Nawet nie wiesz jak się mylisz 1


Tak się zastanawiam czy wy też tak mieliście lub nawet macie, że jak byliście młodsi to zawsze myśleliście, że życie dorosłych jest łatwiejsze, nie ma się tylu problemów np. nie trzeba się uczyć na sprawdziany no i co najważniejsze nie trzeba chodzić do szkoły :D tylko się pracuje i zarabia się kasę i można robić wszystko na co się ma ochotę bo się jest pełnoletnim i rodzice nam niczego nie zabronią tak jak teraz to robią … Jeżeli tak myśleliście to jesteście w błędzie. Życie, dorosłe życie jest bardziej skomplikowane niż nam się wtedy wydawało…
Wierzcie mi, naprawdę. Teraz przedstawię wam moją historię

Mam na imię Julka właśnie skończyłam szkołę średnią i złożyłam papiery na studia, pomińmy fakt że nie na te, na które do końca chciałam iść, no ale to drobny szczegół.

Ważne że się dostałam a co będzie dalej to się zobaczy (… ) Tak myślałam kiedyś, ale jak to bywa w życiu wszystko się zmienia, te studia odmieniły moje życie na dobre czy tego chciałam czy też nie… Miłego czytania opowieści jak to moje życie się zmieniało i zmieniało a ja opisując te zdarzenia przeżyje je jeszcze raz. Życzę wam miłego czytania :P

-Tak, świetnie dostałam się i co z tego Wiktoria ? hmm? No powiedz mi niby fajnie bo można zacząć wszystko od nowa i poznać nowych zapewne fajnych ludzi, ale jeżeli nie do końca będzie tak jak zawsze myślałam ?

-Oj weź przestań Julka- powiedziała moja kuzynka i najlepsza przyjaciółka. Jak zwykle wyluzowana i oglądająca teledyski w TV- zawsze możesz zrezygnować, ale na pewno nie będzie źle. Mówię Ci.

To mówiąc właśnie wstawała z fotela i podchodząc do drzwi od mojego pokoju zapytała

-tak swoją drogą jestem tu już 20 minut a Ty mi nawet kawy nie zaproponowałaś, ale nic nie bój wiem gdzie jest kuchnia. Chcesz ?

-No możesz zrobić. A co z Marcinem? ( Marcin jej chłopak z którym jest już .. a kto by liczył, no dobra może od jakiegoś roku i jeszcze paru miesięcy)

-A co ma być!!?- wykrzyczała schodząc na dół.-Jest dobrze, właśnie jego starzy remontują dom wiec ma tyle pracy że masakra..

No tak. A tak właściwie to są ze sobą można tak powiedzieć dzięki mnie, był w ich początkach mój jakże duży wkład

-No to kiedy wpada do Ciebie ?-Marcin mieszka w Warszawie wiec jak wpada to zostaje na dłużej u Wiki.

-A co? Stęskniłaś się za nim? Ha ha ha

-Taaak aż za bardzo- odpowiedziałam jej złośliwie się uśmiechając- pytam poważnie bo byście się ze mną przejechali do tej szkoły. Było by mi raźniej… hm?

-Jak przyjedzie to wiesz że nie ma sprawy pojedziemy. Cholera Jasna !!

-Co się tak drzesz ?!- wleciałam do kuchni i zobaczyłam jak Wiki polewa rękę wodą pod kranem i przeklina jak szewc.

-Kurwa! Polałam się ta pieprzoną woda i się domyśl oparzyłam się.

-Ech biedactwo moje-mówiąc to podeszłam do niej popatrzyłam na jej „ranę” ukryłam śmiech żeby jej jeszcze bardziej nie minować, bo dziewczyna już była nabuzowana nieźle :D No dobra jakbym się tym przejmowała he he No i wypaliłam- Boziunia Cię skarała.

Pokazała mi język w odpowiedzi.

-Kiedy masz pierwszy dzień w tej szkole?- zapytała gdy piłyśmy kawę

-No z tego co wiem, i o ile wiem dobrze to pojutrze. Nie mam pojęcia jak się ubrac na rozpoczęcie. Czy na luzie czy elegancko, wolałabym mieszankę luz i elegancko mix

-Nie wiem.- odpowiedziała wzruszając ramionami.

-No toś mi pomogła nie ma co.- roześmiałam się.

Porozmawiałyśmy głupotach i potem Wiktoria poszła do domu, a ja posprzątałam i poszłam się zdrzemnąć.

Gdy się obudziłam zorientowałam się, że nie przespałam 2 godzin tylko 15 i była właśnie godzina 9:45. Doprowadziłam się do porządku „względnego”.

„Ale nuda, normalnie nie ma co robić.. może przejdę się doWiki „ pomyślałam i nie wiele potem już byłam u niej. Oczywiście był tez Marcin i wypalił:

-O nasza studentka wpadła he he

-Oj- uśmiechnęłam się szelmowsko- wiesz co Marcinku ?

-Co?

-Zgadnij.

-OK. OK. już wiem, pewnie mam minusa- odpowiedział- którego to już w tym tygodniu?- zaśmiał się

-Och nie wiem, ale sporo ich. Cześć Wiki- powiedziałam gdy zobaczyłam że weszła do pokoju z mokrymi włosami, osuszając je oczywiście ręcznikiem i oczywiście był to ręcznik zgadnijcie jakiego koloru ? no no ktoś wie? He he żartowałam, poważnie to różowym jak zresztą większość jej rzeczy tak ręcznik też posiadał barwę różu..

-O cześć Julka, cóż tak nas zaszczyciłaś swoją osobą- zażartowała

-A pomyślałam że chcielibyście porozmawiać z kimś inteligentnym tak dla odmiany ha ha ha- odpowiedziałam nonszalancko :D

-ha ha dobre -powiedziała i pokazała mi język. Oczywiście odpowiedziałam jej tym samym.

Posiedzieliśmy, pogadaliśmy jak to zawsze my o głupotach i dogadaliśmy się co do jutra czy mnie nie podrzucą na rozpoczęcie do mojej „uczelni” jak ja lubię słowo uczelnia. No ale sami powiedzcie lepiej brzmi uczelnia niż szkoła nie?

Oglądaliśmy jakiś horror, jak zawsze najlepsze są horrory, a potem ja w nocy szłam sama do domu, nie żebym miała jakoś specjalnie daleko do tego domu (jakieś 300m) no ale wiecie zrozumcie, to był horror. I no można powiedzieć, że mieszkam sobie sama w dużym domu no bo jest tak jakby 2 piętrowy ma dwa duże naprawdę duże salony 3 sypialnie 2 łazienki kuchnia no i piwnica i mroczny strych więc się trochę strachu najadłam..

* * * *

Oto widzę duże drzwi i gromadę ludzi, co ja gadam gromadę, tłum młodzieży. Jak to na rozpoczęciu szkoły się wie.

Zawsze mam wrażenie że wszyscy patrzą na mnie, oczywiście nie żebym była jakimś pięknym zjawiskiem. No proszę was ha ha

Zwykła dziewczyna, nawet nigdy nie nazwałam siebie ładną dziewczyną, farbione na niby jasny brąz włosy, zastanawiacie się czemu napisałam to „niby” bo ma być brąz a jest jakis taki brązowo rudawy, ale mi się w sumie podoba, no i oczy zielone, 164 wzrostu . I no do chudych też nie należę. Ubrałam się na ten dzień raczej w ten mix elegancko i na luzie. Tzn.

Spodnie ciemno szare rurki, biała elegancka koszula z krótkim rękawem i no balerinki, bo nie chciałabym wywinąć orła tak na dzień dobry.

No więc idę na sale gdzie się ma odbyć cala „impreza” rozpoczęcia roku akademickiego.

Siadam sobie w na krzesełku i czekam co to będzie …

Wyszli chyba wykładowcy i zaczęli nam coś opowiadać o szkole itd. Jeszcze jakbym mogła dosłyszeć. Jakaś pseudo Paris Hilton mlaskała gumą i co pięć sekund „ ha no coś ty. Naprawde łał …” do jakiejś pseudo Lohanki pewnie przyjaciółeczki i tak sobie gadają aż w końcu już nie mogłam wytrzymać pochyliłam się ku tym dwóm przepięknym i wycedziłam przez zaciśnięte zęby ze złości:

-No niemożliwe! Może byście się w końcu uciszyły z łaski swojej. Ja mogę zrozumieć że was nie interesuje to co oni mówią, ale mnie tak.

Oczywiście spiorunowały mnie wzrokiem, ale kto by się nimi przejął, ech przynajmniej nie ja… Bo ich nie znałam i nie wiedziałam kim są i co mi zapewnią a raczej będą chciały

zapewnić..

Po skończeniu przemowy jakiegoś lektora, przeczytano nam regulamin jaki panuje na terenie uczelni i rozdano nam plany zajęć na nadchodzący tydzień. Nie powiem sporo zajęć nam dowalili, ale Jula nie narzekaj przecież to nie jest szkoła średnia dziewczyno to studia. Skarciłam sama siebie w myślach. Po wszystkim pojechaliśmy do domu.

Pierwszy miesiąc przeleciał mi szybko, możliwe że przez tyle zajęć ale w sumie nie narzekałam.

Po weekendzie jak to zazwyczaj bywa nadszedł poniedziałek. Przygotowałam się do szkoły pojechałam rowerem do miasta tam wsiadłam do busa wsadziłam słuchawki od mp3 do uszu i włączyłam muzykę. Gdy słucham muzyki szybciej leci mi czas który spędzam w busie podążając do szkoły.

„O nareszcie” pomyślałam gdy już widziałam budynek.

Podeszłam do mojej szafki na korytarzu i wyciągnęłam książki potrzebne mi na dane zajęcia, tak się rozpędziłam odwracając się że w coś uderzyłam z taką siłą że prawie dosłownie zobaczyłam gwiazdy.

-Co jest kur…! - usłyszałam osobę z którą się zderzyłam

-Przepraszam nie widziałam Cię - oj a powiem wam że aż trudno było mi uwierzyć że nie zobaczyłam takiego przystojniaka. Miał chyba ok. 2m wysokości, był posiadaczem szerokich ramion ach, ciemne krótkie włosy i niebieskie oczy.

-Nie, to ja przepraszam, wiesz taki mam dzień i jestem zaganiany- mówiąc to zbierał moje rzeczy które przed zderzeniem wyjęłam z szafki.-Pomogę Ci przynajmniej pozbierać te książki, nic Ci nie jest? -zapytał.

-N Nie ..-„nie jąkaj się idiotko” skarciłam siebie” bo co on siebie o tobie pomyśli że niedorozwinięta jesteś!!”- Nie, wszystko jest OK. naprawdę i dziękuje za pomoc- uśmiechnęłam się do niego

-No weź przestań. Prawie Cię zmiotłem z powierzchni ziemi, a raczej korytarza- uśmiechnął się i pokiwał głową- No tak cały ja ha ha

-Co? O co chodzi?- nie wiedziałam z czego się śmieje.. ze mnie, na pewno ze mnie ..

-No bo zapomniałem Ci się przedstawić. Cały ja .- mówiąc to wyciągnął do mnie rękę.-Tomek jestem a Ty?

-Julka- podałam mu dłoń i uśmiechnęłam się jak najładniej potrafiłam.

-Do zobaczenia. Musze już lecieć, na pewno się jeszcze kiedyś zobaczymy.

-Albo zderzymy ha ha oby nie bo następnego razu mogłabym nie przeżyć. Pa

No i zaśmiał się i uciekł. W sumie to się mu wcale nie dziwie…

Po zajęciach poszłam do biblioteki, ponieważ miałam do następnych zajęć ponad godzinę to pomyślałam że sobie poczytam

Większość ludzi chyba wpadła na ten sam pomysł co ja, bo gdy weszłam do środka większość stolików w czytelni była zajęta… poszperałam aż znalazłam książkę która mnie zainteresowała swoim tytułem „Potęga Podświadomości”

Znalazłam stolik i usiadłam sobie wygodnie… nagle gdy się rozejrzałam zobaczyłam że prawie wszystkie dziewczyny patrzą na mnie jakbym popełniła jakieś morderstwo czy coś w tym rodzaju. No ale się tym nie przejęłam o co im chodziło? No i się miałam zaraz dowiedzieć o co…

Otworzyłam książkę i zaczęłam ją studiować, gdy usłyszałam szelest odsuwającego się krzesła naprzeciwko mnie. Nie spojrzałam nawet kto się dosiada tylko czytałam dalej, ale gdy poczułam na sobie wzrok który mnie przeszywał na wskroś spojrzałam na mojego towarzysza.

Rany on naprawdę patrzył na mnie jakby mnie chciał zabić… miał taka minę której nie potrafię opisać więc musicie sobie ją wyobrazić… a najlepsze jest to że ten chłopak wyglądał tak zajebiście że masakra! Również szeroki w barach jak Tomek (chłopak ze stłuczki)

Miał dłuższe włosy koloru złoto brązowego i nieziemsko ciemne oczy. No normalnie ŁAŁ!

Pomijając fakt że chyba za mną nie przepadał widząc jego spojrzenie wprost skierowane na mnie… no mówię wam że jakby spojrzenie mogło zabijać to ten chłopak zabijał by mnie w tym momencie … wiec się nie zastanawiając długo przestałam patrzeć na niego i wróciłam do czytania lektury, ale nie mogłam się skupić bo ten on dalej się na mnie gapił z wrogością… „Co do cholery?” pomyślałam, ale waliło mnie to czy się gapi czy nie, czy jest zły czy nie i czy mnie nie nawiedzi i za co…

-Kochanie tutaj jesteś, miałeś ze mną porozmawiać i..- nooo nie znowu ta hiltonówka podróba…. Ej ona właśnie mówiła do mojego „wzrokowego mordercy” czy to jej chłopak ? „Kochanie?” tak do niego powiedziała.. ale gdy mnie zobaczyła nagle jej zielone oczy miały rozmiar spodków i przerwała w pół zdania i patrzyła na mnie tak jak przed chwilą jej „chłopak” no wszystko na to wskazywało, że to jej Boy

-…i to co porozmawiamy po szkole tak? Odwieziesz mnie do domu?- dalej ćwierkotała mu do ucha, a on odpowiedział jej zdawkowe

-Jasne… mhm mhm- ha pomyślałam, chyba zbyt wielkich uczuć do niej nie żywi skoro ją tak olał. No a ja udawałam oczywiście,że mnie lektura pochłonęła i że niczego nie słyszałam. Popatrzyła na mnie groźnie, a słodko na długowłosego nadąsanego chłopaka i poszła dalej do innego stolika. No i to mnie również zaciekawiło.. dlaczego skoro są parą nie siedzą razem przy stoliku i nie trzymając się za ręce udając że coś czytają? No, ale to nie moja sprawa, po co ja się tym interesuje…

Nawet nie wiem kiedy zleciał mi ten wolny do następnych zajęć czas… wzięłam i odłożyłam książkę na półkę i poszłam do Sali wykładowej. Usadowiła m się w ławce ulokowanej gdzieś tak mniej więcej na środku Sali. No i zgadnijcie kto miał ze mną te zajęcia.. tak tak dokładnie

Nadąsany przystojniak… usiadł przede mną i oparł się o krzesło, teraz był taki wyluzowany.. nawet na mnie nie spojrzał, no tak a niby po co miałby to robić ?

Do Sali wszedł wykładowca i przerabiał temat, a my mieliśmy po prostu sobie notować jego przemowę… nagle nie wiem czemu podniosłam rękę

-Tak ?- zapytał mnie celując we mnie drewnianym kijkiem..-o co chodzi??

-Mógłby pan trochę wolniej mówić, bo nie nadążam z zapisaniem nawet ćwiartki z tego co pan mówi nie mogę zapisać

-Pewnie bym mógł, ale to zależy..

-Od czego- przerwałam mu

-Od mojej dobrej woli panienko, a takowej dzisiaj nie posiadam- odpowiedział ze złością

-Acha no to nie dziękuje- uśmiechnęłam się grzecznie.

-Słucham?- zmarszczył brwi. Oj nie wróżyło to dobrze

-Bo widzi pan.. -odpowiedziałam- ja też dzisiaj takowego poczucia wdzięczności nie posiadam..- chyba przegięłam

-Dobrze w takim razie może nam pani pozwoli żebyśmy kontynuowali ?

-Proszę bardzo.

No i sobie narobiłam paru wrogów, no nie powiem ja to mam szczęście..

Zajęcia się skończyły i wróciłam do domu wykończona, jeszcze ta Dobijająca pogoda mega ciepło i duszno.. nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się ok. godziny 20.00 zrobiłam sobie cos do zjedzenia i poszłam do swojego pokoju, żeby się posilić a przy okazji pouczyć się trochę na jutrzejsze zajęcia.

Dryń dryń …. Zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu zobaczyłam numer Wiktorii i jej uśmiechniętą pomalowaną pisakami buzię.

-No słucham Cię- odebrałam jak zawsze

-No co tam? Kurdę nie odzywasz się, a ja bym chciała posłuchać jak tam w szkole i w ogóle co tam..

-A weź nie dobijaj mnie- westchnęłam do słuchawki

-Oj aż tak źle? Nie no niemożliwe nie gadaj mi tu do telefonu głupot, na pewno nie jest aż tak źle- ćwierkała do telefonu- nie przesadzaj, kiedy się spotkamy i poopowiadasz mi co tam według Ciebie jest złego?

-Chcesz to mogę wejść na Skype strzeszcze Ci wszystko hm? Co Ty na to?

-Wolałabym tak twarzą w twarz przy kawie, no ale nie będę mogła spać w nocy jak się już wszystkiego nie dowiem, więc się rozłączam i wchodzę na kompa i czekam aż mi opowiesz na razie.

-Pa- już za późno rozłączyła się ech

No to załączyłam komputer weszłam na skype opowiedziałam jej o Tomku i się uśmiała o Nadąsanym przystojniaku i jego dziwnej dziewczynie..

-E To nie wydaje mi się żeby byli ze sobą, Julka mówię Ci, ale dlaczego on tak na Ciebie patrzył to nie wiem, Ty się lepiej za tego Tomka bierz jak taki super jest mówię Ci he he

-Nie denerwuj mnie jedynie z Tomkiem mogłabym się przyjaźnić, fakt przystojniak z niego jest, ale to nie mój typ- bo tan naprawdę to mój typ mnie piorunował wzrokiem w czytelni.. ale o tym nie miałam zamiaru jej oczywiście wspominać- Wiesz co kochana jestem padnięta, a jeszcze muszę przeczytać jeden rozdział tej durnej książki … oczywiście mi przerwała

-Julka nie ma sprawy kochanie idź się ucz, a tym typkiem nietykalnym się nie waż przejmować!! Papa dobrej nocki i jutro wpadnę na kawkę ! zzzz i się rozłączyła .

A ja powróciłam do czytania i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

* * *

Ech no kolejny dzień, ciekawe czy ten dzień przysporzy mi kolejnych wrogów..

-Witam! Pamiętasz mnie? Gdy się odwróciłam zobaczyłam wysokiego bruneta, którego powiedzmy szczerze trudno by było zapomnieć i pewnie zdawał sobie z tego sprawę, a jego pytanie było czysto retoryczne..

-Och cześć! No ba, żartujesz sobie ze mnie?- zapytałam go- jak mogłabym zapomnieć-wskazane by było powiedzieć takiego przystojniaka jak Ty. No ale nie powiedziałam tego oczywiście- chłopaka który wczoraj mnie stratował ?- zaśmiałam się, a on oczywiście też się uśmiechnął słodko :D

-No, ale jak widzisz staram się już Ciebie nie stratować he he może następnym razem dla lepszych efektów podłoże Ci nogę, a Ty wpadniesz wprost w moje ramiona?

Łał kurde czy on ze mną flirtował? No proszę was na pewno nie gdzie ja do niego ! bądźmy rozsądni !

-Może lepiej nie, bo mogłabym tego nie przeżyć i co wtedy?

I tak sobie idąc na zajęcia rozmawialiśmy miło oj miło, aż każde z nas rozeszło się do swoich klas. Ja miałam Marketing, a z tego co mówił mój no wy podkreślmy jedyny w tej szkole przyjaciel miał matematykę.

Po marketingu miałam trochę czasu, pomysł „biblioteka” jakoś mi nie pasował dzisiaj.

Chciałam sobie odpuścić nieprzyjemności i posłuchałam Wiktorii olałam kolesia i nie pokazałam się w bibliotece, wiec co by tu robić. Poszłam na sale do ćwiczeń i usłyszałam fajną muzykę i byłam ciekawa co tam się dzieje. Weszłam niezauważalnie na trybuny i stamtąd przyglądałam się jak pięciu chłopaków tańczy w rytm muzyki. Tańczyli ni to breakdance ni to hip-hop. Ale zajebiście im to wychodziło, ale chwileczkę kogo ja tam widzę

Przecież to jest Tomek, ale fajnie tańczy. Teraz dostrzegłam też jeszcze jednego „ znajomego” z biblioteki, ten to dopiero wymiatał ! No i pech chciał że jeden z nich, którego nie znałam krzyknął:

-Chłopaki mamy widownie!

No a ja nie wiedziałam gdzie się mam schować no bo przecież nie będę uciekała jak już mnie widzieli. Dosłownie wszyscy! To się wpakowałam.

-Ej Julia !- krzyknął Tomek-Chodź do nas tutaj na dół podglądaczu jeden- zaśmiał się a ja spiekłam takiego buraka pewnie że masakra!

-Nie ja już w sumie miałam lecieć. Ale wy wymatacie ! łał Oki to ja lecę- krzyknęłam i wyszłam nawet nie spoglądając na długowłosego chłopaka…

Poszłam do biblioteki. Wiedząc że jego tam nie będzie skoro był na Sali. Usiadłam z książką przy tym samym stoliku co ostatnio, i tak samo jak ostatnio wszyscy się na mnie gapili dziwnie.

-Popatrzcie sama się prosi o kłopoty!- parsknęła Paris, w sumie to jak ona miała na imię nie wiem i mnie to nie interesuje za bardzo

-O nic się nie proszę. Tylko spokojnie czytam książkę.- odpowiedziałam machając jej przed nosem okładką.

-Taaa jasne. Żebyś się tylko nie zdziwiła cwaniaro…

-Dziękuje za ostrzeżenie i za to że Twoje dobre serduszko o mnie myśli ja bym się tego po tobie nie spodziewała, tutaj proszę- odpowiedziałam jej z wrednie miłym uśmiechem.

-Jeszcze się sparzysz !- wysyczała i poszła sobie. Widocznie nie umiała mi odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, a szkoda …

No i pora iść na ostatnie dzisiaj zajęcia. Matma jak ja nienawidzę tego przedmiotu to masakra.

I znowu minął kolejny miesiąc. A ja nie natknęłam się na nietykalnego jak to go Wiktoria ochrzciła. Widziałam się z Tomkiem gadałam z nim i poznawałam go coraz lepiej. Stwierdzam że jest super przyjacielem.

Trach weszłam do biblioteki i przy stoliku siedział on.

Już miałam sobie darować wejście do niej gdy zobaczyłam, że blondyna patrzy na mnie i szczerzy zęby „pewnie myśli, że nie wejdę i nie odważę się usiąść przy jej chłopaku, a tu Cię mam. Właśnie że usiądę!”

Wzięłam książkę i usiadłam naprzeciwko „kolegi”. Nagle podeszła Blondi pocałowała chłopaka w usta i skierowała się w moją stronę mówiąc:

-A ty sierotko czemu tutaj siedzisz?- widziałam ten jej niby triumf w oczach..

-Wiesz co?- zapytałam- właśnie się dziwię że skoro jesteście parą to dlaczego Ty tutaj nie siedzisz ze swoim chłopakiem?- ha ha a masz wredna małpo! Teraz to jej dopiero mina zrzedła, a ja spojrzałam na chłopaka. Ten zamiast jej bronić albo cos w tym stylu patrząc w książkę i uśmiechał się ! on miał z niej ubaw. Nie no tego to się nie spodziewałam… pierwszy raz widziałam żeby się uśmiechał i powiem wam że się zakochałam ! normalnie wyglądał jak nie on. W tym momencie był no Uroczy i chciałam żeby mu ten uśmiech już nie schodził z twarzy.

-To się nie zastanawiaj nad sprawami które cię nie powinny interesować!- wysyczała

-To się tez tyczy Ciebie! Sama przyłazisz do mnie i zaczepiasz wiec nie myśl, że ja ci nie będę odpowiadała tym samym, a teraz jakbyś mogła sobie stąd iść, bo czytam i ta lektura jest ogromnie wciągająca.- wkurzyłam się i modliłam żeby mnie posłuchała. Jej oczy ciskały gromy, ale nic nie powiedziała tylko poszła do swoich koleżanek podminowana.

-Niezłe..- usłyszałam po chwili.

Że co on się odezwał do mnie? Czy się po prostu przesłyszałam. Ale gdy spojrzałam na niego wiedziałam że mówi do mnie, tyle że już się nie uśmiechał.

-aha…- inteligentnie odpowiedziałam. A on wciąż na mnie patrzył, wiec pochyliłam się do przodu i podniosłam okładkę jego książki zobaczyłam na tytuł ale nic mi nie mówił. Za to jego mina była bezcenna nie wiedział co robię i się przyglądał z zaciekawieniem

-Byłam ciekawa co tam tak zawzięcie czytasz

-Aha- równie inteligentna odpowiedź jak ta moja wcześniejsza

Wrócił naburmuszony pan jego twarzy. Nie no nie mogłam dłużej patrzeć na jego minę więc

Zrobiłam taką samą jak on przedrzeźniając go. Popatrzył na mnie jak na UFO

Ja się roześmiałam i powiedziałam:

-Dokładnie taką minę robisz

-OOOO no na pewno nie wyglądam tak śmiesznie jak Ty robiąc ją ha ha!- Osz ty on się ze mnie nabijał ! no niedoczekanie.

-Tak mówisz bo nie wiesz jak Ty wyglądasz robiąc ją ha!

-Alan jestem- zaprezentował mi się wyciągając rękę w moją stronę. Aż mnie normalnie zamurowało. Ale też podałam mu rękę:

-Julia, miło mi.

Uśmiechnął się a ja nie wiedziałam czy to dobrze czy może źle…

-A Ty co tam czytasz ciekawego?- zapytał wyciągając rękę żeby zobaczyć okładkę mojej książki, ale ja ją cofnęłam

-No na pewno! Nie powiem…

-Ej no nie bądź taka , ja Ci powiedziałem- zrobił minę szczeniaczka, kurde powiem wam że prawie zadziałało. Chłopak wie co zrobić żeby zadziałać na dziewczynie, ale nie nie ze mną te numery , no chyba, no dobra przynajmniej nie narazie ze mną te sztuczki

-Poprawka, sama sobie zobaczyłam co czytasz. Nie powiedziałeś mi.

-No tak, ale można powiedzieć że zrobiłaś to nielegalnie- co? Pomyślałam jak to nielegalnie

-No tak nielegalnie. - tak jakby czytał w moich myślach- bo ja Ci nie pozwoliłem dotykać tej książki.

-Oj no to mnie podaj do sądu- pokazałam mu język i się uśmiechnęłam.

-No nie omieszkam tego zrobić.- zadziornie uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko, a mi się zrobiło słabo. Tak się zastanawiam czy on wie jak działa na dziewczyny? No doba na mnie dokładnie w tej chwili ? na pewno wie! A to łajza!

-No nic ja musze mykać- powiedział wstając od stolika

-Ja w sumie też muszę iść jak nie chce iść z buta na nogach

-No to do zobaczenia- puf i już go nie było nim się zorientowałam.

* * *

No i po co on się do mnie wtedy odezwał? Przez to śnił mi się tej nocy. Nie żeby był to zły sen, ale do tych najprzyjemniejszych to on tez nie należał.

Chciałabym poznać tego chłopaka bliżej, jest bardzo interesujący.

A ta jego wieczna postawa niedotykalskiego i smutnego pana siebie…

Powiem wam, że przyciąga. Chce się wiedzieć co go tak smuci i chce się go rozweselać, tak po prostu. Gdy wtedy w bibliotece zobaczyłam po raz pierwszy jego uśmiech ach..

Wyglądał wtedy jak nie on, jeżeli wiecie o co mi chodzi.

No i jeszcze kwestia tego jak tańczy, no normalnie jest w tym jego sposobie poruszania się COŚ. Taka pasja. Kurde to tak wszystko brzmi jakbym się w nim zabujała. Czy tak jest?

Sama już nie wiem co o tym mam myśleć. Bo jakby na to wszystko nie patrzeć to coś go łączy z Paris.

W sumie to sama nie rozgryzłam co to może być. On nie wygląda mi na kolesia, który gustuje w takich pustych blondynkach z wypchanym stanikiem czy silikonem w cyckach.

Ale swoją droga co ja gadam, w takiej dziewczynie jak ja to On na pewno nie gustuje.

Tak naprawdę to chłopak taki z jego wyglądem mógłby mieć każdą pannę jaką by tylko chciał.

Takie jak np. Megan Fox to padałyby mu do stóp. Nawet nie musiałby się za bardzo starać o takie laski, wystarczyłby tylko ten jeden błysk w oku i ten ach boski (ale jakże rzadko spotykany u niego) uśmiech. Kurde rozmarzyłam się, który to już raz na jego temat?

„dziewczyno ile ty masz lat co? Po jednym uśmiechu zupełnie obcego ci chłopaka wrze u ciebie tyle emocji. Obudź się! Z tego jakże pięknego snu, on nie jest tobą zainteresowany i pewnie nigdy nie będzie a ty sobie jakieś głupie nadzieje robisz, a tą rozmowę wtedy prowadził z tobą z czystej grzeczności.”

Skarciłam siebie w myślach. Co ja sobie tam w tej swojej podświadomości kłębiłam:

Że możliwe że mnie polubił, a jakby nawet to co? Nic. Właśnie. No i tak sobie rozmyślałam aż do chwili… ding dong dzwonek do drzwi frotowych przerwał moje rozmyślania.

- Kto to może być o tej porze-powiedziałam sama do siebie-która to jest 21:32 łał, ale się zamyśliłam. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, a za nimi zobaczyłam nikogo innego jak Wiki.

-Tadam- powiedziała przekraczając próg

-A Ciebie co poniosło w moją stronę i w moje skromne progi?

-A no tak, spać nie mogę to wpadłam i widziałam że Ty też jeszcze nie śpisz bo światło się pali.

- No tak, uczyłam się- ściemniłam. No bo przecież jej nie powiem że myślałam o Alanie. Wyśmiałaby mnie zapewne.

-Aha jasne- to mnie zbiło trochę z tropu. Co ona też umie czytać w moich myślach, od kiedy?

-No co?- zapytałam

Popatrzyła na mnie i wywróciła oczami.

-No tak tylko powiedziałam. Kurde Marcin ma urodziny. Doradź mi co mam mu kupić..

-hmm.. wejdź zrobię herbatę, czy wolisz kawę?- zapytałam idąc w stronę kuchni. Słyszałam jak zamknęła drzwi i szła za mną.

-Sama nie wiem, a kawę mi z mlekiem możesz zrobić. No chyba że herbatę z czymś mocniejszym- zaśmiała się

-A to już jak chcesz, ja to kawę preferuję bo jutra zajęcia mam od rana, więc nie reflektuje na nic mocniejszego. A powiem że chciało by się, aż serce się kraje ha ha

-ha ha dobra dawaj tą kawę. To czego się tam takiego wciągającego uczyłaś?

-Gramatyki z Angielskiego

-Mhm.. myślałam że Anatomii Tomka ha ha - śmiała się ze mnie. Osz Ty małpo pomyślałam a ona dodała- bierz się za niego dziewczyno!

- To tylko przyjaciel, daj spokój.

-Eche ale co z tego wiesz co? Z przyjaźni może miłość rozkwitnąć…

-Zamknij się!- przerwałam jej- ja chce żeby było tak jak jest, już Ci mówiłam że to nie ten typ.

-OK. OK.- podniosła ręce w obronnym geście- chciałam Cię sprawdzić czy nic się aby w tej kwestii nie zmieniło, ale widzę że nie

-Chciałaś żebym Ci doradziła co do prezentu dla Twego lubego, czy może przyszłaś mnie sprawdzać co do moich rozterek sercowych?

-Jedno nie wyklucza drugiego- powiedziała pokazując swoje ząbki

Powiem wam że czasami ta mała blondynka z niebieskimi oczami mnie doprowadza do wrzenia.

-Dobra prezent już kupiłam. Chciałam wpaść i poplotkować-uśmiechnęła się

Posiedziałyśmy z dwie godziny i potem Wiktoria poszła do domu a ja spać.

* * *

-No tak spodziewałem się Ciebie tutaj- powiedział Alan do mnie siedzącej w bibliotece przy „naszym” stoliku.

-A gdzie niby miałabym być- oczywiście był uśmiech z mojej strony najładniejszy jaki mogłam posłać-ale mnie przywitałeś, wiesz wymagająca to ja nie jestem. Wystarczyłoby zwykłe Cześć ha ha

Rany jaki on jest boski pomyślałam. Miał jak zwykle rozczochrane włosy które aż się prosiły żeby je dotknąć. Ubrany był w ciemne dżinsy i białą koszule na guziki z podwiniętymi rękawami no i białe butki mmmi torbę przewieszoną przez ramię.

-Cześć-odpowiedział ale się nie uśmiechnął

-No widzisz od razu lepiej- drażniłam się z nim troszeczkę

-Nie widziałaś dzisiaj Tomka?

No tak byłam na uczelni od 4 godzin i nie spotkałam nigdzie Tomka, a to dziwne bo każdego dnia wpadaliśmy na siebie

-Nie, przykro mi. Może dzisiaj go niema

-Mhm. Tak masz racje pewnie go dzisiaj niema.

Zdziwiła mnie jego mina. Był jeszcze bardziej zmartwiony niż zwykle.

-Może poszedł na wagary- chciałam jakoś zmniejszyć jego smutek. Sama nie wiem dlaczego.

-Pewnie tak.. To powiesz mi w końcu co tam tak zawzięcie czytasz?

Popatrzyłam na niego z uśmiechem i podałam mu książkę. Wziął ją popatrzył na okładkę, uniósł brwi do góry w zdziwieniu i powiedział z śmiechem (no nareszcie uśmiech)

- No no no nie spodziewałem się, że dziewczyna może takie książki czytać ha ha obstawiałem raczej za jakimś tanim romansidłem.

Popatrzyłam na niego z przymrużonymi oczami.

-No widzisz może Twoja Paris nie sięga do innych półek z książkami niż tanie romansidła.

Ja preferuje bardziej inteligentniejszą literaturę.

Jeszcze szerzej się uśmiechnął, ale zaraz popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Że co ? jaka Paris? Kto to jest Paris?

-Aaa.. nie nic tak tylko powiedziałam- kurde, ale dałam plamę, z tym tekstem wyjechałam, a to miało robić za moją prywatną myśl. I jak ja teraz z tego wybrnę?

-Ależ rozwiń tą swoją myśl jestem ciekaw kto to jest ta Paris- opadł do tyłu na oparcie krzesła złożył ręce na piersi i czekał na to co mu powiem.

-Yyy no dobra. Paris nazywam Twoją dziewczynę bo nie wiem jak ma na imię, i prawdę mówiąc za nią nie przepadam…-popatrzyłam na niego żeby zobaczyć jego reakcję

a on siedział dalej oparty na krześle i się uśmiechał

-No co?- ponagliłam go żeby mi odpowiedział, bo nie wiedziałam dlaczego się uśmiechał

-Jola- odpowiedział

-Co Jola?

-Ona tzn. ta Twoja Paris tak naprawdę ma na imię Jola.

-Aha no tak. Nie mówiłam że jestem spragniona wiedzy na temat jej imienia, ale dziękuje Ci bardzo- oczywiście sarkazm z mojej strony. No bo sorry ale nie interesuje mnie jak ta lalunia ma na imię.

-Nie ma za co-odpowiedział z uśmiechem

-No to szczęścia w miłości, a może bardziej by pasowało powodzenia ha ha

Zmrużył oczy i uśmiech zbladł na jego twarzy, ocho pewnie znowu palnęłam jakąś głupotę no przecież cała ja-Nie no żartowałam.

-Ok. ja już muszę lecieć pa

No i sobie wstał i normalnie poszedł. Co mnie trochę zirytowało no ale pewnie nie bardziej niż ja jego tymi moimi durnymi powiedzonkami…

* * *

Gdy zajęcia mi się skończyły miałam jeszcze ok. 2 godzin do busa więc poszłam na sale gimnastyczną mając nadzieje że nikogo tam nie będzie. I się nie myliłam, położyłam torbę na ławce i włożyłam słuchawki do uszu włączyłam piosenkę Ciara- G Is For Girl

I zaczęłam się ruszać w rytm muzyki, kiedyś chodziłam na naukę tańca hip-hopu więc umiem się coś tam poruszać. Mając na uszach słuchawki nic prócz muzyki nie słyszałam więc, gdyby ktoś wszedł do Sali to bym nie usłyszała. No i sobie tak tańczyłam, aż do chwili gdy ktoś dotknął mnie w brzuch.

-łaaa -krzyknęłam odwracając się i nie zgadniecie kogo zobaczyłam-Alan! Co Ty Ty tu robisz ?

-Przepraszam nie chciałem Cię przestraszyć, Tylko się dołączyć bo masz fajne ruchy- Powiedział oddalając się

-ok. nic się w sumie nie stało. Tylko myślałam że nikogo tutaj nie ma i ..

-Spoko tez tak mam - przerwał mi - a Ty już nie skończyłaś zajęć?- zapytał

-Wiesz co w sumie to skończyłam, ale mam busa tak za 1,5 godziny i chciałam sobie tutaj zaczekać.- ściągnęłam słuchawki z uszu i podeszłam do torby żeby włożyć do niej moje mp3

-Mogę Cię zawieźć jeżeli chcesz?

-Ale Ty mieszkasz zupełnie w innym kierunku niż ja, i nie mów mi że to jest po drodze- uśmiechnęłam się. Jejku on chciał mnie zawieźć do domu? Łał a ja robię z tego problem

-No ale jak już tak nalegasz to pojadę ha ha dzięki- uśmiechnęłam się

-No nareszcie jakaś mądra odpowiedź.

-No wiesz co - oburzyłam się, ale tak wiecie śmiesznie a nie tak na poważnie

-No to chodź- ruszył w stronę wyjścia

No to poszłam, nawet nie wiem jakie on ma auto, pewnie jakieś takie zwyczajne albo coś.

Kiedy podchodził do malucha już myślałam że to jego „cacko”, ale on go minął i podszedł do srebrnego dużego autka no no no tego się nie spodziewałam on jeździł hummerem ! no nieźle. Pewnie miałam ciekawą mnie po jak na mnie popatrzył to się zaczął śmiać

-No i z czego się śmiejesz- zapytałam trochę zła.

-Jakbyś widziała swoją minę też byś się z siebie śmiała ha ha ha

-Ehe bardzo śmieszne. Prawdę mówiąc to myślałam że Twój pojazd to ten- powiedziałam pokazując w stronę czerwonego Fiata 126p . On oparł się o drzwi od kierowcy swojego samochodu i śmiał się jeszcze bardziej niż przedtem

-ŁAŁ ha ha naprawdę myślałaś że proponował bym Ci podwiezienie Cię do domu maluchem ? ha ha nie nie wytrzymam ha ha Dziewczyno

-No tak bardzo śmieszne, śmiej się śmiej dalej.- złożyłam ręce na piersiach zrobiłam minę małej obrażonej dziewczynki

-Dobra wsiadaj i ruszamy w drogę - uszczypnął mnie w bok

-Ała to bolało

-No bo miało boleć-mówiąc to pstryknął mi palcem wskazującym w nos

-Znęcanie się na de mną Ci w tej chwili naprawdę nie pomaga!

-Ja się nie znęcam, podrywam Cię- że co ? słucham? Czy on? Co ? aha no tak żartował sobie ze mnie. Pomyślałam że lepiej będzie się już nie pogrążać więc wsiadłam do samochodu i się nie odzywałam na ten temat. Przez całą drogę gadaliśmy o głupotach, o tańcu, muzyce itp. Aż dojechaliśmy na miejsce:

-Dziękuje Ci bardzo panie niedotykalski pokazałam mu język i wysiadłam

-Do zobaczenia po weekendzie. I odjechał . No tak weekend. Zapomniałam.

* * *

-Julka przejedziemy się w ten weekend do cioci Jadzi- powiedziała mama podczas zakupów na które wybrałyśmy się w sobotę rano.

-A co ciocia ma jakieś urodziny czy tak tylko w odwiedziny?- zapytałam bo zbyt często to my jej nie odwiedzamy

-Tak po prostu, dawno nie byliśmy u niej. A ten kolega który Cię odwoził ostatnio do domu to kto?- No tak wiedziałam że o niego zapyta. Tak naprawdę to nie mam z mamą dobrego kontaktu, lepszy mam z tatą ale jego nie ma często w domu… standard jak się pracuje zagranicą, mój starszy brat Patryk też pracuje zagranica razem z tatą a ja zostałam z mamą w Polsce. Kiedyś był taki plan żebyśmy się wszyscy przenieśli na stałe do Norwegii tam gdzie pracują ale mama nie chciała opuszczać polski więc ja nie mogłam jej tutaj zostawić samej.

-Kolega ze studiów- krótka i zwięzła odpowiedź.

-Bogaty chyba- oczywiście że to zainteresowało moją mamę przecież widziała jakim samochodem mnie przywiózł, a tak swoją drogą sama się nad tym czy jest bogaty czy biedny nie zastanawiałam. No tak bo mi nie zależało na jego pieniądzach.

W sumie moja rodzina jest tak jakby bogata tzn. kasy nam nie brakuje a do biedniejszych nie należymy. A gdyby był biedny to co z tego cholera czy moja matka zawsze ocenia ludzi po stanie ich portfela.

-Nie wiem czy jest bogaty i mnie to nie interesuje! Mamo przestań to jest kolega a jak jest bogaty to byś chciała mnie z nim swatać.

-No wiesz nie odwoził by Ciebie do domu jakby mu na Tobie nie zależało

-Po prostu z grzeczności mnie podwiózł a Ty już.

-Dobrze ja idę coś przymierzyć i spotkamy się w samochodzie tak za godzinę dobrze Julciu?

-Dobra.

Nareszcie poszła sobie. Tak wiem to moja rodzicielka, ale mnie denerwuje możemy zupełnie inne podejście do życia. Ja jestem podobna do taty pod każdym względem naprawdę!

Teraz mam czas dla siebie więc idę pobuszować w sklepie muzycznym.

Przebieram sobie w płytach r&b aż tutaj nagle ktoś zakrywa mi dłońmi oczy.

-Zgadnij kto to?- powiedział męski głos

-No nie wiem może jakiś zboczeniec- zażartowałam.

-No weź proszę Cię ja wiem że nasze poznanie miało trochę drastyczny początek, ale żeby mnie od razu od zboczeńców wyzywać no nie ładnie powiem Ci że zraniłaś moje feelings

-ha ha Tomek- odwróciłam się i zobaczyłam uhahanego Tomka.

-No teraz to Tomek, oj nie ma tak dobrze nie ma. Koleżanko ha ha co tutaj porabiasz ciekawego co?

-A jestem na zakupach z mamą ja tutaj a ona pewnie jakieś kiecki kupuje. A Ty obiboku gdzie się włóczysz że Cię w szkole wczoraj nie było Co?

-A miałem pewne sprawy do załatwienia i to było ważniejsze, no ale to chyba nie aż tak ciężki grzech hm? -pochylił się nade mną tak że widziałam głęboki niebieski kolor jego oczu.

-Ja nie ksiądz wiec nie wiem-pokazałam mu język

-ha ha no i dobrze że nie ksiądz wierz mi ha ha dobra ja mykam bo mnie starszy zabije miałem iść tylko po chleb

-No to do zobaczenia po weekendzie papa

-Nio papa koleżanko- i sobie poszedł. Ja wzięłam jedną płytę Akona i poszłam do samochodu.

-To co jedziemy?- zapytałam mamę

Nic się nie odezwała tylko ruszyła, dziwnie milczała całą drogę:

-Mamo coś się stało? Co sobie kupiłaś? -zapytałam po chwili, ale nic mi nie odpowiedziała.

Dojechałyśmy do domu a ona nadal milczała.

-Julka…-popatrzyłam na nią i teraz dostrzegłam że ma łzy w oczach

-Jezu mamo! Co się stało?

-Julka Tata… Twój ojciec miał wypadek

-Co?! - momentalnie pojawiły się w moich oczach łzy- jak to co się stało! Mamo powiedz mi czy z nim jest wszystko w porządku? Mamo!

-Jest w szpitalu na OIOMIE nie powiedzieli mi zbyt dużo na temat jego stanu zdrowia, będę musiała polecieć do niego.

Myślałam że w tym momencie zemdleje. Tak tu i teraz! Ludzie dlaczego pytam?

Pobiegłam do siebie na górę rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać jak bóbr. Zasnęłam nie pamiętam nawet kiedy….

KONIEC ROZDZIAŁU PIERWSZEGO.

Minął tydzień, a jej w szkole nadal nie ma. Zaciekawiło mnie już samo to że jej nie wiedziałem w bibliotece, albo w czytelni. Ciekawe co się stało że jej nie ma… Może Tomek będzie coś wiedział, w końcu to on się z nią przyjaźni:

-Cześć stary- podałem mu rękę- nie wiesz przypadkiem co się dzieje z Julką? Nie ma jej na uczelni już od tygodnia- Przyznam że się martwię o nią, polubiłem ją jest taka bezpośrednia i umie mnie rozśmieszyć. Co przyznam nie jest łatwym zadaniem dla nie znających mnie ludzi, no a jej się jednak udało

-Siema, nie, nie widziałem jej od wekeendu stary. I powiem że też mnie zaciekawiło to że przez cały tydzień na nią nie wpadłem. Może jest chora?

-Może, to co po zajęciach wpadasz do mnie i jedziemy na tą imprezę do Jolki, kurde nawet mi się nie chce tam do niej jechać…- skrzywiłem się na samą myśl że gdy tylko się tam pojawię to od wejścia będzie się do mnie kleiła i popisywała przed koleżankami że jest niby moją dziewczyną. Co nie jest zgodne z prawdą.

-No wpadnę i pojedziemy, widzę Twoją minę Alan i też mi się nie chce tam iść, urwiemy się jak tylko się pojawimy he he

-No zgadzam się z tobą ok. ja musze mykać na angielski na razie

-No pa

Kurde Angielski a ja nie umiem kompletnie nic, zarwałem sobie noc i nie kontaktuje zbyt dobrze. I jeszcze się zastanawiam co tam u Julii. Jakbym chciał to nawet mógłbym pojechać do niej do domu bo wiem gdzie mieszka. Ale to przesada co ona by sobie o mnie pomyślała że jakiś popaprany jestem o nie nie.

-Alan! Tutaj jesteś kochanie- no nie kurwa tylko jej mi tu jeszcze brakowało

Nie żeby była jakaś brzydka nie, ale upierdliwa jest i tempa. Boże za jakie grzechy ona się do mnie przyczepiła. Jest tylu kolesi a ta Alan to Alan tamto i jeszcze to KOCHANIE no lekkie przegięcie. W życiu jej nie powiedziałem że ją kocham albo cos w tym stylu. Ja nawet jak się tak teraz zastanawiam to żadnej dziewczynie nigdy miłości czy innego gówna nie dałem. Ja to jakiś taki popaprany jak to moja siostra Klara mówi jestem. No ale co ja na to poradzę że nie poczułem do żadnej tego czegoś, nawet się nie martwiłem o nikogo… nikogo sumie olewam wszystkie laski, a nawet niektóre beczą po kontach prze ze mnie bo jak im walne jakimś tekstem to beczą… nawet Jolka nie raz beczała ale jej to nie powstrzymuje przed powrotami do mnie po kolejnego kopa w dupę.

-No co chcesz Jolka, streszczaj się bo widzisz na zajęcia się spieszę

-Będziesz dzisiaj na imprezie prawda?

-No myślę że tak, no Tomek wpadnie po mnie i przyjedziemy.

-Oki to leć się ucz papa- i dostałem klejącego buziaka który zostawił na moim policzku ohydną maź oczywiście czytaj błyszczyk. Paris ha ha pomyślałem jak ją Julka nazywa, no z tą ksywka trafiła w sedno ha ha.

Z Angla oczywiście się nie popisałem, no ale życie… potem pojechałem do domu:

-Brat! Zginiesz maszkaro ! już jesteś martwy!- no proszę nie ma to tak odpowiednie przywitanie przez młodszą siostrę

-Co jest Kapucynko? - tak ją nazywam bo przy mnie to ona jest taka malutka i mógłbym ją sobie na ramieniu posadzić, a i jeszcze kwestia ciągłego „ ble ble ble ble ble”

-Patrz co zrobiłeś- wskazywała właśnie na swojego perskiego kota pomalowanego na czarno sprayem i z fastygą na czole

-Ha ha nareszcie wygląda jak trzeba ha ha ała!- właśnie oberwałem w łeb czymś twardym od mojej siostry

-Cóż Ty kurwa najlepszego wyprawiasz!- syknąłem z bólu

-Jajco palancie wypad z mojego pokoju! Już!

-Najpierw mnie zapraszasz, a teraz mnie wyganiasz to nie jest zbyt grzeczne- droczyłem się z nią dalej. Co jak co ale kocham moją siostrzyczkę nad życie i tylko ja mogę ja doprowadzać do łez. A jakby jakiś palant jej zrobił krzywdę to pozna się wtedy z moją pięścią.

No i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. To by było tyle z tej jakże miłej rozmowy.

Poszedłem na dół do kuchni coś zjeść, byłem tak głodny, że masakra. Potem wziąłem prysznic ubrałem ciemne dżinsy podkoszulkę czerwona polo przeczesałem jeszcze wilgotne włosy palcami i usłyszałem dzwonek do drzwi. Pewnie Tomek pomyślałem. Otworzyłem drzwi wejściowe i się nie myliłem

-No cześć moja piękna jesteś gotowa ? ha ha ha- zapytał

-Ta kurwa bardzo śmieszne parafianie- odpowiedziałem popchnąłem go żeby się odsunął- chodź pedale wiem że Ci się podobam ha

-No ba lalunia z Ciebie

-Ej weź kurwa, lepiej Ty idź przodem bo jeszcze Ci cos głupiego do głowy przyjdzie

-Dobra bez jaj. Jolka już stary dzwoniła do mnie z 50 razy kiedy będziemy czemu dzwoniła do mnie a nie do Ciebie?

-Bo ja wyłączyłem komórkę miałem na tyle rozumu- no przecież wiadomo że by wtedy do mnie dzwoniła i nudziła. A mnie by jasny szlag trafiał.

-No dobra to jedziemy.

Gdy dojechaliśmy pod wielki biały dom, no nic dziwnego że ma taką chawirę jak ojciec jest Adwokatem a matka a chuj wie czym jest jej matka. Weszliśmy z Tomkiem i było słychać tylko dudnienie szkła i jakąś tandetną muzykę,

-Stary ale Twoja laska ma gust do muzyki nie ma co ha ha

-To nie jest moja laska, odpałuj się - no nie w tym samym momencie coś zawisło na mojej szyi.

-Kochanie już jesteś- Cmok obślizgły pieprzony cmok blef

-No jak widzisz, jak Cię proszę nie masz jakiejś normalnej muzyki tylko popaprane techno?

-Przecież dj fajnie gra- taa dla wsioków może i gra fajnie

-Aha jasne, gdzie masz jakąś wódkę?- zapytałem bo na trzeźwo to ja tego nie zniosę, jak Boga kocham. Poszedłem w kierunku wskazanym przez Jolkę czyli do barku z interesującymi mnie trunkami.

-Kolo, mam coś mocniejszego- powiedział jakiś koleś nie wiem chyba z marsa bo go nie znam i zagaduje do mnie jak przyjaciel. Już wyglądał na nieźle przyćpanego. I te dredy.

-Ta? A jaki to masz ten towar? Jakaś trawka ? jak dobra to dawaj mam ochotę się upalić dzisiaj.- Uśmiechnął się do mnie swoimi żółtymi od ziela i innego gówna zębami i podał mi saszetkę z towarem a ja mu dałem kasę. Poszedłem w poszukiwaniu Tomka ale jak zwykle znalazłem coś czego nie chciałem a mianowicie Jolkę :

-No tutaj jesteś wszędzie Cię szukałam- no kurwa niemożliwe pomyślałem

- No to mnie znalazłaś i co teraz? A może mi pomożesz i powiesz gdzie jest Tomek?

-Nie nie wiem gdzie on jest- a to szkoda pomyślałem- ale chodź na chwile ze mną koleżanki chcą Cię poznać.

- A po kiego chcą mnie poznać?- o co tej pannie biegało chwaliła się mną jak jakąś kiecką. Ta może nic by w tym dziwnego nie było jakbyśmy byli parą. Ale na Boga nie jesteśmy nie mam zamiaru tego zmieniać.

-No tak powiedziałam że jest tutaj moje kochanie i że idę go szukać- uśmiechnęła się

-No to powodzenia w szukaniu, jak znajdziesz to daj znać!- oddalając się krzyczałem do niej. Musiałem się teraz jeszcze bardziej upalić niż wcześniej. Gdzie do cholery jest Tomek!

No nareszcie go zobaczyłem, jak zwykle zarywał do jakiejś laski, on to się nigdy nie zmieni chyba.

-Tomek do cholery ja Cię wszędzie szukam a Ty zaliczasz panny stary wydoroślej -podszedłem bliżej żeby mu powiedzieć na ucho jaką mam niespodziankę- i mam taki towar że normalnie masakra no chodź

-Ach no miłego masz kolegę nie ma co- powiedziała mała blondynka piorunując mnie wzrokiem- i nikt nikogo nie zalicza frajerze!- dodała głośniej.

-Nie ważne czy Cię zaliczył teraz, jak nie teraz to kiedyś na pewno to zrobi, więc się nie unoś, blondyneczko.

-Wyluzuj stary-wtrącił się mój kumpel

-Kiedy ja jestem wyluzowany, to ona jakaś taka sam nie wiem- mówiąc to patrzyłem na nią.

-Dobra ja już muszę jak widzisz lecieć- powiedział do niej

-No rozumiem kolega potrzebuje niańki- dalej mroziła mnie wzrokiem, a leje na to co sobie jakaś tam lalunia myśli z reszta jak zwykle. Pociągnąłem Toma i poszliśmy na taras usiedliśmy na schodach i zrobiłem skręta dla niego i dla mnie.

Zaciągnąłem się raz, drugi i odleciałem po jeszcze paru takich razach.

Potem zachciało mi się lać i wszedłem do środka. Na starcie zobaczyłem Jolkę no cholera znowu…

-Alan kochanie! Chodź tutaj do nas- zapiszczała jak mnie zlokalizowała

-Idę lać- odpowiedziałem, myślicie że mnie posłuchała, no byłem tego pewien że teraz mnie już nie puści no chyba że dopiero jak postoje z nią chwile i z jej koleżankami więc podszedłem do nich.

-No witam Alan jestem- przywitałem się z klonami

-Alan słyszałeś o tej nowej dziewczynie ?- powiedziała Jolka do mnie. A ja pomyślałem aha ciekawe co zaś wymyśliły tym razem żeby kogoś oczernić. Mają tupet.

-No wybaczcie ale nie jestem na bieżąco ze światem plotkarskim- no bo co miałem powiedzieć, z jednej strony chciałem im powiedzieć żeby się od niej odpierdoliły, ale z drugiej strony to co by sobie o tej mojej reakcji pomyślały no i jeszcze jest taka kwestia że chciałem wiedzieć co o niej powiedzą.

-Podobno zaszła z jakimś starszym kolesiem w ciąże i jej matka wywiozła ją zagranicę żeby jej skrobankę zrobili.- no kurwa jaja sobie robicie czy co? Miałem już wypalić ale ktoś mnie ubiegł a mianowicie ta blondynka która jakieś 1,5 godziny gadała z Tomkiem:

- No tak to nie wiedziałyście?! Ale pierdolicie może byście się zajęły jakoś czymś pożytecznym a nie gadały o ludziach pierdoły co kurwa!!

Łał no ale zastanawia mnie to dlaczego ona jej broni jak jej nie zna. Matka miłosierdzia czy co?

-A ty to kto do cholery? I kto Cię tu zapraszał?- powiedziała Jola

-Gówno Cię to obchodzi! Radzę ci się odczepić od Julki naprawdę po pożałujesz Jolanto ! ha ale Ci pojebali z tym imieniem no normalnie masz życie zjebane po całości! Ha ha

-Wypierdalaj stąd kurwiaro!- powiedziała Jola

-Łał ale masz jakiś zastój myślenia chyba dziewczynko, powiedziała byś coś bardziej bolesnego a nie, ale Cię na to niestać

-Stać mnie nawet na Ciebie małpo mam tyle kasy że Cię kupie razem z tamtą szmatą!

-Wątpię! Wierz mi nie kupisz nas!

-Kurwa Jola musisz być taką wredną suką i jechać na Julkę nawet jej kurwa nie znasz!- już nie wytrzymałem tego że nazwała Julię szmatą. Popatrzyła na mnie tak że się jej łzy zaświeciły w oczach i pobiegła na górę, a ja wzruszyłem ramionami i poszedłem nawet nie patrzyłem na blondyneczkę tak mi się lać chciało. Pewnie gdybym nie był tak upalony zapytałbym tamtej dziewczyny kim jest dla Julii i co się z nią dzieje, ale że byłem pod wpływem najważniejsze było żeby się odlać tu i teraz

<------------------------------------------------------------------------------------------------------>

I co teraz? Jesteśmy tym pieprzonym szpitalu już od tygodnia i nic się nie zmienia, Ojciec jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, a nam mam nic nie chce powiedzieć..

-Cholera to ja miałem jechać na tą rozmowę, to ja powinienem tutaj leżeć!- oskarżał się mój brat płacząc i trzymając kurczowo zaciśnięte palce w swoich włosach. Boże jak on wyglądał ,

jak wrak człowieka.

-Patryk proszę Cię przestań- tuliłam brata i płakałam razem z nim.

-Tak, matka na mnie nie może patrzeć, to nie miało być tak do cholery.

-Przestań, słyszysz masz w tek chwili przestać się obwiniać. Braciszku to nie jest Twoja wina naprawdę to wina tego dupka który wjechał w tatę, nie obwiniaj się o nic. Tuliłam go jeszcze mocniej, widocznie potrzebował czyjegoś wsparcia, ale nasza matka nawet się nami nie interesowała. Była zimna, normalnie posąg bez uczuć. My jej potrzebowaliśmy tutaj a tata najbardziej, a ona zamiast być z nami, załatwiała sprawy finansowe. Tak jasne bo to przecież jest najważniejsze tak? Właśnie kasa, a nie mąż w śpiączce śpiączce dzieci potrzebujące wsparcia! Co z nią jest do cholery!

-Siostra a Ty mnie też nienawidzisz?- spojrzał na mnie z zapuchniętymi oczami, jeszcze w życiu go takiego nie widziałam, mój starszy brat teraz jest tutaj w moich ramionach taki smutny taki bezbronny że aż serce mnie tak bolało a nie myślałam że może boleć bardziej. I on się pyta czy ja go nienawidzę! Boże jak on może tak myśleć?

-Boże Patryk co Ty wygadujesz ja Cię kocham nad życie nie mogłabym Ciebie nienawidzić, dlatego też że Ty nic nie zawiniłeś proszę Cię przestań tak myśleć.-Pogłaskałam go po głowie

-Pójdę i przyniosę kawę i coś do zjedzenia zostań tutaj

-Julka jak Ty to znosisz? Jesteś taka silna

-Chcesz kawę?

-Tak przynieś.

Poszłam w stronę baru i zobaczyłam idącą mamę:

-Mamo proszę Cię porozmawiaj z Patrykiem.

-Po co?- zapytała z kamienna twarzą

-Jak to po co? On się za to wszystko obwinia a Ty nawet z nim nie porozmawiałaś odkąd przyjechałyśmy, nawet na niego nie patrzysz, on Cię potrzebuje porozmawiaj z nim.

-Jego potrzebował Ojciec i co zrobił olał go wolał imprezować niż pomagać ojcu !

-Nie wiedziałam że za matkę mamy zimną SUKĘ! Jak możesz tak mówić! Do cholery gdyby on tam leżał a nie ojciec to byś obwiniała ojca, zawsze musisz szukać winnego! Bądź po prostu matką !- już nie mogłam tego dusić w sobie, wygarnęłam jej z bólem w sercu i łzami w oczach i poszłam po tę pieprzoną kawę. Muszę zadzwonić do Wiki bo już nie umiem sobie sama z tym poradzić:

-Jejku Julia kochanie jak się czujesz? Jak tam tata? Nic nie powiedziałam tylko szlochałam do słuchawki..

-Boże Julcia rany nie płacz proszę Cię

-Jjjak mam nnie płakać? Życie mi się wali Wiktoria ja sobie nie radzę Boże … załamał mi się głos

-Jesteś silna dasz radę nie płacz- prosiła Wiki

-Jeszcze matka obwinia za wszystko Patryka, ona jest niemożliwa on jest załamany i zamiast ona nas wspierać to kasa jest najważniejsza…Boże moja matka to potwór!- teraz już płakałam bardziej niż można sobie wyobrazić…

-Jezu ja przylecę do was, do Ciebie potrzebujesz mnie co?

-Potrzebuję i to jak, ale naprawdę będzie dobrze kocham Cię, musze kończyć bo nie wiem co się dzieje na oddziale taty pa- odłożyłam słuchawkę

Pobiegłam w stronę gdzie słyszałam szmery i płacz. Boże pomyślałam żeby to nic złego z Tatą. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam otwarte drzwi do Sali taty a Patryka ani mamy Nie było w poczekalni przed jego salą. Prawie zemdlałam Boże Boże nie proszę tylko nie to!

Bałam się iść dalej, bałam się zrobić krok w przód, nie chciałam tam wchodzić. Spodziewałam się najgorszego, najgorszego stałam tam nie ruszając się, prawie nie oddychając, tylko patrzyłam przed siebie…. I nagle zobaczyłam ciemność…..

-Julia! Julcia! Siostra!- słyszałam Patryka, tzn. jego przytłumiony głos..

-Boże co się jej stało panie doktorze?- pytała gdzieś jakby w oddali moja mama

-Pani córka prawdopodobnie straciła przytomność skutek stresu..

-Julia otwiera oczy- tak otwieram? Pytałam sama siebie.. światło lampki nade mną mnie poraziło więc szybko je zamknęłam. Spróbowałam jeszcze raz je otworzyć i mi się udało.. zobaczyłam Patryka i mamę z zatroskanymi minami pochylających się nade mną…

-Co się stało mamo?

-Zemdlałaś kochanie- to to akurat wiedziałam, chodziło mi o tatę

-A z tatą wszystko jest dobrze? -zapytałam, ale nie byłam pewna czy chcę słyszeć odpowiedź.

-Tak lekarze wybudzili go ze śpiączki, będziemy mogli zabrać tatę do szpitala do polski.- powiedział mój brat.

Boże to cudownie, chciałam tak bardzo go zobaczyć, przytulić mojego kochanego tatusia.

-Mogę do niego iść?

-Tak, chodź zabierzemy Cię

Teraz stałam przed ta samą salą przed którą zemdlałam. Jestem pewna że teraz chcę tam wejść. Zobaczyłam mojego tatę, jak mnie zobaczył uśmiechnął się i wyciągnął do mnie ręce.

-Moja kochana córcia! Chodź tutaj do mnie, tak bardzo się za Tobą staruszek stęsknił…

podbiegłam do niego i wpadłam mu w ramiona

-Tato! -płakałam ze szczęścia tym razem-Kocham Cię tak bardzo nie rób mi tego więcej!

-Obiecuję kochanie.

Patryk podszedł niepewnie do taty

-Tato przepraszam Cię za to, za to że tutaj leżysz

-Patryk synu przestań nic się nie stało myślisz że mógłbym patrzeć na to jak Ty tutaj leżysz a nie ja ? chłopie jesteś moim synem chodź tu do nas.

I tuliliśmy się we trójkę zaraz dołączyła do nas mama. Nazajutrz spakowaliśmy Tatę i byliśmy gotowi do powrotu do polski. Wszyscy, cała rodzina. Nareszcie razem.

* * *

Teraz miał mnie kto podwieźć do szkoły.

-Patryk bo się spóźnię na matmę, pośpiesz się!

-Już idę, już idę, o widzisz już jestem- uśmiechnął się i wyszedł odpalić samochód.

Tak długo mnie nie było, że aż się boje wchodzić do tego budynku…

-Cześć! Rany Julka no nareszcie ! Gdzieś Ty była?- No tak Tomek już mi się uśmiech włączył na twarzy

-Boże jak dobrze Cię widzieć Tomek nareszcie normalność

-Teraz to się zastanawiam czy to sarkazm i się ze mnie nabijasz, czy może komplement- zrobił minę jakby myślał, ale zaraz usłyszałam ha ha ha więc zakapował

-Kurde nie zagaduj bo się na matmę spóźnię i będzie dopiero- dałam mu kuksańca w bok

-Ledwo wróciła a już człowieka bije, wiesz jak to się nazywa? Mobbing. Już cię nie lubię o!

Oczywiście że żartował, chciałam się z nim podroczyć ale zajęcia się już zaczęły więc musiałam już lecieć

-Do zobaczenia wariacie!

Tak naprawdę to tylko jedna osoba którą chciałam zobaczyć bo drugą był Alan. Jego pewnie spotkam w czytelni, więc po matmie pójdę prosto tam. Gdy wykład się skończył poszłam do czytelni, ale jego nie zobaczyłam, nie powiem byłam zawiedziona i to bardzo. Jak nie tutaj to gdzie on może się podziewać. A jednak weszłam do biblioteki i wszystkie spojrzenia były zwrócone na mnie. „ co znowu ? brudna jestem czy co? Czego się tak na mnie gapią pomyślałam”

-Myślą że miałaś skrobankę- usłyszałam głos za plecami- albo że Yeti Cię zjadło, sam nie wiem jak to było- pokazał mi się mówiący w całości z uśmiechem. Tak Tak to ten rozczochraniec

-A może to było tak że zaszłam w ciąże z Yeti i musiałam mieć skrobankę?- zażartowałam. No co :P

-Popatrzył na mnie uniósł brwi i wybuchnął głośnym śmiechem.

-Ty to jesteś jedyna! Ha ha ha aż trzymal się za brzuch. Wywróciłam oczami i pokazałam mu język.

-No się wie że jestem jedyna! Wątpiłeś?- tak Julka bajeruj przystojniaka, bajeruj.

-Nie, powiem Ci szczerze że jak Cię zobaczyłem przy moim stoliku w czytelni to pomyślałem ona jest wyjątkowa, ale więcej nie powiem bo się obrazisz na mnie a tego bym nie chciał- zmartwił się, a ja nie wiem o co biega, dlaczego miałabym się obrazić niech mi powie i to teraz.

-Gadaj mi tu i to już. Naprawdę się nie obrażę, a jeśli nawet to co z tego co to za strata ha ha

-No wierz mi że dla mnie wielka- popatrzył na mnie swoimi czarnymi jak węgiel rozmarzonymi oczkami no i już jedno takie spojrzenie na mnie mu wystarczyło byłam cała jego…

-No powiedz co myślałeś bo jak nie to się dopiero zezłoszczę na Ciebie!- udawałam złą

-ok. to Pomyślałem tak „ no nie no ta to dopiero jest wyjątkowo głupia że siada przy moim stoliku”- miał strasznie ciekawą minę teraz. Patrzył na mnie i był trochę zmieszany, trochę zawstydzony i smutny, smutny? Ale dlaczego akurat smutny.

-No to ładnie o mnie się pomyślało nie ma co osz Ty niedobry no no- pokręciłam głową i udawałam obrażoną- no coś Ty nie jestem na Ciebie zła, no chyba że dalej mnie uważasz za wyjątkowo głupią hm?

- Nie, po prostu Cię wtedy nie znalem i tak pomyślałem, ale teraz tak naprawdę nie myślę-popatrzył na zegarek i powiedział- muszę lecieć na w-f , ale po zajęciach możemy się przejść na jakieś szamanko. Co Ty na to?- uśmiechnął się zniewalająco. Oj pewnie chciałbyś żebym odmówiła, tak pewnie się o to teraz w myślach modli „ proszę Cię Boże niech ona powie nie niech odmówi, powie że nie ma czasu” ale nie ja jednak skorzystam he he

-Ok. to jesteśmy umówieni pod Twoim samochodem Oki?

-Tak ha ha pod tym fiatem 126p ha ha to na razie

No i poszedł, ciekawe co to będzie, aż się boję bo no wiecie on mnie traktuje jak kupmele , a ja jego no troszkę inaczej i jak zrobię coś nie tak i się wygłupię? To dopiero będzie siara.

* * *

Moja ostatnia lekcja to psychologia. Już się prawie skończyła tylko wykładowca coś tam na tablicy nam jeszcze skrobie, jakieś pewnie zagadnienia do nauczenia się na następny raz.

O dzwonek nareszcie, a może już?! Sama nie wiem czy to dobrze, że się z nim umówiłam patrzcie nawet nie wiem jak to nazwać randkę czy może wypad z kumplem… ech ja to mam pstro w głowie, pewnie że to przyjacielski wypad i nic więcej oj Julka ale ty masz bujną wyobraźnię.

No to jazda, wyszłam z budynku i patrzcie na kogo ja się dawno nie nadziałam ytak tak na Paris:

-O sierotka jak tam skrobanka?- zapytała chamsko. No tak mogłam się domyślić kto te ploty rozpowiada po uczelni. Nie dam się jej sprowokować o nie.

-A spoko, no wiesz ani Yeti nie chciał tego dziecka ani ja, więc to było najlepsze rozwiązanie.

-Co ? Co ty pieprzysz? O jakimś Yeti- zdziwiła się. No tak Blondynka, moja wypowiedź zbiła ją nieco z progu.

-No jak to ? przecież to ty jesteś najlepiej doinformowana niż wszyscy tym uwzględniając mnie.

-Co za Yeti.

Boże no typowa paris. Ludzie powiedzcie mi gdzie takie się hoduje? To ma mniejszy mózg niż mrówka.

-Wiesz co? Nie ważnie nie chce mi się z Tobą gadać, bo mam wypad z Alanem- ha uśmiechnęłam się i puściłam jej oczko, a ona zrobiła się czerwona ze złości. Czyli zamierzony efekt wrzenia krwi w jej organizmie. Wykonany ha ha chcielibyście widzieć jej minę ha ha

-Z kim? Że co?!

-No wiesz Alan i ja idziemy sobie teraz coś zjeść taka czynność fizjologiczna, wiesz piramida potrzeb te sprawy.

-Nie pierdol mi tutaj o Egipcie! - ha ha ha ha n o nie Egipt rozwaliła mnie!- Alan by się z Tobą w życiu nie umówił…

-A jednak-usłyszałam właśnie głos Alana

-Kochanie co Ty wyprawiasz?- oj idzie dosłyszeć panikę w jej głosie

-Nie jestem Twoje kochanie, daj sobie już spokój z tymi urojeniami!- łaał no był zły nie mam co do tego wątpliwości..- chodź Julia idziemy- sięgnął po moją torbę chciała ją cofnąć z zasięgu jego rąk, ale się mi nie udało. Czy ten chłopak ma wszystko czego chce? No najwidoczniej tak. No i to by było tyle z tej rozmowy z Jolką bo w tym momencie już wsiadaliśmy do jego samochodu.

-Co ta wywła Ci gadała?

-A nie ważne. Nie była to rozmowa z jej strony na zbyt wysokim poziomie

Uśmiechnął się.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nawet nie wiesz
Masz problemy z paznokciami i nie wiesz jak temu zapobiec(1), kosmetologia, Makijaż(1)
Masz problemy z paznokciami i nie wiesz jak temu zapobiec
Nie wiem jak się to nazywało, ale były to te długie pomiary ze stalagmometrem
Nie wiem jak się to nazywało, ale były to te długie pomiary ze stalagmometrem (2)
Dlaczego wciąż w jego obecności nie wiem jak się zachować
Jak się nie wypalić w pracy
jak się nie dać oszukać w negocjacjach, zarzadzanie
Jak się nie malować Makijażowe wpadki gwiazd
anonki co się odjebalo to ja nawet nie
Gorzkie żale nie przynąsżace mi nic poza stratami ator karol szymczak było by z duże j i będzie jak
Wstretne kobiety Jak nie pozwolic im sie dluzej ranic bez znizania sie do ich poziomu
Jak się (nie) spowiadać 2
Wstretni szefowie Jak nie pozwolic im sie dluzej ranic bez znizania sie do ich poziomu wstrsz

więcej podobnych podstron