Beynam Laurence M. - Fizyka kwantowa i zjawiska paranormalne, Beynam Laurence M. - Fizyka kwantowa i zjawiska paranormalne, LAURENCE M


LAURENCE M. BEYNAM

FIZYKA KWANTOWA l ZJAWISKA

0x01 graphic

przełożyli:

TOMASZ MAZURKIEWICZ i JERZY PROKOPIUK

„Wydarzenia, do jakich, zgodnie z przyjętymi teoriami, nie powinno dojść, są faktami, które śłużą jako klucz do nowych odkryć". (Sir John Herschel).

„Prawda jest nie tylko dziwniejsza niż sobie wyobra­żacie; jest ona dziwniejsza niż możecie sobie wyobra­zić". (J.B.S.Haldane.)

Tym aspektem natury, który nie pasuje zbyt dobrze do (paradygmatu) nauki zachodniej, są zja­wiska paranormalne. Można sądzić, iż ma to kilka przyczyn. Jedną z nich jest prawdopodobnie prob­lem pomiaru, którego piękną matematyczną ekspozycję dał wiele lat temu profesor William Garnett który można podsumować następująco: jeśli prze-strzeń nie jest przestrzenią euklidesową, tzn. nie ma sztywnej, statycznej struktury, to wszelkie zakłóce-nie w tej przestrzeni oddziała na każdy przedmiot, jaki się w niej znajduje, a więc jednocześnie i na sam aparat pomiarowy, tak że zakłócenie to nie ujawni się w dokonanych przezeń pomiarach. Jeśli podobne zakłócenia czasoprzestrzeni mają miejsce w zjawiskach paranormalnych — a istotnie może tak być w przypadku pewnych zjawisk klasy „poltergeist" — to usilne domaganie się uzyskiwania kon-kretnych rezultatów pomiaru może nie pomagać, a przeciwnie, przeszkadzać, w rozumieniu takich zja-wisk. .

Innym aspektem problemu pomiaru jest to, że nie potrafimy budować instrumentów do mierzenia procesów czy energii, których nie umiemy sobie wyobrazić. Faraday, Ampere i inni mieli przynajmniej jakieś wyobrażenie o tym, co mają zamiar mierzyć i jak to robić. Zaprzeczenie rzeczywistości zjawisk elektromagnetycznych nie byłoby drogą prowadzącą do odkrycia pól elektromagnetycznych, lecz właśnie sposobem, za którego pomocą odkrycie to można by skutecznie uniemożliwić. "Właściwym sposobem postępo­wania, w mierzeniu czegoś jest przede wszystkim u-znanie możliwości, że istnieje coś, co można mierzyć, a następnie wyrobienie sobie mniej lub bardziej okre­ślonego wyobrażenia o tym, jak funkcjonuje ta da­jąca się mierzyć rzecz. Potem można zająć się zbudo-waniem właściwego aparatu pomiarowego. A ekskomunikowanie uczonych twierdzących, ze mierzą nie­znane, a zatem na ogół niemożliwe do przyjęcia ener­gie, nie jest żadnym rozwiązaniem.

Wydaje się jednak, że istnieje głębsza przyczyna, dla której zjawiska paranormalne wykluczono z szerokiej dyskusji naukowej, a znajdujemy ją w za­chodnim sposobie myślenia. Jak wskazał (wielki) psy­cholog, Carl Gustav Jung, my, ludzie Zachodu, mamy skłonność do -rozdzielania rzeczy, izolowania 'ich i ana­lizowania: z reguły widzimy drzewa, a nie widzimy lasu. (Nie oznacza to zaprzeczania realności drzew. ale czy uznanie jej ma pozbawiać .realności las?)

Dzieje rozwoju tej tendencji wymagałyby oso­bnego dzieła. Tu wystarczy, jeśli powiemy, że w spo­łeczeństwie indywidualistycznym—jego kulturę de­terminują po większej części podświadome funda­mentalne założenia jej uczestników — ci spośród nich, którzy uprawiają badania naukowe, są zmuszeni kie­rować się swymi sądami wartościującymi nie wiedząc nawet o tym. że to robią. (Jak to — w innym kontek­ście—zauważył William Irwin Thompson: „Nie po­mogą wam wszystkie komputery świata, jeśli wasze nieświadome założenia dotyczące natury rzeczywi­stości są po prostu fałszywe w swej podstawie" . Ci, którzy parapsychologów oskarżają o „eskapizm", po­winni pamiętać, że ten argument jest obosieczny: je­śli bowiem zjawiska paranormalne są rzeczywiste, to sami oskarżyciele unikają rzeczywistości, a to po pro­stu dlatego, że dla zjawisk, tych nie mogą znaleźć miejsca w swym światopoglądzie.) Takie zjawiska, jak telepatia, tzw. zbiegi okoliczności czy psychokineza, uważa się wtedy, naturalnie, za nie dające się wyjaśnić w kategoriach indywidualności i odrębno­ści. Trzeba wtedy zaproponować przeciwstawne — i typowo wschodnie — pojęcie powiązania zjawisk, je­śli w ogóle chcemy je wyjaśnić. Psychiatra Jan Ehrenwald w następujący sposób podsumował tę konieczność: ..Krótko mówiąc, musimy wyrzec się idei punktowej, egocentrycznej. unicerebralnej lokalizacji „świadomości" i przyjąć teorię potencjalnej multicerebralnej, czyli rozproszonej lokalizacji procesów umysłowych... Musimy pojąc osobowość ludzką w kategoriach systemu potencjalnie otwartego.., czy raczej „pola osobowości" rozciągającego się poprzez granice oddzielające ściśle izolowane indywidualno­ści" .

Williama G. Roiła i innych teoria pola psi jest,, jak się zdaje, jednym z kroków w tym kierun­ku. ; Zachodni paradygmat indywidualności chyba przestał już być użyteczny i potrzeba nam nowego zastrzyku zasad przewodnich, jeśli nauka ma pomóc przetrwać ludzkości i jeśli sama ma przetrwać.

Ta ostatnia sprawa staje się oczywista szczególnie w szybko rozwijającej się dziedzinie fizyki -wysokich energii. Chociaż ostatnie odkrycia 'kilku nowych cząstek powitano jako świt nowej ery, to jednak chcę powiedzieć, że „wielką syntezę" w fizyce, której szuka tak wielu, można znaleźć nie w modelach aktualnie dyskutowanych, lecz w sferze wskazanej przez niektórych spośród największych fizyków świa­ta. W komentarzu brytyjskiego pisma „New Scientist" czytamy: „Staje się jasne, że zwykłe polowanie na cząstki — nadawanie nazw częściom — nie przy­bliża nas do umykającego nam celu elementarności" . Jeden z twórców teorii kwantów, Wemer Heisenberg, stwierdził ostatnio, że ,,tym, czego naprawdę potrze­bujemy, jest zasadnicza zmiana pojęć; będziemy mu­sieli porzucić filozofię Demokryta i pojęcie podsta­wowych cząstek elementarnych". Wskazano również na nieodzowne zmiany. Według Wolfganga Pauliego:

„Bardziej zadawalającym rozwiązaniem byłoby, gdy­by umysł i ciało można było interpretować jako komplementarne aspekty jednej i tej samej rzeczywistości" . Podobnie Heisenberg i Niels Bohr podkreślili znaczenie świadomości. Bohr pisał: „...świadomość musi być częścią natury, czy też, ogólniej, rzeczywistości, co znaczy, ze — zupełnie niezależnie od praw fizyki i chemii sformułowanych w teorii kwantów musimy również wziąć pod rozwagę prawa całkowi­cie innego rodzaju... Tu w sposób oczywisty mamy do czynienia", z autentycznym przypadkiem komplementamości, który będziemy musieli poddać szcze­gółowej analizie..." -

Bardzo możliwe, ze problemu, przed jakim postawiło nas mnożenie się cząstek elementarnych, nie można rozwiązać bez rozwiązania najpierw prob­lemu świadomości; że cząstki elementarne to pokusa mayi wabiąca nas na manowce; i że sprawy tej nie można rozstrzygnąć na poziomie, na którym się do niej zabieramy, lecz na poziomie wyższym, na którym będziemy musieli uwzględniać także zjawiska paranormalne.

Czy więc możemy znaleźć miejsce dla zjawisk paranormalnych przy naszym aktualnym stanie wie­dzy naukowej? Odpowiedź na to pytanie brzmi, mo­im zdaniem, zarówno „tak",, jak i „nie". Możemy — ale tylko wtedy, jeśli zmienimy nasz punkt widze­nia; na dane fakty musimy spojrzeć w całkowicie no­wy sposób. To, czego nam trzeba, jest zmiana gestaltu (całościowej postaci widzenia rzeczy — uwaga tłum.)

.W dzisiejszych naukowych badaniach zjawisk paranormalnych dominuje tendencja do wyjaśnia­nia ich z pomocą koncepcji elektromagnetycz­nej , Jednakże elektromagnetyzm nie wystarczył do wyjaśnienia zjawisk kwantowych i relatywistycz­nych i wydaje się wątpliwe, czy potrafi wyjaśnić pe­wne "klasy zjawisk paranormalnych, takie jak out--of-the-body experience' i dematerializacje. John B. Hasted, David J. Bohm, Edward W, Bastin i Brendan 0'Regan po przeprowadzeniu eksperymentów z "Uri Gellerem stwierdzają: „Część zamkniętego w ka­psule pojedynczego kryształu węglika wanadu wy­raźnie znikła... nie jest znany żaden sposób uzyskania tego efekty wewnątrz zamkniętej kapsuły i nie ma możliwości podmienienia go" . Hasted i inni zaproponowali możliwość, iż wchodzi tu w grę „jakaś obecnie, nieznana\ siła, energia czy stan" wzajemnego związku" u. W tym przypadku dające się mierzyć efekty elektromagnetyczne mogą być zjawiskami drugożędnymi, pojawiając się jedynie jako uboczne skutki jakiegoś bardziej podstawowego procesu; być może wynikają one z jakiegoś rodzaju rozkładu czy rozpadu. Taki proces może tu wyraźnie zachodzić,, jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z determinacją i teleportacją, albowiem w tym wypadku wyjaśnienie uzależnione jedynie od jednego z czterech typów sił fizycznych (elektromagnetycznych, grawitacyj­nych, słabych i silnych) jest oczywiście niewystarcza­jące, jeśli nawet wszystkie te siły razem wzięte nie mogą stać się kluczem do zrozumienia sprawy. "Jak zauważył John G. Taylor: „W obecnie używanych ka­tegoriach nie można dać odpowiedniego fizycznego wyjaśnienia (dematerializacji)". Friedbert Karger i Gerhard Zicha podobnie uznali za konieczne zaproponowanie jakiegoś piątego rodzaju oddziaływania

(poza czterema wyżej wymienionymi); istotnie wyróżniono, zidentyfikowano ostatnio pewną piątą si­łę, „słaby prąd neutralny", ale wydaje się, że nie ma większych podstaw, by utożsamiać ją z tą energią,, o której mówimy. Brytyjski autor, Colin Wilson, w swym monumentalnym dziele na temat okultyzmu stwierdza, że podobne pojęcie jest „podstawowym twierdzeniem magii i okultyzmu, i być może jedynym istotnym pojęciem" .Tak więc możemy być bliscy jakiejś niezamierzonej syntezy dwóch pozornie sprze­cznych systemów: magii i nauki. Antropolog James George Frazer przewidział to z wielką dalekowzrocznością, kiedy mówił: „Sny magii mogą pewnego dnia stać się rzeczywistością i jawą nauki"

W świetle tego wszystkiego, jeśli ostatecznie , że elektromagnetyzm jest podstawową przyczyną zjawisk paranormalnych, będzie musiała ulec zmianie jego zasadnicza 'koncepcja, co nieuchronnie doprowadzi do powstania struktury nader różnej od tego, co dziś rozumiemy przez ten termin. Ponad­to trzeba powiedzieć, "że jakakolwiek jednolita teo­ria pola czy „wielka synteza" w naszych czasach po­winna - jeśli ma być godna tego miana - podjąć próbę zjednoczenia fizyki, parafizyki, psychologii, parapsychologii i mistyki, które to zadanie jawnie-prze­czą obecny zakres i możliwości teorii elektromagnetyzmu

' Podczas gdy w różnego rodzaju zjawiskach pa­ranormalnych możemy mieć do czynienia więcej niż z jednym procesem, lepszym i bardziej elegan­ckim rozwiązaniem byłoby tu odkrycie jednego pro­cesu zdolnego do generowania różnych rezultatów w różnych okolicznościach. Wymaga tego również zasada „brzytwy Ockhama"; jak na razie wystarczy nam jedna nieznana energia. Jak zauważyli Hasted et al.: „Jeśli kawałek metalu może w nieznany spo­sób reagować na działanie mózgu, to mózg może po­dobnie reagować na działanie metalu". Tak więc jeden rodzaj energii może wystarczyć do wyjaśnie­nia zarówno ESP. jak i psychokinezy. Co więcej, jak zaraz zobaczymy, podstawa do takiego wyjaśnienia już istnieje. Wystarczy tylko zebrać w całość wszyst­kie wątki. W ten sposób dojdziemy do prostego mo­delu, który jest, jak się zdaje, zdolny wyjaśnić zja­wiska paranormalne w ramach szerszego kontekstu. Model — przedstawiony poniżej w zarysie — nie jest bynajmniej doskonały, ma on wszakże pokazać, że modele takie nie są z natury swojej niemożliwe. (Tu przedstawiam tylko główne jego zarysy; część opra­cowania bardziej szczegółowego opublikowałem gdzie indziej — niniejsza rozprawa jedynie go streszcza i uzupełnia.)

OGÓLE ASPEKTY TEORETYCZNE

Pańska teoria jest szalona, ale nie na tyle szalona, by być prawdziwą. (Niels Bohr) Nie ma nadziei dla żadnej spekulacji która już. na pierwszy rzut oka. nie wygląda na szaloną. (Freeman J. Dyson)

W ostatnich latach wykazano odpowiedniość między różnymi stanami świadomości (SS) a różny­mi stanami rzeczywistości (SR). Substancje psycho­deliczne były tylko jedną ze stacji na tej drodze ;

późniejsze badania nad indukowanymi stanami transowymi wykazały, że wyjaśnienia odwołujące się do czynników chemicznych czy elektrycznych nie są w stanie oddać sprawiedliwości skomplikowaniu tych stanów. Rozróżnienie między podmiotem a przedmio­tem, ten przestarzały relikt mechanistycznego świato­poglądu dziewiętnastowiecznego, zostało wreszcie zlikwidowane, a szeroka publiczność mogła zrozumieć rewolucyjne odkrycia fizyki kwantowej, która przed półwieczem pierwsza ujrzała. światło nadchodzącego dnia. Poza badaniami nad działaniem środków psy­chodelicznych i nad stanami transowymi pojęcie po­jedynczej, niezmiennej i nie dającej się zmienić rze­czywistości niezależnej od postrzegającego ją czło­wieka zostało zakwestionowane w kilku innych dzie­dzinach.

W jednej z nich — w antropologii kulturowej —przejawem tego jest epokowa tetralogia młodego uczonego, Carlosa Castanedy. Doświadczenia (zarówno pod działaniem narkotyków, jak i bez nich), Castanedy i jego nauczyciela, Juana Matusa, podkreśliły jedynie to, co wcześniej było implicite oczywiste, lecz nie zostało wyraźnie stwierdzone w ba-daniach antropologicznych, a mianowicie, że rzeczywistość jest mniej hub bardziej arbitralnym konstruktem związanym z metafizycznymi założeniami danej kultury, grupy społecznej lub jednostki. Inny krok w tym kierunku zrobił historyk nauki, Thomas S. Kuhn, dokonując analizy struktury rewolucji naukowych. Według Kuhna każda rewolucja naukowa po-ciąga za sobą tak głęboką zmianę w poglądzie na świat (w ramach teorii, doświadczeń, etc.). że uczeni przed tej rewolucji i po niej zdają się żyć w dwóch całkowicie różnych światach. Komentując np. rewolucję w chemii Kuhn powiada: „Chemicy nie mogli więc ,po prostu akceptować teorii Daltoma na zasadzie dowodów, w większości nadal negatywnych. Nawet już po zaakceptowaniu teorii musieli stale dopasowywać przyrodę do swego wzorca. W tym przypadku proces ten trwał przez całe następne pokolenie. Kiedy został ukończony, procentowy skład nawet najlepiej znanych związków, był inny. Same dane uległy mianie".

Wszystko to jednak było tylko preludium do odkryć mechaniki kwantowej. Zasada nieoznaczoności Heisenberga prowadzi bezpośrednio do wniosku, że — by posłużyć się słowami fizyka Dietricha Schroeera — „obserwatora nie można oddzielić od Eksperymentu" , a podczas gdy słuszność tego zda­nia na ogół uznaje się w odniesieniu do zjawisk mi­krokosmicznych, to istnieją dowody, iż jest ono słusz­ne także w odniesieniu do makrokosmosu. „By wyrazić się bez ogródek — powiada Henry Margenau nauka nie zawiera już prawd absolutnych" . Sam fakt obserwacji i sama jej intencja ingerują w obser­wowany przedmiot.

Twierdzenie to wymaga wyjaśnienia. W fizyce kwantowej cząstka — zanim stanie się przedmiotem obserwacji — może znajdować się gdziekolwiek we wszechświecie, prawdopodobieństwo, że znajduje się zbyt daleko od pewnego miejsca, jest bardzo małe, ale niepodobna go całkowicie wykluczyć. Kiedy czą­stka zostanie zaobserwowana, to aktualizuje je tyl­ko jedno prawdopodobieństwo z nieskończonej liczby „amplitud prawdopodobieństwa". „Wektor stanu" (lub „statystyczny zespół") stanowi superpozycję tych amplitud prawdopodobieństwa. Powiada się, że w cza­sie obserwacji „skolapsował" tak, aby pozostawić tyl­ko jedno prawdopodobieństwo do zaktualizowania.

W tym punkcie pojawiają się różne interpretacje. Interpretacja kopenhaska utrzymuje, że kolaps wektora stanu pojawia się w sposób całkowicie pro­babilistyczny (czyli losowy). Z drugiej strony, tacy fizycy, jak David Bohm, których interpretacja ta nie zadowala, wysunęli postulat „ukrytych zmiennych", które powodują zapadnięcie się wektora stanu.

Stwierdzono jednak, że dowolny instrument pomiarowy, jaki wprowadzimy w celu określenia te­go. co się dzieje, wkracza do stanu niezdecydowanego, czyli „schizofrenicznego", albowiem i on jest zbio­rem amplitud prawdopodobieństwa. Z tej samej przyczyny to samo dzieje się z dowolnym łańcuchem instrumentów mających kontrolować pierwszy in­strument, co nazywamy „katastrofą nieskończonej regresji von Neumanna" . Regresję tę kończy jedynie wprowadzenie świadomości obserwatora. Tak więc to sama świadomość kolapsuje wektor stanu i do­konuje selekcji z nieskończonej liczby prawdopodo­bieństw. Aby raz jeszcze zacytować Margenaua:

„Świadomość jest pierwotnym ośrodkiem wszelkiej rzeczywistości. Nawet świat zewnętrzny jest w istocie przyjęciem założenia, projekcją świadomości". Według innego wielkiego fizyka, Eugene'a P. Wignera. świadomość jest, ostatecznym „sprawozdawcą" rze­czywistości, a Wigner rozwinął ten pogląd w sposób wyrafinowany pod względem matematycznym. Wreszcie, Bryce DeWitt stwierdza: „Pogląd kopenha­ski wzmacnia wrażenie, że kolaps wektora stanu, a nawet sam wektor stanu, istnieją tylko w umyśle".

Wszystko, co powiedziałem powyżej, ma po­kazać, że w sposób sensowny nie można oddzielić sta­nu świadomości od odpowiadającego mu stanu rze­czywistości. Psycholog Charles T. Tart wezwał do stworzenia „nauk o specyficznych stanach", aby mo­żna było badać stany rzeczywistości radykalnie róż­ne od rzeczywistości fizycznej .

Jednym faktem, który wyłania się z obecnych dyskusji nad naturą świadomości, staje się to, że jest ona niezlokalizowana (tj. nie ogranicza się do pewnego regionu czasoprzestrzeni, takiego jak nasze głowy). Wychodząc od studiów nad mistycyzmem, psycholog Arthur J. Deikman stwierdza, że „świado­mość nie jest zlokalizowana", a co więcej, że jest ona — czy raczej jej umysłowy lub psychiczny odpowied­nik — formą zorganizowaną Podchodząc do tej kwestii od strony fizyki, Evan Harris Walker zasto­pował Bella kryterium nielokatności dla Bohma zmiennych ukrytych (tzn. jakakolwiek ukryta zmienna musi być nielokalna) do Wignera koncepcji świa­domości. Zgodnie z tym poglądem nielokalne i nie- fizyczne (tj. nie dające się mierzyć) ukryte zmienne 'świadomości wywołują kolaps wektora stanu. Walker stwierdza, że każdy proces we wszechświecie, aż do jego najmniejszej cząstki, posiada świadomość . Istotnie, nie może być inaczej, jeśli mamy zaakcepto­wać nielokalność. Każdy punkt w każdej rzeczywi­stości musi być świadomy, chociaż każdy rzutuje (czy „postrzega") różną rzeczywistość czy też różny aspekt tej samej rzeczywistości. Wydaje się więc, że każdy punkt posiada dualną naturę świadomości i rzeczywi­stości, przy czym dualność ta nie ogranicza się jedynie rzeczywistości fizycznej, czyli „materii", skoro 'mogą istnieć inne SS. i .SR. Jednakże rzeczywistość fizyczną można uważać -za przypadek szczególny, a szukając jakiegoś nielokalnego procesu, który mógł­by być zarówno podzbiorem ogólniejszego zakresu SŚ, jak i czymś komplementarnym wobec materii (w for­mie -umysłu) stwierdzamy, że obiecującym kandyda­tem okażą się -tu procesy ponadświetlne, przy których pomocy można zarazem wytłumaczyć zjawis­ka paranormalne.

ASPEKTY TEORETYCZNE: ESP

Prekognicję możemy wyróżnić jako czynnik zasadniczy dla naszej interpretacji. Fakt, że prekognicja łączy się z przekazem informacji w odwrotnym kierunku czasu, z konieczności wynikającej •l teorii względności, powoduje, iż musimy przyjąć procesy poruszania się szybciej od światła (ponadświetlne) jako możliwą przyczynę wyjaśniającą tę, na którą po­zwalają nam prawa fizyki. Jednego z takich proce­sów dostarczają fale de Brogliego (fale materii), nie­odzowne dla zrozumienia nowoczesnej fizyki. (Nie in­teresujemy się tu grupą fal, która ma prędkość rów­ną prędkości materii fizycznej, z jaką (jest sprzężo­na.) Z drugiej strony fizyk Gerald Feinberg i ma­tematyk Adrian Dobbs opracowali teorie odnoszą­ce się do cząstek ponadświetlnych o masie (matema­tycznie) urojonej. Podczas gdy wywód Feinberga jest całkowicie ścisły, to koncepcja Dobbsa obejmuje „obiektywne prawdopodobieństwa" spotykane w teorii kwantów. Musimy tu pamiętać, że w kategoriach teo kwantów cała materia składa się po prostu z fal, |gęstości lub "amplitud prawdopodobieństwa. Według Dobbsa przyszłe stany prawdopodobieństwa emitują psitrony" wprost -proporcjonalnie do możliwości ich; realizacji-Ponieważ' normalne. koncepcje czasu i prędkości ulegają .zawieszeniu "w odniesieniu do pro­cesów ponadświetlnych, przeto. Dobbs '-wprowadził „obiektywne prawdopodobieństwa".

Z drugiej .-strony -tachiony Feinberga mają tę interesującą 'właściwość, że ich pędy periodyczne wy­nurzają się i zanurzają z continuum czasoprzestrzennym, zapewne w, ten sposób dając efekt pokrewny impulsowi w" regularnych ' interwałach czasoprze­strzennych. Między nimi tachiony okazują się cał­kowicie niezlokalizowane, rozprzestrzenione na całej płaszczyźnie zespolonej.

Tachiony można rozpatrywać jako cząstki niosące.. energię ujemną wstecz albo energię dodatnią w ''przyszłości Ta wzajemna zamienialność pozwala nam -uważać tachion za dwukierunkową nieciągłą linię pola, miniaturową deformację (warp), „dziurę wy­drążoną przez robaka" lub krótkie spięcie, które przenosi informację poprzez czasoprzestrzeń niezależnie od kierunku, trochę tak, jak fotony światła przeno­szą informację w zwykłej czasoprzestrzeni. Wzięte .kolektywnie, działałyby one jako mikrominiaturowa deformacja bezpośrednio połączona z pierwotnym przedmiotem-wydarzeniem i byłyby widziane w pe­wnym stopniu jak projekcja hologramowa („tulpa" czy „zjawa" (...).

Jak dotąd, mamy dwa rodzaje procesów ponadświetlnych — jeden mający naturę fali, drugi zaś ' cząstki; istnienie pierwszego z nich jest stwierdzone podczas gdy istnienie drugiego jest wątpliwe. Jednak­że komplementarna falowocząstkowa natura procesów podświetlnych i świetlnych stanowi dobry precedens, jeśli chodzi o możliwość powtórzenia -się tego. samego również w przypadku procesów ponadświetlnych, chociaż te ostatnie najprawdopodobniej będą' miały cechy uderzająco różne od tych pierwszych (Bohr: „prawa całkowicie innego rodzaju"). Proszę również zauważyć,, że określenie -„falowocząstkowa (natura materii" jest -uproszczeniem; .-taktycznie nie jest ona ani falą, ani cząstką, lecz przejawia cechy, które możemy sumarycznie wyrazić w formie poję­ciowych modeli „fali" „cząstki".Ogromny pożytek pola ponadświetlnego modelu polega na tym, że pozwala on nam usatysfakcjonować myśl Bohra i Pauliego o komplementarności umysłu i materii w nieoczekiwanie owocny sposób. Mały krok zrównania procesów ponadświetlnych ze świadomością umożliwia nam zobaczenie umysłu ponadświetlnego i materii (nadświetlnej) jako dwóch komplementarnych regionów z energią poruszającą się z prędkością światła; również równania pokazują, i że istnieje tu wzajemne i natychmiastowe oddziały­wanie. Co więcej, pole ponadświetlne pojawiło się l wskutek konieczności wyjaśnienia prekognicji; jed­nakże ponieważ znikły więzy czasowe, przeto pole to , jest niezlokalizowane i nietemporalne, co pozwala na pojawienie się podstawy dla telepatii, jasnowidzenia i retrokognicji.

Tak więc każdy punkt w czasoprzestrzeni po­winien być ostatecznie powiązany topologicznie — za pośrednictwem pola ponadświetlnego — z każdym innym jej punktem; jednakże to wzajemne powiąza­nie nie oznacza bezsensownego chaosu. W sposób oczywisty łączność ta jest zorganizowana. Sytuację i-lustruje zastosowanie z kręgu procesów świetlnych, jakim są hologramy. Kilku badaczy niezależnie od siebie zwróciło uwagę na znaczenie modelu hologra ficznego jest to być może „duch czasu". Albowiem hologram, w każdym i we wszystkich swych punk­tach, zawiera całą informację zawartą w nim jako ca­łości; podzielenie go na poszczególne części "nie prowa­dzi bezpośrednio do" utraty informacji: informacja, czyli struktura, zastaje zachowana. Tak więc model holograficzny jest z natury swej synergiczny (ma charakter informacyjny,' -zorganizowany i nieprzypadkowy) w przeciwieństwie do enitropijnego (de­zorganizującego, dezintegrującego). Zakłada to nie­podzielność; całości nie można sensownie podzielić na części izolowane od siebie, nie zmieniając tym samym samej jej tożsamości.

Jeśli model holograficzny zastosujemy do pola ponadświetlnego, to natychmiast stanie się jasne, że niekoniecznie wieloraka „łączliwość" — która wszak­że jest zorganizowana :w obrębie warstwowej struk­tury złożonej z następujących po sobie poziomów — implikowana przez to pole pokazuje, że ma ono na­turę synergiczną (zauważmy związek z Deikmana koncepcją świadomości jako organizacji). Pożytek płynący ze zrównania świadomości i tego pola staje się teraz jasny; każdy punkt w tym polu natychmiast otrzymuje informację w rezultacie jakiejkolwiek zmiany w dowolnym innym punkcie („reaguje na nią"), jest on, praktycznie rzecz biorąc, „świadomy" tego, co się dzieje w innych punktach. Taką koncep­cję można zastosować z powodzeniem do biologii, gdzie hormonalna teoria zróżnicowania komórkowe­go wydaje się w najlepszym razie tworem nie­zgrabnym i mechanistycznym, a pojęcie „biohologramu" jest o wiele bliższe rzeczywistości. Koncepcję tę można zastosować nie tylko do komunikacji mię­dzy komórkami, lecz także do komunikacji-między organizmami, badanej przez Cleve Backstera; badacz ten stwierdza istnienie nawet w najmniejszej z kolorek pewnego rodzaju „pierwotnej świadomości reszcie, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że powiedzenie„-wszystko łączy się ze wszystkim" stanowi jedną z czterech. podstawowych zasad ekologii sformułowanych przez Barry'ego Commonera, zaczną się | przed nami wyłaniać pełne implikacje tego obrazu. [Bynajmniej jednak nie jest to wszystko; teraz 'bo­wiem spotykamy się z fizykiem Davidem Bohmem;

który powiada nam, że zasadniczy nacisk w -teorii kwantów pada dziś" na „niepodzielną całość" i że „za­sada podzielności świata na różne, ale oddziałujące na siebie części nie jest już zasadna ani sensowna". Jest to taki stopień jedności, ze nawet pojęcie syg­nału traci swój sens; doprawdy, nawet modele tachionowy i psitronowy, do których się odwołujemy, mogą stać się przestarzałe, służąc jedynie jako środ­ki mające pomóc naszym umysłom niezdolnym na­dążyć za tak szybkim rozwojem nauki. (Być może jako alternatywną hipotezę można zaproponować mo­del hiperprzestrzeni, w której wszystkie punkty są równo odległe od siebie; w przypadku -bezwymiarowości (próżni) odległość ta równa byłaby zeru. Rów­nież fala de Brogliego wydaje się lepiej odpowiadać modelowi polowemu, z którego wykluczono pojęcie konwencjonalnego sygnału.) W tej analizie ESP jest naturalnym produktem ubocznym pola postulowane­go przez biologię, ekologię i fizykę kwantową; jak za­uważył Brendan 0'Regan: Parapsychologia, gdyby nie to, że już istnieje, musiałaby zostać wynaleziona, aby w pełni zbadać nowy eksperymentalny para­dygmat »niepodzielnej całości

Jeśli następnie zwrócimy się do antropologii i historii, aby przekonać się, czy idea ta ma jakiś pre­cedens, to od razu natkniemy się na pojęcia Urgrund, Urjeld (prapola) istnienia, postulowanego nie tylko przez niemal wszystkie ludy pierwotne, lecz tatrze

przez luminarzy takich, jak Paracelsus, i przez fizy­ków takich', jak Lancelot. Law Whyte. (...) Ta „ener­gia". jak można ją luźno nazwać (termin „synergia" byłby bardziej dokładny) jest niemal zawsze energią „życia"; ma ona charakter formatywny, negantropijny, inteligentny, świadomy etc., stanowiąc substrat łączący -wszystkie rzeczy we wszechświecie. Taka funkcja łączenia wymaga procesów ponadświetlnych, ponieważ szybkość światła nie pozwala na przekaz in­formacji nie pochłaniający żadnego czasu i dlatego, że istnieją zasady takie, jak zasada Macha i zasada Pauliego, które działają w każdej chwili w całym wszechświecie, w ten sposób z konieczności powodu­jąc natychmiastowe „przewodzenie" informacji (...) Oczywiście musimy jeszcze przekonać się, czy nawet słowo „przekaz" ma tu jakiś sens.

W przeciwieństwie do tych sił fizycznych, któ­rymi rządzi -drugie prawo termodynamiki, pole synergiczne działałoby, jak się zdaje, „do wewnątrz". od peryferii-ku centrum. Schrodinger wskazuje, że organizm „-wsysa" negatywną entropię ze swego śro­dowiska Istotnie, ponieważ organizmu i środowi­ska (czyli jakiegokolwiek przedmiotu i reszty wszech­świata) nie można sensownie oddzielić od siebie, prze­to byłoby rzeczą dziwną, gdyby ich wzajemne oddzia­ływanie przebiegało tylko w jednym kierunku („na zewnątrz", od organizmu, czyli przedmiotu), & nie przebiegało w drugim. W tym kontekście interesujące jest to, że podczas gdy potencjał opóźniony w teorii elektromagnetyzmu opisuje falę wędrującą na zew­nątrz z miejsca swych narodzin, to potencjał przed­wczesny opisuje ją jako wędrującą ku centrum (zbie­gającą się ku niemu) Być może istnieje jakiś me­chanizm, za którego pomocą pole świadomości w ten sposób kształtuje i podtrzymuje materię podświetlną, zapewne za pomocą relacji inwersji, chociaż samo jest niezlokalizowane. (Tym. którym trudno jest pojąć ta­ką relację, dzieło Mauritsa C. Eschera dostarcza gra­ficznego przykładu. „Circie Limit III" to mandala ze splecionych ryb. „Jednakże poza nią — powiada Escher— jest „absolutna nicość". Ale świat sferyczny nie może istnieć bez otaczającej go pustki, i to nie tylko dlatego, że coś znajdującego się „wewnątrz" za­kłada cos znajdującego się „zewnątrz", lecz także dla­tego, że w „nicości" znajdują się ścisłe, określone ge­ometrycznie, niematerialne punkty środków łuków, z których zbudowany jest szkielet"

Tę synergiczną, formatywną „energię" staro­żytni jogini nazywali „praną", a niektórzy -współ­cześni badacze „eterem" (np. Rudolf Stelner — uwa­ga tłum.). Fizyk Cari Friedridh von Weizsacfker zwraca uwagę na podobieństwa w fizyce kwantowej, i rzeczywiście można by posunąć się aż do przyrównania tej zasady z wektorem stanu w najogólniejszym sensie. (Zakłada to, oczywiście, ;że -wektor stanu posiada własności, które mu­simy dopiero poznać. Powody przyrównania ich staną się jasne w następnej części.) Jednak­że jeśli rozpatrzymy świat fizyczny jako podzbiór bardziej ogólnego zbioru rzeczywistości, to ponad-świetlny obraz tej formatywnej energii może, -w tym ograniczonym zakresie, okazać się bardziej sensow­ny.. Innymi słowy, ta prefizyczna energia miałaby ponadświetlne właściwości w szczególności dla materii fizycznej i byłaby równoważną wektorowi stanu w ogólności.

Jeśli chodzi o matematyczne ujęcie takiego ho­listycznego czy „holograficznego" pola, to prawdopo­dobnie wymagać ono będzie wykorzystania zastoso­wania hiperliczb, opracowanych teoretycznie kilka lat temu przez Charlesa A. Musesa Jako odkrycie 'niedawne, matematyka hiperliczb znajduje się jeszcze w powijakach, toteż potrzeba będzie wiele wysiłku, by dać jej opis jakościowy. (...) .Opis taki będzie z konieczności. niezwykle skomplikowany l dlatego po-- trzeba" nam o wiele potężniejszych narzędzi niż te, ja­kimi obecnie dysponujemy w ramach konwencjonal­nej struktury wyższej matematyki.

ASPEKTY TEORETYCZNE: PSYCHOKINEZA

Wyobraźnia może dać początek nie tylko temu, czego nie było lecz także zniweczyć to, co było. (Harold C. Goddard)

Dowolna rzecz może zarówno być, nie być, jak i być inną rzeczą. (Robert Henniem, Waldo)

Obok tego wszechświata mogę wyobrazić sobie inne wszechświaty^ rządzone innymi prawami. (J. L. Synge)

Myśli to rzeczy. (Powiedzenie huna hawajskich czarowników— uwaga tłumacza) W tym paragrafie opuszczamy dziedzinę wy­specjalizowanej analizy materii fizycznej, by zająć się ogólniejszą normą wszystkich rzeczywistości; ograniczanie się do modelu supraluminalnego nie jest już konieczne, jakkolwiek zachować musimy koncep­cję porządkującego wszystko Urfeld (prapola), czyli „ostatecznej świadomości".

Relacje dotyczące magii spotykanej u ludów pierwotnych oraz w całej historii (ludów cywilizowa­nych) zawsze zdawały się mieć jakiś perwersyjny sens dla tych badaczy, którzy skłonni byli traktować je poważnie. W większości wypadków magia jest — oczywiście — tym czym się być wydaje, tj. nonsen-

sem. Tkwi w niej jednak coś nonsensem nie jest i czym teraz spróbujemy się zająć przede wszystkim trzeba stwierdzić że w świetle-poprzedniego paragrafu ludy pierwotne zachowały i "w dalszym ciągu zachowają zrozumienie dla koncepcji „niepodzielnej całości" Tak więc w ich

kosmosie wszystkie rzeczy oddziałują na siebie, a czas i miejsce konkretnych zbiegów magicznych muszą być troskliwie wybierane trzeba brać pod uwagę „sytuację astrobiologiczną"; -w Urfeld istnieją .punkty mocy", w których więź koncentruje się na wyższym. ładzie, etc, Kiedy "mag wybrał' już stosowne miejsce i czas (dla magicznej operacji), to pozostaje mu jedynie nie wprawić się w trans, w. którym może wejść w -kon­takt z niezwykłymi SR i spowodować ich działanie, Idąc — częściowo — za Frazerem możemy dziś wymienić następujące prawa rządzące magią:

  1. Prawo „zarażliwości. czyli sympatii..;-"Rzeczy (przedmioty, pojęcia: można je rozróżnić tylko na niż-, szych poziomach świadomości zintegrowanej), ,które raz znalazły się w kontakcie lub -w jakakolwiek" sposób były ze sobą związane. począwszy od tego: momentu pozostaną związane ze sobą i zawszę będą na siebie oddziaływać. (Według 'hawajskich huna „modus wza­jemnego powiązania" jest Kleisty, toteż powiązanie rzeczy ze sobą może rozciągać -się niemal w nieskoń­czoność, jeśli nawet usunięto je-z ich wzajemnych -przestrzeni stanów)

  2. Prawo 'podobieństwa, czyli homeopatii. W przypad­ku dowolnych dwóch rzeczy w ten sposób powiąza­nych określone działanie na jedną z nich automatycz­nie — dzięki czystej i nie kontaminującej niczego naturze „modusu wzajemnego powiązania" — do­prowadzi do zmiany tego samego rodzaju w drugiej. Podobne wytwarza podobne, podobne przyciąga po­dobne do tej samej informacyjnej przestrzeni stanów.

Prawo bliskości. część- dzięki prawom reprezentuje całość

Fakt że prawo .stanowi dokładne wyrażenie, zasadniczej charakterystycznej cechy modelu holograficznego zmusza nas 'do 'poważniejszego rozważenia

dwóch innych praw rządzących magią ponieważ magia- jeśli pozbawić ją całej jej

wystawy- daje, się w mniejszym lub większym stopniu ekwiwalentem psychokinezy, przeto prezentując psychokinezę będziemy musieli wyjaśnić również prawa sympatii i homeopatii. (Nowsze „czarne skrzynki Abramsa, -De la Warra. Hieronynmsa, Cainpbella i in. również zdają się pozostawać w związku z,„energią holograficzną"' i opierać na nieświadomej. psychokinezie -Służą one jedynie- jako symboliczne rekwizyty czy protezy dla niedoświad­czonych umysłów (faktycznie są rozszerzeniem umy­słu) i po jakimś czasie stają się zbędne. O ich użytecz­ności decyduje-symbolika konieczna "do zmiany czy­jegoś SR, tak, jak w -epoce o mniej rozwiniętej technice symboliki takiej dostarczały rekwizyty bardziej egzotyczne, Zobaczymy, że wektor stanu stanowi, by posłużyć się terminem Don Juana (Matlisa), „centy­metr sześcienny szansy. dzięki której można wpro­wadzić tu magię kwantową

Kilku badaczy zjawisk paranormalnych wska­zało na trudność oddzielenia percepcji pozazmysłowej (ESP) od psychokinezy (PK). I tak np. Ehrenwald za­uważa, że: „.. nie .można-całkowicie wykluczyć możli­wości, iż efekt psychokinetyczny, wymagający wszy­stkich rekwizytów eksperymentu z zakresu ESP (włą­cznie z metodą losowego -wyboru danych, tasowa­niem kart, procedurami-rejestracji, etc.), może być ostatecznie odpowiedzialny za podobne rezultaty prekognicji uzyskane' przez różnych eksperymentatorów­

Fizyk Helmut Schmidt znany że swych badań w tej dziedzinie, stwierdza, że „związek między psychokinezą a prekognicją wydaje się na ogół dość bliski

i to w takim stopniu, że regorystyczne oddzielenie 'psychokinezy od prekognicji w statycznych te-

testach laboratoryjnych mogłoby być niemożliwe Walker wyjaśnia eksperymentalne dowody telepatii

w podobny sposób: ,Przekaz w zwykłym sensie nie jest przekazywany'—to przyszły stan jest wybierany również: psychokineza obejmuje tę same zasadnicze procesy, co jasnowidzenie

Ostatnio dwaj czołowi fizycy wypowiedzieli się na temat psychokinezy w związku z podstawowym obiektem znanym fizyce kwantowej a mianowicie z

wektorem stanu (lub jak się inaczej określa, funkcją falową) Otóż funkcja falowa ulega dwojakiego rodzaju

zmianie. Dopóki jest pozostawiona sama sobie i nie jest przedmiotem obserwacji, zmienia się zgodnie z falowym równaniem Schródingera, w 'którym ope­rator zwany hamiltonianem określa ewolucję funkcji falowej. 'Natomiast przy obserwacji tej funkcji hamil-tonian zmienia 'się drastycznie i 'w sposób nieciągły

(wektor stanu "ulega kolapsowi).

Brian D. Josephson (laureat Nobla' z zakresu fizyki z 1973 r.) tak zastanawia się nad możliwością kontrolowania samego hamiltonianu: „„być może da się modyfikować prawa natury. Być może w ten spo­sób zachodzą zjawiska parapsychiczne. Można "by spowodować działanie jakiejś siły na coś -jedynie przez modyfikację hamiltonianu, także przedmiot ten miał-by więcej energii w jednym położeniu niż w innym. W ten sposób zjawiska parapsynhiczne można by po­łączyć ze zmianą hamiltonianu, -który określa rów­nanie ruchu w jakimś systemie. Być może można uznać, że również pewne zjawiska parapsychiczne wprowadzają energię sprzęgającą osobę z rzeczą, na która osoba ta chce oddziaływać Evan H. Walker poświęcił temu tematowi wielerozważań i funkcję .kolapsu wektora stanu, przypisuje

podzbiorowi zmiennych świadomości które nazywa wolą Zgodnie z jego poglądem takie efekty jak dematerializacja, teleportacja a zginanie metalu nie są z istoty swej niemożliwe; do ich zaj­ścia 'potrzeba tylko podtrzymywanej intensywnie siły woli. która prowadzi do kolapsu wektora stanu na poziomie makroskopowym do skrajnie, nieprawdopodobnego stanu

Jeśli poglądy te są słuszne ba tak się wydaje - to rzeczywistość fizyczna jest o wiele bardziej płynna (podatna na bezpośredni wpływ umysłowy) niż dotychczas wierzono; tak płynna, jak tylko sobie życzymy. Głębokie zaangażowanie .podświadomości w zjawiskach paranormalnych mogłoby nas doprowa­dzić do wniosku, że podświadome poziomy (naszej psychiki}! ostatecznie 'też świadomość zbiorowa rea­gują i zmieniają .„linię świata", którą podąża 'każ­dy z nas w sposób, z jakiego nie zdajemy sobie spra­wy. Parapsycholog Rex G. Stanford nazywa to „rea­kcją 'instrumentalną zapośredniczaną przez psi" (PMIR); zauważa on, .że może do niej „dojść bez świa­domości człowieka że dzieje się coś niezwykłego" . W tym wypadku zmienne Walkera muszą mieć również komponenty podświadome; każdy SŚ miałby podzbiór w. W tej koncepcji rzeczywistość określają wspólnie warstwy: świadoma i podświadoma.

Pogląd Walkera opiera się na klasycznym twierdzeniu kolapsie wektora stanu. Z drugiej stro­ny Hugh Everett, John A. Wheeler i R. Neill Graham zaproponowali inną interpretację mechaniki kwantowej, znaną w skrócie jako interpretacja EWG, w której wektor stanu wcale nie ulega kolapsowi czy też, raczej, z punktu widzenia, który zaraz przedstawimy, ulega kolapsowi we wszystkich swych wartościach Zgodnie z tym poglądem opartym na nieskazitelnej matematyce, każdy (punkt. we, wszechświe­cie w każdej mikrosekundzie rozszczepia się czy roz­gałęzia na miliardy prawdopodobnych wszechświat ów; „linia prowadząca przez świat", którą podążamy,'. jest tylko jedną z niezliczonych prawdopodobnych, a rzeczywiście istniejących linii. 'Wheeler wyobraża sobie „superprzestrzeń", w której dowolny punkt sta­nowi, cały wszechświat, podczas gdy punkty z nim są-

siadujące są trochę innymi wszechświatami. Trzeżwej interpretacji EWG daleko do barwnego języka Fredmca Browna (znanego autora książek z zakresu fantastyki naukowej — uwaga tłum.), jego konstata­cja jest nader dokładna: „Jeśli istnieje nieskończo­na ilość wszechświatów, to muszą istnieć wszystkie możliwe kombinacje. A więc gdzieś każda rzecz mu­si być możliwa... Istnieje wszechświat, w jakim Huckleberry Film jest realną osobą, która robi dokładnie to, co opisał Mark Twain. W istocie istnieje nieskoń­czona liczba wszechświatów, w których jakiś. Huckleberry Finn realizuje wszelką możliwą odmianę te-. go, co Mark Twain mógłby kazać mu spełniać... l nieskończona ilość wszechświatów, w których egzy­stencja ma taki charakter, że nie znaleźlibyśmy słów ani myśli, które pozwoliłyby nam opisać ją czy so­bie wyobrazić" Otóż jedna z badawczych grup parapsychologicznych

doszła do bardzo- interesującego rezultatu. Idąc w ślady Towarzystwa Badań Parapsychicznych z Toronto, które dało nam „Filipa", wyimaginowane­go „ducha" człowieka nigdy nie żyjącego na Ziemi, grupa ta, jak się zdaje, złowiła cały zastęp „duchów" bohaterów powieści Dickensa, takich jak Artur Dodger, Oliver Twist, Fagim, Bili Sykes i Nancy. Te literackie „duchy" wyprodukowały szereg zjawisk fizycznych

Szaleństwo ?. Być może — a być "może nie-O tym czy -postaci z Dickensa, Huckleberry. Finn; to; -co ktoś sobie kiedyś wyobraził, mają odpowiedni prawdopodobny wszechświat' czy paralelne continuum"i w -którym faktycznie istnieją, musimy się je­szcze--przekonać.-Oczywiście, gdybyśmy mieli uwie­rzyć-koncepcjom ludów „pierwotnych", do których ultranowoczesna -fizyka szybko, się zbliża, to przypo­mnielibyśmy sobie, że Tybetańczycy— według Alek­sandry David Neel — skłonni są wierzyć, iż może być urzeczywistnione wszystko, co motana sobie wyobra­zić. Twierdzą oni, ze gdyby -wyobrażonym faktom nie odpowiadała żadna zewnętrzna rzeczywistość, to nie można by sobie ich wyobrazić .Niezależnie od tego wstępna analiza zdaje się wskazywać, że jeśli nie mamy popaść w solipsyzm, zakładałby on, iż budzie, choć stanowią jeden gatunek stworzeń wśród milio­nów innych, które zamieszkują przypadkowy pyłek w kosmosie, są jedynymi pretendentami do świado­mości, a także przeczył nielokalności świadomości, to inne stany rzeczywistości, związane innymi stanami świadomości, już istnieją. Doświadczenie-psychologa Roberta Mastersa z człowiekiem, u którego, kiedy wprowadzono go w trans, zaktywizował się archetyp Sechmet (starożytnej boginii. egipskiej), zdawaliby się wskazywać, że takie archetypy posiadają przynaj­mniej istnienie całkowicie niezależne od człowieka [badanego czy od eksperymentatora Oksfordzki filozof, H.H. Price, twierdzi, że skoro tylko jakaś myśl powstała w umyśle, to posiada „swe własne niezależ­ne życie... nie tylko istnieje, lecz \ działa samodziel­nie, niezależnie od świadomości, w której się poja­wiła". (...) Tu właśnie interpretacja EWG nadaje się jako niezwykle potężne narzędzie do wydobycia sensu z tych wszystkich pozornych bluźnierstw przeciwko zdrowemu rozsądkowi.

Jeśli stworzone "przez 'Walkera pojęcie skolapsowanego "przez świadomość 'wektora stanu zastosuje-my do interpretacji EWG, to stanie się jasne, że każdy niezwykły stan świadomości sprzężony jest z ja­kimś niezwykłym etanem rzeczywistości czy prawdo­podobnym wszechświatem), odbiegającym od naszej zwykłej rzeczywistości wraz ze zmiejszaniem się jej prawdopodobieństwa w naszych kategoriach. Ostate­czną tkanką łączącą wszystkie te wszechświaty jest pole świadomości o nieskończonej ilości wymiarów,. (ci) lub też — by wrócić do skromniejszego twierdze­nia 2 ostatniego paragrafu — ponadświetlne psitrony, które każde prawdopodobieństwo łączą ze wszyst­kimi innymi. Związek między tymi wszechświatami, jaki zachodzi za pośrednictwem ich zbiorowej świado­mości, usuwa 'bariery zapobiegające ich wzajemnemu oddziaływaniu; koncepcję . (nieoddziaływania oparto na rozważaniach, z -których wykluczono 'podmiot świadomości. Jak w koncepcji Walkera świadomość

doprowadza do 'kolapsu wektora stanu, tak w zmody­fikowanej interpretacji EWG i może ona wybrać ten lub inny wszechświat. Zmiana SŚ spowodowałaby -za­tem „poprzeczne przyspieszenie amplitud prawdopo­dobieństwa", dzięki czemu aktualizuje się inny praw­dopodobny wszechświat. Dowody na istnienie fakty­cznych, a nie tylko wirtualnych, paralelnych continuów pochodzą 2 doświadczeń OOBE (out-of-the-

-body experiences — tzw. eksterioryzacji: czasowego opuszczenia fizycznego ciała człowieka przez jego świadomość już to w postaci punktu, już to w postaci tzw. ciała astralnego —uwaga tłum.) — w którym wydarzenia zdają się przebiegać w sposób określony nie tylko przez eksterioryzującego, lecz przez zbiorowosc świadomości związanych z 'tą rzeczywistością

Jak' wskazaliśmy uprzednio, pogląd ten jest również mniej solipsystyczny i antropocentryczny

Reorganizacja- bliskości prawdopodobieństw jest 'więc możliwa. 'Wyobrażenie' sobie jakiejś rzeczy połączyłoby ją- istniejącą w odpowiednim wszech­świecie.—z naszą rzeczywistością przy pomocy tego

-co, z. braku lepszego .słowa, jesteśmy zmuszeni naz­wać .„warpem". W ten sposób doszłoby do po­wstania tulp .(materializacji). Proszę zauważyć, że ta­ka deformacja pojawia się w sposób konieczny po prostu wskutek niekonwencjonalnego kolapsu we­ktora stanu.

Proszę również zauważyć, że ta deformacja, czyli „anihilicja czasoprzestrzeni", może nie być jednokierunkowa; np. myślografia (thougtotography) Teda Seriosa w da się najlepiej wyjaśnić jako „pro­jekcja fragmentu osobowości" wywołująca chwilowe „zwarcie" między kamerą a miejscem „myślografowanym" Pokazuje to również, dlaczego próba usz­kodzenia „dała astralnego" może prowadzić do usz­kodzenia ciała fizycznego. Deformacja tego rodzaju byłaby podstawowym elementem łączliwości, zara­zem da dając podstawę prawom homeopatii i sympatii. Nie odbiega to daleko od hipotezy Gertrudy Sehmeidłer: „Możemy sądzić, że ESP lub psychokineza po­wodują powstanie zagięcia we wszechświecie i do­prowadzają do kontaktu między dwoma rzeczami za­zwyczaj rozdzielonymi", z tym tylko, że „zagię­cie" to czy połączenie jest teraz w stanie objąć wszy­stkie możliwości; raz wytworzone, może być wyko­rzystywane przez innych. Na obecnym poziomie (-na­szej wiedzy) oczywiście nie wiemy, czy liczba paralelnych wszechświatów jest nieskończona czy nie; jeśli nie jest nieskończona, to to co możemy sobie wyobrazić i lub zaktualizować, byłoby ograniczone - tzn.ograniczona byіaby psychokineza

Z drugiej strony rzeczywistość w której ktoś

żyje, byłaby uwarunkowana i ograniczona jego wiązka SŚ (warstw podświadomych)W tym wypadku

rzeczywistość byłaby jest bardziej prawdopodobne—liniową kontynuacją poprzednich rzeczywistości

'Model ten może pozwolić nam na zrozumienie marzeń sennych i .psychopatologii W marzeniach sennych podmiot w czasie snu znajduje się w rzeczywistości alternatywnej, natomiast, w 'pschopatologii rzeczywistości alternatywne (na ogół niemiłej natury ry) są rzutowane w stan jawy.

Koncepcje te pomagają nam zrozumieć również inne aspekty świata. Aldous Huxley tak pisał do J.B. Rhine'a: „Każda .religia, jeśli tylko jest przed­miotem silnej wiary, stwarza przedmioty swego .kul—: tu—bogów, zmarłych, świętych itp.. Te obiektyfikcje . czy projekcje mogą stać się ośrodkami energii -wzmacniającymi energię indywidualnych modlitw, pragnień i wyobrażeń; ta "zaś może pomagać wiernym w-osiągnięciu skutków, jakich pragną"

Jedną z predykcji wynikających z tego modelu byłaby — by wrócić do fizyki wysokich energii

, i -fizyki -cząstek — .ta, :że poszukiwanie dowolnej cząstki z dostateczną gorliwością łączyłoby się wysokim prawdopodobieństwem jej znalezienia. W istocie cieodkrycie wielu cząstek w ciągu ostatnich pięćdzie­sięciu lat było poprzedzone hipotezami i oczekiwania­mi dotyczącymi ich istnienia. Gigantyczne akcelerato­ry nie są instrumentami, które odkrywają coś, co „na­prawdę"- istnieje, lecz drogimi maszynami, które „tworzą" czy aktualizują świadome i podświadome oczekiwania fizyków — fakt, który, podobnie jak inne fakty, idzie całkiem dobrze w parze 2 pojęciem PMIR Stanforda. Jak zauważył Thompson: „Kiedy budujemy .cyklotron w celu poszukiwania cząstek elementarnych to nie obserwujemy ich, obserwujemy to,co się dzieje kiedy usiłujemy szukać cząstek nie elmentarnych Josephson wypowiada się na ten temat"

zupełnie wyraźnie (...)

Wydaję się, że funkcja falowa nie 'może kie­rować zamiarem obserwatora. Możemy zatem zapy­tać, czy -zamiar obserwatora może 'wpłynąć na rezul­tat -eksperymentu. Mechanika kwantowa mówi .nam tylko o rozkładzie prawdopodobieństwa obserwowanych wartości wielkości fizycznych. -Jeśli obserwator ':

był uczuciowo zaangażowany w rezultacie "tego eksperymentu

a w szczególności pragnąłby uzyskać ra­czej taki rezultat, a nie inny, to być może ^zmieni to rozkład prawdopodobieństwa... (Fizycy mogliby) wy­wierać wpływ (na rezultaty eksperymentów) powo­dując. że eksperymentalnie określony rozkład prawdopodobieństwa odpowiadałyby ich oczekiwaniom. W fizyce współczesnej mamy do czynienia z

dziwnym zjawiskiem, które polega na tym, że prawa natury zdają się ulegać zmianie. Odkrywa się nowe pogwałcenia symetrii, stwierdza się, że- prędkość światła różni się od tej, jaka istniała w wyobrażeniu ludzi, itd. Rzeczą osobliwą, która może, a nie musi "być znacząca, jest to, że czasami, kiedy dokonuje się nowych obserwacji, to różni ludzie otrzymują różne rezultaty. W pewnym przypadku określona symetria została złamana po jednej stronie Atlantyku, ale już nie po drugiej; jednakże po pewnym czasie każdy otrzymał te same wyniki. Konwencjonalne wyjaśnie­nie głosiłoby, że po jednej stronie oceanu dopuszczo­no się błędów, lecz, oczywiście, prawdziwe wyjaśnie­nie polega na tym, że różne rezultaty były autenty­czne i że to proces przekazywania wiedzy z jednej strony Atlantyku na drugą stał się przyczyną pew­nego rodzaju przejścia fazowego czy też procesu poporządkującego, w którego rezultacie później w dwóch miejscach otrzymano .identyczne rezultaty W sumie. więc omawiany model przedstawiał-by się następująco: w n-przestrzeni (z pewnymi za-strzeżeniami — superprzestrzeni Wheelera) wszystkie punkty-mogą przyjąć i przyjmują nieskończoną ilość jakościowo-ilośćiowych wartości, zarazem je-. dnak zachowując świadomość, za 'której pomocą i przez 'którą każda rzeczywistość jest rzutowana, czy­li postrzegana. Dla dowolnego punktu suma wartości i odpowiadających im antywartości, jakie może on .przyjąć, tyłaby zbiorem zerowym, dając w efekcie suprakosmiczną pustkę, czyli hiperprzestrzeń, tożsa­mą z „powszechnym umysłem", który z kolei tworzy wszechświaty zgodne ze zmodyfikowanym modelem EWG. Nie należałoby wszakże zbytnio przeceniać — po pierwsze — tego, że wektor stanu i model EWG są jedynie konstruktami stosowanymi do oddania pra­wdy częściowo niezrozumiałej dla zwykłej świadomo­ści. Po drugie — a jest to sprawa jeszcze ważniejsza — wszystkie te rzeczywistości przetykane są przez absolutną świadomość na tak niewiarygodnym stop­niu złożoności, że jakaś świadomość niższa wskutek właściwej jej niepełnej percepcji rzeczywistości, mo­że być skłonna doszukiwać się błędów w różnych aspektach tego co postrzega. Jedynie w mistycznych stanach świadomości, charakteryzujących się istnie­niem nieskończonym, mądrością i ekstatyczną rado­ścią (sat-chit-onanda Hindusów), widzi się, że najwyż­szy ład jest doskonały i bezbłędny. Przetykania go, jak się zdaje, dokonywałyby głównie siły kwantowe, gdzie sama substancja każdej rzeczy znika i jedno­cześnie gdzie indziej pojawia się ponownie jako coś innego — przy czym ograniczenia dotyczące rozmia­rów (tej rzeczy), rodzaju i czasoprzestrzeni są nieisto­tne (...) (Nawiasem mówiąc, siły wymiany są jeszcze innym kandydatem do roli modusu działania po-

-la holograficznego, Tak więc - by sparafrazować wszechświat zawiera się w skrzydełku komara, a w każdym punkcie przestrzeni krążą niewyobrażalne niebiosa

IMPLIKACJE SPOŁECZNE

Pomińmy, implikacje, jakie, pogląd taki może

mieć dla nauki: jedną z. nich. jak to wskazał astronauta Edgar D.. Mitchell, może być zastąpienie kosztownych lotów kosmicznych przez kierowaną eksterioryzację

Komentując' zastosowanie energii' holograficznej", Jean Houston zauważa: „...możemy -mieć do "naszej dyspozycji metody uczenia się i stosowania metatechnologii znanej dotychczas jedynie szamanom i innym specjalistom w dziedzinie niezwykłych rzeczywistości.. Byłoby to niezwykłą (..) ironią, gdyby te alternatywne. lecz dziś w zasadzie niewyjaśnialne systemy energii... 'miały dominującym w świecie rządom dostarczyć zasobów,! energii pozwalających im uwolnić się od ograniczeń jakie nakłada im destru­kcyjna dynamika paradygmatu naukowo-przemysło-wego z jego nieuchronna predylekcją do przyspiesze­nia dnia Sądu Ostatecznego"

Przede wszystkim jednak stoimy przed takim oto problemem: "między powstaniem wzoru E = mc2 a zbudowaniem bomby atomowej upłynęło czterdzie­ści lat; ile lat upłynie od początków parapsychologii do Armageddonu ? Albowiem jeśli historia jest w ja-kimkolwiek sensie nauczycielką i jeśli mamy uwie­rzyć w którąkolwiek z wersji mitu o Atlantydzie, to taka meta — czy paratechnologia — gdyby znalazła się w rękach „dominujących w świecie rządów" — mogłaby doprowadzić do katastrofalnych rezultatów. Najlepszym zabezpieczeniem przed taką kata-

strofą jest powstanie i rozwój w każdym człowieku osobitego stosunku do „niepodzielnej całóści" Poza tym - pamiętajmy-że jeśli "prawo karmy "[wy wodzące się z myśli hinduskiej prawo nagrody i kary przysługujących w życiu następnym -za dobro i zło

uczynione w życiu poprzednim ,(w-ramach koncepcji reinkarnacji) — uwaga tłum mamy potraktować poważnie, to każdej akcji równa' jest' odpowiadająca jej'(natychmiast lub z opóźnieniem) .reakcja. Jedyną sensowną decyzją 'byłaby wówczas przemiana nasze-go egoizmu i kultywacja miłości, .miłości, do. wszystkiego co pojawia się — i co się •me pojawia, w zasięgu naszej świadomości. (...) Jeśli dostateczna ilość ludzi przyjmie "taki po­gląd, to w naszej epoce możemy zbliżyć się do czegoś, co daleko przekroczy nasze-oczekiwania, możemy do­konać ogromnego kroku na drodze naszej ewolucji. Jak zauważa Thompsón: „Następny.krok.moźe przy-' pominać .transformację, która zmieniła małpę w człowieka" . Proroczy'twórca z kręgu fantaśtyki naukowej, ATfthurC. Ciarke/w swym.Kreifie'-'d2iecifetwa opublikowanym po raz pierwszy w 1953 r. zapoczątkował przemianę, ludzkości w „nadumysł". począwszy się od jednego dziecka, przemiana ta szybko ogarnęła wszystkie dzieci na całym świecie. Można tylko podziwiać sposób, w JakiSdolności Hri GcBera rozprzestrzeniły się w czasie przedstawień 'telewizyj­nych i objęły innych' ludzi, z których-ogromną więk­szość'stanowiły dzieci. Toteż nie bez powodu Ciarke, który uprzednio przyjmował postawę sceptyczną (...), widząc na własne oczy to, co Geller pokazał dnia 21 czerwca 1974 r. w Birkbeck College w Uniwersytecie Londyńskim, miał zawołać: „Mój Boże! To staje się rzeczywistością! Tak jak to opisałem w Kresie dzie­ciństwa" (...)

-



Wyszukiwarka