Robert Stiller Magia i jej tajemnice



MAGIA i jej tajemnice
(Robert Stiller)

Teoria cz.I
Czarna czy Biala Magia?
Jezeli juz ktos zastanawia sie nad znaczeniem obiegowego okreslenia Czarna i Biala Magia, najczesciej dochodzi do wniosku, ze czarna to ta, której celem jest wyrzadzenie szkody, a biala wyróznia sie przez to, ze pomaga.
Ale czy jest to naprawde az tak proste?
W poczatkowym okresie swojej rosnacej prewagi w Europie chrescijanstwo uznalo wszelka magia, nie mieszczaca sie w rytualach koscielnych, za przejaw Czarnej Sztuki, zlej i diabelskiej. W nastepnych stuleciach to zajadle przeciwstawienie sie troche zatarlo i wylonily sie pewne konwencje, choc nigdy calkiem scisle i jednoznaczne, w charakterze jakby rozejmu pomiedzy stanowiskiem Kosciola, potepiajacym wszelka magie (prócz wlasnej i nie okreslanej tym wyrazem) jako taka, a przymykaniem oczu na niektóre jej formy: tak zrodzilo sie pojecie Bialej Magii. Duzy wplyw na to rozróznienie wywarly dociekania magiczne w hiszpanii arabskiej, powolujace sie (czesto zbyt naiwnie i pochopnie, ale czasami moze i nie calkiem bez racji) na tradycje hebrajskie i jeszcze dawniejsze, wywodzace sie az z Babilonu. Podzial magii na biala i czarna zyskal oficjalnie uznanie Kosciola, co nie przeszkadza, ze w konkretnych przypadkach rozróznienie to pozostawalo czesto niejasne i kontrowersyjne. Trzy glówne formy dzialan magicznych doczekaly sie jesnak akceptacji pod nazwa Bialej Magii:

Primo:

Te, w których formuly i obrzedy przerobione zostaly na modle chrescijanska, zwlaszcza w ten sposób, ze odwolywano sie w nich do Boga w imie Jezusa Chrystusa i obficie wtracano aluzje do Nowego Testamentu.


Secundo:

Zachowujace dawniejsza frazeologie hebrajska, imiona i skróty w rodzaju Agla i tetragramatonu, pentagram nie zastapiony przez krzyz itd. Formy te podtrzymywali zapewne zydowscy nekromanci, lecz tolerowano je (mimo ze nie spelnialy waruków poprzedniego punktu), gdy nie popadaly w glebszy konflikt ze stanowiskiem Kosciola i mialy tzw. dobro na celu.


Tertio:

Zabiegi nie odwolujace sie wprost do mocy Bozej, tylko polegajace na wlasciwosciach przedmiotów i substancji, okreslane jako magia naturalna. Zaliczaly sie do nich alchemia, wrózby, czytanie z kuli krysztalowej itp. Niektóre z nich ewoluowaly stopniowo w kierunku prawdziwych lub rzekomych nauk, co nie przeszkadza, ze do niedawna Kosciól atakowal je gwaltownie pod nazwa spirytyzmu lub okultyzmu; ze potepienie ta rozciagano nie tylko na strologie czy chiromacje, ale i na badania w dzidzinie hipnozy i telepatii.


Poza nawiasem chocby i takiej szczatkowej akceptacji zostalo wsystko, co Kosciól juz od zarania tego konfliktu ideologicznego napietnowal i potepil pod nazwa Czarnej Magii.
Jej wspólny mianownik to zwlaszcza kontaktowanie sie z demonami, bez wzgledu na to, czy uwazanymi za takie od dawna, czy bedace starymi i czcigodnymi bóstwami, przez Kosciól dopiero przemianowanymi na diablów.
Przy okazji zas wlaczono do tego bezlitosne zwalczanie z jednej strony kultów dianicznych i wszelkiego czarostwa, a z drugiej strony Zydów i judaizmu.
Tzw. kulty dianiczne to prastara i naturalna religia panujaca w Europie, w mnóstwie odmian lokalnych, od czasów prehistorycznych. Chrzescijanstwo najpierw tolerowalo ja i wlaczalo jej elementy do swych wlasnych praktyk i zwyczajów, a pózniej zaczelo ja bezlitosnie tepic jako swoja glówna religie konkurencyjna w Europie. Utozsamiano ja w tym celu z kultem szatana i wyniszczono tak doszczetnie, ze nawet pamiec o niej zaginela i tylko miejscami przetrwaly, w najglebszym ukryciu, jej szczatki - jako ludowa praktyka czarów. Ponownego odkrycia tej religii dokonala Margaret Murray w przelomowych ksiazkach The Witch-Cult in Western Europe (1921, Kult czarostwa w Europie Zachodzniej) i The God of the Witches (1931, Bóg czarownic i czarowników), nadajac jej nazwe kultów dianicznych. W naszych czasach religia ta i jej praktyki przezywaja gwaltowne odrodzenie: a gdy jej wyznawcom przestaly zagrazac tortury i smierc na stosie, okazuje sie, ze tych reliktów przetrwalo w ukryciu wiecej, niz sie moglo wydawac. Ale czarostwo to nurt calkiem osobny (który tez osobno bede omawial) i nie nalezy go utozsamiac z Czarna ani tez z Biala Magia, mimo ze istnieja pewne stycznosci i ze Kosciól, celowo wytwarzajac zamet w pojeciach, forsowal to utozsamienie przez wiele stuleci. Co sie zas tyczy równoleglego tepienia przez Kosciól judaizmu, zagadnienie jest zbyt rozelgle, aby mozna je bylo strescic w kilku zdaniach. Lecz ten aspekt, o który tutaj chodzi, najlepiej przedstawil Joshua Trachtenberg w ksiazce The Devil and the Jews (1943, polskie wydanie w moim przekladznie 1997 Diabel i Zydzi).
Ta z niczym nie liczaca sie wojna religijna ciagnela sie przez dlugie stulecia- z budzacymi groze skutkami, nalezacymi do najpotwornirjszych i najbardziej haniebnych zbrodni w dziejach czlowieczenstwa.
Podstawowy chwyt tej kampanii propagandowej polegal na wmawianiu w kólko ( i czesto az do dzis pokutujacych) utozsamieniu spraw najzupelniej róznych: magii, poganstwa i kultów pierwotnych, diabla, czarów i czarownic, herezji, bluznierstwa, sprosnosci oraz zydostwa.
Robiono to miedzy innymi przez perfidne mieszanie i przenoszenie nazw, co innego znaczacych
Nadano wiec zgromadzeniu czarownic nazwe zydowskiego swieta: sabat. I przyjelo sie! Próbowano tez nazwac miejsca tych spotkan, takie jak tradycyjna Lysa Góra, synagoga, ale to sie jakos nie przyjelo. Mimo dlugotrwalych wysilków, aby opinii publicznej utozsamic Zyda z diablem, udalo sie to tylko czesciowo: i nawet w Bialej Magii trzeba bylo tolerowac pozostalosci hebrajskie.

Czarna Magia dzieli sie z grubsza na dwie kategorie. Pierwsza wiaze sie scisle z chrzescijanskim wyobrazeniem diabla i polega na sprzedaniu mu swej niesmiertelnej duszy w zamian za okreslone korzysci materialne. Co roztropniejsi zdawali wprawdzie od wieków pytanie: kto majacy choc odrobine rozsadku (i pilnujacy wlasnej korzysci) zgodzilby sie zaplacic wiecznoscia piekielnych tortur za troche zlota lub kilka lat przyjemnosci? Na to odpowiadano, ze pakt z diablem (jesli Bóg ma go uznac za wiazacy) musi zawierac cyrograf, dajacy czlowiekowi szanse unikniecia kary piekielnej: a juz jego sprawa, czy potrafi z tej szansu skorzystac. Diabel za to, dla wyrównanej gry, mial prawo zostawic na osobie paktujacego swój znak, jakies pietno czy skaze, które mogly w krytycznej chwili wykrecenie sie od tej zaplaty utrudnic.
Dobrym przykladem tego jest pewna opowiesc o czlowieku, w którego cyrografie znajdowal sie warunek, ze diabel moze go porwac tylko wówczas, gdy ten dobrowolnie wejdzie w zielone drzwi. Wydawalo sie to latwe do unikniecia. Niestety delikwent nie przewidzial, ze naznaczono go diabelskim pietnem daltonizmu: i wszedl w zielone drzwi nie widzac ich koloru.
Drua kategoria Czarnej Magii (powazniejsza i blizsza wyobrazeniom arabskim, zydowskim czy nawet babilonskim) traktuje demony (zawsze mniej potezne od Boga i podlegle mu) jako cos na ksztalt upersonifikowanych zywiolów czy sil natury, przed którymi trzeba sie zabezpieczyc i uznac je, po czym mozna nimi kierowac na swój uzytek. Zly czy dobry? To zalezy, jak ze wszystkimi silami, glównie od samego operatora. JEsli zna on wlasciwe Slowa czy Imiona Potegi, moze tymi demonami poslugiwac sie i kierowac, chocby wbrew ich woli i w sposó niezaleny od ich wlasnej natury.
Równiez do Czarnej Magii zaliczano wszystko, co wyrzadza szkode lub cierpienie, okalecza i niszczy. Gdyz do takich dzialan jakobynie dalaby sie uzyc sila Boska, której zapozyczanie dla wlasnych lec godziwych celów traktowano jako zasadniczy wyróznik Bialej Magii.

Tu jednak od razu nasuwa sie spostrzezenie, ze to, czy cel i samo dzialanie sa dobre, czy zle, zalezy nieraz od punktu widzenia. W którym momencie (jesli wystepuje sie w slusznej sprawie i przeciwko zlu) staje sie zlem dzialanie na niekorzysc wroga? Skad pewnosc, ze z kolidujacych ze soba celów albo korzysci jedne sa obiektywnie dobre, a drugie zle: i jak te obiektywnosc rozpoznac, jezeli w ogóle istnieje? Odwiecne to kwestie i czestonie do rozwiazania! Albo czy na przyklad czary dla pozyskania milosci uznac mozna za cos najepszego pod sloncem, czy tez za ruje, sprosnosc i porubstwo, zaleznie od podejscia?
Juz chocby z tej prostej przyczyny widac, jak sztuczne jest rozróznianie Czarnej od Bialej Magii, nie majace wiekszego sensu poza tym, jaki upatruje w nim chrzescijanstwo: a raczej ten czy inny jego autorytet lub instytucja.
Nie miesci sie równiez w tym podziale bardzo popularna niegdys magia w stylu arabskim, poslugujaca sie dzinami, które bywaja czasem dobre lub zle, ale na ogól (podobnie jak ludzie) nie do konca i raczej dwuznaczne.

Mozna jeszcze spojrzec na to rozróznienie z punktu widzenia ksiegi rytualów i zaklec.
Podreczniki takie zwane sa grimuarami, w sztucznej lacinie grimorium (a naprawde z francuskiego grimoire, bedacego starym przekreceniem wyrazu gramaire, czyli- gramatyka). Rzadko wydawane i nadzwyczaj trudno dostepne, wiekszosci amatorów znane sa tylko ze slyszenia, a ich podstawowe, najwiekszym rozglosem cieszace sie teksty istnieja glównie jako rekopisy, starannie przechowywane w takich miejscach jak Biblitheque Nationale w Paryzu i British Museum w Londynie. Na ogól nie wydano ich do dzisiaj, lub wydano tylko w niezbyt uzytecznych fragmentach czy opracowaniach. Z jednej strony duze zbieznosci miedzy nimi, z drugiej zas istotne róznice miedzy wariantami tegoz dziela utrwalonymi w rozmaitych rekopisach lub wydaniach, pozwalaja sie domyslac, ze wszystkie korzystaly w mniejszym lub wiekszym stopniu z tych samych zródel. Czy wywodzacych sie az z czasów biblijnych albo jeszcze dawniejszych, z Babilonu, Asyrii lub Chaldei? Wielu badaczy i praktyków magii tak uwaza.
Ksiag takich jest kilkanascie, ale cztery czy piec nalezy wymienic jako podstawowy kanon tego gatunku.
Najslynniejsza z nich i moze najstarsza to Klucz Salomona, przypisywany biblijnemu wladcy, slynacemu w tradycji zydowskiej i arabskiej jako najwiekszy z magów. Dzielko to zachowalo sie w XVI- wiecznej kopii lacinskiego przekladu z nieznanej wersji hebrajskiej i zostalo w 1559 roku zakazane decyzja sw. Inkwizycji jako zgubne i niebezpieczne. Wiekszosc istniejacych wersji w róznych jezykach, przewaznie francuskim albo lacinskim, pochodzi z XVII w. Ale grecka wersja w British Museum moze pochodzic nawet z XII lub XIII w. Wzmianka zas u Józefa Flawiusza juz w I wieku potwierdza istnienie jakiejs ksiegi zaklec do wywolywania zlych duchów, które przypisuje sie Salomonowi. Jakkolwiek wiec autentyzm i starozytnosc Klucza Salomona sa dyskusyjne, jego pradawna geneza z pewnoscia jest legendarna.
Uzupelnia go w istotny sposób Lemegeton (tytul o niewiadomym znaczeniu i pochodzeniu) zwany tez Mniejszym kluczem Salomona. Dzielo to potwierdzone jest i wykorzystywane u paru autorów juz na przelomie XV i XVIw.
Czesciej watpi sie o autentycznosci drugiego uzupelnienia, znanego jako Testament Salomona i bedacego glównie wyliczeniem duchów. Jego przeklady niemiecki, angielski i rosyjski ukazaly sie pod koniec XIXw. Ale istnieja w paru greckich klasztorach jego greckie rekopisy datowane mniej wiecej od II do IV wieku.

Nie byle jaki zamet wynika stad, ze pod tym samym tytulem Klucz Salomona albo podobnymi wydano tez, glównie w celach spekulacyjnych, inne publikacje, nie majace z nim wiele wspólnego. To samo zreszta dotyczy XIX- wiecznych falsyfikatów obficie produkowanych pod klamliwymi tytualmi Grimorium Honoriusza lub Tajemnice Alberta Wielkiego, o których mówie ponizej. Podobnie bezwartosciowe sa na ogól inne ksiegarskie mistyfikacje pod tytulami w rodzaju Szósta ksiega Mojzesza, Necronomikon, Ksiega Sybilli, jakkolwiek ich wydania, tresc i oddzialywanie tez saluguja na blizsze omówienie przy innej okazji. Do tej samej kategorii nalezy glosny od cwierc wieku Anton Szandor LaVey ze swym Kosciolem Szatana, którego nie nalezy lekcewarzyc: ale jego dwie kultowe ksiazki The Satanic Bible(1969, Biblia Szatana) i Satanic Rituals (1972, Rytualy szatanskie) sa po prostu maniackim zlepkiem wielojezycznych tekstów ni w piec ni w dziewiec, naiwnie zgranych byle jak i byle skad, autentycznych i zmyslonych, nie sprawdzonych i poprzekrecanych.

Ale pora wrócic do autentyków
Sposród nich najwieksza bodaj slawa i powaga cieszy sie Grimorium verum, czyli Prawdziwe, jakoby przelozone z hebrajskiego na francuski. Wydal je rzekomo Egipcjanin Alibeck w Memphis w 1517r., lecz jest to raczej data zmyslona w celach asekuracyjnych, a ksiazka napisana po francusku w XVIII wieku i ewidentnie oparta na Kluczu Salomona. Nastepne wydanie francuskie i dwa bardziej kompletne wloskie pochodza z WIWw., a wszystkie zaliczaja sie do bialych kruków, niezwykle rzadkich i kosztownych. Ksiega ta, otaczana zabobonna groza przez Kosciól, uwazana bywa za osobiste dzielo Szatana, podobnie jak Biblia ma byc wlasnym utworem Pana Boga. Do zalet Grimorium prawdziwego nalezy przeznaczenie dla adeptów nic nie umiejacych, totez kazda czynnosc wyjasniona jest moze nienazbyt szczególowo, ale od samego poczatku. Jego uklad stal sie wzorem dla wiekszosci tych podreczników: omawia sie kolejno procedury oczyszczajace, przygotowania, sporzadzanie kregu magicznego, talizmanów i róznych przyborów do wywolywania, nastepnie podane sa wzory tekstów do wypisywania i zaklec do wyglaszania, przebieg czynnosci magicznych i praktyki na rózne okazje. Nie brak tez wyliczenia duchów oraz ich wlasciwosci, chociaz Lemegeton i niektóre z pózniejszych grimuarów przynosza wiecej informacji pod tym wzgledem, jak i na temat oblicznia wlasciwego czasu dialan magicznych, itd.
Wiele nieporozumien nagromadzilo sie wokól Grimorium Honoriusza Wielkiego, które ukazalo sie w Rzymie w 1670r., chyba przelozone z laciny.
Poglad, jakoby dzielo to napisal w XII wieku papiez Honoriusz III, odrzucany jest przez wielu autorów katolickich jako falsz i potwarz. Jednakze lektura samego tekstu nie sklania do takiej pewnosci.
rozpoczyna go (nie wiadomo, czy autentyczna, lecz calkiem sensownie brzmiaca) bulla papieska, w której Honoriusz III jakoby stwierdza, ze przekazuje te wiedze ksiezom, aby wiedzieli, jak radzic sobie z diablami. Szczególny nacisk polozony jest na niezwykle trudna i dlugotrwala procedure oczyszczenia, w dalszym ciagu zas rytualy, teksty blogoslawienstw i zaklec oraz kregi magiczne i pentakle sa tak pelne motywów niemal wylacznie chrzescijanskich, ze trudno sobie wyobraxic, aby to nie kaplan adresowal do uzytku innych kaplanów. Inna sprawa, czy autorem byl rzeczywiscie ten papiez, czy inny ksiadz, najprawdopodobniej z XVI wieku.

A oto jeszcze kilka innych mniej znanych grimuarów.
Slynny teolog i awanturnik, lekarz, prawnik i filozof Agrippa von Netesheim (1486-1535) zalicza sie do wielkiej tradycji magicznej glównie ze wzgledu na swe kabalistycznoo-mistyczne dzielo w III ksiegach De occulta philosophia. Po jego smierci powiekszono je o IV ksiege, bedaca grimuarem; jego uczen i slawny demonolog Johan Weyer uznal te ksiege za falszerstwo. Suplement do niej jest Heptameron czyli Zywioly magiczne; zmarly w 1316 roku Pietro d'Abano ma byc autorem tego grimuaru, faktycznie napisanego chyba w XVI wieku. Lacinski Arbatel magii ukazal sie w 1575r. w Bazylei. Francuski Grand Grimoire (Wielki Grimuar) i jego angielska wersja Red Dragon(Czerwony Smok) pochodza zapewne z XVIII wieku. W roku 1750 ukazala sie francuska wersja Klucza Salomona pod nazwa Prawdziwa Czarna Magia czyli Tajemnica tajemnic Wreszcie chyba z konca XVIII wieku pochodzi The Black Pullet (Czarny Kuraczak) wydany rzekomo w 1740 roku w Egopcie.
I to bodajze koniec grimuarów.
W ich wyliczniu pojawia sie jeszcze jedno dzielo nadzwyczaj glosne i czesto wydawane: Tajrmnice Alberta Wielkiego. Jego autorstwu zprzecza sie duzo mniej nizeli w przypadku Honoriusza. Filozof, teolog i przyrodnik z XIII wieku, dominikanin Albert hrabia von Bollstadt, zwany Albertus Magnus, biskup Regensburga i nauczyciel sw. Tomasza z Akwinu, polozyl olbrzymie zaslugi dla rozwoju mysli i nauki europejskiej. Przypisywanie mu tajemnice naleza do klasycznych podreczników magii, Ale której z dwóch wymienionych?
Wieksza czesc jego dziela traktuje o magicznych wlasciwosciach kamieni, roslin i zwierzat; opisuje rózne zjawiska w kontekscie magicznym; skupia sie na wyliczeniach czasu i relacji atrologicznych, Czy jest to w ogóle grimuar?
Powaga oraz nie kweistionowana religijnosc Alberta Wielkiego sprawily, ze wszystko, co sie na jego dziele opiera, zaliczane bywa tym samym do Bialej Magii. Natomiast uzytkownicy grimuarów "Prawdziwego" i "Honoriusza" kwalifikuja sie niemal automatycznie do potepianych przez Kosciól adeptów Czarnej Magii.

Posród watpliwych i nie zawsze jasnych rozróznien mozliew jest i takie. Oczywiscie tym dobitniej podkresla to umowny charakter calego podzialu.





Teoria cz.II

Z rozwazan o czarnej i bialej magii wynika pierwszy wniosek, dosc prosty i oczywisty, którego jednak daremnie bysmy szukali w wiekszosci dostepnych publikacji. Bez wzgledu na to, czy sa one bardzo powazne i specjalistyczne, czy maja charakter popularny

Do kogo zwracaja sie zabiegi magiczne?
Mozna powiedziec, ze do bezososobowych sil natury. Kiedy np. szaman bije w beben, aby wywolac grzmot, w czynnosci tej chodzi po prostu o metaforyczne pokrewienstwo huczacych odglosów i naiwne- moze zreszta nie do konca naiwne?- domniemanie, ze huk bebna moze obudzic podobne zjawiska w naturze. Albo kiedy ma sie jeczmien na oku i medycyna ludowa doradza pozbycie sie go przez rzucenie w tyl trzech ziarenek jeczmienia za lewe ramie.

Gdyz nie musi to byc az tak humorystycznie naiwne, jak mogloby sie wydawac. Przynajmniej nie na 100% i nie w kazdym wypadku. Wrócimy do tego, nadzwyczaj ciekawego zagadnienia, gdy przyjdzie czas na zajecie sie teoria koincydencji, której odkrywca i prekursorem byl w szczególnosci znakomity austriacki bilog Paul Krammerer (1880-1962) w swoim dziele Prawo serii.
Na razie wystarczy odnotowac, ze chodzi tu o nadzwyczaj popularna zwlaszcza w wierzeniach ludowych magie oparta na analogii, która jeszcze nieraz sie bedziemy zajmowac. Jej elementów nie brakuje takze w czarnej i bialej magii. A jest dla niej charakterystyczne, ze na ogól- chociaz i od tej reguly zdarzaja sie wyjatki- nie odwoluje sie ona do istot nadprzyrodzonych.
Jednakze najwzniejsza czesc magii calkiem wyraznie skierowana jest wlasnie do takich istot.

Cóz to za nadprzyrodzone istoty?
Zwykle kojarzy sie z nimi duchy. Zle czy dobre. Do wyobrazni oczywiscie bardziej przemawiaja zle duchy, czesciej zwane demonami lub diablami. Chocby dlatego, ze nie troszcza sie one zbytnio o jakosc moralna tego, z czym zwraca sie do nich amator lub adept magii. Natomiast dobre duchy, najlatwiej (choc wcale niekoniecznie) kojarzace sie z aniolami, nie sa tak slepo usluzne! Poza tym zniecheca do nich ten bezmiar ckliwosci i niegustownej tandety, jaka od wieków Kosciól roztacza wokól swych wyobrazen o aniolach i karmi nia swoich wiernych, przyzwyczaja do niej, stwarzajac wrazenie mdlej i slodkawej lichoty z dewocyjnych obrazków, przeciw której w normalnych ludziach buntuje sie po prostu dobry gust i poczucie smaku.
Jednakze ani diably, ani tez anioly nie sa winne tego, ze w ich wyobrazaniu komus brakuje gustu i rozsadku.
Ale oprócz duchów, zlych czy dobrych, w magii wystepuje tez inna postac. Wazniejsza od nich, mimo ze tak latwo sie o niej zapomina. Ta postacia jest Bóg.
Oczywiscie znów nie taki z poboznych obrazków, z wyobrazen glupiego katechety i z kazania dla otepialych babek koscielnych. Na pewno tez nie przywiazany do schematów, do fraeologii, do nawyków którejs pojedynczej religii. Bóg to sprawa o wiele za powazna na to, aby mozna go bylo w ten sposób ograniczac.
My tez nie znamy o nim calej prawdy.
Mozemy jednak dokladac staran, aby ujrzezc go z rozmaitych stron. W róznych ujeciach.

Zacznijmy wiec od Boga w ujeciu Zydowskim. W tej kolejnosci nie ma nic dziwnego. Jest przeciez faktem nie podlegajacym dyskusji, ze pojecie jedynego Boga odkryli i przyniesli swiatu Zydzi. A pózniej w naszych rozwazaniach przyjdzie czas na rozmaite inne ujecia Boga; nie w jakims ogromnym zakresie, ale przynajmniej w takim, w jakim bedzie on sie pojawial w naszym temacie magii.

A wiec pierwsze pytanie: jak nazywa sie Bóg zydowski?
Co zajrzec do jakiegos pisma lub ksiazki, okazuje sie, ze Jahwe albo Jehowa. Tymczasem jest to pól prawdy albo cala nieprawda.
Gdzie mamy szukac imienia zydowskiego Boga? W zródlach zydowskich. To dla kazdego chyba oczywiste. Z tych zródel pierwszym i najwazniejszym jest Pismo Swiete czyli Biblia, czyli Stary Testament. Pisane oczywiscie po hebrajsku. A po hebrajsku pisze sie oczywisci alfabetem hebrajskim. Ten zas (podobnie jak kilka innych alfabetów semickich z arabskim na czele) zapisuje, o czym kuz wiemy, wylacznie (albo prawie wylacznie) spólgloski. Nie odróznie tez duzych i malych liter. Efekt jest taki , jak gdyby pytanie: Jak nazywa sie Bóg zydowski? napisac w formie: JK NZW S BG ZDWSK.

Dodam tylko, ze w jezykach semickich (inaczej niz np. w polskim i wszystkich europejskich) znaczenie wyrazu miesci sie glównie w spólgloskach, a gramatyka i slowotwórstwo w przeplatajacych sie z nimi samogloskach. Inaczej mówiac: pisanie samych spólglosek moze zmieniac glównie forme gramatyczna, lecz nie podstawowe znaczenie. Nie grozi wiec efekt, jaki bylby niunikniony w polskim, gdzie z wyrazu napisacnego RK nie daloby sie odczytac, czy jest to RAK, ROK, RYK, ARAK, IRAK, IRKA, ARKA, UROK, REK, RAK czy REKA. Wiec mimo niewygody tekst hebrajski czyta sie na ogól jednoznacznie.
Trzeba tylko dobrze znac jezyk.
Zeby jednak nie polegac do konca na zawodnych umiejetnosciach czytajacego, Zydzi wprowadzili okolo 800r. system tzw. wokalizacji, w któraym samogloski (oraz inne szczególy wymowy) zapisuje sie pod literami, nad nimi lub w nich za pomoca dodanych, malutkich kropek, kresek lub innych znaczków. Nazywa sie to nekudot i umozliwia czytanie calkiem dokladnie. Dodatkowa pomoc stanowia gdzieniegdzie matres lectionis, tzn. litery spólgloskowe nie czytane jako spólgloski, tylko sygnalizujace obecnosc takiej czy innej samogloski.
Bez tych wyjasniennie daloby sie zrozumiec, jako to jest naprawde z tym zydowskim imieniem Boga.

Otóz jest ono pisane w formie hebrajskich liter JHWH. Co wymawia sie Jod-He-Waw-He.
Nazywa sie to tetragramaton "czteroliterowiec". Po hebrajsku Szem ha-Meforasz "Imie Wylozone", które to okreslienie tez bywa uzywane w kabale jako imie Boga.
Nie wiadomo, jak to JHWH bylo wyamawiane ! Bo starozytni Zydzi nadzwyczaj serio traktowali Drugie Przykazanie" Lo tisza et-szem JHWH Elohejcha laszawe, co sie tlumaczy:"Nie naduzywaj imienia Pana Boga twojego". Ich olbrzymi szacunek dla Boga powodowal, ze imienia JHWH w ogóle nie wymawiano! A wymowe jego znal tylko arcykaplan Swiatyni w Jerozolimie, który dopiero przed smiercia przekazywal ja na ucho swemu nastepcy: i to w najglebszym sanktuarium Swiatyni, bez swiadków, szeptem i do tego przy zagluszajacym zgielku instrumentów muzycznych. Zeby nikt nie podsluchal.
Az wydarzylo sie, ze w krawawych zamieszkach II stulecia n.e. urzedujacy arcykaplan zginal, nim zdazyl to imie przekazac dalej. Od tej pory nikt nie wie, jak wymawiac tetragramaton JHWH.

W glosnej lekturze Pisma Swietego i w modlitwach zastepuje sie go innymi imionami Boga, zwykle Adonaj, co doslownie znaczy "moi Panowie" i bywa uzywane równiez w takim znaczeniu, choc jako imie Boga znaczy po prostu "Pan". W mniej uroczystych zas sytuacjach mówi sie ha-Szem "Imie", uzywa sie takze skrzyzowanego z nich wyrazu Adoszem itd. Ale i to bardzo powsciagliwie! Bo dla Zyda jest nie do pomyslenia tak beztroskie wycieranie sobie geby imieniem Bozym, jak to czynia chrzescijanie, wykrzykujacy przy byle okazji: o Boze! jak Boga kocham! bron Boze! itp.
Zyd odbiera to jako bluznierstwo.
Natomiast "Jahwe" i "Jehowa" to nie sa w ogóle formy zydowskie (jakkolwiek wymawianie ich, ze wzgledu na intencje, i tak pozostaje gorszacym i nidopuszczalnym chamstwem). Skad sie wziely te formy? Po prostu do tetragramatonu JHWH zaczeto dopisywac nekudot z innego wyrazu: wlasnie Adonaj, pisane tam dla przypomnienia, ze takim wyrazem zastepuje sie w glosnym czytaniu prawdziwe imie Boga. I kiedy po wiekach badacze chrzescijanscy wreszcie zaczelii dukac po hebrajsku i lamac sobie glowe nad oryginalem Biblii, popelnil kilka ignoranckich bledów, wstawiajac do spólglosek JHWH zle odczytane samogloski z wyrazu Adonaj: i tak powsatl "Jehowa".

Kiedy pózniej zorientowano sie w rozmiarach strzelonego byka, zaczeto kombinowac: jaki samogloski mogly tam byc naprawde? W drodze zawilych dociekan filooficznych wymyslono, ze chyba "Jahwe". Rzeczywisci ez kilku róznych pomyslów i hipotez ta rekonstrukcja wydaje sie najbardziej prawdopodobna.
Jednak ani pewna, ani jedyna. Sa tez inne, np. "Joha" i "Jewe", chociaz te akurat niezbyt przekonujace.
Z poczatku zreszta nie wiedziano, co poczac z tym koncowym H, wiec pisano "Jehowah" i "Jahweh". Takie dziwaczne formy do dzisiaj pokutuja w przekladach Biblii lub innych publikacji. Wreszcie polapano sie, ze koncowe H to wspomniane juz mater lectionis: litera spólgloskowa, lecz nie spólgloska, tylko sygnal ze na koncu imienia wymawiano jakas smogloske. Jaka? Moze dlugie E. Ale i to równiez pozostaje niepewne.

Znaczenie etymologiczne imienia JHWH pozostaje dyskusyjne. Mozna sie conajwyzej domyslac znaczen: Bedacy, Tchnacy, Powolujacy do istnienia. A moze "Jestem, który jestem" (Ksiega Wyjscia 3, 14). Lecz ta ostatnia formula, jakkolwiek rozpowszechniona przez chrzescijanskie tlumaczenia Biblii, jest bardzo niescisla. W oryginale brzmi ona: Ehje aszer ehje . Natura jezyka hebrajskiego nie pozwala dokladnie przelozyc tego zdania, którym (w odpoweidzi na pytanie Mojzesza) Bóg sam sie okreslil; ale gdyby sie ktos uparl, nalezaloby je wyrazic sztucznym i skomplikowanym zwrotem w rodzaju "Bede stajacym sie jako ten, który bedzie sie stawal" itp. To imie boskiego jestestwa, które uzycza istnieani wszystkim rzeczom, Zydzi wola pozostawiac jako nieprzetlumaczalne w formie Ehje Aszer-Ehje lub w skróconej Ehje, bedacej pierwszym z dziesieciu kabalistycznych imion Boga. W kazdym razie JHWH to Bóg jedyny, nawet jesli mówi sie o nim takze w liczbie mnogiej Elohim.
Kiedy powiada o sobie: "Uczynmy czlowieka na obraz nasz", (Ksiega Rodzaju 1, 26), "my" oznacza pluralis maiestatis. Dla Izraelitów byl "panem zastepów" JHWH Cewaot (w chrzescijanskich tlumaczeniach przekrecone w Sabaoth) i samo Cewaot równiez bywa jego imieniem. W Ksiedze Samuela 17, 45 cewaot to ziemskie zastepy wojska, lecz gdzie indziej mozna przez to rozumiec aniolów albo gwiazdy. Inne wersje Boskiego imienia to powszechnie semickie El, pochodne od niego Eloah jako liczba pojedyncza od Elohim, Jah bedace zapewne skrótem od JHWH i wreszcie Szadaj "Który (powiedzial) Dosc" wodom, chcacym pochlonac cala ziemie, w rozumieniu "Potezny" i "Wszechmogacy", moze nawet "Niszczacy". U proroków JHEH jawi sie jako "bohater" i "wojownik", a miecz w jego dloni to symbol Sadu. Lecz nie wolno przedstawic go w firmie obrazowej.
Trzeba dodac, ze wyraz Elohim pojawia sie tez w znaczeniu "obcy bogowie, bozki" i wskazuje na to, ze pierwotnie moglo tu wlasciwie chodzic o "bóstwa domowe, duchy przodków" i stad uksztaltowalo sie wreszcie znaczenie "osobisty Bóg kazdego czlowieka". W tradycji bowiem rabinackiej JHWH to Bóg nade wszystko milosierny, natomiast Elohim sprawiedliwy. W pierwszym z tych aspektów wyraza sie milosc do czlowieka i serdeczne, nawet wyrozumiale wychodzenie mu naprzeciw, w drugim zas aspekcie podkresla sie, ze Bóg moze równiez byc surowey, gniewny i bezlitosny.

We wszystkich zas aspektach zydowski Bóg tym sie pieknie rózni od kazdego innego, ze czlowiwkowi wolno z nim dochodzic swojej slusznosci, spierac sie i dyskutowac. Oczywiscie bez chamskiego spoufalania sie, tylko z pelnia czci, pokory i w bojazni Bozej. Zreszta spór taki prowadzi nieraz do tym lepszego uswiadomienia sobie, ze Bóg jednak mial slusznosc i dlaczego. Z wielu przykladów przypomnijmy sobie, jak Lot targowal sie z Bogiem o to, dla ilu sprawiedliwych powinny ocalec Sodoma i Gomora. Albo jak modlac sie w ogrodzie Getsemane Jezus, jako prawdziwy Zyd, mówil do Boga: "Ojcze mój, jezeli mozna, niech mnie ten kielich ominie... Ale nie wedlug mojej woli, tylko twojej". Najslynniejszy zas przyklad znajdujemy w XVII-wiecznej ksiedze Majse Buch, gdzie Rabi Elizer w dyspucie poprosil o znak Boga, kto ma racje, i slusznosc jego zdania potwiedzily najpierw pochylajace sie sciany, a potem drzewo, które przesunelo sie o dziesiec lokci. Lecz inaczej sie na to zapatrujacy Rabi Jehoszua oznajmil, ze w tej sprawie nawet Bóg nie am nic do gadania, gdyz Pismo powiada:"Kiedy medrcy spieraja sie o naczenie przepisu religijnego, o slusznosci rozstrzyga zwykla wiekszosc glosów". A Bóg smiejac sie radosnie zawolal: "Zwyciezyly mnie moje dzieci"
Nie wolno o tym zpominac, gdy slyszymy zbyt lekko powtarzany przez wielu frazes, ze "bez wzgledu na religie Bóg jest dla wszystkich ten sam". Raczej na odwrót! Skadze mamy wiedziec, jaki on jest? Na pewno jednak niepojety! I nie ulego watpliwosci, ze w róznych religiach widzi sie go inaczej i w dosc rozmaitych aspektach.
Ale mozna je laczyc.
Chocby dla wzbogacenia tego, co rozumiemy. I zapewne w magii ta postawa bedzie najwasciwsza.
Mozna by jeszcze wyliczyc sporo epitetów Boga zydowskiego, takich jak El Eljon "Bóg NAjwyzszy", ha-Makom "Miejsce" obecnosci Bozej, Kedosz Jisrael "Swiety Izraela", Abir Jaakow "Bojownik Jakuba", aramejskie Atik Jomin "Stary (Bóg ostatnich) Dni" itd. oraz tradycyjne 99 okreslajacych go przymiotników.
Ale to juz sa, scisle biorac, jego imiona.
Od czasów hellenistycznych imie Adonaj stalo sie czeste w uzyciu nie tylko zydoskim. Zwlaszcza w magii, w ksiegach czarodziejskich i na amultach. A gdy powstala masoneria, slowo to rozpowszechnilo sie w jej rytuale jako rozpoznawcze, falszywa zas forma Jehowa uzywana jest jako symbol "niewyrazalnego imienia" Boga. Przejela ja tez sekta Badaczy Pisma Swietego, znana jako Swiadkowie Jehowy. I wreszcie w sztuce chrzescijanskiej cztery po hebrajsku pisane litery JHWH oznaczaja Boga wszechmogacego.

Tak czy owak pewne jest, ze sposród imion tych zadnego nie nalezy pochopnie pisac ani wymawiac. Chocby i w formie przekreconej. Lepiej tradycyjnie powiedziec: Pan. Gdyz to znaczy (takze i w codziennym uzyciu) wyraz Adon, rozszerzony tu o tzw. przyrostek dzierzawczy aj "moi". Wszelki zas "Jehowa" czy "Jahwe" to dla niektórych i tak bluznierstwo; dla inncyh lamanie drugiego z przykazan Boskich; co najmniej zas urazanie zydowskich uczuc religijnych oraz manifestacja ciemnoty i zlego gustu.







Teoria cz.III

Bóg zydowski i alfabet hebrajski pozostaje ze soba w osobliwym zwiazku, jakiego nie znaja inne religie.
Utrwalona w pismach rabinów starozytna i sredniwieczna tradycja min. powiada: Siedem rzeczy stworzono, zanim stworzony zostal swiat, i wyprzedzily one stworzenie o dwa tysiace lat. Byly to: pismo, tron jego wspanialosci, ogród Eden i pieklo, pokuta, najwyzszy przybytek i Mesjasz, a imie Mesjasza swiecilo, kiedy jeszcze nie bylo slonca. Tak wiec alfabet hebrajski, i to jako pierwsza z tych rzeczy, istnial na dlugo przed stworzeniem swiata.
Powiedziano tez: Juz na 974 pokolenia przed stowrzeniem swiata napisane zostalo pismo i spoczywalo na lonie Najswietszego, i spiewalo razem z zastepami piesni na czesc Pana.
Oto dalsze rowazania rabinów: Ale zanim stworzono swiat, nie bylo wszak zwojów pergaminu, na których mozna by pisac tym pismem; ani bydla, z którego mozna by skóre zedrzec, azeby na niej pisac. Nie dalo sie go tez wyryc na zlocie albo na srebrze: poniewaz nie bylo jeszcze zlota ani srebra i zadnego z nich jeszcze nie wytopiono. Ani na drewnianych tablicach: bo nie stwozono jeszcze drzew. Na czymze wiec pismo bylo pisane? Otóz pisane bylo na ramieniu samego Pana, czrnymi plomieniami na bialym ogniu.
A kiedy Pan zamnierzyl stworzyc swiat, poradzil sie najpierw u pisma i przemówil don: Chce stworzyc swiat, aby poznano moja potege. Uslyszawszy to, pismo odrzeklo: Panie wszech swiatów! Ty, który na poczatku juz znasz koniec, któremu jawne jest wszystko, co skryte, uczyn wedle swej woli. Kiedy Pan uslyszal, co rzeklo pismo, spodobaly mu sie te slowa i wzial je, polozyl przed soba i wpatrzyl sie w nie. Pamietamy, ze wciaz jeszcze nie bylo swiata! Cóz sie stalo w tej pierwotnej nicosci?Stanely przed Panem wszystkie 22 znaki pisam i kazdy przemówil: Uczyn wedle swej woli i ode mnie rozpocznij stwarzanie! Wywiazaly sie dlugie spory i argumentacje, w których kazda litera po kolei, od ostatniego w alfabecie taw az do jego poczatku, usilowala przekonac Boga, ze ona wlasnie najbardziej zasluguje na ten zaszczyt
Wreszcie Bóg zdecydowal sie zaczac od litery bet . Przekonala go bowiem, ze slowem baruch "Blogoslawiony" beda sie do Boga zwracac jego dzieci. Wiec i relacja o stworzeniu zaczyna sie podwójnie od litery: breszit "na poczatku" i nastepnie bara "stworzyl". Gdy zas alef pózniej uskarzal sie, ze chociaz stoi na poczatku, jednakze pominieto go, poniewaz nie chcial sie narzucac i milczal, a wtraza zaledwie "jeden", Bóg pocieszyl go: "Jestes glowa i królem wszystkich liter; ja jestem jeden i ty jestes jeden; a poniewaz sam sie umniejszyles, ja cie uczynie wielkim i beziesz oznaczal tez liczbe tysiac"
Rzeczywiscie po hebrajsku slowo "tysiac" brzmi elef, pisane tak jak nazwa litery alef , w oznaczeniach zas numerycznych jako alef z kropka, wydluzone albo z kreska u góry.
Obiecal mu równiez Bóg, ze od niego rozpocznie dziesiec swoich przykazan. I dotrzymal przyrzeczenia, zaczynajac je od pisanego przez alef slowa anochi "ja".
Na tym jednak nie koniec.
Poniewaz wszystko da sie opisac w slowach, uwaza sie, ze cala rzeczywistosc wszechswiata byla i jest zawarta w 22 znakach alfabetu. trzeba tylko widziec, jak je wybierac i ukladac. Tak Bóg, przygladajac sie alfabetowi hebrajskiemu, ujrzal w nim i wydobyl wszystko, co postanowil stworzyc. Bóg po prostu wiedzial, jak nikt inny, w jaki sposób te znaczenia wyczytac.

Na miare swych mozliwosci to wlasnie staraja sie robic kabalisci, nalezacy do mistycznego i ezoterycznego nurtu kabaly, który powstal w XII wieku i pograzyl sie m.in. w gematrii. Ale zaczatki dociekan, z których poczela sie kabala, byly duzo wczesniejsze: to ruchy umyslowe z I-II wieku zwane Maase Breszit "dzielo stworzenia" i Maase MErkawa "dzielo wozu". Jeden koncetrowal sie na pierwszym rozdziale Breszit (tzn. Ksiegi Rodzaju) i na jego slowach, przez których wypowiedzenie Bóg stworzyl swiat, a drugi na cwiczeniach we "wstepowaniu do nieba", zeby zobaczyc Boga, wychodzac do wizji praroka Jechezkela (tzn. Ezechiela) obrazujacych tron Chwaly Bozej i okrazajacy go boski rydwan. Obie zajmowaly sie drobiazgowo kombinacjami liter hebrajskich i sposobami tekigo ich laczenia, aby udostepnic sobie Boskie moce, i unosic sie w górne sfery. Byly to wiec niewatpliwe zabiegi z dziedziny wyzszej magii.

Do szczególnych technik, które dzisiaj tez nadaja sie do wykorzystanie, powróce w przyszlosc.

Czymze jest gematria?
Hebrajski wyraz gimatrija wywodzi sie z greckiego geometria, pierwotnie oznaczajacego nie geometrie w dzisiejszym rozumieniu, tylko mierzenie gruntów. Zydzi nadali zapozyczonemu slowu innny sens: obliczanie wartosci liczbowej wyrazów i wyciaganie stad rozmaitych wniosków na temat konstrukcji rzeczywistosci.
U podstaw tej metody lezy fakt, ze kazda litera hebrajska miala swoja wartosc licbowa. Taki sposób zapisywania liczb przez nadawanie literom wartosci cyfrowej wynalezli nie Zydzi, ale Grecy z Miletu w VIIIw. przed n.e. Obydwa alfabety, grecki i hebrajski, mialy w tym stadium swego rozwoju po 22 znaki, ulozone zasadniczo w tym samym porzadku i na ogól podobnie wymawiane, poniewaz alfabet grecki wywodzil sie jezeli nie z hebrajskiego, to przynajmniej ze wspólnych zródel pisma fenickiego lub innych semickich. Wszelkie róznice mozna dosc latwo wytlumaczyc czy to potrzebami odmiennej fonetyki jezyków, czy innymi przemianami w ewolucji tych alfabetów. W kazdym razie do pierwotnych 22 liter Grecy dodali z czasem polaczenia spólglosek ps i ks, zwiekszajac przez to liczbe liter do 24 i traktujac je w zapisie cyfrowym po prostu jako numery kolejne.

Zydzi nie tylko przejeli w IIw. przed n.e. ów grecki wynalazek, ale dokonali w nim genialnego udoskonalenia. Wprowadzajac bowiem okolo Vw. n.e. piec odrebnych w formie liter koncowych uzyskali lacznie 27 znaków, czyli 3x9 w ukladzie tzw. "Trójdziewiatkowym", co stworzylo podstawe do zapisu w systemie dziesietnym, wyrazajac kolejno jednosci, dziesiatki i setki. Widac to wyraznie na tabeli alfabetu hebrajskiego z wartosciami numerycznymi. Dopiero pózniej Grecy zapozyczyli ten ulepszony system od Zydów. Ale krótszy o trzy litery alfabet grecki sprawil, ze brakuje w nim liter oznaczajacych 6, 90 i 900, co podwaza uzytecznosc calego systemu.
Skoro juz kazda litera ma wartosc liczbowa, nasuwa sie wniosek, ze kazdy wyraz, a zwlaszcza imie wlasne, mozna wedlug tych wartosci przeliczyc na jakas sume.

Gematria wyciaga z tego skrajne wnioski
Uwaza mianowicie, ze 1. miedzy dwoma wyrazami o tej samej wartosci liczbowej zachodzi tozsamosc, a co najmniej gleboki zwiazek. W szególnosci 2. mozna zastapic kazdy wyraz innym o tej samej wartosci numerycznej. I na odwrót: 3 ze do tak zapisanych liczb mozna nie tylko przypisywac imiona, ale takze 4 odczytywac je tekstem otwartym jako zwykle slowa lub wypowiedzi . I wreszcie 5 czerpac z nich dane kosmiczne, kalendazowe itp. Dzieki temu, im glebiej drazyc w jakims zapisie, tym bardziej rozlegle mozna w nim wykryc powiazania i skojarzenia, tym bardziej wszystko zaczyna sie wiazac ze wszystkim. Ujawniaja sie najbardziej nispodziewane i niezliczone wspólzaleznosci, z których mozna czynic uzytek m.in. w pojmowaniu i ocenie zjawisk, a takze w zabiegach magicznych.
Wynikaja sta m.in. takie dzialania magiczne jak arytmomantyka (wrózenie z liczb) i onomatomantyka (wrózenie z imion). Uplynelo wiele stuleci i do dzisiaj spotykamy resztki, szczatki, odpadki tych dociekan w formach skrajnie prymitywnych i zdegenerowanych, jako pewien rodzaj zabaw towarzyskich, w których podlicza sie cyfry zamiast liter w imionach i nazwiskach itp. Niby cos ma z tego wynikac. Jednakze ktos powaznie zajmujacy sie mantyka czyli wrózbiarstwem, magia lub chociazby historia religii, wierzen i ezoteryki, nie moze traktowac na serio takich naiwnych zabaw, godnych jedynie kucht, maniaków lub nierozgarnietej dziatwy.
My bedziemy sie trzymac zupelnie innego poziomy rozumienia i tradycj, wiedzy i praktyk.
Prastary i klasyczny przyklad wczesnej, bo juz biblijnej gematrii znajdujemy w Ksiedze Rodzaju 14,14, gdzie napisano, ze Abram uwonil swego porwanego bratanka Lota z pomoca 318 swoich ludzi. Sadzi sie jednak, ze towarzyszyl mu po prostu niezawodny sluga Eliezer, którego imie pisane wyklada sie: alef 1+ lamed 30 + jod 10 + ain 70 + zain 7 + resz 200 = 318
Takich przykladów sa tysiace.

Na podobnej zasadzie doszukiwano sie w Biblii np. daty nadejscia Mesjasza. Albo liczby slów potrzebnych w modlitwie lub zakleciu. Albo szczególnie mocnych lub skutecznie wiazacych sie z okreslona intencja imion Boga, jak równiez aniolów i demonów. Albo wymyslano takie imiona, przez dobieranie slów dajacych sume identyczna jak czyjes (krótkie czy bardziej rozbudowane) imie wydobywano ukryte informacje o istotach ludzkich albo demonicznych.
Zakres tych dociekan mozna jeszcze rozszerzac przez dodatkowe operacje, w szczególnosci mnozenie wartosci liczbowej slowa przez nia sama albo tzw. atabasz. Polega on na tym, ze pierwsza litere alfabetu zastepuje sie przez ostatnia, zamiast drugiej bierze sie przed ostatnia itd. To wlasnie wyraza skrótowiec atabasz: zaiast alef daje sie taw, szin zamiast bet itd. Sa tez inne odmiany tej metody, wsród nich zwlaszcza albam: wiec lamed zamiast alef, mem zamiastbet itd. Mozna równiez obliczac nie same litery danego slowa, lecz ich pelne nazwy. Kazdym z tych sposobów mozna uzyskiwac inne wyrazu, o tej samej wartosci numerycznej lecz co innego znaczace, i dochodzic do nispodziewanych skojarzen znaczeniowych.

Do genezy tych permutacji nalezy równiez i ta praosta okolicznosc, ze jesli zbyt rozwlekle i niewygodne jest zapisywanie czegos w slowach pelnobrzmiacych, mozna to samo sprawniej i przejrzysciej wyrazic w symbolach albo skrótach. Oczywiscie najwazniejsze z symboli to liczby, a ze skrótów tzw. skrótowce.
Stosuje sie je w zapisie, a póxniej w naturalnym porzadku rzeczy usamodzielniaja sie jako wypowiadanne slowa.
Stad poczynaja sie takie wyrazy magiczne jak Abrakadabra i jej formy redukujace sie po jednej literze w trójkat, jak szeroko uzywany w magii Abraxas lub cale serie w rodzaju tej, która przyniósl klasyczny dla tzw. raków i dla permutacji ukladów literowych kwadrat magiczny: Sator arepo tenet opera rotas.

Zabawne jest uswiadomic sobie, ze taka wlasnie jest geneza dzisiejszych skrótowców, setkami i tysiacami uzywanych na co dzien zwlaszcza jako nazwy organizacji, firm, uczelni, panstw itd. Azeby to unaocznic, podam kilka przykladów napisanych czasem nietypowo, lecz podlug stalej lub alterantywnej wymowy: Hakata, Lopp i Unarra, Dipisi, Spatif, Gestapo i Czeka, Zaiks, Fiat i Seat, Wop i Pafawag, Pan i Mon, w Usa na Ujocie. Poczatkiem tej praktyki byly niewatpliwie stare hebrajskie skróty, od mnemotechnicznych w rodzaju begadkefat (szesc liter hebrajskich zmieniajacych wymowe przez umieszczenie w nich punktu zwanego dagesz) itp. az po stosowanie powszechnie imiona kabalistów lub innych wielkich uczonych: Rambam i Ramban (tzn. Rabi Mosze ben Majon i Rabi Mosze ben Nachman, w Europie bardziej znani w formach zgrecyzowanych jako Maimonides i Nachmanides) oraz wielki komentator biblijny Raszi (Rabi Szlomo Jicchaki, od którego pochodzi nazwa pisam raszi). Malo uswiadamiany jest fakt, ze tak powstalo równiez wiele nazwisk zydowskich, z pozoru wygladajacych na niemieckie. Zaliczaja sie do nich np. Asz (jak prozaik Szalom Asz) od wyrazów Alt Szul "stara szkola, boznica" lub Ajzensztot "zelazne miasto", bardzo czeste nazwisko Sachs (jak poetka Nelly Sachs i Jeremy Sachs, amerykanski wspóltwórca ustroju gospodarczego dzisiejszej Polski) od Zera Kedoszim "potomek meczenników", Brill albo Bröll od Ben Rabi Jehuda Loeb "syn Rabi Jeduhy Lejba" i nawet Misch od Mojcher Jajcher Soref "sprzedawca winiaku". Z kolei te nazwiska bywaja spolszczone jako Bryl, Mis i Zaks.

Ale wrócmy do spraw bardziej magicznych.
Podstawowym tekstem kabalistyki jest Sefer Jecira czyli Ksiega stworzenia. Napisano ja na przelomie II i III wieku n.e. w Aleksandrii. Jej tekst miesci sie na dwudziestu stronach druku i bedac komentarzem do alfabetu, zawierajacego w sobie strukture wszechswiata, sam jest okazja do niewyczerpanych wrecz komentarzy.
Nie musze blizej przedstawiac tekstu Sefer Jecira, gdyz istnieja dwa swieze i latwo dostepne wydania polskie, oba równie kompetentne. Jedno ze szczególowymi przypisami w przekladzie i opracowaniu MAriusza Prokopowicza (1994 wyd. Pico), drugie z ogólniejszym komentarzem i z oryginalem hebrajskim (1995 wyd Tikun) opracowali Wojciech Brojer, Jan Doktór i bohdan Kos. Obydwa te wydania powinien miec i wczytac sie w nie kazdy adept, chcacy powaznie zajmowac sie kabalistyka i magia.

W ujeciu kabalistycznym litery hebrajskie grupuja sie w trzy kategorie: 3 matki, 7 podwójnych i 12 pojedynczych. Równoczesnie zas wyznaczaja podstawowe liczby magiczne 3+7+12.
Trzema matkami sa .
Alef rozwarte na wszystkie strony przedstawia usta otwarte w oddechu i zarazem wiatr, tchnienie, powietrze, okreslane po hebrajsku tym samym wyrazem ruach. Mem to zamkniete usta i woda, w której nie mozna oddychac. Poza tym alef to wina, podczas gdy mem to zasluga, skryta w zamknietych ustach. Szin rozchyla sie ukazyjac jezyk, równowazacy przeciwienstwa i bedacy rozjemca pomiedzy wina i zaluga, poza tym oznacza plomienny zywiol ognia. Maja tez wlasciwie sobie dzwieki: alef skupia w sobie to, co rozbrzmiewa, mem odglosy wydawane przy zamknietych ustach, a szin syczace.
Obrazuja wiec trzy zasady natury: trójce ogien-woda-powietrze, trójce cieplo-zimno-wilgoc, trójce glowa-lono-piers. Oczywiscie lono moze oznaczac brzuch i narzady plciowe.

Siedem liter podwójnych to wspomniane juz begadkefat, czyli . W ukladzie kabalistycznym zalicza sie do nich jeszcze resz jako przedostatnia. Dlatego podwójne, ze kazda z nich miala pierwotnie dwie wymowy: zwarta lub szczelinowa, zaleznie od tego, czy byla pusta, czy zawierala w sobie kropke dagesz. We wspólczesnym jezyku hebrajskim dotyczy to juz tylko trzech liter: bet i wet, kaf i chaf, pe i fe. W kazdym razie stanowia osobna kategorie tak w kabalistyce, jak i najzwyczajniej w gramatyce i ortografii. Zawieraja w sobie kolejno znaczenia 7 glównych wartosci: madrosc, bogactwo, potomstwo, zycie, sila, pokój i laska. Równiez 7 planet. Takze 7 kierunków: góra, dól, wschó, zachód, pólnoc, poludnie i swiety srodek oraz 7 zmyslów ludzkich i 7 dni tygodnia. U pózniejszych kabalistów dodano jeszcze 7 archaniolów i niektóre z innych duchów.

Pozostale litery, znane jako pojedyncze albo proste, wyrazaja 12 znaków zodiaku i 12 skladników duszy, miesiace i czesci ciala. Pózniej przypisano im tez inne dwunastki z Biblii: synów Jakuba, patriarchów, klejnoty na szacie arcybiskupa, itd.
Jedna z liter prostych wyróznia sie jako najwazniejsza z calego alfabetu: jod. Gdyz oznacza Boga zarówno sama przez sie, jak i dlatego, ze jest pierwsza litera tetragramatonu. Uwaza sie, ze z jod powstaly wszystkie pozostale litery

Nie moge i nie zamierzam streszczac tu calych podstaw kabaly, chocby tych, które zawiera Sefer Jecira
Jednakze z tych bardzo pobieznych informacji chyba jasno wynika, jak nieodzowne jest zaglebianie sie w caloksztalt poruszonych tu zagadnien, azeby serio zajmowac sie tym i pojmowac podstawy, na których opiera sie zydowska geneza magii, nie jedna, lecz niewatpliwie pierwsza i najwazniejsza. Dotyczy to zarówno pojec ogólnych i calego kierunku myslenia, jak i niezliczonych szczególów czy to w rytualach magicznych, czy w tresci, brzmieniu i wygladzie tekstów, napisów, zaklec. Gdyz powiedzmy sobie jasno: magia to nie zabawka. Nie prowadzi do niej zadna droga uproszczona, latwa, skrócona. Albo trzeba sie nia zajmowac, albo wcale. Nie ma w niej czegos takiego jak "Maly Kowboj" dla dziecka, które dostawszy za grosze plastikowy szesciostrzalowiec, lasso i sombrero moze z dnia na dzien wziac sie do zabawy w kowboja. A niestety wielu zainteresowanych wyobraza sobie wlasnie cos podobnego na temat magii.
Na to prosze nie liczyc. Ja wprowadzam, krok po kroku, w sprawy zasadnicze, trudne i wymagajace ze strony adepta duzo wysilku, czasu, madrosci, i zaangazowania. Zapewniam te poczatki, które samemu trudno znalezc i mozna dlugo sie rozbijac o sciany, tlukac glowa w mur i nie mogac zrobic pierwszego kroku.
W tym zakresie moge dopomóc.
Lecz nie moge nikogo wyreczyc. I kazdy adept, który skorzysta z mojej pomocy w stawianiu pierwszych kroków, dalej sam juz bedzie musial odbywac te wyprawe odkrywcza. Przyjdzie mament , w którym ja tez bede ciekaw dowiedziec sie od niego lub od niej, co z tego wyniklo, i niejednego sie od nich nauczyc.

Powracajac zas do kabalistów, uplynelo cale tysiaclecie, zanim z nurtów Maase Breszit i Maase Merkawa wylonila sie od XII wieku kabala w pelnym tego slowa znaczeniu, w Hiszpani i w Niemczech. Przy uzyciu gematrii oraz innych metod i technik kabalistycznych wzieto sie przede wszystkim do komentowania Biblii. Najznakomitszymi z tych autorów okazali sie w XII-XIII wieku wspomniany juz Ramban czyli Mosze ben Nechman z Gerony, Eleazar ben Juda Rokeach z Wormacji, Josef ben Awraham Gikatilla z Kastylii, Awraham ben Szemuel Abulafia oraz Bachja ben Aszer ibn Chalawa z Saragossy itd. W znaczenej czesci tez komentarzem do Piecioksiegu oraz Piesni nad piesniami i ksiegi Rut zalicza sie najswietniejsze dzielo kabaly, mianowicie Sefer Zohar czyli olbrzymich rozmiarów Ksiega blasku, napisana po aramejsku przez nieznanych albo legendarnych autorów; znakomity skadinad polski przeklad Ireneusza Kani (1995 wyd. Oficyna Literacka) ogranicza sie niestety do wybranych z tego dziela opowiesci.
Z rozwazan i odkryc gematrycznych przytocze dla zilustrowania tej metody kilka przykladów, zaczerpnietych przewaznie z artykulów Ireneusza Kani i Andrzeja Wiercinskiego.

Dlaczego w Pierwszej Ksiedze Królewskiej 10, 14 roczne dochody króla Salomona w zlocie okreslano z malo prawdopodobna dokladnoscia na 666 talentów :)) ??? Zapewne dlatego, ze po hebrajsku jedyny w Biblii isopsef (albo po hebrajsku gilgul tzn. odpowiednik numeryczny) tej liczby to wyraz jitron "zysk", pisany jod 10 + taw400 + resz 200 + waw 6 + nun 50 = 666. Ta sama liczba 666 równoznaczna z "zyskiem" ze sprzedazy i kupna stanowi imie Bestii w Apokalipsie 13, 17-18, gdzie powiedzino, iz na targowisku nikt nie moze kupowac ani sprzedawac, jezeli nie ma znamienia, to jest imienia Bestii albo liczby jej imienia... jest to bowiem liczba czlowieka. Utozsamia sie wiec jedno z drugim i przez to mozna zawladnac Bestia. zJehuda pisze sie jod 10 + he 5 + waw 6 + dalet 4 + he 5 = 30. A dlaczego Piotr (wg Jana 21, 21) zlapal w siec akurat 153 ryby? Poniewaz byl "rybakiem ludzi" czyli bnej ha-Elohim "synów Bozych", co sie pisze bet 2 + nun 50 + jod10 + he 5 + alef 1 + lamed 30 + he 5 + jod 10 + mem 40 = 153. Swoja droga, jak widac, litery koncowe bywaja w gematrii traktowane jak zwykle, w przeciwnym razie to mem znaczyloby 600.
I jeszcze jedno rzuca sie w oczy: ze w Nowym Testamencie sens gematryczny zwykle pojawia sie dopiero w retranslacji wyrazów czy zwrotów na hebrajskie. Gdyz po wieloletnich dyskusjach stalo sie jednak raczej pewne, ze Nowy Testament, chociaz przekazany po gracku, w oryginale byl pisany po hebrajsku.
Wiec gematria bywa pomocna w odtwarzaniu jego pierwotnej hebrajszczyzny nie tylko w slowach, ale i w pojeciach. Gdy np. zapytano Jana Chrzciciela (w Ewangelii Jana 1, 21), czy jest prorokiem Eliaszem, a on zaprzeczyl, okazuje sie, ze w pewnym sansie utozsamienie to jednak zachodzi: gdyz henrajskie imie Jochanan pisze sie jod 10 + waw 6 + chet 8 + nun 50 = 124, okreslenie zas gilgul Elijahu "wcielenie Eliasza" to gimel 3 + lamed 30 + gimel 3 + waw 6 + lamed 30 + alef 1 + lamed 30 + jod 10 + he 5 + waw 6 = takze 124. Kto wie, czy nie rostrzyga to zadawnionego sporu o zydowsskie pojecie wedrówki dusz? Warto jeszcze zwrócic uwage, ze isopsefia ta nie dziala mechanicznie, gdyz pomimo kazdorazowej zgodnosci z tym obliczeniem czestego imienia Jochanan zbieznosc taka ma sens tylko wówczas, gdy poktywa sie z glebszymi cechami osobowosci.

Jak rytual nawet koscielny zrósl sie z kabala i jej kultem alfabetu, swiadczy tez obyczaj chrzescijanski.
Ksiadz przy poswieceniu kosciola ma na jego posadzce usypac krzyz z popiolu i wypisac na nim patykiem caly alfabet grecki i lacinski... oraz jako trzeci hebrajski! przynajmniej wedlug niektórych biskupów. W Mediolanie biskup robil to nie tylko w kosciele, ale takze na jego czterech zewnetrznych scianach. Brzmi to jak dziennikarskie bajki, ciekaw jestem, czy wciaz obowiazuje; ale waznosc tego przepisu potwierdza jeszcze Pontificale Romanum z 1891 tudziez inne publikacje z 1902, 1905 i 1912 roku.

I jeszcze przyklad gematrycznej precyzji.
Kryje sie ona w tym, co wedlug Mateusza 12, 25 Jezus mówi o wypedzaniu demonów: Królestwo rozdwojone w sobie pustoszeje Bo isopsef królestwa (po hebrajsku) malachut wynosi 496, a spustoszenie chrem 248, wiec dokladnie polowe tej liczby.

Azeby pokazac, ze kabalistyczne myslenie polega nie tylko na gematrii, przytocze tu piekny przyklad rozbioru slów bez obliczania wartosci numerycznych. Zauwazono, iz wyraz me'orot "ciala niebieskie" da sie rozlozyc na 'or "swiatlo" i obstepujacy je z obu stron wyraz mot "smierc". Wiec gdyby usunac znajdijace sie wewnatrz swiatlo, zwarlaby sie w sobie i pozostawia jedynie smierc.

Mogloby sie wydawac, ze wszystkie te kombinacje alfabetyczne, literowe i numeryczne to wprawdzie uczone, erudycyjne i eleganckie zajecie dla umyslu, lecz nic produktywnego poza dziedzina swoja wlasna i swoich konwencji.
Tymczasem nastapil istny szok.
W roku 1997 Michael Drosnin oglosil The Bible Code ( po polsku 1998 Kod Biblii). Wydana przez jedna z najpowazniejszych firm w New York, oparta na kilkuletniej pracy wybitnych matematyków izraelskich i amerykanskich, potwierdzona scisle naukowa publikacja w miarodajnym czasopismie Statistical Science, nie bez powodu stala sie miedzynarodowym bestsellerem.
Badajac metodami komputerowymi hebrajski tekst Ksiegi rodzaju wykryto, ze sa w nim zakodowane dosyc szczególowe (az do nazwisk i dat wlacznie) przepowiednie dotyczace równiez dzisiejszych losów swiata. Tak np. zamordowanie premiera Jicchaka Rabina odczytane zostalo w wersji zwiezlej, ale bardzo konkretnej, z data i nazwiskiem jego zamachowca, wiecej niz rok przed tym wydarzeniem i podane do wiadomosci tegoz premiera i wladz Izraela; wszystko to zlekcewazono. Ale gdy sie tragicznie sprawdzilo, czynniki i osoby miarodajne zaczely sie powaznie liczyc z tym odkryciem i jego konsekwencjami. Trudno przewidziec, jak dalece wplynie to na losy swiata. Zaistniala jednak przynajmniej powazna szansa.
Trudno opowiadac to wlasnymi slowami.
Ksiazke trzeba przeczytac. Jest u nas latwo dostepna.
W ludziach trzezwo i racjonalnie myslacych (ja równiez sie do takich zaliczam) budzi sie zywiolowy sprzeciw.
Wszystko sie w nas buntuje... Przeciez to niemozliwe! Obrzydzili nam tego rodzaju sensacje wszelkiego rodzaju wrózbici, mistyfikatorzy, oszusci, przede wszystkim zas ciemni i nawiedzeni durnie, pozbawieni mózgu i zdolnosci krytycznego myslenia. Ale cóz robic? Przyznam sie, ze przezylem wstrzas. Nadal niezupelnie wiem, co o tym myslec. Wiem tylko, ze nie wolno zamykac oczu, kiedy ukazuje sie cos uwazanego do tej pory za niemozliwe. To jest wlasnie taki przypadek. A na jego podstawowe niemozliwosci jest prosta odpowiedz. "Kto mógl trzy tysiace lat temu dokladnie wiedziec, co zdarzy sie w naszych czasach? Kto mógl to zaszyfrowac w taki sposób, aby dalo sie odczytac dopiero na poteznych komputerach XXI stulecia?" Odpowiedz: "Bóg". Jesli dodac rysujaca sie coraz wyrazniej mozliwosc, ze czas nie biegnie tak nieodwracalnie i w sposób ciagly, jak wydawalo sie od tysiecy lat, to wystarczy, aby na razie przyjac te wyjasnienia, zanim uzyskamy nowsze i dokladniejsze metody opisu niewierygodnie zawilej rzeczywistosci bytu, poznawania jej i ksztaltowania.
Byle nie zamykac oczy. I mózgu.

Wydaje sie, ze kabala i jej gematria, obok wielu innych technik wczesnie rozwijanych przez ludzkosc, od dawna próbowaly jakos tam (czasami nawet niezle) penetrowac rejony, dla których scislejszego potraktowania brakowalo technik, nauk i pojec, wytwarzajacych sie dopiero dzisiaj i jutro.
I cos podobnego rzec mozna o magii.
Odkrycie Kodu Biblii zwraca uwage na jeszcze jeden aspekt rzeczywistosci tak wazny, ze nie sposób go przecenic. Otóz w kazdym przewidywaniu przyszlosci (czy nazwiemy je wrózbami, proroctwem, przepowiedniami, kartomancja czy osobistymi predyspozycjami w zakresie parapsychologii) kryje sie pewna antynomia, której rozwiazanie dla mnie jest od pól wieku calkiem oczywiste: jesli mozna cos przewidziec, mozna to zmienic. Latwo albo trudno; w mniejszym albo wiekszym zakresie; zupelnie lub tylko czesciowo; ale na pewno mozna. Miesci sie to w samym fakcie odczytywania przyszlosci, co robimy przeciez na co dzien metoda zwyklej intuicji lub wnioskowania , takze i bez metod paranormalnych lub ezoterycznych. Im wiecej mamy sposobów na oczytywanie przyszlosci, tym wiecej mamy srodków na to, aby odczytane sie nie sprawdzilo, poniewaz my to zmienimy. Dlatego najglupszym z nieporozumien jest powszechna obawa przed tym, abysmy znali przyszlosc. Ten szczególny rodzaj tchórzostwa, prywatny wykret wobec faktu, ze jezeli poznamy przyszlosc, to bedziemy zbyt glupi, slabi i leniwi, azeby cos przedsiewziac wobec tych jej elementów, które nam nie odpowiadaja i budza w nas lek.
Poznawanie przyszlosci jest dla ludzi mocnych. Dla wiedzacych, czego chca i co jest mozliwe. Gotowych podejmowac w zwiazku z tym jakies decyzje i realizowac je.
W miare odczytywania Kodu Biblii (wystarczy tego zajecia jeszcze na dlugie lata dla calego zespolu badaczy zaopatrzonych w najwieksze komputery) staje sie jasne, ze nie zawiera on fatalistycznych pewników, co sie musi wydarzyc i na co nie ma zadnej rady, lecz ostrzezenia. Kto je pozna i nie kiwnie mimo tego palcem, niech ma sam do siebie pretensje, ze cos zlego sie wydarzylo.
Skutek jest oczywiscie wypadkowa róznych sil i przyczyn. Sprawy nie sa do konca w naszych rekach. Ale sa w znacznej czesci. Najlepiej wyraza to jedna z najmadrzejszych sentencji, wspólnie urobiona przez Anglików i Francuzów bodajze w XVII wieku: Rób, co mozesz, a stanie sie, co moze sie stac.

Kabala radzi czytac równolegle na poziomie otwartego tekstu i odpowiedzników numerycznych. Kiedy wiec pojawilo sie grozne ostrzezenie szoat Jisrael "zaglada Izraela" z informacja w innym miejscu, ze bedzie to szoa atomit "zaglada atomowa" z Libii, i towarzyszyla mu data 5756 tzn. 1996/97, numer tego roku okazal sie równoczesnie pytaniem "Czy to zmienicie?"
W tym rzecz. Zagrozenie bylo do unikniecia i dalo sie odwrócic. Zglada tym razem nie nastapila.

Ksiazka Michaela Drosnina jest nie tylko pasjonujaca z trzech zasadniczych wzgledów: (1) jako szok swiatopogladowy i wyzwanie intelektualne dla ludzi przywyklych do racjonalnego myslenia, (2) jako niepokojacy zbiór przepowiedni, (3) jako najpowazniejszy od dawna przyczynek do problemu zawartosci Biblii.
Moze jeszcze spelnic czwarta role, mniej wazna, lecz nadzwyczaj konkretna i pozyteczna.
Otóz ci z czytelników, którzy opanowali juz alfabet hebrajski i chca sie w nim pocwiczyc, maja znakomita kazje. Ksiazka zawiera okolo stu porzadnie reprodukowanych fragmentów hebrajskiej biblii z zaznaczeniem tych czesci tekstu, w których mieszcza sie przepowiednie. Dopiero kiedy sie to zobaczy na wlasne oczy, znajac litery i mogac dokladnie przesledzic w oryginale material wylozony i przelozony po polsku, nastepuje pelny szok, bo widzi sie, ze tak rzeczywiscie jest. Ze to sie zgadza. Trudno o ciekawszzy sopsób trenowania swojej znajomosci liter hebrajskich. Goraco to wszystkim polecam. Nie ma tam co prawda nekudot Tylko podstawowe litery spólgloskowe. Ale to najwazniejsze i na razie do sprawdzenia wystarczy. A przy okazji cwiczacy moze sie przyzwyczaic do widoku imion i nazwisk, dat, oraz niektórych slów pisanych bez uzycia samoglosek. Czyli w formie, w jakiej normalny Izraelczyk czta powiesc albo gazete.
Jak widac, mimo swoich okropnych wad alfabet hebrajski ma równiez istotne zalety. Moze nie w codziennej praktyce, lecz na pewno w zastosowaniu ezoterycznym.
Czyzby istnial jakis plan Boski w dziwnym fakcie, ze tak niepraktycznego alfabetu Zydzi do dzisiaj nie zmienili na lepszy? Mimo jego koszmarnych felerów uzywaja go i pozostawili jedynym narodem swiata, w ltórym nie ma i od zarania dziejów nigdy nie bylo analfabetów. Bo jedynie w tradycji zydowskiej uwaza sie, ze pismo nastepuje zaraz po Bogu i ze istnialo wczesniej zarówno od ludzi, jak i od calego wszechswiata.





Teoria cz.IV

Nie zamkne jeszcze tematu kabaly, który jest olbrzymi, nawet jesli ograniczyc go do zagadniej mogacych wiazac sie z magia. Warto jednak ustalic kilka glównych pojec, aby nie tlumaczyc ich od poczatku za kazdym razem, jesli zdarzy sie do nich powracac.

W sklad kabaly wchodzi wiedza symboliczna, do której zaliczaja sie scharakteryzowane juz pokrótce gematria, temura czyli permutacje, numerologia mistyczna i tzw. natarikon czyli traktowanie wyrazów jako skrótów, gdzie pod kazda litera ukryto zaczynajacy sie od niej wyraz, co pozwala wyczytac z jednego szereg wyrazów albo cale zdanie: wszystko to sa rózne metody operowania znaczeniem liter i liczb. Bedziemy do nich powracac w miare potrzeby.
W nastepnym odcinku znajdzie sie dopelnieajace omówienie wyzej wspomnianych technik i praktyk.
Podam jeszcze troche szczególowych przykladów i propozycje dla czytelnika, pozwalajace mu rozpoczac wlasne próby w tym aspekcie dzialan i dociekanmagicznych.
Inna czesc kabaly mówi o aniolach, demonach i wedrowce dusz. Do tego przejdziemy w nastepnej kolejnosci. Trzecia grupa zagadnien to dociekania i spekulacje metafizyczne, w których fundamentalne znaczenie ma tzw. drzewo sfer albo drzewo zycia w przeróznych wersjach: od elemetarnej do bardzo rozbudowanych i ogarniajacych najrózniejsze dziedziny. Ale wszystkie wywodza sie z wersji podstawowej.
Oto zasadniczy schemat i obraz rzeczywistosci.

Na schemacie tym widzimy 10 tzw. sfer, stopni, emanacji albo sefirot. Polski wyraz sfera wywodzi sie za posrednictwem greckiego sphaira wlasnie hebrajskiego sefira. Wszystkie te nazwy sa wymienne i mozna ich uzywac, jak kto woli, ale najczesciej mówimy o sefirze i sefirach, aby te pojecia typowo kabalistyczne nie mylily sie z innymi znczeniami wyrazu sfera.
Oto ich nazwy wedlug powyzszego schematu:
1. keter korona
2. chochma madrosc
3. bina rozum
4. chesed milosc
5. gewura sila
6. tiferet piekno
7. necach trwanie
8. hod chwala
9. jesod podstawa
10. malachut króletwo


Nalezy ostrzec przed pojawiajacymi sie nierzadko w dyletanckich publikacjach pisowniami w rodzaju hokma lub chokma, hesed, gebur lub gevurah, tiphereth, nezach lub neca, nalakut albo malkhuth itp. Nie maja one zadnego uzasadnienia poza tym, ze wielu kompilatorów nie ma pojecia o jezyku hebrajskim, jego wymowie i pisowni, wiec mechanicznie (albo co gorsza, wedle wlasnej fantazji) przepisuja i coraz bardziej przekrecaja cytaty z róznojezycznych zródel. Pza tym niektórzy pisza o "sefirotach", co jest razacym bledem, gdyz sefirot to po prostu forma liczby mnogiej od sefira.

Bóg jest zródlem zycia i stwórca wszechswiata, ale zarazem nieskonczony (czyli ejn sof, niedostepny, niepojety. Jest tym, co nieznane (czyli ejn "nic", dla naszego rozumu "nie bedacy) i co stanow wielki problem (czyli mi "kto"). Zostalby zbeszczeszczony, gdyby pozostawal w bezposrednim stosunku do swiata; dlatego pomiedzy nim a swiatem znajduje sie systemm 10 sefitot czyli "emanacji", za których posrednictwem Bóg stowrzyl swiat. Sa to zarazem jego kelim "narzedzia" i cinorot "kanaly", przez które Boskie dzialania sie przenosi i wywiera na poszczególne sefirot.
Z tych dziesieciu sefirot uklada sie tez symboliczny wizerunek niebianskiego luub idealnego czlowieka zwanego Adam Kadmon, którego ziemski czlowiek jest tylko bladym odbiciem: jego ciala i organimu albo samej glowy i twarzy. Adam Kadmon to wieczny Adam albo pra-Adam, symbol istoty Boskiej. Stanowi on makrokosmos, duchowy i umyslowy wzór swiata materialnego.
Kazda sefira ma swoja bogata, skomplikowana teorie i wykladnie. Tu ogranicze sie do aabsolutnego minimum, nie wychodzac poza to , co konieczne dla ogólnego zrozumienia tej struktury.
Chochma to madrosc teoretyczna, natomiast bina praktyczna, odpowiadajaca inteligencji. Przypadkowi tlumacze, nie pojmujac tej róznicy, unicestwiaja jej sens. Przez chesed mozna zrozumiec takze wspanialosc. W innych wersjach zamiast chesed pisze sie gedula "wielkosc". Gewuta znaczy równiez "mestwo, dzielnosc, bohaterstwo". Totez zamiast sily spotyka sie tu równiez din "prawo, sad" w znaczeniu sprawiedliwosci. Zamiast tiferet figuruje tu niekiedy rachamim "Wspólczucie, litosc, milosierdzie". Necach mozna tez rozumiec jako zwycieska i niewzruszona stalosc, chwale i znakomitosc. Wreszcie zamiast jesod pojawia sie cadik "sprawiedliwy, swietobliwy, prawy", bo w Przyslowiach Salomona 10, 25 powiedziano: cadik jesod olam co znaczy "sprawiedliwy jest podstawa swiatla" albo "trwa przez sprawiedliwosc".
W jednym z bardziej obrazowych przedstawien drzewo zycia moze równiez wygladac jak na obrazku wyzej.
I jescze inna wersja drzewa zycia.

Struktura kabalistyczna nie jest sprzeczna z nauka wspólczesna. Wynbika to m.in. z faktu, ze wspólczesny swiatopoglad naukowy, racjonalistyczny, zajmuje sie glównie tym, co kabala okresla jako 10 sefire: malachut O pozostalych dziwieciu po prostu sie nie wypowiada, nie zajmuje sie nimi.
Nieporozumienie, sprzecznosc, konflikt pojec pojawia sie dopibero wtedy, kiedy jakas religia (np. katolicyzm) zaczyna domagac sie statusu naukowego dla swojej dogmatyki. Tak jak katolicyzm, który usiluje zakladac katedry swej teologii na uniwersytetach. Poniewaz ani ta, ani zadna inna teologia nie jest nauka w powszechnie przyjetym znaczeniu tego slowa, prowadzi to wylacznie do jak najgorszych skutków, nie przynoszac równiez chluby ani pozytku wyznawcom katolicyzmu ( ani tez np. islamu czy protestantyzmu ). Z drugiej strony zas nauka wspólczesna, czy okreslimy ja wyrazem "pozytywizm" czy "racjonalizm", "religia nauki" czy "swiatopoglad", samajest rodzajem religii, stawiajacej olbraymie wymagania moralne, duchowe, nawet mistyczne. I dawno juz odeszla, coraz bardziej odchodzi od "materializmu" tak naiwnego i wulgarnego, jak rozumial go np. marksizm. Od wszystkiego, co Krzysztof teodor roeplirz kiedys okreslil trafnym zwrotem: w mrokach racjonalizmu.
W takim nowoczenym swiatopogladzie jest miejsce i na kabale, i na rozmaite inne rodzaje dociekan badawczych.
Takze w dziedzinie magii.
Lecz wymaga to wielkiej dyscypliny i równowagi umyslowej, emocjonalnej. Nie po to bowiem zajmujemy sie magia, azeby popadac w byle glupote i zabobon. Bede to wciaz powtarzal.






Teoria cz.V

Najwyzszy cza, aby wprowadzany tutaj w poczatki magii adept zaczal sie poslugiwac tym, czego sie juz nauczyl. Nie powinien sie przy tym spodziewac, ze od razu wywola i poporzadkuje sobie najwieksze moce wszechswiata, zle czy dobre. Moze sie nawet okazac, ze wlasciwie nie o to chodzi. Przede wszystkim powiedzmy sobie, ze adept powinien wdazac sie w postrzeganie rzeczywistosci na sposób magiczny. Albo raczej w jeden z wielu takich sposobów.

Zacznijmy od cwiczenia sie w mysleniu kabalistycznym.
Przypominam, ze z tego punktu widzenia cala rzeczywistosc miesci sie w alfabecie i wszystkie jej struktury, prawa i prawidlosci, zjawiska i nalezyte ich pojmowanie dadza sie z niego wyprowadzic albo za jego posrednictwem zrozumiec.
Opisalem w skrócie, jak litery alfabetu dziela sie na trzy kategorie: mianowicie 3 matki 7 podwójnych oraz 12 pojedynczych. Podalem przyklady, co moze wyrazac trójka (np. organizm ludzki), co siódemka (np. dni tygodnia) i co dwunastka (np. miesiace). Oczywiste jest, ze cale pokolenia kabalistów trudzily sie wykrywaniem takich struktur. Mogloby sie wydawac, ze nie da sie odkryc juz nic, czego oni by nie wymyslili.
A przeciez tak nie jest.
Nieslychane bogactwo rzeczywistosci nigdy sie nie wyczerpie. Poza tym nasza wiedza i zakres zjawisk, z jakimi sie spotykam, poszerzaja sie bez ustanku i nie zabraknie spraw, których nie mogli wykryc i rozpatrzyc kabalistyczne nawet Mosze ben Nachman ani Josef ben Awraham Gikatilla, po prostu dlatego, ze w ich czasach jeszcze nie istnialy. Wynika stad wniosek dosc zaskakujacy: ze dla czytajacego te slowa adepta niejedno moze pozostac do przemyslenia i odkrycia. Sadze, ze warto sie do tego zabrac.
Oczywiscie nie bedzie to proste i latwe. To nie jakas rozrywka towarzyska do pobawienia sie na piec minut. Na tym trzeba naprawde skoncentrowac; wlaczyc cala posiadana i wciaz uzupelniana wiedze; nie zalowac czassu i wysilku umyslowego.
Moze wykryjecie cos juz za tydzien; moze za rok; a moze nigdy. Wasze ryzyko i nikt was nie wyreczy.
Wiec zastanówcie sie: czego jeszcze moze byc trzy?
Dla przykladu podpowiadam od siebie: trójnóg jako najbardziej stabilna podstawa. Teza, antyteza i synteza w filozofii Hegla. Trzy dziela ukladajace sie w trylogie Sienkiewicza. Dwoje oczu zwyklych i oko ciemieniowe jako trzecie. Boska trójca czy to w chrzescijanstwie, czy w hinduizmie: przeciez nie rozpatrywane przez kabalistów , gdyz nie zajmowali sie oni tymi religiami. Królestwa zwierzat, roslin i które trzecie? grzybów czy wirusów?

Rzeczywistosc jest niewyczerpana.
Wykrywajcie takie znaczace triady. Zauwazcie, jak wiele zjawisk uklada sie w trójki. Zanotujcie sobie wszystko, co potraficie wymyslic; czy sto znaczacych trójek, czy tysiac; im wiecej tym lepiej. I niechaj wam sie nie wydaje, ze to jalowa czynosc!
Wybitny badacz niemiecki Peter Plichta odkryl nieznany dotad klucz do zagadki wszechswiata, badajac liczby pierwsze, zwlaszcza 3. Uczynil to zaledwie kilka lat temu! Nikt zas nie powie, ze to jakis ezoteryczny maniak: nie tylko dr Plichta to powszechnie uznany chemik i matematyk, ale i dlatego, ze jego wiazace sie z tym odkrycia uzyskaly wymiar praktyczny na skale swiatowa w technologii silników wysokopreznych i zapewnily mu ogromne bogactwo. A kto przeczyta jego dostepna po polsku (Gdynia 1998 wyd. Uraeus) ksiazke Tajemnicza formula Boga, przekona sie, ze calkiem podobnie móglby myslec i pisac typowy kabalista.

Trójwyrazowy amulet na wszelkie okazje

A to przeciez nie mniej konkretne osiagniecia niz wywolanie jakiegos demona z workiem zlota.
Wiec z kolei zastanówcie sie: czego moze byc siedem? A czego dwanascie?
Do niezliczonych przykladów, utrwalajacych te liczby w formie symbolów przedmiotowych, nalezy np. amulet ukazujacy trzy zasadnicze skladniki wszechswiata Elohim Bóg, szamaim niebo i erec ziemia. Bogaty w znaczenia siedmioramienny swiecznik jest chyba glównym symbolem Izraela od starozytnosci az po dzisiejszy herb panstwa i nowoczesne wersje artystyczne.

Nastepny etap naszych odkrywczych cwiczen bedzie polegac na kojarzeniu wszystkiego, co rzeczywistosc uklada w te trójki, siódemki, dwunastki, z literami hebrajskimi alfabetu, nalezacymi do trzech wymienionych kategorii.
Na poszukiwaniu glebszych powiazan. Pomoze w nich szczególowa analiza kazdej z 22 liter. Informacje i sugestie w tym kierunku znajdziecie w nastepnych odcinkach. A tymczasem, chociaz zaproponowane przeze mnie cwiczenie i zarazem praca badawcza daly sie latwo ujac na paru stronach, kryje sie w nich material, zapewniajacy adeptowizajecie charakterologiczne i umyslowe na cale miesiace. Nie ukrywam, ze jest to zarazem sprawdzian. Kto nie zrozumial, o co tu chodzi, albo nie bedzie mu sie chcialo tym zajmowac, sam siebie wyeliminuje i przekona sie, ze tak naprawde nie stac go na wielki, trwaly wysilek, bez którego szkoda nawet gadac o magii. Czy o jakichkolwiek jej skutkach.
Gdyby to bylo tak proste i latwe jak wyklepac Ojcze nasz albo zagrac w oczko, swiat roilby sie od magów i wystarczaloby splunac, aby trafic na Mistrza Czarnej lub Bialej Magii.
Na razie polecam kolejna lekture, bardzo pomocna w calosciowym i perspektywicznym widzeniu spraw, o których tu pisze, jak najscislej wiazacych sie takze z magia. Angielski religioznawca i mysliciel Douglas E. Harding ma obecnie 90 lat i nalezy do czolowych nauczycieli duchowych XX stulecia. Jego nieduza lecz znakomita, przetlumaczona przeze mnie ksiazka Religie swiata (Wroclaw 1998 wyd. Stanley Enterprise) stwarza dobre podstawy do zajmowania sie równiez magia, uswiadamiajac nie po belfersku, lecz madrze i obiektywnie, podstawowe kwestie religijne i metafizyczne, których nie da sie ignorowac takze w magii, gdyz nie jest ona dziedzina oderwana od szerszych persspektyw i kontekstów ezoteryki. Do ksiazki Hardinga nieraz bede sie odwolywal. Równiez i krytycznie: bo chociaz podpisalbym sie pod wiekszoscia sformulowanych w niej pogladów, w niektórych szczególach musze sie zastrzec. Niedopuszczalne jest np. w etnologii pojecie plemion "prymitywnych" i nieraz bedziemy w niniejszym cyklu siegac do czarów i magii tych plemion. Wyjasnilem juz, dlaczego nie wolno uzywaz imienia Jahwe, co Harding czyni bez wahania. Przemilacza tez indyjska genezewielu elemetów w nauce i zyciu Jezusa; nie dopowiada wazych rzeczy w opisie islamu; w sposób nader zdawkowy i powierzchowny przedstawia judaizm; calkowicie pomija np. tak wazny bahaizm, bedacy nie tylko ciekawostka, ale i konstruktywna, dosyc skuteczna próba rozwiazan w duchu religijnej integracji. Wszystkie te sprawy zajmuja wazne miejsce takze w problematyce magii.
Chcialbym jednak, aby z tej rekomendacji Hardinga i nastepnie- mam nadzieje- z jego lektury adept wyciagnal tez istotny wniosek: ze prawdy nalezy szukac wszedzie; ze bledy i niedociagniecia trzeba wytykac i poprawiac, lecz nie wolno za nie dyskwalifikowac tego, co poza tym wazne i cenne.
Bo w magii tez idziemy droga zawila, ryzykowna, z góry wiedzac, ze prób i bledów nie zdolamy tak calkiem uniknac. Tylko religie zamkniete, jak katolicyzm albo islam, w swojej przemadrzalosci usilluja wmawiac, ze wiedza wszystko i raz na zawsze, nie popelniaja bledów, nie musza ich korygowac i nie potrzebuja sie od nikogo uczyc. Adept magii nie moze przyjac takiego zalozenia. Jego umysl i poglady sa na wszystko otwarte. Sprawy, którymi sie zajmuje i do których podaza, to ryzykowna przygoda na wlasna odpowiedzialnosc. Te sprawy nie dopuszczaja zarozumialej arogancji, bo sa wieloznaczne i czesto niejasne. I takimi musza pozostac.






Teoria cz.VI

W sredniowieczu, którego wywodza sie podstawy tradycyjnej magii europejskiej, manipulowana przez Kosciól opinia publiczna uwazala Zydów za czarowników par excellence. Z jednaj strony odwolywano sie powszechnie (zwykle w ukryciu) do ich prawdziwych lub zmyslonych umiejetnosci magicznych; z drugiej strony wielu Zydów, w dobrej albo zlej wierze, wykorzystywalo te opinie dla wlasnych celów ezoterycznych, a nieraz po prostu dla zarobku lub innych korzysci; z trzeciej strony setki i tysiace Zydów przyplacaly to najciezszymi konsekwencjami, az do bestialskich tortur i smierci wlacznie, poniewaz ciemnota i nienawisc otoczenia wyzywaly sie na nich straszliwie i manifestacyjnie za to samo, w czym skrycie dopraszano sie wiedzy tajemnej i pomocy. Gdyz do najbardziej charakterystycznych rysów chrzescijanstwa zawsze nalezaly zaklamanie i hipokryzja.
Faktycznie zydowska magia wyrózniala sie tym, ze jej podstawa byla wiara w Boska potege, odwolywanie sie do niej i przestrzeganie jej nakazów. Chrzescijanskie zas korzenie magii polegaly raczej na sprzeciwie i bluznierstwu, a zamiast do Boga odwolywano sie do jego przeciwników, diablów i demonów.
Ta dwuznacznosc i szokujaca nieraz ambiwalencja widocznie sa w magii do dnia dzisiejszego.
Na samym poczatku naszych rozwazan mówilem o definicjach Czarnej i Bialej Magii, jak tez o tym, ze rozróznienie to bywa sztuczne i niejasne. Zwrócilem uwage, ze stosuje sie tu dwa odrebne i raczej niezwiazane ze soba kryteria:
1. Wyrzadzanie szkód albo przynoszenia pozytku.
2. Nawiazywanie do pojec i rytualów chrzescijanskich albo parodiowania ich.
Ale nawet i taki podzial nie wytrzymuje krytyki. Wiec nie bede sie nim poslugiwal. Moim zdaniem rozróznienie to nalezy traktowac jako wylacznie historyczne.
Z rozwazan o magii trzeba w ogóle usunac wszelkie formy tak zwyrodniale jak mnozace sie ostatnio przypadki mordowania ludzi, bezczeszczenie cmentarzy, torturowanie zwierzat, itp. Niechaj mlodociani lub inni degeneraci, nie zaslugujacy na miano istot ludzkich, odczepia sie od pojecia magii, wierzen alternatywnych, carów i nawet satanizmu. To jest naduzywanie slów i pretekstów, nic wiecej.
Takich samych zboczenców, starych czy mlodych, spotkac mozna (czego nie zycze) w dowolnych okolicznosciach i bez udawania, ze ma to cokolwiek wspólnego z magia.
Kosciól w sredniowieczu dokladal staran, aby pomieszac te pojecia i odcisnac pietno zbrodni na wszelkich pogladach, tradycjach i rytualach alternatywnych, starozytnych, nie chrzescijanskich. To celowe mieszanie pojec trwa do dnia dzisiejszego.
Zaczelo sie od samej koncepcji diabla lub demona.
Kosciól metodycznie i od wieków zalicza do diablów (i tym samym w czambul potepia) wszystkie istoty nadprzyrodzone spoza wlasnego kreg. Od najpiekniejszych bóstw Mezopotamii lub Grecji, Wielkiej Matki i Rogatego Boga z kultów dianicznych, przez wszelkie bóstwa i duchy najrozmaitszych wierzen ludowych i religii, az po tzw. Stoliki wirujace z poczatków XX wieku, stukajace i poruszajace przedmiotami Poltergeister (co wiaze sie czesto, jak wiadomo, z dojrzewaniem plciowym dziewczat lub ich nerwicami na tle seksualnym) oraz najrózniejsze zjawiska paranormalne w naszych czasach. To podejscie ostatnio nasililo sie, kiedy wbrew opinii ludzi oswieconych (nawet ksiezy, którzy wstydza sie tego, lecz zmuszeni sa ulegac swej hierarchii) powraca sie do anachronicznego wyobrazenia katolickich diablów, do zapomnianej i osmieszonej praktyki egzorcyzmów itp.
W tradycji zydowskiej z reguly nie bylo ludzi profesjonalnie zajmujacych sie magia, lecz wielu rabinów, medrców i kabalistów paralo sie nia w ramach ogólniejszych dociekan i studiów.
Bardzo czesto zamykano przy tym oczy na ogólna zasade, która w judaizmie nie pozwala zajmowac sie wrózbami, magia, nekromancja itd. Jednakze dociekliwe umysly zydowskie niezbyt przejmowaly sie tymi zakazami, gdy szlo o badanie rzeczywistosci; a sprzyjala temu nadrzedna w judaizmie tendencja do nie poddawania autorytetom sie autorytetom, do wlasnych pogladów, do spierania sie i swobodnej dyskusji nie tylko pomiedzy soba, ale nawet i z Bogiem. Slynna opowiesc z XVI-wiecznej Majse Buch stwierdza: " W tej sprawie takze i Pan nic nie ma do powiedzenia, gdyz Tora powiada: Kiedy medrcy spieraja sie o znaczenie przepisu religijnego, o slusznosci rozstrzyga zwykla wiekszosc glosów." Tak odpowiedzial Rabi Jehoszua, gdy spierajacy sie z nim i z wiekszoscia Rabi Eliezer powolywal sie na swiadków swej slusznosci najpierw sciany, które na jego wezwanie sie pochylily, a pózniej drzewo za oknem, które przesunelo sie o dziesiec lokci; lecz Rabi Jehoszua kolejno przywolywal je do porzadku, stwierdzajac, ze w takiej sprawie sciany ani drzewa nic nie maja do powiedzenia. Wiec Rabi Eliezer zwrócil sie o rozstrzygniecie do nieba, które zagrzmialo i glos Panski przyznal mu slusznosc; na co Rabi Jehoszua sprzeciwil sie, jak wyzej. Nazajutrz Rabi Natan spotkal proroka Elijahu i zapytal go, co Bóg czynil w trakcie powyzszego sporu? Na to prorok ze smiechem klasnal sie w udo i rzekl: "Pan cieszyl sie, Pan smial sie, Pan wolal: Zwyciezyly mnie moje dzieci!".
Na takim tle widziec nalezy i rozumiec zydowskie korzenie magii, w które tu wprowadzam adeptów.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Robert Stiller Magia i jej tajemnice
Stiller Robert Magia i jej tajemnice
Stiller Robert Magia i jej tajemnice
Stiller Robert Magia i jej tajemnice
MAGIA i jej tajemnice, Magia
Mysticearth Czarna magia jej tajemnice oraz zasady praktycznego zastosowania (praktyka)III
MAGIA wg Roberta STILLERA 2
Widzenie poprzez kryształy, Magia, WIEDZA TAJEMNA
Crowley Aleister - Magyia w Teorii i Praktyce(1), Magia, WIEDZA TAJEMNA
Arkana magii, Od Kasicy, MAGIA BEZ TAJEMNIC]
Robert Stiller Artykuły z miesięcznika Mój Świat
Nora Roberts 02 Magia i krew
Robert Finger I Adam Lange Tajemnice Uwodzenia
Roberts Nora MacGregorowie 11 Tajemniczy sąsiad
Nora Roberts 02 Magia i krew
Roberts Nora MacGregorowie 11 Tajemniczy sasiad
lektura Robert A Dahl „Demokracja i jej krytycy”
Robert Charroux Księga zdradzonych tajemnic

więcej podobnych podstron