Stanisław Wyspianski Klatwa opracowanie


KLĄTWA

OPRACOWANIE

Klątwa ukazała się drukiem w numerze 15—16 „Życia" z 15 sierpnia 1899 r., kiedy pismo to redagował Stanisław Przybyszewski. Podobno miał on duży wpływ na dzieła Wyspiańskiego.

Z dzieł Przybyszewskiego wziął zapewne Wyspiański w Klątwie owo „Fatum, miażdżące ludzi", posępny koloryt czasów raczej średniowiecznych, z charakterystycznymi dla nich sektami biczowników, ekstatyków, mistyków. Z drugiej znów strony Klątwa wysnuta jest całkowicie z pojęć chłopskich, na dnie których tkwią pozostałości wierzeń pogańskich, i dopiero splot tych wszystkich pojęć daje specyficzny podkład samemu problemowi dramatu. Wszyscy uczestnicy dramatu są współczesnymi chłopami: Sołtys, Parobek, Dziewka, Chór wiejski, Ksiądz, Młoda, Matka księdza, Dzwonnik i Pustelnik, reprezentując sprzeczne tendencje psychologii wiejskiej. Dziewka czy Parobek przyjmują miłość Księdza i Młodej, ich wspólne życie, jako fakt zupełnie naturalny. Matka księdza potępia słabość syna, ale stara się zrozumieć motywy jego postępowania. Pustelnik nie uważa miłości Młodej za grzech albo zbrodnią: „Wyście to rośli, jako krew żądała" — mówi. Jeśli proponuje spalenie ofiary z żywych płodów ziemi, ma to mieć charakter raczej symboliczny, magiczny, być rodzajem ofiary dla odkupienia win. Właściwy konflikt dramatyczny jest rezultatem normalnego zjawiska przyrody, któremu ciemnota mieszkańców Gręboszowa nadaje charakter specyficzny. Oto wieś nawiedziła susza. Wyobraźnia Gręboszowian łączy zjawisko tej suszy ze stanem grzechu, w jakim żyje ksiądz, z jego nieusankcjonowanym, nieślubnym związkiem, ze zgorszeniem ogólnym, jakie ten fakt wywołuje. Protesty, początkowo nieśmiałe, przeobrażają się we wrzenie, gdy modlitwy Księdza .o odwrócenie rujnujących skutków suszy pozostają bez wyniku. Podłożem konfliktu staje się więc zarówno perspektywa ruiny materialnej wsi, jak drażniące wykroczenie obyczajowe i obrażone uczucia religijne.

Ksiądz kocha Młodą i swoje dzieci. Miłość, instynkt ojcostwa, każą mu bronić ich, ochraniać. Ale ulega naciskowi opinii publicznej do tego stopnia, że magiczną ofiarę z poćwiartowanego wołu zaczyna identyfikować z inną ofiarą, z wyrzeczeniem się Młodej i jej dzieci. Przesądy, głęboko tkwiące w jego chłopskiej mentalności, a sprzeczne w zasadzie z chrześcijańskimi pojęciami miłości bliźniego, które jako ksiądz powinien wyznawać, a może i poczucie winy, tak dotkliwe, że rozwiązaniem wydaje się tylko śmierć, popychają go do myśli, w założeniu swoim absurdalnej i zbrodniczej. Wydaje mu się, że tylko spalenie na stosie Młodej i dzieci mogłoby się przyczynić do ich zbawienia. Naciskowi gromady poddaje się także Młoda. Ambitna i dumna, przeżywa tragedię zawiedzionych uczuć, gdy Ksiądz pod presją wsi zaczyna od niej stronić. Z załamania się wiary w człowieka bliskiego wynika jej rozpaczliwe postanowienie. Źle zinterpretowana wyrocznia Pustelnika i podsłuchana rozmowa Księdza z Matką, utwierdzają Młodą w przekonaniu, że „z niej właśnie trza ofiary". Jednakże w tragicznym finale dramatu zwycięża w Młodej instynkt życia; dzieci swoje rzuca na płonący stos, ale zamiast sama rzucić się w ogień, podpala w przystępie rozpaczy i obłąkania domy sąsiadów. Ginie ukamienowana przez wieś, ale jakby dla ukazania, kto jest właściwym sprawcą śmierci trojga niewinnych istot, wybucha burza, pioruny niszczą dobytek mieszkańców wsi, zapalają ich domy. Oto właściwy sąd nad okrutnymi i pełnymi ciemnoty „sędziami", sąd ostatecznie rozstrzygający problem winy i kary.

Klątwa posiada patos wielkich namiętności. Ludzie tego dramatu wchodzą na scenę obarczeni powszednimi troskami dnia codziennego, sprawami gospodarskimi, i z tych spraw, z tych trosk powstają problemy wielkiego ludzkiego cierpienia. Te same tendencje do monumentalizowania posiada dekoracja do Klątwy. Chociaż wychodzi tu poeta od naturalizmu spraw i tła, chociaż dzieje Młodej związane są że zwyczajną wiejską plebanią, sposób komponowania przestrzeni scenicznej dowodzi jakichś nowych poszukiwań. Akcja odbywa się na tle pleneru, w gorące słoneczne popołudnie. Niebo jest prawie przysłonięte przez pochyłość gruntu, który za plebańskim dworkiem podnosi się dość stromo i kończy wałem, wiszącym nad chatą jak ponure przeznaczenie. Zestawienie tego jałowego ugoru ze strzępami zeschłej roślinności, z poskręcanymi łodygami przepalonych kwiatów, wywołuje nastrój beznadziejności, ciążącej nad ludźmi. Również surowy i twardy jest koloryt. Barwą przeważającą jest zżółkła rudawość roślin, zniszczonych posuchą, szarość pokrajanej bruzdami i spękanej ziemi. Na tle żółto-szarym czarne plamy szat Księdza i Matki, biel sukien Młodej i dzieci, szare, zlewające się z tłem, zgrzebne ubrania wiejskiej ludności. Żadnego urozmaicenia kolorystycznego, tak charakterystycznego dla poprzednich dzieł. Praktykowanym dotychczas zwyczajem przerzuca Wyspiański najbardziej dramatyczną część akcji w głąb sceny, a raczej poza scenę.

Mimo wielkiej dynamiki ostatnich momentów tragedii, mimo że Młoda ucieka przed tłumem chłopów, ustawia ją na chwilę poeta w pozie pełnej ekspresji, jak Kassandrę, wieszczącą zagładę, wysoko nad głowami ludzi, z żagwią w ręku, wśród błysku piorunów. Ostatni obraz dramatu — to Młoda, leżąca na schodkach plebanii, z krwawym znakiem na piersi, na tle łuny palącej się wsi. Po prawej stronie tłum, który ją ukamienował. W ostatnim momencie tragedii Pustelnik mówi:

Patrzajcie, trup, co krwią się korali, Pioruny znęca! Jakaś Moc nieogarniona Przeklętą tę uświęca!

Padajcie o ziem głową!! Bóg mówi słowo!!! (pioruny)

Z patosem wielkich namiętności łączy się ściśle monumentalny realizm obrazów scenicznych, rysowanych prostymi, wyrazistymi liniami jak neorealistyczne grafiki Guttusa.

W żadnym ze swoich utworów nie osiągnął Wyspiański tak silnego napięcia dramatycznej grozy. Okazał się tu urodzonym tragikiem, stworzył dzieło pod wieloma względami prekursorskie. O realizacji Klątwy w Krakowie nie mogło być mowy ze względu na jej fabułę, „kompromitującą" — jak mówiono — życie kleru. Nie dopuściła jej na scenę austriacka cenzura. Po śmierci poety wystawił Klątwą Zelwerowicz w Łodzi w roku 1909, a później (22 III 1910) Teatr Wielki w Warszawie, ale z dopiskiem na afiszu, że historia ta dzieje się w wiekach średnich, aby nie pomyślano, że przedstawione fakty były wówczas możliwe.

Klątwa została niemal całkowicie wysnuta z pojęć chłopskich. Wszyscy protagoniści konfliktu są współczesnymi poecie chłopami: nie tylko Sołtys, Parobek, Dziewka, oraz Chór (w pierwszym wydaniu nazwany nawet „chórem ludu wiejskiego"), ale i Ksiądz, Młoda, Matka Księdza, Dzwonnik, oraz, przybrany w habit franciszkański, Pustelnik. Wyspiański z całą ścisłością (i poetycką jasnością) ukazuje sprzeczne tendencje psychologii wiejskiej. Pustelnik „w habicie zgrzebnym św. Franciszka" nie uważa postępowania Młodej, żyjącej z Księdzem, za grzech ani za zbrodnię:

„Wyście bo rośli, jak krew żądała, jako w ostępie kwiat, roślina, bujno i płodno.”

Ponieważ wedle poglądów Pustelnika w postępowaniu Młodej nie można dopatrzeć się grzechu, logicznym jest, że nikt nie może żądać od niej kary. Jeśli Pustelnik proponuje spalenie ofiary — ma to jedynie znaczenie symboliczne czyli magiczne. Zadośćuczynieniem ma być „ofiara z żywych płodów ziemi", czyli chodziłoby o pewien poetycki, niejako obrzędowy kompromis człowieka z głębokimi instynktami, z prawami i tendencjami przyrody. Podobny sens miały przecież w antycznej Grecji misteria eleuzyńskie', "symbolizujące radosny udział człowieka w' dorocznej zmianie pór roku (i ich akceptację). Wyspiański tak właśnie te misteria rozumiał i tak je zużytkował dramatopisarsko w Nocy listopadowej. Echa podobnych stanowisk można znaleźć i w Biblii (cud Eliasza, który cytuje profesor Sinko). Zainteresowanie tak pojętą ofiarą dla odkupienia win mogło być u Wyspiańskiego jeszcze jednym zastosowaniem motywów magicznych, które odegrały tak wielką rolę w dramatach greckich (Meleager, Protesilas i Laodamia), oraz w Legendzie. Pustelnik jest zapewne postacią zaobserwowaną; podobno przed pierwszą wojną światową można było spotkać takiego zaklinacza „czaru deszczowego" pod Rabką, w lesie na Luboniu. Ale cała filozofia Pustelnika w Klątwie jest postawą intelektualisty, trochę mistyka, trochę przyrodnika. Mimo chłopskiego pochodzenia, mimo nawiązywań do starej wiary przedchrześcijańskiej ten subtelny przedstawiciel Franciszkańskiej wszechmiłości nie może być uważany za reprezentanta zbiorowej psychologii, którą reprezentują mieszkańcy Gręboszowa.

To prawda, że Dziewka czy Parobek przyjmują miłość Księdza i Młodej, ich związek, ich wspólne życie — za zjawisko dość naturalne. Matka Księdza potępia wprawdzie jego słabość, ale rozumie przyczyny postępków. Konflikt zaczyna się dopiero jako rezultat postawy tych gręboszowian, którzy są tu zainteresowani materialnie. Wyobrażenia ludowe łączą zjawisko wyjątkowej suszy ze stanem grzechu, w jakim żyje Ksiądz. Nie chodzi zapewne tylko o naruszenie celibatu, istniejącego w Polsce (jak przypomina Józef Kotarbiński) od 1285, czyli od Synodu w Łęczycy. Wydaje się, że dalszym wykroczeniem przeciw moralnemu przekonaniu wsi — jest związek nieusankcjonowany, nieślubny. To publiczne zgorszenie wywołuje protesty chłopów. Ale protesty te przeobrażają się we wrzenie wobec faktu, że modły księdza o zapobieżenie rujnującym skutkom suszy pozostają bez skutku. To splątanie pojęć obyczajowych, religijnych i materialnych — powoduje konflikt . Obok spraw społecznych uderza w Klątwie także i strona psychologiczna. Postać Księdza jest przenikliwym portretem człowieka słabego. Będąc chłopcem, uległ ambicjom rodziny, która szukała dlań jednej z nielicznych wtedy w tym środowisku dróg społecznego awansu. Potem na plebanii uległ głosowi krwi, instynktowi miłości i ojcostwa. Nie tylko miłość, ale i dobroć każą mu teraz chronić Młodą, starać się jej „nieba przychylić", co naturalną siłą rzeczy musi powiększać władzę tej kobiety, a więc i niechęć chłopów. A gdy przychodzi susza, Ksiądz pod naciskiem opinii publicznej ulega jej do tego stopnia, że przejmuje się przesądami i wraz z chłopami magiczną ofiarę z poćwiartowanego wołu czy „płodu ziemi" identyfikuje z poświęceniem tego, co jest dla niego najdroższe: wyrzeczeniem się Młodej i jej dzieci. Przy tym wedle gromady ofiara ta ma być podjęta dla odwrócenia suszy; wedle Księdza dla uchronienia grzesznych od wiecznego potępienia (jedno i drugie jest — oczywiście — sprzeczne z dogmatami chrześcijańskimi, które zabójstwo i samobójstwo uważają za grzech śmiertelny, najcięższy ze wszystkich).

Klątwa akcentuje siłę nacisku pewnych pojęć na ludzi, którzy nie są predysponowani do ich przyjmowania. Takiemu naciskowi ulega także i Młoda. Jako charakter i temperament jest ona — antytezą Księdza. Porywcza, gorąca, ambitna i dumna — przeżywa najboleśniejszą tragedię, gdy widzi, że Ksiądz (pod naciskiem wsi) zaczyna od niej stronić. To jest podstawowy motyw jej czynu; z tego załamania się najcenniejszych wartości wynika dalszy rozwój akcji. Zaznaczona została piętrząca się gradacja rozpaczy. Kłótnia ze służącą przypomina Młodej wiarę, że przekleństwo bliźnich ściągnie na nią spełnienie najgorszych przeczuć. Źle zrozumiana „wyrocznia" Pustelnika, i w rozgorączkowaniu podsłuchana rozmowa Księdza z Matką powodują u Młodej narastanie tragicznego postanowienia, że to „z niej właśnie trza ofiary". Ostateczną pobudką jest poczucie, że: Ksiądz skazuje ją na wygnanie z domu.

Klątwa jest więc tragedią psychicznej „osmozy", ulegania naciskom, a zarazem tragedią nieporozumień. Gromada i Ksiądz źle, opacznie rozumieją Pustelnika; Młoda zbyt pochopnie i dosłownie rozumie wolę wsi i Księdza. W dramatycznym finale utworu Młoda (u której instynkt życia w ostatniej chwili zatriumfował i kazał raczej spalić całą wieś w ataku obłąkanej rozpaczy
niż samej rzucić się w ogień), ginie ukamienowana przez wieś. Ale jakby dla wykazania, kto w tym konflikcie jest najgłębiej winny, niespodziewana burza zapala domy wiejskie i uderza w to dobro, dla którego gręboszowianie gotowi byli wszystko poświęcić, ich dobytek. W ten sposób Klątwa kończy się — sądem nad okrutnymi i egoistycznymi sędziami, potępiającymi cudze, wytłumaczalne przecież, upadki. Sztuka ta jest psychologiczną i moralną tragedią, logicznie wysnutą ż pewnego kręgu pojęć obyczajowych.

TREŚĆ


DRAMATIS PERSONAE:

KSIĄDZ [posiada nieślubne dzieci z Młodą, syn Matki]

MATKA [Księdza]

MŁODA [posiada nieślubne dzieci z Księdzem]

SOŁTYS [jak to sołtys, przemawia w imieniu gromady]

DZWONNIK

PAROBEK [Kuba, ma nieślubne dziecko z Dziewką, nie chce wziac z nią ślubu]

DZIEWKA [Kaśka, ma nieślubne dziecko z Parobkiem, które bardzo chce ochrzcic]

PUSTELNIK [mędrzec]

CHÓR [chłopi]

Rzecz dzieje się we wsi Gręboszowie pod Tarnowem.

(Dramat bezaktowy, rymy posiada)

Wszystko rozpoczyna się sceną na roli. Parobkowie nie mogą dać sobie rady z ziemią, która się „sparła” (spalona słońcem), więc - ku oburzeniu Młodej - rzucają robotę w diabły. Podczas kłótni wychodzi na jaw, że Młoda niegdyś „zwiodła ludzi do złego”.

Młoda spotyka się z Dziewką ze służby plebańskiej. Zwierza jej się, że śni jej się coś złego, ale nie chce wyjawić, co konkretnie.

Tymczasem Ksiądz nakazuje Parobkowi naprawić „krzywdę wyrządzoną Kaśce” i się z nią ożenić. Parobek się broni. Ich rozmowa zostaje przerwana pojawieniem się Dziewki. Po raz kolejny prosi ona Księdza o chrzest dla jej nieślubnego dziecka, lecz Ksiądz zatwardziały jest, nie daje się przekonać. Wzburzony rozmową odchodzi.

Dalej Ksiądz spotyka Dzwonnika, od którego dowiaduje się, że wójt zwołał naradę w związku z suszą. Wyjawia również, że wójt chce prosić Księdza o modlitwę w intencji szybkiego zakończenia posuchy. Niestety Dzwonnik wspomina również o tym, że Sołtys wczoraj posłał również po Pustelnika. Teraz Ksiądz wpada w gniew - jakże to, do czarownik po gusła chodzić!? Dzwonnik broni Pustelnika, że to wcale nie czarownik, lecz dobry człowiek, święty, który niejednokrotnie dobrze poradził ludziom. Ksiądz odpowiada, że to susza zapewne kara boża za wiarę w czary. Nie ma zamiaru pozwolić Pustelnikowi przybyć. Dzwonnik tłumaczy, że te czary to „stara wiara”. Ksiądz wpada w jeszcze większy gniew - pogaństwo! Już ma zamiar wezwać biskupa, lecz Dzwonnik go hamuje, mówiąc że przecież jak się biskup dowie, to klątwą wieś obłoży. A drugiej już im nie potrzeba. Poza tym wspomina, że biskup mógłby dowiedzieć się jeszcze o czymś „przez skargi”. Bardzo to przeraża Księdza, który nakazuje milczenie (widać ma nieczyste sumienie).

Pojawia się Sołtys, który narzeka na to, że Kaśka i Kuba mają nieślubnego syna, a Ksiądz nic z tym nie czyni. Sołtys wysnuwa przypuszczenie, że być może ich zachowanie było zainspirowane poczynaniami Księdza (!). Ksiądz się wnerwia i nakazuje wszystkim odczepić się od jego postępku, Bóg to osądzi. Sołtys ma wątpliwości, jak Ksiądz może ukarać Kaśkę i Kubę, skoro sam dopuścił się takiego samego występku i jeszcze skruchy nie czuje. Kapłan wkurza się na „chamów”. Sołtys zaś wysnuwa przypuszczenie, że klątwa nieurodzaju to kara za występek Księdza. I wszyscy we wsi tak myślą, dlatego Ksiądz jest nielubiany. Ksiądz broni się, że klątwa spadła na nich, nie na niego - lecz Sołtys paruje, że oni cierpią za grzechy Księdza. Ten jest pewny, że gdy odprawi modły, to Bóg cofnie klątwę (hipokryzja!), lecz Sołtys jest pewien, że Bóg zrobi, co zechce i kiedy zechce. W tym momencie pojawia się Pustelnik.

Ksiądz nakazuje mu spadać, bo jest poganinem. Pustelnik jest milszy dla Księdza, przypomina mu, że on jedynie stara się zachować tradycję i dawne obyczaje. Po chwili Pustelnik rzecze, że klątwa spadła z winy Księdza i jego występku. Ten zasłania się Biblią, wiarą i wykształceniem, lecz Pustelnik przepowiada: „Biadaj nad sobą, nie nade mną, złamałeś ślub dla pokus Czarta; dziś jeszcze zaznasz kary”. Ksiądz w odpowiedzi przypuszcza atak na Pustelnika, lecz jest on mało merytoryczny. Pustelnik spokojnie wskazuje na to, że skoro jest taki agresywny i tak się rzuca, to zapewne musi być winny. Widać na jego twarzy wypisany lęk - to on jest świadectwem winy. Ksiądz jest pewien, że jedna modlitwa zjedna Boga, który na pewno mu wszystko wybaczy. Pustelnik jednak jest pewien, że Księdza modłów Bóg już nie słucha.

Dopiero gdy Pustelnik wychodzi i Ksiądz zostaje sam, w końcu zaczyna do niego docierać, że rzeczywiście źle postąpił i jest winien. Po chwili otaczają go rozjuszeni chłopi, rzucający pod jego adresem oskarżenia. Ksiądz wyraża skruchę i prosi Boga o przebaczenie. Prośba o wybaczenie jest szczera i długa, Ksiądz przyznaje, że długo żył w grzechu i pozwolił, by chuć nim rządziła. W końcu upada na kolana, a po chwili odchodzi. Chłopi patrzą na to obojętnie, pewni, że skrucha przyszła za późno.

Pojawia się Sołtys, który nakazuje chłopom spełnić instrukcje Pustelnika (odprawić rytuał magiczny) póki ksiądz jest w kościele. To na pewno zdejmie klątwę. Pojawia się Młoda, która nie jest przekonana do praktyk magicznych, lecz Sołtys każe jej zamilknąć - sama jest przecież splamiona grzechem, nie może pouczać innych ludzi. Być może jest tak samo winna klątwy, jak drugi grzesznik...?

Kiedy gromada odchodzi, Młodą zaczepia Dzwonnik. Młoda mówi mu, że nie ma sensu żadnej ofiary składać - Bóg zdejmie klątwę, kiedy uzna to za stosowne. Jako, że nie jest jeszcze wtajemniczona w całą sprawę, pyta Dzwonnika, czyj grzech sprawił, że klątwa spadła na wieś? Ze zdziwieniem dowiaduje się, że to przez Księdza. Ale nie tylko przez niego - wszak ona też jest splamiona grzechem. Zdesperowana i dręczona wyrzutami sumienia Młoda proponuje, że poświęci się dla wioski - niech ona będzie ofiarą!

Potem podchodzi do niej Parobek. W toku rozmowy można wysnuć wniosek, że Ksiądz dopuścił się grzechu właśnie z Młodą... Młoda dowiaduje się również od Parobka, że Dziewka wypomina jej to, że jej nieślubne dzieci zostały ochrzczone, a jej nie. Kiedy pojawia się Dziewka rozjuszona Młoda zaczyna ją wyzywać. Po chwili dochodzi do rękoczynów. Pobita Dziewka ucieka, przeklinając wcześniej Młodą i jej dzieci.

Chwilę później Młoda spotyka Matkę - jak się okazuje matkę Księdza, którego nie widziała już z pięć lat. Przerażona spotkaniem z Matką Młoda ucieka.

Niedługo później wita się z nią syn - Ksiądz. Matka opowiada mu o tym, że jego brat też chce być księdzem. Przerażony syn daje radę matce, żeby lepiej brat został na roli. Matka zauważa smutek Księdza. Ten chce jej o czymś powiedzieć, lecz najpierw prosi o to, żeby przyrzekła, że cokolwiek nie powie, to ona mu wybaczy. Wyjawia, że jest mu bardzo ciężko. W końcu wyznaje, co zrobił. Matka jest zdumiona i przerażona. Chwilę później pojawia się Młoda. Ksiądz wyjawia, że to z nią ma dzieci. Matka jest coraz bardziej zdumiona i coraz bardziej jest jej słabo. Jest wkurzona na syna, że teraz będzie dla niego druga, po Młodej. Ksiądz wyjawia jej swoje lęki - że na pewno pisane jest mu piekło za jego występki. Matka ma wizję - „mary piekielnych gości stają przed wrotami temi”. Na Księdzu nie robi to wrażenia - już od dłuższego czasu jest pewien, że on, Młoda i ich dzieci skończą w piekle. Matka jest jednak wzruszona tym, że Ksiądz kocha i Młodą i dzieci i jest pewna, że nawet jeśli kochankowie skończą w piekle, to Bóg oszczędzi dzieci. Ksiądz ma obawy, że nie, bo są one owocami grzechu. Matka nie wierzy w to, że Bóg mógłby być tak okrutny. Matka żałuje, że chciała, żeby jej syn został księdzem - gdyby nim nie był, mógłby cieszyć się z ojcostwa, a nie lękać się o los swych dzieci. Ten przyznaje jej rację - chciał być sługą bożym, lecz zabrakło mu wytrwałości. Teraz żyje w bólu, a jedynym jego szczęściem jest możliwość patrzenia na swe dzieci. Wie jednak, że pójdą do piekła. Zna co prawda sposób na ocalenie ich dusz, jednakże brakuje mu odwagi, by go wypełnić. Mianowicie sam by się musiał poddać srogiej męce. Ocalenie ich dusz wymaga ofiary. Matka znowu ma wizję - w dom Księdza uderzają pioruny. Ksiądz kontynuuje. Ofiara jest takim samym obrządkiem magicznym, jak ten, który mają zamiar chłopi odprawić. Ale na stosie mają spłonąć „oni”... Matka przystaje na to - niech lepiej „oni” spłonął, niż Ksiądz i jego rodzina w ogniu piekielnym. Jednakże cała ta wizyta zrobiła na niej spore wrażenie. Postanawia opuścić syna i odejść - przedtem jednak chce zobaczyć wnuki.

Kiedy Ksiądz odchodzi, pojawia się Młoda, którą Matka obwinia o hańbę swego syna. Ta odpowiada, że ma zamiar odpokutować i ocalić duszę tak Księdza, jak i ich dzieci. Ma zamiar opuścić wioskę.

Później Matka nakazuje Księdzu zaprząc konie i podwieźć się do miasta. Tymczasem powraca Młoda z wnukami, które Matka błogosławi i prosi Boga, by ich nie karał. Następnie Młoda prosi Matkę, by powiedziała Księdzu o jej ucieczce później, by się nie martwił. Matka kłamie, że tak naprawdę to sam Ksiądz by chciał, by Młoda poszła precz. Ta bierze dzieci i odchodzi.

Przerażony Ksiądz dowiaduje się od Matki o ucieczce Młodej, lecz ta go uspokaja, że na krótko Młoda zniknie (znowu kłamstwo). Odjeżdżają.

Młoda rusza zaś do Sołtysa, prowadzona przez Parobka. Młoda proponuje Sołtysowi pomoc przy obrzędzie. Sołtys na początku podchodzi do jej prośby podejrzliwie, lecz w końcu się zgadza. Postanawiają obrządek dopełnić jutro.

Parobek wyjawia Młodej, że trochę boi się Dziewki - bo w końcu cała awantura między nią a Młodą wybuchła przez niego. Gdy pojawia się Dziewka, opuszczająca wraz z dzieckiem wieś, ten ucieka. Młoda przeprasza Dziewkę za swe zachowanie i wręcza jej dziecku spory tobołek ubrań. W zamian za to Dziewka ją błogosławi (co niweluje wcześniejsze jej przekleństwo).

Odchodzącą Dziewkę zatrzymuje Pustelnik, który mówi, że dziecko szkoda na włóczęgę wydawać. Ta odpowiada, że się zastanowi i odchodzi.

Do Pustelnika podchodzi Młoda, prowadząc swe dzieci. Wyjaśnia Pustelnikowi, że ofiarę niesie. Pustelnik stara się ją powstrzymać, wysuwając różne argumenty, lecz Młoda nie chce zmieniać swego postanowienia. Ma zamiar dzieci złożyć w ofierze, a potem sama spłonąć, by ocalić duszę swoją i swoich dzieci. Pustelnik dochodzi do wniosku, że Młoda oszalała i chce ją powstrzymać. Po chwili jednak pada na niego strach, gdy Młoda mówi coraz bardziej obłędnie i dochodzi do wniosku, że złe moce w nią wstąpiły. Ucieka pędem do kościoła. Młoda rusza w kierunku stosu.

Nagle przyjeżdża powóz, z którego pędem wyskakuje Ksiądz, szukając Młodej. Spotyka Pustelnika, który mówi mu, że trzeba Młodą ratować, bo oszalała. Oskarża Księdza o to, że sam chciał się jej pozbyć, by zatrzeć ślady swego grzechu. To on winien jest jej śmierci! Ksiądz biegiem rzuca się w kierunku stosu, mając zamiar ją ratować.

Po drodze zaczepia go zdyszany Dzwonnik, który mówi mu, że stos płonie. Ksiądz prosi jego, Sołtysa i Parobka o pomoc, lecz ci mówią, że „co szkodzi, że płonie, Dym idzie prosty jak z ofiary Ablowej, jak to w Piśmie stoi.” (nie zdają sobie sprawy, że ofiarami są ludzie, a nie płody rolne). Kiedy Ksiądz wykłada im, że to Młoda z dziećmi rzuciły się na stos, Sołtys nie wierzy. W końcu, kiedy prawda do niego dociera, blednie z przerażenia. Ma zamiar ją ratować, lecz nagle pojawiają się chłopi, którzy otaczają ich murem i nie pozwalają dostać się do stosu. Ksiądz ze łzami w oczach prosi ich o pomoc, lecz nikt nie reaguje. Kiedy jednak ten mdleje, kilka osób rzuca się do stosu. Nagle z dymu wyłaniają się trzy gołąbki (samica i pisklęta), które lecą do nieba. Pustelnik dochodzi do wniosku, że dusze tej trójki zostały ocalone, a klątwa zdjęta. Wtem pojawiają się jaskółki, zimny wiatr, gorące powietrze już tak nie doskwiera. Gołębie krążą nad głową Księdza, witając go w ten sposób. Ten nie może uwierzyć, że to jego rodzina. W końcu dociera do niego prawda, a gołębie odlatują do Nieba.

Nagle wbiega przerażony Parobek, który mówi, że żywcem na stosie płonął wijące się przeraźliwie „potępieńce” - matka i jej dzieci. Dzieci spłonęły od razu, lecz poraniona matka, niczym Strzyga rzuca się na wszystkie strony i odgraża się, że wieś spali. Ksiądz jest przerażony i załamany. Tymczasem czarne chmury nadchodzą, burza będzie. Ksiądz wpada w rozpacz, obwinia siebie o śmierć dzieci i zastanawia się, na co mu była jego wiara? W tym momencie zapada noc, a do wioski wpada przypominającą Strzygę Młoda, niosąc płonącą pochodnię i biegnie w kierunku plebanii.

Przerażony Ksiądz chce do niej biec. Ludzie go powstrzymują, lecz gdy zauważają, że szaleństwo go dopadło, puszczają, a ten gdzieś znika.

Młoda rzuca się ku plebanii, by ją spalić, lecz otacza ją tłum chłopów, którzy zasypują ją kamieniami. Umierając, przeklina całą wioskę. Rozpętuje się burza. Pioruny uderzają w chaty. Wieś płonie.

NEWRALGICZNE PUNKTY FABUŁY

  1. Susza.

  2. Okazuje się, że Parobek ma z Dziewką nieślubne dziecko.

  3. Ksiądz dowiaduje się, że Sołtys posłał po Pustelnika.

  4. Sołtys wysnuwa przypuszczenie, że przyczyną klątwy jest grzeszny postępek Księdza; ten idzie w zaparte.

  5. Przepowiednia Pustelnika „Dziś jeszcze zaznasz kary” (do Księdza).

  6. Skrucha Księdza.

  7. Pustelnik nakazuje odprawić magiczny rytuał.

  8. Okazuje się, że Ksiądz ma nieślubne dzieci z Młodą.

  9. Wizyta Matki u Księdza i kolejna przepowiednia, zwiastująca zgubę rodzinie Księdza.

  10. Szalona Młoda rusza z dziećmi na ołtarz, po drodze spotykając Pustelnika.

  11. Powrót Księdza, który pędem rzuca się na ratunek...

  12. ... jednakże jest już za późno. Młoda i dzieci giną na stosie. Klątwa zostaje przełamana, a matka i dzieci wracają pod postacią gołębi...

  13. ... ale czy na pewno? Niedługo później Młoda atakuje wioskę.

  14. Ksiądz popada w obłęd i ucieka, Młoda zostaje ukamienowana przez chłopów. Przed śmiercią przeklina ich wszystkich.

  15. Rozpętuje się straszliwa burza, a pioruny uderzają w chaty.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stanislaw Wyspianski Warszawianka [opracowane]
Stanislaw Wyspiański Wyzwolenie opracowanie
Stanisław Wyspiański Wesele opracowanie
Stanisław Wyspiański KLĄTWA streszczenie

więcej podobnych podstron