Marcel Proust W poszukiwaniu straconego czasu streszczenie


Marcel Proust W poszukiwaniu straconego czasu. TOM I: W stronę Swanna.

CZĘŚĆ PIERWSZA

COMBRAY

Narracja 1-osobowa, prowadzona z perspektywy czasu. Dorosły mężczyzna wspomina swoje dzieciństwo. Wychowywał się w Paryżu, jednak na wakacje przyjeżdżał z rodzicami na wieś, do Combray. Tych właśnie okresów dotyczy część pierwsza.

Początek dotyczy samego zasypiania, głównie tego, jak odbierał etap półsnu, jako dziecko. Do dziś, kiedy się budzi nie zawsze jest pewny, gdzie się znajduje- w swoim domu czy w Combray?

Jako dzieciak nie lubił się kłaść spać. Jedyną pociechą była mu wtedy mama, która przychodziła na chwilę powiedzieć mu „dobranoc”. Dlatego nie znosił gości, gdy ktoś przychodził do ich domu, mama zostawała na dole, w salonie jako gospodyni i nie zachodziła do syna. Częstym gościem był pan Swann, sąsiad, którego ojciec bardzo się przyjaźnił z dziadkiem bohatera. Swann należał, według rodziny narratora, do tej samej warstwy społecznej, co oni, nie wiedzieli jednak, że jest on bliskim przyjacielem wielu znakomitych arystokratów i wpływowych książąt, bywa na balach i posiłkach w najbardziej znanych dworach, sam Swann się tym jednak nie chwalił. Wiedzieli o nim , że jest wielkim znawcą i miłośnikiem malarstwa, kolekcjonuje obrazy, bywały nawet o nim wzmianki w „Figaro”. Bardzo kochał swoją córkę. Wszyscy krytykowali jednak jego żonę, bo ta kobieta była dla Swanna wyraźnie nieodpowiednia, oni się nawet nie lubili, ożenił się z nią ze względu na córkę a ona ponoć zdradzała go z panem Charlusem.

Dom, w którym główny bohater spędzał lato w Combray, należał do jego ciotki Leonii i jej matki, wdowy po wuju Oktawie (dlatego zwano ją Oktawową). Oprócz niego, jego rodziców i ciotki z rodziny byli tam jeszcze: babcia, dziadek i dwie siostry babci: Celina i Flora. Służącą cioci była stara Franciszka. Kobieta bardzo sumienna i przywiązana do swej pani a w pełnieniu obowiązków wręcz niezastąpiona.

Dla narratora w dzieciństwie najgorsze były te dni, gdy wieczorem mama nie przychodziła mówić mu „dobranoc”. Trauma była tak straszliwa, że wypróbowywał różne metody, aby ją jakoś do siebie zaciągnąć, raz nawet w ogóle nie poszedł spać, tylko czekał, aż usłyszy kroki matki na korytarzu i wtedy wypadł z pokoju , aby ją uściskać. Spodziewał się za to jakiejś strasznej kary (bo rodzice lękali się o jego zdrowie, psychiczne i fizyczne), ale zamiast tego matka została u niego całą noc i czytała mu powieści George'a Sand. Bohater był markotny, melancholijny miewał huśtawki nastrojów, był niestabilny emocjonalnie, chorowity.

Potem zwrot ku teraźniejszości - dorosły bohater je magdalenki i przypomina mu to magdalenki jadane u cioci Leonii.

O ciotce Leonii słów kilka- była to osoba bardzo chora, chociaż wydaje się ,że głównie na hipochondrię. Nigdy nie opuszczała domu, bardzo rzadko swój pokój. Właściwie wstawała z łóżka tylko w razie jakichś nagłych przypadków. Wkręcała sobie i wszystkim wokół, że nigdy nie sypia a jedynie „myśli” lub „odpoczywa”. Zajmowała się nią niemal wyłącznie Franciszka, bo była w tym wprawna i znała przyzwyczajenia i preferencje swej pani. Głównym zajęciem ciotki Leonii było patrzenie przez okno i komentowanie tego, co tam zobaczyła - najczęściej obgadywała panią Sazerat i panią Goupil. Jeśli dostrzegła kogoś, kogo nie znała wysyłała Franciszkę do sklepu, aby się dowiedziała kto to.

Potem jest opis kościoła w Combray i wieży św. Hilarego, która jest centralnym punktem miasta, miejscem orientacyjnym.

Opis pana Legrandin- przyjaciel rodziców głównego bohatera, inżynier, człowiek bardzo inteligentny i wykształcony, był też pisarzem i poetą. Kulturalny i szlachetny. Krytyczny wobec szlachty. Mówił niemalże wierszem, mówił do bohatera, aby nigdy nie tracił z oczu nieba.

Do cioci Leonii przychodziła czasami kulawa dziewczyna Eulalia. Była jej bardzo bliska, która pod koniec choroby przyjmowała w gości tylko ją i księdza proboszcza, ale wizyty dziewczyny były jej milsze. Była dość uboga więc Leonia przy każdej jej wizycie dawała jej parę monet ( nikt nie wiedział ile właściwie, czego strasznie ciekawa była Franciszka). Eulalia zdobyła sympatię ciotki, bo umiała ją odpowiednio pocieszać, że kobieta jeszcze wyzdrowieje, nie sprawiając jej jednocześnie wrażenia, że wątpi w prawdziwość i powagę jej choroby. Znała też wiele plotek , czym zabawiała Leonię.

Narrator bardzo lubił czytać afisze zwiastujące najnowsze premiery jednak rodzice nigdy nie pozwolili mu pójść do teatru, nad czym bardzo bolał. Kochał więc teatr miłością platoniczną. Wiele informacji na temat przedstawień i aktorek czerpał od wuja Adolfa, którego czasem odwiedzał a który nie cieszył się dobrą reputacją ze względu na swe liczne „przyjaciółki”. Kiedyś, gdy przyszedł do wuja poznał jedną z nich, była ładna i elegancka, zachwycała się nim, bo niby takie urocze dziecko. On był uradowany tą rozmową, lecz gdy przyznał się rodzicom do nowej znajomości, wybuchła awantura miedzy nimi a wujkiem Adolfem, tak więc malec nie mógł już go odwiedzać.

Wspomnienia o posługaczce. Ładna dziewczyna, którą wynajmowano do pomocy Franciszce, nie utrzymała się dłużej niż 2 lata, bo stara służka zaraz każdą wykurzyła, nie chciała by ciotka Leonia przywiązywała się do jakiejś innej służącej oprócz niej. Ta, którą bohater zapamiętał najlepiej , to była biedna i chorowita dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Pan Swann przyrównywał ją do postaci z obrazu „Miłosierdzie” Giotta. Tak już zostało i malec też ją nazywał Caritas Giotta. Choć niezbyt przypominała tę abstrakcyjną cechę. Jej głównym zajęciem było obieranie szparagów. (kiedy Franciszka dowiedziała się, że ma uczulenie na szparagi to codziennie kazała jej , je obierać, bohater wspomina, że właśnie dlatego codziennie na obiad były szparagi).

Bohater miał kolegę, starszego od siebie chłopca nazwiskiem Bloch. On to polecił mu książki Begotte'a , w którym narrator zupełnie się zakochał . Nawet gdy przestał kumplować się z Blochem (rodzice mu zabronili, gdy okazało się, że tamten wie, że cioteczna babka narratora była za młodu utrzymanką), miłość do Bergotte'a i zachwyt dla jego książek pozostał. Dowiedział się kiedyś, że pan Swann zna go dobrze, bo Bergotte jest przyjacielem jego córki. Od tej pory myślał o pannie Swann jako o istocie wyższej, pełnej mistycyzmu. Wyobrażał sobie, że spotyka kiedyś ją i Bergotte'a.

O proboszczu słów kilka- był on specem od etymologii, znał pochodzenie każdej z nazw okolicznych miejscowości, znanych miejsc, imion świętych itp. Znał się też na lokalnej historii.

Życie ciotki Leonii było strasznie monotonne, wydarzeniem roku był poród pomywaczki (bo Franciszka nie mogła jej wtedy obsługiwać) a tak ,to jedynym urozmaiceniem były soboty, bo wtedy śniadanie było podawane godzinę wcześniej niż w inne dni tygodnia. Odlot.

Ciotka z nudów czasem sama sobie wymyślała tragedie, np. ,że Franciszka ją okrada, z czego zwierzała się Eulalii, następnie wkręcała sobie, że Eulalia to dwulicowa żmija i zwierzała się z tego Franciszce. Częściej jednak oskarżenia padały na służkę. Ciotka wyszukiwała nieuczciwości w każdym jej słowie i geście. Nie osłabiło to jednak więzi między nimi.

Opis pana Vinteuil- znajomy rodziców bohatera. Bardzo sympatyczny człowiek, trochę starej daty, krytyczny wobec zaniedbania młodych ludzi. Był kiedyś nauczycielem gry na fortepianie. Bardzo kochał swoją córkę. Był bardzo uprzejmy wobec gości, zawsze starał się odgadnąć ich życzenia. Niemal bał się, aby przypadkiem nie myśleć o sobie i nie być egocentrycznym. Jego córka była w tym bardzo do niego podobna.

Pomywaczka po porodzie cierpi na straszne bóle. Franciszka twierdzi, że to zwykłe „fochy”. Nie chce jej pomóc. Ujawnia się tu jej brak empatii i zrozumienia - choć jest w stanie rozpaczać i wylewać hektolitry łez nad niedolą zupełnie obcych osób gdzieś z drugiego końca świata, kogoś abstrakcyjnego a jest obojętna wobec cierpienia ludzi jej znanych, jeżeli nie należą do rodziny.

Znów wstawka o panu Legrandin- choć sam się przed sobą nie chciał do tego przyznać, to był snobem. Bohater spytał go kiedyś czy zna może księżną de Guermantes (najznamienitszy ród w okolicy pochodzący od Genowefy Brabanckiej) bardzo trudno mu było się przyznać, że nie a następnie dał do zrozumienia, że nie zna nikogo z de Guermantesów, tylko dlatego, że nie chce.

Niemal codziennie bohater wychodził z rodzicami na spacer. Mieli dwie trasy:

Wybrali się raz na wycieczkę w stronę Swanna i przy okazji postanowili wejść do parku , czego nigdy nie robili, zawsze przechodzili obok aby unikać pana Swanna, ale teraz wiedzieli, że wyjechał. Zobaczyli w parku olbrzymie krzaki różowego głogu, czym bohater się zachwycał, bo głogi to jego ulubione kwiaty. Spostrzegli tam też córkę Swanna Gilbertę wraz z macochą i Charlusem, nie rozmawiali jednak z żadnym z nich. Dziadek bohatera był oburzony faktem, że (jak zrozumiał z tej sceny) Swann został wyprawiony z domu przez żonę aby ta mogła pobyć sama z kochankiem. Jednak narrator zwrócił uwagę na dziewczynkę, Gilbertę, którą się zupełnie zauroczył.

Potem znów dygresja o panu Vinteuil- jego ukochana córka wpadła w złe towarzystwo, zadawała się z jakąś starszą koleżanką o złej reputacji (były lesbijkami). Pogrążyło to psychicznie pana Vinteuil, choć dalej uwielbiał córkę. Jednak jego prestiż społeczny runął. W końcu zmarł. Bohater podejrzał kiedyś przez okno pannę Vinteuil, jak wkrótce po śmierci ojca wraz z przyjaciółką obrażały nieboszczyka: pluły na jego portrecik. Jednak nie wydała mu się tak zła i zepsuta, jak by się mogła wydawać.

Następnie kilkunastostronicowy opis, jaka to ładna jest trasa spacerowa w stronę Guermantes. Bohater miał wtedy marzenie, że zostanie kiedyś pisarzem, ale obawiał się, że brak mu talentu. W jakiś absurdalny sposób liczył wtedy w swych marzeniach na ojca, który mógłby to jakoś załatwić, bo miał znajomości. Widział kiedyś „na żywo” księżną de Guermantes w kościele. Początkowo czuł się rozczarowany, bo kogoś takiego wyobrażał sobie bardziej majestatycznie. Miała blond włosy, niebieskie oczy, suknię kolorze lila i czerwoną twarz. Ale potem to sobie jakoś wszystko wytłumaczył i już dostrzegał w księżnej należną jej anielskość. Potem wielokrotnie marzył , aby być jej przyjacielem. Potem powrót do współczesności- dorosły bohater wspomina czasy w Combray. Chciałby znów zobaczyć „stronę Guermantes” z tamtych czasów.

CZĘŚĆ DRUGA

MIŁOŚĆ SWANNA

Opis „małego klanu” państwa Verdurin- zapraszali oni do siebie swych przyjaciół (wśród nich doktor Cottard i jego żona, pianista i jego ciotka oraz Odeta de Crecy) było to stałe grono a charakter tego towarzystwa przypominał sektę. Niemile widziane było utrzymywanie kontaktów z ludźmi spoza „paczki” należało być absolutnie przekonanym, że inne przyjęcia (także wydawane przez księżną i hrabiny) są tak nudne, że organizatorzy muszą płacić gościom, aby na nie przychodzili, trzeba było też uwielbiać panią Verdurin. Wszyscy, którzy nie należeli do tego grona, to „nudziarze”.

Pan Verdurin nie posiadał własnego zdania, na wszystko miał takie same poglady jak żona.

Doktor Cottard burak z prowincji, strzela jakimiś kretyńskimi żartami nie na temat, ale Verdurinowie utrzymują, że ma on cudowne poczucie humoru. Nigdy nie jest w stanie się przyznać, że czegoś nie wie, udaje wtedy, że to dla niego oczywiste. Nie zna znaczenia wielu słów i zwrotów, ale nie daje tego po sobie poznać i potem się dopytuje, o co mogło chodzić. W ogóle nie ma też poczucia ironii czy zmysłu krytycznego wobec tego, co słyszy- wszystko przyjmuje dosłownie.

Odeta de Crecy najbliższa przyjaciółka pani Verdurin, bardzo ładna, ale o wątpliwej opinii, była kiedyś kokotą i utrzymanką w Baden i Nicei. Nieszczególnie bystra. Główna postać kobieca w tej części.

Karol Swann opowiedziana tu zostaje jego historia, która wydarzyła się na kilka lat przed narodzeniem narratora. Był to wówczas człowiek młody, przystojny, bogaty, bardzo inteligentny, znawca sztuki, rozchwytywany w towarzystwie także wśród najwyższych sfer, słynął ze swego błyskotliwego dowcipu. Był kobieciarzem, podrywał każdą laskę, która była w jego typie, potrafił wydać majątek i korzystać z pomocy książąt, aby uwieść jakąś pokojówkę lub gosposię. Był z tego znany. Kochanek miał na pęczki, często je porzucał, ale tak elegancko, że większość nie miała pretensji.

Kiedyś w teatrze zapoznano go z Odetą de Crecy. Nie spodobała mu się, bo choć ładna, to zupełnie nie w jego typie. Ona jednak była zafascynowana znajomym, odwiedzała go, kiedy tylko mogła, podziwiała intelekt, pytała o obrazy, które kolekcjonował, zapraszała do siebie. Swann widział, że dziewczyna się zauroczyła, ale nie wykorzystywał sytuacji, bo była nie w jego typie. Odeta zaczęła go zabierać na obiady do Verdurinów (z czego oni się cieszyli, bo „wiernych” było dość mało a Swann mógł odciągać Odetę od nich) Początkowo obawiali się, że taki mądry to pewnie nudziarz, ale od razu go polubili. On miał do nich dystans, bo dostrzegał cała obłudę i śmieszność tego towarzystwa, ale polubił Odetę a tam mógł ją często widywać. Na pierwszym obiedzie, na którym był Swann poproszono pianistę, aby coś zagrał. Pani Verdurin zaprotestowała, bo ten pianista gra tak pięknie,że ona tak przeżywa muzykę, że potem 3 dni choruje. Kreuje się na kobietę potwornie wrażliwą na sztukę i piękno. Jednak Swann widzi sztuczność jej zachowania. Kiedy pianista w końcu zaczyna grać zapowiedziane andante, Swann rozpoznaje utwór, który usłyszał zeszłego roku i się nim zachwycił, nikt jednak nie mógł mu powiedzieć, jak się on nazywa i kto go skomponował. Dopiero teraz dowiedział się, że melodia, która go tak wtedy (i teraz też) oczarowała to andante z sonaty skrzypcowej Vinteuila. Wszyscy chwalą pianistę.

Pierwsze niekorzystne wrażenie Swann robi po kilku tygodniach, gdy przypadkiem wychodzi na jaw, że zna on pana Grevy i wiele innych wpływowych osób. Próbuje to zatrzeć, utrzymując, że te spotkania są bardzo nudne i ,że wiele osób może otrzymać na nie zaproszenie (co jest oczywistą fikcją, tylko Cottard w pełni w to wierzy). Odeta coraz bardziej zakochuje się w Swannie, pisze mu czułe listy, podlizuje się itp. Swanna to nie rusza, dziewczyna mu się nie podoba, choć bardzo ją lubi. Czasem z nią pogrywa nie fair- pisze jakiś list z wymyślonymi pretensjami tylko po to, aby ona się zestresowała i odpisała na list przeprosinami, bo jej psia służalczość mu pochlebiała, ale sypiał z innymi kobietami.

Kiedyś przybył do Verdurinów dosyć późno. Odety już nie było. Gdy zorientował się, że już jej dziś nie zobaczy, zrozumiał jak bardzo mu na niej zależy. Wraz ze swym stangretem Remim szukał jej po całym Paryżu. W końcu znalazł i odwiózł do domu. Po drodze poprawiał jej bukiet katlei, który miała przypięty do stanika sukni. Napięcie erotyczne między nimi rosło. Od tego jednego razu zaczęli sypiać ze sobą codziennie i nazywali to „poprawianiem katlei”. Swann coraz bardziej zakochiwał się w Odecie. Frazę Vinteuila można by nazwać „ich piosenką” gdyż towarzyszyła im zawsze na spotkaniach u Verdurinów, przypominała Swannowi towarzyszące temu emocje, uniesienia. Odeta intelektualnie nie dorównywała Swannowi była wręcz prostacka, ale jemu to nie przeszkadzało. Zaczął nawet lubić Verdurinów - tylko dlatego, że Odeta ich lubiła.

Odeta zaprzyjaźniła się z jednym z gości bywających na spotkaniach „klanu” hrabią de Forcheville (później okazuje się, że znała go już wcześniej a gdy Swann owej nocy szukał jej po Paryżu, była właśnie u de Forcheville'a). Swann był o niego chorobliwie zazdrosny. Forcheville był niesympatyczny- przygłup i snob, ale Verdurinowie go lubili, bo się im podlizywał i robił wszystko pod etykietę „klanu”. Doszło kiedyś między nimi do sporu, bo towarzystwo zaczęło kpić z arystokracji i ludzi, których Swann osobiście dobrze znał. Po prostu wymyślali im przywary oraz historyjki upokarzające ich, z których jednak nic nie było prawdą. Chcieli sami siebie uspokoić, że są lepsi. Swann wówczas zaprotestował, bo znał fakty z pierwszej ręki. Wzbudził tym wielką niechęć Verdurinów.

Swann jest coraz bardziej zakochany w Odecie. Dba przy tym, aby otrzymywała materialne dowody jego uczucia. Daje jej drogie prezenty i co miesiąc przesyła jej pieniądze. Martwi się czy to aby nie za mało jak dla niej. Jednocześnie odcina się od dawnych znajomych, bo cały swój czas chciałby spędzać z ukochaną. Zaczyna być coraz bardziej zazdrosny, dręczy go, że nie wie, jak Odeta spędza czas, kiedy nie są razem. Czasem ją śledzi, żeby sprawdzić czy nie przyjmuje u siebie mężczyzn, kiedy on już wychodzi. Kiedyś przyszedł do niej, zapukał a ona nie otworzyła, Słyszał wtedy głosy i kroki a godzinę później O. tłumaczyła się, że nie zdążyła otworzyć. Swann czuł, że ona kłamie, ale nic nie zrobił. Podejrzewał ją o romans z Forchevillem.

Swann dalej przychodzi na obiady do Verdurinów, lecz nie zapraszają go już na wycieczki. Jechali kiedyś bez niego do Chatou - Swanna dręczy fakt, że Odeta będzie tam z Forchevillem. Wyobraża sobie jak będą się z niego śmiać. Dostrzega wszystkie wady Verdurinów a najgorsze jest to, że rozdzielają go z ukochaną. Zaczyna ich nienawidzić, nie przychodzi więcej do nich. To sprawia, że nie spędza tyle czasu co wcześniej z Odetą. Cały czas za nią łazi a ona go lekceważy, choć niby go kocha. Tak naprawdę jest z nim tylko dla pieniędzy. Jest bezczelna wobec niego. Coraz częściej go okłamuje Swann ją na tym łapie. Coraz częściej Odeta wyjeżdża na kilkudniowe wypady z „małym klanem”. Nawet jak jest w Paryżu to nie zawsze ma czas dla Swanna. Nie chce też mówić co zwykła robić każdego ranka. Coraz częściej się kłócą, ale to zawsze Karol daje za wygraną i błaga ją o spotkanie. Jest do tego przyzwyczajona i spokojna, że on zawsze przyjdzie do niej z podkulonym ogonem. Traktuje go z lekceważeniem, wykorzystuje jego uczucie. Ma czelność prosić Swanna o pieniądze na festiwal wagnerowski z Forchevillem i „małym klanem”. Swann się wścieka daje jej ostrą odpowiedź, ale potem tego żałuje. Odeta nie obawia się już gniewu Swanna, bo wie, że szybko mu przejdzie i, że i tak będzie jej wysyłał pieniądze.

Swann postanawia odnowić swoje stosunki z przyjaciółmi z wyższych sfer. Kiedy bywa na balach, prosi swego przyjaciela, pana de Charlus, aby on gdzieś zabierał Odetę i pilnował by nie spotykała się z nikim innym. Swann wybrał się kiedyś na przyjęcie do pani Saint-Euverte. Wszyscy cieszyli się, że go widzą. Odbył się tam piękny koncert pewnego pianisty. Jest tam również margrabina de Gallardon, opowiadająca o swym pokrewieństwie z Guermantami. Pochodząca z Guermantów księżna des Laumes to jej krewna. Pani de Gallardon narzeka, że tak rzadko widzuje kuzynkę ( w rzeczywistości des Laumes jej unika). Ku zdziwieniu wszystkich na balu pojawia się właśnie księżna des Laumes. Krewne rozmawiają ze sobą, Gallardon po raz kolejny zaprosiła młodszą kuzynkę do siebie, ta jednak wykręca się. Jest za to bardzo zadowolona, że spotkała tu Swanna. Rozmawiają przez chwilę, księżna żałuje, że Swann ostatnio pokazuje się publicznie tak rzadko.

Pianista zaczyna grać frazę z sonaty Vinteuila - Swannowi przypomina się cała historia jego i Odety miłości, wspaniałe chwile początku związku. Rozumie,że to już nigdy nie wróci. Chciałby już przestać kochać Odetę, ale nie może.

Pewnego dnia Swann otrzymuje anonim, który mówi, że Odeta była kochanką wielu mężczyzn ( w tym Forcheville'a) i kobiet! Swann nie wie, kto mógł mu to wysłać. Nie może też przyjąć do wiadomości, że Odeta mogła kiedyś spać z kobietą. Wypytuje ją o to - ona nie chce odpowiadać na te pytania, ale w końcu przyznaje się. Swann jest zdruzgotany. Jest też prawie pewny, że Odeta zdradzała go z Forchevillem.

Odeta wybiera się z Verdurinami i ich „ wiernymi” w podróż jachtem, która trwa prawie rok. Swann zaczął się od niej odzwyczajać. Nawet gdy wróciła, nie spotkali się. Z czasem stała mu się obojętna. Nawet gdy odkrył, że rzeczywiście była kochanką hrabiego, nie ruszyło go to. Doszedł do wniosku, że stracił kilka dobrych lat swojego życia, zmarnował je dla takiej kobiety, która mu się nie podobała i nie była nawet w jego typie.

CZĘŚĆ III

IMIONA MIEJSCOWOŚCI - IMIĘ

Narrator znów opowiada o swojej młodości. Teraz opisuje miasta, które bardzo chciał odwiedzić jako dziecko : BALBEC, WENECJA, FLORENCJA, PARMA. Zainteresowanie Balbec wzięło się stąd, że utożsamiał to miasto z dziką naturą będącą świadkiem historii. Rodzice pozwolili mu nawet kiedyś jechać do Wenecji na Wielkanoc, ale się rozchorował i musiał zostać w Paryżu. Zorientował się też, że pewnie by się rozczarował jadąc do któregoś tych miast, bo wyglądają pewnie inaczej niż sobie to wyobrażał. Nazwę, brzmienie każdego z tych miast kojarzył z różnymi szczegółami, które mogłyby się w tym mieście znajdować. W Paryżu chodził na częste spacery z Franciszką, którą jego rodzice zatrudnili go po śmierci ciotki Leonii. Chodzili głównie na pola Elizejskie, których bohater nie znosił dopóki nie zobaczył tam kiedyś Gilberty. Od tego czasu chciał tam bywać codziennie. W końcu ona i jej koleżanki zaprosiły go do gry w klasy i tak się zaprzyjaźnili. On strasznie się w niej zakochał, ona jednak nie odwzajemniała jego uczuć, często dawała mu znaki, że lubi go mniej nawet niż innych swych przyjaciół. Dała mu kiedyś jednak w prezencie błyszczącą agatową kulkę kupioną na straganie, żeby miał na pamiątkę a kiedy indziej pożyczyła mu broszurę Bergotte'a o Racinie. Bohater przetrzymywał to jak najdroższe skarby.

Niemal tak samo jak Gilberta fascynował go jej ojciec pan Swann. Początkowo myślał, że Swann go nie poznaje, nie chciał tego zmieniać, bo nie był on już przyjacielem jego matki ze względu na swe tak poniżające małżeństwo. Potem jednak okazało się, że Swann poznał go od razu.

Bohater widywał też czasem w Lasku Bulońskim panią Swann (dawniej Odetę de Crecy). Wydaje mu się ona bardzo piękna, choć słyszał, że cieszyła się wątpliwą reputacją. Była jednak wyjątkowo elegancka.

Zakończenie to wzmianka o tęsknocie za tymi miejscami, do których nie można już wrócić, bo zmieniły się, ludzie także się pozmieniali, miejsca przeminęły- są ulotne jak lata, jak czas.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marcel Proust W poszukiwaniu straconego czasu opracowanie(1)
Marcel Proust W poszukiwaniu straconego czasu, w stronę Swanna oprac
Marcel Proust W poszukiwaniu straconego czasu
codzienność, W poszukiwaniu straconego czasu, W poszukiwaniu straconego czasu
W POSZUKIWANIU STRACONEGO CZASU
M Proust Wposzukiwaniu straconego czasu opracowanie
Wposzukiwaniu straconego czasu opracowanie
konspekty, rozne, W poszukiwaniu minionego czasu.
Wposzukiwaniu straconego czasu opracowanie
Marcel Proust(2)
Morressy John Dolina straconego czasu
Daria Trela W poszukiwaniu straconego autora
Marcel Proust W cieniu zakwitających dziewcząt, tom II
Marcel Proust Du Côté de Chez Swann
Marcel Proust W cieniu zakwitających dziewcząt, tom I

więcej podobnych podstron