Wings of the wicked rozdział 10

background image

Rozdział 10

Kiedy wychodziłam do szkoły rano, zobaczyłam czerwone BMW Kate, jakby przyjechała na zawołanie.

Siedziała wewnątrz, ponieważ było jakieś cztery tysiące stopni na minusie, więc szybko wskoczyłam na
siedzenie pasażera.

-Ile razy robiłaś coś takiego? – spytałam wyciągając jej komórkę z torebki.
-Dziesięć.

Kate przejrzała swoje kontakty, aż znalazła ten, który chciała. Po drugim sygnale ktoś odebrał.
-Tak. Dzwoni Diane Monroe. – powiedziała, naśladując głos mojej mamy prawie bezbłędnie. – Tak.

Jestem matką Elisabeth Monroe. Ma umówioną wizytkę u lekarza na dziesiątą rano. Proszę o
usprawiedliwienie jej do dziesiątej trzydzieści… Tak, wróci na późniejsze lekcje. Doskonale. Dziękuję

bardzo. Dowidzenia.
Wrzuciła swój telefon z powrotem do torebki.

-Zrobione.
-Możesz zostać zawieszona. – powiedziałam zdenerwowana, dotykając bolącego brzucha.

-Tylko, jeśli będziesz na tyle głupia, że dasz się złapać.
-To się nie uda.

-Musisz przestać zachowywać się jak idiotka. Jeśli będziesz wyglądała podejrzanie, to cię złapią. To jest
tajna operacja. Staraj się wyglądać, jak gdyby nigdy nic, a będzie dobrze.

Miałam bardzo złe przeczucia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Notatka usprawiedliwiająca moje wyjście z klasy dotarła dopiero w połowie pierwszej lekcji.

Oznaczało to, że musiałam się zamartwiać tym przez około godzinę, moje nerwy ledwo wytrzymywały,
a ja już chciałam się z tego wycofać. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam zwalniana z lekcji. Moje serce

waliło, jak młot pneumatyczny, kiedy odłożyłam plecak do szafki, a wzięłam swoją torebkę i płaszcz.
Udałam się do sekretariatu. Sekretarka była miła dla mnie, ale kiedy podpisywałam się, ledwo

mogłam oddychać.
Kierowałam się wskazówkami mapki, którą wydrukowałam, aż trafiłam do starej dzielnicy z

mieszkaniami przy Orchard Lake Road. Parking był cichy i blisko linii lasu. Nie wyłączałam silnika chcąc
ogrzać się w ciepłym samochodzie, zastanawiając się czy Ava i Will zobaczą mnie tutaj. Nie

wiedziałam, że byłam tak napięta, że aż podskoczyłam, kiedy zadzwonił telefon. Wyciągnęłam go i
zobaczyłam, że Kate wysłała mi wiadomość.

Jak idzie, agencie 007?

Wzięłam długi, dżdżący oddech i odpisałam.

Na razie nic.

Zabierzesz mnie na cappuccino, numerze 2?

To zabrzmiało bardzo dobrze.

Nie powinnyśmy omijać szkoły.

Rób to, co miałaś zaplanowane, numerze1.

background image

Ruch w oknie przykuł moją uwagę.

Pojawiający się z Mroczni Will i Ava wylądowali z wdziękiem, a ich skrzydła zniknęły.

Są. Porozmawiamy później.

Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i otuliłam się mocniej płaszczem, kiedy wysiadałam. Trudno było
wytrzymać rozczarowane spojrzenie zielonych oczu Willa. Za każdym razem, kiedy tak na mnie patrzył

czułam ucisk w żołądku. Miałam przemyślane co mam powiedzieć, ale teraz wszystko słowa
wyparowały.

-Ellie. – powiedział łagodnie. – Co ty tu robisz?
-Powinnam być tu z tobą. –opowiedziałam. – Jesteśmy drużyną. Skończyłam już lekcje, więc weź mnie

ze sobą.
Potem uśmiechnął się, ku mojemu zaskoczeniu i uldze.

-Wszystko w porządku. Szczerze mówiąc cieszę się, że tu jesteś. Nie chciałem tego robić bez ciebie.
-Jestem gotowa. – jego uśmiech rozszerzył się. – Więc chodźmy.

-Stłum swoją moc . – powiedziała Ava. – Zane jest strażnikiem relikwii od dłuższego czasu, więc
wyczuję nas. Nie chcę, żeby pomyślał, że jest osaczony, bo nas zaatakuje. Lubi najpierw walczyć, a

potem zadawać pytania, więc może być niebezpieczny.
-Nie rozpozna cię ?– zapytałam, zastanawiając się czemu ma walczyć, skoro zna Avę.

Uśmiechnęła się.
-Tak, jak mówiłam. Nie jestem jego ulubienicą. Nie byłam nią od dekad.

-Tylko spokojnie. – powiedział Will do mnie. – Nie spodziewam się kłopotów. Wystarczy być tylko
czujnym.

Jego słowa mnie uspokoiły, ale nie mogłam zignorować złego przeczucia. Weszliśmy po schodach na
trzecie piętro i stanieliśmy przed mieszkaniem 310. Drzwi były uchylone i wyglądały, jakby ktoś

próbował wejść do mieszkania siłą. Moje złe przeczucie nasiliło się. Wiedziałam już, że jest za późno.
Ava nie traciła czasu, uchyliła delikatnie drzwi. Przywołała długie szpony i wkroczyła do pokoju

dziennego. Naśladują ją przyzwałam miecze i stanęłam kolo niej blisko ściany.
Mieszkanie wyglądało, jakby przeszło przez nie tornado. Kanapy były w strzępach, a ich zawartość

walała się po mieszkaniu, jak śnieg. Niski stolik został przewrócona, a jedna szyba rozbita. Coś
potłukło telewizor, a papier, odłamki szkła, tworzywa sztuczne oraz rośliny były porozrzucane

wszędzie wokół. Spojrzałam na Avę, która z kamienną twarzą badała pokój.
Następnie zjełczały zapach wypełnił mój noc, aż musiałam zatkać usta, żeby nie zwymiotować. Coś

musiało tutaj gnić.
-Oh, Boże. – jęknęłam. – Co to jest?

To na pewno nie może być opiekun relikwii. Kosiarze nie gniją, kiedy umierają. Albo palili się w
anielskim ogniu, albo zamieniali się w kamień. Czy to człowiek? Will przeszedł koło mnie, kierując się

po zapachu do kuchni, jego twarz nic nie wyrażała. U jego stóp była staruszka krwi wypływająca z
kuchni do jadalni.

-Co to jest? – zapytałam, drżącym głosem.
-Nie wchodź tu. – odpowiedział stanowczo.

-Odsuń się, Ellie. – Ava odwróciła się do niego z ciemniejącymi oczami. – Czy to ciało?
Moje serce zabiło gwałtownie, kiedy odpowiedział.

-Ludzkie. Może usłyszała hałas i poszła sprawdzić, co się dzieje. Twarz jest zbyt poważnie uszkodzona,
a klatka piersiowa została rozdarta. Kosiarz definitywnie się nią karmił. Nie ma żadnych dużych

ugryzień, więc musiała zostać zabita przez demonicznego kosiarza.
-Jak długo tu jest? – zapytałam, przełykając żółć w gardle. Obraz zabijającego, brutalnego kosiarza

błysnął w mojej głowie. Byłam wdzięczna Will’owi za to, że kazał mi pozostać na miejscu. Miałam
wizje, że sama leże nieżywa przed tajemniczym virem, po tym jak Cadan mnie ostrzegł. Mogę być

następna.
Will nie podniósł na mnie wzroku.

- Kilka Dni.

background image

Ava popatrzyła na drzwi do pokoju obok. Kopnęła je i wkroczyła do pomieszczenia. Will i ja

skierowaliśmy się za nią i zobaczyliśmy, że cała sypialnia jest w zakrzepłej krwi. Zauważyłam stos
kamieni w kącie.

Znaleźliśmy Zane.
Ava podeszła do gruzów i uklękła wolno i spokojnie. Podniosła największy kawałek i trzymała go w

dłoniach. Przygryzając dolną wargę, głaskała kciukiem kamienne wargi i kawałek szczęki – wszystko, co
zostało z jego twarzy. Jej ramiona opadły i zrobiła głęboki wdech zanim włożyła kamień do kurtki. Nie

poruszała się przez chwilę, a potem wstała i spojrzała na Willa.
-Jestem prawie pewna, że relikwia przepadła. – powiedziała. – Ale wiem, gdzie zawsze ją trzymał,

więc i tak sprawdzę.
Will skinął głową, a ona nas minęła, kierując się do kuchni. Otworzyła szufladę pod piekarnikiem i

zaczęła w niej grzebać, kierując ręką w prawo i lewo po szafce. Z okrzykiem wściekłości wyciągnęła
rękę i uderzyła w drzwiczki piecyka, aż stal uległa z metalicznym jękiem. Wyprostowała się, ignorując

spływającą krew po jej dłoni i kapiącą koło jej stóp.
-Nie ma jej. Zabrali ją. Zabili go i zabrali ją.

-Przykro mi, Ava. – powiedziałam, obserwując ją uważnie.
Jej oczy wbiły się we mnie.

-Nie płacz nade mną lub nad stróżem relikwii. Spełnił swój obowiązek. Jedyną wartościową rzeczą,
którą dzisiaj straciliśmy to relikwia.

Było mi żal jej i Zane. Nie rozumiałam, dlaczego dla anielskich kosiarzy życie znaczyło, tak mało. Życie
jest zbyt cenne, żeby je tak traktować.

Błysk mocy za mną spowodował, że Will i ja odwróciliśmy się. Dziewczyna o blond włosach, nie, vir
pojawiła się w drzwiach. Przyzwałam miecze i zapaliłam je, jej ciemne, duże oczy błyszczące jak

obsydian rozszerzyły się ze zdziwieniem na widok moich mieczy.
-Ty. - szepnęła, gapiąc się na moje miecze.

Zanim mogłam zaatakować. Ava przemknęła obok mnie, złapała dziewczynę za gardło i uderzyła nią o
ścianę znajdującą się po drugiej stronie pokoju. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna uderzyła Avę w

ramię i uwolniła się. Ava zrobiła unik i kopnęła wysoko celując w bok głowy dziewczyny. Dziewczyna
uderzyła w ziemię, a jej blond włosy rozłożyły się wokół niej.

-Zaczekaj. - zaskomlała, ale Ava już podchodziła. Ava skoczyła i kopnęła ją o ścianę z prędkością
terenowego wozu. Chciała ponownie uderzyć dziewczynę, ale ta uniknęła ciosu. - Stop.

Ava rzuciła się na dziewczynę z wyrastającymi szybko szponami.
-Ava, czekaj. - Will krzyknął, mijając mnie i kierując się do walczących kosiarzy. Chwycił Avę za ramię i

odciągnął ją, żeby zwiększyć odległość między nimi. Przywołał miecz w wolnej ręce i skierował go w
kierunku nieznanego kosiarza, jakby w ostrzeżeniu. Ava ślepa ze wściekłości walczyła z uściskiem.

-Przedstaw się. - kazał dziewczynie, która drgnęła na dźwięk jego głosu. - Albo ją puszcze. Wydaję się
ciebie lubić.

Dziewczyna wyprostowała się, wygładzając włosy i dotykając szczęki. Ścisnęła oczy z bólu.
-Jestem Sabina. - powiedziała. - Pracuję z Zanem. Sądząc po szkodach, jakie tu widzę sądzę, że nie

żyje. Czy to prawda?
Zignorował jej pytanie.

-Jesteś anielskim?
-Oczywiście.

-Ellie. - powiedział Will, najpierw popatrzył na mnie, a potem wymownie na Sabine. Wiedziałam, co
chce mi przekazać: miała przetestować ją, tak jak jego kiedy się spotkaliśmy, tak wiele wcieleń temu.

Nieznany kosiarz, który miał takie same czarne oczy, jak Ragnuk. Przywołałam swoje miecze
ponownie. Te oczy budziły moje wątpliwości, co do anielskiego pochodzenia.

Spojrzała na moją twarz.
-Wiem, kim jesteś, ale nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę mogła cię spotkać osobiście. Jesteś

prawdziwa.
-Oczywiście, że jestem. - powiedziałam, trochę zakłopotana jej spojrzeniem. Czasami spotykałam

kosiarzy, takich jak ona, którzy słyszeli o mnie przez setki lat, ale nigdy nie spotkali żadnych z moich

background image

wcieleń. Dla większość byłam, jak Wielka Stopa, tylko z kilkoma śmiesznymi opowiastkami i kilkoma

wątpliwymi dowodami. Podeszłam ostrożnie do Sabiny, która wyciągnęła rękę otwierając dłoń.
Podniosła miecz.

-Rób, co musisz, Pleriatorze. - powiedziała.
Przecięłam skórę na jej dłoni, a Anielski Ogień lizał jej rękę. Opuściłam swój miecz, a ona uniosła swój

miecz, więc mogliśmy zobaczyć, jak jej ręka goi się do perfekcji. Sabina jest anielskim kosiarzem, jak
twierdziła. Ava otrząsnęła się z uścisku Willa, a ich spojrzenia się starły, jej gniewne z jego śmiertelnie

jasnym. Zrobił to, co trzeba i ona o tym wiedziała, a ja myślałam, że przez to jest jeszcze bardziej
wściekła. Podeszła do ściany i obejrzała swoje ramie, z którego ciekła krew.

-Przepraszam. - Sabina powiedziała do Avy. - Ja go nie zabiłam. Był moim przyjacielem. Przepraszam,
jeśli dla ciebie też był.

Bez słowa Ava wyszła z mieszkania, jak szturm zatrzaskując za sobą drzwiami. Zaczęłam iść za nią, ale
Will położył rękę na moim ramieniu, żeby mnie zatrzymać.

-Czekaj. - powiedział łagodnie. - Daj jej chwile.
Miała rację. Zaczęłam myśleć, że Ava i Zane byli dla siebie kimś więcej niż kochankami przez długi czas,

kiedy razem chronili relikwie.
-Masz na imię... Ellie? - Sabina zapytała, patrzyła na mnie bezwstydny sposób, jak wiele kosiarzy.

Mimo wszystko to ludzkie dzieci uczy się, żeby się nie gapiły. Spojrzała na Willa.
-A ty jesteś opiekunem Pleriatora? To niesamowicie was spotkać. Przybyliście po naszyjnik

Constantina?
-Co?- zapytałam, zdezorientowana.

-Relikt. - Sabine wyjaśniła. - Naszyjnik Constantina, którego Zane został zaprzysiężony chronić. Jeśli nie
żyję to pewnie go znaleźli. Nie odpuściliby, gdyby go nie mieli.

Przeszedł mnie dreszcz.
-Mówiąc „oni” masz na myśli viry Bastiana?

Jej szczęka nastawiła się.
-Bastian szukał naszyjnika już od jakiegoś czasu.

-Dlaczego jesteś tu teraz? - zapytałam, jeszcze trochę podejrzliwa, co do nieznajomej.
-Zane nie odpowiadał na moje telefony od kilku dni. - jej głos cichł. - Przyszłam sprawdzić, co z nim i

zobaczyłam ciebie. Czy jest tam jeszcze.?
Musiało jej chodzić o kamienne pozostałości.

-Tak. - powiedziałam. - Ale relikt znikł spod pieca.
Spojrzała na mnie, jej oczy wyrażały zdziwienie.

-Co? Piec?
-To miejsce, gdzie przechowywał go, tak powiedziała Ava. - wyjaśniłam. Sabine mrugnęła, jej

zeskocznie mieszało się teraz ze zmieszaniem.
-Nie wiedziałam, gdzie ukrył relikwie. Nigdy mi nie powiedział.

Po tym, byłam pewna, co do Avy i Zane i poczułam jeszcze większy żal do niej niż sekundę temu. Nie
było nic gorszego niż stracić kogoś, kogo kochasz.

-Zane nie żyję. - powiedziała Sabina. - Muszę mieć nową misję. Potrzebujesz mnie, Pleriatorze?
-Hm...

Trochę mnie zaskoczyła. Pomyślałam o Avie i Marcusie, o mojej małej armii. Oni mogą nie wystarczyć.
-Dobrze walczę i jestem silna. - nalegała.

Obserwowałam ją uważnie.
-Co robiłaś dla Zane? Walczyłaś razem z nim?

-Kiedy mnie potrzebował.- powiedziała. - Dlatego przyszłam dziś. Nigdy tak długo nie dzwonił. Dam ci
mój numer i możesz do mnie zadzwonić w każdej chwili. Walka z tobą byłaby dla mnie zaszczytem.

Kosiarze i ich zadania. Wyjęłam telefon i zapisała numer Sabiny.
-Chodźmy. - powiedział Will, dotykając mojego ramienia.

Poszłam za nim do samochodu, o który opierała się Ava w kapturze i przyglądała się lasowi za
parkingiem. Will zatrzymał się, ale ja nie zatrzymałam się, aż dotarłam do niej. Nie patrzyła na mnie

background image

lub inaczej nie potwierdziła, że dostrzega moją obecność. Jej zwykle niebiesko-fioletowe oczy były

surowe. Zimne powietrze między nami było przeplatane niepewnością, jak popękane szkło.
-Ava. - powiedziałam. - Przykro mi. Nie myśl, że jego śmierć nie miała znaczenia. Wiem, że był ważny

dla ciebie. Reliktu nie ma, ale nie był warty życia. Odbijemy naszyjnik , obiecuję.
Ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnęła się smutno, patrząc przez drzewa.

-Był ważny dla mnie. Ale jedyną rzeczą, która liczyła się dla niego był ten głupi naszyjnik.
Popatrzyłam na nią. Wzięła głęboki oddech i wydawało się, że się otwiera. Pojedyncza łza spłynęła po

jej policzku. Otarła ją ze złością, jakby to był skaza i nie chciała, żeby ktokolwiek ją zobaczył.
-Kochał mnie – powiedziała. – Wiem, że tak. Ale jego obowiązek chronienia relikwii był dla niego

ważniejszy. Więc zostawiłam go dla jego obowiązków. Wiedziałam, że z tego powodu umrze pewnego
dnia, ale chciałam żyć swoim życiem. Był taki wściekły, kiedy odchodziłam. Jego złość mnie zaskoczyła.

Był zdolny mnie nienawidzić, ale też niechętnie mnie kochał.
Chowając kosmyk za ucho i kładąc ręce na piersi, wreszcie spojrzała na mnie i przekazała mi pełny

nadziejni uśmiech. Wyglądała tak ludzko w tamtej chwili.
-Przynajmniej już nie musi walczyć z piekłem.

Uśmiechnęłam się lekko.
-Tak.

-Chcę wiedzieć, dlaczego nikt nic nie słyszał – powiedziała i znowu była sobą. Wyprostowała się i
spojrzała na Willa. – Co o tym sądzisz?

Wzruszył ramionami.
- Pomyśl o Nathanielu. Jeśli kosiarz był naprawdę silny, mógłby wyczyścić pamięć wszystkich ludzi,

którzy mogliby coś słyszeć. Żeby nic nie pamiętali. Ludzkie umysły łatwo manipulować. Nathaniel nie
miał z tym problemu.

-Ok – Ava mruknęła z goryczą. – Cóż, Bastan ma dość zbirów. Jestem pewna, że ma vira na każdą
okazję.

Myśl, że Nathaniel albo inny vir jest zdolny do manipulacji ludźmi nie podobał mi się. Wydawało mi
się, że to jest naruszenie przestrzeni osobistej. Umysł miał być bezpiecznym, świętym miejscem, a

myśl że jest podatny i otwarty przeraża mnie. Nie miałam pojęcia, jak chronić się przed takim atakiem,
ale miała nadzieję, że nigdy nie będę musiała. Nagle nie mogłam już wytrzymać na tym parkingu, na

miejscu gdzie ktoś zginął.
-Muszę wrócić do szkoły – powiedziałam żwawo. – Mogłam się tylko wyrwać na tyle.

-Dobrze – powiedział Will. – Ale najpierw wróćmy do Nathaniela i zjedzmy coś. Powinnaś odpocząć
przed powrotem.

Ten pomysł brzmiał idealnie. Myśl o jedzeniu spowodowała, że mój żołądek zacisnął się i warknął.
Zarumieniłam się, kiedy zobaczyłam uśmiech Willa. Wskazał na mój samochód.

-Chodźmy stąd.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pojechaliśmy do domu Nathaniela. Ava zrezygnowała, więc Will przygotował obiad tylko dla naszej

dwójki. Kiedy spojrzałam na moją komórkę, zobaczyłam wiadomość od Kate, ale jej nie odpisałam.
Zamiast tego spojrzałam na zegarek.

-Muszę biec – powiedziałam, wpychając telefon do kieszeni i wzięłam brudne talerze, żeby je lekko
przetrzeć, a potem włożyłam je do zmywarki. Will obserwował mnie w milczeniu ze swojego krzesła

przy stole, a potem ruszył za mną do frontowych drzwi. Zatrzymał mnie, łapiąc mnie lekko za palce i
zmuszając mnie do zatrzymania. Odwróciłam się do niego, obserwując go uważnie, kiedy nic nie

powiedział.
-O, co chodzi ?– zapytałam, kiedy zaczął pocierać kciukiem o wewnętrzną część mojej dłoni. Przygryzł

górną wargę, a ja się zorientowałam, że jest zdenerwowany. Mój uśmiech zgasł.
-Muszę ci coś powiedzieć – powiedział. – Bo to nie fair trzymać to przed tobą dłużej. Nie chce nic

przed tobą ukrywać.

background image

-Okej…

-Czy pamiętasz, kiedy obiecaliśmy sobie, że nie będzie więcej sekretów ?– zapytał, wpatrując się w
ziemię, a jego głos był cichy i powolny. Przełknęłam ślinę i poczułam złe przeczucie.

-Tak – to słowo było prawie niesłyszalne.
-To mnie zjadało od wewnątrz – powiedział. – Niszczyło mnie.

Potrzasnęłam głową, patrząc w jego głębokie, zielone oczy, które były pełne zakłopotania.
- O czym ty mówisz?

-Myślałem, że wszystko się skończyło – jego głos się łamał, wziął długi, głęboki oddech, żeby się
uspokoić, ale nie pomogło mu to. – Myślałem, że zawiodłem, że zniknęłaś na zawsze, dlatego że

zawiodłem cię.
Strach zacisnął się wokół mojego gardła, kiedy próbowałam zrozumieć, co chce mi powiedzieć.

-Kocham cię – kontynuował, patrząc w końcu w górę, w moje oczy. – Byłem rozbity przez tak długi
czas. Przez czterdzieści lat czekałem, czekałem i szukałem ciebie. Nie widziałem Nathaniela przez

dziesięć lat i byłem sam. Marcus i Ava odwiedzili mnie kilkakrotnie, po takiej długiej samotności
przestałem myśleć i czuć. Znienawidziłem siebie, że ciebie straciłem.

Chciałam jakoś dotrzeć do niego, ale bałam się.
-Nie rozumiem. Co chcesz mi powiedzieć?

-Ava i ja dorastaliśmy blisko siebie – powiedział, odwracając się ode mnie. – My…
-Więc to prawda? Przespałeś się z Avą?

-Tak – powiedział ledwie słyszalnie, ledwo co głośniej niż wydech powietrza przez te piękne usta,
które całowałam i kochałam.

-Nawet nie wiem, co powiedzieć – przełknęłam ślinę.
-Nie musisz nic mówić, Ellie.

Moje palce zdrętwiały. Zacisnęłam dłonie w pięści i wyprostowałam je, ale tak ja one, tak i moje całe
ciało straciło czucie.

-Więc nie jest demoniczna lub szpiegiem, czy coś. Jedynym powodem, dla którego mnie nienawidzi
to, to że z nią spałeś. Cały czas mówiłeś mi, że nic między nami nie było, choć było.

Próbował złapać mnie za dłoń.
-Ona jest tylko moją przyjaciółką. Moje uczucie do niej jest niczym, w porównaniu do uczucia, którym

darze ciebie.
-Nie kocha się z kimś, kto jest tylko twoim przyjacielem!

-Ellie – westchnął moim imieniem w taki sposób, że mógłby uspokoić każdy sztorm, ale nie ten.
-Mówiłeś mi, że to nie to, co myślę! Okłamałeś mnie!

-Nie kłamałem – powiedział zmęczonym głosem. – Nigdy się nie umawialiśmy. Nigdy nie było czegoś
więcej.

-Jednak coś chciałeś od niej- Jak tylko to powiedziałam, znienawidziłam sama siebie. Nawet nie wiem,
co ja wygaduję.

Jego oblicze pociemniało, jego złość ukazała się na zewnątrz.
-Nic od niej nie chciałem! To był błąd!

Łzy spłynęły po obu moich policzkach, łącząc się w rogach ust. Nie wiem, jak mogłam się
zdenerwować tak szybko.

-Więc zerwałeś z nią? Tak samo, jak ze mną?
-Myślałem, że już nie wrócisz – powtórzył, łamiącym się głosem. Kiedy znów się odezwał, jego głos był

niższy, ale miał trochę więcej kontroli nad sobą. – Byłem martwy w środku. Wierzyłem, że ty –jedyna
osoba, która była dla mnie coś warta – została stracona! Jesteś dla mnie wszystkim, Ellie i zginął bym

sam razem z tobą. Nigdy jej nie kochałem, nigdy nikogo nie kochałem od tych wszystkich wieków.
Ciebie nie było, a ja zrezygnowałem. Kiedy znalazłem ciebie, zaledwie rok później… Nie potrafię

opisać, jak to jest widzieć cię ponownie po tym, kiedy wierzyłem całym sobą, że zniknęłaś na zawsze.
Widząc twój uśmiech, który przywrócił mnie do życia i jednocześnie zabił mnie w tym samym

momencie. Czułem, że mam ci coś do powiedzenia, po tych wszystkich wiekach, jak dużo dla mnie
znaczysz, jak bardzo zawsze cię kochałem, ale mogłem cię znowu stracić i nigdy być nie wróciła.

Dlatego nic ci nie powiedziałem.

background image

Zaczęłam szlochać, w pewnym momencie usiadłam na kanapie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Schowałam swoją twarz w dłonie, szarpałam swoje włosy zdesperowana, aby usunąć obraz całujących
się i dotykających Willa i Avy na zawsze. Usiadł obok mnie, ale nie próbował mnie pocieszać, nie

mówił w moje włosy, jak często robił, kiedy był zdenerwowany. Nic nie robił. Wyciągnęłam ręce z dala
od mojej twarzy i spojrzałam na niego, on też patrzył na mnie, jego oczy były ciemne i matowe. To nie

tak, że byliśmy razem, albo nawet jesteśmy, to nie było tak, że zdradził mnie. Nie miałam roszczeń do
niego, ale czuję się, że powinnam, choć i tak to by nie zmniejszyło bólu. Nie mogłam nienawidzić go i

być na niego zła, ponieważ nie miałam do tego prawa.
Przestałam płakać, otarłam moją twarz i wspięłam się chwiejnie na nogi. Spojrzałam na niego. Wziął

mnie za rękę, jego spojrzenie było poważne, pozwoliłam mu przyciągnąć mnie bliżej. Jego dotyk był
ciepły, niepewny i delikatny, podążał palcami po mojej dłoni, nadgarstku, a następnie obie dłonie się

objęły. Trzymał ręce na dolnej części moich pleców, przyciągnął mnie do siebie łagodnie, tak że mógł
oprzeć głowę na moim brzuchu. Ścisnął mnie delikatnie, jego usta naciskały na sweter, który nosiłam.

Zajęło mi chwilę, aby odzyskać spokój i siłę, by dotknąć jego twarzy, unieść brodę i gładzić jego
szorstki policzek, wargi, potem uśmiechnął się pod moimi palcami, a moje serce urosło.

-Potrzebuję ciebie – powiedział i pocałował moją dłoń.
Coś załomotało w mojej klatce piersiowej, a moje usta zadrżały.

-Ja ciebie też potrzebuję. Wplotłam swoje palce w jego jedwabiste włosy.
-Nikt nigdy nie znaczył dla mnie więcej niż ty – wyszeptał. – Jesteś dla mnie wszystkim.

-Nie mów tak – powiedziałam, potrząsając głową. – To nie jest prawda.
-Nigdy cię nie okłamałem.

Musiałam wyjść zanim znowu się rozpłaczę. Odsunęłam się od niego, a jego ręce zsunęły się z mojej
talii, aż opadły.

-Muszę wrócić do szkoły zanim zacznie się przerwa obiadowa.
-Wiem – powiedział.

Bez pożegnania opuściłam dom Nathaniela i pojechałam z powrotem do szkoły. Reszta dnia minęła mi
w głębokim oszołomieniu. Nie spotkałam Kate, wysłałam jej tylko SMSa, że niczego się nie

dowiedziałam.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 6
Wings of the wicked rozdział 14
Wings of the wicked rozdział 19
Kristy McCaffrey [Wings of the West 2] The Dove
Kristy McCaffrey [Wings of the West 1] The Wren
Scarlet Blackwell On the Wings of the Vampire
the wings of the dove
02 WoW Lord Of The Clans (2001 10)
Fly On The Wings Of Love
The Background of Film Nor, Dokumenty(10)
10 Past Simple or Present Perfect Provide the correct form of the verb
Under The Wings of?ath (I)
JC Owens Wings 2 Dominion of the Eth
2005 10 Dawn of the Uber Distro
Scarlet Hyacinth The S E X Factor 01 On the Wings of a Butterfly

więcej podobnych podstron