Zanim starsi i mądrzejsi 21 01 2010

background image

Zanim starsi i mądrzejsi…

Felieton • Radio Maryja • 21 stycznia 2010
Szanowni Państwo!
Co jeden człowiek chce zakryć, to drugi prędzej czy później odkryje. W ostatnich dniach
dowiedzieliśmy się o prestiżowej nagrodzie imienia Karola Wielkiego, jaką otrzymał pan premier
Donald Tusk. W proporcji do dokonań pana premiera Tuska, o których stosunkowo najwięcej
dowiadujemy się z sejmowych komisji śledczych, prestiż nagrody imienia Karola Wielkiego jest
stanowczo za wysoki. A jednak premieru Tusku tę nagrodę przyznano. Jeśli zatem nie za
osiągnięcia, to za co?
Na odpowiedź na to pytanie naprowadza nas Pokojowa Nagroda Nobla dla amerykańskiego
prezydenta Obamy. Pan prezydent Obama wprawdzie prowadził wtedy już dwie wojny o pokój, ale
przecież nie zainicjował żadnej z nich, tylko odziedziczył po swoim poprzedniku. Widocznie jednak
Komitet Pokojowej Nagrody Nobla jakoś spenetrował intencje prezydenta Obamy, dopatrzył się w
jego sercu gorącego pragnienia pokoju i nagrodził samą intencję. Jak się okazało – słusznie, bo
właśnie rozpoczęło się bombardowanie Jemenu, a przecież Jemen to nie jest ostatnie słowo. Skoro
zatem powstała nowa, świecka tradycja nagradzania za intencje, to lepiej rozumiemy, że również
pan premier Tusk mógł otrzymać nagrodę Karola Wielkiego.
No dobrze, mógł – ale na jaką właściwie intencję? Wiedzieć tego na pewno jeszcze nie możemy, ale
dzięki niedyskrecji pana Sławomira Nowaka, możemy się domyślić. Otóż pan poseł Nowak dał do
zrozumienia, że wśród kandydatów na przyszłego prezydenta Polski premier Tusk faworyzuje pana
Władysława Bartoszewskiego. Dopiero w tym kontekście w pełni rozumiemy przyczynę, dla której
pan premier Tusk ogłosił zamiar zmiany konstytucji, która pozbawiałaby prezydenta resztek
uprawnień. Trzeba powiedzieć, że trudno wyobrazić sobie prezent, który bardziej udelektowałby
Naszą Złotą Panią Anielę, niż pan Władysław Bartoszewski na stanowisku bezsilnego prezydenta
Polski.
Pan Władysław Bartoszewski, od lat umiejętnie odcinający kupony od swej chlubnej okupacyjnej
przeszłości w postaci kolekcji niemieckich nagród – ostatnio chyba nagrody „Szkła w Rozumie” od
miasta Karlsruhe – znakomicie nadawałby się na prezydenta Polski w trakcie przeprowadzania na
niej operacji rozbiorowej. Jako człowiek kulturalny, który przecież nie okazałby się
niewdzięcznikiem, nie tylko nie sprzeciwiałby się Naszej Złotej Pani Anieli, ale swoją osobą
znakomicie uwiarygodniałby poczynania pana premiera Tuska, który w tym celu pragnąłby uzyskać
pełnię kompetencji wykonawczych – oczywiście w zakresie zewnętrznych znamion władzy,
przekazanych mu przez starszych i mądrzejszych. Akurat tak się złożyło, że wybory prezydenckie
na Ukrainie ułożyły się zgodnie z zasadami strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, więc
i w Polsce można by już zacząć różne sprawy porządkować.
Zanim jednak starsi i mądrzejsi, no i oczywiście – Nasza Złota Pani Aniela – przeprowadzą swoje
względem nas zamierzenia – spróbujmy zastanowić się nad pożądanymi zmianami w naszej
konstytucji – na wypadek, gdyby nagle ich przeprowadzenie okazało się możliwe. W poprzednim
felietonie mówiłem o systemie prezydenckim i większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu,
opartej na jednomandatowych okręgach wyborczych. A skoro już mowa o systemie wyborczym, to
warto zwrócić uwagę na celowość zmiany sposobu wyborów do Senatu.
Obecnie czynne prawo wyborcze do Senatu mają wszyscy obywatele, co sprawia, że Senat jest
właściwie repliką Sejmu i nie bardzo wiadomo, co właściwie ma robić. Tymczasem gdyby prawo
wybierania senatorów mieli wyłącznie obywatele kwalifikowani – to znaczy ci, którzy sami już
piastują funkcję publiczną z wyboru – to mielibyśmy Senat wybierany przede wszystkim przez
działaczy samorządu terytorialnego. Taki Senat nie mógłby pozwolić sobie na brak czujności wobec
uprawnień samorządu i nie dopuściłby do ich uszczuplenia.

background image

A skoro już o samorządzie mowa, to nie ulega wątpliwości, że należałoby zlikwidować wojewódzki
i powiatowy szczebel struktury samorządowej i pozostawić jedynie gminy jako organy
samorządowe i województwa, jako jednostki administracji rządowej. Ale to by był dopiero początek
prawdziwej rewolucji w finansach publicznych.
Przede wszystkim należałoby wprowadzić konstytucyjny zakaz uchwalania budżetu państwa z
deficytem. W 1991 roku ten postulat został zlekceważony, no a teraz dług publiczny sięga już 700
miliardów złotych i powiększa się w tempie co najmniej 1500 złotych na sekundę. Wprowadzenie
konstytucyjnego zakazu uchwalania budżetu z deficytem mogłoby proces lawinowego narastania
długu publicznego zahamować z korzyścią dla przyszłych pokoleń.
Żeby jednak już całkiem zablokować pokusę trwonienia przez rząd publicznych pieniędzy, trzeba
by odwrócić dotychczasowy sposób dystrybucji dochodów państwowych. Obecnie jest tak, że
podatki w zasadzie zbiera rząd, a przydzielając samorządom zadania, cedzi im też jakieś fundusze.
Zmiana polegałaby na tym, że wszystkie podatki zbierają gminy, które następnie płacą ustaloną z
góry na konkretny rok składkę na państwo, a co im po zapłaceniu tej składki zostanie, to już do
dyspozycji gminy. Zmusiłoby to władze państwowe do racjonalizacji wydatków i sprzyjałoby
konkurencji między gminnymi samorządami.
Wreszcie należałoby zmienić konstytucyjne fundamenty gospodarczego modelu państwa i z
kapitalizmu kompradorskiego przestawić je na tory prawdziwej gospodarki rynkowej. Takim
fundamentem, nawet nie konstytucyjnym, ale odziedziczonym bez żadnej zmiany po PRL-u, jest
artykuł 58 kodeksu cywilnego, który mówi, że czynność prawna sprzeczna z ustawą, albo mająca
na celu obejście ustawy jest nieważna – a w miejsce tych nieważnych postanowień wchodzą
przepisy ustaw i rozporządzeń. Oznacza to, że mamy atrapę gospodarki rynkowej, w której ostatnie
słowo zawsze należy do władzy publicznej, albo wręcz – do urzędników, którzy wskutek tego są
głównymi organizatorami życia gospodarczego. Dlatego w projekcie konstytucji, jaki
przygotowałem jeszcze w 1992 roku, a który w tej kwestii nie stracił aktualności, proponowałem
wprowadzenie zasady, że „nikt nie może wbrew stronom podważyć umowy, ani zmienić jej treści,
chyba, że stanowi ona czyn zabroniony pod groźbą kary, wynika z takiego czynu, albo ma go na
celu
”. Dopiero wtedy prawo tworzone między kontrahentami uzyskałoby rangę równą ustawom , a
to dopiero jest warunek gospodarki rynkowej, w której państwo jest strażnikiem umów prywatnych.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu
Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane
podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1098


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0320 21 01 2010, opracowanie nr 20 , Układ limfatyczny Paul Esz(1)
120167637347a0205589a35 idLA 21 [ 04 01 2010 ]
lista 26 01 2010 21 18
PGP-PZP - wyk ad - 30-01-2010, Zamówienia publiczne UEK
Rewolucja Na Talerzu s02e02 Pierogi 21 10 2010
3 wykład (21 10 2010)
do wykladni prawa z 01 2010
6 wyklad 4 (z 21 01 2012)
8 wyklad 4 (z 21 01 2012)
21 Wiek 2010 09 spis tresci
Makroekonomia Wykład 17 01 2010
04A W co i z kim się bawić 16- 01-2010, KSW Kędzierzyn spotkania, Spotkania i sprawozadnia K-K KSW
24 - oddane 21.04.2010, Studia, Pracownie, I pracownia, 24 Wyznaczenie mechanicznego równoważnika ci
Korekta PROGRAM SPOTKANIA SSP11 dnia 22-24.01.2010 do Osrod, specjalizacja mięso
wyklad 21.02.2010
BYT egzaminZero 01-2010, PJWSTK, BYT
Organizacja i zarzdzanie (09.01.2010), GWSH, organizacja i zarządzanie
Badania marketingowe Pytania na egzamin 30 01 2010

więcej podobnych podstron