Rozdział 39


ROZDZIAA TRZYDZIESTY DZIEWITY
GRACE
To było dziwnie wyzwalające uczucie: pewność, że znalazłam się w tarapatach. Uświadomiłam sobie,
że cały dzień zastanawiałam się, czy zostanę przyłapana, albo co się stanie, jeśli dowiedzą się o wszystkim
pózniej. A teraz już nie musiałam dłużej się tym martwić.
Wiedzieli.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i weszłam do przedpokoju. Zobaczyłam ojca czekającego na mnie z
rękami skrzyżowanymi na piersiach. Matka stała w głębi  w aureoli światła z kuchni; przybrała identyczną
pozę. Milczeli, więc ja też się nie odezwałam.
Chciałam, żeby zaczęli krzyczeć. Byłam przygotowana na ich wrzaski. Cała aż się trzęsłam w środku.
- No i& ?  w końcu zapytał tato.
To było to. Żadnych scen. Tylko  no i , jakby oczekiwał, że z płaczem wyznam mu dowolną liczbę
grzechów.
- Więc jak się udały targi?  odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Ojciec wpatrywał się we mnie uporczywie.
Mama pękła pierwsza:
- Nie udawaj, że nic się nie stało, Grace!
- Nie udaję  odparłam.  Ja nawet to potwierdzę: wy zabroniliście mi wychodzić, a ja nie
posłuchałam.
Ręce trzymała teraz opuszczone przy bokach, mocno zaciśnięte w pięści.
- Zachowujesz się tak, jakbyś nie zrobiła nic złego.
Poczułam, jak ogrania mnie absolutny spokój. Dobrze, że zabroniłam Samowi wejść ze mną ośrodka;
gdyby był tutaj, nie potrafiłabym się opanować.
- Bo nie zrobiłam. Pojechałam do studia nagraniowego w Duluth z moim chłopakiem, zjadłam
kolację i wróciłam do domu przed północą.
- Przecież ci zakazaliśmy  przypomniał mi ojciec.  Właśnie dlatego to, co uczyniłaś, jest
naganne. Masz szlaban, a wyszłaś. Nie mogę uwierzyć, że tak bardzo zawiodłaś nasze
zaufanie.
- Przesadzacie  skwitowałam ostro, choć mój głos zabrzmiał ciszej, niż chciałam  energia,
która odzyskałam podczas jazdy z Samem, zniknęła. Poczułam gorące i mdlące pulsowanie w
brzuchu, w gardle. Stłumiłam je i powstrzymałam drżenie głosu.  Nie używam narkotyków,
nie olewam szkoły, nie przekłuwam sobie żadnych części ciała&
- A co z& - nawet nie potrafił tego wymówić.
- Uprawianiem seksu  dokończyła za niego matka  w naszym domu? A co z zadziwiającym
brakiem szacunku dla rodziców? Daliśmy ci dach nad głową, a ty&
Teraz odzyskałam wigor:
- Dach nad głową?! Daliście mi całą planetę! Latami siedziałam w tym domu sama, noc po nocy,
czekając, aż wrócicie. Miliony razy odbierałam telefony tylko po to, żeby usłyszeć:  Och,
spóznimy się, kochanie . Tysiące razy wracałam sama ze szkoły, nawet kiedy jeszcze byłam na
to za mała. Dach nad głową& Hipokryci! Wreszcie jestem z kimś, kogo sobie wybrałam, a wy
po prostu nie możecie tego znieść. Wy&
- Jesteś nastolatką  rzucił tata lekceważąco, jakbym w ogóle nie podniosła głosu.
Wiedziałam, że zdobyłam się na to tylko dlatego, że krew dudniła mi w uszach boleśnie.
Tymczasem ojciec kontynuował:
- Co ty wiesz o prawdziwym związku? To dopiero twój pierwszy chłopak. Jak mamy Wierzyc w
to, że jesteś odpowiedzialna? Odpowiedzialność to nie seks przed ukończeniem pełnoletniości
i ignorowanie poleceń rodziców. A właśnie to wszystko zaliczyłaś!
- Tak  zgodziłam się.  I nie żałuję.
Jego twarz poczerwieniała, a rumieniec rozlał się od kołnierzyka aż po linię włosów. W świetle kuchni
wyglądał na bardzo, bardzo opalonego.
- W takim razie co powiesz na to, że już go więcej nie zobaczysz? Czy teraz żałujesz?
- Och, daj spokój.  Machnęłam ręką.
Jego złe słowa zaczynały być takie odległe, takie nieistotne. Potrzebowałam usiąść, położyć się,
zamknąć oczy, zasnąć& cokolwiek.
Grozby taty były jak gwozdzie, raz za razem wbijające się w moje skronie.
- Nie, to ty daj spokój. Ja nie żartuję. Nie podoba mi się osoba, jaką się stajesz, gdy jesteś z nim.
On najwyrazniej nie szanuje nas jako twoich rodziców. Nie pozwolę, żebyś przez niego
zrujnowała swoje życie.
Zacisnęłam pięści, żeby ukryć drżenie rąk. Stałam tutaj i odbywałam tę żenującą konwersację;
jednocześnie przerażona myślałam:  Co się ze mną dzieje? .
Kości policzkowe mnie piekły, były gorące. W końcu odzyskałam głos.
- Nie możesz tego zrobić. Nie możesz mnie powstrzymać od widywania się z Samem.
- A właśnie że mogę  oznajmił ojciec.  Masz siedemnaście lat i żyjesz pod moim dachem. I tak
długo, jak dwie te rzeczy są prawdą, absolutnie mogę to uczynić. Kiedy będziesz miała
osiemnaście lat i skończysz liceum, nie będę miał prawa ci mówić, co masz robić, ale w tej
chwili cały stan Minnesota jest po mojej stronie.
W brzuchu poczułam coś dziwnego. Wnętrzności skręciły mi się, chyba z nerwów; w tym samym
momencie skóra na czole zaczęła mrowić. Przytknęłam palec do nosa  zostały na nim smugi krwi. Nie
chciałam, żeby zauważyli, że dostałam krwotoku. Miałam dość ich nagłego zainteresowania. Przycisnęłam
chusteczkę do nosa, mówiąc:
- To nie jest po prostu j a k i ś chłopak.
Mama odwróciła się; machnęła ręką, jakby była już zmęczona całą tą sprawą.
- Jasne.
Nienawidziłam jej tej chwili.
A tato obwieścił:
- Cóż, przez następne cztery miesiące jest. Nie spotkasz się z nim tak długo, jak ja mam
cokolwiek do powiedzenia. Nie będzie więcej nocy takich jak ta. Koniec dyskusji.
Nie mogłam już znieść przebywania z nimi w tym samym pomieszczeniu. Nie mogłam znieść tego, w
jaki sposób matka patrzyła na mnie przez ramię, jakby prowokowała mój następny krok. I nie mogłam już
dłużej znieść potwornego bólu.
Wpadłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami tak mocno, że poczułam, jak wszystko we mnie
drży.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 39
rozdział 39 Święta planeta Czyściec
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial
Rozdział 51
rozdzial
rozdzial (140)
rozdzial
rozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemię
czesc rozdzial
rozdzial1

więcej podobnych podstron