![]() | Pobierz cały dokument Rozmiar 149 KB |
(tzn. do swego wyjazdu do Paryża), a posła Fabriciusa musiał znać osobiście, ponieważ
dyplomata niemiecki rozpoczął swą misję w 1936 r., a ppłk. Kowalewski pełnił funkcję
attaché wojskowego w Bukareszcie do 1937 r. Trudno podnosić sam zarzut spotkania
Kowalewskiego z Fabriciusem, skoro się znali.
W 2002 r. ukazał się w paryskich „Zeszytach Historycznych” tekst Bernarda Wiadernego
pt. „Nie chciana kolaboracja. Polscy politycy i nazistowskie Niemcy w lipcu 1940”, w
którym autor oskarżał kilku polskich polityków i oficerów o próbę podjęcia kolaboracji z
Niemcami w tym czasie. Głównym autorem odnalezionego w archiwum niemieckiego
MSZ w Berlinie memoriału, w którym znane na ogół postaci polskiej polityki rzekomo
wyrażają chęć nawiązania rozmów z Niemcami, miał być właśnie Kowalewski, Zdaniem
autora, stanowił „najważniejszą - jeśli się weźmie pod uwagę znaczenie biorących w nim
udział polskich polityków - próbę kolaboracji z Trzecią Rzeszą”. Memorandum,
„podpisane” przez Jana Kowalewskiego, Stanisława Strzetelskiego, Tadeusza
Bieleckiego, Jerzego Kurcjusza, Ignacego Matuszewskiego, Jerzego Zdziechowskiego,
Emeryka Czapskiego i Stanisława Mackiewicza, miało zostać złożone na ręce posła
włoskiego Renato Bova Scoppa w Lizbonie z prośbą o przekazanie posłowi
niemieckiemu w tymże mieście, dr. Oswaldowi baronowi von Hoyningen-Huene, który z
kolei przesłał jej do Berlina.
Jasnym jest, że bez niespodziewanej i druzgocącej klęski Francji dokument ten
prawdopodobnie nie powstałby. Sondaż był więc przeprowadzony w atmosferze
ogólnego zwątpienia w możliwość zatrzymania niemieckiej machiny wojennej. Trudno się
dziwić, że w memorandum znajdujemy elementy dążenia do poszukiwania jakiegoś
modus vivendi w sytuacji, gdy jednostkowa klęska Polski zaczęła się, tak się to mogło
latem 1940 r. wydawać, zmieniać w klęskę trójstronnego sojuszu z udziałem zachodnich
demokracji, do którego Polska należała. Przekonanie o możliwości zwyciężenia Trzeciej
Rzeszy na drodze militarnej nie było w tym czasie powszechne. Zwraca uwagę jednak
podstawowy fakt, że z treści aide-mémoire nie można wywnioskować, że mogło być ono
skierowane do Niemców. Sam fakt przekazania memorandum, a więc dokumentu z
natury nie podpisanego, posłowi Włoch wskazuje na to, że adresatem mogli być Włosi.
Dyplomaci tego kraju mogli na własną rękę przekazać go Niemcom. Mogli też tak
uczynić za wiedzą Polaków. W obydwu przypadkach rzecz nie wykraczała jednak poza
sondaż.
Sformułowania użyte w dokumencie są natury bardzo ogólnej, warunkowej. Propozycję
utworzenia „ośrodka studiów” nie należy rozumieć jako oferty utworzenia rządu
kolaboracyjnego. Centrum takie w Rzymie, a nie dajmy na to w Berlinie, czy choćby w
Vichy, miało stanowić punkt kontaktowy do wymiany poglądów, ewentualnie przy
zaakceptowaniu niemieckiej oferty, do czego droga była jeszcze bardzo daleka. Nie
można wykluczyć oferty włoskiego pośrednictwa, przy którym rozmowy z Niemcami
byłyby konieczne dopiero po dojściu do jakiegoś, korzystnego z polskiego punktu
widzenia porozumienia. Jakkolwiek by to interpretować, Rzym gwarantował możliwość
wycofania się w każdej chwili, ukazania rozmów jako sondaży oraz najprawdopodobniej
także możliwość ich prowadzenia bez czynnika zakłócającego w postaci presji polskich
czynników oficjalnych. Przy założeniu, oczywiście, że polskie najwyższe władze na
15
![]() | Pobierz cały dokument Rozmiar 149 KB |