Włodzimierz I Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

background image

Włodzimierz I. Lenin

Raz jeszcze o związkach 

zawodowych, o chwili 

bieżącej oraz o błędach 
towarzyszy Trockiego i 

Bucharina

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2008

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

www.skfm.w.pl

Broszurę „Raz jeszcze o związkach zawodowych, 
o   chwili   bieżącej   oraz   o   błędach   towarzyszy 
Trockiego i Bucharina” W. Lenin zaczął pisać 21 
lub 22 stycznia 1921 r. w Gorkach. Praca została 
zakończona 25 stycznia tegoż roku i opublikowana 
26   stycznia   1921   r.   nakładem   Wydziału   Prasy 
Moskiewskiej   Rady   Delegatów   Robotniczych, 
Chłopskich i Czerwonoarmijnych, z podpisem: N. 
Lenin.

Podstawa   niniejszego   wydania:   Włodzimierz 
Lenin, „Dzieła wszystkie”, tom 42, wyd. Książka i 
Wiedza, Warszawa 1988.

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Dyskusja w partii i walka frakcyjna o charakterze przedzjazdowym, tzn. przed wyborami i w 

związku   ze   zbliżającymi   się   wyborami   na   X   Zjazd   RKP   –   rozgorzały.   Po   pierwszym   frakcyjnym 
wystąpieniu,   mianowicie   po   wystąpieniu   tow.   Trockiego   w   imieniu   „wielu   odpowiedzialnych 
pracowników” z „broszurą­platformą” („Rola i zadania związków zawodowych”, przedmowa nosi datę 
25 grudnia 1920), nastąpiło ostre (czytelnik przekona się z dalszej treści, że ostrość ta była uzasadniona) 
wystąpienie  piotrogrodzkiej organizacji RKP  („Apel do partii”  opublikowany 6 stycznia 1921 r. w 
gazecie „Pietrogradskaja Prawda

1

, a następnie 13 stycznia 1921 r. w centralnym organie partii – w 

moskiewskiej „Prawdzie”). Potem przeciwko organizacji piotrogrodzkiej wystąpił Komitet Moskiewski 
(w „Prawdzie” z tego samego dnia). Następnie ukazało się wydane przez biuro frakcji RKP WCRZZ 
sprawozdanie stenograficzne z dyskusji,  która odbyła się w dniu 30 grudnia 1920 r. na wielkim  i 
niezwykle  ważnym zebraniu  partyjnym,  mianowicie  na zebraniu  frakcji  RKP  VIII  Zjazdu Rad.  To 
sprawozdanie   stenograficzne   zatytułowane   jest:   „O   roli   związków   zawodowych   w 
produkcji” (przedmowa nosi datę 6 stycznia 1921 r.). Oczywiście, nie jest to jeszcze bynajmniej cały 
materiał z dyskusji. A zebrania partyjne omawiające kwestie sporne odbywają się już niemal wszędzie. 
Wypadło   mi   wystąpić   30   grudnia   1920   r.

2

  w   okolicznościach,   jak   się   wyraziłem,   „naruszających 

porządek”, a mianowicie w takich okolicznościach, że nie mogłem uczestniczyć w dyskusji, nie mogłem 
wysłuchać mówców, którzy występowali zarówno przede mną, jak i po mnie. Spróbuję teraz przywrócić 
naruszony porządek i wypowiedzieć się w sposób bardziej „uporządkowany”.

WYSTĄPIENIA FRAKCYJNE – NIEBEZPIECZEŃSTWEM DLA PARTII

Czy   broszura   tow.   Trockiego:   „Rola   i   zadania   związków   zawodowych”   jest   wystąpieniem 

frakcyjnym? Czy w tego rodzaju wystąpieniu, niezależnie od jego treści, jest coś niebezpiecznego dla 
partii? Szczególnie lubią przemilczać tę sprawę (nie licząc, oczywiście, tow. Trockiego) członkowie KM, 
którzy widzą frakcyjność towarzyszy piterskich, oraz tow. Bucharin, który występując 30 grudnia 1920 r. 
w imieniu „frakcji buforowej” czuł się jednak zmuszonym oświadczyć:

„...kiedy pociąg wykazuje pewne odchylenie grożące katastrofą, to bufory nie są wcale taką złą rzeczą” (s. 

45 sprawozdania z dyskusji z dnia 30 grudnia 1920 r.).

Mamy więc pewne odchylenie grożące katastrofą. Czyż możliwe jest, aby istnieli tacy świadomi 

członkowie partii, którzy odnoszą się niefrasobliwie do sprawy, gdzie mianowicie, w czym mianowicie i 
jak mianowicie zaczęło się to odchylenie?

Broszura Trockiego zaczyna się od oświadczenia, że „jest ona owocem kolektywnej pracy”; że w 

opracowaniu jej brało udział „wielu odpowiedzialnych pracowników, zwłaszcza działaczy związkowych 
(członkowie Prezydium WCRZZ, KC metalowców, Cektranu i in.)”; że jest to „broszura­platforma”. A na 

1

 „Pietrogradskaja Prawda” – gazeta codzienna; zaczęła ukazywać się 2 kwietnia 1918 r. jako organ Komitetu Centralnego i 

Komitetu Piotrogrodzkiego RKP(b). W styczniu 1924 r. nazwa gazety została zmieniona na „Leningradskaja Prawda” i pod tą 
samą nazwą ukazuje się do dziś. – Red.

2

  Patrz:   „O   związkach   zawodowych,   o   chwili   bieżącej   i   o   błędach   tow.   Trockiego”   (w:   Włodzimierz   Lenin,   „Dzieła 

wszystkie”, Warszawa 1988, s. 193). – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

końcu tezy nr 4 czytamy, że „zbliżający się zjazd partii będzie musiał  wybierać  [kursywa Trockiego] 
między dwiema tendencjami w dziedzinie ruchu zawodowego”.

Jeśli nie jest to tworzenie frakcji przez jednego z członków KC, jeśli nie jest to „pewne odchylenie 

grożące katastrofą”, to niech tow. Bucharin lub ktokolwiek z jego zwolenników spróbuje wyjaśnić partii, 
jakiż inny sens mają w języku rosyjskim słowa: „frakcyjność” i „odchylenie grożące katastrofą” partii?? 
Czy   można   sobie   wyobrazić   bardziej   potworne   zaślepienie   niż   to   zaślepienie   ludzi   pragnących 
„buforować” i przymykających oczy na  t a k i e  „odchylenie grożące katastrofą”??

Pomyślcie tylko: po dwóch posiedzeniach plenarnych KC (9 listopada i 7 grudnia), poświęconych 

niesłychanie   szczegółowemu,   długotrwałemu,   burzliwemu   omówieniu   pierwotnego   szkicu   tez   tow. 
Trockiego i całokształtu bronionej przezeń polityki partii w związkach zawodowych, jeden członek KC, 
jedyny spośród 19, dobiera sobie grupę poza KC i z „kolektywnym” „dziełem” tej grupy występuje jako z 
„platformą”, każąc zjazdowi partii „wybierać między dwiema tendencjami”!! Nie mówię już o tym, że 
ogłoszenie przez tow. Trockiego w dniu 25 grudnia 1920 r., iż istnieją właśnie dwie i tylko dwie 
tendencje – chociaż Bucharin już 9 listopada wystąpił jako „buforowiec” – demaskuje w sposób naoczny 
faktyczną rolę grupy Bucharina jako wspólnika najgorszej i najbardziej szkodliwej frakcyjności. To 
mimochodem. Pytam jednak któregokolwiek z członków partii: czyż tego rodzaju nacisk i natarczywość, 
by  „wybierać”  między  dwiema  tendencjami   w  dziedzinie  ruchu  zawodowego,  nie  zdumiewają   swą 
karkołomnością? Czyż nie pozostaje tylko rozłożyć ręce, jeśli po trzech latach dyktatury proletariackiej 
mógł znaleźć się choć jeden członek partii zdolny do  tego rodzaju  „natarczywości” w sprawie dwóch 
tendencji w dziedzinie ruchu zawodowego?

Nie dość na tym. Spójrzcie na frakcyjne wypady, od których roi się ta broszura. Już w pierwszej 

tezie czytamy o groźnym „zamachu” na „niektórych działaczy ruchu zawodowego”, odrzucanych „wstecz 
na pozycje trade­unionistyczne, dawno już pryncypialnie zlikwidowane przez partię” (widocznie tylko 
jeden   członek   KC   spośród   19   reprezentuje   partię).   Teza   8   w   napuszonych   słowach   potępia 
„konserwatyzm związkowy kierowniczej warstwy działaczy związkowych” (zwróćcie uwagę: jest to iście 
biurokratyczne skupienie uwagi na „kierowniczej warstwie”!). Początek tezy 11 zawiera zadziwiająco 
taktowną,   przekonywającą,   rzeczową...   jak   by   się   tu   delikatniej   wyrazić?...   „aluzję”   do   tego,   że 
„większość działaczy związkowych” „formalnie, tj. w słowach, uznaje” rezolucje IX Zjazdu RKP.

Oto  jacy  autorytatywni   sędziowie   orzekają,  że  większość  (!!)  działaczy  związkowych  uznaje 

uchwały partyjne – w słowach!

W tezie 12 czytamy:

„...wielu działaczy związkowych coraz bardziej ostro i nieprzejednanie występuje przeciwko perspektywie 

zrastania się [...] Wśród tych działaczy związkowych znajdujemy towarzyszy Tomskiego i Łozowskiego. Nie dość 
na tym. Odżegnując się od nowych zadań i metod wielu działaczy związkowych krzewi w swym środowisku 
ducha korporacyjnego zasklepienia, niechęci do nowych pracowników wciąganych do danej dziedziny gospodarki 
i w ten sposób faktycznie podtrzymuje przeżytki cechowości wśród zorganizowanych zawodowo robotników”.

Niechaj czytelnik uważnie przeczyta te rozważania i dobrze się nad nimi zastanowi. Bogactwo 

„pereł”  jest   tu   wprost   zdumiewające.  Po  pierwsze,  oceńcie   to  wystąpienie   z  punktu  widzenia  jego 
frakcyjności! Wyobraźcie sobie, co by powiedział i jak by wystąpił Trocki, gdyby Tomski opublikował 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

platformę, oskarżając Trockiego i „wielu” działaczy wojskowych o krzewienie ducha biurokratyzmu, 
podtrzymywanie   przeżytków   dzikości   itp.?   A   jaką   „rolę”   odgrywają   Bucharin,   Prieobrażenski, 
Sieriebriakow i in., którzy nie widzą – ot, po prostu nie dostrzegają, zupełnie nie dostrzegają – ostrości i 
frakcyjności tutaj, nie widzą, o ile bardziej jest to frakcyjne niż wystąpienie towarzyszy piterskich?

Po   drugie.   Przemyślcie   to   ujęcie   sprawy:   wielu   działaczy   związkowych   „krzewi   w   swym 

środowisku ducha”... Ujęcie na wskroś biurokratyczne. Cała rzecz, rozumiecie, polega na tym, jakiego 
„ducha” krzewią „w swym środowisku” Tomski i Łozowski, a bynajmniej nie na tym, jaki jest poziom 
rozwoju i warunki życia mas, milionów.

Po trzecie. Towarzysz Trocki wyraził tu niechcący istotę całego sporu, którą tak starannie pomijał 

i tuszował zarówno on, jak i „buforowy” Bucharin i ska.

Czyż istota całego sporu i źródło walki tkwi w tym, że wielu działaczy związkowych odżegnuje 

się od nowych zadań i metod, krzewiąc w swym środowisku ducha niechęci do nowych pracowników?

Czy też w tym, że masy zorganizowanych zawodowo robotników słusznie protestują i wyrażają 

zdecydowaną wolę przepędzenia precz tych spośród nowych pracowników, którzy nie  chcą usunąć 
niepotrzebnych i szkodliwych skrajności biurokratyzmu?

Czy istota sporu tkwi w tym, że ktoś nie chce zrozumieć „nowych zadań i metod”?
Czy też w tym, że ktoś gadaniną o nowych zadaniach i metodach nieudolnie maskuje obronę 

pewnych niepotrzebnych i szkodliwych skrajności biurokratyzmu?

Niechaj czytelnik zapamięta tę istotę całego sporu.

FORMALNY DEMOKRATYZM A REWOLUCYJNA CELOWOŚĆ

„Demokracja   robotnicza   nie   zna   fetyszów”   –   pisze   tow.   Trocki   w   swoich   tezach   będących 

„owocem kolektywnej pracy”. „Zna ona jedynie rewolucyjną celowość” (teza 23).

Z tymi tezami tow. Trockiego wyszła nieprzyjemna historia. To, co w nich jest słuszne, nie tylko 

nie jest nowe, ale nawet obraca się przeciwko Trockiemu. To zaś, co jest w nich nowe, jest od początku 
do końca niesłuszne.

Wynotowałem słuszne twierdzenia tow. Trockiego. Obracają się one przeciwko niemu nie tylko w 

tej sprawie (Głównego Wydziału Politycznego Ludowego Komisariatu Komunikacji), którą porusza teza 
23, ale i w innych.

Z punktu widzenia formalnego demokratyzmu Trocki miał prawo wystąpić z frakcyjną platformą 

chociażby   nawet   przeciwko   całemu   KC.   To   jest   bezsporne.   Bezsporne   jest   również   i   to,   że   KC 
potwierdził to formalne prawo swą uchwałą z 24 grudnia 1920 r. o wolności dyskusji. To formalne prawo 
buforowy Bucharin przyznaje Trockiemu, nie przyznaje go jednak organizacji  piterskiej  – zapewne 
dlatego, że Bucharin 30 grudnia 1920 r. wykoncypował „święte hasło demokracji robotniczej” (s. 45 
sprawozdania stenograficznego)...

No, a rewolucyjna celowość?
Czyż znajdzie się choć jeden poważny człowiek, nie zaślepiony frakcyjnym samolubstwem frakcji 

„cektranowskiej” czy też „buforowej”, który uznałby – będąc przy zdrowych zmysłach – że  t a k i e 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

wystąpienie   w   sprawach   ruchu   zawodowego  t a k i e g o   autorytatywnego   przywódcy   jak   Trocki 
odznacza się rewolucyjną celowością??

Czyż można zaprzeczyć, że gdyby nawet Trocki wskazywał „nowe zadania i metody” tak samo 

słusznie, jak w rzeczywistości wskazuje je z gruntu niesłusznie (o tym niżej), to już przez samo takie 
ujęcie sprawy wyrządziłby  szkodę i sobie, i partii,  i ruchowi zawodowemu, i sprawie wychowania 
milionów członków związków zawodowych, i republice??

Poczciwy Bucharin i jego grupa dlatego widocznie mienią się „buforowcami”, że stanowczo 

postanowili nie myśleć o tym, jakie obowiązki nakłada na nich to miano.

POLITYCZNE NIEBEZPIECZEŃSTWO ROZŁAMÓW W RUCHU ZAWODOWYM

Wszyscy wiedzą, że duże rozbieżności wyrastają niekiedy z najdrobniejszych – początkowo nawet 

najbłahszych – różnic zdań. Wszyscy wiedzą, że z najbłahszej ranki lub bodaj zadraśnięcia, które każdy 
miewał w życiu dziesiątki razy, może rozwinąć się niezwykle niebezpieczna, a niekiedy nawet wręcz 
śmiertelna choroba, jeśli ranka zaczyna ropieć, jeśli następuje zakażenie krwi. Tak bywa we wszelkich, 
nawet czysto osobistych konfliktach. Tak bywa również w polityce.

Dowolna, nawet najbłahsza różnica zdań może stać się politycznie niebezpieczna, jeżeli istnieje 

możliwość tego, że rozrośnie się doprowadzając do rozłamu, i to do rozłamu takiego właśnie rodzaju, 
który może zachwiać całym gmachem polityki i zburzyć go, może doprowadzić – używając porównania 
tow. Bucharina – do katastrofy kolejowej.

Jasne jest, że w kraju, który przeżywa dyktaturę proletariatu, rozłam wśród proletariatu lub między 

partią   proletariacką   a   masami   proletariatu   jest   już   nie   tylko   niebezpieczny,   ale   i   najbardziej 
niebezpieczny, zwłaszcza jeśli w kraju tym proletariat stanowi niewielką mniejszość ludności. A rozłamy 
w ruchu zawodowym (który jak to usiłowałem z całą mocą podkreślić w swoim przemówieniu z 30 
grudnia   1920   r.,   jest   ruchem   proletariatu   niemal   powszechnie   zorganizowanego   w   związkach 
zawodowych

3

) – to rozłamy właśnie w masach proletariatu.

Dlatego   też,   kiedy   „rozpętała   się   burza”   na   V   Wszechrosyjskiej   Konferencji   Związków 

Zawodowych 2­6 listopada 1920 r. (a rozpętała się właśnie na tej konferencji), kiedy natychmiast po tej 
konferencji...   nie,   mylę   się,  podczas  tej   konferencji   zjawił   się   w   Biurze   Politycznym   niesłychanie 
wzburzony tow. Tomski i, poparty całkowicie przez najzupełniej zrównoważonego tow. Rudzutaksa, 
zaczął opowiadać, jak to tow. Trocki mówił na tej konferencji o „przetrząsaniu” związków zawodowych i 
jak on, Tomski, polemizował z tym – kiedy to nastąpiło, natychmiast doszedłem do kategorycznego 
wniosku, że istota sporu kryje się właśnie w polityce (tj. w polityce partii wobec związków zawodowych) 
i że w tym sporze z tow. Tomskim tow. Trocki ze swą polityką „przetrząsania” z gruntu nie ma racji. 
Albowiem polityka „przetrząsania”, nawet gdyby ją częściowo usprawiedliwiały „nowe zadania i metody” 
(teza 12 u Trockiego), jest w danej chwili  i w danej sytuacji  polityką  absolutnie  niedopuszczalną, 
ponieważ grozi rozłamem.

Towarzyszowi   Trockiemu   wydaje   się   teraz,   że   przypisywanie   mu   polityki   „przetrząsania   od 

góry” „stanowi najczystszej wody karykaturę” (L. Trocki: „Odpowiedź towarzyszom piotrogrodzkim” w 

3

 Tamże, ss. 193­194. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

„Prawdzie” nr 9 z 15 stycznia 1921 r.). Słówko „przetrząsanie” jest jednak prawdziwym „skrzydlatym 
słówkiem” nie tylko w tym sensie, że wypowiedziane przez tow. Trockiego na V Wszechrosyjskiej 
Konferencji Związków Zawodowych „obleciało” już, że się tak wyrażę, i partię, i związki zawodowe. 
Nie. Pozostaje ono, niestety, trafne i po dzień dzisiejszy w sensie znacznie głębszym. A mianowicie: już 
ono samo wyraża, w formie najzwięźlejszej,  całego ducha, całą tendencję  broszury­platformy „Rola i 
zadania związków zawodowych”. Od początku do końca cała ta broszura­platforma tow. Trockiego 
przeniknięta jest na wskroś właśnie duchem polityki „przetrząsania od góry”. Wystarczy przypomnieć 
oskarżenie   tow.   Tomskiego   czy   też   „wielu   działaczy   związkowych”   o   to,   że   „krzewią   w   swym 
środowisku ducha niechęci do nowych pracowników”!

Jeśli jednak na V Wszechrosyjskiej Konferencji Związków Zawodowych (2­6 listopada 1920 r.) 

dopiero zaczynała powstawać atmosfera grożąca rozłamami, to na początku grudnia 1920 r. rozłam w 
Cektranie stał się faktem.

Jest to wydarzenie podstawowe, główne, najbardziej znaczące dla oceny politycznej istoty naszych 

sporów; i na próżno towarzysze Trocki i Bucharin myślą, że przemilczanie może tu w czymkolwiek 
pomóc. W danym wypadku przemilczanie nie „buforuje”, ale dolewa oliwy do ognia, gdyż sprawę tę 
postawiło na porządku dziennym nie tylko życie – została ona podkreślona przez tow. Trockiego w jego 
broszurze­platformie.   Albowiem   ta   właśnie   broszura   w   przytoczonych   przeze   mnie   miejscach,   a 
szczególnie   w   tezie   12,   wielokrotnie   stawia   sprawę:   czy   sedno   tkwi   w   tym,   że   „wielu   działaczy 
związkowych krzewi w swym środowisku ducha niechęci do nowych pracowników”, czy też w tym, że 
„niechęć”  mas  jest   uzasadniona   wskutek   pewnych   niepotrzebnych   i   szkodliwych   skrajności 
biurokratyzmu, na przykład w Cektranie?

Już w pierwszym swoim przemówieniu z 30 grudnia 1920 r. tow. Zinowjew zupełnie słusznie 

postawił   tę   sprawę   wprost   twierdząc,   że   do   rozłamu   doprowadzili   „nierozważni   zwolennicy   tow. 
Trockiego”.   Może   dlatego   tow.   Bucharin   nazwał   urągliwie   przemówienie   tow.   Zinowjewa 
„wodolejstwem”?   Ale   o   niesłuszności   tego   zarzutu   przekona   się   teraz   każdy   członek   partii,   który 
przeczyta sprawozdanie stenograficzne z dyskusji z dnia 30 grudnia 1920 r. i zobaczy, że ścisłe fakty 
cytuje   i   na   ścisłych   faktach   opiera   się   właśnie   tow.   Zinowjew,   natomiast   najwięcej   inteligenckiej 
„literatury” bez jakichkolwiek faktów jest właśnie u Trockiego i Bucharina.

Kiedy tow. Zinowjew powiedział: „Cektran stoi na glinianych nogach, rozpadł się już na trzy 

części”, wówczas tow. Sosnowski przerwał mu okrzykiem:

„A wyście to popierali” (Sprawozdanie stenograficzne, s. 15).
Tak, jest to oskarżenie poważne. Gdyby zostało udowodnione, to rzecz jasna, że dla ludzi, którzy 

ponoszą winę za  popieranie  r o z ł a m u , choćby w jednym ze związków zawodowych, nie byłoby 
miejsca ani w KC, ani w partii RKP, ani w związkach zawodowych naszej republiki. Na szczęście 
poważne   oskarżenie   wysunął   w   formie   niepoważnej   towarzysz,   który   nieraz   już,   niestety,   dawał 
przykłady swych niepoważnych „zapędów” polemicznych. Towarzysz Sosnowski nawet doskonałe swoje 
artykuły, powiedzmy z dziedziny propagandy produkcyjnej, potrafił niekiedy zaprawiać taką „łyżką 
dziegciu”, która znacznie przeważała wszystkie dodatnie strony samej propagandy produkcyjnej. Bywają 
takie szczęśliwe natury (jak na przykład Bucharin), które nawet podczas jak najbardziej zaciekłej walki są 
jak najmniej zdolne do zatruwania swych ataków jadem; bywają też i takie niezbyt szczęśliwe natury, 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

które zbyt często zatruwają swe ataki jadem. Przydałoby się, aby tow. Sosnowski pod tym względem 
uważał na siebie, a nawet by poprosił swych przyjaciół, aby uważali na niego.

Ale – może ktoś powiedzieć – oskarżenie mimo wszystko zostało wysunięte. Nawet jeśli w 

niepoważnej,   nieudolnej,   wyraźnie   „frakcyjnej”   formie.   Ale   kiedy   sprawa   jest   poważna,   to   lepiej 
nieudolnie powiedzieć prawdę niż ją przemilczeć.

Sprawa jest niewątpliwie poważna, gdyż tutaj, powtarzam, w większym stopniu, niż ktoś by 

sądził,   tkwi  sedno  całego   sporu.   I   mamy,   na   szczęście,   dostatecznie   przekonujące   i   dostatecznie 
obiektywne dane, aby odpowiedzieć merytorycznie na poruszoną przez tow. Sosnowskiego sprawę.

Po pierwsze, na tej samej stronie sprawozdania stenograficznego czytamy oświadczenie tow. 

Zinowjewa, który nie tylko odpowiedział tow. Sosnowskiemu: „Nieprawda!”, ale odwołał się precyzyjnie 
do faktów mających decydujące znaczenie. Towarzysz Zinowjew zwrócił uwagę na to, że tow. Trocki 
usiłował wystąpić (dodam od siebie: działając wyraźnie we frakcyjnym zapędzie) bynajmniej nie z takim 
oskarżeniem, z jakim wystąpił tow. Sosnowski, ale z oskarżeniem o to, że on, Zinowjew, przyczynił się 
swym  wystąpieniem na wrześniowej Wszechrosyjskiej Konferencji RKP  do rozłamu czy też wywołał 
rozłam.   (Oskarżenie,   nawiasem   mówiąc,   bezzasadne   już   choćby   dlatego,   że   treść   wrześniowego 
wystąpienia Zinowjewa była zaaprobowana zarówno przez Komitet Centralny, jak i przez partię, i nikt ani 
razu formalnie przeciw niemu nie zaprotestował).

Towarzysz Zinowjew odpowiedział również, że tow. Rudzutaks na posiedzeniu KC wykazał z 

protokołami   w   ręku,   iż   „sprawa   ta   [sprawa   pewnych   niepotrzebnych   i   szkodliwych   skrajności 
biurokratyzmu w Cektranie] rozpatrywana była i na Syberii, i nad Wołgą, i na Północy, i na Południu na 
długo   przed
  jakimikolwiek   moimi   [tj.   Zinowjewa]   wystąpieniami   i   na  długo   przed  wszechrosyjską 
konferencją”.

Jest   to   oświadczenie   zupełnie   jasne,   ścisłe,   oparte   na   faktach.   Złożył   je   tow.   Zinowjew   w 

pierwszym swym przemówieniu wobec tysięcy najbardziej odpowiedzialnych członków RKP, przy czym 
ani tow. Trocki, który dwukrotnie wystąpił po tym przemówieniu Zinowjewa, ani tow. Bucharin, który 
wystąpił  także   po  tym   przemówieniu   Zinowjewa,  nie  zakwestionowali   faktów   wskazanych   przez 
Zinowjewa.

Po drugie. Jeszcze bardziej miarodajnym i oficjalnym dokumentem, który obala oskarżenia tow. 

Sosnowskiego,   jest   uchwalona   7   grudnia   1920   r.   i   zamieszczona   w   tym   samym   sprawozdaniu 
stenograficznym  rezolucja plenum KC RKP w sprawie konfliktu między komunistami­wodniakami a 
komunistyczną frakcją narady Cektranu
. Część rezolucji poświęcona Cektranowi głosi:

„W   związku   z   konfliktem   między   Cektranem   a   wodniakami   KC   postanowił:   1)   Utworzyć   w 

zjednoczonym Cektranie sekcje wodniaków. 2) Zwołać w lutym zjazd kolejarzy i wodniaków; na zjeździe tym 
przeprowadzić normalne wybory  do nowego Cektranu. 3) Do tego czasu Cektran powinien  sprawować  swe 
funkcje   w   starym   składzie.   4)   Niezwłocznie   zlikwidować   Główny   Zarząd   Polityczny   Transportu   Wodnego 
Ludowego Komisariatu Komunikacji i Główny Wydział Polityczny Ludowego Komisariatu Komunikacji oraz 
przekazać wszystkie ich siły i środki organizacji zawodowej na zasadach normalnego demokratyzmu”.

Czytelnik widzi stąd, że nie tylko nie ma nawet mowy o potępieniu wodniaków, ale przeciwnie, 

we wszystkim, co najistotniejsze, przyznano im rację. A przecież za tą rezolucją nie głosował (oprócz 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Kamieniewa) żaden z tych członków KC, którzy podpisali wspólną platformę 14 stycznia 1921 r. („O roli 
i zadaniach związków zawodowych”. Projekt uchwały X Zjazdu RKP, zgłoszony do KC przez grupę 
członków KC i członków komisji związkowej. Łozowski podpisał się nie jako członek KC, ale jako 
członek   komisji   związkowej;   pozostali   to:   Tomski,   Kalinin,   Rudzutaks,   Zinowjew,   Stalin,   Lenin, 
Kamieniew, Pietrowski, Artiom Siergiejew).

Rezolucja ta została przeforsowana wbrew wymienionym członkom KC, tj. wbrew naszej grupie. 

Głosowalibyśmy bowiem przeciwko tymczasowemu pozostawieniu starego Cektranu. A nieuchronność 
zwycięstwa naszej grupy zmusiła Trockiego do głosowania za rezolucją Bucharina, gdyż w przeciwnym 
razie przeszłaby nasza uchwała. Towarzysz Rykow, który w listopadzie  opowiadał się  za  Trockim, 
uczestniczył w grudniu w pracach komisji związkowej rozpatrującej konflikt wodniaków z Cektranem i 
przekonał się, że rację mają wodniacy.

Wniosek:   w   grudniu   (7   grudnia)   większość   w   KC   stanowili   towarzysze:   Trocki,   Bucharin, 

Prieobrażenski,   Sieriebriakow   itd.,   tj.   tacy   członkowie   KC,   których   nikt   nie   będzie   podejrzewał   o 
stronnicze stanowisko wrogie Cektranowi. I większość ta – jeśli chodzi o istotę jej decyzji – potępiła nie 
wodniaków,   lecz   Cektran,   sprzeciwiając   się   jedynie   jego   niezwłocznemu   rozwiązaniu.   Tak   więc 
bezpodstawność oskarżenia Sosnowskiego została udowodniona.

Aby nie pozostawiać miejsca na niejasności, należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden punkt. Na 

czym właściwie polegały „pewne niepotrzebne i szkodliwe skrajności biurokratyzmu”, o których nieraz 
wspominałem? Czy to oskarżenie nie było i nie jest gołosłowne lub wyolbrzymione?

I znów: odpowiedź na to dał tow. Zinowjew już w pierwszym swym przemówieniu 30 grudnia 

1920   r.,   i   to   taką   odpowiedź,   która   pod   względem   ścisłości   nie   pozostawia   niczego   do   życzenia. 
Towarzysz   Zinowjew   przytoczył   wyciąg   z   wydrukowanego   rozporządzenia   tow.   Zofa,   dotyczącego 
transportu wodnego (z 3 maja 1920 r.), wyciąg zawierający oświadczenie: „koniec z komitetowością

4

. 

Towarzysz Zinowjew słusznie nazwał to zasadniczym błędem. To jest właśnie wzór niepotrzebnych i 
szkodliwych skrajności biurokratyzmu i „mianowań”. Przy tym tow. Zinowjew zastrzegł się od razu, że 
istnieją „znacznie mniej wypróbowani i mniej doświadczeni” niż tow. Zof „towarzysze” – mianowańcy. 
Słyszałem w KC ocenę Zofa jako bardzo wartościowego pracownika, a moje spostrzeżenia w Radzie 
Obrony   całkowicie   potwierdzają   tę   ocenę.   Nikt   nie   ma   zamiaru   ani   podważać   autorytetu   takich 
towarzyszy, ani robić z nich „kozłów ofiarnych” (jak to insynuował, nie mając do tego najmniejszych 
podstaw, tow. Trocki w swym referacie, s. 25). Nie ten podważa autorytet „mianowańców”, kto naprawia 
ich błędy, lecz ten, kto zechciałby bronić ich nawet wówczas, kiedy popełniają błędy.

4

  Rozporządzenie W. Zofa z 3 maja 1920 r. zostało opublikowane w tym samym roku w piśmie „Biulletień Mariinskogo 

Obłastnogo Uprawlenija Wodnogo Transporta” nr 5. Głosiło ono: „Tak więc w działalności transportu wodnego następuje 
zdecydowany przełom. Koniec z chałupnictwem, komitetowością, bezplanowością i bezrządem, sprawa transportu wodnego 
staje się sprawą państwową. Na czele staną komisarze polityczni z odpowiednimi pełnomocnictwami. Władza komitetów, 
związków zawodowych i obieralnych delegatów, jeśli chodzi o ingerowanie w sprawy techniczne i administracyjne, ulega 
anulowaniu”.
Rozporządzenie   to   było   przykładem   bezdusznego   administrowania   i   biurokratyzmu,   uporczywie   stosowanych   przez 
trockistowskie   kierownictwo   Komitetu   Centralnego   Zjednoczonego   Związku   Zawodowego   Pracowników   Transportu 
Kolejowego i Wodnego (Cektranu), oraz dobitnym świadectwem niezrozumienia roli związków zawodowych w odbudowie 
transportu. Związki zawodowe przyrównywano do komitetów armijnych, które były już przeżytkiem, określano mianem 
„komitetowości” i w trybie rozporządzenia odsuwano od organizowania pracy w transporcie wodnym. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Widzimy więc, że niebezpieczeństwo rozłamów w ruchu zawodowym nie było zmyślone, lecz 

realne. Widzimy również wyraźnie, na czym właściwie polegała nie wyolbrzymiona istota rozbieżności: 
w walce o to, by pewnych niepotrzebnych i szkodliwych skrajności biurokratyzmu i mianowań nie 
bronić, nie usprawiedliwiać, lecz by je usuwać. I to wszystko.

O ROZBIEŻNOŚCIACH NATURY ZASADNICZEJ

Jeśli istnieją jednak fundamentalne i głębokie rozbieżności natury zasadniczej, to – może nam ktoś 

powiedzieć – czyż nie usprawiedliwiają one nawet najbardziej ostrych i frakcyjnych wystąpień? Jeśli 
trzeba powiedzieć coś nowego i jeszcze nie zrozumianego, to czy nie usprawiedliwia to niekiedy nawet 
rozłamu?

Oczywiście, że usprawiedliwia, jeśli rozbieżności są rzeczywiście niezmiernie głębokie i jeśli 

naprawienia błędnego kierunku polityki partii lub klasy robotniczej nie można osiągnąć w inny sposób.

Ale bieda polega właśnie na tym, że takich rozbieżności nie ma. Towarzysz Trocki starał się je 

pokazać, ale nie mógł. I jeśli przed ukazaniem się jego broszury (25 grudnia) można było – i należało – 
rozmawiać umownie czy też pojednawczo („nie należy tak stawiać zagadnienia nawet w wypadku, jeśli 
istnieją nowe zadania, których sobie jeszcze nie uświadomiono, nawet jeśli istnieją rozbieżności”), to po 
ukazaniu się tej broszury trzeba było powiedzieć: w tym, co tow. Trocki wnosi nowego – nie ma on racji 
merytorycznie.

Najwyraźniej   widzimy   to,   kiedy   porównujemy   tezy   tow.   Trockiego   z   tezami   Rudzutaksa 

uchwalonymi   przez   V   Wszechrosyjską   Konferencję   Związków   Zawodowych   (2­6   listopada). 
Przytoczyłem je w przemówieniu wygłoszonym 30 grudnia oraz w „Prawdzie” z 21 stycznia

5

Tezy te są i 

słuszniejsze, i bardziej kompletne niż tezy Trockiego. Tam, gdzie tezy Trockiego różnią się od tez 
Rudzutaksa, Trocki jest w błędzie.

Weźmy na początek sławetną „demokrację produkcyjną”, którą tow. Bucharin pospiesznie włączył 

do rezolucji KC z 7 grudnia. Oczywiście, czepianie się tego niezręcznego i po inteligencku sztucznego 
(„zakrętasy”) terminu, gdyby go użyto w przemówieniu lub artykule, byłoby śmieszne. Ale przecież to 
Trocki i Bucharin postawili siebie w tak śmiesznej sytuacji wskutek tego, że  upierają się w tezach 
właśnie przy tym terminie, odróżniającym ich „platformy” od uchwalonych przez związki zawodowe tez 
Rudzutaksa!

Termin   ten   jest   teoretycznie   błędny.   Wszelka   demokracja,   podobnie   jak   w   ogóle   wszelka 

nadbudowa   polityczna   (nieunikniona,   dopóki   ostatecznie   nie   zniesiono   klas,   dopóki   nie   powstało 
społeczeństwo bezklasowe) – służy w ostatecznym rachunku produkcji i określana jest w ostatecznym 
rachunku   przez   stosunki   produkcji   danego   społeczeństwa.   Toteż   wyodrębnienie   „demokracji 
produkcyjnej” spośród wszelkiej innej demokracji nic nie daje. Jest to gmatwanina i puste gadanie. To po 
pierwsze.

Po drugie. Popatrzcie, jak wyjaśnia ten termin sam Bucharin w napisanej przez siebie rezolucji 

plenum KC z 7 grudnia. „Dlatego – pisał tam Bucharin – metody demokracji robotniczej powinny być 
metodami demokracji produkcyjnej. Znaczy to” – zwróćcie uwagę na: „znaczy to”! Zwracając się do mas 

5

 „O związkach zawodowych, o chwili bieżącej i o błędach tow. Trockiego”, wyd. cyt., ss. 214­216. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Bucharin zaczyna od tak mądrego terminu, że trzeba go specjalnie wyjaśniać: moim zdaniem z punktu 
widzenia demokratyzmu jest to  niedemokratyczne; dla mas należy pisać bez takich nowych terminów, 
które   wymagają   specjalnego   wyjaśnienia;   z   punktu   widzenia   „produkcyjnego”   jest   to   szkodliwe, 
ponieważ zmusza do daremnej straty czasu na wyjaśnianie niepotrzebnego terminu – „znaczy to, że 
podczas wyborów, przy wysuwaniu kandydatów, popieraniu ich itd. należy zawsze uwzględniać nie tylko 
hart  polityczny,  ale również  uzdolnienia  gospodarcze, staż administracyjny,  zalety  organizatorskie  i 
sprawdzoną w życiu troskę o materialne i duchowe interesy mas pracujących”.

Rozumowanie   to   jest   jawnie   naciągnięte   i   fałszywe.   Demokracja   to   nie   tylko:   „wybory, 

wysuwanie kandydatów, popieranie ich itd.” To po pierwsze. Po drugie zaś – podczas wyborów nie 
zawsze należy uwzględniać hart polityczny i uzdolnienia gospodarcze. Musimy także, wbrew Trockiemu, 
mieć w milionowej organizacji pewien procent wstawienników, biurokratów (bez dobrych biurokratów 
nie obejdziemy się jeszcze przez wiele lat). Ale my nie mówimy o demokracji „wstawienniczej” czy też 
„biurokrackiej”.

Po   trzecie.   Błędem   jest   brać   pod   uwagę   tylko   ludzi   wybieranych,   tylko   organizatorów, 

administratorów i in. Bądź co bądź ci wybitniejsi ludzie stanowią mniejszość. Trzeba brać pod uwagę 
szeregowców, masy. Rudzutaks wyraża to nie tylko prościej, bardziej zrozumiale, ale i teoretycznie 
słuszniej (teza 6):

„...konieczne   jest,   aby   każdy,   kto   uczestniczy   w   produkcji,   zrozumiał   niezbędność   i   celowość 

wykonywanych przezeń zadań produkcyjnych; aby każdy, kto uczestniczy w produkcji, brał udział nie tylko w 
wykonywaniu   zadań   otrzymywanych   z   góry,   ale   i   świadomie   uczestniczył   w   naprawianiu   wszystkich   – 
technicznych i organizacyjnych – niedociągnięć w dziedzinie produkcji”.

Po   czwarte.   „Demokracja   produkcyjna”   to   termin   rodzący   możliwość   błędnych   interpretacji. 

Można   go   zrozumieć   jako   negowanie   dyktatury   i   jednoosobowego   kierownictwa.   Można   go 
interpretować jako odraczanie zwykłej demokracji lub też uchylanie się od niej. Obie te interpretacje są 
szkodliwe; by zaś ich uniknąć, nie będzie się można obejść bez specjalnych i obszernych komentarzy.

Proste   wyłożenie   tych   samych   myśli   przez   Rudzutaksa   jest   zarówno   słuszniejsze,   jak   i 

pozbawione wszystkich tych niedogodności. A Trocki w swym artykule „Demokracja produkcyjna”, w 
„Prawdzie” z 11 stycznia, nie tylko nie przeczy, że te błędy i niedogodności istnieją (pomija on całe to 
zagadnienie, nie porównuje swoich tez z tezami Rudzutaksa), ale przeciwnie – pośrednio potwierdza 
niedogodność i błędność swojego terminu, a mianowicie przez powołanie się na analogię do „demokracji 
wojskowej”. Na szczęście nie wszczynaliśmy nigdy – o ile pamiętam – sporów frakcyjnych o podobny 
termin.

Jeszcze bardziej niefortunny jest taki termin Trockiego jak „atmosfera produkcyjna”. Zinowjew 

słusznie wyśmiał ten termin. Trocki bardzo się rozzłościł i argumentował: „Mieliśmy przecież atmosferę 
wojenną... Teraz powinna powstać w masach robotniczych, w samym gąszczu tych mas, a nie tylko na 
powierzchni, atmosfera produkcyjna, tj. takie samo napięcie, rzeczowe zainteresowanie, skupienie uwagi 
na produkcji, jakie istniały w stosunku do frontu...” O to właśnie chodzi, że „do mas robotniczych, do 
samego gąszczu tych mas”, należy mówić tak, jak mówią tezy Rudzutaksa, a nie używać wyrazów w 
rodzaju:   „atmosfera   produkcyjna”,   które   wywołają   zdziwienie   lub   uśmiech.   Używając   wyrażenia 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

„atmosfera   produkcyjna”   tow.  Trocki   w   istocie   rzeczy   wyraża   tę   samą   myśl,   jaką  zawiera   pojęcie 
propagandy   produkcyjnej.   Ale   właśnie   w   masach   robotniczych,   w   samym   ich   gąszczu,   należy   tak 
prowadzić propagandę produkcyjną, aby unikać tego rodzaju wyrażeń. Wyrażenie to może służyć jako 
wzór, jak nie należy prowadzić w masach propagandy produkcyjnej.

POLITYKA A EKONOMIKA. DIALEKTYKA A EKLEKTYZM

Dziwne, że trzeba ponownie stawiać zagadnienie tak elementarne, tak podstawowe. Niestety, 

Trocki   i   Bucharin   zmuszają   do   tego.   Obydwaj   zarzucają   mi,   że   na   miejsce   jednego   zagadnienia 
„podsuwam” drugie lub że ja ujmuję zagadnienie „politycznie”, oni zaś – „gospodarczo”. Bucharin nawet 
wstawił to do swoich tez i usiłował „wznieść się ponad” obydwu uczestników sporu: ja, powiada, łączę 
jedno z drugim.

Rażący błąd teoretyczny. Polityka to skoncentrowany wyraz ekonomiki – powtórzyłem w swym 

przemówieniu, ponieważ wcześniej już słyszałem ten zgoła niedorzeczny, a w ustach marksisty zupełnie 
niedopuszczalny zarzut z powodu mego „politycznego” ujęcia zagadnienia. Polityka nie może nie mieć 
prymatu nad ekonomiką. Inne rozumowanie – to zapominanie abecadła marksizmu.

A może moja ocena polityczna jest fałszywa? Powiedzcie to i udowodnijcie. Ale mówienie (lub 

choćby nawet pośrednie dopuszczanie myśli), że ujęcie polityczne jest równoznaczne z „gospodarczym”, 
że można brać „jedno i drugie” – to zapominanie abecadła marksizmu.

Innymi słowy. Ujęcie polityczne oznacza: jeżeli podejść do związków zawodowych niewłaściwie, 

to zgubi to władzę radziecką, dyktaturę proletariatu. (Rozłam między partią a związkami zawodowymi, w 
wypadku jeśli partia nie ma racji, na pewno doprowadziłby do upadku władzy radzieckiej w takim 
chłopskim   kraju   jak   Rosja).   Można   (i   należy)   sprawdzać   słuszność   tej   opinii   pod   względem 
merytorycznym, tj. analizować, wnikać, rozstrzygać, czy dane ujęcie jest słuszne, czy też niesłuszne. Ale 
mówić: „cenię” wasze polityczne ujęcie, „lecz” jest to ujęcie tylko polityczne, nam natomiast potrzebne 
jest „również i gospodarcze”, to tyle samo co powiedzieć: „cenię” wasze mniemanie, że robiąc taki a taki 
krok, skręcacie sobie kark,  ale  zważcie także i to, że lepiej jest być sytym i odzianym niż głodnym i 
nagim.

Opowiadając się za połączeniem ujęcia politycznego  i  gospodarczego Bucharin pod względem 

teoretycznym stoczył się do eklektyki.

Trocki i Bucharin stawiają sprawę tak: my, powiadają, troszczymy się o wzrost produkcji, a wy 

tylko o formalną demokrację. Jest to fałszywe stawianie sprawy, gdyż zagadnienie przedstawia się (a z 
punktu  widzenia  marksizmu  może  się  przedstawiać)  jedynie  tak:   bez  słusznego politycznego   ujęcia 
sprawy dana klasa nie utrzyma swego panowania, a zatem nie zdoła również rozwiązać swego zadania 
produkcyjnego
.

Bardziej   konkretnie.   Zinowjew   powiada:   „Popełniacie   błąd   polityczny   doprowadzając   do 

rozłamów w związkach zawodowych. Natomiast o wzroście produkcji mówiłem i pisałem już w styczniu 
1920 r., przytaczając jako przykład zbudowanie łaźni”. Trocki odpowiada: „Wielka mi sztuka, myślałby 
kto (s. 29), napisać broszurę z przykładem o łaźni, gdy tymczasem «ani słowa», «ani jednego słowa» (s. 
22) nie ma u was o tym, co powinny robić związki zawodowe”.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Nieprawda. Przykład z łaźnią wart jest, wybaczcie kalambur, dziesięciu „atmosfer produkcyjnych” 

i jeszcze kilku „demokracji produkcyjnych” na dodatek. Przykład z łaźnią mówi wyraźnie, po prostu 
właśnie masom, właśnie „samemu ich gąszczowi”, co powinny robić związki zawodowe, natomiast 
„atmosfery produkcyjne” i „demokracje” to śmiecie zasypujące oczy mas robotniczych, utrudniające im 
rozumienie.

Mnie tow. Trocki również zarzucał, że: „Lenin nie powiedział ani słowa” (s. 66) o tym, „jaką rolę 

odgrywają i powinny odgrywać te dźwignie, które noszą nazwę aparatu związków zawodowych”.

Wybaczcie, tow. Trocki: po przeczytaniu w całości tez Rudzutaksa i przyłączeniu się do nich 

powiedziałem na ten temat więcej, bardziej wyczerpująco, słuszniej, prościej i jaśniej niż wszystkie wasze 
tezy oraz cały wasz referat czy koreferat i słowo końcowe. Albowiem, powtarzam, premie w naturze i 
koleżeńskie   sądy   dyscyplinarne   mają   stokroć   większe   znaczenie   dla   opanowania   gospodarki,   dla 
zarządzania przemysłem, dla podniesienia produkcyjnej roli związków zawodowych niż najzupełniej 
abstrakcyjne (i dlatego puste) słowa o „demokracji produkcyjnej”, o „zrastaniu się” itp.

Pod   pretekstem   wysuwania   „produkcyjnego”   punktu   widzenia   (Trocki)   lub   przezwyciężania 

jednostronności ujęcia politycznego oraz łączenia go z ujęciem gospodarczym (Bucharin) uraczono nas:

1) lekceważeniem zasad marksizmu, co znalazło wyraz w teoretycznie błędnym, eklektycznym 

określeniu stosunku polityki do ekonomiki;

2) obroną lub maskowaniem błędu politycznego, którego wyrazem jest polityka przetrząsania 

przenikająca na wskroś całą broszurę­platformę Trockiego. A błąd ten, jeśli go sobie nie uświadomić i nie 
naprawić, prowadzi do upadku dyktatury proletariatu;

3)   krokiem   wstecz   w   sferze   zagadnień   czysto   produkcyjnych,   gospodarczych,   zagadnień 

dotyczących tego, jak zwiększać produkcję; właśnie krokiem wstecz od rzeczowych tez Rudzutaksa, które 
stawiają zadania konkretne, praktyczne, życiowe, żywotne (rozwijajcie propagandę produkcyjną, uczcie 
się rozdzielać należycie premie w naturze i umiejętniej stosować przymus w postaci koleżeńskich sądów 
dyscyplinarnych),   do   abstrakcyjnych,   oderwanych,   „wyjałowionych”,   teoretycznie   błędnych,   po 
inteligencku  sformułowanych ogólnikowych  tez, z pominięciem  tego, co jest najbardziej rzeczowe i 
praktyczne.

Oto jaki jest w rzeczywistości stosunek między Zinowjewem i mną, z jednej strony, a Trockim i 

Bucharinem – z drugiej, w sprawie polityki i ekonomiki.

Toteż nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu czytając skierowane przeciwko mnie uwagi 

polemiczne, które 30 grudnia ogłosił tow. Trocki: „tow. Lenin na VIII Zjeździe Rad w słowie końcowym 
po dyskusji nad referatem o naszej sytuacji mówił, że trzeba nam mniej polityki, więcej gospodarności, 
natomiast jeśli chodzi o związki zawodowe, wysuwał na plan pierwszy polityczną stronę sprawy” (s. 65). 
Słowa te wydały się tow. Trockiemu „nadzwyczaj trafne”. W rzeczywistości są one wyrazem wręcz 
niesłychanej   gmatwaniny   pojęć,   wyrazem   zaiste   bezgranicznego   „rozgardiaszu   ideowego”.   Zawsze 
oczywiście wyrażałem, wyrażam i będę wyrażał życzenie, abyśmy się mniej zajmowali polityką, a więcej 
gospodarką.   Nietrudno   jednak   zrozumieć,   że   do   spełnienia   tych   życzeń   trzeba,   by   nie   było 
niebezpieczeństw politycznych  i błędów politycznych. Błędy polityczne, które popełnił tow. Trocki, a 
pogłębił,   spotęgował   tow.   Bucharin,  odciągają  naszą   partię   od   zadań   gospodarczych,   od   pracy 
„produkcyjnej”,  każą   nam,   niestety,   tracić   czas  na   naprawianie   tych   błędów,   na   polemizowanie   z 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

odchyleniem syndykalistycznym (prowadzącym do upadku dyktatury proletariatu), na polemizowanie z 
fałszywym   ujęciem   ruchu   zawodowego   (ujęciem   prowadzącym   do   upadku   władzy   radzieckiej),   na 
polemizowanie   z   ogólnikowymi   „tezami”   zamiast   tego,   by   prowadzić   rzeczową,   praktyczną, 
„gospodarczą” polemikę, kto lepiej i z większym skutkiem przydzielał premie w naturze, organizował 
sądy, wprowadzał w życie zrastanie się na podstawie tez Rudzutaksa, uchwalonych 2­6 listopada przez V 
Wszechrosyjską Konferencję Związków Zawodowych: młynarze saratowscy czy górnicy Donbasu, czy 
też metalowcy Pitra itd.

Weźcie kwestię pożyteczności „szerokiej dyskusji”. Tu również zobaczymy, jak błędy polityczne 

odciągają od zadań gospodarczych. Byłem przeciwny tak zwanej „szerokiej” dyskusji i uważałem oraz 
uważam za błąd, za błąd polityczny tow. Trockiego, udaremnienie przezeń pracy komisji związkowej, w 
której powinna była  się odbyć rzeczowa dyskusja.  Uważam za błąd polityczny  grupy buforowej z 
Bucharinem na czele, że nie zrozumiała ona zadań buforu (podsunęła i tutaj eklektyzm na miejsce 
dialektyki);   właśnie   z   punktu   widzenia   „buforu”   grupa   ta   powinna   była   wystąpić   jak   najbardziej 
energicznie przeciw szerokiej dyskusji, a za przeniesieniem dyskusji do komisji związkowej. Popatrzcie, 
co z tego wynikło.

30   grudnia   Bucharin   wykoncypował,   że   „proklamowaliśmy   nowe,   święte   hasło   demokracji 

robotniczej, polegającej na tym, że wszystkie sprawy należy omawiać nie na wąskich kolegiach, nie na 
małych zebraniach, nie w jakiejś tam swojej korporacji, ale stawiać je na szerokich zebraniach. Otóż 
twierdzę,   że   stawiając   zagadnienie   roli   związków   zawodowych   na   tak   wielkim   zgromadzeniu   jak 
dzisiejsze, czynimy przez to krok nie wstecz, lecz naprzód” (s. 45). I ten człowiek oskarżał Zinowjewa o 
wodolejstwo i o wyolbrzymianie demokracji! Jedno wielkie wodolejstwo i „plecenie głupstw”, całkowite 
niezrozumienie tego, że formalny demokratyzm powinien być podporządkowany rewolucyjnej celowości!

Wcale nie lepiej u Trockiego. Występuje on z oskarżeniem: „Lenin chce za wszelką cenę uciąć, 

przerwać merytoryczną dyskusję” (s. 65). On oświadcza: „Dlaczego nie wchodziłem do komisji, o tym w 
KC powiedziałem wyraźnie: póki nie będzie mi wolno na równi ze wszystkimi innymi towarzyszami 
poruszyć tych zagadnień w całej rozciągłości w prasie partyjnej, póty nie spodziewam się żadnego 
pożytku z gabinetowego rozpatrywania tych zagadnień, a więc i z pracy w komisji” (s. 69).

Rezultat?   Nie   upłynął   i   miesiąc   od   chwili,   gdy   Trocki   25   grudnia   zapoczątkował   „szeroką 

dyskusję”, a wątpliwe, czy znajdzie się 1 na 100 odpowiedzialnych działaczy partyjnych, który by nie 
odczuwał niesmaku po tej dyskusji, nie uświadamiał sobie jej bezużyteczności (jeśli nie gorzej). Trocki 
bowiem zajął czas partii sporem o słowa, o kiepskie tezy, nazwawszy urągliwie „gabinetową” właśnie 
rzeczową, gospodarską dyskusję w komisji, która stawiałaby sobie za zadanie zbadanie i sprawdzenie 
praktycznego   doświadczenia   po   to,   by   ucząc   się   na   tym   doświadczeniu  posuwać   się   naprzód  w 
prawdziwej pracy „produkcyjnej”, nie zaś wstecz – od spraw żywych do martwej scholastyki wszelakich 
„atmosfer produkcyjnych”.

Weźcie sławetne „zrastanie się”. 30 grudnia radziłem nie mówić o nim, gdyż  nie zbadaliśmy 

naszego własnego doświadczenia praktycznego, a bez tego spory na temat zrastania się nieuchronnie 
przeradzają się w wodolejstwo, w próżne odciąganie sił partii  od  pracy gospodarczej. Tezy Trockiego 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

dotyczące tego punktu, który zawiera propozycje wprowadzania w skład rad gospodarki narodowej od 1/3 
do 1/2 i od 1/2 do 2/3 przedstawicieli związków zawodowych

6

, nazwałem biurokratyczną projektomanią.

Z tego powodu mocno się na mnie  obruszył  Bucharin i,  jak widzę ze s. 49 sprawozdania, 

wyczerpująco i szczegółowo udowadniał mi, „że kiedy ludzie zbierają się i mówią o czymś, to nie 
powinni udawać głuchoniemych” (dosłownie tak właśnie wydrukowano na wskazanej stronie!). Obruszył 
się również i Trocki, który zawołał:

„Proszę,   aby   każdy   z   was   zapisał   sobie   w   notesie,   że   tow.   Lenin   tego   a   tego   dnia   nazwał   to 

biurokratyzmem,   ja   natomiast   ośmielam   się   przepowiadać,   że   po   kilku   miesiącach   zostanie   przyjęte   do 
wiadomości i jako wytyczna, aby w WCRZZ i w NRGN, w Komitecie Centralnym metalowców i w Wydziale 
Metalu itd. było od jednej trzeciej do połowy pracowników obu instytucji jednocześnie...” (s. 68).

Gdy to przeczytałem, poprosiłem tow. Milutina (zastępca przewodniczącego Najwyższej Rady 

Gospodarki   Narodowej),  aby  przesłał   mi  wszelkie   istniejące,  wydrukowane  sprawozdania   dotyczące 
zagadnienia zrastania się. Myślę sobie w duchu: a zacznę, choć pomaleńku, badać nasze doświadczenie 
praktyczne
, gdyż rzeczą nieznośnie nudną jest zajmowanie się „ogólnopartyjną gadaniną” (wyrażenie 
Bucharina, s. 47, które chyba stanie się równie „skrzydlatym słówkiem” jak sławetne „przetrząsanie”) – 
po   próżnicy,   bez   materiałów,   bez   faktów,   wysysając   z   palca   rozbieżności,   definicje,   „demokracje 
produkcyjne”.

Towarzysz Milutin przysłał mi kilka książek, a między innymi „Sprawozdanie NRGN na VIII 

Wszechrosyjski   Zjazd   Rad”   (Moskwa   1920;   przedmowa   nosi   datę   19   grudnia   1920).   Na   s.   14 
zamieszczona jest tabela, która pokazuje udział robotników  w organach zarządzania. Przytaczam tę 
tabelkę (obejmującą tylko część gubernialnych rad gospodarki narodowej i przedsiębiorstw):

S p o ś r ó d   n i c h :

Aparat zarządzania:

Ogólna 

liczba

Robot­

ników

%%

Speców

%%

Urzęd. i 

in.

%%

Prezydium NRGN i gubernialnych 
rad gospodarki narodowej

187

107

57,2

22

11,8

58

31,0

Kolegia głównych zarządów, 
wydziałów, centralnych zarządów

140

72

51,4

31

22,2

37

26,4

Kolegialne i jednoosobowe 
zarządy fabryczne

1143

726

63,5

398

34,8

19

1,7

Razem:

1470

905

61,6

451

30,7

114

7,7

Tak więc już teraz udział robotników stanowi przeciętnie 61,6%, tj. bliższy jest 2/3 niż połowy! 

Biurokratyczno­projektomański charakter tego, co napisał na ten temat w tezach tow. Trocki, jest  już 
dowiedziony
. Mówić, wieść spory, pisać platformy „od 1/3 do 1/2” czy „od 1/2 do 2/3” – wszystko to jest 
absolutnie   jałową   „ogólnopartyjną   gadaniną”,   odciąganiem   sił,   środków,   uwagi,   czasu   od   pracy 

6

 Tamże, s. 206. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 15 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

produkcyjnej, jest najzwyklejszym politykierstwem pozbawionym poważnej treści. Natomiast w komisji, 
gdzie znaleźliby się ludzie z doświadczeniem, gdzie nie zgodzono by się na pisanie tez bez zbadania 
faktów, można by było z pożytkiem dla sprawy zająć się sprawdzeniem doświadczenia, powiedzmy – 
zbadaniem opinii kilkudziesięciu osób (spośród tysiąca „pracowników obu instytucji jednocześnie”), 
porównaniem ich wrażeń i wniosków z obiektywnymi danymi statystyki, próbą uzyskania rzeczowych, 
praktycznych wskazań na przyszłość: czy należy wobec takich a takich wyników doświadczenia posuwać 
się natychmiast naprzód w tym samym kierunku, czy nieco zmienić i jak mianowicie zmienić kierunek, 
metody,   ujęcie,   czy   też   dla   dobra   sprawy   należy   zatrzymać   się,   po   raz   drugi   i   trzeci   sprawdzić 
doświadczenie, może przerobić coś niecoś itd. itp.

Prawdziwy „działacz gospodarczy”, towarzysze (pozwólcie, że i ja zajmę się nieco „propagandą 

produkcyjną”!), wie, iż nawet w najbardziej przodujących krajach kapitaliści i organizatorzy trustów 
przez wiele lat, niekiedy po dziesięć lat i dłużej, zajmowali się badaniem i sprawdzaniem własnego (i 
cudzego)   doświadczenia   praktycznego,   poprawiając,   przerabiając   to,   co   już   zaczęto,   cofając   się, 
poprawiając wielokrotnie, aby osiągnąć odpowiadający w pełni danemu zadaniu system zarządzania, 
doboru wyższych i niższych pracowników administracji itd. Tak było w kapitalizmie, który w całym 
świecie cywilizowanym opierał się w swej działalności gospodarczej  na wiekowym doświadczeniu i 
wiekowych   nawykach
.   My   zaś   budujemy   na   nowym   gruncie,   który   wymaga   niezmiernie   długiej, 
wytrwałej i cierpliwej pracy nad przemianą nawyków pozostawionych nam w spadku przez kapitalizm; a 
przekształcenie ich możliwe jest tylko stopniowo. Ujmowanie tej sprawy tak, jak ujmuje ją Trocki, jest z 
gruntu fałszywe. „Czy mają – wołał on w przemówieniu z 30 grudnia – czy mają nasi robotnicy, działacze 
partii i związków zawodowych przeszkolenie produkcyjne? tak czy nie? Odpowiadam: nie” (s. 29). 
Śmieszne jest takie ujmowanie tego rodzaju zagadnienia. To tak, jakbyście pytali: czy dana dywizja ma 
dostateczną ilość walonek? tak czy nie?

Nawet i za dziesięć lat z pewnością będziemy musieli powiedzieć, że nie wszyscy działacze partii i 

związków zawodowych mają dostateczne przeszkolenie produkcyjne. Podobnie jak nie wszyscy działacze 
partii, związków zawodowych i resortu wojskowego będą mieli za dziesięć lat dostateczne przeszkolenie 
wojskowe.   Ale   przeszkolenie   produkcyjne  zapoczątkowaliśmy  już   w   ten   sposób,   że   około   tysiąca 
robotników – członków i delegatów związków zawodowych – uczestniczy w zarządzaniu i zarządza 
przedsiębiorstwami,   głównymi   zarządami   oraz   jeszcze   wyżej.   Podstawowa   zasada   „przeszkolenia 
produkcyjnego”, przeszkolenia nas samych, starych działaczy nielegalnych i zawodowych dziennikarzy, 
polega   na   tym,   abyśmy   sami   się   brali   i   uczyli   innych   brać   się   do   jak   najbardziej   uważnego   i 
szczegółowego badania naszego własnego doświadczenia praktycznego kierując się regułą: „trzy razy 
przymierz, nim raz utniesz”. Wytrwałe, powolne, ostrożne, rzeczowe i umiejętne sprawdzanie tego, co 
zrobił ów tysiąc, jeszcze bardziej ostrożne i umiejętne korygowanie ich pracy i posuwanie się naprzód 
dopiero po całkowitym przekonaniu się o użyteczności danej metody, danego systemu zarządzania, danej 
proporcji,   danego   doboru   osób   itd.   –   oto   podstawowa,   główna,   bezwzględnie   obowiązująca   zasada 
„przeszkolenia produkcyjnego”. I właśnie tę zasadę łamie tow. Trocki we wszystkich swoich tezach, w 
całym swoim ujęciu zagadnienia. Wszystkie tezy, cała broszura­platforma tow. Trockiego są właśnie tego 
rodzaju, że swymi błędami odciągnęły uwagę i siły partii od rzeczowej pracy „produkcyjnej” zużywszy je 
na jałowe, pozbawione treści utarczki słowne.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 16 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

DIALEKTYKA A EKLEKTYZM. „SZKOŁA” A „APARAT”

Do wielu nader cennych przymiotów tow. Bucharina zaliczyć należy jego zdolności teoretyczne 

oraz zamiłowanie do wykrywania w każdym zagadnieniu jego korzeni teoretycznych. Jest to przymiot 
nader cenny, nie sposób bowiem wyjaśnić sobie w pełni żadnego błędu, w tym i politycznego, jeśli się nie 
wykryje teoretycznych korzeni błędu u tego, kto go popełnia, wychodząc z określonych, świadomie 
przezeń przyjmowanych założeń.

Zgodnie   z   tym   swoim   dążeniem   do   teoretycznego   zgłębienia   zagadnienia   tow.   Bucharin, 

poczynając   od   dyskusji   z   30   grudnia,   jeśli   nie   wcześniej,   przenosi   spór   do   wspomnianej   właśnie 
dziedziny.

„Uważam za absolutnie niezbędne [mówił tow. Bucharin 30 grudnia], na tym polega teoretyczna istota 

tego, co nazywane jest tu «frakcją buforową» czy jej ideologią, i wydaje mi się najzupełniej bezsporne, że nie 
można odrzucić ani tego politycznego, ani tego gospodarczego momentu...” (s. 47).

Teoretyczna   istota   błędu,   który   popełnia   tu   tow.   Bucharin,   polega   na   tym,   że   na   miejsce 

dialektycznego   stosunku   między   polityką   a   ekonomiką   (którego   uczy   nas   marksizm)   podsuwa   on 
eklektyzm. „I jedno, i drugie”, „z jednej strony, z drugiej strony” – oto teoretyczne stanowisko Bucharina. 
A to jest właśnie eklektyzm. Dialektyka wymaga wszechstronnego uwzględniania stosunków w ich 
konkretnym rozwoju, a nie wyrywania kawałka stąd, kawałka stamtąd. Wykazałem to już na przykładzie 
polityki i ekonomiki.

Przykład „buforu” wykazuje to w sposób równie oczywisty. Bufor jest pożyteczny i potrzebny, 

jeżeli pociąg partyjny stacza się ku katastrofie. To jest bezsporne. Bucharin postawił zadanie „buforowe” 
w sposób eklektyczny, biorąc po kawałku od Zinowjewa i od Trockiego. Bucharin, jako „buforowiec”, 
powinien był samodzielnie określić, gdzie, kiedy i w czym popełnia błąd jeden czy drugi, ci czy inni, błąd 
teoretyczny czy błąd polegający na braku taktu politycznego, czy błąd sprowadzający się do frakcyjności 
w wystąpieniu, czy też błąd polegający na przesadzie itp., i z całą siłą atakować każdy taki błąd. Bucharin 
nie zrozumiał tego swojego zadania „buforu”. Oto jeden z oczywistych tego dowodów:

Frakcja komunistów Piotrogrodzkiego Biura Cektranu (KC związku kolejarzy i wodniaków) – 

organizacja sympatyzująca z Trockim i wręcz deklarująca, że jej zdaniem „w podstawowej kwestii, 
kwestii  produkcyjnej  roli związków  zawodowych, stanowiska towarzyszy Trockiego i Bucharina są 
odmianami tego samego punktu widzenia” – wydała w Piotrogrodzie w formie broszurki koreferat, który 
wygłosił tow. Bucharin w Piotrogrodzie w dniu 3 stycznia 1921 r. (N. Bucharin: „O zadaniach związków 
zawodowych”, Piotrogród 1921). W koreferacie tym czytamy:

„Początkowo   tow.   Trocki   formułował   zagadnienie   tak,   że   należy   zmienić   kierownictwo   związków 

zawodowych, że należy dobrać odpowiednich towarzyszy itp., a jeszcze wcześniej stał nawet na stanowisku 
«przetrząsania»,   czego   obecnie   się   wyrzekł,   toteż   wysuwanie   «przetrząsania»   jako   argumentu   przeciw   tow. 
Trockiemu jest najzupełniej niedorzeczne” (s. 5).

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 17 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Nie   będę   się   zatrzymywał   nad   licznymi   faktycznymi   nieścisłościami   tej   relacji.   (Słówka 

„przetrząsanie”   użył   Trocki   na   V   Wszechrosyjskiej   Konferencji   Związków   Zawodowych,   która 
obradowała w dniach 2­6 listopada. O „doborze personelu kierowniczego” Trocki mówił w § 5 swoich 
tez, które zgłosił w KC 8 listopada i wydanych, nawiasem mówiąc, przez któregoś ze zwolenników 
Trockiego w postaci drukowanej ulotki. Całą broszurę Trockiego z 25 grudnia: „Rola i zadania związków 
zawodowych” przenika na wskroś ten sam sposób myślenia, ten sam duch – o czym już uprzednio 
mówiłem. Gdzie i w czym znalazło wyraz owo „wyrzeczenie się”, zupełnie nie wiadomo). Tematem 
moim jest w tej chwili co innego. Jeśli „bufor” jest eklektyczny – pomija on jedne błędy, wspomina o 
innych; przemilcza błędy z 30 grudnia 1920 r. w Moskwie, popełnione wobec tysięcy pracowników RKP 
z całej Rosji; mówi o błędach w Pitrze z 3 stycznia 1921 r. Jeśli „bufor” jest dialektyczny – ze wszystkich 
sił atakuje każdy błąd, który dostrzega u obydwu lub u wszystkich stron. Ale tego właśnie Bucharin nie 
czyni. Nie próbuje on nawet zanalizować broszury Trockiego z punktu widzenia polityki przetrząsania. 
Po   prostu   ją   przemilcza.   Nic   dziwnego,   że   takie   wykonywanie   swej   roli   przez   bufor   wywołuje   u 
wszystkich śmiech.

Dalej. W tym samym piotrogrodzkim przemówieniu Bucharina na s. 7 czytamy:

„Błąd tow. Trockiego polega na tym, że niedostatecznie broni on momentu szkoły komunizmu”.

Podczas dyskusji 30 grudnia Bucharin rozumuje tak:

„Towarzysz   Zinowjew   mówił,   że   związki   zawodowe   –   to   szkoła   komunizmu,   a   Trocki   –   że   to 

administracyjno­techniczny  aparat zarządzania  produkcją. Nie widzę żadnych  racji  logicznych,  z których  by 
wynikało, że prawdziwe jest nie pierwsze i nie drugie: prawdziwe są oba te twierdzenia i połączenie obu tych 
twierdzeń” (s. 48).

Tę samą myśl zawiera 6 teza Bucharina i jego „grupy” czy też „frakcji”: „...z jednej strony, są one 

[związki zawodowe] szkołą komunizmu [...] z drugiej strony, są one – i to w coraz większym stopniu – 
częścią   składową   aparatu   gospodarczego   i   aparatu   władzy   państwowej   w   ogóle...”   („Prawda”,   16 
stycznia).

Otóż  tu  właśnie  tkwi   podstawowy  błąd  teoretyczny  tow.  Bucharina  –  zastąpienie   dialektyki 

marksizmu   eklektyzmem   (rozpowszechnionym   zwłaszcza   wśród   autorów   różnych   „modnych”   i 
reakcyjnych systemów filozoficznych).

Towarzysz Bucharin mówi o racjach „logicznych”. Całe jego rozumowanie wykazuje, że stoi on 

tu – być może bezwiednie – na stanowisku logiki formalnej, czyli scholastycznej, a nie na stanowisku 
logiki  dialektycznej, czyli marksistowskiej. Aby to wyjaśnić, rozpocznę od najprostszego przykładu 
przytoczonego przez samego tow. Bucharina. Podczas dyskusji 30 grudnia mówił on:

„Towarzysze, spory, które tu się toczą, mogą sprawiać na wielu z was mniej więcej takie wrażenie: 

przychodzi dwóch ludzi i jeden pyta drugiego, czym jest szklanka, która stoi na katedrze. Jeden mówi: «to szklany 
walec i niechaj będzie wyklęty każdy, kto powiada, że jest inaczej». Drugi mówi: «Szklanka to przyrząd do picia i 
niechaj będzie wyklęty każdy, kto powiada, że jest inaczej»” (s. 46).

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 18 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Za   pomocą   tego   przykładu   Bucharin   chciał,   jak   widzi   czytelnik,   wyjaśnić   mi   popularnie 

szkodliwość jednostronności. Przyjmuję to wyjaśnienie z wdzięcznością i aby czynem dowieść swojej 
wdzięczności, odpowiadam popularnym wyjaśnieniem, co to jest eklektyzm w odróżnieniu od dialektyki.

Szklanka – to niewątpliwie zarówno szklany walec, jak i przyrząd do picia. Ale szklanka ma nie 

tylko te dwie własności lub przymioty, lub strony, lecz nieskończoną ilość innych własności, przymiotów, 
stron, stosunków wzajemnych i „mediacji” z całym pozostałym światem. Szklanka jest przedmiotem 
ciężkim,   przyrządem,   którym   się   rzuca.   Szklanka   może   służyć   jako   przycisk   do   papierów,   jako 
pomieszczenie   dla   schwytanego   motyla,   szklanka   może   posiadać   wartość   jako   przedmiot   rżnięty 
artystycznie lub ozdobiony rysunkiem, zupełnie niezależnie od tego, czy nadaje się ona do picia, czy 
zrobiona jest ze szkła, czy ma kształt cylindryczny, czy też niezupełnie, i tak dalej, i temu podobne.

Dalej. Jeśli w tej chwili potrzebna mi jest szklanka jako przyrząd do picia, to wcale nie muszę 

wiedzieć, czy ma ona kształt cylindryczny i czy rzeczywiście zrobiona jest ze szkła, ważne natomiast jest, 
aby na dnie nie było pęknięcia, aby przy używaniu tej szklanki nie można było poranić sobie warg itp. 
Jeśli zaś szklanka potrzebna mi jest nie do picia, ale do takiego użytku, do jakiego nadaje się wszelki 
szklany walec, wówczas nadaje mi się również szklanka z pękniętym dnem albo nawet zgoła bez dna itd.

Logika formalna, do której ograniczają się w szkołach (i do której powinni się ograniczać – z 

poprawkami – w niższych klasach szkoły), posługuje się definicjami formalnymi, kierując się tym, co jest 
najbardziej pospolite lub co najczęściej rzuca się w oczy, i na tym poprzestaje. Jeśli przy tym bierze się 
dwie lub więcej rozmaitych definicji i łączy się je zupełnie przypadkowo (zarówno szklany walec, jak i 
przyrząd do picia), to otrzymujemy definicję eklektyczną, wskazującą na różne strony przedmiotu i na nic 
ponadto.

Logika   dialektyczna   wymaga,   abyśmy   szli   dalej.   Aby   rzeczywiście   znać   przedmiot,   należy 

ogarnąć, zbadać wszystkie jego strony, wszystkie związki i „mediacje”. Nigdy nie osiągniemy tego w 
pełni, ale postulat wszechstronności ustrzeże nas od błędów i od skostnienia. To po pierwsze. Po drugie, 
logika dialektyczna wymaga, aby rozpatrywać przedmiot w jego rozwoju, „w samoruchu” (jak mówi 
niekiedy Hegel), w zmianie. Jeżeli chodzi o szklankę, nie jest to od razu jasne, ale i szklanka nie 
pozostaje   niezmienna,   zwłaszcza   zaś   zmienia   się   przeznaczenie   szklanki,   jej   użycie,   jej  związek  z 
otaczającym światem. Po trzecie, cała ludzka praktyka – i jako kryterium prawdy, i jako praktyczny 
miernik   związku   między   przedmiotem   a   potrzebami   człowieka   –   powinna   wejść   w   skład   pełnej 
„definicji” przedmiotu. Po czwarte, logika dialektyczna uczy, że „prawdy abstrakcyjnej nie ma, prawda 
jest zawsze konkretna”, jak lubił mawiać za Heglem nieboszczyk Plechanow. (Nawiasem mówiąc, sądzę, 
że   warto   zaznaczyć   dla   młodych   członków   partii,   iż  nie   można  stać   się  świadomym,  prawdziwym 
komunistą   bez   studiowania   –  właśnie  studiowania  –  wszystkiego,   co   napisał   Plechanow   z  zakresu 
filozofii, ponieważ są to rzeczy najlepsze w całej międzynarodowej literaturze marksizmu

7

).

7

  Przy tej okazji należałoby wyrazić życzenie, po pierwsze, aby w ukazującym się aktualnie wydaniu dzieł Plechanowa 

wyodrębniono wszystkie artykuły z zakresu filozofii w oddzielny tom lub oddzielne tomy z jak najbardziej szczegółowym 
skorowidzem   itp.   Powinno   to   bowiem   wejść   do   serii   obowiązkowych   podręczników   komunizmu.   Po   drugie,   państwo 
robotnicze   powinno,   moim   zdaniem,   wymagać   od   profesorów   filozofii,   aby   znali   plechanowowski   wykład   filozofii 
marksistowskiej i umieli przekazać tę wiedzę uczącym się. Ale to wszystko jest już dygresją od „propagandy” w stronę 
„administrowania”.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 19 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Nie wyczerpałem, ma się rozumieć, pojęcia logiki dialektycznej. Ale na razie i to wystarczy. 

Można przejść od szklanki do związków zawodowych i do platformy Trockiego.

„Z jednej strony – szkoła, z drugiej – aparat” – twierdzi Bucharin i pisze tak w swych tezach. Błąd 

Trockiego polega na tym, że „niedostatecznie broni on momentu szkoły”... błąd zaś Zinowjewa – to 
niedostateczne podkreślenie „momentu” aparatu.

Dlaczego to rozumowanie Bucharina jest martwym i pozbawionym treści eklektyzmem? Dlatego 

że   Bucharin   nawet   w   najmniejszym   stopniu   nie   próbuje   samodzielnie,   ze   swego   punktu   widzenia, 
zanalizować zarówno całej historii tego sporu (a marksizm, to znaczy logika dialektyczna, wymaga tego 
bezwarunkowo), jak i całego podejścia do zagadnienia, całego ujęcia – lub, jeśli chcecie, całego kierunku 
ujęcia   –   zagadnienia   w   danej   chwili,   w   danych   konkretnych   okolicznościach.   Bucharin   nawet   w 
najmniejszym   stopniu   nie   próbuje   tego   uczynić!   Podchodzi   on   do   zagadnienia   bez   jakiejkolwiek 
konkretnej analizy, posługuje się gołymi  abstrakcjami i bierze kawałek od Zinowjewa, kawałek od 
Trockiego. To właśnie jest eklektyzm.

Aby wyjaśnić to jeszcze bardziej poglądowo, posłużę się przykładem. Nie wiem nic zgoła o 

powstańcach   i   rewolucjonistach   Chin   południowych   (poza   2­3   artykułami   Sun   Jat­sena   oraz   kilku 
książkami i artykułami prasowymi, które czytałem wiele lat temu). Skoro są tam powstania, to zapewne 
są i spory między Chińczykiem nr 1, który mówi, że powstanie – to wytwór walki klasowej, która uległa 
szczytowemu zaostrzeniu i ogarnęła cały naród, a Chińczykiem nr 2, który mówi, że powstanie – to 
sztuka. Tezy, podobne do tez Bucharina, mogę napisać nie wiedząc nic ponadto: „z jednej strony... z 
drugiej strony”. Jeden niedostatecznie uwzględnił „moment” sztuki, drugi – „moment zaostrzenia” itd. 
Będzie to martwy i pozbawiony treści eklektyzm, nie ma tu bowiem konkretnej analizy danego sporu, 
danej kwestii, danego jej ujęcia itd.

Związki zawodowe to z jednej strony – szkoła; z drugiej – aparat; z trzeciej – organizacja ludzi 

pracy; z czwartej – organizacja obejmująca niemal wyłącznie robotników przemysłowych; z piątej – 
organizacja według gałęzi przemysłu

8

 itd. itd. U Bucharina nie ma ani śladu jakiegokolwiek uzasadnienia, 

jakiejkolwiek samodzielnej analizy, która by wykazała, dlaczego należy wziąć pod uwagę pierwsze dwie 
„strony” zagadnienia lub przedmiotu, a nie trzecią, czwartą, piątą itd. Toteż i tezy grupy bucharinowskiej 
–  to  jedna   eklektyczna   jałowa  gadanina.  Całe   zagadnienie   stosunku  między   „szkołą”  a  „aparatem” 
Bucharin ujmuje z gruntu fałszywie, eklektycznie.

Aby ująć to zagadnienie w sposób właściwy, należy od czczych abstrakcji przejść do konkretnego, 

tj. danego sporu. Rozpatrujcie ten spór, jak chcecie: czy tak, jak powstał on na V Wszechrosyjskiej 
Konferencji Związków Zawodowych, czy tak, jak go ujął i jaki nadał mu kierunek sam Trocki w swojej 
broszurze­platformie 25 grudnia – a zobaczycie, że  całe  ujęcie Trockiego, cały kierunek jest u niego 
błędny. Nie zrozumiał on, że należy i można uważać związki zawodowe za szkołę i wówczas, gdy stawia 
się sprawę „radzieckiego trade­unionizmu”, i wówczas, gdy mówi się o propagandzie produkcyjnej w 
ogóle,   i   wówczas,   gdy   zagadnienie   „zrastania”,   zagadnienie   udziału   związków   zawodowych   w 
zarządzaniu produkcją stawia się tak jak Trocki. Również w takim ujęciu tego ostatniego zagadnienia, 
jakie prezentuje cała broszura­platforma Trockiego, błąd polega na niezrozumieniu, że związki zawodowe 

8

  Nawiasem mówiąc, Trocki i tu popełnia  błąd. Sądzi on, że związek produkcyjny jest to związek  mający za zadanie 

podporządkować sobie produkcję. Jest to niesłuszne. Związek produkcyjny jest to związek organizujący robotników według 
gałęzi produkcji, co jest nieuniknione przy obecnym (zarówno w Rosji, jak i na całym świecie) poziomie techniki i kultury.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 20 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

są  s z k o ł ą   administracyjno­technicznego zarządzania produkcją. Nie „z jednej strony – szkoła, a z 
drugiej – coś innego”, ale  ze wszystkich stron, w danym sporze, w danym ujęciu zagadnienia przez 
Trockiego –  związki zawodowe są szkołą, szkołą zrzeszania się, szkołą solidarności, szkołą obrony 
własnych  interesów,  szkołą   gospodarowania,   szkołą   zarządzania.  Zamiast   zrozumieć   i  naprawić  ten 
podstawowy błąd tow. Trockiego tow. Bucharin wprowadził śmieszną popraweczkę: „z jednej strony, z 
drugiej strony”.

Podejdźmy  do  zagadnienia  jeszcze bardziej  konkretnie.   Popatrzmy,  czym  są  obecne  związki 

zawodowe jako „aparat” zarządzania produkcją. Widzieliśmy, że według niekompletnych danych około 
900 robotników, członków i delegatów związku zawodowego, zarządza produkcją. Zwiększcie tę liczbę, 
jeśli chcecie, choćby nawet dziesięciokrotnie, choćby nawet stokrotnie; przypuśćmy nawet – by ustąpić 
wam i wyjaśnić wasz podstawowy błąd – że „posuwanie się naprzód” odbywać się będzie w najbliższym 
czasie z taką właśnie niewiarygodną szybkością, to mimo wszystko w porównaniu z ogólną 6­milionową 
masą   członków   związków   zawodowych   udział   ludzi   bezpośrednio   uczestniczących   w   zarządzaniu 
okazuje się nikły. I stąd jeszcze wyraźniej widać, że skupianie całej uwagi na „warstwie kierowniczej”, 
jak to czyni Trocki, mówienie o produkcyjnej roli związków zawodowych i o zarządzaniu produkcją bez 
uwzględniania tego, że 98½% uczy się (6 000 000 – 90 000 = 5 910 000 = 98½% całej sumy) i długo 
musi   się   uczyć
  –   to   popełnianie   podstawowego   błędu.   Nie   szkoła  i  zarządzanie,   lecz  s z k o ł a 
zarządzania
.

Kiedy tow. Trocki polemizował 30 grudnia z Zinowjewem i oskarżał go, zupełnie gołosłownie i 

niesłusznie, o negowanie „polityki mianowań”, tj. negowanie prawa i obowiązku KC do mianowań, to 
niechcący wymknęło mu się niezwykle charakterystyczne przeciwstawienie:

„...Zinowjew – powiedział on – zbyt propagandystycznie ujmuje każde praktyczne, konkretne zagadnienie, 

zapominając, że chodzi tu nie tylko o materiał do agitacji, ale i o zagadnienie, które należy rozstrzygnąć w trybie 
administracyjnym” (s. 27).

Wyjaśnię zaraz dokładnie, jakie mogłoby być administratorskie podejście do danego zagadnienia. 

Ale na tym właśnie polega podstawowy błąd tow. Trockiego, że do tych zagadnień, które sam wysunął w 
swej   broszurze­platformie,   podszedł   (raczej:   podleciał)   jako  administrator,   gdy   tymczasem   do  tych 
zagadnień mógł i powinien był podejść wyłącznie jako propagandysta.

Rzeczywiście. Co jest dobre u Trockiego? Nie w jego tezach, lecz w jego  przemówieniach  – 

zwłaszcza kiedy zapomina on o swej niefortunnej polemice z rzekomo „konserwatywnym” skrzydłem 
działaczy związkowych – niewątpliwie dobra i pożyteczna jest propaganda produkcyjna. Uczestnicząc w 
rzeczowej   pracy   „gospodarczej”   w   komisji   związkowej,   występując   z   trybuny   i   w   druku,   będąc 
uczestnikiem   i   pracownikiem   Wszechrosyjskiego   Biura   Propagandy   Produkcyjnej,   tow.   Trocki 
niewątpliwie   przyniósłby   (i   niewątpliwie   przyniesie)   niemałą   korzyść   sprawie.   Błędem   są   „tezy­
platforma”. Czerwoną nicią przewija się przez nie podejście administratora do „kryzysu” w organizacji 
zawodowej, do „dwóch tendencji” w związkach zawodowych, do interpretowania programu RKP, do 
„radzieckiego trade­unionizmu”, do „przeszkolenia produkcyjnego”, do „zrastania”. Wyliczyłem teraz 
wszystkie główne tematy  poruszone w „platformie” Trockiego; w danej chwili  właściwym ujęciem 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 21 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

właśnie   takich   tematów   i   z   takim   materiałem,   jaki   posiada   Trocki,   może   być   jedynie   ujęcie 
propagandystyczne.

Państwo   to   dziedzina   przymusu.   Szaleństwem   byłoby   wyrzekać   się   przymusu,   zwłaszcza   w 

okresie   dyktatury   proletariatu.   „Administrowanie”   i   administratorskie   podejście   do   sprawy   jest   tu 
konieczne. Partia – to bezpośrednio rządząca awangarda proletariatu, to przywódca. Wydalenie z partii, a 
nie przymus – oto specyficzny środek oddziaływania, środek oczyszczania i hartowania awangardy. 
Związki zawodowe – to rezerwuar władzy państwowej, szkoła komunizmu, szkoła gospodarowania. W 
tej dziedzinie tym, co specyficzne i główne, jest nie zarządzanie, ale „ w i ę ź ”  „między centralnym [i, 
oczywiście, także terenowym] zarządzaniem państwowym, gospodarką narodową i  szerokimi masami 
ludzi pracy” (jak mówi program naszej partii, § 5 części ekonomicznej, paragraf poświęcony związkom 
zawodowym).

Przez całą broszurę­platformę Trockiego czerwoną nicią przewija się całkowicie błędne ujęcie 

tego zagadnienia, niezrozumienie tego stosunku.

Wyobraźcie sobie, że to sławetne „zrastanie” Trocki opracowałby w powiązaniu z pozostałymi 

tematami swojej platformy, ujmując całe zagadnienie od innej strony. Wyobraźcie sobie, że jego broszura 
byłaby w całości poświęcona zadaniu szczegółowego zbadania, powiedzmy, 90 spośród 900 przypadków 
„zrastania”, przypadków łączenia funkcyj zarządzania przemysłem w NRGN z wybraniem na te funkcje 
przez związki zawodowe, łączenia tych funkcji przez członków związków zawodowych i etatowych 
pracowników ruchu zawodowego. Wyobraźcie sobie, że te 90 przypadków byłoby zanalizowane łącznie z 
danymi reprezentacyjnego badania statystycznego, łącznie z raportami i sprawozdaniami rewidentów i 
instruktorów Inspekcji Robotniczo­Chłopskiej i odpowiednich komisariatów ludowych, tj. zanalizowane 
według danych instytucji administrujących, zanalizowane z punktu widzenia wyników i rezultatów pracy, 
osiągnięć produkcyjnych itp. Takie podejście do sprawy byłoby słusznym podejściem administratorskim i 
całkowicie usprawiedliwiałoby politykę „przetrząsania”, tj. skierowanie uwagi na to, kogo usunąć, kogo 
przenieść, kogo mianować, jakie postulaty wysunąć niezwłocznie pod adresem „warstwy kierowniczej”. 
Jeżeli Bucharin powiedział w swym wydanym przez cektranistów przemówieniu piterskim z dnia 3 
stycznia, że Trocki przedtem stał na stanowisku „przetrząsania”, a teraz wyrzekł się tego, to Bucharin i 
tutaj wpada w eklektykę, śmieszną pod względem praktycznym, a już zupełnie niedopuszczalną dla 
marksisty pod względem teoretycznym. Bucharin traktuje zagadnienie abstrakcyjnie, nie umiejąc (lub nie 
chcąc) podejść do niego konkretnie. Dopóki my, KC partii i cała partia, będziemy administrowali, tj. 
rządzili państwem, dopóty nie wyrzekniemy się nigdy i nie możemy się wyrzec „przetrząsania”, tj. 
usuwania,   przenoszenia,   mianowania,   zwalniania   itd.   Ale   broszura­platforma   Trockiego   przytacza 
zupełnie nie ten materiał, nie wysuwa zupełnie „praktycznego, rzeczowego zagadnienia”. Przedmiotem 
sporu między Zinowjewem a Trockim, przedmiotem sporu między nami a Bucharinem, przedmiotem 
sporu   całej   partii   nie   jest   „praktyczne,   rzeczowe   zagadnienie”,   ale   zagadnienie   „t e n d e n c y j   w 
dziedzinie ruchu zawodowego” (zakończenie 4 tezy Trockiego).

Jest   to   z   istoty   swej   zagadnienie   polityczne.   Naprawienie   błędu   Trockiego   za   pomocą 

eklektycznych   popraweczek   i   uzupełnień,   jak   tego   chce   Bucharin,   powodowany,   ma   się   rozumieć, 
najbardziej ludzkimi uczuciami i zamiarami, jest ze względu na samą istotę sprawy – danej, konkretnej 
„sprawy” – rzeczą niemożliwą.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 22 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

Rozwiązanie może być tutaj jedno, i tylko jedno.
Prawidłowo   rozwiązać   polityczne   zagadnienie   „tendencyj   w   dziedzinie   ruchu   zawodowego”, 

stosunku   między   klasami,   stosunku   między   polityką   a   ekonomiką,   zagadnienie   specyficznych   ról 
państwa, partii, związków zawodowych – „szkoły” i aparatu itp. To po pierwsze.

Po drugie: mając już prawidłowe rozwiązanie polityczne, przeprowadzić – raczej: prowadzić – 

długotrwałą,   systematyczną,   uporczywą,   cierpliwą,   wielostronną,   wciąż   ponawianą   propagandę 
produkcyjną, prowadzić ją w skali państwowej, z ramienia i pod kierownictwem instytucji państwowej.

Po trzecie: „praktycznych, rzeczowych zagadnień” nie mieszać z owymi sporami o tendencje, 

które (spory) stanowią integralną część „ogólnopartyjnej gadaniny” i szerokich dyskusji, ale stawiać je 
rzeczowo, w roboczych komisjach, przesłuchując świadków, studiując sprawozdania, raporty, statystykę i 
na podstawie tego wszystkiego – jedynie na podstawie tego wszystkiego, jedynie w takich warunkach – 
jedynie na podstawie decyzji odpowiedniego organu radzieckiego czy partyjnego lub obu takich organów 
– „przetrząsać”.

A u Trockiego i Bucharina powstała mieszanina z błędów politycznych w ujęciu zagadnienia, 

zerwania w środku transmisji, pasów transmisyjnych, napadania znienacka lub bezpodstawnego, jałowego 
ataku na „administrowanie”. „Teoretyczne” źródło błędu – skoro swą „szklanką” Bucharin postawił 
zagadnienie źródła teoretycznego – jest jasne. Teoretyczny – w danym wypadku gnoseologiczny – błąd 
Bucharina polega na podsunięciu eklektyki na miejsce dialektyki. Stawiając zagadnienie eklektycznie 
Bucharin zaplątał się całkowicie i doszedł do syndykalizmu. Błąd Trockiego: jednostronność, nadmierny 
zapał, wyolbrzymianie, upór. Platforma Trockiego sprowadza się do tego, że szklanka jest przyrządem do 
picia, ale cóż, gdy okazało się, że szklanka ta nie ma dna.

ZAKOŃCZENIE

Pozostaje mi jeszcze tylko poruszyć pokrótce pewne punkty, których przemilczenie mogłoby dać 

powód do nieporozumień.

W tezie 6 swojej „platformy” tow. Trocki przytoczył § 5 ekonomicznej części programu RKP, 

dotyczący związków zawodowych. O dwie stroniczki dalej, w tezie 8, tow. Trocki oświadczył:

„...Utraciwszy   dawną   podstawę   swego   istnienia,   klasową   walkę   ekonomiczną,   związki   [to 

nieprawda,   to   zbyt   pochopny,   przesadny   sąd:   związki   utraciły   taką   podstawę   jak  klasowa  walka 
ekonomiczna, ale bynajmniej nie utraciły i, niestety, przez długie lata nie będą jeszcze mogły utracić 
takiej   podstawy   jak  nieklasowa  „walka   ekonomiczna”   –   w   sensie   walki   z   biurokratycznymi 
wypaczeniami   aparatu   radzieckiego,   w   sensie   ochrony   materialnych   i   duchowych   interesów   mas 
pracujących   drogami   i   środkami   niedostępnymi   dla   tego   aparatu   itp.]   związki,   wskutek   szeregu 
okoliczności, nie zdołały zgromadzić w swych szeregach niezbędnych sił i wypracować niezbędnych 
metod, które pozwoliłyby im rozwiązać nowe zadanie postawione im przez rewolucję proletariacką, a 
sformułowane przez nasz program: zorganizować produkcję” (kursywa Trockiego, s. 9, teza 8).

Jest to znowu sąd zbyt pochopny, przesadny, zawierający w sobie zalążek wielkiego  błędu. 

Program   nie   zawiera   takiego   sformułowania   i   nie   stawia   przed   związkami   takiego   zadania   jak 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 23 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

„zorganizowanie produkcji”. Prześledzimy krok za krokiem każdą myśl, każdą tezę naszego programu 
partii w tej samej kolejności, w jakiej tezy te znajdują się w tekście programu:

(1) „Aparat organizacyjny [nie wszelki] przemysłu uspołecznionego powinien się opierać przede 

wszystkim [a nie wyłącznie] na związkach zawodowych”. (2) „Powinny one coraz bardziej wyzbywać się 
cechowej   ciasnoty   [jak   wyzbywać   się?   pod   kierownictwem   partii   i   w   procesie   wychowawczego   i 
wszelkiego innego oddziaływania proletariatu na nieproletariackie masy pracujące] i przekształcać w 
wielkie zrzeszenia produkcyjne, obejmujące większość, a stopniowo i wszystkich bez wyjątku ludzi pracy 
danej gałęzi produkcji...”

Jest   to   pierwsza   część   rozdziału,   który   w   programie   partii   poświęcony   jest   związkom 

zawodowym. Jak widzicie, część ta stawia od razu bardzo „surowe” i wymagające bardzo długiej pracy 
„warunki” na przyszłość. Dalej zaś mamy, co następuje:

„...Uczestnicząc   już   –   zgodnie   z   ustawami   Republiki   Radzieckiej   i   istniejącą   praktyką 

[sformułowanie, jak widzicie, bardzo ostrożne: jedynie uczestnicząc] – we wszystkich terenowych i 
centralnych organach zarządzania przemysłem, związki zawodowe powinny doprowadzić do faktycznego 
skoncentrowania   w   swych   rękach   całego   zarządzania   całą   gospodarką   narodową   jako   jednolitym 
organizmem gospodarczym [zwróćcie uwagę: powinny doprowadzić do faktycznego skoncentrowania 
zarządzania   nie   gałęziami   przemysłu   i   nie   przemysłem,   ale   całą   gospodarką   narodową,   i   to   jako 
jednolitym organizmem gospodarczym: warunek ten, jako warunek ekonomiczny, można będzie uważać 
za   faktycznie   spełniony   dopiero   wówczas,   kiedy   drobni   producenci,   zarówno   w   przemyśle   jak   w 
rolnictwie, będą stanowili mniej niż połowę ludności i kiedy mniej niż połowę będzie stanowił ich udział 
w gospodarce narodowej]. Zapewniając w ten sposób [właśnie «w ten sposób», który spełnia stopniowo 
wszystkie   uprzednio   wymienione   warunki]   nierozerwalną   więź   między   centralnym   zarządzaniem 
państwowym, gospodarką narodową i szerokimi masami ludzi pracy, związki zawodowe powinny w jak 
najszerszym zakresie wciągać je [tj. masy, tj. większość ludności] do bezpośredniej pracy w dziedzinie 
kierowania gospodarką. Udział związków zawodowych w kierowaniu gospodarką i wciąganie przez nie 
do tej działalności szerokich mas jest jednocześnie głównym środkiem walki z biurokratyzacją aparatu 
gospodarczego   władzy   radzieckiej   oraz   umożliwia   wprowadzenie   ludowej   kontroli   nad   wynikami 
produkcji”.

Tak więc w ostatnim zdaniu znów mamy bardzo ostrożne sformułowanie: „udział w kierowaniu 

gospodarką”; znów mamy wskazanie, aby wciągać szerokie masy, co ma stanowić główny (ale nie 
jedyny)   środek   walki   z   biurokratyzmem;   i   na   zakończenie   nader   ostrożne   wskazanie:   „umożliwia” 
wprowadzenie „ludowej”, tj. robotniczo­chłopskiej, a bynajmniej nie tylko proletariackiej, „kontroli”.

Wyciąganie z tego wszystkiego wniosku, że program naszej partii „sformułował” jako zadanie 

związków zawodowych „zorganizowanie produkcji” – jest wręcz niewłaściwe. Jeśli natomiast będziemy 
upierać się przy tym błędnym poglądzie, wprowadzać go do tez­platform, to nie może stąd wyniknąć nic 
innego jak antykomunistyczne, syndykalistyczne odchylenie.

Jeśli już o tym mowa. Towarzysz Trocki pisze w swoich tezach, że „w ostatnim okresie nie 

zbliżyliśmy się do wytyczonego przez program celu, lecz oddaliliśmy się od niego” (s. 7, teza 6). Jest to 
gołosłowne i, jak sądzę, nieprawdziwe. Nie można udowadniać tego – jak to robił Trocki w dyskusjach – 
powoływaniem się na to, że fakt ten uznały „same” związki zawodowe. Dla partii nie jest to ostatnia 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 24 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

instancja.   A  w   ogóle  udowodnić   to  można   jedynie  na  podstawie  bardzo  poważnego  obiektywnego 
zbadania wielkiej liczby faktów. To po pierwsze. A po wtóre, gdyby nawet zostało to udowodnione, to 
pozostawałaby jeszcze otwarta kwestia: dlaczego oddaliliśmy się? Czy dlatego, że „wielu działaczy 
związkowych” „odżegnuje się od nowych zadań i metod”, jak sądzi Trocki, czy też dlatego, że „my” „nie 
zdołaliśmy zgromadzić w swych szeregach niezbędnych sił i wypracować niezbędnych metod, aby” 
położyć kres pewnym niepotrzebnym i szkodliwym skrajnościom biurokratyzmu oraz je usunąć.

W związku z tym warto wspomnieć o zarzucie, który postawił nam tow. Bucharin 30 grudnia (a 

który Trocki powtórzył wczoraj, 24 stycznia, podczas naszej dyskusji na zebraniu komunistycznej frakcji 
II Zjazdu Górników i Hutników); zarzut ten dotyczy „wyrzeczenia się linii nakreślonej przez IX Zjazd 
partii” (s. 46 sprawozdania z dyskusji 30 grudnia). Toć przecież Lenin na IX Zjeździe bronił militaryzacji 
pracy i drwił z powoływania się na demokrację, teraz zaś „wyrzekł się” tego. W słowie końcowym, 
wygłoszonym 30 grudnia, tow. Trocki przyprawił ten zarzut szczególnym, że się tak wyrażę, pieprzem: 
„Lenin   uwzględnia   fakt,   że   w   związkach   zawodowych   zachodzi   [...]   grupowanie   się   opozycyjnie 
nastrojonych   towarzyszy”   (s.  65);   Lenin   ujmuje   sprawę  „pod   kątem   widzenia   dyplomacji”   (s.   69); 
„lawirowanie wewnątrz ugrupowań partyjnych” (s. 70) itp. Takie przedstawienie sprawy przez tow. 
Trockiego jest oczywiście bardzo pochlebne dla niego i gorzej niż niepochlebne dla mnie. Spójrzmy 
jednak na fakty.

Podczas   tej   samej   dyskusji   30   grudnia   Trocki   i   Kriestinski   wskazują   na   fakt,   iż   „tow. 

Prieobrażenski już w lipcu (1920) postawił w KC sprawę, że powinniśmy przestawić się na nowe tory w 
dziedzinie życia wewnętrznego naszych organizacji robotniczych” (s. 25). W sierpniu tow. Zinowjew 
pisze   projekt   listu,   a   KC   zatwierdza  list   KC  w   sprawie   walki   z   biurokratyzmem   i   rozszerzenia 
demokratyzmu. We wrześniu sprawa staje na konferencji partyjnej i KC zatwierdza jej uchwałę. W 
grudniu sprawa walki z biurokratyzmem zostaje postawiona na VIII Zjeździe Rad. A więc cały KC, cała 
partia   i   cała   republika   robotniczo­chłopska   uznały   konieczność   postawienia   na   porządku   dziennym 
sprawy   biurokratyzmu   i   walki   z   nim.   Czyż   wynika   stąd,   że   „wyrzeczono   się”   IX   Zjazdu   RKP? 
Bynajmniej. Żadnego wyrzeczenia się tu nie ma. Uchwały o militaryzacji pracy itd. są bezsporne, toteż 
nie mam najmniejszej potrzeby odwoływać swoich drwin z powoływania się na demokratyzm tych, 
którzy kwestionowali te uchwały. Wynika stąd tylko to, że w organizacjach robotniczych będziemy 
rozszerzali demokratyzm, nie czyniąc zeń bynajmniej fetysza; – że sprawie walki z biurokratyzmem 
będziemy poświęcali szczególnie dużo uwagi; – że będziemy szczególnie skrupulatnie usuwali wszelkie 
niepotrzebne i szkodliwe skrajności biurokratyzmu bez względu na to, kto na nie wskazuje.

Jeszcze jedna, ostatnia  uwaga w drobnej sprawie priorytetowości  i równorzędności.  Podczas 

dyskusji   30  grudnia   powiedziałem,   że  sformułowanie   tezy  41,  dotyczącej  tego   punktu,  jest  u  tow. 
Trockiego teoretycznie błędne, gdyż według niego w spożyciu ma być równorzędność, a w produkcji – 
priorytetowość. Priorytetowość – to przyznanie pierwszeństwa, odpowiedziałem, a pierwszeństwo bez 
uwzględnienia spożycia jest niczym. Towarzysz Trocki czyni mi zarzuty zarówno z tego powodu, jak i z 
powodu „nadzwyczajnego braku pamięci” oraz „terroryzowania” (s. 67 i 68); dziwię się tylko, że nie ma 
zarzutu lawirowania, uciekania się do dyplomacji itp. On, Trocki, czynił ustępstwa na rzecz mojej linii 
równorzędności, a ja Trockiego atakuję.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 25 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

W rzeczywistości czytelnik interesujący się sprawami partii ma do dyspozycji ściśle sprecyzowane 

dokumenty partyjne: listopadową rezolucję plenum KC, punkt 4 oraz tezy­platformę Trockiego, tezę 41. 
Choćbym był najbardziej „zapominalski”, choćby tow. Trocki miał najlepszą pamięć, pozostaje faktem, 
że teza 41 zawiera teoretyczny błąd, którego nie ma w rezolucji KC z 9 listopada. Rezolucja ta brzmi: 
„Uznając konieczność zachowania zasady priorytetu przy wykonywaniu planu gospodarczego, KC, w 
całkowitej  zgodności  z uchwałą ostatniej  (tj.  wrześniowej)  Wszechrosyjskiej  Konferencji,  uważa za 
konieczne stopniowe, lecz konsekwentne przechodzenie do równorzędności w sytuacji rozmaitych grup 
robotników   i   odpowiednich   związków   zawodowych,   wzmacniając   nieustannie   organizację 
ogólnozwiązkową”. Jasne, że jest to skierowane przeciw Cektranowi, toteż wyraźnie sprecyzowanego 
sensu   tej   rezolucji   nie   można   interpretować   opacznie.   Priorytet   nie   zostaje   zniesiony.   Przyznanie 
pierwszeństwa   (w   wykonywaniu   planu   gospodarczego)   takiemu   priorytetowemu   przedsiębiorstwu, 
związkowi zawodowemu, trustowi, resortowi – pozostaje; zarazem jednak „linia  równorzędności” – 
której bronił nie „tow. Lenin”, ale którą zatwierdziła konferencja partyjna i KC, tj. cała partia – wymaga 
wyraźnie:  p r z e c h o d ź   do   równorzędności   stopniowo,   lecz   konsekwentnie.   To,   że   Cektran   nie 
wykonał tej listopadowej rezolucji KC, widać z grudniowej (przeforsowanej przez Trockiego i Bucharina) 
uchwały KC, która przypomina raz jeszcze o „zasadach normalnego demokratyzmu”. Błąd teoretyczny w 
tezie 41 polega na tym, że głosi ona: w dziedzinie spożycia – równorzędność, w dziedzinie produkcji – 
priorytetowość. Jest to absurd ekonomiczny, ponieważ stanowi to oderwanie spożycia od produkcji. O 
niczym   podobnym  nie   mówiłem  i   mówić  nie   mogłem.  Jeśli   fabryka  jest  niepotrzebna  –  należy  ją 
zamknąć.   Zamknąć   te   wszystkie   fabryki,   które   nie   są   absolutnie   niezbędne.   Spośród   absolutnie 
niezbędnych – przyznać pierwszeństwo priorytetowym. Powiedzmy  – pierwszeństwo dla transportu. 
Rzecz bezsporna. Aby jednak nie nadużywać pierwszeństwa oraz wobec tego, że w Cektranie było ono 
nadużywane,   dyrektywa  partii  (a   nie   Lenina)   głosi:  przechodź   stopniowo,   lecz   konsekwentnie   do 
równorzędności. Jeżeli Trocki po plenum listopadowym, które dało nam uchwałę ściśle sprecyzowaną i 
trafną pod względem teoretycznym, występuje z frakcyjną broszurą o „dwóch tendencjach” i w tezie 41 
proponuje swoje ekonomicznie błędne sformułowanie, to niech ma pretensję do samego siebie.

*

Dzisiaj, 25 stycznia, minął akurat miesiąc od dnia frakcyjnego wystąpienia tow. Trockiego. Teraz 

widać już bardzo wyraźnie, że partia została przez to niecelowe co do formy i niesłuszne co do treści 
wystąpienie oderwana od rzeczowej, praktycznej, gospodarczej, produkcyjnej pracy, oderwana gwoli 
naprawienia błędów politycznych i teoretycznych. Ale nie darmo stare przysłowie mówi: „nie ma tego 
złego, co by na dobre nie wyszło”.

O wewnętrznych rozbieżnościach w KC opowiadano, jeśli wierzyć pogłoskom, potworne rzeczy. 

Wokół opozycji uwili sobie gniazdko (i niewątpliwie nadal je sobie wiją) mienszewicy i eserowcy, którzy 
rozdmuchują pogłoski, przekazują je w niesłychanie złośliwej wersji, zmyślają niestworzone rzeczy, aby 
na wszelkie sposoby oszkalować partię, w plugawy sposób zinterpretować fakty, zaostrzyć konflikty, 
zniweczyć pracę partii. Są to polityczne chwyty burżuazji, w tym i demokratów drobnomieszczańskich, 
mienszewików i eserowców, którzy pałają wściekłą nienawiścią do bolszewików i nie mogą nie pałać 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 26 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

nienawiścią z przyczyn aż nadto zrozumiałych. Każdy świadomy członek partii zna te chwyty polityczne 
burżuazji i wie, ile one są warte.

Rozbieżności   wewnątrz   KC   spowodowały,   że   trzeba   było   zwrócić   się   do   partii.   Dyskusja 

wykazała wyraźnie istotę i zakres tych rozbieżności. Pogłoskom i oszczerstwom położono kres. Partia 
uczy się i hartuje w walce z nową (w tym sensie, że po przewrocie październikowym zapomnieliśmy o 
niej) chorobą – frakcyjnością. W istocie rzeczy jest to choroba stara, której recydyw nie da się zapewne 
uniknąć w ciągu kilku lat, ale wyleczenie się z niej może i powinno postępować teraz szybciej i łatwiej.

Partia   uczy   się   nie   wyolbrzymiać   rozbieżności.   Należy   tu   powtórzyć   słuszne   uwagi   tow. 

Trockiego pod adresem tow. Tomskiego. „W najostrzejszej polemice z tow. Tomskim zawsze mówiłem, 
że jest dla mnie absolutnie jasne, iż kierownikami naszymi w związkach zawodowych mogą być jedynie 
ludzie z doświadczeniem, z autorytetem, które to właściwości posiada tow. Tomski. Mówiłem to na 
zebraniu frakcji V Konferencji związków zawodowych, mówiłem to również w tych dniach w teatrze 
Zimina. Walka idei w partii nie oznacza wzajemnego odrzucania, lecz wzajemne oddziaływanie

9

 (s. 34 

sprawozdania   z   dyskusji   30   grudnia).   Rozumie   się   samo   przez   się,   że   partia   zastosuje   to   słuszne 
rozumowanie również wobec tow. Trockiego.

Odchylenie syndykalistyczne ujawniło się podczas dyskusji szczególnie u tow. Szlapnikowa i jego 

grupy,   tak   zwanej   „opozycji   robotniczej”.   Ponieważ   jest   to   oczywiste   odchylenie   od   partii,   od 
komunizmu, to sprawą tego odchylenia trzeba będzie zająć się osobno, trzeba będzie o nim pomówić 
osobno, trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę na propagowanie i wyjaśnianie błędności tych poglądów 
i niebezpieczeństwa takiego błędu. Towarzysz Bucharin, który wykoncypował syndykalistyczny frazes: 
„obligatoryjne   kandydatury”   (związków   zawodowych   do   organów   administracji),   broni   się   dziś   w 
„Prawdzie” nader nieudolnie, jawnie niewłaściwie. W innych punktach, uważacie, mówi on o roli partii! 
Tego tylko brakowało! Gdyby było inaczej, oznaczałoby to wystąpienie z partii. Gdyby było inaczej, to 
nie byłoby to tylko błędem wymagającym naprawienia i dającym się łatwo naprawić. Jeśli się mówi o 
„obligatoryjnych kandydaturach” i nie dodaje się natychmiast, że są one obligatoryjne nie dla partii, to 
jest to odchylenie syndykalistyczne, to nie daje się tego pogodzić z komunizmem, nie daje się pogodzić z 
programem partyjnym RKP. Jeśli się dodaje: „obligatoryjne  nie  dla partii”, znaczy to, że oszukuje się 
bezpartyjnych robotników  złudą jakiegoś  tam zwiększenia ich praw, podczas gdy w rzeczywistości 
najmniejszej zmiany w stosunku do tego, co jest teraz, nie będzie. Im bardziej będzie tow. Bucharin 
bronił   swego   jawnie   niesłusznego   pod   względem   teoretycznym   i   oszukańczego   pod   względem 
politycznym odstępowania od komunizmu, tym bardziej opłakane będą rezultaty tego uporu. Nie sposób 
jednak obronić tego, co jest niemożliwe do obrony. Partia nie jest przeciwna wszelkiemu rozszerzeniu 
praw robotników bezpartyjnych, wystarczy jednak trochę się zastanowić, by zrozumieć, jaką drogą tu iść 
można, a jaką nie można.

Podczas dyskusji w komunistycznej frakcji II Wszechrosyjskiego Zjazdu Górników i Hutników 

platforma Szlapnikowa, choć bronił jej cieszący się szczególnym autorytetem  w tym związku tow. 
Kisielow, poniosła porażkę: na naszą platformę padło 137 głosów, na platformę Szlapnikowa – 62, na 

9

 24 grudnia 1920 r. w byłym teatrze Zimina, gdzie odbywało się wspólne zebranie aktywu ruchu zawodowego i delegatów na 

VIII   Wszechrosyjski   Zjazd   Rad,   zorganizowane   przez   Centralny   Komitet   Zjednoczonego   Związku   Zawodowego 
Pracowników   Transportu   Kolejowego   i   Wodnego,   L.   Trocki   wygłosił   referat   o   zadaniach   związków   zawodowych   w 
produkcji. Wystąpienie to zapoczątkowało w partii otwartą dyskusję o związkach zawodowych. – Red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 27 –

www.skfm.w.pl

background image

Włodzimierz I. Lenin – Raz jeszcze o związkach zawodowych, o chwili bieżącej oraz o błędach towarzyszy Trockiego i Bucharina (1921 rok)

platformę   Trockiego   –   8.   Odchylenie   syndykalistyczne   musi   być   przezwyciężone   i   będzie 
przezwyciężone.

W ciągu jednego miesiąca i Piter, i Moskwa, i szereg miast prowincjonalnych dowiodły już, że 

dyskusja znalazła oddźwięk w partii, która przytłaczającą większością głosów odrzuciła błędną linię tow. 
Trockiego. Jeśli w „górach” i na „peryferiach”, w komitetach, w instytucjach, niewątpliwie były wahania, 
to masy szeregowych członków partii, robotnicze masy partyjne właśnie w przytłaczającej większości 
wypowiadały się przeciw tej błędnej linii.

Towarzysz   Kamieniew   zakomunikował   mi,   że   podczas   dyskusji   w   dzielnicy   Moskwy 

Zamoskworieczje, 23 stycznia, tow. Trocki oświadczył, iż wycofuje swoją platformę i łączy się na nowej 
platformie z grupą Bucharina. Niestety, ani 23, ani 24 stycznia nie słyszałem o tym ani słówka od tow. 
Trockiego, który występował przeciwko mnie na zebraniu komunistycznej frakcji zjazdu górników i 
hutników. Czy zamiary i platformy tow. Trockiego znowu uległy zmianie, czy też tłumaczy się to w jakiś 
inny sposób – tego nie wiem. W każdym razie oświadczenie tow. Trockiego z 23 stycznia świadczy o 
tym, że jakkolwiek partia nie zdołała nawet zmobilizować wszystkich swoich sił, jakkolwiek zdołała 
wyrazić poglądy tylko Pitra, Moskwy i mniejszości ośrodków prowincjonalnych, to jednak naprawiła od 
razu, stanowczo, zdecydowanie, szybko i bez wahania błąd tow. Trockiego.

Daremny był triumf wrogów partii. Nie zdołali oni i nie zdołają wykorzystać nieuniknionych 

niekiedy rozbieżności wewnątrz partii na jej szkodę i na szkodę dyktatury proletariatu w Rosji.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 28 –

www.skfm.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 związki zawodowe
zwiazki zawodowe, Socjologia II rok Isns
Związki zawodowe 3 12
Prosba o obecnosc zwiazku zawodowego ocena pracy
12 Pokolenie roku14, Pokolenie roku14 raz jeszcze
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki zawodowe Zasady ich tworzenia i ich organizacja
Piaskarka raz jeszcze
Pismo informujace zwiazki zawodowe o zamiarze zlozenia pracownikowi wypowiedzenia zmieniajacego (2)
Zbiorowe układy pracy i związki zawodowe w przedsiębiorstwie
4-zaproszenie przedstawiciela związku zawodowego (2)
4-zaproszenie przedstawiciela związku zawodowego (2)
Związki zawodowe WOS, Różne teksty, Ściągi do gimnazjum
Info o wpisie do Związku Zawodowego, Znane mi działania Krystyny, Związek Zawodowy
związki zawodowe 2

więcej podobnych podstron