Historia.doktryn.politycznych.i.prawnych.ćw.4


6. Sw. AUGUSTYN (354-430)

Główne prace: Soliloąuia (387); Confessiones (400; Wyznania, 1978); De Trini-tate (400-410; O Trójcy, 1970); De civitate Dei (413^26; O Państwie Bożym, 1977); De perfectione iustitiae hominis (415; O doskonałej sprawiedliwości człowieka, 1992).

Literatura: Bardy G., Św. Augustyn, człowiek i dzieło (1956); Gilson E., Wprowadzenie do nauki św. Augustyna (1953); Kornatowski W., Społeczno-polityczna myśl św. Augustyna (1965); Marrou II., Augustyn (1966); Papini G., Św. Augustyn (1958); Co-chrane N. Ch., Chrześcijaństwo i kultura starożytna (1960); Dawson Ch., Formowanie się chrześcijaństwa (1987); Halban L., Społeczne ideały chrześcijaństwa w pierwszych wiekach (b.r.w.); Schilling O., Die Staats und Soziallehre des hi. Augustinus (1910).

Wybrane fragmenty poehodzą z: O państwie Bożym, przeł. Wiktor Kornatowski, PAX: Warszawa 1977, tom I: ks. IV, rozdz. IV (s. 223-224); oraz tom II, ks. XIX: rozdz. XII-X1V (s. 414^22), rozdz. XVII (s. 422-424) i rozdz. XXI (s. 427-429).

Jak państwa bez sprawiedliwości podobne są do rozbójniczych band

Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników? Bo czyż i rozbójnicze bandy są czymś innym niż małymi państwami? Wszak i banda jest gromadą ludzi rządzących się rozkazami swego przywódcy, związaną przez ugodę o wspólności i rozdzielającą zdobycz wedle przyjętego przez się prawa. Gdy plaga ta przez napływ niegodziwych ludzi rozrasta się tak dalece, iż opanowuje niektóre okolice, zakłada swoje placówki, zagarnia miasta, ujarzmia narody, wówczas jawnie przyjmuje nazwę państwa, do czego się już całkiem wyraźnie przyczynia bynajmniej nie wyrzeczenie się chciwości, ale przydanie do niej bezkarności. Toteż udatna i zarazem słuszna była odpowiedź jakiegoś pojmanego korsarza, udzielona sławnemu Aleksandrowi Wielkiemu. Gdy bowiem król ten zapytał go, czym się

40 Sw. Augustyn

Św. Augustyn 41


powodował uprawiając rozbój na morzu, tamten z nieukrywaną zuchwałością odrzekł: Tym samym, co i ty, uprawiając rozbój po całym świecie. Po­nieważ jednak ja posługuję się przy tym małym okręcikiem, nazywają mnie rozbójnikiem, a że ty używasz do tego wielkiej floty, przeto zwą cię wodzem. [...]

O tym, że nawet srogość wojujących oraz wszelkie niepokoje

wśród ludzi zmierzają w końcu do pokoju i że nie ma takiej istoty,

która by go nie pożądała

Człowiek: jest on przez prawa natury swej jakby popędzany do za­dzierzgnięcia więzi społecznej i zachowania pokoju ze wszystkimi, o ile to odeń zależy, ludźmi! Czyż nawet źli nie toczą wojen o pokój dla swoich i czyż nie chcą uczynić swoimi, w miarę możliwości, wszystkich innych, by wszyscy i wszystko zostawało w służbie jednostki? A w jakiż sposób może się to stać, jeśli nie przez zgodę na odpowiadający tej jed­nostce pokój, wyrażoną bądź w miłości dla niej, bądź ze strachu przed nią? W ten sposób bowiem pycha ludzka przewrotnie naśladuje Boga: czuje odrazę do równości ze współtowarzyszami pozostając pod Jego władztwem, chce zaś zamiast Niego sama nad nim panować. Nienawidzi więc sprawiedliwego pokoju Bożego, miłuje zaś niesprawiedliwy pokój własny. Nigdy jednak nie może nie miłować żadnego pokoju; jako że ni­czyj występek nie jest sprzeczny z naturą tak dalece, by zatrzeć miał ostatnie jej ślady.

Dlatego człowiek, który umie przekładać prawość nad nikczemność, a ład nad nieład, pojmuje, iż pokój niesprawiedliwych w porównaniu z pokojem sprawiedliwych nie zasługuje nawet na nazwę pokoju. Jeśli chodzi wszelako o coś bezładnego, to nawet i ono musi koniecznie zo­stawać w pokoju w jakiejś części, przez jakąś część lub z jakąś częścią tych rzeczy, w których się zawiera albo z których się składa; inaczej nie istniałoby w ogóle.

O pokoju powszechnym, który wśród nie wiem jakich zakłóceń

nie może wymknąć się prawu natury: pod sprawiedliwym sędzią

każdy w naturalnym porządku dostaje to,

na co zasłużył przez postanowienia swej woli

Tak tedy pokój ciała jest uporządkowanym układem jego części; pokój duszy nierozumnej - uporządkowaną spokójnością jej pożądań; pokój duszy rozumnej - uporządkowaną zgodnością poznawania i dzia­łania; pokój między ciałem a duszą - uporządkowanym życiem i zdro­wiem żyjącej istoty; pokój między śmiertelnym człowiekiem a Bogiem -uporządkowanym posłuchem w wierze, rządzonym przez prawo wiecz­ne; pokój pomiędzy ludźmi - uporządkowaną ich zgodą; pokój domu -uporządkowaną zgodą jego mieszkańców co do rozkazywania i posłu­chu; pokój państwa - uporządkowaną zgodą obywateli co do rozkazy­wania i posłuchu; pokój państwa niebieskiego - społecznością dosko­nale uporządkowaną i doskonale zgodną co do radowania się Bogiem tudzież wzajemnego radowania się sobą w Bogu; pokój wszech rzeczy -spokojnością porządku. Porządek zaś jest rozmieszczeniem równych i nierównych rzeczy z wyznaczeniem odpowiedniego dla każdej z nich miejsca.

Nieszczęśliwi tedy, którzy na pewno nie pozostają w pokoju w ta­kiej mierze, w jakiej czują się nieszczęśliwi, są co prawda pozbawieni nie znającej żadnego nieładu spokojności porządku, ponieważ jednak nieszczęście ich jest słuszne i sprawiedliwe, więc nawet w samej swej nieszczęśliwości nie mogą zostawać poza porządkiem: acz nie są złącze­ni ze szczęśliwymi, wszelako oddziela ich od szczęśliwych właśnie pra­wo porządku. Z drugiej strony, o ile nie znajdują się w nieładzie, przy­stosowują się w jakiejś mierze do otoczenia, w którym żyją. Stąd mają w sobie jednak pewną spokojność porządku, czyli pewien pokój. Są zaś nieszczęśliwi dlatego, że choć we względnym swym pokoju nie doznają pewnych cierpień, nie znajdują się wszelako tam, gdzie w ogóle nie po­winni odczuwać braku pokoju i cierpieć. Ale jeszcze nieszczęśliwsi by­wają wtedy, gdy nie trwają w pokoju z samym prawem, które rządzi na-

42 Sw. Augustyn

Św. Augustyn 43



turalnym porządkiem. Kiedy cierpią, zakłócenie pokoju powstaje w tej części, w której odczuwają cierpienie; lecz wszędzie tam, gdzie ani cier­pienie nie dręczy, ani sama budowa ciała nie ulega rozkładowi, w dal­szym ciągu panuje pokój. Tak więc, jak może istnieć życie bez cierpie­nia, cierpienie zaś nie może się przejawiać bez jakiegoś życia, również i pewien pokój może trwać bez wojny, podczas, gdy wojna nie może się toczyć bez jakiegoś pokoju. Nie chodzi tutaj o istotę wojny, lecz o to, iż jest ona wiedziona przez tych lub pośród tych, którzy w jakiś sposób są naturami; a nie byliby nimi wcale, jeśliby nie trwali w jakimś pokoju.

O porządku i prawie już to ziemskim, już to niebieskim,

zgodnie z którym nawet sprawujący władzę troszczą się

o społeczność ludzką, a przez to samo też jej służą

Wszelkie tedy używanie rzeczy doczesnych zmierza w państwie ziemskim do korzystania z pokoju ziemskiego, w państwie niebieskim zaś do korzystania z pokoju wiecznego.

Przeto, gdybyśmy byli stworzeniami nierozumnymi, nie pragnęliby­śmy niczego prócz harmonijnej budowy części ciała i zaspokojenia jego pożądań, a więc niczego prócz pokoju ciała i wielu przyjemności, ażeby pokój ciała sprzyjał pokojowi duszy. Gdy bowiem brakuje pokoju ciała, szkodzi to również pokojowi nierozumnej duszy, gdyż nie może ona osiągać spokojności swych pożądań. Obydwa razem zaś sprzyjają temu pokojowi, jaki panować ma pomiędzy duszą a ciałem, to jest pokojowi uporządkowanego życia i dobrego zdrowia. Bo zwierzęta, unikając bólu, okazują swe umiłowanie pokoju ciała, a szukając przyjemności w za­spokojeniu związanych z ich pożądaniami potrzeb, przejawiają umiło­wanie pokoju duszy; podobnie również unikając śmierci dostatecznie wykazują, jak dalece miłują i taki pokój, który zapewnia zgodę pomię­dzy duszą a ciałem.

Ponieważ jednak człowiek wyposażony jest w duszę rozumną, przeto wszystko, co ma wspólnego ze zwierzętami, podporządkowuje

lejże rozumnej duszy: najpierw rozważa coś w myśli, a potem stosownie do tego działa, by urzeczywistnić ową uporządkowaną zgodność pozna­nia i działania, którą nazwaliśmy pokojem takiej właśnie duszy. W tym celu winien chcieć, aby i ból mu nie dokuczał, i śmierć nie odbierała ży­cia; chcieć po to, by poznać coś pożytecznego i odpowiednio do tego poznania ułożyć swoje życie i obyczaje.

Lecz aby sam zapał do poznawania, ze względu na nieudolność umysłu ludzkiego, nie wpędził go w nieszczęście jakiegoś błędu, potrze­ba mu nauki Bożej, której by z całą pewnością ulegał, i pomocy Bożej, by nauce tej ulegał z własnej woli. A ponieważ tuła się on daleko od Pa­na, jak długo pozostaje w tym śmiertelnym ciele, przeto chodzi w wie­rze, a nie w widzeniu (2 Kor 5, 6-7); i dlatego wszelki pokój, czy to po­kój ciała, czy duszy, czy ciała i duszy razem, sprowadza do tego pokoju, który łączy śmiertelnego człowieka z nieśmiertelnym Bogiem, by w na­stępstwie dojść do uporządkowanego posłuchu w wierze, rządzonego przez prawo wieczne.

A że boski Nauczyciel uczy nas, iż dwa są główne przykazania, to jest przykazanie miłości Boga i przykazanie miłości bliźniego, w których człowiek znajduje trzy przedmioty do umiłowania: Boga, siebie samego i bliźniego, przy czym ten, kto miłuje Boga, nie popełnia błędu miłując siebie, wynika stąd, że człowiek ma dopomagać w umiłowaniu Boga także i bliźniemu, którego podług przykazania winien kochać jak siebie samego (a więc żonie, dzieciom, domownikom i w miarę możliwości in­nym ludziom); a i dla siebie winien od bliźniego spodziewać się takiejż pomocy, jeśli czasem będzie jej potrzebował. W ten sposób, o ile jest to w jego mocy, będzie trwał w pokoju z każdym innym człowiekiem; w pokoju właściwym dla stosunków pomiędzy ludźmi, to jest w upo­rządkowanej zgodzie, która zasadza się na tym, by przede wszystkim ni­komu nie szkodzić, a następnie, komu tylko można, pomagać.

W pierwszym rzędzie więc ciąży na człowieku powinność troszcze­nia się o swoich najbliższych; jako że do ich wspomagania ma dogod­niejszą i łatwiejszą sposobność, wynikającą bądź z naturalnego porząd­ku, bądź też z samego złączenia w ludzką społeczność. Dlatego Apostoł powiada: Jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników się nie troszczy,

44 Sw. Augustyn

Św. Augustyn 45



zaparł się wiary i gorszy jest od poganina (1 Tym 5, 8). Stąd się również wywodzi pokój domu, czyli uporządkowana zgoda jego mieszkańców co do rozkazywania i posłuchu. Rozkazują bowiem ci, co się troszczą o in­nych, jak na przykład mąż żonie, rodzice dzieciom, panowie sługom. Słuchają zaś ci, którzy są przedmiotem troski, na przykład żony mężów, dzieci rodziców, słudzy panów. Lecz w domu człowieka sprawiedliwe­go, żyjącego z wiary i jeszcze tułającego się daleko od państwa niebie­skiego, ci, co rozkazują, w istocie rzeczy służą tym, którym zdają się wydawać rozkazy. Rozkazują bowiem nie z żądzy panowania, lecz z obowiązku pomagania, i nie z podszeptu władczej wyniosłości, lecz z pobudek serdecznej pieczołowitości.

O naturalnej wolności i o niewoli, której pierwszą przyczyną jest

grzech, ponieważ człowiek zlej woli, chociażby nie był sługą

drugiego człowieka, jest niewolnikiem własnej żądzy

To właśnie jest nakazem przyrodzonego porządku i takim właśnie stworzył Bóg człowieka. Mówi bowiem: Niech [człowiek] panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelkim płazem, który pełza po ziemi (Rdz 1, 26). Nie chciał Bóg, by stworzona na Jego podobieństwo rozumna istota panowała nad kimś innym, jak tylko nad nierozumnymi stworzeniami; nie chciał, aby człowiek panował nad człowiekiem, i dopuścił jeno panowanie ludzkie nad zwierzętami. Stąd pierwsi sprawiedliwi przeznaczeni byli raczej na pasterzy trzód niż na królów władających ludźmi. Także i tym sposobem chciał Bóg poddać nam myśl zarówno o tym, co odpowiada wymaganiom ładu wśród istot stworzonych, jak i o tym, czego się domaga wina grzeszników. Bo słusznie się uważa, że na grzeszniku ciąży stan niewoli. Toteż Pismo nigdzie nie wspomina o niewolniku, nim sprawiedliwy Noe użył tego wyrazu karcąc występek swego syna. Nie natura więc, lecz wina zro­dziła tę nazwę. Oznaczający zaś niewolnika łaciński wyraz servus po-

chodzi, jak się przyjmuje, stąd, iż ci, którzy zgodnie z prawem wojny mogli być zabijani, byli przez zwycięzców zachowani przy życiu (serva-hantuf) i stawali się niewolnikami, uzyskując od wyrazu servare, czyli „zachować", nazwę servi. Ale nawet i to można powiązać z winą grze­chu. Bo także wtedy, gdy prowadzi się wojnę sprawiedliwą, strona prze­ciwna walczy o niesprawiedliwość, a wszelkie zwycięstwo, nawet od­niesione przez złych, czyni ludzi, którzy z wyroku Bożego zostali zwy­ciężeni, pokornymi i bądź to naprawia ich grzechy, bądź je karze. Po­świadcza to mąż Boży Daniel, który przebywając w niewoli wyznaje Bogu grzechy własne oraz grzechy swojego ludu i z pobożnym żalem oświadcza, iż one to są przyczyną owej niewoli.

Pierwszą zatem przyczyną niewoli jest grzech, który sprawia, iż człowiek poddany jest człowiekowi z mocy więzów swojego stanu. Nie dzieje się to inaczej, jak tylko z wyroku Boga, w którym nie masz żadnej niesprawiedliwości i który wie, jak wyznaczać różne kary stosownie do winy ludzi grzeszących. Ale Pan niebieski powiada: Każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu (J 8, 34). Dlatego też wielu ludzi bogobojnych /ostaje w niewoli u panów niesprawiedliwych, którzy jednak nie są wol­ni, gdyż jest się niewolnikiem tego, czemu się uległo (2 P 2, 19). A za­iste, szczęśliwszy jest ten, kto zostaje w niewoli u człowieka, niż ten, kto jest niewolnikiem żądzy! Przecież sama już żądza panowania, by pomi­nąć inne, z najsroższym tyraństwem pustoszy serce śmiertelników. Tym­czasem w owym porządku pokoju, w którym jedni podlegają drugim, pokora w takiej mierze pożyteczna jest usługującym, w jakiej pycha szkodzi jednostkom panami będącym.

Z natury jednak, w której Bóg z początku stworzył człowieka, nikt nie jest niewolnikiem ani drugiego człowieka, ani też grzechu. Co praw­da także i niewolnictwo mające charakter karny rządzi się tym prawem, które nakazuje porządek naturalny zachowywać i zakazuje go naruszać; bo jeśliby nic nie uczyniono wbrew temu prawu, niczego też nie trzeba byłoby karać niewolą. Dlatego właśnie Apostoł zaleca niewolnikom, aby byli posłuszni swoim panom i aby służyli im szczerze i z dobrą wolą. Chodzi o to, iż jeśli nie mogą otrzymać wolności od swoich panów, sami winni niewolę swą uczynić niejako wolną, służąc nie z bojaźnią nie po-

46 Sw. Augustyn

Św. Augustyn 47




zornie, lecz ze szczerym umiłowaniem i do czasu, aż przeminie niespra- wiedliwość, aż zniesione zostanie wszelkie panowanie i ludzka władz;i (1 Kor 15, 24; Augustyn dodaje wyraz „ludzka", którego nie ma w tek­ście oryginalnym św. Pawła - przyp. red.), a Bóg będzie wszystkim w$ wszystkich (1 Kor 15, 28). [...]

Skąd się wywodzi to, że państwo niebieskie żyje w pokoju z państwem ziemskim, i skąd pochodzi ich niezgoda

Lecz dom ludzi, którzy nie żyją z wiary, zabiega o pokój ziemski wśród dóbr i wygód życia doczesnego; natomiast dom ludzi żyjących z wiary oczekuje dóbr wiecznych, przyobiecanych dla przyszłego życia; dóbr ziemskich zaś i doczesnych używa jako obcy przechodzień: tak, by nie dać im się usidlić i odwrócić od Boga, do którego podąża, by jednak wspierać się na nich i nie powiększać ciężaru ciała, podlegającego ska­żeniu i przez to obciążającego duszę, natomiast czynić go znośniejszym. Dlatego też korzystanie z dóbr niezbędnych dla tego śmiertelnego ży­wota jest wspólne obu grupom ludzi i obu odmianom domów, lecz cel takiego korzystania u każdej z nich pozostaje osobny, jej tylko właściwy i wysoce odmienny.

Tak tedy państwo ziemskie, nie żyjące z wiary, dąży do pokoju ziemskiego, a zgodę obywateli co do rozkazywania i posłuchu zasadza na tym, iżby panowała między nimi pewna zgodność ludzkiej woli w za­kresie spraw wiążących się z doczesnym życiem.

Państwo niebieskie lub raczej ta jego część, która jako obca wędruje w tym znikomym świecie i żyje z wiary, nieuniknienie musi również ko­rzystać z tego pokoju do czasu, gdy przeminie sama śmiertelność, dla której pokój taki jest konieczny. Zgodnie z tym, gdy na łonie państwa ziemskiego przepędza czas swego wygnania niczym jeniec, mający już wszelako obietnicę uwolnienia i duchowy dar jako jej porękę. nie waha się okazywać posłuchu prawom państwowości ziemskiej, rządzącym wszystkim tym, co się przyczynia do podtrzymania śmiertelnego życia.

A że ta śmiertelna doczesność jest im wspólna, więc w sprawach z nią owiązanych musi pomiędzy dwoma państwami panować zgoda.

Lecz państwo ziemskie miało pewnych mędrców, których nauka Hoża nie uznaje. Bo już to w oparciu o własne domysły, już to zwiedzeni przez demony, wierzyli oni, że dla spraw ludzkich zjednać trzeba wielu bogów i że odmienne, by tak rzec, ich powinności rozciągałyby się tylko na podlegające im rzeczy. Tak więc jeden rządziłby ciałem, drugi i Inszą. W samym ciele do innego bóstwa należałaby głowa, do innego kark, a do innych bóstw różne pozostałe części. Podobnie również w duszy: inne bóstwo rządziłoby przyrodzoną zdolnością, inne wiedzą, inne gniewem, a inne pożądaniem. Gdy chodzi o rzeczy związane z życiem, to innemu bóstwu podlegałoby bydło, innemu pszenica, innemu wino, innemu oliwa, innemu lasy, innemu pieniądze, innemu żegluga, innemu wojny i zwycięstwa, innemu związki małżeńskie, innemu rodzenie dzie­ci i płodność, a jeszcze innym reszta rzeczy.

W przeciwieństwie do tego państwo niebieskie ma świadomość, że Trzeba czcić jednego tylko Boga, i w swojej wiernej pobożności mniema, że Jemu wyłącznie trzeba okazywać uległość poprzez służbę, która zwie się po grecku latreia, a należy się wyłącznie samemu Bogu. Lecz to sprawia, że państwo niebieskie nie może mieć zasad religijnych wspól­nych z państwem ziemskim. Musi więc nieuniknienie różnić się z nim, musi być ciężarem dla ludzi o odmiennych przekonaniach, musi znosić ich gniew, nienawiść i gwałtowne prześladowania, chyba że czasem po­wstrzyma zapalczywość wrogów budząc lęk liczebnością swoich zwo­lenników, zawsze jednak uciekając się do pomocy Bożej. To niebieskie państwo w czasie, gdy odbywa ziemską pielgrzymkę, powołuje swych obywateli spośród wszystkich narodów i zbiera pielgrzymującą społecz­ność z wszelkich języków, nie troszcząc się o różnice w obyczajach, prawach i urządzeniach, które służą wprowadzeniu lub utrzymaniu po­koju ziemskiego. Niczego z tych rzeczy nie znosi ono i niczego nie nisz­czy; co więcej, zachowując je, przestrzega wszystkiego, co, choć różne u różnych narodów, zdąża jednak do wspólnego celu, to jest do ziem­skiego pokoju; przestrzega pod warunkiem, iż nie przeszkadza to religii,

48 Sw. Augustyn

Św. Augustyn 49




która naucza, że należy oddawać cześć jednemu tylko, najwyższemu i prawdziwemu Bogu.

A więc także i państwo niebieskie podczas pielgrzymki swej korzy­sta z pokoju ziemskiego. Jedność ludzkiej woli w sprawach tyczących się śmiertelnej natury człowieczej stara się ono osiągnąć i ochronić, o ile pozwala na to konieczność nienaruszonego zachowania pobożności i re­ligii. Ten ziemski pokój odnosi do pokoju niebieskiego, prawdziwego tak dalece, iż on tylko winien być uważany za pokój i zwać się pokojem, przynajmniej pokojem rozumnego stworzenia, to znaczy społecznością doskonale uporządkowaną i doskonale zgodną w radowaniu się Bogiem tudzież wzajemnym radowaniu się sobą w Bogu. Gdy się do celu tego dojdzie, życie nie będzie już śmiertelne, lecz w pełni i niezawodnie trwałe; ciało zaś straci charakter ciała wyposażonego w duszę, czyli ta­kiego, które podlega skażeniu i jest ciężarem dla duszy, natomiast stanie się ciałem duchowym, czyli wolnym od wszelkich potrzeb i całkowicie podporządkowanym woli. Państwo, które w wierze pielgrzymuje, ma ten pokój. Dzięki swej wierze żyje ono sprawiedliwie, zdobycie owego po­koju mając na względzie we wszystkich spełnianych wobec Boga i bliź­niego dobrych uczynkach. Jako że życie państwa jest z całą pewnością życiem społecznym.

Czy podług określeń Scypiona, znajdujących się w dialogu Cycerona, istniało kiedykolwiek państwo rzymskie

Teraz jest chwila odpowiednia do tego, bym [...] wykazał, iż podług określeń, którymi u Cycerona w dziele O państwie posługuje się Scypio, państwo rzymskie nigdy nie istniało.

Krótko bowiem określa on państwo jako rzecz ludu. Jeśli określenie to jest prawdziwe, to państwa rzymskiego nigdy nie było, ponieważ nig­dy nie było ono rzeczą ludu, jak chciał Scypio w swej definicji państwa. Lud bowiem określił jako wielką gromadę, zespoloną przez uznanie tego samego prawa i przez pożytek wynikający ze wspólnego bytowania. Co

zaś uważał za uznanie tego samego prawa, wyjaśnia w dyskusji, dowo­dząc, że państwem nie można rządzić bez sprawiedliwości. Gdzie zatem nie ma prawdziwej sprawiedliwości, tam nie może być również prawa. Co się wszak dzieje z mocy prawa, oczywiście dzieje się sprawiedliwie; co zaś dzieje się niesprawiedliwie, nie może dziać się z mocy prawa. Bo nie można ani nazwać prawem, ani za prawo poczytywać niesprawie­dliwych postanowień ludzi, skoro nawet sami oni twierdzą, że prawo ma swe źródło w sprawiedliwości, i jako błędny odrzucają głoszony zwykle przez niektóre opacznie myślące jednostki pogląd, iż prawem jest to, co przynosi pożytek możniejszemu. Dlatego też tam, gdzie nie ma rzetelnej sprawiedliwości, nie może być również gromady ludzi zespolonej przez uznanie tego samego prawa, a więc nie może być i ludu pojmowanego tak, jak się go pojmuje w owym określeniu danym przez Scypiona czy Cycerona. A skoro nie ma ludu, to nie ma i rzeczy ludu; jest zaś rzecz byle jakiej gromady, nie zasługującej na miano ludu. Jeżeli więc pań­stwo jest rzeczą ludu i jeżeli tam, gdzie nie ma zespolenia przez uznanie tego samego prawa, nie ma też ludu, a prawa nie ma tam, gdzie nie ma sprawiedliwości - to wynika stąd całkiem niewątpliwy wniosek, że tam, gdzie nie ma sprawiedliwości, nie ma również i państwa.

Z kolei sprawiedliwością jest cnota, która każdemu przyznaje to, co mu się należy. Na czymże więc polega taka sprawiedliwość ludzka, która samego człowieka odbiera prawdziwemu Bogu, poddaje zaś nie­czystym demonom? Czyż jest to rzeczywiście przyznawanie każdemu tego, co mu się należy? Czyż odbierając posiadłość ziemską jej nabyw­cy, oddający zaś innemu, który nie ma do niej żadnego prawa, będzie niesprawiedliwy, a odbierający siebie samego Panu Bogu, przez którego został stworzony, oddający się natomiast w służbę złym duchom, będzie sprawiedliwy?



Wyszukiwarka