referat o przyrodzie


Krystyna Weiher, Przyroda w renesansie - referat

Niniejszy referat, poświęcony przyrodzie w dobie renesansu, podzieliłam na trzy części. Zacznę od ogólnego zarysowania problemu, wprowadzając zagadnienie stosunku człowieka do natury w epoce odrodzenia; następnie przedstawię proces przenikania świata przyrody do świata ludzi, opowiem o obopólnej zależności tych dwóch światów - i tutaj za przykład posłuży mi życie na wsi. Z kolei na końcu zajmę się innymi obrazami natury w literaturze renesansu.

I. HARMONIA I NAŚLADOWNICTWO, CZYLI RENESANSOWY CZŁOWIEK WOBEC PRZYRODY

W okresie renesansu naukowcy zaczynają interesować się zjawiskami przyrody - pojawia się w związku z tym nowy rodzaj refleksji na temat jej tajemnic oraz praw, daleki od zdominowanych przez teologię i scholastykę studiów epoki średniowiecza. Jak słusznie zauważył Stefan Kawyn: „Badania przechodzą w ręce ludzi świeckich, co powoduje tzw. laicyzację nauki. Miejsce scholastycznej dialektyki i logiki zajmuje teraz krytycyzm śmiało uderzający w powagi, autorytety, w stosunku do przyrody ważną jest dla jej poznania obserwacja i doświadczenie”.

Z drugiej strony, człowiek renesansu - zwłaszcza artysta - otwiera się na piękno przyrody. Pragnie wyrazić jej harmonię i ład zarówno poprzez formy malarskie, jak i słowo. Mówiąc o naturze, mam na myśli również człowieka, którego ciało, zwłaszcza nagie i piękne, staje się ważnym bohaterem sztuki renesansowej.

Zgodnie z panującymi w renesansie klasycystycznymi tendencjami w sztuce dążono do uzyskania ładu i harmonii. „W sensie ideowym - pisał Adam Karpiński - klasycyzm opierał się na wierze w istnienie obiektywnego porządku świata, także natury, będącym najlepszym
z możliwych porządków, również na przekonaniu o możliwości przeniknięcia tego porządku przez człowieka, który postawiony pośrodku świata, zdolny jest widzieć wszystko i stwarzać wszystko, także piękno odzwierciedlające harmonię wszechrzeczy”. Klasycyzm postulował jednoczesne zwrócenie się w stronę antycznych wzorców, które ceniono za elegancję, wdzięk, jasność formy, doskonałe proporcje, jak i „naśladowanie natury” (zgodnie z regułą mimesis). Niektórzy teoretycy stawiali znak równości między odwoływaniem się do antyku
i kopiowaniem natury. Choć z naszej perspektywy może to się wydawać kontrowersyjne (albowiem dziś inaczej rozumiemy realizm w sztuce), ówczesnym trudno było oddzielić oba postulaty.

Renesansowe zainteresowanie przyrodą najłatwiej dziś zaobserwować w znanych wszystkim arcydziełach malarstwa europejskiego, w którym pejzaż odgrywa bardzo ważną rolę - staje się wręcz samodzielnym bohaterem, pełni funkcje symboliczne, ale jednocześnie ukazany jest w sposób realistyczny. Niech za przykład posłużą obrazy Leonarda da Vinci (Mona Lisa), Tycjana (Śmierć Akteona oraz Noli Me Tangere) czy Petera Breugela [reprodukcje znajdują się w załączniku].

Na marginesie refleksji na temat antycznych wzorców i poszukiwania harmonii
w naturze, warto wspomnieć o ważnym zjawisku - próbach okiełznania przyrody przez człowieka, a także wpisania jej w otoczenie pod postacią ogrodów (dziś nazywanych ogrodami w stylu renesansowym). Jedną z głównych cech tego rodzaju założeń ogrodowych bądź parkowych była jedność budynku mieszkalnego i ogrodu - ogród został bowiem podporządkowany architekturze, która pełniła funkcję dominanty w całym projekcie przestrzennym. Istnieją dwa główne układy ogrodów - osiowy i centralny. Nie wchodząc
w szczegóły, warto tylko zaznaczyć, że niezależnie od układu odznaczały się one geometryzacją, harmonią poszczególnych elementów, dominacją ludzkiej ingerencji nad przypadkiem. Częstym elementem takiego ogrodu był labirynt [przykłady w załączniku]. Otóż labirynt - w renesansie znany bardziej jako błędnik - był jednostką przestrzenną o dość złożonym symbolicznym znaczeniu oraz wielu funkcjach: zaczynając od podstawowej funkcji dekoracyjnej, przez rekreacyjną, do alegorycznej. Labirynty bowiem wyrażały bezdroża człowieka w Kosmosie, poszukiwanie prawdy i źródła życia, odnajdywanie drogi w procesie tworzenia. Jak wiemy, labirynty tworzyły kręte ścieżki między równoległym żywopłotami,
z licznymi ślepymi zaułkami, utrudniającymi dotarcie do końca. W centralnym punkcie znajdował się placyk z altaną, drzewem, rzeźbą lub tylko ławką do wypoczynku. Istnieją dwa rodzaje labiryntów - te stworzone na planie kwadratu oraz te na planie koła.

II. WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA

Fascynacja przyrodą częstokroć pokrywała się z modą na „wiejskość”, po raz kolejny wywiedziona z tradycji antycznej. Jak pisał M. Piszczykowski: „Około połowy XVI w.
- w okresie pełnego Renesansu - zaczynają się pojawiać literackie pochwały wsi, rolnictwa i życia wiejskiego szlachty osiadłej. Stylizację tych pochwał ułatwiła poetom renesansowym znajomość dzieł Horacego i Wergiliego”. Popularnym gatunkiem literackim tej epoki jest sielanka (w tamtym czasie nazywana również bukoliką, skotopaską, a nawet pasterką), której nazwę Anna Krzewińska wywodzi od ruskiego słowa „sioło”, czyli wieś. Po raz pierwszy terminu tego użył Szymon Szymonowic w zbiorze Sielanki (1614). W tradycji antycznej gatunek ten nazywano albo bukoliką (gr. bukolos - pasterz), albo idyllą (gr. eidylion - obrazek). Zwyczajowo opowiadał on o życiu pasterzy, czasem nawet w konwencji realistycznej, ukazywał lokalne obyczaje oraz wizję świata nieskażonego cywilizacją.

Dla Greków tą szczęśliwa kraina była Arkadia. „Najistotniejsza w bukolice - oddajmy głos Jerzemu Ziomkowi - jest jednak nie przynależność rodzajowa, lecz jej światopogląd wykładany wprost, dyskursywnie, w dialogu i w długim monologu: w starym czy nawet odwiecznym sporze o wartość natury i kultury bukolika opowiadała się po stronie natury, kształtując obraz wyimaginowanego pierwotnego szczęścia lub szukając we współczesnym świecie enklawy dobroci i prostoty”.

Staropolska sielanka odwoływała się - jak wspomniałam - do antycznych wzorców, lecz nie to było najważniejsze. Istotniejszą rolę odgrywała bowiem fascynacja wsią jako miejscem szczęśliwym, pozwalającym na życie harmonijne, ciche i dostatnie. Tam właśnie, wśród otaczającej człowieka przyrody, można było osiągnąć błogość i poczucie zespolenia
z kosmosem. Wypada dodać, że ten popularny motyw literacki tłumaczy się dziś bardzo racjonalnie. „Sielankowy błogostan w niektórych utworach literatów-ziemian z okresu pełnego i schyłkowego Renesansu wiąże się ze strukturą gospodarczo-społeczną i polityczną kraju,
a nie ze skłonnością Polaków czy w ogóle Słowian do idyllizmu” - pisał Mieczysław Piszczkowski.

Polską Arkadią była zwłaszcza pradawna wieś, pamiętająca jeszcze czasy pogańskie, rządzona przez Piastów, a nawet władców legendarnych. Innym razem do tej rangi nobilitowano miejsca bardziej realne, takie jak Sobótka Jana Kochanowskiego czy ogólnie - ziemiańskie posiadłości ówczesnej szlachty. W każdym wypadku miejsca te silnie idealizowano. Przez długi czas były to wizje oderwane od rzeczywistości. Jak pisała Anna Krzewińska: „na tle pięknej przyrody (pól, sadów, strumieni) mogły pojawiać się dwór, gumno lub kościół, brakowało jednak ubogich chłopskich chałup”. Dopiero na przełomie XVI i XVII wieku niektórzy poeci zaczęli kwestionować kanony „arkadyjskiej konwencji”, zbudowanej na odwołaniach do antyku i mitologii, wzbogacając ją o realistyczne obrazy polskiej wsi. Przykładem poezja Szymona Szymonowica.

Podobną wizję wsi odnajdziemy w poezji ziemiańskiej tego okresu, będącej (co oczywiste) apoteozą ziemiaństwa jako grupy społecznej oraz wytworów jej kultury, lecz jednocześnie cennym dokumentem ukazującym mentalność szlachty urzędującej na folwarkach - żyjącej według rytmu przyrody i w bliskim kontakcie z naturą. To ona żywiła
i zapewniała dobrobyt, a przy okazji - inspirowała do filozoficznych refleksji. Jak słusznie zauważył Stanisław Grzeszczuk, słynna strofa Kochanowskiego „Serce roście patrząc na te czasy” odnosi się nie tylko do piękna przyrody oraz radości z nadchodzącej wiosny, ale - co na pierwszy rzut oka mniej oczywiste - również do sytuacji ekonomicznej. „W analogii pomiędzy przyrodą a sytuacją człowieka w świecie podległym <niestałej> fortunie szukał poeta pocieszenia i zapowiedzi zmian na lepsze. Następnie zaś ze względów ideologicznych
i społecznych: porządny ład przyrody i stały rytm jej przemian zapewniał ziemianinowi uprawiającemu <łan ojczysty> nade wszystko <pożytki>, dające się określić wyraźnie
w kategoriach ekonomicznych. Był bowiem zasadniczym źródłem dóbr materialnych
i dostatku oraz różnorodnych, zmieniających się stosownie do pór roku <wieśnych wczasów>”. Piękno przyrody, którą zachwyca się podmiot liryczny, pozwala osiągnąć szczęście i harmonię w poczuciu, że oto spełnia się marzenie o złotym wieku ludzkości. Warto jednak dodać, że było to szczęście zarezerwowane wyłącznie dla wąskiej grupy społecznej.

Podobną wizję świata i przyrody znajdziemy w twórczości Mikołaja Reja, który również uprawiał kult sielanki ziemiańskiej. Jak pisał we wstępie do Żywota człowieka poczciwego Julian Krzyżanowski: „Granica między człowiekiem i jego tłem zaciera się, bohaterem traktatu staje się zbiorowe życie wiejskie”. Z kolei Piszczkowski nazywa Reja „pierwszym wybitnym pisarzem wsi polskiej”, zaznaczając, że poeta ten - gospodarz, ziemianin i myśliwy - był „zżyty z przyrodą polną i leśną, z rolą i krajobrazem, z ogrodem
i z folwarkiem, ze zwierzętami i ptactwem, znał z wieloletniego doświadczenia życie szlachty i chłopów, a opisał je w sposób tak szeroko zakrojony i różnostronny, jak żaden z autorów
XVI w.”.

Był zarazem bacznym obserwatorem przyrody, którą postrzegał w porządku symbolicznymi filozoficznym, nie ograniczając się do powierzchniowego opisu otaczającego świata. W zmienności pór roku widział metaforę upływającego życia, jego kruchość, ale także harmonię i cykliczność pracy oraz odpoczynku. A co najważniejsze, potrafił szczerze zachwycać się światem - pięknem wsi, krajobrazu, natury. „Świat widziany oczami Reja (…) nie staje się nigdy sceną dramatycznych losów i trudnych wyborów - pisał Adam Karpiński. - Jest jak księga, ciesząca bogactwem szczegółów, dająca przykłady i wzory przydatne <człowiekowi poczciwemu>. Być może zaś największą zasługą Reja jest to, że czytając nam ową księgę, <zapomniał> od czasu do czasu od swych powołaniu moralisty, jakby urzeczony
i zdumiony różnorodnością i obfitością świata”.

Dla przykładu warto zacytować bardziej obszerne fragmenty Żywotu człowieka poczciwego, ukazujące zmienność pór roku, rozkosze wiejskiej egzystencji (niezależnie od temperatury!), korzyści płynące z ciężkiej pracy oraz - co najważniejsze - zespolenie człowieka z przyrodą, ziemią. WIOSNA: „Bo gdy przypadnie wiosna, azaż owo nie rozkosz
z żonką, z czeladką po sadkoch, po ogródkoch sobie chodzić, szczepków naszczepić, drobne drzewka rozsadzić, niepotrzebne gałązki obcinać, mszyce pozbierać, krzaczki ochędożyć, okopać, trzaskowiskiem osypać? Bo tego trzeba, aby około młodego drzewka chwast nie rósł; bo coby miało drzewko róść, to mu onę wilgotność chwast wyciągnie”. LATO: „Nuż gdy przydzie ono gorące lato, azaż nie rozkosz, gdy ono wszytko, coś na wiosnę robił, kopał, nadobnieć doźrzeje a poroście? Anoć niosą jabłuszka, gruszeczki, wisneczki, śliweczki
z pirwszego szczepienia twego; więc z ogródków ogóreczki, maluneczki, ogrodne ony ine rozkoszy. Ano młode masłka, syreczki nastaną, jajka świeże, ano kurki gmerzą, ano gąski gągają, ano jagniątka wrzeszczą, ano prosiątka biegają, ano rybki skaczą; tylko sobie mówić: <Używaj, miła duszo; masz wszytkiego dobrego dosyć>, a wszakoż z bojaźnią bożą
a z wiernym dziękowaniem Jemu”. JESIEŃ: „Przydzie jesień, azaż nie rozkosz do siana się przejeździć? Ano nadobnie uorano, nadobnie sieją, włóczą, śpiewają, ano serce roście, ano się nadzieją cieszy, iż z tego, da li Pan Bóg doczekać, na drugi rok pożytek uroście; a wszakoż tego doźrzeć, aby było dobrze uorano, aby urzechy nie było, aby tylko trawy nie pruto.
Bo jeśliże ziemia nie będzie z głęboka umiękczona, już ziarno nie może korzonka głęboko puścić, już przyszedszy na twardą ziemię, płaszczyć się musi a słusznie się wkorzenić nie może; więc i rychlej wypre, a na wiosnę nie łacno mu róść sporo”. ZIMA: „Przydzie zima; azaż mała rozkosz, kto ma lasy albo łowiska, z rozmaitym się źwirzem nagonić, a jeśli się poszczęści, więc go nabić i przyjacielom się zachować, i sobie pożytek może się z tego uczynić? Kto też ma jeziora, stawy wielkie, niewody, azaż nie rozkosz po głębokich wodach się nachodzić albo najeździć, niewody zapuścić, ryb rozlicznych nałowić, także się
i przyjacielom zachować, i sobie pożytek uczynić?”.

Wizja przyrody u Reja - zarówno w Żywocie, jak i Wizerunku człowieka poczciwego - jest zatem optymistyczna, afirmatywna, wyidealizowana, wynika z przekonania, że Bóg spogląda
z Nieba i błogosławi poczynaniom „człowieka poczciwego”, a cykliczność pór roku daje mu poczucie harmonii oraz zespolenia z naturą. Ale nie tylko. Jak pisał Piszczkowski: „Renesanowy podziw dla świata i natury łączy się tutaj z utylitaryzmem i z naiwnym antropocentryzmem mającym dawną, antyczną tradycję. Życie ziemiańskie w otoczeniu tak szczodrej przyrody zapewnia szlachcicowi przede wszystkim rozkosz <wolnej myśli> przeciwstawionej skrępowaniu panującemu na pańskich zamkach”. Powiem więcej: zapewnia poczucie, że oto człowiek sprawuje władzę nad swym mikroświatem (w Wizerunku czytamy: „Wszytko to w jego mocy”). Służą mu zatem rzeki pełne ryb, pola, sady i zwierzęta hodowlane, ptactwo, płacąc swe „podatki” w postaci wszelakich darów natury - mięsa, pierza, miodu, wełny. Nawet obłoki, księżyc i gwiazdy są na rozkazy „nędznego człowieka”.

Podobną filozofię życia ziemiańskiego oraz stosunek do przyrody znajdziemy
w pieśniach Jana Kochanowskiego, które - zdaniem Janusza Pleca - zawierają „urzekającą w swej prostocie pochwałę piękna Czarnoleskiej Arkadii”:

Łąki kwitną rozmaicie,

Zająca już nie znać w życie;

Przy nadziei oracz ścisły,

Że będzie miał z czym do Wisły

(P. II, 2)

Zdaniem Pelca twórczość poety z Czarnolasu łączy prawdziwie polskie krajobrazy z „antyczną humanistyczno-renesansową krainą mitologii oraz sielanki” oraz opisem ziemiańskiej szczęśliwości.

III INNE OBLICZA NATURY W POLSKICH RENESANSOWYCH UTWORACH

Zachwyt nad przyrodą nie ograniczył się jednak wyłącznie do pochwały wsi. Twórcy renesansowi potrafili dostrzegać piękno świata, odbierali je z dużą dozą wrażliwości
i zaciekawienia. Rej, który - jak możemy wyczytać z jego twórczości - był „miłośnikiem zwierząt i ptactwa zarówno na półmisku jak i na swobodzie, w polu, w lesie i na folwarku”, kształtował „wizerunki animalistyczne odznaczają się trafnością obserwacji, znawstwem samorodnego naturalisty o żywym zaciekawieniu dla świata; opisy Reja mają naiwny powab świeżości uczuciowej i wrażliwości zmysłowej.” Jednak na tym nie poprzestawał, dostrzegał on również „praktyczną” stronę natury, czemu dał przykład w Żywocie człowieka poczciwego - jak pisał Piszczkowski „Odczuwa i rozumie pożytek i wdzięk przyrody, słodycz owoców i woń kwiatów.” Chłonął zatem przyrodę wszystkimi zmysłami i jako typowy realista łapał wszystko to, co zatrzymało jego uwagę: kolor, barwę, zapach, smak, kształt. Następnie obraz ten przetwarzał w utwór i poprzez tak obrazowy opis wpływał (i wpływa nadal) na wyobraźnię czytelników.

W Żywocie Rej stworzył paralelny świat fauny i flory do świata ludzi. Do kształtowania ów świata służyły mu porównania, w których „jakiś koń, wół, niedźwiedź, baran czy pszczoła albo też głóg czy sosna, ilustrując pewne typowe sytuacje w stosunkach ludzkich, otrzymują rolę dokładnie taką samą jak ludzie.” Krótki przykład: „Bo wilk, kiedy barana ułapi a do lasa z nim uciecze, już tam z tego wielką pociechę ma; aliści po chwili za nim bieżą, huczą, trąbią, psy zwierają, sieciami go otaczali, alić go do sieci pędzą, alić go psi drapią, a wełna z niego leci.” Możemy zadać pytanie o cel takiej antropomorfizacji - czy Rejowi zależało
na „uczłowieczeniu” zwierząt, czy bardziej na wskazanie podobieństwa obu światów?

Pięknem świata, które okazuje się dość znamiennym motywem epoki renesansu, zachwycał się również Kochanowski. „Niebo <<złotymi gwiazdami ślicznie uhaftowane>>, kwietność i zieleń wiosny, <<polne łąki>>, co <<pięknie zakwitnęły>>, <<odziane lasy>>, poranny śpiew ptactwa, <<wdzięczne narzekanie>> słowików i szpaków w upalny dzień lata, wonny kwiat lipy wabiący <<pracowite pszczoły>> oto sfera doznań zmysłowych
i estetycznych Czarnoleskiego gospodarza.” Podobnie jak Rej zauważył on również pożyteczność owoców, miodu lipowego, chłodu. Jednak nieco inną funkcję niż u Reja pełniły u Kochanowskiego opisy natury. U poety z Czarnolasu miały odzwierciedlać ludzkie nastroje, miały być swoistymi ilustracjami - jako przykład może posłużyć fragment Pieśń I 11:

Stronisz przede mną, Neto nietykana,

By więc sarneczka, kiedy obłąkana

Macierze szuka po górach ustronnych,

Nie bez bojaźni i postrachów płonnych.

Na marginesie dodam, że pieśń ta jest dość wiernym przekładem Horacjuszowskiej Ody I 23.

Mechanizm paralelności pojawia się także w jego własnym utworze (w znaczeniu nie
w przekładzie), w
Pieśni IIKsiąg pierwszych:

Serce roście patrząc na te czasy!

Mało przed tym gołe były lasy,

Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,

A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,

Polne łąki pięknie zakwitnęły;

Lody zeszły, a po czystej wodzie

Idą statki i ciosane łodzie.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje,

Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;

Ptacy sobie gniazda omyślają,

A przede dniem śpiewać poczynają.

Ale to grunt wesela prawego,

Kiedy człowiek sumnienia całego

Ani czuje w sercu żadnej wady,

Przeczby się miał wstydać swojej rady.

Jerzy Ziomek zauważa, że takie „porównania stanu przyrody i stanu uczuć ludzkich jest także bardzo charakterystyczny dla polskiej poezji ludowej, dla jej żywiołowego realizmu”, np.:

[JAK W SUWALSKIEJ PIEŚNI - przyp. KW]:

Hulaj, bujaj, jeleniu,

Po tym bujnym jęczmieniu;

Jak jęczmienia nie stanie,

Hulać, bujać przestaniesz

Hulaj, bujaj, dzieweńko,

Póki jesteś panienką;

Jak się chłopku dostaniesz,

Hulać, bujać przestaniesz

Można zatem uznać, że Kochanowski inspirował się zarówno antykiem jaki i poezją ludową. Podsumowując kwestię metody paralelizmu poety z Czarnolasu, należy zauważyć, że natura „została tak rozbudowana, że niezależnie od funkcji porównawczych stanowiła jako PEJZAŻ zupełnie OSOBNĄ WARTOŚĆ. Były to pierwsze, niewątpliwie jeszcze niedoskonałe próby wprowadzenia krajobrazu do poezji polskiej, i to krajobrazu polskiego.”

Motyw, który dość często powtarza się w twórczości Kochanowskiego to motyw upalnego lata. We fraszce Modlitwa o deszcz brak deszczu zasmucił Kochanowskiego, ponieważ przez posuchę chylą się „smętne zioła” i niszczeją „zboża upragnione”.

Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny,

Tobie ziemia spalona przez ogień słoneczny,

Modli się dżdża i smętne zioła pochylone,

I nadzieja oraczów, zboża upragnione.

(Fr. III, 72)

Wydaje się, że „ogień słoneczny” jest metaforą groźnego Boga, który może spopielić świat w wybuchu gniewu. Także - a może przede wszystkim - motyw upalnego pojawia się w Pieśni VII „Ksiąg wtórych”. W utworze tym słońce jednak nie niesie niebezpiecznych konsekwencji. Człowiek i natura są bowiem ze sobą w pełnej zgodzie.

Słońce pali, a ziemia idzie w popiół prawie,
     Świata nie znać w kurzawie,
     Rzeki dnem uciekają, 
A zagorzałe zioła dżdża z nieba wołają.

Dzieci, z flaszą do studniej, a stół w cień lipowy,
     Gdzie gospodarskiej głowy
     Od gorącego lata
Broni list, za wsadzenie przyjemna zapłata.

Lutni moja, ty ze mną, bo twe wdzięczne strony
     Cieszą umysł trapiony, 
     A troski nieuspione 
Prędkim wiatrom podają za Morze Czerwone.

„Obraz zawarty w pierwszej strofie ma charakter bardzo konkretny, stworzony przede wszystkim z wrażeń wzrokowych. Obraz rozwija się dalej w sposób naturalny: od skwaru słonecznego ucieka się chętnie w cień lipy czarnoleskiej. Wreszcie strofa ostatnia, refleksyjna: w jaki sposób uciec od żaru płynącego z nieba, jak przegonić złe myśli, które snują się po głowie? Poeta znajduje ukojenie i pociechę w sztuce, w poezji” jak czytamy w ostatnich wersach. Zgodnie z tym, co napisał Zdzisław Libera, Kochanowski opisuje w tej pieśni upalny letni dzień, który wydawałoby się, nie jest niczym wyjątkowym, ale dzięki temu utworowi stał się czymś niezwykłym. Jak pisał Jakub Licheński „Wiersz ten potwierdza nam zatem jedną z cech osobowości twórczej Mistrza Czarnoleskiego: wrażliwość na przyrodę, umiejętność łączenia jej obrazu w wierszu z szerszą refleksją filozoficzną, umiejętność (bardzo niezwykłą) operowania skrótem” W utworze tym człowiek i natura tworzą całość, są w harmonii. Kontynuując myśl Licheńskiego „Przyroda i Człowiek stanowią pewną wspólnotę; bohater zostaje wtopiony w naturę. Świat nie jest ani wrogi, ani przyjazny, a człowiek nie jest ani panem, ani intruzem. Stanowią razem całość. ”

Nie tylko Kochanowski podejmował się topiki upalnego lata. Szymon Szymonowic
w sielance Żeńcy również stworzył wyrazisty obraz upalnego południa, tyle że w czasie żniw. „Przedstawił uczucia i myśli kobiet pracujących w polu, ich tęsknoty i pragnienia: przedstawił ich nieszczęsną dolę.” Pot cieknący z czoła Pietruchy jest niczym modlitwa o deszcz.
Na darmo szukać w tym utworze nastoju radości i błogości lata, który uwidocznił się w Pieśni VII Kochanowskiego.

Wracając do Kochanowskiego i jego umiejętności harmonizowania, nie można pominąć Pieśni XXV „Ksiąg wtórych” Czego chcesz od Nas, Panie..., w której uwidacznia się pełen zachwyt nad ładem panującym we wszechświecie. Utwór, w którym - jak pisał Julian Krzyżanowski - „treść astronomiczno-przyrodnicza wyraża się w łańcuchu obrazów niezwykle plastycznych, zharmonizowanych w nienaganną całość.” [Nie będę przetaczała tej bardzo znanej pieśni, chciałam jedynie zwrócić uwagę na ten dany aspekt. Nie będę analizowała równie znanej Pieśni świętojańskiej o Sobótce - o arkadii wspominałam w poprzednim rozdziale]

Na koniec, podsumowując twórczość Kochanowskiego, pragnę podkreślić ogromną umiejętność obserwowania świata, dni codziennych, otaczającej go „zwykłości”. Jak nikt inny potrafił on dostrzegać najmniejsze szczegóły, jak w przetoczonej wcześniej pieśni:

Łąki kwitną rozmaicie,

Zająca już nie znać w życie.

I na koniec pragnę przetoczyć obszerny fragment z tekstu Juliana Krzyżanowskiego, który doskonale spuentuje twórczość Kochanowskiego: czasami wydaje się, że Kochanowski „jakby bezwiednie dzieli się z czytelnikiem bezpośrednimi wrażeniami, gdzie nie usiłuje uzasadniać, dlaczego tak, a nie inaczej spogląda na świat, lecz po prostu mówi,
co i jak w nim widzi. Wskutek tego w sporej grupie wierszy o wartości życia wiejskiego, opartego na umiarkowaniu, jak np. sławna pochwała „wsi spokojnej”, górują bezpośrednie wypowiedzi człowieka rozmiłowanego w przyrodzie wiejskiej, chwytającego bacznym okiem najdrobniejsze szczegóły łąk, pól i lasów, odzianych w „rozliczne” barwy, pełnych głosów ptactwa, mieniących się w blaskach słońca lub, wyjątkowo, zanurzonych w mrokach nocy. Nad tego rodzaju wypowiedziami artysty rozmiłowanego w pięknie świata i życia stale przewagę brał w Kochanowskim myśliciel-moralista, pomny, iż poezja winna nie tylko bawić, ale i uczyć.

S. Kawyn, Renesans i humanizm, Lublin 1947, s. 17.

A. Karpiński, Renesans, Warszawa 2007, s.12-13.

M. Piszczkowski, Wieś w literaturze polskiego renesansu. Rozkwit wiejskości w literaturze odrodzenia, Kraków 1959, s. 60.

A. Krzewińska, Sielanka, [w:] Słownik literatury staropolskiej : średniowiecze, renesans, barok, pod red. T. Michałowskiej, Wrocław 1998.

J. Ziomek, Literatura Odrodzenia, Warszawa 1987, s. 199.

M. Piszczkowski, op. cit., s. 20.

A. Krzewińska, Arkadia, [w:] Słownik literatury staropolskiej, op. cit.

S. Grzeszczuk, Literatura ziemiańska, [w:] Słownik literatury staropolskiej, op. cit.

J. Krzyżanowski, Wstęp, [w:] M. Rej, Żywot człowieka poczciwego, Wrocław 1956, s. 49.

M. Piszczkowski, op. cit., s. 28.

A. Karpiński, op. cit., s. 79.

M. Piszczkowski, op. cit., s. 42.

J. Pelc, Czarnoleska Arkadia Jana Kochanowskiego, [w:] M. Korolko, Kochanowski. Z dziejów badań i recepcji twórczości, Warszawa 1980, s. 113-114.

M. Piszczkowski, op. cit., s. 44-45.

Ibidem, s. 44-45.

Ibidem, s. 48.

J. Krzyżanowski, Wstęp, [w:] M. Rej, Żywot człowieka poczciwego, Wrocław 1956, s. 47-49.

M. Rej, Żywot człowieka poczciwego, Wrocław 1956.

M. Piszczkowski, op.cit., s. 72-73.

J. Ziomek, Jan Kochanowski: rekonesans, Warszawa 1953, s. 36-41.

J. Ziomek, op.cit., s. 36-41.

Z. Libera, Wstęp, [w:] J. Kochanowski, Wiersze, Warszawa 1954, s. 17.

J. Z. Licheński, „Słońce pali, a ziemia idzie w popiół prawie...Pieśń VIIKsiąg wtórych, [w:] Jan Kochanowski 1584-1984: epoka, twórczość, recepcja, t.1, pod red. nauk. J. Pelca, P Buchwald-Pelcowej, B. Otwinowskiej, Lublin 1989, 447-448.

J. Z. Licheński, op.cit., s. 451.

Z. Libera, Wstęp, [w:] S. Szymonowic, Żeńcy, Warszawa 1953, s. 9.

J. Krzyżanowski, Poeta czarnoleski, [w:] J. Kochanowski, Dzieła zebrane, Warszawa 1978, s. 32.

J. Krzyżanowski,op.cit., s. 32.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
przyroda?rok referat
ZNACZENIE BAKTERII W PRZYRODZIE I GOSPODARCE CZŁOWIEKA, Edukacja xD, Biologia, Referaty
Referaty, Znaczenie owadów w przyrodzie i w życiu człowieka, Znaczenie owadów w przyrodzie i w życiu
przyroda?rok referat
Walory przyrodnicze Polski
Referat Inżynieria Produkcji Rolniczej
Formy ochrony przyrody w Polsce
Wpływ procesów wytwarzania energii na środowisko przyrodnicze
przyrodnicze wykorzystanie osadow sciekowych ppt
3 Elementy prawa O Przyrody
Rola glonów w przyrodzie, a gospodarce czlowieka
referat solidy
3 Formy ochrony przyrody KL
statystyka referat MPrzybyl
referat 4
Referat 3 v3
PRZYRODA W PROZIE DLA DZIECI

więcej podobnych podstron