Powstańcza wyprawa morska na Litwę 1863 r

background image

Trwa rok powstania styczniowego. Formalnie wybuchło 22 stycznia 1863

roku, ale dzień 1 lutego uznaje się za dzień wybuchu powstania na Litwie i

Białorusi. Tego dnia Prowincjonalny Komitet Litewski, szykujący zryw

powstańczy na tych terenach, włączył się do walki.

Wraz z wybuchem powstania styczniowego w 1863 roku, wśród polskiej
emigracji politycznej zakiełkował pomysł wyprawy morskiej na Żmudź.
Zamknięcie granicy między Prusami a Królestwem Polskim skutecznie
odcięło możliwość kupowania broni z zagranicy. Sposobem obejścia tego
problemu zdawały się być dostawy drogą morską.
Jak zawsze w takich przypadkach jedną z największych trudności, jakie
mógł napotkać ten pomysł, była kwestia personalna. Początkowo dowódcą
przedsięwzięcia miał być jeden z jego współtwórców, generał Ludwik
Mierosławski, jednak na skutek sporów wewnętrznych, które
spowodowały, że całą akcję trudno było utrzymać w tajemnicy,
Mierosławski zrezygnował. Kto mógł go zastąpić?
Do Paryża z Londynu przyjechał Józef Ćwierciakiewicz, przedstawiciel
Tymczasowego Rządu Narodowego. Zwrócił się on z propozycją objęcia
dowództwa tej awanturniczej, jakże jednak ważnej przygody, do
pułkownika Teofila Łapińskiego.
Już wtedy był Łapiński człowiekiem – legendą. O jego czynach pisał z
Londynu do amerykańskiego dziennika „New York Daily Tribune” Karol
Marks.
Popularność Łapińskiego brała się z jego wojennych czynów. Jako
dziewiętnastoletni oficer, brał udział we Wiośnie Ludów. Następnie
związany z Hotelem Lambert, służył w wojsku osmańskim, a później w
polskich oddziałach, w dywizji utworzonej przez Władysława
Zamoyskiego.
Prawdziwą sławę przyniosły Łapińskiemu jego dokonania na
muzułmańskim Kaukazie [1] gdzie znalazł się w roku 1857 r już jako
dowódca polskiego oddziału. Tam przez trzy lata wspomagał Czerkiesów
w ich bohaterskiej walce z Rosjanami. Z Turcji przywiózł Łapiński do
czerkieskich wiosek armaty. Możemy sobie tylko wyobrazić jakże wielkie
musiało być zdziwienie carskich żołnierzy, gdy w czasie szturmu na jedną
z czerkieskich osad, przywitały ich armatnie wystrzały. Rosjanie szybko
zorientowali się, że za armatami stoją „bandy polskich flibustierów”, jak
nazywali oddział polski
Kaukaska epopeja Teofila Łapińskiego to nie tylko żołnierskie czyny, ale

background image

również uwięzienie przez zbuntowanych, inspiracją zewnętrzną, żołnierzy
i odbicie go przez Czerkiesów.
Wróćmy jednak do powstania styczniowego. Powstańczy desant na Litwę
popierali m.in. Garibaldi oraz cesarz Napoleon III.
Po zgromadzeniu sporej ilości broni i zgodzie Łapińskiego na objęcie
dowództwa, zaczęto rozglądać się za odpowiednim do przeprowadzenia
misji statkiem. Wynajęto do tego celu brytyjski szkuner „Ward Jackson”,
wspomagany napędem parowym. Niestety pogłoski o organizacji wyprawy
docierały do Rosjan. Przyczyniła się do tego m.in. infiltracja polskich
środowisk emigracyjnych przez rosyjskich agentów. Najprawdopodobniej
nawet sekretarz Łapińskiego był na usługach ambasady rosyjskiej w
Londynie. Na wszelki wypadek 16 lutego gubernator wileński generał
Nazimow ogłosił stan wojenny na obszarze Białorusi i Litwy.
22 marca, nie bez przeszkód, statek „Ward Jackson” wraz z 145
osobowym oddziałem powstańczym (108 Polaków i 37 obcokrajowców),
ruszył w morze. Na statku, prócz załogi, powstańców z ich dowódcą,
znajdował się współtwórca wyprawy, członek spisku Piotra Ściegiennego
w 1844 roku, działacz Towarzystwa Demokratycznego Polski, zastępca
komisarza Tymczasowego Rządu Narodowego, Leon Mazurkiewicz oraz
Józef Demontowicz komisarz Rządu Narodowego na kraje
skandynawskie.
Trzy dni później „Ward Jackson” dotarł do szwedzkiego portu
Helsingborg. Tam do wyprawy dołączył Michał Bakunin, rosyjski
rewolucjonista, działacz I Międzynarodówki, który chciał wykorzystać
wybuch powstania na Litwie do wywołania rewolucji chłopskiej.
W Helsinborgu kapitan „Ward Jackson” Robert Weatherley, dotąd
życzliwy wyprawie, dzięki pieniądzom wręczonym mu w hotelu przez
rosyjskiego konsula, radykalnie zmienia swoje nastawienie. Robi
wszystko, aby opóźnić wyprawę, co z militarnego punktu widzenia jest dla
wyprawy dramatem, szczególnie w kontekście rosyjskiej wiedzy na jej
temat. Z powodu zatrucia zapasów wody pitnej na statku i konieczności jej
wymiany, 28 marca powstańczy statek płynie do Kopenhagi, gdzie
zakotwicza w dniu następnym. Tu Łapiński, zdając sobie sprawę z tego, że
w końcu władze szwedzkie będą musiały ulec naciskom rosyjskim i
internują statek z powstańcami, postanowił udać się na wyspę Oland, by
stamtąd, 12 łodziami pontonowymi, przerzucić ludzi i sprzęt na Żmudź.
Nieświadomy zdrady kapitana (podejrzewał go raczej o tchórzostwo),

background image

wtajemnicza go w swoje plany. Ten, by je udaremnić, wraz z załogą,
opuszcza statek (pozostali jedynie oficer, kucharz, steward, maszynista i
marynarz, który sprzeciwił się porzucić okręt). Duński agent okrętowy H.
Hansen dostarcza na „Ward`Jackson” duńską załogę.
Statek ma płynąć do Malmö jednak pod warunkiem, że po trzech dniach
wróci do Kopenhagi. 30 marca, entuzjastycznie witany przez Szwedów
„Ward`Jackson” zakotwicza w Malmö. Łapiński czuje, że powodzenie
wyprawy, co do której od początku miał wątpliwości, oddala się. Myślami
wraca na Kaukaz. Nie schodzi na ląd i całą noc opracowuje memoriał do
Rządu Narodowego. Udowadnia w nim, że wyprawa morska na Żmudź nie
ma szans powodzenia, że lepiej wykorzystać podległych mu powstańców i
ruszyć z nimi na Kaukaz! Od Rządu Narodowego oczekiwał nie tylko
zgody na jego plan, ale również gotówki, umożliwiającej odpowiednio
umundurować i wyposażyć żołnierzy. Demontowicz odnosi się sceptyczne
do planów Łapińskiego, w przeciwieństwie do Bakunina, który wydaje się
być urzeczony kaukaską wyprawą. Obaj tzn. Bakunin i Demontowicz
udają się do Sztokholmu, gdzie spotykają się z Władysławem
Mickiewiczem (synem Adama), dziennikarzem i działaczem politycznym,
który na polecenie Ćwierciakiewicza miał dołączyć do wyprawy.
Mickiewicz niezadowolony z postawy Łapińskiego sugeruje by pozbawić
go dowództwa. Początkowo przychylny temu Demontowicz, pod
wpływem Bakunina zmienia zdanie i zarazem rezygnuje z dalszego
udziału w wyprawie. Podobnie czyni Mickiewicz.
Tymczasem Łapiński oczekując odpowiedzi na swój memoriał, opóźnia
wyprawę. Na dodatek 12 kwietnia na „Ward Jackson” wybucha niewielki
pożar. Powoduje on panikę wśród okolicznych mieszkańców i załóg
statków cumujących w pobliżu Ward Jackson”. Na szczęście okazało się,
że to jedynie tlił się węgiel, składowany jednak w pobliżu, gdzie
magazynowano materiały wybuchowe. Szwedzi zażądali, aby
przetransportować je na inny statek, specjalnie do tego przystosowany.
Zaczęły kończyć się pieniądze. Demontowicz, który w tym czasie chory
przebywał w szpitalu, radził w listach, aby zorganizować na rzecz
powstańców zbiórkę pieniędzy. Bakunin w listach do pułkownika
Łapińskiego radził, by dać się Szwedom internować, gdyż w ten sposób
będzie można utrzymać oddział w całości w jakimś sensie za pieniądze
Szwedów, a z czasem powinna przyjść pomoc od życzliwej powstaniu
Europy (liczono szczególnie na pomoc Francji). Ćwierciakiewicz
natomiast nalegał, aby udać się na Litwę choćby wpław. Polscy przywódcy

background image

polityczni wierzyli, że udany desant na Litwę może podnieść morale
powstańców. Na to wszytsko w Łapińskim odezwała się dusza podróżnika
izaczął zwiedzać Skandynawię. Przyjmował wiele zaproszeń odgrywając
rolę bohaterskiego (niewątpliwie mając na uwadze jego „kaukaskie
wyczyny” był nim) przedstawiciela uciemiężonej Polski.
W drugiej połowie maja, zawitał w Malmö Demontowicz, który na
polecenie Rządu Narodowego miał przyspieszyć, mocno opóźnioną już
wyprawę. Na szczęście przedstawiciel Rządu przywiózł także pieniądze.
Chcąc, nie chcąc, musiał Łapiński udać się wreszcie w kierunku Polski.
Termin wyprawy wyznaczył na dzień 29 maja i udał się do Kopenhagi
celem omówienia z Hansenem technicznych szczegółów. Łapiński myśląc
o tym, że „Ward Jackson” był statkiem dobrze znanym, także Rosjanom,
którzy przez cały czas szpiegowali poczynania Polaków, obmyślił sprytny
plan oszukania Rosjan. Postanowił, że wypłynie statkiem w kierunku
Anglii, by nocą przerzucić ludzi i broń na dwa inne statki, a „Ward
Jackson” popłynąłby dalej do Anglii z żołnierzami niezdolnymi do walki.
Tym razem zachowano tajemnicę . Niestety ta ścisła konspiracja
spowodowała fiasko tego ciekawego planu. Podczas pobytu pułkownika w
Kopenhadze polski oficer, hrabia Tyszkiewicz słysząc pogłoski o tym, że
statek mają uprowadzić Anglicy z powrotem do Anglii, wprowadził statek
za zgodą gubernatora Malmö do portu wewnętrznego. Broń wyładowano
do magazynów. Gdy Łapiński wrócił z Kopenhagi, zamiast statku ujrzał
jedynie puste miejsce. Wyprowadzenie statku bez zgody Szwedów z portu
wewnętrznego było niemożliwe. W ten sposób pozbyli się Szwedzi
problemu i niezręcznej dla nich sytuacji wobec Imperium Rosyjskiego,
które poprzez swojego ambasadora naciskało na Szwecję, by internować
statek wraz z załogą.
Łapiński udał się do gubernatora Malmö i zapewnił go, że „Ward Jackson”
wróci do Anglii. Szwed zgodził się na wypłynięcie statku pod warunkiem,
że Polacy zostawią broń i materiały wybuchowe w szwedzkich
magazynach. Bez broni (zostały jedynie rewolwery, kilkadziesiąt pałaszy i
karabinów), 28 maja statek opuścił Malmö, gdzie przybył 30 marca i miał
być tam zaledwie trzy dni….
Wtedy odezwała się w Łapińskim przekorna polska natura. Postanowił za
wszelką cenę dotrzeć na Litwę. Za resztę środków finansowych zakupił
broń i amunicję. Był to oczywiście mniejszy arsenał niż ten, który
powstańcy pozostawili w Szwecji. W związku z tym można było tę broń,
wraz z ludźmi, ulokować na jednym statku. Był nim żaglowiec „Emilie”,

background image

zakupiony wcześniej, przy pierwszym planie przeładunku. Oczywiście
zaokrętowanie, a raczej „przeokrętpwanie”, ludzi odbyło się w głębokiej
konspiracji, na morzu, niedaleko wyspy Hwen. Dopiero wtedy, na krótko
przed przeniesieniem się powstańców z jednego żaglowca na drugi,
dowiedzieli się oni, że nie płyną do Anglii, a na Litwę. Było to 3 czerwca.
„Emilie” zaczęła płynąć w kierunku dawnych ziem polskich, by wreszcie
pewnego czerwcowego popołudnia znaleźć się zaledwie dwie mile od
brzegu, a 10 mil od Kłajpedy.
Łapiński, wraz z kilkoma ludźmi, po rozkazie zwinięcia żagli, udał się
szalupą na ląd, by obejrzeć okolicę. Po rozeznaniu sytuacji i powrocie na
statek, postanawił, że desant nastąpi nocą. W okolicy nie było wojska
(jedynie kilku żandarmów i celnicy), dopiero w Kłajpedzie stacjonowało
go wiele. Desant miał obsadzić okoliczne pagórki, zająć położony tam
zakład kąpielowy i wziąć pod straż znajdujących się tam ludzi oraz
żandarmów, aż do dostarczenia podwód (obowiązek dostarczenia środków
transportu dla wojska), za które jednak zamierzano zapłacić. Przed granicą
miano opuścić podwód i opłaconych furmanów odesłać do osady nad
zatoką. Granicę pruską zamierzano przekroczyć w szyku bojowym,
tłumacząc Prusakom, że są jednym z licznych oddziałów, które
wylądowały po stronie pruskiej i moskiewskiej. Gdyby po przekroczeniu
granicy powstańcy natrafili na nieprzyjaciela, mieli stanąć do walki, gdyż
nie będzie żadnego odwrotu. Ponieważ Prusacy nie spodziewali się w tym
czasie żadnego desantu, plan Łapińskiego miał szanse powodzenia,
przynajmniej w jego początkowej fazie.
Około godziny jedenastej w nocy, Łapiński wydaje rozkaz do desantu. Do
szalupy wsiada 36 ludzi, o wiele za dużo, na dodatek wyposażonych w
broń i ciężkie tornistry. Na domiar złego zrywa się ostra burza. Do zbyt
zanurzonej łodzi wlewa się woda. Ze statku zaczęto krzyczeć, aby
powstańcy porzucili tornistry z wyposażeniem. Załoga statku, który
szybko się oddala z powodu ostrego, burzowego wiatru, jest sparaliżowana
zaistniałą sytuacją. Dopiero strzały z rewolweru Łapińskiego powodują, że
zostały postawione żagle. Statek zbliżył się do szalupy i minął ją znów się
oddalając. Żołnierze zaczęłi pogrążać się w ciemnej toni. Opuszczono
drugą łódź chcąc ratować nieszczęśników. W czasie poszukiwań rozbitków
słyszano nawet ich głosy, niestety ciemności uniemożliwiały ich
odnalezienie.
Z 36 ludzi uratowało się zaledwie 12. Stracono 24 ludzi (z czego 2/3 to
cudzoziemcy), nie natykając się nawet na wroga. Dla Teofila Łapińskiego,

background image

bohatera wyprawy kaukaskiej, była to klęska i osobista tragedia, mimo iż
bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia była właściwie pogoda. Burza i
strata największej łodzi przekreśliła sens dalszego działania. Statek
niebezpiecznie zbliżył się do rosyjskiego brzegu. Łapiński postanowił
schronić się wraz z załogą w Szwecji. Obierają kurs na wyspę Gotland,
gdzie dotarli 14 czerwca.
Mimo fiaska wyprawy morskiej na Litwę należy zaliczyć Łapińskiego w
poczet naszych narodowych, chociaż zapomnianych, bohaterów. Znany
turkolog i świetny pisarz Jerzy Łątka w swej książce poświęconej
Łapińskiemu p.t. „Romantyczny kondotier” , uważa kaukaską przygodę
Łapińskiego za „najbardziej intrygujący epizod w niezwykle barwnie
wpisanej polskiej obecności na Bliskim Wschodzie”.
Życie Łapińskiego, jego udział w Wiośnie Ludów, walka z Rosją u boku
Czerkiesów, a nawet ta tragiczna wyprawa morska na Litwę, jest gotowym
wręcz scenariuszem na świetny, trzymający w napięciu, pełen przygód
film historyczny.

Rafał Berger

[1] Islam na Kaukazie Północno-Zachodnim (rys historyczny: źródło-
http://www.matura.geografia.vel.pl/articles.php?id=36)

„Islam dotarł na Kaukaz Północno-Zachodni w XV w. za sprawą Turków,
a pośrednio także Tatarów z Chanatu Krymskiego. Proces islamizacji
trwał długo, bo przynajmniej do XIX w. Zdaniem niektórych badaczy
jeszcze się nie zakończył – na przeszkodzie stanęła rewolucja
październikowa i przejęcie władzy przez bolszewików. Najistotniejszym
powodem tego stanu rzeczy było rozpowszechnienie wierzeń tradycyjnych,
wzbogaconych elementami wschodniego chrześcijaństwa: w IX-X w.
region był terenem bizantyjskiej akcji misyjnej, z tamtego okresu
zachowało się siedem greckich świątyń. W rezultacie, islam w tej części
Kaukazu ma charakter synkretyczny. Nominalnie Adygejczycy, Czerkiesi,
Kabardyjczycy, Bałkarzy, Karaczaje oraz Nogajowie i Abazyni, a także
wyznający islam Osetyjczycy są muzułmanami sunnitami i należą do
szkoły hanafickiej. De facto ich wiara ma niewiele wspólnego z islamską
ortodoksją. Wśród narodów adygejskich (Adygejczycy, Czerkiesi i

background image

Kabardyjczycy) rozpowszechniony jest zbiór norm, zwanych Adyge
Chabze, które przypominają czeczeńskie i dagestańskie adaty, z tym że są
bardziej kodeksem honorowym niż klasycznym prawem zwyczajowym.
Mimo erozji tradycji niektóre normy w rodzaju szacunku dla starszych i
gościnności pozostają do dziś żywe i przestrzegane”.

Bibliografia

1.

Jerzy łątka „ Romantyczny kondotier” (wyd.Śląsk, Katowice 1988)

1.

Józef Darski „Polskie plany antyrosyjskiej współpracy politycznej i
wojskowej z ludami Kaukazu w XIX wieku Józef Darski”(Internet)

2.

Teodor Tomasz Jeż „sylwety emigracyjne” (Internet)

Grafika: Michał Gorstkin Wywiórski „Czerkiesi w górach”


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyprawa Napoleona na Rosję skończyła się bezprzykładną klęską
8fr d3d a3a+i+koszty+powstania+ 8crodk d3w+na+dzia a3alno 8c c6+kredytow a5 HVAYZQUQDZS37IFU6Y2MSQY
Co to za wyprawa - D. Gellner (na Wielkanoc), PRZEDSZKOLE, Inscenizacje
POWSTANIE STYCZNIOWE 22 - 23 STYCZNIA 1863 r, polski liceum
Pertek Jerzy Napaść morska na Danię i Norwegię
Latarnia morska na Faros
Rewolucja czy powstanie rok05 na ziemiach polskich
Powstanie warszawskie, materiały na losy 1921-1945
Wyprawa Napoleona na Rosję skończyła się bezprzykładną klęską
Wojna powietrzno morska na Pacyfiku
wyprawa Igora na Połowców
Waldemar Łysiak Kawaleria morska na delfinach (1970r )
Posłuchaj tego usuniętego z KULu i wypędzonego na Litwę ks dr
Słowo o wyprawie Igora czyli Wyprawa Igora na Połowców
Historia powstania i budowy kolejki na Kasprowy Wierch
Państwo wielkomorawskie powstało w IX wieku na terenie Moraw 2
Na leśnych mogiłach powstańców 1863 roku 2

więcej podobnych podstron