DROGA KU WOJNIE POLSKA WOBEC PRESJI NIEMIEC

background image

Droga ku wojnie. Polska polityka wobec presji niemieckiej

Dodany przez: Redakcja KNM

5 maja Beck wystąpił w Sejmie i wygłosił swoje słynne expose. „Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da”, mówił „...Pokój jest rzeczą
cenną i pożądaną” – kończył. – „Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak wszystkie
sprawy tego świata, ma swoją cenę. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi,
narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”.

5 listopada 1937 roku w berlińskiej Kancelarii Rzeszy odbyła się odprawa, na którą Hitler wezwał ministra wojny i naczelnego dowódcę
Wehrmachtu feldmarszałka von Blomberga, dowódcę sił lądowych generała von Fritscha, dowódcę lotnictwa marszałka Goeringa,

dowódcę marynarki wojennej admirała Raedera i ministra spraw zagranicznych von Neuratha. Owemu zespołowi przekazał Fuhrer swe prognozy,
projekty i wytyczne. Oświadczył, że pierwszym zadaniem jest zdobycie obszarów rolniczych i surowcowych, najlepiej w samej Europie i przede wszystkim
w krajach graniczących z Niemcami. Imperium Brytyjskie nazwał potęgą chylącą się ku ruinie. Słabość Francji widział w chwiejnym systemie wciąż
zmieniających się rządów parlamentarnych. Nie wierzył jednak w możliwość wytargowania przez Niemcy od obu mocarstw jakichś kolonii, chyba że
cudzych, w rodzaju portugalskiej Angoli. Tak powtarzając opinie powszechnie znane i powtarzane w wielu gazetach świata, przygotowywał swych
podwładnych na przyszłe uderzenie przede wszystkim w kierunku zachodnim.

„W czasie konfliktu francusko-niemieckiego – mówił – można się liczyć z neutralnością Polski. Nasze umowy z Polską będą działać, dopóki siła Niemiec
pozostanie niewzruszona. Jeśliby zaś spotkała nas odmiana fortuny, trzeba by się liczyć z atakiem polskim na Prusy Wschodnie i być może z napadem na
Śląsk i Pomorze”[1].

Hitler przewidywał także, iż zajęcie Austrii i Czechosłowacji nie spotka się z przeciwdziałaniem zbrojnym Francji i Wielkiej Brytanii, choć nie był jeszcze
pewny, czy zaborowi Austrii nie sprzeciwią się Włochy. O Polsce wspomniał raz jeszcze; kalkulował mianowicie , że ze względu na presję naturalną swego
wschodniego sąsiada, Polska nie zechce podejmować walki przeciwko Niemcom zwycięskim. Stanowisko Związku Radzieckiego widział równie ostrożne, a
to z uwagi na presję z kolei japońską. Tak więc realizacja wieczystej idei Drang nach Osten ulegała na owej odprawie poniekąd zawieszeniu; podbicie
Wschodu odkładał Hitler na okres późniejszy, zakładając przy tym, iż na razie, barierę od strony Rosji stanowić będzie Polska, pod warunkiem wszakże, iż
rozmach, szybkość i skuteczność operacji niemieckich na Zachodzie unicestwią ewentualność polskich zakusów.

Czy istotnie mógł mieć w tym czasie pewność, że Polska osłoni Rzeszę od wschodu w wypadku jej wojny z Zachodem? Pewności takiej nie posiadał, ale w
jego kalkulacjach możliwość taka mogła się rysować. Możliwe że liczył na ostateczne „zmiękczenie” kierownictwa polskiego. Włochy wiązał właśnie ściślej
w obrębie paktu antykominternowskiego, do którego przystąpienie ogłosić miały w dniu następnym, to jest 6 listopada 1937 roku. Mimo to nie był jeszcze
pewny reakcji włoskiej na zagarnięcie Austrii. Powiedział w czasie odprawy: „

Problemy Niemiec można rozwiązać przy użyciu siły, a to zawsze wiąże się z

ryzykiem

”. Udawały mu się coraz lepiej przedsięwzięcia rzeczywiście ryzykanckie, i do tego umacniała się jego „mistyczna wiara” w siebie i swą misję.

Obecnie zamierzał zwiększyć stopień ryzyka, by utworzyć nadeuropejskie i poza tym światowe Wielkie Niemcy, Grossdeutschland, jeszcze przed terminem
zestarzenia się gromadzonej właśnie gorączkowo najnowocześniejszej broni, a także przed terminem uzyskania pełnej planowanej gotowości sił
zbrojnych, to jest w ciągu mniej więcej pięciu lat. Zakładał, zresztą niekiedy nie bez racji, że starczy mu czasu i że wiele celów pośrednich uzyska przed
tym bez wojny, wykorzystując powolność działań wielkich demokracji zachodnich, lękliwość słabszych sąsiadów i naiwność polityków obozu przeciwnego.
Wszystkie wymienione elementy miały mu się sprawdzać przez jakiś czas bardzo dokładnie. Jednak niedługo miał się potknąś na Polsce, którą uznawał
za skłonną do służenia Rzeszy. Założenie neutralności Polski w przypadku wybuchu wojny pomiędzy Niemcami a Francją stanowiło w kalkulacjach Hitlera
element już nie tylko ryzykanctwa; stanowiło błąd podstawowy, niosący zapowiedź przyszłej klęski Niemiec [2].

Do pewnego stopnia nadzieje Hitlera uzasadniał minister Józef Beck, choć oczywiście nigdy nie był i być nie chciał nie tylko „jakimś satelitą”, ale nawet
współpracownikiem kanclerza Trzeciej Rzeszy.

Beck pisał później w swoim „Ostatnim raporcie”: „Zagrożenie ze strony dynamicznej polityki Niemiec, tych nowych Niemiec, które szaleńczo się zbroiły i
które już podminowane były przez maksymalistyczną doktrynę Hitlera, zaczynało przybierać coraz realniejsze kształty. Potęga ekspansji Rzeszy coraz
bardziej kierowała się na zewnątrz. Doktryna nacjonalistyczna używana była przez Trzecią Rzeszę jako środek presji w stosunku do jej południowych
sąsiadów. Rzecz charakterystyczna, że wobec nas Niemcy w tym czasie unikały jednak stosowania tego rodzaju metod; wydawało się więc, że nie chcą
wywierać na nas silniejszego nacisku.”

Tymczasem w Gdańsku znów mnożyły się prowokacje. W początkach roku szkolnego nastąpiła próba zapędzenia dzieci polskich do szkół niemieckich.
Aresztowano kilku doręczycieli Poczty Polskiej, skonfiskowano egzemplarze kilku dzienników polskich. Wiele protestów spowodowała zapowiedź
wprowadzenia swastyki do flagi Wolnego Miasta. Wszystko to oczywiście z inspiracji Berlina.

Jednakże 5 listopada ogłoszono jednocześnie w Warszawie i Berlinie negocjowaną od miesięcy tak zwaną deklarację mniejszościową. Niemcom chodziło
głównie o umocnienie w Polsce żywiołu niemieckiego. Ale przyjęta formuła o tyle stanowiła osiągnięcie, iż strona niemiecka przyznawała słabej
ekonomicznie, głównie robotniczej i rolniczej mniejszości polskiej w Rzeszy przynajmniej częściowo prawa, od dawna posiadane w Polsce przez mniejszość
niemiecką, ekonomicznie silną, w dużej mierze złożoną z przemysłowców, bankierów, posiadaczy ziemskich i ponadto potężnie dotowaną na cele
polityczne z Berlina.

Przeświadczenie Hitlera, że Polacy są już obłaskawieni dowodzi brak w wystąpieniu na Konferencji Hossbacha, akcentów ostro i wyraźnie antypolskich,
poza stwierdzoną ogólnie koniecznością uzyskania przez Niemcy w sąsiedztwie terenów rolniczych. 6 listopada podpisał oświadczenie w sprawie gdańskiej,
zawierające trzy punkty przekazane Lipskiemu: 1) że w prawno-politycznej sytuacji Gdańska nie będzie żadnych zmian, 2) prawa ludności polskiej w
Gdańsku mają być poszerzone, 3) prawa Polski w Gdańsku nie będą naruszane. Kanclerz stwierdził z stanowczością, iż zawarty przez siebie układ z Polską
będzie poszanowany i to również w stosunku do Gdańska. Słowo, które ona daje, jest i będzie dotrzymywane[3].

W Europie polsko-niemiecką deklarację mniejszościową komentowano jako dowód ścisłego już związania Polski z umacniającym się właśnie blokiem
państw totalitarnych. Opinie te skłoniły Becka do rozesłania placówkom dyplomatycznym specjalnej instrukcji, po czym 12 listopada agencja o nazwie
Polska Informacja Polityczna ogłosiła z inspiracji Becka komunikat:

W związku z podpisaniem w Rzymie dnia 6 listopada 1937 roku protokołu o przystąpieniu Włoch do paktu antykomunistycznego niemiecko-japońskiego,

pojawiły się pogłoski, jakoby Polska została zaproszona do tego porozumienia. Wiadomość ta nie odpowiada jednak bynajmniej rzeczywistości, żadne
bowiem tego rodzaju propozycje nie zostały do Polski skierowane. Należy przy tym zaznaczyć, że specyficzne położenie Polski jako sąsiada Związku
Sowieckiego, zasadnicze stanowisko polityki polskiej przeciwne blokom, oraz wreszcie potrzeba utrzymania polityki równowagi między dwoma sąsiadami
sprzeciwiałoby się przystąpieniu Polski do omawianego porozumienia...”

...Negatywne stanowisko do przystąpienia do paktu nie oznacza bynajmniej rezygnacji z walki z wpływami Kominternu na zewnątrz Polski, która jak była
tak i będzie nadal prowadzona we własnym zakresie z całą stanowczością.”

Strona 1 z 4

background image

„Punktem, w którym utknęły rokowania (polsko-niemieckie) była odmowa Polski przystąpienia do paktu antykominternowskiego – stwierdza wybitny
historyk angielski Alan Bullock – mimo zdecydowanego antykomunizmu i niezbyt przyjaznych stosunków z Rosją. Krok ten postrzegano jako utratę
niezawisłości i pogodzenie się z zależnością wobec Niemiec.” [4]

4 lutego 1938 Hitler dokonał zmian w dotychczasowym dowództwie Wehrmachtu i w resorcie spraw zagranicznych. Obecnie sam Hitler przejmował
najwyższe zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi, mianując szefem sztabu Keitla, z kolei Neuratha zastąpił Ribbentrop [5], który jako ambasador
przybywający do Londynu wsławił się wyrzuceniem ręki w hitlerowskim pozdrowieniu podczas ceremonii wręczania królowi listów uwierzytelniających.
Zmiana ta oznaczała wyraźną intensyfikację agresywności w polityce niemieckiej. Na jej efekty nie trzeba było długo czekać.

Wojska niemieckie wkroczyły do Austrii 12 marca 1938 r. W dniach 29-30 września 1938 r. doszło w Monachium do spotkania przywódców czterech
mocarstw, w wyniku którego pokojowo rozgromiona została Czechosłowacja. Rdzeń Europy Środkowej wpadł w ręce Hitlera bez jednego wystrzału.
Przyszedł czas na skierowanie ostrza agresji na wschód.

24 października 1938 roku w Berchtesgaden doszło do spotkania von Ribbentropa z ambasadorem Lipskim, podczas którego niemiecki minister
przedstawił „propozycje” rozwiązania spraw jakie jeszcze były w zawieszeniu między Trzecią Rzeszą a Rzeczpospolitą:

1.Wolne Miasto Gdańsk wraca do Niemiec.

2.Przez korytarz pomorski przeprowadzi się należącą do Niemiec autostradę eksterytorialną, jak też eksterytorialną, wielotorową linię kolejową.

3. Na terytorium gdańskim Polska otrzyma również eksterytorialną szosę lub autostradę i linię kolejową oraz port.

4. Polska uzyska gwarancję dalszej możności sprzedawania swych towarów na terytorium gdańskim.

5. Oba państwa uznają wzajemnie swe granice; w razie potrzeby można by podpisać gwarancje terytorialne.

6. Deklaracja niemiecko-polska zostanie przedłużona na 25 lat.

7. Oba państwa wprowadzą do deklaracji klauzulę konsultatywną[6].

Wprowadzenie do polsko-niemieckiego układu z roku 1934 klauzuli konsultatywnej zobowiązywałoby do porozumiewania się ścisłego we wszelkich
działaniach politycznych i militarnych na szerszej arenie. Było jasne że chodzi o związanie, chociaż na razie jeszcze niezupełnie formalne, Polski z paktem
antykominternowskim. Propozycje z 24 października Beck odrzucił, spodziewając się zapewne, iż zdoła w końcu spowodować złagodzenie tak nagle
narosłego nacisku niemieckiego. Skupił się na zabiegach o wspólną granicę z Węgrami kosztem oderwanej od Czechosłowacji Rusi Zakarpackiej; Niemcy
natomiast wciąż się temu sprzeciwiali, nie zamierzając umacniać ani Polski ani Węgier przed ostatecznym przywiązaniem tych państw do swojego bloku
[7].

5 stycznia 1939 r. Beck został przyjęty przez Hitlera w Berchtesgaden. Usłyszał tam tylko
raz jeszcze propozycje z października, co niewątpliwie pozbawiło go złudzeń, lecz próbował jeszcze
„lawirować” i zaprosił Ribbentropa do złożenia wizyty w Warszawie. Po powrocie do kraju 7
stycznia zaalarmował Mościckiego i Śmigłego. Decydowano aktywizować politykę wobec wielkich
demokracji Zachodu.

Dnia 4 stycznia 1939 r. odbyła się na warszawskim Zamku, z udziałem prezydenta
Rzeczypospolitej, narada, w czasie której zebrani ustalili, ze „a) jeśli Niemcy podtrzymywać będą
nacisk w sprawach dla nich drugorzędnych, jak Gdańsk i autostrada, to nie można mieć złudzeń że
grozi nam konflikt w wielkim stylu, a obiekty są tylko pretekstem; b) wobec tego chwiejne
stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas w sposób nieunikniony na równię pochyłą , kończącą
się utrata niezależności i rolą wasala Niemiec; c) w konkluzji, zarówno w wypadku, jeśli mamy do
czynienia z próbą zwycięstwa za pomocą bluffu czy też z zamiarem wojny Niemiec – jako podstawa
naszej polityki przyjęta została stanowczość, przy zachowaniu spokoju i określeniu wyraźnym
granicy w każdej poszczególnej sprawie, granicy między prowokacją a naszym non possumus [8]".

25-26 stycznia 1939 r. w Warszawie gościł minister Ribbentrop i powtórzył propozycje sojuszu ,
kładąc nacisk na wynikające z niego korzyści . Jednak nic nie osiągnąwszy, rozgoryczony i
zniecierpliwiony , miał Ribbentrop powiedzieć do towarzyszących mu osób: „

No tak, oni są twardzi.

Trzeba będzie chyba zmienić kolejność spraw i najpierw rozstrzygnąć inne zagadnien

ia"[9].

Decydowano aktywizować politykę wobec wielkich demokracji Zachodu. 30 stycznia przemawiając
z okazji rocznicy zdobycia władzy, Hitler co prawda wspomniał jeszcze o walorach układu polsko-
niemieckiego z roku 1934, ale był to już akcent wyraźnie słaby. W Berlinie uruchamiano już aparat
antypolskiej propagandy.

Wydarzenia narastały lawinowo. 27 lutego dobiegła kresu wojna domowa w Hiszpanii, rządy
brytyjski i francuski uznały oficjalnie rząd generała Franco. 15 marca niemieckie kolumny
zmechanizowane wjechały do Pragi i Czechosłowacja przestała istnieć. Wyodrębniona Słowacja
wchodziła w ścisłą zależność od Rzeszy. 21 marca w Warszawie odrzucono oficjalnie żądania
niemieckie. Tego samego dnia przeprowadzono w Polsce tajną mobilizację niektórych grup

rezerwistów, zrealizowaną wezwaniami imiennymi. 22 marca Niemcy zabrali Kłajpedę Litwinom, następnego dnia natomiast wymusili na Rumunii układ
oddający im do dyspozycji rumuńską naftę.

Hitlerowska ekspansja otrzeźwiła w końcu polityków zachodnich. Obawiano się tam, że Polska także zwiąże się z Niemcami. 31 marca Chamberlain ogłosił
w Izbie Gmin gwarancje swego rządu dla Polski[10]. Deklaracja ta była oczywiście uprzednio przygotowana gorączkowymi sondażami dyplomatycznymi. 2
kwietnia Beck wyjechał do Londynu, a 4 dni później ogłoszono wspólny komunikat o rozmowach polsko-brytyjskich. Deklarację brytyjską z 31 marca
uzupełniono Polską, to znaczy zapewnieniem przez Polskę o pomocy dla Wielkiej Brytanii w wypadku jej zagrożenia i zapowiadano zawarcie wkrótce
formalnego układu.

Następnego dnia, 7 kwietnia, oddziały włoskie wylądowały w Albanii. Narastało zagrożenie dla całej Europy Środkowej i Bałkanów. Porozumienie brytyjsko
-polskie wywołało oczywiście zaskoczenie w Berlinie. Minęło jednak trochę czasu zanim, Niemcy postanowili zareagować. Dopiero 28 kwietnia Hitler
wystąpił z wielkim przemówieniem i obwieścił zerwanie układu o nieagresji z Polską oraz układu morskiego z Wielką Brytanią. Ogłosił po raz pierwszy
całemu światu swe żądania wysuwane od jesieni wobec Polski, pomijając jednak propozycję przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego.

Strona 2 z 4

background image

5 maja Beck wystąpił w Sejmie gdzie wygłosił swoje słynne expose . „

Polska od Bałtyku odepchnąć

się nie da

”, mówił „.

..Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną” – kończył. – „Nasza generacja, skrwawiona w

wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę. My w
Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw,
która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor

”[11].

Mowa została przyjęta z wielkim entuzjazmem. W Sejmie owacja na stojąco, gratulacje i deklaracje
solidarności od tych, którzy wysłuchali transmisji radiowej lub przeczytali tekst w gazetach. Ta powszechna
euforia nie robiła na Becku większego wrażenia nie tylko dlatego, że był człowiekiem chłodnym i
zdystansowanym, ale przede wszystkim dlatego, że oto walił się jeden z filarów stworzonej jeszcze przez
Piłsudskiego koncepcji polskiej polityki zagranicznej – dobre stosunki z Niemcami. Rekompensatę stanowić
miały stosunki z Wielką Brytanią, ale Beck, osobiście zresztą zafascynowany Anglikami (najbliżsi nazywali go
Jimem), był politykiem zbyt inteligentnym, aby wierzyć, że Londyn odegra istotną rolę w stosunkach
Warszawy z Berlinem i Moskwą.

Rządy brytyjski i francuski badały tymczasem możliwość nawiązania współpracy wojskowej ze Związkiem
Radzieckim. Rozmowy prowadziły w Moskwie, dokąd przedstawiciela Polski nie zaproszono. Rząd radziecki
uzależniał rezultaty rokowań od zgody rządu polskiego na przemarsz Armii Czerwonej przez terytoria
wschodniej Polski. Beck 19 sierpnia odmówił kategorycznie stwierdzając wszakże, iż w wypadku agresji
niemieckiej wspólna z ZSRR akcja jest możliwa na warunkach do ustalenia. Lecz w ciągu kilku dni sytuacja
uległa zasadniczej zmianie. 23 sierpnia zawarto w Moskwie radziecko-niemiecki pakt o nieagresji, nazywany
później paktem Ribbentrop-Mołotow.

Już o dzień wcześniej Hitler wezwał na odprawę wyższych dowódców i wydał rozkaz uderzenia 26 sierpnia o

świcie. Odwrócenie kierunków hitlerowskiego marszu było zresztą zawczasu postanowione. Już 2 kwietnia gen. Keitel podpisał wytyczne do uruchomienia
„Fall Weiss”, czyli planu ataku na Polskę.

Tymczasem w reakcji na pakt niemiecko-radziecki Chamberlain wygłosił w Izbie Gmin mowę: „

W Berlinie – wiadomość o podpisaniu przez ministra spraw

zagranicznych Rzeszy paktu ze Związkiem Radzieckim powitana została z nadzwyczajnym cynizmem jako wielkie zwycięstwo dyplomatyczne, które
całkowicie usunęło niebezpieczeństwo wojny, albowiem i my i Francja nie jesteśmy jakoby w stanie wypełnić naszych zobowiązań wobec Polski.
Uważaliśmy za nasz pierwszy obowiązek rozwiać wszelkie podobne złudzenia"

[12].

25 sierpnia podpisano w Londynie polsko-brytyjski traktat o wzajemnej pomocy wywołująca w Berlinie pewną dezorientację. Hitler wydał rozkaz
wstrzymania ataku do 1 września. Chciał zyskać na czasie, liczył na możliwość skłonienia państw zachodnich do odwrotu. 29 sierpnia zażądał od
ambasadora brytyjskiego, Handersona, by rząd brytyjski skłonił Polaków do wysłania pełnomocnego przedstawiciela, gotowego przyjąć i podpisać warunki
niemieckie.

Również 29 sierpnia ogłoszono w Polsce mobilizację powszechną odwołaną jednak na skutek interwencji mocarstw zachodnich. W Paryżu i Londynie
nadal liczono na pertraktacje.

Trzydziestego sierpnia mobilizację w Polsce ogłoszono ponownie. Następnego dnia Lipski, na polecenie Becka (po przedstawieniu ultimatum w sprawie
Gdańska tzw. 16 punktów[13]) zażądał rozmowy z Ribbentropem. Usłyszawszy pytanie o pełnomocnictwa, odpowiedział negatywnie. Na tym, przed
siódmą wieczorem skończyły się polsko-niemieckie kontakty dyplomatyczne. Kiedy ambasador opuszczał gmach ministerstwa, dowodzona przez SS banda
kryminalistów przygotowywała się już do sfingowania napadu na radiostację w Gliwicach. Miał to być pretekst dla Hitlera do rozpoczęcia agresji.

Uderzenie nastąpiło 1 września 1939 r. o godzinie 4.45.

Przypisy:

[1] O.Terlecki, Z dziejów drugiej Rzeczpospolitej, Kraków 1985, s.348

Strona 3 z 4

background image

[2] Treść wspomnianej ściśle tajnej odprawy w Kancelarii Rzeszy znana jest dzięki protokolantowi pułkownikowi Hossbachowi, nazywana w europejskiej
literaturze historycznej od jego nazwiska Konferencją Hossbacha.

[3] J Lipski, Diplomat in Berlin 1933-1939 Papers and Memoirs of (...) Ambasador of Poland. New York and London 1968, s. 333-338, 354-360.

[4] A Bullock, Hitler i Stalin. śywoty równoległe. Warszawa1994, t.2, s.85

[5] Joachim von Ribbentrop (1893-1946), dyplomata niemiecki, członek NSDAP i szef biura polityki zagranicznej tejże partii w latach 1932-1945,
ambasador w Londynie 1936-1938, minister spraw zagranicznych 1938-1945, skazany przez Trybunał Norymberski na karę śmierci.

[6] J.Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945. Od Wersalu do Jałty, Lublin 1998 , s.185-186.

[7] Tamże s.187

[8] J.Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987, s.163

[9] Tamże s.163
[10] H.Jackiewicz, Brytyjskie gwarancje dla Polski w 1939 r.,Olsztyn 1980, s.113
[11] Tekst mowy znajduje się w : Józef Beck, Przemówienia, deklaracje, wywiady, Warszawa 1939.
[12] O.Terlecki, Z dziejów drugiej Rzeczpospolitej, Kraków 1985, s.372
[13] Tekst okumentu

Zamknij okno

Strona 4 z 4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron