Kościół opozycja wobec rządów w Polsce '56 76 Wybór dokumentów

background image

OPOZYCJA KOŚCIOŁA

RZYMSKOKATOLICKIEGO

WOBEC RZĄDÓW

KOMUNISTYCZNYCH W POLSCE

1956 – 1976

WYBÓR DOKUMENTÓW


























EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL

MAIL TO: HISTORIAN@Z.PL




MMIII

background image

WYKAZ DOKUMENTÓW


1956 r., październik 27, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski do l sekretarza KC PZPR
Władysława Gomułki w sprawie obsady stanowisk duchownych, powrotu usuniętych
biskupów, nauczania religii w szkołach i powołania wspólnej komisji do rozpatrzenia
całokształtu stosunków Państwo-Kościół. ................................................................................. 4
1959 r., październik 19, Warszawa. Pismo Sekretarza Episkopatu bpa Zygmunta
Choromańskiego do Ministra Oświaty Władysława Bieńkowskiego, wyrażające dezaprobatę
Kościoła w związku z usuwaniem nauki religii z programów szkolnych.................................. 7
1960 r., wrzesień 4, Jasna Góra, List Episkopatu Polski do wiernych, traktujący o aktualnych
niebezpieczeństwach dla wiary i jej wyznawców ze strony władz państwowych................... 11
1961 r., marzec 23, Warszawa. Protest Episkopatu wobec władz państwowych przeciwko
przekształcaniu szkół zakonnych w świeckie. ......................................................................... 16
1961 r., wrzesień 2, Jasna Góra. Protest biskupów polskich przeciwko zarządzeniu Ministra
Oświaty z 19 sierpnia 1961 r., ograniczającemu nauczanie religii. ......................................... 20
1963 r., sierpień 28, Jasna Góra. List pasterski Episkopatu do kapłanów, omawiający szykany
i represje stosowane przez władze państwowe wobec Kościoła w Polsce oraz nadzieje
wynikające z religijnej postawy społeczeństwa. ...................................................................... 22
1965 r., marzec 12. List pasterski biskupów polskich na rozpoczęcie ostatniego roku Wielkiej
Nowenny, wzywający wiernych do wspólnych z kapłanami wysiłków na rzecz zwycięstwa
wiary i duchowego odrodzenia narodu. ................................................................................... 36
1965 r., kwiecień 10, Warszawa. List biskupów polskich w sprawie dostosowania
wewnętrznych aktów prawnych odnośnie nauczania religii do ratyfikowanej przez Polskę
międzynarodowej konwencji o zwalczaniu dyskryminacji w oświacie................................... 41
1965 r., listopad 18, Rzym. Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z okazji
zbliżającego się Tysiąclecia Chrztu Polski ze słowami przebaczenia i z prośbą o wybaczenie
wspólnej obciążającej przeszłości i rozpoczęcie dialogu między obu narodami..................... 46
1966 r., luty 10, Warszawa. Słowo biskupów polskich o intencji i treści listu do biskupów
niemieckich. ............................................................................................................................. 52
1966 r., kwiecień 1, Warszawa. Społeczny odbiór pezetpeerowskiej polityki wobec Kościoła
rzymskokatolickiego. ............................................................................................................... 56
1966 r., maj 3, Jasna Góra. Akt oddania Polski przez biskupów i wiernych Kościoła
rzymskokatolickiego w macierzyńską niewolę Maryi Matki Kościoła za wolność Kościoła
Chrystusowego. ........................................................................................................................ 60
1968 r., styczeń 25, Warszawa. List Episkopatu Polski do duchowieństwa o moralnym
zagrożeniu narodu. ................................................................................................................... 62
1968 r., marzec 21, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski, potępiający postępowanie władz
wobec protestujących studentów, opowiadający się za rozwiązywaniem sporów społecznych
metodą dialogu przy poszanowaniu zasadniczych uprawnień jednostki i społeczeństwa. ...... 69
1968 r., maj 3, Jasna Góra. Słowo Episkopatu Polski o wyda. rżeniach marcowych,
podejmujące analizę źródeł i skutków protestów studenckich oraz polityki władz
państwowych............................................................................................................................ 71
1968 r., sierpień 15. Słowo Biskupów polskich w sprawie uwięzionego na Jasnej Górze
obrazu nawiedzenia. ................................................................................................................. 73
1970 r., grudzień 30, Warszawa. Odezwa Rady Głównej Episkopatu Polski, przypominająca
podstawowe prawa obywatelskie społeczeństwa..................................................................... 75
1971 r., styczeń 1, Gniezno. Kazanie Prymasa Polski, ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego,
wygłoszone w Bazylice Prymasowskiej, nawiązujące do tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu,
upominające się o prawa obywatelskie ludzi pracy. ................................................................ 77

background image

„ Godzien jest robotnik zapłaty swojej" - Obowiązek zaspokojenia potrzeb własnego Narodu

.................................................................................................................................................. 78

„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" - Obowiązek poszanowanie prawa do wypoczynku ... 79
1973 r., wrzesień 14, Warszawa. Deklaracja Episkopatu Polski w sprawie wychowania
katolickiej młodzieży w Polsce. ............................................................................................... 82
1974 r., styczeń 27, Warszawa. „Homo politicus" - kazanie świętokrzyskie prymasa Stefana
Wyszyńskiego na temat władzy politycznej. ........................................................................... 86
1976 r., styczeń 9, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski, prezentujący stanowisko
Kościoła wobec projektowanych zmian w Konstytucji PRL................................................... 93
1976 r., styczeń 17, Warszawa. List prezesów Klubów Inteligencji Katolickiej i redaktorów
naczelnych wydawnictw katolickich w sprawie projektowanych zmian w Konstytucji PRL. 99
1976 r., styczeń 25, Warszawa. Kazanie świętokrzyskie ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego,
prymasa Polski, na temat relacji: naród - Kościół - państwo. ................................................ 101


































background image


1956 r., październik 27, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski do l sekretarza KC

PZPR Władysława Gomułki w sprawie obsady stanowisk duchownych, powrotu

usuniętych biskupów, nauczania religii w szkołach i powołania wspólnej komisji do

rozpatrzenia całokształtu stosunków Państwo-Kościół.

Pan

Władysław Gomułka

Pierwszy Sekretarz KC PZPR w Warszawie

Szanowny Panie Pierwszy Sekretarzu!
Od pewnego już czasu toczy się w Polsce dyskusja na temat reform gospodarczych,
demokratyzacji życia społecznego, praworządności i moralności.
Ostatnie przemówienie Pana na obradach VIII Plenum dało wyraz zarówno krytycznemu
ustosunkowaniu się do wielu przejawów życia gospodarczego i politycznego w kraju, jak i
konstruktywnym wskazaniom na przyszłość.
W imieniu Episkopatu, duchowieństwa i wiernych, pragniemy poinformować Pana i
przedstawić Mu nasz punkt widzenia na zagadnienia, obchodzące zarówno Kościół jak i
Państwo, i w ten sposób przyczynić się do dobra ogólnego.
Ponieważ kwestie te są liczne i złożone, w niniejszym piśmie poprzestaniemy na
zasadniczych stwierdzeniach, tym bardziej, że w memoriałach, pismach i rozmowach z
Przedstawicielami Rządu PRL niejednokrotnie poruszaliśmy sprawy odnoszące się do
Kościoła.
Naprzód parę wyjaśnień odnośnie stosunku Kościoła do Państwa w Polsce Ludowej. W roku
1950 Episkopat zawarł z Rządem Porozumienie, które miało służyć za podstawę wzajemnych
stosunków. Niestety, punkty umowy, odnoszące się do zobowiązań Państwa w stosunku do
Kościoła, stale były naruszane i niewiele z nich jest respektowanych. Zobowiązania zaś
Episkopatu były dokładnie dotrzymywane. Zastosowanie w życiu Deklaracji Rządu z roku
1953 spotkał podobny los.
Z konkretnych spraw, które pragniemy przedstawić Panu Pierwszemu Sekretarzowi, jako
najważniejsze uważamy:

1. Sprawa Dekretu z 9 lutego 1953 r. o obsadzaniu stanowisk kościelnych.

Po wydaniu tego dekretu, naruszającego zarówno przepisy Konstytucji jak i prawa Kościoła i
punkt 3 „Porozumienia", Episkopat natychmiast zaprotestował, podając racje swego stano-
wiska. Dekret ten jednak był w całej rozciągłości egzekwowany ze strony Państwa i
wykorzystywany przez czynniki administracyjne na szkodę Kościoła. Wywołało to liczne
spory i zadrażnienia, nie przyczyniające się do normalnych stosunków między Państwem i
Kościołem. Jak dowodzi kilkuletnia praktyka również dla Państwa dekret ten nie przyniósł
żadnych faktycznych korzyści. Uważamy wiec, że należałoby dekret powyższy odwołać.
Podkreślamy w tym miejscu, że zarówno Kościół, jak i Państwo na usunięciu tego dekretu
mogą tylko zyskać.

2. Nauczanie religii dzieci i młodzieży zarówno w szkołach jak i poza nimi.

„Porozumienie" gwarantowało młodzieży katolickiej nauczanie religii w szkołach w
dotychczasowym stanie rzeczy (tj. w takim, jakim był w dniu „Porozumienia"). Daleko
odbiegła od tego punktu „Porozumienia" praktyka... Po prostu stosy dokumentów, w których
rodzice domagali się powrotu prefektów czy katechetek do szkół, świadczą o ogromnym
zainteresowaniu rodziców sprawą wychowania religijnego w szkole.
Biskupi ze swej strony, biorąc pod uwagę faktyczny stan rzeczy, polecili księżom nauczanie
dzieci i młodzieży, pozbawionych nauki religii w szkole, poza szkołą.
Tu, zdawałoby się, nie będzie już trudności ze strony czynników administracyjnych.

background image

Tymczasem i tu napotykał Kościół na liczne przeszkody.
Dlatego też i ta sprawa domaga się pilnego i słusznego załatwienia.

3. Sprawa Biskupów Polskich, usuniętych ze swych diecezji.

Trudno jest znaleźć poważny motyw, by w stosunkach uregulowanych „porozumieniem"
trzeba było aż takich posunięć. Biskupi Polscy rozumieją doskonale sytuację gospodarczo-
polityczną Państwa, w tej sprawie niczego im rzeczowo i obiektywnie zarzucić nie można.
Jeśli zaś występowali przeciw nadużyciom Władzy państwowej lub bezprawiu, to mieli do
tego nie tylko prawo, ale i obowiązek obywatelski. Przecież wyrządzono Kościołowi ogromne
krzywdy pod względem materialnym i moralnym. Krzywdy, które szerokim echem rozeszły
się po świecie, nie mogły nie spowodować ujemnych skutków dla poczucia sprawiedliwości i
praworządności w całym społeczeństwie, i to nie tylko u katolików, ale i u uczciwych ludzi
odmiennego światopoglądu. Teraz, gdy w kierunku naprawienia krzywd, przede wszystkim
natury prawno-moralnej, idą wysiłki całego Narodu Polskiego, których syntezę podał tak
trafnie Pierwszy Sekretarz KC PZPR, mamy niepłonną nadzieję, że główna z nich - usunięcie
Biskupów ze swych stanowisk - zostanie naprawiona. Naprawienie tej krzywdy będzie
przyjęte przez społeczeństwo polskie jako jeden z dowodów prawdziwej reformy życia
publicznego. Przechodząc do konkretów, przedstawiamy Panu następujące sprawy do ure-
gulowania:
1) Kardynał Prymas Stefan Wyszyński. Sprawa ta znana jest dobrze Panu. Przeliczne głosy
społeczeństwa, domagające się powrotu Księdza Prymasa na swe stanowisko nie są Mu obce.
Nasze memoriały i prośby w tej sprawie są Panu także dostępne. Tu dołączymy tylko ostatni
dokument, w którym treściwie jest ujęta istota powyższego zagadnienia (zob. aneks).*
2) Biskupi Śląscy - Stanisław Adamski, Julian** Bieniek i Herbert Bednorz. Biskupi Śląscy
zostali usunięci ze swych stanowisk 4 lata temu. Pretekstem do ich uregulowania*** było
wezwanie wiernych do podpisywania petycji w sprawie nauczania religii dzieci i młodzieży
katolickiej. Oburzenie społeczeństwa śląskiego i całej Polski za ten akt było wielkie.
Pan, Panie Sekretarzu, może łatwo się przekonać, jak wielką odda Państwu przysługę, jeśli
prawowici Pasterze diecezji wrócą na swoje stanowiska. Wystarczy tylko wsłuchać się i
wczytać w podania dzielnego ludu śląskiego, górników i hutników, by zrozumieć ile szkód
wyrządza się poczuciu prawnemu i moralnemu tych ludzi, jeżeli dalej będzie kontynuowana
polityka siły przed prawem, słusznością, sprawiedliwością i celowością działania.
3) Biskup Antoni Baraniak, uwięziony razem z Księdzem Prymasem i dwa przeszło lata
niewinnie pozostający w więzieniu. Ostatni dekret Prokuratury Generalnej umorzył śledztwo
w jego sprawie i w ten sposób obalił wszelkie zarzuty, jakie Księdzu Biskupowi stawiano w
śledztwie. Byłoby rzeczą bardzo wskazaną, by Biskup Baraniak, Sufragan Archidiecezji
Gnieźnieńskiej, wrócił do swego miejsca pracy.
4) Arcybiskup Eugeniusz Baziak, mianowany przez Stolicę Apostolską Administratorem
Apostolskim Archidiecezji Krakowskiej po śmierci Księdza Kardynała Sapiehy, w czasie
procesu krakowskiego został usunięty ze swego stanowiska.
5) Biskup Lucjan Bernacki, Wikariusz Generalny Ordynariusza Gnieźnieńskiego, został
usunięty z Gniezna administracyjnie przed 3 laty. Widać „winy" jego nie były poważne, jeżeli
pozwolono mu na wybór miejsca pobytu i poruszanie się po całym kraju za wyjątkiem terenu
Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
6) Biskup kielecki Czesław Kaczmarek. Proces pokazowy, jakiemu Biskup Kaczmarek został
poddany, nie odbiegał od procesów pokazowych, które były właściwością poprzedniego okre-
su. Ksiądz Biskup po przeszło 4-letnim więzieniu wniósł do Prokuratury Generalnej o
rehabilitację. W motywach swych uzasadnia tezę o przymusie fizyczno-moralnym, wywartym
na jego zeznanie, które pozwalały spreparować wyrok skazujący go na 12 lat więzienia.
Diecezja kielecka i Kościół w Polsce z ulgą przyjęły decyzję Władz o powrocie Księdza
Biskupa Kaczmarka do rządów w swej diecezji.

background image

7) Ziemie Zachodnie. Te sprawy najbliżej zna Pan jako czołowy Przedstawiciel tego
odzyskanego terenu naszego kraju. Tu tylko stwierdzamy, że Administratorowie Apostolscy
chlubnie zapisali się w swej pracy pionierskiej i dla repolonizacji tych ziem i dla ich oblicza
ideowego. Usunięcie ich nie miało mieć charakteru przewin personalnych, jak stwierdzono
urzędowo, ale w celu „stabilizacji" kościelnej w tych diecezjach. Dziś po przykrych do-
świadczeniach wiemy, jak kruche były fundamenty takiej tezy.
Przedstawiciele Episkopatu w Rzymie wyjednali u Stolicy Apostolskiej Biskupów dla tych
ziem. Było to posunięcie Rzymu niespotykane w praktyce Kościoła - przed ostatecznym
zawarciem ostatecznego Traktatu Pokojowego. Obrona sprawiedliwości dziejowej, która
Polsce wróciła jej dawne siedziby, napotykała na duże trudności ze strony zainteresowanych.
A jednak Papież Pius XII przychylił się do wywodów delegacji Episkopatu Polskiego i
zgodził się na bardzo ważną zmianę; odtąd Biskupi Polscy mieli zarządzać kościelną
administracją tych ziem. Są wśród nich również i dawniejsi zasłużeni administratorzy. Nasze
próby przekonania ówczesnych Przedstawicieli Władz Państwowych o wielkim znaczeniu
polityczno-międzynarodowym takiej koncepcji dla Polski nie spotkały się ze zrozumieniem
oraz z przychylnym przyjęciem, i dotychczasowy stan rzeczy pozostał nadal.
Mamy nadzieję, że Pan Pierwszy Sekretarz swą doświadczoną decyzją przyśpieszy
wprowadzenie w urzędowanie wyznaczonych Biskupów do diecezji Ziem Zachodnich i w ten
sposób odda Polsce wielką przysługę również na terenie międzynarodowym.
Ogólnie rzecz biorąc, powrót właściwych Pasterzy do ich Diecezji podniesie ogromnie
przeświadczenie, że Polska Ludowa na wszystkich odcinkach życia dąży do sprawiedliwych i
celowych reform.

4. Wypuszczenie z więzień pozostałych w nich księży i zakonników.

Procesy przeciw księżom były spowodowane przeważnie z racji ich nieugiętego stanowiska
kapłańskiego, a częściej wprost w celu zastrzeżenia**** duchowieństwa.

5. Sprawa zakonnic w obozach.

Zakonnice zostały wysiedlone z wielu domów zakonnych Opolszczyzny i Dolnego Śląska,
zostały one skomasowane w kilku miejscach, w niesłychanie trudnych warunkach.
Są jeszcze inne problemy. Ale wysuwamy w tej chwili tych kilka, pragnę w ten sposób
zorientować Pana w najważniejszych sprawach, uzasadnionych nie tylko racją państwową, ale
słusznością i sprawiedliwością w stosunku do olbrzymiej większości Narodu Polskiego, jaką
stanowią katolicy.
Jeżeli wolno zaproponować sposób rozwiązania tych i innych jeszcze spraw - pozwolimy
sobie na sugestię, by ze strony Partii i Rządu było wydelegowanych ad hoc dwu
przedstawicieli i z naszej strony również dwu, którzy by w tak ważnej i przełomowej dla
Polski chwili mogli ze spokojem i wszechstronnie omówić wszystkie zagadnienia odnoszące
się do stosunków między Państwem i Kościołem.
Podkreślamy jednak, że już dużym odprężeniem w sytuacji kościelno-państwowej byłby jak
najszybszy powrót usuniętych Księży Biskupów do swych siedzib i na swe stanowiska.
Jesteśmy przeświadczeni, że we wszystkich poczynaniach i zamierzeniach Pierwszego
Sekretarza, zmierzających ku polepszeniu sytuacji gospodarczej, prawnej i moralnej w Polsce,
znajdzie Pan i zrozumienie i poparcie szerokich rzesz wierzących.

Warszawa, dnia 27 października 1956 r.

W imieniu Episkopatu
Biskup Zygmunt Choromański Biskup Michał Klepacz
Sekretarz Episkopatu Przewodniczący Episkopatu
„Pismo Okólne" 1990, nr 7, s. 27-30.

* Chodzi o nie zamieszczone w tomie pismo z 26 VIII 1956 r.
** Winno być: Juliusz.
*** Winno być: relegowania.
**** Winno być: zastraszania.

background image

1959 r., październik 19, Warszawa. Pismo Sekretarza Episkopatu bpa Zygmunta

Choromańskiego do Ministra Oświaty Władysława Bieńkowskiego, wyrażające

dezaprobatę Kościoła w związku z usuwaniem nauki religii z programów szkolnych.

Pan Minister Władysław Bieńkowski

Minister Oświaty PRL

W dniu 28 sierpnia br. w „Trybunie Ludu" ukazał się komunikat PAP pt. „1000 szkół bez
nauczania religii w nadchodzącym roku szkolnym" - powiedziane było w nim: „W nowym
roku szkolnym 1959/69* ok. 400 tys. dzieci i młodzieży kształcić się będzie w szkołach
podstawowych, średnich, ogólnokształcących i zawodowych bez nauczania religii. Szkół tych
mamy obecnie w kraju ok. 1000. 600 z nich stanowią szkoły nowo zorganizowane... W wielu
zakładach kształcenia nauczycieli oraz w niektórych szkołach średnich od nowego roku
szkolnego nie będzie się prowadzić lekcji religii w klasach pierwszych i ósmych. Będą to tzw.
klasy rozwojowe".
Kiedy czytaliśmy ten komunikat PAP zdawało się, że są to zapędy i postulaty Towarzystwa
Szkoły Świeckiej - bowiem co innego mówią zarządzenia Ministra Oświaty i zobowiązania
Rządu.
O religii w szkołach ma decydować wola rodziców. Wypowiedzi rządowe i partyjne wyraźnie
to podkreśliły - nawet w liście I Sekretarza KC PZPR z dnia 27 maja br. wystosowanego do
Episkopatu Polski była stanowcza wypowiedź: „Władze państwowe na życzenie rodziców
dopuszczają w szkołach nauczanie religii jako przedmiotu nadobowiązkowego".
To, co się obecnie dzieje w szkolnictwie świadczy, trzeba z ubolewaniem stwierdzić, że wola
rodziców zupełnie nie jest brana pod uwagę - owszem wbrew woli rodziców są tworzone
szkoły bez religii, a dzieje się to w sposób uwłaczający władzom szkolnym.
Via facti jest usuwana religia ze szkoły i tworzone są szkoły bez religii.
Tak samo było przed Październikiem - bez specjalnego zarządzenia, pod rozmaitymi
pretekstami religia była ze szkoły usuwana i de facto większość szkół była bez religii.

* * *

I. Sytuacja ogólna.

Dyrektorzy i kierownicy szkół na odbytych w końcu sierpnia odprawach otrzymali polecenie
usuwania religii, względnie stwarzanie odpowiednich przeszkód - a co do sposobu
pozostawiono im wolną rękę.
Panuje zupełny chaos z powodu zarządzeń różnych czynników partyjnych i „wyznaniowych"
- a chaos wywołany jest celowo, aby w ten sposób paraliżować akcję obronną Kościoła i
stwarzać pozory, jakoby aktów bezprawia dopuszczały się tylko niektóre czynniki lokalne.

II. Zatrudnienie nauczycieli religii.

Sprawę zatrudnienia nauczycieli religii zarówno duchownych jak i świeckich objęli
„wyznaniowi" wojewódzcy oraz urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiatowi i
miejscowi. Oni rozpatrują poszczególne podania i wydają decyzję. Inspektorzy szkolni
stwierdzają wyraźnie, że w tych sprawach nie mają żadnego głosu, a ich role ogranicza się
tylko do strony czysto formalnej.
Na podania o zatrudnienie wniesione do inspektorów szkolnych jeszcze w drugiej połowie
czerwca i w miesiącach wakacyjnych większość petentów nie otrzymała dotąd żadnej
odpowiedzi.
Od niektórych katechetów świeckich nie przyjęto w ogóle podań o zatrudnienie tłumacząc, że
powinni uczyć księża.
Wiele katechetek pod rozmaitymi pretekstami zwolniono.
Inspektorzy Oświaty wbrew obowiązującym przepisom zawierają umowy z ważnością do 31

background image

grudnia br.
Dla uzasadnienia odmownej odpowiedzi częstokroć podawane są niepoważne i nielogiczne
motywy.
Np. inspektor w Oleśnicy jednej katechetce świeckiej posiadającej pełne kwalifikacje
oświadczył, że nie może uczyć religii, gdyż... szwagier jej należy do partii?!
Inny z inspektorów odrzucając podanie nowo wyświęconego Księdza uzasadnił to „brakiem
pedagogicznego doświadczenia" ze strony petenta.
W wielu wypadkach dla umotywowania odmowy powoływano się na różne rzekomo
przestępstwa sprzed kilku lat, o których nikt dotychczas nie słyszał, względnie Prokuratura
Wojewódzka umorzyła postępowanie karne z powodu braku cech przestępstwa.
Podawane są i inne ogólnikowe motywy odmowy - „Nieumiejętność współżycia ze szkołą",
„Nietolerancja", „Niepedagogiczne metody", „Socjalistycznie niemoralny", „organizacyjnie
nie da się zmieścić religii w szkole z braku sal szkolnych"; „tylko jeden nauczyciel religii
może uczyć w szkole, chyba że jest 60 godzin".
Nie pozwala się uczyć religii studentom oraz krewnym nauczycieli przedmiotów świeckich
pracującym w danej szkole.
Powyższe motywy podawane są ustnie, a odpowiedzi pisemne Inspektorów zazwyczaj nie
zawierają żadnego uzasadnienia.
Odmawia się zatrudnienia osób kwalifikowanych, które w przeszłości nauczały przedmiotów
świeckich.
Rodzice udający się gremialnie do inspektoratów oświaty i domagający się dla ich dzieci
nauki religii, są przesłuchiwani po kilka godzin w komisariatach MO, gdzie stosuje się wobec
nich metodę szantażu (Szczawno Zdrój, pow. Wałbrzych). Księża proboszczowie są
pociągani do odpowiedzialności karnej i wzywani na przesłuchy** pod zarzutem rzekomego
„podburzania przeciwko władzy ludowej".

III. Szkoły świeckie - szkoły pozbawione nauki religii.

W większości wypadków rodzice dzieci uczęszczających do tych szkół zostali postawieni
wobec faktu dokonanego.
Wszystkie Licea Pedagogiczne drogą administracyjną przekształcono na świeckie.
Przekształca się szkoły z religią na szkoły świeckie wbrew woli rodziców - np. w Warszawie
w ten sposób utworzono 8 szkół podstawowych, 7 zawodowych, a 11-letnich i licealnych 11.
Inny sposób to z rozmaitych powodów niezatrudniono katechetów - w Warszawie takich
szkół podstawowych jest 16, zawodowych 5, 11 -latek 9.
Wszystkie powyższe dane są z dnia 7 października r. b.
Z reguły nie ma nauki religii w szkołach nowo wybudowanych i w szkołach tysiąclecia; w
szkołach nowo wybudowanych rodzicom tłumaczono, że szkoły te są wybudowane za
pieniądze... państwowe, a nie społeczne.
Na terenie Katowic i Województwa Katowickiego szczególnie ostre jest stanowisko w
stosunku do nauczania religii. Delegacje rodziców domagające się nauki religii - Inspektorzy
starali się zastraszyć legitymowaniem z niedwuznacznymi groźbami.
Inspektorat Katowice odniósł się do rady zakładowej huty Bildon***, podając jej nazwiska
rodziców interweniujących w sprawie nauki religii; hutnicy wezwani do rady zakładowej byli
przesłuchiwani, grożono im wydaleniem z pracy; incydent ten zgłosili rodzice w petycji do
Rady Państwa i do I Sekretarza.
W licznych wypadkach, szczególnie w szkołach średnich dyrektorzy warunkowali przyjęcie
uczniów od zadeklarowania się rodziców za świeckością szkoły. (Np. Lic. Ogóln. w
Katowicach, Technikum Goed. w Katowicach).
Na terenie Katowic do dnia 7 października nie ma - z wyjątkiem Technikum Plastycznego i
Liceum Mickiewicza w żadnej szkole nauki religii.
Na terenie Archidiecezji Wrocławskiej, według danych do 8 października rb. nie odbywa się

background image

nauka religii w 581 szkołach, odmowne odpowiedzi na wniesione podania o zatrudnienie
otrzymało 17 księży i 17 katechetów świeckich.
W Diecezji Opolskie obecnie nie ma religii w 132 szkołach, mimo że rodzice złożyli
deklaracje w około 100%.
W Diecezji Lubelskiej szkół powstałych wbrew woli rodziców jest 16. - (w) Lublinie Liceum
Pedagogiczne. 6 Szkół Zawodowych i 7 Szkół Podstawowych - w Piaskach Wielkich -
Liceum Pedagogiczne; w Szczebrzeszynie - Liceum Pedagogiczne; deklaracji rodzicielskich
do tych szkół dyrekcje nie przyjmowały oświadczając, że będzie to szkoła świecka.
W szkołach, które w zasadzie są z nauką religii nie zatwierdzono 66 księży i 11 katechetów -
wskutek tego nie ma nauki religii w 201 szkołach (stan na dzień 9 października br.).
W Diecezji Gorzowskiej - jest bez religii średnich szkół 73 i podstawowych 703 - razem 776.
W Diecezji Kieleckiej - szkół średnich bez religii jest 49, a szkół podstawowych 430.
W Diecezji Łódzkiej - w Łodzi wbrew woli rodziców utworzono 8 szkół podstawowych i 2
szkoły ćwiczeń; do 8 Liceów nie dopuszczono nauki religii; a 3 Licea ogłoszono jako
świeckie; w 8 Liceach nauki religii nie mają klasy ósme; wszystkie szkoły zawodowe zostały
pozbawione nauki religii - jest ich 39.
W Diecezji Warmińskiej administracyjnie zmienia się szkoły z religią na szkoły świeckie -
władze szkolne tłumaczą się zarządzeniami odgórnymi, by w każdym mieście powiatowym
przynajmniej była jedna szkoła świecka.
Kasowana jest nauka religii w klasach pierwszych i ostatnich.
Statystykę można mnożyć.
Nie będą jej podawał z innych diecezji - procentowo jest ona podobna wszędzie.

IV. Sprawa pisemnych oświadczeń rodziców jest tak charakterystyczna, iż wymaga

specjalnej uwagi.

Zacznijmy od Warszawy - oto parę przykładów:
W Szkole Podst. Nr 29 (ul. Zagórna 9) kierownik żądał, by obydwoje rodzice podpisali kartki
i sami przychodzili; wyznaczył jeden dzień - czwartek - i tylko jedną godzinę; często nie był
obecny w czasie tej godziny.
W szkole Nr 39 (ul. Grójecka 93) kierownik żądał stawienia się rodziców - ojca i matki - w
swojej obecności, a często był nieobecny.
W Kielcach podobna była praktyka.
W powiecie Płońsk jest bardzo charakterystyczna sytuacja -inspektor szkolny nie chce
pozwolić w 28 szkołach (powiat i miasto) na naukę religii; rodzice złożyli odpowiednie
deklaracje -Kuratorium zapewniło Księdza Dziekana, że w 20 szkołach będzie religia, Ksiądz
Dziekan po raz 15 zwrócił się do inspektora o załatwienie sprawy - inspektor wyjaśniał,
tłumaczył, wykręcał się, a wreszcie na nalegania oświadczył: „Kuratorium nie ma prawa mi
rozkazywać, może mi tylko radzić".
Inspektor w dalszym ciągu zainteresowany ze spokojem odpowiada: „W związku z tym, że
społeczeństwo w bieżącym roku w przepisanym czasie i w określonym przepisami procencie
nie wyraziło życzenia na nauczanie religii, Inspektorat Oświaty nie widzi potrzeby
wprowadzania tego przedmiotu do szkoły..." Jednak deklaracje były złożone.
W Świdnicy społeczeństwo sytuację szkolną nazywa „programem"**** religii w szkole - w
ubiegłym roku szkolnym na 7 szkół średnich i 12 podstawowych jedna tylko szkoła
podstawowa Nr 11 była bez nauki religii; w tym roku szkolnym natomiast ze wszystkich
szkół średnich usunięto religię; rodzice deklaracje złożyli, tylko nie wiadomo co się z nimi
stało.
W Kraśniku Fabrycznym (Lublin) w zeszłym roku szkolnym nauka religii była we wszystkich
szkołach (jedenastolatka, szkoła podstawowa 7 klasowa, zawodowa) - obecnie w żadnej
szkole nie ma nauczania religii; rodzice deklaracje złożyli - księża nie zostali dopuszczeni do
szkoły. Dlaczego? Partia uchwaliła, że w Kraśniku Fabrycznym wszystkie szkoły będą

background image

świeckie.
To zobowiązanie Partia realizuje terrorem ludzi pracujących w fabryce. Odbywa się to w ten
sposób: robotnika, który ma dzieci w szkole wzywa się do biura zatrudnienia w fabryce i
mówi mu się, że ma być np. 200 osób zwolnionych z pracy; w pierwszym rzędzie będą
zwolnieni ci, którzy nie podpiszą oświadczenia, że chcą szkoły świeckiej. Ludzie z płaczem
podpisują takie oświadczenia, bo co mają robić, boją się utraty pracy i mieszkania.
Można byłoby mnożyć przykłady z całej Polski nieliczenia się z wolą rodziców - ale chyba
przytoczone wystarczą.
W wielu wypadkach kierownicy szkół żądają poświadczenia deklaracji rodziców przez Radę
Narodową, a nawet przez rejenta.
Tworzono częstokroć szkoły świeckie na wniosek Towarzystwa Szkół Świeckich, czy też
Komitetów Rodzicielskich (specjalnie dobranych).
V. W szkołach z religią są robione specjalne trudności.
W wielu szkołach nauka odbywa się na kilka zmian; kierownictwo szkół zabrania uczyć
religii między poszczególnymi zmianami - chociaż w tym czasie sale są wolne; praktycznie
dzieci z pierwszej, czy drugiej zmiany muszą wracać do domu i potem przychodzić do szkoły
po raz drugi. Przy większych odległościach do szkoły (2-3 km) przyjście powtórne dzieci do
szkoły na religię jest prawie niemożliwe - jest fizycznie niemożliwe przeprowadzić 26 godzin
w ciągu tygodnia po zajęciach szkolnych, które kończą się o godz. 17.30.
W wielu miastach w szkołach, w których nauka religii jest przyznana, usunięto ją ze szkoły i
wyznaczono poza szkołą, tzw. punkty nauczania - małe pomieszczenia nieraz bardzo odległe
od szkoły. W niektórych powiatach (np. województwa opolskiego - powiaty: raciborski,
kozielski, głubczycki, nyski, kluczborski) kierownicy szkół otrzymali ustne polecenie od
inspektorów, aby księży dopuszczać do nauczania dopiero około godz. 15.00; wszystkie
dzieci muszą iść do domu i dopiero później przychodzić do szkoły po raz drugi, co zwłaszcza
w miesiącach zimowych praktycznie uniemożliwi nauczanie religii.
W wielu szkołach lekcje religii nie są zaznaczone nawet w planach klasowych, wiszących w
klasach. Dzieciom nie wolno wpisywać religii nawet w dziennikach domowych, gdzie notują
lekcje i co zadane. Kierownicy mają polecenie układania planu tylko lekcji obowiązkowych -
lekcje religii mają nie obchodzić kierownictwo -niech się katecheci kłopoczą. Żeby nie
przedłużać tych przykrych wywodów na tym poprzestanę.

* * *

Wyżej przytoczone dane dostatecznie jaskrawo świadczą jak się przedstawia obecnie nauka
religii w szkołach. Gwałci się bezceremonialnie przepisy i zarządzenia, gwałci się sumienia
ludzkie, gwałci się wolność wyznania. Chyba zbyteczną będzie rzeczą udowadniać, że to co
się dzieje z nauką religii w szkołach daleko odbiega od praworządności. A trzeba dodać, że
metody stosowane przy usuwaniu nauki religii ze szkół nie tylko obniżają autorytet
nauczycieli, lecz demoralizują młodzież i społeczeństwo.
W imieniu Episkopatu składam zasadnicze zastrzeżenia. Zwracam się do Pana Ministra, jako
władzy kompetentnej i odpowiedzialnej, by wniknął w te sprawy i odpowiednimi zarządze-
niami ukrócił te nadużycia.

W imieniu Episkopatu

Biskup Zygmunt Choromański

Sekretarz Episkopatu

„Pismo Okólne" 1990, nr 16, s. 25-30.


*Winno być: 1959/60.
**Tak w źródle.
***Winno być: Baildon.
****Winno być: pogromem.

background image

1960 r., wrzesień 4, Jasna Góra, List Episkopatu Polski do wiernych, traktujący o

aktualnych niebezpieczeństwach dla wiary i jej wyznawców ze strony władz

państwowych.

Najmilsze Dzieci Boże,
Każdego roku biskupi polscy zbierają się u stóp Świętej Bożej Rodzicielki, Królowej naszej,
na Jasnej Górze i tam w rekolekcyjnym skupieniu zastanawiają się nad swoim powołaniem i
nad pasterzowaniem wśród Ludu Bożego. U stóp Matki Dobrej Rady odczuwamy lepiej
aniżeli gdzie indziej wielką powagę i odpowiedzialność naszą za Was przed Bogiem.
Obowiązkiem dobrych pasterzy - a takimi pragniemy być całym sercem - jest pouczanie Was
i przestrzeganie przed niebezpieczeństwem. Tylko „najemnik i ten, kto nie jest pasterzem, do
którego nie należą owce, na widok zbliżającego się wilka porzuca owce i ucieka, a wilk
porywa i rozprasza owce" (J 10,12).
Nieraz słyszycie te słowa z ambon. W ich świetle bacznie śledźcie nasze postępowanie,
słusznie oczekując od nas jak najlepszego przykładu. Wierni mają prawo wiedzieć o
kłopotach, obawach i troskach swoich biskupów i kapłanów. Razem przecież z nimi stanowią
jedną rodzinę bożą. Milczenie nasze moglibyście uważać za zgodę na niejedno zło, którego
Kościół dziś doświadcza. Nie możemy więc milczeć, gdyż w rodzinie wspólne są zarówno
radości jak i smutki.
W poczuciu tej wspólnoty, a zarazem w imię prawdy, zwracamy Waszą uwagę, najmilsi, na te
niebezpieczeństwa, które zagrażają nam obecnie. Nasz obowiązek duszpasterski pragniemy
wypełnić spokojnie i z miłością, by nie naruszać największego przykazania Chrystusowego -
miłości, nawet wobec przeciwników Boga, których On każe także miłować; by zachować
spokój nawet wówczas, kiedy trzeba się bronić przeciw działalności niebezpiecznej dla dusz
naszych.

I. WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIE WIARY I SUMIEŃ

W chwili obecnej wiara Chrystusowa jest zagrożona - we wszystkich niemal krajach i w
naszym - przez ataki ze strony ateizmu, który z miesiąca na miesiąc wzmaga swą działalność i
walczy z Kościołem Chrystusowym z nieludzkim wprost fanatyzmem. W tej walce posiada
wszystkie nowoczesne środki, a za-razem sam przywdziewa maskę tolerancji, humanitaryzmu
i postępu. Kiedy zaś katolicy usiłują się bronić, to zarzuca się im antypaństwowość, wrogość
do ustroju i Bóg wie co jeszcze.
Wprowadza to chwilami zamęt w szeregi katolików, którzy często zwracają się do nas o
wyjaśnienie i rady. Zjawisko rzeczywiście dziwne. Naszą wiarę świętą i Kościół atakuje się
bez wszelkich hamulców, a kiedy katolicy próbują się bronić, wtedy piętnuje się ich jako
wrogów postępu. Ten właśnie nieuczciwy chwyt jest osobliwą cechą bezbożnictwa, które z
jednej strony pragnie nas kompromitować jako rzekomych wrogów wszystkiego, co
postępowe i chce nas przeciwstawić państwu, Narodowi, społeczeństwu, a z drugiej strony -
przypisuje nam takie poglądy, których nie głosimy.
Ileż to razy powtarza się obraźliwy zarzut, że nasza wiara święta, która jest kamieniem
węgielnym jednoczącym Naród i państwo, która wychowała nam niemal wszystkie pokolenia,
a wśród nich tysiące najlepszych synów Narodu: od Mieszka i Bolesława - poprzez świętych i
błogosławionych, mężów nauki jak Kopernik i mistrzów słowa jak Skarga, Mickiewicz,
Sienkiewicz, aż do kapłanów i świeckich ofiar obozów koncentracyjnych i powstańców
warszawskich - że ta nasza święta wiara katolicka, „żywot i nadzieja nasza", że to wszystko
jest „wstecznictwem, ciemnotą i zacofaniem"... Czy można wobec tego dziwić się nam,
katolikom, że się oburzamy, jeżeli to, co dla nas jest najświętsze, bywa tak nieludzko
poniewierane i deptane?
Nie należy się dziwić, jeżeli katolicy w obronie swych wierzeń są uwrażliwieni. Mają w
dobrej pamięci czasy okupacji i czasy rozbiorów, kiedy to cały Naród, pozbawiony swej

background image

państwowości, bronił w uporze samozachowawczym swych „ognisk domowych i ołtarzy",
bronił ich upartą wiarą i nadzieją, nieraz nawet wbrew wszelkim nadziejom doczesnym.
Trzeba więc mieć szacunek dla tego, co nazywamy świętością religijną i nie obrażać
najgłębszych naszych uczuć religijnych, tak ściśle związanych z narodowymi.
Zastrzegamy się jak najuroczyściej przed tym, by nasz katolicyzm nazywać „fanatyzmem
religijnym". Czyż godzi się nazywać mianem fanatyzmu nasze procesje Bożego Ciała,
pielgrzymki maryjne i inne? Jeżeli są one nawet liczniejsze aniżeli w niektórych innych
krajach, to chyba dlatego, że to jest nasz żar religijny! Zresztą nie tylko polski! Czyż w
Lourdes nie ma wielkich procesji, czyż i gdzie indziej w świecie nie odbywają się wielkie
kongresy religijne?
Bylibyśmy fanatykami religijnymi dopiero wówczas, gdyby w kościołach naszych i w
miejscach pielgrzymkowych rozbrzmiewały akcenty nienawiści, wzywania do gwałtu i
mściwości. Ale tego nie słyszał jeszcze nikt ani na Jasnej Górze, ani gdzie indziej. Wszędzie
natomiast, w każdym konfesjonale i z każdej ambony, katolik słyszy nie tylko słowa
miłosierdzia dla siebie, ale także upomnienia, aby spełnił gorliwie przykazania zarówno te,
które dotyczą Bożej czci, jak i te, które przez miłość regulują nasz stosunek do rodziny,
małżeństwa, do państwa, do własności osobistej i społecznej.
Niech nikt nam nie zarzuca, że to właśnie pobożni katolicy i „pielgrzymujący" swoim
postępowaniem zasilają szeregi pijaków i złodziei. Przecież i ten zarzut już słyszeliśmy w
formie bezpośredniej, czy też w postaci dwuznacznych niedomówień. Łatwo by można
stwierdzić, ilu wśród osobników stanowiących tak zwane plagi społeczne znajduje się
katolików gorliwie praktykujących. Jeżeli katolicy nie zawsze osiągają dostateczne wyżyny
moralne, to nie dlatego, że są katolikami „za dużo", lecz że są nimi za mało.
Zarzut jakobyśmy byli „zacofam", odpieramy z tą samą stanowczością. Wcale nie pragniemy
nawrotu do minionych, a nie zawsze dobrych społecznych form średniowiecznych. Patrzymy
spokojnie w przyszłość, która idzie ku nam pod znakiem wzmożonej technizacji, nowych
form cywilizacyjnych oraz bardziej uspołecznionego sposobu życia. Wiemy dobrze, że i te
nowe formy życia uświęcimy w imię Trójcy. Przenajświętszej, o ile w sobie będziemy nosili
dostateczny zasób wiary i Bożej łaski. Z przeszłości bierzemy tylko to, co stałe, co jeszcze
żyje i żyć może, a to, co usycha, niech mija wraz ze swoimi grzechami i winami.
Akcent wiary Chrystusowej kładziemy tam, gdzie wyczuwamy przyszłość i dzień jutrzejszy.
„Niech umarli grzebią swoich umarłych, a ty idź i głos Królestwo Boże" - rzekł ongiś Boski
Zbawiciel do bogatego młodzieńca (Łk 9,60). Słowa te są na czasie dla nas po dziś dzień. Do
przeszłości chyba powinien należeć za rzut, że Kościół w Polsce jest "kapitalistyczny". Wszak
odebrano nam kolejno wszystkie poważniejsze środki materialne kościelnej egzystencji.
Parafie, diecezje i zakony, jeżeli gdzieś jeszcze coś posiadają, że to raczej znikome resztki,
których nam nawet już nikt nie zazdrości. Szpitale, zakłady wychowawcze i społeczne i inne
większe gmachy zostały przejęte pod władanie państwa. A to, co Kościołowi pozostało, jest
obciążone tak wielkimi podatkami, że pomimo najlepszej woli nie jesteśmy w stanie ich
zapłacić. Kapłani i zakonnicy oraz zakony żeńskie żyją dosłownie dziś z pracy rąk i
chrześcijańskiej ofiarności wiernych. A te sumy, które rzekomo „wyciągają ze
społeczeństwa" zostają w kraju, służą ożywieniu gospodarki ogólnonarodowej, wracają do
społeczeństwa w formie odbudowanych i utrzymywanych kościołów, w tysięcznych formach
służby społecznej.
Czy można czynić nam zarzut, jeżeli bronimy resztek tak zwanych „baz materialnych"
naszych seminariów duchownych, parafii i diecezji przed konfiskatą, której się dokonuje
czasami w sposób demagogiczny, a niekiedy wręcz szkodliwy dla państwa, nazywając
„mieniem poniemieckim" to, co z samego założenia jest kościelne i co w znacznej mierze
polskie ręce odbudowały ze zniszczeń wojennych i zagospodarowały? Odważyć się postawić
taki zarzut Narodowi, który wokół Ziem Zachodnich jest zjednoczony, mogą chyba ludzie

background image

nieodpowiedzialni za swe czyny.
Nie jesteśmy antypaństwowi, bo jako wierzący chrześcijanie nie możemy tacy być. Głosimy
przecież Chrystusowe: „Oddajcie cesarzowi, co jest cesarskiego" - ale też: „co jest Bożego,
Bogu" (Łk 20,25). Bronimy się legalnie przeciw ewentualnym nadużyciom władzy. To jest
nasze ludzkie i obywatelskie prawo i chyba nikt tego prawa nam, katolikom, nie odmówi. A
przecież możliwości krzywd i pomyłek, nawet bez złej woli, jest ogromnie dużo. Jeżeli
jednak nie ma nastawienia złośliwego i fanatycznego z jednej czy drugiej strony, wszystkie
możliwe napięcia można załatwić z korzyścią dla dobra społecznego.
Do wszystkich mądrych i roztropnych poczynań gospodarczych odnosi się pozytywnie nie
tylko duchowieństwo i biskupi, ale całe katolickie społeczeństwo; wszyscy pragną jednego -
by z tych poczynań, z nowych warunków gospodarczych, płynęła dla wszystkich korzyść i
poprawa bytu ludzi. Jak najgoręcej pragniemy poprawy warunków życia. Mamy wszak do
tego wszelkie dane i lud pracowity, i zdolnych inżynierów, i skarby na ziemi oraz w łonie
ziemi. A na niebo, jako cel ostateczny, nie po to wskazujemy, by głosić ucieczkę z ziemi.
Wszak znamy przykazanie Boże: „Czyńcie sobie ziemię poddaną" (Rdz 1,28).
Należy powiedzieć również słowo w obronie czci i dobrego imienia naszego duchowieństwa.
Idą poprzez prasę ataki na niejednego kapłana. Korzysta się z najmniejszego potknięcia, by
uderzyć na alarm i przedstawić nas jako złoczyńców i "wrogów postępu". Kapłan, który
rzekomo miał uderzyć dziecko w szkole, bywa opisywany we wszystkich gazetach. Potem
rozprawa sądowa wykazuje, że sprawa miała się zgoła inaczej. Następuje uwolnienie od winy
i kary, ale w prasie żadnego nawet sprostowania, najwyżej krótka notatka w jednej gazecie i
w jednym wierszu. Za takie traktowanie duchowieństwo polskie, które jako stan społeczny
poniosło w czasie okupacji najliczniejsze ofiary, ma głęboki żal do tej prasy, która postępuje
tak wysoce niesprawiedliwie wobec nas, widocznie w tym celu, by poderwać zaufanie mas
ludowych do kleru. Nie jesteśmy wolni od słabości ludzkich, którym wszyscy w mniejszym
lub większym stopniu podlegamy, natomiast bardzo stanowczo w imię w sprawiedliwości i
prawdy protestujemy, by nas, jako cały stan przedstawiano w roli szkodników.
Do tych wszystkich rozważań należałoby jeszcze dodać cały ogromny rozdział dotyczący
katolickiego wychowania dzieci i młodzieży z katolickich rodzin. Trudno naprawdę znaleźć
należyte określenie na to, co się działo z nauką religii w ubiegłym roku szkolnym, a w nowym
roku szkolnym jest jeszcze gorzej! Wprost zapomina się o tym, że religia jest wprowadzona
do szkół drogą prawną, że było to uznanie praw wolnych ludzi, ich nakazów sumienia, ich
wolności wyznania i wychowania własnych dzieci zgodne z wyznawanym światopoglądem
katolickim. Praktyki administracji naruszają te prawa rodziców, nie licząc się z sumieniem
dzieci; ba, nawet wychowawców samych, zmuszanych do wypowiadania się za szkołą
świecką, narażają na ciężki konflikt sumienia, aż do zaparcia się Boga. Propaganda
wszechwładnych zwolenników tak zwanej szkoły świeckiej posuwała się nieraz do kłamstwa,
że to „biskupi i kapłani nie chcą religii w szkole". Argumenty przeciw nauczaniu religii w
szkole, używane wobec rodziców, są często nieetyczne i przewrotne. Co sądzić o tak zwanej
etyce świeckiej, w imię której mają miejsce takie gwałty?
W ostatnich czasach bolesny cios ugodził w wolność wychowania młodych kapłanów w
seminariach duchownych. Jest to próba naruszenia wolności Kościoła i sumienia młodych
alumnów. Wpływ na wychowanie i dojrzewanie powołania kapłańskiego może mieć tylko
Kościół święty, gdyż powołanie jest wewnętrzną sprawą religijną, dziełem Ducha Świętego.
Od wolności wychowania kapłanów zależy przecież wolność sumień wiernych, dla których
kapłani są przeznaczeni. Biskupi polscy patrzą z wielkim niepokojem i bólem na to ciężkie
zagrożenie wolności Kościoła i sumień i dlatego złożyli przeciwko tym próbom protest u
właściwych władz.
I w tych sprawach nie prowadzimy żadnej polityki antypaństwowej, kiedy opierając się na
prawie naturalnym pragniemy zabezpieczyć wolność wychowania w seminariach i szkołach,

background image

jak to zostało zagwarantowane Kościołowi w „Porozumieniu".
Niedotrzymywanie lub torpedowanie ustaw państwowych przez zwolenników ateizmu jest z
pewnością akcją bardziej antypaństwową niż upominanie się o zachowywanie tych ustaw.
Takie to są - i to jeszcze nie wszystkie - niebezpieczeństwa i trudności, wśród których
Kościołowi Chrystusowemu w Polsce wypada pielgrzymować w roku Pańskim 1960.

II. POSTAWA KATOLIKÓW WOBEC DOŚWIADCZEŃ

NASZYCH CZASÓW

Na czas doświadczeń radzi Chrystus Pan uczniom swoim wielką cierpliwość, pokorę, miłość
wzajemną. Uważamy, że nic lepszego nad to robić nie potrzebujemy. „Przez cierpliwość wa-
szą zyskacie dusze wasze" (Łk 21,19). Gdyby świat wiedział, jakie siły potęguje w nas dając
sposobność do cierpliwej modlitwy i modlitewnego trwania, zastanowiłby się lepiej, zanim
przystąpiłby do ucisku. My, chrześcijanie, mamy czerpać siły wewnętrzne tam, gdzie synowie
tego świata wcale ich nie zauważają, albo wręcz je lekceważą.
„Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie" -przestrzega Boski Mistrz
swoich Apostołów, tuż przed swoim pojmaniem (Mt 26,41). Czujność i modlitwa są równie
potrzebne wyznawcom Chrystusa. Czuwać należy, by nie ulec przyjemnemu kuszeniu zła,
które zazwyczaj występuje w postaci fałszywego dobra. Czuwać trzeba także, gdy chodzi o
jedność naszą, bo w chwilach groźby i ucisku, zawsze istnieć będą słabsi, a nawet zdrajcy,
którzy za kilka srebrników sprzedają to, co wczoraj uważali za najlepsze i najszlachetniejsze.
Czuwać należy mężnie nad sobą, aby nas strach przed przyszłością nie zwalił z nóg i nie
ubezwładnił. Jeżeli naprawdę wierzymy w Boga, w Zmartwychwstanie i w życie wiekuiste, to
dlaczego nie mielibyśmy dla tych naszych skarbów trochę pocierpieć i ponieść doczesne
szkody? Przecież to zaszczyt dla człowieka naprawdę wierzącego „dla imienia Jezusowego
zniewagę cierpieć" (Dz 5,41). Jeżeli dla naszej wiary świętej poniesiemy straty doczesne z
pełną świadomością i poddaniem się woli Bożej, wówczas wiarę tę pokochamy tym
serdeczniej i będziemy powtarzać wraz ze św. Pawłem Apostołem: „Któż tedy odłączy nas od
miłości Chrystusowej? Utrapienie czy ucisk, głód czy nagość? Niebezpieczeństwo,
prześladowanie czy miecz?" (Rz 8,35). O taką wiarę, najdroższe Dzieci Boże, prosimy Pana
Boga dla Was i dla siebie.
Z tej pozycji wewnętrznej będziemy rozstrzygać po Bożemu nasze losy doczesne, naszą
wiarę, jej zastosowanie na co dzień, jej wyznawanie mężne i roztropne.
Źle byłoby z naszą wiarą i z Królestwem Bożym, gdybyśmy tylko chcieli zachowywać je w
duszy swojej jako ową „cenną perłę", o której mówi Zbawiciel (Mt 13,45). Każdy
chrześcijanin jest wyznawcą wiary i jej głosicielem. Bogu dzięki, że wielka idea apostolstwa
świeckich zatacza coraz szersze kręgi. Katolicy świeccy w coraz większej mierze odczuwają
swą odpowiedzialność za losy Kościoła Bożego, coraz częściej stają ramię przy ramieniu z
kapłanami. Zapraszamy do uczciwej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli. Niechaj
świadczą o Chrystusie i Jego Dobrej Nowinie słowem odważnym i godnym, ale nie tylko
słowem, lecz i przykładem swoim, stylem swego życia, sumiennością, dobrym usposobieniem
dla bliźnich. „Każdego tedy, który mnie wyzna przed ludźmi, wyznam i ja przed Ojcem
moim, który jest w niebiesiech" (Mt 10,32). Dla nas wszystkich nadeszła godzina wyznania
wiary świętej. Wyznawcami są nie tylko biskupi i kapłani. Wyznawcami są rodzice wobec
swych dzieci i otoczenia. Wyznawcami są nauczyciele, lekarze, pracownicy wszelkiego
rodzaju - bo obowiązki uczciwie wypełniane nie mogą ich pozbawić prawa wyznawania Ojca
niebieskiego przed ludźmi. Gdybyśmy nie wyznawali Boga w trudnych próbach wiary, byli-
byśmy zwykłymi zaprzańcami i odstępcami.
Wierzący lud pielgrzymuje w tej chwili do Tysiąclecia Chrztu Polski. Wielka Nowenna,
poprzez którą przygotowujemy się na tę uroczystą chwilę, jest dla nas wielkim przeżyciem
religijnym. Przezywamy ją jak najbardziej po Bożemu! I ona nie ma nic wspólnego z
„fanatyzmem religijnym". Nawiedzenia obrazu Matki Bożej nie traktujemy jako widowiska,

background image

ale jako okazję do pogłębienia życia religijnego, do pokuty, do nawrócenia ze złej drogi i
naprawienia zła. Obraz Matki Najświętszej pozostawia głębokie ślady wszędzie tam gdzie
przechodzi, a są to ślady szlachetne, rozgrzane miłością Bożą. Dziękujemy Panu Bogu za tę
wielką łaskę, że wszędzie tam gdzie Ona przychodzi, ludzie stają się lepsi.
Niech więc Matka Najświętsza, Królowa nasza i Przewodniczka Wielkiej Nowenny, strzeże i
prowadzi nadal Lud Boży, kapłanów i biskupów w świętej jedności.
Szczerze prosząc o Wasze codzienne modlitwy, których tak bardzo potrzebujemy, mocą
Trójcy Świętej błogosławimy was wszystkich, w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Jasna Góra, dnia 4 września 1960 r.

Listy pasterskie Episkopatu Polski 1945-1974, Paryż 1975, s. 209-214.





































background image

1961 r., marzec 23, Warszawa. Protest Episkopatu wobec władz państwowych

przeciwko przekształcaniu szkół zakonnych w świeckie.

Pan Minister Sztechelski*

Pełnomocnik Rządu

do Spraw Stosunków z Kościołem

Jeszcze w lipcu 1960 r. (pismo z dnia 1 VII 1960 r. Nr 440) złożyłem Panu Ministrowi
memoriał w sprawie szkół o charakterze katolickim (szkoły zakonne) w sprawie religii w
szkołach.
Na memoriał ten nie otrzymałem formalnej odpowiedzi, otrzymałem natomiast odpowiedź w
faktach, które miały miejsce w okresie czasu od lipca 1960 r.
Co się tyczy religii w szkołach, to społeczeństwo katolickie otrzymało specjalną odpowiedź,
zawartą w przemówieniu l Sekretarza PZPR, wygłoszonym na zebraniu przedwyborczym w
dniu 18 marca br. w Warszawie, a mianowicie: „Rozdział Kościoła od Państwa - ustalony
również Konstytucją naszego kraju -zakłada świeckość wszystkich szkół podstawowych" -
tak jak gdyby rozporządzenie o nauce religii w szkołach było wydane w okresie, kiedy nie
obowiązywał rozdział Kościoła od Państwa -była przecież ta sama Konstytucja.
Ale jeszcze czegoś więcej dowiedzieliśmy się z tego przemówienia - że nauka religii w
szkołach nawet jako przedmiot nadobowiązkowy wywołał waśnie religijne - i jeszcze coś
więcej: „Zrozumiała to dobrze znaczna większość rodziców, wyrażając zgodę na wycofanie
nauczania religii w szkołach".
Takie stwierdzenie nie odpowiada rzeczywistości - było wręcz przeciwnie - znaczna
większość rodziców nie wyraziła zgody na wycofanie nauczania religii w szkołach.
W tym piśmie chciałbym zwrócić uwagę Pana Ministra na sytuację w jakiej się znalazły
szkoły zakonne.
Polityka, jaką stosuje Rząd do szkół katolickich, jest polityką wyraźnie dyskryminacyjną.
Dyskryminacja ta idzie w różnych kierunkach, a cel ma jeden, żeby zlikwidować szkoły
zakonne.

1. Likwidacja całkowita.

W Kielcach zlikwidowano w sierpniu 1960 r. Prywatne Liceum Ogólnokształcące, Szkołę
Podstawową i Przedszkole SS Nazaretanek mimo uzasadnionych odwołań i racji, mimo
wykazania niesłuszności czynionych zarzutów.
W ostatecznej decyzji Ministerstwo Oświaty utrzymało jedyny motyw likwidowania szkoły -
mianowicie - „szkoła nie posiada własnego budynku". I ten zarzut w świetle powołanych
przepisów art. 2 ustawy z dnia 11 III 1932 r. jest błędnie przedstawiony, gdyż w świetle tego
przepisu szkoła winna mieć „lokal odpowiedni", a nie „własny". Dowodem zaś na to, że lokal
był odpowiedni, jest zorganizowanie w tym samym lokalu Państwowej 11-letniej Szkoły
Ogólnokształcącej.

2. Likwidacja stopniowa.

Drugim etapem dyskryminowania Szkół katolickich jest stopniowa likwidacja. Mimo
odpowiedniej liczby kandydatów, Kuratoria Szkolne w r., 1960/61 zabroniły otwierać
podwójnych oddziałów kl. VIII Szkół Ogólnokształcących oraz kl. I szkół zawodowych.
Ponadto w kilku wypadkach zlikwidowano wprost kl. VIII (SS. Urszulanki - Gdynia) i kl. I
(SS. Służebniczki - Lisków, SS. Niepokalanki - Jarosław). Jedyny motyw: szkoły państwowe
zaspokajają potrzeby młodzieży uczącej się.

3. Laicyzacja szkół katolickich.

Mimo wyraźnego charakteru tych kilkunastu szkół, uznanego w 10 pkt Porozumienia,
„istniejące dotychczas szkoły o charakterze katolickim będą zachowane" - Władze Szkolne
dążą do laicyzacji szkół katolickich. I mimo iż Statut Urzędu do Spraw Wyznań przewiduje

background image

odchylenie w ustroju i programach „szkolnictwa wyznaniowego" (paragraf 4 ust. 2) i mimo,
że przewiduje to również ustawa z dnia 11 III 32 r., gdy pozwala w statucie na indywidualny
kierunek wychowawczy - to jednak Kuratoria Szkolne, poinstruowane przez Min, Oświaty
żądają stanowczo:
a/ stosowania rygorów okólnika Ministra Oświaty z dnia 4 VIII 58 r. Nr GM 1-3145/58
odnośnie nauczania religii, jako przedmiotu nadobowiązkowego;
b/ zmiany zatwierdzonych zgodnie z ustawą z dnia 11 III 32 r. i obowiązujących statutów
szkół katolickich w kierunku usunięcia wszystkiego tego, co mogłoby świadczyć o katolickim
charakterze szkoły;
c/ zatrudniania nauczycieli świeckich na miejsce uczących księży czy zakonnic.
Szczególnie silny nacisk wywierają władze szkolne na właścicieli tych szkół, by przejęły,
zresztą wbrew przepisom ustawy, narzuconych nauczycieli świeckich na dyrektorów szkół
przy jednoczesnym usunięciu kwalifikowanych i zasłużonych dyrektorów zakonnych
(Częstochowa, Wawer, Jarosław).
Znamienna jest metoda w tym wszystkim, a mianowicie:
Kuratoria zarządzają, by grono nauczycielskie, personel pedagogiczno-wychowawczy i
kierowniczy był w pełni świecki. Zarządzenia te nie mają żadnego oparcia prawnego - dla
Kuratorium OS Krakowskiego np. wystarczy analogia do szkół państwowych, ale nawet gdy
właściciel chce zadośćuczynić żądaniom Władzy Szkolnej, taż sama Władza Szkolna
zarządzeniami poufnymi uniemożliwia wykonanie zaleceń. Wiadomo bowiem, że w
Polsce jest niedostatek kadr nauczycielskich - mogą więc przyjąć pracę w szkole prywatnej
jedynie nauczyciele, którzy uczą w szkołach państwowych. Z reguły reflektujący na
zaangażowanie nauczyciele zatrudnieni w szkołach państwowych, nie mogą otrzymać od
dyrekcji szkoły państwowej zezwolenia.
W wielu wypadkach, gdy nawet takie zezwolenie otrzymali, to jednak na skutek metody
zastraszenia opuszczali przyjęcie stanowiska w szkole katolickiej w ciągu roku.
Jaki to może mieć wpływ na ciągłość nauki i na młodzież?
Zakrawa to na specjalną złośliwość, osłanianą przez Władze Szkolne.

4. Wygórowane podatki.

Od roku szkolnictwo katolickie mimo, że nauczając ściśle według programów szkół
państwowych, uzupełnia żądania szkolnictwa państwowego, jest nękane podatkami. Wymiary
podatków, szczególnie terenowych, przechodzą wszelkie możliwości płatnicze szkoły, często
równają się jej budżetowi. Ponadto zalecenia Władz Szkolnych nakazują opłacać nauczycieli
szkół według państwowych norm wynagrodzeniowych, żądają uzupełnienia na bieżąco
pomocy szkolnych oraz przypominają, że nauka winna być bezpłatna itd.
Ta sprzymierzona polityka finansowa prowadzi wyraźnie najpierw do nękania kierownictwa
szkoły, a w następstwie do likwidacji szkoły.

5. Odmawianie uprawnień państwowych.

Specjalnie przykrym i niepraworządnym jest stosunek Władz Szkolnych w przedmiocie
odmawiania uprawnień państwowych dla szkół katolickich.
W roku szkolnym 1960/61 odmówiono nadania uprawnień państwowych następującym
szkołom:
1) Liceum Ogólnokształcącemu SS. Niepokalanek w Szymanowie,
2) Liceum Ogólnokształcącemu SS. Urszulanek w Poznaniu,
3) " " SS. Urszulanek we Wrocławiu,
4) " " SS. Nazaretanek w Częstochowie,
5) " " OO. Pijarom w Krakowie,
6) Zasadniczej Szk.. Gospod. SS. Niepokalanek w Nowym Sączu,
7) Zasadniczej Szk.. Gospod. SS. Kanoniczek w Lublinie,
8) Zasadniczej Szk.. Gospod. w Zbylitowskiej Górze.

background image

Reszta szkół zakonnych nie ma jeszcze decyzji - nie wiedzą czy będą miały prawa czy też nie.
Trudno analizować uzasadnienia decyzji Kuratoriów Szkolnych odmawiających nadania
praw. W większości wypadków, Kuratoria wbrew wyraźnym przepisom Kodeksu
Postępowania Administracyjnego, nawet nie uzasadniły swych decyzji negatywnych. W
innych wypadkach uzasadnienia nie pokrywały się ze stanem faktycznym.
We wszystkich powyższych wypadkach szkoły odwoływały się do Ministerstwa Oświaty. W
dniu 16 II br. Wicedyrektor Departamentu Larwa zatwierdził negatywne decyzje Kuratoriów.
I tak: odnośnie szkoły SS. Nazaretanek w Częstochowie, którą starszy wizytator Kuratorium
Katowickiego Andrzejewski przebierając w środkach i metodach, nęka od lipca 1960 r.
Kuratorium OS Katowickiego odmówiło uprawnień państwowych ze względu na
niewypełnienie wszystkich warunków określonych w paragrafie 2 Rozporządzenia Ministra
Oświaty z dnia 13 I 1960 r.
Oczywista, że Kuratorium bardzo sobie uprościło drogę. Ministerstwu Oświaty nie wypadało
tak prymitywnie podejść do praworządności. Wicedyrektor Departamentu musiał
wypracować przynajmniej jakieś pozory. Motywując więc swą decyzję odmowną, powtórzył
cały szereg zarzutów przygotowanych przez ww. Kuratorium przed rokiem przeciwko
dyrektorce szkoły s. Helenie Niewiarowskiej. S.Helena Niewiarowska chociaż wykazała całą
bezpodstawność tych zarzutów, musiała ustąpić ze stanowiska dyrektorki. Stanowisko to w
szkole SS. Nazaretanek w Częstochowie objęła osoba świecka, bo kandydatury zakonnic
Kuratorium kolejno odrzucało.
Za te rzekome wykroczenia zastosowano już raz dotkliwe represje, odmawiając praw na rok
szk. 1959/60 i usuwając je za podstawę do odmówienia praw na rok szk. 1960/61.
W tymże samym dniu Wicedyrektor Larwa zatwierdził decyzją Kuratorium OS
Poznańskiego, odmawiając nadania praw Liceum Ogólnokształcącemu SS. Urszulanek w
Poznaniu.
Liceum to bez przerwy otrzymywało prawa państwowe i wszystkie wizytacje łącznie z
wizytacją Ministerstwa w lutym 1960 potwierdziły wysoki poziom nauczania i organizacji
szkoły.
Wicedyrektor Larwa nie zadaje sobie znowu trudu, by uzasadnić swoją decyzję odmowną.
„Kuratorium OS Poznańskiego stwierdziło" - pisze, że „szkoła nie posiada odpowiednich do
swej liczebności i organizacji pracy pomieszczeń i urządzeń szkolnych."
Tyle Wicedyrektor Larwa, a jaka jest rzeczywistość?
Siostry Urszulanki w Poznaniu przy ul. Stalingradzkiej 43 mają duży, odpowiedni budynek na
prowadzenie własnej szkoły. Niestety, część ich budynku Władze Szkolne zajmują na
Zasadniczą Szkołę Energetyczno-Elektryczną oraz na Państwowe Technikum Chemiczne.
Ponadto Państwowe Technikum Chemiczne poza prawnie otrzymanym przydziałem zajęło
dodatkowo samorzutnie 250 m2 lokalu przynależnego szkole SS. Urszulanek.
SS. Urszulanki są w posiadaniu decyzji Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej
w Poznaniu z dnia 31 I 58 r. L. dz. GKM x/58 przyznającej ten metraż ich szkole. Cóż
począć, skoro Władze Szkolne muszą bronić „interesów" szkół państwowych. Dlatego,
ponieważ Technikum Chemiczne zdradza chęć poszerzenia swego stanu posiadania, Władza
Szkolna bez skrupułów wydaje wyrok na bezbronną szkołę prywatną.

* * *

Mimo, że punkt 10 Porozumienia głosi: „Nauka religii w szkołach: a) Rząd nie zamierza
ograniczać stanu nauczania religii w szkołach... d) Szkoły prowadzone przez Kościół
Katolicki będą mogły korzystać z praw szkół państwowych na ogólnych zasadach" - nauka
religii ze szkół została usunięta - szkoły prowadzone przez Kościół są w faktycznej
likwidacji.
Nie dosyć - Tymczasowy Statut Organizacyjny Urzędu do Spraw Wyznań (Uchwała Rady

background image

Ministrów z dnia 27 maja 1950 r.) zleca temu Urzędowi nadzór nad prawidłowym
wykonaniem przepisów odnoszących się do szkolnictwa wyznaniowego, a Urząd do Spraw
Wyznań politykę dyskryminacyjną wyraźnie popiera. Kiedy zaś interweniujemy w Urzędzie,
odpowiada, że sprawy szkolnictwa do niego nie należą.
Ostatecznie konsekwencje takiej polityki Władz Szkolnych doraźnie poniesie społeczeństwo i
młodzież. Cofnięcie bowiem praw dotyka finansowo rodziców, którzy automatycznie tracą
dodatek rodzinny i to wstecz do września 1960 r. oraz młodzież zaskoczona tym stanem
rzeczy gdyż dopiero po półroczu dowiaduje się, że musi zdawać egzamin ze wszystkich
przedmiotów.
Społeczeństwu Katolickiemu dzieje się krzywda - taki stan rzeczy nie jest praworządny.
W imieniu Episkopatu na ręce Pana Ministra składam Kategoryczny protest.

W imieniu Episkopatu

Biskup Zygmunt Choromański

Sekretarz Episkopatu

„Pismo Okólne" 1990, nr 18, s. 15-18.

*Winno być: Sztachelski.





































background image

1961 r., wrzesień 2, Jasna Góra. Protest biskupów polskich przeciwko zarządzeniu

Ministra Oświaty z 19 sierpnia 1961 r., ograniczającemu nauczanie religii.

Urząd Rady Ministrów

Biskupi polscy zebrani na Jasnej Górze, w poczuciu swych obowiązków pasterskich zwracają
się do Rady Ministrów w następującej sprawie:
Wydane zostało Zarządzenie Ministra Oświaty z dnia 19 sierpnia 1961 r. w sprawie
prowadzenia punktów katechetycznych.
Zarządzenie to wywołuje zdziwienie i zaniepokojenie, bowiem jest zupełnie niezgodne z
intencjami Rządu i nie idzie po linii dotychczasowych oświadczeń rządowych, a nawet jest
sprzeczne z obowiązującymi ustawami (Dekret o wolności sumienia) i Konstytucją
gwarantującą wolność religii.
Zarządzenie to jest nowym ograniczeniem praw Kościoła, jest wielką krzywdą wyrządzoną
wierzącym, jest uderzeniem w prawa społeczeństwa - w prawa rodziców, którzy powinni
mieć wolność w sprawie nauczania swych dzieci religii.
Trudno zrozumieć, że Minister Oświaty mógł wydać takie Zarządzenie - zarządzenie, które
godzi w najistotniejsze prawa Kościoła, jest naruszeniem jurysdykcji i praw biskupów,
którym powierzona jest przez Boga misja nauczania religii.
Nauczać religii mogą tylko ci, którzy otrzymali od własnych biskupów misję nauczania.
Zarządzenie Ministra Oświaty ogranicza wolność „wyznania w nauczaniu", a przecież ta
wolność jest zagwarantowana i przyjęta przez Rząd Polski Ludowej w Uniwersalnej
Deklaracji - art. 18:
Każdy człowiek ma prawo do wolności, myśli, sumienia i religii... publicznie lub prywatnie
wyjawiać swą religię lub wyznanie w nauczaniu, praktykach, kulcie i zachowaniu przepisów".
(Pełny tekst przyjęty 10 grudnia 1948 r. przez Ogólne Zgromadzenie Narodów
Zjednoczonych.)

* * *

Zarządzenie Ministra Oświaty chce upaństwowić Misję Nauczycielską Kościoła - uzależnić
nauczanie religii od rozmaitych przepisów ograniczających wolność tego nauczania.
Jest ograniczeniem co do miejsca - można, według Zarządzenia nauczać tylko w kościołach
publicznych - nawet w kościołach nauczanie jest uważane jako punkt katechetyczny - a wszy-
stkie punkty katechetyczne, nawet te istniejące muszą być zarejestrowane w Inspektoracie
Oświaty - a dalej są stawiane warunki, jakim musi odpowiadać punkt katechetyczny; nadzór
nad wszystkim mają mieć inspektorzy szkolni.
Jest to wkroczenie w dziedzinę ściśle kościelną i wewnętrzną spraw Kościoła - jest to
wkroczenie Władz administracyjnych do świątyni. Dotąd nikt nigdy nie kwestionował
nauczania religii w kościele.
Nauczanie religii ma być ograniczone co do osób, które miałyby nauczać - tylko księża
diecezjalni lub osoby świeckie - wykluczeni są natomiast księża zakonni i zakonnice (nowa
dyskryminacja). Wykładający nadto, nawet kapłani muszą być zatwierdzeni przez
inspektorów szkolnych.
I nie dosyć - kapłani muszą podpisać „umowę o pracę" - dopiero wtedy mają prawo
nauczania; innymi słowy mają się zupełnie uzależnić od Władz administracyjnych i to w
sprawach najbardziej kapłańskich - w zamian za to obiecano im pensję i różne świadczenia.
Władze państwowe przez płacenie pensji chcą uzależnić od siebie duchowieństwo, a
jednocześnie uspokoić społeczeństwo - żadna krzywda Kościołowi się nie dzieje - chcemy
płacić nawet, a biskupi nie chcą się na to zgodzić.
Duchowieństwo nie może się zastosować do Zarządzenia z dnia 19 sierpnia - nie może

background image

podpisywać umowy o pracę z pominięciem biskupów, jest to bowiem naruszenie jurysdykcji
kościelnej, uznanej w Porozumieniu, jest uniemożliwieniem akcji katechetycznej, również
zagwarantowanej w tymże Porozumieniu.
Nauczanie religii jest podstawowym zadaniem i obowiązkiem każdego biskupa.
Duchowieństwo tym Zarządzeniem zostało zaskoczone i to w swoisty sposób - jednego dnia
(22 VIII), o tej samej godzinie, w całej Polsce proboszczowie byli wezwani do Prezydiów
Powiatowych RN, tam przeczytano im Zarządzenie (chociaż urzędowo nie ogłoszono, a więc
jeszcze nie obowiązujące) i żądano podpisania „umowy o pracę".
Przewodniczący dawali najróżnorodniejsze komentarze.
Księża byli zaskoczeni - nie wiedzieli dobrze o co chodzi, dlatego niektórzy, wprowadzeni w
błąd, podpisali.
Cel zarządzenia i przeprowadzonej z nimi akcji jest przejrzysty - uniemożliwienie nauczania
religii poza szkołą, nawet w kościele.
Najpierw usunięto religię ze szkoły - ale uroczyście zapewniono, że będzie można uczyć poza
szkołą - w punktach katechetycznych. Obecnie nauczanie i poza szkołą ma być
sparaliżowane.
W praktyce, przy tych wszystkich ograniczeniach nauczanie religii stanie się niemożliwe - na
odległych wsiach dzieci będą zupełnie pozbawione religii - w większych miastach
duchowieństwo tylko diecezjalne nie będzie mogło podołać nauczaniu - a wreszcie, i to trzeba
mieć na uwadze, że punkty katechetyczne pod różnymi pretekstami będą mogły być
zatwierdzane, czy też zamykane.

* * *

Oświadczamy, że wszelkie próby ograniczenia wolności nauczania religii, jako przeciwne
prawom Kościoła i prawom rodziców katolickich musimy uważać za naruszenie jurysdykcji
kościelnej, uznanej w Porozumieniu - za naruszenie przyrodzonych i religijnych praw
katolików, które gwarantują przepisy państwowe - i dlatego przeciw temu Zarządzeniu
Episkopat Polski składa uroczysty protest.
W dniu 11 lipca br. obradowała Komisja Wspólna - jest rzeczą zdumiewającą, że
przedstawiciele Rządu nie wysunęli tej sprawy.
A przecież właśnie Komisja Wspólna jest właściwym forum do omówienia uprawnień
Ministra Oświaty, wynikających z art. 39 Ustawy o rozwoju systemu oświaty i wychowania.
Tego rodzaju zarządzenia, jak to Ministra Oświaty z dnia 19 sierpnia, nie mogą sprzyjać
normalnym stosunkom między państwem i Kościołem - a jednocześnie przyczyniają się do
niepokoju opinii publicznej i do waśni religijnych.
Episkopat jest przekonany, że Rada Ministrów uchyli to niesłuszne, i krzywdzące Zarządzenie
Ministra Oświaty.

Podpisali:

Kardynał Prymas, Arcybiskupi

i wszyscy Biskupi Polscy

„Pismo Okólne" 1990, nr 21, s. 18-19.






background image

1963 r., sierpień 28, Jasna Góra. List pasterski Episkopatu do kapłanów, omawiający

szykany i represje stosowane przez władze państwowe wobec Kościoła w Polsce oraz

nadzieje wynikające z religijnej postawy społeczeństwa.

„A gdy to powiedział, jeden ze służby tam stojący wymierzył Jezusowi policzek mówiąc:

«Tak odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?" Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli źle

powiedziałem daj świadectwo o złym, a jeśli dobrze, dlaczego mnie bijesz?» I odesłał go

Annasz związanego do najwyższego kapłana Kajfasza"

(J 18, 22-24).

I. WIELKIE NADZIEJE

Drodzy Bracia Kapłani,
Dobrze nam znane i głęboko przeżywane, doniosłe, wprost epokowe wydarzenia ostatnich
paru lat na terenie Kościoła Powszechnego stały się bez wątpienia głównym przedmiotem
zainteresowania i refleksji oraz źródłem wielkich nadziei nieprzebranych rzesz ludzkich na
całym świecie, a szczególnie w naszym kraju.
Promienna ewangeliczną dobrocią osoba zmarłego Ojca świętego pociągnęła ku sobie - i co
ważniejsze - ku chrześcijańskim ideom prawie wszystkich myślących i czujących po ludzku
mieszkańców ziemi. Ludzie bardzo dalecy od chrześcijaństwa, a nawet jego wrogowie,
znaleźli się pod urokiem postaci Jana XXIII, a jego natchnione Ewangelią oświadczenia
zafascynowały umysły i znalazły prawie jednomyślną aprobatę na świecie. Ukazała się wizja
„jednego Pasterza i jednej owczarni".
Katolicy polscy z pełnym zaufaniem poszli ku otwartym ramionom Papieża - przyjaciela
naszego Narodu. Mimo nieufności i posądzeń w pewnych kołach katolickich o nieszczerość
postawy polskich ateistów-marksistów, trzeba przyjąć, że i oni, którzy dotychczas nie chcieli
w Kościele dostrzec ani okruszyny dobra i piszą z pogardy nazwę Chrystusowej instytucji
przez małe „k", nie oparli się urokowi prawdy i potęgi moralnej promieniującej od Papieża.
Społeczeństwo katolickie w Polsce z ulgą odetchnęło, gdy prysł obowiązujący u marksistów
skostniały schemat oceny wartości reprezentowanych przez Kościół: wszystko czarne, zacofa-
ne, obłudne, wrogie polskiej racji stanu. Z przyjemnym zaskoczeniem usłyszeli Polacy z ust
bardzo oficjalnych osobistości wyrazy uznania pod adresem osoby, a jednocześnie aprobatę
głównych idei zmarłego Papieża. Odczuliśmy powiew czystego wiatru, gdy przeczytaliśmy -
obok jeszcze schematycznych i spłyconych publikacji na temat Kościoła i Soboru - szereg
artykułów względnie obiektywnych i rzeczowych. A już ze wzruszeniem zauważyliśmy w
audycjach i rządowo-partyjnej prasie nie tylko kurtuazję, lecz wyraźnie ludzkie, ciepłe
uczucie do osoby Ojca świętego w okresie jego choroby i w czasie obrzędów pogrzebowych.
Wprawdzie te wszystkie słowa i gesty miały niezupełnie oryginalne źródło, ale na nasze
warunki stanowiło to naprawdę wiele.
Te fakty obudziły nadzieję i optymizm, że w stosunku rządzących ateistów do rzesz
rządzonych ludzi wierzących w Polsce pękają wreszcie zardzewiałe łańcuchy bezdusznych
schematów i uprzedzeń. Zdawało się, że poczujemy się przynajmniej „rodziną człowieczą",
że przynajmniej dzieci jednej ojczyzny, ludzie jednej tysiącletniej kultury potrafią się
porozumieć, uszanować wolność sumienia, cudze poglądy i potrzeby duchowe oraz zjed-
noczyć się po straszliwej niewoli narodowej w pochodzie ku wielkim wspólnym ideałom -
wolności, sprawiedliwości, pokoju, dobrobytu... Świtała nadzieja, że się przezwycięży widma
nieszczerości, dyskryminacji, dokuczliwości.
Optymizm opanował wszystkich. Przy spotkaniach z nami, biskupami i z Wami, drodzy
Bracia Kapłani, wierni niejednokrotnie mówią: „Teraz pewnie złagodnieją ataki na religię -
nie będzie zwolnień z pracy za chodzenie do kościoła; zostaną wydane w końcu pozwolenia
na pielgrzymki, na budowanie kościołów i sal katechetycznych, a dzieciom na kolonii

background image

wakacyjnej nie będzie się zabraniało chodzenia na Mszę św.". A liczni kapłani w rozmowach
z sobą i z nami szczerze pocieszali się nadzieją na to, że teraz urzędy do spraw wyznań
przestaną im dokuczać w związku z punktami katechetycznymi, że może zostaną
zlikwidowane mandaty, szantaże i egzekucje nieruchomości.
Nadzieje zawiedzione.
Nadzieje te były bezpodstawne. Tym więcej rozczarowania i goryczy wyzwala się w sercach
kapłanów i wiernych, że rachuby na rychłą poprawę sytuacji Kościoła i katolików w Polsce w
obiecującym okresie soborowym na razie zawodzą, że więzy krępujące naszą wolność nie
tylko nie ulegają rozluźnieniu, lecz w pewnych wypadkach zdają się zacieśniać, a
dokuczliwość dawnych metod przybiera na sile. Co więcej: wojujący ateizm i anty-
katolicyzm ośrodków dyspozycyjnych w kraju wyzyskał w swoisty sposób i czcigodną osobę
Jana XXIII, i idee soborowe na swoją korzyść. Podjął jeszcze jedną próbę wbicia klina w jed-
ność Kościoła w Polsce. W przemówieniach, w prasie i w „prywatnych rozmowach"
urzędników wyznaniowych z księżmi lansuje się opinię, że Jan XXII, a nawet Paweł VI - to
osoby, którym należy się uznanie, niemalże hołd; na soborze „lewe skrzydło" Ojców i nurty
reprezentowane przez episkopaty Europy Zachodniej są „postępowe" i zasługują na pochwałę.
Natomiast biskupi polscy, a także kierownicze osobistości wśród polskiego duchowieństwa
stanęli po stronie prądów reakcyjnych - prowadzą „politykę kościelną" w duchu
antypapieskim i antysoborowym, a zatem antyrządowym i antypolskim. Oczywiście, ma to
być postawa przeciwna tendencjom i woli „niższego duchowieństwa" i „mas wierzących".
Przy różnych okazjach atakuje się polski Episkopat jako jeden z najbardziej „zacofanych na
świecie", przeciwstawiając mu Episkopat francuski czy nawet niemiecki, a równocześnie
potępiając te same Episkopaty jako „imperialistyczne". Propagandę przeciw biskupom i
„klerykalizmowi" polskiemu przerzuca się za pomocą niektórych pseudokatolickich
organizacji nawet poza granice państwa. Biskupi polscy, którym podobnie jak kuriom i
seminarium odebrano majątki, wciąż jeszcze są tam przedstawiani w aureoli magnackiej i
kapitalistycznej.
Duchowieństwo polskie, otwarte, pracowite i cierpliwe, któremu odebrano niemal wszystką
własność kościelną, a czasem usiłuje mu się odebrać i dach nad głową, bywa w „poufnych"
ocenach i relacjach zagranicznych przedstawiane jako fanatyczne i zacofane. Natomiast
wewnątrz kraju wmawia się temu duchowieństwu, że to biskupi są fanatyczni i zacofani, a
tym samym najbardziej winni powstałych „trudności". To ich nieustępliwa i „zacietrzewiona"
postawa „zmusza" władze do obrony tolerancji i wolności sumienia. Nawet egzekucja mienia
- zabieranie motorów, aut, maszyn do pisania, zegarków, a czasem i bielizny osobistej,
motywowana jest tym, że „biskupi nie chcą ustąpić"...
Jaskrawym wyrazem tych dywersyjnych zabiegów był osławiony zjazd duchowieństwa we
Wrocławiu w roku 1962. Wiemy dobrze, jakimi metodami „zapraszano" na to obłudne
conventiculum.
Geneza i racje tego listu.
W związku z tymi wydarzeniami i zawiedzionymi nadziejami na pewno rodzi się w duszach
waszych wiele niepokoju i wiele pytań. Niektórzy z Was z pewnością pytają: czy biskupi nasi
zapatrzeni w dobrotliwą twarz Jana XXIII i pochłonięci sprawami soboru dobrze widzą
zbolałą twarz religijnej rzeczywistości w Polsce. Czy widzą jakieś perspektywy poprawy
sytuacji? Czym mogą nas podnieść na duchu i udzielić nam rad? A może niejeden z Was w
głębi ducha myśli: czy rzeczywiście Episkopat polski nie może jeszcze z czegoś „ustąpić"?...
Otóż te Wasze troski, niepokoje, pytania i oczekiwania stanowią źródło naszego listu.
Chcemy w nim szczerze przedstawić prawdziwą sytuację Kościoła w Polsce, widzianą przez
Episkopat w ostatnich czasach. Pragniemy naświetlić ją i określić jeszcze raz nasze
stanowisko - niejako usprawiedliwić się przed Wami, dlaczego dalej „ustąpić" nie możemy,
że to „ustąpienie" byłoby zdradą prawdy, sprawiedliwości, Chrystusa i naszej kapłańskiej

background image

misji w Polsce. Chcemy Was pocieszyć, udzielić Warn braterskich rad i razem z Wami
pomodlić się przed drugą sesją soborową o pomyślny jej przebieg i o jaśniejsze dni dla religii
i Kościoła w Polsce. Czynimy to w formie wewnętrznej - listu do Was, Bracia Kapłani, jako
do ludzi dojrzałych pod względem duchowym i obywatelskim; mimo bowiem licznych
głosów, aby ujawnić wobec rzesz wiernych wszystkie nadużycia, krzywdy i
fakty bolesnej dyskryminacji i nietolerancji, na razie tego nie czynimy, aby nie wywołać fali
oburzenia i gniewu pod adresem przedstawicieli władz. Mimo wszystko żywimy jeszcze
nadzieję, że odpowiedzialne czynniki uznają wreszcie prawa ludzkie ogromnej większości
narodu i zejdą z tej fałszywej i pełnej niebezpieczeństw drogi.

II. CO MÓWIĄ FAKTY?

Aparat ucisku nienaruszony.
Nie taimy tego, że przyjazne słowa i gesty naszych czynników oficjalnych wobec osoby Jana
XXIII i wobec jego wypowiedzi obudziły i w nas iskry nadziei na jakiś - jeżeli nie szczęśliwy
przełom - to przynajmniej zwrot w kierunku ludzkiego modus vivendi w stosunkach Kościół-
państwo. Niestety, dość rychło razem z wami zauważyliśmy, że poza słowami i kurtuazją
pozostają w mocy dawne sztywne zamierzenia ateizmu wojującego w celu utrzymania
istniejących ograniczeń Kościoła i dalszego duszenia życia religijnego w duszy
społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży. Aparat ucisku i jego postawy „prawne" nie uległy
zmianie. Nadal Kościołem w Polsce z polecenia władz partyjnych rządzą funkcjonariusze
Urzędu do Spraw Wyznań i Wojewódzkich Wydziałów Wyznań, jak również tajna milicja.
Rządzą bezwzględnie i bez apelacji. Starają się to czynić jednak jak najbardziej dyskretnie i
anonimowo. Czynniki te, nie eksponując się na zewnątrz, są wykonawcami programu
stopniowego niszczenia Kościoła w Polsce. Rozkazodawcy działają również anonimowo,
zabezpieczywszy się ustawową tajemnicą państwową i groźbą zdrady państwa. Jest to o tyle
zrozumiałe, że walka z religią na świecie zaczyna być coraz bardziej niepopularna, a nawet
kompromitująca. Tyle się bowiem podpisało, aby przynajmniej publicznie uznało! Podpisano
„kartę praw człowieka", „praw dziecka", „ochrony pracy" i innych międzynarodowych
dokumentów humanitarnych, że należy unikać za wszelką cenę jawnych faktów
dyskryminacji, choćby tylko religijnej. Dlatego dyskryminacja odbywa się z reguły w
ukryciu, pod postacią walki z elementami antypaństwowymi, pod osłoną haseł tolerancji i
humanizmu.
Narzuca się pytanie, czy nie jest to przypadkiem to samo, dobrze znane źródło fanatycznej
sekciarskiej, czasem może bezsilnej nienawiści do wszystkiego, co ma związek z Bogiem,
które już przepłynęło przez naszą Ojczyznę?
Jak wygląda wolność?
Czynniki obojętne w kraju i za granicą niemal oburzają się, gdy ktoś nadmieni o braku
wolności Kościoła w Polsce. „Na dowód" rzekomej swobody wskazuje się na to, że w
kościołach swobodnie odprawiane są nabożeństwa, a świątynie są pełne wiernych. Czy to
jednak wystarczający dowód wolności i swobody Kościoła, który mówiąc o wolności i
swobodzie zupełnie nie myśli o hegemonii własnej nad państwem, ale jedynie o pełnym
wykonywaniu powierzonego sobie zadania? Owszem, nie uchwala się przez Sejm ustaw
prześladowczych i krwawych, może nawet nie ma na piśmie jawnych rozporządzeń
dyskryminacyjnych i represyjnych, ale czy to powód do zadowolenia i milczenia na temat
sytuacji Kościoła w naszych dniach?
Niższe seminaria duchowne.
Wiadomo, że kapłan, dobry kapłan stanowi w Kościele jeden z najgłówniejszych elementów
działania. W jakiej sytuacji znajdujemy się pod względem dopływu kandydatów i ich
wychowania? W niedawnych dniach uległy cichemu zlikwidowaniu ostatnie w Polsce niższe
seminaria, przeznaczone dla chłopców w wieku szkoły średniej, którzy w przyszłości
chcieliby poświęcić się stanowi duchownemu.

background image

Były to kościelne instytucje o pięknych tradycjach, znajdowały się w pomieszczeniach, które
na przestrzeni czasu przez Kościół zostały pobudowane z grosza pochodzącego od wiernych.
Instytucje tak rozpowszechnione na Zachodzie, powstające nawet w krajach misyjnych, w
Polsce przestały istnieć! Czy były ciężarem dla budżetu państwowego, czy konkurowały
szkodliwie ze szkolnictwem państwowym, skoro ich kandydaci zdawali egzaminy przed
szkolnymi komisjami państwowymi? Czy ich likwidacja podyktowana była brakiem
pomieszczeń? A przecież w zachodnich regionach naszej Ojczyzny po 20 latach od czasu
wojny rozpadają się po miastach i miasteczkach setki domów, które dalej sterczą jako ruiny,
daremnie czekające na odbudowę.
Wyższe seminaria duchowne.
Jeszcze większą obawą przepełnia nas, biskupów, kapłanów polskich i społeczeństwo - ze
zdumieniem słuchających niektórych wydarzeń - sprawa wyższych seminariów duchownych.
Oto w Krakowie dochodzi do usiłowania zabrania gmachu Seminarium Śląskiego,
wzniesionego kiedyś z górniczych składek; to znów w innym mieście czynniki rządzące
stwierdzają, że seminarium dysponuje zbyt wielkimi pomieszczeniami, które należy
ograniczyć przez dokwaterowanie lokatorów, jacy mają zamieszkać w jednym domu z
instytucją naukowo-wychowawczą. Dlaczego nie słyszeliśmy dotąd, że umieszcza się
lokatorów w pomieszczeniach uniwersyteckich, że ogranicza się czytelnie, laboratoria i sale
wykładowe uczelni państwowych? Czy seminaria o sześcioletnim kursie studiów nie
zasługują na miano naukowych i wychowawczych zakładów?
Kandydatów do stanu duchownego czekają obecnie niespodzianki, przerwy w duchownych
studiach przez służbę wojskową. „Niespodzianka", gdyż rząd dał zapewnienie, iż młodzież
duchowna będzie korzystać z odroczeń przysługujących młodzieży akademickiej. Tymczasem
teraz nie wiadomo, kiedy i w którym seminarium oraz ilu kandydatów zostanie do wojska po-
wołanych. Powołuje się bowiem tylko z niektórych seminariów. Jakimi motywami kierują się
władze czyniąc takie kroki? Czy motywem obiektywnym?
Siostry zakonne.
Już tylko w bardzo nielicznych szpitalach, zwłaszcza na oddziałach zakaźnych, znajdziecie,
drodzy Bracia, pracujące siostry zakonne. Znajdują się jeszcze tu i ówdzie w zakładach ta-
kich, w których służba drugiemu człowiekowi jest najcięższa - w zakładach dla nieuleczalnie
chorych, dla dzieci niedorozwiniętych. Dlaczego setki polskich niewiast mających doskonałe
przygotowanie zawodowe, egzaminowanych przez państwowe komisje, musiały opuścić
wybrane przez siebie i kochane placówki pracy, jakimi były dla nich sale szpitalne?
Dlaczego? Tylko dlatego, że ubrane były w zakonny habit i były zewnętrznym wyrazem
ideologii innej niż urzędowa. Czy nie przypomina to sytuacji murzynów w USA, czy nie
przypomina losu kolorowych w Południowej Afryce? Czy nie przypomina gwiazdy, którą
żydzi musieli nosić swego czasu jako „najniższa kategoria ludzi"? Czy jawną nietolerancję
można widzieć tylko na dalekim, obcym podwórzu? A czy nie pamiętacie, Bracia, tych
faktów sprzed roku i dzisiaj, kiedy przed domami zakonnic zjawiały się ekipy, które pod
eskortą musiały likwidować te domy, niekiedy wyważać drzwi pomieszczeń, likwidować
kaplice w domach kiedyś podarowanych zakonom przez osoby prywatne legalnym
testamentem lub wybudowanych z użebranych przez zakonne siostry groszy? Do kogo mogły
udawać się siostry zakonne z apelacją? Gdzie miały szukać obrony przed jawnym
bezprawiem?
Tolerancja: hasło a rzeczywistość.
Głosi się każdym możliwym sposobem ideę tolerancji i nie-ingerowania w osobiste
przekonania obywatela. Piękna idea, a jej zaplecze? Wiadomo wszystkim obywatelom o
formalnych i niedwuznacznych zakazach, o groźbach wszelkimi dyscyplinarnymi sankcjami,
skierowanych do oficerów służby czynnej, do pracowników MO i służb pokrewnych, do
członków niektórych organizacji politycznych, zabraniających zawierania małżeństw

background image

katolickich, chrzczenia dzieci, chodzenia do kościoła, brania udziału w ceremoniach
religijnych, procesjach.
Ilu obywateli zwolniono z pracy - tylko dwuznacznie podając tego powody - z racji ich
udziału w uroczystościach jasnogórskich, w procesjach Bożego Ciała; ilu obywatelom dano
poważne upomnienia, choć bez wyraźnego postawienia sprawy! Byle nie naruszyć formalnie
prawa o „tolerancji", prawa, które w wielu wypadkach jest tylko po to, by go zupełnie nie
stosować. Czy w Polsce naprawdę każdy obywatel ma swobodę wyznawania religijnych
przekonań i ich uzewnętrzniania, tak jak każdy ma prawo chodzenia z odkrytą czy nakrytą
głową? Kto zliczył wszystkie dzieci, które już w 10 roku życia muszą płacić ofiarami za
wyznawanie wiary, gdy przystępując do Pierwszej Komunii św. muszą kryć się w dalekim
mieście, najczęściej u swoich dziadków, by nie narazić swoich rodziców na poważne zarzuty,
upomnienia, czy nawet na utratę pracy?
Fakty powszechnie znane i jakże liczne - ale kto odważy się o nich mówić, któż odważy się je
wskazać jako znaki jawnej nietolerancji i dyskryminacji?
Tolerancja a potrzeby duchowe dzieci.
Nauczanie prawd wiary to przecież „być albo nie być" Kościoła, bo bez swobody nauczania
nie ma on racji bytu. Przez kilka lat po tak zwanym „Październiku" trwała uprawiana przez
władze szkolne „zabawa" z nauką religii w szkole. Najpierw godziny normalne wśród innych
przedmiotów, potem religia - przedmiot nadobowiązkowy, zakaz wpisywania not na
świadectwie, potem godziny ostatnie, a wreszcie zamknięcie drzwi szkoły przed księdzem.
Argumentowano przy tym, że na Zachodzie również nie wykłada się religii w szkole. Tylko
nie dodawano, że tam katolicy mogą bez ograniczeń zakładać tysiące szkół prywatnych. U
nas na tysiące szkół państwowych istnieje jeszcze... aż 5 szkół utrzymywanych przez
zgromadzenia zakonne - chyba tylko na pokaz dla francuskich czy innych delegacji.
A nauka religii poza szkołą? Cieszymy się rosnącą liczbą szkół tysiąclecia, ale równocześnie
pytamy, gdzie pomieszczą się te same setki dzieci i młodzieży, które pragną uczyć się religii?
Otóż pomieszczą się w ciasnych zakrystiach, ciemnych skarbczykach przykościelnych, lub
nawet w kościelnych wieżach zamienionych na „sale" katechetyczne. Będą się uczyć w odle-
głych o kilka kilometrów kościołach, których ani ogrzać, ani do nauki przystosować nie
można. I znów bolesny kontrast. Tym więcej, że często te same dzieci i młodzież będą
śledzeni, wypytywani, spisywani.
Gdy przyjdą wakacje, dzieci nasze wyjadą na kolonie i obozy letnie. Słusznie - dzieciom
należy się wakacyjna wolność i zabawa. Żadne jednak z tych dzieci, pochodzących z
katolickich rodzin, nie będzie mogło przez miesiąc ani razu spełnić religijnego obowiązku
uczestniczenia we Mszy św. Wychowawcy mają instrukcje kategorycznie zabraniające i
nakazujące dopilnowania dzieci, by nie chodziły do kościoła. Dzieci wracają narzekając na
kolonijną niewolę.
Rzeczywiście, kolonijne pomieszczenia zamienione są w letnie dziecięce obozy
koncentracyjne - tylko nie za drutami. I cóż z tego, że rodzice kategorycznie życzą sobie
swobody religijnej dla dzieci, cóż z tego, że „respektuje się" prawa obywatelskie? I takie
wsteczne zjawiska mają miejsce dzisiaj, kiedy właśnie u nas, w Warszawie, odbywa się
międzynarodowe seminarium pod patronatem UNESCO, gdzie delegaci wypowiadają się
stanowczo, za uszanowaniem praw rodziców do wychowania dziecka, za wzmocnieniem roli
rodziny w wychowaniu wogóle. W jakim kierunku idziemy?
Tolerancja a wydawnictwa.
Niech nam wolno będzie przypomnieć Warn, drodzy Bracia Kapłani, to, czego i tak jesteście
dobrze świadomi, że w żadnym wypadku nie dysponujemy równymi środkami
wydawniczymi w konkurencji ze „światopoglądem naukowym". Nie posiadamy radia ani
najmniejszego do niego dostępu, jak je posiadają katolicy w dziesiątkach krajów, nawet tam,
gdzie są wyraźną mniejszością. Nie wolno nam mieć żadnego wpływu na treść tak potężnych

background image

środków przekazywania myśli ludzkiej, jakimi dzisiaj są obok radia - film, teatr, a zwłaszcza
prasa. Nie ma żadnego porównania ani żadnej proporcji między wydawnictwami obozu
rządzącego a naszymi, katolickimi. Książka katolicka jest rzadkością ze względu na mały jej
nakład. Mamy dobrych, katolickich autorów, mamy ludzi nauki, mamy przygotowane czy
zamierzone wydawnictwa, ale czy ujrzą one kiedy światło dzienne? Czy odpowiedzialne
czynniki zgodzą się na import katolickiej książki z zagranicy? Jakże się zgodzą, skoro nawet
bywało, że obrazki o religijnej treści zostawały na granicy celnej zatrzymywane i niszczone?
A prasa katolicka codzienna i tygodniowa? Codzienna nie istnieje zupełnie. Jakiż bolesny
kontrast w stosunku do innych państw o mniejszości obywateli katolickich. A prasa
tygodniowa jest w tak ograniczonym nakładzie, że parafia w małym miasteczku małopolskim
żądająca 120 egzemplarzy „Przewodnika Katolickiego" otrzymuje 5 egzemplarzy.
Specjalna uwaga należy się naszej cenzurze prasy i wydawnictw. Nawet zwykły nadruk na
obrazku wymaga jej interwencji, choćby jednego zdania bez cenzury wydrukować nie wolno.
Akta Stolicy Apostolskiej są przez nią pocięte ze względu na rzekomo niebezpieczną treść,
zaś listy pasterskie nie mają prawie żadnej perspektywy druku. Tak często wracamy z
zarzutami do średniowiecznej inkwizycji? Czy nie ma jej w XX wieku pod inną nazwą i w
zaostrzonej formie?
Natomiast uprzywilejowane miejsce znajdują na księgarskich półkach wydawnictwa mające
na celu poderwanie zaufania do Kościoła, ośmieszanie Episkopatu. Napisane niekiedy przez
nieodpowiedzialnych autorów, którym nie dobro społeczne podyktowało treść książki, tym
więcej nie talent pisarski, ale najczęściej żółć zawiedzionych osobistych ambicji lub wyrzut
sumienia mściwie zagłuszony. Tacy autorzy mają prawo wydawania, a państwo daje na to
subwencję. Owszem, księgarnia państwowa fatyguje się w rozsyłaniu tych wydawnictw
wśród księży.
Obciążenia materialne.
Nie pragniemy, drodzy Bracia, słów naszych zamienić w płacz po utracie egipskiego
„duszonego mięsa i cebuli", ale chcemy przedstawić obraz naszych i Waszych trudności w
pracy, spowodowanych nieznośnymi przepisami i represjami materialnymi. Podatki?
Owszem, my sami w imieniu prawa Bożego każemy je płacić i sami też płacić je chcemy. Ale
podatki i daniny, które mają jakąś proporcję do naszych możliwości. A tymczasem chodzi o
setki tysięcy i miliony... pierwszym „milionerem podatkowym" jest KUL - jedyna uczelnia
wegetująca, nie rozwijająca się - z groszy uzbieranych między kościelnymi ławkami. Nad
Katolickim Uniwersytetem „wiszą" miliony złotych niezapłaconego podatku. Seminaria
duchowne, utrzymywane z dobrowolnych ofiar wiernych, zalegają z podatkami sięgającymi
setek tysięcy i milionów złotych. Z jakiej racji mają płacić podatki i skąd mają
wziąć na nie te bajońskie sumy. Kurie biskupie obciążono niesłychanymi sumami podatków!
Konieczne dla codziennej pracy w urzędach biskupich ciężarowe samochody i maszyny do
pisania tu i ówdzie zabrane, ani w części nie zaspokoiły podatkowego głodu tych, którzy rękę
po użebrany grosz wyciągają nazywając ten grosz „dochodem" czy podatki „wzbogaceniem".
Który z Was Bracia Kapłani, proboszczowie, zdolny jest uiścić wszelkie opłaty i podatki w
takiej wysokości, w jakiej otrzymujecie wymiary i nakazy płatnicze? Dlaczego tak często
zamiast o wielkich sprawach świata i Kościoła zmuszeni jesteście w czasie Waszych spotkań
opowiadać o nieustannych obawach przed egzekucją, o sposobie jej przeprowadzania i o
niezliczonych odwołaniach, prośbach, jakie władzom przedkładacie, jakby nie duszpasterstwo
było Waszym życiem, ale prowadzenie dochodowego przedsiębiorstwa?
Czy te pobieżnie tylko wyliczone fakty i sytuacje nie świadczą o tym, że dobrze znamy
zbolałe oblicze polskiej rzeczywistości religijnej, że dzielimy z Wami żale i troski?
Równocześnie zapytujemy: z czego mamy „ustąpić"? Pogodzić się wobec Boga, sumienia,
świata i Narodu z taką „wolnością" Kościoła i religii? Chyba nikt z Was takiej sugestii nam
nie przedstawi...

background image

III. NASZ KOMENTARZ

Nieszczerości - przeciwstawiamy prawdę.
Wskazane nadużycia wobec Kościoła w Polsce świadczą wyraźnie o nieszczerości i obłudzie,
z jaką czynniki rządzące podchodzą do naszego społeczeństwa. Takiego bezprawia nie można
dokonywać inaczej, jak tylko w zaczadzonej atmosferze zakłamania.
Inicjatorzy walki z Kościołem zdają sobie sprawę z konieczności przysłaniania swych
posunięć. Toteż dążą oni do fałszowania rzeczywistości.
Nie trzeba przypominać, że Chrystus Pan przyszedł na świat jako sama Prawda. Urodził się
na to, by dać świadectwo prawdzie. Znamy Chrystusowe zapewnienie, że prawda wyzwala i
rozbudza twórcze możliwości każdego człowieka. Dlatego okłamywanie społeczeństwa
uważamy za wielką krzywdę wyrządzoną naszemu Narodowi. Nic dziwnego, że ludzie w
Polsce tę krzywdę odczuwają. We własnej samoobronie zaczynają się coraz bardziej
przeciwstawiać. Wyzwala się w naszym Narodzie zdrowy krytycyzm wobec urzędowej akcji
okłamywania. Ludzie
nie wierzą bałamutnej propagandzie. Wymyślając coraz dowcipniejsze żarty i anegdoty nie
tylko pokpiwają z proponowanej nam w Polsce sytuacji, ale jej zakulisowe kłamstwa w sobie
dostępny sposób demaskują.
Kościół broni swej nadprzyrodzonej misji.
Nie powiemy Wam nic nowego, gdy przypomnimy, że w tę akcję zakłamania usiłują niektóre
sfery rządzące wciągać Kościół, Episkopat, duchowieństwo. Próbuje się to robić stale na
nowo. Wszyscy jesteśmy przez Kościół wychowani do prawości sumienia i wiemy doskonale,
do czego zobowiązuje nas prawo Boże. Znamy ewangeliczną scenę kuszenia Pana Jezusa na
pustyni. Charakter tych przekupnych i podstępnych obietnic nie zmienił się od tamtego czasu.
Jest taki sam w dniu dzisiejszym. Wiemy, że zapach nawet największej misy soczewicy z
pewnej perspektywy nie jest wart utraconej godności pierworodztwa, o którym mówi Pismo
Święte, a które my dobrze wyczuwamy jako duchowe dostojeństwo prawego
człowieczeństwa, zaszczyconego w naszym wypadku poprzez Chrystusowe kapłaństwo.
Jakkolwiek stanowisko Kościoła, który jest filarem i ostoją prawdy, mogłoby się zdawać
trudne, a tym więcej niewygodne, wiemy, iż jest ono bezapelacyjnie słuszne. Jesteśmy
stróżami depozytu Bożego, skrzętnie przez Kościół przechowywanego od krwawych czasów
apostolskich. Dlatego gdybyśmy się dali zwieść przedstawianymi nam mamidłami,
stalibyśmy się zaprzańcami, zdrajcami tej sprawy, której pilnowania w dzisiejszych czasach
powierzył nam Pan Bóg. O tym nie może wątpić ani żaden z Was, czcigodni Bracia, ani z nas
biskupów.
Szykany depczące ludzką godność.
Pamiętać należy, że w brudnych propozycjach wysuwanych przez niektóre czynniki partyjno-
administracyjne, które miałyby bądź zasłaniać, bądź sankcjonować przez autorytet Kościoła
szkodliwy klimat kłamstwa upowszechnionego w naszej Ojczyźnie, mieści się także groźne
niebezpieczeństwo o znaczeniu ogólnospołecznym. Przychodzi nam tu z pomocą encyklika
Jana XXIII Pacem in terris, przyjęta z uznaniem przez cały świat, także przez polskie
czynniki partyjno-rządowe, zwłaszcza przez ich postępowe, bardziej przezorne odłamy.
Warto napomknąć, że nie bez podstępnego zamiaru oskarżano między innymi Episkopat
polski, że ignoruje encyklikę Pacem in terris, że nie idzie za jej wskazaniami. Jakie jest więc
stanowisko encykliki? „Jeśli władza opiera się wyłącznie lub też głównie na groźbie i lęku
przed sankcjami karnymi, lub też na obietnicach czy kuszeniu nagrodami, jej działanie nie
zachęca skutecznie ludzi do przykładania się do wspólnego dobra. A jeśliby - załóżmy - ten
cel miała osiągnąć, działoby się to wbrew godności osobistej ludzi, istot rozumnych i
wolnych. Władza jest przede wszystkim siłą moralną. Ci, którzy ją sprawują, muszą więc w
pierwszym rzędzie odwoływać się do sumienia, a więc do ciążącego na wszystkich
obowiązku do dawania dobrowolnego wkładu dla wspólnego pożytku wszystkich.

background image

Ponieważ wszyscy ludzie są równi w ich godności płynącej z natury, nie wolno zmuszać
nikogo do wykonania czegoś, co wymaga jego wewnętrznej zgody. Może to czynić jedynie
Bóg, albowiem tylko On widzi i ocenia procesy dokonywające się w głębi ludzkiej duszy"
(Pacem in terris, nr 48). Prawo Boże, przejawiające się w naturalnym porządku ludzi i rzeczy,
nie pozwala nam absolutnie nawet w pozorny sposób zgodzić się na skompromitowaną
propagandę obłudy i podejmowanych za jej kulisami nadużyć. Wspiera nas w tym
przekonaniu doświadczenie historyczne i zdrowy rozsądek, który strzeże właściwych
proporcji w osądzaniu i kształtowaniu sytuacji Kościoła w naszym Narodzie. Tym bardziej
nie dopuści Boży zmysł żywej wiary na zatracenie jego nadprzyrodzonej roli w
społeczeństwie. Jesteśmy bowiem przekonani, że ocalając nienaruszalne posłannictwo Ko-
ścioła, ratujemy także przed roztrwonieniem najlepsze wartości społeczne, bez których Naród
nie jest w stanie żyć, tym mniej poprawnie się rozwijać.
Zamach na moralny poziom społeczeństwa.
Rzecz nie jest trudna do pojęcia i mamy nadzieję, że nie brak w Polsce - także w
kierownictwie partyjno-rządowym - ludzi, którzy potrafią się rzetelnie przejąć troską o
prawdziwe dobro Narodu polskiego. Nie ulega wątpliwości, że ktokolwiek, drodzy Bracia
Kapłani, wraz z nami podejdzie do tych zagadnień z dobrą wolą, bez wrogiego
zacietrzewienia, musi nie tylko przyznać zgubny charakter fałszywej propagandy oraz
wszystkich wrogich akcji wobec Kościoła, ale nie będzie mógł nie dostrzegać naglącej
konieczności ich porzucenia. Krępowanie działalności Kościoła jest utrudnianiem
prowadzenia dalszego ciągu zbawiania ludzi odkupionych przez Jezusa Chrystusa i jednania
ich z Bogiem. Lecz próby niweczenia Kościoła są równocześnie zamachem na ludzką
uczciwość, prawość, sumienność i wzajemne zaufanie, do którego chrześcijaństwo
nieustannie wychowuje swych wyznawców. Można te duchowe przymioty w ludziach
podcinać, można ludzi nasycać oszustwami i zwodzić ich nieprawdą, ale wtedy druzgocze się
równocześnie cnoty obywatelskie, bez których nie ma ani rzetelności w pracy zawodowej, ani
społecznej życzliwości. Oskarża się Kościół fałszywie, że nie wychowuje obywateli do
poszanowania społecznej własności. Nie chce się jednak pamiętać, że uczciwość bierze
początek we wnętrzu człowieka, do którego skierowane jest całe oddziaływanie
duszpasterskie Kościoła. Tę działalność duszpasterską usiłuje się niweczyć, zapominając
krótkowzrocznie, że usuwa się w ten sposób własny grunt pod nogami, że podcina się
przysłowiową gałąź, na której się siedzi.
Praworządność tylko w harmonii z prawem naturalnym.
W imię Boga musimy zdawać sobie sprawę ze szkodliwości wszelkich nadużyć wobec
Kościoła i w imię Boga musimy się odciąć od wszelkich podstępów, które w żaden sposób
nie mają zamiaru służyć prawdzie Bożej. Racje, na jakich opierają się biskupi polscy i jakie
Wam, drodzy Bracia, przypominamy, są głęboko zakotwiczone w nas samych. Tkwią one w
prawie naturalnym, którego zasady wypisane w swoim wnętrzu odczytuje przy pomocy
rozumu każdy myślący człowiek. Zasady te są zarazem zakreślonymi w naszej egzystencji
ludzkiej, w naszej wspólnej naturze, wytycznymi samego Boga Stwórcy. Nikt od nich nie jest
wolny, nawet gdyby mu się wydawało albo gdyby twierdził, że jest niewierzący. Moc
obowiązująca tych praw zapisanych w głębi ludzkiej duszy jest powszechna. One to nakazują
czynienie dobra, bez względu na koniunkturę oraz omijanie zła bez oglądania się na
jakiekolwiek krótkotrwałe wygody stąd płynące. To główne wskazanie domaga się w
bezpośredniej konsekwencji przede wszystkim wzajemnego ludzkiego szacunku bez względu
na jakiekolwiek okoliczności lub na sugestie ze strony ludzi kierujących się dowolnie
określonymi interesami partykularnymi czy sprawujących aktualnie władzę. Nic też
dziwnego, że jednego z najważniejszych fragmentów encykliki Pacem in terris, w którym Jan
XXIII w sposób bezwzględny domaga się od władzy praworządności, nie pozwolono dotąd
opublikować w żadnym piśmie w Polsce: „Władzy rozkazywania domaga się porządek

background image

moralny, gdyż wywodzi się ona od Boga. Jeśli więc sprawujący władzę w państwie wydają
ustawy albo jakiekolwiek rozporządzenia przeciwne temu porządkowi, a tym samym wbrew
woli Bożej, wtedy ani owe ustawy, ani rozkazy nie mogą wiązać obywateli w sumieniu, gdyż
bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi (Dz 5,29). Wtedy w rzeczywistości sama władza ulega
degeneracji i staje się bezprawiem i potworną tyranią" (Pacem in terris, nr 51).
Nadużycia nie uchodzą bezkarnie.
Nie mamy zamiaru słowami Jana XXIII buntować przeciwko aktualnej władzy w Polsce.
Ostrzegamy jednak przed zgubnymi sposobami i konsekwencjami nieodpowiedzialnego
rządzenia. Jeszcze w chwili obecnej toczą się - jak w krajach demokracji ludowych, tak i w
NRF* - procesy przeciwko byłym zbrodniarzom wojennym, którzy nie liczyli się z
sumieniem, z prawami natury i wprost w potworny sposób deptali ludzką godność, niszcząc w
krótkowzroczny i bestialski zarazem sposób życie jednostek i całych grup społecznych.
Nawet najmłodsi spośród Was, drodzy Bracia, słyszeli o procesie norymberdzkim. Skierował
on w swoim czasie całą opinię międzynarodową przeciwko wykonawcom bezprawia.
Oskarżonych zbrodniarzy nie sądzono tam na podstawie spisanych przepisów prawnych, lecz
uznano ich za winnych wobec sumienia, wobec ludzkości, gdyż pogwałcili ogólnoludzką
konstytucję, wpisaną przez Stwórcę w ludzkie myślenie, dążenie i odczuwanie. Widać z tego,
że główną przyczyną spiętrzonego w czasie wojny światowej zła i popełnionych zbrodni na
niewinnych i bezbronnych obywatelach było lekceważenie i deptanie prawa naturalnego i
godności osoby każdego człowieka, której to prawo strzeże. (Hitleryzm został potępiony. Nie
ma w naszym społeczeństwie jednego Polaka, który stanąłby w jego obronie.) Tym bardziej
mamy obowiązek obawiać się, czy nie zapomina się dzisiaj w niektórych kręgach
administracji, że zło pozostanie zawsze złem. Bezprawie ograniczające elementarne prawa
ludzkie do pełnego rozwoju osobowości należy do rzędu tych samych przestępstw, za jakie
stają jeszcze dzisiaj hitlerowscy zbrodniarze przed trybunałami.
Troska o dobro społeczne.
Raz po raz wykluczają rządy komunistyczne w Europie ze swego grona winowajców z czasu
tak zwanego „kultu jednostki"; w ojczyźnie Stalina usiłują rozprawić się z nieludzkimi me-
todami przemocy i gwałtu z tamtych czasów. Wiemy, że stosowano je nieraz wobec
obywateli, którzy pragnęli uczciwie służyć swemu narodowi. Czyżby w Polsce miało nie
wystarczyć roztropności, koniecznej do rozeznania właściwej drogi do budowania
prawdziwego ładu społecznego, gwarantującego między innymi swobodę przekonań,
bezpieczeństwo osobiste wszystkim uczciwym ludziom, którzy pragną wierzyć w Boga oraz
trwać i pracować w nadprzyrodzonej społeczności Kościoła? Rozważcie tylko spokojnie,
drodzy Bracia, wszystkie te szykany, które stosują wobec Was niektórzy funkcjonariusze
różnych urzędów, choćby w związku z nauczaniem religii, utrzymaniem budynków kościel-
nych, urządzaniem niektórych nabożeństw, domaganiem się niezapłacalnych podatków itd.
Sposoby podejścia do Kościoła w Polsce przez niektóre urzędy są tym bardziej
zastanawiające, tym bardziej zdumiewają, że naruszają wprost Konstytucję PRL, jak też i
„Porozumienie" Episkopatu z Rządem. Czy prawa są po to, by ich nie wolno było
przestrzegać? Niepoważna i krzywdząca wojna z Kościołem jest też i z tego powodu dziwna,
że dzisiejsze ustawodawstwo jakiegokolwiek cywilizowanego państwa opiera się na
elementarnych prawach międzynarodowych, ogólnoludzkich. Są one przecież dostrzegane z
niewątpliwą oczywistością przez ludzi prostych i wybitnych na całym świecie. Do nich należy
przede wszystkim wymieniana Deklaracja Praw Człowieka, do której reprezentacje Polski
Ludowej przyznają się w uroczysty sposób przy każdej okazji międzynarodowego spotkania.
Nie chcemy kompromitować poziomu polskiej praworządności, zwłaszcza poza granicami
Polski. Ale gdyby miały być one tylko hasłem pokazowym, propagandowym, obnoszonym na
międzynarodowych zjazdach, choćby na ostatnim sympozjum w Warszawie, dotyczącym
osobowych praw dziecka, w kraju natomiast miałyby być bez przerwy stosowane w sposób

background image

niepoczytalny drakońskie metody administracyjnego nacisku na Kościół i jego wychowawczą
działalność, byłby to stan nie do wytłumaczenia, tym mniej do obronienia.
Nieporozumienia naszych czasów.
Wyczuwają tę nonsensowną sytuację co przezorniejsze odłamy wśród ludzi sprawujących
władzę. Dostrzegają ją wyraźnie ludzie na szczytach kierowniczych Związku Radzieckiego.
Bo jak inaczej pojmować próby kontaktów pomiędzy Janem XXIII, Pawłem VI a
Chruszczowem? Jak też z odwrotnej strony patrzeć na zacietrzewioną reakcję niektórych
ośrodków w międzynarodowym i w krajowym ruchu marksistowskim? Mamy nadzieję, że
zwycięży trzeźwość i rozsądek. Na razie jednak jesteśmy w naszym kraju świadkami
zacofania u licznych przedstawicieli administracji publicznej, którzy współczesny katolicyzm
oceniają według dawnych, sztywnych i niesprawdzonych kryteriów. Nie można tej walki z
Kościołem nazwać inaczej, jak zaślepionym wstecznictwem. Zważmy, że przed kilku laty
wszystkie państwa w ONZ uznały oficjalnie Watykan i Stolicę Piotrową za dobro
ogólnoludzkie, za wartość humanistycznej kultury, w Polsce zaś usiłuje się jeszcze dotąd w
naiwny sposób kwestionować inspirującą siłę chrześcijaństwa dla kultury jednostkowej i
społecznej, mimo że była jej natchnieniem w ciągu dwudziestu wieków. Rewiduje się z dnia
na dzień w marksizmie fikcyjne tezy o konieczności wojny, o absolutnej potrzebie walki klas,
niemożności pokojowego współistnienia pomiędzy narodami świata, a nie nadąża się lub też
nie chce się nadążać za oczywistym wnioskiem, że walka z Kościołem, skupiającym ludzi z
całego globu w międzynarodowym braterstwie Chrystusowym, jest bodajże najgrubszym
nieporozumieniem naszych czasów.
Nasze zwycięstwo.
Chcemy wraz z Wami, Bracia Kapłani, wczuwać się w kłopotliwą sytuację gospodarczą
naszego kraju. Pragniemy ją zrozumieć. Nie pojmujemy jednak, jak w życiu praktycznym i
osobistym niektórzy działacze partyjni, reprezentujący rzekomo klasę robotniczą, nie dbają o
prawdziwy interes robotnika czy chłopa, nie zajmują się wysokością płacy robotnika ani
poziomem życia w jego rodzinie. Sami natomiast usiłują zdobywać możliwie najwyższy
pułap swych dochodów, które daleko odbiegają od faktycznego wynagrodzenia niektórych
pracowników produkcji przemysłowej, nie mówiąc już o ludziach żyjących tylko z własnej
roli na wsi. Z punktu widzenia demokracji gospodarczej niepokoi narastający fakt powstania
nowej klasy - górnych kilku tysięcy - które standardem swego życia wysuwają się wysoko
ponad przeciętny poziom warstwy właściwych pracowników fizycznych. Nie w tym rzecz, że
zarysowują się jednostkowe odchylenia, ale bolesne jest to, że luksusowe życie, nie liczące
się często z ogólnym poziomem egzystencji szarego pracownika, staje się dla tego typu ludzi
zjawiskiem prawidłowym.
Jeszcze raz podkreślamy, iż nie chcemy tych niepokojów po-dawać do ogólnej wiadomości
wiernych, pragniemy zwrócić tylko Waszą uwagę, drodzy Bracia, na te nadużycia. Nie
chcemy bowiem żerować na niezadowoleniu prostych, pracujących ludzi w Polsce, gdyż
cieszymy się zawsze, gdy materialne warunki ich życia rzeczywiście się poprawiają. Tak
samo dalecy jesteśmy od wzniecania jakiegokolwiek społecznego oporu przeciwko władzy.
Pragniemy jednak, byście podzielili naszą troskę o prawdziwe dobro społeczne naszego kraju,
o respektowanie praw osobowych każdego obywatela, gdyż są one tym, co w obrębie
społeczności państwowej jest najcenniejsze. Wyraża się tu troska o sprawiedliwe warunki
rozwoju każdego obywatela. Takie między innymi znaczenie posiada siódmy rok Wielkiej
Nowenny. Winien on, jak dobrze wiecie, bardziej wyrobić nasze cnoty społeczne i zarazem
jeszcze więcej uczulić wrażliwość wszystkich nas na jakąkolwiek krzywdę społeczną.
Prosimy Was, drodzy Bracia, byście sami waszego życia materialnego nie układali ponad
rozumne potrzeby i stan licujący z ogólnym poziomem życia w Polsce. Prośbę skierowaną do
Was pojmujemy, my, biskupi polscy, także jako przypomnienie dla naszego sposobu życia.
Mamy pod tym względem niedościgniony przykład samego Chrystusa Pana, który na tej

background image

ziemi wybrał ubóstwo wtedy, gdy Jego ziomkowie byli równie słabo sytuowani. Ubogim w
duchu, a więc tym, którzy nie pozwalają się zaabsorbować bogactwem stawiają je wyżej niż
dobra duchowe, obiecał Chrystus Królestwo Boże. Ono musi być w nas wszystkich, gdyż ono
jest Kościołem. Jest tym Kościołem, w którym wraz z nami kapłanami i z naszymi wiernymi
jest Chrystus. Dlatego im głębiej przenika nas wszystkich wewnętrzna rzetelność i
nadprzyrodzona łączność z samym Chrystusem, tym skuteczniejsze też będzie Wasze i nasze
oddziaływanie.

IV. PERSPEKTYWY l RADY

Podstawy optymizmu.
Drodzy Bracia Kapłani, gdybyśmy nie mieli wiary, moglibyśmy się łatwo załamać pod
ciężarem brzemienia, które Pan Bóg w dopuście swoim każe nieść naszemu pokoleniu
kapłańskiemu. Lecz my wierzymy w Opatrzność, w opiekę Matki Najświętszej nad naszym
Narodem; jesteśmy przekonani, że Męka Chrystusa Pan dopełniająca się w tej chwili w nas i
w Narodzie naszym; Męka dobrze wewnętrznie przyjęta, będzie obficie owocować dla dobra
nieśmiertelnych dusz i życia Narodu, a nawet już owocuje.
Do tej wiary dochodzi wielki nasz skarb: doświadczenie historyczne. Z dziejów Kościoła
Bożego dobrze nam wiadomo, że srogie uciski mijają. Starsi pośród nas wiedzą o tym z
autopsji. Prześladowcy mijają, Kościół Chrystusowy trwa, Szatan szybko się męczy.
Nie ma najmniejszego powodu do zwątpienia i upadania na duchu. Ostatecznie, mogą nam
gwałtem i podstępem odebrać i kościelne, i osobiste mienie, ale bogactwo ducha może i
powinno na tym zyskać.
Kardynał Prymas mówił na Jasnej Górze do księży, którzy towarzyszyli zakazanej
pielgrzymce warszawskiej: „Niech nam zabiorą nawet ostatnią koszulę, ale nie powinni nam
zabrać z serc miłości do ludu naszego, a ludowi przywiązania do kapłanów i biskupów". To
jest cenniejsze aniżeli dobra doczesne, cenniejsze aniżeli nawet świątynie Pańskie, których
nam nie pozwalają budować tam, gdzie są najbardziej potrzebne.
W ciągu tysiąclecia zaszło już tyle zmian politycznych i wszelakich innych, które świadczą i
dzięki którym dobrze sobie zdajemy sprawę z tego, że nie ma na świecie w życiu społecznym
nic trwałego, nic wiekuistego poza Bogiem, człowieczeństwem i jego prawami oraz poza
Odkupieniem prowadzącym do wieczności. To jest istotne.
Metody obrony.
Ponieważ narzuca się nam niesprawiedliwe prawa i zarządzenia, często brutalne i nieludzkie,
jesteśmy zmuszeni podejmować codziennie na nową tę walkę o zachowanie religijności i bytu
Kościoła Chrystusowego, o własne bytowanie duchowe i materialne, o prawdę i o prawa
ludzkie i boskie powierzonych nam przez Boga dusz ludzkich.
Nie wolno nam jednak w tej walce stosować pierwotnej zasady, potępionej przez Chrystusa
Pana: „oko za oko, ząb za ząb" - czyli, jak wy nam, tak my wam„. Nie wolno stosować metod
obcych Ewangelii i tolerować w sobie gniewu i nienawiści. Niech Pan Bóg broni!
Nauczmy się być nie tylko sprawiedliwi w walce, ale miłosierni, nauczmy się przebaczać,
zwłaszcza tam, gdzie widzimy chociażby iskrę dobrej woli i szczerego zawstydzenia. Nie
wolno nam w tej walce zgubić swej duszy ani nawet jej pomniejszyć, Z walki obecnej
powinien i naród, i jego kapłani, i biskupi wyjść kiedyś duchowo i wewnętrznie wzbogaceni,
oczyszczeni. Wówczas będzie ona naszym pełnym zwycięstwem.
Za nami stoi dziś nie tylko Dobra Nowina Odkupienia, ale „Powszechna Deklaracja Praw
Człowieka", której 15-lecie świat będzie obchodził w grudniu br.; wspierają nas inne podobne
humanitarne dokumenty międzynarodowe już podpisane albo do podpisania przygotowane.
Jesteśmy głęboko przekonani, patrząc na rozwój rzeczywistości, że czas wojującego ateizmu
w świecie mija; mija wraz z podobnymi do niego fałszywymi systemami i nurtami. Idzie
natomiast epoka braterstwa narodów i ras. Idea uniwersalizmu Jana XXIII oraz jego encykliki
Pacem in terris ogarnia całą ludzkość. Bogu niech będą za to dzięki!

background image

Wszelkimi sposobami powinniśmy też pracować nad tym, by w naszym narodzie nie było
nienawiści do innych wyznań i innych narodów: ani do niemieckiego, który nas tak strasznie
pokrzywdził, ani do rosyjskiego, ani do żadnego innego. Mamy pełne prawo bronić swego
bytu i rozwoju narodowego; mamy prawo i obowiązek kochać swoją Ojczyznę, ale bez
nienawiści do bliźnich, chociażby wczorajszych krzywdzicieli.
Kościół ostoją kultury.
U progu Tysiąclecia bytu narodowego i chrześcijaństwa w Polsce, my, biskupi i kapłani,
winniśmy sobie właśnie w tej chwili dobrze uświadomić, że Kościół w Polsce od samego
początku przez swoje duchowieństwo i zakony był ostoją prawdziwej kultury polskiej. Tym
musi pozostać i dzisiaj, i to przez nas, kapłanów prawdziwego Boga. Jesteśmy i z całą
świadomością chcemy nadal być stróżami i krzewicielami prawdziwej, autentycznej kultury
narodowej - nie ciasnej, nie zaściankowej, ale takiej, co oddycha szerokim, ekumenicznym
oddechem całego świata i wszystkich ludzi dobrej woli.
Pamiętajcie o tym, Bracia drodzy, w postępowaniu Waszym, w mowie Waszej, pamiętajcie
wobec potrzeb, biedy i nędzy ludzkiej. Trzeba o tym pamiętać wobec wynalazków i rozwoju
techniki, która tylko w rękach człowieka moralnego może być środkiem rzeczywistego
postępu, natomiast w rękach ludzi zaślepionych i wyzbytych sumienia staje się narzędziem
śmierci, i to śmierci masowej.
Cesarzowi i Bogu.
W stosunku do władz, Księża drodzy, znacie dobrze przykazanie Chrystusa Pana: „Oddajcie
cesarzowi, co cesarskiego - ale i Bogu, co Boże".
Nie dajcie się podzielić na księży bardziej i mniej oddanych „cesarzowi", na „pozytywnych" i
„negatywnych", na „patriotów" i „niepatriotów". Wiemy dobrze, iż człowiek, a tym bardziej
kapłan, który opuszcza Pana Boga, zaczyna służyć bożyszczu. I tutaj jest geneza kultu
jednostki w różnych postaciach. I tutaj się kryje niebezpieczeństwo wznowienia tak
tragicznych w następstwa kultów.
Trzeba mieć w pamięci zasadę wyrażoną w Dziejach Apostolskich, że za każdym razem,
kiedy jednostki dzierżące władze dają nakazy nieetyczne, przekraczające ludzkie możliwości,
„należy Boga więcej słuchać aniżeli ludzi". Nakazów sprzecznych z naturą ludzką, z
Ewangelią, z Kartą Praw Człowieka, z Konstytucją - nie wolno wykonywać! Możeśmy dotąd
za mało podkreślali to, co tak istotne w życiu społecznym, możeśmy nawet grzeszyli nie
pouczając należycie naszych wiernych o tym stanie rzeczy. Oczywiście, „każda władza
pochodzi od Boga" - i rodzicielska, i kościelna, i wszelka inna; ale przecież nawet dziecku nie
wolno spełniać nakazów ojca czy matki wtedy, gdy one są sprzeczne z prawem moralnym.
W czasie okupacji, a także w okresie stalinowskim, niemało kapłanów i biskupów poszło do
więzień, a nawet na śmierć, dlatego, że słuchali Boga, a nie chcieli wykonać nieetycznych
rozkazów władzy, która chciała uzurpować sobie prawa Pana Boga. Widzimy, jakie to
wszystko nadal jest aktualne i bliskie, a w pewnym sensie zawsze dzisiejsze.
Nie pragniemy walki.
Ani Wy, drodzy Księża, ani my, biskupi Wasi, nie pragniemy tej wyczerpującej walki
codziennej z lokalnymi czynnikami administracyjnymi, które aż nadto często skarżą się przed
nami, że otrzymują nakaz z góry, że bez zgody tak zwanych urzędników wyznaniowych i
tajnej milicji nie wolno nikomu, żadnej, nawet najdrobniejszej sprawy dotyczącej biskupów,
księży, zakonników i zakonnic pozytywnie załatwić.
Prawda, że tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy funkcjonariuszy w Polsce, nic innego nie czyni,
jak tylko inwigiluje i szuka nowych dokuczliwości dla ucisku życia kościelnego w kraju, a
przecież ci ludzie wciągnięci w proces rozwoju gospodarczego mogliby oddać państwu i
Narodowi naprawdę o wiele lepsze przysługi, gdyby nie marnowali sił społecznych na
gnębienie czegoś, czego zgnębić się nie da.
Ale po naszej stronie stoi prawda i sprawiedliwość oraz życzliwość mas pracujących, a także

background image

idee wolności i prawdy tkwiące w Narodzie... I na długą metę te siły zwyciężą, bo zawsze w
zdrowych społecznościach zwyciężały i zwyciężać będą.
Z nami lud, my - z ludem.
Dziękujemy Panu Bogu za to, że mamy za sobą te ogromne rzesze wierzących, nie tylko
starszego pokolenia, ale także w bardzo znacznych rozmiarach pokolenie młodsze, jak to
wykazała naocznie zeszłoroczna pielgrzymka młodzieży na Jasną Górę oraz tegoroczne
uroczystości koronacyjne w Nowym Sączu, Ludźmierzu i Leśnej, gdzie zgromadziły się
wbrew niezliczonym przeszkodom lokalnych władz administracyjnych, setki tysięcy młodego
pokolenia, wyznającego w ten sposób wiarę i przywiązanie do Kościoła - podkreślamy raz
jeszcze - mimo zakazów i szykan władz!
Dla nas i dla Was, drodzy Bracia, takie przeżycia jak wyżej wspomniane są wielką pociechą i
nagrodą za nasz codzienny, pasterski trud. Bogu niech będą dzięki za te pociechy i promienie,
i za zapowiedź Kościoła triumfującego w wieczności.
Do Kościoła triumfującego na ziemi ani dążyliśmy, ani dążyć chcemy. Nie chcemy być
panami i władcami w znaczeniu władzy doczesnej. Raczej przeciwnie: służyć mamy ludziom
i Narodowi, służyć swą pracą, siłami, modlitwą, dobrym przykładem i tą resztką mienia,
której nam jeszcze nie zabrano. Służyć przede wszystkim małym i najbardziej potrzebującym,
to znaczy nie tylko dzieciom, ale chorym, starcom, biednym i mało zarabiającym - a tych jest
mimo wszystko ogromna ilość w Narodzie. Syn Człowieczy przyszedł przede wszystkim do
biednych i potrzebujących. On sam to powiedział - a Kościół Jego powinien czynić to samo.
Dosyć nasłuchaliśmy się zarzutów, że w dawniejszych pokoleniach hierarchia i
duchowieństwo podpierały trony doczesne i kąpały się w ich blasku. Być może, iż czasem tak
bywało. Toteż w konsekwencji tych doświadczeń z przeszłości powinniśmy trzymać się jak
najdalej od tronów i możnych tego świata.
Od tronów doczesnych jak najdalej, a jak najbliżej ludu, z którego wyrośliśmy i z którym
razem pragniemy iść ku lepszej przyszłości materialnej i razem z nim kroczyć do zbawienia
wiekuistego.
„Argue, obsecra".
W każdej chwili i w każdej potrzebie, winniśmy być do dyspozycji ludu, bronić jego praw,
jego wolności i godności, informować go o wszystkich potrzebach i wydarzeniach, nie być
dla niego „niemym psem", jak mówi prorok Izajasz. Ale też należy mieć odwagę do
powiedzenia mu prawd przykrych i bolesnych, do udzielenia nagany za tolerowane wady czy
do sprostowania błędów. Argue, obsecra, increpa in omni patientia et doctrina - upomina nas
św. Paweł. W razie potrzeby to jego zalecenie dane biskupom i kapłanom wykonujemy
taktownie, ale zdecydowanie i z cierpliwym uporem.
Kapłan, który daje swoim stylem życia dobry przykład wiernym, ma prawo powiedzenia im
wszystkiego, a oni wszędzie od kapłana mającego autorytet moralny przyjmują wszelką
prawdę, nawet tę, która boli i szczypie jak sól!
Tam gdzie biskup czy kapłan jest sługą, a nie panem swoich owieczek, szybko w naszych
obecnych warunkach tworzy się „jedna owczarnia i jeden pasterz" - jesteśmy tego zjawiska
stałymi świadkami. Tam gdzie kapłan i biskup nie są urzędnikami, lecz przede wszystkim
pasterzami - w znaczeniu jak najbardziej Chrystusowym - tam też nie znajdzie się miejsca na
jakieś sztuczne i podpierane mamoną „ruchy kapłańskie" - „narodowe", „patriotyczne" czy
inne. Lud nasz - i starszy, i ten młodszy - ma w tych sprawach nadzwyczajne wyczucie.
Kapłan, pasterz ludu - to „drugi Chrystus"; kapłan - płatny urzędnik bez ludu, a nawet
przeciw ludowi - przenigdy!

V. ZAKOŃCZENIE l NAJWAŻNIEJSZE WNIOSKI

Ani Wasze, ani nasze duszpasterzowanie w takich warunkach nie jest, jak się rzekło, rzeczą
łatwą.
Sprostać temu może tylko kapłan naprawdę wierzący i naprawdę pobożny, pracujący nad

background image

sobą i dążący do świętości. Daj nam, Panie Boży, jak najwięcej dobrych i świętych biskupów
i kapłanów!
- Takich, co rozmawiają z Bogiem w codziennej, nie tylko w oficjalnej, ale i w osobistej
modlitwie...
- Takich, co polecają siebie i swoich wiernych codziennie bardzo gorąco Panu Bogu, Matce
Najświętszej i naszym patronom niebieskim...
- Takich, co czynią codziennie w obliczu Boga rachunek ze swoich win i niedociągnięć,
prosząc o zmiłowanie dla siebie i dla ludu - parce Domine, parce populo tuo!
- Takich, co umieją się maksymalnie wyrzekać niepotrzebnych dóbr i przyjemności świata i
proszą Pana Boga, by przyjął ich ofiarę osobistą...
- Takich, co będą się dzielić wszystkim z wiernymi swoimi, którzy posiadają w danej chwili
mniej od nich...
- Takich, co mają nieograniczoną ufność w obecność Matki Najświętszej w Narodzie i w Jej
szczególną w chwili obecnej nad nami opiekę...
- Takich, co się przekonali do tak bardzo skutecznego Jej tajemniczego działania w Narodzie
poprzez Wielką Nowennę Tysiąclecia i całą duszą realizują Jej plany i zamiary...
- Takich, co zdobyli głębokie przekonanie, że kapłan polski może być tylko dobrym
pasterzem razem z wiernym ludem i razem ze swoim biskupem...
Matko Najświętsza, Królowo Jasnogórska Narodu polskiego, daj nam jak najwięcej takich
kapłanów diecezjalnych i zakonnych, bo tylko tacy prowadzą Naród polski do jego
przeznaczeń. Oddaliśmy się Tobie, biskupi i kapłani, przez Ciebie więc mamy nadzieję w
Panu!
Ponieważ ten list piszemy w czasie przygotowań, a Wy będziecie go czytali w czasie trwania
drugiej sesji Soboru Powszechnego, módlmy się wspólnie i gorąco o błogosławieństwo Boże
dla jej szczęśliwego i owocnego przebiegu.
Wspaniały jest wkład modlitewny naszego duchowieństwa i wiernych w pierwszą sesję obrad
soborowych. Postarajmy się i tym razem nie uszczuplić tego daru dla Kościoła, dla Ojca świę-
tego Pawła VI, a tym samym i dla radośniejszych perspektyw naszego katolickiego Narodu.
Prosząc Was, drodzy Bracia, o codzienną modlitwę, także i za nas biskupów, „aby wszyscy
jedno byli" - błogosławimy Wam od stóp Pani Jasnogórskiej na dalszą wspólną pracę w
polskiej winnicy Pańskiej. Sursum corda - Habemus ad Dominum!

Jasna Góra, dnia 28 sierpnia 1963 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 296-313 (fragmenty także w: Mała stabilizacja 1958-1967,
Od Października 1956 do Grudnia 1970
, cz. II, Warszawa 1986, s. 78-83).

* Poprawnie: RFN (Republika Federalna Niemiec).












background image

1965 r., marzec 12. List pasterski biskupów polskich na rozpoczęcie ostatniego roku

Wielkiej Nowenny, wzywający wiernych do wspólnych z kapłanami wysiłków na rzecz

zwycięstwa wiary i duchowego odrodzenia narodu.

Umiłowane Dzieci Boże,
Z wielką radością rozpoczynamy dziewiąty rok Wielkiej Nowenny Narodu przed
Tysiącleciem Chrztu Polski. Pragniemy dziś, my, biskupi polscy, przekazać Warn nasze myśli
i uczucia serc, przepełnionych wdzięcznością ku Bogu za to, iż pozwolił nam stanąć u progu
nowego Tysiąclecia z plonem obfitym i wybornym. Wyrazem tego w latach ostatnich były
trudy i prace podjęte w ramach Wielkiej Nowenny, w oparciu o Ślubowania Jasnogórskie.
Wykonanie ich ma być „żywym wotum Narodu, milszym Bogu od granitów i brązów".
Chcemy Was zachęcić do wzmożenia wysiłków, aby ten ostatni rok Wielkiej Nowenny,
poświęcony w szczególny sposób czci Bogurodzicy Dziewicy, Matki Kościoła Powszechnego
i Królowej Polski, stał się uwieńczeniem pierwszego i godnym przejściem do drugiego
Tysiąclecia Polski katolickiej: Chrystusowej i Maryjnej.

I. RZUT OKA NA LATA UBIEGŁE

Dnia 26 sierpnia 1956 r. zabrzmiały po raz pierwszy na Jasnej Górze słowa, powtórzone
potem i odnawiane corocznie we wszystkich parafiach: „Królowo Polski! Odnawiamy dziś
śluby przodków naszych i Ciebie za Patronkę i za Królową Narodu polskiego uznajemy...
Przyrzekamy czynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym
Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu
naszym osobistym, narodowym i społecznym". Za tym pierwszym przyrzeczeniem,
podstawowym i ogólnym, stanęły przyrzeczenia szczegółowe, wyrażone w akcie ślubowań.
Realizacja ich miała przeorać glebę sumień, wzmocnić wiarę - może osłabłą, wzbudzić
nadzieję - zwątloną, i wskrzesić lub żywiej rozpalić miłość ku Bogu i ku bliźnim.
Aby słowa nie pozostały tylko pustym dźwiękiem, w ślad za nimi poszła „orka na ugorze",
wytężona praca duszpasterska Wielkiej Nowenny. Ponawialiśmy akty ślubowań po to, aby
„każde słowo przyrzeczeń jasnogórskich weszło w naszą krew, w nasze myśli, wolę i uczucia,
w każdy nasz czyn i w całe życie Narodu". Była to „katechizacja podstawowa", bardzo
wszechstronna, z zakresu praw dogmatycznych i zasad religijno-moralnych, w dziedzinie
życia osobistego, małżeńskiego, rodzinnego i społecznego. Budziła sumienie Narodu i
kierowała wolę ku rzetelnemu wysiłkowi moralnemu. Wybitnie praktyczny program Wielkiej
Nowenny stał się wielkiem rachunkiem sumienia z naszej wierności Bogu, krzyżowi,
Ewangelii Chrystusowej i Kościołowi. Był pobudką dla ospałych i dalszym bodźcem do pracy
dla gorliwych. Ten rachunek sumienia odsłonił nie tylko nasze wady i grzechy, ale i nasze
zalety, cnoty i zwycięstwa; ukazał nie tylko schorzenia, ale i lekarstwa; sprawił, że
zobaczyliśmy, w jakiej mierze Naród żyje z wiary i czego mu jeszcze pod tym względem nie
dostaje.
Do Was wszystkich, najmilsze Dzieci Boże, którzy z zaufaniem przyjęliście program
biskupów odpowiedzialnych za Was i za sterowanie nawą Kościoła Bożego w Polsce, w
czasach dla Kościoła trudnych i przełomowych, zwracamy się z gorącym wezwaniem:
podwójcie wysiłki i wzmocnijcie Waszego ducha, stańcie przy nas jeszcze gorliwiej i
pomóżcie nam skutecznie przygotować Polskę na wspaniałe „Gody Tysiąclecia", na wielkie
Te Deum Narodu". Wszak chcemy stworzyć pomnik żywy - życie prawdziwie
chrześcijańskie, przeniknięte duchem Ewangelii Chrystusowej, aby w sercu każdego Polaka i
w obyczajach społecznych Narodu odbiło się światło Oblicza Bożego.
Wiecie, że każda nowenna, w której prosimy Boga o upragnione łaski, wymaga wytrwałości,
a cóż dopiero nowenna dziesięcioletnia! l każda nowenna wymaga wiary, że to, o co prosimy,
będzie nam dane. A cóż dopiero dziesięcioletnia nowenna całego Narodu, która jest nie tylko
wytrwałą modlitwą, ale rzetelną pracą moralną, połączoną z ofiarą i wyrzeczeniem! Musimy

background image

mieć tym większą ufność w skuteczność naszej nowenny, że prosimy o to, co jest najbardziej
zgodne z wolą Wszechmocnego Ojca: o zwycięstwo wiary, o duchowe odrodzenie Narodu, o
rzeczywiste Królestwo Maryi i Jej Boskiego Syna.

II. W „WIARY NOWE TYSIĄCLECIE" - POD PRZEWODEM MATKI

NAJŚWIĘTSZEJ

Wiara nasza i ufność potęgują się przez fakt, że Patronką naszej pracy jest Matka
Najświętsza, Dziewica Wspomożycielka, „dana nam, jako pomoc ku obronie Narodu
polskiego". Ją uczyniliśmy Przewodniczką w drodze do Tysiąclecia.
Kardynał Prymas August Hlond na łożu śmierci przekazał nam swój wzniosły testament,
pełen optymizmu i wiary w potęgę Bożą, przez ręce Matki Najświętszej: „Walczcie z
ufnością!" - mówił w ostatniej chwili swego życia - „Pracujcie pod patronatem Najświętszej
Maryi Dziewicy! Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie zwycięstwem Matki Bożej!"
Te słowa wielkiego Prymasa Polski odżywają dziś w naszej pamięci, gdy rozpoczynamy
ostatni rok Wielkiej Nowenny, szczególnie poświęcony czci Matki Boga i Matki Kościoła.
„Nie traćcie nadziei!" - tak żegnał nas gasnący księże Kościoła, kierując naszą ufność ku Tej,
która „starła głowę węża" (Rdz 3,15). l jeśli kiedy, to właśnie dziś - na progu „Roku
wierności Maryi" - nasza ufność i wiara muszą się wzmocnić, bo zwyciężają tylko ci, którzy
są „mocni w wierze".

III. „ROK WIERNOŚCI MARYI"

Ostatni rok Wielkiej Nowenny jest ściśle związany ze czcią Matki Najświętszej, w myśl
następującego fragmentu Ślubowań Jasnogórskich: „Królowo Polski! Ponawiamy śluby
Ojców naszych i przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy w
sercach naszych i w polskiej ziemi cześć Twoją i nabożeństwo do Ciebie, Bogurodzico
Dziewico, sławiona w tylu świątyniach naszych, a szczególnie w Twej Jasnogórskiej Stolicy".
Jeśli całe nasze dzieje od Chrztu Polski w roku 966 były związane ze czcią Matki Boga i
ludzi, jeśli jest Ona od stuleci naszą Królową i Opiekunką, to nic dziwnego, że ostatni rok
Wielkiej Nowenny został Jej całkowicie poświęcony, „Przez Maryję do Jezusa". Z nią
pragniemy przekroczyć próg drugiego Tysiąclecia, przez Nią spodziewamy się dojść do pełni
Chrystusowej, gdy Jezus „okaże chwałę swoją" (J 2,11).
1. Skłania nas do tego uczucie ogromnej wdzięczności ku Bogu, który nam taką dał Matkę,
skłania nasza miłość dziecięca, która rozumie w pełni, że „o Maryi nigdy dosyć". Nigdy w
sposób dostateczny nie zdołamy się Jej wywdzięczyć za „błogosławiony owoc żywota" (Łk
1,42), którym nas obdarzyła, i za Jej przedziwną obecność w dziejach Kościoła i Narodu.
Chcemy więc, aby nadchodzący rok był rokiem dziękczynnego Magnificat Bogu za Matkę
Jezusową i naszą oraz rokiem wdzięczności Maryi za Jej szczególną obecność wśród nas.
2. Obecność Matki Najświętszej w misterium Kościoła podkreśliła uchwalona w czasie
trzeciej sesji Soborowej Konstytucja o Kościele. Rozdział VIII poświęcony jest
„Błogosławionej Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielce w tajemnicy Chrystusa i Kościoła". W
dniu uchwalenia tego wiekopomnego dokumentu - 21 listopada 1964 r. - Papież Paweł VI
nazwał rozdział o Matce Bożej „szczytem i ukoronowaniem całej Konstytucji", a zakończenie
trzeciej sesji - „niezrównanym hymnem chwały na cześć Maryi". Ogłaszając zaś Najświętszą
Maryję Pannę Matką Kościoła, to jest Matką całego Ludu Bożego, zarówno wiernych jak i
pasterzy, w gorących słowach zachęcał, aby „pod tym najmilszym tytułem od tej chwili
Dziewica-Matka była jeszcze bardziej czczona i wzywana przez lud chrześcijański".
Zgodnie z tymi słowami Namiestnika Chrystusowego wzywamy Was, drogie Dzieci Boże,
abyście wykorzystali najbliższy rok na lepsze poznanie, umiłowanie i związanie się z Maryją.
W tym celu pogłębiajcie swe wiadomości teologiczne o Matce Najświętszej.
Każdemu słuchaczowi dobrej woli staną się łatwiej zrozumiałe przywileje Bogurodzicy
Dziewicy, którą Sobór Watykański Drugi wyniósł wysoko, idąc za odwieczną myślą ojca
niebieskiego, który powierzył Jej Syna swego, i za zbawczą wolą Chrystusa, który wyznaczył

background image

jej olbrzymie zadanie w dziele Odkupienia. Sobór nazywa Ją „Matką ludzi, a zwłaszcza
wiernych", wsławia Ją podkreślając na nowo tradycyjne Jej tytuły jako „Orędowniczki",
„Wspomożycielki i Pośredniczki, której zadanie macierzyńskie w niczym nie umniejsza
pośrednictwa Chrystusa, lecz tylko moc Jego okazuje".
Ojciec święty Paweł VI, ogłaszając uroczyście Maryję Matką Kościoła, postawił Ją w samym
sercu Kościoła, a Jej Niepokalanemu Sercu oddał na nowo cały rodzaj ludzki.
Umiłowane Dzieci Boże! Zachęcając Was do pogłębienia wiadomości teologicznych o
Najświętszej Maryi Pannie, mamy na uwadze to, co wyraził Paweł VI, że „znajomość
prawdziwej nauki katolickiej o Maryi będzie zawsze kluczem do właściwego zrozumienia
misterium Chrystusa i jego Kościoła". Ma to szczególne znaczenie dla nas, na progu drugiego
Tysiąclecia naszej drogi w Kościele świętym. Przez poznanie misterium Maryi w Kościele
pragniemy głębiej zrozumieć i ukochać misterium Chrystusa i Jego Kościoła, aby w drugim
Tysiącleciu lepiej niż w pierwszym wspomagać Kościół Chrystusowy. Poznanie prawd
maryjnych pozwoli nam nie tylko kochać Maryję, czcić Ją i wzywać jako „Matkę Kościoła",
ale pomoże nam lepiej poznać, zrozumieć i ukochać Kościół Jej Syna. I tu więc aktualna jest
droga „przez Maryję do Jezusa". Przez Matkę Kościoła - do samego Kościoła, który jest
Chrystusem żyjącym w świecie współczesnym.
3. W „Roku wierności Maryi" zobowiązujemy się szczególnie do apostolstwa maryjnego:
„Przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy... w polskiej ziemi cześć
Twoją i nabożeństwo do Ciebie". To apostolstwo wyrastać może tyko z głębokiego uczucia
miłości, która wzmaga się w miarę coraz lepszego poznawania Najświętszej Dziewicy, a
znajduje swój wyraz zewnętrzny w praktykach pobożnych, podejmowanych dla Jej czci.
Praktykom tym musimy być szczególnie wierni w „Roku wierności Maryi".
Zachęca nas do tego przykład Ojca świętego Pawła VI, który na zakończenie trzeciej Sesji
mówi o „niezrównanym hymnie chwały na cześć Maryi". Apeluje do wszystkich, „aby
Dziewica Matka była jeszcze bardziej czczona i wzywana" aby „lud chrześcijański z większą
i gorętszą ufnością zwracał się do Najświętszej Dziewicy, oddając Jej należną cześć i
uwielbienie". Prosi biskupów, aby każdy zobowiązał się „dzierżyć wysoko wśród
chrześcijańskiego ludu imię i cześć Maryi".
Bądźcie więc wierni, umiłowane Dzieci Boże, codziennej modlitwie różańcowej, od której
zależy w wielkiej mierze pokój Boży w naszych duszach, pokój w rodzinach, w Narodzie i na
całym świecie. Pamiętajcie o trzykrotnym w ciągu dnia odmawianiu modlitwy „Anioł
Pański". Wieczorem znajdźcie czas, aby stawić się duchowo na Jasnej Górze przed
cudownym obliczem Królowej Polski na „Apel Jasnogórski", wieczorną modlitwę naszego
Narodu - „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!" My, biskupi
polscy, błogosławić wtedy będziemy Warn, rodzinom Waszym i całej Polsce.
Dzień sobotni, jako dzień oddany Matce Najświętszej przez liturgię Kościoła, niech będzie
cały przepromieniony miłością do Niepokalanego Serca Maryi. Starajcie się uczestniczyć w
nabożeństwach „Sobót Królowej Polski", ale przede wszystkim niech sobotnią Waszą troską
będzie przeżyć ten dzień lepiej, święciej, bardziej po Bożemu, na chwałę Maryi, w
przygotowaniu do niedzieli, dnia Pańskiego. Niech Waszą wiarę, ufność i miłość ku Matce
Boga i ludzi wyrażą piękniej przybrane ołtarzyki domowe i przydrożne, niech rozlega się
żywiej melodia pieśni maryjnych, a szczególnie staropolskich „Godzinek" o Niepokalanym
Poczęciu Najświętsze Maryi Panny. Z pieśnią „Bogurodzica", która brzmiała u kolebki
naszych dziejów, wejdźmy w „wiary nowe Tysiąclecie".

IV. ODDANIE SIĘ MARYI W MACIERZYŃSKĄ NIEWOLĘ ZA WOLNOŚĆ

KOŚCIOŁA

Najgłębszym jednak wyrazem naszej czci i miłości do Matki Najświętszej będzie związanie
się z Nią aktem najściślejszego, całkowitego oddania, celem jeszcze większego zjednoczenia
z Chrystusem, co stanowi istotę prawdziwego i doskonałego nabożeństwa do Najświętszej

background image

Maryi Panny. Miłość wymaga zjednoczenia, a zjednoczenie osiąga się przez pełne, całkowite
oddanie. Wyjątkowo aktualne stają się więc słowa Ślubowań Jasnogórskich: „Oddajemy
Tobie szczególnym aktem miłości każdy polski dom i każde polskie serce, aby chwała Twoja
nie ustawała w ustach naszych dnia każdego".
Oddanie rodzaju ludzkiego Niepokalanemu Sercu Maryi, którego dokonał w roku 1942
Papież Pius XII, a które zostało ponowione przez Pawła VI razem ze wszystkimi biskupami
świata w auli soborowej 21 listopada ub. r., znajduje u nas głęboki wyraz w akcie oddania
całego narodu polskiego w macierzyńską niewolę Matki Kościoła, za wolność Kościoła w
świecie współczesnym.
Pragniemy tego aktu dokonać, my, biskupi polscy, 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze i oddać na
przełomie dwóch Tysiącleci w macierzyńską niewolę Maryi „wszystko, co Polskę stanowi".
Jak rozdział VIII, poświęcony Matce Najświętszej, jest „szczytem i ukoronowaniem"
Konstytucji o Kościele, a zakończenie trzeciej sesji „niezrównanym hymnem chwały na cześć
Maryi", tak pragniemy, aby ten akt oddania był ukoronowaniem Wielkiej Nowenny i
pierwszego Tysiąclecia Polski wkraczającej w drugie Tysiąclecie.
Oprócz gorącej miłości i wdzięczności ku Bogurodzicy Dziewicy, oprócz żarliwego
umiłowania Kościoła Chrystusowego i woli wspierania Jego zbawczej misji, kieruje nami
głęboka troska o chrześcijańskie oblicze Ojczyzny naszej, o zachowanie wiary pokoleń
drugiego Tysiąclecia.
Świadomi naszego posłannictwa apostolskiego szukamy dłoni, w których moglibyśmy
„ubezpieczyć" wiarę Narodu. I znajdujemy je! Są to te same dłonie, w które Chrystus złożył
swój młody Kościół na Kalwarii: „Oto Syn twój - oto Matka twoja". On rozporządził swoją
własnością, którą nabył przez krew, i oddał nas Matce swojej Teraz my pragniemy złożyć w
Jej macierzyńskie dłonie wszystko, co Kościół powierzył naszym biskupim dłoniom.
Akt oddania Polski katolickiej Matce Najświętszej ma być nie tylko aktem biskupów
polskich, ale całego wierzącego społeczeństwa. Powinien budzić głęboki oddźwięk wśród
Was, drogie Dzieci Boże! Musicie wszyscy osobiście, a także w Waszych środowiskach
rodzinnych i zawodowych, podjąć ochoczym sercem ideę aktu, dokonać go razem z nami,
Waszymi pasterzami i realizować we własnym życiu.
1. Idea oddania się Bogu stanowi istotę religii. Człowiek należy całkowicie do Boga jako jego
stworzenie. Oddanie całkowite wyraża przykazanie miłowania Boga ponad wszystko... Jeśli
w tym oddaniu wybierzemy drogę Maryi i Jej się ofiarujemy, to tylko po to, aby nasz dar stał
się doskonalszy, lepszy i milej został przyjęty.
2. Dlaczego pragniemy oddać się Maryi w niewolę? Człowiek współczesny jest zewsząd
skrępowany najróżniejszymi formami niewoli. Są to rzeczywiście więzy, które osaczają go
całego, sprawiając, że żyje on w niewoli wielostronnej: w niewoli grzechu i nałogów,
tchórzostwa i słabości, w niewoli zepsutych obyczajów i mody, a najbardziej w niewoli
samego siebie i własnego samolubstwa. Z tej niewoli chcemy się wyrwać. A któż nam pomo-
że, jak nie macierzyńskie dłonie Matki Boga i ludzi, której pragniemy oddać się w taką
niewolę, jaka jest prawdziwą wolnością: „którą to wolnością Chrystus nas wyzwolił" (Ga
5,1)?
Wyzwolenie człowieka jest - według św. Pawła - możliwe tylko wtedy, gdy oddaje się on na
służbę Bogu. Niewola u Chrystusa jest wyzwoleniem: „Wyzwoleni od grzechu staliście się
niewolnikami Boga, macie owoc wasz w uświęcieniu, a cel - życie wieczne" (Rz 6,22). Jakże
słodka staje się ta „niewola" gdy oddajemy się Chrystusowi przez ręce Jego najdroższej
Matki, która pod krzyżem stała się naszą Matką!...
Przez wyrażenie „oddanie w niewolę" rozumiemy oddanie Matce Bożej wszystkiego, co
mamy najlepszego, najdroższego, czym jesteśmy jako jednostki i jako Naród.
3. Pragniemy oddać się w niewole Maryi za wolność Kościoła w świecie współczesnym, a
więc w tej intencji, aby Kościół zwyciężył, to znaczy, aby jak najrychlej spełniła się prośba

background image

Modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje". Za wolność Kościoła, to znaczy za wolność
wszystkich dzieci Bożych, wyzwolonych przez mękę i krew Chrystusa z najstraszniejszej
niewoli szatana i grzechu. Jakże się wywdzięczymy Chrystusowi za wolność ducha, którą
nam daje? Oto dobrowolnie zrzekamy się naszej woli na rzecz woli Maryi, Matki Kościoła,
aby być całkowicie do Jej dyspozycji i na Jej rozkazy, gotowi uczynić wszystko, czego za-
żąda od nas osobiście i od nas zbiorowo jako od Narodu, dla dobra Kościoła Powszechnego,
dla rozkwitu Królestwa Bożego na ziemi.
4. Umiłowane Dzieci Boże! Aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność
Kościoła dokonamy my, biskupi polscy, wspólnie z Wami 3 maja 1966 r. Wspólnie
wyśpiewamy ten „niezrównany hymn chwały na cześć Maryi". Wspólnie weźmiemy
odpowiedzialność za wiarę Polski drugiego Tysiąclecia „ubezpieczając" ją w dłoniach Matki
Najświętszej.
Musimy się do tego rzetelnie przygotować. „Rok wierności Maryi" będzie okresem
przygotowania, a nawet częściowego wypełnienia naszych zamierzeń. Pragniemy stopniowo,
kolejno oddawać Matce Najświętszej „wszystko, co Polskę stanowi". Wymagać to będzie
wzmożonych wysiłków duchowieństwa i wiernych, zarówno w dziedzinie pogłębienia
teologicznego, jak i praktycznego tego aktu.
5. Program oddawania wyglądać będzie następująco: Oddawanie Maryi diecezji i parafii
będzie tegorocznym „dziełem soborowym", które wspomoże końcowe prace Soboru, mające
omawiać temat: „O Kościele w świecie współczesnym" oraz „O wolności religii".
Potem przyjdzie czas na oddawanie się rodzin i oddanie indywidualne w osobistą niewolę
macierzyńską Maryi. Realizacja programu oddania indywidualnego i rodzinnego znacznie
przekroczy granicę Tysiąclecia.
W roku Te Deum oddawać się będą zbiorowymi aktami zawody i stany: mężczyźni - na progu
uroczystości Tysiąclecia, aby zrozumieli swą odpowiedzialność za Kościół w Polsce;
młodzież - pod koniec Jubileuszu, aby pojęła swą odpowiedzialność za przeniesienie wiary w
drugie Tysiąclecie. Natomiast kobiety oddadzą się w „Roku wierności Maryi" 26 sierpnia na
Jasnej Górze i 11 października we wszystkich parafiach. Pragniemy bowiem, aby ten rok ich
Najświętszej Patronki i tysiączna rocznica przybycia Dąbrówki do Polski z krzyżem i
Ewangelią, był rokiem odrodzenia kobiety polskiej.
Umiłowane Dzieci Boże! Odsłaniamy Warn zamierzenia serc naszych. Pragniemy, abyście
się wszyscy włączyli w ten wielki program, pomagając nam w przygotowaniu Narodu na
dzień 3 maja 1966 r.

ZAKOŃCZENIE

W Wielką Sobotę roku przyszłego rozpocznie się rok Tysiąclecia Chrztu Polski, „Rok Te
Deum
Narodu", rok wielkich Godów Tysiąclecia. Na godach w Kanie Galilejskiej była
obecna Matka Chrystusowa. Starajmy się już teraz, w rozpoczętym dzisiaj „Roku wierności
Maryi", aby była wśród nas obecna, aby ją z nami wiązała nasza wiara, ufność i miłość.
Śpiewajmy społem w tym roku wdzięczności i uwielbienia Matki Boga i Matki naszej:
„Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiona Maryja"...
Stajemy wśród Was, Boże Dzieci Służebnicy Pańskiej i z serca Warn błogosławimy na drogę
w bramy Tysiąclecia - w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

12 marca 1965 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 393-399.



background image

1965 r., kwiecień 10, Warszawa. List biskupów polskich w sprawie dostosowania

wewnętrznych aktów prawnych odnośnie nauczania religii do ratyfikowanej przez

Polskę międzynarodowej konwencji o zwalczaniu dyskryminacji w oświacie.

Pan Premier Józef Cyrankiewicz

Prezes Rady Ministrów Rządu PRL*

Warszawa

W Dzienniku Ustaw PRL z dnia 17.11.1964 r. ogłoszona została ratyfikowana przez Radę
Państwa PRL Konwencja w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie Oświaty. Z
dniem tym zaczął obowiązywać nowy akt prawny, który ma służyć wszystkim obywatelom i
instytucjom w PRL, a więc katolikom i Kościołowi katolickiemu. Zwracał na ten fakt uwagę
list Sekretarza Episkopatu do Pana Premiera z dnia 28.12.1964 r. Odpowiedział nań, na
polecenie Pana Premiera, Dyrektor Urzędu do Spraw Wyznań, pismem skierowanym dnia
22.02.1965 r. do Sekretarza Episkopatu. Dyrektor USW twierdzi, że wywody Sekretarza
Episkopatu, zawarte w jego piśmie nie mają żadnej podstawy prawnej i faktycznej. Dyrektor
USW nie uzasadnia jednak przekonywującego swego twierdzenia.
W piśmie skierowanym do Pana Premiera w dniu 12.03.1965 r. wykazaliśmy, że zarządzenie i
praktyki odnoszące się do zagadnienia tzw. nadzoru nad Seminariami Duchownymi noszą
cechy dyskryminacji w rozumieniu Konwencji w sprawie zwalczania dyskryminacji w
dziedzinie Oświaty. Z kolei przedstawiamy Panu Premierowi argumenty, wskazujące na
istnienie dyskryminacji w znaczeniu cytowanej Konwencji w odniesieniu do nauki religii
dzieci i młodzieży.
W rozumieniu art. 1 pkt 1 Konwencji wyraz dyskryminacja oznacza wszelkie wyróżnienie,
wykluczenie, ograniczanie lub uprzywilejowanie ze względu na rasę, kolor skóry, płeć, język,
wyznanie, przekonania polityczne lub jakiekolwiek inne, narodowość lub pochodzenie
społeczne, sytuację materialną lub urodzenie, które ma na celu albo którego skutkiem jest
przekreślenie lub naruszenie zasady jednakowego traktowania w dziedzinie Oświaty.
Używany w Konwencji wyraz „Oświata" zamyka w swym zakresie także nauczanie religii
dzieci i młodzieży. Wynika to zarówno z art. 1 pkt 1, który wyraźnie bierze pod uwagę
dyskryminację ze względu na wyznanie, jak i pkt 2 wyjaśniającego, że wyraz „Oświata"
odnosi się do oświaty wszelkich typów, przede wszystkim zaś wynika z faktu, że Konwencja
w art. 5 zajmuje się osobno wychowaniem religijno-moralnym. W szczególności art. 5 pkt 1b)
postanawia: rodzice, w odpowiednich przypadkach prawni opiekunowie powinni mieć
możność...zapewnienia religijnego i moralnego wychowania dzieci zgodnie z ich osobistym
przekonaniem.
Z powyższymi obowiązującymi w PRL postanowieniami prawnymi są niezgodne:
I. Zarządzenie Min. Oświaty z dnia 19.08.1961 r. oraz Instrukcja Min. Oświaty z dnia
21.11.1961 r.
1) Zarządzenia te ograniczają bowiem zagwarantowaną art. 5 Konwencji możność rodziców
zapewnienia religijnego wychowania dzieci, a w niektórych wypadkach wręcz ją wykluczają:
a) Instrukcja Min. Oświaty w paragrafie 4 pkt 3 postanawia, że duchowni zakonni i zakonnice
nie mają prawa nauczać religii. Biorąc pod uwagę fakt, że katechetów zakonnych nie mogą
zastąpić ani duchowni diecezjalni, ani katecheci świeccy, gdyż ilość ich jest niewystarczająca,
trzeba przyjąć, że wykonanie paragrafu 4 pkt 3 Instrukcji pozbawiłoby kilka milionów dzieci i
młodzieży możności korzystania z nauki religii. Jest to dyskryminacja w rozumieniu art. 1 i
art. 5 Konwencji.
b) Paragraf 2 pkt 2 Instrukcji postanawia, że punkty katechetyczne nie mogą być prowadzone
w pomieszczeniach zakonnych. W wyniku tegoż zarządzenia rodzice zmuszeni są do
posyłania dzieci do odległych punktów katechetycznych, do godzenia się na to, by dzieci

background image

uczyły się w gorszych warunkach lokalowych, a w miejscowościach, gdzie nie da się zdobyć
innego pomieszczenia, dzieci pozbawione zostają możliwości nauki religii. Postanowienie
paragrafu 2 pkt 2 Instrukcji stanowi zatem również dyskryminację w rozumieniu art. 1 i art. 5
Konwencji.
2) Zawarty w Instrukcji zakaz nauczania religii przez duchownych zakonnych i zakonnice jest
ponadto niezgodny z zasadą Konwencji o jednakowym traktowaniu wszystkich ludzi w dzie-
dzinie oświaty. Wielka część duchownych zakonnych to duszpasterze parafialni i nauka
religii dzieci i młodzieży należy do ich zasadniczych obowiązków. Zakonnice są specjalnie
przygotowane do pracy wychowawczej i katechetycznej. Wszystkie zaś osoby zakonne
zobowiązane są uczyć religii dzieci i młodzieży na podstawie swego powołania. Pozbawienie
ich prawa nauczania religii tylko dlatego, że są zakonnikami jest ciężką dyskryminacją w
dziedzinie oświaty i nie da się także pogodzić z podstawowymi prawami człowieka, które
stanowią zasadę cytowanej Konwencji.
3) Zarządzenie Min. Oświaty są w konflikcie z art. 1 pkt 1 1d) Konwencji, gdyż stawiają
rodziców i dzieci w sytuacji nie dającej się pogodzić z godnością człowieka.
Ograniczają bowiem osobistą wolność religii rodziców, młodzieży i dzieci. Dowodem tego
ograniczania jest przewidziany przez Zarządzenia Min. Oświaty nadzór Inspektorów Oświaty
nad katechizacją. Polega on między innymi na wizytowaniu zajęć z dziećmi oraz daje
możność stwierdzenia, które dzieci uczęszczają na lekcje religii. Budzi to niestety
uzasadniony w naszych warunkach lęk przed możliwością represji niezgodnych z prawem do
wolności religii. O słuszności naszych słów świadczą liczne fakty posyłania dzieci na naukę
religii nieraz daleko poza miejsce zamieszkania, a także często prośby rodziców, by nie
prowadzić ewidencji ich dzieci uczęszczających na lekcje religii, z obawy przed przykrymi
konsekwencjami np. w pracy.
4) Instrukcja Min. Oświaty ogranicza w rozumieniu art. 1 Konwencji zasadnicze prawa
Kościoła do nauczania religii, ponieważ:
a) Pozbawia Kościół prawa do samodzielnego organizowania nauki religii. Uzależnia bowiem
rozpoczęcie lekcji od zarejestrowania punktu katechetycznego w Inspektoracie Oświaty oraz
podjęcie nauczania przez katolików świeckich od dodatkowego zezwolenia Władz
Oświatowych. Od Inspektoratów Oświaty zależy również prowadzenie katechizacji w ciągu
roku. Instrukcja daje im bowiem prawo jednostronnego zawieszenia działalności punktów i
zakazywania katechetom duchownym i świeckim nauczania religii.
b) Usiłuje całkowicie podporządkować wychowanie religijne, które jest sprawą Kościoła i
sumienia katolików, nadzorowi urzędników państwowych, Inspektoratów Oświaty.
Upoważnia ich bowiem do wizytacji nauki religii, kontrolowania dziennika zajęć, ewidencji
dzieci, żądania sprawozdań z nauki religii nawet udzielanej w kościele, oceny tych
sprawozdań i do wydawania wiążących zarządzeń w sprawach nauczania religii.
Kościół katolicki jest instytucją wyznaniową upoważnioną do samodzielnego organizowania i
prowadzenia nauki religii katolickiej dzieci i młodzieży. Powołał go do tego jego Boski
Założyciel i zlecają mu te zadania rodzice katoliccy posyłając dzieci na naukę religii. W
świetle tych faktów zarządzenia Min. Oświaty ograniczające bezsporne prawo Kościoła do
nauczania religii są niezgodne zarówno z art. 1 jak i art. 5 Konwencji w sprawie dys-
kryminacji w dziedzinie oświaty.
5) Dyskryminacja wynikająca z postanowienia o nadzorze nad nauką religii nabiera cech
szczególnie ostrych, jeśli zważy się, że ma on być wykonywany przez Inspektorów Oświaty,
tj. ludzi zobowiązanych z urzędu do realizowania programu laicyzacji wychowania.
Dotychczasowe doświadczenia potwierdzają obawy o dyskryminacyjny stosunek Inspektorów
Oświaty do nauki religii.
6) § 11 p. 3 Instrukcji postanawia: „Decyzje władz szkolnych wydane na podstawie
Zarządzenia i niniejszej Instrukcji podlegają wykonaniu w trybie przepisów o postępowaniu

background image

przymusowym w administracji". Z instrukcji wynika, że chodzi między innymi o następujące
decyzje: Zakaz nauczania religii oraz zakaz dalszego prowadzenia punktu katechetycznego.
Jedna i druga decyzja wkracza w sumienie kapłana, zakonnicy lub katechetki. Oznacza
bowiem pozbawienie dzieci i młodzieży możliwości nauki religii. Wobec tego przepis
Instrukcji o postępowaniu przymusowym jest w kolizji z art. 1 p. 1d), z którego wynika, że
„stawianie jakiejkolwiek osoby lub grupy osób w sytuacji nie dającej się pogodzić z
godnością człowieka - jest dyskryminacją w dziedzinie oświaty".
7) Zarówno Zarządzenie jak i Instrukcja Min. Oświaty są jednostronnymi aktami władz
administracyjnych. Tymczasem nauka religii jest sprawą osobistych przekonań rodziców i
dzieci, a organizowanie i prowadzenie jej należy do podstawowych zadań Kościoła.
Jednostronne wkraczanie Władz Oświatowych w dziedzinę osobistych przekonań religijnych i
w sferę najistotniejszych zadań Kościoła musi być uznane za niezgodne z art. 1 pkt 1 w
szczególności z pkt d Konwencji, gdyż stawia katolików „w sytuacji nie dającej się pogodzić
z godnością człowieka". Dyskryminację tę pogłębia jeszcze ta okoliczność, że jak to wykaza-
liśmy, Zarządzenia Min. Oświaty w sprawie katechizacji zawierają szereg postanowień o
charakterze dyskryminacji w dziedzinie oświaty.
II. Niezgodne z Konwencją w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty są
również liczne praktyki władz administracyjnych godzące w nauczanie religii. Można by
uszeregować je w dwie grupy.
8) Praktyki administracyjne pierwszej grupy polegają w zasadzie na stosowaniu przymusu
administracyjnego przewidzianego paragrafem 11 pkt 3 Instrukcji. Wykazaliśmy już w pkt 6
naszego pisma, że przepis ten posiada cechy dyskryminacji. W konsekwencji i stosowanie
tego przymusu przez władze administracyjne jest dyskryminacją, tym ostrzejszą, że chodzi o
wymuszanie zarządzeń, które jak wykazaliśmy, noszą cechy dyskryminacji.
Niezgodność z Konwencją o dyskryminacji wynika ponadto 2 samej natury stosowanych
praktyk religijnych.
Jedne z nich kolidują z art. 1 pkt 1d Konwencji, gdyż nie dają się pogodzić z godnością
człowieka np. pozbawiania księży uczących religii pomimo zakazu Władz Oświatowych, w
drodze egzekucji rzeczy koniecznych do pełnienia ich zawodu jak zegarków ręcznych,
środków lokomocji potrzebnych do katechizacji, bielizny osobistej. Kapłanom tym i
katechetom świeckim grozi się więzieniem, a w wielu wypadkach rzeczywiście uwięziono
kapłana lub katechetę za nauczanie religii. Inne praktyki jak np. likwidacja salek
katechetycznych przez władze lokalowe, grożenie osobom zezwalającym na katechizację w
swoich domach prywatnych podwyższeniem podatków lub dokwaterowaniem -prowadzą do
likwidacji nauczania religii i dlatego muszą być uznane za dyskryminację w rozumieniu art. 1
pkt 1 Konwencji. Stoją także w sprzeczności z art. 5 pkt 1 b i pkt 2 Konwencji, które
zobowiązują władze administracyjne do przedsięwzięcia wszystkich niezbędnych środków
dla zapewnienia rodzicom religijnego wychowania ich dzieci.
Natomiast: Odmawianie przydziału opału dla salek katechetycznych, zgłaszanie przez Urzędy
do Spraw Wyznań z reguły zastrzeżeń przeciwko mianowaniu na samodzielne stanowiska ka-
płanów uczących religii bez rejestracji lub nakładanie im po myśli zalecenia Inspektoratów
Oświaty wyższych podatków - jest niezgodne z główną zasadą Konwencji o znaniu
jednakowych możliwości i jednakowym traktowaniu wszystkich ludzi w dziedzinie oświaty.
9) Do drugiej grupy praktyk administracyjnych o charakterze dyskryminacyjnym w
dziedzinie oświaty zaliczyć trzeba fakty, które zmierzają do ograniczenia lub wręcz
uniemożliwienia nauczania religii nawet w ramach zagwarantowanych przez Zarządzenie
Min. Oświaty.
Tak np. Władze Oświatowe różnych stopni wydają kierownikom szkół polecenia
uniemożliwiania dzieciom udziału w katechizacji przez organizowanie zajęć pozalekcyjnych:
żądają przy tym od kierowników szkół sprawozdań o ograniczeniu nauki religii. Niektórzy

background image

nauczyciele zastraszają młodzież: np. „Kto będzie uczęszczać na naukę religii może mieć
trudności przy zdawaniu matury, lub przyjęciu na wyższe studia". Jest to opinia roz-
powszechniona w środowiskach szkolnych. Przeprowadza się w klasach kontrolę dzieci
uczęszczających na naukę religii. Na jednej z woj. konferencji polecono Inspektorom Oświaty
wycofanie zezwolenia na punkty katechetyczne w domach spółdzielczych, społecznych i
państwowych. Na osoby zezwalające na prowadzenie katechizacji w swoich domach
prywatnych miał być zwiększony nacisk. Zalecono zakazać lub likwidować podręczniki do
nauki historii Kościoła, dogmatyki i etyki. Można zostawić dzieciom tylko katechizmy.
W akcji zastraszania rodziców, by nie posyłali dzieci na naukę religii biorą udział wszystkie
resorty administracyjne, partyjne i wojskowe. Dość rozpowszechniona metoda zastraszania to
groźba pozbawienia pracy, awansu czy należnej premii.
Zdarzają się także wypadki zakazywania młodzieży udziału w nauce religii przez
kierownictwo internatów i szkół średnich.
Są to niestety fakty głębokiej dyskryminacji, stojące w rażącej sprzeczności z art. 1, art. 5
Konwencji w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty, a także będące w
zasadniczej kolizji z podstawowymi prawami wolnego człowieka, a także z obowiązującym
ustawodawstwem PRL.
Wobec wykazanej sprzeczności jaka istnieje między Zarządzeniem Min. Oświaty z dnia
19.08.1961 r., Instrukcją Min. Oświaty z dnia 21.11.1961 r., praktykami władz
administracyjnych a ratyfikowaną przez Radę Państwa PRL i ogłoszoną w Dzienniku Ustaw
Konwencją w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty, prosimy Pana
Premiera w oparciu o art. 3 Konwencji:
1) O uchylenie Zarządzenia Min. Oświaty z dnia 19.08.1961 r. oraz Instrukcji Min. Oświaty z
dnia 21.11.1961 r. jako mających charakter dyskryminacyjny w stosunku do nauki religii.
2) O spowodowanie zaprzestania wszelkich praktyk administracyjnych o charakterze
dyskryminacji w dziedzinie oświaty.
Pragniemy równocześnie podkreślić, że pismo nasze, podobnie jak poprzednie dot.
Seminariów Duchownych, jest wyrazem nie tylko ciążącej na nas troski o poszanowanie
przekonań religijnych katolików i o wychowanie religijno-moralne młodzieży i dzieci, lecz
jest również dowodem dążenia Episkopatu do uporządkowania tych spraw na zasadzie pełnej
praworządności.
Wyrażamy ponownie nadzieję, że tak ważna sprawa nauki religii stanie się przedmiotem
rozmów Komisji Wspólnej lub innej specjalnie do tego powołanej Komisji.

+ Stefan kard. Wyszyński, prymas Polski

+ Antoni Baraniak, arcybiskup poznański

+ Zygmunt Choromański, sekretarz Episkopatu

+ Kazimierz Kowalski, biskup chełmiński

+ Michał Klepacz, biskup łódzki

+ Ignacy Świrski, biskup siedlecki czyli podlaski

+ Piotr Kałwa, biskup lubelski

+ Czesław Falkowski, biskup łomżyński

+ Franciszek Jop, biskup opolski

+ Stefan Bareła, biskup częstochowski

+ Tomasz Wilczyński, biskup olsztyński

+ Jan Jaroszewicz, biskup adm. apostol. kielecki

+ Jerzy Ablewicz, biskup tarnowski

+ Bogdan Sikorski, biskup płocki

+ Wilhelm Pluta, biskup w Gorzowie

+ Adam Sawicki w Białymstoku

background image

+ Julian Groblicki biskup w.z.

+ Władysław Jędruszuk bp w.z. adm. apost. w Drohiczynie n. Bugiem

+ Piotr Gołębiowski, bp w zastępstwie ordynariusza sandomierskiego

+ Juliusz Bieniek, wz. ordynariusza katowickiego

+ Jan Nowicki, adm. apost. Lubaczów

+ Jan Zaręba, w zast. biskupa włocławskiego

+ Stanisław Jakiel, wikariusz kapitulny w Przemyślu

+ Andrzej Wronka, w zast. arcybiskupa Wrocławia

„Pismo Okólne" 1990, nr 39, s. 17 - 19.

* Tak w źródle.






































background image

1965 r., listopad 18, Rzym. Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z okazji

zbliżającego się Tysiąclecia Chrztu Polski ze słowami przebaczenia i z prośbą o
wybaczenie wspólnej obciążającej przeszłości i rozpoczęcie dialogu między obu

narodami.


Przewielebni Bracia Soborowi,
Niech nam wolno będzie, czcigodni Bracia, zanim jeszcze Sobór zostanie zamknięty, ogłosić
Wam, naszym najbliższym zachodnim sąsiadom, radosną wieść, iż w przyszłym roku - w
roku Pańskim 1966 - Kościół Chrystusowy w Polsce, a wraz z nim cały Naród polski,
obchodzić będzie Millenium swego chrztu, a jednocześnie Tysiąclecie swego narodowego i
państwowego istnienia.
Niniejszym zapraszamy Was w sposób braterski, a zarazem najbardziej uroczysty, do udziału
w uroczystościach kościelnych polskiego Millenium. Punkt kulminacyjny polskiego Te Deum
laudamus
przypadnie na początek maja 1966 r. na Jasnej Górze, u Matki Bożej, Królowej
Polski.
Następujące wywody niechaj posłużą jako historyczny i równocześnie bardzo aktualny
komentarz do naszego Millenium, a może nawet przy pomocy Bożej jeszcze bardziej zbliżą
one oba nasze Narody do siebie w drodze wzajemnego dialogu.
Jest faktem historycznym, że w roku 966 książę polski Mieszko I pod wpływem swej
małżonki, czeskiej królewny Dąbrówki, przyjął jako pierwszy książę polski wraz ze swoim
dworem święty sakrament chrztu. Od tej chwili szerzyło się chrześcijańskie dzieło misyjne
już od pokoleń w naszym kraju prowadzone przez chrześcijańskich apostołów na całym
obszarze Polski. Syn i następca Mieszka, Bolesław Chrobry, prowadził dalej dzieło chrys-
tianizacji rozpoczęte przez jego ojca i uzyskał od ówczesnego papieża Sylwestra II zgodę na
utworzenie własnej, polskiej hierarchii z pierwszą metropolią w Gnieźnie i trzema jej
sufraganiami: w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Aż do 1821 r. Gnieznu jako metropolii
bez przerwy podlegało biskupstwo wrocławskie.
W roku 1000 ówczesny władca Rzymskiego Imperium, cesarz Otton III, udał się wraz z
Bolesławem Chrobrym jako pielgrzym do grobu męczennika św. Wojciecha, który kilka lat
przedtem poniósł śmierć męczeńską wśród bałtyckich Prusów. Obaj władcy, rzymski i
przyszły polski król (był on na krótko przed swoją śmiercią koronowany na króla), odbyli
długi odcinek drogi boso do świętych relikwii w Gnieźnie, które uczcili z wielką pobożnością
i wewnętrznym wzruszeniem.
Takie są dziejowe początki Polski chrześcijańskiej i zarazem początki narodowej i
państwowej jedności. Na tych podstawach ową jedność w sensie chrześcijańskim,
kościelnym, narodowym i zarazem państwowym, poprzez wszystkie pokolenia roz-
budowywali dalej władcy, królowie, biskupi i kapłani przez 1000 lat. Symbioza
chrześcijańska Kościoła i państwa istniała w Polsce od początku i nigdy właściwie nie uległa
zerwaniu. Doprowadziło to z czasem do powszechnego niemal wśród Polaków sposobu
myślenia: co „polskie", to i „katolickie". Z niego to zrodził się także polski styl religijny, z
którym od początku czynnik religijny jest ściśle spleciony i zrośnięty z czynnikiem narodo-
wym, z wszystkimi pozytywnymi, ale również negatywnymi stronami tego problemu.
Do tego religijnego stylu życia należy również od dawien dawna - jako główny jego wyraz -
polski kult maryjny. Najstarsze polskie kościoły poświęcone są Matce Boskiej (między
innymi również gnieźnieńska katedra metropolitalna); najstarszą polską pieśnią, można
powiedzieć „kołysanką Narodu polskiego", jest do dziś śpiewana pieśń maryjna „Bogurodzica
Dziewica, Bogiem Sławiona Maryja". Tradycja wiąże jej powstanie ze św. Wojciechem,
podobnie jak legenda łączy polskie białe orły z gnieźnieńskim gniazdem. Takie i tym
podobne tradycje i legendy ludowe, które oplatają jak powój wydarzenia dziejowe, splotły tak
ściśle ze sobą czynnik narodowy i chrześcijański, że nie da się ich po prostu bez szkody od

background image

siebie oddzielić. One to właśnie naświetlają, a nawet w dużej mierze nadają swe piętno całym
późniejszym dziejom polskiej kultury, całemu rozwojowi narodowemu i kulturalnemu.
Najnowsza historiografia niemiecka nadaje naszym początkom następujące polityczne i
kulturalne znaczenie: „Przez zetknięcie się z imperium Ottona Wielkiego przed tysiącem lat
Polska weszła do łacińskiej społeczności chrześcijańskiej, a dzięki podziwu godnej zręczności
politycznej Mieszka I, a następnie Bolesława Chrobrego, Polska stała się równouprawnionym
członkiem imperium Ottona III, imperium opartego na uniwersalnej koncepcji - objęcie
całego niebizantyjskiego świata, przez co wniosła decydujący wkład do ukształtowania się
Europy wschodniej". Tym samym dano podstawę i stworzono warunki do przyszłych
owocnych stosunków niemiecko-polskich oraz do szerzenia kultury zachodniej.
Niestety, w późniejszym toku dziejów stosunki niemiecko-polskie nie zawsze pozostawały
owocne, a w ostatnich stuleciach przekształciły się w swego rodzaju dziedziczną wrogość
sąsiedzką, o czym będzie mowa później.
Związanie nowego polskiego królestwa z Zachodem, i to w oparciu o papiestwo, któremu
królowie polscy stale oddawali się do dyspozycji, spowodowało w średniowieczu żywą pod
każdym względem i nad wyraz bogatą wymianę między Polską i narodami zachodnimi,
szczególnie z krajami południowo-niemieckimi, ale również i z Burgundią, Flandrią,
Włochami, a później z Austrią, Francją oraz morskimi państwami okresu Odrodzenia. Przy
czym, naturalnie, Polska, jako młodszy twór państwowy -najmłodszy wśród starszych braci
chrześcijańskiej Europy, początkowo była stroną bardziej biorącą niż dającą. Pomiędzy Kali-
szem i Krakowem, królewską stolicą w średniowieczu, a Bambergią, Spirą, Moguncją, Pragą,
Paryżem, Kolonią, Lyonem, Clarvaux i Gandawą dokonywała się nie tylko wymiana
towarów. Z Zachodu przybyli benedyktyni, cystersi, a później zakony żebracze, i natychmiast
osiągali w Polsce, kraju dopiero co zdobytym dla chrześcijaństwa, wspaniały rozrost. W
średniowieczu doszło do tego niemieckie prawo magdeburskie, które oddało wielkie usługi
przy zakładaniu polskich miast. Przybywali też do Polski niemieccy kupcy, architekci, artyści,
osadnicy, z których bardzo wielu spolonizowało się; pozostawiono im ich niemieckie naz-
wiska rodzinne. Przy wielkim krakowskim kościele mieszczan pod wezwaniem Najświętszej
Maryi Panny znajdujemy i dziś jeszcze napisy nagrobne licznych rodzin niemieckich z okresu
średniowiecza, które z czasem wszystkie spolszczyły się, z czego Hitler i inni ludzie
niesławnej pamięci wysunęli po prostu wniosek, że Kraków i cała Polska były jakby jedynie
niemieckim terenem osadniczym, wobec czego muszą być odpowiednio do tego traktowane.
Klasycznym przykładem niemiecko-polskiej współpracy w dziedzinie kultury i
sztuki w późnym średniowieczu jest światowej sławy rzeźbiarz Wit Stwosz z Norymbergii,
który przez całe niemal swe życie działał w Krakowie; wszystkie znajdujące się tam jego
dzieła inspirował genus loci polskiego otoczenia. Stworzył on w Krakowie własną szkołę
artystyczną, która przez całe pokolenia wywierała swój wpływ i wzbogacała polską ziemię.
Polacy głęboko szanowali swych braci chrześcijańskiego Zachodu, którzy przybywali do nich
jako posłowie prawdziwej kultury. Polacy nie pomijali milczeniem ich niepolskiego
pochodzenia. Mamy zaiste wiele do zawdzięczenia kulturze zachodniej, a w tym i
niemieckiej.
Z Zachodu też przybyli do nas apostołowie i święci. Oni to należą do wartości
najcenniejszych, którymi obdarzył nas Zachód. Błogosławioną działalność społeczną
odczuwamy na wielu miejscach dziś jeszcze. Do najbardziej znanych zaliczamy św. Brunona
z Kwerfurtu, zwanego biskupem pogan, który w porozumieniu z Bolesławem Chrobrym
dokonał dzieła ewangelizacji słowiańskiego i litewskiego północnego wschodu. Szczególnie
znana jest św. Jadwiga, księżniczka śląska, urodzona w Andechs, małżonka polskiego,
piastowskiego władcy Śląska, Henryka Brodatego, założycielka klasztoru żeńskiego zakonu
cysterskiego w Trzebnicy, gdzie znajduje się jej grób. Stała się ona największą dobrodziejką
ludu polskiego w XII w. na terenie ziem zachodnich, należącym wówczas do Polski

background image

piastowskiej na Śląsku. Jest rzeczą niemal historycznie stwierdzoną, że nauczyła się ona
mowy polskiej, by móc służyć prostemu ludowi polskiemu. Po jej śmierci i jej szybkiej
kanonizacji, do miejsca jej wiecznego spoczynku w Trzebnicy, której nadano później nazwę
Trebnitz, płynęły tłumy polskiego i niemieckiego ludu. Dziś jeszcze robią to całe tysiące i
nikt nie zarzuca naszej wielkiej świętej, że była pochodzenia niemieckiego. Przeciwnie,
uważa się ją na ogół, pomijając nacjonalistycznych fanatyków, za najlepszy wyraz budowania
chrześcijańskiego pomostu między Polską i Niemcami. Cieszymy się, że i po niemieckiej
stronie słyszy się często ten sam pogląd. Pomosty między narodami budują najlepiej właśnie
ludzie święci, tylko tacy, którzy mają szczere intencje i czyste ręce. Nie dążą oni do zabrania
czegokolwiek bratniemu narodowi: ani języka, ani obyczajów, ani ziemi, ani dóbr
materialnych. Przeciwnie, przynoszą mu najbardziej wartościowe dobra kulturalne i oddają
zazwyczaj to, co jest najcenniejsze i co sami posiadają: siebie samych i w ten sposób rzucają
nasienie swej własnej osobowości na żyzny grunt nowej ziemi sąsiedniego, misyjnego kraju;
nasienie to przynosi, zgodnie ze słowami
Zbawiciela, stokrotne owoce i to na całe pokolenia. Tak właśnie patrzymy w Polsce na św.
Jadwigę Śląską, patrzymy na wszystkich innych misjonarzy męczenników, którzy
przybywszy z krajów położonych na Zachodzie, działali w Polsce, jak to było z apostołem
męczennikiem Adalbertem-Wojciechem z Pragi na czele. Na tym właśnie polega również
najgłębsza różnica między prawdziwie chrześcijańską misją niesienia kultury a tak zwanym
kolonializmem, dziś słusznie potępianym.
Po roku 1200, gdy polska ziemia stawała się w swych ludziach i instytucjach coraz bardziej
chrześcijańska, ziemia ta wydała własnych świętych polskich. Już w XII w. biskup
krakowski, Stanisław Szczepanowski, wyznawca i męczennik, został zamordowany przy
ołtarzu przez króla Bolesława Śmiałego (król ten zmarł następnie na wygnaniu jako
świątobliwy pokutnik w pewnym klasztorze Górnej Austrii). Przy grobie św. Stanisława w
królewskiej katedrze w Krakowie powstała majestatyczna pieśń ku jego czci, śpiewana dziś
wszędzie w Polsce po łacinie: Guade Mater Polonia, prole foecunda nobili.
Następnie ukazała się na firmamencie potrójna gwiazda polskich świętych z rodziny
Odrowążów (stary ród, który przez wieki miał swą siedzibę nad Odrą na Górnym Śląsku).
Największy spośród nich to św. Hiacynt - po polsku Jacek - apostoł dominikański, który
krokami olbrzyma przemierzył całą wschodnią Europę od Moraw do Bałtyku i od Litwy po
Kijów. Krewny jego, bł. Czesław, również dominikanin, który bronił ówczesnego Wrocławia
przed Mongołami, a w dzisiejszym Wrocławiu spoczywa w grobowcu w nowo
wybudowanym kościele św. Wojciecha jest czczony przez pobożną ludność jako patron
miasta odbudowującego się z gruzów od 1945 r.
W Krakowie spoczywa wreszcie bł. Bronisława, według tradycji siostra bł. Czesława,
norbertanka ze Śląska.
Coraz więcej gwiazd ukazuje się na firmamencie świętych. W Sączu bł. Kunegunda, w
Gnieźnie bł. Bogumił i bł. Jolanta, na Mazowszu Władysław, a na zamku królewskim w
Krakowie świątobliwa Jadwiga, nowa polska Jadwiga, która czeka na kanonizację. Później
doszli nowi święci i męczennicy - św. Stanisław Kostka, nowicjusz jezuitów w Rzymie, św.
Jan Kanty, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, św. Andrzej Bobola,
męczennik we wschodniej Polsce, kanonizowany w roku 1938, oraz inni święci, aż do
franciszkanina O. Maksymiliana Kolbe, męczennika obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu,
który dobrowolnie oddał życie za swego brata. Obecnie czeka w Rzymie na kanonizację
względnie beatyfikację, około 30 polskich kandydatów. Naród nasz otacza czcią swoich
świętych, uważa ich za najbardziej szlachetny owoc, jaki wydać może kraj chrześcijański.
Wspomniany wyżej polski uniwersytet krakowski był obok Pragi pierwszą tego rodzaju
uczelnią na całym obszarze wschodnioeuropejskim. Założony w roku 1363 przez Króla
Kazimierza Wielkiego był przez wieki ośrodkiem promieniowania nie tylko polskiej, ale

background image

również ogólnoeuropejskiej kultury w najlepszym tego słowa znaczeniu. W XV i XVI wieku,
kiedy śląskie ziemie piastowskie przestały należeć do Królestwa Polskiego, studiowały i
nauczały w Krakowie tysiące studentów i profesorów z Wrocławia, Raciborza, Gliwic,
Głogowa, Nysy, Opola i z wielu innych miast Śląska. Nazwiska ich i nazwy ich miejsc
urodzenia figurują w polsko-łacińskim narzeczu w starych rejestrach uniwersytetu. Także
Mikołaj Kopernik (Copernicus) jest tam wymieniony po nazwisku. Studiował on astronomię
w Krakowie u profesora Bylicy. Uniwersytet ten wydał kulturze europejskiej setki najwyższej
klasy naukowej: matematyków, fizyków, lekarzy, prawników, astronomów, historyków i
filozofów kultury. Znajduje się między nimi również słynny Paweł Włodkowic, rektor
uniwersytetu krakowskiego, który podczas obrad Soboru w Konstancji z całą otwartością i
najwyższym autorytetem uczonego głosił niesłychaną na owe czasy religijną i ludzką
tolerancję i z wielką odwagą osobistą reprezentował pogląd, że pogańskie ludy wschod-
nioeuropejskie nie są dziką zwierzyną, którą należy i wolno nawracać ogniem i mieczem.
Mają one bowiem naturalne prawa ludzkie tak samo jak chrześcijańskie.
Włodkowic był niejako klasycznym wyrazem tolerancyjnej i wolnościowej myśli polskiej.
Jego tezy kierowały się przeciwko niemieckim rycerzom zakonnym, tak zwanym Krzyżakom,
którzy wówczas na słowiańskiej północy oraz w krajach pruskich i bałtyckich właśnie ogniem
i mieczem nawracali tubylców. Stali się oni w ciągu wieków straszliwym i w najwyższym
stopniu kompromitującym ciężarem dla europejskiego chrześcijaństwa, dla jego symbolu -
krzyża, a także i dla Kościoła, w imieniu którego występowali. I dziś jeszcze, po wielu
pokoleniach i wiekach, określenie „krzyżak" jest dla każdego Polaka budzącym przestrach
wyzwiskiem i, niestety, od dawna aż nazbyt często identyfikowanym z tym, co niemieckie.
Z terenów, na których osiedlili się Krzyżacy, zrodzili się następnie ci Prusacy, którzy
doprowadzili do powszechnego skompromitowania na ziemiach polskich wszystkiego, co
niemieckie. W dziejowym rozwoju reprezentują ich następujące nazwiska:
Albert Pruski, Fryderyk zwany Wielkim, Bismarck i wreszcie Hitler jako punkt szczytowy.
Fryderyk II uchodzi w oczach całego Narodu polskiego za głównego inicjatora rozbiorów
Polski, i to bez wątpienia nie bez racji. Przez 150 lat wielomilionowy Naród polski żył pod
zaborem dokonanym przez trzy ówczesne mocarstwa: Prusy, Rosję i Austrię, aż mógł
wreszcie w 1918 r., w chwili zakończenia pierwszej wojny światowej, znowu powoli powstać
z grobu; do ostatecznych granic osłabiony, rozpoczął na nowo wśród największych trudności
swą egzystencję państwową.
Po krótkiej, bo około 20 lat trwającej niepodległości (1918 -1939 r.), rozpętało się bez jego
winy nad Narodem polskim coś, co eufemistycznie nazywa się drugą wojną światową co
jednak było dla nas, Polaków, pomyślane jako akt totalnego zniszczenia i wytępienia. Nad
naszą biedną Ojczyzną zapadła strasznie ciemna noc, jakiej nie doznaliśmy od pokoleń.
Powszechnie nazywa się ona u nas okresem „niemieckiej okupacji" i pod tą nazwą weszła do
polskiej historii. Wszyscy byliśmy bezsilni i bezbronni. Kraj pokryty był obozami
koncentracyjnymi, z których dniem i nocą dymiły kominy krematoriów. Ponad 6 milionów
obywateli polskich, w większości pochodzenia żydowskiego, musiało zapłacić życiem za ten
okres okupacji. Kierownicza warstwa inteligencji została po prostu zniszczona; 2 tysiące
kapłanów i 5 biskupów (jedna czwarta ówczesnego Episkopatu) zostało wymordowanych w
obozach. Setki kapłanów i dziesiątki tysięcy osób cywilnych zostały rozstrzelane na miejscu
w chwili rozpoczęcia wojny (w samej tylko diecezji chełmińskiej 278 kapłanów). Diecezja
włocławska straciła w czasie wojny 48% swych księży, diecezja chełmińska - 47%. Wielu
innych wysiedlono. Zamknięto wszystkie szkoły średnie i wyższe, zlikwidowano seminaria
duchowne. Każdy niemiecki mundur, nie tylko SS, napawał Polaków upiornym strachem i
stał się przedmiotem nienawiści do Niemców. Wszystkie rodziny polskie musiały opłakiwać
tych, którzy padli ofiarą śmierci. Nie chcemy wyliczać wszystkiego, aby na nowo nie
rozrywać nie zabliźnionych jeszcze ran. Jeśli przypominamy tę straszliwą polską noc, to

background image

jedynie po to, aby nas dziś łatwiej było zrozumieć, nas samych i nasz sposób dzisiejszego
myślenia... Staramy się zapomnieć. Mamy nadzieję, że czas - ten wielki boski kairos -
pozwoli zagoić duchowe rany.
Po wszystkim, co stało się w przeszłości, niestety tak świeżej przeszłości - trudno się dziwić,
że cały Naród polski odczuwa wagę elementarnej potrzeby bezpieczeństwa i że wciąż jeszcze
z nie-ufnością odnosi się do swych najbliższych sąsiadów na zachodzie. Ta duchowna
postawa jest - można powiedzieć - problemem naszych pokoleń, który, co daj Boże, przy
dobrej woli zniknie i zniknąć musi. W najcięższych chwilach politycznych i duchowych
udręk Narodu, w jego wielowiekowym rozdarciu Kościół katolicki i Święta Dziewica były
zawsze dla niego kotwicą ratunku i symbolem narodowej jedności, podobnie jak była nim
polska rodzina. We wszystkich walkach wolnościowych w czasach uciemiężenia szli Polacy
ze swymi symbolami na barykady: białe orły po jednej stronie, obraz Matki Bożej po drugiej
na sztandarach wolności. Dewizą ich było zawsze: „Za naszą i waszą wolność".
Oto w ogólnym zarysie obraz tysiącletniego rozwoju polskiej kultury, ze szczególnym
uwzględnieniem sąsiedztwa polsko-niemieckiego. Obciążenie obustronnych stosunków ciągle
jeszcze jest wielkie, a potęguje je tak zwane „gorące żelazo" tego sąsiedztwa. Polska granica
na Odrze i Nysie jest, jak to dobrze rozumiemy, dla Niemców nad wyraz gorzkim owocem
ostatniej wojny masowego zniszczenia, podobnie jak jest nim cierpienie milionów uchodźców
i przesiedleńców niemieckich. (Stało się to na międzyaliancki rozkaz zwycięskich mocarstw,
wydany w Poczdamie 1945 r.). Większa część ludności opuściła te tereny ze strachu przed
rosyjskim frontem i uciekła na Zachód. Dla naszej Ojczyzny, która wyszła z tego masowego
mordowania nie jako zwycięskie, lecz krańcowo wyczerpane państwo, jest to sprawa
egzystencji (nie zaś kwestia większego „obszaru życiowego"). Gorzej - chciano by 30-
miliony naród wcisnąć do korytarza jakiegoś „Generalnego Gubernatorstwa" z lat 1939-1945,
bez terenów zachodnich, ale i bez terenów wschodnich, z których od roku 1945 miliony
polskich ludzi musiały odpłynąć na „poczdamskie tereny zachodnie". Dokąd zresztą mieli
wtedy pójść, skoro tak zwane Generalne Gubernatorstwo razem ze stolicą Warszawą leżało w
gruzach, w ruinach. Fale zniszczenia ostatniej wojny przeszły przez kraj nie tylko jeden raz
jak w Niemczech, lecz od 1914 r. wiele razy, to w jedną, to w drugą stronę, jak apokaliptyczni
rycerze, pozostawiając za każdym razem ruiny, gruzy, nędzę, choroby, zarazy, łzy, śmierć
oraz rosnące kompleksy odwetu i nienawiści.
Drodzy Bracia niemieccy, nie bierzcie nam za złe wyliczania tego, co wydarzyło się w
ostatnim odcinku czasu naszego tysiąclecia. Ma to być nie tyle oskarżenie, co raczej własne
usprawiedliwienie. Wiemy doskonale, jak wielka część ludności niemieckiej znajdowała się
pod nieludzką narodowosocjalistyczną presją. Znane nam są okropne udręki wewnętrzne, na
jakie swe-
go czasu byli wystawieni prawi i pełni odpowiedzialności niemieccy biskupi, wystarczy
bowiem wspomnieć kardynała Faulhabera, von Galena i Preysinga. Wiemy o męczennikach
„Białej Róży", o bojownikach ruchu oporu z 20 lipca, wiemy, że wielu świeckich kapłanów
złożyło swoje życie w ofierze (Lichtenberg, Metzger, Klausener i wielu innych). Tysiące
Niemców, zarówno chrześcijan jak i komunistów, dzieliło w obozach koncentracyjnych los
naszych polskich braci...
I mimo tego wszystkiego, mimo sytuacji obciążonej niemal beznadziejnie przeszłością,
właśnie w tej sytuacji, czcigodni Bracia, wołamy do Was: próbujmy zapomnieć. Żadnej
polemiki, żadnej dalszej zimnej wojny, ale początek dialogu, do jakiego dziś dąży wszędzie
Sobór i Papież Paweł VI. Jeśli po obu stronach znajdzie się dobra wola - a w to nie trzeba
chyba wątpić - to poważny dialog musi się udać i z czasem wydać dobre owoce, mimo
wszystko, mimo „gorącego żelaza".
Właśnie w czasie Soboru wydaje nam się nakazem chwili, abyśmy zaczęli dialog na
pasterskiej platformie biskupiej, i to bez ociągania się, abyśmy się nawzajem lepiej poznali -

background image

nasze wzajemne obyczaje ludowe, kult religijny i styl życia tkwiące korzeniami w przeszłości
i tą przeszłością kulturalną uwarunkowane.
Staraliśmy się przygotować wraz z całym polskim Ludem Bożym na uroczystości Tysiąclecia
przez tak zwaną Wielką Nowennę, pod wysokim patronatem Najświętszej Maryi Panny.
Przez dziewięć lat (1957 - 1965) używaliśmy w myśli słów per Mariam ad Jesum kazalnicy w
całej Polsce, a także całego duszpasterstwa, dla zajmowania się ważnymi, współczesnymi
problemami duszpasterskimi i zadaniami społecznymi, jak na przykład społeczne
niebezpieczeństwa, odbudowa sumienia narodowego, małżeństwo i życie rodzinne,
katechizacja itp.
Cały wierzący Naród brał też duchowy i bardzo żywy udział w Soborze przez modlitwy,
ofiary i dzieła pokutne. W czasie obrad soborowych odprawiano we wszystkich parafiach
błagalne nabożeństwa. Święty obraz Matki Boskiej, jak i konfesjonały i stoły, przy których
komunikowano w Częstochowie, były przez całe tygodnie oblężone przez delegacje
parafialne z całej Polski, które przez osobistą ofiarę i modlitwę chciały pomóc Soborowi.
Wreszcie w tym roku, ostatnim Wielkiej Nowenny, oddaliśmy się wszyscy pod opieką Matki
Bożej: biskupi, kapłani, osoby zakonne, jak i wszystkie stany naszego wierzącego Narodu.
Przed ogromnymi niebezpieczeństwami tak moralnej, jak też i socjalnej natury, które
zagrażają duszy naszego Narodu oraz jego biologicznej egzystencji, może nas uratować tylko
pomoc i łaska naszego Zbawiciela, którą chcemy uprosić za pośrednictwem Jego Matki,
Najświętszej Maryi Panny. Pełni dziecięcej ufności rzucamy się w Jej ramiona. Tylko tak
możemy być wewnętrznie wolni, jako oddani na służbę, a jednocześnie jako wolne dzieci - a
nawet jako „niewolnicy Boga" - jak to nazywa św. Paweł.
prosimy Was, katoliccy Pasterze Narodu niemieckiego, abyście na własny sposób obchodzili
z nami nasze chrześcijańskie Millenium: czy to przez modlitwy, czy przez ustanowienie w
tym celu odpowiedniego dnia. Za każdy taki gest będziemy Wam wdzięczni. I prosimy Was
też, abyście przekazali nasze pozdrowienia i wyrazy wdzięczności niemieckim Braciom
Ewangelikom, którzy wraz z Wami i z nami trudzą się nad znalezieniem rozwiązania naszych
trudności.
W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was,
siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i
prosimy o nie. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte
ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze
Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański.
Zapraszamy Was na te uroczystości jak najserdeczniej do Polski. Niech tym kieruje
miłosierny Zbawiciel i Maryja Panna, Królowa Polski, Regina Mundi i Mater Ecclesiae.

Rzym, dnia 18 listopada 1965 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 829 - 836. (inna stylizacja w: Dialog polsko-niemiecki.
Dokumenty
, Paryż 1966, s. 15 - 24 i w: Od Października 1956 do Grudnia 1970, część II...,
s. 84 - 90).








background image

1966 r., luty 10, Warszawa. Słowo biskupów polskich o intencji i treści listu do biskupów

niemieckich.

Duszpasterzom i wiernym oraz wszystkim ludziom dobrej woli przesyłamy braterskie
pozdrowienie w Panu.
My, biskupi Kościoła Chrystusowego, do których przede wszystkim odnoszą się słowa: „Idąc
nauczajcie", poczuwamy się do obowiązku przemówienia do Was, którzy wspólnie z nami je-
steście Ludem Bożym, w okolicznościach szczególnej wagi dla życia Kościoła oraz dla
uwydatnienia jego jedności.
Kościół katolicki przeżywał w ciągu ostatnich lat na Soborze Watykańskim Drugim wielkie
sprawy Boże. Sobór był nie tylko największym wydarzeniem w ostatniej dobie dla samego
Kościoła, ale zdołał poważnie zainteresować całe chrześcijaństwo, a nawet w jakiejś mierze -
cały świat. I w naszym społeczeństwie widzieliśmy również niezwykłe zainteresowanie
sprawami Soboru i ofiarny udział duchowy w nim wiernych. Należało się spodziewać, że
uwaga nasza po zakończeniu obrad soborowych będzie jeszcze mocniej skierowana w stronę
tych wartości i nowych treści, które zrodziły się na Soborze z Ducha Świętego i z naszych
wysiłków.
Ale takie jest już prawo ludzkiej świadomości, że zawsze najmocniej utrwala się w niej to, co
najnowsze i ostatnie. Zaraz po Soborze zaszły w naszym społeczeństwie rzeczy nowe, które
ostatnio przeszły przez świadomość Polaków i odbiły się głośnym echem w świecie. Wyrosła
sprawa o treści religijnej, soborowa i ekumeniczna w swym charakterze, a równocześnie spra-
wa nasza, polska, milenijna. Zrodziła się ona na tle naszego Listu*, skierowanego do
biskupów z obydwu państw niemieckich. Listu, który był jednym wśród pięćdziesięciu
sześciu wysłanych do biskupów katolickich na całym świecie z okazji Tysiąclecia Chrztu
Polski.
Zdajemy sobie sprawę z ogromnego znaczenia, jakiego nabrał nasz List na przestrzeni
minionych tygodni i miesięcy, jak błogosławione są owoce i skutki, które dotychczas zrodził
nie tylko dla naszego Narodu, ale także dla odprężenia niepokojących napięć sąsiedzkich w
naszym rejonie europejskim.
List nasz spotkał się w opinii międzynarodowej z bardzo wysoką oceną moralną nie tylko kół
katolickich, ale i protestanckich oraz wszystkich ludzi dobrej woli, aż do niektórych kręgów
komunistycznych i ateistycznych włącznie.
Opinia całego świata kulturalnego wyraża biskupom polskim najwyższe uznanie za ich
chrześcijańską i pasterską odwagę, nazywając ich List do biskupów niemieckich jednym z
najważniejszych dokumentów pokojowych w chwili obecnej. Nazywa go również
dokumentem, który śmiało wyciąga praktyczne wnioski z uchwał soborowych i świadczy o
żywej obecności Kościoła w świecie współczesnym. List nasz znajduje się jak najbardziej w
orbicie pokojowych wysiłków Ojca świętego Pawła VI, podjętych w najczystszej intencji
niesienia światu pomocy duchowej i moralnej.
Rozumiemy, że wszystkie elementy naszej sąsiedzkiej przeszłości polsko-niemieckiej z
minionych wieków, a zwłaszcza pełne grozy i potworności ostatnie przeżycia wojenne,
wzmogły niezwykle zainteresowanie Listem, z którym zwróciliśmy się do katolickich
biskupów i ich wiernych w krajach niemieckich. Zainteresowanie to ogarnęło w naszej
Ojczyźnie szerokie kręgi społeczeństwa. Dlatego uważamy za swój doniosły obowiązek
zwrócić się z tymi słowami do wszystkich, którzy na nie oczekują.
Wyrażamy naszym braciom kapłanom wdzięczność za jedność duchową, jaką z nami
zachowali. Wiernym katolikom wyrażamy słowa uznania za godną i ufną postawę. Tym
braciom niewierzącym, zespolonym z nami w społeczeństwie i umiłowaniu Ojczyzny, którzy
poważnie szukają prawdy i umieją rozpoznawać dobre intencje wyrażamy szczere
pozdrowienia, nie pamiętając tego, co niektórzy w pierwszym porywie i zaognieniu mówili i

background image

czynili.
Wśród polemiki, która powstała wokół najpoważniejszych zagadnień, choć sama nie zawsze
była utrzymana na należytym poziomie, wysunęły się na czoło sprawy, do których trzeba po-
wrócić teraz, gdy mija napięcie uczuć nieopanowanych; pozwala to bowiem na spokojne
spojrzenie prawdzie w oczy. Rozważmy:
1. Stosunek biskupów polskich do naszych granic.
2. Pytanie, w czyim imieniu przemawialiśmy oraz
3. Wielki problem, który zamknięty został w słowach: „Przebaczamy i prosimy o
przebaczenie".

I. ZAGADNIENIE GRANIC l DOBRA OJCZYZNY

Nie możemy nawet przypuścić, my, biskupi polscy, aby w społeczeństwie polskim mógł
ktokolwiek poważnie myślący pomówić nas o zdradę Ojczyzny i jej żywotnych interesów.
Dlatego, mimo iż podobnie uwłaczające nam zarzuty postawiono pod naszym adresem w
prasie, wobec młodzieży w niektórych szkołach, wobec pracowników na wielu zebraniach,
nie czujemy się wewnętrznie zmuszeni do odpierania ich. Tysiącletnie dzieje Polski
katolickiej pokazują, że duchowieństwo z biskupami na czele było zawsze przepojone
duchem zdrowego patriotyzmu i umacniało go w Ojczyźnie. Gdy chodzi o nas, którzy na
Waszych oczach żyjemy i pracujemy, Wy sami możecie ocenić bezstronnie nasze
postępowanie. Praca nasza jest tego rodzaju, że buduje największe wartości w Narodzie, a
przez to umacnia organizację państwową, bo zmierza do wychowania człowieka w poczuciu
obowiązków obywatelskich.
Wiemy dobrze, że dla całego Narodu sprawa terytorium Ojczyzny jest warunkiem samej
egzystencji państwa. Nigdy nie poddawaliśmy pod dyskusję sprawy naszych granic na Odrze
i Nysie, uważając stan naszego obecnego posiadania za „być albo nie być" naszego państwa.
Daliśmy temu dobitny wyraz wielokrotnie, a zwłaszcza ostatnio, obchodząc uroczystości
związane z 20-leciem naszej organizacji kościelnej za Ziemiach Zachodnich.
List nasz do biskupów niemieckich uważamy za dalszy ciąg wypowiedzi olsztyńskich i
wrocławskich. Tak też był oceniony przez wytrawnych mężów stanu całego świata. Ból
duchowy, który musieliśmy przeżyć, dołączamy bez protestu do naszego biskupiego krzyża.
Wyrażamy równocześnie zadowolenie, że w pewnym momencie zdrowy sąd wziął górę nad
uprzedzeniem i że czynniki miarodajne przestały nas posądzać o antynarodowe i sprzeczne z
interesami państwa poczynania. Jest to jedynie rozsądne stanowisko dla polskiej racji stanu,
która bez szkody nie może wmawiać wszystkim dokoła, że biskupi są przeciwnikami
obecnego stanu posiadania Polski.

II. W CZYIM IMIENIU PRZEMAWIALIŚMY?

Stawiano pytania, z różnym nastawieniem umysłu i woli, w czyim imieniu piszą polscy
biskupi, a przede wszystkim w czyim imieniu przebaczają i w czyim imieniu proszą o
przebaczenie. Nie przemawialiśmy z pozycji nauk historycznych, bo nie takie jest zadanie
Listu. Pragnęliśmy przede wszystkim przypomnieć biskupom niemieckim nasze dziejowe
powiązania na przestrzeni tysiąca lat - powiązania, których raczej nie nam, Polakom, wstydzić
się potrzeba - by następnie w słowach poważnych przypomnieć im krzywdy, których doznał
nasz Naród. W odpowiedzi otrzymaliśmy uznanie tej bolesnej prawdy w liście biskupów nie-
mieckich. Niepotrzebnie więc doszukuje się krytyka w liście pasterskim czysto historycznej
metody. Nasze milczenie o związkach kulturowych ze Wschodem jest uzasadnione.
Gdybyśmy pisali list do biskupów prawosławnych, poruszalibyśmy to na właściwym miejscu.
Nie występowaliśmy w imieniu społeczeństwa ani w imieniu Narodu w sensie świeckim i
politycznym. Chociaż bowiem Naród polski jest w absolutnej większości katolicki i wyraża
swą przynależność do Kościoła, to jednak my, biskupi, nie uważamy się tym samym za
politycznych przywódców Narodu. Inne jest nasze powołanie. Jesteśmy przedstawicielami
Kościoła Chrystusowego w Narodzie polskim i nasze prawo przedstawicielstwa sięga tak

background image

daleko, jak daleko narodowy duch polski jest wewnętrznie zrośnięty z poczuciem
przynależności do Kościoła katolickiego. Przemawialiśmy jako przedstawiciele społeczności
katolickiej w Narodzie polskim, a prawo do głosu wzięliśmy z naszego posłannictwa od
Chrystusa, z posługiwania, jakie w Kościele spełniamy. Prawo do przemawiania wzięliśmy z
wiary i wierności Was wszystkich, to znaczy tych, którym chcemy służyć nie mądrością
polityczną, nie budowaniem tego czy innego ustroju, ale pokazywaniem drogi do Chrystusa.
A ponieważ droga do Chrystusa wiedzie przez życie powszednie, dlatego sprawy codzien-
nego życia zawsze mają swoje moralne połączenie ze sprawą zbawienia i domagają się
wprowadzenia porządku Chrystusowego, który jest ładem mądrości i łaski Bożej. Niech więc
nikt z tych, którzy nie poczuwają się do żywej łączności ze wspólnotą katolicką nie sądzi, że
przemawialiśmy w jego imieniu. Zresztą biskupi polscy są obywatelami Narodu i jako tacy
mają prawo i obowiązki równe wszystkim innym obywatelom.

III. POWIEDZIELIŚMY: „PRZEBACZAMY l PROSIMY O PRZEBACZENIE"

Byliśmy niemal wszyscy świadkami ludobójstwa, które przed laty przewaliło się przez naszą
ziemię. Większość ówczesnych biskupów i kapłanów polskich przeszła przez obozy
koncentracyjne, więzienia i różne udręki. Mówimy do społeczeństwa, które to wszystko
pamięta i do młodych, którym przypomina się te straszne rzeczy. Nie dziwimy się więc, że
nastąpiło tak wielkie poruszenie, gdy zabrzmiało słowo: „przebaczamy". Nie dziwimy się, ale
równocześnie prosimy o przemyślenie raz jeszcze spokojnym umysłem tej sprawy.
Nie mamy zamiaru pouczać - choć po apostolsku bardzo byśmy tego pragnęli - tych, którzy
mierzą wszystko jedynie własną, ludzką miarą. Zwracamy się do ludzi wierzących w to, że
Jezus Chrystus, który żył na ziemi, jest odwieczną Mądrością Boga, jest samym Bogiem i
Prawodawcą. Zwracamy się do tych, którzy wierzą Chrystusowym słowom. A Chrystus
zapowiada, że przynosi ludzkości nowe prawo. Jego prawo jest trudne: „Przykazanie nowe
daję wam, abyście się wzajemnie miłowali" (J 13,34). W zakresie prawa miłości znajduje się
najtrudniejszy element: prawo, którego nie ma w żadnej innej religii, prawo, które wydaje się
na ludzki sposób trudne do zachowania, prawo miłości nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych
nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą" (Mt 5,44). Dla wielu wydaje się to
sprzeczne z porządkiem ludzkiego myślenia, zwłaszcza jeżeli myślenie ich obraca się jedynie
w ramach doczesności i wyklucza pomoc łaski w wykonaniu każdego dobra, a zwłaszcza
dobra najtrudniejszego. Ale prawo to jest warunkiem nadziei, jest bodźcem wszelkich
wysiłków ku postępowi społecznemu i rozwiązywaniu niepokonalnych - zda się -
przeciwności.
Wierni Chrześcijanie! Zdawaliśmy najtrudniejszy egzamin z naszego sposobu myślenia
wobec sumienia, wobec Kościoła Powszechnego, wobec ludzkości, nawet wobec całego
świata. Niech każdy z nas odpowie sobie sam, jak przez tę próbę ogniową przeszedł! Czy
zdolny jest myśleć i oceniać sprawy po chrześcijańsku? Nasza wiara musi niekiedy
przechodzić wewnętrzne próby w naszym prywatnym życiu, musi też stać się „widowiskiem
dla ludzi i aniołów" - jak mówi Pismo Święte.
Obserwujemy, jak przez dzisiejszy świat idzie kryzys sztywnych, kodeksowych, ludzkich
miar. Miary te okazują się niewystarczające dla rozwiązania spraw społecznych, tym bardziej
-konfliktów międzynarodowych. Gdzie zawodzą kodeksy, gdzie urzędowe czynniki nie mogą
dojść do porozumienia i są bezsilne, tam - poza oficjalną polityką i wojną - pragną dojść do
porozumienia ludzie dobrej woli, poczuwając się - ponad granicami, językami i ustrojami - do
wspólnoty wielkiej rodziny człowieczej. Ogromnie przyczynił się do odkrycia tego zjawiska,
które będzie decydować o przyszłości, niezapomniany papież Jan XXIII. Ojciec święty Paweł
VI prowadzi to dzieło energicznie naprzód; nie lęka się stanąć nawet na forum Organizacji
Narodów Zjednoczonych, gdzie wszystkie narody świata przyjęły go z uznaniem i ulgą.
To również mieliśmy na myśli pisząc do biskupów i katolików niemieckich. Chcieliśmy im
powiedzieć, że jeśli po tysiącu lat, dla nas przeważnie ciężkich i przykrych, mamy żyć jako

background image

sąsiedzi, może się to stać jedynie na drodze wzajemnego porozumienia, zawartego nie tylko w
kodeksach, ale przede wszystkim w sumieniu i duszy narodów, zwłaszcza tych, co należą do
Kościoła katolickiego.
Mieliśmy chrześcijańską odwagę wykazać jasno społeczności niemieckiej jej grzechy wobec
naszej społeczności narodowej. Sądzimy, że nasze oskarżenie było równocześnie wezwaniem
do pokuty i zmiany sposobu myślenia na przyszłość. Wyraziliśmy słowa przebaczenia dla
tych, którzy winę swoją rozumieją i mają dobrą wolę pokojowego współżycia z nami; którzy
rozumieją, że ziemie, jakie posiadamy i w trudzie zagospodarowujemy, są nie tylko z dawna
naszą ojcowizną piastowską, ale są też koniecznością dla naszej egzystencji. Przebaczyliśmy
tak, jak przebaczył Chrystus na krzyżu, a przez tajemnicę krzyża przebaczył wszystkim: i
nam, którzy do Was mówimy, i Wam, którzy nas słuchacie. Chrystus Pan nam przebaczył i
przebaczać będzie do ostatniej chwili naszego życia!

IV. POWIEDZIELIŚMY: „l PROSIMY O PRZEBACZENIE"

Czy Naród polski ma powód do tego, by prosić swych sąsiadów o przebaczenie? Zapewne,
nie! Jesteśmy przekonani, że jako naród nie wyrządziliśmy przez wieki narodowi
niemieckiemu krzywd politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Ale też wyznajemy
chrześcijańską zasadę, tak podkreślaną ostatnio również w niektórych dziełach literatury, że
„nie ma ludzi niewinnych" (Albert Camus). Jesteśmy przekonani, że gdyby nawet tylko jeden
Polak okazał się człowiekiem niegodnym, gdyby nawet tylko jeden w ciągu historii spełnił
czyn niegodny, już mielibyśmy powód do wyrażenia: „przepraszamy", jeżeli chcemy być
narodem ludzi szlachetnych i wielkodusznych, narodem lepszej przyszłości.
Znamy postać dobrego Papieża Jana, zwanego „proboszczem świata", który po całym
szlachetnym życiu kończąc wśród cierpień swoje dni, ofiarował cierpienia za wszystkich i
nieustannie wszystkich za najmniejsze uchybienia swego życia przepraszał.
Na początku Wielkiego Postu staje przed nami wyraźniej sylwetka krzyża i bliższe stają się
nam rany cierpiącego Jezusa. W swoim myśleniu i działaniu chciejmy czerpać naukę z ran
Jezusowych, z których zrodziło się prawo miłości i przebaczenia; ono z kolei przyniosło ulgę
całej ludzkości. Wchodząc w wielkopostne rozmyślania w roku kończącym okres Wielkiej
Nowenny, a równocześnie w roku kończącym tysiącletnie dzieje naszego związku z krzyżem
Chrystusowym, wejdźmy na wzgórze Golgoty i zobaczmy stojącą tam Maryję, Bolesną
Matkę Jezusa. Stając pod krzyżem w pobliżu Jej osoby, w duchowym zjednoczeniu z Maryją,
może lepiej i łatwiej pojmiemy Królestwo Boże w nas i w powołaniu Narodu. Wtedy też
pełniej zrozumiemy prośbę Modlitwy Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy, jako i my
odpuszczamy".
W całym Narodzie polskim, przeżywającym obecnie swoje Tysiąclecie, niech zapanuje pokój
Chrystusowy i budująca zgoda, te niezbędne warunki radosnego świętowania milenijnego,
podstawa naszej chrześcijańskiej i narodowej przyszłości.
Błogosławieństwo Wszechmogącego Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego niech zstąpi na
Was, na całą naszą Ojczyznę i po-zostanie z Wami. Amen.

Warszawa, dnia 10 lutego 1966 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 433 - 438 (fragmenty także w: Od Października 1956 do
grudnia 1970
, cz. II..., s. 94 - 96).

*Zob. poprzedni dokument.



background image

1966 r., kwiecień 1, Warszawa. Społeczny odbiór pezetpeerowskiej polityki wobec

Kościoła rzymskokatolickiego.

PRZEBIEG ZEBRAŃ PARTYJNYCH NA TEMAT LISTU KC*

Z dotychczas nadesłanych informacji KW wynika, że zebrania partyjne na temat listu KC są
w pełnym toku. Objęły one przeciętnie około 30% wszystkich POP, a główne ich nasilenie
przypada na POP wiejskie, które odbywają się z reguły wspólne zebrania członków partii i
ZSL Frekwencja jest wysoka, od 70 do 100%. Tylko w nielicznych wypadkach odwołano
zebranie wiejskie z powodu niskiej frekwencji. Dominującą treścią dyskusji jest aprobata dla
poglądów i stanowiska wyrażonego w liście KC. Towarzysze występują wprost, względnie
wyrażają swoje stanowisko zadając liczne pytania (od kilku - do kilkunastu na każdym
zebraniu POP). Zdarza się także w prawie każdym województwie po kilka zebrań POP -
mniejszych - na których nie dyskutuje się nad listem KC i nie zadaje pytań.
W wypowiedziach wielu dyskutantów przewija się jednak pewna niecierpliwość, domagają
się oni surowych sankcji administracyjnych wobec reakcyjnej części kleru. Jak podaje KW
Wrocław w Międzylesiu pow. Bystyrzyca jeden z dyskutantów - proponował nawet wyjście
na ulicę z hasłami antyklerykalnymi.
Część dyskutantów potwierdza zawarte w liście KC sformułowanie o zaniedbaniach w pracy
polityczno-ideologicznej i postuluje konieczność wzmożenia ofensywności w tym zakresie.
Na tym tle np. w Pafawagu wyrażano obawy, że część członków partii i aktywu nie jest
przygotowana właściwie do prowadzenia
poważniejszej działalności ideologicznej i politycznej w formie polemiki i dyskusji w
organizacji partyjnej i w rozmowach z bezpartyjnymi. Na zebraniu POP w Technikum
Budowlanym w Toruniu postulowano udostępnienie członkom partii większej ilości
dokumentów - dotychczas nieopublikowanych w prasie, celem lepszego przygotowania się do
ofensywy ideologicznej w sprawie stosunków Państwo - Kościół. Postulowano jednocześnie
aby informacja dla członków partii była bardziej wszechstronna i operatywna.
Wskazywano również na wielu zebraniach na wsi i w mieście, że list KC jest spóźniony, co
dało pewną przewagę Episkopatowi w wyjaśnianiu własnego stanowiska (kazania, listy
pasterskie, odpowiedź Wyszyńskiego na listy i rezolucje protestacyjne przesyłane do
Episkopatu).

* * *

Na zebraniach wiejskich, wspólnych dla członków partii i ZSL, po liście KC jest czytany,
względnie omawiany list NK ZSL Większość członków ZSL aprobuje stanowisko Partii i
Rządu w sprawie kleru.
Są jednak sygnały z poszczególnych województw, że niektórzy członkowie i działacze ZSL -
zajmują niewłaściwą postawę. Świadczą o tym np. następujące fakty.
W Stegnach pow. Pasłęk członkowie ZSL próbowali bronić Wyszyńskiego i jego polityki,
twierdząc, że władze powinny umożliwić Wyszyńskiemu wystąpienie radiowe w celu
przedstawienia społeczeństwu swego stanowiska.
Na zebraniu POP z udziałem członków ZSL w Majdanie Sieniawskim powiat Jarosław m.in.
członek Prezydium PK ZSL powiedział: „Występuję w imieniu całej gromady i jestem
przekonany o 100 procentowym przywiązaniu społeczeństwa do religii katolickiej i kościoła.
Wiara chrześcijańska jest tak silna jak mur i nie można jej zwalczyć". Inny członek ZSL
stwierdził, że zatargi między państwem a kościołem wynikły z winy władz, bo niepotrzebnie
pozamykano klasztory i zakony oraz wyłączono religię ze szkół.
Na zebraniu partyjno-ZSL-owskim w Ciesławiu w pow. Kamień członkowie ZSL oraz jeden
członek partii kwestionowali w dyskusji prawdziwość faktów zawartych w liście KC
(Wyszyński nie miesza się do polityki, nie wierzę w wysłanie listu do biskupów niemieckich

background image

itd.). Na wypowiedzi te nikt z członków partii poza prelegentem nie zareagował.
W Kurzycku pow. Dębno jeden z członków ZSL (radny PRN) stwierdził, że: „Polska jest
między młotem a kowadłem, ma 2 wrogów (Wschód i Zachód). Nie tylko Niemcy popełnili
zbrodnie ale też Rosjanie wymordowali 19 tys. oficerów polskich w Katyniu. Nie ma
sprawiedliwości w Polsce, brak jedności ducha. Polak Polaka stara się zgubić". Wystąpienie
to spotkało się z repliką ze strony członków partii.
KW Kraków podaje, że w miejscowościach Rozkwitów w czasie czytania listu KC, wszyscy
członkowie ZSL opuścili zebranie nie podając powodów. O podobnych faktach
demonstracyjnego opuszczania zebrań przez członków ZSL sygnalizują KW Szczecin i
WKW. Ogólnie można stwierdzić, że udział członków ZSL w zebraniach jest znacznie niższy
niż członków partii.
KW podają również fakty wskazujące na pewne wątpliwości i słabość ideologiczną
niektórych członków partii.
W Zakładach Jajczarsko-Drobiarskich w Gnieźnie w zebraniu POP uczestniczyło 25
członków i kandydatów. W dyskusji zabrało głos 4 towarzyszy, w tym jeden robotnik, który
podjął polemikę z listem KC oświadczając: „Trudno się jest wypowiadać na tematy
działalności kleru, bo znam fakty tylko z jednej strony, ze strony propagandy partyjnej, a za
mało znam argumentów Wyszyńskiego, żeby mieć pełen obraz sytuacji. W telewizji obok
tow. Gomułki powinien wystąpić kardynał Wyszyński - aby wyjaśnić społeczeństwu ich
stanowisko".
W połączonym zebraniu POP Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska" oraz Terenowej
w Borzykowie pow. Września robotnik z GS stwierdził: „My mamy mówić, co nam każą -
dawniej też mówiliśmy, a gdy skończył się kult Stalina, zostaliśmy sami. Dzisiaj znowu się
nam mówi, a my słuchamy. Być może za pół roku «szlak trafi wszystko», a my znowu
zostaniemy sami. Dajcie nam konkrety. Od trzech miesięcy gazeta mówi i tak i siak, a nasze
dzieci muszą pełzać po kątach... Chcemy współpracować z księżmi, ale z tymi, którzy na to
zasługują. Powinniście nauczyć nas tej współpracy. Dawniej nauczyciel szedł z panem i księ-
dzem pod jednym baldachimem, a dzisiaj nauczyciele występują przeciwko księżom".
Wystąpienie swoje zakończył apelem by wszyscy członkowie partii poparli politykę partii i
rządu.
W przedsiębiorstwie „Las" w Głogowie pow. Rzeszów, jeden z członków partii zgłosił się do
sekretarza POP na drugi dzień po zebraniu i oświadczył, że chce wystąpić z partii, „bo to
może mu zaszkodzić w życiu". Na zebraniu OOP ZPG „Dębica" spośród 50 obecnych 22
członków i kandydatów partii opuściło zebranie. Jeden z członków partii z Kiersztnowa pow.
Lidzbark wyszedł ze wspólnego zebrania POP i ZSL, oświadczając, że „ze względu na
wierzenia religijne nie może zgodzić się z treścią listu KC, bo zabraniają one słuchać
bezbożnych bredni".
Sprawy niesłusznej postawy członków partii i członków ZSL są wyjaśniane przez instancje
partyjne. KW Rzeszów np. wysłał w tej sprawie specjalne zalecenia do I sekretarzy KP.

* * *

KW informują o dalszej aktywizacji reakcyjnego kleru i elementów fanatyczno-klerykalnych.
Znajduje to wyraz w stosowaniu różnych form szantażu i prowokacji. Na wsi dobitnym tego
wyrazem są tzw. wędrujące obrazy i różańce. Przy ich przenoszeniu asystują zazwyczaj
grupki dewotek. Nie przyjęcie takiego obrazu przez członka partii wykorzystywane jest do
podburzania części mieszkańców wsi przeciwko jego rodzinie, szkalowania jej, wywierania
presji na dzieci itp. W woj. kieleckim notowane są nawet wypadki wybijania szyb w
mieszkaniach członków partii, którzy nie przyjęli obrazu (sekretarz KG Gliniec pow.
Przysucha, członek partii na terenie GRN Wojciechowice pow. Opatów). Przed okresem
wielkanocnym notowane są fakty wysyłania karetek** do spowiedzi (pow. Jędrzejów),

background image

różnych modlitw (pow. Starachowice), przy czym adresowane są one nieprzypadkowo do
członków i aktywistów partyjnych.
Są sygnały o stosowaniu form szantażu (pow. Opoczno) przy samej spowiedzi. Zadaje się
przy niej pytania dotyczące „Orędzia". Gdy pytający nie wyraża zdecydowanego stanowiska
wówczas wysyła się go „żeby się zastanowił i dał odpowiedź".
Aktywizacja księży poza wykorzystywaniem ambony przyjmuje wszelkie dostępne formy.
Np. w Parszowie (pow. Starachowice) istniał budynek gminny, który wg opinii mieszkańców
„jakimś sposobem" przejął ksiądz z parafii Parszów. W 1949 r. w budynku urządzono
przedszkole a księdzu płacono czynsz. Obecnie ksiądz postanowił zorganizować tam punkt
katechetyczny. Chodzi po domach i namawia rodziców do nieposyłania dzieci do
przedszkola. Skierował sprawę do sądu przeciwko GRN o zwrot budynku. Doprowadził do
przyjazdu przedstawiciela „Sanepidu" z Kielc, który wg opinii wyrażonej na zebraniu spisał
protokół tylko w obecności księdza i nakazał przedszkole zamknąć motywując to złym
stanem budynku.
We wsi Kostomłoty (pow. Staszów) organizuje się zbiórkę pieniędzy (100 zł od
gospodarstwa) na budowę parafii Matki Boskiej. Podobne inicjatywy podejmowane są
również w innych rejonach woj. kieleckiego.
Na zebranie POP przy MHD w Drawsku jedna z towarzyszek poinformowała zebranych o
przyjmowaniu dzieci w wieku lat 7 - 8 do komunii, ponieważ miejscowy ksiądz rozgłasza, że
w późniejszym czasie nie będzie można wykonywać praktyk religijnych. Podobne sygnały
otrzymano z Miastka woj. Koszalin.
Na zebranie POP i ZSL w Górze Motycznej powiat Dębica wszedł miejscowy ksiądz, który
zabrał głos w dyskusji. Stwierdził on: „Mówicie, że tylko Niemcy mordowali, ale na
Wschodzie także wymordowano 2 miliony Polaków, to wy o tym nie mówicie. Zresztą
komuniści jak chcą, tak nakręcają każdą sprawę". Gdy jego słowa spotkały się z repliką ze
strony uczestników zebrania - wyszedł mówiąc: „Ja was i tak nie przegadam".

Pytania zgłaszane na zebraniach POP

- Czy nie jest możliwe uznać Wyszyńskiego za osobę zbędną i wydalić go poza granice
Polski?
- Czy to prawda, że sekretarz generalny Włoskiej Partii Komunistycznej przekonywał tow.
Gomułkę, by władze polskie zezwoliły na przyjazd papieża do Polski?
- Jak układają się stosunki między państwem a kościołem we Francji i innych krajach
kapitalistycznych?
- Dlaczego kardynał Wyszyński posiadał paszport dyplomatyczny PRL?
- Czy zamierza się wykorzystać w publikacjach raport kardynała Wyszyńskiego o sytuacji
kościoła w Polsce, przesłany episkopatowi francuskiemu?
- Czy zamierza się opublikować zdjęcia ze zorganizowanej przez polski episkopat wystawy w
Rzymie pt. „Kościół milczący"?
- Niemcom nie można wybaczyć tego co u nas czynili podczas okupacji, a dlaczego
wybaczyło się ZSRR za popełnione zbrodnie na polskich oficerach (Katyń)?
- Dlaczego nigdy nie mówimy o roli, jaką spełnił ZSRR w stosunku do Polski w 1939 r., a
zarzucamy Wyszyńskiemu, że nie widział ciosu Hitlera?
- List KC zawiera całą masę cytatów z przemówień Wyszyńskiego i innych biskupów, skąd
mamy te dokumenty, jaką mamy gwarancję, że są one autentyczne?
- W jakiej mierze wypowiedź biskupa Kominka dla telewizji niemieckiej odnośnie granicy na
Odrze może być uważana za obronę autorów „Orędzia"?
- Jakie stanowisko wobec „Orędzia" zajęła ta grupa biskupów, która go nie podpisała?
- Jakie są dowody na to, że ateiści i komuniści poparli „Orędzie" (takie stwierdzenie zawarto
w ostatnim liście pasterskim episkopatu)?
- Czy celem listu KC jest mobilizacja do walki z klerem, czy też list ma stworzyć możliwość

background image

ugody z tą częścią kleru, która chce iść na taką ugodę?
- Jakie jest stanowisko kleru niższego w sprawach „Orędzia"?
- Dlaczego zerwany został konkordat z Watykanem?
- Czy parafie mają prawo prowadzenia ewidencji ludności (prowadzą ją nawet z
uwzględnieniem przynależności partyjnej (Zgorzelec)?
- Skoro kościół jest oddzielony od państwa, to dlaczego kuria, gdy chce przenieść księdza z
parafii do parafii musi to uzgodnić z władzami państwowymi, przy czym często takiego
zezwolenia nie otrzymuje?
- Na budowę szkół płacą zarówno wierzący jak i niewierzący, dlaczego w szkole nie można
wydzielić jednej klasy, w której dzieci mogłyby uczyć się religii?
- Skoro jest tyle zastrzeżeń do Wyszyńskiego i tekstu „Orędzia", to dlaczego władze nie
zezwolą mu na wyjaśnienie tych spraw społeczeństwu za pośrednictwem radia i telewizji?
- Jaki jest udział w walce z „Orędziem" innych stronnictw politycznych i organizacji
społecznych?
- Czy prawdą jest, że Polska przedwojenna odprowadzała jakieś kwoty pieniężne na rzecz
Watykanu?
- Jakie odznaczenia państwowe posiada kardynał Wyszyński?
- Czy obecne stosunki między państwem a kościołem nie będą wywierać wpływu na umowy
handlowe z innymi państwami?
- Dlaczego umożliwia się rozwijanie działalności przez przedsiębiorstwa kościelne m. in.
„INCO". Pracownicy zatrudnieni w tym przedsiębiorstwie otrzymują bardzo wysokie
zarobki?
- Czy list KC skierowany do POP uwzględnił wyjaśnienia zawarte w ostatnim liście
pasterskim?
- Księża podnosili w kazaniach również sprawę „rzekomych praw" do utraconych ziem na
Wschodzie. Czy sprawa ta podjęta została na łamach prasy radzieckiej np. w „Prawdzie"?
- Czy tow. Gomułka spotkał się ostatnio z Wyszyńskim?
- Dlaczego ministerstwo łączności przyjmuje listy z NRF*** adresowane w języku
niemieckim według dawnych nazw?
- Czy episkopat zaprosił do Częstochowy Oskara Haleckiego?
- Czy wypowiedzi episkopatu pod adresem Niemiec nie wpłynęły na oziębienie stosunków z
NRD?
- Dlaczego obchody 1000-lecia Państwa Polskiego wiążemy z datą chrztu Mieszka I?
- Czy biskupi z NRD brali również udział w opracowaniu tekstu „Orędzia"?
- Jakie stanowisko powinny zajmować organizacje partyjne w stosunku do praktykujących,
religijnych członków partii na kierowniczych stanowiskach administracji państwowej?
- Jakie jest stanowisko kierownictwa partyjnego w stosunku do oficerów WP, funkcjonariuszy
MO, uprawiających praktyki religijne, wysyłających dzieci na religię, do komunii i chrztu?
- Dlaczego tak znikoma ilość naszych naukowców występuje oficjalnie w sprawie „Orędzia"?
- Dlaczego nasi dyplomaci nie zareagowali na nieprawdziwe i szkalujące polskie eksponaty
na wystawie „Kościół Milczenia" w okresie Soboru?
- Czy nie należy przeprowadzić powszechnej ankietyzacji, by w ten sposób bliżej poznać, co
społeczeństwo sądzi o działalności Wyszyńskiego i reakcyjnej części polskiego Episkopatu?

(Inf. KW) „Informacja" 1 IV 1966, nr 31/A/4212.

* Chodzi o list KC PZPR z marca 1966 r.
** Winno być: kartek.
*** Poprawnie winno być: RFN (Republika Federalna Niemiec).

background image

1966 r., maj 3, Jasna Góra. Akt oddania Polski przez biskupów i wiernych Kościoła

rzymskokatolickiego w macierzyńską niewolę Maryi Matki Kościoła za wolność

Kościoła Chrystusowego.

Ojcze nasz, któryś jest w niebie, Ojcze Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego dałeś światu
za sprawą Ducha Świętego przez Maryję Służebnicę Twoją, Bogurodzicę Dziewicę, Matkę
Boga i Kościoła!
Ojcze wszystkich dzieci Bożych, wszystkich narodów i ludów, od którego wszelkie ojcostwo
pochodzi na niebie i na ziemi!
Wołamy dziś do Ciebie przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, pośrednika między niebem a
ziemią, przez przyczynę Matki Chrystusowej i naszej Matki oraz przez wstawiennictwo wszy-
stkich świętych Patronów polskich.
Z błogosławionej woli Twojego Syna dotarli do naszej ziemi przed tysiącem lat apostołowie
dobrej nowiny, ustawili krzyż -znak zbawienia i nadziei - i rozpoczęli chrzcić praojców w
imię Trójcy Świętej. Od tej chwili źródło wody żywej nieustannie spływa na głowy i serca
dzieci Narodu polskiego. Zostaliśmy włączeni do wielkiej rodziny Kościoła, Mistycznego
Ciała Chrystusa. Przenikani duchem wiary, nadziei i miłości, przyjmując ziarno Boże w serca
nasze, przynosiliśmy owoc cierpliwości. Przez dziesięć wieków pozostaliśmy jako Naród
ochrzczony wierni Tobie, Twojemu Synowi, Jego krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi
świętemu i jego pasterzom.
Dziś, po zakończeniu rachunku sumienia w dziewięcioletniej Nowennie, która przygotowała
nas do Tysiąclecia, po odnowieniu przyrzeczeń chrztu świętego wołamy do Ciebie z
wdzięcznością: „Błogosławiona niech będzie Święta Trójca i nierozerwalna jedność.
Uwielbiamy Ją, gdyż okazała nad nami miłosierdzie swoje".
W tysięczną rocznicę Chrztu Polski, powodowani uczuciem wdzięczności za powołanie
naszego Narodu do nadprzyrodzonej rodziny Chrystusowej, przyzywamy przed Twój tron,
Ojcze, wszystkie pokolenia, które przeszły w znaku wiary przez polską ziemię do Twojego
nieba, jak również i te, które radują się obecnie z daru życia na polskiej ziemi.
Pragniemy dziś społem ubezpieczyć Kościół święty na drugie Tysiąclecie, a nienaruszony
skarb wiary przekazać nadchodzącym pokoleniom młodej Polski.
Uczynimy to w niezawodnych dłoniach Matki Najświętszej, których opieki i pomocy
doświadczyliśmy przez dzieje. Pełni wdzięczności za Matkę Chrystusową, którą Syn Twój dał
Kościołowi świętemu, wspominamy jej krzepiącą obecność w dziejach Kościoła w świecie i
w Ojczyźnie naszej.
Ona jedna wytrwała pod krzyżem Chrystusa na Kalwarii, a dziś trwa w misterium Chrystusa i
Kościoła. Ona zawsze trwała pod krzyżem naszego Narodu. Wspominając z wdzięcznością
Jej macierzyńską opiekę nad dziećmi polskiej ziemi, którą za Jej królestwo uważamy,
świadomi, że dzięki Niej została uratowana wiara Narodu, pragniemy Ojcze, przed Twoim
obliczem oddać Jej całkowicie umiłowaną Ojczyznę naszą na nowe Tysiąclecie wiary, za
Kościół Twojego Syna.
Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski i Pani nasza Jasnogórska, dana nam
jako pomoc ku obronie Narodu Polskiego. W obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w
głębokim zjednoczeniu z Głową Kościoła rzymskokatolickiego, Ojcem świętym Pawłem VI,
my, Prymas i biskupi polscy, zebrani u stóp Twojego Jasnogórskiego tronu, otoczeni
przedstawicielami całego wierzącego Narodu - duchowieństwa i Ludu Bożego z diecezji i
parafii, w łączności z Polonią światową, oddajemy dziś ufnym sercem w Twą wieczystą,
macierzyńską niewolę miłości wszystkie dzieci Boże ochrzczonego Narodu i wszystko, co
Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej, ku rozszerzaniu się
Królestwa Chrystusowego na ziemi. Oddajemy więc Tobie w niewolę miłości za Kościół całą
Polskę, umiłowaną Ojczyznę naszą, cały Naród polski, żyjący w kraju i poza jego granicami.

background image

Odtąd, najlepsza Matko nasza i Królowo Polski, uważaj nas Polaków jako Naród za całkowitą
własność Twoją, za narzędzie w Twych dłoniach na rzecz Kościoła świętego, któremu
zawdzięczamy światło wiary, moce krzyża, jedność duchową i pokój Boży. Czyń z nami, co
chcesz, Pragniemy wykonać wszystko, czego zażądasz, byleby tylko Polska po wszystkie
wieki zachowała nieskażony skarb wiary świętej, a Kościół w Ojczyźnie naszej cieszył się
należną mu wolnością; bylebyśmy z Tobą i przez Ciebie, Matko Kościoła i Dziewico
Wspomożycielko, stawali się prawdziwą pomocą Kościoła Powszechnego ku budowaniu
Ciała Chrystusowego na ziemi. Dla tego celu pragniemy odtąd żyć jako naród katolicki, przez
pracę ku chwale Bożej i dla dobra Ojczyzny doczesnej. Oddani Tobie w niewolę pragniemy
czynić w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym, nie wolę własną,
ale wolę Twoją i Twojego Syna, która jest samą miłością.
Oddając się Tobie za Kościół, który jest żyjącym i obecnym we współczesnym świecie
Chrystusem, wierzymy, że przez Twoje ręce oddajemy się w niewolę samemu Chrystusowi i
Jego sprawie na ziemi.
Ufamy, że tym aktem głębokiej wiary i ufności wyjednamy Kościołowi świętemu wolność, a
Ojczyźnie naszej Twą macierzyńską opiekę na nowe wiary Tysiąclecie, Panno chwalebna i
błogosławiona.
Przyjmij naszą ufność, umocnij ją w sercach naszych i złóż przed obliczem Boga w Trójcy
świętej Jedynego. Amen.

Jasna Góra, dnia 3 maja 1966 roku,

w uroczystość Królowej Polski.


Listy pasterskie Episkopatu..., s. 442 - 443.
























background image

1968 r., styczeń 25, Warszawa. List Episkopatu Polski do duchowieństwa o moralnym

zagrożeniu narodu.

Drodzy Bracia Kapłani,
Rozpoczęliśmy drugie tysiąclecie dziejów chrześcijańskiej Polski. Jest to również drugie
tysiąclecie pracy kapłańskiej w Polsce, trudów duszpasterskich, zmagań, walk i zwycięstw.
Odziedziczyliśmy chlubny plon tysiącletniego trudu kapłańskiego w służbie Chrystusowego
Kościoła i Ojczyzny.
Ostatnie dziesięciolecia stawiały przed kapłanami szczególnie trudne zadania. Straszna wojna
1939-1945 roku oraz okupacja hitlerowska zdziesiątkowały szeregi kapłańskie. Męczeństwo
tysięcy polskich księży stało się ofiarnym wkładem w przyszłość Ojczyzny i Kościoła.
Szeregi kapłańskie w Polsce są nieliczne. Ale wielkie są Wasze serca, najmilsi Bracia, wielki
zapał apostolski. Warn i Waszemu trudowi kapłańskiemu zawdzięczamy w ogromnej mierze
to, że Polska na Millenium okazała się katolicka, „zawsze wierna" Bogu, krzyżowi, Ewangelii
i Kościołowi świętemu oraz jego pasterzom.
Jedność Wasza z biskupami, dla których jesteście najmilszymi cooperafores ordinis
episcopalis
, jedność wypróbowana w ogniu doświadczeń i udręk, była i jest dla nas
podtrzymaniem, pociechą i najlepszą nadzieją na dalszą owocną pracę Kościoła.
Ale mimo naszego wspólnego trudu i ciągłego starania o dobro dusz nieprzyjaciel rodzaju
ludzkiego czuwa, aby zniweczyć owoce działalności Kościoła. Aktualną sytuację znamionuje
stan wysokiego zagrożenia wiary i Chrystusowych zasad życia. Pragniemy wespół z Wami
zastanowić się na niebezpieczeństwami, znaleźć ratunek i środki zaradcze, a potem połączyć
w jedno umysły, wolę i serca dla obrony chrześcijańskiego oblicza Narodu i zapewnienia
Polsce Bożych dróg rozwoju.

I. WIELKIE ZAGROŻENIE NARODU POLSKIEGO

1. Zagrożenie wiary przez zaprogramowaną ateizację i laicyzację
Nigdy Lud Boży w Polsce nie był przedmiotem tak dalece zorganizowanej akcji ateistycznej i
laicystycznej jak za dni naszych. Powołano szereg instytucji, wśród nich Stowarzyszenie
Ateistów i Wolnomyślicieli (SAiW) oraz Towarzystwo Szkoły Świeckiej (TSŚ).
SAiW zajmuje pierwsze miejsce i jest organizacją propagandowo-ideową do walki o tak
zwaną świecką kulturę Narodu. Dziesięcioletnią jego pracę cechuje pewien wzrost, jak podają
oficjalne publikacje. Wskutek poparcia politycznego pozyskało ono rozległe wpływy i pracuje
w ŻMS, ZMW ZSP, ZNP, w Związkach Zawodowych i wielu innych organizacjach.
Prowadzi akcję propagandową w trzydziestu istniejących w Polsce masowych organizacjach
społeczno-kulturalnych o zasięgu krajowym i w kilkuset innych o zasięgu regionalnym.
Zainicjowało powstanie Polskiego Towarzystwa Religioznawczego oraz ośrodków na-
ukowych w PAN, w Wyższej Szkole Nauk Społecznych, jak również wydziałów w szkołach
wojskowych, zajmujących się zagadnieniami religioznawczymi. Posiada własne ośrodki
wojewódzkie i placówki na szczeblu powiatowym.
Działalność ateizacyjna i laicyzacyjna SAiW obejmuje zakłady pracy, placówki kulturalno-
oświatowe, a więc szkoły i uczelnie wszelkiego rodzaju i stopni, domy kultury, hotele
robotnicze, a nawet ośrodki wczasowe. SAiW dysponuje własną prasą na niespotykaną dotąd
skalę („Argumenty", „Fakty i Myśli", „Zeszyty Argumentów", o jednorazowym nakładzie 70
tysięcy egzemplarzy), a nadto prawie całą prasę polską o wysokim nakładzie. W redakcjach
posiada swoich pracowników. Otworem stoją przed nim wszystkie dalsze środki masowego
przekazu, jak wydawnictwa, radio, film, telewizja.
Stowarzyszenie obejmuje swoją aktywnością ateizacyjną młodzież akademicką i licealną, a
nawet dziatwę szkolną, wojsko, nauczycieli, robotników i inteligencję techniczną.
Praca ta wymaga odpowiednich kadr. SAiW wykształciło aktyw obejmujący tysiące ludzi.
Pomocą służą tu ośrodki wojewódzkie, a zwłaszcza centralny ośrodek doskonalenia kadr

background image

laickich, który dla zwiększenia liczby prelegentów prowadzi stałe roczne studium zaoczne w
Warszawie oraz liczne kursy, seminaria i konferencje. Dysponuje podobno tysiącem
wyszkolonych prelegentów.
Drugą organizacją do walki z religią jest Towarzystwo Szkoły Świeckiej powstałe w latach
1956-1957, którego pierwszym celem było usunięcie religii ze szkół, a dalszym - całkowita
laicyzacja szkoły, nauczycieli, rodziców, młodzieży, dzieci i wreszcie najszerszych warstw
społeczeństwa. Prowadzi około pięciu tysięcy tak zwanych uniwersytetów dla Rodziców oraz
ponad trzy tysiące stałych punktów odczytowych, w tym przeszło 1700 na wsi.
Warto jeszcze przypomnieć, że w ciągu ostatnich czterech lat, wydrukowano w Polsce dwa
miliony trzysta tysięcy egzemplarzy książek i broszur antyreligijnych i antykościelnych.
Każdego roku drukuje się w Polsce przeszło dwa miliony egzemplarzy bluźnierczych
czasopism antyreligijnych, które dostać można w każdym kiosku z gazetami. Z własnego
doświadczenia sami najlepiej wiecie, że nawet tak zwane pisma religijne obojętne szerzą
systematyczną laicyzację, a w pewnych okresach wprost atakują Kościół i religię.
Przeciw temu zagrożeniu wiary stoicie Wy, Kapłani z Waszą gorącą wiarą, z żywym słowem
Bożym na ambonie, z niestrudzoną pracą katechizacyjną.
2. Zagrożenie miłości przez podsycaną nienawiść społeczną
Drugim wielkim zagrożeniem Kościoła i Narodu jest społeczna nienawiść. Wychodząc z
błędnych założeń doktrynalnych uznaje się nienawiść za motoryczną siłę postępu, stosując
zasadę - divide et impera. Chrześcijańskiemu duchowi przebaczenia i pokoju wypowiada się
wojnę w imię rzekomej sprawiedliwości, a w gruncie rzeczy w imię pogańskiej nienawiści.
Zaprogramowana nienawiść zagraża miłości chrześcijańskiej w sposób zasadniczy.
Społeczeństwo nasze ulega tej presji. Ileż jest wśród nas przeróżnych podziałów, złośliwości,
oszczerstw, potwarzy, obelg, ducha zemsty, niezgody, nawet zbrodni, które niemal każdego
dnia wstrząsają opinią publiczną! Ta brutalizacja stosunków międzyludzkich wzmaga
wrogość i wzajemną niechęć. Wzrasta atmosfera nieszczerości i lęku.
Nowym zjawiskiem w naszym kraju jest tak zwana „znieczulica", obojętność na potrzeby
drugiego człowieka. Ileż razy słyszymy o chorym człowieku, który umiera na ulicy wśród
ludzi obojętnie go mijających. Ile tragedii rozgrywa się w blokach mieszkalnych, o których
nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć najbliżsi sąsiedzi. A jak wygląda codzienny język, pełen
klątw, wymówek, brudnych słów itp.!
Wszystko to ostrzem swym godzi w największe przykazanie miłości Boga i bliźniego, godzi
w samego Boga, który jest Miłością, w Chrystusa, który „umiłowawszy swoich na świecie, do
końca ich umiłował" (J 13,1), w Kościół, który jest nadprzyrodzoną organizacją miłości,
godzi w jedność Narodu ochrzczonego i w wysoką godność osoby ludzkiej, człowieka jako
dziecka Bożego.
3. Zagrożenie moralności przez demoralizację młodzieży i rodziny
Innym zagrożeniem, na które chcemy zwrócić Waszą uwagę, jest demoralizacja dzieci i
młodzieży, zaczynająca się często, niestety, od wielu przejawów demoralizacji życia
rodzinnego. Naród nasz oddany w niewolę Maryi nie powinien poddawać się w
najstraszliwszą niewolę grzechów i nałogów, demoralizacji i zbrodni, powinien być Narodem
wolnych dzieci Bożych, walczących z całej siły z wadami trapiącymi współczesną ludzkość.
Tymczasem jest inaczej. Widzimy to na różnych odcinkach życia, między innymi na przykład
w życiu rodzinnym. Naród nasz zawsze był silny rodziną. Trwała ona na straży jego wiary,
moralności i patriotyzmu. Dziś rodzina polska jest zagrożona. Przeżywamy plagę zrywania
związków małżeńskich. Pod względem ilości przeprowadzonych rozwodów Polacy osiągnęli
niezwykły „sukces", przewyższyli bowiem nie tylko takie państwa jak Włochy i Hiszpania,
ale nawet takie kraje jak Francja, Belgia, Norwegia, Kanada!
Warto uświadomić sobie, że ustawa legalizująca w Polsce procuratio abortus, wydana 27
kwietnia 1956 r., powoduje dziś straszne, na miarę największych klęsk wojennych skutki.

background image

Oficjalne dane mówią nam o 235 tysiącach sztucznych poronień dokonanych w czasie
jednego roku, dane zaś nieoficjalne, ale zaczerpnięte z prasy, podwyższają tę cyfrę do pół
miliona! Z bardzo prostego rachunku wynika, że straty wyrządzone Narodowi polskiemu po
wojnie, rękoma dzieciobójców, przewyższają straty zadane w czasie wojny przez okupanta
hitlerowskiego.
W ostatnich latach wybudowano w Polsce wiele „szkół Tysiąclecia", ale często trzeba już
teraz zamykać pierwsze klasy, bo nie ma dzieci, które by zajęły w nich miejsca. W tym roku
do pierwszych klas uczęszcza około 48 tysięcy dzieci mniej niż w latach uprzednich. W
związku z tym likwiduje się w Warszawie każdego roku kilkadziesiąt oddziałów klas
pierwszych szkół podstawowych. Podobnie dzieje się przecież w innych miastach.
W rozpadającej się rodzinie trzeba szukać pierwszych przyczyn demoralizacji dzieci i
młodzieży. Braki wychowawcze w rodzinie i w szkole powodują wzrost przestępczości i
demoralizację młodych. Sądy w Polsce wydają rocznie około trzech tysięcy wyroków na
nieletnich do lat siedemnastu! Liczba młodocianych przestępców wciąż wzrasta. „Życie
Warszawy" niedawno odnotowało, że w tym roku szkolnym około 60 tysięcy dzieci przerwa-
ło naukę w szkołach podstawowych. Czyż nie jest to zapowiedź nowych kadr chuligańskich,
zdemoralizowanych i demoralizujących inne dzieci?
W Domach Dziecka jest około 45 tysięcy dzieci. Większość z nich to nie dzieci osierocone,
lecz albo porzucone, albo odebrane rodzicom przestępczym. Stan jest groźny! Trzeba
energicznie przeciwdziałać, niebezpieczeństwo bowiem zagraża samym fundamentom
Narodu. Źródłem demoralizacji Narodu jest wielokrotnie alkohol. On też stanowi jeszcze
jedno wielkie zagrożenie życia moralnego naszego społeczeństwa.
4. Zagrożenie narodu przez nietrzeźwość
Bolesną jest rzeczą podawać statystyki dotyczące wielkich ran Narodu, ale faktem, o którym,
niestety, my, kapłani, musimy wiedzieć, jest to, że mamy w Polsce obecnie około półtora
miliona nałogowych alkoholików. Co piąty dorosły mężczyzna w Polsce jest kaleką
moralnym, ciężarem społecznym, niewolnikiem nałogu. Blisko milion alkoholików wymaga
leczenia odwykowego, bez czego prawdopodobnie nigdy nie wyjdą z nałogu.
Alkoholizm szerzy się również wśród młodzieży, a nawet wśród dzieci! Właśnie w Polsce
osiąga się najwyższe stopnie tak zwanej intoksykacji, to jest zatrucia przy piciu alkoholu, a
jednocześnie najwyższe na świecie wskaźniki spożycia alkoholu. Jak dobrze wiecie z
duszpasterskiego doświadczenia, coraz otwiera się w naszych miastach i wsiach nowe punkty
sprzedaży alkoholu, nie likwidując przy tym tych, które istnieją wbrew ustawie
przeciwalkoholowej z dnia 10 grudnia 1959 r.
W związku z alkoholizmem pojawia się kolejny problem tak zwanych chorób dyskretnych.
Statystyki wykazują u nas około 50 tysięcy nowych zakażeń w czasie jednego roku. Daje to w
sumie, licząc od wojny, przeszło milion zakażonych, a często pozornie tylko wyleczonych.
Choroby te, wraz z alkoholizmem, stają się przyczyną coraz większej ilości dzieci umysłowo
chorych, imbecylów u debilów, jak również analogicznych chorób u dorosłych!
Wymowa cyfr i faktów jest wstrząsająca! Jeśli ponadto zastanowimy się nad innymi
następstwami pijaństwa, jak osłabienie moralności, wzrost przestępczości, zmniejszenie
wydajności pracy, nieszczęśliwe wypadki, rozbicie życia rodzinnego, udręki duchowe
członków rodzin alkoholików, choroby spowodowane piciem, przewidywane skutki w
przyszłości, zwłaszcza w dziedzinie eugeniki, jawi się przed naszymi oczyma nowe czerwone
światło alarmowe.
Niewola zagrożeń, które zarys usiłowaliśmy Wam przedstawić, uwypukla się wyraziście w
świetle Aktu Oddania w niewolę Maryi. Ten jaskrawy kontrast pozwala nam tym bardziej
zobaczyć niebezpieczeństwo i grozę niewoli grzechu, której na oczach naszych poddają się
coraz więcej ci, za których zbawienie jesteśmy odpowiedzialni. Nasze zawierzenie się Maryi
pomaga w diagnozie ciężkich schorzeń ogarniających Naród. Może to jest właśnie pierwszy

background image

owoc Aktu 3 maja 1966, mianowicie uwrażliwienie naszych sumień na palącą potrzebę
szukania ratunku. Oddanie się w macierzyńską niewolę Maryi wyklucza trwanie w niewoli
grzechu. Aby więc wypowiedziane słowa stały się ciałem, musimy wyzwolić się z niewoli
klęsk moralnych i osiągnąć wolność dzieci Bożych.

II. RATUNEK ZAGROŻONEGO NARODU

Drodzy Bracia Kapłani! Nie przypominamy Wam tych smutnych faktów po to, aby Was
zniechęcać i rozbrajać moralnie. Wprost przeciwnie, ufamy Wam i wiemy, że z tych
rozważań wyciągnięcie jeden wniosek zasadniczy: trzeba wołać na alarm! Trzeba ratować
Naród wszelkimi siłami, a rozmiar klęsk ma decydować o rozmiarze środków zaradczych.
Konieczność wzmożonej pracy, podjęcia akcji duszpasterskich ratujących Naród przed
biologicznym i moralnym wyniszczeniem, jest prostą konsekwencją naszej sytuacji.
1. Zawierzenie Maryi „danej ku obronie Narodu naszego"
Nieprzyjaciele Boga trudzą się, obmyślając nowe, bezbożne plany i akcje, poruszając
wszystkie potęgi i posługując się wszystkimi dostępnymi „środkami bogatymi", więcej -
luksusowymi. Na zwalczanie Kościoła i religii idą miliony z kasy państwowej, pochodzące z
ciężko zapracowanego grosza obywateli ochrzczonych i wierzących. A jednak my jesteśmy w
stokroć lepszym położeniu - „jako nic nie mający, a wszystko posiadający". Nasze moce i
bogactwa są duchowe, ale za to niezwyciężone. Boga nikt nie zwycięży. Chrystusa nikt nie
pokona. Maryja nigdy nie przegrywa. Ale zwycięstwo będzie owocem naszego ofiarnego
trudu. My także musimy pracować, gdy trzeba - dniem i nocą. Dzieło ratunku i odnowy
będzie owocem wielkiej współpracy z łaską Chrystusową pod wodzą Maryi, wynikiem
połączenia ducha pokuty i modlitewnej żarliwości - skupionej przy pokornej Służebnicy
Pańskiej - z czynami wiary, nadziei i miłości. „Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie
zwycięstwem Najświętszej Maryi Panny" - mówił kardynał August Hlond.
Ratunkiem Narodu w jego największych zagrożeniach była zawsze Maryja. Wszechmogący i
miłosierny Bóg w Najświętszej Maryi Pannie przedziwnie ustanowił „nieustanną pomoc dla
obrony Narodu polskiego" (Modlitwa ze Mszy o Matce Bożej Jasnogórskiej). Teraz więc, gdy
Naród stoi wobec strasznych zagrożeń - gdy „Narodu duch zatruty, to dopiero bólów ból" -
ratunkiem stanie się nasze heroiczne zawierzenie Maryi i wypełnienie zobowiązań, podjętych
w Akcie dobrowolnego oddania się w Jej macierzyńską niewolę za wolność Kościoła.
Akt Oddania Narodu polskiego z dnia 3 maja 1966 r. był wyrazem naszego zawierzenia Bogu
przez Maryję. Akt jasnogórski nie jest w swej właściwej treści ślubowaniem czy też
przyrzeczeniem. Jest nade wszystko - zawierzeniem. Pozostaje w stałym odniesieniu do Tego,
który sprawuje w nas i „chcieć" i „wykonać" (Kardynał K. Wojtyła: „Komentarz teologiczno-
duszpasterski do Aktu"). Akt został złożony, a więc zawierzyliśmy. Zawierzyliśmy Maryi w
obliczu zagrożeń wiary i ograniczonej wolności Kościoła.
To „chcieć" już więc się stało. Pozostaje jeszcze przed nami - „wykonać".
2. Następstwa i obowiązki płynące z Aktu Oddania
Wiara bez uczynków martwa jest. Wiara bez działania jest nie-dowierzeniem. Dlatego
następstwem zawierzenia jest czyn. Milenijny Akt Oddania musi być wypełniony. Ma on
wejść w codzienne życie Narodu, w prace duszpasterskie, stając się własnością każdego
wierzącego Polaka.
Drodzy Bracia Kapłani! W obliczu zagrożeń tym bardziej widzimy, że z Aktu 3 maja należy
wyciągnąć wszystkie konsekwencje.
Wczytujcie się w tekst, a zobaczycie, że jest w nim prawdziwy program i ratunek.
Powiedzieliśmy: „Pragniemy dziś społem ubezpieczyć Kościół święty na drugie Tysiąclecie,
a nienaruszony skarb wiary przekazać nadchodzącym pokoleniom młodej Polski". Istnieje
więc obowiązek obrony zagrożonej wiary, Akt Oddania jest świadomym ubezpieczeniem
wiary Narodu w dłoniach Matki wiary, Maryi. Koniecznością jest stałe pogłębianie wiary,
przeprowadzanie odpowiedniego studium wiary, obrona wiary zagrożonej przez ateizm i

background image

laicyzację, konsekwentne życie według zasad wiary.
Powiedzieliśmy: „Oddani Tobie w niewolę, pragniemy czynić w naszym życiu osobistym,
rodzinnym, społecznym i narodowym, nie wolę własną, ale wolę Twoją i Twojego Syna,
która jest Miłością".
W obliczu więc demoralizacji młodzieży i społeczeństwa mamy obowiązek zachowania i
obrony zagrożonej moralności chrześcijańskiej. Naród oddany w niewolę Maryi nie może
tkwić w niewoli grzechów i nałogów, demoralizacji i pijaństwa. Musi być Narodem dzieci
Bożych, wolnych od osobistej niewoli zła, walczących z całej siły z największymi wadami
narodowymi (zob. Śluby Jasnogórskie).
Jednocześnie mamy obowiązek obrony i szerzenia zagrożonej przez nienawiść największej
wartości chrześcijańskiej - miłości. Oddani w „macierzystą niewolę miłości" za Kościół,
który jest „nadprzyrodzoną organizacją miłości", mamy go przede wszystkim bronić przed
nienawiścią, wspierając osobiście czynami miłości. Przez Akt Oddania staliśmy się
„niewolnikami miłości", skazani na miłość nie tylko z tytułu naszego chrześcijaństwa, ale też
z tytułu dobrowolnego oddania się w „niewolę miłości".
Obowiązek szerzenia miłości jest najwspanialszą formą realizacji uchwał soborowych.
Odnowa soborowa, czyli odnowa ducha chrześcijańskiego, jest przecież ukazaniem
współczesnemu światu na nowo miłości Chrystusowej, która stanowi istotę chrześcijaństwa.
Nie ma dla człowieka większej niewoli niż niewola nienawiści. Nie ma większej wolności
nad wolność umiłowania.
Akt Oddania i Śluby Jasnogórskie stanowią „polską drogę" i polski sposób realizacji
soborowej odnowy. Oddanie się Maryi za Kościół jest wprowadzeniem w życie głębokiej
treści Konstytucji Lumen Gentium, mówiącej między innymi o obecności Maryi w tajemnicy
Chrystusa i Kościoła. Treść zaś Ślubów Jasnogórskich wyprzedziła postulaty Konstytucji
pastoralnej. Wystarczy je porównać, aby dostrzec te zbieżności.
Głównym celem Soboru Watykańskiego Drugiego jest „szerzenie i obrona Wiary i Miłości" -
Misterium Fidei et Misterium Caritatis. Tak powiedział Ojciec święty, kiedy w dniu 29
września ubiegłego roku otwierał w Rzymie Synod Biskupów. Nasz Akt Oddania i jego
ciągła realizacja będą odpowiedzią na wezwanie Ojca chrześcijaństwa do obrony Wiary i
ratowania Miłości.

III. CO MAMY CZYNIĆ?

Drodzy Bracia Kapłani! Stoi przed nami wielkie zadanie. Przezwyciężenie zagrożeń
wchodzić będzie coraz głębiej w nurt działalności Kościoła, czyli w duszpasterstwo
zwyczajne, z jego liturgią, życiem sakramentalnym, kaznodziejstwem, katechizacją i innymi
formami kapłańskiej posługi.
Tegoroczny plan kaznodziejski, skupiający się wokół liturgii mszalnej, podejmuje obszerniej
niektóre zagadnienia dogmatyczne i moralne, zwłaszcza w dziedzinie miłości bliźniego.
Ogarnia nas jednak niepokój, że duszpasterstwo zwyczajne nie sprosta zadaniom.
Nadzwyczajnym zagrożeniom przeciwstawić należy działanie duszpasterskie nadzwyczajne,
prowadzone obok normalnej, systematycznej pracy parafialnej.
1. Nabożeństwo zadośćczynno-błagalne przez przyczynę Matki Najświętszej
Jako główny środek obrony obraliśmy po długiej modlitwie i rozważaniach - jak ufamy, nie
bez natchnienia Bożego - szczególną akcję modlitewną zadośćuczynno-błagalną, popartą czy-
nami odnowy życia i miłości bliźniego. Jest to odpowiedź przez pokorę środków
nadprzyrodzonych na pychę działań ateistów. Nie bójmy się prostych wypróbowanych słów:
modlitwa, pokusa, ofiara, czyn chrześcijański!
Pragniemy, aby Naród zagrożony w swych najistotniejszych wartościach zdał sobie sprawę z
ogromu zagrożeń i zapragnął ratunku. Aby w poczuciu winy i niewoli grzechu biegł do
Matki, której się oddał w „macierzyńską niewolę", w duchu pokuty i zadośćuczynienia. Aby
wyprosił sobie u Niej skuteczną pomoc do zwycięskiej walki z plagą grzechów i siłę

background image

wydobycia się z niewoli nałogów.
W tym celu dnia 3 maja, w uroczystość Królowej Polski, w drugą rocznicę Milenijnego Aktu
Oddania Polski, zarządzamy - w ramach duszpasterstwa nadzwyczajnego - nabożeństwa
zadośćczynno-błagalne do Matki Najświętszej dla ratowania Narodu od zagrożeń moralnych.
Nabożeństwa te powinny mieć charakter wielkiego „SOS" - ale pełnego nadziei... Powinny
skupić wiernych - dorosłych, młodzież, dzieci, kobiety i mężczyzn - wszystkich, którym leży
na sercu sprawa moralnego ratowania Narodu! Od Waszych gorących serc, żarliwości
pasterskiej i od sposobu wezwania ludzi zależy, aby kościoły wypełniły się po brzegi.
Nabożeństwa te będą się odbywać w święta maryjne przynajmniej raz w miesiącu, a zależnie
od Waszych możliwości duszpasterskich i roztropności - we wszystkie święta Matki Bożej.
Śladami naszej Matki, wiernej towarzyszki Chrystusa w dziele Odkupienia, pójdziemy
ratować ochrzczony Naród! Ożywią się święta maryjne, a lud zaproszony w Jej imieniu, nie
poskąpi trudu i ofiary dla chwały swej Matki.
Każde nabożeństwo będzie wypełnione modlitwą (Msza o Matce Bożej, po czym
wystawienie i specjalne modlitwy zadośćczynno-błagalne). Ożywicie je Waszym pasterskim
słowem o rozmiarach zagrożeń Narodu oraz wezwaniem wiernych do pomocy, do czynów,
według wyznaczonych co miesiąc tematów i zadań. To wyznaczenie zadań świeckim
katolikom będzie przejściem od modlitwy do czynu. Ma ono budzić w nich ducha apo-
stolskiego i kierować na drogi świeckiego apostolatu. W ten sposób pomożemy wiernym do
czynnego włączenia się w sprawy Kościoła. Szczegółowe instrukcje i materiały otrzymacie,
najmilsi, w odpowiednim czasie.
Temat o „zagrożeniach moralnych Narodu" będzie wprowadzony również w duszpasterstwo
zwyczajne, w niektóre kazania niedzielne, rekolekcje, katechizację i dotychczasowe nabożeń-
stwa. Wiele będzie tu zależało od Waszej, umiłowani Bracia, pomysłowości i warunków
pracy duszpasterskiej.
2. „Społeczna Krucjata Miłości"
Akcja nadzwyczajna, którą zarządzamy, wsparta będzie akcją z zakresu duszpasterstwa
zwyczajnego - „Społeczną Krucjatą Miłości", do której wezwaliśmy już Naród jesienią ubr.
listem pasterskim, zarządzającym „Nowennę o wolność Kościoła i pokój świata", a którą w
latach najbliższych prowadzić będziemy systematycznie i rozwojowo. Jest ona nie tylko
najlepszym ratunkiem Narodu przed zagrożeniem ze strony nienawiści społecznej, ale
najtrafniejszą formą realizacji ducha soborowej odnowy, prawdziwym aggiornamento, które
polega na zejściu do źródeł chrześcijaństwa i pełnieniu istoty nauki Chrystusowej, którą jest
miłość Boga i miłość braci po Bożemu.
Oddani w „macierzyńską niewolę miłości", jesteśmy „dobrowolnymi niewolnikami miłości".
Musimy teraz postawić na miłość. Miłość czynną, ofiarną i służebną, wrażliwą na drugiego
człowieka, płynącą z głębokiej kultury serca chrześcijańskiego, pełniącą czyny dobroci,
przebaczenia i miłosierdzia! Naśladujemy w tym św. Jana Ewangelistę, Apostoła Miłości,
który najpierw został na Kalwarii oddany przez Chrystusa Matce Pięknej Miłości, Służebnicy
Pańskiej, a potem całe życie poświęcił Ewangelii i apostolstwu Miłości. „Społeczna Krucjata
Miłości" jest wynikiem Aktu Oddania z 3 maja. Musi teraz owocować, dojrzewać, karmiąc
przez długie lata głodne dzieci Narodu.
Nie bójcie się, najmilsi Bracia, słowa „Krucjata". Pochodzi ono od łacińskiego wyrazu crux -
czyli od krzyża Chrystusowego, który jest naszą jedyną nadzieją. Znaczono nim
„Krzyżowców" w walce o Grób Chrystusa. My wszyscy mamy obowiązek być
„krzyżowcami" w walce o Boga żywego, który jest Miłością, w duszach powierzonych nam
dzieci Bożych. Idzie o dynamizm walki, ale nie z kimkolwiek, tylko z samym sobą - o
większą miłość, o jeszcze większą miłość, o największą miłość...
„Społeczna Krucjata Miłości" ma ożywiać pracę naszą przede wszystkim w święta Chrystusa
podkreślające miłość Chrystusową: Wielki Czwartek, uroczystość Serca Jezusowego,

background image

wszystkie pierwsze piątki miesiąca, a zwłaszcza święto Chrystusa - Króla Miłości. Idzie oto,
aby wierni nie poprzestawali wyłącznie na kulcie Bożego Serca, ale by pełnili Jego nakazy:
miłowania braci czynem i prawdą.
W cyklu świąt maryjnych przebiegać będzie duszpasterska realizacja Ślubów Jasnogórskich i
Aktu Oddania z 3 maja. W ramionach Tej, która uwierzyła, ratować będziemy wiarę Narodu,
moralność chrześcijańską i wolność Kościoła Jej Syna. Natomiast w cyklu świąt
Chrystusowych przebiegać będzie „Społeczna Krucjata Miłości". W Sercu Tego, który jest
samą Miłością, pragniemy „ubezpieczyć" miłość Narodu. Jezus i Maryja staną na straży
dwóch największych i najbardziej zagrożonych wartości: Wiary i Miłości.
Bracia najmilsi! Znamy Wasze troski, wiemy o udrękach, prześladowania i goryczy
niepowodzeń. Czyż jednak jest ofiara, której nie złożylibyśmy dla Boga za Naród nam
powierzony! Kto zrozumie, jeśli nie Wy - pomocnicy biskupów - że w obliczu zagrożeń
Narodu każdy wysiłek jest cenny, a żaden trud zbyt wielki?
Waszą świętą pracą pomożecie nie tylko nam, którzy dźwigamy odpowiedzialność za losy
Kościoła, nie tylko Kościołowi i Narodowi, ale przede wszystkim sobie w Waszej pasterskiej
pracy w parafii, Surgere, qui curat populo. Nie będziemy w tej pracy osamotnieni, bo jest z
nami zawsze Alma Redemptoris Mater, która jako „nagrodę zbytnio wielką" okaże nam w
szczęśliwej wieczności „Jezusa, błogosławiony Owoc Żywota swego" Na Wasz święty,
pasterski trud - ku zbawieniu dusz krwią Zbawcy odkupionych, ku wyzwoleniu Narodu z
niewoli nałogów i grzechów - z serca Warn błogosławimy.

Warszawa, dnia 25 stycznia 1968 r.


Listy pasterskie Episkopatu..., s. 505 - 513.

























background image

1968 r., marzec 21, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski, potępiający postępowanie

władz wobec protestujących studentów, opowiadający się za rozwiązywaniem sporów

społecznych metodą dialogu przy poszanowaniu zasadniczych uprawnień jednostki i

społeczeństwa.

Do

Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej

na ręce Pana Premiera

Józefa CYRANKIEWICZA

w Warszawie

Episkopat Polski, zaniepokojony ostatnimi drastycznymi zajściami na ulicach miast
akademickich, uważa za swój obywatelski obowiązek, przedłożyć Panu Premierowi - kierując
się jedynie względami zachowania porządku społecznego i moralnego, dla pokoju we
wspólnej Ojczyźnie - co następuje.
1. Ostatnie wystąpienie młodzieży akademickiej można lepiej odczytać raczej na tle
społecznych, kulturalnych niż politycznych ruchów młodzieżowych, w tylu innych narodach.
Zwrócenie się naszej młodzieży do Władz akademickich jest wyrazem jej zaufania do
organów, powołanych przez Władze państwowe do działania, w granicach słusznych
uprawnień wspólnot akademickich. Nie można się doczytać w tych wystąpieniach „buntu
młodych" przeciwko ustrojowi Państwa lub też przeciwko Władzom państwowym. Owszem,
raczej można zauważyć, że młodzież ta widzi w Konstytucji PRL zagwarantowane prawo do
wypowiadania swych postulatów publicznie.
2. Z tego względu, że nie można w manifestacjach młodzieży dopatrywać się celów
politycznych, nie można też ich łączyć z anonimowymi siłami, ani z emocjonalnością małych
grupek „nastolatków", czy z nieodpowiedzialnością tzw. chuliganów.
3. Zarówno władze akademickie, jak i państwowe mogły bardzo łatwo porozumieć się po
ojcowsku z tą młodzieżą, bez interwencji MO i ORMO. Toteż ubolewać należy, że te
czynniki wmieszały się w manifestację młodzieży akademickiej na terenie uczelni. Poważne
zastrzeżenie budzić musi zastosowanie gwałtownych środków represji policyjnych, jakie
można było oglądać zwłaszcza na ulicach Warszawy, Poznania, Katowic, Gliwic, Krakowa,
Gdańska i in. Takie metody muszą niestety wyjść na szkodę autorytetu Władzy publicznej.
4. Od dawna już poważne zastrzeżenia budzą w społeczeństwie metody stosowane przez
Władze bezpieczeństwa, zarówno w zajściach akademickich jak - uprzednio - w okresie uro-
czystości milicyjnych (Poznań, Warszawa, Sosnowiec), czy w akcjach przeciwko Kościołowi
(Warszawa ul. Dickensa, Wołkowyja i in.). Pałka gumowa nigdy nie jest argumentem dla
wolnego społeczeństwa, budzi najgorsze skojarzenia i mobilizuje opinię przeciwko
ustalonemu porządkowi. Władza państwowa nie może zastąpić rozsądku i sprawiedliwości -
pałką gumową.
5. Zagadnienie wolności opinii, o którą upomina się społeczeństwo, pisarze i Episkopat,
wystąpiło na tle manifestacji akademickiej z nową jaskrawością. Gwarantowane obywatelom
przez Konstytucję PRL i Deklarację ONZ prawa do rzetelnej informacji domagają się
wolności prasy, ograniczenia interwencji cenzury i obiektywizmu w informowaniu. Władza
państwowa, która dopuszcza się do ograniczenia wolności informacji dostaje się nieustannie
pod krytyczny osąd opinii społeczeństwa, które widzi rozbieżność między prasą zależną a
codzienną rzeczywistością.
To, co młodzież akademicką najbardziej oburzało i podniecało, to oczywista nieprawda w
informacjach prasowych w zestawieniu z jej intencjami, przeżyciami i dążeniami. Oburzenie
młodzieży na nieuczciwość informacji prasowej dobrze rozumie Episkopat Polski, bo sam na
sobie od tylu lat doświadcza gorzkich owoców niesumiennej prasy.

background image

6. W trosce o spokój, jedność i braterstwo Narodu, aby uniknąć pogłębiającego się rozdarcia
między władzami państwowymi a społeczeństwem, oraz by nie dopuścić do urażenia tak wy-
ostrzonego dziś wśród młodzieży poczucia sprawiedliwości postulujemy:
1) Uwolnić młodzież zatrzymaną w więzieniach i aresztach;
2) Powściągnąć drastyczność stosowanych metod karania i śledztwa, o czym przenikają
wiadomości do społeczeństwa;
3) Wpłynąć na prasę, by informowała opinię publiczną zgodnie z rzeczywistością lub
przynajmniej by tendencyjnymi naświetleniami nie drażniła młodzieży i społeczeństwa;
4) Wpłynąć skutecznie na władze bezpieczeństwa, by nie stosowały anachronicznych
środków represji, tak bardzo skomplikowanych we wspomnieniach naszego Narodu.
Te przedłożenia składamy na ręce Pana Premiera, w oparciu o art. 5 ust. 2 i art. 73
Konstytucji PRL, jako obywatele wspólnej Ojczyzny, którym zależy na pokoju społecznym i
dobrej opinii Polski w świecie.

Podpisali:

Obecni na 107 Konferencji Episkopatu Polski

Kardynał Prymas,

Kardynał Karol Wojtyła,

Arcybiskupi i Biskupi Polscy.

„Kultura" Paryż 1968, nr 5, s. 99 - 100.




























background image

1968 r., maj 3, Jasna Góra. Słowo Episkopatu Polski o wyda. rżeniach marcowych,

podejmujące analizę źródeł i skutków protestów studenckich oraz polityki władz

państwowych.

1. Biskupi polscy, świadomi posłannictwa, jakie spełnia Kościół w świecie współczesnym,
uznali za swój obowiązek zabranie głosu wobec wydarzeń, jakie miały miejsce w wielu
miastach polskich, szczególnie w ośrodkach uniwersyteckich, w miesiącu marcu. Wraz z
odczytanym wówczas z ambon słowem Episkopatu Polski skierowane zostało specjalne
pismo do Rządu naszego państwa.
Śledząc z przejęciem dalszy bieg wypadków, widzimy potrzebę ponownego zabrania głosu.
Trudno bowiem nie dostrzec, że chodzi o same podstawy moralności społecznej i publicznej,
a w tej dziedzinie Kościół Chrystusowy nigdy nie przestanie spełniać swego posłannictwa.
2. Posłannictwo Kościoła polega na głoszeniu pokoju, którego warunkiem jest
sprawiedliwość i miłość społeczna. Domaga się ona dopuszczenia wszystkich członków
Narodu i obywateli państwa do kształtowania wspólnego dobra wedle uzasadnionych
przekonań i w oparciu o własne sumienie. Z powodu odmienności swoich przekonań nikt nie
może być zniesławiony jako wróg. Doszukiwanie się wrogów w ludziach, dlatego tylko, że
dobra Narodu pragną wedle swoich odmiennych przekonań, nie służy moralności społecznej,
a prócz tego pozbawia Naród wielu szlachetnych sił i inicjatyw, które mogą przyczynić się do
wzbogacenia życia społecznego w różnych dziedzinach.
3. Jest to szczególnie ważne dla prawidłowego funkcjonowania przedstawicielstwa Narodu,
które powinno być terenem swobodnej wymiany poglądów, podyktowanej troską o dobro
społeczeństwa i wyczulonej na wszystkie problemy, które je nurtują. Wszelka forma
tłumienia tej wymiany poglądów i podporządkowania przedstawicielstwa Narodu jednej
grupie, pozbawia tę instytucję jej właściwego sensu, społeczeństwo zaś pozbawia możliwości
wyrażenia swych życzeń i opinii oraz kształtowania życia zbiorowego zgodnie z wolą
obywateli. Na tej drodze władza naraża się na utratę kontaktu ze społeczeństwem.
4. Również i funkcja prasy oraz innych środków masowego przekazu myśli i informacji
wtedy jest prawidłowa, gdy każdy ma prawo wypowiadać swe słuszne przekonania i bronić
ich. Jeżeli natomiast prawowita swoboda wypowiadania przekonań została stłumiona, funkcja
ta staje się szkodliwa. W świecie dzisiejszym odpowiedzialność prasy wobec społeczeństwa
jest ogromna.
5. Zasada wolności przekonań posiada szczególne znaczenie dla kształtowania kultury
narodowej, na którą składają się różne dziedziny twórczości naukowej oraz artystycznej. W
dziedzinie nauki konieczna jest wolność badań i upowszechniania ich wyników, bez czego nie
może być mowy o pogłębianiu i rozwoju kultury. Powołaniem uczonego jest dążenie do
prawdy w wybranej przez siebie dziedzinie. Odnosi się to do wszystkich dziedzin pracy
naukowej łącznie z filozofią, która od najdawniejszych czasów szukała odpowiedzi na
najbardziej podstawowe pytania, jakie nurtują człowieka. Są to pytania o przyczynę oraz o
cel, czyli o sens ludzkiego istnienia.
Historia kultury, nauki, a zwłaszcza filozofii, uczy nas, że ich rozwój zawsze był ściśle
związany z wolnością badań oraz z prawem do prowadzenia dialogu pomiędzy
reprezentantami różnych poglądów. Jest to szczególnie ważne we współczesnym świecie i
przy obecnym stanie ludzkiej świadomości. Kościół katolicki w wypowiedziach Stolicy
Apostolskiej oraz Soboru Watykańskiego Drugiego wielką wagę przywiązują do dialogu
wśród ludzi różnych przekonań, między innymi również pomiędzy wierzącymi a
niewierzącymi. Tylko taki wnikliwy dialog służy prawdziwemu postępowi w duchu
poszanowania dla prawdy, a równocześnie dla osoby ludzkiej, której godność wyraża się sto-
sunkiem do wolności i prawdy.
Biskupi polscy pragną dać temu wyraz. Ludziom, którzy wysiłek swego życia wkładają w

background image

poznanie prawdy naukowej, wyrażają należny szacunek. Wyrażają również niezłomną
nadzieję, że w życiu społecznym i publicznym znajdą odzwierciedlenie zasady tolerancji,
które odpowiadają szlachetnej przeszłości naszego Narodu.
6. Właśnie z uwagi na szlachetne tradycje biskupi polscy myślą z głęboką przykrością o
krzywdach, jakie dobremu imieniu naszego Narodu wyrządza się przez niektóre środowiska
zagraniczne. Usiłuje się mianowicie eksterminację Żydów, dokonaną w hitlerowskich
obozach zagłady, przypisywać Polakom. Jest to straszliwa krzywda moralna, jeśli się zważy,
że w obozach tych poniosły śmierć miliony Polaków. Przez pamięć o tych naszych rodakach,
a także w oparciu o wszystkie dowody miłości bliźniego, jakie w okresie okupacji Polacy
wyświadczyli prześladowanym Żydom, domagamy się zaprzestania tej kłamliwej i
krzywdzącej propagandy oraz jej prowokowania.
Sobór Watykański Drugi w Deklaracji o stosunku do religii pozachrześcijańskich jasno
określił zasady odnoszenia się do chrześcijan między innymi do wyznawców religii Starego
Testamentu. Biskupi polscy przypominają wszystkim te zasady ze względu na ich głęboko
humanitarną treść.
7. To wszystko - powodowani troską o same podstawy moralności społecznej i publicznej -
my, biskupi polscy, przekazujemy duchowieństwu i wiernym, którzy pełni są tej samej troski
co my. Na Jasnej Górze niejednokrotnie już polecaliśmy i oddawaliśmy Matce Bożej
Królowej Polski nasz Naród. Uczyniliśmy to w szczególny sposób w dniu 3 maja 1966 r. Dziś
znowu to czynimy i wszystkich do tego wzywamy. Myśl nasza biegnie zwłaszcza do
młodzieży studiującej i pracującej. Zawierzamy Maryi Królowej Polski te wszystkie
szlachetne pragnienia lepszego człowieczeństwa i lepszego społeczeństwa na dziś i na
przyszłość, jakie tkwią właśnie w młodzieży. Błagamy Matkę Najświętszą, aby pragnienia te,
bezcenne zadatki przyszłości naszego Narodu, nie zostały zmarnowane. W tym duchu
łączymy się ze wszystkimi, którym leży na sercu dobro wspólne.

Jasna Góra, dnia 3 maja 1968 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 525 - 526.




















background image

1968 r., sierpień 15. Słowo Biskupów polskich w sprawie uwięzionego na Jasnej Górze

obrazu nawiedzenia.

Zarówno do Sekretariatu Episkopatu, jak do Sekretariatu Prymasa Polski, a także do
poszczególnych Kurii Biskupich napływają liczne zapytania wiernych o losy obrazu
nawiedzenia Matki Bożej Częstochowskiej. Uważamy więc za nasz obowiązek podać do
wiadomości wiernych, co następuje:
Przypominamy najpierw, że kopia Cudownego Obrazu Jasnogórskiego, pobłogosławiona
przez Ojca Świętego Piusa XII w Rzymie na wędrówkę po Polsce, rozpoczęła święte
nawiedzenie diecezji i parafii 26 sierpnia 1957 r. Przez dziewięć lat do roku Tysiąclecia
Chrztu Polski nawiedziła dziesięć diecezji, niosąc wszędzie błogosławieństwo, radość i pokój.
W roku 1966 zostało na kilka miesięcy przerwane programowe nawiedzenie diecezji, aby
obraz Służebnicy Pańskiej i Królowej Polski, pełniącej swoje pokojowe zadanie, mógł być
obecny na uroczystościach milenijnych na historycznym Szlaku Tysiąclecia.
Od uroczystości milenijnych w Krakowie zaczęły się jednak dziać rzeczy niezrozumiałe i
niczym nie usprawiedliwione: zmienianie przez czynniki państwowe trasy przewożenia
obrazu wbrew programowi ustalonemu na Konferencji Episkopatu; zatrzymywanie go przez
organa MO i przewożenie siłą do innych niż należało kościołów lub na Jasną Górę. Tak było
w Krakowie, Lublinie i Olsztynie.
Szczególnie drastyczna była spraw podczas Millenium w stolicy. W drodze z Fromborka do
Warszawy w obecności Prymasa Polski i wielu biskupów obraz otoczony został przez
zmotoryzowaną milicję i mimo protestów ze strony władz kościelnych, został przemocą
zabrany i przewieziony do katedry warszawskiej inną niż uprzednio ustaloną trasą. Tu
przebywał około 3 miesięcy, co tak dobrze pamięta lud stolicy. Wobec tych trudności i
przeszkód biskupi polscy zmuszeni byli pozostawić obraz w katedrze warszawskiej, aby nie
narażać go na zniewagi. Odtąd nie było już świętego obrazu nawiedzenia na żadnej
uroczystości milenijnej.
Episkopat polski postanowił jednak prowadzić dalej dzieło nawiedzenia diecezji. Dlatego 2
września 1966 r. biskup katowicki wraz z towarzyszącymi mu kapłanami przejęli obraz z
katedry warszawskiej, aby go przewieźć do Katowic, gdzie od 4 września miało być podjęte
dalsze nawiedzenie w diecezji śląskiej. Pod Będzinem organa MO, nie licząc się z osobą
biskupa, odebrały siłą obraz i przewiozły na Jasną Górę, z surowym zakazem przenoszenia go
stąd kiedykolwiek.
Od 2 lat obraz nawiedzenia więziony jest na Jasnej Górze pod strażą wozów milicyjnych,
które dniem i nocą pilnują bram wjazdowych klasztoru. Niemal każde wyjeżdżające z Jasnej
Góry auto jest zatrzymywane, otwierane i sprawdzane, a bardzo często organa MO żądają
okazania dowodów osobistych. Widocznie jednak władze państwowe czują wielką
niestosowność tak wyraźnego ograniczania wolności Kościoła w Polsce i swobody kultu
religijnego ludzi wierzących, dla których nawiedzenie miało zawsze charakter ściśle
kościelny i religijny, skoro starają się przesłonić fakt uwięzienia obrazu przed
społeczeństwem, a zwłaszcza przed gośćmi zagranicznymi. Ilekroć bowiem zbliża się dzień
licznych pielgrzymek lub mają przybyć na Jasną Górę wybitniejsi goście zagraniczni,
tylekroć znikają na krótki czas wozy milicyjne, by natychmiast powrócić po wyjeździe gości.
Wysunięto żądanie, by Ojcowie Paulini zobowiązali się do zatrzymania obrazu na Jasnej
Górze. Jest to naruszenie praw Episkopatu Polski, który jest właścicielem obrazu.
W takich warunkach wprawdzie w dalszym ciągu odbywa się nawiedzenie Matki
Najświętszej, jednak bez obrazu, przy pustych ramach, co miało miejsce w diecezji
katowickiej. Obecnie nawiedzenie bez obrazu przeżywa archidiecezja krakowska. Na-
wiedzenie dokonywane bez obrazu Matki Bożej jest widomym naruszeniem praw religijnych
wierzącego Narodu i świadectwem prawdziwej rzeczywistości w obliczu całego świata.

background image

Episkopat Polski zwracał na to uwagę odpowiednich władz państwowych, wskazując na
bezpodstawność zatrzymywania obrazu, niestety, jak dotąd - bezskutecznie.
Powiadamiając o tym wiernych, my, biskupi polscy, ponawiamy nasz protest wobec
krzywdzącego Kościół i uczucia ludzi wierzących faktu więzienia jasnogórskiego obrazu
nawiedzenia.
Równocześnie kierujemy do wszystkich wiernych gorącą zachętę, aby szczególnie od
dzisiejszego święta Matki Bożej Wniebowziętej do uroczystości Matki Bożej Jasnogórskiej w
dniu 26 sierpnia, przez modlitwy i ofiary wynagradzali Matce Najświętszej za zniewagi,
jakich doznaje w naszej Ojczyźnie; aby wypraszali również łaskę dalszego nawiedzenia w
obrazie, jako oczekiwanego znaku upragnionej wolności Kościoła w Polsce.
W tym celu ogłaszamy dzień 26 sierpnia dniem wynagrodzenia wszystkich zniewag Pani
Jasnogórskiej, Królowej Polski oraz dniem modlitwy o wolność Kościoła znajdującą wyraz w
nawiedzaniu obrazu. Zarządzamy w tym dniu w całej Polsce uroczyste nabożeństwo
wieczorne ku czci Matki Bożej Jasnogórskiej, Dziewicy Wspomożycielki, „danej ku obronie
Narodu polskiemu". Prosimy wszystkich wiernych, aby licznie przybyli do świątyń i
wynagrodzili tym większą Jej chwałę i czcią ograniczanie kultu Matki Najświętszej przez
uwięzienie obrazu. Kto może, niech uda się w pielgrzymce na Jasną Górę lub do najbliższego
sanktuarium maryjnego, aby łączyć się z biskupami, którzy w dniu 26 sierpnia będą ponawiać
na Jasnej Górze Jasnogórskie Śluby Narodu oraz modlić się o pełną wolność Kościoła w
Polsce.

15 sierpnia 1968 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s. 527 - 528.

























background image

1970 r., grudzień 30, Warszawa. Odezwa Rady Głównej Episkopatu Polski,

przypominająca podstawowe prawa obywatelskie społeczeństwa.

RADA GŁÓWNA EPISKOPATU POLSKI

DO WSZYSTKICH RODAKÓW WSPÓLNEJ OJCZYZNY

1. Wydarzenia, które w ostatnim czasie tuż przed Świętami Bożego Narodzenia - boleśnie
dotknęły naszą Ojczyznę, zwłaszcza miasta Wybrzeża, wywołały szerokie echo w opinii
krajowej i zagranicznej. Ojciec Św. Paweł VI nadesłał na ręce Prymasa Polski telegram, który
jest wyrazem ojcowskiej troski o nasz Naród.
Oto słowa tego telegramu:
„Uroczystość przyzywania Narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa, daje nam upragnioną
okazję, aby ponownie zaświadczyć, jak z braterską życzliwością pamiętamy w modlitwach
naszych o Eminencji, oraz jak bardzo z podobną miłością myślimy o przyszłości tak bardzo
nam drogiego Narodu polskiego, o którym w tych dniach myślimy z niepokojem za który nie
przestajemy gorąco prosić Boga, aby Naród Polski, od najdawniejszych czasów wierny
wierze katolickiej, mógł zażywać pełnego pokoju
i spokojnego rozwoju, czego z całego serca życzymy wszystkim jego Obywatelom.
Eminencji, oraz Kardynałowi Arcybiskupowi krakowskiemu, wszystkim Braciom Biskupom,
Duchowieństwu, Zakonom, mężczyznom i niewiastom i wszystkim Wiernym, udzielamy
Błogosławieństwa Apostolskiego, jako Niebieskiego Daru pojednania. Podpisano: Paweł VI
Papież".
2. Słowa współczucia i pociechy Ojca Świętego przyjmujemy z głęboką wdzięcznością. Są
one dla nas znakiem czujnej i życzliwej obecności Kościoła w świecie współczesnym.
Wskazanie to Kościół i Episkopat Polski rozumie jako nakaz Chrystusa, któremu starał się
zawsze być wierny - a w bolesnych doświadczeniach naszych czasów tym bardziej wierny
pozostać pragnie.
Nad wyraz bolesna jest wymowa tych doświadczeń, w czasie których byliśmy świadkami
walk nie oszczędzających własnych rodaków. Wraz z Ojcem Św. pełni jesteśmy współczucia
dla rodzin i ludzi, którzy ponieśli ciężkie straty i z przejęciem polecamy w modlitwach Bogu
wszystkich, którzy zginęli. Po tych straszliwych stratach, jedno tylko żywimy pragnienie,
jedno podnosimy wołanie: nie przysparzać dalszych cierpień! Uczynić należy wszystko, aby
w Ojczyźnie każdy czuł się bezpieczny i uszanowany. Ufamy, że zapowiedzi odpowiednich
władz publicznych będą wprowadzone w życie.
3. Ojczyzna jest wspólnym dobrem wszystkich Polaków. To dobro nieraz już bywało
zagrożone. Kiedyśmy dźwignęli się ze straszliwych przejść drugiej wojny światowej i
okupacji, nasz wspólny wysiłek trzeba było poświęcić na zabezpieczenie tego dobra. Dlatego
też z radością przyjęliśmy podjęte w ostatnich miesiącach kroki zmierzające do uznania praw
naszego Narodu w stosunkach z naszymi zachodnimi sąsiadami.
4. Kiedy w stosunkach międzynarodowych dochodzi do potwierdzenia naszych słusznych
praw, sami musimy od wewnątrz utrwalać nasze prawo do istnienia i samodzielności.
Czynniki kierujące naszym Państwem w pierwszym rzędzie są to tego zobowiązane.
Wydarzenia ostatnich czasów ujawniły z wielką wyrazistością, że na prawo Narodu do
istnienia i samodzielności musi się składać:
- prawo do wolności sumienia i wolności życia religijnego przy pełnej normalizacji
stosunków Kościoła i Państwa;
- prawo do swobodnego kształtowania kultury własnego narodu, zgodnej z duchem
chrześcijańskim zasad współżycia ludzi;
- prawo do sprawiedliwości społecznej, wyrażające się w zaspokajaniu słusznych żądań;
- prawo do prawdy w życiu społecznym, do zgodnej z prawdą informacji i swobodnego
wypowiadania swoich poglądów i wymagań;

background image

- prawo do warunków materialnych, które zapewniają godny byt rodzinie i każdemu
obywatelowi;
- prawo do takiego odnoszenia się do obywateli, by w niczym nie byli znieważani,
krzywdzeni i prześladowani.
Zabezpieczać te prawa mają obowiązek zarówno naczelne Władze, jak i wszystkie organa
administracji państwowej, a zwłaszcza powołani do zachowania porządku we współżyciu. Z
tym obowiązkiem mają współdziałać wszyscy obywatele Państwa.
5. Poszanowanie tych wszystkich praw jest - jak uczy Encyklika Pacem in terris - warunkiem
pokoju w życiu społecznym. Zwracaliśmy już uwagę na to w marcu 1968 r. Stosowanie środ-
ków przemocy nie sprzyja utrzymaniu pokoju w życiu społecznym, zwłaszcza gdy nie
oszczędzają niewinnych, a nawet dzieci i kobiet. Życie narodu nie może rozwijać się w
atmosferze zastraszenia; ma ono prowadzić do pokoju w duchu sprawiedliwości i miłości
społecznej.
6. W tym duchu Bożego pokoju Biskupi polscy zwracają się do wszystkich Rodaków, w całej
naszej umiłowanej Ojczyźnie z uczuciem braterskiej czci i współpracy - i na progu Nowego
Roku polecają Chrystusowi i Jego Matce w opiekę „dom nasz i majętność całą i wszystkie
wioski z miastami".

Imieniem Rady Głównej Episkopatu Polski podpisali

Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski

Karol Kardynał Wojtyła Metropolita Krakowski

Biskup Bronisław Dąbrowski Sekretarz Episkopatu

Poznań 1956 - Grudzień 1970..., s. 145 - 147 (także w: Listy pasterskie Episkopatu..., s. 614
- 615 i w: Od Października 1956 do Grudnia 1970
, cz. III, z. 2..., s, 125 - 126).
























background image

1971 r., styczeń 1, Gniezno. Kazanie Prymasa Polski, ks. kardynała Stefana

Wyszyńskiego, wygłoszone w Bazylice Prymasowskiej, nawiązujące do tragicznych

wydarzeń na Wybrzeżu, upominające się o prawa obywatelskie ludzi pracy.

UFAMY, ŻE Z NOWYM ROKIEM - IDZIE NOWE...*

Najdostojniejsi Biskupi,
Kapituło Prymasowska Gnieźnieńska,
Kapłani,
Przewielebny Ojcze Przeorze Jasnej Góry, Drogi Ludu Boży - Rodzice, Dzieci, Młodzieży!
Wysłuchaliśmy przed chwilą słów Ewangelii Pańskiej. Usłyszeliśmy też życzenia Ojca
Świętego, który przekazuje nam pragnienie pełnego pokoju, ładu i pojednania w Ojczyźnie
naszej. Słyszeliśmy również odezwę Episkopatu Polski, w związku z bolesnymi i tragicznymi
zajściami na Wybrzeżu Rzeczypospolitej. Wszystko to łączy się z nadzieją, że w uroczystym
dniu Bogurodzicy Dziewicy Maryi i Matki Kościoła, można liczyć na macierzyńską opiekę
Matki Chrystusowej w Nowym Roku Bożym.
Program Boży dla Rodziny ludzkiej. Nie jesteśmy niewolnikami, ale synami Bożymi!
Rozważmy kilka myśli.
Bogurodzica w planach Bożych staje zawsze pośrodku mroków świata. Tak było od początku,
w najbardziej głębokim i beznadziejnym mroku, spowodowanym grzechem pierworodnym.
Wtedy Ojciec Niebieski daje Rodzinie ludzkiej nadzieję. Ukazuje Niewiastę i wskazuje Jej
zadanie: „Ona zetrze głowę węża". Na przestrzeni idących ku nam wieków, raz po raz ożywia
się nadzieja, że przyjdzie Emmanuel - „Bóg z nami" - i będzie on ukazany na ramionach
Dziewicy. Wreszcie oglądamy Maryję w Nazaret, w momencie Zwiastowania, gdy słyszy
słowa Zwiastuna: „Porodzisz Syna, nazwiesz Imię Jego Jezus. Ten będzie wielki", On odkupi
Izrael, On wyzwoli...
Przypomniano nam dzisiaj w liturgii widzenie z Betlejem. W pośrodku ciemnej nocy przyszli
do Betlejem pasterze, pełni niepokoju. I oto znaleźli Maryję i Józefa z Dzieciątkiem. To było
ich „osiągnięcie", ich „zdobycz".
Św. Paweł, rozważając tajemnicę przyjścia Boga na świat, mówi: „gdy nadeszła pełnia czasu,
zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty... który woła: Abba Ojcze! I wyprowadza
Apostoł wniosek: "I stąd to nie jesteś już niewolnikiem, ale synem" (Gal 4, 4-7). Wszyscy
odtąd mamy wierzyć mocno, myśląc o sobie i o całym naszym otoczeniu, że nie jesteśmy
niewolnikami, ale synami! To jest plan Boży, zobowiązujący całą ludzkość, całą Rodzinę
Bożą! Mamy Ojca, a więc jesteśmy jego dziećmi, Jego synami. Wśród nas stoi Jego syn, Brat
nasz, Jezus Chrystus. On wyzwala z wszelkiej niewoli, a zwłaszcza z niewoli grzechu. Przez
swoją naukę ewangeliczną, naukę pokoju i miłości, wyzwala z niepokoju i nieprawości, z
krzywd, udręk i boleści - całą ludzkość.
Taki jest program Boży dla Rodziny ludzkiej! Bóg pragnie, abyśmy żyli na ziemi nie jako
niewolnicy, ale jako wolni: synowie i dzieci Boże, wiążący się między sobą braterstwem.
Do realizacji odwiecznego planu Bożego powołał Chrystus swój Kościół. Realizowanie tego
programu polega na przezwyciężaniu wszelkiego niewolnictwa, aby dzieci Boże osiągały
wolność obywateli już tu na ziemi, a w duchu wolności obywatelskiej, ożywianej nauką
Ewangelii, podążali wszyscy do Królestwa Bożego.
Duch Ewangelii, który stawia nam przed oczyma szczytne powołanie człowieka, jest
zaczynem w świecie, budzi zdrową ambicję wśród ludzi, zapoczątkowuje postęp społeczny.
Wczuwając się we wszystkie głody Rodziny ludzkiej, gdziekolwiek się one przejawiają,
dostrzegamy wszędzie pragnienie, aby przezwyciężyć oznaki zniewolniczenia ludzi - we
własnej Ojczyźnie i na globie, wśród siebie wzajemnie i w stosunkach pracy, w życiu
poszczególnych obywateli i całej Rodziny ludzkiej. To jest cel, który stawia sobie duch
Ewangelii: usuwać z życia ludzkiego wszelkie oznaki zniewolniczenia, rozszerzać wolność

background image

ducha i wolności społeczne. To gwarantuje nam Ewangelia i wszystkie instytucje społeczne,
karmiące się jej duchem.
Wiemy, że byli ludzie stojący na czele walk społecznych w ostatnim wieku, którzy sięgali po
Ewangelię; ludzie prawdziwie pragnący wewnętrznej swobody dzieci Bożych na ziemi. Pier-
wsze pisma, pisane przez społecznych reformatorów ubiegłego wieku, odwoływały się do
Ewangelii. Można by przytoczyć szereg nazwisk ludzi, którzy kładli fundamenty pod
przebudowę społeczną, mającą dalszy swój bieg w naszych czasach. Rozumieli oni, że bez
Ewangelii Chrystusowej nie ma mowy o rzetelnej przebudowie społecznej! A nawet dzisiaj w
niektórych krajach, po bolesnych doświadczeniach i zawodach, gdy chciano zbudować
„Królestwo niebieskie" na ziemi, zrozumiano wreszcie, że nie samym chlebem, żyje
człowiek, że jest on istotą, która odżywia się także duchem i trzeba w nim uszanować ducha
wolności dzieci Bożych.
Dzisiaj tu i ówdzie, w pismach nawet skrajnych reformatorów społecznych, wyczytuje się
tęsknotę, która może jeszcze nie zawsze jasno jest wypowiadana: „Bez pomocy Ewangelii nie
pójdziemy dalej. Chociażbyśmy mieli najszlachetniejsze zamiary, «bez Boga - ani do proga».
Bez Ewangelii Chrystusowej nie zdołamy uszanować człowieka, okazać mu miłości i
zapewnić sprawiedliwości i pokoju". Wiele dokumentów o charakterze podstawowym dla
życia państw, ukazuje elementy odnowy współżycia ludzkiego, mające charakter
ewangeliczny, chociaż o tym wyraźnie się nie mówi.
Duch Ewangelii przynagla serca ludzkie. Kościół przypomina, aby do wielkiej pracy
przebudowy społecznej w duchu sprawiedliwości i miłości społecznej, zaprosić Chrystusa i
Jego Ewangelię.

Uzależnienie postępu gospodarczego od postępu duchowego - Obowiązek poszanowania

godności człowieka

Rzecz znamienna, że współcześnie coraz mocniej podkreśla się konieczność, zarówno
postępu materialnego i gospodarczego, jak i postępu duchowego. Trzeba jednak z góry
powiedzieć, że te dwa dążenia muszą iść w parze. Nie można zagwarantować postępu
materialnego i gospodarczego, jeśli nie uszanuje się praw człowieka do postępu duchowego.
Naprzód trzeba podjąć wielką pracę, aby uszanować wartości i prawa duchowe człowieka,
aby poprawić stosunek do niego i zrozumieć, że człowiek - to dziecię Boże! Wszyscy muszą
to zrozumieć, bez względu na to, czy uznają istnienie Boga, czy też nie. Chociażby nie
uznawali istnienia Boga, muszą odnosić się z wielkim szacunkiem do człowieka, do jego
zdrowych, rozumnych i szlachetnych aspiracji.
A więc, trzeba uznać prawa, o których mówił Episkopat w odczytanej przed chwilą Odezwie
Rady Głównej Episkopatu Polski. Odezwa ta, po bolesnych przeżyciach przedświątecznych,
czytana jest dzisiaj niemal we wszystkich kościołach całej Polski. Skierowana jest zarówno
do tych, którzy naszym krajem rządzą, jak i do tych, którzy współpracują z rządzącymi,
podejmują wiele trudów i wysiłków, aby przebudować ustrój gospodarczy i społeczny naszej
Ojczyzny. Jednak w wielkim wysiłku i trudzie, zmierzającym do poprawy warunków
materialnych, trzeba zawsze pamiętać o pierwszeństwie postępu duchowego, który wywiera
dodatni wpływ na postęp materialny.

„ Godzien jest robotnik zapłaty swojej" - Obowiązek zaspokojenia potrzeb własnego Narodu

Na czele żądań, stawianych od stu lat przez ludzi pracujących, wysuwa się jedno: „Godzien
jest robotnik zapłaty swojej". Tak powiedział Chrystus. Ukazane jest to w całej Ewangelii, w
pracy Józefa Rzemieślnika, a nade wszystko - w pracy Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, o
którym powiedziano, że nie zawahał się przyłożyć ręki do pracy, współdziałając z
Żywicielem Świętej Rodziny, Józefem i z Matką swoją, Maryją.
Jak przed wiekami, tak i dziś nadal aktualna jest obrona człowieka pracującego przed
wyzyskiem! Mówię to z pozycji Ewangelii. Nie głoszę tutaj mowy politycznej - jestem sługą
Ewangelii. A w Ewangelii zapisane jest, co powiedział Chrystus: Godzien jest robotnik

background image

zapłaty swojej,, (Łk 10, 7). Gdy człowiek rzetelnie pracuje, gdy wkłada cały swój wysiłek,
wszystkie zdolności, doświadczenia, najlepszą wolę, trud codzienny, aby poprawić byt
Narodu - ma pierwszeństwo w Ojczyźnie swojej do dóbr wytworzonych.
Dlatego obowiązkiem tych, którzy nami kierują, jest NAPRZÓD żywić dzieci Narodu, karmić
najpierw, którzy w Ojczyźnie pracują! Trzeba przede wszystkim myśleć o zaspokojeniu
potrzeb własnych obywateli. To jest pierwsze prawo i obowiązek! Nie możemy żywić całego
świata, gdy w domu niedostatek! Nie możemy uprawiać fantastycznego eksportu środków
pierwszej potrzeby, zwłaszcza środków spożywczych, gdy w Polsce są „ogonki" za chlebem i
mięsem! Naprzód musi być zaspokojone godziwe pragnienie ludzi, pracujących w Ojczyźnie.
Istnieje zasada, od dawna w chrześcijaństwie praktykowana: „Z tego co zbywa, dawać
jałmużnę". Ale nie można rozdawać jałmużny na wszystkie strony, gdy w domu dzieci cierpią
niedostatek; gdy ludzie ciężko pracujący, idą głodni do pracy; gdy ich żony, zamiast
opiekować się rodziną, muszą tracić godziny i wystawać w „ogonkach", aby zdobyć kawałek
chleba, mięsa czy odrobinę tłuszczu.
Proszę pamiętać, że gdy to mówię, nie jestem ekonomistą -chociaż uczyłem się ekonomii - i
nie jestem politykiem. Jestem głosicielem Ewangelii! Uczył mnie Chrystus: Głodnemu ułam
chleba; temu, który jest spragniony, podaj kubek wody; nagiego przyodziej. „Cokolwiek
uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście" (Mt 25, 37-40).
Doceniając wielki trud i wysiłek nad uprzemysłowieniem naszego kraju, musimy całą energię
włożyć w to, aby zadbać najpierw o dzieci własnego Narodu. Wiemy, że produkty naszej zie-
mi taniej się nabywa za granicą, niż w Kraju. Jest to jeden z dowodów błędnej polityki
gospodarczej. Nie chcę tych zjawisk oceniać, należy to do innych. Wiem jednak, że ludzie, do
których to należy, podejmują wielki wysiłek, aby to zrozumieć i - co możliwe - poprawić.

„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" - Obowiązek poszanowanie prawa do wypoczynku

Czytając gazety w ostatnich dniach, dostrzegłem, że jeszcze jedna sprawa wymaga w
Ojczyźnie odmiany i korektury. To obrona wypoczynku i czasu wolnego od pracy -
odpoczynku niedzielnego i świątecznego. Na ten temat prowadziłem kiedyś długą rozmowę z
kierownikami naszego życia państwowego i politycznego. Zwracałem uwagę na to, że
człowiek nie jest maszyną i nie może pracować nieustannie w napięciu, jakiego wymaga
dzisiaj coraz trudniejsza - pomimo zastosowania maszyn - praca. Jest ona zapewne lżejsza
fizycznie, ale za to bardziej wyczerpująca psychicznie. Dlatego człowiek pracujący sześć dni,
ma prawo do pełnej wolności dnia świętego. Jeżeli nawet nie interesuje go życie religijne, ma
obowiązek dać swojemu ciału i psychice jakieś odprężenie i odmianę.
Bronią tego przecież wszystkie kodeksy pracy. Znajdują się w nich ustawy i rozporządzenia o
odpoczynku niedzielnym, o urlopach pracowników, o sądach pracy, które karzą nawet za to,
że pracodawca zatrudnia pracownika bez należnego mu urlopu.
Przed wojną interesowałem się i byłem zapraszany na tzw. sądy pracy, które istniały jako
instytucje opieki społecznej. Byłem nieraz świadkiem wyroków, jakie zapadały na
pracodawców, korzystających z pracy ludzi, którzy powinni w tym czasie spędzać urlop. Nie
wolno ich było wyzyskiwać! Każdy człowiek powinien odpocząć, zadbać o swoje zdrowie i
siły.
I w tej dziedzinie więc nie zabrakło pewnych przeoczeń. Za duży jest nacisk na tzw. wyczyny
i „dobrowolne" zobowiązania. Jeszcze wczoraj czytałem na ten temat w gazetach. Pomimo
bolesnych doświadczeń, w dalszym ciągu istnieje wyrabianie norm i popędzania ludzi - jak
ongiś w systemie kapitalistycznym, gdzie akord i rekord kusiły zyskiem i zarobkiem. I dzisiaj,
niestety, jeszcze ta sprawa nie jest uporządkowana. Trzeba by przypomnieć ludziom, od
których to zależy, że człowiek nie może być ciągle popędzany normami, godzinami
nadliczbowymi, czy „dobrowolnymi" zobowiązaniami. To ludzi drażni i niepokoi. Pójdą do
pracy, ale w jakim stanie psychicznym? Czy taki człowiek może później pomyśleć o rodzinie,
o książce, gazecie, kulturze, o sprawach wyższego rzędu, a nawet o modlitwie, gdy jest

background image

wyżyłowany do ostatnich możliwości wysiłkiem pracy fizycznej?
Są to prawa moralne, z których człowiek nie może zrezygnować, a Kościół o nich nieustannie
przypominać. Jest przykazanie Boże: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". To przykazanie
jest dla wszystkich! I dla tych, co pracują nad książką, i dla tych, co pracują w fabrykach, w
stoczni, w kopalni, w porcie - gdziekolwiek. Boże przykazanie! Jest ono nie tylko po to, aby
człowiek oddał chwałę Bogu, ale i po to, aby odpoczął. Już w Starym Testamencie pisano, że
musi odpocząć nawet zwierzę domowe, wół, osioł. Cóż więc dopiero człowiek, istota
rozumna!
Dlatego też i ta sprawa musi być wzięta pod uwagę przez, ludzi kierujących naszym
Państwem. Gdy mają ambicję przyjść z pomocą warstwie robotniczej, przede wszystkim
muszą ją uwolnić od kieratu nieustannej pracy!
O tym wszyscy ludzie dobrej woli - ci, co nami kierują, i my wszyscy - mamy obowiązek
pamiętać i nad tym czuwać. To nie są tylko sprawy polityczne, społeczne, ekonomiczne. To
są sprawy moralne, sprawy godności osoby ludzkiej, sprawy biorące w opiekę dzieci Boże,
braci Chrystusa. To są sprawy również moralno-religijne.
Dopiero wtedy, gdy człowiek jest należycie wypoczęty i odżywiony, gdy nie jest krzywdząco
oceniana jego praca, można więcej wymagać i spodziewać się wydatniejszej, owocniejszej
pracy.
Wyprowadzamy wnioski z naszych rozważań. Nie chcemy tutaj na nikogo wydawać wyroku,
nikogo oskarżać. Wypowiadamy nadzieję, że może podjęta próba da zrozumienie, iż postęp
gospodarczy zależy od obrony i rozwoju wartości moralnych. Człowiek ma nie tylko
pracować, ale ma prawo do godnego życia i godności w pracy! Praca wolnych - nie
niewolników! - tworzy postęp.
Oby powstała w naszej Ojczyźnie - na co jest już najwyższy czas, bo jesteśmy u siebie, we
własnym Domu - społeczność obywateli pracujących, nie niewolników popędzanych
przymusem!
Jestem przekonany, iż budzi się zrozumienie w naszym życiu społeczno-politycznym i
nadzieja, że po bolesnych, krwawych doświadczeniach, których mogłoby nie być, których
można by zaoszczędzić naszemu Narodowi - pogłębiać się będzie zrozumienie znaczenia
praw Bożych, ducha Ewangelii, ducha społecznej miłości i sprawiedliwości Chrystusowej.
Może dopiero wtedy zapanuje w Ojczyźnie naszej upragniony, oczekiwany przez wszystkich
- pokój ludziom dobrej woli!

Błogosławię Was berłem Królowej Polski...

Oddajemy Nowy Rok życia i pracy Matce Chrystusa Pracownika i Zbawcy ludów. Rok, który
przed nami, jeszcze w chmurach i ciemnościach. Ale przez boleści i męki przebija się
nadzieja, którą czerpiemy z Ewangelii, z przedziwnej obecności wśród nas Matki
Chrystusowej i Błogosławieństwa, które nadesłał nam Ojciec Święty.
Dzisiaj rano do Gniezna przybył szczególny Gość - Przeor Jasnej Góry, którego przed sobą
widzicie. Zdjął z ołtarza Matki Bożej berło, które umieścił tam wdzięczny Naród polski i
przywiózł je tutaj. Przywiózł, aby przypomnieć Prymasowi Polski, że Polska jest Królestwem
Maryji! Jej zawierzyliśmy! Jej macierzyński wzór niech będzie przed oczyma wszystkich
dzieci Bożych, matek i ojców. Niech przykład pracującego Józefa, Opiekuna Świętej Rodziny
i pracującego na chleb Syna Bożego, o którym powiedziano w Ewangelii - „Syn
rzemieślnika", będzie dla nas pociechą i nadzieją, byśmy nie opuszczając rąk, podjęli nowy
trud i wysiłek w braterskiej, społecznej miłości, w służbie wzajemnej jedni drugim. Oby w
Nowym Roku Bożym życie nasze było bardziej chrześcijańskie, praca - bardziej owocna, a
współżycie - pełne miłości, pod opieką Matki Pięknej Miłości, która dała światu Zbawiciela.
On wyzwolił nas z niewoli i uczynił dziećmi Ojca Niebieskiego.
Przewielebny Ojcze Przeorze! Radując się z nawiedzenia, składam braterskie podziękowanie
za to, że w swej wielkiej delikatności, całą noc dążyłeś dzisiaj z Jasnej Góry, aby wczesnym

background image

rankiem w ręce Prymasa Polski złożyć berło Królowej Polski. Pragniesz, byśmy pamiętali, że
w Ojczyźnie naszej włada i zwycięża Matka Pięknej Miłości.
Tym berłem Najlepszej Matki, Służebnicy Pańskiej i Królowej Pokoju, pragnę Was tu
obecnych, Prymasowskie Miasto Gniezno i całą Ojczyznę, pobłogosławić: „Imię Ojca i Syna
i Ducha Świętego" Amen.

Poznań 1956 - Grudzień 1970..., s. 137 - 144.

* Dalej dokument zaopatrzony w dopisek: tekst autoryzowany.









































background image

1973 r., wrzesień 14, Warszawa. Deklaracja Episkopatu Polski w sprawie wychowania

katolickiej młodzieży w Polsce.

1. W związku z projektowaną reformą wychowania młodzieży biskupi polscy zabierali już
kilkakrotnie głos, zwracając się zarówno do najwyższych władz państwowych, jak też - w
listach pasterskich i przemówieniach - do ogółu społeczeństwa katolickiego w naszej
Ojczyźnie.
Niniejsza wypowiedź posiada charakter deklaracji, którą Episkopat Polski składa w sposób
publiczny, przesyłając ją do Sejmu jako wyraz stanowiska Kościoła katolickiego i katolickiej
opinii społecznej w kraju oraz podając ją do publicznej wiadomości. Wobec faktu, że
społeczeństwo katolickie stanowi ogromną większość naszego Narodu uważamy, że
wyrażone tą drogą przekonania opinii katolickiej nie mogą być pominięte przez najwyższy
organ władzy ustawodawczej w naszym państwie, gdy będzie miał podejmować decyzję o
charakterze ustawy w sprawie przyszłego wychowania młodzieży.
2. Uczestnicząc w dyskusji nad wychowaniem młodzieży w naszym kraju, doceniamy wagę
podjętych starań o przeprowadzenie reformy systemu oświaty w Polsce. W naszym społe-
czeństwie, rozwiniętym i szukającym dróg dalszego rozwoju, istnieje potrzeba tej reformy.
Dotyczy ona między innymi sprawy wyrównania poziomu wykształcenia, zwłaszcza dla
młodzieży pochodzącej ze wsi. Istnieje także potrzeba kształtowania światopoglądu
rozumnego, otwartego na wszystkie wartości ludzkiej kultury, również na bogactwo życia
religijnego. Szczególnie w Narodzie polskim, od tysiąca lat kształtowanym przez chrześci-
jańską wiarę i moralność, postulat oparcia wychowania na zaczerpniętych z historii
najcenniejszych elementach kulturalnego i społecznego życia Narodu oznacza potrzebę
odwołania się do zasad wychowania chrześcijańskiego. Zakładane ujednolicenie wychowania
nie może więc oznaczać zawężania go do propagowania jednego tylko światopoglądu i
jednego systemu wychowawczego, z jednoczesnym wykluczaniem, a nawet zwalczaniem
wartości religijnych, stanowiących kulturalne dziedzictwo Narodu.
Prawo państwa i szkoły do formowania postaw społecznych i obywatelskich musi uszanować
prawa rodziny do wychowania dzieci w moralnych i religijnych tradycjach Narodu oraz
prawa Kościoła do głoszenia Ewangelii Chrystusowej, przeznaczonej dla zbawienia
wszystkich, którzy wierzą.
3. Chcemy przypomnieć obiektywne wartości wychowania chrześcijańskiego, ich
niezastąpioną rolę w kształtowaniu człowieka i społeczeństwa. Wartości te mają zasięg
ogólnoludzki i ponadnarodowy. Przypomniał je w naszych czasach Sobór Watykański Drugi
głosząc naukę Kościoła Powszechnego. Nie usiłujemy tutaj zestawiać wszystkich zasad
chrześcijańskiego systemu wychowawczego, wskażemy tylko na niektóre - zdaniem naszym -
szczególnie aktualne.
U podstaw wszelkiego prawdziwie humanistycznego systemu wychowawczego musi znaleźć
się prawda o godności człowieka, każdej bez wyjątku osoby ludzkiej. W epoce, w której mają
miejsce przerażające fakty poniżania i dyskryminowania ludzi przez ludzi, obrona młodego
pokolenia przed demoralizacją oznacza przede wszystkim ukazanie wielkiej, nienaruszalnej
wartości, jaką jest każdy człowiek. Jeżeli dla ukazania tej prawdy dobiera się w wychowaniu
różne argumenty filozoficzne i socjologiczne, to trzeba stwierdzić, że w społeczności
wychowywanej po chrześcijańsku ta podstawowa prawda znajduje najgłębsze uzasadnienie w
twierdzeniu, iż człowiek jest stworzony na obraz Boży, odkupiony miłością Syna Bożego,
Jezusa Chrystusa, powołany do współdziałania z Bogiem w urządzaniu świata i do ucze-
stniczenia w życiu Boga na całą wieczność.
Sam proces wychowania jest najściślej związany z poczuciem sensu i celu życia ludzkiego.
Kiedy wychowujemy, musimy sobie i młodzieży jasno odpowiadać na pytanie: po co
człowiek żyje na świecie i do czego zdąża?

background image

Doskonalenie swojej osobowości, tworzenie dobra dla innych ludzi i dla przyszłych pokoleń,
to częściowe odpowiedzi na to pytanie - odpowiedzi, którym chrześcijaństwo nadaje sens
ostateczny, ukazując pełnię życia ludzkości zjednoczonej z Bogiem jako cel i wynik
sprawiedliwego życia człowieka.
Ukazując godność człowieka i określając cel jego życia i działania, system wychowawczy
powinien formułować z kolei jasne wymagania moralne, którym każdy człowiek musi
odpowiedzieć, jeżeli ma być po prostu dobrym człowiekiem. Wśród tych wymagań
moralnych, które powszechnie są uznawane i doceniane, na pierwszy plan wysuwa się zasada
czynienia dobra dla innych. Bez tej zasady nie można realizować życia prawdziwie ludzkiego
ani też porządku społecznego, w którym człowiek znajdowałby bezpieczne dla siebie miejsce.
W chrześcijaństwie zasada ta została sformułowana przez Chrystusa jako nowe przykazanie
miłości wzajemnej, na wzór tej miłości, jaką On okazał ludziom (zob. J 13,34). Bez takiej
miłości, której wzorem i ostatecznym odniesieniem jest Bóg miłujący człowieka, wszelkie
próby socjalizacji, czyli uspołecznienia, będą chybiały celu, jak to ukazują dotychczasowe
smutne doświadczenia wychowawcze u nas i w innych krajach.
Specjalne znaczenie w procesie wychowania ma ukształtowanie prawidłowego stosunku do
pracy, rozumianej jako działanie właściwe osobie ludzkiej, konieczne dla jego pełnego
rozwoju, tworzące nie tylko społeczny dobrobyt, ale i wpływające na umacnianie więzów
międzyludzkich, będące jednym z podstawowych czynników socjalizacji stosunków
społecznych.
Chrześcijaństwo, widząc w Synu Bożym wcielonym doskonały wzór człowieka pracującego,
pozwala najgłębiej wniknąć w sens każdej ludzkiej pracy, umiłować ją i wypełniać wedle
najlepszej woli. Wychowanie oparte na takim przekonaniu musi wykluczyć sytuacje, w
których człowiek byłby traktowany tylko jako narzędzie w organizacji pracy, a jego siły
fizyczne i duchowe byłyby używane i nadużywane pod kątem celów samej produkcji.
W systemie wychowania ogromne znaczenie ma życie we wspólnocie, które winno rozwijać
człowieka od najmłodszych lat i pomagać mu w osiąganiu pełni człowieczeństwa. Wśród
wszystkich ludzkich wspólnot najbardziej podstawową jest rodzina, wszędzie i zawsze
uważana za środowisko niezbędne do właściwego kształtowania ludzi dojrzałych,
przygotowanych do tych zadań, jakich domaga się wspólne dobro Narodu i ludzkości.
Wychowanie chrześcijańskie ukazuje doskonały wzór rodziny żyjącej w trwałej miłości,
odpowiedzialnej za dobro dziecka i uświęconej przez obecność w niej Boga, stanowi więc
niezastąpiony czynnik budowania ładu i dobra społecznego.
Wreszcie, w systemie wychowawczym konieczne jest ukazanie człowiekowi drogi
przezwyciężania swojej słabości i egoizmu w działaniu dla dobra Narodu i całej rodziny
ludzkiej. Chrześcijaństwo nie tylko wzywa do walki z wadami i nałogami - niektóre z nich,
jak na przykład pijaństwo, są plagą naszego społeczeństwa - ale uczy człowieka żyć w pełni
po ludzku, podejmować odpowiedzialność za własne czyny. Chrystus jest dla człowieka
źródłem siły w podejmowaniu najtrudniejszych zadań i uczy własnym przykładem, jak należy
przeżywać w sposób odważny i twórczy nawet cierpienie, które przecież stanowi niemałą czą-
stkę ludzkiego życia.
4. Z takim programem wychowawczym Kościół wchodził i nadal wchodzi w dzieje różnych
ludów i narodów w ciągu zmieniających się epok historii, gdy jedne ustroje gospodarcze,
społeczne czy polityczne ustępowały miejsca drugim. W Narodzie polskim wychowanie
chrześcijańskie związało się z dziejami naszej Ojczyzny i wywarło swój wpływ na wszystkie
dziedziny życia. Jeżeli przyszły kształt wychowania młodzieży polskiej i przyszły jego
program, o którym mają stanowić prawa państwowe, ma pozostać kształtem i programem po
prostu polskim, nie może oderwać się od tego, co tę polskość dotychczas stanowiło na
przestrzeni tysiąca lat, nie może przekreślać jej ani zniekształcać. Dzieło wychowania zawsze
i wszędzie polega na budowaniu w oparciu o doświadczenia ludzi i społeczeństw, nie zaś na

background image

niszczeniu tych doświadczeń.
A nasze polskie doświadczenia i osiągnięcia wychowawcze z przeszłości - i to te
najcenniejsze - są właśnie chrześcijańskie, jeśli nawet nie z imienia, to w każdym razie z
ducha. Chrześcijański system wychowawczy, oparty na Chrystusie i Ewangelii, zdawał wiele
razy egzamin w dziejach Narodu polskiego, i to w najtrudniejszych okresach dziejów, jak
czasy rozbiorów czy też ostatniej wojny i okupacji. Postać błogosławionego Maksymiliana
Kolbe może tutaj być wymownym symbolem. Z całej też przeszłości społeczeństwo
katolickie w Polsce wynosi przekonanie o słuszności chrześcijańskiego programu
wychowawczego i chce mu pozostać wierne.
Uważamy przy tym, że w ostatnim okresie naszych dziejów uniknęłoby się wielu strat i szkód
moralnych o charakterze społecznym, gdyby katolickim instytucjom wychowawczym było
pozostawione pełne prawo działania, zwłaszcza na najtrudniejszych odcinkach. Nieobliczalne
szkody moralne poniosło społeczeństwo polskie w tym okresie przez przymusowe odsunięcie
Kościoła od wychowania młodzieży, między innymi młodzieży trudnej, oraz przez
uniemożliwienie różnych akcji społecznych, na przykład na odcinku walki z alkoholizmem,
pomocy rodzinom itp. W sprawie tej nie zestawiamy pełnej listy strat, lecz wymieniamy tylko
niektóre z nich w formie przykładu.
Katolickie społeczeństwo polskie jest świadome tych strat i szkód moralnych, jakie ponosiło i
ponosi w wyniku narzucania ludziom wierzącym programu wychowania ateistycznego, pro-
gramu wrogiego religii i podważającego wartość norm moralnych, opartych na motywacji
religijnej.
5. Wobec przewidywanej reformy wychowania Episkopat Polski oraz całe społeczeństwo
katolickie przypomina, że reforma ta nie może dokonywać się w sprzeczności z
obowiązującymi w naszym państwie naczelnymi zasadami, które zabezpieczają wolność
sumienia i religii wszystkim obywatelom i potwierdzają prawo, jakie posiadają rodzice do
wychowania swych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Są one zawarte w Konstytucji
naszego państwa, w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka; mówią o nich międzynarodowe
konwencje - ratyfikowane przez Radę Państwa i ogłoszone w Dzienniku Ustaw jako prawo
obowiązujące w Polsce. Zasady te są wyrazem naturalnego prawa moralnego, którego
uszanowanie słusznie uważa się za warunek praworządności. Potwierdza je Boże prawo
objawione, któremu posłuszny jest Kościół - społeczność wierzących.
Wychowanie religijne dzieci jest nie do pomyślenia bez systematycznego nauczania prawd
religijnych. Wierzący rodzice i dzieci mają prawo do zapewnienia im tego nauczania.
Przeszkadzanie w realizacji tego prawa jest w świetle wspomnianych dokumentów
dyskryminacją. Ponadto Konstytucja, a zwłaszcza Kodeks Karny naszego państwa przewiduje
kary na wypadek przeszkadzania obywatelom w czynnościach religijnych, a taką czynnością
jest właśnie katechizacja, czyli systematyczne nauczanie religii.
Wobec znanych z doświadczenia faktów naruszania praw obowiązujących w naszym kraju,
przygotowywana ustawa w sprawie wychowania młodzieży powinna wyraźnie określić prawa
Kościoła i obywateli wierzących do religijnego wychowania dzieci i młodzieży.
Przemilczanie bowiem tej sprawy musi budzić zasadniczą nieufność w stosunku do ustawy.
Społeczeństwo katolickie domaga się, ażeby praktyka wychowania szkolnego nie
pozostawała w sprzeczności z podstawowymi postanowieniami naszego prawodawstwa.
Chodzi tu przede wszystkim o to:
a) ażeby państwo w nowym systemie wychowania nie monopolizowało prawa do
wychowania dzieci i młodzieży. Funkcja wychowawcza w zasadzie należy do rodziny, szkoła
zaś ma ją w tym wspierać;
b) ażeby dzieci nie były poddawane w szkole i w całym systemie wychowawczym (również
na koloniach wakacyjnych itp.) przymusowej ateizacji oraz odciągane od obowiązków
religijnych;

background image

c) ażeby program zajęć szkolnych, zwłaszcza w systemie tak zwanych szkół zbiorczych i
zajęć popołudniowych, nie przeszkadzał Kościołowi w organizowaniu katechizacji i
duszpasterstwa młodzieży;
d) ażeby państwo nie przypisywało sobie prawa do ingerowania w działalność katechetyczną i
duszpasterską Kościoła wśród dzieci i młodzieży.
Do tego władza państwowa, a w szczególności władze szkolne, są ściśle zobowiązane. I
dlatego też domagamy się, ażeby przygotowywana ustawa w sprawie wychowania tyle
przynajmniej zagwarantowała. Jest to minimum wymagań, jakie społeczeństwo katolickie
musi postawić. W świetle przytoczonych powyżej norm prawnych byłoby pożądane
utworzenie osobnych szkół, zabezpieczających odpowiednie wychowanie i wykształcenie
całej młodzieży katolickiej zgodnie z przekonaniami ich rodziców. Jeżeli poprzestajemy na
katechizacji kościelnej i zwyczajnym duszpasterstwie młodzieży, to mamy prawo oczekiwać,
ażeby przygotowywana ustawa w żadnej mierze tego nie utrudniała i nie ograniczała. Nie
może być stosowany taki system przetrzymywania młodzieży i dzieci w szkołach, by to
uniemożliwiało im uczestniczenie w kościelnej nauce religii.
Dopuszczanie do naruszenia praw ludzi wierzących - jako sprzeczne z obowiązującą
Konstytucją - wytworzyłoby u chrześcijan zrozumiałą wątpliwość co do zgodności przepisów
prawnych z Konstytucją i podrywałoby przekonanie o istnieniu praworządności w naszym
kraju.
6. Zajmując takie stanowisko w omawianej sprawie, Kościół w Polsce nawiązuje zarazem do
tradycji naszego Narodu, w którym zawsze była wysoko ceniona i szczerze przestrzegana
zasada poszanowania wolności duchowej człowieka, wolności sumienia i wyznania.
Równocześnie zaś stanowisko to odpowiada najbardziej żywotnym wymogom humanizmu i
prawdziwego postępu człowieka. Jeżeli natomiast przekonania i światopogląd są w
jakikolwiek sposób narzucane siłą, a dzieci uczące się w szkole znajdują się w naszej
rzeczywistości w sytuacji przymusowej, to taki system postępowania z istoty swojej jest
przeciwny prawdziwemu dobru człowieka i jego postępowi. Jest on także z samych swoich
założeń niewychowawczy, opiera się na zastraszaniu i prowadzi do łamania ludzkich
charakterów, a nie do ich urabiania.
Dlatego też składając niniejszą „Deklarację" wobec Narodu i państwa liczymy na to, że
będzie ona wzięta pod uwagę przez Sejm PRL Biskupi polscy składają tę „Deklarację" w
chwili, gdy wszystkie państwa europejskie, a także Stolica Apostolska, zajęte są poważnie
sprawą pokoju i bezpieczeństwa w naszej części świata. Przypominamy więc to, co Ojciec
święty Jan XXIII stwierdził w swej wiekopomnej encyklice Pacem in terris: warunkiem
pokoju jest rzetelne poszanowanie praw człowieka - a są to prawa do wolności i prawdy, do
sprawiedliwości i miłości. Trzeba, ażeby prawa te znalazły wyraz w naszym życiu
społecznym również poprzez system wychowania narodowego.
Jako synowie Narodu polskiego, a zarazem jako pasterze Kościoła na ziemi ojczystej,
„Deklarację" tę podpisujemy i przekazujemy do wiadomości wszystkich, do których jest
skierowana.

Warszawa, dnia 14 września 1973 r.

Listy pasterskie Episkopatu..., s.757 - 761.




background image

1974 r., styczeń 27, Warszawa. „Homo politicus" - kazanie świętokrzyskie prymasa

Stefana Wyszyńskiego na temat władzy politycznej.

Umiłowane Dzieci Boże, Dzieci moje!
Poprzednie konferencje poświęcone dziecięciu Boga Żywego - „homo Dei" i człowiekowi,
gospodarzowi ziemi - „oeconomicus", stanowią dla nas tło, które pomoże nam w konferencji
dzisiejszej dostrzec człowieka Bożego postawionego na ziemi pod władzą ludzi.
Pozwólcie na krótkie wprowadzenie biblijne. Odnowiciel Przymierza - Jezus Chrystus,
odnawia również radość stworzenia. Słyszeliśmy dzisiaj w pierwszym czytaniu liturgii Słowa,
jak po ciężkich przeżyciach naród izraelski powrócił do swojej ojczyzny. Odnaleziono
zaginioną księgę Prawa Mojżeszowego. Prawdopodobnie zapomniano o dawnym prawie
wśród udręk tułaczki niewoli babilońskiej. Pisarz Ezdrasz ogłasza więc to prawo ludowi,
który pełen radości woła: „Amen, Amen" (Ne 8,6).
W czytaniu drugim ukazano, jak doniosłe znaczenie jednoczące ma to prawo. Społeczność
ludzka składa się z różnych członków, stanowi jeden ściśle zespolony organizm. Tak jak
różne są członki ciała ludzkiego, obdarzone różnymi właściwościami, jednak wszystkie są
potrzebne dla normalnego działania organizmu, tak jest w każdej społeczności, a także w
organizmie nadprzyrodzonym, jakim jest Kościół (1 Kor 12,12-17).
Trzecie czytanie ewangeliczne przypomina nam zadania Odnowiciela prawa Bożego wśród
ludu - Jezusa Chrystusa. Zaczął On odnowę ładu prawnego i społecznego w duchu służby od
tego, że przyjął postać Sługi i narodził się ze Służebnicy Pańskiej. Powiedział: „Syn
Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz by służyć i życie swoje oddać na okup za
wielu" (Mk 10,45). „Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym.
A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich" (Mk
10, 43-44). Przykładem swoim w Wieczerniku, podczas umywania nóg apostolskich, pouczał:
„Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem" (J 13,15).
Kościół nazwał swoich kapłanów ministrami - „ministri sacri". Władza świecka przyjęła tę
nazwę dla swoich ministrów, chociaż nie zawsze przyjęła ducha, którym muszą się rządzić
ministri sacri". Jednakże łacińskie słowo „minister" znaczy po polsku „sługa". Bardziej jest
tutaj uwydatniona postawa i zadanie służebnicze, aniżeli władza.

MISTERIUM WŁADZY

Władza nad człowiekiem - dzieckiem Bożym, stanowi swego rodzaju misterium. Od dawna
czytamy w różnych dokumentach i słyszymy w nauce Kościoła, że władza jako taka - jako
pewna właściwość zniewalająca do posłuszeństwa i ładu - pochodzi od Boga. Jest to również
przypomniane w encyklice Jana XXIII „Pacem in terris" w części drugiej, gdzie omawiane są
stosunki między obywatelami a władzą społeczności politycznych.
Papież pisze tak: „Społeczność ludzka nie może być dobrze zorganizowana ani wytwarzać
odpowiedniej ilości dóbr, jeśli jest pozbawiona ludzi sprawujących prawowitą władzę, którzy
stoją na straży praw i w miarę potrzeby nie szczędzą swej pracy i starań dla dobra wszystkich.
Cała ich władza pochodzi od Boga, jak uczy święty Paweł w następujących słowach: „Nie ma
bowiem władzy, jak tylko od Boga" (Rz 13,1-5).
Kościół to często przypomina. Jednocześnie encyklika - słowami świętego Jana Chryzostoma
- wyjaśnia, co to znaczy władza od Boga: „Cóż mówisz? Czy każdy władca jest przez Boga
ustanowiony? Nie twierdzę tego - mówi - nie chodzi mi bowiem teraz o poszczególnych
władców, ale o samą władzę. Twierdzę więc, iż to mądrość Boga sprawia, że istnieją władze,
że jedni rządzą, a inni są im podlegli i że żadne sprawy nie zależą od przypadku ani nie są
prowadzone lekkomyślnie". Ponieważ bowiem Bóg stworzył ludzi jako istoty z natury swej
społeczne, a żadna społeczność „nie może istnieć, jeśli w niej ktoś jeden nie posiada władzy
zwierzchniej i nie nakłania skutecznie jednostek do działania na rzecz wspólnego celu,
dlatego polityczna społeczność ludzka musi mieć władzę, która sprawuje w niej rządy.

background image

Dlatego władza ta, podobnie jak i społeczność, z natury swej pochodzi od samego Boga-
Stwórcy" (p. 46). Mówi to święty Jan Chryzostom, piszący w IV wieku. Słowa jego przytacza
w swej encyklice papież Jan XXIII.
Wydaje się więc, Najmilsze Dzieci Boże, że władza jako taka jest instytucją wynikającą z
woli przemądrego Stwórcy, który ustala ład w świecie i przez społeczne usposobienie osoby
ludzkiej skłania ludzi do współdziałania, do kierowania i podporządkowania się
kierownictwu.
Encyklika przypomina nam równocześnie, że władza też podlega władzy. Władza
sprawowana nie jest najwyższą mocą i najwyższą siłą. „Nie należy jednak sądzić - mówi
Papież - że nie podlega ona żadnej innej władzy. Przeciwnie, ponieważ wywodzi się z
uprawnienia do wydawania rozkazów zgodnych z prawym rozumem, trzeba niewątpliwie
przyjąć, że czerpie ona moc zobowiązywania z zasad moralności, których źródłem i celem
jest Bóg" (p. 47).
A więc to, co z ustanowienia Stwórcy pochodzi - władza jako moc zwierzchnia i
rozkazodawcza, porządkująca życie i współżycie obywateli - nie jest Bogiem i nie jest
najwyższą siłą. l ona jest ograniczona, pochodząc w swej istocie od Boga. Mówimy „władza",
a nie „ludzie sprawujący władzę". Władza ma zakres ograniczony, bo istnieje odwołanie się
od niej.
Sprawowanie władzy - jak wyjaśnia Papież w swej encyklice -wymaga odwoływania się do
sumienia ludzkiego (p. 48). „Prawdziwe dobro wspólne polega przede wszystkim na
poszanowaniu praw i obowiązków ludzkiej osoby. Wobec tego głównym zadaniem
sprawujących władzę w państwie jest dbać z jednej strony o uznawanie tych praw, ich
poszanowanie, uzgadnianie, ochronę i stały ich wzrost, z drugiej zaś strony o to, aby każdy
mógł łatwiej wypełniać swoje obowiązki. Albowiem „podstawowym zadaniem wszelkiej
władzy publicznej jest strzec nienaruszalnych praw człowieka i dbać o to, aby każdy mógł z
większą łatwością wypełniać swe obowiązki" (p. 60).
Jak słyszeliśmy w pierwszej konferencji - człowiek Boży jest stworzony na obraz i
podobieństwo Boga i z Niego czerpie przyrodzone właściwości, które są jego prawem.
Korzystanie z tych praw zawsze łączy się z wypełnianiem odpowiednich obowiązków. Stąd
władza jako taka, jako siła sprawcza ładu i porządku podlega z kolei władzy Stwórcy i ładowi
przyrodzonemu, który Bóg ustanowił.
Władca musi się odwoływać do sumienia - mówi Papież -a nie do siły (por. p. 48). Wynika z
tego ograniczenie siły porządkującej świat przez prawo naturalne osoby ludzkiej i przez to, że
władza jest ustanowiona nie tylko dla dobra jednostki lub jakiejś frakcji czy partii, lecz dla
dobra powszechnego - dla wspólnego dobra ogółu obywateli. Stare prawo rzymskie określa to
pojęciem „bonum commune totius universi", a polska tradycja polityczna mówiła o „dobru
Rzeczypospolitej". A więc nie o dobru takiej czy innej grupy, tylko o dobru wszystkich ludzi,
nad którymi władza ma czuwać, aby wypełniając obowiązki, mieli również zagwarantowane i
swoje prawa. Stąd do władzy publicznej należy czuwanie nad tym, aby jedni obywatele nie
ograniczali praw innych.
Można by, Najmilsi, z encykliki, którą trzymam w ręku, przytoczyć długie urywki
wyjaśniające bliżej to, co powiedziałem; jednakże wolę odesłać Was raczej do tekstu. Trzeba
go sobie spokojnie rozważyć, aby zrozumieć, że władza czerpie moc zobowiązującą z zasad
moralności, których źródłem i celem jest Bóg. A więc nie tak, jak mówiono w starym prawie
rzymskim: „quod principi placuit, logis habet vigorem" - „to co podoba się zwierzchnikowi,
ma moc prawną" - tylko to, co jest zgodne z ładem i porządkiem moralnym - z rozumnym
charakterem osoby ludzkiej i z jej uprawnieniami. Nie są one nadane przez żadną władzę
ziemską, lecz pochodzą z prawa przyrodzonego. Z kolei prawo przyrodzone, czyli
wszczepione w osobę ludzką, pochodzi od Stwórcy.

background image

WŁADZA NIE MOŻE BYĆ UŻYWANA PRZECIWKO TWÓRCY WŁADZY

Jeżeli ludzie sprawujący władzę lubią słuchać o tym, że wszelka władza pochodzi od Boga, to
powinni też wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. A więc - jeżeli władza pochodzi od
Boga, to władzy nie można używać przeciwko Bogu, gdyż podcinać się będzie gałąź, na
której się siedzi, naruszając fundament, na którym opiera się społeczność. W rzeczywistości
tak bywa, że ilekroć władza jest sprawowana przeciwko Bogu, traci ona podstawę i tytuł do
rozkazywania obywatelom i do zobowiązywania ich. - Bo w imię czego mają oni być jej
posłuszni? Jeżeli władza jest pochodzenia Bożego, jeśli wynika z natury życia społecznego, w
którym żyje człowiek, mający prawa nadane od Boga - to taka władza musi odwołać się do
sumienia, którym rządzi Bóg. Jeżeli natomiast władza nie będzie uznawała tej prawdy, to jej
moc nakazywania pochodzi od Stwórcy, który tak właśnie ukształtował osobę ludzką i
współżycie społeczne - to w takim razie nie ma motywu do nakazywania innym.
Wielokrotnie w swej encyklice Jan XXIII mówił, że „gdyby władza nakazywała coś, co jest
niezgodne z prawem przyrodzonym, z prawem Bożym, co jest niezgodne z posłannictwem,
charakterem i prawami osoby ludzkiej, to takie nakazy w sumieniu nie obowiązują" (por. p.
51). - „Trzeba bardziej słuchać Boga, niż ludzi" - mówili Apostołowie w sytuacjach trudnych,
gdy zakazywano im nauczać w imię Chrystusa (Dz 5,29).
Przyjąwszy, że istota władzy w swej mocy nakazywania i oczekiwania posłuszeństwa zależy
od Boga, trzeba też przyjąć, że musi być ona sprawowana po Bożemu, a przynajmniej nie
może być zwrócona przeciwko Temu, z którego się wywodzi - przeciwko Bogu. Nauka ta w
Kościele katolickim, w katolickiej etyce i polityce społecznej, oraz w prawie publicznym, ma
swoją ciągłość historyczną.
W takim razie anachronizmem będzie jakikolwiek ateizm państwowy, czy polityczny!
Anachronizmem również będzie montowanie aparatu ateizującego społeczeństwo, aby
usposabiał obywateli przeciwko Bogu, od którego wszelka władza w swej istocie pochodzi.
Doprowadza to do dziwnego zjawiska, jakie świat kulturalny przeżył już w okresie
Reformacji, gdy poszczególni władcy protestanccy, walcząc z Kościołem i zajmując majątki
kościelne, w imię swojej władzy zobowiązywali poddanych do przyjęcia protestantyzmu czy
kalwinizmu, głosząc zasadę „cuius regio eius religio" - do kogo należy władza, ten też
dyktuje religię.
Dzisiaj uważamy to za anachronizm. Według badań historycznych postęp społeczny w
zakresie prawa publicznego odżegnał się od tej tezy i uznał, że jest ona nie do przyjęcia.
Wiemy również z polskiej literatury politycznej, że na polecenie Jagiełły, już po bitwie
grunwaldzkiej, na Soborze Konstancjeńskim, polska racja stanu broniła się przeciwko
narzucaniu religii mieczem. Czynił to wybitny przedstawiciel polskiej myśli politycznej - Pa-
weł Włodkowic z Budzewa, którego pisma zostały niedawno krytycznie opracowane i
wydane w Anglii.
Jeżeli przyjmie się, że anachronizmem jest ateizm państwowy, polityczny, to również
anachronizmem będzie finansowanie ateizacji przez państwo. Anachronizmem będą
oświadczenia, jakie niekiedy słyszymy w urzędach: „Jestem człowiekiem niewierzącym".
Można to przyjąć jako smutną wiadomość, ale nie może to mieć żadnego wpływu na
urzędowanie, które musi być uszanowaniem podstawowych praw osoby obywatela.
Anachronizmem również będzie próba montowania wychowania ateistycznego - posłużenia
się ustawo-dawstwem państwowym dla wprowadzenia systemu monopolu wychowawczego i
wychowania młodzieży chrześcijańskiej w duchu ateistycznym. Będzie to także nadużycie
władzy. Odpowiedź na to jest jedna: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi".
Jeżeli stoimy na stanowisku, że władza jako taka w istocie swojej pochodzi od Boga i
potrzebna jest dla zachowania ładu społecznego, to rzecz oczywista, że taka władza nie może
być używana przeciwko Temu, który jest jej Mocodawcą, a więc przeciwko Bogu, od którego
pochodzi.

background image

Podobnie ma się rzecz z próbami laicyzacji społeczeństwa -to znaczy odczyszczania
wierzących obywateli z elementów religijnych, katolickich. Bo cóż znaczy „laicyzacja"? Jest
to prąd, który wyrósł na schyłku XVIII wieku i zapanował na przełomie wieku XIX. Dążył on
do tego, aby z pomocą władzy państwowej tworzyć laicką szkołę i moralność i zlaicyzować
wszystkie urządzenia państwowe, społeczne i polityczne. Są to terminy zawleczone z
literatury francuskiej. Mają one wprawdzie swoje anteriora w polityce starogreckiej, jak sam
wyraz wskazuje - „laicos", „laik", jednak wyrażenia „ecole laique", „morale laique", pocho-
dzą z okresu, gdy masoneria i liberalizm polityczno-ekonomiczny, nie licząc się z żadnymi
zasadami moralnymi, umacniał taką właśnie dążność głównie we Francji.
Jeżeli więc dzisiaj tyle się słyszy, czyta i pisze o państwie laickim i wychowaniu laickim, to
jest to odgrzewanie starych, zadawnionych postaw, które współczesnemu człowiekowi
absolutnie przez gardło przejść nie mogą. Są to pojęcia przestarzałe. Władza państwowa nie
ma takiego prawa, aby siłą - z pomocą urządzeń społecznych i publicznych - propagować tak
zwaną moralność laicką czy też obrzędowość laicką, zwłaszcza w społeczeństwie na wskroś
katolickim.

CZŁOWIEK WIERZĄCY WOBEC URZĘDNIKÓW NIEWIERZĄCYCH

Cóż wobec tego człowiek wierzący może uczynić wobec urzędników deklarujących swoją
niewiarę? Może ze smutkiem przyjąć do wiadomości fakt niewiary, ale musi stwierdzić, że w
urzędzie jest to deklaracja zbędna. W imię bowiem takiego oświadczenia urzędnik
państwowy nie może nic czynić przeciwko obywatelowi wierzącemu. Nie może też w imię
takiej deklaracji organizować przywilejów dla ludzi niewierzących.
Nieraz mówi się: „Niech katolicy dadzą spokój ludziom niewierzącym". My w tym kierunku
czynimy co możemy - świadczy o tym cały ruch ekumeniczny. Ale prosimy: Niech raczej
niewierzący dadzą święty spokój wierzącym. Idzie o to, aby swojej władzy nie nadużywali
dla propagowania własnej niewiary, a człowiek wierzący nie ucierpiał z tytułu swej wiary,
gdy stanie przed niewierzącym.
Postęp nie jest i nie może być przywilejem niewiary - jak nieraz się głosi. Nadużyto tego
wyrazu, określając wszystko co łączy się z niewiarą jako postępowe, natomiast wierność
Bogu Chrystusowi i Kościołowi - ma być przejawem uwstecznienia.
Przeżyliśmy już raz szaloną pychę niewierzących ignorantów którzy uważali, że mają
monopol na postęp i postępowość. Trzeba jasno powiedzieć, że niewiara nie daje patentu ani
kwalifikacji do mądrości i władzy. Oczekujemy więc, aby zaniechano wreszcie wszelkiej
formy dyskryminacji w imię niewiary wobec ludzi, których wiarę rozpoznano, aby nie
ośmieszano ludzi wierzących, nie zamykano im drogi do awansu społecznego, zawodowego i
politycznego. Byłoby to niezgodne z kierunkami rozwojowymi współczesnego życia - i to na
całym świecie.
Niestety, w Ojczyźnie naszej, do ostatniej niemal chwili nie brak oznak nadużywania władzy
przeciwko człowiekowi wierzącemu tylko z tego tytułu, że on pełniąc obowiązki zawodowe,
kulturalne czy społeczne, został gdzieś, kiedyś, przez kogoś rozpoznany jako wierzący i
praktykujący katolik. Rosną u nas akta świadczące o wielkiej liczbie ludzi zalęknionych,
zastraszonych, którzy mimo wszystko upominają się o swoje prawa, o to, aby mogli bez
przeszkód przyjąć sakrament małżeństwa, ochrzcić swoje dziecko, towarzyszyć mu przy l Ko-
munii świętej, brać udział w pogrzebach chrześcijańskich, podać Biskupowi kwiaty, gdy
przyjeżdża do parafii; aby mogli w pełni uczestniczyć w życiu religijnym - jeśli im to dyktuje
sumienie i nakazy religii. Pragnęlibyśmy, aby z tego powodu nikt w Ojczyźnie naszej nie
cierpiał.
Osiągnięciem pozytywnym byłoby utrzymanie równości praw i awansu społecznego czy
zawodowego, uszanowanie wszystkich ludzi jednakowo. Wierzący, wdzięczni Bogu za dar
wiary, prędzej wtedy uchronią się wobec tych, którzy uważają się za niewierzących, od
wyniosłości, od jakichkolwiek wyrażeń i zwrotów, którymi mogliby pomniejszyć w swojej

background image

opinii ludzi wyznających swoją niewiarę.
Stojąc na stanowisku uszanowania ludzkiego sumienia, choćby błędnego, obywatele wierzący
mają prawo oczekiwać dla siebie poszanowania ich przekonań, ich wiary i Kościoła, którego
dziesięciowiekowe zasługi w Ojczyźnie są faktycznie i historycznie - bezsporne. Mają prawo
do spokojnego życia religijnego w Ojczyźnie na wszystkich stopniach, w rodzinie, w
społeczności zawodowej, kulturalnej i politycznej.

WŁADZA - SŁUŻBĄ

Najmilsi! Na wstępie dzisiejszej konferencji ukazaliśmy Chrystusa, który uklęknąwszy przy
nogach Apostoła umywa je, choć Piotr się broni. Wytłumaczył mu Chrystus: „Tego, co Ja
czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz wiedział..." - „Jeżeli więc Ja, Pan i
Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi" (J 13, 7,
14). Pan Jezus chciał przez to pouczyć, że gdy Piotr Apostoł stanie kiedyś na czele Kościoła
Powszechnego jako zastępca Chrystusa na ziemi, ma być „servus servorum Dei" - „sługą sług
Bożych".
Tak pojmowana władza oznacza miłość, a nie postrach. Dlatego też pozyskiwanie obywatela
do posłuszeństwa winno się odbywać przez apelowanie do jego sumienia, a nie do władzy
karania. Każda forma kary staje się niepopularna, a często zbędna. Właściwie dziś trzeba
myśleć o takim klimacie społecznym, który byłby wolny od strachu przed karą. Klimat
zastraszania powinien wreszcie zniknąć, aby władza państwowa zyskiwała sobie miłość
obywateli przez poszanowanie ich praw. Im bardziej uszanowane będą podstawowe prawa
obywateli, a szczególnie prawo do wolności osoby ludzkiej, prawo do prawdy, miłości i
sprawiedliwości, prawo do równego startu społecznego, zawodowego czy kulturalnego,
prawo do wolności wierzenie i wyznania - tym bardziej okaże się zbędny klimat zastraszania i
tym szybciej można będzie ograniczyć fantastycznie rozbudowany aparat bezpieczeństwa,
który dla wielu obywateli jest prawdziwym niebezpieczeństwem.
Pragniemy, aby cała atmosfera społeczna - nawet w sądownictwie, wśród prokuratorów
Rzeczpospolitej, wśród tych, do których należy wymierzyć słuszną karę dla zapewnienia ładu
społecznego - była wolna od terroru; aby kary były proporcjonalne do win i przekroczeń, aby
nie stosowano najwyższego wymiaru kar, zwłaszcza za praktyki religijne. Pragniemy, aby
władza państwowa zdobywała sobie miłość w społeczeństwie nie przez postrach i kary, ale
przez poszanowanie praw obywateli i aby pamiętała, że władać to znaczy służyć.
Tego uczy Chrystus, Nauczyciel nasz i Sługa. Przyjąwszy postać sługi, na przykładzie
swojego życia pokazał, że władza, chociaż sama w sobie stanowi misterium, jest jednakże
zawsze służbą.

PODSTAWOWE ELEMENTY NORMALIZACJI

Dziś, gdy tyle mówi się o normalizacji stosunków między Kościołem i Państwem, pragniemy
to w szczególny sposób podkreślić. W ubiegłym tygodniu Episkopat Polski przez trzy dni ob-
radował na swojej 140 Konferencji Plenarnej. Wśród różnych postulatów pragnął jeszcze raz
uściślić dokładnie i podać do wiadomości wiernych w specjalnym komunikacie, który będzie
niedługo czytany - jak właściwie należy pojmować normalizację. Jest to nie tylko zagadnienie
Kościół - Państwo, zagadnienie uznania szeregu uprawnień instytucjonalno-
administracyjnych Kościoła - jak to zostało uczynione na Ziemiach Zachodnich.
Postanowienia te budzą w nas wiele najlepszych nadziei na przyszłość. Inkorporowanie
diecezji północnych i zachodnich do metropolii polskich - gnieźnieńskiej, warszawskiej i
wrocławskiej wzmocniło organizm Kościoła polskiego, pogłębiło jego zwartość i
wprowadziło ład pracy.
Jest to jednak normalizacja natury administracyjnej, instytucjonalnej. A nam idzie o coś
więcej. Zwraca na to uwagę Episkopat w swoich rozmowach z władzami państwowymi.
Ostatnie posunięcia Rządu ogłoszone w „Monitorze" wskazują na to, że diecezje zachodnie
otrzymały postulowany zwrot świątyń i niektórych obiektów kościelnych, niezbędnych do

background image

normalnego obsłużenia wiernych. Ale Kościół wcale nie ma pretensji do wszystkich obiektów
kościelnych na tych ziemiach, a zwłaszcza do budynków gospodarczych, które zostały
przyjęte przez Państwo. Nie jest prawdą, jakobyśmy uważali za przeszkodę dla normalizacji
zwrot pozostałych obiektów kościelnych, które podlegają jeszcze administracji państwowej.
Nie o to nam idzie! Nasze doświadczenia i zrozumienia poszły znacznie dalej i głębiej.
Dlatego Episkopat Polski uważa, że chociaż dokonania te świadczą o dobrej woli, o
zrozumieniu sytuacji i pozycji Kościoła - jednakże najważniejszą rzeczą jest uznanie
obecności Kościoła w społeczeństwie polskimi uznanie właściwych mu zadań: prze-
powiadania Dobrej Nowiny wszelkiemu stworzeniu, dawania świadectwa prawdzie
Chrystusowej, uświęcania ludzi, umacniania ładu moralnego z pomocą wartości
nadprzyrodzonych i etyki chrześcijańskiej.
Dlatego też Biskupi polscy mówiąc o normalizacji, pragną uwydatnić właściwe jej elementy.
Należy do nich: podstawowa wolność obywatelska, wolność korzystania z praw, wolność
sumienia i religii - wolność dla środowiska kultury katolickiej. Chodzi nam o możność
tworzenia kultury katolickiej w naszej Ojczyźnie - nie tylko kultury materialnej, o której
świadczą bogate „Katalogi Zabytków" -ale kultury duchowej, moralnej, etycznej,
światopoglądowej; aby w społeczeństwie katolickim istniały właściwe luzy dla kultury
katolickiej.
Podstawowym elementem normalizacji jest także wolność wychowania obywateli, a więc
dzieci i młodzieży katolickiej w duchu moralności chrześcijańskiej i etyki katolickiej. Uwa-
żamy wreszcie za niezbędne stworzenie katolickiego środowiska społeczno-etycznego, aby
wyeliminować rozkładowe siły amoralne, działające na szkodę młodego pokolenia. Dopiero
wtedy, gdy te problemy będą rozważone, uznane i uszanowane, wówczas można będzie
mówić o zasadniczej, obiektywnej, konstruktywnej normalizacji, od której zależy pokój Boży
w Królestwie Chrystusowym.
Oto, Dzieci Boże, właściwe pojmowanie normalizacji. Dążymy do niej, bo chcemy Ojczyznę
naszą uchronić od niebezpieczeństw, które mogą jej zagrozić, jeśli społeczeństwo, przebu-
dowane politycznie, będzie się rządzić starym duchem niemoralności, jeśli utrzyma się u nas
tradycja marnowania grosza publicznego na uczty i biesiady, których tak dużo.
Marnotrawstwo czasu, sił i energii duchowych, marnotrawstwo materiałów i urządzeń
publicznych, środków wytwarzania i produkcji, często wypływa z nieładu spożycia, z nieładu
w dziedzinie sprawiedliwości społecznej i sprawiedliwej płacy. Jednym daje się zbyt niskie
środki do życia, a innym - nadmierne. Są one niekiedy używane na życie rozrzutne,
rozwiązłe, którego niestety nie brak i u nas; przejawy jego notujemy w tylu miejscach.
Oto w bardzo zwięzły sposób - bo jesteśmy ograniczeni czasem - ujęcie tematu: „człowiek
Boży pod władzą ludzi postawiony" oraz czego oczekuje on od tych, którzy sprawują nad nim
władzę.
W drugim czytaniu liturgicznym, zaczerpniętym z 1 Listu do Koryntian, usłyszeliśmy dzisiaj
bardzo trafne porównanie społeczeństwa do organizmu ludzkiego. Święty Paweł między
innymi pisze tak: „Wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko
powiedzieć ręce: «Nie jesteś mi potrzebna» albo głowa nogom: «Nie potrzebuję was». Raczej
nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te które uważamy za mało
godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem" (1 Kor 12, 20-23).
Jeżeli wczytamy się dokładnie w wykład świętego Pawła, zawarty w 12 i 13 rozdziale 1 Listu
do Koryntian, dostrzeżemy, że w oczach Apostoła społeczność jest jednością, która powstaje
z dobrze złożonej wielości. Podobnie jak organizm fizyczny człowieka składa się z różnych
członków, a żadnego z nich nie chcemy się pozbyć, bo każdy ma swoje przeznaczenie i swą
wartość dla normalnego funkcjonowania całości, tak też każda społeczność narodowa,
polityczna i kościelna powstaje z wielu członków. Aby zaś organizm narodowy i polityczny
rozwijał się normalnie, muszą być uszanowane różnorodne formy życia społecznego.

background image

Dlatego Biskupi polscy z bólem przyjęli próbę wciągnięcia całej młodzieży polskiej do jednej
monopolistycznej organizacji i dali wyraz swej postawie. Dążenia te bowiem zubożają i
zmniejszają możliwość wyrobienia społecznego młodzieży, zwłaszcza akademickiej. Będzie
to niewątpliwie szkodą dla kultury narodowej, a nawet dla kultury życia społecznego i
politycznego. Mądra organizacja społeczeństwa nie polega na tym, aby stosować wszędzie ten
sam wąski schemat, tylko na tym, aby stworzyć możliwości wolnej i swobodnej pracy
różnych warstw i grup społecznych, według ich rozumnych i zdrowych upodobań. Łączy się z
tym konieczność odważnej obrony wolności prawa koalicji, czyli zrzeszenia się dla swoich
celów, jak również prawa do wolności prasy, opinii publicznej, wydawnictw, dyskusji,
rozważań i badań naukowych. Oto elementy, które tworzą bogactwo życia kulturalnego,
społecznego, narodowego i politycznego.
Nie można upraszczać Narodu o tak bogatej przeszłości kulturalnej i sprowadzać go do rzędu
zacieśnionych, ubożuchnych w swych wymiarach instytucji społecznych. Właśnie na to zwra-
ca uwagę święty Paweł, tłumacząc, że chociaż noga jest tylko nogą, jednak w organizmie
ludzkim jest konieczna, aby głowa trzymała się prosto. Jest to tylko porównanie w
zestawieniu z życiem społecznym, a nawet z życiem Kościoła. Święty Paweł pisze to, aby
wyjaśnić, na czym polega kultura życia nadprzyrodzonego, aby ukazać olbrzymie bogactwo
właściwości duchowych, które reprezentuje Lud Boży, a które trzeba uszanować i
nierozważnie nie wolno ich niszczyć.
Kończę, Dzieci Boże, słowami, które Kościół święty czyta nam dzisiaj w liturgii Słowa. Jest
to wyjątek z Ewangelii według świętego Łukasza. Będzie więc mówił do Was Chrystus. To
co Warn powie, niech osłoni w posłannictwie waszego biskupa. Niech będzie to autorytet nie
tylko biskupa, lecz autorytet mówiącego do Was Chrystusa, który na pewno jest wśród nas,
bo sam zapewniał: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich"
(Mt 18,20). On jest tu, jak ongiś w synagodze, w której wypowiedział te słowa. A Chrystus
mówił tak:
„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł
dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych
odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł,
a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione" (Łk 4,18-20).
Niech oczy polskie utkwione będą... w Chrystusa.

Warszawa, Kościół Świętego Krzyża 27 I 1974 r.

Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski, Kazania Świętokrzyskie. Konferencje
wygłoszone w Kościele Świętego Krzyża w Warszawie
, Rzym 1974, s. 42 - 62 (także w:
S. Wyszyński, Nauczanie społeczne 1946-1981
. Warszawa 1990, s. 589 - 596).












background image

1976 r., styczeń 9, Warszawa. Memoriał Episkopatu Polski, prezentujący stanowisko

Kościoła wobec projektowanych zmian w Konstytucji PRL.

Szanowny Pan

Prof. Henryk Jabłoński

Przewodniczący Komisji Nadzwyczajnej

dla przygotowania projektu ustawy

o zmianie Konstytucji PRL

Przewodniczący Rady Państwa

w Warszawie

Powołanie przez Sejm PRL w dniu 19 grudnia 1975 r. Komisji Nadzwyczajnej dla
przygotowania projektu ustawy o zmianie Konstytucji PRL jest wydarzeniem wielkiej wagi.
Konstytucja jest bowiem ustawą zasadniczą, mającą przede wszystkim charakter normy
prawnej. Zamierza się dokonać niezbędnych zmian w Konstytucji, a więc nie idzie o zmianę
jednego czy drugiego artykułu, jak to miało miejsce ostatnio przy nowym podziale admini-
stracji Państwa. Obecnie sprawą zmiany Konstytucji żywiej jest zainteresowane całe
społeczeństwo, gdyż zapowiadane zmiany dotyczyć mają istotnych praw Narodu i wszystkich
jego warstw.
Komisja więc stanęła wobec niełatwego zadania. Będzie ona musiała przygotować taki
projekt zmian, jaki mógłby być przyjęty przez całe społeczeństwo, uwzględnić jego
oczekiwania jako całości a nie tylko interes jednego ugrupowania politycznego. Dobrze
pojęty interes Państwa każe się liczyć z wolą Narodu, społeczeństwa, zwłaszcza ludności
rolniczej i robotniczej, ich odczuciem i możliwą reakcją. Polska jako Ojczyzna wszystkich
obywateli jest jedna, niepodzielna, zakorzeniona w tysiącletnich swoich dziejach i kulturze.
Ta świadomość powinna przyświecać pracom Komisji Nadzwyczajnej.
Celem zmian w Konstytucji powinno być pobudzenie wszystkich obywateli do troski o
wspólną Ojczyznę, jej rozwój, bezpieczeństwo i znaczenie w świecie. Zmiany nie mogą
jedynie sankcjonować faktów, które nie zawsze dokonały się zgodnie z interesem i aprobatą
całego Narodu. Zmiany w Konstytucji powinny dobitniej ukazać równość wszystkich
obywateli, zabezpieczyć prawa, których przestrzegania domaga się godność człowieka i
współczesny międzynarodowy porządek.
Trudno dopatrzyć się takich kierunków w niektórych propozycjach zmian w Konstytucji w
dotąd opublikowanych dokumentach i wypowiedziach czynników politycznych. Przeciwnie,
ujawnione tendencje napawają troską i budzą niepokój szerokich warstw społeczeństwa.
Troskę tę i niepokój podziela Episkopat Polski, który nie dotykając spraw ustroju, sojuszów i
innych spraw politycznych, jest zmuszony wskazać na konkretne obawy.
Niepokojem napawa tendencja konstytucyjnego potwierdzenia przewodniej roli jednej partii
w Państwie Polskim. Jeśliby Komisja Nadzwyczajna nadała tej tendencji formę normy
prawnej, ujętej w jednym z artykułów Konstytucji, mogłoby to prowadzić do zagrożenia
pluralizmu społeczeństwa polskiego. Groziłoby tym, że Państwo zostanie poddane jednemu
systemowi światopoglądowemu niemożliwemu do przyjęcie np. przez wierzących, którzy
stanowią zdecydowaną większość obywateli; dawałoby podstawę do monopolizowania
wychowania przez ten system itd. Zniweczone zostałyby resztki demokracji i pomniejszone
zadania parlamentu i Rządu. Wszystko to mogłoby mieć daleko idące konsekwencje
społeczne i polityczne.
Równie niepokojąca jest tendencja zmierzająca do konstytucyjnego potwierdzenia
przynależności Polski do światowego systemu socjalistycznego oraz nienaruszalności
braterskiej więzi ze Związkiem Radzieckim. Niepokój nie wypływa z kwestionowania faktu
przynależności Polski do światowego systemu socjalistycznego czy też z nieprzyjaznych

background image

uczuć do jakiegokolwiek
narodu sąsiedzkiego, ale z tego, że może to prowadzić do ograniczenia suwerenności Polski i
ingerowania państw sąsiednich w jej wewnętrzne sprawy. Uwzględnienie tej tendencji w
odczuciu społeczeństwa godzić będzie w poczucie narodowe i godność naszego
społeczeństwa, które jest tak wrażliwe na problem pełnej suwerenności.
Nie oceniając polityki zagranicznej, należy dążyć do podkreślenia, że stosunki Polski, jako
państwa suwerennego, z innymi państwami są oparte na tych samych zasadach bez względu
na to czy są to państwa socjalistyczne, czy inne; są to zasady przyjęte na konferencji w
Helsinkach jako obowiązujące, a mianowicie: Suwerenna równość, poszanowanie praw
wynikających z suwerenności; Powstrzymywanie się od groźby użycia siły lub jej użycia;
Nienaruszalność granic; Integralność terytorialna państwa; Pokojowe załatwianie sporów;
Nieingerencja w sprawy wewnętrzne; Poszanowanie praw człowieka i podstawowych praw
wolności, włączając w to wolność myśli, sumienia, religii lub przekonań; Równouprawnienie
i prawo narodów do samostanowienia; Współpraca między państwami; Wykonywanie w
dobrej wierze zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego.
Żywo jesteśmy zainteresowani zapowiedzią zmian tych artykułów Konstytucji, które dotyczą
praw i obowiązków obywateli. Istnieje jednak obawa, że przy określaniu praw i obowiązków
obywateli zaciąży jedna koncepcja ideologiczna. Dlatego należałoby wziąć pod uwagę w tym
zakresie co najmniej postanowienie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i
Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka. Obydwa te dokumenty zostały potwierdzone w
Wielkiej Karcie Pokoju z Helsinek.
Wyraziwszy swe zaniepokojenie Episkopat Polski przedkłada Komisji Nadzwyczajnej
postulaty do rozważenia i uwzględnienia przy redagowaniu projektu zmian w Konstytucji, by
nadać jej takie wymiary, w jakich wszyscy obywatele poczuliby się spokojni o swoje prawa,
których zagwarantowanie jest punktem wyjścia do wypełnienia obowiązków na nich
ciążących. Episkopat Polski ogranicza się do wymienienia tylko tych postulatów, które leżą u
podstaw każdego zdrowego ustroju zwłaszcza dziś, gdy świadomość obywatelskich praw
człowieka znaczcie wzrosła, a wartość i postępowość ustroju społeczno-politycznego zależy
od uznania prymatu osoby ludzkiej w społeczeństwie i swobody korzystania z tych praw.
Każdy ustrój, który nie brałby tego pod uwagę, byłby zapóźniony w swym rozwoju - a więc
wadliwy.
1. Państwo musi uszanować i zachować prawa Osoby - Człowieka-Obywatela.
Obowiązek ten pochodzi z mocy prawa przyrodzonego, jest zagwarantowany w podpisanych
umowach międzynarodowych i powinien być także zagwarantowany w postanowieniach
Konstytucji.
Państwo ma obowiązek czuwać nad tym, aby prawa te były chronione i zachowane na
wszystkich szczeblach administracji państwowej.
Państwo ma obowiązek stworzyć takie warunki społeczne i zawodowo-ekonomiczne, by
obywatel bez obaw mógł korzystać z tych praw - dla dobra obywatela, jak i społeczności
państwowej.
Pokój społeczny i normalny rozwój Państwa zależy od tego, czy obywatele chcą i mogą
korzystać ze swych niezbywalnych praw podstawowych. Stąd w interesie Państwa leży nie
tylko ochrona tych praw, ale stwarzanie takich warunków współżycia społecznego, by
obywatele bez obawy korzystali z tych praw.
Rozdział Konstytucji, mówiący o człowieku jako osobie i obywatelu, powinien być
wszechstronnie rozwinięty w oparciu o Powszechną Deklarację Praw Człowieka,
Międzynarodowe Pakty Praw Człowieka, Wielką Kartę Pokoju - Helsinki, a także zgodnie z
duchem encyklik „Pacem in terris" - Jan XXIII i „Populorum progresio" Pawła VI.

background image

2. Państwo ma obowiązek troszczyć się o poszanowanie praw Rodziny oraz o niesienie jej
pomocy w wypełnianiu przyrodzonych obowiązków.
Rodzina jest podstawową komórką społeczną, najmniejszą wprawdzie, ale i najtrwalszą, o
społeczno-biologicznej sile twórczej, która dostarcza Narodowi i Państwu obywateli. Bez tej
pomocy nie mogłoby istnieć.
Rodzina jest naturalnym sprzymierzeńcem Narodu i Państwa. Jest bowiem potrzebna dla
Narodu i dla Państwa. Żadne względy nie mogą usprawiedliwiać antynatalistycznej polityki
Państwa.
Państwo musi troszczyć się o poszanowanie praw Rodziny oraz o niesienie jej takiej pomocy,
by mogła wypełniać swe przyrodzone wychowawcze, społeczno-moralne, religijne i
narodowe obowiązki.
Stąd pozycja Rodziny w społeczności politycznej powinna być uprzywilejowana. Państwo
powinno uczynić wszystko, by Rodzina mogła korzystać w pełni, w granicach praw i
obowiązków, z dóbr społecznych i ekonomicznych wspólnoty narodowej.
Nawet gdyby Rodzina nie mogła wypełniać wszystkich swoich obowiązków wobec
wspólnoty politycznej - nie może być pozbawiona tego wszystkiego, co by gwarantowało jej
bytowanie.
Konstytucja więc powinna zagwarantować wszystkie przyrodzone prawa rodziny, stać w
obronie jej całości i stworzyć warunki do jej moralnego, biologicznego i społecznego
rozwoju. Rodzina jest bazą biologiczną Narodu. Rodzina powinna mieć prymat przed
zawodem i innymi grupami społecznymi czy politycznymi. Jej prawa muszą być brane pod
uwagę przy organizacji pracy i produkcji oraz przy rozdziale dóbr.
3. Podobnie jak Rodzina tak i Naród jest naturalnym sprzymierzeńcem Państwa - zwłaszcza w
narodowej wspólnocie Polski, która składa się ze zdecydowanej większości Polaków,
żyjących na ziemiach polskich.
Stąd dla normalnego rozwoju instytucji państwowej i pokoju społecznego Państwo ma
obowiązek otoczyć opieką prawną i pomocą Naród, jego kulturę, tradycję i zdrowe obyczaje.
Państwo ma obowiązek uszanować przeszłość i dzieje Narodu oraz czuwać nad normalnym
rozwojem jego społeczno-biologicznego bytu.
Naród - nawet w ramach wspólnot międzynarodowych - nie może tracić swych odrębności
narodowych i właściwości kulturalnych. Dobro Narodu wymaga, by jego dzieje były
otoczone szacunkiem, przedstawiane całościowo i obiektywnie. Państwo nie może
rezygnować z wychowania rodzinnego nawet w systemie życia międzynarodowego i
powiązań ogólnoludzkich. Każdy bowiem naród ma obowiązek przyczyniać się do rozwoju
kultury samodzielnie i w ten sposób ubogacać dorobek kulturalno-społeczny całej rodziny
ludzkiej (zob. Encyklika „Pacem in terris" Jana XXIII, Encyklika „Populorum progressio
Pawła VI).
Konstytucja więc powinna stwarzać korzystne warunki dla rozwoju Narodu zgodnie z jego
dziejami, kulturą i zasługami. Naród nie może być wchłonięty przez organizmy
ponadnarodowe czy ponadpaństwowe.
4. Należy uszanować prawo biskupów do wypowiadania się na tematy dotyczące spraw
wspólnej Ojczyzny, ponieważ duchowni i katolicy świeccy przez fakt przynależności do
Kościoła nie przestają być obywatelami i jako tacy są podmiotem wszystkich praw i
obowiązków obywatelskich; z tytułu przynależności do Kościoła ciążą na nich obowiązki
religijne; mają prawo do takich warunków bycia i pracy, które ułatwiałyby im spełnianie
zadań religijnych.
Wierzący obywatele mają z tytułu swej przynależności do Kościoła obowiązki i prawa
religijne, które wchodzą w zakres podstawowych praw osoby ludzkiej. Stąd Państwo musi
gwarantować wolność przekonań, wolność religijną i możność wykonywania obowiązków
religijnych obywateli jak również swobodę działalności Kościoła, do którego oni należą i w

background image

którym jedynie mają zabezpieczone wolności sumienia i wyznania.
Kościół, służący obywatelom zgodnie ze swoim powołaniem, musi mieć w PRL takie prawa,
by mógł wypełnić bez przeszkód swoje obowiązki wobec wiernych w granicach ich praw i
obowiązków obywatelskich i religijnych.
Złożony charakter osobowości ludzkiej wskazuje na szeroki zakres jej podstawowych praw i
obowiązków. Każdy człowiek cieszy się podstawowymi prawami osobowymi, pochodzącymi
z jego natury a nie z nadania tychże przez jakąkolwiek władzę.
To trzeba mieć na uwadze przy redagowaniu Konstytucji.
5. Kościół zrośnięty z Narodem przez wspólne dzieje, służbę i zasługi ma prawo do
odpowiedniego szacunku i poszanowania swej misji. Nie może więc być ani on, ani jego
członkowie przedmiotem dyskryminacji lub poniżania w prasie, radio, telewizji, teatrze itp.
Kościół, jako społeczność pochodzenia Bożego, spełniający swoje zbawcze posłannictwo -
prowadzenia ludzi do Boga - na ziemi ma swoje własne zadania, jakie wypełnia wobec wszy-
stkich swoich członków, którzy należą do niego.
Wobec tych wiernych Kościół ma własne obowiązki religijno-moralne oraz kultowe. Kościół
w wypełnianiu tych obowiązków nie może spotkać się ze stwarzanymi mu przeszkodami.
Tym obowiązkom odpowiadają prawa Kościoła do współpracy ze swoimi wiernymi.
Wierni należący do Kościoła posiadają również obowiązki i prawa religijne, wykonanie
których i korzystanie z nich nie może być ograniczone państwowym systemem prawno-
administracyjnym.
Wolność misji Kościoła oraz wolność sumienia, wyznania, kultu prywatnego i publicznego
obywateli jest warunkiem pokoju społecznego w życiu Narodu i Państwa.
Z tym łączą się postulaty wymienione w p. 4 i 8 niniejszego pisma.
6. Konstytucja musi gwarantować Państwu możność wypełniania swych obowiązków przez
odpowiednie instytucje: Sejm, Niezawisłe Sądownictwo, Urzędy, Związki Zawodowe i in. Im
bardziej uszanowane są własne prawa Osoby, Rodziny, Narodu oraz zawodu, tym obrona
Państwa jest skuteczniejsza.
W Państwie jako instytucji społeczno-politycznej powołanej do bytu przez Naród tkwią
immanentnie elementy naturalne, postulujące i wspierające ład życia i współżycia.
Dalsze prawa Państwa pochodzą z nadania mu przez Naród i społeczeństwo.
Państwo dla wypełniania swych obowiązków musi powołać do bytu odpowiedni Rząd,
którego prawa i obowiązki określa Konstytucja. Rząd musi być świadom swych obowiązków
wobec wszystkich warstw Narodu i wykonywać je bez przeszkód. Obowiązki Rządu i
kontrola nad nim nie mogą być przejęte przez organizacje polityczne, gdyż jego obowiązki są
podyktowane potrzebami wszystkich obywateli.
Warunkiem normalnego funkcjonowania Rządu musi być parlament powstały z wolnych,
pięcioprzymiotnikowych wyborów, który dopiero wtedy będzie stróżem wszystkich praw i
obowiązków obywateli, Rodziny, Narodu, Wspólnot zawodowych, kulturalnych, społecznych
i innych, które społeczeństwo tworzy dla normalnego rozwoju.
Należy więc wziąć w obronę autentyczne życie zawodowe, które w organizacji społeczno-
gospodarczej Państwa ma swoją doniosłą funkcję. Przy czym nie można tracić sprzed oczu
faktu, że wielka część ludności w Polsce to ludność rolnicza, której trud jest ogromny w
żywieniu Narodu. Pozycja tej potężnej warstwy musi być doceniana i praca uszanowana, by
istniała równowaga między wkładem pracy ludności zatrudnionej w przemyśle i na roli.
Opieką należy otoczyć indywidualnych rolników, udzielając im odpowiedniej pomocy.
Związki Zawodowe są następstwem naturalnego rozwoju życia społeczno-gospodarczego i
muszą cieszyć się niezależnością w granicach potrzeb danego zawodu i pobliskich mu dzia-
łów pracy ludzkiej.
Od istnienia wyżej wymienionych instytucji i normalnego ich działania w ramach
społeczności państwowej zależy pokój i pomyślność osoby ludzkiej, Rodziny, Narodu i

background image

samego Państwa. Im bardziej bowiem są zaspokojone prawa, tym bardziej jest nienaruszalny
byt i autorytet Państwa.
7. Prawa Narodu i Państwa do zachowania pełnej suwerenności w dziedzinie kultury
narodowej, wolności gospodarczej - i własnych celów - muszą być zagwarantowane w
Konstytucji.
Zarówno Naród, jak i Państwo muszą mieć zagwarantowane prawo pełnej suwerenności w
dziedzinie kultury narodowej i wolności gospodarczej tzw. decydowania o organizacji pracy,
wyborze kierunków gospodarowania i pełnych praw do owoców pracy, które mają zaspokajać
przede wszystkim potrzeby obywateli własnego Państwa i tworzyć majątek narodowy.
Suwerenność gospodarcza jest jednym z warunków suwerenności politycznej. Wymaga ona
jawności życia publicznego, jawności społeczno-gospodarczej, kontroli społecznej gospodarki
wewnętrznej i wymiany międzynarodowej.
Suwerenność w dziedzinie kultury narodowej wymaga pełnej swobody Narodu i Państwa do
decydowania o kierunkach rozwoju tej kultury, o posługiwaniu się własną historią, teatrem,
sztuką, wydawnictwami bez ingerencji cenzury politycznej. Nikt obecny nie może wywierać
nacisku na ograniczenie tej swobody.
Suwerenność Państwa, Kraju, Narodu jest wartością niezbywalną.
Podstawową zaś przesłanką poszanowania praw jednostki jest przestrzeganie praw narodów
do samostanowienia (zob. Karta ONZ).
8. Należy wziąć pod uwagę wnioski Episkopatu Polski sformułowane w memoriałach do
Rządu PRL i dotyczące podstawowych praw obywatelskich, a mianowicie:
Memoriał Konferencji Episkopatu Polski z 12 III 1975 r. N.839/75/P., gdzie wyliczone są
najbardziej doniosłe dokumenty Episkopatu, skierowane do Rządu PRL. Dają one obraz
postulatów Episkopatu i społeczeństwa katolickiego, które powinny być uwzględnione przy
nowelizacji Konstytucji PRL.
Wystarczy przypomnieć niektóre:
- memoriał Episkopatu Polski do Rządu PRL w sprawie zagrożeń biologicznych i moralnych
Narodu polskiego N.1929/70/P., z 18 VI 1970 r.;
- memoriał Episkopatu Polski do Rządu PRL o wolności religijnej jako podstawie
normalizacji stosunków między Państwem a Kościołem N.226/75/P., z 31 X 1973 r.;
- memoriał Episkopatu Polski do Rządu PRL w sprawach istotnych kultury chrześcijańskiej w
Polsce z 30 I 1974 r.;
- memoriał Episkopatu Polski o wychowaniu młodzieży dla Komitetu Ekspertów do
opracowania raportu o stanie oświaty w PRL z 23 III 1972 r.;
- uwagi do projektu ustawy w sprawie zapobiegania i zwalczania pasożytnictwa społecznego
z 15 V 1971 r.;
- Deklaracja w sprawie wychowania katolickiej młodzieży w Polsce z 14 IX 1973 r.;
- pismo do Rządu PRL w sprawie zgodnego z Konstytucją naszego Państwa zabezpieczenia
wolności sumienia i wyznania kształcącej się młodzieży przede wszystkim studentów -
N.226/74/Pz24M974 r.;
- uwagi Episkopatu Polski do projektu Kodeksu pracy -N.820/74/P., z 6 IV 1974 r.
Przedstawiając te postulaty, Episkopat Polski ma nadzieję, że Komisja Nadzwyczajna dla
przygotowania Projektu ustawy o zmianie Konstytucji PRL jak i Sejm rozważą i uwzględnią
nasze zastrzeżenia, wnioski i postulaty z takim zainteresowaniem, z jaką troską o przyszłość
naszej Ojczyzny i Narodu Polskiego je przedkładamy.
Wierzymy, że te elementarne postulaty zdrowego ustroju zostaną uwzględnione w
przygotowywanym przez Komisję nadzwyczajną Projekcie Ustawy Konstytucyjnej.
Episkopat Polski zastrzega sobie prawo do dodatkowej wypowiedzi po zapoznaniu się z
oficjalnym projektem zmian w Konstytucji.

background image

W imieniu Episkopatu Polski

Przewodniczący Konferencji Episkopatu + Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski

Sekretarz Konferencji Episkopatu Biskup Bronisław Dąbrowski

„Pismo Okólne" 1989, nr 51 - 52, s. 34 - 40 [także w: Kościół Katolicki o Konstytucji
(Wybrane dokumenty z lat 1947-1991)
. Wyboru dokonał i wstępem opatrzył
M.T.Staszewski, Warszawa 1991, s. 23 - 29; inna stylizacja (nieautoryzowane
tłumaczenie z języka włoskiego) w: „Kultura" Paryż 1976, nr 5, s. 70 - 75].









































background image

1976 r., styczeń 17, Warszawa. List prezesów Klubów Inteligencji Katolickiej i

redaktorów naczelnych wydawnictw katolickich w sprawie projektowanych zmian w

Konstytucji PRL.

Do

Przewodniczącego Komisji Nadzwyczajnej

dla przygotowania Projektu Ustawy o Zmianie Konstytucji

Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej

Prof. Dra Henryka Jabłońskiego

Przewodniczącego Rady Państwa PRL

Warszawa

Zapowiedź zmian w Konstytucji i powierzenie specjalnej Komisji Sejmowej opracowania
projektu zmian stawia obywateli w obliczu ważnego aktu w życiu państwa i narodu.
Obojętność wobec tej sprawy, traktująca ją jako akt, na który obywatele nie mają wpływu, nie
byłaby wyrazem zdrowych stosunków społecznych. Dlatego w poczuciu naszych praw i
obowiązków obywatelskich przedkładamy niniejsze uwagi do projektowanej zmiany
Konstytucji, w przekonaniu, że prawo do wyrażania takich opinii zostanie uszanowane.
1. Konstytucja jest najwyższym aktem prawnym, który ma utwierdzić suwerenność państwa,
oraz podmiotowość narodu w ustanowieniu praw i urządzeń społecznych.
Stanowiąc podstawę całego systemu prawnego jest ona również ważnym czynnikiem
moralnym życia narodowego, gdy ustanawia i zabezpiecza sprawiedliwe dla wszystkich
prawa, stwarza obywatelom warunki współstanowienia o losach państwa i narodu oraz gdy
strzegąc jego suwerenności stanowi podstawę do równoprawnego uczestnictwa państwa w
życiu międzynarodowym.
Stosunek do ustawy zasadniczej - w zależności od jej postanowień, charakteru i trybu
powstawania - kształtuje w konsekwencji pozytywnie lub negatywnie poczucie prawne i
kulturę polityczną społeczeństwa.
Z tych założeń wychodząc patrzymy na zapowiedź zmiany Konstytucji.
Podmiot życia publicznego - społeczeństwo polskie - składa się z ludzi różnych przekonań i
poglądów na świat. Stąd przeprowadzone w Konstytucji zmiany - o ile mają być afirmowane
w sumieniu obywateli respektować muszą ten charakter narodu i
społeczeństwa. Uszanować muszą jego chrześcijańską przeszłość i teraźniejszość,
respektować wartości oparte o jego tradycje i kulturę, oraz ugruntowane przez historię
poczucie obywatelskości. Z tych samych względów istotne jest, czy projektowane zmiany
wychodzić będą naprzeciw tym oczekiwaniom społecznym, które wielokrotnie były
przedmiotem oficjalnych zapowiedzi, zwłaszcza w różnych ważnych i krytycznych momen-
tach, że ewolucja wewnętrzna zmierzać będzie w kierunku stałego wzrostu różnorodnych i
autentycznych form życia społecznego, a przez to i w kierunku zwiększenia rzeczywistego i
świadomego współuczestnictwa w duchowym i materialnym rozwoju Polski.
Obowiązująca Konstytucja z 1952 roku jest ustawą zasadniczą, która mogłaby i powinna być
ulepszona. Idzie wszakże o zasięg i kierunek zmiany, o zgodność proponowanych zmian z
tymi zasadami i oczekiwaniami, i wreszcie o - zamknięty datą lutego br. - stosunkowo szybki
tryb ich opracowania, stwarzający niebezpieczeństwo pozostawienia na boku opinii
społecznej.
2. Sądzimy, że zmiany w ustawie zasadniczej nie powinny naruszać w jakiejkolwiek -
bezpośredniej czy pośredniej - formie zasady równości wszystkich obywateli.
W taki sposób odczuwamy projektowane wprowadzenie do Konstytucji zasady kierowniczej
roli PZPR. Nadanie bowiem temu istniejącemu faktowi politycznemu charakteru zasady kon-
stytucyjnej posiada wymowę różnicującą obywateli. Partia opiera się o zasady materializmu

background image

filozoficznego, propaguje je i walczy o nie, stąd też jej stanowisko nie może być
konstytucyjnie wiążące dla wszystkich obywateli, a przynależność do niej ze względu na
przesłanki ideowe obejmować może tylko część obywateli.
Istotną różnicę stanowi zarazem, czy partia spełniając kierowniczą rolę polityczną ma
obowiązek zabiegać o wyrażanie jej zaufania społecznego, precyzując każdorazowo, jak tę
rolę rozumie i zamierza realizować - czy też pełni ją z mocy samego aktu konstytucyjnego.
Projektowany przepis utwierdzając nadrzędność partii nad społeczeństwem - w tym
nadrzędność światopoglądowej polityki partii nad społeczeństwem w swej ogromnej
większości chrześcijańskim - budzi istotne zastrzeżenia i nie stwarza poczucia, iż przyjęty
kierunek rozwoju życia publicznego umacniać będzie tendencje demokratyczne.
3. Uznając w pełni wagę sojuszów określających pozycję międzynarodową naszego kraju
sądzimy, że nadrzędność norm konstytucyjnych nad wszelkimi - najważniejszymi nawet -
aktami polityki państwa wymaga, by sformułowania Konstytucji nie wykraczały poza
najbardziej generalne zasady prawne.
4. Podstawową częścią Konstytucji są prawa i obowiązki obywatelskie. Oczekujemy, że
wyliczone w Konstytucji prawa obywatelskie zostaną nie tylko utrzymane, lecz i rozwinięte.
Stanowisko nasze wypływa zarówno z motywów chrześcijańskich, jak i obywatelskich. Nie
oczekujemy żadnych specjalnych ułatwień czy przywilejów dla życia religijnego i ludzi
wierzących. Chodzi nam tylko o skuteczne zagwarantowanie warunków dla swobody rozwoju
życia religijnego i obecności chrześcijaństwa w kulturze polskiej, jak i o pełne
zagwarantowanie równoprawnego traktowania wszystkich obywateli.
Skuteczna realizacja praw wzmacnia realizację obowiązków na rzecz wspólnego dobra.
Podstawą rozwoju życia społecznego jest jego różnorodność. Wypowiadamy się za
różnorodnością oraz za rozwijaniem samorządności społecznej w różnych dziedzinach
naszego życia. Uważamy, że Konstytucja powinna ten kierunek rozwoju życia społecznego
potwierdzić.
Wreszcie istotnym problemem, który powinien być objęty zmianami w ustawie zasadniczej,
jest egzekucja praw utrwalonych w Konstytucji. Sądzimy, że potrzebny jest wyraźny krok na-
przód w instytucjonalnym uregulowaniu tego problemu i to na różnych płaszczyznach,
poczynając od zapewnienia - w sposób instytucjonalny zgodności wszelkich aktów prawnych
z Konstytucją, po zabezpieczeniu różnych dziedzin życia społecznego, kultury narodowej czy
indywidualnych uprawnień obywateli -przed arbitralnością decyzji różnych organów władzy.
Wypowiadamy się więc na rzecz ustanowienia w Konstytucji instytucjonalnych zabezpieczeń,
które wzmacniałyby system prawny, chroniły prawa obywatelskie i realizację
praworządności, i w funkcjonowaniu których odzwierciedlałaby się zasada kontroli
społecznej.

Warszawa, 17 stycznia 1976.

Bohdan Cywiński - redaktor naczelny miesięcznika „Znak".

Kazimierz Czapliński - przewodniczący Klubu Inteligencji Katolickiej we Wrocławiu;

Tadeusz Mazowiecki - redaktor naczelny miesięcznika „Więź";

Andrzej Święcicki - prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie;

Jerzy Turowicz - redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego";

Andrzej Tyc - prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Toruniu;

Jacek Woźniakowski - dyrektor Instytutu Wydawniczego „Znak".

Zgłaszamy pełne poparcie dla zajętego przez prezesów Klubów Inteligencji Katolickiej i
redaktorów naczelnych wydawnictw katolickich stanowiska w sprawie Konstytucji.

(-)Hanna Malewska (-)Antoni Gułubiew


„Kultura" Paryż 1976, nr 4, s. 107 - 109 (także w: „Aneks" 1976, nr 11, s. 16 - 18).

background image

1976 r., styczeń 25, Warszawa. Kazanie świętokrzyskie ks. kardynała Stefana

Wyszyńskiego, prymasa Polski, na temat relacji: naród - Kościół - państwo.

Umiłowane dzieci Boże, dzieci moje!
Z pomocą Bożą i dzięki Waszej cierpliwości możemy dzisiaj zakończyć trzeci cykl „kazań
świętokrzyskich". W dzisiejszej, ostatniej już konferencji, zgodnie z zapowiedzią wspólnie
rozważać będziemy stosunek: naród - Kościół - państwo. Przy czym stale będziemy mieli na
uwadze dokumenty Stolicy Świętej, jak również oczekiwania i zamówienia społeczne
naszego narodu -narodu od dziesięciu wieków chrześcijańskiego, przenikniętego duchem
Ewangelii i chrześcijańską filozofią życia, teologią zbawienia i jednoczenia rodziny ludzkiej.
Pozwólcie, najmilsi, że temat dzisiejszej konferencji ujmę w trzech punktach. W pierwszym
rozważymy stosunek: naród -Kościół - naród; w drugim: Kościół - państwo - Kościół; w trze-
cim punkcie - kilka aktualnych wniosków.

NARÓD - KOŚCIÓŁ - NARÓD

W punkcie pierwszym: naród - Kościół - naród, będziemy brali pod uwagę naszą
rzeczywistość ojczystą, w której żyją dzieci narodu, w której rozwija się życie rodzinne,
narodowe i polityczne. W tym układzie funkcjonuje Boża relacja: człowiek - rodzina - naród,
o czym mówiłem w pierwszej i drugiej konferencji.
Zapoznajmy się najpierw z rzeczywistością zastaną w Polsce w roku 996, a więc w czasach
tworzącego się i rozwijającego państwa Mieszka I. Możemy stwierdzić, iż w ówczesnej
rzeczywistości Istnieje człowiek ochrzczony albo też człowiek który powoli, stopniowo,
rozwojowo dochodzi do świadomości chrześcijańskiej. Wiemy, że nie przychodziło to łatwo.
Najnowsza Historia Kościoła w Polsce, wydana w ubiegłym roku przez Katolicki Uniwersytet
Lubelski, stwierdza, że chrześcijaństwo w Polsce rozwijało się powoli, ale systematycznie i w
sposób ciągły.
W ówczesnej rzeczywistości Mieszka i Chrobrego istnieje też rodzina, która rozwijając się
powoli, wydobywa się ze zwyczajów i obyczajów pogańskiej słowiańszczyzny, przenikając
wartości kultury słowiańskiej duchem Ewangelii.
Do tej rzeczywistości, która kształtuje się powoli w niezależne państwo polskie, w roku 996
przychodzi Kościół rzymskokatolicki. Na Stolicy Piotrowej zasiada wówczas Jan XIII. Do
niego zwraca się Mieszko, przyzywając pomocy Kościoła, aby moce Ewangelii Chrystusowej
umocniły poczynania twórcze pierwszego historycznego monarchy Polski - Mieczysława I.
Tak przedstawia się ówczesna rzeczywistość. Oczywiście, była ona bardziej jeszcze
zróżnicowana z uwagi na rozległe terytorium państwa Mieszka I, które było bodaj trzykroć
rozleglejsze niż Polska współczesna.
Co w Polsce na przestrzeni minionych wieków zawsze trwało i trwa jako zjawisko
nieprzemijające aż do dzisiaj? Zawsze trwała rodzina, zawsze też rozwijał się, krzepł i
wzbogacał we własną kulturę ojczystą - naród - wyłaniając coraz to nowe i bogatsze formy
życia społecznego, Pod tchnieniem Ewangelii Chrystusowej rodziła się nasza kultura
narodowa. Tak więc możemy powiedzieć, iż w układzie: rodzina - naród - Kościół nie było na
przestrzeni naszych dziejów żadnych większych przerw.
A co się zmieniło - z winy czy też bez winy? Nie będziemy w tej chwili zagłębiali się w
rozważania historyczne, chciałbym przypomnieć niektóre tylko zdarzenia. Wiemy wszyscy o
zmiennych losach państwa polskiego, Ciągle zmieniało się, rozszerzało lub malało terytorium,
na którym pierwszy nasz władca Mieszko, z pomocy Stolicy Apostolskiej, podsiewał ziarno
ewangeliczne. Kościół wezwany przez monarchię, przez głowę państwa polskiego pośpieszył
na nasze ziemie ze swoimi apostołami. Już za czasów Bolesława Chrobrego, pierwszego
koronowanego w Gnieźnie króla, Polska miała wielu wybitnych apostołów wiary
Chrystusowej, ludzi o głębokiej duchowości chrześcijańskiej. W zmiennych losach
społeczności politycznej, zwanej państwem, Kościół związał się przede wszystkim z rodziną i

background image

z narodem, Ale - jak wiemy z dziejów - chociaż sama struktura polityczna naszego państwa
często ulegała zmianom, to jednak zawsze w mniejszym lub większym stopniu i ona związana
była z pracą Kościoła i korzystała z jego duchowości.

CO KOŚCIÓŁ DAWAŁ NARODOWI?

Nie sposób najmilsi, wchodzić na teren tak rozległych badań i rozważań, jak to czynił w
swoich opracowaniach Brückner. Możemy jednak naszkicować pewne ramy pomocne dla
dalszych naszych rozważań w drugiej części dzisiejszej konferencji. A więc, co Kościół dał
od początku Narodowi? Dał stałość swej nauki ewangelicznej, bo głosił Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu - zarówno kmieciom, jak i możnowładcom. Chociaż ich stosunek do
zasad moralności chrześcijańskiej - niełatwej przecież i dla nas dzisiaj - był różny, jednakże
Kościół miał te same wartości duchowe, intelektualne, moralne i społeczne dla wszystkich
warstw ówczesnej ojczyzny. Ta stałość nauki ewangelicznej, której gwarancję dał Chrystus,
zapewniając: Niebo i ziemia przeminą ale słowa moje nie przeminą, (Mk 13,31), umacniała w
narodzie naszym pokój religijny.
Polska nie znała wojen i zamieszek na tle religijnym poprzez całe tysiąclecie. Nie możemy
bowiem najazdu Brzetysława, który nazywa się niekiedy w historii „reakcją pogańską",
zaliczyć do produktu polskiego - był to narzut. Nie możemy również tak zwanej
„pseudoreformacji" zaliczyć do owocowania polskiego ducha - to też był narzut. Nie możemy
później rusyfikacji i germanizacji, a raczej usiłowań narzucenia nam prawosławia czy
protestantyzmu uważać za wyraz naszego rozwoju kulturowego. To były wszystko rzeczy
naniesione, importowane.
Kościół bowiem, mając stałość nauki ewangelicznej, a więc mając pewność wiary i postawy
intelektualnej, niosąc pokój religijny, dawał też zasady moralne, dzięki którym spokojnie
mogło się rozwijać wychowanie narodu. Dokonywało się ono przede wszystkim w oparciu o
prawo miłości, albowiem ono jest podstawą całego życia chrześcijańskiego. Ta wielka
wartość ukierunkowania się przez miłość - ku Bogu, który nas pierwszy umiłował, a w Bogu
miłującym wszystkie swoje dzieci - ku całemu narodowi tworzył ład miłości, dzięki któremu
można przezwyciężać siebie i różne trudne sytuacje życiowe.
W prawie miłości znajduje swoje oparcie chrześcijańska zasada sprawiedliwości społecznej.
Jeśli człowiek jest świadom, że ma miłować bliźniego jak siebie samego, że na tym polega
wszystko, cały Zakon l Prorocy, to łatwiej jest ustalić zasady sprawiedliwości rozdzielczej,
wymiennej, społecznej czy jakiejkolwiek innej.
Prawo miłości, a w wykonaniu - sprawiedliwość społeczna -budzą nadzieję chrześcijańską.
Nadzieję tę ostatnio starał się ukazać jeden z pisarzy marksistowskich również i w
marksizmie, który zapowiada lepszą przyszłość. Chrześcijaństwo głosi ją w dalekiej
perspektywie, ale ten wymiar rzutuje już dziś na naszą postawę w drodze do Ojca
niebieskiego. Człowiek ożywiony nadzieją chrześcijańską, a więc człowiek w drodze do
Boga, nie potrąca bliźniego, nie wyrządza mu krzywdy, bo pokłada nadzieję w Panu, który
jest Miłością i Sprawiedliwością zarazem.
Nadzieja chrześcijańska może się weryfikować tylko w Ewangelii. Innego rozwiązania
oczekuje wspomniany pisarz, uważając iż wówczas dojdziemy do zgody, gdy nadzieja
chrześcijańska i nadzieja marksistowska zweryfikuje się w marksizmie. One się zweryfikują,
ale w Ewangelii Chrystusowej, reprezentującej prawdę Bożą o wszechwładnej miłości Boga,
który nas pierwszy umiłował, i płynącej z niej miłości ku braciom. Miłość, sprawiedliwość i
nadzieja stanowią bodźce moralne do rozwoju i postępu ludzkości, o czym mówiłem przed
tygodniem, opierając się na encyklice Pawła VI O rozwoju ludów i narodów.
Kościół przyniósł na teren ewangelizowanej Polski trwały ład hierarchiczny. Ogarnia on
początkowo terytorium Od Ziemi Lubuskiej po Grody Czerwieńskie, a od czasów misji
Ottona biskupa, byłego rektora szkoły katedralnej w Gnieźnie, sięga jeszcze dalej - od
Szczecina daleko poza Ruś czerwoną, aż po Kijów.

background image

Powoli Kościół wszczepia się w życie narodu. Pierwszymi apostołami na terenie Polski byli
ludzie obcy. Misja, która przybyła na wezwanie Dubrawy na Ostrów Lednicki pod Gnieznem,
składała się głównie z benedyktynów flamandzkich lub włoskich, żadną jednak miarą
niemieckich. Z upływem lat rosną szeregi i znaczenie duchowieństwa polskiego. Ład
hierarchiczny Kościoła - biskupi i kapłani - unaradawia się. Kościół wspierany przez siły
polityczne i przez ducha Ewangelii tworzy kulturę religijno-narodową. Tworzy więź
nadprzyrodzoną, katolicką, więź, która nie wyłącza nikogo od miłości.
Ład hierarchiczny przynosi z sobą na teren Polski ład prawny. Dowodem tego są dzieje
synodów diecezjalnych i synodów całej prowincji polskiej, której terytorium pokrywało się z
terenem metropolii gnieźnieńskiej. Obejmowała ona wówczas niemal całą Polskę, bo już
wtedy - podobni jak dziś - do metropolii tej należał Wrocław, Kołobrzeg, Kraków i Gniezno.
W tych wymiarach tworzył się ład prawny, szczególnie dzięki wspomnianym synodom. Na
przestrzeni czterech wieków, bo od roku 1210 do 1643, synody są zjawiskiem stałym.
Wystarczy, że wymienię kilka miejscowości, w których miały one miejsce: Wolborz, Kamień
Wielkopolski, Łęczyca, Sieradz. Gniezno, Uniejów, Kalisz, Piotrków Trybunalski, Łowicz,
Warszawa. Synody te dały nie tylko początek polskiemu prawodawstwu kościelnemu, ale
także i prawodawstwu państwowemu, W tych czasach bowiem kształtował się ład państwowy
pod przewodem wielu wybitnych ludzi Kościoła, między innymi Henryka Kietlicza, czy
Pełki, Jakuba Świnki, Mikołaja Trąby, Jana Łaskiego, Stanisława Karnkowskiego, Jana
Wężyka, czy Macieja Łubieńskiego. Arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz stał mężnie
przy Piastach w najtrudniejszych sytuacjach. A znany wszystkim przedstawiciel hierarchii
kościelnej Mikołaj Trąba był człowiekiem na wskroś ożywionym duchem kościelnym i
narodowym. Uchwały synodów tak bardzo zapadły w ład prawny ówczesnej Polski, że do
dziś dnia z wielkim zainteresowaniem historycy prawa kościelnego zajmują się zbiorami
synodalnymi i publikują je.
Oczywiście, ład prawny nie był wszystkim, ważniejszy był ład nadprzyrodzony. Kościół
bowiem jest społecznością o charakterze nadprzyrodzonym, złączoną przez obecność
Chrystusa. On jest tajemnicą Kościoła. On jest siłą jego trwania i niespożytości. On też będąc
nieustannie obecnym w Kościele może mówić strwożonym kapłanom, biskupom i wiernym:
Me lękajcie się, ja jestem! (Mk 6, 50) - Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą
(Mk 13, 31) - Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). I to
jest istotne.
Kościół Chrystusowy, wyposażony w takie pewniki, w takie moce nadprzyrodzone i
ewangeliczne, trwał i nigdy nie opuszczał narodu. Można prześledzić pod tym kątem dzieje
Kościoła w Polsce - jak to uczynił wybitny historyk Oskar Halecki - a znajdziemy wiele
dowodów, że Kościół nigdy Polski nie opuścił! Mogli biskupi być wywożeni z Polski, ale
dobrowolnie nie opuszczali jej. Nawet w okresie podziałów piastowskich czy później roz-
biorów i okupacji, Kościół pozostawał i płacił obficie krwią swoich synów, biskupów i
kapłanów aż do ostatniej chwili. Tak przecież było w czasie hitlerowskiej okupacji.
Kościół też dzięki temu, że jest głęboko zabazowany w kulturę religijną i narodową ojczyzny,
wspierał swoimi mocami nadprzyrodzonymi naszych rodaków na emigracji, opuszczających
kraj w ramach emigracji gospodarczej czy politycznej. Za nimi wędrowali kapłani. I dziś na
terenie całego globu pod naszym patronatem pracuje prawie tysiąc kapłanów polskich
rozrzuconych po wszystkich krajach, gdziekolwiek skupiają się Polacy, szukający chleba.
Zawsze to co istotne, co ważne, podnosi ducha narodu. To właśnie zadanie spełniają wyższe,
nadprzyrodzone dążenia, które Kościół ukazywał Polakom, skłaniając ich do właściwej oceny
życia, a przez to wpływając na moralność pracy i zobowiązań, na moralność społeczną czy
zawodową, na moralność życia i współżycia, przypominając wszystkim, że przemija postać
świata (I Kor 7,31).

background image

KOŚCIÓŁ - PAŃSTWO - KOŚCIÓŁ

Przejdźmy do drugiego punktu naszych rozważań: Kościół -państwo - Kościół. Na pewnych
etapach naszych rozległych dziejów Kościół żyjący w narodzie polskim tak był z nim związa-
ny, jak państwo było związane z narodem. Ale weźmy pod uwagę samą instytucję państwa,
państwo jako takie i stosunek: Kościół - państwo.
W ojczyźnie naszej stosunki między Kościołem a państwem układają się jeszcze
najkorzystniej i najspokojniej w porównaniu z innymi państwami w owych czasach. Były
kraje i narody, w których sytuacja ta była o wiele trudniejsza, bardziej skomplikowana i
bardziej konfliktowa. Kościół bowiem nie jest taki łatwy dla władzy państwowej.
Wiemy, że już Chrystus nie miał szczęścia do instytucji państwa, bo stanął przed
przedstawicielem najeźdźcy rzymskiego -Piłatem, wydany przez własnych współrodaków -
„Herodów". Podejrzewano Chrystusa o to, że chce tworzyć królestwo na tej ziemi, jakkolwiek
On mówił: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata,
słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd
(J 18,36). Jakże pięknie określa to jeden z hymnów z uroczystości Objawienia: Nie wyrywa
wartości doczesnych Ten, który daje wieczne. - Non eripit mortalia, qui regna dat caelestia.
Źle zrozumiał Chrystusa przedstawiciel imperium rzymskiego, gdy Bóg-Człowiek stał przed
nim na Litostrotos. I źle zrozumiał niepoważny władca Herod, który oczekiwał od Chrystusa
jedynie jakiegoś cudu czy dziwowiska.
Są to czasy dalekie, lecz bardzo wymowne. Stanowią one pewnego rodzaju schemat: z
Kościołem łatwo nie jest. Podobnie jak z gorzkim lekiem, który trzeba przyjąć. Cała natura
człowieka może się krzywić i bronić przed jego przyjęciem, ale tylko on pomaga. Z
Kościołem ławo się nie współżyje. Jednak można być pewnym i spokojnym, że Kościół
krzywdy nikomu nie wyrządzi.
Różne były dzieje Kościoła w państwie. Był okres prześladowań i katakumb, był okres
przewagi Kościoła nad państwem - w wiekach średnich czy też państwa nad Kościołem - w
czasach późniejszych. Różne były sytuacje. Jednak zawsze relacje te i układy zmieniały się, a
Kościół wychodził zwycięsko.
W czasach, gdy za bardzo niepokojono się o przewagę Kościoła nad państwem, powstawały
różne teorie jak na przykład: wolny Kościół w wolnym państwie, zostawmy Kościół w
spokoju. Jednakże już na przełomie XIX wieku dostrzeżono, że tak zwana absolutna wolność
Kościoła w państwie za bardzo Kościołowi pomaga w jego rozwoju. Dlatego też wymyślono
co innego, a mianowicie tak zwany rozdział Kościoła i państwa.
Ten slogan, powiedzmy program, jest w niektórych państwach jeszcze do dziś aktualny.
Można się pytać, czy jest możliwe całkowite oddzielenie Kościoła i państwa? Przecież jak w
wielu narodach, tak i w Polsce program taki dotyczy człowieka, który jest katolikiem,
Polakiem i obywatelem swojego państwa. A więc zasada ta rozbija się o jedność osoby. W tej
jedni osobowej musi być jakaś jednia sumienia i postępowania. Jeżeli człowiek ma być
normalnie wychowany, musi zachować jedność poglądów, musi być otwarty i w pracy
obywatelskiej i w życiu religijnym. Nie może być inny w czterech ścianach własnego domu, a
inny w pracy, na urzędzie, w fabryce czy w biurze. Jeżeli istniałaby taka rozbieżność, trzeba
by mówić o alienacji psychicznej człowieka, a więc o sytuacji najgorszej, jaka mogłaby być w
procesie wychowania obywatelskiego, zwłaszcza młodego pokolenia.
Gdy prześledzi się ogromną literaturę dotyczącą tego problemu, określanego dawniej mianem
- rozdziału Kościoła i państwa, a dzisiaj - oddzieleniem Kościoła od państwa, jakkolwiek
będziemy go nazywali, dostrzeżemy, że program ten właściwie nigdzie nie dał się
zrealizować w pełni. Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie istnieje konstytucyjne
rozdzielenie Kościoła i państwa, rzeczywistość codzienna jest inna. Dlaczego? Dlatego że
podział taki jest sztuczny, jest próbą dzielenia jedności organizmu społecznego. A wszystko,
co idzie po tej linii, stwarza różne amputacje i okaleczenia psychiczne, zarówno w dziedzinie

background image

życia osobistego, rodzinnego, jak i narodowego, a także politycznego.
Nawet w Polsce współczesnej, pomimo że państwo odrodzone chciało reprezentować nowy
program i stanęło na stanowisku oddzielenia Kościoła od państwa, nie zdołało tego rozdziału
przeprowadzić, bo rzeczywistość polska, głęboko zakorzeniona w tysiącletniej tradycji
narodu, okazała się inna. Dlatego też rozpoczęliśmy od rozmów z władzami państwowymi o
porozumieniu. Gdy w roku 1948 zostałem powołany na stolicę arcybiskupią gnieźnieńską i
warszawską, już w kilka miesięcy później w Warszawie rozpoczęły się rozmowy z władzami
państwowymi na temat zawarcia tak zwanego porozumienia. I chociaż w Konstytucji
postawiona była zasada określona mianem oddzielenia Kościoła i państwa, w praktyce
okazało się to absolutnie niemożliwe.
Dlatego i dziś, po trzydziestu latach doświadczeń, nasze władze państwowe rozmawiają z
Episkopatem polskim i ze Stolicą Świętą, szukając należytego ułożenia stosunków i dążąc do
tak zwanej normalizacji.
Co więcej, gdyby państwo stosowało konsekwentnie „oddzielenie od Kościoła", nie mogłoby
interesować się tym, czego Kościół uczy, co mówi i czyni. A wiemy z doświadczenia, że
nasze państwo żywo się tym interesuje. Owszem, były nawet różne próby całkowitego
podporządkowania duchowieństwa politycznej racji stanu. Nie udały się one, ale wzbogaciły
nasze doświadczenie - zwłaszcza gdy idzie o sprawę wychowania w seminariach
duchownych, których samodzielności i niezależności Episkopat bronił zdecydowanie. Kapłani
bowiem są ludźmi kształtującymi sumienia. Nie mogą więc być wychowani „politycznie".
Straciliby wówczas zaufanie u wiernych. To samo można by odnieść do sprawy udziału
państwa w wyznaczaniu biskupów na wakujące stolice. Kościół na zbyt daleko idącą
interwencję państwa musi powiedzieć: „nie" - dla zachowania niezależności duchowej,
niezależności sumienia przyszłych pasterzy, którym wierni mają ufać.
Państwo, zajmując się sprawami materialnymi, doczesnymi, ma - taka już jest sytuacja
życiowa - więcej okazji do konfliktu z obywatelem niż Kościół, który obiecuje mu królestwo
niebieskie. Dlatego też nie ma tak wielkich różnic między dążnościami wierzących a
hierarchią, jak to się zdarza na odcinku życia gospodarczego, zawodowego czy politycznego.
Nie udało się też i tak zwane tworzenie „wiary w niewiarę", a więc tworzenie ateizmu w
Polsce. Chociaż dążenia te przyniosły pewne szkody i narodowi, i Kościołowi, jednakże nie
dały się one przeprowadzić w takim wymiarze, jak były początkowo zaprogramowane.
Później, gdy odeszło się już od programu ateizacji na korzyść laicyzacji, zaczęto tworzyć tak
zwaną obrzędowość laicką, którą chciano zastąpić obrzędowość sakramentalną Kościoła
świętego. Wypadło to jednak raczej pogodnie, wesoło, groteskowo i nie wiem, czy
rzeczywiście przyniosło komuś jakiekolwiek „korzyści".

ZASADY ŻYCIA l WSPÓŁŻYCIA

Drodzy moi! W następnym punkcie przyjrzyjmy się zagadnieniu zasad życia i współżycia.
Zwróciliśmy uwagę na fakt, że w Polsce trwałą rzeczywistością jest rodzina, naród i Kościół,
społeczeństwo, kultura narodowa i religijna. Ktokolwiek wchodzi na teren, gdzie ta
rzeczywistość dominuje, jeżeli pragnie pokoju i ułatwienia sobie przeprowadzenia własnego
programu, nie może tej rzeczywistości niszczyć. Nie można zniszczyć ani rodziny, ani kultury
narodowej, ani Kościoła, ani życia religijnego ludności katolickiej, protestanckiej,
prawosławnej czy innych wyznań. Są to wartości i siły utrwalone, uregulowane, mające swoje
prawo do obywatelstwa w narodzie. Nie da się ich zniszczyć.
Jeżeli ktoś podjąłby się tego, utrudniłby sobie wypełnienie własnego zadania, realizację
własnego programu, na przykład w dziedzinie społeczno-gospodarczej. Wtedy program ten
szedłby jak z kamienia. Ludzie bowiem mieliby zbyt wiele zastrzeżeń z dziedziny obrony
kultury narodowej i religijnej, aby nie odnosić się z rezerwą do poczynań, chociażby
najsłuszniejszych. Wiele jest słusznych postulatów, na przykład w dziedzinie przebudowy
społecznej czy gospodarczej, nie oceniając takich lub innych form tej przebudowy, ale

background image

mówiąc o niej najbardziej generalnie. Stwierdzamy, że była i jest ona w Polsce konieczna. I
jeżeli będzie prowadzona zgodnie z zastaną rzeczywistością rodzinną, narodową, kulturalną i
religijną, wtedy na pewno konfliktów nie stworzy.
Rzeczywistość religijna to Kościół tysiąclecia ze swoimi własnymi zadaniami. Nie muszę o
tym mówić i więcej wyjaśniać, bo przemawiam do katolików, którzy wiedzą, co to jest
Kościół, jakimi żyje mocami, jaki jest jego wkład w życie narodu, jaką wartość stanowi dla
naszego życia osobistego, dla naszego zbawienia, uświęcenia, pokoju i jedności duchowej,
rodzinnej i narodowej.
Rzeczywistość państwowa natomiast to rodzina, społeczeństwo, naród, terytorium, władza,
suwerenność kulturalna i ekonomiczna.
Przypomniawszy te pojęcia możemy pytać: czego Kościół oczekuje od państwa? Czego
oczekuje od państwa naród, przyjąwszy rzeczywistość polityczną taką, jaka jest? Trudno
bowiem w nieskończoność toczyć boje, bo mogłoby to doprowadzić do anarchii, a anarchia
jest szkodliwa i dla życia rodzinnego, narodowego, religijnego i dla życia publiczno-
państwowego.
Minimum, które możemy wysunąć jako postulat w tej rzeczywistości jaka jest, zawiera się
naprzód w tym, aby państwo działało ad bonum commune totius universi - na dobro
społeczne, wspólne wszystkich obywateli Rzeczypospolitej. Aby tak mogło działać, musi się
liczyć z pluralizmem społeczeństwa: robotnicy, chłopi, inteligencja. A wiemy przecież, że
skład społeczny narodu i państwa jest jeszcze bardziej zróżnicowany. Aby działać na dobro
społeczne, na dobro wspólne wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, trzeba przede
wszystkim uznać ich własne prawa. Mówiliśmy o tym w pierwszej i w drugiej konferencji.
Trzeba się pogodzić z tym, że człowiek - jako osoba i jako członek narodu i Kościoła - ma
swoje prawa i związane z nimi obowiązki. Trzeba je uznać i starać się o koordynację tych
zróżnicowanych praw i obowiązków, aby z wielości stworzyć dobrze funkcjonującą jedność.
Pięknie określano to w dawnych czasach, co chcemy zachować nadal: Rzeczpospolita -
Respublica, a więc jakaś własność wspólna, wspólne dobro, którym wszyscy jesteśmy zain-
teresowani na płaszczyźnie najmniejszych nawet wymagań. Dlatego oczekujemy od
społeczności państwowej, że będzie służyła dobru powszechnemu całej zróżnicowanej
wspólnoty obywateli naszej ojczyzny.
Oczekujemy od państwa, aby umiejętnie koordynowało prawa i obowiązki wszystkich warstw
społecznych - czy to będą rolnicy, czy pracownicy rolni, robotnicy przemysłowi, technicy,
czy inteligencja. Wiemy, jak bardzo warstwy te są zróżnicowane na skutek rozwoju kultury i
nauki. Oczekujemy, aby państwo umiejętnie koordynowało te wartości, które są
reprezentowane przez różne kręgi społeczne naszego współczesnego życia. Umiejętność
koordynacji jest wielką, trudną sztuką polityczną, ale przynosi olbrzymie korzyści. To nie jest
niszczenie, lecz właściwe układanie stosunków społecznych; to nie jest ucinanie głowy
człowiekowi, lecz oświecanie go, zdobywanie i skierowywanie przez umiejętną, rozumną,
logiczną perswazję ku dobru powszechnemu.
Czego jeszcze oczekuje Kościół i naród od państwa? - Aby stało na straży praw obywateli,
rodziny, narodu, państwa. Jak powiedzieliśmy przed dwoma tygodniami, te prawa nie są
nadane, lecz są własne. Wiążą się z osobowością tak, że obywatel nigdy nie traci tych praw,
choćby nie mógł wypełnić obowiązków wobec ojczyzny.
Trochę nas zaniepokoiło w projekcie nowelizacji Konstytucji sformułowanie, które wskazuje
na ścisłą zależność praw obywatelskich od wypełnienia obowiązków wobec ojczyzny (art. 57
proj. Konstytucji PRL). A my wiemy, że pojmowanie obowiązków jest bardzo zróżnicowane.
Są ludzie najlepszej woli, którzy wszystkich obowiązków, trudnych niekiedy do określenia,
wypełnić nie mogą. A jednak przez to nie tracą podstawowych praw osoby ludzkiej.
Człowiek przez to, że staje się nieudolny do wypełnienia obowiązków publicznych, nie
przestaje być człowiekiem. Jest nim nadal. Posiada bowiem w sobie głęboką wartość

background image

humanistyczną, która daje mu prawo do życia. Jak wiemy, Kościół tak daleko posuwa tę
zasadę, że organizuje opiekę społeczną i dobroczynną dla ludzi całkowicie nieudolnych. Daje
temu świadectwo i współczesna rzeczywistość. Oto w ojczyźnie naszej oddano Kościołowi
opiekę nad tą kategorią ludzi, na których państwo liczyć nie może. Są to ludzie dotknięci
różnego rodzaju upośledzeniami, umysłowo niedorozwinięci, imbecyle. Kto się nimi w Polsce
opiekuje? Kościół, zakonnice. Pojedźcie do Pruszkowa, Mielżyna czy też do Fiszoru, do
sióstr samarytanek i do tylu innych instytucji powierzonych opiece zakonnic. W ośrodkach
tych przebywają dzieci pozbawione niekiedy w 60% zdolności bytowania. Na pewno ci ludzie
nie umieją i nie mogą wypełnić swoich obowiązków wobec ojczyzny, ale mają nadal prawa
osoby ludzkiej, podobnie jak ma je żebrak pod płotem i pijak leżący w rowie.
Dlatego wspomniane wyżej sformułowanie może być niebezpieczne, ale ufamy, że nie
wejdzie ono do układu znowelizowanej Konstytucji.
Czego jeszcze oczekuje Kościół i naród od państwa? - Aby państwo nie narzucało
obywatelom jakiejś ideologii „państwowej". Nie chodzi tylko o monizm filozoficzny, ale i o
materializm dialektyczny. Chodzi o to, aby nie odżyło skompromitowane już w okresie
pseudoreformacji powiedzenie: cuius regio eius religio - kto ma władzę, ten dyktuje religię.
W naszej kulturze narodowej jest to już przekreślone od czasów bitwy pod Grunwaldem, gdy
chrześcijański król spotkał się z zakonem, który mieczem chciał nawracać pogan. Po
zwycięskiej bitwie wysłano na Sobór Konstancjeński wybitnych przedstawicieli polskich na
czele z Pawłem Włodkowicem. Przekonywali oni ówczesnych ojców soborowych, że siłą i
mieczem nie nawraca się ani do Boga, ani do Kościoła, ani na rzecz państwa. Można jedynie
przekonywać, perswadować - i to wszystko.
Przez kogo państwo miałoby wykonywać apostolstwo ideologii, powiedzmy monizmu
filozoficznego? - Chyba przez urzędników. A jakże często ten urzędnik jest właśnie
chrześcijaninem, katolikiem! Ile się stąd rodzi konfliktów i niepokojów w sumieniach
obywateli. Oczekujemy więc, aby państwo nie ateizowało obywateli przez system walki
politycznej z religią, z Kościołem, z wyznaniami i obrządkami, jakie istnieją na terenie naszej
ojczyzny. Zdaje się, że dotychczasowe doświadczenia, zanotowane w kronikach naszego
okresu, są już wystarczające, by zniechęciły do podejmowania tych prób.
Synod biskupów w Rzymie wystosował specjalny apel do państw i narodów przeciwko tak
zwanej ateizacji politycznej, czyli przymusowej. Nie można więcej jej uprawiać nigdzie: ani
w szkole, ani w wojsku, ani w biurze, ani w urzędzie, ani w pracy zawodowej, na żadnym
odcinku pracy zależnej. Człowiek musi tam pozostać sobą, aby można mu było ufać. Jeżeli
bowiem odczuje na sobie nacisk, presję ideologiczną, to opuści skrzydła swej osobowości, ale
czy przestanie myśleć po swojemu? Czy nie będzie tak, jak mówił góral, który wyprawiając
synka do szkoły, tłumaczył mu: wszystkiego co ci tam będą gadać, słuchaj, ale swoje
pomyślenie miej. - Bardzo często, niestety, tam gdzie jest wywierana presja ideologiczna, tak
właśnie jest.
Z doświadczeń Kościoła wiemy, jak musi on być oględny nawet gdy przepowiada Ewangelię,
to znaczy gdy ukazuje ludziom najwyższe dobro. Stąd też dla spokoju społecznego w naszej
ojczyźnie należałoby zaniechać oficjalnej ateizacji i programów ateistycznych czy
laicyzujących w szkołach, czy gdziekolwiek. Należałoby zaniechać również szacowania ludzi
pod tym kątem: wierzysz czy nie wierzysz? Jeżeli wierzysz, posiądź się niżej, jeżeli nie
wierzysz, posuń się naprzód. Taki system może prowadzić tylko do niepokoju. Dlatego też
pomimo niedawnych prób reformy szkolnej w duchu tego systemu, został on ostatnio wyci-
szony, gdyż za dużo niepokoju wzbudził w społeczeństwie. A nasza ojczyzna na obecnym
etapie przez długie jeszcze dziesiątki lat musi mieć wiele pokoju społecznego na każdym
odcinku.
Podobnie można by powiedzieć o próbach laicyzowania społeczeństwa, o czym już
wspomniałem. Usiłuje się zastąpić sakramentologię Kościoła, tworząc dla obywateli rytuał

background image

laicki. Przypomina on nieco rytuał lóż masońskich, upowszechnionych zwłaszcza w laickiej
Francji. Byłoby to trochę poniżej naszej godności narodowej, gdybyśmy zapożyczali się od
zlaicyzowanych masonów francuskich i tworzyli na ich wzór jakieś rytuały i obrzędy laickie,
mające zastąpić pełne treści nasze przeżycia sakramentalne chrztu, bierzmowania czy
małżeństwa. Dlatego też dla pokoju Bożego, dla spotęgowania zaufania dla społeczności po-
litycznej i z tym należałoby się rozstać.
Jeszcze jeden postulat bardzo doniosły: społeczność polityczna - licząc się z rzeczywistością
narodową, z kulturą własną narodu, z jego suwerennością kulturalną i polityczną - nie może
wchodzić w takie układy i przyjmować takich zobowiązań międzynarodowych, które byłyby
krzywdą dla kultury narodowej i suwerenności gospodarczej.
W konkluzji naszych rozważań można by, najmilsi, przytoczyć zdanie człowieka
fenomenalnego w dziejach naszego życia politycznego, działającego w pierwszych latach po
odrodzeniu Polski. Niedawno temu człowiekowi w bazylice świętego Jana, w archikatedrze,
wmurowaliśmy tablicę pamiątkową, by uczcić jego zasługi. A na tej tablicy, znajdującej się
obok pomnika marszałka Małachowskiego, umieszczono następujące słowa: Potęgi państwa i
jego przyszłości nie zabezpieczy żaden choćby największy geniusz, uczynić to może cały,
świadom swych praw i obowiązków naród. Są to słowa Wincentego Witosa. Są one wskaza-
niem, że przyszłość swoją tworzy cały naród w zgodnej współpracy, bo państwo jest bonum
commune
, dobrem wspólnym całego narodu i wszystkich obywateli. Im bardziej będą
uszanowane te postulaty, tym łatwiejsze będzie osiągnięcie pożądanego pokoju życia i
współżycia. Nie można przecież żyć w nieustannej wojnie, w napięciu, podejrzliwości, bo to
tylko przynosi szkodę człowiekowi i jego rodzinie, obywatelowi, narodowi i Kościołowi, a
największą szkodę przynosi społeczności państwowej.
Kończę, najmilsi, wezwaniem do wypełnienia obowiązków człowieka, obywatela narodu i
członka Kościoła Bożego. Na tle wygłoszonych trzech konferencji kieruję teraz wezwanie do
wspólnotowości działania, do przezwyciężenia naszych wad narodowych ku harmonii
działania.
Natchnieniem dla nas pozostanie zawsze Chrystus, bo tylko o Nim powiedziano, że jest
Ojcem przyszłego wieku. Dlatego nie możemy i nie chcemy rozstać się z Nim w dalszych
dziejach naszego narodu, w naszym życiu osobistym i rodzinnym. Pragnęlibyśmy też aby
Chrystus, który przyjął postać sługi, był również natchnieniem dla tych, którzy nami rządzą.
W dzisiejszej liturgii słowa zawarte jest wymowne wezwanie Chrystusa, skierowane do
przyszłych Jego uczniów. Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi (Mk
1,17), Pozyskanie sobie ludzi, gdy będziecie rządzić się duchem Ewangelii Chrystusowej.
Pójdźcie więc za Chrystusem! Amen.

S. Wyszyński, Nauczanie społeczne..., s. 705 - 713.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Administracja rzadowa w Polsce
2 Administracja rządowa w Polsce
Kościół katolicki wobec zapłodnienia In vitro, Etyka, Bioetyka
OPOZYCJA WOBEC PRL do dynowinki
opracowania z dawnych lat, System rządów w Polsce (racibor), Jacek Raciborski „System rządów w
magisterium koscio B3a wobec ewolucji TRIIQEBKRPNSDOMNJRHPJN6HUPEJU6BI73TNQ3I
Poradźmy się swego serca Sentymentalizm jako opozycyjny wobec klasycyzmu nurt w kulturze oświecenia
opracowania z dawnych lat, Raciborski System rządów w Polsce, J
Administracja rzadowa w Polsce
Przemoc wobec Żydów w Polsce 1944 1946 2
Kościół unicki w okresie rządów Jana III Sobieskiego
Kościół katolicki wobec reformacji 2
Pajewski, Papiez Benedykt XVI potwierdza kapitulancka postawe kosciola katolickiego wobec ateistyczn
Bartłomiej Kościółek Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce rola i wpływ na gospodarkę kraju

więcej podobnych podstron