Jedwabne Gross Przemilczen P Gontarczyk Żydzi Masoneria antypolonizm polityka

background image

Gross przemilczeń

Piotr Gontarczyk

Po raz pierwszy publikujemy zeznania świadków mordu w Jedwabnem. Wynika

z nich, że za zbrodnię odpowiedzialni są Niemcy, a nie polskie społeczeństwo.

Co się wydarzyło w Jedwabnem 10 lipca 1941 r? Do tej pory znaliśmy jedną

wersję wydarzeń, upowszechnioną przez Jana T. Grossa. Przed kilkoma dniami

udało nam się dotrzeć do akt śledztwa w tej sprawie z 1949 r. To te same akta,

którymi posługiwał się autor "Sąsiadów". Zdumiewa, jak wiele z zawartych tam

informacji i wątków profesor Gross pominął. Pomijał to, co nie pasowało mu do z

góry założonej tezy, że niemiecki udział w zbrodni w Jedwabnem ograniczył się

tylko do filmowania.
Oto, co udało się ustalić na podstawie tych akt: 10 lipca 1941 roku przyjechali do

Jedwabnego Niemcy. Nie wiadomo dokładnie ilu. Według nie- których osób

składających zeznania jeden samochód z pięcioma funkcjonariuszami gestapo; wedle

innych "kilka taksówek", co należy rozumieć jako kilka samochodów osobowych. W

każdym razie można przypuszczać, że krytycznego dnia nie było w Jedwabnem

żadnych dużych oddziałów niemieckich. Ale to właśnie ci Niemcy, którzy przybyli

rano do miasteczka, wydają się być spiritus movens późniejszej tragedii. W dokonaniu

zbrodni posłużyli się miejscową żandarmerią i członkami władz magistratu na czele z

Karolem Bardoniem i burmistrzem Marianem Karolakiem.

Gross przedstawia wspomnianych jako przedstawicieli społeczeństwa polskiego, choć

bardziej prawdopodobne jest, że do zarządu miasta powołali ich Niemcy spośród

swoich lokalnych zauszników. Na przykład Bardoń, jeden z głównych bohaterów

negatywnych z 10 lipca 1941 r., w czasie I wojny służył w armii austriackiej i był

traktowany przez Niemców jako "swój". Wkrótce po tragedii w Jedwabnem,

prawdopodobnie jako volksdeutsch, został funkcjonariuszem niemieckiej policji

pomocniczej. W ramach jej działalności między innymi przeprowadzał aresztowania

Polaków.

Wspomniani dobrali sobie do towarzystwa jeszcze kilku Polaków; przynajmniej

niektórzy z nich cieszyli się fatalną opinią u miejscowej ludności. Jeden został potem

zabity przez polskie podziemie. Inny znalazł się w szpitalu dla umysłowo chorych.

To właśnie oni, zmuszając przy okazji niektórych Polaków, wypędzili dużą grupę

jedwabieńskich śydów na centralny plac miasteczka. Potem, już po spędzeniu śydów

background image

na rynek, wspomniani osobnicy, w towarzystwie niemieckich żandarmów, poczęli

wyciągać kolejnych Polaków z domów i zmuszali ich do udania się na rynek w celu

pilnowania śydów.

Oto fragmenty zeznań, złożonych w śledztwie przez mieszkańców Jedwabnego w 1949

r.:

Roman Górski: "(...) przyszedł do domu Karolak Marian, który był burmistrzem i

żandarm niemiecki, który mnie kopnął i zabrali mnie na rynek m. Jedwabnego gdzie

kazali mi pilnować (...) śydów".

Władysław Miciura: "W lipcu 1941 roku daty dokładnej nie pamiętam przyjechało

kilka taksówek z gestapo i urządzili łapankę na żydów spędzając ich na rynek. Mnie

samego wysłali żandarmi do domu na śniadanie i po powrocie moim do pracy po

godzinie czasu przyszedł żandarm i kazał mi iść na rynek pilnować żydów, by nie

uciekali. Ja pilnowałem żydów (...) do godziny 16-tej, udając się następnie spowrotem

do pracy, lecz nie kazali mi pracować, tylko wyganiać żydów do stodoły co ja też

uczyniłem. I byłem tam aż do czasu podpalenia pełnej stodoły z żydami".

Władysław Dąbrowski: "Zadaniem moim było pilnować żeby ani jeden żyd nie

wyszedł za linię co ja uczyniłem, otrzymałem ja taki rozkaz od Karolaka, Sobuty i

jednego Niemca".

Stanisław Zejer: "Razem ze mną brali udział jeszcze w spędzaniu żydów z rozkazu

burmistrza i gestapo (...)".

Feliks Tarnacki: "(...)burmistrz Karolak (...) wraz z gestapowcem wypędzili mnie na

rynek".

Antoni Niebrzydowski: "W 1941 r. przyszedł do mego mieszkania Karolak burmistrz

niemiecki Bardoń [nieczyt.] dali mnie rozkaz pilnować żydów na rynku których oni

zganiali na rynek".

Do wspomnianej stodoły, należącej do Bronisława Śleszyńskiego zapędzono

ostatecznie kilkaset osób. Po zamknięciu stodoła została oblana naftą i podpalona. Z akt

śledztwa nie wynika dokładnie przez kogo.

Jest za to oczywiste, że Niemcy nie byli neutralnymi obserwatorami wydarzeń w

Jedwabnem, lecz ich organizatorami. Ale taka wersja wydarzeń została odrzucona

przez Jana Tomasza Grossa.
Postawy wobec zbrodni
Na podstawie wspomnianych dokumentów archiwalnych możemy wyróżnić kilka

kategorii osób uczestniczących w interesujących nas wyda- rzeniach.

- Pierwszą z nich są niewątpliwie Niemcy, którzy byli inicjatorami i główną siłą

sprawczą jedwabieńskiej tragedii. To oni wyciągali Polaków z domów, stali za plecami

Karolaka, Bardonia i ich kompanów.

- Druga grupa to Polacy, którzy prawdopodobnie byli poinformowani o mającej

nastąpić zbrodni i wzięli w niej ochotniczy udział. W sumie było to kilka osób, jednak

zostali wyraźnie zauważeni jako ci, którzy wykonują polecenia Niemców, ale też i z

własnej inicjatywy znęcają się nad śydami. Motywy działania tych ludzi są trudne do

przeniknięcia. Wydaje się, że siłą motoryczną ich zachowania było wojenne zdziczenie

i żądza zemsty za sowiecką okupację.

- Trzecia grupa to osoby, które zmuszone przez Niemców brały udział w gromadzeniu

śydów na rynku, pilnowaniu ich oraz w zapędzeniu do stodoły. Liczebność tej grupy

jest najtrudniejsza do ustalenia, choć wydaje się, że było to co najmniej kilkanaście

osób. Postawy tych ludzi były zróżnicowane: niektórzy bez sprzeciwu wykonywali

rozkazy, inni uciekali w czasie, kiedy prowadzono ich na rynek lub przy pierwszej

nadarzającej się okazji. Niektórzy nawet ratowali śydów. Można postawić tezę, że

niemal do ostatniej chwili nie byli świadomi, jak tragiczny los zgotowano ich sąsiadom.

background image

Prócz nich tragiczny los części mieszkańców Jedwabnego widziało wielu świadków.

Wyrok, który wydał Sąd Okręgowy w Łomży, uznał za niewinnych 10 z 22

oskarżonych. Z pozostałych na karę śmierci skazany został Karol Bardoń, a jedenaście

osób otrzymało kary wieloletniego więzienia.

W sentencji sąd napisał: "(...) miejscowa ludność, a więc w tej liczbie oskarżeni [wzięli

udział w zabójstwie śydów] pod terrorem, jak widać ze wszystkich wyjaśnień

oskarżonych, gdziekolwiek by były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i

odwodowych (...)".

Gross oparł swoją książkę na aktach omawianej sprawy. Z pewnością czytał cytowane

zeznania świadków oraz konstatacje z wyroku sądowego. Ale w książce napisał, że

udział Niemców w zbrodni w Jedwabnem "ograniczył się przede wszystkim do robienia

fotografii...".
Źródła profesora Grossa
Bardzo szczególną rolę w książce Grossa odegrały złożone w czasie śledztwa zeznania

dwóch świadków: Eljasza Grądowskiego i Abrama Boruszczaka. Obydwaj mieli być

naocznymi świadkami wydarzeń, którym udało się jakoś uratować życie. Ich opowieści

o wyczynach Polaków, stanowiące jedno z podstawowych źródeł narracji historycznej

Grossa, są doprawdy wstrząsające. Eljasz Grądowski stwierdził na przykład: "Czesław

Mierzejewski najprzód zgwałcił a potem zamordował Judes Ibram".

Drugi ze wspomnianych świadków, Abram Boruszczak, opisał zbrodnię, jakiej mieli się

dopuścić Polacy na terenie żydowskiego cmentarza: "Wybrali zdrowszych mężczyzn i

zagnali na cmentarz i kazali im wykopać rów, po wykopaniu rowu przez żydków wzięli

ich pozabijali bili kto czym [tak w tekście] kto żelazem, kto nożem, kto kijem".

Obydwaj mocno podkreślali, że to Polacy mordowali śydów, a Niemcy jedynie patrzyli

z boku i fotografowali.

I tu pojawia się jeden z najważniejszych problemów z książką Grossa. Otóż z akt

sprawy jednoznacznie wynika, że obydwaj w ogóle nie byli świadkami tragedii w

Jedwabnem. Jeszcze nim zaczął się proces sądowy, jeden z uratowanych śydów (Józef

Grondowski) zeznał: "Co do Eljasza Grądowskiego wyjaśniam, że on w czasie okupacji

niemieckiej zupełnie nie mieszkał w Jedwabnym, ponieważ został wywieziony do Rosji

w roku 1940 i powrócił dopiero po wyzwoleniu. Mieszkam w Jedwabnym od urodzenia

do obecnej chwili i nie jest mi znany Abram Boruszczak, aby taki zamieszkiwał na

terenie Jedwabnego bardzo dobrze wszystkich znam".

Niedługo później do prokuratury w Łomży wpłynęło pismo podpisane przez siedmiu

mieszkańców Jedwabnego: "Niniejszym zwracam się do ob. Prokuratora w Łomży.

Otóż Eljasz Grądowski który złożył oskarżenie został aresztowany przez władze

Rosyjskie za to że skradł w klubie patefon który był własnością klubu, został ukarany i

aresztowany w 1940 roku ukarano go 1,5 więzienia i cały czas od 1940 roku przebywał

w Rosji, aż powrócił po wyzwoleniu Polski z pod okupanta, a Boruszczak Abram to

zupełnie takiego nie było nigdy w Jedwabnem".

Wszystkie te informacje dotyczące wiarygodności wspomnianych świadków znajdują

się w aktach sprawy, ale zostały one przez autora "Sąsiadów" pominięte. Za to innym

osobom, na przykład Czesławowi Laudańskiemu, Gross włożył w usta opisy czynów,

jakich mieli dokonać feralnego 10 lipca 1941 roku. A tymczasem Czesław Laudański w

trakcie przesłuchań stwierdził, że tego dnia leżał w łóżku ciężko chory, po wyjściu z

sowieckiego więzienia. Potwierdziło to wielu świadków.

Jeden z ocalałych śydów złożył nawet zeznanie, jak w czasie okupacji Laudański

pomagał ukrywającym się śydom.

Takimi metodami w książce Grossa Polacy, którzy nie mieli nic wspólnego z mordem

na śydach, a nawet ich ratowali, stają się mordercami, a świadkowie niewiarygodni -

background image

jak Boruszczak czy Grądowski - oskarżycielami Polaków.

Kluczowe relacje i zeznania, na których Gross oparł "Sąsiadów", nie zostały poddane

naukowej krytyce. Po jej dokonaniu okazuje się, że faktografia oraz główne tezy

książki nie mają poważniejszych podstaw naukowych. Narrację historyczną Grossa

tworzą ludzie, którzy nie byli wtedy w Jedwabnem (o czym autor wie jak sądzę),

stereotypy, uprzedzenia i przekonanie, że społeczeństwo polskie wymordowało śydów,

a księża i biskupi są łapownikami. Źródła historyczne zostały przez niego dobrane nie

według oceny ich naukowej wiarygodności, tylko według klucza: im więcej polskich

zbrodni i polskich zbrodniarzy, tym lepiej.

Po zastosowaniu wyżej wspomnianych metod naukowych - no i oczywiście po

usunięciu z opisu rzeczywistej roli Niemców - śmiało postawił tezę, że śydów w

Jedwabnem zamordowało "polskie społeczeństwo". Tymczasem konstatacja ta wydaje

się być nieuprawniona.

Jak to się mogło stać, że pomimo ewidentnego mijania się treści "Sąsiadów" z

dostępnym materiałem źródłowym książka ta jest dość powszechnie traktowana w

kategoriach naukowych?

Tezy "Sąsiadów" mają swoich zwolenników nawet w świecie nauki. Należy do nich na

przykład Andrzej śbikowski, który w styczniu 2001 roku napisał: "W przeciwieństwie

do kilku krytycznych recenzentów książki Grossa uważam, że pod względem

warsztatowym 'Sąsiedzi' są pracą wzorcową. Gross przeprowadził bardzo staranną

analizę dostępnych przekazów źródłowych"...

Prof. Jerzy Jedlicki skrytykował w czasie dyskusji w Polskiej Akademii Nauk tych

historyków, którzy zgłaszali zastrzeżenia do poszczególnych fragmentów narracji

książki Grossa: "Diabeł nie tkwi w szczegółach, tylko w generaliach tego, co się stało w

Jedwabnem i innych miejscowościach". A przecież wydaje się, że historyk powinien

najpierw badać fakty, a dopiero na ich podstawie wyciągać generalne wnioski.

Z drugiej jednak strony "Sąsiedzi" mają swoich krytyków. Ostre sądy o książce Grossa

wydawali m.in. prof. Tomasz Strzembosz, prof. Tomasz Szarota, dr Marek Jan

Chodakiewicz i dr Paweł Machcewicz z IPN. Doktor Bogdan Musiał porównał

"Sąsiadów" do pokazywanej ostatnio w Niemczech wystawy "Zbrodnie Wehrmachtu" i

książki Daniela Goldhagena "Gorliwi kaci Hitlera" (nienaukowcom wyjaśniam, że

mimo początkowych zachwytów tłumów, pierwsze przedsięwzięcie zostało

zdemaskowane przez Musiała jako prymitywna manipulacja źródeł, a drugie po prostu

zmiecione przez krytyków za lekceważenie podstawowych zasad warsztatu

naukowego).

Jednak pomimo faktu, iż książka Grossa wśród wielu poważnych naukowców po prostu

nie budzi zaufania, z czysto technicznych przyczyn nie można było dokonać jej

rzeczowej krytyki. Powód jest dość prosty: akta sądowe, które były podstawową bazą

źródłową "Sąsiadów", ze względu na likwidację Głównej Komisji Badania Zbrodni

przeciwko Narodowi Polskiemu i tworzenie Instytutu Pamięci Narodowej od dłuższego

czasu pozostawały niedostępne. Potem archiwaliów nie można było dostać, bowiem

zaczęło się śledztwo. Podejrzewam, że wielu historyków, którzy wypowiadali się

dotychczas w sprawie "Sąsiadów", jeszcze ich nie widziało, a zatem nie zdają sobie

sprawy, jak daleko sięgają nieprawidłowości poczynione w książce Grossa.

Dotychczasowa dyskusja toczyła się więc na temat drobiazgów oraz tego, czy i kto

powinien przepraszać. Jednak spostrzeżenia, jakie można poczynić konfrontując

główne tezy "Sąsiadów" z dokumentacją archiwalną, w znacznej mierze przekreślają

wiarygodność podstawowych ustaleń głośnej książki Jana Tomasza Grossa.

Mam nadzieję, że Instytutowi Pamięci Narodowej uda się w miarę szybko opublikować

najistotniejsze dla sprawy dokumenty. Dałoby to nadzieję, że rozpocznie się wreszcie

rzeczowa wymiana poglądów na temat zbrodni w Jedwabnem.

background image

Trzy lata po wojnie do łomżyńskiego UB wpłynęła relacja jednego z ocalałych z

jedwabieńskiej tragedii - Szmula Wasersztajna. Relacja ta stwierdzała, że zbrodni w

Jedwabnem dokonali Polacy bez udziału Niemców i podawała wiele nazwisk jej uczestników.

8 stycznia 1949 r. miejscowa milicja i funkcjonariusze bezpieki aresztowali kilkanaście osób,

które miały uczestniczyć w mordzie na śydach. Aresztowani zostali przesłuchani w ciągu

kilku najbliższych dni. Protokoły przesłuchań, które wówczas prowadzono, znakomicie

ilustrują ówczesne metody pracy UB. Nie chodziło w nich bowiem o wnikliwą analizę

wydarzeń w Jedwabnem, tylko ustalenie nazwisk ludzi, którzy na podstawie tak zwanego

dekretu sierpniowego zostaną skazani za udział w zbrodni. Oczywiście nie oznacza to, że

śledztwo było manipulowane. Taki był po prostu schemat pracy ówczesnych organów

ścigania i sposób pojmowania prawa. Obraz prawdy nikogo nie interesował: dopasowywano

zarzuty do sformułowań dekretu, dzięki czemu na jego podstawie jako "faszystowsko-

hitlerowskich zbrodniarzy i zdrajców Narodu Polskiego" skazywano nawet żołnierzy AK.

Opis czynów poszczególnych aresztowanych w znacznej mierze narzucał kształt stosownych

zapisów prawa, zaś rolę tez wyjściowych spełniła relacja Wasersztajna.

Protokoły przesłuchań sporządzone w czasie śledztwa są niezwykle sztampowe, często

rozpoczynające się od zdania-tezy, że "po wkroczeniu okupantów niemieckich przystąpiła

ludność polska do mordowania śydów", czasem zawierają te same zwroty o tym, jakoby

"Niemcy nie mordowali śydów, a tylko stali i fotografowali, jak ich mordują Polacy".

Wszystko to budzi wątpliwości co do rzetelności przesłuchujących, którzy być może treść

części zeznań dopasowywali do wyjściowego schematu. Jednak mimo pewnych trudności z

pracą nad tego rodzaju źródłami można z nich, przy zachowaniu odpowiedniej krytyki,

uzyskać wiele cennych informacji. Zeznania te potwierdzają inspirację, obecność i czynny

udział w zbrodni Niemców.

Ponadto w czasie sprawy sądowej wyszło na jaw, że relacja Szmula Wasersztajna, która

stanowi kanwę książki Grossa, jest źródłem mało wiarygodnym. Scenariusz wydarzeń, który

został w niej przedstawiony okazał się być w wielu miejscach nieprawdziwy. Również inne

zeznania i relacje, które w czasie sprawy sądowej okazały się niewiarygodne - stały się

jednym z najważniejszych źródeł wykorzystanych przez Jana Tomasza Grossa.

Piotr Gontarczyk
Piotr Gontarczyk, śycie, 2001-03-31

powrot


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Piotr Gontarczyk Gross przemilczen
Międzynarodowe aspekty przemian, Bezpieczeństwo Narodowe, Międzynarodowe stosunki polityczne
Dariusz Ratajczak Tematy niebezpieczne zydzi i masoneria
Żydzi po masakrze w Jedwabnem – uzupełnienie
przemiany polityczne na pom zachodnim
PZP, polityka zagraniczna polski(1), Polityka zagraniczna Polski została sformułowana po przemianach
Przemiany polityczne w Europie Środkowej po 1944 r
Przemiany w polityce oświatowej na świecie do 7, Pedagogika porównawcza, odpowiedzi na pytania
Żydzi z całą mocą będą zwalczać antypolonizm, N W O - nowy porzadek swiata iluminaci
Zydzi po masakrze w Jedwabnem
Jak zgotowano krzyż Narodowi Polskiemu, Masoneria Żydzi FREE
Polityka gospodarcza-bartek, 4 semestr, Polityka gospodarcza, Gontarski Zbigniew
eBooks PL Banki?ntralne i prywatna kontrola pieniądza Money Masters Patrick S J Carmack Bank Banku
ebooks pl prawda o kielcach46 r jerzy robert nowak historia żydzi polityka polska rzeczpospolit
zydowski antypolonizm w sporcie, ZYDZI W HISTORII POLSKI

więcej podobnych podstron