1 głód ducha Charles Handy tekst opracowany (polityka ośw)

Głód ducha” Charles Handy

Teza: system edukacji powinien kształtować postawę odpowiedzialności za siebie i innych (sposób uczenia tak samo ważny jak treść nauki) i rozbudzać wyobraźnię.


Autor dochodzi do wniosku, że edukacja zrobiła z niego kalekę. Całym tekstem udowadnia dlaczego i co zrobić, żeby to zmienić (podaję propozycję naprawy systemu edukacji – „lepiej przystosować proces nauczania do obecnego procesu życia i pracy, aby szok zderzenia z rzeczywistością był mniej gwałtowny”).


Amerykańskie Centrum Programów dla dzieci wymienia 7 cech, które dzieci powinny mieć, żeby dobrze pracować w szkole/w życiu (cechy te nazywane są przez Golemana inteligencją emocjonalną):

  1. Ufność

  2. Ciekawość

  3. Pilność

  4. Panowanie nad sobą

  5. Poczucie łączności z innymi

  6. Komunikatywność

  7. Zdolność do współpracy


Szkoła życia i pracy powinna spełniać następujące założenia:

  1. Odkrywanie siebie samego jest ważniejsze niż odkrywanie świata

Jest tak dlatego, że świat będzie przecież trwał zawsze, a człowiek musi wierzyć we własne umiejętności, żeby sobie z nimi radzić; ponadto do pracy potrzebuje jeszcze: umiejętności i kompetencji poszukiwanych na rynku pracy, zdolności współżycia z ludźmi – to te 3 elementy (będące zadaniem szkoły) tworzą podstawę poczucia własnej godności i dają start na drodze do zdobycia pełni osobowości.

  1. Każdy ma jakieś zdolności

Howard Gardner zestawił listę 7 różnych typów inteligencji, ale można do nich dodać o wiele więcej, są to:

  1. Inteligencja faktualna

  2. Analityczna

  3. Numeryczna

  4. Lingwistyczna

  5. Przestrzenna

  6. Sportowców

  7. Intuicyjna

  8. Emocjonalna

  9. Praktyczna

  10. Interpersonalna

  11. Muzyczna

Obowiązkiem szkoły życia jest pomóc młodemu tworzyć tzw. „profil inteligencji”, a potem zachęcenie go do rozwijania wybranego zestawu typów i wypracowania lepszego sposobu ich użycia (jeśli każdy mógłby mieć inny zestaw, a nie tylko 3 pierwsze z listy, jak sugeruje panujący system edukacji, wtedy wzrosłaby wiara w siebie młodych ludzi, a to załatwiłoby szereg problemów, np. niepewność na rynku pracy).


Autor mówi o tym, żeby zainwestować w szkoły i zmieć proporcje nauczycieli do uczniów. Powinno być tak, że w podstawówce: jeden nauczyciel odpowiedzialny za mniejszą liczbę uczniów (żeby nauczyć ich samodzielności), na uniwersytecie: jeden wykładowca na rzeszę studentów (oni powinni już umieć radzić sobie sami). System: wiek uczniów mnożymy przez 2, tj. na grupę dziesięciu pięciolatków (5x2) przypada jeden nauczyciel, na grupę czterdziestu dwudziestolatków (20x2) przypada jeden wykładowca.

  1. Życie to maraton, a nie wyścigi konne

W wyścigach konnych liczą się tylko trzy pierwsze miejsca, reszta odpada. W maratonie zwycięzcą jest każdy, kto ukończył bieg, większość biegnie dla siebie, stara się poprawić własny wynik. W tym miejscu autor zwraca uwagę na korzyści płynące z tzw. „egzaminów-w-samą-porę”, tzn. zdawanych przez uczniów wtedy, kiedy są na to gotowe (porównuje do egzaminów na prawo jazdy). Korzyści z nich płynące zasadzają się na idei, że młody człowiek powinien mieć wyznaczony cel, ale osiągalny, który może próbować zdobyć więcej niż raz.

  1. Wiedzieć „gdzie”, „jak” i „dlaczego”, to ważniejsze, niż wiedzieć „co”

Celem aktualnego systemu edukacji jest zdobywanie jak największej ilości informacji, podczas gdy cenniejsze byłoby wiedzieć, gdzie się one znajdują (gdzie ich szukać, np. w Internecie) i jak wykorzystać zdobytą informację. Powinno się uczyć uczniów jak się mają karmić sami (w dobie zmieniającego się społeczeństwa, to zupełnie uzasadnione, bo uczeń trochę posurfuje w sieci i może być nawet lepszy od nauczyciela – zmiana roli nauczyciela, nie jako skarbnicy wiedzy, ale przewodnika w jej poszukiwaniu).


Autor mówi, że podstawowymi kompetencjami, jakie uczeń chcąc nie chcąc nabyć musi są: łatwość w operowaniu słowami, cyframi i emocjami. Z tym kapitałem będzie można kształtować:

  1. W szkole powinno być jak w pracy i vice versa

Najlepiej byłoby (wg autora), gdyby dzieci w szkole traktowane były „jak prawdziwi robotnicy w jakiejś oświeconej fabryce twórczości z nauczycielami w roli zarządców i doradców; pracę organizowano by wokół pewnych zadań”.


Uważa, że ważniejsze jest planowanie i kierowanie rozwojem młodzieży, a nie tylko nauczanie. Umiejętności praktycznych powinni uczyć wynajęci specjaliści, żeby nauczyciele mogli skupić się na kształceniu ogólnym i rozwoju dziecka (zgodnie z założeniem, że szkoła nie załatwi wszystkich problemów wychowawczych, jak się powszechnie ostatnio uważa).


Jeśli umiejętności i postaw potrzebnych w pracy najlepiej uczyć się w pracy, to zakład musi brać udział w nauczaniu nie jako miejsce docelowe, ale jako etap procesu kształcenia” (tzn.: więcej praktyk).

  1. Życie to podróż, która zaczyna się w domu

W społeczeństwie są trzy ważne stanowiska, od których nie wymaga się wykształcenia: menedżerów, polityków, rodziców” ;p


Teoria Edwarda de Bono, który mówi o nauce się myślenia. Trzeba nauczyć się myśleć, żeby efektywniej działać w świecie. Mają tego uczyć szczególnie rodzice (znów: nie wszystko zwalać na szkołę).

  1. Nauka to spokojne przemyślenie doświadczeń

Proces edukacji jest z natury rzeczy skrzywiony, bo większa jego część idzie przed, a nie za doświadczeniem (najpierw uczymy się – jako pedagodzy – jak prowadzić zajęcia, a dopiero potem je w przyszłej pracy przeprowadzamy). Oprócz tzw. „doświadczeń rzeczywistych” potrzebnych w systemie edukacji, trzeba stworzyć więcej okazji do uczenia się przez refleksję i do uzupełniania nauki po ukończeniu szkoły.


Autor sugeruje wprowadzenie opiekuna spoza systemu szkolnego („system opiekuńczy z udziałem 40 konsultantów i ich pomocników z dużej firmy konsultingowej”, ale opiekun musiałby być ochotnikiem), żeby stworzyć dla młodzieży wzorzec postępowania i roztoczyć opiekę nad ich rozwojem. „Często pierwszym krokiem do szanowania samego siebie jest zdobycie szacunku kogoś, kogo się poważa” – oto idea systemu opiekuńczego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron