Czarnowski Wędrówki przez Pogórze Karpackie i Beskidy



ADAM CZARNOWSKI
Wędrówki przez Pogórze Karpackie i Beskidy
"Wydanie drugife,.poprawione'
, ^ -
Warszawa 1986 Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne


Okładkę i stronę tytułową projektówal Tadeusz Pietrzyk
Fotografie zamieszczone w tekście i na okładce Adam Czwiióws^
'Redaktor Henryk Trójnar
Redaktor techniczny Joanna Krawczykiewicz
Korektor Barbora Ma&lińska
ISBN 83-02-02377-9
Copyright 'by
Wydawnictwa Szikolne i Pedagogiczne
Warszawa 1986
Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne
Warszawa 1986
Wydanie drugie poprawione. Nakład 9840+160 egz.
Arkuszy druk.: 3,375/32, wyd.: 5,1
Papier druk. sat. kl. IV, 70 g, 82X104 cm
Oddano do składania 1985-04-20
Podpisano do druku 1985-11-19
Druk ukończono w styczniu 1986 r.
Bielskie Zakłady Graficzne, żarn. 22/85
Cena zł 61,
WĘDRÓWKI PRZEZ POGÓRZE KARPACKIE l BESKIDY
Przede mną były wakacje i nieznany, tajemniczy świat gór zapowiadający
przygodę. We mnie zaś narasitała ciekawość. Ciekawość ta sprawiła, że w ciągu
lat szkolnych i później przewędrowałem nasze góry' wzdłuż -i .wszerz, a
nawet... zaglądałem do ich "środka".. .. .
. Góry ukazywały mi się wciąż inne w zmiennych kształtach szczytów i dolin,
w przeróżnym kolorycie pór roku, wschodów i zachodów słońca, w nastrojowe j
szaro-soi mgieł. W górach szumiały strumienie i drzewa, pachniały łąki i lasy,
a czasem śpiewał wiatr. W górach* spotykałem też ludzi i oglądałem daieła ich
rąk. ' ' "
Szczególnie ukochałem Beskidy wraz z Pogórzem. Nie zliczę dzisiaj .godzin i
dni, które .spędziłem na ich szlakach wędrując lutb obozując w namiodie. Nie
pattniętalm już, ile przedeptałem kilometrów i na jak liczne wytrwaie
wspinałem się wierzchołki, aby dokonywać wciąż nowych dla mnie odkryć.
Wędrowałem samotnie, z przyjaciółini lub w grupie kolegów. Nieodłącznym
towarzyszem był roi zawsze aparat fotograficzny.
Tak poznałem i "przeżyłem" góry, cząstkę ojczystego kraju, gdzie nagromadzona
jeat wielka rozmaitość form terenu, roślinności, bogactw naturalnych, gdzie
bardzo zmienny jest klimat, a człowiek w trudzie gospodaruje i tworzy dorobek
własny oraz społeczny.
Gdy teraz po wielu już latach myślę-o tycK"swoich doznaniach, gdy przeglądam
fotografie i rysiunkf-wid^ę


ciąg obrazów oraz zdanzeń. Porządkuję je l okładam w logiczny ciąg problemów,
chociaż napotykałem je w innej nieraz kolejności.
Wszystko to przekazuję Warn, jako całościową, chociaż na pewno bardzo skróconą
i nie szczegółową wiedzę o Pogórzu Karpackim i Beskidach, w fonmie opisów wę-
drówek i uzupełniających je wyjaśnień.
Uproiszozona małpka ułatwi Warn orientację, czyli "wędrówkę przez Pogórze
Karpackie i Beskidy", a/może też zaprowadzi na prawdziwe górlskie'śnieżki.
Pogórze Karpackie i Beskidy podział fizycznogeogra-ficzsny (patrz mapka).
I. Pogórze Karpackie
1. Pogórze Śląskie
2. Pogórze Wielickie
3. Pogórze Cliężkowickie
4. Pogórze Dynowsklie -
5. Doły Jasielsko-Sanocklie
II. Befakid Średni
6. Beskid Śląski
7. Beskid Mały
8. .Kotlina Żywiecka
9. Beskid Makowski
III. Beskid Wysoki
10. Beskid Żywiecki
11. Beskid Wylapowy
12. Gorce
13. Beskid Sądecki
14. Kotlina Sądecka
IV. Beskid Niski V. Bieszczady


Moje hobby
Wakacje. Góry. Od razu pobiegłam nad rzekę, która zwabiła mnie swym szumem. Na
wodzie błyskały odbicia słonecznych promieni. Fale pluskały pośród kamyków.
Ile ich tam mogło być? Tysiąc? Na pewno mililon, albo i więcej!
Były przeważnie szare, płaskie i zaokrąglone, malutkie i wielkie. Zacząłem
brodzić po wodzie i przyglądać się im z bliska. Wtedy dopiero ujrzałem pośród
maisy szarych kamieni inne jeszcze kształty i" kolory. Oto białe, kremowe i
brunatne kulki. Oto jakiś kamyk w białe żyłki, koło niego "jajko" z
różnokolorowych ziarenek. Ale, co to? Płaska figurka misia z wielkim białym
okiem.
Besfcźd iS'qdec?<;ź. Otoczaki w korycie Popradu 6
Szedłem dalej i dalej wpatrzony w dno rzeki, jakby urzeczony kolorami i
kształtami kamyków. Wybierałelm coraz to nowe okazy; Coś niepojętego 'działo
się ze mną odkrywałem ciekawy, nie znany mi dotąd świat.
To "coś" było coraz silniejsze. Codziennie wędrowałem wzdłuż rzeki lub potoków
wyszukując "dziwnych" kamyków, cieszyłem się ze znalezionych okazów i chciałem
ciągle zdobywać nowe. Szło to niełatwo, gdyż większość kamieni była szara o
zbliżanych kształtach.
I tak z dwóch kolejnych wakacji, które spędzałem z rodzicami w różnych
częściach Beskidów, przydźwigałem do domu niemało kamieni, popakowanych w
pudełka z wypisanymi nazwami rzek.
Niektórzy śmieli się z tych zbiorów. Ale moje hobby było silniejsze i nic nie
potrafiło go 'złamać, przeciwnie budziła się we mnie coraz większa pasja
zbieracza, tęskniłem za codziennymi poszukiwaniami w potoka'ch, 'śniły mi się
one po nocach. Równocześnie rosła ciekawość: skąd się wzięło tyle różnych
kamieni?
Rozwiązany szyfr
Zagadkę rodzaju i pochodzenia moich "kamieni" chciałem uparcie rozwiązać sam,
nie pytając nikogo o radę. Słyszałem od kogoś, że kamienie spadają z gór. A
więc, co jest na dole, musi być też i na górze myślałem. Postanowiłem 'więc
robić poszukiwania w górach otaczających doliny rzek.
W czasie kolejnych wakacji uzbroiłem się w wielki młotek i chlebak. Najpierw
zbierałem w wodzie różne rodzaje kamyków i wkładałam je do chlebaka. Potem
wspinałem się na stoki szukając wystających skał, w które tłukłem zawzięcie
młotkiem. Skały łupały się w ostre od-łaimiki, szare W kolorze podobne do
więkiszości moich kamieni; nie .były one jednak zaokrąglone i gładkie, jaik


Głazy w korycie Szczawnika w Beskidzie Sądeckim
te z rzeki. Nie miałem'; więc pewności, czy są to "takie same kamienie".
Później natknąłem się na płytę skalną z białymi żyłkami. Żadnych jednak
kolorowych ani "liniowanych" skał nie ydał'0 mi się odnaleźć, pomimo że .ręka
mi spuchła od ciągłego walenia młotkiem. Z powodu tych niepowodzeń rzadziej
już wyprawiałem się na "łowy". Ciągle też trapiły mnie myśli: może moje
kamienie pochodzą gdzieś z dalekich terenów? A jeśli tak, to w jaki isposób
się tu znalazły?
Niedługo skończyły się wakacje. Nadeszły zwykłe przygotowania przed pójściem
do szkoły. Nowe książki, zeszyty.
Zajrzałem do podręcznika geografii i serce zabiło mi mocniej z emocji. Prawie
na początku był rozdział o skałach i tworzeniu się gór. No, nareszcie znajdę
rozwiązanie1 moich kamiennych zagadek! Z niecierpliwością przerzu--całem kartki
książki. Niebawem wiedziałam już, że kamienie to różne rodzaje sikał.
Zaopatrzyłem się też (zgodnie z zaleceniem książki) w szkło powiększające i
roapo-i znawałem kolejno okazy mojej kolekcji. Starałem się na^ stępnie
uporządkować je według materiału, z jakiego były zbudowane. Nie należało to do
łatwych zadań! Z niecierpliwością oczekiwałem dnia, kiedy będę mógł pokazać je
w szkole. Oto przykład jak opisywałem swoje zbiory.
Wygląd skały

Gdzie
znaleziona

Nazwa skały i
jej pochodzenie

l. Szary,
zaokrąglo

Soła

Piaskowiec

ny ze zwięzłych



olsadowa

ziarn piasku





2. Szary,
warstwo-

ŁoisoOiha

Piaskowiec

wany w paski



osadowa-

czerwone i bru





natne





3. Kremowy,

Łoisoamia

Piaskowiec

zaokrąglony,



osadowa

warstwowany





w ciemne "słoje





drewna"





4. Popielaty,
płaski

Poprad

Piaskowiec z
kalcy-

z białymi żyłkami



tem osadowa

i popielaty "miś"





z białym,,okiem"



*

5. Popielaty,
płaski

Kamie

Piaskowiec z
kalcy-

ze stępionymi,

nica

tem osadowa

białymi "zębami"



(tzw. szczotka
kal-





cytowa)


9


Wygląd skały

Gdzie
znaleziona
'

Nazwa sikały i
jej pochodzenie

6. Okrągły,
popiela-

Soła

Zleplieniec

taszary z białymi

.

osadowa

i brunatnymi





ziarnami żwiru





7. Cienkie,
popielate

Wisłok

Łupek osadowa

płytki, rozpadają





ce się na wanste-





. wiki





8. "Jajko" z
koloro-

Dunajec

Granit

, wych ziao-n
(ska



Głęlbinowa
(przy-

lenia, kwarcu,



wleczona w
Beska-

imiki)



dy z Tatr)


Tworzenie się skał i gór
Przed .paruset milionami lat,, ma miejscu dzisiejszych Beskidów znajdowało się
wielkie obnażenie, a w nim szumiało morze. Wokół wznosiły się wysokie lądy, 'a
na morzu wyspy. Były one zbudowane głównie z granitów i łupków krystalicznych
i ulegały wielu procesom niszczenia (patrz rozdział pt. "Jak niszczeją
sikały?"). Między innymi były one rozdrabniane siłą wód rzecznych, uderzeniami
fal moriskich i gwałtownymi podmuchaimi wiatru. Liczne cząstki skalne osiadały
warstwami na dnie morza. Na spodzie gromadziły się cząstki najcięższe, a nad
niani lżejsze. Najpierw więc osiadł żwir, pomad nim lżejszy piasek, na
wierzahu zaś ił. Proces ten powtarzał się wielokrotnie w dłuższych lub
krótszych odstępach czasu. W ten sposób utworzyły isię na dnie morza liczne,
cieńsze i grubsze warstwy, o różnej strukturze cząstek skalnych, a więc
powstały piaskowce (o grubszym i drobniejszym ziarnie),
10
łupki, marigle. W miejscach, gdzie w wodzie istniały silne prądy, cząstki nie
mogły osadzać się swobodnie i tworzyły wymieszaną masę; talk powstały
zlepieńce. Przez długie lata pod wpływem nacistku mechanicznego i procesów
chelmioznych następowało wiązanie, czyli spajanie tych luźnych pierwotnie
cząstek skalnych, stawały się one coraz bardziej twarde. '
W czasie długiego okresu, gdy tworzyły isię Osady, następowało również
wypiętrzanie okolicznych lądów i wysp, a cały basen monski zapadał się;
dlatego nagromadziła się wielka licziba osadów skalnych 1.
Około 1004:0 milionów lat temu w dnie morza nastąpiły ruchy górotwórcze.
Warstwy osadów zostały wy-dźwignięte, oderwane od podłoża i przesunięte w
kierunku północnym. Uległy też one parokrotnie nasunięciu na siebie, zostały
pofałdowane, a miejscami wgniecione. Po wyniesieniu z mórz nastąpiło
wyschnięcie i dalsze stwardnienie skał. ' ' .
Grubość poszczególnych warstw bywa różna, a ogólnej ich liczby nie można
oikreślić jest ich bardzo dużo. Naprzeimiianiełgłe warsitwy (tzw.
przekładaniec) piaskowców, łupków, margli i zlepieńców nazywa się fliszem kar-
packim. Piaskowce są najtwardsze, margle najbardziej miękkie. Pośród tych
zasadniczych rodzajów skał wystę-
1 Określeniem "skała" nazywamy skupienie pojedynczego minerału lub mieszaniny
minerałów zwięzłych lub sypkich.. A więc sikałami są n'p.: piasek, margle,
łupki, zlepieńce itd. W mowie potocznej określeniem "skała" oznacza się
zazwyczaj dużą, zwięzłą formę skalną a więc.nie jest ono w pełni prawidłowe.
Większe odłamki zwięzłych skał nazywane są potocznie głazami, a mniejsze po
prostu kamieniami co jest 'oczywiście wyrażeniem uproszczonym. W gospodarce
istnieją'ponadto . określenia: kamień budowlany, kamień drogowy. . , '
Określeniem "warstwa skalna" nazywamy zespół równoległych form skalnych o
jednakowych w przybliżeniu grubościach, przebiegających na zina.ce.nych
przestrzeniach. Warstwy oddzielone od siebie wyraźnymi płafiaczyanairhi
nazywamy;' ławicami.;
l.lt


pują jeszcze w Beskidach niewielkie "wkładki" rogowców zbudowanych z odmiany
kwarcu chalcedonu oraz kalcytu czyli .składnika wapieni, który pochodzi ze
skorup drobnych zwierząt, jakie żyły w pradawnych morzach; spotyka się również
nieliczne iskaimieliny, czyli szczątki dawnych roślin i zwierząt
Co kryje się w ziemskiej skorupie?
Dowiedziałem isię więc, że 'skały osadowe tworzyły się głęboko na dnie
pradawnych mórz, a potem zostały wy-.dźwignięte w górę. Ogarnęła mnie nowa
pasja. Od małych kamieni zwróciłem teraz swoją ciekawość ku wielkim ławicom
skalnym i całym górom. 'Zasobny w podstawową wiedzę nabytą z książek,
wędrowałem w czasie nowych wakacji ile się dało, i uparcie szukałem śladów
przeszłości skorupy ziemskiej w wydżwigniętych ku górze malsach skalnych.
Były to bardzo urozmaicone wakacje. Najpierw przebywałem u rodziny koło Krosna
nad Wisłokiem. Stamtąd zrobiłem wiele wypraw w Beskid Niska, w końcu odbyłem
wspaniałą wycieczkę w Bieszczady, o czym marzyłem od dawna.
W tym czasie posiadałem już, kup&any za własne oszczędności, aparat
fotograficzny i wykonywałem zdjęcia ciekawych form terenu.
W słoneczny lipcowy dzień .szedłem wzdłuż rzek:! Ropy. Za zakrętem wyłonił się
nagi atak, ukazując odsłonięcie warstw skalnych przekładaniec różnego
rodzaju akał, ułożonych równoległymi warlstwami. Wydało mi się, że jakiś
wielkolud przekroił górę nożem.
Dalej był kamieniołom. Grube ławice szarego piaskowca leżały tu nad cienkimi
warstwami łupków i margli, a te znowu na ławicy piaskowca i tak powtarzało się
Kuka razy. Ileż tu było kamienna!
12' '.
Kamieniołom w dolinie Ropy koło Klimkówki
W kamieniołomie pracowali robotnicy zakładając ładunki wybuchowe. Gdy byłem,
już daleko, usłyszałem huk odstrzału. Bloki pięknego piaskowca wywożono
później ciężarówkami do stacji kolejowej, a statmitąd wędrowały one dalej, aby
ozdobić nowe budynki w miastach.
Niespodzianka spotkała mnie w dolinie Wisłoka. W górnym biegu tej rzeki
odkryłem "żebra" skalne, przegradzające koryto rzeki. Niektóre z żeber łamały
się na ostre kawałki. Oczywiście jedną próbkę skały zabrałem z sobą. ,
Po kilku kilometrach dolina stała się szersza, a jej brzegi były gęisto
zarośnięte drzewalmi. Z dna rzeki wystawały liczne podługowate skały 20, 40,
60 centymetrów ponad wodę. Rysowały się na nich wyraźne, poziome, ciemne
linie.
13


To ciekawe wykrzyknąłem do siebie. Ale w prawdziwy zachwyt wpadłem dalej,
gdzie 'Wisłok, za wielkim zakrętem skrył się'w głęboki jar. Wyobraźcie sobie
wysokie, sitrome brzegi isitny datki kaniom, a w nich skośne, cienkie i
mocoo zaostrzone warstwy piaskowców, sterczące ze ścian jaru. Również i ,z dna
wystawały całe serie tych warstw. Jedne z nich były widoczne w wodzie, inne
wynurzone, tworzyły coś w rodzaju wanien. Rzeka przelewała się przez nie
pienistymi falami. Stwarzało to niezapomniany widok.
Wszedłem do wody i zacząłem oglądać to zjawisko z bliska. Zauważyłem na
kamieniach poziome, ciemne linie i małe, podłużne wgłębienia ślady
wieloletniej ptracy rzeki w twardej skale.
A potem.. wykąpałem się. Woda była tak ciepła, jak nagrzana w prawdziwej
waranie,
14
Talk odnalazłem rezerwat geologicany i krajolbirazowy, sławmy przełom Wisłoka
koło Boska.
Obserwując w innych jeszcze miejscach warstwy akalne, zaciekawiło mnie z
fcolei, czy wszystkie góry abu-dawane są z takich skał od stóp po szczyty? .
Gdzie zaczynają się skały?
Każdy dzień wędrówki wzbogacał .moje oihserwacje i pozwalał naocznie się
przekonać o niezwykłych dziejach gór, (które poczęły isię w głębi pradawnych
mósrz*
.Niejedną jesizcze poiznałem odkrywkę warstw skalnych i to nie tylko w
dolinach, ale także wysoko na stokach górskich. Zauważyłem też, że niektóre z
waretw leżą, prawie poziomo, inne są nachylone w sitosunku do dna doliny lub
ustawione prawie pionowo. Zdarzyły się też warstwy łukowate albo złamane.
Ciekawość moja rosła;-
Kiedyś znalazłem isię na bieszczadzkich szczytach. Najpierw trafiłem na
Połoninę Wetlińsiką. Siedząc pod jej okrytym wysokimi trawami wierzchołkiem,
ujrzałem po raz pierwiszy tak .rozległy krajobraz. Patrzyłem jak urzeczony
na szczyty gór, coraz dalsze i dalsze, na różny koloryt dolin, stoków,
wierzchołków, nieba. I doznałem nowych uczuć. Nie wiedziałem jak je określić
ot jakby spadł ze mnie jakiś ciężar i wszelkie troski, a wystąpiła wielka
radość i siła... Zerwałem się z miejisca i zacząłem biegać po szczycie. I
nagle ujrzałem, że pośród traw wystają liczne ławice skalne.
Ale dopiero następna bieszczadzka wycieczka przyniosła mi prawdziwą rewelację.
Mozolnie, pośród lasów i łąk wtapinałeim się na Bukowe Berdo, a poiłem
ujrzałem przed sobą długi grzbiet Krzemienia. Z całej jego grani wystawały
skośne iskałki. Niektóre z nich miały po kilka metrów wysokości, ^posiadały z
jednej sitnony urwniska, a poza
15


Bieszczady. Wźdofc na Krzemień i Halicz
tym były spękane i rozsypywały się jakiby w cegiełki. Widok był niezwykły.
Początkowo nie zauważyłam, że sikały tworzyły dwa poziomyjeden nieco wyżej od
drugiego.
A więc? No oczywiście, były to dwie główne warstwy .(piaskowca tworzące
wychodnie na szczycie. Spojrzałem wzdłuż mich. Na sąsiednim stoku Kiczerki
rysowało się wyraźnie parę podobnych, ostrych, grzbiecików schodzących ku
dolinie.
Tak po nitce do kłębka przekonałem się, że warstwy skały sięgają od dolin
po szczyty, że są przeważnie pochylone i wypełniają całe "wnętrza" gór.
. ' Ileż może być tych warstw? Taki na przykład Krzemień ma wysokość 1335 im
n.ip.im., a jego masyw wznosi się około 600 metrów ponad poziomem głównych,
otacza-
16 .
jących dolin. Jak zaś głęboko w skorupie ziemskiej zaczyna się skalny trzon,
tego nie mogłem pojąć, ale ogrom mas skalnych wzbudził we minie podziw dla
potęgi gór.
Układ warstw skalnych
Ruchy górotwórcze spowodowały deformacje układu" warstw skalnych1. Zostały one
w różny sposób sfałdo-wane, w następstwie czego możemy dziś Obserwować warstwy
ułożlone ukośnie, pozioimo. lub pionowo. Czasem też zdarzają się warstwy
pęknięte i przesunięte w pionie (tzw,' uskok).
Wansitwy skalne, których normalny układ zastał zaburzony przez ruchy
górotwórcze, nazywamy fałdami. W fałdach wyróżniamy dwa elementy: wypukły,
wygięty ku górze, który nazywamy siodłam lub antykliną l wklęsły, wygięty w
dół, zwany łękiem albo synklimą. Górne części fałdu bardzo często nie
istnieją, gdyż zostały zniszczone (zrównane) przez działanie sił niszczących
(patrz rozdział: "Jak niszczeją skały").
Najczęściej na Pogórzu Karpackim i w Beskidach możemy zaobserwować warstwy
ukośne, czyli pochylane pod różnym kątem do poziomu. Kąt nachylenia na- '
zywamy upadem. Na przeważającym obszarze Beskidów Zachodnich antykliny są
nachylone ku północy lub północnemu wischodowi. W Beskidzie Wischodnam
aintykliiny nachylane są w większości na południowy wischód. Wiąże się to z
kierunkiem działania sił górotwórczych i fałdowań.
Warstwy skalne fliszu sięgają głęboko w górną część skorupy ziemskiej, czyli
litosfery. Przeprowa^BIBm iskidach badania za pomocą bardzo głęlbakKiff^w^!
zwołały stwierdzić, że warstwy fliszu kagoackielgo
______ ^ "^
1 Dział geologii zajmujący się układem toniką.
2 Wędrówki przez Poeórz
przez Pogórze]... -Ą^\l


rwane 'od macierzyistego (podłoża, a puchy górotwórcze przesunęły je na północ
około 25 Ism.
Układ warstw skalnych można najlepiej obserwować w odkrywkach naturalnych
(taw. odsłonięciach), np. na zboczach dolin rzecznych, albo w odkrywkach
dokonanych przez działalność człowieka przede wszyatkiim w ka-miemołamach.
Woda pocięła góry
Wispimałem się kiedyś pod górę wzdłuż łąki, skrajem Lasu. Tu było przecież
inaczej powiedziałem głośno do siebie, zaskoczony zmianą zauważoną na drodze
moje'j wędrówki. Pamiętałem doskonale to miejisce, gdyż przed kilku laty
odbywałem tam iswioje ulubione spacery. Dawniej biegła tamtędy wąska ścieżka,
wgłębiona nieco w podłoże (między trawami. Rosły tam zawsze koło niej
fioletowe. dzwonki. Teraz zaś szedłem kamieniistym jarem, którego dnem płynęła
mała struga. Ściany wąwozilku sięgały ma. (początkowo na wysokość ramion.
Dalej nałomialsit, gdy posuwałem się w górę, stawały się coraz niższe. Ale
naigle 'ujrzałem na mej drodze jakiby próg i wyrwę, z której wypływała woda i
wyszedłem na znaną ma. ścieżkę.
Zaciekawiła mnie ta zmiana. "Usiadłem i zacząłem się przyglądać ujrzanemu
zjawisku, a potem rozejrzałem się w krajobrazie. Pięknie wyglądały góry
pokryte zielonymi lasami. Promienie zachodzącego słońca rysowały wyraźne
kontury szczytów i cieniste smugi dolin. W dole, pośród częściowło łagodnych,
a miejiscamiii stromych stoków, płynął Poprad. Uchodził do niego, pieniąc się,
potok wypływający z bocznego jaru. W stronę tego właśnie potoku wiodła moja
ścieżka, a raczej obecnie jar ze strumykiem.
. To ciekawe powiedziałem znowu do siebie, chyba powstaje tu nowa rzeka,
która z czasem wyżłobi dolinę?
' -.Przypominały mi stię w tej chwili różne doliny i jary.
18
Besfcźd Żywiecki. Biała Wisetka niedaleko źródeł


Czyżby wszystkie je wyżłobiła woda? Może powstały w jakiś inny sposób?
Zacząłem odtąd w czasie moich wędrówek dokładniej oglądać doliny, studiować
mapy i widziany krajobraz. Nasuwały 'aię wciąż nowe wątpliwości. Jak na
przykład mogła powstać głęboka i kręta dolina Popradu, która przecina przecież
w poprzek cały główny grzbiet karpacki? Albo skąd wzięła się dolinka
rozcinająca na wskroś pasmo.' 'ciągnące się wzdłuż rzeki Ropy, tak, że można
nią przejść wzdłuż potoku, na "drugą stronę góry"? Albo w Bieszczadach: główne
ich pasmo rozdzielają potoki Nasiczniańsfci i Wołoisaty. Stwierdziłem Więc, że
w niektórych częściach gór są "zwyczajne" główne doliny z bocznymi odgałęzie-
20
niami, a w innych partiach Beskidów pasma pocięte kratką
dolin.
Wiele musiałem przeczytać książek, aby poznać i zrozumieć historię powstania
różnych rodzajów dolift. l
Przełom
Przeeewóz...! Przeeewóóóz...! Domosne wołanie rozległo się
po dolinie i wracało odbite echem od zielonych stoków:
prze ... óz... prze... óz... ..
Staliśmy nad Sanem. Mój czasowy opiekun leśniczy głośno wzywał przewoźnika.
Wreszcie w krzewach po drugiej stronie rzeki zamajaczyła sylwetka człowieka.
Za chwilę bystry nurt przecięła łódź i silnie odepchnięta drągiem zachrobotała
o kamienie koło naszych nóg.
To macie gościa rzekł przewoźnik do leśniczego wskazując na mnie wzrokiem.
Przyjechał z Warszawy. Chce zobaczyć. przełom. Popłyniecie na zakola?
Niebawem znaleźliśmy się pośrodku rzeki. Jej koryto. było tu dość szerokie. Po
chwili usłyszałem głośny szum. Równocześnie mocny prąd szarpnął łodzią, która
nabrawszy szybkości spłynęła przez niebezpieczne bystrze. Pędziliśmy wprost na
stromą ścianę doliny. Raptem przewoźnik mocno wsparł się na drągu, a łódź
przemknęła łu-ikiem pod skałą i sterczącymi u jej stóp głazami. Rzeka
zakręcała w lewo. Koryto zwęziło się znacznie. Wydawało się, że ściana doliny
zamyka dalszą drogę. Drzewa schodziły tu ze stoków wprost do wody. Trudno było
odgadnąć, w którą teraz stronę skręci rzeka. Zagadka została jednak szybko
rozwiązana: nastąpił ostry skręt w prawo, a jpotem łagodny łuk w lewo. . ,.,'
i Jesteśmy w przełomie Sanu odezwał się leśni-;
czy. Tutaj dolina najwęższa, a góry nazywają się Słone.
Ale to obszar Pogórza wtrącałam." 'v
211


Oczywiśoie, to Pogórze Dynowskie. Są tu jednak stosunkowo wysokie
wzniesienia, zwłaszcza po wschodniej stronie Sanu. Rzeka, od Leska po
Przemyśl, liczy 150 hm długości, ale gdyby mierzyć po linii prostej, to nie
będzie 90 km. San płynie ciągle zakolami; nie zliczyłbym ich ilości. Nie ma
tu, na wielkiej przestrzeni, mostów. Z brzegu na brzeg przepływać moana
promaimi lub łodziami.
Tyroczalsem szum rzeki uciszył się. Wpłynęliśmy na spokojną wodę w szerokiej
dolinie. Krajobraz wydawał się dziki, pełen tajemniczego uroku. Ostro rysowały
,się wierzchołki nadbrzeżnych wzniesień pokrytych gęstym, młodym lasem
liściastym. W górze płynęły wolno kłębia-fste obłolai...
Z chwilowej zadumy wyrwał mnie głos przewoźnika:
No, trzeba do brzegu, bo spłynęlibyśmy za daleko.
Dziękujemy!
22
Leśniczy poprowadził mnie na nadbrzeżne wzgórze. Szliśmy przez gęsty las
bukowy, aż nagle otworzył się szeroki widok. W dole, oświetlony zachodzącym
słońcem, błyszczał San. Byliśmy pośrodku wielkiego zakola. Na prawo, w
szerokiej części doliny rozłożyła się wioska. W lewo rzeka gubiła się pośród
gór, aby dalej znowu ukazać swe bystre wody. Przełom...
W późniejszych wędrówkach wiele jeszcze poznałem przełomów gómskich rzek.
Jedne z nich były długie, inne krótsze, lecz zawsze malownicze, zaskakujące
ciekawą formą krajobrazu, intrygująco, co też nowego ukaże się za kolejnym
zakrętem doliny. Kilka z nich specjalnie utkwiło mi w pamięci: przełom Raby
koło Myślenic, Ropy koło Klimkówki, Wisłoka w pobliżu Beska, no i
najwspanialsze - Dunajca pod Kłodnem i Tylmanową oraz Popradu od Leluchowa po
Rytro, na wskroś głównego karpackiego grzbietu, przez Beskid Sądecki. Ale,
zapomniałbym przecież o przełomach Sanu przez Góry Słone i Bieszczady, które
posiadają jedyny w swoim rodzaju urok dzikości,
Jak powstawały Fpowstawają doliny?
Doliny potoków i rzek tworzą się na skutek stopniowego drążenia i wymywania
skał przez wodę. Początkowo, na stokach gór zwłaszcza pozbawionych gęstej
roślinności lub twardej warstwy skał wody opadowe wymywają bruzdy, którymi
odbywa się ich odpływ. Z czasem bruzdy te stają się coraz głębsze, łączą się
często w szersze systemy, a .czasem nawet wytryiskują z nich źródła, które
dają początek strumieniom. Płynąca woda drąży energicznie podłoże, w
następstwie czego koryto powoli wgłębia się (nazywamy to erozją wgłębną).
Równocześnie, na początku koryta wymywany jest materiał skalny, koryto cofa
się (erozja wsteczna). Proces ten w przypadku dużego strumienia może z czasem
doprowadzić do przecięcia pasma
23


górskiego i połączenia koryta potoku z inną doliną i płynącymi w niej
strumieniem; potok, którego źródła znajdują się niżej, ściąga wtedy do swojej
doliny część wód strumienia wyższego. W ten sposób tworzy się przełam zwany
regresy jnym (inp. dolina Soły). Jeśli w podobny sposób przecięty zostanie
dział wodny, maistępuje tzw. koptaż.
Inne doliny powstawały w czasie powolnego wznoszenia się masywów górskich.
Rzeka płynąc pierwotnie po płaskim terenie nadążała "przepiłowywać" podnoszący
.się sną jej drodze oibsizar.
Był to oczywiście proces bardzo powolny. W ten sposób powstawał przełom
aintecedentny (inp. dolina Dunajca, Popradu w Beskidzie Sądeckim).
'Podobnie powstawały przełomy epigenetycane, z tą Jednak różnicą, iż rzeka
drążyła najpierw głęboko dolinę w miękkich skałach, następnie zaś wgłębiała
isię we wzino-Iszące się twarde warstwy (inp. San na Pogórzu Dynowtakim i w
Bieszczadach).
Płynące kamienie
Pewnego razu zawędrowałem w dolinę jakiejś rzeczki. Wiodą była w niej
niespokojna i mętna, gdyż w nocy 'ąpadł ulewny deszcz. Usiadłem na aboczni
dolinki obserwując pieniące .się z hukiem między kamienaalmi fale. Raptem
zauważyłem, że małe drzewko rosnące tuż nad 'sąsiednim brzegiem rzeczki
zaczęło 'się pochylać i wreszcie powallone spłynęło z rwącą wodą. Po chwili
oderwało się od stoku, w ślad za nim, kilka sporych kawałków skały i potoczyło
z falami.
Potem zaczął padać deszcz. Musiałem więc wrócić do domu, gdzie przez dwa dn-ri
więziła mnie niepogoda. Z balkonu patrzyłem na rzekę, która rozlała szeroko' i
potężnym szumem napełniła całą dolinę.
24
Beskid Sądecki. Głazy z obrywu w korycie Popradu
Wreszcie ro'zwairły się chmury i zaświeciło słońce. Ale woda opadła dopiero po
dwóch dniach. Nie poznałem brzegów rzeki. Były zasłane wielkimi, kanciaistymi
odłamkami skał, gałęziami drzew, powyrywanymi krzewami. Świat pięknych kamyków
nie istniał. Wszystko pokrywała szara maź namułu.
W zboczu doliny, po którym przebiegała droga, widać było wielkie wyrwy, a z
ich wnętrza wystawały nagie, zwięzłe piaskowce. Jakiś oderwany od nich blok
tkwił w rzece parę metrów od brzegu. Skuisiło mnie, aby obejrzeć go z bliska.
Wszedłem więc do wody. Nogi ślizgały się na kamieniach. Gdy zanurzałem się do
kolan, rwący
25


prąd ledwio pozwalał utrzymać równowagę, nogi cierpły z zimna, a po łydkach
uderzały stale kamyki. Nagle zachwiałem się i uderzyłem głową o cel swojej
wyprawy. Na 'szczęście .skończyło się na guzach i przemoczeniu ubrania. Zaraz
jednak powziąłem postanowienie: muiszę śledzić wędrówkę kamieni.
"Fabryka" kamieni i piasku
Energicznie zabrałem się do śledzenia i zacząłem zbierać dowody wędrówki
kamieni. Przypomniałem isobie moje pierwsze wyprawy i zbieranie skał. Wtedy
jednak, pochłonięty tymi odkryciami, nie zwracałem uwagi na inne, najprostsze
wydawałoby się zjawiska. Teraz zaś nastąpił nowy etap mozolnego budowania
mojej wiedzy o górach.
Nie było dla mnie przejść trudnych lub wręcz niebezpiecznych. Gdy tylko
ujrzałem jakiś głaz w dolinie, wspinałem się wbrew rozsądkowi na urwiska,
pośród niesamowitych nieraz gąszczów, aby odnaleźć jego macierzystą ławicę
skalną. Oczywiście nie wispominałem niko-mu o tych ryzykownych wyprawach.
Liczne jednak sińce, zadrapania i podarte części odzieży budziły u rodziny
coraz większe podejrzenia.
Kiedyś schodziłem z Turbacza kierując się k'u Mszanie Dolnej. Po wyjściu z
lasu ujrzałem w dole potok, a w jego korycie wielkie głazy. Odwróciłem się do
tyłu. Pod lasem sterczało kilka podobnych do siebie, -jednafeo-wo
pokrulszonych ławic piaskowca. Pod nimi leżało sporo wielkich odłamków,
niektóre z nich w połowie odległości od poltoku... A więc wpadłem na trop
wędrówki kaimieni.
Szybko zbiegłem w dolinę. Dochodził stamitąd głośny szum, niebawem dotarłem do
wodospadu. Jego fale spadały z wielkiego skalnego progu, pędząc w dół i
unosząc
26
Gorce. Koryto potoku Kamienica zasłane głazami
swą siłą odłamki skał, jakie stoczyły się tu ż góry, biły nimi w Większe
głazy, rozbijając je i łupiąc.
Przeskakując po kamieniach szedłem dalej. Tutaj odłamki skalne były już
mniejsze i nie tak kanciaste; były ogładzone przez wodę.
Schodząc dalej z biegiem potoku nie napotykałem już wielkich bloków skalnych,
a tylko coraz mniejsze, zaokrąglone kamienie. Dotarłem wireaacie do szerokiej
doimy,
27


gdzie sibrumień uchodził do rzeki. Brzegi i koryto rzeki były szerokie zasłane
masą drobnych, płaskich i okrągłych kamyków oraz żwiru. ,
W rzece, której wody płynęły już wolniej, ujrzałem
coś podobnego do miniaturowej wysepki, ale budowanej z płaskich .lub 'owalnych
kamyków, przyniesionych tu przez wody wpadającego strumienia. Był to tzw.
stożek 'napływowy.
Przekonałem się więc; że pośród gór a głównie w korytach strumieni i rzek
czynna jest cała wielka "fabryka", w której wielkie bloki skalne przetwarzane
są siłami natury na małe kamyfei, a nawet gruboziarnisty piasek.
Kopy, stożki, siodła
Znowu nadeszły wakacje i nowy wyjazd w góry. Coraz już częściej docierałem na
ich wierzchołki, aby odkrywać piękno krajobrazu i poznawać coraz to nowe
tajemnice otaczającego świata. Z zielonych polan, gdzie zwykle nie czu-ło się
gorących promieni słońca, bo hulał wiatr, obserwowałem dalekie widoki.
Najbardziej lubiłem siadać gdzieś mad doliną i patrzeć w jej głąb. Szumiał tam
zwykle wartki potok lub rzeka. Wybór takiego miejisca obserwacji dy-' ktowało
mi widocznie dawne hobby zbieranie kamieni, dzięki któremu zawarłem bliższą
znajomość z górami i pokochałem je.
Wokół wznosiły się szczyty. Miały przeważnie kopulaste kształty, były oddalone
od siebie albo układały się w całe wały lub pofalowane pasma. W niektórych
dało się wyróżnić wyraźne wgłębienia, jakby siodła.
, Niektóre jednak z gór kryły w swoich kształtach różne 'niespodzianki.
Oglądane w czasie wędrówek z różnych stron, zmieniały się nie do poznania!
Pamiętam nie mogłem raz rozpoznać szczytu Cesrgowej koło Dukli. Po raz
28
Beskid Niski. Widok na górę ^hełm z drogi GorliceRopa
pierwszy zobaczyłem go od stromy północnej i dopatrzyłem się w nim sylwetki
śpiącego konia. Później, z kierunku wteichodniego, Cergowa wydłużyła się i
stała się jakby niższa. Aż wreszcie wędrując kiedyś gonami do Dukli od
zachodu, zobaczyłem wyniosły, stromy stożek. Jiakii to może być iszczyt?
spieraliśmy się długo w grupie. A była to Cergowa!
Wiszystkie te kszitałty utrwaliłem na fotografiach. Góry sprawiały też
niespodzianki. Oto na pozornie bialski i niewysoki wierzchołek wchodziło się
nieraz zda się bez końca, a on ciągle "oddalał się" i wiele trudu i czasu
wymagało jego zdobycie.
Najbardziej jednak utkwiła mi w patenięci wyprawa na Laokową w Beskidzie
Niskim. Wchodziliśmy od wischo-du. Najpierw dość sitromo, potem, zależał się
płalski i długi
29


grzbiet, zarośnięty bujnymi kwiatami fioletowej wierz-bówki, pośród której nie
było nas widać. I stanęliśmy nad niespodziewaną stromą, prawie pionową ścianą,
którą trzeba było zejść. Zarastała ją gęstwina krzewów, a pośród nich
prowadziła oślizgła po deszczu ścieżyna. No cóż, zejście było raczej
karkołomnym zjazdem z licznymi upadkami. Gdy pozbieraliśmy się na dole, trudno
było rozpoznać nasz ubiór i ekwipunek...
I tak Laokowa pozostała mi na zawsze w pamięci.
30
Jak niszczeją skały?
Góry ulegają stałe rózmym procesam niszczącym, które prowadzą do zrównywania
wyniosłości. Ogół tych procesów nazywamy denudacją. Głównymi czynnikami denu-
dacji są: wietrzenie, erozja i osuwanie się skał.
Wietrzenie naistępuje w wanstwach sikał położonych bliżej powierzchni, głównie
na skutek wpływów atmosferycznych. Rozróżniamy wietrzenie mechaniczne
(pękanie, kruszenie się i rozdrabnianie) i chemiczne (rozkład minę-' rałów, a
szczególnie lepiszcza, które spaja ich ziarna).
Erozja polega na mechanicznym niszczeniu skał przez uderzanie i wyryw'anie
odłamków z równoczesnym ich usuwaniem; dokonują tego przede wszystkim wody
płynące i częściowo wiatry.
Osuwanie się skal następuje pod wływem ich ciężaru oraz osłabienia
(zliuanienia) podłoża, głównie na stromych stokach (patrz rozdział
"Powstawanie osuwisk").
Niszczenie postępuje szybciej na terenach stromych (szczególnie o nachyleniu
stoków ponad 30), pozbawionych lasu, a zwłaszcza na polach uprawnych (3040
razy szybciej niż na innych), w okresie katastrofalnych ulew i powodzi (efekt
jednej klęski równa 'się kilkudziesięciu latam normalnej erozji).
Najbardziej niszczącą rolę w krajobrazie spełniają wody płynące i opadowe.
Atakują one materiał skalny najpierw od powierzchni, żłobiąc go oraz
odsłaniając bardziej spoiste warstwy, przede wszystkim ławice piaskowca. Wody
opadowe drążą sikały, rozpuszczają ich lepiszcze i zmywają luźne cząstki w
doliny. Strumienie i rzeki wcinają się w koryta (erozja denna) oraz podcinają
stoki górskie (erozja boczna). Na 'skutek tej działalności wód odsło-* nięte
ławice skalne pękają, rozsypują się, a odpęknięlte głazy .staczają się w
doliny.
Pękanie zwięzłych skał następuje również na skutek róanic temperatur dnia i
nocy oraz na skutek mrozu. Pę-
31


komie spowodowane jest także iroasadzaniem skał przez marznącą w ich
szczelinach wodę i przez korzenie drzew.
Odłamiki sikał, które dostają się do koryt strumieni i rzek, zostają porwane
przez wodę, toczą się z jej biegiem stępiając i ogładzając ostre krawędzie
przez ociera-.,/ mię i rozdrabnianie. ,/ ,.,
Przy brzegach potoków i rzek osadzają się maisy tych odłamków zwanych
otoczakami. W miejisicach, gdzie spadek wód staje.się mniejiszy i siła
transportu nagle maleje, .powstają rozległe pola otoczaków, żwiru .i piasku.
Pola takie można obserwować, w zakolach rzek, w kotlinach, u zbiegu bystro
płynących potoków z rzekami posiadającymi wolny prąd wody.
Spotkanie z małpoludem
W tych poszukiwaniach natrafiłem na różne dziwy.
Na Bukowcu, pośród wzniesień Pogórza Wielickiego napotkałem dużą formę skalną
w kształcie grzyba. Jego czapa wznosiła się na cienkiej stosunkowo ,,nodze"
złożonej z wielu warstw skalnych piaskowców i łupków. Widać w nich było liczne
wigłębienia tak, jakby wydrążył j'e ktoś nożem.
Później odkryłem jaskinię. Wejście do niej tworzyły dwie płyty skalne, niby
rozchylone wnętrze góry. Ciemna i stromo spadająca czeluść jaskini odstraszyła
mnie od zapuszczenia się w jej głąb, chociaż tajemnicze wnętrze bardzo kusiło.
Czekała mnie jednak największa przygoda. W pobli-,żu Cięakowic znajduje się
rezerwat skalny, zwany Ska-.imieniałym Miastem. Jak głosi legenda, wznosił się
tam niegdyś wielki gród z warownym zamkiem. Władał nim rycerz Cieszko. W
zamku tym schroniła się piękna dziewczyna uciekając przed możnym panem z
sąsiednich, roż-nowskich włości. Cieszko jednak, chociaż przyrzekł dziew-
32
czynie schronienie, ptrzekulpiony przez jej prześladowcę wydał ją. Gdy to
uczynił, nagle uderzyły pioruny i 'za-, trzęsła się ziemia, a gród cały wraz z
zamkiem zamienił się w głazy. Sterczą do dziś, rozrzucone na stoku góry pośród
drzew, wielkie skalne bloki dziwaczne, ".ratiuisze"^ "baszty",
"czarownice"... .. ; . ;
Błądziłem pośród nich w pewien słoneczny lipcowy dzień, odkrywając wciąż nowe
lasatałty legendarnego, miasta. Nagle, pośród krzewów ujrzałem olbrzymią
postać straszliwego człowieka czy małpoluda. Stał .spoglądając na mnie
głębokimi, ocienionymi "oczodołami", nieruchomy ipoisąg skalny. Złudzenie czy
prawda? Pod wpływeim. le-
3 Wędrówki przez Pogórze...
33


igendy długo nie mogłam sobie zdać z tego sprawy. Ochłonąwszy jednak z
wrażenia podszedłem bliżej do "zjawy";
oczywiście, był to piaskowcowy głaz wyrzeźlbilony przez naturę w fantastyczną
formę.
W późiniejiszych wędrówkach napotkałem jeszcze wiele skalnych dziwów.
Szczegóilniie zapamiętałem skryte w lesie na stokach Magury Wąitikowskiej
baszty, zwane "Komuty", w Beskidzie' Niskim oraz potężne ostańce "Prządki"
koło Krosna na Pogórzu Dyniowskiim.
Powstawanie form skalnych
W niektórych partiach krajobrazu górskiego miożna obiser- ' wować różnego
rodzaju fonmy skalne, często o dziwacznych kształtach. Są to szczątki dawnych
warstw sikał, które stanowiły niegdyś zewnętrzną część (powierzchnię) jakiegoś
pasma górskiego, a później zostały znaiszczone przez wietrzenie i erozję.
Czynniki te zniszczyły w największym 'stopniu miękki materiał sikaliny,
tworząc dziwaczne nieraz "grzyby", "ambony" itp. formy, zwane ogólnie
olstańcami. Ich górna część zbudowana jest z twardych piaskowców, a dolina
zwykle z mniej zwięzłych łupków lub margli. Dlatego ostańce są z reguły
cieńsze u dołu i podcięte. Proces niszczenia niższej części ostańców
przyspiesza działanie wilgoci, jaką nasiąkają one od podłoiża.
Przy bardziej stromych stokach utworzyły się taw. baszty, czyli formy skalne
złączone podstawą i jednym bokiem z trzonem góry; jest to więc po prostu
wystająca i obnażana warstwa skał. Poniżej takich form skalnych leżą liczne
głazy o różnych kształtach czasem wielkie i płaskie, zwane materacami, lub
drobniejsze. Są to odłamki ostańców, pokryte często zwietrzeliną, a czaseim i
glebą oraz roślinnością. -
. W ostańcach trafiają się okrągłe luib jajowate wigłę-baemia, talk nawet
liczne, że tworzą coś w rodzaju plastra
"\
34
miodu (niektórzy nazywają je sofami miodowymi). Otwory te powistały głównie w
wyniku niszczącej działalności wiatru.
Niektóre warstwy piaskowca pękały w głębi trzonów gómskich lub przy samej ich
powierzchni, dzieląc się na ławice i rozsuwając na' skutek wstrząsów i
przesunięć przylegających mais skalnych. Czasem też ławice ulegały
przemieszczeniu lub nasunięciu na siebie. W ten sposób powstały różnego
rodzaju szczeliny, groty i jaskinie. Jednakże osiadanie gruntu, zarastanie
rośliinnością i zamulanie pęknięć przez wody opadowe prowadzi do, zanikania
tych ciekawych form krajobrazowych.
Dziwaczne formy 'skalne posiadają zwykle nazwy, związane przeważnie z jakąś
legendą, krążącą pośród miejscowej ludności, która powstanie ich przypisywała
nadprzyrodzonym, "nieczystym .siłom".
Ciekawisze formy skalne objęte 'są ochroną prawną, jako tzw. zabytki przyrody
nieożywionej, a ich zespoły jako rezerwaty ('często skalno-leańe).
Wędrujące stoki
Lato było wyjątkowo deszczowe i... nudne, niepogoda bowiem wciąż
uniemożliwiała moje wyprawy. Przebywałem tym razem nad Rabą, w pięknej okolicy
koło Lubnia w Beskidzie Średnim.
Któregoś dnia wypadł do nas sąsiad z wiadomością: Za potokiem rozstąpiła się
ziemia; dom Razniiaków pękł ma dwoje.
Pomimo padającego wciąż deszczu wyskoczyłem z mie-isakania. Emocja jakby
przyprawiła mi skrzydła u ramion;
W kilku chwilach znalazłem się na miejiscu wypadku, gdzie stało już sporo
osób. Słychać było płacz kobiet i ostrzegaw-cze okrzyki mężczyzn. -
Od razu spostrzegłem mowy gospodarski budynek, któ-
3*
35


ry pękł na pół. Na zboczu powyżej budynku widoczne były poszarpane szczeliny.
Tragiczine zjawisko rozwijało się jakby jakiś niewidzialny olbrzym rozrywał
ziemię i domy. Zaczęły się chwiać i trzeszczeć następne budynki. Na stoku góry
pokazały się nowe pęknięcia.
Przemoczony, zziębnięty, nie bacząc na nielbezpieczeń-istwo, trwałem na swoim
punkcie obserwacyjnym. Raptem ujrzałem jak od jednego z domów oderwały się
schody, później budynek ten zaczął się pochylać, aż wreszcie runął z
trzaskiem, a dach spadł o kilkanaście metrów dalej.
Pomimo ostrzeżeń rodziców, akoro świt byłem już na miejscu katastrofy. Parę
już budynków leżało w gruzach. Powyżej nich, na znacznej przestrzeni utworzyła
się stroma skarpa, a cały teren mocino popękał; widać też było wyraźnie, że
ziemia osunęła się w dół ku potokowi.
Zjawisko trwało kilka dni. W górnej części sitoku po-wlatało duże zagłębienie,
w dole zaś całe masy odłamków skalnych i gleby zasypały drogę. Parę razy
jeszcze widziałem wędrujące 'góry osuwiska, które niszczyły pola,
36
domy, drogi, tamowały potoki, przesuwały całe płaty lasu na inne miejsca.
Widziałem wielkie osuwisko na stokach Babiej Górj^ w Beskidzie Żywo.edkim,
gdzie powalonych zostało. tysiące drzew, lub koło Muszyny w dolinie Popradu,
gdzie skalne masy zatarasowały połowę koryta tej rzeki i powstała nawet groźba
powodzi. Największe jednak osuwisko widziałem koło Duszatyna w Beskidzie
Niskim. Tam przed pranie 80 laty runęło całe zbocze góry Chryaziczatej,
tarasując potok. Powstały w tym miejiscu piękne dziś jeziorka, a na ich dnie
można ujrzeć wyraźnie sterczące pnie starego laisu.
Powstawanie osuwisk
Jednym z czynników denudacji, czyli niszczenia krajobrazu górskiego, są
osuwiska i obrywy. Powstają one
w następujący spolsób: ' .
. Warstwy piaskowców i łupków, z których zbudowane są Beskidy, przykrywa tzw.
płaszcz ziwietrzeliny, tj. luźna masa odłamków skalnych i gleby. Jest ona
najgiruib-isza w niższych partiach gór, gdzie zastała naniesiona przez wody
spływające po stokach.
W czasie długotrwałych deszczów, te luźno spojone warstwy nasiąkają mocno wodą
i stają się stosunkowo ciężkie. Ciężar ich powiększają też czasem stare drzewa
i budynki.
Równocześnie chłoną wodę i rozmiękają maziste warstwy iłów lub margli
osadzonych na piaskowcach, tworząc śliską powierzchnię. Sprzyja to
ześlizgiwaniu się tych ciężkich mas zwietrzeliny w dół stoków górskich, czyli
powstawaniu osuwisk.
Osuwiska powstają najczęściej tam, gdzie stoki gór zostały podcięte, np. przez
strumień, budowę drogi itp. i na skutek teigo straciły stabilizację.
Bezpośredniim powo-
, 3'?


dem osuwiska może być jakiś wstrząs, n(p. ruch pojazdów na drodze.
^ W górnej części osuwiska tworzą się liczne szczeliny (pęknięcia) oraz nisze
teren zapada się. W dolnej części gromadzą się masy luźnych skał, często w
formie wydłużonej stożków lub wałów, tzw. jęzory osuwiskowe.
Zjawiskiem zbliżonym do osuwisk isą obrywy mas skalnych. Występują one
zazwyczaj w wyższych i bardziej stromych częściach gór, często pozbawionych
awie-trzeliny. Przyczyną obrywów są pęknięcia twardych warstw i ławic -
skalnych, na skutek wietrzenia, rozsadzania przez mróz, podmycia przez wody
itp.
Między Morzem Czarnym a Bałtykiem
Samochód mknął wzdłuż Skawy, ą później skręcił w dolinę jej dopływu potoku
Skawica. Jechałem z wujostwem na wycieczkę z Krakowa pod Babią Górę. Posu-
waliśmy się teraz wolniej, w górę biegu wody, pokonując liczne zakręty drogi.
To już Zawoja, jedna z najdłuższych wsi w Polsce;
ciągnie się przez 18 kilometrów powiedziała ciotka. A tam, po lewej
stronie widać Police, przedłużenie Pasma BaNogólnskiego.
Dolina rozszerzyła isię nagle i ujrzałem wyniosły grzbiet górski zamykający
horyzont.
Babia Góra infonmowała dalej ciotka najwyższy szczyt Beskidów, 1725
metrów nad poziom morza!
Przystanęliśmy. Jakże potężna wydawała się stąd Babia Góra. Jej wierzchołek
zanurzał się w szybko przepływających obłoczkach. Spojrzałem przez łonnetkę;
.pomad zielenią roślinności wyraźnie rysowała się isbalna grań. I obudziło się
we mnie nagłe pragnienie...
Ciociu, nie wiem dotąd, jak wygląda widok z Babiej...
38
Mulszę ci to pokazać zakrzyknęła z entuzjazmem. ciocia, pragnąca zawsze
wykazać swoją inicjatywę. Ruszajmy! .
Motor samochodu pracował coraz głośniej., FoTsowa-liśmy stromy stok. Niebawem
ukazał się szerszy widok;
w oddali ponad lasean i krzewami ujrzeliśmy 'skalistą zerwę.
Sokolica! wykrzyknęła ciotka jeden z wierzchołków Pasma Babiogórakiego.
Wejdziemy tam niedługo.
Tymczasem wjeżdżaliśmy coraz wyżej. .Potoczek znikł pośród drzew, a droga
stała się prawie płaska. Samochód zatrzymał się.
Niespodziewanie odezwał się wujek: Jesteśmy nią wysokości 986 m. n.p.m., na
przełęczy Krowiarki...
Marsz na górę! żakom anderowała ciotka. Szliśmy najpierw za niebieskimi
znakami turystycznymi ł. Otoczył nas stary las. Podziwiałem piękne okazy buków
i jodeł. Dalej skręciliśmy na szlak znakowany zielono i zaczęliśmy podchodzić
pod strome zbocze. Rosły tu wyniosłe świerki. Las był mroczny i cichy.
Wreszcie ukazała się świetlista luka, porośnięta jarzębiną i paprociami. Ponad
nimi zwieszała się zerwą S'olkolicy. Staliśmy na rumowisku głazów, które
niegdyś stoczyły się z góry łamiąc i przygniatając drzewa. Przypomniały mi się
podobne zjawiska, jakie widziałem w innych częściach Beskidów pod stromymi
szczytami ale skalny kocioł pod Sokolicą był wyjątkowo imponujący.
Ruszyliśmy dalej, stramo do góry i po małym wysiłku stanęliśmy na wierzicholku
Siokolicy. \
Patrz mówiła sapiąc ciocia w dole widać serpentynę naszej drogi. A tam w
dolinie, Zawoja; ponad nią Beskid Mały. Na szczycie Babiej będzie lepszy
widok, to opowiem ci resztę. Pójdziemy teraz za znakami czerwonymi, głównym
szlakiem beskidzkim.
' Znaki turystyczne lub szlak turystyczny kolorowe znaki wytyczające trasy
wycieczkowe.
39


Szczyt Babiej Gary (1725 m) w Beskidzie Żywieckim
Lais pozostał już dawno za nami i ścieżka prowadziła pośród krzewów
kosodrzewiny, ku widocznemu głównemu szczytowi Babiej Góry. Roślinność stawała
się coraz bardziej skąpa; widziało się trawy i porosty, aż wreszcie ukazało
się rumowisko nagich odłamków skalnych.
Krótki odpoczynek umożliwił dokładną obserwację terenu, któremu .sprzyjało
milczenie cioitki spowodowane małą zadyszką. Byliśmy w partii szczytowej.
Spojrzenie w dół-ukazywało bogactwo krajobrazu. Nigdy jeszcze nie widziałam
takich zmian w wyglądzie gór i w rodzaju roślinności stosownie do wzrostu
wysokości. Najpierw był las bukowo-jodłowy regla dolnego, potelm w reglu góa--
myim pasły świerki i jarzębina. Na wysokości około 1250 m
40
doskonale było widać karłowate drzewa na górnej granicy lasu. Potem ciemniały
płaty kosodrzewiny, powyżej zaś
występowała skąpa roślinność trawiasta i wreszcie naga skała. Słońce mocno
świeciło, ale dawał się odczuwać chłód.
No ruszajmy odezwał się głos cioci tylko ostrożnie, żeby nie skręcić
nogi.,
Stąpaliśmy z głazu na głaz'! Znaki turystyczne namalowane były na tyczkach
umieszczonych w kopczykach ze skalnych odłamków. Wędrówtka stawała się
mozolna, a szczytu jakoś nie było widać za skalną wyniosłością;
miuisiał być jednak tuż, tuż..."Emocja kazała mi przyspieszyć kroku.
Pomału, ostrożnie! wołano na minie z dołu. Ale mnie już poniosło do góry i
nagle wiatr szarpnął moją teoszulą... To chyba już...? Zdobyłem więc
najwyżlszy szczyt Beskidów!!! Z radości zakręciłem się w koło i usiadłem bez
tchu pod wieżą triangulacyjną. W pobliżu ujrzałem biały, kamienny słupek, a na
nim znaki graniczne Polski l' Czechosłowacji. Po chwili dobiegło mych uiszu
sapanie i ukazali się wujostwo.
No, widzieliście zdobywcę szczytów! krzyczała groźnie ciotka
zaczerwieniona z wysiłku i zdenerwowana. Były to jednak jedyne słowa gniewu
dalsze stłumiła zadyszką, a może też wspomnienie własnych młodych lat cioci,
może wreszcie wspaniały widok krajobrazu...
Było co podziwiać! W wyjątkowo czystym, niezamglo-nym powietrzu rysowały się
niezliczone palsima gór i szczyty widoczne na odległość kilkudziesięciu
kilometrów.
Wiatr zadął silniej. W dolinach pokazał (się jakby mleczny opar.
. Niedługo będzie deszcz stwierdził wuj trzeba myśleć o powrocie. . ,
Te kopy na północo-wischodzSe, to Beskid Wyispo-'^Y pochwaliłem się
szybko.
Słusznie. Lubogoszcz, Szczebel, Lulboń i imne szczy-
41


Stok masywu Babiej Góry w partii szczytowej
ty. Na wischodzie zaś widać masyw Gorców z najwyższym TurbacZlem. Białe,
szpiczaste szczyty poniżej, to Pieniny, a przed nimi obszerna kotlina Podhala.
Ponad nią Tatry. Znakomicie można rozróżnić wszystkie ich wierzchołki. Dalej,
ma lewo, czyli na południe i południowy zachód widzimy góry (słowackie: Wielką
i Małą Fatrę; bliżej leżą OrawIsko-Lipitowskie Hole.
A to wielkie jezioro...?
Zwą go Orawskim Morzem. Jesit to 'sztuczne jezioro spiętrzone zaporą przez
naszych sąsiadów. Spływają tam potoki z południowych zboczy Babiej Góry, które
zbiera rzeka Orawa, a jej wody płyną do Zlewiska Czarnomorskiego przez Wag i
Dunaj. A teraz obróćmy się na
42
północ. Widzisz, tam pobłyskuje Skawa; płynie do Wisły, a z nią do Morza
Bałtyckiego. Potoki z południowych stoków Babiej Góry płyną więc do innego
zlewiska stoimy bowiem na granicy europejskiego działu wód. Szosa, którą
jechaliśmy, wspina się właśnie na ten dział.
Patrzcie wykrzyknęła nagle ciotka jaka straszliwa, chmura. W tym
momencie ogarnęły nas ciemności i lunął deszcz. Zapatrzem przed siebie nie
zauważyliśmy, jak od zachodu nadeszła masa chmur.
Szybko narzuciłem na siebie płaszcz nieprzemakalny, a deszcz zaczął po nim
ściekać gwałtownie. Pomyślałem ' na lewo cieknie ku Bałtykowi, a na prawo' w
stronę Morza Czarnego...
Szałas w dziewiczym lesie
Stromy stok Radzie jowej pokrywał stary las. Jego mroczna głębia długo
stanowiła dla mnie tajemnicę. Ale przy-:
szedł czas, że powziąłem wraz z kolegą decyzję "wielkiej wyprawy" w głąb tej
"dziewiczej puszczy".
Naładowawszy plecaki różnym sprzętem i żywnością ruszyliśmy leśną dróżką. Gdy
znikła w jarze potoku pośród paproci i mchów, skręciliśmy w bok forsując
stromy stok góry. Rosły tu niebosiężne kolumny jodeł. Niektóre z nich były tak
grube, że nie zdołaliśmy we dwójkę objąć ich pnia. Dalej pojawiło się kilka
jaworów i potężnych buków. Straszyły nas ich dziwacznie-powykręcane konary i
guzy narośli. Pod nogami szeleściły całe pokłady starych suchych liści. Przez
gęste korony drzew z trudem sączyło się światło dnia.
Załóżmy tu biwak odezwał się kolega. , Miałem wątpliwości, .czy w lesie
można biwakować. Ale urok tego miejisca, zapowiedź nowej przygody, no i nie
mająca opanowania młodość przeważyły szalę.
Musimy jednak zachować największą ostrożność,
43


aiby nie uszkodzić przyrody udzieliłem "mądrej rady" koledze.
Wynaleźliśmy bardziej przestronne, świetliste miejsce w pobliżu starego buka.
.Wycięliśmy 'zarastające krzewy malin, o których słyszatem, że istanowią
"chwast leśny",' zebraliśmy 'oczywiście T zjedliśmy przed tym dojrzałe,
wielkie owoce o niezwykle aromatyczlnym smaku.
Z uischniętych, leżących wokół gałęzi skleciliśmy szałas. Jego dach stanowiła
brezentowa płachta. Drugą położyliśmy na grubej warstwie liści jako podłogę.
Obok, na wygrabionej ziemi ustawiliśmy kuchenkę turystyczną. Niedaleko biło
źródło czystej wody.
Co robić w dzikim leisie?
Nie przypuszczaliśmy nawet, jak wielu .ciekawych do-(konamy tu obserwacji i
ile przeżyjemy przygód.
Zbiorowiska leśne
Zbiorowiska leśne .składają się z drzew, podszycia (krzewów) i runa
(krzewinek, mchów, porostów, grzybów itp.).
Rodzaje tych zbiorowisk w górach zależą od wielu czynników: przede wszystkim
od wysokości terenu n.p.m., warunków klimatycznych i podłoża. Jak wiadomo, im
wyżej tym bardziej obniża się średnia temperatura powietrza, wieją
silniejsze wiatry, a podłoże staje się bardziej kamieniste, jest więcej opadów
atmosferycznych. Wszystko to zmienia i utrudnia warunki wegetacji roślin.
Roślinność występuje tzw. piętrami jedno ponad drugim (im wyżej, tym
bardziej odporne rosną gatunki).
Na Pogórzu Karpackim i w Beskidach występują następujące piętra roślinności:
l) piętro pogórza, 2) piętro regla dolnego, 3) piętro regla górnego, 4) piętro
kosówki, 5) piętro halne. Oczywiście nie we wszystkich częściach tych gór
piętra układają się jednakowo oo do wysokości i co do zespołu roślin.
44
Las świerkowy pod Baranią Górą


Trzeba też dodać, że zbiorowisk leśnych o charakterze naturalnym jest
stosunkowo niewiele, oó. zostało spowodo- . wane przede wszystkim niewłaściwą
gospodarką człowieka.
W piętrze Pogórza, w zasadzie do wysokości 500 600 m rosną lasy liściaste
(tzw. grądy typowe) dębowe i grabowe z domieszką lipy, klonu, wiązu i sosny.
Czasami jednak trafiają się tu lasy jodłowo-bukowe (grądy) oraz lasolbory
złożone z sosny, jodły, świerka.
W podszyciu występują m.in.: leszczyna, kalina, maliny, jeżyny. W lasoboirach
podszycie jest uboższe.
W skład runa leśnego wchodzą zawilec gajowy, ma-rzanika wanna, narecznice,
mchy, paprocie i inne.
W piętrze regla dolnego, tj. na wysokości od 500 600 m do 11001200 m
występują w zasadzie lasy mieszane. Obserwujemy tu jednak pewne różnice
związane z wysokością i rejonem gór. Przeważają lasy jodłowo-bukowe 'z
domiesziką jaworów, klonów, wiązów górskich i modrzewi oraz świerków, których
przybywa w miarę wysokości. Spotyka się jednak dość często, .szczególnie na
zachód od doliny Popradu, drzewostany świerkowe (sztucznie wprowadzone). Na
wschód od doliny Popradu przeważają drzewostany bukowe. W Beskidzie Niskim i w
Bieszczadach świerki prawie nie występują.
Podszycie składa się m.in. z malin, .jeżyn, bzu czarnego, jarzębiny.
W skład runa wchodzą: czosnek niedźwiedzi, rzeżucha trójiistkowa, a także
mchy, borowiki, paprocie.
W Beskidzie Niskim oraz w Bieszczadach runo składa się głównie ze szczawiku,
paproci i czosnku niedźwiedziego.
W piętrze regla górnego, tj. na wysokości od 1100 1200 m do Ok. 1350 m rosną
bory świerkowe z domieszką jarzębiny (wyjątek stanowi obszar Bieszczadów,
gdzie w tej strefie nie ma lasów, a znajdują się łąki, zwane połoninami,
porośnięte częściowo krzewami olchy kosej).
Bieszczady. Połoniny u podnóża, Tarnicy
W podszyciu przeważa jarzębina, rzadziej wiciokrzew czarny, brzoza karpacka,
porzeczka alpejska i skalna. .
W skład runa wchodzą m.in. widłak jałowcowaty, widłak wroniec, borówka
czernica, borowika bruiszinica oraz mchy i paprocie.
W piętrach pogórza,', regla dolnego i regla górnego wzdłuż rzek i potoków, a
także w dolnych partiach zboczy występują z reguły olsza szara, różne gatunki
wierzb oraz leszczyna. Szczególnie licznie występują one w Bieszczadach i
Beskidzie Niskim. W ich podszyciu rośnie su-chodrzew i jeżyna, a w runie
jaakier rozłogowy, szałwia lepka i inne.
W piętrze halnym na wysokości ponad 1350 m rośnie bór kosówkowy (występuje
tylko na Pilsbu i Babiej Górze) z jarzębiną, jałowcem, brzozą omszoną i
karpacką 'oraz z kilku gatunkami wierzb.
W runie to jad mocny, boróWka 'brusznica i czernica, modrzyk górsiki, mchy i
inne.; -
Trzeba zaznaczyć, że roślinność podszycia i runa zmie-
46
47


nią się znacznie zależnie od rodzaju i wilgotności gleby. Na granicach
poszczególnych pięter roślinność miesza się wzajemnie, a w końcowej części
pięter drzewa karłowacieją.
Zbiorowiska leśne na obszarach górskich posiadają wielorakie znaczenie:
1. Chronią teren przed erozją.
2. Tworzą warstwę żyznej glelby.
3. Utrzymują zasoby wody gruntowej (powierzchnia zalesiona wchłania 6095%
opadów, nie zalesiona ok. 5 10%). ' ^ . . "
4. Polepszają warunki mikroklimatu.
5. Dostarczają cennego surowca drzewnego oraz leśnych produktów niedrzewnych.
Celem zachowania naturalnych zespołów roślinności 'dla celów naukowych,
estetycznych itp. zostały utworzone 'specjalne obszary chronione parki
narodowe, parki krajobrazowe, rezerwaty i obszary chronionego krajobrazu isą
one wyłączone z- normalnej gospodarki i użytkowania częściowo lub, jak
niektóre rezerwaty całkowicie.
Parki narodowe ' obejmują obszary ponad 500 ha i spełniają również doniosłą
rolę społeczną jako tereny wypoczynkowo^turystyczne.
W Beskidach istnieją: Babiogórski Park Narodowy, Gorozański Park Narodowy i
Bieszczadzki Park Narodowy.
Rezerwaty są mniejszymi obszarami, w których pod ochroną znajdują się
zbiorowiska leśne, wodne lub łąkowe. Są rezerwaty częściowe, gdzie dopuszczona
jest pewna działalność człowieka, oraz ścisłe, w których przyroda
pozostawiona jest sama sobie, nie wszystkie też można zwiedzać. Najliczniejsze
.są rezerwaty leśne, w Beskidach i na Pogórzu jest ich 30 (oprócz tego spora
liczsba projektowanych).
Park krajobrazowy jestto obszar wyróżniający się szczególnym pięknem
kraJoibraau i szaty roślinnej, na któ-
48
Budynek Dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego w stylu orawskim
rym nie wolno zakładać 'bazy turystycznej, można natomiast po nim wędrować. ,
'
Obszarem chronionego krajobrazu nazywamy teren. o interesującym ukształtowaniu
z ciekawymi zespołami roślinności, przeznaczony dla masowej turystyki i wypo"
-sażony w odpowiednie urządzenia do tego celu.
Ponadto ochroną objęte są stare i .ciekawe drzewa, tzw. pomniki przyrody.
Trzeba dodać, że ochrona zespołów roślinnych jest tylko fragmentem ochrony
tzw. zasobów przyrody, czyli krajobrazu wraz ze skałami, roślinnością,
zwierzyną, wodami, powietrzem. Chodzi bowiem 'o to, aby człowiek w swojej
działalności nie niszczył tych elementów, a przez to nie naruszył równowagi,
jaka między nimi panuje, zgodnie z prawami natury (środowiska).
4 Wędrówki przez Pogórze...
49


Leśne dziwy
Spośród kamieni wypełzały szare, grube korzenie.
Skąd tu nagle, na wierzchu wzięły się takie korzenie? zapytał Jurek
skoro wokół rosną same małe krzaki. . .
Założę się, że od naszego buka odrzekłem, chociaż odeszliśmy już od niego
dobre 10 metrów.
Niemożliwe oponował Jurek koło jego pnia nie ma. żadnych korzeni na
wierzchu.
Sprzeczka trwałaby dalej, gdyby uwagi naiszej nie zajęło nowe zjawisko. W
pobliżu, na czubku nagiej, nieco wyżej leżącej od nas .skałki rósł samotny,
młody buk. Rósł na kamieniu, a jego korzenie szły w dół, tworząc coś w rodzaju
szczMdeł, na których wspierało się drzewo. Obok, na wielkich głazach,
pokrytych małą warstwą ilości wschodziło parę pędów młodych drzewek.
Dalej zaczynało się urwisko i wystawała ławica piaskowca, odsłonięta zapewne
na skutek jakiegoś obrywa. Doskonale było widać cienką przykrywającą ją
warstwę gleby, na której rosły buki. W szczelinach skalnych wiły się ich
korzenie. Dalej rosły jodły.
Niemożliwe zakrzyknął Jurek korzeń przebił skałę!
Bliższa obserwacja potwierdziła ten fakt. Odsłoniliśmy .skałę z ziemi i
kamyków. Nie było w niej żadnej szczeliny. A jednak prosty, nieco stożkowaty
korzeń jodły przechodził na wylot ławicy, a więc musiał sam ją przewiercić.
Powyżej tych skał leżało pokotem kilka drzew, widocznie powalonych przez
wicher. Wyglądały, jakby je ktoś oprawił w płaską podstawkę albo wielki
talerz, utworzony z promieniście rozchodzących się korzeni, oblepionych ziemią
i kamykami. To były świerki. Wokół rosły gęste krzewy malin.
Ciszę panującą w lesie urozmaicał poszum wiaitnu. Od czasu do czasu dawało się
też słyszeć jakieś skrzypienie.
50
Ktoś musi być w pobliżu rzek Jurek nieco spłoszonym głosem. Poszedłem w
stronę, skąd dochodził tajemniczy głos. Nikogo nie było widać. Głos powtarzał
się jednak, dochodząc jakby znikąd.
To złudzenie zakrzyknąłem, igdy zerwał się nagły poryw wiatru i
zaskrzypiało potężnie nad naszymi głowami w górze chwiał się madpęknięty
wierzchołek drzewa.
Potem ruszyliśmy pod goły prawie szczyt. Sterczało tylko na nim kilka
świerków.
Patrz, istne sztandary powiedział Jurek. I miał rację. Drzewa miały
gałęzie zwrócone tylko w jedną stronę, na wschód.
Rodzaje korzeni
Gatunki drzew występujące w piętrowym układzie roślinności posiadają
specyficzny system korzeniowy, dostosowany do podłoża, na którym rosną.
W piętrze pogórza, gdzie warstwa gleby jest stosunkowo gruba, rosną drzewa,
których korzenie mogą swobodnie zapuszczać się i rozrastać głęboko w ziemi.
W piętrze regla dolnego gleba jest płytka, bardziej. kamienista, często też
występują w podglebiu warstwy twardych skał. Rosnące tu buki wypuszczają
zwykle długie korzenie, często przechodzące ponad skałami albo wni" kające w
ich iszczeliny. Jodły posiadają natomiast tzw. korzeń palowy, główny, którym
umacniają się w szczelinach skalnych, a nawet przebijają nim warstwy twardych
skał. Korzeń ten wytwarza bowiem substancje chemiczne rozpuszczające zwięzłą
iskałę i częściowo wchłania jej składniki. Oprócz korzenia palowego, jodły
mają sieć drobnych korzeni powierzchniowych, tzw. próchnicznych. :::
W piętrze regla górnego podłoże jest bardzo skaliste, a warstwa gleby
nieznaczna. Rosnące tu świerki posiadają
l 4*
51


system Ikorzeniowy rozrastający się płytko na wiszyistkie strony. Tworzy on
.niejako podstawę, nią której utrzymuje się drzewo. Silne wiatry dość łatwo
wywracają świerki wraz z korzeniami.
Na wysokich .szczytach gór trafiają, się pojedyncze świerki z gałęziami z
jednej strony pnia, zwróconymi z reguły w istronę wischodnią. Spow'odowa'ne to
jest wiatrami, wiejącymi przeważnie z kierunku zachodniego. Taką formę drzew
nazywamy sztandarową.
Zwierzęce ścieżki
Miał to być dzień obfitujący w niespodzianki. Wczesnym rankiem wyszliśmy z
naszego szałasu, kierując się jak zwykle do źródełka. Rozchyliliśmy rosnące w
pobliżu krzewy kalin, które czerwieniły ,się drobnymi kiściami owoców... W
aureoli promieni słonecznych stała smukła sanna. Odwróciła ku nam łeb,
spojrzała pięknymi oczami, a po chwili dała susa w las.
Poniżej źródła znajdowało isię pośród paproci małe bajorko. Stwierdziliśmy, że
wiodą ku niemu dwie wydeptane drobnymi racicami ścieżki. Oczywiste było, że
chodzą nimi stale zwierzęta.
Może są tu wilki? zapytał Jurek.
Albo i niedźwiedzie dorzuciłem. Spróbujemy więc im złożyć wizytę!
Ruszyliśmy zwierzęcą ścieżką, która prowadziła najpierw równolegle do stoku,
a potem zaczęła się trochę obniżać, prowadząc przez gęste krzewy. Wreszcie
ukazała się niewielka, podmokła polana. Równocześnie poczuliśmy zapach
czosnku. Wydawały go rośliny gęsto porastające skraj polany. Dalej widać było
porozrywaną na wszystkie strony darń i świeżo odkrytą ziemię, a na miej
wyraźne ślady racic.
52
Parę jeszcze godzin penetrowaliśmy okolicę, ale żadnych zwierząt nie
zobaczyliśmy.
Trudno rzekłem, wracamy do szałasu, kiszki grają mi już marsza.
Zwierzęca ścieżka prowadziła nais więc z powrotem na miejsce biwaku. Ukazał
się już stary lals, gdy nagle trzasnęły gałęzie i zadudniła ziemia. O
kilkanaście metrów od nas przemknęła para dzików. Jeden z nich był jasnej
maści, drugi potężny odyniec miał barwę ciemnobrunatną.
Ochłonąwiszy z emocji powróciliśmy do szałasu. Nasze apetyty tak nadwerężyły
zapasy żywności, że trzeba było zakończyć pobyt w lesie.
Z żalem schodziliśmy w dolinę. W górę unosiła się majestatycznie ciemna
sylwetka wielkiego ptaka drapieżnika. :
Kiedyś podczas innej wędrówki, gdzieś z dala od ludzi w Beskidzie Niskim
spotkałem wilka. Szary "basior" ^ wyskoczył z lasu na polanę, zatrzymał się,
spojrzał na mnie kosym okiem i dał nura między drzewa.
Świat zwierzęcy
Zwierzęta, jakie spotykamy na terenach górskich, związane s'ą z określonymi
zespołami roślinności, które umożliwiają ich bytowanie. Poza tym istnieje
współzależność życia różnych gatunków 'zwierząt między sobą; tworzą się
Określone zbiorowiska zwierzęce.
Świat zwierzęcy w górach jest dość bogaty, a większe kompleksy leśne, trudno
dostępne zakątki i niewielkie zaludnienie w niektórych częściach Beskidów
sprzyja życiu rzadkich gatunków dzikich zwierząt.
Wymieniamy tu typowe gatunki iśsaków i pitakoi^y związane głównie ze strefami
leśnymi, czyli piętrami ro-


ślinności, przy czyim część z tych zwierząt występuje w paru strefach.
W piętrze pogórza i regla dolnego żyją m.in.: dzik, sarna, jeleń, wiewiórka,
pilch, kuna leśna, łasica, lis, sowa, dzięcioł, drozd, gołąb dziki, .sikora,
pliszka szara, fcrzyżo-dziółb świerkowy, orzechówka.
W Beskidzie Sądeckim, Niskim i w Bieszczadach pojawia .się też wilk, żbik i
niedźwiedź. Z ptaków zaś jastrząb gołęibiarz, pustułka i myszołów. ^
W dzikich zakątkach leśnych regla dolnego żyje ryś, kania ruda, a nad
Popradem i Sanem przebywają bociany czarne i czaple siwe.
W reglu dolnym i górnym żyją: borsuki, lisy, wiewiórki, głuszce, puchacze,
jastrzębie, gile, krzyżodzioby, orzechówki.
W piętrze halnym występują stosunkowo nieliczne ssaki, jak lis, łasica, a z
ptaków płochacz halny, świengo-tek górski, opocznik białorzytka, kopciuszek.
Rzadko występujące gatunki zwierząt podlegają ochronie całkowitej. Po'za tym
niektóre zwierzęta objęte są okresem ochronnym, w czasie którego nie wolno na
nie polować. Utworzonych też zostało wiele tzw. obszarów hodowlanych, przez
które nie wolno przechodzić lub przejeżdżać.
Łowy na łące
*
Dom stał tuż obok łąki, która ciągnęła się z góry, od lasu ku potokowi. Roisły
tam zawiąże pośród traw kwiaty różnych gatunków i kolorów, a z końcem lata
rozlegało się głośne granie świeriszczy. Łąka kwitła najpiękniej w czerwcu.
Pod lasem rosły wyniosłe żółte arniki. Niżej bielił się dywan złocieni
przetykany fioletowymi dzwonkami i smółkami. Dalej była gęstwina żółtych
jaskrów, a w pobliżu istrugi cały łan srebrzystej, puszystej wełnianki i
wiele jeszcze innych kwiatów.
54 ,
Znałem też na łące siuchy zakątek, gdzie czerwieniły się wielkie poziomki o
słodkim przepysznym smaku. Biegałem tam często, gdy tylko miałem chwilę
wolnego czasu. Takie poziomki rodzą się tylko na górskiej ziemi!
Aż jednego razu ktoś skosił łąkę. Kwiaty legły pokotem razem z trawą i
zwiędły. Zrobiło mi się jakoś smutno. Ale po paru słonecznych dniach zaczął
się wokół rozchodzić jakże cudowny, aromatyczny zapach siana... Łąka odkryła
mi więc nowe uroki.
W liipou i sierpniu pokazywały się na łące nowe rodzaje kwiatów i innych
roślin: purpurowe dstrożenie, piękne storczyki czasem trafił się pośród nich
biały, silnie pachnący podkolan, kremowe i czerwone naparstnice z rzędem
kielichów, wspaniałe .gwiazdy dsitów dziewięć-siłów; pod lasem zaś czerwieniły
się maliny.
Gdy byłem w górach na jesiennej wycieczce, na łąkach nie było już prawie
kwiatów, powitały mnie za to całe bukiety niebieskofioletówych goryczek
rosnących na iskra ju lalsu. . ...
Nad łąką unosiły 'się zawsze różne ćmy i motyle, pszczoły i grube trzmiele.
Pośród roślin biegały kolorowe żuczki i wzbijały się w górę z furkotem
pasikoniki.
Nigdy nie zrywałem kwiatów i nie łapałem owadów. Było mi ich żal, tak pięknie
wyglądały na łące. Wiedziałem też, że wiele z nich podlega ochronie i nie
wolno ich niszczyć, gdyż należą do rzadko występujących gatunków. Polowałem
więc na nie z aparatem fotograficznym. Skusił mnie jednak swym graniem
świerszcz. Wieczorami wybierałem się z latarką i po kilku nieudanych próbach,
odkryłem go wśród traw. Był wielki, zielony kolor upodobnił go do traw jakiż
piękny. Chciałem go pochwycić, ale nagle skoczył i już go nie mogłem odnaleźć.
Wracając do domu ujrzałem w ciemnej głębi lasu białozielon-kawe ogniki.
Krążyły wolno w powietrzu zagadkowe i tajemnicze owady świetliki.
55


Zbiorowiska roślinności zielnej
Tereny, zwane popularnie łąkami, są zespołami roślinności zielnej (niektóre
rośliny zielne rosną też w lasach).
Olbrzymia większość łąk powstała przy udziale gospodarki człowieka, po
wycięciu lasów. Naturalne zespoły roślinności zielnej występują jedynie poza
granicą lasów, a więc w Beskidach bardzo nielicznie.
Gatunki roślinności rosnącej na łąkach zależne są od rodzaju gleby, jej
wilgotności i strefy klimatycznej. Jetet ich wielka liczba, wymienimy więc
tylko najbardziej charakterystyczne i częściej występujące.
Znaczna większość łąk górskich występuje na glebach jałowych i zakwaszonych.
Posiadają one stosunkowo ubogą roślinność. Porastają je przede wszystkim:
bliźniczka psia trawka oraz mietlica pospolita, turzyca pigułkowata, kostrzewa
czerwona i inne.
Bogatszą roślinność posiadają łąki mniej zakwaszone, na glebach bardziej
żyznych. Oprócz mietlicy pospolitej, śmiałka darniowego rosną tutaj: krwawnik
pospolity, to-jad dziobaty, koniczyny. Z ciekawszych roślin występują
goryczki, lilia złotogłów, pełnik europejiski, podkolan biały, zimowit
jesienny, naparstnice, dziewięćsił pospolity i bezłodygowy, łtd.
Łąki bardziej wilgotne i zakwaszone (na skutek tamowania wypływu wód
podziemnych przez bujną roślinność) zwane są młakami. Rosną tu: wełnianka,
tuirzyce, mietlice, przywrotniki, skrzyp błotny itp.
Na halach rosną: mietlica skalna, owsica pstra, dzwonek alpejski, złocień
alpejski itd.
Na połoninach bieszczadzkich pojawiają się też rośliny charakterystyczne dla
zbiorowisk Karpat Wschodnich, m.in.: goździk skupiony, ostrożeń
wschodniokarpaoki, okrzyn karpacki i [purpurowy. Oprócz tego licznie wystę-
pują: borówka czarna, borówka brusznica i inne rośliny znane z innych części
Beskidów.
Wiele roślin występujących na łąkach jest pod ochroną ze wziględu na ich
rzadkość.
Obszary roślinności zielnej są terenem wegetacji bardzo licznych owadów.
Występują tu, zależnie od składu roślinności: motyle, muchówki, 'szarańczaki
(np. koniki polne i świerszcze), chrząszcze, pluskwiaki.
Pośród rzadszych motyli warto wymienić piękne okazy pazia żeglarza, niepylaka
mnemozynę oraz trupią główkę.
Życie lasu
W głęboką leśną ciszę wdarł się nagle jakiś warkot. Po chwili usłyszałem
trzask łamanych gałęzi i głuchy łoskot. Wyszedłem z gęstwiny starych drzew na
sporą polanę. Na skraju j'odłowego lasu pracowali ludzie w czerwonych hełmach
i jasnych kombinezonach. Jeden z nich podszedł właśnie do oznaczonego białą
farbą drzewa, przyłożył do
Na zrębie w górach
57


pnia piłę motorową, lotórą miał zawieszoną na specjalnych szelkach i uruchomił
mechanizm. Drugi z robotników podparł pień rozgałęzioną tyką. Po chwili jodła
zatrzeszczała i 'zwaliła się z łoskotem. I tak kolejno ścinano stare drzewa.
Później para koni wyciągała pnie z gęstwiny na skraj stromego zbocza góry.
Tutaj obcinano gałęzie, po czym pnie zsuwały się własnym ciężarem w dół, po
wyrobionym w podłożu torze.
Zszedłem bokiem tego stoku na dół. Stała tam tablica: Zrywka drewna
przejście wzbronione. /
Po jakimś czasie pojawił się ciągnik i kolejno zwłó-^ czył 'pnie na obszerny
plac, gdzie zdejmowano z nich kor^ i znaczono je specjalnym stemiplem. Unosił
się tutaj wspaniały, aromatyczny zapach żywicy.
Potężny huk motorów oznajmił z kolei pojawienie się wielkich ciężarówek.
Ustawiały się one kolejno obok sterty pni. Podłożono stalowe liny i wielkie
kloce uniesione mechanicznie wtaczały 'się lekko na platformy .samochodów.
Wozy ruszyły asfaltową drogą leśną, po chwili i ja podążyłem w ich ślady.
Dotarłem wreszcie w dolinę. Stały tam całe sterty białych, równo przyciętych
kawałków drewna. W pobliżu zauważyłem dużą połać uschniętego świerkowego lasu.
Pośród robotników stał mój znajomy gajowy. Gdy wymieniliśmy powitania, rzekł
do mnie:
No, kończymy już ścinkę tych świerczyn opanowanych przez kornika. Będzie
moiżna wreszcie zasadzić nowy, prawdziwy las: buki, jodły, modrzewie, jawory,
wiązy. A tamten 'stromy stok, gdzie były pola, też zalesimy;
nie będą go niszczyć ulewy. Oj, źle gospodarzyli nasi ojcowie, to nie takie
proste ścinać i sadzić drzewa.
Dalszy ciąg rozmowy odbył się już w samochodzie--łaziku, którym odjechaliśmy
do gajówki. W jej pobliżu
58
zobaczyłem jeszcze plantację topolową, czyli jak mówią leśnicy "las
przyszłości".
Tak w ciągu paru godzin odbyłem drogę życia laisiu która trwa co najmniej
kilkadziesiąt lat.
Gospodarka leśna
Przed wielolma wiekami cały prawie obszar Pogórza Karpackiego i Beskidów był
pokryty nieprzebytą puszczą. .W nielicznych tylko punktach szerokich kotlin i
dolin rzecznych zaczęli osiedlać się ludzie, a w głąb gór z rzadka zapuszczali
się myśliwi. Poszukiwanie dogodnych terenów do życia skłoniło ludzi do
wędrówek w głąb dolin. Na łagodnych stokach wycinano lub wypalano lasy i za-
kładano osady. Tymczasem, gdzieś od wschodu i południa Beskidów posuwały się
wierzchołkami gór ku zachodowi grupy ludności pasterskiej. Wycinano i palono
lasy przy szczytach, powstawały polany, na których pasły się stada bydła i
owiec. Przyrost liczbowy ludności i konieczność zwiększenia obszaru upraw,
powodowały coraz większe wycinanie drzew. W wieku XVIII i XIX niektóre partie
gór nie posiadały już lasu, a pola podchodziły miejscami pod wysokie szczyty.
Równocześnie rosło zapotrzebowanie na drewno, jako materiał do opału hut i do
budowy domów. Lasy kurczyły się coraz bardziej.
W celu szybkiego uzyskiwania dużych ilości drewna zaczęto sadzić jednolite,
najszybciej rosnące gatunki, przede wszystkim świerki. Początkowo praktyka ta
opłacała się, ale po latach nowe lasy zaczęły padać ofiarą szkodników:
korników, opieniek i innych. Całe wielkie obszary świerkowych lasów zaczęły
schnąć i ginąć. Ludzie stanęli w obliczu katastrofy: braku cennego surowca i
erozji stoków górskich.
Dopiero na początku XX wieku, gdy sprawę oddano
59


w ręce naukowców, zapoczątkowanio racjonalną gospodarkę leśną. Okazało się, że
nie 'można sadz.ić jednogatunko-wych lasów. Drzewostan leśny powinien być
zbliżony do naturalnego, gdzie występuje cały zespół różnych gatunków drzew,
krzewów, a także innej roślinności w podszyciu i runie, gdzie mogą rozwijać
się różne organizmy zwierzęce. Nazywamy to biocenozą, czyli współżyciem
(współdziałaniem) roślin i zwierząt. Ponadto ustalono, że należy sadzić drzewa
odpowiadające danej glelbie i tzw. siedlisku leśnemu, a tych jest wiele, nawet
na małym obszarze.
Nasze lasy w dużej jeszcze mierze mają niewłaściwy skład drzewostanu. W czasie
ostatniej wojny zostały też zdewastowane przez okupanta. Po wojnie podjęto na
olbrzymią skalę zalesienie i tzw. przebudowę drzewostanu, wprowadzając liczne
gatunki drzew,
Dużym problemem w gospodarce leśnej są klęski żywiołowe. Gwałtowne wichry
łamią tysiące drzew, które łatwo stają się ofiarą różnych pasożytów
rozprzestrzeniających się na zdrowe części lasu. Usuwanie wiatrołomów Wiąże
się z dużymi trudnościami i często przerasta możliwości techniczne i robocze.
' Powierzchnia zalesień wynosi na Pogórzu Karpackim i w Beskidach około 40
50%. W większości jednak to laisy młode, gdyż stare drzewa wycięto dla celów
produkcyjnych. .
Lasy górskie są bardzo wartościowe, produkcja bowiem drewna (tzw. przyrost
masy drzewnej) jest około 3 razy większy, jak w lasach nizinnych.
Produkcja drewna jest ważnym działem gospodarki narodowej i musi trwać
nieprzerwanie. Wyłączone z normalnej eksploatacji są tylko rezerwaty ł
częściowo parki narodowe oraz tzw. obszary ochronne, tj. przylegające do nich
tereny leśne ł łąkowe.
Drewno .jest cennym surowcem stosowanym w budownictwie, kopalniach, do wyrobu
mebli, papieru, celulozy i wielu innych niezbędnych fabrykatów.
Stara jodła


Z drzew uzyskujemy też żywicę i korę, z których otrzymuje się wartościowe
produkty.
Z roku na rolk zwiększa .się mechanizacja. prac leśnych, buduje się nowe drogi
w głąb górskich lasów, rozwija się zaplecze techniczne ł administracyjne oraz
szkolnictwo zawodowe. Prowadzane są też doświadczenia nad nowymi kierunkami
gospodarki leśnej mającymi na celu przyspieszenie produkcji drewna (m.in.
plantacje topolowe i brzozowo-świerkowe).
Z gliny uczyniono dobrobyt
Byłem raz na progu Karpackiego Pogórza. Falujące wzniesienia pokryte sadami
tworzą miły dla oka krajobraz. Doskonała droga prowadzi w dolinę. I oto
wyłaniają się domy, nowe, duże, dostatnie, wielki budynek .szkoły, nowoczesne
latarnie. Czyżby jakieś miasto? Nie, to wieś Łysa Góra, która może być
przykładem, jak dzięki energii i racjonalnej gospodarce przy wykorzystaniu
miejscowego surowca gliny wygnano z gór dawną nędzę.
Czas stał tutaj długo, przez wieki. W naszej zabiedzonej, na ujbocau leżącej
wiosce niewiele się zmieniało wspominał pan Franciszek Mleczko, główny
inicjator łysogórskich przemian, późniejszy dyrektor Technikum Ceramicznego,
który przed laty porzucił "wielki świat" i powrócił do rodzinnej wsi.
.Dwadzieścia pięć lat trwał nieustanny rozwój, podnoszenie się poziomu wsi.
Trzeba było zaczynać od zaprowadzenia elektryczności, ulepszenia drogi, a
raczej gliniastych bezdroży. I właśnie z powodu tej gliny narodził się pomysł
uruchomienia produkcji ceramiki. Ale nie było fachowców, urządzeń, budynków.
Był natomiast zapał, energia i twardy upór tych wiszystkich, którzy widzieli
dobrą przyszłość Łysej G&ry.
Razem stawiano słupy- pod sieć elektryczną, noszono
62
kamienie na drogę, budowano w błocie i deszczu. Starzy i młodzi, kobiety i
mężczyźni.
Wciąż trzeba było troszczyć się o to "nowe", budować, urządzać lepiej
walczyć z niezrozumieniem, a nawet z zabobonem. Ale więź łącząca całą ludność,
która wierzyła w wartość tych wszystkich poczynań, zwyciężyła.
Zbudowano więc zakład spółdzielnię Przemysłu Ludowego i Artystycznego
"Kamionka" produkujący . najpierw cegłę, dachówkę, potem doniczki, kafelki,
aż wreszcie artystyczne wyroby lśniące barwą i glazurą.
Zorganizowano szlkołę zawodową. Później przyszła kolej na agencję pocztową,
ośrodek zdrowia, remizę strażacką, zespół taneczny, kiosk "Ruchu".
Nie ustaje w Łysej Górze dążenie do lepszego jutra, do piękna. Wciąż się coś
buduje, rozwija, upiększa.
To jeszcze wieś. Ale inna wieś, z której już nikt nie chce uciekać do wygód
miejskiego życia, ba przyciągająca młodzież z całej Polski na naukę do
szkoły zawodowej, wieś, która ma swoją i to znaną fabrykę. Pracuje w niej
wiele osób, które uzyskały wykształcenie już w miejscowej szkole zawodowej.
Wprawne ręce toczą i zdobią cząstkę ziemi, na której wyrośli ziemi ubogiej,
bo nie potrafi urodzić wielkich plonów ziemi wspaniałej, z której można
wyczarować tyle artystycznych przedmiotów.
. Dążenie do lepszego jutra przez inicjatywę i postęp można też spotkać w
innych wioskach. Rosną nowe domy i szkoły buduje się drogi, zakłada
elektryczność, zmieniają się sposoby gospodarki, podnosi się poziom życia.
Nowe pokolenia nie znają już przysłowionej górskiej nędzy.


Owce na wczasach
Po widocznym w oddali stoku przesuwała się biała plama. Spojrzałem przez
lornetkę było to stado owiec. Dostrzegłem też jak pracowicie akubią trawę.
Gdzieś w pobliżu musiała być bacówka. Postanowiłem ją odnaleźć.
Ruszyłem na przełaj przez zarośla, zamoczyłem buty w płynącym tam strumieniu i
zacząłem podchodzić pod górę. . \ .
Niebawem ujrzałem pasące się stado. Nagle dało się słyszeć głośne ujadanie i
wyskoczył na mnie wielki, biały owczarek. , - .
A pójdzies, ty zbóju zakrzyknął na psa młody juhas. .- ^ , ,
Juhas, zaprowadził mnie do niedalekiej bacówki. W mrocznym jej wnętrzu, gdzie
pod wielkim kotłem tlił się ogień, siedział na zydlu stary góral. \
Witoj'cie odezwał się do mnie napijcie się żętycy i sięgnął kubkiem do
drewnianego naczynia.
Piłem więc skwaszoną żętycę i wdałem się w po-gwarkę z bacą. Był on z Podhala,
nosił typowy góralski kapelusz i białe sukienne portki. W zębach trzymał za-.
krzywioną fajeczkę. Dowiedziałem się, że co roku z wiosną przyjeżdża tu, w
Beskid Niski, ze stadem owiec "na wczasy". Trawy jest tutaj pod dositatkiem i
ma ona dużą wartość odżywczą. Nie tak, jak na "przepasionych" od dawna
tereniach Podhala.
Niedługo ozwało się ujadanie psów i pokrzykiwanie pasterzy. Stado zapędzono do
koszaru. Nastąpił ważny moment dnia. Baca wziął laskę, wyszedł z iaby i
.stanął na wzniesieniu ogarniając z rozwagą, gospodarskim 'okiem każdą owcę.
Potem juhasi przynieśli niskie wiadra, zasiedli na zydlach obok bacy i zaczął
się udój. Owce przepędzano kolejno z jednego koszaru do drugiego a wiadra/
zapełniały się pomału mlekiem. Gdy udój się skończył, mleko zlano do wielkiego
ikotła, dosypano podpuszczki
64
i zaczął warzyć się ser. Ściętą białą masę odcedzano później w specjalnych
płóciennych płachtach.
Na półkach pod powałą bielały wielkie "bochny" owczego sera. W kilka dni
później wóz zabiera je do mleczarni. Tam zostaną poddane dalszemu przerobowi
na ostrą bryndzę lub inne rodzaje smacznego sera.
Płynny owoc
Łagodne zbocza gór były pokryte rzędami drzew owocowych. Gałęzie uginały się
od jabłek, śliwek i gruszek. Wokół rozchodził się zapach nagrzanych słońcem
owoców.
U schyłku upalnego dnia dotarłem do miasteczka. Pierwszą moją myślą było
ugasić pragnienie. W małej kawiarni podano mi butelkę soku. O, jakiż znakomity
napój! Na kolorowej etykiecie odczytałem napis: Sok pitny z czarnej porzeczki
Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzy-wnego "Tymbark" w Tymbarku. To przecież
niedaleko pomyślałem i postanowiłem oczywiście zwiedzić fabrykę.
Już następnego dnia samochód wiózł mnie do Tymbarku. Dzięki pomocy ojca mego
kolegi, uszczęśliwiony przekraczałem bramę fabryki. Oprowadzał mnie inżynier,
' 'specjalista od produkcji.
Weszliśmy na obszerny plac, gdzie piętrzyły się skrzynie z pustymi butelkami.
Rocznie napełniamy ponad 20 milionów butelek powiedział inżynier.
Większość stanowią soki owocowe, a poza tym wino. Ale obejrzyjmy produkcję.
Właśnie samochody ciężarowe przywiozły partię jabłek. Strumieniami wody
spychano je do wielkich zbiorników, z których po krótkiej kąpieli transporter
przenosił owoce do wnętrza budynku. Tam urządzenia mechaniczne rozdrabniały
owoce, następnie w specjalnych prasach następowało wyciskanie soku. Inżynier
wyjaśniał. dalej:
5 wędrówki przez Pogórze... aa


Soku z jabłek produkujemy niewiele, specjalizujemy Isię bowiem w czarnych
porzeczkach. Ponieważ ich zbiór następuje na przełomie czerwca i lipca, a
produkcja trwa prawie cały rok, zagęszczamy sok i przechowujemy w 'beczkach. W
ten sposób mamy zapas .surowca, który w każdej chwili możemy zamienić w
^płynny owoc". Oto wielka nowa 'maszyna do zagęszczania. Obsługuje ją jeden
robotnik, podczas igdy dawniej przy czynności tej musiało pracować 40 osób!
Z kolei przeszliśmy do hali, w której rozlegał się donośny iszczęlk iszikła.
Automaty myły tutaj butelki i podawały na transportery. Długie szeregi butelek
posuwały się następnie do drugiej hali, gdzie inne automatyczne urządzenia
napełniały je isokiem i zamykały kapslami. I znowu transporter przesuwał
butelki przed silnie oświetlonym ekranem, a bystre oczy kobiet sprawdzały, czy
nie
66
ma wewnątrz zanieczyszczeń. Wreszcie naklejano etykiety i pakowano soki do
skrzyń.
Produkujemy też 'marmoladę z wielu owoców. Ale największą część produkcji
stanowią wina owocowe i gronowe.
Właśnie weszliśmy do pomieszczeń, w których stały rzędy olbrzymich beczek. Na
każdej znajdowały się dane o pojemności (około 3 tyś. litrów!) oraz data
produkcji.
Fermentacja win, a następnie ich dojrzewanie,' trwają co najmniej 6 miesięcy
informował mój przewodnik. Część naszych win idzie na eksport.
W 'magazynie oglądam barwne etykiety, jakie nakleja się na produkty fabryki w
Tymbarku: wina czerwone i białe, słodkie i wytrawne, soki z 'czarnych i
czerwonych porzeczek, z jabłek, winogron i tzw. wieloowocowe, mar-. molady.
Soki są najzdrowszym, zasobnym w witaminy napojem. Ich spożycie wzrasta z
roku na rok. Rozwijamy więc produkcję w fabryce i propagujemy sadownictwo oraz
plantacje porzeczek u rolników.
Wędrując do Limanowej widziałem właśnie mnóstwo drzew owocowych i krzewów
pochwaliłem się przed inżynierem.
Oczywiście. Okolice Limanowej i Tymbarku oraz tereny koło Zabrzeży, Łącka i
Tęgoborzy w rejonie Nowego Sącza isłyną w kraju z produkcji owoców, które są
bogactwem tej ziemi i przynoszą znaczny dochód rolnikom. A jeszcze przed 40
laty 'mało kto z rolników przy-, puszczał, że w górach można zbierać 'obfilte
owocowe plony. Dopiero wytrwała inicjatywa zapaleńców, poparta pracami
naukowców pozwoliła przekonać ludzi o pożytku i możliwościach tej gałęzi
gospodarki.
Gdy opuszczałem gościnną ziemię limanowską żegnano mnie słowami:
Proszę przyjechać w maju, kiedy cała okolica bieli się 'od kwitnących sadów!

67


Gospodarka na wsi górskiej
Prymitywne sposoby gospodarki ludzkiej w górach i nieznajomość praw natury
doprowadziły w ciągu wieków do stopniowego wyniszczenia gleby i spadku plonów.
Powodowało 'to wzmożone wietrzenie i erozję skał. Nastąpiły więc dewastacje
(zniszczenia dokonane, przez człowieka) i degradacja (zniszczenia naturalne
krajobrazu). , " '
Cykl ten przedstawiał isię następująco: Najpierw wycinano lasy i 'zakładano
pola uprawne. Bogata w związki organiczne gleba dawała początkowo dobre plony.
Z czasem jednak jałowiała, deszcze wypłukiwały jej składniki, odkrywając
odłamki twardych iskał. (Stąd ludność twierdziła, że na polach "rosną
kamienie"). Skały te wyrzuca-. no na sterty zwane przez miejscową ludność
groimanica-mi. Proces niszczenia gleby następował tym szybciej, im:/ bardziej
strome były stoki.
Z czasem jałowej, kamienistej ziemi już nie obsiewano, przeznaczając ją na
pastwiska, ale i te rodziły coraz marniejiszą trawę, porastając w końcu
sztywną, prawie, bezwartościową tzw. psią trawką i(lulb psiarką).
Wadliwy i nieprzemyślany był również sposób lokalizacji 'zabudowań. Wsie
powstawały 'z reguły w dolinach, tuż obok rzek i potoków, nad którymi
prowadziła droga. Każda większa powódź (często i dwa razy w roku) niszczyła
zabudowania, przyległe do nich grunity i drogi, zrywała niskie mosty i
prymitywne kładki.
Domy postawione w dolinach narażone były ponadto na zastoiska zimnego
powietrza, które zwłaszcza zimą i wiosną spływało z gór, oraz na mgły
utrzymujące się nad wodami. Znajdujące się koło domów drzewa owocowe z reguły
wymarzały. -
Poza tym uprawiano rośliny gatunkowo nieodpowiednie do warunków glebowych i
klimatycznych panujących w górach. .
Zła gospodarka, niskie plony;! przeludnienie wisi po-
(%
wodowały ogólne niedożywienie ludności i zmuszały do częściowej emigracji na
obczyznę lub do wyjazdów tam na roboty sezonowe.
Niedola góralskiej biedoty, wyzyskiwanej przez obszarników podatkami i
nadmierną bezpłatną lub bardzo nisko płatną pracą, powodowała też liczne bunty
chłopskie w XVIIXIX w. Dochodziło do nich jeszcze w latach 19321937 na
terenie Pogórza.
Bunty były oczywiście krwawo tłumione przez władze. "Współczesne zasady
gospodarki w górach opierają się' na przesłankach naukowych. Odpowiednich
Wiskazówek dostarczają specjaliści takich dziedzin, jak geologia, meteoro-
logia, botanika, a także rolnictwo, hodowla, leśnictwo, transport i inne.
Zagadnienie jest więc trudne i złożone. Przede wszystkim chodzi o ograniczenie
powierzchni upraw rolnych; na stokach o nachyleniu większym niż 3:5, a
powyżej 650 m n.p.m. trzeba ich w ogóle zaniechać. Należy natomiast zwiększyć
powierzchnię zalesień i pastwisk,
69


wzmóc hodowlę bydła i pszczół, zwiększyć uprawy lnu .oraz drzew owocowych
(liczba sadów wydatnie zwiększyła się w ostatnich 15 latach, szczególnie w
rejonie limanowskim, nowosądeckim i jasielskim).
Zmiany te wymagają dużych kosztów i czasu, a więc są wprowadzane w życie
pomału. Najtrudniej oczywiście wykonać je na terenach gęsto zaludnionych i od
dawna zagospodarowanych; w każdym razie ludność 'na takich obszarach nie może
opierać swojej egzystencji wyłącznie na .gospodarce rolno-hodowlanej, lecz
również na pracy w zakładach przemysłowych, usługowych itp., które muszą się
rozwijać m.in. przez inicjatywę społeczną i władz terenowych, biorąc za
podstawę miejscowe surowce i inne możliwości.
Zardzewiałe źródło
Koło leśnej dróżki było źródełko. Z dna ulatywały tysiące maleńkich banieczek.
Zaczerpnąłem łyk wody. Była kwaśkowata i orzeźwiająca taka, jakby czymś
przyprawiona woda sodowa. Podobną wodę odnalazłem też kiedyś w jakiejś wiosce.
To kwaśna woda powiedział do mnie gospodarz. U nas jest taka w każdej
studni.
Dlaczego kwaśna? zapytałem.
A no, talk szczypie w język, jak ten szczaw, eo to rośnie na łące
odpowiedział gospodarz.
Nieraz jeszcze napotkałem podobne źródła, nazywane też mineralnymi i
przekonałem się, że są w nich różne rodzaje wód. Kiedyś odkryłem wodę słoną,
innym zaś razem wychyliłem z rozmachem kubek wody o smaku... zepsutych jajek.
W końcu 'znalazłem źródło, którego dno pokryte było grubym, rdzawym nalotem
istne zardzewiałe źródło!
Przez dłuższy jeszcze czals zajmowałem się poiszuki-
Widok ogólny na Krynicę
waniem źródeł mineralnych w różnych częściach? Beskidów. Napotkałem ich
najwięcej w okolicy Krynicy, w lasach, na łąkach, przy drogach i koło potoków.
Zupełnie nieoczekiwanie będąc kiedyś na przechadzce natrafiłem na nowe
zjawisko. Oto kałuża wody, która stała po deszczu, bulgotała jakby ją kto
gotował była jednak zimna. Obok ze szczeliny skalnej wydobywał się z sykiem
gaz. Zjawisko to zrozumiałem dopiero zwiedzając urządzenia lecznicze w
Krynicy.
Źródła mineralne
W niektórych częściach Pogórza i Beskidów występują źródła wód zawierających
substancje mineralne. Największe skupiska tych źródeł znajdują się w rejonie
doliny
70
71


Krunica. Szyb eksploatacyjny wody mineralnej zuber
Popradu, w okolicach Krynicy, Muszyny, Żegiestowa, Piwnicznej (kilkadziesiąt
źródeł zbadanych i kilkaset "dzikich"). Poza tym sporo źródeł znajduje się
koło Szczawnicy, Krościenka, Wysowej, Iwonicza i Rymanowa w Beskidzie Niskim.
Pojedyncze źródła isą też w Gorcach i na Pogórzu '(poza tym liczne źródła
występują w Sudetach i w kilku innych punktach Polski).
Powstawanie źródeł mineralnych jest następujące;
W głębi gór, między Skałami krąży woda. Najczęściej też znajduje się tam gaz
dwutlenek węgla (002), zwany 'bezwodnikiem węglowym. Występowanie gazu
związane jest z działalnością powulkaniczną '(wydziela go magma).
Woda, zwłaszcza nasycona gazem, rozpuszcza różne minerały i wydostaje isię na
powierzchnię ziemi jako źródło mineralne. .
Rozróżniamy następujące, główne rodzaje wód mineralnych: .
szczawy zawierające dwutlenek węgla,
Pijalnia wód w sanatorium kolejowym w Zlockiem kolo Muszyny 73


Isolariki zawierające chlorek sodu, czaisem z dodatkiem jodu i bromu lub
innych składników,
siarkowe zawierające siarkowodór oraz siarczki sodu i wapnia.
Zdarza się też, że ze szczelin skalnych wydobywa się czysty bezwodnik węglowy.
Wody mineralne mają wielkie znaczenie lecznicze w wielu chorobach układu
trawienia, krążenia, gośćca itd. Niektóre z wód są specjalnie cenne i rzadkie
(rup. "Zu-ber" w Krynicy lub wody arsenowe koło Rabego jeszcze nie
eksploatowane).
W pobliżu źródeł mineralnych powstało wiele uzdrowisk i zakładów leczniczych,
gdzie stosuje się wody mineralne do picia lub kąpieli. Najważniejsze z
uzdrowisk wymieniliśmy poprzednio.
Poza tym niektóre wody 'mineralne (po ich odżelazie-niu i dosyceniu
dwutlenkiem węgla) wykorzystuje się do picia, jako tzw. wody stołowe Kryniczanka", "Wy-sowianka", "Milusia").
Sam igaz dwutlenek węgla stosuje się również do celów leczniczych, do tzw.
suchych kąpieli. Gaz ten mla także tę właściwość, że pod wysokim ciśnieniem
zestala się na bryły lodu.
Ropa naftowa
Złoża ropy naftowej tworzyły się przez wiele tysięcy lat z rozkładu różnych
organizmów, między osadami pradawnego morza, które istniało przed
wypiętrzeniem dzisiejszych Beskidów.
Ropa naftowa składa isię z węglowodorów, związków siarki, azotu i różnych
związków organicznych. Złoża jej przesycają warstwy .skalne, wypełniają pory i
szczeliny czasem na bardzo dużej głębokości. Wraz z nimi występuje gaz ziemny
(metan i etan).
74
Pomnik Ignacego Łukasiewicza w Kro&nie
Użytkowe właściwości ropy naftowej odkrył w Polsce .Ignacy Łukasiewicz .(1822
82). Dokonał on destylacji ropy (zwanej dawniej olejem .skalnym), wynalazł
lampę naftową (1853 r.) i założył pierwszą na świecie czynną do dziś
kopalnię ropy (1854/r.) w Bóbrce na południe od Krosna, która stanowi muzeum
przemysłu naftowego.
Łukasiewicz działał początkowo w Gorlicach, a później w Krośnie i okolicy.
Tereny roponośne na Pogórzu i w Beskidach ciągną się od okolic Bochni po
Bieszczady. Największe dotąd odkryte złoża (po ostatniej wojnie) znajdują się
pod Bochnią w okolicy Grobli. Prace poszukiwawcze jednak stale trwają.
75


Wydobycie ropy naftowej w całym kraju wynosi około 300 tyś. ton {1980), z
czego stosunkowo niewiele w Karpatach. Pokrywa to zaledwie kilka procent
naszego zapotrzebowania. (Większość zapotrzebowania pokrywa ropa radziecka
przesyłana rurociągiem do Płocka).
Ropa naftowa należy do najważniejszych dla gospodarki surowców mineralnych.
Otrzymuje ,się z niej m.in. benzynę, naftę, oleje, parafinę, .asfalt oraz
surowce do produkcji tworzyw sztucznych. Przeróbka następuje w rafineriach,
m.in w Gorlicach, Jedliczu i Jaśle (na nizinach w Płocku i Gdańsku).
Na omawianym obszarze, a zwłaszcza na pobrzeżu Beskidu Niskiego występują też
łupki bitumiczne łatwo łuipliwe skały przesycone substancjami organicznymi,
które po ogrzaniu przechodzą w ropę naftową. Miejscowa ludność używała ich
czasem do celów opałowych.
Szklanka z Krosna
To było przed kilku laty, gdy na rajdzie turystycznym po ziemi krośnieńskiej,
nasza drużyna oprócz pamiątkowego dyplomu otrzymała szklanki. Tak, szklanki
tyle, że ozdobione kolorowym okolicznościowym napisem i rysunkiem. Przy ich
wręczaniu powiedziano nam: to produkt naszego regionu, z huty szkła w Krośnie.
Miałem możność zwiedzić tę hutę. To cała, wielka i nowoczesna fabryka, w
której automaty formują, przycinają i wykańczają tysiące i miliony szklanek,
kieliszków, spodeczików i innych przedmiotów użytkowych ze szkła.
Huta isławna jest na cały świat, a największe zalety jej wyrobów, to znakomita
ich przejrzystość, a także piękne barwy i kształty oraz doskonała jakość.
Najlepsze i najciekawsze w kształtach wyroby formowane są jednak' i zdobione
ręcznie, przez co uzyskują świetną artystycznie wartość.
76
Huta szkła w Krośnie. Formowanie szkła artystycznego
We wzorcowni podziwiałem białe, zielone, żółte i inne jeszcze zastawy stołowe,
flakony, o nowoczesnych bształ- tach. Wszystko urzeka kolorem i formą. Trudno
oderwać oczy od tych błyszczących [przedmiotów, które zostały osiągnięte
dzięki wzorowej, precyzyjnej pracy i zastosowaniu postępu technicznego oraz
własnych bogatych doświadczeń załogi zakładu.
Tak poznałem jeden z zakładów przemysłowych, jakie rozsiane są .głównie w
obrębie większych kotlin śród-górsfeich i Pogórza Karpackiego. Niektóre z nich
tak, jak właśnie ta huta lub sławna "Kuźnia" w Ustroniu w Beskidzie Śląskim,
czy zakłady włókiennicze w Bielsku na Pogórzu Śląskim kontynuują istare
tradycje dawnego przemysłu w krainie gór i lasów.
77


Zakłady przemysłowe
Góry nie są krainą wielkiego przemysłu. Ale i na tym terenie zwłaszcza na
Pogórzu i w kotlinach są czynne i rozwijają się zakłady produkcyjne,
szczególnie związane z miejscowymi surowcami. Niektóre z tych zakładów
kontynuują tradycje starego przemysłu, jaki istniał w ubiegłych wiekachł.
Dokumenty, opisy oraz różne ślady materialne przekazują nam wiele 'wiadomości
o przemyśle lat dawnych. Nazwy zaś np.: Huciska, Huta, Flasza, Szklarka itp.
pozwalają stwierdzić ich lokalizację.
Od bardzo już dawna znane 'było hutnictwo żelaza z rudy darniowej. Rozwinęło
się ono znacznie od XIV/ /XV w., a szczególnie zaś w XVIII/XIX wieku.
Powstawanie hut a także innego rodzaju zakładów na terenach górskich związane
było z odkrytymi tam pokładami rud darniowych oraz wielkimi lasami. Drewno,
szczególnie bukowe i jodłowe, było dawniej niezbędnym surowcem opałowym. W
wieku XIX skurczyły się już (bardzo obszary leśne, zabrakło też rudy darniowej
i hutnictwo zaczęło gwałtownie zanikać.
W pobliżu hut istniały z reguły kuźnie, poruszane siłą wody, produkujące różne
wyrolby z żelaza.
Huty żelaza istniały w Ustroniu (największy zakład znany do dziś),
Węgierskiej Górce, Zawoi, Mako-wie, Nowym Sączu, Kamienicy, Szczawnie,
Zasadnem, Odernem i Cisnej.
Rozpowszechniona też była produkcja szkła. Huty szkła istniały m.in. w
Brennej, Rycerce, Bystrej, Trzebu-ni, Więciórce, Jazowsku, Powroźniku,
Słotwinach, Stawi-szy, Szklarce, Odernem.
Silnie też na całym obszarze gór ibył rozwinięty
1 Nie podajemy w tym rozdziale grup górskich, w których znajdują się
poszczególne miejscowości, gdyż jest ich 'bardzo wiele. Należy odnaleźć je na
mapie.
przemysł drzewny. Obróbkę drewna 'budowlanego (belek, desek) wykonywano w
dużej części w traczach, czyli piłach wodnych, poza tym ręcznie. Budowano też
tratwy i łodzie 'bardzo potrzebne do spławu towarów rzekami. Znaczny dział
produkcji stanowiły gonty, które darto ręcznie z pni drzewnych. Poza tym
powszechnie produkowano artykuły gospodarskie: narzędzia tkackie, rydle, czer-
-paki, stolnice, łyżki, klepki aa. ibeczki i celbrzyki ifp. Niektóre z tych
przedmiotów były ozdobione rzeźbą.
Z drewna produkowano też smołę, węgiel drzewny, terpentynę, popiół (potaż),
saletrę. Na uzyskanie tych bardzo poszukiwanych produktów wycięto znaczne
obszary lasów.
Ważnymi i od dawna znanymi działami produkcji, rozwiniętej zwłaszcza na
Pogórzu 'były: tkactwo, czyli wyrób płótna z lnu, oraz sukiennictwo wyrób
tkanin z wełny.' W prymitywnych początkowo warsztatach wyrabiano te artykuły
na potrzeby własne oraz jako daninę na rzecz panów. Od XV/XVI w. zaczęły
powstawać cechy i większe wytwórnie, a płótna i sukna docierały za granicę. Do
większych ośrodków produkcji należały m.in. Cieszyn, Bielsko--Biała (obecnie
duże zakłady), Wadowice, Myślenice, Nowy Sącz, Biecz, Jasło, Krosno (dziś duży
zakład).
Szeroko rozwinięte łbyło też garncarstwo, powszechnie bowiem używano naczyń z
gliny; zdobiono je też charakterystycznymi dla danego regionu wzorami. Do cie-
kawszych należały wyroby, z Wisły, Lipnicy Murowanej, Starego Sącza, Biecza,
Strzyżowa, Jaślisk.
Do ważnych, zwłaszcza w średniowieczu, należał przemysł piwowarski. Liczne
browary wyrabiające piwo istniały w okolicach, igdzie hodowano chmiel, np. w
kotlinach Żywieckiej i Sądeckiej.
W innych warunkach rozwija się obecnie nowoczesny przemysł. Przede wszystkim
surowcem opałowym nie jest już drewno, lecz węgiel lub gaz. Zakłady buduje
isię tam, gdzie trzeba dać ludności pracę.
79


Wymienimy tu najważniejsze dziś gałęzie i ośrodki produkcji zlokalizowane aa
Pogórzu Karpackim, i w Beskidach:
huta żelaza w Ustroniu,
zakłady tworzyw [sztucznych w Jaśle,
fabryka amortyzatorów w Krośnie,
fabryka samochodów w Bielsku-Białej,
huty szkła w Tarnowie, Krośnie, Jaśle,
zakłady włókiennicze w Bieisku-Białej, Andrychowie i Krośnie,
fabryka autobusów w Sanoku,
zakłady naprawcze taboru kolejowego w Nowymi Sączu,
zakłady maszynowe w Bielsku-Białej, Tarnowie, Gorlicach, Przemyślu,
Andrychowie, Żywcu, ' . fabryka narzędzi w Cieszynie,
rafinerie ropy naftowej w Gorlicach i Jedliczu,
zakłady drzewne w Tarnowie, Rzepedzi, Ustiano-wej,
zakłady azotowe w Tarnowie, . .
kopalnia soli w Wieliczce i w -okolicach Bochni,
zakłady gumowe w Sanoku,
zakłady obuwnicze w Krośnie,
zakłady stolarki budowlanej w Grybowie,
zakłady płyt pilśniowych i wiórowych w Przemyślu i w Jaśle, . . '
zakłady owocowo-warzywne w Tymbarku, Nowym Sączu, Tarnowie, Jaśle,
Korczynie,
fabryka papieru w Żywcu,
zakłady elektrotechniczne w Cieszynie, Bielsku-Białej, Bregonicach,
Tarnowie, Przemyślu, . -
zakłady 'cukiernicze w Cieszynie. : ' Poza tym uwzględnić należy przemysł
energetyczny
(elektrownie wodne) oraz wykorzystywanie skał, opisane
w osobnych rozdziałach.
80
Biwak na dnie jeziora
Były lata, gdy nazwa Bieszczady po wojennych tragediach budziła posmak
egzotyki i dreszcz oczekującej przygody.
Dolina Sanu stanowiła jedne z wrót do tej właśnie krainy i stamtąd
rozpoczęliśmy naszą pierwszą bieszczadzką wędrówkę.
Najpierw prowadził nas nikły ślad drogi. Gdy zginął w nieprzebytym gąszczu
zarośli, trzeba było posuwać-się tuż przy brzegu Sanu, po wezbranej wodzie,
wspinając się po oślizłych głazach albo brnąc w błocie. Potem zastąpiły nam
drogę połamane drzewa i zapory z ciernistych krzewów oraz olbrzymich pokrzyw.
-'
Zmęczenie kazało myśleć o założeniu ibiwaku. Gdzie jednak znaleźć miejsce?
Jeszcze jeden wysiłek przedzieranie się przez krzaki, wspinaczka na urwisty
stok i nareszcie 'ukazał się prześwit łąki. Byliśmy gdzieś między Soliną a
Teleśnicą Sanną i tu rozbiliśmy namiot.
Otaczał nas dziki krajobraz. Wezbrana po deszczach rzeka ginęła za zakrętem w
obfitości zieleni, od lat nie-. tkniętej ręką człowieka.
Nad wieczorem strugi deszczu przesłoniły całą okolicę. U stóp namiotu iszumiał
coraz głośniej San. Zanosiło się na powódź. Zdawało się nam, że .cała okolica
wraz z namiotem utonęła już w wodzie.
Minęło 15 lat, gdy znowu znalazłem się koło Soliny. Rozlewają się tu teraz
wody jeziora, ispiętrzone wielką zaporą. Jego odnogi biegną w głąb gór ku
dolinom Sanu i Solinki, tworząc malownicze zatoki, półwyspy, przylądki.
Podszedłem do zapory. Za potężnym murem z betonu piętrzyła isię olbrzymia masa
wody. Wrażenie ogromne.
W cielsku .szarej budowli kryją się turbiny elektryczne, wytwarzające prąd
wystarczający do oświetlenia milionowego mialsta.
6 Wędrówki przez Pogórze...
81


Zapora wodna w Porąbce
Wchodzę na igómą część, w tzw. koronę zapory. Stanowi ona łącznik^most dróg
okalających jezioro.
Spojrzenie w dół ukazuje z jednej strony głęboką przepaść i na jej dnie
spokojnie opływający San poniżej zapory, 'a z drugiej strony .bliskie lustro
wody jeziora. Okolicy nie grozi już powódź.
W pobliżu zapory, w pięknym punkcie widokowym, wznoszą się nowoczesne budynki.
Pierwotnie wzniesiono je dla robotników i kierownictwa budowy. Teraz służą tu-
rystom jako hotele, domy wypoczynkowe. Są tam restauracje, kawiarnie, kino,
biblioteka, lokal klubowy itp.
We wspomnianym krajobrazie nad jeziorem wyrastają wciąż ośrodki wypoczynku i
sportów wodnych dla przybyszów z całego kraju i zagranicy. N'a wodach jeziora
pojawiły isię kajaki i żaglówki.
82
Ujarzmiamy górskie rzeki
Wielkie opady atmosferyczne, deszcze i ulewy powodują gwałtowny spływ wód.
Spływ ten jest tym większy i szybszy im bardziej stroma oraz mniej zalesiona
jest powierzchnia stoku. Ilość wody w rzekach w czasie^przeciętnych powodzi
zwiększa się (zależnie od zalesienia terenu i innych czynników) 100200 razy,
a w czasie powodzi katastrofalnych nawet 1000 razy. Masy wodne unosząc
odłamki skalne i cząstki rozmytej igleby dostają się do koryt potoków i rzek,
podmywają ich brzegi, a nieraz i całe połacie pól lub łąk, zrywają mosty,
niszczą domy, drogi i inne urządzenia. Warto dodać, że dwukrotne zwiększę- ;
nie szybkości przepływu wody powoduje ponad 60-krotne zwiększenie znoszenia
(transportu) skał.
Aby przeciwdziałać tym szkodom ludzie podejmują różne środki. Bardzo ważne
jest umacnianie brzegów potoków i rzek, czyli tzw. ich zabudowa. Rozróżniamy
dwa rodzaje tej zabudowy: biologiczną i techniczną.
Zabudowa biologiczna polega na obsadzaniu brzegów roślinnością (olchą, wikliną
itp.), która wiąże korzeniami podłoże umacnia je. Zabudowa techniczna to
umacnianie brzegów płotkami z faszyny, murami kamiennymi lub betonowymi.
Często też buduje się całe murowane koryto potoku z progami i zaporami (zapory
przeciwrumo-szowe). W ten .sposób woda nie drąży dna i brzegów progi
osłabiają jej .spadek, a zapory zatrzymują niesione gdzieś z góry kamyki i
osady.
Brzegi rzek umacnia isię częściowo roślinnością. Ważniejsze jednak są wały,
mury podporowe, tzw. ostrogi, czyli kamienne półtamy. Buduje isię również
progi i tzw. stopnie wodne, czyli zapory spiętrzające wodę w wielkie nieraz
jeziora zbiorniki wodne.
Zapory i jeziora magazynujące wodę [Mają duże znaczenie dla gospodarki
ponieważ:
s*
83


zabezpieczają tereny położone w dolnym biegu rzeki przed powodzią, .
stanowią siłę napędową dla turbin elektrycznych,
umożliwiają zasilanie w wodę zakładów przemysłowych, rolnictwa, ludności,
Stwarzają warunki dla wypoczynku i turystyki w atrakcyjnym krajobrazie i dla
-uprawiania aportów wodnych.
"Znaczenie zbiornika jest tym większe, im większą może pomieścić masę wody,
Stopień wodny składa się z reguły z dwóch zapór i zbiorników: głównego i
wyrównawczego; wyrównawczy jest mniejszy, leży poniżej głównego i ma na celu
złapanie -i osłabienie (wyrównanie) isporej fali wodnej, która spły--wa spod
turbin elektrowni głównego 'zbiornika.
Elektrownie wodne pracują w godzinach najwyższego zapotrzebowania na prąd
'(tzw. szczytu). ł
Dla istnienia zbiorników wodnych jest bardzo ważne, aby wszystkie uchodzące do
niego rzeki, a do tych rzek dopływy (czyli cała tzw. zlewnia) były zabudowane,
aby nie niosły osadów skalnych. Wiąże się z tym zagadnieniem, zalesienie gór,
szczególnie na obszarze górnego biegu strumieni i potoków, tzw. terenów
źródlifilkowych. Las bowiem osłabia gwałtowny 'spływ wód opadowych i utrudnia
wymywanie gleby.
Na Pogórzu Karpackim i w Beskidach jest 10 zapór i zbiorników wodnych, z tego
8 'wybudowano w ostatnim 40-leciu (w tym największa tego typu inwestycja w
skali krajowej w Solinie). W projekcie jest budowa dalszych zapór m.in. na
Sole, Rabie, Sanie i Dunajcu, które będą miały duże znaczenie dla obszaru
beskidzkiego.
85


W starym grodzie
Dawne to czasy, gdy z ciepłych krain Południa 'ciągnęły przez Beskidy
kupieckie wozy i rycerskie orszaki. Na drodze piętrzył isię wyniosły wał igór,
pokryty płaszczem ciemnego lasu. Tylko wzdłuż rzek i potoków oraz przez prze-
łęcze prowadziły niewygodne, kamieniste dróżki. Posuwano się nimi w wielkim
trudzie i z obawą napaści rozbójników lub samowolnych panów.
Po długiej podróży nagle rozstępowały się ściany gór, a oczom utrudzonych
wędrowców ukazywała się. jasna,' szeroka dolina z uprawnymi polami i
kwitnącymi sadami. W dolinie płynęła rzeka, a za nią, na wzgórzu wznosiły się
masywne mury, zza których widać było strzeliste wieże i domy miasta. To Biecz,
sławny niegdyś i bogaty gród położony na .skrzyżowaniu ważnych dróg, na iskra
ju Pogórza Ciężkowickiego i Dołów Jasielsko-Sanockich. Drogi te wiodły z
Bardiowa i Krosna na Kraków, Sandomierz i dalej, wiążąc się z głównymi
szlakami z Węgier nad Bałtyk i z Rusi na Śląsk.
Tak było przez długie wieki; Biecz bowiem, dzięki znakomitemu położeniu wśród
gór stanowił przez wiele lat ważny ośrodek władzy i gospodarki. Dzisiaj w
Bieczu mało już pozostało śladów z tamtych czasów. Ale miasto szczyci się
dawną tradycją, jest też ciekawym zespołem zabytkowym, cennym obiektem dorobku
naszej historii i kultury.
Pośrodku rynku wznosi się ratusz pamiętający czasy króla Kazimierza Wielkiego,
a przebudowany później w stylu renesansowym. Wysoką, gotycką wieżę ozdobiono
wzorzystym tynkiem (sgraffito) i isłonecznym zegarem, a nakryto spiczastym,
barokowym hełmem. W budynku można odnaleźć ślady .starego, gotyckiego ratusza.
Wchodzę na wieżę. Jakże istąd rozległy, ciekawy widok. W dole wąskie
staromiejskie uliczki i małe podwórka stłoczonych domostw oraz czerwona bryła
gotyckiego kościoła, zwieńczona attyką. Dalej rysują isię zielone wzniesienia,
pośród
86
tf:,\^Mrii<,.
Biecz. Widok z wieży ratusza
których płynie rzeka. Próbuję odczytać w krajobrazie przebieg dawnych
.szlaków. Z południowego zachodu i dalej na wschód prowadzi wyraźna dolina
Ropy, wzdłuż której 'biegnie od dawna droga. Ale południowy horyzont zamykają
lesiste pasma gór z kulminacją na Magurze Ma-łastowskiej i Magurze
Wątkowskiej. Tylko z trudnością można rozróżnić, a czasem tylko się domyślać
obniżeń, którymi prowadził niegdyś główny szlak na Węgry przez doliny
potoków i daleką przełęcz.
Schodzę na dół i przemykam się przez malownicze, ciche zaułki. Tu dostrzegam
studnię z figurą świątka, nakrytą daszkiem wspartym na pękatych kolumnach. Tam
znowu widzę zabytkowy budynek zwany domem Biecza na pamiątkę legendarnego
zbója, domniemanego założyciela grodu. Dalej trafiam do domu z XV w. Miał się
w nim urodzić sławny historyk, geograf i .sekretarz kró-lewiski Marcin Kromer.
Obecnie mieści się tu muzeum regionalne. Ze ścian patrzą na mnie .portrety
znamienitych
87;


ludzi i rzeźbionych, gotyckich świątków. Oglądam stare druki i dokumenty
cechowe, .monety, Ibroń... Uwagę moją zwracają rzeźbione portale z datą 1617
oraz oryginalne kolumienki międzyokienne.
W pobliżu muzeum wznosi się cenny zabytek gotyckiej architektury sakralnej
dawna kolegiata z XIV w. ;W wysokiej, wspartej na kamiennych filarach nawie
panuje mrok. Tylko .przez kolorowe witraże sączy się światło dzienne. Znajdują
się tu wysokiej wartości artystycznej sprzęty m.in. 'spiżowa chrzcielnica z
XIV w., gotyckie i renesansowe, barwnie malowane stalle i suto rzeźbione
stalle barokowe, barokowy pulpit 'muzyczny z XVII w. .z płaskorzeźba1111! które
przedstawiają muzykantów i dawniej używane instrumenty. Poza tym w kościele
można zobaczyć wiele innych dzieł zabytków sztuki rodzimej i obcej.
Gdy wychodzę z kościoła oślepia mnie blask słoneczny. Przed bramą natrafiam na
jakieś wykopalisko. Okazuje się, że odkryto tu na dawnym przedmurzu, fun-
dament banbakanu, obronnej budowli, jakich parę tylko znamy w Polsce.
Poszukuję .starych murów miejskich. Zachowały isię z nich tylko małe fragmenty
częściowo w ścianach przybudowanych później domów.
^ Wychodzę na drogę prowadzącą do Gorlic i wspinam &ię na pierwsze ze wzgórz.
Podobno wznosił się tu pierwotny gród, siedziba księcia. Prace archeologów
pozwoliły stwierdzić, że stał tu niegdyś w miejscu dogodnym do obrony
zamek. Dowiaduję się, że w Bieczu istniały jeszcze dwa zamki, co świadczy o
dużym znaczeniu tego miasta, zwanego niegdyś Małym Krakowem.
Sławne miasto... Działali tu wielcy ludzie i uczeni, kwitły rzemiosła,
rozwijała isię sztuka, bywali królowie. Dziś krzewi się inne życie, ale stare
zabytkowe budowle, ochrania się z szacunkiem dla potomności, aby dały świa-
dectwo (narodowej historii i kultury.
88
Skarby dobczyckiego zamku
Na murach zamkowych ukazali się heroldowie i zabrzmiał dźwięk trąb. Przez
bramę wkroczył bogato odziany starosta, Paź podał mu wielki klucz. .Zaległa
uroczysta cisza, a starosta, podkręciwszy wąsa przemówił w te słowa:
Pięknie witamy waszmościów na naszym zamku. Stary nasz gród pamięta 'czasy
Mieszka, a założył go ponoć niejaki Dobek. Bywał tu Łokietek, igdy bunt wójto-
wski rozgorzał w Krakowie, bywał król Kazimierz Wielki, który rozbudował
zamczysko, bywali inni władcy naszej Ojczyzny. Zamek strzegł traktu
kupieckiego, który biegł wzdłuż Raby, była przy nim komora celna. Rozrosło się
miasto Dobczyce.
' Przyszedł wiek siedemnasty, a na gród nasz padło ' wiele klęsk, przyszedł
najazd szwedzki i skończyły się czasy świetności. Z tych to jeszcze czasów
pozostała nam legenda.
Był marcowy wieczór i wicher hulał za oknami. Córeczka pana Dobrzyńskiego
długo zasnąć nie mogła. Niańka nuciła jej kołysankę, a gdy i to nie pomogło,
poczęła brzękać pękiem kluczy i uderzać nimi mocno o ścianę. Aż tu nagle
ukruszył się kawał muru, poleciały kamienie, a za nimi, ze skrytki jakiejś
tajemnej wysypały się z brzę-. kiem złote dukaty...
Tak mówił starosta, a raczej ktoś przebrany, rzecz 'działa się bowiem przed
paru laty na zlocie młodzieży, która przybyła do Dolbczyc z wielu stron kraju
do zamku-;' -muzeum.
Zamek odbudowano z inicjatywy grupy społecznych działaczy. Przez kilka lat
krzątali się oni pośród ruin, starsi i 'młodzi, całe grupy, przybywające
nieraz z daleka. Usuwali kamienie, kopali w głąb piwnic, wyjmowali odłamki
rzeźb i .starych przedmiotów. Gromadzili ,,skarby", ale nie złoto tylko
zabytkowe, bezcenne dziś dla historii i kultury eksponaty. Równocześnie rosły
mury zamku.
89


Gdy dotarłem do Dotoczyc, zachwyciło mnie położenie zamczyska na skalistym
wzgórzu nad- Rabą. Ale większe wrażenie zrobili na mnie "zamkowi" entuzjaści i
ich społeczne dzieło.
Przez gotycki portal wchodzę lo loggii zawieszonej nad stromym urwiskiem.
Potem idę na tarasy okolone murami, skąd podziwiam 'szeroki i piękny widok na
wstęgę Raby i wierzchołki Beskidu Wyspowego i Średniego. Zwiedzam piwnicę,
różne pomieszczenia i muzeum. W jednej izbie znajduje się piec hutniczy
dymarka z XIV w., unikatowy zabytek naszych zamków. Wytapiano w nim rudę do
wyrobu broni i innych przedmiotów. Piec ogrzewał też pomieszczenia zamkowe. W
drugiej 'izbie jest rzeźbiony kominek i cenne eksponaty, m.in. mizerykordia z
XII w., różne rodzaje broni i uzbrojenia, przedmioty ozdobne, zegar słoneczny
i wzorzyste kafle renesansowe. Są tu również 'stare księgi i dokumenty.
Muszę wyjaśnić mówi pan Władysław Kowalski, główny inicjator odbudowy
zamku i kustosz muzeum (a zarazem nauczyciel), że od roku 1963 nasze prace
prowadzone są pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i przez fachowe
przedsiębiorstwo, ale stale trwa nasz społeczny udział. Wartość tych
społecznych prac wyniosła parę milionów złotych.
Zwiedzając ruiny starych zamków, położone przy wielu beskidzkich szlakach oraz
rozmyślając o związanych z nimi wydarzeniach historycznych, zawsze wracałem
myślą do społecznego czynu w Dobczycach, który wskrzesił przeszłość dla nauki
przyszłych pokoleń.
90
Szlaki komunikacyjne, grody, wydarzenia historyczne
Wysoki, a niegdyś pokryty gęstymi lasami obszar Beskidów 'stanowił przeszkodę
komunikacyjną między krajami leżącymi na południe i na północ od tych gór.
Bardzo więc ważną rolę odgrywały przełęcze i doliny głównych rzek, , jako
naturalne drogi biegnące pośród gór i lasów. Szlakami tymi posuwali się
osadnicy, przewożono towary, dążyły też zbrojne orszaki i podróżowali władcy.
' Przy .szlakach, w dogodnych do obrony miejscach zwykle przy zbiegu dolin,
na wzigórzach zakładano osady, budowano zamki i grody. Były one siedzibą
władzy i chroniły mieszkańców oraz drogi od rozbójników i wrogów. W punktach
tych, na mocy przywilejów książęcych i królewskich pobierano też cło za
przewożone towary. Zamki i grody były w rękach królewskich lub prywatnych.
Władzę zaś 'sprawowali kasztelani i starostowie odpowiedzialni za stan dróg i
zamków.
Siady osad obronnych w górach znamy od 4000 lat p.n.e. Były to pierwotnie
prymitywne, otoczone ziemnymi wałami .grodziska, potem zaczęto wznosić
konstrukcje przy użyciu drewna i kamieni. Zamki murowane zaczęły powstawać
dopiero około XIIIXIV w. Szczególnie dużo wzniósł ich król Kazimierz
Wielki; 'on też wydawał przywileje na zakładanie nowych miast, i
Oto najważniejsze szlaki komunikacyjne i rejony osadnictwa w okresie
państwowości polskiej:
W zachodniej części Przełęcz Jabłonkowska, dolina Soły i Kotlina Żywiecka
(Żywiec), dolina Raby (Myślenice i Dobczyce).
W środkowej części Beskidów najważniejszą arterię komunikacyjną stanowiła
dolina Popradu (jako droga lądowa i spław wodą) przecinająca na wskroś masyw
karpacki i wiążąca się z doliną Dunajca. Główny szlak prowadził stąd na
Wieliczkę i Kraków ku Wiśle i Bałtykowi.
91


Nad Popradem, głęboko w górach istniały od XII w. grodek w Muszynie oraz
strażnica w Rytrze. W Kotlinie Sądeckiej ważną rolę pełniły Stary Sącz i Nowy
Sącz. Nad Dunajcem wznosiły .się m.in. zamek w Rożnowie, strażnica w Czchowie,
zamek w Melsztynie. '
Ważnymi przejściami 'przez góry 'były przełęcze: Ty-licka, Beskid (prowadząca
na Grybów i Tarnów oraz do Biecza), a zwłaszcza Przełęcz Dukielska,
najniższa w Beskidach (500 m), którędy wiódł ruchliwy szlak na Duklę i Krosno.
Poza tym należy wymienić przełęcze Łupkow-ską i Użodką.
We wschodniej części gór najważniejsza była dolina Sanu. Istniało tu szereg
zamków jak Sdbień, Lesko, Sanok, Dąbrówka Starzeńska, Przemyśl.
Kilka z tych szlaków komunikacyjnych zachowało duże znaczenie do ostatnich
czasów, jak np.: dolina Soły, Raby, Dunajca, Popradu, Przełęcz Dukielska,
Przełęcz Łupkowska.
Na obszarze Beskidów i Pogórza Karpackiego miały wielokrotnie miejsce ważne
wydarzenia wojenne. Do najbardziej pamiętnych należą: przełamanie frontu pod
Gorlicami w 1915 r. w czasie I wojny światowej, ofensywa hitlerowska w 1939 r.
(m.in. walki w rejonie Milówki, Jor-danowa, Chabówki, Makowa, Pcimia, Mszany
Dolnej i i Czchowa) oraz uderzenie wojsk radzieckich i czechosłowackich w
rejonie Dukli w 1944 r. Pozostało z tych walk wiele cmentarzy i pomników,
szczególnie w .Beskidzie Niskim.
Strzały pośród gór. Partyzantka
Odgłosy strzałów i potężnych wybuchów niosły się dalekim echem po górach i
dolinach.
Nadeszły tragiczne lata. Ziemie polskie zajęli Niemcy i wszędzie szalał
hitlerowski terror. Wielu wtedy ludzi po-
92
stanowiło walczyć z okupantem, utrudniać jego gospodarczą i wojskową
działalność. Ludzie ci .stali się partyzantami. Działali prawie wszędzie.
Szczególnie wielu było ich w górach i na Pogórzu. Głębokie, leśne zakątki,
prowizoryczne schrony i na uboczu stojące domostwa dawały schronienie ich
głównym siłom. Poza tym przebywali oni w wioskach, i miastach, przewozili
broń, tajne gazetki, informacje.
Oddziały partyzanckie składały się. z wielu grup pol-sikich, a także żołnierzy
radzieckich.
Mnożyły się zbrojne napady na posterunki niemieckie, magazyny, przejeżdżające
patrole i .samochody. Wysadzano w powietrze całe pociągi, zdobywano broń, amu-
nicję, żywność niezbędne do dalszej zaciekłej walki z okupantem na śmierć
lub życie. Walka przynosiła zwycięstwa, ale również i krwawe ofiary.
Hitlerowcy nie tylko zabijali partyzantów, ale mordowali bezbronną ludność
góralską, palili wsie, niszczyli dobytek.
W głębi Gorców była taka wieś Ochotnica Dolna zwana ,,Polską Republiką". W
pamiętny dzień 23 grudnia 1944 roku, hitlerowscy siepacze spalili część wsi,
zamordowali 53 jej imieszkańców, nie 'szczędząc kobiet i 'dzieci. Później raz
jeszcze zaatakowali wieś i aresztowali wiele osób.
Jednej nocy rozległ się "nad Gorcami warkot samolotów. Potem pojawili się
oficerowie radzieccy, 'aby zorganizować ostateczny wspólny opór przeciw
niemieckiemu , okupantowi. Dowództwo partyzantów radzieckich na tych terenach
'objął płk "Iwan". Zołotar. Odbyła się też w Nawojowej narada z siłami
polskimi. Ustalono zasady współdziałania, przyjęto hasła porozumiewawcze
"Orzeł Biały" i "Krasna ja Zwiezda". ;
I w końcu, gdzieś od Przełęczy Dukielskiej rozległy się odgłosy wielkiej
bitwy. Przyszło wyzwolenie. Skończyła się wojna.
Ale dziś, wędrując górami możemy napotkać jej tragiczne pamiątki. groby,
tablice i. pomniki z napisami
93


głoszącymi chwałę nieustraszonym górskim partyzantom, ludności wsi i miast
oraz żołnierzoan poległym za wolność Ojczyzny.
Do osobnych kart dziejowych należy działalność ruchu 'oporu w czasie okupacji
hitlerowskiej, kiedy niezłomna wola walki z okupantem i pomoc miejscowej
ludności decydowały często o powodzeniu. Cały obszar gór był dobrym
.schronieniem dla partyzantów. Działały też bardzo liczne ich grupy polskie
i radzieckie, niszcząc oddziały hitlerowskie, zdobywając sprzęt i amunicję.
Nie sposób tu wszystkich wymienić, wspomnimy więc o ważniejszych.
W Beskidzie Śląskim walczyły m.in. oddziały Franciszka Zawady, Michała Gowola
i Józefa Habdasa oraz radzieccy skoczkowie spadochronowi. W Beskidzie Żywiec-
kim znany był oddział "Wisła" i również spadochroniarze radzieccy.
'W Beskidzie Makowskim wiele udanych akcji przeprowadził oddział im.
Waryńskiego. W Gorcach walczyły oddziały "Za Wolną Ojczyznę" i ,,Lamparta".
W Beskidzie Wyspowym działała grupa "Topora".
Bardzo silny ruch oporu istniał w Beskidzie Sądeckim. Walczyły tu m.in. grupy
"Juhasa", "Tatara", "Za-wiszy", "Zyndrama" oraz partyzanci radzieccy Zołotara,
poza tym grupy: "Sępa", "Pumy", "Kmicica", które walczyły też na obszarze
Beskidu Niskiego.
Po zakończeniu wojny miały jeszcze miejsce walki z bandami tzw. Ukraińskiej
Powstańczej Armii. W walkach tych, które odbywały się na terenie Pogórza Dyno-
wskiego, Beskidu Niskiego i Bieszczadów, zginął gen. Karol Swierczewski.
Ochrona pamiątek przeszłości należy do ważnych zadań. Dzięki opiece oraz
funduszom państwowym i społecznym zabezpieczono w ostatnim 40-leciu,
odbudowano i wyremontowano bardzo liczne zabytki, jak: pałace, zamki, dwory,
kościoły itp. Służyły one dobrze przeszłości oddano je w służbę czasów
obecnych i przyszłych, jako dzie-
94
Dawna cerkiew lemkowskd z XVII w. we wsi PowroSnik kolo Krynicy
ła kultury i sztuki oraz pamiątki historii narodu. W wielu z nich mieszczą się
muzea, w niektórych domy kultury, szkoły itip.
Otoczono również opieką miejsca poległych bohaterską śmiercią za wolność
naszej Ojczyzny i wzniesiono im wiele pomników.
Pod gontowym dachem
Z gęstwiny drzew wyłoniły się najpierw gontowe dachy, -a później przysadziste
domostwa obudowane z grubo ciosanych belek łączonych na zrąb. Opodal .stał
młyn, z wielkim drewnianym kołem, wiatrak, kilka uli o różnych dziwacznych
kształtach i cerkiewka 'z łamanym dachem.
@&


Chaty były dymne bez kominów. Zajrzałem przez małe okienko. W ciemnym
wnętrzu bielał wielki piec z licznymi wnękami, stały ławy, a na ścianach
wisiały prymitywne, drewniane gospodarskie sprzęty czerpaki. łyżki.
Wieś jakby żywcem wyjęta ze starych opowiadań. A jednak nie była to zwykła
wioska. Dziś bowiem podobnej wsi już się nie spotka.
Trafiłem do Wisi muzeum budownictwa ludowego ipod Sanokiem na Pogórzu
Dynowskim, gdzie stoją budynki i są gospodarskie sprzęty, nie ma tylko
mieszkańców i ludowych strojów. Ale gdzie ich dziś szukać we współczesnym
świecie?
A jednak...
Wracając z Baraniej Góry skręciłem na drogę wiodącą z Istebnej do Koniakowa,
gdzie ujrzałem niecodzienny widok. Drogą podążały grupki ludzi. Mieniły się
barwne stroje Górali Śląskich: czerwone kamizelki mężczyzn, obszywane
kolorowym .sznurem i złotymi guzikami, piękne hafty na białych koszulach,
kwieciste i białe kobiece fartuszki oraz ciemne naszywane kamizelki.
Szczególną uwagę w stroju starszych kobiet zwracały koronkowe czepce
(przecież okolice Koniakowa słyną z przepięknych koronek 'wyrabianych przez
ludowe artystki.
Wszyscy zdążali na święto ludowe połączone z występami zespołów artystycznych.
Po drodze spora grupa zebrała 'się koło domu Kawu-loków, najstarszego w
Koniakowie. Byli tu również jacyś turyści. Przed przyzbą stał .stary góral i
wygrywał ismęt-. na melodię na dudach, zwanych 'tutaj gajdami. Pcrtem zaprosił
do izby.
Znalazłem się w innym świecie w otoczeniu domowych .sprzętów, przedmiotów
starej kultury i sztuki ludowej, z których każdy zadziwiał trafnością
kształtu, misterną ozdobą, a równocześnie pięknem swojej prostoty.
Gdy zasiedliśmy na zydlach i ławach Kawulok zaczął
96
Istebna najstarszy dom Kawuloków
opowiadać o tym dawnym, dziwnym świecie gór, gdzie nieuczony człowiek nie.
potrafił ujarzmić dzikiej, trudnej natury, a ciężki codzienny trud nie
wystarczał do zaspokojenia głodu. Wrogami lub ląprzymierzeńcami człowieka były
różne tajemnicze stwory, byli też i ludzie, których dobra lub zła sława
utrwalona została w legendach.
Kultura ludowa
"Usilna praca, doświadczenie, fantazja oraz zmysł artystyczny ludności
zamieszkującej 'obszary górskie wytworzyły liczne dzieła kultury ludowej.
Możemy je podziwiać na przykładach budownictwa, sprzętów, strojów, obyczajów.
Tworzone przez liczne pokolenia, dostosowane do specyficznych, miejscowych
warunków, są funkcjonalne, a równocześnie proste i piękne.
Formy budynków i materiały użyte do ich budowy,. wzory ozdób, rodzaje strojów,
obyczaje itd. związane są
T Wędrówki przez Pogórze...
87


oczywiście z różnymi grupami etnicznymi ludności, zamieszkującymi różne części
gór.
Coraz szybszy postęp we wszystkich dziedzinach życia powoduje zanik starych
obiektów, strojów i obyczajów ludowych. Ponadto ludność ulega przemieszczaniu;
zanikają też jej cechy etniczne.
Wymienimy tu zasadnicze grupy etniczne oraz obszary, na których te grupy
zamieszkują lub zamieszkiwały:;
Górale Śląscy w Beskidzie Śląskim, Górale Żywieccy w Beskidzie Żywieckim,
Kliszacy w Beskidzie Małym, Za-górzanie w Gorcach i Beskidzie Sądeckim, Lachy
w Beskidzie Małym, Kotlinie Sądeckiej i na Pogórzu Wielickim, Górale Sądeccy w
Gorcach i Beskidzie Sądeckim,. Łemkowie w Beskidzie Niskim i Bieszczadach,
Bojkowie w Bieszczadach, Pogórzanie na Pogórzu Ciężkowiokim i Pogórzu
Dynowskim, Dolinianie na Pogórzu Dynowskim i w Dołach Jasielsko-Sanockich.
Z uwagi na wysoką i niepowtarzalną wartość dzieł kultury ludowej, państwo oraz
instytucje społeczne otaczają je szczególną opieką, tworząc m.in. ośrodki
muzealne.
Są to, przede wszystkim muzea budownictwa ludowe-' go, zwane parkami
etnograficznymi, a także skansenami 1. Dzięki nim nasze i przyszłe pokolenia
będą mogły giądać charakterystyczne obiekty budownictwa zachowane w
oryginalnym kształcie.
Parki etnograficzne powstają w naturalnym położe-'-niu, w krajobrazie typowym
dla danego rodzaju budownictwa i na obszarze związanego z nim regionu.
Poszczególne obiekty o wartościach muzealnych, jak budynki mieszkalne,
gospodarcze, sakralne itd,, przenosi się z terenu, na którym stały pierwotnie
i ustawia w obrębie muzeum. bok istniejących już na miejscu zabytkowych
budowli. Budynki zostają też wyposażone w odpowiedni sprzęt mię-.
1 Słowo skansen oznacza w języku szwedzkim szaniec i przyjęte zostało dla
oznaczenia zespołu budownictwa ludowego skupionego w jednym miejscu dla celów
muzealnych.
98
Rodzina^góralska z Istełmej


yswx\ ! s Chata z wyżką w Parku Etnograficznym w Zubrzycy Górnej
\ szkalny i gospodarski. Teren muzeum jest też odpowiednio
zadrzewiony. Przy parkach etnograficznych mogą się znajdować obiekty usługowe
dla turystów, np. schronisko, restauracja, kiosk itp.
Największe skanseny 'znajdują się:'
w Sanoku obejmuje obiekty budownictwa Do-linian, Pogórzan, Łemków i
Bojków,
w Nowym Sączu 'budownictwo Lachów Sądeckich, Górali Sądeckich i Łemków,
. w Zubrzycy Górnej grupuje dbiekty budownictwa orawskiego (z okolic
Babiej Góry).
Poza tym objęte są ochroną mniejsze zespoły zabytków i pojedyncze obiekty
budownictwa ludowego (lamusy), folusze, chaty, kościoły, kapliczki itp.) w
różnych wsiach zbudowane często z grubych belek łączonych bez użycia gwoździ,
krytych gontowymi, dachami, z ozdobnymi odrzwiami ditp. 't
100
Spotykane dziś rzadko stroje ludowe przeszły dużą ewolucję form i kolorów.
Początkowo bardzo proste, prymitywne, doskonale przystosowane do określonego
rodzaju zajęć ludności, jak np. pasterstwo, zostały stopniowo wzbogacone
wieloma elementami .zdobniczymi. Szczególnie duży wpływ na to ,,zapożyczanie"
nierodzimych elementów miały mundury wojskowe i fabryczne błyskotki.
W niektórych okolicach odżyła ostatnio tradycja noszenia strojów ludowych w
dnie uroczyste i święta, czasem po prostu na pokaz turystom. Przede wszystkim
jednak noszą je regionalne zespoły taneczne.
Oto okolice, gdzie czasem można zobaczyć te stroje:
Lstebna Koniaków (Górale Śląscy) Żywiec (mieszczanie żywieccy) Sidzina
Zawoja (Górale Żywieccy) Podegrodzie Nowy Sącz (Lachy Sądeckie) Bobowa
(Pogórzanie)
Poza tym na uwagę zasługują bardzo już rzadko spotykani twórcy ludowi:
garncarze, wikliniarze, rzeźbiarze, .zabawkarze, hafciarze, koronkarze.
Burza nad namiotem
Namioty rozbiliśmy poniżej szczytu Lembarczyka pod kępą młodych buków.
Roztaczał się stąd szeroki widok na pasma Beskidu Sądeckiego; czasami
ukazywały się na horyzoncie Tatry. Poniżej szumiał potok, a .okoliczne polany
porastały gęsto krzewinki czarnych jagód.
_ Poobuudkaaa... rozlegał się .co rano okrzyk Adama Na witaminy!
Na to hasło, wybiegaliśmy z namiotów i skubaliśmy smakowite jagody pokryte
zwykle kropelkami rosy; obserwowaliśmy też krajobraz. W dolinach leżały mgły,
które zanikały powoli. W dali ukazywała się rzeka, błyskając
101


W promieniach słońca, a nad nią widać było liczne, coraz dalsze i słabiej
widoczne pasma gór.
Adam przepowiadał pogodę: mgły opadają w doliny, Tatr nie widać, na trawie
obfita rosa nie obawiajmy się deszczu.
Słońce zaczynało dogrzewać. Szliśmy na wędrówkę w cień lasów i dolin, na
poszukiwanie uroków górskiego świata. Wracało się nieraz i nad wieczorem. W
głębokich dolinach był już cień.
Potem następowała zwykła krzątanina przy wieczornym posiłku. Zapłonęło
ognisko. Na niebo wytoczył się wielki księżyc ii niedługo przywdział "lisią
czapę".
Ten mglisty krąg, a także brak rosy nie wróży dobrej pogody .stwierdził
Adam.
Następnego dnia jagody były .suche, a 'mgły unosiły się z dolin ku górze.
Wszystkie też pasma gór widać było wyraźnie i tak "blisko", że dało isię
odróżnić pojedyncze drzewa. Tatry widzieliśmy przez cały dzień. Nieznośny upał
nie sprzyjał wycieczce. Nawet w cieniu, na północnych stokach było gorąco. O
zachodzie niebo zaczęło się zaciągać chmurami i powiał wiatr. Wiedzieliśmy
już, że niedługo będziemy moknąć.
Nad wieczorem zerwała się wichura, błysnęło raz i drugi i spadły wielkie
krople deszczu. Burza szarpała namiotami i częstowała nas obficie wodą. Długo
jeszcze rozlegały się grzmoty, powtarzane stokrotnym echem przez góry.
Klimat w górach
Pogórze i Beskidy leżą w strefie klimatu podgórskiego i górskiego. Jest on
stosunkowo wilgotny i chłodny oraz wykazuje duże/wahania temperatury,
zwłaszcza między dniem i nocą. Te zjawiska występują jednak w różnym sna-
102
sileniu zależnie od wysokości, położenia stoków i dolin w stosunku do
kierunków widnokręgu, nachylenia stoków oraz ich zalesienia, kierunku wiatrów
itp. Stąd poszczególne części gór, a nawet ich fragmenty posiadają 'swoisty
mikroklimat.
Ilość opadów atmosferycznych zwiększa się stosownie do wysokości gór. Na
szczytach pada więcej deszczu i śniegu niż u podnóży, gdyż wysokie góry
zatrzymują masy powietrza, para wodna unosi się, oziębia i skrapla.
Najwięcej opadów otrzymują stoki północne, jako chłodniejsze od południowych
oraz stoki zachodnie, bardziej wystawione na wiatry. Poza tym znaczną ilość
.opadów, tzw. poziomych (mgły, szron) zatrzymują obszary zalesione.
Często trafia się zjawisko opadów lokalnych, obejmujących tylko niewielkie
części terenu.
Ilość opadów jest największa latem w czerwcu i lipcu, a najmniejsza jesienią i
zimą tylko w lutym nasilają się opady śniegu. Średnia roczna opadów wynosi
na Pogórzu Karpackim około 800 mm, a w Beskidach około 1000 mm.
Temperatura powietrza maleje w zasadzie zgodnie ze wzrostem wysokości terenu
im wyżej, tym chłodniej. Często jednak spotyka się sytuację odwróconą, kiedy
to temperatura w dolinach jest o kilka stopni niższa niż na szczytach.
Zjawisko to, zwane inwersją, występuje najczęściej na wiosnę, w jesieni i
zimą, kiedy to masa chłodnego powietrza zalegająca partie szczytowe gór zsuwa
się po stoku do śródgórskiej doliny tworząc zastoisko zimnego powietrza.
Zjawisko to działa niekorzystnie na wegetację roślin i powoduje często straty.
Znaczne różnice temperatur występują też na obszarach zalesionych i odkrytych.
Na przykład w gęstych lagach (głównie bukowych) bywa w upalne dni około 10
chłodniej, a w nocy i w zimie parę stopni cieplej, niż na otwartej
przestrzeni.
103


Brak mgieł w dolinach i rosy na roślinach, a także zmiana kolorytu nieba o
wschodzie i zachodzie oraz polepszająca 'się widoczność gór oznaczają zwykle
spadek ciśnienia atmosferycznego i zapowiedź wiatrów oraz opadów.
W niektórych częściach gór występują lokalne wiatry, głównie z południa,
wiejące zwykle wiosną i jesienią, a rzadziej w lecie i zimie. Na przykład
wiatry orawskie w rejonie Babiej Góry, ryterskie w dolinie Popradu i du-
kielskie w rejonie Przełęczy Dukielskiej, które są ciepłe i suche.
PODGÓRZE KARPACKIE l BESKIDY
Pogórze Karpackie i Beskidy stanowią, częś^ Karpat, zwaną Karpatami
Zewnętrznymi. Omawiany teren górski rozciąga się wzdłuż południowej granicy
Polski pasem długości około 320 km ł szerokości około 45 km w części
zachodniej i około 75 km na wschodzie; zajmuje on stosunkowo mały procent
powierzchni naszego kraju (około 9,5%).
Pogórze i Beskidy nazywamy potocanie górami. Przyjmuje się zwykle, że góry są
terenem wzniesionym powyżej 600 m n.p.m.'. Wysokości omawianego obszaru są
bardzo różne przeważają jednak tereny o wysokości 300600 m, które zajmują
około 83,4%. Niewielki procent zajmują góry, bo tylko 16,6%, a warto dodać, że
najwyższy szczyt Beskidów Babia Góra liczy 1725 m, a kilka tylko szczytów
przekracza 1300 m.
Na Pogórzu, a szczególnie w Beskidach, jako na terenach w zasadzie trudniej
dostępnych dla człowieka, dużą rolę odgrywają doliny, obniżenia i przełęcze, a
także kotliny.
Doliny rzek przecinają pasma górskie przeważnie, w ogólnym kierunku z południa
na północ wiążąc często kotliny i większe obniżenia położone wzdłuż ich biegu.
Takie ukształtowanie terenu było niejako szkieletem dróg, ułatwiając od
pradawnych czasów komunikację . i osiedlanie się ludzi w górach.
Patrząc na Pogórze Karpackie i Beskidy z lotu ptaka można łatwo rozróżnić
opisane tu formy terenowe. Widzimy więc wyraźnie doliny głównych rzek o
przebiegu południkowym i płynące w nich: Sołę, Skawę, Rabę, Dunajec wiążący
się z Popradem i Białą, Wisłokę wraz z wpadającymi do niej Ropą i Jasiołką,
Wisłok oraz San z Osławą. Wzdłuż rzek przebiegają malowniczo wijące
1 W dalszym tekście opuszczamy n.p.m. (nad 'poziomem morza) podając tylko m
(metry).
105


się drogi oraz koleje. W kotlinach i obniżeniach znajduje się większość miast.
Wzdłuż gór, z zachodu na wschód, biegną szlaki koniunika-cyjne, które wiążą
wymienione arterie. Jest więc szlak podkarpacki: ZebrzydowiceKrakówTarnów
Przemyśl oraz śródkar-packi: CieszynŻywiecRabka Nowy SączJasłoSanokKro-
ścienko.
W budowie znajduje się, wysunięta najbardziej na południe, tzw. szosa karpacka
stanowiąca wielką atrakcję widokową i turystyczną. Jej odcinki przebiegają pod
najwyższymi partiami Beskidów. Z Ustronia przez Wisłę, Przełęcz Salmopolską,
Żywiec, Zawoje, Przełęcz Krowiarki, Nowy Targ, Szczawnicę, Piwniczną, Muszynę,
Krempną, Tylawę, Komańczę, Cisnę do Ustrzyk Górnych. Niektóre odcinki tej
drogi są już ukończone.
Pogórze Karpackie i Beskidy to teren w dużym stopniu pokryty bogatą szatą
leśną. Chroni ona glebę, szczególnie w partiach wysokich i stromych, przed
energicznym działaniem wód opadowych i erozją, przyczynia się do utrzymania
odpowiedniego klimatu oraz stanowi wartości estetyczne krajobrazu. Większe
obszary lasów znajdują się głównie na południu, w Beskidach. Głównym zajęciem
ludności jest gospodarka rolna i hodowlana, chociaż coraz większą rolę,
zwłaszcza na Pogórzu, odgrywa przemysł. Rozwijają się też usługi w zakresie
obsługi ruchu turystycznego i wypoczynkowego.
Beskidy stanowią główny trzon Karpat Zewnętrznych i rozciągają się na obszarze
Polski od Olzy po Przełęcz Użocką, dzieląc się na bardzo rozległy Beskid
Zachodni i na skrawek Beskidu Wschodniego. Granica między nimi w pojęciu
geograficznym przebiega przez Przełęcz Łupkowską i dolinę rzeki Solinki.
Beskid Zachodni dzielimy następująco:
Beskid Średni Beskid Wysoki
Beskid Śląski Beskid Żywiecki Beskid Mały Beskid Wyspowy Kotlina Żywiecka
Gorce Beskid Makowski Beskid Sądecki
Kotlina Sądecka
Beskid Niski
W Beskidzie Wschodnim znajduje się tylko jedna grupa górska Bieszczady.
Charakter Beskidów zmienia się stopniowo od zachodu ku wschodowi. Wynika to z
pewnych różnic form krajobrazowych
oraz szaty roślinnej. O wyglądzie terenu w zakresie jego pokrycia zadecydowała
działalność gospodarcza ezłowiefca, bardziej intensywna w części zachodniej.
Tereny zachodnie, aż po dolinę Popradu, są gęsto zaludniane i bardziej
zagospodarowane oraz zurbanizowane niż obszar położony dalej na wschód;
przeważają też lasy iglaste.
Na wschód od Popradu Beskidy 'są znacznie mniej ludne, dominują lasy
liściaste, a miejscami zdziczała roślinność. W krajobrazie zaznacza się
szczególna budowa Bieszczadów o stromych, pociętych dolinami grzbietach i
bezleśnych wierzchołkach.
Znaczne zróżnicowanie krajobrazu i piękna, na ogół, szato leśna Beskidów,
zbliżona we fragmentach do naturalnej, 0'raz różnego rodzaju ciekawostki
krajoznawcze sprawiają, że ten obszar Skraju jest najbardziej atrakcyjny i
godny poznania.


SPIS TREŚCI
Wędrówki przez Pogórze Karpackie i Beskidy . . 3
\ Moje hobby. 5
Rozwiązany szyfr .. 7 .
Tworzenie się skał i gór. . . 10 Co kryje się w ziemskiej skorupie? ... 12
Gdzie zaczynają się skały? . . 15 Układ warstw skalnych ... 17 Woda pocięła
góry . 18
Przełom .. 21
Jak powstawały i powstają doliny? 23
Płynące kamienie .. 24
"Fabryka" kamieni i piasku. . 26 Kopy, stożki, siodła . 28
jak niszczeją skały? . 31
Spotkanie z małpoludem ... 32 Powstawanie form skalnych. . 34 Wędrujące stoki.
.. 35
Powstawanie osuwisk 37
Między Morzem Czarnym a Bałtykiem ... 38
Szałas w dziewiczym lesie . . 43 Zfeitffówiska leśne .. 44
/%SŃte dziwy 50
F^bdzaje korzeni..*. . 51
Zwierzęce ścieżki .. 52
Świat zwierzęcy ... 53
Łowy na łące 54
Zbiorowiska roślinności zielnej 56 Życie lasu . 57
Gospodarka leśna .. 59
Z gliny uczyniono dobrobyt . 62 Owce na wczasach. . 64
Płynny owoc 65
Gospodarka na wsi górskiej . 68 Zardzewiałe źródło . 70
Źródła mineralne .. 71
Ropa naftowa 74
Szklanka z Krosna . 76
Zakłady przemysłowe 78
'Biwak na dnie jeziora^. ... 81
Ujarzmiamy górskie rzeki . . 83 W starym grodzie .'. 86
Skarby dobczyckiego zamku . 89 Szlaki komunikacyjne, grody,
wydarzenia historyczne. ... 91
Strzały pośród gór. Partyzantka 92 Pod gontowym dachem ... 95 Kultura ludowa
... 97
Burza nad namiotem . . . .101
Klimat w górach .. 102
Pogórze Karpackie i Beskidy . 105
BIBLIOTEKA GEOGRAFICZNA POLSKA
DOTYCHCZAS UKAZAŁY SIĘ;
M. Janiszewski Nad karpackimi dopływami Wiriy
Z. Zioło Tarnobrzeski ośrodek siarkowy
Z. Ziętoro Krajobraz Ziemi Żywieckiej
A. Czornowski Kraina tysiąca źródeł
Ał. i Z. Hoffowie Zielonogórskie wędrówki
f. Szukalski Żuławy Wiślane
/. Szukalski Na Pojezierzu Kaszubskim
W. Koszarski W Sudetach
R. Burzyrfski Wisła dziś jutro
j. Kaczmarek Na Podlasiu
f. Wrono W Bieszczadach
W. Ludynia Polskie rybołówstwo morskie


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wedrówka przez Biblię twr 07 2008
Wędrówka przez Biblię nr 30
Wędrówka przez Biblię twr 23 06 09
Wędrówka przez Biblię twr 26 07 09
Wędrówka przez Biblię twr 24 06 12
Wędrówka przez Biblię twr 24 06 12
Wędrówka przez Biblię twr4 2011 09
Wędrówka przez Biblie twr) 2008 2009
Wędrówka przez Biblię twr 25 07 03
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu

więcej podobnych podstron