Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 01


Kallysten
PO WYJCIU Z PUDEAKA
# 1
`蓕t W苌zt Ty苌w缒吷?
Uda艂o mi si臋 uspokoi膰, kiedy wraca艂am do domu, pom贸g艂 mi brak jego
obecno艣ci. Ale teraz, kiedy wzi臋艂am pi贸ro do r臋ki, aby opisa膰 Ci to wszystko, boj膮c
si臋, \e p贸zniej zapomn臋 o szczeg贸艂ach, moje serce ponownie pr贸buje wyrwa膰 si臋 z
piersi. On jest tak odmienny od wsystkich m臋\czyzn, kt贸rzy przewin臋li si臋 przez
moje \ycie erotyczne. Wiedzia艂am, \e tak b臋dzie, oczywi艣cie, to mia艂o by膰
ekscytuj膮ce prze\ycie, w ko艅cu zrobi艂 to, czego chcia艂am, czego po nim oczekiwa艂am,
to wszystko sprawi艂o, \e zacz臋艂am zastanawia膰 si臋 nad mo\liwo艣ciach, kt贸rych
nigdy przedtem nie bra艂am pod uwag臋. Nie jestem pruderyjna, ale to co zobaczy艂am
w tym pudle...
Zgaduj臋, \e powinnam zacz膮膰 od pocz膮tku.
Ostatniej nocy posz艂am do nowego klubu. S艂ysza艂am o nim, kiedy si臋 tu
przeprowadzi艂am, ale musia艂am zebra膰 w sobie odwag臋, aby si臋 tam wybra膰. To by艂o
miejsce, kt贸re w szczeg贸lno艣ci upodoba艂y sobie wampiry. Nie ma tam \adnych luster
rzecz jasna, nie jest jak w zwyczajnych klubach, kiedy wiesz czy ta艅czysz z
cz艂owiekiem, czy z wampirem. Trudno oczywi艣cie powiedzie膰, ale twierdz臋, \e
przynajmniej po艂owa wczorajszego t艂umu mia艂a k艂y. I druga po艂owa... Tak wi臋c,
wi臋kszo艣膰 obecnych tam ludzi nie by艂a nie艣mia艂a i popisywa艂a si臋 艣ladami po
ugryzieniach na szyi, nadgarstkach, ramionach, to by艂o jak, no nie wiem, chwalenie
si臋 tatua\ami. Czu艂am si臋 jakbym by艂a naga nie posiadaj膮c \adnych znak贸w do
pokazania. I tak, musz臋 przyzna膰, \e to by艂o powodem, dla kt贸rego tam si臋 uda艂am.
Zawsze fascynowa艂y mnie wampiry. Trafienie do 艂贸\ka kt贸rego艣 z nich by艂o
kwesti膮 czasu. W ka\dym b膮dz razie, to dla mnie lekkie zaskoczenie, \e trwa艂o to tak
d艂ugo. Min臋艂o pi臋tna艣cie lat odk膮d opu艣ci艂am dom id膮c do college u i jak po sznurku
zacz臋艂am oczarowywa膰 ksi膮\臋ta, kt贸rzy zamienili si臋 w kiepskie \abki po kilku
nocach albo kilku miesi膮cach. Pi臋tna艣cie lat temu odby艂am stosunek na niewielkim
艂贸\ku w pokoju akademickim. Jednak wczoraj wieczorem, kiedy mnie dotyka艂,
czu艂am si臋 jakby ponownie by艂a dziewic膮.
Dobi艂am do klubu d艂ugo przed tym jak si臋 pojawi艂, ale kiedy wkroczy艂 na
parkiet, patrzy艂am ju\ prosto na niego nawet na chwil臋 nie spu艣ci艂am go z oka. Nie
by艂 wysoki, a jego ubranie nie by艂o jakie艣 szpanerskie, spodnie od garnituru, be\owa
koszula rozpi臋艂a do po艂owy jego piersi w kolorze ciemnego miodu. Ale by艂o co艣 w
sposobie, w jakim si臋 prezentowa艂, to przyci膮ga艂o. Z艂apa艂 mnie w momencie, kiedy
go zobaczy艂am, a on nawet nie wiedzia艂, \e tam jestem. Trzy, a mo\e cztery,
dziewczyny obsiad艂y go, ruszy艂y w tany wok贸艂 niego, tak blisko, \e praktycznie
napiera艂y na m臋\czyzn臋, ale jednocze艣nie wydawa艂 si臋 by膰 sam, ta艅cz膮c samotnie dla
w艂asnej przyjemno艣ci. I szczerze m贸wi膮c, wiedzia艂 jak si臋 ta艅czy. Ta艅czy艂... to
zabrzmi g艂upio, ale mam zamiar powiedzie膰, \e ta艅czy艂 tak jakby si臋 z kim艣 kocha艂.
Z tak膮 sam膮 delikatno艣ci膮, z t膮 sam膮 si艂膮 i ten b艂ysk w jego oczach... No c贸\, uwierz
mi, jest to wiadomo艣膰 z pierwszej r臋ki.
Kiedy znalaz艂am si臋 na parkiecie, naprzeciwko niego, pragn臋艂am tylko dosta膰
si臋 jeszcze bli\ej. Nie planowa艂am czy cho膰by pr贸bowa艂am porozmawia膰 z nim.
Tamte dziewczyny by艂y ode mnie m艂odsze. Aadniejsze. Bardziej seksowne. Ale nie
uraczy艂 ich nawet spojrzeniem, tylko to do mnie wyci膮gn膮艂 r臋k臋, i zanim
spostrzeg艂am co robi臋, przyj臋艂am j膮 i zacz臋艂am z nim ta艅czy膰. Naprzeciw niego.
Wystarczaj膮co blisko, aby m贸c powiedzie膰, \e jego cia艂o nie wydziela艂o ciep艂a, teraz
by艂am 艣wi臋cie przekonana, \e jest wampirem.
Ubra艂am str贸j, kt贸ry pokazywa艂 ods艂oni臋t膮 sk贸r臋, dzi臋ki wyci臋ciom w kszta艂cie
rombu, kt贸re tak bardzo kocham. Kocham je nawet bardziej po wczorajszym
wieczorze. Czuj膮c jak dotyka mnie w ten spos贸b, tak niewinne a zarazem obiecuj膮c
du\o, du\o wi臋cej... To odurza艂o. Wczoraj wieczorem nie wypi艂am wi臋cej ni\
kieliszek wina, ale czu艂am si臋 jak pijana, kiedy by艂am w jego ramionach, poruszaj膮c
si臋 wraz z nim. By艂em pijana z powodu jego dotyku, niewielkiego u艣miechu
wykrzywiaj膮cego jego wargi i gor膮ca w jego oczach. By艂y bardzo ciemne, ale
mog艂abym przysi膮c, \e widzia艂am ta艅cz膮ce w nich p艂omienie.
Nie pami臋tam, jakie dok艂adnie s艂owa wymrucza艂, kiedy stali艣my tak blisko
siebie, \e jego wargi ociera艂y si臋 o moje ucho. Pami臋tam tylko, \e zadr\a艂am i
przytakn臋艂am, jego r臋ka zsun臋艂a si臋 po moim ramieniu i obj臋艂a mnie w tali.
Poprowadzi艂 mnie przez t艂um, napotka艂am kilka w艣ciek艂ych spojrze艅. R贸wnie\ par臋
zazdrosnych.
Gdy doszli艣my do parkingu, otworzy艂 drzwi od strony pasa\era; przez chwil臋
rozmy艣la艂am nad tym, \e je\eli przystam na t臋 propozycje nie b臋dzie juz odwrotu 
\adnego narzekania, co do okoliczno艣ci, w jakich mog艂aby sko艅czy膰 si臋 ta noc.
Fantazjowa艂am o zostaniu ugryzion膮 przez wampira, o zapewnieniu potrzeb
kochanka na tym bardzo pierwotnym poziomie, ale stwierdzam, \e nigdy nie da si臋
przewidzie膰, do czasu a\ to si臋 zaczyna dzia膰, czy wampir chce si臋 po\ywi膰, czy
zabi膰.
Aagodnie zamkn膮艂 za mn膮 drzwi, dopiero wtedy zda艂am sobie spraw臋, \e
podj臋艂am t臋 decyzj臋, gdy posz艂am do klubu, zanim pozwoli艂am swoim oczom
nasyci膰 si臋 jego widokiem. Ta my艣l uspokoi艂a mnie na tyle, \e kiedy uruchomi艂
samoch贸d, spyta艂am o jego imi臋.
- Anando - odpowiedzia艂 u艣miechaj膮c si臋. - A ty?
- Virginia.
Przez kilka sekund, s艂ycha膰 by艂o tylko, \e warczenie silnika, potem zapyta艂:
- To tw贸j pierwszy wypad do klubu, nieprawda\?
- Tak. Sk膮d wiesz? - Usiad艂am bokiem na sk贸rzanym siedzeniu, aby lepiej go
widzie膰. W 艣wietle, jakie rzuca艂y reflektory przeje\d\aj膮cych samochod贸w,
jego wyraz twarzy by艂 trudny do odgadni臋cia.
- Jestem tu prawie ka\dej nocy. - Kolejny u艣miech w moim kierunku
roz艣wietlaj膮cy ca艂膮 jego twarz. - Zauwa\y艂bym ci臋, gdyby艣 przysz艂a tu
wcze艣niej.
Jakby te s艂owa wypowiedzia艂 kto艣 inny, w innych okoliczno艣ciach,
wy艣mia艂abym go. Ale ci臋\ko by艂o mu nie uwierzy膰, kiedy zaledwie kilka chwil
wcze艣niej kompletnie zignorowa艂 艣lini膮ce si臋 do niego dziewuchy. Moje policzki
p艂on臋艂y.
- Wi臋c co ci臋 tutaj sprowadza? - kontynuowa艂, kiedy nic nie powiedzia艂am.
- Szukasz czego艣 szczeg贸lnego? A mo\e kogo艣?
Ciebie, chcia艂am odpowiedzie膰, ale wyda艂o mi si臋 to zbyt banalne. Poza tym i
tak czu艂am, ze wie.
Nie jechali艣my zbyt d艂ugo. Gdy zatrzyma艂 si臋 na podjezdzie, dom, kt贸ry
ukaza艂 si臋 przed moimi oczyma nie by艂 taki, jakim go sobie wyobra\a艂am. Wed艂ug
mnie, wampiry mieszka艂 w starych, zdewastowanych rezydencjach z oknami
pozabijanymi deskami, ochrona przed s艂o艅cem, z cmentarzem rodzinnym albo mo\e
jakimi艣 drzewami za domem. Zamiast tego, poprowadzi艂 mnie 艣cie\k膮 otoczon膮
pachn膮cymi r贸\anecznikami i zmierzaj膮c膮 ku wsp贸艂czesnemu, jednopi臋trowemu
domku z szerokimi drzwiami balkonowymi. Wn臋trze nie by艂o zakurzone, jak to
wygl膮da艂o w s艂abych filmach o wampirach; raczej, by艂o sk膮po umeblowane, ale
wygl膮da艂o na komfortowe, z drewnianymi posadzkami i spokojnymi tonami farb na
艣cianach.
- Napijesz si臋 czego艣, Virginio? - zasugerowa艂 wychodz膮c do salonu.
Przechyli艂am g艂ow臋, daj膮c mu do艣膰 jasno do zrozumienia, co mam na my艣li.
Oczami pie艣ci艂y kr膮g艂o艣膰 mojej szyi i ramion, u艣miechn膮艂 si臋, na tyle, \e mog艂am
zobaczy膰 k艂y.
- Mo\e p贸zniej.
K艂ad膮c r臋k臋 na moich plecach, poprowadzi艂 mnie do przedpokoju, a nast臋pnie
w kierunku sypialni. Kolorystyka tego pomieszczenia by艂a ciemniejsza, 艣mielsza,
farby w odcieniach niebieskiego, by艂 tam dywan, zas艂ony i przybrane po艣ciel膮 艂贸\ko,
pok贸j uzupe艂nia艂y meble w kolorze orzechu. Jedyn膮 niepasuj膮c膮 nut膮 by艂a jasna,
drewniana skrzynia. Przygl膮da艂am si臋 jej przez kilka chwil zanim Anando na nowo
skupi艂 moj膮 uwag臋 na sobie.
Stoj膮c za mn膮, opar艂 d艂onie na moich ramionach i wsun膮艂 palce pod rami膮czka
od mojej sukni. Przesuwa艂 palcami po moich plecach, a kiedy rozpi膮艂 zamek
sukienka upad艂a do moich st贸p. Jeszcze mia艂am na sobie stanik i majtki, ale czu艂am
si臋 tak naga i bezbronna. Mo\e nawet bardziej ni\ sobie to u艣wiadamia艂am, nawet go
nie widzia艂am, ale mog艂am stwierdzi膰, \e ci膮gle jest w pe艂ni ubrany
Kiedy jego ch艂odne usta przesun臋艂y si臋 po karku zje\d\aj膮c do mojej szyi
przeszed艂 mnie dreszcz. Pomy艣la艂am, \e mnie ugryzie i wygi臋艂am si臋 w 艂uk ku
niemu. Ale wszystko, co uczyni艂, by艂o poca艂unkami, lekkie poca艂unki wzd艂u\ moich
ramion, podczas gdy jego r臋ce owin臋艂y si臋 wok贸艂 mnie i przycisn臋艂y go mocniej do
mnie. Poczu艂am jak jego cz艂onek, dociska si臋 do mojego ty艂ka, twardy i napieraj膮cy
na mnie. To mi nie wystarcza艂o. Musia艂am chwyci膰 go w d艂o艅, trzyma膰, wprowadzi膰
go we mnie - i musia艂am zrobi膰 to teraz
Wyskoczy艂am z but贸w, wyrzucaj膮c je i sukienk臋 zanim wpad艂am w jego
obj臋cia. Powr贸ci艂y p艂omienie, kt贸re widzia艂am wcze艣niej w jego oczach i musia艂am
odwr贸ci膰 wzrok. Palce troch臋 mi dr\a艂y, kiedy rozpina艂am trzy guziki przy jego
koszuli, te kt贸re nadal by艂y zapi臋te. Dotykaj膮c jego piersi rozsun臋艂am materia艂 do
ramion, moje d艂onie by艂y jakby bledsze ni\ zwykle na tle jego miodowej sk贸ry. Jego
sutki by艂y troch臋 ciemniejsze i zamieni艂y si臋 w napi臋te ma艂e punkty, kiedy
przesun臋艂am po nich palcami. W trakcie moich bada艅 nawet nie drgn膮艂, ale prawie
mog艂am poczu膰, tu\ pod powierzchni膮 sk贸ry, niesamowit膮 si艂臋, kt贸r膮 utrzymywa艂 w
ryzach. Pochyli艂am si臋 i zamkn臋艂a usta na jego sutku. Zadr\a艂. Fakt, \e sprawi艂am co艣
takiego u tak silnego m臋\czyzny sprawi艂a, i\ poczu艂am zawroty g艂owy. To r贸wnie\
sprawi艂o, \e zapragn臋艂am wi臋cej.
Teraz w po艣piechu zaatakowa艂am zamek w jego spodniach i 艣ci膮gn臋艂am je wraz
z bokserkami na tyle nisko, aby m贸c chwyci膰 jego penisa w d艂o艅. By艂 gruby i silny,
powoli nagrzewa艂 si臋 mi臋dzy moimi palcami, by艂 niewydepilowany i pi臋kny. Tylko
trzymanie go w ten spos贸b podsyca艂o czyst膮, pierwotn膮 \膮dz臋. Pragn臋艂am pa艣膰 na
kolana i oddali mu ho艂d wk艂adaj膮c go do ust, ale z艂apa艂 moj膮 twarz w d艂onie i
zmusi艂, abym na niego spojrza艂a.
- Chcesz si臋 zabawi膰? - zamrucza艂. Jego g艂os by艂 czystym grzechem.
Natychmiast 艣cisn臋艂am jego m臋sko艣膰. - My艣la艂am, \e zabawa ju\ si臋 zacz臋艂a.
Zachichota艂 cicho i przycisn膮艂 swoje wargi do moich. Poca艂unek by艂 silny,
prawie brutalny, gdy zaatakowa艂 wn臋trze moich ust j臋zykiem. To prawie zamieni艂o
moje kolana w galaret臋, zabija艂o mnie, musia艂am oprze膰 si臋 o niego, 艂api膮c w pu艂apk臋
mi臋dzy nami jego fallusa.
- Mo\emy pobawi膰 si臋 w ten spos贸b, je\eli tego sobie \yczysz. - Jego s艂owa
pie艣ci艂y m贸j policzek. - Albo mo\emy spr贸bowa膰 czego艣 innego.
Nie przysz艂o mi do g艂owy, \e mo\emy sie pobawi膰 w inny spos贸b; koniec
ko艅c贸w by艂 wampirem i oczekiwa艂am, \e w pewnym momencie jego k艂y wejd膮 do
 gry . Obietnica w jego g艂osie by艂a zbyt wielka, abym mog艂a mu si臋 sprzeciwi膰,
kiwn臋艂am g艂ow膮, moje gard艂o by艂o zbyt wyschni臋te z oczekiwania, aby cokolwiek
powiedzie膰.
- Zajrzyj do pude艂ka.
Nie musia艂am spojrze膰 na jego twarz, aby wiedzie膰, \e si臋 u艣miecha. Delikatnie
jego r臋ce odwr贸ci艂y mnie w kierunku bladej skrzyni, kt贸r膮 zauwa\y艂am wchodz膮c
do pokoju.
- Mo\e co艣 stamt膮d przyci膮gnie twoj膮 uwag臋.
Cho膰 niech臋tnie oderwa艂am si臋 od niego i zrobi艂am to, o co prosi艂, ukl臋k艂am
przed skrzyni膮. Nie wiedzia艂am czego mam si臋 spodziewa膰, kiedy otworzy艂am
zamkni臋cie i podnios艂am wieko do g贸ry. To, co ujrza艂am nabawi艂o mnie ostrych
rumie艅c贸w. Sprawi艂o, \e wstrzyma艂am oddech. Poczu艂am takie gor膮co
rozprzestrzeniaj膮ce si臋 po ca艂ym ciele, \e nawet te dwa skrawki koronki, kt贸rymi
by艂am opatulona sprawi艂y, \e by艂o mi duszno.
Omiot艂am wzrokiem zawarto艣膰 pude艂ka patrz膮c to na jedn膮 rzecz, to na kolejn膮,
z ka\dym ruchem g艂owy zalewa艂a mnie masa my艣li, przeb艂yski fantazji, jakich nigdy
u siebie nie rozpozna艂am. Nigdy nie by艂am wielbicielk膮 zabawek, je艣li chodzi o seks.
Albo raczej, wcze艣niej ich nie u\ywa艂am. Ubieg艂ej nocy, to si臋 zmieni艂o.
Na samym dole le\a艂y zwini臋te ci臋\kie 艂a艅cuchy, oczami wyobrazni
zobaczy艂am siebie przykut膮 do sufitu, bezradn膮, obna\on膮 i uwielbiaj膮c膮 ka\d膮
minut臋 tej zabawy. Obok 艂a艅cuch贸w by艂o kilka par kajdanek, niekt贸re pokryte
mi臋kko wygl膮daj膮cym czym艣, ukaza艂 mi si臋 obraz mnie przykutej do 艂贸\ka z
baldachimem i tak bezsilnej. Sk贸rzany bat spoczywaj膮cy na kajdankach sprawi艂, \e
przeszed艂 mnie dreszcz, nie toleruj臋 b贸lu. Ale sk贸rzane narz臋dzie ch艂osty wydoby艂o
co艣 ze mnie, co艣 o co nigdy bym si臋 nie podejrzewa艂a. Wewn膮trz by艂o tak\e kilka
wibrator贸w o r贸\nych kszta艂tach i formach, niekt贸re nie wi臋ksze ni\ dwa palce
z艂膮czone razem, inne d艂ugie i bardzo grube, wzi臋艂am g艂臋bokim, dr\膮cy wdech na
my艣l o w艂o\eniu jednego z nich we mnie przez mojego kochanka. Kolejna zabawka
przez chwil臋 wprawi艂a mnie w zdumienie, zanim zrozumia艂am, jaki u\ytek mo\na
zrobi膰 ze sk贸rzanego paska. I zobaczy艂am przyt艂aczaj膮cy obraz tasiemek zapi臋tych
moim ciele i Ananda roz艂o\onego przede mn膮 na 艂贸\ku na r臋kach i kolanach.
Musia艂am potrz膮sn膮膰 g艂ow膮, aby oczy艣ci膰 g艂ow臋 z kosmatych my艣li i si臋 uspokoi膰.
Przy jednej ze 艣cian skrzyni sta艂o kilka du\ych 艣wiec, kt贸re wygl膮da艂y do艣膰
niewinnie, ale w tej konkretnym pude艂ku wydawa艂y si臋 niemal dekadenckie. Jeden z
moich ch艂opak贸w, kilka lat temu, chcia艂 eksperymentowa膰 z roztopionym woskiem,
ale mnie nie szczeg贸lnie spodoba艂 si臋 ten pomys艂. Jednak mia艂am wra\enie, \e
powt贸rzenie do艣wiadczenia z Anandem by艂oby znacznie bardziej interesuj膮ce,
gdyby zdo艂a艂 mnie przekona膰 do kolejnej pr贸by - nie musia艂by si臋 bardzo wysila膰,
poniewa\ ca艂e moje cia艂o by艂o obola艂e z potrzeby. Ale nic nie powiedzia艂,
jednocze艣nie wiedzia艂am, \e stoi tylko par臋 krok贸w za mn膮 i nie mia艂am odwagi
spojrze膰 na niego.
Najbardziej niewinnie w tej skrzyni prezentowa艂y si臋 jedwabne szale, z艂apa艂am
je w r臋k臋 i odesz艂am od skrzyni. Kiedy to zrobi艂am, Anando podszed艂 do mnie, na
tyle blisko, \e jego cz艂onek zostawi艂 mokry 艣lad, gdy dotkn膮艂 dolnych partii mojego
cia艂a.
- Interesuj膮cy wyb贸r - powiedzia艂. - Mia艂bym tego u\y膰 na tobie czy... - Jego
g艂os ucich艂, gdy kiwn臋艂am g艂ow膮. K艂ad膮c r臋k臋 na mojej tali, zaprowadzi艂
mnie do 艂贸\ka.
Moje serce wci膮\ bi艂o gor膮czkowo z powodu jego dzikich pomys艂贸w, kt贸re
rozp臋ta艂y jak膮艣 dziwn膮 burz臋 w mojej g艂owie. Pozosta艂am bierna, kiedy wyci膮gn膮艂
mi z r臋ki szaliki k艂ad膮c je na 艂贸\ku, nast臋pnie rozpi膮艂 m贸j stanik i upu艣ci艂 go na
pod艂og臋. Moje majtki podzieli艂y los stanika. By艂y tak nas膮czone, \e zostawi艂y na
nodze mokry 艣lad, kiedy je ze mnie zsuwa艂. Ca艂e moje cia艂o pragn臋艂o jego dotyku,
chcia艂am, aby mnie zer\n膮艂, ostro lub delikatnie, szybko lub wolno, jakkolwiek
b臋dzie chcia艂 byle ugasi艂 pragnienie, kt贸re we mnie obudzi艂. Zamiast tego, szepn膮艂
ponownie do mojego ucha, prosz膮c abym u艂o\y艂a si臋 w centrum 艂贸\ka.
Zrobi艂am to, o co poprosi艂, przygryzaj膮c doln膮 warg臋, \eby nie musie膰 b艂aga膰 o
wi臋cej. Kl臋kn膮艂 tu\ obok mnie, delikatnie rozszerzaj膮c nogi, jego m臋sko艣膰 by艂a w
stanie gotowo艣ci, l艣ni艂a na samym czubku. Nie mog艂am przesta膰 si臋 patrze膰 na jego
cudowne wyposa\enie i nie zauwa\y艂am, co robi艂, dopiero, kiedy kawa艂ek jedwabiu
przes艂oni艂 mi widok.
- To ci si臋 pomo\e skupi膰, na tym co b臋d臋 robi艂 z twoim cia艂em - powiedzia艂 z
nutk膮 rozbawienia w jego g艂osie i zawi膮za艂 przepask臋 przy boku mojej
g艂owy.
Jedwab by艂 tak lekki, ale nie mog艂am zobaczy膰 przez niego nic wi臋cej poza
konturami Ananda, dzi臋ki temu mog艂am zlokalizowa膰 jego po艂o\enie. Nic wi臋cej nie
powiedzia艂 i wszystko, co mog艂am teraz robi膰 to czu膰. Satynowa po艣ciel pode mn膮
by艂a tak g艂adka i ch艂odna, ale poniewa\ nie porusza艂am si臋 to uczucie szybko znik艂o.
Czeka艂am na jakikolwiek ruch ze strony Ananda, a kiedy poczu艂am, jak zmieni艂
pozycje moje cia艂o zacz臋艂o si臋 napr臋\a膰, wygi臋艂am si臋 w 艂uk, aby pr臋dzej poczu膰 jego
d艂o艅 na swojej sk贸rze. Gdy w ko艅cu uraczy艂 mnie swoim dotykiem, by艂 on tak
delikatny jak letni wiaterek na mojej piersi. Jedwab sun膮艂 po mojej sk贸rze, tam i z
powrotem, dokuczaj膮c moim brodawkom, kt贸re jakby o\y艂y i b艂aga艂y o wi臋cej.
Niewiele my艣l膮c, podnios艂am r臋k臋, gdzie jak my艣la艂am przebywa Anando. Mlasn膮艂
j臋zykiem z dezaprobat膮
- Tak do niczego nie dojdziemy, Virginio.
Spos贸b, w jaki wypowiedzia艂 moje imi臋 pie艣ci艂 mnie tak jak g艂adki jedwab,
kt贸ry teraz 艣lizga艂 si臋 po moim prawym ramieniu w kierunku nadgarstka.
Wiedzia艂am, co si臋 zaraz wydarzy zanim wyci膮gn膮艂 moj膮 r臋k臋 za g艂ow臋, aby
przywi膮za膰 ja do zag艂贸wka. Szybko zrobi艂 to samo z lew膮 r臋k膮, pozostawiaj膮c mnie
zwi膮zan膮 i 艣lep膮. Ledwo go zna艂am i w takiej sytuacji powinnam by膰 zaniepokojona,
jak mniemam. Ale je艣li moje serce nadal bi艂o zbyt szybko, to z podniecenia, a nie
strachu. Wi臋zy, kt贸re trzyma艂y mnie przy 艂贸\ku, by艂y na tyle luzne, \e by艂am
pewien, i\ mog臋 si臋 uwolni膰, gdybym naprawd臋 chcia艂a. Zrobi艂 to, aby mi
przypomnie膰, \e mia艂 ze mn膮 zrobi膰, co zechce, a nie, \eby trzyma膰 mnie wbrew
mojej woli.
Wycofa艂 si臋, aby zasmakowa膰 moich sutk贸w; jedwab powoli zacz膮艂 ociera膰 si臋 o
moje cia艂o, czu艂am jakby by艂 szorstki na wra\liwej sk贸rze, a mimo to nie mia艂am do艣膰
i chcia艂am dosta膰 wi臋cej. Pr贸bowa艂am nie wi膰 si臋, jednak sykn臋艂am. Natychmiast
przesta艂 si臋 porusza膰, zostawiaj膮c materia艂 na mojej piersi. Nie mia艂am czasu na
zastanowienie si臋, co b臋dzie dzia艂o si臋 dalej. Jego usta nagle znalaz艂y si臋 na mnie,
wilgotne ssanie, kt贸re uspokoi艂o mnie, ale by艂o tak inne od jedwabiu znajduj膮cego
si臋 mi臋dzy jego ustami, a moj膮 piersi膮. Mog艂em poczu膰, jak jego j臋zyk napiera na
moje sutki, jego wargi tr膮 o napr臋\one guziczki, jego z臋by zamykaj膮c si臋 na nich tak
艂agodnie, w bezbolesnym uchwycie, to wszystko by艂o lepsze ni\ to sobie
wyobra\a艂am  i jeszcze bardziej denerwuj膮ce. Mia艂am wra\enie, \e wi臋cej razy
dotyka艂 mnie na parkiecie ni\ teraz.
- Anando, prosz臋.
Nienawidz臋 b艂aga膰; znienawidzi艂am to jeszcze bardziej, kiedy zachichota艂
odpowiadaj膮c: - My艣la艂em, \e sprawiam ci rozkosz. Jak widz臋 musze si臋 mocniej
postara膰.
Mocniej, tego w艂a艣nie chcia艂am, ale tego nie zamierza艂 zrobi膰  przynajmniej
nie od razu. Zamiast tego, zsun膮艂 si臋 z 艂贸\ka, usadawiaj膮c si臋 pomi臋dzy moimi
nogami i zacz膮艂 przesuwa膰 po nich dwoma jedwabnymi szalami, pocz膮wszy po
jednej stronie biodra, przesuwaj膮c si臋 na drug膮 i schodz膮c do 艂ydki, pieszczota
jedwabiu by艂a zbyt delikatna. Sun膮艂 powoli, za wolno, tak, \e na pocz膮tku tego nie
zauwa\y艂am, w ko艅cu koniec chusty rozpocz膮艂 w臋dr贸wk臋 po wewn臋trznej stronie
moich ud i w kierunku sromu. Pierwszy kontakt z moim fa艂dkami sprawi艂, \e
zabrak艂o mi tchu i wygi臋艂am si臋 w 艂uk, ale szybko zda艂am sobie spraw臋, \e jedwab
opu艣ci艂 miejsce pobytu, gdzie potrzebowa艂am go najbardziej. Wzi臋艂am g艂臋boki
oddech staraj膮c si臋 zapanowa膰 nad sob膮 i nadal pozosta膰 nieruchomo, wtedy taniec i
pieszczoty, delikatne jak trzepotanie skrzyde艂 motyla, powr贸ci艂y. Nie min臋艂o wiele
czasu i jedwab sta艂 si臋 mokry, lgn膮cy do mojego cia艂a.
Anando zostawi艂 go na moim 艂onie i po艂o\y艂 w tym miejscu r臋k臋. J臋kn臋艂am znowu,
gdy zacz膮艂 pociera膰 koli艣cie moj膮 艂echtaczk臋. Jak poprzednio, obecno艣膰 jedwabiu
zmieni艂a moje odczucia, wyostrzy艂a zmys艂y, Kaza艂a prosi膰 o wi臋cej. I nie
obchodzi艂oby mnie ju\ to, \e b臋d臋 b艂aga膰.
- Doskonale.
Pochyli艂 si臋 nade mn膮 i powiedzia艂 to prosto w moje usta. Naciska艂 na moje
piersi, a mokra tkanina na moich sutkach przesun臋艂a si臋 na tyle, \e mog艂am wreszcie
poczu膰 jego sk贸r臋. Przesun膮艂 cz艂onkiem kilka razy to w g贸r臋, to w d贸艂 po mojej
kobieco艣ci. To by艂o szalone. Kiedy wreszcie odrzuci艂 szalik, odetchn臋艂am z ulg膮,
kt贸ra natychmiast zamieni艂a si臋 w krzyk. Wszed艂 we mnie tak szybko, szybciej ni\
si臋 spodziewa艂em, skrad艂 mi dech w piersiach. Po kilkuminutowym smakowaniu -
by艂o to zaledwie kilka minut? czu艂am si臋 jakby min臋艂y godziny - wreszcie wbija艂 si臋
we mnie silne, mocno, pozwalaj膮c, aby moje cia艂o unosi艂o si臋 na fali rozkoszy, kt贸rej
si臋 podda艂am.
Uspokoi艂 si臋 na chwil臋, poddaj膮c si臋 fali tak jak ja, 艣ciskaj膮ca teraz mi臋艣niami
pochwy jego fiuta, a gdy m贸j orgazm zacz膮艂 przygasa膰, rozpocz膮艂 jazd臋 od miejsca, w
kt贸rym si臋 zatrzyma艂, jego rytm stopniowo nabiera艂 tempa. Pomy艣la艂am, \e b臋d臋
obola艂a, ale teraz czu艂am, jedynie wzbieraj膮ca we mnie rozkosz, fala uderzeniowa
ponownie zacz臋艂a narasta膰. Unios艂am nogi, pr贸buj膮c z艂apa膰 jego tempo i
odpowiedzie膰 na jego ruchy. Chcia艂am by膰 bli\ej niego, dotkn膮膰 go, patrze膰 na niego
tak samo jak on na mnie. Musia艂am zwerbalizowa膰 w艂asne my艣li, bo si臋gn膮艂 do
moich nadgarstk贸w i rozwi膮za艂 mnie, a nast臋pnie zerwa艂 opask臋. Intensywno艣ci jego
spojrzenia nie da艂o si臋 wyrazi膰 s艂owami, nie mog艂am oderwa膰 od niego oczu.
Z艂apa艂am go za ramiona, skrzy\owa艂am za nim nogi, staraj膮c si臋 w tej samej chwili
przed艂u\y膰 moment rosn膮cej przyjemno艣ci, kt贸ra przysz艂a do mnie wi臋ksza fal膮 ni\
za pierwszym razem
Wszystko, co ostatecznie uda艂o mi si臋 uchwyci膰 to widok twarzy Ananda,
kiedy dosi臋gn膮艂 jego w艂asnego orgazmu. By艂... promieniowa艂. Nie s膮dz臋, \e
znalaz艂abym inne s艂owo, aby go opisa膰 w tamtej chwili. Promieniowa艂 pi臋knem.
Pulsowa艂 we mnie, naciskaj膮c w tym cudownym miejscu1, co sprawi艂o, \e widzia艂am
gwiazdy. Potem opad艂a ze mnie ca艂a si艂a.
1
Stawiam na punkt G
Zosta艂am tam na noc, zasn臋艂am w jego ramionach i obudzi艂am si臋 rano czuj膮c
jak powoli, bardzo powoli, 艂apie mnie od ty艂u, przesuwaj膮c r臋kami po ca艂ym ciele,
bez ogranicze艅, jakie wykazywa艂 wczorajszej nocy. Tym razem dosz艂am, kiedy wbi艂
k艂y w moje ramie i wzi膮艂 ode mnie troch臋 krwi. Uczucie by艂o takie, jakiego si臋
spodziewa艂am, a jednak blad艂o w por贸wnaniu z tym, co Anando pokaza艂 mi
wcze艣niej.
P贸zniej zaoferowa艂 mi 艣niadanie i odbyli艣my kr贸tk膮 pogaw臋dk臋, przy kt贸rej, o
dziwo, nie czu艂am si臋 niekomfortowo. Kiedy nadszed艂 m贸j czas do wyj艣cia, wezwa艂
taks贸wk臋 i owin膮艂 wok贸艂 mojej szyi chusty, kt贸re wczoraj wybra艂am. Poca艂owa艂 mnie
i u艣miechn膮艂 si臋, a jak wychodzi艂am zapyta艂, co wybior臋 z pude艂ka nast臋pnym
razem.
Nie odpowiedzia艂am wtedy, chyba dlatego, \e nie s膮dzi艂am, i\ b臋dzie
jakikolwiek nast臋pny raz. R贸wnie jak ekscytowa艂a mnie wizja wczorajszej nocy,
ekscytowa艂y mnie wampiry, bo nigdy si臋 z czym艣 takim nie spotka艂am. Posz艂am do
klubu, aby spotka膰 wampira i zaspokoi膰 swoj膮 ciekawo艣膰, dowiedzie膰 si臋 co i jak.
Nie s膮dzi艂am, \e mo\e by膰 wi臋cej takich nocy i ugryzie艅, ale je艣li wr贸ci艂abym to
otrzyma艂abym wi臋cej ni\ to co Ci opisywa艂am, jestem tego pewna
Ale teraz musz臋 powiedzie膰 Ci, \e zda艂am sobie spraw臋, i\ ja...
Pom贸\ mi, Droga Afrodyto, jak\e mia艂abym tam nie wr贸ci膰?
Virginia


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 08
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 07
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 03
Kallysten Po wyj臋cia z pude艂ka VI
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 02
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 04
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 09
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 10
Kallysten Po wyj臋ciu z pude艂ka 05
Kallysten Zyjac poza pudelkiem 01 id 2223
Kuchnia francuska po prostu (odc 01) Ciasto czekoladowe

wi臋cej podobnych podstron