Hermetyczny zakon złotego brzasku

background image

"HERMETYCZNY ZAKON ZŁOTEGO BRZASKU"

Latem 1887 roku pewien angielski adept sztuki wolnomularskiej odnalazł stary manuskrypt

zawieraj

ą

cy dziwne słowa zapisane niezrozumiałym szyfrem. Dokument ten przekazał swemu "bratu" z

Wielkiej Zjednoczonej Lo

ż

y Angielskiej, dr Williamowi Wynnowi Westcottowi Tak rozpocz

ę

ła si

ę

okultystyczna przygoda, która dała pocz

ą

tek wielkiemu odrodzeniu magicznemu ko

ń

ca XIX wieku.

Schyłek XIX wieku sprzyjał rozwojowi praktyk okultystycznych. Nowe odkrycia naukowe

kwestionowały dotychczasowy spójny obraz

ś

wiata. W szczeliny rozbitego kosmosu wdzierał si

ę

chaos i

coraz wyra

ź

niej przypominał o swojej obecno

ś

ci. Luki w rozbitym

ś

wiecie cało

ś

ci starała si

ę

wypełni

ć

w

XVIII wieku ideologia racjonalistyczna, lecz jej spoiwo skruszało w niecałe sto lat pó

ź

niej pod naporem

kolejnych pyta

ń

i w

ą

tpliwo

ś

ci. Nie były to wszak

ż

e w

ą

tpliwo

ś

ci podszyte zw

ą

tpieniem w sens istniej

ą

cego

ś

wiata, lecz raczej wynikaj

ą

ce z

żą

dzy otrzymania bardziej pełnych odpowiedzi na podstawowe pytania

egzystencjalne. Kiedy złudzenia racjonalizmu okazały si

ę

niedostateczne w obja

ś

nianiu zagadek

ż

ycia,

wielu twórczych ludzi ogarn

ą

ł niepokój, ka

żą

cy im szuka

ć

rozwi

ą

za

ń

tych zagadek w samej tajemnicy

ludzkiego umysłu.

Ten radykalny zwrot ku "do

ś

wiadczeniu wewn

ę

trznemu" pod koniec XIX wieku zaowocował

narodzinami "czarnej powie

ś

ci" i psychologii. A z ich maria

ż

u, wzbogaconego o kontakt z innymi kulturami i

systemami religijnymi, wyłoniło si

ę

wielkie zainteresowanie "wiedz

ą

tajemn

ą

", któr

ą

przyszli adepci woleli

nazywa

ć

"okultyzmem". Okultyzm stał si

ę

systemem magicznych i mistycznych praktyk rytualnych,

maj

ą

cych na celu doskonalenie si

ę

jednostek. Jego adepci, grupuj

ą

cy si

ę

zwykle ze

ś

rednio zamo

ż

nych

mieszka

ń

ców wielkich miast, lubili si

ę

odwoływa

ć

do wielowiekowych zwi

ą

zków z pradawnymi i

zapomnianymi arkanami wiedzy o naturze ludzkiej. I cho

ć

magia jak i mistyka znakomicie funkcjonowała

obok i w ramach oficjalnych nurtów religijnych, to jednak dopiero w epoce Renesansu uzyskała
samo

ś

wiadomo

ść

i wyodr

ę

bniła si

ę

jako oddzielny nurt my

ś

lowy. Potrzeba było jednak kolejnych dwustu lat,

ż

eby my

ś

l przyoblekła si

ę

w kształty, a "okultyzm" przyj

ą

ł instytucjonalne formy.

Niezale

ż

nie od rozmaitych poda

ń

o tajemnych bractwach Ró

ż

okrzy

ż

owców i własnych "historii"

ż

nych grup okultystycznych, mo

ż

na spokojnie powiedzie

ć

,

ż

e pierwszym jawnie istniej

ą

cym

ugrupowaniem okultystycznym, które posiadało du

ż

y wpływ na klimat epoki było Towarzystwo Teozoficzne,

zało

ż

one w 1875 roku przez Helen

ę

Bławatsk

ą

. To wła

ś

nie dzi

ę

ki nieustannemu wysiłkowi tej

charyzmatycznej kobiety na grunt zachodni przeniesiono liczne elementy filozofii Wschodu, a Towarzystwo
Teozoficzne skupiło si

ę

na studiach porównawczych mi

ę

dzy ró

ż

nymi systemami religijnymi Indii i obszaru

ś

ródziemnomorskiego. Jednak

ż

e, w sferze praktyczno-rytualnej Towarzystwo Teozoficzne nie wnosiło nic

nowego, a jego spotkania miały przebieg dysput filozoficznych b

ą

d

ź

seansów spirytystycznych, czym nie

ż

niły si

ę

prawie wcale od praktyk uprawianych wcze

ś

niej na dworach i salonach.

Tajemnice zaszyfrowanego r

ę

kopisu

Pod tym wzgl

ę

dem organizacj

ą

, która jako pierwsza zbudowała solidny system okultystyczny, był

Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku. Zakon powstał w 1888 roku z inicjatywy trzech byłych teozofów i
"ró

ż

okrzy

ż

owców": dr Williama Wynna Westcotta, dr Williama Woodmana oraz Samuela Liddella

background image

MacGregora Mathersa. A przyczyn

ą

sprawcz

ą

, która doprowadziła do jego powstania, był tajemniczy

zaszyfrowany manuskrypt, który rok wcze

ś

niej Westcott nabył od starego masona, wielebnego A.F.A.

Woodforda. Po rozszyfrowaniu zawiłego pseudo-alfabetu Westcott odkrył,

ż

e r

ę

kopis ten zawiera pi

ęć

rytuałów maso

ń

skich niewiadomego pochodzenia. Zach

ę

cony tym odkryciem, zwrócił si

ę

do Mathersa z

propozycj

ą

,

ż

eby ten napisał inne rytuały w oparciu o znaleziony r

ę

kopis, daj

ą

c tym samym podstawy do

zało

ż

enia nowego zakonu okultystycznego.

W epoce "czarnej powie

ś

ci" i konspiracji obowi

ą

zywała aura tajemniczo

ś

ci. Maj

ą

c tego

ś

wiadomo

ść

,

Westcott doniósł,

ż

e r

ę

kopis zawierał równie

ż

karteczk

ę

z adresem pani Anny Sprengel z Norymbergi,

spadkobierczyni nauk ró

ż

okrzy

ż

owców i przywódczyni tajemniczego zakonu Die Goldene Demmerung,

wraz z notk

ą

przypisuj

ą

c

ą

zaszyfrowane rytuały tej wła

ś

nie tradycji zakonnej. W wyniku korespondencji z

rzekom

ą

pani

ą

Sprengel, Westcott miał otrzyma

ć

upowa

ż

nienie do prowadzenia zakonu o tej samej nazwie,

która po przetłumaczeniu na j

ę

zyk angielski brzmiała "Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku".

Współcze

ś

ni badacze mocno w

ą

tpi

ą

w historyczno

ść

owego zaszyfrowanego r

ę

kopisu. Powołuj

ą

si

ę

oni zazwyczaj na argumentacj

ę

Ellica Howe'a, który w swej "demaskatorskiej" ksi

ąż

ce pt.: Magicians of

the Golden Dawn (Magowie Złotego Brzasku) twierdzi,

ż

e William Wynn Westcott sfałszował oryginalne

dokumenty Złotego Brzasku i sam wymy

ś

lił historyjk

ę

o istnieniu pani Sprengel. Według Howe'a nie było

ż

adnego zwi

ą

zku mi

ę

dzy zakonem Złotego Brzasku a pradawn

ą

tradycj

ą

ż

okrzy

ż

owców. I cho

ć

w

ś

wietle współczesnej wiedzy na temat Ró

ż

okrzy

ż

owców w

ą

tpliwe wydaje si

ę

nawet ich istnienie, to jednak

ksi

ąż

ka Howe'a wywołała prawdziw

ą

burz

ę

w

ś

wiecie teoretyków i praktyków okultyzmu. Oto co dowodził

Howe:

Wiadomo,

ż

e Westcott bardzo dobrze znał literatur

ę

ezoteryczn

ą

i od wielu lat zajmował si

ę

studiowaniem wiedzy tajemnej, mi

ę

dzy innymi w bractwie "ró

ż

okrzy

ż

owym" Societas Rosicruciana in Anglia.

W drugiej połowie XIX wieku stowarzyszenia tajemne wyrastały jak grzyby po deszczu, nic wi

ę

c dziwnego,

ż

e Westcott marzył o stworzeniu własnego poletka, na którym mógłby popu

ś

ci

ć

wodze swojej fantazji.

Realia tamtej epoki nie pozwalały mu jednak na stworzenie nowego zakonu bez odpowiedniej podbudowy
mitycznej. Musiał wykaza

ć

,

ż

e jego zakon wywodzi si

ę

ze staro

ż

ytnej linii przekazu, która drog

ą

rozmaitych

stowarzysze

ń

inicjacyjnych przetrwała po współczesne mu czasy. Wykorzystał w tym celu

najpopularniejszy mit drugiej połowy XIX wieku - wiar

ę

w istnienie Tajemnych Przywódców

Ś

wiata, którzy z

ukrycia kieruj

ą

losami ludzko

ś

ci.

Mitem tym posługiwała si

ę

mi

ę

dzy innymi Helena Pietrowna Bławatska, która utrzymywała

ż

e

znajduje si

ę

w kontakcie z podobnymi do bogów mistrzami, zamieszkuj

ą

cymi

ś

nie

ż

ne połacie Tybetu. Jej

Towarzystwo Teozoficzne, najpot

ęż

niejsza chyba organizacja okultystyczna w latach osiemdziesi

ą

tych XIX

wieku, miało działa

ć

z por

ę

czenia tych wła

ś

nie mistrzów a przez to oddziaływa

ć

na losy

ś

wiata. Bardzo

mo

ż

liwe,

ż

e Westcott stworzył zakon Złotego Brzasku na zasadzie konkurencji wobec Towarzystwa

Teozoficznego, a wykorzystał do tego pomysły pani Bławatskiej. Znacz

ą

ca jest tutaj zbie

ż

no

ść

dat. Helena

Bławatska osiedliła si

ę

w Londynie na stałe w maju 1887 roku, na trzy miesi

ą

ce przed tym, kiedy Westcott

ogłosił,

ż

e ma w r

ę

kach dziwny manuskrypt.

Przekazany Westcottowi r

ę

kopis zawierał dziwaczne pismo obrazkowe zapisane na starym

papierze opatrzonym znakami wodnymi z 1809 roku. Doł

ą

czona była do niego kartka z napisem: "Sapiens

dom[inabitur] ast[ris] jest przywódc

ą

członków die Goldene Dammerung. Jest ona sławn

ą

soror. Nazywa si

ę

Fraulein Sprengel. Listy do niej kierowa

ć

na adres: Herr J. Engel, Hotel Marquardt, Stuttgart. Jest ona 7*=4*,

czyli Adeptem Wy

ż

szym". Rzecz jasna, Westcott twierdził

ż

e udało mu si

ę

nawi

ą

za

ć

kontakt z pani

ą

Sprengel, która przekazywała mu informacje od Tajemnych Przywódców

Ś

wiata. Do dzi

ś

zachowało si

ę

sze

ść

listów od sekretarza pani Sprengel, brata In Utroque Fidelis, których lektura nasuwa wszak

ż

e

powa

ż

ne w

ą

tpliwo

ś

ci co do ich autentyczno

ś

ci. Listy te s

ą

krótkie i zawieraj

ą

wskazówki organizacyjne

dotycz

ą

ce tworzenia filii zakonu w Anglii. Mogłoby to

ś

wiadczy

ć

na korzy

ść

roszcze

ń

Westcotta, gdyby nie

fakt

ż

e wskazówki te s

ą

napisane fataln

ą

niemiecczyzn

ą

. Czy

ż

by

ś

my wi

ę

c mieli tu do czynienia z

fałszerstwem?

Odpowied

ź

jak zawsze w takich przypadkach nie jest jednoznaczna. W ka

ż

dym b

ą

d

ź

razie bardzo

w

ą

tpliwe jest, by znalazc

ą

owego manuskryptu był dr Woodford. Ju

ż

bardziej prawdopodobna jest taka

wersja,

ż

e to Westcott go w bibliotece swego rodzimego bractwa, Societas Rosicruciana in Anglia. Na

background image

korzy

ść

tej hipotezy

ś

wiadczy fakt,

ż

e zaszyfrowany r

ę

kopis przedstawiał rytuały inicjacyjne bardzo zbli

ż

one

do tych, jakie odprawiano w tym zakonie. Warto te

ż

o tym pami

ę

ta

ć

,

ż

e Westcott, Mathers i Woodman byli

prominentnymi postaciami w tej organizacji, której celem było "wzajemne pomaganie sobie w
rozwi

ą

zywaniu wielkich problemów

ż

ycia oraz odkrywaniu tajemnic natury". Woodman stan

ą

ł nawet na jej

czele po

ś

mierci Roberta Wentwortha Little'a, która nast

ą

piła w 1878 roku.

Jakby nie do

ść

było w

ą

tpliwo

ś

ci ostatnie lata przyniosły nowe fakty, które z kolei

ś

wiadcz

ą

na

korzy

ść

owych mitycznych

ź

ródeł Złotego Brzasku. W du

ż

ej mierze stało si

ę

to za spraw

ą

polskiego

badacza okultyzmu, Rafała Prinke. Otó

ż

, okazuje si

ę

ż

e na pocz

ą

tku XIX wieku istniała pewna

ż

ydowska

lo

ż

a maso

ń

ska we Frankfurcie, której nazwa "Chabrath Zereh Boqer Aour" oznaczała nie mniej ni wi

ę

cej

"Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku". Niemal

ż

e identyczny napis widniał na owym tajemniczym

manuskrypcie. Lo

ż

a ta nale

ż

ała do masonerii Wielkiego Wschodu Francji, lecz jej członkowie zajmowali si

ę

równie

ż

studiowaniem kabały. W 1817 roku otworzono w Londynie fili

ę

tej lo

ż

y pod auspicjami ksi

ę

cia

Sussex, który był jednocze

ś

nie Mistrzem Wielkiej Lo

ż

y Angielskiej. Istnieje wi

ę

c prawdopodobie

ń

stwo,

ż

e

Westcott, Mathers i Woodman przynajmniej pod wzgl

ę

dem formalnym byli kontynuatorami tej linii przekazu.

Niezale

ż

nie od prawdy historycznej, w ten sposób skonstruowany mit zało

ż

ycielski pozwalał na

rozwini

ę

cie regularnej działalno

ś

ci okultystycznej. Aura tajemniczo

ś

ci i charyzmat przywódców

ś

ci

ą

gały do

Złotego Brzasku licznych neofitów spragnionych "zakazanej wiedzy". Nie byli to wszak

ż

e byle jacy gorliwcy,

skoro znale

ź

li si

ę

po

ś

ród nich tak wybitni przedstawiciele swej epoki jak Arthur Machen (mistrz horroru i

nauczyciel Lovecrafta), Bram Stoker (twórca "Drakuli"), Oscar Wilde (znany pisarz-skandalista), Allan
Bennett (jogin i kabalista, zało

ż

yciel pierwszej organizacji buddyjskiej na Zachodzie), czy William Butler

Yeats (jeden z najwybitniejszych angielskich poetów).

Kabalistyczne Drzewo

ś

ycia

Tajemnica sukcesu Złotego Brzasku polegała przede wszystkim na rewolucyjnym pomy

ś

le

utworzenia hierarchii stopni inicjacyjnych w oparciu o system sefirotów kabalistycznego Drzewa

ś

ycia.

Dotychczas wszelkie grupki okultystyczne, spirytystyczne i teozoficzne organizowały si

ę

w koła

konspiracyjne lub struktury wtajemnicze

ń

maso

ń

skich. Złoty Brzask zrywał z t

ą

tradycj

ą

. Porzucał

staro

ś

wiecki i nieklarowny system inicjacyjny masonerii, a jednocze

ś

nie nie rezygnował z samej hierarchii

inicjacyjnej. Pomysł przyswojenia dla potrzeb tej hierarchii sefirotów kabalistycznego Drzewa

ś

ycia nie tylko

czynił system inicjacyjny bardziej przejrzystym, ale i pozwalał nada

ć

kolejnym stopniom inicjacyjnym cechy

poszczególnych sefirotów. Paradoksalnie, pomysł ten stanowił uboczny efekt stara

ń

Westcotta, by nada

ć

zakonowi znamiona organizacji mocno osadzonej w tradycji ezoterycznej. Jak to cz

ę

sto bywa,

nieu

ś

wiadomiona do ko

ń

ca idea przerosła swego twórc

ę

.

Powiada si

ę

,

ż

e Kabalistyczne Drzewo

ś

ycia jest map

ą

wszech

ś

wiata i człowieka (zgodnie z

zasad

ą

hermetyczn

ą

mówi

ą

c

ą

,

ż

e makrokosmos odzwierciedla si

ę

w mikrokosmosie). Tworzy je dziesi

ęć

sefirotów, które rozmieszczone s

ą

hierarchicznie na trzech filarach, nazywanych filarami: sprawiedliwo

ś

ci,

równowagi i łaski. Nie bez przesady mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e celem adeptów magiji jest wspinaczka po tym

drzewie, albowiem ka

ż

dy kolejno zdobyty na nim szczebel powi

ę

ksza ich wiedz

ę

o sobie i o

ś

wiecie, a tym

samym przybli

ż

a ich ku bosko

ś

ci.

Najni

ż

ej drzewa znajduje si

ę

sefira Malkuth, czyli "królestwo". Przedstawia ona

ś

wiat fizyczny,

podstaw

ę

wszelkiego materialnego istnienia, którego odpowiednikiem w człowieku jest ciało fizyczne i mózg.

Sefira ta wi

ąż

e si

ę

z

ż

ywiołem ziemi, co jest powa

ż

n

ą

wskazówk

ą

dla ka

ż

dego adepta, by w

ę

drówk

ę

w

krainy mistyki i magiji zaczynał od mocnego st

ą

pania po ziemi. Tu

ż

nad ni

ą

znajduje si

ę

sefira Jesod, czyli

"podstawa", odpowiadaj

ą

ca

ż

ywiołowi powietrza i planecie ksi

ęż

yc. Jest to sfera, któr

ą

w tradycyjnym

okultyzmie nazywa si

ę

planem astralnym. Miejsce wizji astralnych i zbiorowej nie

ś

wiadomo

ś

ci. Anima

Mundi - Dusza

Ś

wiata. Jesod jest kanałem doprowadzaj

ą

cym bosk

ą

energi

ę

na ziemi

ę

, dlatego uto

ż

samia

si

ę

t

ę

sefir

ę

z genitaliami. Trzeci

ą

sefir

ą

we wspinaczce po Drzewie

ś

ycia a zarazem najni

ż

sz

ą

na filarze

sprawiedliwo

ś

ci jest Hod, czyli "majestat". Hod reprezentuje intelekt i racjonalne my

ś

lenie. Symbolizuje

przezwyci

ęż

enie zwierz

ę

cych instynktów. Jest sił

ą

równowa

żą

c

ą

i uciele

ś

niaj

ą

c

ą

porz

ą

dek, a jednocze

ś

nie

miejscem siły magicznej, któr

ą

hindusi nazywaj

ą

pran

ą

. ów maria

ż

intelektu i siły magicznej nie jest wcale

czym

ś

dziwnym. Sefira Hod odpowiada

ż

ywiołowi wody i planecie Merkury, co jest o tyle ciekawe,

ż

e egipski

odpowiednik Merkurego, Thoth jest bogiem intelektu i magiji. Po przeciwstawnej stronie Drzewa

ś

ycia, na

background image

filarze łaski, znajduje si

ę

sefira Necach, czyli "zwyci

ę

stwo". Jest to sfera miło

ś

ci i duchowej pasji,

bezpo

ś

rednich reakcji i instynktów zwierz

ę

cych. Sefer Jecira nazywa j

ą

"ukryt

ą

inteligencj

ą

", albowiem jest

to miejsce, które zwykli

ś

my nazywa

ć

nie

ś

wiadomo

ś

ci

ą

. Sefirze tej jest przyporz

ą

dkowana planeta Wenus

oraz

ż

ywioł ognia.

Nad tymi czterema sefirami odpowiadaj

ą

cymi czterem

ż

ywiołom i ró

ż

nym cechom przeci

ę

tnego

człowieka góruje sefira Tiferet (czyli "pi

ę

kno"). Jest to sfera ducha, wy

ż

szej ja

ź

ni, stadium po

ś

rednie mi

ę

dzy

człowiekiem a Bosko

ś

ci

ą

. Miejsce, w którym składa si

ę

w ofierze star

ą

osobowo

ść

, aby uzyska

ć

wgl

ą

d i

zrozumienie. Tiferet oddziela od ni

ż

szych sefirotów zasłona - paroket - symbol pierwszej iluminacji na

drodze do bosko

ś

ci. St

ą

d te

ż

Tiferet uto

ż

samiane jest

ż

e Sło

ń

cem, bowiem o

ś

wietla mroki niewiedzy. Po

przej

ś

ciu tej "zasłony" dziej

ą

si

ę

ju

ż

same dziwne rzeczy. Oto nast

ę

pna sefira, poło

ż

ona na filarze

surowo

ś

ci Gebura, czyli "moc" jest symbolem twórczej mocy a zarazem siły zniszczenia. Reprezentuje

surowo

ść

i sprawiedliwo

ść

, oczyszczaj

ą

c

ą

moc i działanie destrukcyjne. Odpowiada jej planeta Mars. W

tradycyjnej kabale powiada si

ę

,

ż

e cz

ęść

niepohamowanej energii tej sefiry przelała si

ę

, w wyniku czego

uformowała si

ę

hierarchia złych sefirotów uło

ż

onych w odr

ę

bne drzewo. Co ciekawe, Gebura jest równie

ż

kwintesencj

ą

ż

e

ń

sko

ś

ci, któr

ą

w alchemii uto

ż

samia si

ę

z moc

ą

. Równowa

ż

y j

ą

po drugiej stronie Drzewa

ś

ycia, sefira Chesed, czyli "łaska", b

ę

d

ą

ca z kolei kwintesencj

ą

m

ę

sko

ś

ci. Jest to siła, która nadaje kształt

rzeczom i wprowadza porz

ą

dek. Odpowiada jej planeta Jowisz, posiadaj

ą

ca podobne znaczenie

symboliczne.

Mi

ę

dzy tymi siedmioma sefirotami a trójk

ą

najwy

ż

szych gał

ę

zi drzewa

ż

ycia znajduje si

ę

przepastna otchła

ń

, kraina paradoksów, w której wszystko jest zarazem prawd

ą

i fałszem. Kabali

ś

ci

nazywaj

ą

j

ą

"nieistniej

ą

c

ą

" sefir

ą

Daath, czyli sefir

ą

fałszywej wiedzy, albowiem mieszka w niej demon

rozumu - Choronzon - który zastawia na maga pułapk

ę

utkan

ą

z my

ś

li. Otchła

ń

to równie

ż

wrota do innego

ś

wiata. Mo

ż

na nimi przej

ść

na drug

ą

stron

ę

Drzewa

ś

ycia, do sfery cienia, gdzie znajduj

ą

si

ę

22 qlifotyczne

tunele i ich demoniczni stra

ż

nicy. T

ą

drog

ą

wkracza do

ż

ycia

ś

mier

ć

. Otchła

ń

jest przej

ś

ciem od

ś

wiata

manifestacji do

ś

wiata ideałów. Powiada si

ę

,

ż

e kto j

ą

przekroczy, ten znajdzie si

ę

poza dobrem i złem,

uwolniony z pułapek dualistycznego my

ś

lenia.

Nad otchłani

ą

znajduje si

ę

trójca najwy

ż

szych sefirotów. S

ą

to prazasady istnienia. Pierwsze dwie z

nich, Bina i Chokma (czyli "zrozumienie" i "m

ą

dro

ść

"), rozmieszczone na filarach łaski i sprawiedliwo

ś

ci,

posiadaj

ą

cechy podobne do dwóch sefirotów znajduj

ą

cych si

ę

tu

ż

poni

ż

ej otchłani, do Gebury i Chesed. S

ą

ich pierwowzorami w

ś

wiecie ideałów. Bina to Wielka Matka, miejsce reintegracji osobowo

ś

ci, która ulega

dezintegracji w trakcie przekraczania Otchłani. Bina jest równie

ż

maj

ą

, moc

ą

iluzji. Odpowiada jej planeta

Saturn. Chokmah to Wielki Ojciec, siła pobudzaj

ą

ca istnienie, duch i hinduistyczna purusza, podstawow

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

le

żą

c

ą

u podło

ż

a wszelkiego istnienia. Odpowiada jej planeta Uran. Nad nimi góruje Keter

(czyli "korrona"), o którym mo

ż

na powiedzie

ć

tylko tyle,

ż

e jest punktem z którego rozwija si

ę

całe Drzewo

ś

ycia. Keter to

ź

ródło wszelkich rzeczy, jedno

ść

, która godzi wszelk

ą

ż

norodno

ść

, pocz

ą

tek i koniec

wszystkiego. Ponad nim jest ju

ż

tylko nico

ść

.

Mag wspina si

ę

po Drzewie

ś

ycia korzystaj

ą

c ze

ś

cie

ż

ek ł

ą

cz

ą

cych poszczególne sefiroty. Ka

ż

da z

tych

ś

cie

ż

ek stanowi kolejne wyzwanie, któremu mo

ż

na sprosta

ć

tylko wtedy, gdy opanuje si

ę

własno

ś

ci

rozpoczynaj

ą

cych je sefirotów. Dlatego wspinaczka na Drzewie

ś

ycia wymaga samodoskonalenia si

ę

i

poszerzania pola własnego umysłu, który by koniec ko

ń

ców obj

ąć

cało

ść

zjawisk

ś

wiata musi nieustannie

przekracza

ć

swoje ograniczenia.

System inicjacyjny Złotego Brzasku

Kabalistyczne Drzewo

ś

ycia znane było okultystom od do

ść

dawna. A jednak to dopiero

"MacGregor" Mathers, prawdziwy twórca struktury inicjacyjnej zakonu Złotego Brzasku, dostrzegł palet

ę

mo

ż

liwo

ś

ci jak

ą

przedstawia ten wła

ś

nie schemat wtajemnicze

ń

. Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku

składał si

ę

z dziesi

ę

ciu stopni inicjacyjnych, odpowiadaj

ą

cym dziesi

ę

ciu sefirotom, które poprzedzał stopie

ń

Neofity. Twórcy zakonu nie zapomnieli wszak

ż

e o dobrze sprawdzonej strukturze kr

ę

gów wtajemnicze

ń

i

podzielili Zakon na trzy kr

ę

gi:

Kr

ą

g Zewn

ę

trzny, do którego nale

ż

ały stopnie:

background image

0*=0*Neofita

1*=10*Zelator (sefira Malkut)

2*=9*Theoricus (sefira Jesod)

3*=8*Practicus(sefira Hod)

4*=7*Philosophus(sefira Necach)

Kr

ą

g Wewn

ę

trzny, do którego nale

ż

ały stopnie:

5*=6*Adeptus Minor(sefira Tiferet)

6*=5*Adeptus Major(sefira Gebura)

7*=4*Adeptus Exemptus(sefira Chesed)

oraz Kr

ą

g Tajemny, składaj

ą

cy si

ę

ze stopni:

8*=3*Magister Templi(sefira Bina)

9*=2*Magus(sefira Chokma)

10*=1*Ipsissimus(sefira Keter)

Głównym celem jaki stawiał zakon Złotego Brzasku przed swymi członkami było "d

ąż

enie do

ś

wiatła", które roz

ś

wietla mroki niewiedzy. Mo

ż

e wła

ś

nie dlatego na pocz

ą

tku opracowane były tylko rytuały

inicjacyjne i praktyki dla stopni kr

ę

gu zewn

ę

trznego, poprzedzaj

ą

cego sefir

ę

Tiferet i odpowiadaj

ą

cy jej

stopie

ń

Adeptus Minor.

Ś

wiatło Tiferet - Sło

ń

ca miało przyci

ą

ga

ć

ku sobie nowicjuszy magicznych. Ponadto

symbolika

ś

wietlistego Tiferet kojarzona była z osob

ą

Chrystusa, co nadawało w ostatnich dekadach XIX

wieku zakonowi Złotego Brzasku prawdziwie chrze

ś

cija

ń

skiego oblicza.

W trakcie inicjacji Neofita otrzymywał cz

ą

stk

ę

ś

wiatła, które miało go prowadzi

ć

na drodze magii.

Jego zadaniem było zapoznanie si

ę

z symbolik

ą

ż

ywiołów i znaków zodiaku. Uczył si

ę

podstaw j

ę

zyka

hebrajskiego i wykonywał praktyki oczyszczaj

ą

ce, takie jak Mniejszy Rytuał Pentagramu, w celu pozbycia

si

ę

kompleksów i obsesyjnych my

ś

li. Zelator uczył si

ę

podstaw alchemii i tarota oraz zale

ż

no

ś

ci mi

ę

dzy

sefirotami, planetami, duchami i aniołami. Theoricusowi zalecano dalsze studia nad kabał

ą

, ze

szczególnym uwzgl

ę

dnieniem trójpodziału duszy oraz zale

ż

no

ś

ci mi

ę

dzy kolorami mniejszych arkanów

tarota a literami tetragrammatonu i czterema

ś

wiatami kabały. Practicus uczył si

ę

symboliki figur

magicznych. Musiał te

ż

zgł

ę

bia

ć

podstawy wró

ż

b geomantycznych oraz bardziej szczegółowe atrybucje

kart tarota. Wreszcie, Philosophus uczył si

ę

boskich imion oraz przygotowywał si

ę

do przej

ś

cia do zakonu

wewn

ę

trznego. Był wtedy wtajemniczany w znaczenie qlifotów, czyli negatywnych odpowiedników sefirotów

na Drzewie

ś

ycia. Oczywi

ś

cie, ka

ż

demu z tych stopni przypisane były inne rytuały, które aspiranci musieli

opanowa

ć

do perfekcji. Wszystko to odró

ż

niało Złoty Brzask od innych współczesnych mu zakonów, które

zwykle miały wi

ę

cej wspólnego z kółkami dyskusyjnymi ni

ż

praktyk

ą

magiczn

ą

.

Wielkie odrodzenie okultystyczne

Na pocz

ą

tku działalno

ś

ci Złotego Brzasku Westcott, Mathers i Woodman przyj

ę

li stopie

ń

Adeptus

Exemptus, twierdz

ą

c

ż

e tym samym spełniaj

ą

polecenia Tajemnych Przywódców zakonu z kr

ę

gu

tajemnego. Wiosn

ą

1889 roku mogli rozpocz

ąć

nabór do londy

ń

skiej

ś

wi

ą

tyni zakonu. W ci

ą

gu roku

przybyło do niej trzydziestu dwóch nowicjuszy, w tym a

ż

dziewi

ęć

kobiet. W tym czasie rzadko si

ę

zdarzało

by kobiety dopuszczano do arkanów wiedzy tajemnej. Złoty Brzask odst

ę

pował od tej niechlubnej zasady i

wkrótce w jego szeregach pojawiły si

ę

takie osobisto

ś

ci jak Moina Mathers (siostra filozofa, Henriego

Bergssona), aktorka Florence Farr i Dion Fortune, która po odej

ś

ciu ze Złotego Brzasku rozpocz

ę

ła własn

ą

szkoł

ę

magiczn

ą

.

background image

Niestety, kobiety miały si

ę

sta

ć

te

ż

jednym z powa

ż

nych kłopotów zakonu i to nie ze wzgl

ę

du na ich

atrakcyjno

ś

ci seksualn

ą

, lecz charyzm

ę

, która zagra

ż

ała pozycji przywódców zakonu. Póki co jednak zakon

prze

ż

ywał okres wielkiego rozkwitu, szczególnie po przej

ę

ciu przez Mathersa spraw organizacyjnych. W

1891 roku umarł Woodman, w rok pó

ź

niej Mathers przeniósł si

ę

do Pary

ż

a, pozostawiaj

ą

c Westcotta jako

swojego przedstawiciela w Londynie. Presti

ż

Mathersa wzrósł znacznie, kiedy w 1892 roku napisał rytuał

inicjacyjny na stopie

ń

Adeptus Minor i przekształcił kr

ą

g wewn

ę

trzny w Zakon Rubinowej Ró

ż

y i Złotego

Krzy

ż

a (Ordo Rosae Rubeae et Aureae Crucis). Stał si

ę

on wtedy jego jedynym przywódc

ą

. Jak grzyby po

deszczu powstawały nowe

ś

wi

ą

tynie w Weston nad Mar

ą

, Bradford i Edynburgu, a w latach 1892-96 zakon

osi

ą

gn

ą

ł rekordow

ą

ilo

ść

200 członków. Mo

ż

na było

ś

miało powiedzie

ć

,

ż

e jest to najwi

ę

ksze

stowarzyszenie okultystyczne epoki.

I wtedy zacz

ę

ły si

ę

kłopoty. Okazało si

ę

bowiem,

ż

e niektóre spo

ś

ród pa

ń

s

ą

nie tylko wybitnymi

okultystkami, lecz i

ś

wietnymi organizatorkami. Dotyczyło to przede wszystkim Florence Farr i Annie

Horniman, które z niezwykłym zapałem zaanga

ż

owały si

ę

w prace londy

ń

skiej

ś

wi

ą

tyni Izydy-Uranii.

Pozornie, mogło

ś

wiadczy to na ich korzy

ść

, ale Mathers był autokrat

ą

i nie znosił, jak kto

ś

zagra

ż

ał jego

władzy. Tymczasem, po jego wyje

ź

dzie do Pary

ż

a pani Horniman wielokrotnie publicznie wyra

ż

ała swoj

ą

dezaprobat

ę

wobec jego nikłego zainteresowania sprawami zakonnymi. Dopóki Horniman nie szcz

ę

dziła

pieni

ę

dzy dla niego i jego mał

ż

onki wszystko było w porz

ą

dku. Lecz gdy okazało si

ę

,

ż

e jej pomoc nie jest

bezinteresowna i pragnie odebra

ć

mu

ż

on

ę

, Mathers poczuł w sobie zarzewie gniewu. Na domiar złego

dotarły do niego plotki,

ż

e Horniman oskar

ż

a go o anga

ż

owanie si

ę

w polityk

ę

. (W tym czasie Mathers

rzeczywi

ś

cie marzył o karierze wojskowej i o restauracji dynastii Stuartów). Jego reakcja była

natychmiastowa. W 1896 roku za

żą

dał od członków zakonu wewn

ę

trznego natychmiastowego zło

ż

eniu mu

ś

lubów lojalno

ś

ci. Jego woli ulegli wszyscy poza Annie Horniman, która jeszcze w tym samym roku została

wyrzucona z zakonu.

Wie

ść

o wyrzuceniu Annie Horniman wstrz

ą

sn

ę

ła członkami Złotego Brzasku. Horniman uchodziła

bowiem za jedn

ą

z najwybitniejszych przedstawicielek Zakonu. Na dodatek władze angielskie dowiedziały

si

ę

o zwi

ą

zkach Westcotta z okultyzmem, co zmusiło go do wycofania si

ę

z zakonu. Widmo upadku zacz

ę

ło

kr

ąż

y

ć

nad Hermetycznym Zakonem Złotego Brzasku, widmo, które ju

ż

wkrótce miało si

ę

zmaterializowa

ć

za spraw

ą

młodego acz ju

ż

wybitnego adepta magiji - Aleistera Crowleya.

"ALEISTER CROWLEY I RÓWNONOC BOGÓW"

"Wieczorem 18 listopada 1898 roku dwudziestotrzyletni poeta, Aleister Crowley z niecierpliwo

ś

ci

ą

czekał w przedpokoju

ś

wi

ą

tyni maso

ń

skiej przy Great Queen Street w Londynie, pełen nadziei,

ż

e ju

ż

wkrótce otrzyma najwi

ę

ksze tajemnice

ż

ycia i

ś

mierci.

Na plecach zwisała mu narzucona po kostki czarna szata, zwi

ą

zana w pasie trzema w

ę

złami wst

ę

gi.

Ko

ń

cówki tej wst

ę

gi trzymał w prawej r

ę

ce znajduj

ą

cy si

ę

obok niego człowiek, który miał go prowadzi

ć

podczas tej cz

ęś

ci ceremonii. Strój przewodnika sprawiał wra

ż

enie bardziej wyszukanego od stroju

Crowleya. Na plecach miał równie

ż

czarn

ą

szat

ę

, na której zarzucony był biały falowany płaszcz z

czerwonym krzy

ż

em na lewej piersi. Wokół szyi zawi

ą

zan

ą

miał szerok

ą

biał

ą

wst

ę

g

ę

z olbrzymi

ą

odznak

ą

w kształcie krzy

ż

a. A w lewej r

ę

ce dzier

ż

ył czerwono-złote berło zwie

ń

czone rze

ź

bion

ą

miniaturow

ą

biskupi

ą

infuł

ą

.

Nagle, otworzyły si

ę

drzwi i powiew gor

ą

ca i kadzideł uderzył m

ęż

czyzn zgromadzonych w

przedpokoju. Crowleya wprowadzono do sali, zawi

ą

zuj

ą

c mu uprzednio opask

ę

na oczy. Poczuł chłód

drobnych kropelek wody opadaj

ą

cych na jego twarz. Nos zmarszczył si

ę

mu od

ś

ci

ą

gaj

ą

cego zapachu

kadzideł tl

ą

cych si

ę

nad jego głow

ą

i wtedy usłyszał głos: "O dzieci

ę

ziemi, czego szukasz w tej

ś

wi

ę

tej

komnacie? Czemu pragniesz wst

ą

pi

ć

do naszego Zakonu". Przewodnik odpowiedział w jego imieniu: "Moja

dusza bł

ą

ka si

ę

w ciemno

ś

ciach i szuka

ś

wiatła ukrytej wiedzy. A wiem,

ż

e to wła

ś

nie w tym Zakonie dane

mi b

ę

dzie je osi

ą

gn

ąć

".

Poprowadzono go do przodu i nakazano kl

ę

kn

ąć

przed ołtarzem w kształcie sto

ż

ka, na którym le

ż

czerwony krzy

ż

i biały trójk

ą

t. Praw

ą

r

ę

k

ę

poło

ż

ył na trójk

ą

cie. Wtedy to na dany mu przez przewodnika

znak zło

ż

ył nast

ę

puj

ą

ce

ś

lubowanie. Przyrzekał w nim:

background image

...dotrzyma

ć

tajemnic Zakonu, jego nazwy, nazwisk członków i poczyna

ń

maj

ą

cych miejsce na jego

spotkaniach....

...nigdy nie zgodzi

ć

si

ę

na hipnoz

ę

lub taki stan ot

ę

pienia, który pozwoli niewtajemniczonym

osobom i mocom zawładn

ąć

jego my

ś

lami, słowami lub uczynkami.

...z odwag

ą

i determinacj

ą

nie ustawa

ć

w pracach Boskiej Nauki, oraz wytrwa

ć

do ko

ń

ca tej

ceremonii, która jest jej odzwierciedleniem. Nie podda

ć

si

ę

te

ż

pokusie oddania swej wiedzy mistycznej na

słu

ż

b

ę

złej magii.

Cało

ść

ś

lubowania wie

ń

czyła przysi

ę

ga: "je

ś

li złami

ę

to zobowi

ą

zanie magiczne, poddam si

ę

z

własnej głupoty

ś

miertelnie wrogiemu pr

ą

dowi woli, płyn

ą

cemu od Tajnych Przywódców tego Zakonu, który

powali mnie i sparali

ż

uje bez

ś

ladu działania, jak uderzenie błyskawicy"."

Dzieci

ń

stwo w Piekle

Edward Alexander Crowley (nazywany pó

ź

niej "Aleisterem") urodził si

ę

12 pa

ź

dziernika 1875 roku

w Leamington Spa, w hrabstwie Warwick, w rodzinie producentów piwa nale

żą

cej do fundamentalistycznej

sekty chrze

ś

cija

ń

skiej Braci Plymuckich. Członkowie tej sekty posługiwali si

ę

dosłown

ą

interpretacj

ą

Biblii

jako słów samego Ducha

Ś

wi

ę

tego, głosili powszechne kapła

ń

stwo, wierzyli w bosko

ść

Chrystusa i

oczekiwali jego ponownego nadej

ś

cia. Nade wszystko jednak odcinali si

ę

od

ś

wiata zewn

ę

trznego i starali

si

ę

utrzymywa

ć

kontakty tylko mi

ę

dzy sob

ą

. Dom Crowleyów stanowił miejsce ich spotka

ń

towarzyskich,

które zawsze przeradzały si

ę

w nabo

ż

e

ń

stwa, b

ą

d

ź

dysputy religijne. Młody Aleister wi

ę

kszo

ść

czasu

sp

ę

dzał na lekturze Biblii pod bacznym okiem ojca. A kiedy ten wyje

ż

d

ż

ał w kraj głosi

ć

słowo bo

ż

e, dostawał

si

ę

pod kuratel

ę

nienawistnej mu matki, która nazywała go apokaliptyczn

ą

Besti

ą

666.

Stosunek Crowleya do

ż

arliwej religijno

ś

ci swoich rodziców nacechowany był ambiwalencj

ą

, która

w du

ż

ej mierze ukształtowała jego przyszły

ś

wiatopogl

ą

d. Wyznaczały j

ą

dwa bieguny: wstr

ę

t i fascynacja,

nakazuj

ą

ce mu szuka

ć

ś

wi

ę

to

ś

ci w

ś

wiecie profanum i profaniczno

ś

ci w

ś

wiecie sacrum. Było nie było,

Crowley w swoim wczesnomłodzie

ń

czym okresie darzył chrze

ś

cija

ń

stwo du

żą

estym

ą

i gorliwie zgł

ę

biał

prawdy objawione w ksi

ę

gach Starego i Nowego Testamentu. Podziwiał te

ż

swego ojca, który gotów był

po

ś

wi

ę

ci

ć

swoje

ż

ycie doczesne na ołtarzu religii. Kiedy ten umarł w 1887 roku, młody Crowley dostał si

ę

w

szpony rodziny matki, która obwiniała go za

ś

mier

ć

ojca i dopatrywała si

ę

w nim nadchodz

ą

cego

Antychrysta. Odt

ą

d, edukacj

ą

Crowleya zaj

ą

ł si

ę

jego wuj, Tom Bishop, którego metody wychowawcze

polegały na wpajaniu dogmatów wiary oraz nie przyzwalaniu na lektur

ę

ksi

ą

g mog

ą

cych w młodym

Crowleyu osłabi

ć

szacunek wobec rodziny i religii. Bishop stworzył na ten u

ż

ytek indeks ksi

ą

g zakazanych,

na którym znalazł si

ę

mi

ę

dzy innymi David Copperfield Karola Dickensa, ksi

ąż

ka, której zła bohaterka

nazywała si

ę

Emily, czyli tak samo jak matka Crowleya.

Tyrania wuja wydawała si

ę

jednak niczym w porównaniu z metodami wielebnego Champneya,

prowadz

ą

cego w Cambridge szkoł

ę

dla chłopców, których ojcowie nale

ż

eli do Bractwa. W szkole tej wiedz

ę

i obowi

ą

zek zaprowadzano rózg

ą

i batem, a lekcje przedzielano modlitwami, przez co Crowley nazwał

sp

ę

dzony w niej czas "dzieci

ń

stwem w piekle". Wspominał pó

ź

niej w autobiografii, jak razu pewnego

otrzymał kar

ę

chłosty: "Pami

ę

tam jak lano mnie po nogach, by nie rozbudzi

ć

we mnie rozkoszy zmysłowych

wywoływanych biciem po tyłku. Przez pi

ę

tna

ś

cie minut musiałem si

ę

modli

ć

, po czym otrzymywałem

pi

ę

tna

ś

cie razów chłosty. Nast

ę

pnie, znów przez kwadrans si

ę

modliłem, po czym łojono mi skór

ę

. I tak w

kółko". Wycie

ń

czonego, z chorymi nerkami, znajduj

ą

cego si

ę

u kresu sił psychicznych przeniesiono go do

szkoły powszechnej w Malvern, gdzie ze wzgl

ę

du na zły stan zdrowia stał si

ę

celem ataków swych

rówie

ś

ników.

Kiedy ju

ż

wydawało si

ę

,

ż

e nie ma ko

ń

ca tego koła cierpienia, nagle nadeszło wybawienie. Rodzina

postanowiła zafundowa

ć

mu indywidualny tryb nauczania, a jego nauk

ę

oddała pod piecz

ę

Archibalda

Douglasa, który rozbudził w nim nie tylko miło

ść

do nauki, lecz na dodatek otworzył go na

ś

wiat uciech

zmysłowych. Crowley pisał: "Natychmiast przyswoiłem sobie jego styl i zacz

ą

łem zachowywa

ć

si

ę

jak

normalna, zdrowa istota ludzka. Koszmarny

ś

wiat chrze

ś

cija

ń

stwa znikn

ą

ł wraz z pierwsz

ą

jutrzenk

ą

..... Po

raz pierwszy w

ż

yciu normalnie kontaktowałem si

ę

z m

ęż

czyznami i kobietami. Po raz pierwszy stała si

ę

dla

mnie mo

ż

liwa szczera przyja

źń

, zdrowa miło

ść

, otwarta, wesoła i odwa

ż

na". Jak za dotkni

ę

ciem magicznej

background image

ż

d

ż

ki, wraz z tym otwarciem si

ę

na zmysły Crowley rozwin

ą

ł w sobie ponadprzeci

ę

tne zdolno

ś

ci. Na

przekór swoim słabo

ś

ciom, zaj

ą

ł si

ę

wspinaczk

ą

jako najniebezpieczniejszym ze sportów i szybko stał si

ę

cenionym i utalentowanym alpinist

ą

. Samotne zdobywanie kolejnych górskich szczytów wzmocniło jego

ciało, nauczyło go wiary w siebie i pozwoliło mu zasmakowa

ć

nie znanej dot

ą

d wolno

ś

ci. Nielada sukcesy

osi

ą

gał te

ż

w podbojach miłosnych. Twierdził,

ż

e "nawet czterdzie

ś

ci osiem godzin abstynencji wystarcza

dla st

ę

pienia ostrza umysłu" i rozpowiadał,

ż

e udało si

ę

mu uwie

ść

gosposi

ę

niemal

ż

e na oczach swojej

matki.

Rozmaite przygody miłosne nie przeszkadzały mu w edukacji. Wraz z osi

ą

gni

ę

ciem pełnoletnio

ś

ci,

otrzymał w spadku po ojcu fortun

ę

licz

ą

c

ą

czterdzie

ś

ci tysi

ę

cy funtów. Była to niebagatelna suma jak na

tamtejsze czasy, pozwalaj

ą

ca mu wie

ść

ż

ycie niezale

ż

ne od pracy i rodziny. Wi

ę

kszo

ść

pieni

ę

dzy wydawał

na ksi

ąż

ki. Wychodził bowiem z zało

ż

enia,

ż

e musi przeczyta

ć

wszystkie warto

ś

ciowe pozycje. Studiował

filozofi

ę

, psychologi

ę

i ekonomi

ę

na słynnym Trinity College w Cambridge, by pó

ź

niej przenie

ść

si

ę

na

wydział filologii klasycznej. W mi

ę

dzyczasie rozwijał twórczo

ść

poetyck

ą

i zamiłowanie do wspinaczki. W

1898 roku wydał własnym nakładem swoj

ą

pierwsz

ą

ksi

ąż

k

ę

, zbiór ba

ś

ni Aceldama, a zaraz potem

opublikował w limitowanej edycji 100 egzemplarzy nast

ę

pny zbiór ba

ś

ni White Stains, który uznano za

pornograficzny, a w 1924 roku zniszczono wi

ę

ksz

ą

cz

ęść

nakładu. Grał równie

ż

w szachy. Nieustannie

wygrywał szkolne turnieje szachowe. Pokonał w nich nawet mistrza Szkocji, a w 1897 roku wzi

ą

ł udział w

berli

ń

skim kongresie szachowym. Otworzyła si

ę

przed nim kariera zawodowego szachisty. A jednak w tej

chwili ju

ż

co innego zawładn

ę

ło jego umysłem.

Poszukiwanie Tajemnych Przywódców

Ś

wiata

W grudniu 1896 roku Crowley pojechał do Sztokholmu z zamiarem powitania tam nowego roku.

Wtedy to, w noc sylwestrow

ą

zdarzyło mu si

ę

prze

ż

y

ć

co

ś

, co zadecydowało o jego całym pó

ź

niejszym

ż

yciu. Doznał wizji mistycznej, o której wypowiadał si

ę

niezwykle zdawkowo: "Doznałem ol

ś

nienia,

ż

e

posiadam magiczne

ś

rodki dla stania si

ę

ś

wiadomym swej natury, która jak dot

ą

d skrywała si

ę

przede mn

ą

.

Prze

ż

yłem do

ś

wiadczenie strachu i bólu, poł

ą

czone z pewnym duchowym koszmarem, a jednocze

ś

nie był

to klucz do najczystszej i naj

ś

wi

ę

tszej duchowej ekstazy jaka w ogóle istnieje". Do

ś

wiadczenie to, które

buddy

ś

ci nazywaj

ą

"transem smutku" a współcze

ś

ni wyznawcy psychologii "kryzysem egzystencjalnym"

ukazało mu znikomo

ść

jego dotychczasowych aspiracji. Utracił ch

ęć

zdobywania laurów szachowych.

Porzucił zamiar robienia kariery dyplomatycznej. Wycofał si

ę

nawet ze spisku zmierzaj

ą

cego do

wprowadzenia don Carlosa na tron hiszpa

ń

ski oraz z działalno

ś

ci w bractwie rycerskim pod nazw

ą

Ko

ś

ciół

Celtycki.

Wkrótce, jego półki wzbogaciły si

ę

o ksi

ąż

ki o tematyce mistycznej i magicznej. Szczególne miejsce

zajmowała w

ś

ród nich Ksi

ę

ga Czarnej Magii i Paktów A.E. Waite'a, której autor przyznawał si

ę

do zwi

ą

zków

z "ukrytym Ko

ś

ciołem". Ta drobna wzmianka tak bardzo rozbudziła wyobra

ź

ni

ę

Crowleya,

ż

e odt

ą

d jego

idee fixe stało si

ę

poszukiwanie tajemnych przywódców

ś

wiata, którzy z ukrycia, za po

ś

rednictwem ró

ż

nych

tajemnych bractw kieruj

ą

losami ludzko

ś

ci. Porzucił wi

ę

c studia i kontakty z ruchem dekadenckim, na rzecz

gorliwych poszukiwa

ń

wiedzy tajemnej. Poszukiwa

ń

tych nie powstrzymała nawet znajomo

ść

z Oscarem

Eckensteinem, starszym od Crowleya o dwadzie

ś

cia lat najwybitniejszym w ówczesnym czasie alpinist

ą

.

Eckenstein uczył go wspinaczki, medytacji i skupienia. Nade wszystko jednak starał si

ę

dyscyplinowa

ć

jego

umysł by ten nie bł

ą

kał si

ę

po bezdro

ż

ach wizji religijnej. Jego braterska pomoc na nic si

ę

wszak

ż

e nie zdała,

Crowley bowiem tak długo szukał "ukrytego Ko

ś

cioła" a

ż

w ko

ń

cu go znalazł.

W przypadku magii trudno jest mówi

ć

o nic nie znacz

ą

cych zbiegach okoliczno

ś

ci. Wytrawni

okulty

ś

ci powiadaj

ą

bowiem,

ż

e nie trzeba szuka

ć

magii, gdy

ż

to ona sama nas znajduje. Crowley jednak

szukał i znalazł j

ą

...... w piwiarni. W sierpniu 1898 roku przysiadł si

ę

do stolika, przy którym siedział Julian

Baker - chemik, metalurg, a zarazem alchemik. Kiedy obaj panowie uci

ę

li sobie krótk

ą

konwersacj

ę

, wnet

okazało si

ę

ż

e Baker posiada ponadprzeci

ę

tn

ą

wiedz

ę

z dziedziny alchemii. Pointrygowany tym Crowley,

nie omieszkał zada

ć

mu pytania, czy mógłby go wtajemniczy

ć

w arkana wiedzy tajemnej. Ten za

ś

skontaktował go z Georgem Cecilem Jonesem, jednym z przywódców Hermetycznego Zakonu Złotego
Brzasku, który okazał si

ę

osob

ą

"wielkiego ducha i temperamentu", a przy tym

ż

yw

ą

skarbnic

ą

wiedzy

okultystycznej.

18 listopada 1898 roku Aleister Crowley został inicjowany na stopie

ń

Neofity. Pisał: "Z niezwykł

ą

background image

powag

ą

traktowałem ceremoni

ę

inicjacji. Mojego skupienia nie naruszył nawet fakt,

ż

e odbywała si

ę

ona w

ś

wi

ą

tyni maso

ń

skiej. Zapytałem nawet Bakera, czy ludzie umieraj

ą

podczas ceremonii? Nie zdawałem

sobie z tego sprawy,

ż

e jest to zwykła formalno

ść

, a członkowie Zakonu s

ą

w przewa

ż

aj

ą

cej mierze

drobnomieszcza

ń

skimi bufonami. Wydawało mi si

ę

,

ż

e wst

ę

puj

ę

do Ukrytego Ko

ś

cioła

Ś

wi

ę

tego Graala i

dobrze si

ę

z tym czułem. Dzi

ę

ki temu uczuciu moja inicjacja była prawdziwym sakramentem".

Niestety, wkrótce nadeszły same rozczarowania. Crowley wst

ą

pił do Złotego Brzasku, kiedy zakon

prze

ż

ywał gł

ę

boki kryzys, spowodowany odej

ś

ciem Annie Horniman i jej grupy rozłamowej. Wierzył

ż

e wnet

otrzyma bezcenne tajemnice, które

ś

lubował dotrzyma

ć

podczas ceremonii inicjacji, tymczasem dano mu w

opiece alfabet hebrajski. Crowley, rzecz jasna, znał arkana kabały ju

ż

znacznie wcze

ś

niej, przez co czuł si

ę

mocno zawiedziony. Tym niemniej, wci

ąż

my

ś

lał

ż

e prawdziwe tajemnice kryj

ą

si

ę

gdzie

ś

za zasłonami

Zakonu Wewn

ę

trznego. Postawił zatem sobie za cel jak najszybsze zdobywanie kolejnych stopni

inicjacyjnych i czynił to w zastraszaj

ą

cym tempie. Zgodnie z przyj

ę

tym przez siebie imieniem magicznym

Perdurabo (co znaczy "wytrwam a

ż

do ko

ń

ca"), miesi

ą

c po miesi

ą

cu wspinał si

ę

na kolejne szczeble

Drzewa

ś

ycia. Ju

ż

w grudniu, po dwóch tygodniach praktyki w Zakonie uzyskał stopie

ń

Zelatora, a w

styczniu i lutym kolejne dwa stopnie Theoricusa i Practicusa. Musiał wtedy czeka

ć

"a

ż

trzy miesi

ą

ce" na

otrzymanie stopnia Philosophusa, gdy

ż

reguły zakonne nie przewidywały by kto

ś

tak szybko zdobywał

kolejne stopnie wtajemnicze

ń

. Wtedy to, w maju 1899 roku, znalazł si

ę

u progu Zakonu Wewn

ę

trznego.

Poznał te

ż

człowieka, który na dobre odmienił jego

ż

ycie.

Był nim Allan Bennett, znany w Złotym Brzasku jako Iehi Aour i uznawany za drugiego w zakonie po

MacGregorze Mathersie. Bennett przyst

ą

pił do Złotego Brzasku w lutym 1894 roku, a ju

ż

rok pó

ź

niej

osi

ą

gn

ą

ł w nim stopie

ń

Adepta Majora. Jako jednemu z nielicznych udało mu si

ę

w trakcie skomplikowanej

ceremonii magicznej wywoła

ć

ducha Merkuriusza. Legenda głosiła,

ż

e w dzieci

ń

stwie przypadkowo

wywołał diabła, recytuj

ą

c "Modlitw

ę

Pa

ń

sk

ą

" od ko

ń

ca! Bennett był jednak niezwykle skromnym

człowiekiem i tylko czasami ujawniał swoje moce magiczne.

Oto razu pewnego, na spotkaniu Towarzystwa Teozoficznego, którego był członkiem, Bennett

wygłosił wykład o znaczeniu i mocy magicznej ró

ż

d

ż

ki. Wtedy to jeden z uczestników spotkania zacz

ą

ł

naigrywa

ć

si

ę

z rytuałów okultystycznych. Ta arogancja i cynizm zdumiały Bennetta, który zaproponował

teozofowi,

ż

e poka

ż

e mu moc działania ró

ż

d

ż

ki. Zdj

ą

ł z szyi błyszcz

ą

cy wisiorek i skierował go w jego stron

ę

teoofa. Na oczach zgromadzonych ludzi, teozof zwalił si

ę

z nóg i zapadł w trwaj

ą

c

ą

czterna

ś

cie godzin

ś

pi

ą

czk

ę

. Nie trzeba było dodatkowych argumentów.

Crowley natychmiast po poznaniu Bennetta stał si

ę

jego wiernym uczniem i przyjacielem. Ten za

ś

uczył go kabały praktycznej i ró

ż

nych technik magii ceremonialnej: inwokacji Bogów, ewokacji duchów i

konsekracji talizmanów. Obaj panowie zapewne jako pierwsi w Europie prowadzili metodyczne
do

ś

wiadczenia nad ro

ś

linami wywołuj

ą

cymi wizje psychedeliczne i rozwijaj

ą

cymi jasnowidzenie. Nie

podobało si

ę

to przywódcy Złotego Brzasku, który uwa

ż

ał te zainteresowania za przejaw narkomanii.

Jeszcze wi

ę

ksz

ą

w

ś

ciekło

ść

wywoływało w nim zainteresowanie, jakie Bennett okazywał jodze. Pewnego

razu na zebraniu zakonnym Mathers wycelował z pistoletu w Bennetta, gro

żą

c mu,

ż

e go zabije, je

ś

li ten nie

porzuci praktyk jogicznych. Dopiero interwencja jego

ż

ony, Moiny Mathers, uchroniła go przed rozlewem

krwi.

Podobnie jak Crowley, Bennett coraz mniejsz

ą

sympati

ą

darzył

ś

rodowisko okultystyczne. Na

dodatek, podupadł na zdrowiu i coraz cz

ęś

ciej zwalały go z nóg ataki astmy, wcze

ś

niej powstrzymywane

solidnymi dawkami morfiny. Wtedy to jego wzrok skierował si

ę

ku Azji z jej ciepłym klimatem i atmosfer

ą

sprzyjaj

ą

c

ą

praktykom jogicznym. Pozostawał tylko jeden problem - pieni

ą

dze potrzebne na podró

ż

i

osiedlenie si

ę

. Pod wzgl

ę

dem finansowym, Bennett był n

ę

dzarzem, a wikt i opierunek zapewniał mu

Crowley. Tymczasem, nawet finanse Crowleya nie wystarczały do realizacji tego ambitnego planu. Nie było
rady, trzeba było zasi

ę

gn

ąć

mocy magicznej. Crowley i Jones odnale

ź

li w starym r

ę

kopisie magicznym,

Goetii, rytuał ewokacji ducha Buera, którego cech

ą

było leczenie. Zakre

ś

lili kr

ą

g magiczny, zapalili kadzidła

i przyst

ą

pili do wywoływania ducha. Niestety, nie przychodziło im to tak łatwo. Po długim czasie ewokacji

udało im si

ę

pono

ć

wywoła

ć

głow

ę

i lew

ą

nog

ę

ducha. Reszta jego ciała była mglista i niewyra

ź

na. Strudzeni

operacj

ą

i niepowodzeniem, popadli w rezygnacj

ę

. Ale oznaki pora

ż

ki okazały si

ę

pozorne. Wystarczyło

kilka dni, by Crowley otrzymał od pewnej kobiety pieni

ą

dze potrzebne na podró

ż

Bennetta. Przekazał je

Bennettowi, a ten udał si

ę

za nie na Cejlon, by wie

ść

tam

ż

ywot mnicha buddyjskiego.

background image

Tymczasem, wiedza zasi

ę

gni

ę

ta u Bennetta pomogła mu w rozpocz

ę

ciu niezwykle trudnej operacji

magicznej wg Ksi

ę

gi

Ś

wi

ę

tej Magii Abramelina Maga. Ksi

ę

g

ę

t

ę

napisał w XV wieku Abraham z Wurzburga,

kabalista i znawca magii, który opisał w niej swoje podró

ż

e po Bliskim Wschodzie, obfituj

ą

ce w spotkania z

czarownikami, magami i kabalistami. Podczas jednej z tych podró

ż

y, Abraham miał pono

ć

spotka

ć

nad

brzegami Nilu wybitnego maga, Abramelina, który przekazał mu sekrety swej wiedzy. Ksi

ę

ga

Ś

wi

ę

tej Magii

Abramelina Maga stanowi z pewno

ś

ci

ą

najbardziej frapuj

ą

cy

ś

redniowieczny grimoire, albowiem stawia

przed magiem szczególnie trudne wymagania. Mag musi przez całe pól roku dzie

ń

w dzie

ń

prowadzi

ć

praktyki magiczne zmierzaj

ą

ce do osi

ą

gni

ę

cia tzw. Wiedzy i Konwersacji

Ś

wi

ę

tego Anioła Stró

ż

a, czyli do

poznania swej prawdziwej natury, swej prawdziwej Woli. Kiedy za

ś

to osi

ą

gnie, musi ewokowa

ć

czterech

Wielkich Złych Ksi

ążą

t

Ś

wiata, ich o

ś

mioro zast

ę

pców oraz trzystu szesnastu sługów, których mocami

naładowuje uprzednio przygotowane talizmany. Grimoire ten powiada,

ż

e przy ich pomocy mo

ż

e w pełni

egzekwowa

ć

swoj

ą

Wol

ę

, czyli innymi słowy sta

ć

si

ę

panem swego

ś

wiata.

Crowley przyst

ą

pił do tej operacji z zamiarem poznania swej prawdziwej Woli i zapewnienia sobie

tym samym miejsca w Kr

ę

gu Wewn

ę

trznym zakonu Złotego Brzasku. Operacja

Ś

wi

ę

tej Magii Abramelina

wymagała od niego porzucenia dotychczasowego trybu

ż

ycia. Wyjechał wi

ę

c z Londynu i kupił dom w

Szkocji, w posiadło

ś

ci Boleskine, tu

ż

nad brzegami słynnego jeziora Loch Ness. Nie mógł jej jednak

doko

ń

czy

ć

, ze wzgl

ę

du na nagł

ą

rewolt

ę

, która wybuchła w zakonie. Złotym Brzaskiem od dawna targały

spory i konflikty. Tym razem jednak poszło o jego osob

ę

. Niektórym braciom zakonnym nie podobała si

ę

jego ekstrawagancja i biseksualizm. Kiedy wi

ę

c pod koniec 1899 roku, Mathers ze swej paryskiej siedziby

wydał rozkaz by członkowie

ś

wi

ą

tyni w Londynie inicjowali Crowleya na stopie

ń

Adepta Minora, ci odmówili

mu posłusze

ń

stwa i po ostrej wymianie listów ogłosili secesj

ę

ś

wi

ą

tyni londy

ń

skiej. W uzasadnieniu swego

czynu, przywódca rebeliantów, William Butler Yeats pisał: "Bractwo mistyczne nie jest reformacj

ą

moraln

ą

".

W tej sytuacji Mathers samodzielnie inicjował Crowleya, co stało si

ę

zarzewiem magicznego pojedynku

mi

ę

dzy Crowleyem a Yeatsem.

Oto jak przedstawiaj

ą

go Francis King i Isabel Sutherland w ksi

ąż

ce pt. Odrodzenie Magii: "[Yeats]

twierdził,

ż

e cudotwórcy Zakonu "wezwali" jedn

ą

z kochanek Crowleya na plan astralny i nakazali jej go

zdradzi

ć

. Dwa dni pó

ź

niej, powiada Yeats, z własnej woli podeszła do członka Zakonu, któremu

zaproponowała,

ż

e pójdzie do Scotland Yardu i da

ś

wiadectwo "tortur i

ś

redniowiecznej nikczemno

ś

ci

Crowleya". Dziennik Crowleya przedstawia całkiem inny opis tego ataku psychicznego - jego dekoracyjny

ż

any Krzy

ż

zbielał, a ogie

ń

przestał si

ę

pali

ć

w kominku. Jego gumowy płaszcz nagle stan

ą

ł w

płomieniach, on sam bez powodu stracił panowanie nad sob

ą

i przeszło pi

ę

ciokrotnie p

ę

dziły na niego

konie".

Crowley odpowiedział zdecydowanym działaniem. Wraz z grup

ą

wynaj

ę

tych osiłków, ubrany w strój

góralski wtargn

ą

ł do londy

ń

skiej

ś

wi

ą

tyni i zaj

ą

ł jej posiadło

ś

ci. Nie na długo jednak, gdy

ż

secesjoni

ś

ci

zasi

ę

gn

ę

li pomocy u policji. Na dodatek, namówili jednego z wierzycieli Crowleya do wszcz

ę

cia przeciwko

niemu sprawy, co tylko pogr

ąż

yło go w kłopotach. Tymczasem, w Pary

ż

u Mathers posługiwał si

ę

czarn

ą

magi

ą

. Wzi

ą

ł du

żą

paczk

ę

suszonego groszku, ochrzcił ka

ż

de ziarnko imieniem jednego ze swych

oponentów, inwokował diabła Belzebuba i Tyfona-Seta, a wtedy równocze

ś

nie trz

ę

s

ą

c grochem na du

ż

ym

sicie, nakazywał tym mrocznym bogom wzbudzi

ć

w

ś

ród rebeliantów kłótni

ę

i niezgod

ę

. Musiały by

ć

to

skuteczne działania, gdy

ż

zakon Złotego Brzasku rozpadł si

ę

na kilkana

ś

cie drobnych frakcji, których

przedstawiciele istniej

ą

po dzi

ś

dzie

ń

.

Crowley czuł si

ę

t

ą

cał

ą

sytuacj

ą

zm

ę

czony. Potrzebował zmiany, ale takiej zmiany, która dotyczyła

by nie tylko jego samego, lecz i całego

ś

rodowiska, w którym przebywał. W rozwi

ą

zaniu dr

ę

cz

ą

cych go

dylematów pomagały mu podró

ż

e po Azji i Europie, w trakcie których wspinał si

ę

po górach, poznawał inne

kultury, gromadził okruchy m

ą

dro

ś

ci z ró

ż

nych tradycji filozoficznych i religijnych. Studiował taoizm i

staro

ż

ytne greckie misteria. Dzi

ę

ki wspinaczkom górskim z Oscarem Eckensteinem rozwijał

ś

wieckie

metody koncentracji i treningu woli. Allan Bennett, uczył go w Indiach i Birmie zasad buddyzmu i technik jogi.
Starał si

ę

go nawet wci

ą

gn

ąć

w spisek zmierzaj

ą

cy do rozpowszechnienia buddyzmu w Europie.

Te wszystkie indywidualne poszukiwania pozwoliły mu inaczej spojrze

ć

na tajniki magii i

mistycyzmu. Crowley utracił, przynajmniej na pewien czas, wiar

ę

w istnienie Tajemnych Przywódców i

nabrał dystansu do magii ceremonialnej, której patos i rytualizm przyci

ą

gał zbyt wiele osób szukaj

ą

cych nie

wiedzy, lecz taniej sensacji. Przyj

ą

ł postaw

ę

naukowego sceptycyzmu, a w sferze

ś

wiatopogl

ą

dowej

background image

najbli

ż

szy był buddyzmowi. Lecz wtedy, wła

ś

nie wtedy spotkało go wydarzenie, które na zawsze

ukształtowało bieg jego

ż

ycia.

Objawienie Ksi

ę

gi Prawa, czyli Równonoc Bogów

1904 rok obdarzył Crowleya niesłychanym szcz

ęś

ciem. Po

ś

lubił pi

ę

kn

ą

Rose Kelly i wraz z ni

ą

sp

ę

dzał "miodowy miesi

ą

c" w ró

ż

nych mistycznych zak

ą

tkach

ś

wiata. Kiedy w marcu tego roku pa

ń

stwo

młodzi przybyli do Kairu, Crowley postanowił pokaza

ć

mał

ż

once sylfy, duchy

ż

ywiołu powietrza i w tym celu

przyst

ą

pił do "Wst

ę

pnej Inwokacji" z Goetii. Uczynił to, jak wspomina, z nudów, poniewa

ż

mał

ż

onkowie nie

mieli nic innego do roboty. Rose nie przejawiała jakiegokolwiek zainteresowania magi

ą

i nie ujrzała sylfów.

Miast tego jednak zapadła w dziwny trans, podczas którego sennym, cho

ć

wyrazistym głosem powtarzała

słowa: "Oni czekaj

ą

na ciebie". Było to niecodzienne wydarzenie, zwa

ż

ywszy na fakt

ż

e wła

ś

ciwo

ś

ci

mediumistyczne tak nagle objawiła osoba nie maj

ą

ca nic wspólnego z okultyzmem. A jednak Crowley,

ś

wie

ż

o upieczony sceptyk, zignorował ten przekaz. Bardziej interesowało go skuteczne wywołanie sylfów,

do czego przyst

ą

pił nast

ę

pnego dnia. W ko

ń

cu takie było jego magiczne motto - "wytrwam a

ż

do ko

ń

ca".

17 marca, mimo usilnych stara

ń

Crowleya, Rose ponownie nie ujrzała sylfów. Tak jak poprzednio,

zapadła w trans, w trakcie którego mówiła co

ś

o "dzieci

ą

tku" i o Ozyrysie. Na nic si

ę

zdały wszelkie jego

próby odwrócenia biegu wydarze

ń

, zirytowany, postanowił rozwi

ą

za

ć

t

ę

zagadk

ę

. W tym celu wykonał

inwokacj

ę

egipskiego boga m

ą

dro

ś

ci Thotha, który podobno przemówił ustami jego

ż

ony, lecz nie wyjawił

niczego konkretnego. Nazajutrz, powrócił do inwokacji i wtedy niespodzianie usłyszał głos Rose, która
powiedziała,

ż

e bóg Horus oczekuje od niego przeprosin za jego poprzednie uczynki. Prze

ż

ył wstrz

ą

s. Jego

ż

ona nie mogła wiedzie

ć

o tym,

ż

e nie darzy szacunkiem bóstw marsowych, do których nale

ż

y równie

ż

Horus, skoro jej wiedza religijna była mniejsza od przeci

ę

tnej. Postanowił j

ą

zatem sprawdzi

ć

. Rose nie

tylko znakomicie opisała Horusa, podaj

ą

c w szczegółach jego cechy i warto

ś

ci liczbowe, lecz równie

ż

pokazała w Muzeum Kairskim stel

ę

z obrazem bóstwa, które podobno miało by

ć

ź

ródłem tych wszystkich

przekazów. Stela przedstawiała Ra-Hoor-Khuita, aktywn

ą

form

ę

boga Horusa i nosiła numer 666, liczb

ę

w

sposób szczególny zwi

ą

zan

ą

z powołaniem Crowleya. W jednym z kolejnych przekazów Rose nakazała

Crowleyowi w dniach od 8 do 10 kwietnia zasiada

ć

w pokoju w samo południe i spisywa

ć

wszystko co

usłyszy. Crowley wykonał polecenie, czego efektem było dzieło o niesłychanej zło

ż

ono

ś

ci i gł

ę

bokim

znaczeniu, Liber AL vel Legis, zwana potocznie Ksi

ę

g

ą

Prawa.

Ksi

ę

ga Prawa jest dziełem wyj

ą

tkowym, cho

ć

podobnie jak Biblia, czy Koran nale

ż

y do tradycji

objawie

ń

. Jej oryginalno

ść

, czy te

ż

raczej

ź

ródłowo

ść

polega jednak na tym,

ż

e stanowi dokładny,

bezpo

ś

redni przekaz objawienia, podczas gdy wi

ę

kszo

ść

innych "

ś

wi

ę

tych ksi

ą

g" zawiera przekazy wtórne

lub te

ż

ska

ż

one pó

ź

niejszym namysłem. Prawdziwym twórc

ą

Ksi

ę

gi Prawa jest istota przedstawiaj

ą

ca si

ę

jako Aiwass, wysłannik ze

ś

wiata bogów. W przypadku przekazów mistycznych podstawowym czynnikiem,

który utrudnia ich zrozumienie jest ich zakres historyczno-kulturowy. Je

ś

li jednak przyjmiemy,

ż

e przekazy

te płyn

ą

ze

ś

wiata astralnego, a wi

ę

c ze

ś

wiata znajduj

ą

cego si

ę

na pograniczu nie

ś

wiadomo

ś

ci

indywidualnej i zbiorowej, b

ę

dziemy mogli uzna

ć

,

ż

e bogowie s

ą

ż

nymi aspektami, b

ą

d

ź

te

ż

nazwami

nieu

ś

wiadamianych energii psychicznych. Oznacza to,

ż

e objawienie jest podł

ą

czeniem si

ę

pod ukryt

ą

skarbnic

ę

indywidualnej lub zbiorowej m

ą

dro

ś

ci tajemnej. Jaka jest natura tej skarbnicy, to ju

ż

zupełnie inna

sprawa.

Ksi

ę

ga Prawa składa si

ę

z trzech rozdziałów, których narratorami s

ą

trzy bóstwa pochodz

ą

ce z

panteonu egipskiego: Nuit, Hadit i Ra-Hoor-Khuit. Bóstwa te tworz

ą

nie tylko triadyczn

ą

struktur

ę

ksi

ąż

ki,

lecz i troisto

ść

na której zasadza si

ę

egzystencja

ś

wiata. Crowley okre

ś

la bogini

ę

Nuit jako "pani

ą

przestrzeni", jako przestrze

ń

wszelkich dost

ę

pnych mo

ż

liwo

ś

ci, matryc

ę

z której wyłania si

ę

ś

wiat i w której

wszystko jest mo

ż

liwe. Z kolei m

ę

ski bóg Hadit jest to wsz

ę

dobylski punkt symbolizuj

ą

cy

ś

wiadomo

ść

,

której manifestacje rozproszone s

ą

we wszech

ś

wiecie, czyli przestrzeni Nuit. Niektórzy interpretatorzy

Ksi

ę

gi Prawa porównuj

ą

Nuit i Hadita do koła i punktu, czy te

ż

do materii i energii. Z ich zjednoczenia

powstaje Ra-Hoor-Khuit, bóstwo symbolizuj

ą

ce manifestacj

ę

działania, czyli ruch.

Ksi

ę

ga Prawa zwiastowała tzw. Równonoc Bogów, czyli bliski kres symbolizowanej przez Ozyrysa

ery monoteizmów. Upadkowi ładu chrze

ś

cija

ń

skiego i narodzinom nowej epoki towarzyszyły apokaliptyczne

wizje zniszczenia. Nowa epoka rodzi

ć

si

ę

miała w bólu i cierpieniu. Miazmaty l

ę

ków i koszmarów

przesłaniały widzenie jej zarysów. Niemniej jednak apokalipsa w wizji Crowleya nie oznaczała ostatecznego

background image

ko

ń

ca

ś

wiata rzeczywistego, a jedynie kres ładu patriarchalnego wspieranego przez ortodoksyjne (w

przewa

ż

aj

ą

cej mierze monoteistyczne) religie prawa i porz

ą

dku. Z udr

ę

ki wyłaniał si

ę

nowy ład, którego

zasadniczymi cechami były wieloznaczno

ść

i ekstaza. W nowej epoce, erze Horusa - zwyci

ę

skiego dziecka

w koronie - jedynym prawem miało by

ć

realizowanie własnej prawdziwej Woli. Pod tym wzgl

ę

dem

crowleyowska wizja powtarzała plato

ń

sk

ą

metafor

ę

jaskini, w której odbijaj

ą

si

ę

cienie prawdziwych idei.

Crowley jako proroczy wizjoner nowej epoki, nawoływał do porzucenia

ś

wiata cieni,

ś

wiata pozorów i

fałszywych pragnie

ń

. W nowej epoce ludzie mieli odkrywa

ć

swoje prawdziwe pragnienia i zgodnie z nimi

kształtowa

ć

swoj

ą

to

ż

samo

ść

. Oznaczało to odrzucenie prawa pisanego, kodeksu etycznego stanowi

ą

cego

podstaw

ę

istnienia ka

ż

dej cywilizacji patriarchalnej oraz przej

ę

cie odpowiedzialno

ś

ci za własne

ż

ycie, która

w uprzedniej epoce spoczywała głównie na religii, pa

ń

stwie i stró

ż

ach porz

ą

dku.Era Horusa miała by

ć

epok

ą

indywidualizmu i wolicjonalizmu, twórczo

ś

ci i niezale

ż

no

ś

ci. Człowiek przyszło

ś

ci ł

ą

czył w sobie

cechy dziecka i nietzschea

ń

skiego Ubermenscha, swawolno

ść

z wol

ą

czynu, gwałt z rozkosz

ą

. Daimonion

crowleyowski, istota przedstawiaj

ą

ca si

ę

jako Aiwass, głosił: "Zniesione s

ą

wszelkie rytuały, wszelkie próby,

wszelkie słowa i znaki. [..] Słowem Grzechu jest Ograniczenie. [...] Czy

ń

swoj

ą

wol

ę

niechaj b

ę

dzie całym

prawem. [...] Miło

ść

jest prawem, miło

ść

poddana woli".

Jest pewnym paradoksem,

ż

e wizja zapowiadaj

ą

ca krach logocentryzmu spisana została na

kartach ksi

ąż

ki. Raz jeszcze chochlik przechytrzył liter

ę

prawa. A jednak to wła

ś

nie dzi

ę

ki temu Ksi

ę

ga

Prawa doczekała si

ę

licznych komentarzy i opracowa

ń

, rozwijaj

ą

cych jej ukryte znaczenia i kalambury. Sam

Crowley pocz

ą

tkowo nie mógł przyswoi

ć

sobie jej przekazu i wymagało czasu, by "usłyszał" podszepty

Nie

ś

wiadomego. Kiedy to nast

ą

piło, na jej podstawie uło

ż

ył spójn

ą

historiozofi

ę

i filozofi

ę

ż

ycia, której

głównym składnikiem było uznanie dominuj

ą

cej roli archetypu dziecka w wyłaniaj

ą

cej si

ę

epoce. Kre

ś

lona

przez niego historiozofia uwzgl

ę

dniała trójetapowo

ść

rozwoju historycznego ludzko

ś

ci.

Crowley powiadał,

ż

e w toku historii ludzko

ść

przebyła dwa eony: er

ę

Matki (Izydy) i er

ę

Ojca

(Ozyrysa), odznaczaj

ą

ce si

ę

odmiennymi relacjami społecznymi i

ś

wiatopogl

ą

dem. Era Izydy stanowiła

dominium Nie

ś

wiadomego, dominacj

ę

symboli zwi

ą

zanych z ksi

ęż

ycem. Ludzie

ż

yli w

ś

wiecie

nieoznaczonym, zdani na łask

ę

bogów i natury. Prowadzili osiadły tryb

ż

ycia. Panował matriarchat, któremu

towarzyszyło nierozeznanie własnej płciowo

ś

ci. Podstawowymi normami egzystencjalnymi były niewiedza i

uzale

ż

nienie.

Wraz z rozpoznaniem funkcji seksualnych, ludzko

ść

wkroczyła w er

ę

Ozyrysa, zwan

ą

równie

ż

er

ą

Ojca ze wzgl

ę

du na dominacj

ę

warto

ś

ci patriarchalnych. Towarzyszył jej rozwój

ś

wiadomo

ś

ci. Wyłoniona

ś

wiadomo

ść

dokonywała podbojów kolejnych krain Nie

ś

wiadomego, trzebi

ą

c oazy chaosu i

nieracjonalno

ś

ci. Jej or

ęż

em był podział i stratyfikacja. Narodziła si

ę

hierarchia społeczna. W erze Ozyrysa

pojawiły si

ę

wielkie cywilizacje, imperia i religie monoteistyczne. Wprowadzono prawa i odpowiedzialno

ść

karn

ą

. W sferze symbolicznej była to era Sło

ń

ca, era umieraj

ą

cego i zmartwychwstaj

ą

cego boga, który

po

ś

wi

ę

ca si

ę

dla ludzko

ś

ci. Sło

ń

ce rozja

ś

niało mroki

ś

wiata i wskazywało drogi rozwoju. Tym samym

ś

wiat

nabierał znaczenia i stawał si

ę

spójn

ą

cało

ś

ci

ą

. Podstawowymi normami egzystencjalnymi były walka o

władz

ę

i wyrzeczenie.

O ile ludzie

ż

yj

ą

cy w erze Matki byli istotami a-seksualnymi, w erze Ojca płciowo

ść

stała si

ę

podstawow

ą

determinant

ą

relacji społecznych. Decydowała o to

ż

samo

ś

ci jednostek i przypisywała

ka

ż

demu rol

ę

społeczn

ą

. Zakorzeniała. Wyznaczała funkcje. Ró

ż

nicowała.

W erze Horusa Nie

ś

wiadome ponownie miało podbi

ć

ś

wiadomo

ść

, lecz tylko po to, by torowa

ć

drog

ę

nad

ś

wiadomo

ś

ci. Dziecko, ów czynnik x, wielka niewiadoma, zast

ę

powało podział płci. W erze

Horusa płcie, dotychczas stanowi

ą

ce o to

ż

samo

ś

ci, a wi

ę

c b

ę

d

ą

ce wyznacznikiem miejsca w

ś

wiecie

zewn

ę

trznym, zst

ę

powały do wn

ę

trza, by stopi

ć

si

ę

ze sob

ą

w alchemicznych za

ś

lubinach. Crowley uwa

ż

ał,

ż

e w erze Horusa na

ś

wiecie zapanuje androgynia, a ludzie b

ę

d

ą

kształtowa

ć

swoja to

ż

samo

ść

podług

własnej woli. Era boga-dziecka znosiła dotychczasowe prawa i porz

ą

dki, ponownie otwieraj

ą

c

ś

wiat na to,

co nieoczekiwane i cudowne. Po nieoznaczono

ś

ci ery Matki i jednoznaczno

ś

ci ery Ojca, zapanowa

ć

na

ś

wiecie miała wieloznaczno

ść

. To ona, na równi z autokreacj

ą

, stała si

ę

podstawow

ą

norm

ą

egzystencjaln

ą

nowej epoki. Bóg-Sło

ń

ce umarł na dobre, gdy zauwa

ż

ono,

ż

e jego codzienne umieranie jest tylko ułud

ą

wyuczonego sposobu percepcji. Ziemia stała si

ę

motywem centralnym rozwa

ż

a

ń

, czego wyra

ź

nym

dowodem był rozwijaj

ą

cy si

ę

ateizm i kreatywizm.

Ś

wiat przestał by

ć

kosmosem znacz

ą

cych symboli, a

stawał si

ę

chaosmosem, przestrzeni

ą

mo

ż

liwo

ś

ci, z której ka

ż

dy mógł ulepi

ć

własny, zawsze lepszy

ś

wiat.

background image

W tym chaosmosie Ksi

ę

ga Prawa nadawała Crowleyowi funkcj

ę

proroka nowej ery, rol

ę

, której pod

wpływem fascynacji buddyzmem nie chciał si

ę

podj

ąć

. Odrzucała go apokaliptyczna wizja zagłady, która

czyniła ze

ń

Antychrysta. Porzucił zatem Ksi

ę

g

ę

i powrócił do normalnego

ż

ycia. Jak si

ę

wkrótce okazało, na

niedługo. Przekaz Ksi

ę

gi Prawa miał wkrótce zawładn

ąć

jego umysłem i natchn

ąć

go do stworzenia Telemy,

czyli religii "miło

ś

ci podług woli". Ju

ż

wkrótce miał zawi

ą

za

ć

spisek zmierzaj

ą

cy do obalenia

makrokosmicznego ładu, spisek w którym istotn

ą

rol

ę

miały odegra

ć

Szkarłatne Kobiety.

"WOKÓŁ ZAKONU SREBRNEJ GWIAZDY"

Na temat magii napisano wi

ę

cej bzdur ni

ż

na jakikolwiek inny temat. Konkurowa

ć

z ni

ą

mo

ż

e pod

tym wzgl

ę

dem jedynie joga, lecz ta przynajmniej w swoim rodzimym azjatyckim

ś

rodowisku jest dobrze

rozumiana. Europejskie pojmowanie zjawisk parapsychicznych tradycyjnie nacechowane było dychotomi

ą

l

ę

ku i fascynacji. Wydaje si

ę

,

ż

e

ś

wiat Zachodu miał powa

ż

ne problemy z przyswajaniem sobie do

ś

wiadomo

ś

ci tre

ś

ci, które si

ę

w niej nie mie

ś

ciły. Prymat

ś

wiadomo

ś

ci nad nie

ś

wiadomo

ś

ci

ą

zwykle

osi

ą

gany był kosztem zerwanej komunikacji pomi

ę

dzy nimi. A zatem to, co nie

ś

wiadome, to co wyparte,

coraz bardziej staczało si

ę

w mrok niewiedzy. A

ż

e mrok czasem nie tylko przera

ż

a, lecz i podnieca, zdarzali

si

ę

tacy, którzy w nim si

ę

zatapiali. Rzadko kiedy jednak l

ę

k i fascynacja prowadziły do twórczego

wykorzystania energii psychicznych, czyli zintegrowania

ś

wiadomo

ś

ci z tym co nieznane.

Magia w potocznym wyobra

ż

eniu kojarzy si

ę

przede wszystkim z rzucaniem czarów. I rzeczywi

ś

cie,

w kulturach archaicznych cz

ę

sto ogranicza si

ę

ona do realizowania przyziemnych celów w praktyce

ż

ycia

codziennego. Magi

ę

stosuje si

ę

, kiedy zawodz

ą

inne sposoby radzenia sobie z problemami. Kompensuje

niepowodzenia

ż

yciowe i wprowadza ludzi w

ś

wiat natury, pełen duchów i demonów. Zarazem jednak mo

ż

e

by

ć

tak

ż

e systemem samodoskonalenia si

ę

poprzez poznawanie psychiki i wykorzystywanie jej mocy. Do

dwóch podstawowych praktyk magicznych nale

żą

: ewokacja i inwokacja. Ewokacja - wywoływanie duchów

- polega na wyzwalaniu z pokładów nie

ś

wiadomo

ś

ci uwi

ę

zionych tam energii. Przyjmuj

ą

one konkretne

kształty w postaci duchów i demonów, dzi

ę

ki czemu mo

ż

na je ponownie zintegrowa

ć

z psychik

ą

. Proces ten

polega zatem na u

ś

wiadamianiu sobie energii swojego umysłu. A

ż

e s

ą

to pot

ęż

ne energie, mo

ż

na je

wykorzysta

ć

do celów praktycznych. Z kolei, inwokacja - przywoływanie bogów i bogi

ń

- polega na

odkrywaniu w

ś

wiecie Natury mocy, których jeszcze nie zdołała pozna

ć

nauka. By

ć

mo

ż

e s

ą

to moce

zwi

ą

zane z

ż

ywiołami Ziemi. Nie mo

ż

na jednak wykluczy

ć

tego,

ż

e równie

ż

i one pochodz

ą

z

nie

ś

wiadomo

ś

ci zbiorowej i s

ą

archetypami obdarzaj

ą

cymi pi

ę

knem i m

ą

dro

ś

ci

ą

. W kulturze

chrze

ś

cija

ń

skiej przykładem inwokacji jest Msza

Ś

wi

ę

ta. Magia zna ich znacznie wi

ę

cej.

Praktyki magiczne polegaj

ą

zatem na poznawaniu zasad, zgodnie z którymi funkcjonuje Umysł i

harmonizowaniu go ze

ś

wiatem przyrody. Tylko dzi

ę

ki harmonii Umysłu i Natury mo

ż

na uzyska

ć

szcz

ęś

cie,

poniewa

ż

tylko wtedy mo

ż

na odnale

źć

swoje miejsce we Wszech

ś

wiecie. Nie ma takich cudów, których by

nie obj

ą

ł umysł. Wszystko jest przymiotem jego percepcji. Wszystko jest wyrazem jego działalno

ś

ci.

Aleister Crowley poznał t

ę

prawd

ę

ju

ż

za młodu. W ci

ą

gu trzydziestu lat swego

ż

ycia zdołał

wypracowa

ć

system magiczny zwany Telem

ą

, który po raz pierwszy w dziejach okultyzmu jasno i dobitnie

okre

ś

lał magi

ę

jako nauk

ę

o funkcjonowaniu energii psychicznych. System ten mo

ż

na by z racji swej

praktyczno

ś

ci nazwa

ć

pragmatyzmem magicznym, a krótko i w

ę

złowato streszcza go definicja zawarta w

dziele pt. Magija w teorii i praktyce, mówi

ą

ca

ż

e: "Ka

ż

de intencjonalne działanie jest Działaniem

Magicznym".

Paradoksalnie, idee pragmatyzmu magicznego stanowi

ą

ce sam trzon religii Woli (czyli Telemy),

wyłoniły si

ę

w trakcie lektury przekazu mistycznego Ksi

ę

gi Prawa, któr

ą

Crowley otrzymał 8, 9 i 10 kwietnia

1904 roku od istoty o imieniu Aiwass, podaj

ą

cej si

ę

za wysłannika Hoor-paar-kraata, egipskiego boga

milczenia (sic!). Pisz

ę

"paradoksalnie", gdy

ż

mistyk

ę

kojarzy si

ę

zazwyczaj z bujaniem w obłokach, b

ą

d

ź

w

najlepszym razie uznaje si

ę

j

ą

za sposób na zatrzymanie strumienia

ż

ycia. Tymczasem, z mistycznego

przekazu Ksi

ę

gi Prawa wyłania si

ę

zupełnie odmienna wizja duchowo

ś

ci (o! przepraszam bardzo za u

ż

ycie

tego wyprzedanego słowa; ju

ż

wi

ę

cej to si

ę

nie powtórzy). W celu jej zrozumienia, trzeba jednak pozna

ć

j

ę

zyk symboli składaj

ą

cych si

ę

na ten tekst.

Przełomowe znacznie Ksi

ę

gi Prawa jako zapowiedzi nowej ery rozwoju magicznego znajduje si

ę

na

samym jej pocz

ą

tku, w do

ść

dziwacznie brzmi

ą

cym wersie: "Khabs jest w Khu, a nie Khu w Khabs".

background image

Jakkolwiek tajemniczo by to nie brzmiało, nie jest to bynajmniej przepis na ciasto ani definicja
matematyczna. Khabs oznacza owe tajemne L.V.X,

Ś

wiatło Gnozy, spływaj

ą

ce na adepta w chwili

iluminacji, w czasie ol

ś

nienia. Z kolei, Khu jest magiczn

ą

istot

ą

człowieka, jego powłok

ą

. Innymi słowy, z

wersu tego wynika,

ż

e

ź

ródło poznania le

ż

y w nas samych, a nie gdzie

ś

na zewn

ą

trz. Nie nale

ż

y go szuka

ć

ani w

ś

wiecie zjawiskowym ani w

ś

wiecie metafizycznym, gdy

ż

cała metafizyka tak w istocie sprowadza si

ę

do fizyki, a

ś

ci

ś

lej mówi

ą

c do dynamiki ludzkiej psyche. Ta prosta konstatacja, wielokro

ć

ź

niej

powracaj

ą

ca w ró

ż

nych naukach o człowieku, po raz pierwszy została tak wyra

ź

nie wypowiedziana wła

ś

nie

w Ksi

ę

dze Prawa. (Pojawia si

ę

tu wszak pytanie, czy to dlatego objawił j

ą

wysłannik Boga Milczenia, by

ukróci

ć

gadulstwo teologów?)

Znacznie mniej banalne s

ą

wszak

ż

e konsekwencje tego twierdzenia. Ksi

ę

ga Prawa powiada

"Ka

ż

dy m

ęż

czyzna i ka

ż

da kobieta jest gwiazd

ą

". Oznacza to,

ż

e ka

ż

dy jest suwerenem podległym tylko

własnej Woli. Gdy o tym zapomina, popada w kajdany dora

ź

nych zachcianek i staje si

ę

niewolnikiem innych

ludzi. Lecz w tym twierdzeniu tkwi jeszcze jeden klucz ukryty. Albowiem "gwiazda" to tak

ż

e "Khabs", czyli

jak ju

ż

to mówili

ś

my wcze

ś

niej "

Ś

wiatło Gnozy". Morał z tego taki,

ż

e ka

ż

dy z nas jest

ś

wiatłem i tylko

spowici mrokiem niewiedzy, nie dostrzegamy tego faktu. Wyra

ż

a to bardzo dobrze sam Crowley w

komentarzach do Ksi

ę

gi Prawa:

"Nie powinni

ś

my uznawa

ć

si

ę

za nikczemne istoty poza którymi znajduje si

ę

sfera

Ś

wiatła lub

"Boga". Nasze umysły i ciała spowijaj

ą

wewn

ę

trzne

Ś

wiatło. Niewtajemniczony jest niczym "Ciemna

Gwiazda", a jego Wielkie Dzieło polega na sprawieniu, aby jego powłoki stały si

ę

prze

ź

roczyste w procesie

"oczyszczenia". Przy czym to "oczyszczenie" jest tak naprawd

ę

"d

ąż

eniem do prostoty". Nie chodzi o to,

ż

e

nasza powłoka jest nieczysta, tylko

ż

e zło

ż

ono

ść

jej fałd nie przepuszcza

ś

wiatła. Celem Wielkiego Dzieła

jest zatem rozwi

ą

zanie wszelkich kompleksów. Wszystko jest samo w sobie doskonałe, "zło" pojawia si

ę

w

momencie, gdy rzeczy ulegaj

ą

zagmatwaniu. Ta "gwiazda", czyli "najgł

ę

bsze

ś

wiatło" jest odwieczn

ą

,

indywidualn

ą

istot

ą

. Khu jest magicznym strojem, w który si

ę

przyobleka, "form

ą

" dla bezforemnego, dzi

ę

ki

której mo

ż

e do

ś

wiadcza

ć

poprzez samo-

ś

wiadomo

ść

. [...] To Khu jest pierwsz

ą

powłok

ą

, o wiele

subtelniejsz

ą

od umysłu i ciała, i o wiele bardziej prawdziw

ą

, poniewa

ż

jej symboliczny kształt zale

ż

y od

natury jej gwiazdy."

W tym miejscu, nale

ż

y si

ę

jedno wyja

ś

nienie. Crowley, przez trzy kolejne lata nie dopuszczał do

siebie przekazu Ksi

ę

gi Prawa, gdy

ż

raził go jej wojowniczy nastrój. Było nie było głosiła ona: "Jeste

ś

cie

przeciw ludziom. O moi wybrani!", a Crowley, pod wpływem buddyjskich i hinduistycznych inspiracji, nie
chciał by

ć

przeciwko ludziom. Tym niemniej, trudno nie odnie

ść

wra

ż

enia

ż

e wbrew sobie realizował

zapisany w niej plan.

Oto bowiem zaraz po otrzymaniu Ksi

ę

gi wysłał list do MacGregora Mathersa, swojego

przeło

ż

onego z zakonu Złotego Brzasku, w którym informował go

ż

e od tej chwili to on jest wysłannikiem

Tajemnych Przywódców

Ś

wiata. List ten wywołał zrozumiałe oburzenie u Mathersa, który jeszcze niedawno

temu bronił go przed zbuntowanymi bra

ć

mi z zakonu. W

ś

lad za tym poszły rzekome ataki magiczne,

podczas których Mathers miał zabi

ć

ogary Crowleya a na jego słu

żą

cych zesła

ć

chorob

ę

. Crowley odpłacił

mu pi

ę

knym za nadobne, inwokuj

ą

c Belzebuba i jego 49 "słu

żą

cych". I musiała by

ć

to udana operacja, gdy

ż

wkrótce po tym Mathers porzucił okultyzm na rzecz n

ę

dznej wegetacji.

W mi

ę

dzyczasie, samego Crowleya dotkn

ę

ła seria nieszcz

ęść

i nieprzyjemno

ś

ci, która zaburzyła

jego buddyjski obraz

ś

wiata. Najpierw, latem 1905 roku poprowadził kolejn

ą

ekspedycj

ę

w Himalaje, tym

razem w celu zdobycia Kanczendzongi. Wyprawa zako

ń

czyła si

ę

katastrof

ą

. Cz

ęść

uczestników zgin

ę

ła

pod zwałami

ś

niegu, a jeden z pozostałych, niejaki Guillarmod, oskar

ż

ył Crowleya o kanibalizm. Ogarn

ą

ł go

wtedy podły nastrój. Mówił: "Po pi

ę

ciu latach kaprysów i słabostek, bł

ę

dnej ogłady, taktu, dyskrecji, troski o

uczucia innych mam tego do

ść

". Na dodatek, podczas pobytu w Kalkucie napadło go sze

ś

ciu tubylców

uzbrojonych w no

ż

e. Wtedy to zmuszony do desperackiej obrony, si

ę

gn

ą

ł po pistolet i zabił dwóch z nich.

Czar

ę

goryczy przelała wiadomo

ść

o

ś

mierci jego córki i pogł

ę

biaj

ą

cym si

ę

alkoholizmie jego

ż

ony, Rose

Kelly.

W tym kluczowym dla jego

ż

ycia momencie, Crowley postanowił powróci

ć

do praktyki magicznej i,

chocia

ż

zd

ąż

ył ju

ż

zapomnie

ć

o Ksi

ę

dze Prawa, jego ówczesne deklaracje niezwykle przypominały jej tre

ść

:

"do diabła z chrze

ś

cija

ń

stwem, racjonalizmem, buddyzmem, wszelkimi rupieciami stuleci. Przynosz

ę

wam

background image

pozytywny, pradawny fakt, nazywaj

ą

c go po imieniu Magij

ą

. I to na jej fundamentach zbuduj

ę

now

ą

Ziemi

ę

i nowe Niebo". Magija miała wyprze

ć

nauk

ę

i religi

ę

z rynku duchowych dóbr ludzko

ś

ci. Miała sta

ć

si

ę

narz

ę

dziem słu

żą

cym do przewarto

ś

ciowania wszystkich warto

ś

ci, do przebóstwienia, czyli osi

ą

gni

ę

cia

stanu nadczłowiecze

ń

stwa (czy

ż

nie taki był sens fragmentu z Ksi

ę

gi Prawa: "Jeste

ś

cie przeciw ludziom"?).

Czym jednak była owa Magija?

Na pewno nie była zabaw

ą

w rzucanie czarów ani kółkiem dyskusyjnym dla podstarzałych

okultystów. Crowley celowo dodał liter

ę

"j" do wyrazu "magia", by odró

ż

ni

ć

wyra

ż

any przez siebie nurt od

magii przeszło

ś

ci i kuglarstwa. A jednak nie byłby sob

ą

, gdyby literka ta nie niosła pewnej ezoterycznej

tre

ś

ci. Wyraz "magija" powstał w wyniku dodania do angielskiego słowa "magic" litery "k", która według

jednego z uczniów Crowleya, Kennetha Granta, oznacza "hebrajsk

ą

liter

ę

"chet" stanowi

ą

c

ą

numeryczny

odpowiednik Wielkiego Dzieła. "Chet" (8, 418), jako liczba Wielkiego Dzieła, stosowana jest przez
okultystów oraz alchemików w celu zaznaczenia za

ś

lubin

ś

wiadomo

ś

ci indywidualnej ze

ś

wiadomo

ś

ci

ą

kosmiczn

ą

. Kluczem do tego rodzaju magiji jest astrologiczny odpowiednik "chet", czyli Rak". Tyle mówi

Grant. Mo

ż

emy doda

ć

jeszcze,

ż

e znak Raka przywodzi na my

ś

l skojarzenia ze znan

ą

pozycj

ą

seksualn

ą

6/9. Innymi słowy, id

ą

c tym tropem mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e celem magiji jest osi

ą

gni

ę

cie stanu

ś

wiadomo

ś

ci

makrokosmicznej poprzez unicestwienie jednostkowego ego w akcie seksualnego zjednoczenia ze

ś

wiatem (cz

ę

sto symbolizowanym przez partnera). Czy tak jest naprawd

ę

, ka

ż

dy musi sam odpowiedzie

ć

sobie na to pytanie. Jedno jest pewne,

ż

e w tym wła

ś

nie czasie Crowley zrozumiał znaczenie seksu w

praktyce magicznej. Było nie było "k" to równie

ż

pierwsza litera od słowa kteis oznaczaj

ą

cego ni mniej ni

wi

ę

cej "wagin

ę

".

W ten oto sposób Crowley podj

ą

ł si

ę

wypracowania nowego systemu magicznego, którego dwoma

filarami miał by

ć

indywidualizm i panseksualizm. Dochodził do tego na drodze eksperymentów. W chwili

opuszczenia zakonu Złotego Brzasku, dysponował ju

ż

poka

ź

n

ą

wiedz

ą

magiczn

ą

z zakresu kabały, jogi,

podró

ż

y astralnych, medytacji i magii ceremonialnej. Był te

ż

oficjalnie uznanym przez głow

ę

zakonu

Adeptem Minorem, czyli innymi słowy osi

ą

gn

ą

ł poziom sefiry tiferet, symbolizuj

ą

cej Sło

ń

ce rozpraszaj

ą

ce

mroki niewiedzy. Stopie

ń

swój powinien był wszak

ż

e potwierdzi

ć

udan

ą

Operacj

ą

Ś

wi

ę

tej Magii Maga

Abramelina, której jak dot

ą

d nie dopełnił. A Operacja ta wymagała nie byle czego, gdy

ż

musiał zachowa

ć

czysty umysł nie skalany my

ś

l

ą

, by nie popa

ść

w szale

ń

stwo. Wreszcie, wiosn

ą

1906 roku wybrał si

ę

w

podró

ż

po Chinach, podczas której inwokował kolejne demony z ksi

ę

gi Abramelina, nazywaj

ą

c cało

ść

operacji "Augoeidami". Pisał: "Wła

ś

ciwie nie wiem, czemu wybrałem słowo "Augoeidy". By

ć

mo

ż

e, dlatego

ż

e nie kojarzyło mi si

ę

z niczym z przeszło

ś

ci. Czułem,

ż

e musz

ę

jak najbardziej wszystko upro

ś

ci

ć

, by móc

przej

ść

przez Otchła

ń

".

Operacja

Ś

wi

ę

tej Magii Maga Abramelina zgodnie z tradycj

ą

wymagała spełnienia szeregu

warunków, takich jak półroczne odosobnienie w domu o specyficznym ustawieniu wzgl

ę

dem stron

ś

wiata i

innych trudnych do spełnienia szczegółach. Tymczasem, Crowley postanowił przeprowadzi

ć

j

ą

podró

ż

uj

ą

c

od miasta do miasta w Kraju

Ś

rodka, rzucaj

ą

c tym samym wyzwanie tradycyjnej magii zachodu. Za

ś

wi

ą

tyni

ę

słu

ż

yła mu wyobra

ź

nia w której budował

ś

wi

ą

tyni

ę

astraln

ą

, gdzie inwokowane były abramelinowe

istoty. Jak si

ę

potem okazało, nie mo

ż

na było znale

źć

lepszego materiału. 9 pa

ź

dziernika nagle popadł w

trans nirvikalpa-samadhi, który hindui

ś

ci nazywaj

ą

sziwa-darszan

ą

, czyli "wizj

ą

boga Sziwy".

Charakterystyczn

ą

jego cech

ą

było poczucie jedno

ś

ci z bóstwem, zjednoczenie si

ę

ze

ś

wiatem poprzez

unicestwienie odr

ę

bnej

ś

wiadomo

ś

ci. Była to oznaka mówi

ą

ca o tym,

ż

e operacja dobiegła szcz

ęś

liwego

ko

ń

ca.

W dwa miesi

ą

ce po zako

ń

czeniu Operacji Abramelina, George Cecil Jones, dzier

żą

cy w zakonie

Złotego Brzasku stopie

ń

Adepta Exempta (7*=4*), rozpoznał w Crowleyu Mistrza

Ś

wi

ą

tyni (8*=3*). Było to

istotne wydarzenie, poniewa

ż

oznaczało

ż

e Crowley, mimo formalnego rozstania si

ę

z zakonem, zyskuje

nobilitacj

ę

w oczach jednego z jego najznamienitszych notabli. Ju

ż

bardziej dyskusyjne były podstawy

obdarzenia Crowleya takim zaszczytem. Tradycja wymagała, by Adept, który chce otrzyma

ć

stopie

ń

Mistrza

Ś

wi

ą

tyni, przekroczył Otchła

ń

odgradzaj

ą

c

ą

ni

ż

sze sefiry od trzech najwy

ż

szych sefir Drzewa

ś

ycia. Co

wi

ę

cej, Adept powinien to uczyni

ć

, tocz

ą

c bój z demonem rozumu, Choronzonem. W przypadku chi

ń

skich

do

ś

wiadcze

ń

Crowleya, nic takiego si

ę

nie stało.

Operacja Abramelina przyniosła te

ż

inny, nieoczekiwany skutek. Niedługo potem, Crowley, który

czuł si

ę

niezwykle jej działaniem naenergetyzowany, doznał przekazu serii ksi

ą

g mistycznych, które

background image

przeszły do historii magiji pod nazw

ą

Ś

wi

ę

tych Ksi

ą

g Telemy. Dwana

ś

cie Ksi

ą

g otrzymanych w latach

1907-11, tworzyły wraz z Ksi

ę

g

ę

Prawa podstaw

ę

Telemy - religii Woli. Istniej

ą

ż

ne opinie na temat

pochodzenia i znaczenia

Ś

wi

ę

tych Ksi

ą

g Telemy. Jedno jest pewne, s

ą

to dzieła o wyj

ą

tkowym pi

ę

knie

mistycznym i du

ż

ym ładunku erotyzmu skrywanego pod j

ę

zykiem symboli.

Crowley twierdził,

ż

e napisał je pod wpływem natchnienia i cho

ć

nie miało to nic wspólnego z

objawieniem, to jednak pisał je nie całkiem

ś

wiadomie. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z czym

ś

,

co Kenneth Grant nazywa "tangensyjnym tantrum", czyli manifestacj

ą

fizyczn

ą

b

ę

d

ą

c

ą

niezamierzonym

efektem działania magicznego. Niezale

ż

nie od

ź

ródła pochodzenia tych Ksi

ą

g, ich bogaty szyfr symboliczny

zawieraj

ą

cy w sobie tajemnice praktyk medytacyjnych, rytuałów magicznych i działa

ń

maj

ą

cych na celu

pobudzenie "w

ęż

owej energii" dał Crowleyowi wystarczaj

ą

ce podstawy, by w 1907 roku nadał swym

poszukiwaniom nowej formuły magicznej bardziej zorganizowan

ą

form

ę

. W rezultacie, Crowley zało

ż

ył swój

pierwszy (i tak naprawd

ę

ostatni) autorski zakon Argentum Astrum, Zakon Srebrnej Gwiazdy. Posłu

ż

ył si

ę

w

tym celu struktur

ą

inicjacyjn

ą

zakonu Złotego Brzasku, co nie tylko podkre

ś

lało jego aspiracje do stworzenia

konkurencyjnej organizacji magicznej, lecz równie

ż

wyra

ż

ało stał

ą

wiar

ę

w u

ż

yteczno

ść

schematu

Kabalistycznego Drzewa

ś

ycia. A jednak, stopnie A.'.A.'., cho

ć

pokrywały si

ę

ze kolejnymi poziomami

wtajemnicze

ń

Złotego Brzasku (z t

ą

ż

nic

ą

ż

e poprzedzały je "wytrzymało

ś

ciowe" stopnie Ucznia i

Kandydata, a przedzielał stopie

ń

Dominus Liminis), nakładały na inicjowanych zupełnie inne wymagania.

Do

ść

powiedzie

ć

,

ż

e nawet tak wybitny mag jak Austin Osman Spare zdołał osi

ą

gn

ąć

zaledwie stopie

ń

Neofity, a niewielu osi

ą

gn

ę

ło co

ś

wi

ę

cej.

Argentum Astrum miało by

ć

ku

ź

ni

ą

wiedzy magicznej, w której swoboda indywidualnego wyboru

praktyk magicznych wsparta była dyscyplin

ą

rozliczania si

ę

ze swego wgl

ą

du i umiej

ę

tno

ś

ci. Zakon ten

zrywał z popularnym systemem praktyk grupowych w lo

ż

ach, kład

ą

c nacisk na praktyki indywidualne. W

A.'.A.'. obowi

ą

zywała

ś

cisła reguła tajno

ś

ci członków. Ka

ż

dy inicjowany znał tylko swego przeło

ż

onego,

którym była zazwyczaj osoba znajduj

ą

ca si

ę

o jeden stopie

ń

wy

ż

ej w hierarchii, oraz swego podwładnego,

je

ś

li takiego w ogóle miał. Tym samym, Crowley spełniał kolejne przykazanie zawarte w Ksi

ę

dze Prawa,

której wers 50 pierwszej cz

ęś

ci głosił: "macie gwiazd

ę

i gwiazd

ę

, system i system; niechaj jeden nie zna

dobrze drugiego".

Narzuca si

ę

w tym kontek

ś

cie jedno pytanie: Jakim to sposobem Crowley mógł zapomnie

ć

o

Ksi

ę

dze Prawa, skoro tak skrupulatnie spełniał jej postulaty? Wydaje si

ę

ż

e istniej

ą

dwie mo

ż

liwo

ś

ci.

Pierwsza z nich powiada,

ż

e Crowley wcale nie zapomniał o Ksi

ę

dze Prawa, tylko pozorował swoj

ą

niedbało

ść

, podkre

ś

laj

ą

c tym samym moc sprawdzaj

ą

cych si

ę

w niej przepowiedni. Hipoteza ta brzmi

nieprzekonywuj

ą

co, zwa

ż

ywszy na fakt

ż

e Crowley mógłby wykorzysta

ć

w tym czasie Ksi

ę

g

ę

Prawa dla

zbudowania presti

ż

u swej nowej organizacji magicznej. Ju

ż

bardziej prawdopodobna wydaje si

ę

druga

hipoteza, mówi

ą

ca

ż

e Crowley musiał porzuci

ć

Ksi

ę

g

ę

Prawa, by mogła j

ą

przyswoi

ć

jego pod

ś

wiadomo

ść

.

A tym samym w nie

ś

wiadomy sposób spełniał jej postulaty.

Wymagania kolejnych stopni inicjacyjnych w A.'.A.'. streszczał esej "Gwiazda na horyzoncie",

zamieszczony pó

ź

niej w Magiji w teorii i praktyce. Przedstawiały si

ę

one nast

ę

puj

ą

co:

"Ucze

ń

- Jego zadaniem jest zdobycie wiedzy ogólnej o wszystkich systemach samorozwoju.

Kandydat - Jego głównym zadaniem jest rozpocz

ę

cie wybranych praktyk i zapisywanie ich w

dzienniku przez okres jednego roku.

Neofita - Musi uzyska

ć

doskonał

ą

kontrol

ę

nad planem astralnym.

Zelator - Jego głównym zadaniem jest opanowanie asany i pranajamy. Ponadto, powinien

rozpocz

ąć

studia nad "formuł

ą

ż

okrzy

ż

a".

Practicus - Wymaga si

ę

od niego uko

ń

czenia treningu intelektualnego, a w szczególno

ś

ci studiów

nad kabał

ą

.

Philosophus - Wymaga si

ę

od niego przej

ś

cia przez trening moralny. Sprawdza si

ę

jego oddanie

wzgl

ę

dem Zakonu.

background image

Dominus Liminis - ma si

ę

wykaza

ć

opanowaniem pratjahary i dharany.

Adeptus [Minor] (zewn

ę

trzny) - Winien dokona

ć

Wielkiego Dzieła i osi

ą

gn

ąć

Wiedz

ę

i

Konwersacj

ę

Ś

wi

ę

tego Anioła Stró

ż

a.

Adeptus [Minor] (wewn

ę

trzny) - Mo

ż

e rozpocz

ąć

praktyk

ę

"formuły ró

ż

okrzy

ż

a", przyst

ę

puj

ą

c do

Kolegium Ducha

Ś

wi

ę

tego.

Adeptus (Major) - Osi

ą

ga mistrzostwo magiji praktycznej, bez dogł

ę

bnego jej zrozumienia.

Adeptus (Exemptus) - Osi

ą

ga doskonało

ść

w tych wszystkich sprawach, po czym albo (a) staje si

ę

Bratem

Ś

cie

ż

ki Lewej R

ę

ki albo (b) zatraca wszystkie swoje osi

ą

gni

ę

cia, siebie samego, a nawet

Ś

wi

ę

tego

Anioła Stró

ż

a i staje si

ę

Dzieci

ę

ciem Otchłani, które przekroczywszy swój Rozum, jedynie wzrasta w łonie

swojej matki. Wtedy za

ś

dost

ę

puje stopnia

Magister Templi - (Mistrz

Ś

wi

ą

tyni): [...] Jego głównym zadaniem jest dogl

ą

danie "ogrodu" uczniów

i osi

ą

gni

ę

cie doskonałego zrozumienia wszech

ś

wiata. Jest on mistrzem samadhi.

Magus - Zdobywa m

ą

dro

ść

, głosi swoje prawo i jest mistrzem magiji w jej jak najszerszym i

najwy

ż

szym znaczeniu.

Ipsissimus - Znajduje si

ę

poza tym wszystkim, niedost

ę

pny dla tych, którzy posiedli ni

ż

sze

stopnie."

Pocz

ą

tkowo do A.'.A.'. przyjmowano wszystkich ch

ę

tnych, a jedynym sprawdzianem ich kwalifikacji

były przeprowadzane z nimi rozmowy. Jednak

ż

e, praktyka ta okazała si

ę

katastrofalna w skutkach,

poniewa

ż

nowi członkowie nie potrafili sprosta

ć

re

ż

imowi pracy w zakonie. Dlatego te

ż

w 1912 roku Crowley

wprowadził reguł

ę

, nakazuj

ą

c

ą

ch

ę

tnym do wst

ą

pienia do zakonu podj

ę

cia si

ę

trzymiesi

ę

cznego kursu

wtajemnicze

ń

w misteria staro

ż

ytnej wiedzy. Dopiero po zdanym egzaminie mogli oni przyst

ą

pi

ć

do zakonu.

A

ż

e egzamin ten musiał by

ć

niezmiernie trudny,

ś

wiadczy o tym fakt

ż

e w szczytowym okresie swojej

aktywno

ś

ci A.'.A.'. liczyło ledwie kilkunastu członków. Po

ś

ród nich, do najaktywniejszych nale

ż

eli: Georg

Cecil Jones (współzało

ż

yciel zakonu, przeło

ż

ony Crowleya w zakonie Złotego Brzasku), kapitan Fuller

(wojskowy, twórca doktryny Blitzkriegu), Norman Mudd (matematyk) i Victor Neuburg (poeta).

Na temat praktyk ówczesnych członków A.'.A.'. niewiele dzisiaj wiadomo. Pozostaj

ą

nam do

dyspozycji jedynie dzienniki Crowleya oraz nieliczne zapiski operacji magicznych kapitana Fullera i Victora
Neuburga. Do

ść

powiedzie

ć

,

ż

e zakon zajmował si

ę

testowaniem praktyk magicznych, a zatem jego

działanie bardziej przypominało eksperymenty naukowców ani

ż

eli ceremonie magiczne tradycyjnych

okultystów. I tak, na przykład, sam Crowley powrócił do eksperymentów ze

ś

rodkami zmieniaj

ą

cymi

ś

wiadomo

ść

, owocem czego było niezwykłe dzieło pt.: Psychologia Haszyszu. Ksi

ąż

ka ta była bardziej

traktatem na temat wzgl

ę

dno

ś

ci czasu i przestrzeni ni

ź

li opisem wizji psychodelicznych. Istniej

ą

te

ż

poka

ź

ne dowody na to,

ż

e to Crowley wprowadził do Europy zwyczaj spo

ż

ywania wyci

ą

gu z kaktusu pejotla.

Innym klasycznym przykładem działa

ń

z tego kresu była próba powtórnego przeprowadzenia Operacji

Ś

wi

ę

tej Magii Maga Abramelina w warunkach wielkomiejskich. Próba, która je

ś

li wierzy

ć

zeznaniom

Crowleya, zako

ń

czyła si

ę

sukcesem.

W tych wczesnych eksperymentach z okresu A.'.A.'. wida

ć

ż

e Crowley, chocia

ż

formalnie nie

dzier

ż

ył nawet stopnia Mistrza

Ś

wi

ą

tyni (8*=3*), działał z poziomu Ipsissimusa (10*=0*), czyli tego, który

przekroczył dualistyczny

ś

wiat dobra i zła, rozumu i szale

ń

stwa. Dlatego jego zachowanie wielu wydawa

ć

si

ę

mogło nieroztropne, czy te

ż

nawet szalone. Pod tym wzgl

ę

dem,

ś

miało mo

ż

na powiedzie

ć

ż

e

przypominał szalonych m

ę

drców tybeta

ń

skich, którzy jak Drukpa Kunley, odkrywali bosko

ść

w plugawo

ś

ci,

to co najwy

ż

sze w tym co najni

ż

sze. Jednak

ż

e, prawdziwe szale

ń

stwo miało si

ę

dopiero zacz

ąć

, a jego

przedsmakiem była operacja, jak

ą

w 1909 roku przeprowadził na Saharze ze swoim uczniem, Victorem

Neuburgiem.

Mimo kurtuazyjnego nobilitowania go przez Jonesa na stopie

ń

Mistrza

Ś

wi

ą

tyni, Crowley si

ę

nieusatysfakcjonowany znikomo

ś

ci

ą

prowadz

ą

cych ku temu przesłanek. Postanowił zatem przeprowadzi

ć

background image

operacj

ę

magiczn

ą

, któr

ą

w okultyzmie nazywa si

ę

"przekroczeniem Otchłani", a która polega na

zmierzeniu si

ę

z demonem rozumu, Choronzonem i dost

ą

pieniu najwy

ż

szych mocy magicznych. Historia

magii notuje liczne przypadki osób, które zagubiły si

ę

w Otchłani, a tym samym popadły w szale

ń

stwo.

Crowley przyst

ą

pił do działania na Saharze, gdzie usiadł po

ś

rodku kr

ę

gu w jogicznej pozycji pioruna. W

r

ę

ku trzymał wielki szlifowany topaz, który miał mu słu

ż

y

ć

jako zwierciadło magiczne. Tymczasem Neuburg,

otoczony imionami bo

ż

ymi maj

ą

cymi zapewni

ć

mu ochron

ę

, rozpocz

ą

ł ewokacj

ę

na podstawie Lemegetonu

- jednego ze starych tekstów magicznych. Je

ś

li wierzy

ć

ś

wiadectwom uczestników tego niezwykłego

wydarzenia, nagle, z okrzykiem Zazas, Zazas, Nasatanada Zazas! w topazie pojawił si

ę

Choronzon, który

powiedział kilka niezrozumiałych zda

ń

, rzucił kilka kl

ą

tw i równie szybko znikn

ą

ł jak si

ę

pojawił. Obaj

magowie s

ą

dzili,

ż

e na tym koniec i operacja zako

ń

czyła si

ę

niepowodzeniem. Lecz oto Crowley znikn

ą

ł, a

w jego miejsce pojawiła si

ę

prostytutka, któr

ą

Neuburg poznał w Pary

ż

u. Kobieta usiłowała wywabi

ć

go z

ochronnego kr

ę

gu, ale on oparł si

ę

jej pokusom. Demon zacz

ą

ł zmienia

ć

kształty. Raz był kobiet

ą

, raz

w

ęż

em, raz samym Crowleyem prosz

ą

cym o kropl

ę

wody dla ugaszenia pragnienia. Neuburg m

ęż

nie

stawiał czoło wszystkim tym podst

ę

pom, ale coraz bardziej dawał si

ę

wci

ą

gn

ąć

w konwersacj

ę

. Naraz,

piasek pustynny zamazał kr

ą

g ochronny i Choronzon w postaci nagiego dzikusa rzucił si

ę

na Neuburga.

Szarpanina trwała do chwili, kiedy Neuburg krzykn

ą

ł imi

ę

bo

ż

e i uderzył demona magiczn

ą

ż

d

ż

k

ą

. A

wtedy ten ukorzył si

ę

i cho

ć

starał si

ę

jeszcze op

ę

ta

ć

maga, w ko

ń

cu opadł z sił i na zawsze znikn

ą

ł. Crowley,

przy pomocy Neuburga, pokonał Choronzona i tym samym mógł ju

ż

zasadnie twierdzi

ć

ż

e przekroczył

Otchła

ń

. Został Mistrzem

Ś

wi

ą

tyni Zakonu Srebrnej Gwiazdy, a tym samym, zgodnie z okultystyczn

ą

mitopej

ą

, jako pierwszy

ś

miertelnik wst

ą

pił do elitarnego kr

ę

gu Tajemnych Przywódców

Ś

wiata.

"TAJEMNICE SEKSUALNE ORDO TEMPLI ORIENTIS"

Seks, ten starszy kuzyn miło

ś

ci, od najdawniejszych czasów zajmował my

ś

li nie tylko filozofów i

poetów. I chocia

ż

dzisiaj przypisuje si

ę

mu bardziej po

ś

ledni

ą

rol

ę

w

ż

yciu człowieka, nale

ż

y w

ą

tpi

ć

czy nasi

odlegli przodkowie mieli do tego podobny stosunek. Wydaje si

ę

bowiem,

ż

e

ś

wiat powstał wła

ś

nie z ciała, a

nie ze słowa, jakby tego chcieli teologowie chrze

ś

cija

ń

scy. To ciało wyznaczało zakres i porz

ą

dek

ż

yciu

ludzkiemu. A w tym porz

ą

dku ciała seksualno

ść

odgrywała rol

ę

pierwszoplanow

ą

, b

ę

d

ą

c we

ń

niejako

wpisan

ą

.

Na pocz

ą

tku było ciało. G

ą

szcz pragnie

ń

ukryty pod skór

ą

. Ciało rosło, poznawało inne ciała,

pragn

ę

ło. Dopiero potem, znacznie pó

ź

niej, pojawiły si

ę

słowa. A słowa stworzyły własny

ś

wiat, który

wchłon

ą

ł ciało. Tak rozpocz

ę

ła si

ę

historia. Opowie

ść

o człowieku jest histori

ą

stopniowej dyskursywizacji

seksu, przekładania go na j

ę

zyk rozumu, a tym samym wyp

ę

dzania go z ciała. Proces ten nabrał

szczególnego tempa w Imperium Rzymskim, kiedy to Erosa (boga miło

ś

ci) podporz

ą

dkowano Logosowi

(bogowi rozumu). A wraz z maria

ż

em cesarsko-rzymskiej tyranii Logosu z niech

ę

tnym wszelkiej

seksualno

ś

ci chrze

ś

cija

ń

stwem, seks i cielesno

ść

obło

ż

ono kl

ą

tw

ą

. Trzeba tu doda

ć

, kl

ą

tw

ą

maj

ą

c

ą

janusowe, podwójne oblicze.

Z jednej bowiem strony seks stał si

ę

czym

ś

podejrzanym, nikczemnym, posiadaj

ą

cym moc

zwodzenia i sprowadzania na manowce (co wida

ć

ju

ż

w opowie

ś

ci o Adamie i Ewie z Ksi

ę

gi Rodzaju). Miał

zatem wła

ś

ciwo

ś

ci upodlaj

ą

ce. Z drugiej jednak strony, jego złowieszczo

ść

nadawała mu moc czynienia

cudów, sprawiała

ż

e z prostej czynno

ś

ci fizjologicznej stawał si

ę

czym

ś

niezwykłym, posiadaj

ą

cym

wła

ś

ciwo

ś

ci uwznio

ś

laj

ą

ce. Wraz z tyrani

ą

słowa, seksualno

ść

stała si

ę

odr

ę

bn

ą

sfer

ą

, wydzielon

ą

z logiki

ciała, a przeto stanowi

ą

c

ą

obiekt spekulacji. Gdzie

ś

tam na pocz

ą

tku tego procesu narodziła si

ę

ars amandi,

sztuka kochania, która jednak wraz z dalszym odciele

ś

nianiem

ż

ycia stała si

ę

czym

ś

równie co seks

podejrzanym i te

ż

straciła na znaczeniu.

Sztuka Kochania a

Ś

cie

ż

ka Lewej R

ę

ki

W niektórych kulturach, które zd

ąż

yły co prawda wyj

ść

poza zwykły porz

ą

dek ciała, lecz nie

wypracowały mechanizmów słu

żą

cych jego tłumieniu, sztuka ta była kultywowana w ramach tradycji

religijnej. Tak było w zachodnio-afryka

ń

skich "kultach op

ę

tania", gdzie podczas ekstatycznych ta

ń

ców

bogowie dosłownie "spółkowali" z lud

ź

mi; w gwiezdnych, predynastycznych kultach egipskich o wyra

ź

nej

dominacji pierwiastka

ż

e

ń

skiego nad m

ę

skim; w

ś

ródziemnomorskich kultach bogini (Isztar, Afrodyty, Izydy);

w niektórych nurtach Islamu, które wraz z mistyk

ą

seksualn

ą

wykształciły ekstatyczne techniki jednoczenia

background image

si

ę

z Bogiem; w pó

ź

nej alchemii taoistycznej, która filozoficzn

ą

my

ś

l m

ę

drców chi

ń

skich wzbogaciła o

praktyczne sposoby przekształcania energii seksualnej w sił

ę

ż

yciow

ą

; a tak

ż

e w tantrze hinduskiej i

buddyjskiej - dwóch nurtach magiczno-religijnych o najwyra

ź

niej zaakcentowanej mistyce płci.

Niektóre z tych tradycji religijnych z racji styku kulturowego przejmowały nawzajem od siebie ró

ż

ne

techniki seksualne. Czasami proces ten przybierał bardzo gwałtowny obrót. Jeden ze współczesnych
historyków i praktyków magii seksualnej, Kenneth Grant, powiada wr

ę

cz

ż

e w dziejach ludzko

ś

ci mamy do

czynienia ze słabo widocznym, cho

ć

faktycznym dziedziczeniem pewnej tradycji magiczno-religijnej, któr

ą

nazywa tradycj

ą

tyfoniczn

ą

(w

ęż

ow

ą

, smocz

ą

). Tradycja ta obejmuje wszystkie systemy religijne, magiczne

i mistyczne, wykorzystuj

ą

ce energi

ę

seksualn

ą

kundalini (nazywan

ą

tak od imienia w

ęż

a, który w indyjskiej,

mistycznej anatomii człowieka spoczywa u podstawy kr

ę

gosłupa człowieka) w celu uzyskania o

ś

wiecenia

b

ą

d

ź

te

ż

pot

ęż

nych mocy magicznych (tzw. magis). Grant uwa

ż

a

ż

e wyj

ą

tkow

ą

rol

ę

w tej tradycji pełni

ą

kobiety, które stanowi

ą

transformatory m

ę

skiej energii seksualnej. Dlatego pozwala sobie nazwa

ć

t

ę

ś

cie

ż

k

ę

nurtem lunarnym, który w tradycji zachodniej ezoteryki zyskał miano

Ś

cie

ż

ki Lewej R

ę

ki.

Zgodnie z t

ą

tradycj

ą

,

Ś

cie

ż

ka Lewej R

ę

ki grupuje adeptów, których celem jest przebóstwienie, czyli

"stanie si

ę

równym bogom". I w odró

ż

nieniu od

Ś

cie

ż

ki Prawej R

ę

ki, ma charakter zst

ę

puj

ą

cy, jako

ż

e

krocz

ą

cy ni

ą

id

ą

zawsze w dół, ku wn

ę

trzu. Przedstawicieli

Ś

cie

ż

ki Lewej R

ę

ki odnale

źć

mo

ż

na w ró

ż

nych

tradycjach religijnych, cho

ć

bez w

ą

tpienia w niektórych z nich stanowi

ą

oni margines i s

ą

postrzegani przez

wi

ę

kszo

ść

jako odszczepie

ń

cy i zbocze

ń

cy. Religiami, które s

ą

szczególnie uczulone na obecno

ść

takich

dewiantów s

ą

tzw. religie ksi

ę

gi, czyli popularne obecnie na

ś

wiecie monoteizmy: judaizm, chrze

ś

cija

ń

stwo

i islam. Te logocentryczne, patriarchalne systemy religijne budowane s

ą

na zasadzie ostrej opozycji wobec

seksualno

ś

ci i indywidualizmu. Dlatego te

ż

ze szczególn

ą

ostro

ś

ci

ą

pi

ę

tnuj

ą

wszelkie przejawy owej

tendencji zst

ę

puj

ą

cej, uznaj

ą

c j

ą

za piekieln

ą

, wrog

ą

nie tylko człowiekowi, ale i Bogu.

Religie monoteistyczne s

ą

te

ż

najwyra

ź

niejszymi przedstawicielami

Ś

cie

ż

ki Prawej R

ę

ki, która jawi

si

ę

jako ruch ku górze, na zewn

ą

trz. Adepci tej

ś

cie

ż

ki szukaj

ą

spełnienia w zjednoczeniu z Bogiem, które

postrzegaj

ą

jako akt wyrzeczenia si

ę

swej jednostkowo

ś

ci na rzecz owej wi

ę

kszej cało

ś

ci. Dlatego te

ż

łatwo

jest im równie

ż

poddawa

ć

si

ę

ż

nym tendencjom kolektywistycznym i wchodzi

ć

w maria

ż

z władcami i

panami tego

ś

wiata, jako

ż

e "władza", "pa

ń

stwo", "Ko

ś

ciół" te

ż

stanowi

ą

pewne "wi

ę

ksze cało

ś

ci".

Ś

cie

ż

ka

Prawej R

ę

ki wiedzie wi

ę

c ku Bogowi, który znajduje si

ę

gdzie

ś

na zewn

ą

trz (na wysoko

ś

ciach) i najcz

ęś

ciej

jest osob

ą

. Lecz Bóg znajduje si

ę

tak daleko,

ż

e zwykle dopiero po

ś

mierci mo

ż

na si

ę

do niego dosta

ć

. A

ż

e

i tutaj wszechmocny okazuje si

ę

prosty rachunek ekonomiczny, jest to niezmiernie utrudnione, poniewa

ż

popyt znacznie przewy

ż

sza poda

ż

. Krótko mówi

ą

c, miejsc w Niebie jest znacznie mniej ni

ż

ch

ę

tnych.

Dlatego systemy religijne

Ś

cie

ż

ki Prawej R

ę

ki oferuj

ą

kodeksy etyczne, które nale

ż

y spełnia

ć

, by móc

dost

ą

pi

ć

pałaców niebia

ń

skich. Ci, za

ś

którzy chc

ą

otrzyma

ć

tam bezpłatne wej

ś

ciówki, powinni

szczególnie przestrzega

ć

jednej zasady: pozbawia

ć

si

ę

balastu doczesno

ś

ci i tego, co

ś

ci

ą

ga ich w dół,

czyli ciała (a raczej tej energii seksualnej co w nim drzemie snem niespokojnym).

Reasumuj

ą

c, magiczne i mistyczne systemy religijne przyjmuj

ą

posta

ć

dwóch dróg. Jedna z nich

wiedzie ku górze i t

ę

nazywamy

Ś

cie

ż

k

ą

Prawej R

ę

ki. Cechuje j

ą

soteriologiczna ekstrawersja, czyli

poszukiwanie zbawienia w Bóstwie, które znajduje si

ę

na zewn

ą

trz (najcz

ęś

ciej na wysoko

ś

ciach) i jest

zazwyczaj jedynym Bogiem. Temu Bóstwu nale

ż

y podporz

ą

dkowa

ć

swoje

ż

ycie, kosztem pozostałych

jednostkowych aspiracji, które postrzegane s

ą

jako przejaw pychy b

ą

d

ź

kuszenie Złego (albo te

ż

jedno i

drugie zarazem).

Ś

cie

ż

ka Prawej R

ę

ki posługuje si

ę

hierarchicznym obrazem

ś

wiata, w którym piekło

znajduje si

ę

gdzie

ś

na dole, a droga do niego cz

ę

sto wiedzie przez doln

ą

cz

ęść

ciała. Przeciwstawn

ą

formuł

ę

inicjacyjn

ą

przedstawia

Ś

cie

ż

ka Lewej R

ę

ki, która jako drog

ę

do spełnienia proponuje ruch

zst

ę

puj

ą

cy. Cechuje j

ą

soteriologiczna introwersja, poniewa

ż

uznaje bosko

ść

znajduj

ą

cej si

ę

w człowieku

Ja

ź

ni. Ideałem tej

ś

cie

ż

ki jest poznanie tej Ja

ź

ni, któremu zwykle towarzyszy penetracja seksualno

ś

ci i

nieznanych (nieu

ś

wiadamianych) składników ludzkiej psyche. Warto tutaj wspomnie

ć

,

ż

e obie

ś

cie

ż

ki nie

wyczerpuj

ą

arsenału

ś

rodków gnostycznych znajduj

ą

cych si

ę

w posiadaniu człowieka. Istnieje wszak

jeszcze tzw. Droga

Ś

rodka, która proponuje ruch obustronny, w gór

ę

i w dół, na zewn

ą

trz i do

ś

rodka, a

której najsłynniejszym filozoficznym eksponentem jest taoizm.

Nas jednak interesuje tutaj tradycja, w której centraln

ą

rol

ę

odgrywa seksualno

ść

. Jak ju

ż

powiedziałem, tradycj

ę

t

ę

kultywowano w ró

ż

nych systemach religijnych, z których wi

ę

kszo

ść

znajdowała

si

ę

na Bliskim i

Ś

rodkowym Wschodzie. Cywilizacja europejska, która wraz z powstaniem Imperium

background image

Rzymsko-Katolickiego nastawiona była wrogo, je

ś

li nie do samej seksualno

ś

ci, to do jej sakralnego

wykorzystania, t

ę

piła wszelkie przejawy magii seksualnej. Mo

ż

na wr

ę

cz powiedzie

ć

za Rene Girardem,

który u podstaw wszelkich cywilizacji dopatruje si

ę

jakiego

ś

aktu ofiarniczego,

ż

e w przypadku

chrze

ś

cija

ń

skiej Europy ten mord zało

ż

ycielski dotyczył seksu. Tym niemniej, gdzie

ś

obok wci

ąż

istniały

kultury, w których seks jako

ż

ywo stanowił

ź

ródło nie tylko rozkoszy, lecz i inspiracji religijnej.

Ex Oriente Lux

Paradoksalnie, dla Europejczyków poznawanie tych kultur dokonywało si

ę

poprzez podbój. A

decyduj

ą

c

ą

w nim rol

ę

odgrywały krucjaty religijne. Pierwsi wojownicy o wiar

ę

udali si

ę

na Wschód w 1095

roku, przerywaj

ą

c tym samym zł

ą

pass

ę

jaka od siedmiu wieków n

ę

kała Europ

ę

. Praktycznie, dopiero w tym

okresie Europa podniosła si

ę

z impasu kulturowego, jaki stał si

ę

jej udziałem po upadku Cesarstwa

Rzymskiego. Krzy

ż

owcy stali w obronie wiary, lecz po powrocie importowali do Europy niektóre dobra z

Bliskiego Wschodu. Czasami były to tylko choroby. Zdarzało si

ę

jednak,

ż

e w

ś

ród licznych towarów

przywo

ż

onych ze Wschodu były te

ż

idee.

Legendarn

ą

ju

ż

rol

ę

odegrali w tym procesie Templariusze, zakon zało

ż

ony w 1118 roku przez

Hughesa de Payensa. Pierwsze krucjaty wygl

ą

dały niepozornie. Niech

ś

wiadczy o tym fakt,

ż

e pocz

ą

tkowo

Zakon Templariuszy składał si

ę

z dziewi

ę

ciu rycerzy, którzy eskortowali pielgrzymów podczas ich podró

ż

y

do Ziemi

Ś

wi

ę

tej. Lecz w 1126 roku patronat nad Templariuszami przej

ą

ł

ś

w. Bernard z Clairvoux, jeden z

najbardziej wpływowych teologów katolickich w tamtych czasach. Odt

ą

d, zakon zacz

ą

ł rosn

ąć

w pot

ę

g

ę

.

Ś

w.

Bernard napisał surowy kodeks etyczny Templariuszy, który z czasem obj

ą

ł te

ż

cały szereg tajnych inicjacji.

Poza tym, zakon nie podlegał

ż

adnemu władcy, tylko Papie

ż

owi, dzi

ę

ki czemu Templariusze rozwin

ę

li

wymian

ę

na szerok

ą

skal

ę

z krajami, którzy europejscy władcy uznawali za wrogie.

W okultystycznej mitopei powiada si

ę

,

ż

e podczas tych bliskowschodnich woja

ż

y Templariusze

zetkn

ę

li si

ę

z tajemnymi bractwami inicjacyjnymi, które przekazały im tajniki magii seksualnej. Jak było

naprawd

ę

tego trudno jest dociec. Pozostaje faktem,

ż

e w XII wieku musieli mie

ć

do czynienia ze

złowieszcz

ą

sekt

ą

Asasynów, która terroryzowała

ś

wiat arabski ze swej wie

ż

y w Alamut. Sekta ta

kultywowała tajemnice magii seksualnej, słu

żą

ce jej zwykle w programowaniu przyszłych szpiegów. Mo

ż

na

podejrzewa

ć

,

ż

e zwi

ą

zki mi

ę

dzy Templariuszami a Asasynami musiały by

ć

nie tylko natury powierzchownej,

skoro w 1146 roku zakon ten przej

ą

ł ich symbol, czerwony krzy

ż

na białym tle.

Pot

ę

ga Templariuszy równie szybko rozsypała si

ę

jak powstała. Przyczynił si

ę

do tego król

francuski Filip, który zazdrosny o fortun

ę

zakonu postanowił aresztowa

ć

wszystkich jego przedstawicieli

pewnej nocy roku 1307. W sukurs przyszedł mu papie

ż

Klemens V, który wydał edykt

żą

daj

ą

cy od krajów

europejskich, by aresztowały Templariuszy znajduj

ą

cych si

ę

na ich terenach. Urz

ą

dzono wtedy popisowy

proces Templariuszy, podczas którego oskar

ż

ono zakon o oddawanie czci diabolicznemu Bafometowi i

praktykowanie sodomii. Był to kres tego wielkiego zakonu, którego nieliczni ocalali członkowie, jak wie

ść

niesie, zasili szeregi innych zakonów (np. Szpitalników), b

ą

d

ź

odprawiali swe obrz

ę

dy w podziemiu.

Legenda templariuszy musiała bardzo oddziaływa

ć

na wyobra

ź

ni

ę

ówczesnych poszukiwaczy

wiedzy tajemnej, poniewa

ż

pocz

ą

wszy od XVII wieku wszystkie nowe stowarzyszenia inicjacyjne

powoływały si

ę

na nich jako na swoich poprzedników. Tak było w przypadku ró

ż

okrzy

ż

owców, którzy w

wydanych w 1614-15 roku manifestach zasiali plotk

ę

o istnieniu tajemniczego bractwa adeptów kieruj

ą

cych

losami ludzko

ś

ci z ukrycia. Ten mit, jak wiadomo, odegrał kluczow

ą

rol

ę

w gwałtownym formowaniu si

ę

coraz to nowszych bractw okultystycznych, które powstawały jak grzyby po deszczu. Wraz z nimi, pojawiło
si

ę

wolnomularstwo, które poza nawi

ą

zywaniem do staro

ż

ytnych cechów mularskich, wykształciło

specyficzny system inicjacyjny maj

ą

cy wprowadza

ć

w arkana wiedzy tajemnej poprzez studiowanie symboli.

Masoni, jako członkowie stowarzysze

ń

tajemnych, działali w ukryciu, cho

ć

zapewne nie tworzyli takich

konspiracji, o jakie je pos

ą

dzano. W XVIII wieku tryumfy

ś

wi

ę

cili tajemniczy hrabia St. Germain oraz

Cagliostro, odpowiedzialny za powstanie tzw. Egipskiego Rytu Wolnomularstwa, ł

ą

cz

ą

cego elementy

rytuałów maso

ń

skich z egipskim hermetyzmem i mistyk

ą

seksualn

ą

. Wszyscy oni powoływali si

ę

na

legend

ę

templariuszy i

ś

wiadomie do nich nawi

ą

zywali. Jak bardzo pot

ęż

na była ta pami

ęć

o dawno

wymarłym zakonie, niech

ś

wiadczy fakt,

ż

e gdy w 1776 roku Adam Weishaupt zało

ż

ył zakon Iluminatów z

zamiarem zniszczenia europejskich monarchii, zarówno jego działania jak i pó

ź

niejsz

ą

Rewolucj

ę

Francusk

ą

uznano za zemst

ę

templariuszy.

background image

Erotyczne Wolnomularstwo

Dopiero jednak na pocz

ą

tku XX wieku w ezoterycznym

ś

wiatku fin de siecle'u pojawiła si

ę

organizacja, która w bezpo

ś

redni sposób nawi

ą

zywała do templariuszy, uznaj

ą

c si

ę

za ich dziedziców.

Grupa ta przyj

ę

ła łaci

ń

sk

ą

nazw

ę

Ordo Templi Orientis, tłumaczon

ą

jako Zakon

Ś

wi

ą

tyni Wschodu, b

ą

d

ź

te

ż

mniej poprawnie jako Zakon Templariuszy Wschodu. Nowi templariusze nie dzier

ż

yli wszak

ż

e zwyczajnych

mieczów i nie walczyli w obronie chrze

ś

cija

ń

skiej wiary. Ich mieczem był fallus, a celem zgł

ę

bienie tajników

wiedzy okultnej, ze szczególnym uwzgl

ę

dnieniem magii seksualnej.

Formalnym zało

ż

ycielem zakonu był Theodor Reuss (1855-1923) - niemiecki dziennikarz, działacz

społeczny i

ś

piewak operowy (ze sta

ż

em w Parsivalu Wagnera). Lecz jego ojcem duchowym i głównym

inicjatorem był austriacki przemysłowiec, Carl Kellner (1850-1905). Kellner dorobił si

ę

fortuny na własnej

technologii wytwarzania papieru, któr

ą

wymy

ś

lił w swym laboratorium chemicznym maj

ą

c zaledwie 22 lata.

Odkrycie to przyniosło mu na tyle powa

ż

ne zyski,

ż

e z powodzeniem mógł oddawa

ć

si

ę

licznym hobby. Ten

człowiek wielu pasji realizował si

ę

przede wszystkim w wymy

ś

laniu i doskonaleniu nowych wynalazków,

takich jak prz

ę

dza obrotowa, fotografia, czy sztuczna bi

ż

uteria. Lecz jego głód wiedzy był tak wielki,

ż

e

skłaniał go do ci

ą

głych podró

ż

y po całym

ś

wiecie, podczas których poznawał nowe kultury i egzotyczne

systemy religijne.

Podczas jednej z tych podró

ż

y miało zdarzy

ć

si

ę

co

ś

, co zawa

ż

yło na całym jego pó

ź

niejszym

ż

yciu.

Jak sam twierdził, spotkał wtedy trzech m

ę

drców ze wschodu, którzy przekazali mu najwy

ż

sze tajemnice

staro

ż

ytnej ezoteryki. Byli to mistyk muzułma

ń

ski, Soliman ben Aifa oraz dwaj tantrycy bengalscy, Bhima

Sena Pratapa z Lahore i Sri Mahatma Agamya Paramahamsa. Mistrzowie ci uczyli go, w jaki sposób nale

ż

y

praktykowa

ć

jog

ę

i jak wykorzystywa

ć

j

ą

w praktykach magii seksualnej. Tak przynajmniej twierdził Kellner.

Czy było tak naprawd

ę

, jest to bardzo w

ą

tpliwe. Pozostaje jednak faktem,

ż

e Kellner podró

ż

ował po

Azji Mniejszej i mógł stamt

ą

d przywie

źć

pewne dot

ą

d nieznane techniki jogiczne maj

ą

ce charakter

seksualny. Mogły mie

ć

one jednak znacznie mniej egzotyczne pochodzenie. Wiadomo bowiem,

ż

e Kellner

kontaktował si

ę

z pewn

ą

organizacj

ą

okultystyczn

ą

o nazwie Hermetyczne Bractwo

Ś

wiatła. Jakiej natury

były to kontakty, tego nie wiadomo. By

ć

mo

ż

e, w trakcie swych zagranicznych woja

ż

y poznał w Ameryce

Pascala Beverly Randolpha, jednego z twórców tej organizacji. Do tego spotkania mogło równie dobrze
doj

ść

w samej Austrii, jako

ż

e Randolph, jak równie

ż

pozostali członkowie tej organizacji (w tym Max Theon,

mieszkaj

ą

cy w Egipcie

ś

yd z Polski) lubili w

ę

drowa

ć

z misjami apostolskimi po Europie. Tak czy inaczej,

Kellner musiał mie

ć

kontakt z t

ą

organizacj

ą

, gdy

ż

nie tylko posługiwał si

ę

specyficznym dla niej

słownictwem, lecz na dodatek po wielokro

ć

na ni

ą

si

ę

powoływał.

Hermetyczne Bractwo

Ś

wiatła zało

ż

ył w latach siedemdziesi

ą

tych ubiegłego stulecia Pascal

Beverly Randolph, ameryka

ń

ski mulat,

ż

ołnierz i podró

ż

nik. Grupa ta, jako jedna z pierwszych organizacji

społecznych, krzewiła edukacj

ę

seksualn

ą

, publikuj

ą

c liczne odezwy i pamflety namawiaj

ą

ce m

ęż

czyzn do

dobrego traktowania kobiet, a kobiety do walki o "prawo do orgazmu". Towarzyszyła temu skomplikowana
mistyka seksualna oraz praktyki, które grupa doradzała w celu osi

ą

gni

ę

cia zjednoczenia płci. Randolph

głosił,

ż

e "prawdziwa moc seksu jest moc

ą

bosk

ą

", jednocze

ś

nie podkre

ś

laj

ą

c,

ż

e skoro Bóg stworzył ludzi

na własne podobie

ń

stwo to musi on by

ć

m

ęż

czyzn

ą

i kobiet

ą

zarazem. Je

ś

li wi

ę

c chcemy osi

ą

gn

ąć

stan

wy

ż

szego wgl

ą

du i uczyni

ć

nasze ciało bardziej subtelnym, powinni

ś

my rozwija

ć

w sobie cechy płci

przeciwnej oraz d

ąż

y

ć

do jak najcz

ę

stszego i najintensywniejszego prze

ż

ywania rozkoszy seksualnej.

Hermetyczne Bractwo

Ś

wiatła uczyło

ż

e seks jest

ź

ródłem mocy magicznej: "W otaczaj

ą

cym nas

ś

wiecie znajduj

ą

si

ę

nasiona duszy. Istniej

ą

tam te

ż

zarodki wszelkiej mo

ż

liwej wiedzy. Wszelka moc,

wiedza, energia i siła znajduje si

ę

w eterze i sferach duchowych. Wszystko to jest nam dost

ę

pne w chwilach

najwi

ę

kszego uniesienia.....podczas czystego, obopólnego orgazmu, kiedy mieszaj

ą

si

ę

dwie aury i trzy

fluidy, prostatyczny, nasienny i waginalny. W chwili orgazmu nie ma stanu po

ś

redniego i albo wznosimy si

ę

do nieba albo spadamy do piekła. Nasze dusze otwieraj

ą

si

ę

na t

ę

chwilk

ę

, by przyj

ąć

zarodki wiedzy i mocy

magicznej. Je

ś

li wi

ę

c b

ę

dziemy wtedy przywoływa

ć

Zło, odnajdzie ono drog

ę

do naszych dusz i zamkni

ę

te

w ich tajemnych kryptach ujawni si

ę

w najmniej oczekiwanym momencie. Je

ś

li za

ś

b

ę

dziemy modli

ć

si

ę

o

Dobro, wszystko co złe b

ę

dzie trzyma

ć

si

ę

od nas z dala, a Dobro na zawsze osi

ą

dzie w naszych duszach.

Mo

ż

emy te

ż

przywoływa

ć

Moc, która w tej jednej chwili zakorzeni si

ę

w naszych duszach." W celu

odpowiedniego wykorzystania energii seksualnych Randolph i jego nieliczni współpracownicy korzystali z

background image

orientalnych metod jogi i medytacji. Najwa

ż

niejsz

ą

w nich rol

ę

pełniło rytmiczne oddychanie.

Ć

wiczenia jogiczne i oddechowe Randolpha znalazły pó

ź

niej swe miejsce w praktykach Ordo

Templi Orientis. Nic wi

ę

c dziwnego

ż

e Kellner nazywał O.T.O wła

ś

nie Hermetycznym Bractwem

Ś

wiatła.

Nim jednak doszło do jego utworzenia, musiały zaj

ść

pewne sprzyjaj

ą

ce ku temu okoliczno

ś

ci. Kellner ju

ż

w

1895 zamierzał zało

ż

y

ć

bractwo okultystyczne, którego celem byłoby poł

ą

czenie praktyk jogicznych z

rytuałami maso

ń

skimi. Jego idee fixe było stworzenie wielkiej organizacji, grupuj

ą

cej wszystkie obrz

ą

dki

maso

ń

skie. Musiało to by

ć

przedsi

ę

wzi

ę

cie zakrojone na gigantyczn

ą

skal

ę

, poniewa

ż

pod koniec XIX

wieku istniało na

ś

wiecie około 70 takich organizacji. Tymczasem Kellner, nale

ż

ał tylko do jednej z nich, lo

ż

y

Humanitas działaj

ą

cej pod auspicjami Zjednoczonej Lo

ż

y W

ę

gier. Je

ś

li wi

ę

c chciał swój cel zrealizowa

ć

,

musiał w jaki

ś

sposób naby

ć

pozostałe ryty maso

ń

skie.

Okazji po temu było pod koniec wieku sporo. Proceder kupczenia tajemnymi przekazami rozkwitał

na dobre, a adepci ró

ż

nych stowarzysze

ń

tajemnych nawzajem nadawali sobie wysokie tytuły. Wystarczyło

wi

ę

c znale

źć

tak

ą

osob

ę

i kupi

ć

od niej odpowiednie pełnomocnictwa. Kellner szukał i znalazł, a jego

szcz

ęś

cie nie miało granic. Osob

ą

t

ą

był Theodor Reuss, który pod płaszczykiem działalno

ś

ci politycznej

zajmował si

ę

inwigilacj

ą

niemieckich kółek socjalistycznych. Mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e Reuss miał dobr

ą

r

ę

k

ę

do wynajdowania bractw okultystycznych i zabierania z nich tego co najlepsze (czyli pełnomocnictw). Oto
bowiem w ci

ą

gu pi

ę

tnastoletniej kariery w

ś

wiecie ezoteryki otrzymał uprawnienia do zało

ż

enia niemieckich

oddziałów takich stowarzysze

ń

jak: Swedenborgia

ń

ski Ryt Masonerii, Societas Rosicruciana in Anglia,

Zakon Martynistów i Zakon Iluminatów. Niestety,

ż

adna z tych organizacji nie miała charakteru czysto

maso

ń

skiego, a zatem nie spełniała wymaga

ń

, jakie stawiał sobie Kellner. Poza tym, Reuss był całkowicie

pochłoni

ę

ty działalno

ś

ci

ą

w Zakonie Iluminatów i nie miał czasu na akces w tak gigantycznym

przedsi

ę

wzi

ę

ciu.

Tak wi

ę

c na razie plany Kellnera, by stworzy

ć

Akademi

ę

Maso

ń

sk

ą

Ordo Templi Orientis musiały

ulec odroczeniu. Pozostawało mu przeprowadzanie eksperymentów z zakresu magii seksualnej w małym
kilkuosobowym gronie. Jak pisze historyk okultyzmu, Peter Koenig: "Kellner specjalizował si

ę

w

medytacjach jogicznych (z Joga-sutr Patand

ż

ialego) maj

ą

cych na celu odkrywanie przeszłych wciele

ń

.

Podczas tych medytacji jego

ż

ona odgrywała rol

ę

Wielkiej Bogini, podczas gdy sam Kellner wcielał si

ę

w

Kapłana Babilo

ń

skiego. W ich domu znajdował si

ę

pokój bez okien, gdzie pa

ń

stwo Kellnerowie

przeprowadzali rytuały tantryczne. Słu

ż

yły one wytwarzaniu specjalnego eliksiru, który składał si

ę

z

kobiecych i m

ę

skich wydzielin seksualnych".

Tymczasem, w 1902 roku, z powodu wa

ś

ni personalnych Reuss porzucił działalno

ść

w Zakonie

Iluminatów i nawi

ą

zał bli

ż

sz

ą

znajomo

ść

z angielskim wolnomularzem, Johnem Yarkerem (1833-1913).

Powiedział mu wtedy o pomy

ś

le Kellnera, by stworzy

ć

uniwersalny obrz

ą

dek maso

ń

ski, który by skupiał w

sobie wszystkie istniej

ą

ce ryty. Idea ta (lub kryj

ą

ce si

ę

za ni

ą

pieni

ą

dze) musiała przypa

ść

do gustu staremu

masonowi, poniewa

ż

24 wrze

ś

nia 1902 roku nadał Reussowi tytuł Wielkiego Suwerennego Inspektora

Generalnego 33* Rytu Szkockiego Cernaua. W tym samym dniu Reuss, wraz z dwoma współpracownikami,
Franzem Hartmannem i Henrym Kleinem, otrzymali pełnomocnictwa do dzier

ż

awienia Rytu Szkockiego

Dawnego i Uznanego oraz rytów Misraim i Memfis. Nie pozostawało im nic innego, jak zało

ż

enie nowego

zakonu okultystycznego, który zgodnie ze wskazówkami Kellnera nazwali Ordo Templi Orientis.

Pocz

ą

tki Ordo Templi Orientis

Nie znane s

ą

jak dot

ą

d dokładne okoliczno

ś

ci powstania O.T.O. Nie wiadomo, czy powstało ono

zaraz po uzyskaniu przez Reussa, Hartmanna i Kleina uprawnie

ń

maso

ń

skich, czy te

ż

miało to miejsce

dopiero po

ś

mierci Kellnera w 1905 roku. Jedno jest pewne,

ż

e Kellner musiał mie

ć

powa

ż

ny wpływ na

kształt tej organizacji, poniewa

ż

w jej strukturze organizacyjnej i podstawowych praktykach wida

ć

było

wpływy tak bliskiej jego sercu hinduskiej jogi.

System inicjacyjny O.T.O składał si

ę

z dziesi

ę

ciu stopni, odpowiadaj

ą

cych kolejnym fazom

wtajemniczenia w maso

ń

skie, orientalne i ró

ż

okrzy

ż

owe misteria. Nazwy tych stopni cz

ę

sto ulegały zmianie.

Niewielki wi

ę

c b

ę

dzie po

ż

ytek z ich przytaczania. Wystarczy powiedzie

ć

,

ż

e pierwszych sze

ść

stopni

odnosiło si

ę

do rozmaitych rytów istniej

ą

cych w ró

ż

nych obrz

ą

dkach maso

ń

skich. Natomiast, kolejne trzy

nie miały z masoneri

ą

zbyt wiele wspólnego i nadawano je bez szczególnych rytuałów inicjacyjnych. Ich

background image

przedmiotem było wtajemniczanie w arkana pilnie strze

ż

onych przez zakon tajemnic magii seksualnej, które

nauczano w przekazie szeptanym (z ust do ust). Wiemy o nich jedynie tyle,

ż

e dotyczyły wci

ą

gania energii

seksualnej z genitaliów do splotu słonecznego. Dokonywano tego przy pomocy odpowiedniej koncentracji
my

ś

li oraz pewnych technik oddechowych. Praktyka ta miała słu

ż

y

ć

osi

ą

gni

ę

ciu stanu "Wielkiej Jedno

ś

ci",

którego efektem ubocznym mogło by

ć

mi

ę

dzy innymi jasnowidzenie. Reuss nazywał j

ą

"biał

ą

magi

ą

seksualn

ą

".

Ju

ż

cho

ć

by z racji tego zdawkowego opisu, mo

ż

na odnie

ść

wra

ż

enie,

ż

e praktyki te musiały

przypomina

ć

dziwaczne techniki stosowane w taoistycznej alchemii. Niektóre z nich znamy z wydanego w

Polsce traktatu "Sekret Złotego Kwiatu". Inne przetrwały w szcz

ą

tkowej formie, przekazywane przez

taoistycznych mistrzów z Taiwanu. Bardzo prawdopodobne

ż

e tego rodzaju technik nauczano na siódmym

stopniu wtajemniczenia w O.T.O, chocia

ż

niektórzy badacze s

ą

dz

ą

ż

e miał on charakter czysto

administracyjny. Mo

ż

emy mie

ć

natomiast pewno

ść

,

ż

e adepci ósmego stopnia O.T.O otrzymywali

wskazówki dotycz

ą

ce praktyk autoerotycznych, które stanowiły wst

ę

p do odbywanych na stopniu

dziewi

ą

tym praktyk heteroseksualnych.

Ordo Templi Orientis, najwyra

ź

niej id

ą

c

ś

ladami Hermetycznego Bractwa

Ś

wiatła, wierzyło w

ś

wi

ę

to

ść

stosunku seksualnego, który przy zachowaniu odpowiedniej dyscypliny miał prowadzi

ć

ludzi do

bosko

ś

ci. Jak zauwa

ż

a Peter Koenig: "Reuss kontynuował praktyki jogiczne Kellnera, lecz wzbogacił je o

w

ą

tek manichejski. W naukach O.T.O całe ciało uznawano za

ś

wi

ę

te. Było ono

Ś

wi

ą

tyni

ą

Ducha

Ś

wi

ę

tego a

narz

ą

dy płciowe miały słu

ż

y

ć

bardzo szczególnym celom, mianowicie - rekonstruowaniu

ś

wiata. Takie było

znaczenie Mszy

Ś

wi

ę

tej. Reuss wierzył

ż

e tylko dzi

ę

ki współpracy kobiet i m

ęż

czyzn ludzko

ść

mo

ż

e

osi

ą

gn

ąć

rozwój duchowy. Współpraca ta miała, rzecz jasna, charakter seksualny, a sam stosunek

postrzegany był jako odbicie kosmicznego aktu stworzenia. Adepci mogli wi

ę

c współuczestniczy

ć

w tym

akcie stworzenia, je

ś

li tylko oddawali si

ę

rytualnym stosunkom heteroseksualnym". Koenig twierdzi

ż

e w

ąż

po

ż

eraj

ą

cy własny ogon, który pojawiał si

ę

na licznych broszurkach Reussa, symbolizował stosunek

seksualny Boga z człowiekiem. Powiada te

ż

ż

e z punktu widzenia magii seksualnej stanowił on symbol

plemnika. Cała za

ś

magia Zakonu

Ś

wi

ą

tyni Wschodu da si

ę

sprowadzi

ć

do mistyki nasienia.

Cokolwiek by nie s

ą

dzi

ć

o rewelacjach Koeniga, to wła

ś

nie owe tajemnice magii seksualnej

przyci

ą

gały do O.T.O licznych nowicjuszy. Je

ś

li by za

ś

wierzy

ć

doniesieniom Reussa, w ci

ą

gu roku lub

dwóch od rozpocz

ę

cia działalno

ś

ci zakon ten zd

ąż

ył wokół siebie skupi

ć

przeszło tysi

ą

c osób. Ka

ż

dy

nowicjusz otrzymywał stopie

ń

zerowy oraz musiał przej

ść

przez rytuał Minervala. Podczas tej ceremonii

inicjowany umierał dla

ś

wiata zewn

ę

trznego, staj

ą

c si

ę

pełnoprawnym adeptem wiedzy tajemnej.

Wypowiadał wtedy nast

ę

puj

ą

ce słowa: "Ja, ......, oddaj

ą

c si

ę

do waszej dyspozycji jako bezsilny wi

ę

zie

ń

,

ogłaszam wszem i wobec

ż

e pochodz

ę

z Koryntu, jestem wolnym obywatelem miasta Ateny,

sprzymierze

ń

cem Mityleny, podró

ż

uj

ą

cym w spokoju do Miasta Słonca, Heliopolis, poszukuj

ą

c

Ś

wiatła i

Prawdy, M

ą

dro

ś

ci i Spokoju. Przeto wi

ę

c prosz

ę

was w pełni pokory, aby

ś

cie udzielili mi go

ś

ciny i obdarzyli

mnie swymi MISTERIAMI, które

ś

lubuj

ę

zgł

ę

bia

ć

i trzyma

ć

w najwi

ę

kszej tajemnicy. Gdybym za

ś

miał

kiedy

ś

złama

ć

to

ś

lubowanie i zdradzi

ć

ten chleb i sól, niechaj psy po

ż

r

ą

moje

ś

cierwo, niechaj rozpadn

ę

si

ę

na kawałki i przestan

ę

by

ć

człowiekiem!"

Pocz

ą

tkowo, O.T.O przeznaczone było tylko dla tych adeptów, którzy uzyskali wcze

ś

niej trzy

podstawowe stopnie wolnomularskie: Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Formuła inicjacyjna zakonu zakładała,

ż

e ka

ż

dy kto do niego przyst

ą

pi mo

ż

e od razu otrzyma

ć

trzeci stopie

ń

wtajemniczenia, równowa

ż

ny

maso

ń

skiemu stopniowi Mistrza. Oznaczało to jednak,

ż

e aby wst

ą

pi

ć

do O.T.O, trzeba było nale

ż

e

ć

do

której

ś

z organizacji maso

ń

skich, a to w powa

ż

nym stopniu ograniczało liczb

ę

potencjalnych

zainteresowanych. Na dodatek, Zakon Templariuszy Wschodu mógł zosta

ć

pos

ą

dzony o to,

ż

e chce

podbiera

ć

członków innym organizacjom maso

ń

skim. Tymczasem, jego zało

ż

ycielom na czym innym tak

bardzo nie zale

ż

ało, jak na utrzymaniu dobrych kontaktów ze

ś

wiatowym wolnomularstwem.

Najprawdopodobniej, z tych wła

ś

nie powodów wkrótce zniesiono status maso

ń

ski Zakonu. W

"Manife

ś

cie O.T.O" z 1912 roku bardzo wyra

ź

nie podkre

ś

lano

ż

e "O.T.O, cho

ć

jest Akademi

ą

Maso

ń

sk

ą

,

nie jest Grup

ą

Maso

ń

sk

ą

.... i nie uzurpuje sobie prawa do naruszania przywilejów Zjednoczonej Wielkiej

Lo

ż

y Anglii, Wielkiej Lo

ż

y Ameryki oraz innych organizacji maso

ń

skich". Dzi

ę

ki temu członkami Zakonu

mogli zostawa

ć

ludzie nie maj

ą

cy wcze

ś

niej nic wspólnego z masoneri

ą

. Co wi

ę

cej, otwierało to furtk

ę

dla

kobiet, które w tamtych czasach bardzo rzadko kiedy były dopuszczane do bractw maso

ń

skich. Jest wi

ę

cej

background image

ni

ż

pewne,

ż

e ten prosty zabieg umo

ż

liwił O.T.O wyj

ś

cie poza zwykły schemat inicjacji wolnomularskich i

zwi

ę

kszył znaczenie, jakie w praktykach tego zakonu miała magia seksualna.

Podobnie jak jego znamienity poprzednik, Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku, Ordo Templi

Orientis posiadało w

ś

ród swych adeptów luminarzy sztuki okultystycznej. Jego przedstawicielem we Francji

był Papus, słynny twórca nieortodoksyjnej doktryny tarota. W Niemczech sprawami zakonu zajmował si

ę

inny wybitny okultysta, Rudolf Steiner, który szczególnie wyra

ź

nie rozwin

ą

ł mistyczne aspekty doktryny

zakonu (odzieraj

ą

c j

ą

wszak

ż

e z w

ą

tków seksualnych). Z kolei, w Ameryce przedstawicielem O.T.O był H.

Spencer Lewis, pó

ź

niejszy zało

ż

yciel popularnej ró

ż

okrzy

ż

owej organizacji AMORC. Wszyscy zreszt

ą

trzej

dzier

ż

awcy linii przekazu O.T.O nie długo zagrzali w nim miejsca i, podobnie jak to było w

ś

ród

schizmatyków z zakonu Złotego Brzasku, szybko zało

ż

yli własne organizacje okultystyczne, ch

ę

tnie

korzystaj

ą

ce z wiedzy tajemnej O.T.O, a ju

ż

znacznie mniej ch

ę

tnie przyznaj

ą

ce si

ę

do jakichkolwiek

zwi

ą

zków z tym zakonem.

Jednak

ż

e człowiekiem, którego oddziaływanie na Ordo Templi Orientis było najwi

ę

ksze, był bez

w

ą

tpienia Aleister Crowley.

Magija Seksualna Mistrza Theriona

Ś

cie

ż

ki Zakonu Templariuszy Wschodu i Aleistera Crowleya przeci

ę

ły si

ę

nagle i nieoczekiwanie w

1910 roku. Miało to miejsce podczas procesu s

ą

dowego, jaki "MacGregor" Mathers wytoczył Crowleyowi za

opublikowanie rytuałów zakonu Złotego Brzasku. W swojej autobiografii Crowley wspominał: "Przez to,

ż

e

Mathers na sali s

ą

dowej ogłosił si

ę

Przywódc

ą

Zakonu Ró

ż

okrzy

ż

owego, nachodzili mnie niezliczeni

dziwacy, a ka

ż

dy z nich twierdził,

ż

e to on wła

ś

nie jest tym Przywódc

ą

. Posiadaj

ą

c na ten temat pewne

informacje, których nie przekazałem nikomu, jak najszybciej pozbywałem si

ę

tej gawiedzi. A jednak jeden z

moich rozmówców przekonał mnie,

ż

e istnieje odrobina prawdy w jego słowach. Tym człowiekiem był

Theodor Reuss...."

Reuss na pocz

ą

tku wcale nie przypadł do gustu Crowleyowi. Jego nonszalancja i niedbało

ść

sprawiały,

ż

e Crowley widział w nim aroganta. Tym niemniej, skuszony obietnicami otrzymania zaszczytów

maso

ń

skich, zgodził si

ę

przyst

ą

pi

ć

do jego zakonu. Jego inicjacja w Ordo Templi Orientis miała miejsce w

marcu 1910 roku, tego samego dnia, co inicjacja znanego polskiego okultysty, Czesława Czy

ń

skiego.

Crowley przyj

ą

ł w zakonie imi

ę

Bafometa. Na pocz

ą

tek obdarzono go trzecim stopniem inicjacyjnym, lecz

gdy tylko potwierdziły si

ę

informacje o posiadanym przez niego 33* Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego,

podniesiono go do stopnia siódmego.

Crowley nie przywi

ą

zywał zbyt du

ż

ej wagi do swego udziału w O.T.O. Traktował go jako jeszcze

jeden tytuł w swojej licznej kolekcji okultystycznych godno

ś

ci. Tak było przynajmniej do 1912 roku, kiedy to

nagle w jego domu zjawił si

ę

Reuss. Ten rzutki Niemiec przybył, aby mu zrobi

ć

awantur

ę

i domaga

ć

si

ę

wyja

ś

nie

ń

, dlaczego wyjawił

ś

wiatu najbardziej pilnowane tajemnice O.T.O. Chodziło tu rzecz jasna o tajne

formuły seksualne, do których Crowley nie mógł mie

ć

dost

ę

pu z racji zajmowanego przez siebie stopnia.

Reuss jednak twierdził,

ż

e Crowley zawarł je w 36 rozdziale swej Ksi

ę

gi Kłamstw, nosz

ą

cym tytuł "Szafirowa

Gwiazda". W rozdziale tym opisany był pewien rytuał heksagramu, rozpoczynaj

ą

cy si

ę

od słów: "Niechaj

Adept uzbroi si

ę

w magiczn

ą

ż

d

ż

k

ę

i wyposa

ż

y w mistyczn

ą

żę

". Dla ka

ż

dego współczesnego adepta

magii znaczenie tych symboli jest a

ż

nadto oczywiste. Jednak

ż

e Reuss, uznaj

ą

c

ż

e Crowley stał si

ę

mimowolnym dziedzicem tej wiedzy, natychmiast przekazał mu 10*, najwy

ż

szy stopie

ń

O.T.O i uczynił go

"najwy

ż

szym,

ś

wi

ę

tym królem" angielskiej gał

ę

zi zakonu.

Równie

ż

Crowley musiał by

ć

tym odkryciem oszołomiony. Napisał bowiem: "Nagle, uderzył we

mnie jakby grom i cała symbolika nie tylko wolnomularstwa, lecz wielu innych tradycji ukazała si

ę

mojej wizji

duchowej. Od tej chwili O.T.O zaj

ę

ło wła

ś

ciwe miejsce w moim umy

ś

le. Zrozumiałem

ż

e trzymam w r

ę

kach

klucz do przyszłego post

ę

pu ludzko

ś

ci". Szybko te

ż

przyst

ą

pił do rekrutacji nowych członków angielskiej

sekcji zakonu oraz do przepisywania maso

ń

skich rytuałów inicjacyjnych z zamiarem nadania im bardziej

magicznego charakteru.

Kiedy za

ś

w 1922 roku ci

ęż

ko chory Reuss ust

ą

pił z pełnienia funkcji przywódcy zakonu, jego

wła

ś

nie mianował na swoje miejsce. W rok pó

ź

niej, po

ś

mierci Reussa Crowley ogłosił si

ę

formalnym

background image

przywódc

ą

zakonu, ka

żą

c si

ę

teraz tytułowa

ć

Mistrzem Therionem, czyli Mistrzem Besti

ą

. Doprowadziło to

do protestu cz

ęś

ci niemieckich wysokich funkcjonariuszy Zakonu, którzy obawiali si

ę

ż

e Crowley zapragnie

uczyni

ć

z O.T.O instrument dla szerzenia swojej religii, Thelemy. Obawy te, jak si

ę

ź

niej okazało, miały

solidne podstawy, gdy

ż

Mistrz Therion od razu zabrał si

ę

za reformowanie zakonu, nadaj

ą

c mu znacznie

mniej maso

ń

ski, a bardziej magiczno-seksualny wygl

ą

d.

Podstawowe zmiany dotyczyły struktury inicjacyjnej O.T.O. Crowley do tradycyjnego układu

dziesi

ę

ciu stopni dodał stopie

ń

jedenasty, maj

ą

cy wprowadza

ć

w arkana magii homoseksualnej. Trudno

powiedzie

ć

, czy chciał da

ć

tym wyraz swoim od dawna odczuwanym skłonno

ś

ciom, czy te

ż

zamierzał

poprzez pogwałcenie tego surowego tabu lepiej pozna

ć

kobiec

ą

stron

ę

m

ę

sko

ś

ci. Pozostaje faktem,

ż

e to

wła

ś

nie od praktyk homoseksualnych rozpocz

ę

ła si

ę

jego działalno

ść

magiczna w O.T.O, kiedy to w 1914

roku przeprowadził wraz z Victorem Neuburgiem seri

ę

operacji magicznych maj

ą

cych na celu przywołanie

bogów Jowisza i Merkurego (a przy okazji sprowadzenie poka

ź

nej ilo

ś

ci gotówki). Przeszły one do historii

pod nazw

ą

"Działa

ń

Paryskich".

Crowley napisał te

ż

pewien rytuał, który stał si

ę

główn

ą

ceremoni

ą

odprawian

ą

w siedzibach

zakonu. Mowa tu o "Mszy Gnostyckiej", która b

ę

d

ą

c parafraz

ą

katolickiej Mszy

Ś

wi

ę

tej, pod płaszczykiem

egipskiej symboliki przedstawiała misterium płci. Rytuał ten, jak równie

ż

i inne praktyki O.T.O czytelnik

polski mo

ż

e znale

źć

w przetłumaczonej przeze mnie ostatnio ksi

ąż

ce Crowleya pt. Magija w teorii i

praktyce.

Jednak

ż

e, najwa

ż

niejsza jego reforma dotyczyła najwy

ż

szych stopni inicjacyjnych w zakonie. Oto

bowiem Crowley zrywał z dotychczas istniej

ą

c

ą

zasad

ą

nie przelewania na papier tajemnic seksualnych

zakonu, streszczaj

ą

c je w czterech oddzielnych traktatach pt.: "O naturze bogów", "O tajemnych

za

ś

lubinach bogów z lud

ź

mi", "Liber Agape" i "O homunkulusie".

Traktat "O naturze bogów" przeznaczony był dla wtajemniczonych na VII* O.T.O. Niewiele w nim

było wskazówek natury praktycznej, gdy

ż

niemal w cało

ś

ci po

ś

wi

ę

cony był wprowadzeniu w

ś

wiat

crowleyowskiej teologii. Z jego tre

ś

ci mo

ż

na było si

ę

dowiedzie

ć

,

ż

e na

ś

wiecie istnieje tylko jeden bóg, a

jest nim Sło

ń

ce. "Nie tylko Ziemia jest zmro

ż

on

ą

iskr

ą

Sło

ń

ca, płatkiem zerwanym z Niebia

ń

skiej Ró

ż

y, ale

i

ź

ródłem wszelkiego

Ś

wiatła i

ś

ycia na tej planecie jest to samo Sło

ń

ce. Jest ono stwórc

ą

i

ż

ywicielem,

niszczycielem

ż

ycia i jego wskrzesicielem". Crowley powiadał,

ż

e przedstawicielem Sło

ń

ca na ziemi jest

fallus, a wszyscy bogowie s

ą

jego personifikacjami. I tak na przykład ogie

ń

jest wizerunkiem penisa, drzewo

to "rozkwitaj

ą

cy fallus", za

ś

ksi

ęż

yc jest obrazem waginy, któr

ą

nale

ż

y czci

ć

"tylko w poł

ą

czeniu ze Sło

ń

cem

jako przedłu

ż

eniem fallusa". Ten fallokratyczny porz

ą

dek crowleyowskiej ezoteryki przeciwstawiał si

ę

tym

religiom, które operuj

ą

poj

ę

ciami grzechu pierworodnego i wstydu. Crowley nawoływał do "stałej wojny

przeciwko wszelkiej tyranii i zabobonom, przede wszystkim za

ś

przeciwko takim bigoteriom jak

‘ortodoksyjne' chrze

ś

cija

ń

stwo w swej materialistycznej postaci". Namawiał te

ż

adeptów VII* O.T.O, by

składali hołd fallusowi i wyobra

ż

ali sobie jego stał

ą

obecno

ść

w wybranym miejscu w ciele.

Z kolei traktat "O tajemnych za

ś

lubinach bogów z lud

ź

mi" wprowadzał inicjowanych na VIII* O.T.O

w

ś

wiat magii masturbacyjnej. Jej tajemnice zawarte były w dwóch rozdziałach: "O wi

ę

kszych za

ś

lubinach"

i "O mniejszych za

ś

lubinach". Owe "wi

ę

ksze za

ś

lubiny" polegały na wizualizowaniu ka

ż

dorazowo przed

snem postaci bogini i onanizowaniu si

ę

a

ż

do wytrysku. W ten sposób uzyskane nasienie (b

ą

d

ź

płyn z

pochwy) słu

ż

yło za olejek, którym namaszczany był ołtarz bogini, b

ą

d

ź

te

ż

talizman jej po

ś

wi

ę

cony.

Tymczasem, "mniejsze za

ś

lubiny" dotyczyły poszukiwania sprzymierze

ń

ców w tzw. duchach

ż

ywiołów.

Towarzyszyła im nast

ę

puj

ą

ca procedura: Na kartce papieru nale

ż

ało narysowa

ć

jedn

ą

z tablic

enochia

ń

skich (opracowanych przez XVI-wiecznych magów, Johna Dee i Edwarda Kelly'ego),

odpowiadaj

ą

c

ą

poszukiwanemu

ż

ywiolakowi, po czym przywoła

ć

go odpowiednimi zawołaniami. Nast

ę

pnie,

trzeba było skoncentrowa

ć

si

ę

na wizerunku owego

ż

ywiolaka i onanizowa

ć

si

ę

a

ż

do wytrysku. W ten

sposób uzyskan

ą

sperm

ę

(b

ą

d

ź

wydzielin

ę

z pochwy), nakładało si

ę

na tablic

ę

enochia

ń

sk

ą

, która stawała

si

ę

konsekrowanym talizmanem

ż

ywiolaka.

Opisane przeze mnie dwa traktaty stanowiły zaledwie wst

ę

p do skomplikowanego systemu magii

seksualnej Ordo Templi Orientis. O wiele bardziej rozbudowany zestaw technik seksualnych przedstawiały
ksi

ę

gi "Liber Agape" i "O homunkulusie". Im wszak

ż

e, jak i Szkarłatnym Kobietom w

ż

yciu Crowleya

po

ś

wi

ę

cimy oddzielny, nast

ę

pny odcinek naszego cyklu.

background image

"MAGIJA SEKSUALNA ALEISTERA CROWLEYA"

Jak powiada angielski malarz i okultysta, Austin Osman Spare, "w przyrodzie wszystko ze

wszystkim cudzoło

ż

y". A

ż

e człowiek, cho

ć

przez kultur

ę

wychowany, zawdzi

ę

cza swój byt i predyspozycje

naturze, nic wi

ę

c dziwnego,

ż

e i w jego

ż

yciu seks odgrywa istotn

ą

rol

ę

. Co wi

ę

cej, mo

ż

na powiedzie

ć

ż

e to

wła

ś

nie seks czyni z nas ludzi, albowiem w porównaniu z innymi zwierz

ę

tami człowiek kocha si

ę

nadzwyczaj cz

ę

sto i w przeciwie

ń

stwie do innych zwierz

ą

t sztuka kochania pozwala mu na realizacj

ę

celów

znacznie wykraczaj

ą

cych poza zwykł

ą

reprodukcj

ę

.

Francuski filozof, Georges Bataille, nazywa t

ę

specyficznie ludzk

ą

dyspozycj

ę

"erotyzmem", od

razu dodaj

ą

c

ż

e "erotyzm jest w istocie aktywno

ś

ci

ą

seksualn

ą

człowieka, przeciwstawion

ą

takiej

ż

e

aktywno

ś

ci zwierz

ę

cej. Nie ka

ż

da forma ludzkiej seksualno

ś

ci ma charakter erotyczny, ale ma go zawsze,

ilekro

ć

nie jest zwyczajnie i po prostu zwierz

ę

ca". W tym kontek

ś

cie nale

ż

y si

ę

słowo wyja

ś

nienia, gdy

ż

to co

w obiegowej opinii uchodzi za zwierz

ę

cy wymiar seksu, nie jawi si

ę

tym samym dla Bataille'a i pokrewnych

mu my

ś

licieli. Ich definicja zwierz

ę

cej seksualno

ś

ci jest w istocie bliska faktom natury, poniewa

ż

uznaj

ą

oni

za seks zwierz

ę

cy taki, którego celem jest reprodukcja gatunku. Pop

ę

d seksualny człowieka mo

ż

e by

ć

jednak równie dobrze nakierowany na czyst

ą

przyjemno

ść

, mo

ż

e te

ż

by

ć

wykorzystywany do celów

religijnych i to wła

ś

nie odró

ż

nia go od reszty

ś

wiata zwierz

ą

t.

Co jednak sprawia,

ż

e człowiek, miast poszukiwa

ć

idealnego partnera do zapłodnienia, poddaje si

ę

nagłym porywom nami

ę

tno

ś

ci i to bynajmniej nie z my

ś

l

ą

o potomstwie? Otó

ż

, wg Bataille'a pcha go ku

temu

ś

wiadomo

ść

własnej sko

ń

czono

ś

ci, tego

ż

e jego

ż

ycie kiedy

ś

musi si

ę

sko

ń

czy

ć

. Jednostkowe "ja" tak

bardzo boi si

ę

ś

mierci,

ż

e szuka unie

ś

miertelnienia w drugiej osobie, w partnerze seksualnym. Przy czym

nie chodzi tu o uwiecznienie si

ę

w swoich potomkach, skoro wiadomo

ż

e i oni urodz

ą

si

ę

z wyrokiem

ś

mierci.

Rzecz tyczy chwilowego unie

ś

miertelnienia si

ę

poprzez roztopienie si

ę

w drugiej osobie podczas orgazmu.

W tej jednej chwili cały

ś

wiat nagle znika, a wraz z nim znika jednostkowa

ś

wiadomo

ść

, która staje si

ę

cz

ęś

ci

ą

wi

ę

kszej cało

ś

ci. To dlatego Francuzi nazywaj

ą

orgazm "mał

ą

ś

mierci

ą

".Przytaczanie tu my

ś

li

Bataille'a w kontek

ś

cie naszych zainteresowa

ń

nie jest wcale bezcelowe, albowiem wg tego francuskiego

filozofa okultyzm, tak jak i inne praktyki religijno-magiczne, wywodzi si

ę

z ch

ę

ci okiełzania energii

seksualnej, która stanowi zagro

ż

enie dla ładu społecznego zorganizowanego wokół pracy. Erotyzm

oznacza wydatkowanie energii, podczas gdy praca wymaga jej jak najwi

ę

kszego gromadzenia. W tym celu,

ogranicza si

ę

jego zasi

ę

g, tworz

ą

c rozmaite tabu, które mog

ą

by

ć

łamane tylko w zakresie wyznaczanym

przez rytuał. Tak

ą

funkcj

ę

pełniły pierwotnie

ś

wi

ę

ta, podczas których normalny porz

ą

dek rzeczy ulegał

chwilowemu odwróceniu. Podczas

ś

wi

ą

t uwalniane były nadwy

ż

ki energetyczne, które w innych sytuacjach

wi

ą

zane byłyby z przemoc

ą

.

Niestety, wraz z pojawieniem si

ę

chrze

ś

cija

ń

stwa zdesakralizowano te formy religijne, które

odnosiły si

ę

do seksu i przemocy. Proces ten jeszcze bardziej pogł

ę

bił si

ę

w XVIII wieku, kiedy to wraz z

nastaniem epoki O

ś

wiecenia, zaprowadzono rz

ą

dy rozumu nad tym, co irracjonalne, chaotyczne, w tym

mi

ę

dzy innymi nad seksualno

ś

ci

ą

. To za

ś

, co w dawnych kulturach uznawano za "seks sakralny" zyskało

miano dewiacji i rzeczywi

ś

cie tak

ą

te

ż

posta

ć

przyj

ę

ło. Stale tłumiona energia seksualna, która nie mogła

wybra

ć

innych dróg uj

ś

cia poza jedyn

ą

dozwolon

ą

pozycj

ą

w ramach seksu mał

ż

e

ń

skiego, od czasu do

czasu wybuchała z gwałtown

ą

sił

ą

, przyjmuj

ą

c posta

ć

szalonych wizji religijnych. Kiedy za

ś

i te uznano za

niepo

żą

dane, proces jej degeneracji osi

ą

gn

ą

ł jeszcze wy

ż

szy stopie

ń

, czego wynikiem były rozmaite

perwersje, choroby psychiczne i akty przemocy na

ś

wiecie. I jakkolwiek by deterministycznie nie brzmiała ta

teoria, wyja

ś

nia ona wiele zagadek

ś

wiata współczesnego, takich jak cho

ć

by gwałtowne rozpowszechnienie

si

ę

przemocy.

Tajemnica Szafirowej Gwiazdy

W

ś

wietle powy

ż

szej teorii renesans magii w XX wieku mo

ż

na uzna

ć

za prób

ę

odtworzenia

przestrzeni rytualnej, w ramach której mo

ż

liwe s

ą

działania, gdzie indziej uwa

ż

ane za szalone i

niebezpieczne. Jest to w istocie powrót do archaicznych technik ekstazy, które wraz z nastaniem ery
chrze

ś

cija

ń

skiej uznano za niepo

żą

dane i szkodliwe. Niektóre z tych technik przechowywane były w

rozmaitych sektach gnostyckich. Wi

ę

kszo

ść

z nich zachowała si

ę

na Wschodzie. I z tych wła

ś

nie dwóch

tradycji: gnostycyzmu i religii Orientu mieli korzysta

ć

okulty

ś

ci, którzy pod koniec XIX i na pocz

ą

tku XX

background image

wieku tworzyli podwaliny nowoczesnego okultyzmu.

Niebagateln

ą

rol

ę

w tym procesie odegrał zakon Ordo Templi Orientis, którego ezoteryczne nauki

zmierzały do resakralizacji seksu, czyli do ponownego nadania mu wymiaru duchowego. Od samego
pocz

ą

tku swego istnienia system wtajemnicze

ń

O.T.O obejmował dwa rodzaje nauk. Pierwsze z nich,

powstałe zapewne z inspiracji Theodora Reussa, dotyczyły pracy z symbolami. Składały si

ę

na nie rozmaite

ryty maso

ń

skie i ró

ż

okrzy

ż

owe. Drugie, importowane ze Wschodu przez Carla Kellnera, dotyczyły magii

seksualnej, uznawanej za "najwi

ę

ksz

ą

tajemnic

ę

zakonu". Jak si

ę

szybko okazało, tajemnic

ę

t

ę

trudno było

utrzyma

ć

, gdy

ż

na jej trop ju

ż

w 1912 roku wpadł

ś

wie

ż

o upieczony adept O.T.O, Aleister Crowley.

Według wszelkich prawdopodobie

ń

stw, Crowley zawarł j

ą

w dziele p.t. Ksi

ę

ga Kłamstw, które

zawierało opis rytuału "Szafirowej Gwiazdy". Dokładny tekst tego rytuału znale

źć

mo

ż

na w przetłumaczonej

przeze mnie Magiji w teorii i praktyce. Stanowił on crowleyowski odpowiednik klasycznego rytuału
heksagramu, przywołuj

ą

cego b

ą

d

ź

odp

ę

dzaj

ą

cego siły makrokosmiczne. W tym jednak przypadku jego

symbolika miała charakter wyra

ź

nie seksualny. Rozpoczynały go słowa: "Niechaj Adept uzbroi si

ę

w

magiczn

ą

ż

d

ż

k

ę

i wyposa

ż

y w mistyczn

ą

żę

", które w j

ę

zyku symboli informowały,

ż

e mag ma

przygotowa

ć

siebie i swoj

ą

partnerk

ę

do odbycia stosunku seksualnego. Na pocz

ą

tku rytuału adept miał

wykona

ć

seri

ę

gestów magicznych, odpowiadaj

ą

cych tajemnej formule L.V.X. - N.O.X (

ś

wiatła-nocy,

jin-jang, Sziwy-Siakti). Po nich nast

ę

powało kre

ś

lenie heksagramów w czterech kierunkach

ś

wiata, po czym

adept wracał do

ś

rodka kr

ę

gu, gdzie wykonywał "znak ró

ż

okrzy

ż

a". Czym był ów znak ró

ż

okrzy

ż

a, tego

rytuał nie precyzował. Wykonywa

ć

go mieli jedynie ci adepci, którzy byli we

ń

wtajemniczeni,

najprawdopodobniej przez samego Crowleya. Dzi

ś

jednak jego tajemnica wydaje si

ę

łatwa do

rozszyfrowania. Ró

ż

okrzy

ż

to wyra

ż

ona w j

ę

zyku symboli pozycja zjednoczenia m

ę

skich i kobiecych

genitaliów. Innymi słowy, punkt kulminacyjny rytuału "Szafirowej Gwiazdy" obejmował stosunek płciowy.

Nie byłoby w tej formule mo

ż

e nic szczególnego, wszak rytualny stosunek płciowy uprawiano nie

tylko w hinduskim kulcie Sziwy i Siakti, lecz i w działaj

ą

cym na Zachodzie w XIX wieku Hermetycznym

Bractwie

Ś

wiatła, tyle

ż

e zaraz po jego zako

ń

czeniu, rytuał nakazywał by adept przywołał boga Seta, który

miał zjawi

ć

si

ę

w kr

ę

gu, "napi

ć

si

ę

sakramentu i udzieli

ć

nim komunii". Ten wła

ś

nie krótki ust

ę

p sprawił,

ż

e w

1912 roku ówczesny przywódca O.T.O, Theodore Reuss oskar

ż

ył Crowleya o ujawnienie najpilniej

strze

ż

onej tajemnicy jego zakonu. A dotyczyła ona ni mniej ni wi

ę

cej tylko magicznej mocy m

ę

skich i

kobiecych płynów seksualnych. Sakrament, o którym tu mowa, składał si

ę

z nasienia i wydzieliny z pochwy,

któr

ą

nale

ż

ało najpierw po

ś

wi

ę

ci

ć

bogu Setowi, potem za

ś

spo

ż

y

ć

.Z tajemnych instrukcji Zakonu

Templariuszy Wschodu, które w latach siedemdziesi

ą

tych ujawnił angielski historyk okultyzmu, Francis

King, wcale nie wynika,

ż

e w zakonie tym ów seksualny sakrament składano w ofierze Setowi. Pozostaje

jednak bezspornym faktem,

ż

e tak

ą

funkcj

ę

nadał mu Crowley. W egipskiej mitologii Set pełnił rol

ę

boga-niszczyciela, zabójcy Ozyrysa - antropomorficznego boga wegetacji. Był tak

ż

e "Panem Górnego

Egiptu", którego przyj

ę

li za swego jedynego boga semiccy naje

ź

d

ź

cy podczas okupacji delty Nilu. By

ć

mo

ż

e,

zbie

ż

no

ść

tych dwóch faktów sprawiła,

ż

e po wygnaniu naje

ź

d

ź

ców ze swego terytorium Egipcjanie nadali

Setowi demoniczne oblicze. Z upływem czasu stał si

ę

on Szaitanem, czyli znanym nam dobrze z

chrze

ś

cija

ń

skiego mitu Szatanem. Dodatkowego posmaczku całej tej sprawie nadaje fakt,

ż

e zgodnie z

teriomorficznym charakterem wi

ę

kszo

ś

ci bóstw egipskich, Set posiadał wygl

ą

d psa. Tymczasem, w

objawionej Crowleyowi w 1904 roku Ksi

ę

dze Prawa pojawiało si

ę

mało zrozumiałe pytanie: Is it a God living

in a dog?("Czy

ż

Bóg ma mieszka

ć

w psie?") I chocia

ż

Ksi

ę

ga Prawa odpowiadała na nie przecz

ą

co, nie

rozwi

ą

zywało to zagadki wi

ążą

cej si

ę

z t

ą

dziwn

ą

kwesti

ą

. Niektórzy interpretatorzy Crowleya, jak cho

ć

by

znany w Polsce z trylogii Iluminatus, Robert Anton Wilson, odnosz

ą

ten dziwny fragment Ksi

ę

gi Prawa do

współczesnych mitów ufologicznych zwi

ą

zanych z Syriuszem. Było nie było, Syriusz nazywany jest "psi

ą

gwiazd

ą

", a jego "podwójno

ść

" mo

ż

e ł

ą

czy

ć

go z bogiem Setem, uznawanym czasami za "mrocznego

bli

ź

niaka" Horusa, czyli w crowleyowskiej mitologii patrona nowej ery i jego religii, telemy. Wydaje si

ę

jednak,

ż

e jest to daleko posuni

ę

ta nadinterpretacja my

ś

li Crowleya, który sam odnosił ten fragment Ksi

ę

gi Prawa

do prostej konstatacji,

ż

e bosko

ść

mo

ż

na osi

ą

gn

ąć

tylko poprzez wyzbycie si

ę

zwierz

ę

co

ś

ci, a wi

ę

c

uniezale

ż

nienie si

ę

od warunków swego otoczenia.

Czemu jednak rytuał "Szafirowej Gwiazdy" nakazywał ofiarowywanie kobiecych i m

ę

skich fluidów

seksualnych wła

ś

nie temu bogowi? Kenneth Grant z Tyfonicznego Ordo Templi Orientis sugeruje,

ż

e mogła

to by

ć

ofiara z ego, poniewa

ż

jego zdaniem Set jest Panem Inicjacji obejmuj

ą

cej unicestwienie ego, które w

micie egipskim przyjmuje posta

ć

Ozyrysa. Tyle

ż

e w schemacie kabalistycznego Drzewa

ś

ycia Ozyrys,

background image

podobnie jak inni bogowie zwi

ą

zani z kultem ofiarniczym (Adonis, Attis, Chrystus) plasuje si

ę

na poziomie

sefiry tiferet. Ta za

ś

na pewno nie odpowiada "ego", tylko temu co je przekracza, czyli "ja

ź

ni". Mo

ż

na wi

ę

c

powiedzie

ć

,

ż

e składana Setowi ofiara z nasienia i lubricatio jest ofiar

ą

z "siebie samego", z tego co w

ka

ż

dym człowieku jest najcenniejsze, z iskierki

ś

wiatła, który ka

ż

dy z nas nosi w sobie (tiferet jest

ź

ródłem

ś

wiatła słonecznego). Dlaczego jednak składa si

ę

t

ę

ofiar

ę

, nadal pozostaje to tajemnic

ą

.

Liber Agape, czyli Ksi

ę

ga Miło

ś

ci

Rytuał "Szafirowej Gwiazdy" czynił z seksu klucz do zrozumienia tajemnic magii, klucz, który

otworzył przed Crowleyem drzwi do najwy

ż

szych zaszczytów w Zakonie Templariuszy Wschodu. W ci

ą

gu

nast

ę

pnych kilku lat Crowley stał si

ę

niekwestionowanym przywódc

ą

tego zakonu, a w 1922 roku, po

ś

mierci Theodora Reussa, mógł to przywództwo potwierdzi

ć

oficjalnym tytułem. Sam trzon ezoterycznych

nauk O.T.O stanowiły instrukcje, które Crowley napisał w latach 1913-14. Niektóre z nich, odnosz

ą

ce si

ę

do

VII i VIII stopnia O.T.O (a wi

ę

c do panseksualizmu i magii masturbacyjnej) omówili

ś

my w poprzednim

artykule z tego cyklu. Najwa

ż

niejszym jednak traktatem na temat magii seksualnej była Liber Agape, czyli

"Ksi

ę

ga

Ś

wi

ę

tego Graala, w której jest mowa o winie spo

ż

ywanym podczas sabatu adeptów".

Liber Agape stanowiła tajemn

ą

instrukcj

ę

dla IX stopnia wtajemnicze

ń

O.T.O. Cechował j

ą

patetyczny, naszpikowany symbolik

ą

alchemiczn

ą

styl. W ksi

ę

dze tej, pod płaszczykiem rozwa

ż

a

ń

o

Jezusie Chrystusie i Trójcy

Ś

wi

ę

tej, wykładane były podstawy magii seksualnej zakonu. W rzeczywisto

ś

ci,

powtarzała ona zawart

ą

we wcze

ś

niejszych instrukcjach O.T.O tez

ę

o zasadniczej, seksualnej strukturze

wszech

ś

wiata. Crowley powiadał

ż

e u podstaw wszelkiego istnienia znajduje si

ę

akt płciowy. Tak wi

ę

c, jak

ludzie zawdzi

ę

czaj

ą

swoje

ż

ycie tylko miło

ś

ci, tak te

ż

i bogowie stale kopuluj

ą

, by

ś

wiat mógł nadal istnie

ć

.

Rozwa

ż

ania te bliskie były tantryzmowi, poniewa

ż

towarzyszyła im my

ś

l,

ż

e

ś

wiat cechuje zasadnicza

jedno

ść

przeciwie

ń

stw, jedno

ść

, która ma charakter seksualny.

Crowley przestrzegał przed zbyt dosłownym rozumieniem symboli religijnych: "Uwa

ż

aj, mój drogi

braciszku, by

ś

nie popadł w tarapaty rozmy

ś

laj

ą

c nad t

ą

Jedni

ą

. Albowiem pierwsza zasada zwykle pojawia

si

ę

w ró

ż

nych, przeciwstawnych formach. Mamy wi

ę

c Ojca i Matk

ę

, wyst

ę

puj

ą

cych pod ró

ż

nymi postaciami.

Dzi

ś

m

ę

sko

ść

przeciwstawiana jest kobieco

ś

ci, cho

ć

w Tym Co Najwy

ż

sze nie ma podziału". I tak punkt i

okr

ą

g, lingam i joni, ró

ż

a i krzy

ż

, jin i jang, iglica i nawa w rzeczywisto

ś

ci tworz

ą

jedno

ść

, chocia

ż

na pozór

zdaj

ą

si

ę

by

ć

rozdzielone. Ta sama prawda dotyczy trzech najistotniejszych par przeciwie

ń

stw: Boga i

człowieka w Bogoczłowieku, podmiotu i przedmiotu w stanie samadhi oraz kobieco

ś

ci i m

ę

sko

ś

ci w

ludzko

ś

ci. Parom tym, jak twierdzi Crowley, towarzyszy jednak zawsze trzeci element, bez którego

ż

aden

symbol nie mo

ż

e by

ć

pełen.

T

ę

troisto

ść

ka

ż

dego symbolu dobrze wyra

ż

a symbol Trójcy

Ś

wi

ę

tej, która dla Crowleya jest po

prostu fallusem-pankreatorem, "stwarzaj

ą

cym wszystko członkiem". W trójcy tej Ojciec to penis w erekcji,

Syn to nasienie - produkt Jego działalno

ś

ci i no

ś

nik Jego koncepcji, Duch za

ś

to zygota - idea w pocz

ę

ciu

(zjednoczenie tego, co m

ę

skie i

ż

e

ń

skie). Ka

ż

dy z nich, w oderwaniu od pozostałych, jest niekompletny i

tylko razem tworz

ą

cało

ść

, która podtrzymuje

ś

wiat przy istnieniu. Podobnie triadyczn

ą

formuł

ę

zachowuj

ą

ś

wi

ę

te słowa ró

ż

nych systemów inicjacyjnych: aryjskie AUM, gnostyckie IAO, chi

ń

skie TAO, ró

ż

okrzy

ż

owe

INR, czy te

ż

wreszcie O.T.O - skrót od nazwy Ordo Templi Orientis. Nakre

ś

lony w ten sposób wizerunek

ś

wiata tworzy z niego system fallocentryczny, w którym niewiele miejsca pozostaje dla kobiety. Nara

ż

a to

Crowleya i jego epigonów na liczne oskar

ż

enia o m

ę

ski szowinizm, czy te

ż

nawet krypto-homoseksualizm

(co jest ulubion

ą

tez

ą

lansowan

ą

przez niemieckiego historyka okultyzmu, Petera Koeniga).

Kobieta, w systemie magicznym O.T.O pełni jednak bardzo istotn

ą

funkcj

ę

. Jest bowiem Siakti -

partnerk

ą

maga, bez której

ż

adna naprawd

ę

istotna operacja magiczna nie mogła by si

ę

uda

ć

. I chocia

ż

w

kosmicznym porz

ą

dku fallusa jej miejsce znajduje si

ę

dopiero na poziomie Ducha, gdzie ł

ą

czy si

ę

w zygocie

z "m

ę

sk

ą

ide

ą

", to jednak bez niej nie jest mo

ż

liwe pocz

ę

cie, zwie

ń

czenie owej idei, a wi

ę

c i samo

ż

ycie.

W crowleyowskich rozwa

ż

aniach na temat magii seksualnej bardzo widoczne s

ą

sprzeczno

ś

ci

charakteryzuj

ą

ce jego my

ś

l. Z jednej bowiem strony, Ksi

ę

ga Prawa wyznaczała mu rol

ę

Bestii - niszczyciela

starego porz

ą

dku

ś

wiata, który mógł zbudowa

ć

nowy ład tylko przy pomocy Szkarłatnej Kobiety, Babalon. Z

drugiej jednak strony, na kształt ideowy Zakonu Templariuszy Wschodu składały si

ę

dziewi

ę

tnastowieczne

doktryny ró

ż

okrzy

ż

owe i maso

ń

skie, które nie dopuszczały kobiet do najwy

ż

szych wtajemnicze

ń

. Crowley

background image

musiał t

ę

sprzeczno

ść

jako

ś

rozwi

ą

za

ć

, a jedyne wyj

ś

cie z tej sytuacji widział w stworzeniu systemu

fallocentrycznego, w którym kobieta, jakkolwiek niezb

ę

dna w dziele tworzenia i niszczenia, była tylko

dopełnieniem m

ęż

czyzny. Nale

ż

y przy tym pami

ę

ta

ć

,

ż

e zr

ę

by ideowe crowleyowskiej magiji seksualnej

powstawały w czasie, kiedy kobiety dopiero co walczyły o prawa wyborcze, a religia była postrzegana jako
or

ęż

zaprowadzania ojcowskiej woli.

Ksi

ę

ga Prawa i tajemne instrukcje O.T.O umiejscawiały kobiet

ę

w zupełnie innym porz

ą

dku makro-

i mikrokosmicznym. I cho

ć

nadal była ona fantazmatem m

ęż

czyzny, produktem jego niespełnionych fantazji,

nie sposób nie dostrzec znacznie szerszej sfery swobód, jakie mogła w ramach tych fantazji realizowa

ć

. W

obiegowej opinii przyj

ę

ło si

ę

traktowa

ć

tantryczne systemy hinduizmu i buddyzmu jako miejsca, w których w

sposób idealny realizowane jest równouprawnienie kobiet i m

ęż

czyzn. Wystarczy jednak wnikliwie

przeczyta

ć

teksty niektórych tantr, by zauwa

ż

y

ć

ż

e i one przedstawiaj

ą

ś

wiat zwykle z m

ę

skiej perspektywy.

Siakti rzadko kiedy jest stron

ą

dominuj

ą

c

ą

, albowiem zgodnie z tradycj

ą

kobieta jest partnerk

ą

m

ęż

czyzny,

a nie na odwrót. Nie b

ę

dzie przesad

ą

twierdzenie,

ż

e Crowley znajdował si

ę

pod du

ż

ym wpływem tantryzmu,

a jego system magiji seksualnej w du

ż

ej mierze z niego korzystał. Było jednak co

ś

, co w znacznym stopniu

odró

ż

niało jego magij

ę

seksualn

ą

od tantryzmu. Tym czym

ś

była wiara w magiczn

ą

moc sakramentu

zło

ż

onego z m

ę

skich i kobiecych płynów seksualnych.

Liber Agape oraz komentuj

ą

cy j

ą

traktat De Arte Magica zawierały szczegółowe wskazówki

dotycz

ą

ce "produkcji i spo

ż

ywania" tego sakramentu. Przestrzegały te

ż

,

ż

e praktyka ta jest zastrze

ż

ona dla

osób, które przeszły długi i mozolny trening magiczny, w ramach którego opanowały wszelkie swoje
słabo

ś

ci i nauczyły si

ę

pracowa

ć

nad energiami. Sam

ą

operacj

ę

magiji seksualnej miał poprzedza

ć

celibat,

traktowany tu jako powstrzymywanie si

ę

od takiej aktywno

ś

ci seksualnej, która nie jest po

ś

wi

ę

cona celom

duchowym. W istocie, t

ę

form

ę

"seksualnej czysto

ś

ci" musieli zachowywa

ć

wszyscy członkowie zakonu,

którzy wraz z wtajemniczeniem na VII stopie

ń

O.T.O poznali arkana magiji seksualnej.

Operacj

ę

nale

ż

ało wykonywa

ć

w kr

ę

gu magicznym, a towarzyszy

ć

jej miała stała my

ś

l o celu, który

jej przy

ś

wieca. Na siedem godzin przed jej rozpocz

ę

ciem adept rozpoczynał modły do Boga Troistego,

którym w tym wypadku był zapewne fallus, b

ą

d

ź

to pod postaci

ą

figurki religijnej, b

ą

d

ź

te

ż

w bardziej

prozaicznej, organicznej formie. Musiał te

ż

powstrzymywa

ć

si

ę

od ob

ż

arstwa i przynajmniej na trzy godziny

przed sam

ą

operacj

ą

nic nie je

ść

. Ten krótki post nie obejmował wszak

ż

e wina i "ciasteczek

ś

wiatła", które

wolno mu było za

ż

ywa

ć

do woli przed rytuałem.

Po takich przygotowaniach mag wkraczał do kr

ę

gu ubrany zwykle w fioletow

ą

szat

ę

, gdzie przez

równo godzin

ę

kochał si

ę

ze swoj

ą

partnerk

ą

, powtarzaj

ą

c cały czas nast

ę

puj

ą

co brzmi

ą

cy "Hymn do

Wenus":

Tu Venus orta mari venias tu filia Patris,

Exaudi penis carmina blanda, precor,

Ne sit culpa nates nobis futuisse viriles,

Sed caleat cunnus semper amore meo.

Im dłu

ż

ej trwał stosunek, tym szybciej i rytmiczniej miała przebiega

ć

inkantacja. Wie

ń

czył j

ą

orgazm,

który Ksi

ę

ga Miło

ś

ci nazywała "Ofiar

ą

Mszy". Po zako

ń

czonym stosunku, kochankowie spo

ż

ywali powstał

ą

w wyniku tej operacji mieszanin

ę

m

ę

skich i kobiecych płynów płciowych, co te

ż

mieli czyni

ć

z wielk

ą

uwag

ą

,

albowiem jak głosiła instrukcja: "Eliksir jest ziarnem

ż

ycia. Z tej oto racji, cho

ć

jest on najpot

ęż

niejsz

ą

,

najbardziej błyskotliw

ą

rzecz

ą

, jaka istnieje w całym Wszech

ś

wiecie, sam

ą

Zjaw

ą

Naszego Boga-Sło

ń

ca,

jest on tak

ż

e najdelikatniejsz

ą

i najwra

ż

liwsz

ą

spo

ś

ród wszystkich rzeczy".

Subtelno

ś

ci dotycz

ą

ce tego rytuału nie ograniczały si

ę

tylko do kwestii "sakramentu". Crowley

najwyra

ź

niej prze

ż

ywał powa

ż

ne rozterki zwi

ą

zane z ch

ę

ci

ą

ą

czenia do tego rytuału praktyk nieco

odchodz

ą

cych od normalnego seksu. I tak, pierwsze wyzwanie wi

ą

zało si

ę

z homoseksualizmem, który sam

uwa

ż

ał za wy

ż

sz

ą

(sic!) form

ę

magiji seksualnej. Z tej wła

ś

nie racji praktykom homoseksualnym po

ś

wi

ę

cił

XI stopie

ń

O.T.O. Co si

ę

za

ś

tyczy praktyk zwi

ą

zanych z IX stopniem wtajemniczenia, postanowił

ż

e mog

ą

background image

one dotyczy

ć

stosunków z partnerem tej samej płci, pod warunkiem

ż

e jest to m

ęż

czyzna. Ł

ą

czyło si

ę

to

zapewne z jego wiar

ą

w wy

ż

szo

ść

m

ę

skich fluidów seksualnych nad kobiecymi, które uwa

ż

ał za same w

sobie bezu

ż

yteczne. Podobnie przychyln

ą

opini

ę

wydał odprawianiu rytuału magiji seksualnej podczas

menstruacji, powołuj

ą

c si

ę

tutaj na samych alchemików, którzy wyznawali wy

ż

szo

ść

"czerwonej tynktury"

nad "biał

ą

". Twierdzenia ich przyjmował jednak tylko na wiar

ę

, poniewa

ż

jak sam pisał w traktacie De Arte

Magica "nikt ich jak dot

ą

d nie udowodnił". Mo

ż

e to oznacza

ć

,

ż

e do 1914 roku, czyli do chwili spisania tej

instrukcji, Crowley nie wykazywał zainteresowania t

ą

form

ą

magiji seksualnej. Czy

ż

by zadziałał tu strach

przed "krwawi

ą

cymi kobietami", tak dobrze znany nam z opisu kultur pierwotnych i utrwalany w wielu

religiach?

Homunkulus, czyli przepis na magiczne dziecko

Nasze pobie

ż

ne omówienie zasad magiji seksualnej praktykowanej przez Zakon Templariuszy

Wschodu i jego przywódc

ę

byłoby jednak niekompletne, gdyby

ś

my nie zwrócili uwagi na pewne krótkie,

cho

ć

bardzo interesuj

ą

ce dziełko traktuj

ą

ce "O homunkulusie". Traktat "De Homunculo" powstał w 1914

roku, a jego przedmiotem był opis praktyk maj

ą

cych na celu stworzenie sztucznego człowieka, czyli tzw.

"magicznego dziecka". Ta niezwykła idea, antycypuj

ą

ca nowoczesne bio-technologie, pojawiła si

ę

po raz

pierwszy na pocz

ą

tku naszej ery, kiedy to pewien pisarz chrze

ś

cija

ń

ski oskar

ż

ył gnostyckiego m

ę

drca,

Szymona Maga o stworzenie takiej istoty przy pomocy instrumentu przypominaj

ą

cego stosowane w

medycynie ba

ń

ki. Szymon Mag miał złapa

ć

do takiej ba

ń

ki ducha zmarłego chłopca, po czym przemieni

ć

go

kolejno w: powietrze, wod

ę

, krew i ciało. Najbardziej szczegółowy opis produkcji homunkulusa przedstawił

jednak słynny lekarz i alchemik, Paracelsus. Obejmował on wło

ż

enie nasienia ludzkiego do

zapiecz

ę

towanej retorty, któr

ą

nale

ż

ało umie

ś

ci

ć

w gor

ą

cym, fermentuj

ą

cym nawozie ko

ń

skim na okres

czterdziestu dni. Po upływie tego czasu w retorcie powinien wykształci

ć

si

ę

ludzki embrion, który trzeba było

od

ż

ywia

ć

ludzk

ą

krwi

ą

przez kolejne czterdzie

ś

ci dni. Dopiero po tym okresie embrion miał przekształci

ć

si

ę

w dziecko, które na zewn

ą

trz niczym si

ę

nie ró

ż

niło od innych dzieci.

Crowley, oczywi

ś

cie, znał te wszystkie legendy, chocia

ż

w

ą

tpliwe jest by dawał im wiar

ę

. Zale

ż

ało

mu bardziej na stworzeniu czego

ś

, co "chocia

ż

nie b

ę

dzie prawdziwym homunkulusem, to jednak pełni

ć

b

ę

dzie przypisywane mu funkcje". W tym celu powstał traktat "O homunkulusie", który był drug

ą

po Liber

Agape instrukcj

ą

obowi

ą

zuj

ą

c

ą

inicjowanych na IX stopie

ń

w O.T.O.

Otwierał go rozdział po

ś

wi

ę

cony naturze homunkulusa. Mo

ż

na si

ę

było z niego dowiedzie

ć

,

ż

e:

"Homunkulus jest to

ż

ywa istota wygl

ą

daj

ą

ca jak człowiek i posiadaj

ą

ca te same cechy, które odró

ż

niaj

ą

człowieka od zwierz

ę

cia, czyli intelekt i mow

ę

. Tym niemniej, ani jego sposób pocz

ę

cia ani narodziny nie

przypominaj

ą

tego, co dzieje si

ę

z człowiekiem, albowiem nie zamieszkuje go dusza ludzka".

Nast

ę

pnie, Crowley przechodził do omówienia doktryny reinkarnacyjnej, której zrozumienie było

niezb

ę

dne dla owocnego przeprowadzenia operacji maj

ą

cej na celu stworzenie homunkulusa. Wynikało z

niej

ż

e dopiero mniej wi

ę

cej w trzecim miesi

ą

cu ci

ąż

y płód nabywa dusz

ę

, która jest wypadkow

ą

dwóch

czynników: karmy i przeznaczenia. O ile jednak crowleyowskie rozumienie karmy praktycznie nie ró

ż

niło si

ę

od swej klasycznej, hinduistycznej wykładni, o tyle do

ść

wyj

ą

tkowe było jego rozumienie przeznaczenia.

Crowley odnosił si

ę

do niego jako do pewnej "naturalnej tendencji", która istnieje w człowieku i jest przez

niego dziedziczona. Mo

ż

na wi

ę

c powiedzie

ć

,

ż

e ta naturalna tendencja oznaczała pewne dziedzictwo

genetyczne, które dopiero w poł

ą

czeniu z karm

ą

, czyli dziedzictwem duchowym, składało si

ę

na całokształt

człowieka. Jak twierdził Crowley, w przypadku złego dopasowania tych dwóch czynników, ci

ąż

a mogła

zako

ń

czy

ć

si

ę

poronieniem, narodzinami martwego płodu, czy te

ż

"narodzinami idioty". Ten ostatni

przypadek zdarzał si

ę

wtedy, gdy płód brała we władanie jaka

ś

głupia, nieludzka istota, b

ą

d

ź

te

ż

duch

człowieka o niezwykłej karmie.

Wynikały z tego daleko id

ą

ce konsekwencje. Wystarczyło bowiem powstrzyma

ć

ludzkie ego przed

wcieleniem si

ę

w płód i wprowadzi

ć

we

ń

jakiego

ś

ż

ywiolaka lub ducha planetarnego, by przyszły noworodek

mógł słu

ż

y

ć

celom wyznaczonym przez maga. Wi

ą

zało si

ę

to jednak z pewnymi kłopotami. Operacja ta

mogła uda

ć

si

ę

tylko wtedy, gdy odp

ę

dzane przez maga ego nie posiadało zbyt wielkiej siły duchowej. W

innym przypadku, wszelkie wysiłki zdawały si

ę

daremne. Po drugie, mag musiał uwa

ż

a

ć

, jak

ą

istot

ę

pragnie

inkarnowa

ć

w ludzkim ciele, tak by jej charakter nie kłócił si

ę

z cechami dziedzicznymi tego ciała. Istota o

w

ą

tłej posturze nie nadawała si

ę

przecie

ż

do inkarnacji ducha marsowego, podobnie jak dziecko szpetnych

background image

rodziców nie mogło słu

ż

y

ć

za pojazd ducha Wenus. Po rozwa

ż

eniu tych wszystkich kwestii mo

ż

na było

przej

ść

do operacji magicznej.

Sama operacja generowania homunkulusa składała si

ę

z trzech faz. Pierwsza z nich obejmowała

stosunek seksualny, którego celem było spłodzenie magicznego dziecka. W tym celu, mag musiał dobra

ć

takich partnerów seksualnych, którzy pod wzgl

ę

dem astrologicznym sprzyjali by spłodzeniu istoty o

po

żą

danej przez niego naturze. Je

ś

li wi

ę

c cech

ą

przyszłego homunkulusa miała by by

ć

dobroczynno

ść

,

partnerzy ci powinni mie

ć

w swoich horoskopach Jowisza wznosz

ą

cego si

ę

w znaku Ryb, dobrze

zaspektowanego ze Sło

ń

cem, Wenus i Ksi

ęż

ycem. Podobnie,

ś

wi

ą

tynia, gdzie odbywał si

ę

ów akt

magicznej kopulacji, musiała by

ć

wystrojona w symbole odpowiadaj

ą

ce naturze ducha, który miał

inkarnowa

ć

si

ę

w ludzkim ciele. Wszystko powinno by

ć

zaaran

ż

owane w taki sposób, by przypomina

ć

partnerom seksualnym o celu ich operacji.

Po zako

ń

czonym stosunku, kobiet

ę

zabierano do specjalnie przygotowanego w tym celu miejsca,

które powinno znajdowa

ć

si

ę

gdzie

ś

z dala od ludzi po to, by przypadkiem nie zabł

ą

kała si

ę

do niego jaka

ś

dusza ludzka szukaj

ą

ca nowego ciała do wcielenia. Kobiet

ę

umieszczano w wielkim kr

ę

gu magicznym,

którego nie wolno jej było opuszcza

ć

. Mag musiał pami

ę

ta

ć

o tym, by pi

ęć

do siedmiu razy dziennie

wykonywa

ć

w tym kr

ę

gu rytuał odp

ę

dzenia wszystkich sefir, ze szczególnym uwzgl

ę

dnieniem sefiry keter.

Kobieta za

ś

przez cały ten czas rozmy

ś

lała nad natur

ą

swej operacji oraz obrazem ducha, który miał wcieli

ć

si

ę

w noszony przez ni

ą

płód. Pomagał jej w tym wystrój

ś

wi

ą

tyni, palone kadzidła oraz ksi

ąż

ki - wszystkie

po

ś

wi

ę

cone temu jednemu duchowi. Na dodatek, dwa razy dziennie mag wykonywał ewokacj

ę

danego

ducha, umieszczaj

ą

c przyszł

ą

matk

ę

w trójk

ą

cie magicznym (raz podczas jej snu, raz podczas jawy). Gdy

za

ś

ju

ż

zbli

ż

ał si

ę

czas rozwi

ą

zania, powinien zadba

ć

o to, by poród odbył si

ę

w czasie harmonizuj

ą

cym z

celem operacji.

W ten sposób narodzone dziecko musiało by

ć

po

ś

wi

ę

cone, oczyszczone i konsekrowane zgodnie z

formuł

ą

planety,

ż

ywiołu i znaku wcielonej w niego istoty. Mogło wtedy spełnia

ć

funkcje, do jakich zostało

przez maga wyznaczone. A tym samym stanowiło spełnienie wiecznego snu o bosko

ś

ci, jaki nawiedzał

ludzko

ść

od najdawniejszych czasów. Marzenie to nie obce było samemu Crowleyowi, czemu dał wyraz w

napisanej w 1917 roku powie

ś

ci pt. Moonchild (Ksi

ęż

ycowe Dziecko). Moonchild jest opowie

ś

ci

ą

o walce

dwóch bractw, dobrych i złych magów, których celem jest przeci

ą

gni

ę

cie na swoj

ą

stron

ę

dziewczyny

maj

ą

cej by

ć

matk

ą

dla magicznego dziecka. Historia ta, jakkolwiek sfabularyzowana, w wielu miejscach

oparta jest na autentycznych faktach. Wyst

ę

puj

ą

w niej bohaterowie maj

ą

cy swe odpowiedniki w postaciach

zwi

ą

zanych z biografi

ą

Crowleya. Sama te

ż

wojna magów odnosi si

ę

do autentycznego faktu historycznego.

Nie wiadomo jednak na ile autentyczny, na ile za

ś

fikcyjny jest sam opis operacji "ksi

ęż

ycowe dziecko",

której celem było stworzenie homunkulusa. T

ą

kwesti

ą

zajmiemy si

ę

w nast

ę

pnym odcinku naszego cyklu

po

ś

wi

ę

conym Szkarłatnym Kobietom w

ż

yciu Crowleya.

"ANTYCHRYST, SEKS I KOSMICI"

W "Objawieniu

ś

w. Jana", tej najpos

ę

pniejszej i najbardziej malowniczej

ś

wi

ę

tej ksi

ę

dze chrze

ś

cijan,

nazywanej potocznie Apokalips

ą

, znajduje si

ę

opis nadej

ś

cia Antychrysta, który wyłoni si

ę

pod koniec

dziejów i pogr

ąż

y ludzko

ść

we krwi i płomieniach. Zanim do tego dojdzie, pojawi

ą

si

ę

na Ziemi inne istoty,

które przyszykuj

ą

grunt pod jego nadej

ś

cie. B

ę

d

ą

to fałszywi prorocy religijni, siej

ą

cy materializm,

zw

ą

tpienie i rozprz

ęż

enie seksualne. Poprowadzi ich Bestia, której liczb

ą

jest 666, dosiadana przez kobiet

ę

odzian

ą

w purpur

ę

i szkarłat, trzymaj

ą

c

ą

"w r

ę

ce złoty puchar pełen obrzydliwo

ś

ci i brudów swego nierz

ą

du".

Rozegra si

ę

wtedy wielka bitwa mi

ę

dzy siłami Bestii a tymi, którzy stan

ą

po stronie Chrystusa, krwawa bitwa

zako

ń

czona rzecz jasna zwyci

ę

stwem sił dobra i powtórnym nadej

ś

ciem Zbawiciela.

Na pozór nie ma w tej wizji nic, czego nie znaliby

ś

my z telewizji i mitów kultury masowej. Ot, jeszcze

jeden western, w którym

ś

cieraj

ą

si

ę

"dobrzy i

ź

li faceci", zwie

ń

czony happy endem w postaci zwyci

ę

stwa

dobrego szeryfa. A jednak, Apokalipsa to co

ś

wi

ę

cej ni

ż

tylko jeszcze jedna klisza wy

ś

wietlonych roje

ń

ludzkich o wiecznej bitwie mi

ę

dzy dobrem i złem. To ksi

ę

ga prorocka, plastyczna wizja "tego, co ma

nadej

ść

", zawieraj

ą

ca zło

ż

on

ą

struktur

ę

symboli, których nie da si

ę

dosłownie odczyta

ć

. Albowiem przy

ę

bszym odczytaniu okazuje si

ę

,

ż

e liczba 666 w j

ę

zyku hebrajskim odpowiada słowu "Mesjasz", co czyni z

apokaliptycznej Bestii partnera Chrystusa w dziele Zbawienia. A

ż

chce si

ę

zacytowa

ć

znanego

background image

trójmiejskiego poet

ę

: "Orgazm to do siebie ma, nie ma dobra ani zła". By

ć

mo

ż

e wi

ę

c jeden z ukrytych w

Apokalipsie przekazów powiada,

ż

e trzeba wyj

ść

poza dobro i zło,

ż

eby osi

ą

gn

ąć

wyzwolenie. Nie nale

ż

y

si

ę

wszak

ż

e łudzi

ć

,

ż

e wujek Nietzsche inspirował si

ę

wizj

ą

biblijn

ą

. Jedno jest pewne, z wszystkiego mo

ż

na

odczyta

ć

to, co si

ę

chce.

Tymczasem, Apokalipsa to równie

ż

wizja prorocza zapowiadaj

ą

ca kres dziejów, wizja, która według

wielu spełnia si

ę

w naszych czasach. Oto bowiem rozpada nam si

ę

ś

wiat porz

ą

dku i harmonii, ta stara

struktura, któr

ą

w dawnych czasach nazywano kosmosem, a w miejsce ładu pojawiaj

ą

si

ę

ż

norodne

przebłyski chaosu i

ż

aden z nich nie króluje nad innymi. Jest równie

ż

zapowiadany materializm i hedonizm,

brakuje wszak

ż

e Antychrysta i jego zast

ę

pów, cho

ć

nie jest to wcale takie pewne, poniewa

ż

złowieszcze

widmo zaczyna kr

ąż

y

ć

po

ś

wiecie przybieraj

ą

c kształt Niezidentyfikowanych Obiektów Lataj

ą

cych.

Codziennie, w wielu punktach na

ś

wiecie, notowane s

ą

kolejne doniesienia o inwazji kosmitów na

Ziemi

ę

. Domoro

ś

li obserwatorzy i bogu ducha winni ludzie zauwa

ż

aj

ą

ś

lady obecno

ś

ci obcych, czasem w

postaci lataj

ą

cych spodków, innym razem w postaci przebłysków i zaburze

ń

atmosferycznych. S

ą

równie

ż

tacy, którzy co jaki

ś

czas porywani s

ą

przez szarych humanoidów, którzy w odró

ż

nieniu od miłych zielonych

ludzików z bajek i poda

ń

ludowych, nie s

ą

wcale mili i poddaj

ą

ich okrutnym eksperymentom. Niezale

ż

nie od

tego, co by si

ę

o tych zeznaniach s

ą

dziło, faktem jest,

ż

e setki tysi

ę

cy ludzi na Ziemi doznało obecno

ś

ci

"obcych istot na Ziemi". Pozostaje tylko nie rozstrzygni

ę

te, kim s

ą

ci "obcy".

Robert Anton Wilson proponuje kilka mo

ż

liwo

ś

ci:

a) Pierwsza z nich zakłada,

ż

e "obcymi" mog

ą

by

ć

nasi potomkowie, którzy za kilkaset lat rozwin

ą

na tyle technologi

ę

, by móc si

ę

przemieszcza

ć

w czasie. Wygl

ą

d "kosmitów" sugeruje du

ż

e

prawdopodobie

ń

stwo tego rozwi

ą

zania. Przypominaj

ą

oni ludzi, cho

ć

s

ą

znacznie mniejsi, chudsi i

obdarzeni nieproporcjonalnie wielkim głowami. Naukowcy s

ą

zgodni, co do tego,

ż

e w przyszło

ś

ci mniej

wi

ę

cej tak b

ę

d

ą

wygl

ą

da

ć

ludzie.

b) W drug

ą

hipotez

ę

wierz

ą

ci, którzy "mieli kontakt z UFO" oraz wyznawcy ró

ż

nych kultów

ufologicznych. Powiada ona,

ż

e "obcy" s

ą

przybyszami z kosmosu, którzy przylecieli b

ą

d

ź

powrócili na

Ziemi

ę

w dobrych lub złych celach. Istoty te s

ą

wy

ż

ej od nas cywilizowane i pochodz

ą

z odległych planet,

w

ś

ród których najcz

ęś

ciej wymienian

ą

jest Syriusz.

c) Jest równie

ż

mo

ż

liwe,

ż

e "obcy" wcale nie s

ą

na tej Ziemi tacy obcy, lecz zamieszkuj

ą

j

ą

na równi

z nami. S

ą

oni dla nas niewidzialni i tylko czasami przejawiaj

ą

si

ę

nam w widzialnej formie. W dawnych

czasach nazywano ich aniołami, demonami,

ż

ywiolakami, "zielonymi ludzikami".

d) Ostatnia hipoteza powiada,

ż

e "obcy" to nieznane cz

ęś

ci naszego systemu nerwowego, które

pojawiaj

ą

nam si

ę

w chwilach zwi

ę

kszonych napi

ęć

nerwowych. Ku tej mo

ż

liwo

ś

ci skłaniał si

ę

Karl Gustaw

Jung, który twierdził,

ż

e UFO to znak naszych czasów pełnych napi

ęć

i chaosu.

Pozostaje wszak jeszcze jedna mo

ż

liwo

ść

, powiadaj

ą

ca

ż

e UFO nie wzi

ę

ło si

ę

znik

ą

d, lecz zostało

sprowadzone na Ziemi

ę

w wyniku działa

ń

okultystycznych. W hipotezie tej splata si

ę

motyw apokaliptyczny

z w

ą

tkiem ufologicznym. Mowa tu o Operacji Babalon, któr

ą

na pocz

ą

tku 1946 roku przeprowadzili Jack

Parsons, L. Ron Hubbard i Marjorie Cameron. To działanie magiczne miało na celu spłodzenie Antychrysta
i cho

ć

w tym przypadku jego uczestnicy wykazali brak diabelskiego nasienia, to jednak tu

ż

po nim zacz

ę

ły

pojawia

ć

si

ę

na niebie Niezidentyfikowane Obiekty Lataj

ą

ce.

Główny pomysłodawca tego rytuału, John Whiteside (Jack) Parsons, w

ż

yciu zawodowym

zajmował si

ę

fizyk

ą

do

ś

wiadczaln

ą

i nale

ż

ał do najwybitniejszych na

ś

wiecie specjalistów od paliwa

rakietowego. Jego zasługi dla nauki były na tyle nieocenione,

ż

e dla ich upami

ę

tnienia jego nazwiskiem

nazwano krater na ksi

ęż

ycu. Parsons był szcz

ęś

liwcem. Urodził si

ę

w bogatej rodzinie. Obdarzony był

niezwykłym talentem i urod

ą

, która przyci

ą

gała do niego liczne kobiety. W młodym wieku zatrudniono go w

Jet Propulsion Laboratory, najbardziej presti

ż

owym i najlepiej wyposa

ż

onym ameryka

ń

skim laboratorium

badawczym. Był cenionym naukowcem i szcz

ęś

liwym mał

ż

onkiem. Na dodatek, po

ś

mierci ojca otrzymał

spadek w postaci olbrzymiego domu w kalifornijskim mie

ś

cie Pasadena.

background image

Tyle

ż

e Parsons prowadził podwójne

ż

ycie. A swoje natchnienie do pracy naukowej czerpał z magii.

Jak pisze angielski badacz okultyzmu, Michael Staley, "Parsons nawi

ą

zał zwi

ą

zki z O.T.O. i A.'.A.'. w

grudniu 1938 roku podczas wizyty w kalifornijskiej lo

ż

y O.T.O, zwanej Lo

żą

Agape. Do tej

ś

wi

ą

tyni zabrał go

jeden z kolegów z pracy. W tym czasie Lo

ż

a Agape urz

ą

dzała cotygodniowe pokazy crowleyowskiej Mszy

Gnostyckiej, traktuj

ą

c je zarówno jako rodzaj sakramentu jak i sposób na rekrutacj

ę

nowych członków. Lo

żę

t

ę

zało

ż

ył w połowie lat dwudziestych uciekinier z Anglii, Wilfred T. Smith, który przez wiele lat utrzymywał

kontakt z kanadyjskim uczniem Crowleya, Charlesem Stansfieldem Jonesem i był przez samego Crowleya
bardzo ceniony. Niedługo jednak trwał ten stan, gdy

ż

z biegiem czasu ameryka

ń

ska lo

ż

a O.T.O przestała

si

ę

rozwija

ć

, co było nie po my

ś

li Crowleya, który obwiniał Smitha za powstał

ą

stagnacj

ę

". Nie b

ę

dzie zatem

przesad

ą

powiedzie

ć

,

ż

e zanim jeszcze w 1939 roku Parsons wraz ze swoj

ą

ż

on

ą

Helen przyst

ą

pili do Lo

ż

y

Agape, stosunki mi

ę

dzy Crowleyem a Smithem uległy wyra

ź

nemu ochłodzeniu.

Wie

ść

o nowym uczniu w USA do

ść

szybko dobiegła do Crowleya. Parsons był pomysłowy i rzutki,

a jego posiadło

ść

szybko została przerobiona na

ś

wi

ą

tyni

ę

magiczn

ą

zakonu. Dzi

ę

ki bujnemu

ż

yciu

towarzyskiemu i wpływom jakie posiadał w kalifornijskim

ś

wiatku artystycznym, do ameryka

ń

skiej lo

ż

y

O.T.O nagle zacz

ę

li wst

ę

powa

ć

nowi, utalentowani członkowie. Niemałym rozgłosem cieszyły si

ę

tez jego

operacje na tzw. planie astralnym. Wszystko to wywierało na Crowleyu du

ż

e wra

ż

enie. Nic wi

ę

c dziwnego,

ż

e ów przebiegły m

ę

drzec szybko powzi

ą

ł zamiar uczynienia z Parsonsa głównej postaci ameryka

ń

skiego

O.T.O.

W tym celu posłu

ż

ył si

ę

podst

ę

pem i wykorzystuj

ą

c naiwno

ść

Smitha, napisał do niego list, w którym

zalecał mu udanie si

ę

na "emerytur

ę

magiczn

ą

" i zrzeczenie si

ę

szefostwa na rzecz Parsonsa. List

zatytułowany był "Czy Smith jest Bogiem?". Crowley pisał w nim,

ż

e Smith nie jest człowiekiem, lecz

wcieleniem pewnego bóstwa. Musi zatem uda

ć

si

ę

na odosobnienie magiczne, by w samotno

ś

ci rozwija

ć

swoj

ą

bosko

ść

. Po takim wst

ę

pie, Smith ochoczo ust

ą

pił ze swego stanowiska i dzi

ę

ki temu Crowley pozbył

si

ę

swego niemrawego acz rozpustnego namiestnika, który w tym czasie zdołał ju

ż

uwie

ść

ż

on

ę

Parsonsa.

Na skutek tych machinacji Parsons obj

ą

ł we władanie kalifornijsk

ą

lo

żę

O.T.O i mógł przyst

ą

pi

ć

do

realizacji swoich planów magicznych. Uregulował te

ż

swoje

ż

ycie osobiste, bior

ą

c sobie za partnerk

ę

siostr

ę

swej

ż

ony, Betty, której przyrzekł,

ż

e mo

ż

e oddawa

ć

si

ę

miło

ś

ci z ka

ż

dym, z kim zechce. Odt

ą

d całe

ż

ycie Parsonsa podporz

ą

dkowane było przygotowaniom do rytuału, którego celem było spłodzenie

Antychrysta z łona kobiety. Rytuał ten, którego bardziej wyrafinowan

ą

form

ę

zawiera tajemna instrukcja

O.T.O dla stopnia IX, Parsons wyczytał z jednej z ksi

ą

g Crowley, powie

ś

ci pt. Ksi

ęż

ycowe Dziecko. Lektura

tego dzieła tak mocno nim wstrz

ą

sn

ę

ła,

ż

e poprzysi

ą

gł sobie odnale

źć

odpowiedniego asystenta, który by

kontrolował moce wyzwolone podczas tej praktyki oraz partnerki, Szkarłatnej Kobiety, z któr

ą

mógłby

spłodzi

ć

Besti

ę

. Asystenta wybrał spo

ś

ród licznych artystów odwiedzaj

ą

cych jego dom. Został nim młody,

nieznany pisarz science-fiction, L. Ron Hubbard.

Obaj panowie przeprowadzili w dniach od 4 do 15 stycznia 1946 roku skomplikowany rytuał

inkantacji, w trakcie którego Parsons przywoływał demoniczne moce Babalon - Wielkiej Nierz

ą

dnicy

Babilonu, a Hubbard spisywał pojawiaj

ą

ce si

ę

zjawiska. Pierwsze dni nie wskazywały na nic, co mogłoby

ś

wiadczy

ć

o obecno

ś

ci mocy ponadzmysłowych. Rozp

ę

tała si

ę

jedynie burza, przez któr

ą

w domu

Parsonsa wysiadła elektryczno

ść

. Lecz dnia 14 stycznia, kiedy ju

ż

obu ogarn

ę

ło zw

ą

tpienie, nagle zacz

ę

ły

pojawia

ć

si

ę

dziwne znaki. Niespodziewanie i znienacka co

ś

pchn

ę

ło Hubbarda w prawe rami

ę

, wytr

ą

caj

ą

c

mu

ś

wiec

ę

z r

ę

ki. Przera

ż

ony obecno

ś

ci

ą

obcej mocy przywołał Parsonsa, a wtedy obaj ujrzeli dwumetrow

ą

smug

ę

ś

wiatła barwy

ż

ółtobr

ą

zowej. Parsons skierował ku niej swój magiczny miecz i smuga znikn

ę

ła, lecz

r

ę

ka Hubbarda pozostała sparali

ż

owana do nast

ę

pnego dnia. Dla Parsonsa był to znak nawi

ą

zania

kontaktu z magicznymi mocami kosmosu.

Nast

ę

pne dni przyniosły dalsze oznaki obecno

ś

ci sił magicznych niewiadomego pochodzenia.

Hubbard doznał wizji dawnego wroga Parsonsa, który pragn

ą

ł zakłóci

ć

ich działania przy pomocy czarnej

magii. Obaj d

ż

entelmeni uporali si

ę

z tym kłopotem, lecz atmosfera stawała si

ę

napi

ę

ta, poniewa

ż

Hubbard

uwiódł obecn

ą

kochank

ę

Parsonsa, siostr

ę

jego

ż

ony. Jack Parsons potrzebował w tej sytuacji samotno

ś

ci,

wi

ę

c udał si

ę

na pustyni

ę

przywoływa

ć

moce bogini Babalon, stanowi

ą

cej w crowleyowskiej mitologii

odpowiednik apokaliptycznej Wielkiej Nierz

ą

dnicy Babilonu. W ci

ą

gu tych kilku dni sp

ę

dzonych na pustyni

otrzymał przekaz Ksi

ę

gi Babalon, która miała stanowi

ć

proroctwo nadej

ś

cia Antychrysta. Według tej ksi

ę

gi

pełnej blu

ź

nierczych, złowieszczych zakl

ęć

i proroctw, Antychryst miał zst

ą

pi

ć

z odległych kosmicznych

background image

krain w ciało Szkarłatnej Kobiety, nierz

ą

dnej i wolnej od trosk. Intelektem i wymow

ą

miał przypomina

ć

człowieka, lecz jego wn

ę

trze miało zawiera

ć

w sobie tajemne, ponadludzkie moce. Według Parsons,

spłodzenie Antychrysta było koniecznym warunkiem dla zaistnienia nowej ery, która miała poło

ż

y

ć

kres

chrze

ś

cija

ń

stwu. Skoro bowiem dzieje chrze

ś

cija

ń

stwa liczy si

ę

od narodzin Chrystusa, nic nie przerwie

biegu jego dziejów, jak tylko narodziny Anty-Chrystusa.

Parsons nie musiał długo czeka

ć

na pojawienie si

ę

Szkarłatnej Kobiety. Po powrocie do Pasadeny,

zastał przed swoimi drzwiami pon

ę

tn

ą

, młod

ą

dziewczyn

ę

, o rudych włosach i błyszcz

ą

cym spojrzeniu.

Nazywała si

ę

Marjorie Cameron i była aktork

ą

z awangardowego teatru. Cameron nie do

ść

,

ż

e była pi

ę

kna

i odwa

ż

na, to na dodatek gotowa była odda

ć

si

ę

wyczerpuj

ą

cym rytuałom seksualnym. Parsons pisał w

li

ś

cie do Crowleya: "Mam swojego

ż

ywiolaka! ...Tak jak powinna, posiada rude włosy i sko

ś

ne, zielone oczy".

Jego guru nie był jednak najwyra

ź

niej zadowolony. Pisał do przywódcy O.T.O w Ameryce, Karla Germera:

"Najwyra

ź

niej Parsons... i kto

ś

jeszcze chce spłodzi

ć

"ksi

ęż

ycowe dziecko". Dostaj

ę

białej gor

ą

czki, gdy

my

ś

l

ę

o idiotyzmie tych prostaków".

Tymczasem, Parsons i jego współpracownicy zabrali si

ę

do dzieła. Hubbard zało

ż

ył biał

ą

szat

ę

i

wzi

ą

ł w r

ę

ce lamp

ę

. Natomiast, Parsons ubrany w czarny, zakapturzony strój z pucharem i sztyletem

wznosił inwokacje do Babalon. Dla odpowiedniego nastroju obaj magowie postanowili wł

ą

czy

ć

mroczn

ą

muzyk

ę

Prokofiewa i Rachmaninowa.

Kulminacyjny moment rytuału nast

ą

pił dnia trzeciego, kiedy to Pasons w spazmach rozkoszy

odprawił wielki rytuał sprowadzenia Antychrysta. Rytuał ten odbył si

ę

w dymie kadzideł i magicznym kr

ę

gu,

a jego podstawowym instrumentem była Marjorie Cameron. W miłosnym krzyku i uniesieniu, magiczni
kochankowie dokonali cudu na ziemi. Przynajmniej tak im si

ę

wydawało. Marjorie poczuła w sobie embrion

Antychrysta.

Parsons nie mógł otrz

ą

sn

ąć

si

ę

z rado

ś

ci. Pisał do swego mistrza radosne listy, zwiastuj

ą

ce

nadej

ś

cie Bestii, lecz miesi

ą

ce mijały, a dziecko nadal si

ę

nie rodziło. W tej sytuacji sam przyj

ą

ł

ś

lubowanie

Antychrysta i w manife

ś

cie pt. Ksi

ę

ga Antychrysta ogłosił si

ę

apokaliptyczn

ą

Besti

ą

nowej ery. Jest to na tyle

krótkie, a ciekawe dziełko,

ż

e warto je tutaj przytoczy

ć

w cało

ś

ci:

Manifest Antychrysta

Czy

ń

swoj

ą

wol

ę

niechaj b

ę

dzie całym Prawem.

Ja, BELARION, ANTYCHRYST, w 1949 roku panowania na Ziemi Czarnego Bractwa nazywanego

chrze

ś

cija

ń

stwem, ogłaszam swój manifest dla wszystkich ludzi, by ogłosi

ć

co nast

ę

puje:

Koniec kłamstw, oszustw i obłudy chrze

ś

cija

ń

stwa. Koniec panowania cnót słu

ż

alczych i

zabobonnych ogranicze

ń

. Koniec moralno

ś

ci niewolników. Koniec pruderii i wstydu, poczucia winy i

grzechu, albowiem wszystko to s

ą

to tylko pokłosia jedynego zł

ą

na Ziemi, jakim jest strach.

Koniec z wszelkimi autorytetami, które nie opieraj

ą

si

ę

na odwadze i m

ę

stwie, z władz

ą

kłamliwych

ksi

ęż

y, sprzedajnych s

ę

dziów, oszczerczej policji, a tak

ż

e

Koniec z podlizywaniem si

ę

motłochowi, popieraniem miernoty i wynoszeniem na piedestał

głupców.

Koniec z ograniczeniami i zakazami, albowiem obalam je ja, Antychryst, głosz

ą

c wam Słowo

BESTII 666, które brzmi: "Nie ma innego prawa poza Czy

ń

swoj

ą

wol

ę

".

A zatem ja, BELARION, ANTYCHRYST, podnosz

ę

swój głos i wypowiadam proroctwo:

Przynios

ę

wszystkim ludziom prawo BESTII 666, którym podbij

ę

ś

wiat.

A w ci

ą

gu siedmiu lat od tego czasu pojawi si

ę

w

ś

ród was BABALON, SZKARŁATNA KOBIETA

HILARION i dopełni mego dzieła.

background image

A wtedy sko

ń

cz

ą

si

ę

rz

ą

dy przymusu, zakazów, fałszywego prawa i w ci

ą

gu dziewi

ę

ciu lat Ameryka

jako pierwsza przyjmie prawo BESTII 666. A wszyscy, którzy zaakceptuj

ą

mnie jako ANTYCHRYSTA i

przyswoj

ą

sobie prawo BESTII 666, napełni

ą

si

ę

rado

ś

ci

ą

przewy

ż

szaj

ą

c

ą

tysi

ą

ckrotnie udawane radostki

fałszywych

ś

wi

ę

tych. I w moim imieniu dokonywa

ć

b

ę

d

ą

cudów i wprawia

ć

w zakłopotanie naszych wrogów

tak

ż

e

ż

aden z nich si

ę

nie ostanie.

Dlatego te

ż

ja, ANTYCHRYST, przyzywam tu wszystkich wybranych spo

ś

ród ludzi, by przybyli tu w

imi

ę

wolno

ś

ci i poło

ż

yli kres tyranii Czarnych Braci.

Po

ś

wiadczam to swoj

ą

r

ę

k

ą

i piecz

ę

ci

ą

[...] dnia miesi

ą

ca [...] 1949 roku, który jest 4066 rokiem

BABALON.

Miło

ść

jest prawem, miło

ść

podług woli.

Belarion, Antychryst

Mimo tak podniosłych słów, godnych przyszłych rewolucjonistów spod sztandarów kontrkultury,

Jack Parsons nie był w stanie dopełni

ć

swego dzieła. Wida

ć

, frustracje

ż

yciowe nie sprzyjały jego misji.

Jego najbli

ż

szy współpracownik, L. Ron Hubbard wyłudził od niego wszystkie pieni

ą

dze i uciekł z jego

kochank

ą

, Betty, przez co Antychryst musiał

ż

y

ć

w ubóstwie, zadawalaj

ą

c si

ę

jedynie wci

ąż

mocn

ą

pozycj

ą

naukow

ą

. Lecz wkrótce i ona legła w gruzach, kiedy we wrze

ś

niu 1950 przestał pracowa

ć

dla firmy lotniczej

w zwi

ą

zku z pewn

ą

afer

ą

szpiegowsk

ą

. A jednak

ż

ycie zgotowało mu jeszcze bardziej okrutny los. Gdy

latem 1952 roku przeprowadzał si

ę

wraz z Marjorie do chatki wynaj

ę

tej w Meksyku, planuj

ą

c stworzenie tam

nowego zakonu magicznego, upu

ś

cił fiolk

ę

z materiałem wybuchowym i wysadził si

ę

w powietrze. Niektórzy

widzieli w tym smutnym wydarzeniu spisek członków niech

ę

tnej Parsonsowi sekty scjentologicznej. Inni

doszukiwali si

ę

w jego gwałtownej

ś

mierci znamion pop

ę

du destrukcji, który był w nim tak silnie obecny. Tak,

czy inaczej, Jack Parsons zmarł

ś

mierci

ą

niezwykł

ą

, jak na człowieka, który całe swe dorosłe

ż

ycie sp

ę

dził

w laboratorium. Taki był los czarnoksi

ęż

nika, któremu diabeł skr

ę

cił kark.

Pozostali uczestnicy Operacji Babalon

ż

yli długo i szcz

ęś

liwie. Marjorie Cameron grała w licznych

filmach i sztukach awangardowych. Wyst

ą

piła mi

ę

dzy innymi w słynnym filmie Kennetha Angera z 1954

roku, "Inauguration of the Pleasure Dome", gdzie zagrała rol

ę

Szkarłatnej Kobiety, partnerki Apokaliptycznej

Bestii 666. Nic wi

ę

c dziwnego,

ż

e Anger zadedykował ten film Crowleyowi. Dodatkowego posmaczku całej

historii nadaje fakt,

ż

e Cameron zagrała w nim równie

ż

rol

ę

bogini Kali, ciemnej, gwałtownej i krwio

ż

erczej

partnerki hinduistycznego boga-niszczyciela, Sziwy. I do ko

ń

ca

ż

ycia pozostała hollywoodzk

ą

femme fatale,

mroczn

ą

, poci

ą

gaj

ą

c

ą

stron

ą

tego imperium zmysłów.

Bardziej komercyjn

ą

karier

ę

zrobił asystent Parsonsa, L. Ron Hubbard. Przeszedł do historii jako

zało

ż

yciel i guru Ko

ś

cioła Scjentologii, najpr

ęż

niej rozwijaj

ą

cego si

ę

oraz najbardziej atakowanego przez

mass media nowego ruchu religijnego. Hubbard opracował własny system psychologiczny, nazywany
dianetyk

ą

, a czerpi

ą

cy liczne techniki psychoterapeutyczne z psychoanalizy, buddyzmu tybeta

ń

skiego i

magii Crowleya.

Czy zatem rytuał sprowadzenia Antychrysta zako

ń

czył si

ę

niepowodzeniem? Niekoniecznie.

Niektórzy znawcy okultyzmu twierdz

ą

,

ż

e na skutek operacji Babalon powstała w kosmosie luka, przez któr

ą

zacz

ę

ły przybywa

ć

na ziemi

ę

Niezidentyfikowane Obiekty Lataj

ą

ce. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, cho

ć

jaka

ś

nowa jako

ść

na pewno pojawiła si

ę

w tamtych czasach. By

ć

mo

ż

e była to furtka w wyobra

ź

ni, albo te

ż

dawne demony przyj

ę

ły posta

ć

"obcych". Faktem jest,

ż

e UFO naprawd

ę

zacz

ę

ło pojawia

ć

si

ę

dopiero po

1946 roku, a jednym z pierwszych

ś

wiadków jego obecno

ś

ci była Marjorie Cameron.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hermetyczny zakon złotego brzasku
Hermetyczny zakon złotego brzasku
HERMETYCZNY ZAKON ZŁOTEGO BRZASKU, Polonika-net
Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku(1)
Hermetyczny zakon złotego brzasku
Inicjacyjny Tarot Zakonu Złotego Brzasku
zakoń roku G3, szkolne, uroczystości, Pożegnanie klas, szkoły, Zakończenie roku
zakon roku III GIM, szkolne, uroczystości, Pożegnanie klas, szkoły, Zakończenie roku
Taniec z brzaskiem
Kenyon Nate Diablo III Zakon
zakon voennogo schastja
73 CZY KULT ZŁOTEGO CIELCA JEST ARGUMENTEM PRZECIW IKONOGRAFII CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
2004 04, dzieje zlotego
zakon otvetnogo udara

więcej podobnych podstron