woz konny


woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
Typowy wóz konny na drewnianych kołach był w używany w Uboczu do końca
ubiegłego stulecia. Wytwarzali go rolnicy we własnym zakresie i stelmachowie, których ubywało -
w 1927 trzech wyrobników, 1945 dwóch (Robert Knospe nr 224 i Karl Menzel nr 2). Wspomagał
ich rymarz Herman Baum nr 32 w Uboczu Środkowym, produkując uprząż konną - rzadziej siodła.
Po II wojnie światowej, wóz konny powstawał jako wynik kooperacji. Rolnik u handlarzy
(najczęściej ze wschodu kraju) kupował koła, obróbkę detali metalowych zlecał kowalowi, sam
wykonywał pozostałe elementy łącznie z montażem. Byli też gospodarze, którzy samodzielnie
potrafili wykonać koła (Antoni i Kazimierz Baszakowie, Stanisław Cybulski, Józef
Ćwiczkowski). W latach siedemdziesiątych XX wieku nowych wozów na drewnianych kołach już
nie wyrabiano. Użytkowano stare egzemplarze, często je naprawiając, użytkując je jako wozy
zapasowe podczas spiętrzenia prac polowych (żniwa, sianokosy, wykopki, wywóz
obornika).
Podwozie takiego wozu składało się z części przedniej i tylnej - połączonych ze sobą
rozworą. Przednie stanowiło oś z dwoma kołami, ławka z wertluchem, śnica z podymą i orczyca,
tylną - oś, koła, ławka i widły a całość łączyła rozwora.
Do samodzielnego wyrobu kół używano odpowiedniego drewna. Piasty toczono z
drewna brzozowego, dębowego lub jesionowego, na prymitywnych tokarkach. Szprychy były
wyłącznie dębowe, strugane na kobylicy przy pomocy ośników.
1 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
adwozie wozu rozworowego dostosowywane było do różnych prac - gara (skrzynia)
służyła do przewozu okopowych, drabiny do zboża, siana i słomy a gnojnice do mierzwy.
ajczęściej pięcioelementowy pojemnik, z podenkiem, bokami i dwoma trapezowymi przyczółkami,
montowany na konstrukcji wozu. aturalnym oparciem dla boków skrzyni były kłonice, boki
(burty) spinano łańcuchami (po jednym przy przyczółku i na środku). Dół boków wzmacniano
metalowym prętem przełożonym przez oczko płaskownika burty poniżej podenka. Służyła do
przewozu worków ze zbożem, ziemniaków i buraków luzem, nawozów, świeżo skoszonej trawy,
materiałów budowlanych, używano ją praktycznie przez cały rok. a skrzyni przewożono lekkie
narzędzia (brony, markier, pługi, płużki, grejsy), potrafiono też przywiązać do wozu kosiarkę
listwową, mały przetrząsacz. Często na ubockiej drodze można było obserwować widok dwóch
wozów, połączonych ze sobą (najczęściej wczesną wiosną i podczas wykopków). Wymiary skrzyni
zależały od wielkości wozu, rozstawu kół, przewidywanej siły pociągowej (wóz jedno lub dwu
konny). Pojemność wynosiła z reguły od 1 do 2 m3. Skrzynię wzmacniano przemyślnymi
łańcuchami, linkami, powrozami. Wykonywano ją z różnego rodzaju drewna, podenek był
najczęściej dębowy lub jesionowy, boki i przyczółki sosnowe. Konserwowano ją pokostem, sadłem,
zjełczałym tłuszczem, a nawet zużytym olejem silnikowym. Jej żywotność zależała od jakości
wykonania, użytego drewna i sposobu przechowywania (w okresie zimowym ze względu na brak
miejsca przechowywana była w elementach).
Drabiny służyły w okresie czerwiec - wrzesień do przewozu snopów ze zbożem
i siana, po nastaniu ery kombajnów także do przewozu słomy. Do wyrobu drabin używano
przeróżnego materiału, od dębiny po świerk a nawet leszczyny. Kierowano się wytrzymałością
materiału i jego lekkością (tak, aby rolnik samodzielnie mógł ją zdjąć z wozu). Drabina to nic
innego jak dwie długie żerdzie, z wywierconymi otworami, w które wkładano szczeble (leszczyna,
brzoza, akacja) - w trzech miejscach drewno zastępowały metalowe pręty dla wzmocnienia. Montaż
drabiny był prosty. Po zdjęciu skrzyni i podenka, na wertluch kładziono dwie lub trzy deski.
Zamiast boków skrzyni wkładano drabiny, mocowano je do kłonic za pomocą olśni (w przypadku
wozu na drewnianych kołach) lub tylko do kłonicy na wozie o gumowych kołach. Dodatkowo
drabiny łączono ze sobą łańcuchami lub powrozami. Dla wzmocnienia, załadowany wóz sianem czy
słomą pawężono, używając długiego drewnianego drąga, przymocowanego do konstrukcji wozu
linami.
2 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
Inną grupę stanowiły wozy do wywozu obornika. Zdejmowano boki skrzyni i
przyczółki, pozostawiając podenek. Podczas załadunku obornika używano od jednej do dwóch
desek na bokach, podnosząc je w miarę wzrostu pryzmy na wozie. Jeszcze inne zastosowanie miały
wozy do przewozu drągów i żerdzi z lasu. Zdejmowano skrzynię, wydłużano wóz regulując długość
rozwory - za boczne oparcie służyły kłonice. Sporo też wozów konnych (na gumowych kołach)
przerabiano na przyczepy ciągnikowe, niezależnie od przewożonego ładunku (skrzynie, drabiny) -
w taką mozaikę przyczep ciągnikowych wieś była przyzwyczajana od lat siedemdziesiątych
ubiegłego wieku. Co prawda, większość z nich była na bakier z obowiązującym prawem o ruchu
drogowym, jednak milicja dość pobłażliwie tolerowała przejawy wynalazczości i zaradności
ubockich rolników.
Wytrzymałość wozu na drewnianych kołach była różna, od kilkuletniej do
kilkudziesięcioletniej. Elementem wozu sprawiającym zawód było koło, rzadziej łamały się
kłonice, dyszle i orczyki. Jakość jego wykonania trudna była do odgadnięcia, naturalną wadą było
jego wysychanie - wówczas lekarstwem było zanurzanie całego wozu lub kół w stawie lub sadzawce.
Różna też była ich wytrzymałość na warunki drogowe i przewożony ciężar, rzadkością był przewóz
ładunków dwutonowych. Zresztą koła wyrabiano lub kupowano pod określoną przydatność. W
razie awarii radzono sobie samodzielnie, gospodarz potrafił nawet doholować do gospodarstwa wóz
z unieruchomionym jednym kołem - poniżej schemat.
Rozróżniano wozy typowo transportowe, ciężkie (do wywozu obornika, przewozu zboża, nawozów
itp.) oraz lekkie, o wiele mniejszej ładowności, do przejazdu po zakupy do Gryfowa Śląskiego lub
nawet do ceremonii ślubnej. Wszystkie one różniły się szczegółami i jakością wykonania, cechą
wspólną była drewniana konstrukcja, z drewnianymi kołami, metalowym buksem i metalową
obręczą na kole.
Wóz na drewnianych kołach nie zapewniał komfortu jazdy woznicy lub
współpasażerów. W przypadku niewielkiej odległości pola od zabudowań gospodarczych rolnika,
problemu w zasadzie nie było. Jednak trasa powyżej kilometra stawała się udręką (dzisiejsza droga
wijąca się przez wieś była kamienistą, z licznymi wybojami). Wówczas radzono sobie na kilka
sposobów: furmaniąc na stojąco lub montując do krawędzi skrzyni ławeczkę. ajczęściej prosta
deska z ogranicznikami, czasami deska z podściółką (potrafiono zaadaptować sprężyny z
3 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
poniemieckich krzeseł), było też kilka z oparciem. ależy też wspomnieć, że jakość wozu, jego
utrzymanie, konserwacja świadczyły o rolniku, o jego renomie wśród sąsiadów.
Osobną grupą były wozy reprezentacyjne - bryczki i karety, pozostawione przez
byłych zarządców i właścicieli majatków. Kilka poniemieckich pojazdów służyło uboczanom przez
kilkanaście lat do przewozu nowożeńców, wyjazdu na imieniny do sąsiedniej wsi, odwiedzin lub po
zakupy.
Stanowiły one szybki środek lokomocji, były technologicznie nowszej generacji, resorowane, z
ręcznym hamulcem, w niektórych kołach zastosowano łożyska, zdarzały się też koła drewniane z
obręczą gumowaną. Ich właścicielami byli Hieronim Makarewicz, Jan Żejmo, Bronisław Jaworski,
Bronisław Ganda, Tadeusz Polesiak.
ietypowy wóz zwany w Uboczu wasungiem zbudował Jan iebieszczański -
służył przez lata nowożeńcom z Ubocza jako pojazd ślubny, gospodarz rozwoził nim także opłatek
po wsiach parafii gryfowskiej. Bok wasungu składał się z trzech płycin ze sklejki, osadzonych w
stylizowanych ramkach. Całość na ciemno przybarwiona, utrzymana w idealnym stanie czystości.
Był to lekki wóz, o dziesięciu miejscach siedzących, budzący podziw i uznanie mieszkańców
okolicznych wsi i miasteczek.
Problemem było hamowanie. Tylko część wozów posiadała proste hamulce,
ręcznie uruchamiane (na korbkę), gdzie istotą hamowania była siła tarcia drewna o żelazną obręcz
koła. W większości wypadków radzono sobie używając drewnianego drążka. Zahaczony jednym
końcem o konstrukcję podwozia a drugi trzymany w ręku i naciskany na toczące się koło
powodował mniej lub bardziej skuteczne hamowanie, uzależnione od ciężaru wozu i siły
hamującego. iedogodnością była potrzeba chwilowej, dodatkowej pomocy, choć zdarzali się
śmiałkowie, którzy furmaniąc potrafili skutecznie hamować (kierując końmi obok wozu). Każde
hamowanie było ulżeniem dla konia - zwalniało go z nienaturalnego hamowania szyją.
Wozy na gumowych kołach (nazywane gumiakami) pojawiły się latach 60 -
4 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
tych, pierwszym właścicielem we wsi seryjnie produkowanego wozu był Franciszek Lewandowski.
Z hamulcem na jedno tylne koło, stosunkowo ciężki, ładnie się prezentujący, z szerszym rozstawem
kół, wykorzystywany najczęściej do jazdy po środki produkcji, wywozu obornika, przewozu siana,
słomy itp. Wkrótce zaczęły się pojawiać wozy konne o gumowych kołach przerobione z wozów na
drewnianych kołach. Po wymianie osi jezdnych i zastąpieniu kół drewnianych kołami z dętką i
oponą, wóz technologicznie był z innej epoki. ajwięcej jednak wozów na gumowych kołach
powstało jako wynik kooperacji rolnika i pracowników pobliskich zakładów pracy. Osie jezdne
wykonywali kowale w Uboczu, ślusarze z F F, Z TK Lubań, Mroczkowic, Azbestolitu - za element
nośny podwozia służyły koła możliwe do zakupienia od różnorodnych maszyn rolniczych -
(snopowiązałki, przyczepy), samochodów (Syrena, Warszawa, Żuk) a nawet motocykli i
motorowerów (Junak, Komar). Typowe koło do dziś charakteryzuje się prostą konstrukcją. Felga,
dętka, opona, oś, bęben hamulcowy, szczęki hamulcowe i łożysko. ajczęstszą awarią było
przedziurawienie dętki a konserwacja sprowadzała się do wtłoczenia odpowiedniej ilości towotu w
okolice łożysk. Szczęka hamulcowa rzadko pękała, zużyte okładziny (przerabiane z innych kół)
rolnik nabijał we własnym zakresie. Felgi z rzadka malowano, a jeżeli to resztkami farb z
domowych remontów. Sposób hamowania w stosunku do wozu o drewnianych kołach był z innej
epoki. ajczęściej dzwignia przymocowana do burty, z zapadką i sprężyną. W przypadku drabin
hamowano ręcznie, używając stalowej linki przełożonej przez szczegół konstrukcji wozu.
Dopuszczalna ładowność była różna, od 300 kg do nawet 2000 kg.
Wozy konne, bez względu na rodzaj kół służyły strażakom do przewozu sikawki i
ekwipunku strażackiego (do lat 70-tych). Przez dziesiątki lat służył uboczanom w ostatniej drodze
karawan. Do początku lat 60 - tych Michał Szczerbiuk, Jan Prejma, Jan Żuk wozili świeży chleb i
inne pieczywo do ubockich i rząsińskich sklepów z gryfowskiej piekarni. Wysoka skrzynia była
kryta, zapewniała pieczywu ochronę przed spiekotą i deszczem. Przez trzy dziesięciolecia wóz
konny był pojazdem zaopatrzeniowym dla ubockiego Zrywu. apoje chłodzące (oranżada,
lemoniada, woda gazowana, piwo) były przewożone na boisko i sprzedawane prosto z furmanki. Z
wozu konnego korzystali organizatorzy zabaw tanecznych do przewozu bufetu, wóz był też
straganem na gryfowskim rynku. Ówczesną niedogodnością był obowiązek posiadania zgodnie z
polskim prawem, przytwierdzonej do burty tabliczki rejestracyjnej.
Wraz z rozwojem mechanizacji w Uboczu, pojawiało się coraz więcej wozów
(przyczep) zwanych platformami. Podwozie pozostawało niezmienione, typową skrzynię z
drewnianego wozu (o przekroju trapezu i wysokich bokach - do 80 cm) zastępowała skrzynia o
niskich bokach (do 40 cm) i szerszym podenku (do 120 cm). iezależnie od siły pociągowej,
platformy były poręczniejsze w obsłudze, wzrastała też ich ładowność. Służyły wozakom do
przewozu konwi z mlekiem, węgla, materiałów budowlanych. Odmianą platform były tzw.
dwukołówki, przyczepiane do ciągników, wykonywane własnych sposobem, czasami przerabiane z
wozów konnych na gumowych kołach.
Gdy na długie miesiące, droga zwana dziś powiatową była zasypana śniegiem
lub oblodzona, zamiast typowych wozów używano do transportu sań. Wyrabiano je we własnym
zakresie, z przeznaczeniem na różnorakie zastosowanie. Część z nich to egzemplarze małe i
5 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
poręczne, stanowiące jednolitą całość, do sanny i przewozu drobnicy, trafiały się też sanie
dwuczłonowe, służące do przewozu cięższych ładunków a zwłaszcza do zimowego wywozu obornika.
Tych pierwszych wadą był brak układu kierowniczego (koń oprócz ciężaru sań i ładunku musiał
pokonywać opór sań podczas skrętu, te drugie były ciężkie, pierwszy człon umożliwiał skręt i
nadawały się tylko do zaprzęgu dwukonnego). Konstrukcję nośną sań jednoczłonowych stanowiły
płozy, na nich spoczywała tzw. paka. Płozy lekko wygięte, drewniane, z nakładką blaszaną, były też
egzemplarze o lekkiej konstrukcji metalowej i drewnianej pace. Bardziej skomplikowane były
sanie dwuczłonowej konstrukcji. Pierwszy człon posiadał niezależną od paki możliwość skrętu, był
pomyślany jako prosty układ kierowniczy z krótkimi płozami. Drugi człon stanowił właściwie
podwozie sań, na nim spoczywał główny ciężar. Dla porządku wspomnieć też należy o poręcznych,
lekkich i szybkich saniach używanych do sanny, przewozu dwóch czy trzech osób, ewentualnie
kilku worków ze zbożem do młyna. Rozstaw płóz nie przekraczał 60 cm, długość 200 cm, ładowność
do 200 kg. Wspomnieć też należy o reprezentacyjnych saniach byłych właścicieli majątków w
Uboczu, obitych skórą, z oświetleniem, miękkimi siedziskami, używanych do lat sześćdziesiątych
przez Hieronima Makarewicza, Józefa Baszaka, Bronisława Gandę i Bronisława Jaworskiego.
główne części tradycyjnego wozu konnego - nazwy własne z Ubocza zaznaczone kursywą
bolec sworzeń do łączenia rozwory z wertluchem
nakładane na podwozie wozu dwie deski na dno i po dwie na
deski
boki do przewożenia obornika
dwie drabiny wykonane z żerdzi, w wywiercone otwory
drabiny
wkładano kije (najczęściej leszczynowe, akacjowe, dębowe)
dyszel drąg długości około 3,5 m
buksa żeliwna tuleja wmontowywana w piastę koła
gara skrzynia, paka, nadwozie z desek do przewożenia towarów
gumiak wóz o kołach z dętką i oponą
klucz do kół drewnianych, dwustronny, odpowiednio wygięty
do przytrzymywania skrzyni lub drabin, osadzona w
kłonica
wertluchu (kierowniku)
linewka do mocowania pawązu
linewka do mocowania pawązu
łańcuch do mocowania drabin, wzmacniania skrzyni
ławka część środkowa przodka
metalowe uchwyty łączące olśnię z kłonicą (do
naluśniki
wzmocnienia drabin)
podpora osadzona na osi wozu, podtrzymująca drabiny na
luśnia
wozie przy zwózce snopów zboża i siana
orczyk drewniany drążek do połączenia uprzęży konia z wozem
6 z 7 01/01/2011 14:51
woz http://ubocze66.republika.pl/woz/woza1.html
paka skrzynia sań, czasami skrzynia wozu
drewniany drąg przyciskający ładunek i przywiązany
pawąz
linami do dolnej części wozu
piasta środkowa część koła z osadzonym buksem
podenek dolna część nadwozia wykonana z desek, część gary
przednia część podwozia, składająca się z wertlucha i
przodek
ławki z kłonicami
drewniany drąg łączący tylną część wozu z przednią, służy
rozwora
do regulacji długości wozu
stelwaga, orczyca, nieruchoma belka w wozie do której za
sztylwaga
pomocą haków montuje się orczyki.
ruchoma belka przyczepiona do sztylwagi z dwoma hakami
waga
do orczyków (zaprzęg dwukonny)
wasung wasąg, wóz konny gospodarski z ozdobnymi bokami skrzyni
wertluch kierownik, ruchoma, poprzeczna część drewnianego wozu
żelazniak fura z drewnianymi kołami
7 z 7 01/01/2011 14:51


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ostatni wóz 1956 napisy polskie
woz?troit

więcej podobnych podstron