Idzie wiosna


- 1 -
Idzie wiosna.
RANO.
Strumyk płynął wartko, omijając krzywe, stare i brzydkie baby
pełzające w poszukiwaniu wiosny. Ciche westchnienie ustępują cej
zimy, ostatni chłodniejszy powiew. Może to wiosna. Ale skąd te baby?
Powykręcane starcze obowiązki dawno już przestały dodawać im sił w
codziennej przepychance. Może młody sołtys oczyścił chałupę
z naleciałości zdegenerowanej zimy. Z workiem, w połowie zżartym
przez minione lata, wyrzucił parę zbędnych
chudych nóg, z wiecznie rozdziawioną gębą. Dość! Idzie wiosna!
PRZEDPOAUDNIE.
Młoda wdowa rozkłada swoje przykazania miłości, pomiędzy
filiżankami z białej porcelany. Jeszcze biała. Jak śnieg. Nie pasuje do
nich stara baba. Idzie wiosna! Młoda gospodyni rozkłada nogi przy
porannej toalecie. Musi wyczyścić naleciałości wieczornych seansów z
domowej kolekcji wideo. Młody sołtys ogląda zmurszałe sztachety w
płocie sąsiada. On już przestał witać, żegnać nową porę roku.
Pożegnał się raz na cmentarzu. I tak już zostało. Teraz nie ma sołtys
ładnego płotu. Ale ma parę nóg i wiecznie zamkniętą gębę.
POAUDNIE.
Młoda gospodyni rozkłada przepisowe ksią żki. Czyta. Jeden kurczak.
Może być zabity. Młody sołtys z błyskiem pogardy morduje pierwszą z
brzegu kwokę. Ona czyta. Młody sołtys niecierpliwie poprawia
kapelusz. Wąsy zgolił. Były za mało francuskie. Czeka. A ona czyta.
Dobrze im tak. Stara baba nie umiała czytać. Ale wiedziała, po co
babie garnki w kuchni. Idzie wiosna!
POPOAUDNIE.
- 2 -
Młoda gospodyni rozkłada nowe, biało śnieżne talerze. Srebrne
sztućce nie poszły do lasu. Stara baba nie ma zębów,
więc po co jej sztućce. Młody sołtys w czystej wodzie reklamowym
mydłem myje ręce. Nic nie mówi. On wie, że stara baba to nie
Chrystus. Idzie wiosna!
PRAWIE WIECZÓR
.
Młoda gospodyni rozkłada kolejne zmiany. Teraz ona jest podporą
codzienności młodego sołtysa. Cisza. Młody sołtys poszedł z
weterynarzem. Ciężkie chwile dla jakiejś głupiej krowy. Młoda
wdowa też potrzebuje. Nie zawsze wchodzi kaseta wideo. Idzie
wiosna! Po co pchać byle, co. Młody sołtys nie śpieszy się. Jest dobry.
Lepszy od szklanych udawaczy. Oni potrafią dobrze stękać. Młoda
wdowa też. Idzie wiosna!
WIECZÓR.
Młoda gospodyni rozkłada nogi. Domowe gniazdo pachnie wiosną .
Młody sołtys wkłada kasetę. On działa jak ruski
telewizor. Musi się rozgrzać. Jest czas. Stara baba nie węszy w
spiżarni. Młoda wdowa nie czeka na grzech z kasety.
Śpi. Może we śnie będzie Afrodytą. A jej dusza, chociaż przez chwilę
będzie wyżej niż pępek. Pulsujący krwioobieg
nadyma jej pragnienie. Nie widzi. Nic nie widzi. Tylko czuje. Młody
sołtys przeistoczył się w młodego byczka. Bucha z nozdrzy gorąca
żądza. Jest rozgrzany. Kaseta stęka dalej. Nie słyszy. On nie słyszy.
Wchodzi coraz głębiej.
Stara baba nie węszy w kuchni. Ma czas. Do końca. Jest bogiem. Idzie
wiosna!
NOC.
Młoda gospodyni składa ręce. Boże odpuść nam nasze winy. Młody
sołtys nie słyszy starej baby. Teraz wiosna. Jego wiosna składa ręce.
Młoda. Może powie Amen. Z anielskim uśmiechem młoda gospodyni
i młody sołtys.
Są szczęśliwi. Mieli orgazm. Stara baba już nie będzie stękać w
komórce. Idzie wiosna! Za dziewięć miesięcy będzie jeszcze młodszy
- 3 -
sołtys. Idzie wiosna! Młoda wdowa już wie. Ona też. Za trzydzieści lat
może następna stara baba będzie pełzać. Nie. Młody sołtys kupi
karabin. Już wie, dlaczego wiosna się spóznia. Stara baba siedzi z nią
na rowie. Idzie wiosna!
09.03.1995 r.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Idzie mój Pan
idzie moj pan
ort wiosna 3(3)
ort wiosna 1(1)
Pankiewicz F Schubert idzie do czubków

więcej podobnych podstron