wykady pozyt, Wykład III, Wykład IV


Alicja Dąbrowska Wykład III

Problemy kobiet w pozytywizmie i ich oddźwięk w prozie tego czasu.

Sprawa kobieca.

Jednym spośród czterech haseł-stereotypów warszawskiego pozytywizmu, które miały pomóc społeczeństwu dostosować się do zmieniających się warunków życia, wymienianych zwykle jednym tchem, była sprawa kobieca, obok pracy organicznej, pracy u podstaw i kwestii mniejszości narodowych.

Jaką rolę odgrywała kobieta w XIX w. i skąd wzięło się jej dążenie do równouprawnienia politycznego, ekonomicznego, społecznego i kulturowego; jakie było zderzenie się tego hasła z rzeczywistością i czy proces ten spełnił oczekiwania i nadzieje w tej idei położone?

W pozytywizmie dokonuje się istotna zmiana jeśli chodzi o stosunek do kobiet (co znajduje odbicie w literaturze). Dotychczas kobieta była wdzięcznym tematem wątków literackich: Antygona, Salome, lady Makbet czy heroiny polskiego romantyzmu: Grażyna, Balladyna, Lilla Weneda to kreacje świadczące, iż kobieta była tematem ujmowanym w całym szerokim spektrum jej charakterów, osobowości: od uosobienia wierności, doskonałości i szlachetności po przykłady despotyzmu, okrucieństwa, demoralizacji.

Pozytywizm natomiast podkreślił nie literackie, artystyczne, lecz społeczne znaczenie kobiet, zaś literatura, zgodnie ze stosowanymi doń postulatami utylitaryzmu, użyteczności, miała być plastyczną (ilustracyjną) egzemplifikacją tych teoretycznych założeń.

Hasło emancypacji zatem, zanim zostało podjęte przez literaturę, było tematem szeregu wypowiedzi publicystycznych.

Dyskurs emancypacyjny w Polsce nie był niczym unikalnym w skali Europy. Tzw. Sprawa kobieca znalazła oparcie w przykładzie Europy Zachodniej, gdzie kobiety wystąpiły o prawa na równi z mężczyznami: do nauki, do swobody wyrażania myśli, do oświaty zawodowej, do równych zarobków, do godności pełnowartościowego członka społeczeństwa; a gdzie początki ruchu emancypacyjnego sięgają czasów wielkiej rewolucji francuskiej i wiążą się bezpośrednio z pochodzącą z tego okresu Deklaracją praw kobiety i obywatelki.

W Polsce dopiero w wieku XIX sprawa politycznego, ekonomiczno-społecznego i kulturalnego równouprawnienia kobiet przybrała zdecydowany kształt, ale najsilniej sprawa kobieca w formie wymiany opinii i towarzyszących im praktycznych działań rozwinęła się po 1860 roku na terenie zaboru rosyjskiego. Polemiki toczyły się wokół trzech kręgów tematycznych:

1. jak rozległa powinna być swoboda osobista kobiet? (czy ma ona prawo dowolnie dysponować swoim ciałem i uczuciami),

2. na ile można im pozwolić na udział w życiu publicznym?,

3. na ile mogą one stać się samodzielne?

Dlatego dyskusja dotycząca sprawy kobiecej zwł. po 1860 r. obejmowała trzy główne zespoły problemów: wykształcenie (oświata zawodowa), praca i status prawny (prawne zagwarantowanie tych równości).

Ale historia ruchu feministycznego w Polsce wyróżnia tradycyjnie trzy jego etapy w XIX stuleciu. I faza, zwana „pedagogiczną” wiąże się z działalnością Klementyny z Tańskich Hoffmanowej , „pierwszej pionierki sprawy kobiecej” w Polsce, akcentującej konieczność kształcenia zawodowego kobiet, lansującej „ideał użytecznej pracy dla kobiety niezamężnej”. W świadomości społecznej sprawa kobieca przygotowana została już przed powstaniem, gdyż jako zagadnienie domagające się rozwiązania była rozpropagowywana przez ruch entuzjastek działający w Warszawie po 1840 roku (do 1850) z jego czołową reprezentantką Narcyzą Żmichowską (1819-1876). To II faza ruchu feministycznego zwana ruchem entuzjastek, walczących o „wolność i prawa intelektualne”: pod wpływem „powieści pani Sand i teorii Saint-Simona” entuzjastki szerzą ideały romantyczne - „kult dla miłości zajmował pierwsze miejsce, wywołując bunt przeciw małżeństwu z rozsądku i niecąc ferment w łonie spokojnych rodzin”. Autorka Poganki przy poparciu postępowego środowiska literatów, zwanych „entuzjastami” dążyła do reformy sytuacji kobiet, występując przeciw przymusom tradycyjnej obyczajowości. Dlatego Żmichowska polemizowała z Klementyną z Tańskich Hoffmanową, która jako autorka książek pedagogicznych: O powinności kobiet (1848) i powieści Pamiątka po dobrej matce (1819) postulowała wprawdzie konieczność kształcenia zawodowego kobiet i „użytecznej pracy kobiety niezamężnej”, ale w refleksji nad stanowiskiem i rolą kobiety w życiu społeczeństwa i narodu uznawała podrzędną rolę kobiet w życiu publicznym). Autorka Poganki zarzucała jej np., że dla niej: kobieta nie stanowi indywidualności, lecz zawsze jest elementem pewnego cotinuum małżeńsko-rodzinnego. Mówi bowiem Hoffmanowa jednoznacznie tylko o powinnościach i obowiązkach kobiet wobec mężczyzn, rodziny, społeczeństwa i narodu, a nie o przysługujących jej prawach. W książce Hoffmanowej znaleźć można było cały zbiór zasad, jakimi powinna była kierować się kobieta, zwł. z klasy średniej i wyższej, aby podobać się odpowiednim mężczyznom, od których zależała pozycja damy w społeczeństwie. Autorka elementarza o dobrym ułożeniu niewiasty tłumaczyła, że bardziej niż uroda mógł podobać się sposób poruszania, stania, mówienia, zachowania się i cały sposób bycia. W dobrym ułożeniu zawierało się i opanowanie zasad savoir vivre`u, i posiadanie ogłady towarzyskiej, i dbałość o swą powierzchowność, także kultura osobista, i (co najważniejsze) uległość wobec mężczyzn. Nieśmiałość, lękliwość, pokora i uległość przedstawiane były jako cechy dodające kobiecie uroku. Do niewieścich cnót zaliczano naiwność i brak wiedzy o własnym ciele: kandydatka na żonę nie mogła zbyt wiele wiedzieć o tym, skąd biorą się dzieci i nie wypadało jej słuchać rad doświadczonych mężatek o sztuce ars amandi.

Taki był ten lansowany model, wzorzec wychowywania kobiet.

Kiedy więc do kobiet zaczęło docierać, że zostały zniewolone regułami stworzonymi dla wygody mężczyzn, a które z uwielbieniem pielęgnowały ich babki i matki po to, by przekazać je swym córkom, książka Hoffmanowej, która przypominała wręcz, że kobieta spełnia swe powołanie u boku mężczyzny jako osoba „druga” w rodzinie, stawała się przeżytkiem.

Czyli już w latach czterdziestych XIX w. rozpoczęła się krytyka tzw. wychowania kobiet na „lalki salonowe”, tj. istoty w zasadzie niesamodzielne, zależne od mężczyzn, nie potrafiące radzić sobie same. Podniesiono też problem naukowej pracy kobiet, dowodzono znaczenia wiedzy i konieczności postępu oraz przyznania kobiecie prawa do zajmowania się nauką nie tylko ze względów utylitarnych, lecz także dla zaspokojenia właściwych każdemu człowiekowi potrzeb umysłowych.

Okres popowstaniowy przynosił zatem już III fazę ożywienia ruchu emancypacyjnego w Polsce, tzw. „ekonomiczną” (z wiadomych względów nie pojawiły się, jak na zachodzie Europy, wystąpienia żądające przyznania kobietom praw politycznych, bo i mężczyźni ich nie mieli), a wyznacznikami samodzielności kobiet były: wykształcenie i praca (był to „ruch kobiecy w kierunku pracy zawodowej i wyższego wykształcenia”). Problem kobiecy nasilił się szczególnie po uwłaszczeniu chłopów i wywołanym przez nie kryzysie agrarnym, gdy średnie i drobne ziemiaństwo nagminnie bankrutowało i kobiety z warstwy szlacheckiej nie mogły już liczyć na materialne zabezpieczenie życia u boku męża, bo praca męża nie wystarczała. Poza tym w wyniku walk i represji popowstaniowych w formie konfiskat mienia i zesłań zostało albo wiele wdów albo kobiet samotnych - bez zawodu, nie mogących znaleźć sobie pracy. Ta nagląca konieczność pracy zarobkowej po upadku powstania styczniowego i następujących po nim falach represji, zsyłek i emigracji spowodowała wysunięcie przede wszystkim dwu postulatów:

2/ zrównania kobiet w prawach do pracy z mężczyznami; ruchy kobiet uznawały tę kwestię za sprawę priorytetową, gdy większość zawodów zagwarantowana była wg panującego stereotypu dla płci brzydkiej (np. subiekt).

III. Kwestia kobieca w publicystyce po klęsce powstania styczniowego.

Jako pierwsi żądanie otwarcia dla kobiet dostępu do nauki i pracy wysunęli pozytywiści warszawscy, którzy postulat ten zawarli jako jedno z czołowych haseł swojego programu. Sztandarowym i radykalnym rzecznikiem tak rozumianej emancypacji był Aleksander Świętochowski wraz z Adamem Wiślickim, którzy na łamach „Przeglądu Tygodniowego”, zamieszczającego informacje o rozwoju feminizmu na świecie, przedstawiali konieczność gruntownej reformy żeńskiego szkolnictwa średniego oraz dostępu do studiów uniwersyteckich (O średnim wykształceniu kobiet - 1873) i O wyższym wykształceniu kobiet - 1874). Zwracali oni uwagę na wykształcenie kobiety jako czynnik samoedukacji społeczeństwa:

Jedyną [...] zasadą, jaką przyjąć można w rozwijaniu kwestii niewieściej, jest ta: kobietę kształcić jak mężczyznę, dopuścić ją do wszystkich kierunków pracy, skąd gdzie się okaże niezdolną, przez samo współzawodnictwo usunie się, gdzie jej siły będą odpowiednie, wzbogaci swą pracą społeczeństwo i wytworzy zawsze korzystną dla niego emulację, wskutek której każda sprawa przechodzi w najzdolniejsze ręce (W sprawie kobiet, 1872).

W 1898 r. zaś Świętochowski pisał:

Kobieta wspinająca się na wyżyny działalności naukowej dziś jeszcze szczęśliwa być nie może. Nie wstępuje ona na drogę spokojnie jak mężczyzna, ale wdziera się buntem, potarganiem najściślejszych związków, pogwałceniem najistotniejszych potrzeb i najściślejszych uczuć. [...] Mężczyzna wchodzi do świątyni nauki jako czciciel, kobieta jak mniszka do klasztoru. On nie potrzebuje wyrzekać się niczego, ona - bardzo wiele. On pozostaje ciągle mężczyzną, ona zmienia się w podkobietę. Jemu każdy warunek życia pomaga, z nią każdy walczy.

Bardziej umiarkowany charakter miała polemika w pismach kobiecych takich jak: „Bluszcz” czy „Tygodnik Mód i Powieści”, gdzie w 1870 roku opublikowała swój esej Kilka słów o kobietach Orzeszkowa, która w pierwszym okresie twórczości (dziesięciolecie 1866-1676) pisała utwory beletrystyczne wprzęgnięte w służbę pozytywistycznych ideałów.

Ruch emancypacyjny napotykał liczne przeszkody. Przeciwko równouprawnieniu kobiet opowiadali się stale różni :specjaliści” w rodzaju cytowanego w Marcie doktora Bischoffa, a zachowawcza prasa („Gazeta Polska”) przedrukowała w 1865 r. powieść romansopisarski szwedzkiej Marii Schwarz pt. Marzenia i rzeczywistość , w której sparodiowane zostały dążenia emancypacyjne. Także niektórzy myśliciele uznani za przodujące mesy epoki, jak Pierre Joseph Proudhon, patron „federacyjnego” socjalizmu i anarchizmu utrzymywał i dowodził, że gospodarstwo domowe - oto dla każdej kobiety […] dobro najbardziej godne pożądania. Właściwe miejsce dla kobiety widział Proudhon przy ognisku domowym, a jako jedyne jej zadanie społeczne traktował wychowanie dzieci.

Feminizm Orzeszkowej polegał na p. w. walce o prawo do pracy. Do skrystalizowania jej poglądów przyczynił się Ernest Legouvé, autor Historie morale des femmes, który żądał przyznania kobietom prawa do solidnego wykształcenia i do „stosownej” pracy. Orzeszkowa zauważa w eseju Kilka słów o kobietach, że słowo emancypacja wielokrotnie złe i powierzchowne nasuwało niektórym skojarzenia, mianowicie np., że wyemancypowana kobieta musi palić cygara, nosić męskie stroje i krótkie fryzury, zerwać związki rodzinne, zrzec się powinności żony i matki, po to, by rzucić się w wir awantur. W takich wypadkach „... wyraz emancypacja kobiet brzmi w ich uszach jednoznacznie z brakiem przyzwoitości, pogardą dla obowiązków rodzinnych i pozbyciem się najmilszej z zalet: prostoty”.

Autorka radzi wszakże czytelnikom, by przestali żyć z fałszywymi uprzedzeniami i przyjrzeli się z bliska prawdziwemu znaczeniu tego słowa i płynącej w nim idei, której podstawową prawdą jest to, że:kobiety pracować też powinny, bo bez ich pracy [...] rozwój społeczny zostanie krzywym i wiecznie niedostatecznym”. Po drugie zaś: Ale żeby mogły one pójść drogą pracy, potrzebna jest reforma oświaty, która umożliwić miała kobietom wstęp na studia oraz zmiany w społeczeństwie, tj . akceptację kobiet wykształconych i podejmujących pracę zarobkową.

Orzeszkowa w Kilku słowach o kobietach zajmuje się głównie problemami wykształcenia kobiet, tj. prawem do nauki, także prawem do równoprawnej z mężczyznami pracy, ale też statusem społecznym kobiet, ich życiem rodzinnym itd. Bowiem nawołuje, by pozycja kobiety w społeczeństwie nie była uzależniona od tradycyjnych wyobrażeń, dopuszczających kobietę do uczestnictwa jedynie w życiu salonowym i domowo-towarzyskim. Domaga się pełnej materialnej i uczuciowej samodzielności i niezależności kobiety, dopuszczenia jej do uczestnictwa w życiu społeczno-narodowym.

W artykule wykazuje, że kobiety powinny pracować. Dlatego za kobiety prawdziwie wyemancypowane uznaje kobiety z ludu, które są, jak pisze, zdrowe i silne dzięki temu, że pracują. Problem dotyczy kobiet z ziemiaństwa, szlacheckich pań, które nagle zostały pozbawione męskiej opieki, bo w tym kręgu utarło się, że kobieta jest inna na tyle, iż pracować nie może. Radzi, by kobiety, szczególnie te mniej posażne, ubogie, przysposabiać do zawodów takich jak: krawiectwo, szewctwo, rękawnicznikarstwo, (zwł. na prowincji), introligatorstwo, złotnictwo i wyrabianie galanteryjnych przedmiotów z drzewa lub kości, tapicerstwo i tokarstwo. W zakresie handlu Orzeszkowej interesujące dla kobiet wydają się zwł. korzenne i galanteryjne sklepy, bo te daleko mniej potrzebują zakładowego kapitału niż takież założenie sklepu łokciowych towarów. Czyli ukazuje wręcz wszystkie istniejące w dziedzinie rzemiosła i handlu możliwości, które otwierały się przed pannami z małymi posagami. Praca kobiet to konieczny składnik nowego ustroju społecznego, który wymaga, aby kobiety porzuciły „klasyczną kądziel i motowidło”. Narzuca to prosta konieczność rozwoju gospodarczego, który wymagał dopływu nowych rąk do pracy.

Ogromną, decydującą doniosłość dla moralnego życia społeczeństwa ma kwestia duchowego wyzwolenia kobiety, przyznania jej pełni godności ludzkiej. Kobieta-niewolnica, kobieta-dziecko to groźba dla moralności nowego świata. Orzeszkowa omawia wpływ pracy kobiet i nowego wzoru osobowego kobiety na model dobrego małżeństwa, którego jedynym powodem jest szczera, wzajemna miłość, podstawą wzajemne poznanie się i szacunek - jedyną rękojmią wspólność prac, dążeń i pojęć. Krytykuje tradycyjny, feudalny ideał kobiety, pisząc o klątwie wiecznego niewolnictwa i anielstwa, o tym, że pod dworskim ubóstwieniem kobiety kryło się faktycznie lekceważenie, przekonanie o jej małoletniości i niesamodzielności. Choć powtarzają wszyscy - pisze Orzeszkowa w swej rozprawie - że kobieta równym jest mężczyźnie człowiekiem to pojęcie to istnieje tylko w teorii, a w zastosowaniu kobieta zawsze zostaje istotą ludzką wprawdzie, ale niepełnoletnią, naturą swoją więcej zbliżona do kwiatu, lalki[...]. W artykule z 1872 r. pt. O przekładach pyta - […] azali Twórca świata rodowi męskiemu po wiek wieków oddał monopol nauki i pożytecznej pracy […] Z takich intencji społecznych zrodziła się też powieść społeczna Marta.

Wnioski.

Publicystyka pozytywistyczna (zwł. ta w wydaniu Orzeszkowej) ukazywała więc w sposób często obrazowy przepaść, jaka dzieli wychowanie mężczyzny i wychowanie kobiety - Orzeszkowa ujmuje to następująco: będziesz uczył się, pracował, zdobywał i używał (to o mężczyźnie) i: będziesz cackiem i za igraszkę mężczyźnie służyć (o kobiecie). Argumentuje absurdalność tych różnic: ani fizjologia, ani higiena i inne nauki nie wykazują konieczności różnic w sposobie życia. Zaś w życiu kobiet bogatych pracę zastępują zwierciadło i salon oraz „dekoracyjne” wychowanie na tzw. lalki salonowe. Tymczasem bez pracy - jak uświadamia Orzeszkowa - zwierciadło jest narzędziem moralnego zepsucia; salon - pozłacaną klatką, w której papugi niezgrabnie naśladują mowę i obyczaje ludzkie. Kobieta bogata nie pracuje, bo, ze względu na utarty stereotyp, pracować nie może albo nie chce. Gdy jednak los wpędzi ją w ubóstwo (o co nietrudno) nie wystarczą obrazy minionego blasku i dostatku. Aby mogła się dźwignąć z niedoli, musi posiadać umiejętność i energię do pracy. Kobiecie zubożałej, nie umiejącej pracować, dostaje się w udziale gorzki chleb jałmużny.

Kobiety są więc ofiarami anachronicznego zwyczaju, które uważa pracę dla kobiet bogatych za bezużyteczną (Piękność, łagodność, uległość i pobożność - oto cnoty właściwe kobiecie, gospodarstwo domowe - to zakres jej pracy, miłość dla męża - oto jedyna stosowna i pożyteczna dla nich cnota - tak brzmi stereotyp panujący wśród przedstawicieli płci brzydkiej zaprezentowany później w Marcie).

Nie zagwarantowanie kobietom prawa do pracy to krzywda i wydziedziczenie, skazanie na upadki i upokorzenia w obliczu ubóstwa: Niepodobna straszniej wydziedziczyć człowieka, jak nie daniem mu na drogę życia zdolności i miłości do pracy: niepodobna bardziej go skrzywdzić jak ścieśnieniem przed nim pola pracy i do niej sposobów.

Kobiety według Orzeszkowej nie posiadają gruntownej wiedzy, bo nie mają wstępu do wyższych uczelni. Większość zawodów to zawody męskie. Do tych nielicznych zawodów przeznaczonych dla nich (nauczycielka, guwernantka, urzędniczka pocztowa) kobiety nie są fachowo przygotowane.

Dlatego pisze: Nie od urojonej tyranii mężczyzn, nie od świętych i przynoszących szczęście obowiązków rodzinnego życia, nie od przyzwoitości i prostoty, ale od słabości fizycznej, bardziej narzuconej niż od natury wziętej, od braku sił na samoistne i logiczne życie, od klątwy wiecznego niewolnictwa i anielstwa, od wypatrywania z cudzej ręki kawałka powszedniego chleba, od wiecznego zamykania przed nimi dróg poważnej i użytecznej pracy, mają i powinny emancypować się kobiety (Kilka słów ...).

A w artykule O kobiecie, 1891 podkreśla rolę kobiety w społeczeństwie:

Żądamy, aby kobieta nasza, rozumiejąc ścisły związek, jaki zachodzi pomiędzy postępem nauki i prac wszelakich a szczęśliwą przyszłością jej kraju imiona nauki i pracy zjednoczyła z imieniem ojczyzny i, na jakimkolwiek miejscu żyć jej każą własne zdolności jej lub niezależne od niej okoliczności służyła ojczyźnie przez naukę i pracę.

Ta sytuacja życiowa kobiet, dostrzeżona przez pisarkę także z racji jej życiowych doświadczeń (swoje nieudane małżeństwo z Piotrem Orzeszką i pobyt w Ludwinowie na Polesiu odzwierciedla w niedobranych małżeństwach powieściowych - są to związki bez miłości i duchowej więzi) stanowiła temat licznych powieści, ale najpoważniejszy wpływ miały, właśnie z racji liczebności, powieści Orzeszkowej, stanowiące często literackie dopełnienie jej publicystyki, jak np.: Ostatnia miłość (1867), Pan Graba (1869), Rodzina Brochwiczów, Pamiętnik Wacławy (1871), Wesoła teoria i smutna praktyka (1872) i najgłośniejsza Marta (1873) oraz Maria (1877 „Tygodnik Mód i Powieści”, wyd. książkowe w 1886) jak i wreszcie Nad Niemnem (1888). Zagadnienia emancypacyjne w beletrystyce Orzeszkowej wyprzedzają więc nawet (o cztery lata) jej wystąpienia publicystyczne w tej sprawie. W dziesięcioletnim okresie 1866-1876 wszystkie powieści dotykają emancypacji kobiet.

Pierwszą ze spraw najbardziej nurtujących pisarkę była pozycja kobiety w małżeństwie, a konkretnie uzależnienie kobiety od męża przy zupełnym nieliczeniu się z jej zdaniem. Doświadczyła tego sama i dlatego zwracała uwagę, że podstawą małżeństw są spekulacje majątkowe, a nie uczucia, że kobietę ocenia się według jej pozycji społecznej i materialnej, a rezultatem takich stereotypów myślenia są związki niedobrane. Tak jak Waleria Marrené-Morzkowska w swych kilku powieściach, sprowadzała Orzeszkowa zagadnienie emancypacji do problemu niedobranych małżeństw rozgrywającego się miedzy salonem a buduarem.

Pokazuje więc takie małżeństwa w wymienionych powieściach, np. w Ostatniej miłości - sytuacja Reginy i jej związku z Henrykiem Różyckim, arystokratą, człowiekiem nie kochanym i małowartościowym. Upomina się o prawo kobiet do rozwodu wobec braku więzi uczuciowej między współmałżonkami - sama była rozwódką i rozwódką uczyniła bohaterkę swego utworu. Domagała się także większej swobody uczuciowej dla kobiet. Bohaterka wymienianej powieści - Regina, będąc już rozwódką, wchodzi w inny związek tym razem oparty na prawdziwym uczuciu miłości. Inżynier Rawicki, reprezentant nowej warstwy społecznej to bohater pozytywny, którego Orzeszkowa wybrała dla walczącej o prawo do miłości kobiety: emancypantka i inżynier winni stworzyć nowy typ rodziny, oparty właśnie na związkach uczuciowych.

Do krytyki feudalnych targów małżeńskich (spekulacje majątkowe jako podstawa małżeństwa) i problemu rozwodu Orzeszkowa dołączyła szybko postulat reformy systemu edukacyjnego, wiążący się ze stworzeniem nowego wzoru wychowania kobiety. Problemy te uczyniła tematem 3-tomowego Pamiętnika Wacławy, w którym ukazuje losy młodej szlachcianki opuszczającej naturalne środowisko społeczne i z wyboru oraz konieczności osiadającej w mieście; Orzeszkowa postuluje tu pełne przygotowanie kobiety do sprostania obowiązkom równoprawnego małżonka: Wacława godzi rodziców, odzyskuje majątek, zyskuje miłość -optymistycznie kończy się ta niedojrzała powieść, mająca być przestrogą, wzorem, przykładem, w której autorka wprowadza melodramatyczne sytuacje i romansowe perypetie.

Ale ewolucja poglądów pisarki prowadzi do napisania przez nią powieści społecznej, w której problematyka ta uzyskała głębszy sens. To utwór o innych założeniach fabularno-kompozycyjnych i innym systemie motywacyjnym. We wcześniejszych utworach osoba, która ponosiła klęskę, reprezentowała postawę zgubną, fałszywe wyobrażenie o życiu i świecie. W Marcie klęska bohaterki ma inny sens: ma unaoczniać potrzebę właściwego przygotowania kobiety do życia, a sama bohaterka otoczona jest sympatią i zrozumieniem pisarki.

Marta powstaje bowiem z chęci przełamania przez Orzeszkową dotychczasowej konwencji powieści salonowo-romansowej, sensacyjnej (gdzie intryga miłosna służy przedstawieniu konfliktu społecznego), bo wychodząc z bohaterką z salonu na ulicę, przekształca powieść salonową w powieść społeczną o nowym typie konstrukcji powieściowej. Pisarka świadomie dąży do rezygnacji z rozbudowanej intrygi romansowej, co sama podkreśla w toku narracji, wprowadzając w ramy utworu teoretyczne rozważania nt. charakteru fabuły - to zwroty do czytelnika o charakterze nieco ironicznym (dialog z czytelnikami i tłumaczenie przed wybrednymi czytelnikami, a p. w. czułymi i wrażeń łaknącymi czytelniczkami) sugerujące, że romansowe perypetie są p. w. ustępstwem wobec gustów odbiorców, a tu ich nie będzie: powieść zostanie pozbawiona wątku erotycznego. To wstęp do zasugerowania im grozy społecznego problemu, któremu maszyneria romansowa będzie nie do twarzy.

Tragiczne losy i dzieje Marty ukazane zostały z ascetyczną surowością: rozsnute jednolitą i jednobarwną nicią, nie upiększane piorunującymi wypadkami, nie uświetnione mnóstwem krzyżujących się uczuć, uderzających kontrastów - Orzeszkowa świadomie rezygnuje z tego rodzaju ozdób, bo czułostkowy romans byłby „niejednorodny” z innymi motywami powieści. Rezygnacja z wątku miłosnego była niewątpliwą nowością na tym etapie rozwoju polskiej prozy. Rygorystyczny jest tok epizodów, ukazujących łańcuch klęsk i zawodów nieprzygotowanej do pracy kobiety, nie zmącony perypetiami romansowymi.

Układ zdarzeń fabularnych jest uproszczony: kolejne sceny ukazują niemożność otrzymania pracy o różnym charakterze. Brak intrygi romansowej oznacza zamiar przedstawienia losów Marty jako fatalistycznie ukształtowanej konsekwencji jej sytuacji społecznej: Orzeszkowa notuje kolejne stadia obserwowanego zjawiska, które ma potwierdzić pesymistyczną tezę o fatalnych skutkach ograniczenia prawa kobiet do pracy. Dzieje Marty są tak skonstruowane, że dowodzą określonej tezy - w ten sposób Orzeszkowa mówi społeczeństwu, że kobiety muszą być inaczej wychowywane, że nie wolno poprzestawać tylko na kształceniu „talentów” etc. Orzeszkowa domaga się otwarcia kobietom szerokiego dostępu do wszystkich zawodów, które są w stanie wykonywać, a zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn. Dzieje Marty są tak skonstruowane, by tę tezę zilustrować.

Uproszczony zarys fabuły idzie w parze ze zwartą konstrukcją: układ kolejnych doświadczeń Marty poddany jest logice artykułu publicystycznego, przebiegającego w ścisłym, rzeczowym porządku zakres dostępnych kobiecie zawodów, a bohaterka ma, w intencji autorki, wyczerpać wszystkie skromne możliwości. Stąd surowa selekcja zdarzeń powieściowych: nić wiodąca to podejmowane przez Martę coraz to nowe próby utrzymania się na powierzchni, prowadzące do niepowodzeń i do pogłębienia fizycznego wycieńczenia jej i jej dziecka. Jednowątkowość i jednotorowość fabuły - ścisła koncentracja na losach Marty, wyizolowanie jej ze społeczeństwa oraz przedstawienie jej jako kobiety przerażająco samotnej, nie mogącej liczyć na pomoc rodziny, przyjaciół, instytucji dobroczynnych.

W owej pierwszej powieści społecznej pt. Marta (która wywarła wpływ na ruch kobiecy nie tylko w Polsce) ukazała Orzeszkowa skutek niewłaściwej interpretacji miejsca i roli kobiety w życiu społeczeństwa. To powieść o tragicznym braku przystosowania kobiety do samodzielnego życia w społeczeństwie, a klęska bohaterki ma unaoczniać potrzebę właściwego przygotowania kobiety do tego życia, czyli dowodzić pewnej tezy. Sytuacja tytułowej bohaterki jest paradoksalna - to kobieta, którą „źle uczono” (otrzymała tylko wychowanie salonowe: gra na fortepianie, rysunek, j. francuski, które nie dawało szansy otrzymania pracy zarobkowej, wymagającej odmiennych kwalifikacji - umiejętności), a jednocześnie wymagano od niej fachowego przygotowania do zawodu. Orzeszkowa atakuje tu tradycyjny, feudalny wzór wychowania kobiet - tę klątwę wiecznego niewolnictwa i anielstwa, wzór, który zupełnie nie przystaje do aktualnych realiów społeczno-ekonomicznych. Właśnie w rezultacie „salonowego” wychowania Marta nie jest przygotowana ani do pracy zarobkowej ani do samodzielnego życia.

W obojętnym społeczeństwie, hołdującym nierównościom społecznym, prawnym i obyczajowym w stosunku do kobiety (to drugie źródło niepowodzeń Marty), autorka podkreśla reprezentatywność bohaterki pokutującej za ograniczenie praw kobiet do pracy w wielu zawodach: kobiecie one nie przysługują w związku a domniemanym przekonaniem o jej rzekomej małoletniości, niesamodzielności.

Marta to nie „uosobienie idei” (typowy bohater powieści tendencyjnej), lecz bohaterka reprezentatywna, typowa, przeciętna przedstawicielka kobiecego tłumu, (zindywidualizowana tylko o tyle, o ile znajomość jej biografii, środowiska, z którego pochodziła, charakteru, typu wychowania, wytłumaczyć mogła sposób jej indywidualnej reakcji na los powszechny i wyposażyć postać w emocjonalnie angażujące czytelnika treści humanistyczne). Marta to p.w. „każda”, jedna z anonimowej masy tłoczącej się w biurach pośrednictwa niedouczonych guwernantek „na początki” (kapitalistyczna giełda pracy p. Żmińskiej), niefachowych robotnic wyzyskiwanych w szwalniach (zakład Szwejcowej), bezradnych nędzarek, dla których jedyną szansą egzystencji może stać się prostytucja. Dzieje powolnej deklasacji Marty pozwalają Orzeszkowej ukazać coraz niższe kręgi nędzy wielkomiejskiej. Te epizody-migawki wzmagające zwartość powieści, wzmagają też dynamikę nieuchronnego ciążenia ku fatalnemu rozwiązaniu. Przedstawiona sytuacja kobiety nie akceptowanej w społeczeństwie jako jednostka samodzielna, napotykającej ze wszystkich stron odmowy pracy, bezradnej wobec ogromu spadających na nią ze wszystkich stron problemów samotnej zubożałej matki kończy się oczywiście tragicznie (samobójstwem bohaterki). Losu Marty uzasadniają pozytywistyczną tezę, że niezależność materialna jest warunkiem niezależności moralnej, a dobrobyt to podstawa cnoty (Marta kradnie). Tragiczne pesymistyczne zakończenie ma nadać utworowi charakter przestrogi, ostrzeżenia. Ta bezsensowna śmierć ma wstrząsnąć czytelniczkami i naocznie uświadomić, do czego prowadzą wszelkie skostniałe dogmaty i schematy myślowe chorego układy społecznego. Ma unaoczniać rozmiar szkód, jakie niesie dawny system wychowawczy i niewłaściwa interpretacja miejsca i roli kobiety w życiu społeczeństwa. Ma być pobudką do samokształcenia kobiet i była, bo: było podobno wiele takich, które czytając ją /Martę/ zalewały się łzami, uczuwały wielką trwogę przed przyszłością, rzucały się do nauki i pracy - pisała sama autorka powieści.

Powieść odznacza się też cechami narracji powieści tendencyjnej: narrator jest odautorski, wszechwiedzący, o konkretnych rysach osobowości, sytuacji społecznej, biografii; wchodzi w określone stosunki z bohaterami i ich losem: taka niezamaskowana ingerencja osobista autora w tok powieści to cecha tendencyjności; bohaterka Marty przedstawiona jest czytelnikowi jako postać osobiście znana autorce, więc narrator-autor; rezonerem jest autorka (narratorka deklaruje pełną solidarność wspólnoty losu z kobiecym światem i przemawia nie tylko jako pisarka, ale jako jedna z wielu tych, którym lansowane przez p,. Zachariasiewicza zalecenie „kochania” nie może rozwiązać wszelkich problemów); ten narrator uzurpuje sobie prawo wtrącania uwag, zdań nawiasowych, bezpośrednich charakterystyk postaci; prowadzi dyskusje na tematy polit., filozof., religijne itd. Z tych „uprawnień” rezygnuje niemal całkowicie późniejsza proza polskiego realizmu, zwł. beletrystyka Prusa i nowelistyka Konopnickiej, która nie pozwoliłaby sobie nigdy na bezpośrednie wyłuszczenie tezy noweli: ta teza powinna wynikać z samego opisu, co najwyżej może ją sugerować odpowiedni kontrast w doborze motywów lub zawoalowana aluzja. Zaś Orzeszkowa bez żenady zamienia powieść w traktat publicystyczny: długo i wyczerpująco wyjaśnia czytelnikowi pożytki płynące z pogłębienia wiedzy, tłumaczy mu, ze należy samemu zarabiać na chleb, gromi uprzywilejowanie mężczyzn, wprowadza rozdział poświecony ironicznemu scharakteryzowaniu profesji lowelasa.

Rezonerami są też i bohaterowie: Marta, księgarz, Adam Rudziński (wywód o znaczeniu umiejętności technicznych w sztuce).

Dochodzi do łamania praw fikcji artystycznej, mieszania relacji o fikcyjnych wypadkach z rzeczywistą sytuacją czytelnika, bo Orzeszkowa stosuje bezpośrednie zwroty do czytelnika i dialog z nim; nie usiłuje ukryć swej wiedzy o doznaniach, uczuciach, refleksjach bohaterów. W życiu dzieje się inaczej: rzadko wiemy, co w danej chwili myśli nasz rozmówca. Pisarze dojrzałego realizmu usiłowali w większej mierze uszanować tę zasadę życiowego prawdopodobieństwa. Zaś Orzeszkowa w tym okresie pisarstwa wie wszystko, wie, o czym postać rozmyśla i o czym rozmyślać powinna, wie, co przeżywa Marta, myśli z nią i za nią. A także nieustannie komentuje charakter bohaterki.

Walory to dążenie do zwięzłości stylistycznej, konsekwentnej dramatyzacji zdarzeń, rezygnacji z nadmiernie rozwiniętego komentarza odautorskiego, ograniczenie wszędobylskiego komentarza autorskiego, bo wydarzenia same przemawiają: wprowadzenie elementów realistycznej obserwacji w wiarygodnych obrazach miejsc pracy, ukazaniu bezowocności filantropii; środkiem ekspresji staje się obiektywny, beznamiętny opis zachowania się postaci, np. scena, w której p. Żmińska odmawia pracy wynędzniałej staruszce (b. oszczędny opis), choć zakończona komentarzem jest wstrząsająca. Jest tu silniejsza dyscyplina stylistyczna, tj. ograniczanie pompatyczności (obserwowanej tylko w prologu), choć występują nudne i schematyczne opisy, tania i łatwa, tracąca aluzyjność i subtelność ironia,, są też łatwizny w konstrukcji fabuły (np. to, że „kuzynek” Oleś spotyka Martę, za którą tęsknił, w chwili, gdy o niej myśli i mówi) - chwyty, z którymi zrobiła porządek dopiero proza dojrzałego realizmu, a zwł. powieść naturalistów (gdzie wypadki układają się jak w życiu, czyli bez tych nieoczekiwanych spotkań). W metodzie charakteryzowania postaci posługuje się bezpośrednią wypowiedzią i ocena odautorską. W zachowaniu i cechach fizycznych postaci odbijają się jej właściwości psychiczne i moralne: P. Żmińska jest energiczna, zracjonalizowana i pozbawiona gorących uczuć - więc brwi ma wąskie, które, gdy jest niezadowolona, zsuwają się jej nieznacznie; księgarz - poczciwy, więc oczy ma siwe i rozumne, Karolina, o wątpliwej reputacji, musi mieć „czoło zwiędnięte”, czyli opis jest szablonem stylistycznym;

Wniosek: Dlatego Marta to nie „czysta” wzorcowo powieść tendencyjna, ale też nie utwór dojrzałego realizmu; to książka z pogranicza „dwu epok literackich” rozwoju prozy pozytywistycznej. Bowiem to nie tylko powieść o wychowaniu, bo i o wyzysku w „branży” intelektualnej, handlowej, produkcyjnej, bo zaleca miłosierdzie i burzy zarazem ułudę filantropii, wprowadza program pozytywistyczny i poddaje w wątpliwość jego urzeczywistnienie. Nie tylko więc postuluje reformę wychowania kobiet, choć taką była w zamierzeniu autorki. Mamy tu też przewartościowanie symboliki postępu w zakończeniu powieści: miasto jako bezlitosny potwór niszczący jednostkę. Tramwaj konny to obraz-symbol cywilizacji technicznej, który nie reprezentuje, jak lokomotywa, słonecznej wizji postępu, lecz ślepą, bezduszną, wrogą człowiekowi siłę. To pierwszy znak antyurbanizmu Orzeszkowej. Pejzaż miejski uzyskał w Marcie rangę obrazu symbolicznego, ukazującego ostrzej niż komentarz odautorski zagubienie słabszego człowieka w nowym świecie.

Bohaterka A B C (1886) - Joanna Lipska to kobieta odnajdująca w pracy - edukacji ubogich dzieci sens życia (Orzeszkowa łączy tu kwestię moralną, oświatową /praca u podstaw/ i patriotyczną, a akcja rozgrywa się w l. 70. XIX w.).

Temat nauczania dzieci porusza też Panna Antonina (1887). Orzeszkowa podobnie jak w A B C skupia się na osobie nauczycielki. Opowiada wydarzenia z przeciągu 26 lat jej pracy: bohaterka guwernantką zostać musiała na początku l. 60. XIX w., a wspomina swe życie w końcu l. 80. Wątek emancypacji kobiet w tym opowiadaniu realizuje się w kolejnych oddzielonych pewnym okresem czasu opowieściach bohaterki i w relacji narratorki. Pierwsza opowieść ukazuje pannę Antoninę jako trzydziestoparoletnią, chodzącą w czerni, przemęczoną i przedwcześnie postarzałą kobietę z dokuczającym artretyzmem, która jawnie popiera emancypację kobiet. Jako zwolenniczka emancypacji kobiet - za ludzi najgorszego pokroju uznawała obrońców dawnego porządku, uważających za najważniejszy cel w życiu kobiety zamążpójście. To zwolenniczka kształcenia pań i to na najwyższym poziomie - świadczą o tym powtarzane przez nią deklaracje słowne, iż gdyby miała dwanaście córek, to wszystkie wykierowałaby na profesorki uniwersytetu. Sądzi, ze oprócz praw, ma też obowiązki wobec społeczeństwa, a podstawowym z nich jest oczywiście praca. Uważa, że te kobiety, które nie pracują to: pasożyty wysysające soki z drzewa społeczeństwa! Sama naucza od czasu opuszczenia pensji: 17 lat jako guwernantka w cudzych domach, a od 4 udziela lekcji w różnych domach w mieście, wieczorami zaś uczy u siebie za darmo biedne dzieci. Cechuje ją scjentyzm, ogromny szacunek dla nauki, połączony z pędem dla wiedzy: Kształcenie się było ambicja jej, namiętnością, drugim pragnieniem całej jej młodości! Pociągał ją i fascynował uniwersytecki poziom nauczania, a profesorów wyższej uczelni traktowała niczym świętych, którzy zstąpili z ołtarzy wiedzy; gdyby miała taką możliwość nie zakończyłaby edukacji na pensji dla panien. Gdy trafiła do domu, którego mieszkańcy posiadali wysokie umysłowe wykształcenie i pomagali jej samej poszerzać wiedzę, to konieczność opuszczenia ich była dla niej przeżyciem równoznacznym ze śmiercią kogoś bliskiego - to odtąd nosiła już zamiast kolorowych tylko czarne stroje na znak żałoby. To historia kobiety pozytywistycznej, dla której „samodzielność kobiety” i „gwiazda wiedzy” pozostawały niezmiennie ideałami wprawiającymi ją w zapał.

Również w Nad Niemnem emancypacja kobiet dokonuje się poprzez pracę jako życiową konieczność panien „niebogatych”, a wizerunki niewiast, przewyższają często swą aktywnością i moralnością mężczyzn: Justyna Orzelska, Marta Korczyńska, Maria Kirłowa.

Bowiem największy szacunek Orzeszkowej - pisarki zyskują kobiety, które poświęciły się pracy przynoszącej pożytek społeczeństwu.

Kult pracy jako jedynej i najwyższej formy patriotyzmu łączył się w pozytywizmie z utylitaryzmem, który postulował użyteczność wszelkich dokonań ludzkich. Z takiej pozytywnej wiary w sprawczą moc pracy, ukierunkowanej na wspólne dobro, powstała powieść Nad Niemnem, gdzie opisy pracy brzmią jak hymny na jej cześć i na kartach której spotykamy wielu pracowitych ludzi, w tym także kobiety, których pracowitość i oddanie pracy łączy Orzeszkowa bezpośrednio z ideałem emancypacyjnym z wartością utylitarną, pomnażającą dobro społeczne. Tak jak Benedykt jest w swojej kategorii tytanem pracy i rzecznikiem patriotyzmu pracy, tak i Marta Korczyńska, która przez całe życie jak wół pracowała (t. 3), reprezentuje podobną postawę. Z dworskich pań jeszcze pracowitością odznaczają się Kirłowa i Marynia Kirlanka, która jako najstarsza z rodzeństwa troszczy się o pozostałe dzieci i pomaga matce w pracach domowych, a także uczy dzieci wiejskie oraz Justyna męcząca się z powodu swej nieużyteczności: [...] brak pracy był mi od dawna trucizną i wstydem. [...] (t. 3)

W przypadku 48-letniej zgorzkniałej, cynicznej i mającej poczucie przegranej w życiu Marty , łączącej osobistą porażkę z tą ogólnonarodową, pod maską szorstkości ukrywającą żal i ból celem jej życia po klęsce powstania i po klęsce osobistej stała się praca dla Benedykta. Właśnie praca staje się jedynym sensem egzystencji i warunkiem odzyskania poczucia godności.

Panna z tzw. „starannym wykształceniem”, czyli Justyna znająca jako tako francuski, grająca na pianinie, zajmująca się robótkami i czytająca z nudów książki jako zubożała szlachcianka podejmuje wyzwanie, jakie stanowi małżeństwo z Janem. Orzeszkowa po raz kolejny więc głosi tu postulat małżeństwa opartego na miłości i wspólnej pracy.

Rzeczniczką pracy, kobietą wyemancypowaną, która nie boi się stanowić o własnym losie, jest też Kirłowa.

W rozumieniu Orzeszkowej - pisarki podstawowe postulaty emancypacyjne to zatem: konieczność reformy systemu edukacyjnego, inne spojrzenie na wzór wychowania kobiety, prawo do decydowania o swym życiu uczuciowym z prawem do zerwania więzi małżeńskich (czyli prawem do rozwodu), traktowanie kobiety jako równoprawnej z mężczyzną istoty w społeczeństwie i zniesienie ograniczeń w dostępie kobiet do niektórych zawodów, dotąd uważanych za domenę mężczyzn.

Ten w pełni aprobatywny stosunek Orzeszkowej zyskuje odmienne ujęcie u Prusa.

[Najczęściej wskazuje się, iż Prus niechętnie odnosił się do ruchu emancypacyjnego kobiet, choć widział w nim konieczność ekonomiczną. W kwestii kobiecej uważał więc, że położenie kobiet współczesnych wymaga zasadniczych zmian, związanych z przeobrażonymi warunkami gospodarczo-społecznymi. Opowiadał się na równi z całym obozem młodych za rozszerzeniem obszarów pracy umysłowej kobiet, za ich przygotowaniem do zawodów praktycznych, nawet za przemianami obyczajów i praw w kierunku emancypacyjnym. W najwcześniejszych felietonach opowiadał się za prawem kobiet do pracy - bez względu na pochodzenie i stan, głosił potrzebę kształcenia zawodowego kobiet:

Dla nas prawo kobiety jako członka społeczeństwa znaczy to samo co prawo pracy: kobieta ma prawo żądać, aby jej pracy nauczono.]

W sprawie emancypacji kobiet przed napisaniem Emancypantek (1890-1893) wypowiedział się nie tylko w artykułach publicystycznych, ale i w Lalce - w krytyce warunków, narzuconych współczesnej kobiecie, wypowiedzianej przez usta Szumana. Bohater ten twierdzi, że kobiety były źle wychowywane, bo nie uczyły się pracować na chleb, ale ładnie trzymać „nóż i widelec [...], uczą się podobać za pomocą stosownych min i ukłonów, [...] uczą się zamykać oczy na fakty i marzyć o ideałach”. To, oczywiście, krytyka takiego wychowania i panującego na ten temat stereotypu.

[Prus nie był w stosunku do kwestii kobiecej doktrynerem i widział poważne niebezpieczeństwo w doktrynerskim rozstrzygnięciu zagadnienia. Sądził, że wszystko to winno się odbywać ewolucyjnie, powoli, stopniowo, bez ekstrawagancji. Popierał szturmowanie wyższych uczelni przez pierwsze „sawantki”, obserwował debaty nad prawami politycznymi kobiet w prasie zachodnioeuropejskiej, ale żartował z radykalnych pomysłów naszych rodzimych reformatorek obyczaju. Ośmieszał przede wszystkim ekstremizm obyczajowy feministek zagranicznych i polskie próby ich naśladowania. Nie tylko było mu obce, ale śmieszyła go emancypacja wyrażająca się w zatracaniu osobowości kobiecej, w niewolniczym naśladowaniu mężczyzn (co do noszenia spodni) i w sprowadzeniu całego zagadnienia do walki płci.]

Nie wierzył bowiem w możliwość ani w potrzebę zupełnego zrównania ról społecznych mężczyzn i kobiet. Zdaniem Prusa - tradycjonalisty o specyfice tych ról przesądziła sama natura, która stworzyła kobietę do życia rodzinnego, więc nierozsądne jest sprzeciwianie się jej prawom. Prus uważał, że kobieta może ujawnić pełnię swych moralnych wartości jedynie w domu, w rodzinie, w wychowaniu dzieci. W tym względzie za jego głos można uznać głos prof. Dębickiego z Emancypantek (s. 343, t. II, r. 28):

Kobieta - mówił Dębicki - przede wszystkim jest i musi być matką. Jeżeli chce być czymś innym: mędrcem, za którym szeleści jedwabny ogon, reformatorem z obnażonymi ramionami, aniołem, który uszczęśliwia całą ludzkość, klejnotem domagającym się złotej oprawy, wówczas - wychodzi ze swej roli i kończy na potworności albo na błazeństwie. Dopiero gdy występuje w roli matki, a nawet wówczas, gdy dąży do tego celu, kobieta staje się równą nam albo i wyższą od nas. Jeżeli cywilizacja jest godnym podziwu gmachem, kobieta jest wapnem, które spaja pojedyncze cegły i robi z nich masę jednolitą. Jeżeli ludzkość jest siecią, która wyławia ducha z natury, kobiety są w tej sieci węzłami. Jeżeli życie jest cudem, kobieta jest ołtarzem, na którym spełnia się cud. [...] Kiedy trzeba wkopać się o tysiąc metrów pod ziemię, żeglować o tysiące mil od lądu, kuć żelazne belki, pod deszczem kul wydzierać z gardła zwycięstwo, błąkać się jak sęp ponad zawrotnymi przepaściami natury i ducha - mężczyzna jest w swoim żywiole. Ale tam, gdzie chodzi o rodzenie, karmienie i wychowanie: górników, żeglarzy, wojowników i myślicieli, tam jednej delikatnej kobiety nie zastąpi legion pracowników, bohaterów i mędrców, Jej łono mędrsze od was wszystkich.

Czyli być żoną i matką przeznaczeniem jest kobiety; na to stworzona i cel wychowania taki, by potrafiła uszczęśliwić małżonka i dobrze wychować dzieci - mówi jak gdyby Prus, a jest to echo słów Hoffmanowej - jako autorki Pamiątki po dobrej matce (1819). Pisarz sądził, że emancypacja może zachwiać tradycyjnym modelem rodziny, który popierał i uważał, że przynosi najwięcej korzyści społeczeństwu. Co do modelu rodziny, Prus ciekawie naświetla w Lalce kwestię upadku rodziny. Podejmuje polemikę z motywem rodziny i domu rodzinnego w rodzimej tradycji literackiej. W tej bowiem tradycji odnowiona rodzina stanowiła model społeczeństwa. I tak, rodziną jako jednym z najważniejszych motywów „ratunkowych” w polskiej literaturze jest idealna Litwa Mickiewicza, gdzie:

Do pana przywiązańszy sługa

Niż w innych krajach małżonka do męża;

Gdzie żołnierz dłużej żałuje oręża

Niż tu syn ojca; po psie płaczą szczerze

I dłużej niż tu lud po bohaterze. (Pan Tadeusz, Epilog)

Rodzina była warunkiem trwania narodu i jego pomyślności także u Sienkiewicza jako autora np. Rodziny Połanieckich. Ale Stanisław Brzozowski w Legendzie Młodej Polski zaatakował tę literatura, która złożoność czasu redukuje do problemu rodziny:

Jak prędko w ostatnim okresie Wokulski stał się Połanieckim, który i na organizmie nowoczesnego ekonomicznego życia umie zbudować swoją izolowaną od wszystkiego, „nieprzemakalną” wobec kultury rodzinę [...] Byle Kmicic pojął Oleńkę, a pan Stach Marynię - wszystko da się przetrwać: cały pozostały świat to już tylko tło tej zasadniczej sprawy.

(Cyt. za J. Bachórz, Wstęp do Lalki)

Prus jakby pokazuje, że wcale tak nie jest, bo Wokulskiego krzywdzi w pierwszym rzędzie własna rodzina (szlachecka) - nie dając mu podstaw wychowania i oświaty (sam musie oto walczyć i bronić się przed chorym psychicznie, bo opanowanym monomanią procesowania się ojcem), spychając go na dno społeczne, do jadłodajni Hopfera jako subiekta i sprzeciwia się jego nauce. Odżywa dopiero z dala od rodziny - ojczyzny, na Syberii, na zesłaniu, w Irkucku, gdzie zyskuje możność pełniejszego rozwijania swoich zainteresowań naukowych; wydostaje się z zatęchłej i plotkarskiej atmosfery Warszawy, znajduje ludzi, którzy umieją ocenić jego pracowitość i wiedzę. Z tego okresu pochodzą jego osiągnięcia, które zwracają na niego uwagę naukowych stowarzyszeń rosyjskich, zyskują mu szacunek otoczenia (nie jak w kraju) i zdają się zapowiadać, że stanie się on jednym z tych uczonych Polaków, którzy położyli ogromne zasługi przy zbadaniu Syberii (za: J. Kulczycka_Saloni)

Również prezesowa Zasławska żałuje, że była posłuszna domowi, co odebrał jej szansę szczęścia i zatruł zgryzotą jej młodość. Zaś związki w rodzinach „teraźniejszych” na kartach Lalki to związki ułomne, a często patologiczne: Łęcki, obdarowany hojnie przez Wokulskiego pomocą i opiekuńczością w momencie zasłabnięcia, zauważa, że Izabela, jego córka nie potrafiłaby się tak nim zająć. Rodziny pokazane w „Lalce” mają cechy ułomności, rodziny są niepełne: na pierwszym planie widzimy wdowy, wdowców, starych kawalerów, starzejące się panny, zwaśnionych małżonków żyjących w separacji, kiepsko rokujących kandydatów na małżeństwo...

Lalka to powieść o kryzysie rodziny i małżeństwa, bo małżeństwa, rodzina , krewni nie tworzą sfery wytchnienia, nie są gwarancją pomyślności, nie są źródłem moralności, a tym bardziej nie są podwaliną rozwoju społecznego. Wokulski odżywa tylko z dala od kraju i z dala od rodziny, tej bliskiej i tej rodziny-ojczyzny - wytchnienie osiąga na zesłaniu, to w Irkucku może swobodnie realizować swoje pasje naukowe.

Wymowa Lalki stanowi w ten sposób odwrócenie stereotypu mentalności tradycyjnej: mianowicie, że nie od stanu rodziny zależy kondycja społeczeństwa, lecz przeciwnie: od stanu spójności, zasobności ekonomicznej, kultury, dynamiki rozwojowej zależy kondycja rodzin. Czyli to, co zewnętrzne ma negatywny wpływ na kondycję polskiej rodziny. A podwalną rodziny jest kobieta.

Lalka pokazuje jeszcze w zamian, że perspektywa trwałych związków między ludźmi nie zasadza się na związkach rodzinnych, lecz rodzi się na płaszczyźnie społeczno-zawodowej, pokrewieństwa poglądów i postaw itp. Daje na to szereg przykładów: Wokulski i Rzecki nie są krewnymi a łączy ich tak wiele. Szuman i Wokulski - ich przyjaźń zasadza się na wspólnocie aspiracji naukowych, scjentyzm. H. Szlangbauma i Wokulskiego łączy dyskryminowanie. Ochockiego z Wokulskim łączy ta sama pasja badawcza. Arystokratów łączy kastowość, Żydów - poczucie zagrożenia i interes materialny, Kleina ze studentami - wspólnota przekonań -socjalizm.

Te jednak związki, przyjaźnie, koneksje, zdaniem Prusa, nie tworzą obrazu społeczeństwa zorganizowanego wewnętrznie, „organicznego”, jakby istotna była jednak ta najmniejsza komórka społeczna, jaką jest rodzina.

***

Może dlatego ogólne położenie kobiety w społeczeństwie Prus - dziennikarz charakteryzował jednak pesymistycznie, zauważając, że pod względem politycznym kobieta uważana była za człowieka niepełnoletniego i pozbawionego praw: jako córka traktowana była gorzej od swych braci, jako żona stawała się niewolnicą męża, który (jeśli ją żywił i odziewał) miał prawo zabronić jej wyjścia z domu, mógł czytać jej korespondencję etc.

Prus miał wiele zrozumienia dla potrzeb kobiet i ich starań o większą samodzielność i przygotowanie do życia zawodowego - bronił więc praw kobiet do wykształcenia zawodowego i do zarobkowania, ale nie popierał wyższego wykształcenia kobiet, gdyż nie jest ono konieczne do spełniania się w roli żony i matki, do której została powołana.

Zauważał problem niższych płac dla kobiet, ale zarazem dostrzegał w tym niebezpieczeństwo bezrobocia dla mężczyzn, zwalnianych przez pracodawców wolących zatrudniać „tańsze” kobiety. Twierdził, że „na całym świecie płeć mocniejsza wyzyskuje słabszą nie tylko w sprawach sercowych, ale i zarobkowych”. Pisał o wyzysku robotnic w fabrykach i zachęcał kobiety do stowarzyszania się i walki o swoje prawa.

Śmieszyły Prusa-kronikarza roszczenia kobiet do równouprawnienia seksualnego, bo kobiety to, wg niego, mistrzynie flirtu zdobywające tego mężczyznę, którego pragną; po co więc im tego typu uprawnienie, skoro i tak zawsze osiągają zamierzony cel.

Za warszawską plagę uważał pojawiające się na ulicach kobiety lekkich obyczajów; współczuł tym, które nędza zmusiła do tego sposobu zarobkowania. Nie każda znajdowała takiego opiekuna, jakim był Wokulski dla młodej prostytutki, Marii, który zapewnił jej pracę szwaczki i mieszkanie u sióstr zakonnych. Jako publicysta nawoływał do zmiany sytuacji kobiet upadłych i do otwierania dla nich, tak jak dla sierot i bezdomnych, przytułków.

Prus był więc raczej powściągliwym entuzjastą emancypacji: gdy ich roszczenia mają sens dla ogółu społeczeństwa, popiera je. Spokojnie, z wielu aspektów rozważa utylitaryzm tych nowinek. Nie przedstawia kobiet jako ofiar mężczyzn, którzy zabraniają im stać się samodzielnymi. Uważa raczej, że za dany stan rzeczy odpowiada całe społeczeństwo, które pozostaje jakby w uśpieniu i nie zauważa konieczności przeprowadzenia pewnych zmian.

Emancypantki” (pierwotnie „Emancypantka”), których akcja rozgrywa się w latach 80., czyli podobnie jak Lalka (w Warszawie i prowincjonalnym mieście zwanym Iksinowem) ale autor formułuje w nich poglądy znamienne dla okresu, w którym utwór powstał (lata 90-93, wyrażają pełen rezerwy i krytycyzmu, niechęci, nawet lekceważenia stosunek Prusa do zjawiska emancypacji; prezentują całą galerię kobiet dobraną tak, by postaci te potwierdzały tezy Dębickiego. Trzy najważniejsze wizerunki bohaterek to jednocześnie trzy odmienne ujęcia i wersje kobiecych bohaterek (emancypantek): ilustrują one negatywne strony emancypacji, budują zastrzeżenia pod adresem zjawisk ujemnych:

Wydawać się może, że pani Latter - przełożona żeńskiej pensji warszawskiej, wzorcowo realizuje główne hasło emancypacji: stała się kobietą samodzielną i kieruje własną instytucją. Jej emancypacja nie jest wynikiem żadnej doktryny; do pracy zawodowej zmusiły ją warunki życia, konieczność zapewnienia sobie i dzieciom utrzymania; jest zdecydowaną przeciwniczką emancypacji kobiet, tj. przyznaniu im takich samych praw, jakie mają mężczyźni, choć wie, jak często spadał na nie obowiązek utrzymania rodziny - odczuła to na własnej skórze. W kobietach pracujących dostrzega tylko ofiary stosunków ekonomicznych, ciężkiej sytuacji gospodarczej; twierdzi, że odebrano im naturalne, jej zdaniem, prawo do opieki męskiej i życia rodzinnego. Dlatego chce za wszelką cenę chronić swą córkę od przykrej konieczności pracy zawodowej, marzy o bogatym jej zamążpójściu, które zapewniłoby jej wygody i pozwoliło na próżniaczy tryb życia.

Zostaje przedstawiona z dużą wnikliwością psychologiczną jako kobieta o silnych namiętnościach i władczym charakterze. Tej prezentacji towarzyszy w tle realistyczny obraz pensji, podległej prawom każdego przedsiębiorstwa kapitalistycznego.

Mimo energii, jaką p. Latter ujawnia na zajmowanym stanowisku, niewątpliwej pracowitości, nie może podołać zadaniu i pada pod brzemieniem trudności przekraczających jej siły. Trudności te wypływają z podjętych w najlepszej intencji, ale źle spełnianych obowiązków matki. Sama przeciążona pracą, ale traktująca ją jako przykrą konieczność i przekleństwo, nie umiała wychować dzieci na ludzi pracy - wychowała je w pogardzie dla pracy, wpajając w nie poczucie praw, a nie obowiązków. Zaślepiona miłością do dzieci, nie wahała się wyzyskiwać ciężkiej pracy współpracowników (bezlitośnie obcina płacę Madzi, Dębickiemu). Nadmierne wydatki (związane z czynieniem zadość hulaszczemu życiu syna i wymaganiom córki) doprowadzają przedsiębiorstwo do ruiny. Wyciągając z pensji maksimum zysku, by dzieciom zapewnić zbytek, bankrutuje, a sama ginie tragicznie. A dla Prusa każde przedsiębiorstwo, jeżeli ma się rozwijać i spełniać twórcze zadanie, winno być traktowane jako warsztat pracy społecznej. Pani Latter skłonna jest widzieć w prowadzonym przedsiębiorstwie tylko narzędzie do wydobywania pieniędzy na swoje (swoich dzieci) potrzeby. Jest przede wszystkim zaślepioną matką, a nie dobrą kierowniczką przedsiębiorstwa. W pracy samej nie znajduje zadowolenia. Nie jest pełnowartościowym pracownikiem, Nie jest więc również typem emancypantki, która odpowiada Prusowi; popełnia zbyt wiele kardynalnych błędów. Prus chce jakby wykazać, że nieustannie zajęta pracą nie zapewniła dzieciom właściwego wychowania, a więc nie spełniła się jako matka.

Jej następczyni na pensji, Malinowska wykazała więcej energii i przedsiębiorczości, ale z tego powodu postanowiła zrezygnować z małżeństwa, zatracając całkowicie swoją kobiecość. Jest to kobieta innej epoki - pozytywistycznej, kobieta, której obcy jest arystokratyzm Latterowej; rozumie ona pracę, rozumie wychowanie, a na swą poprzedniczkę patrzy jak na jednostkę, która nie odczuwa współczesnego życia i dlatego musiała ustąpić. Jest bezwzględna i wyrachowana, nie cieszy się sympatią pisarza. O tym, jakie rezultaty organizacyjne i pedagogiczne osiąga panna Malinowska, tego dokładnie już się nie dowiadujmy; Prus wprawdzie wątek szkoły snuje przez cały utwór, ale rola jego po skończeniu tomu I wyraźnie zanika. Czyli sukces Malinowskiej też stoi pod znakiem zapytania.

Pani Latter, uważającej pracę za zło konieczne przeciwstawił Prus bogatą galerię emancypantek walczących o prawo kobiet do pracy, o samodzielność i niezależność i ukazał ten ruch jako ruch postępowy, tylko jego bojowniczki jako te, które nie zawsze umieją stanąć na wysokości zadania: losy tych bohaterek, często ponoszą klęskę; ilustrują negatywne strony emancypacji:

Prus drwi z zacietrzewionej i chimerycznej Howardówny, nieatrakcyjnej nauczycielki propagującej emancypację kobiet, wojującej feministki afiszującej się z wrogością do mężczyzn, bo okazuje się, że jest to u niej po części histeria, po części cnota z konieczności, po części sposób epatowania ewentualnych wielbicieli. Nieszczerość naiwnych poglądów starej panny ujawnia w pełni historia jej życia; zajadła przeciwniczka małżeństwa jako niewoli domowej, będącego jej zdaniem, przejawem tyranii mężczyzn, wychodzi za mąż przy pierwszej nadarzającej się sposobności i staje się aż za bardzo potulną i uległą żoną. Gdy plenipotent Mydełko wykazał jej swoje zainteresowanie, z radością wyszła za mąż porzucając wszelkie zasady kobiety niezależnej.

Niechęć Prusa do ludzi typu panny Howard wiąże się z jego niechęcią do typu społecznych działaczy-doktrynerów, którzy w swojej arbitralności i oschłości nikomu nie są zdolni pomóc i, jak jego bohaterka, przez krzykliwą działalność przyczyniają się tylko do pogłębienia konfliktów i chaosu.

Obok panny Howard Prus daje szereg szkicowo nakreślonych postaci, opacznie, źle rozumiejących emancypację kobiet, jak większość uczestniczek sesji kobiecych organizowanych przez pannę Howard czy jak żona dorobkiewicza, Korkowiczowa sądząca, że czyni zadość wymaganiom emancypacji, każąc uczyć swoje córki malarstwa, gry na cytrze i jazdy konnej.

Idealny typ kobiety, jaki daje Prus w wyjątkowej postaci młodziutkiej „damy klasowej” z pensji Latterowej Madzi Brzeskiej, którą uczynił główną bohaterką powieści to chodząca bezinteresowność, czysta dobroć, altruizm, ofiarność, troskliwa o wszystkich wrażliwa na nieszczęścia, otaczająca miłością i zrozumieniem wszystkich ludzi (panią Latter, Adę, Eufemię, Stellę, Dębickiego, Solskiego). To przykład dobroci, ale i bezgranicznej naiwności, świętej naiwności, pełnego zaufania do innych, szczerości i zupełnej niemożności zobaczenia świata w jego realnym kształcie. Nie jest zdolna do podjęcia jakiejkolwiek decyzji życiowej. Gdy zło staje się wreszcie widoczne i dla niej (plotki, pomówienia, intrygi, podejrzenia) odsuwa się od życia i izoluje się od świata w klasztorze, gdzie będzie mogła wieść życie pobożne i pełne poświęcenia. Odrzuca oświadczyny bogatego arystokraty Solskiego.

W tej postaci znalazły wyraz poglądy Prusa na temat miejsca kobiety w świecie. Jego zdaniem różnice fizjologiczno-biologiczne, a nade wszystko odmienne warunki życia w dziejach rozwoju ludzkości sprawiły, że psychika mężczyzny i kobiety jest różna. Każda ma wartość dla życia zbiorowego. Prus widzi w osobowości kobiecej swoiste wartości: mocniej niż w duszy męskiej zakorzeniona jest, jego zadaniem, w duszy kobiecej dobroć, cnota, którą ceni Prus bardzo wysoko. Kobieta od natury obdarzona jest głębszym i żywszym uczuciem, instynkt macierzyństwa usposabia ją bardziej do odczuwania cierpień bliźniego i współczucia. W psychice męskiej, pod wpływem twardej walki o byt, rozwinął się nadmiernie egoizm i egocentryzm, kobieta usposobiona jest daleko bardziej alterocentrycznie. Tę wartość wnieść może i powinna usamodzielniona kobieta do życia publicznego. Dlatego sądzi, że świat kobiecy może dać ludzkości geniusz uczucia, jak świat męski geniusz rozumu i woli. Takim geniuszem uczucia jest Madzia, gotowa do poświęceń altruistka, zbyt naiwna i nie rozumiejąca komplikacji otaczającego ja świata; musi zatem odbyć drogę krzyżową wszystkich niezwykłych jednostek. Konfrontacja dziecinnej wiary Madzi z modnymi postawami: płytkim sceptycyzmem oraz spirytyzmem prowadzi Prusa do przeciwstawienia im za pośrednictwem swego porte-parole, prof. Dębickiego, wywody filozoficzne stanowiące dyskusję z pozytywizmem i materializmem i poszukiwanie innych postaw światopoglądowych.

Emancypantki to powieść otwarta (tak jak Lalka), nie odpowiadająca jednoznacznie na pytanie „jak żyć?”, ale autor daje do zrozumienia, że odejście Madzi nie jest ostateczne i że z poszukiwania celu i sensu życia nie należy rezygnować.

Krytycy często podkreślają nierealność Madzi; dziwią się nawet czemu Prus ją właśnie uczynił główną bohaterką. Jej idealizm przy zdecydowanie krytycznej ocenie pozostałych bohaterek powieści, sprawia, że interpretujemy ją jako przykład moralny, wzór etyki, miłosierdzia, jednak wzór skazany z góry na klęskę.

I jest to jedyna cecha łącząca wymienione postacie kobiece, te które chcą pracować i być samodzielne. Każda z nich ponosi życiową porażkę:

Ale dramat tych trzech kobiet rozgrywa się w otoczeniu innych dramatów, nie eksponowanych tak wyraźnie, ale budujących tło całości.

Ada Solska - bogata i brzydka arystokratka, zagubiona, pozbawiona głębszego celu, marząca o miłości; pustkę życia wypełniająca pozorami pracy naukowej - podejmuje studia przyrodnicze, autor jednak sugeruje, że hodowanie mchów i porostów miało zastąpić jej instynkt macierzyński. Adę do nauki popchnęła nie tyle żądza wiedzy, co fakt, że panna Solska stanęła poza życiem. Inteligencja odsunęła ją od środowiska arystokratycznego, a brzydota od śmiałego oddania się życiu. Adę gnębi samotnictwo i aby się od niego oderwać pracuje naukowo. Nauka ma być lekarstwem na nudę i cierpienie - jest więc tylko złem koniecznym, które przy tym przynosi zadowolenie, głównie przez analogię z tymi właściwszymi kobiecie dziedzinami życia, które są Adzie niedostępne (Szweykowski)

Helena Norska - piękna, pusta, bezwartościowa, bezwzględna egoistka traktuje ewentualne małżeństwo jako transakcję handlową, w której jej „kapitałem” jest uroda; to literacka zubożona artystycznie „siostra” Izabeli Łęckiej

Dramatycznie kończą się dzieje zwolenniczek wolnej miłości - młodziutkiej Joasi i doświadczonej artystki prowincjonalnej Stelli. Z kolei kobiety, które karykaturują hasła emancypacji (Klara Howard, Eufemia i damy z Iksinowa jako kobiety, których jedynym życiowym celem jest wyjść dobrze za mąż lub wydać za mąż swoje córki; kobiety koncentrujące całą swą aktywność na towarzyskich grach, podchodach, by tylko zyskać zainteresowanie kandydata) stają się śmieszne.

Hasła emancypacyjne przynoszą wiele zła. A rezoner powieści, profesor Dębicki mówi wprost, że głównym powołaniem kobiety jest macierzyństwo i pielęgnowanie życia rodzinnego.

Biorąc pod uwagę ten ogólny obraz dochodzimy do wniosku, że nie ma właściwie żadnej postaci, która odpowiadałaby potrzebie chwili, byłaby wzorem społecznym itd. Emancypacja to nie jedyny temat tej powieści, bo utwór prezentuje różne środowiska społeczne. Otrzymujemy pełny obraz społeczeństwa, jego obyczajowości, kondycji ekonomicznej, problemów moralnych i światopoglądowych.

Widać to tym bardziej, że również wśród męskiej części tego grona trudno byłoby znaleźć przykład - wzór społeczny:

Jedynie doktor Brzeski - ojciec Madzi i prof. Dębicki zasługują tu na szacunek, lecz są to postacie pozbawione wpływu na otoczenie.

Emancypantki przynoszą spojrzenie pełne sceptycyzmu i pesymizmu, ale nie tylko w stosunku do problemu emancypacji; również w stosunku do całego społeczeństwa, społeczeństwa, w którym szlachetna, prawdziwie wartościowa mniejszość zostaje zakrzyczana, zdominowana i zniszczona przez hałaśliwą, mierną intelektualnie i moralnie większość. Czyli podobnie jak w Lalce.

Zaś Kobieta w Lalce stanowi pewien wzorzec zbudowany w męskiej wyobraźni. Wydaje się symbolizować, wedle Philipa Wheelwrighta, mit, który obejmuje dwa archetypy: matki utożsamianej z Ziemią, „...z której łona wschodzi i rodzi się wszelkie życie...” i dziewicy, ideału kobiecości, „... który pobudza bohatera [...] do zmierzenia się z niebezpieczeństwami i dopięcia celu” (w: Symbole i symbolika, w. 1990, s. 290).

Prus założył, że prawdziwa kobieta posiada cechy tych dwóch archetypów. „Kobieta ma być szczęściem i dawać szczęście, tak rodzinie jak i całemu społeczeństwu - poprzez swe użyteczne działanie, jakim jest rodzenie i wychowanie dzieci. Jeśli chce być syreną czy harpią - nie jest prawdziwą kobietą - jest tylko własną karykaturą” (M. Rabikowska, Sprawa kobieca w „Lalce”, czyli mizoginizm zneutralizowany, [w:] Jubileuszowe żniwo u Prusa, s. 138). Dlatego wg Rabikowskiej:

W Lalce właściwie wszystkie postaci kobiece mają cechy karykatur. Izabela Łęcka to wyrachowana kokietka, Kazimiera Wąsowska - urocza uwodzicielka, hrabina Karolowa przedstawiona jest jako interesowna intrygantka, baronowa Krzeszowska to zakłamana histeryczka, panna Florentyna to chłodna ironistka, Maria - nieświadoma grzesznica, a Helena Stawska jest samotną cierpiętnicą. Odznaczają się one syntetycznymi cechami waloryzującymi daną osobowość. (wg Marty Rabikowskiej, op. cit.)

Żadna z tych kobiet nie przypomina mitycznego archetypu i nie stanowi wzoru do naśladowania (może z wyjątkiem Stawskiej), jednak te kobiety „... są w powieści przedstawicielkami samych siebie. One po prostu takie są: samice, papugi, lwice, suki, kury, wilczyce itd.” (Tamże, s. 139). Ta naturalistyczna animalizacja człowieka degraduje kobiety. W powieści, z wyjątkiem Stawskiej (oraz matki Węgiełka i pani Misiewiczowej), nie ma matek, a kandydatki na żony cechuje: „... kłamliwość, gadulstwo, kokieteria, zwodniczość, despotyzm, bigoteria, lekkomyślność i - oczywiście - wyemancypowanie” (Tamże, s. 139). Oto obraz kobiety lat 80-tych, nie przystający do ideału opisanego przez Dębickiego w Emancypantkach. Żadna z postaci kobiecych Lalki nie nadaje się na żonę i matkę, ponieważ nie mają społeczeństwu nic pozytywnego do zaproponowania i są jakby zamknięte w stworzonym przez siebie świecie.

Czyli też pesymistyczna wizja.

Takie jak choćby w tomie 2 przy opisie żniw.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wykady pozyt, Wykład II, Wykład II
wykady pozyt, Wykład IX, Wykład IX
wykady pozyt, Wykład V, Wykład V
wykady pozyt, Wykład dodatk , Wykład I (dodatkowy)
wykady pozyt, Wykład X i XI, Wykład X
wykady pozyt, Wykład VII, Wykład VII
wykady pozyt, Wykład XIII i XIV, Wykład XIII
WYKŁAD IV, umb rok 3, rok III, materiały, patofizjo, wykłady 1-6 i giełda z wykładów, wykłady 1-6 i
Szkółkarstwo - wykład III- semestr IV - 12.03.2013, Ogrodnictwo, Semestr IV, Szkółkarstwo
psychoterapia, Psychoterapia wykład IV 10 III 01
368 , Psychoterapia wykład IV 10 III 01
Wykład biol mol ze Strzałką 2013, far, III rok IV sem, biologia molekularna, wykłady

więcej podobnych podstron