motywy literackie, DZIECKO/DZIECIŃSTWO - Dopiero literału ra romantyczna uczyniła dziecko samodzielnym bohaterem dziel, a kilkadziesiąt lat późni


DZIECKO/DZIECIŃSTWO - Dopiero literatura romantyczna uczyniła dziecko samo­dzielnym bohaterem dziel, a kilkadziesiąt lat później pisarze świat dzieci, położenie naj­biedniejszych z nich, uczynili jednym z waż­niejszych tematów prozy i poezji, na przy­kładzie losów dzieci analizowali szerokie zjawiska społeczne. Literatura współczesna stworzyła sugestywne obrazy dzieciństwa, wielu autorów odbywa symboliczną „po­dróż do miejsca urodzenia" w poszukiwa­niu tożsamości. Zainteresowanie okresem dzieciństwa jest w znacznej mierze następ­stwem dwudziestowiecznych teorii psycho­logicznych, które właśnie w dzieciństwie nakazują szukać źródeł późniejszych po­staw, problemów ludzi dorosłych. Dzieciń­stwo w literaturze bywa arkadyjskim okre­sem beztroski, krainą łagodności, ale nie brak i utworów mówiących o dzieciach jako ofiarach wojny, biedy, chorób, o koszmarze nieszczęśliwego dzieciństwa.

Jan Kochanowski Treny, w chwili śmierci Urszulka, ukochana córka Jana Kochanowskie­go, miała zaledwie trzy lata. Poeta przypisał dziecku wyjątkowe zdolności, z Urszulką wią­zano wielkie nadzieje, pisarz twierdził, że jej radość, pogoda decydowała o szczęściu ca­łego domu, rodziców. Śmierć dziewczynki by­ła dla ojca okrutnym ciosem, pogrążyła w smutku cały dom, który już nigdy nie będzie tak szczęśliwy, jak dawniej.

Adam Mickiewicz Dziady. Część II. W utworze pojawiają się, zaliczone do kategorii duchów lekkich, postaci dwojga dzieci: Józia i Rózi. Występują jako trzepoczące skrzydełkami aniołki, ale nie mogą dostać się do nieba, po­zostają w czyśćcu, gdzie trwają w nudzie, trwodze o to, czy znajdą się w niebie. Niebo jest przed nimi na razie zamknięte, bowiem ich życie było zbyt łatwe, upływało na zabawach, pod troskliwą opieką matki. Nie zaznawszy ziemskiej goryczy, nie mogą poznać niebiań­skiego pokoju, szczęścia - tak dzieje się za sprawą rozkazu Boga, który w tym dziele jest surowym sędzią. Podczas obrzędu dziadów dostają dwa ziarenka gorczycy, które mają zapewnić odpust, są symbolem cierpienia.

Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia. Orcio, syn hrabiego Henryka, jest uosobieniem dziecięcej niewinności (piękniał świeżością dzieciństwa mleczną), co pozwala mu stać się poetą prawdziwym (chociaż brakuje mu wiary w moc słowa poetyckiego), niemal wieszczem kontaktującym się ze światem pozaziemskim.

Ten dar unicestwia i tak już nieszczęśliwe (nie­widome od czternastego roku życia) dziecko, jest przyczyną jego przedwczesnej śmierci -Orcio ginie zabity przez przypadkową kulę podczas oblężenia Okopów św. Trójcy. Kocha­jąca matka chciała mu zapewnić także miłość ojca, to w następstwie jej modlitw chłopiec zo­stał obdarzony poetyckim talentem (po śmier­ci, dzięki jej wstawiennictwu został zbawiony).

Orcio to ciekawie skonstruowana postać dramatu, dziecko niezwykłe, przykuty do ziemi anioł, chłopiec kruchy, nadwrażliwy, żyjący w świecie ducha, wizji, będący przedmiotem walki dobrych oraz złych mocy, promieniujący pięknością dziwnych, niepojętych myśli, które chyba z innego świata płyną.

Eliza Orzeszkowa Tadeusz. Zwięzła nowela opowiada o wiejskim dziecku, bezbronnym wobec świata, skazanym na nieuchronną tra­gedię, śmierć. Dwuletni Tadeusz czul się w towarzystwie kochającej matki i ojca bez­pieczny, szczęśliwy, ale ciężko pracujący ro­dzice nie mogli mu zapewnić odpowiedniej opieki. Któregoś dnia, pozostawiony sam, próbując dogonić barwnego ptaszka, utonął w stawie. Świat pozostał obojętny wobec tej, jednej z wielu podobnych, śmierci biednego dziecka.

Henryk Sienkiewicz Janko Muzykant. Janko był dziesięcioletnim, słabym i chorowitym chłopcem z bardzo biednej wiejskiej rodziny. Od najmłodszych lat przejawiał wielkie uzdol­nienia muzyczne, muzyka była jego pasją, za próbę choćby chwilowego zaspokojenia tej namiętności (chciał z bliska zobaczyć skrzyp­ce, a został oskarżony o próbę ich kradzieży) zapłacił cenę życia (zmarł w następstwie pobi­cia). Zdaniem matki, dopiero w niebie Bóg po­daruje mu upragnione skrzypce. W tym czasie państwo z dworu rozmawiali o tym, że praw­dziwie utalentowanych młodych ludzi można spotkać jedynie za granicą, warto wspierać ich uzdolnienia.

EMIGRACJA - Literacki zapis emigracji to w naszym piśmiennictwie przede wszyst-kim dzieje Wielkiej Emigracji, tej po powstaniu listopadowym. Byty w dziejach emigra­cji polistopadowej chwile wielkie, jednak codzienność określała bieda, poczucie za- gubienia, klęski, rozpacz, tęsknota za krajem, twardy los wygnańca, niekończące się któtnie, animozje. Na pogrzeb Słowackiego w Paryżu przyszło nie więcej niż trzydzieści osób, Norwida pochowano we wspólnej mogile dla nędzarzy i do dziś nie jest znane położenie jego grobu. Emigracja polityczna, zawsze jest wyborem mniejszego zła, każda kolejna fala uchodźców (np. po ostatniej wojnie, po haniebnych kampaniach antyży­dowskich z 1968 roku, po stanie wojennym) doświadcza w gruncie rzeczy podobnego losu. Czymś zupełnie innym jest emigracja zarobkowa z jej mitami opowiadającymi o, głównie amerykańskim, Eldorado.

Adam Mickiewicz Liryki lozańskie. Liryki są wyrazem przeżyć polskich emigrantów, ich tę­sknoty za krajem, często zagubienia w świe­cie, obcej rzeczywistości, do której rzucił ich los, pozbawiając ojczyzny. To nie jest dla nich Ziemia Święta, miejsce pielgrzymki z drugiej części Ksiąg narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Motyw będący przedmiotem na­szej uwagi odnajdziemy w szeregu Liryków lo­zańskich, np. w wierszu Nad wodą wielką i czystą, kończącym się charakterystyczną strofą: Skatom trzeba stać i grozić, l Obłokom deszcze przewozić, l Błyskawicom grzmieć i ginąć, l Mnie ptynąć, płynąć i płynąć.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Jacek Sopli ca nie udawał się na emigrację z przyczyn po­litycznych, momentem przełomowym w jego życiu stała się zbrodnia, zabicie Stolnika (ma­gnat odmówił Soplicy ręki córki Ewy), mimo­wolne wsparcie Rosjan w czasie powstania kościuszkowskiego. Osobiste interesy i ze­msta splotły się z przestępstwem wobec naro­du. Jednak poeta dat tej postaci szansę odku­pienia win. Soplica wyjechał do Rzymu, został zakonnikiem, księdzem Robakiem. Robak służył w Legionach Dąbrowskiego, przedzierał się jako emisariusz do kraju, brat nawet udział w szarży pod Somosierrą (obok Kozietulskiego byt ranny dwa razy), bit się pod Hohenlinden, Jena. Wielokrotnie na terenie Polski pojmany i karany w końcu z upo­ważnienia księcia Józefa przygotowywał po­wstanie na Litwie. Dawny żołnierz został kon­spiratorem, męczennikiem za sprawę. Byt emisariuszem, łącznikiem pomiędzy emigra­cją i krajem, przynosił do ojczyzny przede wszystkim nadzieję, wiarę w rychłe odzyska­nie niepodległości.

Motyw emigracji pojawia się w epilogu do Pana Tadeusza, gdzie mowa o wygnańcu, który cierpienie, tułaczkę, trudne życie wy­chodźcy na paryskim bruku próbuje osłodzić wspomnieniami krainy dzieciństwa, chociaż w marzeniach powrócić do zamkniętej przed nim Polski.

GÓRY - Tajemnicze, niedostępne góry od pradziejów fascynowały ludzi, wyobrażano sobie, że są one siedzibami bogów, loko-: wano w nich miejsca kultu. Wielki wzrost zainteresowania górami w literaturze nastąpił w okresie romantyzmu, tak wielcy pisarze jak Byron, Hugo, Shelley, Lamartine tworzyli wręcz kult Alp (za nimi poszedł Słowacki, Mickiewicz), także w XIX wieku nasi twórcy odkryli Tatry. Wysokim górom przypisano różnoraką symbolikę (widziano w nich np. ruiny, katedry), dokonywano ich monumentalizacji, później traktowano jako miejsce szczególnie ostrej walki o byt. Adam Asnyk w jednym z listów do ojca napisał: Góry i morze to jedyne uniwersalne lekarstwo na wszystkie ludzkie dolegliwo­ści, tam oddychając świeżym, wonnym po­wietrzem, pojąc się widokiem wiecznie ży­wej a wzniosłej natury, można zapomnieć o cierpieniach i troskach.

Mitologia. Siedzibą greckich bogów byt Olimp, pasmo górskie na pófnocno-wschod-nim wybrzeżu Grecji, rozciągające się między Macedonią i Tesalią, którego najwyższy szczyt również nazywa się Olimp. Tę górę wybrali so­bie bogowie, tam zamieszkali w pałacach zbudowanych przez Hefajstosa. Na Olimpie bawili się, ucztowali, żyli beztrosko, ale i czę­sto kłócili się, nawet walczyli między sobą. Przed wzrokiem śmiertelnych chroniła ich za­słona gęstych mgieł.

Biblia. Góry stanowią dominujący akcent kra­jobrazu biblijnego, są w Piśmie Świętym przy­woływane bardzo często. W górach Izraelici szukali schronienia, osiedlali się, zakładali wojskowe obozy, toczyli bitwy, nawet zakła­dali cmentarze i - oczywiście - składali Bogu ofiary. Nierozerwalnie związane z Bogiem są dwie góry: Synaj oraz Syjon. Na Synaju zo­stało zawarte przymierze między Bogiem i Izraelem, tam Mojżesz rozmawiał ze Stwór­cą. Syjon pozostawał jednym z miejsc poby­tu Boga.

Chociaż w Nowym Testamencie Jezus podkreśla, że miejsce oddawania czci Bogu nie jest ograniczone do żadnej góry, to sam jakby podtrzymuje tradycję: wygłasza ważne Kazanie na Górze, jest kuszony na wysokim szczycie, wchodzi na górę, by się modlić. Miejsce wniebowstąpienia Jezusa to prawdo­podobnie Góra Oliwna, wznosząca się nad Jerozolimą.

Wolter Kandyd. Podczas wielkiej ucieczki Kandyda, płynąc w dół rzeki, bohaterowie do­cierają do Eldorado, legendarnej górskiej kra­iny szczęścia i niebywałych bogactw, gdzie zostali przyjęci bardzo gościnnie. Jednak Kandyd, tęskniący za ukochaną, nie chce zo­stać w Eldorado. Miejscowi uczeni na specjal­nie przygotowanej machinie przeprawiają go przez góry, bowiem inaczej nie można wydo­stać się z tego miejsca, chronionego niedo­stępnymi szczytami przed całym złem świata, najeźdźcami, rabusiami.

Juliusz Słowacki Kordian. Zasadniczo ważna przemiana duchowa tytułowego bohatera do­konuje się w Alpach, na Mont Blanc. Kordian zbliża się do Boga stając na najwyższym szczycie Europy. Wyzwala się z marazmu, du­chowej niemocy. Postanawia działać, uświa­damia sobie wyraziście cel wcześniej jałowe­go życia - będzie walczył o wolność ojczyzny:

Duch rycerza powstat z lodów... / Winkeiried dzidy wrogów zebrał i w pierś wfożyt, /Ludy! Winkeiried ożyf! l Polska Winkeiriedem naro­dów! Ogarniętego euforią, poczuciem we­wnętrznej siły Kordiana chmura niezwłocznie przenosi do Polski.

W dramacie góry stanowią scenerię roz­ważań o charakterze patriotycznym oraz poli­tycznym, ma miejsce symboliczne widzenie przestrzeni oczami duszy. Wymiar symbolicz­ny ma również opozycja góra-dół, czy dobro--zto. Góry w Kordianie to zarazem dramatur­giczny komponent dzieła.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Na Skalnym Podhalu. Opowieści zebrane w tym tomie są wyrazem fascynacji góralszczyzną, a owa proza stanowi kompilację autentycznych opo­wieści ludowych z własną twórczością Tetma-jera (to przecież on napisał piosenkę Hej, idem w las, piórko mi się migoce, którą góra­le uważają za wytwór swego ludowego pi­śmiennictwa). Sporo tu ludowego autentyku, ale i stylizacji, postaci ukształtowanych zgod­nie z obowiązującymi w Młodej Polsce ten­dencjami. Jak napisał sam autor: Co do p/e-śni, są one ludowe, oryginalne i moje własne, celowo utworzone na wzór ludowych i kombi­nowane jedne z drugimi. Odróżnić je byłoby za wiele roboty.

Sam język tego utworu jest literacką styli­zacją, nie fonetyczną transkrypcją gwary. Po­szczególne opowiadania przynoszą różne nastroje, podejmują najróżniejsze tematy związane z życiem ich bohaterów. Bywają li­ryczne i komiczne, pełne grozy, bywają utwo­rami moralistycznymi oraz rubasznymi aneg­dotami

GRÓB/MOGIŁA - Zagadnienia śmierci zawsze stały w centrum zainteresowania sztuki, nic zatem dziwnego, że grób jest jednym z najbardziej trwałych i powszechnych w różnych literaturach narodowych motywów. Grobowa sceneria, jak to na przykład miało miejsce w romantyzmie, by- wata punktem wyjścia do najszerszych re- fleksji o ziemskim trwaniu i przemijaniu, życiu pozagrobowym, ale także o sprawach społecznych, historycznych. Często mogiła stanowiła symbol pamięci (zbiorowej lub indywidualnej), grób najbliższej osoby stawal się centralnym miejscem świata dla te- go, kto pozostawał przy życiu. Po utracie niepodległości, specyfiką polskiej literatury byty nieprzeliczone obrazy ojczyzny spoywającej w grobie. W końcu groby, co też ważne, pomagały i pomagają budować w utworach nastrój grozy, atmosferę niesamowitości, a cmentarze bywają przedsionkiem zaświatów.

Biblia. Po uzyskaniu zgody Piłata, uczniowie zdjęli z krzyża Jezusa. Wieczorem, w dniu śmierci (tak nakazywał żydowski obyczaj) Je­go ciało owinięto w płótno (głowę owinięto ca­łunem) i złożono do grobu. Zwłoki zostały zto żonę w grobie wykutym w skale, który należał do Józefa z Arymatei, ucznia Jezusa i człowie­ka zamożnego. Wejście do grobu zamknięto wielkim głazem, a raczej kamiennym kotem, toczonym w specjalnym wyżłobieniu. W skła­daniu zwłok do grobu brali udział uczniowie Chrystusa i dwie kobiety: Maria Magdalena oraz druga Maria. Grobu Chrystusa nie udało się odnaleźć, być może byt on położony w miejscu dzisiejszej bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie.

Dzieje Tristana i Izoldy. Król Marek sprowa­dził ciała Tristana i Izoldy do Kornwalii, zmar­łych pochowano w kaplicy. Z grobu Tristana wyrósł wciąż odrastający krzak głogu, którego gałęzie zanurzały się w grobowcu Izoldy Ma­rek zabronił obcinania krzaka, symbolu miło­ści silniejszej od śmierci, trwalszej od niej: ko­chankowie mieli nadzieję, że śmierć w końcu zapewni im wspólne, wieczne szczęście, mi­łość odniesie zwycięstwo w świecie poza­ziemskim.

Adam Mickiewicz Lilie Pani zabita pana (czy­li męża), a dokonawszy zbrodni, grzebie w ga­ju, l Na łączce przy ruczaju, l Grób lilią zasie­wa. Zbrodnia nie pozostała bez kary (to przestanie ballady), zabity pojawił się w cerkwi (z lilii rosnących na jego grobie upleciono wianki - kwiat rwany na mym grobie), pod któ­rej gruzami legta zarówno żona, jak i bracia. Ruiny świątyni stały się ich grobem.

Roślina, drzewo lub kwiat, rosnąca na gro­bie i ujawniająca okoliczności, tajemnice śmierci umarłych to dość częste w literaturze ujęcie, obraz.

Juliusz Słowacki Grób Agamemnona. Wiersz należy do grupy utworów zainspirowanych wielką podróżą Słowackiego na Wschód. Punktem wyjścia do catej sytuacji narracyjnej jest przywołanie obrazu pobytu podmiotu li­rycznego w miejscu ówcześnie uważanym za grób Agamemnona (w rzeczywistości był to skarbiec Atreusza): / s/edzę cichy w kopule podziemnej, l Co krwią Atrydów zwalona okrut­ną. Odniesienia do historii starożytnej, bardzo rozległa perspektywa historiozoficzna narzuca podmiotowi lirycznemu przekonanie o powta­rzalności w dziejach niektórych procesów.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Wokół dwóch wielkich symboli związanych ze śmier­cią, grobu Jana i Cecylii oraz powstańczej mogiły koncentrują się opowieści nadające utworowi perspektywę mityczno-historyczną, pokazujące korzenie ukazanego świata: odle­głe (czasy jagiellońskie) oraz bliskie (1863 rok). Grób Jana i Cecylii symbolizuje początek rodu Bohatyrowiczów, łączy pokolenia, jest kluczową częścią rodowej tradycji.

Mogiła po­wstańców to symbol narodowej pamięci o 1863 roku, jedności narodowej, nadziei na ponowne zjednoczenie, wolność, także przy­pomnienie bohaterskiej śmierci żołnierzy po­wstania: zarówno z dworu, jak i zaścianka. Mogiła pełni w powieści rolę nie tylko pomni­ka, wpływa również na losy współczesnych bohaterów, szczególnie Jana i Justyny.

Eliza Orzeszkowa Gloria victis. Lecący nad światem wiatr zatrzymał się przy mogile bezi­miennych bohaterów powstania styczniowe­go. Zginęli mtodo, na ich grób rzucała płatki jedynie leśna róża. Wiatr położył się na mogi­le, drzewa opowiedziały mu o krwawej bitwie powstańców. Wiatr, wysłuchawszy opowieści, płakał. Dowiedział się, że po wielu latach od bitwy na polanę przyszła Aniela (w bitwie po­legli jej brat i narzeczony), ustawiła na mogile maty krzyż, który przyniosła ze sobą. Długo opłakiwała dwóch najbliższych sobie męż­czyzn.

Płynął czas, las żyt swoim życiem, na po­lanę przylatywały ptaki, rosły nowe rośliny, przychodziły zwierzęta, po latach następowa­ły jesienie, po zimach przychodziła wiosna. Tylko dwie rzeczy byty niezmienne: samotność z obliczem niemym oraz nieśmiertelny stru­mień czasu wciąż powtarzający: Vae victis! Vae victis!...

HISTORIA - Znajomość historii, pamięć o niej jest jednym z filarów narodowej toż-samości, a współtworzenie tej ostatniej to przecież ważki obowiązek literatury wobec społeczeństwa. Literatura, z samej swej natury, nie może istnieć obok historii, za- wsze w jakiś sposób jest w niej zanurzona (choćby tylko w dziejach sztuki, poezji czy prozy), także wtedy, gdy podejmuje tak zwaną problematykę współczesną. Pewne dzieła wprost stawiają pytania o historycz- ny porządek, naturę dziejów, podejmują ważkie zagadnienia ich filozofii, lub tworzą własne konstrukcje historiozoficzne, pytają również o przyszłość, o to, dokąd zmierza świat. Często rozbijają wtedy narodowe mi­ty dotyczące przeszłości, obiegowe wyobrażenia, a w chwilach trudnych dla naro- du obiecują lepszą przyszłość, dają nadzieję. Niekiedy pisarze mają odwagę dokonywania moralnych ocen wyborów 'w przełomowych momentach historii.

Biblia. Historia święta to najważniejsze wyda­rzenia z Biblii, które ukazują działania Boga będące przygotowaniami do odkupienia do­konanego przez Jezusa Chrystusa. Przyjście Chrystusa na świat to kluczowy moment dzie­jów rozwijających się zgodnie z bożym pla­nem: od początku świata do końca, Sądu Ostatecznego, który stanie się kresem historii.

Gali Anonim Kronika polska, w ujęciu Galia dzieje państwa i narodu sprowadzały się do historii dokonań jego władców. O biegu wyda­rzeń nie decydują w tym dziele rozliczne uwa­runkowania (np. zewnętrzne, ekonomiczne), ale władcy książęta, królowie, którzy podej­mują samodzielne decyzje.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Zdarze­nia przedstawione w tym utworze należy zali­czyć do dziejów baśniowych. Zarazem Konrad Wallenrod reprezentuje tzw. historyzm maski, w którym wydarzenia z przeszłości są zaledwie kostiumem, zbiorem rekwizytów ukrywających problematykę współczesną. Historia jest siłą niszczącą, zmusza tytułowego bohatera do dokonania tragicznego wyboru: pomiędzy szczęściem, prawem jednostki do normalnego życia i obowiązkiem wobec ojczyzny.

INTELIGENT/INTELIGENCJA - Inteligencja, rozumiana jako grupa społeczna żyjąca z pracy umysłowej, w szerszym zakresie stata się przedmiotem zainteresowania lite- ratury polskiej dopiero po klęsce powsta-nią styczniowego. Popowstaniowe repre-sje, konfiskaty majątków ziemskich, doprowadziły do deklasacji znacznej części szlachty, która musiała szukać środków do życia w ośrodkach miejskich, kształcić się, podejmować pracę prawników, lekarży, urzędników, nauczycieli, inżynierów. Po drugiej wojnie światowej pojawiła się fala ciekawych utworów nazwanych literaturą inteligenckich rozrachunków, a traktujących o trudnych problemach rozliczeń z międzywojenną Polską, związanych z nią złudzeniach. Nie mniej ważkim zagadnieniem stały się postawy inteligencji wobec Polski Ludowej, komunizmu, misja (praw­dziwa lub urojona) społeczna inteligencji jako strażnika szeregu duchowych wartości, przewodnika narodu.

Bolesław Prus Lalka. Inteligencja jako grupa społeczna (np. adwokaci) jest w powieści sła­ bo reprezentowana, zapewne dlatego, iż współcześnie dopiero kształtowała się, tworzy­ła ją głównie zdeklasowana szlachta i osoby pochodzenia żydowskiego. Inteligencja nie miała jeszcze jasno wyznaczonych konturów, przypisanych ról społecznych, była grupą płynną - na pewno inteligentem stawał się po­chodzący z arystokracji Julian Ochocki, dwu-dziestoośmioletni kuzyn Łęckich, wynalazca, uczony. Przedstawiciel najmłodszego pokole­nia idealistów, z własnego wyboru skazujący się na samotność. Ukończył studia przyrodni­cze oraz mechaniczne. W całości oddany na­uce, swej jedynej pasji, nie dbał o dobra mate­rialne, wygląd, kobiety. Szybko wyzwala się z fascynacji Izabelą, dostrzega jej moralną, umysłową miernotę. Podobnie postrzegał całą arystokrację: klasę próżniaczą, pasożytniczą, przy tym pyszną, wyniosłą, oceniającą ludzi na podstawie ich społecznego pochodzenia.

Prawdziwym inteligentem byt doktor Michał Szuman: Żyd, lekarz i uczony (antropolog, et­nograf), stary kawaler, znawca ludzkiej natury, psychiki, zaprzyjaźniony z Rzeckim (to on uświadomił mu miłość Stanisława do Łęckiej) i samym Wokulskim - walczył w powstaniu, byt zesłany na Syberię, gdzie właśnie poznał pana Stanisława. W młodości zmarła mu narzeczo­na, w rezultacie tej tragedii próbował popełnić samobójstwo. Stał się powiernikiem, doradcą Wokulskiego, o którym powiedział: Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześć­dziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem, w powieści pojawia się tylko jeden zdeklasowany ziemia­nin, Dominik Korczyński, który stał się pracu­jącym inteligentem (carskim urzędnikiem). To postać zdecydowanie negatywna. Walcząc w powstaniu, dostał się do niewoli, został wy­wieziony do Rosji, gdzie pozostał, robiąc ka­rierę w carskiej administracji. Jest traktowany w Korczynie jak renegat, nikt nie przebacza mu porzucenia ideałów niepodległościowych, znalezienia sobie miejsca w rosyjskim społe­czeństwie. Próbował, bez skutku, namówić Benedykta do porzucenia Korczyna, wybrania takiej samej kariery carskiego urzędnika.

Henryk Sienkiewicz Szkice węglem. Zołzikie-wicz jest młodym pisarzem gminnym ze wsi Barania Głowa. Uważa się za inteligenta, czło­wieka wykształconego, chociaż nie skończył nawet drugiej klasy gimnazjalnej. W ogóle ma bardzo wysokie mniemanie o sobie, sądzi, że jest mądry, obyty towarzysko, przebiegły, ele­gancki, atrakcyjny jako mężczyzna i marnuje się na wsi, gdzie otoczenie nie umie docenić jego zalet. Podaje się za niezależnego wolno­myśliciela, zwolennika teorii ewolucji, dba o-stroje, zabiega nawet o względy córki miej­scowego dziedzica.

W rzeczywistości jest to drobny urzędni-czyna, zadufany, głupi, nie elegancki, lecz nie­chlujny, pretensjonalny i groteskowy w swych wybujałych aspiracjach (częściowo rozbudza­nych przez idiotyczne, brukowe powieści, któ­re czytuje). Do tego wszystkiego pozbawiony wszelkich zasad moralnych, oszust, tapów-karz. We dworze śmieją się z niego za pleca­mi, stwarzają tylko pozory poprawnych sto­sunków z obawy przed donosami, intrygami pisarza, który bywa zarazem śmieszny i groź­ny, pocieszny i nieco demoniczny

To postać bez reszty negatywna, ukazana w karykaturalny sposób, z największą dawką złośliwej ironii. Tragedia Rzepów, której jest bezpośrednim sprawcą, nie robi na nim żad­nego wrażenia, nie pociąga za sobą moralne­go przełomu.

Abra­mowskiego.

Stanisław Wyspiański Wesele. Dramat przed­stawia natomiast dwie grupy polskiego społe­czeństwa: chłopów i inteligentów pochodzenia szlacheckiego. Dekadentyzm, rozwinięte życie duchowe elity intelektualnej, artystów zostało przez autora wyraziście skontrastowane z pry­mitywną siłą, witalnością ludu. Inteligencja nie zna, nie rozumie oraz nie docenia wsi, zachwy­ca się tylko zewnętrznością: chłopską obycza­jowością, folklorem, bajecznie kolorową kultu­rą, temperamentem, duchowym zdrowiem, przyrodą. Pomimo pozorów ludomanii, inteli­gencja gardzi chłopami.

W Weselu ludzie z miasta (np, Radczyni) myślą o chłopach schematycznie, są przeko­nani o swej wyższości i naturalnej roli prze­wodnika narodu (chociaż równocześnie oba­wiają się chłopów). Dwa światy (inteligencki i chłopski) stykają się, ale pozostają sobie ob­ce, wzajemnie niezrozumiałe, chociaż inteli­genci próbują ocalić w sobie wiarę w solidar­ność społeczną, uważają się za demokratów lekceważących (w gruncie rzeczy tylko na po­kaz) stanowe różnice. Warto zauważyć, że in­teligenci z Wesela niekiedy zdają sobie spra­wę z tego, jak głęboko tkwią w złudzeniach, współtworzą mity, których konfrontacja z rze­czywistością może być bardzo bolesna. Po­głębia to frustrację, nastroje rozpaczliwego zagubienia, niezdolności do wypełnienia hi­storycznej misji. W gestach wykonywanych wobec ludu (małżeństwa z chłopkami) chcia­no współcześnie widzieć wielkie, ważkie ma­nifestacje ideowe, narodowe - Wyspiański przedstawił je jako pozy, wartości zaledwie pozorne, wątpliwe. W dramacie ma miejsce zaledwie chwilowy, urokliwy chtopsko-pański flirt, z którego dla Polski nic nie wyniknie.

Galicja w okresie przełomu XIX i XX wieku była widownią osobliwego zjawiska socjolo­gicznego: inteligencja próbowała obejmować swego rodzaju patronat nad tamtejszym chłop­stwem.

Owej przewodniej roli inteligenci nie mogą jednak pełnić. Dobrze rozumieją (Dzien­nikarz), iż są pogrążeni w niemocy, inercji, bo­leją nad tym, ale nie potrafią się zmienić. Arty­ści (Pan Mtody, Poeta) nie dorośli do roli przewodników narodu, popadają w marazm, twórczą niemoc, bierność lub usypiające sa­mozadowolenie. Karmiąca się mitami inteligen­cja jest bierna, bezsilna. Utwór Wyspiańskiego rozbija mit o jej przywódczej roli, także drugie z mitycznych wyobrażeń: wizerunek kosyniera spod Racławic niosącego narodowi wolność.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni, inteligen­cja jest w powieści wewnętrznie bardzo zróżni­cowana, Z jednej strony należą do niej lekarze, inżynierowie (Judym, Korzecki), którzy widzą niesprawiedliwość panującą w otaczającym ich świecie, chcą zmieniać rzeczywistość tak, by poprawiał się los najbiedniejszych, Jednak ogół inteligencji wybiera oportunizm, pozosta­je obojętny na sprawy społeczne, dba wyłącz­nie o własne interesy, chce się bogacić - tak­że kosztem innych.

KARIERA - Kariera, dążenie do niej, ma w polskiej literaturze (ale i w polskim życiu zbiorowym, tradycji) z reguły wzorzec negatywny, jest czymś podejrzanym, raczej nie świadczącym o moralności bohatera dążącego do awansu społecznego, zawo­dowego, finansowego. W naszym piśmien­nictwie od wielu, wielu lat wyżej cenieni od ludzi szeroko rozumianego sukcesu są moralnie nieskazitelni nieudacznicy, którzy mieli szlachetne intencje, ale niczego nie dokonali, ponieśli klęskę w zmaganiach ze światem, ztem. W prozie i dramaturgii uzewnętrznia się nie tyle samozaparcie, ambi­cję, pracę nad sobą, wyrzeczenia na dro­dze ku karierze, co negatywne zjawiska, cechy związane z tzw. karierowiczostwem. Pozytywne wzorce kariery (szczególnie finansowej) są bardzo rzadkie, co na pewno nie sprzyja kształtowaniu przez literaturę pożądanych postaw.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Bohater tego utworu, przygotowując zemstę na znie­nawidzonych Krzyżakach, podstępem wspina się po szczeblach władzy w Zakonie. Walter Alf porzuca Litwę, po zabiciu niemieckiego ry­cerza Wallenroda, przybiera jego imię, wsta­wia się w walkach z Turkami i Maurami. Zdobywa uznanie braci, cieszy się ich szacun­kiem i zostaje w Malborku wybrany Wielkim Mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Doprowadza do rozbicia wojsk Zakonu, popełnia samobój­stwo. Ta postać stała się przykładem możliwo­ści usprawiedliwienia nagannego moralnie czynu (zdrady) wielkim, patriotycznym celem.

Bolesław Prus Lalka. Wspaniałą karierę Wo-kulskiego-kupca przekreśliła miłość do Izabeli Łęckiej. Tragizm Wokulskiego wyrasta nie tylko z nieszczęśliwej, niespełnionej miłości. Ma źró­dło również w wewnętrznym rozdarciu spowo­dowanym stałą niemożnością podjęcia klu­czowych życiowych decyzji oraz - a może przede wszystkim - w odejściu (a nawet zdra­dzie) od ideałów młodości. Małżeństwo z Minclową było ceną za wygodne, dostatnie życie. Marząc o stawie uczonego, porzucił tę ideę na rzecz kariery kupca, zdobywania fortu­ny. Ideały walki o wolność zastąpił dwuznacz­ną rolą dostawcy zaopatrzenia dla wojska.

Koleje życia, doświadczenia ściśle zwią­zane z wielkimi wydarzeniami historycznymi epoki skłoniły Wokulskiego do porzucenia ro­mantycznej wizji świata, podobnych ideałów, Te same czynniki zadecydowały o wielkim rozczarowaniu hasłami pozytywistycznymi. W końcowych fragmentach powieści Wokulski jest już życiowym bankrutem, wręcz wycofuje się z aktywnego życia, nawet sprzedaje sklep. Nie mogąc spełnić uczucia do Łęckiej i nie umiejąc znaleźć nowego celu w życiu (utra­ciwszy przy tym zainteresowanie dawnymi), pogrąża się w zniechęceniu, rozgoryczeniu, poczuciu pustki, niespełnienia. Z zakończenia powieści nie wynika jednoznacznie, co Wokul­ski wybierze: samobójczą śmierć czy też po­święcenie się nauce, pracę u profesora Ge ista, która znów mogłaby uczynić jego życie celowym, przywrócić mu sens.

Joseph Conrad Lord Jim. Przełomowym mo­mentem w życiu Jima (miał wtedy dwadzieścia cztery lata) stał się nocny wypadek na „Pat-nie". Jednorazowy czyn zdeterminował całe dalsze życie Jima. Załamała się morska karie­ra tego bohatera, stracił oficerski patent (przez pewien czas myślał nawet o zostaniu zwykłym marynarzem lub - przy odrobinie szczęścia -podoficerem). Mimo wszystko to nie wyzna­czona przez sąd kara (była łagodna) miała dla Jima zasadnicze znaczenie. Najważniejszy okazał się wstrząs psychiczny, wewnętrzne za­łamanie, wyrzuty sumienia, rodzaj obrzydzenia do samego siebie. Młodzieńcze rojenia o wiel­kich, heroicznych czynach (już na statku szkol­nym widział się w roli bohatera, ale zaprze­paścił pierwszą okazję do wykazania się odwagą, tamto wahanie ma w powieści wy­miar symboliczny) pękły niczym mydlana bań­ka - pozostał mały, tchórzliwy człowiek, który uciekł z miejsca wypadku, odmówił pomocy ludziom powierzonym jego opiece. Tak wła­śnie Jim przez lata postrzegał samego siebie. Bezskutecznie próbując uciec (zarówno w sensie dosłownym, jak i rozumieniu przeno­śnym) od dręczących wyrzutów sumienia, wspomnień, których nic nie mogto zatrzeć.

Stefan Żeromski Syzyfowe prace. Jednym z nielicznych przykładów pozytywnie ujmowa­nej kariery (w pierwszej kolejności społecznej) w naszej literaturze jest Jędrzej Radek z tej powieści. Byt on uzdolnionym chłopskim dzieckiem ze wsi Pajęczyn Dolny, urodzonym w rodzinie najbiedniejszych fornali, służby nie posiadającej ziemi. Dzięki pomocy korepety­tora Antoniego Paluszkiewicza, uczącego w miejscowym dworze, rozpoczął naukę, skończył progimnazjum. Z niesłychanym sa­mozaparciem pokonywał kolejne progi, koń­czył coraz wyższe klasy gimnazjum.

Radek miał tysiące powodów, by przerwać edukację, zadowolić się skromniejszą posa­dą, która i tak pozwoliłaby mu wyrwać się z kręgu wiejskiej biedoty. Nie zrobił tego. Był uparty, wytrwały, znosił nawet najgorsze wa­runki życiowe, głód, nędzę. Przez całe swe gimnazjalne życie bardzo ciężko pracował -nie tylko sam uczył się, ale i godzinami udzie­lał korepetycji, które zajmowały mu całe po­południa, sam mógł uczyć się tylko w nocy. Byt zdany wyłącznie na własne siły, na siebie. Nigdy nie zawiódł. Otoczenie zaledwie spora­dycznie udzielało mu pomocy. Częściej było przeciwnie: szlacheckie, inteligenckie dzieci kpiły z niego. Radek dzielnie znosił docinki, złośliwości, umiał też przeciwstawić się im, byt konsekwentny w swej drodze ku górze, spo­łecznemu awansowi.

KAT - Literatura, podobnie jak to ma miej-

sce w naszym codziennym języku, mówi o katach w dwojakim znaczeniu. Po pierwsze, niejednokrotnie pokazuje postaci ludzi wykonujących w majestacie prawa (sprawiedliwego lub nie) wyroki śmierci, tortu­rujących podejrzanych i skazanych. Kaci z reguły są przedstawiani jako postaci tajemnicze, z zakrytą twarzą, anonimowe, groźne, pozbawione ludzkich uczuć. Katem w znaczeniu przenośnym, czyli człowiekiem okrutnym, sprawiającym innym ból, sadystycznym, tyranem (np. wobec rodziny) może zostać każdy. Jak pisał Fiodor Dostojewski: Zalążek katostwa tkwi prawie w każdym współczesnym człowieku. Lecz bestialskie cechy człowieka rozwijają się nierównomiernie. Jeśli zaś zagłuszą one w kimś wszystkie inne jego cechy, człowiek taki, rzecz jasna, staje się okropny i szkaradny.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Mikołaj Nowosilcow (postać autentyczna, rosyjski maż stanu, zaufany cara Aleksandra l) w Kró­lestwie Polskim petnit szereg najwyższych godności - włącznie z funkcją prezesa Rady Państwa (od 1834 roku). Mickiewicz ukażą) go jako człowieka pod każdym względem złego, odrażającego, poddanego władzy mocy piekielnych, zatem i skazanego na wieczne potępienie. To urzędnik bezwzględny, wręcz sadysta, przy tym tapówkarz, obłudny kariero­wicz, cyniczny i zakłamany. Przedstawia się jako obrońca państwowego ładu, sprawiedli­wości i moralności, a w gruncie rzeczy pozo­staje katem polskiej młodzieży, patriotów, dzieci pożercą. Zarazem jednak Nowosilcow nie jest prymitywnym oprawcą - to człowiek wykształcony, znający sztukę, literaturę, bie­gle mówiący po francusku.

Nowosilcow (ze współpracownikami: Bo-twinką, Doktorem, Pelikanem) byt gorliwym i wykazującym własną inicjatywę wykonawcą woli cara, kata nie tylko Polaków, ale i własne­go narodu. Jak dowiadujemy się z dołączone­go do dramatu wiersza Przegląd wojska, władca codziennie rano lustrował swe wojska, na placu musztry gromadziły się wtedy, podzi­wiane przez tłum, pułki podobnych do siebie żołnierzy. Car kocha wojsko i mundur, otocze­nie zabiega o względy imperatora. Piotr Wiel­ki chciał zbliżyć Rosję do Europy, propagował francuską modę.

Publiczność podziwia musztrę, ale nieba­wem bardziej interesuje ją podane w pałacu śniadanie. W końcu car konno odjeżdża z pla­cu. Podczas tych ćwiczeń dwudziestu żołnie­rzy straciło życie, wielu odniosło rany. Jeden z rannych, Litwin, przeklina cara. Nazajutrz w miejscu parady wojsk znaleziono zwłoki słu­żącego oficera - nieszczęśnik zamarzł pilnu­jąc futra i czapki swego pana.

Katem narodu byt dla Mickiewicza i Piotr Wielki. W wierszu Pomnik Piotra, pod monu­mentem poświęconym temu władcy w desz­czowy wieczór stało dwóch ludzi: pielgrzym i w/eszcz ruskiego narodu. Byli przyjaciółmi, wieszcz opowiadał o pomniku wzorowanym na rzymskim posągu Marka Aureliusza. Piel­grzym nie widział głębszych podobieństw między tymi postaciami (Marek Aureliusz był kochany przez lud, zwalczał donosicielstwo, pokonał wrogów), Piotr to dla niego wyłącznie symbol tyranii, którą może zmieść idea wolno­ści idąca z Zachodu.

Kazimierz Moczarski Rozmowy z katem. Au­tor, żołnierz Armii Krajowej, byt więziony przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa w jed­nej celi z generałem SS Jurgenem Stroopem, jednym z największych hitlerowskich zbrod­niarzy. Osobiście odpowiadał on za zagładę warszawskiego getta, śmierć tysięcy Polaków i Ukraińców. Stroop, bezgranicznie oddany „sprawie", posłuszny, z żelazną konsekwencją wykonujący rozkazy pozostawał wzorem hitle­rowskiego oficera. Nie oceniał z moralnego punktu widzenia swych zbrodniczych czynów, sankcjonował je wyłącznie przaświadcze-niem, że należy wykonać każdy rozkaz przeło­żonych.

Stroop został skazany na śmierć za mord na warszawskich Żydach, zagładę getta. Nie godził się wewnętrznie z tym wyrokiem, uwa­żał go jedynie za zemstę zwycięzców. Rozmo­wy z katem przedstawiają żywego człowieka, który nie byt jedynie trybem w wielkiej machi­nie zagłady. Byt świadomym, gorliwym i peł­nym własnej inicjatywy mordercą. Okrutnym katem z wyboru, nie zaś z zewnętrznej ko­nieczności. Wykonywa) rozkazy i sam wyda­wał polecenia niosące śmierć.

Gustaw Herling-Grudziński Inny świat. Autor postrzega rzeczywistość łagrów z perspektywy politycznej, społecznej, psychologicznej, filo­zoficznej oraz moralnej i może właśnie ta ostat­nia jest w powieści najważniejsza. Pisarz nie czyni się narratorem wszechwiedzącym, chce obiektywnie przedstawiać zarówno katów, jak ich ofiary (nie tworzy między nimi zbyt prostych opozycji, zresztą wielu katów z NKWD z dnia na dzień stawało się ofiarami stalinizmu), zacho­wywać spokojny ton, skutecznie unika fana­tycznej nienawiści do stalinowskiego komuni­zmu oraz zbyt uproszczonych ocen. Jest zarazem kronikarzem i dokumentalistą opisy­wanego innego świata, w którym role katów więźniów politycznych niejednokrotnie pełnili też pospolici, kryminalni przestępcy.

KATASTROFA/KATASTROFIZM - Lęk przed katastrofą, zagładą spowodowaną przez siły przyrody lub bogów, zawsze towarzy­szył ludzkości. Akcenty katastroficzne w li­teraturze szczególnie wyraźnie dochodziły do głosu w kryzysowych dla narodów, ludzkości chwilach, można je wskazać już w romantyzmie. Dwudziestowieczny kata­strofizm, rozumiany jako tendencja oparta na przekonaniu o kryzysowym charakterze współczesnej kultury, jej rychłym unice­stwieniu, ma podstawy w myśli XIX wieku, w wizjach choćby F. Nietzschego, który przewidywał, że nadchodzący wiek stanie się klasyczną erą wojen. Nastroje katastro­ficzne wzmocniła l wojna światowa, Apoka­lipsa II wojny pokazała, że rzeczywistość może przynieść zagładę straszniejszą od wizji poetów. Przełom XX i XXI wieku, ko­niec tysiąclecia, jak to zawsze bywa z data­mi granicznymi, ponownie ożywił obawy przed możliwym kresem świata. Biblia. Według Księgi Rodzaju potop miat miejsce już na początku dziejów ludzkości, a spowodowany przez ludzi (ich niegodziwe czyny skalały ziemię - należało ją oczyścić) gniew Boga oszczędził sprawiedliwego No­ego, któremu Stwórca kazał zbudować arkę. Na statek wprowadzono przedstawicieli każ­dego gatunku zwierząt: samicę oraz samca. W ten sposób stała się ona kolebką nowego życia po strasznym kataklizmie: kosmiczne wody zalewały ziemię, wypływając z ogrom­nych otworów w niebie i z głębi ziemi. Tęcza na niebie po potopie to znak Nowego Przy­mierza między Bogiem a wszystkimi żyjącymi istotami. Kiedy wody opadły arka osiadła na górze Ararat. Kazimierz Przerwa-Tetmajer Koniec wieku XIX. Wiersz jest bardzo symptomatycznym za­pisem katastroficznych nastrojów typowych dla schyłku przywołanego w tytule wieku. Przede wszystkim akcentuje brak odpowiedzi na wszystkie ważne pytania światopoglądowe stawiane sobie przez człowieka, któremu przy­szło żyć w owej epoce - okresie załamania się wszelkich systemów filozoficznych, systemów wartości - także tych o religijnym rodowodzie. Utwór to rodzaj monologu wewnętrznego czło­wieka pełnego wątpliwości, który mimo wszystko chce znaleźć jakieś duchowe wspar­cie. Utożsamić się z takim systemem wartości, który przywróci mu poczucie sensu życia. Jed­nak przekonanie o tragiczności losu, poło­żenia jest silniejsze od przywoływanych spo­sobów ocalenia chęci do życia. Kolejne propozycje postaw, zachowań zostają odrzu­cone, chociaż nie są całkiem bezużyteczne, mogą stanowić tarczę przeciw włóczni złego. W ujęciu z tego utworu nie ma większego sensu ludzka aktywność: walka ze światem i złem, ironia, wzgarda, mnożenie prze­kleństw pod adresem realności, nawet po­grążenie się w urokach życia. Bierność rów­nież nie może ocalić, odczuwalnej ulgi nie przyniesie pogrążanie się w rozpaczy, apatii, rezygnacji. Przeżywająca głęboki kryzys reli­gia (niewielu tylko jeszcze mami / Oko w trój­kąt wprawione i na świat patrzące) nie stanie się drogowskazem, nie zapewni wsparcia. Podobnie filozofia, nauka, zaufanie do ludz­kiego rozumu, tradycyjne systemy wartości. Zawodzi rozumowe poznanie świata i czło­wieka, niby wszystko już wiemy, ale tak na­prawdę nie ma odpowiedzi na pytania o cel, sens życia, nauka nie może nawet złagodzić bólu istnienia. Co zatem pozostaje? Cierpie­nie, poczucie bezradności i bezsensu trwa­nia, egzystencji - nawet zadawanie pytań do niczego nie prowadzi. Zło musi zwyciężyć, a poeta, choćby nawet chciał być przewodni­kiem duchowym pokolenia (a tylko odzwier­ciedla jego stany duchowe, zagubienie), nie może rówieśnikom zaproponować żadnych wartości duchowych możliwych do ocalenia, jakiegokolwiek modelu życia, który otworzy optymistyczną perspektywę.

KOBIETA - Kobieta w literaturze, przez stulecia pozostającej domeną przede wszystkim mężczyzn, jest przedstawiana głównie jako kochanka, żona i matka, obiekt poządania, uwielbienia, zazdrości. Dlatego też motyw kobiety jest nieodtączną częścią ta­ich tematów, jak miłość, macierzyństwo, rodzina. Kobieta była przedmiotem uwielbienia średniowiecznych liryków, obiektem renesansowej miłości, rzyczyną cierpień i adresatem barokowych komplementów, przedmiotem sentymentalnych westchnień. Nasi romantycy postrzegali ją przede wszystkim jako monumentalną Matkę, Żonę, Dziewicę służącą Ojczyźnie (Polska jest kobietą, powiedział Miłosz). Akcenty świadczące o emancypacji pojawiły się dopiero w pozytywizmie, przełom w postrzeganiu kobiet przyniosło piśmiennictwo moderni-styczne. Dopiero w literaturze współczesnej postaci kobiet wyszły poza tradycyjnie przypisywane im role.

William Szekspir Makbet. Lady Makbet to ko bieta bezwzględna, stanowcza, psychicznie silna. Z żelazną konsekwencją dąży do reali­zacji raz założonego celu, liczy się dla niej tyl­ko skuteczność, odrzuca wszelkie skrupuły, moralne dylematy, rozterki. Kieruje postępo­waniem męża, który w pewnej chwili przestaje jej być posłuszny. Gdy Lady Makbet utraciła wpływ na Makbeta przeżyta tak silne załama­nie, że popełniła samobójstwo. Na początku rządów Makbeta jego żona jest osobą psy­chicznie zdumiewająco silną, ale wkrótce za­tamuje się, popada w obłęd, lunatyczne sny. To zbrodnia niszczy jej mocną konstrukcję psychiczną.

Być może, bez interwencji ze strony żony Makbet nie zdobyłby się na popełnienie pierwszej zbrodni. W przerażającym monolo­gu z 5 sceny l aktu Lady Makbet odwołuje się wręcz do sit piekielnych i zostaje przez nie opętana. Przepowiednia czarownic idealnie trafiała w ambicje, aspiracje Lady Makbet - stąd tak chętnie i szybko w nią uwierzyła. Wiedziała przy tym, że jej udział w zbrodni jest gwaran­cją powodzenia intrygi. Rozumiała, iż losowi należy pomóc. Działała zgodnie z planem, bez roztrząsania moralnych wątpliwości, stra­chu, z wyrachowaniem, stale czuwała nad biegiem zdarzeń. Była żądna władzy, a odsu­nięcie przez męża słusznie pojmowała jako utratę wpływów, znaczenia, właśnie władzy. Lady Makbet ze złej, zimnej kobiety staje się nieszczęśliwą, chorą psychicznie, odtrą­coną, niepotrzebną żoną.

W Lady Makbet można widzieć nie tylko kobietę opętaną przez zło, ale i trzeźwą, inteligentną realistkę instrumentalnie traktującą męża, postępującą zgodnie z regularni skutecznego działania, nie dopuszczającą do zmarnowania świetnej okazji realizacji marzeń. Ignacy Krasicki Żona modna. Bohaterką saty­ry jest młoda kobieta, która zupełnie bezkry­tycznie ulega ówczesnej modzie. Żyje w okre­sie, gdy w Polsce przeminęła epoka saska z własnymi, sarmackimi wzorami i modne ten­dencje przychodziły wyłącznie z zagranicy -głównie z Francji. Uwielbienie wszystkiego, co francuskie w przypadku bohaterki satyry Kra­sickiego praktycznie nie ma granic. Zarazem naśladownictwa, inspiracje są wyłącznie po­wierzchowne, nie sięgają istoty uwielbianej kultury. Zachowania, pozy żony modnej zosta­ły starannie wystylizowane, z reguły jako na­śladownictwa bohaterów francuskich powie­ści sentymentalnych. Chce ona też żyć w sztucznym świecie zbudowanym na wzór li­terackich punktów odniesienia, Stąd całkowi­ta przebudowa dawnego polskiego dworu szlacheckiego, w ogrodzie różne świątynie Diany, belwederki na wzgórzach, eliminacja „niemczyzny" jako pozostałości wpływów sa­skich. Przy takiej fascynacji cata polska tradycja kulturalna byta przez ową kobietę odrzucana, traktowana wręcz pogardliwie. Przy okazji trwoniono majątek matżeństwa. Żona modna jest postacią o groteskowo przerysowanym charakterze, zachowaniach. Jednak trudno opłakiwać małżonka, który ożenił się głównie z chęci posiadania jej wiosek dziedzicznych graniczących z jego posiadłościami.

Adam Mickiewicz Grażyna. Tytułowa bohater­ka byta żoną księcia Litawora, córką dziedzica Lidy. To kobieta jeszcze młoda, ale już dojrza­ła, piękna (grażas po litewsku znaczy piękny), z pewnością silna, sprawna fizycznie - udo­wodniła to na placu boju, w ciężkiej zbroi mę­ża. Chętnie oddawała się męskim rozrywkom:

polowaniu, jeździe konnej, fechtunkowi. Miała duży wpływ na Litawora, służyła mu radą i po­mocą, chętnie też towarzyszyła księciu pod­czas łowów. Grażyna jest główną nosicielką naczelnej idei utworu - patriotyzmu.

Najważniejszą cechą charakteru Grażyny byt gorący patriotyzm i odwaga, siła charakte­ ru. Jej bohaterska postawa zapobiegła spo­rom, wewnętrznym podziałom Litwy, które uniemożliwiłyby zwycięstwo nad Krzyżakami. Odwagi wymagało nie tylko zbrojne wyrusze­nie przeciwko rycerzom Zakonu, ale również przeciwstawienie się woli męża, przyjęcie nale­żącej do niego roli wodza. Księżna do końca zachowała niezłomną postawę, zginęła w wal­ce (podczas bitwy została ciężko raniona z broni palnej, umarła już po przybyciu męża na pole zmagań z Krzyżakami). W imię miłości ojczyzny oddała życie. Jej czyn doprowadził również do moralnego odrodzenia męża.

Juliusz Słowacki Balladyna. Balladyna była wiejską dziewczyną, córką biednej wdowy, sio­strą Aliny, kochanką Grabca. Pewnego dnia (za sprawą Goplany, zazdrosnej o Grabca) w domu sióstr pojawił się hrabia Kirkor. Poko­chał obie dziewczyny, jego żoną miała zostać ta, która nazbiera więcej malin. Przegrywając rywalizację, Balladyna zabiła Alinę w lesie, jej zniknięcie tłumaczyła ucieczką siostry z ko­chankiem. Tak zaczyna się wielka kariera Bal-ladyny, tak też wstępuje na drogę zbrodni, nie­prawości, życia jakby nie byfo Boga.

Poślubiwszy hrabiego, wyrzeka się matki, odtrąca dawnych znajomych, szczuje psami Grabca, wraz z Kostrynem spiskuje przeciw mężowi. Pod przepaską ukrywa krwawe zna­mię na czole, piętno popełnionej zbrodni. Li­cząc, iż Pustelnik pomoże jej usunąć .znamię, opowiada mu o zbrodni. Wyznania Balladyny podsłuchuje Kostryn, dowódca zamkowej straży Żądny władzy, staje się wspólnikiem królowej, wspólnie mordują Kirkorowego po­słańca. Nie godzi się na propozycję Pustelni­ka wskrzeszenia Aliny w zamian za wyrzecze­nie się Kirkora, każe natomiast powiesić starca. Mordując Grabca, wchodzi w posiada nie świętej korony Popielów. Może teraz zbroj­nie stanąć przeciw Kirkorowi, który zostaje przez nią pokonany, ginie,

Po otruciu Kostryna, swego sprzymierzeń­ca w walce z Kirkorem, Balladyna obejmuje tron, koronuje się. Przysięgając rządzić spra­wiedliwie, rozpoczyna panowanie - zgodnie ze zwyczajem - od osądzenia zbrodni. Skazu­je na śmierć dwóch nieznanych morderców:

truciciela Fon Kostryna i zabójcę Aliny. Przed sądem staje oślepta matka Balladyny, oskarża przed królową swą córkę. Jednak nie ujawnia, nawet podczas tortur, jej imienia. Umiera. Bal­ladyna znów skazuje nieznaną morderczynię na śmierć.

Balladyna to osoba bezwzględna, wład­cza, przebiegła, uparta, zdolna do każdej podłości. Mimo to, odczuwa wyrzuty sumie­nia, obawia się ujawnienia zbrodni. Tę mrocz­ną postać trzeba uznać za nie tylko bezgra­nicznie złą zbrodniarkę rodem z baśni, lecz również za bohaterkę tragiczną, demoniczną. W powołanej do życia rzeczywistości dramatu jedynie Balladyna jest postacią godną korony (na pewno nie może jej unieść Kirkor), być może byłaby ona nie tylko zbrodniarką, ale również królową zdolną do wielkich dokonań. Balladyna ginie w chwili zwycięstwa, gdy po­niekąd kończy się okres jej niegodziwości, za­czynają sprawiedliwe rządy.

KONFLIKT l NASTĘPSTWO POKOLEŃ -

Biologiczne następstwo pokoleń stanowi o ciągłości trwania narodu, w ramach owe-go porządku ma miejsce przekazywanie tradycji, przynajmniej części zbiorowych doświadczeń poprzedników, młodzi akceptują wybrane elementy owych wyobrażeń o świecie, często również odrzucają niektóre koncepcje ojców. Pokolenie literackie to wspólnota pisarzy, których tączy przede wszystkim zbliżona data urodzenia, niekiedy jakieś wspólne ważkie przeżycie, jednakowy stosunek do tradycji, wspólnie uznawane idee artystyczne. Po raz pierw­szy generacyjne podziały literatury pojawiły się w romantyzmie - mówimy o jego pierwszym i drugim pokoleniu, pokoleniotwórczej roli powstania listopadowego, współnocie emigracyjnych losów, niechęci do oprzedników (pseudoklasyków). Częstopokolenia budują własną mitologię, p. opowieści o losie niektórych wych repre­zentantów.

Adam Mickiewicz O poezji romantycznej.

Mickiewicz w szkicu O poezji romantycznej przypisał nowemu nurtowi literackiemu ducha rycerskiego, prymat uczucia, ożywienie mi­tycznych wierzeń, ideę wolności, zaintereso­wanie światem niewidzialnym. Całość tych ha­seł autora Ody do młodości została przejęta od pisarzy teoretyków z Zachodu, Bunt ro­mantyczny także w Polsce opierał się na od­rzuceniu prawie wszystkiego, co racjonalne i tego, co wiązało się z klasycyzmem, potocz­nie utożsamianym z kulturą francuską. Na pla­nie społecznym, narodowym obejmował ideę wolności, sprzeciw wobec ugody politycznej, do której byli skłonni prominentni pisarze star­szych generacji.

Przełom romantyczny w Polsce trwał nie­mal dziesięć lat (1822-1830), odznaczał się gwałtownymi sporami pomiędzy romantykami i klasykami (tak zwana walka romantyków z klasykami) i niekwestionowaną rolą jednego poety-prawodawcy nowego nurtu, którym byt Adam Mickiewicz.

Tadeusz Różewicz Kartoteka. Nierealistyczny utwór wyróżniający się luźną budową mówi o sytuacji całego pokolenia rówieśników auto­ra, poety i kombatanta. Jego bohater nazywa się Wtadzio, Kazio, Piotruś, ma czterdzieści lat i jest siedmioletnim chłopcem. Ów bohater, urodzony w 1920 roku, byt żołnierzem AK, po wojnie stał się lojalnym obywatelem komuni­stycznego państwa. Po upadku stalinizmu ża­łuje tego, że jeszcze niedawno klaskał władzy wątpi we wszelkie idee, programy, czuje się reprezentantem pokolenia, którego nie rozu­mieją inne generacje. Trwa w poczuciu stra­chu, postępuje dezintegracja jego osobowo­ści, nie wie, kim naprawdę jest.

Bohater Różewicza stale powraca do wspomnień wojny, a dwa totalitaryzmy (hitle­rowski oraz stalinowski) uktadaty kartotekę je­go życia. Teraz próbuje odnaleźć tożsamość, uporządkować swój wewnętrzny świat. Jed­nak owa realność okazuje się rozbita, cha­otyczna. Bohater staje w obliczu nicości.

Sławomir Mrozek Tango. Utwór jest parodią dramatu mieszczańskiego, kpi z odwiecznego schematu konfliktu pokoleń. Młodzi nie buntują się przeciwko zastanej rzeczywistości, skostnia­łym formom starych, gdyż nie istnieją już żadne formy W dramacie występuje para żałosnych starców, pozujących na nastolatków i w związ­ku z tym narzucających sobie role konte-statorów odrzucających wszelkie konwencje (Eugeniusz i Eugenia). W tej paradoksalnej i niezgodnej z logiką życia sytuacji Artur usiłuje odbudować cały świat wartości, wyrazistych re­guł. Podziały pokoleniowe w Tangu (nie odpo­wiadają wiekowi postaci) są karykaturą sche­matycznego widzenia „walki generacji", przypisywania wiekowi określonych postaw, ról.

LABIRYNT - Labirynt w literaturze (elemen-ty tego motywu można dostrzec już u Ho-

mera) jest najczęściej wyobrażeniem skomplikowanego, zagmatwanego świata i zagubienia w nim człowieka, jego ogra­niczonych możliwości poznawczych, za-wiktanej drogi do prawdy. W centrum la-biryntu tkwi niejasne niebezpieczeństwo, potwór, jakaś niszczycielska sita lub też

środek-miejsce święte. Labirynt może rów-nieź być swego rodzaju modelem świata - poznając jego układ, porządek, zdobę-dziemy wiedzę o ładzie świata w całej jego różnorodności. Błądzenie po labiryncie by-wa interpretowane jako przedzieranie się ku zbawieniu, ale też oddalanie się od źró-det życia. Wreszcie labirynt wyobraża ta­jemniczy świat zmarłych. „Myślenie labiryn­towe", głęboko zakorzenione w ludzkiej psychice, z reguły obejmuje obszary nieja­sne, pierwotne namiętności, lęki, miewa i sensy erotyczne.

Mitologia. Początkowo labirynty były elemen­tem architektury przede wszystkim egipskiej, z reguły drążono je. w skatach, jako grobowce ludzi zajmujących wysoką pozycję społeczną. Skomplikowany system krzyżujących się kory­tarzy miał zapewnić zmarłemu spokój, zabez­pieczyć grób przed obrabowaniem. Pliniusz wspomina o labiryncie w pobliżu miasta Sze-dit, ogromnej świątyni obejmującej 12 wiel­kich sal oraz 3000 cel połączonych wąskimi korytarzami. Chowano tam nie tylko królów, ale i święte krokodyle.

Grecy zapewne przejęli rozwiązania egip­skie. Mityczny labirynt zbudowany przez De-dala, budowniczego króla Minosa z Krety, skrywał w swym wnętrzu przerażającego po­twora - Minotaura. Ponieważ urodziła go Pa-zyfae (żona Minosa) ze związku z bykiem (przystał go na Kretę Posejdon), miał ludzkie ciato i byczą głowę. Labirynt (leżący w pobliżu Knossos) stanowiący schronienie Minotaura nie mieścił się pod ziemią, byt specjalną bu­dowlą złożoną z ciągu komnat i plątaniny ko­rytarzy, stanowił niezwykle skomplikowaną strukturę.

Minotaur został zabity przez Tezeusza, który, dostawszy od Ariadny kłębek nici, zdo­łał odnaleźć potwora i, poruszając się wzdłuż nici, bezpiecznie wyjść z budowli.

Dedal słynął jako niezrównany budow­niczy i wynalazca, władcy zabiegali o to, by pracował dla nich. Gdy król Kokalos chciał odszukać architekta, wpadł na dobry po­mysł: ogłosił, że nagrodzi tego, kto zdoła przeciągnąć nitkę przez spiralnie skręconą muszlę ślimaka. Dedal przywiązał nić do no­gi mrówki i owad bez trudu przeszedł przez labirynt muszli, wyciągnął nitkę z drugiej strony.

Franz Kątka Proces. W utworze zdecydowa­nie dominuje przestrzeń zamknięta: pokoje, biura, zamknięte murami podwórka, strychy, korytarze, jakieś rupieciarnie. Ta przestrzeń-la-birynt (labirynt to zapewne symbol ludzkiego życia) nieludzkiej, wielkomiejskiej, wrogiej jed­nostkom cywilizacji bywa często deformowa­na, dodatkowo ograniczana, by jeszcze wzmocnić wrażenie osaczenia, zagrożenia (czemu sprzyja również półmrok zamazujący kontury, ludzkie twarze), podkreślić absurdal­ność przedstawianego świata, zasygnalizo­wać jego nadrealny charakter.

Wiele wydarzeń rozgrywa się w bardzo osobliwych, zaskakujących miejscach (np. sądy zajmują strychy czynszowych kamienic, kaźni strażników dokonuje się w bankowej ru­pieciarni), jakby nie na jawie, ale w sennych koszmarach, w których wszystko jest możliwe, rzeczywistość materialna ulega dowolnym de­formacjom. Cały świat przedstawiony został odrealniony, to rzeczywistość subiektywna, wewnętrzna, być może proces (rozumiany ja­ko osąd, ocena lub nawet samoocena) toczy się wyłącznie w psychice głównego bohatera. Przestrzeń w tej powieści nie jest tłem wyda­rzeń, ale symbolicznym odbiciem tego, co za­chodzi we wnętrzu Józefa K.

Bruno Schulz Sklepy cynamonowe. Labirynt w prozie Schulza pojawia się w bardzo wielu odmianach, a „myślenie labiryntowe" stoso­wane z zaskakującą konsekwencją. Labiryn­tem staje się miasto w nocy, własny dom bo­hatera i inne mieszkania, gmach gimnazjum, niekiedy ,owe miejsca jakby nakładają się na siebie, przenikają, co jeszcze bardziej kompli­kuje przestrzeń w tej twórczości. Labirynt mo­że w niej objąć wszystko - od zamkniętych przestrzeni, miasta po caty kosmos: m/asfo rozgałęziało się coraz głębiej w labirynty zimo­wych nocy, z trudem przywoływane przez krót­ki świt do opamiętania. W samym centrum la­biryntu znajduje się łóżko bohatera, następnie kolejno jego pokój, mieszkanie, dom, ogród, rynek, miasto raz jego okolice,

U Schulza labirynt może również istnieć wewnątrz człowieka, w jego psychice, w za­gmatwaną sieć mogą układać się halucyna­cje, majaki, rodzaj parku o pogmatwanych ścieżkach. Labirynty nie mają granic, błyska­wicznie rozrastają się, towarzyszą temu rów­nie niezwykłe przemiany czasu, co sprzyja zaskakującym wędrówkom, błądzeniu, nie­zwykłym przygodom bohatera.

LITERATURA l INNE SZTUKI - Literatura do starcza tematów, wyobrażeń sztukom plastycznym (przykładem może być literackie malarstwo J. Matejki, który w drugiej połowie XIX wieku wręcz przejmował od pisarzy rząd dusz), sama też parafrazuje lub opisuje obrazy, rzeźby grafiki, wykorzystuje techniki

stworzone na gruncie innych sztuk (np. impresjonizm), zwykło się mówić o muzycznośc lub malarskości poezji, nawet prozy W romantyzmie powtarzano, że malarstwo winno wręcz stopić się z poezją, Słowacki traktował pisanie wierszy jako działanie podobne do malowania, muzykę uważano wtedy za mowę serca. Twórcy wielu epok marzyli o stworzeniu syntezy sztuk. Terenem ich poszukiwań stawał się przede wszystkim te­atr (szczególnie opera), który umożliwiał połączenie w jednym widowisku słowa, literatury i elementów plastycznych, ruchu, muzyki.Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią.

Śmierć z tego średniowiecznego utworu byta przerażającą, odrażającą, chudą, bladą ko­bietą bez końca nosa, z jej oczu płynęła krwa­wa rosa, postać żywo przypominająca rozkła­dające się zwłoki. W ręce trzymała kosę - to powszechne w średniowieczu wyobrażenie śmierci (np. w malarstwie ściennym, drzewo­rytach i innych grafikach), szczególnie w tak zwanych „tańcach śmierci" (c/anse macabre) symbolizujących jej (Wielkiego Tancerza) nie­ograniczoną potęgę, władzę nad wszystkimi ludźmi i żyjącymi stworzeniami.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. W III

części Dziadów została wpisana całościowa koncepcja romantycznej poezji i roli poety na­rodu, który utracił wolność. Negatywnym punktem odniesienia staty się przy tej kon­strukcji dokonania klasyków i sentymentali-stów. Ich wyobrażenia ironicznie przedstawio­no w scenie Są/on warszawski. Wczorajsza poezja, zgodnie z uwagami z Dziadów, byta btaha, nie podejmowała aktualnych tematów, kierowała się groteskowo rozumianym „do­brym smakiem", lubowała w sielankowych ob­razach.

Poglądy starszych (i zarazem w pewnym sensie dworskich, związanych z ówczesną władzą, elitami) pisarzy zostają skompromito­wane poprzez skonfrontowanie ich z prawdzi­wą, wstrząsającą tragedią Cichowskiego (scena w salonie). Nowa, postulowana kon­cepcja poezji jest całkowicie odmienna. Źró­dło twórczości stanowi w niej natchnienie („nadczucie"), wrażliwość pisarza na ludzką krzywdę, szczególnie cierpienia narodu. Po­eta ma niebywałą moc kreacyjną, wręcz ce­chy boskie, z tych racji jest predysponowany do przewodzenia narodowi, może poznać przyszłość, a dzięki twórczości zyskać nie­śmiertelność, a poezja to sposób kontaktowa­nia się z Bogiem, kreowania, powoływania do życia zupełnie nowych światów, ogarnięcia istoty Wszechświata. Istotą poezji jest ekspre­sja duszy poety z której można wydobyć każ­dą tajemnicę ukrytą we wnętrzu wybitnej jed­nostki. Poezja ma z jednej strony docierać do tajemnic ludzkiej egzystencji, z drugiej zaś wyrażać duszę narodu, jego lęki i nadzieje, objawiać przyszłość, przeznaczenie, nie uni­kając przy tym podejmowania spraw nawet najtrudniejszych, najboleśniejszych, również bezpośrednio aktualnych. Trudno o program bardziej ambitny, o większe ubóstwienie i ab-solutyzację poezji.

Jan Kasprowicz Krzak dzikiej róży w Ciem­nych Smreczynach. Konstrukcja Sonetu l zo­stała oparta na zasadzie kontrastu barw: od szarości tatrzańskich skat, ciemnych smreków zdecydowanie odróżnia się jaskrawa czerwień różanych kwiatów. W wierszu grają, znaczą impresjonistycznie ujmowane kolory. W pierw­szej części sonetu został zasugerowany ruch, zmienność pejzażu, jego dynamika - nawet krzak róży jest w niej odważnym zdobywcą, który nie obawia się nieprzychylności scenerii, otoczenia, staje się w nim barwnym akcen­tem: W ciemnosmreczyńskich skat zwaliska, / Gdzie pawiookie drzemią stawy, / Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy / Na plamy szarych zto-mów ciska.

Wszystkie cztery sonety utrzymane są w poetyce łączącej w sobie elementy symbo­lizmu i impresjonizmu. O symbolizmie wierszy pozwala mówić przede wszystkim zestawienie dwu roślin: krzewu dzikiej róży i górskiej sosny (limby). Sonety wyraźnie sugerują, że obie ro­śliny i samo ich kontrastowe zestawienie ma­ją ukryty sens, są znakami pewnych pojęć, wrażeń oraz napięć pomiędzy nimi. Impresjo nizm to w omawianych utworach operowanie zmiennym światłem (w pierwszym sonecie porannym, w ostatnim już wieczornym), barw­nymi plamami, akcentami tworzącymi opisy­wany pejzaż oraz malarskie organizowanie przestrzeni.

Sławomir Mrozek Tango. Przez postać Stomi-la Mrozek krytykuje awangardę formalną, uprawiającą tak zwaną sztukę dla sztuki. Nie­ważne, czy ktoś jest w stanie zrozumieć eks­peryment teatralny oparty na dynamice faktu sensualnego. Jak mówi Eleonora: Me znie­chęcaj się, Stomilu. Jeśli ty nie będziesz eks-perymentowaf, to kto będzie? Innymi stówy przedstawienie musi trwać. Nieistotne jest to, czy widzowie cokolwiek z niego wyniosą w sensie duchowym, emocjonalnym oraz po­znawczym.

LITERATURA l JEJ WPŁYW - Utwory lite­rackie można odbierać w sposób emocjo­nalny lub intelektualny, może to być lektura bierna lub aktywna, dokonując interpretacji dzieł stajemy się w pewnym sensie ich współtwórcami, często nadajemy im nowe znaczenia, związane np. z naszymi osobi­stymi doświadczeniami. Każdy autor two­rzy sobie jakiegoś adresata wirtualnego swego tekstu, projektuje jego osobowość, chce bezpośrednio do niego przemawiać. Jedni pisarze (jak np. wcześni pozytywiści) wierzą przy tym, że literatura wstrząśnie sumieniami czytelników, przemówi do ich umysłów, zatem i odmieni świat. Inni, szczególnie współcześnie, nie przypisują jej tak wielkich możliwości, ważkich funkcji. Uznając funkcje poznawcze literatury, trak­tują ją przede wszystkim jako dzieto sztuki, które żyje własnym życiem, nie musi inge­rować w otaczającą autora rzeczywistość.

Ignacy Krasicki Satyry. Krasicki, jako autor Satyr, podkreślał, że pisarz powinien pozosta­wać bezkompromisowy, jego twórczość musi przedstawiać prawdy także niewygodne, opi­nie niechętnie słuchane i budzące sprzeciw czytelników: Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka l Wielbi urząd, czci króla, lecz są­dzi człowieka. (...) Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna, l Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna, l chociaż nawet Do króla nie jest satyrą rzetelną, to jednak tak ro­zumiane obowiązki społeczne, dydaktyczne literatury byty akcentowaną cechą znacznej części piśmiennictwa oświeceniowego.

Adam Mickiewicz Dziady. Część IV. Zarówno Gustaw, jak i jego ukochana, przez lata byli kształtowani głównie poprzez lekturę książek. Ich charaktery, sposoby widzenia świata, wrażliwość początkowo określały piękne księ­gi, jakie Ksiądz podsuwał Gustawowi. Jednak wraz z dorastaniem zostały one odrzucone, wraz z całym wpisanym w nie systemem war­tości. Pojawiły się tak ważne dla romantyków książki zbójeckie, jak Cierpienia młodego Wer-tera Goethego i Nowa Heloiza Rousseau, mo­gą one odmienić bieg ludzkiego życia, nawet doprowadzić do samobójstwa (w pewnej mie­rze naśladującego wybór dokonany przez Wertera). Miłość z tej części Dziadów została ukształtowana przez literaturę, Gustaw zadaje takie pytanie: Księże, a znasz ty żywot Heloizy? l Znasz ogień i łzy Wertera?

Michait Bułhakow Mistrz i Matgorzata. Zgod­nie z przekonaniami wpisanymi w tę powieść, pisarze powinni poszukiwać prawdy, ale w Związku Radzieckim dobrowolnie z tego re­zygnują, wolą służyć oficjalnej, zakłamanej sztuce bez wartości, za co otrzymują satys­fakcjonującą ich, rozwiewającą moralne dyle­maty, zapłatę. Cena ich sumień, mówi Bułha-kow, nie jest wysoka.

Stefan Żeromski Syzyfowe prace. Przełom w postawie Marcina Borowicza nastąpił na lek­cji języka polskiego, gdy Bernard Zygier dekla­mował Redutę Ordona Mickiewicza. Wtedy to z całą jaskrawością Borowicz zobaczy) sens opowiadania strzelca Nogi o powstańcu. Na­rodziła się polska, w pełni uzmysławiana świa­domość patriotyczna Borowicza. Oczywiście, miaty na to wpływ i inne wcześniejsze do­świadczenia chłopca, który powoli zaczynał rozumieć, iż nie wybrał najlepszej z dróg.

Zygier prawdopodobnie został wyrzucony z gimnazjum w Warszawie za czytanie niedo­zwolonych przez zaborców polskich książek („nieprawomyślność") - zresztą znakomicie znał polską literaturę, szczególnie patriotycz­ną, romantyczną. To tragiczne doświadczenie nie załamało go, nie zmieniło postawy chłop­ca, chociaż w Klerykowie został poddany ści stemu nadzorowi. Wciąż miat odwagę prze­ciwstawiać się rusyfikacyjnym wysiłkom na­uczycieli. Jego recytacja Reduty Ordona byta dla catej klasy pewnym szokiem, ukształtowa­ła patriotyczną postawę rówieśników. Wywarta również ogromne wrażenie na Sztetlerze, lękli­wym nauczycielu języka polskiego. Zdumienie uczniów klerykowskiego gimnazjum budziła rozległość lektur przybysza z Warszawy. Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Emilia Kor-czyńska niechętnie opuszcza tóżko, pokój. In­teresuje się przede wszystkim własnym sta­nem psychicznym i fizycznym, często ucieka w świat urojeń, marzeń, absolutnie nie zajmu­je się niczym w gospodarce. Realność, banal­na i prostacka, nie spełnia jej wygórowanych oczekiwań rodem z romansów. W zasadzie nic ją w domu nie obchodzi, jest kobietą skraj­nie egocentryczną, zapatrzoną w siebie. Nie pełni funkcji żony matki czy dziedziczki. Jest natomiast pretensjonalna, snobistyczna, ma osobliwe aspiracje kulturalne, chociaż po ca­łych dniach czyta tylko bzdurne (dokładnie nie wiadomo jakie, na pewno byty wśród nich pa­miętniki francuskich dam) powieści.

Gustaw Herling-Grudziński Inny świat.

W obozie istniała specjalna sekcja (prowa­dzona przez kryminalnego więźnia) zajmująca się życiem duchowym skazanych, tak zwaną pracą kulturalno-wychowawczą. Wypożycza­no im starannie dobrane, nieliczne książki: ko­ munistyczne publikacje propagandowe, dzie­ła Stalina, część rosyjskiej klasyki. Miewały miejsce i pokazy filmowe oraz występy ama­torskiego teatrzyku, co dostarczało więźniom niezwykle silnych przeżyć emocjonalnych (stwarzało chociaż na chwilę iluzję wolności, było przypomnieniem świata za drutami), mo­że nawet ważniejszych od dodatkowej porcji chleba.

Natalia Lwowna, jedna z więźniarek, poży­czyła autorowi Zapiski z martwego domu Fio-dora Dostojewskiego, rodzaj wspomnień wiel­kiego pisarza ze zsyłki na Syberię. Ta książka jest bardzo często przywoływana w dziele Herlinga-Grudzińskiego, stanowi pewien punkt odniesienia, skłania do porównań, a jej lektura w obozie o mato nie doprowadziła pi­sarza do samobójstwa.

MATKA - Niemal w każdej, nawet najdawniejszej religii, mitologii pojawiają się postaci matek - często w postaci Matki Ziemi dającej początek całemu życiu, rodzajowi ludzkiemu. Nic więc dziwnego, że motyw matki jest równie stary jak literatura i powszechny w każdym piśmiennictwie. Postać matki pozostaje elementem mitu sielankowego dzieciństwa, symbolem miłości, bezpieczeństwa, rodzinnego domu. Bycie matką najczęściej łączy się z jednoczesnym przeżywaniem radości i doświadczaniem cierpień, troskami, wielkimi nadziejami związanymi z dziećmi, ale też niepokojami o ich los. Matka miewa też w literaturze bardzo szerokie znaczenie, przede wszystkim jest matką-ojczyzną, w naszym piśmiennictwie matką Polką, która wszystko oddaje ojczyźnie, cierpi, bowiem jej dzieci giną za kraj. Samotnej (z różnych przyczyn: śmierci mę­ża, rozwodu, czy własnego wyboru) matce współczesna literatura, także feministyczna, poświęca sporo uwagi.

Mitologia. Matką Zeusa (także Hestii, Deme-ter, Hery, Hadesa i Posejdona) była tytanka Rea. Urodziła najwyższego z bogów, ukryta przed Kronosem, który pożerał potomstwo, obawiając się utraty władzy. Tę boginię czczo­no w całym świecie greckim, czasami utożsa­miano ją z Wielką Macierzą, nazywano różny­mi imionami wraz z rozszerzaniem się kultu.

Hera to córka Kronosa i Rei, zarazem sio­stra i małżonka Zeusa. Wspólnie z mężem sprawowała władzę nad niebem i ludźmi, ale nie przysługiwała jej godność królowej bogów i ludzi. Jedyna mężatka wśród kobiet za­mieszkujących Olimp, co pociągało za sobą pewne przywileje, szacunek. Czczono ją jako opiekunkę, patronkę położnic, małżeństw. By­ła boginią zazdrosną, często kłóciła się z nie­wiernym mężem, prześladowała dzieci Dzeu-sa zrodzone ze śmiertelnych kobiet, np. Heraklesa, Dionizosa, Europę. Chętnie mie­szała się w sprawy ludzi.

Dwa archetypiczne wyobrażenia matek z greckiej mitologii to Demeter i Niobe. Pierw­szej z tych kobiet Hades porwał córkę (Korę) do swej podziemnej krainy, co doprowadziło matkę do rozpaczy. Natomiast Niobe musiała obserwować śmierć swych czternaściorga dzieci, które zostały okrutnie zamordowane.

Biblia. Ewa to pierwsza kobieta, stworzona przez samego Boga, zarazem matka wszyst­kich żyjących. Być może, za tą postacią kryją się mitologiczne obrazy Matki Ziemi, bogini matki.

Marię w chrześcijaństwie czci się jako matkę (byto to dziewicze poczęcie) Chrystu­sa, żonę Józefa z rodu Dawida. Nowy Testa­ment przekazuje bardzo niewiele informacji o życiu Marii, a ewangelista Marek przedsta­wia ją nawet w negatywnym świetle. Na pew­no stała, cierpiąc, pod krzyżem Syna na Gol­gocie - Mater Dolorosa (Matka Boleściwa) to właściwe sztuce wyobrażenie Marii w łzach, rozpaczającej pod krzyżem.

Lament świętokrzyski. Matka Boska, bezsil­nie patrząca na kaźń Jezusa, rozpaczająca pod krzyżem, jest w tym średniowiecznym wierszu przede wszystkim kochającą matką (Jednegocim syna miała 11 tegociem oźe/a/a), której przyszło utracić syna. Jej matczyna mi­łość ma wymiar głęboko ludzki, Maria czuje się jedną z wielu kobiet, których spotkała po­dobna tragedia - tym bardziej, że w anonimo­wym utworze nie wspomina się o Zmartwych­wstaniu, związanych z nim nadziejach.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. w wileń­skim salonie Senatora (to scena Bal u Senato­ra) gra się w karty rozmawia. Doktor, Pelikan i Bajkow omawiają z Nowosilcowem aktualne zagadnienia. Rozmawiają o przesłuchaniu Rollisona, który po otrzymaniu 300 kijów jest ciężko chory. Cyniczny Nowosilcow wyraża zdziwienie, że młody człowiek nadal żyje.

Przychodzi nieszczęsna matka, pani Rolli-son. Prosi Senatora o możliwość zobaczenia syna, dopuszczenie do niego księdza. Nowosil­cow udaje zdziwienie, rzekomo nic nie wie o tej sprawie, łudzi matkę nadzieją na uwolnienie chłopca. Kobieta daje się zwieść, mówi o szla­chetności Senatora, który jest jedynie łotrów otoczony zgrają. Ma raz jeszcze przyjść o godzi­nie siódmej. Gdy opuściła salon, Nowosilcow rozkazał wpuścić ją do syna i zaryglować drzwi. Doktor sugeruje, by otworzyć okna celi położo­nej na trzecim piętrze - umożliwi to młodemu Rollisonowi samobójstwo, które i tak planował.

Gdy oszalała z bólu matka już dowiedziała się, iż jej syna wyrzucono przez okno, wbiegła zrozpaczona między tańczących na balu, przeklinała Senatora, bluźniła, krzyczała, w końcu padła zemdlona. Nowosilcow dal zgodę na widzenie księdza z Rollisonem -ciężko rannym, ale jeszcze żywym.Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia. Ma

ria, żona hrabiego Henryka i matka Orcia, jest kobietą głęboko nieszczęśliwą w małżeń­stwie. Kocha męża, ale nie jest przez niego kochana, jeszcze podobnym uczuciem darzy syna, jednak zdaje sobie sprawę z tego, jaki czeka go los - sama mu go zgotowała, sta­wiając miłość męża ponad interesem dziecka.

Bolesław Prus Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela. Wielka miłość samotnej matki do Michasia pośrednio staje się przyczyną śmierci kilkunastoletniego chłopca. Pani Ma­ria, zubożała wdowa po powstańcu, pokłada w synu ogromne nadzieje, nieświadomie sta­wia przed nim zbyt wysokie wymagania. Cho­rowity syn, bardzo kochający matkę, nie może sprostać jej oczekiwaniom, pomimo ogrom­nych wysiłków nie uzyskuje wystarczająco do­brych ocen w nieprzyjaznej mu szkole.

MĄŻ - Tak, jak zmienia się społeczna rola męża, wyobrażenia o jego pozycji w rodzinie (od pana i władcy, któremu bezwzględnie była podporządkowana żona oraz dzieci po współczesne, partnerskie stosunki), prawach oraz obowiązkach, przekształca się jego obraz w literaturze. Ta ostatnia stworzyła niezliczone wizerunki mężów: dostojnych patriarchów, monumentalnych ojców rodu, utracjuszy, lekkoduchów nie zainteresowanych losem rodziny, kochanków, zdradzanych lub zdradzających matżonków, starców u boku młodych żon, tyranów i mężczyzn całkowicie ulegających kobietom i tak dalej, i tak dalej. Motywy męża są nierozerwalnie związane z takimi tematami literatury, jak miłość, ojcostwo, rodzina, dom, także i zdrada. Oczywiście, męża zawsze postrzega się na tle żony.

Homer Odyseja. Małżeńska wierność nie le­żała w naturze Odyseusza, który podczas wie­loletniej podróży do domu wielokrotnie zdra­dzał Penelopę: symbol małżeńskiej wierności. Jednak po powrocie na Itakę, jakby pragnąc wynagrodzić żonie wierność, stał się kochają­cym mężem.

Biblia. Wśród Hebrajczyków istniała poliga-mia, np. Salomon byt mężem wielu żon, ale systematycznie utrwalała się monogamia. Księga Rodzaju przedstawia Adama i Ewę jako prototyp pary monogamicznej i zarazem znak wiary w jedynego Boga - niekiedy porównuje się związek między Bogiem i jego ludem do relacji między mężem i kochaną żoną.

Bóg zwrócił się do Józefa, by uznał dziec­ko jego żony Marii, włączył Jezusa do swego rodu Dawida, a Chrystus w oczach swoich ziomków uchodził za syna Józefa. Ewangelie poświęcają Józefowi stosunkowo niewiele miejsca, w dzieciństwie byt troskliwym opieku­nem Jezusa, brak o nim wzmianek w okresie dorosłości Zbawiciela.

Legenda o świętym Aleksym. Aleksy, jeszcze przed nocą poślubną, porzucił młodą żonę i wyruszył w świat, stając się bogobojnym ascetą. Powołanie do życia w ascezie posta­wił ponad obowiązkami męża. Będąc żebra­kiem, nigdy nie dat jej najmniejszego znaku życia, niespełniona małżonka zobaczyła go dopiero po śmierci.

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. Pasek podchodził do sprawy małżeństwa z najwięk­szą rozwagą, liczne rozterki przeżywał wybie­rając przyszłą żonę (ożenił się z czterdziesto-sześcioletnią kobietą, myśląc, że wybranka nie ukończyła jeszcze trzydziestu lat; miał na­dzieję, że zostanie nie tylko mężem, ale i oj­cem) : Jam tych rzeczy słuchał właśnie, jak kie­dy owo na dwa chory muzyka gra: i ta pięknie, i ta pięknie; bardziej mi się jednak serce chwy­tało Śladkowskiej, bo to tam o jej wiosce po­wiadali, że nie tylko pszenica, ale i cybula w polu na każdym zagonie, gdzie ją wsiejesz, urodzi się: a mnie też bardziej apetyt pociągał ad pinquem glaebam niżeli do gołych pinię-dzy. Nie wiemy, czy byt dobrym mężem, w każdym razie oczekiwał od żony przede wszystkim gospodarności, troski o dom.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Tytułowy bohater, kierowany miłością do ojczyzny rezy­gnuje z osobistego szczęścia i cale życie (tak­że duchowe, uczuciowe) podporządkowuje prowadzonej z ukrycia, w masce, podstępnie walce z Krzyżakami, największymi ówcześnie wrogami Litwy. Rujnuje w ten sposób swój świat wewnętrzny, ale nie przekreśla wielkiej miłości do żony. Konrad i Aldona kochali się tak bardzo, iż po popełnieniu przez Wallenro-da samobójstwa, także jego żona pozbawiła się życia. Wcześniej, pogodzona z misją Kon­rada, żyta samotnie, w oddaleniu od męża.

Bolesław Prus Lalka. Przez Rzeckiego Wokul-ski poznał Minclów, po powrocie z Syberii oże­nił się z Małgorzatą, wdową po Janie Minclu, przejął jej sklep. Tak, prozaicznie, po porzuce­niu ideałów młodości, rozpoczęła się jego karie­ra jako wielkiego kupca, który szybko wyzwolił się z sytuacji mężczyzny zawdzięczającego swą pozycję majątkowi starszej żony

Baronostwo Krzeszowscy to stare arysto­kratyczne małżeństwo pozostające w separa­cji, skłócone, toczące między sobą rodzaj gry, niekończącej się wojny. Baron żyjący ponad stan (został mężem swej żony wyłącznie dla jej posagu) jest entuzjastą koni, tonie w dłu­gach, chce rozwodu, ale nie godzi się na to baronowa (osoba nieszczęśliwa, zgorzkniała, ale i intrygantka nieżyczliwa wobec ludzi) dys­ponująca majątkiem i nie mająca zamiaru po­krywać długów męża - przedstawianego przez narratora w sposób groteskowy.

Sławomir Mrozek Tango. Stomii to ojciec Ar tura, mąż Eleonory. Wiedząc, że żona zdradza go z Edkiem, pozostaje bierny, udaje, iż tego nie widzi, chociaż w gruncie rzeczy czuje się upokorzony. Poza tym, jako człowiek nowo­czesny jest zwolennikiem wolności seksualnej i prawa każdego do wyboru takiego postępo­wania, jakie uzna za stosowne. Stomii jest człowiekiem słabym, starającym się unikać konfrontacji. Nie potrafi zapanować nawet nad własnym synem. Uważa, że wszystko po­zostaje ciągle jeszcze na etapie eksperymentu, a że eksperyment zaktada powtarzalność, można sobie pozwolić na btędy - także w małżeństwie.

MESJANIZM - Mesjanizm ma w kulturze europejskiej bardzo głębokie korzenie, ukształtował się w judaizmie, jako wyraz oczekiwań na pojawienie się wśród Żydów, narodu wybranego, Mesjasza, bożego wy­słannika, który oswobodzi Izrael z niewoli i da mu panowanie nad światem. Podobne idee często później odradzały się wśród tych narodów, które utraciły niepodległość i nie mogły zbrojnie jej odzyskać. Pozosta­wała tylko wiara w interwencję Boga i pod­trzymanie nadziei, że doznane cierpienia nie są daremne, staną się rodzajem poku­ty poprzedzającej odrodzenie. Swą żywot­ność takie idee raz jeszcze potwierdziły w pierwszej połowie XIX wieku, kształtując koncepcje mesjanizmu narodowego, w których poszczególne narody miały zba­wić całą ludzkość. Dobrze odpowiadały one ówczesnej sytuacji Polski - szczegól­nie po powstaniu listopadowym. Klęska powstania, męczeństwo narodu, katorga uczestników zbrojnego czynu, carskie re­presje - wszystko to miało być oczyszcza­jącym cierpieniem Polaków jako wybrane­go przez Boga narodu, który zbawi świat, Wśród Wielkiej Emigracji taki pogląd byt szeroko rozpowszechniony szczególnie w latach czterdziestych dziewiętnastego wieku. Dobrze zaspokajał wysokie aspira­cje emigrantów wywodzących się z narodu pozbawionego państwa, wolności, zatem i poniżonego politycznie, upokorzonego -także we własnych oczach. Charaktery­styczną cechą polskiego mesjanizmu, ma­jącego najczęściej rodowód w niemieckiej filozofii dziejów, było oparcie metafizyki na pojęciu duszy, w tym i tak zwanej duszy na­rodu. Polska oraz świat miały zostać zba­wione za pomocą siły ducha, a nie walki zbrojnej, działań spiskowych, ogólnonaro­dowych powstań czy wręcz ruchów po­nadnarodowych. Należało tylko czekać aż dopełnią się cierpienia, przyjdzie właściwy czas i Bóg da znak.

Juliusz Słowacki Kordian. Scena na szczycie Mont Blanc, rodzaj monologu, spowiedzi bo­hatera, stanowi przełomowy moment drama­tu. Po dokonaniu podsumowania (bardzo pe­symistycznego) dotychczasowego życia, Kordian doświadcza ogromnego przypływu wewnętrznych sił, czuje, że może powołać do życia nowe światy, porwać za sobą innych lu­dzi. Jest w monologu Kordiana chwila waha­nia (Może lepiej się rzucić w lodowe szczeli­ny?...), ta postać nie ma pewności siebie Konrada z Dziadów. Jednak wątpliwości uda­je się chociaż częściowo odsunąć (Kordian to osobowość wewnętrznie znacznie bardziej złożona od Konrada) - głównie dzięki przywołaniu postaci Winkeirieda, odwołaniu się do tego, swobodnie interpretowanego, wzoru.

Na Mont Blanc Kordian widzi Polskę w ro­li Winkeirieda narodów - jak niegdyś stanowi­ła przedmurze chrześcijaństwa w Europie, Te­raz znów będzie pełnić wielką misję, obroni Zachód przed Rosją, przed Wschodem. Do tej koncepcji bohater Słowackiego dochodzi sam, nie utożsamia się z jakimiś zewnętrzny­mi ideami. W powtórzeniu czynu Winkeirieda dostrzega prawdziwą wartość - wcześniej od­rzucił wartości pozorne (zbyt naiwną wiarę, sztukę, autorytety itd.).

Idea Polski jako Winkeirieda narodów ści­śle wiąże się z mesjanizmem polskiej roman­tycznej literatury emigracyjnej. To polityczny mesjanizm wolności odmienny od religijno-politycznego mesjanizmu Dziadów, czy popu­larnego wówczas mesjanizmu pokutnej ofiary.

MIASTO - Miasto w literaturze może symbolizować względnie bezpieczne miejsce oddzielone od wrogów murami, centrum postępu cywilizacyjnego, kultury, handlu, ośrodek życia politycznego i społecznego. Ale równie często bywa znakiem moralnego upadku, zła, władzy pieniądza. Wraz z rozwojem tendencji antyurbanistycznych (urbanizm to fascynacja miastem), uznano, że życie w miejskim tłumie, pośpiechu jest sprzeczne z naturalnymi potrzebami człowieka. Miasto, w literaturze polskiej aż do XIX wieku będące rzadkim tematem literac­kim, wciąż ma swych zwolenników i nieprzejednanych wrogów, którzy chętnie kontrastowo zestawiają je z rzekomą sielanką, autentyzmem wsi. Miasta prowincjonalne, szczególnie kresowe, z ich niespiesznym tempem życia, przywiązaniem do tradycji zawsze stanowią interesujące dla autorów miejsca, w ich realiach dokonuje się nieraz bardzo ciekawych analiz funkcjonowania zamkniętych, małych społeczności, które niekiedy odeszły już w przeszłość. Mitologia. W greckich mitach przywołuje się wiele miast, są to przede wszystkim najwięk­sze ośrodki starożytnego świata, często mia sta-państwa (polis), np. mitologiczny przekaz przypisuje herosowi Tezeuszowi połączenie dwunastu gmin w jedno miasto-państwo Ate­ny. Różne miasta byty szczególnie miłe niektó­rym bogom, stanowiły centra ich kultu. Atena opiekowała się wszystkimi miastami, ale szczególną czcią otaczano ją w Atenach, któ­rych byta opiekunką, gdzie miała wspaniałe świątynie, posągi. Także sami bogowie (i inne postaci mityczne, np. herosi), według mitolo­gii, zakładali liczne miasta, np. założycielem Sparty miał być Lakedajmon, syn Zeusa.

Rzym, według mitologii, założyli herosi Romulus i Remus, których matką była Rea Si-lvia, a ojcem bóg Mars. Amulius skazat Reę na śmierć za złamanie ślubów czystości, bliź­niaków zaś kazał puścić w koszyku na wody Tybru. Chłopcy nie utonęli, fale wyrzuciły ko­szyk u stóp jednego ze wzgórz przyszłego Rzymu. Dzieci wykarmita wilczyca, już dorośli bracia postanowili założyć miasto na brze­gach Tybru, Romulus wyznaczył jego granice i gdy Remus je przekroczył, zabił go. By spo­wodować rozwój miasta, porwano Babinki (brakowało kobiet), co stało się przyczyną krwawej wojny z Sabinami. W czasach Cesar­stwa Rzymianie czcili boginię imieniem Roma, przedstawianą jako kobieta w skrzydlatym hełmie. Każde miasto rzymskie posiadało swoje penaty i lary, bóstwa opiekujące się nim. Penaty „wiecznego miasta" wyobrażano sobie jako dwóch siedzących młodzieńców. W religii starożytnego Rzymu każdy człowiek miał swojego geniusza (źródło życia zapew­niające ciągłość rodu), miało go też wszystko, co istniało - na szczycie hierarchii pozostawał geniusz Rzymu i geniusz ludu rzymskiego.

Homer Iliada. Akcja Iliady rozgrywa się w dziesiątym roku oblężenia Troi, pod koniec wojny która wybuchła po uprowadzeniu przez Parysa (syna Priama, króla Troi) Heleny, żony króla Sparty Menelaosa. Grecy uważali wojnę trojańską za wydarzenie historyczne, mające miejsce pomiędzy XIV a XII wiekiem przed na­szą erą, czyli w tak zwanej epoce mykeńskiej - miasto Mykeny było ważnym centrum poli-tyczno-gospodarczym. Dzisiaj twierdzi się, że część epopei trojańskiej ma charakter histo­ryczny, niemniej nie należy uważać poematu Homera za wiarygodne źródło historyczne. Nie wiadomo, czy wielka wojna trojańska o Helenę rzeczywiście miała miejsce, czy też byta zaledwie zbrojną potyczką. Bez wątpie­nia istniało miasto Troja - ważne centrum po­lityczne i - jak się ostatnio sądzi - także han­dlowe, gospodarcze. Troja - zwana też Ilion, od imienia legendarnego założyciela Ilosa, przodka Priama, to miasto w Troadzie, pomię­dzy rzekami Skamander (u jej ujścia) i Simo-eis (dzisiejsza Turcja).

Wykopaliska rozpoczęte przez Schlieman-na w 1870 roku odsłoniły dziewięć warstw osadniczych na wzgórzu Hissarlik - warstwę siódmą uważa się za Troję Priama. Została ona zniszczona przez pożar około 1200 roku przed naszą erą. Opierając się na chronologii grec­kiej można przyjąć, iż Troja została zburzona w 1184 roku. Prawdziwość wielu wydarzeń ukazanych w Iliadzie potwierdziły niedawno prowadzone przez prof. M. Korfmanna prace wykopaliskowe. Widziana w ich świetle Troja byta wielkim miastem z licznymi domami, świą­tyniami, ulicami, otaczały ją obronne mury.

Biblia. W Starym Testamencie za miasto uwa­żano każde osiedle otoczone murami, a naj­starszym odkrytym w Palestynie miastem jest starotestamentowe Jerycho o imponujących murach obronnych i ogromnej wieży strażni­czej. Jerozolima (święte miasto żydów, chrze­ścijan i muzułmanów - z tego miasta został wzięty do nieba prorok Mahomet) w czasach Salomona mogła liczyć do 6000 mieszkań­ców. Bezpośrednio przed narodzeniem Chry­stusa zaczęto w Palestynie budować miasta na wzór rzymski, z szerokimi brukowanymi uli­cami, teatrami, akweduktami, łaźniami i oka­załymi willami. Rzymskie miasta, od Palestyny po Azję mniejszą, stały się ośrodkami ewan­gelizacji prowadzonej przez apostołów.

Często przywoływanym w Biblii miastem byt Babilon, największe miasto w Mezopota­mii, wielkie centrum gospodarcze i kulturalne.

Z reguły Żydzi uważali je za narzędzie kary Bożej na Judę (babilońska niewola, czyli wy­gnanie; w Apokalipsie św. Jan pomieścił straszną wizję Wielkiego Babilonu, stolicy grzechu), w Nowym Testamencie nazwa Babi­lon stanowi także kryptonim wrogiego chrze­ścijanom Rzymu. To w Babilonie próbowano wznieść wieżę sięgającą nieba, a Bóg za karę pomieszał budowniczym języki. Betlejem jest starym, niewielkim miastem, które Ewangelie uważają za miejsce narodzin Chrystusa. So­domę i Gomorę wspomina się w Biblii jako miasta niegodziwości, rozpusty i grzechów, które sprowadziły na nie gniew Boga, zostały zniszczone przez ognisty deszcz.

Najważniejszym miastem w Biblii jest Je­rozolima (Królestwo Boże, Miasto Żyjącego Boga, Nowe Jeruzalem, Niebieskie Jeruzalem - to tylko niektóre z biblijnych określeń), którą wymienia się już w egipskich tekstach z XX wieku przed Chrystusem. Dawid przeniósł tam swoją stolicę z judzkiego miasta Hebro-nu, sprowadził Arkę Przymierza, zaś Salomon zbudował wielką świątynię. Tuż za murami Je­rozolimy, na małym wzgórzu Kalwaria, odbyta się kaźń, ukrzyżowanie Chrystusa. Jerozolima była centrum religijnym ludu izraelskiego, ide­alny obraz tego miasta pojawia się w pismach proroków, a nowe Jeruzalem jest dla chrześci­jan symbolem ostatecznej zbawczej mocy Boga. To miasto ma stać się miejscem spo­tkania wszystkich ludzi z Bogiem. Jak pisał św. Augustyn: Dz/w miłości budowały dwa Państwa. Miłość wtasna aż po pogardę Boga budowała Miasto ziemskie. Mitość Boga aż po wzgardzenie samym sobą budowała Miasto niebieskie.

Bolesław Prus Lalka. Lalka to bardzo rozległa panorama życia w Warszawie końca XIX wie­ku. Utwór prezentuje różne grupy (także na­pięcia na tle politycznym, religijnym, narodo­wościowym - choćby antysemityzm), warstwy społeczne, pokazuje, jak zróżnicowane pod względem społecznym było owo społeczeń­stwo (nie zapomina nawet o rodzącym się ru­chu socjalistycznym),

Kapitaliści, finansiści, kupcy (Wokulski) -właściwie tylko ci ludzie w ówczesnej Polsce mieli pieniądze. Zaczęli więc być dopuszczani do „dobrego towarzystwa", które najczęściej utrzymywało się z nędznych resztek dawnych fortun. W tej grupie byty osoby światłe, pręż­ne, wyróżniające się rozległością horyzontów - jak sam Wokulski.

Mieszczaństwo niemieckie (rodzina Minc-łów) - ludzie o rozlicznych zaletach: pracowi­ci, oszczędni, uczciwi, rzetelni, skromni, mo­ralni, na zasadach patriarchalnych traktowali swych pracowników, byli wobec nich surowi, ale też opiekuńczy (młody Rzecki - Mincel). Najczęściej szybko oraz chętnie ulegali polo-nizacji, stawali się produktywną, bardzo war­tościową częścią polskiego społeczeństwa.

Mieszczaństwo polskie (ajent Szprot, rad­ca Węgrowicz, subiekci Wokulskiego, Deklew-ski) - jest w powieści jakby zaprzeczeniem mieszczaństwa niemieckiego, to ludzie z re­guły niezbyt pracowici, pozbawieni inicjatywy, wręcz nieudolni, wyróżniający się natomiast konserwatyzmem, obawą przed nowoczesno­ścią, grupa pod względem ekonomicznym słaba, pozbawiona większych kapitałów moż­liwych do zainwestowania w rozwój przemy­słu, handlu.

Mieszczaństwo żydowskie (stary Szlang-baum i jego syn) - ludzie bardzo energiczni, zaradni, przedsiębiorczy, zawsze gotowi do wszelkich interesów, które niekoniecznie mu­szą być uczciwe. Dysponują znacznymi środ­kami finansowymi, inwestują je, a nie wyko­rzystują, by żyć w luksusie. Systematycznie opanowywali tę część handlu, która wcześniej należała do Polaków (choćby sam sklep Wo­kulskiego).

Miejska biedota (Węgielek, bracia Wysoc-cy, ludzie z Powiśla) - wypada do niej zaliczyć zarówno służbę, część rzemieślników, drob­nych przestępców, prostytutki, osoby bez sta­łego zajęcia, ale także i niektórych studentów. Ciężka praca pozwala im tylko marnie wege­tować, a nadzieje na awans społeczny są praktycznie bezzasadne. Tej grupie należało natychmiast pomóc.

Maria Konopnicka Mendel Gdański. Mendel byt mieszkańcem Warszawy (nazwisko „Gdański" miało zasugerować cenzurze, że akcja toczy się w Prusach, nie w zaborze ro­syjskim): kochał to miasto, uważał się za jego skromną część, byt szanowany przez sąsia­dów: Un Żyd jest w to miasto urodzony, w to miasto un żyje ze swojej pracy, w to miasto ma grób ojca swego i matki swojej, i żony swojej, i córki swojej. Jednak dla uczestników antyży­dowskich pogromów nie miało to żadnego znaczenia: ktoś byt zły tylko dlatego, że uro­dził się Żydem. Fanatyczny tłum pozbawił Mendla poczucia trwałej wspólnoty z miejską społecznością, w której, a nie obok której, chciat żyć.

Albert Camus Dżuma. Oran sprzed zarazy, która zmieniła wszystko w jego życiu, jawi nam się jako spokojne, wręcz szare i banalne mia­sto, takie, jakich tysiące rozsiane są po całej Ziemi. Także jego obywatele to zwykli ludzie, zajęci swoją pracą i standardowymi przyjem­nościami. Zdaniem samego autora:

Są miasta i kraje, gdzie ludzie od czasu do czasu podejrzewają istnienie czegoś innego. Na ogólnie zmienia to ich życia. Ale zaznali po­dejrzeń, a to zawsze jest wygrana. Natomiast Oran jest wyraźnie miastem bez podejrzeń, to znaczy miastem całkowicie nowoczesnym (...) To miasto pozbawione malowniczości, roślin­ności i duszy, w końcu staje się odpoczynkiem i człowiek zapada tu wreszcie w sen.

Michait Bułhakow Mistrz i Małgorzata. Woland przybywa do Moskwy, która powoli zapo­mina o krwawych wydarzeniach okresu rewo­lucji, ma już za sobą lata gospodarczej libera­lizacji, częściowo wolnego rynku (tak zwany Nowy Ekonomiczny Plan) i znajduje się na eta­pie pełnego rozkwitu instytucji komunistyczne­go państwa. Biurokracja zostaje doprowadzo­na do absurdu: o wszystkim decydują urzędnicy niższych lub wyższych szczebli, na wszystko trzeba mieć zgodę odpowiedniej in­stancji, mnożą się różnego rodzaju zarządy, w których pozorują pracę tysiące ludzi. Praw­dą jest tylko to, co zostało potwierdzone urzę­dowym pismem z pieczęcią. Załatwienie na­wet najdrobniejszej sprawy staje się wielkim problemem, naturalnie kwitnie tapówkarstwo, bierze każdy, komu cokolwiek się ofiaruje. Człowiek bez znajomości jest nikim, niczego w życiu nie osiągnie, a jego racje, argumenty nie mają żadnego znaczenia. Przyzwoite życie mogą zapewnić sobie jedynie kombinatorzy, oszuści, ludzie, od których zależy los innych. Życiem zbiorowym rządzi obłuda, strach, za­kłamanie oraz głupota, bezmyślność.

W Moskwie (chociaż na tle nędzy całego kraju i tak jest ona oazą dostatku) niewiele się kupuje, brakuje praktycznie wszystkiego, za­tem dobra materialne są centralnie rozdzie­lane, przydzielane wybranym. Oczywiście, istnieje czarny rynek, a każdy pracujący w handlu, może zgromadzić wielki majątek -niczym bufetowy Andrzej Fokicz. Ludzie wy­kazują niebywałą inwencję w omijaniu bzdur­nych przepisów, np. próbując załatwić sobie przyzwoite mieszkanie (mieszkano głównie wtzw. komunałkach, gdzie parę rodzin zajmo­wało jedno mieszkanie ze wspólną kuchnią i łazienką).

Moskwa jest realnością równie groźną, co absurdalną. Grozę sytuacji Bułhakow sygnali­zuje bardzo dyskretnie, poprzez delikatne alu­zje, niedopowiedzenia. Natomiast całą absur­dalność życia w stolicy światowego proletariatu odsłania przybycie do miasta Wolanda i jego świty Diabelskie sztuczki doskonale kompo­nują się z nienormalnością tego, co uznaje się za normalne, wielu czynów dokonanych przez ekipę Wolanda nie można racjonalnie wytłu­maczyć, ale przecież prawom logiki nie pod­dają się również liczne decyzje, zalecenia ra­dzieckich władz. Woland nie przynosi do Moskwy zła, jest go już tam wystarczająco du­żo przed przybyciem szatańskiej ekipy która jedynie uzewnętrznia ową nieprawość, pozwa­la dostrzec ją ludziom przez lata otoczonym przez zto i jakby przyzwyczajonym do niego, uważającym je za coś oczywistego, naturalne­go.

Paradoksalnie to szatan przypomina o mo­ralności, sprawiedliwości: diabelski ogień nisz­czy i zarazem oczyszcza, a Woland karze wyłącznie winnych - nawet śmiercią, jak w przypadku donosiciela Meigela Miron Białoszewski Pamiętnik z powstania warszawskiego. Utwór relacjonuje, z punktu widzenia zwykłego człowieka, nie żołnierza, przebieg zagłady miasta w następstwie po­wstania warszawskiego. Miasto ginie każdego dnia, dzielnica po dzielnicy, ulica po ulicy, dom po domu, Warszawa systematycznie sy­p/e s/ę, ubywa jej. Staje się gigantyczną masą gruzu, pod nim, w piwnicach szukają schro­nienia mieszkańcy miasta. Panuje ogólne przerażenie, groza, chaos i tak też Biatoszew-ski opowiada o zniszczeniu stolicy: bez fabu­ły, przypominając kolejne epizody, zapisując luźne skojarzenia. Po klęsce powstania tysią­ce ludzi opuszcza swe rodzinne, unicestwione miasto - jakby w obliczu Sądu Ostatecznego.

MIŁOŚĆ - Mitość bywa skierowana do najbliższej osoby (mitość między kobietą i mężczyzną, matką i dzieckiem, braterska -itd.), ale także Boga, ojczyzny, nawet idei, przedmiotów. Znamy pojęcie tzw. miłości własnej. Mitość, jako bezinteresowna stużba dla innych, przeciwieństwo egoizmu, jest najpiękniejszym z ludzkich uczuć (stanowi jeden z centralnych wątków nauczania Chrystusa). Zarazem mitość może być wielką, pozytywną sita oraz równie mocnym elementem zniszczenia, raz zapewnia szczęście, innym razem prowadzi do cier­pienia. Może być spełniona lub nie, duchowa i fizyczna, zmysłowa, być porywem ser­ca, rodzajem zaślepienia, gwałtowną namiętnością lub uczuciem trwalszym od pożądania. Trudno sobie wyobrazić literatu­rę bez nieprzeliczonych motywów miłości -ujęcia tego tematu zawsze odzwierciedlają charakterystyczne dla poszczególnych epok idee, modele uczuciowości i zacho­wań, mówimy np. o miłości romantycznej.

Homer Odyseja. Żoną Odysa, króla Itaki, była Penelopa, którą uznano za wzór, ideał, od­wieczny symbol (często przywoływany w sztu­ce różnych epok) najtrwalszej małżeńskiej mi­łości, bezwzględnej wierności mężowi. Przez dwadzieścia lat, pomimo natarczywości licz­nych zalotników okupujących królewski dwór, była niezmiennie wierna przebywającemu po­za domem Odysowi - ten ostatni odrzucił względy bogini. Jedynie Odyseusz byt wyma­rzonym mężczyzną tej mądrej, ostrożnej ko­biety, wzorowej matki.

Sofokles Antygona. Antygona jest pięknym przykładem miłości do brata. Zdecydowała się na sprzeciw wobec rozkazu Kreona w imię przekonania o wyższości praw boskich nad ziemskimi oraz miłości do brata Polinejkesa, którego ciało wbrew zakazowi pochowała. Zo­stała skazana na śmierć, przekreśliła nadzieje na małżeńskie szczęście - kochał ją (z wza­jemnością) Hajmon, syn Kreona, następca tronu Teb.

Biblia. W Starym Testamencie mówi się o miło­ści między ludźmi, ale również o miłości do Boga (w przypadku Abrahama poddanej straszliwej próbie: Bóg polecił mu złożyć w ofierze syna i dopiero w ostatniej chwili po­wstrzymał patriarchę przed zabiciem chłopca) i miłości Boga do Jego ludu, którą ludzie nie­jednokrotnie wystawiali na ciężkie próby. Mi­łość między kobietą i mężczyzną ma aspekt seksualny (jak między innymi w P/eśn/ nad Pie­śniami, między Oblubienicą i Oblubieńcom), bywa również mocną, trwałą więzią duchową. Stary Testament nakazuje miłować własną ro­dzinę, przyjaciół, również obcych, przybyszów:

Będziesz go milowa) jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej.

W Nowym Testamencie Jezus podkreśla, że miłość jest zasadniczo istotnym, pierw­szym, największym z przykazań: Będziesz mi­ łował Pana, Boga swego, całym swoim ser­cem, cafą swoją duszą, całym swoim umy­słem i cafą swoją mocą. Tuż za tym następuje drugie przykazanie: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (także nieprzyja­ciół). Miłość bywa w Nowym Testamencie czę­sto związana z wiarą i nadzieją: Tak więc trwa­ją wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość, jak nauczał św. Paweł. Miłość jest dla wierzących darem Ducha Świętego, darem Boga, jest Chrystusem, któ­ry żyje w sercach wierzących. W Ewangelii Ja­na Jezus naucza: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem: żebyście i wy tak się mi­łowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że­ście uczniami moimi, jeśli będziecie się wza­jemnie miłowali. Bez zrozumienia istoty miłości nie można pojąć celu, sensu samej ofiary Chrystusa.

Kwiatki świętego Franciszka. Najważniejsze elementy myśli świętego Franciszka zostały wywiedzione z Ewangelii, wpisanych w naukę Chrystusa nakazów miłości Boga, człowieka, świata oraz wszelkich stworzeń. Praktykowa­ne przez Franciszka z Asyżu naśladowanie Chrystusa, dobrowolne ubóstwo uczyło poko­ry, współczucia, stawało się wyrazem miłości do bliźnich, prowadziło do wewnętrznej do­skonałości.

Franciszkańska religijność, odmienna od średniowiecznej, na plan pierwszy wysuwa wszechogarniającą miłość, wewnętrzne prze­życia, wrażliwość, poetycką wyobraźnię, do­broć, pogodę ducha. Na rok przed śmiercią, niemal całkowicie niewidomy i cierpiący, świę­ty Franciszek podyktował przepełnioną miło­ścią do świata i jego Stwórcy P/eśri słoneczną, albo pochwałę stworzeń, w której czytamy:

Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, wiatr, l l przez powietrze, i czas pochmurny i pogodny, i wszelki, / Przez które dajesz two­rom swoim utrzymanie. Całe późniejsze życie „biedaczyny z Asyżu" ogniskowało się wła­śnie wokół uczucia miłości, czego rozliczne przykłady przynoszą między innymi Kwiatki świętego Franciszka.

Dzieje Tristana i Izoldy. Zasadniczym tema­tem Dziejów Tristana i Izoldy jest niezwykle sil­na, wieczna miłość, miłość pełna: zarówno w wymiarze duchowym, jak i cielesnym, fi­zycznym. Chociaż jej źródła tkwią w świecie nadprzyrodzonym, nawet w drobnych szcze­gółach określa ona realne życie bohaterów -najbardziej znanej, oprócz Romea i Julii, pary literackich kochanków. Miłość Tristana (bli­skiego ideału średniowiecznego rycerza) i Izoldy (królowej Kornwalii, żony króla Marka) tamie wszystkie bariery. Nie może jej prze­szkodzić różna pozycja społeczna kochan­ków, zasady moralne, obyczajowe, nakazy re­ligijne, nawet rozłączenie, oddalenie kobiety od mężczyzny. Ta miłość jest równie nieunik­niona, co gwałtowna, okazuje się najpotęż­niejszą ludzką namiętnością, której Tristan i Izolda doświadczają początkowo poniekąd wbrew swej woli. Nie może się nigdy wypalić, ostatecznie spełnić, trwa wiecznie - nawet po śmierci. Jest mocniejsza od tej ostatniej.

Miłości towarzyszy w opowieści wiele zła, niegodziwości, grzechów. Jednak uczucie kochanków nie zostaje potępione, surowo ocenione. W utworze przeważają pierwiastki pogańskie: bohaterom sprzyja nawet przyro­da, morze. Sam Bóg rozumie i nie osądza ko­chanków, akceptując ich oszustwo, jakby przyznaje, że to nie oni są winni namiętności, że o własnych sitach nie mogą wyzwolić się z niej. Miłość zesłana przez wszechpotężne siły (czarodziejskie wino to tylko ich symbol) bywa słodka i gorzka, niesie rozkosz i cierpie­nie, ale nieuchronnie prowadzi do tragiczne­go końca, do śmierci. Takie jest przeznacze­nie, od którego nie ma ucieczki, uczucie pokonuje wolę, uszlachetnia i zarazem wie­dzie ku upadkowi, z pewnością nie poddaje się racjonalnej, rozumowej analizie, uprosz­czonym próbom wytłumaczenia jego niszczą­cych mechanizmów. Przynosi śmierć i równo­cześnie jest od niej trwalsza. Zarazem kochankowie mają nadzieję, że śmierć w końcu zapewni im wspólne, wieczne szczę­ście, miłość odniesie zwycięstwo w świecie pozaziemskim. Dzieje Tristana i Izoldy to utwór o wielu aspektach miłości i śmierci, na­miętnościach, przeznaczeniu i wolności, zdradzie i przebaczeniu, konieczności doko­nywania wyboru pomiędzy honorem i uczu­ciem, duchowych rozterkach, które mogą stać się udziałem ludzi żyjących w każdym czasie oraz miejscu.

Francesco Petrarka Sonety do Laury. Poeta poświęcił Laurze ponad trzysta wierszy, które układają się w poetycki zapis dziejów, prze­mian wielkiej miłości poety, jego emocji: Me w/em, czego chcę, co się ze mną dzieje, l Drżę pośród lata, a w zimie goreję. Laura to zarazem kobieta i symbol poetyckiego na­tchnienia, Petrarca zobaczył ją w kościele w Awinionie (była wtedy dziewiętnastoletnią kobietą, mężatką) i przez wiele lat poświęcał jej pełne miłości sonety, idealizował postać wybranki, drobiazgowo analizował przeżycia zakochanego mężczyzny oraz rozważał samą istotę miłości. Pisał o rozdarciu, miotaniu przez sprzeczne uczucia, bólu i radości, cier­pieniu i szczęściu przynoszonym przez mi­łość. Owego uczucia (nie jest ważne, czy au­tentycznego) nie przerwała nawet śmierć ukochanej, nawet je wzmocniła - jak w Sone­tach do madonny Laury umarłej (zakochany pragnie dalej żyć i cierpieć, mieszać plącz ze śmiechem). Ta starannie wystylizowana mi­łość inspirowała wielu artystów, pisarzy (np. Karpińskiego, Mickiewicza, Słowackiego).

Jan Kochanowski Treny. Treny, zrodzone z au­tentycznego, głębokiego uczucia, są wyra­zem nie tylko bólu ojca po śmierci córki, ale także lirycznym zapisem wielkiej miłości oj­cowskiej. O Urszulce w Trenach mówi się z bezgraniczną czułością, pieszczotliwie, ko­chający ojciec przypisuje zmarłemu dziecku rozliczne zdolności. Odejście ze świata córki przekreśliło wiązane z nią nadzieje, ale miłość pozostanie za zawsze, przechowana w pa­mięci rodziców

Jan Kochanowski Czego chcesz od nas, Pa­nie... Cały wiersz stanowi wyraz miłości czło­wieka do Boga, który obdarował ludzi tak pięknym światem, jest doskonałym architek­tem, Stwórcą, Panem świata, którego władza zawsze pozostaje trwała, niezmienna, mądra i sprawiedliwa. Za to wszystko każdy winien być zawsze wdzięczny Bogu, otaczać go naj­wyższą miłością. Nie zawsze Najwyższego udaje się człowiekowi zrozumieć, zatem tym bardziej należy Go kochać, bowiem i On ko­cha ludzi - w innym przypadku nie ofiarował­by im natury tak doskonałej, świata równie harmonijnego, zachwycającego.

Daniel Naborowski Do Anny. Miłość z tego li­ryku jest rozpatrywana w typowym dla Nabo-rowskiego kontekście refleksji nad elementa­mi w świecie niezmiennymi, trwałymi, które są autentycznymi wartościami, a nie tylko kolej­nym dowodem marności ludzkiej egzystencji. Sam wiersz to pozornie rodzaj miłosnego wy­znania, zapewnienia o miłości niemal dosko natej. Natomiast w gruncie rzeczy jest on kunsztownym, dworskim komplementem, peł­nym przesady (zapewne niezbyt szczerym) i zarazem doskonale odpowiadającym stylowi epoki, ówczesnej konwencji wyrażania w po­ezji uwielbienia wobec dam, stylizacji eroty-ków. Wiersz wyrasta właśnie z literackiej kon­wencji przeżywania, nie ma wiele wspólnego z autentyzmem uczuć podmiotu lirycznego.

Wspomniane wyznanie zostało osadzone w kontekście rozbudowanego wyliczenia te­go, co w życiu nietrwałe, ulotne: zmieni się świat, przeminą państwa, uroda, rośliny, krajo­brazy i wszystko inne, co decyduje o kształcie dzisiejszego życia. Przed upływem czasu obroni się tylko miłość, chociaż czasowi zgolą wszystko na świecie hołduje.

Molier Skąpiec. Tytułowemu bohaterowi cały świat przesłaniała chorobliwa, niemożliwa do zaspokojenia miłość do pieniędzy To właśnie ta obsesja stanęła na drodze miłości Kleanta (syna Harpagona) i szczerze przez niego ko­chanej Marianny. Podobnie było w przypadku Elizy (córki Harpagona) oraz Walerego, czło­

wieka o początkowo nieco podejrzanych intencjach. Nagła zmiana sytuacji (Walery i Marianna okazują się dziećmi bogatego człowieka) umożliwia w komedii spełnienie miłości obu par.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Powodem ży­ciowej tragedii Jacka Soplicy stała się miłość do córki Stolnika Horeszki, Ewy, której ręki oj-ciec-magnat odmówił pewnemu siebie szlachcicowi. Jacek zabił Stolnika, opuścił kraj, nigdy nie pokochał innej kobiety, został zakonnikiem oddanym sprawie narodowej. Gdy wracający do domu rodzinnego Tadeusz po raz pierwszy zobaczył czternastoletnią Zo­się, była ona piękną, wręcz zwiewną dziew­czyną. Szybko pokochała Tadeusza - ten ostatni odrzucił zaloty Telimeny: kobiety doj­rzałej, wciąż ładnej. Mimo to, poszukiwania przez Telimenę męża latami kończyły się nie­powodzeniem. Ostatecznie, pod nieobecność Hrabiego, obiecała rękę Rejentowi. Małżeń­stwo Zosi i Tadeusza definitywnie zakończyło waśnie pomiędzy Soplicami i Horeszkami.

Prawie wszystkich bohaterów Pana Tade­usza (od Zosi do Jankiela) łączy wielka miłość do ojczyzny - zarówno tej malej (dzieło tworzy mit kraju dzieciństwa, jak pisat sam Mickie­wicz, kraju świętego i czystego niczym pierw­sza miłość), miejsca urodzenia oraz całego ojczystego kraju, którego wolności z utęsknie­niem oczekują.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem, idealną mi­łością w powieści jest uczucie łączące Jana i Cecylię. Ten wzór w znacznej mierze powie­lą, odtworzą po stuleciach Jan i Justyna. Bo­haterów połączy wspólnota ideałów (szacu­nek do pracy, patriotyzm, zachowanie tradycji, idea poświęcenia dla ojczyzny, odnalezienie sensu życia w codziennym trudzie), wzajemny szacunek, poczucie odpowiedzialności za partnera, zaufanie. Różnice stanowe nie będą wystarczającą przeszkodą w zawarciu mał­żeństwa (jak w przypadku Marty i Anzelma -Orzeszkowa trzy razy powtórzyła schemat mi­łości chłopa i panny z szlachetnego rodu). Justyna Orzelska, dumna rezydentka, pan­na z dworu, odrzuca starania arystokratycz­nych wielbicieli, wybiera zagrodowego szlach­cica: biednego, ale posiadającego wielkie przymioty moralne, których tak brakuje paso­żytniczej, zdegenerowanej arystokracji.

Ten „mezalians" to kolejny symbol zbratania się ziemiaństwa z ludem.

Bolesław Prus Lalka. Miłość do Izabeli Łęc-kiej zakłóciła kupiecką karierę Wokulskiego, stała się zasadniczym czynnikiem określają­cym jego życie, decyzje (także w interesach), zachowania, życiowe plany i aspiracje. Była to wielka romantyczna miłość o ogromnej sile destrukcyjnej. Wokulski, trzeźwy racjonalista w interesach, prezentuje romantyczną uczu­ciowość, stałą zmienność nastrojów, idealizu­je zarówno uczucie, jak i obdarzaną nim ko­bietę. Gdy podsłucha rozmowę prowadzoną przez Izabelę i Starskiego przeżyje wstrząs, w końcu uświadomi sobie prawdziwą naturę uwielbianej kobiety, spojrzy na nią bardziej trzeźwo. Niestety, ten wstrząs nie wyzwoli go z tragicznego w skutkach uczucia, nie przy­wróci normalnemu życiu.

MŁODOŚĆ/DOJRZEWANIE

Jeżeli dzieciństwo w literaturze bywa poddawane arkadyjskim stylizacjom, to już młodość niekiedy okazuje się snem źle prześnionym. Jest okresem buntu, sprzeciwu wobec otaczającej rzeczywistości, konfliktów ze starszymi generacjami, bardzo emocjonalnego odbierania świata, pierwszych, gwałtownych miłości i tragedii, także nieraz ciężko przechodzonych chorób wieku. Młodości zwy kto się przypisywać określone cechy, np. odwagę, wrażliwość, zapal, ale i brak rozwagi, doświadczenia, skłonność do brawury. Trudno przy tym o wartość mniej trwałąniż młodość. Zarazem nieodłączną cechą starości jest tęsknota za młodością, powrotem do dawnej sprawności fizycznej i duchowej żywotności. Młodość, jako wielka wartość w życiu człowieka, została nobilitowana dopiero przez piśmiennictwo romantyczne, wcześniej byta przede wszystkim znakiem niedojrzałości. Mitologia. Boginią wiecznej młodości (i nie­śmiertelności) byta Hebe, córka Zeusa i Hery. To ona nalewała bogom olimpijski nektar, dzięki któremu pozostawali zawsze młodzi. Gdy poślubiła Heraklesa, zastąpił ją Ganyme-des. Przedstawiano ją z ambrozją i nektarem w rękach. O tej bogini wspomina w Wadzie Homer: dla matki przygotowała rydwan, brata Aresa (walczył po przeciwnej, niż matka, stro­nie) obmywała z bitewnego kurzu.

Symbolem młodości, która nie zna żad­nych ograniczeń, stał się łkar. Według mitu, Dedal został skazany na wygnanie z Aten, Schronił się na wyspie Krecie, gdzie jego uzdolnienia olśniły króla Minosa. Dedal zbu­dował dla niego między innymi sławny labi­rynt. Wciąż tęsknił za swym rodzinnym mia­stem, jednak król nie chciał mu zezwolić na powrót. Wobec czego Dedal obmyślił sposób ucieczki. Z ptasich piór zlepionych woskiem zbudował wielkie skrzydła. Wraz z konstrukto­rem miał polecieć jego syn łkar, któremu oj­ciec przykazał, by nie zbliżał się zbytnio do słońca i morskiej wody. Niestety, łkar zachwy­cony szybowaniem w powietrzu wznosił się coraz wyżej, aż promienie słoneczne rozpu­ściły wosk. Skrzydła rozpadły się. Ikar runął do morza, które odtąd jest nazywane Morzem łkaryjskim,

Adam Mickiewicz Oda do młodości. Wyra żem już niewątpliwie romantycznych ideałów jest w tym wierszu generalna pochwała mło­dości. Młodości, której zwykło się przypisy­wać dynamizm, energię, entuzjazm, właściwe temu wiekowi poczucie siły i pewności siebie. To młodość ma stworzyć świat ducha, została ona w Odz/e uznana za siłę tworzącą, ma moc sprawczą. Przy czym świat ducha jest czymś wyższym od rzeczywistości materialnej, którą poeta przypisał starszym generacjom przez wiek zamroczonych. Doświadczenie zastępu­je kult młodości, bezgraniczny optymizm, Utwór cieszył się wśród rówieśników autora wielką popularnością, odnajdywano w nim ważne treści pokoleniowe.

Juliusz Słowacki Kordian. Poszukiwania drogi życia z pierwszej części Kordiana to wyzwole­nie się chtopca-starca, młodzieńca psychicz­nie starego z duchowego zamętu wczesnej młodości, odrzucenie nudnego, bezpieczne­go i wygodnego trwania, petna determinacji próba wykazania się wielkością, nieprzecięt-nością.

Juliusz Słowacki Godzina myśli, w autobio­graficznym poemacie odnajdziemy sylwetkę romantyka ogarniętego melancholią, któremu ten stan ducha odbiera właściwą młodości ra­dość życia, już za młodu staje się zgorzknia­łym, rozczarowanym samotnikiem: wy­obraźnia chora, wypalona (...) smutna, jak w starcach pamięć przeminionych czasów. Młodego człowieka kształtuje przede wszyst­kim poezja, lektury, marzenia - zanurzając się w nich, ucieka od rzeczywistości, nieakcepto­wanego świata, który nie szczędzi mu najtrud­niejszych doświadczeń: boleśnie przeżył sa­mobójstwo przyjaciela i nieszczęśliwą miłość.

Alfred de Musset Spowiedź dziecięcia wie­ku. Pokolenie rówieśników autora trwało w od­bierającym chęć do życia przeświadczeniu, że po Wielkiej Rewolucji Francuskiej i upadku Napoleona już nic wielkiego nie zdarzy się w dziejach Europy. Świat ogarnia marazm, lu­dzie nie myślą o wielkich ideałach, a jedynie o bogaceniu się, konsumpcji: Uczucie niewy-stowionej mdłości zaczęto tedy fermentować we wszystkich młodych sercach. Skazani przez panów świata na bezfad, wydani na tup wszelkiego rodzaju bakałarzy, na pastwę bez­czynności i nudy, młodzi ludzie patrzyli, jak umykają im spienione fale, przeciw którym prę­żyli ramiona.

Adam Asnyk Do mtodych. Młode pokolenie, sugeruje podmiot liryczny, na pierwszym miej­scu stawia wiedzę i prawdę, mają one rządzić wiekiem pary i elektryczności. Asnyk jest scep­tyczny wobec tego entuzjazmu młodych, daje im wyraźne przestrogi: wiedza to jeszcze nie jest mądrość, ta ostatnia często kryje się w niedostępnym scjentyzmowi mroku. Pozatym, to co dziś jest bezdyskusyjnym twierdze­niem naukowym, jutro w świetle nowych ba­dań, doświadczeń może okazać się tylko złu­dzeniem.

Nowy, lepszy świat, rozszerzenie wiedzy to naturalnie elementy postawy młodych akcep­towane i przez Asnyka. W wierszu nie ma na­tomiast zgody na barbarzyński tryumfalizm, rujnowanie tego, co niegdyś było dobre, za­sługuje także teraz na ocalenie, jest sprzeciw przeciwko zadufaniu tych, do których - w każ­dym przypadku, bo taka jest naturalna kolej rzeczy - będzie należała przyszłość. Poeta nie przekreśla, nie odrzuca programu pozytywi-stów w odniesieniu do przeszłości, próbuje go tylko skorygować. Zwraca też uwagę, że nie można uciec od pytań natury metafizycznej, że właśnie nauki empiryczne doprowadzą do pewnej granicy, poza którą rozciąga się sfera ludzkich uczuć, sfera niedostępna poznaniu za pomocą biologicznych doświadczeń.

Joseph Conrad Lord Jim. Jim już w dzieciń­stwie chciał zostać marynarzem, ukończył szkołę oficerów marynarki wojennej. Gdy roz­począł pracę na statkach (szybko awanso­wał), uważano, że jest dobrze wychowany, spokojny, zna swoje obowiązki. Zdaniem Mar-Iowa należał do osób, których istnienie opiera się po prostu na uczciwej wierze i instynktow­nej odwadze i dalej: Należaf do gatunku po­rządnych ludzi, byt jednym z nas. Był oficerem, Anglikiem i jak wszyscy Europejczycy pracują­cy na Dalekim Wschodzie uważał się (przynaj­mniej początkowo) za kogoś lepszego od pa-ternalistycznie traktowanych „kolorowych".

Główny bohater powieści zapewne nie do końca został ukształtowany na wzór typowe­go angielskiego gentlemana: byt bardziej im­pulsywny niż trzeźwy, nie zawsze panował nad sobą, miał skłonności do egzaltacji, bra­kowało mu choćby odrobiny dystansu do otaczającego świata oraz poczucia humoru. Wychowano go w zasadach moralnych wpi­sanych w Biblię, czyli jasnych, prostych i kla­rownych. Zarazem zawsze miał skłonność do przenoszenia się w świat iluzji, w którym wy­znaczał sobie miejsce romantycznego, podzi­wianego herosa.

Przełomowym momentem w życiu Jima (miał wtedy dwadzieścia cztery lata) stał się nocny wypadek na „Patnie". Nie tylko załamała się jego morska kariera, ale też definitywnie skończyła młodość i związane z nią iluzje.

NATURA/PRZYRODA - Natura to termin

wieloznaczny, różnie pojmowany przez filozofów i pisarzy poszczególnych epok, a poprzez czytanie w księdze natury rozumiano (np. w oświeceniu) rozumowe uporządkowanie praw stanowiących podstawę tadu, harmonii wszechświata. Obrazy natury, stówa zachwytu nad nią i lęku przed przerażającą potęgą żywiołów, przyroda przyjazna lub wroga człowiekowi - te elementy pojawiają się w literaturze od początku jej istnienia. Piękno natury stawili pi­sarze renesansowi i właśnie od tego okresu jest ona osobnym tematem literac­kim, chociaż prawie zawsze w istocie stużącym ukazaniu człowieka, jego miejsca w odwiecznym porządku natury, walki z jej siłami, jej wpływu na ludzką psychikę. Niekiedy towarzyszą temu pytania o możliwo­ści pełnego poznania natury, obecność Boga w świecie, a natura bywa traktowana jako coś pośredniego między bóstwem i człowiekiem. Przyrodę od stuleci przeciwstawia się wytworom cywilizacji, ostrzega przed ich zgubnym oddziaływaniem Mitologia. Mity odwzorowywaty wyobrażenia starożytnych dotyczące powstania świata, je­go budowy oraz porządku, mówiły zatem przede wszystkim o naturze, przyrodzie, pró­bowały wyjaśniać jej zjawiska. Nieokiełzaną potęgę natury uosabiała w greckiej oraz rzym­skiej mitologii Kybele, Wielka Macierz, Matka Bogów - w wierzeniach rzymskich dzieliła z Jowiszem władzę nad rozmnażaniem się bogów, ludzi, zwierząt oraz roślin. Bogiem morza był Posejdon (Neptun), wspierał go znacznie starszy Nereus, a żywioł wodny to Okeanos. Boginkami całej przyrody Grecy uczynili nimfy, zamieszkiwały one morza, rze­ki, źródła, gaje, drzewa (bywały wybredne, np. meliady mieszkały tylko w jesionach), góry, skaty, groty, miały moc użyźniania ziemi. W wi­nie i Dionizosie (bogu wina otoczonym orsza­kiem pijanych bóstw) starożytni Grecy widzie­li symbol sił przyrody pełnej życiodajnych soków - takich, jak wypływające z winnych gron. Helios uosabiał Słońce, życiodajne cie­pło i światło słoneczne, byt bratem Eos (Ju­trzenki) oraz Selene (Księżyca). Mars nie po­zostawał, wbrew temu co na ogół sądzimy, wyłącznie bogiem wojny, opiekował się rów­nież roślinami, zapewniał im wzrost. Owoce i kwiaty pozostawały w gestii Pomony. Ubó­stwianymi siłami natury byty także wiatry.

Jedną z najstarszych wyroczni greckich była Dodona. Zeus odpowiadał tam na pyta­nia za pośrednictwem szumiących na wietrze gałęzi dębów lub buków, a dźwięki (na gałę­ziach wieszano też uderzające o siebie misy z brązu) interpretowali kapłani. W całej Grecji w gajach dębowych żyły dryady, nimfy leśne, które strzegły swoich drzew przed wycięciem, co było świętokradztwem. Święte gaje z po­tężnymi drzewami symbolizowały potęgę przyrody, roślin, stawały się miejscami kultu, kontaktu ludzi z bogami. Bóstwami leśnymi byli faunowie. Natomiast w ogrodzie Hespe-ryd rosła cudowna jabłoń, która rodziła czaro­dziejskie, złote owoce.

Boginią pól i urodzajów była Demeter (symbol śmierci i odradzania się życia), sio­stra Zeusa, to ona nauczyła ludzi uprawiać rolę. Miała córkę Korę (Persefonę). Pewnego dnia Kora zerwała na łące zakazany kwiat, za co ukarał ją Hades, porywając do swej pod­ziemnej krainy. Pogrążona w rozpaczy Deme­ter przez dziewięć dni i dziewięć nocy bez­skutecznie szukała ukochanej córki. W końcu wszystkowiedzący bóg słońca Helios wyjawił jej, że córka została uprowadzona, bowiem Zeus już dawno przyrzekł Korę Hadesowi. Zrozpaczona Demeter rzuciła klątwę na zie­mię, uprawne pola wysychały, marniały. Nie pomagały żadne modły, ofiary składane przez ludzi. Demeter nie wracała na Olimp, w przebraniu wiejskiej kobiety żyła wśród lu­dzi, opłakiwała córkę. Nareszcie, naciskany przez swą matkę Reę, Zeus zdecydował, że Kora przez trzy miesiące będzie przebywać w krainie cieni, a przez resztę roku z matką. Uszczęśliwiona Demeter odwołała klątwę, znów zazieleniły się pola, lasy, ożyła cała przyroda. Od tamtego czasu matka-ziemia rozkwita na wiosnę, by powitać wracającą z podziemi córkę. Natomiast jesienią opłaku­je deszczem odchodzące do Hadesu dziec­ko, które tam, nosząc imię Persefona, współ­rządzi duszami zmarłych.

Biblia. W Biblii podkreśla się, że zarówno ro­śliny, jak i zwierzęta oraz pozostałe formy ży­cia, przyrody są dobrymi darami Boga. Zatem należy się nimi cieszyć, rośliny właściwie pie­lęgnować, rozkrzewiać dla dobra wszystkich ludzi. Pewne rośliny, na przykład winnica lub drzewo rosnące nad wodą, to szczególny znak błogosławieństwa ze strony Boga. Zie­mia jałowa, chwasty mogą natomiast ozna­czać niezadowolenie Stwórcy. W Nowym Te­stamencie rośliny są najczęściej metaforami ludzkiego życia, które (zależnie od postępo­wania) przynosi owoce lub okazuje się bezu­żyteczne.

Kwiatki świętego Franciszka. Na rok przed śmiercią, niemal całkowicie niewidomy i cier­piący święty Franciszek podyktował P/esri słoneczną, albo pochwalę stworzeń: Pochwa­lony bądź, Panie, przez brata naszego, wiatr, l l przez powietrze, i czas pochmurny i pogodny, i wszelki, l Przez które dajesz tworom swoim utrzymanie.

Ponad sto rozdziałów Kwiatków... mówi między innymi o zjednoczeniu człowie­ka z naturą, stanowi wyraz uwielbienia i zrozu­mienia każdego z jej przejawów, każdej formy życia, dla Boga, ludzi, zwierząt, roślin.

W Kazaniu do ptaków wędrujący święty Franciszek ujrzał przy drodze kilka drzew, a na nich mnóstwo ptaków. Polecił, by towarzysze podróży zaczekali na niego i poszedł głosić kazanie do ptaków, które siedziały na ziemi. Niebawem wszystkie ptaki z bliższych i dal­szych drzew zleciały się do świętego, a odle­ciały dopiero wtedy, gdy udzielił im końcowe­go błogosławieństwa. Żaden nie bał się Franciszka, wszystkie doskonale rozumiały je­go słowa. Święty mówit ptakom o tym, że po­winny być wdzięczne Bogu, bezustannie Go chwalić, dziękować za sam dar życia i cale dobro, jakie otrzymały od Pana, Franciszek traktował ptaki jak swych braci, a stworzenia okazywały mu wielki szacunek. Wspólnie cie­szono się pięknem natury. Gdy święty uczynił znak krzyża, ptaki poleciały w cztery strony świata, śpiewały o Franciszku i jego naukach. Przypominały o kazaniu o krzyżu, który Chry­stus odnowit dla świętego Franciszka. Bracia zakonni są podobni do ptaków, nie mają nic własnego i wyłącznie Bogu powierzają swe życie. Mikołaj Rej Żywot człowieka poczciwego.

W tym utworze pojawiają się pierwsze w litera­turze polskiej opisy przyrody, np. taki widok przydomowego ogrodu ziemianina: Więc ró­życzki nadobne między nimi stoją l l białe, i czerwone na poty się dwoją, l Ogóreczki, me­lony i dziwne jagódki l Że wszędzie pięknie po-źrzeć na ony ogródki. Wiejskie pejzaże, obra­zy świata przyrody nie służą w tym wierszu budowaniu nastroju czy też ogólnej refleksji nad naturą. Autor bardzo emocjonalnie, z czu­łością, używając rozlicznych zdrobnień pisał o otaczającej ziemskiego obywatela i jego dwór przyrodzie, jako o źródle radości, przy­jemności stołu (drzewa wdzięczne owoce nam z siebie dawają) i innych pożytków. W prozie Reja porządek cnotliwego, szczęśli­wego, spokojnego życia gospodarza wyzna­czają pory roku. Każdej z nich są przypisane określone prace polowe, także każda pora ro­ku ma swe uroki, zapełnia stół czymś innym, kreśli nieco inne pejzaże, wyznacza ludziom inne zajęcia (np. wiosenny siew, zimowe polo­wania, zbiory owoców jesienią). Nikt nie może odmienić odwiecznego rytmu natury - mowa o tym w księdze trzeciej dzieła.

Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o So­bótce. Wieś z tej pieśni jest piękną, arkadyj­ską krainą szczęścia, a otaczająca ludzi przy­roda zawsze pozostaje ludziom przyjazna, natura szczodrze obdarza ich swymi darami:

choćby dziką zwierzyną, rybami, owocami la­sów. Szlachetna praca rolnika zapewnia stały kontakt z przyrodą, zmusza do życia zgodne­go z następstwem przemian natury, jej od­wiecznym porządkiem, rozumienia i respekto­wania owego tadu.

Adam Mickiewicz Świteż, Świtezianka. Tło większości ballad Adama Mickiewicza stano­wi litewska przyroda, w przypadku Świtezi miejsce akcji jest bardzo konkretne: jezioro Świteż, majątek Płużyny, miasteczko Cyran -wszystko to okolice Nowogródka na Litwie, ro­dzinne strony Mickiewicza. Przyroda z ballad jest nie tylko piękna, została też starannie wy­stylizowana zgodnie z potrzebami literatury romantycznej, czyli stała się tajemnicza, czę­sto dość ponura, tworząca dramatyczną sce­nerię, bo i same wydarzenia są niezwykłe. Na­tura nie tylko tworzy tło przedstawionych wydarzeń, ale i aktywnie je wspótksztattuje, wpływa na ludzi, niejednokrotnie gwałtownie

odmienia ich losy (np. jezioro pochłania nie­wiernego kochanka z Świtezianki). Szczegól­nie blisko z naturą, przyrodą są związani nie tyle ludzie, co postaci ze świata nadprzyro­dzonego występujące w balladach Mickiewi­cza (np. rusałka), czasami wręcz personifiku-ją one sity przyrody.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Powrót do krainy dzieciństwa oznacza w tym poemacie między innymi przywołanie obrazów ojczystej przyrody, które w całym utworze zajmują bar­dzo eksponowane miejsce, a natura w istotny sposób wpływa na życie wszystkich bohate­rów. Całe dzieło jest poematem o urodzie zie­mi ojczystej, krajobrazów zapamiętanych z dzieciństwa, pięknie i barwności tradycji. Wszystko, zdaniem poety, było na Litwie pięk­niejsze niż gdziekolwiek indziej: wschody i za­chody słońca, lasy, drzewa (nieraz pamiętają­ce odległe, legendarne dzieje Litwy), pola, wzgórza, zwierzęta, ptaki i nawet grzyby, ni­gdzie na świecie tak nie smakują dary natury,

przyroda nie dostarcza człowiekowi tylu wra­żeń. Natura generalnie sprzyja ludziom, do­starcza pożywienia i rozlicznych rozrywek (np. grzybobranie, polowania, spacery w urokliwe miejsca), jest najistotniejszym elementem utrzymania tadu w rajskim ogrodzie Soplico-wa, chociaż bywa też tajemnicza (litewska puszcza), nawet groźna (burza), zawsze po­zostaje w bezustannym ruchu, zmienia się zgodnie ze swym statym rytmem pór roku.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Orzeszkowa w tej wielkiej powieści, epickiej panoramie z upodobaniem rozbudowywała tło zdarzeń, opisywała naturę, zmienność przyrody, pejza­że, przy ich pomocy tworzyła nastrój kolejnych scen, wiernie trzymała się przy tym realiów nadniemeńskiej przyrody, jej barw, życia. Sa­ma rzeka Niemen to symbol upływającego czasu, ale i ciągłości, tradycji, zarazem odno­wy, oczyszczenia. Rzeka była świadkiem wszystkich istotnych wydarzeń historycznych, które określają współczesne losy wielu boha­terów. Cała okolica, otwarta przestrzeń nadnie-meńska, przyroda, natura, pola uprawne to symbole kultu pracy (na roli), patriotyzmu, sil natury, jej cykliczności, powtarzalności.

Powieść, przypominająca rozbudowany epos, jest świadomym nawiązaniem do Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, zapowiada też zbliżające się przemiany polskiej prozy, naro­dziny młodopolskiego modelu powieści. Z Pa­nem Tadeuszem łączy Nad Niemnem właśnie podobna stylizacja opisów przyrody arkadyj­skiej krainy na Litwie (lub przynajmniej sprawia­jącej takie wrażenie właśnie z racji harmonii

i piękna nadniemeńskiej przyrody, bowiem ży­cie większości jej mieszkańców nie jest pozba­wione wielkich problemów, dramatów), witalno-ści natury, jej pęd do życia, idealizacja świata, wiara w możliwość pogodzenia sprzeczności, wątki mitosne, podobna wizja losów ludzkich na tle wydarzeń przełomowych w życiu całego narodu, stosunek do tradycji, kult pamiątek przeszłości.

Władysław St. Reymont Chłopi, życie spo­łeczności Lipiec było bezpośrednio i nieroze­rwalnie związane z przyrodą, co stanowiło na­stępstwo nie tylko samej pracy rolnika. W powieści ten związek wyraża się przede wszystkim poprzez koncepcję człowieka jako części natury, człowieka toczącego bezustan­ną walkę o byt będącą treścią, istotą jego ży­cia, motorem działań, również przez podkre­ślenie wielkiej rangi pierwotnych instynktów (w pierwszej kolejności płciowego popędu) w ludzkim życiu. Chtopi przedstawiają nie tyl­ko zewnętrzność świata, w którym rozgrywa się akcja, wnikają głęboko również w jego bu­dowę, strukturę: społeczną, ekonomiczną, narodową, nawet metafizyczną. Reymont stworzył z jednej strony monografię wsi pol­skiej, z drugiej zaś mit. Jeden z najważniej­szych w powieści ciągów fabularnych to stały, powtarzający się rytm pór roku, miesięcy, ten rytm przyrody naturalnie wyznacza porządek prac polowych, decyduje o materialnym aspekcie życia na wsi. Wszystkie z wyróżnio­nych w warstwie epickiej ciągów tworzą wy­raźną hierarchię: indywidualne losy są uzależ­nione od społeczeństwa, w którym żyje jednostka i wykonywanych przez owo społe­czeństwo prac, to z kolei zależy od przyrody, biologii determinującej ludzką egzystencję.

Biologiczny aspekt istnienia został w po­wieści bardzo mocno uwypuklony, ale nie na­leży go rozpatrywać bez kontekstów społecz­nych, ekonomicznych. Ścisłe powiązanie ludzkiego życia z porządkiem natury oraz po­rządkiem sakralnym współdecyduje o mitycz-ności obrazu wsi zapisanego w tym dziele, utworze będącym eposem o ziemi i ludziach trwale z ową ziemią związanych.

NAUKA - W literaturze nauka może być przedmiotem niemal kultu, tak postrzegali ją renesansowi humaniści, niektórzy oświeceniowi racjonaliści, ale zapewne częściej pojawiają się motywy zwracające uwagę na jej ograniczone możliwości, granice poznania (np. ludzkiej psychiki), których nie umie przekroczyć. Nauka niekiedy zapew­nia człowiekowi szczęście, jednak w więk­szości przypadków prowadzi do wielkiego rozczarowania. Bywa nadzieją na poprawę ludzkiego losu, ale też, służąc wojnie,

stwarza zagrożenia na skalę całego globu.

Literatura buduje autorytet nauki i go podważa (np. w epoce romantyzmu). Niektórzy pisarze (np. naturaliści) próbowali maksy­malnie zbliżyć samą twórczość do nauki, przenieść do prozy metody poznania świa­ta (np. z zakresu socjologii, ale i nauk bio­logicznych) właściwe nauce, ale te próby generalnie kończą się niepowodzeniem, bowiem nauka i sztuka mają własne, sobie właściwe sposoby widzenia człowieka i jego rzeczywistości.

Wolter Kandyd. Powiastka filozoficzna w pi­śmiennictwie XVIII wieku była często wykorzy­stywana do prowadzenia różnego rodzaju polemik. Także Kandyd pełni taką funkcję. Tra­giczne doświadczenia, smutne przygody tytu­łowego bohatera stanowią w tym dziele pre­tekst do ośmieszenia tez optymistycznej filozofii Gottfrieda Wilhelma Leibniza.

Wielki romantyk niemiecki, filozof i mate­matyk, opublikował między innymi dzieło przedstawiające ogólną koncepcję wszech­świata, metafizyczną teorię monad. Monady Leibniza to podstawowe duchowe składniki świata, niematerialne i niepodzielne, proste -wszelka świadomość indywidualna jest mo-nadą. Owe monady uważał niemiecki uczony tworzą hierarchiczną strukturę: u jej podstaw znajdują się ciała organiczne, na samym zaś szczycie monada najwyższa, czyli Bóg. Zara­zem to ten ostatni stworzył monady i nadał im odpowiedni porządek, ustanowił harmonię pomiędzy nimi. Bóg, będący doskonałością i tworzący tylko rzeczy doskonałe, stworzył najlepszy z możliwych światów, najdoskonal­szy. Jego wewnętrzna doskonałość przewyż­sza porządek panujący we wszystkich innych bytach. Leibniz napisał między innymi: Gdyby ten świat nie byt najlepszy z możliwych, Bóg nie byfby go stworzył. Oczywiście, z takich przestanek można było wysnuć jedynie bar­dzo optymistyczną wizję świata, jego ładu.

W Kandydzie Wolter uznał poglądy Leibni­za za niedorzeczne - przypomnijmy pełny ty­tuł Kandyd czyli Optymizm, który już zapowia­da, że krytyka będzie obejmowała w pierwszej kolejności zagadnienie optymizmu owej filo­zofii. Wyrazicielem poglądów niemieckiego romantyka stał się w omawianym utworze przede wszystkim filozof Pangloss, utrzymują­cy, że wszystko istnieje w jakimś celu (n/ć n/e może być inaczej - powiadał ten myśliciel z Westfalii), a siłą rzeczy, co wynika z natury świata, jest to cel najlepszy. Nic, absolutnie nic nie może zachwiać wiary w te przekona­nia, żadne z tragicznych doświadczeń życio­wych (wojna, gwałty, zbrodnie, oszustwa itd.) nie mają wpływu na postawę Panglossa, nie mogą podważyć jego, przejętego (w sposób nieco karykaturalny, co zawsze jest przywile­jem satyry) od Leibniza optymizmu. Pangloss wie, że tak ma być i tak jest najlepiej. A prze­cież w Kandydzie została nagromadzona wręcz nieprawdopodobna ilość ludzkich okru­cieństw, niektóre z pojawiających się tam po­staci są zdolne do wszystkiego, cały świat jest jednym wielkim zaprzeczeniem arkadyjskiej sielanki, ładu.

Kandyd odrzuca filozofię Panglossa, ale też nie popada w skrajny pesymizm (ten jest domeną Marcina), zajmuje się uprawą wła­snego ogródka, izoluje od złego świata, filozo­ficzne dywagacje zastępuje konkretną, ciężką pracą na roli.

Bolesław Prus Lalka. Julian Ochocki, kuzyn Lęckich, zatem arystokrata, byt wynalazcą, uczonym. Przedstawiciel najmłodszego poko­lenia idealistów, z własnego wyboru skazujący się na samotność. Ukończył studia przyrodni­cze oraz mechaniczne. W całości oddany na­uce, swej jedynej pasji, nie dba o dobra mate­rialne, wygląd, kobiety Szybko wyzwala się z fascynacji Izabelą, dostrzega jej moralną, umysłową miernotę. Podobnie postrzegał całą arystokrację: klasę próżniaczą, pasożytniczą, przy tym pyszną, wyniosłą, oceniającą ludzi na podstawie ich społecznego pochodzenia.

Ochocki chce jednego: zbudować maszy­nę latającą, która zapewni mu nieprzemijającą sławę. Boleje nad tym, że w kraju, którego społeczeństwu chciałby oddać swą wiedzę, nie znajduje zrozumienia, warunków do pracy. Wyjeżdża do Paryża, gdzie zamierza praco­wać u profesora Geista. Wokulski zapisał mu w testamencie poważną sumę, być może umożliwi to młodemu entuzjaście prowadze­nie planowanych badań.

Sam Wokulski chciał być uczonym i od­niósł w tej dziedzinie pierwsze sukcesy. Jeśli przyjmiemy, że Wokulski nie popełnił samo­bójstwa, to zapewne zaczął współpracę z pro­fesorem Geistem, który chciał otrzymać metal lżejszy od powietrza, służący do budowy lata­jących machin.

Całkowicie odmienne stanowi­sko od wyobrażeń Panglossa reprezentuje w Kandydzie Marcin, który jest zwolennikiem skrajnie pesymistycznego, jednoznacznie czarnego obrazu świata. Według Marcina rzą­dzi nim diabeł, bo tylko on może z aż takim upodobaniem gromadzić zło, nieprawości, okrucieństwa.

Johann Wolfgang Goethe Faust. Zasadni czym tematem Fausta jest nie mające kresu zmaganie się cztowieka-geniusza (wybitnej jednostki) ze „skończonością", ludzkimi ogra­niczeniami. Ów człowiek zdobywa coraz więk szą wiedzę, staje się coraz mądrzejszy i pod­czas tego „wznoszenia się ducha" coraz sil­niej odczuwa ludzką nieudolność. Stąd nie­kończąca się huśtawka nastrojów tytułowego bohatera: od euforii do przygnębienia.

Życie Fausta określa z jednej strony ide­alizm, z drugiej zaś ograniczone możliwości śmiertelnika, człowieka poddanego prawom natury, biologii. Mefistofeles przeprowadził go przez różne aspekty, doświadczenia ludzkiego życia, wydarzenia historyczne, zjawiska kultu­ry. Ta podróż radykalnie odmieniła Fausta, zwróciła uwagę uczonego na nowe wartości.

Faust to reprezentant całej ludzkości, któ­ry sprawdza się w różnych rolach, szuka w nich samorealizacji i niezmiennie przynosi mu to tylko rozczarowanie. Jego udziałem stały się cztery tragedie: kochanka, artysty, władcy, a przede wszystkim uczonego: czło­wiek nie może do końca poznać świata, każ­dej jednostce zostały narzucone, pomimo jej wysiłków, granice poznania.

NIEMCY - Przed II wojną światową obraz Niemców w polskiej literaturze był bardzo zróżnicowany. Trudno wyobrazić sobie wiele miast naszego renesansu bez wkładu w ich rozwój mieszczan niemieckich. Byli najgroźniejszymi z zaborców, bowiem stwarzali realne zagrożenie wynarodowienia Polaków z racji swej przewagi cywiliza­cyjnej i gospodarczej. Niemieckich kolonistów obawiano się, ale i szanowano ich rolnicze umiejętności. W literaturze jarmarcznej (i nie tylko) Niemiec (zawsze odmienny od Polaków) bywał diabłem, ale nie można zapomnieć o np. bardzo życzliwym przyjęciu na ziemiach niemieckich polskich emigrantów po powstaniu listopa­dowym. Radykalną zmianę obrazu spowo­dował faszyzm i zbrodnie popełnione przez okupantów. Dopiero po wyciszeniu pierwszych emocji, polscy pisarze dostrzegli całą różnorodność postaw naszych zachodnich sąsiadów wobec hitleryzmu, zaczęto też szukać elementów łączących w naszej wspólnej, jakże trudnej historii.

Adam Mickiewicz Grażyna i Konrad Wallen-rod. W obu tych utworach największym wro­giem Litwy (ale i wielkim zagrożeniem dla Pol­ski) są Krzyżacy, których autor w pełni utożsamia z Niemcami (Krzyżaków nazywano między innymi Zakonem Niemieckim), cho­ciaż Zakon, przynajmniej w teorii, miał charak­ter uniwersalny, nie byt organizacją narodową, braćmi mogli zostać przybysze z różnych kra­jów, którzy podbijali Prusy, następnie i Litwę, Żmudź, wierząc, że uczestniczą w krucjacie. Ekspansji Zakonu w kierunku wschodnim to­warzyszyły okrucieństwa, zbrodnie, rzezie nie­winnych ludzi.

W Grażynie Mickiewicz niejednokrotnie powtarzał obiegowe, obraźliwe określeniaNiemców, np. nazwać wieśniaka Niemcem jest to zelżyć go najsromotniej, czy też: z daw­na psami Niemców przez wzgardę nazywano. Bolesław Prus Lalka. Minclowie, niemiecka rodzina kupców osiadła w Polsce, to ludzie pracowici, uczciwi, oszczędni, polonizujący się i kochający nową ojczyznę, raczej nie an­gażujący się w politykę. Wyróżniał ich patriar-chalny stosunek do pracowników. U starego Minęła terminował Rzecki, został nawet jego młodym przyjacielem, najbardziej zaufanym pracownikiem. Przez Rzeckiego Minclów po­znał Wokulski, po powrocie z Syberii ożenił się z Małgorzatą, wdową po Janie Minclu, przejął jej sklep.

Henryk Sienkiewicz Krzyżacy. Powieść zro­dziła się z zaniepokojenia pisarza przyszło­ścią narodu, któremu zagrażała prowadzona w zaborze pruskim polityka germanizacyjna, godząca w podstawy trwania Polaków (np. ję­zyk polski, kulturę, szkolnictwo, własność zie­mi ojczystej). Usiłując podtrzymać rodaków na duchu, Sienkiewicz odwołał się do polsko--niemieckiego konfliktu zakończonego na­szym pamiętnym zwycięstwem.

Pisarz ukazał dramatyczny okres w dzie­jach Polski, uwypuklił agresorskie zapędy Za­konu. Krzyżacy zagrażali nie tylko Polsce, ale i innym narodom (Litwie, Rusi) umiejącym wtedy zjednoczyć się, zmobilizować w obliczu niebezpieczeństwa. Autor bardzo surowo i nie do końca sprawiedliwie ocenił Zakon Nie­miecki. Przypisał mu wszelkie możliwe nega­tywne cechy, głównie pychę, okrucieństwo, zakłamanie, chciwość, pogardę dla słab­szych, obłudę, cynizm, posługiwanie się krwa­wą przemocą, całkowite porzucenie ideałów religijnych, jakimi powinien kierować się zakon rycerski. Działalność Krzyżaków jest uważana za szczególnie wyrazisty przykład, wręcz sym­bol, niemieckiej ekspansji na Wschód, czyli głównie ziemie polskie.

Andrzej Szczypiorski Początek, w tej powie ści Szczypiorski przeciwstawił się wielu obie­gowym mitom na temat cech narodowych i równie zmitologizowanym schematom za­chowań podczas hitlerowskiej okupacji. Przy­pomniał, że nie każdy Niemiec byt wtedy zbrodniarzem, hitlerowcem - przykładem pięknej postaci pozostaje w tym dziele Miller.

NIEWOLA/OKUPACJA - W polskiej literatu­rze motywy narodu pozostającego w nie­woli pojawiły się wraz z zagrożeniem nie- :

podległości kraju, a po rozbiorach stały się już jednym z podstawowych tematów na­szego piśmiennictwa - siłą rzeczy, przede wszystkim emigracyjnego. Polska pozosta­jąca w niewoli i możliwości odzyskania nie­podległości to zagadnienia, które general­nie określają kształt naszej literatury romantycznej. Proza realistyczna okresu pozytywizmu dawała obraz codziennego życia w realiach trzech zaborów, walki o za­chowanie polskości. Tragiczne doświad­czenia narodu podczas niemieckiej okupa­cji znalazły odbicie w tysiącach utworów, do dzisiaj powracają do nich niektórzy pi­sarze, a motyw okupacji jest praktycznie niemożliwy do precyzyjnego oddzielenia od tematu wojny Mitologia. W mitologii odnajdziemy dziesiątki przykładów interesującego nas motywu. Na przykład Dedal byt przetrzymywany w niewoli na Krecie przez króla Minosa, Wciąż tęsknił za swym rodzinnym miastem, jednak król nie chciał mu zezwolić na powrót. Wobec czego Dedal obmyślił sposób ucieczki. Z ptasich piór zlepionych woskiem zbudował wielkie skrzydła i wydostał się z wyspy. Gdy Syzyf zdradził ważną tajemnicę bogów, Zeus wystał do niego Tanatosa - boga śmierci. Sprytny Syzyf złapał wysłannika i przykuł do ściany w piwnicy. Podczas nieobecności Tanatosa lu­dzie przestali umierać, wyludniło się Króle­stwo Zmarłych. Zatem bogowie wystali Aresa, by uwolnił Tanatosa. W podziemnym państwie Hades więził Korę.

Homer Odyseja. Katastrofa flotylli dowodzo­nej przez wracającego do domu Odyseusza nastąpiła w kraju olbrzymów, ludożerców La-strygonów. Ocalał tylko jeden okręt, resztę po­tężnymi głazami rozbili ludożercy, i on dotarł do wyspy bogini Kirke. Zaproszonych na ucztę żeglarzy napojono czarodziejskimi ziołami i zamieniono w świnie. Odys (pozostawał wtedy na okręcie) dostał od boga Hermesa jeszcze mocniejsze ziele, zmusił Kirke do od­czarowania jego ludzi. W pałacu zostali za­trzymani przez cały rok, zatęsknili za ojczyzną. Kirke, przed wyrażeniem zgody na odpłynię­cie, kazała odbyć Odysowi i jego towarzy­szom podróż do podziemi, gdzie dusza wieszczka Terezjasza przedstawiła bohatero­wi przepowiednię: nie powinien jeść krów He­liosa, wprawdzie wróci do domu, ale na cu­dzym statku, tracąc wszystkich towarzyszy. Zabije też zalotników żony.

Biblia. Tak zwana niewola babilońska miała miejsce między 606 a 586 rokiem przed naszą erą, kiedy to mieszkańcy Judy zostali uprowa­dzeni przez Nabuchodonozora II do Babilonu. Jedni pozostawali w służbie władcy, inni zaj­mowali się handlem i rzemiosłem. Gdy Cyrus Wielki, król perski, zdobył Babilonię, zezwolił Żydom na powrót do kraju. Natomiast okre­ślenie dom niewoli odnosi się do Egiptu. Ignacy Krasicki Ptaszki w klatce, w klatce rozmawiają poddane personifikacji dwa ptaki:

stary, pamiętający wolność i młody, urodzony już w niewoli. Młody czyżyk nie cierpi z powo­du braku swobody, nie zna innego świata, na­tomiast stary wyznaje: Jam byt wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę. Odniesienia do sy­tuacji rozbiorowej Polski są w bajce zupełnie oczywiste.

Adam Mickiewicz Dz/acfy. Część III. Polska już we Wstępie jest widziana jako jedno wielkie więzienie (więzieniem narodów jest też cała imperialna Rosja z tego dzieła), staje się ofia­rą kolejnych prześladowań, szczególnie wiele doświadczają ludzie młodzi, nawet zupełnie niewinne dzieci. Nowosilcow zamyka szkoty, na jego rozkaz aresztuje się i sądzi studen­tów. Przykładem takich działań jest sprawa uczniów wileńskich, których przywódcą był To­masz Zań.

W dzień wigilijny, to już pierwsza scena (tak zwana więzienna) więźniowie spotykają się w celi Konrada. Witają Żegotę (Ignacego Domejkę), nowego towarzysza niedoli, który został aresztowany chociaż nie brat udziału w spisku. Tłumaczą Żegocie, że przyczyną ich nieszczęść jest Nowosilcow. Tomasz (Zań) uważa, iż więźniowie nie mający rodzin winni brać całą winę na siebie, poświęcić się dla uratowania innych. Sam jest gotowy stanąć na czele tej grupy.

Więźniowie rozmawiają o prześladowa­niach w niewoli, opowiadają sobie przeżycia. Tomasz mówi o głodzie, osłabieniu. Sobolew-ski relacjonuje scenę, jaką widział, gdy prowa­dzono go na przesłuchanie: kibitki uwozity na Syberię skazanych - byty wśród nich wynędz­niałe dzieci.

Wśród wywożonych był Jankow-ski, który krzyczał Jeszcze Polska nie zginęła, Sobolewski zauważył też drugiego ze znajo­mych. To torturowany Wasilewski - jego bez­władne zwłoki wrzucono do kibitki. Niewola w utworze jest pokutą za grzechy narodu, cier­pieniem, które doprowadzi go do wolności.

Tadeusz Borowski Pożegnanie z Marią. Tyłu łowe opowiadanie tego zbioru nie przedsta­wia obozu koncentracyjnego, ale realia oku­powanej Warszawy. Jest to obraz bardzo odległy od heroicznych scen, martyrologii. Lu­dzie, by jakoś żyć, musieli dostosować się do nowych warunków bytu, przede wszystkim za­jęli się handlem (również z Niemcami): han­dlowano wszystkim, nawet ludźmi uciekający­mi z getta, którego tragedia właśnie się dopełnia. Bohater opowiadania (jak inni pra­cuje, bawi się, pije, handluje wódką) ma też świat prywatny, usiłuje znaleźć w nim miejsce dla miłości, poezji. Jego narzeczona została aresztowana podczas ulicznej łapanki, a jej los jest w tej sytuacji przesądzony, Marię wy­wieziono wraz z transportem żydowskim do osławionego obozu nad morzem, zagazowano w komorze krematoryjnej, a dato jej zapewne przerobiono na mydło.

Gustaw Herling-Grudziński Inny świat. Gru-dziński od marca 1940 roku do 20 stycznia 1942 roku pozostawał w różnych radzieckich więzieniach, później w obozie w Jarcewie pod Archangielskiem. W więzieniu w Witebsku, w dusznych, zatłoczonych celach, ignorując podstawowe zasady higieny przetrzymywano bardzo różnych ludzi (przedstawicieli wielu narodowości, nawet księży, rabinów, radziec­kich generałów) oczekujących wyroków, zsył­ki. Sam autor trafił do owego więzienia po wyczerpujących, wielogodzinnych nocnych przesłuchaniach (prowadzonych w Grodnie), podczas których uznano go za polskiego ofi­cera pracującego dla niemieckiego wywiadu i ostatecznie wydano wyrok na podstawie tak sformułowanego oskarżenia: Zamierzał prze­kroczyć granicę sowiecko-litewską, aby pro­wadzić walkę ze Związkiem Sowieckim.

Dopiero po paru miesiącach przetrzymy­wania pisarza w więzieniach wystano go w drogę do miejsca zsyłki - Jarcewa pod Ar­changielskiem. Podczas długiej podróży w nieludzkich warunkach narrator powoli po­znawał mechanizmy rządzące światem więź­niów. Przekonał się, że bezwzględnie dominu­ją w nim urkowie (czyli więźniowie kryminalni), którzy narzucają swoje porządki wszystkim, mają ogromną przewagę nad więźniami poli tycznymi. W trakcie podróży dużo rozmawia­no, nawiązywano znajomości, wymieniano się zasłyszanymi informacjami. Obóz w Jarcewie zatożono w 1937 roku, pierwsze grupy więź­niów spaty przy czterdziestostopniowym mro­zie w szałasach z gałęzi, dziennym pożywie­niem byt talerz zupy i trzysta gramów chleba. W latach czterdziestych Jarcewo tworzyły już liczne, otoczone drutem kolczastym, baraki mieszkalne i pomieszczenia różnych obozo­wych instytucji, doprowadzono linię kolejową - więźniowie pracowali przy wyrębie lasów, obóz stanowił wielkie centrum przemysłu drzewnego.

Konstanty l. Gatczyński Żołnierz polski. Bohaterem wiersza jest jeden z polskich żołnie­rzy, którzy we wrześniu 1939 roku, pomimo bohaterskiej obrony, musieli ulec miażdżącej przewadze Niemców. Wraca z niewoli, idzie ze spuszczoną głową, powoli, pogrążony w roz­paczy, przygnębiony. Nie ma broni, jest bezsil­ny, czuje się bezdomny w ojczystym kraju, wojna zniszczyła jego świat, zabrata mu wszystko. Nawet nadzieję.

OBŁĘD/SZALEŃSTWO - W stanach zachwianej równowagi psychicznej, niekiedy wręcz chorobie, różnego rodzaju majakach, stanach utraty świadomości i kontaktu z realnym światem pisarze różnych epok (przynajmniej od okresu romantyzmu) widzieli ważny instrument poznania prawdy o człowieku, jego istocie. Jakoby odstaniały się wtedy te obszary ludzkiego wnętrza, które w stanach petnej świadomości pozostawały w ukryciu. Ludzi obłąkanych obawiano się, ale też często z lękiem łączyła się fascynacja, zainteresowanie, w wielu kulturach uważano, że szaleńcy to istoty opętane przez złe moce, jednak mogli przez nie przemawiać i bogowie. Szaleńcza namiętność w literaturze z reguły prowadzi do samounicestwienia dotkniętej nią i postaci, do zła, zbrodni.

Mitologia. Hera, kierowana pragnieniem ze­msty na herosie, zesłała na Heraklesa szaleń­stwo: w przypływie szału bohater pozabijał własne dzieci. Po dokonaniu zbrodni popadł w rozpacz, uciekł do króla Tespiosa. Rodza­jem pokuty za czyny dokonane podczas chwi­lowego pomieszania zmysłów było dwanaście sławnych prac Heraklesa, które miały zapew­nić mu nieśmiertelność.

Homer Iliada. Gniew Achillesa po zabiciu przez Hektora Patroklesa stał na pograniczu szaleństwa, pogrążony w bólu i nienawiści he­ros profanował zwłoki tego, który zabił jego przyjaciela, tamat wszystkie odwieczne normy postępowania, zwyczajowe prawa.

Adam Mickiewicz Romantyczność. Karusia popadła w obłęd po śmierci ukochanego: To strzela wkoto oczyma, / To się Izami zaleje; / Coś niby chwyta, coś niby trzyma; / Rozpłacze się i zaśmieje. Dziewczynie zdaje się, że wciąż spotyka się ze zmarłym Jaśkiem, a lud uważa, że jej kontakty z zaświatami są możliwe.

Obłęd pozostaje w tej balladzie, zgodnie z dość powszechną w romantyzmie koncep­cją, bardzo cennym, wychodzącym poza gra­nice doświadczenia oraz rozumu, sposobem poznania: przede wszystkim świata, który nie jest dostępny zmysłom.

Juliusz Słowacki Kordian. W Scen/e V drama­tu przez niekończący się szereg komnat w Zamku Królewskim spieszy Kordian, by za­bić cara. Targają nim wątpliwości, sprzeczne uczucia. Z jednej strony, pragnie wolności swego ujarzmionego kraju, z drugiej wie, iż popełni zbrodnię. Strach i Imaginacja sku­tecznie uniemożliwiają mu realizację planów, pada wycieńczony przed drzwiami carskiej sypialni pokonany przez wizje, urojenia, we­wnętrzną walkę, rozterki.

W szpitalu dla psychicznie chorych Kordian (został uznany za obłąkanego, ponieważ w za­biciu cara widział drogę do odzyskania przez Polskę wolności, co zostało przyjęte jako plan szaleńczy, poryw obłąkanego desperata) może zobaczyć obłąkanych, którzy wierzą, że samo­dzielnie zbawiają ludzkość: jeden, niczym Atlas, podtrzymuje świat, drugi przypomina Chrystusa na krzyżu. Rozmowa z Doktorem (Szatanem) uświadamia Kordianowi, że jego nadzieje to tylko zwykłe złudzenia, w następ­stwie czego Kordian traci wiarę w celowość po­święcenia dla narodu, nie chce być kimś po­dobnym do chorych zamkniętych w zakładzie.

Michaił Buthakow Mistrz i Małgorzata. Poją wienie się w Moskwie Wolanda, czyli diabła, spowodowało nagły napływ pacjentów do stawnej kliniki psychiatrycznej profesora Stra-wińskiego (jedyną możliwością wytłumacze­nia obecności sit nadprzyrodzonych było dla radzieckiej władzy uznanie, że opowiadający o ich istnieniu ludzie są szaleńcami).

Pierwszy trafił tam poeta Iwan Bezdomny, którego spo­tkanie z zagranicznym konsultantem (Wolan-dem) doprowadziło do obłędu. W klinice Bezdomny awanturuje się, domaga się konty­nuowania pościgu za cudzoziemcem. Pogrą­ża go w oczach lekarza pisarz Riuchin, który przywiózł poetę do szpitala, a teraz opowiada o zajściu w Domu Gribojedowa, gdzie Bez­domny wyglądał i zachowywał się jak szale­niec. Bezdomny mówi o konsultancie, jego osobistych rozmowach z Piłatem, później usi­łuje uciec, wyskoczyć przez okno. Zostaje uśpiony zastrzykiem, lekarz podejrzewa schi­zofrenię, halucynacje spowodowane alkoholi­zmem.

Dla Mistrza szpital psychiatryczny jest miejscem ucieczki od wrogiej rzeczywistości, podobnie, jako bezpieczny azyl, traktują go i inni pacjenci, np. konferansjer Bengalski, któremu podczas występu grupy Wolanda urwano głowę, a następnie ją ponownie osa­dzono na szyi.

OBYCZAJE - Obserwacje obyczajowe są obecne w niemal każdym nieco obszerniej­szym dziele literackim, nie tylko w tak zwa­nych powieściach obyczajowych. Natural­nie, w niektórych utworach obyczajowość, np. dworska, ziemiańska, mieszczańska, inteligencka, zajmuje szczególnie ważne miejsce. Niejednokrotnie opisy obyczajów zawarte w utworach literackich stanowią niezastąpione źródło poznania życia w mi­nionych epokach historycznych, pozwalają prześledzić zmiany w obyczajowości na przestrzeni wieków i - co też niebagatelne - licznym utworom nadają specyficzny ko­loryt. Literatura staje na straży starych oby­czajów, ich zachowanie uważa za niezbęd­ny warunek ciągłości tradycji, nawet patriotyczny obowiązek, ale równie często krytycznie ocenia niektóre zjawiska ze sfe­ry obyczajowości, życia zbiorowego oraz moralności, co stanowi odbicie przekonań, systemów wartości akceptowanych przez samych autorów lub stworzone przez nich postaci. Mitologia. W mitologii nie ma ostrych granic pomiędzy światem bogów i ludzi, nie ma też zasadniczo ważnych różnic pomiędzy oby­czajami bogów, herosów i zwykłych ziemian. Bogowie greccy nie byli abstrakcyjnymi poję­ciami (bytami), lecz istotami żyjącymi, mają­cymi zalety i wady przypominającymi ludzi, chociaż nieporównywalnie od nich silniejszy­mi, nieśmiertelnymi. Żyli blisko świata śmier­telnych, dokonywano ich antropomorfizacji, czyli przypisywano im cechy ludzkie, nawet ludzką powierzchowność, emocje, cechy cha­rakteru. Świat Olimpu stanowił swego rodzaju odbicie ludzkiej rzeczywistości - w tym i ziem­skiej obyczajowości antycznych Greków. Ważną rolę w zbliżeniu greckiego świata bo­gów do ludzi odgrywali bohaterowie, herosi:

cierpieli fizycznie i psychicznie, obawiali się śmierci, przeznaczenia, przedstawiali wzory ludzkich postaw - opowieści o nich są szcze­gólnie cennym źródłem poznania antycznych zwyczajów. W zasadzie nie ma takiej sfery ludzkiej obyczajowości, która nie znalazłaby odbicia w jakimś micie - poczynając od naro­dzin dziecka, kończąc na śmierci człowieka, obrzędach pogrzebowych.

Cały szereg funkcjonujących do dziś ar­chetypów (czyli prawzorców, pierwowzorów określających zachowanie człowieka w typo­wych sytuacjach) pochodzi właśnie z greckiej mitologii. Wraz z upływem czasu, mity prze­stały pełnić dawne funkcje religijne, poznaw­cze (np. już nikt przy ich pomocy nie wyjaśnia zjawisk przyrody), ulegały kolejnym przekształ­ceniom. Mity stanowią również już od tysiącle­ci źródło literackich motywów (stałe obrazy i motywy literackie wywodzące się z mitów noszą nazwę toposów). Nabierają przy tym coraz to nowych znaczeń, wyrażają nieco odmienną problematykę, doświadczenia, nie­kiedy stają się elementami konwencji dominu­jących w sztuce. Odwołania do mitów znaj­dziemy w literaturze niemal wszystkich epok. Mitologia grecka w pewnym sensie stworzyła niektóre tematy do dziś podejmowane przez literaturę, sztukę, nawet naukę.

Jeśli mówimy o ciągłości cywilizacji euro­pejskiej, rzeczywiście głębokiej tradycji w na­szych zwyczajach, obyczajowości to nie­zmiennie odwołujemy się właśnie do mitologii - znajdując tam ogólne, często symboliczne, wzorce, bowiem z reguły konkretne obyczaje ulegały na przestrzeni wieków daleko idącym przeobrażeniom, szczególnie pod wpływem kultury chrześcijańskiej.

Sofokles Antygona. Tradycja nakazywała sta­rożytnym Grekom dopełnienia określonych ceremonii pogrzebowych, przede wszystkim pogrzebania (lub spalenia) zwłok, włożenia obola (drobnego pieniążka dla Charona, który przewoził przez rzekę Styks dusze zmarłych do Hadesu) w usta zmarłego. Zaniechanie tych obrzędów powodowało, że dusza zmar­łego wiecznie błąkała się po zaświatach. Na­tomiast krewni, przyjaciele, którzy odpowied­nio nie pochowali zmarłego mogli spodziewać się kary bogów. W Antygenie zgodnie z oby czajami, honorowo pochowano Eteoklesa, obrońcę miasta-państwa. Natomiast król Kre-on zakazał nawet pogrzebania ciata Polinejka

- zrobiła, to wbrew rozkazowi, jego siostra An-tygona. Uważała, że niepogrzebane zwłoki zostaną pohańbione, a dusza zmarłego nigdy nie zazna spokoju. Przysypawszy ciało pia­skiem, Antygona postawiła prawa boskie, reli­gijne nakazy ponad decyzjami króla. Została skazana na powolną śmierć, straszne wróżby przedstawione Kreonowi decydują o jego zgodzie na pochówek, ale jest już zbyt późno

- Antygona powiesiła się w grocie, gdzie ją zamknięto.

Legenda o świętym Aleksym. Opowieść przedstawia ideał średniowiecznego święte-go-ascety, szczególnie charakterystyczny dla tamtego okresu typ świętego. Aleksy odrzuca dobra doczesne, porzuca dom, rodzinę, staje się żebrakiem - podejmuje duchowy i fizyczny wysiłek dla osiągnięcia moralnej doskonało­ści, zbawienia dzięki opanowaniu namiętno­ści, zjednoczeniu się z Bogiem, naśladowaniu Chrystusa. Wiersz Słoty o zachowaniu się przy stole.

Wiersz stanowi próbę przeniesienia na grunt polski zachodnich obyczajów biesiadnych oraz kultu kobiet, dam. Owe wzorce zostały przeciwstawione rodzimemu sposobowi by­cia, uznanemu przez autora za prostacki. W pierwszej części utworu Słota krytykuje zte obyczaje (dbanie wyłącznie o siebie, żarłocz­ność, brak higieny), opisuje zasady zajmowa­nia miejsc według stanu i urodzenia, reguły zachowania się przy stole, dwornej rozmowy, część druga przynosi pochwalę kobiety, uczy, jak jej służyć (ale i kobiety winny zachowywać się nienagannie, dawać przykład mężczy­znom). Wiersz jest ciekawym dokumentem polskiej obyczajowości dworskiej, zapowiada też nadejście nowej epoki - renesansu.

Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o So­bótce. Pieśń stanowi pierwszy w literaturze polskiej opis ludowego obrzędu. Sobótka świętojańska (mający pogański rodowód lu­dowy obrzęd odprawiany w czasie najkrótszej nocy w roku, z 23 na 24 czerwca, w wigilię św. Jana) stała się dla Kochanowskiego punktem wyjścia do napisania cyklu dwunastu buko-licznych, sielankowych pieśni. Całość tworzą opowieści dwunastu panien biorących udział w uroczystości: paleniu ognisk, rzucaniu na wodę wianków, tańcach oraz zabawach,w których stale łączą się elementy dawnych, słowiańskich wierzeń pogańskich z chrześci­jaństwem. Panny stawią skromne wiejskie ży­cie, ale w ich pieśniach wieś to nie tylko miej­sce pracy, nie brak na niej czasu i na rozliczne rozrywki: Tam już pieśni rozmaite, l Jam będą gadki pokryte, l Tam trefne pięsy z ukłony, l Tam cenar, tam i goniony. Praca rolnika zosta­je uznana za najgodniejsze zajęcie: uczciwe, zapewniające dostatnie życie na wsi. Wsi spo­kojnej i wesołej. Szlachetna praca rolnika za­pewnia utrzymanie innym, całemu narodowi. Przyroda szczodrze obdarza go swymi dara­mi: dziką zwierzyną, rybami, owocami lasów. Po pracy wspólnie śpiewa się pieśni, tańczy, właściwie wychowuje dzieci: Dz/eń tu, ale ja­sne zorze l Zapadłyby znów w morze l Niżby mój g/os wyrzekł wszytki l Wieśniane wczasy i pożytki.

Łukasz Górnicki Dworzanin polski. Traktat jest tak zwanym zwierciadłem (specu/urn) dającym godne naśladowania wzorce. Autor, rozważa­jąc zagadnienia mądrości, szlachetności, szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawom obyczajowości, towarzyskiej ogłady. Podat też dziesiątki żartów, anegdot, fraszek, które do­skonale odzwierciedlają obyczajowość dwor­ską czasów Zygmunta Augusta, ówczesnych dworów magnackich i ziemiańskich.

Idealny dworzanin powinien być człowie­kiem wytwornym, eleganckim, odznaczać się kulturą osobistą oraz wdziękiem. Musi przy tym znać europejskie (głównie włoskie) obyczaje, być wykształcony, znać kulturę artystyczną, błyszczeć dowcipem i elokwencją, bawić towa­rzystwo, umieć zachować się w każdej sytuacji, odpowiednio traktować damy

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. Pamiętniki Paska są wspaniałym dokumentem obyczajo­wości i kultury sarmackiej. Sarmatyzm byt ide­ologią i stylem życia szlachty polskiej, określał kulturę, normy zachowań, obyczajowość, na­wet modę i narodowy strój. Pasek pozostawał w poczuciu absolutnej wyższości polskiej szlachty nad innymi narodami, śmieszyły go obce obyczaje, ironizował z tego, co widział podczas wyprawy duńskiej - tamtejsze zwy­czaje z reguły uważał za niegodne szlachty. Bliska mu za to była dewocyjna, bezrefleksyj-na religijność, przywiązanie do zewnętrznych atrybutów wiary, jej rekwizytów. Byt przywiąza­ny do tradycji, do tego, co dawne, polskie, oswojone od lat, dobrze znane. Zatem odrzu­cał wszelkie nowinki, np. europejską modę. Za to rygorystycznie przestrzegał przyjętych w jego stanie form towarzyskich, konwenan­sów, z upodobaniem wygłaszał kunsztowne oracje, lubował się również w imponującej mu wystawności, przepychu. Pasek, ze swym upodobaniem do burd, zabaw i pijackich bie­siad, awantur i pieniactwa, byt postacią nie­zwykle barwną, pozostawił po sobie wpisany w Pamiętniki ideał, żołnierski oraz ziemiański, szlachcica- Sarmaty.

Ignacy Krasicki Pijaństwo. Pijaństwo byto nie­odłączną cechą kultury szlacheckiej, jej sar-mackiego modelu. W Polsce Sasów i później pito na umór przy każdej okazji, pito od rana do nocy, sławą cieszyli się opoje, którzy mogli wytrzymać największe dawki alkoholu. Szczy­cono się osiągnięciami na tym polu, Sarmata musiał pić jeśli chciał pozostać wierny tradycji, być akceptowany przez brać szlachecką, nie mogło być mowy o gościnności

bez doprowa­dzenia odwiedzających do stanu zupełnego zamroczenia. Obyczajowa satyra Pijaństwo jest dialogiem pomiędzy właśnie takim Sarrna-tą-pijakiem i stronnikiem trzeźwości, człowie­kiem oświeconym. Utwór został nasycony re­aliami obyczajowymi, świetnymi obserwacjami życia, które autor przedstawił w sposób bar­dzo lakoniczny, karykaturalnie je podkreślając, przerysowując. Wymiar komiczny mają barwne obrazy dotyczące pijaka (jego alkoholowych przygód), natomiast zwolennik trzeźwości przemawia z pewnym namaszczeniem, jakby przedstawia wykład podparty racjonalnymi ar­gumentami. Jest to wielka pochwała trzeźwo­ści. Sarmata pozornie zgadza się z takim sta­nowiskiem (Bodaj w piekło przepadło obrzydłe pijaństwo), z odrazą wspomina dwudniowe pi­jaństwo, ale w końcu znów idzie napić się wódki. Przecież nie jest łatwo wyzwolić się z nałogu. Pijak z owej satyry to postać równie śmieszna, co żałosna. Argumenty przemawia­jące za trzeźwością trafiły w próżnię.

Ignacy Krasicki Świat zepsuty. Krasicki w nie mai całej swej twórczości poddawał surowej krytyce wynaturzenia niektórych sfer szla­checkiego życia, obyczajowości, instytucji ży­cia społecznego ówczesnej Rzeczypospolitej. Akceptując te wartości demokracji szlachec­kiej, które uznawał za autentyczne, starał się równocześnie wskazywać pozorne, fałszywe, wychowywać współczesnych Polaków. For­mułował postulat powrotu do źródeł, który jest przewodnim motywem wręcz programowej satyry Świat zepsuty. Według poety mieliśmy przodków poczciwych, którzy zbudowali po­tężne państwo, żyli w cnocie, prostocie, od­znaczali się surowością obyczajów. Dzisiaj jest zupełnie inaczej, autor przedstawia długą listę wad współczesnych mu Polaków: upa­dek obyczajów i anarchia, przyjmowanie'po­zorów za wartości autentyczne, bezbożność, demoralizacja, brak wyraźnych zasad moral­nych, upadek instytucji życia zbiorowego. Krasicki idealizuje przeszłość (powtarza:

dzisiaj nie ma już prawdziwych Polaków, god­nych następców tych, co odeszli), w wierszu pobrzmiewają nuty konfliktu pokoleń (zepsu­cie, upadek dobrych obyczajów jest właściwe przede wszystkim młodej generacji). By naród mógł się moralnie odrodzić, znów stać się sil­nym, niezbędne jest powszechne zrozumienie źródeł zła, właśnie tych fałszywych wartości. Świat zepsuty to w dużej mierze retoryczny monolog moralisty, który ostrzega, upomina, próbuje nawet karcić. Używając doskonale znanej pokoleniom poetów metafory ojczy-zny-tonącego okrętu, poeta przedstawia po­nure wizje przyszłości (demoralizacja skończy się upadkiem, jak to miało miejsce w przypad­ku Rzymu), przeciwstawiając im piękną prze­szłość kraju.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Poemat daje realistyczny obraz życia szlachty doby napole­ońskiej, jej obyczajowości ściśle związanej z zajmowaną pozycją społeczną, różnicami majątkowymi. Życie codzienne szlachty i jej obyczaje zostały niejednokrotnie przedstawio­ne bardzo szczegółowo, przede wszystkim w odniesieniu do dworu w Soplicowie, jego stałych mieszkańców oraz gości. Poeta przed­stawił opisy posiłków (łącznie z przepisem go­towania bigosu), które zajmowały niezwykle istotne miejsce w porządku życia ówczesnej szlachty, zasady staropolskiej gościnności, sa­dzania gości i domowników za stołem, zwy­czaje towarzyskie, zabawy, zaloty, zaręczyny, tańce (polonez), towarzyskie spotkania, nara­dy wspólne przechadzki, polowania (Wojski wie wszystko o myśliwskich obyczajach), grzy­bobrania, sejmiki, procesy sądowe i wiele, wie­le innych aspektów obyczajowości. W dziele wielokrotnie podkreślono przywiązanie szla­checkiej społeczności do tradycji, starych oby­czajów, wzorców zachowań, strojów. Zarazem w poemacie powtarza się przeświadczenie, że świat Soplicowa i jego obyczaje już nieuchron­nie schodzą ze sceny dziejów, bezpowrotnie przemijając - to przecież ostatni zajazd na Li­twie, ostatni woźny trybunatu, ostatni, co tak poloneza wodził itd. Przemija sarmacka Pol­ska, Litwa i jej obyczajowość, zaczyna domi­nować już nowe pokolenie, które zachowa nie wszystkie dawne obyczaje (Sędzia wygłosił mowę o zanikaniu wśród młodzieży tradycyj­nej grzeczności). Już Hrabia jest zwolennikiem zachodniej (głównie angielskiej) kultury i oby­czajowości, stroju, romantykiem jeszcze uwa­żanym za dziwaka.

Cyprian Kamil Horwd Bema pamięci żatobny rapsod. Ceremonia żałobna przedstawiona w tym wierszu została wystylizowana na po­etycką wizję pogrzebu średniowiecznego ry­cerza, zarazem przypomina rytuał funeralny (pogrzebowy) dawnych wodzów słowiańskich (płaczki) i obrzędy starogermańskie (chłopcy uderzający toporami w tarcze) towarzyszące uroczystościom po śmierci wielkich bohate rów. Za zmarłym posuwa się orszak postaci (panny żałobne, chłopcy, służba, jest prowa­dzony także koń wodza, powiewają sztanda­ry), kondukt zatrzymuje się przy grobie, zmie­nia się w pochód ludzkości.

Maria Konopnicka Miłosierdzie gminy. Uka­zana w utworze sytuacja jest odbiciem auten­tycznej, nieludzkiej szwajcarskiej praktyki wy­stawiania nędzarzy na publiczną licytację. Takiego człowieka kupował (uważając, że spełnia miłosierny uczynek), każdy, kto wygrał przetarg, zadowolił się najmniejszą sumą do-ptaty z gminnej kasy. Oczywiście, starcy mu­sieli u swego „opiekuna" ciężko pracować, z reguły żyli w urągających człowieczeństwu warunkach. Nieludzki proceder miał miejsce pośród deklaracji o chrześcijańskim miłosier­dziu, wzniosłych haseł na temat dobroczyn­ności. W rzeczywistości zaś chodziło wyłącz­nie o korzyść, zysk maskowany zakłamaniem, fałszem, obłudą, której ówcześnie nie chciano nawet dostrzegać. Stary człowiek z noweli Konopnickiej został sprowadzony do pozycji niewolnika, wręcz przedmiotu, poddany upo­karzającej procedurze oględzin żywo przypo­minającej sceny z targu niewolników a mają­cej miejsce w bogatym, cywilizowanym kraju europejskim. Poniżony starzec w końcu zosta­je zrównany ze zwierzęciem, staje w jednym szeregu z psem. Przerażająca, budząca mo­ralny sprzeciw jest nie tylko sama praktyka, zasada licytacji, ale i to, że nikt nie widzi w niej niczego niestosownego, wręcz podłego. Na­wet syn sprzedawanego tragarza. Mato tego, również sam starzec, żyjący w takim a nie in­nym społeczeństwie, gdzie zysk jest ważniej­szy od ludzkich uczuć, ludzkiej godności, ety­ki, w gruncie rzeczy nie żywi pretensji do syna:

rozumie, że nie miał on interesu w przyjęciu go do swego domu za zbyt niską sumę.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Problematy­ka obyczajowa nie zajmuje w tej powieści centralnego miejsca, niemniej została ona

bardzo głęboko osadzona w realiach obycza­jowych, autor zgromadził wielki materiał fakto­graficzny dokumentujący życie społeczne Pol­ski końca XIX wieku. Pomieścił w utworze autentyczne zdarzenia i postaciom nadał ce­chy ludzi, których dobrze znal. Stworzył w ten sposób rodzaj literackiego, zdecydowanie przesyconego publicystyką, dokumentu epo­ki, rzeczywistości społecznej, obyczajowej, dając obraz życia różnych warstw, środowisk:

od ziemiaństwa, wysokich urzędników po ko­munistów i najbiedniejszych chłopów z zapa­dłej wsi.

Władysław Stanisław Reymont Chłopi. Powieść ukazuje okres schyłkowy, przemijanie pewnej epoki tradycyjnych stosunków kształ­towanych na wsi przez stulecia, zatem i bar­dzo istotne zmiany obyczajowe. Ów proces rozpoczęto uwłaszczenie chłopów (w zaborze rosyjskim po powstaniu styczniowym), przy­spieszyła parcelacja majątków, emigracja zarobkowa ze wsi, kolonizacja niemiecka spy­chająca w przeszłość świat (i jego obyczajo­wość), którego uogólnieniem byty Lipce. Musi zatem rozpaść się i tradycyjna, zamknięta (w Lipcach nieczęste wieści z „wielkiego świata" są traktowane jak baśniowe, nierealne opo­wieści) przed zewnętrznym światem, przemia­nami cywilizacyjnymi kultura chłopska wyzna­czająca rygorystycznie stosowane w życiu normy etyczne, czyli przede wszystkim oby­czajowe.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ - Kwestia odpowiedzialności to jedno z najważniejszych zagadnień etyki, moralności, zatem i literałury. Odpowiadać można wobec innych ludzi, prawa, ojczyzny i historii, Boga oraz własnego sumienia, ponosić odpowiedzialność moralną - tym ostatnim zagad­nieniem szczególnie często zajmuje się literatura. Pozostawać odpowiedzialnym za jakiś czyn, znaczy przyznać (wobec innych lub siebie), że się go dokonało i akceptuje jego następstwa, konsekwencje. Z odpowiedzialnością bezpośrednio wiąże się pojęcie wolności, nie można przecież od­powiadać za coś, co zrobiło się pod przy­musem. l tu rodzi się kolejne z ważkich pytań literatury: jakie są granice ustępstw, następstwa przekraczania wyznaczonych sobie przez człowieka granic moralnych, czy należy odpowiadać już za samą mil­czącą zgodę na zło, czy też dopiero wtedy, gdy aktywnie się je współtworzy, w jaki sposób jednostka jest współodpowiedzialna za zło wyrządzane przez społeczeństwo, naród?

Pieśń o Rolandzie. Chociaż Roland bardzo żałował poległych towarzyszy to jako dowód­ca znacznych sit nie zawsze zachowywał się odpowiedzialnie, wręcz igrał z losem, jego od­waga była bliska zuchwalstwa, nieraz brako­wało mu rozwagi. Odpowiedzialność pojmo­wał przede wszystkim jako obowiązek walkiw obronie ideałów: wiary, cesarza, ojczyzny, Inaczej postępował sam cesarz Karol Wielki (nie przypadkiem został uznany za średnio­wieczny ideał władcy) - czuł się w pełni odpo­wiedzialny zarówno za Kościół (w pierwszej kolejności za rozszerzanie jego wpływów), jak i wszystkich swych poddanych, cały naród.

Mikołaj Rej Krótka rozprawa między trzema osobami... Publicystyczny dialog rozpoczyna się od bardzo ostrego ataku na kler, który jest odpowiedzialny za zaniedbanie obowiązków religijnych, duszpasterskich, chciwość, rozpu­stę, próżniactwo, pogoń za majątkiem, leni­stwo, sprzedawanie odpustów, generalny upadek duchowości. Z kolei szlachta ponosi odpowiedzialność za życie ponad stan, trwo­nienie majątków, prywatę, nieuczciwe czerpa­nie korzyści z zajmowanych stanowisk, wy­zysk innych warstw społecznych. Ciężar utrzymania tych dwóch stanów ponosi chłop­stwo, a jego jedyną nadzieją pozostaje nagro­da w życiu wiecznym.

Adam Mickiewicz Grażyna. Grażyna czuła się w pełni odpowiedzialna za los ukochanej Litwy, wyniki jej śmiertelnych zmagań z Krzyżakami, najgroźniejszym wrogiem. Zapobiegała spo­rom, zbrojnie wyruszyła przeciwko Krzyżakom, w imię patriotyzmu i odpowiedzialności za kraj sprzeciwiła się woli męża, któremu niejedno­krotnie pycha, emocje, duma, własny interes przesłaniały obowiązki sprawującego władzę. Postacią personifikującą mądrość, rozwagę, obowiązek i odpowiedzialność wobec ojczyzny jest w tym poemacie Rymwid, często porówny­wany z Nestorem z Iliady Homera.

Maria Konopnicka Miłosierdzie gminy.

W dziewiętnastowiecznej Szwajcarii istniała szokująca praktyka wystawiania na licytację starych ludzi, których mógł „kupić" ten, kto do­magał się z gminnej kasy najmniejszych do­płat na utrzymanie starca (wykorzystywanego przy różnych pracach). Ten okrutny zwyczaj uważano za przejaw zbiorowej odpowiedzial­ności za los sędziwych mieszkańców gminy, równocześnie zwalniał on rodzinę od jakiejkol­wiek odpowiedzialności za ostatnie lata życia rodziców, dziadków, krewnych. W noweli syn li­cytowanego tragarza (a nawet i sam stary człowiek poddany upokarzającej procedurze) nie widzi niczego niestosownego, amoralnego w całym tym podłym procederze.

Maria Konopnicka Miłosierdzie gminy.

W dziewiętnastowiecznej Szwajcarii istniała szokująca praktyka wystawiania na licytację starych ludzi, których mógł „kupić" ten, kto do­magał się z gminnej kasy najmniejszych do­płat na utrzymanie starca (wykorzystywanego przy różnych pracach). Ten okrutny zwyczaj uważano za przejaw zbiorowej odpowiedzial­ności za los sędziwych mieszkańców gminy, równocześnie zwalniał on rodzinę od jakiejkol­wiek odpowiedzialności za ostatnie lata życia rodziców, dziadków, krewnych. W noweli syn li­cytowanego tragarza (a nawet i sam stary człowiek poddany upokarzającej procedurze) nie widzi niczego niestosownego, amoralnego w całym tym podłym procederze.

OFIARA/POŚWIĘCENIE - Ofiary składane bogom, nadprzyrodzonym mocom miały uśmierzyć ich gniew, zapewnić przychyl­ność, deszcz, urodzaj, powodzenie w woj­nie i pomyślną realizację przeróżnych ludzkich projektów. Bogowie chętnie przyj­mowali zwierzęta, pożywienie, wino, kapłani w ich imieniu gromadzili składane w ofierze drogocenności. W licznych kulturach, np. z Ameryki Południowej, praktykowano ofia­rowywanie bogom ludzi, nieraz tysiące z nich zabijano na ołtarzach. Współcześnie rozszerzyło się pojęcie ofiary, literatura inte­resuje się przede wszystkim jego niereligijnymi znaczeniami. Poświęcić można się dla dobra innego człowieka, ofiarować swe życie narodowi, ważnej sprawie lub idei, po­nieść ofiarę, by osiągnąć ostateczny suk­ces, w/rzec się np. uczestniczenia w niektó­rych aspektach życia.

Biblia. Według Starego Testamentu składano ofiary Bogu przede wszystkim w postaci zwierząt: bydła, gołębic, synogarlic. Chciano w ten sposób pozyskać przychylność Stwo­rzyciela, podziękować lub zyskać przebacze­nie za grzechy. Zarazem prorocy akcentowa li, że miłość Boga i bliźniego jest ważniejsza od ofiar.

Dla Boga Żydów popularna na Wschodzie ofiara z ludzi byta czymś odrażającym, ale znany jest przypadek, gdy Jefte ofiarował swą córkę, by wypełnić ślubowanie, a pomimo zakazów utrzymywały się praktyki spalania dzieci. Jak czytamy w Księdze Rodzaju, Bóg, chcąc poddać próbie wiarę Abrahama, pole-cit mu złożyć w ofierze syna Izaaka. Przeko­nawszy się o gotowości do wypełnienia rozka­zu, powstrzymał ojca i raz na zawsze zabronił składania ofiar z ludzi. Prawo Mojżeszowe na­kazywało ofiarowanie Bogu pierworodnego -zrodzonego z człowieka lub zwierzęcia domo­wego. Zgodnie z Prawem postąpili rodzice Je­zusa, którzy ofiarowali go w świątyni.

Sama śmierć Jezusa została przedstawio­na w Nowym Testamencie jako ofiara za ludzi - jak powiedział Chrystus: A za nich Ja po­święcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie.

George Gordon Byron Giaur. żołnierze spartań­scy (np. w Grobie Agamemnona Słowackiego) stali się przykładem ofiary za ojczyznę: wszyscy polegli, broniąc wąwozu Termopile. Na ich bu­dujący wzór powołał się Byron właśnie w G/au-;ze. Ofiara wojowników Leonidasa powinna stać się inspiracją dla wszystkich walczących o wolność: Wstań, niewolniku podły, wstań na chwilę, l Powiedz: ten wąwóz to Termopile? (...) Powstań! te dawne, zapomniane boje l Odnów i przywłaszcz, to dziedzictwo twoje.

Adam Mickiewicz Grażyna. Grażyna, zakuta w zbroję męża, poprowadziła wojska litewskie przeciw Krzyżakom. Jej ofiara (poległa na po­lu bitwy) nie byta daremna, bohaterska kobie­ta uratowała nie tylko honor męża (skłonnego układać się z wrogami), skłoniła również roda­ków do nieugiętego oporu.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Konrad dla dobra ojczyzny złożył ofiarę ze swego ry­cerskiego honoru i osobistego szczęścia, ca­łe życie podporządkował skrytobójczej walce z Krzyżakami.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Docho­dzenie do prawdziwej wielkości duchowej nie było w przypadku Gustawa-Konrada proste i łatwe. Prowadziła do niej droga przez cier­pienia, pokusę zemsty, chwile duchowego upadku, pychy, poczucie wyższości. Jednak od początku jest jasne, że to ten człowiek zo­stał wybrany przez Boga do dokonania wiel­kich czynów, poprzez niego, jego ofiarę zosta­nie zbawiona Polska i świat. Bóg uczyni go swym narzędziem, nawet reprezentantem na ziemi. W utworze Konradowi nie został prze­ciwstawiony żaden inny pozytywny bohater (przecież nie może go zastąpić Ksiądz Piotr), Konrad cały czas jest centralną postacią.

W widzeniu Księdza Piotra niewinną ofiarę polskiego narodu uznaje się za powtórzenie ofiary Chrystusa, która przyniosła ludziom zbawienie. Polska będzie cierpiała, zostanie ukrzyżowana i dopiero wtedy pojawi się na­miestnik wolności na ziemi widomy.

Juliusz Słowacki Kordian. Poszukiwanie przez tytułowego bohatera drogi w pierwszej części Kordiana to wyzwolenie się z duchowe­go zamętu wczesnej młodości, odrzucenie nudnego, bezpiecznego i wygodnego życia, petna determinacji próba wykazania się wiel­kością, nieprzeciętnością - na wzór Arnolda Winkeirieda. Droga prowadziła od marzeń ku czynom, próbom realizacji planów. U jej kresu znajduje się najważniejsza z ofiar złożonych narodowej sprawie: Kordian ma samotnie za­bić cara (spiskowcy odrzucili ten plan), zatem ofiarować siebie za cały naród: Narodowi l Za­pisuję, co mogę... Krew moją i życie, 11 tron do rozporządzenia trudny. Jego ofiara stała się daremna, a w jej następstwie został skazany na śmierć.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni Doktor Ju-dym żywo przypomina romantycznych boha­terów: jest zbuntowany przeciw otaczającemu go światu (jak wszystkie wielkie postaci ro­mantycznej literatury, ale sprzeciwiając się złu z romantycznych pobudek walczy o realizacje ideałów bardzo zbliżonych do haseł pozytywi stów), pozostaje w konflikcie z otoczeniem, szuka miejsca w życiu, właściwej drogi (ni­czym Kordian), wyrzeka się osobistego szczę­ścia (jak Konrad Wallenrod, ale nie stosuje nieetycznych metod), czuje się gotowy do wzięcia odpowiedzialności za los innych, jest samotny z wyboru, podejmuje samotne zma­gania z niesprawiedliwością. Oczywiście, składa i ofiarę z własnego szczęścia, życia osobistego.

Doktor Tomasz, podobnie jak wielu ro­mantycznych rewolucjonistów, także nie byt psychicznie i intelektualnie dojrzały do prowa­dzenia skutecznej walki o lepszy, sprawie­dliwszy świat. Należy do długiego szeregu powołanych do życia przez Żeromskiego bo­haterów literackich, którzy samotnie walczyli o naprawę świata, realizację utopijnych pro­gramów. Bohaterów, których ofiara nie mogła praktycznie niczego zmienić. Na konstrukcję postaci Judyma złożyły się cechy wielu zna­nych pisarzowi realnych ludzi, najpełniejszym pierwowzorem byt zakopiański lekarz Tomasz Wiktor (to także imiona doktora Judyma i jego brata) Janiszewski - piękny wzór społecznika, ofiarnego lekarza, który jednak - w przeci­wieństwie do powieściowego bohatera -umiał skutecznie wcielać w życie szlachetne zamierzenia.

Judym postąpił z Joasią niczym niezrów­noważony psychicznie, skrajny egotysta, okrutnie skrzywdził kochającą go kobietę. Współczując nędzarzom całego świata, nie wzruszył się tragedią najbliższej mu osoby. Poniekąd i ją złożył w ofierze, co z bardzo wąt­pliwych powodów miało mu ułatwić realizację nadrzędnych celów.

OJCIEC - Klasyczna literatura przekazała przede wszystkim wizerunki ojców nieszczęśliwych, wręcz tragicznych, którym przyszło doświadczyć śmierci dzieci, bezsil­nie poddawać się wyrokom losu. Następnie nadeszła kolej prezentacji patriarchalnych rodzin, szlacheckich oraz mieszczańskich, z bardzo silną pozycją ojca, często tyrana, któremu bezwzględnie musieli podporządkować się wszyscy domownicy Wraz z rozwojem psychologii, szczególnie psychoanalizy, komplikowały się literackie portrety ojców, rozważano wpływ, jaki wywarli na wychowanie, kształtowanie się osobowości dzieci, w konfliktach pomiędzy synami i ich ojcami szukano wytłumaczenia takich, a nie innych postaw ludzi dorosłych, ich komplek­sów, zahamowań. W niektórych nurtach literatury ojciec zachował tradycyjną funkcję te­go, który jest strażnikiem przekazywanych z pokolenia na pokolenie wartości, pierwszym autorytetem, człowiekiem wprowadzającym w dorosłość Mitologia. Mitologia przedstawia przede wszystkim wizerunki złych lub tragicznych oj­ców, znacznie rzadziej pokazuje przykłady szczęśliwego ojcostwa. Już w początkach ist­nienia świata Uranos, obawiając się synów, kazał ich strącić do czeluści. Oparł mu się Kronos, najmłodszy tytan. Okaleczył ojca i za­panował nad światem. Zgodnie z klątwą ojca i jemu syn miał odebrać władzę. By temu za­pobiec, Kronos potykał swe kolejne dzieci. Dopiero szóste dziecko ukryta Rea, żona tyta­na. Byt nim Zeus, którym na Krecie zaopieko­wały się nimfy. Gdy dorósł, namówił matkę, by data Kronosowi środek wymiotny. Na skutek jego działania Kronos wypluł połknięte dzieci:

Herę, Hadesa, Posejdona, Hestię i Demeter. Sam Zeus nie byt dobrym ojcem, miał liczne dzieci z kobietami śmiertelnymi, ale zupełnie nie interesował się ich losem.

W ojcowskim okrucieństwie wobec dzieci wszystkich przewyższył Tantal (ojciec Niobe i Peleposa): chcąc sprawdzić umiejętności prorocze bogów, podał im w czasie uczty da­nie przygotowane z własnego syna. Zeus zo­rientował się w podstępie, a Hermes przywró­cił syna Tantala do życia. Herakles wprawdziezabił swe dzieci, ale zbrodni winna była Hera, która zesłała na niego szaleństwo.

Biblia. W Biblii tytuł ojca jest bardzo zaszczyt­ny, Bóg nazywa swym synem Izrael, wierni mogą zwracać się do Boga słowem Ojcze. Bóg to ojciec wszystkich ludzi. Adam byt oj­cem Kaina, Abla i Seta, a dzieci Noego po­zwoliły odrodzić się ludzkości po potopie. Jó­zef oczywiście nie był biologicznym ojcem Chrystusa, jedynie jego opiekunem.

W Starym Testamencie Bóg poddał Abra­hama straszliwej próbie: miał on na górze Moria złożyć w ofierze swego syna Izaaka, wy­brać między ojcowską miłością i posłuszeń­stwem Stwórcy. Bóg w ostatniej sekundzie powstrzymał patriarchę przed zabiciem uko­chanego dziecka.

Pośród przypowieści biblijnych jest i opo­wieść o synu marnotrawnym. Młodszy z sy­nów bogatego człowieka otrzymał od ojca, na swe życzenie, przypadającą na niego część majątku. Szybko roztrwonił ją w świecie. Najął się do pasienia świń. W końcu skruszony wró­cił do ojca, który przyjął go z otwartymi ręka­mi, z radością, wydał na jego cześć przyjęcie. Zdenerwowało to starszego syna: uważał, że wiernie służąc ojcu, nigdy nie otrzymał po­dobnej nagrody. Ojciec wyjaśnił mu dlaczego należy cieszyć się z powrotu brata: Synu, ty zawsze yestes ze mną, a wszystko moje twoim jest. On zaś byt umarły, a znowu ożył; zaginął, a odnalazł się.

Każdy człowiek - uczy przypowieść - jest synem marnotrawnym lub zazdrosnym (niczym ów dobry syn). Dom ojca to dom Boży ojciec to Bóg kochający nawet grzeszników, synowie to ludzie z trudem odnajdujący się w Bogu cie­szącym się z każdego nawróconego. Syn mar­notrawny z przypowieści to żałujący za winy grzesznik, którego Bóg przyjmuje do siebie.

Homer Odyseja. Tak wyglądało spotkanie Te-lemacha z Odysem, jego ukochanym ojcem, którego syn długo bezskutecznie szukał, lata­mi oczekiwał na powrót spod Troi: G/ośno szlochali, głośniej niż krzyczą ptaki - orty lub sępy o krzywych szponach - gdy im wieśniacy wybiorą młode przed pierwszym lotem, tak się oni żalili lejąc tzy spod powiek. Sofokles Antygona. Obciążony klątwą ród Labdakidów obfitował w tragicznych ojców. Lajosowi, synowi Labdakosa, wyrocznia delfic-ka przepowiedziała, że zabije go własny syn, który następnie poślubi swą matkę. Wobec czego, gdy Lajosowi i Jokaście urodził się syn, ojciec kazał go porzucić w górskim pustkowiu. Jednak sługa ulitował się nad chłopcem, nie­mowlę usynowili Polibos i Merope, nadali mu imię Edyp. Edyp, już jako dorosły człowiek, udał się do wyroczni, by rozwiała wątpliwości co do jego pochodzenia. Dowiedział się, że zabije ojca i poślubi matkę. Postanowił nie wracać do rodzinnego miasta, w górach spo­tkał Lajosa, pokłócił się z nim i zabił.

Następnie Edyp uwolnił Teby od Sfinksa, za co otrzymał nagrodę w postaci ręki królo­wej Jokasty, czyli poślubił matkę. Miał czworo dzieci: Eteoklesa, Polinejkesa, Antygonę oraz Ismenę. Jednak podczas zarazy, wyrocznia powiedziała, że epidemia to kara za przeby­wanie w mieście zabójcy Lajosa. Edyp domy­ślił się, że to on jest mordercą. Gdy ujawniono prawdę, Jokasta popetnita samobójstwo, Edyp wykłuł sobie oczy. Dorastający synowie chcieli pozbyć się Edypa z miasta. Ojciec rzu-cit na nich klątwę, poszedł, prowadzony przez Antygonę, na tułaczkę.

Także sam Kreon nie był szczęśliwym oj­cem - wydając wyrok na Antygonę, skazał na śmierć ukochaną swego syna, przyczynił się do jego śmierci.

Honore Balzac Ojciec Goriot. Stary Goriot, paryski bogaty kupiec, nade wszystko kochał swe córki, Anastazję oraz Delfinę. Oddał cały majątek, by zapewnić im uzyskanie wyższej pozycji społecznej, sam odsunął się od życia, zamieszkał w nędznym pensjonacie. Córki jakby za nic miały jego ofiarę, wstydziły się oj­ca, bowiem same weszły do sfer arystokra­tycznych. Mimo to Goriot niezmiennie mocno je kochał, oddawał im resztki pieniędzy, nawet umierając, wzywał wyrodne dzieci.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Seweryn Ba-ryka, ojciec Cezarego, to szlachcic, który do­robił się znacznego majątku, wysokiego sta­nowiska urzędniczego (zatrudniał go koncern naftowy) w carskiej Rosji. Baryka ożenit się w latach dziewięćdziesiątych, biorąc sobie żo­nę z Polski. Rodzinie zapewniał luksusowe warunki życia, byt dobrym ojcem i mężem. W 1914 roku został, jako oficer, powołany do wojska rosyjskiego. Walczył w wielu bitwach, kampaniach, został ranny. Będąc w Rosji uznanym za zaginionego, w rzeczywistości służył w legionach Pitsudskiego. Powrócił po­tajemnie do Baku w 1918 roku, by ratować żo­nę i syna. Przekonawszy odnalezionego Ce­zarego do idei wyjazdu do Polski, sam już nie zobaczył ojczyzny, umarł po drodze. Wcze­śniej przedstawił Cezaremu opowieść o szkla­nych domach, realnym ucieleśnieniu mitycz­nej wizji szczęśliwego społeczeństwa.

Sławomir Mrozek Tango. Stomii to ojciec Artu ra, mąż Eleonory, wieczny rewolucjonista i eks­perymentator. Ten bohater jest człowiekiem wewnętrznie słabym, starającym się unikać konfrontacji. Nie potrafi zapanować nawet nad własnym synem. Uważa, że wszystko pozo­staje ciągle jeszcze na etapie eksperymentu, a że eksperyment zakłada powtarzalność, można sobie pozwolić na błędy. Jego postawę najlepiej charakteryzuje Artur (Stomii nigdy nie umiał przeciwstawić się synowi, zawsze był tchórzliwy) słowami: W eksperymentach ojciec jest gigant, ale w życiu - struchlały tatuś.

OJCZYZNA/PATRIOTYZM - W jednym z wierszy Słowackiego znajdujemy obraz tłumu idącego i krzyczącego: Polska! Pol­ska!, a następnie Boże! Ojczyzna! Ojczy­zna! Bóg spojrzał na idących i zapytał: Ja­ka? To pytanie powtarza się w naszej literaturze od stuleci. Na przestrzeni wie­ków zmieniało się samo znaczenie pojęcia „ojczyzna", różnie definiowano też patrio­tyzm w zależności od przyjętego światopo­glądu, opcji politycznej, przynależności do różnych grup społecznych itd. Niemniej, oj­czyzna (jako najwyższa wartość życia zbio­rowego) to jeden z najczęstszych moty­wów naszej literatury, która przedstawiła tysiące przykładów patriotycznych postaw, walki o niepodległość oraz (znacznie mniej) patriotyzmu czasu pokoju, powta­rzała apele o ratowanie zagrożonego kraju, wskazywała konflikty pomiędzy interesem jednostki a dobrem ojczyzny, manifesto­wała tęsknotę za nią. Obowiązki obywate­la wobec ojczyzny, głębokie przywiązanie do rodzinnego kraju są tematem nowo­żytnej europejskiej literatury od czasów renesansu, Pieśń o Rolandzie. Roland niezłomnie walczył w obronie swych ideałów; wiary, cesarza, ojczyzny - nazywanej w poemacie stodką Francją. Pomimo tej nuty patriotyzmu w śre­dniowiecznym rozumieniu owego pojęcia, najważniejszy byt dla niego rycerski honor, ry­cerska sława, polegt w obronie wiary, nie oj­czyzny, którą pojmowano wtedy inaczej niż dzisiaj.

Jan Kochanowski Pieśń o spustoszeniu Po­dola. Wykorzystując brak króla, Tatarzy napa­dli na Podole i mające poruszać sumienia czytelników obrazy ich najazdu przynosi wła­śnie ta pieśń. Obrazy spustoszenia, ruiny, ludzkich nieszczęść. Autor apeluje do wszystkich kochających ojczyznę o dofinan­sowanie wojska, rozsądne przygotowanie od­wetu na wrogach, zmycie hańby i właściwą obronę granic kraju. Występując z pozycji patriotycznych, ostrzega przed grożącym Rzeczypospolitej, jeszcze potężnej, silnej, poważnym niebezpieczeństwem.

Piotr Skarga Kazania sejmowe. Skarga, na­dworny kaznodzieja Zygmunta III Wazy i żarli­wy propagator kontrreformacji, napisat sie­dem kazań sejmowych, które miaty być wygłaszane podczas mszy tradycyjnie otwie­rających obrady sejmu. Jedno z nich nosi ty­tuł O mifościku ojczyźnie i, posługując się me­taforami oraz symbolami biblijnymi, przynosi patriotyczne ostrzeżenie przed grożącymi kra­jowi niebezpieczeństwami, niesionymi przez sześć szkodliwych chorób: Pierwsza jest - nie­życzliwość ludzka ku Rzeczypospolitej i chci­wość domowego łakomstwa. Druga - niezgo­dy i roztyrki sąsiedzkie. Trzecia - naruszenie religii katolickiej i przysada heretyckiej zarazy. Czwarta - dostojności królewskiej i wtadzy osłabienie. Piąta - prawa niesprawiedliwe. Szósta - grzechy i ztości jawne, które się prze­ciwko Panu Bogu poniosły i pomsty od niego wołają. Skarga nie byt wielkim myślicielem po­litycznym, był natomiast wybitnym patriotą, je­go kazania w dziewiętnastym wieku stały się książką współtworzącą narodową świado­mość, kształtującą postawy uczestników kon­spiracji, żołnierzy powstań. Wactaw Potocki Nierządem Polska stoi.

W tym utworze, stanowiącym patriotyczne ostrzeżenie, jest mowa przede wszystkim o tym, że zło ma źródło w stałym zmienianiu w ojczyźnie praw, których i tak nikt nie prze­strzega Szczególnie najmożniejsi, bowiem prawny chaos uderza głównie w szlachtę średnią i biedną. Polska nie „stoi" nierządem, lecz systematycznie upada, pogrąża się na skutek nierządu. To motyw bardzo często po­wracający w poezji Potockiego, podstawa nie­wesołych wizji przyszłości przedstawianych przez poetę, który twierdził wręcz, że Polska na skutek braku przestrzeganego prawa i od­powiedniej władzy między samsiady się roz­płynie, jakby przewidział zabory. Potocki do­brze znał ustrój Polski, nie budował groźnych obrazów podobnych do wieszczeń Piotra Skargi, ale ze smutkiem (i rozczarowaniem) gorącego patrioty odnotowywał, że skurczyła się i sława, i polskie granice. Józef Wybicki Mazurek Dąbrowskiego. Wybicki napisał Pfesń legionów polskich we Wło­szech w 1797 roku. W lipcu tego roku odśpie­wano ją, wykorzystując ludową melodię zbliżoną do mazurka, podczas uroczystego pożegnania odchodzących z miasta Reggio legionistów. Pieśń wyglądała nieco inaczej niż dzisiejszy Mazurek Dąbrowskiego: miała inny początek, układ zwrotek, liczyła o dwie strofy więcej.

Utwór zyskał ogromną popularność, w kraju rozpropagowali go polscy żołnierze walczący u boku Napoleona, w okresie po­wstania listopadowego (1831) uznano go za hymn narodowy, w 1927 roku został hymnem państwowym. Mazurek Dąbrowskiego, prze­sycony optymizmem i wiarą w odzyskanie przez Polskę niepodległości, odwołuje się do znanych wydarzeń z historii naszego kraju:

zwycięstw Czarnieckiego nad Szwedami, po­wstania kościuszkowskiego, bitwy pod.Racła­wicami. Czarniecki, Kościuszko to przykłady patriotycznej postawy.

Wzorem osobowym Polaka jest też w wier­szu generał Henryk Dąbrowski, natomiast przykładem zwycięskiej realizacji planów Na­poleon Bonaparte, z którego wojnami na po­czątku XIX wieku Polacy łączyli nadzieje na odzyskanie niepodległości. Dąbrowski ma, to­warzysząc armiom Napoleona, doprowadzić legionistów do wolnej Polski, do niego kiero­wane są słowa refrenu wypowiadane przez żołnierzy legionów. Polska istnieje, chociaż nie ma państwa, bowiem trwa naród - uważa się, że Mazurek zapoczątkował takie, ówcześnie nowoczesne, pojmowanie sprawy narodowej, które w XIX wieku stało się powszechne.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Tytuło­wy bohater, pomimo wychowania w Zakonie, czuje się Litwinem, jest patriotą, który podej­muje samotną walkę z Krzyżakami. Może po­konać potężnych wrogów tylko zdradą, pod­stępnym działaniem na ich szkodę i taką właśnie drogę wybiera - składając na ołtarzu ojczyzny swój rycerski honor, osobiste szczę­ście, nawet życie. Nie może zaznać szczęścia w życiu, gdy nieszczęśliwa jest jego ukochana ojczyzna. Jego patriotyzm przypomina posta­wę prometejską: dla dobra ojczyzny będzie walczył z sitami wyższymi, swym sumieniem i honorem, nawet z Bogiem. Utwór odegrał istotną rolę w kształtowaniu bardziej nowo­czesnej postawy patriotycznej rówieśników autora i następnych generacji, stal się dla spi­skowców swego rodzaju katechizmem i zara­zem podręcznikiem moralności ludzi walczą­cych w podobny do Konrada sposób. Nakazywał poświęcić dla ojczyzny wszystko, zrezygnować z wszystkiego poza walką. Kon­rad Wallenrod jest pierwszym utworem w spo­sób tak pełny przedstawiającym koncepcję „patriotyzmu walki", patriotyzmu bez narodo­wego państwa, tłumionego przez zaborców, nakazującego maską zasłaniać oblicze, skry­wać prawdziwe uczucia i spiskować.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Pan Tadeusz został napisany ku pokrzepieniu serc, jest wy­razem tęsknoty za krainą dzieciństwa, gdzie s/ę człowiek napije, nadysze Ojczyzny. Akcja poematu rozgrywa się w miejscu przypomina­jącym raj. Wszystko jest na Litwie piękniejsze niż w każdym innym zakątku świata: lasy, kwia­ty, pola, łąki, zwierzęta.

Zarazem wszystko, co litewskie pozostaje bohaterom najbliższe, wiel­bione i swojskie. Życie toczy się zgodnie z ryt­mem przyrody, przyjaznej człowiekowi i opisy­wanej z wielką miłością, uwielbieniem. W tej krainie mieszkają niezwykle barwne postaci, nawet wielu oryginałów i dziwaków. Wszyscy stanowią zwartą społeczność, są połączeni głębokimi więzami międzyludzkimi, mają wspólne upodobania, wyobrażenia o świecie, jego porządku, łączy ich patriotyzm (Ksiądz Robak pełni nawet rolę wręcz mesjanistyczną), ukochanie ziemi przodków, ważnym spoiwem patriotycznej wspólnoty pozostaje tradycja. Mickiewicz daleko odszedł od formuły o/czy-zna jest tam, gdzie źle. Przedstawił w Panu Ta deuszu ojczyznę szczęśliwą, którą jakby omi­nęły kolejne klęski spadające na naród.

Można odnieść wrażenie, że historia, duch przemian mają zaledwie minimalny wpływ na Soplicowo, jego społeczność. Utwór jest pa­triotycznym poematem o urodzie ziemi ojczy­stej, krajobrazów zapamiętanych z dzieciń­stwa, pięknie i barwności tradycji, mówi o sile zgodnej wspólnoty, harmonii życia, ojczyźnie rzekomo oczekującej na powrót synów w roz­proszeniu. Pozostający na emigracji autor przypomniał wyidealizowaną polską realność, narodowe, tradycyjne wartości, kulturę, dat wręcz pewien wzorzec polskości, ukazując niezmienione od lat centrum polszczyzny. Za­mieszkiwali je ludzie kochający swój kraj, któ­rzy w obliczu niebezpieczeństwa stawali się solidarni, zapominali o urazach. Gdy do Sopli-cowa, wraz z wojskami Napoleona, wkroczyła wielka historia, znów pojawiły się nuty wyłącz­nie optymistyczne - w poemacie nie ma słowa o szybko nadchodzących dniach klęski pod Moskwą. Jest raczej marzenie, sen o nowej, odmienionej, ale wciąż pięknej, wolnej Polsce.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Optymistycz ne, pozytywne rozwiązanie wszystkich wąt ków powieści w pewnym sensie wskazuje drogę prowadzącą do ratowania polskości w popowstaniowych realiach. Taką receptę znajduje młode pokolenie: w ludzie szukając zdrowia moralnego, źródta patriotyzmu i żywej tradycji, witalności oraz aktywności. Sprzy­mierzeńcem młodych będzie drobne ziemiań-stwo, ludzie ciężkiej, codziennej pracy. Odro­dzą się dwory, nad Niemen wróci odwieczna harmonia. W tym kontekście raczej nie należy mówić o konflikcie pokoleń, zarówno młodzi, jak i starzy nie stanowią w powieści jednoli­tych grup, przecież młody jest np. Witold i je­go siostra Leonia, a trudno o bardziej kontra­stowe postaci.

By ta fantastyczna wizja urzeczywistniła się, niezbędna jest pozytywistyczna praca u podstaw, wysiłek zmierzający do podniesie­nia poziomu cywilizacyjnego ludu, także na­prawy stosunków na wsi - tak chcą działać Witold i Benedykt Korczyńscy. Pozytywistycz­ny rodowód mają i inne idee wpisane w po­wieść: kult pracy jako najwyższej wartości w życiu człowieka, najwyższej formy patrioty­zmu, postulat użyteczności społecznej (jego zaprzeczenie to pasożytnictwo arystokracji), utylitaryzm, kult nauki (Witold), walka o pol­skość ziemi, legalne działania ekonomiczne zastępujące konspirację, zbrojny czyn.

Konstanty l. Gałczyński Pieśń o żołnierzach z Westerplatte. Gatczyński oddał hołd obroń­com nadmorskiej placówki, przedstawił wła­sną wizję wydarzeń historycznych. Utwór nie opowiada o samej heroicznej walce z przewa­żającymi siłami wrogów, przedstawia nato­miast obraz polskich żołnierzy poległych w boju: czwórkami, w żołnierskim szyku po­maszerowali do nieba. W chmurach dudnił równy krok Morskiego Batalionu. Jego boha­terowie nie żałowali bólu, ran, wreszcie śmier­ci poniesionej w obronie ojczyzny Spotyka ich teraz najwyższa nagroda, maszerują na nie­bieskie polany. Obrońcy wybrzeża Bałtyku we­sprą walczących w Warszawie, ich duch bę­dzie obecny pośród ruin stolicy, pamięć o nich podtrzyma nadzieję zwycięstwa, zachęci do oporu przeciw Niemcom.

PAŃSTWO - Literatura nie tylko opisuje funkcjonowanie państwa, ale może również być z nim ściśle związana, na przykład za sprawą państwowego mecenatu, polityki kulturalnej, przyznania, bądź odebrania, autorom różnych swobód. Nie jest przy tym tak, że wielkie dzieta powstają przede wszystkim w państwach demokratycznych i sprawiedliwych, w systemach totalitarnych, pod rządami despotów napisano niejedno arcydzieło. Literatura wspiera państwo lub je zwalcza, bywa przez nie demoralizowa­na, ograniczana poprzez cenzurę, co znów może prowadzić do ciekawych rezultatów artystycznych. Jednak w tym opracowaniu interesuje nas państwo jako przede wszystkim ważny motyw literacki; jego natura, charakter, relacje ze społeczeństwem, prawa i obowiązki obywateli, niezmienne ulegające przekształceniom mechanizmy.Jan Kochanowski Odprawa postów greckich.

Tragedia została poświęcona moralno-politycznym problemom państwa, jego istnienia i funkcjonowania. Dzieje Troi przeniosły wyda­rzenia ukazane w Odprawie w wymiar uniwer­salny, ponadczasowy. Tragedia stała się dra­matem o nieszczęściu zawinionym przez ludzi, zatem takim, którego można było unik­nąć. Jest to też utwór o władzy, odpowiedzial­ności władców za losy narodu, którym rządzą - powinni sprawować daną im władzę w imię dobra poddanych, bowiem kiedyś przed Bo­giem odpowiedzą za swe czyny: Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie, / A ludzką sprawie­dliwość w ręku trzymacie, l Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono l l zwierzchność nad stadem bożym zawierzono: / Miejcie to przed oczyma zawźdy swojemi, / Żeście miejsce za­siedli boże na ziemi l Z którego macie nie tak swe wtasne rzeczy, / Jako wszystek ludzki mieć rodzaj na pieczy.

Utwór mówi o racjach, argumentach na rzecz praworządnego państwa. Nosicielami owych racji są poszczególne postaci, których postawy wyrażają ogólniejsze typy zachowań społecznych. Od rozwiązania konfliktu pomię­dzy owymi racjami zależy przyszłość państwa. Stary monarcha Priam jest nieudolny, staby, krótkowzroczny uzależniony od parlamentu (boi się podejmować samodzielne decyzje), ła­two ulega demagogom, nie umie unieść odpo­wiedzialności za losy państwa, nad jego intere­sami stawia dobro syna, nie umie zdobyć się na stanowcze kroki. Aleksander kieruje się pry­watą, natomiast Antenor wnosi do dramatu polityczną mądrość i szlachetność. Gwałcenie w kraju ludzkich praw, anarchia, samowola, przekupstwo, zdrada, występek - to, jak po­ucza autor, droga wiodąca ku zgubie ojczyzny. Już nie raz w historii występki władzy i nieroz­sądne rządy doprowadziły do upadku królestw.

Andrzej Frycz Modrzewski O poprawie Rzeczypospolitej. Modrzewski jest w naszym piśmiennictwie pierwszym wybitnym kryty­kiem współczesnej sobie Polski. Potępiał ucisk chłopów, ciemnotę duchowieństwa, ograniczanie praw mieszczan, wystawne ży­cie szlachty. Nie był demokratą, opowiadał się jedynie za zdrowym układem społecznym, w którym każdy stan miałby wkład w dobro kraju, ponosił koszta właściwego funkcjono­wania państwa - widzianego w sposób nowo czesny, kontrolującego handel, budownictwo, opiekę społeczną, szkolnictwo oraz inne dzie­dziny życia. Takie państwo powinno dbać o przestrzeganie prawa (nierówność wobec niego niszczy państwo), chronić przed krzyw­dą i wyzyskiem. Modrzewski domagał się obieralnego króla (obejmującego tron z woli obywateli), utworzenia narodowego kościoła, wykształconego duchowieństwa, wolności su­mienia, ale zarazem sądził, że nauka i eduka­cja mają umacniać wiarę chrześcijańską. Byt publicystą umiarkowanym, chciał naprawiać Polskę, nie zaś burzyć, umacniał istniejący ład społeczny.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Droga propo nowana przez Szymona Gajowca to bardzo ostrożna koncepcja reformatorska, państwo-wotwórcza (najcenniejszą wartością dla naro­du jest niepodległość), której słabość polega przede wszystkim na braku odpowiedzi na py­tanie: czy społeczeństwo, rozczarowane kształtem odrodzonej Polski, będzie wystar­czająco cierpliwe, by czekać aż powolne, ograniczone reformy przyniosą poprawę sytu­acji? Czy może wcześniej przestanie istnieć państwo w obecnym kształcie, wiatr od Wschodu porwie robotników (w 1923 roku miały miejsce krwawe starcia robotników z policją), wybuchnie rewolucja? Wtedy na re­formy będzie zbyt późno.

Niepodległa Polska z Przedwiośnia to pań­stwo społecznych napięć, kontrastów. Władza opiera się na przemocy, carski aparat władzy jedynie zastąpiła polska policja. Jest to spoj­rzenie przede wszystkim oskarżycielskie, nie wolne od publicystycznych uproszczeń, nie zawsze sprawiedliwe, często jednostronne, przedstawiające państwo w nazbyt czarnych barwach - ale przecież nie był to kraj szybko zmierzający ku dobrobytowi, sprawiedliwości. Żeromski w pierwszej akceptować samego sposobu sprawowania władzy.

Źeromski dystansuje się wobec wszystkich zaprezentowanych w powieści programów:

podkreśla ich słabości, ironicznie przedstawia, wkłada w usta postaci, którym czytelnik nie może ufać. Przedwiośnie to powieść pytań, wątpliwości, a nie odpowiedzi. Cezary Baryka nie znajduje swej wielkiej idei, programu, z któ­rym mógłby do końca utożsamić się. Skłania się to w jedną, to w drugą stronę, miota się po­śród sprzecznych ocen i wizji przyszłości, ostatecznie odrzuca wszystkie stanowiska. Ten bohater, co ważne, przybył do Polski z ze­wnątrz, ostro, nawet brutalnie widzi jej proble­my, nie jest uwikłany w narodowowyzwoleńcze mity, sentymenty. Walka o wolny kraj to już hi­storia, a tłumaczenie wszystkiego pozostało­ścią zaborów przestaje być wiarygodne. Bary­ka jest człowiekiem nowego czasu, nowych wyzwań stojących przed Polską - ich źródła to społeczne napięcia, niesprawiedliwość. Ceza­ry to też człowiek młody a zatem niespokojny buntowniczo nastawiony wobec „starego" świata, chcący go zmieniać. O dusze takiej ak­tywnej młodzieży toczy się w Przedwiośniu walka - mogą ją wygrać komuniści, trzeba zro­bić wszystko, by do tego nie doszło. Takie jest podstawowe przestanie ideowe omawianej powieści Stefana Żeromskiego.

PIEKŁO - Piekło, rozumiane jako konkretne : miejsce kaźni grzeszników, było przedmiotem licznych utworów literackich epok dawniejszych, przede wszystkim średniowiecza. Późniejsza literatura już w niepo­równywalnie mniejszym stopniu chciała mnożyć wstrząsające obrazy piekielnych mąk, ogni trawiących dusze grzeszników. Piekło przyjęto wymiar symboliczny stało się gehenną przeżywaną przez ludzi na ziemi, a nie karą wyznaczoną przez Boga. Mówimy o piekle wojny, rasowej i narodowej nienawiści, piekle odrzucenia, samotności, złej rodziny nałogów, choroby cierpienia, piekle współczesnego świata oraz piekle, które każdy może sobie stworzyć w swym wnętrzu. Jeżeli równie szeroko rozumieć ów motyw, to odnajdziemy go w tysiącach utworów literackich.

Mitologia. Mianem Hadesu określano w grec­kiej mitologii mroczne państwo umarłych, cza­sami wyłącznie miejsce odbywania przez zmarłych kary za swe występki - ludzie do­brzy, sprawiedliwi, pobożni, niektórzy herosi (np. Menelaos) pędzili szczęśliwy żywot w Eli-zjum, na Polach Elizejskich, mitycznej krainie na zachodnim krańcu świata, gdzie panuje ła­godny klimat, wiecznie zielenią się łąki. Dusze zmarłych przez rzeki wyznaczające granice świata podziemnego przewoził nieprzekupny Charon, który nikomu z żywych nie pozwalał wsiąść do swej łodzi. Każda z przeprawianych dusz musiała zapłacić mu jednego obola, dla­tego tę drobną monetę umieszczano podczas pogrzebu w ustach zmarłego. Główną rzeką podziemi był lodowaty, błotnisty Styks. Hera-kles siłą zmusił Charona do przewiezienia go na drugi brzeg, korzystając z pomocy Herme-sa i Ateny zszedł do Krainy Zmarłych, schwy­cił Cerbera i przywiózł go do Argolidy (Eurey steus kazał Cerbera niezwłocznie odwieźć do podziemi).

Biblia. W Starym Testamencie piekło było miej­scem przebywania umarłych, jakby niższą czę­ścią wszechświata (według Żydów wszech­świat miał trzy warstwy: niebiosa, ziemię i piekła), najbardziej oddaloną od Boga. Szeol (piekło) to miejsce spotkania z przodkami, je­żeli do tej krainy ciemności trafił ktoś po dłu­gim życiu, traktował ten fakt jako oczywistość, dramatyczny wymiar miało jedynie znalezienie się w piekle człowieka jeszcze młodego. Nie­którzy autorzy Biblii twierdzili, że w owym miej­scu przebywały też upadte anioły oraz wrogie duchy i zakute w kajdany demony

Dopiero z upływem czasu szeol stawał się miejscem odbywania kary przez dusze, prze­kształcał się we właściwe piekło z niewyobra­żalnymi męczarniami. Jakby dla równowagi, pojawiła się koncepcja wiecznej nagrody, zbawienia sprawiedliwych. Ewangeliści skupi­li uwagę właśnie na najbardziej przerażają­cych obrazach otchłani piekielnych, które po­tem utrwaliła w potocznej świadomości chrześcijan sztuka. Zstąpienie Jezusa do Ot­chłani oznacza jego suwerenne panowanie nad całym wszechświatem. Apokalipsa św. Jana daje obraz piekła jako jeziora ognia i siarki, w którym na wieczność pozostają za­nurzeni grzesznicy.

We współczesnym chrześcijaństwie coraz częściej odchodzi się od koncepcji piekła ja­ko konkretnego miejsca, w którym Bóg przy­gotował dla grzeszników fizyczne tortury. Uj­muje się natomiast piekło jako stan oddzielenia od Boga, wiecznej utraty błogo­sławieństwa nieba.

Dante Alighieri Boska Komedia. Stworzony przez Dantego obraz piekła (w pierwszej części arcydzieła) odzwierciedla wyobrażenia i lęki ludzi średniowiecza (przy wyraźnych in­spiracjach greckim Hadesem) - nie tylko wy­rastające z wiary religijnej. Podróż po zaświa­tach zaproponował poecie (gdy ten zabłądził w ciemnym lesie) Wergiliusz, Dante chętnie przyjął propozycję zobaczenia tych, co /ęcza w żałobie. Piekło Dantego ma dziewięć krę­gów, w których przebywają grzesznicy - od najlżejszych do najcięższych. Każdy kolejnykrąg oznacza zwiększenie cierpień, tortur. W pierwszym przebywają ci, którzy zmarli bez chrztu, w tym szlachetni poganie, jak Homer, Sokrates i sam Wergiliusz. W kręgu dziewią­tym straszliwym mękom zostają poddane du­sze zdrajców. Tkwi tam w bryle lodu Lucyfer, który w trzech paszczach trzyma Judasza, Brutusa i Kasjusza.

W piekle, mającym kształt lejka skierowa­nego wąską stroną w głąb ziemi, słychać za­wodzenia w różnych językach, lamenty, przej­mujące krzyki, grzesznicy są kąsani przez owady i robaki, piekielna sceneria budzi gro­zę, przerażenie. Na przykład heretyków sma­ży się w zamkniętych ognistych grobach, pod nimi przepływa rzeka wrzącej krwi strzeżona przez centaury. Dla przebywających w piekle nie ma już żadnej nadziei, o czym informuje sama prowadząca do piekieł brama.

Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata. Małgo­rzata została wybrana na gospodynię corocz nego szatańskiego balu wydawanego przez Wolanda. Gdy nadeszła pótnoc, Helia i Nata-sza kąpią Małgorzatę we krwi, zakładają jej kró­lewski diadem z brylantów, wieszają na szyi ciężki medalion z czarnym pudlem. Na specjal­nym podniesieniu, całowana w kolano, wita przybywających gości: morderców, trucicielki, oprawców, sutenerów, monstra, wampiry i in­nych mieszkańców piekieł. Trwa wielki bal, go­ście kąpią się w szampanie i koniaku, grają or­kiestry. Małgorzata dwoi się i troi, by najlepiej wypełnić powierzoną jej rolę, budzi powszech­ny zachwyt. Woland wznosi symboliczny toast czaszką napełnioną krwią.

W jednej chwili upiorny bal kończy się, zni­kają goście, Małgorzata znów jest w mieszka­niu Berlioza, z którego przenosiła się w poza­ziemski wymiar.

PIENIĄDZE - Wynalazek Fenicjan zrewolucjonizował handel, całą gospodarkę, przyspieszył rozwój cywilizacyjny antycznego świata. Zarazem jednak posiadanie, gromadzenie pieniędzy stało się wielką ludzką namiętnością, która równie często skłaniała do ciężkiej pracy, godnej pochwały oszczędności, co rabunków, zbrodni, bez­litosnego wyzysku. Wielu pisarzy różnych epok (np. romantyków, modernistów) wyrażało się o pieniądzach z pogardą, uważało je za symbol najprymitywniejszych aspira­cji człowieka, których nie można pogodzić z pełnią życia duchowego. Ponieważ od ty­siącleci pieniądze towarzyszą człowiekowi (praktycznie bez ich posiadania nie można utrzymać się przy życiu), zagadnienia ich zdobywania, budującej lub niszczącej siły, wpływu na ludzkie postawy, miejsca w sys­temie wartości pozostają przedmiotem uwagi .literatury.

Mitologia. By zmarły mógł zapłacić w pod­ziemnym świecie przewoźnikowi Charonowi za przeprawienie go przez rzekę Styks (zatem by znalazł się w miejscu wiecznego pobytu) wkładano mu w usta obola, drobną monetę.

Biblia. Zawarte w Starym Testamencie wzmianki o pieniądzach dotyczą zarówno cen, finansowych zobowiązań (przede wszystkim wobec świątyń), jak i fałszowania monet - pojawiły się one w Izraelu po okresie wygnania babilońskiego. W okresie Nowego Testamentu na ziemiach żydowskich sita rze­czy w obiegu były przede wszystkim pienią­dze rzymskie. Najbardziej znana opowieść, w której pojawiają się pieniądze to dzieje zdrady Judasza, który za wydanie Chrystusa miał otrzymać trzydzieści srebrników. Według tradycji, dręczony wyrzutami sumienia, zwrócił je kapłanom i następnie powiesił się.

Molier Skąpiec. Harpagon to sześćdziesię­cioletni bogaty mieszczanin paryski, wdowiec, o którego pozycji społecznej, zajęciach, po­chodzeniu dowiadujemy się niewiele. Na pew­no zajmował się lichwą, pożyczaniem pienię­dzy na wysoki procent. W życiu wszystkim byty dla niego pieniądze, dla nich byt gotów do popełnienia każdej niegodziwości. To czło­wiek niebywale pazerny, chciwy, przy tym nieprawdopodobny skąpiec, krętacz, awan­turnik, ktoś pyszny, pozbawiony serca dwuli-cowiec bez żadnych skrupułów. Starał się oszczędzać na wszystkim - podkradał nawet owies własnym koniom. Byt złym ojcem, ską­pił dzieciom pieniędzy na podstawowe wydat­ki. Jeszcze gorzej traktował służbę. Patolo­giczne skąpstwo uczyniło z niego człowieka wręcz chorego, maniaka opanowanego żą­dzą zdobywania pieniędzy i niewydawania ich, chociaż tego ostatniego wymagała jego pozycja społeczna. Zdawał sobie sprawę ze swej przywary, próbował ją ukrywać.

Harpagon (to stówo greckie, później zlaty-nizowane, oznaczające drapieżnego, z za­krzywionymi szponami, chciwca) jest uoso­bieniem skąpstwa. Postacią odrażającą, w przypadku której tylko jedna cecha charak­teru określa wszystkie zachowania, uczucia. Harpagon bywa śmieszny, ale też groźny, od­rażający, nawet tragiczny. Cały świat, rodzinę widzi przez pryzmat szkatułki zawierającej monety, których utraty panicznie obawia się.

Juliusz Słowacki Kordian. w James Parku w Londynie, Kordian wspomina nieudane sa­mobójstwo. Rozmawia z cynicznym Dozorcą, który wyraziście uświadamia mu, że społe­czeństwem rządzą pieniądze mogące otwo­rzyć drogę do wszelkich godności. Rodząca się cywilizacja pieniądza jest oparta na zakła­maniu, a nie autentycznych wartościach mo­ralnych lub społecznych.

Z kolei we Włoszech Kordiana pociąga Wioletta jako kobieta, podziwia jej ciało. Gdy, dokonując próby uczucia, mówi, że przegrał cały majątek, wszystkie pieniądze, Włoszka traci zainteresowanie Polakiem. Miłość traktu­je jako rodzaj handlu, nie jest ona w tym przy­padku bezinteresownym uczuciem łączącym dwoje ludzi - miłość zmysłowa reprezentowa­na przez kobiety interesowne może tylko roz­czarować.

Bolesław Prus Lalka. Wokuiski pochodził z zdeklasowanej szlachty. W młodości praco­wał (do czego zmusiła go bieda stale procesu­jącego się ojca), próbował uczyć się, udzielał korepetycji, zajmował wynalazkami. Po nieca­łym roku porzucił studia w Szkole Głównej, wziął udział w powstaniu styczniowym, po jego zakończeniu został zesłany na Syberię. Poznał Rosjanina Suzina, dzięki któremu dorobił się niewielkiego majątku. Do kraju powrócił w 1870 roku, rok później ożenił się z Małgorza­tą Minclową, zamożną wdową po sklepikarzu. W 1875 umarła Minclową, a Wokuiski z 30 ty­siącami rubli rozpoczął samodzielną karierę kupca. W 1887 roku niespodziewanie wyjeż­dża na Bałkany, gdzie toczy się wojna. Wraca po ośmiu miesiącach jako posiadacz ogrom­nej fortuny zarobionej na dostawach dla woj­ska - w tym momencie zaczyna się zasadni­cza, współczesna akcja Lalki.

Życiowa konieczność zmusiła Wokulskie-go do zostania kupcem, przedsiębiorcą na ogromną skalę, co wtedy wśród Polaków byto rzadkością. Zdobył fortunę nie tyle dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności (pozna­nie Suzina, wojna rosyjsko-turecka), co za sprawą predyspozycji do robienia interesów, przedsiębiorczości, niezwykłej inteligencji, umiejętności przewidywania, odwadze i stałej gotowości do podejmowania nawet najwięk­szego ryzyka.

Miłość do Izabeli Łęckiej zmieniła wszyst­ko w życiu Wokulskiego. Bezskutecznie, cza­sami niezręcznie, próbował za pomocą pie­niędzy kupić uczucie zubożałej arystokratki. Równocześnie zaniedbywał własne interesy

Powieść Prusa mówi również o rodzącym się polskim kapitalizmie, który prowadzi do deklasacji znacznej części arystokracji, z po­siadania kapitału czynni niezbędny warunek posiadania takiej a nie innej pozycji społecz­nej, ale w tym przejściowym okresie wciąż bardzo istotne jest samo pochodzenie czło­wieka. Zarazem arystokracja zupełnie nie umie odnaleźć się w nowej sytuacji ekono­micznej, czego najlepszym przykładem jest Tomasz Lęcki. Część wielkiego majątku jego rodziny została skonfiskowana po powstaniu, resztę pan Tomasz po prostu roztrwonił. Pozo­stała mu tylko kamienica, na hipotece której ciążyły ogromne długi. Było to stanowczo za mato, by nadal podróżować po Europie, pro­wadzić wystawne życie, przyjmować gości, nawet zapewnić posag córce. Wszystkie na­dzieje materialne wiąże z Wokulskim, który pozwala mu nawet wygrywać ze sobą w karty, by hipokryta Łęcki miał z czego utrzymywać dom. Pan Tomasz nie ma nawet bladego po­jęcia o ekonomice, finansach, realnym stanie swego posiadania, a raczej zadłużenia. Uwa­żał się przy tym za zręcznego inwestora.

PIĘKNO - Piękno jest przede wszystkim kategorią estetyczną, rodzajem estetycznego ideału. Owe ideały (podobnie, jak same teorie piękna) kształtowały się i zmieniały w rożnych epokach historycznych, czasami stawały się obowiązującymi kanonami twórczości artystycznej, literackiej, W starożytności i w średniowieczu pojęcie piękna odnoszono głównie do natury, ale także i do ludzkich czynów - przekonanie o zbieżności dobra i piękna pozostaje w literaturze dość powszechne, np. stale powraca w pisarstwie wielu współczesnych poetów. Pojecie piękna (jego materialnych treści) wciąż pozostaje przedmiotem sporów filozofów, estetyków, ma w gruncie rzeczy subiektywny charakter W naszej potocznej świadomości funkcjonują przede wszystkim wyobrażenia piękna z kręgu klasycyzmu - coś jest piękne za sprawą np. har- i monii, ładu, proporcji i tak dalej.

Mitologia. Afrodyta, według najpopularniej­szego mitu wyłoniona z piany morskiej, była boginią nie tylko miłości, ale i piękna. Pięknu tej kobiety nie oparło się wielu bogów i śmier­telników. Parys obdarzył ją złotym jabłkiem na­leżnym najpiękniejszej kobiecie, a w zamian za to bogini potączyta go miłością z piękną Heleną - jak wiemy, przyniosło to zgubę Troi.

Dante Alighieri Bos/ra Komedia. Trójca Świę­ta, poeta mógł ją zobaczyć pod sam koniec wędrówki po Raju, jawi się pisarzowi jako piękno niezrównane, absolutne. Są to trzy róż­nobarwne obręcze, których piękna nigdy nie zdoła oddać ubogi język poety, pozostający instrumentem zbyt niedoskonałym, by przeka­zać piękno wyrastające z mistycznego unie­sienia, wiary.

Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia. Poezja, zgodnie z ujęciem z tego dramatu, musi obejmować zarówno estetykę, jak i etykę, mo­ralność. Być pięknem i równocześnie zbawie­niem. Wtedy będzie prawdziwie wielka, auten­tyczna. W przypadku hrabiego Henryka piękno jego poezji nie może przesłonić na­gannie moralnej postawy w realnym życiu:

Przez ciebie ptynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością. Biada ci - biada! Dzie­cię, co plącze na tonie mamki - kwiat polny, co nie wie o woniach swoich, więcej ma zasługi przed Panem od ciebie.

Cyprian Kamil Norwid Fortepian Szopena.

Muzyka Szopena stanowi dla poety rodzaj do­pełnienia piękna doskonałego, a takie wyżyny sztuki osiągnęło bardzo niewielu artystów. Twórczość Szopena może podnieść rzeczywi­stość do poziomu ideału, radykalnie ją odmie­nić, uczynić bytem doskonałym. Wspominaną rzeczywistości^est przede wszystkim Py^i polskość, to ona w pierwszej kolejności stała się w muzyce Szopena przedmiotem owego uwznioślenia, transformacji z prozaicznej real­ności w ideat.

Jan Kasprowicz Krzak dzikiej róży w Ciem­nych Smreczynach. W tym cyklu sonetów Ka­sprowicza Bóg, natura i człowiek tworzą niero­zerwalną jedność; przyroda nie jest tylko tłem, sztafażem, czymś obojętnym wobec człowie­ka, jest fizycznie i duchowo z nim zespolona, ona także rodzi się i odbywa drogę ku śmier­ci. Zarazem w Krzaku dzikiej róży natura to ob­raz harmonii świata, źródło wyciszenia, nie­skończone piękno i odwieczny porządek.

PISARZ/POETA - Pisarze, jako grupa zawodowa, pojawili się w Europie dopiero w XVIII wieku, wcześniej nie można było utrzymywać się wyłącznie z pisania. Upowszechnię- ł nie obiegu książek, gwałtowny rozwój czasopiśmiennictwa, ukształtowanie rynku czytelniczego i wydawniczego oraz inne przyczyny doprowadziły do wykształcenia się zawodu pisarza. Zawodu z reguły obarczanego przez samych twórców (niekiedy czytelników) przeróżnymi obowiązkami: od dostarczania nie zawsze wyszukanej rozrywki po pełnienie funkcji inżynierów dusz. Jedni pisarze chcieli być przewodnikami i sumieniem narodów, wieszczyć, ostrzegać i pouczać, inni zamierzali tylko dawać wier­ne świadectwo kształtu otaczającego ich świata, ale nigdy nie brak i takich, którzy wierzą, że poprzez pisarstwo zmienią rzeczywistość. Pomiędzy narodowym wieszczem i pismakiem rozciąga się wielka przestrzeń, w której znajdzie się miejsce dla każdego dobrego i złego pisarza.Horacy Exegi monumentum aere perennius (Wzniosłem sobie pomnik trwalszy od spiżu).

Tematem utworu jest twórczość, powołanie poety Wiersz to wyraz dumy z dokonanego dzieła, które z pewnością okaże się trwalsze od materialnych pomników. O randze poezji i posłannictwie jakie mają spełnić poeci Hora­cy niejednokrotnie wspominał też w innych pieśniach. Muzy obdarowują poetów talentem, podobnie jak zsyłają dar władzy ludziom rzą­dzącym narodami. Do tej pieśni bezpośrednio odwoływał się Jan Kochanowski, twórca świet­nych przekładów i swobodnych przeróbek utworów Horacego, w wierszu Exegi monu­mentum. Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Konrad, najwyższy z czujących na ziemi padole, genial­ny poeta romantyczny, uważa, że może rów­nać się jedynie z Bogiem. Buntuje się przeciw uznanym mistrzom, ma ich wręcz za nic: Dep-cę was, wszyscy poec/'. / Wszyscy mędrce i proroki l Których wielbił świat szeroki.

Poeta ma być władcą, przewodnikiem, po­ezja zawłaszcza funkcje tradycyjnie pełnione przez państwo i politykę, naukę, filozofię, na­wet religię - podobne złudzenia podzielało wielu romantyków. Poeta - powtarzali - stale kontaktuje się z wymiarem pozarzeczywistym, z bytami duchowymi (np. diabłami, aniołami).Dokonuje tego dzięki nadludzkiemu wysiłkowi ducha, na jawie wychodzi poza ziemską rze­czywistość - to tak zwany furor poeticus (twór­czy szał, natchnienie). Juliusz Słowacki Grób Agamemnona. Poecie nie wolno schlebiać czytelnikom, tym bardziej nie może w trudnej sytuacji historycznej ogra­niczać się do równie błahych, co wygodnych tematów. Musi mówić rzeczy przykre, stale krytycznie weryfikować narodowe mity, złu­dzenia, bacznie przyglądać się wyobrażeniom funkcjonującym w zbiorowej świadomości, powszechnie uznawanym za narodowe świę­tości, których nie należy poddawać w wątpli­wość. Inaczej mówiąc, niezmiennie pozosta­wać sumieniem narodu.

Temu programowi poetyckiemu towarzy­szą rozważania na temat sytuacji samego podmiotu lirycznego - będącego poetą, w za­sadzie tożsamego z autorem. Poeta z Grobu Agamemnona poniekąd traci wiarę w sens uprawiania literatury z racji braku czytelników lub przemawiania do słuchaczów głuchych (czyli niezdolnych do zrozumienia jego poezji, zatem ją odrzucających). Pozostaje mu roz­pamiętywanie dawnej świetności ojczyzny, bohaterstwa jej wielkich synów, jakich próżno szukać wśród współczesnych ludzi. Apele po­ety pozostają bez echa, nikt nie zamierza wcielać w życie narodowowyzwoleńczych ha-set wpisanych w jego twórczość.

Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia. Dramat jest wielką, konsekwentnie przeprowa­dzoną polemiką z romantycznym przypisywa­niem poecie atrybutów niemal boskości. Pozornie poetą w Nie-Boskiej komedii jest głównie hrabia Henryk. Żyje on w świecie ma­rzeń, iluzji, wciąż poszukuje nowych doznań, źródeł inspiracji. Które są dla niego znacznie ważniejsze niż obowiązki wobec rodziny. Ro­mantyczne literackie konstrukcje chce uwa­żać za rzeczywistość, w pogoni za owymi złu­dzeniami porzuca dom, tęskniąc do wartości urojonych, przekreśla autentyczne, np. szczę­ście rodzinne. Okazuje się, że idzie tropem fałszywym, poetyzacja realnego życia przyno­si tylko zniszczenie.

Narrator w części l zwraca uwagę na fałsz romantycznych mitów, w których zaplątał się hrabia Henryk, tracąc rozeznanie, gdzie koń­czy się literatura a zaczyna rzeczywistość. Henryk, mający wyraźne cechy neurotyczne, przeklina małżeństwo, syna, potencjalną zdradę, jest stale nękany przez demony, ku­szące go ziemską sławą, pięknem i miłością. Nie umie wyplątać się z konfliktu pomiędzy ro­mantycznym modelem poety, a ludzkimi, co­dziennymi obowiązkami. Ten konflikt obniża wartość tworzonej przez niego poezji - jako nieszczerej i odległej od ewangelicznych wskazań moralnych.

W odróżnieniu od Henryka, „poeci praw­dziwi" to Maria i Orcio. Poezja w ich przypad­ku jest darem otrzymanym od Boga. Ma źró­dło nie w pozach, naśladownictwach, lecz autentycznych wartościach. Jej podstawą w przypadku Marii była miłość do męża, u Or-cia zaś dziecięca niewinność. Obie te postaci są skazane na samotność, niezrozumienie, bowiem zbyt wiele czują i przeżywają.

Dramatyczny wymiar przybiera poezja, a raczej samo bycie poetą, uprawianie poezji - rozumiane w równym.stopniu jako pisanie wierszy i postawa wobec świata. Nie ma pozy­tywnego rozwiązania, recepty na osiągnięcie ładu. Życie poety musi być tragiczne. Jeżeli wybierze świat iluzji, piękna, wizji - wejdzie w konflikt z najbliższym otoczeniem, pozosta­jąc tylko poetą fałszywym, zniszczy moralny porządek, którego nie można niczym zastą­pić. Będzie przez całe życie splatał sobie gro­bowy wieniec i zwiędłymi się bawił kwiatami. Jeśli stanie się poetą prawdziwym, mającym autentyczny kontakt ze sferą ideałów, zostanie unicestwiony jako indywidualność o mocy kreacyjnej.

Krasiński zdecydowanie odrzucił typ poety zbuntowanego przeciwko całemu światu, typ naśladujący Byrona. Uznał, że poeta musi być przede wszystkim po prostu człowiekiem, a nie może nim stać się bez miłości, Bez niej nie jest możliwa prawdziwa sztuka, pozostaje tylko grobowa próżnia w sercu, co dla poety oznacza koniec twórczości.

PODRÓŻ/WĘDRÓWKA - Z pewnością naj­lepszym sposobem poznawania świata i ludzi nadal pozostaje podróżowanie. Niemal każdy tęskni za dalekimi podróżami, każdy z nas jest Odysem, / Co wraca do -swojej Itaki, jak napisał Leopold Staff. Motywy podróży w literaturze, niezwykle liczne i stare, jak samp piśmiennictwo, mogą służyć w pierwszej kolejności opisowi ciekawych miejsc, egzotycznych krajów i ludów. Przynajmniej równie często podróż staje się metaforą ludzkiego życia, także rodza­jem wyprawy w głąb siebie, poszukiwa­niem wyboru drogi życia. Zarówno grecka mitologia jak i Biblia postrzegały los czło­wieka w perspektywie wędrówki - nie za­wsze bezpiecznej, łatwej, zmuszającej do dokonywania bardzo trudnych wyborów kierunku marszu.

Homer Odyseja. Jeśli Iliada była poematem wojennym, to głównym motywem Odysei są przygody powracającego spod Troi do domu Odyseusza, króla Itaki, jednego z najważniej­szych bohaterów zmagań pod Troją. Dziesię­cioletnia podróż Odyseusza stała się w kulturze europejskiej synonimem upartej, niebezpiecz­nej wędrówki, podczas której bohater zobaczył miasta, ludzi wielu i poznał myśli.

Akcja Odysei toczy się już po zburzeniu Troi, zaczyna się w dziesiątym roku tułaczki Odyseusza i trwa czterdzieści dni - o wyda­rzeniach wcześniejszych dowiadujemy się od samego głównego bohatera. Morskie wę­drówki Odyseusza obejmowały wielkie obsza­ry, odległości, a ich geografia jest wyraźnie niespójna, miejscami fantastyczna. Krainy re­alne to np. Egipt, Kreta, Cypr - to, co dzieje się w zachodniej części Morza Śródziemnego jest już niejasne, trudne do wskazania na ma­pie, często wręcz fantastyczne.

Biblia. Biblia bardzo często odwołuje się do motywu wędrówki, w jej perspektywie ujmuje zarówno jednostkowe losy ludzi, jak i dzieje na­rodu Izraela. Po wyjściu z niewoli egipskiej, Izra­elici przez czterdzieści lat tułali się po pustyni, ich podróż była oczyszczającą próbą, przygotowaniem do osiągnięcia celu wędrówki, to jest Ziemi Obiecanej. Podczas tej podróży Bóg dal swemu narodowi prawa, najpierw Dekalog, później przepisy bardziej szczegółowe.

Sam Chrystus, od trzydziestego roku ży­cia, byt jakby wędrownym nauczycielem, sta­le znajdował się w podróży, nie miał domu. Po śmierci Jezusa apostołowie rozpoczęli podró­że misyjne, docierali nawet do odległych rejo­nów basenu Morza Śródziemnego.

Dante Alighieri Boska Komedia. Dante, za­błądziwszy w lesie, przestraszony przez zwie­rzęta symbolizujące ludzkie grzechy, spotkał niespodziewanie ducha Wergiliusza, który z polecenia Boga poprowadził go przez kra­inę umarłych.

Droga poety prowadziła przez Piekło, Czyściec, Raj (tu już przewodnikiem została Beatrycze), aż do Empireum, gdzie można było już odczuć obecność Boga. Ma­jącą wymiar alegoryczny, symboliczny wę­drówkę Dantego należy zapewne odczytywać jako duchową podróż człowieka od upadku, pogrążenia się w grzechu do oczyszczenia z win, nawet świętości. Wolter Kandyd. Kandyd jest krewnym barona Thunder-ten-Tronckha. Wychowuje się w jego zamku w Westfalii, wraz z synem i siedemna­stoletnią córką barona, Kunegundą. Które goś dnia baron przyłapał Kandyda podczas zalotów do pięknej Kunegundy. Brutalnie wy-rzucit go z zamku. Idący przed siebie, bez środków do życia, młodzieniec zostat pod­stępnie wcielony do armii bułgarskiej (w rze­czywistości pruskiej), walczył z Abarami (Francuzami). Dezerteruje z wojska wstrzą­śnięty okrucieństwami walk i zbrodniami po­pełnianymi przez żołnierzy na cywilnej ludno­ści. W ten sposób rozpoczęła się wielka wędrówka tytułowego bohatera po świecie, wędrówka mająca przede wszystkim wymiar edukacyjny.

Akcja utworu Woltera rozgrywa się w bar­dzo wielu miejscach, nieraz błyskawicznie zmieniają się jej realia: raz są to krainy rzeczy­wiście istniejące (np. Westfalia, Portugalia, Hiszpania, Turcja), innym razem fikcyjne, le­gendarne (ziemia Uszaków, Eldorado).

Bolesław Prus Lalka. Rzecki w swym pamięt­niku wspomina potowe lat czterdziestych dziewiętnastego wieku. Wtedy to, w 1848 ro­ku, opuścił sklep Minęła, ku rozpaczy pryncy-pata, i wyruszył wspólnie z Augustem Katzem na Węgry. Walczyli tam w wielu potyczkach o wolność Węgier, wreszcie doszło do wielkiej bitwy z Austriakami. Było to bodaj ostatnie zwycięstwo powstańców. Rozpoczęta się tu­łaczka pokonanych, bezskuteczne oczekiwa­nie na pomoc. Zrozpaczony Katz zastrzelił się. Rzecki przez dwa lata wędrował po Europie. W grudniu 1851 roku wrócił do Polski. Przez rok bawił w Zamościu, w lutym 1853 roku zna­lazł się w Warszawie.

Sam Wokulski został zesłany na Syberię, a owa zsyłka rozpoczęta najlepszy okres w je­go życiu - tam poznat Suzina, tam mógł zaj­mować się nauką. Z Warszawy odbywał liczne podróże w interesach, często bywał w Paryżu, które to miasto wywierało na nim duże wraże­nie swym ogromem, nowoczesnością.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Na Anioł Pański.

Życie ludzkie - to przekonanie Tetmajer akcen towat wielokrotnie - jest beznadziejną wędrów­ką bez celu, melancholijną podróżą dekaden-ta, upartym zmierzaniem donikąd. W wiersz zostały wpisane obrazy typowe nie tylko dla samego stylu Kazimierza Tetmajera, ale i całej poezji przekazującej wtedy pokoleniowe tre­ści, uważanej na przełomie wieków za głos ge­neracji. Jest tam cmentarz i grób młodej dziewczyny, puste pole i płynąca donikąd rze­ka, mroczny, zasnuty mgłami krajobraz.

Podmiot liryczny tego utworu wędruje przez nostalgiczny smutny krajobraz. Motyw wędrowca (i wędrówki) w liryce Młodej Polski to symbol nieuniknionego przemijania życia, a mówiąc dokładniej raczej nie symbol (nie jest wieloznaczny, można precyzyjnie nazwać jego treść, znaczenie ideowe), lecz alegoria bądź personifikacja (osmętnica, samotna du­sza wędrująca przez przygnębiającą okolicę).

Juliusz Słowacki Kordian. Po nieudanej pró­bie samobójstwa, wyzdrowieniu, Kordian usi­łuje odnaleźć zapomnienie w zagranicznych podróżach. Po wielu rozczarowaniach, doko­naniu podsumowania życia (dziś porównań celem stały się księgi podróżne), na szczycie Mont Blanc odnajduje cel w służbie dla ojczy­zny. Wraca do Polski, staje się spiskowcem. Edukacyjna wędrówka rozczarowań i odrzuce­nia po Europie uświadomiła mu, iż rodząca się cywilizacja pieniądza jest oparta na zakła­maniu, a nie autentycznych wartościach mo­ralnych lub społecznych (Londyn), nie będzie artystą (Dover), miłość zmysłowa reprezento­wana przez kobiety interesowne może tylko rozczarować (Włochy), po rozmowie z papie­żem utracił naiwną, ignorującą realia wielkiej światowej polityki wiarę dzieciństwa.

Artur Rimbaud Statek pijany. Poemat napisa­ny przez szesnastoletniego poetę przenosi czytelników w krąg obrazów związanych z metaforą ludzkiego życia jako wielkiej, nie­bezpiecznej żeglugi. Żegluga daje poczucie wolności, zapewnia coraz to nowe wrażenia, ale równocześnie rodzi i tęsknotę za bez­piecznym portem: spokojem, nawet śmiercią:

O, niechaj dno me pęknie! Niech pójdę pod morze!

Miron Biatoszewski Pamiętnik z powstania warszawskiego. Bohater utworu stale wędruje przez zrujnowaną Warszawę w poszukiwaniu bezpieczniejszych miejsc schronienia, żywno­ści, wody. Gdy na Woli pojawiają się uciekinie­rzy z innych dzielnic, Biatoszewski wraca do mieszkania rodziców przy ulicy Chłodnej 40, później cała rodzina przenosi się na Ogrodo­wą.

Pomagając rannym, autor traci kontakt z rodzicami. Gdy ulicę Chłodną opanowali Niemcy, przedostaje się na Starówkę, mieszka u przyjaciela Swena koczującego wraz z rodzi­ną w piwnicy Po bombardowaniach, dwudzie­stego dnia powstania, bohaterowie poszukują nowego schronienia. Ponieważ kościół Sakra-mentek jest już pełny zatrzymują się w piwnicy Izby Rzemieślniczej przy ulicy Miodowej.

Niosąc ciężko rannego, Miron i Swen wy­chodzą, wraz z powstańcami, ze Starówki. Na Chmielnej Biatoszewski odnajduje ojca, krew­nych, znajomych. Tu też doświadcza skutków ciężkiego, trzydniowego bombardowania. Wiele razy zmienia miejsce pobytu, w końcu zatrzymuje się w Śródmieściu, przy ulicy Wil­czej. Również i tu próbuje stworzyć sobie ele­mentarne warunki życia. 3 października, nad­zorowani przez Niemców, bohaterowie utworu opuszczają Warszawę. Celem jest obóz przej­ściowy w Pruszkowie. Miron z ojcem zgłasza­ją się do pracy w Opolu. Do Warszawy autor wrócił w lutym 1945 roku.

POKORA/FRANCISZKANIZM - Postawa pokory wobec Boga i świata ma w europejskim piśmiennictwie z reguły chrześcijańskie korzenie. Sam franciszkanizm to kierunek literacki, który nawiązywał do światopoglądu świętego Franciszka z Asyżu. W 1892 roku wydano w Polsce przekład (dokonany przez L. Staffa) anonimowego, pełnego niepowtarzalnego uroku, dzieła Kwiatki św. Franciszka. Ten utwór przypomniał o franciszkańskich ideałach miłości, przebaczenia, zjednoczenia człowieka z naturą, radości życia (także ubogiego), prostych i pięknych formach religijności, i pogodzeniu z Bogiem. Taka filozofia (w sposób oczywisty sprzeczna z hasłami dekadencji) znalazła odbicie w twórczości między innymi Jana Kasprowicza, Leopolda Staffa, można mówić i o analogiach pomiędzy franciszkanizmem a właściwymi Leśmianowi ujęciami jedności człowieka i tworzącej przyrody. Wybitnym przedstawicielem franciszkanizmu w dzisiejszej poezji polskiej jest Jan Twardowski, franciszkańskie stylizacje znajdziemy w opowieściach o życiu i twórczości Edwarda Stachury.

Legenda o świętym Aleksym. Aleksy, jako ucieleśnienie wzoru ascety, przybrał pozę człowieka skrajnie pokornego wobec życia i Boga. Pochodząc z możnego rodu, wyrzekł się dóbr materialnych, został żebrakiem, wy­znaczył sobie miejsce na samym dnie spo­łecznej hierarchii, pokornie znosił wszelkie upokorzenia.

Kwiatki świętego Franciszka. Kwiatki świętego Franciszka to utwór anonimowy, nie jest znany jego autor. Być może był nim jeden z uczniów świętego Franciszka. Ten zbiór opowieści i le­gend powstał na przełomie XIII i XIV wieku, został napisany w języku włoskim. W opowie­ściach splatają się realia historyczne z elemen­tami legendy otaczającej postać świętego Franciszka i przekazami fantastycznymi.

Święty Franciszek z Asyżu (Giovanni Ber-nardone, żyt około 1181-1226) jest jednym z największych i najbardziej popularnych świę­tych Kościoła katolickiego. Zatożyt aż trzy za­kony: franciszkanów, klarysek oraz tzw. trzeci zakon dla osób świeckich. Odrzucił model ascetycznego życia za zamkniętymi bramami klasztorów, zastąpi) go wędrownym kazno­dziejstwem i utrzymywaniem się z jałmużny (stąd nazwa zakony żebracze). Zapoczątkował caty nurt wewnętrznej reformy Kościoła, w owych latach pogrążonego w upadku oby­czajowym, handlującego sakramentami i reli­kwiami, co sprzyjało rozwojowi sekt religijnych, upadkowi duchowości w klasztorach. Byt to w Europie czas okrucieństwa, wojen, głodu, licznych epidemii. W takiej realności Franci­szek zaproponował wiarę równie prostą, co ra­dosną, płynącą z bezgranicznej miłości do Bo­ga i wszelkiego stworzenia, ziemi.

Podstawowe elementy myśli świętego Franciszka, jego duchowości zostały wywie­dzione z Ewangelii. Są nimi przede wszystkim:

miłość do Boga, ludzi oraz przyrody (człowiek czerpie radość z obcowania z nią), naśladowa­nie Chrystusa, dobrowolne ubóstwo (uczące pokory, współczucia, będące wyrazem miłości do bliźnich, prowadzące do wewnętrznej do­skonałości), pokora, braterstwo. Franciszkań­ska religijność, odmienna od średniowiecznej, na plan pierwszy wysuwa wewnętrzne przeży­cia, wrażliwość, poetycką wyobraźnię, dobroć, pogodę ducha, po prostu radość istnienia. Urok tej pogodnej i nieskomplikowanej filozofii polega przede wszystkim na akceptacji życia, natury, człowieka - wszystko to jest ujmowane jako dar od Boga. Wskazania dotyczą głównie szanowania natury, życia w ubóstwie, pokorne­go przyjmowania wyroków Stwórcy, służby in­nym ludziom.

Jan Twardowski * * * (Święty Franciszku...).

Utwór, przywołujący postać św, Franciszka z Asyżu, jest wyrazem franciszkańskiej pokory wobec dzieła Stworzyciela, całej natury, przy­rody. Podmiot liryczny, nieco żartobliwie i przekornie, wyznaje: ze wszystkich cudów natury /jedynie poważam trawę. Trawę (roślinę pospolitą, nie dającą żadnych owoców, stale deptaną) nazywa swą siostrzyczką, karmeli­tanką bosą, wyznacza sobie w porządku świa­ta takie samo miejsce, chce naśladować fran­ciszkańską postawę pokory.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Ksiądz Piotr byt bernardynem pełniącym obowiązki więziennego kapelana w Wilnie, opiekującym się więźniami. Dzięki ezgorcyzmom wypędził z Konrada Szatana, żarliwie modląc się, biorąc na siebie jego grzechy, ocalił go przed potępie­niem. Wzywał głównego bohatera do pokory, oddania Bogu. Sam trwając przy takiej posta­wie (etyce pokory), dostępował łaski widzenia, Bóg objawiał mu przyszłość Polski i wyjaśniał sens aktualnych wydarzeń. Także Konradowi Ksiądz Piotr przepowiedział dalsze losyCzęsto uważa się Księdza za tytana poko­ry, która jest najwyższą mocą dostępną czło­wiekowi. Tak widziany Ksiądz Piotr to przeci­wieństwo Konrada: ktoś prosty, pokorny, bezgranicznie ufający boskiej nieomylności, dobroci, a jego nieskomplikowana wiara ma mimo wszystko wymiar metafizyczny, prowa­dzi aż do profetyzmu (daru widzenia przyszło­ści). Konstrukcja tej postaci potwierdza zasa­dy więzi pomiędzy człowiekiem i Bogiem, spoza ziemskiej realności czerpie ona treści swych bardzo optymistycznych widzeń, prze­powiedni równocześnie niejasnych.

POLSKA l POLACY - Polska i Polacy to zasadniczy motyw polskiej literatury, co wynika z samej jej istoty. Poszczególni pisarze różnie postrzegali nasz kraj i jego mieszkańców, budowali odmienne, nieraz wręcz sprzeczne, uogólniające wizerunki Polaków, w zależności od własnych postaw, orientacji ideowych i politycznych, formułowali oceny. Literackie rozmowy o Polsce to głównie rozważania o jej przeszłości (narodowych tradycjach, ale i krytycznie ocenianej anachronicznej polskości), teraźniejszości i przyszłości, zaletach i wadach rodaków, o naszym duchu, narodowym charakterze, polskości jako idei scalającej naród podzielony np. za sprawą odmiennych interesów ekonomicznych grup, regionów. Dla jednych pisarzy polskość była wyłącznie powodem do dumy, inni odczuwali ją jako uciążliwy ciężar W okresach niewoli liczne byty przypomnienia wielkości Polski i mesjanistyczne zapowiedzi jej zmartwychwstania, literatura lat pokoju i częściej skupiała się na codzienności Polaków, w niej poszukiwała elementów uktadających się w nasz „portret własny".

Gali Anonim Kronika polska. Stawna Kronika polska (tytuł nadany przez wydawcę) powsta ta przypuszczalnie w latach 1113-1116. Ano­nim twierdził, że zostata ona napisana z inspi­racji otoczenia księcia, biskupów, kanclerza Michała Awdańca. Autor, dysponując bardzo nielicznymi źródłami pisanymi, oparł się głów­nie na relacjach ustnych. Tak określił projekt dzieła: Jest zaś zamierzeniem naszym pisać o Polsce, a przede wszystkim o księciu Bole­sławie i ze względu na niego opisywać niektó­re godne pamięci czyny jego przodków. Kroni­ka, ukazująca dzieje dynastii Piastów, składa się z trzech napisanych po łacinie rymowaną prozą ksiąg. Pierwsza z nich mówi o począt­kach państwa polskiego oraz panowaniu pierwszych Piastów (cudowne odzyskanie wzroku przez Mieszka symbolizuje właściwe narodziny państwa polskiego). Dwie następne księgi traktują już o czynach Bolesława Krzy-woustego (od narodzin do bitwy pod Nakłem w 1113 roku), którego niezwykłe dokonania są niezmiennie eksponowane, podkreślane. Kro­nikę otwiera i zamyka opowieść o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Księga l mówi o panowaniu Bolesława Chrobrego (drugi z jej bohaterów to Bolesław Śmiały), uznanemu przez autora za ideał władcy: to książę odważny, waleczny, sprawiedliwy, do­bry dla poddanych i umacniający chrześcijań­stwo. Jego śmierć staje się, zdaniem Anoni­ma, końcem złotego wieku Polski, panowanie Bolesława Śmiałego nie przynosi krajowi ni­czego dobrego.

Ks/ęg/ // i /// zostały poświęcone Bolesła­wowi Krzywoustemu - jego panowaniu, woj­nom, np. obronie Głogowa. Krzywousty, już samym jego narodzinom towarzyszyły nad­przyrodzone zjawiska, jest kolejnym ideałem władcy z Kroniki, pogromcą Pomorzan, Niem­ców, Czechów. Gali, bezustannie wychwala­jąc różne zalety Krzywoustego, nadał swej kronice charakter wyraźnie panegiryczny (czy­li przesadnie sławiący jakąś osobę). Autor, bardzo wysoko oceniając księcia Bolesława, dokonywał wyraźnej selekcji ukazywanych faktów, jedne z nich opisywał szczegółowo, inne zbywał zwykle formułą d/ugo by o tym mówić. Owa selekcja odzwierciedlała świato­pogląd Galia, jego ideologiczne wybory - au­tor cenił głównie to, co służyło utrwalaniu su­werenności Polski, budowaniu jej pozycji. Zarazem kronikarz starannie unikat fałszowa­nia faktów, zatem jego praca jest wartościo­wym źródłem do poznania historii Polski, kształtowania się naszej myśli politycznej, ide­ologii państwowotwórczej.

Mikołaj Rej Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem, a Plebanem. Caty utwór został mocno osadzony w realiach spo­łecznych, obyczajowych pierwszej połowy XVI wieku i daje zdecydowanie krytyczną ocenę Polski tamtego okresu. Dialog rozpoczyna się od ostrego ataku na księży, którym zarzuca się przede wszystkim zaniedbywanie obo­wiązków duszpasterskich, ganienie wiernych, zamiast ich nauczania, próżniactwo, rozpustę, chciwość, sprzedawanie odpustów. Równie negatywny obraz stał się udziałem szlachty:

żyjącej ponad stan, tracącej majątki na uczty, drogie wina, stroje. Reprezentanci owej war­stwy pokrywają koszta wystawnego życia po­przez zdzierstwo, sędziowie i urzędnicy bywa­ją przekupni, posłowie oraz senatorowie uprawiają prywatę. Najtrudniejsza jest sytu­acja chłopstwa: Ksiądz pana wini, pan księdza /A nam prostym zewsząd nędza. Chłopstwo ma rozliczne powinności wobec uprzywilejo­wanych stanów, musi płacić czynsze, podatki, dziesięcinę, nie przyznaje mu się żadnych praw obywatelskich. Z zarysowanego obrazu społeczeństwa wynika, że w Polsce postępu­je degradacja wszystkich stanów, słabnie za­tem i państwo. W końcowym fragmencie u^no\u PzeCTpospo^a narzekając mówi'. Wszytcy na ten nierząd narzekają, l Widzą, iż złe, cóż, gdy nic nie dbają.

Piotr Skarga Kazania sejmowe. Mówiąc o kra­ju ojczystym, kaznodzieja posługiwał się głów­nie metaforami i symbolami biblijnymi. Zwracał uwagę, że pogrążona w grzechu Rzeczpospo­lita nie jest wieczna, że może przeminąć bezśladu, upaść. Jako mówca polityczny w peł­nym tego słowa znaczeniu, Skarga dążył do ograniczenia przywilejów szlachty, znacznego zredukowania roli sejmików i izby poselskiej parlamentu, umacniając jednocześnie senat i władzę królewską. Był przeciwnikiem ówcze­snego stylu życia szlachty, piętnował rozluźnie­nie obyczajów, skłonność do życia w luksusie. Oczywiście, marzył o Polsce tylko katolickiej, bez innowierców.

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. Pasek, typowy reprezentant sarmatyzmu , nie wyobrażał sobie lepszego ustroju od szlacheckiej „złotej wolności", byt dumny z jej zdobyczy, na przykład z wyboru (wbrew magnaterii) na kró­la „Piasta", M. K. Wiśniowieckiego. Żyt w po­czuciu absolutnej wyższości szlachty nad obywatelami wszystkich pozostałych stanów, choćby mieszczanami. Byt przekonany, że Polacy-katolicy są czymś znacznie lepszym od innych narodów. Bawiły go i gorszyły obce obyczaje, na przykład to, co zobaczył w Danii (Duńczycy jedli kaszankę i sypiali nago, co nie przystoi Polakom). Wobec Niemców i prote­stantów byt już nastawiony nie tyle ironicznie, co zdecydowanie wrogo.

Ignacy Krasicki Świat zepsuty. Krasicki w nie­mal całej swej twórczości poddawał surowej krytyce wynaturzenia niektórych sfer szla­checkiego życia, instytucji życia społecznego ówczesnej Rzeczypospolitej. Akceptując te wartości demokracji szlacheckiej, które uzna­wał za autentyczne, starał się równocześnie wskazywać pozorne, fałszywe, wychowywać współczesnych Polaków. Formułował postulat powrotu do źródeł, który jest przewodnim mo­tywem wręcz programowej satyry Świat ze­psuty. Według poety mieliśmy przodków po­czciwych, którzy zbudowali potężne państwo, żyli w cnocie, prostocie, odznaczali się suro­wością obyczajów. Dzisiaj jest zupełnie ina­czej, autor przedstawia długą listę wad współ­czesnych mu Polaków: upadek obyczajów i anarchia, przyjmowanie pozorów za wartości autentyczne, bezbożność, demoralizacja, brak wyraźnych zasad moralnych, upadek in­stytucji życia zbiorowego. Krasicki idealizuje przeszłość (powtarza: dzisiaj nie ma już praw­dziwych Polaków, godnych następców tych, co odeszli), w wierszu pobrzmiewają nuty konfliktu pokoleń (zepsucie jest właściwe przede wszystkim młodej generacji). W pań­stwie i społeczeństwie nie dzieje się dobrze, jednak podmiot liryczny dostrzega chociaż cień nadziei na poprawę sytuacji - sygnalizu­ją to ostatnie wersy utworu. By naród mógł się moralnie odrodzić, znów stać się silnym, nie­zbędne jest powszechne zrozumienie źródeł zła. Świat zepsuty to w dużej mierze retorycz­ny monolog moralisty, który ostrzega, upomi­na, próbuje nawet karcić. Używając doskona­le znanej pokoleniom poetów metafory ojczy-zny-tonącego okrętu, poeta przedstawia po­nure wizje przyszłości (demoralizacja skończy się upadkiem, jak to miało miejsce w przypad­ku Rzymu), przeciwstawiając im piękną prze­szłość kraju.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Pan Tadeusz jest nie tylko idealizacją dawnej Polski, wspo­mnieniem ogrodu Pana Boga, jak Soplicowonazwał Czesław Miłosz. Dokonuje się w nim także, niezbyt wnikliwy i surowy, sąd nad kra­jem. Szlachta zostaje oskarżona o dumę, py­chę (Stolnik, Jacek Soplica) i wynikające z te­go warcholstwo, skłonność do anarchii, lekceważenia praw i obowiązków obywatela (bezkarność Jacka po zabiciu Stolnika, za­jazd). Ci kłótliwi ludzie nazbyt często prywatny interes stawiali ponad dobrem ogółu, ojczy­zny Szlachta z Pana Tadeusza miała też roz­liczne zalety. Owi ludzie umieli zrezygnować z zemsty i wybaczać, odpokutować (jak Ja­cek) popełnione przestępstwa, winy. Bardzo kochali swój kraj, w obliczu niebezpieczeń­stwa stawali się solidarni, zapominali o ura­zach. Generalnie, Mickiewicz nie osądzał zbyt surowo narodowej przeszłości. Raczej ideali­zował minione, wady przekształcał w ludzkie śmiesznostki (jak na przykład w przypadku mieszkańców zaścianka), pisa) o nich z hu­morem. Gdy do Soplicowa, wraz z wojskami Napoleona, dotarty wielkie wydarzenia histo­ryczne, w poemacie ponownie pojawiły się nuty wyłącznie optymistyczne - w dziele nie ma słowa o szybko nadchodzącej klęsce Francuzów pod Moskwą. Pozostaje raczej niezmącona wizja, sen o odmienionej, jeszcze piękniejszej, wolnej Polsce.

Bolesław Prus Lalka. Utwór prezentuje różne grupy społeczne Polaków (także napięcia na tle politycznym, religijnym, narodowościowym - choćby antysemityzm), pokazuje, jak zróżni­cowane pod względem majątkowym i społecz­nym było owo społeczeństwo (nie zapomina nawet o rodzącym się ruchu socjalistycznym). Obraz Polaków z tej powieści jest bardzo kry­tyczny i zdecydowanie pesymistyczny. Arysto­kraci to próżniacy dyletanci w każdej dziedzi nie, zdegenerowani, zdemoralizowani utracju-sze. Szlachta traci znaczenie, ulega materialnej degradacji, nie zawsze radzi sobie w roli inteli­gencji. Właściwie tylko finansiści, kupcy, prze­mysłowcy w ówczesnej Polsce mieli pieniądze. Zaczęli więc być dopuszczani do „dobrego to­warzystwa", które najczęściej utrzymywało się z nędznych resztek dawnych fortun. W tej gru­pie były osoby światłe, prężne, wyróżniające się rozległością horyzontów - jak sam Wokul-ski. Polskie mieszczaństwo było jakby zaprze­czeniem cnót mieszczaństwa niemieckiego, to ludzie z reguły leniwi, pozbawieni inicjatywy, wręcz nieudolni, wyróżniający się natomiast konserwatyzmem, obawą przed nowoczesno­ścią, grupa pod względem ekonomicznym sła­ba, pozbawiona większych kapitałów możli­wych do zainwestowania w rozwój przemysłu, handlu. Miejskiej biedocie ciężka praca pozwa­lała tylko marnie wegetować, a nadzieje na awans społeczny są praktycznie bezzasadne. Tej grupie należało natychmiast pomóc.

Stanisław Wyspiański Wesele. Dramat zawie­ra elementy bezpośrednio odsyłające do kon­kretnej sytuacji spoteczno-politycznej Galicji, czyli zaboru austriackiego. Sytuacji głównie wsi, ale Wesele jest też i obrazem szerszym, nie ukazuje całego społeczeństwa polskiego, przedstawia natomiast dwie jego grupy: chło­pów i inteligentów pochodzenia szlacheckie­go. Chłopi to w utworze grupa wewnętrznie zróżnicowana, mająca sporą świadomość na­rodową, zainteresowana polityką, kwestiami społecznymi, ale i niedojrzała (Jasiek, by oca­lić pawie pióra, gubi złoty róg). Chłopi żywioto wo reagują na wezwania do walki (Czepiec -dumny z tradycji chłopskich walk, przywołują­cy postać Głowackiego, powstanie kościusz­kowskie, mit racławicki), są patriotyczni, ocalili w sobie liczne wartości moralne. Porywczy, za­palczywi wymagają silnego przywództwa mo­gącego jasno wskazać cele i poprowadzić do walki. Zarazem zdają sobie sprawę z przepa­ści społecznej dzielącej ich od inteligentów -jednak zbudowanie jedności narodu wydaje im się możliwe. W Weselu ludzie z miasta (np. Radczyni) myślą o chłopach schematycznie, są przekonani o swej wyższości i naturalnej ro­li przewodnika narodu (chociaż równocześnie obawiają się chłopów).

Dwie ważące na życiu narodu grupy Pola­ków (inteligenci i chłopi) stykają się, ale pozo­stają sobie obce, wzajemnie niezrozumiałe, chociaż inteligenci próbują ocalić w sobie wia­rę w solidarność społeczną, uważają się za demokratów lekceważących (w gruncie rzeczy tylko na pokaz) stanowe różnice. Warto zauwa­żyć, że inteligenci z Wesela niekiedy zdają so­bie sprawę z tego, jak głęboko tkwią w złudze­niach, współtworzą mity, których konfrontacja z rzeczywistością może być bardzo bolesna. Pogłębia to frustrację, nastroje rozpaczliwego zagubienia, niezdolności do wypełnienia histo­rycznej misji. W gestach wykonywanych wobec ludu (małżeństwa z chłopkami) chciano współ­cześnie widzieć wielkie, ważkie manifestacje ideowe, narodowe - Wyspiański przedstawił je jako pozy, wartości zaledwie pozorne, wątpli­we. Karmiąca się mitami inteligencja jest bier­na, bezsilna, całe społeczeństwo nie dojrzało jeszcze do narodowego zrywu. Pozostaje bez­radne, bezsilne, pogrążone w tęsknotach, któ­rych nie umie spełnić, jego chocholi taniec symbolizuje niemoc, letarg, bezczynność, ma­razm. Nawet w sprzyjających warunkach Pola­cy pozostają bierni, niezdolni do walki, czekają na cud, nikt nie bierze odpowiedzialności za los kraju. Wesele jest poruszającym dramatem niemocy narodowej, mówi o beznadziejności polskiego życia przełomu wieków. Polacy two­rzą społeczeństwo bezsilne jako zbiorowość, pasywne, niezdolne do czynu w imię wartości ogólnych.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni. Powieść ukazuje różne postawy Polaków w zaborze ro­syjskim po powstaniu styczniowym. Patrio­tyczna jest przede wszystkim młodzież (ale i ksiądz prefekt), np. Zygier, Radek, Wałecki czy dochodzący do takiej postawy Marcin Bo-rowicz. Jednak pojawiają się w utworze i Pola­cy którzy ulegli rusyfikacji, choćby profesor Majewski, który dopiero przed dwoma laty zo­stał Rosjaninem, ale już mówił z rosyjskim ak­centem, donosił do władz szkolnych. Wie­chowski, wiejski nauczyciel z państwowej szkoły w Owczarach, był zupełnie pozbawiony narodowej świadomości.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Przedwiośnie wskazuje przede wszystkim na dramatyczny rozziew pomiędzy nadziejami a realnym kształtem odrodzonej Polski. Żeromski nie opowiedział się w tej powieści za żadną z za­prezentowanych idei, przeciwnie - z każdą podjął polemikę. Podstawę owego sporu sta­nowi postawienie trudnych pytań, na które ani jedna z ówczesnych opcji politycznych, ide­owych nie umiała znaleźć odpowiedzi. Przy­pomnijmy, że powieść powstawała w okresie bardzo trudnym dla Polski, gdy nasilało się wewnętrzne rozbicie polityczne, nieodpowie­dzialny parlament zajmował się przede wszystkim rozgrywkami politycznymi, stale zmieniały się niezmiennie nieporadne rządy wciąż pogarszało się położenie gospodarcze kraju, szalała inflacja, rosło bezrobocie, spo­łeczne niezadowolenie, mnożyły się strajki, w kraju pogłębiał się chaos.

Nic zatem dziwnego, że ukazanie się Przedwiośnia było ważkim wydarzeniem nie tylko literackim, ale i politycznym. Wiele śro­dowisk przyjęło utwór jako wezwanie do rewo­lucji (tak interpretowano szczególnie jego ostatnią scenę), partie konserwatywne rozpę­tały nagonkę na Żeromskiego. Co ciekawe, książka spowodowała również zasadniczą dyskusję programową, ideową w Komuni­stycznej Partii Polski.

Powieść nie przynosi jednoznacznego rozwiązania najważniejszych problemów (au­tor skłaniał się raczej ku spiesznemu i odważ­nemu reformizmowi), przedstawia jedynie ostre diagnozy, obraz sytuacji, jest wezwa­niem do rachunku win, namiętnym oskarże­niem. Najważniejsze spory ideowe rozgrywają się w trzeciej części powieści, ale nie można pominąć i treści zawartych w dwu pierwszych.

POWSTANIA NARODOWE - Klęska powstań na długie lata zaciążyła nad życiem Polaków, miała bardzo poważne konsekwencje polityczne, społeczne, gospodarcze. Dla romantyków powstanie listopadowe stało się najważniejszym przeżyciem ideowym, taką rolę w odniesieniu do pisarzy aktywnych w drugiej połowie XIX wieku odegrało powstanie styczniowe. Tak doniosłe wydarzenia musiały zaważyć na kształcie całej polskiej literatury, która dawała opisy powstań, oceniała ich przywódców, atakowała zdrajców i gloryfikowała patriotyzm młodzieży, ukazała gorycz porażki i problemy emigracyjnego losu zmuszonych do opuszczenia kraju żołnierzy. Powstanie styczniowe w istotnej mierze zadecydowało o charakterze przełomu pozytywistycznego, dla Prusa, Orzeszkowej pozostało podstawowym doświadczeniem historycznym. Adam Mickiewicz Reduta Ordona, wiersz po wstał po upadku powstania listopadowego, opowiada o bohaterskiej obronie fortu na Wo­li prowadzonej przez kapitana Juliusza Kon­stantego Ordona, który sprawie wolności na­rodu złożył ofiarę z własnego życia. Walka w ujęciu poety to zmagania dobra ze złem, co sygnalizuje łatwo czytelna symbolika: wojska polskie są biate, rosyjskie zaś czarne. Polacy walczą w imię Boga. Zaś pułki rosyjskie tylko w celu wypełnienia szatańskich kaprysów ca­ra. Naród musi walczyć o swą niepodległość - to główna idea utworu.

Juliusz Słowacki Kordian. problem powstania listopadowego przewija się w sposób aluzyjny przez niemal całego Kordiana (przecież owo zagadnienie jest częścią wielkiej kwestii walki o wolność narodu). Bezpośrednio mówi nato­miast o nim Przygotowanie. Słowacki widział całe pokolenie powstańcze, porażone klęską i zdeprawowane warunkami politycznego wy­gnania, przymusowej emigracji jako wcielone szyderstwo losu skazane na zagładę.

Najważniejszą rolę w utrwalaniu i popula­ryzacji listopadowych mitów odegrał Adam Mickiewicz. Słowacki reprezentował wyraźnie inny, krytyczno-rozrachunkowy nurt, podjął przede wszystkim problematykę klęski. Klęski, którą w Przygotowaniu Szatan gotuje już w syl­westrową noc 1799 roku. Zostaje nakręcony zegar dziejów, na które Szatan spogląda z wręcz kosmicznej perspektywy. W owej sce­nie mieszają się odwołania do narodowej mi­tologii i tradycji biblijnej (sam Szatan to prze­cież postać biblijna).

Nim diabły stworzyły przyszłych przywód­ców powstania, jasna stała się decydująca ro­la piekieł w przygotowaniu nieuchronnej klę­ski. Polska w kształcie sprzed rozbiorów, kraj anarchii, upadku moralnego, poniekąd sama oddała się w ręce Szatana. Po rozbiorach po­twierdziła to podporządkowanie, gdyż kiero­wała się żądzą zemsty. Klęska powstania uczyni szatańską władzę już nieograniczoną. Trzeba tylko odpowiednio przygotować, ukształtować przywódców zbrojnego czynu:

Józefa Chłopickiego - konserwatystę prze­ciwnego walce zbrojnej, chcącego negocjo­wać z caratem; Adama Jerzego Czartoryskie-go - księcia stale mieszkającego w Paryżu, liczącego, że Polska odzyska wolność po dy­plomatycznej interwencji innych państw, poli­tyka zbyt ostrożnego i zachowawczego, Jana Zygmunta Skrzyneckiego - naczelnego wo­dza powstania, nieudolnego generała, który podporządkował przebieg kampanii nadzie­jom na ugodę z wrogiem; Juliana Ursyna Niemcewicza- pisarza, niegdyś adiutanta Ko­ściuszki, polityka umiarkowanego; Joachima Lelewela - historyka, reprezentanta nurtu de­mokratycznego, któremu zarzucano chwiej-ność, studzenie rewolucyjnego zapału mło­dzieży; Jana Stefana Krukowieckiego -autokratycznego dyktatora; po poddaniu War­szawy ten generał byt powszechnie uważany za zdrajcę.

Wszyscy przywódcy powstania w ujęciu Słowackiego to niedołężni, pozbawieni jakiej­kolwiek charyzmy, zdolności przywódczych, niezdolni do skutecznego działania starcy, ja­ko konserwatyści sparaliżowani strachem przed eksplozją rewolucyjnych nastrojów. Ta­kim generałom towarzyszyli wymuskani ryce­rze, czyli oficerowie najlepiej czujący się w sa­lonach, nie na polu bitwy. Przed autorytetem „starców" skapitulowali młodzi i wspólnie za­przepaszczono szansę powstania.

Powstanie przygotował Szatan. Bezpo­średnio walką kierowali ludzie nieudolni, o sła­bej woli, konserwatywni starcy - to już dwie przyczyny klęski. Trzecią jest postawa społe­czeństwa, ludu, który nie palił się do walki, za­chowywał się biernie, a zatem pośrednio ak­ceptował rzeczywistość niewoli. Jedynie Starzec z Ludu popiera) plan zamordowania cara. Oczywiście, społeczeństwo polskie nie jest jednolite: młodzi (psychicznie niedojrzali) chcą walczyć, starzy studzą ich zapał, lub nie ma przywódców mogących porwać do czynu, kler zaleca modlitwę jako jedyny sposób dzia­łania, bierność w cierpieniu. Za tymi wszystki­mi postawami stoi Szatan poruszający kotami historii, l tylko on ma jasny i realny plan: zagła­dę Polski, ujmowaną jako jeden z elementów ostatecznego tryumfu Zła. Klęska Polski defi­nitywnie otworzy drogę gwałtom, przemocy, wręcz wykluczy panowanie Królestwa Bożego (o nim, jako zbiorowym zbawieniu, mówił Mic­kiewicz) na ziemi. Juliusz Słowacki Grób Agamemnona. Utwór jest skrajną, romantyczną apoteozą walki aż do zwycięstwa, lub śmierci na polu bitwy, wy­razem wszechogarniającego maksymalizmu. Powstańcy zasadniczo różnili się od boha­terskich żołnierzy Leonidasa - polegli oni na placu boju, natomiast po powstańcach pozo­stało smutne póf - rycerzy - żywych. Słowacki nie szukał przyczyn klęski powstania listopa­dowego w działaniach zła, sit zewnętrznych, nie usprawiedliwiał nikogo, nie szczędził na­wet gorzkich stów zwykłym żołnierzom - za­rzucił im, że nie byli wystarczająco konse­kwentni, waleczni, odważni, nie walczyli do końca. Trudno o bardziej bulwersującą, szczególnie dla zesłańców i emigrantów, opi­nię. Tym bardziej, że została ona wyrażona w zaledwie kilka lat po upadku powstania, w okresie bardzo intensywnego budowania jego mitu.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Wspomnie nią powstania styczniowego są w powieści wyraźnie idealizowane, tamten czas przybiera wymiar świętości, sacrum, by) jakoby najpięk­niejszym okresem, który powinien stanowić wzór dla teraźniejszości. Zarazem jednak bar­dzo mocno zostata zaznaczona klęska po­wstania i jej następstwa - widoczne nie tylko w wymiarze militarnym, ale również w odnie­sieniu do losów jednostek. Przegrana powsta­nia byta klęską idei walki oraz, zdaniem autor­ki, zakończyła piękny okres harmonijnej współpracy catego społeczeństwa, przekre­ślenia różnic w imię wspólnego, największego celu: odzyskania przez naród wolności.

O gwałtownym załamaniu się dawnych stosunków między dworem i zaściankiem za­decydowała przede wszystkim rozbieżność ekonomicznych interesów, która zepchnęła w cień ideały solidaryzmu narodowego (we wspólnej mogile pochowano Andrzeja Kor-czyńskiego i Jerzego Bohatyrowicza). Prze­wartościowaniu uległ niemal cały rycerski etos szlachty, ale też kwestie codziennych powin­ności, głównie pracy na roli. Nowa rzeczywi­stość wymusiła twardą walkę o byt, nieraz prowadzącą do przekreślenia dawnego po­rządku społecznego, co czyni np. Benedykt Korczyński wobec zaścianka Bohatyrowiczów.

Andrzej Korczyński zginął w powstaniu, ale w powieści pozostał wzorem, kultywuje się pamięć o nim. Tylko jego syn, Zygmunt, nie przechowuje kultu ojca. Postać Zygmunta sy­gnalizuje szerszy problem: swego rodzaju de­generację części szlachty, będącą, w dużej mierze następstwem popowstaniowych na­strojów, klęski. Benedyktowi Korczyńskiemu nowa rzeczywistość narzuciła moralny obo­wiązek trzymania się ziemi, zadecydowała o losie posiadłości Andrzeja Korczyńskiego, Darzeckich, Kirty Odmieniła niemal wszystko wżyciu nadniemieńskiej prowincji.

Eliza Orzeszkowa Gloria victis. Utwór przyno­si przede wszystkim starannie wystylizowany obraz jednego z epizodów powstania stycz­niowego: krwawej bitwy zakończonej klęską Polaków. Powstańcy nie mogli, mimo bohater­skiego oporu, stawić czoła niewspółmiernie li-czebniejszej armii rosyjskiej, doskonale wy­szkolonej i uzbrojonej. Powstańcy, w ujęciuOrzeszkowej, uosabiają wszystko, co dobre:

są odważni, walczą w słusznej sprawie, są młodzi, wierni narodowej idei, pełni zapału, nadziei, przyjacielscy wobec siebie.

Powstańcy polegli, musieli zginąć i od samego początku mieli świadomość nie­uchronności zagłady (co czyni ich postaciami tragicznymi), nie pozostawiającej nadziei przewagi wrogów. Jedynym śladem po ich heroicznym czynie pozostała leśna mogiła. Jest to jednak ślad jedyny tylko w sensie ma­terialnym. Pozostaje bowiem wieczna pamięć o poległych, którą wiatr roznosi po całym świecie. Utwór gloryfikuje nie tylko bohater­stwo powstańców, ale także dziejowe znacze­nie ich czynu. Wielka ofiara młodych ludzi nie pójdzie na marne, stanie się wzorem dla przy­szłych pokoleń, żywą tradycją mobilizującą do walki - tym razem zwycięskiej. Zatem nie vae victis, ale gloria victis!, nie biada zwyciężo­nym, lecz chwała pokonanym! Zwyciężeni są godni chwały już tylko z racji podjęcia walki, złożenia ofiary z własnego życia.

Powstanie było czasem surowej próby dla wszystkich Polaków, zarówno wybitnych jed­nostek (jak Traugutt), jak i ludzi zupełnie prze­ciętnych, zwykłych (Tartowski, bezimienni bo­jownicy). Ogromna większość przeszła tę próbę pozytywnie, wyzwoliła ona w nich wiel­kie pokłady bohaterstwa, poświęcenia.

Stefan Żeromski Rozdziobią nas kruki, wro­ny. Obraz z noweli, żywo przypominający po­wstańcze płótna Grottgera, rozgrywa się w przygnębiającej scenerii. W błocie leżą zwłoki powstańca o pseudonimie Szymon Winrych, krążą nad nimi głodne ptaki, szaleje wichura, zapada zmierzch. Winrych został w bestialski sposób zamordowany przez ro­syjski patrol, gdy przewoził broń dla oddziału partyzanckiego. Jego trupa znalazł chłop z pobliskiej wsi. Przystąpił do zdzierania ze zwłok ubrania, butów, zabrał wszystkie rzeczy. Nie widział niczego niestosownego w swym postępowaniu: Tak bez wiedzy i woli zemściw­szy się za tylowieczne niewolnictwo, za szerze­nie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpie­nie ludu, szedł ku domowi z odkrytą głową iż modlitwą na ustach...

Utwór przekazuje okrutną prawdę: głów­nym powodem klęsk polskich powstań była nieumiejętność związania aspiracji niepodle­głościowych wyższych warstw społecznych ze sprawą ludu, który nie został zainteresowa­ny powodzeniem zbrojnych czynów. Nędzne­go chłopa z tej noweli przez lata doprowadza­no do stanu nieludzkiej tępoty, jego postawa, ograniczenie umysłowe jest rezultatem całych pokoleń biedy, poniżenia. Sprawa wolności w ogóle nie mieści się w jego horyzoncie my­ślenia, nie ma w nim też miejsca na mit solida­ryzmu narodowego. Stanisław Wyspiański Wesele. Wesele z dra­matu początkowo toczy się w nieco idyllicznej atmosferze, inteligenci mnożą zachwyty nad wsią, ich rozmowy to rodzaj literackiej zaba­wy, doskonale mieszczą się w ramach obo­wiązujących wtedy konwencji, tworzą klimat młodopolskiej „poetyczności". Jednak syste­matycznie owe wymiany zdań stają się coraz poważniejsze, dramatyczne, zapowiadają pojawienie się w drugim akcie motywu po­wstania narodowego. Ten temat nie wyłania się z rozmów pijanych poetów, malarzy, dziennikarzy, wnoszą go do utworu postaci świata baśniowego. Dzieło Wyspiańskiego przestaje być tylko realistyczną komedią -wraz z baśniowością pojawia się w nim sym­bolizm.

Rozmowy prowadzone przez postaci real­ne ze zjawami dają bardzo pesymistyczny ob­raz sprawy narodowej. Nadzieję zawierają tyl­ko słowa Wernyhory (Polska będzie), ma wybuchnąć powstanie, które przyniesie krajo­wi wolność. W tym momencie przed uczestni­kami zabawy staje konieczność czynu i nie­zwłocznie zostaje ujawniona bolesna prawda:

społeczeństwo nie dojrzało jeszcze do naro­dowego zrywu. Pozostaje bezradne, bezsilne, pogrążone w tęsknotach, których nie umie spełnić.

Zagadnienie walki narodowowyzwoleń­czej jest głównym problemem utworu. Werny-hora przynosi zapowiedź powstania. Od tej chwili z każdą sceną opadają nadzieje na sukces zbrojnego zrywu, nawet na doprowa­dzenie do jego wybuchu. Gospodarz nie wy­pełnia osobiście ważnej misji - jest zmęczony, pijany, kładzie się spać. Przekazuje rozkaz i złoty róg Jaśkowi. Ten ostatni, pełen entuzja­zmu, zwołuje uzbrojony lud, ale gubi róg, chłopi popadają w letarg, w końcu tańczy ca­

fe szopka w takt szyderczej pieśni Chochoła. Wszystkich ogarnia paraliż, niemoc. Nawet w sprzyjających .warunkach Polacy pozostają bierni, niezdolni do walki, czekają na cud, nikt nie bierze odpowiedzialności za los kraju.

PRACA - Praca nadaje człowiekowi ludzki wymiar, jest podstawą ludzkiej cywilizacji, niezbędnym warunkiem rozwoju społe­czeństw, bez niej nie można niczego osiągnać zarówno w sensie materialnym, jak i duchowym. Jak napisał Horacy: życie nie , dało niczego śmiertelnym bez wielkiej pra­cy. Praca staje się błogosławieństwem, źródłem satysfakcji i godności, wyznacza wartość człowieka, a bezrobocie było i jest nieszczęściem podcinającym nie tylko podstawy bytu, ale i powodującym trudne do rozwiązania problemy psychiczne. Bywa też praca upokarzająca czy jałowa, syzyfowa, ponad siły, wreszcie niewolnicza, służąca nie zaspokojeniu ludzkich potrzeb, ale zagładzie narodów (jak w hitlerowskich obozach) lub ludzi uznanych za wrogów władzy (niczym w stalinowskich łagrach).

Mitologia. Motyw pracy powtarza się w grec­kiej mitologii dosyć często. Bogowie zazdro­śnie strzegli swych umiejętności, nie chcieli zdradzać ludziom np. tajemnic rzemiosła. Między innymi za próby ułatwienia pracy lu­dziom ukarali Prometeusza, Atena nie mogła znieść tego, że Arachne utkała piękniejszą od jej dzieł tkaninę. Hefajstos, syn Zeusa i Hery, zrzucony przez rozgniewanego ojca z Olimpu, został oficjalnym kowalem bogów i herosów (sam byt bogiem ognia). Ciężko i chętnie pra­cował, to on wykuł wspaniałą zbroję Achillesa, trójząb Posejdona, pancerz Heraklesa, berto i tarczę samego Zeusa. Byt przedstawianyw okrągłej czapce kowala, z młotem w ręku. Prometeusz nauczył ludzi wielu pożytecznych prac, Dedal zasłynął jako architekt, budowni­czy oraz wynalazca.

Najbardziej znaną spośród mitologicz­nych prac stała się kara Syzyfa. Bogowie ka­zali mu wtoczyć na szczyt góry ogromny głaz. Gdy Syzyf byt już niemal u wierzchołka, kamień stoczył się w dół. l tak działo się za każdym razem. Praca Syzyfa, jego kara nie miała końca pomimo ogromnego trudu. Po­dobny charakter miała praca pięćdziesięciu Danaid (wszystkie byty córkami króla Dana-osa), które zasztyletowały swych mężów. Za karę musiały w Podziemiach wiecznie napeł­niać wodą dziurawe beczki. Podobno to one przyniosły do Grecji sztukę nawadniania pól i kopania studni, zatem kara miała i wymiar symboliczny.

Gdy Hera zesłała na Heraklesa szaleń­stwo, pozabijał on własne dzieci. Eurysteus wyznaczył mu srogą karę, ale po wykonaniu dwunastu prac i po upływie dwunastu lat he­ros miał stać się nieśmiertelny. Herakles upo­rał się z całością pracy (między innymi poko­nał hydrę, oczyścił ogromne stajnie Augiasza, zdobył złote jabłka Hesperyd, sprowadził Cer­bera z podziemi), mógł wrócić do Teb. Te dwanaście zadań Heraklesa stało się symbo­lem najcięższej, nadludzkiej pracy. Penelopa, latami czekając na wracającego spod Troi Odysa i odtrącając zalotników, w końcu obie­cała, że wybierze jednego z nich na męża, gdy tylko skończy tkać płótno. W dzień praco­wała, a w nocy pruła tkaninę. Biblia. P;'smo Święte mówi (często) wyłącznie o pracy fizycznej: rolnika, pasterza, rzemieślni­ka, pracy najemnej i niewolniczej. Praca jest w Biblii niezmiennie szanowana (sam Bóg, we-dtug Księgi Rodzaju, pracował, stwarzając świat, a jego praca została rozłożona na sześć dni, po których następował odpoczynek), sta­nowi naturalne zajęcie ludzi, ale ciężka praca fizyczna może też być karą za grzechy, ale nie stanowi konsekwencji grzechu pierworodne­go, jak utrzymują niektórzy autorzy. Grzech pierworodny spowodował tylko to, że praca nie zawsze przyniesie owoce, stalą się również uciążliwa, człowiek musi w trudzie i pocie zdo­bywać pożywienie po wszystkie dni życia. W Nowym Testamencie św. Paweł, sam robił namioty, garbował skóry, by mieć środki do ży­cia i głoszenia Ewangelii, pracę ujmował jako ważny element wzorowego życia chrześcijani­na, uczyt, że jej rezultatami należy dzielić się z innymi ludźmi. W Drugim liście do Tesaloni-czan św. Paweł napisał wprost: Kto nie chce pracować, niech też nie je!

Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o So­bótce. Wieś z tego utworu jest szczęśliwą kra­iną, w której praca stanowi przyjemność, daje poczucie szczęścia, nie jest znojnym trudem chłopów, ale zajęciem ziemianina. Ten ostatni dogląda całego gospodarstwa, pilnuje sadu i bydła, gospodyni natomiast ma baczenie na dom. Ziemia-karmicielka nie szczędzi ludziom wspaniałych darów, człowiek pracowity może nie obawiać się głodu, niedostatku, z ufnością oczekiwać plonów, zimę spędzać na odpo­czynku.

Eliza Orzeszkowa Tadeusz. Nowela opowiada o pozbawionej ziemi chłopskiej rodzinie, która utrzymywała się z pracy najemnej na rzecz dworu. Bardzo ciężko pracował zarówno męż­czyzna, jak i kobieta, ekonom strzegł, by ani przez chwilę nie odpoczywali podczas orki, pielenia dworskiego ogródka. Kilkuletni syn Chwedory pozostawał więc bez jakiejkolwiek opieki, co doprowadziło do tragedii (utonął).Wytężona praca chłopów stanowi kontrast z dworem pogrążonym w próżniactwie, nawet nudzie.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Orzeszko­wa nie polemizuje w tej powieści z zasadni­czymi założeniami pozytywizmu, natomiast akcentuje w ich obrębie treści demokratyczne i kult pracy jako źródła cywilizacji. By nad Nie­mnem odrodziło się dostatnie życie, niezbęd­na jest ciężka, codzienna praca, do której zdolni są przede wszystkim ludzie młodzi oraz drobne ziemiaństwo, ludzie ciężkiej, codzien­nej pracy.

To oni są bohaterami pozytywnymi powieści: Benedykt, Witold, Marta, Bohatyro-wiczowie, Kirtowa. Bohaterowie negatywni wiodą próżniacze życie: Emilia, Kirto, Różyc, Zygmunt Korczyński. Ciężka praca na roli jest czymś pięknym, wzniosłym, daje wielką satys­fakcję i nagrodę w postaci plonów.

By ta fantastyczna, optymistyczna wizja rozkwitu nadniemeńskich okolic urzeczywist­niła się, niezbędna jest, zdaniem autorki, pozytywistyczna praca u podstaw, wysiłek zmierzający do podniesienia poziomu cywili­zacyjnego ludu, także naprawy stosunków na wsi - tak chcą działać Witold i Benedykt Kor-czyńscy. Pozytywistyczny rodowód mają i inne idee wpisane w powieść: kult pracy jako naj­wyższej wartości w życiu człowieka, najwyż­szej formy patriotyzmu, postulat użyteczności społecznej (jego zaprzeczenie to pasożytnic-two arystokracji), utylitaryzm, kult nauki (Wi­told), walka o polskość ziemi, legalne działa­nia ekonomiczne zastępujące konspirację, zbrojny czyn.

Bolesław Prus Lalka. Ogromna większość pochodzących z wyższych warstw społecz­nych Polaków (np. Tomasz Lęcki) była (w przeciwieństwie do np. ukazanych w powieści Niemców, rodziny Minclów) niezdolna do nor­malnej pracy miała na jej temat absurdalne wyobrażenia. W oczach arystokracji ciężka praca Wokulskiego (przedsiębiorcy na ogromną skalę, co wtedy wśród Polaków było rzadkością), przynosząca bogactwo była czymś niegodnym (stała się wielką przeszko­dą w chorej, romantycznej miłości do arysto-kratki Łęckiej, dla której fabryczni robotnicy byli strasznymi ludźmi), u wszystkich majątek pana Stanisława rodził zawiść. Niezdolność do rzetelnej, codziennej pracy (także wielu lu­dzi z nizin społecznych, chociaż wśród nich byli robotnicy uczciwie pracujący za marne wynagrodzenie, np. Węgielek, bracia Wysoc-cy), brak dla niej społecznego szacunku, uznania decydował o cywilizacyjnym zapóź-nieniu ziem polskich, a bezczynność z reguły prowadziła do moralnego upadku. ZdaniemWokulskiego, bezczynność niezmiennie łączy się z postępującym upadkiem moralnym - za­równo warstw najwyższych, jak i ludzi ze spo­łecznych nizin. Stefan Żeromski Syzyfowe prace. Tytut powie ści nawiązuje do mitologicznej opowieści o Syzyfie, jego pracy będącej karą za sprzeci­wienie się bogom. Można go interpretować dwojako. Po pierwsze, beznadziejny, ponad si-ty, skazany na niepowodzenie byt trud mło­dzieży walczącej w zaborze rosyjskim z postę­pującą rusyfikacją, wcielaną w życie przez potężny carski aparat przemocy z jego syste­mem edukacyjnym, policyjnym. Trzeba pamię­tać o takim odczytaniu, jednak zapewne istot­niejsza jest interpretacja druga. Mówi ona, że wykonywana z trudem, dużym nakładem sit i środków praca rusyfikatorów okazywała się całkowicie nieskuteczna, bezcelowa. To, co budowali latami, runęło pod wpływem jednego epizodu - recytacji Reduty Ordona. Teraz w owej klasie trzeba będzie niemal od zera, od nowa rozpoczynać pracę nad pozbawianiem uczniów polskiej tożsamości.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni. Zarówno w Warszawie, jak i w Zagłębiu proletariat żytw biedzie, robotnicy dostawali za ciężką, nie­kiedy ponad siły, pracę w koszmarnych wa­runkach głodowe wynagrodzenie. Źle odży­wieni, pracujący ponad siły, mieszkający w brudnych, wilgotnych i ciemnych norach ro­botnicy chorowali, szybko umierali, dzieci wy­glądały niczym przedwcześni starcy z oblicza­mi trupów. Na przykład Wiktor pracował w takich warunkach: Wówczas na galerii z że­lazną balustradą, za płomieniem, a w połowie jego wysokości, zdawało się, że w samym ogniu, jak salamandra, ukazała się czarna figu­ra. (...) Robotnik długie narzędzie, pewien ro­dzaj miotły kominiarskiej, zanurzył w ciecz par­skającą. Wtedy doktor poznał w tej czarnej osobie swego brata - i serce zapaliło się w nim, jakby w nie zleciała iskra z płomieniste­go ogniska.

Władysław Stanisław Reymont Chłopi.

O materialnym aspekcie życia na wsi decydo­wał, wyznaczający porządek prac polowych, rytm przyrody. Indywidualne losy ludzi są uza­leżnione od społeczeństwa, w którym żyje jednostka i wykonywanych przez owo społe­czeństwo prac, to z kolei zależy od przyrody, biologii kształtującej (determinującej) ludzkie życie.

Biologiczny aspekt istnienia został w powieści bardzo mocno podkreślony. Jedy­ną siłą mogącą chociaż częściowo go zrów­noważyć jest właśnie praca (główna wartość każdego człowieka), ludzki pęd do budowa­nia, tworzenia pozwalający wyrwać się z kręgu ślepych instynktów. Ciężka praca rolnika (utwór zawiera liczne jej opisy) jest dla Rey­monta czymś wzniosłym, świętym. Bardzo chory Boryna wiosną wstał z łóżka, wyszedł na pole, rozpoczął jakby symboliczny siew i dopiero wtedy niebo rozwarto się przed nim, sam Bóg przemówił: Pódzi-że, duszko czło­wieka do mnie. Pódzi-że, utrudzony parobku.

Tadeusz Borowski Dzień na Harmenzach.

W hitlerowskich obozach praca ponad siły, wykonywana przez zagłodzonych, często chorych, bitych więźniów była narzędziem kaźni, przyspieszała śmierć: Nagle na ten krąg wyprężonych grzbietów, na zgięte karki, na po chylone aż ku ziemi gfowy, na sflaczałe ręce posypał się grad uderzeń. Trzon łopaty bębnił o łby, odbijał skórę na kościach i głucho stękał po brzuchu. Zakotłowało się naokoło płyty. Okropny wrzask ludzki buchnął nagle i urwał się, a płyta dźwignęła się do góry i chybocząc się ciężko zawisła nad głowami ludzi, i ruszyła grożąc w każdej chwili upadkiem.

Marek Htasko Robotnicy. Robotnicy w bardzo trudnych warunkach, ciężko i z wyraźną nie­chęcią do tego miejsca, pracowali przy budo­wie mostu. Mieszkali w marnych, wilgotnych i źle ogrzewanych barakach, jesienią nie mogli wysuszyć ubrań, zimą marzli, latem panowały wielkie upały, słońce powodowało oparzenia.

Nienawidzili tej pracy nie przynosiła im żadnej satysfakcji. Most otworzono z wielką pompą, radiowy sprawozdawca mówił o dumie, szczę­ściu jego budowniczych. Jeden z nich, Kazi­mierz Rogalski, wyrwał mu mikrofon i krzyknął:

Gówno/ Szczęśliwy dzień robotników nad­szedł po dwóch dobach. Wtedy to rozebrali baraki i odjechali do domów, opuścili zniena­widzoną równinę. Htasko próbuje odktamywać pewne wyobrażenia o pracy (utrwalone przez literaturę tzw. realizmu socjalistycznego z okre­su stalinizmu, która budowała mit o szczęściu znajdowanym przez człowieka przede wszyst­kim w najcięższej pracy fizycznej), robotnicy z jego opowiadania pojmują, że pracować trzeba, ale nie realizują się w pracy nie kocha­ją jej, trud przy cholernym moście uważają za rodzaj katorgi, nie jakieś posłannictwo, ale za­ledwie niezbędny sposób pozyskiwania środ­ków do życia.

PRZEMIANA - Literackie wizje przemian to najczęściej odbicie marzeń o przekroczeniu fizycznych ograniczeń. W literaturze możliwe są przemiany równie zaskakujące, jak wielka jest wyobraźnia autorów. W baj­kach, baśniach ludzie brzydcy stają się pięknymi, żaby książętami, a książęta ża­bami, bohaterowie fantastycznych opowie­ści mogą zmienić się w przedmioty, rośliny, zwierzęta. Przemienienie bywa karą, ale również i nagrodą. Alchemicy przez długie wieki wierzyli, że uda im się kamienie lub pospolite metale zamienić w złoto. Inną wiarę ocaliła w sobie literatura: w przemia­nę złego świata i człowieka, który w nowym wcieleniu stanie się kimś zupełnie innym, nie zawsze lepszym.

Mitologia. Bogowie greccy bez większego trudu mogli przyjmować dowolną postać i często wykorzystywali tę umiejętność - nie zawsze dla godnych pochwały celów, np. Zeus w różnych postaciach (byka, łabędzia i innych) uwodził śmiertelne kobiety. Bogowie, najczęściej za karę, zmieniali też postać śmiertelnikom, np. Akteona Artemida, gdy podpatrzył ją w kąpieli, zamieniła w jelenia. Niobe, zrozpaczona po śmierci swych dzieci, zmieniła się w kamień, z którego płynęły łzy. Gdy zakochany Apollo gonił Dafne, ojciec (tessalski bóg) pozwolił jej ocalić cnotę, za­mienił w wawrzyn. W innej wersji opowieści uczyniła to Diana.

Proteus byt pomniejszym bóstwem mor­skim, synem Okeanosa. Posiadał dar wiesz­czenia, znał przyszłość, ale nie chciał ludziom jej przepowiadać. By uzyskać informacje o tym, co będzie należało podczas poobied­niej drzemki skrępować Proteusa łańcuchami. Rozwścieczony, przemieniał się wówczas w rozmaite, odrażające i straszne potwory, przybierał niekiedy postać wody i ognia. W końcu wracał do swej właściwej postaci i wyjawiał przyszłość.

Biblia. Charakter przemian miały niektóre z cudów dokonywanych przez Jezusa, na przykład przemiana wody w wino podczas wesela w Kanie Galilejskiej, ustanowienie Eu­charystii poprzez przemianę chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Trzeba pamiętać i o cudzie przemienienia Pańskiego (zapewne na górze Tabor) kiedy to obok Chrystusa po­jawili się Mojżesz oraz Eliasz, a Bóg przemó­wił: Tbyesf mój Syn umiłowany. Przemienienie było przeznaczone głównie dla trzech uczniów: Piotra, Jakuba i Jana.

William Szekspir Makbet. Początkowo Mak­bet sprawia wrażenie człowieka niezdolnego do zbrodniczych czynów, szanuje króla, ceni jego wielkoduszność. Zmienia się z chwilą, gdy czarownice zapowiadają, że obejmie władzę, przepowiadają mu niewyobrażalnąkarierę. Gdy potwierdziły się pierwsze ele­menty wróżby Makbet nie umiał (i nie chciał) już zapomnieć o wizji przyszłości przedsta­wionej mu na wrzosowisku. Wraz z biegiem kolejnych wydarzeń, systematycznie Makbet-

-prawy rycerz przekształca się w mordercę, ginie w nim wszystko, co dobre, moralne, a ten proces przeobrażenia przyspiesza Lady Makbet, mająca przez pewien czas duży wpływ na męża. Adam Mickiewicz Dziady. Poszczególne wcielenia Gustawa-Konrada są niejedno­znaczne. Najczęściej uznaje się, że początek dziejów Gustawa-Konrada, jako romantycz­nego kochanka, został wpisany w l (niedokoń­czoną) część utworu Mickiewicza. W II części Dziadów występuje Widmo. Pojawia się w końcowej scenie. Nie słucha wezwań Gu-ślarza, z raną na piersiach, bladym licem i dzi­kim wzrokiem postępuje za Pasterką, wpatru­je się w nią. Możemy domniemywać, że Widmo z II części i Gustaw z IV części Dzia­dów to ta sama postać.

Bardzo tajemniczą postacią jest Gustaw--Konrad z części IV. Zjawia się w domu księ­dza jako Pustelnik. Interpretatorzy najczęściej widzą w nim ducha Gustawa, który z miłości popełnił samobójstwo. Ale przecież w części III (późniejszej) Gustaw zmienił się w Konrada, czyli żyt. Symboliczna śmierć Upiora umożli­wia Gustawowi wyzwolenie się ze swej po­przedniej duszy i już na początku III części przeobrażenie się z Gustawa - kochanka Ma­ryli w Konrada-kochanka ojczyzny W Prologu znika nieszczęśliwy kochanek (ma miejsce przełom, biografię prywatną zastępuje życie oddane sprawie narodowej, publicznej). Ro­dzi się bojownik, ale i romantyczny poeta-wieszcz, człowiek wybrany, nieprzeciętny i na­znaczony grzechem pychy. Egzorcyzmy Księdza Piotra wyrywają bohatera z mocy Szatana, po Wielkiej Improwizacji Konrad znów zmienia się definitywnie. W scenie IX (noc dziadów) jest duchem żywego człowie­ka, z ranami na piersiach i przysparzającą ogromnych cierpień niewielką raną na czole będącą skutkiem bluźnierstwa.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Po zabójstwie Stolnika, posądzeniach o zdradę ojczyzny, Ja­cek Soplica stał się pokornym mnichem, kwe-starzem, księdzem Robakiem. Nie pozostał w nim nawet ślad dawnej pychy, sobiepań-stwa, ślad wielkich aspiracji i najwyższego mniemania o sobie. Umierając btyszczat jako święty w ognistej koronie.

Juliusz Słowacki Kordian. Podczas wielkiej podróży po Europie stopniowo postępowała wewnętrzna przemiana Kordiana, bohater tra-cit kolejne złudzenia. W końcu, na szczycie Mont Blanc, Kordian zbliża się do Boga, stając na najwyższym szczycie Europy Wyzwala się z marazmu, duchowej niemocy. Postanawia działać, uświadamia sobie wyraziście cel wcześniej jałowego życia - będzie walczył o wolność ojczyzny: Duch rycerza powstat z lo­dów. .. l Winkeiried dzidy wrogów zebrał i w pierś włożył, l Ludy! Winkeiried ożył! l Polska Winkel-hedem narodów! Ogarniętego euforią, poczu­ciem wewnętrznej siły Kordiana-rycerza wolno­ści chmura niezwłocznie przenosi do Polski.. Bolesław Prus Lalka. Wokulski zmieniał się w swym życiu kilkakrotnie. Pochodził z zdekla­sowanej szlachty, w młodości pracował, pró­bował uczyć się, zajmował wynalazkami. Po niecałym roku porzucił studia w Szkole Głów­nej, wziął udział w powstaniu styczniowym, po jego zakończeniu został zesłany na Syberię. Zmienił się tam radykalnie, zajmował pracą naukową, poznał Rosjanina Suzina, dzięki któremu dorobił się niewielkiego majątku. Z bojownika powstania stał się mężem Małgo­rzaty Minclowej, zamożnej wdowy po sklepi­karzu. Sybirak został sklepikarzem. W 1875 umarła Minclowa, a Wokulski z 30 tysiącami rubli rozpoczął samodzielną karierę kupca. W 1887 roku niespodziewanie wyjeżdża na Bałkany, gdzie toczy się wojna, Wraca po ośmiu miesiącach jako posiadacz ogromnej fortuny zarobionej na dostawach dla wojska. Kolejną przemianę, a raczej ruinę, przyniosła w życiu Wokulskiego miłość do Izabeli Lęc-kiej. Wokulski, trzeźwy racjonalista w intere­sach, prezentuje romantyczną uczuciowość, statą zmienność nastrojów, idealizuje zarówno uczucie, jak i obdarzaną nim kobietę. Gdy podsłucha rozmowę prowadzoną przez Iza­belę i Starskiego, dozna wstrząsu, uświadomi sobie prawdziwą naturę idealizowanej kobiety. Niestety, ten wstrząs nie wyzwoli go z tragicz­nego w skutkach uczucia, nie przywróci nor­malnemu życiu.

Michait Buthakow Mistrz i Małgorzata. Małgorzata, od dawna szukająca Mistrza, pogrą­żona w depresji, rozpaczy, jedzie do centrum Moskwy, siada pod murem Kremla. Jakby spadając z nieba, przysiada się do niej Asa-sello: niewysoki, płomiennie rudy człowiek z wielkim ktem. Przekazuje kobiecie zaprosze­nie od swego mocodawcy Wolanda, mówi przy tym, że Mistrz żyje. Małgorzata ma wie­czorem czekać na telefon, wcześniej roze­brawszy się do naga i nasmarowawszy otrzy­maną cudowną maścią. Za sprawą kremu od Asasella Małgorzata przechodzi wielką prze­mianę, traci zmarszczki, znów wygląda ni­czym dwudziestoletnia dziewczyna i tak wła­śnie też się czuje: wyzwolona z problemów, radosna, pełna energii. Po telefonie od Asa­sella żegna się z sąsiadem i służącą, siada na miotłę i odlatuje na wskazane przez Asasella miejsce spotkania.

Asasello czeka na Małgorzatę przy cmen­tarzu, wspólnie lecą do mieszkania Berlioza. Na miejscu Korowiow wyjaśnia Małgorzacie, że została wybrana na gospodynię corocznego szatańskiego balu wydawanego przez Wolan­da.

Nadchodzi północ, Helia i Natasza kąpią przemienioną Małgorzatę we krwi, zakładają jej królewski diadem z brylantów, wieszają na szyi ciężki medalion z czarnym pudlem. Na specjal­nym podniesieniu, całowana w kolano, wita przybywających gości: morderców, trucicielki, oprawców, sutenerów, monstra, wampiry i in­nych mieszkańców piekieł. Trwa wielki bal, go­ście kąpią się w szampanie i koniaku, grają or­kiestry. Małgorzata dwoi się i troi, by najlepiej wypełnić powierzoną jej rolę, budzi powszech­ny zachwyt. Woland wznosi symboliczny toast czaszką napełnioną krwią.

W jednej chwili upiorny bal kończy się, zni­kają goście, Małgorzata znów jest w mieszka­niu Berlioza, z którego przenosiła się w poza­ziemski wymiar. Zarówno Woland, jak i jego świta w całej powieści wielokrotnie zmieniają wygląd, taką umiejętność posiadali także nie­którzy goście szatańskiego balu.Albert Camus Dżuma. Raymont Rambert to młody dziennikarz z Paryża, który do Oranu przyjeżdża, żeby zebrać materiały do napisa­nia artykułu o życiu Arabów. Gdy zamknięto bramy miasta, podejmuje wszelkie wysiłki, by się wydostać z Oranu. W Paryżu zostawił uko­chaną kobietę, a kwestia dżumy go nie intere­suje, gdyż nie jest stąd. Nie zamierzał rezy­gnować z osobistego szczęścia.W miarę upływu czasu w Rambercie doko­nuje się swoista przemiana. Wprawdzie nadal próbuje uciec z miasta, lecz widząc niezłom­ną postawę Rieux i Tarrou, zaczyna głębiej za­stanawiać się nad swoimi pobudkami i porów­nywać je z ideałami pozostałych. Coraz bardziej angażuje się w walkę z dżumą, choć uczciwie przyznaje, że jeśli będzie miał okazję wyjechać, to przerwie tą działalność. W koń­cu, gdy już wszystko jest przygotowane do je­go ucieczki, Rambert postanawia pozostać. Robi to, gdyż zdał sobie sprawę, że wszyscy powinni walczyć z dżumą i że może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy. Gdy odwraca wzrok od siebie i spogląda na otaczający go świat, znajduje sens życia, zwalcza zło, które w nim tkwiło.

PRZYJAŹŃ - Oparta na wzajemnym zrozumieniu, bardzo podobnym postrzeganiu świata przyjaźń to jedno z najszlachetniejszych ludzkich uczuć i zarazem motyw literacki pojawiający się już w archaicznych mitach, baśniach. Na przykład jako czynnik kształtujący ludzkie postawy, charaktery, ważny element wychowania młodego cztowieka, podstawa, na której rodzą się inne uczucia (np. miłość, ale i patriotyzm). Utwory literackie wskazują liczne źródła przyjaźni, np. akcentują rolę wspólnych doświadczeń w pełnym wzajemnym zrozu­mieniu. Wielu pisarzy poświęciło swym przyjaciołom ciepłe wspomnienia, znacznie rzadziej pisze się o krępujących wiezach przyjaźni czy jej przekreśleniu w imię jednostkowego, doraźnego interesu, przyjaźni pozornej, która nie przeszła próby trudnej rzeczywistości, okazała się wartością pozorną. W kolejnych epokach, wraz ze zmianami obyczajowości, nieco odmiennie uzewnętrzniano to uczucie.

Homer Odyseja. Podczas wędrówki Odysa spod Troi do domu bohaterowi towarzyszyli wierni przyjaciele, towarzysze broni oraz że­glarze. Odys czuł się za nich odpowiedzialny, bronił ich i ochraniał podczas morskiej podró­ży i rozlicznych przygód. Gdy rozgniewany Helios spowodował rozbicie okrętu gromem Zeusa (przyjaciele Odysa posilili się mięsem wołów Heliosa, dokonali świętokradztwa) Odys pozostał samotny, rozpaczał po utracie przyjaciół (sam cyklop Polifem na Sycylii po­żarł połowę z nich), których nigdy nie zawiódł. Najbliższym przyjacielem Odyseusza byt Dio-medes, wspólnie np. nocą przekradli się do Troi i zabrali posąg strzegący miasta.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Młodzi patrioci, aresztowani na rozkaz Nowosilcowa, mają silne poczucie więzi grupowej, wspólne­go losu, także w obliczu rychlej zsyłki na Sy­berię pozostają przyjaciółmi, czują się odpo­wiedzialni za los towarzyszy niedoli, co najlepiej odzwierciedla postawa Tomasza Za-na gotowego brać na siebie całą winę. Car­skie represje utrwaliły ich przyjaźń sprzed aresztowania.

Bolesław Prus Lalka. Wokulski miał trzech prawdziwych przyjaciół. Pierwszym z nich byt, poznany jeszcze na Syberii, Suzin, niezwykle bogaty Rosjanin, wspólnik w wielu interesach. Wierną, niezmienną przyjaźnią obdarzał Wo-kulskiego Ignacy Rzecki. Stary subiekt byt bez reszty oddany Wokulskiemu, kochał go, ale nie zawsze umiał zrozumieć. Długo nie orien­tował się, że jego Stach kocha Lęcką, próbo­wał go ożenić z panią Stawską. Decyzje Wo-kulskiego zburzyły cały świat Rzeckiego (który i tak byt zagubiony we współczesnej mu rze­czywistości): nie mógł pogodzić się ze sprze­daniem sklepu Żydom i zniknięciem pryncy-pata, jako niepoprawny marzyciel chciał wierzyć w jego powrót. To postać w gruncie rzeczy tragiczna, dopełniająca żywota (zmarł nagle) w sytuacji, gdy jego duchowy syn, czy­li Wokulski zawodzi wszystkie pokładane w nim przez Rzeckiego nadzieje.

Doktora Szumana Wokulski także poznał na Syberii, połączyła ich trwała przyjaźń prze­łamująca bariery polsko-żydowskiej nieufno­ści. W Szumanie nie było nic z naiwności Rzeckiego, stał on się mądrym powiernikiem, doradcą Wokulskiego, o którym powiedział:

Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedem­dziesiątego.

Stefan Żeromski Syzyfowe prace. Powieść Żeromskiego jest poświęcona w pierwszej ko­lejności szkole, zatem przedstawia też szkol­ne przyjaźnie - część z nich zawiązała się na stancji „starej Przepiórzycy", gdzie mieszkali uczniowie spoza Klerykowa. Początkowo Mar­cin Borowicz bat się szkoły i nowych kolegów, ale niebawem poznał „Wilczka", pierwszego z klasowych przyjaciół, który wprowadził go w tajniki szkoły Wraz z psychicznym dorasta­niem głównego bohatera, wyzwalaniem się spod wpływu nauczycieli, poszerzał się krąg jego przyjaciół. Walnie przyczyniły się do tego spotkania w nielegalnym kółku samokształce­niowym na „Górce", gdzie czytano polskie książki, dyskutowano, a konieczność zacho­wania podstawowych zasad konspiracji ce­mentowała przyjaźnie.

Bardzo ważną rolę w życiu Borowicza ode­grała przyjaźń z Jędrzejem Radkiem, biednym chłopskim synem (zatem kimś z zupełnie inne­go środowiska niż to, z jakiego pochodził Mar­cin), który z ogromnym trudem, determinacją zdobywał wykształcenie. Dzięki Radkowi (tak­że Bernardowi Zygierowi i opowieściom strzel­ca Nogi) narodziła się polska, w pełni uświa­damiana świadomość patriotyczna młodego człowieka. Generalnie, w całej powieści przy­jaźń w bardzo istotnym stopniu kształtuje po­stawy, charaktery młodych ludzi.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni. Przyjadę lem Judyma byt inżynier Korzecki (to on, po wyrzuceniu z pracy w Cisach, skłonił go do przeprowadzki do Zagłębia), jeden z najbar­dziej zagadkowych bohaterów twórczości Że romskiego. Panowie poznali się w Paryżu, ra­zem byli w Szwajcarii, gdzie inżynier leczyt nerwy. Pozostawał cztowiekiem samotnym, bardzo wrażliwym na ludzką krzywdę, z naj­większym trudem znosił panującą w Zagłębiu nędzę, nieludzkie warunki pracy robotników, ich wyzysk. W końcu popełnił samobójstwo (zawsze chciał umrzeć wtedy, gdy tego zapra­gnie). Zapewne uczestniczył też w jakiejś nie­legalnej działalności rewolucyjnej. Bardzo mocno przeżywał egzystencjalne lęki.

RELIGIA/WIARA - Literatura od zawsze inspirowała się wierzeniami religijnymi, ale też bywała zarazem źródłem wiedzy o Bogu, uzupełnia filozofię, teologię, a relacje pomiędzy bogami i ludźmi, Stworzycielem i człowiekiem są różnorako przedstawiane przez prozę, poezję, dramaturgię poszczególnych epok. Boga czujemy sercem, nie rozumem, napisał B. Pascal, zatem literatura, jako sztuka odwołująca się w pierwszej kolejności do emocji, uczuć, wrażliwości pozostaje ze swej natury predysponowana do roztrząsania zagadnień istoty Boga i możliwości poznania tajemnic wiary, czym od tysiącleci zajmują się pisarze - także twórcy o poglądach ateistycznych, negujący istnienie Boga, który przydaje człowiekowi boskości. Dwie sfery: Bóg w literaturze i literatura o Bogu z reguły wzajemnie się przenikają, sakralizacja dzieł przejawia się przede wszystkim w światopoglądzie, motywach i wątkach.

Mitologia. Religia starożytnych Greków miata charakter politeistyczny, czyli przyjmowano w niej istnienie wielu bogów. Bogowie greccy nie byli abstrakcyjnymi pojęciami (bytami), lecz istotami żyjącymi, mającymi zalety i wa­dy, przypominającymi często zwykłych ludzi. Żyli blisko świata śmiertelnych, dokonywano ich antropomorfizacji, czyli przypisywano im cechy ludzkie, nawet ludzką powierzchow­ność. Świat Olimpu stanowił swego rodzaju odbicie ludzkiej rzeczywistości. Ważną rolę w zbliżeniu greckiego świata bogów do ludzi odgrywali bohaterowie, herosi: cierpieli fizycz­nie i psychicznie, obawiali się śmierci, prze­znaczenia, przedstawiali wzory ludzkich po­staw, zachowań, łatwo ulegali emocjom.

Najważniejszy z greckich mitów, o naro­dzinach świata, mówi, że na początku byt Chaos - nieuporządkowany prapoczątek wszechrzeczy to, co istniało przed powsta­niem bogów, pusta przestrzeń, otchłań. Z Chaosu wyłoniły się bóstwa Uranos i Gaja oraz wody ziemia, rośliny, zwierzęta. Uranos i Gaja dali początek trzem rodom: tytanom, ki-klopom i sturękim. Obawiając się synów, Ura­nos kazał ich strącić do czeluści. Oparł mu się Kronos, najmłodszy tytan. Okaleczył ojca i za­panował nad światem. Zgodnie z klątwą ojca i jemu syn miał odebrać władzę. By temu za­pobiec, Kronos potykał swe kolejne dzieci. Dopiero szóste dziecko ukryta Rea, żona tyta­na. Był to Zeus, którym na Krecie zaopiekowa­ły się nimfy. Gdy dorósł, namówił matkę, by data Kronosowi środek wymiotny Na skutek jego działania Kronos wypluł połknięte dzieci:

Herę, Hadesa, Posejdona, Hestię i Demeter. Przez dziesięć lat, bez ostatecznego rezultatu, Zeus walczył z Kronosem. W końcu uwolnił z Tartaru kiklopów i sturękich, z ich pomocą pokonał ojca. Bogowie podzielili się władzą. Zeus zapanował nad ziemią, niebem i Olim­pem, Hades nad królestwem umarłych w pod­ziemiach, Posejdon nad morzami.

Władza potężnych greckich bogów, zara­zem będących wyrazem sit przyrody i personi-fikujących ludzkie zalety i wady, nie była nie­ograniczona. Mogli podejmować decyzje tylko zgodnie z Przeznaczeniem, które uosa­biały Mojry - trzy siostry (początkowo byty jed­nym bóstwem), córki Zeusa i Temidy mieszka­jące w pałacu niedaleko Olimpu. Czuwały one nad losem każdego człowieka, przędły (ale też przecinały) nić jego żywota. Biblia. Trzy religie związane z Biblią (judaizm, chrześcijaństwo, islam) są religiami monote­istycznymi, czyli przyjmującymi istnienie jed­nego Boga. Autorzy Biblii nie definiowali spo­sobu istnienia i natury Boga, przedstawiali go za pomocą szeregu obrazów, charaktery­stycznych wydarzeń.

W Starym Testamencie Bóg jest osobą (bytem osobowym), nosi wie­le imion, w Nowym Testamencie nazywa się Go Panem lub Ojcem (Jahwe). Stale podkre­śla się w Starym Testamencie jedyność Boga;

Boga utworzonego przede Mną nie byfo ani po Mnie nie będzie. Jest to „Potężny Bóg Jaku-bowy", władca wszystkiego, Bóg interweniują­cy w historię ludzi; w Nowym Testamencie ak­centuje się przede wszystkim wizerunek Boga-Ojca, który już nie tylko opiekuje się wy­branym ludem Izraela, ale i całą ludzkością:

Bóg jest miłością. Zgodnie z doktryną kościo­łów chrześcijańskich, Bóg jest jeden, ale w trzech osobach: Ojciec, Syn i Duch Święty. Osoby te stanowią Jedno, bowiem łączy je aż tak doskonała miłość.

Księga Rodzaju (Genesis) przedstawia Boga, jako stwórcę wszystkiego, cokolwiek istnieje, daje opis stworzenia świata (to za­gadnienie określa się mianem kosmogonii), początku narodu Izraela, ludzkiej historii, dzie­jów patriarchów. Dzieli się na dwie główne części: opisującą świat przed potopem oraz opowiadającą o przodkach Izraela. Według Księgi Rodzaju Bóg (wydając serię poleceń) stworzył świat w siedem dni - wcześniej byłatylko pustka i ciemność. Najpierw powstało niebo i ziemia, Stwórca oddzielając światło od mroku uczynił dzień i noc. Później powstały morza, na ziemi zaś rośliny. Czwartego dnia tworzenia zostały wyróżnione pory roku, Naj­wyższy stworzył słońce oraz księżyc, piątego - organizmy morskie i ptaki. Szósty dzień był początkiem istnienia zwierząt lądowych. Wte­dy też Bóg powołał do życia, na swój obraz, ludzi: mężczyznę i kobietę, którym oddał całą ziemię z florą i fauną. Był to ostatni akt stwór­czy. Siódmego dnia Stworzyciel odpoczywał.

Wraz z pojawieniem się człowieka (najdo­skonalszego stworzenia, ukształtowanego na podobieństwo Stwórcy) narodziły się jego nie-proste relacje z Bogiem. Wyrazisty przykład ich nieprostego kształtu daje Księga Hioba. Hiob byt człowiekiem głęboko wierzącym. Do­świadczył rozlicznych cierpień: stracił mają­tek, pozostał samotny po śmierci dzieci, za­chorował na trąd. Przyjaciele uważali, że jest to kara za grzechy, ale sam Hiob byt przeko­nany o swej niewinności. Centralnym zagad­nieniem opowieści o Hiobie jest problem nie­zawinionego cierpienia, jego sensu wobec milczenia i bezczynności Boga. Podważona zostaje prosta zasada: sprawiedliwość będzie nagrodzona, a niegodziwość zostanie ukara­na. Ciężko doświadczany Hiob, nie popełnił żadnej zbrodni, miat czyste sumienie, zaczyna wątpić, czy Bóg rzeczywiście jest ojcem do­brym, sprawiedliwym. Może stanowi tylko bru­talną, niewrażliwą siłę. Mimo wszystko Hiob pozostaje przy Bogu, z ufnością oddaje się w ręce Stwórcy. W końcu Bóg przestaje mil­czeć, przemawia bezpośrednio do nieszczę­snego Hioba. Jego mowy mają jeden, główny cel: proponują nowe rozumienie Boga, świata i własnego cierpienia, relacji pomiędzy Bo­giem i człowiekiem. Bóg raz jeszcze zapewnia udręczonego człowieka o pamięci, swej wszechobecności, zwraca uwagę, że niewin­nie cierpiący wcale nie został porzucony, za­pomniany. Hiob uznaje swą sytuację za na­stępstwo działań Boga, który człowiekowi wyznaczył pozycję zaledwie pyłu i prochu. Sposób przeżywania cierpienia to miara ludz­kiej godności, warto pozostawać wiernym so­bie i Bogu.

Ta wspaniała księga odrzuca stwierdze­nia, że Bóg jest obojętny, samowolny, ale też nie potwierdza przekonania Izraelitów o bez­względnym obowiązywaniu prostego mecha­nizmu: prawość-nagroda, zto-kara (chociaż w epilogu ta doktryna poniekąd zostaje zreha­bilitowana). Dzieło próbuje skłonić do widze­nia świata, człowieka i Boga, w całej złożono­ści nieraz bardzo trudnych relacji, odniesień -związek człowieka z Bogiem nie ma być opar­ty na ślepym posłuszeństwie, wymuszonym obowiązku, ale wyrastać z wolności, szczę­ścia, poczucia lojalności. Księga wzywa do naśladowania Boga w zmaganiu się z tajem­nicą zła, które bezustannie zagraża światu. Nie każde cierpienie jest następstwem grze­chu, a uczynione przez człowieka dobro nie zawsze zostanie nagrodzone. Bogurodzica. Pierwsza strofa (najstarszą czę­ścią pieśni są dwie pierwsze zwrotki) Boguro­dzicy to modlitwa do Matki Boskiej (tylko ona ma tak zwany charakter maryjny) o pośrednic­two pomiędzy ludźmi i Synem-Bogiem (jako Matka Boga nieustannie rodzi Go w sercach tych, którzy w Niego uwierzyli). Strofa druga to apel do Jezusa, by umożliwił ludziom poboż­ne życie, wieczne zbawienie po śmierci. Po­szczególne strofy kończą się greckimi słowa­mi Kyrie, eleyson, to jest Panie, zmifuj się.Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią.

Wiersz przedstawia podstawy chrześcijańskiej eschatologii (czyli nauki o rzeczach ostatecz­nych: śmierci, sądzie i życiu pozagrobowym). Jan Kochanowski Hymn {Czego chcesz od nas, Panie...}. Pieśń stanowi wyraz renesan­sowego modelu religijności (bardzo odmien­nego od średniowiecznego), można ją uznać wręcz za manifest humanistycznej religijności, rodzaj pochwały Boga poprzez stawienie jego dzieła - świata. Pokora w odniesieniu do Bo­ga (towarzyszy jej uwielbienie, szacunek) nie jest w tym utworze następstwem ślepego po­słuszeństwa wobec Kościoła, bezkrytycznego przyjęcia dogmatów, strachu, lecz zrozumie­nia swego miejsca w świecie, co z kolei jest rezultatem intelektualnej analizy rzeczywisto­ści. Chociaż koncepcja Boga w Hymnie dale­ko wychodzi poza ramy kościelnej doktryny, to poeta wyraźnie zaznacza, że nie będzie się angażował we współczesne mu spory religij­ne. Jego zdaniem Bóg jest poza Kościołem, nie potrzebuje darów, sam je rozdaje (wspa­niały świat Bóg stworzył właśnie w darze dla człowieka), pozostaje mądrym i sprawiedli­wym twórcą wszystkiego, stworzycielem świa­ta pięknego i harmonijnego (Deus artifex), przyczyną sprawczą, architektem wszech­świata, ale i Panem wszechobecnym, trwałym i niezmiennym, gwarantem ładu natury, co za­pewnia ludziom poczucie bezpieczeństwa. Można Go chwalić przez pochwałę realnego świata - przecież będącego Jego tworem.

Jan Kochanowski Treny. W Trenach pojawiają się rozliczne pytania o prawdy niesione przez religię, istotę decyzji podejmowanych przez Boga. W chwili kulminacji rozpaczy nieszczę­snego ojca (Tren X) posuwa się on niemal do bluźnierstwa: pytanie o to, co stało się z Urszu­lą po śmierci, pytanie o życie pozagrobowe jest w gruncie rzeczy pytaniem o samo istnie­nie Boga. Dialog z Bogiem obejmuje w Tre­nach również sferę wartości. Zostaje zakwe­stionowana fundamentalna zasada boskiej sprawiedliwości - pobożność nie zapewnia ochrony przed nieszczęściem, które jest śle­pym losem, nie wybiera pomiędzy ludźmi reli­gijnymi i obojętnymi wobec Boga. W Tren/e XVI odnajdujemy już odmienne rozłożenie akcen­tów: jeżeli nie można wierzyć w boską spra­wiedliwość, to należy chociaż ufać w miłosier­dzie Stwórcy. Dopiero w ostatnim z trenów następuje pełne uspokojenie emocji, podmiot liryczny wiersza odrzuca poczucie swej wyjąt­kowości, poddaje się woli Boga, z chrześcijań­ską pokorą rezygnuje ze zrozumienia Stwórcy, w zamian za co osiąga spokój. Daniel Naborowski Marność. Utwór nie wzywa do odrzucenia świata ziemskiego, skoncentro­wania się wyłącznie na przyszłym życiu, poku­ty, ucieczki od realności. Ma nawet pewien wy­miar optymistyczny: żyjąc w zgodzie z boskimi przykazaniami, uczciwie i godnie, moralnie nie musimy obawiać się śmierci, wiecznej kary, potępienia. Niepewność istnienia, śmierć sta­nie się tylko fraszką dla tego, kto wybierze dro­gę cnoty. Przy czym ta ostatnia wcale nie oznacza rezygnacji z doczesnych przyjemno­ści, radości życia w imię przyszłego zbawienia. W życiu trzeba zarazem mitowac i żartować, zawsze czyniąc to uczciwie. Człowiek ma pra­wo do popełniania błędów (w żadnym przy­padku nie oznacza to pełnej wolności), prze­cież Bóg nie uczynił go istotą doskonałą, ale ułomną - podobne przeświadczenia w poezji Naborowskiego są następstwem jego kalwini-zmu, doktryny tego kościoła. Naborowski, jak w wielu innych utworach, jest poetą kompro­misu, środka, nie akcentuje tragicznego roz­darcia pomiędzy dążeniami duszy a słabością ciała. Próbuje natomiast godzić oba te aspek­ty człowieczeństwa.

Adam Mickiewicz Dziady. Część II. Dziady to odwieczny obrzęd, w tym przypadku białoru­ski, mający pogańskie korzenie, zachowany w ludowej tradycji i poświęcony duchom przodków. Kościół (katolicki i prawosławny) nie sprzyjał podobnym uroczystościom, za­tem odprawiano je w nocy, w odludnych miej­scach obok cmentarzy. Na Białorusi w cza­sach Mickiewicza na dziady zbierano się już w dzień, po mszy, uroczystość prowadził ka­płan (prawosławny, unicki, czasami katolicki), nie zaś guślarz. Dziady ukazane w dramacie są literacką stylizacją, wizją poety, a nie wier­nym zapisem ludowego obrzędu. Mickiewicz przemilczał szereg aspektów religijnych, uwy­puklił pogańskie tradycje. Podczas dziadów odbywa się swego rodzaju sąd nad ziemskim życiem przywoływanych zmarłych, podstawą oceny są doświadczenia życiowe, cztowie czeństwo, które otwiera przed duszami bramy niebios. Bóg jest w tym utworze bardzo suro­wym sędzią. Równie surowa okazuje się mo­ralność ludu, w której można doszukać się podstaw etyki chrześcijańskiej.

REWOLUCJA - Rewolucja to pojęcie bar­dzo wieloznaczne. Przede wszystkim ozna­cza zburzenie ustalonego porządku i wej­ście na drogę prowadzącą - przynajmniej w intencjach, wyobrażeniach rewolucjoni­stów - ku lepszej przyszłości. Z rewolucją zwykle wiąże się pojęcie postępu, ale też, jak napisał Carlos Fuentes: Rewolucja, dą­żąc do lepszego społeczeństwa, myśli nie tylko o przyszłości, śni również, choćby nie­świadomie, o przeszłości, o złotym wieku, , czasie pierwotnym. W ten sposób rewolucja byłaby zarazem odrodzeniem nieskażonego czasu. Rewolucja może przynieść wy­łącznie zniszczenie, zagładę wczorajszego świata i stworzyć w jego miejsce równie koszmarną rzeczywistość (jak w Rosji), ale warto pamiętać, że to właśnie Wielka Re­wolucja Francuska zbudowała podstawy dzisiejszej Europy. Zwykle bezkrwawy przebieg mają rewolucje obyczajowe, cy­wilizacyjne, już nie zawsze gospodarcze, a praktycznie nigdy polityczne, społeczne.

Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia. Re­wolucja w dramacie została ukazana przede wszystkim jako konflikt dwóch racji: rewolu­cjonistów i arystokratów. Rewolucja może zmieść z powierzchni ziemi dotychczasowy świat, ale w jego miejsce nie będzie umiata zbudować niczego lepszego.

Warstwy niższe buntują się nie tylko prze­ciwko uprzywilejowanym, szlachetnie urodzo­nym, ale także bankierom, fabrykantom, kup­com, elitom nie urodzenia, lecz pieniądza, systemu już kapitalistycznego. Za broń chwy­tają chłopi, mieszczanie, robotnicy, czeladnicy, służba oraz Żydzi. Bunt kieruje się przeciwko wszystkiemu, co można skojarzyć z tradycyj­nie uznawanymi wartościami. Jest niezmiennie silnie obsadzony w realności, jak w pogróż­kach chóru Chłopów: Panom tyranom śmierć -nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić.

Hasła rewolucji mówią o wolności, równo­ści, wystawieniu rachunków za lata upokorzeń, wyzysku. Jednak w gruncie rzeczy chodzi o coś innego. Ludem, który chwycił za broń kieruje z reguły ślepa żądza zemsty i użycia wykorzystującego chaos. Szeregowi rewolu­cjoniści tańczą w upiornym kręgu bezrozum-nego niszczenia, ale za ich plecami stoją lu­dzie, którzy w rewolucji widzą szansę realizacji swych, na razie skrywanych, celów. O wielkiej karierze marzy genera) Bianchetti, a grupa Przechrztów ma cele już zupełnie niecne.

Obraz rewolucji stworzony przez Krasiń­skiego poniekąd wyrasta z rzeczywistego prze­biegu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jednak to, co w tamtej rewolucji było wspaniale, pory­wające, niosło szczytne ideały i otwierało nowe perspektywy zostało przez poetę sprowadzone do najprymitywniejszych instynktów tworzą­cych ze świata piekło. Rewolucja w tym drama­cie to przede wszystkim gigantyczna orgia, uczta biednych na gruzach świata bogatych.

Swego rodzaju ideałem rewolucjonisty jest w dramacie nie Pankracy, lecz Leonard. Ślepo wierzy w raz zaakceptowaną ideę, jest jej fanatycznie wierny i nic nie może zachwiać tą wiarą. Mimo tak surowej oceny rewolucji Krasiński umiał też dostrzec, że nie wybuchła ona bez powodu, jej źródłem nie było przyro­dzone człowiekowi zto, pasja niszczenia. U podstaw straszliwej eksplozji niezadowole­nia leżał kształt dawnego systemu, degenera­cja arystokracji, szlachty - ta klasa musi zgi­nąć, nie obronią jej nawet Okopy Świętej Trójcy, bowiem i wewnątrz nich króluje zdrada, podłość, strach. Racje w tym dramatycznym sporze leżą po obu Stefan Źeromski Przedwiośnie. Rewolucja jest jednym z głównych motywów Przedwio­śnia, rewolucja ujmowana jako totalny bunt przeciwko wszystkim elementom dotychcza­sowego świata: porządkowi społecznemu, państwowemu, religii, własności, systemom moralnym, filozofii, szkole, nawet sztuce. Tra­gedia rewolucji polega na oczywistej rozbież­ności pomiędzy wspaniałymi hasłami, celami a realnymi działaniami rewolucjonistów. Re­wolucja ma przynieść wolność, sprawiedli­wość społeczną, zbudować bezklasowe spo­łeczeństwo, zlikwidować wyzysk. Tymczasem staje się aktem głównie zniszczenia, rabunku, ślepej zemsty, dobrą okazją do załatwienia porachunków pomiędzy różnymi grupami (w tym i narodowościowymi, jak w Baku), prze­kształca w apokaliptyczną katastrofę, piekło, wszechogarniający chaos, rzezie ludzi win­nych i niewinnych, samowolę, bezprawie, koszmar bratobójczych walk.

Źeromski wyraziście widział ogrom krzywd społecznych, jaki doprowadził do wy­buchu rewolucji, nie uważał jej za jedynie ja­kiś spisek umotywowany partykularnymi inte­resami przywódców, wąskich grup. Rozumiał,że społeczne niezadowolenie sprzyja szerze­niu się ideologii komunistycznej. Oczywiście, nie byt stronnikiem takiego rozwiązania kon­fliktów społecznych, jego lewicowe sympatie miały odcień socjalistyczny, nigdy nawet nie zbliżały się do komunizmu. Środowisko war­szawskich komunistów zostało ukazane w sposób groteskowy, z wyraźną antypatią ze strony autora. To fanatycy i doktrynerzy, wi­dzący każdy problem jedynie w kategoriach walki klas, komunizm jest dla nich receptą na rozwiązanie każdego światowego proble­mu. Zafascynowani ideą światowej rewolu­cji całkowicie lekceważą uczucia narodowe, patriotyczne (w myśl wielokrotnie skompro­mitowanego hasła, że „proletariusz nie ma ojczyzny").

Antoni Lulek zabrał Barykę na zebranie ko­munistów. Mówiono tam o nędzy proletariatu oraz Żydów, prześladowaniach mniejszości narodowych, terrorze, policyjnych represjach wobec politycznych przeciwników torturowa­niu więźniów politycznych. Baryka nie przyj­muje bezkrytycznie opinii komunistów, próbu­je polemizować, żąda wyjaśnień w jaki sposób niewykształcona, zniszczona nędzą i chorobami klasa robotnicza może pełnić przewodnią rolę w odrodzeniu społeczeń­stwa. Niemniej, w końcowej scenie powieści, jest razem z robotnikami:

Właśnie wtedy kierownictwo partii zażądało od ogółu robotników poparcia. Manifestacja wyszła nagle z placu i ruszyła pod Belweder. W pierwszym szeregu znacznego tłumu szli ująwszy się pod ręce ideowi przedstawiciele, między innymi Lulek i Baryka. Baryka w samym środku, ubrany w lejbik żołnierski i czapkę żoł­nierską. - Śpiewali. (...) Baryka wyszedł z sze­regów robotników i parł oddzielnie, wprost na ten szary tłum żołnierzy - na czele zbiedzone-go tłumu.

Sławomir Mrozek Tango. Rewolucje w Tangu mają charakter historiozoficzny. Podobnie jak w rzeczywistości nakładają się wzajemnie na siebie, jednak Mrozek przejaskrawia niektóre ich elementy.

W utworze mamy do czynienia z trzema głównymi typami rewolucji.

Rewolucja społeczna. Kwestia walki o wła­dzę została przedstawiona w absurdalny, lecz' jednocześnie przerażający sposób. Młodzi nie buntują się przeciwko skostniałym formom starych, gdyż nie ma już żadnych form. Ta re­wolucja dokonała się za czasów młodości Stomila i Eleonory, Akcja dramatu rozpoczyna się w momencie, gdy panuje jeszcze porewo-lucyjny chaos. Problemem jest to, że trwa on zbyt długo, powoli brak wszelkich zasad staje się normą. Młodzi, reprezentowani przez Artu­ra, buntują się więc przeciwko brakowi kon­wencji, sprawdzonych modeli postępowania, próbują przywrócić dawne wartości. Jednak zamiast nich zwycięża brutalny totalitaryzm, „trzecia siła", czyli Edek.

Rewolucja artystyczna. Jeśli sztukę przy­równamy do rewolucji, to Tango jawi się nam jako parodia losów awangardy, reprezentowa­nej przez rodziców Artura. Oni zniszczyli skostniałe formy, jednak po upływie niezbyt długiego czasu brak form stał się normą. W tym momencie dochodzi do kontrrewolucji, mającej na celu powrót do wcześniejszych schematów, l na tym planie ostatecznie zwy­cięża jednak tępy Edek, czyli tania kultura ma­sowa.

Rewolucja obyczajowa, W tym wypadku mowa o degradacji wartości duchowych i na­staniu ery prymitywnej władzy materialnej. Wszystkie przemiany - rewolucja Stomila i Eleonory, kontrrewolucja Artura, zwycięstwo Edka - doprowadzają w rezultacie do sytuacji, w której kryzys wartości jeszcze się pogłębia, gdyż zamiast nowej idei, zwycięża bezmyśl­ność i brutalna, zaledwie fizyczna siła.

RODZINA - Wielopokoleniowa, patriarchalna rodzina (w pierwszej kolejności szlachecka) połączona bardzo silnymi więzami byta w dawniejszej literaturze polskiej często przedstawiana i traktowana jako jeden z filarów narodowego bytu. Dziewiętnasto­wieczny bunt romantyków nie pominął i tradycyjnej rodziny (dla Gustawa z IV części Dziadów małżeństwo jest zaprzeczeniem miłości), narzucanych przez nią ograniczeń wolności jednostki, a te motywy jeszcze mocniej podkreślili pisarze z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, przede wszystkim ukazując negatywne zja­wiska w rodzinach mieszczańskich. Od te­go czasu coraz trudniej znaleźć w literatu­rze wizerunki wzorowej rodziny (chociaż praktycznie nikt nie neguje jej wielkiej społecznej roli), mnożą się natomiast utwory poświęcone jej rozpadowi, rozkładowi więzi rodzinnych. Ważnym motywem literackim stało się zagadnienie partnerstwa w związku małżeńskim, rodzinie, praw i obowiązków poszczególnych jej członków, w tym i dzieci. Homer Iliada. Gdy król Priam wstąpił na tron Troi, poślubił Arisbe, a jego drugą żoną stała się Hekabe. W tej poligamicznej (poligamia to wielożeństwo) rodzinie urodziło się i wycho­wywało kilkadziesiąt dzieci (król Priam miał też wiele natożnic, ponoć doczeka) się pięćdzie­sięciu córek i takiej samej liczby synów), Ho­mer wymienia Hektora, Parysa, Deifobosa, Kasandrę, Kreuzę, Laodike oraz Helenosa. Nieszczęsny ojciec widział, jak jego dzieci ko­lejno ginęły podczas oblężenia Troi, zmniej­szała się jego liczna rodzina. Sam, jako czło­wiek stary, już nie walczył, przewodniczył naradom, ale przywilej podejmowania decyzji przekazał synowi Hektorowi. Pod koniec epo­pei widzimy go jako kochającego, nieszczęśli­wego ojca, który w pokorze btaga Achillesa o wydanie zwłok Hektora, Po zdobyciu Troi, Priam schronił się z żoną Hekabe w swym pa­łacu, przy ołtarzu Zeusa. Zginął z ręki Neopto-lemosa, najwyższy z bogów nie mógł udzielić mu pomocy.

Jest ciekawostką, że niektóre potężne sta­rożytne rodziny, np. Neleidzi z Pylos, próbo­wały nawet wywodzić swe pochodzenie od mitycznych, niekiedy stworzonych przez sa­mego Homera, postaci z Iliady i Odysei.

Sofokles Antygona. Tragedia przywołuje mi­tyczne dzieje rodziny Labdakidów. Labdakos byt synem Polidora i Nykteis, wnukiem Kad-mosa, Zapoczątkował ród Labdakidów, jego synem byt Lajos, wnukiem Edyp. Jako król, późno objął tron Teb, prowadził wojnę z Pan-dionem, władcą Aten. Mianem Labdakidów określano słynne postaci tebańskie: Edypa, Polinejkesa, Eteoklesa, Antygonę, Ismenę. Lajosowi, synowi Labdakosa, wyrocznia del-ficka przepowiedziała, że zabije go własny syn, który następnie poślubi swą matkę. Gdy zatem Lajosowi i Jokaście urodził się syn, oj­ciec kazał go porzucić w górskim pustkowiu, skazał na śmierć. Jednak sługa ulitował się nad chłopcem, niemowlę usynowili Polibos i Merope, nadali mu imię Edyp, wychowywali w nieświadomości pochodzenia. Edyp, już ja­ko dorosły mężczyzna, udał się do wyroczni, by rozwiała wątpliwości co do jego pochodze­nia. Dowiedział się, że zabije ojca i poślubi matkę. Postanowił nie wracać do rodzinnego miasta, wędrował po Grecji, gdzie w górach spotkał Lajosa, pokłócił się z nim i zabit. Wy­pełniła się pierwsza część przepowiedni. Na­stępnie Edyp uwolnił Teby od Sfinksa, za co otrzymał nagrodę w postaci ręki królowej Jo-kasty, czyli poślubił matkę. Rządził szczęśli­wie, miał czworo dzieci: Eteoklesa, Polinejke­sa, Antygonę oraz Ismenę. Jednak podczas zarazy, wyrocznia powiedziała, że epidemia to kara za przebywanie w mieście zabójcy Lajo­sa. Edyp domyślił się, że to on sam jest mor­dercą. Gdy straszna prawda wyszła na jaw, Jokasta popełniła samobójstwo, Edyp wykłuł sobie oczy. Dorastający synowie chcieli po­zbyć się Edypa z miasta. Ojciec rzucił na nich klątwę, poszedł, prowadzony przez Antygonę na tułaczkę, zmarł w Kolonos. Bracia walczyli o władzę. Antygona wróciła do Teb. Wygnany Polinejkes poślubił córkę króla Argos, namó­wił władcę do wyruszenia przeciw Tebom, Szturm odparto, ale w boju polegli obaj syno­wie Edypa. Władcą Teb został Kreon - tu wła­śnie zaczyna się akcja Antygeny Sofoklesa.

Antygona, także w imię obowiązków ro­dzinnych, decyduje się, wbrew rozkazowi kró­la, na pochowanie Polinejkesa, za co ponosi karę. Nie pomaga jej w tym siostra Ismena. Śmierć Antygeny staje się tragedią dla Haj-mona, jej narzeczonego i następcy tronu Teb. Kreon, wierząc w swe racje, narażając się bo­gom, tłumiąc rodzinne uczucia (np. wobec sy­na), doprowadził do śmierci wszystkich naj­bliższych mu osób. Nad życiem jego i jego rodziny zaciążyło fatum, nieubłagany los, klą­twa ciążąca nad potomstwem Edypa, które z wyroku bogów będzie cierpieć, pokutować.

Biblia. W Starym Testamencie mamy do czy­nienia z rodziną (istotnym elementem trwania narodu i stabilności społecznej) podporządko­waną władzy mężczyzny, który sprawował prawną opiekę nad dziećmi oraz żoną (lub żo­nami, jak we wczesnym okresie historii Izra­ela), a rodzinę można było rozwiązać poprzez rozwód. Za poważne wykroczenie uważano brak poszanowania i posłuszeństwa wobec rodziców ze strony dzieci, które do chwili wstą­pienia w związek małżeński znajdowały się we władzy ojca, miały też obowiązek opiekowania się starymi rodzicami. W najszerszym znacze­niu pojęcia „rodzina" cały lud Izraela mógł być uważany za jedną wielką rodzinę.

Nowy Testament ujmuje zagadnienie rodzi­ny inaczej. W wypowiedziach Jezusa lojalność wobec Ewangelii jest ważniejsza od lojalności rodzinnej, ale też Chrystus potwierdził nakaz okazywania rodzicom szacunku. Ponieważ ca-ta społeczność chrześcijańska była traktowana jako nowa rodzina, tradycyjny obraz rodziny musiał ulec zmianie. Jezus za swą rodzinę uważał wszystkich tych, którzy słuchają stówa Bożego i wypełniają je, nie zaś tylko tak zwaną Świętą Rodzinę, to jest Marię i Józefa, zawsze stawiał Boga ponad swoimi rodzicami - pamię­tajmy, że Józef oczywiście nie byt Jego ojcem, a w przypadku Marii mówi się o niepokalanym poczęciu, zachowaniu dziewictwa. Rozliczne opowieści o wzorowym życiu Świętej Rodziny (tak zwane apokryfy, bardzo liczne i szczegól­nie popularne w średniowieczu) nie pochodzą z żadnej z czterech Ewangelii czy ksiąg kano­nicznych, czyli uznawanych przez Kościół za święte. Same Ewangelie nie są biografiami Chrystusa (i jego ziemskiej rodziny), lecz świa­dectwami o Jego osobie, w których ewangeli­ści przedstawiają tego, który wypełnił Pisma.

Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o So­bótce. Z pieśni Panny XII wyłania się obraz ży­jącej w sielankowych realiach, szczęśliwej ro­dziny ziemiańskiej. Sprzyja jej natura, na polach i w domu pracuje zadowolona służba, sam ziemianin jedynie dogląda swego gospo­darstwa. Żona jest wzorową, skrzętną gospo­dynią, dba o dom, pomaga w nadzorowaniu całego majątku ziemskiego. Kochająca się rodzina razem pracuje, bawi się, wszystkie pokolenia wyznają ten sam system wartości, nade wszystko cenią zalety moralne, nie za­mierzają zabiegać o pomnożenie majątku, czują się szczęśliwi mając to, co dat im los.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Konrad zamierzał przede wszystkim ocalić ojczyznę przed panowaniem Krzyżaków i temu celowi podporządkował całe swe życie, także mał­żeństwo z Aldoną. W imię najwyższej idei wy­rzekł się szczęścia rodzinnego, pozostawił pogrążoną w rozpaczy żonę, która tylko przez krótką chwilę zaznała miłości, bliskiej obecno­ści kochanego mężczyzny. Młoda i piękna jak bóstwo była córką litewskiego księcia Kiejstu­ta, na jego dworze poznał ją Konrad, wtedy jeszcze Walter Alf. Bezpośrednio po ich ślubie nasiliły się najazdy Krzyżaków na Litwę, Walter stał się ponury, nie umiał cieszyć się małżeń­skim szczęściem, gdy nieszczęśliwa była jego ukochana ojczyzna. Wybrał Litwę, btagat żo­nę, by o nim zapomniała, stał się Wallenro-dem. Latami żyli w oddaleniu, nic nie wiedzie­li o swych losach. Aldona wstąpiła do klasztoru, później, jako pustelnica, osiadła w jednej z wież zamku w Malborku, żywiła na­dzieję, że kiedyś zobaczy wciąż kochanego męża. W końcu Konrad zaczął nocami przy­chodzić pod wieżę, małżonkowie wiedli długie rozmowy, wspólnie cierpią wspominając mło­dość, przekreśloną miłość, są niczym roman­tyczni kochankowie. Gdy Konrad popełnił sa­mobójstwo, w tym samym momencie umarła i Aldona.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Głową rodzi­ny Sopliców pozostawał Sędzia - brat Jacka Soplicy, stryj Tadeusza, właściciel Soplicowa. Stary kawaler, opiekun Zosi, byt sędzią powia­towym. Wzorowy ziemianin, szlachcic przy­wiązany do dawnych obyczajów, tradycji, na­rodowych strojów.

Patriota mający szereg cnót obywatelskich, dobry gospodarz, który w więziach rodzinnych widział przede wszyst­kim przywiązanie do starych tradycji. Jego brat, Jacek, stając się księdzem Robakiem, odrzucił możliwość założenia rodziny - przy­czyną jego zbrodni, następnie pokuty była od­mowa oddania mu ręki Ewy, córki Stolnika Ho-reszki. Ostatnimi potomkami rodu Horeszków byli Zosia oraz Hrabia, a dawny spór o zamek rodziny Horeszków z rodziną Sopliców został definitywnie zakończony. W dziele Mickiewi­cza wzorowym mężem i ojcem (miat dwie cór­ki, Różę i Annę) pozostawał Podkomorzy, ale warto zauważyć, że poeta bardziej skupi) uwagę na życiu całej społeczności szlachec­kiej niż poszczególnych rodzin, epopeja nie jest w pierwszej kolejności opowieścią o ro­dzinie Sopliców czy Horeszków.

Maria Konopnicka Miłosierdzie gminy. Nowe­la przedstawia szokujący los starego człowie­ka, którego rodzina (nawet syn) uznała za zbędny balast, kogoś nieprzydatnego już w do­mu, a kosztownego w utrzymaniu. Starzec zo­staje „sprzedany" na licytacji, będzie teraz, wraz z psem, ciągnął wózek mleczarza, który zadowolił się najniższą dopłatą na utrzymanie Kuntza, którego rodzina (trudno w ogóle mówić o jakichś ludzkich więziach łączących jej kolej­ne pokolenia) nie widzi w tym procederze ni­czego niemoralnego, upokarzającego.

Władysław Stanisław Reymont Chłopi. Maciej Boryna nie chce przepisać gospodarstwa (co równało się utracie dominującej pozycji zarówno w rodzinie, jak i wiejskiej społeczno­ści) na syna Antka, co stanowi główną przy­czynę napięć między nimi, jest w powieści sygnałem pokoleniowych konfliktów powszech­nych na wsi. Maciej kochał Jagnę ostatnią wielką miłością, gdy dowiedział się o jej zdra­dzie, znienawidził syna. Małżeństwo przynio­sło mu rodzinną tragedię, upokorzenia, myślał nawet o zabiciu żony i syna. Gdy ten ostatni stanął w jego obronie, Maciej polecił nie szczędzić pieniędzy na wyciągnięcie Antka z wiezienia.

Antek Boryna, ożeniony z Hanką syn Ma­cieja, mieszkał z ojcem, zajmując połowę chałupy, niecierpliwie czekał na objęcie go­spodarstwa. Ma romans z Jagną, która zosta­je jego macochą, co jeszcze pogarsza sto­sunki z ojcem, prowadzi aż do nienawiści. Antek jest równie zawzięty, mściwy jak Maciej, nie brak mu i ojcowskiej brutalności, despo-tyczności, ambicji - odziedziczył po ojcu większość cech charakteru. Pełna namiętno­ści, dramatycznych napięć, pozbawiona real­nych perspektyw, miłość do Jagny pociąga za sobą złe traktowanie żony, odsuwa na drugi plan obowiązki męża (ma do Hanki wieczne pretensje) i ojca, pozostaje przyczyną poczu­cia winy. Po powrocie z więzienia Antek jest już kimś innym. Uspokaja się, panuje nad emocjami, kieruje się rozsądkiem i dość pła­skim realizmem, poczuciem obowiązku, wła­snego materialnego interesu. Nie broni Jagny przed wyrzuceniem ze wsi, odrzuca rolę ko­chanka, zrywa z przeszłością, wybiera pozy cję szanowanego we wsi gospodarza, zapew­ne przyszłego przywódcy gromady. Hanka pochodziła z biednej rodziny, małżeństwo z Boryną było dla niej wielkim awansem (trud­no zrozumieć, dlaczego do niego w ogóle do-szto), początkowo nie umiała odnaleźć się w nowej roli, pozycji. To skromna, bardzo pra­cowita, zapobiegliwa, dobra matka, niezmien­nie wierna ztemu mężowi, próbująca ratować rozpadające się nie ze swej winy małżeństwo. Podczas choroby Boryny Hanka kierowała ca­łą wielką gospodarką, w pełni ujawnił się jej niepospolity charakter, duma, zaradność. Zy­skała szacunek wsi i samego Macieja Boryny, stała się rzeczywiście pełnoprawnym człon­kiem rodu Borynów. Okazała wielkie serce, stając w obronie Jagny, kochanki męża.

SAMOBÓJSTWO - Na pewno najsłynniejszym literackim samobójcą stal się powołany do życia przez Goethego Werter. Wielu młodych, egzaltowanych ludzi nie tylko naśladowato jego styl bycia, pozę, ale także odebrało sobie życie, poniekąd inspirując się tym dziełem. Goethe zapowiadał rychłe nadejście romantyzmu i właśnie ta epoka uczyniła z samobójstwa jeden z ważkich elementów konstrukcji bohaterów (zauważcie jak wiele postaci z twórczości np. Stowackiego w ten sposób zeszło ze świata). Literackie samobójstwa bywają następstwem nieszczęśliwej miłości, bardzo mocno odczuwanego bólu istnienia, od którego może uwolnić tylko śmierć (niczym w okresie modernizmu), niezgody na świat i poczucia bezsilności, przeświadczenia o życiowej klęsce, odrzuceniu przez społeczność, dręczącego poczucia winy. Nieco cynicznie może­my również zauważyć, że czasami samobójcza śmierć głównego bohatera okazuje się wygodnym i efektownym sposobem rozwiązania akcji dzieła

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Konrad poświęcił swój honor (i nawet zbawienie, życie wieczne) dla dobra ojczyzny. Zawsze zdradę uważał za coś hańbiącego, bardzo surowo oceniał swą metodę podstępnej walki. Po ostatecznym pokonaniu Krzyżaków, dręczony wyrzutami sumienia, popełnił samobójstwo (wypił truciznę), a wraz z nim odebrała sobie życie Aldona, jego żona.

Bolesław Prus Lalka. Łęcki, Izabela, Starski i Wokulski jechali w sprawach rodzinnych Lęc-kich do Krakowa. W pociągu Starski zaleca się do Izabeli. Mylnie sądząc, że Wokulski nie zna tego języka, rozmawiają po angielsku, flirtują. Pan Stanisław ma już wszystkiego dość. Wysia­da na stacji w Skierniewicach, wcześniej pozo­rując otrzymanie pilnego telegramu. Czuje się zdruzgotany psychicznie zniszczony Kładzie się na torach, po których nadjeżdża pociąg. W ostatniej chwili ratuje go dróżnik Wysocki (brat woźnicy), któremu kupiec załatwił pracę na kolei. Wokulski płacze. Nazajutrz, hojnie ob­darowawszy kolejarza, prosi go o zapewnienie dyskrecji, mówi, że wczoraj byt pijany

Po powrocie do Warszawy Wokulski popadł w apatię, całymi dniami nie wychodził z domu. Wystał depeszę do Suzina do Moskwy, ściągnął od niego pot miliona rubli, wszystkie swe rucho­mości sprzedał Szlangbaumowi. W parę dni później rozeszła się wieść, że gdzieś wyjechał. Nawet Ochocki nic nie wiedział o miejscu poby­tu Wokulskiego, krążyły plotki, że widziano go w lesie koto Zastawka. Niespodziewanie jeden z notariuszy wezwał do siebie Rzeckiego i przedstawił mu oficjalny testament Wokulskie­go. Kupiec zapisał wielką sumę Ochockiemu, nieco mniej Rzeckiemu, Helenie Stawskiej, resztę podzielił pomiędzy swą dawną służbę oraz biedaków. Stary subiekt bardzo niepokoił się losem dawnego pryncypata, nie mógł uzy­skać o nim żadnych wiadomości. Z listu Węgiel­ka mogło wynikać, że Wokulski zabił się w za-stawskich ruinach, wysadził w powietrze resztki murów zamku, podjął drugą, tym razem udaną, próbę samobójstwa. Ochocki byt innego zda­nia, sądził, że Stanisław wyjechał do Paryża do Geista.

Stefan Żeromski Ludzie bezdomni, inżynier Korzecki był człowiekiem samotnym, mają­cym tylko najpotrzebniejsze rzeczy, bardzo wrażliwym na ludzką krzywdę, z największym trudem znosił panującą w Zagłębiu nędzę, nieludzkie warunki pracy robotników, ich wy­zysk. W końcu popełnił samobójstwo (zawsze chciał umrzeć wtedy, gdy tego zapragnie). Po­magał najbiedniejszym. Zapewne uczestni­czył też w jakiejś nielegalnej działalności re­wolucyjnej, czego dowodem jest doręczona nocą paczką (pewnie zawierała konspiracyjne druki). Marzył o pokonaniu strachu, wyzwole­niu się od cielesnych, biologicznych uwarun­kowań, pełnym ukształtowaniu swej woli, bar­dzo mocno przeżywał egzystencjalne lęki.

Korzecki to jeden z najbardziej zagadko­wych bohaterów twórczości Żeromskiego. Po­stać inżyniera to literacki portret Edwarda Abramowskiego, działacza politycznego, uczonego, jednego z założycieli Polskiej Partii Socjalistycznej.Stefan Żeromski Powracająca fala. Fabrykant Adier bezlitośnie wykorzystywał robotników, co stało się przyczyną jego konfliktu z synem, ale ten ostatni wystąpił w obronie honoru ojca i zginął w pojedynku. Wtedy, w akcie rozpaczy stary Adier podpalił fabrykę, zginął w płomie­niach : zebrawszy w ciągu kilkudziesięciu lat mi­liony, dobrowolnie przywalił się ich gruzami.Zofia Natkowska Granica. Zenon Ziembiewicz staje się człowiekiem źle rozumianego kom­promisu w działalności publicznej, zostaje wygodnym narzędziem ludzi pokroju Tczew­skich, z radykalizującego studenta systema­tycznie przeistacza się w sanacyjnego dygni­tarza. Stawia karierę ponad dochowaniem wierności młodzieńczym ideałom, jest już dzięki temu wygodny dla wielu ustosunkowa nych ludzi, którzy robią go prezydentem mia­sta. Zenon wznosi się na szczyt kariery i mał­żeńskiego, rodzinnego szczęścia, bardzo od­powiada mu pozycja lokalnego dygnitarza, próbuje robić coś pożytecznego dla miasta. Bez reszty wmontowany w mechanizmy wta-dzy nie tylko definitywnie (i bez większych skrupułów) zaprzecza temu, o czym niegdyś marzył, ale również staje się człowiekiem cy­nicznym. Hasłami o nadrzędnym interesie państwa bez trudu rozgrzesza się - także wte­dy, gdy padają zabici robotnicy. Nie chce po­jąć stów żony, że istnieje granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.Porażka Ziembiewicza w działalności poli­tycznej splata się z osobistą klęską. Wybiera samobójstwo: może nie chce żyć jako niewi­domy, może odczuwa do siebie obrzydzenie, chce uciec od siebie lub - co bardziej proza­iczne - od odpowiedzialności.

SAMOTNOŚĆ - Często uważa się, że samotność jest znakiem naszych czasów, przeło­mu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Tymczasem temu zagadnieniu literatura poświęca wiele uwagi przynajmniej od pierwszej połowy dziewiętnastego wieku, ten motyw powraca w romantyzmie, pozytywiźmie, modernizmie i późniejszych epokach. Bywa samotnością z wolnego wyboru, i samotnością na skutek odrzucenia przez otoczenie, rodzinę lub głęboko ujmowaną samotnością w grupie, czasami wręcz niezauważalną przy pobieżnym oglądzie dane­go człowieka. Literatura analizuje zjawiska samotności w wielkim mieście, środowisku, miejscu pracy, grupie zawodowej, nawet wśród osób pozornie najbliższych. Istnieją też ludzkie doświadczenia z samej swej na­tury predysponowane do przeżywania w samotności: choćby ból, cierpienie, obrachunki ze światem i dotychczasowym życiem, wreszcie także śmierć. Johann Wolfgang Goethe Cierpienia młode­go Wertera. Tytułowy bohater zajmował się przede wszystkim analizą stanów własnej du­szy, zamykał w sobie, izolował od otoczenia (utrzymywał tylko pozory grzecznego kontak­tu z innymi ludźmi), w centrum świata stawiał wyłącznie siebie i swoje problemy. Aspirował do kręgu towarzyskiego nielicznej arystokracji mieszkającej w niewielkim niemieckim mia­steczku, ale z powodu mieszczańskiego po­chodzenia nie dopuszczano go do wyższego towarzystwa. Czuł się odrzucony, samotny. Wnikliwie obserwował proces owego zamyka­nia się, dokonywał systematycznych autoana-liz psychiki. Gdy otworzył swe serce przed Lotta i Albertem, było już zbyt późno. Osta­tecznie popełnił samobójstwo.

George Gordon Byron Giaur. Tytułowy bohater był samotny choćby tylko poprzez to, że po­zostawał jedynym chrześcijaninem żyjącym wśród muzułmanów. Śmierć Leili gwałtownie pogłębiła jego wyobcowanie ze świata, spo­śród ludzi. Mieszka w klasztorze, ale nie jest zakonnikiem, nie złożył ślubów i nie stal się członkiem zakonnej społeczności. Śmierć ukochanej pozbawiła go chęci do życia, jesz­cze mocniej skłóciła z ludźmi, ceną za ocale­nie wewnętrznej wolności, niezależności była tragiczna samotność. Franz Kątka Proces. Józef K. jest człowiekiem rozpaczliwie samotnym, całkowicie wyalieno­wanym, czuje się obco wśród otaczających go ludzi, społeczności pozornie mu przychyl­nej (zauważcie, że i sam K. nie stwarza niko­mu oparcia, nikt nie może liczyć na jego po­moc). Wszechmocny aparat biurokratyczny traktuje go niczym rzecz, ale i sam K. jest przecież urzędnikiem bankowym, trybem w wielkiej, niemożliwej do zatrzymania machi­nie biurokracji, nie tylko jej ofiarą. Józef K, sa­motnie szuka wyjścia z labiryntu wrogiego świata (robi to jednak zbyt późno), na owej trudnej drodze poszukiwania prawdy-prawa staje się coraz bardziej wyalienowany, wyko­rzeniony, pogrąża w koszmarze, jaki stanowi życie-sąd z łatwością manipulujący ludzkimi marionetkami.

Główny bohater Procesu Kafki nie może z nikim znaleźć wspólnego języka (zapewne zbytnio mu zaufał, uwierzył, że język to dosko­nały instrument porozumiewania się, w co sam Kafka zawsze wątpił) na płaszczyźnie emocjonalnej i intelektualnej, nie łączy go trwale z innymi ludźmi nawet wspólnota do­świadczeń związanych z przeżyciem jakim stat się proces. Kształt jego świata określiło państwo i taka a nie inna, współczesna, urba­nistyczna cywilizacja mająca zalety, ale i dzie­siątki wad, ostatecznie okazująca się rzeczy­wistością wrogą wobec jednostki, często pozbawiającą ją cech generalnie decydują­cych o człowieczeństwie.

Michait Buthakow Mistrz i Małgorzata. Poncjusz Piłat z powieści Buthakowa jest człowie­kiem bardzo samotnym, władcą znienawidzo­nej prowincji, gdzie nie ma nikogo bliskiego, jedyną istotą, której ufa pozostaje jego wierny pies. W samotności przychodzi mu podejmo­wać najtrudniejsze decyzje, strzec interesów imperium niejednokrotnie wbrew własnym uczuciom, ocenom, męczą go bezustanne wyrzuty sumienia. Piłat jest postacią głęboko tragiczną, nieszczęśliwą, samotną w stolicy prowincji, której (wraz z mieszkańcami) niena­widzi z całego serca. Piłat z Pontu nawet po śmierci doświadcza wielowiekowej samotno­ści: przez dwa tysiące lat na pustynnym wzgó­rzu, samotnie analizuje wydarzenia z Judei i marzy o spotkaniu z Jezusem. Dopiero Mistrz uwalnia go z tej samotni, zapewnia, że Jeszua czeka na prokuratora.

SARMATYZM - Sarmatyzm to ideologia i styl życia szlachty polskiej. Byt formacją kulturową, która ostatecznie ukształtowała j się w Polsce na początku XVII wieku i stanowiła swego rodzaju reakcję na kryzys tendencji uniwersalistycznych, na wszystkie zjawiska wywołane przez reformację i zwalczającą ją kontrreformację. Był też dzieckiem osobliwego na tle krajów Europy , ustroju społeczno-politycznego Polski demokracji szlacheckiej. Wyrastał z potrzeby odnalezienia możliwie głębokich, co odpowiadało naszej narodowej megalomanii, korzeni polskości. Doszukano się ich w Sarmatach, koczowniczych plemionach pochodzenia irańskiego, które znad Wołgi powędrowały na Zachód. Sarmatyzm określał styl życia szlachty od XVII wieku do niemal połowy XIX wieku. Legenda o sarmackim rodowodzie, pochodzeniu szlachty , stała się podstawą wiary w wyższość stanu szlacheckiego. Ukształtowała się również odmienna kultura sarmacka (tak zwany barok sarmacki) i specyficzne wyobrażenia polityczne. Szlachta przypisywała sobie ogromną rolę dziejową, idealizowała przeszłość, szlachecką demokrację. Równocześnie kultywowano tradycjonalizm, dewocyjną religijność, niechętnie odnoszono się do kontaktów kulturalnych z innymi na-; rodami. Ideałem byt szlachcic-katolik, którego horyzont myślowy ograniczał się do najbliższego otoczenia. W późnym baroku sarmacka mentalność już zdecydowanie odcinała się od kultury europejskiej, bez reszty pogrążała w samouwielbieniu. Na­czelną ideą sarmatyzmu stało się umiłowa­nie wolności, ściśle wiążące się z XVII-i wieczną koncepcją narodu szlacheckiego. Temu hasłu towarzyszyła duma z demokracji szlacheckiej jako zaprzeczenia tyranii monarchy.

Wacław Potocki Wojna chocimska. Utwór jest próbą stworzenia narodowej epopei mówiącej o bohaterskich zmaganiach z najazdem turec­kim, Poemat prezentował czyny narodowych bohaterów, stawił ich rycerskie cnoty, by poka­zać, jak nisko upadli potomkowie tamtych he­rosów: pozbawieni rycerskiego ducha, ignoru­jący dobro publiczne, samowolni i rozmiłowani w zbytku. Gloryfikacja zalet sarmackich przod­ków łączyła się z gorzką świadomością poety, że nie będą one kontynuowane, że dzisiejsza szlachta nie jest zdolna do takiego wypełniania obywatelskich obowiązków. Sarmacki rodo­wód ma w pisarstwie Potockiego przywiązanie do tradycji, kult szlacheckiego pochodzenia, rodu, wystawianie rycerskich cnót szlachty i idealizowanie przeszłości Polski, którą prze­ciwstawia się skarlałej współczesności.

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. To dzieto jest najważniejszym dokumentem kultury sarmackiej. Znalazły w nim odbicie niemal wszystkie istotne cechy owej ideologii, świat jest postrzegany zgodnie z właściwymi sarmatyzmowi kategoriami widzenia rzeczy­wistości.

Pasek nie wyobrażał sobie lepszego ustroju od szlacheckiej „złotej wolności", byt dumny z jej zdobyczy, np. z wyboru, wbrew magnaterii, króla „Piasta", czyli K. K. Wiśnio-wieckiego. Żyt w poczuciu bezwzględnej wyż­szości szlachty nad obywatelami innych sta­nów, zarazem uważat, że Polacy (oczywiście katolicy, niemal naród wybrany, Polska to „przedmurze chrześcijaństwa" są czymś znacznie lepszym od pozostałych narodów. Śmieszyły go obce obyczaje, ironizowat z te­go, co widział podczas wyprawy do Danii. Bli­ska była mu dewocyjna religijność, przywiąza­nie do zewnętrznych atrybutów wiary.

Zgodnie ze wskazaniami sarmatyzmu, Pa­sek byt bezgranicznie przywiązany do tradycji, do tego, co dawne, polskie, oswojone od lat, dobrze znane. Odrzucał wszelkie nowinki, np. europejską modę. Rygorystycznie przestrze­gał przyjętych w jego stanie form towarzy­skich, konwenansów, z upodobaniem wygła­szał kunsztowne oracje, lubował się w impo­nującym mu przepychu.

Obce byty mu wszel­kie wewnętrzne dylematy, filozoficzne reflek­sje. Pozostawał pieniaczem, wybujałym indywidualistą niesktonnym do posłuszeń­stwa, gotowym zaś do pijackich zabaw, burd, pojedynków w imię osobliwie traktowanego honoru. Odznaczał się przy tym przywiąza­niem do ziemi, gospodarowania na roli. Całe Pamiętniki Paska tworzą, przedstawiają pe­wien ideał żołnierza i ziemianina, szlachcica--sarmaty. Julian Ursyn Niemcewicz Powrót poślą. Sta­rosta Gadulski z tej komedii to uosobienie ne­gatywnych cech polskiego Sarmaty: człowiek ograniczony, zacofany, pełen przesądów, po­wtarzający bezmyślnie pewne schematy i uprzedzenia. Nie dopuszcza nawet myśli o jakichkolwiek reformach, zmianach w kraju. Natomiast oświeconym Sarmatą (czyli jakby produktem kompromisu między tradycją, a wyzwaniami przyszłości) jest Podkomorzy:

światły obywatel, wielki patriota, zdecydowany stronnik reform państwa, który przeciwstawia się przesądom Gadulskiego. Podkomorzy dba przede wszystkim o nowocześnie rozu­miane dobro ojczyzny, jest człowiekiem mą­drym i szlachetnym. Aleksander Fredro Zemsta. Macie'] Raptusie-wicz pełnił czysto honorowy, tytularny i niezbyt wysoki urząd cześnika powiatowego (niegdyś cześnicy różnych szczebli mieli podawać kró łowi przy stole wino, potrawy, opiekować się piwnicą z trunkami władcy). Byt stryjem swej wychowanki Klary, której dobrami zarządza), prawdopodobnie nie posiadając znaczniej­szego majątku. Jednak przyjmował pozy wiel­kiego pana, bogacza. Nie miat wykształcenia, byt niezbyt błyskotliwy, raczej ograniczony Wnikliwe myślenie nie stanowiło jego mocnej strony, podejmował natychmiast nagłe decy­zje, wyróżniał się zapalczywością, porywczo­ścią, wybuchowością, w każdej chwili byt go­tów do rękoczynów.

Ten warchoł, zawadiaka byt niemal wzor­cowym okazem Sarmaty. Żyjący w poczuciu bezkarności, trwał w szlacheckiej bucie, znaj­dował ujście dla wybuchowego temperamen­tu. Zajmując się intrygami, pisaniem miło­snych listów przyjął zupełnie obcą sobie rolę. Warchot-Sarmata Cześnik ma też cechy pozy­tywne: jest gościnny, wesoły, otwarty, szczery, bywa rozczulająco nieśmiały wobec kobiet. Fredro tak ukazał tę zabawną postać, iż pomi­mo jej rozlicznych wad można Cześnikowi wiele wybaczyć, spotyka się on z większą sympatią czytelników niż Milczek.

SAD/PROCES - Człowiek jest odpowiedzialny za swe czyny które nie zawsze pozostają w zgodzie z powszechnie akcepto­wanymi systemami wartości, zasadami współżycia międzyludzkiego, mogą mieć negatywne następstwa. Rzeczą sądu jest owe czyny ocenić, niezależna władza są­downicza pozostaje podstawą każdego demokratycznego ustroju, ładu społecznego. W literaturze często odbywa się sąd nad poszczególnymi postaciami, ich czyny poddaje się osądowi nie tyle z punktu wi­dzenia prawa, co moralności, etyki. Większość ludzi co pewien czas odczuwa po­trzebę dokonania rachunku sumienia, jedni będą to robić pamiętając o nakazach reli­gijnych, inni o własnych zasadach moralnych. Bywa i tak, że w następstwie owych obrachunków sami wymierzamy sobie ka­rę, narzucamy pokutę. Pojęcie sądu jest w literaturze bardzo szerokie, sędzią bywa każdy, proces może toczyć się w sądowym gmachu lub w ludzkim sumieniu.

Sofokles Antygona. W tragedię zostało wpisa­ne przekonanie, iż każdy odpowie za swe czy­ny kara za zło jest nieuchronna. Przy tym, to istota tragedii, każdy wybór dokonany przez Kreona i Antygonę (uniewinnienie Antygony mogło wprowadzić Teby na drogę do zguby, anarchii, lekceważenia prawa) musiał być w jakimś sensie zły, zgubny dla bohaterów. Postaci stających w obliczu równorzędnych racji, których nie można jednoznacznie ocenić z prawnych lub moralnych pozycji, punktów widzenia. Wina tragiczna jest trwale wpisana w te możliwości wyboru, jakimi dysponowali bohaterowie utworu, zatem każda decyzja prowadzi do jakiegoś rodzaju winy. Chór, w zakończeniu dramatu, wygłasza taką naukę moralną: Nad szczęścia błysk, co złudą mar, / Najwyższy skarb - rozumu dar. / A wyzwie ten niechybny sąd, l Kto bogów Izy i wali rząd. l l ześlą oni swą zemstę i kary l Na pychę słowa w człowieku, l l w klęsk odmęcie - rozumu i miary / W późnym nauczą go wieku.

Biblia. Najbardziej znanym sędzią ze Starego Testamentu stat się Salomon, ostatni król zjed­noczonego Izraela. Stynąt jako człowiek wiel­kiej mądrości, co ilustruje opowieść o dwu ko­bietach, które twierdziły, że są matkami dziecka będącego przedmiotem sporu. Salo­mon rozkazał przeciąć dziecko i każdej z ko­biet dać połowę. Prawdziwa matka nie mogła do tego dopuścić, była gotowa oddać dziec­ko drugiej ze spierających się.

Jezusa osądził Sanhedryn (badał też na­ukę i działalność pierwszych uczniów Chrystu­sa), czyli najwyższy sąd arcykapłanów i star­szych w Jerozolimie. Stało się to wtedy, gdy od osądzenia oskarżonego o podburzanie ludności Jerozolimy i nazywanie siebie królem żydowskim Chrystusa odstąpił Piłat z Pontu, rzymski namiestnik prowincji. Sam Chrystus nauczał, że nie ma ludzi bez winy, a człowieka może sądzić wyłącznie Bóg: Me sądźcie, aby­ście nie byli sądzeni.

Podczas Sądu Ostatecznego (to termin pozabiblijny) Bóg, najwyższy sędzia, dokona podziału ludzi na dobrych i ztych, Dzień sądu będzie dniem gniewu (D/es /'rae - motyw bar­dzo częsty w sztuce), którego winni obawiać się wszyscy, nie tylko synowie Izraela. Będzie to zarazem moment powtórnego przyjścia na Ziemię Chrystusa, ale tym razem już w chwa­le. Wybrani staną po jego prawej stronie, zo­staną ujawnione tajemnice ludzkich dusz. Ze­brani po stronie lewej pójdą na mękę wieczną. Według Apokalipsy św. Jana nastąpi zmar­twychwstanie umarłych i sąd nad nimi według ich czynów.

Adam Mickiewicz Dziady. Część III. w drama­cie autor odwołał się do autentycznych wyda­rzeń z pierwszej połowy lat dwudziestych, kie­dy to w maju 1823 roku, zapewne i za sprawą carskich prowokacji, wileński gubernator woj­skowy Rimski-Korsakow przedstawił księciu

Konstantemu działalność wileńskiej młodzieży jako zbrodnię tuszowaną przez wtadze oświa­towe, co w gruncie rzeczy godziło głównie w księcia Adama Czartoryskiego, kuratora wi­leńskiego okręgu naukowego. Mimo iż książę należał do wąskiej grupy ludzi bliskich carowi, imperator oparł się na opiniach tajnego radcy i senatora Mikołaja Nowosilcowa (łapówkarza, opoja, człowieka w Królestwie równie wszech­mocnego, co znienawidzonego). Senator po­jechał do Wilna, powołał specjalną komisję śledczą. Nowosilcow połączył w całość różne wątki i epizody (w tym i działalność Towarzy­stwa Filomatów), stworzył w ten sposób obraz spisku obejmującego Królestwo i Litwę. Szczególnie surowe wyroki otrzymali gimna­zjaliści, Filomatów potraktowano znacznie ła­godniej - przede wszystkim zostali skazani na osiedlenie w głębi Rosji. Samego Mickiewicza aresztowano 4 listopada 1823 roku, po spę­dzeniu sześciu miesięcy w przebudowanym na więzienie wileńskim klasztorze bazylianów musiał opuścić Litwę.

Jan Kasprowicz D/es irae. Wiersz jest wizją dnia Sądu Ostatecznego, Dnia gniewu. Czło­wiek został stworzony przez Boga jako istota grzeszna i mimo to będzie sądzony - zatem błaganiu o litość towarzyszą słowa buntu przeciw ludzkiej kondycji, naturze: Nic, co się stato pod sklepem niebiosów, / bez Twej się woli nie stato! (...) Przyczyno grzechu / i ze­msty, i rozpaczy szaleńczego śmiechu!

Joseph Conrad LordJim. Po ujawnieniu zacho­wania załogi „Patny" podczas katastrofy, roz­począł się przed sądem morskim proces do­wództwa statku, które pozostawiło podróżnych na pastwę losu. Oficerowie uciekają (za pozo­stawienie na morzu tonących groziły bardzo surowe kary), jedynie Jim dobrowolnie podda­je się osądowi aparatu sprawiedliwości, nie chce uchylać się od odpowiedzialności, cho­ciaż teraz zamierza uratować honor. Dręczą go wyrzuty sumienia, wciąż rozpamiętuje kolejne sekundy z tamtej nocy, nie może przestać o tym myśleć, uważa, że okazat się w niczym nie lepszy od pozostałych członków załogi, którymi bez reszty pogardzał. Po procesie, przyznaniu się oskarżonego do winy, sąd (Jim wzbudził jego sympatię, sędzia Brierły nawet dyskretnie sugerował ucieczkę) pozbawia Jima uprawnień oficerskich, unieważnia jego dy­plom. Nie uspokaja to sumienia byłego oficera.

W trakcie procesu Jim był uważnie obser­wowany przez starszego, powszechnie szano­wanego, doświadczonego oficera marynarki, Charlesa Marlowa. Oficer w skupieniu przysłu­chiwał się zeznaniom, starał się dokładnie po­znać przebieg wydarzeń, z życzliwością pró­bował zrozumieć zachowanie Jima podczas fatalnej nocy. Pewnego dnia zaprosił oskarżo­nego oficera na kolację do hotelowej restaura­cji. Jim wyznał to, czego nie mówił w sądzie, pragnął być wysłuchany, dobrze zrozumiany, ufał przy tym Marlowowi i odsłaniał przed nim tajemnice haniebnej dezercji z tonącego stat­ku, przedstawiał myśli, rozterki, komentował zdarzenia, z czego wyłaniał się bardzo złożony obraz psychiki nieszczęsnego marynarza.

Gustaw Herling-Grudziriski Inny świat.

W więzieniu w Witebsku przetrzymywano bar­dzo różnych ludzi (przedstawicieli wielu naro­dowości, nawet księży, rabinów, radzieckich generałów) oczekujących wyroków, zsyłki. Sam autor trafił do owego więzienia po wy czerpujących, wielogodzinnych nocnych przesłuchaniach (prowadzonych w Grodnie), podczas których uznano go za polskiego ofi­cera pracującego dla niemieckiego wywiadu i ostatecznie wydano wyrok na podstawie tak sformułowanego oskarżenia: Zamierzał prze­kroczyć granicę sowiecko-litewską, aby pro­wadzić walkę ze Związkiem Sowieckim.

SZATAN/DIABEŁ - Szatan, a zatem i zagadnienie zła, to jeden z największych tematów literatury, z którym mierzyli się pisarze europejscy wszystkich epok. Postać Szatana budziła lęk, ale też fascynowała swoją wielkością, potęgą, tragizmem, tajemniczością, często i wielką mądrością. Jeśli diabły bywały małymi psotnikami, to Szatan mierzył się z najtrudniejszymi zadaniami, występo­wał bezpośrednio przeciwko Bogu, nadawał bieg historii, chciał decydować o kształcie świata, władać duszami, kusić i mamić ludzi o nieprzeciętnych horyzontach myślowych. Poświęcono mu tysiące dzieł literackich, filozoficznych, teologicznych. Niektórzy pisarze, jak Byron, Keats, Shelley i inni romantycy, którzy podejmowali motyw sza­tana, buntu przeciwko Bogu i porządkowi świata, byli nazywani satanistami, ale nie należy tego rozumieć w dzisiejszym, obie­gowym znaczeniu tego terminu. W literaturze przełomu dziewiętnastego i dwudzieste­go wieku mianem satanizmu określa się tendencję wyróżniającą się zainteresowaniem kulturami satanicznymi, postacią diabła, magią, naukami tajemnymi

Biblia. W Starym Testamencie szatan jest przede wszystkim przeciwnikiem człowieka, a wspomina się go tylko trzy razy Jego po­chodzenie zostało otoczone tajemnicą, być może pochodzi z mitologii babilońskiej. Sza­tan jest członkiem rady Boga, a jego obowiąz­kiem pozostaje oskarżanie ludzi przed Naj­wyższym. Dopiero później stanie się wrogiem Boga i przywódcą zła, demonicznych mocy i jego postać zaczęto identyfikować z wężem z Księgi Rodzaju.

Nowy Testament przyjmuje bardzo wyraźny podział pomiędzy dobrem i złem, zastępy Sza­tana reprezentują siły zła we wszechświecie, w czasach Jezusa mówiono nawet o króle­stwie Szatana, gdy zaś Chrystus miał ustano­wić królestwo Boga. Diabły przede wszystkim uważano za siły odpowiedzialne za ludzki grzech, ale również mogły one sprowadzać choroby, burze, trzęsienia ziemi. Niezmiennie sprzeciwiały się zamiarom Boga. W Ewange­liach mówi się o Szatanie często, określa się go różnymi imionami: diabta, kusiciela, oskar­życiela, władcy złych duchów oraz Złego. Moc Jezusa do wypędzania demonów ujmuje się jako następstwo pokonania Szatana, który za­wsze pozostaje istotą zależną od Boga. Ks/ę-ciu tego świata Jezus przeciwstawia się od chwili kuszenia na pustyni, aż do śmierci na krzyżu. Pisma apokaliptyczne niezmiennie przepowiadają ostateczną klęskę Szatana.

Johann Wolfgang Goethe Faust. Mefistofeles, nazywany przez Boga „frantem", to duch wiecznej przekory - jestem duch, który mówi nie. Pojawia się w utworze w różnych posta­ciach. Początkowo jest czarnym psem, które­go dzięki magicznym zaklęciom Faust zmu­sza do przyjęcia ludzkich kształtów. Wraca do pracowni alchemika już w całej okazałości:

w jedwabnym płaszczu, czerwono-ztotym stroju, z kogucimi piórami na czapce, przy szpadzie. Na mocy zawartego układu, odmła­dza maga, prowadzi przez świat. Jego suge­stie, podszepty sprowadzają na Fausta same nieszczęścia. Mefistofeles bezustannie tak in­geruje w czyste, nawet szlachetne intencje czarnoksiężnika, by przynosiły one wyłącznie cierpienie, zło, ludzkie krzywdy. Natomiast każdą piękną ideę sprowadza do poziomu tego, co niskie, płasko materialne, zaledwie zmysłowe, nie duchowe, podniosłe.

Mefistofeles z utworu Goethego dobrze rozumie nędzę ludzkiego położenia, jest znacznie bliższy realności niż sam Faust po­grążony w złudnych nadziejach na realizację szczytnych ideałów. Mefistofeles to prawdziwy znawca życia, ludzkiej natury, pragmatyczny przedstawiciel racjonalizmu. Doskonale rozu­mie ludzkie słabości i może właśnie dlatego pozostaje sceptyczny, nie podziela entuzja­zmu Fausta. Bezlitośnie szydzi z ludzkich uro­jeń, jest w dramacie „sługą nicości". W anali­zowanym utworze z jednej strony mamy znu­dzonego, zrezygnowanego Mefistofelesa, którego cynizm odgrywa destruktywną rolę, natomiast z drugiej pełnego zapału Fausta.

Mefistofeles Goethego to postać złożona (tak mówi o sobie: Jam częścią tej sity, która wiecznie z/a pragnąc, wiecznie czyni dobro), duch zła, ktoś mądry (chociaż w gruncie rze­czy nie rozumie kosmicznego porządku świa­ta, ładu stworzonego przez Boga), doświad­czony zatem i bardzo niebezpieczny jako przedstawiciel piekieł (nie zaś rogaty bies z lu­dowych opowieści). Tym bardziej, że dyspo­nuje wielką mocą magiczną spełniania ludz­kich życzeń.

Mimo to, ostatecznie przegrywa zakład z Bogiem o duszę Fausta.

Podobnie złożona jest rola Mefistofelesa w samym dramacie, zmienia się w poszcze­gólnych scenach. Symbolizuje przede wszyst­kim zło, siły rozpadu, niskie żądze, instynkty Fausta. Niekiedy interpretuje się postać Mefi­stofelesa jako dramatyczne upostaciowienie negatywnych emocji, uczuć, myśli Fausta, uważa go za ducha negacji tkwiącego w sa­mym tytułowym bohaterze. Adam Mickiewicz Dziady. Część III. Konrad, w poczuciu swej wielkiej wartości jako poety-wieszcza popada w grzech pychy niemal bluźni, podnosi lucyferyczny bunt. W gruncie rzeczy pogardza ludźmi, chociaż deklaruje miłość do nich. Utożsamienie Boga z tyranem (carem) otwiera Szatanowi drogę do duszy Konrada. Przed potępieniem ratuje Konrada właśnie wspomniana miłość rozumiana jako gotowość do poświęcenia, cierpienia dla do­bra innych, odkupienia {Kochał wiele, kochat wielu). Egzorcyzmy Księdza Piotra wyrywają bohatera z mocy Szatana, po Wielkiej Impro­wizacji Konrad zmienia się radykalnie. W sce­nie IX (noc dziadów) jest duchem żywego człowieka, z ranami na piersiach i przysparza­jącą cierpień niewielką raną na czole, będącą skutkiem bluźnierstwa.

Juliusz Słowacki Kordian. Szatan to ważna postać w dramacie. Uosobienie przeznacze­nia, które góruje nad ludzkim losem, poniekąd kieruje catymi dziejami współczesnej Polski. Przewodzi zarówno Przygotowaniu, jak i jest obecny (jako Doktor) w szpitalu dla psychicz­nie chorych, w którym wizyta ma dla Kordiana przełomowe znaczenie. Szatan kształtuje cha­rakter bohatera, świadomość całego narodu, ma wielki wymiar metafizycznego kusiciela, a nie Złego biegającego z widłami. Jest wcie­leniem dziejowej konieczności: wybrał Pola­ków, bo na skutek tragicznych okoliczności hi­storycznych znaleźli się oni w konflikcie z Bogiem, co walnie ułatwiło mu działanie. Po klęsce powstania listopadowego władza Sza­tana stała się już niczym nieograniczona, to on nakręca zegar dziejów, porusza kotami hi­storii. Konsekwentnie planuje zagładę Polski i wciela te projekty w życie, co stanowi ważny element jego wielkich działań zmierzających do ostatecznego tryumfu Zła.

To Doktor-Szatan doprowadził Kordiana aż do granicy całkowitej negacji ideałów, zabił w nim wia

Michait Buthakow Mistrz i Małgorzata. Woland to Szatan, który wraz ze swą świtą przy­bywa do Moskwy lat dwudziestych przedewszystkim po to, by zorganizować w tym mie­ście doroczny diabelski bal. Przedstawia się jako profesor czarnej magii, przyjmuje postać wysokiego, czterdziestoletniego mężczyzny o nienagannych manierach, eleganckiego, mającego prawe oko czarne, a lewe zielone. Przebywając przez kilka dni w Moskwie, Wo-land dokonuje tego, czego od diabła nikt nie oczekuje: karci nieprawość, ujawnia ogrom deprawacji, w końcu chociaż na chwilę przy­wraca moralny ład w mieście.

Woland nawet w najmniejszym stopniu nie jest typem ludowego diabła z ogonem i roga­mi, kuglarza i czarodzieja. To Szatan, ktoś po­tężny, niesłychanie doświadczony, znający świat i ludzi, bardzo mądry, inteligentny, cy­niczny Woland patrzy na ludzi z rozległej per­spektywy filozoficznej, zawsze pozostaje opa­nowany, dumny i władczy - jest księciem ciemności, wszechobecnym władcą cieni, Za­razem bywa też zmęczony, samotny przygnę­bia go, skłania do okrucieństwa i bezwzględ­ności, krwawej zemsty, zło świata. Jest filozofem (nie zaś ucieleśnieniem zła), wie wszystko o ludzkich słabościach i namiętno­ściach, umie być wyrozumiały, nawet wspania­łomyślny.

Woland wyraźnie przypomina Mefistofele-sa (Woland to nawet jedno z imion tego dia­bła) z Fausta Goethego - też jest „duchem przeczenia", może o sobie powiedzieć: Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro (te słowa stanowią mot­to Mistrza i Małgorzaty).rę w celowość poświęcenia dla na­rodu.

SZKOŁA - Szkota z reguły stanowi jeden z najważniejszych elementów kształtują­cych obraz świata i charakter człowieka, powraca zatem we wspomnieniach dzie­ciństwa, wczesnej młodości. Wielu piszą­cych o szkole odwoływało się do własnych doświadczeń: pozytywnych lub negatyw­nych. Jedni z sympatią wspominali ulubionych nauczycieli, kolegów, szkolne oby-czaję, wskazywali, jak wiele szkole zawdzięczają. Innym szkoła jawita się jako koszmar, instytucja skostniała, niszcząca osobowość i indywidualność uczniów, wro­ga wychowankom, represyjna, zatem wy­magająca pilnego zreformowania - także w imię przyszłości kraju. Jak wspomniano, lata szkolne to okres dojrzewania, formo­wania się psychiki i systemów wartości, pierwszych miłości i fascynacji, właśnie w tym okresie ludzkiego życia literatura często poszukuje przyczyn sukcesów i po­rażek ludzi dorosłych. Henryk Sienkiewicz Z pamiętnika poznań­skiego nauczyciela. Zapewne najważniej­szym zagadnieniem w tej noweli jest ocena systemu dydaktyczno-wychowawczego w za­borze pruskim. Szkota, w której uczył się Mi-chaś, żywo przypominała koszary, odbierała uczniom zdrowie, wręcz chęć do życia. Bez reszty panowało w niej pamięciowe opanowy­wanie zadanych lekcji, często przyswajanie wiadomości praktycznie nieprzydatnych. To­warzyszył temu rygor, niemal wojskowa dys­cyplina, nauczyciele nigdy nie liczyli się z oczekiwaniami, zainteresowaniami uczniów, niszczyli ich charaktery. Ci ostatni żyli w cią­głym strachu, od decyzji nauczycieli nie byto żadnego odwołania. Uczniów stale śledzono, surowo, niemal sadystycznie karano za nawet najdrobniejsze przewinienia. Taka pruska szkoła była szczególnie nieprzyjazna polskim uczniom: tępiła wszelkie przejawy polskości, wyłącznie negatywnie przedstawiała naszą narodową historię, ośmieszała wszystko, co polskie, starała się pozbawić dzieci narodo­wej tożsamości. To właśnie nieludzka szkoła stata się bezpośrednią przyczyną śmierci Mi-chasia, jedenastoletniego bohatera noweli.

Eliza Orzeszkowa A... b... c... Joannie Lipskiej (jej ojciec został wyrzucony z pracy w szkole, ponieważ nie chciał brać udziału w rusyfikacji;

umart w nędzy) nie udało się zostać nauczy­cielką, choćby korepetytorką w zamożnym do­mu, ale w maleńkiej kuchence swego miesz­kania uczyła kilkoro dzieci w różnym wieku, uczyła czytać, pisać, liczyć. Obwiniona o pro­wadzenie szkoły bez zezwolenia wtadz, stanę­ła przed sądem i została skazana na bardzo wysoką grzywnę.

Mimo to, nie przerwała na­uczania w języku polskim, zajmowała się uczniami z biednych rodzin, w ten sposób przeciwstawiała się rusyfikacji i dawała dzie­ciom szansę zdobycia chociaż elementarnego wykształcenia. Nieustępliwe zwalczanie przez carskie władze tego typu działalności było świadectwem dostrzegania, jak wielkie niebez­pieczeństwo dla zaborców stanowi narodowa edukacja i prowadzący ją nauczyciele.

Stefan Żeromski Syzyfowe prace. Ta powieść to w znacznej mierze utwór o samej szkole, ewidentnie przywodzącej na myśl koszary dla rekrutów, z tępą dyscypliną i wszechobecną indoktrynacją, kontrolą wszystkich uczniów. Nie było tu mowy o żadnym partnerstwie, liczy­ło się wyłącznie ślepe posłuszeństwo. Tego ostatniego rosyjskie, zaborcze władze szkolne wymagały także od nauczycieli, mniejszą rolę odgrywała ich wiedza czy umiejętności peda­gogiczne. Taka szkoła odbierała radość życia, uczyła donosicielstwa, skłaniała do bezwolno-ści. Na wszelkie sposoby próbowała rusyfiko-wać uczniów, jednak, pomimo największych wysiłków i najskuteczniejszych metod, nie mo­gła ostatecznie przeciwstawić się wpływowi domu, otoczenia, narodowej tradycji, religii ka­tolickiej i innym ostojom polskości. Zarazem w gimnazjum w Klerykowie potajemnie czyta­no polską literaturę, wspominano narodowe zrywy, działały nielegalne kółka samokształce­niowe. Powieść Żeromskiego przynosi portrety wielu uczniów i nauczycieli: powoli wewnętrz­nie dojrzewającego Marcina Borowicza, Ję­drzeja Radka, chłopskiego syna, który wbrew wszystkiemu zdobywał wykształcenie, Bernar­da Siegera mającego odwagę recytować pod­czas lekcji Redutę Ordona. Nauczyciele to np. zastraszony przez władze prof. Sztetler, dono­siciel i tapówkarz Majewski, dyrektor Jaczmie-jew, bezduszny rusyfikator.

Żenująco niski poziom reprezentowała wiejska, państwowa szkoła w Owczarach, w której Marcin Borowicz rozpoczynał eduka­cję. Mieściła się w zaniedbanej wiejskiej cha­łupie, w jednej klasie uczyły się dzieci w róż­nym wieku. Nauczyciel Wiechowski uczył je czytać po rosyjsku, śpiewać rosyjskie pieśni, przekazywał podstawy ortografii, gramatyki i rachunków. Byt gorliwym rusyfikatorem, cho­ciaż jako człowiek ograniczony, czynił to nie­udolnie, panicznie bał się utraty swej marnej posady

SZLACHTA - Polska szlachta nigdy nie była stanem jednorodnym, pod koniec Rzeczypospolitej należeli do niej wielcy możnowładcy i ludzie nie posiadający niczego, także praw politycznych. Łączyło ich jedno właśnie poczucie rodowodowej wspólnoty, wyższości nad plebsem. Przez stulecia generalnie nie kwestionowano społecznej roli szlachty (chociaż domagano się pewnych praw i dla niższych stanów), często nato­miast wytykano jej niewłaściwe wypełnianie obowiązków, zapominanie o roli, do jakiej została powołana. Ale już romantycy, akcentując przy tym dziejowe posłannictwo szlachty jako przewodniczki narodu (dla Mochnackiego szlachta była oddychalnym powietrzem naszego kraju), generalnie podzielali utrwalające się przekonania, że wyrazista odrębność szlachty ma się już ku końcowi. Tak stało się po powstaniu styczniowym i wtedy to problem deklasacji szlachty nasza literatura uczyniła jednym ze swych ważniejszych tematów. Mikołaj Rej Żywot człowieka poczciwego.

Utwór Reja stanowi apoteozę życia ziemiań skiego, życia zamożnego, chociaż nie bardzo bogatego szlachcica, który nie wybrał dwor­skiej ani żołnierskiej kariery, ale osiadł na wsi. Jednak z racji swego szlachectwa (zaszczyt­nego, będącego powodem do chwały) ma ów mieszkaniec wiejskiej Arkadii i obowiązki wo­bec ojczyzny, np. związane z jej obroną. O tym, że szlachta nie wywiązuje się właściwie z owych powinności pisał Rej w Krótkiej roz­prawie.

Wacław Potocki Pospolite ruszenie. Rodza­jem wprowadzenia do wiersza jest obraz obo­zu wojskowego, .naprzeciwko którego stoi nieprzyjaciel. Dobosz przekazuje rozkaz rot­mistrza o rozstawieniu wart. Niestety, bardzo trudno obudzić śpiących żołnierzy, a raczej zbieraninę szlacheckiego pospolitego rusze­nia. Szlachta czuje się wręcz oburzona tym, że ktoś śmie jej rozkazywać. Zrezygnowany rotmistrz też idzie spać. Krótka scena, jeden z małych epizodów doskonale charakteryzuje wartość bojową pospolitego ruszenia, nie ma­jące granic warcholstwo szlachty, brak ele­mentarnego poczucia obowiązku, dyscypliny - nawet w bezpośrednim obliczu wroga. Taka Rzeczpospolita, co Potocki wielokrotnie pod­kreślał, nie może istnieć, musi zginąć zalana przez nieprzyjacielskie wojska, a powołaniem stanu szlacheckiego jest w pierwszej kolejno­ści służba żołnierska.

Wacław Potocki Wojna chocimska. Wielkim utworem patriotycznym Potockiego była Wojna chocimska, próba narodowej epopei mówią­cej o bohaterskich zmaganiach z najazdem tu­reckim. Poemat prezentował czyny narodo­wych bohaterów (przede wszystkim hetmana Chodkiewicza), stawił ich rycerskie cnoty, by pokazać, jak nisko upadli potomkowie tam­tych herosów. Pozbawieni rycerskiego ducha, ignorujący dobro publiczne, samowolni i roz­miłowani w zbytku (jak w wierszu Zbytki pol­skie). Wojna chocimska była poematem histo­rycznym, ale wyrastała również bezpośrednio ze współczesności, próbowała odpowiedzieć na stawiane przez nią pytania. Gloryfikacja za­let sarmackich przodków łączyła się z gorzką świadomością poety, że nie będą one konty­nuowane, że dzisiejsza szlachta nie jest zdol­na do takich wyrzeczeń. A bez odrodzeniacnót rycerskich, nie można marzyć o podnie­sieniu z upadku kraju.

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. Pamiętniki są bezcennym dokumentem mentalności prze­ciętnego szlachcica polskiego z połowy XVII wieku. Pasek byt fanatycznie przywiązany do swobód i przywilejów szlacheckich, sądził, że to, co jest korzystne dla niego, musi być dobre i dla kraju. Byt również dzielnym, niekiedy okrut­nym i nazbyt chciwym łupów (przez całe życie wszelkimi sposobami zabiegał o dobra mate­rialne), odważnym żotnierzem-zawadiaką. Ni­gdy nie stawał mu się obojętny interes ogólny, los kraju. Pasek chciał również, by widzieć w nim znakomitego, energicznego, zaradnego gospodarza i wzorowego męża. Równocze­śnie autor konsekwentnie przemilcza swe licz­ne procesy, miał ich aż osiemnaście, wyroki skazujące go na banicję, buduje swój możliwie najbardziej pozytywny wizerunek.

Narrator Pamiętników jest bez wątpienia człowiekiem o rozbudzonej wyobraźni (kolory-zowat i niezmiennie wyolbrzymiał swą rolę w przedstawianych zdarzeniach), dociekli­wym, ciekawym świata i ludzi, obdarzonym znakomitym zmysłem obserwacji, ale raczej niezdolnym do głębszej refleksji, a już z pew­nością do przyjmowania nowych poglądów, weryfikacji swych sarmackich, raz na zawsze ukształtowanych przekonań, Pielęgnował w sobie ogromny zasób uprzedzeń, fobii, fał­szywych wyobrażeń, a w ich obronie był w każ­dej chwili gotów do uczestniczenia w burdach. Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Polska szlach­ta, jej kultura, zwyczaje, tradycje, ludzkie typy, jest bohaterem zbiorowym tego dzieła. Owa szlachta zostaje oskarżona o dumę, pychę (Stolnik, Jacek Soplica) i wynikające z tego warcholstwo, skłonność do anarchii, lekcewa­żenia praw i obowiązków obywatela (bezkar­ność Jacka po zabiciu Stolnika, zajazd). Ci kłótliwi ludzie nazbyt często prywatny interes stawiali ponad dobrem ogółu, ojczyzny Szlachta z Pana Tadeusza miała też rozliczne zalety, jej obraz jest przecież generalnie pozy­tywny. Owi ludzie umieli zrezygnować z zemsty i wybaczać, odpokutować (jak Jacek) popeł­nione przestępstwa, winy Bardzo kochali swój kraj, w obliczu niebezpieczeństwa stawali się solidarni, zapominali o urazach. Generalnie Mickiewicz nie osądzał zbyt surowo narodowej

przeszłości. Raczej idealizował minione, wady przekształcał w ludzkie śmiesznostki, pisał o nich z humorem.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Nad Nie­mnem prezentuje życie niemal całej warstwy szlacheckiej, ukazuje jej wewnętrzne zróżni­cowanie, ekonomiczne rozwarstwienie, nie­które z warstw poddaje surowej ocenie. Autor­ka tak postrzegała poszczególne grupy:

Arystokracja. Grupa pasożytnicza (Różyc, Darzecki) społecznie zupełnie bezużyteczna, nie poczuwająca się do żadnych obowiązków wobec narodu, egoistyczna, trwoniąca ma­jątki, nie czująca emocjonalnych związków z rodzinną ziemią, kosmopolityczna, zaintere sowana jedynie rozrywkami, przyjemnym spę­dzeniem czasu, co nie zawsze może zagłu­szyć poczucie bezsensu życia, dać szczęście, sprzyja natomiast dekadentyzmowi.

Średniozamożne ziemiaństwo (jak Bene­dykt Korczyński). Mocno odczuwające kryzys ekonomiczny po uwłaszczeniu chłopów, po­powstaniowe represje. Jedni walczą o utrzy­manie ziemi, starają się gospodarować nowo­cześniej, pamiętają przy tym o patriotycznych tradycjach, społecznych obowiązkach. Inni godzą się z ekonomiczną porażką, porzucają ideały, dawne systemy wartości, zadowalają się coraz bardziej ograniczoną konsumpcją, towarzyskimi rozrywkami.

Szlachta zaściankowa (określana w powie­ści mianem ludu). Bohatyrowiczowie żyją ni­czym chłopi, gospodarują na skrawkach zie­mi, są biedni, niewykształceni. Ziemia stanowi dla nich największą wartość, by ją posiąść są gotowi zrobić wszystko. Równocześnie mają niezliczone cechy pozytywne: są pełni życia, energii, zapału do pracy, patriotyczni, szanują­cy tradycje, kultywujący pamięć o minionych pokoleniach, nie zapominają starych pieśni oraz podań, żyją w zgodzie z naturą. To lud, który nigdy nie podpierał strasznego gmachu pracy przymusowej, ani twarzami w dół nie upadał pod piekielną obelgą chłosty, lud, za którym w odległej przeszłości jaśniało stonce ludzkich spraw i dostojeństw.

Zdaniem autorki, to lud zadecyduje o przyszłości kraju, narodu, z racji swej liczeb­ności i siły stanie się podstawową warstwą społeczną.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Nawtoć to sielankowa oaza spokoju, odwiecznego po­rządku życia, radości życia. Ziemiański dwór jest wyspą dostatku otoczoną morzem chłop­skiej nędzy jego uprzywilejowani mieszkańcy ani przez chwilę nie zastanawiają się nad mo­ralną stroną tego stanu rzeczy ani też nad tym, że wielkie ruchy społeczne mogą zmieść ich świat z powierzchni ziemi. Ich egoistycznej polityki nic nie może zmienić.

Hipolit Wielostawski to ziemianin, któremu Żeromski przypisał wszystkie cechy pozytyw­ne (gościnność, patriotyzm, odwagę w boju) i negatywne (próżniak, szukający w życiu wy­łącznie przyjemności, obojętny na nędzę wsi, gardzący chłopami, w gruncie rzeczy ducho­wo pusty) łączone w obiegowej świadomości z tą warstwą społeczną. Jak i w innych utwo­rach Żeromskiego, szlachta, ziemiaństwo jest anachronizmem, to nie ono zadecyduje o przyszłości Polski, może natomiast dopro­wadzić do rewolucyjnego (i w pełni zrozumia­łego) wrzenia na wsi.

ŚMIERĆ - Literatura stale stawia pytania i o to, czym jest kres życia, co czeka człowieka po śmierci biologicznej. Lęk przed nieuchronną śmiercią, niepewność jej godziny, ostateczność rozstania ze światem, najbliższymi, niemożność zweryfikowania przeświadczeń o nieśmiertelności duszy to odwieczne tematy poezji i prozy. Do tajemnicy śmierci próbowało zbliżyć się wielu pisarzy, śmierć ukazywano w sposób realistyczny i nadawano jej wymiar symboliczny, metafizyczny, akcentowano jej bezsens lub poprzez heroiczną śmierć uwznioślano , bohaterów. Tworzono wizerunki śmierci (niekiedy próbowano ją w ten sposób „oswoić"), pisywano traktaty o tym, jak należy godnie rozstać się ze światem, cieszo­no się ze śmierci wrogów i opłakiwano przyjaciół, najbliższych, w niektórych epo­kach literatura pozostawała w kręgu fascynacji samobójstwem.

Gilgamesz. Tytułowy bohater tego starobabi-lońskiego eposu (napisanego około cztery ty­siące lat temu) umarł niezwłocznie po odbyciu wędrówki do państwa śmierci, gdzie spotkał się ze swym zmarłym przyjacielem. Gilga­mesz umarł, ponieważ tajemnice śmierci oka­zały się niemożliwe do zniesienia przez śmier­telnika.

Homer Iliada. Epos opisuje krwawą wojnę, w której śmierć ponosi wielu jej uczestników, Jeden z najbardziej znanych epizodów zma­gań to właśnie śmierć Patroklesa i Hektora. Achilles pożyczył swą zbroję przyjacielowi Pa-troklesowi. Miało to wzniecić zapał upadają­cych na duchu Greków, sprawić wrażenie po­wrotu do walki samego wodza. Tak też stało się, Trojanie zostają odepchnięci od okrętów. Jednak, wbrew zakazowi Achillesa, Patrokles goni przeciwników aż pod mury Troi, staje na watach. Tam, ogłuszony przez Apolla, zostaje zabity przez Hektora, który wkłada zdobytą zbroję. Zrozpaczony po śmierci przyjaciela Achilles pata żądzą zemsty na Hektorze, cho­ciaż wie, że po jego zabiciu i on niebawem straci życie. Tetyda próbuje odwieść go od ze­msty, pocieszyć, w końcu zamawia u Hefajsto­sa nową zbroję dla syna. Grecy, gdy pojawił się Achilles, zdołali odebrać Trojanom zwłoki Pa-troklesa. Złożono je w namiocie Achillesa. Do­piero teraz pogodził się on z Agamemnonem, włożył nową zbroję i rydwanem ruszył na miej­sce bitwy, by pomścić przyjaciela. Bogowie, za zgodą Dzeusa, będą pomagać walczącym, zajmują miejsca obok placu walki. Apollo wysy­ła przeciw Achillesowi Eneasza, syna Afrodyty, którego podczas pojedynku ratuje Posejdon. Szalejący Achilles zabija kilku Trojan, w tym Po-lidona, brata Hektora. Ten ostatni rusza do wal­ki, ale uniemożliwia ją Apollo, wyprowadzając Hektora otulonego chmurą.

Achilles, wspomagany przez Atenę i Po-sejdona, gromi Trojan, między innymi zabija Likaona, syna Priama. Ulegając emocjom, Achilles wbija włócznię w szyję Hektora, który umierając prosi o wydanie jego zwłok ojcu. Achilles odmawia, zdziera zbroję z pokonane­go, nagie ciało Hektora wlecze za swym ryd­wanem. W Troi opłakują śmierć Hektora. Achajowie uroczyście chowają Patroklesa, rozpalają ogromny stos ofiarny, zbierają kości wojownika, by kiedyś połączyć je z prochami Achillesa, zbudować wielki kurhan ku czci przyjaciół. Odbywają się igrzyska na cześć poległego: Achilles przez wiele dni włóczy za rydwanem trupa Hektora wokół grobu Patro­klesa, co budzi sprzeciw Apolla. W dwanaście dni po śmierci syna, nocą, w obozie Greków pojawia się Priam z wielkim okupem, chcąc odzyskać zwłoki Hektora, urządzić synowi godny pogrzeb. Achilles zwraca ciało Hekto­ra. Godzi się na jednodniowy rozejm, by Tro-janie mogli go pochować. Mieszkańcy miasta na wielkim stosie palą zwłoki, prochy Hektora w złotej urnie składają do głębokiego grobu.

Epos przynosi również dokładny opis Tar-taru, najgłębiej położonej części podziemne­go świata - od powierzchni Ziemi Tartar dzie­liła taka odległość, jak Ziemię od Niebios. Owo ponure miejsce było niezgłębioną czelu­ścią pogrążoną w wiecznej ciemności, ota­czały ją potrójne mury z brązu, było to jakby dno wszechświata, poniżej nie było już abso­lutnie nic. Tam właśnie Zeus więził bogów pierwszego pokolenia (gigantów, tytanów), których niegdyś pokonał, tam strącał bogów, którzy ośmielili się naruszyć prawa obowiązu­jące na Olimpie.

Biblia. Według Starego Testamentu śmierć stanowi kres każdego istnienia i tylko Bóg jest nieśmiertelny. W tradycyjnej myśli biblijnej śmierć była całkowita, nie ma wzmianek o ży­ciu po śmierci, nie wierzono w nie, nie istniało rozróżnienie pomiędzy ciałem i duszą. Duchy \udz\ odchodziły do Szeolu, ponurego świata podziemnego, który był odpowiednikiem Ha-desu oraz Tartaru. Pod wpływem myśli grec­kiej pojawił się nowy światopogląd religijny, zakładający, że dusza może oddzielić się od ciała i istnieć poza nim. Zmarli nadal gdzieś żyją i mogą ponownie odzyskać ciało, czyli zmartwychwstać - i tak właśnie przedstawia to zagadnienie Nowy Testament. Święty Paweł ukazuje śmierć jako przeznaczenie, które wy­nika z pierworodnego nieposłuszeństwa wo­bec Boga, jej obecność nie była zatem zamia­rem Stwórcy {Księga Mądrości rnówi, że Bóg stworzył Adama nieśmiertelnym).

Śmierć, tak jak grzech, może być pokonana, czego do­wodzi przezwyciężające jej moc zmartwych­wstanie Chrystusa.

Zmartwychwstanie Jezusa jest czynem Boga, elementem oczekiwania na powszechne zmartwychwstanie - zmar­twychwstanie wierzących to następstwo zmar­twychwstania Chrystusa. Według Ewangelii człowiek po sprawiedliwym życiu na ziemi wejdzie do Królestwa Bożego, które buduje się powoli, a jego ukończenie jest jedynym sensem trwania świata. Celem człowieka nie jest krótki ziemski byt, to tylko etap w drodze do Wieczności.

Gdy zostanie przywrócony raj, jaki zapla­nował Stwórca śmierci już nie będzie. Życie przyszłe i wieczne to zasadniczo ważna część nauczania chrześcijańskiego. Pewne frag­menty Nowego Testamentu sugerują, że zmarli, zarówno dobrzy jak i źli ludzie, zstępu­ją do świata podziemnego i oczekują na zmartwychwstanie w stanie przypominającym sen. Natomiast piekło to miejsce odbywania kary wiecznej, w Apokalipsie św. Jana piekło jest jeziorem ognia i siarki, w którym wiecznie odbywają karę ludzie bezbożni. Legendy arturiańskie. Mordred, zarządzający podczas nieobecności króla Anglią, okazał się zdrajcą. Ogłosił śmierć Artura i sam uczynił się władcą, chciał też poślubić Ginewrę. Mor­dred oczekiwał w Dover wracającego do do­mu Artura. Prawowity król zwyciężył w pierw­szej bitwie, ale Gawen umarł od ran. Buntownik wciąż dysponował stutysięczną ar­mią. Zawarto rozejm: Mordred otrzymał Korn-walię i hrabstwo Kentu, po śmierci Artura miał władać całą Anglią. Już po zawarciu układu, przypadkowo rozgorzała krwawa bitwa. Król zabił Mordreda, jednak i sam został ciężko ranny. Umarł w tajemniczych okolicznościach:

jedni mówią, że został pochowany w kaplicy, inni, że wciąż żyje w cudownej krainie Avalon, celtyckim raju na Morzu Zachodnim. Lancelot z Jeziora umarł po kilku latach, bezpośrednio po śmierci Ginewry.

Pieśń o Rolandzie. Roland, jak przystało na idealnego rycerza, przyjął śmierć z godnością i starannie, świadomie przygotował się do jej nadejścia, o czym utwór informuje bardzo szczegółowo. W obliczu zbliżania się armii Karola, poganie uciekają w popłochu. Mdleją-cy z wysiłku Roland nie może ich ścigać na zranionym koniu. Znosi ciała poległych towa­rzyszy, biskup Turpin błogosławi je. Umierają­cy Roland nie ma już sił, by zniszczyć swój miecz (zwany Durendalem, zdobyty na Sara-cenach). Leży na ziemi, modląc się. Wyciąga­jąc, na znak hołdu, prawą rękawicę ku Bogu, umiera na zielonym pagórku z czterema mar­murowymi głazami. Aniołowie zabierają jego duszę do raju. Nad jego trupem płakał sam cesarz Karol Wielki. Jego śmierć była piękna, podniosła: Ofiarował Bogu swą prawą rękawi­cę, święty Gabriel wziął ją z jego dtoni. Opuścił gtowę na ramię: doszedł ze złożonymi rękami do swego końca. Bóg zsyła mu swego anioła Cherubina i świętego Michała Opiekuna; z ni­mi przyszedł i święty Gabriel. Niosą duszę hra­biego do raju. Roland, Oliwier i Turpin mieli piękny pogrzeb, leżeli w białych trumnach.

Dzieje Tristana i Izoldy. Tristan przeczuwał rychłą śmierć. Niebawem został zraniony, w bitwie z baronem Bedalis, zatrutą włócznią. Wystał Kohedryna po Izoldę - ten zabił nie­przyjaznego barona. Kochanka dopłynęła do brzegu Bretanii, rozpięto na statku biały żagiel będący znakiem jej przybycia. Jednak Izolda o Białych Dłoniach, prawowita i odrzucona małżonka Tristana, z zemsty powiedziała ryce­rzowi, że żagiel jest czarny. Utraciwszy na­dzieję, Tristan umarł. Izolda, położywszy się koło niego, także zmarła z żalu. Król Marek sprowadził ciała do Kornwalii. Z grobu Trista­na wyrósł wciąż odrastający krzak głogu, któ­rego gałęzie zanurzały się w grobowcu Izoldy. Marek zabronił obcinania krzaka, symbolu mi­łości silniejszej od śmierci, trwalszej od niej:

kochankowie mieli nadzieję, że śmierć w koń­cu zapewni im wspólne, wieczne szczęście, miłość odniesie zwycięstwo w świecie poza­ziemskim.

Legenda o świętym Aleksym. Dążenie do świętości Aleksego przybrało formę jawnej ascezy, cierpienia na pokaz, które zapewniło wieczną chwałę umartwiającemu się ascecie. Gdy poczuł, że nadchodzi śmierć, spisał dzie­je swego żywota. Po jego śmierci same roz­dzwoniły się rzymskie dzwony. Tajemnicze zjawisko wytłumaczyło dopiero niewinne dziecko: oto odszedł ze świata wielki święty. Pod domem Aleksego zebrał się tłum, przybył nawet papież i cesarz. Nie umiano wyjąć listu z dłoni zmarłego, zrobiła to dopiero jego żo­na. Przeczytawszy pismo, rozpoznano w że­braku Aleksego (w tym miejscu urywa się rę­kopis). Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią.

Piętnastowieczny utwór opowiada o wielkim mędrcu Polikarpie, który prosił Boga o możli­wość zobaczenia Śmierci za życia. Bóg go wysłuchał, Polikarpa odwiedziła upersonifiko-wana Śmierć: przemawiając do Polikarpa, groziła wszystkim ludziom, wyliczała ich grze­chy, zapewniała, że nikt nie uniknie jej kosy:

bez względu na pozycję społeczną, zamoż ność, nawet czyny - Wszystki moja kosa ska­rżę; l Panie i tłuste niewiasty. Wysiłki lekarzy ni­czego nie mogą zmienić.

Śmierć z tego wiersza jest nieprzejedna­na, ale ponieważ jest stugą Boga, daje też lu­dziom rady jak winni postępować, by nie bu­dzić gniewu Najwyższego. Przede wszystkim gani ludzkie przywiązanie do, w gruncie rze­czy mato istotnych spraw doczesnych, szcze­gólnie niechętnie odnosi się do przekupnych sędziów i rozpustnych zakonników.

Jan Kochanowski Treny. Bohater liryczny Tre­nów czuje się upokorzony, poniżony przez nieszczęście, jego poetycka sława jest ni­czym wobec okrutnej śmierci. Gdy już w Tre­nach została zanegowana wartość renesan­sowej filozofii, pojawiły się pytania o prawdy niesione przez religię. W Trenie X, stanowią­cym jakby kulminację rozpaczy nieszczęśli­wego ojca, odnajdziemy elementy, które moż­na uznać za bluźnierstwo, nawet za konstrukcje myślowe graniczące już z ate-izmem. Pytanie o to, co stało się z Urszulą po śmierci, pytanie o życie pozagrobowe jest w gruncie rzeczy pytaniem o samo istnienie Boga. Poszukiwania dziecka w pozagrobo­wych przestrzeniach ze starożytnej mitologii, w Kosmosie, nawet w nicości trudno uznać za wyraz niezachwianej wiary chrześcijanina w istnienie raju. Kulminacją wątpliwości jest środkowa część Trenów - głównie od IX do XI. To zarazem punkt szczytowy rozpaczy pośmierci córki, punkt od którego rozpoczyna się droga do pogodzenia ze światem (niesie je głównie upływający czas, o/ciec niepamię­ci) i Bogiem. Daniel Naborowski Marność. Jednym z pod­stawowych motywów poezji Daniela Nabo-rowskiego było przemijanie, nietrwatość ludz­kiego bytowania na ziemi, całej natury. Tego rodzaju problemy są tematem i wiersza Mar­ność. Ziemskie problemy radości i kłopoty okazują się tylko ulotną chwilą, niczym wobec śmierci i wieczności. Konstatując taki stan rzeczy, utwór nie wzywa do odrzucenia świataziemskiego, skoncentrowania się wyłącznie na przyszłym życiu, pokuty, ucieczki od real­ności. Ma nawet pewien wymiar optymistycz­ny: żyjąc zgodnie z boskimi przykazaniami, uczciwie i godnie, moralnie nie musimy oba­wiać się śmierci, wiecznej kary, potępienia. Niepewność istnienia, śmierć stanie się tylko fraszką dla tego, kto wybierze drogę cnoty. Przy czym ta ostatnia wcale nie oznacza rezy­gnacji z doczesnych przyjemności, radości życia w imię przyszłego zbawienia. W życiu trzeba zarazem miłować i żartować, zawsze czyniąc to uczciwie. Człowiek ma przy tym prawo do popełniania błędów (w żadnym przypadku nie oznacza to pełnej wolności, nieskrępowania), przecież Bóg nie uczynił go istotą doskonałą, ale ułomną - podobne prze­świadczenia w poezji Naborowskiego są na­stępstwem jego kalwinizmu: Nad wszystko bać się Boga - l Jak fraszka śmierć i trwoga.

Wiersz nawiązuje do powszechnie znane­go zdania ze Starego Testamentu: Marność nad marnościami i wszystko marność (Vanitas yanitatum...]. Owe słowa pochodzą z Księgi Koheleta, stanowią niejako ramy tej księgi. Ta najbardziej pesymistyczna, nasycona rozcza­rowaniami część Starego Testamentu wyraża między innymi przeświadczenie (często przy­woływane w baroku), że śmierć jest niemożli­wą do przekroczenia granicą unicestwiającą wszystkie ludzkie plany.

Johann Wolfgang Goethe Faust. Faust nie znajduje satysfakcji w zaspokajaniu coraz to nowych (i egoistycznych) pragnień. Wobec czego postanawia działać na rzecz ogółu. Chce morze na zawsze od lądu odgrodzić. Wraz z Mefistofelesem ma osuszyć nadmor­ską depresję, by na pozyskanej ziemi stwo­rzyć idealne społeczeństwo przyszłości. Faust jest u szczytu potęgi: został władcą krainy wyr­wanej morzu, ma statki przywożące do portu skarby, tworzy nową rzeczywistość. Wielkich planów nie niweczy nawet Troska (personifika­cja przeszłości),, sprowadzając na Fausta śle­potę (za sprawą spalenia domu Filemona i Baucis mieszkających na jedynym skrawku ziemi, który nie byt własnością Fausta). Mimo to, niewidomy uczony popada w stan euforii, uniesienia, altruistyczne działanie w końcu da­to mu poczucie spełnienia. Chce, by ta chwila trwała wiecznie, mówi: trwaj! jesteś tak piękna! Wypowiedzenie takich właśnie słów, co zapi­sano w umowie z Mefistofelesem, ma być mo­mentem, w którym diabeł obejmie w posiada­nie duszę Fausta. Na szczęście dla maga pomocy udziela mu niebo, chór aniołów wyry­wa piektu duszę uczonego. Tak wyjaśnia przy­czyny interwencji: Kto wiecznie dążąc się tru­dzi, tego możemy wybawić. Faust zostaje ostatecznie zbawiony, poprowadzony, jako Doctor Marianus, do najwyższej, świetlistej sfery niebios.

Wcześniej, w stanie szoku, depresji, prze­rażona konsekwencjami Małgorzata zabija dziecko (topi je w stawie) będące owocem ro­mansu z Faustem. Trafia do więzienia, popa­da w obłęd, czeka na śmierć. Nie chce uciec z kochankiem, postanawia ponieść konse­kwencje swego czynu, spodziewaną zasłużo­ną karę traktuje jako pokutę za wielkie grzechy - nie umie żyć z ich bagażem. Z prostą wiarą, ufnością poleca duszę mitosiernemu Bogu. G/os z góry zapowiada, że zostanie zbawiona (zbawiona sercem) dzięki skrusze, żarliwej wierze, sile swej miłości. Po śmierci zostaje w niebie Pokutnicą, służką Matki Bożej, u któ­rej wyjednuje miłosierdzie wobec umierające­go Fausta.

Eliza Orzeszkowa Tadeusz. Tytułowy bohater to dwuletnie wiejskie dziecko pochodzące z bardzo biednej rodziny. Rodzice, chociażkochali chłopca, z reguły nie mogli mu zapew­nić odpowiedniej opieki, oboje musieli praco­wać. Pewnego dnia chłopiec, goniąc koloro­wego ptaszka, wpadł do stawu, w którym utonął.

Bolesław Prus Kamizelka, śmierć ciężko cho rego na gruźlicę męża stała się przyczyną ogromnego bólu kochającej go żony, podcię­ta też podstawy jej ekonomicznego bytu. Po­przedzały ją wzajemne zabiegi małżonków zmierzające do podtrzymania nadziei drugiej osoby, ukrycia prawdy o stanie zdrowia drob­nego urzędnika, który systematycznie chudł i nic już nie mogło powstrzymać nieubłaganie nadchodzącej śmierci.

Konstanty l. Gatczynski Pieśń o żołnierzach z Westerplatte. Gatczynski złożył hołd obroń­com nadmorskiej placówki, korzystając z pi­sarskiego przywileju posiadania własnej wizji wydarzeń historycznych (oczywiście, nie zgi­nęli tam wszyscy polscy żołnierze). Utwór nie opowiada o samej obronie, niewiele mówi o walce. Jakby interesuje się głównie tym, co stało się z żołnierzami, którzy polegli w boju. Poeta nie ma żadnych wątpliwości: poszli oni do nieba. Zgodnie ze stylizacją wiersza, po­maszerowali tam w żołnierskim szyku, czwór­kami: Kiedy się wypełniły dni l i przyszło zginąć latem, l prosto do nieba czwórkami szli / żoł­nierze z Westerplatte. W chmurach można by­ło słyszeć równy krok Morskiego Batalionu. Jego bohaterowie nie żałowali życia oddane­go w obronie ojczyzny. Spotyka ich teraz na­groda, w żołnierskim szyku zmierzają na nie­biańskie polany Obrońcy polskiego wybrzeża Bałtyku wesprą walczących w Warszawie, ich duch będzie obecny wśród ruin stolicy pa­mięć o nich podtrzyma nadzieję zwycięstwa, zachęci do oporu przeciw hitlerowcom.

Albert Camus Dżuma. Epidemię z tej powieści można rozumieć jako wojnę, albo ujmować ją jako negatywny pierwiastek tkwiący w człowie­ku. Jednak ta alegoria jest przede wszystkim metaforą śmierci, to podstawowe znaczenie ty-tutu. Miasto atakuje choroba przynosząca śmierć, z którą muszą zmierzyć się ludzie. Jed­nocześnie dżuma to żywiot, symbol wszystkich zagrożeń zsyłanych przez naturę, na które człowiek nie ma najmniejszego wpływu.

W Dżumie mamy do czynienia z sytuacją, w której całe miasto z dnia na dzień zostaje odizolowane od świata. Camus opisuje czyny i postawy uwięzionych mieszkańców Oranu, przeprowadza dokładną analizę mającą na celu ukazanie problemu człowieka stawiają­cego czoło ostatecznemu zagrożeniu, śmier­ci. Los każdej opisanej postaci to przykład ludzkiej reakcji na niebezpieczeństwo. Prze­sianiem zaś jest postulat podjęcia czynnej walki ze złem, poznania go, a następnie zniszczenia, tak, jak robią to Rieux, Tarrou czy Castel. Jest to jedyna metoda, by porządek otaczającego nas świata byt porządkiem ludzkim. Jednocześnie to sposób, by zacho­wać człowieczeństwo, swą godność osobi­stą, co w końcu zrozumiał Rambert. Wszelkie inne postawy, takie jak bierność czy pogo­dzenie się z zaistniałą sytuacją, nie przynoszą nic oprócz jeszcze większego zła, gdyż nie tylko nie dają jednostce najmniejszych szans na przetrwanie, lecz dodatkowo „zarażają" in­nych. Camus jest pełen szacunku i sympatii dla prawdziwych bohaterów Dżumy, tych, którzy nie poddają się i aktywnie walczą z za­razą. Nic w tym dziwnego, gdyż właśnie tacy ludzie mogą uratować świat, gdy dżuma obu­dzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.

Gustaw Herling-Grudziński Inny świat. Nie dający się niczym oszukać głód (wraz z pracą ponad siły) prowadził do depresji, otępienia, opuchlizny głodowej, w końcu śmierci, ale nikt nie chciał umierać. Tylko niewielu więźniów modliło się, prawie wszyscy krzyczeli przez sen. Nie chciano umierać w sposób anonimo­wy, znikać bez śladu, łudzono się, że pozosta­li przy życiu koledzy zawiadomią najbliższych o zgonie. Więźniowie Jarcewa nie wiedzieli nawet, gdzie zakopuje się zwłoki zmarłych, wywożono je gdzieś poza „żonę", czyli ogro­dzoną drutem kolczastym strefę właściwego obozu.

Trupiarnia była strasznym miejscem w obozie w Jarcewie, gdzie umieszczano skrajnie wyczerpanych więźniów czekających na śmierć. Przeniesiono tam również Grudziń-skiego. W „trupiarni" autor poznał losy Dimki, dawnego popa, który w obozie odrąbał sobie nogę, by nie pracować w lesie. W „trupiarni" pozostawał też Sadowski, którego nic nie mo­gło skłonić do porzucenia komunizmu.

TRADYCJA - W ujęciach literackich tradycja

jest najczęściej bardzo ważnym czynnikiem narodowej tożsamości, a bez ciągłości jej przekazu nie może istnieć normalnie rozwijające się społeczeństwo. To pozytywne , znaczenie tradycji, która jednak może rów­nież być elementem negatywnie ciążącym , na współczesności, nie pozwalającym wy­rwać się z fałszywych stereotypów, utrwalonych schematów myślenia i działania (człowiek przyzwyczaja się do każdej rzeczy, która (rwa, jak napisała Maria Dąbrowska). Same tradycje mogą mieć wielorakie źródła, np. religijne (niekiedy bezpośrednio wiążą się z obrzędami), narodowe, społeczne, cecho­we i zawodowe, związane z jakimś miej­scem .itd. Oczywiście, w literaturze ważnym punktem odniesienia pozostaje tradycja artystyczna, dokonania poprzedników - zwykle bywa tak, że młodzi autorzy negują pro­pozycje bezpośrednich poprzedników, a za tzw. żywą tradycję uważają dokonania nie ojców, lecz dziadów (np. Młoda Polska od­woływała się nie do poprzedzającego ją pozytywizmu, ale

romantyzmu).

Jan Chryzostom Pasek Pamiętniki. Filarem sarmackiego światopoglądu Paska byt niemal bezkrytyczny stosunek do polskiej tradycji szlacheckiej, która w mniemaniu autora za­wsze dawała lepsze wzory społeczne, poli­tyczne, kulturowe niż doświadczenia jakichkol­wiek innych narodów. Owa tradycja naturalnie miała charakter katolicki, dotyczyła w pierw­szej kolejności sfery obyczajów i była trakto­wana niemal tak samo, jak pisane prawo.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Stróżem tra­dycji jest w poemacie przede wszystkim sę­dzia Soplica. To wzorowy ziemianin, szlachcic przywiązany do dawnych obyczajów, tradycji, narodowych strojów. Patriota mający szereg cnót obywatelskich. Ta postać pełni w utworze między innymi rolę surowego strażnika zasad etykiety (wygłasza na przykład ważną naukę o grzeczności), ceremoniału, tradycyjnych norm i zasad zachowania się w różnych oko­licznościach. Tradycja określała w Soplicowie niemal wszystko - od porządku idących na spacer, po rozwiązywanie konfliktów poprzez zajazd na sąsiadów. Osobne tradycje kulty­wował zaścianek Dobrzyńskich.

Konstanty l. Gatczynski Pieśń o żołnierzach z Westerplatte. Gatczynski złożył hołd obroń­com nadmorskiej placówki, korzystając z pi­sarskiego przywileju posiadania własnej wizji wydarzeń historycznych (oczywiście, nie zgi­nęli tam wszyscy polscy żołnierze). Utwór nie opowiada o samej obronie, niewiele mówi o walce. Jakby interesuje się głównie tym, co stało się z żołnierzami, którzy polegli w boju. Poeta nie ma żadnych wątpliwości: poszli oni do nieba. Zgodnie ze stylizacją wiersza, po­maszerowali tam w żołnierskim szyku, czwór­kami: Kiedy się wypełniły dni l i przyszło zginąć latem, l prosto do nieba czwórkami szli / żoł­nierze z Westerplatte. W chmurach można by­ło słyszeć równy krok Morskiego Batalionu. Jego bohaterowie nie żałowali życia oddane­go w obronie ojczyzny. Spotyka ich teraz na­groda, w żołnierskim szyku zmierzają na nie­biańskie polany Obrońcy polskiego wybrzeża Bałtyku wesprą walczących w Warszawie, ich duch będzie obecny wśród ruin stolicy pa­mięć o nich podtrzyma nadzieję zwycięstwa, zachęci do oporu przeciw hitlerowcom.

Adam Asnyk Do młodych. Przyszłość winna być budowana na mocnym fundamencie przeszłości, Asnyk bynajmniej nie mówi wy­łącznie o epoce romantycznej, ale sięga znacznie dalej, nawet do antyku, średniowie­cza. Rzecz nie w tym, by bezkrytycznie wielbić wszystko, co minione, podmiot liryczny doma­ga się szacunku dla tych obszarów tradycji, które przynosiły istotne, także z punktu widze­nia współczesnego życia, wartości. Oczywi­ście, w centrum rozważań poety pozostaje romantyzm. To wyraźnie wystylizowany arka-dyjsko okres pięknej młodości poety, a nie lata powstania listopadowego, buntu, cierpie­nia, nieszczęścia narodu, poświęcenia. Ro­mantyczna Polska z wiersza Asnyka jest kra­iną piękna, łagodności oraz szczęścia. Świat młodości został wyidealizowany, pozbawiony każdego tragicznego, ciemniejszego rysu.

Bezpośrednia przeszłość to arkadyjska re­alność bez przemocy, gwałtu, gwałtownych konfliktów. Zupełnie inaczej wygląda w tym wierszu przyszłość: będzie ona szukaniem nowych dróg i zarazem walką z tym, co hamu­je pochód zdobywców, walką z dawnym świa­tem.

Dla Asnyka znakiem minionego była wiara w harmonię między dobrem i prawdą. Tego nie można pogodzić z biologizmem pozytywi-stów, teorią walki o byt, nieuchronnością po­rażki słabszego. Intelekt każe godzić się ze zwycięstwem form silniejszych, nowych, zej­ściem ze sceny starych. Ale z drugiej strony bardzo trudno staremu poecie przyznać, że to w co wierzył przez lata okazuje się współcze­śnie anachroniczne, nieprzydatne, wręcz opóźnia pochód ku lepszemu jutru. Jednak fraza trzeba z żywymi naprzód iść to przede wszystkim akt rezygnacji, pragmatyczna rada dla wszystkich: starych i młodych.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem, w powieści ważkie funkcje pełnią dwa rodzaje rzeczywi­stości: tradycja oraz teraźniejszość związana z konkretnym czasem i przestrzenią. Natural­nie, te rzeczywistości nie istnieją obok siebie, ale przenikają się - przeszłość w istotnym stopniu określa kształt rzeczywistości. Najod­leglejszym czasem tak zwanej żywej tradycji jest epoka Jana i Cecylii - pamięć o niej jest zachowywana dzięki ustnym przekazom, rela­cjom o powstaniu rodu Bohatyrowiczów. Drugi ważny element tradycji to czasy napoleońskie - w 1812 roku (i wcześniej) w armii Napoleona służyli zarówno Korczyńscy, jak i Bohatyro-wiczowie. Ten okres to bardzo istotna część tradycji romantycznej w utworze. Wreszcie po­wstanie styczniowe - 1863 rok jest postrzega­ny w powieści przez pryzmat koncepcji pozy­tywistycznych. Świeża pamięć o powstaniu żyje wśród wszystkich bohaterów, powstanie w znacznej mierze określiło ich losy, było też symbolem zjednoczenia narodu.

Władysław Stanisław Reymont Chtopi. Ob­rzędowość, zwyczaje i tradycje w znacznej mierze porządkowały życie chłopów w Lip­cach. Miały one charakter kulturowy lub religij­ny często wyrastały nawet z jeszcze pogań­skich wierzeń. Tradycja była obecna w całej drodze życiowej mieszkańców wsi, od urodzin do śmierci.

Bardzo rzadkie próby naruszenia, zlekceważenia tradycji mogły mieć zdecydo­wanie negatywne konsekwencje - aż do usu­nięcia poza obręb społeczności.

UCZEŃ l MISTRZ - W życiu każdego cztowieka jest okres terminowania, nauki u boku jakichś mistrzów, na przykład rodziców, nauczycieli, starszych kolegów. Wraz z upływem lat rosną wymagania wobec tych, których uznajemy za autorytety. Nie wystarczy już sama wiedza, by stać się mistrzem, ktoś taki winien okazać się przewodnikiem duchowym, godnym naśladowania wzorem, kimś, kto pomoże zrozumieć samego siebie. Naturalną koleją rzeczy, zwykle przy­chodzi też pora buntu przeciw mistrzom młodości, co jest jednym z warunków po­stępu. Zarazem wybór własnej drogi zwykle nie oznacza negacji wpływu mistrza, prze­kreślenia pamięci o nim. W informatycznej cywilizacji naszego wieku coraz trudniej o bezpośrednie relacje mistrz-uczeń, ale utrzymuje się tęsknota za modelem platoń­skiej Akademii, gdzie w ogrodach przecha­dzali się wielcy filozofowie otoczeni grupką uczniów.

Biblia. Nauczycielem, mistrzem apostołów (i wszystkich przyjmujących jego naukę, wiel­kich rzesz, jak mówią przekazy ewangeliczne) byt Chrystus: Wy mnie nazywacie Nauczycie­lem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Po zmartwychwstaniu Jezus polecił uczniom kontynuować nauczanie.

Dante Alighieri Boska Komedia. Przewodni­kiem po piekle i czyśćcu Dantego byt Wergi-liusz, którego poeta uznawał za swego mi­strza (piastuna duszy i c/a/a), oddając mu w ten sposób hołd jako największemu z łaciń­skich poetów. Dante przyjął pozycję ucznia,. uznał wielki autorytet swego mistrza, podąża­jąc za nim w świat pozaziemski, obdarzył go największym zaufaniem. Gdy wypełniła się ro­la mistrza, Wergiliusz tak mówił do Dantego:

Nie oczekuj więcej mych stów i mych wskazó­wek, twój umysł stat się wolny, prosty i zdrowy, byłoby więc błędem nie postępować zgodnie z nim, dlatego też koronuje cię i nakładam mi­trę władcy samego siebie.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Mi­strzem tytułowego bohatera, człowiekiem wspierającym go podczas bardzo trudnej mi­sji, stale rozbudzającym patriotyzm, przypo­minającym, co jest ostatecznym celem pro­wadzonej w masce walki byt śpiewak Halban, litewski wajdelota. To on rozbudzał nienawiść do Zakonu, śpiewał P/eśń Wajdeloty, miat za­dbać, by została zachowana pamięć o czynie Konrada.

Michaił Bułhaków Mistrz i Małgorzata. Mistrz jest nauczycielem, duchowym przewodnikiem wyłącznie dla nieszczęsnego poety Iwana Bezdomnego. Bezdomny to tzw. samorodny talent, jakich po rewolucji ujawniło się wiele. Człowiek zupełnie niewykształcony, całkowity ignorant w każdej dziedzinie, do tego głupi i powtarzający ideologiczne frazesy, piszący na zamówienie politycznych dysponentów bzdurne poematy o oczekiwanej przez wy­ dawnictwa, redakcje treści. Doświadczenia z .Wolandem, spotkanie Mistrza, rozmowy z nim całkowicie odmieniły Iwana. Zdobył wy­kształcenie, stał się profesorem Iwanem Niko-tajewiczem Ponuriowem zamierzającym kon­tynuować dzieło fascynującego go Mistrza.

Pisarza (gdy wyrzekł się swego imienia) Mistrzem nazwała Małgorzata. Została jego kochanką i kimś na kształt muzy zdradzała męża, potajemnie spotykała się z Mistrzem, przy którym bynajmniej nie rozkwitała osobo­wość i kobiecy urok Małgorzaty. Jej w sumie banalne życie przenosi w zupełnie nowy wy­miar dopiero Woland. To on stanie się dla niej autorytetem, wielkim przewodnikiem ducho­wym - niczym Jeszua Ha-Nocri dla Mateusza Lewity (ale nie dla Poncjusza Piłata!). Ernest Hemingway Stary czfowiek i morze.

Manolin, kilkunastoletni chłopiec, od piątego roku życia wypływał na morze z rybakiem. Wy­brał go jako swego rodzaju mistrza, wraz z upływem lat byt do niego coraz bardziej przy­wiązany. Santiago miał w chłopcu opiekuna, najbliższą osobę. Delikatny, wrażliwy Manolin poznawał dzięki Santiago wszystkie tajniki mo­rza, żeglarstwa, trudnej sztuki łowienia ryb,

Tadeusz Różewicz Ocalony. Podmiot liryczny tego wiersza przeżył wojnę w sensie biolo­gicznym, ale rozpadł się cały jego wewnętrzny świat, uległ rozpadowi, zostały skompromito­wane wczorajsze autorytety. Dawne wartości stały się pustymi hasłami - stąd wyznanie:

Szukam nauczyciela i mistrza l niech przywró­ci mi wzrok słuch i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia l niech oddzieli światło od ciemności.

UTOPIA/ANTYUTOPIA - Utopia to (niestety) miejsce, którego nie ma, ale pisarze za­wsze umieli je gdzieś umieścić - jeśli nie na mapie, to na nieodkrytym jeszcze lą­dzie, wyspie lub po prostu w nieokreślonej przestrzeni. Zbyt silna jest ludzka tęsknota za taką krainą, by dać zgodę na jej nieistnienie. Zasadniczym celem utopii, rozu­mianej jako gatunek wypowiedzi literackiej, ale i filozoficznej, jest przedstawienie ustroju idealnego państwa. Ten wizerunek najczęściej składa się z elementów związanych ze stosunkami społecznymi, polityką, religią, gospodarką, kulturą oraz oświatą. Realnie istniejące ustroje, doświadczenia ' kolejnych pokoleń nie tylko podtrzymywały : utopijne marzenia, ale również skłaniały do konstruowania wizji o charakterze antyutopii, ostrzeżeń przed tym, czym może stać się państwo, społeczeństwo w warunkach przede wszystkim totalitarnej władzy.

Platon Państwo. Grecki autor za jedno ze swych głównych zadań myśliciela uznawał pracę nad poprawą państwowych ustrojów. W Państwie, także w Prawach, stworzył teorię idealnego państwa, opartego na ładzie i spra­wiedliwości społecznej. Takie państwo powin­no spełniać trzy zasadnicze funkcje: zajmo­wać się zarządzaniem, obroną kraju oraz wytwarzaniem dóbr materialnych. Same rządy mają sprawować mędrcy-filozofowie, a dwiepozostałe klasy społeczne to rzemieślnicy oraz żołnierze. Obowiązkiem państwa jest stworzenie warunków, w których te trzy klasy będą harmonijnie współżyć. Ignacy Krasicki Mikołaja Doświadczyńskie-go przypadki. Płynący na Jawę statek rozbił się i tytułowy bohater znalazł się na wyspie Ni-pu, całkowicie odciętej od wszelkich innych cywilizacji, od zdeprawowanego świata. W tej utopijnej krainie nie istniały wojny i pieniądze, nie byto agresji, chciwości, jej mieszkańcy ży­li w cnocie, miłości bliźniego, uczciwości, kul­tywowali pracowitość, sprawiedliwość, daw­ne, proste obyczaje, tradycje. Idealne państwo (a raczej społeczeństwo bez pań­stwa, na wyspie także religii nie towarzyszyły instytucje kościelne), przedstawił Doświad-czyńskiemu Xaoo, opowieści o Nipu, własne obserwacje zrodziły u Mikołaja niechęć do znanego mu świata zła, obłudy, upadku mo­ralnego. Jednak nie pozostał na wyspie, wy­dobywszy z wraku skarb wrócił do zepsutej Europy, następnie do Polski. Tu, szczęśliwie ożeniwszy się, usiłował wykorzystywać nauki wyniesione z utopijnej wyspy, reformować sto­sunki panujące na wsi.

Stefan Żeromski Przedwiośnie. Mit szklanych domów jest symbolicznym ujęciem marzeń Żeromskiego o nowej Polsce (także tych sy­gnalizowanych we wcześniejszych utworach), ale również symbolem straconych złudzeń. Baryka przekraczając polską granicę, widzi nie szklane domy (chyba nawet ich się nie spodziewał, przecież nie do końca wierzył ro­jeniom ojca), ale biedę, brud, cywilizacyjne zacofanie. Żeromski sam podkreśla, że owa piękna idea to tylko utopia, w którą chciałprzez lata wierzyć. Teraz rozstaje się z nią de­finitywnie, realność uniemożliwia mu ocalenie złudzeń, marzeń, które przynosili liczni boha­terowie jego wcześniejszych utworów. To jak­by zamknięcie drogi ideowej pisarza, który umiał zdobyć się nawet na pewną ironię w prezentacji idei bliskich mu przez długie la- | ta - utopia szklanych domów to w gruncie rze­czy uproszczone ujęcie programów polskich socjalistów, społeczników, działaczy spół­dzielczych, którzy wielokrotnie stanowili czer­pane z rzeczywistości wzory pozytywnych bo­haterów Żeromskiego. To równocześnie znak tego, że marzenia paru pokoleń Polaków pę­kły niczym mydlana bańka, nie przeszły próby rzeczywistości, nie okazały się wartościami możliwymi do ocalenia w każdej sytuacji. Ce­zary nigdy nie znajdzie szklanych domów, po­zostaną one piękną utopią stanowiącą w po­wieści alternatywę wobec rewolucji, mogą stać się ideą jednoczącą, skłaniającą do wspólnego budowania przyszłości.

WIEŚ - Niemal od początku historii literatu­ry, wieś poddawano arkadyjskim styliza­cjom, chciano w niej widzieć arkadyjską krainę szczęścia, szlachetnej i przynoszą­cej satysfakcję pracy życia zgodnego z ryt­mem natury, kontrastowo zestawianego z egzystencją w mieście. Drugi ze sposo­bów literackiego przedstawiania wsi ma charakter realistyczny, obejmuje problemy ekonomiczne, napięcia, konflikty społecz­ne, kwestie nędzy i zacofania wsi, cywiliza­cyjnego poziomu jej mieszkańców. Two­rząc obrazy wsi, w centrum uwagi stawiano życie ziemiaństwa lub położenie chłopów -naturze tych ostatnich, ich mentalności i emocjom, stosunkowi do ziemi, obycza­jom, autentyzmowi zachowań, dążeniom poświęcono niejedno wybitne dzieło. Ro­mantycy cenili ludowe wyobrażenia o świe­cie, w ludzie widzieli strażnika moralności (ale niekiedy i siłę niszczącą), później cześć artystów została ogarnięta falą fa­scynacji witalnością, biologiczną siłą chłopstwa, po ostatniej wojnie nieraz roz­ważano różne aspekty przemian współcze­snej wsi, specyficznie rozumianego (jako droga do miasta) awansu społecznego jej mieszkańców.

Mitologia. Atena była nie tylko piękną boginią wojny (według Homera) obdarzoną wielką wrażliwością, protektorką państwa, gwarantką sprawiedliwych praw, opiekunką wojowników mogącą przynieść zwycięstwo. Czuwała też nad uprawą roli, nauczyła ludzi posługiwać się końmi, wynalazła pług. Później uznano ją tak­że za boginię mądrości, roztropności, opie­kunkę miast. Natomiast Demeter była przede wszystkim boginią zbóż oraz plonów, urodza­jów, nauczyła ludzi uprawiać rolę. Pewnego dnia Kora, córka Demeter, zerwała na łące za­kazany kwiat, za co ukarał ją Hades, porywa­jąc do swej podziemnej krainy Pogrążona w rozpaczy Demeter przez dziewięć dni i dzie­więć nocy bezskutecznie szukała ukochanej córki. W końcu wszystkowiedzący bóg słońca Helios wyjawił jej, że córka została uprowadzo­na, bowiem Zeus już dawno przyrzekł Korę Hadesowi. Zrozpaczona Demeter rzuciła klą­twę na ziemię, uprawne pola wysychały, mar­niały. Nie pomagały żadne modły, ofiary skła­dane przez ludzi. Demeter nie wracała na Olimp, w przebraniu wiejskiej kobiety żyła wśród ludzi, opłakiwała córkę. Nareszcie, naci­skany przez swą matkę Reę, Zeus zdecydo­wał, że Kora przez trzy miesiące będzie prze­bywać w krainie cieni, a przez resztę roku z matką. Uszczęśliwiona Demeter odwołała klątwę, znów zazieleniły się pola, lasy. Od tam­tego czasu matka-ziemia rozkwita na wiosnę, by powitać wracającą z podziemi córkę. Nato­miast jesienią opłakuje deszczem odchodzą­ce do Hadesu dziecko, które tam, nosząc imię Persefona, współrządzi duszami zmarłych.

W wierzeniach Rzymian opiekunką owo­ców oraz kwiatów stała się Pomona, etruska nimfa. Według Owidiusza, została żoną Wer-tumnusa, a ich małżeńska wierność pozwala­ła im starzeć się i młodnieć - niczym zmienia­jące się pory roku, dojrzewanie owoców. Nosiła wieniec z winorośli, z rogu obfitości wy­sypywała owoce, często ukazywano ją jako kobietę siedzącą na koszu pełnym kwiatów i owoców.

Także z mitologii wywodzą się wyobraże­nia na temat Arkadii, jako idealnej krainy szczęścia, ładu i spokoju, zamieszkiwanej przez żyjących w zgodzie z naturą pasterzy. Takie stylizacje Arkadii (krainy leżącej w Grecji, w środkowej części Peloponezu) pojawiły się po raz pierwszy u Wergiliusza, później bardzo często powracały jako wyraz tęsknoty za natu­ralnym porządkiem świata, ładem opartym na życiu zgodnym z naturą, bez trosk, nawet ciężkiej pracy. Tę krainę powszechnego szczęścia ukazywano w rozlicznych sielan­kach, romansach pasterskich, dramatach, jej kształty próbowali również prezentować mala­rze. Mity arkadyjskie pozostały żywe we współczesnej literaturze.

Satyra na leniwych chtopów. Piętnastowiecz-ny utwór przedstawia realistyczny zapis życia wsi. Został napisany z punktu widzenia zie­mianina (wiersz znany jest też pod tytułem Ża­le szlachcica na chłopa), który narzeka na nie­właściwy stosunek chytrych kmieci, chłopów do swych pańszczyźnianych obowiązków. Chłopi (mówi się o nich z pogardą) nie chcą trudzić się na pańskiej ziemi, pracę rozpoczy­nają w południe, zbyt często odpoczywają, najczęściej zaledwie pozorują pracę, robią wszystko, by oszukać pana i przynieść mu szkodę. Nie mając dość siły na otwarty sprze­ciw, stawiają bierny opór. Zdaniem autora, jest to występek przeciwko Bogu, naruszenie ustalonego przez Niego ładu świata.

Mikołaj Rej Żywot człowieka poczciwego.

Utwór Reja jest apoteozą godnego i szczęśli­wego życia ziemiańskiego. Wielką pochwałą stateczności, spokojnego, uregulowanego zgodnie z naturą bytu człowieka zamożnego, chociaż nie bardzo bogatego, pogodzonego z naturalnym rytmem przemijania, ze światem i umiejącego korzystać z darów wiejskiego gospodarstwa, przyrody. Nie może być nic piękniejszego nad uroki życia ziemianina -Rej pisał o tym z żarliwym przekonaniem, ze specyficzną czułością (np. używając wielu zdrobnień), nawet uwielbieniem dla wiejskiej egzystencji, z którą nie może równać się ża­den inny model życia.

Mikołaj Rej Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem, w sa­tyrycznym ujęciu z tego utworu, wieś jest po­niekąd odbiciem całej ówczesnej Polski, obra­zem postępującej degradacji poszczególnych stanów, ich sprzecznych interesów rodzących konflikty - w gruncie rzeczy wszyscy na tym tracą, obniża się autorytet państwa i Kościoła, chłopom zaś żyje się coraz gorzej, a reprezen­tantom pozostałych stanów ich los jest obojęt­ny, próbują jedynie z ich pracy czerpać maksy­malne (i nie zawsze uczciwe) zyski. Chłopstwo ma rozliczne powinności wobec uprzywilejo­wanych stanów, musi płacić czynsze, podatki, dziesięcinę, nie przyznaje mu się natomiast praw obywatelskich. Rej uczynił w omawianym utworze z chłopa równoprawnego partnera dyskusji (podkreślił też jego najtrudniejsze po­łożenie), co nie byto w tamtych czasach czymś powszechnym. Jedyną pociechą dla kmiecia pozostawała - w świetle Rozprawy - religijna obietnica niebiańskiej nagrody.

Jan Kochanowski Pieśń świętojańska o So­bótce. Sobótka świętojańska (mający pogań­ski rodowód ludowy obrzęd odprawiany w czasie najkrótszej nocy w roku, z 23 na 24 czerwca) stała się dla Kochanowskiego punk­tem wyjścia do napisania cyklu dwunastu bu-kolicznych, sielankowych pieśni. Całość two­rzą opowieści dwunastu panien biorących udział w uroczystości: paleniu ognisk, rzuca­niu na wodę wianków, tańcach oraz zaba­wach. Panny stawią skromne, pracowite wiej­skie życie, ale w ich pieśniach wieś to nie tylko miejsce pracy, nie brak na niej czasu i na roz­liczne rozrywki: Tam już pieśni rozmaite, / Tam będą gadki pokryte, l Tam trefne pięsy z ukło­ny, l Tam cenar, łam i goniony. Szczęśliwego mieszkańca wsi trudno w tym przypadku przy­pisać do konkretnego stanu, ma on cechy za­równo ziemianina, jak i chłopa (np. sam pra­cuje w polu).

W pieśni Panny XII: Wsi spokojna, wsi we-sofa praca rolnika została uznana za najgod­niejsze zajęcie: uczciwe, zapewniające do­statnie życie na wsi. Wsi spokojnej i wesołej. Mamy tu wyraźne przeciwstawienie życia wiej­skiego miejskiemu, to pierwsze jest dobre, drugie natomiast złe, pełne zakłamania, fał­szu, obłudy, rozmaitych niebezpieczeństw czyhających na człowieka.

Szymon Szymonowie Żeńcy. Ta sielanka nie ma wiele wspólnego z idyllicznym, starannie wystylizowanym obrazem wsi, Przed Szymo-nowicem (poeta pochodził z rodziny miesz­czańskiej) nikt z równym realizmem i ostrością widzenia nie ukazał położenia chłopów pańsz­czyźnianych w Polsce.

W Żeńcach pracują oni ponad siły, omdlewają z wysiłku, są głodni i spragnieni, a starosta bezustannie zmusza ich do jeszcze cięższej pracy. Trudzące się bardzo ciężko wieśniaczki są nawet systema­tycznie bite przez nieludzkiego ekonoma: Do-brze mieć, jako mówią, język za zębami. /1 my dajmy pokój, choć żartuje z nami. / Żart pański stoi za gniew i w gniew się obraca, /Ty go słów­kiem a on cię korbaczem namaca.

Pomimo pozornie optymistycznego za­kończenia sielanki, jej ogólna wymowa jest zdecydowanie pesymistyczna. Źródłem nie­doli chłopów okazuje się przede wszystkim stosunek do nich wiejskich urzędników, bezli­tośnie egzekwujących interesy ziemian, swych pracodawców. Rozmowy Pietruchy i Oluchny sygnalizują jeszcze inne problemy ówczesnej wsi, panującą tam niesprawiedli­wość, stosunki społeczne i obyczaje, które trudno uznać za godne pochwały. Generalną, najgłębszą przyczyną tego stanu rzeczy jest, według Szymonowica, nieprzestrzeganie praw natury, sprzeniewierzenie się im przez starostę - reprezentanta dworskich urzędni­ków. Arkadia z Żeńców to już tylko kraina utra­cona, jej jedyną pozostałością są piękne pej­zaże, obrazy przyrody.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Wieś z tej epopei jest rzeczywistością nieco bajkową, stanowi rodzaj ziemiańskiej idylli, mającej tyl­ko niewiele wspólnego z prawdziwym życiem szlachty (już nie mówiąc o chłopach) na Li­twie. Zarazem to świat ginący (chociaż wciąż jest ogrodem Pana Boga), który musi już odejść w przeszłość. Takiej wsi i takich zie­mian w przyszłości nie będzie, nawet jeśli od­rodzi się wolna Polska. Życie w Soplicowie po­rządkują przede wszystkim nie aktualne wydarzenia polityczne, lecz to, co od wieków trwałe, niezmienne. Taki element stanowią po­wtarzające się każdego roku prace gospodar­skie, rolnictwo, uprawa ziemi łącząca człowie­ka z porządkiem natury, zmiennością pór roku. Nic się tu gwałtownie, rewolucyjnie nie zmienia. Nie pojawiają się istotne napięcia społeczne między chłopstwem i dworem, zie-miaństwem i szlachtą zaściankową. Sędzia Soplica jest dla swych chłopów niczym ojciec, patriarcha, wzorowo prowadzi gospodarstwo, które zapewnia mu dostatek i jest przykładem dla całej okolicy. Także Tadeusz uwłaszczając chłopów nie dokonał rewolucji, nie podjął szo­kującej decyzji. Po prostu jako dobry gospo­darz zatroszczył się o los swych włościan, ze­chciał poprawić ich byt przed planowanym wyruszeniem na wojnę. Bolesław Prus Antek. Tytułowy bohater, uzdol­niony wiejski chłopak (rzeźbił, interesował się techniką), musiał odejść z domu, opuścić wieś i w mieście szukać swego miejsca, z wie­lu powodów. Urodził się w bardzo biednej rodzinie, często głodował, ziemia nie mogła wyżywić wszystkich. Ze szkoły nie wyniósł żadnych wiadomości, został zmuszony do przerwania nauki, bo matka nie miała czym płacić nauczycielowi, Dorywcze prace we wsi nie przynosiły istotniejszych dochodów, a ko­wal uznał Antka za w przyszłości niebezpiecz­nego konkurenta i odsunął go od nauki intrat­nego zawodu. Położona nad Wisłą wieś z tego utworu była nędzna i ciemna - np. Ro-zalka umarła, bowiem znachorka kazała ją włożyć do rozpalonego pieca chlebowego, by wyszła z niej choroba.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Rozbudo­wana powieść Orzeszkowej, obejmująca roz-legty plan czasowy (od epoki Jana i Cecylii po kilkanaście lat po powstaniu styczniowym) i mająca przynajmniej trzy główne wątki, w znacznej mierze została poświęcona pro­blemom polskiej wsi. Pierwszy z owych wąt­ków to konflikt pomiędzy dworem i zaścian­kiem. Nie jest ważny incydent, który go wywołał, problem ma głębokie podłoże go­spodarcze, wyrasta z ówczesnej sytuacji eko­nomicznej na wsi, problemów ziemiaństwa po powstaniu styczniowym, kontrybucjach, re­presjach, uwłaszczeniu chłopów. Zaściankowi z powieści brakowało ziemi, był tam nato­miast nadmiar rąk do pracy, gdy dworskie po­la nie zawsze zostawały w pełni wykorzystane. W kontekście tego konfliktu rozpatrywana jest idea solidaryzmu narodowego, pełnej zgod­ności między dworem i zaściankiem w okresie powstania styczniowego. Jerzy Bohatyrowicz i Andrzej Korczyński wspólnie konspirowali i polegli w walce.

Ich przyjaźń była przed po­wstaniem znakiem współpracy i innych Boha-tyrowiczów z dworem. Współpracy systema­tycznie zapominanej. Tym bardziej, że opierała się ona na szczytnych, narodowych i patriotycznych hasłach, a w popowstaniowej realności z catą wyrazistością ujawniły się kwestie ekonomiczne, zawsze silniejsze od pięknych idei. Po klęsce powstania Bohatyro-wiczom nie wiodło się zbyt dobrze, zaś Kor­czyński musiał walczyć o ocalenie majątku w bardzo niesprzyjających polskiemu zie-miaństwu okolicznościach. Do zgody, ponow­nego zbliżenia po latach, między zaściankiem i dworem doszło dzięki Witoldowi, po jego trudnej rozmowie z ojcem (ta scena ma klu­czowe znaczenie dla zrozumienia idei całego utworu). Ważną rolę w tym procesie odegrało również małżeństwo Jana i Justyny. Teraz za­ścianek ma być dla Korczyńskiego źródłem najemnej siły roboczej (to istotne, bo przecież jest już po zniesieniu pańszczyzny w 1864 ro­ku), niektórzy Bohatyrowiczowie będą teżdzierżawić dworską ziemię. Porozumienie z ludem, warstwami niższymi ma zapewnić trwanie warstwie ziemiańskiej.

Drugi z wspomnianych wątków to konflikt między ojcem a synem. Witold przychodzi do ojca jako rzecznik interesów zaścianka, grozi nawet samobójstwem, jeśli sprawa nie znaj­dzie pozytywnego finału. Benedyktowi udaje się przekonać syna, przedstawić mu zasady, którymi się kieruje. Pozytywistyczne hasła Wi-tolda-entuzjasty w gruncie rzeczy można po­godzić z dążeniami ojca, który przyjmuje do wiadomości i to, że gdzieś zagubił młodzień­cze ideały, że to właśnie Witold jest łącznikiem między piękną przeszłością a trudną teraźniej­szością. Z jednej strony mamy młodzieńczy entuzjazm, pewną naiwność, bezkrytyczną wiarę w postęp, naukę, technikę, społeczną równość, z drugiej natomiast gorzkie do­świadczenia (utratę ziemi poczytywano wtedy za zdradę sprawy narodowej, bowiem z mocy carskiego prawa przechodziła ona w ręce ro­syjskie), stracone złudzenia, ciśnienie rzeczy­wistości nieraz uzewnętrzniającej utopijność młodzieńczych ideałów, nie do końca przysta­jących do wiejskich realiów.

Nad Niemnem prezentuje życie niemal ca­łej warstwy szlacheckiej Geszcze nie zdekla­sowanej, pozostającej w swych majątkach), ukazuje jej wewnętrzne zróżnicowanie, ekono­miczne rozwarstwienie. Autorka arystokrację uznała za grupę pasożytniczą (Różyc, Da-rzecki), społecznie zupełnie bezużyteczną, nie poczuwającą się do żadnych obowiązków wobec narodu, egoistyczną, trwoniącą mająt­ki, nie czującą emocjonalnych związków z ro­dzinną ziemią. Średniozamożne ziemiaństwo (jak Benedykt Korczyński). mocno odczuwało kryzys ekonomiczny po uwłaszczeniu chło­pów, popowstaniowe represje. Jedni walczyli o utrzymanie ziemi, starali się gospodarować nowocześniej, pamiętając przy tym o patrio­tycznych tradycjach, społecznych obowiąz­kach. Inni godzą się z ekonomiczną porażką, porzucają ideały. Szlachta zaściankowa (okre­ślana w powieści mianem ludu) to Bohatyrowi­czowie żyjący niczym chłopi, gospodarujący na skrawkach ziemi, biedni, niewyksztatceni. Ziemia stanowi dla nich największą wartość, by ja posiąść są gotowi zrobić wszystko. Rów­nocześnie mają niezliczone cechy pozytywne: pozostają pełni życia, energii, zapatu do pra­cy, patriotyczni, szanujący tradycje, kultywują­cy pamięć o minionych pokoleniach, nie za­pominają starych pieśni oraz podań, żyją w zgodzie z naturą. To lud, który nigdy nie podpierał strasznego gmachu pracy przymu­sowej, ani,twarzami w dót nie upadał pod pie­kielną obelgą chłosty, lud, za którym w odległej przeszłości jaśniało słońce ludzkich spraw i dostojeństw. Zdaniem autorki, to lud zadecy­duje o przyszłości kraju, narodu, z racji swej li­czebności i sity stanie się podstawową war­stwą społeczną.

Optymistyczne, pozytywne rozwiązanie wszystkich wątków w pewnym sensie wskazu­je drogę prowadzącą do ratowania polskości w popowstaniowych realiach, które nie sprzy­jały utrzymaniu dawnego porządku na wsi. Ta­ką receptę znajduje mtode pokolenie: w ludzie szukając zdrowia moralnego, źródła patrioty­zmu i żywej tradycji, witalności oraz aktywno­ści. Sprzymierzeńcem młodych będzie drob­ne ziemiaństwo, ludzie ciężkiej, codziennej pracy. Odrodzą się dwory, nad Niemen wróci odwieczna harmonia. W tym kontekście raczej nie należy mówić o konflikcie pokoleń, zarów­no młodzi, jak i starzy nie stanowią w powieści jednolitych grup, przecież młody jest np. Wi­told i jego siostra Leonia, a trudno o bardziej kontrastowe postaci. By ta fantastyczna wizja urzeczywistniła się, niezbędna jest pozytywi­styczna praca u podstaw, wysiłek zmierzający do podniesienia poziomu cywilizacyjnego lu­du, także naprawy stosunków na wsi - tak chcą działać Witold i Benedykt Korczyńscy.

Henryk Sienkiewicz Szkice węglem. Dzieło jest najważniejszym utworem o tematyce wiej­skiej w literaturze polskiego pozytywizmu. Po­dejmuje bardzo ważną, aktualną i nabrzmiałą problematykę: położenie wsi pouwtaszczenio-wej. Widzi te zagadnienia ostro, bezkompromi­sowo, nie zaciera konfliktów, nie przedstawia spraw z tylko jednej perspektywy. Głównym za­gadnieniem utworu stała się tragiczna sytuacja chłopów w zaborze rosyjskim, położenie chło­pów przedstawionych bez schematyzmu, bez cienia idealizacji, z podkreśleniem ich ciemno­ty, braku choćby elementarnej orientacji w re­aliach powstałych po uwłaszczeniu, co umożli­wia samowolę gminnych władz. Polska wieśzostała ukazana w sposób groteskowy, jej ob­raz jest zdecydowanie negatywny. Trzeba też pamiętać o tym, że utwór został dwa razy ocen­zurowany (przez redakcję, a następnie carską cenzurę), wykreślono z niego polityczne aluzje i ostre konstatacje społeczne, obyczajowe. Spowodowało to istotne przesunięcie akcen­tów: od próby ukazania bezbronności chłopa jako ofiary zaborczej administracji w kraju bez niepodległości (nadal rozciągał się nad nim cień klęski powstania styczniowego, carskich represji), własnego rządu w stronę uwypuklenia sprawy samorządów gminnych, także obo­wiązków ziemian. Ważkie problemy społeczne zostały przedstawione poprzez ukazanie histo­rii poszukiwania sprawiedliwości, pomocy przez zwykłą, ograniczoną i niewiele rozumieją­cą z otaczającego ją świata chłopkę, Marysię Rzepową. Kolejne sytuacje służą prezentacji owego zatrważającego poziomu intelektualne­go chłopstwa, jego praktycznie zerowej świa­domości mechanizmów rządzących wsią po uwłaszczeniu. Stwarza to doskonałe warunki do nadużyć wszelkich urzędników, przedstawi­cieli każdej prowincjonalnej władzy: wójtów, ławników, gminnych pisarzy. Ci ludzie mieli słu­żyć wiejskiej społeczności, a w rzeczywistości działają na jej szkodę, kierują się tylko własny­mi interesami. Równocześnie są służalczy wo­bec carskiej administracji - jak donosiciel Zot-zikiewicz. Na nędzy, ciemnocie, bezradności i pokorze wsi żerują różnego rodzaju łajdacy, prymitywnymi chłopami bardzo łatwo dowolnie manipulować.

Chłopi nie mogą liczyć na pomoc samo­rządu, gminnych urzędników. Bezskuteczne jest także oczekiwanie wsparcia ze strony dworu. Zasada nieinterwencji ziemiaństwa w sprawy wsi została poddana przez Sienkie­wicza bardzo ostrej krytyce. Tym bardziej, że dziedzic ze Sz/<;ćów węglem w rzeczywistości nie żyje „obok wsi", wygrywa spory z gminą, zabezpiecza własne interesy korumpując Zot-zikiewicza. Nic dziwnego, że rośnie nienawiść do dworu (Rzepa w akcie bezsilnej rozpaczy pali dworskie obejścia), pogłębia się prze­paść między chłopstwem a dworami. Nikt z warstw oświeconych nie wspiera wsi, nie próbuje chłopom czegokolwiek wyjaśniać, pomóc w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Dziedzic umywa ręce, w niczym nie są od nie

go lepsi księża - niedołężny proboszcz i rów­nie gtupi, co okrutny wikary. Religia stuży utrzymania na wsi porządku narzucanego przez bogatych, dysponujących władzą.

Chłop pozostaje sam, a przecież często jest analfabetą, nie zna prawa, nie może za­tem skorzystać z nowych ustaw. Na społecz­nym, politycznym, nawet moralnym tle całego utworu rozciąga się wszechobecny cień po­wstania styczniowego. Zotzikiewicz może trzy­mać w szachu zarówno panów, jak i chłopów, bo jest zdolny do doniesienia w każdej chwili o ich niedawnym zaangażowaniu w sprawy narodowe. Zatem trzeba się z nim liczyć, trze­ba go przyjmować. Powstańczy rodowód ma także nieufność dworu i wsi. To przecież w re­zultacie powstania chłopi stali się obywatela­mi, zostali zmuszeni do decydowania o swych własnych sprawach i życiu zbiorowości, cze­mu oczywiście nie mogą sprostać. Tragedia Rzepy i zamordowanej przez męża Rzepowej nie zmieniła absolutnie niczego w życiu wsi, nikim nie wstrząsnęła, nikogo nie skłoniła do działania. Zotzikiewicz pozostał gminnym pi­sarzem praktycznie rządzącym wsią, ma na­wet uzasadnione nadzieje, że zostanie wybra­ny sędzią.

Stefan Źeromski Przedwiośnie. Zaproszony do Nawłoci, Baryka znajduje się w sielanko­wej krainie spokoju, odwiecznego porządku życia, dostatku, radości życia. Do tego zie­miańskiego dworu jakby nie dociera wielka hi­storia, nie wyciąga się tu żadnych wniosków z rewolucyjnego wrzenia ogarniającego Euro­pę. Nie to jest ważne, sensem życia są uroki kuchni, polowania i inne rozrywki, flirty. Ten świat, niczym Arkadia z Pana Tadeusza, może któregoś dnia zostać zmieciony z powierzchni ziemi, jest czymś anachronicznym i głęboko niemoralnym, wyspą sytości uprzywilejowa­nych otoczoną morzem nędzy.

Nędza to codzienna rzeczywistość chło­pów folwarcznych i bezrolnych komorników Nawtoci, Chtodka. Ci ludzie żyją w rozpaczli­wej biedzie, poniżeniu, wegetują nękani cho­robami, głodem, mieszkają w gnijących cha­tach. Są ciemni i całkowicie bierni, pokornie godzą się na zwierzęce życie. Jednak ten stan rzeczy może się zmienić, wieś stoi na granicy wybuchu społecznego protestu. Jak mówi Cezary: przyjdzie chwila, że rozum w ten lud wejdzie. Rozum się pchać będzie drzwiami i oknami do tych chat i legowisk.

Władysław St. Reymont Chłopi. Wielką po­wieść Reymonta określa się mianem chłop­skiej epopei, jest to pierwszy bardzo obszerny utwór w literaturze polskiej, w którym bezpo­średnio nie pojawia się szlachta (o dziedzicu tylko wspominają inne postaci). Głównym bo­haterem Chtopów jest zbiorowość, społecz­ność wiejska w Lipcach. W obszernej powie­ści autor dat realistyczny obraz życia wsi widzianej na wielu różnych płaszczyznach: od psychologicznej, poprzez obyczajową aż do społecznej. Przedstawił dziesiątki charaktery­stycznych postaci i wszystko to, co stanowiło treść życia chłopów.

Pisarz ukazał rozwarstwienie wsi (ale i soli­darność gromady wobec wspólnych niebez­pieczeństw), jej konflikty ekonomiczne z dwo­rem (spór o serwituty, czyli prawo chłopów do korzystania z lasów, pastwisk zagarniętych po uwłaszczeniu przez ziemian), głód ziemi, co­dzienną, ciężką pracę, ciemnotę, zacofanie, pijaństwo. W przywiązaniu do ziemi doszukał się patriotyzmu, podkreślił religijność chłopów, ich szacunek dla tradycji, rodziny, niechęć do wszystkiego, co obce, nowe.

Starał się przy tym być wierny realiom nawet w najdrobniej­szych szczegółach. Stworzył wielką powieść realistyczną bliską naturalizmowi, przedstawił koncepcję człowieka jako części natury, czło­wieka toczącego bezustanną walkę o byt bę­dącą treścią, istotą jego życia, motorem dzia­łań, również przez podkreślenie wielkiej rangi pierwotnych instynktów (w pierwszej kolejno­ści płciowego popędu) w ludzkim życiu. Chło­pi przedstawiają nie tylko zewnętrzność świa­ta, w którym rozgrywa się akcja, wnikają głęboko również w jego budowę, strukturę:

społeczną, ekonomiczną, narodową, nawet metafizyczną. Reymont stworzył z jednej stro­ny monografię wybranej wsi polskiej, z drugiej zaś mit. W postaci np. Macieja Boryny zostały

ucieleśnione odwieczne ludzkie problemy, na­miętności.

Fabuła Chłopów układa się w trzy ciągi -każdy z nich, istotny z punktu widzenia budo­wy obrazu wsi, niesie jakieś sobie właściwe znaczenia, uogólnienia, które komponują się w jednolity świat przedstawiony w tej panora­micznej powieści. Pierwszy tworzy historia głównych bohaterów (w tym i bardzo rozwinię­ty wątek erotyczny doprowadzający do ogól­niejszych, poważnych konfliktów w całej nie­mal wsi) i wiejskiej społeczności złożonej z bardzo różnych typów ludzkich, osobowości. Społecznością rządzą twarde reguły postępo­wania, gromada egzekwuje je bezlitośnie, na­rzuca jednostkom prawa i ograniczenia, wyklu­cza tych (jak Jagna), którzy nie chcą się owym zasadom współżycia podporządkować. Zara­zem wewnątrz gromady istnieje utrwalona oraz przejrzysta hierarchia: głos decydujący mają najbogatsi, a ludzie pozbawieni własnej ziemi (ziemia jest w Lipcach znacznie cenniejsza od pieniędzy, to jej posiadanie zapewnia prestiż;

ziemię traktuje się w sposób mistyczny widzi w niej przede wszystkim matkę-żywicielkę) nie mają żadnego znaczenia, zajmują najniższy szczebel społecznej drabiny. Wysoki status można utracić (wraz z ziemią, gospodar­stwem), można też awansować w hierarchii (np. poprzez małżeństwo), ale jest to niełatwe.

Drugi z wspomnianych ciągów to wydarze­nia wynikające z porządku roku obyczajowo--obrzędowo-liturgicznego, wielkich świąt, od­pustów, uroczystości rodzinnych, wróżb, prze­sądów, elementów folkloru, zwyczajów zwią­zanych z narodzinami, życiem i śmiercią. Kościelny kalendarz obrzędowy łączy się tu z bardzo nieraz dawnymi, mającymi pogańskie korzenie wierzeniami ludowymi. Owe rytuały, w zamierzeniu autora, miały podkreślać pod­porządkowanie jednostki nakazom, moralności wiejskiej zbiorowości. Ciąg trzeci spośród wy­różnionych to stały, powtarzający się rytm pór roku, miesięcy, ten rytm przyrody naturalnie wy­znacza porządek prac polowych, decyduje o materialnym aspekcie życia na wsi.

Ścisłe powiązanie z porządkiem natury oraz porządkiem sakralnym współdecyduje o mityczności obrazu wsi zapisanego w tym dziele, utworze będącym eposem o ziemi i lu­dziach trwale z ową ziemią związanych. Los owych ludzi ma w Chłopach sens metafizycz­ny, powieść dokonuje jego uświęcenia, sakra­lizacji (np. jest czas pokuty i okres zmartwych­wstania, odrodzenia).

Jan Kasprowicz Z chałupy, w cyklu sonetów Z chałupy poeta odtworzył szereg realiów ży­cia wiejskiego, obrazów codzienności, chłop­skiej obyczajowości, życia społecznego, za­gadnień moralnych. W centrum uwagi stają problemy etyczne, stale akcentowane jest współczucie z tymi, którzy są krzywdzeni, cier­pią, żyją w biedzie. Pisarz w pełni solidaryzuje się z ludem, czuje się związany z jego (głębo­ko ujmowaną, nie zaś widzianą przez pryzmat barwnych strojów, co było typowe dla Młodej Polski) kulturą, zamierza przedstawić czytelni­kom rodzaj poetyckiego dokumentu zaświad­czającego warunki życia, rozpatrywaną w roz­licznych aspektach sytuację ówczesnej wsi. Sonety Kasprowicza przynoszą prawdę o wa­runkach życia rodzinnych Kujaw, prawdę o problemach społecznych, moralnych, oby­czajowych ówczesnej wsi. Te liryki odwołują się do wspomnień, doświadczeń chłopskiego dziecka, później młodego człowieka z ogrom­nym wysiłkiem i samozaparciem przebijające­go się do wyższych, inteligenckich warstw społecznych. Są sugestywnymi, wiarygodny­mi dokumentami życia wsi, gdzie niemal każ­dego dnia toczyła się bezwzględna walka o biologiczne przetrwanie, zaspokojenie ele­mentarnych potrzeb życiowych, gdzie praco­wano niekiedy ponad siły, by zapewnić sobie tylko marne pożywienie, dach nad głową, gdzie człowiekowi zagrażały rozliczne niebez­pieczeństwa

WŁADZA/WŁADCA - Władza, jedna z największych ludzkich namiętności, musiała stać się powszechnym motywem literackim. Literatura pyta o jej pochodzenie, źródła (od władców z woli Boga do współczesnej de­mokracji), charakter i siłę, wskazuje patologiczne zjawiska towarzyszące sprawowaniu i władzy (i dążeniom do jej zdobycia). Chęć utrzymania władzy za każdą cenę i pokusa jej odebrania niejednokrotnie prowadziły do krwawych walk z politycznymi przeciwnikami, zmagań o przewodzenie narodowi, grupie ludzi. Bardzo szerokie zagadnienie to i wzajemne relacje pomiędzy władzą a społeczeństwem, na przykład kwestie wyobcowania władzy ze społeczeństwa, arogancji rządzących, zbrodni władzy w systemach i totalitarnych. Równocześnie pokolenia pisarzy przedstawiały własne wyobrażenia na te mat idealnego państwa (tak zwane utopie), sposobów rządzenia, tworzono godne naśladowania (lub przynajmniej za takie uważane w danej epoce) wzory władcy, ale również i poddanych

Mitologia. Przez dziesięć lat, bez ostateczne­go rezultatu, Zeus walczył z Kronosem, który pozbawi) władzy Uranosa. W końcu uwolnił z Tartaru kiklopów i sturękich, z ich pomocą pokonał ojca. Wtedy to greccy bogowie po­dzielili się władzą. Zeus zapanował nad zie­mią, niebem i Olimpem, Hades nad króle­stwem umarłych w podziemiach, Posejdon nad morzami. Zeus byt początkowo jednym z wielu bogów (pochodzenia indoeuropejskie-go), z biegiem czasu, rozwoju mitów i tradycji, znalazł się na szczycie hierarchii bóstw, został uznany za ich władcę. Pierwotnie byf bogiem zjawisk atmosferycznych, np. deszczu, śnie­gu, błyskawic, co w rolniczym kraju, jakim by­ła Grecja, już czyniło go postacią nadzwyczaj ważną. Zasadniczy wpływ na kształtowanie się wyobrażeń o Zeusie miał Homer, który na-zywat go pierwszym spośród bogów, panem ludzi. Uważano Zeusa za wyraz spokoju, wiecznego ładu, sprawiedliwości oraz mądro­ści. Ceniono siłę tego boga, jego moc znisz­czenia. To on przeniósł do świata ludzi reguły ustanowione przez siebie na Olimpie. Był po­siadaczem wszystkiego w niebie i na ziemi, oj­cem bogów i ludzi, od niego wszystko pocho­dziło. Potężny i wielki zasiadał na tronie, miał pod swą opieką wszystkie plemiona greckie. Dysponował ogromną władzą.

Posejdon, syn Kronosa i Rei wychowany przez Telchinów, brat Zeusa, władał rzekami, morzami, wyspami oraz półwyspami. Byty mu podporządkowane wszystkie bóstwa, twory morskie i słodkowodne, sam mieszkał w mor­skiej toni. Hades to władca podziemnego świata, pan życia i śmierci, syn Kronosa i Rei, mąż Persefony. Brat Zeusa i Posejdona. Rzą­dził duszami zmarłych, uważano go za wład­cę bezlitosnego, napawającego strachem, siedzącego z berłem w dłoni na tronie w pod­ziemnym królestwie i narzucającego każdej istocie na Ziemi nieubłagane prawa śmierci. Otaczały go podziemne bóstwa, słudzy. Przedstawiany jako brodaty mężczyzna w średnim wieku, trzymający w jednej ręce róg obfitości, natomiast w drugiej narzędzia rolnicze - modlili się do niego rolnicy jako do „Plutona" (rozdawcy bogactw).

Władza potężnych greckich bogów nie by-ta nieograniczona. Mogli podejmować decy­zje tylko zgodnie z Przeznaczeniem, któreuosobiaty Mojry - trzy siostry (początkowo by­ty jednym bóstwem), córki Zeusa i Temidy mieszkające w pałacu niedaleko Olimpu. Czu­wały one nad losem każdego człowieka, przę­dły (ale też przecinały) nić jego żywota. Zda­rzały się też konflikty pomiędzy bogami, a ziemskimi władcami. Na przykład Dionizos usiłował zaprowadzić swój kult w Tebach, lecz Penteus, król tego miasta, stanowczo się te­mu sprzeciwił - został rozszarpany przez do­tkniętą szaleństwem matkę.

Homer Odyseja. Odys (Odyseusz, w wersji ła­cińskiej Ulisses) byt herosem niemal równie stawnym, jak Herakles. Król Itaki (małej, skali­stej wysepki), bohater wojny trojańskiej, mąż Penelopy, ojciec Telemacha. Byt władcą spra­wiedliwym, znakomitym wodzem, wojowni kiem, żeglarzem, którego odwagę i mądrość bardzo ceniła Atena (będąca uosobieniem wła­śnie mądrości i patronką wojowników), trakto­wała jak swego ulubieńca. Odyseusz był nie­spokojnym duchem, ciekawym świata, chciał poznawać coraz to nowe krainy Wyróżniał się przy tym zarówno wytrwałością, jak i ostrożno­ścią, nieufnością (nawet wobec Ateny), po­dejrzliwością, umiejętnościami pokonywania przeciwieństw, cierpliwością oraz przebiegło­ścią - chętnie posługiwał się podstępami. Jak ogromna większość greckich herosów, nie znał litości w zemście. Wrócił spod Troi na Itakę nie tylko jako ojciec rodziny, ale również prawowity władca, który znów objął rządy. Odys stał się bohaterem licznych utworów literackich róż­nych epok, choćby Metamorfoz Owidiusza, Bo-skiej Komedii Dantego, Powrotu Odysa Stani­sława Wyspiańskiego, Biblia. Pismo Święte przedstawia różne spo­soby sprawowania władzy i wiele jej organów, np. wiejskie zgromadzenia, także przywód­ców rodów, królów oraz cesarzy, reprezentan­tów imperiów (np. Piłat, rzymski prokurator Ju­dei), lokalne rady (Sanhedryn). W Biblii mocno akcentuje się niebezpieczeństwa związane ze sprawowaniem władzy, przede wszystkim władzy królewskiej. Władza winna mieć okre­ślone granice, rządy reprezentujące Boga winny każdemu zapewnić sprawiedliwość. Król był w Izraelu nazywany pomazańcem, od czego pochodzi określenie Mesjasz. Pierw­szym królem byt Saul. Za doskonałego wład­cę uznano króla Dawida (umiłowanego przez Boga i ludzi), ale nawet i on nie miał absolut­nej władzy nad swoimi poddanymi. Następ­nych królów powoływano z rodu Dawida, któ­ry wybrał sam Bóg. Pierwszym królem Izraela (oraz wszystkich innych ludów) byt sam Bóg (jego władza miała wymiar uniwersalny ko­smiczny), a przymierze Boga z Izraelem żywo przypomina umowę zawieraną między królem i jego poddanymi. Król byt zaledwie sługą Bo­ga, a nazywany synem Bożym nigdy nie byt uważany za Boga.

Jezus konsekwentnie odrzucał wszelkie próby uczynienia Go królem (chociaż pocho­dził z królewskiej linii Dawida), a mimo to byt oskarżany o uzurpowanie sobie władzy kró­lewskiej w sensie ziemskim, chociaż przypo­minał: Królestwo moje nie jest z tego świata. W Apokalipsie św. Jana Chrystusa przedsta­wia się jako króla, Króla Królów. Święty Paweł uważał, że wszelka wtadza na ziemi pochodzi od Boga - ta koncepcja, przejęta przez Toma­sza z Akwinu, przez stulecia ciążyta nad euro­pejskimi wyobrażeniami na temat władzy, obowiązku posłuszeństwa wobec niej. Pierwsi chrześcijanie, mimo wszystko, żywili nadzieję na odrodzenie doczesnego królestwa Dawida na ziemi. Nowy Testament zapowiada nadej­ście królestwa eschatologicznego (Bożego, niebiańskiego, zatem ostatecznego), w któ­rym zapanuje wieczne szczęście - Jezus po­równał je do uczty weselnej. Jezus jako pan-tokrator (wszechmocny pan świata) to częste w sztuce wyobrażenie Chrystusa-wtadcy wszechświata, siedzącego na tronie umiesz­czonym na potrójnej tęczy i zazwyczaj mają­cego w ręce otwartą Biblię.

Pieśń o Rolandzie. Kult władcy stworzony w Bizancjum bardzo mocno wpływał na euro­pejską moralistykę średniowieczną, która od­woływała się też do tradycji starożytnego Rzy­mu. Idealny władca to wybraniec Boga, niestrudzony obrońca chrześcijaństwa, ucie­leśnienie ideałów walczącego Kościoła. Czło­wiek odważny, mądry, dobry, sprawiedliwy, hojny, troszczący się zarówno o Kościół, jak i poddanych, swój naród (o/c;ec ludu}. Idealny władca średniowieczny winien mieć pewne cechy nadprzyrodzone: urodzić się w cudow­nych okolicznościach, Bóg może przemawiać do niego poprzez wizje, sny - przecież repre­zentuje on Stwórcę na ziemi. Musi zatem ko­chać swych wasali, troszczyć się o ich dobro, bronić ich, być sprawiedliwym. Z jego posta­wy emanuje godność, dostojeństwo, powaga i siła.

Właśnie taki byt Karol Wielki z Pieśni o Ro­landzie (tego władcę opiewano i w innych utworach). Cesarz państwa Franków jest bo­haterem wręcz symbolicznym: majestatyczny i dostojny starzec (w rzeczywistości miał wte­dy 36 lat, a nie dwieście, jak napisano w po­emacie), pobożny wybraniec Boga (z tej racji miewał nawet prorocze sny), niestrudzony obrońca chrześcijaństwa, ucieleśnienie ide­ałów walczącego Kościoła, który dokonał wielkich czynów, np. spustoszył Hiszpanię, wziąt zamki, pogwałcił miasta. Był odważny (tęgi zuch), potężny, troszczył się zarówno o Kościół (każdym sposobem nawracał po­gan), jak i poddanych (wręcz milowa! odda­nych mu baronów), swój naród. Cechowała go również rozwaga, mądrość. Wyróżniał go sam wygląd zewnętrzny: Broda jego jest biata, a g/owa całkiem siwa: ciafo piękne, postać dumna: kto by go szukał, temu nie trzeba go wskazywać. Według P/esn/' Karol Wielki osobi­ście pokonał w pojedynku emira, a otuchy w boju dodawał mu św. Gabriel. Legendy arturiańskie. Artur to historyczny, ale też na poły mityczny, wódz celtycki z drugiej połowy V wieku, postać z legend walijskich. Rezydował z rycerzami Okrągłego Stołu na zamku Camelot. Skutecznie bronił brytyjskiej, chrześcijańsko-rzymskiej cywilizacji przed za­lewem Germanów; ponoć rozgromił najeźdź­ców w dwunastu bitwach. Został pochowany w Glastonbury, skąd jego prochy wyrzuciła Reformacja. W fantastycznych, literackich opowieściach o Arturze (reformatorze prawa, władcy unikającym wojen, rozlewu krwi) łączą się elementy pogańskich, późnoceltyckich mi­tów, eposów z chrześcijaństwem, które zalud­niło je własnymi postaciami mitologicznymi:

pobożnymi mnichami, świętymi, średnio­wiecznymi rycerzami zasiadającymi przy stole Artura. Szybko król Artur stał się dla Europy symbolem cywilizowanych, rycerskich oby­czajów, dworskich manier, jego postać powra­ca w sztuce różnych epok - aż do naszej współczesności.

Dzieje Tristana i Izoldy. Dobry król Marek był Władcą Kornwalii, mężem Izoldy - Tristan to jego siostrzeniec. Marek, rządzący z zamku Tyntagiel, pozostawał władcą mądrym, dziel­nym i roztropnym. Pokochał Tristana, z naj­większą serdecznością gościł go na swym dworze. Nawet zamierzał postarzeć się bez­dzietnie, by przekazać tron Tristanowi. Izoldę chciał otoczyć miłością, odnosił się do niej z wielką czcią. Król padł ofiarą losu, został zdradzonym mężem i władcą, człowiekiem, któremu Fatum odebrało prawo do rodzinne­go szczęścia, wychowania potomstwa. Do końca chciał wierzyć w niewinność żony, nie ulegał gwałtownym emocjom, próbował ura­tować małżeński związek. Kochał Izoldę. Ma­rek to wzór dobrego, wyjątkowo szlachetne­go, szczodrego oraz wielkodusznego władcy, właściwie sprawującego rządy, chętnie stu chającego rozumnych rad, zawsze umiejące­go wybaczać winy Wyróżniał go, nawet w ob­liczu najtrudniejszych problemów, spokój.

Gal Anonim Kronika polska. Opowieść o dziejach Polski Gali skoncentrował przede wszystkim wokót postaci księcia Bolesława Krzywoustego, który, podobnie jak Bolesław Chrobry (władca pobożny, wspaniałomyślny sprawiedliwy, hojny oraz szlachetny), został przedstawiony jako ideał średniowiecznego władcy. Już samo poczęcie i narodziny księ­cia, czego wymagały ówczesne wyobrażenia o doskonałym panującym, miały charakter cu­downy: Bolesław, książę wstawiony l Z daru Boga narodzony / Modły świętego Idziego l Przyczyną narodzin jego. Bolesław, władca, wódz oraz rycerz, wyróżniał się niezwykłymi przymiotami ciała i umysłu, był zarówno silny, jak i mądry, odważny (odwagę demonstrował już w dzieciństwie, później zawsze pierwszy ruszał do boju, niczym prosty wojownik znosił trudy wojennych kampanii), pobożny, opieko­wał się Kościołem, zawsze rządził sprawiedli­wie.

W dziele dokonuje się apologia Krzywo­ustego jako wzorowego władcy, co wspiera ideę wskrzeszenia monarchii pod jego berłem, odnowienia potęgi Piastów. Krzywousty, wo-jowniczy Bolesław, wzór dzielności to zwycięz­ca w wojnach z Pomorzanami, Czechami, Pru­sami, Niemcami. Śmierć dobrego, idealnego władcy jest dla kraju zawsze nieszczęściem -tak było w przypadku odejścia ze świata Bole­sława Chrobrego, którego następcą byt Miesz-ko II, ukazany przez Anonima jako władca nie­udolny, szczególnie niekorzystnie prezentujący się na tle wielkiego poprzednika.

Wincenty Kadłubek Kronika polska. Bolesław II Śmiały został w kronice uznany za bezboż­nego mordercę (podstawą tej oceny był kon­flikt z krakowskim biskupem Stanisławom, który spór z władcą przepłacił życiem), nato­miast kronikarz gloryfikuje postać księcia Ka­zimierza zwanego „Sprawiedliwym". Miał to być, według autora kroniki, władca wyjątkowo rozsądny, cierpliwy, zrównoważony, waleczny i szczodrobliwy oraz posiadający jeszcze inne niebagatelne cnoty - na przykład pobożność, tak ważną dla Kadłubka, który głosił prymat ideologii kościelnej nad władzą świecką. Andrzej Frycz Modrzewski O poprawie Rze­czypospolitej. Dzieło traktuje głównie o funk­cjonowaniu państwa, widzianego w sposób nowoczesny, kontrolującego praktycznie wszystkie dziedziny życia. Takie państwo win­no zapewnić obywatelom opiekę, dbać o przestrzeganie prawa, chronić przed krzyw­dą i wyzyskiem. Wymagało to wzmocnienia władzy królewskiej - króla obieralnego, powo­ływanego na tron z woli obywateli, co przeczy­ło średniowiecznej teorii o boskim pochodze­niu władzy. Modrzewski uważał, że taki system jest znacznie lepszy od ustroju, w któ­rym władcy samodzielnie nakładają podatki i rozpoczynają wojny, ustroju zwykle prowa­dzącego, zdaniem Frycza, do tyranii.

Jan Kochanowski Odprawa postów greckich.

Tragedia została poświęcona moralno-poli-tycznym problemom państwa, jego istnienia i funkcjonowania. Dzieje Troi przeniosły wyda­rzenia ukazane w Odprawie w wymiar uniwer­salny, ponadczasowy. Tragedia stała się dra­matem o nieszczęściu zawinionym przez ludzi, zatem takim, którego można było unik­nąć. Jest to też utwór o władzy, odpowiedzial­ności władców za losy narodu, którym rządzą - powinni sprawować daną im władzę w imię dobra poddanych, bowiem kiedyś przed Bo­giem odpowiedzą za swe czyny: Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie, l A ludzką sprawie­dliwość w ręku trzymacie, l Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono l l zwierzchność nad stadem bożym zawierzono: l Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, / Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi / Z którego macie nie tak swe wtasne rzeczy, l Jako wszystek ludzki mieć rodzaj na pieczy.

Utwór mówi o racjach, argumentach na rzecz praworządnego państwa. Nosicielami owych racji są poszczególne postaci, których postawy wyrażają ogólniejsze typy zachowań społecznych. Od rozwiązania konfliktu pomię­dzy owymi racjami zależy przyszłość państwa. Stary monarcha Priam jest nieudolny, staby, krótkowzroczny, uzależniony od parlamentu (boi się podejmować samodzielne decyzje), tatwo ulega demagogom, nie umie unieść od­powiedzialności za losy państwa, nad jego in­teresami stawia dobro syna, nie umie zdobyć się na stanowcze kroki. Aleksander kieruje się prywatą, natomiast Antenor wnosi do drama­tu polityczną mądrość i szlachetność. Gwat-cenie w kraju ludzkich praw, anarchia, samo­wola, przekupstwo, zdrada, występek - to, jak poucza autor, droga wiodąca ku zgubie ojczy­zny. Już nie raz w historii występki wtadzy i nierozsądne rządy doprowadziły do upadku królestw.

Piotr Skarga Kazania sejmowe. Skarga, na­dworny kaznodzieja Zygmunta III, wpływowy jezuita, opowiadał się zdecydowanie po stro­nie króla, być może stanowił nawet najsilniej­szą osobowość w całym obozie królewskim. Nie tylko uznawał boskie prawa królów, ale i byt zdeklarowanym zwolennikiem absolutnej władzy królewskiej - sejm miał pełnić, według niego, tylko funkcje doradcze, konsultacyjne. Kaznodzieja osłabienie władzy królewskiej uznał za jedną z sześciu polskich chorób. Zdaniem Skargi idealne państwo powinno być krajem katolickim, gdzie polityka i religia są nierozdzielnymi sferami życia. Dał również kla­syczny wykład koncepcji dwóch mieczy, to jest rozdziału władzy między kościołem i pań­stwem.

William Szekspir Makbet. Najczęściej Mak­beta określa się mianem tragedii władzy. Ta ostatnia jest w utworze silniejsza od wszyst­kich ludzkich namiętności, chęć jej zdobycia prowadzi do przekreślenia norm moralnych, psychologicznych barier, Odmienia Makbeta w sposób radykalny, każe mu odrzucić wczo­rajsze zasady oparte na poczuciu dobra,sprawiedliwości, czyni go zdolnym do najpo-diejszych czynów. Żądzy władzy u Szekspira towarzyszy ogromna ambicja, męska próż­ność, a zarazem początkowo uległość wobec kobiety. Przy czym, Lady Makbet nie próbuje zmieniać nastawienia męża, lecz systema­tycznie utwierdza go w przekonaniu o słusz­ności wybranej drogi, prowadzi od planów do czynów, wzmacnia argumenty. Przepowiednia czarownic mówiąca o tym, że jej maż zostanie królem idealnie trafiała w ambicje, aspiracje Lady Makbet - stąd tak chętnie i szybko w nią uwierzyła. Wiedziała przy tym, że jej udział w zbrodni jest gwarancją powodzenia intrygi. Rozumiała, iż losowi należy pomóc. Działała zgodnie z planem, bez roztrząsania moral­nych wątpliwości, strachu, z wyrachowaniem, stale czuwała nad biegiem zdarzeń. Była żąd­na władzy, a odsunięcie przez męża słusznie pojmowała jako utratę wpływów, znaczenia, właśnie władzy.

Makbet stał się tyranem-mordercą, nie mógł liczyć ani na poparcie szkockich panów, ani też ludu. Wielu natomiast wystąpi zbrojnie, by uwolnić Szkocję od takiego władcy. Bardzo zmęczonego życiem, niekończącą się walką i zbrodniami, pragnącego rycerskiej śmierci. W gruncie rzeczy do końca przypominającego sobie moralność, nie będącego nieludzkim potworem. Makbet nie byt zły z natury, uległ pokusie władzy, co doprowadziło go do moral­nego upadku. Gdy zrozumiał, że przegrał bez­litośnie prowadzoną walkę, jakby zaczął sobie przypominać o przekreślonych ideałach.

Porównuje się niekiedy Makbeta z Antygo-ną, rozpatruje na różnych płaszczyznach wy­bory dokonane przez te postaci. Makbet kiero­wał się żądzą władzy Antygona pobudkami moralnymi, Makbet wiedział, że czyni zło, Anty­gona była pewna słuszności swych racji, nie zmieniała się jej postawa - w przeciwieństwie do Makbeta. Makbet poniósł zasłużoną karę, Antygona umarła niewinna (z tym można dys­kutować). Źródła historyczne mówią, że Mak­bet, wódz szkocki, objął władzę, zabijając kró­la Dunkana l. Zapewnił krajowi dobrobyt, rządził sprawiedliwie. W 1056 roku został poko­nany i zabity przez Malkolma III, syna Dunkana.

Ignacy Krasicki Do króla. Utrzymany w formie monologu, przewrotny tekst został napisany z pozycji sarmackiej szlachty (typowego, przeciętnego szlachcica niechętnego królowi) zdecydowanie krytykującej władcę. Mnożąc owe zarzuty, autor konsekwentnie je ośmie­szał, kompromitował, nie wprost chwalił króla, Listę zarzutów otwiera pretensja o to, że król pochodzi ze szlacheckiego, a nie z królew­skiego rodu. Przeciwko władcy przemawia i to, że jest Polakiem - za czasów saskich, kiedy cudzy rządził, było lepiej. Król jest zbyt młody, nie posiada wystarczającego do­świadczenia, by rządzić krajem. Argumentami przemawiającymi za Stanisławom Augustem nie są nawet: dobroć, mądrość, rozsądek, wy­kształcenie, wspieranie twórców i kultury. Wszystkie te zarzuty okazują się jedynie po­zorne, poeta ironicznie obnaża ich bezsens. Przy okazji ośmiesza sarmacką szlachtę, jej konserwatyzm, megalomanię, ograniczenie umysłowe. Dokonuje tego, budując retorycz­ne pytania, przytaczając różne, nie zawsze mądre, ale powszechnie używane, sentencje, ukazując ich tylko pozorną uniwersalność. Utwór kończą wskazówki jak król powinien postępować - oczywiście są to rady znów przewrotne.

Naturalnie, Stanisław August Poniatowski nie byt królem idealnym, sporo jego krytyków miato przynajmniej część racji, a obalone przez Krasickiego argumenty w rzeczywisto­ści nie byty aż tak absurdalne. Jednak nie pra­womocna, zasadna krytyka króla stanowiła przedmiot tego wiersza. Jest on przecież pa-negirykiem na cześć mecenasa artystów -w tym i samego autora,

Henryk Sienkiewicz Krzyżacy. Jagiełło, będąc wielkim księciem litewskim, przyjął chrzest, poślubił Jadwigę i został królem Polski. Sien­kiewicz ukazał go jako człowieka bardzo reli gijnego, władcę wielkodusznego, ale również srogiego i porywczego, wybitnego wodza na polu bitwy, rycerza odważnego, który jednak wojnę traktował jak ostateczność, nigdy do niej nie dążył. Król byt wzorem rycerskości, szybko, jako wczorajszy poganin, przyswoił sobie zachodnie wzorce zachowań, stroju, postępowania na polu bitwy.

Konrad von Jungingen byt wielkim mi­strzem Zakonu Niemieckiego w latach 1393-1407. Miał znaczne zasługi dla rozwoju, zago­spodarowania ziem państwa krzyżackiego w Prusach. Rozumiał, że świetność Zakonu już się kończy, widział jego wewnętrzny roz­kład, nie chciał wojny z Polską i Litwą. Sienkie­wicz ocenił go niejednoznacznie, nadał mu wymiar niemal tragiczny, skontrastowat z bra­tem UIrykiem, który, pełen pychy i zadufania, przekonania o militarnej oraz gospodarczej potędze Zakonu parł do wojny, zginął pod Grunwaldem. W tej postaci autor skumulował wiele negatywnych cech władcy: obłudę, cy­nizm, zakłamanie, pogardę dla słabszych, chciwość, okrucieństwo, całkowite lekcewa­żenie nauk pomieszczonych w Ewangeliach, jakie powinny obowiązywać każdego rycerza, szczególnie zaś zakonnego.

WOJNA - Wojna od tysiącleci nie przestaje być jednym z głównych tematów literatury . polskiej i światowej. Wielokrotnie ukazywa-; no jej realia, przedstawiano walki, żołnierzy i cierpienia ludności cywilnej, dyskutowano o pojęciu wojen sprawiedliwych i niespra-. wiedliwych, gloryfikowano wojny prowa­dzone w imię wolności narodów, tworzono legendy bohaterów zmagań z wrogiem. W piśmiennictwach różnych krajów można wskazać dzieła wyrażające lęk przed woj­ną, niechęć wobec niej (aż do pacyfizmu, moralnego sprzeciwu wobec każdej wojny) i utwory wzywające do walki w imię intere­su narodowego, społecznego, ekonomicz­nego, religijnego, gloryfikujące wojnę czy zaświadczające fascynację nią: krwawym, wielkim widowiskiem, w następstwie które­go ma rzekomo powstać lepszy świat, zro­dzony ze śmierci, bólu, pożogi, zniszczeń. Niekiedy w literaturze wojna miewa też wy­miar metaforyczny, alegoryczny np. jest zmaganiem dobra ze złem, walką o ocale­nie tożsamości. Mitologia. Niezliczone wojny starożytności wybuchały z różnych powodów, stawały się następstwem przede wszystkim konfliktów politycznych, gospodarczych i religijnych, czyli ich przyczyny byty bardzo podobne do współczesnych. Stosowano różne strategie i taktyki, używano wielu rodzajów broni, bitwy staczano na morzu, otwartym polu oraz ata­kowano warowne miasta. O tym ostatnim ro­dzaju zmagań opowiada mitologiczna historia wojny trojańskiej.

O rękę pięknej Heleny starto się wielu władców, herosów. Zakochał się w niej rów­nież Parys, wspierany przez boginię Afrodytę porwał Helenę do rodzinnej Troi, nie bacząc na to, że była już żoną Menelaosa. Wszyscy byli zalotnicy Heleny postanowili pomścić afront uczyniony przez Trojan Grekom. Roz­poczęta się dziesięcioletnia krwawa wojna. W końcu Grecy zdobyli rządzone przez Pria-ma miasto, splądrowali je i spalili, mieszkań­ców zabili lub wzięli w niewolę. Obu walczą­cym stronom pomocy udzielali różni bogowie, którzy mieli wielki wptyw na zmienne koleje zmagań.

W początkowym okresie mitycznych dzie­jów świata, wojnę musiat toczyć nawet sam Zeus (opowiada o tym mit o narodzinach świa­ta), który walczył z Kronosem, swym ojcem--tytanem, przed długie dziesięć lat, W końcu uwolnił z Tartaru kiklopów i sturękich, z ich po­mocą pokonał ojca. Wtedy bogowie podzielili się władzą. Ta wojna jest zwana tytanoma-chią, bowiem pozbawionego tronu Kronosa wspierali tytani. Niebawem po niej wybuchła gigantomachia - Zeus, bogowie z Olimpu walczyli w niej z gigantami. Los zmagań był niepewny, dopiero sprowadzenie przez Atenę Heraklesa (zgodnie z przepowiednią, tylko on mógł pokonać gigantów) zadecydowało o zwycięstwie olimpijczyków.

Grecka mitologia opowiada o jeszcze wie­lu innych wojnach - np. krwawym, bratobój­czym konflikcie pomiędzy Polinejkesem i Ete-oklesem, którego stawką było objęcie tronu w Tebach. Wojnę tebańską zakończyła śmierć obu braci w pojedynku.

Piękną boginią wojny w starożytnej Grecji była Atena, to ona opiekowała się wojownika­mi i mogła zapewnić im zwycięstwo. Dzieje mitologicznych wojen to w znacznej mierze opowieści o niezwykłych dokonaniach hero­sów, istot pośrednich pomiędzy bogami i ludźmi, wyróżniających się odwagą, siłą, ry­cerskimi umiejętnościami, dokonujących, tak­że na polu bitwy, niezwykłych czynów - ni­czym Achilles, Herakles, Jazon.

Homer Iliada. Grecy uważali wojnę trojańską za wydarzenie historyczne, mające miejsce pomiędzy XIV a XII wiekiem przed naszą erą. Dzisiaj twierdzi się, że część epopei trojań­skiej ma charakter historyczny - Troja to coraz dokładniej zbadane przez archeologów mia­sto w Troadzie (Turcja). Akcja Iliady rozgrywa się pod koniec dziewiątego roku oblężenia Troi, czyli w jego końcowym etapie, fabuła skupia się wokół postaci Achillesa, głównego bohatera utworu. Homer uporządkował naj­ważniejsze opowieści mityczne. Wojna trojań­ska stała się w Iliadzie tłem rozważań moral­nych, analiz ludzkich emocji, uczuć (gniew, zemsta, nienawiść, zazdrość, cierpienie, ból po stracie bliskiej osoby, żądza władzy). Gre­cja VIII wieku przed naszą erą to, zgodnie z jej obrazem wpisanym w dzieła Homera, przede wszystkim realność nie mających końca wo­jen, krwawych potyczek. Bitwy, chociaż wal­czyły w nich duże oddziały, wygrywali głównie herosi uwikłani w rozliczne osobiste konflikty Zmagania pod Troją byty wojną w obronie ho­noru. Achajowie nie mogli pogodzić się z po­rwaniem Heleny, musieli walczyć o honor, nie mogli ustąpić wobec przemocy, gwałtu, za każdą cenę powinni dążyć do odzyskania swojej własności.

Wojny u Homera wprawdzie są wydarze­niami tragicznymi, ale każdy mężczyzna musi wykazać się walecznością, być dzielnym wo­jownikiem. Motywacją większości działań sta­rożytnych rycerzy okazuje się przemożne pra­gnienie zdobycia stawy. Spierający się ze sobą bogowie także uczestniczą w pojedyn­kach, nie są przy tym wszechmocni. Świat Ho­mera to głównie Grecja herosów. Iliada przed­stawia tylko jedną warstwę społeczną -arystokratyczną, rycerską elitę. Zasady hono­ru i tradycje wpisane w Iliadę oraz Odyseję do­tyczą przede wszystkim warstw wyższych, książąt, herosów, obejmują bezwzględny na­kaz męstwa, krwawej zemsty, obowiązek księ­cia bronienia swego ludu. Dla herosów za­wsze najważniejsze było zwycięstwo, a cel niezmiennie uświęcał środki prowadzące do sukcesu. Pamiętajmy, że bohaterowie Iliady nie znali jeszcze pojęcia pośmiertnej nagrody (jak np. rycerze chrześcijańscy), oczekiwali tylko podziwu dla swego heroizmu, uznania ludzi będących świadkami ich czynów. Męż­czyźni w poematach Homera giną młodo, he­rosi przypominali ołowianych żołnierzyków z ludzkimi sercami i dziecięcą inteligencją.

Biblia. W dziejach biblijnych wojna odgrywała bardzo dużą rolę, wojny byty tak częste, że Pi­smo Święte odnotowuje czasy pokoju jako okresy wyjątkowe. Jednym z najważniejszych wizerunków Stwórcy w Starym Testamencie jest obraz Boga jako Mocarza Wojny lub Wo­jownika. Wierzono, że Bóg wspierał Izrael w czasie wojen, uważano, że wrogowie Izraela są wrogami Pana. Bóg karat wojnami inne na­rody, ale i niekiedy (jak podczas inwazji babi­lońskiej) odmawia) wsparcia swemu narodo­wi. Liczni wybitni przywódcy Izraela zdobyli sławę znakomitych wojowników - np. Jozue, Debora, Gedeon, Dawid, Ozjasz. Aż do okre­su monarchii (X wiek przed Chrystusem),'każ­dą wojnę uważano za świętą, gdy królowie wypowiadali wojny by realizować swe cele po­lityczne, prorocy zawsze krytykowali je, ponie­waż nie byty one wojnami Jahwe.

Wczesne dzieje Izraela i późniejszy okres monarchii są poniekąd historią wojen. Zajęcie ziemi Kanaan przez Hebrajczyków w znacznej mierze dokonało się dzięki zwycięskim zma­ganiom z kilkoma ludami. Literatura biblijna opowiadająca o czasach między wygnaniem babilońskim a końcem okresu nowotesta-mentowego nie wspomina o wojnach już tak często. Ale to właśnie rezultatem zbrojnych starć byto opanowanie Izraela przez Egipcjan, Asyryjczyków, Babilończyków, Persów, Gre­ków i Rzymian. Ważną rolę w historii Izraela odegrały zbrojne powstania Judy Machabe-usza (przed Chrystusem) i Szymona Bar--Kochba (po Chrystusie). W apokaliptycznych fragmentach Nowego Testamentu wielokrot­nie wspomina się o ostatecznym boju, który rozegra się w kresu czasów.

Wacław Potocki Wojna chocimska. Rycerski, barokowy poemat stawi wydarzenia z 1621 ro­ku, odparcie szturmu armii tureckiej przez wojska polskie i kozackie. Poeta starał się wiernie odtworzyć historyczne wydarzenia, pokazać przygotowania do boju i samą bitwę, dawał przy tym przykłady żołnierskiego boha­terstwa i kontrastowo zestawiał je z obrazami postępującego upadku Rzeczypospolitej.

Ignacy Krasicki Monachomachia. Akcja utworu, opiewającego wojnę mnichów w ja­kimś miasteczku, opiera się na dwu elemen­tach typowych dla parodiowanego przez po­etę eposu bohaterskiego. Pierwszym z nich jest rada, przygotowanie do uczonej dysputy, drugim już bitwa, która zastępuje uczony spór. Walczą ze sobą karmelici i dominikanie, do­kładnie nie wiadomo, co było przedmiotem konfliktu, zapewne chodziło o kwestię błahą -to dla autora tylko pretekst do ukazania gale­rii komicznych postaci wojowników, świętych próżniaków, opojów.

Józef Wybicki Mazurek Dąbrowskiego. Ta optymistyczna pieśń patriotyczna wiąże bez­pośrednio nadzieje na odzyskanie przez Pol­skę niepodległości z wojnami toczonymi przez armie Napoleona. Żołnierze Dąbrow­skiego mają, towarzysząc siłom francuskim, zostać doprowadzeni przez swego generała do wolnej Polki. Pieśń przywołuje też nasze hi­storyczne przewagi militarne: zwycięstwo Czarnieckiego nad Szwedami, powstanie ko­ściuszkowskie, bitwę pod Racławicami.

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz, w dziele Ada­ma Mickiewicza wielka historia wdziera się do wyidealizowanego, sielankowego i arkadyj­skiego świata Soplicowa dopiero w ostatnich księgach. W 1812 roku Wielka Armia Napole­ona ruszyła na Rosję, z jej przybyciem na Litwę łączono ogromne nadzieje na odzyskanie nie­podległości. Nadchodząca wojna jest w Panu Tadeuszu wydarzeniem radosnym, oczekiwa­nym - w poemacie nie ma ani słowa o szybko nadciągających dniach klęski pod Moskwą. Nikt w Soplicowie nie obawia się niesionych przez wojnę nieszczęść, śmierci i zniszczeń, oczekuje się natomiast, że wojna narodów za­kończy okres zaborów, pozwoli odrodzić się wolnej (i lepszej) Polsce. Jacek Soplica-ksiądz Robak był uczestnikiem wielu wojen i kampa­nii napoleońskich, np. walczył w Legionach Dąbrowskiego, pod Somosierrą, Jena. Jankiel w swym koncercie przypomniał powstanie ko­ściuszkowskie, wojnę polsko-rosyjską.

Henryk Sienkiewicz Krzyżacy. Akcja powieści toczy się na kanwie wielkiej wojny Polski z Za­konem Krzyżackim zakończonej świetnym zwycięstwem pod Grunwaldem w 1410 roku (epilog utworu odsyła aż do pokoju toruńskie­go z 1466 roku, na mocy którego Polska od­zyskała Pomorze, przejęta znaczną część państwa zakonnego z Malborkiem).

By podnieść Polaków na duchu, przypo­mnieć w okresie zaborów nasze pamiętne zwycięstwo w polsko-niemieckim konflikcie, pisarz ukazał bardzo dramatyczny okres w dziejach Polski, uwypuklił agresorskie zapę­dy zakonu. Krzyżacy zagrażali nie tylko Pol­sce, ale i innym narodom (Litwie, Rusi) umie­jącym wtedy zjednoczyć się, zmobilizować w obliczu niebezpieczeństwa. Autor bardzo surowo i nie do końca sprawiedliwie ocenił Krzyżaków. Przypisał im wszelkie możliwe ne­gatywne cechy, głównie pychę, okrucieństwo, zakłamanie, chciwość, pogardę dla słab­szych, obłudę, cynizm, posługiwanie się krwa­wą przemocą, całkowite porzucenie ideałów religijnych, jakimi powinien kierować się zakon rycerski. Działalność Krzużaków jest uważana za szczególnie wyrazisty przykład, wręcz sym­bol, niemieckiej ekspansji na Wschód, czyli głównie ziemie polskie. Do obrony ojczyzny stanęli w Krzyżakach reprezentanci wszystkich stanów, zarówno rycerstwo, jak i chłopi, zna­komicie dowodzone hufce polskie, litewskie, ruskie odniosły wiekopomne zwycięstwo -opis samej bitwy pod Grunwaldem to zapewne najbardziej plastyczna scena batalistyczna w naszej literaturze.

Antoni Stonimski Alarm. Wiersz, przywołujący język radiowych komunikatów wojennych, da­je obraz grozy, jaką niosły ze sobą hitlerow­skie bombowce nadlatujące nad Warszawę we wrześniu 1939 roku. Przeciwlotniczy alarm z tego wiersza można interpretować bardzoszeroko, jako ponadczasowe ostrzeżenie o zagrożeniu każdą wojną.

Miron Biatoszewski Pamiętnik z powstania warszawskiego. Obraz wojny wpisany w ten utwór jest całkowicie odmienny od tego, co znamy z innych polskich dzieł traktujących o II wojnie, zagładzie Warszawy. Bohater Pamiętni­ka niczym nie wyróżnia się pośród ludności cy­wilnej powstańczej Warszawy. Nie dokonuje niczego wielkiego, nie zapisuje się w historii ja­kimś pamiętnym czynem, nie ma nawet takich aspiracji i marzeń. Jest po prostu jednym z wielu, anonimowym przedmiotem historii.

Powstanie warszawskie dla narratora-bo-hatera to nie walka na barykadach, zdobywa­nie ulic i domów, rany lub heroiczna śmierć. Wzorem ogromnej większości ludzi, miesz­kańców Warszawy, spędza powstanie w kolej­no zmienianych piwnicach, chowając się przed ogniem, bombami, organizując poży­wienie. To jego świadomy wybór, odrzucenie etosu żołnierza, przedstawionego w literaturze pokolenia wojennego jako dominująca posta­wa młodych. Ten bez reszty prywatny człowiek nie walczy z okupantem, pozostaje bierny aż do końca. Nie czuje się wybrany przez histo­rię, nie ma zamiaru oddać życia na jej ołtarzu - jak tysiące rówieśników. Chce przeżyć, za­tem musi starać się o zaspokojenie elemen­tarnych potrzeb. Codzienność, drobne kłopo­ty, świat oglądany z okien piwnic jakby zawęża jego perspektywę widzenia wojny Biatoszewski z wielką szczerością opowiada o mądrym tchórzostwie, mówi tylko prawdę -także wtedy, gdy pozostaje ona w sprzeczno­ści z naszymi narodowymi mitami, obiegowy­mi wyobrażeniami ukształtowanymi przez pa­triotyczną propagandę, literaturę, szkołę.

Nowatorską cechą Pamiętnika jest całko­wite, bezgraniczne pozbawienie bohaterów heroizmu (tzw. deheroizacja), absolutnie nie jednoznaczne z ich trywializacją czy sprowa­dzeniem do poziomu jedynie biologicznej eg­zystencji. Wojna bywa tu groźna, ale i zabaw­na, ludzie są tylko autentycznymi ludźmi;

herosi, bohaterowie walczą gdzieś obok. W utworze nie ma opisów żołnierskich prze­wag, zmagań z wrogiem, patosu, przygód, batalistycznych obrazów. Sam Biatoszewski nazwał swe dzieło kroniką 62 wzniosłej walki z wrogiem, lecz i 62 ludzkiego jedzenia, picia, kochania, umierania w arcyszczególnych wa­runkach. Można uznać, że zagłada Warszawy to znak unicestwiania przez faszyzm całej eu­ropejskiej cywilizacji.

WOLNOŚĆ - Człowiek może być wolny w sensie swobody podejmowania decyzji, wyrażania swoich myśli, ale też wyróżnia się wolność od czegoś, np. głodu, wojny, strachu. Wolność, bezustannie zagrożona przez np. systemy totalitarne, to wielkie zagadnienie myśli XX wieku, ale przecież pisarze rozważali je już od czasów antycznych, w XVI wieku Łukasz Górnicki podał taką (niezbyt trafną) definicję: wolność - to jest móc żyć, jak kto chce. Dla narodów o silnej państwowości zagadnienie wolności obejmowało przede wszystkim swobody jednostek, czy grup społecznych, dla tych nacji, które cierpiały narodową niewolę, było ono kwestią w pierwszej kolejności odzyskania suwerennego bytu państwo­wego - jak w naszej literaturze okresu zaborów. Ten aspekt wolności pomijamy w tym haśle, koncentrując uwagę na ogólnym, i bardzo trudnym do zdefiniowania, pojęciu wolności człowieka, jednostki także wolności wewnętrznej, ducha, bo, jak napisał Staff: gwiazdy widzieć mogę i z więzienia. Maria Konopnicka Wolny najmita. Wolność bezrolnego, biednego chłopa z tego wiersza ma wymiar tragiczny, ten człowiek jest skazany na wolność równoznaczną z beznadziejnością egzystencji, wolnością do śmierci: Czegóż on stoi? Wszak wolny jak ptacy? l Chce - niechaj żyje, a chce - niech umiera! l Czy się utopi, czy chwyci się pracy, l Nikt się nie spiera...

Zofia Natkowska Granica. Autorka postawiła w tej powieści odwieczne kwestie: kim jest człowiek? Czy jest wolny, czy zdeterminowany przez czynniki wewnętrzne? Na te pytania Nal-kowska nie dala rozstrzygających odpowiedzi.

Uznała, że każdy człowiek jest zarówno niepo­wtarzalną jednostką, jak i istotą mieszczącą się w pewnych schematach, jest wolny i stale ograniczany, równie ważna jest jego psychika, jak i zachowania społeczne. Zarazem to wła­śnie obowiązki społeczne, stosunek do innych ludzi są ważniejsze od indywidualnych pra­gnień, intencji jednostki. W interesującym nas dziele, autorka schematami nazywa konwen­cje i utrwalone wzory zachowań, stereotypy społeczne i kulturalne, role społeczne, klaso­we układy, interesy - wszystko to determinuje osobowość człowieka.

Wolność w filozofii egzystencjalnej. Egzy-stencjalizm, jako nurt filozoficzny, wywarł ogromny wpływ na współczesną literaturę, tym bardziej, że niektórzy jego najwybitniejsi przedstawiciele (np. Sartre, Camus) byli nie tylko myślicielami, ale i wybitnymi prozaikami. Główna część filozofii egzystencjalnej ma charakter ateistyczny, utrzymuje, że człowiek jest we wszechświecie samotny, jego życie nie zależy od jakichkolwiek mocy nadprzyro­dzonych, a świat nie jest tworem Boga. Martin Heidegger uważał, że człowiek jest niezależ­nym bytem, który do pewnego stopnia może kształtować otaczający go świat mający rów­nocześnie swój trwały, niezmienny porządek. Zatem człowiek jest i wolny i zarazem zmu­szony do respektowania owego porządku, pozostawania w relacjach z innymi ludźmi. Dojść do prawdziwej wolności można analizu­jąc ludzką naturę, własne życie, godząc się z tym, że nieuchronna śmierć jest definityw­nym kresem istnienia, nie ma żadnego życia pozagrobowego. Człowiek istnieje tylko przez pewien czas, to jest jego jedyny i ostateczny cel, poza nim nie ma nic (istnieje też nurt w omawianej filozofii uznający istnienie Boga). Jak widzimy, niewiele w owej myśli miejsca na optymizm. Jest natomiast poznawczy scepty­cyzm: człowiek nie wie praktycznie nic o ży­ciu, śmierci, wszechświecie, jest kompletnie zagubiony w chaosie istnienia, tragiczny w obliczu nieznanych mu sił, mechanizmów. Jean Pauł Sartre wiele pisał o konieczności dokonywania przez każdego człowieka sta­łych wyborów modeli życia, zachowań, świa­topoglądów. Jesteśmy skazani na wolność, każdy dokonany wybór ma jakieś negatywnestrony, absolutnie nic (nawet filozofia, religia) nie daje nam żadnych wskazówek, nie stwa­rza oparcia. Uświadomiwszy sobie ową wol­ność można próbować nadawać życiu sens, podejmować kolejne skazane na niepowo­dzenie próby i to jest właśnie cel życia czło­wieka.

Sławomir Mrozek Tango. Utwór Mrożka jest między innymi i dziełem o wolności. Opisane w nim dwie jej wizje, to znaczy anarchia Stomi-la i wolność przez powrót do wartości Artura okazują się być mitami, przegrywającymi w starciu z rzeczywistością, upostaciowioną przez brutalne przejęcie władzy przez Edka. Mrozek ukazuje błędne koło związane z poję­ciem wolności - od marzenia o niej (młodość Stomila i Eleonory), przez anarchię, jaką wpro­wadza jej spełnienie (dom Stomilów w pierw­szym akcie), bunt przeciw pustce, jaką przynio­sła absolutna wolność (działania Artura) aż do rządów „silnej ręki" i totalitaryzmu, w którym znowu mogą się pojawić marzenia o wolności. Postęp w dziele Mrożka ma jakby charakter ko­ listy, zawsze powraca do punktu wyjścia: każ­da nowoczesność ostatecznie prowadzi ku te­mu, co już było, nie można odrzucić przeszło­ści, skutecznie zaprotestować przeciw niej.

ZBRODNIA - Literatura, podejmując motyw zbrodni, z reguty nie czyni tego w celu epa­towania krwawymi scenami, samym prze­biegiem czynu, ale stawia pytania o przy­czyny leżące u podstaw przestępstwa. Zbrodnie popełniano, i popełnia się, z chę­ci zysku, wzbogacenia się, z miłości i za­zdrości, by zdobyć lub utrzymać władzę, dokonać zemsty, wyeliminować przeciwni­ków, nawet, by udowodnić przed sobą sa­mym zdolność do okrucieństwa, wykazać wewnętrzną siłę. Dla jednych jakiś czyn może być zasługującą na najsurowsze po­tępienie zbrodnią, inni zaś uznają go za akt sprawiedliwości, uświęconą drogę do szczytnego celu. W dziejach ludzkości nie brakowało ideologii, które nawet masowe ludobójstwo próbowały na różne sposoby rozgrzeszać, uzasadniać. Zbrodnia, feno­meny zbrodniarzy niezmiennie interesują pisarzy od tysiącleci, a zło wciąż pozostaje atrakcyjniejszym tematem sztuki niż dobro.

William Szekspir Makbet. Makbet, tan Kaw-doru rozpoczął drogę do królewskiej korony od zabicia króla Duncana - stało się to w du­żej mierze za sprawą namowy Lady Makbet. Później kolejne morderstwa przychodziły Makbetowi znacznie łatwiej. Już wiedział, że potrafi skrytobójczo, nie na polu bitwy, zabi­jać. Wystarczającą motywacją do zbrodni stał się wielki cel: objęcie władzy (następnie jej utrzymanie), której coraz silniej pożądał. Gdy wojska Makdufa okrążyły zamek samozwań-czego króla, Lady Makbet popełniła samobój­stwo. Nie zrobiło to na Makbecie żadnego wrażenia, pochłania go nadchodząca bitwa. Według żołnierzy las birnamski jakby zbliża się do zamku. Makbet pojmuje, że wypełnia się przepowiednia, ale nie zamierza zginąć bez walki. Otoczony zaciekle broni się, zabija Siwarda. Makduf chce w pojedynku pomścić rodzinę. Makbet mówi, że może go zabić tyl­ko ktoś nie zrodzony z tona kobiety. Okazuje się, że to właśnie Makduf przeszedł na świat za sprawą cesarskiego cięcia, dzięki pomocy lekarza. Na scenę, wypełnioną żołnierzami i sprzymierzonymi panami, wchodzi Makduf z zatkniętą na włóczni głową Makbeta.

Tragedia, jak setki innych utworów literac­kich, wyraża przekonanie, że nie może istnieć zbrodnia bez kary, że ta pierwsza zawsze zo­stanie ujawniona i ukarana. Zbrodnia musi też zniszczyć samego mordercę, zrujnować jego wewnętrzny świat, pozbawić ładu, spokoju, przynieść wewnętrzne cierpienie. Szekspir, podając te dość oczywiste prawdy, umiał po­kazać złożoność ludzkiej duszy, rozliczne mo­tywy postępowania bohaterów, to, jak odmie­nił ich wybór drogi zła, zbrodni. Pisarz byt bardzo zręcznym moralistą: potępił przedsta­wione postawy, uczynił z nich przestrogę, po­kazał zło poprzez czyny postaci, a nie słowa, komentarze. Johann Wolfgang Goethe Faust, w stanie szoku, depresji, przerażona konsekwencjami Małgorzata zabija dziecko (topi je w stawie) będące owocem romansu z Faustem. Trafia do więzienia, popada w obłęd, czeka na śmierć. Nie chce uciec z kochankiem, posta­nawia ponieść konsekwencje swego czynu, spodziewaną zasłużoną karę traktuje jako po­kutę za wielkie grzechy - nie chce żyć z ich bagażem. Z prostą wiarą, ufnością poleca du­szę miłosiernemu Bogu. G/os z góry zapowia­da, że zostanie zbawiona (zbawiona sercem) dzięki skrusze, żarliwej wierze, sile swej miło­ści. Po śmierci zostaje w niebie Pokutnicą, służką Matki Bożej, u której wyjednuje miło­sierdzie wobec umierającego Fausta.

Adam Mickiewicz Lilie. W balladzie niewierna żona zabija, po powrocie z wojny, męża. Miło­ścią obdarzyli ją dwaj bracia zamordowanego - rękę wdowy miał dostać ten, który uplecie piękniejszy wieniec z kwiatów. Obaj zerwali li­lie z grobu zamordowanego, co zapewne nie było przypadkiem. Wtedy przemówił do nich głos z zaświatów, zbrodnia została ujawniona. Juliusz Słowacki Balladyna. Pierwszą zbrodnią Balladyny byto zabicie siostry - zgładziła Alinę, by zdobyć rękę hrabiego Kirkora. Tak rozpoczął się długi ciąg zbrodni popełnionych przez tę niezwykłą bohaterkę, która żyta jakby nie było Boga. Przepaska na czole Balladyny ukrywała krwawe znamię, piętno popełnionej zbrodni. Jej następną ofiarą staje się posłaniec Kirkora, po otruciu Kostryna, swego sprzymierzeńca w wal­ce z Kirkorem, Balladyna obejmuje tron, koro­nuje się. Przysięgając rządzić sprawiedliwie, rozpoczyna panowanie - zgodnie ze zwycza­jem - od osądzenia zbrodni. Skazuje na śmierć dwóch nieznanych morderców: truciciela Fon Kostryna i zabójcę Aliny. Wtedy właśnie ginie ra­żona piorunem. Balladyna jest postacią o wiel­kim wymiarze, nie tylko zbrodniarką, ale też bo­haterką tragiczną i jedyną zdolną w dramacie do uniesienia ciężaru władzy.

Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara. Arcydzie­ło rosyjskiego pisarza z pewnością stanowi naj­bardziej znane literackie studium zbrodni. Ro-dion Raskolnikow, byty student i człowiek

o bardzo złożonej psychice, postanowił zamor­dować starą petersburską lichwiarkę. Uważał się za człowieka wyjątkowego, postawionego poza dobrem i złem, uzurpował sobie prawo do wyeliminowania ze świata kogoś, kto jest zbędny w zdrowym społeczeństwie. Przebieg zaplanowanej zbrodni przybrał nieoczekiwany obrót, Raskolnikow został zmuszony także do zabicia siostry lichwiarki. Po dokonaniu po­dwójnego morderstwa, pogrążył się w wyrzu­tach sumienia, wątpliwościach, nie mających końca analizach przyczyn klęski, co w końcu doprowadziło młodego człowieka do przyzna­nia się przed sędzią śledczym. Został skazany na katorgę. Stanisław Mackiewicz tak pisał o tej powieści: Dostojewski chciał powiedzieć: lu­dzie mogą sobie mówić, co chcą, o przedsię­wzięciu Raskolnikowa, że się nie udało z powo­du niesprzyjających okoliczności czy z powodu zwykłej nerwowości samego przedsiębiorcy. Ale Bóg! - Bóg jest przeciwny zasadzie „cel uświęca środki" i Bóg ukarze nieposłuszeństwo przykazaniu „nie zabijaj". Raskolnikow może so­bie myśleć w więzieniu także, co chce, może nawet żałować, że się przyznał; ale jego zamiar udać się nie mógł, bo potępiła go mistyka, któ­rej człowiek słucha i której ulega.

Zofia Natkowska Medaliony. Materiały do tego tomu autorka zbierała pracując w Międzynaro­dowej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerow­skich w Polsce. Przedstawiła czytelnikom moż­liwie zobiektywizowany zapis zbrodni (od obozów koncentracyjnych, po produkcję my­dła z ludzkich szczątków) popełnionych przez faszystów podczas II wojny światowej, ukazała przede wszystkim wybrane fragmenty obozo­wej rzeczywistości, psychikę ludzi straszliwie zdeformowaną przez cierpienie. Autorka ponie­kąd udokumentowała całą drogę, jaką owi lu­dzie odbywali, nim znaleźli się na wolności.

ZŁO - Zło to przeciwieństwo dobra (brak do­bra, jak uważał święty Augustyn), coś niepo­żądanego, co nie powinno istnieć, a nie­zmiennie towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów ludzkości. Natura i pochodzenie zła to wielka niewiadoma, którą próbują wyja­śnić filozofowie wszystkich epok, ta zagad­ka pozostaje także wielkim tematem literatu­ry, niekiedy wręcz zafascynowanej złem. W niemieckiej filozofii idealistycznej (Kant, Hegel) zło zostało uznane za niezbędne na­rzędzie rozwoju świata, bez niego nie było­by postępu ludzkości. Niezależnie od przy­jętej koncepcji, musimy zgodzić się z tym, że zto jest częściej spotykanym motorem ludzkich czynów niż dobro. Pozostaje też ważniejszym od dobra (najczęściej nieefek­townego - odpowiedzmy sobie na pytanie:

ilu pozytywnych bohaterów literackich prze­mówiło do naszej wyobraźni, wydało nam się prawdziwymi?) motywem z literatury. Biblia. W chrześcijaństwie Zto i Dobro to siły bezwzględne, oddzielone od siebie i ścierają­ce się ze sobą. Zło należy zniszczyć, a przy­najmniej je ukryć. Jezus odpuszcza zło, nikt nie jest dobry prócz Boga - mówi.

William Szekspir Makbet. Makbet przegrywa wewnętrzną walkę, zwycięża w nim zto, wielki cel umożliwia mu odrzucenie jeszcze niedaw­no uznawanych wartości. Nie przychodzi to bohaterowi łatwo (przypomnijmy: nie był z na­tury zły). Równocześnie Makbet przecenił swe siły psychiczne, a nie docenił niszczącej mor­dercę siły zbrodni. Przegrał w sensie militar­nym i przegrał walkę z samym sobą: utracił wiarę w sens życia, pogrążył się w świecie wi­zji. Gdy pokonał sumienie, zobojętniał na wszystko, nie byt zdolny do cieszenia się po­siadaną wtadzą, o której tak bardzo marzyt. Wtadza byta obsesją głównych bohaterów, źródtem ich ludzkiego dramatu, doprowadziła wręcz do zatracenia cech ludzkich. Wystar­czającą motywacją do zbrodni stat się wielki cel: objęcie wtadzy (następnie jej utrzymanie), której coraz silniej pożądał. Tylko władza mo­gła zaspokoić jego ambicje, męską dumę, próżność, wewnętrzną potrzebę budowania korzystnego obrazu w oczach kobiety, a Lady Makbet chciała zbrodni. Makbet myśli przy tym, że tylko likwidując kolejnych konkuren­tów do tronu zdota utrzymać władzę, zatem nie może przerwać w żadnym momencie pasma nieprawości. W końcu traci hamulce moralne, przyzwyczaja się do zbrodni, którą zaczyna uważać za zaledwie jeden z instru­mentów sprawowania władzy.

Juliusz Słowacki Kordian. Słowacki widział przyszłość w kategoriach apokaliptycznych, jako ostateczne zwycięstwo Zła. Los Polski to tylko część szatańskiego planu zniszczenia świata. W szpitalu dla obłąkanych Kordian pojmuje straszną prawdę: duchy Dobra i Zta prowadzą bezwzględna walkę, grę, w której Polska jest zaledwie pionkiem.

Kraje podbite, niewolne są z góry skazane na klęskę - to przekonanie przekazuje już Pro­log. Także ich wysiłki, próby walki nie są jed­noznacznie przypisane sferze dobra, przecież zabijanie pozostaje w sprzeczności z chrze­ścijańską moralnością. Bunt to płaszczyzna zła, bunt jako walka słabego z potężnym, któ­ra musi być prowadzona metodami niemoral­nymi (skrytobójstwo). Jednak nie ma możli­wości wyboru, a właściwie jest to wybór pomiędzy złem (zgoda na niewolę) i złem (bunt). Tak zwana sprawiedliwość historyczna (ufał w nią Mickiewicz) to tylko ułuda. W po­dobnej sytuacji można uratować wyłącznie własną indywidualność i to właśnie robi Kor­dian: idzie na śmierć, by ocalić duszę przed Szatanem. W świecie porzuconym przez Bo­ga nie pozostaje mu nic innego, w tej realno­ści nie ma nadziei.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer Hymn do Nirwa­ny. Rozpacz, cierpienie, obrzydzenie do świa­ta, wstręt do ludzi są w Hymnie do Nirwany czymś oczywistym, narzucającym się każde­mu nieco bardziej wrażliwemu człowiekowi, odczuciem trwale zapisanym w psychice jed­nostki nie pozbawionej życia wewnętrznego. Przecież, zgodnie z dekadenckimi wizjami świata, na ziemi panuje zło, podłość, człowie­ka nie opuszczają klęski i cierpienia prowadzą­ce do bezsilnej rozpaczy.

Podmiot liryczny wiersza przemawia z otchłani klęsk i cierpienia.

Michait Buthakow Mistrz i Małgorzata. Jed­nego, a jest to rola tradycyjnie przypisywana diabłom, Szatan nie robi w Mistrzu i Małgorza­cie - nikogo nie namawia do porzucenia do­bra, wstąpienia na drogę zła. Za sprawą Wo-landa ludzie źli stają się jeszcze podlejsi, absurdy przybierają wymiar bardziej grote­skowy, ale dobro pozostaje nienaruszone, wręcz wzmacnia się.

Zło w Mistrzu i Małgorzacie to narzędzie dobra, szatan walczy ze złem, a nie próbuje go narzucać ludziom, karze nieprawość, bro­ni prawdziwych wartości moralnych. Chce zmienić świat, ale po jego odejściu Moskwa szybko wraca do dawnego kształtu, spotkanie z Wolandem odmienia tylko niektórych ludzi. Prawda, dobro i sprawiedliwość, fundamenty pożądanego porządku świata, na razie nie try­umfują, ale w ostatecznym rachunku muszą zwyciężyć (wszysrto będzie jak należy - za­pewnia Wołano) - takie jest naczelne przesta­nie powieści Buthakowa.

W powieści za najstraszliwszą ułomność, największe zło zostaje uznane tchórzostwo (świadczy o tym choćby rozmowa Piłata z Je-szuą), ale to zto może zostać wybaczone -pod warunkiem uświadomienia sobie własnej winy, skruchy (jak w przypadku Piłata, w pew­nym sensie także Mistrza); nie ma natomiast przebaczenia dla ludzi, którzy nie rozliczają się we własnym sumieniu (Juda, Meigel). Tak dzieje się w obu odległych od siebie w czasie i przestrzeni światach, zarówno w Moskwie, jak i Jeruszalaim ludzie mają te same słabości, namiętności, jednakowo trudno im ocalić do­bro, prawdę, pozostać wiernym samym sobie. Także w obu epokach historycznych wielką si­łą okazuje się miłość - prowadząca ku zbawie­niu, wiecznemu szczęściu, pokonująca zło.

Albert Camus Dżuma. Dżumę, która zapano wata w Oranie można rozumieć między innymi jako negatywny pierwiastek tkwiący w czło­wieku. Camus odwołuje się tutaj do wiecz­nych zmagań człowieka ze złem, które w so­bie zawiera. Bardzo często ujawnia się ono w chwilach zagrożenia i niesie ze sobą pora­żenie i destrukcję. To zło jest taką samą cho­robą jak inne - zabija i może przenosić się na pozostałych ludzi. Wszyscy jesteśmy „zadżu-mieni", możemy jedynie walczyć z zarazą, która ukrywa się głęboko w nas i tylko czeka na uwolnienie.

Los każdej opisanej postaci to przykład ludzkiej reakcji na niebezpieczeństwo. Prze­słaniem zaś jest postulat podjęcia czynnej walki ze złem, poznania go, a następnie znisz­czenia, tak, jak robią to Rieux, Tarrou czy Castel. Jest to jedyna metoda, by porządek ota­czającego nas świata byt porządkiem ludz­kim. Jednocześnie to sposób, by zachować człowieczeństwo, swą godność osobistą, co w końcu zrozumiał Rambert. Wszelkie inne postawy, takie jak bierność czy pogodzenie się z zaistniałą sytuacją, nie przynoszą nic oprócz jeszcze większego zła, gdyż nie tylko nie dają jednostce najmniejszych szans na przetrwanie, lecz dodatkowo „zarażają" in­nych. Widać, że Camus jest pełen szacunku i sympatii dla prawdziwych bohaterów Dżumy, tych, którzy nie poddają się i aktywnie walczą z zarazą. Nic w tym dziwnego, gdyż właśnie tacy ludzie mogą uratować świat, gdy dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.

Andrzej Szczypiorski Początek. Utwór można uznać za rodzaj metafory obrazującej proble­my dobra i zła. Całe społeczeństwo w czasie wojny staje przed koniecznością dokonania wyboru - w sytuacji, gdy zło (mordy okrucień­stwa, donosicielstwo, zdrada, tragedie dzieci itd.) jest wokół wszechobecne, W powieści Szczypiorskiego nie brak postaci, które chcą przeciwstawić się złu, zachować dobro jako naczelną wartość w życiu człowieka.

ZWIERZĘTA - Zwierzęta w literaturze naj­częściej bywały poddawane antropomorfi-zacji, czyli przypisywano im cechy właściwe człowiekowi. Charakterystycznym przykła­dem tego stanu rzeczy są niezliczone bajki zwierzęce, w których zwierzęta pozostają maskami określonych typów ludzkich. Zwierzęta we właściwym tego słowa zna­czeniu pojawiły się w literaturze stosunko­wo późno - osobne zagadnienie to różne­go rodzaju bestie, fantastyczne stwory, obecne w mitologiach wielu narodów, opo­wieściach o walczących z nimi bohaterach. W średniowieczu powstawały tak zwane bestiaria, dzieła opisujące (dające też mo-raiizujący komentarz) wygląd oraz zacho­wanie zwierząt prawdziwych i bajecznych. Współcześnie niejednokrotnie inspirują one autorów literatury fantasy. Relacje pomiędzy ludźmi i zwierzętami pozostają nieco zanie­dbywanym tematem literackim, domeną w pierwszej kolejności pisarstwa dla dzieci.

Biblia. Stary Testament wielokrotnie wspomina o zwierzętach, zarówno tych, które dostarcza­ły człowiekowi pożywienia, skór, wełny, jak i o innych stworzeniach, uznawanych za szkodniki. Dzielono je na czyste (wolno je by-to składać w ofierze Bogu oraz jeść, takie zwierzęta musiały mieć rozdzielone kopyta i przeżuwać pokarm; spośród stworzeń wod­nych czyste byty te, które miały łuski i płetwy) i nieczyste (wielbłądy świstaki, zające i świnie, zwierzęta mięsożerne itd,). Zwierzęta odgry­wały również ogromną rolę w izraelskim rytu­ale ofiarnym, sprawowaniu kultu. Bogu w ofie­rze składano przede wszystkim bydło, owce i kozy czyli najcenniejsze dla ludu pasterskie­go zwierzęta. Dopiero Nowy Testament uznał śmierć Chrystusa na krzyżu za ofiarę, która wykluczała składanie dalszych ofiar.Maria Konopnicka Nasza szkapa. Koń był nie

tylko podstawą utrzymania rodziny woźnicy Mostkowiaka, stanowił też obiekt uwielbienia jego dzieci, dla których sprzedaż szkapy była czymś smutniejszym niż nawet śmierć matki.

Gustaw Morcinek Łysek z pokładu Idy. Jest to wzruszająca opowieść o koniu, który całe ży­cie pracował w kopalni, pod ziemią, byt przy­jacielem starego górnika. Ludzie, nie szczę­dząc sit i środków, umożliwili mu spędzenie ostatniego okresu życia na powierzchni.

Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata. Poncjusz Pitat, któremu przyszło pełnić stużbę państwową w znienawidzonej przez rzym­skich urzędników prowincji, byt człowiekiem nieszczęśliwym i bardzo samotnym. Prawdzi­wym uczuciem obdarzał jedynie mądrego psa, wielkiego, wiernego doga - głaszcząc go wierzył, że łagodzi w ten sposób ból głowy, na który prokurator cierpiał od lat.

Ernest Hemingway Stery człowiek i morze.

Opowiadanie niemal w całości wypełnia opis samotnej walki starego człowieka z wielką ry­bą, żywiołem i rekinami pozbawiającymi go zdobyczy. Zmaganie z marlinem to typowa dla całej twórczości Hemingwaya męska próba sit. Stary rybak zmagał się z marlinem, rekina­mi systematycznie pożerającymi złowioną ry­bę. By tego dokonać, musiał pokonać same­go siebie. Przezwyciężyć zmęczenie, starość, raz jeszcze wytężyć wszystkie siły, zignorować ból rąk, nie dostrzegać głodu i pragnienia. Po­konał marlina. Przegrał z rekinami, ale po za­żartej walce.

Santiago kochał morze, doskonale je znał i rozumiał, odczuwał nawet wspólnotę losów ze złowioną rybą. Świat zwierząt bywał dla nie­go punktem odniesienia dla określenia swej sytuacji. Współczuł zmęczonemu ptakowi, który przysiadł na burcie łodzi, współczuł ży­wiołom, uważał je za istoty bliskie człowieko­wi. Morze, ryby, ptaki stanowiły dla niego jed­ność. Santiago kochał ocean niczym kobietę. Personifikowat zwierzęta, przypisywał im zdol­ność do myślenia, nadawał ludzkie cechy.

ŻONA - Klasyczna literatura prezentuje przede wszystkim obrazy rodzin patriarchalnych, gdzie żona jest w bardzo dużym zakresie podporządkowana woli męża. Wyraziste postaci żon, kobiet nieprzecięt­nych, pojawiały się w twórczości antycznej, chrześcijaństwo nie sprzyjało podobnym konstrukcjom bohaterek. Romantyzm całą instytucję małżeństwa postawił jakby w stan podejrzenia, formalizację związku między mężczyzną i kobietą uznano za kres prawdziwej, namiętnej miłości. Nie­mniej, literatura wciąż tworzy nowe wize­runki żon: rzadko wzorowych (współcze­śnie bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie, jaką powinna być taka kobieta), częściej pozostających w konflikcie z mę­żem, nieszczęśliwych, niewiernych, z tru­dem godzących rodzinne obowiązki z tra­dycyjnie ujmowanymi funkcjami żony. Zarazem społeczna rola matki przestaje być nierozerwalnie związana z małżeń­stwem.Mitologia. Grecka mitologia przedstawiła syl­wetki wielu żon, kobiet reprezentujących bar­dzo różne charaktery: zbrodniarek, żon nie­wiernych i stanowiących ideał. Hera, córka Kronosa i Rei, była zarazem siostrą i małżon­ką Zeusa. Pozostawała jedyną mężatką wśród kobiet zamieszkujących Olimp, co pociągało za sobą pewne przywileje, szacunek. Czczo­no ją jako opiekunkę, patronkę położnic, mał­żeństw. Była boginią zazdrosną, często kłóci­ła się z niewiernym mężem, prześladowała dzieci Zeusa zrodzone ze śmiertelnych kobiet, np. Heraklesa, Dionizosa, Europę.

Afrodyta była niewierną żoną Hefajstosa, co można chociaż częściowo usprawiedliwić wyjątkową szpetnością i niechlujnością tego boga. Dejanira, pragnąc odzyskać miłość He­raklesa, podarowała mu nasączoną trucizną tunikę (o czym nie wiedziała) - ból doprowa­dził herosa do samobójstwa, a jego żona z rozpaczy również zadała sobie śmierć. Życie odebrała sobie także Jokasta, gdy dowiedzia­ła się, że jest żoną własnego syna, Edypa. Aż do Hadesu powędrował Orfeusz za swą ukoHomer Odyseja. Penelopa stała się w kulturze europejskiej wzorem, ideałem, odwiecznym symbolem małżeńskiej wierności, którą za­chowała przez dwadzieścia lat pomimo natar­czywości licznych zalotników, którzy rozpano­szyli się w całym domu długo wracającego z wojny trojańskiej Odyseusza.

Biblia. Pierwszą żoną w biblijnych dziejach była oczywiście Ewa. W Starym Testamencie mąż miał zawsze absolutną władzę nad żoną, kobieta wychodząc za mąż, dostawała się spod władzy ojca pod władzę głowy rodziny, do której wchodziła. Cudzołóstwo było karane śmiercią, wierność małżeńska stanowiła ideał. Rozwód pozostawał prawem męża, żony nie posiadały też prawa do własności. Te stosun­ki patriarchalne zostały tylko nieznacznie zmo­dyfikowane w Nowym Testamencie, gdzie też często mówi się o małżeństwie w sensie me­taforycznym.

Dzieje Tristana i Izoldy. izoida Jasnowłosa była młodą kobietą o olśniewającej urodzie, wyjątkową i najpiękniejszą na świecie, córką króla Irlandii, siostrą zabitego przez Tristana Marhotta. To osoba dumna, zdecydowana, której życie odmieniło Fatum. Chciała niena­widzić Tristana odrzucającego początkowo jej rękę; gdy wraz z winem wypita śmierć własną jej losem całkowicie zawładnęła miłość. Po­ślubiona przez kochającego ją króla Marka, już od nocy poślubnej oszukiwała go na róż­ne sposoby, systematycznie zdradzała. Izol-da, wiarołomna żona, żyta w poczuciu grze chu, winy, dobrze znata również uczucie za­zdrości. W imię miłości (co czyni) i Tristan) do­puszczała się czynów moralnie nagannych, oszustw, nawet zbrodni (wysyłając Brengien na śmierć). Miłość byta dla niej jedyną warto­ścią: silniejszą od prawa, małżeńskiego obo­wiązku wierności i nakazów religijnych.

William Szekspir Makbet. Być może, bez wpływu dominującej żony Makbet nie zdobył­by się na popełnienie pierwszej zbrodni. Lady Makbet byta kobietą opanowaną przez rządzę władzy zło, ale i trzeźwą, inteligentną realistką instrumentalnie traktującą poddanego jej woli męża. Późniejsze odsunięcie przez męża słusznie pojmowała jako utratę wpływów, znaczenia, władzy Umierała jako odtrącona żona, kobieta nieszczęśliwa, załamana psy­chicznie, a jej śmierć nie wywarta na Makbe­cie jakiegokolwiek wrażenia.

Adam Mickiewicz Grażyna. Uczucia patrio tyczne w przypadku Grażyny przeważyły nad nakazem posłuszeństwa mężowi. Dzielna ko­bieta, w zbroi Litawora, podjęta walkę z Krzy­żakami i zginęła w boju, zmieniając zarazem stosunek męża do wojny.

Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod. Walter Alf, rozpoczynając podstępną misję w Zako­nie Krzyżackim, porzucił Aldonę, młodą żonę. Kobieta zamknęła się w wieży, gdzie konse­kwentnie, aż do śmierci, prowadziła pustelni­czy żywot.

Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem. Małżeństwo Benedykta Korczyńskiego nie było szczęśli­we, jego żona Emilia zupełnie nie interesuje się gospodarką, małżonkowie żyją pod jed­nym dachem, a jednak zupełnie osobno, co­raz bardziej oddalają się od siebie. Korczyń-ska pozostawała wieczną hipochondryczką znajdującą w sobie coraz to nowe choroby, omdlewającą i cierpiącą na migreny, co staje się doskonałym pretekstem do tego, by nie opuszczać łóżka, pokoju. Interesuje się przede wszystkim własnym stanem psychicz­nym i fizycznym, często ucieka w świat urojeń, marzeń, absolutnie nie zajmuje się niczym w gospodarce. Realność nie spełnia jej wygó­rowanych oczekiwań rodem z romansów. W zasadzie nic ją w domu nie obchodzi, jest kobietą skrajnie egocentryczną, zapatrzoną

w siebie. Nie pełni funkcji żony, matki czy dzie­dziczki.

Maria Kirłowa z tej powieści to trzydzie-stoczteroletnia (od szesnastu lat zamężna) kobieta, matka pięciorga dzieci. Przyszło jej za­stępować męża we wszystkich pracach go­spodarczych. Osoba pracowita, uczciwa, roz­sądna, życzliwa wobec ludzi, wyrozumiała, skromna, kobieta wyemancypowana, niezależ­na i zapewne szczęśliwa, mimo wszystko ko­chająca męża-próżniaka, który też ją kochał.

nie przypominać so­bie tych okropnych szczegółów.

Władysław Stanisław Reymont Chłopi, w zasadzie całe postępowanie Jagny Pacześ (Bo-rynowej) to następstwo ogromnej podświado­mej energii życia, której Jagna biernie poddawała się. Spośród wielu zalotników wy­brała żonatego Antka, ale, pozostając bezwol­na, zdominowana przez matkę (i żądna bo­gactwa), zgodziła się bez oporu na ślub ze starym (ale i mogącym się jeszcze podobać, albo przynajmniej imponować kobietom) Bo-ryną. Przekroczyła (zdradzając męża) granice moralne wyznaczone przez wiejską społecz­ność, za co została okrutnie ukarana, podda­na samosądowi. Poniżona, doświadczywszy ostracyzmu, szukała schronienia u brata Szymka.

Jagna nie była w gruncie rzeczy kobietą złą, wstydziła się niektórych swych postęp­ków, obawiała wiejskiej opinii, chociaż nie po­dzielała moralnych zasad uznawanych przez społeczność, w której przyszło jej żyć. Nie umiała przy tym oprzeć się pokusom, nie czu­ła więzi z gromadą, nie zabiegała o jej akcep tację, pozostawała inna, odmienna od wiej­skich kobiet, dziewczyn. Byta niczym fatum przynoszące nieszczęście sobie i wiążącym się z nią mężczyznom. Ta postać może być uznana za młodopolską femme fatale - kobie­tę fatalną, niszczącą życie mężczyzn, odbie­rającą serce, burzącą spokój duszy, łamiącą kariery. Jagna jest postacią samotną, tragicz­ną, odrzuconą przez wiejską społeczność w rzeczywistości nie za swe winy, ale ukaraną za wszystkie nieszczęścia spadające na Lip­ce, odwracającą uwagę od innych problemów (np. defraudacji pieniędzy przez wójta). Jagna w pewnym sensie funkcjonowała poza poję­ciami dobra i zta, wręcz stawata się uosobie­niem odwiecznej natury tworzącej w nieskoń­czoność nowe formy życia, zatem zawsze czystej, bezgrzesznej, skłaniającej do rozpa­trywania jednostkowych zdarzeń w najszer­szym wymiarze wszechświata.

Hanka, żona Antka Boryny, to kobieta dzielna, walcząca z przeciwnościami losu. Po­chodziła z biednej rodziny, małżeństwo z Bo-ryną było dla niej wielkim awansem (trudno zrozumieć, dlaczego do niego w ogóle do­szło), początkowo nie umiała odnaleźć się w nowej roli, pozycji. Skromna, bardzo praco­wita, zapobiegliwa, dobra matka, niezmiennie wierna złemu mężowi, próbująca ratować roz­padające się nie ze swej winy małżeństwo. Podczas choroby Boryny Hanka kierowała ca­łą wielką gospodarką, w pełni ujawnił się jej niepospolity charakter, duma, zaradność. Zy­skała szacunek wsi i samego Macieja Boryny, stata się rzeczywiście pełnoprawnym człon­kiem rodu Borynów. Okazała wielkie serce, stając w obronie Jagny, kochanki męża. Zara­zem to nie jest postać idealna, ale pełna, ory­ginalna osobowość ze sporym bagażem wad (kłótliwa, skąpa, zaniedbana jako kobieta, nie dbająca o wygląd). Sławomir Mrozek Tango. Eleonora, żona Sto mila, jest kobietą z wielkim doświadczeniem życiowym, dobrze rozumiejącą sytuację, jaka wytworzyła się w jej rodzinie - doskonale wi­dać to w przypadku jest stosunku do Ali. Ele onora nieco żałuje, że zawsze podporządko­wywała się mężowi. Jej związek z Edkiem byt rodzajem buntu, a jednocześnie swego ro­dzaju testem zachowań męża. Niestety, w tej próbie Stomil nie sprawdza się, a Eleonora nie ma dość sity, by zakończyć eksperyment.

ŻYDZI - Żydzi odegrali wielką rolę w pol­skiej historii, gospodarce i kulturze. Także bardzo wielu najznakomitszych polskich pisarzy, twórców naszej narodowej sztuki miało żydowskie korzenie. Jednak stosunki polsko-żydowskie nie zawsze byty wzorem dobrego (za sprawą obu stron) sąsiedz­twa, haniebne zjawisko antysemityzmu nie powstało dopiero w dwudziestym wieku. Literatura polska zawsze interesowała się Żydami, także tymi, którzy żyli w diaspo­rach, zamkniętym środowisku, często pró­bowała przyczynić się do wzajemnego zro­zumienia, budować pomosty, ale nie możemy zapominać, iż byli również pisarze podsycający antysemityzm. Zagłada naro­du żydowskiego podczas II wojny świato­wej była moralnym wstrząsem, który w istotny sposób odmienił funkcjonowanie tego motywu w naszym piśmiennictwie. Żyd Wieczny Tułacz. Taka postać (wywiedzio­na z Ewangelii św. Jana} pojawia się w bardzo wielu utworach literackich - np. Goethego, J. Potockiego, E. Sue, S. Heyma. Żydowski do­zorca w domu Piłata został przez Chrystusa obdarzony nieśmiertelnością (za karę, nie w nagrodę) i bezustannie przemierza świat, jest obecny w różnych epokach, wielu miej­scach. Przez dwa tysiące lat stał się człowie­kiem o niebywałym doświadczeniu, mądrości i zarazem pokorze. Od stuleci doradza lu­dziom życie zgodne z Bożymi przykazaniami, nosi różne imiona.

Żyd Wieczny Tułacz w Rękopisie znalezio­nym w Saragossie Jana Potockiego przedsta­wia dzieje całej światowej cywilizacji,

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz. Mickiewicz stworzył bardzo piękną postać starego Żyda. Jankiel to dzierżawca karczmy (arendarz) w dobrach Horeszków. Byt wielkim polskim patriotą (bezbłędnie mówił po polsku, znatdziesiątki narodowych pieśni, melodii), anga­żował się nawet w działalność konspiracyjną, człowiekiem uczciwym, szanowany m, znanym z poczciwości. Słynął w całej okolicy z nad­zwyczajnej gry na cymbałach. Stale udzielał pomocy w pracy spiskowej emisariuszowi księdzu Robakowi, próbował łagodzić spór Hrabiego z Soplicami Maria Konopnicka Mendel Gdański. Naczelny temat noweli to antysemityzm, pogromy, dzia­łalność bojówek antyżydowskich (i wpływ po­dobnych poczynań na jednostkowe losy). W takich realiach rozgrywa się osobisty dra­mat tytułowego bohatera.

Mendel ufał w ludzką dobroć, jest dla nie­go oczywiste, że wszyscy ludzie są sobie rów­ni bez względu na różnicę ras czy wyznawanej religii. Jego bezdyskusyjne (takie, jak pozyty­wistycznej publicystyki mówiącej o Żydach) argumenty, z żelazną logiką przedstawione w rozmowie z zegarmistrzem, mogą jednak tylko „przekonać przekonanych" - np. na pewno podziela je student z noweli. Nie trafia­ją, pomimo swej oczywistej trafności, do ze­garmistrza, nigdy nie dotrą do świadomości tłuszczy bijącej Żydów, niszczącej ich mają­tek, kradnącej. Ani przez moment tzw. patrio­ci nie pomyślą o tym, że Mendel potwierdził swą przynależność do polskiego społeczeń­stwa nie tylko rzetelną pracą, ale i udziałem w powstaniu styczniowym. Byt bardzo blisko postulowanej przez publicystów pozytywi­stycznych pełnej asymilacji, po krwawym in­cydencie musiał sobie postawić pytania o jej sens, możliwości.

Uczestnicy pogromów (ale i ludzie pokroju zegarmistrza) stosowali wobec Żydów inne miary: ktoś byt zły, ponieważ urodził się Żydem. l nie miato praktycznego znaczenia, że wyróż­niał się zaletami charakteru, pracowitością, na­wet polskim patriotyzmem. Mendel padł ofiarą takiej rasowej, religijnej nienawiści, załamała się jego wiara w ludzi, odwieczny system hu­manitarnych wartości. Nie potrafiła jej nawet ocalić piękna postawa studenta. Introligator nie został pobity, nie ukradziono i nie zniszczono jego skromnego majątku. Został okaleczony w sensie psychicznym. Na końcu noweli mówi:

u mnie umarto serce do tego miasto. Będzie już innym człowiekiem, w jego duszy pozostanie tak głęboka uraza, że z pewnością upływający czas nigdy nie odsunie jej w niepamięć. Be­stialski, fanatyczny tłum głupich ludzi pozbawił Mendla przede wszystkim jednego: poczucia trwałej wspólnoty ze społecznością, w której, a nie obok której, chciał żyć.

Bolesław Prus Lalka. Stary Szlangbaum pro­wadził kantor, byt lichwiarzem (to on, na proś­bę Wokulskiego, organizował sztuczne za­wyżenie ceny kamienicy Łęckich), a jego spolonizowany syn Henryk walczył w powsta­niu, razem z Wokulskim przebywał na Syberii. Po powrocie do Polski zmienił nazwisko na Szlangowski, Wokulski dał mu u siebie pracę i wysokie wynagrodzenie. Następnie znów po­czuł się Żydem, wrócił do dawnego nazwiska i robił szybką karierę finansisty. Między innymi przejął udziały Wokulskiego w spótce do han­dlu z Rosją, kupił jego sklep.

Żydzi z tego utworu (osobne miejsce zaj­muje w nim dr Szuman, żydowski inteligent) nie mają zamiaru asymilować się w polskim społeczeństwie, żyją poza nim (diaspora), co sprzyja mitom, antysemityzmowi. Kwestię ży­dowską Prus analizuje z wielką rozwagą, dość wszechstronnie. Stefan Żeromski Ludzie bezdomni, żeromski przedstawił najbiedniejsze środowiska ży­dowskie, nędzarzy z okolic ulicy Krochmalnej, Ciepłej. W ścisku, smrodzie, pośród ruder kłę­bił się tłum ulicznych handlarzy, żebraków. Wielu z nich tylko pozorowało jakąś pracę. Brudni przekupnie w łachmanach sprzedawa­li psującą się żywność, warunki higieniczne urągały wszelkim normom.

Kazimierz Moczarski Rozmowy z katem. Za

mknięty przez komunistyczne służby bezpie­czeństwa w jednej celi z autorem generał SS Jurgen Stroop dowodził zagładą warszawskie­go getta, miał na sumieniu śmierć tysięcy Ży­dów. Żydzi byli dla niego zaledwie podludźmi, zagrażali całemu światu, personifikowali wro­ga, którego należało bezwzględnie zniszczyć, by ocalić europejską cywilizację. Dlatego też ten żarliwy wyznawca narodowego socjalizmu nie odczuwał żadnych wyrzutów sumienia, skazanie go na śmierć uważał za zwykłą ze­mstę na pokonanym, nie zaś sprawiedliwy wy­rok. W takim tonie opowiadał o zbrodniach swych podwładnych: 7ó ci Żydzi, Żydówki i ży­dowskie dzieci, którzy z okien, balkonów i pod­daszy domów, płonących od parteru, wyskaki­wali na ziemię, na asfalt i bruk. Przedtem zrzucali pierzyny, kołdry i inne bety i na to ska­kali. Moi SS-mani zaczęli ich nazywać „spado­chroniarzami". Całą noc trwała ta zabawa...

Hanna Krall Zdążyć przed Panem Bogiem.

Opowieść Marka Edelmana mówi o powsta­niu w warszawskim getcie, o tych, którzy w zu­pełnie beznadziejnej sytuacji zdecydowali się chwycić za broń, stawić zbrojny opór SS, ge­stapo, oddziałom litewskich i łotewskich mor­derców. Wybrali śmierć żołnierską, postano­wili sprzeciwić się wyrokowi historii. Chociaż od samego początku ich akcja była skazana na klęskę, nie mieli cienia szansy na zwycię

stwo. Mogli liczyć tylko na ograniczoną po­moc ze strony aryjskiej, zza muru, pomoc pol­skiego zbrojnego podziemia. Walczyli jednak nie o militarne zwycięstwo, mniej liczyły się wygrane potyczki, co sama postawa: wypro­stowana, zmuszająca faszystów do przyzna­nia prawa do godnej śmierci tym, których uznawali za podludzi. Śmierci w boju, nie zaś w bydlęcym wagonie zmierzającym do Tre-blinki z jej gazowymi komorami. Edelman mó­wi: chodziło o wybór sposobu umierania.

Już samo dokonanie wyboru wymagało bohaterstwa. Ważne byto przecież, że się strzela - powiedział Marek Edelman. Zatem strzelali, bronili się w gruzach, namiastkach schronów. Mieli mato broni, amunicji, żywno­ści, żadnego żołnierskiego doświadczenia, brakowało nawet racjonalnego planu działa­nia. l byto ich tak bardzo niewielu. Zmusili Niemców do wielkiego wysiłku militarnego, zaangażowania znacznych sit (ponad dwóch tysięcy policjantów i żołnierzy różnych forma­cji), pacyfikacji całego getta. Edelman, opo­wiadając o Żydowskiej Organizacji Bojowej, całkowicie przemilczał bohaterski udział w po­wstaniu Żydowskiego Związku Wojskowego, dowodzonego przez Żydów będących przed wojną oficerami Wojska Polskiego. Była to or­ganizacja znacznie lepiej przygotowana do powstania niż ŻOB, jej żołnierze dysponowali lepszym uzbrojeniem, a historia tej formacji pozostaje w Polsce praktycznie zupełnie nie­znana, czci się pamięć jedynie bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej.

Powstanie miało zwrócić uwagę świata, opinii publicznej (głównie w USA, również w Wielkiej Brytanii) na apokaliptyczną tragedię getta i Żydów w ogóle, na cały holocaust. Edelman wyznał: wiedzieliśmy, że trzeba umierać publicznie, na oczach świata. Zara­zem jego relacja nie przynosi wielkich scen batalistycznych, przykładów szaleńczej odwa­gi, widowiskowego heroizmu walki i poświę­cenia. Świat przed laty nie pomógł gettu (bo i niewiele mógł uczynić), natomiast sama opo­wieść Marka Edelmana stała się jednym z naj­bardziej wstrząsających oskarżeń faszyzmu.

Andrzej Szczypiorski Początek. Główna po stać powieści to Irma Seidenman, piękna 36-letnia kobieta. Żydówka, która dzięki nordyc­kiej urodzie uniknęła przesiedlenia do getta, ukrywała się jako M. M. Gostomska, wdowa po oficerze. W końcu wydał ją konfident, zo­stała aresztowana przez gestapo, z rąk oprawców udało się ją wyciągnąć dzięki pomocy polskich przyjaciół. W 1968 roku Gostomska-Seidenman została wyrzucona z pracy na fali ówczesnych antysemickich na­gonek, emigrowała do Francji. Starzeniu się bohaterki towarzyszyło przekonanie, że jest skrzywdzoną babą, której wszystko odebrano tylko dlatego, że nazywa się Irma Seidenman.

Powieść ukazuje również inne postaci Ży­dów, których losu układały się nie mniej dra­matycznie, którzy zginęli podczas wojny (np. Henryk Fichtelbaum i jego ojciec). Postacią pierwszoplanową w utworze jest także Paweł Kryński, młody człowiek robiący bardzo wiele, by ratować żydowskich przyjaciół. Szczypior­ski starał się uczciwie przedstawić stosunek Polaków do Żydów podczas okupacji. Jedni, narażając życie, pomagali Żydom, inni (np. Piękny Lolo) zachowywali się podle, bogacili na ich tragedii, l wśród Żydów nie brakowało zdrajców - panią Seidenman wydał właśnie Żyd, Bronek Blutman. Nie wszyscy Polacy by­li dobrzy i szlachetni, nie wszyscy Żydzi nie­winni, nie każdy Niemiec to zbrodniarz.



Wyszukiwarka