Czas na zmianę


Tytuł oryginału: Time for a Change


Spis treści

Indukcja 7

Wstęp 11

Rozdział 1. Zmiana w zwolennika 17

Rozdział 2. Uwierz w siłę śmiechu 39

Rozdział 3. Wskazówki z zaginionej instrukcji obsługi 59

Rozdział 4. Niewerbalne indukcje hipnotyczne 71

Rozdział 5. Wzorzec porządkowania 89

Rozdział 6. Więcej czasu na zmianę 111

Rozdział 7. Wzorce spowalniania czasu 129

Rozdział 8. Fenomen hipnotyczny — hiperestezja 159

Rozdział 9. Przeprogramowanie ograniczających decyzji................175

Epilog 189

Dodatek A Wskazówki systemu reprezentacji

(Accessing Cues) 201

Dodatek B Metamodel 203

Dodatek C Presupozycje językowe 231

Dodatek D Submodalności 237

Dodatek E Przeramowanie 239

Dodatek F Harmonizowanie tonu głosu 243

Dodatek G Słowniczek pojęć związanych z NLP 247


Indukcja

Ta książka i związane z nią inne książki wyrosła z celu. Wszyscy znamy zadziwiająco wybitnych ludzi. Zazwyczaj mówimy, że są kreatywni. Niektórzy z nich, nawet geniu­sze, są gorzej wyszkoleni i mają mniej inteligencji, talentu, siły, energii, pieniędzy, pamięci i innych rzeczy od wielu przeciętnych osób, które czegoś dokonały w danej dziedzi­nie. Dlaczego?

Nazwijmy to szczęśliwym trafem. Niezbyt ładnie, ale przy­najmniej jest to jakieś wytłumaczenie. Niestety za każdym razem brzmi coraz mniej przekonująco. Co gorsza, ludzie kreatywni mają niepokojącą tendencję do rozwijania swojej kreatywności. To jawne pogwałcenie entropii i sprawiedli­wości nie zgadza się z poprzednim wyjaśnieniem.

Dwie dekady temu założyciele neurolingwistycznego pro­gramowania (NLP) próbowali znaleźć użyteczną odpowiedź na to „dlaczego". Funkcjonalna odpowiedź na to pytanie pozwoliłaby wyszkolić ludzi, którzy zaczęliby funkcjonować jak geniusze.

Dziś tysiące ludzi ma certyfikaty z systemu NLP. W trak­cie jednej sesji potrafią przyspieszyć uczenie, zneutralizować fobie, zwiększyć kreatywność, poprawić relacje międzyludz­kie, wyeliminować alergie i przechodzić przez ogień bez parzenia sobie stóp. NLP osiągnęło cel swojego powstania. Mamy sposoby na robienie tego, co dekadę temu potrafili tylko geniusze.

W tej książce znajdziesz jeszcze potężniejsze sposoby na zrozumienie, ukształtowanie i wykorzystanie stanów pod­świadomości, kierujących Tobą przekonań oraz samego do­świadczania czasu. Można je następnie zastosować do przy­spieszenia procesu uczenia, zbliżania się do swoich ideałów, wspierania innych i ogólnie dobrej zabawy. Rozpocznij już teraz. Właśnie zacząłeś.

Książkę tę warto przeczytać dla czystej rozrywki. Tekst pochodzi z bardzo interesujących warsztatów. Później mo­żesz dla przyjemności wypróbować te ćwiczenia w swoich myślach. Jeśli wykonasz je tak, jak należy, zaoszczędzisz sobie pieniędzy, kłopotów, a w szczególności czasu.

Możesz iść krok dalej. Kiedy po raz pierwszy poznałem Richarda Bandlera, ludzie twierdzili, że demonstrował to, o czym mówił, podczas gdy to opisywał. To stało się już czy­stym frazesem. Teraz demonstruje znacznie więcej, niż opi­suje.

W rezultacie możesz nawet nauczyć się więcej z samej książki niż z tego, o czym ona mówi. Pierwotni odbiorcy usłyszeli to tylko raz. Ty możesz przeczytać to dwukrotnie. Przy trzecim czytaniu może będziesz chciał zastanowić się nad samą naturą tekstu.

Być może słowo użyte w niewłaściwym miejscu ma swój cel. Dwa pokrewne ciągi fonemów mogą pojawiać się na dwóch oddalonych od siebie biegunach i pobudzać do nie­świadomych skojarzeń. Anegdoty mogą wywoływać repre­zentacje, które pozwolą przewidzieć dalsze rozdziały. Non seąuiturs, nonsensowne dygresje i nieistotne odniesienia (wzmianki) mają na celu powiązanie stanów lub dostanie się do zasobów, aby nakierować i wzmocnić wyniki ćwicze­nia. Gramatyczna niezgrabność może zawierać ukrytą wia­domość. Całkowicie spójne, logiczne akapity jednocześnie przekazują inne znaczenia. Często osoby, które były przed­miotem demonstracji, wykonały pokaz i osiągnęły wynik, zanim jeszcze doszły do sceny.

To by było na tyle, jeśli chodzi o wprowadzenie. Czytelnik, który skoncentruje się na tych szczegółach, może nie za­uważyć lasu spoza drzew. Wystarczy.

Osoby, które korzystają z tych prawd, często żalą się na dwie rzeczy. Trafiają na ścianę lub kończą się im pomysły. Możesz odkryć stare przekonania, które szczególnie trudno zmienić, i nowe, które szczególnie trudno zacząć stosować. Może również zabraknąć Ci starych przekonań do zmiany i nowych do wprowadzania.

Czasami próba zmiany jakiegoś przekonania może wy­woływać opór. Być może będziesz wolał zostawić je bez zmian. Możesz wrócić do niego później. Być może koniecz­ne będzie najpierw wprowadzenie innych zmian.

Jeśli zabraknie Ci wierzeń i przekonań, być może spodoba Ci się koncepcja czytania tej książki dla samych założeń. Poszukaj założeń, w które warto uwierzyć. Przyswój sobie te przekonania. To można zrobić z każdą książką. Dla mnie szczególnie cenne okazały się założenia pochodzące z do­kumentów Miltona Hylanda Ericksona.

Kim są najwartościowsi ludzie, których znasz? Jak doszli do swych najmądrzejszych decyzji? Jakie przekonania chciał­byś z nimi dzielić?

Tę pracę chciałbym zadedykować kilku geniuszom naszych czasów:

Moshe Feldenkraisowi, Patrickowi Moraz i Anthony'emu Robbinsowi.

R.B.


Wstęp

Zanim zaczniesz nauczać, zaczniesz się uczyć, zanim coś po­znasz, rozpocznij od czegoś więcej. Nauczanie, uczenie i po­znawanie muszą być czymś więcej niż podsumowaniem. Aby nauczać, należy wdrożyć dobre strategie uczenia. Aby okazało się, że warto je mieć, należy zrobić więcej. Można zaszczepić w ludziach coś znacznie potężniejszego. Nazwijmy to nadzieją.

Zbuduj potężną nadzieję dla ludzi. Zbuduj ją nie ze zro­zumienia. Zbuduj ją z doświadczenia. Stwórz to doświad­czenie. Rzeczywistość buduje się z idei. Twórz to doświad­czenie wielokrotnie. Najczęściej ludzie robią na odwrót.

Kiedyś nie było samolotów. Kiedyś nie było samochodów. Kiedyś nie było grzebieni. Kiedyś nie było pieniędzy, języka. Wszystko urzeczywistniło się tylko dzięki ideom.

Dziel się rzeczywistością. Ludzie z NLP często za bardzo zmienili własną historię. Taka gwałtowność przynosi więcej szkody niż pożytku. Ja nazywam to uczeniem się schizofrenii. Schizofrenicy dostają nędzne pokoje, złe jedzenie i zabiera im się suwaki. Dzięki dzieleniu się rzeczywistością rzeczy nabierają wartości.

Możesz nie tylko tworzyć idee i budować z nich rzeczy­wistość, ale robić to ekonomicznie i metodycznie. To dotyczy technik hipnozy lub NLP, jak również każdej techniki, któ­ra wiąże się z ideami.

Weźmy równanie matematyczne. Ludzie potrafią two­rzyć równania, które nie mają żadnej wartości. Celem jest stworzenie równań, aby nie zawalił się most, zwłaszcza gdy przejeżdżają po nim samochody. Zbudowano wiele nie­udanych mostów.

Założenie, że „coś jest nie tak", nie sprawdza się nawet w medycynie. A lekarze wciąż próbują wychodzić od niego. To dotyczy praktycznie wszystkiego z tej dziedziny.

W psychologii badacze wciąż starają się budować na modelu zwanym statystyką normatywną. To pozwala mówić, że „to czasami działa, a czasami nie". Nie pozwala natomiast określić, jak to działa lub na czym to działanie się opiera. Potrzebne się inne materiały, inne modele, nawet tylko po to, by zaprojektować technikę.

Zaprojektuj nadzieję. To się opłaca. Ludzie tworzą idee, które ukształtują rzeczywistość. Te pomysły mogą stać się rzeczywistością do współdzielenia.

Może chcesz wierzyć, że jesteś jedyną kompetentną osobą. Wszyscy uważają, że nie jesteś. Możesz przekonać siebie samego. To spowoduje, że przekonasz resztę. Wtedy mo­żesz przeprowadzić operację, uczyć NLP lub prowadzić au­tobus. Być może Ci pozwolą. Przy odrobinie szczęścia po­wstrzymają Cię przed ostateczną przygodą.

Jedź do Londynu. Powiedzą Ci, że prawa strona jest złą stroną ulicy. Ludzie prowadzą filozoficzne dysputy. Jednak w Londynie lub Ameryce jedzie się po tej stronie ulicy, na którą się wszyscy zgodzili — inaczej czeka Cię wypadek.

Chcesz stać się kompetentny we wszystkim, co robisz. To nie oznacza, że masz przekonać ogarniętych fobią, trzęsą­cych się ze strachu ludzi z rosnącym ciśnieniem, by uwie­rzyli: „To nie jest strach". Chodzi o to, by pozostali spokoj­ni i czujni, aby stali po swojej stronie drogi i przejechali przez most, który pozostanie nietknięty.

Zapytaj: „Czy możemy budować lepiej?". Aby tworzyć takie rzeczy, musimy umieć unieważnić nasz system wierzeń. Usunąć go z drogi.

Odróżnij te wierzenia od na przykład przekonań religij­nych. Nie mówimy tu o religii lub wierze w Boga. Te kwestie są sprawą niezwykle osobistą.

Mówimy o podstawowych przekonaniach dotyczących ludzkich możliwości. Oto jedyna prawda. Nikt ich nie zna.

Fascynuje mnie, że przecięty palec goi się. W jaki sposób? W dodatku wie, kiedy skończyć. Nie rośnie bliźniak syjam­ski. Coś musi zasygnalizować komórkom: „Stop". Do tego nie używa się wyższych funkcji mózgowych. Lekarze i biolo­dzy nie mają bladego pojęcia, jak zatrzymuje się gojenie.

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego. Ba, według mnie nauka nie potrafi wszystkiego przewidzieć. Naukowcy nie biorą pod uwagę akupunktury. Nie biorą pod uwagę tradycyjnej me­dycyny chińskiej, indyjskiej czy wywodzącej się z jakiego­kolwiek innego miejsca. Jeśli czegoś nie widzą, o czymś nie wiedzą i nie potrafią tego wyjaśnić, mówią: „Kiedy pokażesz mi, jak to działa, to uwierzę". A jednak wierzą w najbardziej idiotyczne rzeczy, których nie mogą nawet nikomu pokazać.

Nie wiemy, jak działa elektryczność. Nie wiemy, jak dzia­łają magnesy. Jedyna rzecz, którą mogę zagwarantować — psycholodzy nie wiedzą, jak działają ludzie.

Zastanówmy się nad kimś, kto jest schizofrenikiem lub najlepiej wyedukowanym i zachwalanym fizykiem na świecie, lub nad kimś, kto uważa, że jest najlepszym specjalistą od programowania neurolingwistycznego. To, czego nie potrafi zrobić, opiera się na tym, czego nie wie.

Tylko w jednej dziedzinie ludzie przez chwilę mogli mó­wić: „Wiemy wszystko". W optyce. Przez pewien czas po wyjaśnieniu zjawiska tęczy większość optyków mówiła: „Tak, wiemy już wszystko. Wiemy wszystko, co można wiedzieć w naszej dziedzinie". To było tak niewłaściwe, że aż śmieszne. Ktoś wynalazł soczewki, których budowa nie opiera się na przestrzeni dwuwymiarowej. Nagle ludzie, któ­rzy wcześniej prawie nie widzieli, mogli widzieć, chodzić i golić się. Nie mogli tylko czytać. Wciąż pojawiają się nowe rzeczy: lasery, światłowody i Bóg wie, co jeszcze.

Teraz już wiedzą, że nie wiedzą. Wystarczająco dużo się zdarzyło. I wciąż się dzieje. Bądź pewny.

Możesz być pewny, że nie wiemy. Nie możemy znać ostatecznej prawdy. Możemy tworzyć i przyjmować bardziej funkcjonalne przekonania.

Możemy tworzyć przekonania zwłaszcza przy użyciu hip­nozy. Wiele osób uważa, że nie potrafi wejść w trans. Jeszcze nawet nie wiedzą, co to jest; w rzeczywistości kierują się posthipnotyczną sugestią. Jakieś doświadczenie spowodowa­ło, iż uwierzyli, że nie mogą.

Żywimy przekonania, które wszczepili w nas rodzice, przekazał nam terapeuta, dał nam defetysta lub które poja­wiły się, gdy poślizgnęliśmy się na skórce od banana. Mo­żemy wejść w trans i zbudować sugestię. Nie ma między nimi większej różnicy.

Rozpocznij od świadomego wypowiedzenia słów: „Zrobisz to szybko i z łatwością". Niech każda komórka Twojego mó­zgu się z tym zgodzi. Musisz uwierzyć. W ten sposób dasz z siebie wszystko.

Bez przekonania zatańczysz tylko ze swoją częścią, a reszta pozostanie na uboczu. Nie będzie zgodności. Jeśli jej nie osią­gniesz, będziesz musiał przechodzić terapię do końca swego życia. To będzie kara. Albo też staniesz się profesorem uni­wersyteckim i będziesz dyskutować o tym przez resztę swo­jego życia.

Zaprezentowana tu technika usprawnia tylko transfor­mację. Nie jest jeszcze prawdą. Prawdopodobnie kiedyś bę­dzie, ponieważ okazuje się tak wielce przydatna dla tak wielu ludzi.

Przychodziło do mnie wiele osób „odpornych na hipnozę". Kiedy udało mi się przekonać ich, że umieją, nagle potrafili dokonać wszystkich rzeczy. Częściowo dlatego, że w rzeczy­wistości je wykonują. Technicznie rzecz biorąc, przestali się wykręcać. Ruszyli do przodu.

Twórz doświadczenia, którymi warto się dzielić.

R. Bandler z J. Danielem

ROZDZIAŁ 1

Zmiana w zwolennika

Zaszczep postawę charakterystyczną dla NLP

Najpierw należy przyjrzeć się ludziom o doskonałych zdol­nościach komunikacyjnych i wspaniałym klientom. Ja to zro­biłem. W ten sposób odkryłem błąd leżący u samych pod­staw psychologii. Dlatego opracowałem coś innego.

Psychologowie, badając fobie, poszukiwali setek ludzi z fobiami. Szukali jedynych osób, które nie wiedziały, jak po­radzić sobie z tym problemem! Ja zastosowałem inne podej­ście. Znalazłem dwie osoby, które miały fobię, ale ją prze­zwyciężyły. Następnie dowiedziałem się, w jaki sposób tego dokonały.

Nauczyłem się tego od obdarzonego niezwykłymi talen­tami Miltona Ericksona. Kiedy klienci zwracali się do niego z problemem, zawsze szukał osoby, która go nie miała. Na­stępnie starał się znaleźć sposób, by ludzie, którzy napo­tkali tę trudność, upodobnili się do tych, którzy jej nie mieli.

Obserwowałem pewnego razu jego pracę z chorą psy­chicznie osobą. Ta pani nie umiała odróżnić rzeczywistości od fikcji. Do pokoju weszła ze swoim psychiatrą. On przed­stawił długi i niezwykły opis psychiatryczny tego, co się z nią złego działo. A wystarczyło po prostu powiedzieć, że zwa­riowała.

Zwariowała w dość specyficzny sposób. Zasadniczo ta kobieta nie potrafiła odróżnić tego, co zdarzyło się naprawdę, i tego, co sobie wymyśliła lub ktoś jej opisał.

To właśnie jest miłe w przypadku wariatów. Nigdy nie są wariatami w sposób przypadkowy. Zawsze w taki bądź inny uporządkowany sposób.

Aby się spotkać z Miltonem, jej psychiatra przyleciał z nią do Arizony. Kiedy skończył opis przypadku, Milton odwró­cił się do tej pani i powiedział: „Pani wyjechała z domu, przyjechała tutaj zielonym kombi, oglądała po drodze krajo­brazy. Ile trwała cała podróż?". Odpowiedziała: „Dwadzieścia sześć godzin". W rzeczywistości przylecieli samolotem i za­jęło to dwie godziny. Nie umiała tego rozdzielić.

Milton oprócz wprowadzenia jej w odmienny stan świa­domości użył tego stanu do zaszczepienia potrzebnych jej umiejętności. Wiedział, że nie funkcjonuje. Znał również tego niezwykły powód. Ona nie wiedziała, jak ma to robić!

Podoba mi się to, gdzie Milton znalazł informacje. Odwró­cił się, spojrzał na psychiatrę i wskazał na fotel. Ten człowiek miał wszystkie stopnie naukowe. Prowadził nawet w jed­nym ze stanów Instytut Ericksona. I nagle dał pokaz czegoś, co nazywam głębokim i przygniatającym strachem. Kiedy przestraszony spojrzał na klientkę, Milton powiedział: „Teraz, żeby panią uspokoić, chciałbym pokazać, że trans nie jest niczym niebezpiecznym".

W moim umyśle natychmiast pojawiło się ostrzeżenie: „To musi być niebezpieczne! Zwłaszcza dla niego! Teraz!". Mężczyzna podszedł do fotela i zaczął siadać, a gdy tylko osiągnął punkt, w którym nie mógł się już cofnąć, Milton powiedział: „Wchodzisz w trans". Mężczyzna opadł z gło­śnym plaśnięciem.

Milton powiedział: „Teraz, gdy tu siedzisz, chcę, żebyś pomyślał o trzech rzeczach, które z absolutną i całkowitą pewnością miały miejsce. Pomyśl o wydarzeniach, których jesteś całkowicie pewny, nie o zdarzeniach duchowych, ale o takich jak to, czy jadłeś dziś śniadanie". Milton przepro­wadził go przez trzy zdarzenia, które wydarzyły się tego dnia, po czym powiedział: „Teraz wymyśl trzy wydarze­nia". Następnie Milton kazał mu wejść w jeszcze głębszy trans, a jego nieświadomy umysł wyjaśnił mu sposób, w jaki orientował się, które wydarzenia miały naprawdę miejsce.

Siedziałem tam przez cały czas trwania sesji, wchodziłem i wychodziłem z transu. Tak zawsze działo się w pobliżu Miltona. Różnica polegała na tym, że ja dorastałem w latach 60. Przyzwyczaiłem się do bycia na haju. Z tego, co powie­dział ten dżentelmen, zrozumiałem jedno. Obrazy różnią się wyglądem. O obrazy prawdziwych zdarzeń Milton spytał: „Jaka jest różnica?". Terapeuta odpowiedział dosłownie: „Wydają się kwadratowe, zaś te inne są niewyraźne, prze­źroczyste i nie mają żadnego kształtu".

Do tego momentu klientka również weszła w trans. Milton powiedział: „Szczęśliwie i dogodnie dla nas klientka weszła już w stan odmiennej świadomości". Innymi słowy, całko­wicie odpłynęła.

Odwrócił się i nakazał jej zastanowić się nad zdarzeniami, które się wydarzyły. Kazał jej umieścić je w kwadratowych obrazach. Następnie wymyślił fantazje i kazał jej wyobrazić je sobie jako obrazy niewyraźne, przeźroczyste i bez żadnego wyraźnego kształtu. Poinstruował jej nieświadomy umysł, by właśnie w ten sposób zaczął oddzielać wydarzenia. Obec­nie, gdy telewizja ma zazwyczaj kształt kwadratu, zalecałbym inny sposób oddzielania rzeczywistości od fantazji.

To zdarzenie zapoczątkowało coś, co wypracowałem wraz z moimi przyjaciółmi Chrisem Hallem i Toddem Epsteinem oraz innymi osobami, które mi pomagały. Nazywam to teraz submodalnościami. Submodalności można nazwać walutą umysłu. Można je wymieniać i wprowadzać dzięki nim zmiany.

Obiekcje dotyczące obiektywności

Ludzie dyskutują o subiektywności i obiektywności już od wielu lat.

Jako student nie interesowałem się psychologią. Po pierw­sze, naukowcy i klinicyści nie chcieli ze sobą rozmawiać. Wydawało mi się, że jeśli w medycynie naukowcy nie lubią lekarzy praktyków i nie mówią im, czego dokonali, a lekarze nie proszą o informacje, które są im potrzebne, to wszyscy nas pozabijają.

Naukowcy uważali swoją pracę za bardzo prestiżową. Torturowali szczury. Praktycy wychodzili na zewnątrz i do­tykali drzew, starając się porozumieć z samym sobą. Dzie­dzina zmierzała wprost ku ozonowi, który zaczął zanikać, podobnie jak ci psychologowie, którzy posunęli się za daleko.

Spotykałem profesorów, którzy mówili o obiektywnych eksperymentach. W przeszłości miałem kontakt z fizyką. Fizycy wiedzą, że obiektywność przestała być możliwa już dawno temu. Einstein nauczył nas, że nic nie jest obiektyw­ne. Wszystko jest relatywne. Zależy od punktu widzenia.

Einstein mówił o jeździe na promieniu światła. Załóżmy, że potrafiłbyś jechać na cząstce światła, fotonie. Inna osoba jechałaby obok na innym fotonie. Czym ten punkt widzenia różni się od siedzenia na moście i patrzenia na ludzi przela­tujących na fotonach? Co by było, gdyby dwie osoby jechały obok siebie na dwóch fotonach i rzucały do siebie piłeczkę? Z perspektywy jeźdźców wydawałoby się, że tor lotu piłki jest linią prostą. Z perspektywy osób siedzących na moście wyglądałoby to tak, jakby poruszała się po łuku. Co więcej, przy prędkości światła nie mają zastosowania zwykłe za­sady dotyczące czasu i przestrzeni.

Pogląd, że rzeczy mogą być relatywne również w psy­chologii, doprowadził mnie do subiektywności obiektywniej. Podczas moich różnorodnych badań ludzie mówili o su­biektywności jak o grzechu. Jednak ja lubię grzech. Chciałem wiedzieć, jak to działa.

Ten pogląd jest prawdziwy w przypadku naszej całej dzie­dziny. W rzeczach, które badamy, od hipnozy począwszy i na fizyce skończywszy, szukamy subiektywnego doświad­czenia. W modelowaniu badamy subiektywne doświadczenia ekspertów. Jak oni to robią? Robimy to samo, żeby nauczyć się wpływać na ludzi w podobny sposób. Zamiast myśleć o rzeczach jako dobrych lub złych, chcemy znać ich funk­cjonowanie, znać odpowiedź na pytanie: „Jak to robisz?".

Kilka rzeczy będzie przypominało gotowanie z książką kucharską. Nie ma dobrego lub złego ciasta czekoladowego, nim nie zostanie napoczęte. Z przepisu można nauczyć się podstawowej struktury, według której wykonuje się rzeczy. Następnie każdy wprowadza niewielkie zmiany zgodnie z własnym przekonaniem.

W następnych rozdziałach chcę przekazać Ci podstawy tego, czego nauczyłem się od Miltona i innych wielkich oso­bowości. Co więcej, możesz zacząć tworzyć podwaliny wła­snej wiedzy. Potem z tego, co robisz z wierzeniami lub hipno­zą, możesz stworzyć coś bardziej głębokiego i poważnego.

Przez podstęp do wiary

Najbardziej pouczająca rzecz przydarzyła mi się po powrocie ze spotkania z Miltonem. W tamtych czasach hipnotyzowa­łem wszystko, co mi podeszło pod rękę. Chciałem spraw­dzić, czy to, co powiedział, rzeczywiście działa. Nie zależało mi na prawdzie scholastycznej. Chciałem dowiedzieć się, czego można dokonać, gdy da się z siebie wszystko i spró­buje wszystkiego.

Kupiłem zatem książkę Advanced Techniąues of Hypnosis and Therapy, która jest zbiorem artykułów Ericksona z wielu lat. Opisuje w nich wywołane przez siebie różnorodne stany odmiennej świadomości oraz różne efekty hipnotyczne, takie jak zniekształcenie czasu, daltonizm, niedosłuch i wiele in­nych rzeczy.

W tym czasie prowadziliśmy grupę eksperymentalną — studentów ostatniego roku studiów magisterskich, czyli do­świadczalnych świnek ludzkości! Przez dziewięć miesięcy, raz w tygodniu, zbieraliśmy się razem i próbowaliśmy wszyst­kiego. Jeśli coś się nie udawało, robiliśmy to inaczej.

Tradycyjnie uważa się, że w hipnozie istnieje coś takiego jak podatność. Hildegard ze Stanfordu udowodnił, że są oso­by, które daje się zahipnotyzować, oraz takie, w przypadku których jest to niemożliwe. Pominął on jednak coś, co w lin­gwistyce nazywamy wykonawcą. Jest to ktoś lub coś, co w rzeczywistości wykonuje pracę. Zapytaliśmy więc: „Za­hipnotyzować przez kogo?".

Zebraliśmy grupę ludzi i zaczęliśmy przeprowadzać na nich doświadczenia. Niektórzy potrafili zrobić wszystko z ła­twości. Inni zdołali wykonać wszystko, gdy już nauczyli się, w jaki sposób tego dokonać. Kilkoro mogło wejść w głęboki trans, ale nie potrafiło wywołać żadnych fenomenów.

Pewnego dnia siedziałem przy stole z kolegą, oglądaliśmy obrazek przeznaczony na okładkę Struktury Magii. Wszedł w głęboki trans. Opadły mu powieki. Powiedziałem mu, że gdy otworzy oczy, obrazek zniknie. Po czym kazałem mu wejść w jego wnętrze i policzyć do dziesięciu. Kiedy dojdzie do dziesięciu, obrazek zniknie.

Ten człowiek był już zniechęcony. Od sześciu miesięcy próbował z niepowodzeniem uzyskać fenomen hipnotyczny. Kiedy zaczął liczyć, podniosłem obrazek. Wsunąłem go pod stół. Otworzył oczy i jęknął: „O rany!". Natychmiast powie­działem: „Tak jest! Teraz zamknij oczy". Ponownie poło­żyłem obrazek na stole.

Kiedy otworzył oczy, powiedział „Boże!". Stwierdziłem: „To oznacza, że możesz zrobić wszystko". Od tego momen­tu potrafił uzyskać każdy fenomen hipnotyczny — dowolne halucynacje czy zniekształcenie czasu. Nie wspomnę nawet o tym, czego potrafił dokonać poza hipnozą.

Podbudowałem w nim wiarę, bez względu na to, w jak bardzo prymitywny sposób. Świat zewnętrzny nie uległ żad­nej zmianie. Nic się nie zmieniło w jego strukturze neuro­logicznej. Zmieniła się tylko wiara.

Wiara w hipnozę

To zdarzenie kazało mi się zastanowić nad działaniem wiary. W przypadku hipnozy, jak i dla wielu innych rzeczy, to prze­konania tworzą pociąg pospieszny, który szybko i efektyw­nie wiezie ludzi głęboko w odmienne stany świadomości. Zwiększa wiarę ludzi w swoje umiejętności nie tylko w tran­sie, ale w całym zewnętrznym świecie. Korzystaj z tego.

Wielu ludzi uważa, że wejście w trans wiąże się z utratą kontroli nad sobą. W rzeczywistości tę kontrolę się zyskuje.

Zaczyna się kontrolować tętno, ciśnienie krwi, zdolność zapamiętywania, umiejętność wykorzystywania siły fizycz­nej lub sprawności, możliwość kontrolowania czasu i per­cepcji. Pod koniec tej książki będziesz potrafił wykonać tego rodzaju rzeczy. To zwiększy zakres możliwości związanych z samym sobą, jak i innymi ludźmi. Poznaj obie strony i obie odpowiedzialności. Wtedy dowiesz się, czym jest kontrola i do czego warto ją stosować.

Pracujemy tu z bardzo prostymi elementami. Ilu z was miało do czynienia z submodalnościami? W rzeczywistości przez całe życie używaliście submodalności, nawet o tym nie wiedząc.

Postawa par excellence

Zwróć uwagę na różnice w sposobie, w jaki uczą inni i ja. Uznaj znaczenie własnej postawy. NLP to więcej niż meto­dologia. To również postawa, jaką przyjmuje się podczas korzystania z tej nauki. Jeśli brak Ci wiary, że możesz zro­bić wszystko...

Zatrzymaj się. Poświęć kilka minut, by się czegoś nauczyć. Zamknij oczy. Pomyśl o osobach, które sprawiają Ci pro­blemy. Pomyśl o tych, na widok których cichy głos w Twojej głowie mówi: „O cholera!". Po prostu zamknij oczy i wróć do takich sytuacji. Przyjrzyj się im. Wybierz jedną osobę. Widząc, że ta osoba wchodzi, usłysz dokładnie, skąd docho­dzi ten cichy głos, i zwróć uwagę, jakie wywołuje w Tobie uczucia. Jeśli powiększysz obraz i rozjaśnisz jego kolory, prawdopodobnie poczujesz się gorzej. Prawda?

Teraz spróbuj inaczej. Zalecam, by ludzie próbowali tego przed spotkaniem z klientami. Mimo wszystko wyobraź so­bie, że ta osoba jest Twoim klientem.

Wyobraź sobie wąwóz, po obu jego stronach piętrzą się góry. Powiększ obraz, aż wypełni ekran wielkości 12 me­trów. U dołu na samym końcu wąwozu chcę, żebyś umie­ścił swojego klienta. Niech będzie bardzo mały. Na szczycie każdej góry możesz dodać niewielką błyskawicę.

Tuż przed sobą umieść dwunastometrową pumę — wielkiego ryczącego kota. Wkrocz na scenę i wejdź w kota, powiększając się w swoim umyśle. Z punktu widzenia tego kota spójrz wygłodniałe na swojego klienta. Wciąż patrząc z góry na tę osobę, uderz raz łapą w ziemię i zobacz, jak drży. Ujrzyj strach w oczach swojego klienta. Teraz możesz usłyszeć bardzo głośne dudnienie grzmotu i potrafisz zaryczeć jeszcze głośniej.

Powiększaj ten obraz coraz bardziej. Zaostrz kolory. Te­raz możesz usłyszeć, jak mówisz do klienta, patrząc na niego z góry: „Twój tyłek jest mój!". Zwróć uwagę, czy to zmienia Twoje samopoczucie.

Jeśli nie zauważyłeś żadnej zmiany, sprawdź swój puls. Sprawdź, czy go masz. Przy powiększaniu obrazu możesz również zwiększać głośność dźwięku. Teraz na każdym ze szczytów umieść czarnych śpiewaków gospel, którzy śpie­wają: „Ruszaj, do dzieła! Zmień ich tyłki!".

Podstawowe elementy przekonań

Przyjrzyj się swojej postawie i zacznij naprawdę wierzyć, że dokonanie czegoś dla ludzi jest także Twoim zadaniem. Nie tylko pozwalaj im się rozwijać. Przyszli. Zapłacili Ci, byś zmienił ich życie. I na Boga, zrobisz to dla nich.

Nazwij to budowaniem postawy lub nastawienia. Jeśli za­czniesz pracować z takim nastawieniem, wystarczy, że dodasz sporo umiejętności. Umiejętność powstaje z tego samego rodzaju elementów podstawowych. Rozważmy na przykład omawiany przed chwilą obraz.

Powiększ obraz. Coraz bardziej wzmacniaj dźwięk chórku. Niech zacznie się rozlegać wszędzie. Przybliż obraz. Co te­raz czujesz? Czy zmienia się intensywność Twoich doznań? Jeśli tak, wzmacniaj dźwięk, aż poczujesz, jak rośnie Twoja wewnętrzna moc. Zamiast mówić na widok klienta: „O, cho­lera", powiedz do siebie: „Bułka z masłem!".

Tak samo postępowałeś, gdy zaczynałeś chodzić. Robiłeś kolejno bardzo małe kroczki, po czym składając je, dałeś pod­stawę do badania całego nowego świata aktywności: świata uczenia się, rozumienia i świata większej kontroli nad wła­snym otoczeniem.

Zmień swoje nastawienie. Zadaj sobie parę pytań. Przez moment zbadaj własny umysł.

Mógłbyś klienta podejść. Zabranie i schowanie obrazka nie przyniesie efektu w przypadku każdego klienta. Ten człowiek akurat w tym momencie i tym miejscu w ogóle tego nie oczekiwał. Ta sztuczka zmieniła jego przekonanie. Tu nie chodziło o przesunięcie obrazka. Najważniejsza była zmiana jego przekonania.

Moc placebo

Być może sądzisz, że placebo działa, ponieważ dana osoba nie wie, że to jest placebo. Działa z powodu przekonania. W Stanach robimy niezwykłą rzecz. Testujemy wszystkie leki przez porównanie ich z placebo. Na tym właśnie polega badanie metodą podwójnie ślepą. Mam więc więcej informacji na temat placebo niż na temat wszystkich leków razem wziętych.

Razem z Robertem Diltsem wpadliśmy na pewien pomysł. Postanowiliśmy wypuścić na rynek produkt — maleńkie puste kapsułki o nazwie placebo. Bez żadnych efektów ubocznych.

Robert był w tamtym czasie moim studentem na ostatnim roku studiów magisterskich. Zajmował się badaniami nad standardowymi problemami zdrowotnymi, takimi jak bóle głowy. Postanowiliśmy opublikować małą broszurę z in­deksem. Ktoś mógłby zajrzeć pod hasło „ból głowy" i prze­czytać: „W porównaniu z innymi lekami testowane placebo działało w pięciu przypadkach na sześć". Kolejne zdanie to: „W razie bólu głowy weź sześć tabletek".

Przedstawiciele Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Le­ków (FDA) złożyli zażalenie. Powiedzieli, że efekt minie. Placebo straci swoją skuteczność. Wiedzieliśmy, że to się może stać. Niektórzy ludzie nie potrafią stworzyć trwałego przekonania za pierwszym razem. Odsłoniliśmy nasz plan B: „NOWOŚĆ! PLACEBO PLUS! DWUKROTNIE WIĘCEJ OBO­JĘTNYCH SKŁADNIKÓW! DWA RAZY SILNIEJSZE DZIA­ŁANIE NIŻ KIEDYKOLWIEK WCZEŚNIEJ!".

Oczywiście agencją FDA rządzą firmy farmaceutyczne. Dlatego nie pozwoliłyby nam tego zrobić. Nie mogły zna­leźć żadnego niebezpieczeństwa. Kapsułki były puste. Nic w nich nie było. Powiedzieli nam, że to nielegalne i niemo­ralne. „Zresztą to nigdy nie zadziała, więc nie pozwolimy wam tego zrobić".

Udowodniliśmy, że to by zdało egzamin. Dostaliśmy od nich wyniki dekad ich eksperymentów. Mamy również wła­sne wyniki.

Moi klienci często wiedzieli, że to placebo, w momencie gdy je dostawali. I wciąż tak jest. W rzeczywistości przeka­zuję im umiejętność uwierzenia, że to działa, ponieważ jest to placebo. Wyjaśniam, że ponieważ już wiedzą, że to pla­cebo, jego działanie będzie trwałe. I tak jest. Chcę, byś za­czął od zrozumienia struktury działania wiary.

Niemożliwość zahipnotyzowania

Wiele można się uczyć o tempie i tonalności. Można ćwi­czyć z magnetofonami, odtwarzaczami płyt CD, metronomami i innym urządzeniami. Dysponujemy znacznie bardziej wyszukanym sprzętem, niż w rzeczywistości jest nam po­trzebny.

W wielu książkach autorzy twierdzą, że tempo i tonalność nie ma znaczenia podczas wprowadzania w stan głę­bokiego transu. Wyobraź sobie, że słyszysz te słowa wypo­wiadane przez Myszkę Miki i Muhammada Alego. Myślę, że to ma znaczenie. Od razu nasuwa się wniosek, że tempo i tonalność nie miały żadnego znaczenia, ponieważ osoba, która to pisała, nie potrafiła wpływać na ton lub tempo swojego głosu.

Moi przeciwnicy, w czasie gdy naprawdę chcieli dowieść, że jestem oszustem, przeprowadzili eksperyment. Prowa­dziłem seminarium dla trzystu pięćdziesięciu osób. Dwóch psychiatrów z laboratorium Hildegarda przyprowadziło nie­wysoką panią. Powiedzieli: „Ta pani ma udokumentowane zero Hildegarda. Nie można jej zahipnotyzować". Obstawili ją z obu stron.

Na jej twarzy widoczna była dezorientacja. Poznaję trans, gdy go widzę. Powtórzyli: „Nie można jej zahipnotyzować". Zaczęła kiwać głową.

Pomyślałem, że możemy przeprowadzić mały pokaz. Pod­prowadziłem ją do wysokiego, barowego krzesła stojącego na scenie. Okręciłem ją dookoła i umieściłem na nim plecami do widowni. Poprosiłem, by przez chwilę postarała się od­prężyć.

Następnie podszedłem do widowni i obwieściłem, że tych dwóch miłych panów z Hildegard w Stanfordzie przypro­wadziło osobę, której nie można zahipnotyzować. Chciałem pokazać, że niektórych osób rzeczywiście nie daje się za­hipnotyzować. Wciąż zastanawiam się nad tym, jak to się dzieje, że są osoby, które pozwalają się zahipnotyzować przez monotonną drugorzędną indukcję z magnetofonu, tak jak robił to Hildegard. Postanowiłem o tym nie wspominać.

Następnie obróciłem stołek i powiedziałem do tej pani: „Gdybym powiedział »Zamknij teraz oczy!«, nie mogłabyś tego zrobić". A ona zamknęła oczy. Dlaczego? Ponieważ istnieje różnica między siedzeniem na krześle i słuchaniem nagrania w laboratorium a siedzeniem na krześle barowym, słuchaniem prawdziwej osoby i patrzeniem się w twarze trzystu pięćdziesięciu osób. Jest to różnica w percepcji.

Czy to nie oznacza, że wszyscy powinniśmy mieć w na­szych biurach widownię składającą się z setek osób? To znacznie ułatwiłoby wprowadzanie w trans. Ta kobieta nigdy nie stała przed tak liczną widownią. Patrzyła na morze twa­rzy. To zmieniło stan jej świadomości. Kiedy z wrażenia zaparło jej dech, a ja powiedziałem „Zamknij oczy!", zarea­gowała natychmiast.

W rezultacie osiągnęła prawie każdy fenomen głębokiego transu. Wszystkie zademonstrowałem jako rzeczy, których nie mogła robić. Stojąc tuż przed nią, powiedziałem: „Gdy­bym uniósł jej ręce do góry w ten sposób, powinny tak po­zostać". I puściłem. I stało się tak, jak powiedziałem. Ja jed­nak na nią nie patrzyłem. Wszyscy krzyczeli Och! i pokazywali na nią, by zwrócić moją uwagę. Zawsze miło utrzymywać taki stan. Wtedy odbiorcy lepiej słuchają.

Badanie przekonań

Chcę, byś zaczął od bardzo prostej rzeczy. Wejdź wewnątrz siebie i pomyśl o czymś, w co zdecydowanie wierzysz. Wy­bierz coś wolnego od treści emocjonalnych. Wiem, że nie­którzy Czytelnicy mają nieco doświadczenia w psychologii. Wyzwól się z niego! Zaufaj mi. Pomyśl coś mniej więcej ta­kiego: „Czy wierzysz, że jutro wstanie słońce?". Nie wybie­raj: „Czy wierzysz, że jesteś wartościową osobą?". To musi być coś prostego, żeby zadziałało. Jeżeli tylko zaczniesz dodawać treść, staje się mniej efektywne. Im więcej emocji, tym mniej informacji.

Czy jako dziecko rysowałeś postacie z kresek na bloczku kartek i szybko przerzucałeś kolejne strony? Daje to efekt ruchu. Czy widziałeś kiedyś coś takiego? Gdybym rysował na takim bloczku, ale dawał Ci po jednym rysunku tygo­dniowo przez pięć lat, jaki wzorzec rozpoznałby z tego Twój mózg? Nie zobaczyłbyś tego efektu. Wystarczy jednak jeden raz przekartkować wszystkie rysunki. Tak właśnie działa mózg. Uczy się robić rzeczy szybko i prosto. Tworzy wzorce.

Szybka zmiana

Łatwiej wyleczyć fobię w ciągu dziesięciu minut niż pięciu lat. Tej sztuki dokonywałem przez dziesięć lat, zanim wie­działem na tyle dużo, by komuś o tym powiedzieć. Nie uświadamiałem sobie, że to szybkość, z jaką robi się rzeczy, przesądza o ich trwałości.

Umiałem leczyć fobie. Inni nie potrafili. Niektórzy sto­sowali te same techniki, ale wciąż się im nie udawało.

Nauczyłem ludzi leczenia fobii. Część leczenia prowa­dzili w ciągu jednego tygodnia, w drugim kolejną i resztę w trzecim. Następnie przychodzili do mnie i mówili: „To nie działa!". Wystarczy jednak przeprowadzić je w ciągu pięciu minut i powtarzać dotąd, aż zacznie się dziać bardzo szybko, by mózg zrozumiał. To właśnie część tego, w jaki sposób uczy się mózg.

Byłem bardziej niecierpliwy od nich. Siedzieli, rozcią­gając terapię na godzinę. Ja chciałem, by ludzie wychodzili z mojego gabinetu po pięciu minutach, żebym mógł zająć się własnymi sprawami. To opłacało się moim klientom.

Odkryłem, że ludzki umysł nie uczy się wolno. Uczy się szybko. Nie wiedziałem tego. Ja po prostu szybko się poru­szam.

Wydaje się, że w ten sam sposób działa cały wszechświat. Jeśli weźmie się kawałek metalu i zegnie go szybko i mocno, nadany mu kształt pozostanie. Gdyby zgiąć go wystarczająco mocno i szybko, mógłby się złamać. Jeśli będzie się go po prostu powoli naciskać, po chwili wróci do pozycji pierwot­nej. Aby rzeczy stały się trwałe, potrzebna jest szybkość.

Tą samą zasadą należy się kierować, jeśli chcemy, by kształtu nabrały idee. Załóżmy, że przeprowadzamy kogoś przez szybki proces leczenia fobii. Aby zadziałał, ludzie mu­szą szybko przejść przez kolejne etapy, zwłaszcza podczas końcowego powtarzania. To szybkość powoduje, że zmiana zostaje na trwałe. Ja z tego już nie korzystam. Jest to dla mnie zbyt wolne.

Czasami, aby się zsynchronizować, mocno Cię chwytam i trzymam. Dotrzymaj mi kroku lub wpadnij w poślizg. Mo­żesz się synchronizować z pacjentem, aż wejdziesz w jego buty. Tak trzeba robić w przypadku empatii. Wykaż empa­tię w stosunku do żyjących szczęśliwie w małżeństwie lau­reatów nagrody Nobla, którzy bawią się w sposób mądry i dobry. W przypadku ofiar synchronizuj się, aby dowie­dzieć się, co zrobić, żeby zareagowały. Następnie stopniowo wyciągaj je z tego, w czym utknęły. Dostosuj się, by pro­wadzić.

Powolne uczenie

Możesz popełnić błąd Montessori i zastosować ultymatywne tempo. Dzieci kinestetyczne ucz zawsze metodami kinestetycznymi. U dzieci wizualnych zawsze stosuj język wizu­alizacji. Takie działanie prowadzi do okaleczenia ich na całe życie! Naucz ludzi używać wszystkiego, co mogą, i tak szybko, jak tylko potrafią.

Niemowlęta zaczynają się uczyć mówić. Nie wiedzą na­wet, że istnieje język. Dzieci potrafią się uczyć języka bar­dzo szybko. Potrafią uczyć się języków obcych, gdy ledwie znają ojczysty. Nasz system edukacji zawodzi całkowicie. Uczymy ich przez dwanaście lat, więc później nie potrafią wymówić nawet jednego słowa.

Inny problem stanowi to, gdzie uczymy języka. Kiedy chodziłem do szkoły, siedzieliśmy przed tablicą z wejściami na słuchawki i słuchawkami na uszach. Z tą tablicą kojarzyła mi się każda wypowiedź w języku hiszpańskim, którego się uczyłem. Pojechałem do Meksyku. Usłyszałem hiszpański. Zobaczyłem tablicę. Poczułem się jak w szkole. To nie pomo­gło mi się porozumieć. Było jednak fajne, pod warunkiem że lubisz takie tablice.

Wyślij kogoś do Meksyku. Daj mu dwie butelki tequili. Do rana będzie mówić w lingua franca. Jednak żartowanie z tych rzeczy to za mało. Musisz je sobie wziąć do serca. To Twoje życie. To życie naszych dzieci.

Kiedy tylko przestałem o tym myśleć, wyszedłem, dobrze się bawiłem i robiłem różne rzeczy w towarzystwie ludzi i związane z ludźmi. Wtedy uczysz się języka. To dotyczy wszystkiego. Jednak ludzie się do tego nie stosują.

Problem możliwości

Ludzie myślą o tym, czego nie potrafią robić. Prowadziłem seminaria generatywne. Mówiłem: „Tu nie chodzi o zmianę leczniczą. Przychodzicie, bo chcecie dobrych rzeczy". Ludzie przychodzą. Nie pozwalają jednak sobie na zakres, w którym mogliby wyobrazić sobie możliwości.

Przychodzą i mówią: „Chcę pozbyć się mojego wewnętrz­nego dialogu". Mówię: „Zabij się, a na pewno ucichnie". Odpowiadają: „Chwileczkę...".

Muszą zrozumieć, by marzyć o tym, co jest możliwe. Nawet nie znają problemu. Najpierw przeszli przez etap myślenia: „Znam rozwiązanie! Gdybym nie prowadził we­wnętrznego dialogu, czułbym się dobrze. Wtedy byłbym człowiekiem światłym". W zamian mogliby zrozumieć, że możemy wybrać to, co wskażemy jako problem, i zdecydo­wać, z którego procesu skorzystać.

Mogliby prowadzić wewnętrzne rozmowy, tak jak Mo­zart. Motywowałaby ich opera. Wtedy chcieliby zatrzymać wszystkie swoje głosy. Świetnie by się bawili, tak jak Mo­zart. Ich świat rozbrzmiewałby muzyką i emocjami zamiast nieprzyjemnymi, lamentującymi i skrzeczącymi głosami.

Decydujące szczegóły

Cokolwiek stanie Ci na drodze, ruszaj szybko do przodu, aby nie mogło dotrzymać Ci kroku. Poruszaj się szybko. Im szybciej jedziemy, tym mniej szczegółów zauważamy. Ludzie plączą się w szczegółach. Nie wiemy, kiedy poruszać się szybko, a kiedy wolno. A wtedy podejmujemy złe decyzje.

Wartość szczegółu zależy od tego, czego chcesz się na­uczyć. Uczymy się przejeżdżać przez most. Czy chcesz po­suwać się przez niego krok po kroku? Aby w tym czasie przez głowę mogły Ci przejść wszystkie możliwe sposoby spadnięcia? Ważny jest rezultat — chcesz dojechać. Znajdź sposób, by cieszyć się procesem.

W wojsku uczą przechodzenia po kładce. Żołnierze cho­dzą po kładce uniesionej 2 centymetry nad podłogą. Następ­nie podnoszą ją na wysokość 6 metrów. Wtedy żołnierze przechodzą wolniej niż na ziemi. Patrzą w dół, gromadzą dane, które są im zupełnie zbędne. Wystarczą im dane o kładce. Gdyby zrobili to w identyczny sposób, co nad samą ziemią, mogliby uzyskać te same wyniki. Przez zbyt silne uświadomienie sobie wysokości stali się zbyt świadomi moż­liwości upadku.

Informacja jest istotna w zależności od sytuacji. Potrzebne jest przekonanie: „Spójrz na kładkę i przejdź. Nie ma różnicy". Filtruj i wybieraj te informacje, które warto zarejestrować.

W Houston wspinałem się tak wysoko, jak to tylko było możliwe — wysokie drzewa, występ skalny. Jeżeli wszystko jest płaskie, wysokość wydaje się znacznie większa. Pamię­tam, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ludzi pracujących na wieżowcu. Spojrzałem do góry. Poruszali się na linach. Po­myślałem: „Oni postradali zmysły".

Stałem wtedy na 17. piętrze i myślałem tak, patrząc w gó­rę, jakby te kolejne 17 pięter naprawdę robiło jakąś różnicę. Nagle spojrzałem w dół. Jaka wysokość wystarczy, by, spa­dając, rozbić się w pył? Powyżej pewnej wysokości nic in­nego nie może się przydarzyć.

Budowniczy wolą wszystko śledzić. Zwracają uwagę na takie rzeczy, jak narzędzia i wiatr. Tego właśnie nauczyłem się pilnować. Stałem na platformie. Choć stałem na podło­dze, niewiele brakowało, a zdmuchnąłby mnie wiatr. By­łem zajęty przyglądaniem się tamtym na górze. Nie patrzy­łem, gdzie idę. Oni widzieli, że podmuch wiatru się zbliża.

Zanim do nich dotarł, przygotowali się i odpowiednio wy­chylili. Mieli wystarczająco rozsądku, by zwrócić na to uwa­gę. Mnie podmuch złapał.

Buduj przekonania, które niosą przekaz: „Zaplanuj po­strzeganie i zachowania dotyczące zadania. Dzięki temu zadanie stanie się proste". W przeciwnym razie efekt będzie zupełnie odwrotny. Zbyt dużo wiadomości.

Dekonstrukcja przekonań

Teraz chcę, byś się zatrzymał i pomyślał o czymś, w co cał­kowicie, zupełnie i absolutnie wierzysz. Po prostu zatrzy­maj się. Pomyśl o tym. Pomyśl o czymś, co znasz.

Chcę skierować Twoją uwagę na następujące różnice. Zauważ, co się dzieje, gdy pojawia się pytanie: „Czy jutro wstanie słońce?". Zwróć uwagę na sposób, w jaki reprezen­tujesz kategoryczność. Słońce jutro wzejdzie.

Prawdopodobnie na studiach zetknąłeś się z egzystencjalizmem. I tak potrafisz dyskutować o wszystkim. Jednak pytanie brzmi: „Czy wierzysz w to, czy nie?". Jeśli chcesz odkryć: „Czy potrafisz o tym filozofować?", wróć na studia. Jeśli musisz, wybierz coś takiego, jak: „Czy oddychanie jest użyteczne?".

Kiedy już coś wybierzesz, chcę, byś zwrócił uwagę na różne związane z tym rzeczy. Czy głos dochodzi z tej lub drugiej strony? Czy dochodzi z wnętrza głowy, sprzed Cie­bie bądź z tyłu? Czy się przesuwa? Czy idzie do góry lub do dołu? W bok? Dookoła? Niektóre głosy dochodzą z tyłu, inne z przodu.

Czy czytałeś kiedyś Stephena Kinga? Czy podobałoby Ci się prowadzenie takiego wewnętrznego dialogu? Mnie nie! Częścią jego strategii motywacyjnej był głos rozbrzmiewający około pół metra za nim, który brzmiał jakby wydobywał się z głębokiej jamy. Ryczał „Bierz się do roboty!". To na pewno motywujące.

Wybierz również coś, co może, ale nie musi być prawdą. To nie oznacza, że nie jest prawdą, tylko może nią nie być. Weźmy na przykład rozgrywki w następnym tygodniu: „Może być tak lub inaczej" albo: „Co chcesz na lunch?". Możesz odpowiedzieć: „Nawet nie wiem, czy będę go jadł". Wybierz coś, co może, ale nie musi być prawdą.

Przejdź ze mną przez to krok po kroku. Weź teraz kolej­no oba przekonania. Najpierw pomyśl o tym, w co wie­rzysz. Następnie pomyśl o tym, co może, ale nie musi być prawdą. Teraz masz wiarę i wątpliwość.

Zależy mi szczególnie na tym, byś zwrócił uwagę, gdzie pojawiają się obrazy. Czy mają inne położenie? Czy jeden jest na górze, a drugi na dole? Czy jeden jest po prawej, a dru­gi po lewej stronie? A może pojawiają się w tym samym miejscu?

Wiara i wątpliwość

Tak jest. Przyjrzyj się pierwszemu. Teraz drugiemu. Zwróć uwagę, czy są w różnych miejscach. I jak? Tak, silna wiara jest dokładnie na wprost i niżej; wątpliwość jest po lewej. A co w przypadku innych osób? U każdego wygląda to trochę inaczej.

Właśnie z takich rzeczy składa się subiektywność. Wszy­scy odbieramy obrazy, głosy, uczucia, smak, stan równowagi, zapach. To właśnie tam jest.

W przypadku subiektywności nie można się mylić. To jest ta jedyna rzecz w życiu, w przypadku której nie można się mylić. To Twoja subiektywność. Jeśli obraz wydaje się być po lewej stronie, to właśnie tak jest.

Przyjrzyj się reprezentacjom. Najpierw jednej, potem drugiej. Czy jeden z obrazów jest większy? Jaśniejszy? Bliż­szy? Czy jeden jest w kolorze, a drugi czarno-biały? A może oba są w kolorze lub oba czarno-białe? Czy jeden przypo­mina slajd, a drugi zdjęcie? A może oba są filmami? Czy je­den ma dobrą ostrość, a drugi złą? Czy jeden jest trójwy­miarowy, a drugi płaski?

A co z dźwiękiem? Czy głos dochodzi z różnych kierun­ków w zależności od obrazu? Czy ma inne tempo? Czy brzmi, jakby głos zaczynał się zbliżać lub oddalać? Czy to Twój głos, czy ojca?

Niekiedy udaje się wszystko rozłożyć na takie proste elementy. Miałem kiedyś klienta, w przypadku którego dźwięk reprezentacji prawdy absolutnej był głosem babci. Kiedy coś nie było prawdą, był to głos jego matki. W ten sposób klasyfikował rzeczy. Powiedział mi, że wierzy, że nie może wejść w głęboki trans. Kazałem mu zmienić głos w tym przekonaniu na ten drugi.

Poznałeś już te różnice? To są na razie duże elementy całej układanki. Bardziej szczegółowo zajmiemy się nimi tro­chę później.

Pokaz zaszczepienia przekonania

Na razie chcę, byś zastanowił się nad możliwością wejścia w głębszy i bardziej całkowity trans, niż kiedykolwiek wy­dawał Ci się możliwy. Chcę, byś to zrobił w bardzo okre­ślony sposób. Zacznij od stworzenia obrazu siebie w takim transie z pozycji czegoś, co mogłoby być, ale nie musi być prawdą. Nie umieszczaj go jeszcze w położeniu silnego prze­konania. Zacznij od umieszczenia go w pozycji wątpliwości.

Czy mógłbyś mi pomóc przez chwilę? U Ciebie coś, co mogło, ale nie musiało być prawdą, znajdowało się u góry i po lewej, prawda? Chcę, byś umieścił pomysł, że możesz wejść w taki bardzo głęboki trans dokładnie w tej pozycji. W po­rządku? Teraz powoli go przesuwaj, aż osiągnie punkt na linii horyzontu. Następnie szybko go przesuń do góry, szuuu! Tak szybko. Przesuń go w położenie, w którym znajduje się silne i mocne przekonanie z odpowiednią reprezentacją dźwiękową. Niech będzie tego samego rozmiaru, w tym sa­mym zbliżeniu i zrób to bardzo szybko. Zacznij już teraz.

Tak jest...odpłyń w dal z rosnącym poczuciem komfortu, satysfakcji i zadowolenia z tego, że tak łatwo jest naprawdę nauczyć się wchodzić w głęboki, wygodny i relaksujący stan. Chcę, by Twoja podświadomość dała Ci prawdziwe poczu­cie bezpieczeństwa płynące z wiedzy, że możesz naprawdę uczyć się z Twojego drugiego umysłu, że możesz naprawdę nauczyć się wprowadzać dowolne zmiany i opanowywać wszystkie umiejętności, których pragniesz. Chcę, byś wie­dział, kiedy chcesz wrócić do tego stanu i w rzeczywistości wejść w niego dwa razy głębiej teeeeeraaaaz. Tak jest — do samego końca.

Chcę, być zobaczył, że za każdym razem, gdy dotknę Cię w ten sposób, możesz wejść w całkowity trans lub możesz z niego wrócić, nawet jeśli tylko poczujesz tam moją rękę. I oczywiście, gdybym dotknął Twojego drugiego ramienia, mógłbyś wrócić do świadomości i czuć się absolutnie i całko­wicie wybornie. Dokładnie tak. Do samego końca. Jesteś z po­wrotem?

Tak, chyba wróciłeś.

Dziękuję!


ROZDZIAŁ 2

Uwierz w siłę śmiechu

Traktuj problemy jak coś humorystycznego i przyjemnego

Teraz, gdy zaszczepiliśmy Ci wiarę, że potrafisz wejść w trans głębszy niż kiedykolwiek przedtem oraz że możesz biegle opanować indukowanie transów hipnotycznych u klientów, czas zaszczepić Ci kolejną umiejętność — traktowanie rzeczy w sposób humorystyczny.

Podchodź do swoich problemów z humorem. Poczucie humoru stanowi naturalną część istoty ludzkiej. Ludzie mó­wią o nim jako o wyzwalaczu. W NLP pytamy: „Wyzwalaczu czego?", a także: „W jaki sposób?".

Bez poczucia humoru możesz tylko zrobić wszystko jesz­cze raz. Jeżeli nie będziemy się śmiać, będziemy powtarzać to, co robiliśmy. Kiedy ludzie czują się winni, jęczą i na­rzekają, ale ciągle robią to samo. Jeśli dostrzeżemy tę pra­widłowość, możemy poczuć zdziwienie, ulgę, przyjemność i zacząć się śmiać. I co się wtedy dzieje? Otwieramy drzwi. Możemy uciec od całego świata.

Ludzie mówią: „Kiedyś będę się z tego śmiać". Po co czekać? To nie przynosi niczego dobrego.

Umiejętność śmiania się pozwala uciec przed własnym modelem świata. Często ludzie śmieją się, ale nie uciekają. Pochwyć chwilę. Wykorzystaj moment śmiechu.

Spójrz na daną sytuację od jej śmiesznej strony. Byłaby taka w innym kontekście lub czasie. Albo w innej kulturze. Możesz dostatecznie zmienić swój sposób postrzegania.

Kosmici też

Wyobraź sobie, jak musimy wyglądać w oczach istot poza­ziemskich. W filmach oglądamy obcych odwiedzających Ziemię. Potrafią dopasować się do ludzi. Nie ma mowy. Taka para kosmitów zostałaby na Ziemi natychmiast złapana. Ludzie to zbyt dziwne istoty.

Załóżmy, że trafiłeś tu i próbujesz się dostosować. Wsta­jesz co rano ze wszystkimi. Następnie jak wszyscy wsiadasz do metalowych maszyn na kołach, które jeżdżą szybko w różnych kierunkach wzdłuż namalowanej linii.

Kosmici myślą sobie: „To musi być jeden z najdziwniej­szych fetyszy na tym świecie. Wsiadają w te rzeczy i jadą bardzo szybko obok siebie. Ci, co jadą najszybciej, jadą obok siebie w przeciwnych kierunkach. Mogliby wyciągnąć rękę i siebie dotknąć. Wyrwaliby sobie ręce. Często robią gorsze rzeczy".

Obcy nie rozumieliby tego i powiedzieliby: „Spójrz, na­uczyli się. W niektórych miejscach zamiast farby postawili barierki. Zbudowali rampy z cementu. Wydawałoby się, że rozsądniej byłoby skonstruować gumowe samochody i jechać wolniej, żeby się tylko odbijać".

Takie zachowanie musi wyglądać dziwnie. Mógłbyś latać dziesięciokrotnie szybciej od prędkości światła. Zbliżyć się z dużą szybkością do powierzchni ziemi. To wciąż by Cię przerażało. W kosmosie nie ma na co wpadać.

Następnie zauważyłbyś różne inne dziwactwa, na przy­kład ludzi gotujących się z wściekłości na drogach. Zwłasz­cza w tym mieście. Mógłbyś pomyśleć: „Muszą, ponieważ mają tyle różnych przepisów dotyczących jazdy samocho­dem, których nikt nie przestrzega".

Dlatego trzeba wiedzieć, jak się dopasować. Zaczynasz się uczyć naszych zasad, żeby się do nich stosować. Kiedy należy coś zrobić, a kiedy nie należy? Tutaj każdy to wie. Są to za­chowania, które akceptujemy.

My niczego z tego nie rozumiemy. Po prostu wykonujemy czynności. Zapomnieliśmy, skąd się wszystko wzięło, i nie zwracamy na to uwagi.

Wydaje się, że wszystkie te zachowania bardzo trudno naśladować komukolwiek. Wystarczy, że przeniesiemy kie­rowców, którzy uczyli się jeździć w San Francisco, do San Diego. Tam wszyscy jeżdżą jak wariaci. Przenieś kierowcę z San Diego do San Francisco — pojawi się ten sam kłopot.

Któregokolwiek z nich przenieś do Londynu, Paryża czy Rzymu. To zupełnie inny świat. Niektórzy stwierdzają: „Tak właśnie tu jeżdżą". Inni zabezpieczają się, mówiąc: „Oni wszy­scy zupełnie powariowali".

Przyjdą dni, gdy wyda Ci się, że świat kompletnie zwa­riował lub próbuje Cię dorwać. Tak może się zdarzyć. Victor Franki znalazł rzeczy, z których mógł się śmiać i żar­tować, mimo że był Żydem więzionym w obozie Auschwitz.

Za każdym razem, gdy Twoje złe samopoczucie zależało od zmiany zachowania innych osób, miałeś sposobność do śmiechu. Wciąż tak jest. W przeciwnym razie pozostawałoby tylko smucić się do końca życia. Nie mam tu na myśli tylko otwarcia drzwi. Przyjmij punkt widzenia kosmity.

Śmiech otwiera drzwi. Znajdź te drzwi. Zaatakuj je. Zdo­bądź nowy świat.

Hipnoza przyspiesza ten proces i to właśnie w niej lubię. W stanach odmiennej świadomości ludzie z łatwością zdo­bywają ten świat. Wchodzą w głęboki stan odmiennej świa­domości. Ty budujesz wiarę. Następnie w tym stanie świa­domości zaszczep im przekonanie, że mogą otwierać te lub tamte drzwi.

Twoja rodzina nie robi tego, co chcesz. Nie musisz się wściekać. Jeśli natomiast tak się stanie, nie musisz się tym martwić i omawiać przez kolejne dziesięć lat terapii.

Ilu ludzi na tym świecie zginęło, ponieważ ktoś stwierdził: „Jeśli nie wierzysz w to samo, co ja, zabiję cię". Ludzie wciąż powtarzają: „Problem z bronią... problem z bombami...". Problem polega na tym, że ludzie uważają, że porozumienie jest czymś pożytecznym, a dopasowywanie przekonań ma wartość. „Nosicie na głowie chusty. My je podpalimy. Jeśli w to nie wierzycie, zabijemy was".

Ludzie robią to samo ze sobą, ale wewnątrz. Tworzą prze­konania. Wierzą, że muszą być szczęśliwi. Aby być szczę­śliwym, wierzą, że muszą coś zmienić. To oznacza, że coś jest nie tak. Wmawiają sobie: „Przestań prowadzić wewnętrz­ne dialogi". Robią to wszystko, ale nie zauważają głupoty i nie potrafią się z tego śmiać. Czy nie mogliby się zastanowić: „Skąd wiem, że nie czuję się szczęśliwy?". A w ten sposób próbują zabić tylko część samych siebie.

Przysłuchaj się kłótniom operowym. Co za sposób wyra­żania niezgody! Możesz się kłócić w harmonii. Alternatyw­nie możesz stworzyć stałą, ciągłą, całkowitą i wieczną zgodę, błąd monotonii. Dlaczego ludzie dążą do jednostajności?

Poznaj powód, dla którego nie lubią swojego wewnętrz­nego głosu. Tonacja ich głosu przyprawia o ból zęba. Nie radzą sobie z innymi ludźmi, ponieważ ton ich głosu jest do niczego.

Wiele razy widziałem osoby, które odwracały się i wrzesz­czały: „Wiesz, że cię kocham!". Ton wypowiedzi nie paso­wał do treści. Możesz się odwrócić i powiedzieć głosem ociekającym słodyczą: „Nienawidzę cię". Uśmiechną się.

Ton, wyraz twarzy, to wszystko przekazuje bardzo waż­ny komunikat. Słowa znaczą niewiele. Jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, nie widzimy tego też na zewnątrz. Niby skąd miałbyś to wiedzieć?

Można stworzyć miły wewnętrzny stan. Tym zajmuje się trans. Łatwiej się z siebie śmiać. Łatwiej się zrelaksować. Zacznij od stanu błogiego odprężenia. Trudno uwierzyć, że kłoś musi nam to mówić.

Kosmici dowiedzą się, co dzieje się w naszych głowach. Szybko z tego zrezygnują. Nasze zachowanie nie będzie się już wydawać tak niesamowicie głupie. Wciąż nie będzie miało żadnego sensu, gdyby chcieć pojmować je w sposób racjonalny. Jednak zachowanie to musi pozostawać relatywnie przyziemne. Ograniczają je prawa fizyczne. Cóż za ulga dla kosmitów!

Świadomość nieodmienna

Za dużą częścią tego, co postrzega się jako indukowanie tran­su, kryje się jakaś umiejętność komplementarna. Mówimy o odmiennych stanach świadomości. W ten sposób zakła­damy istnienie umiejętności przyjmowania czegoś jako nor­malnego stanu świadomości.

Mówimy o zmianie stanu i wchodzeniu w trans. To ozna­cza robienie ze swoją świadomością czegoś innego niż za­zwyczaj. Elastyczna świadomość umożliwia osiągnięcie bie­głości we wszystkim.

Ilu Czytelników medytuje? Czy w trakcie medytacji ro­bisz coś innego niż zwykle? Czy to prawda? Swoją świa­domość uważasz za coś, czego normalnie nie ma.

Kiedy uczyłem się medytować, otrzymałem mantrę. Nale­ży ją powtarzać w myślach. Tego zwykle nie robię. To zmie­nia stan świadomości. Ja wchodzę w głęboki stan całkowitej nudy. To działa.

Rzeczywistość hipnozy

Pewnego razu Milton wygłaszał wykład. Uwielbiałem opisy Miltona dotyczące jego odczytów. Jeszcze przed wejściem na mównicę potrafił wykryć, że ma przed sobą salę pełną ludzi nieufnych hipnozie. Były nawet osoby, które starały się cofnąć mu licencję. W 1955 roku za stosowanie hipnozy próbowano mu nawet odebrać pozwolenie na uprawianie zawodu lekarza. Argumentowano: „Używa czegoś, co nie istnieje!".

Tylko pomyśl — robił coś, co nie istnieje. I to było „złe". Coś, czego nie ma, jest niedobre. Z tego względu postawili go przed komisją. Jednego z członków tej komisji spotkałem kilka lat później. Uwielbiam jego opis. Był nawet lepszy od opisu Miltona. Powiedział: „Pamiętam, że wszedł w drzwi. Od tego momentu nie za bardzo wiem, co się działo". Pomy­ślałem: „Można to i tak podsumować".

Milton spojrzał na członków komisji i powiedział: „Uwa­żacie więc, że robię źle, wprowadzając ludzi w głęboki trans i wy możecie odczuć teraz, że jest to zła rzecz. Chcę, byście się poczuli wygodnie i odprężyli w świadomości, że nie ma niczego takiego jak zbyt szybkie lub zbyt wolne wchodzenie w trans, teraz. I w świadomości, że uczycie się o wchodze­niu w głęboki trans... że czasami ludzie boją się tego, czego nie ma. Czujecie to?".

Zawsze zdumiewa mnie fakt, że ludzie toczą boje o coś, czego nie ma. Ludzie, którzy twierdzą, że coś takiego jak hip­noza nie istnieje, będą o to zaciekle walczyć i chodzić na se­minaria o hipnozie. Ile tu sprzeczności! Mam klientów, któ­rzy płacą 2500 dolarów, by iść na seminarium o hipnozie, po czym mówią mi, że hipnoza nie istnieje. Czy zapłacisz 2500 dolarów za coś, czego nie ma?

Czy sprzedają tu taśmy podprogowe? Co za szwindel! Co za szwindel!! Sprzedają taśmy, których nie słyszycie! Mówią: „Posłuchaj, nie możesz usłyszeć tego, co jest tutaj nagrane, więc nie słyszysz tego świadomie. Dlatego jest to nieświa­dome!". Prawda?! Czy to nie przypomina gier niektórych polityków?

Musieliśmy to sprawdzić. Mój kolega prowadził klinikę stresu. Nagraliśmy taśmę podprogową. Zawarliśmy w niej sugestię: „Wszystko będzie cię irytować. Cały dzień bę­dziesz zdenerwowany". Wszystko, co było słychać, to dźwięk oceanu.

Daliśmy ją trzydziestu osobom. Patrząc na nie, powie­dzieliśmy: „To jest taśma relaksacyjna. Ma dziesięć tysięcy sugestii, które pomogą bardziej się zrelaksować i odprężyć. Słuchajcie jej przez cały dzień, przy przebudzeniu, jeździe samochodem, kładzeniu się spać. Zmieni wasze życie". Umiemy wmawiać innym podobne rzeczy.

Zwrócić uwagę na mój duch eksperymentatora. Ekspe­rymentujesz na życiu innych ludzi. Nazywają to „prywatną praktyką".

Kiedy spotkaliśmy się ponownie z tymi ludźmi, wyda­rzyła się naprawdę niezwykła rzecz. Każdy z nich stwierdził kategorycznie, że to był najlepszy miesiąc w jego życiu, pod­czas którego czuł się najbardziej zrelaksowany! Dlatego zde­cydowałem, że taśmy podprogowe niczego nie wyjaśniają.

W każdym razie Milton wszedł w sytuację. Zrozumiał, że stał w pokoju pełnym sceptyków. Opowiadał mi, że wy­głosił im, według jego słów: „półtoragodzinny wykład, w któ­rym nie przekazałem żadnych informacji w jakikolwiek spo­sób istotnych dla czegokolwiek. Robiłem to powoli, mozolnie przedstawiałem punkt po punkcie, które odnosiły się do punktów, które wcześniej nie istniały". Powiedział: „Sam dźwięk mojego głosu oraz tempo wypowiedzi pozwoliły mi ustalić, w którym momencie powinienem po prostu wystą­pić do przodu i powiedzieć »Możecie wszyscy zamknąć oczy, teeeraaaz« Zrobili to".

Milton toczył wiele wojen o to, co jest, a co nie jest uza­sadnione. Podobnie robiła Virginia. Virginia utrzymywała kiedyś w tajemnicy, że prowadziła terapię rodzinną, gdyż zostałaby wyrzucona z pracy. Nawet w późniejszym etapie swojego życia nie zauważyła, że to w porządku. Prowadziła wojnę, którą już wygrała.

Pewnego razu gdy właśnie skończyła wygłaszać wykład, w którym próbowała przekonać ludzi, że terapia rodzinna jest uzasadniona, wytknąłem jej: „Tu wszyscy są terapeu­tami rodzinnymi!". Powiedziała: „Tak, ale muszą wiedzieć, co mówić swoim szefom". Odpowiedziałem: „Większość z nich jest własnymi szefami, Virginio".

Postawa zadowolenia

Milton Erickson nie lubił uzewnętrzniać swojego poczucia humoru, ponieważ wiele osób uważa, że jeśli coś sprawia komuś radość, to nie będzie działać. Jednak jeśli NLP ma pozostawić coś światu, to mam nadzieję, że będzie to po­stawa: „Jeśli coś nie sprawia radości, to prawdopodobnie nie zadziała". Wielu moich kolegów po fachu starało się, aby traktować NLP bardzo poważnie. Dostrzegłem, że poczucie humor jest potężnym narzędziem. Zauważyłeś to?

Kiedy chodziliśmy do szkoły, nauczyciele próbowali uczyć nas przez wywoływanie w nas złych uczuć. Ta ostat­nia rzecz wychodziła im najlepiej. Jeśli napiszę na tablicy wielomian, większość osób na sali poczuje dyskomfort. Kiedy chodziliśmy do szkoły, nauczyciele kazali nam sie­dzieć bez ruchu na krzesłach i robili wszystko, żebyśmy się czuli źle. Wywoływali strach i zakotwiczali go liczbami.

Uważam to za złe wykorzystanie zakotwiczania, ale ro­bię to z własnymi dziećmi. Przeglądami ich podręczniki, wywołuję strach i zakotwiczam go. W ten sposób zmuszam je do ucieczki od tej wiedzy. Mój syn nie znosi swojego pod­ręcznika do arytmetyki. Oszukuje, w zamian za to zagląda do rachunku całkowego.

W trakcie mojej pracy z Miltonem zaobserwowałem spo­sób, w jaki wyzwala poczucie humoru. Wywoływał u ludzi poczucie humoru. Nakłaniał ich do dosłownego czerpania przyjemności z problemów.

Miał klientkę, o której czytałem w jednym z jego arty­kułów. Wpadała do niego regularnie. Miała epizody psy­chotyczne. Milton kazał jej wkładać je do koperty i wysyłać do niego. Zawsze opisywała je w formie nominalizacji. Kiedy zdarzał się jej epizod, mówił: „Stop! Po prostu go pozbie­raj". Widziała małych nagich mężczyzn tańczących w po­wietrzu. Milton kazał jej pozbierać ich, wsadzić do koperty i wysłać do niego. Powiedział: „Zachowam ich dla ciebie". Później wpadała co jakiś czas, żeby się upewnić, czy Milton żadnego nie sprzedał!

Robiłem podobne rzeczy. Możesz doprowadzić do tego, by klient był dumny z tego, co nazywamy zaburzeniem. To uczy go, w jaki sposób je kontrolować.

Kiedy przychodzą klienci, korzystam z następującego wzo­ru. Mówię im, że nie mogę wysłuchać ich problemów, po­nieważ nie jestem psychologiem. „Prawo zabrania matematy­kom wiedzieć takie rzeczy!". W ten sposób nie muszę słuchać bredni.

Muszą mnie traktować jak osobę z agencji pracy tymcza­sowej. Mówię: „Czy nie byłoby miło mieć dzień wolny od problemów? Pomyśl tylko o tym. Wszyscy mamy ciągle te same kłopoty. Czy nie byłoby miło wziąć po prostu dzień wolny od własnych problemów? To tak, jakbyś dostał jeden dzień wolny w pracy!". Kto by się na to nie zgodził? „Myśl o mnie jak o osobie z agencji pracy tymczasowej. Jeśli po­trafisz opisać mi dokładnie, jak to jest mieć Twój problem, dostaniesz dzień wolny".

Na Uniwersytecie Marshalla nakręciłem film z kobietą, u której zdarzały się epizody psychotyczne w reakcji na czyjeś spóźnienie. Upadała i z zaciśniętymi pięściami rzucała się po podłodze. Zapytałem ją: „W porządku, jak ty to robisz?". Zaczęła opisywać stan, kiedy ma epizod psychotyczny. Wy­dobyłem z niej informacje. Najpierw musiała umówić spo­tkanie. Spytałem: „Mija dziesięć minut. Mam zacząć rzucać się po podłodze?". Odpowiedziała: „Me, nie, nie, nie. Musisz dochodzić do tego stopniowo". Nauczyła mnie.

Taką postawę Milton przybierał nie tylko podczas terapii i indukowania głębokiego transu, ale również w życiu. Nie wiem, czym zajmuje się wielu z Czytelników, ale ja uczę za­stosowania hipnozy do sprzedaży. Odkryłem, że komunika­cja hipnotyczna to nic więcej jak tylko metodyczna praca ze świadomością w celu uzyskania wyników — bez względu na to, czy mają to być wyniki osiągane w stomatologii, po­prawie zdrowia, czy w medycynie. Hipnoza wymaga ko­munikowania się za pomocą słów i doświadczeń. Nie tylko mów komuś o czymś, ale wywołuj stany, w których słowa będą najbardziej efektywne.

Zaangażuj swój oddech

Większość Czytelników miała jakieś doświadczenia z submodalnościami. Chcę, byś zatrzymał się i dokonał skano­wania swojego umysłu. Każę Ci zrobić parę rzeczy.

Na początku powinienem podkreślić, że indukowanie transu polega na dostarczaniu informacji zwrotnych. Jedną, rzeczy, która jest potrzebna do wywołania dobrego transu, jest dostosowanie własnego tempa. Zasadniczo ustalam szyb­kość mojego tempa na podstawie oddechu osób przygoto­wywanych do transu. Ten proces zaczyna się przed rozpo­częciem transu, najlepiej jeszcze w momencie rozpoczęcia rozmowy z tymi osobami.

Podczas warsztatów ludzie podchodzą i mówią: „Och, bardzo miło pana poznać". Nie zaczynają od początku. Następnie mówią: „Teraz rozpoczniemy". Zycie nie toczy się ten sposób. Należy dostosowywać się do ludzi już w pierwszych pięciu sekundach komunikacji. Możesz je wykorzystać do wywołania wszystkiego, co zechcesz. Możesz wpłynąć na wszystko, co się dzieje, bez względu na to, czy bierzesz udział w sprzedaży samochodu, zamknięciu układu handlowego, negocjacjach, czy umawiasz się na randkę. Nie zaczynaj zbyt późno.

Zacznij przed początkiem. W przypadku wszystkich ćwiczeń zaczynaj wykonywać to ćwiczenie, gdy tylko znajdziesz partnera. Liczą się również wszystkie cechy. Jeśli kryjemy jedną cechę, po czym przejdziemy do następnej, pierwsza wciąż się liczy.

Tu nie można się dostosować i na tym poprzestać. Tak robią w Nowym Jorku. Uważają, że to działa.

Chcę, byś usiadł ze swoim partnerem. Kiedy zaczniesz mówić, dostosuj tempo swojej mowy do jego oddechu. Od­dech niektórych ludzi trudno zauważyć. Wtedy spróbuj cze­goś, co pomoże. Spójrz na swojego partnera i powiedz: „Weź oddech. Teraz". Następnie patrz, w którym miejscu oddy­cha. Niektórzy ludzie oddychają nisko, inni wysoko.

Zacznij mówić, a słowa wypowiadaj w rytmie jego odde­chów. Kiedy on robi wdech i wydech, Ty dosłownie podnoś i obniżaj ton swojego głosu. Rytm i tempo utrzymuj w po­dobny sposób jak ja teraz lub jak na taśmach dowolnego mówcy, którego naprawdę lubisz słuchać.

Hipnoza i przekonania

Weź kartkę papieru i ustal różnice między silnym przeko­naniem a czymś, co może, ale nie musi być prawdą, tak jak ja zrobiłem to z pewnym człowiekiem. Kiedy wyodrębnisz już różnice, niech taka osoba wyobrazi sobie przekonanie, że potrafi wejść w głębszy trans niż kiedykolwiek przedtem. „Potrafisz wejść w trans, w którym będziesz umiał kontro­lować puls i ciśnienie krwi, hipnotyzować, mieć lepszą pamięć czy bogatsze życie seksualne".

To przekonanie umieść jako reprezentację wątpliwości. Następnie przesuń je do jakiegoś odległego punktu, po czym szybko przenieś je tak, by jego submodalności zgadzały się z najsilniejszym wierzeniem, jakie potrafisz znaleźć.

Kiedy taka osoba myśli o wschodzie słońca, wie, że w to wierzy. Myśli o wejściu w trans i dokonaniu czegokolwiek zechce. Wie, że wierzy całkowicie.

Jeśli znasz metodę kotwiczenia, zakotwicz to. Silne prze­konanie należy zakotwiczyć w jednym miejscu. Kiedy masz dokonać tego przesunięcia, odpal kotwicę. Nie ma sprawy; na każdego uczestnika przeznaczam około piętnastu minut.

Pamiętaj — przy mnie musisz się dobrze bawić lub zrobię Ci krzywdę.

Submodalności dla pokazu hipnozy

Chcę, byś wyciągnął przed siebie rękę. Właśnie tak. Zamknij oczy i weź głęboki oddech. Chcę, byś się odprężył i zoba­czył obraz siebie. Niech stanie wyraźnie przed Tobą. Teraz zobacz, Twój obraz obserwuje, jak odprężasz się i wzrasta uczucie oczekiwania tego, czego się za chwilę nauczysz.

Teraz przekażę Ci instrukcje, które są przeznaczone dla Ciebie, mnie i Twojej nieświadomości, ponieważ to Twoja nieświadomość się uczy. Chcę, żebyś wyobrażenie samego siebie zaczął od siebie oddalać. Następnie przesuń je do siebie. Jeśli w którymkolwiek momencie Twój trans zacznie się pogłębiać, chcę, żebyś pozwolił swojej ręce podnieść się powoli bezwiednie do góry.

Powoli zacznij oddalać swe wyobrażenie od siebie. Teraz, gdy odsuwa się od Ciebie, chcę, byś zobaczył, że się lekko powiększa, i byś sprawdził, czy czujesz się bardziej zrelak­sowany, płynąc na fali odprężenia i komfortu. Następnie bardzo wolno zacznij przybliżać je do siebie, bliżej i bliżej. Jeśli w którymkolwiek momencie poczujesz, że wchodzisz głębiej, pozwól, by Twoje ramię uniosło się. Kiedy zaczniesz czuć, że wychodzisz z transu, pozwól, by Twoje ramię za­częło opadać.

Teraz powiększaj to wyobrażenie coraz bardziej, bardziej i bardziej. Ponownie, gdy poczujesz, że osuwasz się coraz głębiej w trans, Twoje ramię uniesie się.

Teraz chcę, byś swe wyobrażenie przerobił na film. Przy­spiesz kolejne obrazy, żeby stały się filmem. Za chwilę będę mówił do innych zebranych tu osób. Znasz niektóre z sub­modalności, więc zaczniesz eksperymentować, aby dowiedzieć się, co pogłębia Twój stan, i aby móc się coraz bardziej zagłę­biać, cieszyć uczuciem odprężenia i samozadowolenia i kon­trolować własne przeznaczenie, jak również głębokość wła­snego transu.

W jaki sposób zacząć odkrywać, jakie zmiany i w której submodalności wpływają na dane osoby najintensywniej?

W przypadku niektórych osób wystarczy pogłębić ich wewnętrzny dialog przez obniżenie coraz bardziej jego tonu. W przypadku innych odsuwa się coraz dalej źródło ich wewnętrznego głosu. Nie ma znaczenia, czy będzie to przy­suwanie, czy oddalanie obrazu, zwiększanie barw lub roz­jaśnianie. Odkryj, co powoduje, że ludzie są coraz bardziej zrelaksowani, abyś mógł zacząć robić następujące rzeczy.

Teraz jeszcze raz uniosę Twoją rękę. Tak jest. I tak ją trzymaj. Pozwól swojemu palcu unieść się bezwiednie, gdy coś pogłębi Twój trans. Chcę, byś słuchał swojego wewnętrz­nego głosu opisującego własne wewnętrzne poczucie od­prężenia. Jeśli to pogłębi Twój trans, chcę, byś spowodował, by ten głos stał się głośniejszy i pozwolił unieść się Twojemu palcu. Jeśli przez to trans nie jest głębszy, niech Twój palec opadnie. Tak jest. Zacznij teraz. Następnie oddal od siebie głos. Niech brzmi, jakby dochodził z coraz większej odle­głości. Dokładnie tak — jeszcze dalej. Nie spiesz się.

Następnie z wyobrażeniem siebie wchodzącego w trans wykonaj po kolei każdą z rzeczy, które wywoływały uczu­cie wchodzenia w głębszy trans, zaczynając od teraz, i każdą wzmocnij dwu-, trzy- lub czterokrotnie. Tak jest — głębiej i jeszcze głębiej. Właśnie tak. Do samego końca. Możesz po­zwolić swojej ręce opaść w dół. Kontynuuj wchodzenie w co­raz głębszy stan odprężenia i ciesz się z procesu prawdzi­wej nauki o drugim umyśle we własnym tempie, aby każdy dźwięk i oddech pozwalał Ci na uczucie większego odprężenia, ucząc się stale o drugim umyśle i o tym, czego Twoja nieświadomość musi Cię nauczyć. Właśnie tak.

Dość szybko zwiększymy Twoją wrażliwość i biegłość. Możesz zacząć rozwijać tempo i tonalność oraz odkryć, co wpływa na każdą osobę. Ponieważ w przypadku niektó­rych osób powiększanie obrazów powoduje wejście głębiej, a zmniejszanie...

Widzisz, nawet jeśli przestaniesz w tej chwili, pomyśl o czymś, co naprawdę lubisz robić, o czymś naprawdę przy­jemnym. Zamknij oczy i zobacz, co byś zobaczył, gdybyś tam był; usłysz, co byś usłyszał. Następnie podkręć gło­śność i zauważ, czy to zwiększa odczuwanie przyjemności. Zwiększ jasność obrazu. Powiększ go. Jeśli to potęguje przy­jemność, wróć do stanu początkowego i zobacz, czy to ją zmniejsza. Zaczniesz zauważać, że istnieje bezpośrednie połączenie między własną świadomością a zadowoleniem z życia.

Ludzi często dręczą różne sprawy. Im więcej o nich my­ślą, tym bardziej się denerwują i tym większy robi się ich obraz. Mówią: „Być może to wyolbrzymiam". Czy kiedy­kolwiek słyszałeś to powiedzenie? Cóż, to prawda!

W największym stopniu powinieneś wyolbrzymiać wła­sne zadowolenie! To, co powinieneś ściszyć i przyciemnić, żeby stało się niewidoczne, to fantazje, które przeszkadzają Ci czerpać przyjemność z życia.

Pozwól, by wzrastało uczucie komfortu. Za chwilę popro­szę Cię o wzięcie głębokiego oddechu i powrót tutaj z mi­łym uczuciem, które zacznie się właśnie tutaj i będzie się rozprzestrzeniać, płynącym z wiedzy, że nauczyłeś się cze­goś wartościowego. Do samego końca — rozbudzony i raźny. Dziękuję.

Ostrość i wzmacnianie reakcji

Trenuj oczy. Chcę, byś skoncentrował się na budowaniu umiejętność wizualnego postrzegania, zauważania, kto na co reaguje.

Druga sprawa to po prostu zmuszenie ludzi do wycią­gnięcia ręki. Dokonaj zmiany w submodalności obrazu re­prezentującego ich wchodzących w trans. Jeśli stworzenie wyobrażenia pomaga im w transie, niech ich ręce podniosą się wysoko ku górze. Natomiast jeśli tworzenie obrazu po­woduje większe rozbudzenie, niech opuszczą ręce, abyś mógł to zobaczyć.

Jeśli nic nie widzisz, nakaż im, by robili to bardziej wi­docznie. NLP stało się zbyt trudne. Przy zakotwiczaniu re­akcji każą szukać naprawdę minimalnych zmian. Jeśli nie możesz tego zobaczyć, spowoduj, by stało się bardziej dra­matyczne.

Nazywamy to wzmacnianiem. Wzmocnij. Podkręcaj dotąd, aż możliwe będzie zauważenie różnicy.

Pokażę Ci, jakie to proste. Chcę, byś pomyślał o przeszłym przyjemnym doświadczeniu. Po prostu zamknij oczy. Teraz stopniowo powiększaj obraz. Rozjaśnij go. Teraz zwiększ natężenie dźwięku. Tak jest. Dobrze. Teraz zatrzymaj się na chwilę.

Z każdym krokiem zaczynasz widzieć bardziej radykalne zmiany. Jeśli zmiany nie są wystarczająco radykalne, zmień submodalności. Zwiększ obraz dwukrotnie. I jeszcze raz dwukrotnie. I ponownie. Czy zauważyłeś zmiany na twa­rzy? To oznacza, że nie musisz mrużyć oczu, by zobaczyć, co się dzieje.

Kotwice suwakowe

Wielu Czytelników podczas zakotwiczania oznacza prawdo­podobnie miejsce. Kiedy dostrzeżesz zmianę, możesz stwo­rzyć kotwicę, którą nazywam kotwicą suwakową. Kiedy uzyskasz od kogoś oczekiwaną reakcję, po czym zrobisz coś, co ją wzmocni, zacznij od tego samego miejsca i przesuń ją trochę dalej. Następnie wróć do początku i przesuń trochę dalej...i jeszcze dalej.

Otrzymasz sygnał, że nieświadomość to rozumie. Doj­dziesz do punktu, w którym będziesz mógł przesunąć się dalej, niż zakotwiczyłeś, i otrzymać w rezultacie silniejszą reakcję niż pierwotnie. Czyż nie? Tak! W porządku, dziękuję.

Zawsze gdy zamierzasz dotknąć ludzi w transie, wcze­śniej ich o tym informuj. Chcę, byś zaczął od kotwicy, którą stworzyłeś ostatnim razem. Wróć do swojego partnera i od­pal kotwicę.

W inny sposób trzeba rozmawiać z umysłem świadomym, a w inny z procesami nieświadomymi. „Sięgnę teraz i pod­niosę Twoją lewą rękę. Nie każę Ci jej opuścić z powrotem na dół". Nieświadomość rozumie, że to oznacza: „Trzymaj ją tam". To oznacza, że kiedy każę Ci ją położyć, zrobisz to. Na­zwij to założeniem.

Submodalności w celu pogłębienia transu

Kiedy ramię partnera jest w górze, poinformuj go, że ma powiększać, zwalniać, oddalać i zbliżać obrazy, aby dźwięk stawał się to głośniejszy, to delikatniejszy. Jeśli któraś ze zmian pogłębi stan transu, pozwól jego dłoni unieść się do góry, żebyś mógł to zobaczyć. W ten sposób uzyskasz rady­kalniejszą reakcję. Powiedz mu również, by zrobił to praw­dziwie nieświadomym ruchem.

Jest to najważniejszy cel. Ludzie nie muszą mieć świa­domości, żeby podjąć decyzje. W przeciwnym razie musie­liby wyjść z transu, aby wskazać, jak wchodzą poprawnie w trans. To nie ma sensu. Przemyśl to.

Sprawdź wzmacniacze, aby ustalić, które naprawdę pogłę­biają trans. Ze wszystkich znanych Ci submodalności u każ­dej z osób znajdziesz trzy do czerech wzmacniaczy, które pogłębią trans lepiej niż inne. To nie oznacza, że inne tego nie robią, ale znajdź te, w przypadku których rezultat jest naj­silniejszy.

Następnie zbuduj kotwicę suwakową. Wzmocnij każdy z pięciu zmysłów i załóż dla nich tę samą kotwicę suwako­wą. Upewnij się, że działa. Teraz masz kotwicę suwakową dla transu.

Dzika lekkomyślność

Kiedy ludzie są już w transie, chcę, byś doprowadził ich do czasu i miejsca, w którym byli jednocześnie gwałtowni i lek­komyślni. To stan, w którym jesteś beztrosko skłonny iść na całość.

Tego szukamy. Znajdź stan, w którym idziesz na całość, w którym każda cząstka Twojej duszy mówi: „Zrób to!". Chcę, byś wzmocnił ten stan i zakotwiczył. Następnie chcę, byś odpalił obie kotwice suwakowe w tym samym momencie i patrzył na rozpoczynającą się jazdę bez trzymanki. W po­rządku? Następnie wyprowadź ich z transu.

Zawsze gdy indukuję trans, chcę, żeby to była dobra za­bawa. Nie chcę w transie wchodzić w coś, o czym dana osoba wolałaby zapomnieć. Zbyt wielu ludzi próbuje zmusić swo­ich klientów do wejścia w trans. Jest to możliwe. Można zi­gnorować ich obawy i zmusić ich, by weszli w trans wbrew swojej woli, ale nie uzyskałbyś dobrych wyników. W taki sposób nie pomożesz ludziom.

Pomóż ludziom spojrzeć na życie dziko i lekkomyślnie. Wtedy widzą to, co chcą. Idą na całość. Kiedy widzą coś, co trzeba zrobić, wykonują to. Dotyczy to wejścia w trans i kon­trolowania swych neuronów oraz przyszłości. Kiedy nadej­dzie czas zmian, nie wracają do mnie uzależnieni, ale uczą się przejmować to, co robiliśmy. Robią to sami.

Sprzedawanie zmiany

Zauważ korzyści płynące z mojego sposobu pobierania opłat. Naliczam je według zmiany, i to sporo. To zwiększa moty­wację do szybkiej i niezależnej zmiany.

Nie chcę, by podstawą mojej pracy, było wywołanie jed­nej zmiany. „Po prostu wyjmij, co złe, i napraw to". Chcę, by ludzie brali to, co dobre, i zmieniali to na wspaniałe.

Większość przychodzących do mnie ludzi ma problem, który przestali kontrolować. Nie rozumieją, że tak napraw­dę brak im kontroli nad umiejętnością skoncentrowania się na swoich pragnieniach. Często w zastępstwie skupiają się na ucieczce od tego, czego nie chcą.

Mnie zależy na prawdziwych zmianach u każdej osoby, z którą pracuję. Zamiast pomagać jej w ucieczce od czegoś, wolę, by przybliżała się do tego, co jest przyjemne, dobre i użyteczne. Ten rodzaj pracy z ludźmi pozwala na wielkie zmiany. A to powoduje, że ta praca staje się znacznie przy­jemniejsza.

Ilu z Czytelników to lekarze? Ludzie przychodzą do Cie­bie, gdy coś się w nich popsuje? Co by było, gdyby udało się Ci ich zmusić do zadawania pytań: „Jak mogę zmienić swoje zwyczaje, żeby być zdrowszym?". Co by było, gdyby zaglądali do Ciebie i płacili za informacje o dostosowaniu swojej diety przed chorobą? Co by było, gdyby chcieli czuć się tak dobrze, jak to tylko możliwe, zamiast przychodzili i mówili: „Boli, napraw mnie!". Ta zmiana w mentalności znacznie poprawia pracę lekarza. Zamiast ciągłego patrze­nia na chorych widzisz ludzi, którzy są coraz zdrowsi. Do­datkowo ludzie z coraz większą przyjemnością odwiedzają Ciebie.

Ta zasada działa na wszystkich obszarach. Prowadzę świetne szkolenia handlowe. Uczę wpływania na ludzi tak, by chcieli wrócić — tylko po to, by mnie zobaczyć. Zamiast odczucia, że zostali przymuszeni do jakiegoś zakupu, pamię­tają, że świetnie się bawili i podjęli dobrą decyzję.

Według mnie sprzedawcy — a do pewnego stopnia my wszyscy — pracują w branży rozrywkowej. Jeżeli o tym za­pominamy, zachowujemy się zbyt poważnie. Wtedy pono­simy konsekwencje i to, co robimy, staje się pracą zamiast zabawą. W im większym stopniu praca będzie także zabawą, w tym większym będzie bardziej dynamiczna i tym lepsze będzie życie wokoło. To mogę zagwarantować.

ROZDZIAŁ 3

Wskazówki z zaginionej instrukcji obsługi

Kierowanie własnym umysłem

Napisałem książkę Using Your Brain For a Change, ponieważ pomyślałem: „Kiedy się rodzimy, do naszych umysłów po­winni dołączać instrukcję obsługi". Gdzie się podziała? Może zginęła w łożysku.

Ilu Czytelników ma w domu komputer? Do nich zawsze dołączają instrukcję obsługi. Zazwyczaj wydaje się, że auto­rzy tekstu mają nas za informatyków. Przeczytanie instrukcji to jedyna pewna metoda, by nie wiedzieć, w jaki sposób ko­rzystać z maszyny. Nie zawarto w niej informacji o tym, że trzeba włożyć wtyczkę do kontaktu. Potrzebuję takich wska­zówek, jak: „To jest włącznik. Wciśnij go".

Nie mówią: „Powiększanie i rozjaśnianie obrazów wzmac­nia natężenie emocji". Kiedy więc myślisz o czymś, co Cię zraniło, i robisz z tego wielki obraz w ostrych czerwieniach, zaczynasz się źle czuć. Powiększasz obraz i czujesz się jesz­cze gorzej.

Nie mówią też: „Przestań!". Właściwie wszystko sprowa­dza się do ustalenia, co robią klienci, i do nakazania im za­niechania tego! Może to brzmieć śmiesznie, ale czasami wy­starcza tylko tyle.

W zeszłym roku między warsztatami przyjąłem 112 klien­tów. Mogę powiedzieć, że w przypadku 111 wystarczyło tylko ustalić, co działo się w ich głowach, po czym spojrzeć na nich i spytać: „Czy kiedykolwiek przyszło ci na myśl, by po prostu przestać to robić?". A oni odpowiadali: „Chyba nie?". Nie wiedzieli, co robili. Sto dwunasty wiedział, kim jest. Potrzebował tylko silnego i szybkiego kopniaka, by w ogóle czymś się zająć.

Fascynująca terapia

Miałem klienta z agorafobią. Nie opuszczał domu. Nawet nigdy nie spróbował go opuścić. Schorzenie to można na­zwać zaburzeniem bogaczy. Agorafobią nie jest zaburzeniem biedaków. Załóżmy, że nie miałbyś żadnych pieniędzy i miał agorafobię. W jaki sposób zarabiałbyś na życie? Umarłbyś z głodu. To byłby problem. Musisz mieć pieniądze, żeby zapłacić czynsz, zatrudnić ludzi do przynoszenia zakupów i wykonywania innych podobnych rzeczy. Z tego powodu jest to zaburzenie bogaczy. Lubię ich. Terapeuta dzwoni i mówi: „Mamy osobę, z którą trzeba popracować, cierpi na agorafobię". Mój portfel zaczyna pulsować. Wpadam.

Łatwo się z nimi pracuje. Po prostu trzeba znaleźć powód, który spowodowałby, że siedzenie w domu byłoby czymś straszniejszym. Wchodzę i mówię: „Cześć! Ładny dzień na egzorcyzmy, prawda? Na zewnątrz jest okropnie. Zostaniesz ze mną i się pobawisz?".

Kocham pracę w szpitalu psychiatrycznym. Pacjenci nie mogą uciec. Już sam pomysł mi się podoba. Podszedłem do jednego. Powiedziano mi już, jak niemożliwi są ci pacjenci. Pomyślałem: „Kurcze! Niewiele widzieli".

Nie wiem, ilu Czytelników słyszało historię o spotkaniu Miltona z Jezusem Chrystusem. Ze wszystkich rzeczy, jakie Milion mi kiedykolwiek opowiadał, ta mnie nie przekonała. Spojrzał na człowieka i powiedział: „Słyszałem, że byłeś kiedyś stolarzem". Facet odpowiedział: „Tak". Następnego dnia Milton spytał: „Wierzysz, że trzeba pomagać innym?".

Wtedy Milton wysłał go do pracy z ludźmi na tyłach bu­dynku szpitalnego. To oni go uzdrowili nie Milton! Weź paru prowincjuszy z Arizony. Oni nie przyjmą żadnych bzdur o byciu Jezusem Chrystusem. Po pierwsze, większość z nich to zatwardziali baptyści, którzy ostrząc noże, patrzą mi Twoje jaja. Oni szybko wyleczą Cię ze schizofrenii!

Jednak to zadziałało. Kiedy więc poprowadziłem kilka Hesji i rezydenci powiedzieli mi, że w szpitalu jest pacjent, który twierdzi, że jest Jezusem Chrystusem, rwie prześcieradła i ubiera się na biało, aż jęknąłem „Och!".

Zrobiłem bardzo prostą rzecz. Wyszedłem i kupiłem pas Mularski oraz dwie belki i całą garść wielkich, prawie czterocentymetrowych gwoździ. Kupiłem też pas narzędziowy z dwukilogramowym pobijakiem.

Wszedłem. Facet leżał na łóżku. Wziąłem taśmę mierniczą i zmierzyłem jego długość. Wziąłem jego ramiona i rozło­żyłem na boki. Na obu dłoniach zaznaczyłem białą kredą znak X. Spojrzał na mnie. Umieściłem obie belki na podło­dze, wyciągnąłem mój wielki młotek i zacząłem je razem zbijać. Łup!

Wychylił się i spytał: „Co robisz?". Spojrzałem na niego i odpowiedziałem: „Jesteś Jezusem Chrystusem, czyż nie?".

Spytał: „Czemu chcesz wiedzieć?". Powiedziałem: „A tak sobie". Łup! Wziąłem parę tych gwoździ i rozmieściłem je po obu stronach łóżka na stolikach, spojrzałem na jego dło­nie i z kącika pociekła mi lekko ślina. Spojrzałem na niego i powiedziałem: „Jestem Żydem! Zbliża się Wielkanoc. Wła­śnie jutro będzie Wielki Piątek. Ha, ha, ha". Facet powie­dział: „Chwileczkę! Jestem schizofrenikiem! To tylko zabu­rzenie psychiczne". Krzyknąłem: „Zawsze tak mówią!".

To właśnie wtedy wzywają lekarza i krzyczą: „Jestem uleczony! Jestem uleczony! Wypuście mnie stąd!".

W przypadku schizofrenii zawsze twierdzi się, że schizofrenicy stracili kontakt z rzeczywistością. Następnie pró­bują ten kontakt odnowić. Jako fizyk wiem, że nie umiemy znaleźć „rzeczywistości". Stwierdziłem, że to, w co wierzą, trzeba zmienić w rzeczywistość. Jeśli pacjent uważa, że goni go CIA, trzeba wezwać CIA, żeby zaczęło go gonić. Dla mnie to jest prawdą.

Prawdziwa przyjemność

Do pewnego stopnia wszyscy mamy schizofrenię, skoro wie­rzymy, że nie możemy czerpać z czegoś przyjemności. Wielu z nas nie cieszy się tym, co robi, aby zarobić na utrzymanie. Chodzimy jednak do pracy dzień w dzień. Zdrowi na umyśle.

Z drugiej strony cieszymy się z idiotycznych rzeczy. Lu­dziom sprawia przyjemność wyskakiwanie z samolotu. Po­myśl tylko. W sobotę mają dzień wolny. Co robią? Wsiadają do samolotu i wyskakują. Myślą: „Imprezować czy wysko­czyć z samolotu? Hm, wyskoczmy z samolotu!".

Niektórzy pozwalają innym ciągnąć się na linie za łódką, stojąc w tym czasie na dwóch patykach... dla zabawy! Kie­dyś traktowano to jak surową karę.

Niektórzy emocjonują się zbieraniem znaczków. Ekscy­tują się tym maksymalnie. Muszą mieć lupę, żeby je oglą­dać. Kiedy jeden różni się od drugiego, to dopiero ich dia­belnie podnieca!

Pomyśl o tym przez chwilę. Jeśli możesz cieszyć się z takich rzeczy, możesz czerpać przyjemność ze wszystkiego. To Twój umysł! Ktoś ma motywację, by wyjść i wyskoczyć z samolotu? A czy ludzie nie mogą się zmotywować, by za­rabiać pieniądze?

Prowadzę wiele szkoleń przeznaczonych dla sprzedaw­ców. Wyobrażenie klienta, który przychodzi, kupuje samo­chód i daje im tysiące dolarów nie wywołuje w nich żadnej ekscytacji. Dlaczego? Ponieważ marzą na jawie o wyskaki­waniu z samolotu! Powinieneś uświadomić sobie, że Twój umysł łączy to z przyjemnością.

Technika transu trójkrotnego

Popracuj nad tonalnością. Dysponujemy sprzętem dźwię­kowym. Możesz posłuchać samego siebie. Wprowadź zmiany. Nadaj swemu głosowi gładsze i subtelniejsze tempo oraz tonalność.

Najpierw jednak zacznij od małego ćwiczenia, aby wpro­wadzić pewne słowa będące łącznikami i rozpocząć nakła­danie. Zrobimy coś, co nazywam potrójną indukcją. Roz­dzielmy się na czteroosobowe grupy — po cztery osoby w każdej grupie, a nie cztery osoby wewnątrz jednej. Warsz­taty wieloosobowości będą za tydzień! Czytelnicy mogą za­cząć teraz.

Jeden z was zagra osobę wchodzącą w trans. Jej zadaniem jest usiąść i udawać nieprzytomną. Dla większości z was buł­ka z masłem. Z pozostałej trójki osoba A zacznie opisywać wrażenia wizualne: „Zamknij oczy i zobacz obraz, w którym widzisz wyraźnie siebie siedzącego na krześle i wpadającego w trans, gdy to robisz...". Następnie przerwij i wskaż na na­stępną osobę, osobę B.

Chcę, by osoba B idealnie podchwyciła tempo. Ma to być płynny i równy rytm. Może więc powiedzieć: „Czerpiesz przyjemność z procesu patrzenia na swe odprężenie, gdy...". Tu włącza się następna osoba, C, nie gubiąc przy tym rytmu.

Tempo stanowi jeden z najważniejszych aspektów ko­munikacji. Jest również jednym z najbardziej nieświadomych aspektów. Większość osób to przeoczą.

Utrzymujcie stałe tempo i rytm. Nie może się zmieniać, gdy mówią inne osoby. Starajcie się utrzymać płynne tem­po i intonację: „Wchodzi głębiej i głębiej w ten rodzaj sta­nu, w którym...". „Słyszysz...". Utrzymujcie płynne tempo. Nie powtarzajcie łączników. Miejcie gotowe inne słowo, aby kontynuować zdanie. I... możecie iść głębiej i głębiej.

Oto jedno z najpotężniejszych narzędzi Miltona. Mówił: „Twój nieświadomy...". To polecenie. To wszystko. I Milton je powtarzał. Mówił: „Twój nieświadomy umysł nie wie zbyt wiele o tym, co w tej chwili robisz, a nieświadome uczenie się... ale głównie nieświadomy... teraz...".

Usiądźcie i wykonajcie to trzykrotnie. Za pierwszym ra­zem zajmijcie się modalnością wzrokową, słuchową i kinestetyczną, za drugim słuchową, wzrokową i kinestetyczną. Starajcie się korzystać z różnych kombinacji.

Niezwykle ważne jest, by nikt nie powtórzył ostatniego słowa, spójnika użytego jako łącznik. Jeśli zatem Juliusz zakończy wypowiedź słowem gdzie i wskaże inną osobę, niech nie powtarza ona „gdzie". Po prostu kontynuujcie zda­nie. Mówcie dalej, jak mówilibyście jednocześnie. On po pro­stu przestał mówić na tym słowie.

Pamiętajcie, że treść wypowiadanych słów nie jest tu zbyt ważna, ponieważ mamy do czynienia z indukowaniem transu. Treść staje się ważna podczas jego utylizacji. Utrzy­majcie tylko sugestię, że płyną na falach uczucia, które pro­wadzi ich głębiej i głębiej w stan nieświadomości, gdzie mogą się nauczyć, naprawdę nauczyć, jak cieszyć się ży­ciem, i płynnie oraz równo stosujcie wzorce tempa i tonalności, abyście mogli wziąć słowa naturalnego języka i wy­korzystać je do pomocy. Teraz... wstańcie i idźcie wykonać ćwiczenie!

Zakotwiczanie i posthipnoza

Kiedy prowadziłem kurs „Flirtująca klasa", reklamowałem go jako kurs skierowany dla par. Bardzo to wszystkich dzi­wiło. Wydawało mi się, że pary mają więcej okazji do flirtu, który na pewno wzbogaci ich związek.

Naucz się zakotwiczać i samemu tworzyć kotwicę za pomocą hipnozy. Możesz dodać wymiar posthipnotycznej sugestii. Zasadniczo kotwica tworzy naturalną posthipnotyczną sugestię. „Widzisz klif, czujesz strach, nie skacz".

Dziecko zbliża ręce do ognia i krzyczy. Takie zachowania nie są wcale wbudowane genetycznie. Kiedy dzieci widzą ogień po raz pierwszy, próbują go złapać. Kiedy Twoja ręka zbliżała się do ognia, matka patrzyła i krzyczała: „Ach! Nie!", co zakotwiczyło reakcję. Twoja ręka zaczyna wyciągać się do wizualnego bodźca ognia. Wzrokowe lub kinestetyczne reakcje uruchamiają się automatycznie.

Nie musisz wsadzić ręki w ogień, by nauczyć się, że nie należy tego robić. Podobnie nie musisz pozwalać, by potrą­cił Cię samochód, aby wiedzieć, że nie należy wchodzić na ulicę. Istoty ludzkie potrafią uczyć się przez doznania po­średnie.

Psi treserzy

Psy są w tym zupełnie niezłe. Uczą się szybciej od niektó­rych osób. Zwłaszcza psiak, którego miałem. Był to najmą­drzejszy pies, jakiego możesz sobie wyobrazić. Gdybym miał takich trenerów NLP, wszystko byłoby łatwiejsze.

Pewnego dnia stwierdziłem, że pracuję dla mojego psa. Wróciłem do domu po całym dniu szkoleń. Do domu je­chałem ponad dwie godziny. Stanąłem w drzwiach. Mój pies leżał na kanapie i oglądał telewizję. Spojrzałem na niego, na teczkę i pomyślałem: „Coś tu jest nie tak". Spojrzał na mnie i powiedział: „Hej, Rich, poszedłbyś do kuchni i przygoto­wałbyś mi coś do jedzenia? Jestem głodny". Po jedzeniu poprosił, żebym się podniósł i otworzył drzwi. Wtedy mógł wyjść na zewnątrz i skorzystać z krzaków. Pomyślałem: „Co jest, pracuję dla psa?". W świecie spotyka się małe dziwac­twa. Ilu z Czytelników ma psa? Pracujecie dla niego, praw­da? Chodzicie do pracy. On zostaje w domu i cały dzień ogląda telewizję.

Zagoniłem mojego psa do pracy. Nauczyłem go szkole­nia ludzi. To dobra technika. Miałem owczarka niemieckiego. Przyprowadzałem go na sesje. Niektórzy klienci nie chcieli robić tego, czego oczekiwałem. Dawałem sygnał. Warczał. Od razu zaczynali współpracować. Mówiłem: „Wejdź w trans". Pies warknął. Natychmiast zamykali oczy.

Kiedy w stan hipnotyczny ma wejść duża grupa osób, hipnotyzerzy robią coś, co zawsze uważałem za absurdalne. Toczą wojnę z zamykaniem oczu. Tracą czterdzieści pięć minut na próby zmuszenia kogoś do zamknięcia oczu. Wydaje się to stratą czasu, gdy wystarczy spojrzeć na kogoś i po­wiedzieć: „Czy mógłbyś zamknąć oczy?". Zabierz się za użyteczniejsze rzeczy.

Swish pattern w hipnozie

Teraz pokażę Ci kolejną niewielką, ale przydatną metodę. Niektórzy z Czytelników mogli o niej czytać. Nazywamy ją metodą swish pattern. Polega ona na zbudowaniu jednego wyobrażenia i zastąpienia go szybko innym.

Zatrzymaj się teraz i pomyśl o chwili oraz o miejscu, w którym czułeś coś niezwykle przyjemnego. Kiedy mówię ludziom, by zamknęli oczy i pomyśleli o czymś z przeszłości, większość z nich wybiera coś bezwartościowego. Zwłaszcza terapeuci. Znajdują jakieś traumatyczne przeżycie. My nie. My szukamy ekstazy, rozkoszy i tego rodzaju rzeczy. Jeśli miałeś złe doświadczenie, stwierdź: „Raz w zupełności wy­starcza".

Wiem, że wiele osób spędza mnóstwo czasu na przeży­waniu swego dzieciństwa na nowo. Mnie moje się nie po­dobało. Raz było aż nadto.

Zamknij oczy i wróć do jakiegoś przyjemnego wspo­mnienia. Zobacz to, co wtedy widziałeś, usłysz, co słyszałeś, dosłownie zagłęb się w pamięć i przywołaj swoje doznania. Kiedy tylko Ci się to uda, pośrodku tego wyobrażenia zrób małe kółko. Niech się otworzy. Masz zobaczyć siebie od­czuwającego dwukrotnie większą przyjemność i dwa razy szczęśliwszego niż kiedykolwiek przedtem. Kiedy kółko otworzy się na tyle, że to zobaczysz, chcę, byś szuuuuu na­gle otworzył je naprawdę szeroko i wkroczył do środka. Rób to wielokrotnie. Powtarzaj wciąż proces. W ten sposób za­czniesz zwiększać umiejętność bardziej intensywnego od­czuwania przyjemności i cieszenia się życiem.

Teraz możesz dodać wymiar tam, gdzie chciałbyś odczu­wać większą przyjemność w życiu. Z jakiego rodzaju rzeczy chciałbyś się cieszyć? Na przykład zobacz siebie cieszącego się z procesu uczenia się pracy z transem.

Radość kompetencji

Niektórzy z Czytelników wyglądają dzisiaj bardzo poważ­nie. Jednak i z tego można się wyleczyć. Na świecie jest zbyt wiele powagi i zbyt mało zabawy.

Naucz się cieszyć pracą. Zacznij myśleć z przyjemnością o pójściu do pracy i korzystaniu z tych technik. Będziesz w tym coraz lepszy.

Powaga rodzi niekompetencję. Ludzie, którzy cieszyli się prestiżem i nie mieli żadnych umiejętności, wymyślili stop­nie naukowe. Pozwalają, abyś miał kilka liter przed nazwi­skiem, a nie wiedział, co robisz. Jeśli bierzesz to na poważ­nie, czerp w zamian trochę poważnej przyjemności.

Pewien człowiek powiedział mi, że nie zdawał sobie sprawy, że byłem wiecznym studentem. Nie ukończyłem stu­diów przed trzydziestką. Nie wypisuję tytułów przed moim nazwiskiem. Powiedział: „Wszystko wspaniale, i dobrze panu mówić, ale jakie są pana uprawnienia, by uczyć nas tych technik?". Powiedziałem mu: „Umiejętności". Spojrzał na mnie: „To! Każdy może mieć umiejętności, ale czy ma pan jakieś tytuły naukowe?". Mam tytuł z fizyki, chemii i in­nych rzeczy. Zacząłem mu wymieniać moje wszystkie tytuły naukowe. Wtedy chciał się ode mnie uczyć.

Nie chcę uczyć się czegoś od kogoś, kto był wiecznym studentem. Chcę się uczyć od kogoś, kto potrafi coś zrobić. Na przykład przy opracowywaniu dla wojska szkolenia do­tyczącego strzelania z pistoletu poszukałem dziesięciu naj­lepszych strzelców, a nie ludzi z największą liczbą odznak.

Chcę zobaczyć początek zmian. Zwracaj uwagę na ludzi, którzy potrafią coś robić. W psychologii nie ma technologii, jest mnóstwo teorii i mnóstwo teoretycznych metod. Nale­żałoby powiedzieć komuś, by zrobił coś użytecznego.

Jeśli do terapeuty zgłosi się osoba z fobią i powie: „Boję się windy", powinien on pomyśleć: „Jak mogę to naprawić?". W zamian za to stwierdzi: „Ach! I skąd się to bierze?". Po­tem zacznie zadawać pytania o sny danej osoby: „Śniła się panu ryba?". Jeśli tak, to wszystko jasne.

Widzisz, szybko zrozumiałem, że wiem, dlaczego ludzie mają problemy. Istnieją tylko dwa powody. Rodzą się i rosną. Gdyby nie to, nie byłoby problemów. Teraz znamy przyczyny problemów. Jak nauczyć ludzi wzniesienia się ponad nie?

Ktoś powiedział, że czytał o tym, jak wyleczyć fobie, ale chciałby zobaczyć, w jaki sposób to się robi. Po pierwsze, spróbuj tego, co było w książce, i sprawdź, czy działa. Ludzie na całym świecie stosują tę technikę. W przypadku niektó­rych to działa.

Kiedy tłumaczyłem, jak zakotwiczam, jeden z panów po­wiedział, iż zauważył, że robię to na centralnej linii ciała. Kiedy powiedziałem „centralna linia ciała", facet pomyślał: „Więc to właśnie jest centralna linia ciała". Po przeczytaniu tej książki pomyślał, że centralna linia ciała oznacza talię. To uzasadniona pomyłka.

Ale na tej linii szukasz symetrii. Symetria w kategoriach geometrii oznacza, że części po obu stronach osi przystają do siebie. Jeśli takie przystawanie chciałbyś zaobserwować u ludzi, musiałbyś wyhodować u nich kolejną parę oczu. Ten pan musiał mieć kłopot ze zrozumieniem tego, o czym mówiłem.

ROZDZIAŁ 4

Niewerbalne indukcje hipnotyczne

Przerywanie wzorców zachowania

Dziś zacznę od niewerbalnych indukcji hipnotycznych, po­nieważ teraz masz świadomość, jesteś rozbudzony i trzeba położyć temu kres. Dobrze spałeś? Miałeś miłe sny? Czy je­steś gotowy na szybką indukcję? Przy okazji odkryjesz pewnie, że szybka indukcja to duża przyjemność. Czyż nie?

Chcę nauczyć Cię czegoś, co widziałem w wykonaniu Miltona Ericksona. Kiedy go poznałem, jeździł już na wózku. Jedną rękę miał bezwładną. Prawą dłoń podnosił zawsze przy użyciu lewej. Ale Milton był również starym oszustem.

Jeden z moich studentów ostatniego roku, Steve, niemal czcił Miltona. Przywiozłem więc go kiedyś do Miltona, żeby mógł go poznać. Jak mają to w zwyczaju młode dzieciaki, próbował okpić Miltona. Po co próbować pokonać kogoś z ponad pięćdziesięcioletnim doświadczeniem w jego wła­snej grze? Jednak Steve był zuchwały.

Kiedy Steve wszedł do pokoju, a Milton odwrócił się, by na niego spojrzeć, Steve zaczął go naśladować. Milton ujął swoją sparaliżowaną dłoń i podniósł ją, by podać rękę Steve'owi.

Powiedział przy tym: „Przykro mi, ale nie dosłyszałem Two­jego imienia". Następnie wyciągnął swoją sparaliżowaną rę­kę. Steve wyciągnął rękę, by się przywitać. Jednak w momen­cie, gdy ich ręce miały się właśnie złączyć, Milton pozwolił swojej ręce lekko opaść i powiedział: „Teraz zamknij oczy". Powieki Steve'a opadły. „Teraz zacznę opowiadać ci historię o chłopcu, który miał brzydkie maniery" — powiedział Milton — „mówiąc do Ciebie jak do dziecka, teraz".

Co za świetna indukcja hipnotyczna dla regresji wiekowej! Widziałem ludzi, którzy wkładali wielki wysiłek w próby cofnięcia się o kilka lat. Milton po prostu spojrzał na niego i powiedział: „Mówię do ciebie jak do dziecka, często zda­rzało się, że jako dziecko dostawałeś od rodziców lanie. Czujesz to?".

Pomyślałem: „Och! Ten staruszek jest niezły! Będę musiał to zapamiętać". Moja córka jest już zbyt duża, żeby dawać jej klapsy. Lepiej nie mieć ojca hipnotyzera. Wchodzę do kuchni i widzę stosy naczyń, odwracam się i patrzę na nią z jedną uniesioną brwią. Mówi: „Już robię! Już robię!". Nie ma nic gorszego od dostania lania bez dotknięcia. Wystarczy, że złoisz skórę raz, a potem każesz im to przeżywać na nowo.

Znalazłem dobre zastosowanie przeżywania na nowo wczesnodziecięcych traum. W pracy z nastolatkami! Pra­cowałem kiedyś w ośrodku dla młodocianych przestępców. Przychodzą z pewną postawą.

Uzewnętrzniają tę postawę od samego początku przez zbytnie rozpieranie na krześle. Kiedy to widzę, biorę trochę gorącej kawy, pochylam się nad takim delikwentem i upusz­czam mu ją na kolana. Od razu siada prosto. A w chwili, gdy się prostuje, po prostu pukam go w czoło i mówię: „Śpij!!". Taki natychmiastowy nokaut.

Następnie zaczynam indukować stan, w którym mam zdalne sterowanie. Pracowałem z chłopcami oskarżonymi o kradzież w sklepie. Można im zaszczepić sugestię posthipnotyczną. Sięgają po coś, za co nie planują zapłacić, a ich własna ręka uderza ich w twarz. Co innego powiedzieć ko­muś, by przestał, a co innego powiedzieć im, że naprawdę dostaną w twarz.

Ludzie często mówią, że mają dwa umysły. Odzwiercie­dla to ich system reprezentacji. Ludzie tłumaczą: „Czuję, że nie powinienem kraść, ale czasami widzę coś, co muszę ko­niecznie mieć". Niekiedy podczas rozmowy wystarczy się odpowiednio dostroić, by odkryć, w jaki sposób się rozsz­czepiają. Niech nieświadomość zestroi się ze świadomo­ścią, aby każdy mógł zrozumieć, co odpowiada jego najlep­szym interesom.

Jeden z moich współpracowników, który pracuje z na­stolatkami, zabiera ich na wycieczki po więzieniu. Co innego myśleć o więzieniu, a co innego tam być. Nawet płaci więź­niom za obelżywe zachowanie. To ich praca! Daje im kar­ton papierosów, jeśli są wystarczająco odstręczający.

Wbudowuj polecenia

Pokażę Ci indukcję, a właściwie parę różnych, po czym po­proszę, byś spróbował kilku indukcji niewerbalnych. Czę­sto indukcje werbalne spotykają się z większym oporem. Ludzie zauważają indukcje werbalne w sposób świadomy. Wiele osób już od początku boi się wejścia w trans, szcze­gólnie bardziej naiwne osoby.

Przychodzili do mnie ludzie i mówili: „Może pan robić, co chce, ale proszę mnie nie hipnotyzować". Mówię: „W po­rządku, nie użyjemy hipnozy. Teraz proszę zamknąć oczy, a gdy oczy będą zamknięte, nie może pan wejść w trans zbyt głęboko i nie chcę, by pan wszedł w trans już teraz, ponie­waż nie chcę, by pan wszedł w trans...".

Chcę, byś usłyszał werbalny wzorzec zwany poleceniem wbudowanym. Ta technika została użyta w powyższej wy­powiedzi. W tym, co chcesz powiedzieć, zmień ton lub na­tężenie głosu i wyróżnij swój komunikat.

Milton był w tym absolutnym mistrzem. Dosłownie ko­łysał się z boku na bok i wyróżniał komunikaty przestrzen­nie. Mówił, kiwając się z boku na bok: „Teraz... gdy wej­dziesz w trans, będziesz mógł dowiedzieć się rzeczy, których jesteś nieświadomy i zrozumieć, jak korzystne one będą, gdy wjedziesz w trans, ponieważ chcę, byś mógł to zrobić teraz...".

Milton nie stosował zbyt wielkiej kontroli wokalnej. Nie wiem dlaczego. Według Earnesta Rossiego Milton był nie tylko daltonistą, jego głos był atonalny i arytmiczny. Kom­pensował to sobie wybornie położeniem w przestrzeni. Bez względu na sposób wyróżnienia polecenia — przestrzenny, natężeniem głosu lub zmianą tonacji — nieświadoma część człowieka zrozumie przekaz. Obniż intonację głosu, aby odtworzyć tryb poniższego polecenia. Można spojrzeć na człowieka i powiedzieć: „Za chwilę chcę, byś poszedł po rozum do głowy, ponieważ nikt nie wie... ponieważ za chwilę stwierdzisz, że uczenie się tego jest przydatne i pod­nosi na duchu...". Tak jest, kontroluj wrażenia: „pójdź po rozum do głowy" i „nikt nie wie".

To wspaniałe, ludzie zaczynają trzymać się krzeseł. Praw­da? Albo mówią: „Ja tego nie zrobiłem!". Wszystko bezpo­średnio przed nami. „O czym on w ogóle mówi?". Chodzi o to, że polecenie zaczyna się od „pójdź", ponieważ nikt nie „wie". A jeśli Cię to drażni...

Polecenia wbudowane nie służą do kpin z ludzi. To one pozwalają stworzyć różnicę między Tobą a meblem.

Ludzka reakcja — nasza chwała!

Bywałem kiedyś w miejscu zwanym Esalen. Uwielbiałem torturować tam ludzi. Spotyka się tam prawdziwych maru­derów ruchu potencjału ludzkiego.

Ciesz się, że umiesz być elastyczny w reakcjach. Proszę bardzo, idź i działaj. Jeśli Ci się nie podoba Twoja reakcja, zmień ją. Najlepiej zrobić to jeszcze przed czasem. Jeśli ktoś stale wywołuje w Tobie złość, najlepiej zmień to, gdy sam nie jesteś zły. Zaprogramuj się wcześniej tak, aby ta sama sytuacja rozbudziła Cię i rozbawiła. Zastąp ją czymś, co lepiej działa.

Ludzie potrafią reagować na prawie wszystko w dowolny sposób. Pomyśl o przykładach, które podałem w poprzednich rozdziałach. Niektórym sprawia przyjemność wyskakiwanie z samolotu! Ulubioną rozrywką innych jest przepływanie Kanału La Manche. Tylko o tym pomyśl! Nie wiem, co mówisz na widok lodowatej wody. Ich ciała mówią: „Wska­kuj!". Ja mówię: „Seks, rock and roli — lodowata woda?". Ludzie robią przedziwne rzeczy dla przyjemności.

Ostatnio nastała nowa moda — wspinanie się dla przy­jemności! Ludzie wspinają się tak wysoko, że muszą nosić maski tlenowe, aby oddychać. Co jakiś czas ktoś ginie. Nie­spodzianka!

Widzę klify w kształcie dziobu statku. Od dołu zwisają z nich ludzie. Czasami mówią o tym w wiadomościach: „Zdarzył się wypadek!". To nie był wypadek. Facet zrobił coś głupiego! Kiedy widzisz taki klif, mózg powinien za­alarmować: „Obejdź go!".

Jeden z trenerów NLP każe ludziom płacić za chodzenie po rozżarzonych węglach. Czy ich rodzice niczego ich nie nauczyli? Ja wziąłem stek, parę ziemniaków i kolbę kuku­rydzy, rzuciłem na ogień i usiadłem z boku. Podoba mi się niezmiernie to, co zrobił Robert Dilts. Do każdej stopy przywiązał kawałek schabu. Przeszedł po węglach. Następ­nie sprawdził, czy mięso było już wystarczająco usmażone.

Zrób coś, by ludzie byli na tyle mądrzy, by obejść rozża­rzone węgle. Strach można przezwyciężyć. To nie oznacza, że należy przezwyciężać strach przed zrobieniem czegoś głupiego. Już nie wystarcza, że przeszli przez węgle, aby udowodnić, że potrafią przezwyciężyć strach. Teraz chodzi o prestiż. Tych spacerów musi być więcej i muszą być dłuższe. Ludzie mówią: „Szedłem po rozżarzonych węglach siedemnaście razy". A ja pytam: „W czym problem, jeszcze Ci się nie udało?".

Kiedy tam jestem, nikt nie przejdzie po rozżarzonych węglach. Mam skłonność do wrzeszczenia „Stop!" i „Ojciec Wirgiliusz mówi »Au!«". Uwielbiam to.

Możecie skłonić ludzi do zrobienia prawie wszystkiego, poza czymś użytecznym. To trudne — wywoływanie reakcji, które będą użyteczne.

Pokaz indukcji przeciwstawnej

Chcę nauczyć Cię kilku indukcji niewerbalnych. Pokażę Ci jedną stosowaną przez Miltona. Takiej samej użyłem dopie­ro niedawno. Podejdziesz tutaj? Wyglądasz, jakbyś był na to gotów.

Zapomniałem zakończyć wcześniejsze opowiadanie. Mil­ton zaprosił człowieka z widowni, który mówił: „Nie ma ta­kiej rzeczy jak hipnoza. Nie ma takiej rzeczy jak hipnoza. Hipnoza nie istnieje". Milton stwierdził: „Cóż, czy mógłby pan tu podejść i udowodnić, że nie ma takiej rzeczy jak hipnoza".

Kiedy mężczyzna podchodził, Milton powiedział: „Jak się nazywasz? Teraz spójrz na swoją dłoń i zwrócić uwagę, jak zmienia się punkt skupienia wzroku, gdy zaczniesz głęboko oddychać, odprężać się i zamykać oczy, teraz. Tak jest. Niech twoja ręka opada tylko z taką szybkością, z jaką jesteś gotów uczyć się czegoś ważnego dla siebie, i ani trochę szybciej. Te­raz zatrzymaj się.

Tak jest. Ponieważ chcę, byś cofnął się w czasie i odszu­kał w pamięci uczucie, które jest bardzo przyjemne. Chcę, żebyś z każdym oddechem wchodził coraz głębiej w trans i cieszył się procesem zdobywania wiedzy, tym, że możesz się uczyć od podświadomości, teraz. Tak jest. Kiedy ręka opada bardzo powoli w dół, poruszając się tylko po jednym neuronie naraz, chcę, by nieświadomość zaczęła rozprzestrze­niać to dobre uczucie. Tak jest. Prawdziwa nauka o wchodze­niu w tak głęboki trans, jak nigdy przedtem".

Działanie indukcji błyskawicznej

Indukcja błyskawiczna to moje pojęcie. Niektóre rzeczy umoż­liwiają wykonanie dowolnej indukcji błyskawicznej. Roz­ważmy jedno działanie, zachowanie automatyczne.

Jeżeli podchodzisz do kogoś na ulicy, nie zastanawiasz się, jak uścisnąć mu rękę. To jest zaprogramowane. Kiedy wyciągasz rękę, ręka drugiej osoby od razu znajduje się na odpowiednim miejscu. Wie, co powinna robić.

Jeśli przerwie się taką czynność w jej środku, nie zosta­nie ukończona. Tu nie ma środka czynności. Jest pustka.

Stwórz wieloznaczność. „Czy wierzysz w ślepy traf palcem w punkt na ścianie?" To niejednoznaczność interpunkcyjna. Słowo „traf kończy zdanie i zaczyna nowe.

W kwestii przerwania uścisku dłoni — gdy ręka drugiej osoby podniesie się, zegnij swój kciuk i pierwszy palec w ro­dzaj czarki. Zamiast dotknąć jej prawą dłoń swoją, skuloną dłoń umieść pod jej zbliżającą się do uścisku ręką. Delikat­nie ujmij dłoń tej osoby i podsuwając ją przed jej oczy, po­wiedz: „Spójrz!".

Pokaz metody uścisku dłoni

Obie ręce nie weszły w kontakt, dlatego zabrakło programu. Program tworzysz przez przesunięcie ręki tej osoby przed jej oczami i powiedzenie: „Spójrz!", pokazując to swoją drugą dłonią.

Proszę pana? Proszę spojrzeć na swoją dłoń i zwrócić uwagę na zmianę punktu skupienia wzroku, gdy bierze Pan głęboki wdech, odpręża się, zamyka oczy i wchodzi całkowi­cie w trans. Ludzie szukają programu. Po prostu im go podaj.

Tak jest, po prostu zamknij oczy. Powiem Ci, kiedy bę­dziesz gotowy. Nie chcę, byś się częściowo wybudził. Chcę, byś za chwilę wziął głęboki wdech i pozwolił swoim dło­niom całkowicie opaść, ponieważ jeszcze nie skończyłeś. Przyszedłeś tutaj i masz prawo do małego prezentu, małego prezentu od własnej nieświadomości, teraz. Tak jest.

Teraz chcę, by Twoja nieświadomość wybrała z życia jedną rzecz, jeden moment, w którym czułeś nieopanowaną odwagę, nazywamy ją „śmiałością". Wybierz sytuację, w któ­rej czułeś tak silnie uczucie wobec czegokolwiek, w której czułeś... w której mogłeś po prostu wszystko zrobić i zrobić to dobrze bez względu na wszystko. Moment, w którym wiedziałeś, że masz siłę i odwagę oraz charyzmę, by po prostu złapać tę chwilę i naprawdę spowodować, by rzeczy skończyły się tak, jak sobie tego życzysz.

Chcę, byś pozwolił temu uczuciu rosnąć, rozszerzać się i wzmacniać. Niech obraz powiększy się, rozjaśni i przybliży. W środku obrazu otwórz kolejny obraz, w którym zobaczysz siebie hipnotyzującego ludzi, z siłą i zgodnie, czującego się dobrze. Za chwilę sięgnę i dotknę Twojej dłoni, a gdy bę­dziesz powoli wychodził z transu, to uczucie pozostanie z To­bą. Za każdym razem, gdy zrobisz coś z klientem, to uczucie będzie rozprzestrzeniać się po całym Twoim ciele. Tak jest. Właśnie tak. Spojrzysz na świat i powiesz: „Jesteś cały mój!".

Ćwiczenie podawania dłoni

Pozostań przez chwilę przytomny, żebyśmy mogli przejść do kolejnego ćwiczenia. Ta technika, znana jako przerwa­nie podania dłoni, składa się z kilku etapów. Pierwszy etap to wyciągnięcie ręki. Wtedy lekko wycofujesz swą dłoń — nie zabieraj jej całkowicie, tylko troszkę. Drugą ręką podą­żasz za nadgarstkiem, unosisz ją w górę. Ta ręka wskazuje na rękę klienta i mówisz: „Spójrz! Zwróć uwagę na zmienia­jącą się ostrość...". Dziękuję.

Teraz dobierz się z dwiema innymi osobami. Stwórzcie trzyosobowe grupki, żeby wypróbować tę technikę.

Można wykonać ćwiczenie w pozycji stojącej i w siedzą­cej. Na początek zalecam siedzenie. Załóżmy, że wykonacie je, stojąc, i powiecie: „Spójrz na swoją dłoń i zauważ zmianę punktu skupienia wzroku, gdy twoje ciało sztywnieje i staje się ciężkie". Osoba ta od razu upadnie na podłogę. Oczywi­ście Milton robił tego rodzaju rzeczy. Wykonywał przerwa­nie podania dłoni i kazał człowiekowi usiąść, tyle że bez krzesła.

Uzdrowione niezdecydowanie

Kiedy ludzie wejdą już w trans, wykonaj warstwowanie. Istoty ludzkie, jeśli nie zapewnisz im wystarczająco dużo do nauki, nie uczą się zbyt dobrze. Jeśli dasz im zbyt wiele, uczą się nadzwyczajnie.

Każde z wykonywanych wcześniej ćwiczeń składało się z trzech, pięciu lub siedmiu etapów. Sprawdzałem. Świetnie sobie radzisz.

Kiedyś uczyłem każdego etapu oddzielnie. Kiedy kazałem ludziom wykonać tylko jeden element, bardzo go kompliko­wali. Jeśli dałem im trzy lub cztery, nie robili już tego. To w Twoim najlepszym interesie!

Kiedy dana osoba będzie już w transie, niech poszuka czegoś, co nazywamy czterokrotnością. To po prostu repre­zentowane doświadczenie. Czterokrotność zawiera cztery systemy reprezentacji. Każ tej osobie wrócić i zobaczyć to, co w tym czasie widziała, usłyszeć to, co słyszała, odczuć to, co odczuwała, każ jej wziąć oddech i zwrócić uwagę na zapachy, które mogła poczuć. Niech pracują wszystkie zmysły. Im więcej uda się ich uruchomić, tym większe zmia­ny zobaczysz.

Teraz wróć i znajdź trzy rzeczy, które ułatwią Twojemu klientowi życie. Nie tylko dobrze jest być biegłym hipnoty­zerem, również trzeba przyjąć odpowiednie nastawienie. NLP zostało opracowane przez szaleńca. Techniki NLP opra­cowali ludzie żywiący przekonanie, że każdy musi starać się osiągnąć cel. Nie możesz po prostu korzystać z technik, musisz również przyjąć to nastawienie lub będziesz musiał nauczyć się techniki od kogoś innego niż ja.

Teraz znajdź trzy różne momenty i miejsca w życiu, w których działałeś bez wahania. Niezdecydowanie koli­duje z umiejętnościami i w ogóle z życiem. To jedna z trzech głównych chorób. Na świecie jest zbyt wiele powagi, zbyt wiele niezdecydowania i zbyt mało pożądania. Gdybyśmy usunęli dwa pierwsze elementy i dodali trzeci, ludzie do­konywaliby więcej i czerpaliby z tego znacznie większą przy­jemność.

Znajdź trzy różne doświadczenia, w których ludzie za­demonstrowali taką postawę. Wybierz miejsce, w którym nie trzeba było czekać, gdzie po prostu to zrobiłeś, teraz. Znajdź miejsce, w którym nie mogłeś się doczekać, żeby tego dokonać!

Hipnotyczny Multiton

Zdradzę Ci sekret. Dopiero uczyłem się hipnozy i w prawie każdej książce, którą przeczytałem, pisano: „Stosuj monotonność". Po pewnym czasie zrozumiałem dlaczego.

W czasie hipnozy stwierdzam, że jeśli powiem „wystra­szony", chcę, by brzmienie tego słowa przekazywało to uczucie. Jeśli powiem „skandaliczne", ma to brzmieć jak coś skandalicznego. Im komunikat będzie bardziej spójny, tym lepiej zadziała.

Jednak dzięki obserwacji większości hipnotyzerów od­kryłem, że ich monotonny głos w ich przypadku się spraw­dzał. Byli maksymalnie niespójni. Mówili: „Głębiej i głębiej pogrążony w śnie?". To jakby odwrócić się do kogoś i spy­tać: „Co o tym sądzisz?" z oczami skierowanymi w górę lub powiedzieć: „Dla mnie bomba!" z oczami skierowanymi w dół i w lewo. Uch! Przyprawia o gęsią skórkę, prawda?

Aby spowodować niezgodność, mów jedno, a rób coś do­kładnie przeciwnego. Powiedz: „Masz się zrelaksować" gło­sem, który zelektryzowałby Stephena Kinga. Jęcząc, mów: „Usiądź wygodnie na krześle", a w tym samym czasie niech na Twojej twarzy gości grymas. To nie wpływa dobrze na odbiorcę.

Możesz spowodować, by każde wypowiadane słowo brzmiało właśnie tak, jak to, co masz na myśli. Kiedy mówisz „odpręż się", zrób więcej niż tylko wypowiedzenie słowa. Chcesz, by Twój głos brzmiał tak, jak to, co wypowiadasz.

Kiedy mówisz o „żalu", niech brzmi on w Twoim głosie. Kiedy mówisz o odprężeniu i odczuwaniu wygody, niech te słowa będą rodzajem masażu. Kiedy mówisz o „wygładza­niu trudności", korzystaj z tych słów jak z narzędzi.

Każde słowo wykorzystaj w stu procentach. Kiedy mó­wisz o odwadze, niech Twoja wypowiedź brzmi, jakbyś na­prawdę miał to na myśli. Kiedy mówisz o niepohamowanej ekstazie, upewnij się, że Twój głos brzmi tak, jak to, o czym mówisz. Nie mam tu na myśli liczby słów oraz szybkości ich wypowiadania. Najważniejszy jest efekt, jaki uda Ci się wywołać dzięki każdemu ze słów.

Sztuka warstwowania reakcji jest tak naprawdę bardzo prosta. Znajdujesz kolejne wspomnienia i zasoby. Kiedy lu­dzie są w transie, każ im wracać do wspomnień. Następnie układaj je kolejno w warstwy.

Szczera hipnoza

W transie można użyć regresji wiekowej. Niech osoby wpro­wadzane w trans powrócą do dawnych zdarzeń, pamiętając czas i miejsce, do którego chcą wrócić. W tym czasie niech teraźniejszość zniknie, by przeszłość stała się bardziej rze­czywista. Teraz mogą wrócić szczerze do tamtych czasów.

Słowo „szczerze" ma wiele znaczeń. Oznacza całkowi­cie. Kładzie też nacisk na moralność. W transie nieświado­mość rozumie semantyczną całość takich słów, jak „szczerze". Nie rozumie subtelności.

Kiedy ludzie wchodzą w trans, musisz być bardzo do­słowny. Część umysłu, która przetwarza to, co nazywamy postulatami i implikacjami konwersacyjnymi, po prostu nie funkcjonuje.

Powiedz osobie w transie: „Czy pamiętasz to teraz szcze­rze i całkowicie? Zobacz to, co widziałeś, usłysz to, co sły­szałeś, odczuj to, co w tym czasie odczuwałeś, i pozwól tym odczuciom rozejść się, by znaleźć się tam w pełni. Zo­bacz, co widziałeś z dużą intensywnością. Zrób to z większą intensywnością niż wtedy".

Kotwice posthipnotyczną

Przenieś jakąś osobę w przeszłość do każdego z tych zda­rzeń, przekaż jej posthipnotyczną sugestię: „Kiedy dotknę Cię w ten sposób, będziesz umiał ponownie w pełni przeżyć te doznania".

Chcę, byś użył trzech różnych palców do stworzenia trzech odrębnych kotwic. Możesz później odpalić wszystkie trzy jednocześnie. Powtórzysz to, co robiliśmy wcześniej.

Następnie przywołaj tę osobę do rzeczywistości: „Chcę, żebyś wrócił do teraźniejszości i myślał o wykorzystaniu tych technik, stosowaniu przerwania uścisku dłoni, NLP, hipnozy, wszędzie tam, gdzie będziesz chciał z nich sko­rzystać; z klientami, sąsiadami, ukochanymi, przyjaciółmi. Za każdym razem, gdy będziesz to robił, chcę, byś odpalił wszystkie trzy kotwice, abyś...".

Wielu hipnotyzerów wykonuje coś, co nazywamy hip­nozą „niezdecydowania". Na myśl o wykorzystaniu techniki coś ich powstrzymuje. To wahanie wyczuwa się w ich głosie.

Jeśli przeprowadzasz kontrolę bólu, nie chcesz krążyć wokół tematu. Jeśli wbijasz szpilkę w czyjąś dłoń, nie chcesz hipnotyzować kogoś na pół gwizdka. Przeprowadzałem kiedyś kontrolę bólu dla wojska. Jeden ze szkolonych żoł­nierzy nie robił tego tak, jak należy. Powiedział: „I teraz nie będziesz czuć tego bólu". To nie jest polecenie, które nale­żałoby wydać. To jak powiedzenie: „Nie myśl o niebieskim lub zielonym".

Kotwiczenie znieczulające

Kiedy ostatnim razem byłem u dentysty, złapał mnie za szczękę, wyjął igłę i powiedział: „Trochę zaboli". Wrzasną­łem: „Arrgghhh!". Właśnie skończyłem czterdziestopięcio-minutową sesję kontroli bólu, a ten facet przekazuje mi su­gestię, że poczuję ból! To było zupełnie zbędne.

Ludzie wchodzą w trans, gdy trzyma się im igłę przed twarzą. Czy są tu jacyś dentyści? A lekarze? Czy kiedykol­wiek to zauważyliście? To najszybsza znana mi indukcja. W rzeczywistości stosuję ją w przypadku niektórych klientów. Jestem sprzedawcą. Jeśli klient nie chce podpisać umowy, wyciągam wielką igłę ze strzykawką, przytrzymuję ich po­liczek i pytam: „Podpiszesz to czy nie?". Zdziwilibyście się.

Wypróbuj ten chwyt. Złap czyjś policzek tak, jak robi to dentysta. Możesz zademonstrować, że ludzkie ciało potrafi się uczyć. Wiesz, w jaki sposób dentysta łapie za wewnętrzną stronę policzka? Wyciąga go, wywija do góry i do dołu. Złap zatem wnętrze swoich ust i pociągnij. Poczekaj chwilę i zauważ, co się stanie. Chcesz porozmawiać o kotwicy? Drętwieje, prawda?

Dentyści robią to bezustannie. Mają już kotwicę. Zaczy­nają dodawać sugestię: „Zaczyna trochę drętwieć". W przy­padku niektórych osób uczucie zaczyna dochodzić do języ­ka. Czy wiesz, co to oznacza? Czy czujesz, jak to się nasila?

Jeśli uda Ci się powtórzyć chwyt, który stosuje dentysta, wywołasz ponownie ten stan. Jeśli dentysta robi to tak samo, osiągnie stan, który uzyskuje się po wstrzyknięciu leku.

W Applied Neurodynamics pokazuję, w jaki sposób ponow­nie wywoływać stany identyczne z odczuwanymi po zaży­ciu leków. Możesz pójść na całość.

Świadomość bycia na autostradzie

Tylko nie rób tego podczas jazdy! To coś, co mnie przeraża. Nagrywałem kiedyś taśmy hipnotyczne. Raz odbierał mnie z lotniska ktoś, kto w samochodzie miał z piętnaście moich taśm. Pomyślałem: „O mój Boże!". Umieszczę na nich na­pis: „Podczas słuchania taśm nie prowadzić pojazdów me­chanicznych". Widzę od razu tę osobę w trakcie jazdy i sły­szę siebie: „Zamknij całkowicie oczy".

Taki człowiek nie przetrwałaby pięciu minut w tym mie­ście. Co innego jazda po wiejskich drogach, ale tutaj ludzie są w stanie ciągłej wojny! Dobrze, że nie mają więcej broni palnej. W Los Angeles strzelają do ludzi na autostradzie. To teraz modne. To rodzaj pozdrowienia. Utrzymuje ludzi w sta­nie pogotowia.

Czy wiecie, co dzięki temu stało się w Los Angeles? Nagle wszyscy stali się naprawdę uprzejmi podczas prowadzenia samochodu. Kiedyś kierowcy mieli w zwyczaju zajeżdżać wszystkim drogę. Jednak niektórzy zaczynali wtedy strze­lać. Inni stali się naprawdę mili. Nigdy nie wiesz, kto siedzi w samochodzie obok.

Wiedzieć dlaczego

Zacznij od indukcji za pomocą metody przerwania podawa­nia dłoni. Odkryjesz, że taka błyskawiczna indukcja działa i to zupełnie dobrze. Zaprezentuję też kilka innych, abyś miał większy wybór. Na początku może to być trochę trudne.

Pierwotnie modelowałem się na różnych geniuszach z dwóch powodów. Chciałem robić to, co oni, i wydawało się niemożliwe, by cała dziedzina psychologii nie mogła po­chwalić się żadnymi umiejętnościami. A na to wyglądało.

W Kalifornii ludzie siedzieli w jacuzzi. Gadali jak najęci. Mówili: „Teraz mówisz z punktu widzenia swojego rodzica, teraz z wnętrza swojego dziecka, a teraz jako dorosły". Świet­ne indukcje, ale jeśli wprowadzasz ludzi w trans, musisz coś z tym zrobić. Po co zmuszać kogoś do kolejnych dialo­gów wewnętrznych, do tego kiepskich? W Kalifornii wciąż trafiają się ludzie, którzy boją się swoich wewnętrznych rozmów. Wmawiają sobie, że nie powinni do siebie mówić.

Możliwe jest całkowite zaprzestanie tworzenia obrazów w głowie i rozmów ze sobą. Nazywamy to śmiercią. Mieć świadomość to myśleć, i jest to jedna z rzeczy na świecie, których nie chcę wykorzeniać.

Zauważyłem to w siedzibie Ruchu Potencjału Ludzkiego w Esalen. Wielu przebywających tam ludzi nie wiedziało na przykład, że są nadzy. Pojechałem do Esalen i wszedłem do pięknych wanien kąpielowych na brzegu oceanu. Wszy­scy zdejmowali ubrania. Usiadłem w wannie, spojrzałem na jedną kobietę i powiedziałem: „Świetne cycki!". Nagle zro­zumiała, że jest naga. Chyba tego nie zauważyła. Wszyscy zdejmowali ubrania i próbowali udawać, że nie są nadzy. Według mnie to nie miało żadnego sensu. Wiem, kiedy jestem nagi. I wiem dlaczego.

Kolejną sztukę stanowi zakotwiczenie każdej z tych re­akcji. Będziesz miał trzy oddzielne kotwice. Upewnij się, że każdą zakotwiczysz innym palcem, abyś na koniec mógł je wszystkie odpalić. Następnie przywołaj tę osobę do teraź­niejszości. Powiąż to z miejscem, w którym potrzebne są jej te reakcje. Kiedy przywołasz ją do teraźniejszości tam, gdzie jest jej to potrzebne, odpal kotwice zasobów.

Następnie przekaż proste posthipnotyczne sugestie. Są bezpłatne. Kiedy wyprowadzam klientów z transu, mocno wszystko ubarwiam. Mówię im, że będą zdrowsi, szczę­śliwsi na każdym etapie swojego życia. Zwiększy się ich potencja seksualna. Wydaje mi się, że równie dobrze można tam wrzucić wszystko. Im więcej warstw i im więcej sesji z klientem, tym bardziej rzeczy te przenikną w jego życie.

Podczas seminarium, które prowadziłem razem z Ericem Robbiem, wprowadziliśmy wszystkich w trans, skierowali­śmy ku przyszłości i kazaliśmy wybrać liczby loterii. Masz dostęp do loterii? Może spróbujemy.

„Zadziałało?".

W rzeczywistości kilku z nich wygrało od trzech do pię­ciu tysięcy dolarów. Nieźle, idziesz na seminarium i zara­biasz pieniądze. Ci, którzy naprawdę przyłożyli się do transu, wygrali pieniądze. Ci, którzy stosowali wszystkie poważne wzorce językowe, gramatyczne i inne, nie wygrali nawet centa. Właściwie wygrali tylko tyle.

Ostatni uścisk dłoni

Zanim podzielicie się na trzyosobowe grupy, pokażę jesz­cze raz, w jaki sposób wykonać uścisk dłoni. Uchwyćcie ruch ręki. Czy mógłby pan tu na chwilę podejść?

Pamiętajcie, by na początku to wyćwiczyć. Kiedy już na­uczycie się tego wzorca, przejdźcie do pracy z transem. Naj­pierw popracujcie nad płynnością ruchów.

Ruch jest następujący: wyciągnij rękę, pauza, cofnij, pod­kul palce, jeden ruch przed twarzą i wskazanie. Następnie powiedz: „Trans, zamknij oczy...". Widzisz, to działa! W po­rządku, to oznacza, że nie jesteś meblem.

Twoja druga ręka ma wykonywać taki ruch — przesuń ręką przed twarzą, wskaż palcem i powiedz: „Spójrz... na swoją dłoń! Zwróć uwagę, jak wzrok zmienia punkt sku­pienia, gdy bierzesz głęboki oddech, po prostu się odprę­żasz i pozwalasz zamknąć się swoim oczom teraz, tak jest! Czerp przyjemność z doznania odprężenia i wiedzy, że mo­żesz uczyć się ze swoją nieświadomością".

Dzięki temu, że istoty ludzkie potrafią reagować, są one wyjątkowe i żywe, dlatego doznają uczucia szczęścia i rado­ści, to daje im sprawność seksualną. Mogę mówić do krze­sła, ale ono nie zareaguje. Kiedy mówisz do istoty ludzkiej, stopień, w jakim potrafi reagować, jest stopniem, w jakim potrafi się uczyć, i właśnie to czyni ją kimś wyjątkowym. Dlatego życie jest radością.

Za chwilę dotknę Cię na centralnej linii ciała, a gdy to zro­bię, zaczniesz wychodzić z transu, będziesz czuć się świet­nie i będziesz naprawdę gotowy, a w swym wnętrzu po­wiedz światu: „Jesteś cały mój!". Tak jest. Do góry. Uhm! Tak!


ROZDZIAŁ 5

Wzorzec porządkowania

Karuzela uznawanych przekonań

Najczęściej swego klienta widzę tylko raz. Dlatego opraco­wałem metodę wykonywania czegoś, co nazywam porząd­kowaniem. Nawet jeśli u danej osoby dokonam tylko jednej zmiany, często zaczyna ona myśleć o kolejnych dziewięć­dziesięciu rzeczach, które mogłaby zmienić. Wielokrotnie ludzie przedstawiają mi listę rzeczy, z którymi mam sobie poradzić. Pewien człowiek przygotował trzydzieści stron.

Rozróżniam dwa rodzaje zmian. Pierwszy to zmiana za­radcza. Należy naprawić to, co się zepsuło. Możemy zrobić znacznie więcej.

Psychologia wyrosła z modelu medycznego, który domi­nuje na tym polu. Model medyczny jest modelem zarad­czym. Ludzie chodzą do lekarza głównie wtedy, gdy są cho­rzy. Kiedy się przewrócisz i złamiesz rękę, idziesz do lekarza i prosisz, by temu zaradził.

Freud, ze swoją medyczną przeszłością, myślał w kate­goriach modelu zaradczego. Zastanawiał się: „Co nie wy­szło? Co jest złamane? Jak temu zaradzić?". Freud dokonał w tamtych czasach czegoś wspaniałego. Jego rozróżnienie procesów nieświadomych stanowiło wtedy genialne odkrycie.

We wszystkich dziedzinach pojawia się identyczny pro­blem. Ludzie często mylą świetną pracę jednego człowieka ze stwierdzeniem, że nic więcej już nie ma. Dziś stosujemy nowe rozróżnienia.

Kiedy zająłem się psychologią, ludzie dziwnie mi się przypatrywali. Powiedziałem: „Informatyka potrafi bardziej zmienić ludzką pracę". Oto pojawiłem się jako dwudziesto-trzyletni młodzieniec. Większość związanych z psychologią osób uważało, że technicy komputerowi są nieczuli i nudni.

Co większość ludzi myśli o mnie, gdy czyta The Structure of Magic lub prawdziwego usypiacza NLP Volume 1? To najlepszy środek nasenny. W rzeczywistości The Structure of Magic to moja praca magisterska.

W pracy magisterskiej nie może znaleźć się nic humory­stycznego. To nie do zaakceptowania. Ludzie ją oceniający byli już zbyt długo na studiach. Myślą, że jeśli żartujesz, to znaczy, że to nie działa, a jeśli działa, to przynajmniej nie powinno.

Z tego względu moja praca magisterska The Structure of Magic nie została zaakceptowana. Jednak pojawił się pro­blem, znalazłem się na liście „Kto jest kim?". Byłem pierwszą osobą z uniwersytetu, której się to udało. Uniwersytet chciał plakietkę, więc mnie przepuścili. Czy to nie śmieszne?

Kiedy studiowałem, kiepsko mi poszło tylko z dwóch przedmiotów. Dostałem D z Psychologii 101 i oblałem pu­bliczne wygłaszanie mów. A w jaki sposób zarabiam na ży­cie? Mówię do psychologów!

Po wielu latach wróciłem na mój uniwersytet. Posze­dłem do mojej profesor psychologii i powiedziałem: „Wy­gląda na to, że miałem rację". Spytała: „Co masz na myśli?". Odpowiedziałem: „Pamięta Pani te wszystkie pytania, na które odpowiedziałem źle? Miałem rację! Teraz trzeba przeczy­tać moją książkę, żeby zdać sprawdzian. Chcę więc zmiany moich ocen". Spojrzała na mnie i odpowiedziała: „Czy zwrot »za późno« coś dla ciebie znaczy?".

Bardziej interesuje mnie drugi rodzaj zmiany — zmiana generatywna. Ludzie i tak to robią. Proces ten nazywa się dorastaniem. Ludzie nieświadomie rozwijają się sami.

Lepiej mniej myśleć o zmianie zaradczej, a więcej o generatywnej. Można nawet ukierunkowywać ludzi w tę stro­nę. Robi się to w prosty sposób. Pierwszą część należy wy­konać, zanim wejdą w trans.

Część I. Segregowanie

Ten wzorzec pomoże Ci w zrobieniu dwóch naprawdę war­tościowych rzeczy. Najpierw pozwoli Ci pozbyć się śmieci. Następnie stworzy Ci okazję, by Twoje zasoby stały się dla Ciebie bardziej realne i obecne. Dzięki temu będziesz miał większą moc i wybór.

Po pierwsze, pomyśl o czymś, co jest prawdą o Tobie i co kochasz. Znajdź konkretny przykład. Ujawnij submodalności tego silnego przekonania lub zrozumienia samego siebie. Zidentyfikuj jego submodalności.

Po drugie, wybierz coś, co wiesz, że kiedyś było Tobą, ale teraz już się takie nie wydaje. Ta reprezentacja siebie już po prostu do Ciebie nie pasuje. Także i dla niej ustal submo­dalności. Robiłem różne rzeczy jako nastolatek. Kiedy myślę o tym teraz, trudno mi w to uwierzyć. Zagadkę stanowi dla mnie fakt, że udało mi się to przeżyć. Jednak, jak widać, udało się.

Abyś Ty mógł tego dokonać, zatrzymaj się i przypomnij sobie coś z młodości. Znajdź w swoim życiu rzeczy, które kiedyś robiłeś. Takie, o których wiesz, że je robiłeś, ale już do Ciebie nie pasują.

Być może było to jakieś przekonanie. Czy są jakieś prze­konania, które miałeś, gdy byłeś młodszy? Na przykład: „Słodycze to najważniejsza rzecz na świecie!". Być może teraz ich nie znosisz? Wszyscy się zmieniamy. Bez względu na to, czy prowadzi nas terapeuta, zmieniamy się. Ludzie zmieniają się wbrew terapii.

Po trzecie, porównaj i zauważ różnice w submodalnościach. Czym różnią się te dwie reprezentacje? Przepro­wadź dokładną analizę kontrastową obu reprezentacji. Być może ich wyobrażenia będą odmienne ze względu na umiej­scowienie w umyśle, rozmiar, jasność czy zbliżenie. Jedno może być filmem, drugie slajdem. Mogą być w kolorze lub czarno-białe. Przejrzyj listę możliwych submodalności.

Ignoruj podobieństwa. Zauważ różnice. Spisuj je syste­matycznie.

Zwracaj szczególną uwagę na asocjację i dysocjację. Za­zwyczaj tam kryją się głębokie różnice. Ta różnica istnieje we wszystkich systemach.

Sprawdzaj to oddzielnie dla każdego systemu. We wzro­kowej pamięci asocjacyjnej widzisz to, co widziałeś w danym czasie, patrząc z własnego punktu widzenia, w ten sam spo­sób, w jaki widziałeś to wtedy. W dysocjacyjnej widzisz sie­bie. W systemie słuchowym różnice między asocjacją i dysocjacją wynikają z faktu, czy słyszysz to, co słyszałeś w trakcie zdarzenia, czy też musisz o tym mówić. W asocjacji kinestetycznej odczuwasz ponownie doznania swojego ciała, zaś w przypadku wspomnień w dysocjacji kinestetycznej nie doznajesz tych samych odczuć, których doznawało Twoje ciało. Nie umiesz wywołać na powrót tych wrażeń. Nie masz już uczucia, jakbyś to był Ty. Nie planuj znalezienia jakiś bezwzględnych różnic. Odkryjesz pewne dysocjacje na kontinuum.

Zwracaj szczególną uwagę na umiejscowienie dźwięku. Czy jest blisko? Zauważ, czy się porusza, oddala lub przybliża.

Skoncentruj się też na czasie trwania wspomnienia. Jeśli jest to film, jak długo trwa? Czy wyświetla się z tą samą szybkością, co życie?

To wszystko ma przygotować Cię na poważną zmianę. Metodycznie ustal strukturę wewnętrzną. Uzyskaj najważ­niejsze różnice w submodalnościach. Spisz je na kartce. Po prawej stronie zapisz: „To jest prawdą o mnie". Po lewej: „To nie jest już o mnie prawdą". Później okaże się to pomocne.

Po czwarte, zacznij budować z tych submodalności generatywny system hipnotyczny. Opracuj taki system dla siebie, a później własnych klientów, ale stale wprowadzaj zmiany. Przygotujesz system, w którym osoba będzie mogła co tydzień dokonać dziesięciu zmian. Dlatego nazywam go „Porządkowaniem".

Czy są zachowania, których chcesz się pozbyć? Czy są rzeczy, które przestały Ci służyć? Okazało się to szczegól­nie przydatne w przypadku ludzi, którzy stale narzekają na swoje dzieciństwo. Pięćdziesięciolatkowie potrafią utyski­wać na to, jak byli traktowani przez rodziców. Czas z tym skończyć. Nic nie można już z tym zrobić. Oprócz tego.

Dorastanie i życie własnym życiem rozpoczyna się po części od zrozumienia, że: „właśnie z powodu przeżytych przeze mnie wydarzeń jestem tym, kim jestem". Dojrzałość częściowo polega na pozbyciu się śmieci. Możesz dorosnąć, wyrzucając do kosza to, co zbędne! Oto, w jaki sposób tego dokonać.

Część II. Budowanie siatki w transie

Po piąte, wywołaj trans. Prowadziłeś systematyczne zapiski dotyczące różnic między reprezentacją „To jest prawdą o mnie" a „To nie jest już o mnie prawdą i do mnie nie pasu­je". Skorzystaj z metody przerywania uścisku dłoni lub in­nej szybkiej metody indukcji. Wywołaj głęboki trans.

Następnie osadź wewnątrz tej osoby umiejętność pobra­nia obu zestawów submodalności i stworzenia z nich siatki. Uda Ci się. Przytrzymaj submodalności i wyjmij z nich za­wartość.

Powiedz na przykład, że to, co jest prawdą o Tobie, jest po prawej stronie, a wyobrażenie już nieprawdziwe znaj­duje się po lewej. Pierwsze jest większe, drugie mniejsze. Pierwsze jest filmem, drugie slajdem. Pierwsze jest asocjacyj­ne, drugie dysocjacyjne. Zgromadź te submodalności i przy­gotuj siatkę.

Zwiększ samą jasność. Inne submodalności pozostaw bez zmian. Zwiększaj ją, aż wyobrażenie stanie się całkowi­cie białe. Wtedy nie będzie miało zawartości. Jednak wciąż pozostanie na tym samym miejscu. To działa przy przewa­dze systemu wzrokowego. W przypadku systemu słucho­wego przykręcaj dźwięk do całkowitego wyciszenia, po czym włóż nową zawartość i ponownie zgłośnij. To tworzy siatkę.

Dlaczego należy działać wzrokowo i słuchowo? Tworzy­my odczucie. Z tego powodu używamy systemu słuchowego i wzrokowego, by wprowadzić kinestetykę.

Czy zauważyłeś, że ludzkie emocje przeszkadzają w ży­ciu? Jako dziecko nauczysz się bać obcych — może to być użyteczne, lecz nie musi — ale jako dorosły musisz wycho­dzić do ludzi i spotykać się z nimi. Strach przed obcymi przybiera w swej ekstremalnej postaci formę paranoi. Być może właśnie takie zachowanie zechcesz tu włożyć, by się go pozbyć. Może będziesz chciał je zastąpić nową reprezen­tacją samego siebie: „Jestem ciekawy ludzi".

Po szóste, wstaw nową zawartość. Włóż do białej siatki coś, co chciałbyś, aby było o Tobie prawdziwe. Zastosuj coś, co jest prawie prawdą, ale nie do końca. Na przykład: „Staję się biegłym hipnotyzerem". Kiedy nowa reprezentacja będzie już na miejscu, wrócić do zwykłego ustawienia jasno­ści. Pozostaw siatkę na miejscu i włóż nową zawartość.

Po siódme, pozbądź się niechcianych zachowań. Zacznij od reprezentacji przeszłych rzeczy, które nie są już praw­dziwe. Zwiększ jasność, aż obraz stanie się całkowicie biały. Następnie wrócić do normalnego ustawienia. Niech stare wy­obrażenie wypadnie i trafi do kosza na śmieci, tak byś usły­szał dźwięk gniecionych śmieci wpadających do tego kosza. Bum! Wewnętrzne kotwice słuchowe mogą bardzo silnie oddziaływać. Jak tylko zakończysz ten proces, wprowadź do zmiany następne przekonanie: „Nieznajomi mogą mnie skrzywdzić" lub jakiekolwiek inne.

Omówienie zastosowania siatki

Jakie są Twoje komentarze dotyczące tego ćwiczenia? Za­uważyłem, że niektórzy mają problem z uzyskiwaniem od­powiedzi od klientów. Chcę, byś zrozumiał, że można wy­dobyć określone różnice. Po prostu należy spytać: „Skąd wiesz?". Wszystkie różnice w submodalnościach biorą się z uzyskania określonych informacji. Dana osoba ma jakieś przekonanie, wierzy w coś, a w coś innego nie. Skąd wie, w co?

Niektórzy pozwalają swoim klientom pleść bzdury. Kiedy prosisz osobę o dokonanie rozróżnienia, czy obraz jest więk­szy, czy mniejszy, a on zaczyna mówić o swoim dzieciństwie, wykorzystaj zwrot: „Zamknij się!". Powiedz: „Nie chcę tego słuchać". Powiedz mu: „Spójrz na jeden obraz, potem drugi. Powiedz, który jest większy, a który mniejszy".

Komunikacja może skończyć się walką transów. Ilu te­rapeutów ma w drodze do pracy dobre samopoczucie, a ilu w drodze powrotnej czuje się całkowicie na wyczerpaniu? Dlaczego? Ponieważ klient mówi: „Myślałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale patrzę wstecz i czuję się źle", po czym wyciąga rękę, dotyka i mówi: „We pan, o co mi cho­dzi?". Terapeuta odpowiada: „Tak, rozumiem to". Klientka mówi: „Sądziłam, że mój mąż naprawdę mnie kocha, ale to nieprawda, i przez to jest mi źle". Z tego względu najczę­ściej korzystam z potajemnej terapii. Nie chcę, by klienci przekazywali mi swoje problemy.

Zabezpiecz się przed strumieniem złych sugestii. Jeśli ktoś dał wprowadzić się w jakiś stan, to samo może zrobić z Tobą. Chcę słyszeć dobre rzeczy. Mogą do mnie mówić, gdy są już w stanie ekstazy, ale jeśli mają złe samopoczucie, nie słucham zawartości przekazu. Słuchaj, by odkryć, co im mówi, że mają wpaść w depresję.

Osoby depresyjne mają tyle samo dobrych doświadczeń i tyle samo radości, co reszta z nas. Ich złe samopoczucie wywołuje zorganizowany sposób patrzenia wstecz. Ich spo­sób patrzenia na historię sprawia, że wszystko jest bardziej przygnębiające. Dobre wydarzenia przesuwają w stronę submodalności związanych z depresją — skaczą wstecz.

Odkryj, w jaki sposób to robią. Zrób coś, żeby przestali. Przesuń to na drugą stronę.

Przyjemność hipnozy grupowej

Tak dobrze Ci idzie, że zrobię Ci mały prezent. Zamknij oczy, odpręż się i powiedz sobie: „Nie ma mnie!"... w trans, teraz, głęboko, płynnie i bez pośpiechu, zbierz wszystkie do­bre uczucia, jakie możesz znaleźć w sobie, satysfakcję i wie­dzę... że uczyłeś się w świadomy i nieświadomy sposób... jedną z rzeczy, które robię, gdy Cię uczę, jest przekazywa­nie wielu rzeczy do umysłu świadomego, ponieważ wierzę, że ten umysł jest w gruncie rzeczy mądry i szybko się uczy.

Jednocześnie będę przekazywał mnóstwo nieświado­mych komunikatów... i nauk, i wiem, że Twoja nieświa­domość wiele z tego wybierze. Chcę, byś zajrzał do wnętrza i poprosił swoją nieświadomość, aby asystowała Ci w nauce tego, co zrobić, by te umiejętności ujawniały się powoli w trakcie kolejnych dni i tygodni, byś nauczył się systema­tyczności w komunikacji i nabrał zaufania do swojej umie­jętności sprawdzania, co działa, a co nie. Aby próbować nowych rzeczy, robić nowe rzeczy...

Widzisz, wszystkie te techniki zdadzą egzamin z Twoimi zwierzakami, przyjaciółmi, kochankami i przyszłymi kochan­kami. Chcę, byś wiedział jedno, nie ma niczego złego w uży­waniu tych umiejętności, aby żyło Ci się lepiej i szczęśliwiej. Możesz je wykorzystać w celu zwiększenia zdolności współ-odczuwania i spowodowania, by otaczający Cię ludzie wy­kazywali więcej współczucia.

Możesz również korzystać z nich, aby zarobić więcej pieniędzy. Możesz ich używać, żeby zwiększyć sprzedaż. Ponieważ im więcej masz pieniędzy, tym więcej będziesz mógł rozdać innym. Wiem, że wielu członków Ruchu Po­tencjału Ludzkiego nabawiło się strachu przed pieniędzmi. Jednak mówię Ci jako superbohater, człowiek-pieniądz, że zarabianie pieniędzy jest w porządku. „Czasami, gdy zaci­ska się pasa, wystarczy trochę złota króla Midasa".

Dlatego Bóg wynalazł pieniądze. Dlatego również wy­nalazł seks i przyjaciół. Te właśnie rzeczy dają poczucie całkowitego szczęścia. Nie ma niczego złego w tym, że ktoś ma dużo pieniędzy, seksu i miłości, jeśli właśnie tego ko­muś potrzeba. Byle nie korzystał z tego zbyt często i w tym samym czasie. Można czuć współczucie aż do głębi swojej duszy i można chcieć więcej seksu.

Miej to na uwadze. Chcę, byś wrócił do początku na­szych warsztatów i zbudował dla siebie osłonę — taką, która zakrywa wszystko, czego nauczyłeś się o submodalnościach i budowaniu przekonań. Uważaliśmy kiedyś, że przekonania są bezpostaciowe, ale teraz można się zatrzymać i stwier­dzić, jak one wyglądają. Wyobraź sobie, czego możesz do­konać. Przed zaśnięciem lub podczas wstawania twórz dla siebie dwa nowe przydatne przekonania. Pozbądź się dwóch, które Ci się nie podobają, i dodaj dwa, których potrzebujesz.

Dzięki rozpoczęciu od fundamentu, jaki stanowią przeko­nania pozytywne i radosne na temat magii życia, możesz za­cząć zwiększać swoje kompetencje i umiejętności we wszyst­kim, co robisz. Możesz nauczyć się czegoś więcej o języku i sposobach wykorzystania kotwiczenia, możesz nauczyć się czegoś więcej przez przypatrywanie się ludziom, którzy osiągnęli na danym polu sukces. Istnieje tyle możliwości. Masz już potrzebne elementy, zarówno świadome, jak i nie­świadome, by naprawdę rozkwitnąć.

Możesz spojrzeć na to, jak na kolejny nowy początek. W życiu mamy ich wiele. Uczymy się stawać się dorosłymi. Uczymy się języka, wchodzimy w związki małżeńskie, czasami rozwodzimy się. To wszystko są początki. Nie ma w życiu końców, których jesteśmy pewni. Twierdzi się, że śmierć jest końcem, ale nawet to nie jest pewne.

Nie martw się tym, czego nie da się zrobić, lub tym, co może w tym przeszkodzić. Szukaj rzeczy, których pragniesz i które możesz osiągnąć. Wyciągnij rękę i sięgnij po nie z ocho­tą. Spójrz na świat i powiedz: „Jesteś cały mój!". Na pewno Ci się spodoba.

Miej to na uwadze. Chcę, abyś utrwalił wszystkie po­znane tu umiejętności, aby to, czego się nauczyłeś, towa­rzyszyło Ci po zamknięciu książki Twoja nieświadomość ma być odpowiedzialna za to, by zdobyta wiedza zaczęła się pogłębiać, byś spojrzał na rozwiniętą tutaj osobistą moc jak na pąk, który za chwilę rozkwitnie. Chcę, byś po prze­czytaniu tej książki żył pełnią życia — z emocjami, nauką, miłością do życia i samej magii — abyś do codziennej pracy dodawał wszystko, co jest Ci potrzebne i czego pragniesz.

Dopasuj zasoby swojej świadomości i nieświadomości, abyś stał się spójną istotą ludzką i patrzył na świat jak na największy stół szwedzki. Życie to nic innego jak bezprece­densowa okazja do nauki, rozwoju, robienia nowych i ekscy­tujących rzeczy. Miej to w pamięci. A mnie nie pozostaje już nic do powiedzenia, z wyjątkiem: „Otwórz wolno oczy i, jak mówią tam, skąd pochodzę, adios".

System, który będzie rozprawiał się z problemami, gdy tylko się pojawią

Zaczęliśmy budować wewnętrzny system, dzięki któremu w razie pojawienia się problemu mamy sposób, by mu za­radzić. Kiedy stwierdzisz, że robisz rzeczy, których nie chcesz, ten system pozwoli Ci pozbyć się tych zachowań.

Zapewni Ci sposób na cofnięcie się i odkrycie zasobów, których być może nie ma tyle, ile byś oczekiwał.

Niektórzy jako dzieci byli dość rozbrykani. Jednak gdy dorośli, radość wybito im z głowy. Kiedy chodziłem do szkoły, w interesujący sposób łączono naukę z nieprzyjem­nością. Za zrobienie czegoś złego ucznia grzmocono linijką. Byłem leworęczny. Ludzie w mojej szkole zdecydowali, że tą ręką nie należy pisać. Kiedy więc podnosiłem ołówek lewą ręką, od razu walili w nią linijką łupi

Przeprogramuj ten rodzaj negatywnych lekcji. Programuj pozytywne zachowania, na przykład bycie odważnym. W przypadku komunikacji elastyczność w zachowaniu zwięk­sza szansę na uzyskanie reakcji. Rozwiń umiejętność po­zbywania się ograniczeń, które powstrzymują Cię przed rozwinięciem lepszych umiejętności i kompetencji.

Większość osób uważa, że hipnoza, którą wykonywali­śmy, jest bardzo trudna. Utrudniają ją. Wchodzenie w trans staje się proste, jeśli skoncentrujesz się na otwieraniu ka­nałów zrozumienia. Zmniejsz przesunięcia tonalne. Niech ludzie staną się otwarci na sugestię. Popracuj nad spójnością sposobu komunikowania się.

Część III. Wyrzucanie śmieci

Po pierwsze, zatrzymaj się, zamknij oczy i pomyśl o dziesię­ciu zachowaniach, które Ci przeszkadzają i których chciał­byś się pozbyć. Nie muszą to być wielkie sprawy. Możesz użyć starych wzorców zachowania, takich jak popadanie w rutynę. Są one po prostu niepotrzebne. Ustal listę. Ważne jest, by w takich sprawach uczestniczył Twój umysł świa­domy, ponieważ on doskonale wie, czego chce. Możesz użyć zachowań, do których jesteś zdolny, ale po prostu sprawiają Ci zbyt mało radości. Wiele ludzi potrafi bawić się ze swymi psami lub dziećmi, ale w czasie terapii nie potrafią uniknąć powagi. Im poważniej będziesz pod­chodził do problemów swoich klientów, tym bardziej umoc­nisz pogląd, że mają poważne problemy.

Mogą po prostu narzekać. Z drugiej strony miewałem klientów, którzy rzeczywiście przeżyli tragiczne wydarzenia. Pamiętaj, przeżyli tragiczne wydarzenia. Jeśli jednak będą je stale i ponownie przeżywać, ponadto traktować je poważnie, będą żyli w ten sposób do końca swych dni. Postąp w sposób najbardziej humanitarny z możliwych. Każ im znaleźć w tej tragedii coś humorystycznego. Spojrzenie wstecz z humo­rem może uwolni ich od przeszłości i pozwoli zmierzyć się z przyszłością.

Znam ludzi, którzy są tak zajęci szukaniem problemów, że szukają ich nawet w przeszłych życiach. Nieistotne jest tu to, czy ludzie mają przeszłe życia. Istotne jest, by zmusić ludzi do spojrzenia w przyszłość, na ich obecne życie, aby stwierdzili, co mogą zrobić użytecznego. Im zajadlej będą walczyć o życie i czerpać z niego przyjemność, tym lepiej będzie się im żyć na tym świecie.

Po drugie, zwróć uwagę na swoje dwie siatki. Masz siatkę dla zachowań, których chcesz się pozbyć, i drugą dla za­chowań, z których jesteś zadowolony.

Podwójny pokaz zastosowania

Po trzecie, wywołaj stan transu. Zademonstruję to na dwóch osobach, kobiecie i mężczyźnie.

(Do kobiety). Masz swoją listę? Dobrze. Podnieś rękę w ten sposób. Chcę, byś po prostu spojrzała na swoją rękę, a gdy to robisz, chcę, byś zauważyła, w jaki sposób bardzo wolno wziąć głęboki oddech. Tak jest. Bardzo powoli odpręż się i pozwól swoim oczom zamknąć się. Tak jest. Na sam dół, głębiej i głębiej... do stanu odmiennej świadomości.

To, co robisz teraz, jest dokładnie tym, co robiłaś, gdy poszłaś po raz pierwszy do szkoły i zaczęłaś się uczyć liter i liczb. Tworzyłaś wtedy podstawę uczenia się, która miała ci towarzyszyć przez resztę życia. Tak jest, do samego końca.

(Do mężczyzny). Teraz odpływasz na fali odprężenia, wchodzisz głębiej z każdym oddechem, tak jest i ciesz się tym procesem. To, co robisz w tej chwili, to tylko początek nauki, zrozumienia i dokonywania zmian w życiu. Zmian, które sprawią ci przyjemność, zmian, które pomogą ci zro­zumieć, co zrobić, by życie było pełne entuzjazmu. Kiedy kontynuujesz wchodzenie w głębię transu, jesteś jednocze­śnie częścią i odrębną jednostką z całkowitą jasnością i ro­snącym poczuciem satysfakcji z wiedzy, że możesz i uczysz się... naprawdę uczysz się wchodzić trans, teraz.

Proces uczenia się wchodzenia w trans to rzadka i bez­precedensowa okazja, by zebrać zasoby wewnętrzne swoje­go umysły, te nieświadome zasoby, które powodują, że bije serce, że obniża się ciśnienie krwi, zwalnia oddech i wzmaga poczucie odprężenia. Chcę, byś pozwolił swojej ręce opa­dać z taką szybkością, z jaką wchodzisz w trans głębszy, niż kiedykolwiek sądziłeś, że można wejść. Teraz. Tak jest. Do samego końca. Prawdziwe spadanie.

(Do obojga). Tak naprawdę będziecie pozwalać swojej nieświadomości... uczyć się, naprawdę się uczyć, dlatego chcę, by wasz umysł zaczął dostosowywać się na poziomie nieświadomości, by spełnić bardzo ważną rolę. Będziecie asystować sobie w procesie budowania wewnątrz umysłu maszyny, która zajmie się niepotrzebnymi zachowaniami i spowoduje, że z rosnącą i nieokiełznaną przyjemnością staną się one częścią, a także odrębnością. Tak jest. I napraw­dę czerpcie przyjemność z tej myśli.

Chcę, byście za pomocą tego, co osiągnęliście w ćwiczeniu ujawniania submodalności, asystowali swoim świadomym częściom w rozpoczęciu nauki bycia perpetuum mobile. Teraz na poziomie nieświadomości zacznijcie przygotowy­wania do budowy automatycznej maszyny, która będzie się uruchamiać każdej nocy, gdy położycie się spać i zacznie­cie śnić. W tym celu przygotujcie dwie siatki postrzeżeniowe. Po jednej stronie umieszczajcie rzeczy, które sprawiają wam przyjemność i są częścią was, a po drugiej stronie ułóżcie rzeczy, które nie są już częścią was — rzeczy, które należy wyrzucić.

Chcę, byście pierwsze niechciane zachowanie umieścili po prostu w swoim umyśle. Tak jest. Wrzućcie je szybko w obszar, gdzie znajdują się rzeczy, które nie są już częścią was. Niech to zachowanie wypadnie i trafi do kosza na śmieci. Usłyszcie dźwięk metalu trącego o metal i wiedzcie, że to przestało być częścią was. Możecie przywołać teraz następne zachowanie i wrzucić je w miejsce, gdzie trafiają rzeczy, które nie są waszą częścią, i pozbyć się go.

Chcę również, byście na miejsce każdej wyrzucanej rze­czy wkładali coś, co chcielibyście, by było o was dużo bar­dziej prawdziwe. Wrzućcie to w sam środek miejsca, gdzie znajdują się rzeczy, które są o was prawdą. Wyrzucacie więc jedną rzecz, a dodajecie drugą. Róbcie to kolejno, jedna rzecz po drugiej. Przejdźcie przez dziesięć zachowań z listy, aż nieświadomość zyska pewność, że rzeczy, które nie są wam potrzebne, przestały was już trapić. Nieświadomość stanie się odpowiedzialna za wprowadzenie większej liczby rze­czy, których powinno być w waszym życiu więcej.

Kiedy nieświadomość zyska pewność, że te dziesięć rze­czy nie będzie już was trapić i że dziesięć nowych rzeczy zmieni dynamiczność i skuteczność waszego życia, wtedy i tylko wtedy chcę, by wasza nieświadomość pozwoliła jednej z waszych rąk podnieść się, żebym wiedział, że jesteście gotowi do kolejnego etapu. Tak jest.

Działanie systemu

Zasadniczo zająłem się naturalnym procesem sortowania rzeczy na podstawie submodalności i zacząłem stymulować coś, co i tak stałoby się po jakimś czasie. To jak zauważanie różnicy między czymś, co rozumiesz, a czymś, co jest dla Ciebie trochę niezrozumiałe. Dzięki porównywaniu sub­modalności możesz wepchnąć rzecz, której pojęcie sprawia Ci problem, w submodalności związane ze zrozumieniem. To pozwoli Ci więcej zrozumieć.

Choć i tak zrozumiesz. Niektórzy muszą się zdrzemnąć. Kiedy się budzą, wszystko okazuje się przejrzystsze. Czasami chodzi po prostu o trochę czasu na przemyślenie. W rzeczy­wistości w umyśle dokonuje się wtedy przesuniecie. W przy­padku niektórych ludzi wszystkie obrazy są niewyraźne, przez co mają oni kłopot ze zrozumieniem. Kiedy zrozu­mieją, obrazy stają się wyraźniejsze. Jeśli poprawi się wyra­zistość takich obrazów, zacznie się więcej rozumieć.

Dzięki korzystaniu z naturalnych procesów poznawania możemy zacząć je przyspieszać. To pozwala przyspieszyć sposób, w jaki organizujesz się wewnętrznie. Daje możliwość większej kontroli nad sposobem dokonywania zmian, które zostaną z Tobą przez resztę życia.

Pokaz (kontynuacja)

(Do kobiety). Teraz powoli i spokojnie upewnij się, że wszyst­kie zmiany są trwałe i że twój nieświadomy umysł bierze pełną odpowiedzialność za zagwarantowanie, że dokonałaś tych zmian, gdy ty zagłębiasz się coraz dalej i stajesz się bardziej odprężona. Odpręż jej ramiona, szyję, wszystkie mięśnie twarzy. Podczas dokonywania tych zmian zrób jej wewnętrzny, nieświadomy, niezwykle przyjemny masaż. A kiedy wszystkie zmiany staną się trwałe, jedna z twoich rąk podniesie się, żebym wiedział, że jesteś gotowa do na­stępnego etapu.

Teraz wiem, że twoja nieświadomość dokonała wszyst­kich zmian. W ramach pokazu twoich nieświadomych mocy chcę, by twoja nieświadomość coś dla Ciebie zrobiła. Chcę, by ta ręka podniosła się jeszcze wyżej aż do samej góry. Tak jest.

Otwórz swoją dłoń w ten sposób. Niech twoja nieświa­domość, gdy będzie gotowa, pozwoli twoim oczom — jesz­cze nie — otworzyć się bardzo powoli. Kiedy otworzysz oczy, chcę, byś zobaczyła coś zadziwiającego w swojej ręce, coś, co cię zaskoczy, a dotyczy zmian i tego, jak bardzo zmienia się twoje życie. Chcę, byś weszła głębiej, głębiej i głębiej. Kiedy nieświadomość będzie wiedziała, że jesteś gotowa, twoje oczy otworzą się wolno. To tylko pogłębi trans i zdziwi cię to, co zobaczysz przed sobą. Tak jest. Jednak dopiero, gdy będziesz gotowa.

Głębiej i jeszcze głębiej, stajesz się coraz bardziej ciekawa. Tak jest. A kiedy otworzysz oczy, wejdziesz głębiej i głę­biej... możesz śmiać się, wchodząc w trans do samego końca. Twoja nieświadomość będzie wiedzieć, kiedy twoje oczy będą gotowe do otwarcia. Teraz bardzo powoli... Tak jest. Co widzisz? Tak jest. Patrz i ucz się. Niech nieświadomość pokaże ci coś zadziwiającego na temat przyszłości.

Spędź nad tym tyle czasu, ile potrzeba. Teraz pozwól oczom zamknąć się i z powrotem wejdź w głęboki trans. Pozwól swojej dłoni opaść spokojnie i wolno, niech się cał­kowicie zamknie, byś tę zmianę zatrzymała blisko serca na całe życie.

(Do mężczyzny). Teraz zakończ i zajmij się tym, co dzieje się na poziomie nieświadomości. Wyciągnę rękę i podniosę twoją. Możesz ją tam po prostu trzymać. Pogłaszczę ten palec; twoja nieświadomość może odpowiedzieć „tak" przez poruszenie tym palcem i „nie" przez podniesienie tego. W ten sposób. Rozumiesz? W porządku. Teraz, czy dokonałeś wszystkich zmian, by mieć gwarancję, że Charlie wprowa­dził te zmiany? W porządku.

Chcę, byś pozwolił swojej dłoni unieść się powoli wyżej w stronę twarzy, żebyś zaczął odczuwać przyciąganie jakby między nią a nosem była gumka. To rodzaj przyciągania do nowego uczenia się, nowego zrozumienia. Ręka będzie się zbliżać coraz bardziej, chcę, byś zrozumiał, że gdy dotknie twojego nosa, zaczniesz śnić sen, który pokaże ci, jak wspa­niała może być przyszłość. Jednak nic się nie stanie, zanim nie dotknie nosa. W ostatniej minucie będziesz miał kłopoty. Twoja ręka utknie i będziesz musiał walczyć. Możesz starać się z całych sił dotknąć nosa, ale będziesz miał kłopoty.

Przypomina to zmagania przed otrzymaniem tego, czego się chciało. Kiedy walka z własnym umysłem kończy się sukcesem, zawsze wygrywasz. Nagle twoja dłoń może do końca unieść się do góry. Kiedy cię dotknie, nikt nie wie, co dokładnie zobaczysz, ale odkryjesz, że nauka i zrozumienie wtargną w twój umysł, gdy będziesz śnił wyrazisty sen. Je­steś coraz bliżej. Tak jest. Teraz w górę. Zmagaj się i walcz, aż trochę... tak jest. I śnij ten sen. Teraz. Tak jest.

Teraz bardzo powoli, gdy nauka i zrozumienie utrwaliły się w przyszłości i umyśle, chcę, by twoja nieświadomość dała gwarancję, że to wszystko łatwo i szybko przeniknie do twojego zachowania. Kiedy ta ręka będzie opadać, chcę, by nieświadomość przygotowała się do robienia tego każdej nocy, gdy odpływasz w sen, ale dokonywała jedynie tych zmian, które chciałbyś wprowadzić u siebie, by twoja umie­jętność uczenia się włączała się za każdym razem, gdy jest potrzebna, zabierała niechciane zachowania, a dodawała no­we i dynamiczne zasoby. W przypadku braku zachowań przeznaczonych do usunięcia możesz po prostu zwiększać i wzbogacać wszystko to, co już tam jest, ponieważ proces uczenia się nie ma końca.

Wracasz powoli do stanu świadomości, niech twój nie­świadomy umysł dokona wszystkich przygotowań, a gdy weźmie odpowiedzialność za ten program w przyszłości, wtedy i tylko wtedy weźmiesz głęboki oddech i usiądziesz. Całkowicie obudzony i prawie przytomny.

Karuzela uznawanych przekonań

Każdy ma tworzywo potrzebne do przeprowadzenia tego ćwi­czenia. Chcę, byś zebrał wszystkie swoje umiejętności i stał się artystą. Masz możliwość rozpoczęcia budowy maszyny, która wykona całą pracę związaną ze przemianami.

Kilku Czytelników to lekarze. Każda osoba, która zajmuje się trudnymi problemami medycznymi, musi mieć możliwość sięgania do wszystkich dostępnych zasobów leczenia. To prawda, bez względu na rodzaj stosowanego leczenia.

Możesz również spowodować, by pacjenci uwierzyli, że to może zadziałać. Każda możliwa pozytywna sugestia nie zaszkodzi. Bez względu na wykonywany zawód, wszystko, co może nam pomóc, pomaga nam.

Powtórzenie kroków

1. Wprowadź osobę w głęboki trans. Ustal sposób sygnalizowania palcami, aż uda Ci się wprowadzić ją w stan na tyle głęboki, by nieświadomy umysł mógł sygnalizować „tak" lub „nie". Używaj wielu technik pogłębiających trans, aby uzyskany trans był jak najgłębszy.

Możesz zastosować metodę przerwania podania dłoni, zmiany przekonań, co zechcesz. Możesz zrobić to co ja; po prostu podnoś rękę, aż wyczujesz stan katalepsji. Następnie dotknij tę osobę bez jasnego wskazania, w którym miejscu. Niech dotyk staje się coraz delikatniejszy i przesuwa się z miejsca na miejsce, by nie można łatwo ustalić, w którym momencie puściłeś. Dodatkowo stosuj osadzone polecenia dotyczące na przykład odprężenia lub spania, aby pogłębić trans.

  1. Poproś nieświadomość tej osoby, by przygotowała dwie siatki przy użyciu listy różnic w submodalnościach.

  2. Następnie nakaż nieświadomości wziąć dziesięć zidentyfikowanych przez tę osobę zachowań i przygotuj te, których nie chce. Na miejsce każdego zachowania, którego się pozbywasz, wstaw nowy zasób. Innymi słowy, każdą stworzoną próżnię wypełnij czymś dynamicznym. Po każdej parze uzyskaj od świadomości sygnał „tak".

  3. Niech ta osoba wyobrazi sobie kosz na śmieci. W momencie wyrzucania niechcianego lub już nieprawdziwego zachowania bądź przekonania osoba słyszy dźwięk wpadania. Niech usłyszy zamykającą się zasuwę, by uniemożliwić jego powrót.

  4. Niech nieświadomość zasygnalizuje, gdy ukończy pracę z pierwszym zachowaniem. Rób to po kolei, bardzo wolno. Jeśli osoba coś wyrzuci, niech coś doda. Następnie rób to z kolejną rzeczą. Nieświadomość po każdym z dziesięciu elementów ma sygnalizować ukończenie etapu. Siedź i licz ruchy palców.

6. Kiedy praca z dziesiątym z zachowań zostanie zakończona, poproś nieświadomość, by wzięła odpowiedzialność za wykonywanie tego co noc po zapadnięciu tej osoby w sen. W ten sposób stanie się to dla nieświadomości codzienną rutyną stosowaną do porządkowania spraw. To pozwoli osadzić nieświadomy program, który stanie się narzędziem osobistych zmian, doskonałości i radości. Za każdym razem, gdy dana osoba zapadnie w sen, nieświadomość będzie pracować nad pozbyciem się bagna, które wciąż tkwi w jej życiu.

Ten system napędowy może pomóc ludziom w osiągnię­ciu większego dynamizmu we wszystkim, co robią. Można wykorzystywać to w pracy. System pozwoli poprawić wszyst­ko, co wykonujesz nie tak, jak należy, i wzbogaci Twoje ży­cie o bardziej dynamiczne cechy. Czy mogłoby być coś lep­szego?


ROZDZIAŁ 6

Więcej czasu na zmianę

Dwa fenomeny hipnotyczne — szybkie i wolne zniekształ­cenie czasu — są przeze mnie szczególnie lubiane. Będziesz się ich uczyć w tym rozdziale. Ze zniekształceniem czasu spotkałem się po raz pierwszy u Miltona Ericksona.

W odróżnieniu od większości łudzi Milton stosował je do niecodziennych rzeczy. Poznałem go w dość późnym okresie jego życia. Nie popadł jednak w rutynę. Wciąż znaj­dował nowe i nieoczekiwane sposoby wykorzystywania technik.

Zniekształcenia czasu używał do leczenia problemów z nadwagą. Wiem, że brzmi to śmiesznie. Raz widziałem Mil­tona w pracy z mocno otyłą kobietą.

Powiedział: „Twój problem polega na tym, że zbyt dużo jesz". Odpowiedziała: „Wiem". Milton na to: „A wiesz, dla­czego jesz za dużo? Masz na to za dużo czasu. Teraz sie­dzisz, patrzysz na mnie i nie wiesz, czy w tej chwili, za pięć minut bądź gdy wskażę na ciebie palcem, ale wiesz, że w któ­rymś z tych momentów twoje oczy zamkną się i wejdziesz w głęboki, somnambuliczny trans. Twój świadomy umysł cofnie się do wspomnień, a nieświadomy umysł pozosta­nie, by cieszyć się sobą i porozmawiać ze mną na osobności o ważnych sprawach. Teraz".

Następnie kazał kobiecie wejść głębiej w trans, aby jej nieświadomy umysł zapamiętał różnicę między czasem, który upływa szybko, a czasem płynącym powoli. Powie­dział: „Jedziesz autostradą i czasami wydaje ci się, że je­dziesz tak od zawsze. Niekiedy trzy lub cztery godziny mi­jają ot tak" — pstryknął palcami. — „Natomiast czasami, gdy oglądasz świetny dwugodzinny film, wydaje ci się, że kończy się w mgnieniu oka" — znów pstryknął palcami. — „Ale zdarza się również, że czas płynie bardzo powoli. Mo­żesz czekać w kolejce przez wydawałoby się godzinę, a gdy spojrzysz na zegarek, okazuje się, że minęła tylko minuta".

Następnie Erickson powiedział: „Chcę, byś cofnęła się w czasie i przypomniała sobie film, który widziałaś". Kazał jej obejrzeć ten film w przyspieszeniu, obejrzała dwugodzinny film w ciągu dwóch minut. Potem kazał jej robić coś, przy czym czas mija powoli. Kiedy kazał jej otworzyć oczy, miała zobaczyć przed sobą widelec oraz talerz pełen jedze­nia. Kazał jej sięgnąć po widelec. Dotarcie do niego zajęło jej ręce godzinę. Kolejna godzina minęła, zanim jej ręka wróciła.

Istotnie to niezwykła forma diety. Zastanów się, przy jed­nym gryzie na godzinę na pewno niewiele zjesz. W rzeczy­wistości wcale nie trwało to godzinę. Po prostu wydawało się, że trwa godzinę. Ten fakt odejmuje sporo radości je­dzeniu, o co właśnie chodziło Miltonowi. Osobiście wolał­bym nie torturować moich klientów do tego stopnia, chyba że nie lubiłbym ich.

Czas i umiejętność

Zniekształcenie czasu można wykorzystywać do wielu rze­czy. Któregoś razu wprowadziłem w trans młodą, osiemna­stoletnią kobietę, świetny obiekt hipnozy, i przyspieszyłem jej wizję do takiego stopnia, że świat poruszał się w zwol­nionym tempie. Następnie wprowadziłem ją na matę i usta­wiłem naprzeciw mistrza Aikido, zdobywcy czarnego pasa piątego stopnia. Pobiła go bez jakiegokolwiek przygotowa­nia z zakresu sztuki walki. Miała na swoje usługi cały czas świata. On wykonywał ruchy, ale jej były znacznie szybsze. Nawiasem mówiąc, tak właśnie postępują mistrzowie sztuk walki.

Tak samo zachowują się świetni gracze w baseball. Kie­dyś zostałem wynajęty przez drużynę graczy w baseball. Zawodnik rzucający piłkę potrafi to robić z szybkością po­nad 160 km/h. Ten drań szybko się rusza!

Wyobraź sobie, że ja rzucam piłkę z szybkością 160 km/h, a Twoim zadaniem jest jej uderzenie. Najpierw musisz ją zo­baczyć.

Jestem bezwzględnym modelarzem. Uważam, że przed modelowaniem umiejętności ludzkich trzeba najpierw roz­winąć je u siebie. Nauczyć się robić to własnoręcznie. Na­stępnie można zająć się tworzeniem metod służących do przekazywania tych umiejętności innym.

Wierzę, że nie jest możliwe modelowanie w sposób obiek­tywny. Niektórzy z moich współpracowników starają się to robić, a części udaje się osiągnąć coś dobrego. Mimo to jeśli Twój model działa, warto to robić.

Zawsze zaczynam od mojego najlepszego narzędzia, czyli niewiedzy, i staram się wykonać zadanie w normalny spo­sób. W przypadku drużyny baseballowej stanąłem na pły­cie boiska i powiedziałem: „Rzuć mi kilka szybkich piłek". W odpowiedzi usłyszałem: „Dobra". Zobaczyłem cofającą się rękę rzucającego. Potem usłyszałem dźwięk piłki uderzają­cej o rękawicę stojącego za mną łapacza.

Później rozmawiałem z pałkarzami drużyny. Poznałem sposób, w jaki widzą piłkę. Dopytywałem się o różnice mię­dzy dobrym a złym odbiciem. Okazuje się, że ci zawodnicy wpadają w trans, zwalniają czas i powiększają piłkę. To znacz­nie ułatwia trafianie.

To samo odkryłem w przypadku strzelania do celu. Naj­lepsi strzelcy wywołują halucynacje celu. Mocno go przy­bliżają i zwiększają, a wtedy trudno nie trafić. Dodałem to do programu moich szkoleń.

Odkryj fenomeny hipnotyczne wewnątrz ludzkich za­chowań. Ludzki mózg i tak je wywołuje. Trans oferuje po prostu możliwość ich kontrolowania.

Umiejętność halucynacji

Można mieć pozytywne lub negatywne halucynacje. Ilu z Czytelników rzuciło kluczyki od samochodu na stół, po czym sprawiło, że zniknęły? Szukałeś na stole z tysiąc razy, a potem odkryłeś, że były tam cały czas! To halucynacje ne­gatywne. To robota mózgu!

Mam własną teorię na temat powodu, dla którego mózg tak się zachowuje — to dlatego, że oś Ziemi jest przechylona. W rezultacie wszyscy mamy mózg kogoś innego. Oczywiście nasze mózgi są tym mocno wkurzone. One również mają poczucie humoru. Tak długo, jak Ziemia ma odchyloną oś, ludzie będą robić dziwne rzeczy.

Negatywne halucynacje zawierają zwykle także elementy pozytywne. Musisz zrozumieć, co kryje się na przykład za stołkiem barowym i wywołać tego halucynacje. Pozytywne halucynacje zawierają elementy negatywnych, musisz nie wi­dzieć rzeczy za tym, co sobie wyobrażasz. Nie możesz robić tylko jednego.

Nasz zmysł wzroku nie dostrzega rzeczy naprawdę. Wi­dzimy reprezentacje powstałe w naszej korze. Przy nauce wywoływania halucynacji faktycznie uczysz się tworzyć wła­sne reprezentacje. W rzeczywistości potrafimy elektronicz­nie wykryć odpowiedź neuronów na wyobraźnię.

Uczyłem grupę studentów, którzy mieli wiedzę, ale nie umieli zdawać sprawdzianów. Kłopot sprawiało im zdanie egzaminów medycznych. Nauczyłem ich wywołać halucy­nacje, w których wypisują wszystkie odpowiedzi na ścia­nach. Podczas pisania egzaminu mogli spojrzeć na ścianę i spisać odpowiedź. Można by to uznać za ściąganie, gdyby nie fakt, że wszystko zapisane było wewnątrz umysłu. W za­sadzie takie umiejętności mają właśnie ludzie z dobrą pa­mięcią. Niektórzy doświadczają tego wewnątrz, a inni na zewnątrz.

Umiejętność schizofrenii

Różnica między kimś, kto ma halucynacje, a kimś, kto wizu­alizuje, polega na tym, że osoba mająca halucynacje nie wie, że to robi, lub nie ma żadnego wyboru. Schizofrenik, z którym pracowałem, miewał halucynacje ludzi wychodzących z te­lewizora i śledzących go na każdym kroku. Spróbuj to sobie wyobrazić.

Kiedy to usłyszałem, wykrzyknąłem: „Rany! To świetne!". Spojrzał na mnie i powiedział: „Co ma pan na myśli, mó­wiąc »świetne«?". Odpowiedziałem: „Cóż, jaki program oglą­dasz?". Odpowiedział: „Domek na prerii". W tym serialu jedną z bohaterek jest mała, oschła jędza o imieniu Mary. Wciąż wychodziła z ekranu, chodziła za tym facetem i ję­czała jak w filmie: „Aaarhhh, aaarhhh, aarrhhhh". Gderała i lamentowała, aż nagle zupełnie jej odbijało i zaczynała wrzeszczeć. Oczywiście był to schizofrenik paranoidalny!

Jego dwaj psychiatrzy leczyli go lekarstwami. Chory miał halucynacje. Ci dawali mu lekarstwa! Niewiele w tym sensu.

Według mnie kiedy zaczynasz mieć halucynacje, powi­nieneś przestać brać leki. Tak właśnie postępowaliśmy w la­tach 60. „Widzisz rzeczy, których nie ma, odłóż na jakiś czas narkotyki". Tej zasady warto przestrzegać.

Jego lekarze wierzyli również, że to zaburzenie było czymś złym. Ja tak nie uważałem. W oczach pojawiły mi się sym­bole dolara. Powiedziałem mu: „To jest zaburzenie multimilionera". Facet spojrzał na mnie i spytał: „O czy pan mówi?". Odpowiedziałem: „Czy kanał Playboya coś panu mówi?".

Kiedy to powiedziałem, rozstąpiły się chmury jego schi­zofrenii. A gdy dodałem: „Nie musisz już nigdy być samot­ny!", wielki uśmiech rozjaśnił jego twarz. Powiedziałem: „Pomyśl tylko. Moglibyśmy prowadzić kursy i szkolić w tym domokrążców. Można by jednocześnie być monogamistą i cieszyć się życiem. To jest zaburzenie multimilionera, które pozwoliłoby ludziom uniknąć samotności".

Oznajmiłem mu: „Chcę wiedzieć, jak się to robi". I facet, który pięć lat poświęcił na próby pozbycia się problemu, zaczął mówić: „Może panu powiem, a może nie". To wska­zywało na zmianę postawy.

Ta zmiana wiąże się z wieloma rzeczami, które robię. Wszystko, czego może dokonać mózg, może mieć inną wartość w innym kontekście. Musisz zrozumieć — to robi mózg. Coś, co w jednej sytuacji może być problemem, w dru­giej może okazać się drogą do sukcesu.

Trans przyspieszający lub spowalniający czas

Większość Czytelników doświadczyło sytuacji braku czasu, prawda? Zastanów się. Czy nie jest tak, że doświadczenia, które sprawiają nam przyjemność, kończą się zbyt szybko? Dlaczego, gdy to mówię, panie się zawsze uśmiechają? Na­tomiast większość osób zapewne wolałaby, żeby na przy­kład stanie w kolejce mijało szybciej.

W przypadku większości ludzi jest na odwrót. Stoisz w kolejce, żeby zdobyć bilety na sztukę lub film, który ko­niecznie chcesz zobaczyć. Patrzysz na zegarek i jest 8:00. Film bądź sztuka zaczyna się o 8:15. Stoisz i czekasz. Po­nownie patrzysz na zegarek — 8:00 i dwie sekundy. Rzeczy, które sprawiają przyjemność, mijają szybciej niż pstryknię­cie palcami.

Pewnego dnia zastanawiałem się nad tym fenomenem i zrozumiałem: „To robota umysłu!". Wystarczy pozamie­niać te doznania miejscami.

Wykonamy teraz bardzo ważne ćwiczenie wydobywania wiedzy. To szansa, by wpłynąć na to, żeby rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność, trwały sto razy dłużej, a rzeczy, które takie nie są, szybko przemijały.

Dzisiejszego ranka kierowca taksówki powiedział do mnie: „Utkniemy w korku. Wiem, że to problem. Na pewno będzie pan bardzo niezadowolony". Odpowiedziałem: „A ja wiem, że nie ma pan racji". Usiadłem wygodnie i wszedłem w trans. Byłem tam dwie minuty. Spojrzałem na zegarek, w rzeczywistości minęło 35 minut. Taksówkarz był wyczer­pany do cna, ja czułem się świetnie.

Chcę, by rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, trwały w moim odczuciu dłużej. Wraz z Erickiem Robbie opraco­waliśmy metodę, która na to pozwala. Kiedy prowadzimy warsztaty, wieczory trwają wieczność. Trochę przesadziliśmy z tym w San Diego. Warsztaty skończyły się o piątej. Wy­szliśmy na obiad i drinki. Na koniec spojrzeliśmy po sobie i stwierdziliśmy: „Rany, musi być naprawdę późno. Może powinniśmy się trochę przespać". Spojrzeliśmy na zegarki. Była tylko 18:35. To właśnie oznacza „mieć tyle czasu, ile trzeba".

Submodalności czasu

Po pierwsze, zidentyfikuj submodalności szybko i wolno pły­nącego czasu. Wykonaj to w ten sam sposób, co poprzednio. Zrób to szybciej. Pomiń gadanie. Bądź dokładny. Przejdź szybko przez listę submodalności i wydobądź szybko i wolno płynący czas.

Po drugie, zyskaj pewność, że osoba jest w tym stanie. Część wydobywania informacji wymaga, by ludzie umieli wejść w oczekiwany stan. To oznacza osiągnięcie spójności.

Ktoś powiedział płaczliwie: „Prosiłem, by pomyśleli o na­prawdę potężnym zasobie. Nic im nie przychodziło do gło­wy". A ja płaczliwie odpowiedziałem: „Sam musiałeś mieć taki". Jednak to nie sprawi, że chcesz o nim myśleć. Mógł­byś szydzić: „Musieliście być kiedyś szczęśliwi", ale wtedy tak nie pomyślą. Bądź spójny w przekazie.

Po trzecie, wywołaj oczekiwany stan przy użyciu wszyst­kich narzędzi NLP. Ludzie muszą naprawdę wejść w stan, w którym mogą mieć do tego dostęp, dlatego używaj tonu, tempa i głosu. Dodatkowo wymieniaj sytuacje, w których wiesz, że czas wlókł się niemiłosiernie, naprawdę wlókł...

Po czwarte, wywołaj przyjemne doświadczenia. To bar­dzo ważne, by znaleźć przyjemnie i wolno płynący czas. Odkryj preferencje dotyczące przyjemności. Potrzebujesz czasu, który płynął powoli, ale nie wolno i źle, tylko bez pośpiechu i przyjemnie. Wszyscy przeżyli dni, które były


po prostu wspaniałe, które wydawało się, że trwają rok — na przykład pierwszy dzień wakacji. Czasami, gdy po całym roku jedziesz wreszcie na wakacje, pierwszy dzień trwa wiecznie, a Ty robisz mnóstwo rzeczy.

Kiedyś jeździłem często na Tahiti na wakacje. Za sobą pozostawiałem kalifornijski wyścig szczurów. Wsiadałem do samolotu i fruuuuu... Mimo lekkiego zmęczenia po po­dróży, gdy dotarłem na miejsce, pierwszego dnia robiłem wszystko, co się dało. Tubylcy poruszali się w zwolnionym tempie, a ja ciągle biegałem! Zwolnienie zajmowało mi tro­chę czasu. Zawsze uwielbiałem pierwszy dzień. Mogłem zrobić tak wiele. Wstawałem, grałem w tenisa, szedłem po­nurkować, robiłem wszystko, co tylko mogłem, łowiłem ry­by, po czym patrzyłem na zegarek — dziewiąta rano.

To przykład czasu płynącego w zwolnionym tempie, podczas gdy ja sam poruszam się szybko. Lubię mieć wiele czasu na robienie różnych rzeczy. Daje mi to wiele radości i mam mnóstwo czasu, by zrobić jeszcze więcej.

Po piąte, przeciwstaw sobie rezultaty wydobywania in­formacji o czasie. Odszukaj doświadczenie, podczas którego czas przeminął fiuuuuuu... i znikł. Ta osoba będzie umiała dokonać porównania. Niech naprawdę do tego wróci. Ma zauważyć różnice między sytuacjami, w których czas poru­sza w szybkim i wolnym tempie.

Po szóste, zidentyfikuj konkretne odmienności w submodalnościach. Czy są asocjacyjne, czy dysocjacyjne? Jakie są różnice w ich położeniu w umyśle?

Odkryjesz kilka niezwykłych aspektów. Nie będzie to zgodne ze zwykłymi submodalnościami. Przy zniekształce­niu czasu mogą również wystąpić różnice między częściami obrazu. Czasami w środku obrazu czas płynie szybko, a w in­nych jego częściach powoli. Być może na krawędziach ob­razu czas będzie upływał szybko. To śmieszny fenomen.

Jeżeli pędzisz autostradą z dużą szybkością i nagle wje­dziesz w strefę ograniczenia do 60 km/h, poczujesz, jakbyś się czołgał. Wiecie, o czym mówię? Jeśli wyjeżdżasz ze stre­fy ograniczenia do 40 km/h w ograniczenie do 60 km/h, od­czujesz, jakbyś jechał szybko.

Wszystko jest „tylko w Twojej głowie". Tam właśnie ma się znaleźć. Dlatego jest to jeden z moich ulubionych zwrotów.

Miałem kiedyś klienta ze sparaliżowaną jedną nogą. Po­wiedział: „Mój psychiatra twierdzi, że cały ten paraliż jest w mojej głowie". Odpowiedziałem: „Nie sądzę. Wydaje się, że również tkwi w pańskiej nodze". Facet na mnie spojrzał i powiedział: „Myśli pan?". Odpowiedziałem: „Tak. A wła­ściwie teraz jest w drugiej". Odpowiedział: „Ma pan rację!". Dodałem: „A w tej już tego nie ma". Wykrzyknął: „Mogę nią poruszać!". Odpowiedziałem: „Tak. Teraz przenieśmy to do pańskich paznokci. Są sparaliżowane".

Mógł potem chodzić, ale miał sparaliżowane paznokcie. Jednak ten fakt już nie ogranicza go w takim stopniu. Gorzko narzekał na swoje paznokcie przez wiele lat. Nie wiem, co o tym sądzisz, ale moje paznokcie nie ruszają się zbyt wiele. Jego żona powiedziała mi, że za każdym, gdy siadał, mówił: „Te okropne paznokcie!". Może to jego wtórny zysk, miał po prostu zwyczaj narzekania.

Po siódme, układaj rzeczywistości warstwami. Aby wpro­wadzić kogoś w stan, w którym uzyska się najlepsze wydo­bywanie wiedzy, trzeba dodać kolejny wymiar. Czy widzisz, w jaki sposób umieszczam rzeczy — jedną na drugiej? Jak stosuję na przykład cytaty i metafory?

Po ósme, określ linię czasu danej osoby. Podczas wydo­bywania wiedzy osoba powinna podawać informacje doty­czące czasu. Aby dowiedzieć się, jak dana osoba organizuje czas, musimy poznać różnicę między jej przeszłością i przy­szłością.

Zatrzymaj się teraz i pomyśl o czymś, co zdarzyło się sześć tygodni temu. Zobacz to, co widziałeś w tym czasie, usłysz to, co słyszałeś. Wskaż na to. Gdzie znajduje się to w Twoim umyśle? Teraz pomyśl o czymś, co zdarzyło się sześć miesięcy temu. Wskaż to, w porządku. Teraz dwa lata temu... trzy lata temu. Przenieś się o osiem, dziesięć lat wstecz. Teraz palcem narysuj linię przechodzącą przez te reprezentacje i przenieś ją do teraźniejszości.

Następnie wybierz coś, o czym wiesz, że będziesz to ro­bić za trzydzieści dni, na przykład płacenie czynszu. Potem pomyśl o czymś, o czym wiesz, że będziesz robić to za rok, a później za dwa lub trzy lata. Kontynuuj rysowanie palcem, aby stworzyć linię czasu.

Masz wybór. U niektórych ludzi przeszłość jest umiej­scowiona z tyłu, a przyszłość z przodu. U innych przy­szłość jest z tyłu, a przeszłość z przodu. U jeszcze innych są one po lewej i prawej stronie. Możesz korzystać z każdego ułożenia, w zależności od sytuacji.

Po dziewiąte, użyj linii czasu. Bez względu na to, w jaki sposób taka linia została skonfigurowania dla danej osoby, niech ujrzy ją dosłownie przed sobą. Niech ta osoba odwró­ci się w sposób fizyczny, gdy Ty wydobywasz wiedzę. Na­stępnie niech stanie, odwróci się i dosłownie cofnie się do ostatniego momentu, w którym czas mijał niezwykle wol­no. Sprawdź, jak to wygląda, aby można było odświeżyć jej pamięć.

Następnie niech ta osoba powróci do chwili, w której czas płynął bardzo szybko. Może tego dokonać, ponieważ jej przyszłość znika przed nią i może teraz dosłownie wy­ciągać zdarzenia, które są wokół niej. Może robić to dotąd, aż znajdzie się w środku tego zdarzenia. Możesz wtedy po­wiedzieć: „Przez chwilę przeżyj to wydarzenie jeszcze raz w całości, ciesz się procesem i staraj się znaleźć wszystkie różnice".

Po skończeniu tego ćwiczenia każ tej osobie umieścić linię czasu w jej pierwotnym położeniu. Następnie możesz przejść do świadomego wydobywania wiedzy, aby odkryć różnice między wolno a szybko płynącym czasem. Kiedy już to opanujesz, nauczę Cię świetnego sposobu na wykonywanie zniekształcenia czasu w celu uzyskania ciekawych rezulta­tów — rzeczy, które możesz robić ze swoją rodziną, przyja­ciółmi, współpracownikami dla zabawy i pieniędzy.

Wykorzystuj wszystko, co działa

Czy muszą się dosłownie cofać?

Tak. Niech się odwrócą, po czym niech się otoczą linią czasu. Nie muszą chodzić. Choć niektóre osoby, czyli kinestetycy, w rzeczywistości muszą zrobić krok w tył. Jednak tacy ludzie często we wszystkim są dokładniejsi niż reszta. Inni mówią: „Przemyślałem to, więc tak, jakbym już to zro­bił". Kinestetycy muszą naprawdę się tam znaleźć, poczuć to i cieszyć się tym. Jeśli muszą zrobić krok w tył, w porząd­ku. Pamiętaj o zasadzie: „Wykorzystuj wszystko, co działa!".

Ta zasada może doprowadzić do odnowy ludzkiego ży­cia. Leczy ludzi z dwóch znanych w psychologii fenome­nów — marginesu bezpieczeństwa i prawa Finagle'a.

Kiedy zaczynałem, starałem się modelować to, co robili skuteczni lekarze klinicyści. Nie modelowałem się jedynie na najwybitniejszych, jak Virginia Satir, Fritz Perls czy Mil­ton Erickson, ale również na osobach, które nie były dobrze znane, jak Feritz Climents.

Feritz był jednym z najskuteczniejszych klinicystów, ja­kich poznałem. Miał doktorat z psychologii, uderzał kijem baseballowym z wynikiem ok. 800. Prowadził prywatną praktykę i nie robił z tego wielkiej sprawy. Nie wysuwał żad­nych teorii. Spytałem: „Skąd wiesz, co masz zrobić?". Od­powiedział: „Nie wiem, to po prostu na mnie spływa". Spyta­łem: „Gdzie się tego nauczyłeś?". Odpowiedział: „Nie wiem, nie chodzę na żadne szkolenia i tym podobne". Myślę, że właśnie dzięki izolacji nie wiedział, co to znaczy trzymać się jednej metody. Nie wysuwał żadnej teorii, więc nie musiał się jej sztywno trzymać. Robił niezwykłe rzeczy.

Co się nie sprawdzi?

Teoria się nie sprawdzi. Ludzie sprawdzają się lub nie. Jeżeli sprawdzała się metoda Gestalt, terapia grupowa, AT lub ja­kakolwiek inna metoda, stosowano w niej inną dynamikę. W przeciwnym razie psycholodzy metody Gestalt mogliby szkolić ludzi, by otrzymać wyniki przypominające te, które potrafił uzyskać Fritz. To nie teoria się sprawdzała, a osoba. To, co się sprawdziło, kryło się w tym, co zrobiła dana oso­ba, a nie w teorii. Kiedy pracowałem z Virginią, chciałem dowiedzieć się, co wpływało na fakt, że to, co robiła, dzia­łało. Chciałem to przedestylować, żeby można było nauczać tego, co się sprawdza.

W tym czasie uważałem, że zbyt często winę za niepo­wodzenie przerzucano na klientów. Słyszałem na przykład, że ten klient nie jest gotowy do zmian lub że nie jest wy­starczająco dojrzały bądź dość odpowiedzialny. Jakby mi­mo wszystko sama technika się sprawdziła! W fizyce takie zjawisko nazywamy „marginesem bezpieczeństwa". Doty­czy ono sytuacji, w której technika jest idealna, teoria solidna, ale wynik konsekwentnie zły.

Technicznie rzecz biorąc, prawa Finagle'a są wywoływane przez czynnik bezpieczeństwa. Są to często dobrze znane, ale niemożliwe do zaobserwowania zdarzenia i struktury, które zabezpieczają nasze pierwotne zrozumienie przed wtar­gnięciem dowolnej rzeczywistości. Dlatego zawsze mamy rację.

Ta „koncepcja oporu" zakłada, że klient może się opierać. Absurdalne. Pomysł, że ludzie nie są gotowi na zmiany, jest równie absurdalny. Jeśli nie są na nie gotowi, przestań tra­cić czas i przestań kazać im płacić! Niech wrócą, gdy będą gotowi. Co masz robić? Obserwować ich, aż będą gotowi? Spowoduj, żeby byli gotowi. Jeśli potrzebują więcej czasu, przeprowadź u nich zniekształcenie czasu i daj im ten czas.

Radość wyzwania

U skutecznych klinicystów, takich jak Milton, odkryłem inną postawę. Na wszystko, co stanęło im na drodze, patrzyli zgodnie z zasadą „Tu właśnie zaczyna się zabawa". Postawę Miltona w obliczu problemów można określić jego słowami: „Ach! To rzadka sposobność nauczenia się czegoś nowego!".

Łatwe rzeczy nie są interesujące. Praca przy taśmie mo­że i jest łatwa. Jednak na przykład praca z osobami cierpią­cymi na różne fobie straciła już dla mnie blask. Uczę in­nych, jak to robić. Dla mnie ciekawa jest taka sytuacja klienta, w przypadku której nie wiem, w jaki sposób sobie poradzić.

Kiedyś przyprowadzono do mnie schizofrenika Andy'ego. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Po pierwsze, jeszcze nigdy nie słyszałem o takiej sytuacji. Po drugie, chciałem się tego nauczyć, zanim to naprawię. Chciałem umieć to zrobić. Oczywiście nie myślałem o Mary z Domku na prerii. Miałem własne wielkie fantazje. Szalone obrazy przelatywały przez mój umysł.

Na początek zacząłem przerabiać z Andym wszystko, co wiem na temat zmian obrazów. Na koniec użyłem czegoś, co nazywam „kuracją królika Bugsa". Widzieliście kiedyś film rysunkowy z królikiem Bugsem, w którym pojawia się ręka artysty z ołówkiem z gumką i ściera ogonek królika? Następnie ściera jego usta, więc bohater nie może mówić. Zrobiliśmy to. Dałem Andy'emu ołówek z gumką. Musiałem tylko położyć jeden na telewizorze i kazać mu wziąć go. Następnie mógł zacząć ścierać usta Mary, żeby się uciszyła.

To działanie opiera się na założeniu, wedle którego dzięki zaakceptowaniu rzeczywistości danej osoby wszyst­ko staje się proste. Im większe wyzwanie stawia przed Tobą ich rzeczywistość, tym bardziej ekscytująca i satysfakcjo­nująca staje się Twoja praca.

Ostatnie instrukcje

Po dziesiąte, przedestyluj informacje. Wydobywanie wiedzy o czasie wykonasz dwukrotnie. Najpierw, gdy dana osoba wejdzie już w odpowiedni stan, wyślesz ją z powrotem do punktu na jej osi czasu. Następnie przywołasz tę osobę z powrotem do rzeczywistości. Każ jej cofnąć się w czasie i znaleźć swój „wolno płynący czas", aby odświeżyć jej pa­mięć. Niech cofnie się do końca, aby wydobyć różnice w in­formacjach submodalności.

Następnie ma cofnąć się całkowicie w czasie i znaleźć sytuację, w której czas płynął szybko. Teraz przywróć ją do świadomości, aby mogła przedestylować informacje o submodalnościach.

Po jedenaste, wykonaj analizę kontrastową. Niech klien­ci porównają czas płynący wolno z płynącym szybko, prze­chodząc przez kolejne różnice, submodalność po submodal­ności. Szukaj różnic kryjących się na krawędziach obrazów, po środku, w punkcie, w którym koncentruje się wzrok, lub w miejscu, gdzie znajduje się ich świadomość.

Po dwunaste, zakotwicz oba doświadczenia. Zachowaj szczególną ostrożność. To może być trudne. Klienci wyko­nują spowolnienie czasu. Odkrywasz różnicę w jednej submodalności. Podkreśl tę różnicę i przygotuj dla niej kotwicę. Powtórz to dla każdej odkrytej różnicy.

Na jednym kolanie trzymaj kotwicę dla czasu płynącego szybko, a na drugim — dla czasu płynącego wolno. Po za­kończeniu wydobywania wiedzy będziesz miał dwie bardzo potężne kotwice. W tym momencie zatrzymaj się i wróć tu­taj. Teraz zademonstruję, jak to zastosować.

Wywołanie grupowego transu

Twoja nieświadomość zna już technikę zwalniania i przy­spieszania czasu i otrzymasz teraz rzadką możliwość. Chcę, by Twoja nieświadomość zrozumiała, że jedną z rzeczy, które może zrobić, to zamknąć na kilka minut oczy i celowo wrócić, by przypomnieć sobie rzeczy, które dzisiaj robili­śmy. Przenieś się do samego początku.

Dowiedziałem się, że jeden z powodów, dla którego ludzie mają problem z zapamiętaniem, że mają używać umiejęt­ności oraz zabierać wiedzę i zrozumienie ze sobą, to pomi­nięcie procesu kodowania — nakładania małej osłony na koniec dnia.

Dlatego wróć do miejsca, w którym zaczęliśmy pracować z niewerbalną indukcją i przerywaniem podawania dłoni, do opisu tego, w jaki sposób to stosowaliśmy, i do każdego kolejnego etapu, przez który przechodziliśmy. Teraz przez chwilę postaraj się zapamiętać rzeczy, przez które przesze­dłeś, rzeczy wyróżniające się, najważniejsze, wiedzę, zrozumienie systemów generatywnych — wartościowe rzeczy. Szybko przejrzyj je w myślach.

Przyspiesz czas, abyś mógł przejść przez tyle rzeczy, ile zechcesz, tak szybko, jak potrzebujesz, i wciąż miał czas na odprężenie się. Zrozum, że to, co robisz, jest nawykiem, który możesz wyćwiczyć. Możesz nauczyć się zabierać ze sobą zdobytą wiedzę.

Możesz rozpocząć od nakładania osłon na fragmenty do­świadczeń, aby pamiętać o stosowaniu tych umiejętności. Uzyskana tu wiedza nie będzie miała wartości, jeśli nie za­stosujesz jej w życiu osobistym, aby móc uczyć się świa­domie i nieświadomie. Zastanów się nad momentami i sy­tuacjami, w których kontrola nad czasem, możliwość dużego spowolnienia... czasu... bardzo by Ci się przydała.

Zatrzymaj się i spójrz w obraz spowolnionego czasu, po czym włóż w niego niektóre rzeczy, na które naprawdę chciałbyś mieć więcej czasu. Rzeczy, podczas których czas powinien właściwie stać w miejscu — określony smak jedze­nia, odczucie, gdy Twoje ciało dotyka pościeli, być może coś, co robisz wyjątkowo i odczuwasz szczególnie intensywnie.

Będziesz również mógł zmusić czas, aby przyspieszał w przypadku rzeczy, które chcesz, by szybko przeminęły, na przykład ulicznych korków. Cokolwiek uważasz za obo­wiązek szybko minie i wciąż będzie przyjemne. Według mnie tak naprawdę chodzi tu o nauczenie się kontroli nad wła­snym życiem. Przypomina nauczenie się kierowania wła­snym autobusem, przyjmowania subiektywnych doświadczeń losowych i spożytkowania ich, aby pracowały dla Ciebie w najbardziej korzystny sposób.

Jutro, rozbudzony i z błyszczącymi oczami, sięgniesz do kolejnego rozdziału. Być może w nocy będziesz miał miłe, dziwaczne i niezwykłe sny. Jednak i tak obudzisz się rześki i gotowy do nauki. Do zobaczenia.


ROZDZIAŁ 7

Wzorce spowalniania czasu

Pytania i odpowiedzi

Ponownie zajmiemy się zniekształceniem czasu, żeby wiedza ta bardziej się utrwaliła. Przy okazji sugeruję, byś zaczynał proces odprężania klientów od czubka ich głowy. Następ­nie przechodź do rozluźniania czoła i mięśni wokół oczu.

Kiedyś wraz z moim przyjacielem, który jest właścicielem szkoły piękności i uczy ludzi wykonywać zabiegi liftingu twarzy, przeprowadziliśmy pewien eksperyment. Wybrali­śmy kilka osób, które przygotowywały się do zabiegu liftin­gu twarzy. Cofnęliśmy ich w czasie do piątego roku życia. Czy zauważyłeś, że ludzie przeprowadzani przez regresję wiekową nie tylko zaczynają zachowywać się, jakby byli młodsi, ale i młodziej wyglądają? Cofnęliśmy tych ludzi w czasie i zasugerowaliśmy im, że ich skóra pozostanie jak u pięciolatka, ale umysł wróci do ich obecnego wieku. Nikt nie znalazłby w tym niczego wartościowego, prawda?

Pokaz submodalności

Czy masz jakieś pytania?

„Próbuję wydobyć od ludzi submodalności, ale oni czę­sto zachowują się, jakby nie wiedzieli, o czym mówię".

Kiedy jestem na konferencji NLP, przez połowę czasu nie rozumiem, o czym obecne tam osoby mówią. A ja to wymyśliłem! Ludzie tworzą tyle nowych słów. Zamieściłem je w słowniczku na końcu książki. Wolę stosować słowa, pomysły i doświadczenia, które są ludziom znane.

W komputerach dostępna jest zazwyczaj lista opcji. Włą­czasz komputer i pojawia się menu. W nim znajduje się li­sta liter z opcjami: naciśnięcie „A" wywoła tę funkcję, „B" — inną, naciśnij „C", jeśli chcesz czegoś innego. To wszystko upraszcza, wystarczy po prostu wskazać wybraną rzecz.

Metodę korzystania z rzeczy i skojarzeń znanych lu­dziom, z którymi pracuję, uważam ,za użyteczną, ponieważ wielu klientów nie ma zbyt wielkiego doświadczenia ani żadnego przeszkolenia. Niektórzy mają po prostu dużo pie­niędzy. Zamiast rozmawiać o submodalnościach, używam słów, które znają.

Zapytaj: „Czy zepsuł ci się kiedykolwiek telewizor?". W od­powiedzi usłyszysz: „Tak". Powiedz więc: „Kiedy w telewi­zorze masz niewyraźny obraz, poruszasz różnymi gałkami, które ten obraz odwracają, stabilizują lub zmieniają jego ja­sność. Pozwalają dostroić odbiornik. Im lepiej ci się to uda, tym większą przyjemność będziesz mógł czerpać z oglądania". Następnie mówię: „Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl o sy­tuacji, w której ostatnio świetnie się bawiłeś. Naprawdę było wybornie. Teraz zobacz to w głowie. Zobacz to, co widziałeś, gdy tam byłeś, usłysz, co słyszałeś. Teraz powoli zwiększaj jasność".

Jeśli ktoś zapyta: „Jak?" i skrzywi się lub powie: „Nie po­trafię", spójrz na niego z bardzo poważną miną i powiedz: „Pod obrazem jest mały panel. Widzisz go?". Odpowiedzą: „Tak!". Powiedz więc: „Jest tam małe pokrętło z napisem jasność. Zacznij nim kręcić!". Usłyszysz: „Aaa!".

Nie umiem wytłumaczyć, na jakiej zasadzie to działa. Jako osoba modelująca nie musisz wiedzieć, jak coś działa. Wy­starczy, że będziesz wiedział, co działa, a co nie. To zwal­nia Cię z konieczności udawania teoretyka. Mnie przynosi to wielką ulgę. Nie mam cierpliwości do teorii.

Niech ludzie sami wręcz martwią się o ostrość. Wraz z nastaniem kamer wideo i magnetowidów wiele osób ma z tym do czynienia. Często współpracuję z konsulatem ja­pońskim w San Francisco. W przypadku tych ludzi wszyst­ko należy łączyć z kamerami i magnetowidami. W trakcie szkolenia patrzę na twarze. Ostatnim razem, gdy prowa­dziłem seminarium dla konsulatu japońskiego, nie widzia­łem żadnej twarzy. Widziałem dwie setki wycelowanych we mnie kamer. Powiedziałem: „Zwiększcie jasność", a oni zrobili to na swoich kamerach!

Zacznij od prostszych submodalności. Możesz powiązać submodalności w przystępniejszy sposób. Powiedz: „Pomyśl o czymś miłym, teraz zwiększ jasność i zwróć uwagę na to, w jaki sposób pogłębiają się twoje doznania. Teraz ją zmniejsz. I jeszcze raz zwiększ". To pomoże w ustaleniu punktu od­niesienia, zanim zaczniesz wydobywanie wiedzy.

Następnie wybierz dwie naprawdę skrajne rzeczy, na przykład przekonania. Wybierz dwa, w które silnie wierzą, choć tak naprawdę nie są do nich w żaden sposób przywiąza­ni emocjonalnie. Zauważ, czy obrazy różnią się położeniem.

Wydobywanie ukrytych submodalności

Odkryję przed Tobą jeden z moich sekretów. Zanim pytam o submodalności, przyglądam się temu, co dana osoba robi na zewnątrz. Zanim każę jej wejść w głąb siebie i zacząć o tym myśleć, chcę znać połowę odpowiedzi. Dzięki temu mogę pomóc tej osobie w samym wejściu.

Jeśli powiem: „Teraz chcę, byś pomyślał o czymś, w czego prawdziwość bezsprzecznie wierzysz. Na przykład »Czy wie­rzysz, że dziś rano wzejdzie słońce?«". Nie pozwalam wy­bierać silnych przekonań. Ja decyduję, które odwołanie mają wybrać.

Ludzie mają tendencję do wybierania zagadnień nałado­wanych emocjami. Jeśli już wybiorą coś takiego, wplątują się w to, co utrudnia pracę z submodalnościami. Jak tylko to zobaczą, zaczynają pociągać nosem i do tego wracać. Nie ma z tego pożytku. Wybierz coś pozbawionego ładunku emocjonalnego. Wtedy łatwiej uzyskasz ważne informacje.

Najpierw wydobądź informacje. Następnie każ tej osobie wybrać coś o sobie, w co wierzy, choć wołałaby, żeby nie było to prawdą. Na tym polega spora część mojej pracy. Ograniczające przekonania stoją na drodze tych ludzi, którzy mogliby osiągnąć udany fenomen transu lub sukces w życiu.

Przekonanie o sukcesie

Prowadzę seminarium sukcesu wraz z Robertem Allenem. Kieruję programem o nazwie Challenge Systems. Jest to ty­godniowy program, który zmienia nastawienie danej osoby do kwestii odnoszenia sukcesu.

Program wprowadza ludzi w stan, w którym chcą zara­biać pieniądze. Po pierwsze, uczy ich, jak zarabiać pienią­dze w dziedzinie nieruchomości. Autobusami przewozimy ludzi do banków i innych miejsc, aby zaczęli oni coś w tym

kierunku robić. Następnie pozwalamy im korzystać ze swojej linii kredytowej, aby pożyczali pieniądze, którymi mieliby zarządzać. Wprowadzamy ludzi w działalność polegającą na kupowaniu i sprzedawaniu nieruchomości. Męczymy ich tak długo, aż ruszą do przodu i zajmą się wszystkim sami.

Robert Allen w swojej książce The Challenge opowiada o wizycie w biurze zatrudnienia. Wszedł tam i wybrał lo­sowo trzy osoby, którym zupełnie nie powiodło się w życiu. Następnie w ciągu jednego roku przemienił ich w milione­rów po to, by udowodnić, że można. To się nazywa odwaga! Udowodnienie, że kurs działa, przez zrobienie tego, o czym się na nim mówi.

Wraz z Robertem zdecydowaliśmy, że przeprowadzimy seminarium sukcesu. Mieliśmy odnaleźć główne przekona­nia, które przeszkadzają ludziom ruszyć do boju i radzić sobie tak, jak najlepiej potrafią. Wiele osób traci czas, zasta­nawiając się, co może pójść nie tak. Część problemu stano­wi właśnie negatywne nastawienie. Czy zauważyłeś tę ten­dencję u osób, które nie mogą ruszyć z miejsca?

To szczególnie częsta przypadłość u ludzi, którzy w prze­szłości mieli związek z nauką. Metody naukowe wywołują negatywne nastawienie. Taki proces wymaga postawienia hipotezy oraz dokonania prób jej podważenia. Szukasz cze­goś, co mogłoby być nie tak!

Negatywne nastawienie niczemu nie służy, jeśli chodzi o innowację. A w szczególności niczemu nie służy, jeśli chodzi o własne życie. Jeśli stale poszukujesz tego, co się nie uda — znajdziesz to. Jeśli całą swoją energię poświęcasz tylko na szukanie tego, co może pójść nie tak — na pewno to się zdarzy!

Ludzie nazywają to samospełniającym się proroctwem. Czasami okazuje się to nawet jeszcze prostsze. Coś może pójść nie tak. Coś innego może się udać. W życiu występują oba typy. Jeśli będziesz szukać rzeczy, które mogą nie wyjść, znajdziesz je. Po prostu patrzysz nie na tę stronę. Szukaj tego, co działa — to również uda Ci się znaleźć!

Czy zauważyłeś, że podczas wydobywania wiedzy pra­wie zawsze skupiam się na przyjemnych rzeczach? W trak­cie wydobywania mogę również zmieniać ludzi. Dlatego py­tam o coś naprawdę przyjemnego.

Zapytaj o takie przekonanie, jak: „Wzejdzie słońce". Nigdy nie proponuję czegoś, co można by zakwestionować. To zbyt niestałe. Mnie nie interesuje to, w co ludzie wątpią. To i tak naprawię. Z całym szacunkiem do czegoś, co może być, ale nie musi — kogo to obchodzi?

Rozpoznawanie submodalności

Zaczynam słowami: „Pomyśl o jednym, teraz pomyśl o dru­gim". Kiedy to zrobisz, otrzymasz odpowiedź pozawerbalną. „Pomyśl o jednym". Ludzie mówią: „Tak" i odwracają się w jedną stronę. „Teraz pomyśl o drugim". Mówią: „W porząd­ku" i odwracają się w drugą. Zauważ subtelne wskazówki dostępu. Przypomnij sobie partnerów, z którymi pracowa­łeś wcześniej. To jest widoczne, prawda? Ludzie robią to. Odwracają się w lewo lub w prawo.

Jeśli wciągnie Cię rozpoznawanie submodalności, przy­mykanie oczu nie pomoże. Wiem, że niektórzy Czytelnicy poznali już wskazówki systemu reprezentacji i na dwa mie­siące świat stał się dla nich gigantycznym filmem Felliniego. Poszedłeś do supermarketu i obserwowałeś wzrok różnych osób ruszający się jak w wielkim automatycznym bilardzie. „Hm, zobaczmy, co dzisiaj zrobimy na obiad? Nie wiem. Mówię sobie... czuję jednak, że chyba wolę to. Ale to nie wygląda na wystarczająco zdrowe". Dość szybko okazuje się, że to samo robi 300 osób, i po niedługim czasie zaczy­nasz przeklinać: „Od kiedy to chodzenie do sklepu uważa się za bezpieczne?!".

Po odkryciu wskazówek dostępu do submodalności wszystko staje się jasne. Można łatwo stwierdzić, kto myśli o niebieskich migdałach, patrząc na sposób, w jaki koncen­truje swój wzrok. Wpatruje się w punkt u góry lub patrzy na wprost. Wystarczy zauważyć różnicę, a od razu widzi się więcej.

Kolejne pytanie brzmi: „Czy również słyszysz jakiś dźwięk?". Kiedy ludzie obracają się w prawo, a potem w lewo, to w pewien sposób wyjawiają, gdzie schowali rzeczy, praw­da? Jeśli dostrzeżesz niektóre z tych bardziej subtelnych sygnałów, zrozumiesz, że wcale nie są one takie subtelne. Po prostu ich nie szukałeś.

Kiedyś ludzie uważali te wskazówki za subtelne. Zwra­caliśmy na to uwagę dwadzieścia pięć lat temu i wówczas mówiono: „To pomysłowe! Jak wyście na to wpadli?". Od­powiedziałem: „Siedzieliśmy na scenie i zadawaliśmy lu­dziom pytania. Kiedy prosisz widzów: »Stwórz obrazek ży­rafy z głową nosorożca«, możesz zauważyć, że wzrok 300 osób unosi się do góry i kieruje w lewo".

Wskazówki dotyczące wydobywania wiedzy

Psycholodzy zawsze twierdzą, że obserwują. Tak naprawdę tylko o tym mówią, wcale tego nie robią. Zajmują się inter­pretacją. „Jeśli krzyżujesz nogi, jesteś zamknięty. Jeśli pa­trzysz w drugą stronę, kłamiesz". I tego typu wyjaśnienia. Kto się z tym spotkał?

Podobnie postępował kiedyś Fritz Perls. Za każdym razem, gdy ktoś robił zdjęcie, krzyczał: „Czego unikasz?", na co dana osoba od razu podnosiła wrzask. Fritz to zakotwiczał. masz to zrobić" i odpalał kotwicę. Ludzie robili co im kazał, ponieważ ich przeraził. Fritz do perfekcji opanował straszenie ludzi. Niezły model dla KGB.

"W rzeczywistości wydobywanie informacji jest proste w przypadku naiwnych osób. Nie wiedzą dość, by dodać do tego jakąś interpretację. Mówię: „Spójrz po to, by tylko przygotować...".

Używaj słowa „tylko". Wykorzystuj je wtedy, gdy sły­szysz, że oni je wymawiają. Zawsze, gdy słyszę kogoś, kto mówi „tylko", wiem, że mogę dotrzeć do skraju jego modelu. Kiedy usłyszysz „tylko" lub „ponieważ", Twoje uszy po­winny zareagować jak radary. To oznacza, że musnąłeś brzeg i odbijasz się od tego, co powinni wiedzieć. Zaznacz to sobie. Zawsze możesz wywołać to ponownie przy użyciu kotwiczenia.

Jeżeli mówisz „tylko przygotowanie", to implikujesz „jesz­cze nie zaczęliśmy". Nie przekroczyłeś granicy swobodnej konwersacji, nie przeszedłeś do pracy i uzyskiwania wyni­ków. Dzięki temu Twój klient czuje się swobodnie. To może również oznaczać, że coś nie jest ważne. Jeśli się martwią: „Nie wiem, czy robię to tak, jak należy", odpowiedz: „Nie martw się, to tylko przygotowanie". Wtedy westchną: „Ach, w porządku. Cóż, ten obraz jest tutaj, a drugi tam. Jest tak duży i tak blisko, a głos wydobywa się stamtąd". To pomaga w wydobyciu informacji.

Nie zachowuj się tak, jakby to było coś niezwykle waż­nego. Odkąd zacząłem dużo podróżować, często siadam na ławce, w autobusie lub samolocie i zaczynam rozmowę. Mó­wię: „Zna pan sytuację, w której musi się pan zatrzymać i za­czyna się niecierpliwić, a w głowie pojawiają się obrazy?". A ludzie odpowiadają: „Tak, o tutaj". Widzisz, nie wiedzą, że nie powinni o tym mówić. W zamian za to starają się wyrażać pseudonaukowo, zachowywać jak wszyscy. Wszyscy tak po­stępują.

Odkryłem, że najczystsze i najłatwiejsze informacje uzy­skuję jeszcze przed „prawdziwym" rozpoczęciem sesji. Wy­korzystuję technikę zwaną „gadaniem o niczym". Wchodzę i mówię: „Ładny dziś dzień". Prowadzę jakąś rozmowę. W rzeczywistości przechodzę przez menu opcji. Zaczynam, jak wspomniałem, dużo wcześniej przed rozpoczęciem. Za­zwyczaj oficjalny początek ma miejsce wtedy, gdy tak na­prawdę już skończyłem.

Jeśli powiesz: „Dobrze, to zaczynamy", klienci mogą się całkowicie zamknąć! Trzeba powoli wślizgiwać się do środ­ka. Uspokoić ich. Rozluźniam ich przez opowiadanie dow­cipów. Warto ich zakotwiczyć, by można było stale korzy­stać z ich poczucia humoru.

Pomagam im odpowiadać na pytania przez podawanie wielu przykładów. Mówię: „Cóż, w moim mniemaniu prze­konania są tutaj". W rzeczywistości nie mówię o moich programach, to właśnie ujrzałem u nich. Kiedy widzę, że ich przekonania są poukładane po dwóch stronach, opisuję, jakbym to zrobił, tyle że opisuję to, co widzę u nich. Wyda się im to znajome. Powiedzą: „Aaa! Robię dokładnie to sa­mo!". Dzięki temu jeszcze bardziej się odprężą i dadzą znać, że potrafią wydobyć informacje.

Prawdziwe ograniczenia

Zawsze, gdy docieram do granic tego, co ludzie potrafią wy­konać, ustalam z nimi sygnały przesyłane przy użyciu pal­ców i pytam ich nieświadomość, czy jest powód, dla którego nie mogą iść dalej. Można tu użyć dowolnego nieświadomego sygnału.

Pytam, czy mogą wykonać modyfikacje na poziomie nie­świadomości, aby mogli posunąć się dalej tylko na ten czas. Możesz skorzystać z sześcioetapowego modelu przeramowania (ang. reframing).

W zasadzie każdy trudny fenomen transu krzyżuje się zwykle ze strategią rzeczywistości. Wszyscy mamy sposoby na rozróżnianie rzeczywistości i fantazji. Dlatego umiemy przejść przez drzwi i nie wchodzić na ścianę. Jeśli wyobra­zisz sobie drzwi tam, gdzie ich nie ma, a brak Ci umiejętno­ści stwierdzenia, co jest wyobrażeniem, a co rzeczywistością, czekają Cię częste spotkania ze ścianą.

Większość ludzi rozwija takie umiejętności w procesie dorastania. Ilu Czytelników jako dziecko miało wyimagi­nowanego przyjaciela? To zupełnie w porządku. Każdy tak się zachowuje do jakiegoś stopnia. Ile wyimaginowanych zwierząt? Kiedy jesteś dzieckiem, to całkowicie normalne zachowanie. Kiedy dorastasz, ludzie zaczynają wpływać na Ciebie, byś takimi rzeczami się nie zajmował. Nie chciałbyś przecież rozmawiać publicznie z wyimaginowanymi ludźmi. Jeszcze ktoś z rzeczywistych ludzi zamknąłby Cię w odosob­nieniu! Rób to prywatnie i baw się dobrze.

Podobnie jak Andy, schizofrenik, o którym mówiłem wcześniej, ludzie często zaczynają się bać, gdy rozpoczy­nam wywoływanie transu. Zdarzyła Ci się kiedyś taka sytu­acja? Robisz coś, a Twoje serce zaczyna krzyczeć: „Ach!". To dlatego, że musisz przeciwstawić się własnej strategii rze­czywistości. To ważny sygnał. Zwróć na niego uwagę.

Jeżeli się to zdarzy, należy cofnąć się i stworzyć zabez­pieczenia. Nakieruj klientów, by ich nieświadomość wyko­nywała to tylko przez pięć minut. Albo powiedz: „Obraz będzie się dziwnie świecić i pojawi się etykieta »halucynacje«". Wybierz coś, co przylgnie, aby w rezultacie nie zostać bez żadnego sposobu rozróżnienia między czymś, co tam jest, a czymś, co nie istnieje.

Ustal sygnały przekazywane przy użyciu palców, by sa­memu być klientem. Niech całą pracę wykona nieświado­mość. Powiedz: „Słuchaj, chcę móc pracować z tą osobą nad transem. Czy będzie to w porządku? Czy dokonasz po­trzebnych modyfikacji na poziomie nieświadomym, aby umożliwić jej wykonanie tego tylko ten jeden raz? Jeśli za­cznie robić cokolwiek, co może być szkodliwe, wytrać mnie natychmiast z transu".

Zdziwiłbyś się, jak często uzyskuje się od nieświadomości sygnał „tak". Jeśli otrzymasz sygnał „nie", zacznij negocjo­wać. W dodatku tej książki zamieściłem siedmiopunktowy model, w którym przedstawiam sposób negocjacji z nie­świadomością. To ten sam model, który stosuje się z umysłem świadomym, ale prostszy. W przypadku umysłów świado­mych trzeba używać przeramowania. Konieczne jest po­wiedzenie: „Będzie dobrze!". W książce Reframing zawartych zostało więcej informacji na ten temat, niż chciałbyś nawet wiedzieć.

Umysłom świadomym trzeba dodawać otuchy. Procesy nieświadome potrzebują do realizacji zadań tylko sprawdzo­nych sposobów. Tak właśnie funkcjonują.

Drażnienie, komunikowanie stanów mieszanych i narzekanie

Co robisz z profesjonalnymi marudami, osobami, które twier­dzą, że nigdy nie słyszały niczego pozytywnego?

Wiesz, że kłamią. Podrażnij się z nimi. Tak właśnie ro­bię — drażnię i wprowadzam w stan. To zależy od sytuacji. Jestem jednak podstępny. Nie pozwalam im zacząć narzekać.

Żartując z takich osób, zaczynam od przyjemnego do­świadczenia. A gdy zaczyna się narzekanie, mówię: „Przed chwilą się śmiałeś". Wtedy taki osobnik wzdycha: „Tak, ale to nie była prawdziwa przyjemność". Zatem składam mu wyrazy współczucia: „To pewnie wszystko, na co cię stać. Wróć i wybierz inne doświadczenie, które było bardzo przyjemne, ale ty nie czerpałeś z niego prawdziwej przy­jemności".

Narzekający mówią takie rzeczy, jeśli oddzieli się ich od przyjemnych wspomnień. Taka osoba powinna uzyskać dobre zdysocjowane wyobrażenie. Niech je powiększy i roz­jaśni, aż zacznie się jarzyć. Niech je obejdzie i wejdzie od tyłu. Następnie powiedz: „Wystarczy. To nie jest prawdziwa przyjemność, a jedynie dostateczne zadowolenie. To wszyst­ko, na co cię stać, chyba że twoja nieświadomość potrafi to podwoić, teraz!". Następnie zacznij je wzmacniać.

Ze stale uskarżającymi się zrzędami trzeba zawsze wcho­dzić tylnimi drzwiami. Jednak można ich z tego wyleczyć.

Lubię leczyć ludzi z ciągłego narzekania przy użyciu in­dukcji związania języka. Najpierw wykorzystuję technikę zwaną „komunikacją stanów mieszanych". To sposób na uzyskania fenomenu transu bez prawdziwego jego wywo­łania. Zasadniczo polega ona na skoncentrowaniu swojego wzroku na punkcie znajdującym się około 5 centymetrów za oczami danej osoby. Następnie ignorujesz świadomy umysł tej osoby i mówisz bezpośrednio do nieświadomości. Nie trzeba być w transie, aby procesy nieświadome były skuteczne.

Wpatrując się w punkt za oczami tej osoby, zacznij kom­plementować jej nieświadome procesy. „Nieświadomy umy­śle Joe'ego, musisz być naprawdę sfrustrowany tym, w jaki sposób Joe cię traktuje. Nie oddaje ci należnego szacunku.

Sądzę, że czas pokazać mu twoją moc. Czy rozumiesz to? Czy się ze mną zgadzasz?".

Reakcją będzie przytaknięcie głową. Poczuje je również i ta osoba.

Wiele osób próbuje zachowywać się tak, jakby wszystko wykonywał świadomy umysł. Jednak on tego nie potrafi. Świadomość jest to zdawanie sobie sprawy ze zjawisk i re­agowanie na nie, z wydarzenia na wydarzenie. Procesy nie­świadome podejmują prawie całą grę i to one znają jej za­sady.

Masz w głowie wiele obrazów, prawda? Gdzie się podziewają, gdy znikają? A co z tymi, których teraz nie za­uważasz?

Słyszę: „Są zapisywane chemicznie". Jasne! U niektó­rych czysto chemicznie. Sam wiesz, kim jesteś! Śmiałeś się i mówiłeś: „Mmm... nie ja".

Po przygotowaniu sceny mówisz do nieświadomości: „Chcę zademonstrować twoją potęgę i skuteczność, abyś mogła zjednoczyć zasoby nieświadomości i świadomości. Myślę, że nadszedł czas, byś mu pokazała, że możesz coś zrobić. Zdarza się, że masz na przykład na końcu języka ja­kieś słowo i nie możesz go wypowiedzieć. Znasz to uczcie. Chcę, byś zaczęła to robić za każdym razem, gdy zacznie narzekać".

Oczywiście to woda na młyn. Będą próbować narzekać. Zaczną: „Ach, ach...", przerwą, spróbują coś powiedzieć, zaczną się jąkać. Możesz powiedzieć: „Tak jest!". Zawsze krzyczą „Rany!".

Znam pewnego psychiatrę, Boba Shawlsa z Berkley, któ­ry prowadzi Instytut Gestalt. Jego żona z tytułem doktora psychologii zaangażowała się w NLP. Po jakimś czasie i on stał się NLP-erem.

Przyprowadziła go do mnie, ponieważ kłócili się o to, czy NLP jest prawdziwe. Weszli, usiedli, a ja słuchałem ich kłótni. Nie mam cierpliwości do kłócących się ludzi, więc odwróciłem się do nich i wrzasnąłem: „Zamknijcie się!". Następnie powiedziałem: „Jeśli kłócicie się o to, czy NLP jest prawdziwe, rozwiążę to za was. Nie jest! Po prostu je wymyśliłem. To efekt przedawkowania. Myślcie o tym w ten sposób. Tylko się już nie kłóćcie".

Odpowiedzieli: „Cóż, kłócimy się o inne rzeczy". Ja na to: „Tak myślałem. Czyż nie jesteście małżeństwem?". Kiw­nęli głowami: „Tak". Zapytałem: „Czy właśnie po to wzięli­ście ślub? Żebyście mogli się kłócić? Czy właśnie o tym wte­dy myśleliście?". Następnie spojrzałem na Boba. Zapytałem: „O czym myślałeś, kiedy podjąłeś decyzję, że chcesz spę­dzić resztę życia z żoną?".

Mów o czymś, co warto zakotwiczyć! Szuuu! Chciałem zobaczyć ten blask na jego twarzy, dlatego to zakotwiczy­łem. Potem za każdym razem, gdy zaczynała podnosić tę kwestię, odpalałem kotwicę. Bob spoglądał na żonę z wyra­zem namiętności. To pomogło usunąć bzdury z ich związku. Lubię ten manewr.

Kiedy to robiłem, mąż wciąż powtarzał: „Wiem, że mnie zakotwiczasz, ale to nie działa". A ona powtarzała: „To działa! To działa!". Uwielbiam ich torturować. Sama frajda.

Na koniec odwróciłem się, spojrzałem w ten sam sposób na punkt za oczami mężczyzny i powiedziałem: „Ty wiesz, ja wiem, że to psychiatra. Ale ja wiem, że to ty kierujesz tym autobusem od lat. To dzięki tobie bije jego serce, utrzy­mujesz jego ciśnienie w stanie równowagi, mówisz mu, gdzie ma iść rano. Możesz teraz spowodować, by jego ręka zaczęła się automatycznie trząść. Jednak on cię nie doce­nia! Czy to nie jest policzek?".

Ręka Boba uniosła się. Najpierw wymierzył sobie jeden, a potem drugi policzek. Trzask! Powiedział: „Boże, jestem pod wrażeniem!". Tu nie chodziło o utratę kontroli. Był takim fanatykiem kontroli, że nie mógł doświadczyć niektórych przeżyć, mimo że tego chciał.

Pomiń tajemniczość. Czasami pamiętasz czyjeś imię, a cza­sami nie. Twój świadomy umysł nie kieruje Twoim autobu­sem. Nie musi. To wymaga zbyt wiele pracy.

Odpowiedź ruchu potencjału ludzkiego

Część idei i pomysłów występujących w ruchu potencjału ludzkiego to brednie. Są tam osoby, które zachowują się, jakby autentyczność oznaczała brak jakiejkolwiek żywszej reakcji.

Kierunek wytyczył Abraham Maslow. Był on wizjonerem psychologii humanistycznej, Carl Rogers — świętym, a Fritz Perls — supergwiazdą. Tak to widzę. Maslow za wzór au­tentycznego człowieka obrał oczywiście siebie! To oznaczało powściągliwość i oczytanie. Był profesorem.

Według Masłowa osoba autentyczna powinna mieć cał­kowitą kontrolę nad własnymi uczuciami, aby ludzie nie mogli zmusić jej do odczuwania różnych rzeczy. Zapropo­nowałem zakład o 5000 dolarów. Powiedziałem: „Założę się z każdym o 5000 dolarów, że jeśli zostaną ze mną w pokoju przez dziesięć minut, uda mi się ich zmusić, by coś odczuli bez stosowania fizycznego kontaktu".

Znaleźli się chętni! Byli nimi członkowie ruchu poten­cjału ludzkiego, którzy tak bardzo wierzyli w te brednie, że postanowili ruszyć do boju. Wchodzili do pokoju. Zanim usiedli, krzyknąłem: „Fuck you!". Odpowiadali: „Bhhh!". A ja na to: „Odczułeś coś! Dawaj pieniądze!".

Oczywiście „pokazywanie komuś palca" jest również ko­twicą. W Niemczech ludzie wskazują skroń i robią palcem małe kółeczka. Ten gest oznacza „masz ptaka w głowie", jesteś niezorganizowany, a to największa zniewaga dla Niem­ca. Aby znieważyć Amerykanina, trzeba mu powiedzieć, żeby poszedł odbyć stosunek. Nigdy tego nie rozumiałem. Rozumiem, że zniewagą może być stwierdzenie typu „najedz się gówna". Mówienie komuś, by poszedł cieszyć się życiem, nie wydaje mi się żadną obrazą.

Procesy, którymi tutaj się zajmujemy, dzieją się na po­ziomach nieświadomych. Zdolność do odpowiedzi i reakcji odróżnia Cię od mebla. Ci z Esalen starają się w głębokim transie zidentyfikować się z meblami. Możesz zareagować. Dzięki temu jesteś autentycznym człowiekiem. Człowiekiem jesteś wtedy, gdy wystarczy określone spojrzenie osoby od­powiedniej płci, by przyspieszyć rytm Twojego serca.

Umiejętność wybierania reakcji

Wyjdź poza pytanie o zwykłe reagowanie i ustal wywoływaną przez siebie reakcję oraz sposób jej uzyskania. Często nie jesteś zadowolony ze sposobu, w jaki reagujesz, lub z tego, jak inni reagują na Ciebie. Możesz Ci się nie podobać wście­kłość, z jaką czasami reagujesz na własne dzieci. Możesz nie lubić tego, że Twój mąż drapie się w palce u stóp. Może wyrywasz sobie włosy! Problem nie leży w tym, że reagujesz, tylko w tym, jak to robisz. Umiejętność zmiany jednej reakcji w drugą stanowi klucz do zrozumienia i autentyczności.

Współpracowałem kiedyś z organizacją, która robiła wiele dobrego w zakresie poradnictwa dla par. Jednak wszystko starano się tam sprowadzać do seksualności i wspomnień danej osoby, związanych z dzieciństwem. Według mnie wszystko sprowadza się do tego, że jeśli mieszkasz z kimś wystarczająco długo, kilka złych kotwic jest nieuniknio­nych. Facet drapie się w palce u stóp lub rzuca ubrania na podłogę. Kobieta wchodzi i to widzi. Unosi się dach! Zła kotwica!

Ze złymi kotwicami może rozprawić się dobry proces przeramowania. Wywołaj u nich inne uczucie i dołącz je do ubrań. Spójrz na nich i poproś, by przypomnieli sobie, kie­dy w życiu czuli się najbardziej samotni. Następnie to za­kotwicz. Powiedz: „Wiem, że są tam setki tysięcy kobiet, które są takie samotne. Tak się właśnie czują". Odpal ko­twicę. „Za każdym razem, gdy zobaczysz ubrania na podło­dze, będziesz wiedziała, że nie jesteś sama". Wystarczy, że będziesz potrafił zakotwiczyć różnicę między uczuciem, że masz towarzysza, a uczuciem całkowitego osamotnienia.

Oczywiście możesz również sprawić, żeby facet podno­sił swoje ubrania. Nie ma niczego, czego w transie nie można by naprawić. Niech jego ręka wie, kiedy on je rzuca. Użyj techniki sklepowego kieszonkowca. Kiedy jego ręka wycią­gnie się, by rzucić gdzieś ubranie, sam siebie spoliczkuje.

Prowadziłem kiedyś projekt dotyczący kradzieży skle­powej w Filadelfii. Przeprowadzaliśmy wielką kampanię przeciwko temu zjawisku. Pracowałem dla agencji reklamo­wej, która chciała sprawdzić, czy udałoby się wpłynąć ma­sowo na świadomość. W całym mieście porozwieszaliśmy bilbordy i wykupiliśmy dziesięciosekundowe radiowe i te­lewizyjne reklamówki. W telewizji pojawiało się jedno zda­nie na białym tle: „Kradzież sklepowa to zwykłe złodziej­stwo". Nic więcej. Codziennie bombardowaliśmy miasto tym przekazem. Kradzież sklepowa spadła o 22 procent. Je­śli ludzie nie uważają, że kradzież sklepowa to prawdziwa kradzież, robią to. Wiedzą jednak, że kradzież jest zła.

Dzięki zmianie sposobu myślenia i odczuwania czegoś przez ludzi zmieniasz ich zachowanie. Do domu przychodzi zmęczony facet. Rzuca ubranie na podłogę. To jedna rzecz. Jeśli rzuca ubrania na podłogę, ale czuje się z tego powodu źle, nie będzie tego robił. Jeśli jego partnerka będzie na nie­go krzyczeć, będzie jej po prostu unikał i rzucał ubranie na podłogę wtedy, gdy jej nie będzie w pobliżu! Złe uczucie dołącz do ubrań — nie chcesz, by było dołączone do part­nerki. Niech rzucanie ubrań wywołuje w nim złe odczucia.

Zastanów się, w jaki sposób tresuje się psa. Kiedy pies idzie do łazienki, nie straszysz go sobą, żeby ukrył się w kącie i tam zrobił kupę. Możesz nauczyć go, by bał się konse­kwencji polegającej na wpakowaniu jego nosa w to, co zro­bił. Uczy się: „Jeśli na zewnątrz, to dobrze. Jeśli wewnątrz, to źle". Tak samo postępuje się z kotami. Dajesz im kuwetę. Następnie przesuwasz ją bliżej drzwi. Na koniec umiesz­czasz ją na werandzie. Po czym bierzesz i wynosisz na po­dwórze.

Sztuka dokładnej kotwicy

Co robisz, jeśli po zakotwiczeniu brakuje silnej reakcji?

Kotwice nigdy nie działają identycznie. Nieświadomość potrafi je wybierać. W przypadku dużych widowni używam kotwic wizualnych. Najważniejsze, byś nauczył się kotwiczyć te same rzeczy w tym samym miejscu. Łatwiej zapamiętać.

Kotwice nigdy nie są identyczne. Kotwiczenie zależy od tego, gdzie zostaniesz dotknięty i jak szybko. Częściowo zale­ży też od tego, z kim się je wykonuje, od tonu głosu, tematu, o którym się mówi, i szybkości, z jaką się mówi.

Ogólnie rzecz biorąc, im precyzyjniejsza kotwica, tym sil­niejszy jej wpływ. Zakotwiczaj tak dokładnie, jak tylko po­trafisz. Jeśli masz problem z założeniem naprawdę potężnych kotwic, spróbuj pokryć koniuszki swoich palców odrobiną kredy. To pomoże Ci w precyzyjnym dotykaniu klienta. Na­stępnie, gdy masz już dobrą kotwicę, możesz ją odpalić i uzy­skać silną odpowiedź.

Czasami w reakcjach brak jest intensywności tego, co zo­stało wydobyte. Stosuj magiczną technikę kredy. Zakotwicz kogoś z kredą na palcach, aby pozostawić ślad. Kiedy wró­cisz, by odpalić kotwice, możesz to zrobić dokładnie w tym miejscu.

Pamiętaj, kotwice zależą nie tylko od położenia. Kotwi­czenie sprawdza się we wszystkich modalnościach. Używaj wszystkich submodalności.

Pokaz kotwiczenia

Pomyśl o czymś wspaniałym. Zamknij oczy i przypomnij sobie ostatni raz, gdy czułeś cudowne pożądanie. Zamknij oczy i po prostu sobie przypomnij. Teraz zrób zdjęcie i po­większ je, rozjaśnij, zintensyfikuj ;'e! Teraz dokonałem za­kotwiczenia. Właśnie tak.

Teraz chcę, byś pomyślał o jednej rzeczy, którą robi Twój życiowy partner, a która Cię denerwuje. Niech to będzie coś, co wcale nie jest takie ważne. Może stale zostawia coś na wierzchu. Wiesz, o czym mówię?

Nie potrafisz niczego wymyślić?

Nie znajdujesz niczego, co robi Twój współmałżonek, a Ciebie to denerwuje? Czemu Ci nie wierzę? Nie ma możli­wości, by być z innym człowiekiem i nie znaleźć niczego... A już coś masz! To była tylko moja intuicja. Nie wiem skąd.

Teraz zamknij oczy i myśl o tym, cokolwiek to jest. A gdy to robisz, masz to poczuć! Właśnie tak. Może nie być to już takie irytujące, może stać się romantyczne. Według mnie trzeba cieszyć się tym, co Cię drażni. To jeden z miłych aspektów związanych z umiejętnością kontrolowania subiek­tywności. Teraz jesteś gotowy do pracy z transem.

Własny czas

Kto potrzebuje więcej czasu? Pomyśl o czymś, co zbyt szybko przemija, o czymś, co chciałbyś, by trwało o wiele dłużej. Umiesz wymyślić coś takiego? Dlaczego się uśmiechasz? Podejdź. Proszę utrzymaj to w sekrecie. Pamiętaj, ja nie zamierzam rozgłaszać tych rzeczy.

Pamiętasz panią, która miała halucynacje? Po wykładzie ktoś do mnie podszedł i spytał, co ma w dłoni. Stanowiło to dla mnie pewien problem. Pytał złą osobę.

Indukcja kontralateralna

Na początek weź głęboki oddech, abym mógł zaprezento­wać Ci kolejną indukcję. Teraz wykonuj to, co ja. W po­rządku? Skoncentruj swój wzrok na tym punkcie i przy użyciu widzenia peryferyjnego obserwuj, co robię z dłońmi i ramionami.

Zacznij od wyciągnięcia rąk prosto przed siebie. Teraz unieś je nad głowę. Kiedy będziesz je opuszczać, jedną dłoń skieruj ku sobie, a drugą wskazuj prosto przed siebie. Kiedy opuścisz całkowicie ręce, zacznij je podnosić i przekręć, by były zwrócone ku sobie otwartymi dłońmi, unieś je. Na­stępnie zamień rękę wskazującą na drugą. Teraz opuść cał­kowicie ręce. Potem unieś je w górę... przytrzymaj je tam i zamknij oczy. Właśnie tak.

Teraz pozwól swoim rękom opadać w tempie, w którym czujesz się wygodnie i które Cię odpręża. Zapadnij w trans do samego końca. Głębiej i głębiej w trans. Być może głębiej niż kiedykolwiek przedtem. Teraz bardzo wolno je opusz­czaj, aby Twoje ręce dotknęły ud tylko wtedy, gdy Twoja nieświadomość będzie gotowa nauczyć się czegoś o olbrzy­miej i wspaniałej wartości. Do samego końca. Głębiej, głębiej i głębiej. Właśnie tak.

Czas na trans

Chcę byś, oczywiście nieświadomie, przygotował się na uczu­cie wpuszczania się... głębiej w trans, byś teraz mógł po­płynąć wstecz na skrzydłach czasu i zmiany, teraz. Daleko w tył. Chcę, byś z każdym oddechem stawał się coraz młod­szy. Rok po roku. Młodszy i młodszy. Oglądaj urodziny lub inne przyjemne wydarzenie z kolejnych łat, gdy cofasz się w swoim umyśle i odmładzasz się po trochu z każdym od­dechem.

Dzięki odmłodzeniu zaczniesz ponownie osiągać swoją dziecięcą umiejętność uczenia się, która zawsze tkwiła w Tobie — umiejętność doświadczania rzeczy. Kiedy byłeś młody, miesiąc wydawał się wiecznością. Wraz z wiekiem miesiące-zaczynają przemykać. Kiedy byłeś bardzo mały i musiałeś poczekać pięć minut, żeby wyjść na dwór i się pobawić, ten czas wydawał Ci się wiecznością.

Twoja nieświadomość przypomina sobie teraz, jak od­czuwać rzeczy w sposób, w który chce. Wiem, że nieświa­domość pamięta pracę, którą wykonywaliśmy wczoraj, gdy byłeś dorosłą osobą, wykonującą te wszystkie eksperymen­ty. I zna różnicę między czasem płynącym wolno a czasem płynącym szybko. Teraz chcę, byś przygotował się, w tym wieku, by za chwilę, gdy wyciągnę rękę i dotknę ramienia w ten sposób, powrócić do wydarzenia, które chciałbyś, by trwało znacznie dłużej, i nagle czas zacznie z-w-a-1-n-i-a-ć. Prawie stanie w miejscu. Gdy to się stanie, przeżyjesz na nowo jedno z tych wydarzeń. W czasie rzeczywistym bę­dzie to trwało dwie minuty, ale będzie się wydawać, że to godzina. Właśnie tak.

Kiedy Twoja nieświadomość będzie gotowa i wprowadzi wszystkie konieczne modyfikacje, może mi to zakomuni­kować przez podniesienia tego palca... właśnie tak, szcze­rym nieświadomym ruchem. Dokładnie.

Chcę, by teraz Twoja nieświadomość poświęciła na te przygotowania tyle czasu, ile potrzeba. Zmierza coraz głę­biej i głębiej, wykonując nieświadome modyfikacje w pro­cesie odmładzania, więc gdy wróci do obecnego wieku, będzie gotowa na doświadczenie czegoś, co niesie olbrzymi ładu­nek radości, co będzie długotrwałe, by można się tym roz­koszować i cieszyć. Właśnie tak. Na tyle głęboko, by na­prawdę cieszyć się tym doznaniem. Do samego końca, głębiej i głębiej, wprowadzaj modyfikacje na nieświado­mym poziomie.

Teraz chcę, by Twoja nieświadomość dała mi pełną od­powiedź. Sięgnę i opuszczę Twoje ramię do samego dołu, abym mógł bardzo wyraźnie zobaczyć, gdy nieświadomość będzie gotowa. Tak jest. Właśnie tak. Rozpocznij teraz. Ciesz się tym — całkowicie i kompletnie. Właśnie tak. Niech roz­piera Cię prawdziwa radość. Kiedy czas przelatuje obok Cie­bie... została jedna minuta.

Właśnie tak. Do samej góry. Raz, dwa, trzy. Teraz. Chcę, byś opuszczał tę rękę w dół w takim tempie, w jakim za każdym razem, gdy jesteś w tym doświadczeniu, Twoja nieświadomość jest gotowa, by tego doświadczać, i nie szyb­ciej. Teraz. Tak jest. Powiedz sobie „Mniam!". Dziękuję.

Wyjaśnienie kontralateralne

Podnoszenie i opuszczanie ramion wywołuje współzawod­nictwo między półkulami. Prawa i lewa półkula komuni­kują się ze sobą przez ciało modzelowate. To powoduje prze­pływanie mnóstwa sprzecznych informacji w przeciwnych kierunkach. Sztuczka polega na rozpoczęciu z dłońmi od­wróconymi ku górze wewnętrzną stroną, a jej celem jest wy­wołanie błyskawicznej indukcji.

To działanie przypomina technikę dezorientacji Miltona Ericksona. Powodował on u kogoś dezorientację, po czym wprowadzał go w trans, ponieważ takie zakłopotanie to brama do nowej wiedzy i innych rzeczywistości. Przypo­mina to również przerywanie podawania dłoni. Łapiesz lu­dzi w połowie programu. Jest to nieco inny sposób wywo­ływania stanu odmiennej rzeczywistości.

Kontrola kontralateralną oznacza, że prawa półkula mózgu kontroluje lewą strona ciała, a lewa — prawą. Każda z pół­kul może też do pewnego stopnia kontrolować swoją stronę. Kiedy człowiek wykonuje to samo w tym samym czasie obie­ma stronami swojego ciała, stosuje kontrolę kontralateralną i izolateralną z dominującej półkuli. Ma ona tendencję do przejmowania kontroli.

Kiedy człowiek wykonuje jednocześnie kilka różnych czynności, jedna półkula nie jest w stanie sobie z tym po­radzić. Żądasz zaangażowania dwóch półkul. Następnie lateralnie odwracasz, co robiłeś. Obie półkule współzawod­niczą o kontrolę nad obiema stronami ciała.

Co więcej, oba z tych gestów mają twardo zaprogramo­wane skojarzenia emocjonalne. Osoby obeznane z pozami stresu Virginii Satir być może już to wiedzą. To powoduje uruchamianie mnóstwa innych programów.

Wykonaj to z dłońmi odwróconymi wnętrzem ku górze, bardzo powoli, unosząc razem ramiona. Chcesz naprawdę uruchomić głębokie programy kinestetyczne, dlatego rób to jednocześnie. Kiedy zaczniesz opuszczać ramiona, jedną dłonią wskazuj, a drugą lekko zwiń. Następnie odwróć je, by były zwrócone ku sobie. Obie wznieś do góry. Następnie to odwróć.

Wykonując to, patrz na mnie, a poczujesz, gdy zadziała. Czasami w środku słyszysz „Bzzzz".

Instrukcje dla wolno płynącego czasu

Wykonaliśmy przed chwilą indukcję zniekształcenia czasu. Przeprowadziliśmy również coś, co można wykorzystać, by naprawdę sobie pomóc — regresję. Regresja wiekowa może okazać się pomocna w przypadku większości fenomenów hipnotycznych. Kiedy byłeś młodszy, miałeś elastyczniejszą subiektywność. Lubię używać zestawienia rzeczywistej i czę­ściowej, jak ją nazywam, regresji wiekowej. Nie przeprowa­dza się ludzi przez regresję wiekową aż do punktu, w któ­rym zapominają, że są dorośli. Regresje wykonuje się tylko do wybranych momentów, aby odtworzyć elastyczność świa­domości.

Przy wykonywaniu tego ćwiczenia z partnerem należy pamiętać, by przyjemne rzeczy trwały dłużej. Zajmiemy się tym w pierwszej kolejności. Następnie wpłyniemy na to, by rzeczy doczesne mijały szybciej. W tej chwili powinieneś już mieć konkretną listę submodalności, które u Ciebie znacz­nie przyspieszają lub spowalniają czas.

Sugestie podawaj kolejno, aby osoba mogła cofać się w czasie. Pamiętasz, ile trwał czas, gdy byłeś dzieckiem? Pamiętasz to? To przypomina fenomen innego odczuwania wielkości domów w dzieciństwie. Przypominasz sobie pierwsze dwa lata szkoły... wydawało się, że trwają wiecz­ność, prawda?

Wciąż masz to subiektywnie poczucie czasu zakodowane w swojej pamięci. Subiektywne poczucie, że niektóre rzeczy wydają się trwać wieczność — to jest zakodowane w Tobie. Teraz chcemy, by przyjemności trwały jak najdłużej.

Z tego względu przy korzystaniu z regresji wiekowej co­faj ludzi nie całkowicie, tylko częściowo. Niech mają świa­domość dorosłego i nieświadomość dziecka. Po wykonaniu regresji wiekowej niech ich nieświadomość zacznie wyświe­tlać submodalności wolno płynącego czasu na ekranie. Na­stępnie niech nieświadomość umieści na ekranie wydarze­nie, którym dana osoba chce się nacieszyć w przyszłości, aby teraz wydawało się trwać znacznie dłużej.

Kiedy klient dojdzie do tego punktu, niech wejdzie po­przez te submodalności do środka. Zawsze rozróżniaj czas rzeczywisty i czas transu. To, co w czasie rzeczywistym bę­dzie trwać tylko dwie minuty, w czasie transu będzie wy­dawać się półgodziną, a nawet godziną.

Regresję wiekową można wykonywać na wiele sposobów. Można ją również przeprowadzać z pomysłem. Trans zachęca do werbalnego i twórczego artyzmu.

Milton zwykle wymyślał coś kreatywnego. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem, jak robi, musiałem wyjść z pokoju, ponieważ nie mogłem opanować śmiechu. A Milton nie znosił, gdy ktoś za bardzo się śmiał. Był przecież poważ­nym człowiekiem.

Kiedyś wprowadził kobietę w trans. Powiedział: „Kiedy otworzysz oczy, nie będziesz wiedziała, kim jesteś, ale bę­dziesz robić wszystko, co powiem". Następnie powiedział: „Dobrze, teraz otwórz oczy". Powiedział: „Cześć". Spytała gło­sem dziecka: „Kim pan jest?". Odpowiedział: „Jestem osobą, która wręczy ci książkę czasu".

Następnie podniósł powietrze i kontynuował: „Chcę, byś wzięła tę książkę". Odpowiedziała: „Dobrze". Milton stwier­dził: „Teraz jest to księga twojego życia. Na tej stronie widzisz siebie siedzącą teraz na krześle". Odpowiedziała: „Tak!". Kontynuował: „Teraz z każdą przewróconą w tył kartą bę­dziesz widziała kolejny wcześniejszy rok i będziesz o jeden rok młodsza. Chcę, być przekręcała karki tej książki, aż dojdziesz do momentu, w którym jesteś całkowicie i szczerze pięciolatką".

Ta kobieta trwała w trasie i wykonywała polecenia. Za każdym razem, gdy przekręcała kartkę, widziałem zmianę na jej twarzy, coraz bardziej i bardziej zaczynała przypomi­nać małą dziewczynkę. Zaczynałem pękać. Milton spojrzał na mnie. Gdyby nie to, że jego ręka była sparaliżowana, ponieważ tak wtedy chciał, jestem pewny, że oberwałbym ód niego. Mieliśmy układ. Mogłem z niego kpić, ale tylko na osobności.

Skoncentruj się nad oddychaniem w tym samym tempie, co dana osoba. Skoncentruj się na tempie i obniżaniu tonu głosu.

Wybierz jakiś sposób wykonania regresji wiekowej u tej osoby. Ustal ponownie sygnały przesyłane w tym stanie za pomocą palców.

Rób to krok po kroku, metodycznie. Przy prezentowaniu metody kolejne kroki wykonuję bardzo szybko, ale robię to już od wielu lat.

Po ustaleniu sposobu sygnalizowania spytaj nieświado­mość, czy przygotuje siatkę i spowoduje, że czas zacznie płynąć tak szybko, jak płynął wtedy, gdy ta osoba była dzieckiem. Następnie ta osoba może wybrać jedno zdarze­nie, by się nim nacieszyć i by sprawić, że wyda się, iż trwa bardzo długo. Przygotuj siatkę, by można było robić coś, co zajmuje tylko pięć minut, ale wydaje się, że trwa godzinami.

Poinformuj osobę, że za chwilę sięgniesz i dotkniesz jej ramienia, a gdy to zrobisz, upłynie tylko pięć minut, ale będzie się wydawać, że minęła godzina. Poproś nieświa­domość, by się przygotowała i dokonała potrzebnych mo­dyfikacji, aby zagwarantować powodzenie. Zawsze używaj tego typu słów. Niech nieświadomość da Ci sygnał, żebyś wiedział, kiedy jest gotowa zacząć.

Kiedy otrzymasz sygnał „tak", dotknij osoby i powiedz: „Zacznij teraz". Pamiętaj, że ludzie w transie odbierają wszystko niezwykle dosłownie. Weź zegarek i zwróć uwagę na upływ czasu. W przeciwnym razie, mimo że dojdą do końca, będą iść dalej, aż coś ich nie zatrzyma. Zapewnij im ograniczenie czasowe, mówiąc na przykład: „Minęła już jedna piąta. Dwie piąte drogi...". To dla nich pierwszy raz. Oznaczenie czasu pomoże im nauczyć się sposobów dosto­sowywania do subiektywnego odczuwania czasu w transie.

Zastosowania czasu

Pomyśl o wszystkich rzeczach, które można dzięki temu zrobić! Milton zajmował się kiedyś muzykami, którzy nie mieli czasu na ćwiczenia — pozwalał im ćwiczyć w transie. Co powiesz na to, by studenci mogli ćwiczyć swoje umie­jętności w transie? Możesz im powiedzieć, by wykorzysty­wali do tego bezwarunkowe ruchy mięśni, dzięki czemu rozwiną zręczność i umiejętność. W ten sposób mogą prze­prowadzić wielogodzinne ćwiczenia w transie, a w czasie rzeczywistym nie zajmie im to nawet połowy tego czasu. Możesz dokonać niesamowitych rzeczy.

Ilu Czytelników gra w golfa? Możesz ćwiczyć w czasie jazdy pociągiem. Powiedz swojej nieświadomości, by roz­dzieliła uczucia, jakich doznajesz przy uderzeniu, które wyjdzie dobrze, i takim, które nie wyjdzie. Następnie każ, by stworzyła cichy głosik mówiący: „Tak!" i taki, który mówi: „Nie!". Dzięki temu możesz skorygować położenie swojego ciała.

Nauczyli mnie tego profesjonalni gracze w golfa, gdy pracowałem z nimi i tworzyłem dla nich model. Przed za­machem kijem dość długo zmieniają ułożenie swojego ciała. Ustawiają się, po czym patrzą. W przypadku jednego gra­cza, którego modelowałem, wskazówką dla tego, że ma wziąć zamach, było wrażenie kurczącej się bieżni. Gdyby się nie skurczyła, nie zrobiłby tego. Dopasowywał pozycję, aż jego ciało ustawiło się w odpowiednim położeniu. Intuicja zaw­sze wie, tuż przed uderzeniem piłki, czy zrobisz to dobrze, czy źle. Pozwól intuicji pójść o krok dalej, żebyś wiedział, że wszystko jest w porządku jeszcze przed zamachnięciem się kijem.

Kończenie transu

Po wykonaniu regresji wiekowej u danej osoby przygotuj siatkę i uzyskaj zobowiązanie nieświadomego umysłu. Na­stępnie niech ta osoba wspomni o czymś, co kończy się zbyt szybko, o czymś, czym może się ona rozkoszować i chce, by trwało dłużej. Daj jej to doświadczenie. Następnie wy-dobądź ją. Odwróć to i wykonaj w odwrotną stronę, aby ta osoba mogła doświadczyć czasu przepływającego szybciej. Kiedy już to zrobisz... możemy przejść do czegoś innego.

Dodatkowo przy wydobywaniu ludzi z transu przekaż im posthipnotyczne sugestie, że za każdym razem, gdy czas będzie płynął zbyt szybko, a oni woleliby rozkoszować się i cieszyć doświadczeniem, nieświadomy umysł może uru­chomić to w sposób automatyczny, aby ubarwić im życie! W porządku, do dzieła!

Szybki trans kontralateralny

Chcę, byś wziął swoje dłonie i trzymał je w górze, po czym spojrzał prosto przed siebie. Wybierz punkt, w którym obija się światło, i skoncentruj na tym swój wzrok. Następnie unieś dłonie razem, wyżej. Kiedy będą bardzo powoli opadać, roz­dziel ręce, jedną lekko zwiń, a drugą wskazuj prosto przed siebie. Teraz ponownie unieś je do góry i odwróć to, co ro­biły. Następnie w dół. Powoli podnieś je wysoko, powoli je złącz.

Następnie pozwól swoim powiekom zamknąć się w tym samym tempie, w którym wchodzisz w głębszy stan. Teraz. Tak jest... do samego końca. Weź głęboki oddech, odpręż się i ciesz się uczuciem wchodzenia w coraz głębszy i głęb­szy stan z wiedzą, że zaraz nauczysz się, jak z tego korzy­stać. To uczucie to podstawa wiedzy i zrozumienia, które pozostaną z Tobą przez resztę życia. Teraz powoli wróć tu­taj do Ziemskiego Biura Kontroli Przypadków. Zapamiętaj to uczucie i ciesz się nim.

ROZDZIAŁ 8

Fenomen hipnotyczny

- HIPERESTEZJA

Stan podwyższonej świadomości

W poprzednim rozdziale zajmowaliśmy się fenomenem we­wnętrznego zniekształcania czasu. Czy nie wprowadziło Cię to w odmienny stan świadomości?

Wszyscy potrafilibyśmy wymienić zadania, przy wyko­nywaniu których lepiej nie być w głęboko odmiennym stanie świadomości. Przykład stanowi choćby prowadzenie samo­chodu. Z tego względu uczymy się również wywoływać trans hipnotyczny o nie tak głęboko odmiennym stanie, a o bardziej podwyższonej świadomości.

Ludzie, którzy słuchają taśm hipnotycznych w samocho­dzie, nie powinni prowadzić. Słyszałem, że jakiś facet naje­chał w ten sposób na hydrant. Słuchał sprzedawanych przez nas taśm hipnotycznych. W tym czasie jechał autostradą w San Diego. Ma ona dziesięć pasów w jedną stronę i ludzie jeżdżą po niej jak szaleni. Głos z taśmy mówił: „Teraz po­zwól opaść swoim powiekom". Pozwolił. Następnie głos powiedział: „Teraz prawa ręka". Skręcił w prawo i trafił w hy­drant! Tego wolelibyśmy uniknąć.

Istnieją różne odmienne stany świadomości. Między in­nymi jest to stan podwyższonej świadomości. Do tej pory zajmowaliśmy się transem opadającym. Teraz chcę Ci po­kazać, w jaki sposób użyć tego transu, aby przenieść ludzi w odwrotnym kierunku. Naprawdę wspaniałe transy wy­wołują coś, co nazywamy hiperestezją — stanem podwyż­szonej świadomości.

Wielu ludzi używało transu hipnotycznego do wyzwa­lania uczucia odrętwienia. Nakłaniasz nieświadomość do wywołania odrętwienia czyjejś ręki, po czym wbijasz w nią igłę. Wszystko świetnie. Wolałbym jednak, by części moje­go ciała doznawały lepszych odczuć niż odrętwienie. Nie wiem, czy potrafisz wymyślić jakiekolwiek zastosowania dla tego, ale coś może przyjść Ci do głowy. Och, coś zaczyna odbijać od tylniej ściany. Cóż by to mogło być?

Hiperestezją podwójnej indukcji

Czy mógłbyś podjeść?

Chcę zaznajomić Cię z techniką podwójnej indukcji. To umożliwi jeszcze lepszą zabawę z hipnozą. Robi się to z par­terem.

Technika podwójnej indukcji pomaga w bardzo szybkim pogłębianiu transu hipnotycznego. Jest to niezwykle przy­datne, gdy trans ma służyć wejściu w stan czuwania. Poznaj kolejne sposoby wykorzystania submodalności uzyskanych z doświadczania przyspieszania i zwalniania płynącego czasu. Zepchnij te submodalności w głąb swojego umysłu, żeby prawdziwie pogłębić postrzeganie. Świat stanie się wy­razistszy. Wszystko będzie poruszać się wolniej. Będziesz więcej widział. Czy to nie jest coś warte?

Przy pracy z klientami wchodzę w głęboki stan odmien­nej świadomości, w którym mam tyle czasu, ile mi potrze­ba, by ustalić, co robić. Poruszam się znacznie szybciej od moich klientów. Poruszam się szybciej niż rzeczywistość. Wielokrotnie słyszę nawet, że klienci wolno mówią. Mam wrażenie, że poruszają się w zwolnionym tempie. To po­zwala mi zakotwiczać i obserwować ich reakcję. W tym sa­mym czasie powiększam świat, żeby dosłownie widzieć pory na czyjejś skórze.

Pamiętaj, Twój mózg potrafi tego dokonać. Przecież przy­trafia Ci się to co i rusz. Po zjechaniu z autostrady świat zdaje się poruszać w zwolnionym tempie. Czasami wszyst­ko wydaje Ci się większe. Zdarza się, że kiedy po powrocie w rodzinne strony spotkasz osobę, którą kiedyś znałeś, wy­daje Ci się mniejsza.

Technika podwójnej indukcji poprawi Twoją świado­mość sensoryczną. Niektórzy ludzie przy używaniu NLP wysilają wzrok. Każą klientowi wrócić w przeszłość i coś sobie przypomnieć, po czym obserwują jego reakcję i wy­silają przy tym wzrok. Czasami starają się jak najbardziej przybliżyć. To nie jest dobra metoda.

Najpierw wzmocnij reakcje w osobach, z którymi pra­cujesz. Następnie otwórz całkowicie swoje zmysły, żeby wszystko stało się większe. Zamiast przyglądać się dokładnie w poszukiwaniu zmian w kolorze skóry, pozwól, by Twój umysł wyolbrzymił je wewnętrznie.

Pamiętaj, że wszystko, co widzisz, i tak dzieje się w Twojej korze mózgowej. W głębokim transie rzeczy wydają się bliższe lub poruszają się w zwolnionym tempie. Możesz to również zrobić z szeroko otwartymi oczami i skoncentrowa­nym umysłem. Możesz w rzeczywistości wywołać o wiele silniejszy stan uważności niż kiedykolwiek przedtem. Możesz spowodować, że kolory staną się żywsze niż w rzeczywi­stości. To możliwość, teraz.

Pokaz podwójnej indukcji wykorzystującej język

Skorzystam z pomocy tej pani, aby zaprezentować Ci ten proces dwukrotnie. Zastosuję tę samą indukcję kinestetyczną wykorzystującą współzawodnictwo półkul mózgowych. Skorzystam również z indukcji lingwistycznej.

Nasze półkule mózgowe przetwarzają język w odmienny sposób i za priorytetowe uznają inne części mowy. Półkule różnią się sposobem przetwarzania mowy, dlatego do każ­dego ucha będziemy przekazywać inne jej części. W przy­padku osób praworęcznych osoba po prawej stronie będzie przemawiać do lewej półkuli. Dla osoby leworęcznej należy to działanie odwrócić.

Wiele osób twierdzi, że półkula „dominująca" jest lo­giczna, ale nie jest intuicyjna. Mówią: „Staram się, żeby moja prawa półkula stała się intuicyjna". Bzdury!

Język jest najbardziej intuicyjnym narzędziem, jakie wy­korzystujemy. Nie zastanawiasz się dlaczego, jednak wiesz, czy zdanie jest dobrze sformułowane. Jeśli powiem: „Bez­barwnie zielone idee śpią wściekłym snem" w przeciwień­stwie do: „Śpią wściekłym snem idee bezbarwne są", Twój mózg stwierdzi: „Pierwsze zdanie — składnia poprawna, drugie zdanie — błędna". Jeśli powiem: „Tomek poszedł do sklepu", Twój mózg stwierdzi: „Zdanie sformułowane po­prawnie!". To dzieje się w lewej półkuli. Tej, która podobno nie jest intuicyjna!

Wiemy o tym z wyników eksperymentów przeprowadza­nych przez osoby, które w rzeczywistości tego próbowały. Tym właśnie różni się teoria od modelu. W rzeczywistości u większości Czytelników lewa półkula przetwarza składnię. Składania to wszystkie zasady dotyczące sposobu ustawia­nia kolejnych słów w wypowiedzeniu.

Chcemy przeciążyć lewą półkulę. Użyję predykatów kwa­lifikacji. W ten sposób możemy zbudować olbrzymie skom­plikowane struktury składniowe. „Im bardziej starasz się powstrzymać przed dopuszczeniem faktu, że jeszcze nie je­steś w stanie w pełni pojąć wszystkich rzeczy, które zaczy­nają się dziać, tym szybciej staną się one zrozumiałe we­wnątrz twojej półkuli, szybciej niż kiedykolwiek przedtem, gdy już powiem ci wszystko, co musisz usłyszeć, teraz".

Wystarczająco skomplikowane? Myślę, że Ci się spodoba. W przypadku zastosowania podwójnej indukcji nie musisz pracować tak ciężko.

Wywołam trans przez przeciążenie lewej półkuli przy użyciu predykatów kwalifikacji i skomplikowanej składni. Jednocześnie zajmę czymś prawą półkulę. Ta niedominująca półkula ma pamięć fotograficzną. Wykonuje zdjęcia, które przywołują wszystko, co działo się wcześniej.

Równie dobrze można by prawą półkulę nazywać nie-kreatywną lub nieintuicyjną. Tylko durnie twierdzą, że ist­nieje coś takiego, jak półkula kreatywna i niekreatywna. Ich półkule muszą być nieźle pomylone lub podzielone.

Prawa półkula pamięta dziecięce wierszyki. „Stoi na sta­cji lokomotywa, ciężka, ogromna i pot z niej spływa..." lub „ABCDEF...". Twój mózg musi to skończyć, prawda? To działa dla prawej półkuli. Mów fragmenty wierszyków lub piosenek z dzieciństwa. Im bardziej znane, tym lepiej. Im mniejszy fragment wypowiesz, żeby resztę przypomniała sobie dana osoba, tym lepiej. Każ takiej osobie zobaczyć fragmenty budynków z dzieciństwa.

Półkula niedominująca stosuje także gramatykę, z której korzystają dzieci. Użyj dziecinnej mowy i dziecinnego gło­su. „Pa, pa, mamusiu! Wejdź w trans. Już teraz. Do środka". Używaj podobnych dwuwyrazowych wypowiedzi. „Śmiej się. Oczy zamknięte. Spij głęboko". Używaj przy tym dziecin­nego tonu głosu. „Śpij głęboko. Wejdź w trans".

Hiperestezja dwukrotnej podwójnej indukcji

Następnie wszystkie elementy składa się w całość. Opiszę teraz pokaz indukcji kinestetycznej przeprowadzonej z dwo­ma słuchaczami mojego seminarium. Czytelnicy mogą ją sobie wyobrazić. Jednocześnie mogą układać dziecinne zda­nia i wierszyki oraz wyobrazić sobie tonację głosu mojego towarzysza.

Na potrzeby tego pokazu przeprowadzimy to dwukrotnie. Waszym zadaniem jest słuchać mnie lub Johna — jednego lub drugiego, ale nie obu. Albo słuchajcie nas obu i po­zwólcie swojej świadomości... być... tam teraz. Wejdźcie głębiej.

Kiedy już dwie osoby znajdą się w transie, zademonstru­jemy sposób wykonania hiperestezji. Innymi słowy, będę przekazywał im sugestie, żeby rozwinęli stan podwyższo­nej percepcji. Kiedy będziecie to robić, będziecie pamiętać, co robimy tutaj. Będzie to wyraźne i pozostanie w pamięci. Możecie mieć wspomnienie właśnie tego. Możecie pamię­tać. Wszystko. Patrzcie i wykonujcie.

Weźmiemy teraz wasze ręce. Chcę, byście wybrali punkt, taki jak to metalowe zakończenie słupka. Spójrzcie, jak od­bija się od niego światło, bez pośpiechu. Poruszymy teraz waszymi rękami. Chcę, byście pozwolili im się odprężyć; wszystko zrobimy za was. Kiedy mówimy do was, nie mu­sicie rozumieć tego świadomie, ponieważ całą pracę wykona umysł. Gotowi?

Na początku być może nie będziesz słyszał dokładnie wszystkiego, ale zanim spróbujesz całkowicie powstrzymać się przed trzymaniem... tutaj... tak jest... do końca. Zamknij teraz oczy, wejdź głębiej. Kiedy łowisz uchem każde kolej­ne odprężające słowa, które słyszysz, możesz wejść i bę­dziesz wchodzić głębiej, ale zanim spróbujesz powstrzymać się przed dopuszczeniem faktu, że wchodzisz do samego końca, głębiej i głębiej w trans, Twoja nieświadomość może nauczyć się i nauczy kontynuować proces wchodzenia głę­biej i głębiej, teraz. W trans do samego końca z rosnącym poczuciem komfortu, coraz większego komfortu i satysfakcji.

Po prostu pozwól sobie wejść w głęboki trans. Do same­go końca. Wciąż głębiej i głębiej. Weź głęboki oddech i od­pręż się, prawdziwie odpręż.

Możesz zacząć odprężać czoło, ponieważ im bardziej starasz się powstrzymywać przed dopuszczeniem do tego, tym wchodzisz głębiej i głębiej, z rosnącym poczuciem komfortu. To, co za chwilę zrobimy, wzbogaci i zwiększy Twoje doznania sensoryczne, abyś mógł lepiej widzieć, sły­szeć i odczuwać świat... do samego końca. Tak jest. Do same­go końca, wciąż głębiej i głębiej.

Chcę, żebyś cofnął się teraz w swojej pamięci i znalazł jakieś niczym niezmącone, miłe wspomnienie — czas, gdy przebywałeś na dworze i dobrze się bawiłeś, a słońce ogrze­wało twoje ciało i byłeś szczęśliwy. Słońce wydawało się jaśniejsze, liście bardziej zielone. Wydawało się, że wszystko postrzegasz wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. Tak jest.

Im głębiej i głębiej wchodzisz, tym bardziej chciałbym, żeby Twoja nieświadomość przygotowała Cię na to, co za chwilę zrobisz. Podczas gdy tak się zapadasz, chcę, by Twoja nieświadomość odkryła całe okablowanie i neurologię na poziomie nieświadomym, aby później, gdy sięgnę i dotknę Cię tutaj, otworzyły się Twoje oczy i byś był czujniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Przeznacz na to tyle czasu, ile potrzebujesz. Twoja nie­świadomość zanotuje, że ma dokonać tych zmian, abyś po wyjściu z transu był czujniejszy, wrażliwszy i bardziej świa­domy własnego środowiska. Zapadaj w trans z rosnącym poczuciem komfortu oraz satysfakcji. Baw się dobrze i po­zwól, by całą pracę wykonała nieświadomość.

A teraz przejdźmy do drugiego tematu. Ponownie za­czniemy od indukcji kinestetycznej, poruszając rękami w górę i w dół.

A teraz chcę, byś wysłuchał uważnie każdego słowa, które wypowiem, podczas gdy Twoje oczy zamykają się i zaczy­nasz przysłuchiwać się wszystkiemu... zanim będziemy kon­tynuować, możesz przysłuchiwać się i będziesz przysłuchi­wał się każdemu słowu, które wypowiadam, ale nie wcześniej niż spróbujesz powstrzymać się przed dopuszczeniem fak­tu, że podczas gdy ręce zaczynają opadać, przeprowadzasz modyfikacje na nieświadomym poziomie... żeby dokonać zmian, potężnych zmian, żeby znacznie zwiększyła się siła głosu w Twoich uszach, żeby Twój słuch stał się tak precy­zyjny, że dźwięk... przejdzie... w ... stan... spowolnienia.

I chcę też, żeby Twoja nieświadomość pozwoliła twoim dłoniom opaść do samego końca z taką prędkością, z jaką wprowadzasz niezbędne modyfikacje na nieświadomym poziomie, by wyostrzyły się kolory, świat zwolnił, dźwięki stały się bogatsze, głębsze i głośniejsze. Właśnie tak.

Tak. Przeznacz na to tyle czasu, ile potrzebujesz. Tak by Twoje ręce opadły i wygodnie spoczęły na udach, gdy wpro­wadzisz już wszystkie niezbędne modyfikacje, a świat... wyglądał... i brzmiał... jakby był... prawie... w... zwolnioo-nymm... teeemmmpieee... Tak jest. Przeznacz na to tyle czasu, ile potrzebujesz. A kiedy Cię dotknę w ten sposób, będziesz wiedział, że jesteś gotowy, by otworzyć oczy i być czujniejszym niż kiedykolwiek przedtem. Tak jest. I zoba­czysz rzeczy, które Cię niebywale zaskoczą.

W tej chwili się uczysz... uczysz się, jak poszerzyć swoją percepcję i używać własnej naturalnej neurologii, abym dowiedział się o tym, że jesteś już w pełni gotowy, gdy tylko to się zdarzy. Kiedy sięgnę i dotknę Cię odpowiednio, wyj­dziesz z transu, ale wzrok będzie przyspieszony, słuch wy­ostrzony, a na Twoim ciele znajdzie się szczególne miejsce, które stanie się tak wrażliwe na dotyk, że Cię to zaskoczy.

Chcę, byś w momencie otwierania oczu wypowiedział w myślach słowo „szybciej". Dzięki temu w chwili, w której będziesz chciał wrócić do tego stanu, po prostu powiedz „szybciej" w ten sam sposób. To pozwoli Ci włączyć ten sposób spostrzegania w dowolnej wybranej chwili, umoż­liwi Ci zabranie tego odczucia i umieszczenie w dowolnym miejscu na ciele. Uruchom ten wzbogacony stan tam, gdzie możesz odczuwać bardziej intensywnie, widzieć wyraźniej. Kolory są ostrzejsze, świat porusza się trochę wolniej, a słuch jest dużo bardziej wyostrzony.

Kiedy dam Ci sygnał, wybudzisz się naprawdę, ale nie tylko z tego transu, również z transu, w którym tkwiłeś przez lata. Tak jest... dokonaj wszystkich potrzebnych modyfika­cji. Do samej góry. Wzwyż przez dach i na zewnątrz. Kiedy otworzysz oczy, chcę, żebyś po prostu cieszył się tym, co widzisz, i żebyś odczuł w tym miejscu miłe ciepło. Rozej­rzyj się i zauważ, jak wolne może być mrugnięcie okiem. Tak jest. Proszę bardzo.

Teraz w górę. Otwieraj oczy, po prostu ciesz się procesem. Rozejrzyj się i zauważ, że możesz patrzeć na świat w sposób, który pozwala Ci widzieć i słyszeć rzeczy bardziej wyraźnie niż przedtem. Uśmiechy wydają się większe i jaśniejsze. Życie jest wspaniałe. Wszystko się powiększa. Tak jest.

Następnie po prostu zamknij oczy i wprowadź się w głę­boki trans. Powiedz sobie, że za każdym razem, gdy bę­dziesz chciał wrócić do tego stanu, możesz to zrobić i zro­bisz to, wymawiając własne słowo-kod. Ciesz się procesem, wiesz, że możesz czuć się dobrze na wszelkie sposoby i we wszystkich miejscach — jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Tak jest. A gdy będziesz gotowy i stwierdzisz, że tego chcesz, pozwól swym oczom się otworzyć. Wróć do stanu czuwania lub oszukuj, jeśli chcesz. Dziękuję.

Instrukcje dotyczące podwójnej indukcji

(1) Teraz proszę, byście podzieli się na trzyosobowe grupy... po trzy osoby w grupie. Muszę uważać, ponieważ ludzie zaczynają być tutaj zbyt dosłowni. Raz to zrobiłem i komuś odpadło ramię. Oczywiście to nie była prawdziwa ręka, ale ja tego nie wiedziałem. Nieźle się wystraszyłem. Żartowni­sie zrobili to z ręką manekina. Kiedy kazałem podzielić się na trzyosobowe grupy, jakiś mądrala wypchnął ramię, które spadło. Mocno mnie to wystraszyło.

Czytelnicy podczas tych ćwiczeń mogą dosłownie po­dzielić swoją świadomość na odpowiednie części. Masz tę okazję. To wywoła kolejny stan świadomości.

(2) Jedno z was przygotuje skomplikowaną składnię dla lewej półkuli. Użyj mnóstwa zaprzeczeń oraz wszystkich słów i zwrotów, które mają związek z czasem: przed, po, podczas, w trakcie, gdy powstrzymujesz się przed dopusz­czeniem faktu, że starasz się kontynuować, gdy. Wykorzy­staj liczne słowa łączące — tu wszystko ma znaczenie. Je­dyna różnica polega na tym, że twoje tempo ma być mniej więcej dwukrotnie szybsze niż tempo tej drugiej osoby. To pomoże przeciążyć półkulę. Kontynuuj wypowiedź w rytm jej oddechu, spraw, aby była równa i płynna. Na koniec każdego zdania obniżaj intonację. Po prostu przyspiesz dwu­krotnie tempo swojej mowy.

(3) Jedna osoba będzie mówić do prawej półkuli dziecię­ce wierszyki. „Stoi na stacji lokomotywa, wielka...". Jednak tylko fragment, aby musiała je zakończyć osoba poddawana ćwiczeniu. Następnie daj jej trochę czasu, zrób pauzę. Po­tem dopiero dodaj kolejny wers. Każ obiektowi zobaczyć fragmenty wizualnych wspomnień z przeszłości, które sprawiły mu mnóstwo radości. Staraj się używać jak naj­więcej dziecięcej mowy i dziecięcego tonu głosu. „Wejdź głębiej, w trans. Teraz śpij. Głębszy sen. Śpij i śnij. Oczy otwarte, bardzo czujne. Słuchaj Richarda, teraz".

(4) Masz zacząć od samej indukcji kinestetycznej, złączyć dłonie, rozdzielić je, połączyć, rozdzielić. Następnie powiedz: „Zamknij oczy, pozwól, by twoje ręce opadały z tą samą szyb­kością, z którą wchodzisz do samego końca w głęboki trans".

(5) W tym momencie chcę, byście zaczęli oboje mówić. Kiedy ta osoba wyda się już całkowicie wyczerpana, niech jedno z was przytrzyma jej rękę w górze, a drugie przekaże polecenie powrotu w przeszłość i odszukania sytuacji, w któ­rej ta osoba miała stan podwyższonej świadomości.

(6) Zastosujcie doznania, które wzmocnią hiperestezję. Na przykład, czy widziałeś film Nad złotym stawem? Ilu z was było na zewnątrz i widziało bardziej wyraziste kolory? Czas płynął wolniej? Wszyscy doznaliśmy stanu podwyższonej świadomości. Każ tej osobie znaleźć w jej życiu stan naj­bardziej podwyższonej świadomości.

(7) Kiedy już go znajdzie, wzmocnijcie tę świadomość. Niech ją podwoi, następnie potroi, po czym zwiększy czte­rokrotnie.

(8) Kiedy ta osoba zacznie wewnętrznie doświadczać wszystkiego w zwolnionym tempie, powiedz jej, że gdy się­gniesz ku niej i ją dotkniesz, otworzy oczy i zobaczy świat w żywszych barwach. Będzie mogła dostrzec więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Pozwól swojemu klientowi robić to przez jakiś czas. Następnie powiedz mu, że będzie mógł korzystać z tej możliwości za każdym razem, gdy będzie chciał. Wprowadź go ponownie w trans, po czym wybudź. Rozumiesz? Teraz. Do dzieła.

Przed nami dobre czasy

Możesz tworzyć nowe stany świadomości. Możesz odszu­kać jakieś zadanie lub sytuację i zdecydować się na jeden ze sposobów, aby najlepiej je wykorzystać. Zaprojektować dla nich idealny stan świadomości. Używać submodalności.

Wypróbuj nowe odczucia. Zmieniłeś swoje przekonania dotyczące tego, co można odczuwać. Możesz to wzmocnić lub się tego pozbyć. Możesz odczuwać to szybko lub wolno. Teraz możesz rozszerzyć wpływ.

Znajdź coś, co jest dobre. Na przykład stan zakochania lub uczucie doceniania swoich dzieci.

Kiedyś pewien sławy komik powiedział: „Dostajesz kilka dobrych posiłków, masz parę dobrych orgazmów, trochę uda­nej zabawy, a reszta to właściwie sama praca, przestań więc jęczeć i zabieraj się do roboty". Niektórzy ludzie lubią swoją pracę. Należę do tej grupy.

Pamiętam budowę mojego domu w górach. Wciągnęło mnie budowanie ścian z kamieni. Niezwykle mi się to spodo­bało. Wszyscy sądzili, że mnie opętało. Uwielbiałem dopa­sowywać te wszystkie małe kamyczki.

Może to być cokolwiek. Na przykład układanie stosików z groszy. Ludzi pasjonują najdziwniejsze rzeczy.

Spraw, by powierzchnia Twojej skóry odczuwała więcej. Ludzie mówią o odczuwaniu pewnego odrętwienia. Mamy bezpośrednią technikę hipnozy. Zamiast tłumić ból, robimy na odwrót — zwiększamy przyjemność.

Wydaje się, że ludzie znają niewiele rodzajów dobrych odczuć. Kiedy czują podekscytowanie, jest to tylko jeden jego typ. W przypadku niektórych jest to rozchodzące się uczucie mrowienia w brzuchu, w przypadku innych uczu­cie to zaczyna się w koniuszkach palców rąk i nóg i roz­chodzi się po całym ciele. Baw się namiętnością, podekscy­towaniem lub po prostu czystą wygodą i zadowoleniem. Można mieć piętnaście, dwadzieścia lub trzydzieści róż­nych sposobów odbierania każdego z tych uczuć.

Sięgnij po listę submodalności i zacznij od dowolnej. Jeśli odczuwasz rzeczy od góry, zacznij od dołu i idź w górę. Wzmacniaj swoje dobre emocje. A jeszcze lepiej stwórz ich nowe klasy. Ludzie stale udowadniają, że to jedna z podsta­wowych korzyści płynących z udziału w moich warsztatach.

Stwórz język z dwustoma słowami eufonicznymi odpo­wiadającymi każdemu gardłowemu. Usłyszysz więcej mi­łych słów. Zyskasz atrakcyjniejsze sposoby zdobywania in­formacji.

Ćwiczenie wrażeniowe

Stwórz nowe dobre doznanie, po czym zdecyduj, kiedy chcesz je odczuwać. Wybierz partnera. Stwórz u niego do­wolne nowe dobre doznanie, którego wcześniej nie znał. Po prostu x submodalności. Następnie x lokalizacji na ciele. Zacznij gdziekolwiek, idź w dowolnym kierunku, aż osią­gniesz dobre i pełne doznanie ciała. Niech całe ciało wej­dzie w hiperestezję. Następnie poproś o podjęcie decyzji: „Kiedy chcesz to odczuwać?".

Wielu ludzi, już gdy podchodzi do drzwi własnego do­mu, popada w depresję. Często nie wiedzą nawet dlaczego. Może zadręcza ich współmałżonek. Im więcej gderania, w tym większa depresja. Jeśli skorzystanie z tej metody ma spowodować, że w zamian zaczną odwracać się z błyskiem w oku i odczuwać w zupełnie inny, nowy sposób podeks­cytowanie, to założę się, że współmałżonek przestanie tyle gderać, a życie stanie się lepsze.

Być może utknąłeś w korku na autostradzie. Ciśnienie podskoczyło Ci do dwustu. Jednak odtąd będziesz mógł usiąść i powiedzieć sobie: „Przynajmniej mam więcej czasu dla siebie". Rozsiądź się wygodnie i marz z otwartymi oczami. Ktoś i tak zatrąbi, by przypomnieć, że czas ruszyć. W moim przypadku działa to za każdym razem.

Mamy sposoby na tworzenie przeróżnych rodzajów do­brych odczuć. Ludzie nie mają — kinestetycznie, wizualnie lub dźwiękowo — tak bogatego świata wewnętrznego, jak jest to możliwe. A im bogatszy świat wewnętrzny, tym bo­gatszy zewnętrzny.

Jestem pewny, że Mozart nie słyszał w swojej głowie wiecznie gderających i opryskliwych głosów: „Nigdy nie ćwiczysz na pianinie. Ten utwór jest do kitu!" ani nie widział małych i niewyraźnych wyobrażeń instrumentów w orkie­strze o ledwo słyszalnym głosie, ani też nie odczuwał mdło­ści z nerwów.

Ludzie, którzy żyją pełnią życia, mają pełne wnętrze. Hiperestezja na zewnątrz powoduje, że odczuwasz na skó­rze dreszcze i odbierasz dobre wrażenia. Hiperestezja może wypełnić cię od wewnątrz.

Naucz się robić to wolno, żeby nie przekroczyć granicy. Powoli wzmacniaj wszystkie wewnętrzne submodalności związane z dowolnie pojmowaną przyjemnością. Stosuj je w kontekstach i kombinacjach, których nigdy wcześniej nie używałeś. Skoro człowiek może nauczyć się odczuwać ra­dość z wyskakiwania z samolotu, zrozumiałe jest, że może nauczyć się doznawać przyjemność z czegokolwiek.

Współpracowałem z pracownikami linii montażowych. Dzięki mnie ci pracownicy przestali nienawidzić swoją pracę, a ją pokochali. To spowodowało przyspieszenie pracy linii i zmniejszenie liczby defektów produkcyjnych. Dałem im powód do odczuwania dumy i szczęścia.

Czy utknęli tam na całe życie? Nie. Czują się szczęśliwi i dobrze się bawią. Uważają, że świat jest przyjaznym miej­scem. Kiedy idą do domu, czują się zmotywowani. Uczęsz­czają do szkół wieczorowych. Stają się liderami dzięki temu, że się uśmiechają. Ludziom się to podoba.

Związki zawodowe doprowadziły do tego, że czas stał się jednym z powodów otrzymywania awansu. Poza tym pra­cownicy są awansowani w zależności od tego, czy jest w nich jakaś iskra i radość. Jeśli przyjemnie jest być w ich towa­rzystwie, awansuje się ich, żeby z nimi przebywać. Jeśli są nudni i nieciekawi, mogą zostać awansowani najwyżej z po­wodu starszeństwa. W przypadku starszeństwa możesz co najwyżej dojść do złotych lat i przejść na emeryturę. Skoro masz we krwi wieczne narzekanie, nie potrafisz robić nic innego. Umrzesz na atak serca, żeby ktoś inny mógł cieszyć się Twoimi pieniędzmi.

Każdy powinien dokonać takiego wyboru. Powinien się uczyć. Wciąż słyszę: „Nie przeżywaj swojego życia w ten sposób. Jeśli nie będziesz biegał, nie uda ci się wydłużyć swojego życia o kolejne dziesięć lat. Jedz to, przestań tam­to". Prawdopodobnie w ciągu dnia poruszam się więcej niż większość osób. Jednak nie uważam, że raka wywołują pa­pierosy, i nie sądzę, że wywołują go hamburgery. Uważam, że u ludzi powoduje go nieumiejętność zaadaptowania się w swoim środowisku.

Jeżeli ludzie traktują świat i życie jak wyzwanie i utrzy­mują swoją kinestezję w gotowości, stale są wyczuleni, ad­aptują się. Uważam, że adaptują się na ogólnym poziomie.

Jeżeli ludzie stale jęczą, narzekają, złoszczą i wpędzają się w złe uczucia nawet w przyjaznym środowisku, nie po­trafią się zaadaptować.

Potrafimy mieszkać wszędzie. Zaadaptowaliśmy się. Żywe i pełne energii istoty ludzkie zaadaptowały się do wszyst­kich warunków.

Dobre uczucia są dla nas dobre. Stwórz ich jak najwięcej.


ROZDZIAŁ 9

Przeprogramowanie ograniczających decyzji

Spacer przez czas

Sposób leczenia fobii wydaje się w NLP unikalny. Nie ma tu wydobywania informacji. Nie wydaje się również, by pod­czas stosowania tej techniki zachodził jakiś znaczący zwią­zek między wypowiadanymi słowami. Po prostu wystarczy wykonać te rzeczy za pomocą umysłu i fobia znika.

Czas płynie. Obecnie znamy już lek na alergię. Kiedyś mo­że uda się nam odkryć lek na psychologię.

Przez lata psycholodzy mówili mi, że fobie przynoszą wtórne korzyści. Jako matematyk początkowo odpowiadałem: „Rany! Świetnie!". Jednak psycholodzy uważali to za coś złego. W rezultacie odkryłem, że w większości przypadków nie istnieją wtórne korzyści. Jest po prostu korzyść główna.

Pewna kobieta nie miała czucia w stopach. Zadzwonił do mnie znajomy psychiatra i powiedział: „Możesz dziś przyjąć klientkę?". Odpowiedziałem: „Czemu?". Usłyszałem: „Ta kobieta przyszła niedawno do mnie na leczenie. To coś fantastycznego. Spodoba ci się". Traciła czucie w stopach i przewracała się.

Zbadał ją neurolog i niczego nie znalazł. Drętwienie wę­drowało w górę i w dół, czasami do kostek, czasami do kolan. Neurolog wyjaśnił: „W tych miejscach nie ma nawet ner­wów, które pozwalałyby na coś takiego. To nie ma związku z neurologią. To musi być jakiś rodzaj reakcji histerycznej".

Tę kobietę i jej męża przywieźli do mnie wysoko w góry, gdzie wtedy mieszkałem. Mąż wyglądał i mówił jak wie­śniak. Powiedział: „Taa, nasze małżeństwo było kiedyś na­prawdę dobre, pan wie, ale teraz z tymi kłopotami z jej no­gami, muszę zmywać, sprzątać i obrabiać dom. Muszę też zarabiać pieniądze. Panie doktor, da radę coś z tym zrobić?".

Za każdym razem, gdy mężczyzna wspominał o czymś, co wiązało się z pracami domowymi, widziałem uśmiech na twarzy kobiety. Nazywam to główną korzyścią.

Postanowiłem coś wypróbować. Stwierdziłem, że możemy wykorzystać symptomy jako formę komunikacji. Spojrzałem więc na nią i zastosowałem komunikację stanów miesza­nych: „Nie chcę rozmawiać z tobą, chcę bezpośrednio roz­mawiać z twoimi stopami". Nie mam pojęcia, co to zna­czyło. Jednak z jakiegoś powodu wydawało się w tym momencie odpowiednie, zwłaszcza że spojrzała na swoje stopy i powiedziała: „W porządku".

Następnie powiedziałem do jej stóp: „Robiłyście coś bar­dzo użytecznego dla tej pani. Ale ze zbyt wielkim zapałem chciałyście jej udowodnić, że jest z was duży pożytek, po­nieważ cały czas powodowałyście drętwienie. W zamian za to chcę, byście przestały poddawać się paraliżowi i żeby się to działo tylko wtedy, gdy otrzymacie odpowiedni komuni­kat... teraz!". Powiedziała: „Już nie są bezwładne!". Znosiła ten stan przez ponad dziesięć lat. Teraz mogła chodzić. Po­trafiła utrzymać równowagę.

Powiedziałem: „Ma pani wrócić za tydzień i dowie się pani, jaki jest komunikat". Pojechali do domu, po czym za­dzwonił do mnie jej psychiatra. Opowiedział, że mąż kobiety powiedział do niej: „Teraz ty zmywasz". Od razu straciła czu­cie w nogach aż do kolan i zaczęła się przewracać. Cóż za nieświadome poczucie humoru! I poczucie lenistwa.

Sugestywne decyzje

Wszyscy podejmujemy decyzje. Niektóre świadomie, ale -więk­szość z nich jest nieświadomych. Nawet decyzje podejmo­wane świadomie szybko stają się nieświadome.

Niekiedy ludzie stwierdzają, że nie zasługują na miłość. Czasami decydują, że nie odniosą w życiu sukcesu. Czasami twierdzą, że nie będą w czymś dobrzy lub że nie są mądrzy.

Znam osoby, które zdecydowały, że nie mają zdolności muzycznych. Słyszałeś na pewno ludzi, którzy mówili: „Nie potrafię zanucić melodii". Zły system reprezentacji! Je­żeli ludzie decydują się na deklarację, taką jak: „Nie jestem uzdolniony muzycznie", zaczynają żyć zgodnie z nią. Staje się ona ich wewnętrzną mapą lub modelem świata.

Wykorzystaj linie czasu w pracy z hipnozą. Możesz cof­nąć ludzi do czasu, w którym podjęli taką decyzję, a wtedy mogą podjąć inną. Cofnięcie ich w czasie zmienia znacze­nie ich przeszłych doświadczeń. To zaspakaja ich potrzebę osiągnięcia dowolnej wtórnej korzyści.

Nieświadome sugestie

Kiedy wyprowadzasz ludzi z transu, upewnij się, że poda­jesz sugestie permisywne, które pozwalają nieświadomości cudownie zaspokoić wszystkie jej potrzeby —- to magiczna formuła.

Objaw jest reprezentacją potrzeb, które są zaspokojone oraz tych niezaspokojonych. Wprowadzone przez Ciebie zmiany umożliwiają zaspokojenie nowych potrzeb. Nie chcesz, żeby działo się to kosztem starych potrzeb. Nie­świadomość potrafi wprowadzić usprawnienia, które po­zwalają, by rzeczy działy się w jednym momencie w jeden sposób, a w innym — w inny sposób. To natura nieświa­domości.

To właśnie było wspaniałe w sposobie prowadzenia hip­nozy przez Miltona. Używał sugestii permisywnych i dzięki temu pozwalał klientowi na odpowiedź. Tę samą technikę zastosowałem w przykładzie we wcześniejszym rozdziale. Powiedziałem klientce, by „zobaczyła coś ważnego dla sie­bie". Dzięki użyciu niedookreślonych zwrotów rzeczowni­kowych typu: „coś", „cokolwiek", sformułowań: „Teraz chcę, byś pomyślała o określonych rzeczach z przeszłości", po­zwalasz, by pojawiło się to, co najlepsze. Te zwroty brzmią w szczególny sposób. W zręczny sposób zachowują pewną ogólność, co umożliwia klientowi znalezienie w tym sa­mym czasie czegoś przydatnego, co będzie mu pasowało. Nikt nie zna danej osoby lepiej od jej własnej nieświado­mości.

Trudno dokładnie określić, co jest najlepsze. Możesz jednak zastosować konstrukcje, które wyszczególniłem w do­datku. Dzięki nim nauczysz się używać języka w określony sposób, by pozostać w zręczny sposób w zakresie ogólności.

Znajdziesz tam również część poświęconą wykorzysty­waniu presupozycji. Presupozycje to niesamowita rzecz.

Załóżmy, że wprowadzam kogoś na scenę i mówię: „Nie wiem, na którym z tych dwóch krzeseł usiądziesz i wej­dziesz w trans, ale najważniejsze, byś czerpał przyjemność z tego procesu". Jak brzmi presupozycja? Że będzie siedział na krześle i wejdzie w trans.

Stosowanie presupozycji i umożliwianie ludziom doko­nywania wyboru zwiększa Twoją efektywność. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, na którym krześle wejdą w trans.

Jednak to zdanie pozwala ludziom rozpocząć wchodzenie w tryb wykonywania poleceń i dokonywania wyborów. Kiedy pracuję z ludźmi, często mają dokonywać wyborów jeden po drugim. „Wybierz to". „Wybierz coś z przeszłości". Nie mówię im co.

Powinność

Ludzie mają możliwość wyboru. Jednak zbyt wiele osób robi to, co powinna. W Wielkiej Brytanii odkryłem nawet zwią­zaną z tym chorobę.

W pewnym sklepie chciałem kupić sobie płaszcz. Po­wiedziałem: „Dam pieniądze, jeśli pan zamówi mi płaszcz". Facet powiedział: „Nie powinienem tego robić". Stwierdzi­łem więc: „Jest pan w sklepie i nie powinien pan przyjmować pieniędzy?". Odpowiedział: „Już raz zamówiliśmy te płaszcze, nie powinienem zamawiać tego samego wzoru dwukrot­nie". Stwierdziłem: „Ale ja chcę kupić ten płaszcz".

Powiedziałem również obsłudze w hotelu, kiedy mają sprzą­tać mój pokój: „Chcę, żeby mój pokój był sprzątany o piątej". Pani odpowiedziała: „Ale powinniśmy sprzątać z samego rana". Stwierdziłem: „Aby to zrobić, najpierw musielibyście wynieść mnie z pokoju. Chcę, żeby był sprzątany o piątej. Nie ma wtedy żadnych pokojówek?". Odpowiedziała: „Są". Zdziwiłem się: „Co zatem robią?". Odpowiedziała: „Nie wiem". „To niech im pani powie, żeby tu przyszły". A ona na to: „Ale powinny robić to rano".

Sądziłem, że przepisy powinny mieć jakiś cel. Chcą sprzą­tać pokoje wcześnie, żeby ludzie byli zadowoleni, a nie po to, żeby ich dręczyć! Ilu Czytelników zostawało w hotelu i mu­siało walczyć z pokojówką?

Przekształcanie linii czasu

Pamiętasz, co to jest linia czasu? Ci z Czytelników, którzy mają przyszłość z tyłu, a przeszłość z przodu, mogą się zna­leźć w jakiś sposób w przeszłości. Teraz odkryjesz, jak nie­zwykłą wartość może stanowić linia czasu.

Lekarze i konsultanci do spraw leków mogą spotkać się z tym u narkomanów. Chodzi mi o tych, którzy wielokrotnie powtórnie uzależniają się od tego samego narkotyku. I wiesz co? Przeszłość mają za sobą, a przed sobą bardzo krótko­wzroczną przyszłość. Nie potrafią zobaczyć siebie popeł­niającego kolejny raz ten sam błąd. Rzucają ćpanie. Wciąż jednak potrafią przekonać siebie, by powrócić do nałogu.

Niech tacy ludzie złapią swoją linię czasu z przeszłości i ruszą z piskiem opon, przesuwając swoją linię czasu prze­szłego prosto przed siebie. Niech usłyszą dźwięk zamykają­cych się z łoskotem drzwi i ryglujących się zasuw. Niech to zobaczą bez względu na fakt, czy im się to podoba. Niech zobaczą, ile razy stawali się ćpunami i jak wyglądało wtedy ich życie. Trudno zbudować prawdziwie dobre życie, gdy jesteś uzależniony od heroiny.

Agorafobia może być kosztowną chorobą, ale za bycie ćpunem płacisz większą cenę. Nie spotkasz zbyt wielu sta­rych narkomanów uzależnionych do heroiny. Zauważyłeś? Widuje się palących i pijących dziewięćdziesięciolatków, ale nigdy takich, którzy biorą heroinę. To zabija, zamęcza.

Zmiana decyzji na linii czasu

Teraz chcę, byś zamknął oczy i ujrzał własną linię czasu. Chcę, byś umieścił tę linię przed sobą. Następnie dosłownie unieś się nad nią w swym umyśle i przenieś się w prze­szłość. Teraz popłyń dalej, dalej i dalej. Poruszaj się wzdłuż linii, aż dojdziesz do czasów młodości.

Znajdź podjętą w przeszłości decyzję, która komplikuje Twoje aktualne życie. Nie jest istotne, czy chodzi o pienią­dze, seks, sukces, kompetencje czy cokolwiek innego. Prze­nieś się bardzo daleko, aż dosłownie poczujesz, że staje się ona silniejsza. Odczucia otaczające ten wybór przeniosą Cię z powrotem do tego czasu i miejsca, w którym podjąłeś ograniczającą Cię decyzję.

Jednak zamiast wejść w to zdarzenie i ponownie je prze­żyć, co oznaczałoby jego wzmocnienie, zostań nad swoją li­nią czasu. Chcę, byś przesunął się jeszcze nieco dalej w prze­szłość. Zanim zejdziesz w dół, chcę, być przypomniał sobie silne przekonania, które wydobyłeś i stworzyłeś dla siebie. Chcę, byś, znajdując się nadal nad linią czasu, stworzył przekonania, że staniesz się taki, jaki wolałbyś być. Kiedy już umieścisz je w swojej głowie, chcę, byś opadł na linię czasu i zatrzymał to przekonanie w pamięci.

Następnie wystrzel w przód po linii czasu, tak jak na ko­lejce górskiej. Obok Ciebie przemykają dni i tygodnie, pro­sto przez stare decyzje i prosto do teraźniejszości. Wyskocz z końca linii czasu, cofnij się i umieść ją tam, gdzie była. Śmignij przez tę linię czasu. Im szybciej będziesz leciał, tym więcej starych uogólnień rozbijesz.

Teraz chcę, byś wrócił, zatrzymał się, zastanowił się nad swoimi przeszłymi decyzjami i sprawdził, w jaki sposób teraz je odczuwasz. Postaraj się usilnie odczuć to tak samo. W ten właśnie sposób zaczynasz wysadzać rzeczy z przeszłości. Kiedy już to zrobisz, zacznij budować przyszłość. Część te­go dnia poświęć na polepszanie swojej przyszłości.

Wzmacnianie zasobów w Twojej przyszłości

W kolejnych punktach rozdziału poznane już fragmenty wiedzy połączymy w całość. W NLP mówimy o rzutowaniu w przyszłość, czyli futurę pacing. Dziś zrobimy znacznie więcej w porównaniu z tym, czego kiedyś uczyliśmy. Kiedyś kazaliśmy ludziom myśleć o czymś, co wymagało większych zasobów, następnie zakotwiczyć pozytywne reakcje, potem pomyśleć o tym doświadczeniu lub zdarzeniu w przyszło­ści i odpalić kotwicę zasobów.

Zrobimy to teraz, ale sto razy silniej. Skorzystam z Twoich umiejętności hipnotycznych i pięciu z najpotężniejszych reakcji, jakich kiedykolwiek doświadczyłeś. Chcę, byś pomy­ślał o tej nowo podjętej decyzji. Pomyśl o kontekście, w któ­rym ta decyzja będzie miała zastosowanie w przyszłości.

Pokaz podejmowania ponownej decyzji na linii czasu

„Proszę pana. Po pierwsze, proszę mi powiedzieć, w którym miejscu znajduje się pańska linia czasu. Gdzie jest przy­szłość? W tym kierunku, z pańskiej prawej strony. A gdzie przeszłość? Czy jest lekko na skos przed panem?".

Będziesz chciał wiedzieć takie rzeczy o swoim kliencie. Ta wiedza pozwoli Ci na jego lepsze ukierunkowanie. Teraz jesteś gotowy do wywołania stanu odmiennej świadomości.

Czy wiesz, jaki rodzaj decyzji chcesz zmienić? Czy znasz nową decyzję, którą chcesz na jej miejsce wprowadzić? Do­brze. Teraz zastanów się, po czym poznasz, że w tym mo­mencie w Twoim umyśle pojawił się odpowiedni kontekst. Pozwól uświadomić sobie rzeczy, które staną się w przy­szłości, które stworzą ten kontekst.

Teraz chcę, byś pomyślał o pięciu osobistych zasobach, które naprawdę chciałbyś zyskać. Oczywiście część z nich już masz, do pewnego stopnia. Niektórzy ludzie wierzą w siebie. Co by było, gdybyś miał ten i inne zasoby, ale byłyby one znacznie silniejsze i wszystkie miałbyś w tym samym czasie? Dzięki temu mógłbyś robić to, co musisz robić, dynamiczniej.

Chcę, byś teraz umieścił te pięć zasobów w swoim umyśle. Jeśli na osi czasu danej osoby tu jest przyszłość, a tam prze­szłość, wezmę te pięć zasobów — jeden, dwa, trzy, cztery, pięć — i umieszczę je w przyszłości. Następnie każę jej je powtórzyć. Ale będę je umieszczać bliżej i bliżej siebie, aż w rezultacie zetkną się w tym samym momencie.

Następnie zaprogramuję tę osobę: „Im bardziej będziesz wchodzić w przyszłość, tym więcej z tych pięciu potężnych zasobów będzie występować jednocześnie". To tworzy pę­tlę powrotną, która wzmocni jej reakcje.

Jednak najpierw muszę wprowadzić tę osobę w trans. Na­stępnie chcę uzyskać dostęp do każdej z pięciu reakcji i praw­dziwie je wzmocnić. Sam trans w pewien sposób powoduje zwiększenie koncentracji i wzmocnienie reakcji.

Czy widziałeś hipnotyzera występującego na scenie? Podczas jednej ze sztuczek hipnotyzer często mówi: „Pokażę panu but i z tego powodu poczuje się pan bardzo smutny". Następnie wystarczy, że pokaże on tej osobie but, a ta wy­bucha płaczem. Hipnoza może przynieść ten sam efekt, co „wyrywające się spod kontroli" hormony. Wszystko staje się intensywniejsze.

Sztuczki hipnotyczne wydają się raczej bezwartościowe. Używaj hipnozy w celu znalezienia osobistych zasobów i wzmacniania ich. To jest wartościowe.

Dziś ruszamy do krainy sensoramy! Byłeś kiedyś w kinie sensoramy z 50-metrowym ekranem i dźwiękiem dolby ste­reo? Głośniki umieszczane są tam w podłodze, żeby podczas wyświetlania filmu o trzęsieniu ziemi budynek rzeczywi­ście się trząsł. Czy są tu takie? Zbudujemy je w naszych głowach. Oszczędzisz w ten sposób co najmniej dwa dolary i siedemdziesiąt pięć centów na każdym seansie.

Pokaz wzmacniania zasobów

Chcę, byś tu usiadł i pozwolił, by nieświadomość wykonała pracę. Tak jest. Wezmę Twoją dłoń. Podniosę ją w ten spo­sób, prosto przed Ciebie i nie każę Ci jej opuścić. Teraz chcę, byś powoli zaczął wchodzić głębiej i głębiej w trans.

Chcę, by Twoja ręka mimo woli przysuwała się do Twojej twarzy, odczuwając przyciąganie między kciukiem a nosem — pociąg do nowej wiedzy. Kiedy zaczniesz wcho­dzić znacznie głębiej, teraz, weź głęboki wdech, wyprostuj głowę. Chcę, byś pozwolił unieść się głowie prosto, jakbyś czuł w jej środku grawitację. Czuj, jak równo opada... wo­kół, abyś pozostawał w równowadze, ponieważ będziesz się uczył rzeczy, które zrównoważą Twoją przyszłość.

Kiedy tak siedzisz, chcę, byś... bardzo powoli wraz ze zbliżaniem się Twojej ręki do twarzy, zaczął wracać do tego dziecięcego stanu zdumienia. Tego stanu, gdy naprawdę mogłeś uczyć się rzeczy, które odcisnęły się w umyśle i po­zostały z Tobą do końca życia. Tego stanu, gdy fascynowały Cię nawet najmniejsze rzeczy i wszystko było tak drama­tyczne, że zostawało w pamięci na zawsze.

Chcę, żebyś wszedł w swoje życie i znalazł pierwszy z pię­ciu zasobów. Przejdź do czasu, który Twój świadomy umysł mógł zapomnieć. Przejdź do najbardziej dramatycznego przykładu sytuacji, w której miałeś ten zasób, i ujrzyj ją teraz. Tak jest. Niech staje się coraz większa i większa. Odczuwaj ją coraz silniej i silniej, aż wypełni całe Twoje ciało. Tak jest. Silniej, bardziej intensywnie. Podkręć głośność, zwiększ ja­sność i odczuwaj to za każdym razem, tak jak czujesz to teraz.

Podczas gdy Twoja ręka wciąż zbliża się do Twojej twa­rzy, chcę, byś przeszedł do tej drugiej reakcji. Niech Twoja nieświadomość znajdzie coś, o czym być może nie myślałeś od lat. Niech Twoja nieświadomość będzie przewodnikiem i pokaże Ci to teraz. Tak jest. Zobacz to. Powiększ obraz, rozjaśnij i wzmocnij. Rób to, aż wypełni całe Twoje ciało. Podkręć to mocno teraz. Podwój. Tak jest. I jeszcze raz po­dwój. Z tego właśnie składa się mężczyzna. Taaak! Tak jest.

Podczas gdy wchodzisz coraz głębiej w trans, nadchodzi czas na zasób numer trzy. Niech nieświadomość wybierze dramatyczny przykład i zobacz go teraz. Tak jest. Zgłośnij dźwięk, powiększ dwukrotnie i jeszcze raz podwój, gło­śniej, jaśniej, więcej, kraina sensoramy! Powój ponownie. Paaaach! Tak jest. Czujesz tę moc? To moc, którą połączysz później z innymi.

Nadchodzi czas na zasób numer cztery, teraz. Zrobimy to trochę inaczej. Za chwilę poproszę Cię, byś pozwolił swojej ręce powoli się przekręcić i lekko zwinąć w sposób podobny do filiżanki, po czym pozwolił jej się unieść. Chcę, żebyś za chwilę otworzył oczy. Zobaczysz w ręku coś, o czym nie myślałeś od lat.

Zobacz ten czas, gdy znałeś tę reakcję. Ujrzysz siebie z tą reakcją w dłoni. A kiedy zaczniesz widzieć to bardziej wy­raźnie niż kiedykolwiek wcześniej, wyskoczy Ci prosto z ręki. Kiedy dotknę Twojej ręki, ten zasób wskoczy w Twoją oso­bowość i przyszłość. Otwórz oczy i zobacz to. Tak jest. Pro­szę bardzo... i zamknij oczy. Pozwól, by zasób wypełnił Twoje ciało, podwój go i podwój jeszcze raz. Niech rozprzestrzeni się na Twoje ręce i nogi i wzmocni się we­wnątrz Ciebie. Możesz to odczuwać za każdym razem, gdy zechcesz.

Teraz czas przejść do zasobu numer pięć. Chcę, by dla piątki Twoja nieświadomość wybrała coś niezwykłego! Niech Ci to pokaże... tak jest, teraz. Taaaak! Widzisz to i odczuwasz za każdym razem, gdy myślisz: „Twój tyłek jest mój!". Tak jest. Kto mówi, że trans musi być nudny? Tak twierdzą niektóre osoby. Mówią: „On się śmiał, więc nie mógł być w transie". Możesz jednak się śmiać i wchodzić w coraz głębszy trans. Aha. Do samego końca. Tak jest.

Chcę, byś uniósł się teraz w swoim umyśle nad linią czasu. Unieś się i popatrz w przyszłość. Ustaw się tak, byś patrzył na zdarzenia, które się jeszcze nie wydarzyły. Tak jest.

Teraz każdą z pięciu reakcji rozmieść w przyszłości w ty­godniowych odstępach. Następnie chcę, byś rozmieścił tę samą piątkę w odstępach czterodniowych. Potem trzydnio­wych, dwudniowych, jednodniowych, a potem jednogodzin­nych, aż staną się jednym w przyszłości.

Następnie chcę, byś płynął bardzo powoli w dół, we­wnątrz swojej linii czasu, wystrzelił w przód w kierunku przyszłości i wyskoczył z jej końca. Zrób to teeeeraaaaaz! Tak jest.

Poczuj, jak te wszystkie zasoby łączą się z mocą wewnątrz Ciebie. Kiedy się to dokona, chcę, byś cofnął się i umieścił oś czasu z powrotem tam, gdzie była. Pozwól, by wszystkie za­soby połączyły się. Poczuj, jak się łączą i rozprzestrzeniają, aż doznasz mrowienia na środkowej linii ciała, gdy zasoby zaczną się dopasowywać. Za każdym razem, gdy zobaczysz kontekst, w którym potrzebujesz tych zasobów, odczujesz ich moc i przypomnisz sobie śmiech, który temu towarzy­szy. Tak jest. I powiesz: „Twój tyłek jest mój!". Świetnie.

Kiedy nieświadomość zrozumie, że zintegrowałeś te za­soby, i weźmie odpowiedzialność za dopilnowanie, by były częścią przyszłych doznań, Twoja ręka opadnie. Kiedy do­tkniesz kolan, otworzysz oczy i wewnętrzny głos powie Ci z całkowitym przekonaniem: „Bułka z masłem!". Tak jest. Przeznacz na to tyle czasu, ile potrzebujesz.

Przetestuj

Rozumiesz ogólny zarys tej koncepcji? Trzeba pobrać drzemiące w ludziach zasoby i nie tylko je wykorzystać, ale i wzmocnić. Warto w tym celu korzystać z tonalności. To ważne. Należy zachować spójność wypowiedzi. Kiedy mówisz: „Większy, jaśniejszy i silniejszy", niech odzwier­ciedli to Twój głos i poruszy ludzi, by pozwolili odczuciom rozejść się po całym ciele. Jeżeli uzyskają tę reakcję, odczują wewnętrzną siłę.

Wielu ludzi nie wykonuje nawet połowy z tego, czego chcieliby lub mogliby dokonać w swoim życiu. Często po prostu nie odczuli siły tego, czego im potrzeba do dokona­nia tego.

Okazało się to szczególnie prawdziwe podczas zajęć, które prowadziłem na warsztatach flirtowania. Najtrudniejsza część flirtowania polega na zmuszeniu ludzi do przejścia przez pokój. To ćwiczenie przeprowadzałem z drużyną fut­bolową. Pewnie sądzisz, że futboliści są odważni. Jeżeli cho­dzi o rozmowy z dziewczynami, to tym facetom nie wiodło się na tym polu. Mogą wyjść na boisko i walić się nawzajem głowami, aż te zrobią się sine. Kiedy jednak powiedziałem: „Podjedźcie i przedstawcie się tej kobiecie", patrzyli na mnie z przerażeniem w oczach. „Co?". Potrafią wszystko. Strzelają i walczą. Jednak podejść i powiedzieć cześć? Nigdy!

Przełamanie tego rodzaju strachu wydawało się im bar­dzo trudne. Poza tym przełamywanie rzadko stanowi mo­tywację dla kogokolwiek. Aby umożliwić ludziom dokona­nie czegoś takiego, należy zbudować zasoby, by czuli się do tego przymuszeni i nakłonieni. Kiedy ludzie patrzą na kogoś po drugiej stronie pokoju, chcę, by podeszli, przedstawili się i czuli, że nie mogą usiedzieć na miejscu. Chcę zbudować przymus użycia nowej wiedzy, teraz, aby ten przymus od­palał się automatycznie. Następnie, gdy pojawi się kontekst, uczucia wzrosną na tyle, by mogli tego dokonać bez zasta­nowienia.

„Jak się pan czuje?".

„Świetnie".

Oto test. Nabierz nawyku sprawdzania własnej pracy. Pamiętasz, że przed rozpoczęciem poprosiłem, byś pomy­ślał o przyszłym kontekście, tam, gdzie będzie to potrzebne.

Teraz chcę, byś się zatrzymał i pomyślał o kontekście, o którym myślałeś wcześniej. Sprawdź, co się zdarzy. Co się dzieje? Jak się w związku z tym czujesz?

„Świetnie".

Świetnie? To nieźle. Jesteś mistrzem niedomówień. Całe życie mieszkasz w Londynie. Co robią Angielki, gdy mają or­gazm? Patrzą na facetów i mówią: „Było raczej w porządku"? Nie widziałeś Tony'ego Tigera?

„To świeeeetneeee!".

Dziękuję.

Teraz, choć wiem, że nie jest to zbyt brytyjskie, musisz użyć tonu głosu, by wydobyć ponownie potężne reakcje. A gdy je odpalisz, gdy wybuchniesz, wtedy podwój to ponownie.

Możesz to robić gdziekolwiek i kiedykolwiek. Możesz zacząć jeszcze przed swoim urodzeniem. Możesz kontynu­ować tak długo, jak długo potrafisz to sobie wyobrazić. Teraz.


Epilog

Jesteś już w transie. Być może jesteś w transie, do którego jesteś przyzwyczajony. Jeśli chcesz, możesz myśleć o wszyst­kich swoich przekonaniach jako o posthipnotycznej suge­stii z własnym minitransem. Każdy trans możesz uznać za zestaw przekonań, które w tym czasie działają.

Dowolny trans w niektórych sytuacjach zaoferuje wyniki, które będą się Ci podobać. Każde przekonanie w pewnych okolicznościach się opłaci. I niech tak będzie. W przeciwnym razie te przekonania mogą stanąć w sprzeczności ze sobą.

Działanie w zgodzie z sugestiami i przekonaniami może, ale nie musi być użyteczne. To zależy. Działanie zgodnie ze sprzecznościami zazwyczaj powoduje zaburzenia zarówno w mózgu, jak i w życiu.

Przy przeprowadzaniu hipnozy wykonuj dwie rzeczy. Jedną w środku, we własnym wnętrzu, a drugą na zewnątrz, z nimi. W rzeczywistości rób to samo w obie strony.

Możesz zacząć niespójnie i szukać niespójności. Dąż do zgodności. Ludzie mają mieszane uczucia. Widzą niejasne obrazy. Ich dialog wewnętrzny jest niespójny. Ja, spójny, przemawiam do nich każdym włóknem mojej duszy: „Nie będzie tak, jak jest". Dostrój siebie, każdą swoją komórkę, aby przekaz był zgrany. Naucz się doprowadzać każdy dy­sonans do harmonii, naucz się nadawać mu melodię. Po­czuj jazz.

Pracuj z ludźmi. Zwłaszcza jeśli robisz coś, co może mieć walory edukacyjne, tak jak terapia lub sprzedaż. Wykorzy­stuj to, co mają. Ludzie od wielu lat mówią mi: „Najtrudniej pracuje się z nałogowcami". Bzdura.

Nałogowcy zrobią wszystko, co im każesz. Zagroź: „Jeśli nie wykonasz tych poleceń, zrujnujesz sobie życie". Na­stępnie przygotuj od 10 do 20 stron szczegółowych poleceń dotyczących tego, co mają wykonywać w ciągu pierwszej godziny każdego dnia, po czym każ im wziąć się do pracy. Niech wrócą za dwa tygodnie. Sprawdź, jak im idzie. Będą oczekiwać, że się odczepisz. Powiedz: „Masz podwoić czas przeznaczony na wykonywanie tych rzeczy. Albo twoje życie stanie się...", po czym znowu im zagroź.

Oni funkcjonują właśnie w taki sposób. Okażą się najbar­dziej oddanymi klientami. Nie tylko im się polepszy. Z nerwo­wych wraków staną się najlepiej zorganizowanymi, wydaj­nymi i cieszącymi się życiem ludźmi. Te instrukcje powinny zawierać takie zalecenia, jak: „przez pięć minut będziesz pla­nował, jak cieszyć się życiem, jak polepszyć własną tonalność, co zrobić, by się ładniej uśmiechać, i co dobrego możesz zrobić dla swojego zdrowia, zorganizowania i planowania". Po przy­gotowaniu tych szczegółów mogą przystąpić do działania.

Psycholodzy zakładają z góry, że wszystko stanowi jakiś problem, a na ludzi patrzą jak na popsuty element, który trzeba naprawić. Szukają, co jest nie tak. Mówią ludziom: „Czytałem książkę Grandlera Brindlera i to ma działać. Spróbujmy więc i sprawdźmy, czy jesteś jednym z tych, którego fobia może zniknąć". Ci natychmiast pomyślą: „Nie jestem jednym z nich". Możesz spojrzeć im prosto w oczy i powiedzieć: „Założę się, że uważasz, że nie jesteś jednym z nich". Zaczną się uśmiechać. Moment, w którym uda się ich rozśmieszyć, jest chwilą, w której możesz nakłonić ich do zmiany. To można przewidzieć.

Ludzkiemu zachowaniu nie brak konsekwencji. Ludzkie zachowanie jest systematyczne. Musi takie być. Nie musi być wcale powtarzalne i destrukcyjne.

Zdumiewa mnie fakt, że ludzie powtarzają coś, nawet gdy jest to nieprzyjemne. Ktoś, kto chce cieszyć się życiem, wy­chodzi z więzienia, po czym staje się seryjnym zabójcą, żyje w stałym ukryciu, planuje i knuje. Jeśli przeszło się przez to wszystko choć raz, powinno się znaleźć sobie jakieś pro­duktywne i miłe zajęcie. To jednak pokazuje, o co spieramy się w tej kulturze, i jaki jest nasz system edukacji.

Sprzeczamy się o to, czy powinniśmy mieć prawo do sterowania prawami innych ludzi. Uchwalamy prawa doty­czące tego, co można umieszczać na własnym ciele, co moż­na z nim robić. Starzy, bogaci, biali mężczyźni decydują o tym, co młoda, biedna, czarnoskóra dziewczyna może ro­bić z własnym ciałem. Po to wprowadziliśmy poprawkę do konstytucji, by religie nie miały wpływu na prawo, jednak wciąż się tam wślizgują.

Dziś w Kalifornii nie wolno iść do baru po drugiej w nocy. Dlaczego? W Salt Lakę City prawie nie można pić, ale moż­na mieć tyle żon, ile się zechce. Nie to mieli na myśli nasi ojcowie-założyciele.

Ludzie wierzą w różne rzeczy. Nic, co idiosynkratyczne, nie powinno przekroczyć granicy. Nie powinienem mieć możliwości wpływania na Twoje życie, Ty nie powinieneś mieć możliwości wpływu na moje, z wyjątkiem sytuacji, w której dzieje się to za obopólną zgodą lub przez dawanie dobrego przykładu.

Kiedy istoty ludzkie zbierają się w grupę, oczekują, że otrzymają zasady regulujące, co i jak wolno robić ze sobą na­wzajem. Reguły stają się prawami. Nastanie prawa powoduje pojawienie się prawników. Prawnicy stają się politykami.

Na początku Konstytucja Stanów Zjednoczonych dawała wolne prawa wszystkim LUDZIOM. Nie kobietom, czarno­skórym, Chińczykom, ale Irlandczykom, cóż... tak. W jaki sposób to oddzielić? Nie wiem. Dla nich wtedy wszystko było jasne.

Wraz z upływem czasu uda Ci się zrozumieć jedną rzecz, którą mieli, a dzięki której wszystko działało. Prywatne re­guły grupy stoją w sprzeczności z zasadami innych grup. Reguły, które sprawdzają się wystarczająco dobrze, przeko­nują ludzi. Wpływają na ludzi i prowadzą ich. Wtedy nie trzeba niczego na nich wymuszać. Dlatego nie rób tego.

Są tacy, którzy twierdzą: „Gdyby aborcja była legalna, wszyscy by się jej poddawali". Wprost przeciwnie. Kiedy tyl­ko ludzie zaczynają coś robić, zaczyna im zależeć. Prawa przeciwko niemoralnemu czynowi prowadzą do praw prze­ciwko wiedzy lub rozpowszechnianiu o nim informacji. Dla porównania, jeśli ktoś obrabuje bank lub jedzie po złej stronie ulicy, prawo mówi, by powiadomić o tym wszyst­kich. Mamy prawa zabraniające kobietom zbierania infor­macji o tym, jak zrobić to, co chcą zrobić z własnymi cia­łami. Kiedy prawa decydują o osobistej moralności, ludzie zaczynają działać po to, by wyrazić sprzeciw lub zgodę, a nie z powodu troski lub wiedzy.

Każdy ma własny punkt widzenia. Wszyscy zauważamy tylko część rzeczy, a reszty nie widzimy. Niemożliwe jest, by ktokolwiek zawsze wszystko robił dobrze. Takie powinno być Twoje początkowe założenie.

Klienci mówią, że chcieliby się czegoś pozbyć. Jeden chciał pozbyć się całego gniewu. Pomyślałem: „Co będzie, jeśli inni zaczną wdeptywać go w ziemię?". Potem pójdzie na szkolenie asertywności. Będzie musiał wykształcić za­chowania asertywne, żeby przywołać z powrotem gniew. Któregoś dnia pobije własną żonę. Będzie musiał udać się do bioenergoterapeuty po to, by ten gniew uwolnić. Pomyślał: „Pozbycie się gniewu rozwiąże wszystko". Jak to się zaczęło? Naucz się wykorzystywać gniew. Poznaj wartość rzeczy.

Wszystko sprowadza się do tego, że ludzie muszą na­uczyć się podejmowania lepszych decyzji. Niech to stanie się sednem wszystkiego. Zmieniaj przekonania, by polep­szać jakość decyzji.

Narkomani mogą latami, dekadami żyć w całkowitym koszmarze. Zostają wyleczeni. Opuszczają mury kliniki Betty Ford lub innego ośrodka. Wpadają na kogoś, kto powie: „Chcesz dać sobie w żyłę?". Odpowiadają: „Świetny po­mysł!". Łup! I znów wpadają w nałóg. Jak mogą? Po prostu nie podejmują dobrych decyzji. Nie myślą: „Nie mam jesz­cze wystarczającej liczby dziur w ciele. Wezmę to i zrobię nową". Liczy się dla nich tylko stan euforii. Nie dają sobie wewnątrz wystarczająco dużo czasu na podjęcie decyzji. Myślą: „Doświadczę przypływu energii". Mogliby pozwolić, by ich umysł przeszedł przez lata, które już minęły. Od­wróciliby się, spojrzeliby i odpowiedzieliby: „Dzięki, nie sądzę".

Co w ogóle wpędziło ich w ten nałóg? Decyzje podej­mowali na podstawie krótkoterminowych obrazów, roz­mów i uczuć. Niektórzy wybiegali znacznie w przód. Wtedy wszystko lepiej wygląda. Jednak nie wtedy, gdy podejmuje się decyzję w kwestii czegoś, co jest krótkoterminowe.

Znam faceta, który kiedyś w ogóle nie umawiał się na randki. Przyszedł do mnie i powiedział: „Myślę o umówie­niu się na randkę przyszłej jesieni". Powiedział to w stycz­niu. Spojrzałem na niego i zapytałem: „Z kimś szczegól­nym?". Odpowiedział: „Zastanawiam się". Zapytałem więc: „Co myślisz o podejściu do jakiejkolwiek dziewczyny i za­pytaniu jej »Chciałabyś się umówić?«? Jeśli odpowie tak, ty stwierdzisz »Zobaczę, czy uda mi się kogoś dla ciebie znaleźć«". Spojrzał na mnie jak na wariata.

Za każdym razem, gdy myślał o umówieniu się z kimś, wybiegał w przód aż do czasów, gdy oboje mieli po osiem­dziesiąt lat. Przechodził w myślach przez okres, gdy mieli po 35 lat, mieli dzieci, ona umarła i było okropnie. Myślał: „To za dużo kłopotów". Nawet nie doszło do żadnej roz­mowy. Robił zbyt wiele, a po prostu chciał wyjść na kilka drinków. Mieszał zbyt dużo tematów.

Ludzie w transie reagują w danej chwili i robią to do­słownie. Dodatkowo reagują stosownie do sytuacji. Jeśli po­wiesz osobie, która nie jest narkomanem: „Oto igła i mnóstwo heroiny. Chciałbyś zostać narkomanem?", odpowie: „Nie". Od paru dekad hipnotyzerzy próbują znaleźć sposób na to, by skłonić ludzi w transie do postąpienia wbrew własnym przekonaniom. W rzeczywistości ludzie podejmują wtedy lepsze decyzje. Zwalniają i przeznaczają na ich podjęcie pewien czas, zamiast decydować automatycznie. Nie wpa­dają w stare wzorce zachowań. Płyną z inną szybkością. Zauważają rzeczy, które normalnie mogłyby im umknąć.

Czasami z jakąś sytuacją nie wiąże się tyle emocji. Spró­buj w swoim umyśle przejść przez nią z różną szybkością. Przyciśnij gaz do dechy. Naciśnij hamulec. To Twój mózg. Nie ma za Tobą nikogo i w nic nie możesz wjechać. Wrzuć wsteczny. Przemierz swój świat na wstecznym. Znajdź do­bry kierunek. Bądź elastyczny.

Na początku mówiłem o jeździe na wiązce światła. Prze­życia zależą od miejsca, z którego się na nie patrzy. Dodaj nie tylko wymiar związany z położeniem i szybkością w świe­cie zewnętrznym, ale również w świecie wewnętrznym. Jedź na tej wiązce światła. Jak szybko pędzi Twój umysł, gdy to robisz?

Przyspiesz swój umysł do szybkości dwukrotnie więk­szej niż prędkość światła. Poczujesz, jakbyś poruszał się powoli. Wie to każdy, kto jechał kiedyś autostradą w Los Angeles, po czym zjechał z niej z szybkością 60 km/h. Wie to każdy, kto stał w kolejce do okienka banku. Kiedy tam stoisz, wydaje się, że osobie przy okienku obsłużenie klien­ta zajmuje godzinę. Patrzysz na zegarek, minęła tylko minu­ta. Wydaje się, jakby ulotniło się pół godziny.

Musimy nauczyć się pozamieniać te rzeczy. Kiedy masz stać w kolejce do bankowego okienka, powinno to trwać okamgnienie. Kiedy zbliża się orgazm, powinien trwać pół godziny, i to nie dojście do niego, ale ulatnianie się tej chwili.

Możemy odpowiednio poukładać nasze światy. Musimy się tylko tego nauczyć. Świat pokaże, że było warto. Musi­my tylko nauczyć ludzi, jak dobrze się bawić i dokonać czegoś dobrego w świecie. Lepiej nauczmy się tego dobrze. Uczymy gówna. Mamy prawa, które mówią nam, jak się za­chowywać, i szkoły, które mówią nam, w co wierzyć. To dwie katastrofy.

Zapewnij wszystkim jak największą możliwą przestrzeń. Na początek przekaż im umiejętność uczenia się i daj im wiarę, jaką miał Einstein. Dzieci zaczynają z takimi prze­konaniami, po czym wybijamy im je z głowy, ucząc głupich rzeczy, na przykład fonetycznego literowania słów. To nie wnosi niczego wartościowego na temat pisania i nie ma żad­nego uzasadnienia. W szkole powiedziano moim dzieciom, że nie mogą uży­wać kalkulatorów. Twierdzono, że przez to nie nauczą się, w jaki sposób naprawdę się uczyć. Odparowałem: „Bred­nie". Odpowiedzieli wtedy, że nie byłoby to sprawiedliwe wobec innych. Kupiłem więc każdemu dziecku kalkulator. Na koniec nauczyciel zapytał: „Mógłby mnie pan nauczyć, jak z niego korzystać?".

Odpowiedzi znajdują się w książce nauczyciela. Jak długo odpowiedzi będą w książce nauczyciela, a nie ucznia, lepiej zajmijmy się uczeniem nauczycieli. Nasz system edukacyjny to katastrofa i nie naprawi go żadna suma pieniędzy, po­nieważ nie chodzi tu o kwestie finansowe.

Uczę setki ludzi i nie mam żadnych problemów. Miałem grupy liczące nawet sto dzieci i nigdy nie sprawiało mi to problemu. Ludzie pytają jednak: „Jak długo uda się panu to robić?". Robię to od dwudziestu lat — z dziećmi, dorosłymi i innymi. To nie jest kwestia liczby osób, tylko środowiska, jakie się dla nich stworzy.

Środowisko powinno odpowiadać temu, co się dzieje. Absurdalny jest fakt, że w każdej klasie nie ma komputera. Nawet jeśli trzeba by poprosić rodziców o zakup. W końcu komputery nie są już takie drogie. Dobry Boże, ludzie je wy­rzucają. Są teraz jak puszki. Istnieje mnóstwo możliwości, by stały się dostępne. Powinniśmy zacząć tworzyć bogate środowiska. Musimy zacząć od nauczycieli.

Mamy ludzi, którzy uczą, i nie tylko nie wiedzą, ale nie podejrzewają nawet, że nie potrafią uczyć. Są oni tam ze złych powodów. Kilku dobrych nauczycieli, których można znaleźć w prawie każdej szkole, jest stale szykanowanych. Wszyscy wiedzą, że to prawda, ale nikt się tym nie zajmuje.

To nie kwestia pieniędzy. Nie. Dzieci potrafią pisać wła­sne książki i przynosić własne komputery. To nie kwestia pieniędzy, to nie kwestia budynku. To kwestia faktu, że nie zatrudniamy wykwalifikowanych ludzi i nie wykonują oni swej pracy właściwie.

Ważnym elementem ochrony nauczycieli był stały etat. Jednak zawiódł. Dobrzy nauczyciele nie otrzymują stałego etatu. Najczęściej przyznaje się go ludziom, którzy w rze­czywistości powinni pracować tam, gdzie nie ma kontaktu z drugim człowiekiem. Albo powinni zacząć lubić to, co robią.

W ciągu wielu lat prowadzenia kursów i seminariów przed moimi oczami przewinęły się wszystkie zawody świata — nawet hydraulicy i elektrycy. Najmniej licznie reprezen­towaną grupą zawodową byli nauczyciele. I to nie dlatego, że ich krytykuję.

Psychologom naprawdę daję popalić. Jednak chcą się uczyć. Po prostu trafiali w takie miejsca, gdzie nikt ich nie uczył. Kształcono ich, że skrzyżowane nogi wskazują na zamknięcie się na nowe pomysły. To głupie. Nowe pomysły nie pojawiają się od tej strony. Choć wiele osób może spra­wiać wrażenie, że w ich przypadku tak jest.

Musisz umieć otworzyć drzwi. Jednym z najlepszych spo­sobów jest sprawienie, by ludzie przestali mówić i zaczęli słuchać. Temu właśnie służy hipnoza. Skoncentruj swoją uwagę, wejdź w inny stan, wypróbuj nowy sposób, wypró­buj to w inny nowy sposób. Zaczęliśmy się uczyć, czego możemy dokonać.

Możemy uczyć nasze dzieci szybciej i lepiej niż kiedy­kolwiek wcześniej i spowodować, by sprawiało im to więk­szą radość. Dowodzą tego badania. Oby następne pokolenie wydało najlepszych twórców i uczonych na Ziemi lub wpad­niemy głęboko i nie mówię tu o hipnozie.

Możesz odczuwać lęk. Ludzie często boją się stosować hipnozę, ponieważ oznacza ona utratę kontroli. Hipnoza może dać kontrolę. Różne stany transu mogą zapewnić Ci kontrolę nad rzeczami, o których nawet nie wiedziałeś, że istnieją. Może to cały czas był ten prawdziwy lęk. Jeśli nie, możesz zdecydować, by go dodać. Możesz kontrolować prze­pływ swojej krwi i własnego czasu. Dokonuj mądrych wy­borów. Odkrywasz nowe światy.

Dlaczego odkrył to wszystko muzyk rockowy i progra­mista? Ja też nie byłem lepszy. Myślałem: „Samochód po naprawie powinien lepiej jeździć. Jeśli tak nie jest, trzeba zawieźć go z powrotem i przyłożyć komuś".

Chciałem, by moje programy szkoleniowe były lepsze. Zadawałem pytania. Starałem się modelować doświadcze­nia różnych osób. Mieliśmy mnóstwo książek i obserwo­waliśmy wielu ludzi. Nikt nie potrafił powiedzieć niczego, co pozwalałoby w sytuacji, gdy ktoś przyjdzie i stwierdzi: „Jestem przeklęty", powiedzieć „Tralala!", i uwolnić go od tego. Nawet jedna osoba.

W tamtym czasie psychiatrzy stanowili grupę zawodową o najwyższym wskaźniku samobójstw. Nic dziwnego. Ich dziedzina była jałowa. Co więcej, pozwalali hipnotyzować się przez własnych klientów.

W tej książce zawarte zostały szybkie techniki, które pro­wadzą do dobrych rezultatów. Nie wolno Ci z nich korzystać, jeśli brak Ci odpowiedniej tonalności, tempa i jeśli najpierw nie wypróbujesz ich na sobie. Pierwsza zasada brzmi: „Bądź pierwszy". Jeśli nie jesteś szczęśliwy, rozchmurz się. Coś jest z Tobą nie tak, napraw się, zanim zajmiesz się kimkol­wiek innym.

Seksuolodzy przychodzą do mnie leczyć impotencję lub oziębłość. Po co prowadzą terapię seksualną? To nie ma sensu.

Nauczyciele w większości nie są dobrymi uczniami. Powinni się nimi stać. Powinni znaleźć i stosować więcej sposobów uczenia niż tylko studiowanie podręcznika.

Wiedza zawarta w tej książce ma jedynie służyć za przewodnik. Można stosować zawarte tu techniki. Należy pamiętać, że zawsze można skorzystać z nich lepiej. Zaw­sze można znaleźć szybszy, inteligentniejszy i delikatniej­szy sposób. Ważne jest tylko Twoje stanowisko.

W przyszłości książki noszące tytuły w stylu Inżynieria personalna wyjaśnią nie tylko, jakiej tonalności używać, ale gdzie stać i jak się poruszać. Już zaczynamy korzystać z te­go rodzaju pomocy. Używamy mikrofonów holofonicznych i tworzymy dla ludzi takie środowiska, by wykształcili umiejętności. Wiemy, że im bardziej symulator odzwier­ciedla doświadczenie, tym ludzie uczą się więcej. To doty­czy także takich zadań, jak manewry na orbicie, chirur­giczna naprawa nerwów czy jazda samochodem.

Nie zbudowaliśmy jeszcze symulatora dla tego, o co w tym wszystkim chodzi, różnorodności niezbadanych stanów świa­domości dla każdej istoty ludzkiej. Stwórz więcej. Masz czas.

R. Bandler z J. Danielsem


DODATEK A

Wskazówki systemu reprezentacji

(ACCESSING CUES)


0x01 graphic

0x01 graphic

Oddycha płytko i kłatką piersiową



\f - Obrazy skonstruowane ~ wizualizacja półkuli dominującej

- Obrazy przypomniane i wspomnienia wizualizacja półkuli niedominującej



Ramiona ściągnięte *•* w tył (pozycja saksofonisty)

Równy oddech "*" z przepony

0x08 graphic

Ac - Dźwięki skonstruowane

- ubieranie czegoś w słowa

- dostęp słuchowy półkuli dominującej

A - Świadomość odczuć cielesnych - kinestetyka

0x08 graphic
Ar - Zapamiętane doznania słuchowe

- pętle buforowe taśmy dostęp słuchowy półkuli niedominującej

A^ - Dialog wewnętrzny -rozmowa ze sobą


Wskazówki systemu reprezentacji dla osoby typowo praworęczne). Każda wska­zówka behawioralna, która sygnalizuje przetwarzanie określonego systemu reprezentacji, jest nazywana wskazówką systemu reprezentacji.


DODATEK B

Metamodel

I. Wprowadzenie

Uczenie się metamodelu polega w gruncie rzeczy na po­znawaniu metod służących wychwytywaniu i identyfikowa­niu wzorców w używanym przez ludzi języku.

Zaprezentuję wzorce i pokrótce je opiszę, po czym po­dzielimy się na grupy i je przećwiczymy.

Metamodel stanowi prawdopodobnie jedną z najważniej­szych rzeczy, którą musi poznać profesjonalny komunika­tor, ponieważ jest to metoda pozyskiwania bardzo warto­ściowych informacji od ludzi, z którymi się pracuje, bez względu na dziedzinę, którą dana osoba się zajmuje.

Zacznę od opowieści o zbieraniu informacji i metamo­delu.

Prowadziłem w Kanadzie warsztaty na temat hipnozy. Wśród uczestników był hipnotyzer. Opowiedział nam bardzo interesującą historię. Pewnego razu przyszła do niego klient­ka. Kazał jej usiąść i przeprowadził parę testów hipnotycz­nych. Wydawało się, że jest ona dobrym obiektem i że ma z nią dobry kontakt. Zaczął wykonywać indukcję przy użyciu najbardziej wyrafinowanych technik Ericksona — wyko­rzystywał ocenę tonalną, polecenia osadzone i różne tego rodzaju techniki. Mniej więcej po upływie pół godziny ko­bieta wciąż siedziała z otwartymi oczami i nic się nie działo. W końcu zaprzestał działań i zapytał: „Nie rozumiem, co się dzieje. Wydaje się, że jest pani podatna na hipnozę i mamy dobry kontakt. Nie wiem, jaki jest tego powód, ale wygląda na to, że pani nie wchodzi łatwo w trans. Czy wszystko w porządku?". W odpowiedzi usłyszał: „Nie pokazał mi pan jeszcze jednej z tych rzeczy". Zapytał: „Jakich rzeczy?". Odpowiedziała: „No, wie pan, kryształowej kuli". Mruknął do siebie: „To jeden z najstarszych rekwizytów, używany dawniej przez hipnotyzerów". Przypomniał sobie, że ma chyba coś takiego w szufladzie, w której trzymał rzeczy do pokazów scenicznych. Poszedł więc przeszukać szufladę.

Sięgnął w jej czeluście, wyciągnął coś, co przypominało wahadełko, uniósł je i powiedział: „O to pani chodziło?". Ona na to: „Tak" i natychmiast zapadła w głęboki trans (śmiech).

Miałem bardzo podobne doświadczenie, gdy z pewną panią pracowałem nad jej problemami z nadwagą. Wydo­byłem jej strategię i próbowałem zaprogramować nową przy zastosowaniu zakotwiczania i tego typu technik. Wydawało się, że dobrze mi idzie, jednak po tygodniu wróciła i po­wiedziała: „Trochę zadziałało, ale wciąż nie przynosi to zbyt wielkich rezultatów". Nie mogłem zrozumieć dlaczego. Na koniec zapytałem jej, czy kiedykolwiek wcześniej zmie­niała już problematyczne zachowania. Odpowiedziała: „W ja­kimś stopniu oczekiwałam, że zrobi pan coś podobnego do tego, co kiedyś zrobił mój dentysta". Spytałem: „A co do­kładnie to było?". Zaczęła mi opowiadać, że kiedyś bała się każdej wizyty u dentysty. Pewnego dnia dentysta zdener­wowany faktem, że nie można z nią pracować, powiedział: „Muszę panią zahipnotyzować!". Złapał ją za nadgarstek i w kółko powtarzał, że będzie spokojna, gdy przyjdzie tu następnym razem. Stwierdziła: „Wcale nie weszłam w głę­boki trans, ale ku mojemu zdumieniu przy następnej wizy­cie nie byłam wcale zdenerwowana". Po krótkiej rozmowie sięgnąłem więc po jej nadgarstek i powiedziałem to samo, co dentysta. Zastosowałem tę samą intonację, której użyła, naśladując lekarza. Trzymałem jej rękę i w kółko powta­rzałem: „W tym tygodniu nie będziesz miała kłopotów ze swoimi nawykami jedzeniowymi i spokojnie stracisz na wadze". Następnie oświadczyłem jej, że była właśnie w tran­sie hipnotycznym, który wyleczy ją z problemów z nadwagą, że ma iść do domu i wrócić za tydzień. Po tygodniu wróciła i stwierdziła: „To jest świetne. O to mi właśnie chodziło. Straciłam już 4 kilogramy". Mój błąd polegał na tym, że próbowałem zastosować różne techniki, zanim uzyskałem potrzebne mi informacje. To klientka powiedziała mi, co mu­szę zrobić, aby uzyskać zmianę, ponieważ wcześniejsze do­świadczenie było dla niej punktem odniesienia.

Tym właśnie jest dla mnie metamodel — umiejętnością zwiększenia wydajności w czymkolwiek przez odkrycie konkretnych informacji. Umiejętność zakotwiczania, zna­jomość strategii lub innych technik doprowadzi Cię donikąd, chyba że będziesz wiedział, jak i kiedy z nich korzystać. Mogłem przygotować dla tej kobiety najlepszą strategię z możliwych, jednak ona oczekiwała czegoś innego. Ta jedna rzecz była jej niezbędna, by była skłonna zareagować, po­dobnie jak kobieta, która pracowała z hipnotyzerem. Według mnie metamodel to zadawanie określonego rodzaju pytań. Czego potrzebujesz? Co by się stało, gdybyś to otrzymał? I tego typu rzeczy.

II. Rozwój metamodelu

Tych, którzy nie mieli wcześniej żadnych tego typu doświad­czeń, chciałbym zabrać na spacer przez wieki metamodelu. Zacznę od początku.

Metamodel został opracowany przez Johna Grindera i Ri­charda Bandlera. Była to pierwsza rzecz, jaką opracowali wspólnie. Reszta NLP została odkryta i opracowana przez zadawanie tych pytań. To powinno stanowić dla Ciebie dobrą motywację. Choć istnieją inne techniki, wszystko zaczęło się od metamodelu, który polega po prostu na zadawaniu pytań. Jest to zbieranie informacji i przepytywanie.

John i Richard zaczęli od studiowania i przyglądania się pracy Virginii Satir i Fritza Perlsa. Podczas prób odkrycia, co robią owi czarodzieje terapii, zauważyli, że zadawali oni określone rodzaje pytań. John był językoznawcą. Miał w gło­wie wszystkie te uporządkowane kategorie. Uczył się tego rodzaju rzeczy na studiach. Jednak dla niego były to rzeczy czysto akademickie. Potem spotkał się z Richardem i stwo­rzyli model, w którym zastosowali wiedzę lingwistyczną do badania prawdziwych zachowań.

Wszystko zostało oparte na pomyśle, że mapa to nie te­rytorium.

Aby działać w świecie, wszyscy tworzymy mapy tego, co się w nim dzieje. Używamy w tym celu narządów sensorycznych, naszych oczu, uszu, nosów, ust i ciał. Tworzymy także mapy tych map lub model tych modeli z wykorzysta­niem naszych systemów językowych. Nazywamy to meta-modelem, czyli modelem modelowania.

Odwzorowywania dokonujemy przy użyciu języka. In­nymi słowy, odwzorowujemy nasze doświadczenia poprzez język. Słowa są kotwicami dla doświadczenia. Słowo jest taką samą kotwicą, co dotkniecie kolana. Słowa są często najpowszechniejszym systemem kotwiczenia, ponieważ tak wiele zmian można wprowadzić w cechach tonalnych i różnych sprawach fonologicznych przy użyciu ust. To bardzo wyra­finowany system kotwiczenia. Na tyle, na ile mogę to stwierdzić, słowa układa się, aby wyzwolić doświadczenia i używa się ich w ten sam sposób, co kotwic dotykowych. Słowa służą za mapę naszych wewnętrznych map, które są mapami terytorium wokół nas. Innymi słowy, jesteś odda­lony od terytorium, czyli rzeczywistości, o trzy miejsca.

Johna i Richarda zawsze bardziej interesowała forma, wzorce językowe niż kontekst. Zauważyli, że ludzie odwzo­rowując swoje doznania, muszą pomijać pewne rzeczy. Oznacza to, że nigdy nie otrzymuje się prawdziwie jasnej i zrozumiałej mapy.

Znam pewną opowieść, która dotyczy wydziału karto­grafii w małym europejskim miasteczku. Wydział ten był największą chlubą społeczności i ludzie spędzali mnóstwo czasu nad swoimi mapami. Raz postanowili sporządzić mapę idealną. Zaczęli nad nią pracę, ale w ich trakcie okazało się, że potrzebują olbrzymich ilości informacji. Zanim się obej­rzeli, musieli powiększyć budynek, aby to wszystko gdzieś pomieścić. Wciąż udoskonalali swoją mapę, robiąc ją coraz bardziej szczegółową, przez co w niedługim czasie musieli po prostu rozbić ściany budynku i rozłożyć mapy wszędzie, gdzie się dało. W rezultacie mapa stała się tak duża, że po­kryła zupełnie terytorium.

Nam nie jest potrzebna tak duża mapa. W rzeczywistości usuwanie z map określonych rzeczy jest wskazane. Jeśli chcesz znaleźć jakąś ulicę, wystarczy, że skorzystasz z ma­py ulic, na której nie ma takich informacji, jak wzgórza, ro­dzaje drzew oraz typ roślinności w okolicy. Jeśli jednak je­steś zainteresowany obszarami do zalesienia i rodzajami ziem, będziesz potrzebować innego typu mapy.

Ludzie, którzy używają tylko predykatów wizualnych, robią to, o czym mówimy, ze swym systemami reprezenta­cyjnymi. Korzystają z predykatów, które opisują jedną część terytorium — jego stronę wizualną. Inni opisują tylko aspekty kinestetyczne, a jeszcze inni słuchowe.

Głównym wzorcem, do którego zmierzam, jest coś, co nazywa się usuwaniem.

A. Usuwanie

Usuwanie to po prostu pomijanie jakieś części przekazu. Jak już powiedziałem, nie można stworzyć mapy bez pomi­nięcia czegoś, chyba że chce się ośmieszyć. Nie dasz rady szczegółowo opisać wszystkich swoich doświadczeń. Za­czynasz więc pomijać niektóre rzeczy. Problem polega na tym, że czasami usuwasz ważne informacje. Należy więc odkryć, które informacje są właściwe dla danej mapy. Większość ludzi słyszała takie wzorce językowe, jak: „Jestem przerażony", „Jestem skonsternowany", „Jestem zdumiony" lub „Jestem szczęśliwy". Każdy z tych wzorców usuwa określone fragmenty tego, co opisujesz. W niektórych przy­padkach korzystne będzie odzyskanie części z tych infor­macji. Słowa „szczęśliwy", „skonsternowany", „zdumiony" i „przerażony" należą do klasy słów zwanych predykatami. Są słowami akcji — opisują związki między rzeczami. Na przykład słowo „przerażony" jest predykatem dwumiejscowym. „Miejsce" oznacza, że opisuje akcję między dwiema rzeczami. Ktoś jest czymś przerażony, ale zostało to usunię­te z wypowiedzi „Jestem przerażony". Oczywiście, jeśli chciałbyś odzyskać tę informację, zareagowałbyś pytaniem: „Co dokładnie cię przeraża?" lub „Co cię tak przeraża?". Podobnie, jeśli ktoś powie „Jestem skonsternowany", musi istnieć powód konsternacji.

W zdaniu „Jan ma psa, a Maria ma kuca" można usunąć część informacji. Czasami są one zbędne. Nie musisz po­wtarzać czasownika „ma", choć w tym konkretnym zdaniu należy uważać na dwuznaczności. Jeśli powiesz: „Jan ma psa, a Maria kuca", reakcją będzie śmiech. Próbuję pokazać, że można usuwać część informacji, ale w pewnych sytu­acjach usunięte informacje są bardzo ważne. Specjalista od komunikacji musi umieć wychwytywać pominięcia, gdy się pojawiają, i dysponować narzędziami werbalnymi, które po­zwolą mu w razie potrzeby odzyskać usunięte informacje.

Spróbujemy teraz zidentyfikować ludzi, którzy usuwają ważne informacje. Jeśli na przykład ktoś mówi, że się boi, muszę się koniecznie dowiedzieć czego. Jeśli zaś ktoś twier­dzi, że czuje ból, chcę wiedzieć, co go wywołuje i w jaki sposób go odczuwa. Prawdopodobnie będziesz wyczuwać to intuicyjnie. Kiedy ktoś coś usunie, powinieneś spytać: „Co dokładnie?". Będziesz chciał dotrzeć do takich infor­macji.

1. Przymiotniki w stopniu wyższym i najwyższym

Jest jeszcze inna klasa usuwania, o której chciałbym wspo­mnieć. Gdybym powiedział: „Metamodel to najlepszy sposób zbierania informacji", użyłbym stopnia najwyższego przy­miotnika „dobry". Mógłbyś zapytać: „Lepszy od czego? W porównaniu z czym?". Jeśli powiedziałbym: „To jest na­prawdę dobre, to jest świetne, to jest odjazdowe, to jest złe, okropne lub niewłaściwe", spytałbyś: „W porównaniu z czym?". W odpowiedzi na słowa „lepsze" lub „gorsze", możesz spytać: „Lepsze niż co? Gorsze od czego?". Dzięki temu dokonasz rozeznania, w jaki sposób dana osoba do­konuje porównań i ile informacji zbiera przed dokonaniem tego porównania. Wiele porównań przybiera formę usunięć.

B. Brak wskaźnika odniesienia

Brakiem wskaźnika odniesienia charakteryzuje się każda niedookreślona fraza rzeczownikowa, w której usuwa się informację „kto" lub „co". „Oni", czyli dokładnie kto? „W ten sposób", czyli dokładnie w jaki? Takie wypowiedzi nie są wy­starczająco sprecyzowane. Zamiast konkretnej osoby lub przedmiotu stosuje się słowa „to" i „ludzie". W zdaniach, w których brak wskaźnika odniesienia, mogą pojawić się rzeczowniki zbiorowe, jak „ludzie", „programowanie neurolingwistyczne" lub „geniusze".

Ten rodzaj języka jest stale wykorzystywany przez poli­tyków. Jeśli będziesz go używał, może uda Ci się bez kon­sekwencji wypowiadać takie poglądy, jakie głosił Thomas Hobbes. Powiedział: „Ludzie są zasadniczo antagonistami". Możesz Ci ujść płazem generalizowanie i wypaczanie, jeśli będziesz korzystał z rzeczowników zbiorowych, na przy­kład „ludzie". Jeśli jednak powiesz „każda osoba", za­czniesz wszystkich nazywać i burzyć uogólnienia, to prze­stanie pasować, ponieważ stanie się jasne, że to zbyt duże uogólnienie. Odkryłem, że stosowanie tego rodzaju rze­czowników zbiorowych staje się dość ryzykowne, gdy nie jest się świadomym usunięcia. Kiedy po raz pierwszy ze­tknąłem się z metamodelem (w tym okresie studiowałem politykę), pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było zastosowa­nie go do dialogów Platona z powodu przeróżnych sposo­bów, w jaki Sokrates używa języka, usuwa z niego, znie­kształca go i korzysta z presupozycji. Sokrates po prostu manipulował ludźmi, ponieważ potrafił świetnie naruszać i wykorzystywać wzorce metamodelu.

C. Nominalizacja

Nominalizacja. Większość Czytelników prawdopodobnie miała już pewne doświadczenia z tym hasłem. Nominalizacja oznacza branie czegoś, co jest działaniem lub procesem, i prze­kształcanie tego w rzeczownik — obiekt lub byt statyczny. Typowym przykładem jest „swoboda". Powiedzenie „utra­ciłem swobodę" można porównać z powiedzeniem „utraci­łem portfel". Swoboda traktowana jest jak rzecz. Podobnie, stwierdzenie „w pokoju rosło napięcie" można by porów­nać z powiedzeniem „w pokoju rosły kwiaty". Słowo „na­pięcie" można pomylić z czymś, co jest rzeczą, a nie procesem zachodzącym w kimś, kto jest z jakiegoś powodu spięty.

Innymi słowy, nominalizacją jest również formą usuwania, ponieważ usuwa się określone informacje o procesie, o któ­rym się mówi, w tym przypadku o napięciu lub wolności. Mieć wolną rękę w sprawie czego? Ktoś może powiedzieć: „W moim życiu wszystko idzie źle" lub „Coś jest nie tak z moim życiem". Takie sformułowania można rozbić. Należy je odwrócić i zmienić w proces. Żyjąc gdzie? Z kim? I żyjąc jak? Przecież życie to nie rzecz. W przypadku nominalizacji próbuje się przekształcić akcję lub działanie użyte jako rze­czownik lub przedmiot na powrót w proces. Jeśli ktoś mówi: „Napotkałem na duże trudności w tym związku", pytasz: „Związane z kim?". Przekształcasz to na powrót w formę czasownikową „związać".

Jednym ze sposobów identyfikacji tego typu rzeczy w od­niesieniu do swojej osoby jest zwracanie uwagi na własne wewnętrzne reprezentacje tego, co mówi dana osoba. Jeśli powiem: „Miałem wczoraj wypadek", czy na pewno wszy­scy zrozumieją, o czym mówię? Ostrożnie, mogłem spaść ze schodów, wpaść na kogoś, czegoś zapomnieć. Poproszę o kilka reakcji na to pytanie. Kiedy powiedziałem „wypadek", o czym pomyślałeś? Odpowiedź: „Przeciąłem sobie palec". Czy to było werbalne? Odpowiedź: „Nie, zobaczyłem prze­cięty palec". Inna odpowiedź: „Wyobraziłem sobie wypadek samochodowy". Jeszcze inna: „Wypróżnienie... (śmiech)".

Zasadniczo pokazałem, że użyłem tutaj frazy, którą wszy­scy jakoś zrozumieli. Mogłeś tak samo zrozumieć werbali­zację, ale każdy ma inną reprezentację. Zawsze powtarzam: „Słowo jest warte tysiąc obrazów".

Zawsze zdumiewa mnie fakt, że często nie uświadamiają sobie tego ludzie związani z terapią i biznesem. Innymi słowy, słyszą kogoś, kto mówi, że miał wypadek lub że wpadł w prawdziwe kłopoty, ale sami dopisują znaczenie, tak naprawdę nie wiedząc, jaką reprezentację tego ma dana osoba.

Niektórzy ludzie są bardzo podatni na nominalizacje. Wiele osób ma coś, co nazywamy słabymi punktami wzor­ców metamodelu. Uczestniczyłem kiedyś w warsztatach, na których pewna kobieta korzystała z nominalizacji bez opamiętania. Potrafiła powiedzieć: „Nie rozumiem tylko, dlaczego moje doświadczenia i pojmowanie nie przyczy­niają się do urzeczywistnienia moich frustracji w kierunku, który spowodowałby integrację mojego życiowego przełomu". Żeby dowieść swoich racji jako nauczyciela, odpowiedzia­łem: „Ze względu na empiryczne właściwości twojej wie­dzy i zrozumienia zaczynasz formułować nowe postrzega­nie konceptualizacji dzieciństwa i wiedzy..." i jeszcze pięć minut wyrzucałem z siebie podobne bzdury, aż odpowie­działa: „Och, tak, właśnie tak myślałam". Dla niej moja przemowa miała sens. Wszyscy zaczęli się śmiać, ponieważ przez pięć minut siedziałem i wymyślałem wszystkie moż­liwe nominalizacje, a ona coś z tego zrozumiała.

Jeśli ktoś po prostu brnie do przodu, by nadążyć za tym, co mówi inna osoba, i wewnętrznie tworzy własną mapę tego, co ta druga osoba mówi, to ta mapa nie ma nic wspól­nego z tym, o czym mówi ta druga osoba. Istnieje pewien fenomen zwany poszukiwaniem transderywacyjnym (ang. transderivational search; TDS).

1. Poszukiwanie transderywacyjne

Poszukiwanie transderywacyjne polega na przeszukiwaniu własnych doświadczeń w celu znalezienia odwołania do tego, o czym się mówi. Gdybyś wykonał poszukiwanie transderywacyjne, gdy powiedziałem: „Miałem wypadek", oznaczałoby to, że przejrzałeś swoją historię w poszukiwa­niu struktury odniesienia dla wypadków. Mogłeś wrócić do wypadku samochodowego, w którym uczestniczyłeś. Słowo „wypadek" jest kotwicą dla garści reprezentacji z własnej historii i doświadczeń. Na pewnym seminarium zapytałem audytorium o reprezentację słowa „pies". Wtedy jedna ze słuchaczek zalała się łzami, ponieważ dzień wcześniej stra­ciła czworonoga. Wpadł pod samochód. Takie rzeczy często się zdarzają, ponieważ słowa są kotwicami. Ludzie odwo­łują się do własnych doświadczeń, aby zrozumieć inne.

Wszyscy, którzy pracowali z wzorcami hipnotycznymi, wiedzą, że podczas wywoływania transu stosuje się do­kładne przeciwieństwo metamodelu. Wykorzystuje się na przykład proces nominalizacji, ponieważ wiadomo, że ludzie będą za tym podążać. Mówię więc o „inkorporacji nowych nauk i zrozumienia w sposób, który jest dla danej osoby najbardziej wymowny w obecnym życiu". To nic nie zna­czy. Co to za nauki? Czego dokładnie ktoś się uczy i przez zrozumienie czego? Mają one za zadanie wpłynąć i stworzyć u tej osoby poczwórną reprezentację zdarzenia. Właśnie to zrobiłem w odniesieniu do Ciebie, podczas tej prezentacji.

Wróćmy do języka i metamodelu. Należy upewnić się, że nominalizacja zostanie ponownie przekształcona w działa­nie, po czym odzyskać to, co zostało usunięte. Innymi słowy, nominalizację należy z powrotem zmienić w proces.

Pytanie: „Co zrobić, jeśli klient twierdzi, że w jego biu­rze są złe wibracje?".

Odpowiedź: „»Wibracje« to nominalizacja". Jak można ją przekształcić z powrotem w proces? Powinieneś spytać: „Co wibruje wokół czego?", „Co wibruje i co powoduje te wibracje?". Przekształcasz nominalizację z powrotem w cza­sownik: „W jaki dokładnie sposób wibruje?".

Powiem na przykład: „Moja miłość do ciebie rośnie". Jak można to przekształcić z powrotem w proces? „Jak miłu­jąc?". Spróbuj użyć zdania, w którym nie usunięto informa­cji, kogo darzysz uczuciem.

Mówisz: „Nie potrafię sobie poradzić z moim skrępowa­niem". Odpowiadam: „Co cię krępuje? I w jaki sposób cię to krępuje?". Chcę, aby „skrępowanie" przekształciło się po­nownie w formę czasownikową, aby stało się ponownie procesem. Pytanie: „A może zmienić to na czasownik zwrot­ny?". Na przykład: „Jak się krępujesz?". Jednak w ten spo­sób zakładasz, że to on powoduje swoje skrępowanie. To założenie zbyt dalekosiężne, ale dzięki niemu możesz uzy­skać sporo informacji i w jakiś sposób zmusić daną osobę do myślenia, mówiąc: „W jaki sposób to sobie robisz?", podczas gdy ona uważa, że coś pochodzi z zewnątrz. Ja wolę unikać takich presupozycji.

Pamiętaj, że nie wszystkie nominalizację są złe. Uspraw­niają komunikację. Gdybyś działał jak wydział kartografii, o którym wspominałem, i stworzyłbyś dokładną mapę, przekazanie czegokolwiek zajęłoby Ci mnóstwo czasu. W rze­czywistości czasami dzięki pytaniom metamodelu gromadzi się wiele nieistotnych informacji. Wtedy masz do czynienia z metabałaganem. Mógłbym kontynuować wyszukiwanie szczegółowych danych dotyczących doświadczeń z wcze­snego dzieciństwa danej osoby, tego, w jaki sposób są one rozbite, oraz rzeczy, których nie muszę wiedzieć, aby po­móc jej w zmianie, mógłbym zburzyć mnóstwo nominalizacji i znaleźć mnóstwo usunięć, ale nie będzie to zbyt po­mocne. Później zaprezentuję metodę, która pomoże ustalić, kiedy zadawać pytania i jakiego rodzaju powinny one być.

D. Czasowniki nieokreślone

Czasownik nieokreślony otrzymuje się często podczas prze­kształcania nominalizacji z powrotem w formę czasowni­kową. Gdyby ktoś powiedział mi, że w pokoju jest spięcie, rzeczownik „spięcie" zmieniłbym z powrotem w formę cza­sownikową. „Kto się spiął i o co?". Jeśli osoba mówi po pro­stu, że jest spięta lub że odczuwa duże napięcie, używa innej formy usunięcia. W przypadku czasownika nieokreślonego koniecznie należy spytać jak. Zatem jeśli ktoś twierdzi: „Wiem, że o tym myślisz", pytasz: „Jak się tego domyśli­łeś?". Musisz znaleźć resztę elementów. Jeśli ktoś mówi: „Po prostu poszedłem i to zrobiłem", pytasz: „Jak dokładnie to zrobiłeś?". „Robić", „wiedzieć" i inne tego typu słowa są zazwyczaj nieokreślone. Chcesz więc odzyskać przysłówki. Jak, kiedy i gdzie to robiłeś. Postaraj się odzyskać wszystkie brakujące elementy. Pytaj o to, jak dokładnie.

Czy mógłbyś podać mi przykład czasowników nieokre­ślonych? Mógłbyś spytać: „Jak dokładnie?". Co powiesz na „przemyślę", „wiem". To są czasowniki nieokreślone, po­nieważ to, jak dokładnie myślisz, i sposób, w jaki to wiesz, pochodzi od odczuć. Albo o tym ze sobą rozmawiasz, two­rzysz wyobrażenie lub to odczuwasz. Dlatego rozbicie tego czasownika pomaga również w zebraniu informacji o tym, jak dana osoba przetwarza informacje i jak myśli. Przykłady: „zastanawiać się", „uświadamiać", „wierzyć", „czuć". „Czuć" to dobry przykład. „Poczułem cię". „Dotknąłem cię". „Po­całowałem cię". „Pieściłem cię". Jeśli powiem: „Coś poczu­łem", może to oznaczać różnorodne odczucia, wiele wra­żeń. Inne słowa są nieco bardziej konkretne. Jeśli dotkniesz mnie, poczuję dotyk. Słowo „dotknąć" bardziej konkretnie opisuje, co się dzieje. Podobnie „drapać" i „całować". W rze­czywistości czasownik „całować" jest najprecyzyjniejszy ze wszystkich tu wymienionych w swojej formie werbalnej, ponieważ jako predykat implikuje działanie, kogoś całują­cego kogoś innego. Określa zetknięcie się ust dwóch istot.

Te pierwsze zaprezentowane przeze mnie wzorce skla­syfikuję jako kategorię zwaną gromadzeniem informacji. Są to najważniejsze i podstawowe wzorce.

Istnieją także inne wzorce, trochę prostsze do zaobser­wowania i rozbicia. Znajdują się one w innej klasie zwanej ograniczeniami modelu danej osoby. Są to słowa, z których korzystamy do opisywania ograniczeń we własnym zacho­waniu oraz tego, jak daleko możemy lub nie potrafimy się posunąć w naszym postępowaniu.

E. Operatory modalne

Operatory modalne to wszystkie „może" i „nie muszę". „Mogę to zrobić". „Me mogę tego zrobić". „Chciałbym to zrobić". „Me chcę tego robić", muszę lub nie muszę, koniecznie lub niekoniecznie. Można je podzielić na dwie kategorie. Po pierwsze, modalne operatory możliwości, na przykład: „Jest to niemożliwe do zrobienia" lub „Ja nie mogę tego powiedzieć mojej mamie", „Me mogę tego oznajmić moim pra­cownikom". W rzeczywistości w ten sposób wyraża się sta­nowisko, to, czy coś jest lub nie jest możliwe. Stosuje się takie słowa, jak MOGĘ, NIE MOGĘ, MOŻLIWE, NIEMOŻLIWE.

Druga kategoria to modalne operatory konieczności. Zali­cza się do nich: powinienem, nie powinienem, muszę, trzeba. „Jest niezwykle ważne, bym to zrobił". „Jest to konieczne".

Jeśli pewna osoba powie: „Me mogę tego zrobić", należy powiedzieć: „Co cię powstrzymuje?". W ten sposób uzy­skasz mnóstwo informacji na temat różnych ograniczeń tej osoby. Stąd pytanie o to, co ją powstrzymuje.

Twoją reakcją na użycie przez kogoś modalnych opera­torów konieczności, czyli: „muszę", „nie muszę" lub „po­winienem" bądź „nie powinienem", jest zapytanie: „Co by się stało, gdybyś to zrobił lub tego nie zrobił?". Czasami ja­kaś osoba nie chce czegoś zrobić, ponieważ boi się jakiegoś katastrofalnego wydarzenia będącego tego konsekwencją. Dlatego pytasz o to, co by się stało.

Nazywam to kwestionowaniem, choć nie do końca jest to zgodne z prawdą. Są to pytania, których celem jest ze­branie bardzo ważnej informacji. Jeżeli ktoś mówi: „Fajnie byłoby to zrobić i potrafię to zrobić", tak naprawdę chciał­byś się dowiedzieć, skąd czerpie wiedzę, czy uda mu się to osiągnąć. Należałoby więc spytać się: „Co by się stało, gdy­byś mógł to zrobić?" lub „Co się stanie, gdy tego doko­nasz?". To pozwoli Ci zebrać informacje o pożądanym sta­nie. Ustal, do czego zmierzasz. Jaki jest pożądany stan lub wynik?

F. Presupozycje

Presupozycje to sformułowania, w których zakłada się z góry, że coś się dzieje. Jeśli powiem w hipnozie: „Wejdziesz w trans teraz lub za pięć minut od teraz", zakładam, że to się zdarzy. Pytanie tylko kiedy. Zakładasz, że działanie będzie miało miejsce. Mówię więc: „Co mi powiesz za tydzień na temat tego, co w tobie uległo zmianie?". Dzięki skierowaniu uwagi na to, co mi wtedy dana osoba powie, zakładam, że ona się zmieni.

Wypowiadając słowa: „Czy Bill widział dzisiaj tego kota, który jest na stole?", pytam, czy Bill go widział, i zakładam, że kot jest na stole. Czasami ludzie mówią na przykład: „Byłbym naprawdę szczęśliwy, gdyby tylko to i to przestało powodować, że mam tak trudne życie" albo „Gdyby tylko przestał to robić". Zakładasz od razu, że to robi. Dlatego nale­żałoby zapytać: „Skąd wiesz?". Skąd wiesz, że to się dzieje? Skąd wiesz, że to naprawdę się zdarzy? Więc tu pytaniem będzie Skąd wiesz?.

Skoro rozumiesz to już tak dobrze, przejdziemy dalej. Aby dokonać presupozycji, wystarczy rozpocząć zdanie od słowa „skoro". Wtedy wszystko, co zostanie powiedziane potem, będzie musiało zawierać jakiś rodzaj presupozycji.

G. Przyczyna i skutek

Przyczyna i skutek to w rzeczywistości forma presupozycji, ponieważ zakłada się, że coś powoduje coś innego. Moje wyjaśnienie pozwoli Ci to zrozumieć. Jeśli powiem, że Ma­ria przysparza mi cierpienia i kłopotów, sprawia, że się źle czuję, lub gdy patrzy na mnie w określony sposób, czuję się niezręcznie, zakładam, że między tymi dwiema sprawami istnieje jakieś połączenie. To jest przykład presupozycji, ponieważ zakłada się tu relację przyczynowo-skutkową. Jeżeli się nad tym zastanowimy, to w zasadzie w taki sposób poj­mujemy nasze otoczenie. Wszystkie nasze doświadczenia są modelowane w kategoriach przyczyny i skutku — coś się stanie i coś będzie tego wynikiem. Ten wzorzec wykorzy­stuje się szeroko w hipnozie przy sugestiach posthipnotycznych. „Kiedy strzelę palcami, obudzisz się w pełni świadomy i odświeżony". Mniej więcej coś takiego. Ważne jest, że po­prawny może być każdy związek przyczynowo-skutkowy. Jeśli strzelę palcami i to spowoduje, że poczujesz się odświe­żony, żywy, rozbudzony, czujny i naładowany energią, jest przyczyna i skutek.

Jeśli jednak usłyszysz, że ktoś mówi: „Ona przysparza mi cierpienia" lub wypowiada podobne twierdzenie, możesz zapytać: „W jaki dokładnie sposób?", „Skąd wiesz, że ona to robi?" i „Jak dokładnie się to dzieje?". W ten sposób nie tylko kwestionujesz to połączenie. Chcesz się dowiedzieć, skąd bierze się to połączenie i jak powstaje. Są to więc ko­lejne z pytań o to, skąd wiesz i w jaki dokładnie sposób X powoduje Y.

H. Kwantyfikatory ogólne

Kwantyfikatory ogólne powinny być znane wszystkim. Do kwantyfikatorów ogólnych zalicza się takie słowa, jak „wszy­scy", „każdy", „nigdy" i „zawsze", gdy mówi się o czymś, co zdarzyło się może kilka razy i uogólnia się to do wszystkich przypadków. Ludzie zawsze zdobywają olbrzymią wiedzę na moich seminariach. Przy okazji pewnie zacząłeś już za­uważać, że wzorce metamodelu częściowo się pokrywają. Innymi słowy, kwantyfikatory ogólne można uważać za formę usuwania. Wzorzec przyczyna i skutek jest formą usuwania, ponieważ usuwa sposób, w jaki dokonano połą­czenia. W rzeczywistości więc wiele z tych kategorii po­krywa się i zawiera drugą kategorię wewnątrz. Istotnie są one blisko ze sobą spokrewnione.

Kwantyfikatory ogólne można rozbijać za pomocą wyol­brzymiania. Mówisz z przesadą: „To dzieje się zawsze?" lub „Nie robiłeś tego nigdy?". Prosisz: „Czy możesz przypo­mnieć sobie jeden przypadek, w którym to zrobiła lub nie zrobiła?". Mogą to być podobne pytania, w których starasz się znaleźć kontrprzykład, przy użyciu którego chcesz to prze­sadnie wyolbrzymić. Jeśli ktoś powie: „Nigdy się o mnie nie troszczyła", odpowiedz: „Nigdy, przenigdy? Skąd o tym wiesz?".

Pytanie „Skąd o tym wiesz?" będzie jednym z najważ­niejszych pytań pomocnych w zbieraniu informacji, zwłasz­cza gdy chodzi o ludzkie modele świata, ponieważ musisz się dowiedzieć, jak ludzie tworzą własne mapy i w jaki spo­sób zbierają informacje.

1. Istotność doznań sensorycznych

Przy okazji warto wspomnieć, że gdy John i Richard wyna­leźli metamodel, nie wiedzieli nic o wskazówkach systemu reprezentacji. Dlatego zachęcam do wykorzystywania in­formacji udostępnianych przez inne kanały sensoryczne. Nie musisz na wszystko usłyszeć pełnej odpowiedzi. Jeśli na przykład zapytasz kogoś: „Skąd to wiesz?", a on spojrzy w dół i w lewo, po czym powie: „Po prostu wiem", to i tak udzielił Ci odpowiedzi. Odpowiedział Ci to własnym ciałem. Korzystaj więc z informacji pozawerbalnych. Te pytania mają tylko pomóc w zbieraniu informacji. Nie musisz otrzymać odpowiedzi werbalnej, żeby mieć odpowiedź na swoje py­tanie.

Jeśli na przykład ktoś spojrzy w dół i w prawo, po czym powie: „Jestem mocno speszony?", nie musisz mówić: „I skąd pan wie, że jest pan speszony?", ponieważ już to pokazał. Jeśli osoba spojrzy w górę i w lewo, po czym powie: „Jestem naprawdę speszony", pokazuje, w jakim stopniu jest spe­szony. Czasami ludzie po prostu koncentrują się na słu­chowych zewnętrznych danych werbalnych i tracą wszystkie inne ważne informacje, które są dla nich łatwo dostępne. Po prostu otwórz swoje wszystkie kanały. Na tym opiera się koncepcja tajnej terapii. Samo myślenie o problemie spra­wia, że klienci udzielają wystarczająco dużo informacji za pośrednictwem mimiki twarzy i tonalności, więc nie po­trzebujesz słów, by wiedzieć, co się dzieje. Możesz zako­twiczyć poczwórną reprezentację, którą widzisz i słyszysz, po czym usunąć kotwicę, przeramować fragmenty lub stwo­rzyć dla niej etykietę. Słowa to tylko kotwice, dlatego mo­żesz stworzyć dowolną kotwicę werbalną dla doznania. Jeśli klient twierdzi: „Wie pan, mam taki prawdziwy problem", powiedz: „Nazwiemy go »siny«. Proszę pomyśleć, co pan czuje, gdy pan »sinieje«". Stworzyłeś dla tego doznania ety­kietę. Co ważne, wiesz, że ta osoba ma mapę, ma reprezen­tację doświadczenia lub zachowania, do którego się odwo­łujesz. Możesz więc skorzystać z procesu nominalizacji. Możesz użyć „siny" jako nominalizacji dla całego doświad­czenia i jako zasobu, ponieważ jest to kotwica tak długo, jak długo widzisz na jego twarzy poczwórną reprezentację. Załóżmy, że powiesz: „Pomyśl o żółtym", a on podniesie oczy w górę i w lewo, zrobi wdech i wykona gest lewą ręką. Kiedy kolejnym razem powiesz „żółty", a on zrobi to samo, wiesz, że do słowa „żółty" ma zakotwiczoną reprezentację.

2. Istotność dobrego kontaktu

Ponownie przypominam, że pytania metamodelu należy to­nować przez dobry kontakt. W pierwszym seminarium, któ­re prowadziłem z Johnem, brała udział klasa lingwistyczna licząca około 150 osób. John wykładał przez godzinę lub dwie o metodzie metamodelu, po czym wszyscy rozeszli się z przydzielonymi zadaniami do wykonania. Po tygodniu studenci wrócili do klasy i połowa z nich stwierdziła, że stra­cili wszystkich przyjaciół, zrazili do siebie rodziców i urazili nauczycieli. Wszyscy stali się metawścibskimi osobnikami! Jeśli pytania typu „Skąd dokładnie wiesz, że mnie kochasz?" zaczniesz zadawać głosem o złej tonacji, Twoja druga po­łowa może nie zareagować w taki sposób, jaki by Ci odpo­wiadał. Musisz robić to z finezją i delikatnością. Nie mo­żesz kwestionować wszystkiego. Możesz?

I. Brakujący wskaźnik odniesienia

Brakujące wskaźniki odniesienia przypominają porówna­nia, ponieważ są sądami i ocenami, różni je zaś to, że nie zawsze zawierają porównanie. Brakujący wskaźnik odnie­sienia pojawia się w takich wyrażeniach, jak: „to śmieszne", „to złe", „jesteś odporny. Tutaj dana osoba stosuje osąd, ale pomija to, kto dokonał tej oceny i jakich kryteriów użył. W brakującym wskaźniku odniesienia utracono osobę oraz kryteria, na podstawie których dokonano oceny stanowiącej rezultat osądu. Brakujący wskaźnik odniesienia można od­zyskać za pomocą pytań: „Kto twierdzi, że to śmieszne, złe lub odporne?" i „Śmieszne według kogo i na jakiej podsta­wie?". Czasami można zareagować na takie opinie pytaniem: „Śmieszne w porównaniu z czym?", „Skąd wiesz, że jest to śmieszne?" lub „Czy byłbyś śmieszy, gdybyś to zrobił?". Ten ostatni manewr nazywamy zmianą wskaźnika odniesienia.

J. Czytanie w myślach

Czytanie w myślach jest wzorcem, który bierze udział w presupozycjach. Gdybym powiedział: „Wiem, o czym myślisz" lub „Nie musisz się tak denerwować", zakładałbym, że ta dru­ga osoba jest zdenerwowana. To oznacza, że czytam w jej myślach. Gdybyś powiedział: „Naprawdę mnie nienawi­dzą", zakładałbyś, że wiesz, co dzieje się w głowach innych ludzi. Kiedy mówisz: „Nie rozumiesz mnie, prawda?" lub „Zastanawiasz się, co teraz powiem?", czytasz w myślach. Za każdym razem, gdy mówię: „Myślisz o tym", „Zastana­wiasz się" lub „Wiesz to", stosuję kolejną presupozycję. Mó­wienie, że „wszyscy wiedzą", jest właśnie czytaniem w my­ślach, ponieważ zakładam, że wiem, co dzieje się w głowach innych. Jest to również przykład wzorca przyczyny i skut­ku, ponieważ zakładam, że jakaś przyczyna wywarła na kimś skutek. Jeśli powiedziałbym, że przez Ciebie źle się czuję, byłby to przykład przyczyny i skutku. Mógłbym czy­tać w myślach oraz używać przyczyny i skutku. Mógłbym powiedzieć: „Kiedy mówię wolno, wywołuję uczucie odprę­żenia". Wtedy wciąż korzystam z wzorca przyczyny i skutku, ale zakładam, że coś wywiera ten sam efekt na Tobie i na mnie. To może być dobra informacja. Jeżeli ktoś czyta w Twoich lub czyichś myślach, możesz przypuszczać, że odpowie tą samą reakcją, którą stara się wywołać w drugiej osobie.

K. Złożona równoważność

Złożona równoważność polega na znalezieniu poczwórnej reprezentacji danej osoby dla określonego słowa lub generalizacji. Kiedy jakaś osoba mówi: „Nie patrzy na mnie, nie zwraca na mnie uwagi", mówi, że aby zwrócić na nią uwagę, trzeba się na nią patrzeć. W przypadku sformułowania: „Nie kocha mnie. Nigdy nie mówi o swoich uczuciach" dana oso­ba miłość wiąże z mówieniem drugiej osobie o uczuciach. „Nigdy mnie nie dotyka", „Zawsze się spóźnia, nie kocha mnie" lub „Tak bardzo boli, że to musi być miłość". Jeżeli ktoś twierdzi, że dwa doznania są równoważne, na przy­kład: „Miłość oznacza dotykanie", możesz zadać pytanie rozbijające: „Czy kiedykolwiek wiedziałeś, że byłeś kocha­ny, choć nikt cię nie dotykał?". Rozbij połączenie.

Możesz również skorzystać z pytania: „Skąd to wiesz?". Kiedy pracowałem z kobietą z nadwagą, musiałem dowie­dzieć się, jak według niej wyglądałaby skuteczna terapia. Innymi słowy, jaka jest dla tej osoby złożona równoważ­ność tego, co powinienem robić, by jej pomóc? Co muszę zrobić? Co jest równoważne Twojej zmianie? Jedną z pierw­szych rzeczy, o które należy zapytać podczas wywoływania hipnozy, jest: „Skąd by pan wiedział, że jest pan w tran­sie?", „Jaka jest pańska równoważność w kategoriach tego, co pan słyszy, czuje lub widzi dla stanu transu?". To samo należy zrobić dla „zmiany". „Co musiałbyś zobaczyć, usły­szeć lub poczuć, by wywołać zmianę, której pragniesz?". Musisz dowiedzieć się, jaki zestaw doświadczeń będzie oznaczać „zmianę", będzie oznaczać „trans" lub to, o czym zbierasz informacje. W niektórych przypadkach będziesz chciał to zburzyć. Zależy to od Twojego postrzegania tego, co dzieje się z tą osobą, i od interwencji, której chcesz się podjąć.

Mógłbyś mnie poprosić: „Czy może pan podać parę przykładów złożonej równoważności", a moja odpowiedź brzmiałaby: „Jeśli pojawia się to pytanie, czegoś nie rozu­miesz". Twierdzę, że pojawienie się tego pytania oznacza, że czegoś nie rozumiesz. To może być bardzo prawdziwe (znów wcale niekoniecznie jest nieprawdziwe). Jeśli mówię: „Kiwasz głową, musiałeś coś pojąć z mojej odpowiedzi", mogę mieć rację. Twierdzę, że Twoje kiwanie głową oznacza, że rozumiesz lub że coś z tego wyciągnąłeś. Kolejnym przy­kładem jest: „Jeśli się kręci, jest zdenerwowany". Twierdzę zatem, że wiercenie się oznacza zdenerwowanie. Może to się częściowo pokrywać z wzorcem czytania w myślach.

Jeśli jednak wypowiadam się na temat zmiany i mówię: „Potrafię kwestionować nominalizacje, zmieniłem się", nie czytam w myślach, ale mówię to, ponieważ potrafię to ro­bić, co oznacza, że się zmieniłem.

To przypomina mi historię opowiedzianą raz przez Joh­na Grindera. Jego profesor psychologii ze studiów prowa­dził wykład o ograniczeniach związanych ze skupieniem uwagi i twierdził: „Potraficie skupiać swoją uwagę przez około 45 minut". Ten nauczyciel mówił bez przerwy przez około dwie i pół godziny o tym, że okres skupienia uwagi trwa tylko 45 minut (śmiech). Myślę więc, że zrobimy sobie krótką przerwę. Następnie proszę, byście stworzyli cztero­osobowe grupy i wykonali pewne ćwiczenia, dzięki którym nauczycie się identyfikować te wzorce.

Podczas tego ćwiczenia macie wykonać następujące rze­czy: każdy ma wybrać jeden z wzorców, wygenerować kilka sformułowań i przedstawić je innym osobom, których za­daniem jest zidentyfikowanie, z których i ilu wzorców korzy­stasz. Chcę, byś przećwiczył nie tylko tworzenie, ale i roz­bijanie wzorców.

Zróbmy pięciominutową przerwę i wróćcie za dziesięć minut (śmiech). Proszę o podniesienie ręki wszystkich, któ­rzy uczyli się już o metamodelu. Trzymajcie ją teraz w górze, aż stanie się kataleptyczna (śmiech). Tak naprawdę chcę, by w każdej grupie była przynajmniej jedna z tych osób. Niech w każdej grupie będzie przynajmniej jedna osoba, która się bardzo dobrze na tym zna. Do dzieła!

(Po ćwiczeniu). John prowadził niedawno warsztaty dla prawników i mój ojciec, który jest prawnikiem patentowym, zwrócił uwagę na pewną sztuczkę wykorzystywaną przez wielu prawników, zwaną „podwójnym pytaniem". Zwracam się do osoby siedzącej na miejscu dla świadków: „Zrobiłeś »x«, po czym poszedłeś do ich domu, prawda?". Ta osoba być może naprawdę poszła do ich domu, ale ja w tym sa­mym pytaniu zawarłem również informację „i zrobiłeś »x«". Następnie prawnik mówi: „Po prostu odpowiedz tak lub nie" lub „Po prostu odpowiedz na to pytanie". Jeśli ta osoba odpowie: „Nie", utrwali wrażenie niespójności lub nawet kłamstwa z powodu niespójnej reprezentacji. Część zdania była prawdziwa. To bardzo interesujący rodzaj wzorca. Nie sądzę, by zwykli ludzie często go stosowali.

III. Komentarze dotyczące stosowania metamodelu

Chcę wiedzieć, czy ktoś odkrył coś interesującego. Pragnę zwrócić uwagę na kilka rzeczy: (1) chciałbym wyjaśnić różni­cę między czytaniem w myślach a brakującym wskaźnikiem odniesienia. Kiedy osoba mówi: „Jesteś zmęczony", czyta w myślach. „Jesteś zmęczony" oznacza, że ktoś czyta w we­wnętrznym stanie drugiej osoby. Brakujący wskaźnik od­niesienia jest osądem. Jeśli powiem: „Jesteś zły", „Jesteś wstrętny" lub „Jesteś podstępny i nieprofesjonalny", nie opi­suję stanu wewnętrznego, wypowiadam sąd.

Jeśli powiem: „Jesteś skrępowany", nie wypowiadam sądu, a raczej staram się zidentyfikować stan wewnętrzny. Jeśli powiem, że jesteś zły, wypowiadam opinię. Jeśli stwierdzę, że jesteś zmęczony, to wskazuję stan, w którym możesz się znaleźć. Jeśli powiem, że jesteś nieprzyjemny, dokonuję oceny. Liczne stwierdzenia, w których stosuje się wzorzec czytania w myślach, ma wiele wspólnego z osądem. Jednak sformułowania z brakującym wskaźnikiem odniesienia to generalnie rzecz biorąc sądy, czyli niejako cecha rzeczywi­stości w przeciwieństwie do opisu tego, co się dzieje we­wnątrz drugiej osoby.

(2) Kolejną sprawą są takie sformułowania, jak: „Jestem cierpliwy", „Jesteś skonsternowany", „Czuję się dobrze". Za­wierają one klasę predykatów: przymiotniki i przysłówki, jak w powiedzeniu: „Trawa jest zielona". To nie to samo, co wypowiedź: „Trawa jest krzesłem". Gdyby to była praw­dziwa nominalizacja, należałaby do tej samej klasy. W metamodelu przymiotniki i przysłówki rozbija się w podobny sposób, co czasowniki nieokreślone. Używa się pytań „Jak dokładnie?".

(3) Czasami z modalnymi operatorami konieczności może być skojarzonych mnóstwo złych kotwic, na przykład: „Po­winienem zrobić to", „Powinienem zrobić tamto". Jeśli uda się zastąpić je modalnymi operatorami możliwości: „Mogę zrobić to", „Mogę zrobić tamto", zmieni to wiele w sposo­bie, w jaki odczuje lub będzie o tym myślał klient. Spróbuj powiedzieć klientowi: „Zastanawiam się, czy w wypowie­dzianym przed chwilą stwierdzeniu nie zastąpiłby pan słowa »powinienem« słowem »mogę« lub »chcę«?". Oba sło­wa należą do tej samej kategorii, ale mają inne zabarwienie.

(4) Wzorce złożonej równoważności mogą być pozytywne, ale mogą również być powodem ograniczeń. W pewnym sensie pociągają za sobą ograniczenia. Według mnie jest mię­dzy nimi bezpośrednia równoważność. Ktoś, kto jest słu­chowcem, słucha drugiej osoby, przekrzywiając głowę na bok, aby jego ucho było skierowane na tę osobę. Wzroko­wiec mówi: „On nie uważa, bo na mnie nie patrzy". Dla ta­kiej osoby odpowiednikiem zwracania uwagi jest patrzenie. Dla tej osoby „uwaga" jest niepotrzebnie ograniczonym ze­stawem doznań. W rzeczywistości złożoną równoważność można by trafnie nazwać uproszczoną równoważnością.

(5) Zasada organizacyjna brzmi: „Należy znaleźć złożoną równoważność danej osoby dla poszukiwanego stanu". Py­taj: „Skąd będziesz wiedział, że osiągnąłeś dany rezultat?", „Co dokładnie będzie się działo, gdy osiągniesz swój cel?". To jedno z zastosowań tego wzorca. To ważne. Metamodel nie implikuje, że wzorce, o których mówiliśmy, są złe. Sam stosuję nominalizacje. John i Richard używają nominalizacji. Słowa są etykietami, a przylepianie etykiet nie jest sa­mo w sobie ani złe, ani dobre. Ważna jest wiedza na temat tego, jakie reakcje staramy się wydobyć.

(6) Czytanie w myślach stosujesz wtedy, gdy opuszczasz złożoną równoważność użytą do ustalenia wewnętrznego doświadczenia danej osoby. Użycie wskazówek systemu re­prezentacji stanowi sposób na czytanie w myślach bez po­mijania tych ustaleń. Wskazówki systemu reprezentacji pomagają efektywniej czytać w myślach ludzi.

(7) Wracając do obchodzenia się z kwantyfikatorami ogólnymi, znajdź kontrprzykład: „Czy był czas, gdy to nie miało miejsca?". Jeśli jakaś osoba powie: „Nikt mnie nigdy nie lubił", możesz przedstawić jej aktualny przykład czegoś przeciwnego: „Skąd wiesz, że nikt cię nie lubi?". Jeśli ktoś powie: „Wszyscy uważają, że jestem szalony", powiedz: „Ja tak nie uważam". Innymi słowy, możesz rozbijać wzorzec przez podanie siebie jako przykładu lub takie przygotowa­nie, by okazało się to możliwe.

(8) Fenomenologia jest filozofią nominalizacji.

(9) Metamodel stanowi być może jeden z najbardziej do­głębnych, znanych mi sposobów wprowadzania w trans. Zmuszasz łudzi do cofnięcia się w czasie w celu odszukania całej głębokiej struktury. Muszą wejść w głąb i przeprowadzić poszukiwanie transderywacyjne, regresję wiekową i wiele innych rzeczy, aby znaleźć doznanie będące odniesieniem, o które prosisz. Jest to jeden z najszybszych sposobów wy­woływania u ludzi odmiennego stanu świadomości.

Rober Dilts


DODATEK C

PRESUPOZYCJE JĘZYKOWE

Presupozycje proste

Są to otoczenia składniowe, w których konieczne jest ist­nienie pewnego obiektu, by zdanie miało sens.

Nazwy własne

George Smith wyszedł wcześnie z przyjęcia. => Istnieje ktoś, kto nazywa się George Smith.

Zaimki

Jej, jego, oni. Jego samochód stoi na parkingu. = > Istnieje jakiś mężczyzna (tzn. on).

Określone opisy

Lubiłem kobietę z srebrnymi kolczykami. = > Istnieje kobieta nosząca srebrne kolczyki.

Ogólne wyrażenia rzeczownikowe

Rzeczowniki zastępujące całą klasę. Jeśli w okolicy torbaczy nie ma drzew do wspinania, są smutne. = > Istnieją torbacze.

Niektóre kwantyfikatory

Wszyscy, każdy, wszelki, niektórzy, którzy, wiele, kilka, nikt. Jeśli pojawią się któreś smoki, wychodzę. => Istnieją smoki.

Presupozycje złożone

Przypadki, w których zakłada się coś więcej niż tylko pro­ste istnienie elementu.

Zdania podrzędne

Wyrażenia z rzeczownikiem, po którym następuje fraza rozpoczynająca się od kto lub który.

Kobiety, które z tobą rozmawiały, wyszły ze sklepu. = > Rozmawiało z tobą kilka kobiet.

Zdania podrzędne następstwa czasowego

Zdania z zastosowaniem słów: przed, po, podczas, gdy, od czasu, uprzednio, kiedy, w czasie.

Sędzina była w domu, gdy zatrzymałem się przed jej bu­dynkiem. = > Zatrzymałem się przed budynkiem sędziny.

Zdania rozpoczynające się zaimkiem wskazującym „to"

Zdania rozpoczynające się zaimkiem wskazującym to.

To był dodatkowy nacisk, który spowodował roztrzaska­nie okna. = > Coś roztrzaskało okno.

Zdania akcentowane

Akcent zdaniowy.

Jeśli Margaret rozmawiała z POLICJĄ, jesteśmy skończeni. = > Margaret z kimś rozmawiała.

Przymiotniki przeciwstawne

Nowy, stary, obecny, poprzedni.

Jeśli Fredo założy swój nowy pierścień, zwali mnie z nóg. = > Fredo ma lub miał stary pierścień.

Liczebniki porządkowe

Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, kolejny.

Jeśli znajdziesz w tym liście trzecią wskazówkę, upiekę ci ciasto. = > Znaleziono już dwie wskazówki.

Stopnie przymiotników

-szy, bardziej, mniej.

Jeśli znasz jeźdźców lepszych od tych, których zna Sue, powiedz, kim są. = > Sue zna [przynajmniej] jednego jeźdźca.

Porównania z „tak jak"

Tak... jak...

Jeśli jej córka jest tak zabawna, jak jej mąż, będziemy się dobrze bawić. = > Jej mąż jest zabawny.

Czasowniki i przysłówki

wskazujące na powtarzanie jakiejś czynności

Czasowniki i przysłówki, takie jak też, również, ponownie, znów, wielokrotnie, powrócić, przywrócić, zastąpić, odnowić.

Jeśli wróci, zanim wyjdę, chcę z nim porozmawiać. = > Był tu już wcześniej.

Jeśli powie mi to ponownie, pocałuję ją. = > Powiedziała mi to już wcześniej.

Partykuły

Tylko, nawet, poza, właśnie.

Tylko Amy widziała złodziei. = > Amy widziała złodziei.

Czasowniki wskazujące na zmianę miejsca

Przyjść, iść, wyjść, przyjechać, odjechać, wejść.

Jeśli Sam wyszedł z domu, zgubił się. => Sam był w domu.

Czasowniki i przysłówki wskazujące na zmianę czasu

Zacząć, skończyć, przestać, kontynuować, już, jeszcze, nadal, dalej.

Założę się, że Harry będzie się nadal uśmiechał. => Harry się uśmiechał.

Czasowniki wskazujące na zmianę stanu

Zmieniać, przekształcać, przemieniać, stawać się.

Jeśli Mae zmieni się w hipiskę, bardzo się zdziwię. = > Mae nie jest hipiską.

Czasowniki i przymiotniki faktytywne

Dziwne, świadomy, wiedzieć, rozumieć, żałować.

To dziwne, że zadzwoniła do Maksa o północy. = > Za­dzwoniła do Maksa o północy.

Przymiotniki i przysłówki komentujące

Szczęśliwe, pomyślne, ekstra, nieosiągalne, rewelacyjne, wstręt­ne. .. niewinnie, szczęśliwie, koniecznie.

To rewelacyjne, że rozumiesz uczucia swojego psa. => Rozumiesz uczucia swojego psa.

Zdania warunkowe kontrfaktyczne

Zdania rozpoczynające się słowami gdybyś, gdybyście, gdy­byśmy. ..

Gdybyś nas słuchał, nie znalazłbyś się w położeniu, w któ­rym jesteś teraz. = > Nie słuchałeś nas.

Zdania warunkowe wyrażające postępowanie sprzeczne z oczekiwaniami

Gdybyś zdecydował, że chcesz ze mną rozmawiać, znaj­dziesz mnie na śmietnisku. => Nie oczekuję, że będziesz chciał ze mną porozmawiać.

Ograniczenia selektywne

Jeśli mój profesor zajdzie w ciążę, będę rozczarowana. = > Moim profesorem jest kobieta.

Pytania

Kto zjadł taśmy? = > Ktoś zjadł taśmy.

Chcę wiedzieć, kto zjadł taśmy. = > Ktoś zjadł taśmy.

Pytania z zaprzeczeniem

Czy nie chciałeś ze mną rozmawiać? = > Myślałem, że chcia­łeś ze mną rozmawiać.

Pytania retoryczne

Komu zależy na tym, żebyś się pojawił? => Nikomu nie zależy na tym, żebyś się pojawił.

Pozorne „nie"

Zastanawiam się, czy nie jesteś trochę niesprawiedliwy. = > Uważam, że jesteś niesprawiedliwy.


DODATEK D

SUBMODALNOŚCI

Cały metamodel opisuje kilka najbardziej użytecznych róż­nic submodalności języka. Submodalności umieściłem po metamodelu, aby być w zgodzie z rzeczywistym porządkiem. Metamodel wykorzystuje się do badania submodalności.

Kiedy już osiągniesz poziom dorównujący umiejętnościom Richarda, będziesz mógł dyskretnie wydobywać submodal­ności podczas luźnej rozmowy. Do tego czasu warto stoso­wać metodę, którą sam wykorzystuję.

Ludzie mają zwykle zdecydowane opinie na temat filmów i programów telewizyjnych. Chcę stworzyć kilka filmów dokumentalnych i sfilmować parę scenariuszy. Ludzie opisują mi bardzo szczegółowo, jak to zrobić we właściwy sposób.

Opisują kąty ujęć kamery i jakość dźwięku, konieczne do tego, by otrzymać coś, co będzie sugestywne lub będzie przypominać marzenie. Następnie rozmawiamy o tym, co byśmy zrobili, gdyby nie ograniczała nas w żaden sposób dostępna technologia. Gdybyśmy mogli stworzyć każde do­świadczenie.

To może pomóc Ci uświadomić sobie, że wszyscy robimy to sami przez cały czas.


SUBMODALNOŚCI

WIZUALNE

SŁUCHOWE

KINESTETYCZNE

JASNOŚĆ (ciemno - jasno)

NATĘŻENIE DŹWIĘKU (f toino - cicho)

NATĘŻENIE (silne-słabe)

ROZMIAR

(duży - mały)

GŁOS (bas - sopran)

OBSZAR

(duży - mały)

KOLOR (czarno-biały - kolorowy)

WYSOKOŚĆ (wysoko - nisko)

FAKTURA
(szorstka - gładka)

RUCH
(szybko - wolno - bezruch)

TEMPO (szybkie- wolne)

CZAS TRWANIA
(stały-nieregularny)

ODLEGŁOŚĆ (blisko - daleko)

ODLEGŁOŚĆ (blisko-daleko)

TEMPERATURA (gorąco-zimno)

OSTROŚĆ (wyraźne - rozmyte)

RYTM

WAGA
(ciężkie lekkie)

LOKALIZACJA

LOKALIZACJA

LOKALIZACJA

GŁĘBIA

(trójwymiarowe- płaskie)

METAMODALNOŚCI


ASOCJACYJNE -DYSOCJACYJNE

SŁOWA-TOKENY

EMOCJONALNE -NAMACALNE



WEWNĘTRZNE -ZEWNĘTRZNE

WEWNĘTRZNE -ZEWNĘTRZNE

WEWNĘTRZNE -ZEWNĘTRZNE


DODATEK E

Przeramowanie

Schemat przeramowania

  1. Ustal z nieświadomością sygnały „tak" i „nie".

  2. Zidentyfikuj wzorzec zachowania, który ma być zmieniony.

Poproś nieświadomość, by wybrała pewne zachowanie, X, które się jej nie podoba. Niech wybierze coś, co według niej ma najwyższe i istotne znaczenie dla powodzenia danej osoby. Niech po zidentyfikowaniu da Ci sygnał „tak".

3. Oddziel pozytywne intencje od zachowania.

  1. Poproś nieświadomy umysł tej osoby, by dał wyraźny sygnał „tak" lub „nie", gdy znajdzie część odpowiadającą za zachowanie „X". Poproś, by w tym momencie ta część dała sygnał „tak" lub jednocześnie sygnał „tak" i „nie".

  2. Spytaj tej części: „Czy pozwolisz świadomemu umysłowi dowiedzieć się, co wartościowego wydarza się, gdy ta osoba wykonuje X?". Jeśli przekaże sygnał „tak", powiedz: „Poinformuj go zatem, a gdy skończysz, daj mi znak »tak«". Jeśli otrzymasz sygnał „nie", kontynuuj proces.

4. Stwórz inne możliwości.

  1. Spytaj, czy ta część nie będzie miała nic przeciwko skorzystaniu z kreatywnych zasobów tej osoby i zdobycia nowych, innych niż X, metod osiągania tego samego, pozytywnego celu. (Część nie musi zaakceptować tych opcji ani z nich skorzystać, ma je tylko znaleźć).

  2. Jeżeli otrzymasz sygnał „tak", powiedz, by kontynuowała poszukiwania i dawała sygnał „tak" dla jeszcze dziesięciu nowych możliwości.

  1. Oceń nowe możliwości.

  1. Poproś część, by oceniła każdą nową propozycję w kategoriach tego, czy nieświadomie uważa, że dana opcja jest co najmniej równie bezpośrednia, skuteczna i dostępna, jak zachowanie X. Za każdym razem, gdy część zidentyfikuje możliwość, która według niej spełnia te kryteria, powinna przekazać sygnał „tak".

  2. Jeśli otrzymasz mniej niż trzy sygnały, wróć do kroku czwartego i zdobądź więcej możliwości.

6. Wybierz jedną możliwość.

a) Poproś część o wybór nowego sposobu, który uważa za najbardziej satysfakcjonujący i dostępny w osiąganiu pozytywnej intencji, i o przekazanie sygnału „tak", gdy zostanie dokonany wybór.

b) Spytaj nieświadomą część, czy zgodzi się wziąć na siebie odpowiedzialność za stosowanie tej nowej opcji przez trzy tygodnie w celu oceny jej skuteczności.


7. Wizualizacja przyszłości.

Poproś nieświadomość tej osoby, by wyobraziła sobie próby nowych zachowań w odpowiednim kontekście. Niech przekaże Ci sygnał„tak" lub „nie" w zależności od tego, czy zachowanie działa. Jeśli nowa opcja w jakikolwiek sposób nie sprawdza się lub ma zbyt szkodliwe efekty uboczne, wróć do kroku czwartego i stwórz nowe możliwości.


DODATEK F

Harmonizowanie tonu głosu

W tej książce Richard położył większy niż kiedykolwiek na­cisk na pracę z potężnym narzędziem, jakim jest głos. W hip­nozie ludzie stają się bardziej wrażliwi i czuli na intonację. Regresja dodatkowo to wyolbrzymia. Przed urodzeniem głos matki rozbrzmiewa wokół dziecka. Pierwsze informacje o świe­cie zewnętrznym docierają do człowieka za pośrednictwem dźwięku.

Niestety umieszczenie w tekście instrukcji dotyczącej pra­cy nad głosem utrudnione jest przez kwestie związane z wy­glądem i praktycznością. Ulokowanie tych materiałów w do­datku jest mniej niezgrabne i wygodniejsze dla Czytelników. Wyzwanie stanowi samodzielna praca nad własnym gło­sem. Jak wspominał Richard, dziś mamy dostęp do magne­tofonów. Warto z nich korzystać.

Jeśli uda Ci się znaleźć kompetentnych trenerów głosu, warto skorzystać z ich pomocy. Znalezienie osoby, która jest kompetentna w czymkolwiek, to kolejne wyzwanie. Co więcej, już najwcześniejsze treningi w NLP doprowadziły do zwiększenia zapotrzebowania na określenie kompetencji i jej surowszych definicji. Osoba, która będzie dobrym tre­nerem głosu, powinna umieć doprowadzić podczas pierwszej sesji do atrakcyjnej i przydatnej zmiany w Twoim głosie i po­wiedzieć Ci, jak ją zachować. W przeciwnym razie zmień trenera. Lepsze wyniki uzyskasz prawdopodobnie przez samodzielną pracę, z magnetofonem i przyjaciółmi, niż z nie­rzetelnym trenerem.

Nasz głos związany jest z tym, co robimy wewnątrz na­szych ciał. Sposób, w jaki widzialnie używamy naszych ciał, może łączyć się z dostrojeniem psychicznym, równo­wagą i nastawieniem. Niektóre głębokie wzorce głosu mogą wiązać się z integralnością. Dokonanie zmiany w głosie wymaga zmiany wzorców relaksu i wewnętrznego napięcia we własnym ciele. To zmienia, w dosłownym tego słowa znaczeniu, sposób, w jaki czujemy się wewnątrz. Często ma to związek z kwestią tożsamości. Nic dziwnego, że dla tak wielu ludzi ich głosy stanowią ciągłe wyzwanie.

Powstało wiele książek na temat kontroli głosu. Wciąż szukam takiej, która odwołuje się do NLP. Być może wyko­rzystasz te, z konieczności krótkie, notatki do napisania wła­snej.

Głos kontroluje się za pomocą warg, szczęki, języka, krtani, gardła, klatki piersiowej i przepony. Mamy znacznie więcej sprzętu, niż nam potrzeba. Brzuchomówcy uczą się mówić bez widocznego użycia warg lub szczęki.

Rozpocznij systematyczny i śmieszny inwentarz tych wszystkich zmiennych. Nagraj samego siebie, gdy będziesz wypróbowywał cały zakres przeróżnych kombinacji. Rób notatki. Nagraj siebie wydającego możliwie najgłupsze dźwięki. Rób miny. Obejrzyj nagrania występów Richa Lit-tle'ego, Robina Williamsa, Whoopi Goldberg czy Lily Tomlin. Odtwarzaj je wielokrotnie. Jeśli pojawi się taka potrzeba, być może napiszemy książkę dotyczącą kształcenia głosu.

Mój głos ulega dramatycznej i atrakcyjnej zmianie, gdy otwieram usta i przesuwam język w przód, powiedzmy o 1 centymetr. W ten sposób odsuwa się podniebienie miękkie od zatok, co umożliwia powstanie silniejszego rezonansu. Wysuwanie lub zaciskanie warg może również zwiększyć rezonans w samej jamie ustnej. Dlatego wysuwaj w ćwicze­niach swoje wargi, szczękę i język.

Na szczęście wiele osób doznało przyjemnych wrażeń, które wiązały się z wysunięciem warg, otwarciem szczęki, wyciągnięciem języka i poruszaniem nim. Jeśli Ty również możesz się czymś takim pochwalić, może Ci się spodobać wykorzystanie szczególnie dobrego doznania jako kotwicy dla własnego głosu. Tutaj w Salt Lake City udajemy, że li­żemy lody.


DODATEK G

Słowniczek pojęć związanych z nlp

Cudzysłów (ang. Quotes) — wzorzec, w którym komunikat przeznaczony do przekazania można osadzić w znakach cudzysłowu, jak gdyby został on wypowiedziany przez kogoś innego.

Części (ang. Parts) — metaforyczny sposób mówienia o nie­zależnych programach i strategiach zachowania. Programy lub „części" często tworzą osobowość, która staje się jedną z ich cech identyfikujących.

Dobry kontakt (ang. Rapport) — ustanowienie poczucia za­ufania, harmonii i współpracy w związku.

Dopasowanie (ang. Pacing) — metoda używana przez ko­munikatorów w celu szybkiego osiągnięcia dobrego kontaktu przez dopasowywanie określonych aspektów swoich zacho­wań do osoby, z którą się komunikują — dopasowywanie lub odzwierciedlanie zachowania.

Elastyczność behawioralna (ang. Behavioral Flexibility) — umiejętność modyfikowania własnego zachowania w celu wywołania lub osiągnięcia pożądanej reakcji u innej osoby.

Instalacja (ang. Installation) — proces ułatwiania przyswa­jania nowej strategii lub zachowania. Nowa strategia może być zainstalowana przez kombinację zakotwiczania, wska­zówek systemów reprezentacji, metafory i wizualizacji przy­szłości.

Kalibracja (ang. Calibration) — proces uczenia się odczy­tywania nieświadomych, niewerbalnych reakcji u drugiej osoby podczas interakcji przez połączenie możliwych do za­obserwowania wskazówek systemów reprezentacji z okre­ślonymi reakcjami wewnętrznymi.

Kinestetyczny (ang. Kinesthetic) — dotyczący odczuć ciała. W NLP pojęcie kinestetyczny obejmuje różne rodzaje odczuć, włączając w to wrażenia dotykowe, wewnętrzne i emocjo­nalne.

Kontekst (ang. Context) — struktura otaczająca określone zda­rzenie. Często decyduje o sposobie interpretowania okre­ślonego doświadczenia lub sytuacji.

Kotwiczenie (ang. Anchoring) — proces asocjacji wewnętrznej reakcji z zewnętrznym bodźcem (przypominające klasyczne warunkowanie), aby możliwe było szybkie, czasami skryte, ponowne wywołanie reakcji.

Kryterium (ang. Criteria) — wartości lub standardy, które sto­suje dana osoba w celu podjęcia decyzji lub wydania sądu.

Metafora (ang. Metaphor) — proces myślenia o jednej sytu­acji lub fenomenie jako o czymś innym, na przykład opo­wiadanie, parabola i analogia.

Metamodel (ang. Meta Model) — model opracowany przez Johna Grindera i Richarda Bandlera, w którym wyróżnia się kategorie wzorców językowych mogących przysparzać pro­blemów lub cechujących się dwuznacznością.

Metaprogram (ang. Meta Program) — poziom umysłowego programowania, który decyduje o tym, w jaki sposób porząd­kujemy, nabieramy rozeznania i porcjujemy nasze doświad­czenia. Nasze metaprogramy są bardziej abstrakcyjne niż kon­kretne strategie myślenia i definiują nasze ogólne podejście do określonego zagadnienia, a nie szczegóły procesu my­ślenia.

Modelowanie (ang. Modeling) — proces obserwacji i odwzo­rowania skutecznych zachowań innych ludzi.

Pętla kalibracji (ang. Calibrated Loop) — nieświadome wzorce komunikacji, w których podczas interakcji wskazówki do­tyczące zachowania jednej osoby wywołują u drugiej okre­ślone reakcje.

Poczwórna reprezentacja zdarzenia (ang. FourTuple lub 4-tuple) — skrócona metoda odnotowywania struktury dowolnego doświadczenia. Według koncepcji poczwórnej reprezentacji każde doświadczenie musi składać się z pewnej kombinacji czterech głównych klas reprezentacji — <S,W,K,Z> — gdzie S = słuchowa, W = wizualna, K = kinestetyczna i Z = za­pachowa (smakowa).

Poprawnie sformułowane warunki osiągnięcia celu (ang. Well-Formedness Conditions) — zestaw warunków, które coś musi spełnić, by dać efektywny i ekologiczny wynik. W NLP cel jest sformułowany poprawnie, jeśli można go: (1) sformu­łować w sposób pozytywny, (2) zdefiniować i ocenić zgod­nie z dowodami opartymi na zmysłach, (3) samodzielnie go zainicjować i utrzymywać, (4) spowodować, by zachował pozytywne produkty pochodne stanu obecnego i (5) odpo­wiednio związać z kontekstem, by odpowiadał zewnętrznej ekologii.

Porcjowanie (ang. ChunMng) — organizowanie lub dzielenie pewnego doświadczenia na większe lub mniejsze elementy. Porcjowanie do góry oznacza przechodzenie do większego, bardziej abstrakcyjnego poziomu informacji. Porcjowanie do dołu dotyczy przechodzenia do bardziej szczegółowego i kon­kretnego poziomu informacji. Porcjowanie w bok oznacza wyszukiwanie innych przykładów na tym samym poziomie informacji.

Poszukiwanie transderywacyjne (ang. Transderivational Search) — proces przeszukiwania przechowywanych wspo­mnień i reprezentacji mentalnych w celu odnalezienia do­świadczenia, które stanowi źródło obecnego zachowania lub reakcji.

Poziomy logiczne (ang. Logical Levels) — wewnętrzna hie­rarchia, w której każdy kolejny poziom ma coraz większy zasięg psychologiczny oraz wpływ. W kolejności, która odpo­wiada znaczeniu poziomu (od najwyższego do najniższego), są to: (1) tożsamość, (2) przekonania, (3) zdolności, (4) za­chowanie i (5) środowisko.

Pozycja (ang. Position) — określona perspektywa lub punkt widzenia. W NLP rozróżnia się trzy podstawowe pozycje, które można przyjąć przy postrzeganiu określonych doświad­czeń. Pierwsza pozycja odnosi się do doświadczania jakiegoś zdarzenia własnymi oczami i z własnego punktu widzenia. Druga pozycja to doświadczanie czegoś przez „wejście w bu­ty" osoby, z którą wchodzi się w interakcję. Trzecia pozycja to odsunięcie się i obserwowanie relacji zachodzących mię­dzy nami a innymi z perspektywy obserwatora z zewnątrz.

Predykaty (ang. Predicates) -— słowa, na przykład czasow­niki, przysłówki i przymiotniki, wykorzystywane do opisu. Predykaty w NLP służą do określenia systemu reprezentacji używanego przez daną osobę do przetwarzania informacji.

Programowanie neurolingwistyczne (NLP) (ang. Neuro-Linguistic Programming) — model behawioralny i zestaw sprecyzo­wanych umiejętności oraz technik stworzony przez Johna Grindera i Richarda Bandlera w 1975 roku. Definiowany jako badanie struktury subiektywnego doświadczenia. NLP zajmuje się badaniem wzorców lub „programowania" stwo­rzonego przez interakcję między mózgiem (neuro), językiem (lingwistyczne) a ciałem, których produktem są skuteczne i nieskuteczne zachowania. Umiejętności i techniki wypro­wadza się z obserwowania wzorów doskonałości u ekspertów pochodzących z różnorodnych obszarów profesjonalnej ko­munikacji, włączając w to psychoterapię, biznes, hipnozę, prawo i edukację.

Prymat systemu reprezentacji (ang. Representational System Primacy) — systematyczne przedkładanie jednego zmysłu nad inne do przetwarzania i organizowania swoich do­świadczeń. Wiodący system reprezentacji będzie decydować o wielu cechach osobowościowych, jak również o umiejęt­ności uczenia się.

Przekonania (ang. Beliefs) — generalizacje dotyczące (1) mo­tywów, (2) znaczenia i (3) granic (a) otaczającego nas świata, (b) naszego zachowania, (c) możliwości i (d) tożsamości. Przekonania funkcjonują na innym poziomie niż rzeczy­wistość i służą do kierowania naszym postrzeganiem rze­czywistości i interpretowania go, często przez łączenie ich z naszymi kryteriami lub systemami wartości. Przekonania zazwyczaj trudno zmienić przy użyciu typowych zasad lo­giki lub racjonalnego myślenia.

Przeramowanie (ang. Reframing) — proces wykorzystywany w NLP, w którym zachowanie problematyczne zostaje od­dzielone od pozytywnych intencji wewnętrznego programu lub „części", która jest odpowiedzialna za to zachowanie. Nowy wybór zachowania następuje przez spowodowanie, by część odpowiedzialna za stare zachowanie przejęła odpo­wiedzialność za wdrożenie innych zachowań, które spełnią tę samą pozytywną intencję, ale bez przysparzających pro­blemów produktów ubocznych.

Słuchowy (ang. Auditory) — związany ze słuchem lub zmy­słem słuchu.

Smakowy (ang. Gustatory) — związany ze smakiem lub zmy­słem smaku.

Spożytkowanie (ang. Utilization) — technika, w której dopa­sowywana jest określona sekwencja strategii lub wzorzec za­chowania w celu wywarcia wpływu na reakcję drugiej osoby.

Spójność (ang. Congruence) — wzajemna zgodność i ukie­runkowanie na pożądany cel wszystkich wewnętrznych przekonań, strategii i zachowań.

Stan (ang. State) — ogólne, aktualne umysłowe i fizyczne wa­runki, w których działa dana osoba.

Strategia (ang. Strategy) — zbiór sprecyzowanych mentalnych i behawioralnych kroków, którego celem jest osiągnięcie określonego wyniku. W NLP najważniejszym aspektem stra­tegii są systemy reprezentacji używane do wykonywania określonych kroków.

Struktura głęboka (ang. Deep Structure) — mapy sensoryczne (świadome i nieświadome) wykorzystywane przez ludzi do organizowania swojego zachowania i kierowania nim.

Struktura powierzchniowa (ang. Surface Structure) — słowa bądź język używany do opisu lub przedstawiania rzeczywi­stych, głównych reprezentacji sensorycznych przechowy­wanych w mózgu.

Submodalności (ang. Sub-Modalities) — specjalne właści­wości sensoryczne odbierane przez każdy ze zmysłów. Do submodalności wizualnych zalicza się m.in. kolor, kształt, ruch, jasność, głębię; do submodalności słuchowych — m.in. głośność, wysokość, tempo, a do submodalności kinestetycznych — ciśnienie, temperaturę, strukturę, położenie.

Synestezja (ang. Synesthesia) — proces nakładania się sys­temów reprezentacji, charakteryzujący się fenomenem łącze­nia wrażeń zmysłowych, np. wzrokowo-czuciowych, w któ­rych odczucia danej osoby są uzależnione od tego, co widzi, oraz wrażeń słuchowo-czuciowych, w których osoba odbie­ra uczucia na podstawie tego, co słyszy. Połączone mogą zostać dwie dowolne modalności sensoryczne.

Systemy reprezentacji (ang. Representational Systems) — pięć zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku (odczuwania), węchu i smaku.

Środowisko (ang. Environment) — kontekst zewnętrzny, w któ­rym ma miejsce nasze zachowanie. Naszym środowiskiem jest to, co postrzegamy jako będące na zewnątrz nas. Nie jest częścią naszego zachowania, a raczej czymś, na co mu­simy reagować.

T.O.T.E. — ukuty przez Millera, Galantera i Pribrama ter­min oznaczający sekwencję Test-Operacja-Test-Wyjście (ang. Test-Operate-Test-Exit), która opisuje podstawową pętlę sprzę­żenia zwrotnego używaną do kierowania wszystkimi zacho­waniami.

Tłumaczenie (ang. Translating) — proces przeformułowania słów z jednego typu predykatów systemu reprezentacji na drugi.

Tożsamość (ang. Identity) — poczucie tego, kim jesteśmy. Poczucie tożsamości organizuje nasze przekonania, zdolno­ści i zachowania w jeden system.

Wizualizacja przyszłości (ang. Futurę pacing) — proces men­talnego wyobrażania samego siebie w przyszłych sytuacjach w celu zagwarantowania, że pożądane zachowanie wystąpi w sposób naturalny i automatyczny.

Wizualny (ang. Visual) — związany ze wzrokiem lub zmy­słem wzroku.

Wskazówki systemów reprezentacji (ang. Accessing Cues) — subtelne zachowania, które pomagają wywołać lub wskazują na system reprezentacji wykorzystywany przez daną osobę do myślenia. Do typowych rodzajów wskazówek systemów reprezentacji należy: ruch gałek ocznych, ton i tempo głosu, postawa, gesty i wzorce oddechowe.

Wyniki (ang. Outcomes) — cele lub pożądane stany, do osią­gnięcia których zmierza dana osoba lub organizacja.

Zachowanie (ang. Behavior) — określone działania i reakcje fizyczne, przez które oddziałujemy wzajemnie na ludzi i ota­czające nas środowisko.

Zapachowy (ang. Olfactory) — związany z zapachem lub zmysłem zapachu.

Zdolność (ang. Capability) — doskonałe opanowanie całej klasy zachowania (posiadanie wiedzy, w jaki sposób coś wy­konać). Zdolności biorą się z opracowania mentalnych map, które pozwalają wybierać i tworzyć grupy indywidualnych zachowań. W NLP owe mentalne mapy przybierają formę strategii kognitywnych i metaprogramów.

Zysk wtórny (ang. Secondary Gain) — pozornie negatywne lub problematyczne zachowanie w rzeczywistości spełniające jakąś pozytywną funkcję na innym poziomie. Na przykład palenie papierosów może pomagać w odprężaniu lub dopa­sowaniu się do określonego wyobrażenia samego siebie.

Polskie wydanie: Umysł, jak z niego wreszcie korzystać, Centrum Kreowania Liderów, 2006 —przyp. tłum.

Polskie wydanie: Struktura Magii. Tom I, One Press, Gliwice 2007 — przyp. tłum.

Polskie wydanie: NLP. Studium struktury subiektywnych doświadczeń, One Press, Gliwice 2006 —przyp. tłum.

107



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czas na zmianę pracy, szukanie pracy
Czas na zmiane Podrecznik hipnotycznego wywierania wplywu czaszm
Warren Nancy Czas na zmianę
Przyszedł czas na ludzi, + TWOJE ZDROWIE -LECZ SIE MĄDRZE -tu pobierasz bez logowania
Czas na koła
Kochanie, czas na herbatę
Czas na Gwardię Narodową po polsku
Czas na walkę z otyłością u dzieci (EUFIC)

więcej podobnych podstron