co by było dalej, Co by było dalej 3


Skończyłam na tym jak Gaurry i Lina..........Eeeee .....tak....... PRZENIEŚMY SIĘ DO AMELI I ZELA!!!

Zel właśnie kapał się pod prysznicem kiedy.....weszła AMELIA!!! (Tej to dobrze! Dop. Autorka)
Zel zakrywając się wszystkim co ma pod ręką: A...Amelia!! Nie wiesz ,że najpierw się puka!! Gdzie twoje dobre wychowanie!!?
Amelia: Oh! Przepraszam ,ale właśnie szukałam swojej koszulki nocnej prawdopodobnie zostawiłam ją tutaj gdy rano szlam umyc zęby. Ale skoro jej nie ma to wyjde.
Amelia zaówazyła ,że jedną z rzeczy ktorą zakrywał się Zelgadis jest własnie jej rózowa haleczka.
Amelia: A więc tu jest!!
Podeszła do Zela i zabrała mu ja bezczelnie wyglądając jakby całkowicie nie zaóważyła ,że jest goły. Zel zaczerwienil się. Amelia pocałowała go w policzek i bez słowa z uśmiechem na twarzy wyszła z łazienki. Zelgadis wciąż stał jak przyczepiony do podłogi. Wkącu odtknał się i zaówarzył że nie chcacy ręką trzepnął korek z zimna woda. („trzepnał” Chyba mnie rozumiecie znając jego siłe i twardą skore? Dop. Autorka.)
Zel: Aaa! Zimna!
I z szybkościa próbując zakręcić korek po prostu go wyrwał sprawiając że woda zaczeła szybciej lecieć wysadzając połowę ściany.
Zel: Co jest!!!?
Zel wyskoczył z prysznicu i z pośpiechem włożył na siebie szlafrok. Nagle woda wprost wybuchla sprawiając ,że Zel wywarzył drzwi od łazienki i wylądował na korytarzu. Woda nareszcie przestala się lać ale cała łazienka i korytarz miały na sobie 1 cm warstwe wody.
Zelgadis lerzący pod ścianą z zachwianymi ruchami próbował się podniesć. Wdedy chlupocząc po wodzie przybiegła zdyszana amelia i kilku straży.
Amelia krzycząc do zela: CO SIĘ STAŁO!!??
Zel: już spokojnie jestem cały.
Amelia: Nie o ciebie się martwie tylko o łazieke co ty znów narobiłeś!!??
Zel: Korek się zepsuł.
Amelia: tak sam z siebie!!?
Zel: No.....Eeee...Trąciłem niechcący go i.....OJ NIE PRZEJMUJ ŚIE ŁAZIĘKĄ A CO ZE MNĄ?!
Amelia zn zaciśnietymi pięściami: Ty...TY ZAWSZE WSZYSTKO PSUJESZ!?
Zel Co...?
Amelia: SPUJŻ NA TO WSZYSTKO!!! SPÓJRZ NA OBRAZ ZA SOBĄ!!
Zel ze zdziwieniem obejżał się za siebie. Zobaczył obraz.......rozmazany obraz przypominający częściowo kobiete albo słonia ( przepraszam za tego słona ale skończyła mi się czekolada dop. Autorka)
Zel: Oj jeden obraz mamy ich pełno. Obiecuje kupie ci nowy.
Amelia : Odejdźie z tąd!! Chce porozmawiać z księciem na osobności.
Amelia machneła reką na straż którzy tatychmias wybiegli.
Zel: Ame o co ci do cholery chodzi?! Wściekasz się na wszystko nie moja wina że jestem taki i że przez moją skóre ten korek wypadł!!
Amelia: ten.......Ten...Ten obraz.... był......Mojej matki!!
Wykrzykneła amelia a w jej oczach pokazały się łzy.
Zel: Jak to nigdy mi nie mówiłaś ,że to twoja matka.!!
W oczach zelgadisa pokazał się strach i ogromne zdziwienie.
Amelia: Bo to było zbyt dla mnie cenne!!! TY ZAWSZE LUBISZ NISZCZYĆ COS CENNEGO!!!
Krzyczała na Zelgadisa podchodząc coraz bliżej niego.
Zel: To nie prawda!! Niszczyłem żeby spróbować odzyskać swoją dawną postać ale po co bym miał zniszczyć ten obraz jeszcze wiedząc że jest dla ciebie bardzo cenny!!!!!!!!!
Amelia podchodząc do Zelgadisa poślizgneła się przez wode i upadła w ramiona Zelgadisa.
Amelia: Ale jednak popsułeś..........
I odepchneła się od trzymanego ją w ramionach Zela. Odeszła od niego idąc gdzieś znikając za rogiem korytarza.
Zel sam do siebie patrząc na zkikająca z rogiem amelie: No chimero teraz to naprawde namieszałes.
Zelgadis poszedł do ich sypialni i chcąc się położyć na łożku zaówarzył że nie może. Na całej szerokości łóżka leżała jeszcze nie śpiąca Amelia.
Zel: Hej posun się a ja gdzie mam spać!!!
Amelia: na podłodze ....... albo nie bo jeszcze ja popsujesz!! Śpij na dworzu! Jak widzisz tutaj nie ma miejsca!
Zel z grożną miną: Mówiłem ci ,że to był wypadek!! A z resztą!!!! Będę spał na korytarzu!!
Amelia paytrząc w okno: Nie możesz........
Zel: A to dlaczego?
Amelia: Bo tam jest woda.......
Zel: Eeeee..... no tak ..... to będę spał tutaj na fotelu.
Zelgadis usiadł na fotelu i położył pod nogi krzesełko.
Zel: Możesz mi podać koc?
Amelia od niechcenia zuciła kocem w stronę Zela z naburmuszona mina.
Zel: No....... dzięki.

Lecz nasza dwójka nie wiedziała ,że ktoś ich obserwóje przez okno. Ktoś tak złowieszczy, tak potężny ......że nawet sama fabryka Liptona poszła by w jego panowanie. A nazywano go „FIOLETOWYM PEDAŁEM”
(ŁUUUP)
( Auauł!! Dobra Xellosem!! Dop. Autorka)

Amelia leżała naburmuszona na łóżku i patrzyła się w sufit. Zel co jakis czas zmieniał pozycje na fotelu. Wkącu nie wytrzymał:
-Amelio mam tego dosć!!!
-??!!
-Powiedziałem ci ,że to było niechcący !!! Dotego czemu ja mam spać na fotelu a nie Ty!!??
-Bo ja jestem kobietą a ty nie.
-To widać.
Odezwał się tajemniczy głos przy ścianie.
Zel & Amelia- XELLOS!!!?
Xellos- O jak mnie miło witają. A gdzie serpentyny i fanfary?
Zel podszedł do fioletowłosego pe...... to znaczy do Xellosa i energicznie chwycił go za koszule podnosząc go delikatnie do góry.
Zel: Co Ty tu do cholery robisz!!??
Amelia- Mógł pan przynajmniej wczesniej się skontaktować i powiedzieć ,że pan przyjdzie. Kazałabym służbie przyszykować pokój gościnny.
(ŁUP)
Zel & kropelka: Amelio nie przeszkadzaj mi teraz. Więc po co tu jesteś!! Wstrętny karaluchu.
Xellos: Ej. Bez takich słów. Powinieneś się cieszyć ,że odwiedział was stary znajomy. Widze że wiedzie się wam świetnie. Tylko wydawało mi się ,że małżeństwo powinno spać na wspulnym łóżku.
Xelos podrapał się w głowe. Zelgadis poczerwieniał.
Amelia- Gdyby Zelgadis nie był takim łamagom na pewno mógłby spać na łóżku.
Zel- Ja nie jestem ŁAMAGĄ!!!
Xel- Naprawde słodkie.
Amelia- Jeżeli on jest słodki to ja jestem ....... niewarzne.

Czy Amelia i Zel nareszcie się pogodzą?
Co robią Lina i gaurry?
Po jakiego czorta Xellos pojawił się w zamku Ameli i Zela?

To wszystko w następnej część, części 4



Wyszukiwarka