Sunrise historia Renesmee Rozdział 35


35. ŚWIADEK CUDU

- Jesteś zła? - Indianin pochylał się w moją stronę.

- Patrz na drogę. - Rozkazałam.

- Jesteś zła? - Ponowił pytanie.

Włączyłam radio i od razu zrobiłam na full muzykę. Jake wyłączył je z rozbawieniem;

- Nie umiesz być zła na mnie. - Odparł całując mój policzek. Czułam, że ledwo powstrzymuję śmiech, więc obróciłam się w stronę okna.

- Mój stan można raczej nazwać… Czuję się upokorzona, zawstydzona, odrzucona. - Wyznałam poddając się równocześnie.

Milczał.

Cóż, Nessie, kiedyś trzeba wejść na ten temat, pomyślałam.

- Ty mnie nie chcesz…   - Zaczęłam. Brawo! Choć raz powiedziałam prosto z mostu to, co chciałam. Bez owijania w bawełnę.

Zatrzymał samochód z piskiem opon, idealnie wjeżdżając na pobocze. Rozejrzałam się, lecz nadal nie byliśmy w Forks. Zdezorientowana zwróciłam na niego wzrok.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.  - Powiedział cicho nie patrząc mi w oczy. Zauważyłam, że zaciska ręce na kierownicy. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć.

- Nie zasługuje na ciebie. - Mruknął jakby sam do siebie po chwili.

Czy on słyszał samego siebie? Czy on oszalał?! Delikatnie dotknęłam jego ręki, poczekałam aż zwróci ku mnie wzrok, a kiedy to zrobił rzekłam:

- To ja na ciebie nie zasługuję.

- Do diabła! Gadasz bzdury!

- Nie prawda… - Zaprzeczyłam cicho wbijając się w siedzenie. Odepchnął mnie jego zimny, nieprzyjazny ton.

- Czasami brakuje mi słów by cię opisać. Jesteś tak idealna, tak delikatna. Chciałbym ciągle ci mówić  jak pięknie wyglądasz, ale nie mogę znaleźć słów by choć w najmniejszym stopniu opisać twoją urodę.

- Wolę, gdy ja tobie prawie komplementy. - Przyznałam uśmiechając się niepewnie do niego.

- Tylko, że ja nie zasługuje na to.

- Przestań tak mówić… - Poprosiłam, przy czym głos mi zadrżał.

- Masz wszystko…

- Wiesz, dlaczego mam wszystko? -  Przerwałam mu w połowie zdania. Zbliżyłam się i pogłaskałam ciepły policzek. Pocałowałam go. Czułam jak odrywa sztywne ręce od kierownicy i wsuwa je delikatnie w moje włosy. Czułam jak dotyka mojego ramienia i zjeżdża w dół.

- Bo mam ciebie. - Dokończyłam całując go w nos.

Uśmiechnął się, po czym mruknął;

- Ty i te twoje gierki.

Ha! Ucieszyło mnie, że nie doszło do żadnej sprzeczki, nie miałam ochoty psuć mu jeszcze bardziej humoru. Wiedziałam, że ostatnio jest jak dynamit, wystarczyła tylko mała iskierka i wybuchał.

- Dzisiaj jest ognisko w La Push. - Oznajmił przekręcając kluczyk w stacyjce auta.

- Zapewne jesteś zaproszony.

- Wraz z tobą.

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. - Mruknęłam przyciągając kolana pod brodę.

- Będę z tobą.

Wystarczyło tylko to zdanie. Uśmiechnęłam się.

Kierowałam się powoli ku ścianie lasu, patrząc na własne stopy. Ściskałam rękę Jacoba zdana na jego wzrok, który był o wiele lepszy. Oczywiście nadal bałam się… Będzie tam Emily i tak wiele innych ludzi. Nie wiedziałam jak mogę pokazywać się im na oczy po tym wszystkim. Nagle Jake przystanął i przyciągnął mnie do siebie.

- Też chciałbym pochwalić się wpojeniem. - Rzekł uśmiechając się prowokacyjnie. Gdyby tylko wiedział jak działa na mnie ten uśmiech.

- Czy ja jestem jakąś magiczną kartą kolekcjonerską? - Spytałam z udawaną obrazą.

- Jasne, że nie.  - Odpowiedział wywracając oczyma.

 Ruszyliśmy współobjęci. Gdzieś kilka metrów przed nami zauważyłam płomień jak i usłyszałam śmiech. Zwolniłam i niby od niechcenia zaczęłam bawić się palcami Jacoba.

- Nie wierzę! Ty się nadzwyczajnie w świecie boisz! - Indianin roześmiał się, a echo jego śmiechu odbiło się w lesie.

- Nie boję się! - Zaprzeczyłam natychmiastowo.

- Jasne. - Wyczułam w jego głosie sarkazm.

- Czego mam się bać, co? - Spytałam przystawiając tuż przed ogniskiem. No właśnie, czego ja mam się bać, spytałam samą siebie.

Zrobił przebiegłą minę i nim zdążyłam się zorientować przytulił do siebie i uniósł do góry.

- Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie jestem małą dziewczynką już od dawna.

- Nie wiem czy zauważyłaś, ale właśnie cię porwałem, a teraz nigdy nie puszczę. - Oznajmił wtulony w moje włosy. Poczułam jego ciepły oddech na szyi.

- Chcesz być moją niewolnicą? - Spytał tak jakby to było najnormalniejszą rzeczą.

- Jasne, czemu nie. - Odparłam.

 Po kilki jego wielkich krokach, postawił mnie na ziemi.

- Dzięki, nie byłam w stanie dojść tu sama. - Mruknęłam ironicznie. Dopiero teraz zauważyłem, że całej sytuacji przygląda się grupka ludzi. Z tłumu wyłowiłam twarz Emily. Wstrzymałam oddech. Poczułam jak Jake przytula się do mnie. Wzięłam głębszy wdech.

Nic.

Uśmiechnęłam się.

- Nessie! - Usłyszałam gdzieś z boku. Mała, a właściwie już średnia Claire uwiesiła się na mojej nodze. Zauważyłam, że Quil zrobił zaniepokojoną minę, nie dziwiłam mu się - bał się, że nadal ze mną jest coś nie tak.

- Dobry wieczór. - Przywitałam się na głos. Czułam się okropnie, idiotycznie głupio. Część dziewczyn była mi nieznajoma, przytulały się one do boku swoich chłopaków. Ruszyłam w stronę Emily.

- Ja idę do Sue. - Jake pocałował mnie przelotnie w policzek i odszedł w przeciwną stronę.

- Chciałam jeszcze raz.. - Zaczęłam do czarnowłosej, lecz przerwała mi;

- Uwierz mi, że jeśli jeszcze raz mnie przeprosisz to moja cierpliwość się skończy. Kobiety w ciąży są niebezpieczne w takim stanie. - Emily uśmiechnęła się do mnie, po czym poklepała miejsce obok.

- Dużo par. - Mruknęła śmiejąc się cicho.

To była prawda. Dookoła sami zakochani oprócz…

- Kto chce usłyszeć kawał o kowboju?

To był oczywiście Seth. Czarna owca wśród wilkołaków. Jako jedyny wraz ze swoją siostrą nie wpoili sobie nikogo.

- Trzeba mu znaleźć jakaś dziewczynę. - Zamyśliłam się na głos.

- Jestem za. - Odparła żona Sama.

- Co powiesz na tamtą? - Wskazała podbródkiem typową indiańską dziewczynę z włosami związanymi w kucyk.

- To nie jego typ.

Przejeżdżałam po wszystkich twarzach po kolei, szukając samotnej płci pięknej. Nagle tuż przede mną zauważyłam samotną dziewczynę o blond włosach, zaróżowionych policzkach i strasznie bladej cerze.

- Ona chyba nie jest Indianką. - Zwróciłam się do Emily dyskretnie pokazując moją zdobycz.

- To Kate. Jej mama ponownie wyszła za mąż za kolegę Billy'iego. Przeprowadziła się tutaj dwa miesiące temu z matką i siostrą.

- Idealnie! Znasz ją?

- Raz czy dwa razy rozmawiałam z nią. - Wzruszyła ramionami.

- No to zapoznaj mnie z nią. - Poprosiłam.

Poznałam Kate, okazało się, że to zwyczajna dziewczyna prosto z Nowego Jorku. Nie była zbyt gadatliwa, lecz wyciągnęłam od niej najważniejsze informację. Teraz tylko trzeba było zapoznać ją z pewnym wilkołakiem.

- Seth! - Zawołałam do chłopaka, który stał do nas tyłem. Niechętnie się obrócił.

- Poznaj Kate. Kate to Seth nasz domowy błazen. - Zażartowałam.

- Cześć. - Podał jej rękę, a po chwili milczenia obrócił się i ponownie mogłyśmy podziwiać jego szerokie plecy.

- Seth! - Krzyknęłam.

- Nie jesteś zbyt gościnny. - Odparłam próbując jakoś dać mu znać oczami by spojrzał, choć raz na Kate. On jednak nawet nie obdarzył jej wzrokiem.

- A chciałabyś usłyszeć żart o Anglikach? - Dosiadł się obok.

Plan poszedł na marne. Przygotowałam się by wybuchnąć śmiechem, oczywiście wymuszonym, tuż po tym jak skończy opowiadać swój dowcip. Nie chciałam mu zrobić przykrości.

- O, idzie moja siostra. - Dziewczyna obok ożywiła się i pomachała gdzieś w bok. Zwróciłam wzrok; z lasu wyłoniła się rudowłosa postać z piegami.

Przynajmniej nie tylko ja będę taka blada, pomyślałam.

- Seth myślisz, że… - Obróciłam się do chłopaka, lecz on patrzył nieprzytomnie w prawą stronę. Podążyłam za jego wzrokiem. A potem znów spojrzałam na niego; jego oczy zapaliły się, usta wygięły w uśmiech, rysy złagodniały. Słyszałam, że jego serce zaczęło o wiele szybciej bić, a oddech przyspieszył. Przypominał teraz małego chłopa, który dostał wymarzony prezent od Świętego Mikołaja. Wyglądał jak człowiek, który na nowo się narodził, a na dodatek tylko po to by pokochać. A ja siedziałam obok niego, będąc świadkiem niezwykłego zjawiska. 

Seth siedział zaczarowany wpatrzony w zbliżającą się rudowłosą.

***

http://cullennessie.blog.onet.pl/35-SWIADEK-CUDU,2,ID398521770,n by Renesmee



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sunrise historia Renesmee Rozdział 1

więcej podobnych podstron