Doliński Dariusz Orientacja defensywna

background image

Dariusz Doliński

ORIENTACJA DEFENSYWNA

background image
background image

Recenzent: Grzegorz Sędek

© Copyright by

Wydawnictwo Instytutu Psychologii PAN

Wydawnictwo Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk
01-673 Warszawa, ul. Podleśna 61
Druk i oprawa „WarSawa

ISBN 83-85459-07-3

background image
background image

PODZIĘKOWANIA

C

zytelnik tej książki jest w sytuacji na tyle komfortowej, że

w każdej chwili może przerwać jej lekturę, jeśli tylko uzna re­

zultaty moich przemyśleń za mało interesujące. Wiesław Łukaszew­

ski, Mirosław Kofta i Andrzej Szmajke — psychologowie, z który­

mi mam przyjemność od kilku lat współpracować byli w sytuacji

znacznie mniej komfortowej. Zgodzili się przeczytać całą tę książkę

i przekazać mi swe krytyczne uwagi i sugestie zanim jeszcze zoba­

czyli jej pierwszą stronę. Pragnę im w tym miejscu wyrazić za to

głęboką wdzięczność. Słowa podziękowania należą się też Recen­

zentowi Wydawniczemu, którego nazwisko, w chwili gdy piszę te

słowa, pozostaje dla mnie nieznane. (Czytelnik z łatwością wszakże

znajdzie je na początku książki).

Uwagi i sugestie zgłoszone przez wszystkie te osoby bardzo po­

mogły mi uniknąć wielu uproszczeń i nieścisłości przy dokonywa­

niu ostatecznej redakcji „Orientacji defensywnej".

Oprócz ludzi, ukazaniu się tej książki pomogły też pieniądze.

Środki finansowe, które Komitet Badań Naukowych przeznaczył

na realizację projektów badawczych:

„Podmiotowa kontrola działania a przetwarzanie informacji społecz­

nych: Poznawcze przesłanki aktywności sprawczej, wyuczonej bez­

radności i depresji" (GR-163) i „Orientacje defensywne" (GRANT

1 1513 92 03) pomogły mi w jej napisaniu.

Wydanie książki finansowane jest z drugiego z wymienionych pro­

jektów.

background image
background image

SPIS TREŚCI

I. WPROWADZENIE 11

|II. PROBLEM POCZUCIA SPRAWSTWA 17

A. MOTYWACJA WYWIERANIA WPŁYWU NA ZDARZENIA GŁÓW­

NĄ SIŁĄ NAPĘDOWĄ DZIAŁAŃ CZŁOWIEKA — CHARAKTERYS­

TYKA STANOWISKA DOMINUJĄCEGO W PSYCHOLOGII WSPÓŁ­

CZESNEJ 17

B. MOTYWACJA NIE WYWIERANIA WPŁYWU 24

1. Awersywne reakcje emocjonalne w warunkach obligacji podmiotu do

wywierania wpływu na zdarzenia 25

2. Sądy atrybucyjne jako wynik skłonności do spostrzegania siebie

w kategoriach jednostki pozbawionej wpływu na zdarzenia 28

3. Unikanie osobistego zaangażowania w zdarzenia losowe 37

4. Decyzje o rezygnacji z kontroli osobistej i zachowania zmierzające

do ograniczenia swego wpływu na zdarzenia 39

5. Ukłon w stronę" Ericha Fromma ~ 51

Ul. PROBLEM WIARY W SPRAWIEDLIWOŚĆ ŚWIATA 55

A. MELYINA LERNERA KONCEPCJA WIARY W SPRAWIEDLIWY

ŚWIAT JAKO PRZYKŁAD STANOWISKA DOMINUJĄCEGO WE

WSPÓŁCZESNEJ PSYCHOLOGU SPOŁECZNEJ 56

1. Podstawowe założenia teorii 56

2. Kto wierzy w sprawiedliwy świat? 59

B. WIARA W NIESPRAWIEDLIWOŚĆ ŚWIATA 61

1. Czynniki kulturowe sprzyjające krystalizacji przekonania o niespra­

wiedliwości świata 61

2. Funkcjonalność' wiary w niesprawiedliwość świata 65
3. Wizja niesprawiedliwości świata nie zawsze jest funkcjonalna 71

IV. PROBLEM DĄŻENIA DO POZNAWANIA ŚWIATA I SIEBIE 75

A. CZŁOWIEK JAKO AKTYWNY POSZUKIWACZ INFORMACJI

O SOBIE I SWOIM ŚRODOWISKU 75

1. Pierwotna wersja teorii porównań społecznych, czyli popęd do doko­

nywania rzetelnych ocen 76

2. Rozwój teorii porównań społecznych, czyli popęd do wiedzy nie za­

wsze dominuje 78

7

background image

B. UNIKANIE INFORMACJI DIAGNOSTYCZNYCH O „JA" I BRAK

MOTYWACJI DO SPRAWOWANIA KONTROLI POZNAWCZEJ 82

1. Wszystkie porównania są wstrętne (Cervantes) 83

2. Unikanie zadań diagnostycznych dla poziomu kompetencji 86

3. Spostrzeganie powszechności własnych reakcji 93

4. Generowanie przyczyn dodatkowych 95

5. Strategia samoutrudniania 98

6. Strategia ułatwiania zadania innym 104
7. Unikanie sprawowania kontroli poznawczej 107

V. PROBLEM KONFORMIZMU I NIEZALEŻNOŚCI 111

A. NIEZALEŻNOŚĆ JEDNOSTKI JAKO POSTULAT PSYCHOLOGII

WSPÓŁCZESNEJ 111

B. WYZNACZNIKI ZACHOWAŃ KONFORMISTYCZNYCH 113

1. Badania nad determinantami zachowań- konformistycznych 114

2. Samoocena a konformizm 118

3. Obronny charakter konformizmu 123

VL PROBLEM OPTYMIZMU, PESYMIZMU I PLANOWANIA PRZY­

SZŁOŚCI 125
A. OPTYMIZM JAKO SIŁA NAPĘDOWA AKTYWNOŚCI CZŁOWIEKA 125

1. Zjawisko nierealistycznego optymizmu 126

B. PUŁAPKI OPTYMIZMU I FUNKCJONALNOŚĆ PESYMIZMU 127

1. O nierealistycznym optymizmie inaczej 128

2. Strategiczny pesymizm jako sposób radzenia sobie z przyszłym, nie­

pewnym wynikiem 130

3. Ograniczenia funkcjonalności optymizmu i pesymizmu 133

VII. MOTYWACJA OSIĄGANIA ZYSKÓW I MOTYWACJA UNIKANIA

STRAT JAKO WYZNACZNIKI FUNKCJONOWANIA CZŁOWIEKA 141
A. PODMIOT NASTAWIONY NA OSIĄGANIE SUKCESU, CZYLI

CZŁOWIEK JAKIM WIDZI GO DOMINUJĄCY NURT PSYCHOLO­

GII WSPÓŁCZESNEJ 141

B. MOTYWACJA UNIKANIA PORAŻKI JAKO PODSTAWOWY WY­

ZNACZNIK ZADANIOWEGO FUNKCJONOWANIA CZŁOWIEKA 142

1. Motyw osiągania sukcesów miewa swego przeciwnika — motyw uni­

kania porażki 143

2. Motywacja wynikająca z obawy przed porażką 144
3. Lęk przed sukcesem — jeszcze jedna siła hamująca motywację osiąg­

nięć 146

4. Odraczanie przygotowywania się do aktywności zadaniowej 150

C. NASTAWIENIE NA OSIĄGANIE ZYSKU VS. NASTAWIENIE NA

UNIKANIE STRAT 151

8

background image

VIII. ORIENTACJA DEFENSYWNA; MIEDZY PODMIOTOWOŚCIĄ A DE­

PRESJĄ 154
A. MOTYWACJA UNIKANIA ZDARZEŃ NEGATYWNYCH 154

1. Zyski nie równoważą, strat

2. Rozkład częstości zdarzeń a motywacja poszukiwania „umiarkowane­

go szczęścia" 155

3. Mobilizacja — minimalizacja jako typowa reakcja organizmu na syg­

nał zagrożenia; koncepcja Shelley Taylor 157

B. GDY ŚWIAT JEST (SUBIEKTYWNIE) NIEPRZEWIDYWALNY I NIE-

-KONTROLOWALNY 158

1. Przyjęcie orientacji defensywnej — warunki i przejawy 158

2. Egotyzm vs. wyuczona bezradność, czy też sekwencja: egotyzm

— wyuczona bezradność 160

3. Orientacja defensywna — stan oparty na iluzjach 163

C. BLASKI, CIENIE I PUŁAPKI ORIENTACJI DEFENSYWNEJ 164

IX. BIBLIOGRAFIA 167

9

background image
background image

I. WPROWADZENIE

W

ielu moich znajomych, którzy wiedzieli, że piszę tę książkę

interesowało się jej treścią. „O czym to będzie?" — pytali.

„O orientacji defensywnej" — odpowiadałem, wiedząc wszakże, że

niewiele im to może powiedzieć. Orientacja defensywna to bowiem

termin, który po raz pierwszy pojawić się miał w tej właśnie książce.

Mimo to, niektórych ta zdawkowa odpowiedź zadawalała. Inni, bar­

dziej dociekliwi domagali się jednak wyjaśnień. Starałem się wówczas

wytłumaczyć im, co się pod tym terminem kryje. Teraz to samo zrobić

muszę na kartach tej książki.

Zacznijmy od kilku przykładów.

1) Finałowy mecz Pucharu Polski w piłce nożnej. Jest remis. Sę­

dzia dyktuje rzut karny dla jednej z drużyn. Koledzy z zespołu patrzą

na piłkarza, który na treningach najlepiej strzelał karne. „Nie czuję się

dziś dobrze, nie chcę strzelać. Niech zrobi to ktoś inny" mówi on jed­

nak przyjaciołom.

2) Student ma przystąpić do egzaminu. Na uczelni mawia się, że

wynik na tym egzaminie jest wykładnikiem możliwości intelektualnych

zdającego. Student wprawdzie przygotowywał się dość solidnie, ale noc

bezpośrednio poprzedzającą egzamin spędził na wesołej zabawie przy al­

koholu. Przed egzaminatorem stanął więc niewyspany i z bolącą głową.

3) Kurs języka niemieckiego kończy się egzaminem testowym.

Wyniki mają być ogłoszone nazajutrz. Słuchacz, który nieźle radził so­

bie podczas kursu i wie, że chyba dobrze odpowiedział na większość

pytań myśli: „prawdopodobnie mi się nie powiodło, jestem pesymistą".

Wszystkie te przykłady, mimo, że tak różnorodne, mają jedną ce­

chę wspólną. Zachowanie poszczególnych postaci określić bowiem mo­

żemy jako mało racjonalne. Piłkarz nie chce egzekwować rzutu karne­

go, mimo że wie, że robi to lepiej od kolegów z drużyny. Wycofując

11

background image

się, zmniejsza szanse swego zespołu na zdobycie Pucharu Polski. Re­

zygnuje też z możliwości zostania bohaterem meczu. Student redukuje

swoje szanse na zdanie egzaminu, zachowując się bardzo niefrasobli­

wie. Słuchacz kursu językowego jest pesymistą, mimo, że najprawdo­

podobniej zdał egzamin.

Spróbujmy jednak bliżej przyjrzeć się tym zachowaniom, dopatrzyć

się w nich jakiegoś sensu...

Kibice i piłkarze wiedzą, że do zdobycia gola z rzutu karnego

strzelający jest w zasadzie zobligowany. Ewentualne niepowodzenie

oznacza blamaż. Skutecznie strzelając zawodnik zyska więc niewiele.

Kibice szybko zapomną, że to on zdobył gola. Jeśli jednak nie zdobę­

dzie bramki straci bardzo dużo. Koledzy z drużyny będą mieli do nie­

go pretensje, gwizdy na stadionie przez długie tygodnie towarzyszyć'

będą wyczytywaniu przez spikera jego nazwiska. Czy więc jego decy­

zja nie jest z pewnej perspektywy racjonalna?

Jeśli student nie zda egzaminu będzie zmuszony powiedzieć sobie,

że jego kompetencje intelektualne nie są wystarczająco wysokie. Praw­

dopodobnie również koledzy i koleżanki ze studiów tak właśnie je

ocenią. Jeśli jednak na egzaminie pojawi się z objawami kaca, to wy­

jaśnienie ewentualnego niepowodzenia może być zupełnie inne. Teraz

student będzie mógł sobie powiedzieć: „zdałbym, gdyby nie wczoraj­

sza impreza". Koledzy i koleżanki także chyba pomyślą o jego kom­

petencjach w równie przychylny sposób.

Większość ludzi zgodzi się z tezą, że spotykające człowieka zda­

rzenia negatywne są szczególnie bolesne, gdy przychodzą niespodzie­

wanie. Ze zdarzeniami pozytywnymi jest dokładnie odwrotnie — im

mniej się ich spodziewamy, tym bardziej wydają nam się przyjemne.

Słuchacz kursu językowego zachowując sceptycyzm i pesymistyczną

postawę uniknie zatem silnych negatywnych emocji w przypadku, gdy­

by okazało się, że mu się nie powiodło. Jeśli zaś okaże się, że egza­

min zdał z powodzeniem będzie miał szczególne powody do radości.

Tak więc, przyznać trzeba, że wszystkie te zachowania pozornie

tylko wydają się całkowicie bezsensownymi. W istocie, można mówić

o ich „ukrytej racjonalności", czy, jeśli ktoś woli inny termin — o ich

sensie psychologicznym.

Oprócz wspomnianej „ukrytej racjonalności" działania te mają jesz­

cze jedną cechę wspólną. Wszystkie one mogą być traktowane jako

12

background image

przejaw tego, co w tej książce nazywać będę orientacją defensywną.

Pora więc najwyższa wyjaśnić znaczenie tego terminu.

Współczesna psychologia poznawcza opisuje człowieka jako istotę

nie tylko przetwarzającą informację („żywy komputer"), ale także byt

sprawczy, aktywny i „ofensywny", nastawiony na zmianę swego otocze­

nia i samego siebie, planujący swoje działania w bliższej i dalszej per­

spektywie. Człowiek widziany jest, najkrócej mówiąc, jako istota, której

zasadniczym celem jest wywieranie aktywnego wpływu na własny los.

Oczywiście, takie, obowiązujące obecnie w psychologii, podej­

ście do człowieka dopuszcza możliwość, że w pewnych okolicznoś­

ciach (zwłaszcza pod wpływem niecodziennych, traumatycznych oko­

liczności zewnętrznych) zmienia się jego orientacja wobec świata i sie­

bie samego. W konsekwencji — zamiast motywacji do wywierania

wpływu na zdarzenia i aktywności twórczej pojawiają się takie stany,

jak apatia, rezygnacja, czy depresja. Są one uważane za wynik załama­

nia się stanu typowego (tj. orientacji sprawczej) i uznawane za szkod­

liwe dla samej jednostki odstępstwo od normy.

De facto więc, we współczesnej psychologii mamy do czynienia z dy­

chotomią, w której normą jest orientacja na wywieranie wpływu — orien­

tacja sprawcza (czy też „ofensywna" ze względu na tendencję do wytycza­

nia sobie celów rozbieżnych z istniejącym stanem rzeczy i nastawieniem

na ich realizację), a odstępstwem od tej normy — stan depresji, czy apatii

związany z wymuszoną rezygnacją z orientacji na wywieranie wpływu.

Sądzę jednak, że takie, przyjmowane przez współczesną psycholo­

gię poznawczą dychotomiczne myślenie o funkcjonowaniu człowieka

w kategoriach: aktywność sprawcza vs jej załamianie jest zbyt poważ­

nym uproszczeniem.

Myślę otóż, że u podstaw wielu działań człowieka leżą dwie, główne

motywacje. Jedną z nich jest motywacja wywierania wpływu na bieg

zdarzeń, drugą — motywacja ochrony poczucia własnej wartości. Bardzo

często mają one charakter komplementarny. Przekonanie o aktywnym

i skutecznym wpływaniu na otoczenie i własny los staje się wówczas dla

człowieka źródłem poczucia własnej wartości. Wysoka ocena samego

siebie skłania go, z kolei do wywierania wpływu na bieg zdarzeń.

Możliwe są jednak sytuacje, gdy wspomniane dwie motywacje ma­

ją charakter konkurencyjny. Jest tak na przykład wtedy, gdy człowiek

wywołuje swoim działaniem konsekwencje, które on sam ocenia jako

13

background image

negatywne. Przeświadczenie podmiotu, że jest on źródłem zmian w oto­

czeniu nie tylko nie dostarcza wówczas przesłanek do wzrostu poczucia

własnej wartości, ale wręcz przeciwnie — może temu poczuciu zagra­

żać. I odwrotnie: obrona poczucia własnej wartości wymagać może od

człowieka przyjęcia założenia, że nie ma on realnego wpływu na bieg

zdarzeń, że tak naprawdę, to nie od niego zależy to, czy negatywne

konsekwencje pojawiają się, czy też nie. Najkrócej mówiąc, człowiek

zmuszony jest tu do wyboru między realizacją motywu ochrony poczu­

cia własnej wartości i motywu wywierania wpływu na bieg zdarzeń.

Jeśli w warunkach konfliktu między motywacją wywierania wpły­

wu i motywacją obrony poczucia własnej wartości człowiek kieruje się

tą pierwszą, naraża się tym samym, w przypadku pojawienia się nega­

tywnych i niechcianych przez niego samego konsekwencji na koniecz­

ność rewizji pozytywnych sądów o , ja" a także (co powinno być w ta­

kim wypadku naturalną konsekwencją porażki) — na konieczność

zmiany sądów na temat wielkości posiadanego wpływu na bieg zda­

rzeń. Inaczej mówiąc, człowiek jest w takim wypadku narażony na sta­

ny związane z załamaniem się orientacji sprawczej.

Jeśli jednak, człowiek kieruje się w takiej sytuacji motywacją obro­

ny poczucia własnej wartości, to może przyjąć, że w określonej sytua­

cji nie ma wpływu na bieg zdarzeń. Inaczej mówiąc, człowiek zabez­

piecza się w ten sposób przed możliwością pojawienia się stanów apa­

tii, czy bezradności, będących prostą konsekwencją załamania się

orientacji sprawczej i przyjmuje orientację, którą w tej pracy nazywać

będę orientacją defensywną.

Warto zauważyć, że w pewnych okolicznościach — tj. w przypadku

dużej entropii rzeczywistości zewnętrznej, zagrożeń, niepewności doty­

czącej obrazu ,ja" itp., „lansowana" przez psychologów orientacja

sprawcza byłaby dla człowieka bardzo niefunkcjonalna. Nieuchronnie

bowiem narażałaby go właśnie na stany wyuczonej bezradności, depresji,

apatii lub konieczność obniżenia poczucia własnej wartości.

Moim zdaniem, w takim przypadku nie dochodzi jednak zwykle,

(a w każdym razie nie od razu) do jej załamania i wystąpienia sta­

nów destrukcyjnych. Pojawia się natomiast zupełnie nowa, wspomnia­

na wyżej, orientacja poznawcza -— zespół, mniej lub bardziej trwa­

łych, przekonań na temat własnej osoby i natury świata.

Orientacja defensywna pojawia się zatem wtedy, gdy orientacja

14

background image

sprawcza ulega załamaniu, bądź przestaje być funkcjonalna. Zarazem

jednak orientacja defensywna nie oznacza stanu bezradności, czy depre­

sji. Przeciwnie, służy temu by do takich destruktywnych dla organizmu

stanów nie dopuścić. Propozycja wprowadzenia tego terminu oznacza

więc próbę wyjścia poza przyjęty w psychologii paradygmat dwóch

stanów: pan sytuacji — pionek (origin vs pawn), poczucie wpływu na

bieg zdarzeń vs bezradność, czy podmiotowość vs przedmiotowość.

Orientacja defensywna wiąże się przede wszystkim z przyjęciem

przez podmiot założenia, że ma on stosunkowo niski osobisty wpływ

na zdarzenia. Jedną z bezpośrednich konsekwencji takiego osądu jest

zanik (lub, co najmniej, wyraźne zmniejszenie) poczucia osobistej od­

powiedzialności za pojawianie się negatywnych konsekwencji. Inaczej

mówiąc, poczucie relatywnie niskiego wpływu na zdarzenia staje się

tu korzystne dla człowieka, gdyż dzięki temu zarówno istniejące już,

jak i ewentualne przyszłe negatywne stany rzeczy przestają obciążać

jego poczucie własnej wartości.

Inne aspekty przyjęcia orientacji defensywnej to pojawienie się

różnego typu zniekształceń i iluzji. Dobrym przykładem, obok,

wspomnianego już, złudzenia braku wpływu na zdarzenia, może tu

być choćby percepcja zewnętrznego świata jako nieprzewidywalnego

i niesprawiedliwego. Znakomicie ułatwia to interpretacje przyczyn

wszelkich porażek i tolerowanie własnych ułomności podczas dokony­

wania porównań ,ja" — „inni".

Inny jeszcze przejaw orientacji defensywnej wiąże się z tendencją do

tolerowania (a nawet poszukiwania) niejednoznaczności w obrazie własnej

osoby. Człowiek ucieka się zatem do zachowań konformistycznych, wy­

korzystując regułę ,jeśli jesteś taki jak wszyscy, to nie wiadomo jaki

jesteś naprawdę". Pojawia się też u niego tendencja do wyboru zadań

o bardzo wysokim stopniu trudności i działań typu „maniana" (tj. nie­

ustannego odkładania ważnych decyzji „do jutra"). Wszystko to sprzyja

obronie przed konstatacją, że jest się człowiekiem mało wartościowym.

Orientacja defensywna wiąże się też ze skłonnością podmiotu do

koncentracji na tym, aby otaczająca go rzeczywistość nie zmieniała się

na gorszą. Człowiek mniej tu zatem kieruje się wizjami stanów ideal­

nych, a bardziej wizjami „możliwych stanów gorszych od obecnego".

W konsekwencji — zorientowany jest nie na realizację celów typu

„osiągnąć coś lepszego", lecz na obronę status quo.

15

background image

Orientacja defensywna może więc w pewnych warunkach być prze­

szkodą w realizacji zadań życiowych człowieka, a w innych stanowić

narzędzie i warunek dobrego funkcjonowania psychicznego. Orientacja

defensywna nie jest zatem ani jednoznacznie gorsza ani też lepsza

(z punktu widzenia interesów podmiotu) od orientacji ofensywnej. Funk­

cjonalna przewaga każdego z tych, konkurencyjnych, nastawień zależy

bowiem od wielu okoliczności. W warunkach społecznych, które zwykło

się lakonicznie określać jako normalne — tj. przewidywalnych, kontro-

lowalnych i nie zagrażających, zdecydowanie bardziej sprzyjająca jest

orientacja ofensywna. Przyjęcie konkurencyjnej wobec niej orientacji de­

fensywnej może być istotną przeszkodą w rozwoju potencjalnych możli­

wości podmiotu. Jeśli jednak zewnętrzne środowisko jest zagrażające,

niekontrolowalne i nieprzewidywalne — orientacja defensywna staje się

bardziej funkcjonalna. Chroni bowiem jednostkę przed przekonaniem

o własnej niskiej wartości i, w konsekwencji optymalizuje tak codzien­

ne, jak i długofalowe funkcjonowanie. ^

Warto jednak zauważyć, że o ile wyznaczniki i konsekwencje tzw.

„aktywności sprawczej", a także stanów związanych z jej utratą — de­

presji, wyuczonej bezradności etc, są już stosunkowo nieźle poznane,

to o determinantach i skutkach przyjmowania orientacji defensywnej

psychologia wie dość niewiele. Pisząc tę książkę stawiam sobie za cel

prezentację tych mechanizmów. Nie twierdzę jednocześnie, że przyj­

mowanie przez ludzi orientacji defensywnej jest częstsze, czy bardziej

typowe niż przyjmowanie orientacji sprawczej. Sądzę jednak, że nawet

jeśli dotyczy oąo tylko części ludzi i to jedynie wówczas, gdy znajdują

się oni w specyficznych sytuacjach, to fenomenu tego nie można lek­

ceważyć. Tym bardziej, że towarzysząca nam w nieodległej przeszłości

rzeczywistość społeczna zdawała się bardzo orientacji defensywnej

sprzyjać, a wiele wskazuje na to, że i rzeczywistość dzisiejsza stan ten

konserwuje.

Książkę tę traktować można też jako rodzaj suplementu do różnych

podręczników i monografii z zakresu psychologii osobowości i psycho­

logii społecznej. Przedstawiam w niej bowiem często dane z badań, które,

jako kłopotliwe dla wielu propozycji teoretycznych, nierzadko są przez

współczesną psychologię ignorowane, zapomniane i przemilczane. Tym­

czasem, aby uzyskać prawdziwy obraz złożoności mechanizmów ludzkie­

go zachowania, także i te dane trzeba z cała uwagą uwzględnić.

16

background image

II. P R O B L E M P O C Z U C I A SPRAWSTWA

A. MOTYWACJA WYWIERANIA WPŁYWU

GŁÓWNĄ SIŁĄ NAPĘDOWĄ DZIAŁAŃ CZŁOWIEKA —

CHARAKTERYSTYKA STANOWISKA

DOMINUJĄCEGO W PSYCHOLOGU WSPÓŁCZESNEJ

P

sychologia jest nauką opartą na dość kruchych podstawach. Ba­

dacze wciąż spierają się na temat prawdziwości poszczególnych

twierdzeń, prezentując, na ogól, całą gamę różnorodnych poglądów.

Jednym z nielicznych wyjątków od tej reguły zdaje się być obszar

tzw. percepcji i doświadczania kontroli. Rzecz jasna, i tu prezento­

wane są najróżniejsze modele i wzajemnie konkurencyjne twierdze­

nia, ale wspólnym rdzeniem znakomitej większości koncepcji jest

założenie, że jedną z zasadniczych..determinant zachowania człowie-

ka jest to, jak widzi on swój wpływ na bieg zdarzeń. Poczucie

owego wpływu sprzyja osiąganiu zakładanych celów; percepcja bra­

ku wpływu skazuje człowieka na bierność — nie podejmuje on na­

wet wysiłków, by cokolwiek w swym życiu zmienić.

Szeroko rozumiana problematyka kontroli (a więc obok kwestii

percepcji wpływu, także poczucie sprawstwa, kompetencji, wolności

i podmiotowości) zdominowała poznawczy nurt "psychologii osobo­

wości i psychologii społecznej. Zaowocowało to m.in. pojawieniem

się szerokiego wyboru prac, dokonujących prezentacji poszczegól­

nych modeli teoretycznych. Są to zarówno pozycje anglojęzyczne

(np. Baltes, Baltes, 1986; Harvey, 1976; Langer, 1983; Perlmuter,

Monty, 1977, 1979;), jak i opublikowane po polsku ( np. Gliszczyń­

ska, 1983; Kofta, 1983; Szydłowski, 1985; Zieliński, 1983). Fakt

ten zwalnia mnie, jak sądzę, z konieczności szczegółowego prezen­

towania tu różnych teorii i analizowania wyników odnośnych ba-

17

background image

dań. Ograniczę się zatem do syntetycznego przedstawienia kilku

koncepcji, aby w ten sposób zilustrować dominujące we współczes­

nej psychologii poglądy na temat percepcji i doświadczania kon­

troli.

Dla zachowania chronologii, zacząć wypada od teorii, którą

określić dziś już można mianem klasycznej, tj. od koncepcji moty-

wacji kompetencji, zaproponowanej przez R.W. White'a (1939).

Wspomniana motywacja stanowi wg. autora koncepcji podstawo­

wy wyznacznik najróżniejszych ludzkich zachowań. Kompetentna

interakcja z otoczeniem (polegająca np. na opanowaniu raczkowania

w przypadku niemowlaka, czy tworzeniu nowego programu kompu­

terowego przez informatyka) jest motywem samym w sobie. Inaczej

mówiąc, osiąganie stanu kompetencji jest gratyfikujące nie dlatego

(czy, ściślej mówiąc, nie tylko dlatego), że umożliwia osiąganie

pewnych „stanów zewnętrznych (np. dosięgnięcie niedostępnej za­

bawki, czy uzyskanie znacznej gratyfikacji finansowej — w przy­

kładach podanych wyżej), lecz dlatego, że zaspokaja immanentną

potrzebę wpływania na_ zewnętrzną rzeczywistość w zakładanym przez podmiot kierunku. Wywoływanie przez człowieka pożądanych

przez niego _zmian w otoczeniu owocuje poczuciem skuteczności

(feeling of efficacy), które, z kolei, stymuluje podmiot do dalszego

ćwiczenia i rozwijania własnych sprawności motorycznych i po­

znawczych. Tak więc, motywacja kompetencji jest hipotetycznym

fenomenem, który nie tylko wyzwala aktywność podmiotu, ale tak­

że ją selekcjonuje, ukierunkowuje i podtrzymuje.

O poczuciu skuteczności mówi też Albert Bandura (1977).

W jego teorii jednak, doznanie to nie jest wiązane z gratyfikacją

pierwotnych i podstawowych potrzeb panowania nad środowiskiem,

lecz stanowi konstrukt oparty na założeniach poznawczej teorii spo­

łecznego uczenia się. Oczekiwanie skuteczności własnego działania

rozumie Bandura jako przekonanie jednostki, że.potrafi ona wyko-

nać czynności niezbędne dla uzyskania .pożądanego, przez siebie

wyniku. Przeświadczenie to ma decydujący wpływ na to, czy pod­

miot w ogóle podejmie działania ukierunkowane na określony cel,

jak i na ewentualną wielkość zaangażowanego przez niego wysiłku.

Poczucie własnej skuteczności wpływa też na uporczywość i wy­

trwałość w dążeniu do założonego celu gdy na drodze do niego po-

18

background image

jawiają się rozmaite przeszkody i utrudnienia (por. np. Bandura,

1977, 1982, 1986; Bandura, Cervone, 1983; Bandura, Schunk, 1981;

Maddux, Stanley, 1986).

Trzeba jednak podkreślić, że poczucie skuteczności nie wystar­

cza podmiotowi do podjęcia decyzji o jakimkolwiek działaniu, lecz

pełni jedynie rolę instrumentalną wobec motywacji innego rodzaju.

To uczucie głodu pcha np. członka prymitywnego plemienia do

działań polegających na zdobyciu pożywienia, natomiast sąd

o własnej skuteczności w poszczególnych sferach wyznacza kieru­

nek ewentualnej aktywności (czy pójdzie on łapać ryby w strumie­

niu, wybierze się z łukiem na polowanie, czy też pozostanie głod­

ny, bo nie widząc szans na zdobycie jedzenia w jakikolwiek spo­

sób, nie podejmie żadnych konstruktywnych działań).

Tak więc, poczucie własnej skuteczności ułatwia jednostce za­

równo osiąganie zamierzonych celów (choć wprost ich nie determi­

nuje), jak i radzenie sobie z, mniej lub bardziej oczekiwanymi,

przeciwnościami losu. Odwrotnie, brak tego poczucia skazuje czło­

wieka na bierność i bezsilność. Nawet zaś wtedy, gdy zewnętrzne

okoliczności (np. inni ludzie) wymuszają aktywność na człowieku,

przekonanym o swej niskiej skuteczności, jego działania szybko sta­

ją się mało efektywne i są w bardzo niewielkim stopniu odporne na

pojawiające się przeszkody różnego rodzaju (zob. zwłaszcza:

Brown, 1979; Brown, Inouye, 1978; Mclntyre, Lichtenstein, Mer-

melstein, 1983; Slater, 1989).

Autorem innej, powszechnie znanej, koncepcji teoretycznej, pod­

kreślającej wagę formowanych przez człowieka sądów na własny

temat jest, Richard deCharms (1968).

Podstawowym założeniem jego koncepcji jest teza, że człowieka

cechuje chęć sprawowania efektywnej kontroli nad otoczeniem.

Człowiek~ pragnie: dokonywać w nim efektywnych przekształceń

— być ich sprawcą, panem sytuacji, czy też, inaczej mówiąc, źród­

łem (origin) zmian w otoczeniu.

Wspomniany „pan sytuacji"

1

jest przeświadczony, że jego za­

chowanie jest zdeterminowane przez jego osobiste wybory i decy-

1

Decyduję się tu na odejście od dosłownego tłumaczenia angielskiego terminu

„origin". "Pan sytuacji" wydaje mi się bowiem lepiej oddawać

1

istotę rzeczy od wielo­

znacznego „źródła".

19

background image

zje, oraz że posiądą. pełną kontrolę nad swym własnym losem.

Przeświadczeniu temu towarzyszy wysoka motywacja osiągnięć, op­

tymizm i zaufanie do własnych możliwości.

Przeciwieństwem tak rozumianego bycia„ „panem sytuacji" jest

bycie „pionkiem", (pawn). Pionek sądzi, że jego zachowanie deter­

minowane jest przez jakieś siły zewnętrzne wobec niego samego

(np. los, innych ludzi, Boga, czy też interakcję tych i/lub innych

czynników). Czuje się , jak. marionetka, którą ktoś pociąga za sznur­

ki" (de Charms, 1976 s. 4). Brak mu poczucia kontroli swego losu,

motywacji osiągnięć, optymizmu i, rzecz jasna, zaufania do swoich

możliwości i umiejętności.

Dla de Charmsa konstrukty „pan sytuacji" i „pionek" to dwa

krańce wymiaru, opisującego sposób w jaki człowiek widzi" siebie,

oraz związaną ż tą 'percepcją jego motywację do podejmowania róż-

nych działań. Bycie panem sytuacji vs pionkiem jest łączną funkcją

osobistych predyspozycji podmiotu, (głównie rezultatem jego wcześ­

niejszych, zgeneralizowanych doświadczeń) i konkretnej sytuacji,

w jakiej przychodzi mu funkcjonować. Autor koncepcji kładzie

szczególny nacisk na tę drugą kwestię. Tak więc, ten sam człowiek

możej być niekiedy, pionkiem, innym zaś razem — panem sytuacji.

Do czynników zewnętrznych, determinujących ową sytuację pod­

miotu de Charms zalicza rodzaj zadania (tylko takie zadania, które

rzeczywiście angażują podmiot sprzyjają poczuciu bycia panem sy­

tuacji), swobodę wyboru działania (jej brak przesuwa podmiot na

pozycję pionka) oraz natężenie zewnętrznych wzmocnień (obecność

silnych zewnętrznych wzmocnień powoduje, że podmiot czuje się

motywowany zewnętrznie, a zatem — jest pionkiem).

Rzecz jasna, zdaniem de Charmsa, zarówno z perspektywy efek­

tywności działania podmiotu, tj. jego skuteczności w realizacji

różnych doraźnych celów, jak i możliwości samorozwoju korzyst­

niej jest czuć się panem sytuacji niż pionkiem. Autor koncepcji

podkreśla też emocjonalne różnice wynikające ze znajdowania się

w odmiennych psychologicznie perspektywach. W porównaniu

z pionkiem pan sytuacji jest znacznie bardziej usatysfakcjonowany

i szczęśliwy.

Dokonując, najbardziej nawet syntetycznej, prezentacji koncepcji

związanych z pojęciem kontroli nie sposób nie wspomnieć o poję-

20

background image

ciu umiejscowienia poczucia kontroli wprowadzonym do psycholo­

gii za sprawą Juliana B. Rottera i skupionej wokół niego grupy ba­

daczy. Jest to bowiem konstrukt tak ekspansywny (tj. tak często

wykorzystywany w studiach teoretycznych i najróżniejszych bada­

niach empirycznych), że jego obecność także w tym miejscu wyda­

je się czymś naturalnym.

Według Rottera (1966) człowiek zaspokaja swoje potrzeby po-

przez zachowania o charakterze_ instrumentalnym. Wzmocnienia,

które następują po określonym zachowaniu Zwiększają. oczekiwanie,

że w przyszłości sytuacja się powtórzy (tj

;J

że ta sama reakcja umo­

żliwi ponownie osiągnięcie tego samego stanu). Wzmocnienie .może

jednak występować bez jakiejkolwiek reakcji podmiotu, lub w od­

powiedzi na jego najróżniejsze i przypadkowe reakcje. Wszelkie

zdarzenia można zatem rozpatrywać na kontinuum, którego jeden

z krańców opisuje sytuację, w której podmiot ma pełną kontrolę

nad wzmocnieniami, a kraniec przeciwny —. sytuację, w której

wzmocnjęnia występują (lub: nie występują) w sposób całkowicie

niezależny od działań podmiotu.

Dla przewidywania sposobu, funkcjonowarna, człowieka — twier­

dzi Rotter — ważne są jednak nie tylko. rzeczywiste (obiektywne)

cechy sytuacji, ale przede wszystkm subiektywne przekonania sa-

mego podmiotu. Istotne jest to, w czym on widzi przyczynę poja­

wiających się wzmocnień. Jeśli podmiot sp6srzega, że określony

fakt występujący po jego działaniu uwarunkowany jest jego własną

reakcją, albo jego względnie stabilnymi właściwościami — mamy

w tym przypadku do czynienia z przekonaniem o, wewnętrznej kon­

troli wzmocnień (a belief in internal control of reinforcement). Ina-

czej jest natomiast, gdy człowiek widzi wprawdzie, że dany rezultat

występuje po jego reakcji, ale uważa, że warunkowany jest on od­

działywaniem pewnych czynników zewnętrznych (np. innych ludzi,

organizacji, fatum, czy zbiegu okoliczności). W takiej sytuacji, ma­

my do czynienia z jednostką przekonaną o zewnętrznej kontroli

wzmocnień. (a belief in external control of reinforcement).

W ciągu całego swego życia, w wyniku powtarzających się do­

świadczeń w rozmaitych sytuacjach, człowiek wytwarza sobie zge-

neralizowane oczekiwanie dotyczące przyczynowych związków mię­

dzy swoim zachowaniem i wzmocnieniami. Rzecz jasna, przekona-

background image

nie to niezwykle rzadko przybiera ekstremalne formy przeświadcze­
nia o całkowicie zewnętrznej, lub wewnętrznej kontroli wzmocnień.

Zwykle, zawiera się między tymi skrajnościami.

Niewiarygodnie duża liczba badań empirycznych, nawiązujących

do konstruktu zaproponowanego przez Juliana Rottera, publikowa­
nych zwłaszcza na przełomie lat 60-tych i 70-tych zdaje się przy­

nosić obraz jednoznaczny i klarowny. Poczucie wewnętrznej kont­
roli i związana z nim wiara we własne możliwości stymuluje samo­
dzielne,, aktywne.i skuteczne działania, ułatwia procesy uczenia się,
sprzyja integracji osobowości oraz jest warunkiem koniecznym

(choć z pewnością nie wystarczającym) motywacji osiągnięć (por.

np. Drwal, 1979; Nowicki, Segal, 1974; Phares, 1976).

Obraz charakterystycznego dla psychologii ujmowania problemu

kontroli uzupełnić chciałbym o krótką prezentację dwóch koncepcji
proponowanych przez badaczy polskich. Autorem pierwszej z nich

jest Mirosław Kofta, drugiej — Wiesław Łukaszewski.

Kofta (1989) proponuje model orientacji podmiotowej, będącej

„pewną formą ustosunkowania do siebie i świata w danej sytuacji"
(sir. "36). Ten ostatni element (sytuacja) oznacza, że orientacja pod­

miotowa jest, w rozumieniu autora, stanem, nie zaś trwałą cechą

osobowości. Człowiek może orientację podmiotową przyjąć lub nie.
Zależeć to będzie zarówno od konkretnej sytuacji (w tyrn: stanu
w jakim znajduje się aktualnie człowiek — np. stopnia fizycznego
zmęczenia, nastroju), jak i od wcześniejszych doświadczeń jednostki
(wpływów kulturowych i socjalizacyjnych jakim podlegała, bilansu
sukcesów i porażek w zadaniach, którym próbowała sprostać itp.).

Orientacja podmiotowa jest konstruktem o dużym stopniu ogól­

ności, schematem poznawczo — wykonawczym, nie dającym się
sprowadzić do samej percepcji siebie w określonych kategoriach,
czy też samej motywacji do określonych działań. Stan ten jest, naj­
prościej rzecz ujmując, nastawieniem na aktywność sprawczą. Na-

stawienie to zakłada generatywność, optymizm, zaufanie do siebie,
selektywność i poszukiwanie przyczynowości.

Aktywizacja orientacji podmiotowej powoduje, że człowiek za­

czyna tworzyć tzw. "figury aktywności". Mówiąc. z pewnym upro­

szczeniem, czynności jednostki są wówczas z jednej strony konstru­
owane i na bieżąco korygowane w trakcie działań, a z drugiej —

22

background image

charakteryzują się „wewnętrzną logiką". Osiągnięcie w działaniu ja­

kiegoś etapu zawęża w określony sposób możliwości kroków na­

stępnych, zaś kroki finalne są już w pewnym sensie oczywiste.

Przykładem może być tu rzeźbiarz, który formułując wstępną ideę

swego dzieła zawęża sobie tym samym możliwości rozwiązań tech­

nicznych i artystycznych, a czym dalej posuwa się w pracy, tym

bardziej „oczywiste" wydają mu się kolejne kroki. Zarazem jednak

nie funkcjonuje on na zasadzie realizacji algorytmicznego planu,

konstruując i korygując na bieżąco swoje kolejne działania. Tak

więc, zaangażowanie podmiotowe jest czymś innym niż działanie

celowe (które samo w sobie nie wymaga owego konstruowania

i korygowania własnej aktywności).

Wzbudzenie zaangażowania podmiotowego umożliwia podmioto-

wi aktywizację postawy twórczej, wyzwala jego inicjatywę i samo-

dzielność. Z wielu powodów zaangażowanie to ma charakter samo-

podtrzymujący i samonapędzający się. W pewnych przypadkach na­

stępuje jednak jego załamanie, co skazuje podmiot na stany apatii

^i zanik inicjatywy w działaniu.

Odmienne podejście do problematyki kontroli demonstruje nato­

miast Wiesław Łukaszewski (1986, 1986 a). Punktem wyjścia jego

koncepcji jest założenie, że człowiek w następstwie swoich kontak­

tów z otoczeniem (szczególnie w następstwie własnych działań)

gromadzi informacje o prawdopodobieństwie występowania różnych

stanów rzeczy. Wynikiem gromadzenia takich danych oraz stosowa­

nia subiektywnych (często dalekich od racjonalności) reguł szaco­

wania prawdopodobieństwa jest kumulowanie się wiedzy jednostki

na temat typowych

r

prawdopodobieństw zdarzeń pewnej klasy.

Szczególnym elementem tej wiedzy jest przekonanie o wpływie

własnych działań na prawdopodobieństwo występowania różnorod­

nych stanów. Ponieważ prywatne koncepcje przyczynowości prefe­

rowane przez ludzi zakładają zazwyczaj addytywność poszczegól­

nych składników przyczynowych, można w nich zatem przeciwsta­

wić działania własne wszystkim pozostałym czynnikom.

Co istotne, tego typu oszacowania dotyczyć mogą nie tylko

udziału własnego działania jako czynnika sprawczego w określo­

nym, pojedynczym zdarzeniu, ale także całych klas zdarzeń, wyra­

żając stopień, w jakim zwykle wystąpienie danych stanów zależy

23

background image

od działań podejmowanych przez jednostkę. Oszacowania takie

nabierają z czasem cech standardów regulacji zachowania się.

Stają się punktem odniesienia w ocenie samego siebie i zewnętrz­

nych stanów rzeczy oraz generatorem rozmaitych przewidywań

i działań.

Autor koncepcji formułuje szereg przewidywań dotyczących od­

mienności funkcjonowania osób przekonanych o niskim vs wysokim

spostrzeganym osobistym wpływie na zdarzenia. Z interesującej nas

tu perspektywy najważniejsze jest to, że osoby spostrzegające

wpływ osobisty jako znaczny są skłonne preferować zachowania

wyraźnie sprawnościowę. (vs. losowe) ..i są silnie motywowane do

osiągania w nich sukcesów. Co więcej, w zadaniach sprawnościo­

wych osoby te funkcjonują znacznie efektywniej niż ci, którzy spo­

strzegają swój wpływ osobisty jako mały.

Warto tu podkreślić, że model Łukaszewskiego, zakłada, iż

funkcjonowanie jednostek w sytuacji zadaniowej pozostaje w wy­

raźnej spójności z istniejącymi u nich standardami osobistego wpły­

wu. Oznacza to więc, że zdaniem autora koncepcji nieprawdziwa

jest teza, że typowe dla wszystkich (poza przypadkami .klinicznych

dewiacji) jest dążenie do zwiększonego osobistego wpływu na zda­

rzenia. Co więcej, przeprowadzone dotychczas badania empiryczne

(Łukaszewski, 1986, 1986a; Weigl, Łukaszewski, 1987) wykazują

jednoznacznie, że osoby o standardach małego wpływu rzeczywiście

zadawalają się wpływem niewielkim i nie dążą do jego zwięk­

szania.

B. MOTYWACJA NIE WYWIERANIA WPŁYWU

Syntetyczne przedstawienie kilku wybranych koncepcji nawiązu­

jących do zmiennej kontroli miało na celu, jak już to podkreślałem,

zilustrowanie dominujących trendów we współczesnej psychologii

osobowości i psychologii społecznej. Zarazem jednak, zestawienie

obok siebie poglądów autorów poszczególnych koncepcji wskazuje

na znaczne, niekiedy, rozbieżności między nimi w zakresie najbar­

dziej nas tu interesującej kwestii — motywacji do wywierania

wpływu na bieg zdarzeń.

24

background image

O ile bowiem niektórzy badacze (np. White, deCharms) sądzą,

że motywacja taka jest podstawowym napędem działań człowieka,

inni (np. Bandura, Kofta) nie uznają tego założenia za konieczny

element swoich teorii (co nie znaczy wszakże, że je podważają).

Łukaszewski, z kolei kwestionuje uuniwersalny" charakter motywa­

cji do powiększania zakresu osobistej kontroli. Nie jest zresztą

w tym sądzie osamotniony. Podobne poglądy prezentują np. autorzy

nie omawianej wyżej koncepcji pragnienia kontroli (desire for con­

tro!) — J.M. Burger i H.M. Cooper (1979)

2

.

W poniższych rozważaniach pójdę jednak jeszcze krok dalej.

Spróbuję wykazać, że w wielu przypadkach ludzie nie tylko nie są

zainteresowani zwiększaniem zakresu swojej własnej kontroli perso­

nalnej, a l e ' — przeciwnie, motywowani są do jego zmniejszania.

1. Awersywne reakcje emocjonalne w warunkach obligacji podmiotu

do wywierania wpływu na zdarzenia

Jeśli posiadanie wpływu na bieg toczących się zdarzeń jest sta­

nem pożądanym przez jednostkę, to można sądzić, że będzie ona

w takich warunkach doświadczać pozytywnych stanów emocjonal­

nych. Wydaje się także (choć nie jest to prostą, logiczną konsek­

wencją powyższej tezy), że z faktu, iż jednostka przeżywa negatyw­

ne stany emocjonalne podczas doświadczania kontroli można na

ogół wnioskować, że wolałaby ona owego wpływu na zdarzenia nie

wywierać

3

.

Teza, że doświadczanie kontroli wiąże się z emocjami pozytyw­

nymi, zaś doświadczanie braku kontroli z odczuciami negatywnymi

jest powszechnie w psychologii akceptowana (zob. zwłaszcza bada­

nia dotyczące związku pomiędzy brakiem spostrzeganego wpływu

2

Burger i Cooper zakładają, że ludzie różnią się między sobą nasileniem motywacji

do wpływania na różne stany i zdarzenia związane z ich życiem (jedni preferują np. pra­
cę samodzielną, w której sami decydują, co będą robić, a inni wolą taką, w której ktoś
im dokładnie mówi co mają zrobić). Silna skłonność do wpływania na bieg zdarzeń jest
zatem — zdaniem autorów — tym, co cechuje tylko niektóre osoby.

3

Od reguły tej istnieją jednak wyjątki. Już Freud zwrócił np. uwagę, że człowiek

zazwyczaj dłubie w bolącym zębie, sprawiając sobie w ten sposób ból. Można więc po­
wiedzieć, że przeżywanie silnych negatywnych doznań emocjonalnych wywoływanych (!)

procesem kontroli nie czyni awersywnym samego procesu osobistego sprawstwa!

25

background image

na zdarzenia a symptomami depresji — np. Abramson, Sackeim, 1977;

Beck, 1967; Hollon, Beck, 1979). Ciekawe wszakże, zwłaszcza z inte­

resującej nas tu perspektywy, może być przyjrzenie się stanom nietypo­

wym. Myślę tu o przypadkach, gdy ludzie reagują negatywnymi emo­

cjami „na sytuacje, w których mają kontrolę nad biegiem wydarzeń.

Efekt taki wykazała przekonywująco Judith Rodin, która wraz

ze swymi współpracownikami manipulowała w serii eksperymentów

wielkością spostrzeganej przez badanych kontroli (Rodin, Rennert,

Solomon, 1980). Manipulacja ta wiązała się z oferowaniem uczest­

nikom badania możliwości wybierania zadania, które będą wykony­

wać bądź też nie dawaniem im takiego wyboru. W pewnych wy­

padkach w grę wchodził więc np. wybór przez badanych testu oso­

bowości, lub wręczanie im testu bez pytania ich o preferencje,

w innych — niektórzy badani mogli samodzielnie generować pyta­

nia wywiadu na które potem mieli odpowiadać, pozostali zaś odpo­

wiadali na pytania zadawane przez eksperymentatora.

Dość nieoczekiwanie, okazało się, że osoby, którym stwarzano

możliwość determmowania biegu zdarzeń ujawniały niższe poczucie

własnej wartości i, generalnie, mniej przychylne myślenie o sobie

niż badani „stawiani przed faktem dokonanym".

Podobne rezultaty zanotowali Burger, Brown i Allen (1983).

Wytwarzali oni swoim badanym przekonanie o posiadaniu szczegól­

nych predyspozycji do osiągania sukcesów w pewnego typu aktyw­

ności zadaniowej, a następnie zawiadamiali ich, że wezmą udział

w 20-minutowej sesji. Części badanych pozwalano przy tym na wy­

branie (spośród trzech możliwości) rodzaju zadań. Wśród nich były

przy tym takie, które badani, w wyniku wcześniejszych oddziały­

wań eksperymentalnych, musieli spostrzegać jako szczególnie odpo­

wiadające ich umiejętnościom. (Rzecz jasna, większość osób wybra­

ła właśnie te próby). Pozostałych badanych jedynie informowano,

które zadania będą wykonywać.

Okazało się, że badani, którym stwarzano możliwość wyboru za­

dań deklarują niższe poczucie własnej wartości oraz wyższy lęk

i wrogość wobec innych ludzi, niż badani, którym nie stwarzano ta­

kiej możliwości.

Jak się wydaje, możliwość dokonania wyboru wiąże się często

z niepewnością i towarzyszącym jej niepokojem, czy ów wybór bę-

26

background image

dzie optymalny

4

. Co więcej, wizja ewentualnej porażki musi być

w takim przypadku szczególnie dotkliwa. Warunki,. w których czło­

wiek mą kontrolę nad biegiem zdarzeń obligują go bowiem zwykle

do poczucia osobistej odpowiedzialności za pojawiające się stany

rzeczy. W sytuacji zaś, gdy w grę wchodzą konsekwencje o bardzo

dużej doniosłości dla samego podmiotu i/lub innych ludzi wspo­

mniany niepokój może przybierać formę emocji zdecydowanie sil­

niejszych.

Bardzo sugestywną przesłanką słuszności takiej interpretacji są

wyniki eksperymentu Brady'ego (1958, za: Reykowski, 1974).

W badaniu tym jedna z małp, tzw. „odpowiedzialna" mogła zapo­

biegać szokom elektrycznym, zaś inna — „bezradna" była takiej

możliwości pozbawiona. Okazało się jednakże, że małpa „odpowie­

dzialna" poniosła śmierć w wyniku przeżywania nieustannego stre­

su, a jej „bezradna" towarzyszka cieszyła się niezłym zdrowiem.

Wprawdzie Reykowski (op. cit.) przedstawia dowody, że zgon małp

„odpowiedzialnych" spowodowany był specyficznym rozkładem

szoków, wywołującym skumulowanie niekorzystnych zmian fizjolo­

gicznych, a Maier i Seligman (1976) zwracają uwagę, że przydział

do grup „bezradnej" i „odpowiedzialnej" dokonywał się na zasadzie

autoselekcji (zwierze bardziej aktywne, które pierwsze naciskało

dźwignię stawało się „odpowiedzialne"), ale pozostaje faktem, że

sprawowanie kontroli nad bodźcami awersywnymi może być źród­

łem negatywnych reakcji emocjonalnych.

Co więcej, istnieją dane, które jednoznacznie przekonują, że

efekt ten nie dotyczy wyłącznie zwierząt. Miller (1980) stwarzała

sytuację eksperymentalną, w której osoby badane miały decydować,

czy one same, czy też ich partner z zespołu wezmą udział w zada­

niu, którego konsekwencje dotyczyć będą ich obu

5

. Okazało się, że

badani, którzy „delegowali" do zadań swego partnera wykazywali

mniejszy lęk i mniejszą wrogość od tych, którzy wyznaczali sami

siebie. Co szczególnie ciekawe, efekt ten dotyczył także tych, któ­

rzy mieli przesłanki by być pewnym, że są bardziej od partnera

4

Efekt ten bardzo łatwo zaobserwować w codziennym życiu. Wystarczy przyjrzeć

się dowolnej kobiecie dokonującej wyboru sukni, w której wystąpi na przyjęciu.

5

Badania Miller omówione są szerzej w podrozdziale „Decyzje o rezygnacji z kon­

troli osobistej i zachowania zmierzające do ograniczenia swego wpływu na zdarzenia".

27

background image

predysponowani do osiągnięcia w tym zadaniu sukcesu. Na podob­

ne, negatywne efekty związane z doświadczaniem przez ludzi kon­

troli zwraca także uwagę w swej analizie teoretycznej S. Folkman

(1984). Autorka ta sugeruje, że stwarzanie pacjentom dużych moż­

liwości wpływania na proces leczenia (wyboru rodzaju zabiegów te­

rapeutycznych, czy decydowania o ich intensywności) może być

nadzwyczaj ryzykowne. Wiąże się bowiem z doświadczaniem przez

nich dodatkowego lęku i napięcia, co, z kolei, odbija się zwykle

ujemnie na ich samopoczuciu fizjologicznym i psychologicznym

6

.

Tak więc, choć rzeczywiście w większości przypadków proces,

wywierania osobistego wpływu wiąże się z przeżywaniem emocji

pozytywnych, to jednak sytuacja, gdy sprawowaniu kontroli towa­

rzyszą emocje negatywne nie wydaje się fenomenem zupełnie wy­

jątkowym. Można sądzić, że negatywne stany emocjonalne pojawia­

ją się przede wszystkim tam, gdzie konsekwencje decyzji działają­

cego podmiotu są doniosłe, a w grę wchodzi możliwość wywołania

w wyniku własnych działań pewnych stanów niepożądanych.

Kończąc tę część rozważań, podkreślić jednak trzeba, że faktu,

iż procesom osobistej kontroli towarzyszą niekiedy negatywne od­

czucia nie można traktować jako jednoznacznego dowodu na rzecz

tezy, że ludzie bywają skłonni do rezygnowania z wywierania

wpływu na bieg zdarzeń. Przejdźmy zatem, z kolei, do grupy do­

wodów bardziej jednoznacznych (choć także nie bezpośrednich).

2. Sądy atrybucyjne jako wynik skłonności do spostrzegania siebie

w kategoriach jednostki pozbawionej wpływu na zdarzenia

Zjawiskiem charakterystycznym dla współczesnej psychologii

społecznej jest tzw. "przesunięcie poznawcze" (por. Wojciszke,

1980). Jednym z jego przejawów jest znaczący wzrost zaintereso-

6

Teza ta pozornie tylko wydaje się być sprzeczną z wynikami, powszechnie w psy­

chologii znanych, badań Langer i Rodin (1976). Eksperyment naturalny przeprowadzony

przez te autorki wykazał niezbicie, że zwiększenie wpływu, jaki rezydenci domu starców
mieli na swój własny, codzienny los owocowało większą satysfakcją, aktywnością i lep­
szym stanem zdrowia pensjonariuszy. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w przeci­
wieństwie do ludzi chorych (o których mówi Folkman) badani ci podejmowali decyzje
o zdecydowanie mniejszej doniosłości i nie mieli powodów do odczuwania niepokoju

(zwłaszcza silnego).

28

background image

wania badaczy tym, w jaki sposób człowiek spostrzega siebie i ota­

czający go świat, co ową percepcję determinuje oraz jakie są jej

konsekwencje. Lata 70-te i 80-te to dominacja w psychologii tzw.

nurtu atrybucyjnego. Ukazało się wówczas niezwykle dużo prac po­

święconych temu w jaki sposób ludzie spostrzegają przyczyny róż­

nych zdarzeń, na jakiej drodze przypisują sobie i innym trwałe dy­

spozycje osobowościowe, kiedy czynią odpowiedzialnym za pewne

stany rzeczy tego, kto je w sensie fizycznym wywołał, a kiedy ob­

winiają jego przełożonych, itp.

Ten bogaty materiał empiryczny przekonuje w sposób jedno­

znaczny, że sądy prezentowane przez ludzi są często dalekie od ra­

cjonalności, czy obiektywizmu. W naturalny sposób pojawia się za­

tem pytanie o powody owych zniekształceń. Pytanie to może zaś

być rozumiane w dwojaki, co najmniej, sposób. Po pierwsze, zasta­

nawiać się można jakie czynniki powodują wspomniane odchylenie

od racjonalności (bias), po drugie — czemu ono służy, jakie potrze­

by człowieka zaspakaja.

Warto przy tym zauważyć, że o ile niektóre fenomeny (np. me­

chanizmy koncentracji uwagi) jednoznacznie osadzają dyskusję

w pierwszym z wymienionych nurtów („powodują zniekształcenia"),

to inne — (np. potrzeba umacniania poczucia własnej wartości) mo­

gą być rozpatrywane w ramach obu z tych nurtów (potrzeba ta wy­

wołuje wspomniane zniekształcenia, ale jednocześnie właśnie one

służą jej zaspokojeniu).

Stosunkowo szybko pojawiła się idea, że jednym z ważniejszych

źródeł wspomnianych odchyleń może być potrzeba uzyskania (lub

utrzymania) poczucia kontroli nad biegiem zdarzeń. (Tezy takie

znajdujemy już w pionierskiej dla tematyki atrybucji pracy Fritza

Heidera z 1958 roku). Atrakcyjność tej idei zdaje się mieć źródła

w swej uniwersalności. Z jednej strony, konstrukt ten pozwala wy­

jaśnić zarówno „co powoduje zniekształcenia", jak i to, „czemu słu­

żą zniekształcenia", z drugiej zaś potrzeba uzyskania, czy utrzyma­

nia kontroli uwikłana być może zarówno w wyjaśnianie i interpreta­

cję własnych stanów i zachowań, jak i fenomenów związanych

z funkcjonowaniem innych ludzi.

Pojawia się jednak zasadnicze pytanie, czy sądy atrybucyjne rze­

czywiście podporządkowane są analizowanej tu potrzebie? Wiele

29

background image

światła na ten problem rzuca teoretyczno-przeglądowa praca And­

rzeja Szmajke opublikowana pod tytułem „Dążenie do uzyskania

poczucia kontroli nad zdarzeniami jako modyfikator sądów atrybu-

cyjnych i spostrzegania osób". Jej uważna lektura przekonuje, że

w znakomitej większości przypadków potrzeba wpływu na zdarze­

nia nie jest uniwersalną tendencją determinującą sądy badanych

osób. Powiedzieć można raczej, że tylko ci ludzie, którzy posiadają

silną osobowościową potrzebę sprawowania kontroli ujawniają znie­

kształcenia poznawcze służące gratyfikacji tej potrzeby.

Jeszcze ciekawsze wydają się efekty związane z tzw. asymetrią

w wyjaśnianiu własnych sukcesów i porażek. Liczne badania wyka-

zują tu skłonność ludzi do wyjaśniania własnych sukcesów czynni­

kami wewnętrznymi (np. zdolnościami, czy włożonym wysiłkiem),

a porażek, czynnikami zewnętrznymi- (np. pechem, działaniem innych

ludzi). Psychologowie dopatrują się w tych tendencjach oddziaływa­

nia dążenia do utrzymania, czy też powiększenia poczucia kontroli

nad biegiem zdarzeń (por. np. Cialdini, Mirels, 1976; Langer, 1975).

Nietrudno jednak zauważyć, że w przypadku skłonności do przy­

pisywania własnego sukcesu przyczynom wewnętrznym (np. własnym-

zdolnościom, czy umiejętnościom) mamy do czynienia nie tylko

z gratyfikowaniem potrzeby kontroli (skoro zawdzięczam sukces

własnym, stabilnym kompetencjom, to i w przyszłości będę potrafił

go odnieść), ale i z zaspokojeniem potrzeby własnej wartości (skoro

sukces jest wyznacznikiem moich kompetencji, to znaczy, że jestem

osobą wartościową). Zwykle, trudno jest natomiast jednoznacznie

orzec, który z tych mechanizmów (a być może oba) prowadzi do wi­

dzenia siebie (vs np. szczęścia, czy oddziaływań innych ludzi) jako

głównej siły przyczynowej sukcesu.

Inaczej jest jednak w przypadku, gdy podmiot ponosi porażkę.

Jak słusznie pisze Andrzej Szmajke: „atrybucja do przyczyn ze­

wnętrznych prowadzi [wówczas] do ochrony samooceny, ale nie

jest to równoznaczne z ochroną poczucia kontroli. Można nawet są­

dzić, że wyzbywanie się poczucia kontroli nad otoczeniem (zdarze­

niem) jest strategią pozwalającą na ochronę samooceny po doznaniu

niepowodzenia" (Szmajke, 1989, str. 169).

Tak więc, racje mają ci badacze, którzy podstawową przyczynę

atrybucyjnej asymetrii sukcesów i porażek widzą nie w motywie

3 0

background image

kontroli, lecz w motywie ochrony poczucia własnej wartości (zob.

np. Schneider, Hastorf, Ellsworth, 1979; Zuckerman, 1979). Patrząc

zaś na wspomniany efekt dotyczący atrybucji porażki z szerszej

perspektywy, powiedzieć można, że tam, gdzie motyw kontroli

i motyw ochrony ego są w konflikcie górę zwykle bierze ten drugi.

Konkluzja ta stanowi dogodny punkt wyjścia dla dyskusji innego

problemu atrybucyjnego — oddziaływania potrzeby poczucia wpły­

wu na zdarzenia i potrzeby ochrony poczucia własnej wartości na

przypisywanie odpowiedzialności człowiekowi będącemu mimowol­

nym sprawcą jakiegoś nieszczęścia lub ofierze jego działania.

Pozornie wydawałoby się, że jeśli ktoś mimowolnie wywołuje

pewne negatywne stany rzeczy, to inni raczej skłonni są współczuć

mu, niż go potępiać (zwłaszcza, jeśli to on sam jest biorcą owych

konsekwencji). Elaine Wais ter (1966) sugeruje jednak, że współczu­

cie jest emocją, która pojawia.' się tylko wówczas, gdy negatywne

skutki nie są duże. Jeśli natomiast są one poważne, ludzie skłonni

są przypisywać sprawcy, lub ofierze odpowiedzialność za to co się

stało. Takie, nieco irracjonalne spostrzeganie okoliczności wypadku

i osoby (osób) weń uwikłanych jest zdaniem Walster bardzo przy­

stosowawcze. Świadomość poważnych konsekwencji rodzi w czło-

wieku potrzebę wiary w to, że niefortunne zdarzenia są kontrolo-

.walne (nie zaś losowe) i dzięki temu są możliwe do, uniknięcia

w przyszłości. Uznanie natomiast, że wypadek ma charakter losowy

oznacza de facto, iż może on zdarzyć się nieoczekiwanie dowolnej

osobie (a więc także tej, która formułuje sąd o odpowiedzialności

sprawcy lub ofiary). Tak więc, stwierdzenie przez obserwatora

7

ja­

kiegoś nieszczęścia, że jest ono doniosłe sprawia, że staje się on

skłonny do przypisywania odpowiedzialności sprawcy tego zdarze­

nia lub ofierze. Kwestia tego, komu (sprawcy, czy ofierze) obser­

wator przypisze odpowiedzialność jest, z interesującej nas tu per­

spektywy, sprawą drugorzędną. Podstawowe znaczenie ma nato­

miast to, że zgodnie z tezą Walster, skłonny jest on przypisywać

odpowiedzialność jakiejś osobie, nie zaś czynnikom losowym. Dzię­

ki temu może on wierzyć, że jest innym typem człowieka niż osoba

7

Terminu „obserwator" używam tu w znaczeniu przyjętym przez teorie atrybucyjne.

Zgodnie z nim obserwator to ktoś, kto. formułuje pewien sąd o innej osobie (nie o sa­
mym sobie). Niekoniecznie przy tym musi tę osobę widzieć (obserwować).

31

background image

przez niego obwiniana, lub, że na jej miejscu zachowałby się zupeł­

nie inaczej, w konsekwencji czego nigdy nie zdarzy mu się podob­

ne nieszczęście. Tak więc, Elaine Walster sugeruje, że potrzeba

kontroli w jednoznaczny sposób determinuje sądy o odpowiedzial­

ności innych ludzi, a siła tego oddziaływania rośnie wraz ze wzros­

tem negatywnych konsekwencji. Im są one większe, tym wyższa

odpowiedzialność przypisana zostanie osobie uwikłanej w zdarzenie.

W celu weryfikacji tych założeń autorka zapoznawała badanych

z nagraniem (odtwarzanym z magnetofonu), przedstawiającym nie­

miłą przygodę, która spotkała młodzieńca o imieniu Lennie. Zapar­

kował on na wzgórzu niedawno kupiony, używany samochód. Kie­

dy oddalił się od pojazdu, ten zaczął staczać się ze wzgórza. Póź­

niejsze oględziny wykazały, że linki hamulca ręcznego były

przerdzewiałe i to, najprawdopodobniej, doprowadziło do tego, że

auto zaczęło jechać.

W schemat badawczy wbudowane były cztery warunki ekspery­

mentalne. Niezależnie od siebie manipulowano doniosłością nega­

tywnych konsekwencji i tym, kto był ich ofiarą. Tak więc, jedna

z grup informowana była, że samochód staczał się ze wzgórza

i niechybnie rozbiłby się o wielkie drzewo rosnące u jego podnóża,

ale zatrzymał się na pobliskim pniaku, lekko uszkadzając zderzak.

Drugiej grupie badanych mówiono, że rozpędzone auto wpadło na

wielkie drzewo, rozbijając się doszczętnie. Grupa trzecia dowiady­

wała się, że samochód mógłby wpaść na znajdujący się u podnóża

wzgórza sklep, raniąc sprzedawcę i dziecko, którzy się w nim

w tym czasie znajdowali, ale zatrzymał się na wystającym pniaku,

lekko wgniatając zderzak. Ostatnia z badanych grup była informo­

wana, że rozpędzony samochód rozbił szybę wystawową, poważnie

zranił sprzedawcę i nieco oszołomił dziecko, znajdujące się w skle­

pie. Wszystkim badanym mówiono przy tym, że właściciel samo­

chodu nie był ubezpieczony.

Następnie badani szacowali odpowiedzialność chłopca za wy­

padek, posługując się skalą oznaczoną na krańcach: „Lennie zu­

pełnie nie był odpowiedzialny i wypadek był całkowicie poza jego

kontrolą" i „Lennie był całkowicie odpowiedzialny za wypadek".

(Oprócz tego, odpowiadali oni na szereg dodatkowych pytań, oce­

niając m.in. w jakim stopniu Lennie był beztroski). Analiza wyni-

32

background image

ków wykazała, że badani przypisywali Lermiemu większą odpo­

wiedzialność w warunkach poważnych konsekwencji (doszczętnie

rozbity samochód oraz zraniony sprzedawca i oszołomione dziecko)

niż w warunkach relatywnie błahych konsekwencji (wgiecenie zde­

rzaka). Gdy w analizie uwzględniono płeć badanych okazało się

jednak, że taki wzorzec odpowiedzi był charakterystyczny jedynie

dla mężczyzn, natomiast kobiety spostrzegały Lenniego jako równie

odpowiedzialnego wtedy, gdy jego samochód ranił sprzedawcę

i oszołomił dziecko, jak i wówczas, gdy "jedynie' potencjalnie mogło

się tak zdarzyć

8

.

Tak więc, rola potrzeby kontroli w determinowaniu sądu o od­

powiedzialności człowieka, który w sposób nieintencjonalny wywo­

łuje negatywne konsekwencje nie została w tym badaniu potwier­

dzona w sposób jednoznaczny. Atrybucje dokonywane przez kobie­

ty okazały się bowiem niezgodne z założeniami teorii Walster.

Efekt ten można by wprawdzie tłumaczyć zmiennymi kulturowymi

(większą orientacją mężczyzn niż kobiet na wpływanie na bieg zda­

rzeń), ale faktem pozostaje jego relatywnie niska uniwersalność. Co

więcej, dodatkowe analizy ujawniają zależności, które okazują się

dość kłopotliwe z punktu widzenia koncepcji forsowanej przez au­

torkę. Okazuje się otóż, że obarczanie Lenniego odpowiedzialnością

nie było związane z percepcją jego nieostrożności. Tym samym,

trudno uznać, że podstawą obarczania chłopca odpowiedzialnością

była percepcja wypadku jako zdarzenia kontrolowalnego. Autorka

próbowała wprawdzie znaleźć dodatkowe argumenty na rzecz traf­

ności swojej teorii (Walster, 1967), ale nie osiągnęła na tym polu

sukcesu. Co więcej, w dwóch kolejnych badaniach nie udało jej się

zreplikować wyniku świadczącego o skłonności ludzi do opierania

sądu o odpowiedzialności na informacji o doniosłości negatywnych

konsekwencji.

Interesującą próbę wyjaśnienia niekonkluzywności wyników

otrzymanych przez Walster podjął Kelly G. Shaver (1970). Zwraca­

jąc uwagę na szczegóły procedur eksperymentalnych i charakterys-

8

Kobiety (ale nie mężczyźni) różnicowały swoje sądy także ze względu na to, kto

•mógł być potencjalną ofiarą wypadku, przypisując Lenniemu większą odpowiedzialność

wówczas, gdy jego samochód mógł skrzywdzić sprzedawcę i dziecko, niż wtedy, gdy
mógł doszczętnie rozbić się o drzewo.

33

background image

tyki badanych populacji stwierdził on, że zdarzenie, które Walster

prezentowała swoim badanym w studium z 1967 roku było w pew­

nym sensie abstrakcyjne. Badani nie mieli podstaw, by sądzić, że

im samym może zdarzyć się podobna przygoda. Także bohater pre­

zentowanej im historyjki był postacią bardzo do nich niepodobna

(wyraźnie od nich starszy). Tak więc, brak relewantności (tj. odpo-

wiedniości, związku sytuacji badanych z sytuacją prezentowaną

w eksperymencie) i immanentnie związany z tym brak poczucia

osobistego zagrożenia nie sprzyjały temu, by uczestnicy badania'

opierali swe sądy na informacji o doniosłości konsekwencji. |

Dla sprawdzenia słuszności swych założeń Shaver zaplanował

serię eksperymentów. W pierwszym z nich wykorzystał historyjkę

Walster z 1966 roku. Wszystkim swoim badanym podał jednak in­

formację, że auto pozostawione przez Lenniego stoczyło się ze!

wzgórza, rozbiło szybę wystawową, przestraszyło dziecko znajdują­

ce się w sklepie i zraniło sprzedawcę. Manipulował natomiast wie­

kiem bohatera historyjki, prezentując go jako młodszego od bada­

nych, ich .rówieśnika, bądź człowieka od nich starszego. Analiza:

wyników wykazała liniowy wzrost atrybuowanej odpowiedzialności-

jako funkcji wieku chłopca. Spostrzegana odpowiedzialność kierów-

cy nie pokrywała się jednakże z percepowaną jego nieostrożnością/

Wyniki te, aczkolwiek niezgodne z wyżej zaprezentowanym ro­

zumowaniem Shavera, doprowadziły go do wniosku, że więcej uwa-

gi poświęcić trzeba samej idei relewantności. Analiza tego pojęcia,

pozwala na wyodrębnienie dwóch fenomenów — podobieństwa

o charakterze sytuacyjnym, oraz podobieństwa o charakterze perso-

nalnym.

Pierwszy z tych fenomenów wyznaczany jest przez spostrzegane

analogie .między okolicznościami, w jakich może znaleźć się osoba

badana, a okolicznościami, w jakich znajduje się osoba uwikłana

w prezentowane zdarzenie. Podobieństwo personalne, natomiast wiąże

się ze spostrzeganą zgodnością przekonań wspólnotą zainteresowań,

analogią wieku, płci statusu społecznego etc.

Shaver twierdzi, że relewantność sytuacyjna jest elementem sta-'

nowiącym warunek wzbudzenia tendencji do ochrony " j a " i różni­

cowania sądów ątrybucyjnych ze względu na doniosłość negatyw-
nych konsekwencji. Kierunek tych różnic może jednak zależeć od

34

background image

stopnia podobieństwa personalnego. Walster (1966) sugeruje wpraw­

dzie, że człowiek obarczający innego odpowiedzialnością za wystą­

pienie negatywnych konsekwencji wierzy jednocześnie, że jego sa­

mego to nie spotka, gdyż ,jest człowiekiem innego rodzaju", ale

Shaver zastanawia się co będzie, jeśli podmiot nie będzie w stanie

zaprzeczyć personalnemu podobieństwu do osoby uwikłanej w ne­

gatywne zdarzenie. Co będzie, jeśli — inaczej mówiąc — nie bę­

dzie w stanie spostrzec siebie jako "człowieka innego rodzaju"

Shaver uważa, że w takim przypadku człowiek może być motywo-

wany do spostrzegania jak najmniejszej odpowiedzialności osoby

uwikłanej w zdarzenie, Widząc zarazem wyraźnie wpływ losu i nie­

sprzyjających okoliczności zewnętrznych. Tak więc, proponowany

przez tego autora teoretyczny model atrybucji odpowiedzialności

odchodzi zdecydowanie od postulowanego przez Walster automa­

tycznego, niejako, wiązania sądów o odpowiedzialności z informa­

cją o doniosłości negatywnych konsekwencji. Co więcej, na podsta­

wie zaprezentowanych przez tego autora badań (a także innych stu­

diów poświęconych tej kwestii — por. ich przeglądy: Burger, 1981;

Doliński, 1989a) można orzec, że ludzie skłonni są niekiedy do ta­

kich atrybucji, które, w przypadku gdyby przyszło im znaleźć się

w podobnych jak prezentowana osoba tarapatach, pozwoliłyby im

uniknąć samoobwiniania. Obarczenie ocenianej osoby odpowiedzal-

noscią. wiązałoby się bowiem z koniecznością przypisania jej także

sobie, w przypadku znalezienia się w analogicznej sytuacji. Zwol­

nienie (przynajmniej częściowe) od odpowiedzialności osoby aktual­

nie ocenianej umożliwia więc nieobwinianie w przyszłości siebie za

znalezienie się w podobnie złym położeniu.

Natura takich atrybucji jest zatem taka, że podmiot godzi się na

kapryśność losu, rezerwując jedynie na wypadek takich niepomyśl­

nych okoliczności możność myślenia o sobie jako o człowieku, któ­

ry nie jest odpowiedzialny za to, co się wydarzyło. Tak więc, i tym

razem, tam gdzie motyw kontroli i motyw ochrony ego są w kon­

flikcie górę bierze tendencja do podtrzymywania poczucia własnej

wartości (nawet kosztem rezygnacji z poczucia, że świat jest kont-

rolowalny). Trzeba jednak podkreślić, że mimo swej elegancji teo­

retycznej koncepcja Shavera pozostawia szereg kwestii bez odpo­

wiedzi. Przede wszystkim, faktem jest, że choć u jej źródeł leżała

35

background image

ambicja wyjaśnienia niespójności wyników w poszczególnych eks­

perymentach Elaine Walster, to jej podstawowe założenia pozostają

w całkowitej sprzeczności z rezultatami uzyskanymi przez tę autor­

kę w jej pionierskich badaniach. W studium Walster z 1966 roku

mieliśmy bowiem do czynienia zarówno z wysokim podobieństwem

sytuacyjnym (amerykańscy studenci jeżdżą samochodami na wy­

cieczki za miasto), jak i personalnym (zarówno Lennie, jak

i uczestnicy eksperymentu byli w tym samym wieku; a badani męż­

czyźni — także tej samej płci co on). Opierając się na koncepcji

Shavera, należałoby zatem spodziewać się wyników dokładnie od­

wrotnych niż zanotowano.

Ponieważ pionierskie studium Walster nie jest jedynym, w któ­

rym w warunkach wysokiej relewantności sytuacyjnej i personalnej

zaobserwowano skłonność do opierania sądów o odpowiedzialności

osoby uwikłanej w negatywne zdarzenie na informacji o doniosłości

konsekwencji (por. Burger, 1981; Doliński, 1989a) można sądzić, że

w pewnych warunkach motyw kontroli okazuje się jednak domino­

wać nad motywem ochrony ego. Mamy więc do czynienia z taką

sytuacją, że informacja o wystąpieniu silnych negatywnych konsek­

wencji jest dla podmiotu w dwojaki sposób zagrażająca, jeśli tylko

spełniony jest warunek wysokiej relewantności sytuacyjnej. Ponie­
waż motywy ochrony ego i kontroli zdarzeń są tu niemożliwe do

pogodzenia, podmiot zmuszony jest do rezygnacji z jednego z nich.

Pojawia się, rzecz jasna, intrygujące pytanie o czynniki, które deter­

minują w tym względzie kierunek działań i wyborów podmiotu.

Jak się wydaje, jedną z bardziej obiecujących dróg poszukiwania

rozwiązania tego problemu jest odwołanie się do stabilnych cech

indywidualnych. Najogólniej mówiąc, można np. sądzić, że są lu­

dzie bardziej zainteresowani wpływem na zdarzenia, niż ochroną

ego i są tacy, których preferencje są dokładnie odwrotne.

Niestety, dotychczasowe eksploracje empiryczne tego problemu

(Kałuski, 1992) nie przyniosły jednoznacznych rozstrzygnięć

9

.

9

W badaniach tych zanotowano bardzo silny efekt główny doniosłości konsekwen­

cji. Polegał on na przypisywaniu nauczycielowi — opiekunowi wycieczki szkolnej mniej­
szej odpowiedzialności za wypadek, jakiego doznał jeden z uczniów, w warunkach po­
ważnych konsekwencji (strata ręki uciętej przez maszynę) niż w warunkach niewielkich
konsekwencji (skaleczony palec). Tak więc, w warunkach bardzo wysokiej relewantności

36

background image

3. Unikanie osobistego zaangażowania w zdarzenia losowe

Sytuacje, w których wynik działania uzależniony jest wyłącznie

od przypadku, nie są postrzegane przez ludzi adekwatnie, tzn. jako

zadania czysto losowe. W prostych, ale zarazem bardzo interesują­

cych badaniach Henslin (1967) stwierdził na przykład, że w przeko­

naniu graczy w kości kontrola nad wynikiem rzutu wzrastała, gdy

rzucający bardziej się koncentrował i wzmagał wysiłek aby osiąg­

nąć sukces (co wyrażało się np. przedłużaniem czasu potrząsania

kośćmi przed rzutem). Strickland, Lewicki i Katz (1966) prosili

z kolei badanych, by stawiali zakłady w grze w orła i reszke, przy

czym jednych — by robili to przed, a innych — po rzuceniu mo­

nety (oczywiście, nie wiedząc jaki jest wynik). Okazało się, że

stawki były mniejsze, gdy badani mieli zakładać się, gdy moneta

była już rzucona.

Szereg systematycznych badań nad spostrzeganiem przez ludzi

sytuacji losowych przeprowadziła Ellen Langer (1975), stwierdzając

m.in., że ludzie skłonni są ryzykować większe stawki w grze lote­

ryjnej, gdy mogą wybierać los osobiście, niż. wtedy, gdy robi to za

nich ktoś inny. Autorka ta zaproponowała też dla szerokiej klasy

tego typu zjawisk termin iluzja wpływu) (illusion of control).

..Langer (1977) sugeruje że choć złudzenie to trudno uznać za

racjonalne, to ma ono funkcje przystosowawczę, co czyni je po-

wszechnym i atrakcyjnym. Zauważa bowiem, że mając nawet nie­

dużą wiedzę co do natury jakiegoś zjawiska korzystniej jest wie-

rzyć, że podlega ono kontroli, niż, że jest ściśle losowe. Jeśli bo­

wiem rzeczywiście można mieć nań wpływ a przyjmie się tezę

o jego losowej naturze łatwo narazić się na straty, którym można

byłoby zapobiec. Z drugiej strony, jeśli popełni się błąd odwrotny,

uznając zadanie losowe za kontrolowanie nie wynikają z tego prak­

tycznie żadne konsekwencje.

sytuacyjnej i personalnej (badano nauczycieli, którzy pełnią wszak niekiedy rolę taką jak
prezentowana im postać) odnotowano zdecydowaną dominację motywu ochrony ego nad

konkurencyjnym, w tym wypadku, motywem kontroli. Siła wspomnianego efektu spowo­

dowała jednak prawdopodobnie, że eksplorowane zmienne osobowościowe (podatność sa­

mooceny na zranienie, natężenie pragnienia sprawowania kontroli, skłonność do strategii
samoutrudniania i wiara w sprawiedliwy świat) nie wpływały w jednoznaczny i wyraźny
sposób na sądy badanych.

37

background image

Zgadzając się, zasadniczo, z tezami Ellen Langer, warto jednak

zwrócić uwagę na pewne logiczne konsekwencje poruszania się

w świecie takich paradoksów. Jeśli ludzie skłonni są do wierzenia,

że mogą mieć wpływ na zdarzenia losowe, to zarazem powinni być

skłonni do wystrzegania się osobistego zaangażowania w zdarzenia

losowe tam, gdzie mogą oczekiwać negatywnych, konsekwencji.

W takim wypadku będą bowiem odczuwać negatywne emocje

i przypisywać sobie odpowiedzialność za spowodowanie tych "skut-

ków. Efekt taki wykazano np. w eksperymencie naturalnym, w któ­

rym studenci losowali pytanie dla egzaminowanego kolegi, po czym

okazywało się, że było ono bardzo trudne, a egzaminowany uzys­

kiwał notę niedostateczną (Gromski, Doliński, 1987). Wprawdzie

w cytowanym badaniu tego nie sprawdzano, ale bez większego

ryzyka można chyba założyć, że gdyby badanym pozostawiono wy­

bór, to woleliby oni nie losować pytania dla innego studenta z pliku

kartek (sugerowało to zresztą ich zachowanie podczas badania).

W sposób bardziej bezpośredni problem ten badałem w innym

eksperymencie (Doliński, w druku a), proponując 10-letnim chłop­

com grę polegającą na rzucaniu kostką. W pewnych wypadkach

prawdopodobieństwo sukcesu było niewielkie (tylko wyrzucenie

6-ki oznaczało wygraną), w innych — było wysokie (wyrzucenie

dowolnej liczby od 2 do 6 oznaczało wygraną). W połowie przy­

padków sukces wiązał się przy tym z osiąganiem przez uczniów

korzyści (klasa zamiast lekcji miała pójść do kina), w pozostałych
— sukcesem było uniknięcie straty (uniknięcie sytuacji, kiedy to

uczniowie mieliby przyjść dodatkowo do szkoły w sobotę i pisać

klasówkę z matematyki). Chłopcy podzieleni byli na pary, przy

czym wszyscy przekonani byli, że to właśnie ich dwuosobowy ze­

spół przesądzi w akcie losowania to, co spotka całą klasę. Każdemu

uczniowi stworzono następnie możliwość indywidualnego przedsta­

wienia osobie prowadzącej badanie swoich preferencji — czy chce

sam rzucać kostką, czy woli, aby zrobił to jego partner z diady.

Analiza wyników wykazała, że decyzje uczniów były uzależnione

od prawdopodobieństwa sukcesu. Gdy było ono niskie, mniej więcej

połowa (51%) uczniów pragnęła rzucać kostką, gdy było wysokie
— preferencję taką wyrażało 70% badanych. Statystyczną istotność

osiągnął też efekt główny natury sukcesu. Badani pragnęli częściej

38

background image

(tj. w ok. 70% przypadków) osobiście rzucać kostką, gdy mieli

szanse na zapewnienie całej klasie pójścia do kina, niż wtedy, gdy

sukcesem było uniknięcie konieczności pisania klasówki (w takim

przypadku chęć rzucania kostką deklarowała tylko około połowa

badanych).

Tak więc, przynajmniej w przypadku. dzieci okazuje się, że za-

równó warunki niskiego prawdopodobieństwa sukcesu, jak i warun-

ki zagrożenia negatywnym konsekwencjami sprzyjąją. podejmowa-

niu decyzji o unikaniu osobistego angażowania się w losowe deter­

minowanie biegu zdarzeń. Nie dysponuję wprawdzie odpowiednim

materiałem empirycznym, ale nie wydaje mi się prawdopodobne,

aby ludzie dorośli zachowywali się w tej materii całkowicie od­

miennie...

Zdarzenia obiektywnie losowe stanowią specyficzną klasę sytua­

cji. Spróbujmy zatem przyjrzeć się, czy i w zadaniach innego typu

ludzie rzeczywiście zawsze dążą do wpływania na bieg toczących

się zdarzeń.

4. Decyzje o rezygnacji z kontroli osobistej i zachowania

zmierzające do ograniczenia swego wpływu na zdarzenia

Jednym z klasycznych i powszechnie znanych fenomenów zwią­

zanych ze specyfiką reagowania na bodźce awersyjne (ból, hałas

itp.) jest fakt, że stworzenie ludziom możliwości samodzielnego,

wpływania na to c o s i ę dzieje (np naciskania przycisku przerywa­

jącego nieprzyjemną, stymulację) wyrażnie zwiększa ich tolerancję

na te bodźce. Zdecydowanie mniej znany jest jednakże fakt, że pra-

gnienie kontroli nad bodźcami awersyjnymi wcale nie jest po-

wszechne.. W jednym z artykułów poświęconych tej kwestii. Pervin

(1963) podaje np., że w 117 z 270 przypadków (tj. w około 43%)

badani pragnęli, by eksperymentator był jedyną, osobą posiadającą

kontrolę nad tym, co będzie się z nimi działo! Osoby te nie stano­

wiły więc grupki dewiantów, lecz „znaczącą mniejszość".

Rzecz jasna, pojawia się pytanie dlaczego, ci ludzie pragnęli uni­

knąć wpływu na bieg zdarzeń. Próby, odpowiedzi na nie dostarczyć

może. hipotezą minimaksów sformułowana przez Miller (1979,

1980). Zgodnie z nią ludzie zorientowani są przede wszystkim na

39

background image

minimalizowanie maksymalnego zagrożenia. Kontrola osobista (po­

leganie na sobie) często, ale jednak nie zawsze, stanowi dla czło-

wieka gwarancję, że potrafi uniknąć silnych bodźców awersyjnych.

Bywają sytuacje gdy lepszym środkiem dla osiągnięcia tego celu

jest rezygnacja ze sprawowania kontroli na rzecz kogoś, kto posiądą

wyższe kompetencje, czy znajduje się w korzystniejszej sytuacji.

W pionierskim badaniu Miller (1980) poświęconym tej kwestii

osoby badane skłaniano początkowo do rywalizacji z partnerem

w zadaniach dotyczących szybkości reagowania na pewne bodźce.

W zależności od warunków eksperymentalnych uczestnik badania

przekonywał się, że jest lepszy od swego partnera, gorszy od niego,

lub też, że obaj prezentują podobny poziom. Następnie badany do­

wiadywał się, że tylko jeden z członków diady (tj. on sam lub też

jego partner) weźmie aktywny udział w drugiej, podobnej, części

eksperymentu, przy czym każda zwłoka w reakcji na bodziec kara­

na będzie uderzeniem impulsem prądu elektrycznego. Kara ta do­

tknie jednakże obu członków diady! Następnie badanego informo­

wano, że właśnie do niego należy decyzja, kto będzie reprezentował

ich zespół. Okazało się, że badani chcieli sprawować kontrolę tylko

wówczas, gdy sądzili, że są lepsi od partnera. Co jednak istotniej­

sze z analizowanej tu perspektywy, gdy uważali, że partner jest od

nich lepszy — rezygnowali z kontroli i jego desygnowali do dal-

szych zadań.

Podobny problem eksplorowali Burger, McWard i LaTorre

(1989) w serii starannie zaplanowanych przez siebie eksperymen­

tów. Pierwszy z nich, mający charakter studium pilotażowego, spro­

wadzał się do zadania ludziom pytania, czy chcieliby sami pobrać

sobie próbkę krwi z palca, czy też woleliby aby zrobiła to osoba

kierująca badaniem. Badanych proszono też o oszacowanie jaki ból

sprawiliby sobie takim działaniem i jaki ból sprawiłby im ekspery­

mentator. Zdecydowana większość indagowanych (75%) wskazywa­

ła w takich sytuacjach na eksperymentatora, jako osobę, która po­

bierze próbkę krwi. Okazało się także, że badani sądzili na ogół, że

jego działanie sprawiłoby im mniejszy ból, niż ten, który wyrządzi­

liby sobie sami. Burger, McWard i LaTorre wysuwają zatem przy­

puszczenie, że w warunkach, w których inna osoba widziana jest

przez podmiot jako bardziej od niego samego predysponowana do

40

background image

zmmimalizowania maksymalnego zagrożenia (tu silnego bólu) re­

zygnuje on zwykle na jej rzecz ze sprawowania kontroli osobistej.

Dla zweryfikowania tego przypuszczenia

1 0

wspomniani autorzy

przeprowadzili eksperyment, w którym badani, w zależności od wa­

runków, mieli wybierać osobę pobierającą próbkę krwi. Części

z nich zaproponowano wybór spośród eksperymentatora i samego

siebie, pozostali zdecydować się mieli na wybór między jednym ze

studentów, który zgłaszał się do tej roli i samym sobą. Podobnie

jak poprzednio, osoby badane szacowały też wielkości potencjalne­

go bólu. Okazało się, że o ile większość (62%) badanych mających

wybierać między sobą a niekompetentnym studentem decydowała,

że sama ukłuje się w palec, to w przypadku gdy alternatywą dla

samodzielnego działania miało być oddanie się w ręce eksperyme-

tatora większość (70%) wybierało tę drugą opcję. Decyzje te oka­

zywały się przy tym, w obu grupach eksperymentalnych, spójne

z percepcją przez badanych potencjalnego bólu w alternatywnych,

przedstawianych im warunkach. Tak więc, ludzie okazywali się

skłonni do rezygnacji z osobistej kontroli tam, gdzie działanie takie

zwiększało ich szanse na zminimalizowanie szczególnie a wersyj­

nych doznań.

Efekt ten został przez autorów zreplikowany także w dwóch in­

nych eksperymentach. W pierwszym z nich w planie eksperymen­

talnym uwzględniono dodatkowo grupę osób, które miały podejmo­

wać decyzję o tym, kto będzie pobierał krew z ich palców, wybie­

rając między sobą a innym studentem, który jednak prezentował się

jako człowiek mający w tej materii znaczne doświadczenie. (Wy­

kluczono tym samym możliwość, że ludzie rezygnują z kontroli

wyłącznie na rzecz osób o wyższym statusie). W drugim ze wspo­

mnianych studiów eksplorowano natomiast kwestię różnic indywi­

dualnych, determinujących decyzje ludzi o zachowaniu kontroli vs

rezygnacji z niej. Zgodnie z hipotezą badaczy silnym predyktorem

zachowań badanych okazał się wynik, jaki osiągali oni w skali pra­

gnienia kontroli Burgera i Coopera (1979). Ci, którzy wykazywali

10

Wyniki studium pilotażowego nie dają jeszcze wystarczających podstaw do uzna­

nia tej hipotezy za potwierdzoną. Można bowiem założyć alternatywnie, że badani w ta­
kiej sytuacji po prostu rezygnują z kontroli na rzecz innej osoby. Sąd, że sprawiłaby im
ona mniejszy ból może być prostą racjonalizacją tej decyzji.

41

background image

silne pragnienie kontroli rzadko rezygnowali z niej nawet wówczas,

gdy decyzja taka mogła zmniejszyć ich cierpienie

1 1

.

Michael Strube i Jane Berry (1985) zadali sobie pytanie, czy

skłonność ludzi do rezygnacji z kontroli ograniczona jest do sytua­

cji, gdy w ten sposób minimalizować mogą oni oczekujące ich do­

świadczenie nieprzyjemne, czy też występuje również wtedy, gdy

może być środkiem zwiększającym szanse na osiągnięcie pewnych

korzyści. Autorzy postanowili też przyjrzeć się bliżej przyczynom

dla których jednostka decyduje się na zmniejszanie zakresu osobi­

stego wpływu i mechanizmowi samego zjawiska.

Badani dowiadywali się, że będą tworzyć dwuosobowe zespoły

(męskie, lub żeńskie), ale członkowie diad pracować będą w osob­

nych pomieszczeniach. Uczestników eksperymentu poddawano na­

stępnie serii dość trudnych prób, polegających na trafnym określe­

niu liczby pewnych symboli pojawiających się na chwilę na ekranie

monitora telewizyjnego. Każdy z badanych rozwiązywał 25 zadań

tego typu, otrzymując każdorazowo informację zwrotną na temat te­

go, czy podana przez niego liczba symboli jest prawidłowa, czy też

nie. Powiadamiano go także, czy jego partner z zespołu odpowie­

dział na dane zadanie poprawnie. Obiema tymi informacjami stero­

wali eksperymentatorzy, wytwarzając w osobie badanej przekonanie,

że jest wyraźnie lepsza od partnera w radzeniu sobie z zadaniami

tego typu, wyraźnie od niego gorsza, lub też, że poziom prezento­

wany przez obu członków diady jest zbliżony.

Następnie uczestników eksperymentu zawiadamiano, że czeka

ich kolejny, podobny do poprzedniego test, z tym, że każdą z 25

prób wykonywać będzie mógł tylko jeden z członków zespołu. De­

cyzję o tym, kto wykonywać będzie dane zadanie podejmować bę­

dzie jednakże zawsze ta sama osoba (jeden z członków diady), bez

możliwości konsultowania jej z partnerem. Każdy z badanych do­

wiadywał się następnie, że to właśnie on będzie decydentem, a ze-

11

Strube i Wemer (1985), Strube, Berry i Moergen (1985), oraz Miller, Lack

i Asroff (1985) z kolei, wykazali w podobnych badaniach, że do rezygnacji z kontroli
osobistej są znacznie mniej skłonni badani reprezentujący tzw. wzorzec zachowania typu
A niż badani reprezentujący wzorzec typu B. [O koncepcji wspomnianych wzorców za­
chowania — zob. np. Barefoot, Dahlstrom, Williams (1984) lub Wrześniewski, Zyzanski,
Jenkins (1980).]

42

background image

społy, które osiągną najlepsze wyniki otrzymają atrakcyjne nagrody

(radia z zegarem, zegarki, kalkulatory).

Okazało się, że uczestnicy eksperymentu częściej rezygnowali

z wykonywania zadań na rzecz partnera kompetentnego (tj. takiego,

który w pierwszej serii osiągał dobre wyniki), niż partnera, który

nie wykazał się wysokimi umiejętnościami. Interakcja przekonania

o kompetencjach własnych i kompetencjach partnera nie osiągnęła

jednak istotności statystycznej, choć jej kierunek był zgodny

z oczekiwaniami. (Badani, którzy w pierwszej serii wypadali lepiej

od partnera wyznaczali go do mniejszej liczby prób niż ci, którzy

wypadli gorzej od niego).

Dodatkowym pomiarem, jakiego dokonali w cytowanym badaniu

Strube i Berry było, zadawane uczestnikom eksperymentu bezpo­

średnio po wstępnej serii zadań, pytanie o przyczyny osiągniętych

przez nich i ich partnerów wyników. Badacze pragnęli zweryfiko­

wać w ten sposób hipotezę, że o decyzjach polegających na przesu­

nięciu kontroli na inną, demonstrującą wysoki poziom wykonania

zadań pewnego typu, osobę decydować powinien atrybucyjny wy­

miar stabilności. Przypisywanie jej cech stabilnych, pozwala bo­

wiem oczekiwać, że w przyszłości funkcjonować będzie ona na po­

dobnym poziomie (por. Weiner i inni, 1976). Porównanie sądów at­

rybucyjnych, prezentowanych przez badanych z podejmowanymi

przez nich decyzjami potwierdziło te przypuszczenia.

Strube i Berry stwierdzają zatem, że udało im się w ten sposób

wykazać atrybucyjne podstawy hipotezy minimaksowej, przynaj­

mniej w odniesieniu do sytuacji nie zagrażających podmiotowi. (De

facto, wydaje się jednak, że należałoby tu mówić raczej o „hipote­

zie maksimaksowej", gdyż zachowania podmiotu ukierunkowane są

wszak nie na minimalizowanie maksymalnej szkody, lecz na ma­

ksymalizowanie szans na jak największy zysk)

Warto też przy okazji zauważyć, że działanie uczestnika wspo­

mnianego eksperymentu, ukierunkowane na maksymalizowanie

szans na sukces zespołu mogłoby być uznane za w pełni racjonalne

wyłącznie wtedy gdy sprowadzałoby się do nie dopuszczenia przez

niego partnera do wykonywanie jakiegokolwiek z 25 zadań w wa­

runkach, gdy w serii próbnej okazywał się on od niego wyraźnie

gorszy i do desygnowania go do wszystkich zadań, gdy okazywał

43

background image

się od niego wyraźnie lepszy. (Zwłaszcza, jeśli jednostka ta widzia­

ła przyczyny owych wstępnych sukcesów i porażek w czynnikach

stabilnych). Ponieważ tak radykalnych decyzji badani nie podejmo­

wali, ich zachowania polegające na ograniczaniu vs. wzmaganiu

własnego wpływu uznać można za co najwyżej „quasi racjonalne".

Z tej więc perspektywy, zarówno terminy " m j n i m a k s o w y " , jak

i „maksimaksowy" można traktować jako pewne nadużycie termino­

logiczne.

Michael Strube i Jane Berry interesowali się też kwestią różnic

międzypłciowych w zakresie skłonności do ograniczania własnego

wpływu. Opierając się na rezultatach wcześniejszego badania, opar­

tego na podobnym schemacie (Miller, Lack, Asroff; 1985), oczeki­

wali oni, że kobiety będą bardziej skłonne do rezygnacji z kontroli

niż mężczyźni. Analiza wyników nie potwierdziła jednak tego przy­

puszczenia. Ponieważ różnic międzypłciowych nie zanotowano tak­

że w innym badaniu, które wspomniani autorzy przeprowadzili wraz

z Stephanie Moergen (Strube, Berry, Moergen; 1985) skłoniło ich

to do poszukiwań wyjaśnień opartych na różnicach w procedurach

wspomnianych badań. Zauważając, że eksperyment, w którym ujaw­

niono większą skłonność kobiet niż mężczyzn do rezygnowania

z kontroli dotyczył unikania bodźców awersyjnych, zaś w studiach,

w których różnic międzypłciowych nie zanotowano badani nie byli

zagrożeni karą, autorzy podkreślają, że męska rola płciowa związa­

na jest z podejmowaniem kontroli nad zagrażającą (zwłaszcza

w sensie fizycznym) rzeczywistością. Tak więc, sytuacja ekspery­

mentalna stworzona przez Miller i jej współpracowników mogła

wyraźnie ograniczać skłonność mężczyzn do rezygnowania z osobi­

stego wpływu na zdarzenia.

O innym jeszcze czynniku (odgrywającym rolę bez względu na

płeć osób badanych) modyfikującym skłonność ludzi do rezygnowa­

nia z osobistego wpływu donoszą Strube i Werner (1984). Prezen­

tują oni rezultaty, z których jednoznacznie wynika, że do rezygnacji

z kontroli na rzecz innej, bardziej kompetentnej, osoby są zdecydo­

wanie bardziej skłonni ci, którzy w pierwszej, próbnej serii wypa­

dają stosunkowo nieźle (ale wyraźnie gorzej od tej osoby), niż ci,

którzy ponoszą wyraźną, dotkliwą porażkę. Autorzy za główny kie­

runek interpretacji tego efektu przyjmują efekt reaktancji (Brehm,

44

background image

Brehm, 1981), co budzić może pewne wątpliwości. Z interesującej

nas tu perspektywy najważniejsze jest wszakże to, że rezygnacja

z kontroli w tego typu sytuacjach nie jest (a przynajmniej nie

musi być) efektem bezradności,.czy depresji

Zadać sobie można także pytanie, czy wiedza o umiejętnościach

własnych i umiejętnościach innej osoby jest koniecznym warunkiem

„przesunięcia" przez podmiot na rzecz owej osoby jego własnej

kontroli nad biegiem zdarzeń. Można przypuścić, że podobny efekt

może być osiągnięty nawet wówczas, gdy jednostka nie ma żad­

nych podstaw do orzekania kto (ona vs. ktoś inny) jest bardziej

predysponowany do osiągnięcia sukcesu, czy uniknięcia porażki

w zadaniu, której skutki dotyczyć będą zarówno jej samej, jak i in­

nej osoby. Inaczej mówiąc, sądzić można, że u podstaw rezygnacji

z kontroli leżeć może nie tylko racjonalna (czy quasi racjonalna)

kalkulacja, oparta na wiedzy o mierzalnych, dotychczasowych osią­

gnięciach i umiejętnościach poszczególnych, potencjalnie uwzględ­

nianych w procesie decyzji, osób ale elementem wystarczającym

jest sama niepewność co do tego, czy rzeczywiście jest się naj­

bardziej predysponowanym(ą) do osiągnięcia sukcesu w danym za­

daniu.

Uważam również, że możliwe przesłanki rezygnacji z kontroli

nad biegiem zdarzeń wykraczają poza hipotezę minimaksową. Za­

kładam, że dążenie do minimalizacji strat (czy maksymalizacji

zysków, jak w eksperymentach Michaela Strube i jego współpra­

cowników) może być jedynym motywem rezygnacji z kontroli wy­

łącznie wówczas, gdy konsekwencje działań i decyzji podmiotu do­

tyczą tylko jego samego. Oczywiście, takie sytuacje są możliwe,

a ich empiryczną egzemplifikacją jest studium, w którym większość

ludzi wolała otrzymać słabsze szoki elektryczne aplikowane przez

maszynę, niż samemu decydować o momencie przyjęcia (dwukrot­

nie silniejszego) bodźca awersyjnego (Bali, Vogler, 1971; za: Bur­

ger, 1989).

Częstsze jednakże, jak się wydaje, są sytuacje, w których kon­

sekwencje działań i decyzji jednostki dotyczą nie tylko jej, ale tak­

że innych osób. W takich wypadkach podmiot, który decyduje się

na wpływanie na bieg zdarzeń w naturalny sposób podejmuje ryzy­

ko konieczności przypisania sobie odpowiedzialności za szkody po-

45

background image

niesione przez inną osobę (bądź, w szczególnym przypadku, za nie

uzyskanie przez nią pewnych dóbr) oraz ryzyko pojawienia się to­

warzyszących temu sądowi silnych, negatywnych odczuć emocjo­

nalnych (typu poczucia winy lub wstydu). W wielu przypadkach

podmiot może być też narażony na pretensje i zarzuty osoby będą­

cej ofiarą negatywnych konsekwencji jego działania, a także spot­

kać się z nieprzychylną oceną i dezaprobatą osób postronnych.

Oczywiście, z drugiej strony, podmiot mógłby dostarczyć sobie

przesłanek do uczucia osobistej dumy z sukcesu, zasłużyć na

wdzięczność od partnera oraz zdobyć szacunek i podziw zewnętrz­

nego audytorium w przypadku gdyby udało mu się osiągnąć sukces.

Zwykle jednak nie ma on pewności, że powiedzie mu się w ocze­

kującym go zadaniu (nie wie na czym będzie ono polegać, nie zna

stopnia jego trudności, nie jest całkowicie przekonany o swojej wy­

sokiej sprawności itp.). Tak więc, stan niepewności powoduje, że

podmiot musi brać pod uwagę zarówno możliwość osiągnięcia suk­

cesu, jak i możliwość poniesienia porażki. Podejmując decyzję
0 przyjęciu kontroli lub rezygnacji z niej podejmuje zarazem decy­

zję o osiągnięciu „psychologicznych" zysków w przypadku sukcesu

1 zarazem poniesieniu „psychologicznych" strat w przypadku poraż­

ki, lub też postanowienie o rezygnacji z takich zysków i strat.

Psychologia decyzji w sposób dość jednoznaczny pokazuje jed­

nak, że ewentualne straty „ważą" dla. człowieka znacznie więcej niż

pozornie, ekwiwalentne zyski (por. np. Kozielecki, 1977; Tversky,

1967). Także badacze innych orientacji potwierdzają to spostrzeże­

nie. Dla przykładu, Janusz Czapiński w swojej pracy dotyczącej

procesów wartościowania, dokonując przeglądu odnośnych badań,

konkluduje, że ,Judzie łatwiej i silniej reagują niezadowoleniem,

gdy im się coś odbiera, niż radością, gdy przybywa im czegoś,

atrakcyjnego" {Czapiński, 1988 s. 46), a Matlin i Stang (1978)

zauważają, że tendencja do unikania nieprzyjemności jest silniej­

sza i bardziej jednoznaczna niż tendencja do poszukiwania przy­

jemności.

Tak więc, sądzić można, że dla podmiotu ważniejsze będzie uni­

knięcie wspomnianych wyżej emocjonalnych konsekwencji nega­

tywnych niż osiągnięcie tego typu stanów pozytywnych. Tym sa­

mym, rezygnacja z kontroli osobistej, gwarantująca, w wielu przy-

46

background image

padkach, uniknięcie „psychologicznych" strat (choć jednocześnie

wykluczająca „psychologiczne" zyski) może być często dla jedno­

stki atrakcyjniejsza od sprawowania kontroli — procesu stwarzają­

cego szansę na osiągnięcie emocjonalnych profitów (ale jednocześ­

nie nie gwarantującego uniknięcia strat)

1 2

.

Wydaje się także, że dalszą konsekwencją powyższego rozumo­

wania powinno być założenie, że ludzie są bardziej skłonni do re­

zygnacji z kontroli tam, gdzie ich ewentualne błędy przynieść mogą

innej osobie (innym osobom) konsekwencje negatywne, niż tam,

gdzie stać się mogą jedynie przyczyną braku nagród

1 3

.

Powyższe przypuszczenia sprawdzałem (Doliński, w druku a)

w niezwykle prostym eksperymencie, w którym wzięli udział

uczniowie szkół średnich z miasta Opola, zgłaszający się do badań

prowadzonych w Katedrze Psychologii Wyższej Szkoły Pedagogicz­

nej.

Na wstępie informowano ich, że zostaną w sposób losowy po­

dzieleni na 2-osobowe zespoły. Dodawano, że zespoły te nie będą

miały charakteru koedukacyjnego, a eksperyment poświęcony bę­

dzie funkcjonowaniu małych grup. Typowe w przypadku takich

grup — mówiono — jest to, że działania jakiegoś członka zespołu

przynoszą konsekwencje, które dotykają nie tylko jego, ale i pozo­

stałe osoby. Następnie informowano badanych, że eksperyment wią­

zać się będzie właśnie z taką sytuacją. Tylko jeden z członków ka­

żdego z zespołów pracować będzie nad testem składającym się

z sekwencji 5 zadań (nie precyzowano jakich

1 4

), ale konsekwencje

jego działania ponosić będzie zarówno on sam, jak i jego partner.

12

Problemowi temu poświęcam więcej miejsca w artykule poświęconym procesom

unikania przypisywania sobie odpowiedzialności za negatywne stany rzeczy (Doliński,

199la). Unikanie to może dokonywać się poprzez maksymalizowanie wpływu na zdarze­

nia (i, tym samym, minimalizowanie prawdopodobieństwa wystąpienia tych negatywnych
stanów) lub percepcję minimalnego osobistego wpływu (i, tym samym, uwalnianie się od
personalnej odpowiedzialności za ich wystąpienie).

13

Oczywiście teza ta dotyczy warunków, w których wartości porównywanych kar

i nagród są równe w sensie matematycznym (obiektywnym), a nie w sensie użyteczności
subiektywnej.

14

Badanym, którzy usiłowali dowiedzieć się na czym polegać będą te zadania i na

czym polegać będą konsekwencje dobrego lub złego ich wykonania eksperymentatorka
mówiła, że na razie nie może tego wyjawić.

47

background image

W zależności od warunków eksperymentalnych badani mieli już

w tym momencie zadeklarować, czy chcieliby sami pracować nad te­

stem (czy też woleliby aby wziął w nim udział nie znany im jeszcze

partner), bądź też mieli podjąć taką decyzję dopiero po wysłuchaniu

dodatkowych informacji. Owe dodatkowe informacje dotyczyły kon­

sekwencji (dobrego lub też złego) wykonania poszczególnych zadań.

Części badanych mówiono, że obaj członkowie zespołu wyna­

gradzani będą za sukcesy odnoszone przez swego przedstawiciela

w każdej z pięciu prób testu. Nagrodą miała być pewna suma pie­

niędzy (po 7,5 tys. zł za każdy sukces). Innym mówiono, że niepo­

wodzenie w każdej z prób karane będzie lekkim uderzeniem obu

członków grupy prądem elektrycznym. Pozostali dowiadywali się,

że będą zarówno nagradzani, jak i karani: każdy sukces premiowa­

ny będzie pieniędzmi, które otrzymają obaj członkowie zespołu, ale

też wszystkie porażki ukarane zostaną uderzeniami obu członków

grupy prądem o niewielkiej sile.

Tabela U.l przedstawia rozkłady decyzji o podjęciu przez bada­

nych osobistej kontroli nad biegiem zdarzeń w uwzględnionych

w planie eksperymentalnym warunkach. Licznik ułamka wyraża licz­

bę osób, które w poszczególnych warunkach podjęły decyzję o wzię­

ciu udziału w teście (vs decyzję o oddelegowaniu do zadań swego

partnera), mianownik zaś wyraża liczbę osób zbadanych w danych

warunkach. W nawiasach podano odpowiednie proporcje.

Tab II.1.

Brak informacji

nt. konsekwencji

sukcesu

i porażki

Obietnica

nagrody

za sukces

Zagrożenie

karą za

porażkę

Obietnica

nagrody

za sukces

i zagrożenie

karą za porażkę

Ogółem

Dziewczęta

9/20

(0.45)

11/26

(0.42)

5/18

(0.28)

6/20

(0.30)

31/84

(0.37)

Chłopcy

7/11

(0.64)

4/8

(0.50)

6/15

(0.40)

7/18

(0.39)

24/52

(0.46)

Wszyscy

badani

16/31

(0.51)

15/34

(0.44)

11/33

(0.33)

13/38

(0.34)

55/136

(0.40)

48

background image

Choć zarówno różnice między warunkami eksperymentalnymi,

jak i różnice międzypłciowe w obrębie tych warunków nie są na

tyle wyraźne aby ujawnić jakiekolwiek różnice statystycznie istotne,

to rezultaty zaprezentowane w powyższej tabeli jednoznacznie wy­

kazują, że typowa (zwłaszcza dla dziewcząt) była raczej rezygnacja

z osobistej kontroli na rzecz nieznanego sobie partnera niż skłon­

ność do wywierania personalnego wpływu. Wynik ten jest o tyle

ważny z interesującej nas tu perspektywy, że przemawia na korzyść

hipotezy zakładającej, że stan niepewności może stanowić warunek

wystarczający uruchomienia skłonności do nie przejmowania kont­

roli nad własnym (i partnera) losem.

Omawiane tu badanie dostarczyło ponadto innych jeszcze, inte­

resujących danych.

Eksperyment nie kończył się bowiem z chwilą sformułowania

przez badanych ich preferencji co do osobistego udziału w teście

(vs delegowaniu do zadań partnera). Po dokonaniu tego, proszeni

byli oni jeszcze o wypełnienie krótkiego kwestionariusza. Dotyczył

on powodów dla których „przeciętny człowiek" decyduje się w ta­

kich wypadkach na delegowanie do zadań swego partnera. Badani

oceniali (na skalach 7-stopniowych) prawdziwość trzech twierdzeń:

1. Taki człowiek zakłada, że prawdopodobnie jego partner bę­

dzie bardziej od niego kompetentny w zakresie umiejętności, któ­

rych wymagać będą zadania.

2. Taki człowiek wie, że czułby się nieprzyjemnie, gdyby oka­

zało się, że z powodu jego błędów traci jego partner.

3. Taki człowiek nie chciałby narażać się na pretensje swego

partnera w przypadku gdyby zdarzyło mu się popełnić błędy.

Jak widać, pierwsze z nich odwołuje się do spostrzegania mo­

tywacji rezygnacji z kontroli osobistej jako zgodnej z logiką stra­

tegii minimaksowej (porównywanie kompetencji), dwa pozostałe na­

wiązują natomiast do mechanizmów motywacyjnych wykraczają­

cych poza strategię minimaksu, które jednakże wydawały mi się

być uwikłane w decyzję o rezygnacji z wpływu na zdarzenia (patrz

wyżej).

Analiza wyników wykazała, że szacowanie prawdziwości wspo­

mnianych twierdzeń jest ściśle powiązane z decyzją jaką podejmuje

podmiot. Osoby, które chwilę wcześniej zadecydowały, że same

49

background image

wezmą udział w teście za główny powód podjęcia przez „przecięt­

nego człowieka" decyzji o delegowaniu do zadań partnera widziały

jego sąd, że jest prawdopodobnie mniej kompetentnym od drugiego

z członków zespołu. (Prawdziwość twierdzenia 1 była też szacowa­

na znacznie wyżej przez te osoby, niż przez tych, którzy rezygno­

wali z wywierania osobistego wpływu). Badani którzy rezygnowali

z osobistego udziału w teście doszukiwali się natomiast głównych

motywacji analogicznych decyzji „przeciętnego człowieka" w jego

obawie przed konsekwencjami natury emocjonalnej. Przede wszyst­

kim wskazywali na obawę przed pojawieniem się nieprzyjemnych

odczuć w przypadku, gdyby partnerowi przychodziło ponosić szko­

dy, a także (w niewiele mniejszym stopniu) — na możliwość poja­

wienia się pretensji owego partnera. (Prawdziwość twierdzeń

2 i 3 była przy tym wyraźnie wyżej szacowana przez osoby, które

same zrezygnowały z osobistej kontroli niż przez osoby, które ją

podjęły).

Żadnych statystycznie istotnych efektów interakcyjnych nie za­

notowano.

Warto w tym miejscu podkreślić, że ze znacznym prawdopodo­

bieństwem można przyjąć, że badani, którzy sami delegowali do

udziału w teście swego partnera uważali, że abstrakcyjny „przecięt-;

ny" człowiek rezygnujący z osobistego wpływu kierował się w tej

decyzji tymi samymi motywami, które oni wzięli pod uwagę. Wy­

nika to z efektu fałszywej zgodności (Ross, 1977) —tendencji do

przeceniania typowości i powszechności własnych sądów, odczuć

i działań. Tym samym, założyć można, że motywy, które najogól­

niej można określić jako „społeczno — emocjonalne" odgrywać

mogą w procesie dćcyzji o rezygnacji z kontroli większą rolę niż

motywy minimaksowe, odwołujące się do bezpośredniego, związa­

nego z samym zadaniem bilansu zysków i strat. Warto także pod­

kreślić, że zanotowany układ wyników wskazuje na.to, że u pod­

staw rezygnacji z osobistego wpływu wcale nie musi leżeć relatyw­

nie niskie szacowanie własnych kompetencji (choć tak wydają się

sądzić ci, którzy sami z owego wpływu zrezygnować nie chcą).

Warunkiem wystarczającym zdaje się być sam stan niepewności

i obawy o konieczność ewentualnego przypisania sobie odpowie­

dzialności za negatywne konsekwencje, których biorcą byłby partner

50

background image

z zespołu. (Człowiek funkcjonuje tu prawdopodobnie na zasadzie:

"wolę sam cierpieć, niż znosić to, że z mojej winy cierpi ktoś inny

i/lub słuchać pretensji tej osoby")

1 5

.

Tak więc, sytuacje, w których ludzie rezygnują z wywierania

personalnego wpływu na zdarzenia nie ograniczają się jedynie do

przypadków, w których alternatywą jest dla nich przesunięcie kont­

roli do rąk osoby bardziej do tego predysponowanej.

5. Ukłon w stronę Ericha Fromma

Erich Fromm (1941) w klasycznym i fascynującym zarazem stu­

dium rodzącego się faszyzmu „Ucieczka od wolności" zwraca uwa­

gę na Warunki, które sprzyjają przyjmowaniu perspektywy człowie­

ka pozbawionego wpływu na zdarzenia. Warunki te to, najogólniej

rzecz biorąc dylemat między zachowaniem zgodnym z własnymi

postawami za cenę nie robienia życiowej kariery, a zachowaniem

z tymi postawami sprzecznym, ale zarazem umożliwiającym osiąga­

nie najróżniejszych profitów. Wybór tej drugiej opcji jest nęcący,

ale zarazem naraża człowieka na nieustanny psychiczny dyskomfort

— konieczność przypisania sobie odpowiedzialności za konsekwen­

cje własnych czynów. Podmiot — mówi Fromm — znajduje jednak

drogę, która umożliwia mu wybór tej właśnie opcji bez przeżywa­

nia wspomnianego dyskomfortu. Udaje mu się to dzięki ucieczce od

wolności — przyjęciu perspektywy człowieka, który nie ma na nic

wpływu, który jest zniewoloną jednostką, nic nie znaczącym trybi­

kiem w ogromnej machinie dziejów. Teraz człowiek może już spo­

kojnie robić karierę, uzyskiwać awanse i dobra materialne a jedno­

cześnie nie mieć poczucia moralnej odpowiedzialności za różne ne­

gatywne konsekwencje własnych działań

1 6

.

Erich Fromm pokazuje więc dobitnie, że tendencja do widzenia

siebie jako człowieka pozbawionego wpływu na bieg zdarzeń nie­

koniecznie musi mieć związek z apatią, bezsilnością, czy depresją.

15

Być może postawa taka jest egzemplifikacją szerszej normy „nie bycia dłużnikiem

innych", którą, kierują się ludzie w swoich działaniach.

16

Problemowi determiant i konsekwencji unikania autoatrybucji odpowiedzialności

poprzez spostrzeganie własnego niskiego wpływu na zdarzenia poświęcam więcej uwagi
w innym miejscu (zob. Doliński, 199la).

51

background image

„Psychologowie, społeczni .poszH jednak w swoim rozumowaniu

„na skróty", budując mniej lub bardziej złożone modele oparte na

dychotomii: aktywność sprawcza (widzenie siebie jako czynnika

s p r a w c z e g o , aktywne o d d z i a ł y w a n i e na bieg zdarzeń etc.) versus

załamanie tej aktywności (depresja, bezsilność, bezradność etc).

Rzecz jasna, od tej reguły są też wyjątki, o czym przekonać mogą

choćby badania omówione już w tym rozdziale. Zdarza się także,

że twórca jakiejś koncepcji sugeruje, że możliwe jest obronne

(w szerokim rozumieniu tego terminu) spostrzeganie siebie w kate­

goriach pozbawionego wpływu pionka, nic nie mające wspólnego

z odczuciem bezradności, ale albo sam tej myśli dalej nie rozwija,

albo też pozostaje ona niezuważona przez innych.

Przykładem takiego teoretyka może być Julian Rotter — twórca

koncepcji poczucia umiejscowienia kontroli wzmocnień. W swojej

pracy z 1966 roku wysunął on sugestię, że wysokie wyniki w skali

I-E (wskazujące na zewnętrzne poczucie kontroli) mogą w niektó­

rych przypadkach odzwierciedlać nie tyle stan faktyczny, co chęć

werbalnej obrony (yerbal defense). Sam Rotter nie rozwinął jednak

szerzej tej idei

1 7

, a inni badacze poświęcili jej relatywnie mało

uwagi. „Relatywnie mało" to jednak więcej niż „wcale". Przyjrzyj­

my się zatem studiom empirycznym poświęconym tej kwestii.

W kilku badaniach, których rezultaty opublikowano w tym sa­

mym — 1971 roku wykazano, że „przekonanie o zewnętrznej kpn-

troli.„może być„wyuczonym. sposobem obrony w sytuacjach streso­

wych" .(Drwal, 1981 str. 49). Więcej światła na tę kwestię rzucają

jednak dopiero późniejsze o kilka lat eksperymenty Hochreich

(1974, 1975) i Evanasa (1980).

Dorothy... Hochreich jako pięrwsza przedstawiła jednoznaczne

i bezpośrednie dowody na to, że zewnętrzne umiejscowienie kont­

roli może mieć charakter dwojaki. Oprócz „realnego" LOC mówi

ona o „obronnej", .kontroli .zewnętrznej. Obronność tę wiąże badacz­

ka z niskim zaufaniem interpersonalnym, sądząc, że ludzie tacy

skłonni są do obwiniania innych za własne niepowodzenia. Skłon-

ność ta prowadzi ich do demonstrowania rzeczywistych (lub, co

najmniej, werbalnych) postaw nieufności wobec różnych jednostek

17

W swoim niedawno napisanym artykule, poświęconym źródłom popularności swe­

go konstruktu (Rotter, 1990) nawet o tej idei nie wspomina.

51

background image

i grup. Uzewnętrznienie poczucia kontroli staje się więc w ich

przypadku drogą radzenia sobie z zagrażającymi ego zdarzeniami,

poprzez specyficzną (quasi paranoiczną) tendencję do braku zaufa­

nia do innych i nieustannego obwiniania ich. Obronne zewnętrzne

umiejscowienie kontroli wiążę się zatem z wiarą (a przynajmniej

werbalną deklaracją), że inni są z natury źli i zawistni i to właśnie

oni wywierają znaczący wpływ na bieg zdąrzeń.

W ślad za^tymi założeniami, Hochreich zaprezentowała dane

empiryczne przemawiające na korzyść jej koncepcji. De facto jed­

nak, nie są one wolne od pewnych niejasności

1 8

.

Bardziej jednoznacznych, z tej perspektywy, przesłanek zasadno­

ści tezy o dwojakim charakterze zewnętrznej kontroli dostarczają

natomiast badania Ronalda Evansa (1980). Autor ten kluczową rolę

przyznaje czynnikowi wrażliwości samooceny (vulnerability of self-

-esteem), sugerując jednocześnie, że dobrą miarą tej cechy jest wy­

nik osiągany przez jednostkę w skali aprobaty społecznej Marlo-

we'a i Crowne'a. (W istocie, przytacza on dane, z których wynika,

że osoby osiągające w tej skali wysokie wyniki skłonne są do od­

rzucania negatywnych informacji o sobie jako nieprawdziwych i ob­

winiania innych ludzi i/lub sytuacji zewnętrznej za własne błędne

decyzje).

Tak więc, zdaniem Evansa na obronny LOC składa się, w sensie

operacyjnym, wysoki wynik osiągany przez badanego w skali I-E

Rottera (tj. wynik wskazujący na zewnętrzne umiejscowienie kont­

roli) i wysoki wynik, osiągany w skali Marlowe'a i Crowne'a

(tj. rezultat wskazujący na wysoce wrażliwą samoocenę)

1 9

. Evans

przeprowadził złożony eksperyment, którego uczestnicy (wstępnie

przebadani skalą I-E Rottera i skalą aprobaty społecznej Marolwe'a

i Crowne'a) pracowali nad zadaniami podtestu „symbole cyfr" ze

skali Wechslera, po czym, w zależności od manipulacji ekspery­

mentalnej otrzymywali negatywną, lub pochlebną informację zwrot-

18

W jednym z badań okazało się np., że nie było statystycznie istotnych różnic

w atrybucji sukcesu między osobami o wewnętrznym umiejscowieniu kontroli i osobami
o ,Rzeczywistym" zewnętrznym umiejscowieniu kontroli (tj. takimi, których samoocena
nie była szczególnie wrażliwa).

19

Evans wyróżnia też kategorię osób wewnętrznych-obronnych, której specyfiki

funkcjonowania nie będę tu omawiał.

53

background image

ną o wykonaniu tego zadania. Tę część badania kończyło udzielenie

przez badanych odpowiedzi na pytania kwestionariusza atrybucyjne-

go. Po kilku dniach badani ponownie pracowali nad zadaniami in­

nego testu inteligencji i znów otrzymywali rzekomą informację

zwrotną o poziomie wykonania. Także po tej części eksperymentu

odpowiadali oni na pytania specjalnego kwestionariusza.

O ile „obronni zewnętrzni" okazali się przypisywać sobie mniej­

szą odpowiedzialność za porażkę niż.za sukces, .to „prawdziwi ze-

wnętrzni" w obu tych przypadkach nie widzieli własnego udziału.

Dodatkowo, analiza odpowiedzi udzielanych przez badanych na

pytania kwestionariusza eksperymentalnego w warunkach, w któ­

rych otrzymywali oni negatywną informację zwrotną wykazała, że

„obronni zewnętrzni''oceniali wyżej siebie i jednocześnie szacowali

niżej kompetencję osoby sprawdzając testy inteligencji niżrealni

zewnętrzni" i badani mający .wewnętrzne umiejscowienie kontroli.

Tak więc, wrażliwość.samooceny.okazała się lepszym moderato­

rem różnicującymprawdziwą i obronną kontrolę zewnętrzną, niż

sugerowany, przez Hochreich brak zaufania interpersonalnego.

Warto zauważyć, że zarówno ten obronny aspekt poczucia ze­

wnętrznego umiejscowienia kontroli wzmocnień, jak i wyniki badań

empirycznych, omawianych we wcześniejszych partiach tego roz­

działu nawiązują, w sposób mniej lub bardziej bezpośredni, do

Frommowskiej „Ucieczki od wolności". Wspólnym mianownikiem

tych wszystkich prac jest bowiem zwrócenie uwagi na mechanizmy,

które powodują, że w pewnych warunkach ludzie nie są skłonni

do „brania spraw w swoje ręce". Co więcej, wyniki omówionych

w tym rozdziale eksperymentów potwierdzają zasadność założeń

Ericha Fromma, że mechanizmami tymi mogą być również moty­

wacja obrony ego i chęć uniknięcia konieczności przypisania sobie

odpowiedzialności za negatywne konsekwencje własnych działań.

54

background image

III. PROBLEM WIARY

W SPRAWIEDLIWOŚĆ ŚWIATA

rozdziale poprzednim poruszyłem m.in. kwestię motywacji

W ludzi do żywienia przekonania, że świat, w którym przycho­

dzi im żyć jest kontrolowalny. Liczne dane empiryczne pokazują,
że istotnie taka właśnie motywacja wyznacza często działania lu­
dzi. Jednocześnie, mogliśmy się jednak przekonać, że w wielu
przypadkach ludzie dążą do czegoś przeciwnego — skłonni są
wierzyć (niekiedy nawet wbrew oczywistym przesłankom), że ich

fizyczne i społeczne otoczenie nie jest podatne na jakiekolwiek
oddziaływania.

Wiara w to, że świat jest sprawiedliwy jest fenomenem szer­

szym niż przekonanie o kontrolowalności zewnętrznego otoczenia
(możliwość wpływania na rzeczywistość jest warunkiem ko­
niecznym, ale zarazem niewystarczającym przeświadczenia o spra­
wiedliwości owej rzeczywistości)

1

. Warto zatem przyjrzeć się, czy

(i, ewentualnie kiedy) przekonanie o niesprawiedliwości świata mo­
że być funkcjonalne dla działającego podmiotu. Zanim jednakże

przejdę do omawiania tej kwestii, zaprezentuję stanowisko, które

w odniesieniu do omawianego tu problemu dominuje w psychologii

współczesnej.

1

Z pewnej perspektywy można też powiedzieć o zależności odwrotnej — prześwia­

dczenie, że świat jest sprawiedliwy może (choć, teoretycznie zakładając, nie musi) być
składnikiem przekonania o jego kontrolowalności. Charakterystyczne jest np., że analiza
czynnikowa wspomnianej wcześniej skali Rottera ujawniła, że przekonanie o sprawiedli­
wości świata jest jednym z czterech czynników składających się na konstrukt LOC
(Collins, 1974).

55

background image

A. MELVINA LERNERA KONCEPCJA WIARY

W SPRAWIEDLIWY ŚWIAT

JAKO PRZYKŁAD STANOWISKA DOMINUJĄCEGO

WE WSPÓŁCZESNEJ PSYCHOLOGII SPOŁECZNEJ

1. Podstawowe założenia teorii

Centralna hipoteza teorii sprawiedliwego świata, sformułowana

przez Melvina Lernera (Lerner, 1965, 1970, 1977, 1980; Lerner,

Miller, 1978; Lerner, Miller, Holmes, 1978) zakłada, że ludzie mają

potrzebę wiary w to, że żyjące w nim osoby zwykle dostają to, na

co zasługują i zasługują na to, co je spotyka.

Przekonanie, że świat jest sprawiedliwy, pozwala ludziom na

traktowanie społecznego i fizycznego środowiska, w którym żyją,

jako stabilnego i przewidywalnego, a także w dużym stopniu kont-

rolowalnego. W świecie takim ludziom żyje się stosunkowo łatwo.

Wiadomo bowiem, że nagrody spotykają człowieka uczciwego

i pracowitego, kary — ludzi mało wartościowych. Można więc snuć

dalekosiężne plany, podejmować czaso- i pracochłonne działania,

wierzyć w sens własnych czynów moralnych i w sens wystrzegania

się kroków nieuczciwych.

Tak więc, twierdzi Lerner, wiara w sprawiedliwość świata jest

niezwykle funkcjonalna. Korzystnie jest po prostu żywić przekona­

nie, że nasze środowisko społeczne i fizyczne jest stabilne, przewi­

dywalne i, w znacznym stopniu, przez nas kontrolowalne. Ludzie

bronią więc tego przekonania nawet wówczas, gdy docierają do

nich informacje o niesprawiedliwości zewnętrznego otoczenia.

Obrona ta dokonuje się poprzez podejmowanie działań przywracają­

cych sprawiedliwość, opuszczenie pola będącego obszarem niespra­

wiedliwości, lub też dokonanie reinterpretacji zastanej sytuacji pole­

gające na przekonaniu siebie i innych, że sprawiedliwość jednak ist­

nieje. Tak więc, jako obronę wspomnianej wizji można traktować

zarówno fakt, że podmiot aktywnie uczestniczy w pracach organi­

zacji charytatywnej (tj. angażuje się w działania restytuujące spra­

wiedliwość), jak i to, że deprecjonuje on ofiary nieszczęśliwych

wypadków (tj. dokonuje reinterpretacji poznawczych w kategoriach

„ludzie ci musieli czymś złym zasłużyć sobie na ten los").

56

background image

Różnorodność dróg, które pozwalają człowiekowi bronić przeko­

nania, że świat jest sprawiedliwy przesądza o stopniu ogólności

koncepcji Lernera. Przy jej pomocy próbuje się wyjaśniać szeroki

zakres ludzkich zachowań, sądów i postaw. Fakt ten, w zestawieniu

z filozoficznym aspektem koncepcji (tj. widzeniem człowieka

w sposób typowy dla współczesnej psychologii poznawczej — jako

istoty „ofensywnej", skłonnej do planowania i realizacji osobistych

celów) uczynił teorię Lernera bardzo popularną.

W tym miejscu ograniczę się do prezentacji kilku najbardziej re­

prezentatywnych studiów empirycznych, które nawiązują do kon-

struktu wiary w sprawiedliwy świat. (Szerzej kwestię tę omawiam

w swej innej pracy — Doliński, 1989b). Charakterystyczne jest

przy tym, że znakomita większość badań generowanych przez teorię

Lernera dotyczy reakcji podmiotu na sytuację niesprawiedliwości,

rozumianą jako krzywda dotykająca innego człowieka. Fakt ten wy­

znacza w określony sposób obszar wspomnianych badań. Dotyczą

one, zasadniczo rzecz biorąc, głównie dwóch kwestii — zachowań

altruistycznych (tj. bezpośredniego, behawioralnego przywracania

sprawiedliwości) i deprecjacji ludzi znajdujących się w nieszczęśli­

wym położeniu (tj. poznawczej restytucji sprawiedliwości).

Pionierskie badanie inspirowane koncepcją Melvina Lernera łą­

czyło obie wspomniane problematyki. W eksperymencie tym Lerner

i Simmons (1966) poprosili studentki, by oglądały na monitorze.,

przebieg badania dotyczącego efektywności uczenia się. Pokazano

im przy tym kobietę reagującą z widocznym bólem na serię apliko­

wanych jej szoków elektrycznych, będących jakoby karą za popeł­

niane błędy.

W sposób losowy rozdzielono osoby badane do sześciu warun­

ków eksperymentalnych. Jedna z grup dowiadywała się, że ogląda

zapis taśmy magnetowidowej z wcześniej prowadzonego ekspery­

mentu, pozostałe grupy były natomiast informowane, że obserwują

toczące się aktualnie badanie. Części z nich stwarzano przy tym

możliwość wpływania na przebieg owego eksperymentu — po jego

pierwszej części osoby badane mogły głosować za przeniesieniem

obserwowanej przez siebie kobiety do innych warunków ekspery­

mentalnych (gdzie byłaby ona nagradzana za odpowiedzi prawidło­

we, względnie jedynie informowana o błędach) lub opowiedzieć się

57

background image

za kontynuowaniem eksperymentu w nie zmienionej formie. Niektó­

rym studentkom mówiono następnie, że w wyniku ich głosowania

osoba badana będzie teraz otrzymywać nagrody za poprawne reak­

cje, innym zaś nie przekazano żadnej informacji nt. przyszłych lo­

sów tej osoby. (Ponieważ studentki badane były w kilkuosobowych

grupach, a głosowały bez możliwości porozumiewania się, nie mog­

ły mieć pewności, czy udało im się wpłynąć na los oglądanej na

monitorze kobiety).

W pozostałych warunkach eksperymentalnych badane studentki

nie miały możliwości wpływania na bieg toczących się zdarzeń.

Niektórym z nich mówiono, że przedsięwzięcie się właśnie zakoń­

czyło i oglądana przez nie osoba nie będzie już cierpiała; inne infor­

mowano, że wkrótce rozpocznie się druga tura tego samego ekspe­

rymentu. Dodatkowo, wprowadzono grupę przekonaną, że oglądała

eksperyment, który właśnie się zakończył, a kobieta, którą widziały

sama się do niego zgłosiła, dokładnie wiedząc na czym on polega.

Wszystkie uczestniczki eksperymentu proszone były następnie

o zaprezentowanie sądów dotyczących oglądanej osoby. Okazało

się, że najprzychylniej oceniały ją wówczas, gdy dowiadywały się,

że dzięki ich decyzji będzie ona teraz nagradzana za prawidłowe

reakcje. Analizowana ocena była mniej przychylna, gdy studentki

były informowane, że oglądają taśmę z eksperymentu realizowane­

go wcześniej, jak i wówczas, gdy były przekonane, że są świadka­

mi badania, które właśnie się zakończyło. Jeszcze mniej przychylnie

spostrzegały ofiarę te studentki, które sądziły, że eksperyment bę­

dzie kontynuowany w nie zmienionej formie, zaś najwyraźniejszą

deprecjację oglądanej osoby notowano wówczas, gdy badane dowia­

dywały się, że zgłosiła się ona do tej roli dobrowolnie.

Lerner i Simmons traktują uzyskane wyniki jako wyraźne po­

twierdzenie koncepcji wiary w sprawiedliwość świata. Jeśli obser­

watorowi stwarza się możliwość udzielenia pomocy ofierze (beha­

wioralnej restytucji sprawiedliwości) korzysta on z tego

2

i jeśli na­

stępnie dowiaduje się, że jego działanie było skuteczne spostrzega

tę osobę przychylnie. Jeśli natomiast nie ma pewności, co do sku-

2

Z 25 badanych studentek 23 głosowały za przeniesieniem cierpiącej osoby do wa­

runków, w których będzie ona nagradzana za odpowiedzi prawidłowe, a pozostałe 2 gło­
sowały za przeniesieniem jej do warunków kontrolnych (bez kary i nagrody).

58

background image

teczności własnego działania, lub też nie ma możliwości wpływania

na bieg zdarzeń, osobę tę deprecjonuje (ponieważ świat jest spra­

wiedliwy a ona być może nadal będzie cierpieć, to znaczy, że swo­

ją osobowością na taki los zasłużyła). Deprecjacja ta jest zaś naj­

większa, gdy obserwator wie, że ofiara cierpi dlatego, że sama

zgłosiła się do tej roli (a więc cierpi zasłużenie).

Angażowanie swego czasu, sił, środków materialnych itp. po to,

aby przyjść z pomocą komuś znajdującemu się w tarapatach nie za­

wsze prowadzi do restytucji wizji sprawiedliwego świata. Jeśli po­

magamy finansowo człowiekowi, który jest bez środków do życia

a wiemy, że jest to tylko jeden z 5 tysięcy takich ludzi żyjących

w naszym mieście, to działanie takie nie przywróci sprawiedliwości.

Jeśli jednak sądzimy, że człowiek ten jest wyjątkiem i dzięki okreś­

lonemu czynowi w mieście (czyli „naszym, świecie") nie będzie lu­

dzi głodujących, nasza finansowa pomoc stanowić może przywróce­

nie sprawiedliwości. Jak wykazał Dale T. Miller (1977) ludzie, któ­

rzy silnie wierzą w to, że świat jest sprawiedliwy

3

są szczególnie

skłonni do angażowania się w działania altruistyczne na rzecz innej

osoby. Skłonność ta ulega jednak znacznej redukcji, gdy wprost in­

formuje się ich, że w takiej samej, tragicznej sytuacji jest także

wielu innych ludzi. W tym ostatnim przypadku, chwalebny czyn

altruistyczny ukierunkowany na indywidualną osobę nie usuwa bo­

wiem niesprawiedliwości z pola psychologicznego podmiotu.

Inne dane wykazują, że wizji, iż świat jest sprawiedliwy czło­

wiek broni wówczas poprzez deprecjację tych, którzy znajdują się

w nieszczęśliwym położeniu. Furnham i Gunter (1984) wykazali

np., że osoby silnie przekonane o sprawiedliwości świata mają jed­

noznacznie negatywne postawy wobec ludzi biednych, spostrzegając

ich jako leniwych i niezaradnych, oraz opowiadają się przeciw ota­

czaniu ich finansową opieką przez Państwo.

2. Kto wierzy w sprawiedliwy świat?

Naczelne twierdzenie koncepcji Lernera mówiące, że ludzie wie­

rzą w to, że świat jest sprawiedliwy, zakłada implicite pewną uni-

3

O problemie różnic indywidualnych w percepcji sprawiedliwości świata piszę

w dalszej części tego rozdziału.

59

background image

wersalność tej ludzkiej skłonności. Z drugiej wszakże strony, oczy­

wiste muszą być różnice indywidualne między ludźmi w zakresie

natężenia analizowanego tu przekonania. Problemowi temu postano­

wili się bliżej przyjrzeć Zick Rubin i Letitia Peplau (1973, 1975).

Autorzy ci zbudowali specjalną skalę (początkowo składającą się

z 16 pozycji, a w ostatecznej wersji z 20) mierzącą wiarę w to, że

świat jest sprawiedliwy.

Obecnie, w literaturze psychologicznej jest już wiele badań

z użyciem tego narzędzia. Większość z nich poświęcona jest

związkom między przekonaniem o sprawiedliwości świata a inny­

mi cechami osobowości (np. autorytaryzmem — Connors, Heaven,

1987; Rubin, Peplau, 1973, czy przekonaniem o umiejscowieniu

kontroli wzmocnień — Collins, 1974; Zuckerman, Gerbasi, 1977;

Witt, 1991). Ciekawsze i bardziej wartościowe wydają się jednak

relacje między analizowaną tu cechą osobowości a behawioral­

nym i poznawczym funkcjonowaniem ludzi. Skala ta użyta była

np. w wyżej omówionych badaniach Millera oraz Furnhama

i Guntera a ostatnio często stosowana jest jako predyktor (jak się

zresztą okazuje, słaby) negatywnych postaw wobec chorych na

AIDS — zob. np. Ambrosio, Sheehan, 1991; Connors, Heaven,

1990; Witt, 1990. Bez wątpienia, psychologom udało się ustalić

szereg interesujących zależności. Z drugiej wszakże strony, brak

jest jednak dotychczas badań dotyczących samego jądra teorii Ler­

nera, tj. badań dowodzących funkcjonalności przekonania podmio­

tu, że jego zewnętrzne otoczenie jest miejscem, w którym otrzy­

muje się to na co się zasługuje i zasługuje się na to, co człowieka

spotyka. Wysiłek badaczy nie został niestety ukierunkowany na

wykazanie, że ludzie wierzący w sprawiedliwość świata są rzeczy­

wiście bardziej motywowani np. do snucia planów życiowych

i ich realizacji od ludzi, którzy są bardziej sceptyczni co do spra­

wiedliwości swego otoczenia. Być może sprawdzanie tego typu

zależności wydaje się odkrywaniem prawd banalnych i oczywi­

stych, być może na przeszkodzie stoi trudność weryfikacji tego ty­

pu hipotez na drodze eksperymentalnej.

Przyznać muszę, że i ja nie przeprowadziłem żadnych badań po­

święconych temu problemowi. Zastanawiając się nad przyczyną te­

go faktu (problematyką wiary w sprawiedliwość świata zajmuję się

60

background image

przecież już od kilku lat!) myślę jednak, że poszukiwać jej należy

w tym, że skoncentrowałem się na zasadniczo odmiennym aspekcie

tego zagadnienia. Swoje poglądy teoretyczne i przeprowadzone ba­

dania empiryczne przedstawiam poniżej.

B. WIARA W NIESPRAWIEDLIWOŚĆ ŚWIATA

Mimo wspomnianego braku jednoznacznych dowodów empi­

rycznych wskazujących na funkcjonalność wiary w sprawiedliwy

świat, skłonny jestem podzielać opinię Lernera w tej materii. Jed­

nocześnie wszakże, uważam, że w pewnych warunkach równie,

a nawet bardziej, funkcjonalne może być żywienie przeświadczenia,

że świat sprawiedliwy nie jest. Zanim jednak przejdę do przedsta­

wienia teoretycznych przesłanek, które uzasadniałyby takie stanowi­

sko oraz prezentacji odnośnych studiów empirycznych poświęco­

nych tej kwestii pozwolę sobie zaprezentować dane dotyczące przy­

czyn dla których ludzie mogą nie być skłonni do wiary

w sprawiedliwość świata.

1. Czynniki kulturowe sprzyjające krystalizacji przekonania

o niesprawiedliwości świata

Przekonanie o sprawiedliwości świata opiera się w znacznym

stopniu na codziennych doświadczeniach podmiotu. Melvin Lerner

i liczni zwolennicy jego koncepcji zakładają, mniej lub bardziej ex-

plicite, że większość z tych doznań wskazuje na uczciwość ze­

wnętrznego otoczenia. Dzieciństwo to świat bajek i fantazji, w któ­

rych dobro triumfuje nad złem, grzech jest karany, a cnota nagra­

dzana. Z czasem, w życiu człowieka pojawiają się wprawdzie coraz

częściej epizody świadczące o istnieniu niesprawiedliwości, ale

i tak jest to margines ogólnego bilansu doświadczeń.

Tymczasem, w pewnych warunkach kontakty z rzeczywistością,

która może wszak być pełna krzywdy i niesprawiedliwości, mogą

doprowadzić do ukształtowania przeświadczenia, że świat nie jest

miejscem, w którym ludzie otrzymują to, na co zasługują. De facto,

już w dzieciństwie można skonstatować niekonsekwencję dorosłych

61

background image

w stosowaniu kar i przekonać się, że niegrzeczne dzieci mają nie­

kiedy najładniejsze ubranka i najdroższe zabawki. Wraz z wchodze­

niem w dorosłe życie tego typu doświadczeń może być coraz wię­

cej, a ich skutki dla ukształtowania się wiedzy o naturze świata po­

ważniejsze. Dużą rolę w formowaniu się przeświadczenia o braku

sprawiedliwości w zewnętrznym otoczeniu mogą też odgrywać me­

chanizmy selektywności uwagi i pamięci. Większość rodziców wie

z codziennego doświadczenia, że dzieci widzą głównie te rzeczy,

które mają ich rówieśnicy, a których one są pozbawione, nie do­

strzegają natomiast zaś na ogół tych dóbr, które same posiadają,

a których nie mają ich koledzy i koleżanki. Podobne mechanizmy

odgrywają także poważną rolę w późniejszym życiu człowieka. Ge­

neralnie jednak, chciałbym w tym miejscu podkreślić, że wiara

w sprawiedliwość świata nie jest czymś, co jest „przyrodzone czło­

wiekowi", lecz, że wynika ona z kontaktów z rzeczywistością. Jeśli

w rzeczywistości tej dominują przykłady braku uczciwości i spra­

wiedliwości, trudno oczekiwać, by człowiek akceptował tezę zakła­

dającą dokładnie odwrotny stan rzeczy.

Innym, niezmiernie ważnym źródłem przekonania o sprawiedli­

wości świata jest religia. Rubin i Peplau (1973) odnotowują pozy­

tywną korelację między wynikiem ich skali a deklarowaną często­

ścią odwiedzania kościoła, czy synagogi (r = .42), a także pozytywny

związek wyniku skali wiary w sprawiedliwy świat z przekonaniem,

że Bóg istnieje i kieruje losami świata (r=.31). W badaniach pro­

wadzonych na populacji polskiej Szmajke (1991) wykazał, że osoby

wysoce religijne (członkowie wspólnot neokatechumenalnych) mają

nieco

4

wyższe wskaźniki w skali Rubina i Peplau niż osoby, które

także uważają się za wierzące, ale nie uprawiają praktyk religijnych

aż z tak dużą intensywnością.

Wydaje się jednak, że biorąc pod uwagę wpływ religii na

ukształtowanie się przekonania o stopniu, w jakim świat jest lub nie

jest sprawiedliwy, oczekiwać można różnic międzyku 1 turowych.

Wiadomo np., że protestanci oczekują od Boga sprawiedliwości już

na Ziemi, dla katolików zaś do przyjęcia jest możliwość odsunięcia

jej w czasie aż do dnia Sądu Ostatecznego. Tym samym, można

4

Różnica bliska statystycznej istotności.

62

background image

spodziewać się, że protestanci osiągają wyższe wyniki w skali Ru-

bina i Peplau niż katolicy. Istniejący materiał empiryczny jest tu je­

dnak niespójny. Obok danych potwierdzających w pełni to przypu­

szczenie (Furnham, Bland, 1983) są i takie, które potwierdzają je

tylko częściowo. Furnham i Gunter (1984) np. wykazali, że człon­

kowie Church of England bardziej niż katolicy wierzą w sprawied­

liwy świat, ale między protestantami należącymi do innych Kościo­

łów a katolut&mi nie ma w rym zakresie różnic. Istnieją także dane,

wskazujące na brak jakichkolwiek różnic między protestantami i ka­

tolikami w poziomie interesujących nas tu przekonań (Zweigenhaft

i inni, 1985). Ze swej strony, sądzę, że istotną determinantą prze­

konania o stopniu sprawiedliwości świata jest nie tyle deklarowane

przez podmiot wyznanie, co upowszechnienie w społeczeństwie

pewnego wzorca myślenia i działania, wynikającego z dominującej

w danym kraju religii. Tak więc, tzw. etyka protestancka byłaby

bliższa katolikowi, żyjącemu w Wielkiej Brytanii, czy w USA, niż

protestantowi, żyjącemu w kraju tak ultrakatolickim, jak Polska, czy

Hiszpania.

Innym, istotnym, kulturowym modyfikatorem przekonania

o sprawiedliwości świata jest obowiązujący ustrój społeczno-poli­

tyczny i związany z nim zespół postaw i zachowań.

Warto zwrócić uwagę, że znakomita większość badań psycholo­

gicznych realizowana jest w tzw. anglosaskim obszarze kulturo­

wym. Badania poświęcone koncepcji Lernera nie są tu wyjątkiem.

Wydaje się tymczasem, że istnieją przesłanki, na podstawie których

można przewidywać, że np. w rzeczywistości socjalistycznej (czy

postsocjalistycznej) odmienna jest nie tylko wiara w sprawiedliwość

świata, ale także poznawcze, emocjonalne i behawioralne efekty re­

gulowane tym przekonaniem.

Przede Wszystkim, trzeba zwrócić uwagę, że tak zwany „kanon

amerykańskich wartości" (charakterystyczny dla całego dzisiejszego

świata kapitalistycznego) — nastawienie na indywidualne osiągnię­

cia i sukcesy, podkreślanie własnego sprawstwa i osobistej odpo­

wiedzialności za własny los wydają się być elementem światopoglą­

du niezwykle spójnym z przekonaniem o sprawiedliwości świata.

Dominujące dla socjalizmu (a obecnie silnie odżywające w kra­

jach postsocjalistycznych) tendencje egalitarne w dystrybucji dóbr

63

background image

rodzą tymczasem powszechne poczucie niesprawiedliwości. Jest to

jednak niesprawiedliwość szczególnego rodzaju, której warto przyj­

rzeć się bliżej. Jest oczywiste, że jeśli wszyscy pracownicy opłacani

są jednakowo, to każdemu z nich towarzyszyć musi przeświadcze­

nie, że większemu wysiłkowi nie towarzyszy wzrost wynagrodzenia,

a unikanie pracy nie oznacza utraty gratyfikacji. Co jednak ciekaw­

sze, wyniki licznych badań psychologicznych wykazują, że nawet

jeśli wszyscy członkowie jakiegoś zespołu pracują jednakowo dob­

rze (co wydawałoby się wszak przy równej płacy wystarczającym

warunkiem percepcji sprawiedliwości), to i tak ze względu na ist­

nienie u ludzi tendecji do widzenia w takim przypadku raczej włas­

nego wkładu niż zasług innych, powszechne będzie poczucie nie­

sprawiedliwości i przeświadczenie, że jest się niedocenionym i po­

krzywdzonym (por. np. Ross, Sicoly, 1979; Burger, Rodman, 1983).

Typowy dla socjalizmu brak związku między wkładanym przez

ludzi wysiłkiem a osiąganymi przez nich korzyściami doprowadził

też do swoistej pogardy dla pracy. Symptomatyczne są tu wyniki

badań atrybucyjnych prowadzonych równolegle w Polsce i USA.

Wykazują one, że o ile za oceanem bardziej ceniony jest człowiek,

który osiąga dobre wyniki w różnych dziedzinach życia — w spor­

cie, pracy zawodowej, nauce dzięki wkładanemu wysiłkowi (vs

zdolnościom), to w Polsce wyżej ceniony jest ten, który takie suk­

cesy osiąga dzięki osobistym talentom (vs włożonej pracy). Pogarda

ta związana jest prawdopodobnie z ugruntowanym w socjalizmie

przeświadczeniem, że praca niezmiernie rzadko jest środkiem po­

zwalającym osiągnąć wysoki prestiż społeczny, czy ekonomiczny.

(Badania prowadzone w Polsce w końcu lat 80-tych wykazały, że

czynnikami, które wg. ludzi stanowią gwarancję odniesienia sukce­

sów tego rodzaju są osobiste koneksje i brak skrupułów moralnych

— Łukaszewski, informacja osobista).

Świat realnego socjalizmu rodzić więc musiał u ludzi poczucie

niesprawiedliwości. Potęgować je mogła oficjalna propaganda na­

głaśniająca idee powszechnej równości i sprawiedliwości, co w ze­

stawieniu z rzeczywistością prześladowań ludzi o poglądach róż­

nych od oficjalnych, zmuszania jednostek do funkcjonowania nie­

zgodnego z wykładnią prawa przy jednoczesnym karaniu ich za

działania zgodne z konstytucją, kłamstwami prasy, radia i telewizji

64

background image

zwiększało tylko (przez kontrast) percepcję niesprawiedliwości.

Zmieniający się system społeczny, ewoluujący, miejmy nadzieję,

w kierunku większej sprawiedliwości nie musi wszakże oznaczać

równoległych zmian w systemie poznawczym jednostek. Zgenerali-

zowane przeświadczenie o niesprawiedliwości zewnętrznego otocze­

nia może być nawet względnie niezależne od docierających do pod­

miotu aktualnie informacji sprzecznych z tym obrazem. Z drugiej

strony, wszelkie informacje zgodne z odnośnymi przekonaniami

podmiotu (np. wiadomości o wykryciu kolejnych afer gospodar­

czych i bankowych, czy artykuły prasowe o niezwykłym bogactwie

ludzi, którzy w nieuczciwy sposób dorobili się willi i wysokich

emerytur w czasach Polski Ludowej) mogą przeświadczenie, że

świat jest niesprawiedliwy znakomicie konserwować.

Nic więc dziwnego, że studenci polscy, wychowani z jednej

strony w atmosferze katolicyzmu, a z drugiej w warunkach realnego

socjalizmu są wyraźnie mniej przekonani, że świat jest sprawiedli­

wy, niż ich rówieśnicy z USA, Wielkiej Brytanii, czy Tajwanu (Do­

liński, 1991b). Co więcej, badania z użyciem skali Rubina i Peplau,

prowadzone systematycznie w różnych okresach na populacji stu­

dentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu nie wskazują na

to, by przekonanie o sprawiedliwości świata zmieniało się w miarę

ewolucji systemu społeczno-politycznego.

Rodzi się więc pytanie, jak radzi sobie człowiek „skazany" (ze

względu na warunki zewnętrzne) na przekonanie, że świat nie jest

sprawiedliwy. Czy przeświadczenie to musi być całkowicie autode-

strukcyjne, czy też może, niekiedy, stać się dla podmiotu funkcjo­

nalne? Poniższy rozdział jest próbą odpowiedzi na te i pokrewne

pytania.

2. Funkcjonalność wiary w niesprawiedliwość świata

Melvin Lerner twierdzi, że im świat o którym podmiot myśli

i mówi jest mu bliższy, tym potrzeba wiary w jego sprawiedliwość

silniejsza. Człowiek może zgodzić się z tezą, że „gdzieś w dalekich

krajach" świat urządzony jest w sposób niesprawiedliwy, gdyż taka

sytuacja nie jest dla niego bezpośrednio zagrażająca. Ten stan rze­

czy nie dotyczy go w tym sensie, że nie wpływa na jego decyzje

65

background image

i działania. Inaczej jednak jest ze światem, w którym podmiot żyje.

»Tu, potrzeba wiary w jego sprawiedliwość jest silna. Umożliwia

ona bowiem tak codzienne funkcjonowanie, jak i planowanie reali­

zacji życiowych celów, nadaje sens wkładanemu wysiłkowi i po­

zwala na przewidywanie biegu zdarzeń. Konstatacja, że własny

świat jednostki jest niesprawiedliwy byłaby zatem, zdaniem Lerne­

ra, szczególnie dla niej zagrażająca.

Z tej perspektywy, co najmniej zaskakujące byłyby wyniki, jakie

przyniosło badanie studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej

w Opolu skalą wiary w sprawiedliwy świat Rubina i Peplau

5

(Do­

lińska, 1986). Skala ta zawiera pewne twierdzenie, w którym na co-

dzień poruszają się właśnie studenci. Brzmi ono: „Studenci prawie

zawsze zasługują na stopnie, które otrzymują". Jest rzeczą oczywi­

stą, że w świetle twierdzenia Lernera należałoby oczekiwać bardzo

silnej akceptacji tego właśnie twierdzenia przez badaną populację.

Tymczasem, średnia dla tej pozycji skali jest w przypadku studen­

tów zdecydowanie niższa niż średnia dla tej pozycji zanotowana

w grupie osób pracujących zawodowo — uczestników kursów mist­

rzowskich w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego we Wrocławiu

(2,64 vs3.84; t = 5.21; p.ist.<0.001)

6

. Dodajmy przy tym, że śred­

nie wyniki dla całej skali Rubina i Peplau były w obu populacjach

niemal identyczne (3.14 vs 3.08). Tak więc, wspomniana różnica

nie może być interpretowana po prostu jako rezultat generalnie

większej wiary w sprawiedliwość świata przejawianej przez kursan­

tów Zakładu Doskonalenia Zawodowego niż przez studentów. Wy­

nik ten wskazuje natomiast wyraźnie, że niekiedy może być tak, że

właśnie najbliższy podmiotowi świat może* wydawać mu się mało

sprawiedliwy.

Zastanawiając się nad możliwymi interpretacjami wspomnianej

wyżej różnicy w opiniach studentów i osób pracujących zawodowo

wysunąć można prostą hipotezę, że wynikają one z różnic w dostę­

pności informacji. Być może, studenci lepiej wiedzą jaka jest rze-

5

W późniejszych badaniach zbliżone wskaźniki uzyskaliśmy dla populacji studen­

tów innych polskich uczelni — Uniwersytetu Wrocławskiego, Akademii Medycznej we

Wrocławiu i Politechniki Wrocławskiej.

6

Także badane przeze mnie zakonnice okazały się bardziej niż studenci przekonane,

że świat polskich uczelni wyższych jest światem sprawiedliwym.

66

background image

czywista sytuacja (egzaminy zdaje się dzięki znajomościom na

uczelni, egzaminatorzy są uprzedzeni, złośliwi i chętnie biorą ła­

pówki, etc), zaś uczestnicy kursów zawodowych sytuację tę ideali­

zują. Przeciw takiej prostej interpretacji przemawia jednak wynik

badania skalą Rubina i Peplau ludzi, którzy rok, lub dwa lata

wcześniej ukończyli studia wyższe. Okazuje się, że na pytanie

o sprawiedliwość otrzymywanych przes studentów stopni odpowia­

dają oni w sposób zbliżony do uczestników kursów doskonalenia

zawodowego (3.56 vs 3.84; t < l ) . Nasuwa się zatem interpretacja

odmienna. Sądzić otóż można, że spostrzeganie świata, w którym

się żyje jako, niesprawiedliwego może mieć walor obronny. Jak się

wydaje, wymienić można co najmniej cztery sytuacje, kiedy przeko­

nanie to może mieć taki charakter. Oto ich krótka charakterystyka:

Po pierwsze, przyjęcie założenia o niesprawiedliwości świata

stanowi znakomitą podstawę do powstrzymywania się od działań

czaso- i pracochłonnych. Człowiek, tłumacząc sobie (i innym) „po

co mam tracić czas i marnować siły, skoro nie ma na tym świecie

sprawiedliwości i profity zgarną inni" może oddać się przyjemniej­

szym zajęciom. Co istotne, nie musi przy tym jednocześnie wyrzu­

cać sobie, że jest osobą leniwą, czy mało zaradną.

Po drugie, przyjęcie analizowanego tu założenia pozwala pod­

miotowi zachować dobre mniemanie o sobie podczas dokonywania

porównań ,ja" — „inni". Jak wykazuje Leon Festinger (1954) czło­

wieka cechuje dążność do ciągłego porównywania własnych możli­

wości, kompetencji i osiągnięć z dokonaniami i zdolnościami in­

nych ludzi

7

. Jeśli zatem podmiot widzi, że wiedzie mu się gorzej

niż ludziom z jego najbliższego otoczenia, to przyjmując, że świat

nie jest sprawiedliwy może powiedzieć: „bogacą się i robią kariery

tylko nieuczciwi cwaniacy. Człowiek uczciwy, taki jak np. ja nigdy

w tym świecie (kraju, miasteczku, zakładzie pracy) do tego nie doj­

dzie".

Po trzecie, założenie, że świat nie jest sprawiedliwy znakomicie

służy usprawiedliwianiu poniesionych porażek. Stwierdzenie:

„szczęście omija porządnych ludzi" może stanowić ilustrację takiej

przystosowawczej percepcji warunków, w jakich doszło do porażki.

7

Problemowi temu poświęcam więcej miejsca w dalszych partiach tej książki.

67

background image

Innym, bardziej może jaskrawym, przykładem może być tłumacze­

nie klęski doznanej w meczu piłkarskim przekupnością sędziego

i nieuczciwymi zagrywkami przeciwników.

Czwarta z analizowanych sytuacji dotyczy przypadku, gdy pod­

miot nie ponosi jeszcze porażki, ale obawia się, że może ona na-

ąpić. Przyjmując, że brak sprawiedliwości zewnętrznego otoczenia

/noże być wiarygodnym jej usprawiedliwieniem zaczyna dostrzegać

wyraźnie wszelkie przejawy niesprawiedliwości (lub doszukiwać się

ich nawet tam, gdzie realnie nie występują) zanim jeszcze przyjdzie

mu podjąć aktywność zadaniową. Wiedza psychologiczna dostarcza

dowodów na to, że osoby niepewne własnych kompetencji, stojące

w obliczu zadania, którego wynik jest diagnostyczny dla poziomu

tych kompetencji skłonne są niekiedy do takiego kształtowania sy­

tuacji zadaniowej, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo odniesienia

sukcesu. (Na przykład sprinter stający do wyścigu zaniedbuje prze­

prowadzenie rozgrzewki). Ludzie postępując tak, zachowują możli­

wość dokonywania wygodnych (tj. usprawiedliwiających) atrybucji

w przypadku porażki i możliwość wnioskowania o bardzo wysokich

własnych kompetencjach w przypadku ewentualnego sukcesu (por.

Berglas, Jones, 1978; Jones, Berglas, 1978)

8

. Wiele wskazuje na to,

że broniąc swej samooceny ludzie mogą często zamiast wprowa­

dzać rzeczywiste utrudnienia, przyjmować taką wizję okoliczności

towarzyszących diagnostycznemu dla poziomu kompetencji zadaniu,

która stawiałaby sam podmiot w sytuacji wyraźnie niekorzystnej

(wspomniany wyżej lekkoatleta może zamiast zaniedbywać roz­

grzewkę narzekać, że nie odpowiada mu rodzaj nawierzchni po któ­

rej będzie biegł). Jak się wydaje, przyjęcie ogólnego założenia nie­

sprawiedliwości świata może pełnić taką właśnie antycypacyjno-

-usprawiedliwiającą rolę.

Wracając do wspomnianych różnic, które w szacowaniu praw­

dziwości twierdzenia „Studenci prawie zawsze zasługują na stopnie,

które otrzymują" wystąpiły między studentami i innymi ludźmi, war­

to zwrócić uwagę, że w przypadku tych pierwszych percepcja nie­

sprawiedliwości mogła mieć charakter usprawiedliwiający. Co wię­

cej, takie właśnie spostrzeganie przez studentów „świata egzaminów

8

Problem takich zachowań, określanych jako strategia samoutrudniania (self-handi-

capping strategy) jest szerzej dyskutowany w dalszych partiach niniejszej książki.

68

background image

i zaliczeń" służyć może wszystkim czterem celom wyróżnionym

powyżej. Dla sprawdzenia, czy źródła specyficznej percepcji spra­

wiedliwości mogą mieć taki właśnie charakter zaplanowaliśmy

eksperyment (Doliński, Dolińska, w druku), w którym skoncentro­

waliśmy się na możliwości wykorzystania przekonania o „złej natu­

rze świata" w sposób antycypacyjno — obronny. (Zajęliśmy się za­

tem ostatnim z czterech wyróżnionych aspektów).

Przyjęliśmy dwa wstępne założenia. Po pierwsze, uznaliśmy że

do takiego antycypacyjno — obronnego spostrzegania niesprawied­

liwości uciekać się będą ludzie osobowościowo predysponowani do

zachowań o charakterze strategii samoutrudniania. Wykorzystaliśmy

przy tym fakt, że Jones, Rhodewalt, Quattrone i Pittman (1982)

opracowali specjalny kwestionariusz mierzący wspomniane skłonno­

ści. Po drugie, przyjęliśmy, że wspomniane obronne uaktywnienie

percepcji niesprawiedliwości powinno następować głównie (a może

nawet wyłącznie) w sytuacjach zadaniowych charakteryzujących się

następującymi cechami:

— natura zadania powoduje, że jego wynik jest diagnostyczny

dla poziomu kompetencji podmiotu i jednocześnie przynosi implika­

cje dla poczucia własnej wartości.

— podmiot nie jest pewny, czy uda mu się osiągnąć sukces

w tym zadaniu.

Badania nasze postanowiliśmy osadzić w naturalnym kontekście

społecznym. Zadaniem przed którym stali badani — studenci Uni­

wersytetu było zdanie sesji egzaminacyjnej. Obszarem, którego do­

tyczyły zadawane im pytania, odnoszące się do sprawiedliwości by­

ły okoliczności towarzyszące zdawaniu egzaminów.

W pierwszym, selekcyjnym, etapie poprosiliśmy 214 studentek

Uniwersytetu Wrocławskiego o wypełnienie „Kwestionariusza samo-

opisu" — polskiej wersji skali E.E. Jonesa i jego współpracowni­

ków, mierzącej osobowościową skłonność do stosowania strategii

samoutrudniania. W etapie U wzięło udział 60 dziewcząt, które

w kwestionariuszu tym osiągnęły wyraźnie niskie, lub wyraźnie

wysokie wyniki. Etap ten realizowano, w zależności od warunków

eksperymentalnych, około półtora miesiąca przed końcem roku aka­

demickiego, lub w ostatnich dniach przed sesją egzaminacyjną.

Wówczas to, badane wypełniały inny kwestionariusz, służący do

69

background image

diagnozy percepcji sprawiedliwości sytuacji egzaminacyjnych. Bada­

ne szacowały tu prawdziwość 13 twierdzeń (typu: „Jeśli egzamina­

tor jest w złym humorze, to nawet najlepszy student może dostać

ocenę niedostateczną", „Wynik egzaminu zależy głównie od tego,

jakie pytanie się wylosuje", czy „Tak to już jest na egzaminach, że

ważniejsze od prezentowanej wiedzy są znajomości na Uczelni")

posługując się każdorazowo skalą 7-stopniową.

Analiza wyników (tj, percepcji sprawiedliwości sytuacji egzami­

nacyjnej w zależności od czasu pozostającego do sesji egzaminacyj­

nej i osobowościowej skłonności do strategii samoutrudniania) wy­

kazała, że w sytuacji neutralnej (tj., gdy do sesji pozostawało ok.

półtora miesiąca) studentki spostrzegały świat egzaminów jako bar­

dziej sprawiedliwy (M = 53.50), niż w okresie bezpośrednio poprze­

dzającym sesję egzaminacyjną (M = 45.70); wielkość F = 6,91;

p. <0.05. Co ciekawsze, zanotowano także statystycznie istotny

efekt interakcyjny obu zmiennych niezależnych (F = 7.14; p. <0.05).

Istota tego efektu interakcyjnego przedstawiona jest w tabeli 3.1.

Układ wyników omówionego eksperymentu jednoznacznie wska­

zuje na możliwość obronnego dostrzegania niesprawiedliwości. Oso­

by o wysokiej osobowościowej skłonności do działań o charakterze

samoutrudniania spostrzegały okoliczności towarzyszące egzaminom

jako zdecydowanie bardziej niesprawiedliwe (a tym samym nie­

sprzyjające uzyskaniu satysfakcjonującej oceny) bezpośrednio przed

sesją egzaminacyjną, niż w warunkach, gdy do terminu egzaminów

pozostawało około półtora miesiąca.

Tab. 3.1.

Tabela średnich wskaźników spostrzegania sprawiedliwości sytuacji egzaminacyjnych

w poszczególnych warunkach eksperymentalnych

Skłonność

do stosowania strategii

samoutrudniania:

Termin szacowania

sprawiedliwości

„świata egzaminów":

Skłonność

do stosowania strategii

samoutrudniania:

środek semestru

koniec semestru

Niska

Wysoka

50.66
56.33

50.80
40.60

Im wyższy wskaźnik, tym „świat egzaminów" spostrzegany jako bardziej sprawiedliwy.

70

background image

Spostrzeganie sytuacji egzaminacyjnej bezpośrednio przed sesją jako

relatywnie mało sprawiedliwej jest funkcjonalne dlatego, że dzięki

przyjęciu takiego właśnie poglądu na temat okoliczności towarzy­

szących egzaminom podmiot może wyjaśnić sobie porażkę w spo­

sób nie obniżający poczucia własnej wartości. Takie „strategicznie"

obronne myślenie nie występuje natomiast w sytuacji neutralnej —

gdy perspektwa egzaminów jest daleka i podmiot nie myśląc
o nich nie znajduje się tym samym w warunkach bezpośredniego

zagrożenia poczucia własnej wartości. Jednocześnie, okazuje się, że

obniżenie stopnia spostrzeganej sprawiedliwości świata w warun­

kach weryfikacji własnych kompetencji w porównaniu do warunków

neutralnych nie występuje u osób o relatywnie niewielkich skłonno­

ściach osobowościowych do stosowania strategii samoutrudniania.

Tym samym, pozorny jest efekt główny czynnika czasu pozostają­

cego do sesji egzaminacyjnej. Obniżanie stopnia sprawiedliwości

świata jest bowiem domeną wyłącznie osób skłonnych do „strate­

gicznych zachowań obronnych".

Najważniejszym wnioskiem, jaki wyciągnąć można z wyników tego

eksperymentu jest, bez wątpienia, konstatacja, że przeświadczenie

o braku sprawiedliwości świata nie musi być dla podmiotu za­

grażające. Co więcej, w pewnych warunkach ludzie mogą być

szczególnie skłonni do orzekania, że świat, w którym funkcjonują

jest niesprawiedliwy. Walor usprawiedliwiający przekonania o bra­

ku sprawiedliwości otoczenia okazuje się tu zatem brać górę nad

stymulującym aktywność walorem przeświadczenia o sprawiedli­

wości świata.

3. Wizja niesprawiedliwości świata nie zawsze jest funkcjonalna

W omówionym wyżej eksperymencie udało się wykazać, iż spo-„

strzeganie niesprawiedliwości świata może być funkcjonalne dla je­

dnostki. Daleki jestem wszakże od twierdzenia, że stan odwrotny —

to znaczy spostrzeganie przez człowieka sprawiedliwości w jego fi­

zycznym i społecznym otoczeniu jest niefunkcjonalny.

Nie negując zatem zasadniczego twierdzenia Melvina Lernera,

chciałbym tu przedstawić stanowisko bardziej złożone. Uważam

mianowicie, że o ile w wielu przypadkach podmiot czerpie zyski

71

background image

z przekonania, że świat jest miejscem, w którym ludzie dostają to,

na co zasługują, a zasługują na to, co ich spotyka, to w pewnych

przypadkach szczególnie funkcjonalne (zwłaszcza dla niektórych

osób) może być przeświadczenie dokładnie odwrotne. Inaczej mó­

wiąc, jednostronną tezę Lernera, mówiącą, że człowiek ma potrzebę

wiary w to, że świat w którym żyje jest sprawiedliwy, proponuję

zastąpić tezą, że człowiek jedynie miewa taką potrzebę. Niekiedy

| bowiem, bardziej dla niego funkcjonale okazuje się być przeświad­

czenie dokładnie odwrotne.

Takie postawienie kwestii funkcjonalności przekonania o nie­

sprawiedliwym vs. sprawiedliwym świecie nasuwa analogie z oma­

wianą w poprzednim rozdziale tendencją człowieka by być „panem

własnego losu", lub „pionkiem przesuwanym przez innych". O ile

na ogół człowiek dąży do tego, by mieć swobodę wyboru i kontrolę

nad sytuacją, to w pewnych przypadkach (np. totalnej niepewności,

dylematów moralnych, etc) woli by decyzje podejmował za niego

ktoś inny, lub, gdy to jest niemożliwe, przyjmuje założenie, że od

niego samego nic nie zależy.

W naturalny sposób pojawia się pytanie, czy człowiek potrafi

w sposób pragmatyczny, w zależności od wymogów sytuacji, zmie­

niać swoje przekonanie o sprawiedliwości zewnętrznego otoczenia?

Czy, inaczej mówiąc, jeśli korzystniej jest wierzyć, że świat jest

sprawiedliwy, to ma właśnie takie zdanie, a jeśli korzystniej jest

być przekonanym, że sprawiedliwy nie jest — natychmiast je zmie­

nia? Choć takie, stosunkowo niewielkie, zmiany w percepcji spra­

wiedliwości są oczywiście możliwe (o czym przekonują choćby wy­

niki zaprezentowanego wyżej badania), skłonny jestem sądzić, że

problem zmiany analizowanych tu przekonań, ich plastyczności jest

dość skomplikowany.

Wyjaśnienie własnych poglądów na tę kwestię poprzedzić chiał-

bym jednak zwróceniem uwagi na, nieważną z pozoru, sprawę

miejsca, w którym narodziła się koncepcja Lemera. Autor sformu­

łował ją w Kanadzie — kraju demokratycznym, praworządnym,

w którym ludzie nagradzani są za włożoną pracę i posiadany talent,

karani zaś za popełniane przestępstwa. W świecie obiektywnie spra­

wiedliwym na ogół korzystniej jest, bez wątpienia, wierzyć w to, że

rzeczywiście jest on sprawiedliwy (podobnie, jak idąc po twardym

72

background image

gruncie korzystnie jest sądzić, że podłoże jest bezpieczne). Niewąt­

pliwie jednak, życie w rzeczywistości dalekiej od sprawiedliwości

nie musi oznaczać, że i tu wiara w sprawiedliwość świata jest dla

funkcjonowania optymalna (idąc po bagnie niedobrze jest wierzyć,

że grunt jest twardy).

Warto jednak zwrócić jednocześnie uwagę na fakt, że o ile

funkcjonalność wiary w sprawiedliwy świat ma charakter ofensyw­

ny — motywuje do działania, do wytyczania sobie nowych celów

i do ich osiągania, to funkcjonalność przekonania o niesprawiedli­

wości świata ma wyłącznie charakter defensywny — zwalnia czło­

wieka od wszelkiej aktywności do której nie jest przez zewnętrzne

okoliczności zmuszany, pozwalając mu jedynie na zachowanie dob­

rego mniemania o sobie. Funkcjonalność wiary w niesprawiedliwość

świata jest więc w pewnym sensie patologiczna — ogranicza roz­

wój człowieka, skłania go do pasywności i bierności.

W świecie, który daleki jest od sprawiedliwości człowiek nie

ma jednak, w pewnym sensie, innego „dobrego" wyjścia niż wy­

tworzenie sobie adekwatnej poznawczej reprezentacji rzeczywisto­

ści. Wynika to zarówno z tego, że reprezentacja ta kształtuje się

w dużym stopniu przez gromadzenie codziennych doświadczeń, jak

i z tego, że nieustanna konstatacja własnego upośledzenia (ekono­

micznej nędzy, braku możliwości awansu społecznego, alienacji, etc.)

kazałaby człowiekowi wierzącemu w sprawiedliwość świata przyjąć

tezę o własnej niskiej wartości. Zgeneralizowane przeświadczenie

o niesprawiedliwości świata pozwala mu natomiast na wykształce­

nie efektywnych technik obrony samooceny.

Trzeba jednakże zauważyć, że ponieważ jest to przeświadczenie

zgeneralizowane, determinujące sposób przetwarzania różnych infor­

macji o charakterze osobistym i społecznym, odgrywa ono rolę re­

gulacyjną w bardzo wielu sytuacjach. Także w takich, które, obiek­

tywnie rzecz biorąc, nacechowane są uczciwością i sprawiedliwo­

ścią. Tymczasem, człowiek o którym tu mówimy, stojąc w nie

znanej sobie sytuacji skłonny będzie do przyjmowania aprioryczne­

go założenia, że może go tu nie spotkać to, na co zasłuży. Brak mu

będzie wobec tego motywacji do działania. Nawet jeśli je podejmie,

nie zaangażuje w nie wszystkich swoich sił. Stan taki sprzyjać bę­

dzie, rzecz jasna, poniesieniu porażki. Podmiot, broniąc poczucia

73

background image

własnej wartości, skłonny będzie prawdopodobnie do wytłumaczenia

jej sobie w sposób spójny z założeniami niesprawiedliwości świata.

Tak więc, uruchomiony zostanie w ten sposób cykliczny mecha­

nizm nieświadomego utwierdzania się we własnych przekonaniach

przez podejmowane decyzje i działania. Wszystko to sprzyja konser­

wowaniu przeświadczenia o braku sprawiedliwości zewnętrznego

otoczenia i oporności tych przekonań na zmiany pod wpływem do­

cierających do podmiotu informacji o zewnętrznej, sprawiedliwej

rzeczywistości. Charakterystyczne jest np., że choć w Polsce doko­

nały się w ostatnich latach niebywale dynamiczne zmiany w rze­

czywistości społeczno-politycznej, to fakty te okazały się nie mieć

żadnego wpływu na, mierzone skalą Rubina i Peplau, przekonania

Polaków o sprawiedliwości świata. (Teza ta oparta jest na porów­

naniu wyników badań prowadzonych przeze mnie na różnych popu­

lacjach w okresie 1986-1992). Trzeba zaś sobie zdać sprawę z te­

go, że brak tych zmian (a nawet niedostateczne ich tempo) może

poważnie hamować i ograniczać rozwój społeczno-ekonomiczny.

Ludzi nie przekonanych o sprawiedliwości świata trudno bowiem

namówić do podejmowania inicjatyw gospodarczych i maksymalne­

go zaangażowania własnych sił i talentów. Funkcjonalność wiary

w niesprawiedliwość świata w pewnych szczególnych warunkach

może więc łatwo stać się istotną przeszkodą dla rozwoju tak indy­

widualnego, jak i społecznego w nowej, radykalnie zmienionej sy­

tuacji.

Zarazem jednak, raz jeszcze chciałbym tu podkreślić, że w pew­

nych warunkach (w przypadkach obiektywnie istniejącej niesprawie­

dliwości, zagrożenia poczucia własnej wartości etc.) właśnie przeko­

nanie o braku sprawiedliwości zewnętrznego otoczenia może być

najbardziej dla podmiotu korzystne.

74

background image

IV. P R O B L E M D Ą Ż E N I A

D 5 P O Z N A W A N I A Ś W I A T A I S I E B I E

A. CZŁOWIEK JAKO AKTYWNY POSZUKIWACZ

INFORMACJI O SOBIE I SWOIM ŚRODOWISKU

T

eza, że człowiek dąży do uzyskania wiedzy o sobie i swoim
środowisku jest jednym z fundamentalnych założeń współczes­

nej psychologii.

Liczne koncepcje podkreślają nadzwyczaj zgodnie, że ludzie

wolą sytuacje przewidywalne (tj. takie, w których posiadają wie­

dzę na temat tego, co się zdarzy) niż nieprzewidywalne (tj. takie,

w których wiedzy tej nie posiadają). Kelly (1955) sugeruje nawet,

że sprawowanie kontroli poznawczej należy do podstawowych lu­

dzkich potrzeb. Jej frustracja rodzi lęk i próbę kognitywnej

rekonstrukcji rzeczywistości. Berlyne (1960), z kolei uważa stan

niepewności za jedno z podstawowych źródeł nieprzyjemnego po­

budzenia.

Kwestia, czy podmiot rzeczywiście zainteresowany jest tym, by

informacje, które do niego docierają były adekwatne, diagnostycz­

ne i wzbogacające jego wiedzę, czy też zorientowany jest na

realizację potrzeb innego typu, pozostaje jednak sprawą kontro­

wersyjną.

Zajmujący w tej materii stanowisko skrajne Trope (1975, 1980,

1986) twierdzi, że ludzie motywowani są do poszukiwania danych

o jak największej diagnostyczności. Zasadniczym celem ludzi jest

bowiem redukcja niejednoznaczności co do własnych możliwości.

Odkrywanie własnych umiejętności i zdolności jest zatem dla czło­

wieka równie atrakcyjne, co zdobywanie wiedzy o własnych bra­

kach i ułomnościach.

75

background image

Inni badacze kwestionują jednak tę tezę. Swann (1983, 1987;

Swann, Read, 1981a, 1981b) oraz Sorrentino i Short (1986) sugeru­

ją np., że ludzie zorientowani są raczej na zdobywanie informacji

ugruntowujących ich dotychczasową wiedzę, niż na poszukiwanie

danych, które mogłyby ją rzeczywiście zweryfikować.

Spora grupa psychologów twierdzi, z kolei, że człowiek szuka

głównie tych informacji, które dostarczyć mu mogą przesłanek do

pozytywnego myślenia o sobie (zob. np. Korman, 1976; Suls, 1977;

Goethals, 1986).

Co ciekawe, każde z tych stanowisk poparte jest bogatym mate­

riałem empirycznym, co pozwala sądzić, że wszystkie one są zara­

zem prawdziwe, jak i ograniczone do określonych sytuacji. (Ostat­

nio pojawiają się zresztą interesujące próby określenia warun-

/. w których sprawdzają się poszczególne grupy koncepcji —

zwłaszcza: Dymkowski, 1989; Strube, 1990). Generalnie wszak-

powiedzieć można, że współczesna psychologia zdaje się odcho-

; od wizji człowieka — „poszukiwacza rzetelnej informacji"

ieranku obrazu człowieka — „poszukiwacza określonej (nieko-

ioznie zresztą rzetelnej) informacji". Charakterystyczny może być

,s

np. casus ewolucji teorii porównań społecznych Leona Festingera.

1. Pierwotna wersja teorii porównań społecznych,

czyli popęd do dokonywania rzetelnych ocen

Główną tezą koncepcji porównań społecznych Festingera jest

twierdzenie, że „w organizmie człowieka istnieje popęd do ocenia­

nia własnych opinii i możliwości" (Festinger, 1954 str. 117).

Informacje o sobie czerpią ludzie przede wszystkim ze źródeł

obiektywnych. Dla sprawdzenia trafności własnych poglądów doty­

czących wielkości populacji w Indiach najprościej jest sięgnąć po

tom Rocznika Demograficznego, a adekwatność wiedzy geograficz­

nej najdogodniej jest zweryfikować wertując atlas. Wiedzę o posia­

danych umiejętnościach sprawdzić można próbując wykonać okreś­

lone, diagnostyczne zadania. Jeśli np. 40-letnia kobieta chce dowie­

dzieć się, czy potrafi przepłynąć 1,5 kilometra — idzie na basen

i próbuje tego dokonać. Sukces, lub porażka stanowi tu dla niej

bezpośrednią informację o jej aktualnych możliwościach.

7 6

background image

1

Możliwości bezpośredniej oceny własnych kompetencji nie daje np. szeroka klasa

sytuacji, które Łukaszewski (1973) nazywa zadaniami o niepełnej informacji na temat

wyniku, który ma być osiągnięty.

2

Inne sformułowanie tej hipotezy mówi, że tendencja do porównywania siebie z in­

ną konkretną osobą jest tym mniejsza, im bardziej osoba ta nie jest podobna (pod róż­

nymi względami) do podmiotu.

W wielu jednak przypadkach taka bezpośrednia droga oceny sie­

bie nie jest możliwa

1

. Jeśli wspomniana wyżej kobieta chciałaby

dowiedzieć się, czy potrafi szybko przepłynąć 1,5 kilometra, to

z faktu, że udało jej się dokonać tego w, powiedzmy, 56 minut nic,

w zasadzie, nie wynika. Dla uzyskania odpowiedzi na pytanie: ,jak

szybko pływam?" kobieta ta musi dokonać porównań interpersonal­

nych. Dopiero zestawienie uzyskanego przez nią rezultatu z takimi

np. faktami, jak: rekord świata ustanowiony na tym dystansie, i/lub

umiejętności, jakie w tym zakresie prezentują obecnie jej matka,

córka, czy koleżanki z pracy może stać się podstawą jakiejkolwiek

oceny.

Tak więc, jeśli informacje o ,ja" nie są bezpośrednio dostępne

w źródłach niepersonalnych człowiek „skazany" jest na uzyskiwanie

ich poprzez porównywanie własnych opinii, możliwości i zdolności

z sądami, umiejętnościami i talentami innych ludzi. Adekwatna wie­

dza o sobie jest bowiem tym, do czego człowiek dąży. Stanowi ona

warunek konieczny przejawiania adaptacyjnych form zachowań.

Brak takiej wiedzy uniemożliwiałby człowiekowi wybór celów do

których powinien dążyć i narażał na niebezpieczeństwa, z którymi

nie byłby sobie w stanie poradzić. Ważne jest także to, aby posia­

dane przez człowieka informacje były pewne. Tak więc, oprócz po­

pędu do uzyskiwania wiedzy jako takiej istnieje popęd do reduko­

wania niepewności sądów na temat poprawności własnych opinii

i poziomu własnych umiejętności.

Nie bez znaczenia jest to, z kim podmiot się porównuje. Powra­

cając do naszego przykładu, wartość diagnostyczna porównań z re-

kordzistką świata, matką, córką i koleżankami z pracy jest zdecydo­

wanie różna. Zdaniem Leona Festingera, mając w procesie porów­

nań społecznych do potencjalnego wyboru różne osoby, podmiot

wybiera tę, która jest do niego podobna

2

. Dla 40-letniej pani poró­

wnywanie umiejętności pływackich z 70-letnią matką, która ostatni

77

background image

raz pływała na obozie skautów 55 lat temu, jak i z 18 letnią córką,

która trenuje ten sport wyczynowo, czy rekordzistką świata na rym

dystansie jest mało diagnostyczne. Najwięcej, natomiast, informacji

0 swoich umiejętnościach pływackich (czy, szerzej: formie fizycz­

nej, zdrowiu, etc.) może ona uzyskać porównując się z innymi 40-

-letnimi paniami (najlepiej takimi, które podobnie jak ona przeszły

atak serca i wychowały kilkoro dzieci).

Nie zawsze jednak ludzie motywowani są do porównywania się

z osobami podobnymi. W przypadku oceny własnych zdolności

1 umiejętności mogą oni — twierdzi Festinger — porównywać się

raczej z lepszymi od siebie. Dzięki temu ocenić mogą jak wiele

dzieli ich od pewnego wzorca, czy też celu i, w konsekwencji, sty­

mulować się do osiągnięć.

Badania nad procesami porównań społecznych, zainspirowane

koncepcją Festingera, wykazują jednakże, że preferencje ludzi w za­

kresie wyboru obiektu porównań są znacznie bardziej złożone...

Fakt ten pozwala sądzić, że chęć uzyskania diagnostycznych infor­

macji o , j a " nie jest jedynym motywem stymulującym ludzi do po­

równywania się z innymi.

2. Rozwój teorii porównań społecznych, czyli popęd do wiedzy

nie zawsze dominuje

Bib Łatane (1966), nie negując zasadniczej tezy koncepcji Festin­

gera, mówiącej, że z braku kryteriów obiektywnych człowiek skłon­

ny jest czerpać ewaluatywną wiedzę o sobie z porównań jakich do­

konuje między sobą i innymi ludźmi, zwrócił jednocześnie uwagę,

że celem jaki przyświeca tym porównaniom wcale nie musi być

uzyskanie informacji rzetelnych i diagnostycznych. Jego zdaniem,

obok popędu do oceny, zakładanego przez Festingera, istnieje też,

związany z nim (ale niekiedy wobec niego konkurencyjny) motyw

walidacji (utwierdzania) przekonań o posiadanych zdolnościach

i możliwościach oraz opinii innego rodzaju.

Szereg systematycznych badań poświęconych tej kwestii prze­

prowadził William Swann (1983, 1987; Swann, Read, 1981a,

198Ib). Wykazał w nich, że ludzie rzeczywiście poszukują głównie

takich informacji, które potwierdzają ich sądy o sobie, unikają zaś

78

background image

danych, które mogłyby tę wiedzę znacząco modyfikować, a jeśli

mimo wszystko informacje takie do nich docierają — minimalizują

ich znaczenie. Komunikaty potwierdające przekonania ludzi, jakie

mają o sobie są też lepiej przez nich pamiętane, niż te, które nie są

zgodne z samowiedzą. Takie funkcjonowanie poznawcze Sorrentino

i Short (1986) określają jako orientację na pewność (certainty orien-

tation).

Tak więc, równolegle z potrzebą oceny własnych opinii i zdolo-

ści człowiek wykazuje potrzebę ich walidacji — nastawiony jest na

zdobycie dowodów, że jego samowiedzą jest trafna, a zarazem na

unikanie danych, które mogłyby tę trafność podważyć.

Alternatywna grupa teorii (zob. np. Jellison, Davis, 1973; Gru-

der, 1971; Suls, 1977; Goethals, 1986) zakłada z kolei, że podsta­

wowa motywacja w procesie porównań społecznych ma charakter

hedonistyczny. Wyznacza ona poszukiwanie przez jednostkę takich

informacji, które mogą gratyfikować jej poczucie własnej wartości

(self-enhancement). Motywacja ta jest szczególnie nasilona w wa­

runkach stresu, przeżywania negatywnych emocji i zagrożenia

samooceny (Hahmiller, 1966; Wills, 1981, 1987). Rośnie wówczas

zapotrzebowanie na porównywanie się z innymi, którzy są od pod­

miotu gorsi. Porównania takie mogą mieć charakter pasywny (wy­

bieranie do porównań osób rzeczywiście mniej od podmiotu kompe­

tentnych, czy utalentowanych), bądź aktywny (przypisywanie innym

ludziom negatywnych cech i/lub rzeczywiste krzywdzenie ich). Po­

szukiwanie (lub, jak w ostatnim przypadku, kreowanie) dowodów,

że inni są od nas znacząco gorsi Wheeler określa jako strategię,

w której człowiek czerpie satysfakcję z faktu, że „między wronami

nawet jastrząb jest orłem" (Wheeler, 1970, str. 72). Równie obrazo­

we wydaje się rodzime powiedzenie o jednookim, który może być

królem wśród ślepców. Obie sentencje wskazują bowiem zgodnie

na to, że pozytywna ocena siebie jest łatwiejsza wtedy, gdy ma się

negatywne tło za punkt odniesienia.

Rzeczywiście, istnieją liczne dowody empiryczne, że takie porów­

nania społeczne ukierunkowane na gorszych poprawiają ludziom

samopoczucie (np. Crocker, Galio, 1985) i zwiększają ich przekona­

nie o własnej wartości (np. Lemyre, Smith, 1985). Pewne dane su­

gerują też, że porównywanie się z innymi, znacząco gorszymi od

79

background image

siebie może być ważnym elementem sukcesu terapii nikotynowej,

a zwłaszcza jej początkowego etapu (Gibbons i inni, 1991). Strategia

taka jest również typowa dla pacjentek cierpiących na raka piersi

(Wood, 1985) i chroniczny artretyzm (Affleck i inni, 1988). Thomp­

son (1985) uważa ją nawet za jedną z najważniejszych technik po­

zwalających ludziom radzić sobie z poważnymi nieszczęściami.

Z drugiej wszakże strony, istnieją dane empiryczne, wykazujące,

że porównywanie się z innymi pacjentami, znajdującymi się w gor­

szym położeniu może być źródłem silnych negatywnych reakcji,

zwłaszcza lęku i przygnębienia — (por. Dahof, 1986; Wood, Tay­

lor, Lichtman, 1985).

Istnieją wreszcie wyniki (Buunk i inni, 1990) pokazujące jedno­

znacznie, że źródłem negatywnych emocji osób chorych na raka mo­

że być zarówno porównywanie się z pacjentami znajdującymi się

w gorszym, jak i lepszym położeniu. Co więcej jednak, podobnie

było też z przyczynami radości i satysfakcji (!). Autorzy postawili

zatem hipotezę, że czynnikiem, który upośrednia te reakcje może być

poczucie kontroli, jakie ma pacjent nad przeżywanymi symptomami.

Okazało się jednakże, że ludzie, którzy mieli poczucie wpływu na

stan swego zdrowia nie czerpali większej nadziei na jego poprawę od

tych, którzy owego poczucia nie mieli

3

. Można chyba przypuszczać,

że w przypadku tych ostatnich źródłem nadziei mógł być fakt, że

uzyskali oni jednoznaczne przesłanki do spostrzegania choroby jako

uleczalnej i jednocześnie podstawy do oceniania personelu jako ze­

społu dobrych fachowców. (Zauważmy, przy okazji, że rezultat ten

jest także potwierdzeniem prezentowanej we wcześniejszych partiach

tej książki tezy, że poczucie kontroli nad biegiem zdarzeń nie musi

być niezbędnym warunkiem optymalnego funkcjonowania).

Dokonując próby integracji wspomnianych wyżej ustaleń empi­

rycznych, skłonny jestem postawić hipotezę, że w początkowym

stadium choroby dominuje orientacja na porównywanie aktualnego

stanu, a w stadium późniejszym — na porównanie celu o którego

się zmierza. Jeśli bowiem w organizmie człowieka zaszły jakieś po­

ważne i nieoczekiwane zmiany musi on sobie wpierw odpowiedzieć

3

Zaobserwowano jedynie, że osoby posiadające poczucie kontroli wykazują mniej­

szy, niż osoby nie mające takiego poczucia, niepokój, że stan ich zdrowia ulegnie pogor­
szeniu.

80

background image

na pytania typu „Co ze mną jest?", „Co mi się stało?" itp., a do­

piero potem myśleć o tym w jakim kierunku i w jakim stopniu stan

ewentualnie chciałby zmienić.

Początkowo zatem, człowiek zainteresowany jest poszukiwaniem

takich danych, które pozwoliłyby mu na konstatację: „Mój stan nie

jest najgorszy". Najprostszą drogą uzyskania przesłanek dla takiego

sądu jest zaś porównywanie się z ludźmi, znajdującymi się w poło­

żeniu dużo od podmiotu gorszym. Z czasem wszakże, koncentracja

taka może być dla podmiotu zagrażająca. Człowiek może zacząć się

niepokoić, że w przyszłości jego stan będzie właśnie taki, jaki pre­

zentują obserwowani przez niego nieszczęśnicy. Mająca prospek­

tywny charakter orientacja na cel (,jaki będę?") może być zatem

adaptacyjna i funkcjonalna jedynie wówczas, gdy podmiot porównu­

je się z kimś, kto jest w lepszej od niego sytuacji. Pacjenci cierpią­

cy na raka zaczynają np. zwykle funkcjonować lepiej, gdy po pew­

nym czasie od usłyszenia diagnozy stykają się z ludźmi, którym

udało się już przezwyciężyć chorobę — (por. Taylor, Lobel, 1989).

Tak więc, wielokrotnie w psychologii powtarzana teza, że po­

równywanie się z lepszymi od siebie wywołuje niezadowolenie

i jest źródłem emocji negatywnych (por. np. Martin, 1986; Walster,

Walster, Bersheid, 1978; Salovey, Rodin, 1984) także ma swoje

ograniczenia. Jeśli bowiem porównanie takie związane jest z orien­

tacją na cel i wiarą, że jest on osiągalny, może być ono źródłem

emocji pozytywnych.

Niejasny jest natomiast dotychczas związek samooceny podmio­

tu z tendencją do czynienia porównań z osobami gorszymi od sie­

bie. Eksplorujący wytrwale ten problem Tesser i Campbell otrzymy­

wali niekiedy rezultaty wskazujące, że do takich porównań ucieka­

ją się szczególnie chętnie ludzie o niskiej samoocenie (np. Tesser,

Campbell, 1982), a innym razem — że czynią to zwykle ludzie o sa­

moocenie wysokiej (np. Tesser, Campbell, Smith, 1984). Problem ten

może być jednak bardziej złożony i związany raczej z wymiarem pe­

wności samooceny, niż z jej wysokością. Można otóż sądzić, że do

takich obronnych porównań uciekają się ludzie o samoocenie niepew­

nej i niestabilnej. Teza ta wymagałaby jednak odrębnej weryfikacji

empirycznej, choć warto zauważyć, że wyniki wskazujące na szcze­

gólną skłonność ludzi do czynienia takich właśnie porównań w wa-

81

background image

runkach zagrożenia poczucia własnej wartości (Hahmiller, 1966;

Wills, 1981, 1987) są z nią, zasadniczo rzecz biorąc, zgodne.

J

Tak czy inaczej, warto zauważyć, że wszystkie omawiane

w tym podrozdziale koncepcje różnią się zasadniczo od pierwotnej

propozycji Festingera. Głównym czynnikiem różnicującym te propo­

zycje teoretyczne jest, rzecz jasna, kwestia dominującej w porówna­

niach społecznych motywacji. Z interesującej nas tu perspektywy,

wspomniane spory nie mają jednak większego znaczenia. Zarówno

bowiem założenie, że człowiek dąży do diagnostycznej, trafnej

i pełnej wiedzy o sobie i swym środowisku, teza, że chce on jedy­

nie bronić stabliności posiadanej wiedzy, jak i twierdzenie, że zain­

teresowany jest głównie danymi wskazującymi na jego wysokie

umiejętności i talenty — zgodne są z generalną wizją człowieka,

prezentowaną przez współczesną psychologię osobowości. Tak traf­

na autopercepcja (tj. pełne rozeznanie w swoich możliwościach),

jak i poszukiwanie danych zwiększających w tej materii pewność

podmiotu, czy też przecenianie własnych talentów i umiejętności

sprzyjać mogą ufności człowieka w skuteczność własnych działań,

motywują go do osiągania stanów pożądanych i realizacji różnych

celów osobistych.

Z pierwotnej propozycji Festingera wyrastają jednakże również

koncepcje zasadniczo odmienne. Sugerują one, że ludzie skłonni są

niekiedy do unikania porównań społecznych i nie są zainteresowani

uzyskiwaniem jakiejkolwiek wiedzy o sobie. Ponieważ idee te wyda­

ją się całkowicie sprzeczne z dominującym we współczesnej psycho­

logii obrazem człowieka „przetwarzającym informacje o sobie dla

efektywnego funkcjonowania w swoim społecznym i fizycznym śro­

dowisku" warto przyjrzeć im się bliżej.

B. UNIKANIE INFORMACJI DIAGNOSTYCZNYCH O „JA"

I BRAK MOTYWACJI

DO SPRAWOWANIA KONTROLI POZNAWCZEJ

Interesującym (choć z pozoru paradoksalnym) efektem jest to,

że koncepcja potrzeby poznania (Cacioppo, Petty, 1982; Cacioppo,

Petty, Morris, 1983), która bodajże najsilniej podkreśla dążność

82

background image

człowieka do zrozumienia rzeczywistości akcentuje zarazem wyraź­

ne w tym zakresie różnice indywidualne. Fakt ten implikuje zaś

niemal bezpośrednio tezę, że silna potrzeba poznawania nie jest

czymś powszechnym, a w przypadku niektórych ludzi może ona

być nawet bardzo słaba. Co więcej, koncepcja ta podkreśla też, że

wspomniana motywacja do poznawania rzeczywistości nie musi

wiązać się z potrzebą redukcji niepewności. Badania empiryczne

wykazały bowiem, że osoby charakteryzujące się wysokim natęże­

niem tej potrzeby chętnie angażują się w wymagającą wysiłku ak­

tywność poznawczą nawet przy braku informacji zwrotnych na te­

mat poprawności wykonania zadań i czerpią z tej aktywności wy­

raźną satysfakcję.

Przedstawiając powyżej rozwój oryginalnej teorii porównań spo­

łecznych Leona Festingera, skoncentrowałem się na koncepcjach,

które sugerowały, że redukcja niepewności nie musi być podstawo­

wą motywacją dokonywania porównań. Obecnie, zaprezentować

chciałbym dane, z których wynikają wnioski idące jeszcze dalej.

Okazuje się bowiem, że w pewnych warunkach ludzie zaintereso­

wani są wręcz podtrzymywaniem istniejącego już stanu niejasności

i niejednoznaczności co do poziomu własnych kompetencji i moż­

liwości. Część z tych danych związana jest z teorią porównań spo­

łecznych (i właśnie od nich zacznę), inne mają charakter odmienny.

1. „Wszystkie porównania są wstrętne" (Ceryantes)

Kwantyfikator ogólny tezy zawartej w tytule wydaje się wpraw­

dzie nieco przesadzony, ale istniejący materiał empiryczny wskazuje

na to, że procesy porównań społecznych są często rzeczywiście nie­

przyjemne dla podmiotu. Można więc rzec, że w słowach hiszpań­

skiego geniusza literatury niewiele jest przesady.

Brickman i Bulman, (1977) byli prawdopodobnie pierwszymi

badaczami, którzy systematycznie i naukowo opisali potencjalne

koszty porównań społecznych. Z pewnym uproszczeniem można

przyjąć, że z teoretycznego punktu widzenia wynik omawianego

procesu może być trojaki. Może on wiązać się z konstatacją, że

jest się gorszym od innych, lepszym od nich, lub też takim sa­

mym jak inni.

83

background image

Odkrycie, że jest się gorszym przynosi koszt oczywisty — spa­

dek samooceny, pojawienie się przeświadczenia o własnej niedosko­

nałości, nieprzyjemna koncentracja na własnych niedostatkach, to­

warzyszące tym myślom uczucia przygnębienia, depresji, czy lęku

itp. Z pewnymi kosztami wiąże się jednak także konstatacja, że jest

się lepszym od innych. W przypadku interakcji społecznych wystą­

pić tu może uczucie zakłopotania, że partner okazał się wyraźnie

gorszy i pewnej „niestosowności" własnej przewagi. Podmiot może

też doświadczać ze strony społecznego otoczenia wyrazów zawiści

i zazdrości, a jego przyszłe kontakty z „gorszymi" innymi ludźmi

mogą być, poważnie nawet, utrudnione

4

. Odkrycie, że jest się „taki,

jak inni" także nie jest, niestety, „złotym środkiem". Implikuje ono

bowiem uczucie bycia „nijakim", wiąże się z zawodem, że nie jest

się kimś wyjątkowym i wyróżnionym, czy, co najmniej, choć trochę

lepszym od innych.

Wszystko to więc powoduje, że ludzie mogą być niekiedy

motywowani do unikania porównań społecznych, i to bez wzglę­

du na spodziewany wynik tej operacji. Jak wykazali Brickman

i Bulman (op. cit.) tendencja taka może być szczególnie silna

wówczas, gdy w grę wchodzi porównywanie się na dymensjach,

które są fundamentalne dla zgeneralizowanego poczucia własnej

wartości.

W kulturze amerykańskiej jednym ze specyficznych wymiarów

tego rodzaju jest kwestia wysokości zarobków — uniwersalnego

miernika posiadanych talentów i dokonanych osiągnięć. Jak stwier­

dzają Swallow i Kuiper (1988) poruszanie tego właśnie problemu

w rozmowie toczonej między przyjaciółmi stanowi złamanie istnie­

jącego tabu

5

. Z innych badań (Coyne, 1976) wynika z kolei, że

osoba rozpoczynająca rozmowę od kwestii związanych z wymiara­

mi centralnymi dla samooceny (np. poziomu inteligencji) spotyka

się z wyraźnie negstywną oceną otoczenia — jest nie lubiana,

a w skrajnych wypadkach nawet społecznie odrzucana.

4

Zob. też rozważania dotyczące lęku przed sukcesem w dalszych partiach niniejszej

książki.

5

Zauważmy przy okazji, że w Polsce, gdzie zarobki są na ogół nisko skorelowane

z rzeczywistymi kompetencjami i osiągnięciami ludzi, temat ten nie stanowi tabu. Co

więcej, narzekanie na niskie pensje jest nawet częścią konwencjonalnej rozmowy.

84

background image

Unikanie porównań społecznych może też być konsekwencją

przeżywania przez człowieka stanu zażenowania, czy zakłopota­

nia. Sarnoff i Zimbardo (1961) wywoływali taki stan u swoich

badanych, informując ich, że wkrótce będą ssać różne przedmioty,

które chętnie biorą do ust niemowlaki. W konsekwencji, badani

skłonni byli unikać towarzystwa innych, znajdujących się w po­

dobnej sytuacji

6

. Yalins i Nisbett (1972), zastanawiając się nad

tym rezultatem, stwierdzają, że w przypadku, gdy wstępna ocena

własnej postawy, czy własnego zachowania dokonywana przez

podmiot wskazuje na to, że owa postawa, czy reakcje są wstyd­

liwe, lub niewłaściwe, nie jest on skłonny do sprawdzania praw­

dziwości tej wstępnej oceny w procesie porównań społecznych.

Inne dane (Ellsworth i inni, 1978) przekonują zaś, że jeśli czło­

wiek przeżywający takie właśnie emocje zakłopotania, czy za­

żenowania zmuszony jest do przebywania w towarzystwie innej

osoby (a więc w pewien sposób zmuszony do dokonywania po­

równań ,ja" — „inny") reaguje on wzrostem tych negatywnych

emocji.

Tak więc, zakładany przez Leona Festingera (1954) popęd do

oceniania własnych możliwości, kompetencji i opinii może być nie

tylko modyfikowany, ale wręcz hamowany przez konkurencyjne

motywacje innego rodzaju.

Obszar porównań społecznych nie jest zresztą jedynym terenem

na którym wykazano aktywność ludzi nastawioną na unikanie diag­

nostycznych informacji na własny temat. Dane takie są wprawdzie

w literaturze psychologicznej rozproszone i zwykle traktowane mar­

ginalnie, ale ponieważ są bardzo istotne z interesującej nas tu per­

spektywy, wydają się warte zaprezentowania.

Znakomita większość zadań sprawnościowych dostarcza osobom,

które w nich uczestniczą informacji o poziomie ich wykonania. In­

formacje te są zwykle bezpośrednio „przekładalne" na wiedzę

o własnych możliwościach i umiejętnościach. W zależności od osią-

6

Firestone, Kapłan i Russell (1973), którzy dokonali rozszerzonej replikacji tego ba­

dania wykazali jednak,, że ludzie nie unikają w takich warunkach kontaktów z innymi,

którzy znajdują się w zupełnie odmiennej, psychologicznie, sytuacji. Oznaczać to może,

że interakcja z nimi wiąże się z tendencją do poszukiwania dystraktorów, pozwalających

zmniejszyć nieprzyjemną koncentrację na własnym stanie.

85

background image

gniętego w zadaniu wyniku może to być wiedza o własnych wyso­

kich kompetencjach, bądź też brakach i niedostatkach.

Jak sugeruje Trope (1975, 1980, 1986) ludzie skłonni są prefe­

rować zadania, których wyniki są wysoce diagnostyczne dla pozio­

mu ich własnych umiejętności i możliwości bez względu na to,

czy potencjalnie przynieść one mogą informacje pozytywne, czy

też negatywne. Teza ta, aczkolwiek znajdująca oparcie w pewnych

badaniach empirycznych, poddawana była jednak wielokrotnie kry­

tyce, prowadzonej, zresztą, z różnych pozycji teoretycznych (zob.

np. Brown, 1988; Dymkowski, 1989; Snyder, Wicklund, 1982).

W istocie, zgromadzono już obecnie wiele danych, wskazują­

cych na to, że ludzie niekiedy unikają kontaktu z zadaniami, któ­

rych wynik może być diagnostyczny dla poziomu ich kompetencji,

bądź też kreują takie warunki, aby ową diagnostyczność zaburzyć.

Aby osiągnąć

J

te cele uciekają się do najróżniejszych zabiegów

poznawczych i behawioralnych. Przegląd tych technik zacznijmy

od najbardziej prostych, by zakończyć go na nadzwyczaj wyrafi­

nowanych.

2. Unikanie zadań diagnostycznych dla poziomu kompetencji

Najprostszym sposobem uniknięcia diagnostycznych informacji

o poziomie własnych kompetencji jest unikanie wykonywania za­

dań, których wynik mógłby przynieść tego rodzaju dane. Wiadomo

wszak, że jeśli ktoś np. nigdy nie spróbuje jazdy samochodem zimą

po górskich drogach, to w ten prosty sposób zapewni sobie to, że

informacja, iż nie potrafi panować nad autem w tak trudnych wa­

runkach nigdy do niego nie dotrze.

W jednym z najbardziej znanych eksperymentów poświęconych

tej właśnie kwestii Edward Colloney, Harold Gerard i Teresa Kline

(1978) skłaniali badanych do rywalizacji z inną osobą w szeregu

prób szybkości reagowania na bodźce. Część badanych, w wyniku

manipulacji eksperymentalnej nabierała przekonania, że odnosi suk­

cesy w 50% przypadków. Zgodnie z założeniami Festingera (1954)

powinno to prowadzić do wytworzenia u nich maksymalnej niepew­

ności co do tego, czy są lepsi, czy też gorsi od rywala, a w kon­

sekwencji nasilać ich tendencję do kontynuowania rywalizacji. Nie-

86

background image

którym z badanych zwiększano jeszcze dodatkowo niepewność włas­

nych kompetencji, poprzez pokazanie im wykresów obrazujących,

rzekomo, ich czasy reakcji na bodźce w poszczególnych próbach,

którym się poddawali. Niekiedy czasy tych reakcji były krótkie, in­

nym razem — bardzo długie. Sugerowało to, jak imputował osobom

badanym eksperymentator, że ich zdolności były prawdopodobnie

(lecz nie na pewno) średnie — typowe dla ludzi w ich wieku. Innym

uczestnikom eksperymentu pokazywano wykresy, w których rzeko­

me średnie czasy ich reakcji również wskazywały na przeciętne zdo­

lności badanych, ale niska wariancja tych wyników sugerowała jed­

nocześnie, że ocenę tę można traktować jako całkowicie wiarygodną.

Autorów eksperymentu interesowało to, którzy badani będą wy­

rażali skłonność do kontynuowania rywalizacji, którzy zaś będą

chcieli ograniczyć czas jej trwania. Okazało się, że wbrew założe­

niom Festingera, badani szczególnie niepewni własnych kompetencji

pragnęli jak najszybciej zakończyć udział w zadaniu, którego wynik

mógł przynieść im diagnostyczne informacje o ich kompetencjach.

(Deklarowali taką chęć po mniejszej ilości prób, niż badani pewni,

że ich poziom kompetencji jest typowy dla studentów uniwersytetu;

średnie: 98,7 vs 147,2).

Inne rezultaty omawianego tu eksperymentu sugerują jednocześ­

nie, że powodem takich decyzji była prawdopodobnie obawa ludzi,

że w przypadku kontynuowania rywalizacji mogą dowiedzieć się, że

ich zdolności są niskie. Jeśli bowiem w wyniku manipulacji ekspe­

rymentalnej, badani nabierali przekonania, że zwyciężają rywala,

w 80, nie zaś 50% (a więc obawa taka musiała być wyraźnie zre­

dukowana) nie wykazywali chęci szybkiego zakończenia swego

udziału w zadaniu.

Zdarza się niekiedy, że zamiast wyboru między uczestnictwem

w jakimś zadaniu a biernością podmiot może podejmować decyzję

dotyczącą rodzaju zadania, w którym będzie brał udział. Jeśli dwa

zadania różnią się stopniem diagnostyczności wyniku dla poziomu

kompetencji osoby w nich uczestniczącej, to zgodnie z tezą, że

człowiek dąży do zwiększania pewności i rozległości wiedzy o so­

bie wybór ten zawsze powinien być dokonywany zgodnie z bardzo

prostą regułą. Podmiot powinien mianowicie preferować to zadanie,

które jest bardziej diagnostyczne.

87

background image

Istotnie, w badaniach Trope'a (1980) ludzie wykazywali prefe-

rencje

zadań diagnostycznych (vs niediagnostycznych), i to bez

względu na to, czy diagnostyczność ta dotyczyła porażki, czy też

'Natura zadań może być wszak taka, że tylko jeden z tych

t diagnostyczny dla poziomu kompetencji. Przeskocze­

poprzeczki zawieszonej na wysokości 80 cm nie jest na przy-

młodego mężczyzny wskaźnikiem zdolności lekkoatletycz-

nych niemożność uporania się z tą próbą — wskazuje na brak ta-

kich zdolności

7

).

Warto jednak zauważyć, że osoby badane przez Trope'a nie

spodziewały się nawet, że będą rozwiązywać zadania, których atrak­

cyjność szacowały. Tym samym, wyborom tym nie towarzyszyła

wizja ewentualnej porażki, która okazała się tak ważną determinan­

tą zachowań ludzi w eksperymencie omówionym uprzednio.

Jak tymczasem wykazał Sachs (1982), badani, którzy we wstęp­

nej serii zadań doświadczali sukcesów, które miały charakter dla

nich samych nieoczekiwany (a więc mogli pni mieć wątpliwości co

do swych rzeczywistych kompetencji) preferowali zadania niediag-

nostyczne. Zadania diagostyczne wybierali jedynie ci badani, którzy

w serii wstępnej doznawali sukcesów będących ewidentną konsek­

wencją posiadanych przez nich umiejętności. Wynik ten wskazuje

zatem na ograniczenia słuszności tez Trope'a przynajmniej do pew­

nych sytuacji.

Podobny wniosek wyciągnąć też można z eksperymentu przepro­

wadzonego przez Meyera i Starkę (1982). Badanych, którzy kilka

dni wcześniej wypełniali skalę służącą do pomiaru ich samooceny,

eksperymentatorzy skłaniali kolejno do pracy nad dwoma różnymi

...ni. Pierwszy z nich był skalą inteligencji, a drugi testem pre-

ferencji reklam. W tym drugim przypadku badani orzekali która re­

klama pewnych produktów podoba im się najbardziej, przy czym

mówiono im, że nie ma tu odpowiedzi dobrych ani złych. Po za­

kończeniu przez badanych pracy ogłaszano krótką przerwę i propo­

nowano im, aby sami poprawili sobie jeden z dwóch wypełnionych

7

Równie łatwo wyobrazić sobie można sytuację odwrotną. Niemożność oderwania

od podłogi sztangi cięższej o 25 kilogramów od rekordu świata nie wskazuje np. na

kiepskie umiejętności ciężarowca, choć uporanie się z takim ciężarem wskazywałoby na

jego niezwykle wysokie kompetencje.

88

background image

przez siebie testów. W przypadku skali inteligencji w grę wchodziło

porównanie osiągniętego wyniku z istniejącymi już normami, nato­

miast w przypadku testu preferencji reklam można się było dowie­

dzieć, które reklamy podobają się innym ludziom (np. uczniom

szkół średnich, gospodyniom domowym itp.) Osoby, które w skali

samooceny wysoko szacowały swoją inteligencję wolały przeważnie

dowiedzieć się jaki wynik osiągnęły w skali inteligencji. Te jednak,

które swoje możliwości intelektualne szacowały jako relatywnie ni­

skie wyrażały na ogół chęć sprawdzenia, czy, i ewentualnie w ja­

kim stopniu, różnią się od innnych ludzi preferencjami estetycz­

nymi.

Jeszcze bardziej przekonywujące, z interesującej nas tu perspek­

tywy, są wyniki zaprezentowane przez Michaela Strube i Laurie

Roemmele (1985). Autorzy ci wyszli z założenia, że istnieją dwie

podstawowe motywacje, którymi kierować się się mogą ludzie przy

wyborze zadań.

Pierwszą z nich jest zakładana przez Trope'a chęć uzyskania

pewnej i jednoznacznej wiedzy o sobie. Z tego punktu widzenia

o atrakcyjności zadania przesądza wyłącznie poziom jego diagno-

styczności.

Drugą z owych motywacji jest chęć gratyfikacji ego. Z tego

punktu widzenia natomiast, najbardziej atrakcyjne powinno być ta­

kie zadanie, które jest diagnostyczne i jednocześnie wskazuje na

wysokie kompetencje podmiotu, a najmniej atrakcyjne takie, które

jest diagnostyczne, ale wskazuje na brak owych kompetencji. Spo­

śród zadań niediagnostycznych natomiast, lepsze jest oczywiście to,

które wskazuje na posiadanie przez podmiot określonych zdolności

niż to, które wskazuje na ich brak.

Strube i Roemmele przewidywali, że o wyborze decydować bę­

dzie relacja siły oddziaływania obu motywacji. Te zaś wynikają

w znacznym stopniu z pewnych cech osobowościowych działające­

go podmiotu — jego poziomu samooceny i skłonności do zachowań

o charakterze samoutrudniania, a więc, mówiąc z pewnym uprosz­

czeniem, do działań nastawionych na unikanie diagnostycznych in­

formacji o ,ja"

8

.

8

O skłonności do takich zachowań piszę szerzej w dalszej części tego rozdziału.

89

background image

Uczestnicy eksperymentu, przebadani uprzednio skalami pozwa­

lającymi na określenie natężenia wspomnianych cech, szacowali at­

rakcyjność czterech testów, różniących się między sobą stopniem

diagnostyczności sukcesu i diagnostyczności porażki, określając za­

razem swe preferecje co do testu, nad którym chcieliby pracować.

Okazało się, że tylko badani o niskiej skłonności do stosowania

strategii samoutrudniania preferowali zadanie, które dostarczało dia­

gnostycznych informacji o poziomie posiadanych kompetencji za­

równo w przypadku poniesienia porażki, jak i odniesienia sukcesu.

Badani, którzy osiągali wysokie wyniki w skali mierzącej skłonność

do stosowania strategii samoutrudniania i mający jednocześnie niską

samoocenę wybierali natomiast zwykle zadania, które były wysoce

diagnostyczne w przypadku sukcesu ale jednocześnie mało diagnos­

tyczne w warunkach porażki, Osoby, które miały wysoką samooce­

nę i silną skłonność do stosowania samoutrudnień nie wykazały jas­

nych preferencji. W ich wyborach przeważały jednak w sposób zde­

cydowany dwa z czterech, wchodzących w rachubę, testów. Jednym

z nich był ten, który dostarczał diagnostycznych informacji zarówno

w przypadku sukcesu, jak i porażki, drugim zaś ten, który był wy­

soce diagnostyczny w warunkach sukcesu, lecz zarazem mało diag­

nostyczny w przypadku porażki.

Tak więc, wybory zadań czynione przez ludzi sterowane były

zarówno potrzebą trafnego poznania siebie, jak i potrzebą obrony

i wzmacniania poczucia własnej wartości

9

.

Abstrahując od schematu wyżej omówionego eksperymentu Stru­

be i Roemmele, zauważyć warto, że w wielu przypadkach nie moż­

na jednoznacznie przesądzić, która z tych potrzeb rzeczywiście od­

grywa rolę.

Wspomniana niejasność wynika między innymi z tego, że więk­

szość ludzi sądzi, że jest obdarzona wysokimi umiejętnościami

i zdolnościami (zob. np. Brown, 1986; Taylor, Brown, 1988). Jeśli

tak, to w wielu przypadkach chęć uzyskania pewnej i jednoznacznej

wiedzy na własny temat może de facto oznaczać chęć uzyskania in­

formacji diagnostycznych o własnych wysokich kompetencjach.

9

Podobne wyniki uzyskał też Strube w innym badaniu (Strube i inni, 1986). Eks­

plorowano w nim dodatkowo rolę trudności zadania jako determinanty czynionych przez

ludzi wyborów. Okazała się ona jednak z tej perspektywy niejasna.

90

background image

Tym samym, „pęd do diagnostyczności" może w rzeczywistości

wynikać z chęci wzmacniania poczucia własnej wartości!

Dla sprawdzenie, czy w istocie nie jest właśnie tak Jonathan

Brown (1988) postanowił manipulować w serii eksperymentów

oczekiwaniami ludzi co do wyniku, który osiągnąć mogą w teście.

W pierwszym studium, uczestnicy eksperymentu którzy we

wstępnej fazie badania odnosili sukces lub porażkę (manipulacja

oczekiwaniem sukcesu vs porażki w zadaniu właściwym) mogli na­

stępnie wybierać, czy chcą pracować nad testem, który będzie na­

tychmiast, w ich obecności sprawdzony przez psychologa, w konse­

kwencji czego dowiedzą się o swoich zdolnościach, czy też wolą

aby wypełniony przez nich arkusz został przesłany do badaczy z in­

nego Uniwersytetu. Ta druga możliwość jednakże, definitywnie po­

zbawi ich możliwości dowiedzenia się jaki osiągnęli wynik. (Wia­

domo, że psychologowie z owego „innego" Uniwersytetu nie wyślą

nikomu informacji zwrotnych na temat poziomu wykonania testu).

Okazało się, że, generalnie rzecz biorąc, badani woleli wiedzieć

jaki jest ich poziom zdolności niż pozbawiać się tej wiedzy. Skłon­

ność ta była jednak wyraźnie większa u osób mających pełne prawo

oczekiwać sukcesu w oczekującym ich zadaniu niż u osób, które

nie mogły mieć takiej pewności. Przeczy to, oczywiście, założe­

niom sformułowanym przez Trope'a, że stan niepewności jest czyn­

nikiem silnie skłaniającym ludzi do aktywnego poszukiwania infor­

macji o sobie.

W eksperymencie drugim Brown zmodyfikował nieco procedurę,

mówiąc badanym, że test, który będą wykonywać jest wysoce diag­

nostyczny dla poziomu zdolności, lub też, że jest on relatywnie ma­

ło diagnostyczny. Prosił też dodatkowo badanych o wypełnienie

skali nastroju, by sprawdzić, czy rezygnacja z otrzymywania infor­

macji o sobie jest skutkiem przeżywania takich negatywnych stana-

mów emocjonalnych, jak przygnębienie, depresja, frustracja, etc.

Okazało się, że po poniesieniu porażki we wstępnej fazie zadań

osoby badane były szczególnie mało zainteresowane informacjami

personalnymi wówczas, gdy oczekujący je test prezentowano jako

narzędzie wysoce rzetelne i diagnostyczne (vs relatywnie mało dia­

gnostyczne). Przeżywany przez badanych nastrój nie miał natomiast

żadnego związku z czynionymi przez nich wyborami. Oznacza to,

91

background image

że preferencja zadań niediagnostycznych nie stanowi po prostu re­

akcji na stany przygnębienia, depresji, ani też nie jest wyrazem fru­

stracji wynikającej ze słabego wykonania zadań we wstępnej fazie.

Jak się wydaje, rezultat ten wskazuje raczej, że takie zachowanie

osób badanych stanowi obronę właśnie przed tego typu stanami

emocjonalnymi. Można bowiem założyć, że uczucia przygnębienia,

depresji, czy frustracji musiałyby się pojawić, gdyby podmiot po­

niósł porażkę w zadaniu wysoce diagnostycznym dla poziomu kom­

petencji ważnych dla globalnego poczucia własnej wartości

1 0

.

Okazuje się zatem, że ludzie, którzy mają niskie mniemanie

0 własnych kompetencjach, a także ci, którzy nie są pewni, że

kompetencje te są wysokie skłonni są częstokroć do unikania udzia­

łu w zadaniach, których wynik przynieść może diagnostyczną wie­

dzę, o ich rzeczywistych zdolnościach i umiejętnościach.

Rodzi się w tym kontekście pytanie, w jaki sposób ludzie, uni­

kający aktywności zadaniowej zapewnić sobie mogą możliwość gra-

tyfikowania ego. Powstrzymywanie się od działań może być bo­

wiem środkiem wystarczającym do obrony poczucia własnej warto­

ści poprzez blokowanie dopływu potencjalnie zagrażających ego

informacji, ale zarazem w oczywisty sposób uniemożliwia dopływ

informacji pozytywnych.

Istnieją przesłanki by sądzić, że osoby takie uciekają się często

do bardzo prostej techniki, która zapewnia im uczucie satysfakcji
1 dumy. Zabieg ten określić można jako strategię Księżyca. To zna­

ne nam wszystkim ciało niebieskie nie świeci, jak wiadomo, włas­

nym blaskiem, lecz odbija światło słoneczne. Strategia Księżyca

sprowadza się również do tego, że ludzie ją stosujący czerpią satys­

fakcję nie z własnych działań, ale dokonań innych osób. Można

więc powiedzieć nieco metaforycznie, że świecą oni odbitym świat­

łem innych.

10

Związek oczekiwań co do osiąganego przez siebie wyniku i zainteresowania in­

formacjami nt poziomu wykonania tego zadania potwierdził Brown także w eksperymen­

cie prowadzonym w kontekście naturalnym. Pytając studentów o to jakich ocen spodzie­

wają się z dopiero co napisanego sprawdzianu śródsemestralnego i jak bardzo zaintereso­

wani są otrzymaniem na ten temat informacji ustalił wielkość korelacji między

odpowiedziami na te pytania. Zgodnie z jego oczekiwaniami, korelacja ta była dodatnia

(r = .56) i wysoce istotna statystycznie.

92

background image

Wydaje się, że wspomnianą strategię stosuje do pewnego stop­

nia większość osób. Ludzie chętnie chlubią się tym, że chodzili do

szkoły ze znanym aktorem, czy też, że słynny polityk jest ich sąsia­

dem. Łatwo przeżywają też uczucie osobistej dumy, gdy ich rodak

staje na najwyższym podium podczas olimpijskich zawodów, czy

też zostanie wyróżniony na międzynarodowym konkursie filmowym.

Jak wykazał Cialdini i jego współpracownicy (Cialdini i inni,

1976) studenci chętniej używają słowa „my", gdy opisują szczegóły

meczu wygranego przez drużynę piłkarska z ich uniwersytetu, niż

gdy opowiadają o spotkaniu przegranym przez ten zespół

1 1

.

Istnieją jednak przekonywujące dowody empiryczne (por.

Brown, Collins, Schmidt, 1988), że do takiego „świecenia odbitym

światłem" są zdecydowanie mniej skłonni ludzie o wysokiej samo­

ocenie niż osoby o samoocenie niskiej. Ci ostatni, unikając zadań

diagnostycznych dla poziomu kompetencji, korzystają głównie z ta­

kich właśnie, pośrednich, sposobów gratyfikacji ego.

Opisana powyżej strategia bezpośredniego unikania udziału

w określonych zadaniach nie jest jednak, rzecz jasna, jedynym sto­

sowanym przez ludzi sposobem pozwalającym im blokować, czy

też zafałszowywać docierające do nich informacje na temat posiada­

nych zdolności i umiejętności.

3. Spostrzeganie powszechności własnych reakcji

„Jeśli dużo jesz — jesteś łakomczuchem, jeśli wszyscy dużo je­

dzą przyczyną jest smaczne jedzenie" zauważa dowcipnie Melvin

Snyder (1982).

Istotnie, tzw. klasyczne teorie atrybucji (Heider, 1958; Jones,

Davis, 1965; Kelley, 1967) zakładają zgodnie, że w warunkach, gdy

wiele osób zachowuje się tak samo przyczyny zachowań ludzi spo­

strzegane są jako zewnętrzne. Będąc więc de facto łakomczuchem

korzystnie jest spożywać posiłek w gronie osób o podobnym apety­

cie, albo chociaż przekonywać siebie, że inni także jedzą sporo.

Pozostawiając już na boku temat gastronomiczny, skoncentrujmy

się na drugiej z tych kwestii — tj. na problemie spostrzegania po-

" Szereg interesujących prac poświęconych temu problemowi napisał Abraham Tes­

ser (zob np. Tesser, 1986, 1991; Tesser, Millar, Moore, 1988).

93

background image

wszechności, czy też typowości własnych reakcji. Tendencję ludzi

do przeceniania powszechności własnych odczuć, poglądów, przeko­

nań i zachowań behawioralnych zauważyli psychologowie już bar­

dzo dawno (wystarczy choćby wspomnieć całą bogatą tradycję ba­

dań nad zjawiskiem projekcji). Na określenie tego fenomenu przy­

jęło się jednak obecnie w psychologii społecznej i osobowości

używać terminu zaproponowanego stosunkowo niedawno przez Lee

Rossa i jego współpracowników (Ross, Greene, House, 1977). Ba­

dacze ci zaproponowali bowiem nazwę: efekt fałszywej powszech­

ności

1 2

(false consensus effect) nawiązującą bezpośrednio do domi­

nujących w, latach 70-tych i 80-tych koncepcji atrybucji.

Zanim jednak jeszcze wspomniany artykuł ukazał się drukiem,

istniało już sporo dowodów empirycznych, wskazujących na to, że

tendencja do przeceniania powszechności własnych odczuć i zacho­

wań jest szczególnie silna wówczas, gdy ludzie obawiają się, że re­

agują w sposób niestosowny, a także wtedy, gdy nie mają pewności,

że ich sądy są słuszne. Bramel (1962, 1963) wykazuje np., że jeśli

ludzie sądzą że miewają myśli o charakterze homoseksualnym, przy­

pisują je także innym (podobnym do nich samych), aby odczucia takie

uczynić bardziej powszechnymi, normalnymi i akceptowalnymi, (zob.

też szeroki przegląd badań poświęconych tej kwestii: Holmes, 1968).

Dzięki takim właśnie operacjom poznawczym ludzie unikają

przypisywania sobie pewnych dyspozycji, które mogłyby negatyw­

nie wyróżniać ich z otoczenia (przyczyny zachowań powszechnych

leżą zazwyczaj w zewnętrznej sytuacji). Nawet zaś wówczas, gdy

do jakiejś negatywnej cechy się przyznają to wymowa tego faktu

znacznie osłabiona jest przez czynnik częstości występowania tej

właśnie cechy w populacji. Tak więc np. człowiek, który mówi

o sobie, że jest leniwy czuje się tym faktem stosunkowo mało zmar­

twiony, jeśli jednocześnie sądzi, że większość ludzi także jest leni­

wa. Gdyby było inaczej, konstatacja własnego lenistwa byłaby dla

niego znacznie bardziej zagrażająca.

Ludzie nie ograniczają się do samej percepcji typowości włas­

nych reakcji, lecz w wielu wypadkach starają się stan powszechno­

ści osiągnąć rzeczywiście. Współczesna psychologia dysponuje licz-

12

W psychologii poskiej używa się niekiedy terminu: efekt fałszywej zgodności

ogólnej.

94

background image

nymi dowodami empirycznymi na to, że człowiek skłonny jest czę­

sto do naśladowania różnych zachowań innych osób.

Z interesującej nas tu perspektywy warto zwrócić uwagę na fakt,

że zachowania o charakterze konformistycznym przynieść mogą

podmiotowi specyficzne korzyści. Najprościej mówiąc, zachowania

takie zmniejszyć mogą negatywne konsekwencje, związane ze złym

wynikiem podejmowanych działań. Doznanie niepowodzenia w ja­

kiejkolwiek dziedzinie aktywności osłabiane jest bowiem zwykle

przez fakt, że analogiczego niepowodzenia doznali inni ludzie.

Dwója w szkole jest zupełnie inaczej odbierana wówczas gdy dotyka

„całą, czy prawie całą klasę", a zupełnie inaczej, gdy uczeń otrzy­

muje ją indywidualnie. Tylko w tym drugim przypadku istnieją wy­

raźne podstawy aby myśleć o sobie w kategoriach nieprzychylnych.

Zauważmy jednak, że na analogicznej zasadzie osłabiana jest

także wymowa sukcesu, jeśli jest on powszechny (a nie unikalny).

Fakt, że jakiś pies jest złotym medalistą mniej zachwyca tych, któ­

rzy wiedzą, że świat kynologii tym się różni od świata sportu, że

złotych medali w jednej konkurencji może być bez liku, niż tych,

którzy „prostomyślnie" sądzą, że posiadacz złotego medalu musi

być lepszy od wszystkich innych.

Tak więc, zachowania konformistyczne mogą być rozpatrywane

jako forma zachowania nastawiona przede wszystkim na obronę sta­

tus quo. Tę funkcję, chroniąc ego przed konsekwencjami porażki,

mogą bowiem one w wielu wypadkach pełnić z powodzeniem. Nie

pozwalają jednak podmiotowi na wyróżnienie się z otoczenia i od­

niesienie sukcesu. A zatem, również z tego powodu, a nie tylko po­

przez umożliwienie zablokowania docierania do podmiotu diagnos­

tycznych informacji o nim samym, konformizm może być traktowa­

ny jako przejaw aktywizacji orientacji defensywnej.

Z tej właśnie przyczyny zagadnienia zawiązane z tym fenome­

nem omawiane są w tej książce w odrębnym rozdziale.

4. Generowanie przyczyn dodatkowych

Sytuacja, gdy tylko jedna przyczyna może mieć wpływ na okre­

ślony wynik (lub, gdy jej obecność jest warunkiem koniecznym po­

jawienia się go) stwarza warunki pełnej jednoznaczności. Jeśli wy-

95

background image

nik ten występuje, to oznacza, że stało się to za sprawą owej przy­

czyny. Pokonanie w skoku o tyczce wysokości 5 metrów i 80 cen­

tymetrów wymaga bardzo wysokich umiejętności. Jeśli więc ktoś

taki wynik osiąga, można wnioskować, że kompetencje te posiada.

Są one bowiem warunkiem koniecznym tego osiągnięcia.

Z drugiej strony, im więcej jest potencjalnych przyczyn, które

mogą wywoływać jakiś wynik, tym mniejsza jest pewność, że okre­

ślona, konkretna przyczyna rzeczywiście wystąpiła. Obroną przed

konsekwencjami porażki może być zatem wpływanie przez człowie­

ka na jego własną sytuację zadaniową w taki sposób, aby nie było

podstaw do jasnych przewidywań, że porażka ta wynika z niedosta­

tków jego umiejętności.

Już Atkinson (1957)

1 3

zwrócił uwagę na fakt, że tylko ludzie

o wysokiej motywacji osiągnięć preferują zwykle zadania o średnim

stopniu trudności (a więc maksymalnie informacyjne dla poziomu

posiadanych przez siebie kompetencji). Ludzie o niskiej motywacji

osiągnięć preferują natomiast stosunkowo często zadania bardzo

trudne. Wybór taki umożliwia im zaciemnienie relacji kompetencje

— wynik, gdyż podstawową przyczyną niepowodzenia może być

w takich warunkach czynnik wysokiej trudności zadania. W nieco

późniejszej pracy pod redakcją Atkinsona i Feathera (1966, cyt. za:

Snyder, Wicklund, 1982) znaleźć można dane, z których wynika, że

omawiana tu tendencja do wyboru zadań bardzo trudnych jest

szczególnie charakterystyczna dla osób zorientowanych na obronę

przed porażką

1 4

.

Kreowanie dodatkowych przyczyn może mieć też charakter in­

terpersonalny. W wielu wypadkach wynik indywidualnej pracy nad

13

Jest to, o ile mi wiadomo, pierwsza w psychologii poznawczej praca, w której

zwrócono uwagę na fakt, ze ludzie nie zawsze poszukują informacji diagnostycznych dla

,ja".

Z drugiej wszakże strony, teza o związku motywacji osiągnięć ze zróżnicowaniem

preferencji zadań o różnym stopniu trudności znajduje jedynie słabe oparcie empiryczne

(por. rozdział VII niniejszej książki).

,4

Choć niemal wszystkie dane prezentowane w tej książce osadzone są w kręgu

psychologii poznawczej, nie potrafię w tym miejscu powstrzymać się przed uwagą, że

koncepcje psychodynamiczne (zwłaszcza zaś prace Karen Horney) podkreślają skłonność

. ;ób neurotycznych (a więc, mających niepewną i niestabilną samoocenę) do unikania

\.i,",ń o średnim poziomie trudności a preferowania zadań łatwych i wyraźnie trudnych.

9 6

background image

jakimś zadaniem jest bardziej diagnostyczny dla poziomu kompe­

tencji podmiotu, niż wynik pracy zespołowej. Ten ostatni może być

wszak determinowany przede wszystkim aktywnością (i to, oczywi­

ście, zarówno konstruktywną jak i destruktywną) pozostałych

członków grupy.

Willerman, Lewit i Tellegen (1960, cyt. za: Snyder, Wicklund,

1982) zainteresowani byli indywidualnymi różnicami między ludźmi

w zakresie zmiennych związanych z motywacją osiągnięć. Część

badanych przez nich osób charakteryzowała się wysokim poziomem

nadziei na sukces, inni — wysokim poziomem lęku przed porażką.

Wszyscy badani pracować mieli nad zadaniami, których wynik

mógł im przynieść informacje nt. posiadanych kompetencji. Stwa­

rzano im przy tym możliwość wyboru, czy wolą pracować indywi­

dualnie, czy też być członkiem zespołu. Okazało się, że osoby, cha

:

rakteryzujące się wysokim poziomem lęku przed porażką wykazy­

wały jasną preferencję wyboru pracy zespołowej. Przeprowadzona

kontrola manipulacji wykazała przy tym, że obie grupy badanych

twierdziły zgodnie, że więcej o swoich umiejętnościach można się

było dowiedzieć pracując nad zadaniem indywidualnie niż wraz

z innymi. Zdaje się to więc oznaczać, że kooperowanie z innymi

ludźmi traktowane było przez osoby obawiające się porażki jako

sposób uniknięcia takich diagnostycznych informacji o sobie.

Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że tego typu strategia koopero­

wania z innymi ludźmi jest w przypadku osób obawiających się nie­

powodzenia wielce racjonalna. Nie tylko bowiem zapobiega ona

konsekwencjom porażki, ale także (a może nawet przede wszystkim)

zmniejsza samo prawdopodobieństwo pojawiania się takiego wyniku.

Jednocześnie wszakże, podkreślić trzeba, że w wielu wypadkach

może ona również minimalizować zyski dla poczucia własnej warto­

ści, wynikające z odniesienia sukcesu (choć, z drugiej strony, stopień

tej minimalizacji może być nieco zredukowany poprzez specyficzne

reinterpretacje własnego wkładu w odniesienie grupowego sukcesu).

Tak więc, kooperowanie z innymi ludźmi jest techniką pozwala­

jącą na obronę poczucia własnej wartości przy jednoczesnym

zmniejszeniu prawdopodobieństwa porażki a zwiększeniu prawdopo­

dobieństwa sukcesu. Kolejna z wartych omówienia tu strategii do

których uciekają się ludzie nie tylko nie zwiększa ich szans na suk-

97

background image

ces ani nie redukuje możliwości poniesienia porażki, ale wręcz

przeciwnie: przynosi konsekwencje dokładnie odwrotne! Mimo to,

jak się wydaje, jest powszechną i często stosowaną formą obrony

poczucia własnej wartości.

5. Strategia samoutrudniania

Strategia samoutrudniania (self-handicapping strategy) to podej­

mowane przez podmiot działanie, które nastawione jest na wbudo­

wywanie utrudnień w strukturę wykonywanego przez niego samego

zadania. Według oryginalnej konceptualizacji autorów omawianej tu

koncepcji — Edwarda Jonesa i Stevena Berglasa (Jones, Berlas,

1978; Berglas, Jones, 1978) ludzie niekiedy postępują właśnie tak,

aby poprzez zminimalizowanie obiektywnego prawdopodobieństwa

odniesienia sukcesu, zapewnić sobie dogodne możliwości obrony

(a w pewnych przypadkach umacniania) poczucia własnej wartości.

Zachowanie to jest więc tylko pozornie nieracjonalne.

Jeśli student po wielomiesięcznym intensywnym „wkuwaniu"

przystąpi do egzaminu i otrzyma ocenę niedostateczną będzie,

w pewien sposób, zmuszony przyznać, że brak mu zdolności.

(Zwłaszcza, jeśli z próbą tą łatwo poradzą sobie jego koledzy, eg­

zaminator będzie powszechnie znany jako osoba sprawiedliwa i ła­

godna, a duża liczba zadawanych przez niego pytań wyeliminuje

w zasadzie czynnik pecha jako kategorię wyjaśniającą). Inaczej jed­

nak będzie, jeśli wspomniany student zamiast sie uczyć będzie cho­

dził do kina lub noc poprzedzającą egzamin spędzi na zabawie przy

alkoholu. W takim przypadku zapewni sobie dogodne, nie obciąża­

jące poczucia własnej wartości wyjaśnienie doznanego niepowodze­

nia. Co więcej, w przypadku sukcesu będzie mógł powiedzieć so­

bie, że jego możliwości intelektualne są tak wielkie, iż nawet w ta­

kich warunkach potrafi odnieść sukces. Z pewnego punktu widzenia

chodzenie do kina zamiast przygotowywania się do egzaminu lub

spędzanie przedegzaminacyjnej nocy na intensywnej zabawie trakto­

wane być więc mogą jako reakcje racjonalne.

Steyen Berglas i Edward Jones (1978) założyli, że do strategii

samoutrudniania uciekają się przede wszystkim ci ludzie, którzy

mają samoocenę wysoką, ale niepewną. Aby tezę tę zweryfikować

98

background image

empirycznie, zaprosili badanych do wzięcia udziału w eksperymen­

cie poświęconym rzekomo wpływowi środków farmakologicznych

na funkcjonowanie intelektualne.

Eksperyment miał charakter indywidualny i rozpoczynał się od

wyjaśnienia osobie badanej, że jego celem jest określenie w jaki

sposób dwa specyfiki farmaceutyczne — Pandocrin i Actavil wpły­

wają na efektywność myślenia. Aby to sprawdzić, badany rozwiązy­

wać będzie dwa testy mierzące sprawność funkcjonowania intelek­

tualnego, w przerwie między nimi przyjmując jeden ze środków.

Wzrost lub spadek poziomu osiągnięć będzie wskaźnikiem oddzia­

ływania specyfiku. Następnie eksperymentator zapoznawał badanego

z pierwszym testem, wzywał swą asystentkę i wycofywał się z po­

mieszczenia. Asystentka przeprowadzała manipulację pewnością

przekonania o własnych wysokich kompetencjach. Połowa osób roz­

wiązywała zadania bardzo łatwe, pozostali zaś niemożliwe do po­

prawnego wykonania. (Ponieważ jednak, przy każdej próbie należa­

ło wybrać jedną odpowiedź z kilku przedstawionych wariantów,

osoby badane w tych drugich warunkach wybierały tę, która wyda­

wała im się najbardziej prawdopodobna). Wszystkich uczestników

eksperymentu zawiadamiano, że osiągnęli wynik bardzo wysoki.

O ile jednak ci badani, którzy rozwiązywali zadania łatwe, mogli

mieć pewność, że sukces zawdzięczają posiadanym kompetencjom,

to dla pozostałych wiadomość o świetnym wyniku była w pewien

sposób nieoczekiwana i nie zasłużona. Ich pewność o własnych wy­

sokich kompetencjach intelektualnych była zatem niższa. W kolej­

nym etapie dokonywano manipulacji poczuciem prywatności

1 5

.

W połowie przypadków eksperymentator rozmawiał z asystentką

w obecności osoby badanej o osiągniętym przez nią wyniku i stwa-

15

Wiązało się to z kontrowersją, czy strategia samoutrudniania służy wyłącznie au­

toprezentacji — korzystnemu przedstawianiu siebie zewnętrznemu otoczeniu społeczne­

mu, czy też może występować również w warunkach całkowitej prywatności, a więc być

zachowaniem polegającym na samooszukiwaniu. Choć, jak zobaczymy, Berglas i Jones

wykazali, że manipulacja poczuciem prywatności nie modyfikuje reakcji badanych, Kol-

ditz i Arkin (1982) modyfikując wspomnianą manipulację uzyskali wynik wskazujący na

wyłącznie autoprezentacyjny charakter strategii. Późniejsze badania jednakże wykazały

przekonywująco, że samoutrudnianie może wystąpić także w warunkach prywatnych

(zob. np. Ferrari, 1991). Obecność społecznego audytorium zdaje się być zatem tylko

czynnikiem nasilającym (a nie warunkującym) skłonność ludzi do takich zachowań.

99

background image

i n o sytuację sugerującą, że tak będzie również podczas drugiego

testu. W pozostałych przypadkach wynik osoby nanoszony był na

kartę komputerową, oznaczoną jedynie numerem (podkreślenie ano­

nimowości), zaś eksperymentator wprost komunikował badanemu,

że ze względu na procedurę pragnie być całkowicie nieświadomy

uzyskiwanych przez niego w testach wyników. Wszyscy badani

przeświadczeni byli, że także drugi z testów funkcjonowania intele­

ktualnego prowadzić będzie asystentka. Po tym etapie osoba badana

zostawała sam na sam z eksperymentatorem. Proponował on jej wy­

bór rodzaju i ilości (w miligramach) preparatu. Actavil prezentował

przy tym jako lek, który według wcześniejszych, wstępnych badań

facylituje możliwości intelektualne, a Pandocrin, jako środek, który

prawdopodobnie je obniża. (W rzeczywistości, badani wybierali

m i ę d z y różnymi postaciami placebo). Rodzaj i ilość wybieranego

przez badanych specyfiku traktowano jako wskaźnik zmiennej za-

leżnej — przejawiania zachowania o charakterze samoutrudniania.

Zgodnie z wysuniętymi przypuszczeniami badani z grupy,

w której wytworzono niepewność co do własnych, wysokich kom-

petencji intelektualnych, częściej sięgali po Pandocrin. Wzięcie tego

preparatu znakomicie usprawiedliwiało porażkę, z której wystąpie­

niem musieli się oni liczyć, zaś ewentualny sukces mógł być przy­

pisany posiadanym „supermożliwościom" intelektualnym. Warto

wszakże podkreślić, że statystyczną istotność różnic zanotowano tyl­

ko w populacji badanych mężczyzn, u kobiet różnice nie były wy­

starczająco wyraźne

1 6

. Manipulacja prywatnością nie modyfikowała

natomiast zmiennej zależnej.

Gdy przed kilku laty pracowaliśmy wspólnie z Wojciechem

Gromskim i Andrzejem Szmajke nad artykułem przeglądowym do­

tyczącym strategii samoutrudniania, w jego zakończeniu napisali­

śmy, że koncepcja ta „zrobiła w psychologii społecznej błyskawicz-

16

Ograniczenie to jest jednak powszechnie bagatelizowane. Lektura znakomitej więk­

szości omówień eksperymentu Berglasa i Jonesa stwarza mylne wrażenie, że wybory Pandoc-

rinu i Actavilu czynione przez kobiety były analogiczne do dokonywanych przez mężczyzn.

Tendencja do „zapominania" o ograniczeniach niektórych statystycznie istotnych efe­

któw jest, nawiasem mówiąc, charakterystyczną cechą współczesnej psychologii. Uważna
lektura wyników badań empirycznych może przekonać, że także obraz człowieka dążące­
go do detenninowania biegu zdarzeń, czy posiadania adekwatnej i diagnostycznej wiedzy
o sobie i świecie oparty jest często na tego typu przesłankach.

100

background image

ną karierę, jeśli mierzyć jej popularność częstością, z jaką badacze

skłonni są odwoływać się do niej, wyjaśniając różne fenomeny.

Kariera ta byłaby jednak dość mizerna, gdyby za wskaźnik przyjąć

liczbę badań nad samym zjawiskiem". (Doliński, Gromski, Szmajke,

1986 str

s

667). Dziś, po kilku zaledwie latach, drugą część tego cy­

tatu uznać już można za nieprawdziwą. W istocie bowiem, ostatnie

lata przyniosły wiele doniesień empirycznych dotyczących tak źró­

deł strategii samoutrudniania, jego przejawów, jak i konsekwencji

takich właśnie zachowań.

Jones i Berglas źródeł strategii dopatrywali się w czynnikach

0 charakterze osobowościowym i sytuacyjnym. Twierdzili, że do

omawianych tu działań, nastawionych na obronę poczucia własnej

wartości, skłonni są ci ludzie, którzy mają czego bronić. Inaczej

mówiąc, sądzili oni, że osoby o samoocenie niskiej zachowań ta­

kich nie będą przejawiać. Schemat przeprowadzonych przez nich

eksperymentów uniemożliwiał jednak weryfikację tej tezy (wszyst­

kim badanym wytwarzano poczucie wysokiego poziomu kompeten­

cji, manipulowano tylko pewnością tych przekonań). Późniejsze stu­

dia empiryczne wykazały jednak, że sprawa jest bardziej skompli­

kowana. Obecnie można już powiedzieć, że pewność samooceny

jest podstawowym jej wymiarem, który determinuje skłonność do

strategii samoutrudniania. Zachowania takie podejmują natomiast

zarówno osoby o wysokim, jak i niskim poczuciu własnej wartości

(por. np. Tice, Baumeister, 1984; Harris, Snyder, 1986). Interesują­

ca, skądinąd, hipoteza Rhodewalta (1990), że osoby o samoocenie

wysokiej mogą to robić bardziej selektywnie, a osoby o niskim po­

czuciu własnej wartości są w większym stopniu narażone na popa­

danie w stan chronicznego samoutrudniania (np. ciągłego picia al­

koholu) wymagałaby szczegółowej weryfikacji empirycznej. Do­

tychczas bowiem opiera się' ona jedynie na założeniu, że niska

samoocena własnych możliwości wiąże się ze znacznie częstszym

doświadczaniem niepewności czy własne kompetencje są wystarcza­

jącym gwarantem osiągnięcia sukcesu.

Pozostając przy problemie osobowościowych determinant strate­

gii samoutrudniania przyznać trzeba wszakże, że kwestia wysokości
i pewności samooceny przestała być już dla psychologów kluczową za

sprawą Edwarda Jonesa i jego współpracowników, którzy zapropono-

101

background image

wali konstrukt teoretyczny indywidualnej skłonności do omawianej

tu strategii, a w ślad za nim narzędzie pomiarowe (Jones i inni,

1982).

O ile Berglas i Jones nie do końca mieli rację, gdy orzekali

o osobowościowych determinantach strategii samoutrudniania, to

liczne badania empiryczne (np. Pyszczyński, Greenberg, 1983;

Shepperd, Arkin, 1989; Rhodewalt, Fairfield, 1991) wykazały słusz­

ność ich założeń, że jedynie zadania, których wynik przynieść może

ważne implikacje dla centralnych wymiarów samooceny mogą skło­

nić człowieka do podjęcia działań o charakterze samoutrudniania.

Działania te, same w sobie, stanowią bowiem narażenie poczucia

własnej wartości na pewne straty. Człowiek, który nie wkłada wysił­

ku w przygotowanie się do zadania intelektualnego zapewnia sobie

wprawdzie w przypadku doznania w tym zadaniu porażki możliwość

obrony przekonania o własnej inteligencji, ale zarazem przyznaje się

do lenistwa, czy niefrasobliwości. Do owych słabości, czy niedostat­

ków musi się przyznać nawet wówczas, gdy odniesie sukces.

Na podobne straty narażali się też badani w prowadzonych eks­

perymentach nad strategią samoutrudniania, kiedy to broniąc cent­

ralnych wymiarów dla poczucia własnej wartości pili bezpośrednio

przed wykonywaniem zadań alkohol (np. Tucker, Vuchinich, Sobell,

1981), czy nie wkładali wysiłku w optymalne przygotowanie się do

zadania (np. Hormuth, 1986; Rhodewalt, Saltzman, Wittmer, 1984).

Również specyficzna forma strategii polegająca na ujawnianiu

w obliczu zadań diagnostycznych dla poziomu kompetencji nasilo­

nych objawów własnych słabości, takich jak lęk egzaminacyjny

(Smith, Snyder, Handelsman, 1982), hipochondria (Smith, Sny der,

Perkins, 1983), czy nieśmiałość (Snyder i inni 1985)

1 7

wiąże się

17

Interesująca teza, że ujawnianie własnych słabości w obliczu zadań diagnostycz­

nych dla poziomu kompetencji może być formą strategii samoutrudniania poddawana by­

ła przez CR. Snydera i jego współpracowników weryfikacji empirycznej w sposób, który

budził poważne wątpliwości metodologiczne. W szczególności, wykorzystywany przez

tych badaczy schemat eksperymentu nie pozwalał na jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy

ujawniany przez osoby badane wzrost odczuwanych symptomów służy usprawiedliwieniu

ewentualnej przyszłej porażki, czy też już doznanego niepowodzenia. Nowsze badania,

w których wyeliminowano tę niejednoznaczność (Greenberg, Pyszczyński, Paisley, 1985;

Doliński, Szmajke, Gromski, 1990) wskazują jednak wyraźnie, że ujawnianie własnych

słabości rzeczywiście może być formą strategicznego samoutrudniania.

102

background image

z doznawaniem ewidentnych strat. Stosując terminologię szachową

można jednak powiedzieć, że we wszystkich tych przypadkach pod­

miot poddaje piona, czy nawet skoczka za cenę obrony hetmana.

Przyznając się do słabości w sferach relatywnie mało istotnych dla

zgeneralizowanego poczucia własnej wartości broni jednocześnie te­

go poczucia w zakresie spraw najbardziej istotnych.

Istnieją wszakże przypadki, kiedy to człowiek stosując strategię

samoutrudniania nie musi ryzykować ponoszenia kosztów nawet na

najbardziej peryferycznych wymiarach samooceny. Pierwszy z tych

przypadków wiąże się z sytuacją, gdy omawiana strategia polega na

angażowaniu się w różnego rodzaju działania altruistyczne, które je­

dnocześnie uniemożliwiają jednostce optymalne przygotowanie się

do diagnostycznego dla poziomu kompetencji zadania (Doliński,

1988). Zaangażowanie o takim charakterze stanowi dostateczne

i wiarygodne usprawiedliwienie ewentualnej porażki, a zarazem nie

tylko nie wskazuje na żadne negatywne cechy podmiotu, ale nawet

sugeruje istnienie cech pozytywnych. Powracając do metafory sza­

chowej, jednostka broniąc hetmana nie tylko nie poddaje tu innej

figury, czy piona, ale nawet coś zyskuje.

Innym, nie obciążającym poczucia własnej wartości wariantem

samoutrudniania jest tzw. forma symboliczna omawianej tu strategii.

Polega ona nie na rzeczywistym (obiektywnym) obniżaniu prawdo­

podobieństwa sukcesu, ale na specyficznym spostrzeganiu przez jed­

nostkę okoliczności zadania. Sportowiec przystępujący do zawodów

pływackich może np. stwierdzić, że temperatura wody lub głębokość

basenu wybitnie mu nie odpowiada, redukując jego szanse na zwy­

cięstwo, a golfista może orzec, że nierówności terenu nie premiują

dobrych zawodników, tj. takich jak on, lecz zwiększają przypadko­

wość osiąganych wyników. Tego typu obronne spostrzeganie warun­

ków zadania zaobserwowano zresztą u sportowców w rzeczywistości

(zob. Rhodewalt, Saltzman, Wittmer, 1984), ale nie jest ono, rzecz

jasna, do świata sportu ograniczone (zob. np. Szmajke, 1984).

Tak więc, strategia samoutrudniania może mieć bardzo różno­

rodne formy. Jej symboliczna postać ma w dodatku tę zaletę, że nie

obniża obiektywnego prawdopodobieństwa uzyskania sukcesu. Co

wszakże ciekawe, nie jest pewne, czy klasyczna, behawioralna for­

ma omawianej tu strategii rzeczywiście wiąże się ze zmniejszeniem

103

background image

szans na dobre wykonywanie zadań. Istnieją wprawdzie pewne dane

eksperymentalne, które sugerują, że konsekwencją zastosowania

strategii jest niewielkie zaburzenie funkcjonowania podczas wyko­

nywania zadań o charakterze intelektualnym (Rhodewalt, Fairfield,

1991), ale z badań prowadzonych w naturalnych warunkach spo­

łecznych wyciągnąć można wnioski dokładnie odwrotne. Okazało

się otóż, że sportowcy, którzy przed ważnymi zawodami uciekali

się do strategii samoutrudniania osiągali lepsze wyniki od tych, któ­

rzy tego nie robili (Rhodewalt, Saltzman, Wittmer, 1984). Jak się

wydaje, dostarczenie sobie zawczasu usprawiedliwienia ewentualnej

porażki redukuje nieco napięcie emocjonalne, co w pewnych warun­

kach oznaczać może osiągnięcie optymalnego dla funkcjonowania

poziomu tego napięcia.

Strategia samoutrudniania może być skutecznym zabiegiem

zmierzającym do ochrony samooceny (i/lub wywierania korzystnego

wrażenia na społecznym audytorium). Pozbawiony możliwości sto­

sowania strategii podmiot narażony byłby na akceptację napływają­

cych informacji o braku kompetencji. W konsekwencji — w nowej,

przyszłej sytuacji zadaniowej przekonanie o własnych brakach i nie­

dostatkach stanowić by mogło istotną przeszkodę efektywnego dzia­

łania (tak jak dzieje się w przypadku treningu wyuczonej bezrad­

ności).

Tak więc, strategia samoutrudniania jest de facto zabiegiem

sprzyjającym dobremu funkcjonowaniu człowieka o ile nie przybie­

ra form skrajnych. W tym ostatnim przypadku strategia przestaje

pełnić funkcje szeroko rozumianej obrony „ja", a staje się narzę­

dziem autodestrukcji.

6. Strategia ułatwiania zadania innym

Strategia ułatwiania zadania innym jest fenomenem bardzo zbli­

żonym do wcześniej omówionej strategii samoutrudniania. Pewne

fakty pozwalają jednak traktować ją jako zjawisko odrębne. Przede

wszystkim, o ile w przypadku strategii samoutrudniania jednostka

rzeczywiście kreuje (lub przynajmniej spostrzega) przeszkody we

własnej sytuacji zadaniowej, to strategia tu omawiana wiąże się

z zabiegiem nieco innym. Podmiot stwarza tu ułatwienia innej oso-

104

background image

bie, wykonującej takie samo (lub bardzo podobne) zadanie, jak on

sam. W konsekwencji tego zabiegu zabezpiecza się on przed nega­

tywnymi informacjami nt. własnych kompetencji, które, w przypad­

ku jego niepowodzenia, byłyby rezultatem porównania poziomu wy­

konań tego samego zadania przez niego i inną osobę. Niejako przy

okazji uzyskuje jednocześnie możliwość spostrzegania siebie w ka­

tegoriach osoby altruistycznej i nieegocentrycznej. Takie ułatwianie

zadania innym jest więc zabiegiem łączącym idee strategii samo­

utrudniania i obronnych porównań społecznych.

James Shepperd i Robert Arkin (1991), którzy jako pierwsi

zwrócili uwagę na taką możliwość unikania przez człowieka nega­

tywnych informacji personalnych podkreślają wszakże jednocześnie

pewne ograniczenia omawianej tu strategii.

Po pierwsze, podobnie jak w przypadku strategii samoutrudnia­

nia u podstaw takich obronnych zabiegów leży niepewność odnie­

sienia sukcesu. Człowiek, który jest pewien, że potrafi świetnie wy­

konać stojące przed nim zadanie nie jest wszak motywowany do

unikania diagnostycznych informacji o sobie. Drugie z ograniczeń

strategii ułatwiania zadania innym ma jednak charakter odmienny.

W przeciwieństwie do samoutrudniania, działania omawiane obecnie

mogą mieć miejsce wyłącznie tam, gdzie w grę wchodzą porówna­

nia społeczne kompetencji zadaniowych.

Eksperyment Shepperda i Arkina polegał na tym, że osoba bada­

na oraz pomocnik eksperymentatora, udający innego badanego pro­

szeni byli o zajęcie miejsc za stołem na którym umieszczony był

pojemnik z pięcioma kasetami magnetofonowymi. Osoba prowadzą­

ca badanie wyjaśniała, że eksperyment poświęcony jest wpływowi

muzyki na wykonywanie zadań o charakterze intelektualnym. Jedna

z kaset oznaczona dwoma czerwonymi etykietami zawierała, we­

dług dalszych objaśnień eksperymentatora, nagrania wyraźnie prze­

szkadzające wykonywaniu takich zadań, inna, oznaczona jedną czer­

woną etykietą zawierała nagrania nieco przeszkadzające w takiej

działalności. Dwie kasety pomagały, rzekomo, w pracy nad zadania­

mi intelektualnymi — oznaczona jedną zieloną etykietą nieco ułat­

wiała takie działania, oznaczona dwiema takimi nalepkami ułatwiała

je bardzo wyraźnie. Piąta z kaset, nie oznaczona w żaden sposób,

zawierała muzykę neutralną.

105

background image

W zależności od warunków eksperymentalnych badanych zawia­

damiano następnie, że jedyna informacja, jaką otrzymają (drogą po­

cztową) o osiągniętym przez siebie w teście intelektualnym wyniku

dotyczyć będzie porównania ich rezultatu z normami krajowymi, lub

też stwarzano wrażenie, że rezultaty obu badanych będą porównywa­

ne ze sobą. Następnie, w obu przypadkach, eksperymentator zapra­

szał badanych do „rozgrzewki", polegającej na wykonaniu 20 zadań,

z których pierwsze kilka było łatwych, a pozostałe trudne lub wręcz

nierozwiązywalne. Podkreślając z kolei, że poprzednie badania wy­

kazały wysoką zbieżność między umiejętnością rozwiązywania za­

dań podczas rozgrzewki i radzeniem sobie z zadaniami testowymi,

eksperymentator zawiadamiał badanych, że pracować będą w odręb­

nych pomieszczeniach. Po chwili osoba badana pozostawała sama

w pomieszczeniu, a eksperymentator mówił jej, że wylosowana zo­

stała do warunków neutralnych i pracować będzie przy dźwiękach

muzyki, która ani nie przeszkadza w wykonaniu zadań, ani działań

tych nie ułatwia. Po chwili prowadzący badanie, udając pewne roz­

targnienie, zawiadamiał osobę badaną, że zapomniał przydzielić

kasetę osobie, która chwilę wcześniej opuściła ten pokój i przeszła

do innego, a co gorsza sam musi natychmiast opuścić laboratorium,

bo wzywany jest przez swego szefa. Prosi zatem, aby badany wy­

brał dowolną z pięciu kaset dla owej innej osoby i wrzucił ją do

wielkiej koperty zawieszonej na drzwiach innego pokoju laborato­

rium. Upewniwszy się, że badany zrozumiał tę prośbę i godzi się ją

spełnić, eksperymentator żegnał się z nim i opuszczał pokój zanim

jeszcze badany dokonał wyboru. Dawał też jasno do zrozumienia

badanemu, że już się nie spotkają, a w prowadzeniu eksperymentu

zastąpi go kolega. (Chodziło tu o zminimalizowanie wpływu moty­

wacji o charakterze autoprezentacyjnym, mogącej objawiać się

skłonnością do ujawniania zachowań altruistycznych — wybierania

dla innej osoby muzyki pomagającej w rozwiązywaniu zadań).

Analiza wyników wykazała, że mężczyźni wybierali dla parnera

bardziej facylitującą wykonanie muzykę, niż czyniły to kobiety. Co

z interesującego nas tu punktu widzenia istotniejsze, w przypadku

mężczyzn zanotowano wyraźne uzależnienie czynionego wyboru od

standardu porównań. Gdy w grę wchodzić miało porównanie wyko­

nań obu badanych mężczyźni niemal zawsze wybierali dla partnera

106

background image

muzykę, która miała pomóc mu w funkcjonowaniu. Mniej niż poło­

wa mężczyzn czyniła to jednak wówczas, gdy w grę wchodziło po­

równanie osiąganego wyniku z zewnętrznym, abstrakcyjnym stan­

dardem (normami krajowymi dla testu).

Ponieważ w drugim z eksperymentów Shepperd i Arkin stwo­

rzyli dodatkowo na tyle różne warunki eksperymentalne, że wyklu­

czyli alternatywne interpretacje tego wyniku, powiedzieć można, że

takie quasi-altruistyczne zachowania nastawione są na zapewnienie

sobie dogodnej pozycji przy wyjaśnieniu ewentualnego negatywne­

go rezultatu porównania wykonań: własnego i partnera. Stwarzając

innej osobie uprzywilejowaną sytuację, tym właśnie można wyjaśnić

fakt, że wypadła ona lepiej. Zarazem, podobnie jak w przypadku

wcześniej omawianej strategii samoutrudniania, w sytuacji, gdy wy­

pada się w zadaniu nie gorzej od partnera zyskuje się przesłanki

wnioskowania, że obiektywnie jest się od niego lepszym.

Strategia ułatwiania zadania innym pojawiła się, jako idea teore­

tyczna w psychologii niedawno. Stąd brak na razie danych empi­

rycznych, które mogłyby dostarczyć bardziej szczegółowych danych

o jej naturze. Można jednak powiedzieć, że wydaje się ona być

w wielu wypadkach atrakcyjnym (z punktu widzenia poczucia włas­

nej wartości) zabiegiem blokowania diagnostycznych informacji

o ,ja". Być może tam, gdzie w grę wchodzi możliwość porównań

społecznych jest ona bardziej przez ludzi preferowana niż wcześniej

omawiana strategia samoutrudniania. Kwestia ta wymagałaby jed­

nak, rzecz jasna, odrębnych badań.

7. Unikanie sprawowania kontroli poznawczej

Choć rozdział ten, jak wynika choćby z jego tytułu, dotyczyć

miał ograniczeń dążenia człowieka do poznania siebie i otaczają­

cego go świata, to dotychczas dyskutowana była jedynie pierw­

sza z tych kwestii. Pora zatem przyjrzeć się danym dotyczącym

sprawowania przez podmiot tzw. kontroli poznawczej nad oto­

czeniem.

Kontrola poznawcza wiąże się z rozumieniem przez człowieka

tego, co sam robi i tego, w jakich kierunkach rozwinąć się mogą

zdarzenia w jego środowisku. W istocie więc, można określić spra-

107

background image

wowanie kontroli poznawczej jako możliwość przewidywania tego,

: stanie się w bliższej i dalszej perspektywie.

Istniejące dane empiryczne zgodnie podkreślają, że ludzie wolą

n i e ć możność przewidywania biegu zdarzeń, niż być pozbawieni tej

możliwości. Efekty te są przy tym szczególnie silne w przypadku

zdarzeń awersywnych. (Przyjemna niespodzianka nie jest wszak

czymś, co może człowiekowi zagrozić, czy spowodować jego gor­

sze położenie).

Uważne przyjrzenie się tym danym wskazuje jednak na to, że

mniejszość, która woli nie mieć żadnej poznawczej kontroli nad

bodźcami awersywnymi nie jest garstką dewiantów, lecz stanowi

w badaniach wielkość znaczącą. Dla przykładu, w jednym z bar­

dziej znanych eksperymentów poświęconych analizowanej tu kwes­

tii (Katz, Wykes, 1985) więcej niż jedna trzecia osób badanych nie

chciała, aby świecenie lampki ostrzegało ich przed (i tak nieuchron­

nym) szokiem elektrycznym. Co więcej, fakt, że ludzie preferują

posiadanie lub nie posiadanie kontroli poznawczej w sposób rela­

tywnie stabilny (por. np. Ayerill, Rosenn, 1972) pozwala sądzić, że

decyzje takie związane są z pewnymi dymensjami osobowości. Pró­

by wiązania z tymi decyzjami takich wymiarów, jak lęk, represja-

-sensytyzacja, umiejscowienie poczucia kontroli (Ayerill, Rosenn,

1972), czy ekstra wersja lub neurotyzm (Katz, Wykes, 1985) nie

okazały się jednak owocne

1 8

.

Interesujące jest jednak to, że ludzie, którzy nie chcieli, aby

orzed bodźcem awersywnym pojawiał się ostrzegawczy sygnał wy­

zywali niższe napięcie i określali szok elektryczny jako mniej bo­

ny, niż ci, którzy woleli być ostrzegani! (Ayerill i inni 1977).

maczałoby to, że być może brak przewidywalności pozwala lu­

dziom lepiej tolerować bodźce bólowe (czy szerzej: awersywne).

Dla zweryfikowania tej tezy trzeba by jednak serii badań empirycz­

nych, także takich, w których osoby badane są losowo (a nie na

mocy własnej decyzji) umieszczane w warunkach przewidywalności

lub nieprzewidywalności. Tak czy inaczej, wynik ten podważa tezę,

że przewidywalność owocuje pozytywnymi skutkami dla podmiotu

(a co najmniej kwestionuje jej nadmierną ogólność).

Obiecujące są natomiast próby, jakie w tej materii podejmuje Miller (1987).

108

background image

Z przeglądu badań dokonanych przez Burgera (1989) wynika, że

rzeczywiście wzrostowi przewidywalności zdarzeń negatywnych to­

warzyszy niekiedy spadek nieprzyjemnych emocji (głównie lęku),

czasem zaś ich przyrost. Z tą ostatnią sytuacją mamy do czynienia

głównie tam, gdzie przewidywalność wiąże się ze skupieniem uwa­

gi podmiotu na bodźcach awersyjnych. Oznacza to w takich warun­

kach zwiększenie poczucia nieuchronności wystąpienia przykrego

bodźca, a w konsekwencji odczucie lęku. Zawiadamianie przez den­

tystę pacjenta, że wkrótce wiertło w jego zębie zacznie powodować

rosnący ból, może więc, wbrew intencjom stomatologa, raczej za­

szkodzić pacjentowi, niż mu pomóc. (Mimo, że, z drugiej strony,

większość pacjentów może lubić takich właśnie dentystów umożli­

wiających im sprawowanie kontroli).

Choć brak jest odpowiednich danych empirycznych można

w tym kontekście wyobrazić sobie nawet paradoksalną sytuację,

kiedy to przyrost kontroli poznawczej prowadzi do zaburzenia funk­

cjonowania zadaniowego. Jeśli bowiem przewidywalność generuje

zwiększone doznania emocji lękowych, to w pewnych warunkach

emocje te mogą zakłócać reakcje podmiotu wykonującego jakieś za­

danie (np. usztywniać reakcje motoryczne, czy ograniczać oryginal­

ność myślenia). Innym, znacznie mniej spekulatywnym przypad­

kiem, kiedy to przewidywalność może być destruktywna dla funk­

cjonowania podmiotu jest casus „zrozumienia niemożności".

Jednostka, która w pełni zdaje sobie sprawę z beznadziejności okre­

ślonej sytuacji (z niskiego prawdopodobieństwa sukcesu) może być

znacznie mniej motywowana do próby znalezienia jakiegoś rozwią­

zania, niż człowiek nie mający pełnej kontroli poznawczej.

Skinner i Connell (1986) zwracają, z kolei, uwagę na to, że

obserwowane często u ludzi podtrzymywanie nieprzewidywalności

może być też specyficznym stylem regulacji nastawionym na

obronę poczucia własnej wartości (autorzy ten styl regulacji okreś­

lają terminem „unknown control"). Student, który analizę przyczy­

nową oblania egzaminu kończy na konstatacji „nie wiadomo dla­

czego tak się dzieje" blokuje tym samym wnioskowanie o tym, że

podstawowym powodem takiego stanu rzeczy są jego niskie kom­

petencje intelektualne. Analogicznie, jak się wydaje może postępo­

wać ubogi człowiek, który „strategicznie" nie rozumie, dlaczego

109

background image

jedni są bogaci a inni nie, czy dziewczyna, która nie wie, dlacze­

go pewne kobiety są otaczane tłumem wielbicieli, a inne są sa­

motne.

Być może podobnym celom służy też, przynajmniej niekiedy,

posługiwanie się ogólnymi („rozmytymi") charakterystykami przy

opisie innych osób. Stwierdzenie, że ktoś inny, komu np. udało się

osiągnąć spektakularny sukces ,jest w porządku", ,jest OK", czy

, jest równym gościem" może świadczyć o czymś głębszym niż tyl­

ko o ubóstwie języka osoby formułującej sąd. Odwołanie się przez

podmiot do takiej, w istocie nic nie znaczącej, kategoryzacji umoż­

liwia mu bowiem nie zastanawianie się nad tym co trzeba zrobić

i jakie warunki spełnić, aby podobny sukces osiągnąć. Dodatkowo,

taka nader ogólna charakterystyka człowieka sukcesu umożliwia też

konstatację, że jest się do niego podobnym (ja też jestem „w po­

rządku", „OK", czy ,równy gość").

Trudno powiedzieć, na ile powszechna jest regulacja polegająca

na podtrzymywaniu nieprzewidywalności. Dominujący w badaniach

psychologicznych w ostatnich latach paradygmat atrybucyjny wy­

muszał bowiem na badanych podanie pewnych przyczyn wywołują­

cych określone stany rzeczy. Powiedzieć więc można, że nie dawał

on ludziom szans na wykazanie, że nie rozumieją oni świata i nie

wiedzą jakie są uwarunkowania biegu zdarzeń.

Powyższe uwagi nie oznaczają, rzecz jasna, że usiłuję bronić te­

zy, iż sprawowanie kontroli poznawczej wiąże się wyłącznie z róż­

nymi zakłóceniami funkcjonowania człowieka. Prawdopodobnie,

rzeczywiście w znakomitej większości przypadków jest dokładnie

odwrotnie

1 9

. Z drugiej wszakże strony, dane, które przedstawiłem

wskazują jednoznacznie, że unikanie kontroli poznawczej może

w pewnych warunkach przyczynić się do optymalizacji funkcjono­

wania człowieka, zaś wzrost przewidywalności funkcjonowanie to

zaburzać. Z niewielkim uproszczeniem, powiedzieć można, że uni­

kanie sprawowania kontroli poznawczej ma, podobnie, jak wcześ­

niej omówione unikanie informacji personalnych, przede wszystkim

walor obronny. Pozwala jednostce na radzenie sobie w specyficz­

nej, najogólniej mówiąc: zagrażającej ego, sytuacji.

19

De facto, trudno ten dylemat rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny, ze względu na

znikomą liczbę badań empirycznych wprost poświęconych tej właśnie kwestii.

110

background image

V. PROBLEM KONFORMIZMU

I NIEZALEŻNOŚCI

A. NIEZALEŻNOŚĆ JEDNOSTKI JAKO POSTULAT

PSYCHOLOGU WSPÓŁCZESNEJ

Z

perspektywy, którą przyjąłem w niniejszej książce temat konfor­

mizmu jest szczególny. Dotychczas bowiem było tak, że domi­

nujący we współczesnej psychologii sposób widzenia determinant

i skutków zachowań ludzi zgodny był całkowicie z wizją jednostki,

która stara się być podmiotem własnych działań. Tak było wszak

przy omawianiu kwestii poczucia wpływu na bieg zdarzeń, wiary

w sprawiedliwy świat, czy dążenia do poznania siebie i swego oto­

czenia.

Podkreślana przez psychologię dążność człowieka do podmioto­

wości „zderza się" jednak wyraźnie z obrazem, który wyłania się

z badań empirycznych poświęconych zjawisku konformizmu.

Wprawdzie, wbrew rozpowszechnionemu dziś mniemaniu, Solomon

Asch swoje słynne studium empiryczne (Asch, 1951) zaprojektował

i zaprezentował jako dowód na niezależność sądów i przekonań

podmiotu, które utrzymują się nawet w warunkach silnej presji ze­

wnętrznej na ich zmianę

1

, ale dziś mało kto już o tym pamięta.

Niejako na przekór Aschowi, jego eksperyment traktowany jest

obecnie jako klasyczne studium konformizmu, koronny dowód na

skłonność ludzi do ulegania. Co więcej, studium to stało się także

punktem wyjścia licznych badań empirycznych poświęconych tej

1

Asch podkreśla np., że około 2/3 odpowiedzi badanych miało charakter niezależny

i niezgodny z kierunkiem zewnętrznego nacisku oraz, że tylko 5% badanych było zawsze

bezkrytycznie konformistycznych, a aż 25% ani razu nie poddało się naciskowi. Na ten

temat zob też Friend, Rafferty, Bramel, 1990.

111

background image

właśnie kwestii. Z wyników tych badań wyłania się zaś wizja jed­

nostki którą cechuje raczej skłonność do naśladowania reakcji in-

nych osób, niż zachowywanie się w sposób autonomiczny.

Nie można zatem w żaden sposób powiedzieć, że we współczes-

nej psychologii dominuje obraz jednostki niezależnej, kierującej się

głównie wewnętrznymi wyznacznikami słuszności wyboru określo­

nych form zachowań. Taka wizja człowieka przewija się wyłącznie

w formie postulatywnej. Inaczej mówiąc, psychologowie podkreślają

często, że brak skłonności konformistycznych sprzyja efektywności

działania człowieka i rozwojowi jego osobowości.

W istocie, przyznać trzeba, że konformizm oznacza rezygnację

z pełni podmiotowości. Człowiek, który nastawiony jest na to, by

zachowywać się tak jak inni pozbawia się możliwości osobistego

oddziaływania na bieg zdarzeń, a w każdym bądź razie wpływ ten

poważnie redukuje. Każdy możliwy skutek, bez względu na jego

walencję, jest bowiem zdeterminowany głównie działaniami tego

człowieka na którym dana jednostka się wzoruje. On jest bowiem

zasadniczą siłą sprawczą wspomnianych konsekwencji.

Przyjąć można wszakże inny, znacznie bardziej przychylny dla

podmiotu, punkt widzenia, że dane zdarzenie jest skutkiem oddzia­

ływania kilku (czy kilkunastu) osób reagujących tak samo. Nie jest

tu więc istotne, kto był inspiratorem określonego zachowania, a kto

jedynie naśladowcą. I w takim jednak przypadku przyznać trzeba,

że podmiot nie ma pełnego wpływu na ów skutek.

Konformizm (o czym wspominałem już w rozdziale poprzednim,

przy okazji rozważań strategii kreowania consensusu) poważnie też

utrudnia uzyskanie rzetelnej wiedzy o własnych możliwościach

i umiejętnościach. Wysoka powszechność osiąganych wyników osła­

bia bowiem wyraźnie ich diagnostyczność. Jeśli wyniki te rozpatry­

wać np. w kategoriach sukcesu i porażki, to pierwszy z nich im­

plikuje w tych warunkach łatwość zadania, a drugi jego wysoką

trudność. W obu zaś przypadkach podmiot niewiele może dowie­

dzieć się o własnych kompetencjach. (Oczywiście, także obserwato­

rzy jego działań nie mogą, na analogicznej zasadzie uzyskać wiedzy

o jego umiejętnościach).

Zarazem wszakże, warto zauważyć, że oznacza to, iż w pew­

nych warunkach zachowania konformistyczne są dla jednostki ko-

112

background image

rzystne. Naśladując innych, podmiot minimalizuje prawdopodobień­

stwo szeroko rozumianej osobistej porażki (popełnienia błędu

w zadaniu intelektualnym, gafy na przyjęciu towarzyskim, publicz­

nego wygłoszenia błędnego poglądu etc). Warto, jak sądzę, przyj­

rzeć się sytuacyjnym i osobowościowym źródłom konformizmu,

rozpatrywanego z tej właśnie perspektywy, bliskiej idei orientacji

defensywnej. W istocie bowiem, zachowania konformistyczne za­

bezpieczają poczucie własnej wartości podmiotu, choć zarazem

ograniczają jego rozwój. Zgodnie wszakże z założeniami orientacji

defensywnej naśladowanie zachowań innych ludzi może w pew­

nych warunkach, być bardziej funkcjonalne dla działającego pod­

miotu niż niezależność sądów i zachowań. Funkcjonalność ta jest

oczywiście pochodną sytuacji, w której człowiek się znajduje,

a mówiąc jeszcze ściślej — funkcją dokonywanej przez niego in­

terpretacji tej sytuacji. Ta ostatnia natomiast, w znacznym stopniu

zależy od osobowości podmiotu, a zwłaszcza, jak się wydaje, jego

samooceny.

Przyjrzyjmy się więc, z tej właśnie perspektywy, temu, jakie

warunki zewnętrzne determinują skłonność jednostki do naśladowa­

nia reakcji innych ludzi i jakie cechy osoby są szczególnie simie

związane z konformizmem.

B. WYZNACZNIKI ZACHOWAŃ KONFORMISTYCZNYCH

Zasadniczo rzecz biorąc, wyróżnia się w psychologii dwa rodza­

je wpływu społecznego, skłaniającego człowieka do naśladowania

reakcji innych osób w warunkach braku bezpośredniej presji ze­

wnętrznej (Deutsch, Gerard, 1955; za: Campbell, Fairey, 1989).

Pierwszy z nich ma charakter informacyjny. Jednostka obserwu­

jąca zachowania innych ludzi, czy przysłuchująca się wygłaszanym

przez nich poglądom, traktuje ich jako źródło informacji o ze­

wnętrznej rzeczywistości. Uleganie sterowane jest więc w tym przy­

padku potrzebą posiadania racji. Człowiek pragnie trafnie spostrze­

gać rzeczywistość, mieć słuszne poglądy, przejawiać najwłaściwsze

dla danej sytuacji zachowania. Dlatego właśnie, szukając wskazó­

wek owej trafności i nie znajdując ich wprost w samej, często nie-

113

background image

jasnej, sytuacji zewnętrznej ucieka się niekiedy do naśladowania

tych, których uznaje w danym przypadku za kompetentnych.

Istnieje wszakże i inny rodzaj wpływu społecznego — tzw. nor­

matywny. Człowiek, który naśladuje działania innych osób zacho­

wuje się zgodnie z normą nie odróżniania się od innych członków

grupy. Konformizm staje się w tym przypadku środkiem podtrzy­

mania (czy uzyskania) więzi z daną grupą, uzyskania akceptacji ze

strony innych osób, a w każdym bądź razie uniknięcia dezparobaty

oraz „etykiety" dewianta.

Motywacje „posiadania racji" i „posiadania przyjaciół" są trudne

do pogodzenia, gdy zewnętrzna rzeczywistość jest jednoznaczna,

a podmiot zdaje sobie sprawę, że inni oceniają ją niewłaściwie, czy

reagują wyraźnie błędnie. Może wówczas przeciwstawić się grupie,

narażając się w ten sposób na jej negatywną ocenę

2

, bądź też ulec

naciskowi rezygnując tym samym z posiadania racji.

W innych wszakże przypadkach, obie wspomniane motywacje

mają często charakter komplementarny. Można chyba nawet zaryzy­

kować twierdzenie, że znakomita większość zachowań konformis-

tycznych sterowana jest ich łącznym oddziaływaniem. Relatywne si­

ły tych motywacji mogą jednak, w poszczególnych sytuacjach, być

nawet bardzo różne. Wysoka atrakcyjność grupy nacisku wzmagać

może na przykład oddziaływanie wpływu normatywnego, poważna

nagroda materialna za wygłoszenie trafnego poglądu facylituje,

z kolei wpływ informacyjny. Jeśli jednak rzeczywistość zewnętrzna

jest dość niejednoznaczna a człowiek naśladuje reakcje innych lu­

dzi, trudno zazwyczaj orzec, w jakim stopniu czyni to po to, by

„mieć przyjaciół", a w jakim, by „mieć rację".

1. Badania nad determinantami zachowań konformistycznych

Badania empiryczne nad czynnikami skłaniającymi ludzi do zacho­

wań konformistycznych obejmowały bardzo różnorodne zmienne, tak

o charakterze sytuacyjnym, stratyfikacyjnym, jak i osobowościowym.

W zakresie tych pierwszych eksplorowano głównie rolę czynni­

ków bezpośrednio wpływających na pewność człowieka co do cha-

2

Istnieją dowody, że ludzie nie zgadzający się z grupą antycypują odrzucenie przez

nią własnej osoby (Gerard, Rotter, 1961, za: Campbell, Fairey, 1989).

114

background image

raktem rzeczywistości zewnętrznej. Pewność ta zależeć wszak po­

winna z jednej strony od samej natury rzeczywistości, a z drugiej

— od składu i jednomyślności grupy nacisku, wypowiadającej o tej

rzeczywistości sąd

3

. Badania eksperymentalne nad zjawiskiem kon­

formizmu wiążą się zazwyczaj z ocenianiem przez badanych pew­

nych bodźców (odcinków o różnej długości, dźwięków o różnej

głośności, liczby kropek na ekranie komputera itp.). Badany wypo­

wiedzieć ma swój sąd, wiedząc już jaką opinię wyrazili inni. Ci

zaś, będąc de facto współpracownikami osoby prowadzącej badanie,

podają celowo odpowiedź błędną. W wielu eksperymentach manipu­

lowano czynnikiem jednoznaczności rzeczywistości podlegającej

ocenie. Zadaniem badanego było tu np. porównanie długości odcin­

ków, które były tylko nieznacznie, bądź wyraźnie różne

(Asch,1951; Nicholson, Cole, Rocklin, 1985), porównywanie dźwię­

ków, które w odmiennym stopniu różniły się głośnością (Tesser Ca­

mpbell, Mickler, 1983), bądź ustalenie kolejności zapalania się

światełek, gdy włączały się one co 0,1 sekundy, lub co 1 sekundę

(Ettinger i inni, 1971). Oczywiście, we wszystkich tych studiach

notowano większą skłonność badanych do zgadzania się z innymi

w warunkach dużej niejednoznaczności rzeczywistości zewnętrznej,

niż w warunkach, gdy była ona jednoznaczna.

Bardziej skomplikowany okazuje się natomiast, w świetle wyni­

ków eksperymentów, problem wielkości i składu grupy nacisku. Za­

cznijmy od pierwszej z tych kwestii. Już w pionierskich badaniach

Ascha wykazano związek wielkości grupy ze skłonnością ludzi do

ulegania. Zależność ta nie miała jednak charakteru liniowego. Kon­

formizm rósł wraz z rozrastaniem się grupy nacisku tylko do mo­

mentu, gdy liczyła ona 4 osoby. Potem zaś zaczynał maleć, co mo­

gło mieć związek z rodzeniem się u badanych podejrzliwości co do

tak dużej jednomyślności innych osób. Dane zaprezentowane przez

Ińsko i innych (1983, 1985) wskazują na to, że w rzeczywistości

największe przyrosty konformizmu wiążą się ze zmianą warunków

w których tylko wypowiedź jednej osoby poprzedza sformułowanie

opinii przez jednostkę na warunki, w których czyni to dwójka,

a zwłaszcza trójka lub czwórka osób. (zob. też Campbell, Tesser,

3

Pomijam w tym miejscu rolę subiektywnej pewności własnych kompetencji. Kwes­

tia ta dyskutowana jest bowiem w następnym podrozdziale.

115

background image

Fairey, 1986). Można więc powiedzieć, że są to różnice między na­

ciskiem wywieranym przez jednostkę i naciskiem wywieranym

przez małą grupę. Większa uległość ludzi w tych drugich warun­

kach może wynikać z co najmniej trzech przyczyn. Po pierwsze,

większe jest prawdopodobieństwo, że racje ma kilka osób, niż że

racje ma jednostka. Po drugie, ludzie są na ogół bardziej zaintereso­

wani uzyskaniem sympatii kilku osób niż jednej. Po trzecie wresz­

cie, w warunkach nacisku grupowego większa jest motywacja jed­

nostki by zaprezentować się otoczeniu jako ktoś mający rację

4

.

Inną kwestią jest skład grupy nacisku. Ludzie chętniej ulegają

innym wtedy, gdy uważają ich za autorytety w danej dziedzinie, niż

wówczas, gdy brak jest takich przesłanek (np. Tasaki, Seki, 1975;

Mugny, 1985)), oraz wówczas, gdy mają podstawy do oczekiwania,

że zostaną dzięki temu przez grupę zaakceptowani (Hollander i in­

ni, 1965, za: Ettinger i inni, 1971). Skłonność ludzi do konformi­

zmu maleje też radykalnie w warunkach, w których choć jeden

członek grupy nacisku udziela odpowiedzi poprawnej (Asch, 1951;

Allen, Wilder, 1980). Element ten zdaje się mieć szczególnie zna­

czenie w sytuacji, gdy rzeczywistość zadaniowa jest dość jedno­

znaczna i badany może sądzić, że grupa nacisku podaje odpowiedzi

wyraźnie błędne. W grę wchodzi wówczas oddziaływanie wpływu

społecznego o charakterze normatywnym. Gdy jeden z członków

grupy nacisku „wyłamuje się", badany popierając go nie jest samo­

tnym dewiantem, a poza tym może liczyć na jego sympatię.

Wiele uwagi poświęcono roli płci jako determinanty skłonności

do konformizmu. Choć wyniki licznych badań wskazują jedno­

znacznie na większą w tej materii inklinację kobiet, to uważne

przyjrzenie się im ujawnia, że efekt ten występuje głównie w bada­

niach prowadzonych przez mężczyzn. W eksperymentach, których

autorkami są kobiety czynnik płci osób badanych nie różnicuje na­

tomiast stopnia skłonności do ulegania naciskowi (por. Eagly, 1983;

Eagly, Carli, 1981). Efekt ten trudny jest do wyjaśnienia. Można

tylko spekulować, że w grę wchodzić może fenomen samospełnia-

jącego się proroctwa, nasilona motywacja kobiet do zdobycia uzna-

4

Motywacja ta sprzyjać będzie jednak konformizmowi tylko w warunkach pewnej

niejednoznaczności rzeczywistości zewnętrnej. W sytuacji jednoznacznej może nawet
osłabiać skłonność badanych do ulegania grupie.

116

background image

nia w oczach mężczyzny — eksperymentatora, czy też tendencyjny

dobór przez mężczyzn takich zadań, w których kompetencje kobiet

są relatywnie niskie (np. zadań z dziedziny znajomości techniki,

czy sportu, a nie mody, czy sztuki kulinarnej)

5

.

Osobnym problemem, eksplorowanym dość intensywnie zwłasz­

cza w ostatnich latach, jest kwestia kulturowo-historycznych różnic

w skłonnościach do konfromizmu. Wyniki szczególnie często repli­

kowanego klasycznego eksperymentu Ascha pozwalają orzec, że np.

w Stanach Zjednoczonych w latach 70-ych nastąpił pewien spadek

konformizmu (Larsen, 1974; Johnson, McDonnell, 1974). (Wyjaśnia

się to zwykle tym, że Asch prowadził swe badania w czasach

McCarthyzmu, gdy przejawy niezależności były źle widziane).

W badaniach prowadzonych w latach 80-ych w Kuwejcie zanotowa­

no z kolei konformizm niemal identyczny, jak w badaniach Ascha

(Amir, 1984). Także pewne dane cytowane przez Furnhama (1984)

wskazują na silny konformizm mieszkańców regionów dla nas eg­

zotycznych — Afryki, Ameryki Płd oraz Azji.

Generalnie wszakże, powiedzieć można, że konformizm jest fe­

nomenem w znacznym stopniu uniwersalnym. W rzeczywistości,

znane jest mi tylko jedno studium, w którym pewna grupa bada­

nych (rekrutująca się z brytyjskich studentów) nie ujawniła prak­

tycznie żadnej skłonności do ulegania naciskowi grupy (Pervin,

Spencer, 1981). W innym badaniu, nota bene inspirowanym tym

właśnie wyjątkowym wynikiem, studenci z Wielkiej Brytanii okaza­

li się jednak równie konformistyczni, jak ich koledzy ze Stanów

Zjednoczonych (Nicholson, Cole, Rocklin, 1985).

Problem zmiennych osobowościowych wywierających wpływ na

zachowania konformistyczne wiąże się w badaniach głównie z kwe­

stią wysokości samooceny

6

. Ponieważ jednak relacje między samo­

oceną a skłonnością do ulegania są z jednej strony bardzo złożone,

5

Niektóre wyniki badań (np. Sistrunk, McDavid, 1971) wskazywałyby na zasadność

takiej właśnie interpretacji, ale przeczą jej rezultaty metaanalizy wielu eksperymentów

wykonanej przez Eagly i Carli (1981).

6

Nie oznacza to, rzecz jasna, że nie prowadzono innych badań. W szczególności,

wspomnieć tu trzeba studia poświęcone roli afiliacji i motywacji osiągnięć (np. Sistrunk,

McDavid, 1971; Tasaki, Seki, 1975), autorytaryzmu i obserwacyjnej samokontroli (Tes­

ser, Campbell, Mickler, 1983) oraz potrzeby sprawowania kontroli (Burger, 1987).

117

background image

a z drugiej — zdają się mieć bezpośredni związek z przyjmowa­

niem przez podmiot orientacji defensywnej, omówione zostaną

w osobnym podrozdziale.

2. Samoocena a konformizm

Najczęściej uwzględnianym w badaniach psychologicznych wy­

miarem samooceny jest jej wysokość. Eksperymenty dotyczące de­

terminant konformizmu nie stanowią tu wyjątku. Ruth Wylie

(1979), omawiając liczne badania dotyczące relacji między pozio­

mem samooceny a skłonności ludzi do zgadzania się z opinią więk­

szości prezentuje osobno dane dotyczące samooceny ogólnej i jej

specyficznych wymiarów, wyodrębniając także studia, w których sa­

moocenę mierzono i takie, w których nią manipulowano. Generalnie

rzecz biorąc, w większości omawianych przez nią badań notowano

wyniki wskazujące no to, że konformizmowi sprzyja samoocena ni­

ska. Dane te są przy tym najbardziej jednoznaczne w warunkach,

w których manipuluje się specyficznymi wymiarami przekonania
0 własnych kompetencjach, silnie związanymi z sytuacją, w której

testuje się skłonności konformistyczne.

Warto wszakże zauważyć, że brak takiego związku samooceny

1 skłonności do ulegania nie zawsze musi dziwić. Można sobie

wszak wyobrazić człowieka, który uważając się za znawcę muzyki

poważnej, będzie mało skłonny sprzeciwić się zdaniu osób, uważa­

nych powszechnie za największe w kraju autorytety w tej dziedzi­

nie. Z drugiej strony, człowiek, mający zaledwie średnie mniemanie

o swoich kompetencjach w dziedzinie muzyki może całkowicie ig­

norować opinie ludzi, o których wie, że na tej dziedzinie sztuki

kompletnie się nie znają.

Wychodząc z takiego właśnie założenia Norman Endler sformu­

łował wraz ze swymi współpracownikami hipotezę relatywnego po­

czucia kompetencji (Ettinger i inni, 1971; Wiesenthal, Endler, Gel-

ler, 1973). Zgodnie z nią, istotnym wyznacznikiem konformizmu

jest nie samo przekonanie jednostki o posiadanych umiejętnościach,

lecz kierunek i wielkość rozbieżności między sądem o kompetenc­

jach własnych i kompetencjach osób, z których składa się grupa na­

cisku.

118

background image

W celu zweryfikowania tej hipotezy, badacze manipulowali we

wstępnych fazach eksperymentów poczuciem kompetencji zadanio­

wych posiadanych przez jednostkę i posiadanych przez grapę.

Zgodnie z ich założeniami, okazywało się, że w późniejszym zada­

niu testowym badani byli najbardziej skłonni do konformizmu, gdy

mieli podstawy by sądzić, że inni są bardziej od nich kompetentni,

a najmniej, gdy przekonani byli, że ich umiejętności są większe, niż

umiejętności członków grupy

7

.

W jednym z badań (Geller, Endler, Wiesenthal, 1973) próbowano

też dodatkowo sprawdzić, czy efekt relatywnej kompetencji generali­

zuje się w zupełnie nowej sytuacji zadaniowej. Wykazano tylko czę­

ściową generalizację stylu reagowania (i to raczej generalizację nieza­

leżności, niż konformizmu). Okazało się otóż, że ci, którzy byli lepsi

od grupy w teście percepcyjnym (orzekania, które światełko z trzech

zapaliło się jako pierwsze) byli potem zdecydowanie mało skłonni do

konformizmu w zadaniu, będącym testem wiadomości o Kanadzie.

Warto tu podkreślić, że z punktu widzenia motywacji posiadania

racji zachowanie człowieka zgodne z hipotezą percepcji relatyw­

nych kompetencji jest bardzo racjonalne. Konformizm spełnia tu

bowiem rolę bardzo funkcjonalną, pojawiając się tam, gdzie praw­

dopodobieństwo, że rację ma otoczenie podmiotu a nie on sam jest

wysokie. Analogicznie spojrzeć też można na wyniki wskazujące na

związek negatywnej samooceny i konformizmu.

Można z tej perspektywy założyć, że także ludzie o samoocenie

niepewnej (nawet, gdy jest ona wysoka) są skłonni do naśladowania

innych. Brak pewności własnych kompetencji powinien bowiem

motywować ich do poszukiwania wskazówek w reakcjach innych

ludzi. Niestety, problem związków pewności samooceny i konformi­

zmu był bardzo rzadko przedmiotem badań empirycznych. Co wię­

cej, nawet tam, gdzie kwestię tę podejmowano, nasuwać się muszą

wątpliwości natury metodologicznej.

7

Ciekawe przy tym, że w jednym z badań silniejszym predyktorem konformizmu

był sam fakt dokonanej przez eksperymentatorów manipulacji poczuciem relatywnych

kompetencji (Wiesenthal, Endler, Geller, 1973), a w drugim — spostrzegane przez bada­

nych pod wpływem tej manipulacji relatywne poziomy kompetencji (Ettinger i inni,

1971). Różnice te można by wprawdzie tłumaczyć odmiennością procedur badawczych,

ale interpretacja taka nie wydaje mi się przekonywująca.

119

background image

Campbell, Tesser i Farey (1986) np. manipulowali pewnością

badanych co do posiadanych przez nich kompetencji, poprzez do­

starczanie im informacji o odniesieniu przez nich sukcesu lub po­

rażki w fazie przedzadaniowej. Choć kontrola manipulacji ekspery­

mentalnej ujawniła, że osoby przekonane, że poniosły porażkę by­

ły mniej pewne swoich umiejętności zadaniowych od tych, którym

dostarczono informacji o odniesieniu sukcesu, to można podejrze­

wać, że różnice w pewności własnych kompetencji pokrywały się

z przekonaniem o wysokości tych kompetencji. Tym samym, ma­

nipulacja pewnością samooceny mogła być de facto manipulacją

jej wysokością.

W innym z kolei badaniu, nie manipulowano pewnością przeko­

nania o posiadanych kompetencjach, lecz tylko je mierzono (Tesser,

Campbell, Mickler, 1983). Ponieważ jednak czyniono to po badaniu

konformizmu brak pewności własnych kompetencji mógł być jego

skutkiem (wnioskowanie typu: „skoro zachowywałem się konformi-

stycznie, to znaczy, że nie byłem pewien swojej wiedzy"), nie zaś

przyczyną.

Tak więc, choć w przypadku obu badań relacjonowany jest

przez ich autorów związek braku pewności własnych kompetencji

i skłonności do konformizmu, danych tych nie można traktować

bezkrytycznie. Dla sprawdzenia, czy rzeczywiście niepewność sa­

mooceny jest czynnikiem skłaniającym człowieka do naśladowania

zachowań innych osób konieczne więc było przeprowadzenie ekspe­

rymentu wolnego od wspomnianych wątpliwości. Przede wszystkim,

manipulacja pewnością przekonania o własnych kompetencjach po­

winna być w nim (przynajmniej względnie) niezależna od przeświad­

czenia o poziomie tych kompetencji.

Planując taki eksperyment, założyłem dodatkowo, że koniecz­

ne jest sprawdzenie, czy ewentualną determinantą konformizmu

jest niepewność zgeneralizowanego poczucia własnej wartości, czy

też brak pewności, że posiada się kompetencje istotne w szcze­

gólnej sytuacji zadaniowej, związanej z warunkami nacisku spo­

łecznego.

W fazie wstępnej eksperymentu (Doliński, w druku b) osoby

badane — uczniowie i uczennice liceów ogólnokształcących wy­

pełniały specjalny test (w rzeczywistości buforowy) składający się

120

background image

z sześciu plam atramentowych. Test prezentowano jako narzędzie

diagnozy różnych uzdolnień. Zadaniem badanych było wypisanie

wszelkich skojarzeń, które mają oglądając poszczególne obrazy.

Po pewnym czasie badani brali indywidualnie udział w zasadni­

czej fazie eksperymentu. Rozpoczynała się ona od dostarczenia im

informacji na temat wyniku badania testowego. W zależności od

warunków eksperymentalnych informacja ta dotyczyła ogólnych

kompetencji, inteligencji, uzdolnień i możliwości badanego, lub

miała charakter bardzo szczegółowy i dotyczyła zdolności rachun­

kowych, które — jak mówiono — są bardzo ważnym predyktorem

sukcesu w zasadniczej fazie eksperymentu. Badanego informowano,

że analiza wypełnionego przez niego arkusza testu wykazała wysoki

lub też niski poziom określonych zdolności. Dodawano przy tym,

że diagnozę tę można traktować jako całkowicie pewną, albo też,

że jest ona tylko dość prawdopodobna, ale aby mieć całkowitą pe­

wność trzeba byłoby przeprowadzić całą serię testów na co nie ma,

niestety, czasu.

Bezpośrednio po tym, osoba badana wraz z trzema współpra­

cownikami eksperymentatora, udającymi także badanych, brać miała

udział w serii zadań polegających na liczeniu szybko po sobie na­

stępujących dźwięków. Idea tej fazy badania oparta była na kla­

sycznym studium Ascha (1951). Zgodnie z wcześniejszymi ustale­

niami, współpracownicy eksperymentatora podawali więc niekiedy

odpowiedzi błędne. Byli w nich przy tym zgodni. Ogółem na 16

serii dźwięków 10 było badaniem konformizmu (w nich właśnie po­

mocnicy eksperymentatora podawali odpowiedzi nieprawidłowe).

Analiza wyników wykazała wystąpienie efektów głównych wy­

sokości i pewności samooceny ogólnej. Niska samoocena, a także

niepewna samoocena (ale nie ich interakcja) wiązały się z nasiloną

skłonnością do konformizmu. Tylko ok 10% badanych, którym wy­

tworzono przekonanie o niskiej własnej wartości ani razu nie uległo

naciskowi grupy. Wśród badanych, którym wytworzono wysokie

przekonanie o własnej wartości było ok. 2 3 % takich osób. Także

średnia ilość zachowań konformistycznych w obu porównywanych

warunkach była istotnie różna (3,17 vs 2,37).

Istotnym modyfikatorem skłonności do ulegania naciskowi oka­

zała się także pewność tak wytworzonego przekonania o własnej

121

background image

wartości. W przypadku, gdy badanym mówiono, że informacje

o sobie mogą traktować jako pewne ok. 24% osób ani razu nie ule­

gło naciskowi grupy. Jeśli natomiast przedstawiano je jako hipote­

tyczne zaledwie 7,5% badanych konsekwentnie opierało się nacisko­

wi. Średnie liczby zachowań konformistycznych wynosiły w obu

omawianych tu warunkach odpowiednio: 3,38 i 2,26.

Jak więc widać, ważną determinantą konformizmu okazała się

nie tylko często eksplorowana w badaniach empirycznych wysokość

samooceny. Także pewność przekonania o własnej wartości odgry­

wała tu dużą rolę. Interesujący wszakże jest brak efektu interakcyj­

nego obu zmiennych. O ile w warunkach, gdy niepewność towarzy­

szy samoocenie wysokiej konformizm może pełnić funkcję podtrzy­

mującą poczucie własnej wartości, to odrębną kwestią pozostaje

problem funkcjonowania ludzi o samoocenie niskiej. Dlaczego, naj­

prościej mówiąc, ludzie o samoocenie niskiej są także bardziej kon-

formistyczni wtedy, gdy jest ona niepewna, niż wówczas, gdy jest

ona pewna. Wydawałoby się przecież, że szczególnie, skłonna do

ulegania innym powinna być ta osoba, która ma najsilniejsze pod­

stawy by nie ufać własnym sądom, a więc osoba o pewnej, niskiej

samoocenie. Fakt, że jest inaczej każe i w tym wypadku widzieć

w konformizmie narzędzie obrony ego. Niepewność podmiotu, że

jego wartość jako osoby jest niska implikować wszak może nadzie­

ję, że w rzeczywistości wartość ta jest większa. Zachowania konfor-

mistyczne mogą zaś być środkiem umożliwiającym realizację tej

nadziei.

W omawianym tu eksperymencie manipulowano też ( oczywi­

ście w odniesieniu do innej grupy osób ) wysokością i pewnością

samooceny szczegółowej. Manipulacja ta przyniosła dość złożone

rezultaty. Pewność samooceny okazała się sprzyjać niezależności

sądów u kobiet, ale czynnik ten nie wpływał na stopień konformi­

zmu mężczyzn. Zanotowano też wysoce istotną statystycznie inter­

akcję czynników wysokości i pewności samooceny szczegółowej,

ale tylko wówczas, gdy analizowano uległość w warunkach jedno­

znacznej rzeczywistości (tj. takich, warunkach, w których łatwo

można było bezbłędnie policzyć ilość dźwięków). Okazało się wów­

czas, że szczególnie skłonne do konformizmu są osoby o samo­

ocenie niskiej i niepewnej.

122

background image

Zasadniczo, podsumowując omówione tu rezultaty, powiedzieć

można, że dane te wskazują na istotną rolę niepewności samooceny

(zwłaszcza, jak się zdaje, ogólnej) jako determinanty konformizmu.

3. Obronny charakter konformizmu

Jak się wydaje, rezultaty wyżej omówionego badania rozpatry­

wać można w szerszej nieco perspektywie. Pozwalałoby to na sfor­

mułowanie tezy bardziej ogólnej: Niepewność jest czynnikiem skła­

niającym ludzi do ulegania innym.

Niepewność ta może mieć, jak wykazują liczne, wcześniej prze­

ze mnie omawiane badania, charakter sytuacyjny i wynikać z nieja­

sności rzeczywistości zewnętrznej, bądź, jak wykazuje badanie

omówione ostatnio, charakter osobowościowy i wynikać z braku pe­

wności co do własnych kompetencji. W obu przypadkach skutek

jest jednak, z interesującej nas tu perspektywy, analogiczny. Jednost­

ce brak jest bowiem pewności na temat tego, jaka reakcja jest

w określonej sytuacji poprawna. Człowiek skłonny jest więc wów­

czas poszukiwać tej wiedzy w zachowaniu innych ludzi i, w związ­

ku z tym, reagować w sposób konformistyczny.

Reakcje takie zabezpieczają człowieka przed ryzykiem porażki.

Z jednej strony bowiem, działania innych stanowią tu przesłankę

słuszności i racjonalności („większość wie, co robi"), z drugiej zaś,

porażka poniesiona w takich warunkach jest relatywnie mało dotkli­

wa (choćby na zasadzie reguły porównań społecznych: „nie jestem

gorszy od innych").

Oczywiście, konformizm nie pozwala na osiągnięcie znaczącego

sukcesu. W najlepszym bowiem wypadku analogiczny wynik jest

też udziałem innych, więc rezultatem porównań społecznych może

być co najwyżej konstatacja .jestem równie dobry jak oni". De fac­

to jednak, ponieważ to podmiot naśladuje reakcje innego człowieka,

czy grupy rezultat jego działania nigdy nie będzie nowy, czy tym

bardziej oryginalny.

Podobnie, jak w przypadku innych przejawów orientacji defen­

sywnej, konformizm zabezpiecza więc podmiot przed doznaniem

porażki, lub konsekwencjami tego faktu, ale minimalizuje praw­

dopodobieństwo uzyskania sukcesu (lub, co najmniej redukuje

123

background image

płynące z niego osobowościowe zyski w postaci wzrostu poczucia

własnej wartości, satysfakcji itp.). W pewnych wszakże warunkach,

które określić można sytuacjami niepewności konformizm jest dla

człowieka stanem bardziej funkcjonalnym niż niezależność. Co wię-

csj, broniąc poprzez konformizm poczucia własnej wartości w ta­

kich sytuacjach, podmiot może lepiej i efektywniej funkcjonować

w sytuacjach przyszłych, w których działać już będzie w sposób

niezależny od innych.

124

background image

VI. P R O B L E M O P T Y M I Z M U , P E S Y M I Z M U

I P L A N O W A N I A P R Z Y S Z Ł O Ś C I

A. OPTYMIZM JAKO SIŁA NAPĘDOWA

AKTYWNOŚCI CZŁOWIEKA

B

ezpośrednio przed Świętami Bożego Narodzenia 1989 roku In­

stytut Gallupa przeprowadził na zamówienie Newsweeka bada­

nie, w którym 750 Amerykanów pytano o to, czy wierzą w Niebo

i Piekło. Okazało się, że 77% indagowanych wierzyło w Niebo

i niemal wszyscy spośród nich (76% ogółu badanych) sądzili, że

mają duże, lub bardzo duże szanse, by się tam dostać. W piekło

wierzyło istotnie mniej, bo tylko 58% Amerykanów, a swoje „duże

szanse" na dostanie się tam widziało tylko 6% badanych. Można

więc powiedzieć, że nawet biblijna przestroga, iż tylko nieliczni

znajdą się w Królestwie Niebieskiem nie złamała optymizmu Ame­

rykanów.

Współczesna psychologia, traktując optymizm jako zgeneralizo­

wane oczekiwanie, że wydarzą się dobre, pożądane rzeczy (por.

Scheier, Carver, 1989) zadaje sobie pytania zarówno o źródła po­

wszechności tego fenomenu, jak i o konsekwencje optymizmu i je­

go braku. Pozostawiając na boku kwestię przyczyn optymizmu

(która jest mniej istotna dla prowadzonych tu rozważań) warto

podkreślić, że literatura psychologiczna zgodna jest w zasadzie co

do tego, że optymizm ma charakter wielce funkcjonalny, zaś jego

brak może być symptomem różnego rodzaju zaburzeń jakim pod­

lega jednostka.

Dla przykładu, Anderson i Snyder (1988) wykazują przekonywu­

jąco, że optymiści w porównaniu z pesymistami nie tylko spodzie­

wają się lepszych stopni w szkole, ale także lepsze stopnie otrzy-

125

background image

mują. Carver i Gainer (1987) z kolei, przedstawiają dane, z których

wynika, że u kobiet optymizm podczas ciąży wiązał się z niskim

prawdopodobieństwem depresji poporodowej, a Strack i inni (1987)

prezentują wyniki wskazujące na rolę optymizmu pacjentów prze­

chodzących kurację antyalkoholową w radzeniu sobie przez nich ze

wspomnianym nałogiem. Szybszy powrót do zdrowia po poważnej

operacji chirurgicznej okazywał się natomiast silnie związany z op­

tymizmem co do możliwości poprawy stanu zdrowia w badaniach

Scheiera i jego współpracowników (1990). Liczne inne, tego typu

dane przedstawiają też w kompetentnych monografiach dotyczących

fenomenu optymizmu Janusz Czapiński (1985) oraz Margaret Mat-

lin i David Stang (1978).

Być może jednym z najciekawszych, a w każdym razie na pew­

no jednym z najbardziej znanych fenomenów związanych z oma­

wianą tu problematyką jest tzw. efekt nierealistycznego optymizmu

(unrealistic optimism). Z wielu względów fenomenowi temu po­

święcić tu warto więcej miejsca.

1. Zjawisko nierealistycznego optymizmu

Życie każdego człowieka związane jest nieuchronnie z pewnym

ryzykiem zagrożenia nieszczęśliwym wypadkiem, klęską żywiołową,

czy nieuleczalną chorobą. Każdy człowiek ma też szanse na różne

doświadczenia pozytywne — udane małżeństwo, ciekawą pracę za­

wodową, interesujący i obfitujący w ciekawe wrażenia urlop. Bez

wątpienia są wśród nas tacy, którym los oszczędzi obfitości do­

świadczeń negatywnych i tacy, którym los ich nie poskąpi. Są też

tacy, których szczęście nie będzie omijać i tacy, którzy doświad­

czać go będą rzadko. Interesujące, że wyniki licznych badań psy­

chologicznych pokazują, że większość ludzi wierzy w to, że właśnie

z nimi los obejdzie się lepiej niż z innymi...

Termin .nierealistyczny optymizm", zaproponowany przez Neila

Weinsteina (1980, 1984) wiąże się z tendencją ludzi, by widzieć

siebie jako mniej niż „przeciętni inni" narażonego na różne konsek­

wencje negatywne (typu: udział w katastrofie kolejowej, popadnie­

cie w alkoholizm, rozwód) i jednocześnie sądzić, że jest się bar­

dziej niż owi „przeciętni inni" predysponowanym do doświadczania

126

background image

zdarzeń przyjemnych (typu: udane małżeństwo, dobrze płatna posa­

da, atrakcyjna podróż za ocean). Weinstein wykazał występowanie

tego specyficznego myślenia życzeniowego prosząc studentów

o oszacowanie prawdopodobieństw, że różne (przyjemne i negatyw­

ne) stany rzeczy mogą zdarzyć się im i przeciętnemu studentowi

ich płci.

Oczywiście, w przypadku konkretnej jednostki trudno byłoby

orzec, czy takie optymistyczne oczekiwania są obiektywnie uzasad­

nione, czy też nie (a tym samym uznać je za nierealistyczne). Jeżeli

jednak takie przekonanie podziela losowo dobrana z określonej po­

pulacji grupa osób porówująca się między sobą, to można mówić

o systematycznym błędzie w ocenie własnej przyszłości — błędzie

nierealistycznego optymizmu.

Tak rozumiany nierealistyczny optymizm wiąże się z jednej

strony z pozytywną oceną siebie, a z drugiej — z przecenianiem

przez człowieka wpływu jaki ma na bieg zdarzeń. Tak więc, niere­

alistyczny optymizm widziany być może jako przystosowawcza ilu­

zja, ułatwiająca człowiekowi codzienne funkcjonowanie (Taylor,

Brown, 1988). Rzeczywiście bowiem, uznanie, że jest się mniej od

innych predysponowanym do bycia ofiarą różnych nieszczęść redu­

kuje przeżywane przez człowieka awersywne stany napięcia emoc­

jonalnego, a uznanie, że ma się większe od innych szanse na osiąg­

nięcie stanów pozytywnych ma, oprócz podtrzymywania wysokiej

samooceny, ten walor, że może spowodować wzmożenie wysiłków

na rzecz osiągnięcia tych (subiektywnie dość prawdopodobnych)

pożądanych celów.

B. PUŁAPKI OPTYMIZMU I FUNKCJONALNOŚĆ PESYMIZMU

Choć optymizm jawi się zwykle jako stan funkcjonalny, a czę­

sto jest przez psychologów przedstawiany jako jedna z głównych sił

napędowych aktywności człowieka, pewne dane przemawiają za

tym, że przeżywanie optymizmu nie zawsze musi być dla podmiotu

funkcjonalne, a niekiedy może mieć nawet charakter destruktywny.

Ponieważ dane te zdają się mieć istotne znaczenie z perspektywy

niniejszej pracy, warto przyjrzeć im się dokładniej.

127

background image

1. O nierealistycznym optymizmie inaczej

Interesującym efektem, na który psychologowie rzadko zwracają

uwagę jest fakt, że nierealistyczny optymizm w badaniach Neila

Weinsteina jest wyraźnie silniejszy w odniesieniu do zdarzeń nega­

tywnych (typu: bycie ofiarą kradzieży, czy katastrofy kolejowej) niż

w odniesieniu do zdarzeń pozytywnych (typu: atrakcyjna, dobrze

płatna praca po skończeniu studiów, podróż na inny kontynent).

Co więcej, zarówno w badaniach brytyjskich (Dewbeny i inni,

1 9 9 0

) jak i polskich prowadzonych w ostatnich latach niezależnie

od siebie przez Janusza Czapińskiego (informacja osobista) i autora

niniejszej książki nie zanotowano w ogóle zjawiska nierealistyczne­

go optymizmu w odniesieniu do stanów pożądanych. Brytyjczycy

i Polacy, odmiennie niż Amerykanie nie sądzą np., że mają większe

od rówieśników szanse na zdobycie ciekawej i dobrze płatnej pracy,

czy na szczęśliwe małżeństwo, ale zupełnie podobnie jak oni wie­

rzą, że np. jest rzeczą mało prawdopodobną, że zostaną okradzeni,

poturbowani w katastrofie kolejowej, czy też popadną w alkoho­

lizm.

Wyniki te mogą oznaczać, że dla ludzi ważniejsze jest iluzo­

ryczne zabezpieczenie się przed groźnymi stanami negatywnymi niż

osiągnięcie iluzji relatywnej łatwości osiągnięcia stanów pożąda­

nych. Przyjęcie takiej interpretacji byłoby zresztą całkowicie zgodne

z wiedzą z zakresu psychologii decyzji, przekonującą, że ewentual­

ne straty „ważą" dla człowieka więcej niż pozornie ekwiwalentne

zyski (zob. też inne rozdziały w niniejszej książce — zwłaszcza po­

święcone problematyce kontroli i motywacji).

Z pewnej perspektywy zgodzić się można z tezą, że brak niere­

alistycznego optymizmu upośledza w specyficzny sposób człowieka,

czyniąc go bardziej zaniepokojonym i mniej pewnym siebie. Z dru­

giej wszakże strony, warto zauważyć, że choć rzeczywiście przeży­

wanie niepokoju stanowi prawdopodobnie nieodłączny koszt braku

tej iluzji (por. Dewberry, Richardson, 1990; Dewbeny i inni, 1990),

to jednocześnie niepokój ten stanowić może bodziec niezbędny dla

wywołania aktywności podmiotu ukierunkowanej na eliminację za­

grożenia. Burger i Burns (1988, cyt za: Burger, Palmer, 1992) wy­

kazali np., że im większy badane przez nich studentki wykazywały

128

background image

nierealistyczny optymizm, że nie zajdą w niepożądaną ciążę, tym

rzadziej stosowały środki antykoncepcyjne. Perloff (1983) z kolei,

przedstawia dane z których wynika, że ludzie żywiący iluzoryczną

wiarę w to, że są mniej od innych narażeni na zachorowania igno­

rują zalecenia lekarzy dotyczące różnych działań prewencyjnych.

Inny jeszcze przykład pasywności wywołanej nierealistycznym

optymizmem pochodzi z badań, które prowadziliśmy w Opolu

i Wrocławiu bezpośrednio po wybuchu elektrowni atomowej

w Czernobylu, w dniach, gdy nad południowo-zachodnią Polską

znajdował się obłok radioaktywny (Doliński, Gromski, Zawisza,

1987). Choć większość badanych przez nas osób wykazywała niere­

alistyczny pesymizm (osoby te sądziły, że są bardziej narażone na

skutki promieniowania niż inni ludzie)

1

, były i takie, które wykazy­

wały nierealistyczny optymizm lub realizm. Zadając wszystkim im

pytanie o stosowane środki prewencyjne odkryliśmy, że pesymiści

byli w tej materii zdecydowanie bardziej aktywni od pozostałych

osób — unikali przebywania na świeżym powietrzu, picia mleka,

jedzenia nowalijek gruntowych itp.

Brak optymizmu nie musi więc oznaczać apatii i rezygnacji

z osiągania pewnych celów. Odwrotnie, w pewnych wypadkach

może on być stanem korzystnym, a warunkach skrajnych nawet ele­

mentem ratującym życie. Matlin i Stang (1978) przytaczają np. da­

ne o charakterze historyczno — literackim, z których wynika, że

właśnie niczym nie uzasadniony optymizm europejskich Żydów

w latach 30-ych przejawiający się wiarą, że „zajęcie tego, kolejnego

kraju zaspokoi już apetyt Hitlera" powstrzymywał ich przed prze­

dłużającą życie emigracją do Ameryki, Szwecji, czy Palestyny.

Przypadek ten jest oczywiście ekstremalny. Zgodzić się też trzeba

byłoby z tezą, że decyzje ludzi o nie zmienianiu miejsca zamiesz­

kania mogły wynikać z zupełnie innych przesłanek niż niczym nie

usprawiedliwiony optymizm. Mogli oni kierować się lękiem przed

1

Efekt nierealistycznego pesymizmu wydaje się stanem typowym w warunkach na­

giego i powszechnego zagrożenia. Podobne iluzję w myśleniu probabilistycznym ludzi
zaobserwowali Burger i Palmer (1992) badając ich reakcje na silne trzęsienie ziemi

w 1989 roku w Californi. Nierealistyczny pesymizm w badaniach Burgera i Palmera nie
osiągnął jednak poziomu statystycznej istotności (prawdopodobnie wyłącznie z powodu
małej grupy badanych osób).

129

background image

nieznanym, przywiązaniem do miejsc i krajów, w których spędzili

całe swe życie, pogodzeniem się z losem, mogło im brakować środ­

ków finansowych na emigrację itd. Teza, że pesymizm mógłby ich

uratować, choć wielce prawdopodobna, trudna byłaby zatem do

udowodnienia.

Przypatrzmy się więc uważnie danym o mniejszej wprawdzie

doniosłości, ale zdecydowanie większej jednoznaczności, które prze­

konują, że stan pesymizmu może mieć dla podmiotu charakter sty­

mulujący i funkcjonalny.

2. Strategiczny pesymizm jako sposób radzenia sobie z przyszłym,

niepewnym wynikiem

Australijski badacz N.T. Feather (1967; 1969) wykazał, że lu­

dzie spostrzegają pozytywne wydarzenia jako bardziej atrakcyjne

gdy są one nieoczekiwane niż gdy ich oczekują, a negatywne zda­

rzenia jako bardziej przykre gdy są nieoczekiwane niż gdy są ocze­

kiwane. Odkrycie to, wielokrotnie potwierdzone empirycznie, stało

się punktem wyjścia interesującej koncepcji zaproponowanej przez

Toma Pyszczynskiego.

Pyszczynski (1982) przyjmuje, że jedną z naczelnych motywacji

człowieka jest chęć minimalizowania afektu negatywnego i maksy­

malizowania afektu pozytywnego. Aby to osiągnąć ludzie niekiedy

formułują swoje oczekiwania co do niepewnego wyniku w sposób

wyraźnie tendencyjny. Zdając sobie doskonale sprawę z prawidłowo­

ści opisanej przez Feathera i wiedząc, że „pasuje" ona do nich sa­

mych dokonują takich oszacowań prawdopodobieństw różnych sta­

nów by efektywnie sterować swymi przyszłymi stanami afektywnymi.

Jeśli bardzo im zależy na wystąpieniu jakiegoś stanu formułują ocze­

kiwania pesymistyczne, szacując prawdopodobieństwo zajścia danego

zdarzenia relatywnie nisko. Gdy bardzo pragną pewnych stanów uni­

knąć także są pesymistami, uznając prawdopodobieństwo zajścia

określonego zdarzenia za relatywnie wysokie.

Tezy Toma Pyszczynskiego wydawać się muszą co najmniej

kontrowersyjne każdemu, kto zetknął się z opisem badań nad kla­

sycznym dziś w psychologii efektem Marks (1951) — Irwina

(1953). W obu wspomnianych studiach okazywało się bowiem, że

130

background image

badani w większym stopniu oczekują wystąpienia określonego zdarze­

nia gdy oznacza ono sukces niż wówczas, gdy oznacza ono porażkę.

Problem polega wszakże na tym (o czym nader rzadko mówi się

we współczesnej literaturze psychologicznej), że we wspomnianych

badaniach sukcesem było zdobycie pewnej ilości punktów, nieprze­

liczalnych na jakiekolwiek inne dobra, a porażką utrata tych punk­

tów

2

. Wyniki tych badań nie są więc de facto sprzeczne z tezami

Pyszczynskiego, a dla sprawdzenia jego koncepcji bardziej, niż kla­

syczne badania Marks i Irwina, adekwatne byłoby studium, w któ­

rym uczestnicy mogliby oczekiwać, że wystąpienie (lub nie wystą­

pienie) określonego zdarzenia wywoła u nich silny afekt. Silne

emocje mogą zaś pojawić się oczywiście tylko wówczas, gdy kon­

sekwencje określonych stanów rzeczy są doniosłe. Zdobywanie

i tracenie nieprzeliczalnych na cokolwiek punktów, czy nawet drob­

nych, symbolicznych kwot pieniężnych warunku tego nie spełnia.

Pyszczyński przeprowadził zatem eksperyment, którego schemat

był adekwatny dla sprawdzenia słuszności założeń sformułowanej

przez niego teorii.

Badanie prezentowane było jego uczestnikom jako studium reak­

cji konsumentów. Mówiono, że przewidziane są nagrody materialne

(o wartości 50 centów lub 5 dolarów) dla tych, którzy osiągną suk­

ces w losowaniu. Badani spodziewali się, że losować będą jedną

spośród 10 kart, przy czym w zależności od warunków eksperymen­

talnych mówiono im, że 2, 5 lub 9 na 10 to karty „wygrywające".

Przed samym losowaniem badanych proszono jeszcze o wypełnienie

specjalnego kwestionariusza, w którym określali m.in. swoje szanse

na odniesienie sukcesu.

Analiza wyników przyniosła dane zgodne z koncepcją Pyszczyn­

skiego (a tym samym niezgodne z klasycznym efektem Marks-Irwi­

na). Przede wszystkim, okazało się, że badani sądzili, że mają

mniejsze szanse na odniesienie sukcesu w warunkach wysokiej na­

grody materialnej niż w warunkach niskiej nagrody. Poza tym,

w warunkach gdy sukces był prawie pewny (p = .90) ludzie wyraź­

nie zaniżali prawdopodobieństwo osiągnięcia go (szacowali swe

2

Podobne efekty notowano wprawdzie także niekiedy w badaniach, w których wy­

grać lub przegrać można było pieniądze (Irwin i Metzeger 1967, za Czapiński, 1985;

Crandall i inni 1955), ale w grę wchodziły bardzo małe stawki.

131

background image

szanse na ok. 80%)

3

. Można więc uznać, że badani stosowali tu,

zakładaną przez autora koncepcji, strategię nie wzbudzania nadziei.

Dla wystąpienia tej strategii warunkiem niezbędnym jest wszak

oczekiwanie przez człowieka przeżywania emocji wywołanych okre­

ślonym stanem rzeczy.

Co ciekawe i warte podkreślenia, podczas rozmowy postekspery-

mentalnej wielu badanych twierdziło, że w warunkach, w których

w grę wchodzi możliwość (ale i niepewność) uzyskania pewnych

pożądanych dóbr często uciekają się do strategicznego pesymizmu.

Mamy więc do czynienia z intrygującym paradoksem; Ludzie są

świadomi tego, że sami się okłamują, ale i tak czerpią z tego spe­

cyficznego pesymizmu zyski emocjonalne.

Osobną kwestią (i zarazem problemem wartym dalszych eksplo­

racji) jest to, czy takie tendencyjne spostrzeganie prawdopodobień­

stwa sterowane jest chęcią zminimalizowania afektu negatywnego,

.maksymalizowania afektu pozytywnego, czy też oboma tymi me­

chanizmami naraz. Droga do odpowiedzi na to pytanie wiedzie,

oczywiście, poprzez badania empiryczne.

Innym problemem jest możliwość posiadania przez ludzi pew­

nych „strategicznie pesymistycznych" stałych, zgeneralizowanych

przekonań o typowym przebiegu różnych zdarzeń. Przekonania te

nazywam „wiarą w prawo kromki". Zdecydowana większość bada­

nych przeze mnie studentów stwierdziła bowiem, że „co najmniej

w pewnym stopniu" zgadza się z tezą, że kromka posmarowana

masłem częściej spada na podłogę stroną posmarowaną niż nie po­

smarowaną. Podobnie, znakomita większość badanych uznała za

prawdziwe twierdzenia, że: „deszcz najczęściej zaczyna padać

wkrótce po umyciu okien, czy samochodu", „taksówek jest zawsze

mnóstwo na postojach, ale gdy są naprawdę potrzebne, to nie ma

ani jednej", „można tygodniami solidnie przygotowywać się do za­

jęć i nie być pytanym, ale wystarczy raz się nie przygotować, by

być natychmiast wyrwanym do odpowiedzi", a także wiele innych.

3

W warunkach, gdy prawdopodobieństwo sukcesu było niskie, bądź średnie badani

realistycznie widzieli swoje szanse na wylosowanie „wygrywającej" karty. Uprawnione

zdaje się zatem twierdzenie, że wysokie realne prawdopodobieństwo sukcesu uruchamia
tendencję w myśleniu probabilistycznym, którą określić można obawą przed rozczarowa­
niem („Wolę nie być pewny, że mi się uda").

132

background image

Warto zauważyć, że wszystkie te twierdzenia sprzeczne są

z oczywistym założeniem, że częstość zdarzeń losowych powinna

być zgodna z regułami probabilistyki. Zdaniem badnych przeze

mnie studentów w rzeczywistości jest jednak tak, że los ludziom

nie sprzyja. Przysłowiowa kromka spada zwykle na stronę posmaro­

waną masłem

4

. Być może sąd taki jest właśnie zgeneralizowaną for­

mą opisywanej przez Pyszczynskiego strategii nie wzbudzania na­

dziei. Wiedząc, że zdarzenia negatywne pojawiają się częściej niż

teoretycznie powinny, a w dodatku zazwyczaj właśnie wtedy, gdy

szczególnie zależy nam by nie wystąpiły unikamy rozczarowań, gdy

rzeczywiście się pojawiają.

Oczywiście, ze względu na wstępny, jak na razie, charakter ba­

dań nad „wiarą w prawo kromki" nie jestem jeszcze w stanie okre­

ślić, czy istotnie fenomen ten jest szczególnym wariantem strategii

nie wzbudzania nadziei, czy też ma zupełnie inną naturę

5

.

3. Ograniczenia funkcjonalności optymizmu i pesymizmu

Optymizm jest stanem typowym dla większości osób. Większość

ludzi uważa się za optymistów 1 rzeczywiście zazwyczaj funkcjonu­

je poznawczo i emocjonalnie w sposób dla optymizmu charakterys­

tyczny (Matlin, Stang, 1978)

6

.

4

Jeden z badanych studentów napisał nawet na marginesie kwestionariusza, że pra­

wo to sprawdza się szczególnie wtedy, gdy kromka spada na drogi biały wełniany dywan
podczas imienin cioci. Doprawdy trudno o silniejszą wiarę w złośliwość losu...

5

Nie można wykluczyć alternatywnych interpretacji tego fenomenu, np. odwołują­

cych się do mechanizmów selektywności uwagi i pamięci.

6

Można wszakże spodziewać się z tej perspektywy wyraźnych różnic międzykultu-

rowych. Polacy np. wydają się być narodem dla którego charakterystyczny

1

jest styl funk-r

cjonowania oparty na nie demonstrowaniu objawów optymizmu. Na poparcie tej tezy

przytoczyć by można wiele danych empirycznych. Poprzestanę tu jednak tylko na jed­
nym, ale za to wielce sugestywnym wyniku.

Matlin i Stang (op. cit) omawiają fascynujące badania W.B. Johnsona opublikowa­

ne w 1937 roku. Johnson prosił ludzi przez 65 kolejnych dni o oszacowanie nastroju
i porównanie go z takim, jaki mają zazwyczaj. Okazało się, że zwykle badani twierdzili,
że są ... szczęśliwsi niż zazwyczaj.

Badanie Johnsona zreplikowano W ^warunkach polskich, badając studentów przez

100 kolejnych dni (Doliński, w przygotowaniu) Polacy ujawnili jednak odmienny niż

Amerykanie paradoks w szacowaniu własnego nastroju Zwykle twierdzili, że są „w gor­
szym nastroju niż zazwyczaj"!

133

background image

Współczesna literatura psychologiczna pełna jest dowodów, że

stan ten jest dla człowieka funkcjonalny. Pozwala na generowanie

wizji stanów pożądanych, stymuluje wiarę, że stany te się pojawią

i, poprzez wiarę we własne siły i sprzyjający bieg zdarzeń, aktywi­

zuje człowieka do działań.

Dowody te wydają się przekonywujące i doprawdy nie mam za­

miaru ich tu podważać. Wspomnianym badaniom nie można bo­

wiem postawić zarzutu braku rzetelności. Myślę jednak, że w wielu

wypadkach autorom interpretacji tych badań postawie można inny

zarzut — nadgeneralizacji. Sądzę otóż, że często nie podkreślają

oni w swych tekstach tego, że funkcjonalność optymizmu jest nie­

kiedy ograniczona.

Jak się wydaje, mówić można o co najmniej dwóch rodzajach

niebezpieczeństw, jakie optymizm może nieść dla jednostki. Pierw-

sze z owych niebezpieczeństw określić można pułapką bierności,

drugie — pułapką walenia głową w mur.

Pułapka bierności polega na tym, że człowiek wierzy, że los bę­

dzie dla niego łaskawy i nie podejmuje żadnych działań, by nim

pokierować. Optymizm nie jest więc wówczas stymulatorem aktyw­

ności, ale przeciwnie — aktywność tę ogranicza. Konsekwencje ta­

kiej pasywności mogą być, rzecz jasna różne. Niekiedy optymizm

okazuje się uzasadniony i rzeczywiście wszystko Wskazuje na to, że

podmiot słusznie postąpił nie angażując w dane zdarzenie swej ene­

rgii (np. student-optymista zdaje z powodzeniem egzamin nie przy­

gotowując się do niego). Innym jednak razem optymizm może oka­

zać się pułapką. Pojawiają się negatywne konsekwencje, których

można byłoby uniknąć, gdyby nie iluzoryczna wiara, że i tak

wszystko się uda.

Pułapka „walenia głową w mur" dotyczy sytuacji, w których op­

tymizm ma charakter warunkowy. Wiąże się on z wiarą we własne

siły i manifestuje przekonaniem, że stany pożądane się pojawią,

o ile tylko podmiot zaangażuje maksimum wysiłku w ich realizację.

W wielu przypadkach optymizm taki ma charakter twórczy i stymu­

lujący. Jeśli jednak przed podmiotem stoi zadanie obiektywnie nie­

rozwiązywalne, czy też wyraźnie przerastające jego umiejętności,

optymizm staje się czynnikiem, który w sposób destrukcyjny ukie­

runkowuje aktywność jednostki. Staje się on wówczas stymulatorem

134

background image

niepotrzebnego trwonienia energii, a w konsekwencji frustracji

i apatii.

W podobnie uproszczony sposób widzi na ogół psychologia stan

pesymizmu. Utożsamiany jest on z zaburzeniami funkcjonowania

podmiotu, widziany — bądź jako symptom, bądź jako przyczyna

owych zaburzeń.

W powyższych rozważaniach uwypuklić chciałem defensywny

charakter pesymizmu. Przedstawiłem więc dane, z których wynika,

że stan ten może aktywizować człowieka do obrony przed rzeczy­

wistym, poważnym zagrożeniem (vide: fenomen pesymizmu nierea­

listycznego) a także osłabiać siłę negatywnych doznań emocjonal­

nych (vide: badania testujące koncepcję Pyszczynskiego). Trzeba

wszakże podkreślić, że funkcjonalność pesymizmu nie ogranicza się

do fenomenów bezpośrednio związanych z konstruktem orientacji

defensywnej.

Okazuje się bowiem, że w pewnych warunkach pesymizm może

też stymulować człowieka do osiągnięć i pozwalać mu na redukcję

napięcia emocjonalnego w fazie poprzedzającej aktywność zadanio­

wą. Zgodnie z konwencją przyjętą w tej książce, należałoby więc

powiedzieć, że pesymizm może mieć nie tylko defensywny, ale

i ofensywny charakter. Paradoksalnie jednak, ten jego aspekt wiąże

się głównie z fenomenem znanym pod nazwą pesymizmu...defen­

sywnego (defensive pessimism)! Spróbujmy przyjrzeć się temu zja­

wisku nieco bliżej.

Istnieją w psychologii przekonywujące dane empiryczne ukazu­

jące wyraźny związek przyczynowy między oczekiwaniem określo­

nego wyniku w zadaniu (sukcesu lub porażki) a poziomem rzeczy­

wistego wykonania. Ci badani, którzy na skutek manipulacji eks­

perymentalnej oczekują sukcesu rzeczywiście funkcjonują lepiej od

grupy kontrolnej (nie formułującej oczekiwań), która z kolei wypa­

da w zadaniach lepiej od badanych, którzy oczekują porażki (Sher-

man i inni, 1981).

Teza, że oczekiwanie porażki skazuje na nią człowieka byłaby

jednak zbytnim uproszczeniem już choćby w świetle wcześniej

omówionych danych uzyskanych przez Toma Pyszczynskiego.

Julie Norem i Nancy Cantor (1986) idą jednak w swych rozwa­

żaniach jeszcze dalej niż Pyszczynski. Twierdzą one, że pesymi-

135

background image

styczne nastawienia, jakie ludzie przyjmują wobec oczekujących ich

zadań służą nie tylko minimalizacji psychologicznych kosztów

ewentualnej porażki, ale także (a może nawet przede wszystkim)

motywują do ciężkiej pracy aby owej porażki uniknąć.

Przyjmowanie takich nastawień, które autorki nazywają właś­

nie pesymizmem defensywnym jest czymś zdecydowanie różnym

od pesymizmu charakterystycznego dla stanu depresji. Różnice

obserwowalne są zarówno w reakcjach na pojawiające się sukce­

sy, jak i na niepowodzenia. W przypadku pesymizmu defensyw­

nego człowiek czerpie pełną satysfakcję z sukcesu i stwierdza, że

miał nad nim kontrolę; w pesymizmie depresyjnym sukcesy nie

przynoszą zwykle pełnej satysfakcji i nie są spostrzegane jako

zdeterminowane osobistymi działaniami i wyborami. W depresji

obserwuje się też charakterystyczny styl reagowania na pojawia­

jące się trudności i niepowodzenia. Polega on, najogólniej mó­

wiąc, na gwałtownym spadku motywacji do działania i obniżeniu

poziomu wykonania zadań. W przypadku pesymizmu defensyw­

nego efekty takie nie są obserwowane. Inne są też w obu wy­

padkach wzorce funkcjonowania społecznego. Pesymiści defen­

sywni, w odróżnieniu od depresyjnych nie izolują się od innych

ludzi i zazwyczaj chętnie poszukują towarzystwa. Ewidentne są,

w końcu, różnice w „twardych" (mierzalnych) wskaźnikach.

W kwestionariuszu poczucia beznadziejności Becka i współpra­

cowników pesymiści defensywni uzyskują takie wyniki jak osoby

uważane za optymistów, a obie grupy — wyraźnie niższe od lu­

dzi depresyjnych.

Defensywny pesymizm jest też fenomenem różnym od znanego

w psychologii (a w tej książce szerzej analizowanego w rozdziale

dotyczącym problematyki poszukiwania i unikania wiedzy o sobie)

zjawiska znanego pod nazwą strategii antycypacyjnego samoutrud-

niania (autohandicapu). Strategia ta, przypomnę tu krótko, polega na

stworzeniu takiej sytuacji, aby pojawiły się w strukturze zadania

elementy obniżające obiektywne prawdopodobieństwo sukcesu.

Dzięki temu podmiot rezerwuje sobie możliwości dokonania wy­

godnych dla samooceny atrybucji tak w przypadku porażki, jak

i w przypadku sukcesu. W pierwszej sytuacji może orzec, że to

wspomniane przeszkody (a nie brak umiejętności) odpowiedzialne

136

background image

są za wynik; w drugim — może wnioskować o swoich nieprzecięt­

nych uzdolnieniach (sukces mimo przeszkód).

Fakt, że zasadniczym elementem pesymizmu defensywnego jest

nasilenie działań zmierzających do uniknięcia porażki („przekształ­

cenie lęku w twórczą motywację do pracy") jest więc podstawo­

wym elementem odróżniającym ten fenomen od wspomnianej stra­

tegii. Dodatkowo, w warunkach gdy porażka ta jednak się pojawia

brak jest, w przypadku pesymizmu defensywnego, elementu zaprze­

czania osobistej odpowiedzialności za jej wystąpienie.

Można powiedzieć, że z pewnej perspektywy defensywny pesy­

mizm ma najwięcej cech wspólnych z optymizmem. Oba te feno­

meny można bowiem traktować jako stany facylitujące osiągnięcie

sukcesu.

Podobne są też u optymistów i pesymistów defensywnych struk­

tury przeszłych doświadczeń zadaniowych. Optymiści to ludzie, któ­

rzy formułują oczekiwania sukcesu zazwyczaj dlatego, że w prze­

szłości zwykle osiągali w podobnych próbach sukcesy. Defensywni

pesymiści natomiast, to ludzie, którzy mimo tego, że w podobnych

próbach odnosili w przeszłości sukcesy, formułują oczekiwania po­

rażki. Pesymizm tego typu jest więc w pewien sposób nieadekwat­

ny, rzec można nie usprawiedliwiony. Zdaniem autorek teorii właś­

nie relacja formułowanych negatywnych oczekiwań do poziomu

funkcjonowania jednostki w przeszłości pozwala odróżnić pesymizm

realny od defensywnego.

Wracając do problemu różnic i podobieństw między optymista­

mi a defensywnymi pesymistami warto krótko przedstawić wyniki

prostego eksperymentu, w którym badano ludzi, których czekało

rozwiązywanie testu składającego się z pewnych łamigłówek (No-

rem, Cantor, 1986, eksperyment 1). Do badania tego zaproszono je­

dynie ludzi mających rzeczywiste sukcesy w studiach. Wykazano,

że choć obie omawiane tu grupy (optymiści i pesymiści defensyw­

ni) różniły się wyraźnie poziomem lęku egzaminacyjnego i formu­

łowanymi oczekiwaniami na temat spodziewanego wyniku, to rze­

czywisty poziom wykonywania zadań był w obu grupach jednako­

wo wysoki.

W drugim z eksperymentów część osób informowano, że na

podstawie ich wysokich osiągnięć akademickich można z góry za-

137

background image

łożyć, że powinni oni być pewni, że świetnie poradzą sobie z cze­

kającym ich zadaniem. Osiągano w ten sposób efekt, który można

by nazwać wymuszonym sformułowaniem realistycznych oczeki­

wań. Manipulacja ta, nie mająca znaczenia w przypadku optymi­

stów (którzy i tak spodziewali się, że dobrze wypadną w teście) do­

prowadziła, jak się okazało, defensywnych pesymistów do zaburze­

nia funkcjonowania zadaniowego. Demonstrowany przez nich

poziom wykonania zadań był teraz istotnie niższy niż poziom funk­

cjonowania optymistów i tych pesymistów defensywnych, którym

nie korygowano niskich oczekiwań.

Jak się wydaje, jest to bardzo ważny efekt o niebagatelnych

i jednoznacznych implikacjach praktycznych. Jeśli ktoś formułuje

nierealistycznie niskie oczekiwania dotyczące własnych możliwości,

to nie zawsze należy ingerować, „pomagając" mu sformułować

oczekiwania realistyczne

7

. W przypadku pesymistów defensywnych

myślenie o przyszłym negatywnym wyniku obejmuje bowiem także

idee, jak nie dopuścić do porażki. Cantor i Norem (1989) wykazują

przy tym wyraźną zależność między takim właśnie myśleniem a po­

ziomem funkcjonowania zadaniowego (im więcej negatywnych my­

śli, tym lepszy wynik działania). Czynnikiem odpowiedzialnym za

ten związek jest oczywiście to, że negatywne myśli motywują pod­

miot do przygotowywania się do zadania.

Ponieważ dla defensywnych pesymistów charakterystyczne jest

reagowaniem lękiem i formułowanie negatywnych oczekiwań wy­

niku już na długo przed czekającym ich zadaniem, interesują­

ce może być prześledzenie dynamiki odczuwanego przez nich

stresu. Cantor i Norem (1989) uczyniły to, wykazując, że osoby

takie zgłaszają bardzo silny stres w fazie przygotowawczej. Po­

tem jednak obniża się on sukcesywnie, osiągając w okresie bez­

pośrednio przed zadaniem poziom tak niski, jak notowany u op­

tymistów.

Nasuwa się tu więc ewidentne skojarzenie z wynikami klasycz­

nego eksperymentu Epsteina (zob. np.: Kofta 1979) oraz wniosek,

7

Jak się wydaje, tego typu „pomaganie" stosowane jest nie tylko przez „psycholo­

gów z ulicy" pragnących pomóc swoim przyjaciołom ale i całe rzesze klinicystów prze­

konanych, że pesymizm w ocenie własnych szans na odniesienie sukcesu musi człowie­
kowi przeszkadzać w jego funkcjonowaniu.

138

background image

że analizowane tu pesymistyczne funkcjonowanie ma charakter

z jednej strony rutynowy, a z drugiej — strategiczny. Osoby takie,

poprzez sformułowanie negatywnych oczekiwań i doznanie niepoko­

ju najwidoczniej usiłują zapobiec sytuacji, kiedy to mogłyby doznać

nagłego przypływu lęku w samej sytuacji egzaminacyjnej. Istnieją

zresztą dane (Norem, Cantor 1986) wskazujące na to, że defensyw­

ni pesymiści są, przynajmniej do pewnego stopnia, świadomi tego,

że formułują negatywne oczekiwania po to by się przestraszyć

i zmobilizować do działania.

Kończąc rozważania dotyczące fenomenu defensywnego pesymi­

zmu warto podkreślić, że jest to strategia bardzo funkcjonalna, gdy

stosowana jest w sposób wybiórczy. Ten specyficzny („aktywizują­

cy") typ pesymizmu jest korzystny zwłaszcza przy dość wysokim

prawdopodobieństwie negatywnego wyniku lub poważnych jego

konsekwencjach. Pełni on wówczas rolę mobilizatora energii nie­

zbędnej do rozpoczęcia aktywności ukierunkowanej na uniknięcie

stanów niepożądanych.

Problemy rozpoczynają się wszakże wówczas, gdy reakcja taka

się utrwala i nabiera charakteru chronicznego. Kosztem tak rozu­

mianego pesymizmu defensywnego jest bowiem zaburzenie funk­

cjonowania pozazadaniowego. Cantor i Norem (1989) zaobserwo­

wały u takich właśnie osób odczucie stresu życiowego, bezsenność,

poczucie bezsensu, beznadziejności i braku satysfakcji z własnego-

życia.

Podsumowując rozważania dotyczące pesymizmu powiedzieć

więc trzeba, że stan ten może zarówno aktywizować podmiot do

działania, jak i chronić człowieka przed utratą dobrego mnie­

mania o sobie; maksymalizować zyski płynące z tego, że pojawiają

się w otoczeniu stany pożądane i minimalizować straty wynikające

z tego, że pojawiają się stany niepożądane.

Zarazem jednak, pamiętać trzeba, że w wielu przypadkach pesy­

mizm, jak chce tego „klasyczny" nurt psychologii, jest destrukcyj­

ny. Obniżać on może ogólną aktywność podmiotu, prowadzić do

spadku wiary we własne siły i w życzliwą pomoc innych ludzi, być

przyczyną kłopotów w kontaktach interpersonalnych itp.

Nie można więc jednoznacznie powiedzieć, że optymizm jest

dla jednostki zawsze lepszy, czy też gorszy od pesymizmu. Tym,

139

background image

o dla podmiotu jest destruktywne może być natomiast nieumiejęt­

ność zmiany orientacji, sztywność. I odwrotnie: rozwojowi czło­

wieka służyć może giętkość w zmianie orientacji — umiejętność

bycia, w zależności od sytuacji optymistą, lub pesymistą i w ślad

za tym anagażowanie własnej aktywności lub powstrzymywanie się

od niej.

140

background image

VII. MOTYWACJA OSIĄGANIA ZYSKÓW

I MOTYWACJA UNIKANIA STRAT

JAKO WYZNACZNIKI

FUNKCJONOWANIA CZŁOWIEKA

A. PODMIOT NASTAWIONY NA OSIĄGANIE SUKCESU,

CZYLI CZŁOWIEK JAKIM WIDZI GO DOMINUJĄCY NURT

WSPÓŁCZESNEJ PSYCHOLOGII

J

edną z negatywnych konsekwencji rozwoju określonych gałęzi
wiedzy jest wąska specjalizacja badaczy i postępująca atomizacja

poszczególnych specjalności. Psychologia nie jest niestety wyjąt­
kiem. Jej rozwój postępuje dokładnie zgodnie z tą regułą. Badacze

jednej specjalności bardzo rzadko korzystają z ustaleń poczynionych

przez reprezentatów innych subdyscyplin naukowych.

Jak się wydaje, powodem tego często nie jest nawet brak wiedzy

o tym, co odkryli inni, ale tendencja do zamykania się w wąskim

obszarze praw, koncepcji, a nawet terminologii. Charakterystyczne

jest bowiem to, że nawet pewne ogólnie znane prawidłowości, któ­

rych psychologowie uczą na wykładach swoich studentów zdają się

niekiedy nie mieć żadnych konsekwencji gdy ci sami psychologowie

zajmują się w swoich badaniach jakąś szczegółową kwestią...

Wykazany wielokrotnie, i w dodatku nadzwyczaj sugestywnie,

przez badaczy psychologii decyzji (por. np. Kozielecki, 1977; Tver-

sky, 1967) fakt, że człowiek nie jednakowo szacuje wartość poten­

cjalnych zysków i strat

1

nie wywarł, jak się wydaje, większego

wpływu na teorie i badania z zakresu motywacji osiągnięć.

1

Badania te wykazują, że ewentualne straty „ważą" dla podmiotu znacznie więcej

niż pozornie ekwiwalentne zyski

141

background image

Większość z nich poświęcona jest bowiem problematyce przyczyn

skłonności człowieka do osiągania stanów uznawanych przez niego sa­

mego za lepsze od występujących aktualnie. Szczególne zainteresowa­

nie badaczy budzi więc dziś kwestia determinant wyboru stopnia trud­

ności zadań (np. Lery, Baumgardner, 1991) i dynamiki tego procesu

w warunkach serii różnych prób (np. Slade, Rush, 1991) oraz uporczy­

wości w dążeniu do wytyczonego sobie celu (np. Langan-Fox, 1991).

Choć powołałem się tu na badaczy zachodnich, stwierdzić trze­

ba, że nasza rodzima psychologia nie odbiega od tego standardu.

Kazimierz Obuchowski w swej „Psychologii dążeń ludzkich" pod­

kreśla np., że warunkiem rozwoju jednostki jest stawianie sobie

przez nią odległych i dalekosiężnych zadań, a Wiesław Łukaszewski

(1974) akcentuje w systemie ludzkiej wiedzy rolę wizji — opisów

„stanów otoczenia idealnych, stanów przyszłych" (str. 143). Tak ro­

zumiane wizje są zdaniem Łukszewskiego „standardami regulacji

zachowania się — zwłaszcza wizje normatywne, zawierają bowiem

opisy stanów przyszłych otoczenia, które jako korzystniejsze od nor­

malnych wydają się pożądane" (str. 142). Zarazem jednak, co warto

podkreślić, autor ten zauważa, że standardem regulacji może być

także obrona stanu aktualnego, czy przywracanie stanów przeszłych.

Warto, jak sądzę, dłużej zatrzymać się na tej właśnie kwestii.
Uważne przyjrzenie się wynikom prac empirycznych (prowadzo­

nych zresztą z różnych pozycji teoretycznych) pokazuje bowiem że

obraz człowieka jako jednostki, która nastawiona jest na realizację

stanów idealnych, subiektywnie lepszych od obecnego może być ra­

czej czymś postulatywnym niż odzwierciedleniem stanu faktycznego.

B. MOTYWACJA UNIKANIA PORAŻKI

JAKO PODSTAWOWY WYZNACZNIK

ZADANIOWEGO FUNKCJONOWANIA CZŁOWIEKA

Krytyczny przegląd badań, których wyniki zdają się mieścić w ob­

szarze zakreślonym tytułem tego podrozdziału zacząć wypada od sięg­

nięcia do korzeni tj. do klasycznych prac Johna Atkinsona, które

w znacznym, jak się wydaje, stopniu wpłynęły na myślenie współ­

czesnych psychologów o determinantach funkcjonowania człowieka.

142

background image

1. Motyw osiągania sukcesów miewa swego przeciwnika —

motyw unikania porażki

Już we wczesnej wersji teorii motywacji osiągnięć Atkinsona,

(1957) podkreślana jest obecność dwóch motywów - osiągnięcia.

.sukcesu i uniknięcia porażki. Istnieją proste sytuacje, w którycri śily

te działają zgodnie. Uniknięcie klęski jest zarazem sukcesem,

a określone działanie zwiększające prawdopodobieństwo sukcesu re­

dukuje jednocześnie prawdopodobieństwo porażki. W innych wszak­

że, bardziej skomplikowanych, przypadkach wspomniane motywy

mogą nie mieć charakteru komplementarnego. Pracownik biurowy,

który podejmuje ryzyko samodzielnych decyzji może zwiększać

swoje szanse na awans jeśli decyzje te znajdą uznanie jego przeło­

żonych, ale zarazem może on stracić posadę jeśli wspomniana ak­

tywność będzie przez nich źle widziana. Cichy, spokojny, „nie wy­

chylający się" nie może natomiast specjalnie liczyć na błyskotliwą

karierę (sukces), ale nie musi też obawiać się utraty posady (ryzyko

porażki). Można tu więc mówić o niezgodności obu wyróżnionych

przez autora teorii motywów.

Zakładając istnienie u ludzi znacznych różnic w nasileniu obu

tendencji, Atkinson (1957) mówi o osobach motywowanych pozy­

tywnie (tj. takich, które mają silniejszy motyw osiągania sukcesu

niż motyw unikania porażki) i osobach motywowanych negatywnie

(tj. takich, które mają słabszy motyw osiągania sukcesu niż unika­

nia porażki).r Te pierwsze preferują, jego zdaniem, zadania o śred­

nim poziomie trudności

2

, te d r u g i e — zadania o wysokim lub wy­

raźnie niskim poziomie trudności

3

.

Preferencje te wynikają z tego, że przypadku gdy subiektywne

prawdopodobieństwo równe jest 0,5 najsilniejsza jest zarówno mo­

tywacja osiągania sukcesu, jak i motywacja unikania porażki (rzecz

jasna, przy założeniu stałości siły motywu).

2

Wynika to z założenia, że tendencja do osiągania sukcesu jest równa iloczynowi siły

motywu do osiągania sukcesu, subiektywnego prawdopodobieństwa sukcesu i wielkości po­
budki (odwrotnie proporcjonalnej do subiektywnego prawdopodobieństwa sukcesu).

3

Wynika to z tego, że siła tendencji do unikania niepowodzenia wyznaczana jest

przez iloczyn natężenia motywu do unikania niepowodzenia, subiektywnego prawdopodo­
bieństwa niepowodzenia, oraz pobudki jaką stanowi niepowodzenie, przy czym jej ujem­
na wielkość jest tym większa im niepowodzenie bardziej subiektywnie prawdopodobne.

143

background image

W rzeczywistości wszakże, liczne badania poświęcone tej kwes­

tii nie przyniosły wyraźnego potwierdzenia tezy, że osoby o róż­

nych wzorcach motywacyjnych preferują zadania o odmiennym po­

ziomie trudności (zob. np. Atkinson, Litwic, 1960; Cooper, 1983;

Hamilton, 1974; Kuhl, Blankenship, 1979)

4

.

Wykazano jedynie, że w warunkach, gdy badani mają do czy-

ienia z serią zadań, w których doświadczają sukcesów, osoby mo­

tyywowane pozytywnie ujawniają nieco bardziej gwałtowny wzrost

preferencji zadań trudnych niż osoby, które są motywowane nega-

tywnie (Slade, Rush, 1991).

Zasadnicze różnice między osobami motywowanymi pozytywnie

i motywowanymi negatywnie zdają się więc dotyczyć nie tyle pre­

ferencji zadań o odmiennych poziomach trudności, ale strategii sta­

wiania sobie celów i wytrwałości w dążeniu do ich realizacji.

2. Motywacje wynikające z obawy przed porażką

Na zakładaną przez Atkinsona „awersję" osób motywowanych

negatywnie do zadań o średnim poziomie trudności można też spoj­

rzeć z innej perspektywy. Robią to Birney, Burdick i Teevan

(1969). Zauważają oni, że o ile wybór zadania łatwego minimalizu-

je groźbę porażki (co jest, rzecz jasna, faktem oczywistym), to wy­

bór zadania bardzo trudnego powoduje, że niepowodzenie wcale nie

musi być interpretowane w kategoriach porażki (wszak: „prawie

nikt nie zdołałby osiągnąć w takich warunkach sukcesu").

Posługując się językiem teorii atrybucji można by rzec, że

wysoki stopień consensusu powoduje, że ewentualna porażka nie

może być podstawą wnioskowania o braku odpowiednich 'talen­

tów, nie jest więc czynnikiem zagrażającym dla samooceny pod­

miotu.

Birney, Burdick i Teevan (op. cit.) twierdzą jednak, że.osoby.

kierujące się motywacją obrony przed porażką mogą angażować się

także w zadania o średnim poziomie trudności, o ile tylko niski jest

stopień diagnostycznpści owych zadań dla kompetencji (a tym sa­

mym samooceny) działającego podmiotu.

4

Co wszakże ciekawe, ta właśnie hipoteza Atkinśona wciąż wydaje się mieć żywy

oddźwięk (por. np. podręczniki psychologii)!

144

background image

Autorzy koncepcji przyjmują, że głównym celem osób kierują­

cych się motywacją obawy przed porażką jest unikanie obniżenia sa­

mooceny i społecznego prestiżu oraz unikanie szeroko rozumianej

kary. Poświęcają przy tym szczególnie wiele uwagi pierwszej z tych

kwestii — „trickom" stosowanym przez ludzi dla obrony samooceny.

Zakładają oni przede wszystkim, że osoby takie preferują raczej za­

dania, w których trudno dokonać jednoznacznych i rzetelnych ocen

poziomu ich wykonania i unikają jednocześnie w miarę możliwości

zadań wyście diagnostycznych dla pozioma

Ludzie nie ograniczają się jednak do samego wybierania między

możliwymi zadaniami. Ciekawym „trickiem" analizowanym przez

Birneya, Burdicka i Teevana jest traktowanie przez podmiot rzeczy­

wistej aktywności zadaniowej jako „próby", publiczne ogłaszanie,

że nigdy czegoś podobnego się nie robiło i że działanie podejmuje

się jedynie dla zabawy. Próba to bowiem coś innego niż rzeczywi­

sta aktywność zadaniowa i ewentualne niepowodzenie nie może

wskazywać na braki zdolności podmiotu. Inne jeszcze techniki sto­

sowane przez ludzi kierujących się obawą przed niepowodzeniem to

np. bagatelizowanie znaczenia tych obszarów własnej aktywności

w których własne kompetencje są niskie i skłonność do nie wkłada-

nia wysiłku w aktywność zadaniową (by porażkę przypisać ternu

właśnie elementowi a nie brakowi kompetencji).

Uważny czytelnik zwrócił zapewne uwagę na podobieństwo tych

technik z opisywanymi w jednym z poprzednich rozdziałów strate­

giami unikania diagnostycznych informacji o sobie. Podobieństwo

to jest oczywiście nieprzypadkowe. W obu bowiem wypadkach ma­

my do czynienia ze skłonnością podmiotu do obrony swego przeko­

nania o własnych kompetencjach. O ile jednak badacze zajmujący

się np. porównaniami społecznymi, czy strategią samoutrudniania

zgromadzili już obfity materiał empiryczny wykazujący jakie cechy

osobowości i jakie warunki sprzyjają skłonnościom ludzi do takich

obronnych zachowań, to nie można tego samego powiedzieć o psy­

chologach zajmujących się kwestią motywacji osiągnięć. Koncentra­

cja zainteresowań i wysiłków badaczy na pozytywnym elemencie

teorii Atkinsona — nadziei na sukces spowodowała, że interesujące

tezy Birneya, Burdicka i Teevana (1969) nie znalazły szerszego od­

bicia w badaniach empirycznych.

145

background image

Sądzę także, że przedstawiona na wstępie tego podrozdziału

uwaga autorów omawianej tu koncepcji dotycząca stopnia diagnos-

tyczności wyniku zadania o średnim poziomie trudności tylko częś­

ciowo wyjaśnić może fakt, że obserwowane różnice między sposo­

bami reagowania osób motywowanych pozytywnie i osób motywo­

wanych negatywnie są tak nieznaczne.

Myślę, że to niezbyt wyraźne determinowanie przez osobowo­

ściowe wzorce motywacyjne sposobu reagowania podmiotu zdaje

się wskazywać na istotną, acz w tym przypadku w psychologii ra­

czej zaniedbaną, rolę środowiska, w którym człowiek funkcjonuje.

Można założyć, że warunki zagrożenia, a także niepewności

i niejasności sprzyjają uaktywnieniu się motywu unikania porażki,

który zaczyna wówczas pełnić rolę standardów regulacji. Warunki,

w których podmiot wie, że środowisko, w którym funkcjonuje jest

stabilne i przewidywalne sprzyjają natomiast uaktywnieniu się mo­

tywu osiągania sukcesu i przejęciu przez ów motyw funkcji regula­

cyjnych.

Mimo owej stabilności i przewidywalności środowiska zewnętrz­

nego nie zawsze jednak w takich warunkach człowiek jednoznacz­

nie dąży do sukcesu. Pojawia się w związku z tym w naturalny

sposób pytanie dlaczego tak się dzieje.

Być może przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że osiągnięcie

w określonym zadaniu sukcesu lub uniknięcie doznania w nim po­

rażki to nie jedyne (a czasem nawet nie najważniejsze) cele, który­

mi kieruje się człowiek. O pewnym intrygującym fenomenie tego

właśnie rodzaju traktuje koncepcja sformułowana przez Matinę Hor-

ner oraz późniejsze jej modyfikacje dokonywane przez różnych ba­

daczy.

3. Lęk przed sukcesem — jeszcze jedna siła

hamująca motywację osiągnięć

Matina Homer była doktorantką Johna Atkinsona w University

of Michigan. W ramach prac nad nad swą rozprawą doktorską po­

święconą pewnym aspektom motywacji osiągnięć prosiła ona osoby

badane o wymyślanie zakończeń historyjek przedstawiających od­

niesienie przez określonego człowieka wymiernego sukcesu. Badani

146

background image

dowiadywali się np., że pewna osoba (płci analogicznej do ich

własnej) po pierwszym semestrze stawała się najlepszym ucz­

niem/uczennicą szkoły medycznej i dopisywali dalszy ciąg losów

bohatera/bohaterki prezentowanego im opowiadania.

Analiza historyjek proponowanych przez badanych ujawniła; że

kobiety znacznie częściej (aż w 65% wszystkich przypadków) niż

mężczyźni (tylko w 9% przypadków) zawierały w swych wypowie­

dziach akcenty, pesymistyczne. Człowiek sukcesu w ich opowiada­

niach stawał się przeważnie osamomiony, znerwicowany, chory czy

też tracił swą wysoką pozycję. Zdaniem Matiny Homer (1972) wy-

powiedzi tego typu są przejawem lęku przed sukcesem (fear of suc-'

teśś). Ów lęk jest przy tym silnie związany z rolą kobiety której

tradycyjne miejsce w społeczeństwie sprzeczne jest z odnoszeniem

sukcesów. Zajmowanie wysokiej pozycji w wyniku jakiejkolwiek,

szeroko rozumianej, rywalizacji rodzi więc u kobiet lęk

5

; Lęk ten

wiąże się zatem z obawą przed utratą pełni kobiecości. W przypad­

ku gwiazd sportu, czy tzw. busmesswomen obawą ta m a n i f e s t u j e

się wzmożonym zainteresowaniem sprawami kuchni, szydełkowania,

czy własnoręcznego szycia sukienek. Rzucenie się w wir spraw ty­

powo kobiecych ma tu więc być udowodnieniem, sobie (a być może

także i zewnętrznemu otoczeniu), że wciąż w pełni należy się do
własnej płci.

Lęk przed sukcesem nię jest jednak tożsamy z pragnieniem po-

rażki, czy też. unikaniem aktywności zadaniowej (pragnieniem tzw.

„świętego spokoju"). Według Horner (op. cit.) jest on szczególnie

charakterystyczny dla tych kobiet, które cechuje pozytywny wzo-

rzec motywacji osiągnięć!

Można więc powiedzieć, że osoby ujawniające wysoki lęk przed

sukcesem zarówno go pragną, jak i się go w pewien sposób oba-

wiąją (zob zwłaszcza omówienie badań Canavana i innych w: Ray.

1989). W konsekwencji, ujawniają pewne zaburzenia poziomu wy-

konania zadań w warunkach szeroko rozumianej rywalizacji. Można

też powiedzieć, że zarówno w przypadku sukcesu, jak i jego braku

5

Inne badania (np. Cherry, Deaux, 1978; Feather, Raphaelson, 1974) wykazały, że

kobiety ujawniają lęk tylko wówczas, gdy w grę wchodzi sukces w „męskiej" dziedzinie

(np. zostanie dyrektorem korporacji naftowej), nie zaś wtedy, gdy dziedzina jest typowo
„kobieca" (np. uzyskanie znacznej biegłości w zawodzie kosmetyczki).

147

background image

antycypują (i prawdopodobnie rzeczywiście ponoszą) koszty o cha­

rakterze psychologicznym.

Choć w oryginalnej wersji teorii Homer lęk przed sukcesem

identyfikowany był, jak wspomniałem, z obawą przed utratą pełni

kobiecości, szybko zaczęto poddawać w wątpliwość taką właśnie je­

go naturę.

Przede wszystkim, okazało się, że w większości badań prowa­

dzonych w latach 70-ych i późniejszych nie potwierdziła się teza

o szczególnej predyspozycji kobiet (vs. mężczyzn) do doznawania

lęku przed sukcesem, (zob. zwłaszcza artykuł przeglądowy na ten

temat: Zuckerman, Wheeler, 1975). Powiedzieć można, że stwier­

dzone przez Homer różnice międzypłciowe zanikły wraz z zanikiem

tradycyjnych ról kobiety i mężczyzny w społeczeństwie współczes­

nym

6

. Wspomniane badania, nie potwierdzając związku analizowa­

nego tu fenomenu z obawą przed utratą kobiecości, ujawniły jedno-

cześnie j n n e , interesujące powody dla których ludzie mogą. Odczu-

wać lęk przed sukcesem.

Przede wszystkim, okazało się, że odczucie to jest silnie związa­

nie

z obawą, że w wyniku wyjątkowego powodzenia w jakiejś d z i e -

dzinie straci się swoich bliskich przyjaciół (np. Balkin, 1986, 1987;

Balkin, Donaruma, 1978). Co ciekawe, obawa ta może wiązać się

nie tylko z przekonaniem o możliwości wystąpienia w takim przy­

padku negatywnych reakcji własnego otoczenia społecznego (np.

wystąpienia przejawów zazdrości, zawiści, czy choćby uznania

przez owo otoczenie, że „człowiek sukcesu" należy już do innej ka­

tegorii osób, ma więc nowych przyjaciół, których pewnie woli od

dawnych), ale i silnych reakcji pozytywnych. Podziw manifestowa­

ny przez innych może bowiem rodzić w samym podmiocie uczucie

zakłopotania, czy zażenowania. Jest to szczególnie prawdopodobne

wówczas, gdy nie jest on przyzwyczajony do takich właśnie reakcji

otoczenia (zob. Ischiyama, Chabassol, 1984).

6

Co ciekawe, zanikły one mimo tego, że w tzw. mediach lansuje się programy sty­

mulujące lęk przed sukcesem u kobiet. Jak wynika np. z analizy filmów prezentowanych
w telewizji australijskiej (Leder, 1988) kobiety muszą pracować ciężej i intensywniej by
osiągnąć to samo co mężczyźni, sukces spotyka kobiety raczej niespodziewanie (nie są
do niego przygotowane) i okupiony jest zazwyczaj kłoptami interpersonalnymi (rozwód,
nieporozumienia z dziećmi, utrata przyjaciółek etc.)

148

background image

Analizowana tu obawa może być też związana z przekonaniem,

że odnoszenie sukcesu (zwłaszcza w..zadaniach sprzecznych z trady­

cyjnie pojmowaną własną rolą płciową) obniża szansę na to, by być

wybranym przez osobę przeciwnej płci jako partner życiowy (Con-

dry, Dyer, 1976)

7

.

Generalnie więc, można powiedzieć, że lęk przed sukcesem wią­

zany jest we współczesnej literaturze psychologicznej głównie

obawą jednostki, że zostanie ona w jakiś sposób wyobcowana,

'czy wyizolowana ze swego otoczenia społecznego. Z tej perspekty­

wy nie mogą więc dziwić wysokie korelacje, jakie zazwyczaj bada­

cze odnotowują między miarami odczuwanego lęku przed sukcesem

i tendencjami afiliacyjnymi (np. Karabenick, 1976).

Lęk przed sukcesem jest więc fenomenem złożonym. Pojawiają

się nawet głosy, że jest pojęciem niepotrzebnie wprowadzonym do

psychologii. Hyland (1989) argumentuje np., że to co określa się

jako lęk przed sukcesem oznacza po prostu sytuacyjny konflikt mię-

dzy różnymi motywacjami (np. osiągnięć i afiliacji) i mnożenie ter­

minów nie ma tu żadnego uzasadnienia. Sancho i Hewitt (1990),

z kolei, posuwają się jeszcze dalej, uważając, że to, co w literaturze

psychologicznej określa się zazwyczaj jako lęk przed sukcesem jest

pó prostu manifestacją obawy przed odrzuceniem społecznym

8

.

Tak czy inaczej, zainteresowanie psychologii tym fenomenem

zaowocowało zwróceniem przez badaczy uwagi na mechanizmy,

które mogą powstrzymywać jednostkę od o s i ą g a n i a , zakładanych

przez nią samą, celów.

Inne jeszcze czynniki zakłócające wspomnianą realizację celów

związane są z tendencją do odraczania i przekładania własnej akty­

wności. Ponieważ jednak kwestię tę warto potraktować jako zagad­

nienie odrębne poświęcam jej kolejny podrozdział.

7

Istnieją zresztą dane wskazujące pośrednio, że przekonanie takie nie jest bezzasad­

ne. Osoba, która odnosiła sukces w zadaniu sprzecznym z jej własną rolą płciową oce­
niana była zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn jako wyraźnie nieatrakcyjny partner
heteroseksualny (Pfbst, Fiore, 1990).

8

Teza ta wydaje się mieć' dość sugestywne oparcie empiryczne. Osoby badane po

wypełnieniu skali mierzącej lęk przed sukcesem szacowały jaki procent ludzi zareagował­
by negatywnie w przypadku sukcesu i w przypadku porażki innej, hipotetycznej osoby.
W obu przypadkach (a nie tylko w warunkach sukcesu!) zanotowano istotne korelacje
natężenia lęku przed sukcesem i podawaną proporcją osób reagujących negatywnie.

149

background image

4. Odraczanie przygotowywania się do aktywności zadaniowej

Choć psychologia motywacji osiągnięć podkreśla znaczenie upor­

czywości człowieka w dążeniu do wytyczonego celu i konsekwencji

w działaniu, ludzie często wykazują skłonności do zachowań do­

kładnie odwrotnych — odwlekania pewnych działań, przekładania

terminu rozpoczęcia określonej aktywności przygotowującej ich do

sprawnego wykonania danego, zadania itp.

Co więcej okazuje się, że postępując tak ludzie „niekiedy nie

tylko nie zmniejszają szans na osiągnięcie przez siebie sukcesu, ąle

nawet podczas realizacji samego .zadania, funkcjonują lepiej (zwłasz­

cza w sferze emocjonalnej)]

Jak wykazują Sandelans, Brockner i Glynn (1988) postulowana

przez znakomitą większość psychologów jako warunek efektywnoś­

ci funkcjonowania człowieka uporczywość w dązeniu do celu może
być niekiedy dla jednostki bardzo szkodliwa. W przypadku zadań

zbyt trudnych, braku odpowiednich zdolności, czy wyjątkowo nie-

sprzyjających okoliczności zewnętrznych może ona oznaczać jedy­

nie stratę czasu. Optymalna dla podmiotu jest więc giętkość w do­

stosowaniu własnej „uporczywości do aktualnie zaistniałych warun­

ków zewnętrznych.

Uporczywość w dążeniu do pewnych celów może też narażać

jednostkę na szkody o charakterze emocjonalnym. Wkładanie wysił­

ku w zadanie, którego realizacja kończy się niepowodzeniem naraża

człowieka na poczucie wstydu (Covington, Omelich, 1979) i prowa­

dzi do obniżenia poczucia własnej wartości (zamykając atrybucyjną

drogę do behawioralnego samoobwiniania i wskazując tym samym

na niskie kompetencje podmiotu).

Tak więc, brak wspomnianej uporczywości i odkładanie przygoto­

wywania się,np. do sytuacji zadaniowej może mieć charakter obronny.

W pewnych warunkach, co przekonywująco udowodnił Joseph

Ferrari (1991), takie odwlekanie przygotowywania się może nawet

przybierać dość wyrafinowaną formę obrony poczucia własnej war­

tości — tj. strategię samoutrudniania. Strategia ta omawiana jest

szczegółowo we wcześniejszych partiach tej książki. Tu przypomnę

więc tylko krótko, że polega ona, najogólniej rzecz biorąc, na prze­

jawianiu w fazie przedzadaniowej takiej aktywności, która obniża

150

background image

wprawdzie szansę na odniesienie sukcesu, ale zarazem dostarcza

możliwości korzysmych dla ego interpretacji wyniku. W badaniach

Ferrariego udowodniono, że ciągłe odwlekanie przez studentów uni­

wersyteckich terminu rozpoczęcia przygotowywania się do sesji egza­

minacyjnej może mieć taki właśnie charakter. Ewentualne niepowo­

dzenie na egzaminie umożliwić im może dokonanie atrybucji złego

wyniku do braku konsekwencji w przygotowywaniu się do aktywno­

ści zadaniowej. W przypadku ewentualnego sukcesu, natomiast, mogą

oni wnioskować o swoich nadzwyczajnych zdolnościach

9

.

Co ciekawe, istnieją inne dane empiryczne, które przekonywująco

dowodzą, że ludzie, którzy nieustannie odkładają termin przygotowy­

wania się do egzaminów uniwersyteckich wykazują tuż przed ich

rozpoczęciem mniej objawów lękowych i prezentują większy opty­

mizm co do wyniku egzaminu niż ich „pilni" koledzy (Rothblum

i inni, 1986).

Jak się wydaje, efekty te mogą być naturalnym skutkiem użycia

odraczania aktywności jako formy strategii samoutrudniania. Dostar-.

czenie sobie wiarygodnego i jednocześnie dogodnego (z punktu wi-

dzenia ochrony samooceny) usprawiedliwienia ewentualnego przy-

szłego niepowodzenia obniżać może bowiem odczuwane napięcie

lękowe i prowadzić do polepszenia nastroju (optymizmu). Dalszą

a z pewnej perspektywy paradoksalną, konsekwencją tego faktu mo­

że być polepszenie funkcjonowania zadaniowego jednostki.

Choć jest to w tym wypadku wciąż jeszcze jedynie hipoteza,

to znajduje ona oparcie w wynikach badań, które wskazują na to,

że stosowanie pewnych (zresztą podobnych) form samoutrudniania

prowadzić może, poprzez obniżenie przeszkadzającego w aktywno­

ści napięcia, do rzeczywistego polepszenia wykonywania zadań

(np. Rhodewalt, Saltzman, Wittmer, 1984).

C. NASTAWIENIE NA OSIĄGANIE ZYSKU VS.

NASTAWIENIE NA UNIKANIE STRAT

Wydaje się, że psychologia współczesna w dalece niedostatecz­

nym stopniu uwzględnia fakt, że standardem regulacji nie musi być

9

O innych egotystycznych aspektach odwlekania aktywności—zob. Burka, Ynen, 1983.

151

background image

stan, który podmiot uważa za korzystniejszy od obecnego. Prosty

przykład dyskusji parlamentarnej nad wielkością dopuszczalnego de­

ficytu budżetowego pokazuje, że ludzie mogą niekiedy kierować się

tym aby osiągnąć stan .jeszcze akceptowalny", czy, używając języ­

ka polskiej ulicy .jeszcze do wytrzymania".

Dowodem, że ludzie rzeczywiście często posługują się takimi

kryteriami w swoim myśleniu i działaniu są badania Andrzeja

Szmajke (1991), którego interesowała percepcja przez Polaków

świata społeczno-politycznego i rzeczywistości ekonomicznej w do­

bie transformacji systemu.

Możliwe też, że w pewnych sytuacjach ludzie wyobrażają sobie

stan, który byłby już niemożliwy do zaakceptowania i kierują się

w swoim działaniu tym, aby nie dopuścić do jego wystąpienia. Ta­

kie standardy regulacji jak „stan jeszcze, akceptowalny", czy „stan

już niemożliwy do zaakceptowania" są bez wątpienia jakościowo

różne od wizji omawianych np. przez Łukaszewskiego. Nie wydaje

się jednak by były one w jakikolwiek sposób sprzeczne z propono-

wanym przez niego modelem osobowości, który z powodzeniem

można by uszczegółowić o takie właśnie elementy ludzkiej wiedzy,

będące (przynajmniej niekiedy) standardami regulacji.

Pojawia się wszakże w związku z tym istotne pytanie o to,

w jakich warunkach człowiek kieruje się wizjami stanów idealnych,

a w jakich sytuacjach standardem jego reagowania jest „stan jesz­

cze akceptowalny", czy uniknięcie stanu ,już nie do zaakcepto­

wania".

Choć brak na to jeszcze jednoznacznych dowodów empirycz­

nych, skłonny jestem postawić tezę, że wizje stanów idealnych peł­

nią rolę regulacyjną głównie w warunkach bezpieczeństwa, stabilno-

ści i przewidywalności. Warunki niepewności sprzyjać natomiast

mogą odmiennej poznawczo-behawioralnej aktywności, tj. formuło­

waniu wizji stanów negatywnych i kierowaniu się tym, by sytuacja

nie zmieniła się na wyraźnie gorszą. Tego typu aktywność ma, jak

się wydaje, charakter wyraźnie defensywny. Podmiot zainteresowa­

ny jest tu tym, by jak najmniej ze swego, szeroko rozumianego,

stanu posiadania stracić. W warunkach znacznej niepewności i obie­

ktywnie niskiego wpływu na bieg zdarzeń tak manifestująca się

orientacja defensywna może być jednak optymalna. Człowieka na-

152

background image

stawionego na osiąganie sukcesów może bowiem w takich warun­

kach dosięgnąć poważna klęska.

Kathryn Kelley, która wraz z liczną grupą swych współpracow­

ników prowadzi badania nad skłonnościami człowieka do autodest-

ruktywności przekonana była, że stanowi temu sprzyjać powinien

negatywny wzorzec motywacji osiągnięć. Badania kwestionariuszo­

we pokazały jednak jednoznacznie, że korelacje między miarami

skłonności do autodestruktywności i motywacji osiągnięć są bliskie

zera (Kelley i inni, 1985). Wynik ten, dla Kelley i jej współpracow­

ników nieoczekiwany, byłby całkowicie zrozumiały, gdyby przyjąć

proponowany tu punkt widzenia zakładający względną funkcjonal­

ność obu ukierunkowań motywacyjnych.

Nie można bowiem, jak się wydaje, udzielić prostej i jedno­

znacznej odpowiedzi na pytanie które ukierunkowanie motywacyjne

(na osiąganie zysków vs. na unikanie strat) jest korzystniejsze dla

podmiotu. Względna funkcjonalność obu tych orientacji ściśle bo­

wiem zależy z jednej strony od warunków zewnętrznych w jakich

przychodzi człowiekowi działać, a z drugiej — od posiadanych

przez niego zdolności i umiejętności.

Generalnie więc, powiedzieć chyba można, że najbardziej pożą­

dana jest umiejętność dostosowywania przez podmiot przyjmowanej

orientacji motywacyjnej do konkretnych warunków. Ani sztywne

nastawienie na osiąganie nowych, subiektywnie lepszych stanów,

ani sztywna tendencja do obrony tego, co już się posiada nie sprzy­

jają optymalnemu funkcjonowaniu.

153

background image

VIII.

ORIENTACJA DEFENSYWNA;

MIĘDZY PODMIOTOWOŚCIĄ A DEPRESJĄ

T

eza, że ludzie starają się unikać doświadczania zjawisk nega­

tywnych jest, bez wątpienia, truizmem. Teza, że unikanie takich

zdarzeń jest nadrzędną motywacją ich działania nie u wszystkich

psychologów i „psychologów z ulicy" znalazłaby jednak akceptację.

Bez wątpienia wszakże, organizmy żywe zachowują się w obliczu

zdarzeń negatywnych inaczej niż w obliczu zdarzeń pozytywnych.

Z perspektywy orientacji defensywnej rzeczą ważną jest przyjrzenie

się tej specyfice reagowania organizmu w warunkach (szeroko rozu­

mianego) zagrożenia. Orientacja defensywna jest bowiem często

w takich właśnie warunkach uruchamiana i właśnie wówczas funk­

cjonowanie na niej oparte jest optymalne z punktu widzenia intere­

sów działającego podmiotu.

A. MOTYWACJA UNIKANIA ZDARZEŃ NEGATYWNYCH

Rozważenie źródeł i konsekwencji różnych sposobów reagowa­

nia organizmu na sytuacje niepożądane zacząć warto od, kilkakrot­
nie w tej książce wspominanego, fenomenu asymetrii między oceną

doniosłości zdarzeń negatywnych i pozytywnych.

1. Zyski nie równoważą strat

Sytuacja każdego człowieka zmienia się wielokrotnie w ciągu

całego jego życia. Niekiedy zmiany te jednostka spostrzega jako
korzystne, innym razem uważa je za zdecydowanie niekorzystne.
Wiele badań i koncepcji teoretycznych pokazuje zgodnie, że organi-

154

background image

zmy na ogół silniej reagują w przypadku, „zmian na gorsze" niż

wtedy, gdy ich sytuacja się poprawia. Systematyczną prezentację

tych danych" zawierają monografie Janusza Czapińskiego (1985,

1988). W rym miejscu warto wszakże podkreślić dużą uniwersal­

ność i różnorodność wspomnianego materiału empirycznego. Część

danych pochodzi z badań psychofizycznych, w innych za punkt

wyjścia przyjmowano mechanizmy popędowe i reguły warunkowa­

nia reakcji, w jeszcze innych odwoływano się do psychologii decy­

zji, przedstawiając modele oparte na pojęciach subiektywnej użyte­

czności i siły dążenia (unikania). Co również istotne, efekt nega-

tywno-pozytywnej asymetrii uzyskiwano zarówno w badaniach nad

ludźmi, jak i innymi ssakami. Wszystko to w pełni uprawniało Cza­

pińskiego do przedstawienia konkluzji, że organizmy łatwiej i sil-

niej reagują niezadowoleniem, gdy im się coś odbiera, niż radością

gdy im czegoś przybywa" (Czapiński, 1988 str. 47). Inaczej m ó j

wiąc, zgodnie z tytułem tego podrozdziału, jeśli zyski i straty są

równe w sensie matematycznym, to psychologicznie (subiektywnie)

zyski strat nie równoważą.

Z faktu tego nie wynika jednak bezpośrednio, że ludzie powinni

być w większym stopniu motywowani do unikania nieprzyjemności

niż do poszukiwania przyjemności. Próbą udowodnienia takiej tezy

jest natomiast koncepcja przedstawiona poniżej.

2. Rozkład częstości zdarzeń a motywacja poszukiwania

„umiarkowanego szczęścia"

Jak stwierdza Parducci (1968, 1984) pojedyncze zdarzenie, któ­

rego człowiek doświadcza nie ma w sobie większego znacze-

nia afektywnego. Ma je natomiast w kontekście z innymi zdarzenia­

mi, które w przeszłości miały miejsce w podobnych sytuacjach. Po-

czątkujący gracz w kręgle ucieszy się, gdy zdobędzie 60 punktów,,

jeśli dotychczas zdobywał zazwyczaj 40-45. Rutyniarz natomiast

zmartwi się 60 punktami, jeśli zwykle zdobywał ich 100-120. Jeżeli

przyjmiemy, że minimalna ilość punktów możliwa do uzyskania

w tej grze wynosi 0, a maksymalna 150, to zauważymy, że w przy­

padku początkującego gracza nawet analizowane przez nas zdarze­

nie (tj. osiągnięcie 60 punktów), które na osi negatywne (0 punk-

155

background image

ków) — pozytywne (150 punktów) należałoby umiejscowić bliżej

krańca negatywnego wywoła pozytywne emocje

1

.

Warto wszakże zwrócić uwagę na fakt, że nasz początkują­

cy gracz ma teraz na swym koncie nieco inną średnią zdobytych

punktów (przesunęła się ona w kierunku prawego bieguna osi).

Tym samym, zdarzenia, które dotychczas oceniane przez niego były

jako neutralne (np. zdobycie 42 punktów) teraz, w zmienionym

kontekście uważane być mogą za doświadczenia negatywne!

Jak_stwierdząją, Kanouse i Hanson (1972) większość zdarzeń jest

przez ludzi oceniana jako umiarkowanie pozytywną. Tym samym,

„środek ciężkości" rozkładu zdarzeń zmieniany jest dość znacznie, je­

śli człowiek doświadcza ekstremalnych pozytywnych przeżyć emocjo­

nalnych. Przeżycia takie mogą więc w konsekwencji spowodować, że

charakteru negatywnego nabierze sporo stanów rzeczy ocenianych

dotychczas jako neutralne, czy nawet umiarkowanie pozytywne! Sil­

nego poparcie empirycznego dla takich właśnie założeń dostarczają

wyniki eksperymentu Dienera i innych (1991, badanie 3). Wynika

z nich jednoznacznie, że właśnie pod wpływem zdarzeń uznawanych

za niezwykle pomyśhie ^
szczęśliwość". Tak więc, logika rozkładu częstości zdarzeń powoduje,

że ludzie skłonni są nie do poszukiwania stanów wyraźnie pozytyw­

nych, lecz do unikania stanów negatywnych (a tym samym osiągania

-stanów umiarkowanie, pozytywnych lub neutralnych).

Ta sugestywna koncepcja zdaje się, niestety, mieć jeden słaby

punkt. Można by bowiem powiedzieć, że ludzie powinni (przynaj­

mniej od czasu do czasu) dążyć do doświadczania silnych zdarzeń

negatywnych, aby dzięki temu umożliwić sobie pozytywną ocenę

innych (dotychczas neutralnych) stanów rzeczy. Przed takim parado­

ksem Kanouse i Hanson bronią się stwierdzeniem, że główną moty­

wacją człowieka jest maksymalizacja proporcji doświadczania zda­

rzeń nienegatywnych.

W ten sposób bez wątpienia można wyjaśnić brak skłonności lu­

dzi do poszukiwania ekstremalnych przeżyć o charakterze pozytyw-

1

De facto, jak przekonywująco udowadniają empirycznie Smith, Diener i Wedell

(1989), ludzie wnioskujący o przezywanych przez siebie emocjach wykorzystują zarówno

tę regułę porównywania zdarzenia z rozkładem zdarzeń dotychczasowych, jak i kryterium

absolutne, (porównanie z najlepszym i najgorszym teoretycznie możliwym stanem rzeczy).

156

background image

nym. Jeśli jednak w koncepcji tej szukać przesłanek dla tezy, że na­

czelną motywacją człowieka jest unikanie stanów negatywnych, to

fenomen wyjaśniany staje się w niej, niestety, także kategorią wyjaś­

niającą.

Na odmienność sposobu reagowania ludzi na sygnały zdarzeń

pozytywnych i negatywnych spojrzeć też można z innych jeszcze

perspektyw. Jedną z takich prób jest koncepcja mobilizacji — mini­

malizacji przedstawiona przez Shelley Taylor.

3. Mobilizacja — minimalizacja jako typowa reakcja organizmu

na sygnał zagrożenia; Koncepcja Shelley Taylor

Autorka koncepcji (Taylor, 1991) analizując wyniki bardzo wie­

lu badań konstatuje, że choć początkowo zdarzenia negatywne wy­

wołują silniejsze afektywne, poznawcze i behawioralne reakcje or-

ganizmu niż zdarzenia pozytywne, to po upływie pewnego czasu

stan ten zmienia się diametralnie.
czy ulegają znacznemu stonowaniu i stają się słabsze niż reakcje nie­

pozytywne stany rzeczy.

Silniejsza początkowa odpowiedź organizmu na zdarzenia nega­

tywne może być różnie interpretowana. Najbardziej przekonywują­

cym i jednoznacznym zdaje się być wszakże argument o charakte­

rze ewolucyjnym. Szybkie, pełne i zdecydowane reagowanie na

zdarzenia negatywne jest po prostu adaptacyjne. Od takiej właśnie

reakcji zależało w przeszłości (a i dziś niekiedy zależy) samo prze­

trwanie człowieka (zob. Peeters, Czapiński, 1990).

Taylor zwraca jednak uwagę, że ciągła koncentracja na negaty­

wach nie może być funkcjonalna. Podmiot przeżywałby bowiem nie­

ustanny stres, a stałe utrzymywanie organizmu na „bardzo wysokich

obrotach" byłoby dla niego wyniszczające. Stąd, dość szybko pojawia

się stan minimalizacji reagowania organizmu, co bardzo wyraźnie ob-

serwowalne jest już na poziomie fizjologicznym (po początkowym

zaktywizowaniu sympatycznego układu nerwowego aktywizuje się

układ parasympatyczny, który redukuje poziom pobudzenia).

Koncepcja Taylor zakłada, że sygnały zagrożenia w życiu czło­

wieka pojawiają się sporadycznie. Założenie takie wynika wprost

z innego, przyjmowanego implicite, stanowiska, że świat w jakim

157

background image

ludzie funkcjonują jest zazwyczaj bezpieczny i przewidywalny.

W świecie takim jednostka żyje pozytywnymi iluzjami (por. Taylor,

Brown, 1988), które pozwalają jej na optymalizację funkcjonowa­

nia. W (rzadkich) wypadkach nagłego zagrożenia pojawiająca się

automatycznie silna i zdecydowana reakcja organizmu pozwala jed­

nostce wyrwać się z tego specyficznego letargu iluzji, który w tych

nowych, zmienionych warunkach mógłby być zgubny.

Pojawia się jednakże pytanie, co dzieje się, gdy człowiek żyje na

codzień w innym świecie — świecie niejasnym i nieprzewidywal­

nym? Na to pytanie próbuję odpowiedzieć w następnym podrozdziale.

B. GDY ŚWIAT JEST (SUBIEKTYWNIE)

NIEPRZEWIDYWALNY I NIEKONTROLOWALNY

W świecie, który jest właśnie taki ciągłe reagowanie dużym po-_

budzeniem fizjologicznym i wzmożoną aktywnością poznawczo-be-

hawioralną doprowadzić mogłoby do wypalenia, zniszczenia orga­

n i z m u . "

Ignorowanie, potencjalnych nawet, zagrożeni ucieczka w świąt

pozytywnych iluzji prowadzić mogłoby, z kolei, jednostkę do zgu­

by. Co więc wówczas dzieje się z podmiotem?

Ę

Moim zdaniem, człowiek przyjmuje wtedy właśnie orientację de-

fensywną — względnie, trwały zespół postaw, przekonań, iluzji i.za­

chowań, które pozwalają mu na efektywne funkcjonowanie w takim

środowisku. Opisywane dotychczas w kolejnych rozdziałach tej książ­

ki przejawy orientacji defensywnej gwarantują mu w znacznym stop­

niu zarówno zachowanie, dobrego mniemania o sobie i wywieanie

korzystnego wrażenia na otoczeniu, jak i stwarzają niekiedy" szanse

na zminimalizowanie realnego zagrożenia i Jego skutków.

1. Przyjęcie orientacji defensywnej — warunki i przejawy

Psychologia dawno już odkryła, że dla zrozumienia i trafnego

przewidywania reakcji człowieka w zewnętrznym otoczeniu nie wy­

starcza nawet bardzo dokładne poznanie samego otoczenia, ale nie­

zbędne jest określenie tego w jaki sposób człowiek je spostrzega. Po-

158

background image

wiedzieć można nawet, że to jak człowiek widzi zewnętrzną rzeczywi­

stość jest, z tej perspektywy, istotniejsze od tego jaka ona jest istotnie.

Podobnie, to jaki rzeczywiście jest działający podmiot (jakie po­

siada zdolności, kompetencje, w jakim stopniu jest akceptowany

przez innych) uzupełnione być musi o wiedzę nt. tego, jak on sam

siebie widzi i ocenia.

Zasadniczą przesłanką, która skłania człowieka do przyjęcia

orientacji defensywnej jest, moim zdaniem, niepewność. Może to

być aibo niepewność świata", albo „niepewność ja".

Niepewność świata może mieć przy tym charakter dwojaki:

— podmiot nie wie jaki jest świat, w którym przychodzi mu

funkcjonować

— podmiot sądzi, że świat ten jest nieprzewidywalny i niekon-

trolowalny.

Niepewność " j a " jest bardziej jednoznaczna — człowiek nie jest

pewien poziomu określonych własnych umiejętności i kompetencji

(choć, rzecz jasna, może to być niepewność braków i wad lub nie­

pewność pozytywnych przymiotów i zalet).

Niepewność świata jest czynnikiem, który wpływa na niepew­

ność "ja". W świecie niejasnym, a więc potencjalnie zagrażającym,

pojawiać się bowiem mogą (muszą) pytania: „Czy ja sobie pora­

dzę?", „Jak trzeba reagować?", „Czy moje umiejętności i talenty są

wystarczające?" itp.

Niepewność " j a " jest natomiast czynnikiem, który sam w sobie

powoduje, że świat wydaje się niepewny (skoro: „nie wiem, czy je­

stem wystarczająco dobry", to: „nie wiem czy poradzę sobie w tym

świecie").

W otoczeniu, które przedmiot widzi jako nieprzywidywalne i za- grażające korzystnie jest przyjąć orientację defensywną, której

przejawy opisałem szczegółowo w poprzednich rozdziałach - przy-

jąć, że nie ma się realnego wpływu na bieg zdarzeń (R. II), uniknąć diagnostycznych informacji o sobie i swoim zewnętrznym otoczeniu (R.IV), być konformistą (R. V), pesymistą (R. VI) i/lub demonstrować negatywny wzorzec osiągnięć (R. VII).

Wszystkie te stany - opisywane zazwyczaj w literaturze psychologicznej jako jednoznacznie autodestrukcyjne, czy wręcz pato-

im

background image

logiczne — tu mają jednak zupełnie inny charakter. Służą znakomi­

cie działającemu podmiotowi!

Preede wszystkim podkreślić' trzeba, że przyjęcie orientacji de

fensywnej zabezpiecza jednostkę przed konsekweiicjami nagłego

załamania orientacji sprawczej. Załamanie to wiąże się z prze-

żywaniem silnego lęku lub popdnięciem w depresję, apatię, czy

bezradność.

Przyznaję orientacji defensywnej ten walor, bowiem myślę, że

przyjmowana powszechnie we współczesnej psychologii dychoto-

mia podmiotowość (najogólniej: sprawowanie i poczucie kontroli

poznawczej i behawioralnej) vs jej załamanie (najogólniej: autodes-

truktywny lęk, depresja) jest zbyt daleko idącym uproszczeniem

2

.

Między tymi dwoma stanami znajduje się jeszcze najczęściej właś­

nie orientacja defensywna, która pozwala człowiekowi bronić się

przed zagrożeniem.

Sądzę, że z tej właśnie perspektywy warto spojrzeć na jedną

z najbardziej interesujących kontrowersji, spośród tych, które

w ostatnich latach zarysowały się w psychologii społecznej.

2. Egotyzm vs. wyuczona bezradność, czy też sekwencja:

egotyzm — wyuczona bezradność

Ponad ćwierć wieku temu Martin Seligmąn przeprowadził wraz

ze swymi współpracownikami serię eksperymentów, w których wy­

kazał, że doświadczanie przez organizm niekontrolowalności wzmo­

cnień (braku związku między przejawianymi reakcjami a następują­

cymi po nich wzmocnieniami) prowadzi do tzw. zespołu wyuczonej

bezradności (zob. np. Seligman, 1975; Śędek, 1983). Organizm,

ucząc się braku relacji między tym co robi, a tym, co go spotyka

przenosi to doświadczenie na nowe sytuacje i nawet w zmienionych

warunkach przejawia - brak motywacji do' podejmowania działań; do- .

nwiadcza negatywnych stanów emocjonalnych i ma kłopoty w do­

strzeżeniu (tym razem realnie występującego) związku między włas­

nymi reakcjami i ich następstwami. Efekty te, początkowo zaobser-

V .

2

Także podział na kontrolę pierwotną i wtórną (Rothbaum, Weisz, Snyder, 1982;

WeisZi Rothbaum, Blackboum, 1984), aczkolwiek w odniesieniu do tej dychotomii wy­

daje nu się pewnym postępem nie powoduje jej przełamania.

(

160

background image

wowane na zwierzętach, szybko zostały zgeneralizowane i uznano

dość powszechnie, że dotyczą one także ludzi.

Teza, że pod wpływem doświadczania niekontrolowalności czło­

wiek uczy się tego, że jest bezradny, napotkała jednak opór ze stro­

ny Arthura Frankela i Melvina Snydera (1978), którzy założyli, że

tzw. trening bezradności w istocie prowadzi człowieka do stanu za­

grożenia poczucia własnej wartości. Nie wkładanie przez jednostkę

wysiłku w nowej sytuacji jest więc nie tyle przejawem wyuczonej!

bezradnością co strategią obrony ego. W przypadku spodziewanej

porażki jednostka może bowiem wyjaśnić ją w kategoriach braku

wewnętrznej motywacji do działania („nie chciało mi się"), a nie

w kategoriach braku umiejętności („nie potrafię").

Frankel i Snyder (1978) poddawali badanych treningowi bezrad­

ności, a następnie część osób informowali, że oczekujące ich wkrót­

ce drugie zadanie będzie bardzo trudne, a pozostałych badanych, że

będzie ono dość łatwe. Zaburzenia wykonania zaobserwowano tylko

w tym drugim wypadku, co zdaniem autorów jest jednoznacznym

dowodem na słuszność ich koncepcji. Wizja ewentualnej porażki

w zadaniu bardzo trudnym (w domyśle: takim, którego prawie nikt

nie potrafi rozwiązać) nie stanowi zagrożenia dla ego, więc nie

trzeba już wycofywać wysiłku — tj. stosować alternatywnego spo­

sobu obrony przed konsekwencjami porażki (a niezbędnego, gdy za­

danie prezentowane jest jako łatwe)

3

. Jak więc widać, osoby badane

przez Frankela i Snydera stosowały strategię samoutrudniania (patrz

R. IV niniejszej książki) — kreowały, czy też wykorzystywały

przeszkody w wykonaniu zadania, które pozwalałyby im w najbliż­

szej przyszłości dokonać korzystnych dla ego interpretacji osiągnię­

tego wyniku.

Choć wspomniane badania (a także eksperymenty Rhodewalta

i Fairfield (1991), Mikulincera (1989), Pyszczynskiego i Greenberga

(1983) oraz Hormutha (1986) dotyczyły tylko wycofywania wysiłku

w obliczu, diagnostycznych dla poziomu kompetencji, zadań, to in­

ne dane (np. Baumgardner, Lake, Arkin, 1985) wykazują że egoty-

styczny charakter mogą mieć także deficyty emocjonalne.

3

W innym, opartym na analogicznej idei, badaniu Snyder i inni (1981) wykazali

brak deficytów bezradnościowych u tych osób, które zawiadamiane były, że przy rozwią­
zywaniu zadań towarzyszyć im będzie muzyka utrudniająca tę aktywność.

161

background image

Interpretacja Frankela i Snydera spotkała się z dużym zaintere­

sowaniem, co jednak wcale nie znaczy, że została przyjęta bezkry­

tycznie. Do jej najbardziej zagorzałych przeciwników zaliczyć trze­

ba bez wątpienia duet polskich psychologów — Mirosława Koftę

i Grzegorza Sędka. Badacze ci, proponując własny, informacyjny

model wyuczonej bezradności, oparty na oryginalnym założeniu, że

„generatorem" deficytów funkcjonowania jest niemożność poznaw­

czego opracowania przez podmiot adekwatnych programów działa­

nia, wykazali wystąpienie efektów bezradnościowych także wów­

czas, gdy badane przez nich osoby we wstępnej (treningowej) fazie

nie ponosiły żadnych porażek (Kofta, Sędek 1989a; Sędek, Kofta,

1990). Argumentują oni przy tym, że ponieważ to właśnie doświad­

czanie licznych porażek prowadziło uczestników badania Frankela

i Snydera do stanu zagrożenia ego, wystąpienie efektów bezradno­

ściowych również w ich eksperymencie jest argumentem przema­

wiającym zdecydowanie przeciwko interpretacji egotystycznej.

Z tezą taką nie mogli się oczywiście zgodzić Frankel i Snyder

(1989), którzy w polemice z Sędkiem i Koftą argumentują słusznie,

że samo skonstatowanie przez ludzi, że nie potrafiliby rozwiązać

pewnych problemów (zadań) intelektualnych (co było istotą fazy

treningowej we wspomnianych badaniach) indukować musi u nich

stan niepewności i braku bezpieczeństwa, a tym samym prowadzić

do zagrożenia poczucia własnej wartości

4

.

Spór o naturę konsekwencji tzw. treningu bezradności nie wydaje

się jednak rozstrzygnięty. Kofta i Sędek (1989b) posłużyli się bo­

wiem ważkim argumentem, że wyuczona bezradność jest fenomenem

uniwersalnym w całym świecie wyższych organizmów żywych

5

i ja­

ko taka nie może mieć charakteru egotystycznego. Zaiste, trudno mó­

wić o obronie poczucia własnej wartości u szczurów, czy psów...

Moim zdaniem, dla rozwiązania wspomnianych wątpliwości ko­

nieczne jest odejście od założenia konieczności przyznania racji jed-

4

Ze swej strony dodałbym, że jeśli człowiek konstatuje, że nie potrafi odkryć pew­

nych reguł (rozwiązać prywatnie, „w głowie" określonych zadań), to też pojawia się su­
biektywne odczucie porażki, a do zagrożenia ego nie jest nawet potrzebna porażka. Wy-

starczy jej antycypowanie.

Wydaje się zresztą, że nie tylko. Efekty bezradnościowe obserwuje się nawet u ka­

raluchów — np. Brown, Howe, Jones (1990).

162

background image

nej ze stron sporu. Uważam otóż, że pod wpływem treningu bez-

radności człowiek przyjmuje orientację defensywną (świat przestaje

być bowiem kontrolowalny, ego jest zagrożone). W grę wchodzi

więc wówczas, jak chcą tego Frankel i Snyder motywacja egotys-

tyczna. Jeżeli jednak trening się przedłuża (a zwłaszcza, gdy zmie-

nia on swój charakter, dotyczy nowych jeszcze sytuacji) nastąpić

musi załamanie tej orientacji i przejście w stan "właściwej" bezrad­

ności.

Charakterystyczne jest na przykład, że osoby cechujące się

w y ­

jątkowo silnym pragnieniem kontroli są wyjątkowo podatne na

przejawianie silnych deficytów bezradności pod wpływem treningu

i długo w tym stanie trwają (Burger, 1984; Burger, Arkin, 1980,

cyt. za: Burger, McWard, LaTorre, 1989). Ponieważ osoby takie,

jak wiadomo, nie są skłonne rezygnować ze sprawowania i poczu­

cia kontroli, można założyć, że nie potrafią one „przełączać" się

z orientacji sprawczej na orientację defensywną. Tym samym,

w ich przypadku mielibyśmy do czynienia jedynie ze stanem „właś­

ciwej" bezradności (bez poprzedzającej ją fazy egotystycznej).

Rzecz jasna, zakładam, że fazy egotystycznej związanej z orien­

tacją defensywną nie ma także u zwierząt. Tym samym, propozycji

tej nie można postawić zarzutu braku uniwersalności, przed którą

nie jest w stanie bronić się np. koncepcja Frankela i Snydera.

3. Orientacja defensywna — stan oparty na iluzjach

Stan orientacji defensywnej jest, bez wątpienia, oparty na ilu­

zjach — na wyraźnie niekiedy zniekształconym widzeniu tak siebie
samego, jak i zewnętrznego świata. Tak więc, można tu mówić
0 iluzji braku wpływu na..zdarzenia, iluzji, że jest wartościowym

i kompetentnym, ale leniwym i mało zainteresowanym aktywnością,

zadaniową, iluzji, że świat jest skrajnie nieprzewidywalny i nie­

sprawiedliwy, złudzeniu, że sprawy prawdopodobnie przybiorą zły

obrót itp.

Ktoś mógłby zatem powiedzieć, że funkcjonowanie, które opiera

się głównie na iluzjach nie może być dla jednostki funkcjonalne, a,

wręcz przeciwnie — musi być autodestrukcyjne. Jest jednak faktem

dobrze udowodnionym, że złudzenia innego typu — tzw. iluzje po-

163

background image

zytywne mogą być „paliwem napędowym działania człowieka" (Tay-

Mor i inni, 1989) w warunkach, gdy przyjmuje on orientację spraw­

czą. Taylor i Brown (1988) wykazują np. przekonywująco, że złu­

dzenia takie związane są z tradycyjnymi kryteriami zdrowia psy­

chicznego: zdolnościami do bycia szczęśliwym, zdolnościami do

formowania więzi społecznych, wysokiej motywacji i konsekwencji w osiąganiu celów, kreatywności, produktywności oraz zdolności

adaptowania się do warunków stresujących. Starek i""Keafing"(1991)

wykazują zaś dodatkowo, że pomagają one w" osiągnięciu sukcesu

w warunkach rywalizacji.

Jeśli więc w pewnych sytuacjach funkcjonalne mogą być iluzje

pozytywne, to przecież równie dobrze iluzje przedstawione w tej

książce mogą być „paliwem napędowym" wówczas, gdy człowiek

broni się przed zagrożeniem i jego skutkami dla samooceny.

Z drugiej wszakże strony, przyznać trzeba, że wszelkie złudze­

nia wiążą się z różnego rodzaju niebezpieczeństwami, zawłaszcza

gdy przekraczają one pewien próg. W odniesieniu do iluzji pozy­

tywnych Roy Baumeister (1989) mówi zatem o ich „optymalnym

marginesie", wykazując, że funkcjonalne są one tylko wtedy, gdy

ich siła nie jest zbyt duża

6

. Warto, jak sądzę, zastanowić się z tej

perspektywy nad istnieniem takiego optymalnego marginesu orienta­

cji defensywnej.

C. BLASKI, CIENIE I PUŁAPKI ORIENTACJI DEFENSYWNEJ

Zasadniczą korzyścią, jaką człowiek osiąga przyjmując orientac-.

ję defensywną jest możność minimalizowania zagrożeń (w tym

głównie zagrożeń dla poczucia własnej wartości), które mogą go

dotknąć. Orientacja defensywna, optymalna w warunkach niesprzy­

jającej rzeczywistości zewnętrznej, przestaje być jednak taką wtedy,

gdy rzeczywistość się zmienia. Trwanie w sztywnych ramach wy­

znaczanych przez defensywną orientację staje się bowiem wówczas

6

Baumeister analizuje głównie pewne zdarzenia historyczne, pokazując np. tragedię

krucjat (zwłaszcza dziecięcej) wywołaną złudną wiarą, że w takiej sprawie pewne jest
błogosławieństwo Boga, gwarantujące zwycięstwo, czy tragedię związaną z realizacją
przez Czerwonych Khmerów utopijnej wizji społecznej w Kambodży.

164

background image

przeszkodą w rozwoju osobowości i uzyskiwaniu.różnych stanów

pozytywnych.

W połowie lat 80-ych Polacy, w przeciwieństwie do Ameryka­

nów, Brytyjczyków i Tajwańczyków spostrzegali świat jako niespra­

wiedliwy. Choć bez wątpienia takie właśnie widzenie polskiego

świata odzwierciedlało w znacznym stopniu stan faktyczny, to wy­

daje się, że miało ono jednocześnie pewien aspekt funkcjonalny

(zob. R. III). Kiedy jednak zewnętrzna rzeczywistość zaczęła zmie­

niać swoje oblicze, stając się realnie bardziej demokratyczna i spra­

wiedliwa, Polacy jakby nie dostrzegli tego faktu. Wciąż, jak wynika

z systematycznie prowadzonych badań, przekonani są o niesprawie­

dliwości świata. Wydaje się, że trzymają się nadal orientacji defen­

sywnej, mimo, że orientacja sprawcza, podmiotowa byłaby tu zde­

cydowanie bardziej korzystna.

Specyficzny styl funkcjonowania poznawczego miał więc cha­

rakter funkcjonalny wtedy, gdy był odpowiedzią na zagrażającą

sytuację. Gdy jednak nabrał cech chronicznych stał się autodestruk-

cyjny.

Podobnie spojrzeć można na wszelkie inne fenomeny analizowa­

ne w tej książce. Strategia samoutrudniania np. jest funkcjonalna ja­

ko incydentalnie stosowany sposób radzenia sobie z antycypowaną

porażką. Jeśli zaczyna być przez podmiot nadużywana staje się,

rzecz jasna, destruktywna i to nie tylko wówczas, gdy polega na

piciu alkoholu, czy sięganiu po leki. Pesymizm, z kolei, może być

dobrym sposobem unikania rozczarowania pojawianiem się w śro­

dowisku podmiotu różnych negatywnych stanów rzeczy, jak i sty­

mulatorem aktywności ukierunkowanej na eliminację zagrożeń. Sto­

sowany konsekwentnie prowadzi jednak do poczucia braku satysfak-(

cji z własnego życia, bezsenności i przeżywania stresów.

Dokładnie taka sama reguła wyznacza funkcjonalność innych

przejawów orientacji defensywnej — unikania wpływania na bieg

zdarzeń, konformizmu, blokowania napływu diagnostycznych infor­

macji o sobie etc.

Orientacja defensywna nie jest bowiem lepsza od orientacji

sprawczej, nie jest nawet sama w sobie „dobra". Jest ona po pro­

stu optymalna w pewnych warunkach,., w których orientacja na

sprawowanie kontroli jest, z kolei, dla podmiotu destruktywna.

165

background image

Tym, co sprzyja optymalizacji funkcjonowania podmiotu jest

więc adekwatne do sytuacji zmienianie orientacji i, tym samym, nie

dopuszczanie do pojawienia się trwałego stanu depresji, apatii i re­

zygnacji.

Postulat giętkości w zmianie orientacji jest jednak możliwy do

spełnienia tylko wówczas, gdy człowiek posiada umiejętności

funkcjonowania w obu orientacjacji sprawczej i defensywnej.

Tak jak ludzie o bardzo wysokim pragnieniu kontroli prawdopodob­

nie nie posiadają umiejętności „przełączenia" się z orientacji spraw­

czej na defensywną, tak, być może, ludzie skrajnie egotystyczni

(np. z bardzo niepewną i wrażliwą samooceną) mogą nie potrafić'

w odpowiednim momencie „przełączyć" się na orientację sprawczą.

Ludzie tacy nie tylko nie osiągają wówczas wymiernych realnych

sukcesów, ale i nie dostarczają sobie okazji, by „podreperować nad­

wątlone ego".

W obu zatem wypadkach mamy do czynienia ze sztywnością

orientacji, która może być istotną przeszkodą w realizacji przez

człowieka stojących przed nim celów.

Teza zakładająca związek optymalizacji funkcjonowania czło­

wieka z jego umiejętnością adekwatnego przechodzenia z orientacji

sprawczej do defensywnej i odwrotnie ma na razie jedynie status

hipotezy. Czy prawdziwej — odpowiedzą przyszłe badania.

166

background image

XI. B I B L I O G R A F I A

u

i

Abramson L., Sackeim H., (1977) A paradox in depression: Uncontrollability and self-

-blame,

„Psychological Bulletin", 84, 838-351.

Affleck G., Tennen H., Pfeiffer C, Fifield J., (1988) Social comparisons in rheumatoid

arthritis: Accuracy and adaptational signiflcance,

„Journal of Social and Clinical

Psychology", 6, 219-234.

Allen V.L., Wilder DA., (1980) ltnpact of group consensus and social support on

stimulus meaning: Mediation of conformity by cognitive restructuring,

„Journal of

Personality and Social Psychology", 39, 1116-1124.

Ambrosio A.L., Sheehan E J . , (1991) The just world belief and the AIDS epidemie,

„Journal of Social Behavior and Personality", 6, 163-170.

Amir T., (1984) The Asch conformity effect: A study in Kuwait, „Social Behavior and

Personality", 12, 187-190.

Anderson J.R., Snyder C.R., (1988) The role of hope in appraisal, goal-setting, expec-

tancy, and coping,

maszynopis npbl., University of Kansas, Lawrence, Kansas.

Asch S., (1951) Ęffects of group pressure upon the modification and distortion of judg-

ment,

[w:] M.H. Kuetzkow (red.) Groups, leadership and men, (str. 117-190) Pitts-

burg, Carnegie.

Atkinson J.W., (1957) Motivational determińdnts of risk-taking behavior, „Psychological

Bulletin", 64, 359-372.

Atkinson J.W., Litwin G.H., (1960) Achievement motb/e and test anxiety conceived as

motive to approach success and motive to avoid failure,

„Journal of Abnormal and

Social Psychology", 1, 52-63.

Averill J.R., 0'Brien L., DeWitt G.W., (1977) The influence of response effectiveness on

the preference for warning and on psychophysiological stress reactions,

„Journal of

Personality", 45, 395-418.

Averill J.R., Rosenn M., (1972) Vigilant and nonvigilant coping strategies and psycho­

physiological stress reactions during the anticipation of electric shock,

„Journal of

Personality and Social Psychology", 23, 128-141.

Balkin J., (1986) Contributions of family to men's fear of success in college, „Psycho­

logical Reports", 59, 1071-1074.

Balkin J., (1987) Contributions of friends to women's fear of success in college, „Psycho­

logical Reports", 61, 39-42.

Balkin J., Donaruma J.A., (1978) Contributions of family and friends to fear of success

in men,

„Journal of Psychology", 100, 279-283.

167

background image

Baltes M.M., Baltes P.B., (1986), (red.) The psychology of control and aging. Hillsdale,

New Jersey: Erlbaum.

Bandura A., (1977) Self-ejficacy: Toward a unifying theory of behmioral change, ,J?sycho-

logical Review", 84, 191-215.

Bandura A., (1982) Self-ejficacy meclianism in human agency, .American Psychologist",

37, 122-147.

Bandura A., (1986) Front thought to action: Mechanism of personal agency, „New

Zealand Journal of Psychology", 15, 1-17.

Bandura A., Cervone D., (1983) Self-evaluative and self-ejficacy mechanism governing

the motivational effects of goal systems,

„Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 45, 1017-1028.

Bandura A., Schunk D.H., (1981) Cultivating competence, self-efficacy, and intrinsic in-

terest through prozimal self-motivation,

„Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 41, 586-598.

Barefoot J.C., Dahlstrom W.G., Williams R.B., (1984) Wrogość, choroba wieńcowa serca

a umieralność,

„Przegląd Psychologiczny", 27, 705-711.

Baumeister R.F., (1989) The optimal margin of illusion, „Journal of Social and Clinical

Psychology", 8, 176-189.

Baumgardner A.H., Lake EA., Arkin R.M., (1985) Claiming mood as a self-handicap:

The influence of spoiled and unspoiled public identities,

.Personality and Social

Psychology Bulletin", 11, 349-357.

Beck A.T., (1967) Depression: Clinical, experimental, and theoretical aspects, New

' York, Hoeber.

Berglas S., Jones E.E., (1978) Drug-choice as a self-handicapping strategy in responnse

to noncontingent success,

„Journal of Personality and Social Psychology", 36,

405-417.

Berlyne D.E., (1960) Conflict, arousal and curiosity, New York: McGraw Hill.
Birney R.C., Burdick H., Teevan R.C., (1969) Fear offailure, New York., Van Nostrand

Reinhold.

Bramel D., (1962) A dissonance theory approach to defenswe projection, „Journal of

Abnormal and Social Psychology", 64, 121-129.

Bramel D., (1963) Selection of a target for defensive purposes, „Journal of Abnormal

and Social Psychology", 66, 318-324.

Brehm S.S., Brehm J.W., (1981) Psychological reactance: A theory of freedom and

control.

New York: Academic Press.

Brickman P., Bulman R.J., (1977) Pleasure and pain in social comparison, [w:]

J.M. Suls, R.L. Miller (red.) Social comparison processes: Theoretical and experi-
mental perspectives,

148-186, Washington, DC: Hemisphere.

Brown G.E., Howe A.R., Jones T.E., (1990) Immunizalion against learned helplessness

in the cockroach,

„Psychological Reports", 67, 635-640.

Brown J.D., (1979) Learned helplessness throughl modeling: Self-ejficacy and social

comparison processes,

[w:] L.C. Perlmuter, RA. Monty (red.) Choice and perceived

control,

Hillsdale, New Jersey: Erlbaum

168

background image

Brown J.D., (1986) Evaluations of self and others: Self-enhancement biases in social

judgments,

„Social Cognition", 4, 353-376.

Brown J.D., (1988) Evaluating one's abilities: The self-assessment versus self-enhance­

ment debatę revisited,

maszynopis npbl., Southern Methodist University.

Brown J.D., Collins R.L., Schmidt G.W., (1988) Self-esteem and direct versus indirect

forms of self enhancement,

„Journal of Personality and Social Psychology", 55,

445-453.

Brown J.D., Inouye D.K., (1978) Learned helplessness throught modeling: The role of

perceived similarity in competence,

„Journal of Personality and Social Psychology",

36, 900-908.

Burger J.M., (1981) Motivational biases in attribution of responsibility for an accident:

A meta analysis of the defensive — attribution hypothesis,

.Psychological Bulletin",

90, 496-512.

Burger J.M., (1987) Desire for control and conformity lo a perceived norm, „Journal of

Personality and Social Psychology", 53, 355-360.

Burger J.M., (1989) Negative reactions in perceived control, „Journal of Personality and

Social Psychology", 56, 246-256.

Burger J.M., Brown R., Allen C.A., (1983) Negative reactions to persona! control,

„Journal of Social and Clinical Psychology", 1, 322-342.

Burger J.M., Cooper H.M., (1979) The desirability of control, „Motivation and Emotion",

3, 381-393.

Burger J.M., McWard J., LaTorre D., (1989) Boundaries of self-control: Relinąuishing

control over aversive events,

„Journal of Social and Clinical Psychology", 8, 209—221.

Burger J.M., Palmer M.L., (1992) Changes in and generaliiation of unrealistic oplimism

following experiences with stressful events: Reactions to the 1989 California earth-

ąuake,

„Personality and Social Psychology Bulletin, 18, 39—43.

Burger J.M., Rodman J.L., (1983) Atlributions of responsibility for group tasks: The ego-

cenlric bias and the actor — observer difference,

„Journal of Personality and Social

Psychology", 45, 1232-1242.

Burka J.B., Yuen L.M., (1983) Procrastination: Why you do it. What to do about it,

Reading, MA: Addison-Wesley.

Buunk B.P., Collins R.L., Taylor S.E., VanYperen N.W., Dakof G.A., (1990) The

affective conseąuences of social comparison: Either direction nas its ups and downs,

„Journal of Personality and Social Psychology", 59, 1238-1249

Cacioppo J.T., Petty R.E., (1982) The need for cognition, „Journal of Personality and

Social Psychology", 42, 116-131.

Cacioppo J.T., Petty R.E., Morris K.J., (1983) Effects of need for cognition. on message

evalualion, recall, and persuasion,

„Journal of Personality and Social Psychology", 45.

Campbell J.D., Fairey P.J., (1989) Informational and normative routes to conformity: The

ejfecl of faclion size as a funclion of norm extremity and attention to the stimulus,
„Journal of Personality and Social Psychology", 57, 457-468.

Campbell J.D., Tesser A., Fairey P.J., (1986) Conformity and attention to the stimulus:

Some temporal and contextual dynamics,

„Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 51, 315-324.

169

background image

Cantor R, Norem J.K., (1989) Defensive pessimism and stress and coping, „Social Cog-

nition", 7, 92-112.

Cherry F., Deaux K., (1978) Fear of success versus fear fear of gender-inappropriale

behavior behavior,

„Sex Roles", 4, 97-101.

Cialdini R.B., Borden R.J., Thorne A., Walker M.R., Freeman S., Sloan L.R., (1976)

Basking in reflected glory: Three (football) field sludies,

„Journal of Personality and

Social Psychology", 34, 366-375.

Cialdini R.B., Mirels H.L., (1976) Sense of persona! control about yielding and resisting

persuasion targels,

„Journal of Personality and Social Psychology", 33, 395-402.

Collins B.E., (1974) Four componenis of the Rotter inlernal— external scalę: Belief in

a difficult world, a just world, a predictable world, and a polilically responsive
world,

„Journal of Personality and Social Psychology", 29, 381-391.

Condry J., Dyer S., (1976) Fear of success: Atlribution of cause to the victim, „Journal

of Social Lssues", 32, 63-83.

Connors J., Heaven P.C.L., (1987) Authoritarianism and just world beliefs, „The Journal

of Social Psychology", 127, 345-346.

Connors J., Heaven P.C.L., (1990) Belief in a just world and attitudes toward AIDS

sujfers,

„The Journal of Social Psychology", 130, 559-560.

Conolley E.S., Gerard H.B., Kline T., (1978) Cotnpethbie behavior: A manifestation of

motivation for ability comparison,

„Journal of Experimental Social Psychology", 14,

123-131.

Cooper W.H., (1983) An achievement molhation nomological molivation network,

„Journal of Personality and Social Psychology", 44, 841-861.

Covington M.V., Omelich C.L., (1979) Ejfort: The double-edged sword in school

achievement,

„Journal of Educational Psychology", 71, 159-168.

Coyne J.C., (1976) Depression and the response to others, „Joumal of Abnormal

Psychology", 85, 186-193.

Crandall V.J., Solomon D., Kellaway R., (1955) Expecłancy statements and decision

times as a funclion of objective probabililies and reinforcement values,

„Joumal of

Personality", 24, 192-202.

Crocker J., Galio L., (1985) Prejudice against outgroups: The self-enhancing effect of

downward social comparison,

maszynopis npbl.

Czapiński J., (1985) Wartościowanie — zjawisko inklinacji pozytywnej, Wrocław,

Ossolineum.

Czapiński J., (1989) Wartościowanie. Efekt negatywności. (O naturze realizmu), Wroc­

ław, Ossolineum.

Dakof G. A., (1986) Psychological and social adaptation to Parkinson's disease, maszy­

nopis npbl., University of California, Berkeley.

Dewbeny Ch., Ing M., James S., Nixon M., Richardson S., (1990) Anxiety and

unrealistic optimism,

„The Journal of Social Psychology", 130, 151-166.

Dewbeny Ch., Richardson S., (1990) Effect of anxiety on optimism, „The Journal of

Social Psychology", 130, 731-738.

Diener E., Colvin R.C., Payot W.G., Allman A., (1991) The psychic cost of intense

posilbie ąffect,

„Journal of Personality and Social Psychology", 61, 492-503.

170

background image

Dolińska D., (1986) Metoda badania percepcji stopnia niesprawiedliwości świata, maszy­

nopis npbl.

Doliński D., (1988) Altruistic behayior as a self-handicapping strategy, „Polish Psycho­

logical Bulletin", 19, 257-262.

Doliński D., (I989a) Hipoteza atrybucji defensywnej w świetle badań empirycznych,

„Przegląd Psychologiczny", 32, 83-103.

Doliński D., (1989b) Krytyczne spojrzenie na Melvina Lernera koncepcję wiary w spra­

wiedliwy świat,

„Przegląd Psychologiczny", 32, 61-82.

Doliński D., (1991a) Maksymalizowanie i minimalizowanie realnego i percepowanego

własnego wpływu na zdarzenia — Dwa style unikania autoatrybucji odpowiedzialno­

ści,

„Zeszyty Naukowe WSP w Opolu Psychologia" VII, 41-56.

Doliński D., (199 lb) What is the source of the belief in an unjust Polish world?, „Polish

Psycholoigical Bulletin", 22, 43-51.

Doliński D., (w druku a) Proces unikania sprawowania kontroli osobistej a efektywność

funkcjonowania człowieka.

Doliński D., (w druku b) Niepewność samooceny a konformizm.
Doliński D., Dolińska B., (w druku) O funkcjonalności wiary w niesprawiedliwość świata.
Doliński D., Gromski W., Szmajke A., (1986) Rzucanie kłód pod własne nogi. Jonesa

i Berlasa teoria autohandicapu,

„Przegląd Psychologiczny", 29, 645-672.

Doliński D., Gromski W., Zawisza E., (1987) Unrealistic pessimism, „The Journal of

Social Psychology", 127, 511-516.

Doliński D., Szmajke A., Gromski W., (1990) On the defensive function of own weak-

nesses. Self-handicapping strategy or excuses afler failure,

„Polish Psychological

Bulletin", 21, 157-165.

Drwal R.Ł., (1978) Poczucie kontroli jako wymiar osobowości — podstawy teoretyczne,

techniki badawcze i wyniki badań,

[w.] L. Woloszynowa (red.) Materiały do naucza­

nia psychologii,

seria Ul, tom 3, Warszawa, PWN.

Drwal R.Ł., (1981) Osobowość wychowanków zakładów poprawczych, Wrocław, Osso­

lineum.

Dymkowski M., (1989) Samowiedzą a psychologiczne konsekwencje ocen, Wrocław, Wy­

dawnictwo Politechniki Wrocławskiej.

Eagly A.H., (1983) Gender and social influence: A social psychological analysis, „Ame­

rican Psychologist", 38, 971-981.

Eagly A.H., Carli L.L., (1981) Sex of researchers and sex-typed Communications as de-

terminants of sex dijferences in influenceability: A meta analysis of social influence

studies,

psychological Bulletin", 90, 1-20.

EUsworth P.C., Friedman H.S., Perlick D., Hoyt M.E., (1978) Some effects of gaze on

subjects motivated to seek or to avoid social comparison,

„Journal of Experimental

Social Psychology", 14, 69-87.

Ettinger R.F., Marino C.J., Endler N.S., Geller S.H., Natziuk T., (1971) Effects of

agreement and correctness on relative competence and conformity,

„Journal of

Personality and Social Psychology", 19, 204-212.

Evans R.C., (1980) Reaction to threat by defensive and congruent internals and exter-

nals: A self-esteem analysis,

„Journal of Research in Personality", 14, 76-90.

171

background image

Feather N.T., (1967) Valen.ce of oulcome and expectation of success in relation to task

difficulty and perceb/ed locus of control,

„Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 7, 257-266.

Feather N.T., (1969) Attribution of responsibility and valence of success and failure in

relation to initial confidence and task performance,

„Journal of Personality and

Social Psychology", 13, 129-144.

Feather N.T., Raphaelson A.W., (1974) Fear of success in Auslralian and American stu­

dent groups: Motive or sex role stereotype,

„Journal of Personality", 42, 190-201.

Ferrari J.R., (1991) Self-handicapping by procrastinators: Prętecting Self-esteem, social-

-esleem, or both?,

„Journal of Research in Personality", 25, 245-261.

Festinger L., (1954) A theory of social comparison processes, „Humań Relations", 7,

117-140.

Firestone IJ., Kapłan K.J., Russell J.C., (1973) Anxiety, fear and affiliation with similar-

-slale versus dissimlar-state olhers: Misery somelimes loves nonmiserable company,
„Journal of Personality and Social Psychology", 26, 409-414.

Folkman S. (1984) Personal control and stress and coping processes: A theoretical ana-

lysis,

„Journal of Personality and Social Psychology", 46, 839-852.

Frankel A., Snyder M.L., (1978) Poor performance following unsohable problems:

Learned helplessness or egotism?

„Journal of Personality and Social Psychology",

36, 1415-1423.

i

J

riend R., Rafferty Y., Bramel D., (1990) A puzzling misinterpretation of the Asch

„conformity" study,

„European Journal of Social Psychology", 20, 29-44.

?romm E., (1941) Escape from freedom, New York, Holt, Rinehart and Winston.
Fumham A., (1984) Studies of cross-cullural conformity: A brief and critical review,

.Psychologia", 27, 65-72.

Furnham A., Bland C, (1983) The protestant work ethic and consematism, ,Personality

and Individual Differences", 4, 205-206.

Fumham A., Gunter B., (1984) Just world beliefs and attitudes towards the poor,

„British Joumal of Social Psychology", 23, 265-269.

Geller S.H., Endler N.S., Wiesenthal D.L., (1973) Conformity as a function of task

generalization and relative competence,

„European Joumal of Social Psychology", 3,

53-62.

Gibbons F.X., Gerrard M., Lando H.A., McGovem P.G., (1991) Social comparison and

smoking cessalion: The role of the „typical smoker"

, „Joumal of Experimental

Social Psychology", 27, 239-258.

Gliszczyńska X., (1983)., Poczucie sprawstwa., [w:] X. Gliszczyńska (red.) Człowiek

jako podmiot życia społecznego,

Wrocław, Ossolineum.

Goethals G.R., (1986) Fabricating and ignoring social reality: Self-serving estimates of

consensus,

[w:] J.M. Olson, C.P. Herman, M.P. Zanna (red.) Relatwe deprivation

and social comparison: The Ontario symposium,

vol. 4 (str. 137-157) Hillsdale,

NJ: Erlbaum.

Greenberg J., Pyszczynski T., (1983) Determinants of reducing in intended ęjfort as

a strategy for coping with anticipaled failure,

„Joumal of Research in Personality",

17, 412-422.

. 7 2

background image

Greenberg J., Pyszczyński T., Paisley C., (1984) The effect of extrinsic incentives on the

use of test anxiety as an anticipatory attributional defense: Playing it cool when the

stakes are high,

„Journal of Personality and Social Psychology", 47, 1136-1145.

Gromski W., Doliński D., (1987) Ascription of responsibility for others, „The Journal of

Social Psychology", 127, 251-257.

Gruder C.L., (1971) Determinants of social cómparison choices, „Journal of Experimen-

tal Social Psychology", 7, 473-489.

Hakmiller K. L. (1966) Threat as a determinant of downward cómparison, „Journal of

Experimental Social Psychology", Suppl. 1, 32-39.

Hamilton J.O., (1974) Motivation and risk-taking behavior: A test of Atkinson's theory,

„Journal of Personality and Social Psychology", 29, 856-864.

Harris R.N., Snyder C.R., (1986) The role of uncerlain self-esteem in self-handicapping,

„Journal of Personality and Social Psychology", 51, 451—458.

Harvey J.H., (1976) Attribution of freedom, [w:] J.H. Harvey, W.J. Ickes, R.F. Kidd

(red.) New direclions in attribution research, (t.l), New Jersey, L. Erlbaum.

Heider F., (1958) The psychology of inlerpersonal relations, New York, Wiley.
Henslin J.M., (1967) Craps and magie, „American Journal of Sociology", 73, 316-330.

Hochreich D.J., (1974) Defensive exlernality and attributions of responsibility, „Journal

of Personality", 41, 159-174.

Hochreich D.J., (1975) Defenswe externality and blame projection following failure,

„Journal of Personality and Social Psychology", 32, 540-546.

HoUon SD., Beck A.T., (1979) Cognitive therapy for depression, [w:] P.C. Kendall,

S.D. HoUon (red.) Cognitive — behavioral interventions: Theory, research and pro-
cedures,

New York, Academic Press.

Holmes D., (1968) Dimensions of projection, „Psychological Bulletin", 69, 248-268.
Hormuth S.E., (1986) Lack of effort as a result of self-focused attention: An attributional

ambiguity analysis,

„European Journal of Social Psychology", 16, 181-192.

Homer M.S., (1972) Toward an underslanding of achievement related conflicts in

women,

„Journal of Social Issues", 28, 157-176.

Hyland M.E. (1989) There is no motive to avoid success: The compromise explanation

for success-avoiding behavior,

„Journal of Personality", 57, 665-693.

Ińsko C.A., Drehan S., Solomon M.R., Smith R., Wade T.J., (1983) Conformity as

a function of the consistency of posiiwe self-evaluation with being liked and being
right,

„Joumal of Experimental Social Psychology", 19, 341-358.

Ińsko C.A., Smith R.A., Alicke M.D., Wade J., Taylor S., (1985) Conformity and group

size: The concern with being right and the concern with being liked,

.Personality

and Social Psychology Bulletin", II, 41—50.

Irwin F.W., (1953) Staled expectancies as a function of probability and desirability of

outeome,

„Journal of Personality", 21, 329-335.

Ishiyama F.I., Chabassol D.J., (1984) Fear of success conseąuence scalę: Measurement

of fear of social conseąuences of academic success,

„Psychological Reports", 54,

499-504.

Jellison J., Davis D., (1973) Relationship between percehed ability and altitude extre-

mity,

„Journal of Personality and Social Psychology", 27, 430-436.

173

background image

Johnson R.W., MacDonnel J., (1974) The relaiionship belween conformity and małe and

female attitudes toward women,

„Journal of Social Psychology", 94, 155—156.

Jones E.E., Berglas S., (1978) Control of attributions about the self through self-

-handicapping siralegies: The appeal of alcohol and the role of underachievement,
„Personality and Social Psychology Bulletin", 4, 200-206.

Jones E.E., Davis K.E., (1965) From acts to dispositions: The attribution process in

person perception,

[w:] L. Berkowitz (red.) Advances in experimental social psycho­

logy

(vol. 2) New York: Academic Press.

Jones EJ3., Rhodewalt F., Quattrone G., Pittman T., (1982) The self-description inven-

tory,

maszynopis npbl. Princeton University.

Kaluski J., (1992) Motywy kontroli i ochrony ego jako determinanty sądów w atrybucji

defensywnej,

praca mgr npbl., WSP w Opolu.

Kanouse D.E., Hanson L.R., jr (1972) Negalivity in evaluations, [w:] E.E. Jones.,

D.E. Kanouse., H.H. Kelley., R.E. Nisbett., S. Valins., B. Weiner., (red.) Attribu­

tion: Perceiving the causes of behavior,

47-62, Morristown, NJ: General Learning

Press.

Karabenick S.A., (1976) Fear of success, achievement and affiliaiion dispositions, and

the performance of men and women under indMdual and competiive conditions,
maszynopis npbl. Eastem Michigan University.

Katz R., Wykes T., (1985) The psychological difference belween temporally predictable

and unprediclable stressful events: Evidence for Information control theories,
„Joumal of Personality and Social Psychology", 48, 781-790.

Kelley H.H., (1967) Attribution theory in social psychology, [w:] D. Levine (red.)

Nebraska symposium on motivation,

Lincoln, Nebraska: University of Nebraska Press.

Kelly G.A., (1955) The psychology of interpersonal constructs, New York: Norton.
Kelley K., Byme D., Przybyła D.P.J., Eberly C., Eberly B., Greendlinger V.,

Wan Ch. K., Gorsky J., (1985) Chronić self-deslrucliveness: Conceptualization,

measurement, and initial validation of the conslruct,

„Motivation and Emotion", 9,

135-151.

Kofta M., (1979) Samokontrola a emocje, Warszawa, PWN
Kofta M., (1983) Wolność wyboru, [w:] X. Gliszczyńska (red.) Człowiek jako podmiot

życia społecznego,

Wrocław, Ossolineum.

Kofta M., (1989) Orientacja podmiotowa: zarys modelu, [w:] M. Kofta (red.) Wychowa­

nek jako podmiot działań.

Warszawa, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego.

Kofta M.,- Sędek G., (1989a) Repeated failure: A source of helplessness or a factor

irrelevant to its emergence,

„Joumal of Experimental Psychology: General", 118,

3-12.

Kofta M., Sędek G., (1989b) Egotism versus generalization-of-uncontrollability ezplana-

lions of helplessnss: Reply to Snyder and Frankel (1989)

„Joumal of Experimental

Psychology: General", 118, 4, 413^116.

Kolditz T.A., Arkin RM., (1982) An impression management interpretation of self-

-handicapping,

„Joumal of Personality and Social Psychology", 43, 492-502.

Korman A.K., (1976) Hypothesis of work behavior revisiled and an extension, „Academy

of Management Review", 1, 50-63.

174

background image

Kozielecki J., (1977) Psychologiczna teoria decyzji, (wyd. U) Warszawa, PWN.

Kuhl J., Blankenship V., (1979) Behavioral change in a constant ewironment: Shift to

more difficult tasks with constant probability of success,

.Journal of Personality and

Social Psychology", 37, 551-563.

Langan-Fox J., (1991) Molivation and the self-concept: Persisling goals of young women

and men,

„International Journal of Psychology", 26, 409-427.

Langer EJ., (1977) The psychology of chance, „Journal for the Theory of Social Behav-

ior", 7, 185-208.

Langer EJ., (1983) The psychology of control, Beverly Hills, CA: Sage.
Langer EJ., (1985) The ilusion of control, „Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 32, 311-328.

Langer EJ., Rodin J., (1976) The effects of choice and enhanced persona! responsibility

for the aged: A field experiment in an instilulional setting,

„Journal of Personality

and Social Psychology", 34, 191-198.

Larsen K.S., (1974) Conformity in the Asch experiment, „Journal of Social Psychology",

94, 303-304.

Łatane B., (1966) Studies in social cómparison — Introduction and overview, „Journal

of Experimental Social Psychology", Suppl. 1, 1-5.

Leder G.C., (1988) Fear of success imagery in the print media, „The Journal of Social

Psychology", 122, 305-306.

Lemyre L., Smith PM., (1985) Inlergroup discrimination and self-esteem in the minimal

intergroup paradigm,

„Journal of Personality and Social Psychology", 49, 660—

670.

Levy P.E., Baumgardner A.H., (1991) Effects of self-esteem and gender on goal choice,

„Journal of Organizational Behavior", 12, 529-541.

Lemer M.J., (1965) Evaluation of performance as a function of performer's reward and

altractiveness,

„Journal of Personality and Social Psychology", 1, 355-360.

Lerner M.J., (1970) The deisra for justice and reactions to victims, [w:] J. Macaulay,

L. Berkowitz (red.) Altruism and helping behavior, New York, Academic Press.

Lemer M.J., (1977) The justice motive: Some hypothesis as to its origins and forms,

„Journal of Personality", 45, 1-52.

Lemer M.J., (1980) The belief in a just world. A fundamental delusion, New York,

Plenum Press.

Lemer M.J., Miller D.T., (1978) Just world research and the attribution process:

Looking back and ahead,

„Psychological Bulletin", 85, 1030-1051.

Lemer M.J., Miller D.T., Holmes J.G., (1976) Deserving and the emergence of forms

of justice,

[w:] Advances in experimenlal social psychology, vol 9., New York,

Academic Press.

Lerner M.J., Simmons C.H., (1966) The observer's reaction to the „Innocent victim":

Compassion or rejeclion?,

„Journal of Personality and Social Psychology", 4,

203-210.

Łukaszewski W., (1973) Oceny działania a wykonywanie nowych zadań, Wrocław,

Ossolineum.

Łukaszewski W., (1974) Osobowość; Struktura i funkcje regulacyjne, Warszawa, PWN.

175

background image

Łukaszewski W., (1986) Osobisty wkład w prawdopodobieństwo występowania typowych

stanów otoczenia, samoocena i ocena obiektów społecznych,

„Zeszyty Naukowe

Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, Psychologia" IV, 21-38.

Łukaszewski W., (1986a) Spostrzegany osobisty wpływ na zdarzenia a niektóre aspekty

działania w sytuacji zadaniowej,

[w:] M. Straś-Romanowska (red.) Próby empirycz­

nej weryfikacji niektórych twierdzeń psychologii osobowości,

Warszawa-Wrocław,

Państwowe Wydawnictwo Naukowe.

Maddux J.E., Stanley M.A., (1986) Self-ejficacy theory in contemporary psychology: An

overview,

„Journal of Social and Clinical Psychology", 4, 249—255.

Maier S.F., Seligman M.E.P., (1976) Learned helplessness: Theory and evidence,

„Joumal of Experimental Psychology: General, 105, 3-46.

Marks R.W., (1951) The effecls of probability, desirability and „privilege" on the stated

expectations of children,

„Joumal of Personality", 19, 332-351.

Martin J., (1986) Tolerance of injustice, [w:] J.M. Olson, C.P. Herman, M.P. Zanna.,

(red.) Relative deprivation and social comparison: The Ontario symposium,

vol. 4 (str. 217—240) Hillsdale, NJ: Lawrence Erlbaum Associates.

Matlin M., Stang D., (1978) The Pollyanna principle. Selectivity in language, memory

and thought,

Cambridge, Massachusetts, Schenkman Publishing Company.

Mclntyre K.O., Lichtenstein E., Mermelstein R.J., (1983) Self-ejficacy and relapse in

smoking cessation: A replication and extension,

„Joumal of Consulting and Clinical

Psychology", 51, 623-633.

Meyer W.U., Starkę E., (1982) Seeking Information about one's own ability in relation

to self-concept of ability: A field study,

„Personality and Social Psychology

Bulletin", 8, 501-507

Mikulincer M., (1989) Learned helplessness and egotism: Ejfects of internallexternal

attribution on performance following unsohable problems,

,3ritish Joumal of Social

Psychology", 28, 17-29.

Miller D.T., (1977) Altruism and ihreat to a belief in a just world, „Joumal of Experi-

mental Social Psychology", 13, 113-126.

Miller S.M., (1979) Controllability and human stress: Method, eyidence and theory,

„Behavior Research and Therapy", 17, 287-304.

Miller S.M., (1980) Why having control reduces stress: If I can stop the roller coaster,

l don't want to get off,

[w:] J.Garber, M.E.P. Seligman (red.) Human helplessness:

Theory and applications,

New York: Academic Press.

Miller S.M., (1987) Monitoring and blunting: Walidalion of ąuestionnaire to assessstyles

of information seeking under ihreat,

„Joumal of Personality and Social Psychology",

52, 345-353.

Miller S.M., Lack E.R., Asroff S., (1985) Preference for control and the coronary-prone

behavior pattern: „Td rather do it myself,

„Joumal of Personality and Social

Psychology", 49, 492-499.

Mugny G., (1985) Direct and indirect influence in the Asch paradigm: Effects of

„valid" or „denied" information,

„European Joumal of Social Psychology", 15,

457-^161.

176

background image

Nicholson N., Cole S., Rocklin T., (1985) Conformity in the Asch situation: A cómpar­

ison between contemporary British and US univeristy students,

„British Journal of

Social Psychology", 24, 59-63.

Norem J.K., Cantor N., (1986) Defenshe pessimism: Harnessing arudety as motivation,

„Journal of Personality and Social Psychology., 51, 1208-1217.

Nowicki S. jr., Segal W., (1974) Perceived parental characteristics, locus of control

orientation, and bahavioral correlates of locus of control.

„Developmental Psycho­

logy", 10, 33-37.

Obuchowski K., (1967) Psychologia dążeń ludzkich, Warszawa, PWN
Sherman S,T., Skov R.B., Hervitz E.F., Stock C.B., (1981) The effects of explaining

hypothetical futurę events: From possibility to probability to actuality and beyond,
„Journal of Experimental Social Psychology", 17, 142—158.

Parducci A., (1968) The relathism of absolute judgments, „Scientific American", 219,

84-90.

Parducci A., (1984) Yalue judgments: Toward a relational theory of happiness,

[w:] J.R. Eiser (red.) Attitudinal judgment, 3-21, New York: Springer-Verlag.

PeetersG., Czapiński J., (1990) Positive-negative asymmetry in evaluations: The distinc-

tions between ajfective and informational negativity effects,

„European Review of

Social Psychology", 1, 33-60.

Perlmuter L.C., Monty R.A., (1977) The importance of perceived control: Fact or

fantasy?

„American Scientist", 65 759-765.

Perlmuter L.C., Monty R.A., (red.), (1979) Choice and perceived control. Hillsdale, New

Jersey: Erlbaum.

Perloff L.S., (1983) Perceptions of vulnerability to victimization, „Journal of Social

Issues", 39, 41-61.

Pervin L.A., (1963) The need to predict and control under conditions of threat, „Journal

of Personality", 31, 570-587.

Pervin S., Spencer C, (1981) lndependence or conformity in the Asch experiment as

a reflection of cultural and situational factors,

.British Journal of Social Psycho­

logy", 20, 205-209.

Pfost K.S., Fiore M., (1990) Pursuit of nontraditional occupations: Fear of success or

fear of not being chosen,

„Sex Roles", 1/2, 15-24.

Phares E.J., ( 1976) Locus of control in personality, Morristown, Generał Learning Press.
Pyszczyński T., (1982) Cognitive strategies for coping with uncertain outcomes, „Journal

Research in Personality", 16, 386-399.

Pyszczyński T., Greenberg J., (1983) Determinants of reduction in intended effort as

a strategy for coping with anticipated failure,

„Journal of Research in Personality",

17, 412-422.

Ray J.J., (1985) Fear of success and level of aspiration, „The Journal of Social Psycho­

logy", 125, 395-396.

Reykowski J., (1974) Eksperymentalna psychologia emocji. Warszawa, Książka i Wiedza.
Rhodewalt F., (1990) Self-handicappers: Individual differences in the preference for

anticipatory, self-protective acts,

[w:] R.L. Higgins, C R . Snyder, S. Berglas (red.)

Self-handicapping. The paradox that isn't,

New York and London: Plenum Press.

177

background image

Rhodewalt F., Fairfield M., (1991) Claimed self-handicaps and the self-handicapper: The

relation of reduction in intended ejfort to performance,

„Journal of Resarch in

Personality", 25, 402-417.

Rhodewalt F., Saltzman A.T., Wittmer J., (1984) Self-handicapping among competitve

athłetes: The role of praclice in self-esteem protection,

„Basic and Applied Social

Psychology", 5, 197-209.

Rodin J., Rennert K., Solomon S.K., (1980) lntrinsic motivation for control: Fact or

fiction.

[w:] A. Baum, J.E. Singer (red.) Advances in em/ironmental psychology,

vol. 2. Applications of personal control, 131-148, Hillsdale, NJ: Erlbaum.

Ross L., (1977) The intuitiye psychologist and his shortcomings: Distortion in the

attribution process,

[w:] L. Berkowitz (red.) Advances in Experimental Social

Psychology,

(vol. 10) New York, Academic Press.

Ross L., Greene D., House P., (1977) The „false consensus effect": An egocentric bios

in social perception and attribution processes,

„Journal of Experimental Social

Psycholog/', 13, 279-301.

Ross M., Sicoly F., (1979) Egocentric bias / availability and attribution; „Journal of

Personality and Social Psychology", 37, 322-336.

Rothbaum F.M., Weisz J.R., Snyder S.S., (1982) Changing the world and changing the

self: A two process model of perceived control,

„Journal of Personality and Social

Psychology", 42, 5-37.

Rothblum E.D., (1986) Fear of failure. The psychodynamic, need for achievement, fear

of success, and procrastination models,

[w:] H. Leitenberg (red.) Handbook of social

and evaluation anxiety

(str. 497-537), New York, Plenum Press.

Rotter J.B., (1966) Generalized expectancies for internal versus external control of

reinforcement,

.Psychological Monographs",' 80, 1—28.

Rotter J.B., (1990) Internal versus external control of reinforcement. A case history of

a variable,

.American Psychologist", 45, 489-493.

Rubin Z., Peplau LA., (1973) Belief in a just world and reactions to another's lot: A stu-

dy of participants in the national draft lottery,

„Joumal of Social Issues", 29, 73-93.

Rubin Z., Peplau LA., (1975) Who believes in a just world?, „Joumal of Social Issues,

31, 65-89.

Sachs P.R., (1982) Avoidance of diagnostic information in self-evaluation of ability,

„Personality and Social Psychology Bulletin", 8, 242^-246.

Salovey P., Rodin J., (1984) Some antecedents and conseąuences of social comparison

jealousy,

„Joumal of Personality and Social Psychology", 47, 780-792.

Sancho A.M., Hewitt J., (1990) Questioning fear of success, .Psychological Reports", 67,

803-806.

Sandelands L.E., Brockner J., Glynn MA., (1988) If at first you don't succeed, try, try

again: Effects of persistence — performance contingencies, ego involvement, and
self-esteem on task persistence,

„Joumal of Applied Psychology", 73, 208-216.

Sarnoff L, Zimbardo P.G., (1961) Anxkty, fear, and social affiliatioń, „Journal of

Abnormal and Social Psychology", 62, 356-363.

1

Scheier M.F., Carver C.S., (1985) Optimism, coping and health: Assessment and impli-

cations of generalized outcome expectancies,

„Health Psychology", 4, 219—247.

178

background image

Scheier M.F., Matthews K.A., Owens J., Magovern G.J., Lefebvre R.C., Abbott R.A.,

Carver C.S., (1990) Dispositional optimism and recovery from coronary artery
bypass surgery: The beneficial effects of physical and psychologicall well-being,
„Journal of Personality and Social Psychology", 57, 1024-1040.

Schneider D.J., Hastorf A.H., Ellsworth P.C., (1979) Person perception, Reading,

Massachusetts, Addison-Wesley Publishing Company.

Seligman M.E.P., (1975) Helplessness: On depression, development, and death, San

Francisco, Freeman.

Sędek G., (1983) Wyuczona bezradność, [w:] X. Gliszczyńska (red.) Człowiek jako pod­

miot życia społecznego,

Wrocław, Ossolineum

Sędek G., Kofta M., (1990) When cognilive exertion does not yield cognitive gain:

Toward an informational explanation of learned helplessness,

„Journal of Personality

and Social Psychology", 58, 729-743.

Shaver K.G., (1970) Defensive attribution: Effects of severity and relevance on the

responsibility assigned for an accident,

„Journal of Personality and Social Psycho­

logy", 14, 101-113.

Shepperd J.A., Arkin R.M, (1989) Determinants of self-handicapping: Task importance

and the absence of emironmental handicaps,

„Personality and Social Psychology

Bulletin", 15, 101-112.

Shepperd J.A., Arkin RM., (1991) BehavioraI other-enhancement: Strategically ob-

scuring the link between performance and evaluation,

„Journal of Personality and

Social Psychology", 60, 79-88.

Sherman S,T., Skov R.B., Hervitz E.F., Stock C.B., (1981) The effects of explaining

hypothetical futurę evenis: From possibility to probability to actuality and beyond,
„Journal of Experimental Social Psychology", 17, 142-158.

Sistrunk F., McDavid J.W., (1971) Sex variable in conformity behavior, „Journal of

Personality and Social Psychology", 17, 200-207.

Skinner E., Connell J.P., (1986) Control understanding: Suggestions for a developmental

framework,

[w:] M M . Baltes, P.B. Baltes (red.) The psychology of control and

aging,

Hillsdale, NJ: Erlbaum.

Slade L.A., Rush M.C., (1991) Achievement motivation and the dynamics of task

difficulty choices,

„Journal of Personality and Social Psychology", 60, 165-172.

Slater MD., (1989) Social influences and cognitive control as predictors of self-efficacy

and eating behavior,

„Cognitive Therapy and Research", 13, 231-245.

Smith T.W., Snyder CR., Handelsman M M , (1982) On the self-serving function of an

academic wooden leg: Test arodety as a self-handicapping strategy,

„Journal of

Personality and Social Psychology", 42, 314-321.

Smith T.W., Snyder C.R., Perkins S., (1983) On the self-serving function of hypochond-

riacal complaints: Physical symptoms as self-handicapping strategies,

„Journal of

Personality and Social Psychology", 44, 787-797.

Snyder C.R., Smith T.W., Augelli R.W., Ingram R.E., (1985) Shyness as a self-handicap­

ping strategy,

„Journal of Personality and Social Psychology", 48, 970-980.

Snyder M.L., (1982) A sketch of attribute ambiguity, [w:] H. Hiebsh (red.) Social

psychology,

Berlin, VEB Deutscher Yerlag der Wissenschaften.

179

background image

Snyder M.L., Smoller B., Strenta A., Frankel A., (1981) A comparison of egotism,

negativity, and learned helplessness as explantaions for poor performance after
unsohable problems,

„Journal of Personality and Social Psychology", 40, 24-30.

Snyder ML., Wicklund R.A., (1982) Attribute ambiguity, [w:] J.H. Harvey, W. Ickes,

R.F. Kidd (red.) New directions of attribution research, vol. 3, str. 197-221.,
Hillsdale, NJ: Erlbaum Association.

Sorretino R.M., Short J.C., (1986) Uncertainty orientation, motivation, and cognition,

[w:] R M . Sorrentino, E.T. Higgins (red.) Handbook of motivation and cognition:

Foundations of social behavior,

379-403, New York: Guilford

Starek J.E., Keating CJF., (1991) Self-deception and its relationship to success in com-

petition,

,3asic and Applied Social Psychology", 12, 145-155. .

Strickland L.H., Lewicki R.J., Katz AM., (1966) Temporal orientation and perceived

control as determiant of risk-taking,

„Journal of Experimental Social Psychology", 2,

143-151

Strube MJ., (1990) In search of self: Balancing the good and the true, „Personality and

Social Psychology Bulletin", 16, 699-704.

Strube MJ., Berry J.M., (1985) Attributional and emotional concomitants of control

relinąuishment,

,3asic and Applied Social Psychology", 6, 205-220.

Strube MJ., Berry J M , Moergen S., (1985) Relinąuishment of control and the Type

A behavior paltem: The role of performance evaluation,

„Journal of Personality and

Social Psychology", 49, 831-842.

Strube MJ., Lott CJL., Le Xuan-Hy G.M., Oxenberg J., Deichmann A.K., (1986) Self-

-evaluation of abilities: Accurate self-assessment versus biased self-enhancement,
„Joumal of Personality and Social Psychology", 51, 16-25.

Strube M J . , Roemmele L.A., (1985) Self-enhancement, self-assessement, and self-

-evaluative task choice,

„Joumal of Personality and Social Psychology", 49, 981-

993.

Strube MJ., Werner C, (1984) Psychological reactance and the relinąuishment of

control,

,Personality and Social Psychology Bulletin", 10, 225-234.

Strube MJ., Werner G, (1985) Relinąuishment of control and the Type A behavior

pattern,

„Joumal of Personality and Social Psychology", 48, 688-701.

Strack S., Carver C.S., Blaney P.H., (1987) Predicting successful completion of an

aftercare program following tratment for alcóholism: The role of dispositional
optimism,

„Joumal of Personality and Social Psychology", 53, 579-584.

Suls JM., (1977) Social comparison theory and research, [w:] J M . Suls, R M . Miller

(red.) Social comparisson processes: Theoretical and experimental perspectives,
(str. 1-19) Washington, DC: Hemisphere.

Swallow S.R., Kuiper N.A., (1988) Social comparison and negative self-evaluations:

An application to depression,

„Clinical Psychology Review", 8, 55-76.

Swann W.B., jr. (1983) Self-verification: Bringing social reality into harmony with the

self,

[w:] J. Suls, A.G. Greenwald (red.) Psychological perspectives on the self,

vol. 2, (str. 33-66) Hilsdalle, NJ. Erlbaum.,

Swann W.B., jr. (1987) Identity negotiation: Where two roads meet, „Joumal of Perso­

nality and Social Psychology", 53, 1038-1051.

180

background image

Swann W.B., jr., Read SJ. (198la) Self-verification processes: How we sustain our self-

-conceptions,

„Journal of Experimental Social Psychology", 17, 351—372.

Swann W.B., jr., Read S.J., (1981b) Acauiring self-knowledge: The search for feedback

that fits,

„Journal of Personality and Social Psychology", 41, 1119-1128.

Szmajke A., (1984) Anticipation of task cooperation with an actor and causal attribution

of his failure: Effects of locus of control,

„Polish Psychological Bulletin", 15,

245-256.

Szmajke A., (1989) Dążenie do uzyskania poczucia kontroli nad zdarzeniami jako mody­

fikator sądów atrybucyjnych i spostrzegania osób, .Przegląd

Psychologiczny", 32,

155-184.

Szmajke A., (1991) Religiousness, bellef in a just world, authoritarianism, and subjective

image of social Hfe in Poland at the decline of real socialism, .Polish

Psychological

Bulletin", 22, 33--ł2.

Szydłowski A., (1985) Rozwojowe aspekty poczucia sprawstwa i kompetencji, [w.]

Z. Kwieciński (red.) Zagrożenia, możliwości i potrzeby wspomagania rozwoju, UMK
w Toruniu.

Tasaki T., (1980) A test of tension reduction hypothesis of conformity, „Japanese

Psychological Research", 22, 103-109.

Tasaki T., Sęki F., (1975) Effects of ąjfiliation motive, achievement motive, and

pressure sources on conformity,

„Japanese Psychological Research", 17, 174—181.

Taylor SJB., (1991) Asymetrical effects of positive and negative events: The mobilization-

-minimization hypothesis, .Psychological

Bulletin", 110, 67-85.

Taylor S.E., Brown J.D., (1988) Illusion and well-being: A social psychological perspec-

tive on mental health, .Psychological

Bulletin", 103, 193-210.

Taylor S.E., Collins R.L., Skokan L.A., Aspinwall L.G., (1989) Maintaining positive

illusions in the face of negałive information: Getting the facts without letting them
get to you,

„Journal of Social and Clinical Psychology", 8, 114—129.

Taylor SE., Lobel M., (1989) Social cómparison activity under threat: Downward

evaluation and upward contacts, .Psychological

Review", 96, 569—5755.

Tesser A., (1986) Some effects of self-evaluation maintenance on cognition and action,

[w:] R.M. Sorrentino, E.T. Higgins (red.) The handbook of motivation and cognition:

Foundations of social behavior,

New York: Guilford Press.

Tesser A., (1991) Emotion in social cómparison and reflection processes, [w:] J. Suls,

T.A. Wills (red.) Social cómparison: Contemporary theory and research, (str. 117—

149) Hillsdale, NJ: Erlbaum

Tesser A., Campbell J., (1982) Self-evaluation maintenance and the perception of friends

and strangers,

„Journal of Personality", 50, 261-279.

Tesser A., Campbell J., Mickler S., (1983) The role of social pressure, attention to the

stimulus, and self-doubt in conformity,

,J5uropean Journal of Social Psychology", 13,

217-233.

Tesser A., Campbell J., Smith M, (1984) Friendship choice and performance: Self-

-evaluation maintenance in children,

„Joumal of Personality and Social Psychology",

46, 561-574.

181

background image

Tesser A., Millar M., Moore J., (1988) Sotne affective conseąuences of social comparison

and reflection processes: The pain and pleasure of being close,

„Journal of Per­

sonality and Social Psychology", 54, 49-61.

Thompson S., (1985) Finding positive meaning in a stressful event and coping, „Basic

and Applied Social Psychology", 6, 279-295.

Tice D.M., Baumeister R.F., (1984) Self-handicapping, self-esteem and self-presentation.

Referat prezentowany w ramach Meeting of the Midwestern Psychological Associa-

tion,

Chicago.

Trope Y., (1975) Seeking information about one's own ability as a determinant of

choice among tasks,

„Journal of Personality and Social Psychology", 32, 1004-1013.

Trope Y., (1980) Self-assessment, self-enhancement, and task preference, „Journal of

Experimental Social Psychology", 16, 116-129.

Trope Y., (1986) Self-enhancement and self-assessment in achievement behavior,

[w:] R M . Sorrentino, E.T. Higgins (red.) Handbook of motwation and cognition:

Foundations of social behavior,

(str. 350-378) New York: Guilford Press.

Tucker J.A., Vuchinich R.E., Sobell M.B., (1981) Alcohol consumption as a self-

-handicapping strategy,

„Journal of Abnormal Psychology", 90, 220-230.

Tversky A., (1967) Utility theory and additivity analysis, „Journal of Experimental

Psychology", 75, 27-36.

Valins S., Nisbett R.E., (1972) Attribution processes in the development and tratment of

emotional disorders.

[w:] E.E. Jones, D-E. Kanouse, H.H. Kelley, R.E. Nisbett,

S. Valins, B. Weiner (red.) Attribution: Perceiving the causes of behavior, Morris-

town, NJ: General Leaming Press.

Walster E., (1966) Assignmerit of responsibility for an accident, „Journal of Personality

and Social Psychology", 3, 73-79.

Walster E., (1967) „Second ąuessing" important events, Human Relations, 20, 239—250.
Walster E., Walster G.W., Bersheid E., (1978) Eąuity: Theory and research, Boston:

Allyn & Bacon.

Weigl B., Łukaszewski W., (1987) Przekonanie o osobistym wpływie i stopień trudności

zadań a oczekiwania i osiągnięcia oraz ich uzasadnienie przyczynowe,

„Zeszyty

Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, Psychologia" V, 5-24.

Weiner B., Nierenberg R., Goldstein M., (1976) Social lerning (locus of control) versus

attribution (causal stability) interpretations of expectancy of success,

„Joumal of

Personality", 44, 52-68.

Weinstein N.D., (1980) Unrealistic optimism about futurę life events, „Joumal of

Personality and Social Psychology", 39, 806-820.

Weinstein N.D., (1984) Why it won't happen to me: Perceptions of risk factors and

susceptibility,

„Health Psychology", 3, 431—457.

Weisz J.R., Rothbaum F M , Blackbourn T.C., (1984) Standing out and standing in: The

psychology of control in America and Japan,

„American Psychologist", 39, 955-969.

Wheeler L., (1970) Interpersonal influence, Boston: Allyn & Bacon.
Wiesenthal D.L., Endler N.S., Geller S.H., (1973) Effects of prior group agreement and

task correctness on relath/e competence mediating conformity,

„European Joumal of

Social Psychology", 3, 193-203.

182

background image

Wills T.A., (1981) Downward cómparison principles in social psychology, „Psycho-

logicall Bulletin", 90, 245-271.

Wills TA., (1987) Downward cómparison as a coping mechanism, [w:] CR. Snyder,

C. Ford (red.) Coping with negative life events, (str. 243—268) New York: Plenum

Press.

Witt L.A., (1990) Factors ąffecting attitudes toward persons with AIDS, „The Journal of

Social Psychology", 130, 127-129.

Witt L.A., (1991) Urban — nonurban differences in social cognition: Locus of

control and perceplions of a just world,

„The Journal of Social Psychology", 131,

Wojciszke B., (1980) Ewolucja wyjaśniania poznawczego we współczesnej psychologii

społecznej: 1 Charakterystyka zjawiska,

„Przegląd Psychologiczny", 23, 99-120.

Wood J.V., Taylor S.E., Lichtman R. R., (1985) Social cómparison in adjustment to

breast cancer,

„Journal of Personality and Social Psychology", 49, 1169-1183

Wrześniewski K., Zyzanski S.J., Jenkins C.D., (1980) Polsko-amerykańskie badania nad

wzorcem zachowania stanowiącego czynnik ryzyka zawału serca, .Przegląd

Psycho­

logiczny", 23, 35-46.

Wyli R.C., (1979) The self-concept: Theory and research on selected topics, Lincoln,

London: University of Nebraska Press.

Zieliński R., (1983) Koncepcja poczucia podmiotowości na tle teorii i badań psychologii

społecznej,

[w:] K. Korzeniowski. R. Zieliński, W. Daniecki, (red.) Podmiotowość

jednostki w koncepcjach psychologicznych i organizacyjnych,

Wrocław, Ossolineum.

Zuckerman M., (1975) Belief in a just world and altruistic behavior, „Journal of

Personality and Social Psychology", 31, 972-976.

Zuckerman M, (1979) Attribution of success and failure revisited, or: The motivational

bias is alive and well in attribution theory,

„Journal of Personality", 47, 245-287.

Zuckerman M, Gerbasi K.C, (1977) Belief in internal control or belief in a just world:

The use and misue of the 1-E scalę in prediction of attitudes and behavior,

„Journal

of Personality", 45, 356-378.

Zuckerman M., Wheeler L. (1975) To dispel fantasies about the fantasy-based measure

of fear of success, .Psychological

Bulletin", 82, 932-946.

Zweigenhaft R.L., Phillips B.K.G., Adams K.A., Morse C.K., Horan A.E., (1985)

Religious preference and belief in a just world.

„Genetic, Social, and General

Psychology Monographs, 111, 331-348.

715-717.

183


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Brzeziński, Jerzy; Doliński, Dariusz O aktywnym przeciwdziałaniu nierzetelnościom w badaniach nauko
Doliński Dariusz badania nad posłuszeństwem Fakty, mity, interpretacje
Psychologia Akademicka Tom 2 Podrecznik Wyd 2014 Strelau Jan Dolinski Dariusz red
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 6 Rodzaje wpły
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 13 Emocje w zw
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 4 Koło psychol
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 1 Studium Milg
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 7 Teoria autop
CA Dariusz Dolinski HIPERULEGOSC CALOSC
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 11 Atrybucje p
DARIUSZ DOLIŃSKI
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 2 Postawy i ic
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 0 Sylabus
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 14 Reklama
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 5 Schematy kom
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 12 Samowiedza
Dariusz Doliński opracowanie r 1 5
Psychologia społeczna Metody Oddziaływań Psychologicznych Dariusz Doliński wykład 10 Strategia s

więcej podobnych podstron