Jan Brzechwa Dwie gaduły(1)


Jan Brzechwa Dwie gaduły

Ponoć dotąd ziemski padół

Nie znał jeszcze takich gaduł,

Jak dwie panie: Madalińska

Z Gadalińską z miasta Młyńska.

W domu, w sklepie czy na rynku

Językami, tak jak w młynku,

Mielą wciąż bez odpoczynku;

Każda gada - byle długo,

Jedna z drugą i przez drugą,

A gdy zasną, nawet we śnie

Rozmawiają jednocześnie:

O tym, co się z wiatrem dzieje,

Wtedy, kiedy wiatr nie wieje,

Że na poczcie wybuchł pożar,

Że się mydlarz z praczką pożarł,

Że aptekarz dostał pryszczy,

Że sędzinie nos się błyszczy,

Że kokoszka od sąsiadki

Zniosła cztery jajka w kratki,

Że cioteczna spod Piaseczna

Okazała się stryjeczna,

Bo kuzynka z Ciechocinka

Zamiast córki miała synka,

Po czym właśnie znikła z Młyńska

Ciechocińska Madalińska.

Madalińska rada gada,

Gadalińskiej opowiada:

Kto, dlaczego, jak i kogo.

A sąsiedzi spać nie mogą.

Krzyczy piekarz: "Moje panie,

Czas już skończyć to gadanie!"

Doktor także lubi ciszę,

Do milicji skargę pisze.

Przyszła władza, jak to władza,

Upomina i doradza: "Dość już, pani Madalińska,

Dość już, pani Gadalińska,

Bo wyjadą panie z Młyńska!"

Lecz to dla nich rzecz nienowa,

Niechaj wobec nich się schowa

Cała Rada Narodowa.

Gadalińska rada gada,

Madalińskiej opowiada:

"Mówią w maglu, moja pani,

Że na wiosnę będzie taniej,

A po drugie, że już w lecie

Będzie wojna, a po trzecie,

Że się wszystko jeszcze zmieni,

Jak śnieg spadnie na jesieni."

Tak już siedem lat bez przerwy

Wszystkim w mieście szarpią nerwy

Dwie plotkarki: Gadalińska

Z Madalińską z miasta Młyńska.

Krzyczy rejent: "Moje panie,

Czas już skończyć to gadanie!"

Doktor także lubi ciszę,

Do starostwa skargę pisze.

Przyszła władza starościńska: "

Dość już, pani Madalińska,

Dość już, pani Gadalińska,

Bo wysiedlę panie z Młyńska."

Ale nawet pan starosta

Dwóm gadułom tym nie sprosta.

Gadalińska rada gada,

Madalińskiej opowiada:

"Jak się skończy wojna chińska,

Moja pani Madalińska,

Wojna chińska, moja pani,

Może wreszcie będzie taniej!"

Już po jednej tej rozmowie

Pan starosta stracił zdrowie

I jak stał, tak właśnie z rynku

Przeszedł prosto w stan spoczynku.

Dziura w moście

Na obiad jadą goście.

- Uwaga! Dziura w moście!

Pod mostem płynie rzeka,

Wiadomo, że z daleka.

Do morza wpada rada,

Inaczej nie wypada.

- Uwaga! Dziura w moście!

Lecz goście, jak to goście,

Czy dziura, czy też woda

- To dla nich nie przeszkoda.

Więc pierwszy wpadł do wody

Aptekarz niezbyt młody,

A za nim w ślad sędzina

I doktor z Krotoszyna.

Następnie z mostu leci

Dentystka z trojgiem dzieci,

Mierniczy, pisarz gminny

I rejent niezbyt zwinny,

I burmistrz, smakosz wielki,

I dwie nauczycielki.

Płynęli, jak umieli,

Od środy do niedzieli,

Do Płocka dopłynęli,

Dość mieli tej kąpieli.

Więc pierwszy wyszedł z wody,

Aptekarz niezbyt młody,

A za nim w ślad sędzina,

Dentystka cała sina,

A potem jej rodzina

I doktor z Krotoszyna,

Mierniczy cały drżący

I rejent kichający,

I burmistrz, smakosz wielki,

I dwie nauczycielki,

I w końcu pisarz gminny,

A obiad zjadł kto inny.

Bo czyż potrzebni goście?

Owszem.

Jak dziura w moście!

Dwie krawcowe

Wędrowały dwie krawcowe,

Szyły piękne suknie nowe.

Szyły suknie w groszki, w kwiatki,

W paski, w kratki i w zakładki,

W krążki, w prążki oraz w cętki,

Aż cieszyły się klientki.

Kiedy przyszły do Skierniewic,

Zobaczyły osiem dziewic,

Osiem panien burmistrzanek

Różowiutkich jak poranek.

Wezwał burmistrz dwie krawcowe:

"Dla mych córek zróbcie nowe,

Piękne suknie w różny deseń,

Niech wystroją się na jesień!"

Rozłożyły dwie krawcowe

Materiały kolorowe.

Siedem panien skromny gust ma,

A kaprysi właśnie ósma:

Nie chce krążków, prążków, kratek

Ani groszków na dodatek,

Na desenie wciąż się dąsa,

Oczy we łzach, buzia w pąsach.

Burmistrz łamie sobie głowę,

Wreszcie woła dwie krawcowe:

"W magistracie, jak to bywa,

Dokumenty mam w archiwach,

Mogę dać wam z dokumentów

Pięćset kropek z atramentu,

Dość już mam tej całej szopki,

Niechaj będzie suknia w kropki!"

Burmistrzanka się uśmiecha:

"Z kropek może być pociecha!"

Bardzo długo trwało szycie,

Lecz wypadło znakomicie

I na balach tym ślicznościom

Przyglądano się z zazdrością.

Odtąd panny w Skierniewicach

Mają kropki na spódnicach.

Leń

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

"O, wypraszam to sobie!

Jak to? Ja nic nie robię?

A kto siedzi na tapczanie?

A kto zjadł pierwsze śniadanie?

A kto dzisiaj pluł i łapał?

A kto się w głowę podrapał?

A kto dziś zgubił kalosze?

O - o! Proszę!"

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

"Przepraszam! A tranu nie piłem?

A uszu dzisiaj nie myłem?

A nie urwałem guzika?

A nie pokazałem języka?

A nie chodziłem się strzyc?

To wszystko nazywa się nic?"

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

Nie poszedł do szkoły,

bo mu się nie chciało,

Nie odrobił lekcji,

bo czasu miał za mało,

Nie zasznurował trzewików,

bo nie miał ochoty,

Nie powiedział "dzień dobry",

bo z tym za dużo roboty,

Nie napoił Azorka,

bo za daleko jest woda,

Nie nakarmił kanarka,

bo czasu mu było szkoda.

Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,

Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.

Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.

Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.

Natka szczerbatka

Jest w naszym domu schodowa klatka,

A na tej klatce - lokali pięć.

W jednym z nich mieszka Natka-szczerbatka.

O niej napisać mam dzisiaj chęć.

Mam chęć napisać, bo to jest gratka,

Bo to okazja ogromnie rzadka.

Była więc sobie Natka-szczerbatka...

Czemu szczerbatka? Zaraz wyjaśnię.

Wiadomo: każdy człowiek, nim zaśnie,

Zęby szoruje, by zdrowym być,

Szczotką i pastą szoruje właśnie.

A Natka zębów nie chciała myć.

Mówiła: "Nie chcę, Szczotka mnie łechce,

Niech inni myją zęby, gdy chcą,

A ja nie będę! I żadna siła

Już mnie nie zmusi, bym zęby myła!"

Co z taką robić? Powiedzcie, co?

Nie wiem, co robić. I wy nie wiecie.

Dużo jest takich Natek na świecie.

Myjemy zęby szczotką i pastą,

Cóż więc obchodzi i was, i mnie,

Cóż w rzeczy samej obchodzi nas to,

Czy Natka myje zęby, czy nie?

Coż nas obchodzi jakaś tam Natka?

Niech się nią zajmie ojciec i matka

- My z niej przykładu nie chcemy brać,

Bo to, po prostu, głupia dzierlatka,

Która o zęby nie umie dbać.

Natka nie dbała, myć ich nie chciała.

Oto, po prostu, historia cała.

Czy opowiadać mam do ostatka,

Czemu sąsiedzi od paru lat

Mówią o Natce: "Natka-szczerbatka"?

Myślę, że każdy dawno już zgadł,

Co znaczy taka przypięta łatka

I to przezwisko: "Natka-szczerbatka."

Żuraw i czapla

Przykro było żurawiowi,

Że samotnie ryby łowi.

Patrzy - czapla na wysepce

Wdzięcznie z błota wodę chłepce.

Rzecze do niej zachwycony:

"Piękna czaplo, szukam żony,

Będę kochał ciebie, wierz mi,

Więc czym prędzej się pobierzmy."

Czapla piórka swe poprawia:

"Nie chcę męża mieć żurawia!"

Poszedł żuraw obrażony.

"Trudno. Będę żył bez żony."

A już czapla myśli sobie:

"Czy właściwie dobrze robię?

Skoro żuraw tak namawia,

Chyba wyjdę za żurawia!"

Pomyślała, poczłapała,

Do żurawia zapukała.

Żuraw łykał żurawinę,

Więc miał bardzo kwaśną minę.

"Przyszłam spełnić twe życzenie."

"Teraz ja się nie ożenię,

Niepotrzebnie pani papla,

Żegnam panią, pani czapla!"

Poszła czapla obrażona.

Żuraw myśli: "Co za żona!

Chyba pójdę i przeproszę..."

Włożył czapkę, wdział kalosze,

I do czapli znowu puka.

"Czego pan tu u mnie szuka?"

"Chcę się żenić." "Pan na męża?

Po co pan się nadweręża?

Szkoda było pańskiej drogi,

Drogi panie laskonogi!"

Poszedł żuraw obrażony,

"Trudno. Będę żył bez żony."

A już czapla myśli: "Szkoda,

Wszak nie jestem taka młoda,

Żuraw prośby wciąż ponawia,

Chyba wyjdę za żurawia!"

W piękne piórka się przybrała,

Do żurawia poczłapała.

Tak już chodzą lata długie,

Jedno chce - to nie chce drugie,

Chodzą wciąż tą samą drogą,

Ale pobrać się nie mogą.

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KACZKA - DZIWACZKA, KACZKA - DZIWACZKA ( Jan Brzechwa)
jan brzechwa zoo
Jan Brzechwa Zasadzka
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa Jeż
Jan Brzechwa Pan Soczewka w puszczy
02 Podroze Pana Kleksa Jan Brzechwa
Jan Brzechwa Te same usta(1)
Jan Brzechwa Pan Szczuka
Jan Brzechwa Woda sodowa
Jan Brzechwa Za króla Jelonka
Jan Brzechwa Latający pogrzebacz
DWIE GADUŁY
Jan Brzechwa Akademia Pana Kleksa
Jan Brzechwa Tydzień

więcej podobnych podstron