Jak Ja, Heteryk, Zerżnąłem Szefa Swojej Żoneczki


Jak ja, heteryk, zerżnąłem szefa swojej żoneczki
Dresikxxxl/Maks



  To było pięć dni po moim ślubie. Moja żona, Magda, pojechała do pracy, a ja zostałem w domu. Szumiało mi w głowie, bo poprzedniego dnia zrobiłem razem z kumplami „poprawiny poprawin”. Wiadomo, na ślubie nie wypada pić, na poprawinach można sobie pozwolić na kilka drinków, ale ja chciałem wypić, jak to się mówi, kilka „głębszych” razem z kolegami i pogadać o męskich sprawach, obejrzeć zdjęcia i jakiegoś pornola. Chyba byłem jeszcze pijany, a i kaca miałem na pewno. Żona zadzwoniła, chcąc się upewnić, czy „jeszcze żyję” i żartobliwie poradziła mi, że czym się strułem, tym powinienem się leczyć. Powiedziała także, że zapomniała zabrać z domu jakichś dokumentów (pracuje w banku), i że przyjedzie po nie jej szef. Powiedziała dokładnie, gdzie te dokumenty są i w jakiej teczce. Znalazłem je bez trudu. Po kilkunastu minutach do drzwi zapukał szef Magdy, Robert. Znałem go, był na naszym weselu. Otworzyłem mu i poprosiłem do środka. Dałem mu te dokumenty. Wymieniliśmy kilka zdań, tak dla zwykłej formalności. Nagle zapytał, czy dobrze się czuję, bo jakoś dziwnie wyglądam. Odpowiedziałem, że miałem wczoraj małą imprezkę z kolegami i że jestem jeszcze „wczorajszy”. Robert uśmiechnął się tylko szelmowsko i stwierdził, że impreza musiała być udana, bo przewiązałem szlafroczek bardzo luźno i widać mi całego fiuta. Zawstydziłem się, poczerwieniałem jak burak, dociągnąłem obie poły szlafroka i związałem go mocniej. Wtedy on wypalił:
  - Wiesz, co ci powiem? Jesteś świetnie zbudowanym facetem. Na weselu, widząc cię w tym ślubnym garniaku, podnieciłem się jak cholera. Tak bardzo, że musiałem sobie kilkakrotnie zwalić. Miałem na ciebie, Grzesiek, taką ochotę... typową chęć zerżnięcia cię! Zrobiłbym to! Ale nie było dogodnej sposobności... Chciałem cię poprosić gdzieś w ustronne miejsce i... No wiesz... Chciałem cię po prostu przelecieć... Teraz jeszcze, chyba w nagrodę, zobaczyłem twojego fiuta. Jak tu się nie podniecić...
  Zamurowało mnie. Facet około 27-letni mówi mi, że chciał mnie zerżnąć na moim własnym weselu! I to jeszcze, kurwa, widzi i wie, że jestem 100 % heterykiem! Koledzy żony z pracy mówili, że ich szef „podobno” jest pedałem, ale kto by tam w takie rzeczy wierzył! Nic po nim nie było widać! Mówili, że podobno nie przepuścił żadnemu kolesiowi, który wpadł mu w oko, ale... Ale czyżbym ja też wpadł mu w oko ? O kurwa! - pomyślałem. Najwidoczniej to prawda, skoro przed chwilą powiedział, co chciał mi zrobić na moim własnym weselu! Zanim zdążyłem zareagować, chcąc mu wpierdolić i zajebać w ryj, on mówił dalej:
  - Wiem doskonale, że jesteś mężem mojej pracownicy i że jesteś hetero, ale jestem już tak podniecony twoim widokiem, że mój penis chce mi się wyrwać ze spodni!... Mam prośbę: czy nie mógłbyś mi zrobić dobrze chociaż ręką, a ja... załatwię za to twojej żonie stanowisko kierownika filii w naszej nowej placówce. I jeszcze dołożę jej trzy tysiące premii, górna granica, więcej nie mogę...
  Stałem przed nim w samym szlafroku, z kolosalnym bajzlem w głowie, wkurwiony na maksa i totalnie zaskoczony jego bezczelną, wręcz chamską propozycją. A on patrzył mi prosto w oczy i gładził wypiętrzonego w rozporku kutasa. Wreszcie warknąłem tylko:
  - Wypierdalaj mi stąd, pedale!
  Jego reakcja jeszcze bardziej mnie zaskoczyła. Powiedział ironicznie i bezczelnie uśmiechając się:
  - Oj-joj-joj, Grzesiek! A czemuż to tak się denerwujesz? A do tego jeszcze tak brzydkie słowa w tak męskich, agresywnych i bardzo nęcących ustach, jak twoje? To ci po prostu nie przystoi. Gdzie masz, Grzesiek, alkohol? Może zrób drinka, sobie na rozluźnienie, a mnie takiego „gościnnego”?
  Był bezpośredni czy bezczelny? Nie tracił czasu na żadne gierki i podchody. Nie wiedziałem, co zrobić, ani tym bardziej, co powiedzieć. Jego zachowanie było ordynarnie chamskie, impertynencja uchodziła z niego pełną parą i to mnie pewnie zbiło z tropu.
  Na stole stała jeszcze niedopita butelka żubrówki, którą próbowałem ugasić kaca. Wskazał ją ręką i powiedział bez ogródek:
  - Wyręczę cię. Żubróweczka z sokiem jabłkowym? A może po męsku: seta?
  Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, wręczył mi szklaneczkę złocistego płynu z bardzo wyczuwalnym aromatem jabłka.
  - No, duszkiem do dna. Wypij, od razu zrobi ci się o wiele lepiej.
  Wychyliłem zawartość duszkiem, z jego pomocą, bo przytrzymywał mi dłoń, żebym nie odjął szklaneczki od ust. Po pierwszym odruchu wstrętno-wymiotnym poczułem, jak po moim ciele rozchodzi się przyjemna fala gorąca, aż zakręciło mi się w głowie. Opanowując nerwy i złość, spokojnie odpowiedziałem:
  - Ta rozmowa schodzi na niebezpieczne tory. Wyjdź stąd, a ja zapomnę o całej rozmowie.
  Robert stał spokojnie i wciąż patrzył mi prosto w oczy. Niemal śmiejąc się powiedział, że
będąc pod wpływem alkoholu człowiek staje się o wiele bardziej podatny na wszelkie seksualne bodźce. On to wie po sobie, a ja pewnie zaraz się o tym przekonam. A ja stałem przed nim osłupiały i zamurowany.
  Od wczoraj już byłem pijany, dziś poprawiłem, i pomyślałem, że będę miał pojazd z kolesiem jak w wojsku z najgorszym cwelem. Bo miałem w woju takiego, który się do mnie bez przerwy przypierdalał. Aż raz w łaźni inni przecwelowali go we trzech i już miałem spokój. Myślał, że to ja ich na niego napuściłem...
  Pewnie wyraz mojej twarzy stał się bardzo poważny, a nawet wściekły, bo Robert się wystraszył. A ja... a ja po prostu poczułem nagłe, gwałtowne podniecenie! Tak, miał rację! Alkohol... W jednej chwili podszedłem do Roberta i zapierdoliłem mu w ryj. Teraz złapałem go za rękę, żeby się daleko nie zatoczył i wycedziłem:
  - Nie. To ty mi obciągniesz!
  Złapałem go za pysk i pochyliłem mu głowę. Otworzył gębę, a ja wbiłem mu pałę po same jajca. Dusił się, skurwiel, i chyba nawet szybko miał dość. A we mnie zaczęło rosnąć napięcie. Lubię dymać się ostro, ale pomyślałem, że skoro już mam w domu pierdolonego pedała, to spróbuję i tego... Zapytałem go, co chce teraz, poza obiciem ryja na koniec. Chciał jedno: a mianowicie, żebym mu strzepał, ale nago i na klęczkach. Odparłem, że chce za dużo. Ale zdjąłem szlafrok. Widok jego szerokich źrenic sprawił mi dziwną przyjemność. Widział moją klatę i 20-centymetrowego kutasa (miałem największego ze wszystkich kolesi w woju, pamiętam, jak się na początku wszyscy na mnie gapili)... I nigdy nie zapomnę reakcji Magdy, gdy mnie pierwszy raz pomacała, a gdy zobaczyła...! Tamtej pierwszej nocy w ogóle nie zmrużyliśmy oka. Wychodziłem z niej tylko po to, żeby zmienić gumkę, i wchodziłem na nowo, a ona omdlewała, ściskając mnie za dupę... Od tej pory zawsze spałem z nią nago, co bardzo jej się podobało, bo mogła mnie dowolnie pieścić, ilekroć tylko się przebudziła... Więc to, że teraz byłem w samym szlafroku, było codziennością.
  Usiadłem na krześle. Kazałem mu rozpiąć spodnie i podejść. Zrobił to bez zwłoki. Popatrzyłem na jego kutasa. Nieduży, raczej z mniejszych, nic interesującego (chociaż nigdy mnie kutasy nie interesowały). Wziąłem mu go i zacząłem trzepać. Powoli poruszałem ręką do góry i w dół. Skórka na jego członku nasuwała się i zsuwała z główki penisa w rytm moich ruchów. Jego fiutek zaczął mi twardnieć w dłoni. Spojrzałem na Roberta. Był oparty o blat stołu, oczy miał przymknięte. Chyba było mu naprawdę dobrze, bo zaczynał jęczeć i postękiwać. Nie przerywałem i cały czas powoli lub szybciej poruszałam jego ptakiem. Co chwilę dostawał chyba spazmów rozkoszy, bo wił się i wiercił, i co chwilę jego fiucik wypadał mi z ręki. Złapałem go za jaja i powiedziałam wprost, że jak się będzie tak wiercił jak owsik w dupie, to niech podciąga gacie i wypierdala stąd. Uspokoił się. Stanął uśmiechnięty, lekko spocony, ale rozluźniony, a ja dalej mu trzepałem. Trwało to jakiś czas. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, co ma zamiar zrobić, a on nagle wyrwał mi swoją pałkę z dłoni, jedną ręką złapał mnie za głowę, drugą trzymał swojego kutasa i bezceremonialnie wpakował mi go między zęby, a ja, naiwny, otworzyłem gębę na całą szerokość. Alkohol już zrobił swoje. Czułem się bezwolny, a on to wykorzystał i zrobił zamianę ról. Zaczął mnie po prostu rżnąć w gardło! Wydawało mi się, że w moich ustach jego kutas staje się jeszcze większy i bardziej twardszy. Nie robiłem tego nigdy przedtem, o czym on doskonale wiedział! Dławiłem się! Robert, po przypomnieniu mi, że robię to „dla awansu żony”, zaczął mnie pouczać, co mam robić językiem i jak ssać, żeby mu sprawić większą przyjemność. Chciałem czy nie, nie wiem, ale robiłem to tak, jak mi kazał. Chyba robiłem to dobrze, bo wyraźnie słyszałem jego podniecony głos:
   - O taak, tak, nawet najlepsze kurwy tak nie obciągają... Ooo... tak, ssij dalej, masz go połknąć całego! Głębiej! Nie ściskaj gardła!... O, taak... Świetnie... - uśmiechnął się ten skurwiel i na chwilę przestał nim poruszać. - Teraz uważaj, bo mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
  Nie wiedziałem, o co mu chodzi, a on odczekał kilka sekund, napiął się tak, że prawie stanął na palcach, dopchnął mi chuja najgłębiej, że znów się zakrztusiłem i bezczelnie spuścił mi się w samo gardło! Straciłem oddech, zakaszlałem i nie wiedziałem, co mam zrobić ze spermą! Wypluć? Nie dało się, była za daleko w gardle! Gdybym chciał to zrobić, zwymiotowałbym! Połknąć? To pewnie też rzygnę dalej niż widzę! Ale nie było wyjścia. Połknąłem, a raczej samo mi się to wszystko jakoś połknęło, tylko mną trochę zatrzepało. A on skończył, podciągnął spodnie i powiedział, że spisałem się wyśmienicie. Patrząc na mnie ironicznie, jakby z pogardą, powiedział:
  - Słuchaj, Grzegorz. Widzę, że nasza znajomość potrwa troszkę dłużej, co?
  I miał, jebany cwel, rację! Ale nie domyślał się, co teraz ja zrobię. Jego ironia wkurwiła mnie do białości. Więc...
  - Na koniec miało być w ryj, prawda? - powiedziałem i jak mu zapierdoliłem z pięści... Zamigał oczami, oparł się o ścianę, a ja odwróciłem go plecami do mnie, oparłem o ścianę, rozchyliłem mu nogi, spuściłem spodnie, napiąłem swojego twardego kutasa i nadziałem się nim w jego dupsko. Pchałem siłowo, na całego! Jęczał i błagał, żebym go nie rżnął, że on jest aktywny i nie daje dupy! Chuj mnie to obchodziło! Złapałem go za ryj i powiedziałem, że jak chce z tego wyjść cało, to niech, kurwa, milczy i ostrzej wystawi dupsko, to łatwiej wejdę i szybciej skończę. Gdy on, zamiast tego jeszcze bardziej zacisnął dupę, zajebałem mu jeszcze raz w pysk i zaraz spokorniał, pierdolec jeden.
  Wdupiłem się w niego, aż się przykleił do ściany. Płacząc niemalże pytał, dlaczego mu to robię? O co mi chodzi? Odparłem, że teraz ja realizuję swoje podświadome pedalskie fantazje i że zaczyna mi się to podobać.
  - Dlaczego? - odpowiedziałem. - Bo... bo kutasa nie masz dużego, ale dupę masz ładną!
  Jebałem go chyba z 15 minut. Jak czułem, że mogę się spryskać, hamowałem. Wiem, że potrafię się hamować i na nowo rozpędzać się na ful. Wiem, że mogę się spryskać i że zaraz potem, jak jestem mocno podniecony, na nowo mi stoi. A z nim naprawdę byłem podniecony!
  Posuwałem go bardzo ostro, tak, że czułem, jak opada z sił, że ma już dość. Prosił, żebym już skończył. Pomyślałem, że i tak dużo wytrzymał, więc mogę kończyć. Sam czułem, że we mnie zbiera się wielka fala rozkoszy, hamowana tyle razy, że jak teraz wybuchnie...! I nie będę wyskakiwał. Chciałem mu wypełnić spermą całą dupę! Jeszcze kilka ostatnich pchnięć i... wystrzeliłem mu w dupsko z taką siłą, że straciłem równowagę. Ledwie stałem na nogach. Mój kutas sam z niego wyjechał. Zobaczyłem, jak moja sperma wypływała z jego rozepchanej dupy i jak cieknie mu po udach...
  - Tyle na dziś - powiedziałem. - Ubieraj się, kurwa, i... I wiesz co? - stanąłem przed nim i poklepałem go po policzku. - Stale bądź pod telefonem. Bo teraz ja będę do ciebie wpadał na takie mocne jebanie. Będziesz moją osobistą kurwą. Będziesz na każde moje skinienie. To ty będziesz mnie obsługiwał, a jeśli będę miał taki kaprys, bez żadnego sprzeciwu obsłużysz też moich najlepszych kumpli. Zrozumiałeś? Przygotuj się dobrze. Wiesz, o co mi chodzi.
  Robert patrzył na mnie jak nieprzytomny.
  - Zrozumiałeś, czy w ryj...?
  Kiwnął głową.
  - No widzisz, dogadaliśmy się. Pamiętaj o tym, co ci powiedziałem. Odezwę się niedługo.
  Wyszedł z domu, ale jednak na koniec, oprócz grymasu bólu, miał też uśmiech na ustach. A ja usiadłem na kanapie i patrzyłem na plamy spermy na podłodze. Czułem się zajebiście rozluźniony. Nigdy bym nie pomyślał, że dymanie kolesia może być takie przyjemne! Potem dopiłem resztę żubrówki, wytarłem podłogę, poszedłem pod natrysk, wróciłem, założyłem ten sam szlafrok i usnąłem przy załączonym telewizorze.
  Obudziłem się, gdy do pokoju weszła Magda. Nie była zdziwiona, widząc mnie w takim stanie.
  - Wiesz, co ci powiem? Tylko się nie śmiej - rzekła po tradycyjnym powitalnym pocałunku. - Robert wrócił do biura z rozciętą wargą i podpuchniętą gębą. Chciał dobiec do tramwaju i wypierdolił się na dziurawym chodniku, na pysk oczywiście. I oczywiście na tramwaj nie zdążył...
  Zacząłem się śmiać jak wariat. Bo jak tu się nie śmiać...? Aż Magda mi zawtórowała.
                                                                                                    Dresikxxl/Maks



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak ja nie lubię swojej roboty - Baciary, kwitki, kwitki - poziome
Aura człowieka, przykłady aury oraz jak ją odróżnić od powidoku
78 Jak ja do dziewczyny
biografia jak ja napisac i czemu sluzy, Szkoła j polski, scenariusze lekcji
TAK JAK JA
Notatki, Watson, Psychologia jak ją widzi behawiorysta
Trzustka Jak ją chronić
Gra liczb i jak ją uprawiać w poszukiwaniu pracy, Szukam pracy, Szukanie pracy
Jak ja się cieszę tekst
Co to jest reinkarnacja i jak ją rozumieć
jak ja się czuję DQTX57LDGDI6LR5W4KGMWYUZRZWOQ6QYKKRVI4I
Zdrada małżeńska - jak ją wybaczyć, Psychologia, dla ducha i ciała
Nie taka zmiana nawyków straszna jak ją malujesz
Jak ja lubię szczury, Fan Fiction, Dir en Gray
Czym jest afirmacja i jak ją poprawnie pisać, Kierunki nauki, Psychologia
Jak ja go nienawidzę

więcej podobnych podstron