Chcemy ulicy generała Błasika Nasz Dziennik, 2011 02 16

Chcemy ulicy generała Błasika

Nasz Dziennik, 2011-02-16

R aport MAK nie powinien w ogóle ujrzeć światła dziennego w wersji, w jakiej zaprezentowana go Tatiana Anodina

Z płk. rez. pil. Janem Smolarkiem, prezesem Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego Rzeczypospolitej Polskiej w Białej Podlaskiej, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler


Był Pan dowódcą 61. Lotniczego Pułku Szkolno-Bojowego, w którym szkolił się Andrzej Błasik. Jak go Pan zapamiętał z tamtego okresu?
- To prawda. Andrzej był u nas w Białej Podlaskiej jako podchorąży do 1985 roku. Był jednym z naszych najzdolniejszych uczniów, szybko zdobył u nas nalot do pilota trzeciej klasy. Wiem, że później szybko i bez najmniejszego problemu przeszedł kolejne stopnie w lotnictwie, zdobywając drugą, pierwszą i ostatnią - najwyższą - mistrzowską klasę.

Tutaj też poznał swoją przyszłą żonę.
- Tak. Państwo Błasikowie pobrali się w Białej Podlaskiej w 1986 roku. Z naszego miasta Andrzej poszedł do Mirosławca, gdzie dalej szkolił się i latał na szybkich samolotach bojowych. Studiując kolejno na Akademii Obrony Narodowej, przyjeżdżał do Białej Podlaskiej, gdzie zgodnie z regulaminem musiał wylatać u nas odpowiednią liczbę godzin, by utrzymać normę lotną. Latał tu na rosyjskich samolotach Mig-17, które noszą w Polsce nazwę Lim-5, oraz samolotach TS-11 Iskra.

Jakim pilotem był gen. Andrzej Błasik?
- Bardzo dobrym. Tak zapamiętali go wszyscy koledzy, z którymi rozmawiałem - zarówno jego instruktorzy, jak i dowódcy eskadr czy kluczy. Wszyscy oni podkreślają, że nie miał żadnych problemów z lataniem i łatwo przyswajał wiedzę. O tym, że był dobry, świadczy również fakt, że bardzo szybko awansował na poszczególne szczeble w Siłach Powietrznych. Po Mirosławcu i Świdwinie był przecież dowódcą bazy w Krzesinach. Następnie wyjechał na bardzo prestiżowe studia do Stanów Zjednoczonych, a po powrocie do kraju w 2005 r. śp. minister Jerzy Szmajdziński nominował go do pierwszej gwiazdki generalskiej oraz powierzył mu stanowisko dowódcy 2. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Później decyzją ministra Obrony Narodowej Radosława Sikorskiego został komendantem i rektorem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, a w 2007 r. został dowódcą Sił Powietrznych. Całe środowisko lotnicze z Białej Podlaskiej było dumne, kiedy w 2009 r. gen. Błasik odbierał w Waszyngtonie najwyższe odznaczenie, jakie może otrzymać dowódca innego kraju, nadane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych - Legię Zasługi. Zawsze był bardzo sumienny, uczciwy, z powagą i odpowiedzialnością podchodził do wszelkich zadań. Był także bardzo koleżeński, uczynny.

Jako dowódca Sił Powietrznych wspierał Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP w Białej Podlaskiej?
- Bardzo. Utrzymywał z nami ścisły kontakt. I to nie tylko poprzez małżonkę, która zostawiła tutaj rodzinę. Nigdy nie odmawiał nam, gdy zwracaliśmy się do niego z jakąś prośbą. Gdy na terenie miasta organizowaliśmy różnego rodzaju święta lotnictwa, prosiliśmy go o wsparcie naszych inicjatyw. Zawsze przydzielał nam wtedy orkiestrę Sił Powietrznych i kompanię honorową. Pamiętam, że gdy do Polski przyleciały samoloty F-16, każdy pragnął zobaczyć je w powietrzu. By sprawić radość mieszkańcom naszego miasta, Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP napisało prośbę do gen. Błasika, by wyraził zgodę na przelot tych maszyn nad Białą Podlaską. Nie wahał się długo. W 2008 r. na niebie nad naszym miastem mogliśmy obserwować przelot tych samolotów. Mimo że nie robiły żadnych figur, wrażenie i tak było ogromne.

Można powiedzieć, że gen. Błasik w sposób szczególny związany był emocjonalnie z Państwa stronami?
- Z pewnością. Tu zdobywał pierwsze szlify jako pilot, tu poznał żonę, tu również miał zamiar osiedlić się na stałe. Przywiązanie do Białej Podlaskiej widoczne było u gen. Błasika podczas każdego święta lotnictwa organizowanego w Dowództwie Sił Powietrznych w Warszawie, ponieważ zawsze zapraszał na nie przedstawicieli seniorów lotnictwa wojskowego z Białej Podlaskiej. Gdy przyjeżdżaliśmy do stolicy, byliśmy przez niego zawsze mile przyjmowani. Współpracował z naszym Stowarzyszeniem na szerokim froncie, pomagał m.in. przy organizowaniu różnych wystaw lotniczych na terenie Białej Podlaskiej. W październiku 2010 r. w naszym mieście pojawił się samolot TS-11 Iskra, który postawiliśmy jako pomnik. Bez pomocy gen. Błasika nie pozyskalibyśmy tego samolotu, procedurę jego załatwiania wszczął bowiem pod koniec 2009 roku.

Jak Pan odebrał raport MAK?
- W mojej ocenie, jest to bardzo zły raport, który nie powinien ujrzeć światła dziennego w takim wydaniu, w jakim przedstawiła go pani przewodnicząca MAK gen. Tatiana Anodina. Wydaje mi się, że aby cokolwiek móc dziś powiedzieć o tej katastrofie, należy jednak poczekać na polski raport komisji badania wypadków lotniczych. Wszelkie przedwczesne dywagacje są, według mnie, niewskazane.

Uważa Pan za normalne, że nikt z Ministerstwa Obrony Narodowej ani Dowództwa Sił Powietrznych publicznie nie zabrał głosu w obronie gen. Andrzeja Błasika?
- Prawdopodobnie czekają na oficjalny protokół naszej komisji badania wypadków. Pewnie nikt przed jego przedstawieniem nie chce się wypowiadać. Ja też, gdybym był na wysokim stanowisku, do momentu ukazania się głównego protokołu starałbym się również nie zabierać głosu.

Nie zareagowałby Pan na informację o pijanym generale, która poszła w świat?
- Oczywiście, tutaj należało zareagować. Wiadomość o pijanym generale, który zmusił pilotów do lądowania mimo złych warunków atmosferycznych, doprowadzając tym samym do katastrofy, uważam za absurdalną. Andrzej był tam tylko pasażerem, jeżeli był w kokpicie, to po to, by wesprzeć załogę. Jako Stowarzyszenie Seniorów Lotnictwa Wojskowego Rzeczypospolitej Polskiej w Białej Podlaskiej uważamy, że gen. Andrzej Błasik został bardzo skrzywdzony. Staraliśmy się, by w naszym "Słowie Podlasia" ukazały się artykuły, które pokazywałyby prawdę o naszym wspaniałym generale, mówiły o tym, jaki faktycznie był. Dla tej gazety wypowiedziała się również pani Ewa Błasik. Mogę dodać, że nawet podczas różnych spotkań czy pikników lotniczych, które urządzałem razem z władzami miasta, gen. Błasik nigdy nie nadużywał alkoholu.

Docierały do Pana informacje, jakoby generał wywierał jakieś naciski na podwładnych?
- Nie, nigdy o takich rzeczach nie słyszałem. Nie dopuszczam w ogóle takich zarzutów pod jego adresem, bo są nieuprawnione. Andrzej zawsze bardzo poważnie podchodził do spraw bezpieczeństwa lotów. Fakt, iż od 1986 r. jego kariera w Siłach Powietrznych była bardzo szybka, świadczy o tym, że jego przełożeni go doceniali.

Publicznie podnoszono jednak, że był zbyt młody i zbyt niedoświadczony jak na dowódcę Sił Powietrznych.
- Nie młodość świadczy o tym, czy ktoś jest dobrym, czy złym dowódcą, lecz wiedza i fachowość. Andrzej je posiadał. Sam, gdy miałem 40 lat, zostałem dowódcą pułku, więc również byłem wówczas młody.

Myślą Państwo o jakiejś formie upamiętnienia gen. Andrzeja Błasika w Białej Podlaskiej?
- Bezpośrednio po katastrofie upamiętniliśmy w naszej minisali tradycji zmarłego tragicznie dowódcę Sił Powietrznych. Powiesiliśmy jego duży portret i przedstawiliśmy w skrócie jego biografię i dokonania. Obecnie, wspólnie z władzami miasta, myślimy o tablicy upamiętniającej gen. Błasika. Pojawiła się nawet koncepcja nazwania jego imieniem którejś z ulic naszego miasta, ale na razie wszystko jest w fazie koncepcji i rozmów.

Dziękuję za rozmowę.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Klich mataczy w sprawie generała Błasika Nasz Dziennik, 2011 02 07
Ewakuacja ciał pięć godzin po Nasz Dziennik, 2011 02 16
MSZ nie wie, gdzie jest sprzęt Naszego Dziennika Nasz Dziennik, 2011 02 16
Ścigają za defragmentację tupolewa Nasz Dziennik, 2011 02 16
Plusnin plącze się w zeznaniach Nasz Dziennik, 2011 02 16
Co wynikło ze spotkania z rosyjskim generałem Nasz Dziennik, 2011 02 11
Generała nie było w kokpicie Nasz Dziennik, 2011 02 18
Kiedy odwołanie Premier obiecał Nasz Dziennik, 2011 02 28
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik, 2011 02 03
Korsarz bez identyfikacji radarowej Nasz Dziennik, 2011 02 22
Liczyli, liczyli, aż wyszło za dużo Nasz Dziennik, 2011 02 01
Jak Rosjanie pozbawili mjr Protasiuka licencji Nasz Dziennik, 2011 02 12
Dziesięć milimetrów różnicy ciśnienia to sto metrów różnicy wysokości Nasz Dziennik, 2011 02 26
Posłowie chcą komisji nadzwyczajnej w sprawie Naszego Dziennika Nasz Dziennik, 2011 02 18
Kosaczow Smoleńsk to temat drażliwy Nasz Dziennik, 2011 02 22
Smoleński biznes Nasz Dziennik, 2011 02 01
MAK wyspecjalizował się w profesjonalnym krętactwie Nasz Dziennik, 2011 02 18
Zwabieni w śmiertelną pułapkę Nasz Dziennik, 2011 02 17
Przymiarki do rosyjskiego werdyktu Nasz Dziennik, 2011 02 19

więcej podobnych podstron