Byłem świadkiem 10

background image

Byłem świadkiem – Dionizy Polański.

1[9]

W historii mojej wsi Majdan i moim osobistym życiorysie noc 12 marca 1944 r.

zapisała nowy rozdział. Miałem wtedy 14 lat. Grupa uzbrojonych banderowców dokonała
pacyfikacji polskich zagród połączonej z ich paleniem i mordowaniem polskich
mieszkańców.

Część z nich w maskujących ubiorach ( okryta białymi prześcieradłami) otoczyła wieś

i polowała na uciekających ze wsi, strzelając do nich często przy użyciu kul Dum-DUM (
rozrywające się przy wylocie z ciała). Druga grupa szła tyralierą wyłapując napotkanych
mieszkańców i mordując ich, trzecia grupa rabowała dobytek i podpalała wybrane budynki.
Cała akcja trwała od godziny 21 do 5 rano.

W sytuacji pożarów i ostrzału z broni maszynowej większość wpadała a panikę.

Właściwie nie miała wyboru, albo decydować się na ucieczkę, albo szukać kryjówki w
budynkach, co groziło spaleniem.

Podczas tego napadu – wielu traciło orientację a uczucie strachu paraliżowało

wszelkie ruchy. Nie wszyscy zdążyli powypędzać konie i bydło z obór i chlewów. Wiele
ż

ywego inwentarza uległo spaleniu.

W tej sytuacji w naszej rodzinie powstało również zamieszanie. Babcia gdzieś się

oddaliła. Do naszego domu przybiegła Marta Bandura lat 38, będąca w ciąży. To też
zadecydowało, że zrezygnowaliśmy z ucieczki i postanowiliśmy się schronić w obrębie
naszych zabudowań. Ja wpadłem do stajni, była ona kryta dachówką, a więc dawała pewne
gwarancje, że nie ulegnie szybkiemu podpaleniu. Wypędziłem ze stajni krowę, ale sam nie
mogłem się zdecydować gdzie ukryć się. Mama dała mi pierzynę, byłem ciepło ubrany i
kazała ukryć się w jamie po ziemniakach. Otwór przywaliła dużym klocem drzewa.

Sama natomiast z Martą Bandurą ukryły się w stodole i przez szpary w deskach obserwowały
co się dzieje na dworze. Nasza stodoła była również pokryta dachówką.

W pewnej chwili usłyszałem i poczułem jak ktoś wszedł na jamę gdzie byłem ukryty i

strzelił. Po pewnej chwili poczułem silny swąd dymu, który wciskał się do jamy, to paliła się
słoma, którą zatkany był otwór do jamy.

Następnie poczułem silny żar ognia. Spojrzałem przez otwór. To palił się nasz dom

kryty słomą. Strach sparaliżował moje ruchy, siedziałem ukryty w kącie jamy i słyszałem
kroki przechodzących obok drogą banderowców. Bałem się bardzo, aby nie wrzucono do
mnie jakiegoś granatu. Od drogi było zaledwie 4 metry. Tak przetrwałem do świtu.

Budynki już się dopaliły. W pewnym momencie usłyszałem głos mamy i jej

nawoływania. Była przekonana, że już nie żyję. Wtedy odezwałem się dając znak, że jestem
w jamie. Nogi mi zupełnie skostniały tak, że ledwo z trudem wylazłem. Mama bardzo się


background image

ucieszyła. Po odejściu banderowców mama próbowała jeszcze ratować dobytek z palącego się
domu. Udało się jej nawet wyciagnąć ze zgliszcz nieuszkodzona maszynę do szycia „Singer”.

Zacząłem się rozglądać wokół, w sadzie zauważyłem zwłoki naszej sąsiadki Anny

Dutki, lat 35, została zastrzelona podczas ucieczki i leżała z workiem rzeczy osobistych.
Wkrótce pojawiła się moja babcia i opowiedziała o swoich przeżyciach. Zamierzała dostać
się do kościoła, ale w sadach wokół byli już banderowcy i strzelali do wszystkich kto szedł w
stronę kościoła. W tej sytuacji ukryła się w najbliższej kupie chrustu i tak przetrwała do rana.

Po wysłuchaniu relacji babci postanowiliśmy udać się do mieszkań naszych krewnych.

Najpierw wstąpiliśmy do domu wujka Michała Krzywego. Zastaliśmy go rannego leżącego na
bambetlu. Otrzymał trzy postrzały, bardzo krwawił, był w agonii. Przy nim modliła się siostra
zakonna, która stwierdziła, że wujek jest umierający. Bardzo cierpiał po 20 godzinach zmarł.
Jego żona i dzieci ocalały.

Następnie udaliśmy się do wujka Mikołaja Krzywego. Nie zastaliśmy tam nikogo.

Później dowiedzieliśmy się, że wujek z rodzina zbiegł do lasu, następnie do Jabłonowa, a
potem do Kopyczyniec.

Po drodze wstąpił do Jabłonowa, do niemieckiej Komendatury Wojskowej i tam

złożył informację o napadzie banderowców na wieś Majdan.

Tłumaczem był Ukrainiec, który przetłumaczył odwrotnie, że to Polacy napadli na Ukraińców
i tam jest ruska partyzantka.

Niemiec podejrzliwie popatrzył na wujka i powiedział by to zgłosił w Kopyczyńcach.

Tak więc o żadnej pomocy z ich strony nie mogło być mowy. Po tym napadzie, wszyscy
mieszkańcy wsi Polacy schronili się w Kopyczyńcach. W jakiś czas później wkroczyły
wojska sowieckie i front przesunął się aż za Czortków. Mieszkańcy – uciekinierzy zaczęli
powracać do swojej wsi. Liczono, że Rosjanie nie pozwolą banderowcom bezkarnie
mordować polskiej ludności.

Większość mężczyzn Polaków powołano do wojska, natomiast Ukraińcy uchylali się

od poboru i uciekali do lasów, zasilając podziemne bandy UPA. Zagrożenie nie tylko, że nie
zmalało ale znacznie wzrosło, ponieważ polska wieś została całkowicie bezbronna. Pozostało
trochę nieletniej młodzieży od 12 do 17 lat. Organizację samoobrony we wsi podjął Tadeusz
Ś

widerski. On to przechwycił banderowskiego łącznika, od którego uzyskał informacji, że na

wieś Majdan, banderowcy planują napad w nocy 24/25 grudnia 1944 r. podczas pasterki.
Zamierzono wysadzić kościół i wymordować polską ludność. Uzyskano też informacje, że
baza przygotowania tego napadu miała być ukraińska rodzina Dolibów mieszkająca w
Majdanie na Łyczakowej.

Doliba był diakiem w miejscowej cerkwi, a jego syn głównym prowodyrem i organizatorem
planowanego napadu.

Ta informację przekazano władzom sowieckim, które dokonały rewizji i przesłuchały

obu Ukraińców oraz ich zastrzeliły. Ten fakt prawdopodobnie opóźnił akcje pogromu
polskiej wsi na planowany dzień. Nie zapobiegł jednak drugiemu napadowi dokonanemu 26

background image

stycznia 1945 r. Wokół śmierci Dolibów, banderowcy rozpętali szeroka nagonkę wobec
Polaków i gróźb pod adresem wsi Majdan. Banderowcy wyznaczyli wysoka nagrodę za
schwytanie Tadeusza Świderskiego. Ten nie mogąc liczyć na poparcie władz sowieckich,
zmuszony został wraz z rodziną do ucieczki aż w rejon Rzeszowa. W praktyce organizacja
samoobrony została zaniechana i wieś była jej pozbawiona. Stąd też drugi napad
banderowców, zastał mieszkańców całkowicie nie przygotowanych do obrony i nie
posiadających broni.

Podjęto we wsi pewne środki ostrożności i przyjęto zasadę, że w razie napadu

wszyscy mają się schronić do kościoła. Uważano to miejsce za święte i w swej naiwności,
ludzie jak i ksiądz sądzili, że banderowcy nie odważą się dokonać mordu w samym kościele.

26 stycznia 1945 roku nastąpiła druga zmasowana pacyfikacja dokonana przez bandy

UPA, rzekomo jako odwet za zabicie Dolibów. Wiem, że to nie miało żadnego znaczenia,
gdyby nawet nie było spraw Dolibów to i tak napad byłby przeprowadzony. Tym razem
napad był przygotowany z dużą dokładnością i użyciem znacznie większych sił niż podczas
1-go napadu. Wieś została szczelnie okrążona. I zgodnie z przyjętym zwyczajem banderowcy
rozpoczęli najpierw grabież mienia mieszkańców, następnie podpalanie budynków i
mordowanie.

Pewna ilość mieszkańców zdążyła się schronić w kościele i ci zabarykadowali główne
wejście, część pozostała w nawie kościoła a część ukryła się na trudno dostępnym chórze.

Część banderowców okrążyła kościół i wszystkich tych, którzy zamierzali się tam

dostać zabijali ogniem z karabinów. Część natomiast penetrowała zagrody , paliła je i
wszystkich napotkanych zabujała. Ci co próbowali uciekać ze wsi do lasu, byli rażeni ogniem
na polach poza obrębem wsi.

Banderowcy dostali się do kościoła po przez najsłabszy punkt jakim były drzwi

zakrystii. Wysadzili je granatem i weszli do środka do kościoła. Jednocześnie zaczęli
ostrzeliwać pomieszczenia chóru, do których było trudne dojście. Na chórze znajdowała się
dość liczna grupa Polaków z ks. Wojciechem Rogowskim.

Banderowcy nanieśli do kościoła kilka wiązek słomy z zamiarem podpalenia ławek i

ołtarzy. Wtedy z chóru odezwała się bratowa księdza Rogowskiego, że jest Ukraińką i by
pozwolili jej zejść i opuścić chór.

Banderowcy zarządzili otwarcie drzwi do chóru, ale nikt tego nie chciał uczynić.

Prawdopodobnie został zagubiony klucz. Kazali więc skakać z chóru na posadzkę. Po
pewnym czasie banderowcy wyłamali drzwi i kazali wszystkim zejść na plac przed
kościołem. Wszystkich którzy zeszli zabijano. Kilka osób z miejscowej samoobrony schroniło
się na poddaszu kościoła, posiadali karabiny ale nie mieli możliwości strzelać. Tam jednak
banderowcy w obawie o życie nie poszli i zostawili poddasze kościoła w spokoju.

Następnie przystąpili do wypędzania ludzi z kościoła, tych co nie chcieli wyjść rąbano

siekierami w ławkach. Po wyprowadzeniu wszystkich z kościoła, banderowcy rozpoczęli
poszukiwania wewnątrz w ołtarzach, konfesjonałach. Odkryli tam kilka osób i zabrali ich.
Część osób zabrano do plebani, gdzie bito i torturowano a potem po kilka osób
wyprowadzano na plac przed kościołem i mordowano.

background image

Druga grupa banderowców na dworze obok plebanii przy studni obok ogrodzenia

rozpoczęła mordowanie przy użyciu siekier. Jednym z pierwszych, którzy zginęli pod ciosem
siekiery był Czesław lat 12, bratanek księdza. Matka widząc śmierć swego syna, dostała
histerii i zaczęła wyzywać banderowców od bandytów, za co otrzymała od banderowca cios
siekierą.

Wychodząca z kościoła grupa mieszkańców gdy zobaczyła co się dzieje, zaczęła uciekać w
kierunku stawów za stodołą plebanii. W grupie tej był ksiądz W. Rogowski z drugim
bratankiem Stefanem lat 8, i Stanisława Gumienna. Grupie tej udało się zbiec za stodołę, ale
drogę im zastąpił inny banderowiec, który pociągnął serię z automatu, zabijając chłopca,
ciężko raniąc kobietę i księdza, który w wyniku odniesionych ran zmarł po kilku godzinach.

Z tej grupy udało się zbiec tylko kilka osobom. Z relacji świadków wynika, że w

mordowaniu brała udział grupa ukraińskich dziewcząt i kobiet przebrana w męskie stroje. Z
szacunkowych danych wynika, że w kościele i w jego rejonie zginęło 118 osób, i 58 zostało
zamordowanych wewnątrz wsi, w spalonych budynkach i zastrzelonych na polach podczas
ucieczki. Ogółem zginęło 178 osób.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gunther Pape Byłem świadkiem Jehowy
Gunther Pape Byłem świadkiem Jehowy
Byłem Świadkiem Jehowy
GUNTHER PAPE BYŁEM ŚWIADKIEM JEHOWY (WYDANIE Z 1991 ROKU) [BRAKUJĄCY TEKST ZE STR 26 27 I 30 31)
Byłem Świadkiem Jehowy Günther Pape
2011 08 10 6 latka świadkiem orgii
10 dni kontaktu ze Świadkami Jehowy świadectwa
2012 10 04 Ucieczka w świadka koronnego
10 Metody otrzymywania zwierzat transgenicznychid 10950 ppt
10 dźwigniaid 10541 ppt
wyklad 10 MNE
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
10 budowa i rozwój OUN
10 Hist BNid 10866 ppt

więcej podobnych podstron