Nikt nie chce pracować z misiaczkiem


Życiorys to nasza wizytówka dla pracodawcy. Ale nawet najlepsi fachowcy na rynku nie znajdą pracy, jeżeli będą popełniać błędy w CV.

Podobno nie ma nic prostszego od napisania własnego CV. Wystarczy włączyć komputer, znaleźć kilka gotowych szablonów lub ściągnąć tzw. gotowca z sieci. Kolejny krok to wpisanie swoich danych osobowych i wysłanie gotowego dokumentu na wskazany przez pracodawcę adres mailowy.

Rzeczywistość pokazuje, że dla wielu osób stworzenie swojego profilu to droga nie do przejścia. Skutkiem tego jest ciągle milczący telefon od pracodawcy. I nasze narzekania, że nikt się do nas nie odezwał, a wysłaliśmy przecież kilkadziesiąt maili do najróżniejszych firm. Dlaczego tak się dzieje? - Należy pamiętać o kilku szczegółach, na które większość kandydatów nie zwraca uwagi, a które od razu rzucają się w oczy konsultantowi np. adres e-mail, z którego nasze CV jest wysyłane - mówi Agnieszka Bahrynowska z Grafton Technologies. - Do tego celu należy użyć profesjonalnego adresu składającego się najlepiej z naszego imienia i nazwiska - dodaje.

Błąd pierwszy: liski i sarenki odpadają

Agnieszka Bahrynowska przekonuje, że CV wysłane z konta "misiaczek007" "kotka57" lub "diabeł tasmański" wzbudza uśmiech rekrutera, ale niekoniecznie dobrze świadczy o przyszłej księgowej, kierowniku lub asystencie. W podobnym tonie wypowiada się Kamila Koźbiał-Kraszewska, dyrektor agencji Media Metropolis. - W zależności od rodzaju pracy, do jakiej się aplikuje można pozwolić sobie na większą lub mniejszą dowolność w pisaniu życiorysów i listów motywacyjnych. W branży public relations kreatywność jest oczywiście ważnym atutem, dlatego dokumenty nadesłane np: z adresu pracownik_jakiego_szukasz@... wzbudzą ciekawość pracodawcy. - Maile od nadawców typu: niunia@... czy stokrotka24@... również przykują uwagę, ale będą świadczyć raczej o braku profesjonalizmu - mówi Kamila Koźbiał-Kraszewska.

Jeden ze śląskich pracodawców z zażenowaniem wspomina ubiegłoroczne poszukiwania kilkudziesięciu pracowników do pracy biurowej w swojej firmie. Ich głównym zajęciem miało być utrzymywanie dobrych relacji z ważnymi klientami firmy. - Większość osób, które przysłały do firmy swoje CV kryła się za mailowymi pseudonimami. Czekałem na poważne oferty, a ludzie potraktowali mnie jak kolegę ze szkoły - mówi właściciel dużej firmy w Katowicach.

Szefowa działu kadr otrzymała polecenie, by nie zatrudniać żadnych "lisków", "sarenek" czy "miśków" i "grubasków", tylko osoby, które w profesjonalny sposób potrafią kontaktować się z pracownikami innych firm. - Szef nie chciał, by jego klienci dopytywali się o kontakt do "jelonka_z_lasu" lub wydzwaniali z pytaniem, kim jest "przemily_gadula", który wysyła do nich maile w służbowych sprawach - tłumaczy dyrektor działu HR.

Z tym zgadzają się eksperci ds. pracy. - Używanie żartobliwych lub luzackich określeń w adresach mailowych robi z reguły na pracodawcach nie najlepsze wrażenie - mówi dr Marek Suchar z firmy IPK zajmującej się doradztwem personalnym. - Kandydatom do pracy może się zdawać, że takie akcenty mają osobisty charakter, zmniejszają sztywność i oficjalność sytuacji. Niektóre osoby zapewne uważają, że zwrócą na siebie w ten sposób uwagę, że się wyróżnią, że zostaną zapamiętane. Stanowczo odradzam - przekonuje dr Marek Suchar.

- Staranie się o pracę to sytuacja poważna, a w każdym razie tak jest to z reguły traktowane przez pracodawcę. Wprowadzanie luzackich akcentów jest z reguły odbierane jako niefrasobliwość, brak powagi czy wręcz nieumiejętność "znalezienia się" - dodaje.

Dr Suchar odradza również nadmierną kreatywność i bezpośredniość oraz zbyt osobiste nuty w listach motywacyjnych. - Odczytywane jest to z reguły jako przejaw ekscentryczności, autorzy mogą być posądzani o dziwactwa a pracodawców, którzy chcieliby zatrudnić dziwaków jest niewielu. W sytuacjach rekrutacyjnych najbardziej godny polecenia jest umiar, wstrzemięźliwość i trzymanie się środka - przekonuje.

Błąd drugi: zdjęcia z wakacji

Oprócz podstawowych informacji o kandydacie równie ważne jest zdjęcie, które dodajemy do życiorysu. - Pamiętajmy, że CV jest dokumentem i ma swoje określone przeznaczenie oraz format. Zdjęcie w życiorysie powinno być typowym zdjęciem paszportowym, kolorowym bądź czarno-białym. Często zdarza się, że otrzymujemy zdjęcia z wakacji lub rodzinnych przyjęć - mówi Agnieszka Bahrynowska z Grafton Technologies. - Pamiętajmy również, że CV musi zawierać określone informacje przede wszystkim dane osobowe, wykształcenie, doświadczenie i dodatkowe umiejętności lub kwalifikacje. A często zdarzają się podania bez tych informacji czy nawet bez numeru telefonu, co znacznie utrudnia kontakt z danym kandydatem - podkreśla. Efekt? Gdy my czekamy na kontakt od pracodawcy, nasze CV zostaje kończy swój żywot w niszczarce.

Błąd trzeci: tzw. informacje zbędne

Head hunterzy podkreślają również, że nie warto być zbyt szczegółowym w staraniu się o pracę. A wielu kandydatów wykonuje taką syzyfową pracę podejmując się bezcelowego trudu. Informacje dotyczące przebytych chorób, ich ilości, wieku członków rodziny oraz zawodu dzieci i współmałżonków czy też treści dotyczące posiadania danej marki samochodu, lub jego braku (z podaniem przyczyny dlaczego) również są informacjami zbędnymi dla pracodawcy. - Wszystkie tego typu błędy zawsze w pewnym stopniu świadczą na niekorzyść pracownika. W zależności od stanowiska, o które ubiega się kandydat, niektóre błędy mogą nawet zdyskwalifikować kandydata - przekonuje Agnieszka Bahrynowska. Pisząc swoje CV warto pamiętać o kilku podstawowych sprawach. Przede wszystkim powinno być ono klarowne i precyzyjne.

Błąd czwarty: 10 stronicowe opowiadania

Ilość nie zawsze przekłada się na jakość. To jedno z ulubionych powiedzonek łowców głów. 10-12 stronicowe CV są za zdecydowanie za długie nawet dla head hunterów. Wielu rekruterów nieoficjalnie przyznaje, że nawet nie odpowiada na takie oferty. Takie maile najczęściej lądują w koszu. Powód? Najważniejsze informacje giną w natłoku słów i powtórzeń. Rekordzistą był pewien inżynier z Łodzi, który przesłał ponad 70 stron informacji o sobie.

- Początkowo myślałem, że dostałem jakiś specjalny poradnik "Jak nie pisać CV" - przyznaje jeden z warszawskich head hunterów. Po przeczytaniu dwunastu stron rzekomego życiorysu kandydata head hunter nie znalazł żadnej informacji o jego umiejętnościach. Zdolny inżynier skarżył się natomiast na złą sytuację na rynku pracy, marne wynagrodzenia oferowane przez firmy i dokładnie opisał rozmowy z potencjalnymi pracodawcami, od których nie otrzymał zatrudnienia. Przez ponad dwa rozsyłał stertę dokumentów łącznie z zeskanowanymi projektami sprzed kilku lat - A wszystko przez długi i źle napisany dokument, który psuł jego wizerunek - wyjaśnia.

W podobnym tonie wypowiadają się pracodawcy. - CV nazbyt rozbudowane robią złe wrażenie. Wystarczy jedna strona, ewentualnie dwie w przypadku osób o większym doświadczeniu - mówi Katarzyna Makarska, kierownik ds. rekrutacji firmy Extor. - Życiorys powinien być staranny i czytelny, najlepiej napisany pod konkretną ofertę - dodaje Makarska.

Za namową head huntera inżynier zgodził się na wynajęcie specjalisty, który jego bogate umiejętności i doświadczenie opisał na trzech stronach formatu A4. Dzięki tak okrojonemu życiorysowi kandydat otrzymał pracę w ciągu dwóch tygodni.

Czego jeszcze powinniśmy unikać pisząc CV? I znów kłaniają się nam podstawowe szczegóły. - Życiorys powinien być estetyczny. Należy konsekwentnie stosować ten sam rodzaj i wielkość czcionki, równe akapity i odstępy. Warto wyróżnić najważniejsze informacje bądź podkreśleniem, bądź wyboldowaniem. Opis doświadczenia zawodowego najlepiej jest opisać w formie jednozdaniowych odnośników dotyczących kluczowych funkcji i obowiązków - przekonuje Agnieszka Bahrynowska.

A co zrobić, by wyróżnić się w gąszczu nadesłanych życiorysów? - Warto rozpocząć list motywacyjny od ciekawego cytatu. Wysiłek zostanie doceniony, tak jak inne formy, które wyróżnią dokumenty aplikacyjne spośród pozostałych np: nietuzinkowe zainteresowania, czyli coś więcej niż "dobra książka, film, media", zapadają w pamięć i przemawiają na korzyść kandydata - podpowiada Kamila Koźbiał-Kraszewska z agencji Media Metropolis.

Błąd piąty: chaos i powtarzające się błędy

Kolejnym czynnikiem dyskwalifikującym nasze CV jest brak uwzględnienia podstawowych wymagań pracodawcy tj. znajomości danego języka obcego, wymaganego stażu pracy czy ukończenia pożądanego kierunku studiów. Bezsensowne jest rozpisywanie się na temat obowiązków wykonywanych na stanowiskach, które w ogóle nie są związane z posadą, na jaką aplikujemy.

Zdaniem Katarzyny Makarskiej z firmy Extor czynnikiem dyskwalifikującym pracownika w oczach pracodawcy może być także brak staranności i chaos w strukturze CV. Nie należy również przesadzać z grafiką, bowiem nieczytelne czcionki, nadmierna kolorystyka czy też przesadna "forma artystyczna" są niedopuszczalne - mówią zgodnie osoby rekrutujące pracowników do firm.

Innymi czynnikami, które zniechęcają pracodawcę do poświęcenia uwagi kandydaturze są: błędy ortograficzne, gramatyczne, tzw. "literówki", brak dokładnych dat zatrudnienia, brak zaznaczenia numeru referencyjnego czy nazwy stanowiska w tytule maila lub samej aplikacji.

Rekruterzy przekonują, że najczęściej popełniane błędy w CV pojawiają się również w nazwach stanowisk oraz ich opisach, szczególnie przy tłumaczeniach z języka polskiego na angielski i odwrotnie. Należy nie tylko dokładnie sprawdzać ich pisownie ale także stosować polskie ekwiwalenty danych nazw, a nie tłumaczyć każde słowo jak kalkę.

Musimy też wystrzegać się wewnętrznej terminologii, która nie jest przekładalna na stanowiska w innych firmach. To, co w jednej firmie kryje się pod hasłem "associate" lub "contributor" w innej oznacza coś zupełnie innego. Poprawnie napisane CV w języku angielskim jest już samo w sobie informacją dla rekrutera dotyczącą znajomości i poziomu języka oraz biegłości w jego używaniu. Dlatego jak przekonują łowcy głów warto przyjąć ogólnie stosowane terminy określające znajomość języka, tworzenie takowej na własne potrzeby nie zawsze zostanie trafnie zrozumiane przez konsultanta.

Roma Zgłobik, External Communication Manager z firmy Randstad: - Życiorys to nasza wizytówka, pierwsza informacja na nasz temat, która dociera do pracodawcy. Dlatego warto, aby przed wysłaniem życiorysu bardzo dokładnie go sprawdzić. Najlepiej byłoby dać go osobie trzeciej i zapytać co jej się nie podoba, a co podoba w naszym życiorysie oraz jakie jest jej pierwsze wrażenie. Życiorys musi zaintrygować pracodawcę i zachęcić go do spotkania z kandydatem. Bardzo często przekonując kandydatów do dokładnego sprawdzania przed wysłaniem swoich życiorysów odwołuję się do przykładów ogłoszeń o pracę. Nikogo z nas nie zainteresowałoby ogłoszenie z błędami ortograficznymi (,,poszókójemy pracownikuw bjórowyh") gramatycznymi lub napisane językiem potocznym (,,trzeba nam pracowników do roboty za niezłą kasę") lub ogłoszenie które moglibyśmy przypuszczać, że zawiera nieprawdziwe informacje (,,praca dla wszystkich - milion złotych w jeden dzień").

To samo dotyczy dopasowania zdjęć, które umieszczamy w życiorysie do specyfiki firmy, do jakiej aplikujemy. Unikajmy umieszczania w życiorysach zdjęć z imprez rodzinnych, wakacji etc - dodaje Zgłobik.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NIKT NIE CHCE ŻYĆ BEZ MIŁOŚCI, Teksty 285 piosenek
NIKT CIĘ TU NIE CHCE
Pracownik nie chce się przebadać
IN1 Nikt Ciętu nie chce
Zgłoszenie wypadku przy pracy osoby nie będącej pracownikiem
Klich nie chce mówić, jak naciskał na pilotów
Nikt nie wie, kiedy tupolew zniknął z radarów!
Bo nikt nie ma z Nas, Teksty piosenek i pieśni liturgicznych wraz z akordami
Nikt Nie Widzial Nikt Nie Slyszal
Nie chcę więcej Classic
Islandia nie chce do UE, Pobieranie22.05
Najzdrowsza roślina,o kturej nikt nie słyszał
Kto nie chce poznać tajemnicy Smoleńska Nasz Dziennik
Komu w nocy nie chce się spać – rozmowa 3l
1 Nikt nie rodzi się kobietą Społeczne i kulturowe normy płci
Nikt nie jest prorokiem między swymi-opracowanie, Filologia polska, Pozytywizm
A JA NIE CHCĘ CZEKOLADY
31 BÓG NIE CHCE ŚMIERCI GRZESZNIKA
nie chcę cię

więcej podobnych podstron