Dalsze losy Edwarda i Belli 10 Specjalny doc


Dalsze losy Edwarda i Belli

Rozdział 10 Specjalny

Edward:

Stałem między krwiożerczym wampirem a najważniejszymi osobami w moim życiu. Szczerze nie wiedziałem co robić , ale wiedziałem jedno nie mogę dopuścić aby Bella z nim walczyła. Jest strasznie odważna i jeszcze by się jej cos stało a tego bym sobie już nie wybaczył. Odepchnąłem je obie do tyłu. Bella posłusznie nie wtrącała się do mojej walki tylko trzymała blisko siebie Nessie .

Co to za jeden? Ach może powinienem się wycofać widziałem co Bella zrobiła Jimiemu a on tylko nazwał ją … a ten koles przyszedł jej z pomocą ale ta mala tak pachnie a ja od dawna nie polowałem.

Warknąłem na niego. Jak śmie tak myśleć o mojej córce . Popatrzył na mnie lekko zdenerwowany,

Oh chyba trzeba zwiewać ten gość wygląda na groźnego

Obnażyłem zęby a ten momentalnie się wzdrygnął .

Edward

Oczy wyszły mi z orbit Bella odseparowała od siebie tarcze ciekawe co takiego chciała mi powiedzieć

Edward to jest strażnik z Vollturry ma na imie Jordan. Ja … nie wiem… jak on wogule tu taj…

Bella była tak zmartwiona i do tego obwiniała siebie jak zawsze, że jej myśli były nie składne. Zauważyłem że Jordan zaczyna się powoli cofać. Chyba miał zamiar uciekać ale ja nie miałem zamiaru popuścić mu tego płazem. Odwrócił się i pobiegł w las. Bez namysłu podążyłem za nim. W oddali usłyszałem jeszcze głos mej jedynej miłości

Edward!

Wampir podążał w kierunku północy ani na chwile nie zwalniając. Mimo to szybko go dogoniłem. Złapanego go od tyłu za ramiona zmuszając do zatrzymania się i rzuciłem nim o pobliskie drzewo , które wygięło się na pół ale nie złamało.

O cholera , chyba mi nie popuści kimon w ogóle jest?

- Zaatakowałeś moja żonę i córkę myślisz ze tak łatwo dam ci uciec?- powiedziałem z drwiną.

Żona ?! Czyli to jest nie kto inny tylko Edward Cullen . Wampir lekko się spłoszył. Nie wiedział co robić czy stanąć zemną do walki czy nie . Pomogłem mu zdecydować i rzuciłem się na niego . Przycisnąłem go do ziemi i przycisnąłem wargi do jego szyi

Musiał być nie doświadczony w walce bo szybko się z nim uporałem. Otrzepałem spodnie z ziemi i jeszcze raz rzuciłem wzrokiem w stronę lasu.

Edward!

Alice mnie wołała ale co ona tutaj robiła .Wbiegła na polane razem z Jasperem . Jednocześnie spojrzeli na szczątki gurdy marmuru leżącą koło młodej sosenki.

To on?- wyczytałem nieme pytanie z myśli Jaspera. Lekko pokiwałem głową.

- Gdzie Bella i Nessie ?- tym pytaniem wyrwałem Alice z rozmyślań nad tą sprawą.

W domu , czekają na ciebie. Edward słuchaj , Bella naprawdę się o ciebie martwi , lepiej wracajmy… Bez słowa odwróciłem się do nich plecami i ruszyłem w stronę ulicy. Bieg zawsze pomagał mi się uspokoić i tym razem zadziałał kojąco. Nawet się nie obejrzałem kiedy przeskakiwałem już znajomą rzeczkę w pobliżu domu. Wpadłem do domu. Bela siedziałam na kanapie , rękoma zasłaniając twarz. Patrzyłem się na nią przez chwile zatracając się w jej urodzie .Gdy tylko oderwała ręce od twarzy i zobaczyła mnie uśmiechnęła się i podbiegła do mnie żeby wtulić się w moją pierś .

- Edward! Tak się martwiłam , no przecież… mogło ci się cos stać to strażnik z Volttury .- pocałowałem ją we włosy , a ręką zmierzwiłem sobie włosy. Co za dziewczyna! Zawsze zapominała że nie może mi się nic stać. Podniosła wzrok i spojrzała mi głęboko w oczy. Ja sam płynąłem już w jej. Mimo że były pomarańczowe(kolor jej oczu pod wpływem zwierzęcej krwi , się zmieniał ale jeszcze nie stały się miodowe)gdy tak głęboko się w nie wpatrywałem widziałem dobrze mi znane czekoladowe tęczówki .Bella zaśmiała się melodyjnie i zatkała sobie usta żeby nie wybuchnąć śmiechem. Spojrzałem na nią zakłopotany że nie usłyszałem jakiegoś dobrego dowcipu.

- Co jest?- spytałem się i znów zmierzwiłem sobie włosy. To był taki mój nawyk kiedy czułem się skołowany. Wtedy zauważyłem że spadają z nich maleńkie kawałeczki liści i gałązek. Moja ukochana zabrała się do wyciągania ich cicho przy tym chichocząc. Była taka słodka . Znowu zauroczony się w nią wpatrywałem dopóki nie chwyciła mnie za kołnierzyk koszuli i przycisnęła do siebie. Nie zaprotestowałem bo pocałowała mnie czule. Złapałem ją mocno w tali aby się nie odsunęła ode mnie nawet na milimetr. Ona jednak jak zawsze mnie zaskoczyła. Oderwała swoje usta od moich i stanęła na palcach przybliżając je do mojego ucha.

- Będę czekać na górze- szepnęła i zniknęła. Wziąłem głęboki wdech i także popędziłem do pokoju…

***

-Wiesz ,jestem szczerze zdziwiona tym że akurat wtedy kiedy Nessie kończyła lekcje strażnik z Volttury był koło jej szkoły. Coś mi tu nie pasuje.- powiedziała Bella naciągając na siebie jedwabne prześcieradło.

- to tylko przypadek- pocieszyłem ją jednak i ja nie wierzyłem w zbieg okoliczności

Edward musimy pogadać - usłyszałem niespokojne myśli Alice. Chciała ze mną pogadać to czemu nie zapukała i weszła?

Na osobności- dodała zaraz. Zdziwiony jej zachowaniem , wypuściłem z uścisku ukochaną i wstałem.

- Wybierasz się gdzieś? -spytała gdy wkładałem na siebie spodnie.

- Zaraz wrócę muszę pogadać z Alice- Wrzuciłem na siebie jeszcze bluzkę. Bella nie zdążyła już o nic zapytać bo wyszedłem pospiesznie. Spotkałem Alice opierająca się o balustradę. Spojrzała na mnie z takim wyrzutem jakbym zrobił cos niewybaczalnego

- Alice co chciałaś?- zmrużyła oczy i odwróciła wzrok

Czy o czymś przypadkiem nie zapomniałeś?- jej myśli były bardzo skomplikowane ale po zadaniu tego niemego pytania zagłuszyła je nucąc jakąś melodie. Nie zrozumiałem sensu jej pytania. Musiała to zauważyć bo znowu zadała mi bezsensowne pytanie , jakby miały mnie do czegoś doprowadzić .

- Wiesz którego dzisiaj mamy?- szczerze mówiąc to nie byłem do końca pewny który dzisiaj jest. Moja siostra wskazała kalendarz wiszący po drugiej stronie korytarza. Była na nim wydrukowana dużą czcionka data 10 września !

- Dzisiaj jest już 10?- wydusiłem z siebie. O kurde! Pomyślałem w duchu. Przecież dzisiaj są urodziny Reneesme.

- Szlak zapomniałem !- skarciłem się. Jak mogłem o tym zapomnieć

- Wiedziałam że o tym zapomnisz wiec już wszystko przygotowałam tylko zostawiłam ci jeden mały szczegół.

Co takiego nie mogła zrobić sama tylko mnie o to prosi?
- Jaki szczegół?- Alice przestała nucić i mogłem usłyszeć jej myśli
.

No więc, ja przygotowałam imprezę urodzinową dla Nessie , ale wiesz jaki Bella ma stosunek do imprez Musisz cos wykombinować i obie wysłać gdzieś żeby można było dokończyć przygotowania

Spojrzałem na nią zdziwiony. Jak wielkie przyjęcie szykowała że aż bała się o reakcje Belli.

- niech ci będzie - powiedziałem jednak nie obmyśliłem jeszcze planu jak to zrobić. Nic nie przychodziło mi do głowy. Wróciłem do pokoju. Bella układała ksiązki na półce koło lóżka. Była już ubrana , i to tak pięknie że Az zaparło mi dech w piersiach. Niebieska bluzka z jedwabiu przylegała do jej ciała tak jak ta która miała na sobie kiedy pierwszy raz zjadła ze mną obiad ( a praktycznie to ona tylko jadła) a czarne spodnie idealnie jej pasowały do kompletu .W takich chwilach miałem wielką ochotę podziękować Alice. Gdy nasze oczy się spotkały uśmiechnęła się.

- Bello , może z Reneesme wybierzecie się do tego nowego centrum w Portland?- powiedziałem bo nic innego nie wpadło mi do głowy. Bella spojrzała na mnie podejrzliwie ale zaraz na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Może moja żona nie była wielbicielką zakupów , ale gdy Alice już ja na nie wyciągnęła mogły razem przejść każdy sklep w mieście. Bella podeszła do mnie i obięła za szyje .

- Pojedziesz z nami - gdy zadała to pytanie wpadłem na wspaniały pomysł.

- wiesz mam dla was lepszego kompana do zakupów niż ja - już śmiałem się w duchu na reakcje tej osoby .

- Kogo?- spytała zaskoczona i wydawało mi się ze lekko zasmucona. Chwyciłem ją za rękę i razem zeszliśmy na dół. Emmet siedział wygodnie na sofie i oglądał mecz koszykówki.

- Emmet , wiesz mam dla ciebie zadanko - jak tylko mnie usłyszał odwrócił się w nasza stronę.

- Jakie?

- zawieziesz dziewczyny na zakupy- powiedziałem a na jego twarzy pojawił się grymas.

- a ty nie możesz z nimi jechać?- spytał. Chciało mi się śmiać.

- Nie chce ci zabrać takiej przyjemności - odparłem ostatkiem sił hamując śmiech.

To nie jest śmieszne, kiedy ostatni raz byłem z nią i Alice na zakupach w centrum handlowym spędziły 6 godzin a później kazały mi przymierzyć spódniczkę mini bo przegrałem zakład!

Tym razem nie zdołałem się opanować i wybuchłem śmiechem wyobrażając sobie Emmeta w spódniczce .Bella spojrzała na mnie zdziwiona.

- Co cię tak rozśmieszyło?- spytała ale już sama chyba wiedziała o co chodzi

- to kiedy jedziemy?- spytał Emmet z rezygnacją.

- Za godzinę- odpowiedział już Bella.

- To pójdę po Reneesme- zaoferowałem się.

- Jest na ogrodzie- krzyknęła Bella kiedy wychodziłem. Reneesme siedziała na drewnianej ławeczce i przyglądała się wróbelką które szukały właśnie ziarenek pośród trawy . W ręce miała blok i prawdopodobnie szkicowała .Miedziane włosy sięgały jej już do polowy pleców. Usiadłem kolo niej zachowując się bardzo cicho aby przypadkiem nie przestraszyć ptaszków.

- Cześć tatusiu - powiedział i przytuliła się do mnie mocno. Niewiarygodne jakim ja jestem szczęściarzem! Mam rodzinę , córkę i żonę. Kto by pomyślał! Przytuliłem ją mocno.

- Masz ochotę pojechać z mama i wujkiem Emmetem na zakupy do Portland ?- Jej oczy od razu rozbłysła. Zakupy były jej ulubionym zajęciem , chociaż nie wiem po kim to odziedziczyła .Ja sam nie byłem wielbicielem zakupów ale co miałem do powiedzenia kiedy Alice i tak znała sposób jak mnie tam zaciągnąć . Westchnąłem cicho.

Musze się na początku ubrać w co innego nie mogę przecież w tym jechać do miasta! Nessie nie przypominała już małego dziecka jakim była niedawno. Martwiłem się o nią jak martwiłby się każdy ojciec o swoją córkę . Reneesme dorastała i nie mogłem na to nic poradzić .

- Leć się przebrać bo wszyscy czekają- popędziłem ja . Uwolniła się z mojego uścisku i na pożegnanie pocałowała mnie w policzek. Pobiegła do domu podskakując radośnie. Odwróciłem się w stronę słońca . Na niebie nie było ani jednej chmurki a słońce wędrowało po czystej niebieskiej przestrzeni. Ktoś położył mi dłoń na ramieniu . Zaraz zorientowałem się że to Bella . W oka mgnieniu znalazła się koło mnie .

- Jedziemy już , przyszłam się pożegnać- powiedziała przybliżając się do mnie. Uśmiechnąłem się od razu i przyciągnąłem jej twarz do swojej . Całowanie się z moja żoną było wspaniałe . Nic nie mogło się temu równać … prawie nic. Przypomniałem sobie nasza pierwsza noc po przemianie Belli i zatraciłem się w tym wspomnieniu wpijając się jeszcze mocniej w usta ukochanej . przerwało nam dopiero chrząknięcie Alice .

- Bello Emmet i Nessie czekają- powiedział do Belli chociaż patrzyła na mnie.

Musisz pomóc w przygotowaniach więc bądź łaskawy przestać całować się z Bellą i rusz zadek!

Miałem za złe siostrze to że nam przerwała ale miała racje. Bella pocałowała mnie jeszcze raz i pobiegła do samochodu .

- Dobra Alice zaczynamy przygotowania- oznajmiłem i podniosłem się z miejsca .Siostra zaciągnęła mnie do salonu i przydzieliła ozdobienie Sali. Razem z Rosalie zawieszaliśmy serpentyny i wielki napis. Musiałem to przyznać , Alice miała świetny pomysł .Wszystko wyglądało wspaniale. Białe ściany pokoju udekorowane były kolorowym papierem i balonami. Wielkie stoły zapełnione były przeróżnym jedzeniem , a na samym środku stał czteropiętrowy kremowy tort z różowym lukrem. Robiło się późno wiec postanowiłem już ubrać się w coś lepszego żeby przyjmować gości . Martwiłem się jeszcze jedna sprawą . mianowicie Reneesme według wyglądu miała 15 lat , a w tym wieku dziewczyny zaczynają interesować się chłopakami co szczerze mówiąc nie szło mi na rękę .Jeśli któryś z nich zrobiłby jej krzywdę… Ścisnąłem ręce w pieść. Potrząsnąłem głową żeby się uspokoić. Włożyłem ciemne jeansy i czarną koszule. W swoim zwyczajnym tępię zszedłem na dół otworzyć drzwi , ponieważ zaraz goście powinni zadzwonić , słyszałem już ich myśli. I tak jak się spodziewałem chwile później usłyszałam oczekiwany dźwięk . otworzyłem drzwi z uśmiechem na twarzy i aż znieruchomiałem z zaskoczenia. Przed drzwiami stała grupka mniej więcej 50 osób! Moje oszołomienie potrwało najwyżej sekundę. Wiedziałem już przynajmniej czemu moja siostra kazała wyeskortować Bellę .

- Zaprasza- powiedziałem do ich przyjaźnie. Odetchnąłem z ulga bo w tej grupce były same dziewczyny.

O … mój… boże ale ciacho , czy to jest brat Reneesme ?

Wiele myśli na mój temat krążyło po głowach wszystkich dziewcząt ale próbowałem to zignorować .Wpuściłem ich do środka. Już chciałem zamykać drzwi kiedy ujrzałem wchodzącą na podjazd następną grupę gości , ale tym razem składała się wyłącznie z chłopców. W tej chwili miałem wielką ochotę zabić Alice . Jednak zmusiłem się do ponownego uśmiechu i przywitałem ich. Gdy wszyscy goście już byli zostało nam jedno zadanie poczekać na solenizantkę . Dokładnie słuchałem czy ktoś nie nadjeżdża . W końcu usłyszałem myśli Emmeta. .Samochód zatrzymał się kolo garażu. Słyszałem jak wysiadają z auta .Gdy dziewczyny weszły do pokoju wszyscy chórem wykrzyczeliśmy

- Wszystkiego najlepszego Nessie!! - Reneesme bardzo się ucieszyła ale na twarzy Belli widniał grymas. Trochę mnie to zmartwiło ale nie było sensu psuć atmosfery . Dziewczynka od razu spojrzała na stół przy ścianie który pomimo swojej wielkości wypchany był po brzegi prezentami .ona w przeciwieństwie do Belli lubiła przyjmować prezenty… Prezent?! O kurcze znowu o czymś zapomniałem .

Spokojnie Edward zadbałam o wszystko , Reneesme dostanie od tatusia piękną sukienkę w kolorze kości słoniowej Alice jak zawsze myślała do przodu i byłem jej za to do zgonie wdzięczny. Odetchnąłem z ulgą. Moja córeczka podbiegła do mnie radośnie i uścisnęła mnie. Pocałowałem ją w czoło - Leć lepiej otworzyć prezenty - powiedziałem

- Dziekuje , dziękuje dziękuje !!!-już chciała odejść ale Bella ja zatrzymała z tajemniczym wyrazem twarzy .

- Czekaj no może najpierw otworzysz prezent od mamusi?- zaraz z jej twarzy zniknęło podejrzenie. Nessie potaknęła z uśmiechem. Bella wyjęła ze swojej torby małe kwadratowe pudełeczko . podała je Reneesme. Dziewczynka lekko zdarła papier i naszym oczom ukazało się pudełeczko obite skorą. Lekko je uchyliła i wyjęła zawartość. W środku znajdował się srebrny naszyjnik .Zawieszka była w kształcie serca wypełnionego czerwonymi kamyczkami.

- Ale ładne- powiedziała Reneesme

- Cieszę się że ci się podoba skarbie-Bella pogłaskała ja po głowie. Spojrzała teraz na mnie

- Musimy pogadać-powiedział wskazując mi drzwi frontowe. Oho jest źle.

-No to ja pójdę do przyjaciół -powiedział Nessie lekko zakłopotana.

Tato , nie wierze żeby mama się z tobą kłóciła bo się za tobą stęskniła ale i tak uważaj .Jak chcesz to zostane wiesz że umiem rozładować atmosfere

.Skarciłem córkę wzrokiem i znów spojrzałem na Bellę. Była pełna powagi , stała bardzo nieruchomo nawet jak na wampira . gdy Nessie odeszła moja ukochana ruszyła w stronę drzwi. Nie zostało mi nic innego tylko pójść za nią . Przełknąłem ślinę i ruszyłem za nią. Niebo było już bardzo ciemne a lekkie światło księżyca oświetlało drużkę prowadzącą do ogrodu . Ujrzałem moją żonę siedzącą na trawie skulona. Rękoma oplatała nogi a brodę trzymała na kolanach. Usiadłem koło niej i obiałem ją ramieniem. Nie ruszyła się…

- Jesteś na mnie zła?- spytałem odgarniając jej włosy z twarzy. Spojrzała na mnie

- Jasne że nie - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Kamień spadł mi z serca. Przycisnąłem ja jeszcze mocniej do siebie.

- No to o co chodzi?- wiedziałem że w końcu i tak będziemy musieli o tym pogadać.

- Wszyscy uważacie mnie za taką hipokrytkę ? - spytał a ja wręcz oniemiałem ze zdziwienia. O czym ona mówi? Ja mam ją za hipokrytkę?

- Co takiego? Kto niby uważa cię za hipokrytkę?- powiedziałem już na głos

- Kazałeś mnie wywieść do centrum i nie powiedziałeś co się świeci. Trochę się zdziwiłam kiedy Emmet wpychał mnie i Nessie do sklepu z sukienkami mówiąc że „ Tam jeszcze nie byłyście. Tu na pewno znajdziecie te skarpetki ”- Bella świetnie naśladowała głos Emmeta. Zaśmiała się to mówiąc.

- Najśmieszniejsze było to że my szukałyśmy dywanu do pokoju- zachichotała słodko a ja razem z nią. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją. Nie przerwała tylko oplotła mi rękoma szyje. Moja ręka powędrowała na jej bluzkę aby pozbyć się niepotrzebnego materiału ale chwyciła ja zanim doszedłem do guzików. Oderwała się ode mnie .

- Edward, ktoś może nas zobaczyć- powiedziała i powędrowała wzrokiem w stronę domu .

- Mam to gdzieś- powiedziałem i znowu do niej przywarłem. Wydawało mi się że przez chwile zatraciła się w tym pocałunku więc ponownie sięgnąłem do jej bluzki ,lecz ponownie mnie powstrzymała.

- Chcesz zepsuć Reneesme urodziny?- powiedziała drwiąco. Pogłaskałem ją po policzku .Bella oparła czoło o moja pierś i poczułem przez koszule ze całuje mi skórę.

Dobra wracajmy do środka - mruknąłem i wstałem nadal trzymając ja w ramionach . Ruszyłem w kierunku domu ,ale moja ukochana położyła mi ręce na ramionach abym się zatrzymał. Posłusznie wykonałem jej prośbę i przystanąłem .

- wiesz , przykro mi że musieliśmy teraz przestać ale wynagrodzę ci to później obiecuje- szepnęła mi do ucha. Zaśmiałem się jednocześnie wyobrażając sobie już wydarzenia dzisiejszej nocy. Otoczyłem ja ramieniem i i wróciliśmy do salonu. W pokoju dużo się zmieniło. Światła były zgaszone ale kula dyskotekowa świetnie oświetlała pomieszczenie. Spokojna melodia pozwalała na taniec , nawet kilka par już tańczyła. Dobrze im się przyjrzałem i zauważyłem moja córkę przytulająca się do jakiegoś chłopaka .

Nessie jest ładna ,ale jej ciemnowłosa siostra to prawdziwa laska

Kiedy usłyszałem te okropne myśli „towarzysz” mojej córki myślałem o tym jakby było wgnieść mu nos do czaszki .Na chwile się uśmiechnąłem ale gdy usłyszałem ciąg dalszy myśli chłopaka zacisnąłem ręce w pieści

Może poproszę ją do tańca… chociaż ta właściwie jej nie znam … musze powypytywać o nią Reneesme …

Niemość że ten chłopak chce porzucić moją córkę to jeszcze ma zamiar poderwać moją żonę . Patrzyłem się na nich dopóki Bella lekko mną potrząsnęła.

- Edward co jest?- spytała a w jej głosie czułem że się o mnie martwi , a tego nie chciałem . położyłem jej rękę na policzku.

- Nic się nie stało po prostu się zamyśliłem - widać było że mi nie uwierzyła ale postanowiła się nie kłócić .

- Denerwujesz się widząc Nessie z chłopakiem?- zapytała nieśmiała - Czy było to aż tak widoczne? Pokiwałem głową a ona się zaśmiała .Przywarła do mnie na chwile a jedną rękę wplotła w moje włosy

- Będziesz musiał się przyzwyczaić bo nasza mała córeczka jest już duża - szepnęła. Westchnąłem , ale Bella miała rację .

- Masz racje , ale ten chłopak mi się nie podoba- Bella zrobiła urażoną minę

- Przypomnieć ci że Charlie też za tobą nie przepadła ?- przypomniała mi głosem pełnym powagi. Ale to była zupełnie inna sytuacja. Ojciec Belli nie znosił mnie bo skrzywdziłem ją wyjeżdżając . Na przypomnienie tych dni których spędziłem bez ukochanej myśląc że ją chronię zrobiło mi się niedobrze .

- To zupełnie co innego - mruknąłem . Chciałem jeszcze coś powiedzieć ale przerwała mi Rosalie .

- Bello , Alice poprosiła żebym ci cos dała .

Jeśli mnie słyszysz Edward to lepiej przestań albo skończysz jako miska dla tego psa …

Byłem ciekawy co Alice chce dać Bell ale postanowiłem się w to nie wgłębiać .

-ok. to chodźmy-powiedziała i odeszły razem z Rose .Oparłem się o ścianę i ponownie skupiłem się na rozmowie córki.

- Jak się nazywa twoja siostra?- spytał się Joey ( wyczytałem jego imię z jego myśli)

- która?- Reneesme oderwała się od niego zdziwiona jego pytaniem. Dopiero teraz zauważyłem że ma na sobie czarna sukienkę do kolan i trampki. Bardzo mi przypominała kogoś…Bellę.

- Ta ciemnowłosa- chyba jeszcze się nie domyślała ciągu dalszego jego pytań ale stawała się coraz smutniejsza .

- yyyy … Bella - powiedziała takim tonem jakby nie była tego pewna. Nie mogłem patrzeć jak to się skończy . Odwróciłem wzrok. Zrobiłem to dokładnie wtedy kiedy Bella stanęła przy schodach. Miała na sobie krótką błyszczącą sukienkę w kolorze kości słoniowej a na nogach satynowe szpilki. Włosy opadały jej delikatnie na ramiona lekko połyskując w światle . Na Sali zapadła cisza i wszyscy jej się przyglądali .I niestety w ten sam sposób co ja .Bella podeszła do mnie i chwyciła za rękę

- Jak ci się podoba - spytała okręcając się wokoło , aby pokazać mi się w całej klasie

- Wyglądasz przepięknie- na tyle tylko było mnie stać. Uśmiechnęła się słodko.

- Dziękuje - odpowiedziała. Obiąlem ją w tali i przycisnąłem do siebie . Chciałem ja pocałować ale ten cholerny Joey podszedł do nas.

- Zatańczymy?- spytał.

Ale laska … ta sukienka…

Ścisnąłem ją jeszcze mocniej dając jej znać że mi się to nie podoba . Musiała to zauważyć.

- Nie dzięki mój pierwszy taniec jest już zarezerwowany .- szepnęła i spojrzała na mnie. Zrobiło mi się bardzo przyjemnie gdy na twarzy chłopaka zawadniał grymas niezadowolenia. Bella pociągnęła mnie na parkiet co nie było mogole w jej stylu . Nigdy nie lubiła tańczyć a na bal musiałem ja zaciągać siła. Obieła mnie za szyje a ja ją w tali …



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wschód słońca(Dalsze losy Edwarda i Belli 3 doc)
Dalsze losy Edwarda i Belli V, SAGA ZMIERZCHU, Dalsze losy Edwarda i Belli
Dalsze losy Edwarda i Belli II, SAGA ZMIERZCHU, Dalsze losy Edwarda i Belli
Dalsze losy Edwarda i Belli IV, SAGA ZMIERZCHU, Dalsze losy Edwarda i Belli
Dalsze losy Edwarda i Belli I
Dalsze losy Edwarda i Belli III, SAGA ZMIERZCHU, Dalsze losy Edwarda i Belli
Dalsze losy Edwarda i Belli 14doc
Wschód słońca(Dalsze losy Edwarda i Belli 7doc)
Wschód słońca (Dalsze losy Edwarda i Belli 11doc)
Wschód słońca(dalsze losy Edwarda i Belli 2)


więcej podobnych podstron