ZSM markowy, Prasa Zagraniczna, 1


1. Prasa Niemiecka

„Der Spiegel

Wychodzący w powojennych Niemczech tygodnik „Diese Woche” wzbudził jednoznacznie negatywną opinię władz tymczasowych: „nie możemy sobie pozwolić na to, by na łamach pisma redagowanego przez naszych (brytyjskich) dziennikarzy ukazywały się publikacje tak ostro i jednoznacznie nas atakujące oraz krytykujące wszelkie nasze działania”. Pod koniec 1946 roku władze czterech stref okupacyjnych podjęły więc jedną z niewielu zgodnych decyzji - odebrały licencję brytyjskim wydawcom i przekazały gazetę grupie młodych, niemieckich dziennikarzy. Redaktorem naczelnym nowego magazynu został Rudolf Augstein. Pierwszy numer, pod zmienionym tytułem „Der Spiegel” (czyli lustro), ukazał się 4 stycznia 1947 roku w Hanowerze. Nowa nazwa miała być prawdopodobnie nawiązaniem do słynnego zdania Stendhala o powieści, która jest lustrem wiernie odbijającym rzeczywistość, z tym, że tu rolę powieści brało na siebie czasopismo.

Zmiana właściciela, redakcji i tytułu nie przyniosła zmiany linii programowej. Augstein postawił na rzetelne, krytyczne dziennikarstwo, patrzące na ręce każdej władzy - najpierw okupacyjnej, potem niezależnej. Dowodem tego były liczne skandale i afery ujawnione na łamach pisma. Wbrew intencjom brytyjskiej administracji, krytyka nie tylko nie złagodniała, ale dodatkowo zwiększyła zasięg oddziaływania, gdyż już w pierwszym roku ukazywania się „Der Spiegel” osiągnął nakład 15 000 egzemplarzy, podczas gdy nakład „Diese Woche” w ostatnim roku ukazywania się nie przekraczał 1 500 egzemplarzy. Popyt na pismo był jeszcze większy, ale przydziały papieru ograniczały wzrost podaży. W ciągu następnego roku nakład wzrósł ponad czterokrotnie (do około 65 000). Wzrost utrzymywał się do początku lat 70, kiedy to powszechny kryzys prasy wywołał poważny spadek z 953 000 egzemplarzy w 1968 do 923 000 w 1971. „Der Spiegel” jednak szybko odbudował swoją mocną pozycję. Pomogły mu w tym liczne afery ujawniane w latach 80. W roku 1990 nakład przekroczył 1 000 000 egzemplarzy. Pojawienie się konkurencji w postaci „Focusa” w 1993 roku spowodowało kolejne załamanie - nakład spadł o ok. 10%. „Spiegel” jednak pozostał dominującym tytułem na rynku magazynów informacyjnych. Obecny nakład to 1 100 000 egzemplarzy.

Pierwszym wydawcą „Spiegla” był Rudolf Augstein. W roku 1950 część akcji wykupił John Jahr, by w roku 1962 odsprzedać je Richardowi Grunerowi. W 1969 roku, gdy nakład pisma zaczynał spadać, Augstein wykupił aukcje Grunera i ponownie został jedynym wydawcą, ale już w roku 1971, w okresie dla „Spiegla” najtrudniejszym, koncern Gruner+Jahr przejął 25% akcji. Augstein jednak usilnie dążył do uniezależnienia „Spiegla” od wielkich koncernów medialnych i w 1973 przeprowadził restrukturyzację własności pisma rozdzielając akcje pomiędzy pracowników i powołując „SPIEGEL Verlag Rudolf Augstein”, które działa do dziś. Miało to zapewnić pismu suwerenność w podejmowaniu decyzji i wolność wyrażania opinii.

Rzeczywiście „Spieglowi” udało się uniknąć wpływów zarówno ze strony wielkiego biznesu, jak i wielkiej polityki, jednak daleko mu do całkowitego obiektywizmu, ponieważ decydujący wpływ na linię programową miała osobowość Augsteina. Pismo od początku sympatyzowało z lewicą, co najlepiej oddaje słynne zdanie Augsteina „...im Zweifelsfalle links” co znaczy - jeżeli już (jeżeli cokolwiek) to lewica. Sparafrazowała to później redaktorka Focusa mówiąc: „jeżeli już „Spiegel” jest lewicowy, to my jesteśmy prawicowi” - „Wenn der Spiegel im Zweifel links ist, sind wir im Zweifel rechts. Osobiste doświadczenia Augsteina spowodowały zmianę nastawienia tygodnika do religii - początkowo był postrzegany jako przyjazny chrześcijaństwu, natomiast po 1962 - kiedy w wyniku tzw. „Spiegel-Affäre” Augstein spędził 103 dni w więzieniu, gdzie przeczytał dziewiętnastowieczny anty-chrześcijański pamflet Alberta Schweitzera - stał się zaciekłym przeciwnikiem religii. Augstein zwykł odtąd mawiać: „Wierzę tylko w to, co wiem”.

Augstein, urodzony w 1923, człowiek-instytucja i motor napędowy „Spiegla”, do śmierci, 7.11.2002, był wydawcą i jednym z redaktorów pisma. Z funkcji redaktora naczelnego ustąpił jednak już w roku 1962.

Kolejnymi redaktorami „Der Spiegel” byli:

1947 - 1962 Rudolf Augstein

1962 - 1968 Claus Jacobi

1968 - 1973 Gunter Gaus

1973 - 1989 Erich Bohme (początkowo wspólnie z Johannesem K. Engelem potem z Wernerem Funkiem)

1989 - 1994 Hans Werner Kilz i Wolfgang Kaden

1994 - ... Stefan Augst.

„Der Spiegel“ ma najdłuższą historię na rynku niemieckich magazynów informacyjnych. Przez te 57 lat zmieniła się nie tylko cena pisma (z 1 marki na 3 euro). Zmieniała się też szata graficzna (od 1997 „Der Spiegel” ukazuje się w pełnym kolorze) oraz dwukrotnie zmieniał się sposób pisania - w 1996 Niemcy, Austria i Szwajcaria wprowadziły reformę pisowni zastępując m.in. tradycyjne niemieckie „umlauty” dyftongami; w sierpniu 2004 „Spiegel” wraz z pismami należącymi do koncernu Axela Springera odrzucił tą reformę i powrócił do dawnej pisowni. „Spiegel” wzbogacił też znacznie swoją ofertę: w roku 1988 w pakiecie trzech prywatnych stacji telewizyjnych - SAT.1 i RTL i Vox pojawił się program „Spiegel TV” (jego audytorium to ok. 11 mln osób; najbardziej znana audycja- SPIEGEL TV MAGAZIN przyciąga 6,5 mln widzów i jest drugą pod względem popularności audycją publicystyczną poświęconą polityce). W roku 1989 pojawił się pierwszy numer magazynu „Spiegel Special”, który od 1994 ukazuje się regularnie co miesiąc i jest w całości poświęcony jednemu tematowi (ostatni numer poświęcony był książkom wydanym w 2004 roku). Dziennikarze „Spiegla” redagują też dodatki - ukazujący się co miesiąc „KulturSPIEGEL”, przeznaczony dla studentów dwumiesięcznik „UniSPIEGEL” oraz „SPIEGEL TV”. Od 1994 działa też strona internetowa „Spiegel-Online”. Cotygodniowe wydanie „Spiegla” liczy obecnie około 240 stron (z czego ok. 110 to reklamy) i zawiera następujące działy: „Tytuł” - czyli artykuł lub kilka artykułów poświęconych tematowi z okładki; „Niemcy”; „Społeczeństwo”; „Gospodarka”; „Zagranica”; „Sport”; „Nauka - Technika”; „Kultura” i „Media”.

„Spiegel” bez wątpienia należy do pism prestiżowych. Świadczą o tym pogłębione, długie artykuły, zwłaszcza w działach „Niemcy”; „Gospodarka”; „Społeczeństwo” i „Zagranica”. Docelowym odbiorcą „Spiegla” jest człowiek wykształcony (39% czytelników ukończyło studia), zajmujący wysokie stanowisko (37% czytelników posiada własną firmę, ma wolny zawód lub zajmuje wysokie stanowisko w administracji) i zamożny (44% czytelników uzyskuje dochód netto na poziomie 2 500 euro). Jednak, żeby nie ulec konkurencji („Focusowi”; nakład ok. 780 000) „Spiegel” musiał uatrakcyjnić swoja formułę. Obok tekstów pojawia się więc wiele tabelek, wykresów i ilustracji ułatwiających ich zrozumienie. Pojawiają się też krótkie notatki dotyczące sfer interesujących masowego odbiorcę i dostarczających mu rozrywki - plotki z życia gwiazd show biznesu, przegląd programów telewizyjnych i informacje o sporcie. Analiza treści pojawiających się na łamach obu tytułów wykazała, że prawie niczym się nie różnią.

Niemal od początku istnienia tytułu, „Der Spiegel” miał ogromny wpływ na niemieckie społeczeństwo i niemiecką politykę. Ze względu na ilość afer ujawnionych na jego łamach tygodnik zyskał miano „samobójczej broni demokracji”. Pierwsze nieprawidłowości w działaniu państwa i polityków tygodnik ujawniał już na początku lat 50., jednak prawdziwą burzę wywołała tzw. „Spiegel-Affäre” z 1962 roku. Redaktor naczelny Rudolf Augstein już w roku 1961 wdał się w konflikt z Franzem Josefem Straussem, Ministrem Obrony, publikując materiał, w którym oskarżył ministra o przyjęcie łapówki. Ze względu na zbyt małą ilość dowodów sprawa nie pociągnęła za sobą żadnych konsekwencji. Rok później, 9 października 1962, w „Spieglu” ukazał się materiał dotyczący manewrów NATO pod kryptonimem „Fallex 62”, w którym bardzo ostro krytykowano stan niemieckiej armii. Magazyn został oskarżony o szpiegostwo. Minister Obrony Strauss wydał rozkaz aresztowania Augsteina, Clausa Jacobiego (który był już wówczas redaktorem naczelnym), Johannesa Engela i Conrada Ahlersa (autora artykułu, który akurat przebywał w Hiszpanii na wakacjach) oraz zajęcie biur „Spiegla” przez policję. Strauss działał bez porozumienia z Ministrem Sprawiedliwości, ale za cichą zgodą Kanclerza Adenauera. Jego działania były nielegalne, więc w swoim wystąpieniu przed parlamentem nie przyznał się do nich. Gdy sprawa się wydała, Strauss został zmuszony przez część członków rządu do złożenia rezygnacji. Jednak Augstein musiał spędzić 103 dni w więzieniu. Inną bardzo znana sprawą była tzw. „Barschel Affäre” (1987) („Waterkantgate” od „Waterkant” - brzeg). „Der Spiegel“ odkrył, że ubiegająca się o stanowisko przewodniczącej Landu Schleswig-Holstein Uwe Barschel z CDU szpiegowała swojego przeciwnika. Po publikacji obciążającego ja materiału Barschel została znaleziona martwa w pokoju hotelowym.

Jak nietrudno się domyślić, „Spiegel” nie tylko krytykował, ale też był krytykowany. Spotykał się zarówno z krytyka konstruktywną, wskazującą konkretne niedociągnięcia i wpadki, jak też z krytyką zupełnie irracjonalną. Przykładem pierwszej były wypowiedzi dziennikarzy i ludzi pióra. Pierwsza z nich ukazała się w 1957 roku (w 10 lat po powstaniu pisma). Był to esej Hansa Magnusa Enzensbergera pt. „Język Spiegla”, w którym znany niemiecki autor ostro skrytykował tygodnik za „udawany obiektywizm”. Język „Spiegla” krytykowali też Erich Kuby w pracy pod ciekawym tytułem „Der Spiegel im Spiegel” („Der Spiegel w lustrze”) oraz człowiek nazywany w Niemczech „papieżem języka” Wolf Schneider, który swoje wypowiedzi dotyczące częstych błędów językowych ilustrował przykładami ze „Spiegla”. W odpowiedzi na tą krytykę „Der Spiegel” umieścił na swojej stronie internetowej rubrykę, w której stara się prostować pomyłki. Przykładem krytyki irracjonalnej jest natomiast wypowiedź Willy'ego Brandta, który w 1974 nazwał magazyn „ein Scheißblatt”

Polska w „Der Spiegel”

Profesor Ewa Stasiak-Jazukiewicz analizując obecność Polski w prasie niemieckiej wyróżnia 5 okresów: a) lata 1949 - 1968; b) 1969 - 1980; c) druga połowa roku 1980; d) lata 1981 - 1991 i e) okres po roku 1991.

W pierwszym okresie informacje o Polsce ograniczają się do krótkich agencyjnych doniesień o bieżących wydarzeniach politycznych. Zaledwie trzy pisma mają w tym okresie swoich korespondentów w Polsce. Są to „Die Welt“, „Frankfurter Allgemeine Zeitung“ oraz „Der Spiegel“. Na ich łamach pojawiają się reportaże z polskich „ziem odzyskanych“ oraz poruszane są kwestie zasadności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. O samych Polakach pisze się jako o gorliwych, konserwatywnych katolikach.

Okres drugi to czas powolnej normalizacji stosunków. W roku 1969 w wywiadzie dla „Spiegla” kanclerz Willy Brandt zapowiada gotowość podjęcia rozmów z Polską. W prasie niemieckiej pojawia się coraz więcej artykułów przybliżających problemy gospodarcze, polityczne i społeczne, z jakimi boryka się nasz kraj. W grudniu 1970, po podpisaniu porozumienia, liczba artykułów i zdjęć jeszcze wzrasta.

W trzecim, a zwłaszcza w czwartym okresie Polska zajmuje już stałe miejsce w niemieckich mediach. Ogromne nadzieje wzbudza osoba Lecha Wałęsy, podkreślana jest rola kościoła, Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego. W 1989 roku obok relacji z obrad okrągłego stołu pojawiają się doniesienia z Dworca Centralnego i Ambasady Węgierskiej, gdzie zbierają się uciekinierzy z NRD.

Po roku 1991 zmienia się perspektywa - artykuły poświęcone Polsce przestają być tylko prezentacją innego kraju, ale zawierają też analizę i komentarz dotyczący różnych zjawisk. Głównymi problemami poruszanym przez „Der Spiegel” są bezrobocie, dotykające zarówno absolwentów różnych szkół, jak i pracowników upadających przedsiębiorstw państwowych oraz handel przygraniczny.

Ciekawsze artykuły dotyczą m.in.: Warszawy (która postawiona jest w opozycji do Pragi i Budapesztu i opisana jako miasto szarych blokowisk, w których mieszkają sami alkoholicy oraz Pałacu Kultury im. Józefa Stalina, który opisany jest jako przykład stylu „cukierniczego”); Jerzego Urbana („ostatni rzecznik komunistycznego rządu triumfuje w kapitalizmie jako satyryk”); Radia Maryja i jego walki z ginekologami („polskim ginekologom nie pozostaje nic innego, jak tylko schodzenie do podziemia - ale to akurat Polacy mają świetnie opanowane”) oraz Jolanty Kwaśniewskiej (w roku 1996, jako nowa prezydentowa została bardzo ostro skrytykowana za nowobogacki, kiczowaty styl i bardzo krótkie spódnice, ale jednocześnie pokazano ją jako kobietę aktywną, wykształconą i świadomą własnej wartości i przeciwstawiono Danucie Wałęsowej - „kurze domowej” pozostającej w cieniu męża).

Die Zenit”

Lektura gazet cieszy się w Niemczech dużą popularnością. Media drukowane utrzymały a nawet rozbudowały swoją pozycję w epoce telewizyjnej. Pod względem ilości gazet na 100 mieszkańców Niemcy plasują się na czwartym miejscu w świecie za Japonią, Wielką Brytanią i Szwajcarią.

Na rynku prasowym dominują dzienniki lokalne i regionalne. Do ważnych ponadregionalnych organów opiniotwórczych należy między innymi „ Die Zeit”. Jest to tak zwana gazeta tygodniowa, typowa dla niemieckiego rynku prasy. Oznacza to, że ukazuje się ona w szacie graficznej typowej dla dziennika. Jednak w przeciwieństwie do dzienników, zawiera mniej informacji ,więcej natomiast analiz i komentarzy i dzięki temu ma istotny wpływ w toczącą się w Niemczech debatę publiczną.

„ Die Zeit” jest jedną z najbardziej popularnych gazet tygodniowych, ukazuje się od 1946 roku.

Założycielem i jednocześnie pierwszym wydawca gazety był Gerard Bucerius. Mówiło się o nim jako głównym gwarancie egzystencji pisma. Jednak „ Die Zeit” zaczął przynosić poważne straty i pozostali współwydawcy postanowili sprzedać go grupie wydawniczej Holzbrinck ze Stutgardu za sumę 140 mln marek. Transakcji dokonano w 7 miesięcy po śmierci Buceriusa. Holzbric należy do trójki potentatów wydawniczych i wyprzedzają ją tylko Bertelsman i wydawnictwo Springera. Nowy właściciel pisma wydaje liczne dzienniki, m. in. konserwatywny dziennik „ Tagesspiegel”, ma też udziały w 15 stacjach radiowych. Szefem grupy jest Dieter von Holzbrick, do współwydawców należą były socjaldemokratyczny kanclerz Helmut Schmid i Marion Grafin Doenhof

Nowy wydawca - został starannie sprawdzony przez Schmidta - zagwarantował, że „ Die Zeit” będzie kontynuował linię swoich założycieli ,redakcja zostanie w Hamburgu, nie ulegnie również zmianie statut redakcji.

Niegdyś gazeta była identyfikowana z kręgami liberalnymi. „Die Zeit był ucieleśnieniem epoki socjalno-liberalnej i dzierżył władzę nad opinią publiczną. Społeczeństwo bardzo ufało, że „ Die Zeit” zna cel historii i wierzyło w socjalną i artystyczną awangardę. Jednak w tej roli nie był zdolny do znalezienia sobie nowego miejsca we współczesności.

Wśród opinii, dlaczego pismo zostało sprzedane, panuje taka, że „ Die Zeit” nie wytrzymał konkurencji z mediami elektronicznymi, tak twierdził redaktor naczelny Robert Leicht. Z kolei konserwatywna „ Frankfurter Algemeine Zeitung” napisała, że tygodnik padł ofiarą zmiany poglądów i sposobu myślenia społeczeństwa niemieckiego lat osiemdziesiątych.Nie był zdolny „ Die Zeit” znależc sobie miejsca we współczesności.

„ Die Zeit” wydawany jest w formie tłustej gazety z ogromnymi, wielokolumnowymi felietonami, esejami i intelektualnymi dywagacjami, które straszą czytelnika już samą objętością. Zestarzały się zarówno zespół jak i idee. Okazywało się także, że polityczni prorocy na łamach „ Die Zeit” często się mylili.

Działy:

Nakład gazety wynosi ok 493.300.

W Polsce ta gazeta tygodniowa jest znana m. in. Dzięki temu, iż część jej redaktorów i wydawców jest zaangażowana w poprawę stosunków polsko-niemieckich (Marion Grafin Donhoff, Helmut Schmidt)

2. Prasa Amerykańska

Amerykańska prasa ekonomiczna

„The Wall Street Journal”

W lipcu 1889 roku panowie Charles H. Dow i Edward Jones z Nowego Jorku, twórcy znanego po dziś dzień Dow Jones and Company, postanawiają rozpocząć druk „The Wall Street Journal”. Miał to być poranny dziennik przeznaczony dla finansistów. Pierwotnie miał formę biuletynu informacyjnego, nie przypominał tradycyjnej gazety. W 1902 roku właścicielem pisma zostaje Clarence W. Barron. Postanowił on poszerzyć jego tematykę i uczynić je nieco bardziej „dziennikarskim”. Wkrótce w WSJ pojawiły się rubryki podsumowujące wydarzenia w USA i na świecie, z czasem także analityczne teksty dotyczące trendów w gospodarce (tzw. „comprehensive stories”). Na początku dwudziestego stulecia „Wall Street Journal” miał już swoich korespondentów w Europie, dzięki czemu mógł na swoich łamach przekazywać autorskie relacje z rozmaitych zdarzeń dotyczących Starego Kontynentu. Tuż po czasach „wielkiego kryzysu” nakład WSJ wynosił 30 tysięcy egzemplarzy, zaś jego głównym konkurentem był, także nowojorski, „Journal of Commerce”. Wkrótce nowym szefem gazety zostaje Bernard Kilgore i to pod jego rządami dochodzi w piśmie do iście rewolucyjnych zmian. W roku 1940 zmienia się styl publikowanych tekstów i szata graficzna dziennika. Kolejne takie innowacje zostaną wprowadzone dopiero sześćdziesiąt lat później! Epoka Kilgore'a, który w 1945 r. zostaje dyrektorem spółki Dow Jones, to ekspansja „Wall Street Journal” na cały kraj. Rozpoczęto równoległy druk każdego numeru w ośmiu miastach na terenie Stanów Zjednoczonych. Gazeta wprost nie mogła wybrać lepszego momentu na nowatorskie rozwiązania, bowiem lata powojenne to okres płynnego rozwoju gospodarki amerykańskiej, a nic tak nie wpływa na poczytność gazety ekonomicznej jak koniunktura finansowa. Jak więc widać na wykresie - kolejnych kilkanaście lat to lawinowy wzrost sprzedaży WSJ. Z czasem zaczyna być doceniany dorobek dziennikarski i rzetelność pracowników pisma. Nagrody Pulitzera uzyskują m. in.: Warren Phillips, William Grimes, Vermont Roysler i Edward Cony. W roku 1976 średni dzienny nakład gazety sięga 1,5 miliona egzemplarzy. „Wall Street Journal” ma już wówczas wyrobioną markę. Jest postrzegany jako dziennik elitarny, skierowany do śmietanki amerykańskiego biznesu. W 1983 roku w Brukseli rusza „The Wall Street Journal Europe”. Niedługo potem pojawia się także wydanie azjatyckie „The Asian WSJ”. Gazeta zyskała charakter ogólnoświatowy i dziś jest, bez wątpienia, dziennikiem ekonomicznym o największej liczbie czytelników na świecie. Zajmuje się oprócz kwestii biznesowych także polityką międzynarodową, kulturą, ekologią, itp. Według różnych szacunków jej codzienne wydanie czyta od czterech do czterech i pół miliona ludzi. Samo wydanie amerykańskie stanowi dwadzieścia edycji regionalnych. „Wall Street Journal” jest uznawany za jedną z największych ukazujących się w USA gazet codziennych.

Niedawno podjęto kolejne próby reformy WSJ, ale w porównaniu do tych z 1940 roku były to zmiany kosmetyczne. Pięć lat temu dodano dział dotyczący inwestycji osobistych. Jak tłumaczył Edward Felsentahl, jeden z wydawców i szef wiadomości krajowych WSJ, „chodziło o to, aby czytelnik, po wyjściu z biura i rozstaniu się ze światem wielkiej finansjery, zabierał gazetę do domu i razem z rodziną czytał część dotyczącą ich własnych wydatków”. Ponadto dodano 16 stron i trzykrotnie zwiększono liczbę stron kolorowych (z 8 do 24). Szefowie redakcji postanowili, że WSJ ma przestać być zrozumiały jedynie dla inwestorów i że powinien przyciągnąć także przeciętnego amerykańskiego czytelnika. Po odświeżeniu pisma nie zmieniła się jednak znacząco struktura czytelników, natomiast o kilka procent wzrosła jego sprzedaż. Gdyby istniał wzorcowy prenumerator „Wall Street Journal” to miałby 50 lat, wyższe wykształcenie, miesięczne dochody na poziomie prawie 9 tysięcy dolarów i raczej konserwatywne poglądy. Mając takich odbiorców można sobie pozwolić na niedokonywanie karkołomnych zmian makiety czy treści pisma. WSJ wygląda dość siermiężnie, formatem przypomina naszą „Rzeczpospolitą”. Cechą charakterystyczną jest mała ilość zdjęć i ilustracji. Szata grafiszna jest skromna, żeby nie powiedzieć surowa. Na pierwszej stronie znajdujemy skrót wiadomości „What's New”. Wiadomości podzielone są na polityczne i ekonomiczne. Tu również znajdziemy najważniejsze artykuły, które dokańczane są na dalszych stronach. Jest wreszcie na pierwszej stronie tabela z wynikami z sesji giełdy. Strony 6 i 7 to „News/Companies”, czyli wiadomosci dotyczące największych firm. Strona 8 w całości jest poświęcona notowaniom giełdowym. Strona 9 to „News/Politics and Economy”. Na 10 i 11 znajdujemy komentarze i opinie, między innymi „Review & Outlook”. Artykuły są podpisywane, a pod każdym z nich umieszczona jest krótka notka na temat autora. WSJ wyraźnie oddziela informacje od komentarza.

Obecnie WSJ jest wydawany w Stanów Zjednoczonych (Massachusetts, New York, North Carolina, Georgia, Florida, Pennsylvania, Ohio, Illinois, Iowa, Texas, Colorado, Washingotn, California), Europie i Azji. Dzienny nakład „The WSJ Europe” przekracza 100 tyś. egzemplarzy. Jego główne redakcje mieszczą się w Bolonii, Brukseli, Londynie, Frankfurcie i Zurichu. „The Asian WSJ” rozchodzi się w nakładze ok. 80 tyś egzemplarzy. Główna redakcja znajduje się w Hong Kongu, ale wydawany jest także w Bankoku, Dżakarcie, Kuala Lumpurze, Manili, Seulu, Singapurze, Taipei i Tokio. Liczba personelu pracującego w tzw. news department na całym świecie to 650 osób. W samych Stanach Zjednoczonych WSJ ma 11 redakcji informacyjnych, zaś poza USA jest ich 36.

Najlepsze artykuły z WSJ ukazują się codziennie lub raz w tygodniu w gazetach 33 krajów jako „The WSJ Special Editions”. Głównym punktem realizacji jest „The WSJ Americas”, założony w l994 r. Ukazują się w nim artykuły w języku hiszpańskim lub portugalskim w 23 najbardziej znaczących krajach Ameryki Łacińskiej. Nakład wynosi 2,7 mln egzemplarzy.

Od 1999 r. artykuły z WSJ ukazujące się na stronach poświęconych binesowi w niedzielnych wydaniach 38 amerykańskich gazet w dużych miastach (The WSJ Sunday). Ich łączny nakład wynosi 8,8 miliona.

WSJ ma także dodatek skierowany do studentów „The WSJ Classroom Edition”. Ukazuje sie co miesiąc w ciagu roku akademickiego od 1991 r. Jego nakład to 13 8 tyś. W 1992 r. został założony „Smart Money - The WSJ Magazine of Personal Bussines". Wydawany jest co miesiąc w 800 tyś. egzemplarzy. Od 1996 r. WSJ ma swoje wydanie elektroniczne (wsj.com). Są to największe płatne strony w światowym internecie. Do tej pory zgormadziły 591 tyś. użytkowników (dane z czerwca 2001).

WSJ to także „The WSJ Radio Network”. Zajmuje się produkowaniem i dystrybucją wiadomości dotyczących biznesu. Następnie te informacje są transmitowane przez 160 stacji radiowych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie jako „The WSJ Raport” i „The Dow Jones Money Raport”.

Właścicielem WSJ jest powstała w 1882 roku firma Dow Jones & Company. Jej założycielami są Charles H. Dow, Edward T. Jones i Charles Bergstresser. Obecnie prezesem firmy, a zarazem redaktorem naczelnym wszystkich publikacji jest Robert R. Kann. Główna siedziba mieści się przy 200 Liberty Street w Nowym Yorku. Działalność Dow Jones można podzielić na trzy segmenty: print publishing, electronic publishing oraz community newspapers. I tak do print publishing zaliczymy wszystkie działy WSJ, a także „Barron's”, „The Dow Jones Bussiness and Financial Weekly”, „Far Eastern Review” (tygonik wychodzący w Hong Kongu), America Economia (magazyn finansowy w Ameryce Łacińskiej), „Vedomosti” (rosyjskojęzyczna gazeta ekonomiczna, w której udziały maja również Financial Times i Independent Media). W skład drugiego segmentu electronic publishing wchodza strony internetowe, współpraca z agencjami prasowymi, dostarczanie informacji użytkownikom z 65 krajów a także Dow Jones Industrial Average. Jest to najstarszy barometr amerykańskiej giełdy (utworzony w 1896 r. przez Charlesa Dow). Zajmuje się opracowaniem wskaźnika DJLA poprzez sumowanie cen akcji 30 najsilniejszych spółek na giełdzie i dzielenie tej sumy przez stałą liczbę. Ostatnim segment, community newspapers, grupuje pozostałe gazety i sieci kablowe. Są to m.in. Ottaway Newspapers Inc. (współudziałowiec w 19 dziennikach i 15 tygodnikach w USA). Dow Jones razem z NBC dostarcza informacje z Azji i Europy, któ®e są transmitowane w CNBC jako „A service of NBC and Dow Jones”. Dow Jones dostarcza również informacji ze Stanów Zjednoczonych dla CNBC.

„Business Week”

Kolejny tytuł, o którym chciałbym opowiedzieć to „Business Week”. Nietrudno się domyślić, że jest to tygodnik. Ukazuje się on od 1929 r. i wydawany jest przez McGraw-Hill Publishing Company. Od samego początku prezentował informacje biznesowe i przemysłowe. Dość szybko osiągnął nakład 375 tysięcy egzemplarzy. Magazyn ten należy jednak traktować bardziej jako popularyzatora zagadnień ekonomicznych niż źródło wiedzy dla inwestorów. Publikowane w nim artykuły pełne są dużych i barwnych zdjęć, dominuje w nim infografika, a teksty pisane są bardzo przystępnym językiem. Całości dopełniają komentarze zamieszczane zwykle na ostatniej stronie wydania. „Business Week” także ma zasięg globalny - aż 93 procent jego prenumeratorów pochodzi spoza Stanów Zjednoczonych, a to za sprawą wydań europejskiego i azjatyckiego oraz edycji krajowych. Od pewnego czasu ukazuje się polska wersja „Business Week'a”. Ogółem, wszyscy czytelnicy pisma to grupa ponad pięciu milionów ludzi rozsianych po całym świecie, najczęściej z wyższym wykształceniem, majętnych, w wieku około 45 lat. Aż 90 procent stanowią mężczyźni. Od 1995 do 2000 r. magazyn notował systematyczny wzrost sprzedaży - do poziomu 1,150 tys. egzemplarzy w skali międzynarodowej. Obecnie, w związku z tendencjami recesyjnymi, nakład nieco spadł. W samej Ameryce Północnej sprzedaje się nieco ponad 900 tysięcy kopii każdego numeru. W USA „Business Week” od 2001 roku nadaje swój półgodzinny, cotygodniowy program telewizyjny w sieci ABC zatytułowany „BusinessWeek TV”. Jak podaje wydawca - dociera on do 70 procent amerykańskiej widowni. Jest nadawany z Amerykańskiej Giełdy Towarowej. „Business Week” jest bez wątpienia magazynem cenionym, czego dowodem mogą być liczne nagrody i nominacje do nich. W latach 1966-2003 pismo było siedmiokrotnym zwycięzcą i dwudziestoośmiokrotnym finalistą konkursu National Magazines Awards. Jest to najbardziej poczytny magazyn ekonomiczny na świecie.

„The Forbes”

Głównym konkurentem „Business Weeka”, szczególnie na amerykańskim rynku jest „The Forbes”. Jest to, co prawda, dwutygodnik, ale z nieco dłuższymi tradycjami, bowiem obecny jest w USA od 1917 roku. Jego tytuł jest zarazem nazwiskiem jego założyciela, B. C. Forbesa, który kierował pismem do 1954 roku. Przez kolejne 36 lat wydawcą był Malcolm S. Forbes, zaś w 1990 roku schedę po nim przejął Steve Forbes. Szefem wydania międzynarodowego „Forbes”, czyli „Forbes global” jest z kolei Robert L. Forbes. Jak widać jest to przedsiębiorstwo rodzinne. Steve Forbes ma ugruntowaną pozycję w Stanach Zjednoczonych, czego dowodem może być fakt, że dwukrotnie ubiegał się o nominację w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Republikańskiej. Jego pismu formą i treścią najbliżej jest do „Business Weeka”. Sprzedaż w Ameryce Północnej oscyluje w granicach 900 tysięcy egzemplarzy, zaś wersja „global” kupowana jest przez blisko 125 tysięcy osób. Z czytelnictwem na poziomie 4,8 miliona w skali świata jest to trzeci co do wielkości magazyn o tematyce ekonomicznej..

„Fortune”

Kolejny reprezentant prasy finansowej w USA to dwutygodnik „Fortune”, który jednak diametralnie różni się od dwóch poprzednio opisywanych pism. Jego początki to rok 1930, a więc pierwszy i bodaj najgorszy rok wielkiego kryzysu ekonomicznego. Magazyn kosztował wówczas dolara i zadziwiająco dobrze się sprzedawał. Jego wydawcą był Henry R. Luce, który szybko włączył „Fortune” w skład Time Incorporated, przedsiębiorstwa, które z czasem zmieniło nazwę na „Time Life Fortune”. Dzisiaj magazyn słynie przede wszystkim z niezwykle prestiżowej dorocznej listy „Fortune 500”, która prezentuje pięćset największych amerykańskich firm. Ale nie tylko. Poza nią ukazuje się przeszło dwadzieścia innych podsumowań, takich jak: „America's Most Admired Companies” (najbardziej podziwiane firmy USA), „America's 40 Richest Under 40” (czyli 40 najbogatszych Amerykanów poniżej 40. roku życia), czy „50 Most Powerful Women in Business” (50 najbardziej wpływowych kobiet w gospodarce). Na te rankingi zwykło powoływać się całe mnóstwo rozmaitych niezależnych i zależnych instytucji gospodarczych. Jak twierdzą redaktorzy pisma - rok 2000 był dla nich najlepszy. Wydanie ze słynną „pięćsetką” liczyło 630 stron, a treść zaczynała się w okolicach sześćdziesiątej strony, bo wszystkie poprzednie zajęte były przez reklamy. Później zaczęły się spektakularne bankructwa tzw. „dotcomów”, czyli firm internetowych, które nie pozostały bez wpływu na wszystkie pisma o tematyce gospodarczej w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Wyraźnie zmniejszyły się ich wpływy z reklam, choć akurat „Fortune” nie ma na co narzekać. Rocznie zarabia na płatnych ogłoszeniach blisko 400 milionów dolarów. „Fortune” treścią nie przypomina innych magazynów tego typu. Publikuje bowiem długie, kilkustronicowe analityczne teksty (zwykle jest ich od 8 do 10 w numerze). Ma piękne zdjęcia, czasem publikuje nawet fotoreportaże. Okładki „Fortune” wyglądają jakby były zaprojektowane dla prasy popularnej. Przedstawiają znanych ludzi i pochodzą ze specjalnie przeprowadzanych sesji zdjęciowych. Wszystkie te zmiany wprowadzono w 1995 roku, kiedy to pismo zmieniło się z miesięcznika z nudnymi tekstami, przeładowanymi danymi i nieczytelnymi wykresami w dwutygodnik, którego naczelny twierdzi, że „za liczbami w ekonomii stoją ludzkie decyzje i emocje”. Odtąd „Fortune” prezentuje przede wszystkim ludzki wymiar biznesu - przestał chociażby oddawać łamy do dyspozycji polityków czy ekspertów, bo ich artykuły, eufemistycznie mówiąc, „nie cieszyły się zbyt dużą popularnością”. Pismo, pod względem jakościowym, bywa w tej chwili porównywane z „The Wall Street Journal”. W samych Stanach Zjednoczonych sprzedaje się 850 tysięcy egzemplarzy, z czego aż 90 procent w prenumeracie. „Fortune” ma także wydanie europejskie i azjatyckie. Każde z nich kupowane jest przez około 100 tysięcy osób.

Te cztery pisma konkurują nie tylko ze sobą nawzajem, ale też z brytyjskim tygodnikiem „The Economist” i dziennikiem „Financial Times”, które jak dotąd pozostają w tej rywalizacji nieco z tyłu, głownie ze względu na ich „europocentryzm”. Na rynku amerykańskim istnieją także inni przedstawiciele prasy ekonomicznej, ale o znacznie mniejszym zasięgu i gronie odbiorców. Są to choćby: miesięcznik „Fast Company” czy regionalne pisma o tematyce gospodarczej jak „Washington Business Journal”, „Charlotte Business Journal” wydawany w Północnej Karolinie czy „Small Business Times” ukazujący się w New Brunswick.

Kontynentalne mutacje

Na koniec - kilka słów o wydaniach każdego z tych czterech pism poświęconych innym niż północnoamerykański kontynentom. Jedynie „Forbes” wydaje wersje ogólnoświatową swego magazynu, przeznaczoną zarówno dla Europy, jaki i Azji czy Australii. Pozostałe pisma mają edycje specjalnie przeznaczone dla Europy i Azji, a „Business Week”, jak już wspominałem nawet edycje narodowe. Pod względem zwartości tych wydań możnaby podzielić tę prasę na trzy grupy. Pierwszą reprezentowałby „Wall Street Journal”, którego chociażby europejskie odszczepienie zupełnie różni się od amerykańskiego oryginału - na przykład - publikuje zdjęcia, czego nowojorska centrala nigdy nie robi. Inne podejście przejawiają „Forbes” czy „Business Week”, dla których wydania „non-US” są mieszanką autorskich, europejskich czy azjatyckich materiałów z przedrukami artykułów z edycji amerykańskiej (wszelkiej maści rankingi, w których czytelnicy z USA lubują się - chcą wiedzieć kto jest na topie, a kto z niego spadł, komu się powiodło w zeszłym roku, a komu nie). Jeszcze inaczej podchodzi do tego „Fortune”, którego wersja azjatycka i europejska redagowane są w Nowym Jorku i prawie niczym nie różnią się od oryginału, z wyjątkiem może publikowanych danych statystycznych. To co nieodmiennie łączy jednak wszystkie omawiane amerykańskie pisma ekonomiczne, to fakt, że, jak mało których przedstawicieli mediów, ich byt i powodzenie zależne są od światowej koniunktury gospodarczej. Bez wątpienia są także jednymi z największych i najbardziej popularnych pism o zasięgu międzynarodowym, na których niezatarte piętno odcisnęła globalizacja gospodarki, która sprawia, że w handlu przestają liczyć się granice i rynki narodowe, nie wyłączając rynku prasowego.

Dzienniki Amerykańskie

Historia systemu medialnego w USA

Fakt, iż Stany Zjednoczone są niekwestionowanym mocarstwem, zarówno pod względem politycznym jak i militarno-gospodarczym, nie ulega wątpliwości. Oczywisty jest również fakt, iż media odgrywają w dzisiejszym świecie niebagatelną rolę i często determinują sposób postępowania i myślenia o rzeczywistości.

Czy prasa codzienna w USA jest już przeżytkiem i ewoluuje w kierunku prasy bezpłatnej, lub informacji „w pigułce”…? Czy też prasa (również elitarna), z racji tradycji i przyzwyczajeń, ma zapewnioną kwestię bytu? Są to pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jednak warto zestawić ze sobą: rys historyczny, stan obecny oraz aktualne trendy na rynku dzienników w Stanach Zjednoczonych. Na ich podstawie można pokusić się zatem o pewne wnioski. Moim zdaniem, katastroficzne alarmy i hasła „końca epoki dzienników a władzy szklanego ekranu” - są co najmniej przesadzone. Nie ulega wątpliwości, że rynek prasowy w USA nie oparł się ogólnoświatowej tendencji do tabloidyzacji i pogoni za sensacją. Jednakże mimo sporej ilości tytułów prasy brukowej, istnieje wiele dzienników elitarnych, które wciąż są chętnie i często kupowane przez Amerykanów.

Nie sposób jest dokonać analizy rynku dzienników w USA, abstrahując od całości i specyfiki systemu prasowego w Stanach Zjednoczonych. Dlatego warty przeanalizowania jest fakt powstawania i ewolucji systemu medialnego USA.

Jedną ze specyficznych cech amerykańskiego systemu prasowego był fakt, iż jego rozwój był stymulowany poprzez wydarzenia historyczne i procesy, które kształtowały w obywatelach amerykańskich poczucie wspólnoty. W Europie prasa tymczasem rozwijała się niejako w opozycji do władzy.

Natomiast w USA w sprawach najważniejszych władza i prasa zajmowały niemal zawsze to samo stanowisko. Wyraźnie kwestia ta zaznaczała się na przełomie wieków XVIII i XIX, kiedy to stany konfederacji walczyły o niepodległość. Uważa się, iż pierwszym manifestem wolności prasy w USA stała się w 1776 roku Konstytucja stanu Virginia. Zawierała ona już wzmiankę, dotyczącą wartości, jaką jest wolność słowa. O wadze problemu świadczy fakt, iż jedną z pierwszych poprawek do amerykańskiej Konstytucji był właśnie zapis dotyczący wolności prasy. Nie sposób zrozumieć istotę amerykańskiego systemu medialnego, bez odwoływania się do owego zapisu:

„Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię albo zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych, ograniczających wolność słowa lub prasy, albo naruszających prawo do spokojnego odbywania zgromadzeń i wnoszenia do władz najwyższych petycji o naprawienie krzywd”.

Rozmaite bariery sprawiały, iż prasa w Europie musiała ewoluować przez długie lata, zanim ze stadium elitarnego (decydowały o tym głównie bariery zamożności i wykształcenia) wkroczyła w stadium umasowienia. Również w Stanach Zjednoczonych, po okresie elitarnego, indywidualnego dziennikarstwa, nastąpił czas prasy masowej. Szczególne znaczenie dla prasy miało pionierskie stosowanie nowych typów maszyn drukujących. W konsekwencji postępujących procesów technologicznych, w drugiej połowie XIX wieku rewolucja techniczna stanowiła niejako fundament dla rozwoju nowoczesnej prasy masowej.

Etap trzeci wiąże się z upowszechnieniem radia, które stało się prekursorem procesu przekształcania świata w „globalną wioskę”. Regularny przekaz radiowy zainaugurowano w Ameryce w 1920 roku. Radio komercyjne zrewolucjonizowało sposób patrzenia na metody zdobywania przychodów przez prasę. Szacuje się, iż udział dzienników w całości przychodów z reklam spadał aż do lat pięćdziesiątych w XX wieku, udział stacji radiowych w tym samym czasie zwiększał się. Kolejny z etapów jest związany z upowszechniającą się rolą telewizji po II wojnie światowej. Uważa się, iż początek ery telewizji przypadł na rok 1948, który bywa określany jako data graniczna pomiędzy erą radia a czasem dominacji telewizji. Odbiornik telewizyjny stał się niejako wartością samą w sobie, zajmując centralne miejsce w wielu domach i powodując, iż rola prasy została znacznie ograniczona.

Prasa drukowana

System medialny Stanów Zjednoczonych nie był tworem autonomicznym, powstającym niezależnie od zmian i procesów zachodzących w Europie. Świadczy o tym chociażby fakt, iż najstarsze z amerykańskich pism, „Public Occurences, both Foreign and Domestic”, zawierał niemal wyłącznie wiadomości z Europy.

W kolejnym z pism (był to periodyk „Boston News-Letter”) również dominowała tematyka europejska. Zawierał on doniesienia, zwłaszcza z Anglii, opóźnione o kilka miesięcy w stosunku do biegu wydarzeń. W kontekście dzisiejszej rzeczywistości i niemal na bieżąco podawanych wydarzeń, wydawać się może to niewiarygodne…

W latach sześćdziesiątych XVIII wieku, czasopisma wydawano już niemal we wszystkich większych miastach.

Koniec wieku XVIII to czas nieuniknionych zmian - począwszy od demograficznych, poprzez szybką urbanizację, a skończywszy na życiu politycznym. Kwestia niepodległości i wolności prasy przenikały się wzajemnie i wpływały na siebie. W okresie starań o uzyskanie niepodległości, w działalność dziennikarską zaangażowanych było wielu intelektualistów, którzy starali się poprzez periodyki oddziaływać na politykę. Szybkiemu rozwojowi sektora prasowego w USA sprzyjało wiele czynników. Niebagatelne znaczenie miało wynalezienie telegrafu przez Samuela F.B. Morse`a w 1837 roku.

Jednym z kluczowych procesów XIX wieku stała się koncentracja, która sprzyjała zmniejszaniu się liczby tytułów przy jednoczesnym wzroście nakładów. Proces ten, aczkolwiek z różnym natężeniem trwa do dziś. Faktem jest, iż następuje znaczący spadek liczby dzienników. W 2002 roku zarejestrowanych było tylko 1457 tytułów, podczas gdy w roku 1980 było ich 1746, zatem jest to spadek w ciągu zaledwie 20 lat o niemal 17% (przyjmując za rok bazowy 1980). Charakterystycznym jest fakt, iż zmniejszeniu liczby tytułów towarzyszy zmniejszanie się nakładów (rozumianych jako uśredniony, przeciętny nakład dziennika na rynku amerykańskim). Zatem nakłady dzienników, podobnie jak liczba tytułów, również kontynuują spadkowy trend.

Tabela 1. Nakłady dzienników w języku angielskim w latach 1970-2000 (miliony egzemplarzy)

Rok

1970

1975

1980

1985

1990

1994

1995

1996

1997

1998

1999

2000

Nakład

62,1

60,7

62,2

62,8

62,3

59,3

58,2

57

56,7

56,2

56

55,8

Źródło: B. Golka, System medialny Stanów Zjednoczonych, 2004, s.118.

Jednym z kluczowych procesów, o którym nie sposób nie wspomnieć, jest postępująca komercjalizacja, przejawiająca się na przykład w procentowym udziale reklam w przychodach. Szacuje się zatem, iż reklamy stanowią obecnie około 80% przychodów amerykańskich gazet, 60% przychodów magazynów oraz do nawet do 100% niektórych specjalistycznych periodyków.

Zjawisku temu towarzyszy również proces tabloidyzacji, pogoni za sensacyjnymi-niekoniecznie prawdziwymi wiadomościami. Zachodzące procesy są powodem tego, iż medioznawcy widzą przyszłość sektora prasowego w Stanach Zjednoczonych raczej w czarnych barwach.

Jednak z drugiej strony, spotkać się można z opiniami specjalistów, którzy głoszą że dzienniki maja znaczną przewagę nad radiem i telewizją w zakresie wyjaśniania i komentowania zdarzeń. Jako przykład może służyć reakcja czytelników na wydarzenia po 11 września 2001. Wprawdzie sama tragedia na Manhattanie i rozwój sytuacji śledzony był głównie w telewizji, jednak wkrótce nastąpił gwałtowny zwrot ku dziennikom. Sprzedano między innymi milion egzemplarzy „The Washington Post”, zatem o 150 tysięcy więcej niż w dzień powszedni. Inne dzienniki również zanotowały wówczas znaczny wzrost sprzedaży.

Ciekawe są dane liczbowe, ilustrujące codzienną liczbę słów w dziennikach oraz programach informacyjnych. Otóż obliczono, że „The New York Times” oraz „The Washington Post” zawierają każdego dnia po około 100 tysięcy słów, podczas gdy wieczorne informacje NBC - około 3600…Różnica jest zatem kolosalna.

Niepokojąco jednak przedstawiają się wyniki badań Pew Research Center for the People and the Press. Otóż wynika z nich, że 83% Amerykanów czerpie najwięcej informacji z telewizji, 42% z prasy, 19% z radia a 15% z Internetu. Faktem jest również, iż rola Internetu stale rośnie, co niekoniecznie może grozić czytelnictwu dzienników. Bowiem nie zapominajmy, że oprócz gazet tradycyjnych, istnieje szereg wydań on-line, które również są źródłem informacji dla czytelników a zarazem źródłem dochodów dla wydawców.

Ogólna charakterystyka

Stany Zjednoczone, mimo olbrzymiego potencjału ekonomiczno-politycznego, nie przodują w statystykach pod względem liczby tytułów oraz wielkości nakładów. Specyficzna cechą tegoż systemu prasowego jest fakt, że w USA nie ukazuje się właściwie żaden dziennik, który można bez wahania nazwać ogólnokrajowym.

Istnieje szereg kryteriów, na podstawie których można sklasyfikować dzienniki. Istnieje zatem prasa poranna, popołudniowa, wieczorna, elitarna , popularna i wiele innych.

Bowiem oprócz powszechnie znanych tytułów - takich jak: „The New York Times”, „The Washington Post”, „The Wall Street Journal”, „Los Angeles Times”, „Chicago Tribune” - istnieje szereg lokalnych, popularnych dzienników.

Jednym z nich jest „USA Today”. Nie zalicza on się wprawdzie do grupy dzienników opiniotwórczych, jednakże należy do najbardziej znanych gazet nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Cieszy się również bardzo wysokim nakładem, ponad 2 miliony egzemplarzy. Ukazanie się tego pisma miało być pewnego rodzaju eksperymentem, charakteryzującym się między innymi niską ceną, kolorem, krótkimi i treściwymi informacjami. Ambicją gazety było zyskanie miana „ogólnokrajowej”, co nie udało się właściwie jeszcze żadnemu dziennikowi. Pierwszy numer ukazał się 15 września 1982 roku a już po miesiącu nakład przekroczył prognozowany poziom, osiągając 220 tysięcy. Wydawcą dziennika jest The Gannet Company -właściciel 73 dzienników- co również jest namiastką procesu koncentracji amerykańskich mediów.

Informacje „USA Today” nie są przedstawiane w zawiły, wyrafinowany sposób. Wręcz przeciwnie - zbliżony bardziej do segmentu tabloidów a nie prasy opiniotwórczej. Koncentruje się na tematyce lokalnej i krajowej, sprawy zagraniczne mają tu wyraźnie drugorzędne znaczenie. Pozycja finansowa dziennika jest bardzo dobra, bowiem format, kolor i grupa docelowa dziennika okazały się być magnesem, ściągającym reklamodawców.

Można zatem stwierdzić, iż „USA Today” odniósł sukces, ponieważ należy do gazet o największych nakładach. Jednakże nie zyskał, i moim zdaniem nigdy nie zyska, rangi „The New York Times”, „Washington Post” oraz „The Wall Street Journal”.

Jednakże elitarne dzienniki opiniotwórcze są najczęściej cytowane i zajmują generalnie najwyższe lokaty w rozmaitych rankingach. Cechą wartą zauważenia jest fakt, iż to właśnie te tytuły są najczęściej laureatami Nagród Pulitzera - uważanych za najbardziej prestiżowe wyróżnienie tego typu. Choć warty podkreślenia jest również fakt, iż pojęcie „gazeta opiniotwórcza” niekoniecznie musi oznaczać bardzo wysoki nakład. Przeciętny nakład największych gazet w roku 1994 i 2000 ilustruje tabela:

Tabela 2. Przeciętny dzienny nakład największych gazet w roku 1994 i 2000.

Tytuł gazety

Nakład w 1994 roku

Nakład w 2000 roku

„Wall Street Journal”

1 780 442

1 812 590

„USA Today”

1 465 926

1 757 699

„Los Angeles Times”

1 062 202

1 153 706

„New York Times”

1 114 905

1 149 576

„Washington Post”

810 675

812 559

„New York Daily News”

753 024

730 542

„Chicago Tribune”

678 081

674 603

„Newsday”

693 556

575 595

Źródło: B. Golka, System medialny Stanów Zjednoczonych, 2004, s.140.

Powyższe dane są dowodem na to, że w ciągu ostatnich kilku lat na rynku amerykańskich dzienników zaszły niewielkie zmiany. Jednak dokładna analiza powyższych tabeli wskazuje na pewien niepokojący proces. Otóż wraz ze zmniejszającym się nakładem całego rynku dzienników, następuje spadek liczby tytułów oraz wzrost nakładów tytułów najbardziej znaczących na rynku.

Tabela 3. Liczba dzienników w języku angielskim w latach 1996-2000.

Rok

1980

1985

1990

1994

1995

1996

1997

1998

1999

2000

Liczba

dzienników

1746

1676

1611

1548

1533

1520

1509

1489

1483

1480

Źródło: B. Golka, System medialny Stanów Zjednoczonych, 2004, s.117.

Takie przesłanki wskazują zatem na mocno posunięty proces, wspomnianej już, koncentracji. Brak pieniędzy na konieczne inwestycje zmuszał właścicieli do sprzedawania gazet wielkim koncernom. Już w roku 1977 na 1762 dzienników w Stanach Zjednoczonych ponad 60% było własnością koncernów. Najwięksi właściciele dzienników to między innym: Knight-Ridder Newspapers (właściciel 32 tytułów), Newhouse Newspapers (29 tytułów), Tribune Co., Dow Jones&Company i New York Times Co.

Zatem pytanie o przyszłość rynku dzienników w Stanach Zjednoczonych pozostaje pytaniem otwartym. Zauważyć można zjawiska (takie jak tabloidyzacja, dominująca rola telewizji i Internetu, koncentracja, zanik tradycji czytania), które mogą niepokoić i stawiać przyszłość prasy w USA pod znakiem zapytania. Z badań instytutu Pew Research Center wynika, iż przeciętny Amerykanin poświęca na lekturę dzienników zaledwie 11 minut dziennie. Jednakże badania wskazują również na to, że w pewnych kręgach (głównie ludzie starsi, biznesmeni oraz osoby z wyższym wykształceniem) zapotrzebowanie na opiniotwórcze dzienniki nie spada a nawet się zwiększa. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że pomysły amerykańskich specjalistów na zwiększenie czytelnictwa dzienników głównie wśród młodzieży, odniosą pozytywne efekty. Działania związane miedzy innymi z podnoszeniem poziomu grafiki, kolorem, poruszaniem spraw ważnych dla młodych ludzi - mają za zadanie wpłynąć na młodsze pokolenie.

The New York Times

”The New York Times” - to jeden z najważniejszych amerykańskich dzienników, główna gazeta miasta Nowy Jork. Jest trzecią, pod względem nakładu, gazetą w Stanach Zjednoczonych po „USA Today” i „The Wall Street Journal”. Przeciętny, dzienny nakład wynosi 1,125 mln, a nakład wydania niedzielnego 1,700 mln (dane na 26 XII, 2004). Początkowo tytuł ukazywał się każdego poranka z wyjątkiem niedziel, jednak już w czasie wojny domowej gazeta była wydawana każdego dnia.

Właścicielem gazety jest The New York Times Company, która kontroluje również około 40 innych gazet, między innymi „The Boston Globe” i „International Herald Tribune”.

Tytuł ten jest uważany za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy na rynku dzienników w USA. Niejako tradycją się stało, iż dziennikarze związani z tym dziennikiem zmonopolizowali niemal konkurs o nagrody Pulitzera…

Czym zatem można wyjaśnić tę szczególną pozycję dziennika? Składają się na nią między innymi: zaufanie do dziennikarzy i autorów o uznanej renomie, tradycja oraz ustabilizowana od ponad stu lat forma własności. Dziennik „The New York Times” został założony 18 września 1851 przez Henry'ego Jarvisa Raymonda (pięć lat później, w 1856 założył Associated Press) i George'a Jonesa, jednak dopiero pod rządami Adolpha Ochsa, które zaczęły się w 1896, zdobył on swoją reputację. Po II wojnie światowej gazeta na ogół wzmacniała swoją pozycję. Aktualnie ”The New York Times” jest dziełem ponad 1000 osób piszących i redagujących, a wspomaga je około 7000 osób zatrudnionych w części biznesowej i produkcyjnej.

O rozmiarze i wszechstronności dziennika świadczy również jego zawartość. W zwykły dzień wydanie zawiera ponad 100 stron dużego formatu, zaś edycja niedzielna jest jeszcze większa. Dziennik zawiera również bogaty zasób informacji oraz komentarzy ekonomicznych i giełdowych. Charakterystyczny jest fakt, iż znacznie więcej niż inne gazety poświęca on miejsca sprawom międzynarodowym. W publikacjach medioznawczych przeważa opinia, że dział międzynarodowy w ”The New York Times” jest najlepszy na świecie. Dobitnym potwierdzeniem tego jest fakt, iż prezydent J.F. Kennedy porównywał informacje dziennika z raportami wywiadu…

Można mnożyć epizody, dokumentujące pozycję dziennika. Jako jeden z nich może posłużyć fakt, iż dziennikarz ”The New York Times” (William L. Laurence) jako jedyna osoba z całego środowiska dziennikarskiego USA został poinformowany o budowie bomby atomowej. Następnie jako jedyny poznał datę i miejsce jej zrzucenia. Gdy trzy dni później bombardowano Nagasaki, Laurence znajdował się na pokładzie samolotu towarzyszącego maszynie bombardującej. Za swoją późniejszą relację zdobył nagrodę Pulitzera…

Nie ulega wątpliwości, że ”The New York Times” jest jednym z najważniejszych, opiniotwórczych dzienników w USA. Od 1996 ukazuje się w Internecie, pod adresem www.nytimes.com. Wydawca dziennika rozważa wprowadzenie płatnej prenumeraty swojego internetowego serwisu. Miesięcznie korzysta z niego 18,5 milionów osób. Wydawca dziennika - Arthur Sulzberger - wyznał, że przyzwyczajenie czytelników do bezpłatnego korzystania z treści dziennika może mieć negatywne konsekwencje dla branży wydawców.

The Wall Street Journal

''The Wall Street Journal'' jest jedną z najbardziej wpływowych gazet o tematyce gospodarczej wydawanych w Nowy Jorku. Według danych z 2005 roku, dzienny nakład wynosi 2,6 miliona egzemplarzy. Właścicielem gazety jest Dow Jones & Company.

Jako gazeta, z jednej strony opiniotwórcza i należąca do grona gazet elitarnych, z drugiej strony o wysokim nakładzie - jest ona niejako ewenementem na rynku amerykańskich dzienników. Dlatego myślę, że warto poddać ten tytuł dokładniejszej analizie.

Historia '''The Wall Street Journal''' sięga wieku XIX. Jego założycielami byli w roku 1889 Charles H. Dow i Edward D. Jones. Pierwotnie tytuł ten był biuletynem dla ekonomistów, finansistów i biznesmenów. Przed II wojną światową nakład pisma wynosił zaledwie 40 tysięcy egzemplarzy. Istotna rewolucja w koncepcji wydawania tytułu dokonała się w latach pięćdziesiątych. Otóż podjęto wówczas próbę dotarcia do szerszej grupy docelowej.

''The Wall Street Journal'' stał się więc dziennikiem wybiegającym poza problematykę ekonomiczną. Problematyka gospodarcza była ukazywana zatem na tle wydarzeń społecznych i politycznych. Jaki był efekt owych przemian? Otóż już w połowie lat pięćdziesiątych nakład zaczął bardzo szybko rosnąć, by przekroczyć nawet 350 tysięcy. Natomiast opinie i analizy komentatorów dziennika zaczęły wywierać znaczący wpływ na nastroje inwestorów na rynkach finansowych i kapitałowych. Gazeta nie przedstawia zdjęć. Przywiązuje natomiast wielką wagę do dziennikarskich dochodzeń.

Idąc za duchem czasu, już w latach siedemdziesiątych zaczęto wydawać wersję elektroniczną dziennika. Kolejne lata przynosiły systematyczny wzrost nakładów a ekspansja dziennika przejawiała się między innymi tym, że dziś jest on dostępny na trzech kontynentach - w Ameryce, Europie i Azji. Azjatycka edycja amerykańskiego dziennika ukazuje się od 1976 roku, a jej obecny nakład wynosi około 80 tysięcy egzemplarzy. Natomiast europejska powstała w 1983 roku i ukazuje się w nakładzie przekraczającym nieco 86 tysięcy egzemplarzy.

W Stanach Zjednoczonych „The Wall Street Journal” ukazuje się w dwudziestu edycjach regionalnych.

Niejako ewenementem jest fakt, iż w roku 2004 „The Wall Street Journal Online” zarobił więcej niż jego papierowy odpowiednik. „The Wall Street Journal” jest jedynym amerykańskim dziennikiem ogólnokrajowym, który konsekwentnie udostępnia wszystkie swoje teksty za opłatą. Prenumeruje go ponad 731 tysięcy osób.

Kim jest „przeciętny” czytelnik tego tytułu? Otóż badania wykazały, że ma on około 45 lat, wyższe wykształcenie, jest zatrudniony na kierowniczym stanowisku.

Niejako ewenementem jest fakt, iż ten niemal specjalistyczny i pisany często trudnym językiem tytuł, cieszy się tak dużą popularnością i najwyższym nakładem spośród wszystkich dzienników amerykańskich.

Moim zdaniem, potwierdza to tezę, którą postawiłam na początku tej pracy. Uważam, że mimo procesu tabloidyzacji i koncentracji, rynek dzienników w USA nie jest skazany na powolną „śmierć”. Społeczeństwo nie odwraca się zatem od prasy ambitnej i trudnej. Wzrost wymagań czytelniczych jest dowodem na to, iż skrótowe wiadomości telewizyjne i bezpłatna gazeta, przeczytana w metrze - nie są w stanie zastąpić dogłębnych analiz i komentarzy. A sukces ''The Wall Street Journal'' jest tego najlepszym przykładem.

Jednakże problemy, tak charakterystyczne dla rynku prasy, pojawiają się również w przypadku ''The Wall Street Journal''. Dowodem na to mogą być ostatnie doniesienia, dotyczące zmiany formatu azjatyckich oraz europejskich wydań. „The Wall Street Journal Europe” oraz „The Wall Street Journal Asia” ukazują się w zmniejszonym formacie od 17 października. W efekcie liczba ich stron zwiększyła się z obecnych 24 do 36-40. W ten sposób wydawca oszczędzi między innymi na kosztach druku gazet. Jednakże pracę straci część dziennikarzy europejskiego wydania dziennika. Jako powód podaje się między innymi znaczący spadek wpływów z reklam. W 2004 roku gazety te odnotowały spadek przychodów z reklam na poziomie 3,3-3,5 procent. A już w I kwartale 2005 roku wpływy "The Wall Street Journal Europe" z reklam spadły o 20,6 procent (w USA spadku nie zanotowano). Swoja decyzję wydawcy tłumaczą spadkiem sprzedaży poważnych dzienników oraz sukcesem prasy bezpłatnej, która przyzwyczaiła czytelników do mniejszego formatu, wygodniejszego w czytaniu w komunikacji miejskiej. Jednakże dziennikarze ''The Wall Street Journal'' zapowiadają, iż za zmianami formatu nie podąży modyfikacja treści. „The Wall Street Journal” wyjątkowo niechętnie zmienia swój wygląd. Czy zmieni format również w swoim głównym wydaniu? Na to pytanie wydawca na razie nie odpowiada, ale historia pokazuje, że poważne zmiany gazeta zwykle testuje najpierw na swoich zagranicznych wydaniach - „The Wall Street Journal Europe” oraz „The Wall Street Journal Asia”. Tak było miedzy innymi z wprowadzeniem koloru w 2000 roku. Zatem - czas pokaże…

Reasumując, prasa w Stanach Zjednoczonych ma zatem charakter lokalny. "USA Today" i "The Wall Street Journal" są najbliższe gazetom ogólnokrajowym i obydwie zawierają publikacje międzynarodowe. "USA Today" jest dostępny wszędzie w tej samej cenie i o tej samej porze. Niestety, jeśli chodzi o dogłębność informacji, "USA Today" jest bardzo ograniczony. "The New York Times" i w dużym stopniu "Los Angeles Times" i "Washington Post" mają ambicje stać się gazetami ogólnokrajowymi.

Powyższe opracowanie ilustruje fakt, iż na rynku amerykańskich dzienników zachodzą zarówno pozytywne, jak i negatywne procesy: tabloidyzacja, koncentracja, brak typowych dzienników ogólnokrajowych.

Jednakże z drugiej strony fakt, iż najwyższymi nakładami cieszy się prasa opiniotwórcza i elitarna - napawa optymizmem. Pozostaje mieć zatem nadzieję, iż postęp oświaty i wzrost wymagań czytelników pociągnie za sobą wzrost zainteresowania prasą. Systematyczny wzrost nakładów największych tytułów (abstrahując od koncentracji i ufając w amerykańskie prawodawstwo antymonopolowe i antytrustowe) pozwala mieć nadzieję, że nadzieje te nie są płonne.

Magazyny Amerykańskie

Time

Time należy do grupy masowych magazynów informacyjnych. Skierowany jest do wykształconego odbiorcy, który w prasie szuka nie tylko news'ów ale także analizy zdarzeń.

W zamyśle twórców- Henry'ego Luce'a i Brittona Haddena miał być odpowiedzią na oczekiwania wszystkich, którzy chcieli być dobrze poinformowani, jednak nie mieli wystarczająco dużo czasu na lekturę dzienników. Według Luce'a: „ Time, jak wszystkie tygodniki różni się od dzienników tym co pomija. Różni się zaś od innych dzienników tym, że zajmuje się w zwięzły sposób każdym ważnym wydarzeniem i przedstawia je jako news.”

Tytuł magazynu „Czas” jest kwintesencją zamysłu założycieli, oto bowiem dają mam oni pierwszy magazyn, który szanuje czas czytelnika, proponując mu zwięzłe acz treściwe informacje.

Krótka historia Time'a

Zimą 1922 roku dwóch młodych absolwentów Yale Briton Hadden i Henry Robinson Luce wynajmuje piętro w jednej z nowojorskich kamienic by tam opracowac projekt nowego tygodnika, który po długich namysłach nazwą Time. Wystartowali z niewielkim zapleczem finansowym, za to z wpływowymi znajomymi, głowami pełnymi pomysłów i ambicjami by stworzyć coś wyjątkowego.

Pierwszy numer ukazał się 23 marca 1923 roku, liczył 32 stron, z czego 6 stanowiły reklamy. Podczas gdy Luce zajmował się kwestiami finansowymi, większość obowiązków związanych z redagowaniem tygodnika spoczęła na Hadden'ie i to właśnie jemu udało się stworzyć specyficzny styl Time'a. Początkowo wszystkie kolumny, poza literacką, były anonimowe.

Od 1927 roku Time wybiera człowieka roku. Jako pierwszy miano to zdobył Charles Lindbergh, a w późniejszych latach także: Gandhi ( 1930), Franklin D. Roosevelt (1932, 1934, 1941), Adolf Hitler (1938), Józef Stalin (1939, 1942), Winston Churchill (1940, 1949).

W 1929 umiera 31-letni Hadden. Po jego śmierci Luce zakłada kolejne magazyny (Fortune Magazine w 1930 r. i Life Magazine w 1936 r.)

Duża popularność magazynu sprawia, że Luce tworzy serię 30-minutowych audycji radiowych na antenie CBS, zatytułowanych „The March of Time”, prezentujących słuchaczom wydarzenia ubiegłego tygodnia.

Po śmierci Henry'ego Luce'a w 1967 Time zostaje przyjęty przez Temple Industries, posiadający 15 % udziałów.

Obecnie Time jest własnością TimeWarner, giganta wydającego 155 magazynów na całym świecie.

Timestyle

Wśród dziennikarzy zwany „ Weekly Fiction Magazine” Time budzi sprzeczne opinie. Z jednej strony przełamuje tendencje do przekazywania wyłącznie obiektywnej informacji, z drugiej jednak przez wielu posądzany o manipulowanie faktami i koloryzowanie. Język Time'a jest emocjonalny i ekspresyjny.

Oprócz wydania amerykańskiego powstały także: Time Europe, Time Asia, Time Pacyfik, Time Canada, Time for Kids. Łączny nakład szacuje się na 5,4 mln egzemplarzy.

Szczególną rolę pełni okładka. Grafika nie jest przeładowana zajawkami artykułów. Na uznanie zasługują szata graficzna, fotografie i fotoreportaże, aczkolwiek bywają one krytykowane za dosadność, ukazywanie brutalnych scen, np. przy relacjach wojennych.

Time dziś

Dzisiejszy amerykański Time to kilkadziesiąt stron podzielonych na działy takie jak: temat z okładki, kraj, świat, religie, społeczeństwo, sport, biznes, sztuka i rozrywka, ludzie, listy, eseje. Korespondenci z całego świata przesyłają informacje do Nowego Yorku, gdzie mieści się centrala magazynu. Dopiero tam news zyskuje formę artykułu, dzięki czemu publikacje pisane są w podobnym stylu.

Dla Time pisze wiele dziennikarskich osobistości, do których należą m.in.: Margaret Carlson- pierwsza kobieta, która otrzymała swoją stałą kolumnę w Time; Ana Marie Cox; Lev Grossman, eseista i podróżnik- Michale Kinsley; autor kolumny „In the Arena” Joe Klein, Andrew Sullivan- eseje z ostatniej strony.

Oprócz rozbudowanej siatki dziennikarzy na całym świecie Time może poszczycić się także wspaniałą biblioteką, założoną jeszcze w 1929 roku.

Na magazynie Time wzorowały się takie tygodniki jak niemiecki „Der Spiegel” czy francuski „l'Express”

Newsweek

Newsweek choć młodszy o dekadę od Time bez wątpienia dorównuje mu popularnością. To drugi co do wielkości tygodnik w Stanach Zjednoczonych. Magazyny te są do siebie niezwykle podobne, kierowane do tego samego odbiorcy toczą nieustanną rywalizację o dochody z reklam. Obydwa zostawiają daleko w tyle trzeci co do wielkości amerykański tygodnik U.S. News& Word Report.

Powstanie magazynu

Początkowo nazwany News-Week magazyn został założony przez Thomasa J.C. Martyn'a 17 lutego 1933 roku. W 1937 redaktorem naczelnym został Malcom Muir, który zmienił nazwę na Newsweek. Wprowadził do magazynu więcej publicystyki, autorskie kolumny a także doprowadził do powstania międzynarodowych edycji magazynu. Na łamach Newsweeka znalazły się rozmaite formy wypowiedzi dziennikarskiej: wywiady, analizy, komentarze.

W 1961 roku magazyn został kupiony przez Washington Post Company.

Newsweek dziś

Nakład Newsweek'a w samych Stanach Zjednoczonych przekracza 3 mln egzemplarzy, kolejny milion to edycje zagraniczne: japońska ( 1986), koreańska (1991), polska (2000), hiszpańska (1996), rosyjska, arabska (2000) a także anglojęzyczna wersja międzynarodowa. Newsweek pojawia się dziś w ponad 190 krajach na całym świecie.

Centrala magazynu znajduje się w Nowym Yorku i jest wspomagana przez 17 oddziałów, z których 9 znajduje się w USA (poza Nowym Yorkiem także: Los Angeles, Chicago, Dallas, Miami, Washington, Detroit, Boston, San Francisco), pozostałe zaś w: Beijing, Cape Town, Jeruzalem, Londynie, Meksyku, Moskwie, Paryżu i Tokio.

Istnieje także program radiowy „Newsweek on Air” produkowany przez Newsweek i Jonem Radio Network.

Magazyn od 1998 roku sporządza rankingi szkół wyższych.

Redaktorem naczelnym amerykańskiej wersji Newsweeka jest Mark Whitaker, a wśród autorów piszących dla magazynu zjadują się: Jonatan Alter, Dawid Ansen, Eleonor Clift, Howard Fineman, Steven Levy, Georgie Will, Fareed Zakaria, Rafal A. Ziemkiewicz.

Guantanamo Bay

W maju 2005 roku został opublikowany artykuł Michael'a Isikoff'a dotyczący bazy wojskowej Guantanamo Bay na Kubie, gdzie internowano ujętych Talibów i innych islamistów. Autor oskarżał w nim strażników o bezczeszczenie Koranu. Publikacja ta wywołała liczne protesty w islamskim świecie a w antyamerykańskich rozruchach zginęło co najmniej 15 osób. Sytuacja zapoczątkowała dyskusję o odpowiedzialności mediów za podawane informacje, konieczności ich rzetelnego sprawdzenia przez wzgląd na konsekwencje, jakie mogą wywołać.

National Geographic

National Geographic to amerykański miesięcznik o tematyce związanej z szeroko pojętą naturą. Początkowo w latach 1919-75 kierowany był do młodzieży szkolnej, jako National Geographic School Bulletin, ukazujący się co tydzień. Następnie zmieniony na miesięcznik National Geographic Word. W 1984 roku, towarzystwo utworzyło National Geographic Traveller (od 2005 roku ukazujące się po polsku jako dwumiesięcznik), w 1999 roku National Geographic Adventure Magazine a w 2001 National Geographic Kids (okazjonalnie wydawane po polsku).

Magazyn ten uważany jest za prekursora tzw. foto-dziennikarstwa. Głównym środkiem wyrazu jest tu właśnie fotografia. Najsłynniejszą z opublikowanych na lamach magazynu jest portret afgańskiej dziewczyny- Sharbat Gula.

Od 1999 roku istnieje także polska wersja magazynu. National Geographic dostępny jest także w lokalnych wersjach językowych, pierwszą była japońska. Obecnie magazyn jest wydawany regularnie w 30 różnych wersjach na całym świecie, w tym: angielskiej (na cały glob), chińskiej, chorwackiej, czeskiej, duńskiej, holenderskiej, fińskiej, francuskiej, niemieckiej, greckiej, hebrajskiej, węgierskiej, indonezyjskiej, włoskiej, japońskiej, koreańskiej, norweskiej, polskiej, portugalskiej, rumuńskiej, rosyjskiej, hiszpańskiej, szwedzkiej, tureckiej, bułgarskiej, a od maja 2006 także słoweńskiej.

Redaktorem polskiej wersji językowej, istniejącej od 1999 roku jest Marcin Jamkowski. Osiąga ona nakład ponad 140 tyś egzemplarzy.

Cosmopolitan

The Cosmopolitan Magazine został po raz pierwszy wydany przez korporacje Schlicht&Field w 1886 w Nowym Yorku. Sam Paul Schlicht (biznesmen, miał wcześniej niewiele do czynienia z prasa, co prawda wydawał kilka broszurkowych gazet, ale bez większych sukcesów) o idei swojego przedsięwzięcia mówił że będzie to „first - class family magazine.” Faktycznie przez długi czas gazeta spełniała właśnie taka rolę. Znajdowały się w niej zarówno artykuły o tematyce politycznej, społecznej jak i kolumny typowe dla kobiet (co było w owych czasach pewnego rodzaju novum) -zamieszczające teksty o modzie, wystroju wnętrz, gotowaniu, czy nawet wychowaniu dzieci. Ciekawa i obszerna była również część, w której coś dla siebie mogli znaleźć najmłodsi członkowie rodziny.

Czasopismo było niezwykle popularne, w ciągu zaledwie roku osiągnęło nakład w granicy 25000 egzemplarzy. Nie zatrzymało to Schlichta, który w 1888 roku (najprawdopodobniej z powodów osobistych) wycofał się z buisnessu. Nowym wydawca został E.D. Walker, który dotychczas wydawał dość popularną gazetę Harper's Monthly (komentowała ona bieżące wydarzenia społeczne). Korzystając ze swojego wcześniejszego doświadczenia postanowił wprowadzić w Cosmopolitan pewne zmiany. Rozpoczął zamieszczanie w gazecie odcinkowych historii fikcyjnych, recenzji książek i ilustracji. Co więcej- zatrudnił bardzo popularnych i cenionych pisarzy tj.: Theodore Dreiser, Rudyard Kipling, Annie Besant, Jack London czy Edith Walker. Poza tym zdecydował się na przedrukowanie w piśmie (w odcinkach oczywiście) dwóch książek H.G. Wells'a (znanego ówcześnie pisarza): „The War of the Worlds”(1897) i „First Man in the Moon” (1900). Nie zmieniło to jednak zbytnio tematyki, jaką pismo poruszało, ale było bardzo mądrym posunięciem, gdyż zdecydowanie podniosło nakład.

W 1897 Walker chcąc rozpromować gazetę założył szkołę korespondencyjną, w pełni sponsorowaną przez Cosmopolitan. W ciągu kilku tygodni zapisało się do niej ponad 20 tys. studentów, czego wydawca niestety nie przewidział. jak się okazało nie był on (a właściwie magazyn) w stanie pokryć kosztów nauczania. Przyczyniło się to do jego publicznej kompromitacji, ale tylko w nieznacznym stopniu zmniejszyło sprzedaż gazety.

Era Hearsta- zmiana szaty graficznej i duże inwestycje

Nowa era w dziejach Cosmo zaczęła się w 1905 roku, kiedy to za 400tys$ gazetę wykupił Wiliam Randolph Hearst (posiadacz kilku gazet, wydawanych na większą skale). Wraz ze zmianami personalnymi zmieniła się tematyka artykułów. Hearst ściągnął do readkcji najbardziej popularnych dziennikarzy śledczych tj. Charles Edward Rusell, Alfred Henry Lewis i najlepszego analityka politycznego Dawida Grahama Philipsa, specjalizującego się w komentowaniu poczynań Senatu (cykl artykułów „The Treason of Senate” z 1906 roku)

Dla przykładu zamieszczam fragmenty artykułów ówcześnie publikowanych w Cosmopolitan (wersja oryginalna):

1) David Graham Phillips, Cosmopolitan (March, 1906)

Treason is a strong word, but not too strong, rather too weak, to characterize the

situation which the Senate is the eager, resourceful, indefatigable agent of interests as hostile to the American people as any invading army could be, and vastly more dangerous: interests that manipulate the prosperity produced by all, so that it heaps up riches for the few; interests whose growth and power can only mean the degradation of the people, of the educated into sycophants, of the masses toward serfdom.

The Senators are not elected by the people; they are elected by the "interests". A servant obeys him who can punish and dismiss. Except in extreme and rare and negligible instances can the people either elect or dismiss a senator? The senator, in the dilemma which the careless ignorance of the people thrusts upon him, chooses to be comfortable, placed and honoured, and a traitor to oath and people rather than to be true to his oath and poor and ejected into private life.

(2) David Graham Phillips, Cosmopolitan (March, 1906)

He was born in 1841, is only sixty-four years old, good for another fifteen years, at least, in his present rugged health, before "the interests" will have to select another for his sate seat and treacherous task. He began as a grocery boy, got the beginning of one kind of education in the public schools and in an academy at East Greenwich, Rhode Island. He became clerk in a fish store in Providence, then clerk in a grocery, then bookkeeper, partner, and is still a wholesale grocer. He was elected to the legislature, applied himself so diligently to the work of getting his real education that he soon won the confidence of the boss, then Senator Anthony, and was sent to Congress, where he was Anthony's successor as boss and chief agent of the Rhode Island interests. He entered the United States Senate in 1881.

In 1901 his daughter married the only son and destined successor of John D. Rockefeller. Thus, the chief exploiter of the American people is closely allied by marriage with the chief schemer in the service of their exploiters. This fact no American should ever lose sight of. It is a political fact; it is an economic fact. It places the final and strongest seal upon the bonds uniting Aldrich and

"the interests".

Has Aldrich intellect? Perhaps. But he does not show it. He has never in his twenty-five years of service in the Senate introduced or advocated a measure that shows any conception of life above what might be expected in a Hungry Joe. No, intellect is not the characteristic of Aldrich - or of any of these traitors, or of the men they serve. A scurvy lot they are, are they not, with their smirking and cringing and voluble palaver about God and patriotism and their eager offerings of endowments for hospitals and colleges whenever the American people so much as looks hard in their direction!

Aldrich is rich and powerful. Treachery has brought him wealth and rank, if not honor, of a certain sort. He must laugh at us, grown-up fools, permitting a handful to bind the might of our eighty millions and to set us all to work for them.

(3) Alfred Henry Lewis wrote about Thomas F. Ryan in Cosmopolitan (April, 1906)

Mayors are his office-boys, governors come and go at his call. He possesses himself a party and selects a candidate for the presidency. Tammany Hall is a dog for his hunting, and he breaks city council to his money-will as folk break horses to harness

(4) David Graham Phillips, Cosmopolitan (May, 1906)

Such is the stealthy and treacherous Senate as at present constituted. And such it will continue to be until the people think, instead of shout, about politics; until they judge public men by what they do and are, not by what they say and pretend. However, the fact that the people are themselves responsible for their own betrayal does not mitigate contempt for their hypocritical and cowardly betrayers. A corrupt system explains a corrupt man; it does not excuse him. The stupidity or negligence of the householder in leaving the door unlocked does not lessen the crime of the thief.

(5) In his book, The Era of the Muckrakers, C. C. Regier wrote about Phillips's articles that appeared in Cosmopolitan (1932)

Senator Nelson W. Aldrich of Rhode Island, who was singled out for special attack because of his connection with the Rockefellers and because of his tariff legislation, which, it was charged, favoured the oil and tobacco trusts. Aldrich, a Republican, was called the right arm of the interests, and Senator A. P. Gorman of Maryland, a Democrat, was called the left arm. Phillips, referring to this interest in business affairs which Democrats and Republicans alike displayed, spoke of the Senate "merger".

Gazeta nabrała bardziej politycznego charakteru, ale zarazem nie była już szara i ponura, gdyż Hearst, za niemałe zresztą pieniądze, zatrudnił w Cosmopolitan czołowych, nowojorskich ilustratorów i rysowników (tj. James M. Flagg, Francis Attwood, Dean Cornwall, Harison Fisher). Inwestycje się opłaciły, a wydawca nie tylko rozpromował pismo, ale i potroił nakład w błyskawiczny sposób odzyskując pieniądze zainwestowane w zakup pisma.

W latach 30 Cosmopolitan miał już rzeszę stałych czytelników, którym w każdym numerze oferował trzy większe artykuły i dziesięć krótkich historyjek - pióra znanych, czołowych amerykańskich nowelistów. Nakład wyniósł wówczas 1,7mln egzemplarzy, a zyski z reklamy przekraczały 5mln$.

W początkach lat 40 magazyn był nazywany czteroksięgiem („The Four- Book Magazine”).Wynikało to z wyraźnego wyodrębnia sekcji tematycznych. Pierwsza sekcja zawierała jedna czołową historię wydania, sześć do ośmiu krótkich opowiadań, dwa odcinkowce, sześć do ośmiu artykułów obejmujących bieżące tematy i osiem lub dziewięć wzmianek na tematy szczególne (tzw. special features). Trzy pozostałe części zawierały skompletowane krótkie nowelki, kilka dłuższych opowiadań i przedruki książek - o tematyce społecznej (obyczajowej). Sprzedaż magazynu w okresie II Wojny Światowej wyniosła około 2mln egzemplarzy. W tym trudnym w dziejach ludzkości okresie magazyn ani na chwile nie przerwał działalności, wręcz przeciwnie kształtował światopogląd i donosił o bieżących wydarzeniach.

W okresie powojennym wzrosło zapotrzebowanie na fikcje w prasie, co doprowadziło do dramatycznego spadku sprzedaży w związku z tym zmniejszono rozmiar gazety. Choć w 1955 nakład wynosił „tylko” około miliona była ona wciąż dochodowa dla koncernu., a nawet plasowała się na pierwszym miejscu, jako najlepsza inwestycja medialna Hearsta.

The Queen of Cosmopolitan

Momentem przełomowym, który doprowadził do całkowitej przemiany Cosmopolitan i uczynił z niego czołowe pismo dla kobiet były lata 60. Ta era wiąże się nieodłącznie z nazwiskiem Helen Gurley Brown.

Urodziła się ona 18.02.1922 w Green Forest, w Arkansas. W wieku 18 lat rozpoczęła pierwsza pracę w sekretariacie uczelnianej gazety. Jej świeżość, lekkość w pisaniu tekstów, pomysłowość i oryginalność w doborze tematów imponowały i wróżyły jej przyszłość z piórem. W 1948 podjęła pracę jako copywriter dla firmy reklamowej Foote, Cone& Belding, gdzie doskonaliła swoje umiejętności i wciąż zadziwiała. Zdobyła dwie nagrody - Frances Holmes Adwertising Copywriters i w 1958 roku przeniosła się do znanej agencji reklamowej Kenyon &Eckhardt (dzięki czemu stała się najlepiej opłacaną kobietą na wschodnim wybrzeżu).

Rok później w wieku lat 37 poślubiła Dawid Brown'a (producenta filmowego), który przyczynił się do publikacji jej pierwszej książki „Sex and the Single Girl”. Brown nie była zwykłą autorką książki - dla czytelniczek była doradczynią, a wręcz dyktatorką. Udzielała rad samotnym kobietom, w takich materiach jak kariera, moda, miłość. Promowała nowy styl życia, uznając seks za nieodłączną jego część. Wychwala zalety życia niezamężnych kobiet, które mogą sobie pozwolić na zabawę seksem i pełną wolność w tej kwestii. W roku 1962 książka stała się bestsellerem (sprzedana została w 150 tys. egzemplarzy), a Brown porzuciła prace w reklamie i poświęciła się pisaniu. Rozpoczęła współpracę z kilkoma czasopismami kobiecymi, w których pisała głownie do rubryk poruszających tematykę seksualna (m. in „Woman Alone”).

Widząc duże zainteresowanie tematem Brown wraz z mężem postanowili założyć własny magazyn. Miał to być poradnik skierowany do samotnych kobiet w wieku pomiędzy 18 a 34 rokiem życia, błyskotliwie robiących karierę. W 1965 roku ich pomysł kupiła Korporacja Hearsta, chcąc w ten sposób utworzyć (a właściwie przekształcić) Midwestern Monthly Edition of Cosmopolitan. Redaktor naczelna z pełną autonomią doboru tematów została oczywiście Helen Brown (tzw. editor in chief). W błyskawicznym tempie nakład pisma (było to już Como w zupełnie nowym kształcie) przekroczył 3mln egzemplarzy.

Brown w przełomowy sposób pokazywała kobietę - nie jako żonę i matkę, ale jako kochankę i przywódczynię. Tematy seksu pojawiały się w każdym numerze, przez co Helen została okrzyknięta królowa liberalizmu, a Cosmopolitan na zawsze stał się magazynem tylko dla kobiet.

W 1996 zrezygnowała z pracy w piśmie, pozostając wydawca międzynarodowych edycji, do tego czasu wydala kilka książek m.in:Helen Gurley Brown's Outrageous Opinions (1966), Helen Gurley Brown's Single Girl's Cookbook (1969), Sex and the New Single Girl (1970), Having It All (1982), The Late Show: A Semiwild but Practical Survival Plan for Women over 50 (1993).

Dziś przedstawia siebie jako „just a mouseburger” z Arkansas, tymczasem jest jedna z najpotężniejszych kobiet w świecie wydawniczym. Dziś posiada 33 międzynarodowe edycje Cosmopolitan Magazine. Dzięki niej już od lat 60 pismu przyświeca hasło: „Live big, go for it, be the best you can in every area of your life”- które jest radykalnym przesłaniem dla kobiet.

Cosmopolitan dziś - czyli współczesna biblia młodych kobiet.

Ubrana w różowy kostium młoda adeptka prawa - czyli bohaterka filmu Roberta Lucketica pt. „Legalna Blondynka” uważał Cosmopolitan za swoją wyrocznię i wszystkie problemy (zarówno błahe jak i poważne) rozwiązywała korzystając z jego rad. Film pokazuje „cosmo - dziewczynę” w trochę przejaskrawiony sposób, jednak czy tak całkowicie niewłaściwy?

Według wszelkich statystyk jest to obecnie najlepiej sprzedające się pismo dla kobiet na świecie. Znane jest przede wszystkim ze swojego niezmieniającego się stylu - głownie w prezentacji kobiety. Jaka jest wiec kobieta lansowana przez Cosmo? Jest młoda, dobrze wyglądająca, inteligentna, robiąca karierę, będąca nie ozdoba mężczyzny, ale jego partnerka w dyskusji, godnym przeciwnikiem.

Typowe czytelniczki magazynu, czyli kobiety w wieku przeciętnie lat 27-29, wykształcone lub średnio wykształcone. Traktują one Cosmopolitan nie jako gazetę, która od 1886 pokazuje współcześnie obowiązujące trendy, ale jako wykładnię stylu życia. Uważają, że im bardziej są "cosmo" tym są lepsze.

W tym roku od stycznia do czerwca Cosmopolitan Magazine osiągnął nakład całkowity wysokości 457 tys. egzemplarzy. Jest wydawany dwanaście razy w roku, (co miesiąc). Według danych ABC (niezależnej agencji) czyta go, co miesiąc średnio 2 mln osób, z czego 92% to kobiety. Marka magazynu jest dobrze znana na całym świecie, Cosmopolitan jest, bowiem wydawany w 41 krajach, w 25 językach (m.in. w hiszpańskim, szwedzkim i francuskim). Co ciekawe jego wydawanie jest wciąż zakazane w Singapurze.

Redaktor naczelna amerykańskiego wydania jest Kate White, a wydawane jest ono przez The Cosmopolitan Group (stworzona jako jednostka w The Hearst Corporation). Osobą odpowiadającą za Cosmopolitan od strony wydawniczej jest Donna Kalajian Lagani. Niezmiennie od wielu lat serce pisma znajduje się w Nowym Yorku (224 West 57th Street).

Polska edycja istnieje od 1997 roku i jest wydawana przez Hearst - Marqurd Publishing sp. zoo. Redaktor naczelną jest Hanna Wolska, wydawcą jest Beata Milewska.

Dla każdego cos miłego - czyli treść wśród nawału reklam

Ponad 70% zysku dostarczają Cosmopolitan reklamy, zajmują one ponad połowę magazynu. W piśmie można zobaczyć reklamy kosmetyków, perfum czy ubrań (znane koncerny tj. Lancôme, Dior, Armani, Gap, Estee Lauder czy Channel). Wydanie amerykańskie i brytyjskie maja około 400 stron, inne europejskie niespełna 150. Najgrubszy do tej pory numer ukazał się w Chinach i miał ponad 500 stron.

Co miesiąc magazyn oferuje stałe rubryki, które można zamknąć w trzech blokach tematycznych (jest to zależne od miejsca zamieszczenia) :

I Związki, kariera, personalny rozwój, kobieca seksualność;

II Moda z ostatniej chwili, sekrety urody (sport, dieta), zdrowy styl życia;

III Ciekawostki i sekrety z życia gwiazd.

Na okładce często pojawiają się kobiety ze świata mody, filmu i estrady (doskonale ucharakteryzowane i ubrane w najdroższe kreacje) tj. Jenifer Lopez, Mandy Moore czy Katie Holmes. Wówczas taka okładka ma szanse zagościć w kilku krajach. Często pojawiają się również gwiazdy krajowe np. w polskiej edycji: Monika Brodka, Ewelina Flinta. Specyficzne są wydania azjatyckie, w których zawsze lansowana jest kobieta rasy żółtej (tzw. popieranie rodzimego piękna). Ponieważ okładka ma za zadanie przyciągać czytelników znajdują się na niej szokujące nagłówki. Typowe przykłady to : „Gdyby wagina umiała mówić”, „Sposób na pieprzny seks”, „Szaleństwo grupowego seksu”, „Dieta na lepszy seks” „Czy znasz ten numer z pączkiem? - czyli 99 sposobów na gorący seks”. Co ciekawe w każdym numerze przynajmniej raz na tonie tytułowej pojawia się słowo „sex”. Tematyka seksualna jest również obszernie poruszana wewnątrz magazynu. Kobieta udzielane są rady jak „uwieść, zdobyć, rozgrzać i wykorzystać mezczyznę”. Nie dziwi, więc ze w prasowym świecie Ameryki Cosmopolitan uchodzi za najbardziej „fun, fearless and female” magazine.

CNN

Początki telewizji w USA

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są pionierem w dziedzinie telewizyjnej. Już na początku lat 20. XX w. naukowcy nadawali na krótkie odległości obrazy, np. rozmawiających osób. Niestety bardziej przypominały one cienie ma ścianie, niż prawdziwe ludzkie wizerunki, a głos można było odbierać tylko przez radio. Przez lata technologia była udoskonalana. I tak już w 1927 roku został nadany pierwszy, eksperymentalny przekaz na dużą odległość, a mianowicie między Nowym Jorkiem a Waszyngtonem. Równolegle próby prowadziły:

by później móc nadawać regularny program telewizyjny. Następnie dołączały m.in.:

1 lipca 1941 r. uruchomiono pierwszą stację telewizyjną (WNTB-„Journal”), której podstawą egzystencji stało się nadawanie reklam. Dzisiaj każdy obywatel ma prawo rozpocząć działalność w sferze mediów.

Telewizja stawała się coraz popularniejsza. Przynosiła zyski nie tylko właścicielom stacji, ale również właścicielom fabryk. Początek lat 50. to masowa produkcja odbiorników. W 1961 roku było ich 60 ml, a można było oglądać 548 stacji komercyjnych i to w kolorze. Nic dziwnego, że przeciętny Amerykanin spędzał przed telewizorem w 1954 r. przez 4 godz. 54 min., w 1960 r. już przez 5 godz. 45 min. Pod koniec tej dekady w 95% domów można było znaleźć odbiornik.

Dzisiaj programy telewizyjne w Stanach Zjednoczonych nadawane są za pośrednictwem sieci kablowych. Dostępne bez abonamentu to m.in. ABC, NBC, CBS, FOX.

Prawo a media

Federal Communications Commision (FCC)

W 1926 roku prezydent USA Calvin Coolige podpisał ustawę radiową, tzw. dik-white-bill. Na jej podstawie w lipcu 1927 roku powstała Państwowa Komisja ds. Telekomunikacji (Federal Radio Commision). 16 czerwca 1934 roku przekształcono ją, na podstawie Communication Act of 1934, w istniejącą do dzisiaj Federal Communications Commision. Jej głównymi założeniami stały się:

FCC ma zapewnić wszystkim Amerykanom („bez dyskryminacji”) za rozsądną cenę dostęp do szybkich i kompletnych, krajowych i światowych usług komunikacyjnych: przez radio, telewizję, telegraf, satelitę i kabel.

FCC to:

Skład FCC:

z Komisją,

Na początku czerwca 2003 roku zliberalizowano przepisy antymonopolowe (nowe przepisy faworyzują największe firmy):

Turner przed CNN

Robert Edward (Ted) Turner III rozpoczął karierę w dziale finansów w firmie reklamowej swojego ojca - Turner Advertising z siedzibą w Atlancie. Po samobójstwie ojca w 1963 roku odziedziczył zadłużoną i upadającą spółkę. Jednak Turner zdołał ją ocalić, a nawet wzmocnić przez wykupywanie konkurencji. Dzięki temu przedsiębiorstwo zdobyło silną pozycję w południowych Stanach.

Branża reklamy była zbyt mała dla Turnera. Zmienił nazwę firmy na Turner Communicatios Corporation. Za bezcen wykupił stację radiową cieszącą się nikłą popularnością wśród odbiorców. Zatrudnił w niej najlepszych prezenterów, na niewykorzystanych billboardach umieścił plakaty promujące stację. Strategia przyniosła wzrost popularności radia.

W 1970 roku został właścicielem deficytowej (900 tys. USD długu) stacji telewizyjnej z Atlanty - WTCG Channel 17. Turner przekształcił ją w „super-stację”, pierwszą nadawaną przez satelitę na teren całych Stanów. Inwestował w produkcję programów znanych na całym świecie (np. „Podwodne Przygody Jacques`a Cousteau”), co przyniosło zamierzone rezultaty. W 1973 r. zysk wyniósł już 1,8 ml USD. Jego przedsiębiorstwo przemianowano na Turner Broadcasting System Inc. (TBS).

Wiele ludzi śpieszyło do domów, by obejrzeć jakiś program informacyjny. Turner ułatwił im życie. 1 czerwca 1980 roku wystartował CNN (Cable News Network), pierwszy realizowany na żywo program nadający 24 godziny na dobę wyłącznie informacje. W 1982 roku wystartowała kolejna stacja o takim samym profilu - „Headline News” (oba dostępme w sieciach kablowych).

Sceptycy na początku rozwijali skrót CNN „Chicken Noodle Network” („Sieci Ptasich Móżdżków”). Z pewnością nie przewidywali ogromnego sukcesu stacji przynoszącej w pierwszym roku nadawania 2 ml USD strat miesięcznie. Jednak CNN powoli zyskiwał stałych widzów. W 1985 roku docierał do 30 ml domów w Stanach Zjednoczonych. Wsławił się „breaking news” - przerywaniem ramówki, gdy ma świecie miało miejsce istotne wydarzenie. Przeprowadzone w połowie lat 90. badania Roper`a oraz the Time Mirror`s Center informowały, iż Amerykanie uważają serwisy CNN za najbardziej obiektywne i ufają im bardziej, niż jakimkolwiek innym nadawanym przez konkurencyjne stacje. Wytłumaczeniem tego jest fakt, że informacje nadawane na żywo w znikomym stopniu mogą być poddane manipulacjom.

Zakładano zagraniczne biura korespondentów najpierw w Londynie i w Rzymie, potem m.in. w Bonn, Moskwie, Kairze i w Tel Avivie. Dzisiaj to 39 biur na całym świecie. Po przeszło 20 latach nadawania CNN jest teraz sprawnie działającą i ważną dla świata mediów stacją. Roczne dochody wynoszą ok. miliarda USD.

Informacje wg CNN

Przykładem materiału spod znaku CNN może być relacjonowane przez 17 korespondentów spotkanie Ronalda Reagana z Michailem Gorbachowem, które odbyło się w 1987 r. (wyznaczało koniec Zimnej Wojny). Kiedy wojska amerykańskie w 1989 roku wkroczyły do Panamy, minister spraw zagranicznych Związku Radzieckiego nie zadzwonił najpierw do swojego odpowiednika w Stanach Zjednoczonych, tylko do korespondenta CNN w Moskwie, z prośbą o udostępnienie mu czasu antenowego, podczas którego potępił tą akcję.

W biurze w Atlancie pracują dziennikarze z ponad 50 krajów. Tłumaczą widzom amerykańskim wydarzenie, które zachodzą w ich państwach.

W 1991 roku jako jedyna stacja na świecie do samego początku nadawała na żywo relacje z operacji Pustynna Burza. CNN pokazywała wszystko, na co tylko zezwoliła armia -pierwsze bombardowanie Bagdadu, najbardziej dramatyczne momenty walki, zakończenie konfliktu. Dzięki temu program stał się ważnym elementem w rozgrywkach politycznych (po wojnie w Zatoce Perskiej mówiono o „efekcie CNN”). „CNN jest szesnastym członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych”, mawiał Boutros Boutros Ghali, sekretarz generalny ONZ na początku lat 90. Ówczesny sekretarz obrony USA Richard Chenney i generał Colin Powell, dowódca sztabu generalnego armii przyznali, że dużą część swojej wiedzy o walkach na froncie czerpali właśnie ze stacji Turnera.

W ciągu kilku sekund obrazy z pola walki obiegały cały świat. Relacje z ataku Iraku na Kuwejt oglądało 11% widzów. - Pomysł „osadzenia” korespondentów w oddziałach walczących na froncie był majstersztykiem wojskowych - uważa profesor Steven Livingston z Uniwersytetu George'a Washingtona, który bada wpływ mediów na stosunki międzynarodowe. - Dzięki ich relacjom iraccy wojskowi mogli obserwować, jak oddziały koalicji idą na Bagdad. To był dla nich jasny sygnał: poddajcie się, zanim będzie za późno.

Relacje z Zatoki były dużym sukcesem. Jednakże wydatki na ich realizację okazały się wyższe od planowanych. Na dodatek zyski z reklam wcale nie wzrosły.

CNN to nie tylko wiadomości biznesowe i ze świata. To także programy np. o modzie i stylu. To też rozrywka, która przyciąga przed telewizory rzesze widzów. Najlepszym przykładem jest cieszący się ogromną popularnością autorski program Larry'ego Kinga „Larry King Live”. Od 1985 roku jest on gwiazdą CNN. Przeprowadza wywiady z bohaterami pierwszych stron gazet, prowadzi debaty polityczne i dyskusje na różne tematy. W 1993 roku prowadził debatę między Alem Gorem a Rossem Perotem, którą oglądało bagatela 16,3 ml widzów. Od 1994 roku jego program nadawany jest na żywo zarówno przez CNN, jak i przez radio Mutual/Westood One.

CNN International

Ted Turner wykroczył poza granice Stanów Zjednoczonych. We wrześniu 1985 r. wystartował CNN International. Teraz informacje dostępne 24 godziny na dobę docierały do domów, hoteli i ambasad na całym świecie. In plus dla tego projektu jest to, iż jest to program międzynarodowy, który wywodzi się z Ameryki, nie zaś kanał prezentujący amerykański punkt widzenia, który opanował świat.

Rok 1997 przyniósł zmiany w polityce światowego CNN-u. Zaczęto kierować się strategią regionalizacji. Uznano, że widzów z różnych części globu interesują zupełnie inne wydarzenie, dotykają ich inne problemy społeczne, gospodarcze i polityczne. Zaczęto produkcję serwisów informacyjnych i programów z myślą o odbiorcy regionalnym.

Wynikiem regionalizacji jest 5 oddzielnych anglojęzycznych kanałów CNN dla 5 regionów:

< financial> odpowiednio od października 2000 i stycznia 1995).

CNN nie jest dostępny wyłącznie po angielsku. Istnieją również kanały telewizyjne opatrzone znakiem „CNN”, tworzone przez firmy medialne z danego kraju przy współudziale i z wykorzystaniem formatu stacji Turnera lub przez sam CNN. Są to:

  1. CNN EN ESPAÑOL

  1. CNNj

  • CNN+

    1. N-TV

    1. CNN Deutschland

    1. CNN Türk

    CNN to także stacje radiowe, 9 serwisów internetowych (np. CNN.co.jp w Japonii, CNN.de, CNNenEspanol.com i CNNArabic.com) oraz 4 serwisy informacyjne tworzone specjalnie dla właścicieli telefonów komórkowych, pagerów, itp.

    Programy 6 kanałów CNN International realizowane są w 7 centrach produkcyjnych na całym świecie. Najważniejsze to centrum w Londynie, Hong Kongu i w Meksyku. Największym z nich, mieszczącym się poza Atlantą, jest centrum londyńskie. Tu nagrywa się 50 godzin programu tygodniowo. Uzupełniany jest przez 30 godzin transmisji z Azji. Stanowi to 90% ramówki tworzonej wyłącznie dla publiczności międzynarodowej. Jedynie pozostałe 10% to programy rodem z Ameryki.

    Profil widza CNN:

    Najważniejsi odbiorcy to urzędnicy z Białego Domu, w tym prezydent USA. Choć najczęściej Turner chwalił się innymi, np. Margaret Thatcher, Francois Mitterandem, Nancy Regan i Fidelem Castro.

    Do połowy lat 90. CNN była jedyną stacją oferującą 24-godzinny serwis informacyjny. Co prawda były prowadzone próby uruchomienia podobnego kanału przez konkurencję, jednak żaden nie zdołał dłużej trzymać się na rynku.

    Pod koniec 1995 roku Microsoft ogłosił wspólne przedsięwzięcie z General Electric, właścicielem NBC - MSNBC. Nowa stacja miała odebrać widzów wysłużonej CNN. Rok później pojawił się „Fox News”, należący do Ruperta Murdocha, właściciela News Corporation („Fox”, „The Weekly Standard”, „New York Post”). Od 1996 r. do dziś liczba abonentów jego sieci wzrosła z 17 ml do 82 ml. Na kanale informacyjnym karierę robi talk-show „The O'Reilly Factor”. Widownia to od 3 ml do nawet 7 ml.

    Fox News wygrywa konkurencję z CNN. Widać to szczególnie po badaniach oglądalności relacji z wojny w Iraku w 2003r. Kanał Murdocha oglądało dziennie ok. 3,3 ml widzów, w tym urzędnicy z Białego Domu, Turnera - 2,65 ml. Reporterzy Fox News nie przedstawiali wiadomości z pola walki tudzież z salonów politycznych bezstronnie. Każda wypowiedź nasączona była dużą dawką patriotyzmu, każdy żołnierz był bohaterem.

    Właściciel

    Pierwsze kroki CNN stawiało pod okiem Turner Broadcasting System Inc. (TBS), której właścicielem był Ted Turner. Do jego korporacji należały także

    W 1995 roku Turner sprzedał swoje udziały w TBS, włączając w to grupę CNN, mega-koncernowi Time Warner (wydawca pism o wielomilionowych nakładach, jak „Time”, „People”, „Fortune” i „Sport Illustrated”, wytwórnia Warner Bros).

    W lipcu 2001 roku doszło do największej fuzji w historii. AOL (America Online) wykupił pięć razy starszą i pięć razy bogatszą Time Warner, powstał gigant medialny AOL Time Warner Inc. Wartość koncernu szacowano na 350 mld USD. Turner został mianowany jednym z wiceprezesów.

    Mariaż miał przynieść korzyści obu koncernom. Z jednej strony stare media zaczęły być dostępne najnowocześniejszymi drogami, z drugiej AOL miał nieograniczony dostęp do sieci kablowych w całych Stanach, przez co mógł wprowadzić szybki, światłowodowy dostęp do Internetu, nie inwestując w budowę własnych sieci. Po dwóch latach okazało się jednak, że prezesi zarówno AOL, jak i Time Warner pomylili się. W 2002 roku koncern stracił 98,2 mld USD (najwięcej w historii amerykańskiego biznesu). Time Warner zażądał wymazania z nazwy koncernu AOL. Teraz America Online to jedna z grup giga holdingu:

    3. Prasa Francuska

    Le figuro, Le monde

    Rynek nowoczesnych mediów francuskich ukonstytuował się po II wojnie światowej. Odżegnywano się od stosowanych wcześniej środków przede wszystkim dlatego, że większość z nich uległa kompromitacji w czasie wojny. Tak stało się z najstarszą na świecie agencją prasową Havasa, w 1944 r. zastąpioną przez Agence France Presse - poza tym, w ówczesnym ustawodawstwie dotyczącym mediów kładziono nacisk na niezatrudnianie dziennikarzy, którzy podczas wojny opowiadali się czy to po stronie kolaboracyjnego rządu w Vichy, czy to po stronie opozycji. Tego postulatu nie udało się w pełni zrealizować - wiele tytułów, które powstały podczas wojny (Defence de la France, Liberation, Le Parisien Libere), wydawanych było jeszcze przed 1947 r. Na łamach mediów, obok dziennikarzy zaangażowanych politycznie podczas wojny, pojawiali się również sami politycy, co doprowadziło do zarysowania się ostrych różnic w nachyleniu programowym pomiędzy ówczesnymi gazetami. Powoli upadały tytuły komunistyczne (Ce Soir) i socjalistyczne (La Populaire) - podobny los czekał dzienniki związane z radykalna prawicą. Rosły w siłę tytuły wydawane przez prawicowe koncerny (L'Aurore, Le Parisien Libere). Pierwszym krokiem w stronę obiektywizmu prasy francuskiej było ustanowienie statutu AFP w 1957 r., zakładającego niezależność agencji od wpływów politycznych, ideologicznych i ekonomicznych, zobowiązującego ją do podawania bezstronnej, dokładnej i godnej zaufania informacji i do podjęcia starań o warunki pracy, które umożliwiłyby jej działalność o ogólnoświatowym zasięgu.

    Dzienniki najpełniej rozwijały się w latach 60., pomimo że nie był to dobry okres dla rynku prasy. Wciąż upolitycznione gazety nie mogły uniknąć roli tuby propagandowej, którą wkrótce przejęła telewizja (dopiero wraz z odejściem od władzy Charlesa De Gaulle'a okres jawnej medialnej propagandy zakończył się na dobre). Jednak to wtedy, w wyniku rozpoczęcia się procesu koncentracji, część podupadających dzienników stała się własnością dużych, bogatych koncernów medialnych. Dzięki temu mogły unowocześnić swoją formułę, nawiązać kontakt z reklamodawcami, uzupełnić zespoły redakcyjne o osoby wykształcone w dobrych nowych szkołach dziennikarskich. Niektóre dzienniki miały 1 000 000 egzemplarzy nakładu, co dzisiaj jest we Francji wynikiem nieosiągalnym nawet dla najbardziej popularnych tytułów.

    W latach 70. prasa polityczna odchodziła do lamusa, pojawiały się natomiast tytuły związane z poszczególnymi regionami. Niektóre - jak normandzko - bretońska Ouest France z nakładem 700 tys. egzemplarzy - przebiły pod względem popularności ogólnokrajowe dzienniki. Wtedy swoją pozycję wzmocniły tytuły dziś uznawane za najbardziej znaczące dla kształtowania opinii publicznej we Francji - Le Figaro, Le Monde, Le France Soir, Le Croix. Dwie pierwsze z wymienionych uważane są za dzienniki inteligenckie - pierwszy reprezentuje orientację konserwatywno - prawicową, drugi postrzegany jest jako najbardziej obiektywna z francuskich gazet (ciesząca się większa niż inne popularnością wśród czytelników spoza Francji), o nachyleniu liberalnym.

    Le Figaro

    Dziennik Le Figaro szczyci się pozycją „świadka historii”. Tematyka i nachylenie ideowe publikowanych w nim tekstów były zawsze odzwierciedleniem przemian, jakie dokonywały się w rzeczywistości społeczno - politycznej Francji. I tak już pierwszy numer, który ukazał się w 1826 r. w Paryżu, był odpowiedzią na absurdy epoki ponapoleońskiej. Le Figaro był wówczas tygodnikiem satyrycznym, i zdołał utrzymać taki charakter aż do 1866 r., kiedy to podjął współpracę z uznanymi pisarzami, jak choćby Emilem Zolą czy Albertem Wolffem. Dynamiczny rozwój zaangażowanej społecznie publicystyki sprawił, że gazety i czasopisma o mało „pozytywistycznym” wydźwięku cieszyły się mniejszą niż dotąd popularnością - dlatego Le Figaro zainwestował we współpracę z literatami, a na pierwszej stronie dopisano podtytuł Journal Litteraire - Przegląd Literacki. Niedługo potem stał się dziennikiem. W latach 70. XIX w. Le Figaro cieszył się ustabilizowaną pozycją na francuskim rynku prasowym - cena podniosła się z 10 do 15 centymów, a jedną z gwiazd dziennika został publikujący na jego lamach Aleksander Dumas. Po tym, jak w latach 80 zmienia się kierownictwo firmy wydającej dziennik i umiera dotychczasowy redaktor naczelny Villemesant, Le Figaro przechodzi kolejną metamorfozę - jako jedna z nielicznych wówczas gazet zaczyna wysyłać korespondentów do innych krajów. W 1894 r. Emil Zola wpada na trop Afery Dreyfusa, co ujawnia w artykule J'accuse Ĺ - jest to sprawa podobnej wagi, co wykryta przez dziennikarzy The Washington Post afera Watergate.

    W 1906 r. zmienia się redaktor naczelny i na łamach Le Figaro zostaje opublikowana pierwsza fotografia, ilustrująca reklamę leków. Ogromne zmiany przynosi I wojna światowa, w trakcie której Le Figaro ukazuje się w podziemiu. Jako jedna z pierwszych gazet na świecie ogłasza koniec wojny 11 listopada 1918 r. W latach 20. zostaje przemianowane na Figaro i, wskutek powojennych trudności finansowych, liczba jego stron spada z 10 do 8. Wtedy na jego łamach ukazują się pierwsze krzyżówki. W ciągu następnych dwudziestu lat zmienia się kierownictwo i treść gazety wzbogaca się o obszerne reportaże z frontów II wojny światowej. W latach '46 - '47, obok Le Figaro powstaje wydawany przez ten sam zespół magazyn kulturalny sześciostronicowy Litteriaire. W latach 50 przewodnicząca zespołu redakcyjnego, pani Contnareanu, powołuje do życia Towarzystwo Wydawców Le Figaro - instytucja ta zajmuje się m.in. ekonomizacją procesów wydawania gazety, wprowadza również jej akcje na giełdę papierów wartościowych. Jest tak skuteczna, że na początku lat 60 Le Figaro przybiera formę podobną do dzisiejszej. Liczy 12 stron i znów jest dziennikiem informacyjnym. Co dzień czyta go blisko 2 mln. osób we Francji. W skład redakcji wchodzi 795 osób, z czego 185 to dziennikarze. W ciągu następnej dekady dołączają do nich korespondenci w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Londynie, Moskwie, Tokio, Rzymie, Rio de Janeiro, Jerozolimie, Atenach i płn. Afryce. W 1964 r. umiera jeden z dwóch głównych udziałowców firmy, Pierre Brisson. Jego udziały przejmuje dotychczasowy wspólnik, Jean Provoust, i zawiązuje spółkę ze znaczącym udziałowcem Ferdynandem Beghinem, której własnością jest odtąd Le Figaro. W 1975 r. ogłasza on przetarg na udziały Beghina, które zakupuje Robert Hersant, prezes holdingu Socpresse - to ta firma zostaje teraz wydawcą dziennika (potem wyodrębniono z niej Le Figaro Holding). Od lat 70., w wyniku zastrzyku finansowego, jaki pociągnęło za sobą przejecie Le Figaro przez Hersanta, ukazują się kolejne dodatki firmowane tytułem Le Figaro - w '78 r. Le Figaro Magazine (pismo publicystyczne), w '80 r. Madame Figaro (dodatek, a później magazyn dla kobiet, stworzony z inicjatywy dziennikarki Marie - Claire Pauwel), w '85 r. Figaro Economie (czasopismo ekonomiczno - polityczne), później także Figaroscope i Figaro Patrimoine.

    W 1996 r. umiera Hersant. Na jego miejsce wchodzi Yves De Chaisemartin. Od tego czasu wychodzą dwa nowe dodatki - Le Figaro Multimedia i La Maison Madame Figaro.

    W '99 r. 4,9% udziałów Le Figaro Holding przejmują Amerykanie. Od 2001 r. rusza strona internetowa www.lefigaro.fr i wirtualne archiwum dziennika. Rok później grupa Dassault wchodzi w posiadanie 30% akcji Socpresse i staje się jednym z głównych udziałowców firmy wydającej dziennik. Gazeta po raz ostatni jak dotąd zmienia szatę graficzną. Wydająca ja spółka zmienia nazwę na Societe du Figaro SA. Redaktorem naczelnym jest Jean De Belot. W skład francuskiej redakcji wchodzi 1200 osób.

    Le Figaro ma dziś 1 500 000 czytelników. Ukazuje się w liczbie 433 tys. egzemplarzy.

    Obok dziennika wychodzi 11 dodatków tematycznych.

    Le Monde

    Dziennik Le Monde jest we Francji utożsamiany z polityczną niezależnością i nowoczesnością. Niezwiązany ze środowiskiem ani kolaborantów, ani opozycjonistów, zaczął ukazywać się pod koniec wojny, w 1944 r. Od początku był własnością Stowarzyszenia Akcjonariuszy Le Monde, założonego przez Henriego Beuve - Mery, dawniej związanego z Le Temps. Już w 1947 r. doszło w redakcji do secesji - odeszła część zespołu popierająca akcesję Francji do Paktu Północnoatlantyckiego, której sprzeciwiał się Beuve - Mery. W 1951 r. powstało Stowarzyszenie redaktorów, które opowiedziało się po stronie redaktora naczelnego. Niedługo potem zgromadzenie ogólne udziałowców przyznało Stowarzyszeniu 28% udziałów, co dało jego członkom możliwość blokowania decyzji właściciela. Był to pierwszy krok ku osiągnięciu pozycji, jaką mają dziś dziennikarze Le Monde, mogący zabierać glos nie tak w kwestiach związanych merytorycznie z gazetą, jak i w sprawach logistycznych czy ekonomicznych. Dziennikarze są wiec udziałowcami firmy wydającej dziennik, co czyni go wolnym od nacisków ekonomicznych - dlatego tę datę uznaje się za przełomową w historii dziennika.

    W odpowiedzi na to Beuve - Mery odszedł z zespołu. Stanowisko przewodniczącego spółki zajął Jacques Fauvet, a redaktorem naczelnym dziennika został Andre Fontaine.

    Przez długi czas Le Monde udawało się uniknąć komercjalizacji, której uległy w latach 60. i 70. wszystkie niemal francuskie dzienniki. Zespół redakcyjny, który chciał tworzyć gazetę niezależną, niechętnie zgodził się na pojawienie się na łamach Le Monde pierwszych reklam. Trudno było zachować niezależność wobec nacisków licznych udziałowców, do których zaliczali się Stowarzyszenie pracowników, Stowarzyszenie kadr i Stowarzyszenie redaktorów (posiadali łącznie 200 udziałów), a także żyranci, właściciele i ich spadkobiercy. Ta patowa sytuacja zmieniła się w 1985 r. w poważny kryzys finansowy, grożący upadkiem dziennika. Wtedy do grona udziałowców dołączyły Stowarzyszenie czytelników i Stowarzyszenie przedsiębiorstw, które za 240 udziałów zapłaciły 25 milionów franków.

    Statut Le Monde, zakładający realizację misji społecznej i wykluczający działalność dla zysku, został zmieniony dopiero w 1994 r. Do udziałowców dołączyło wtedy Stowarzyszenie anonimowe, wnosząc kapitał, który pozwolił zwiększyć sprzedaż dziennika o 12% w kioskach i o 3,5% w prenumeracie. W 1998 r. ciągle polepszająca się sytuacja finansowa Le Monde pozwoliła na otworzenie strony internetowej www.lemonde.fr z płatnym archiwum. Dziś jest to jedna z najpopularniejszych witryn we Francji i nie tylko - codziennie serwis internetowy Le Monde odwiedza 10 mln. internautów z całego świata, liczbę stron z odnośnikami i linkami do niej w całej sieci szacuje się na 45 mln. W ciągu ostatnich dwóch lat popularność internetowego wydania Le Monde trzykrotnie wzrosła. Dzięki tej witrynie o 60% wzrósł odsetek czytelników dziennika przed 35 rokiem życia.

    W toku swojej historii Le Monde nieraz wzbudzało kontrowersje i propagowało poglądy sprzeczne z oficjalnie przyjętymi. W 1951 r., w notce dotyczącej urodzin Stalina, jeden z redaktorów niedwuznacznie zasugerował własną sympatię dla radzieckiego dyktatora. Nie zmienia to faktu, że Le Monde - przy swojej odwadze pokazywania zjawisk i wydarzeń od różnych stron - było postrzegane raczej jako dziennik informacji, a nie opinii. O ile prasa we Francji, przy panującym tam ustroju, jest dość proprezydencka, Le Monde wsławiło się doniesieniami o podejrzanej czy nielegalnej działalności osób na najwyższych stanowiskach państwowych. To dzięki tej gazecie Francja dowiedziała się o rozrzutności Jacquesa Chiraca na stanowisku burmistrza Paryża w latach 1975 - `77. Jednak tropienie afer i wzbudzanie kontrowersji nie jest misją Le Monde. O tym, że na jego łamach jest miejsce dla różnych poglądów, świadczy fakt, że obok artykułów opisujących zagrożenia mogące wynikać z rozszerzenia Unii Europejskiej, 9 października 2002 r. ukazała się odezwa Bernarda Poignant i Gillesa Savary Ludy Europy, witamy w Unii, adresowana do krajów wstępujących. Le Monde pozostaje także w dobrych kontaktach z Polską, o czym świadczyć mogą konferencje i panele organizowane wspólnie z Gazetą Wyborczą i TVP2. Nie jest to jednak współpraca zinstytucjonalizowana; taką Le Monde nawiązał tylko z hiszpańskim dziennikiem El Pais, który ma prawo do publikowania wolnych tłumaczeń do tekstów z Le Monde.

    Redaktorem naczelnym dziennika, prezesem spółki oraz jednym z jej najbardziej znaczących udziałowców jest dziś Jean Marie Colombani. Obok Le Monde ukazują się dziś dodatki Le Monde Economie, Le Monde Diplomatique, Le Monde de l'education, Le Monde Dossiers et documents, Le Monde Initiatives, Selection Hebdomadaire (dodatek publicystyczny ukazujący się raz w miesiącu), Les supplements au quotidien (komentarze do wydarzeń codziennych, bogatsza oferta w Internecie), Maniere de Voir, Nord Sud export (dodatek związany z handlem i ekonomią), Le Monde 2 (dodatek o charakterze magazynu), Le bilan du Monde, Cahiers du Cinema, Courrier international. Każdy z tych tytułów ma swój odpowiednik internetowy.

    Czytelnicy Le Monde i Le Figaro

    Zdaniem polskiego korespondenta Le Monde, Christopha Chattelaud, głównymi rywalami tego dziennika na francuskim rynku prasowym są, obok umiarkowanie prawicowego Le Figaro, lewicujący Liberation i starający się zachować niezależność ideową Le Parisien. Każda z tych gazet adresowana jest do innej grupy czytelniczej. Od lat Le Monde jest dziennikiem chętnie czytanym przez intelektualistów i pracowników umysłowych; blisko 90% jego czytelników to osoby z wyższym wykształceniem. Le Figaro, ze względu na określoną orientację ideową, przyciąga czytelników wykształconych, dobrze zarabiających, często biznesmenów i osoby zaangażowane w działalność przemysłową i ekonomiczną na wielką skalę - część tej grupy równie chętnie sięga po dodatki ekonomiczne firmowane przez Le Monde. Dzieje się tak dlatego, że reprezentowana przez nie konserwatywno - liberalna myśl ekonomiczna jest typowa dla panującego we Francji ustroju. Również pod względem majątkowym czytelnicy obu dzienników niewiele się różnią: sądząc po reklamach, są to ludzie zamożni i średnio zamożni, mogący pozwolić sobie na drogie zakupy i luksusowe usługi. Ale oferta tematyczna Le Monde i Le Figaro adresowana jest także do ludzi o szerokich horyzontach, zainteresowanych kulturą; spora część ogłoszeń reklamowych dotyczy nowości wydawniczych i wydarzeń kulturalnych.

    Wśród planów Le Monde na najbliższa przyszłość Chattelaud wymienia m.in. kupno miesięcznika katolickiego - co dowodzi chęci zdobycia nowej grupy czytelniczej. Oba dzienniki od kilku lat angażują się w liczne projekty internetowe - co z kolei przyciąga młodszych czytelników. Ten sam cel przyświeca współpracy obu gazet z telewizją: wiele programów publicystycznych i popularno - naukowych firmowanych jest logo Le Figaro i Le Monde. Ambicją każdej na najbliższą przyszłość z nich jest również kupić kanał telewizyjny.

    Zakończenie - moja ocena Le Monde i Le Figaro

    Po lekturze kilkunastu numerów Le Monde - tak archiwalnych, jak i tych z ostatnich dni - trudno jest mi przychylić się do stwierdzenia, że jest to gazeta niezależna. Dyskurs przyświecający ostatnio publikowanym w niej tekstom jest skrajnie eurocentryczny i antyamerykański. Francuska scena polityczna jest przedstawiana dość schematycznie: wszyscy są źli, Jacuqes Chirac jest święty. Zupełnie inne wrażenie zrobił na mnie Le Figaro - podobno prawicujący, podczas gdy tematy wymagające najszerszego i najbardziej rzetelnego komentarza są przedstawiane z różnych punktów widzenia. Nie oznacza to, że sposób opisywania zdarzeń i zjawisk przez dziennikarzy Le Monde mi nie odpowiada - nie wiem tylko, dlaczego główną cechą przypisywaną temu dziennikowi w tekstach reklamowych i prasoznawczych jest właśnie niezależność od - paradoksalnie - nacisków politycznych. Chyba że niezależność jest tu rozumiana jako możliwość podejmowania istotnych dla życia gazety decyzji przez samych dziennikarzy, a nie jako bezstronność i obiektywizm.

    Język, jakiego używają dziennikarze Le Figaro i Le Monde, jest porównywalny, jeśli chodzi o stopień trudności. Terminy specjalistyczne pojawiają się właściwie tylko w dodatkach tematycznych.

    Już od pewnego czasu mam regularny kontakt z każdą z tych gazet i nie zamierzam przestać być ich czytelniczką, choć nie ukrywam, że po Le Figaro sięgam częściej. Informacje tam zawarte przedstawione są inaczej niż w polskiej prasie i wiele z nich opracowywanych jest bardzo szczegółowo - pozwala to dotrzeć do sedna spraw nawet czytelnikowi, który wypadł z obiegu. W Le Monde podoba mi się publicystyczny, opiniotwórczy dział Horyzonty, natomiast drażni mnie drapieżny, nieco cyniczny sposób opisywania zdarzeń politycznych.

    L'Espress

    L'Express pojawiło się 16 maja 1953 roku jako cotygodniowy dodatek do gazety ekonomicznej „Les Echos” , będąc zarazem radykalnym pismem lewicowych intelektualistów. Wydawcami byli Jean-Jacques Servan-Schreiber oraz

    Francoise Giroud. Historia tego magazynu dzieli się ma dwa okresy:

    1953-1964 kiedy miał formułę „pisma opinii” oraz późniejszy okres kiedy stało się pismem o charakterze informacyjnym.

    Przez 5 miesięcy na przełomie lat 1953/54 magazyn został zmieniony na gazetę codzienną, ale małe zainteresowanie tą formą spowodowało powót do sprawdzonej formuły tygodnika.

    W 1964 roku magazyn został zreorganizowany na wzór czasopism amerykańskich, a zwłaszcza „Time” i stał się pierwszym francuskim tygodnikiem informacyjnym. Pismo zmieniło też swój format i zwiększyło swoją objętość.

    Wokół pisma skupiali się ludzie o różnych poglądach politycznych i koncepcjach co do sasmego Lexpress. Pisali dla niego takie nazwiska jak J.P. Sartre, A. Camus, FR. Mitterand. Powodowało to spięcia w polityce redakcyjnej, wzmocnione przez bezpośrednie zaangażowanie twórcy L'Express J.J Servanta-Schreibera, który 1 1969 opuścił grupę L'Express (L'Express S.A. Holding) i został sekretarzem generalnym Radyklanej Partii Socjalistycznej Francji, a w 1974 roku został Ministrem reform w rządzie Jacquesa Chiraca.

    W 1977 roku J.J Servant-Schreiber sprzedał 45% akcji za sumę 31 mln franków grupie General Western, zarządzanej przez Jamesa Goldsmitha, który został wice-prezydentem holdingu L'Express. W 78 roku Goldsmith zwiększył swoje udziały do 65% i został prezydentem grupy. Redaktorem naczelnym został Jean-Francois Revel.

    W 1977 roku wprowadzono nowe logo magazynu.

    Jean-Luis Servant-Schreieber zakład L'Expansion.

    W 1982 roku grupa Express kupiła magazyn „Lire”, natomiast 1 86 roku L'Express rozpoczęło wydowanie 4 dodatków miesięcznych: sport, twoje pieniądze, style i express dziś.

    W 1987 roku james Goldsmith zrezygnował z prezydentury w grupie Express-Lire.

    1988 to nowy model L'Express, zlikwidowano rubryli podzielone tematycznie.

    1990 rok, L'Express włączyło się w tworzenie polskeigo magazynu Spotkania, które dość szybko przestało być wydawane.

    W 1994 roku grupa General Western kupiła 40% Le Point, magazyny pozostały jednak zupełnie niezależne od siebie.

    1995 rok zmiana formuły, nowy format, nowe logo na czerwonym tle, wprowadzono 5 działów: Francja, Firma, Ekonomia, Świat, Kultura.

    W 1997 roku grupa CUT kupiła 100% akcji L'Express, L'Express staje się trustem.

    Linia polityczna L'Express nigdy nie była jednolita i pozbawiona wahań. Wyznaczały ją sympatie i antypatie indywidualności politycznych. Początkowo magazyn popierał P. Mendes France'a , od 1958 roku zajmował stanowisko przeciwne polityce gen. De Gaulla. Dalszym etapem rewolucji było przechodzenie ku prawicy, charakteryzujące się wyraźnym antykomunizmem. Mimo informacyjnego charakteru pismo pozostało organem politycznym zbliżonym do Valerego Giscard d'Estaing. Nowa ekipa: James Goldsmith i J.F. Revel jako dyrektor zaznaczyli dalszą ewolucję magazynu ku prawicy.

    Dziś.

    Nakład L'Express wynosi 670 tys. egzemplarzy.

    Właścicelem jest grupa EXPRESS-EXPANSION SA o kapitale ponad 5,5 mln euro.

    Wydawcą SOCPRESSE, prezesem Jacques Duquesne

    Redaktorem naczelnym Denis Jeambar.

    4. Rosja

    Historia

    Po przewrocie październikowym w roku 1917 powstały liczące się do dziś pisma: „Izwiestja”, „Komsomolska Prawda”, „Trud”, „Krasnaja Zwiedza”, „Sielskaja Żyźń”, „Ekonomiczaskaja Gazeta”. W 1922 roku ukazywały się 883 gazety o jednorazowym nakładzie 2 700 tys. egzemplarzy. W roku 1932 wychodziło już około 7 tysięcy pism o jednorazowym nakładzie 36 milionów. Do roku 1941 system prasowy był wieloszczeblową strukturą i składał się z prasy centralnej, republikańskiej, czyli takiej, która wydawana była na terytorium danej republiki związkowej, dalej, z obwodowej, miejskiej rejonowej i zakładowej. Każdy z tych elementów miał za zadanie realizację przewidzianych w leninowskiej koncepcji prasy funkcji: kolektywnego propagandzisty, agitatora i organizatora społeczeństwa „nowego typu”. Prasa miała również wypełniać rolę pasa transmisyjnego informacji „od władzy - do mas i z powrotem”. Oczywiście wszystko to odbywało się pod ścisłym nadzorem organów partyjnych.

    Po maju 1945 roku kontynuowano proces rozbudowy i doskonalenia tego systemu.

    Od 1956 roku, przez 20 lat nie przeprowadzano żadnych reform i zmian w sferze masowego przekazu. Okres ten określony został mianem „lat zastoju”. Warto jednak wspomnieć, że prasa ZSRR zawsze reagowała na istotnie zmiany zachodzące w kraju. Wraz z telewizją i radiem stanowiła znaczącą siłę, zajmującą się działalnością o charakterze ideologiczno-propagandowym. Podstawowym ich celem było umacnianie podstaw systemu, którego rządom podlegało ogromne państwo. Nie przeprowadzano drastycznych reform, gdyż obawiano się, że pod wpływem ruchów jednego z elementów runie cała budowla socjalistycznego państwa. (W 1972 roku wydawano ponad 7 300 gazet o jednorazowym nakładzie 147,3 miliona egzemplarzy.) Zmiany przyniosła dopiero gorbaczowska „pierestrojka”. W latach 80. doprowadziła ona do rozpadu ZSRR m.in. poprzez działające w duchu „głasnostii” czyli jawności media masowe. Jedną z głównych osób odpowiedzialnych za działalność mediów był sekretarz KC Aleksander Jakowlew. Za jego zasługą w latach 1986-87 wprowadzono postanowienia ograniczające wszechwładzę radzieckiej cenzury. Warty podkreślenia jest fakt, iż tylko do połowy 1987 roku uchylono zakazy rozpowszechniania ponad 4 tys. tytułów literatury. W tym okresie nieistotne dotychczas pisma nabrały rozgłosu aktywnie popierając reformy Michaiła Gorbaczowa. Później gazety te będą popierane przez nowo tworzone pisma takie jak „Moskowskije Nowosti” czy „Argumienty i Fakty” a także przez gazety stare takie jak „Izwiestja”. Początkowo w prasie dominowała tematyka dotycząca historycznych rozliczeń.

    To jednak nie koniec. Radziecka „konserwa” zaktywizowała swoje gazety: „Prawda”, „Sowietskaja Rossija” i „Krasnala Zwiedza”. To przyczyniło się do tego, iż prasa radziecka zyskała wyrazistości i nie była, jak dotychczas, monolityczna. Można powiedzieć, że pierwsze lata radzieckich przeobrażeń były złotym okresem dziennikarstwa.

    Gwarancje prawne

    W czerwcu 1990r. uchwalono radziecką ustawę „Prawo o prasie i innych środkach masowej informacji”. W latach 1991-1999 rosyjski parlament uchwalił ok. 30 ustaw federalnych regulujących działalność mediów masowych. Na aktywność mediów wpłynęła również ustawa „O masowych środkach przekazu” z 27 grudnia 1991 roku. Zastąpiła ona, wspomnianą wcześniej, radziecką ustawę z 1990 roku.

    Od stycznia 1997 roku do aktywności mediów odnosi się również kodeks karny. I tak w artykule 129 mowa jest o rozpowszechnianiu fałszywych informacji mogących znieważyć osoby prawne i fizyczne. Następnie artykuł 146 przewiduje surowe kary za naruszenie praw autorskich i pokrewnych, a w tym plagiat. Obok kodeksu karnego kodeks cywilny z 1995 roku nakłada na dziennikarzy i wydawców obowiązek publikowania rzetelnych informacji.

    Inne ważne akty prawne dotyczące sfery masowego przekazu to:

    - Ustawa o tajemnicy państwowej; przyjęta przez rosyjski parlament 21 lipca 1993r.

    - Ustawa o łączności; przyjęta przez Dumę 20 stycznia 1995 r.

    - Ustawa o informacji, informatyzacji i ochronie informacji; uchwalona przez parlament 25 stycznia 1995r.

    - Ustawa o reklamie; zaaprobowana przez Dumę 14 czerwca 1995r.

    - Ustawa o ekonomicznym wsparciu gazet rejonowych (miejskich); uchwalona przez Dumę 24 listopada 1995r.

    - Ustawa o państwowym wsparciu mediów masowych i działalności wydawniczej; zaaprobowana przez parlamentarzystów 18 października 1995r.

    - Ustawa o udziale w międzynarodowej wymianie informacyjnej; uchwalona decyzją Dumy z 5 czerwca 1996r.

    - Ustawa o podstawowych gwarancjach praw wyborczych i prawie do uczestnictwa w referendum obywateli Federacji Rosyjskiej; podpisana przez prezydenta B. Jelcyna 19 września 1997r.

    - Ustawa o licencjonowaniu określonych rodzajów działalności; zaaprobowana przez parlament 16 września 1998r.

    W rosyjskim ustawodawstwie brakuje ustawy o radiofonii i telewizji. Pierwszy jej projekt został zaakceptowany przez rosyjski parlament w 1995r., ale zawetowany przez prezydenta Jelcyna. We wrześniu 1997r. Duma Państwowa ponownie przyjęła projekt ustawy, jednakże wybrany w grudniu 1999r. jej nowy skład nie zaakceptował decyzji poprzedników i odrzucił projekt w maju 2000r.

    Inny ważny akt prawny - Ustawa o prawie do informacji - miał podobną historię: przyjęty przez Dumę 3 września 1997r., zawetowana przez Jelcyna, odrzucona ostatecznie przez parlament w grudniu 2000r.

    Ważnym uzupełnieniem ustaw i dekretów prezydenckich są akty prawne niższego rzędu, uchwalane przez rząd i jego agendy.

    28 marca 2000 roku rząd Federacji Rosyjskiej nadał - dekretem nr 265 - statut nowej instytucji państwowej: Ministerstwa ds. Komunikacji i Informatyzacji.

    Ponadto organa wszystkich podmiotów składających się na Federację Rosyjską dysponują możliwością stanowienia własnych regulacji prawnych, w tym odnoszących się do komunikacji społecznej. Oprócz tego, państwo rosyjskie dysponuje własną „Doktryną bezpieczeństwa informacyjnego”. Została ona przyjęta przez Radę Bezpieczeństwa Rosji 23 czerwca 2000r. a podpisana przez Władimira Putina 9 września. Doktryna ta ma jednak na celu raczej zawężać margines swobody działalności środków masowego przekazu przez władze państwowe, aniżeli je rozluźniać.

    Założyciele

    Nowe ustawodawstwo powołało instytucję założyciela, który otrzymywał przywilej zakładania, zawieszania i zamykania wydawnictw prasowych oraz stacji radiowych i telewizyjnych. Uczestniczy on w kreowaniu formuły działalności danego środka przekazu, aktywnie wpływając na treść jego statutu, cel działalności, kształt polityczno ideowy czy zasięg oddziaływania.

    Istnieją dwie kategorie założycieli: osoby fizyczne (prywatne) i osoby prawne. Zaliczamy do nich:

    - partie i stowarzyszenia polityczne;

    - organy władzy państwowej;

    - instytucje państwowe użyteczności publicznej;

    - instytucje państwowe prowadzące działalność o charakterze dochodowym;

    - dobrowolnie zawiązane organizacje;

    - instytucje i stowarzyszenia religijne;

    - organizacje grupujące różnorodne środowiska zawodowe i społeczne;

    - stowarzyszenia o charakterze intelektualno-badawczym;

    - kluby miłośników pewnego rodzaju działalności;

    - osoby prywatne oraz prywatne instytucje i grupy kapitałowe o charakterze finansowo-produkcyjnym.

    Prasa

    Schyłek lat 80. to okres, w którym media, a głównie prasa energicznie zajęły się problemami życia państwa oraz wojny w Afganistanie. Wcześniej się o takich kwestiach nie wspominano. Katastrofy, klęski ekologiczne czy kwestie społeczne takie jak bezrobocie, narkomania, prostytucja nie były „tematami z okładki”. Odwaga i determinacja prasy doprowadziła do dwojakiej sytuacji. Z jednej strony takie przemiany były sprzyjające, gdyż autorzy nie podlegali drastycznym karom za swoje publikacje. Z drugiej jednak strony publikacje traciły dotychczasowy monopol na głoszenie prawdy.

    Wyraźnym stymulatorem zmian zachodzących w mediach stała się ustawa z 21 lipca 1990 roku „Prawo o prasie oraz innych środkach masowej informacji”. Zaczął się zradzać pluralizm społeczno-polityczny, który doprowadził do ukazania się nowych gazet i czasopism - organów partii, stowarzyszeń i organizacji oraz do wyzwolenia starych tytułów spod kontroli swych dotychczasowych dysponentów politycznych. Kolejny bodziec do rozwoju mediów nastąpił w marcu 1990 roku. Wtedy to z radzieckiej konstytucji został usunięty art. 6 o kierowniczej roli KPZR w państwie.

    Tak, więc na początku lat 90. miały miejsce gruntowne zmiany w mediach rosyjskich. Zlikwidowano partyjną kontrolę, realizowaną przez KPZR i jej organy, nad środkami masowego przekazu, o której wspomniałam wcześniej. Upadła cenzura, która bardzo rygorystycznie reglamentowała zakres swobody wypowiedzi w b. ZSRR. Koncepcja prasy jako agitatora i propagandzisty została odsunięta. Państwo utraciło monopolistyczną pozycję właściciela środków masowego przekazu. Pojawiła się konkurencja na rynku prasowym. Prasa lokalna nabrała większego znaczenia, na niekorzyść penetracyjnej prasy centralnej. Jeśli chodzi o tytuły stare to też zmieniło się wiele. Zmianom uległa częstotliwość ukazywania się, format oraz objętość (wzrost dodatków tematycznych). Nastąpiła nieśmiała ekspansja kapitału obcego oraz znacznie wzrosła rola wydawcy.

    „Izwiestja”

    Pełna nazwa: „Izwiestja Sovietow Dieputatow Trudiaszczichsia SSSR”- „Wiadomości Rad Delegatów Ludu Pracującego ZSRR”

    „Izwiestja” to gazeta codzienna i ukazuje się od poniedziałku do piątku. Założona została w marcu 1917 roku. Początkowo była organem Piotrogrodzkiego, potem Centralnego Komitetu Wykonawczego Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. Do 9 listopada 1917 roku pismem kierowali mieńszewicy i eserzy. Od II Ogólnorosyjskiego Zjazdu Rad stało się oficjalnym organem władzy radzieckiej. Po usunięciu w listopadzie 1917 z redakcji dziennika mieńszewików i eserów, gazeta ta stała się naczelnym organem prasowym władzy radzieckiej - Ogólnorosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego Rad Delegatów Robotniczych, Chłopskich i Żołnierskich. W latach 1918-22 w piśmie znajdowały się następujące i podstawowe działy tematyczne: „Czerwony front”, „Zagranicą”, „Życie robotnicze”, „Aprowizacja”, „Życie partii”, „Poczynania” i „Postanowienia rządu”. Na łamach „Izwiestji” publikowano oficjalne dokumenty państwowe, dekrety, zarządzenia czy noty dyplomatyczne. Między innymi w gazecie zamieszczano sprawozdania z przebiegu pokojowych rozmów z Litwą i Estonią, dokumenty, w których rząd radziecki zaproponował Polsce nawiązanie przyjacielskich stosunków, teksty pierwszych międzynarodowych umów pokojowych i handlowych, które ZSRR zawierał. „Izwiestja” miała propagować i wyjaśniać założenia oraz cele pokojowej polityki rządu, miała pomagać mu w nawiązywaniu normalnych stosunków dyplomatycznych z innymi państwami. Była swoistym „numerem drugim” w mediach drukowanych w b. ZSRR.

    Oto jak we wspomnieniach O. Litowskiego, który w latach 1918-20 był sekretarzem „Izwiestji”, przedstawia stosunki panujące w redakcji. „Żyliśmy w redakcji zgodnie. Taktowne, serdeczne stosunki pomiędzy kolegami były obowiązującą normą postępowania. Bylibyśmy przy tym na pewno zdumieni, gdyby ktoś zaczął nas pouczać o konieczności takiego współżycia. No bo jak można inaczej? Wszyscyśmy trochę głodowali; żadnych dodatkowych racji nie otrzymywaliśmy i nie chcieliśmy otrzymywać. Ideę równości zakorzeniły się bardzo głęboko. Komuniści, poczynając od Lenina, dawali przykład pełnej bezinteresowności i nie chcieli niczym się wyróżniać, żyć lepiej niż wszyscy.”(„Tak i było…”). 8 lipca 1949 roku gazeta została odznaczona orderem Czerwonego Sztandaru.

    Obecnym redaktorem naczelnym jest Vladimir Mamontov. Redakcja mieści się w Moskwie. “Izwiestja” jest głównym rosyjskim dziennikiem o zasięgu narodowym. Przez dekady była sławna jako dostarczająca wiadomości w sposób najbardziej wszechstronny i wyczerpujący. Codziennie zawiera materiały dotyczące krajowej i zagranicznej polityki, ekonomii i biznesu, nauki i technologii, sportu, kultury, zdrowia i innych.

    Gazeta należy do korporacji Media-Centrum, która jest niezależną informacyjną platformą działającą z powodzeniem od października 2000r. Redakcja jest dobrze znana i nadaje gazecie wysoki status. Jej surowa polityka, która wymaga prezentacji tematu z różnych punktów widzenia, połączona z wiedzą dziennikarzy pracujących w “Izwiestji”, zapewnia rzetelność oraz bezstronność w każdym materiale ukazującym się na łamach dziennika. Największe uznanie ma ze strony polityków oraz ludzi prowadzących działalność socjalną. Imprezy organizowane w Media-Centrum „Izwiestja” przybierają polityczny wygląd i nabierają znaczenie socjalno-społeczne. Właśnie tu omawia się najostrzejsze i najbardziej problematyczne tematy, tu spotykają się różne punkty widzenia polityków, ekonomistów, przedstawicieli poważnego biznesu, kultury oraz urzędników placówek państwowych. Dzięki pracy Media-Centrum wszystkie materiały publikowane w “Izwiestji” są tworzone na podstawie informacji „z pierwszej ręki”, z najbardziej rzetelnych źródeł, do których zaliczany jest Kreml, gabinet ministrów, najwyżej postawieni urzędnicy głównych korporacji czy wybitni eksperci. Teksty są również tworzone na podstawie informacji zebranych podczas dochodzeń prowadzonych przez samych dziennikarzy. Celem stworzenia i działalności Media-Centrum jest zbiór, analiza i rozpowszechnianie informacji o zdarzeniach politycznych, społecznych i kulturalnych związanych z Rosją oraz innymi państwami Europy. W ramach Media-Centrum sformułowała się grupa dziennikarzy działających w najlepszych gazetach rosyjskich i zagranicznych czy programach telewizyjnych. Oni właśnie piszą raporty o spotkaniach w Media-Centrum. Ponadto korporacja prowadzi szkołę dla dziennikarzy.

    W lutym 2005 roku gazeta podjęła współpracę z The New York Times. W 12-stronicowym dodatku rosyjskiego dziennika ukazują się najlepsze artykuły z The New York Times. Co poniedziałek dodatek ukazuje się z „Izwiestją” w Moskwie i St. Petersburgu.

    Obecny format gazety to A2. Dzienny nakład wynosi 234 500 egzemplarzy. Gazeta liczy 357 tys. czytelników. Zysk ze sprzedaży reklam wyniósł w zeszłym roku 14 mln dol. W „Izwiestji” można znaleźć następujące działy: НОВОСТИ [nowosti] - aktualności, В МИРЕ [w mirje] - ze świata, МНЕНИЯ & КОММЕНТАРИИ [mnjenija i kommentari] - opinie i komentarze, КОНФЛИКТБІ [konfłikty] - konflikty, ДЕНБГИ [dengi] - finanse, МОСКВА [maskwa]- Moskwa, КУЛБТУРА [kudtura] - kultura, СПОРТ - sport, ГОРОД [gorod] - miasto.

    Głównymi odbiorcami gazety są studenci i ludzie z wyższym wykształceniem. Oficjalnym właścicielem gazety jest Władimir Potanin, znany z krytyki obecnej polityki Kremla oraz działań prezydenta Władimira Putina.

    W czerwcu 2005 roku rosyjski holding Gazprom Media przejął „Izwiestję”. Państwowy koncern ma reprezentować interesy Kremla w tytule. Zdaniem wielu zagranicznych obserwatorów jest to ciąg dalszy opanowywania rynku prasowego przez Putina. Gazprom Media może już pochwalić się posiadaniem tygodnika „Itogi”, rozgłośni radiowej Echo Moskwy oraz wpływowej telewizji NTV. Państwowy moloch chciał przejąć 50,17 proc. akcji „Izwiestji” od koncernu Interros. Jak niektórzy twierdzili, Kreml na niedługo przed wyborami dążył do podporządkowania sobie liberalnych tytułów.

    5. Wielka Brytania

    Brytyjskie tabloidy

    Nicholas Tomalin

    Gołe panienki, dryfujące w morzu ciała miliarderów, szpiedzy, wojna z kibicami Liverpoolu, milionerzy nazywający swoich konkurentów żałosną kupą ekstkrementów... - czy to najbardziej sensacyjne historie poruszone w brytyjskich tabloidach? Nie, to najważniejsze wydarzenia w historii prasy brukowej Zjednoczonego Królestwa.

    Panowie zaczynają przeglądanie brytyjskiego brukowca The Sun od trzeciej strony. Pewnie to strona o polityce! Nic z tych rzeczy! A może o motoryzacji? Ależ skąd. No to może sport? Albo nowinki technologiczne? Też nie! Strona trzecia słynie z dziewczyn bez biustonoszy... Najwierniejsi czytelnicy The Sun mogli zobaczyć już dziesięć tysięcy nagich biustów. Aby nie przyprawić nikogo o palpitacje serca, zdjęcia te nie ukazały się w gazecie jednocześnie, ale pojawiały się stopniowo: każdego dnia inny biust. Proces pokazywania kobiecych piersi trwa już ponad trzydzieści lat i choć dziesięciotysięczny biust ujrzał już pewnie światło dzienne, The Sun nie zamierza przestać.

    The Sun jako pierwsza gazeta wpadła na tak prosty pomysł podniesienia sprzedaży: wystarczy podnieść ładnej dziewczynie bluzkę. I to wcale nie jest ironia: pomysł rzeczywiście był genialny. Kiedy w listopadzie 1970r. pojawiła się na trzeciej stronie dziewczyna topless (Stephanie Rahn, dziś ma około 55 l.), sprzedaż wzrosła o 40%.

    Ale zostawmy już trzecią stronę i wróćmy na sam początek.

    The Sun

    The Sun, największy brytyjski tabloid wszedł na rynek w 1964r. w zastępstwie gazety Daily Harald (1921r.). Daily Harald powiązana była z Partią Pracy i centralą związków zawodowych TUC. O przejęcie lewicowej gazety rywalizować zaczęły dwie osoby: Robert Maxwell, parlamentarzysta - milioner oraz Australijski magnat prasowy Rupret Murdoch, który był już w posiadaniu News of he World.

    Firma Mirror Group Newsapers odkupiła prawa do Daily Harald, przekształcając je w The Sun, ale nie umiała sobie poradzić z prowadzeniem gazety. Na szczęście w porę pojawił się Rupert Murdoch i gazeta w 1969 r. przeszła w ręce News International. Stawała się coraz bardziej agresywna i jej popularność rosła, Murdoch znał się na upodobaniach mas. The Sun przynosił coraz większe dochody i w 1973 roku Murdoch zaatakował swoim Słońcem Stany Zjednoczone.

    Nie wiadomo, czym byłoby dziś The Sun, gdyby nie Murdoch.

    Murdoch urodził się w Australii w 1931 r. opanował szybko rynek tego kontynentu i w latach 60. W Wielkiej Brytanii kupił News of the world, The Sun (1969), The Times, The Sunday Times (1981), założył The Independent (1986). Jego konserwatywne poglądy nie przeszkodziły mu drukować zdjęć Stephanie Rahn i jej następczyń. Ale chwilkę. Konserwatywne poglądy The Sun? Przecież Słońce było na początku pismem laburzystów...

    Wiadomo już, że na samym początku The Sun popierał lewicę: laburzystów i związki zawodowe. W połowie lat siedemdziesiątych kiedy rządy Partii Pracy dogorywały, Murdoch stwierdził, że dalsza polityka lewicowa już się nie opłaca, więc przeszedł na stronę konserwatystów. I tak zostało do dzisiaj. Gazeta popiera prawicę, jest zatwardziale antyeuropejska i konserwatywna, co nie przeszkodziło jej od 1997 r. popierać rządów nowej lewicy Blaira.

    Gazeta była krytykowana za szowinizm, pogoń za sensacją i bezwzględne posłuszeństwo interesom Murdocha. W 1983 r. podczas wojny o Falklandy, kiedy Wielka Brytania zatopiła dwa statki argentyńskie, skazując jednocześnie na śmierć w morskich odmętach 321 osób, The Sun cieszył się na pierwszej stronie nagłówkiem: GOTCHA, co znaczy mniej więcej: Mamy was, bratki! Ten tytuł przeszedł do klasyki dziennikarskiej głupoty. Tylko taki tabloid jak The Sun mógł sobie pozwolić na tak idiotyczny żart z tragedii wojennej i nie być za to zbojkotowany. Jednocześnie tytuł ten pokazuje, jak bardzo The Sun było prorządowe i popierało wojnę prowadzoną przez Anglię. Aby podkreślić swoją lojalność wobec państwa, The Sun wysuwało oskarżenia o zdradę państwa innym gazetom: Guardianowi i The Daily Mirror, które miały pewne obiekcje co do słuszności wojny z Argentyną. W ten oto sposób The Sun, brukowiec, któremu powinno zależeć na niezależności mediów, odegrał rolę w tępieniu wolności prasy.

    (Chociaż w czasie wojny o Falklandy bojkot czytelników ominął The Sun, gazeta przeżyła później kilka buntów. O masakrę w Hillborough - zginęło wtedy podczas meczu 96 osób - The Sun obwiniała Bogu ducha winnych kibiców Liverpoolu. Fani tej piłkarskiej drużyny przestali więc dziennik kupować. The Sun przeprosiło za swoją pomyłkę dopiero 15 lat po wydarzeniach.)

    Ulubioną tematyką brukowca jest teraz rozrywka, ale i sport, nowinki, politycy. I oczywiście skandale, towarzyskie plotki ujawniające ciemne strony życia gwiazd. To The Sun ujawniło zdjęcia księcia Williama przebranego za hitlerowca czy Saddama Hussaina w samej bieliźnie w więzieniu.

    Redaktor naczelną jest Rebekah Wade (od 2003r.), pierwsza kobieta redaktor w historii The Sun. Czytelnikami są mężczyźni, stanowią 58%odbiorców. Stąd popyt na pin up girls . Pod koniec roku 2004 r. sprzedaż The Sun wynosiła 3,3 mln egz. dziennie.

    Daily Mirror

    Daily mirror zostało założone 2 listopada 1903 r. Przez alfreda harmswortha (później ogłoszonego baronem northcliffem). Miało to być pismo dla kobiet. Panie nie były jednak wtedy wystarczająco silną grupą, aby gazeta mogła się z nich utrzymać. Daily mirror musiało więc zmienić swoją grupę docelową. Udoskonaliło się dodając fotografię i zmieniając format. Przed rokiem 1922 nakład gazety wynosił już 3 mln egz. Dziennie, co nawet dzisiaj stanowi imponującą liczbę. Lustro codzienne przechodzi w 1922 r. W ręce harolda harmswortha vel roberta rothermere'a (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa - to brat alfreda). I tak zaczął się sukces pisma, które przez dziesiątki lat będzie najlepiej sprzedającym się pismem wyspiarzy. Kiedy więc w 1984 robert maxwell odkupuje gazetę, sukces ma już w kieszeni. Niestety, zwłoki potentata prasowego na środku pacyfiku nikomu szczęścia nie przynoszą. Wraz ze śmiercią maxwella zaczyna się agonia daily mirror. Kłótnie między spadkobiercami i ujawnienie wielkich przekrętów zabitego osłabiają zainteresowanie gazetą.

    Po 1991 r. Lustro codzienne zostało zdystansowane przez the sun. I daily mirror nie jest tu bez winy: „pogrążone w żałobie” po swoim „tatusiu” zmieniło się nie do poznania. Stoczyło się. Zaczęło gonić za sensacją, stało się agresywne i bardziej wulgarne. Demonstracyjnie zerwało ze swoją przeszłością i zmieniło tytuł na the mirror. Do starego tytułu wróciło dopiero w 2002 r. Od tej pory daily mirror chce mieć imidż gazety solidniejszej niż mirror i the sun, zmieniło swoje logo z czerwonego na czarne. Czerwone logo to znak rozpoznawczy brukowców anglosaskich (red top). Mirror starało się zamieszczać więcej artykułów z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko skandali towarzyskich. Co nie znaczy, że nie można daily mirror nazwać już brukowcem. Oczywiście, że brukowcem pozostanie. W kwietniu 2005 r. Powróciła czerwona okładka. Złośliwi sugerują, że to hołd oddany partii laburzystów, którą daily mirror całą swoją gazecią duszą popiera.

    Daily mirror jedyne od początku protestowało głośno przeciw wojnie w iraku. To tu opublikowane były szokujące zdjęcia z więzienia abu ghraib

    redaktorem naczelnym jest richard wallace, a właścicielem - mgn limited, część trinity mirror.

    Daily Mail

    Pismo kobiece wydawane codziennie? A to gratka dla tysięcy brytyjskich gospodyń domowych! Bo właściwie niewiele różni się Daily Mail od tygodnika tylko że wydawanego codziennie. Mało tu newsów. Kiedy inne gazety piszą o ptasiej grypie, Daily Mail skupia się na sensacyjnych wiadomościach, jak np. uszkodzenie mózgu dziecka przez lekarza. Jednak te opowieści podawane są w sposób spokojny, niewulgarny, nie razi w nich agresja. Informacje odzwierciedlają kobiecy punkt widzenia. Polityki, gospodarki czy technologii tu niewiele, więcej miejsca poświęca się zdrowiu, problemom społecznym i życiu zwyczajnych ludzi (human story to prawie połowa artykułów). Dużym (by nie rzec zbyt dużym) zainteresowaniem cieszą się też artykuły o zjawiskach paranormalnych. Bohaterkami reportaży czy skandali są kobiety. Najważniejszą rolę w podawanych informacjach spełnia wzbudzanie emocji. Daily Mail nie stara się być bezstronne, nie odzwierciedla rzeczywistego stanu rzeczy, tylko zajmuje stanowisko wobec spraw, tak, by czytelnikowi łatwiej było utożsamiać się z pismem.

    Brzmi to wszystko sympatycznie, ale satyra postrzega czytelnika Daily Mail jako homofoba, rasistę, konserwatystę z klasy średniej. Daily Mail przezywana jest nazwą Daily Snail - za powolność zmian światopoglądowych, Daily Wail (codzienne zawodzenie) czy Daily Hate(zasada: dawać czytelnikom dzienną porcję nienawiści). Nie jest tajemnicą, że Daily Mail broni konserwatywnych wartości: sprzeciwia się aborcji czy eutanazji, jest często antyeuropejska, nie popiera polityki proemigracyjnej, atakuje BBC, i zawsze broni monarchii, niskich podatków i wartości rodzinnych. Czytelnik nie znajdzie tu na trzeciej, ani na żadnej innej stronie pin up girls. Nie dziwi więc czytelnictwo Daily Mail: 58% to kobiety, (przypomnijmy, że proporcje wśród czytelników The Sun są odwrócone). Ten kobiecy punkt widzenia sprawdza się w Daily Mail od 20 lat.

    Daily Mail zostało założone 4 maja 1896 przez Alfreda Harmswortha i jego brata. Od początku odnosiło sukcesy. W 1906r. miało już milion nakładów. Do śmierci Harmswortha pozostało najlepiej sprzedającą się gazetą Brytyjczyków, choć nie obeszło się bez wpadek. Największy szok przeżyło Daily Mail w 1915 roku, kiedy zaatakowało lorda Kitchenera. A bohaterów wojennych atakować nie można. Brytyjczycy zbojkotowali gazetę i jej nakłady spadły z 1,3 mln do 240 tys. egz. W 1922 r. lord Rothermere (nie sugerujmy się nazwiskiem, to brat Alfreda Harmsworhta) przejmuje gazetę. 1971 Daily Mail maleje. Zmniejsza format i staje się tabloidem w pełnym tego słowa rozumieniu.

    Tu należy się kilka słów wyjaśnienia: to w Wielkiej Brytanii narodziło się słowo tabloid. To gazeta o formacie 597 mm × 375 mm. Jest wygodniejsza w czytaniu i zrozumieniu. Czytanie jej nie powinno sprawiać trudności.

    W 1982 r. zaczyna wychodzić Mail on Sunday (nie można zatytułować gazety niedzielnej Sunday Mail, bo w Szkocji istnieje już taki tytuł).

    W 2004r. sprzedaż Sunday Mail wynosiła 2 mln egz. dziennie. To drugie największe anglojęzyczne pismo, 12 na świecie.

    Redaktorem naczelnym jest Paul Dacre, właścicielem Daily Mail and General Trust.

    Daily Expresss

    Sir Cyril Artur Pearson (l. 48) stracił wzrok i sprzedał swoje dziecko (14 lat). Sir Ciril Arthur Pearson, znany brytyjski wydawca (Pearson Weekly, The Lady's Magazine) wzrok zaczął tracić już w 1910 r. Wtedy to został pozbawiony praw do opieki nad swoim dzieckiem. Pearson przez cztery lata walczył jeszcze o prawo do ingerencji w jego życie. Wkrótce jednak zmienił zdanie. Przekonały go pieniądze (125 mln funtów) Lorda Beaverbrooka (wcześniej - Maxa Aitkena). Niewidomy Pearson nie widział już przeszkód żeby sprzedać swoje powszechnie uwielbiane i dobrze zapowiadające się dziecko - Daily Express. Nie można powiedzieć, żeby Daily Express ucierpiało na tej adopcji. Zaczęło być znane jako pierwsza gazeta z krzyżówkami i newsami na pierwszej stronie, zamiast ogłoszeń. Daily Express od zawsze kokietowało też panie. To przecież one stanowiły zawsze większość czytelników.

    Lord Beaverbrook solidnie zaopiekował się gazetą, ale zmarł w 1964 r. i Daily Express przez parę lat szukało sobie nowego opiekuna. Dopiero w 1977 r. gazeta została przygarnięta przez United Newspapers. Wydawcy nie podobał się imidż gazety. Format został natychmiast zmniejszony i Daily Express stało się tabloidem z prawdziwego zdarzenia. W 1996 r. skrócono nazwę do Express.

    Kolejny tatuś pojawił się ze swoimi 125 milionami funtów, kiedy Expressowi śpiewało się, że ma już sto lat, sto lat! Express był więc już wieczną gazetą (1900 - 2000) po przejściach. A Richard Desmond nie był kolejnym grzecznym tatusiem. Był wydawcą pism o wiele mówiących tytułach: Big Ones, Asian Babes czy Nude Readers' Wives. Kanały telewizyjny Desmonda to Fantasy Channel i Red Hot TV. Desmond jest postacią budzącą wiele kontrowersji: znieważał swoich konkurentów, przyjaciół a nawet czytelników. Kiedy zamierzał wykupić Telegraph (co na szczęście jeszcze mu się nie udało), nazwał głównego szefa żałosną kupą ekskrementów, wszystkich zaś Niemców nazistami. Nie dziwne, że Partia Pracy długo zastanawiała się, czy wypada jej przyjąć 100 tys. funtów darowizny od wydawcy pism pornograficznych. Desmond swoim uroczym charakterem sprowokował szybko wojnę między Expressem, a Daily Mail, największym konkurentem. Gazety były bardzo podobne i skierowane do tych samych grup czytelniczych. Nawet podejście do polityki jest podobne: oba dzienniki popierają teraz partię Konserwatywną.(Choć jeszcze w poprzednich wyborach Desmond wstawał się za laburzystami. Polityka Daily Express jest chwiejna: gazeta raz sprzeciwia się łagodnemu prawu emigracyjnemu, a raz za takie same poglądy atakuje Partię Narodową) Daily Express sprzedawało o połowę mniej egzemplarzy niż Daily Mail (poniżej 1 mln). Gazety te prędzej czy później musiały rzucić się sobie do gardeł.

    Logo Expressu wiele mówi o gazecie i o jego czytelnikach. Oto krzyżowiec w kolczudze, z włócznią i tarczą z krzyżem patrzy w przyszłość. Jak gdyby bronił czytelników przed tym co nieznane zagraniczne i nowoczesne. Może bohatersko stoi na straży tradycyjnych wartości, a może w zaślepieniu sprzeciwia się wszelkim zmianom... Szczególnym przypadkiem obrony konserwatywnych haseł był artykuł pod dumnym tytułem Cross is saved - Krzyż ocalony. Okazywało się, że Daily Express jest obrońcą uciśnionej wiary: zapobiega zdjęcia krzyżyka w sali pewnego krematorium. Kiedy tytuł na pierwszej stronie krzyczy, że Biblie są zakazywane, dopiero w środku numeru, między wierszami powiedziane jest, że problem dotyczy kilku szpitali.

    Daily Star

    Desmond jest też właścicielem Daily Star. I chyba w tej gazecie pełniej objawia się jego natura skandalisty. Gwiazda Codzienna jest w końcu słońcem tabloidów z najniższej półki. Jest jeszcze bardziej tandetna niż the Sun i jeszcze tańsza. Tutaj praktycznie wszystkie artykuły poświęcone są ploteczkom, gwiazdom i rozrywce. Bo jak mówi Peter Hill: Pośród tych wszystkich newsów mamy [w Daily Star] obrzydliwie dużo rozrywki. Bo czytelnicy większości dzienników chcą być po prostu zabawiani. Jeśli chcecie poczytać nudne newsy i pamiętnik Tony'ego Blaira - nie kupujcie Daily Star - dodaje Hugh Wittow, redaktor gazety. Polityki i gospodarki brak, toteż trudno ustalić, ku którym opcjom politycznym Daily Star się skłania. Po postawie Desmonda i niektórym tematom o imigrantach, można wnioskować, że Daily Star stoi raczej po prawej stronie sceny politycznej.

    W czerwcu 2005 r. czytelnictwo Daily Star spadło z ponad miliona do 855 tys. egz. dziennie.

    British Broadcasting Corporation (Company)

    Daily Record

    Daily Record nie pobiła rekordu. Właściwie to wszystkie wyżej opisywane gazety brytyjskie pobiły Record. Czymże jest marne 450 tys. egzemplarzy dziennie w porównaniu z 3.3 mln The Sun... Ale o gazecie tej trzeba wspomnieć, bo jest największym dziennikiem Szkocji. Jest bardzo stara, to doprawdy babuleńka: powstała w 1842 r. w Glasgow. Wielu mówi, że przez Daily Record przemawia szkocka Partia Pracy, której Daily Record nigdy się chyba nie sprzeniewierzy. Daily Record lubuje się w sensacyjnych informacjach o mafii szkockiej, a czytelnicy dziennika nie cieszą się większą sławą niż czytelnicy The Sun. Dlatego Szkoci nazywają swoją gazetę Daily Retard - Codzienne Opóźnienie.

    Metro

    Metro istnieje w Wielkiej Brytanii od 1999 r. Wychodzi w 12 miastach, czyta je 1.7 mln osób. Wychodzi 5 razy w tygodniu, wydawca: Associated Newspapers - część Daily Mail and General Trust

    Gimnastyka Codzienna

    Daily Sport powinien się raczej nazywać Night Sport To tabloid dla najmniej wymagającego czytelnika. A właściwie rzadziej można tu mówić o czytelniku. Gazetę raczej się przegląda. Przeznaczona jest dla mężczyzn, dlatego wiele tu sportu, ale i materiałów soft porno. Poczta w Wielkiej Brytanii zarejestrowała Daily Sport jako środek do masturbacji. Strona internetowa wydania składa się wyłącznie z ogłoszeń agencji towarzyskich i stron pornograficznych. Chociaż czytelnicy zarzekają, że czytają gazetę tylko dla sportu. Bo poza sportem, dziennikarstwo też nie jest najwyższych lotów: słynne stały się artykuły pod szokującymi tytułami: World War II bomber found on Moon a tydzień później: World War II bomber found on Moon disappears

    W latach 80. Zaczął się ukazywać The Sunday Sport.

    RADIO

    1. Historia

    18 X 1922 - założenie przez Johna Reitha jako British Broadcasting Company

    14 XI 1922 - początek codziennych audycji radiowych z Londynu a następnie z Birmingham i Manchesteru

    koniec 1922 - Reith zostaje głównym zarządca BBC

    1 marca 1923 - uruchomienie w Savoy Hill pierwszego studia

    1 I 1927 powstanie British Broadcasting Corporation z British Broadcasting Company Ltd- radio, otrzymali koncesje na 10 lat i zostali uznani za instytucje użyteczności publicznej

    lata 30 - rozwój, na początku 30 lat system rozgłośni dwuprogramowych obejmował cały kraj

    2 maja 1932 otwarcie nowego gmachu w Londynie, jeden z pierwszych obiektów na śwecie który od podstaw był zbudowany tylko dla potrzeb radia

    1938 - powołanie BBC External Service - programu dla zagranicy

    po wybuchu II WŚ przestrojenie wszystkich stacji długo i średnio falowych na jedną czestotliwość by utrudnićsamolotom niemeickim cos tam

    w czasie wojny radio odegrało duża role komunikacyjna, znacząco wzrosła również liczba abonentów z 8.1 mln w 1940 do 10 mln w 1944

    29 wrzesnia 1946 uruchomienie trzeciego programu radia - głownie muzyka klasyczna, sztuka itp; 1957 wprowadzenie czwartego kanału, w 1990 już pieć, obecnie 10 (łącznie z cyfrowymi)

    13 lutego 1958 pierwsze próbne audycje w stereo

    30 lipca 1965 regularne audycje w stereo

    1967 - rozpoczęcie emisji programów lokalnych, wpierw 8 miast m.in. Leeds, Manchester czy Newcastle, obecnie praktycznie wszystkie większe miasta posiadaja programy lokalne

    1 luty 1971 zlikwidowanie abonamentu za radio

    Stacje radiowe

    a) opłacane z abonamentu

    Radio 1 - skierowany głównie do ludzi młodych, głównie kanał muzyczny, muzyka popularna

    Radio 2 - również muzyka, newsy, sprawy bieżące, programy rozrywkowe, skierowany do szerokiego grona słuchaczy, najbardziej popularny kanał radiowy

    Radio 3 - kultura i sztuka, koncerty na żywo, muzyka klasyczna, jazz

    Radio 4 - głównie dyskusje na bieżące i aktualne tematy

    Five Live - newsy i sport 24 na dobę, podział - newsy i sprawy bieżące 75% czasu, sport 25%

    Five Live Sports Extra - głównie sport

    1Xtra - kolejny kanał muzyczny, garage, dnb, hip hop

    6 Music - znowu... muzyka mniej znana, nie grana w innych radiach

    BBC 7 - rozrywka, głównie gadanie

    Asian Network - nadawane głównie w języku angielskim programy skierowany do azjatów mieszkających w Anglii, dość interkatywne poprzez telefony, emaile itp

    b) opłacane z pieniędzy rządowych

    World Service - info łącznie 43 kraje

    TELEWIZJA

    1. Historia

    lata 20-30 różne próby i testy uruchomienia telewizji

    maj 1934 rząd brytyjski powołuje Komitet d/s Telewizji (Television Advisory Committee), celem tego komitetu rozpatrzenia dalszego rozwoju telewizji

    2 listopada 1936 pierwsze nadanie programu telewizyjnego przez BBC

    lata 1936-39 codziennie po 2-3 godziny programu, w zasięgu ok. 12.5 mln mieszkańców

    podczas II WS ośrodki TV były wykorzystywane przez wojsko, 1 września 1939 emisja ostatniego programu

    7 czerwca 1946 wznowienie działalności BBC, od 3 do 5 godzin dziennie emisji

    lata 50 przygotowania do uruchomienia II programu i testy telewizji kolorowej w systemie NTSC

    20 kwietnia 1964 uruchomienie II programu

    1 lipca 1967 BBC II regularne transmisje kolorowe w systemie PAL, od 15 listopada 1969 również BBC I

    23 września 1974 wprowadzenie telegazety

    Stacje telewizyjne

    1. opłacane z abonamentu

    BBC One - kanał skierowany do wszystkich, odbiór cyfrowy i analogowy

    BBC Two - wszystkiego po trochu, od programów historycznych, naukowych, dokumentalnych poprzez sprawy biezące

    BBC Three - newsy, sprawy bieżące, muzyka, edukacja, nauka, sprawy międzynarodowy, ponad 90% programów jest tworzonych przez nich; odbiór tylko cyfrowy

    BBC Four - głównie kultura i sztuka, ich celem jest bycie kanałem najbardziej intelektualnym; odbiór tylko cyfrowy

    CBBC - kanał dla dzieci od 6 do 12 roku życia; odbiór tylko cyfrowy

    Cbeebies - dla dzieci poniżej 6 roku życia; odbiór tylko cyfrowy

    BBC News 24 - 24 godzinny program stricte informacyjny; odbiór tylko cyfrowy

    BBC Parliament - tylko transmisje z obrad parlamentu; odbiór tylko cyfrowy

    b) opłacane z reklam

    BBC America - dla amerykańskiej publiczności, głównie programy, które sprawdziły się w UK, 1998 rok

    BBC Canada - dla Kanady, 2001

    BBC Food - kanał o jedzeniu, 2002 rok, południowa Afryka i Skandynawia

    BBC Kids - dla dzieci, 2001 rok Kanada

    BBC Prime - Europa, Afryka, Środkowy Wschód, dostępny w ponad 100 krajach, 1995 rok, głównie rozrywka

    BBC World - 1995 rok., dostępny w ponad 200 krakach, 24 godzinny program informacyjny

    Animal Planet - o zwierzętach, 1996 rok

    People+Arts - dla Ameryki Południowej i półwyspu iberjyskiego, zarówno w hiszpańskim jak i portugalskim

    Główne cele BBC

    1. „informować, edukować i dostarczać rozrywki”

    2. „służyć wszystkim i wzbogacać życie ludzi”

    3. „być najbardziej twórczą i kompetentną organizacją na świecie”

    Organizacja i zarząd

    1. Komitet wykonawczy (Executive Committee)

    2. Rada zarządców (Board of Governors)

    BBC działa na podstawie królewskiej koncesji, obecna kończy się w 2006 roku.

    abonament BBC (kolorowy TV) 116 funtów roczny

    1990 - prawie 20 mln abonamentow wykupionych - 1.7 mln na czarno biale TV

    sprawnie działająca kontrola płatności - dzienie okolo 1000 osób nie płacących jest łapanych; muszą zapłacić karę 400 funtów

    We wszystkich programach skierowanych na Wielką Brytanię nie ma reklam. Wszystko utrzymywanie jest z abonamentu. BBC chce pozostać niezależna od zewnętrznych nacisków.

    Wydatki w zeszłym roku

    TV - 1.2 mld funtów

    Radio - 188 mln funtów

    Radio i TV cyfrowe - 280 mln funtów

    BBC around the UK - 342 mln funtów

    Inne - prawie miliard

    BBC TV udział w rynku 39.1%; zeszły rok 38.7%

    BBC Radio udział w rynku 53.5%; zeszły rok 52.6%

    w roku 1690 był Beniamin Harris. Jednakże dyskusyjnym jest fakt, czy czasopismo to można uznać za początek prasy na kontynencie amerykańskim ze względu na brak ciągłości. Jego publikacja została bowiem zakazana przez władze kolonii (zdecydowały o tym względy polityczne).

    Jako kluczowe powody podaje się najczęściej upowszechnienie się telewizji i Internetu.

    Jako kryterium przyjęto łączny nakład, wyrażony w milionach egzemplarzy.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/The_New_York_Times [10.10.2005]

    http://www.mediarun.pl/news/id/12102/wall_street_journal_europe_zmienia_forma [13.10.2005]

    http://www.mediarun.pl/press/id/10239 [12.10.2005]

    http://www.biznesnet.pl/pp/16498/WSJ-Online-wyprzedza-WSJ [13.10.2004]

    Za: B.Golka System medialny USA, 2004, s. 190

    http://www.spartacus.schoolnet.co.uk/USAcosmopolitan.htm

    http://www.hearstcorp.com/

    http://www.spartacus.schoolnet.co.uk/USAcosmopolitan.htm

    fragmenty książki Lucille Falkof „The Queen of Cosmopolitan”

    http://www.infoplease.com/ipea/A0880143.html

    http://www.cnn.com/STYLE/9804/22/gurley, http://www.hearstcorp.com/magazines/property/mag_prop_cosmo.html

    http://en.wikipedia.org/wiki/Cosmopolitan_Magazine

    “Helen Gurley Brown: pioneer of sexual licentiousness” Donald DeMarco

    (an adjunct professor at Holy Apostles College and Seminary

    (http://www.theinterim.com/2003/apr/05helengurley.html)

    http://www.answers.com/main/ntquery?method=4&dsid=2222&dekey=Page+Three+girl&gwp=8&curtab=2222_1

    http://news.bbc.co.uk/onthisday/hi/dates/stories/september/15/newsid_3068000/3068749.stm

    http://en.wikipedia.org/wiki/Rupert_Murdoch

    Murdoch rozkochał też w swoich tabloidach Amerykę. The Post zaczęło wychodzić w Nowym Yorku, The Herald Sun w Melbourne a The Daily Telegraph w Sydney.

    Bronisław Bladocha Wolność słowa w systemie medialnym Wielkiej Brytanii 2003 str. 154

    http://en.wikipedia.org/wiki/Daily_Express

    38



    Wyszukiwarka