KAZUSY Z OKOLICZNOŚCI WYŁĄCZAJĄCYCH BYT PRZESTĘPSTWA

background image

1

KAZUSY Z OKOLICZNOŚCI WYŁĄCZAJĄCYCH BYT PRZESTĘPSTWA

Kazus 1

Joanna J. mieszkała w podwarszawskiej miejscowości, w dzielnicy domów jednorodzinnych. Niestety

pobliski posterunek policji zamykany był o godzinie 16:00, co powodowało, że dzielnica ta od dłuższego czasu,

nękana była napadami, włamaniami i rozbojami. Niekiedy dochodziło do nich, po uprzednim wyłączeniu prądu

(co znakomicie ułatwiało sprawcom działanie).

Dnia 18.XII.2010r. o godzinie 21:00, Joanna J., usłyszała (będąc z dzieckiem w domu) dziwne odgłosy

dochodzące z sąsiedniej posesji. Po wyjściu na balkon, zorientowała się, z rozmów jakie dobiegały z ciemności
(gdyż właśnie zostało wyłączone światło), że okradana jest stacja transformatorowa.

Kobieta słusznie wywnioskowała, że planowana jest tam kradzież – ogołocenie tej stacji

transformatorowej ze wszystkiego, z czego okraść ją można. W związku z tym, cofnęła się do domu, wzięła broń

myśliwską męża, wyszła z powrotem na balkon i krzyknęła w kierunku sprawców, że jeżeli oni nie poprzestaną,

to ona użyje broni palnej. Na jej zachowanie – sprawcy odpowiedzieli jej grubym słowem. A ona użytek z broni

palnej zrobiła.

Efekt tego był taki, że dwóch złodziei umknęło, a jeden z nich został niefortunnie postrzelony ze

skutkiem śmiertelnym.

Czy Joanna J. przekroczyła granicę obrony koniecznej?

Kazus 2

Walenty W. był 38 – letnim mieszkańcem warszawskiego Ursynowa. Pewnego lipcowego wieczora,

około godziny 19:30, usnął zostawiwszy otwarte na oścież drzwi balkonowe (mieszkał na parterze, w bloku z

tzw. wielkiej płyty). Chciał w ten sposób obniżyć temperaturę w mieszkaniu, które z powodu

przedpołudniowych upałów, nagrzało się niemiłosiernie.

Kiedy się obudził, (a była to już godzina 21:15), zobaczył że w jego pokoju znajduje się obcy człowiek.

Walenty W. dyskretnie sięgnął po nóż, który miał na stoliku nocnym i zadał cios powodujący śmierć

niechcianego intruza – pech chciał, że trafił prosto w komorę serca.

Jak się potem okazało – owym intruzem był Bożydar W. – miejscowy pijak, którego „suszyło” i w

związku z tym postanowił zdobyć jakieś przedmioty lub pieniądze, żeby sobie kupić w sklepie nocnym co

potrzeba. Kiedy o godzinie 21:10, dostrzegł uchylone drzwi balkonowe na parterze, ani przez chwilę się nie

zawahał – od razu wszedł do lokalu, z intencją zdobycia pieniędzy na alkohol.

Czy Walenty W. przekroczył granice obrony koniecznej?


Kazus 3

Dnia 25.VI.2010r., po maturze, dwóch chłopców – Kacper P. i Jan. J., szczęśliwych z powodu

pomyślnego przebiegu egzaminu wybrało się na wycieczkę w góry. O godzinie 19:00 wysiedli z pełnymi

plecakami na dworcu kolejowym w miejscowości X., ale ze względu na późną porę doszli do wniosku, że nie

będą wchodzili na szlak, tylko rozbijają nad brzegiem rzeki namiot. Tak też uczynili i o godzinie 23:30 udali się na

spoczynek.

Jednakże w środku nocy (godzina 03:15), o ich namiot zaczęli się potykać jacyś ludzie, na płótno

namiotu zaczęły spadać kamienie, ktoś znajdujący się na zewnątrz namiotu, coraz śmielej używał agresywnych
sformułowań pod adresem osób znajdujących się w środku.

Kacper P. postanowił zakończyć to nierówne oblężenie namiotu - rozsznurował wejście i nożem typu

finka, na oślep zadał cios tak niefortunnie, że przebił tętnicę szyjną jednego z agresorów – co skutkowało jego

natychmiastowym zgonem.

Jak się potem okazało, agresorem który poniósł śmierć, był Filip P. mieszkaniec miejscowości X., znany

ze skłonności do alkoholu, awanturnictwa oraz tego co określilibyśmy mianem chuligaństwa. Owego feralnego

dnia, wraz z 4 innymi kompanami, Filip P. spożywał nad rzeką wyprodukowany przez siebie bimber.

Spostrzegłszy rozbity namiot nakłonił swoich towarzyszy, do przepędzenia intruzów z „jego rewiru”, na co
tamci skwapliwie przystali.

Czy Kacper P. przekroczył granice obrony koniecznej?

Kazus 4 (na podstawie osnowy wyroku SA w Poznaniu z dnia 30.05.1995r. II AKr 153/95)

Dariusz Ż. i Ryszard Ż., byli rodzeństwem. Ryszard od dzieciństwa znęcał się nad swoim młodszym

bratem. Niejednokrotnie dochodziło pomiędzy nimi do kłótni i awantur. Pewnego dnia Ryszard wszedł do

pokoju w którym przebywał jego brat – Dariusz. Ryszard miał do niego pretensje, że nie oddał mu do tej pory

reszty pożyczonych wcześniej pieniędzy. Początkowo Dariusz nie reagował na wzburzenie brata. Kiedy jednak
Ryszard zaczął, (jak to miał w zwyczaju) go bić, Dariusz zwrócił się do niego słowami: „Rysiu nie bij!”.

background image

2

Kiedy jednak ten nie przestawał okładać Dariusza pięściami, ten ostatni uderzył Ryszarda nożem o

długości ostrza 18 cm, szerokości przy nasadzie 4 cm, o grubości ostrza 0,5 mm ostro zakończonym, z dużą siłą,

czym spowodował u niego powstanie rany kłutej, przecięcie IV żebra, uszkodzenie prawego płuca, worka

osierdziowego i mięśnia sercowego, w wyniku których to urazów poniósł on natychmiastową śmierć. Ostatnie

słowa Dariusza do brata brzmiały: „Rysiu nie umieraj!”.

Prokurator postawił Dariuszowi Ż. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 148 §1 k.k. w zamiarze ewentualnym, czy

słusznie?

Kazus 5

Dnia 05.III.2010r. doszło do kolizji drogowej, w miejscowości P. Dwa samochody osobowe zderzyły się

na głównym skrzyżowaniu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale z jednego z samochodów wyskoczył

naładowany furią kierowca – Mateusz P.

W pewnym momencie, podczas ostrej wymiany słownej, z drugim z kierowców – Florianem Z., Mateusz

P. sięgnął do kieszeni, co z kolei Florian Z. postrzegł jako możliwość użycia noża, broni palnej, albo innego

niebezpiecznego narzędzia, a ponieważ był szkolony w sztukach walki, skorzystał ze swoich umiejętności i (nim

Mateusz P. rękę z kieszeni wyjął) – przyłożył mu tak, że kierowca - furiat w charakterze „naleśnika” padł na

ziemię.

Jak się później okazało, Mateusz P. nie miał żadnego niebezpiecznego przedmiotu. Włożył rękę do

kieszeni, bo miał taki zwyczaj.

Czy po stronie Floriana Z. powstało prawo do obrony koniecznej?

Kazus 6

Dnia 22.XII.2011r. Lucjan S. wraz ze swoją małżonką – Ludmiłą S. oraz 5 – letnią córką Natalią S.

sposobili się do postawienia choinki w swoim domu. O godzinie 21:45 Lucjan S. dostrzegł chodzących po

ogrodzie jego posesji – 3 mężczyzn, w średnim wieku. Przestraszywszy się takim stanem rzeczy, wziął ze sobą
nóż do filetowania ryb i pospiesznie wybiegł do ogrodu.

Na jego widok dwóch mężczyzn skutecznie zdecydowało się na ucieczkę, a trzeciemu się nie udało – i

zawisł na płocie. Lucjan S. użył noża, trafiając wiszącego sprawcę w pośladek tak niefortunnie, że przebił tętnicę

udową co skutkowało wykrwawieniem się na śmierć niedoszłego zamachowca.

Jak się później okazało, tych trzech mężczyzn miało świetny pomysł, ścięcia sobie choinki w cudzym

ogródku – przybyli na posesję Lucjana S. po to by ściąć upatrzoną wcześniej choinkę.

Czy Lucjan S. przekroczył granice obrony koniecznej?

Kazus 7

Dnia 16.V.2011r., radni miasta P. debatowali na temat tego, czy w ich mieście może mieć miejsce

przemarsz osób, które jawnie deklarują swoje preferencje seksualne. Do magistratu wpłynął bowiem wniosek

stowarzyszenia „Równi w miłości”, o wyrażenie zgody na przeprowadzenie, główną ulicą miasta P. tzw. parady

równości.

Jeden z radnych – Ksenofont W., powstał i obwieścił, że dla niego homoseksualizm to tyle co pedofilia,

zoofilia i nekrofilia.

W rezultacie tej wypowiedzi, grupa osób będących homoseksualistami, wniosła do sądu akt oskarżenia

przeciwko Ksenofontowi W., o zniesławienie.

Czy wniesiony prywatny akt oskarżenia jest zasadny?

Kazus 8 (wyrok SA we Wrocławiu z 22.XI.2002r. II AKa 331/02 i wyrok SN z 13.V.2002r. V KKN 141/01)

Zbigniew S. oraz Grażyna S. byli rozwodzącym się małżeństwem. Owocem ich dawnej miłości było

dziecko tj. 7 – letnia córka – Karmen S., kochana bardzo przez obydwoje rodziców, a zwłaszcza ojca, dla którego

była „oczkiem w głowie”.

W wyniku rozwodu i zaostrzającego się konfliktu pomiędzy małżonkami Zbigniew S. wyprowadził się z

domu. Na jego miejsce natychmiast wprowadził się Jacek Ł. – kochanek Grażyny S. To zdarzenie doprowadziło

Zbigniewa S. do furii, gdyż Jacek Ł. wchodził w rolę ojczyma, w stosunku do jego córki.

W związku z tym, dnia 18.V.2002r., przybył do swojego dawnego mieszkania z bronią palną, z intencją

zabicia byłej żony i jej konkubenta. Sytuacja działa się w przedpokoju – Zbigniew S. mierzy w kierunku Grażyny

S., która mu otworzyła, ale w momencie gdy oddawał strzał, z pokoju dziecięcego wyszła córka – Karmen S.,

która znalazłszy się na linii strzału – zginęła na miejscu.

Oceń odpowiedzialność karną Zbigniewa S.

background image

3

Kazus 9

Miejsce akcji: szpital powiatowy w S. - oddział położniczy. Czas akcji: 27.XI.2009r. Zarówno w szpitalu,

jak i w miejscowości S, panuje grypa. W związku z tym na oddziale noworodkowym, ordynator – Krzesimir D.

zaleca podanie dzieciom preparatu podnoszącego odporność organizmu. Ten preparat dla oszczędności

kupowany był w dużych pojemnikach, z których pobierało się porcję potrzebną dla iniekcji pojedynczym

dzieciom, przy czym ma on tę właściwość, że po pewnym czasokresie od otwarcia, z uwagi na proces utleniania

przekształca się w toksynę. A zatem rzeczą bardzo ważną jest oznaczenie momentu otwarcia tego pojemnika,

bowiem tylko przez stosunkowo krótki okres czasu może być z niego pobierany preparat do podania.

Zlecenie ordynatora zostało późnym popołudniem, na oddziale noworodkowym wykonane przez

pielęgniarkę – Gryzeldę Z. Po czym wieczorem (22:00) – wszystkie noworodki zginęły – cały oddział szpitala

położniczego w mieście S. stracił noworodki. Okazało się bowiem, że podano ten preparat już po terminie jego

przydatności.

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia.

Kazus 10

Miejsce akcji: klinika położnicza miasta stołecznego Warszawy – szpital kliniczny. Na sali operacyjnej

leży kobieta – Maria Z., przygotowana do cesarskiego cięcia, a więc w grę wchodzi ochrona jej życia zdrowia, jak
i życia i zdrowia dziecka znajdującego się w jej łonie, ponieważ zabieg cesarskiego cięcia wykonuje się po to, aby

wydobyć dziecko na świat.

Chirurg – Paweł Ł. daje sygnał, że jest gotowy do zabiegu. Anestezjolog – Grzegorz G. dokonuje

wkłucia w żyły pacjentki, wprowadza sól fizjologiczną, co jest mu potrzebne dla podania dalszych preparatów.

W kilkanaście sekund od rozpoczęcia zabiegu – umiera kobieta, a w dalszych kilkanaście sekund umiera

dziecko w jej łonie. Okazało się bowiem, że zamiast soli fizjologiczne, w wżyły tej pacjentki wtłoczony został

czysty spirytus. A wzięło się to stąd, że w ramach „oszczędności” w tej klinice, odzyskiwano spirytus,

w którym

zanurzone były nici chirurgiczne. Nici chirurgiczne producent sprzedaje w postaci szpuli, zanurzonej w butelce,
wypełnionej czystym spirytusem i tylko przez gumowy koreczek nić wyprowadzana jest na zewnątrz. A zatem po

zużyciu nici zostaje cały słoik czystego spirytusu, który może być jeszcze użytkowany do celów dezynfekowania i

innych zabiegów wykonywanych przy pacjencie.

I przełożona pielęgniarek sali operacyjnej – Gryzelda Z., zleciła odzyskiwanie (gromadzenie) tego

spirytusu. Niestety pech chciał, że trzymano go w butelkach po soli fizjologicznej. Obydwa płyny (zarówno

spirytus, jak i sól fizjologiczna) mają ten sam wygląd.

Oceń odpowiedzialność karną anestezjologa – Grzegorza G.


Kazus 11

15 lipca 2012r. właściciel ubojni „Tuczona świnka S.K.A.” – Remigiusz S., chcąc zaoszczędzić pieniądze

na wywozie odpadów z zakładu, postanowił samemu, na własną rękę pozbyć się resztek masarskich ze swojego

przedsiębiorstwa (nie płacąc tym samym spółce X., która specjalizowała się w obrocie odpadami).

W tym celu udał się samochodem ciężarowym, wypełnionym odpadami nad pobliską rzekę. Tam

opróżnił ciężarówkę z nieczystościami, w których oprócz części ciał zwierząt, znajdowały się również toksyczne

substancje różnego pochodzenia.

Remigiusz S. wiedział, że kilka kilometrów dalej znajduje się plaża, nad którą często przychodzą dzieci z

tzw. letnich kolonii wraz z opiekunem i ratownikiem pływackim, aby bawić się i pływać w rzece. Uzyskawszy

jednak zapewnienie od miejscowego kloszarda – Bożydara W., że tego dnia dzieci udadzą się na zwiedzanie

pobliskiego zamku i nie będą przebywały nad rzeką, zdecydował się na spuszczenie odpadów do rzeki. Bożydar

W. zapewnił Remigiusza S. o tym, iż jego informacje są w 100% pewne, sam bowiem chciał „poszperać nieco” w

rzeczach pozostawionych przez dzieci i opiekunów, w ośrodku wypoczynkowym.

Niestety, z powodu awarii autobusu, który miał dowieźć kolonistów na zamek – wycieczka nie doszła do

skutku i w konsekwencji tego, dzieci wraz z opiekunem udały się nad wodę.

W czasie kiedy uczestnicy kolonii kąpali się w rzece – Remigiusz S. spuszczał właśnie zawartość

ciężarówki do rzeki. Stężenie toksyn zarówno przy brzegu, jak i w zaroślach w pobliżu kąpieliska było na tyle

wysokie, że 10 pływających w tym czasie osób, doznało poważnych poparzeń ciała, skutkujących – albo trwałym

zeszpeceniem albo zniekształceniem ich ciał.

Oceń odpowiedzialność karną Remigiusza S.

Kazus 12

Zenon P. był bezdomnym alkoholikiem, pomieszkującym w jednej z biednych dzielnic miasta B. W dniu

19.VI.2010r. skończyły mu się pieniądze, zebrane podczas żebrania przed jednym z hipermarketów. Na dodatek
strasznie go „suszyło”. Właśnie teraz, koniecznie potrzebował pieniędzy na wódkę. Zdesperowany – idąc jedną z

background image

4

ulic w B. zauważył, iż drzwi do pobliskiego kościoła są otwarte na oścież. Zainteresowany zajrzał do środka. W
kruchcie spostrzegł nieduży obrazek olejny. „To powinno wystarczyć!” – pomyślał Zenon P. „W lombardzie

powinienem za niego dostać trochę grosza. Na 6 flaszek na pewno mi styknie.” – powiedział do siebie kloszard,

po czym wdrapawszy się na kropielnicę, natychmiast zdjął obraz ze ściany.

Funkcjonariusze Policji, którzy zatrzymali Zenona Z. z obrazem ustalili, że skradziona rzecz ma status

dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, ponieważ jest to unikatowy w skali światowej, obraz - autorstwa Fra

Angelico – wybitnego malarza wczesnego renesansu.

Oceń odpowiedzialność karną Zenona Z.

Kazus 13

Dnia 17.VI. 2011r., o godzinie 23:15, Franciszek K. włamał się do sklepu jubilerskiego w nadziei, że

obłowi się tęgo, dokonując zaboru biżuterii znajdującej się w gablotach. Szacował, że przy odrobinie szczęścia

„zarobi” na tym interesie co najmniej 500 000zł.

W rzeczywistości jednak, z uwagi na to, że zaradny jubiler pozostawił w gablotach wyłącznie tzw.

sztuczną biżuterię (czyli taką która z kruszcami nie ma nic wspólnego) – Franciszek K. nie wiedząc o tym, zabrał

jedynie atrapy o wartości 500 zł. Fakty te ustalili funkcjonariusze Policji, którzy o godzinie 00:20 ujęli go na

gorącym uczynku popełnienia przestępstwa.

Oceń odpowiedzialność karną Franciszka K.

Kazus 14

W dniu 28.III.2007r. doszło w miejscowości P. do obławy policyjnej, na uciekających samochodem

gangsterów, którzy właśnie obrabowali bank. Uczestnikami pościgu byli dwaj funkcjonariusze Policji Wojciech

M. i Mirosław P. wystosowali oni przez megafon żądanie do samochodu, przypominającego auto, którym

uciekali złodzieje, komendę – zjechania na pobocze i zatrzymania pojazdu.

Auto jednak się nie zatrzymało, wręcz przeciwnie – kierowca prowadzący pojazd przycisnął pedał gazu i

odjechał. Wojciech M. i Mirosław P. nie mieli wątpliwości – to byli poszukiwani bandyci. Podczas pościgu

doszło do ostrzału, w wyniku którego jedna z osób znajdujących się w samochodzie – zginęła, a druga zraniona

została ze skutkiem, w postaci kalectwa (paraliż od pasa w dół).

Jak się później okazało, pojazd prowadziło dwóch młodych kierowców – Patryk D. i Michał P., którzy w

ogóle nie mieli żadnego związku z napadem. Jedynym błędem jaki popełnił nieżyjący kierowca Michał P., było

to, że nie zatrzymał się na żądanie Policji.

Oceń odpowiedzialność karną Wojciecha M. i Mirosława P.

Kazus 15

Dobromir W. – chirurg naczyniowy, przez kilka lat, przyjmował od swoich wdzięcznych pacjentów,

różne „podarunki”, stanowiące wyraz ich wdzięczności za pomyślny przebieg wykonanego przez niego zabiegu.

Czasami były to dzieła sztuki, czasami drogie alkohole, a niekiedy nawet pewne sumy pieniężne.

Funkcjonariusze CBA zatrzymali Dobromira D. pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 228 §1

k.k. Lekarz – odpierając tę argumentację, powiedział że on nigdy nie przyjmował tych podarunków przed

dokonaniem stosownej interwencji chirurgicznej. Zatem, nie uzależniał on wykonania zabiegu, od uzyskania

jakiejkolwiek „gratyfikacji”, a pacjenci dobrowolnie i bez jakiegokolwiek przymusu lub groźby, w ramach
podziękowania, obdarowywali go tymi prezentami.

Czy argumentacja Dobromira W. jest zasadna?

Kazus 16

Toni P., Weszo P., Raszaj P. oraz Mirela C. – byli mieszkającymi w Polsce od urodzenia – Romami. W

dniu 31.X.2011r. spotkali się jak co roku, na cmentarzu parafialnym, w miejscowości D., aby wspólnie, zgodnie z

wiekową tradycją romską, oddać hołd ich zmarłym rodzicom. Jak nakazywał obyczaj – rodzeństwo na grobie

matki i ojca, spożywało posiłek, piło alkohol, śpiewało tradycyjne romskie pieśni oraz głośno rozmawiało.

Całej sytuacji przyglądała się 78 – letnia Bogumiła W., która w tym samym czasie czyściła grób swojego

męża, z powodu zbliżającej się uroczystości Wszystkich Świętych. Pomimo licznych, lecz nie przynoszących

rezultatu interwencji słownych ze strony Bogumiły W., która próbowała wymusić spokój i ciszę – właściwą dla

miejsca jakim jest cmentarz, Romowie nadal „świętowali” na grobach swoich bliskich, przenosząc się w pewnym

momencie także na inne cygańskie groby, gdzie również spożywali alkohol. Kobieta nie mogąc skupić się na

modlitwie, postanowiła co rychlej opuścić cmentarz.

Zbulwersowana do granic takim zachowaniem, Bogumiła W. zdecydowała się zawiadomić

funkcjonariuszy Policji, o zaistniałej sytuacji.

background image

5

Prokurator w D. jest w trakcie formułowania aktu oskarżenia przeciwko romskiemu rodzeństwu. Nie wie jednak jaką

kwalifikację prawną z rozdziału XXIV k.k. zastosować w tym przypadku. Oceń kierunek rozumowania prokuratora. Czy

rodzeństwo rzeczywiście popełniło jakiekolwiek przestępstwo?

Kazus 17

Laars P. był 23 – letnim obywatelem Holandii, który od dawna bardzo pragnął zwiedzić południowe

regiony Polski. W tym celu wykupił za pośrednictwem biura podróży N., nocleg w jednym z luksusowych hoteli

w Krakowie oraz pakiet wycieczek fakultatywnych po Małopolsce. Oprócz samej umowy oraz vouchera – Laars

P. otrzymał także ulotkę, zawierającą kilka podstawowych i istotnych informacji na temat Polski. Dane zawarte w
broszurce, zgodne były z wymogami stawianymi tego typu publikacjom.

Dnia 01.V.2010r. Laars P. wylądował na lotnisku w Krakowie – Balicach – około godziny 16:00. Po

przybyciu do hotelu i rozpakowaniu ekwipażu udał się, na spacer po Plantach. Jakież było jego zdziwienie, kiedy

o godzinie 21:30 został zatrzymany przez funkcjonariuszy Policji, w momencie kiedy w sposób niczym

nieskrępowany zaciągał się jointem z marihuaną, który zabrał ze sobą z Holandii.

W trakcie przesłuchania, Laars P. tłumaczył swoje zachowanie tym, iż w jego ojczyźnie posiadanie i

konsumowanie tzw. miękkich narkotyków nie jest zakazane i znajduje się poza zainteresowaniem prawa karnego.

Poza tym Holender utrzymywał, że nie miał realnej możliwości zapoznania się z polskim prawem przed
przylotem do Krakowa. Dodatkowo w jego przekonaniu, nie zachodziły zasadnicze różnice obyczajowe

pomiędzy Polską, a Holandią, które uzasadniałyby konieczność zapoznania się z jakimikolwiek regulacjami

prawnymi.

Oceń zasadność argumentacji Laarsa P. Czy będzie można postawić mu jakikolwiek zarzut?

Kazus 18

Marianna B. od dawna miała problem ze swoim 25 – letnim synem Mikołajem B., który od 5 lat borykał

się z uzależnieniem od opiatów (znajdujących się w opium i heroinie). Syn Marianny B. był trzy razy w zakładzie
lecznictwa odwykowego. Dwa razy kończył terapię planowo i wtedy pojawiła się chwilowa poprawa, jednakże po

pewnym czasie, Mikołaj B. wracał do dawnego nałogu. Trzecia z kolei terapia, została przerwana na jego żądanie,

gdyż nie widział on w niej większego sensu. 25 – latek poddał się, definitywnie zrezygnował z walki z nałogiem.

Na domiar złego syn Marianny B. miał „na swoim koncie” dwa wyroki za posiadanie środków

odurzających. Zrozpaczona matka jedynaka, w obawie o to, że syn znowu trafi do więzienia za posiadanie

nielegalnych substancji, co spowoduje jego dalszą degradację i brak możliwości właściwego leczenia choroby

nowotworowej, którą właśnie u niego wykryto, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zwróciła się o pomoc

do kolegi Mikołaja B., o którym wiedziała tylko tyle, że jest on dilerem narkotyków i że wołają na niego
„Zielony”. Kobieta chciała sama przyrządzać synowi porcję narkotyku (uznała to za formę indywidualnej terapii

o charakterze reglamentacyjnym), mając tym samym pewność co do jego jakości oraz co do tego, że jej ukochany

syn nie wpakuje się w kłopoty.

Zielony zaznajomił Mariannę B. z techniką produkcji kompotu. Matka Mikołaja B. zakupiła

odpowiednie garnki i menzurki do produkcji narkotyku. W dniu 28.VII.2007r. umówiła się z Zielonym, że ten

dostarczy jej, za stosowną odpłatnością, najważniejszy składnik – słomę makową. O godzinie 12:00 rzeczonego

dnia, na dworcu w P. Marianna B. czekała na Zielonego. O 12:10 mężczyzna zjawił się, dostarczając kobiecie 5

kg słomy makowej.

Kiedy Marianna B. opuszczała budynek dworca, została zatrzymana przez funkcjonariuszy Policji. Jak

się później okazało, donosicielem okazał się Zielony, który chciał w ten sposób wyrównać nierozliczone

porachunki i urazy jakie żywił do Mikołaja B.

Oceń odpowiedzialność karną Marianny B.

Kazus 19 (UJ)

Bonifacy B. martwił się, że jego syn – Rumcajs B. ma problemy nawiązywania kontaktów intymnych z

kobietami. Dlatego w ramach prezentu na 17 urodziny, postanowił dostarczyć mu rozrywki. Zwrócił się do
Petroneli P., studentki II roku, której wynajmował kawalerkę, żeby w zamian za umorzenie jej trzymiesięcznych

zaległości czynszowych, zgodziła się uwieść jego syna. W razie odmowy przyjęcia tej propozycji, Bonifacy B.

zagroził jej natychmiastową eksmisją. Zrozpaczona dziewczyna, zgodziła się na jego warunki.

W czasie zaaranżowanej przez Bonifacego B. randki, Petronela P. zainicjowała kontakty intymne z

Rumcajsem B., który w czasie aktu seksualnego, dając upust swoim sadystycznym popędom, wykorzystując siłę

wobec dziewczyny wprowadził do jej odbytu, wbrew jej wyraźnemu sprzeciwowi – szyjkę od butelki po piwie.

Oceń odpowiedzialność karną Bonifacego B. i Rumcajsa B.

background image

6

Kazus 20 (UJ)

24 – letni Rościsław C. uległ wypadkowi, w którym między innymi zdarł skórę z kciuka. Zgłosił się

zatem do miejscowego szpitala. Tam został opatrzony i poddany wszechstronnym badaniom. Zbigniew P. oraz

Strzeżymir L., dwaj chirurdzy, którzy dokonali oględzin stanu uszkodzonego kciuka, uznali po naradzie, że palca

nie da się uratować i konieczna jest amputacja. Zbigniew P udał się do pacjenta, aby poinformować go o całej

sytuacji i poprosić o zgodę na zabieg amputowania kciuka.

Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć Rościsław C., ze łzami w oczach, zapytał go czy z palcem

będzie wszystko w porządku. Lekarzowi zrobiło się żal pacjenta i postanowił oszczędzić mu bolesnej informacji.

Oświadczył, że palec da się uratować, ale musi być wykonany przeszczep skóry. Rościsław C., przekonany, że
chodzi o przeszczep – wyraził zgodę na operację. Zbigniew P. poinformował Strzeżymira L., że uzyskał zgodę

pacjenta. Lekarze wspólnie dokonali zabiegu operacyjnego, podczas którego został amputowany palec.

W toku postępowania karnego, toczącego się przeciwko Zbigniewowi P. i Strzeżymirowi L., ustalono że

z punktu widzenia zasad sztuki lekarskiej, decyzja o amputacji palca, była właściwa, a sam zabieg

przeprowadzono prawidłowo.

Oceń odpowiedzialność karną lekarzy.

Kazus 21 (UJ)

Ginekolog Henryk J. prowadził prywatny gabinet. Pewnego dnia przyszedł do niego jego długoletni

przyjaciel – Grzegorz T. i oświadczył, że potrzebuje pomocy. Wyjaśnił, że miał romans z koleżanką z pracy –

Renatą D., która jest w 2 miesiącu ciąży i żąda od niego, żeby się z nią ożenił. Tymczasem Grzegorz T., w ogóle,

jako zatwardziały kawaler, nie miał na to ochoty.

Nakłonił on więc Henryka J. oferując mu 15 tysięcy złotych, żeby ten pod pozorem przeprowadzenia

rutynowych badań mających potwierdzić, czy w rzeczywistości Renata D. jest w ciąży, przeprowadzi zabieg

aborcyjny, a następnie oświadczy kobiecie, że była to tzw. „ciąża urojona”. Henryk J. zachęcony sporą sumą

pieniędzy zgodził się na plan zaproponowany przez Grzegorza T., oświadczając mu, że do zabiegu będzie
potrzebował jeszcze anestezjologa, więc będzie to kosztowało 5 tysięcy złotych więcej. Grzegorz T. zgodził się

na to.

Henryk J. zadzwonił do swojego kolegi Piotra W., któremu oświadczył, że ma „skrobankę” na boku i

potrzebuje pomocy za 5 tysięcy złotych. Piotr W. usłyszawszy, że to standardowa „wpadka” i kobieta chce

usunąć ciążę, zgodził się na udział w zabiegu.

W umówionym dniu Grzegorz T. przywiózł do gabinetu Henryka J. Renatę D., która przekonana, że ma

zostać jedynie zbadana, bez oporów poddała się czynnościom przeprowadzonym przez lekarzy. W wyniku

zaaplikowanej narkozy – usnęła. Jednak zabieg na skutek niestaranności Henryka J. zakończył się co prawda
spędzeniem płodu, ale w wyniku sprzecznego z zasadami sztuki lekarskiej jego przeprowadzenia, doszło do

uszkodzenia macicy u Renaty D. , które wykluczyło możliwość jej ponownego zajścia w ciążę.

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia.

Kazus 22 (J. Bryk i inni,

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 23)

Jan M. był ratownikiem wodnym. Pełniąc służbę w jednoosobowym patrolu, 11 sierpnia 2008r.

obserwował z łodzi wiosłowej okolicę kąpieliska miejskiego w G. Około godziny 12:00 zauważył znajomą Martę

B., która wraz z koleżanką pływała w kajaku po jeziorze. Chwilę później przepływająca szybko łódź motorowa,
spowodowała wysoką falę, która przewróciła kajak Jan M. widząc, iż kobiety topią się, ruszył im na pomoc. Jako

pierwszą postanowił ratować znajomą Martę B. Drugiej kobiety nie udało mu się już jednak uratować – utonęła.

Oceń odpowiedzialność karną Jana M.

Kazus 23 (J. Bryk i inni,

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 24)

Norbert P. 18 czerwca 2009r., wsiadł do pociągu relacji Warszawa – Berlin. W Poznaniu dosiadło się do

jego przedziału dwóch czarnoskórych obcokrajowców. Po paru minutach obcokrajowcy udali się do wagonu

restauracyjnego. Norbert P. mający uprzedzenia rasowe postanowił wykorzystać ich nieobecność i wyrzucić ich
bagaże przez okno, po czym przesiąść się do innego przedziału. Chwilę po tym jak Norbert P. wyrzucił bagaże

przez okno, nastąpił wybuch – okazało się, że w jednej z walizek był ładunek wybuchowy.

Czy działanie Norberta P. można zakwalifikować jako działanie w stanie wyższej konieczności?

Kazus 24 (J. Bryk i inni,

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 25)

Cezary J. mieszkał wspólnie ze swoją żoną Bożeną J. Małżonkowie często się kłócili, przeważnie na tle

nadużywania alkoholu przez Cezarego J. Czasami sprzeczki małżonków kończy się wzajemnymi rękoczynami, ale

nigdy nie była wzywana policja. Pewnego dnia Cezary J. przyszedł do domu pijany. Doszło po raz kolejny do
awantury, w trakcie której Bożena J. mocno uderzyła męża patelnią w głowę. Wskutek uderzenia Cezary J. upadł

background image

7

i stracił przytomność. Świadkiem całego zajścia był 18 – letni syn małżonków J., który wpadł na pomysł, aby
upozorować samobójstwo ojca. Matka wspólnie z synem powiesili ciało Cezarego J. używając do tego sznura, a

następnie zawiadomili policję. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, iż przyczyną śmierci Cezarego J. było

powieszenie, a nie uderzenie w głowę.

Oceń odpowiedzialność karną uczestników zdarzenia.

Kazus 25 (J. Bryk i inni,

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 26)

Roman E. poznał na studiach Karolinę D., która była jego koleżanką z grupy ćwiczeniowej. Oboje

przypadli sobie do gustu, często się spotykali. Dzień przed egzaminem spędzili razem wieczór, odbywając za
obopólną zgodą stosunek płciowy. Następnego dnia w trakcie egzaminu Roman E., pomimo próśb Karoliny D.

nie pomógł jej. Karolina D. poczuła się urażona i zawiadomiła organy ścigania, iż została zgwałcona przez

Romana E. w dniu poprzedzającym egzamin.

Oceń odpowiedzialność karną Romana E.

Kazus 26 (J. Bryk i inni,

Kazusy do nauki prawa karnego materialnego

, Szczytno 2012, s. 26)

Bartosz K. zawodnik jednego z klubów piłkarskich, był kandydatem do transferu do niemieckiej drużyny

piłkarskiej. Na testy sprawnościowe pojechał wspólnie z Mariuszem C., którym także interesował się niemiecki
klub. Transfer Bartosza K. nie doszedł do skutku ze względu na jego słabszą formę w ostatnich spotkaniach

ligowych. Bartosz K. był przekonany, iż do transferu nie doszło z winy Mariusza C., który właśnie został

„kupiony” do niemieckiego klubu. W trakcie meczu sparingowego pomiędzy klubami Bartosza K. i Mariusza C.,

Bartosz K. sfaulował Mariusza C., a następnie leżącego już bez piłki kopnął w twarz. W wyniku uderzenia

Mariusz C. doznał złamania kości policzkowej.

Oceń odpowiedzialność karną Bartosza K. Czy zachodzi tu sytuacja kontratypu ryzyka sportowego?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron