(Jak szybko rozwija sie technika)

background image

82 Â

WIAT

N

AUKI

Kwiecieƒ 1997

M

ój dziadek, nie wiedzieç cze-
mu, mia∏ zwyczaj jeÊç w ka-
peluszu, a w niektóre wieczo-

ry – tak˝e w kapeluszu na g∏owie –
grywa∏ na skrzypcach. Urodzi∏ si´ w Ir-
landii w 1874 roku i w swoim d∏ugim
˝yciu doczeka∏ sztucznych satelitów,
komputerów, odrzutowców i progra-
mu kosmicznego Apollo. Ze Êwiata,
w którym analfabeci pieszo w´drowali
polnymi drogami, w którym jednoizbo-
we szkó∏ki opalano torfem p∏onàcym
w kàcie klasy i w którym w wieczor-
nym mroku snuto opowieÊci przy Êwie-
cy, trafi∏ do Êwiata samochodów, elek-
trycznoÊci, telefonów, radia, aparatów
rentgenowskich i telewizji. Nigdy przy
tym nie opuÊci∏ Irlandii, chocia˝ na sta-
roÊç przymierza∏ si´ do podró˝y do An-
glii, gdy˝ chcia∏ przelecieç si´ samolo-
tem. W ciàgu swojego ˝ycia – tylko
jednego ludzkiego ˝ycia – zdà˝y∏ jed-
nak byç Êwiadkiem narodzin wszyst-
kich tych wynalazków.

Sà one Êwie˝ej daty. Ca∏a otaczajàca

nas technika jest m∏oda i powstawa∏a
bardzo szybko. Pr´dkoÊç jej ewolucji jest
sama w sobie uwa˝ana za oznak´ roz-
woju technicznego. Ale jaka jest w∏aÊci-
wie ta pr´dkoÊç? Jak szybko ewoluuje
technika? Trudno zmierzyç coÊ tak nie-
okreÊlonego jak tempo post´pu tech-
nicznego. Mo˝emy jednak zadaç sobie
pytanie, o ile trzeba by przyspieszyç na-
turalnà, biologicznà ewolucj´ ˝ycia na
naszej planecie, by z grubsza dorówna-
∏a tempu jakichÊ wybranych przemian
technologicznych.

Wyobraêmy sobie, ˝e przyspieszamy

dzieje ewolucji 10 mln razy. W konse-
kwencji ˝ycie nie zacz´∏oby si´ 3600 mln
lat temu; pierwsze prymitywne sinice
pokaza∏yby si´ w naszym Êwiecie oglà-
danym w przyspieszonym tempie przed
360 laty, oko∏o roku 1640. Organizmy
wielokomórkowe pojawi∏yby si´ oko∏o
roku 1810, w czasach wojen napoleoƒ-
skich, a wielki kambryjski wybuch, któ-
ry da∏ poczàtek przodkom wi´kszoÊci
wspó∏czesnych zwierzàt, nastàpi∏by na
poczàtku lat trzydziestych XX wieku,
w czasach wielkiego kryzysu. Dinozau-

ry pokaza∏yby si´ w póênych latach
szeÊçdziesiàtych i do˝y∏yby lat osiem-
dziesiàtych. Ptaki i ssaki pojawi∏yby si´
w po∏owie lat siedemdziesiàtych, ale
usamodzielni∏y dopiero u progu lat
dziewi´çdziesiàtych. Praludzie pojawi-
liby si´ rok lub dwa lata temu, a Homo
sapiens
– zaledwie w zesz∏ym miesiàcu.

Porównajmy to teraz z dziedzinà tech-

niki, której tempo rozwoju chcemy zmie-
rzyç, powiedzmy – z maszynami liczà-
cymi. Na∏o˝ymy jà na t´ samà chro-
nologi´, tyle ˝e rozwijajàcà si´ w czasie
rzeczywistym. Najstarsze przybory do
liczenia – abaki i liczyd∏a – majà oczy-
wiÊcie rodowód si´gajàcy staro˝ytnoÊci.
Era nowo˝ytnych mechanizmów liczà-
cych zaczyna si´ jednak oko∏o roku 1640,
kiedy to pojawi∏y si´ pierwsze maszy-
ny do dodawania, odejmowania i mno-
˝enia, konstruowane przez Wilhelma
Schickarda, Blaise’a Pascala i Gottfrieda
Wilhelma Leibniza. By∏y to prymityw-
ne zalà˝ki obliczeniowego ˝ycia. Pierw-
szymi udanymi tworami wielokomór-
kowymi (maszynami wykonujàcymi
wielocz∏onowe ciàgi poleceƒ) by∏y kro-
sna ˝akardowe z czasów napoleoƒskich.
W XIX wieku ze zmiennym powodze-
niem budowano rozmaite arytmometry
i maszyny ró˝nicowe. Dopiero jednak
lata trzydzieste naszego stulecia – od-
powiadajàce kambrowi na naszej rów-
noleg∏ej skali – przynios∏y istnà eksplo-
zj´. To wtedy wprowadzono elektryczne
maszyny do liczenia, zmechanizowano
rachunkowoÊç, a rzàdy zainteresowa∏y
si´ statystykà. (Pierwszym komputerom
elektronicznym z lat czterdziestych od-
powiada∏yby pierwsze kr´gowce –
przyp. t∏um.) Lata szeÊçdziesiàte to epo-
ka wielkich maszyn cyfrowych – odpo-
wiedników dinozaurów. Dominowa∏y
one w latach siedemdziesiàtych i w
znacznej mierze – osiemdziesiàtych.
Komputery osobiste pojawiajà si´ w la-
tach siedemdziesiàtych, podobnie jak
ssaki i ptaki, ale upowszechniajà si´ do-
piero w póênych latach osiemdziesià-
tych i na poczàtku dziewi´çdziesiàtych.

A co mo˝na by uznaç za odpowied-

nik cz∏owieka, najbardziej zadziwiajà-

cy z dotychczasowych wytworów ewo-
lucji? Moim zdaniem – Internet, a ÊciÊle
jego odga∏´zienie – World Wide Web.
Sieç komputerowa? Có˝, nie chodzi mi
o stron´ technicznà, ta jest jeszcze w po-
wijakach. Liczy si´ to, ˝e WWW umo˝-
liwia dost´p do zgromadzonych zaso-
bów cudzych danych, cudzej pami´ci
i doÊwiadczenia. A to w∏aÊnie jest wy-
ró˝nikiem cz∏owieczeƒstwa: nasza zdol-
noÊç nie tylko do myÊlenia i gromadze-
nia doÊwiadczeƒ, lecz tak˝e ich prze-
chowywania i w miar´ potrzeby dzie-
lenia si´ z innymi w ramach interaktyw-
nej kultury. Pot´g´ zawdzi´czamy nie
naszym umys∏om, lecz zdolnoÊci do
wspó∏dzia∏ania tych umys∏ów – równo-
leg∏ego przetwarzania danych. Dzielenie
si´ zasobami, równoleg∏oÊç myÊlenia
i dzia∏ania – oto co stanowi o pot´dze
Sieci. Podobnie jak ludzkoÊç Sieç jest
m∏oda, choç wyrasta ze starych korzeni.
A jej wp∏yw zaznacza si´ na wi´kszà
skal´ dopiero od paru lat.

Ten paralelizm biologii i techniki jest

uderzajàcy. Naturalnie nie jest on ide-
alny. I nie musi byç. Przecie˝ to tylko
zabawa, nie do koƒca naukowa. JeÊli
jednak uznamy t´ wzajemnà odpowied-
nioÊç, choçby niedoskona∏à, to oka˝e
si´, ˝e technika ewoluuje mniej wi´cej
10 mln razy szybciej ni˝ przyroda. Pr´d-
koÊç zaiste huraganowa. Hiperpr´dkoÊç.

Z tego, co powiedzia∏em, mog∏oby

wynikaç, ˝e wszystko, co najciekawsze
w biologii i w technice wydarzy∏o si´
niedawno. To jednak tylko pozory. W
biologii bardziej ni˝ nowe gatunki liczà
si´ rzadkie „odkrycia” nowych zasad
dzia∏ania. Cudowne sà nie tyle dinozau-
ry bàdê ssaki czy ludzie, ile „wynalaz-
ki” kodu nukleotydowo-bia∏kowego,

ZADZIWIENIA

W. Brian Arthur

Jak szybko

rozwija si´ technika?

DUSAN PETRICIC

KOMENTARZ

background image

Â

WIAT

N

AUKI

Kwiecieƒ 1997 83

N

iedawno podczas pewnej uro-
czystoÊci w Waszyngtonie ga-
pi∏em si´ na amerykaƒskà flag´

narodowà, zastanawiajàc si´, jak mo-
g∏yby u∏o˝yç si´ sprawy, gdyby lord
North – pierwszy minister Jerzego III
fatalnie nie doceniajàcy kolonistów
amerykaƒskich – nie by∏ w∏aÊnie wyje-
cha∏ na par´ dni, kiedy wybuch∏a rewo-
lucja (przepraszam, wojna o niepodle-
g∏oÊç). Najpraw-
dopodobniej nic
by si´ nie zmieni-
∏o, gdy˝ rebelian-
ci (przepraszam,
patrioci) mieli od
dawna zapewnio-
ne finansowe po-
parcie Francuzów,
którzy o niczym
bardziej nie ma-
rzyli, jak tylko o
tym, by daç do
wiwatu Brytyjczykom. A wi´c tak czy
inaczej dosz∏oby do powstania USA.
A wiwat by∏ nielichy.

Ca∏à t´ niewiarygodnà afer´ wykom-

binowa∏ niejaki Pierre Augustin Caron
de Beaumarchais, cz∏owiek, który spo-
rzàdzi∏ dla Madame de Pompadour naj-
bardziej p∏aski zegarek na r´k´, jaki
kiedykolwiek widzia∏o ludzkie oko,
i napisa∏ sztuk´ Cyrulik sewilski, którà
poêniej podw´dzi∏ mu Mozart. Beau-
marchais pe∏ni∏ wówczas funkcj´ jedno-
osobowego prekursora CIA. W 1773 ro-
ku uda∏ si´ w misji szpiegowskiej do
Londynu i po powrocie zaraportowa∏,
˝e Brytyjczycy coraz s∏abiej trzymajà
w ryzach swe posiad∏oÊci w Ameryce
i ˝e warto by doradziç Ludwikowi XV,
aby wyciàgnà∏ z tego korzyÊci. Król po-
wierzy∏ mu za∏o˝enie fikcyjnej firmy
(Roderigue, Hortales i S-ka) w celu pra-
nia pieni´dzy i frachtowania statków do
szmuglowania nocà na amerykaƒskie
wybrze˝e wschodnie broni, amunicji
i „doradców technicznych”. Tu˝ pod
nosem Brytyjczyków.

Jak ju˝ wspomnia∏em, wszystko to za-

funkcjonowa∏o a˝ za dobrze. Doprowa-
dzi∏o równie˝ z czasem do bankructwa

gospodark´ Francji (która w 1789 roku
doÊwiadczy∏a w∏asnej rewolucji) pomi-
mo najlepszych staraƒ ministra finan-
sów Ludwika XVI, Jacques’a Neckera,
który fa∏szowa∏ ksi´gi rachunkowe i któ-
remu omal uda∏o si´ wszystkich prze-
konaç, ˝e kraj nie stacza si´ na dno.
Omal, ale nie do koƒca.

Zanim Necker zrobi∏ wielkà karie-

r´, zarzàdza∏ w 1776 roku okr´giem

Hérault w po∏udniowej Francji. Zg∏osi∏
si´ wówczas do niego m∏ody szwajcar-
ski wynalazca nowej metody destylacji
Aimé Argand. Ten˝e Argand w par´ lat
póêniej zab∏ysnà∏ kolejnym osiàgni´ciem
– skonstruowa∏ lamp´ olejnà z kolistym
pustym w Êrodku knotem. Cyrkulujàce
w nim powietrze sprawia∏o, ˝e p∏omieƒ
pali∏ si´ jasno, szklany zaÊ kominek za-
pewnia∏ mu stabilnoÊç. Lampy takie,
o sile Êwiat∏a oÊmiu Êwiec, znalaz∏y na-
tychmiast zastosowanie w latarniach
morskich. OÊwietla∏y te˝ podczas noc-
nej zmiany fabryk´ maszyn parowych
Boultona i Watta w Birmingham, a w lu-
tym 1785 roku wzbudzi∏y sensacj´
wÊród widowni londyƒskiego teatru
Drury Lane.

Pionierem idei Êwiate∏ rampy by∏ dy-

rektor i zarazem aktor tego teatru Da-
vid Garrick, którego zachwycajàce in-
scenizacje sztuk Szekspira utorowa∏y
drog´ nowoczesnej, realistycznej grze
aktorskiej. Oczarowa∏ on do tego stopnia
nowo przyby∏à m∏odà malark´ austriac-
kà Angelik´ Kauffmann, ˝e przypusz-
czalnie wda∏a si´ z nim w romans.
W ka˝dym razie Angelica namalowa∏a
jego portret (a poza nim sportretowa∏a

SKOJARZENIA

James Burke

W cieniu powiewajàcej flagi

KOMENTARZ

kompartmentacji komórek (podzia∏u ko-
mórek na wydzielone przestrzennie mi-
kroÊrodowiska – przyp. t∏um.), wieloko-
mórkowoÊci ze specjalizacjà tkanek
organizmu, sieci w∏àczajàcych i wy∏à-
czajàcych si´ genów regulatorowych. Po-
dobnie ma si´ rzecz z technikà. Cudow-
ne sà nie komputery i nie Sieç, ale raczej
same pomys∏y, ˝e mo˝na ludzkie funk-
cje umys∏owe odwzorowaç ruchami bol-
ców czy zapadek, ˝e mo˝na u˝yç cià-
gów instrukcji do sterowania wzorami
tkanin, ˝e sieci prze∏àczników elektrycz-
nych mogà pos∏u˝yç do wyznaczenia
miejsc zerowych Riemannowskiej funk-
cji zeta. Cudami sà w∏aÊnie nowe zasady
dzia∏ania, a te pojawiajà si´ niecz´sto.
Ewolucja po prostu zestawia je ze sobà
w ró˝nych kombinacjach, wytwarzajàc
wcià˝ nowe sk∏adaki – czy to gatunki,
czy maszyny.

JeÊli technika istotnie ewoluuje jakieÊ

10 mln razy szybciej ni˝ biologia, mo˝e
ten p´d jest za szybki? Mo˝e zeÊlizguje-
my si´ w przysz∏oÊç niesterownym bob-
slejem? Albo wystrzeliwujemy si´ na or-
bit´ bez mo˝liwoÊci powrotu? Taka
perspektywa mo˝e si´ wydaç przera˝a-
jàca, dopóki nie uÊwiadomimy sobie, ˝e
pos∏ugujemy si´ tymi wszystkimi zawi-
∏ymi metalowymi, okablowanymi ga-
d˝etami do naszych prostych ma∏pich
celów. Odrzutowcami wracamy do do-
mu, do naszych bliskich na Êwi´ta. Sie-
ci komputerowej u˝ywamy do plotko-
wania z bliênimi i do przekazywania
wiadomoÊci pocztà elektronicznà. Kwa-
drofoniczne kina pozwalajà snuç w mro-
ku opowieÊci o ˝yciu innych ludzi. Wy-
rafinowane technicznie sportowe sa-
mochody s∏u˝à nam do popisywania si´
statusem spo∏ecznym i wabienia partne-
rek. Ca∏a ta b∏yskotliwa otoczka techni-
ki i towarzyszàcej jej rozkr´conej gospo-
darki stanowi tylko obudow´ naszej
jaêni. A nasza jaêƒ, te nasze prastare ma∏-
pie dusze i ich prastare przystosowania
spo∏eczne zmieniajà si´ wolno. Albo zgo-
∏a wcale.

Mój dziadek zmar∏ w roku 1968, na

rok przed làdowaniem ludzi na Ksi´˝y-
cu. Nigdy nie zrealizowa∏ swego marze-
nia o locie samolotem. Powiedziano mu,
˝e w wieku 90 lat jest na to za stary.
Âwiat jego dzieciƒstwa ju˝ nie istnieje.
Zmieni∏ si´ ca∏kowicie. Nasz Êwiat tak˝e
si´ przeobra˝a, i to b∏yskawicznie.
A przecie˝ tak naprawd´ nic si´ nie
zmienia. Dla niektórych z nas, nawet ta-
kich mi∏oÊników techniki jak ja, p∏ynie
stàd pewna pociecha.

T∏umaczy∏

Karol Sabath

W. BRIAN ARTHUR zajmuje stanowisko
Citibank Professor w Santa Fe Institute w
Nowym Meksyku.

DUSAN PETRICIC


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
(jak szybko rozwija sie technika)
Jak szybko nauczyc sie jezykow ch
Jak szybko nauczyć się języka obcego
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
Jak szybko nauczyć się rozumieć angielski
Jak szybko nauczyć się mówić po angielsku – ebook
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
jak szybko nauczyc sie mowic po angielsku demo
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy 2
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
Jak szybko nauczyc sie jezykow obcych obcy
Jak rozwija się twoje dziecko, ciąża- niemowlę- dziecko
JAK ROZWIJA SIĘ UKŁAD ODPORNOŚCIOWY
Jak szybko się uczyć
Jak rozwija się układ odpornościowy
ROZWÓJ ŻYCIA W ŁONIE MATKI Jak rozwija się dziecko przed narodzinami

więcej podobnych podstron