REFERATY, Ocena rozbiorów i okresu I Rzeczypospolitej, Ocena rozbiorów i okresu I Rzeczypospolitej


Ocena rozbiorów i okresu I Rzeczypospolitej

Upadek i odnowa państwa

Kres istnienia I Rzeczypospolitej zmusza rów­nież obecnie do zadawania pytań o powody utra­ty przez nią bytu państwowego. Odpowiedź na te pytania musi jednak poprzedzić wyraźne stwier­dzenie: rozbiory nastąpiły nie w czasie największej słabości państwa polsko-litewskiego, ale w okresie odradzania się Rzeczypospolitej; błędem jest więc mówienie o upadku państwa w kontekście roz­biorów. Załamanie kraju mia­ło swój początek za panowa­nia Jana II Kazimierza (pod­czas wojen z Kozakami oraz ze Szwecją, z Rosją, z Siedmiogrodem). Zapoczątkowa­ny wówczas kryzys gospo­darczy pogłębił się w czasach saskich, podczas wojny pół­nocnej. Za panowania Wettinów, w dużej mierze wskutek obojętności władców na do­bro Rzeczypospolitej, upa­dek przeżywały również róż­ne dziedziny funkcjonowania państwa: rząd, parlamenta­ryzm, wojskowość.

Odnowa państwa rozpoczęta się już w 1. poło­wie XVIII wieku od działań jednostkowych: Collegium Nobilium Stanisława Konarskiego (1740). Biblioteki Załuskich (1747), druku pierw­szych projektów zmian politycznych (Stanisława Leszczyńskiego „Glos wolny wolność ubezpieczający”, 1749; Stanisława Konarskiego „O sku­tecznym rad sposobie”, 1760- 1763). Początek pa­nowania Stanisława Augusta Poniatowskiego przyniósł pierwsze reformy, inspirowane przez wąską grupę oświeconych polityków (Familie i króla). Czasy Sejmu Wielkiego, wojny z Rosją i targowicą oraz powstania kościuszkowskiego udowodniły, że poprawa funkcjonowania państwa przestała być przedmiotem troski jedynie elit. a wprowadzone w maju 1791 roku reformy ustro­jowe miały poparcie społeczne Jak ocenił jeden z historyków: „Polacy [...] dźwignęli się włas­nym rozumem i szli do ocalenia może nie dość szybko, krokiem nie dość pewnym i wyliczonym, ale niezachwianym. Jeszcze jedno pokolenie, a nikt by nie poznał wnuków epoki saskie!”.

Zagląda Rzeczypospolitej

Kolejne rozbiory były czystym bezpra­wiem, gwałciły bowiem podstawowe zasady prawa międzynarodowego, że układów trzeba dotrzymywać (pacta sunt servanda); że nie wysuwa się pretensji bezzasadnych lub dawno wygasłych; że nie należy ingerować w sprawy wewnętrzne innych państw; że przy zawiera­niu umów międzypaństwowych nie stosuje się przymusu. Przed II rozbiorem Rosja i Prusy gwarantowały Rzeczypospolitej integralność terytorium oraz obiecywały jej obronę przed tymi, którzy będą chcieli ją naruszyć. Preten­sje Austrii do Galicji, wywodzone z krótkiego zwierzchnictwa królów węgierskich nad księstwem halicko-włodzimierskim (w XIII w.), czy Prus do Pomorza Gdańskiego, wiązane z panowaniem krzyżackim nad tą dzielnicą, były całkiem bezzasadne. Państwa obce inge­rowały w przebieg polskich elekcji. Na sej­mach 1773 i 1793 roku wojska rosyjskie ota­czały miejsce obrad, traktaty rozbiorowe przy­jęto więc pod naciskiem.

Zwykłym kłamstwem było, że rozbiory na­stąpiły wskutek anarchii w Rzeczypospolitej. W latach 1764-1772, 1788-1792 i 1794-1795 wydarzenia w Polsce rozgrywały się według te­go samego scenariusza: „orędownicy reform, którym udaremniono przeprowadzenie planów naprawy ojczyzny legalnymi metoda­mi, zwracali się ku bezprawnym działaniom, które woj­ska rosyjskie musiały tłumić siłą. [...] Aby uniknąć ryzyka rozszerza­nia się pożaru, [...] carowa Rosji musiała zwracać się do swych pru­skich lub austriackich konkurentów o wyrażenie zgody i pomoc. [...] ja­ko zapłaty za tę pomoc, Berlin lub Wiedeń żądał kawałka polskiej zie­mi. Każdy rozbiór był zatem logicz­ną konsekwencją próby rozpoczęcia realizacji programu reform”.

Na tle państw euro­pejskich ustrój Rzeczypospo­litej był wyjątkowy, a „filozofia po­lityczna” jej „stanu rządzącego” - czymś zadziwiającym. We wszyst­kich niemal krajach od XVI wieku uznawano, że kryterium oceny władcy i ustroju stanowi skuteczność działania; panujący umac­niali swą potęgę, a najwierniejsi poddani uzasad­niali słuszność posiadania przez monarchów nie­ograniczonej prawem władzy i istnienia silnego aparatu państwowego. W tym samym czasie w Rzeczypospolitej za nadrzędne uznawano takie wartości, jak prawo i wolność. Prawo stało ponad królem, a funkcjonowanie państwa (sądownic­twa, służby skarbowej) w dużym stopniu związa­ne było z samorządem szlacheckim (sejmikami). Gdy inne państwa dążyły do poszerzenia granic i powiększały swe armie (program taki akcepto­wały elity polityczne), Rzeczpospolita starała się jedynie utrzymać swój stan posiadania. W wieku XVIII - „wieku rozumu” i pochwały tego, co praktyczne - takiej postawy nie ceniono. Rosja, Prusy i Austria, sąsiadujące z Koroną i Litwą, prowadziły agresywną i bezwzględną politykę, nastawioną na ekspansję terytorialną. Niesuwerenna Rzeczpospolita nie była nawet w stanie przeciwstawić się liczniejszym, lepiej uzbrojo­nym i wyszkolonym armiom sąsiadów. Walcząca o samodzielność - musiała uznać słabość swych wojsk. Klęski poniesione w wojnie 1792 roku i w powstaniu kościuszkowskim nie oznaczały jednak pogodzenia się z niewolą.

Ocena okresu panowania Stanisława Augusta i ocena ostatniego elekta

„Odziedziczywszy państwo słabe i nie w pełni suwerenne, politycy 2. polowy XVIII wieku nie zdołali uchro­nić go przed rozbiorami. Mimo to bilans epo­ki stanisławowskiej wypada dodatnio Państwo upadło wówczas, gdy przesiało »stać nierządem«, gdy rozpoczynał się proces reform. By do odrodzenia Rzeczypospolitej nie dopuście. sąsiedzi zniszczyli je przemocą”.

Ważne przemiany zaszły w sfe­rze stosunków społecznych: szlach­ta średnia usamodzielniała się, wy­dobywała spod kurateli magnatów; zaczęło odradzać się świadome swych potrzeb mieszczaństwo; za­początkowano zmiany położenia chłopów. Dla dalszych losów społe­czeństwa ogromne znaczenie miały osiągnięcia w dziedzinie oświaty - wychowanie pokolenia młodych lu­dzi wyznających nowy system war­tości, stawiających na pierwszym miejscu miłość ojczyzny i goto­wych do podporządkowania jej do­bru własnych interesów. Nie mniej­sze znaczenie miało powszechne przekonanie, że wady ustroju zdo­łano przezwyciężyć, oraz poczucie wartości spuścizny politycznej, ja­ką stanowiła Konstytucja 3 maja. Dzięki „Ustawie rządowej” Polska jako konstytucyjna monarchia zna­lazła się w czołówce przemian. W wielu krajach europejskich dokonać się one miały dopiero w na­stępnym stuleciu.

Inaczej musi wyglądać ocena ostatniego monarchy. Mimo nie­kwestionowanego udziału Stanisła­wa Augusta Poniatowskiego w osiągnięciach politycznych epoki -w przyjęciu reform na sejmach 1764-1766 roku, w powołaniu Ko­misji Edukacji Narodowej, w pra­cach nad Konstytucją 3 maja, mimo jego wielkich zasług dla ożywienia kulturalnego kraju (m.in. powołanie Szkoły Rycerskiej, powstanie Tea­tru Narodowego, „Monitora”), mimo osobistego zaangażowania w wiele pożytecznych przedsięwzięć - saldo jego dokonań jest ujemne. Szansę Stanisława Augusta na szacunek u potomnych przekreśliło przystą­pienie do targowicy. Niezależnie od przyczyn tej decyzji pozostają fak­ty: władca wystąpił przeciw przyję­tej i zaakceptowanej przez społeczeń­stwo konstytucji, przeciw reformie, której był współtwórcą, przyłączył się do zdrajców. Drugi niewybaczalny błąd król popełnił w 1795 ro­ku. Abdykując, czyli zrzekając się formalnie tronu - uznał bezprawne rozbiory.

Dziedzictwo Rzeczypospolitej - obiegowe opinie

Związki Polaków żyjących u progu III ty­siąclecia z Rzecząpospolitą zmazaną z map Eu­ropy ponad dwieście lat temu są żywe i różno­rodne. W ważnych chwilach chętnie przywołu­je się tysiącletnią historię, wielkie zwycięstwa pod Grunwaldem i Wiedniem, przypomina o wierności państwa i władców Kościołowi. Po­wodem dumy narodowej jest „polska toleran­cja", która dała krajowi sławę „państwa bez sto­sów”, oraz Konstytucja 3 maja, o której powszechnie wiadomo, że była pierwszą nowożytna konstytucją europejską (a drugą w świecie, po konstytucji Stanów Zjednoczonych). Na tym jednak wyczerpuje się z reguły znany katalog zasług Rzeczypospolitej. O wiele lepiej znane są błędy i wady naszych przodków. Polacy wiedzą, że przyczyną wszelkiego zła była anarchia, libe­rum veto i wolna elekcja, że chłopów bezlitośnie wyzyskiwano, a do powszechnych wad szlachty należało pijaństwo, warcholstwo, pieniactwo, zacofanie i prywata. Te uproszczone, czarno-białe oceny, sformułowane i wielokrotnie po­wtarzane przez publicystykę polityczną i dydak­tyczną literaturę oświecenia, zapadły w zbiorowej pamięci, utrwalone w XX wieku ideologicz­nym potępieniem demokracji szlacheckiej. Tak­że dziś chętnie sięga się do nich. uzasadniając w ten sposób wszelkie błędy oraz niepowodze­nia w działalności publicznej i prywatnej.

Tymczasem ani lista zasług nie jest tak krótka i oddalona od współczesności, ani ka­talog wad narodowych tak jednoznaczny.

Zarówno publicystyka, juk i utwory dydaktyczne podporządkowane są regułom gatun­ków, między innymi konieczności ukazania przykładów podlegających jednoznacznej oce­nie moralnej, raczej negatywnych niż pozytyw­nych. W polskiej przeszłości zapewne nie mie­li przewagi w społeczeństwie: pijacy, nieuki, warchoły, fircyki i żony modne, wytrwale ośmieszani przez satyryków oświecenia.

Dziedzictwo Rzeczypospolitej - posza­nowanie prawa, wolność, umiejętność zgodnego współżycia

Najważniejszą spuścizną, jaką pozostawiło potomnym państwo zniszczone przez sąsia­dów w 1795 roku. jest przede wszystkim jego istnienie. Docenić ten fakt można dopiero po zestawieniu polskiej tradycji tysiącletniego państwa, o bogatej historii, rozminiętej kultu­rze powstałej w języku narodowym, z sytua­cją krajów i narodów, które poszukują tożsa­mości, nie mają własnej historii państwowej ani tradycji kulturowe, uważają swój język za gorszy od języku najeźdźców. W tym kontekś­cie rozpatrywać należy walory i wady dawne­go państwa.

„Prawa Koronne... są jako dusza Rzeczy­pospolitej, bez których, żadna Rzeczpospo­lita nigdy stać nie może” stwierdzili posło­wie na sejmie w 1548 roku. Państwo polsko-litewskie było tym wyjątkowym - poza Anglią - krajem, w którym prawo stało ponad monar­chą, a stanowiący je parlament miał nadrzędne miejsce wśród organów władzy. Królów „powoływano do praw Rzeczypospolitej” - mieli być ich strażnikami, komentatorami i sędziami (w wypadku naruszenia prawa), ale przede wszystkim mieli ich przestrzegać. Pozycja nie chroniła władcy przed odpowie­dzialnością za nieprzestrzeganie bądź złama­nie prawa - Zygmunt III Waza musiał bronić się przed zarzutami na sejmie w 1592 roku, niedbałość panujących o dobro kraju była przy­czyną rokoszy i konfederacji.

Moc stanowienia prawa należała w Rzeczy­pospolitej do sejmu, który tworzyli współuczest­nicy władzy: król, rada królewska (senat) i stan rycerski (izba poselska). Podejmowanie decyzji było trudne, musieli bowiem zgodzić się na nie wszyscy uczestnicy obrad. Uzgadnianie po­staw wymagało od sejmujących przede wszyst­kim poczucia odpowiedzialności za dobro wspólne i gotowości do wyrzeczeń. Praktyka dowodziła, że można skłonić mniejszość, na­wet mającą wiele do stracenia, do podporząd­kowania się woli większości. „Ucieranie” głosów, poszukiwanie porozumienia (konsensusu) przedłużało obrady, ale dawało prawo wypo­wiedzenia swego zdania każdemu przedstawi­cielowi szlachty, a następnie zmuszało do uwzględniania opinii mniejszości (etnicznych, kulturowych, wyznaniowych) i zobowiązywa­ło do wykonania decyzji.

Wolność głosu, obok prawnie zagwaranto­wanej wolności osobistej (gwarancje z lat 1422, 1430, 1433) i wolności sumienia (1552, 1564, 1573) należała do podstawowych praw wewnętrznie równego stanu szlacheckiego. W ten sposób w dawnej Rzeczypospolitej około 10 procent ogółu społeczeństwa cieszyło się - używając dzisiejszej terminologii - pełnymi prawami człowieka i obywatela (porównywalny procent szlachty, ale posiadającej znacznie mniejsze prawa, miała w Europie jedynie Hiszpania).

Społeczeństwo szlacheckie zdawało sobie sprawę z walorów wolnościowego ustroju. Doceniało państwo, które nie niszczyło odręb­ności. „Rzeczpospolita nasza nie jest jako drzewo, które idzie z jednego pnia, jest jako mur z cegieł układany” - mówiono na sejmiku w 1611 roku. W Polsce od XIV wieku zgodnie współżyli katolicy i prawosławiu, na Litwie poganie (następnie katolicy Litwini) i pra­wosławni (Rusini). W obu państwach mie­szkali Żydzi, Ormianie, Niemcy, w Wielkim Księstwie Litewskim także Tatarzy i Karai­mi. Pojawienie się w XVI wieku luteranów, kalwinów, braci czeskich i arian tyłku wzbo­gaciło istniejącą od dawna mozaikę nie za­kłóciło stabilnego układu. W dobie wojen reli­gijnych polska wolność osobista stula się pod­stawą dążenia do prawnej regulacji stosunków wyznaniowych i stworzenia gwarancji dla wolności sumienia; dopiero w czasach później­szych zgodne współżycie zmieniło się w tole­rancję, „znoszenie” obecności ludzi innej wia­ry. Drugim fenomenem dziejowym jest fakt, że rozwój terytorialny Polska zawdzięczała nie podbojom, ale przyciągającej mocy praw i wolności, jakimi cieszyli się jej obywatele (szlachta). To dzięki nim w Rzeczypospolitej znaleźli się mieszkańcy Prus Królewskich, Inflant, Litwy i Rusi.

Obiegowe opinie głoszą, że w XVII wieku i w 1. połowie XVIII wieku w Rzeczypospo­litej nastąpił „przerost wolności", że liberum veto („wolne nie pozwalani") zanarchizowało system parlamentarny (sejmiki i sejmy), a wolne elekcje stały się pretekstem do inge­rencji mocarstw ościennych w sprawy Polski i Litwy. W dawnej Polsce spierano się, czy lepsze jest niepodjęcie decyzji, czy uchwale­nie złych praw. Współcześni historycy zasta­nawiają się, jaki był rzeczywisty wpływ liberum veto na przebieg obrad - przed 1652 ro­kiem posłowie także rozchodzili się bez uch­wał. Z drugiej strony uwzględnienie głosu jednego nieprzejednanego posła (Tadeusza Rejtana) uniemożliwiłoby na przykład zaakcep­towanie przez sejm pierwszego rozbioru. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku sejmy wypracowały praktykę skutecznego obradowania bez liberum veto, a Konstytucja 3 maja zniosła możliwość zrywania sejmów. Także wolne elekcje w XVIII-wieczncej Euro­pie okazały się szkodliwe ta sama konstytu­cja wprowadziła wice na tron znana już pod­danym dynastię.



Wyszukiwarka