl upomnienia Pańskiego, czu-

wać ustawicznie, abyśmy zakończywszy

jeden jedyny bieg naszego ziemskiego

żywota (por. Hbr 9, 27), zasłużyli wejść

razem z Panem na gody weselne i być

zaliczeni do błogosławionych (por. Mt

25, 31-46), i aby nie kazano nam, jak

sługom złym i leniwym (por. Mt 25, 26),

pójść w ogień wieczny (por. Mt 25, 41),

w ciemności zewnętrzne, gdzie «bę-

dzie płacz i zgrzytanie zębów» (Mt 22,

13 i 25, 30). Albowiem zanim panować

będziemy z Chrystusem pełnym chwa-

ły, wszyscy staniemy «przed trybunałem

Chrystusowym, aby każdy zdał sprawę

z czynów dokonanych w ciele, dobrych

i złych» (2 Kor 5, 10), i na końcu świa-

ta «ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na

zmartwychwstanie życia, a którzy źle

czynili, na zmartwychwstanie sądu»

(J 5, 29; por. Mt 25, 46) (Konstytucja

Dogmatyczna o Kościele, 48).

Główną intencją, jaką się kiero-

wano przy redagowaniu tego tekstu,

było wyraźne stwierdzenie istnienia

wieczności piekła. Tak jak Konstytu-

cja Dogmatyczna o Kościele, Wyznanie

wiary papieża Pawła VI jednoznacznie

stwierdza istnienie wiecznej kary pie-

kła.

Pismo Święte i Magisterium Kościo-

ła w sposób jednoznaczny przekazują

nam do wierzenia prawdę o realnej moż-

liwości wiecznego potępienia. Magiste-

rium Kościoła nigdy nie orzekło i nie

orzeknie o jakimkolwiek człowieku, że

został potępiony. Natomiast wzywa nas

do autentycznej troski o to, aby wszy-

scy ludzie zostali zbawieni. Troska ta

ma się wyrażać w modlitwie i głoszeniu

całej prawdy objawionej o Bogu, który

swoim nieskończonym miłosierdziem

pragnie zbawić wszystkich grzeszni-

ków. Jeżeli tylko Mu zaufają i przyjmą

dar Jego miłości, dokonuje się cud prze-

baczenia wszystkich grzechów i otwie-

ra się przed nimi tajemnica nieba. Jeże-

li natomiast są zatwardziali w grzechu i

nie chcą przyjąć daru Bożego miłosier-

dzia, otwiera się przed nimi przerażają-

ca rzeczywistość wiecznego piekła.

ks. M. Piotrowski TChr

fot.

Miłujcie

się!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nie czynić tego, co się głosi!!
Co się dzieje z ciałem po śmierci compressed
20.10.08, Co się dzieje podczas dyskusji
Co sie dzieje z nami po smierci
Co się dzieje z nami podczas snu
co się dzieje podczas gotowania obiadu
CO SIĘ DZIEJE Z BIEGUNAMI MAGNETYCZNYMI ZIEMI
Nie wiadomo co się dzieje z telefonem satelitarnym z Tu
Madaras Lynda Co się dzieje z moim ciałem
Co się dzieje, gdy, Prezentacja nauczycielska: Co się dzieje, gdy zakładamy „okulary niezadowo
Dojrzewanie, co się ze mną dzieje doc
co się dzieje z odpadami, materiały edukacyjne
Co się dzieje z biegunami magnetycznymi ziemi
Co się dzieje w Karakorum, Kłamstwo 'Globalnego ocieplenia'
Co się dzieje wiosną, przedszkole, Wielkanoc, wiosna

więcej podobnych podstron