Kowal Prawdziwa historia (72)

W spadku po Piechniczku trener Wójcik dostał przede wszystkim niedokończone i przegrane eliminacje. Czyli wycieczkę, na którą pewnie panu Antoniemu nie chciałoby się lecieć - do Mołdawii i Gruzji. A precyzując - nikomu by się nie chciało lecieć. Trzeba, to trzeba. Ojczyzna wzywa, zapnij pasy, ucałuj orzełka, przygotuj się do startu i zmów modlitwę. Samolot mołdawskich linii już grzeje silniki! Albo silnik, nie wiem, ile ich tam działało. Kapitan i załoga na pokładzie.

- Proszę państwa. Lot potrwa godzinę i piętnaście minut. Prosimy wszystkich o zapięcie pasów. Dziękuję - wyklepała regułkę stewardessa, ale... Zaraz, zaraz. Coś ta regułka była za krótka. Marne cztery sekundy? Powiedziała pani wszystko w cztery sekundy? A to całe gadanie o wyjściach awaryjnych, maskach tlenowych, kamizelkach? Zapomniała pani? Niech pani tu wraca!!! Przecież chyba nie po to macie w tym dziwnym samolocie dwa razy więcej wyjść awaryjnych niż okien, żeby o nich nie wspomnieć. A może... Zaglądamy pod siedzenia - kamizelek żadnych nie ma. Patrzymy, co jest nad nami - wiele rzeczy może spaść na głowę, ale na pewno nie maska tlenowa. No ładnie, raz w życiu kwestia bezpieczeństwa mnie zainteresowała i akurat wtedy musiałem się nadziać. My, czy w tym samolocie w ogóle coś istnieje, a ona, że miłego lotu. Dzięki.
Lot potrwa godzinę i piętnaście minut. Tyle jeszcze zdążyła powiedzieć. Nie pozostało nic innego jak odliczać. Godzina i czternaście minut. Godzina i trzynaście minut... Nagle lądujemy. Dwadzieścia pięć minut za wcześnie. Ja nie wiem czy oni tę trasę przelecieli szybciej niż się da? W każdym razie byliśmy. Jeszcze żaden z nas nie zdążył odpiąć pasów, a tu nagle trzask, trzask, ktoś sobie wyszedł. Patrzymy, a w całym samolocie nie ma poza nami nikogo. Stewardessy poszły, piloci to nie wiem czy wogóle byli, a jak byli , to się zmyli. Równie dobrze mogłem usiąść za sterami i dać gazu. I pewnie nikt na wieży kontrolnej by nie zauważył. Mołdawia wita was.
W związku z czekającą nas później wycieczką do Gruzji, pojawiła się propozycja drużyny, czy może udałoby się jakoś załatwić polski, czarterowy samolot, bo te tutejsze nie są na nasze nerwy. Że polecimy to wiedzielismy, ale czy dolecimy? Niestety, skończyło się na prośbach.
Mołdawia ogólnie okazała się miłym krajem, z miłymi ludzmi. A już na pewno milszym niż Gruzja. Oczywiście, dziura jest dziurą, bez względu na to, czy się mieszkańcy uśmiechają czy nie. Przeprowadzono tam wyjątkową odnowę biologiczną. Otóż pojechaliśmy na basen, który był chyba zamknięty od iluś lat, skradaliśmy się przez jakieś krzaki i wogóle zrobił się z tego bieg na przełaj, ewentualnie na orientację. A sam basen niby miał - nie wiadomo skąd - czystą wodę, lecz wszyscy kompaliśmy się w butach.
Hotel mieliśmy bardzo przyzwoity - to trzeba przyznać. Nawet kasyno było, choć raczej nikt się nie zainteresował, bo jak się wejdzie do kasyna u Ruskich, to można niechcący nie wyjść, a już na pewno nie z wygraną. Staraliśmy się trzymać pokoi, których standard zdecydowanie bardziej przyciągał niż odrzucał - odwrotnie niż w Moskwie. Sam mecz bez szczególnej historii poza tym, że wygraliśmy w dobrym stylu 3:0. Ładnie szło. 1:0 z Węgrami, 2:0 z Litwą, 3:0 z Mołdawią. To ile to wypadnie na anglików? Wniebowzięty był Andrzej Juskowiak. Strzelić trzy bramki w reprezentacji to wielka sprawa. Satysfakcję miał podwójną, bo przecież za kadencji Piechniczka z kadry zrezygnował. A tu proszę - jednak nie jest taki ostatni i nawet czasami coś strzeli!
Chyba wszystkim ten mecz będzie dobrze sie kojarzył, tylko nie Edwardowi Lorensowi. Lorens jak wiadomo był protegowanym Dziurowicza w ekipie Wójcika i wiadomo było, że nie nadaje na tych samych falach co selekcjoner, a jeśli nadaje, to raczej na niego. No i tak świętowano sukces kadry, gdy - przy tym mnie akurat nie było - Marek Jóźwiak uznał, iż niekoniecznie Lorens pasowałby do grona piłkarzy.

- Kelner!
- Słucham pana?
- Masz tu sto dolarów, a tego sabaki Lorensa tu nie wpuszczaj! - ostro powiedział, kelner w mig chwycił, bo sabaka to po rosyjsku pies, a zielonego banknotu nie trzeba było tłumaczyć na żaden język.
I się Lorens nie bawił.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kowal Prawdziwa historia (11)
Kowal Prawdziwa historia (40)
Kowal Prawdziwa historia (93)
Kowal Prawdziwa historia (43)
Kowal Prawdziwa historia (31)
Kowal Prawdziwa historia (68)
Kowal Prawdziwa historia (60)
Kowal Prawdziwa historia (90)
Kowal Prawdziwa historia (32)
Kowal Prawdziwa historia (73)
Kowal Prawdziwa historia (78)
Kowal Prawdziwa historia (84)
Kowal Prawdziwa historia (94)
Kowal Prawdziwa historia (39)
Kowal Prawdziwa historia (37)
Kowal Prawdziwa historia (64)
Kowal Prawdziwa historia (82)
Kowal Prawdziwa historia (13)
Kowal Prawdziwa historia (9)

więcej podobnych podstron