Francine Rivers Rodowód łaski 01 Tamar

background image



FRANCINE RIVERS

Rodowód Łaski

Tamar

background image

Dedykuję tę książkę osobom skrzywdzonym i

wykorzystanym, które pragną sprawiedliwości.

background image

Podziękowania
Dziękuję Ronowi Beersowi za to, że podzielił się ze mną

swym pomysłem. Dziękuję Kathy Olson za wspaniałą pracę
redakcyjną i całemu zespołowi Wydawnictwa Tyndale za
nieustanne wsparcie.

Jak zawsze, chciałabym również wyrazić swoją

wdzięczność wobec Jane Jordan Browne.

background image

Drogi czytelniku
Trzymasz w ręku pierwszą z pięciu opowieści o kobietach

należących do linii genealogicznej Jezusa Chrystusa. Choć
żyły one w dawnych czasach i w innej kulturze,
niejednokrotnie zmagały się z problemami, które nie są nam
obce. Miały odwagę. Podejmowały ryzyko. Dokonywały
zaskakujących wyborów i czasem popełniały ogromne błędy.
Nie były idealne, a jednak nieskończenie miłosierny Bóg
posłużył się nimi, aby zrealizować swój plan objawienia
Chrystusa - Zbawiciela świata.

Żyjemy w burzliwych czasach, w których miliony ludzi

poszukują odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania.
Kobiety z genealogii Jezusa wskazują nam drogę. Lekcje,
jakie możemy wyciągnąć z ich historii, są wciąż aktualne,
mimo upływu tysięcy lat.

Tamar jest kobietą nadziei.
Rachab - kobietą wiary.
Rut - kobietą miłości.
Batszeba jest kobietą, która doświadczyła bezmiaru łaski.
Maria jest kobietą posłuszeństwa.
Historie, które relacjonuję w Rodowodzie Łaski, opierają

się na przekazie biblijnym. Ich bohaterki to autentyczne
postacie. Choć niektóre z ich czynów mogą ze współczesnej
perspektywy wydać się niezrozumiałe lub naganne, musimy
wziąć pod uwagę kontekst ich czasów.

Rodowód Łaski to powieść historyczna, której ramy

wyznacza Biblia, dlatego punktem wyjścia były dla mnie fakty
przedstawione w tej Księdze. Budując na fundamencie Pisma
Świętego, stworzyłam fabułę, dialogi, wewnętrzne motywacje
bohaterów, a w niektórych przypadkach dodatkowe postacie,
które w moim odczuciu nie kłócą się z przekazem biblijnym.
We wszystkich szczegółach starałam się pozostać wierna

background image

przesłaniu Słowa Bożego, dodając tylko to, co uznałam za
pomocne w jego lepszym zrozumieniu.

Na końcu każdej z pięciu nowel składających się na

Rodowód Łaski znajdziesz krótkie studium. Zachęcam Cię do
czytania Biblii - jedynego w pełni autorytatywnego źródła
umożliwiającego lepsze zrozumienie postaci biblijnych.
Modlę się, by lektura Pisma Świętego pomogła Ci uświadomić
sobie ciągłość, konsekwencję i urzeczywistnienie się Bożego
planu na przestrzeni wieków - planu, który obejmuje również
Ciebie.

Francine Rivers

background image

Prolog
Jakub mieszkał w kraju, w którym zatrzymał się jego

ojciec, czyli w Kanaanie. Oto są dzieje potomków Jakuba.
Józef jako chłopiec siedemnastoletni wraz ze swymi braćmi,
synami żon jego ojca Bilhy i Zilpy, pasat trzody. Doniósł on
ojcu, że źle mówiono o tych jego synach. Izrael miłował
Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów, gdyż urodził
mu się on w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą
szatę z rękawami. Bracia Józefa widząc, że ojciec kocha go
bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli
zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim porozmawiać.

Pewnego razu Józef miał sen. I gdy opowiedział go

braciom swym, ci zapałali jeszcze większą nienawiścią do
niego. Mówił im bowiem: Posłuchajcie, jaki miałem sen. Śniło
mi się, że wiązaliśmy snopy w środku pola i wtedy snop mój
podniósł się i stanął, a snopy wasze otoczyły go kołem i
oddały mu pokłon. Rzekli mu bracia: Czyż miałbyś jako król
panować nad nami i rządzić nami jak władca? I jeszcze
bardziej go nienawidzili z powodu jego snów i wypowiedzi.

A potem miał on jeszcze inny sen i tak opowiedział go

swoim braciom: śniło mi się jeszcze, że słońce, księżyc i
jedenaście gwiazd oddają mi pokłon. A gdy to powiedział ojcu
i braciom, ojciec skarcił go, mówiąc: Co miałby znaczyć ów
sen? Czyż ja, matka twoja i twoi bracia mielibyśmy przyjść do
ciebie i oddawać ci pokłon aż do ziemi? Podczas gdy bracia
zazdrościli Józefowi, ojciec jego zapamiętał sobie ów sen.

Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael

rzekł do niego: Wiesz, że bracia twoi pasą trzodę w Sychem.
Chcę cię więc posiać do nich. Odpowiedział mu Józef: Jestem
gotów. Wtedy Jakub rzekł do niego: Idź i zobacz, czy bracia
twoi są zdrowi i czy trzodom nic się nie stało, a potem mi
opowiesz. Po czym wyprawił go z doliny Hebronu, a on
poszedł do Sychem. I błąkającego się po polu spotkał go

background image

pewien człowiek. Zapytał go więc ów człowiek: Kogo
szukasz? Odpowiedział: Szukam moich braci. Powiedz mi,
proszę, gdzie oni pasą trzody. A na to ów człowiek: Odeszli
stąd, ale słyszałem, jak mówili: Chodźmy do Dotain.

Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w

Dotain. Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich zbliżył,
postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: Oto
nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy
do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go
pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów!

Gdy to usłyszał Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk;

rzeki więc: Nie zabijajmy go! I mówił Ruben do nich: Nie
doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni,
która jest tu na pustkowiu, ale ręki nie podnoście na niego.
Chciał on bowiem ocalić go z ich rąk, a potem zwrócić go
ojcu.

Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego jego

odzienie - długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I
pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta,
pozbawiona wody. Kiedy potem zasiedli do posiłku, ujrzeli z
dala idących z Gileadu kupców izmaelskich, których
wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i olejki pachnące;
szli oni do Egiptu. Wtedy Juda rzeki do swych braci: Cóż nam
przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy
naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie
zabijajmy go, wszak jest on naszym bratem!

I usłuchali go bracia. I gdy kupcy madianiccy ich mijali,

wyciągnąwszy spiesznie Józefa ze studni, sprzedali go
Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, a ci zabrali go z sobą
do Egiptu. Gdy Ruben wrócił do owej studni i zobaczył, że nie
ma w niej Józefa, rozdarł swoje szaty i przyszedłszy do braci,
zawołał: Chłopca nie ma! A ja, dokąd ja mam iść? A oni
wzięli szatę Józefa i zabiwszy młodego kozła, umoczyli ją we

background image

krwi, po czym tę szatę posiali ojcu. Ci zaś, którzy ją
przywieźli, rzekli: Znaleźliśmy ją. Zobacz, czy to szata twego
syna, czy nie. Jakub rozpoznawszy ją zawołał: Szata mego
syna! Dziki zwierz go pożarł! Dziki zwierz rozszarpał Józefa!
I Jakub rozdarł swoje szaty, a potem przepasał biodra worem i
opłakiwał syna przez długi czas. Gdy zaś wszyscy jego
synowie i córki usiłowali go pocieszać, nie słuchał pociech,
mówiąc: Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu. I
ojciec jego nadal go opłakiwał. Tymczasem Madianici
sprzedali Józefa w Egipcie Potifarowi, urzędnikowi faraona,
przełożonemu dworzan.

W owym czasie Juda opuścił swych braci i wędrując ku

dolinie zaszedł do pewnego mieszkańca miasta Adullam,
imieniem

Chira.

Ujrzawszy

tam

córkę

pewnego

Kananejczyka, noszącego imię Szua, wziął ją za żonę i zbliżył
się do niej. Ona zaś poczęła i urodziła syna, któremu dano
imię Er. Potem jeszcze raz poczęła, urodziła syna i nazwała go
Onan. A gdy znów urodziła syna, dała mu imię Szela. Ten zaś
jej poród nastąpił w Kezib.

Juda wziął dla swego pierworodnego syna, Era, żonę

imieniem Tamar...

K

SIĘGA

R

ODZAJU

37:I - 38:6

background image

Rozdział 1
Kiedy Tamar ujrzała Judę, który prowadził osła

objuczonego workami i kosztownymi dywanami, chwyciła
motykę i pobiegła w najdalszy róg rodzinnego pola. Chora z
przerażenia, odwróciła się tyłem do domu i zaczęła pracować.
Miała nadzieję, że Juda przejdzie obok i poszuka innej
dziewczyny dla swego syna. Gdy usłyszała wołanie niani,
udała, że nie słyszy, kopiąc motyką w ziemi ze zdwojoną siłą.
Jej oczy wypełniły się łzami.

- Tamar! - Aksa podeszła do niej, cała zasapana. - Nie

zauważyłaś Judy? Musisz natychmiast wrócić ze mną do
domu. Matka zamierza wysłać po ciebie braci, a oni nie będą
tak wyrozumiali wobec twojego spóźnialstwa. - Opiekunka
skrzywiła się i ciągnęła dalej: - Nie patrz tak na mnie, moje
dziecko. To nie moja sprawka. Czy wolałabyś poślubić
jednego z tych izmaelickich kupców podróżujących do
Egiptu?

- Słyszałaś o synu Judy, podobnie jak ja.
- Słyszałam - odpowiedziała Aksa i wyciągnęła rękę, a

Tamar niechętnie oddała jej motykę. - Może nie będzie aż tak
źle, jak myślisz - dodała.

Tamar dostrzegła w jej oczach te same ponure

wątpliwości.

Matka Tamar spotkała je przed domem. Mocno chwyciła

córkę za ramię, wciągnęła ją do środka i zaprowadziła do
pomieszczeń przeznaczonych dla kobiet.

- Gdyby było więcej czasu, sprawiłabym ci lanie za to, że

uciekłaś!

Tamar ledwo przestąpiła próg pokoju, a siostry zaczęły

szarpać ją za ubranie. Syknęła z bólu, ponieważ jedna z
dziewcząt nieopatrznie zerwała jej nakrycie z głowy, ciągnąc
ją za włosy.

background image

- Przestańcie! - Tamar podniosła ręce, aby odepchnąć je

od siebie, ale do akcji wkroczyła matka.

- Stój spokojnie, Tamar! Teraz musimy się śpieszyć,

skoro sprowadzenie cię do domu zajęło Aksie tyle czasu.

Podekscytowane

dziewczęta

przekrzykiwały

się

nawzajem.

- Mamo, pozwól mi iść do niego taką, jaka jestem!
- Tak prosto z pola? Wykluczone! Juda przybywa z

darami. Zostaniesz mu przedstawiona w najlepszym stroju,
jaki masz. I nie waż się zawstydzać nas swoim płaczem.

Przełykając łzy przez ściśnięte gardło, Tamar próbowała

zapanować nad emocjami. Nie miała żadnego wyjścia, jak
tylko poddać się zabiegom matki i sióstr. Przyniosły najlepsze
szaty i perfumy, żeby zrobić wrażenie na Judzie, Hebrajczyku.
Juda miał trzech synów. Tamar wiedziała, że jeśli mu się
spodoba, poślubi jego pierworodnego, Era. Podczas
zeszłorocznych żniw, kiedy Juda i jego synowie
przyprowadzili na wypas swoje stada, ojciec kazał jej
pracować w pobliżu. Wiedziała, co próbował osiągnąć, a teraz
wszystko wskazywało na to, że dopiął swego.

- Matko, proszę! Potrzebuję jeszcze roku łub dwóch lat,

zanim będę gotowa, aby poprowadzić własne gospodarstwo.

- To ojciec decyduje, kiedy jesteś wystarczająco dojrzała.

- Matka nie patrzyła jej w oczy. - Nie masz prawa podważać
jego postanowień.

Siostry skrzeczały niczym sroki, co sprawiało, że Tamar

miała ochotę krzyczeć. Matka klasnęła w dłonie.

- Dość tego! Pomóżcie mi ją przygotować! Zacisnąwszy

zęby, Tamar zamknęła oczy i uznała, że musi

poddać się swemu przeznaczeniu. Od lat wiedziała, że

pewnego dnia wyjdzie za mąż. Zdawała sobie również sprawę,
że to ojciec wybierze kandydata. Teraz jej jedynym
pocieszeniem był dziesięciomiesięczny okres zaręczyn.

background image

Przynajmniej będzie miała czas, żeby przygotować umysł i
serce na nowy rozdział życia.

Aksa dotknęła jej ramienia.
- Spróbuj się odprężyć. - Rozpuściła włosy Tamar i

zaczęła je czesać długimi, zdecydowanymi ruchami. - Pomyśl
o czymś miłym, moja droga.

Tamar czuła się jak zwierzę, które ojciec wystawia na

sprzedaż. Czyż nie do takiej roli została sprowadzona?
Wzbierała w niej fala gniewu i rozpaczy. Dlaczego życie musi
być tak okrutne i niesprawiedliwe?

- Petra, przynieś olejek zapachowy i natrzyj jej skórę. Nie

może cuchnąć jak niewolnica z pola!

- Lepiej, żeby pachniała owcami i kozami - powiedziała

Aksa. - Hebrajczykowi to by się niewątpliwie spodobało.

Dziewczęta zachichotały, pomimo karcącego spojrzenia

matki.

- Nie ułatwiasz mi zadania, Akso. Lepiej się nie odzywaj!

Tamar chwyciła matkę za suknię.

- Proszę, mamo! Czy nie możesz wstawić się za mną u

ojca? Ten chłopak jest... złym człowiekiem! - Z jej oczu
popłynęły łzy, zanim zdążyła je powstrzymać. - Proszę, nie
chcę poślubić Era.

Usta matki zadrżały, ale nie okazała słabości. Wyszarpnęła

fałdę sukni i złapała Tamar za rękę.

- Wiesz, że nie mogę zmienić planów ojca! Jeśli teraz

powiedziałabym cokolwiek przeciwko temu małżeństwu,
sprowadziłabym na nas hańbę. Juda jest tutaj.

Tamar zanosiła się od płaczu, dygocąc ze strachu. Matka

chwyciła ją za podbródek i siłą uniosła jej głowę do góry.

- Przygotowałam cię na ten dzień. Jeśli nie poślubisz Era,

będziesz dla nas bezużyteczna. Potraktuj to jako szansę
uzyskania powodzenia dla naszego domu. Zbudujesz pomost
pomiędzy Zimranem a Judą. Uzyskamy gwarancję pokoju.

background image

- Przecież nas jest więcej od nich, mamo.
- Liczby to nie wszystko. Nie jesteś już dzieckiem,

Tamar. Masz w sobie wiele odwagi.

- Więcej niż ojciec?
Oczy matki pociemniały ze złości. Gwałtownie puściła

rękę Tamar.

- Zrobisz to, co mówię, albo poniesiesz wszelkie

konsekwencje swego nieposłuszeństwa!

Zdruzgotana Tamar nie odezwała się już ani słowem.

Wszystko, co próbowała robić, doprowadziło ją tylko do
większego upokorzenia. Miała ochotę krzyczeć na siostry,
żeby przerwały to głupie szczebiotanie. Jak mogą się cieszyć z
jej nieszczęścia? Jakie to ma znaczenie, że Er jest przystojny?
Czy nie słyszały o jego okrucieństwie? Czy nie wiedziały o
jego arogancji? Mówiono, że gdziekolwiek się nie pojawi,
szuka zwady!

- Podaj więcej kajalu, Akso. Niech wygląda na starszą.
Serce Tamar nadal biło jak oszalałe, a jej dłonie

zwilgotniały od potu. Jeśli wszystko ułoży się po myśli ojca,
jej los zostanie dziś przesądzony. To dobrze - powtarzała
sobie w myślach - to dobrze. Łzy dławiły jej rozpalone gardło.

- Wyprostuj się - powiedziała matka. - Niech ci się

przyjrzę.

Tamar wykonała polecenie. Matka ciężko westchnęła i

zaczęła układać przód jej sukienki w fałdy.

- Musimy ukryć jej brak krągłości, Akso. W przeciwnym

razie Zimranowi będzie trudno przekonać Judę, że Tamar jest
już wystarczająco dojrzała, by zajść w ciążę.

- Mogę mu pokazać krew na bieliźnie, pani.
- Dobrze. Przygotuj ją na wypadek, gdyby to było

konieczne.

Tamar poczuła, jak rumieniec oblewa jej twarz. Czy

została już całkowicie pozbawiona wszelkiej prywatności?

background image

Czy teraz wszyscy będą dyskutować o najbardziej intymnych
wydarzeniach z jej życia? Pojawienie się pierwszej miesiączki
stanowiło potwierdzenie jej kobiecości, a jednocześnie czyniło
z niej użyteczną kartę przetargową w rękach ojca. Była
towarem na sprzedaż, narzędziem do zawarcia sojuszu
pomiędzy dwoma klanami, ofiarą złożoną w imię gwarancji
pokoju. Do niedawna miała jeszcze nadzieję, że przez kolejny
rok lub dwa nikt nie zwróci na nią uwagi. Czternastoletnia
dziewczyna wydawała się zbyt młoda, aby wzbudzić
zainteresowanie mężczyzny.

To dobrze - pomyślała ponownie Tamar. Przerażenie

przyprawiało ją o skurcze żołądka, ale dziewczyna ciągle
powtarzała te słowa, próbując przekonać samą siebie. To
dobrze.

Może gdyby nie słyszała tych wszystkich opowieści...
Odkąd sięgała pamięcią, jej ojciec bał się Judy i jego ludu.

Słyszała historie o potężnym Bogu Hebrajczyków, który zesłał
deszcz ognia i siarki na Sodomę i Gomorę. Zrównał oba
miasta z ziemią, tak że zostało po nich pustkowie pełne piasku
i słonej wody. Żadne bóstwo czczone przez Kananejczyków
nigdy nie objawiło takiej potęgi. Krążyły też opowieści o tym,
co Hebrajczycy zrobili z miastem Sychem, siejąc w nim
spustoszenie...

- Dlaczego tak musi być, mamo? Czy nie mogę

decydować o swoim losie?

- Jesteś w takim samym położeniu jak inne dziewczęta.

Wiem, co czujesz. Nie byłam dużo starsza od ciebie, kiedy
trafiłam do domu twego ojca. Taka jest kolej rzeczy, Tamar.
Przygotowywałam cię na ten dzień, odkąd byłaś małą
dziewczynką. Powiedziałam ci, jaki jest cel twojego życia.
Sprzeciwianie się losowi jest jak mocowanie się z wiatrem.

Matka chwyciła dziewczynę za ramiona.

background image

- Zachowuj się jak dobra córka i bądź posłuszna bez

żadnych wykrętów. Bądź dobrą żoną i wydaj na świat wielu
synów. W ten sposób zasłużysz na szacunek. Jeśli szczęście
uśmiechnie się do ciebie, mąż cię pokocha. Jeśli nie, twoją
przyszłość zabezpieczą synowie. Gdy się zestarzejesz,
zaopiekują się tobą, podobnie jak twoi bracia zajmą się mną.
Jedyną satysfakcją, jaką kobieta może czerpać z życia, jest
świadomość, że stworzyła mężowi ognisko domowe.

- Ależ mamo, to jest Er, syn Judy!
Matce zadrżały powieki, ale pozostała nieugięta.
- Postaraj się wypełniać swoje obowiązki i zrodzić synów.

Musisz być silna, Tamar. Ci ludzie są gwałtowni i
nieprzewidywalni, a przy tym dumni.

Tamar odwróciła głowę.
- Nie wyjdę za Era! Nie mogę. Matka szarpnęła córkę za

włosy.

- Czy chcesz zniszczyć naszą rodzinę, upokarzając tego

Hebrajczyka? Myślisz, że ojciec zachowa cię przy życiu, jeśli
wyjdziesz do nich i zaczniesz błagać, by pozwolili ci zostać w
domu? Czy sądzisz, że Juda przełknie taką zniewagę?
Ostrzegam cię! Jeśli ośmielisz się zaryzykować życie moich
synów, ja i ojciec ukamienujemy cię! Słyszysz, co do ciebie
mówię? To ojciec decyduje, kogo i kiedy masz poślubić. To
nie twoja rola! - Matka puściła ją gwałtownie i zrobiła krok do
tyłu, trzęsąc się ze złości. - Nie bądź głupia!

Tamar zamknęła oczy. W pomieszczeniu zapadła

przytłaczająca cisza. Dziewczyna czuła na sobie przenikliwy
wzrok sióstr i niani.

- Przepraszam - powiedziała drżącym głosem. -

Przepraszam, zrobię to, co muszę.

- Jak my wszystkie... - matka westchnęła, ujęła dłoń

Tamar i wtarła w nią olejek zapachowy. - Bądź roztropna jak
wąż, córko. Wybierając ciebie, Juda okazał mądrość. Jesteś

background image

silna, silniejsza niż pozostałe. Nawet nie zdajesz sobie sprawy
ze swojej bystrości i siły. Hebrajczyk zainteresował się tobą.
Musisz go zadowolić dla dobra nas wszystkich. Bądź dobrą
żoną dla jego syna. Zbuduj pomost między naszymi klanami, a
przez to przyczynisz się do zachowania pokoju.

Tamar spuściła głowę, czując brzemię odpowiedzialności.
- Postaram się.
- Nie tylko postarasz się, ale zrobisz wszystko, żeby ci się

udało! - Matka pochyliła się i szybko pocałowała ją w
policzek. - Teraz weź się w garść, a ja zawiadomię ojca, że
jesteś gotowa.

Tamar próbowała zebrać myśli. Juda był jednym z synów

Jakuba, którzy zrównali z ziemią Sychem, mszcząc się za
gwałt dokonany na ich siostrze. Może gdyby syn Chamora
słyszał wcześniej o tych mężczyznach, zostawiłby dziewczynę
w spokoju. Kiedy zdał sobie sprawę z popełnionego błędu,
próbował udobruchać synów Jakuba. Ci zażądali krwi. Syn
księcia i jego ojciec zgodzili się poddać wszystkich mężczyzn
w Sychem hebrajskiemu rytuałowi obrzezania. Chcieli za
wszelką cenę doprowadzić do zawarcia sojuszu przez
małżeństwo, by uzyskać gwarancję pokoju między dwoma
plemionami. Spełnili wszystkie żądania Hebrajczyków, lecz
mimo to trzy dni później, gdy wszyscy mieszkańcy Sychem
nadal dochodzili do siebie po obrzezaniu, Juda i jego bracia
wzięli odwet. Nie zadowoliła ich krew winowajcy. Zabili
mieczem wszystkich mężczyzn. Nikt nie ocalał, a miasto
zostało splądrowane.

Hebrajczycy byli jak przykra woń w nozdrzach

Kananejczyków. Ich obecność wywoływała strach i nieufność.
Juda opuścił wprawdzie namiot swego ojca i zamieszkał z
ludem Tamar, ale Zimran nigdy nie spał spokojnie, mając go
za sąsiada. Nie przekonała go ani wieloletnia przyjaźń Judy z
Chirą, Adullamitą, ani to, że Juda poślubił Kananejkę, która

background image

urodziła mu trzech synów i wychowała ich po kananejsku.
Juda był Hebrajczykiem. Był obcokrajowcem. Był zmorą
Zimrana.

Zimran zawarł z Judą umowę w sprawie wypasu trzody na

polach należących do rodziny Tamar. Układ był korzystny dla
obu stron i przyniósł tymczasowe porozumienie. Jednak
dziewczyna wiedziała, że ojciec od lat dąży do zawarcia
trwałego sojuszu z Hebrajczykami. Gwarancją pokoju mogło
być małżeństwo łączące oba klany - pod warunkiem że Tamar
sprowadziłaby błogosławieństwo na dom Judy, rodząc synów.

Tamar wiedziała, dlaczego ojcu tak bardzo zależy na

doprowadzeniu do jej ślubu z Erem. Rozumiała nawet swoją
rolę. Jednak sama świadomość niczego nie ułatwiała. Przecież
to ona miała być złożona w ofierze niczym baranek. Nie
mogła decydować o tym, kogo poślubi. Jej wybór sprowadzał
się co najwyżej do tego, w jaki sposób zmierzy się ze swoim
przeznaczeniem.

Kiedy matka wróciła, Tamar była gotowa. Pochyliła

głowę, skrywając uczucia. Gdy podniosła wzrok, matka
włożyła na nią obie dłonie i wymamrotała słowa
błogosławieństwa. Potem ujęła ją za podbródek.

- Życie jest trudne, Tamar. Wiem o tym znacznie lepiej

niż ty. Każda młoda dziewczyna marzy o miłości, ale życie to
nie bajka. Nie polega na bujaniu w obłokach. Gdybyś urodziła
się pierwsza, posłalibyśmy cię do świątyni w Timnie zamiast
twojej siostry.

- Nie byłabym tam szczęśliwa... - przyznała Tamar.

Właściwie wolałaby skończyć ze sobą niż żyć tak jak jej
siostra.

- Zatem to jedyne życie, jakie jest ci dane, Tamar.

Przyjmij je.

Tamar postanowiła, że tak właśnie postąpi. Wstała z

miejsca. Wychodząc za matką, próbowała opanować drżenie.

background image

Może Juda stwierdzi, że jest jeszcze za młoda? Może uzna, że
jest chuda lub brzydka? Może ślub z Erem zostanie jej na razie
oszczędzony? Jednak wiedziała, że w ostateczności to i tak
niczego nie zmieni. Musi wyjść za mąż, bo kobieta bez męża i
synów nie ma przed sobą żadnej przyszłości. Trudno było się
z tym pogodzić.

Juda uważnie przyglądał się Tamar, gdy wchodziła do

pokoju. Była wysoka, szczupła i bardzo młoda. Kiedy
podawały posiłek z matką, zauważył, że porusza się z
wdziękiem. Dostrzegł jej dziewczęcy urok już wcześniej,
podczas ostatniej wizyty po żniwach. Zimran posłał wtedy
Tamar do pracy w pobliżu pastwiska, tak aby Juda i jego
synowie mogli ją zobaczyć. Juda wiedział, co Zimran chce
przez to osiągnąć. Jednak teraz, po bliższym przyjrzeniu się,
doszedł do wniosku, że dziewczyna wygląda na zbyt młodą na
zamążpójście. Z pewnością nie była starsza od jego
najmłodszego syna, Szeli. Juda podzielił się swymi
wątpliwościami z gospodarzem. Zimran roześmiał się i
odpowiedział:

- Oczywiście, że jest młoda, ale to tym lepiej. Taką

dziewczynę łatwiej ułożyć, prawda? Twój syn będzie jej
baalem i nauczycielem.

- A co z dziećmi?
Zimran zaśmiał się ponownie. Dźwięk jego śmiechu grał

Judzie na nerwach.

- Zapewniam cię, mój przyjacielu, że Tamar jest

wystarczająco dojrzała, aby urodzić synów. Była już na to
gotowa w trakcie poprzednich żniw, kiedy Er ją sobie
wypatrzył. Mamy na to dowód.

Tamar ukradkiem spojrzała na ojca i zarumieniła się z

zażenowaniem. Skromność dziewczyny poruszyła Judę, który
z uwagą ją obserwował.

background image

- Podejdź bliżej - powiedział, przywołując ją skinieniem

palca.

Chciał jej spojrzeć w oczy. Próbował zrozumieć, dlaczego

pomyślał właśnie o niej, kiedy zaczął planować małżeństwo
syna.

- Nie wstydź się, Tamar! - Uśmiech znikł z ust Zimrana. -

Pokaż Judzie, jaka jesteś ładna.

Kiedy Tamar uniosła głowę, Zimran pokiwał z

zadowoleniem.

- O, właśnie tak. Uśmiechnij się i pokaż Judzie swoje

piękne zęby.

Jednak Judy nie obchodził uśmiech ani zęby dziewczyny -

te były zresztą bez zarzutu. Zależało mu na jej płodności.
Oczywiście rozumiał, że nie da się przewidzieć, czy Tamar
urodzi synów dla jego klanu, dopóki nie wyjdzie za Era. W
życiu nie ma żadnych gwarancji. Jednak dziewczyna
wywodziła się z dobrej rodziny. Jej matka urodziła sześciu
synów i pięć córek. Bez wątpienia Tamar była silna - Juda
widział, jak pracowała w polu, kopiąc twardą ziemię i znosząc
ciężkie kamienie do wzmocnienia muru. Wątła dziewczyna
siedziałaby w domu i zajmowałaby się garncarstwem lub
tkactwem.

- Tamar - ojciec wykonał gest ręką. - Uklęknij przed Judą.

Niech ci się lepiej przyjrzy.

Posłuchała bez wahania. Jej oczy były ciemne, ale nie

surowe. Miała zdrową, rumianą cerę. Juda pomyślał, że taka
dziewczyna mogłaby poruszyć zatwardziałe serce jego syna i
zawrócić go ze złych dróg. Zastanawiał się, czy Tamar
wykaże się wystarczającą odwagą, by zaskarbić sobie
szacunek Era. Jej ojciec był tchórzem. A ona?

Er był dla rodziny wiecznym strapieniem, odkąd tylko

zaczął chodzić. Juda wiedział, że jego synowa nie będzie
miała lekkiego życia. Musi być silna i odporna. Zdawał sobie

background image

sprawę, że to on ponosi winę za krnąbrny charakter Era.
Popełnił błąd, pozostawiając żonie wolną rękę w kwestii
wychowania synów. Sądził, że całkowita swoboda uczyni z
nich szczęśliwych i silnych mężczyzn. Byli szczęśliwi, ale
tylko wtedy, gdy wszystko układało się po ich myśli. Mieli też
wystarczającą siłę do tego, aby krzywdzić innych, gdy sprawy
przybierały niekorzystny dla nich obrót. Cechowały ich pycha
i arogancja wynikające z braku dyscypliny. Gdyby nie żałował
im rózgi, wyrośliby na lepszych ludzi.

Czy tej dziewczynie uda się zmiękczyć serce jego syna? A

może Er jeszcze bardziej się rozzuchwali i zniszczy jej życie?

Kiedy Tamar spojrzała mu w oczy, Juda dostrzegł w niej

niewinność i mądrość. Poczuł przypływ niepokojących
wątpliwości. Er był jego pierworodnym, pierwszą oznaką siły
jego lędźwi. Po przyjściu chłopca na świat rozpierała go
ojcowska duma, radość i nadzieja. Ach - myślał - ten dopiero
jest ciałem z mego ciała, kością z moich kości! Zanosił się
śmiechem, kiedy malec z zaczerwienioną ze złości twarzą
odmawiał posłuszeństwa matce. Buntownicza natura syna
bawiła go i napawała dumą. Powtarzał sobie, że ten chłopiec
wyrośnie na silnego mężczyznę i żadna kobieta nie będzie mu
mówiła, jak ma żyć.

Juda nie spodziewał się, że Er zbuntuje się również

przeciw niemu.

Onan, drugi syn, szedł w ślady Era. Dorastał zastraszany

przez zazdrosnego starszego brata i nauczył się bronić
podstępem i przebiegłością. Juda nie wiedział już, co było
gorsze. W obu synach czaiła się zdrada. Żaden nie zasługiwał
na zaufanie.

Trzeci syn, Szela, nie różnił się od braci. Przyłapani na

gorącym uczynku, synowie Judy kłamali bądź obwiniali
innych. Przyparci do muru uciekali pod skrzydła matki, która
broniła ich bez względu na to, jak poważne były ich

background image

przewinienia. Duma nie pozwalała jej dostrzec w nich
jakichkolwiek

wad.

Byli

przecież

jej

synami

i

Kananejczykami do szpiku kości.

Juda uznał, że trzeba temu zaradzić - inaczej Er okryje go

hańbą. Niemal żałował, że ma synów, ponieważ siali zamęt w
domu i zatruwali mu życie. Zdarzały się chwile, kiedy
wzbierała w nim potworna złość i z trudem powstrzymywał
się, by nie chwycić włóczni i nie cisnąć jej w któregoś z nich.

Często wracał myślami do swego ojca, Jakuba. Pamiętał,

ile zgryzot przysparzali mu wraz z pozostałymi braćmi - Juda
nie był w niczym lepszy od reszty. Er i Onan przypominali mu
zwłaszcza dwóch jego braci, Symeona i Lewiego. Myśl o
domu

rodzinnym

przywiodła

mroczne wspomnienie

okropnego grzechu, którego się dopuścił - grzechu, który
prześladował go i zmusił do opuszczenia rodziny. Juda nie był
w stanie znieść widoku ojca zdruzgotanego skutkami jego
przewinienia. Nie chciał też przebywać w towarzystwie braci,
którzy byli jego wspólnikami w przestępstwie.

Jakub nigdy zresztą nie poznał całej prawdy o tym, co

wydarzyło się tamtego dnia w Dotain.

Juda próbował się pocieszać. Przecież powstrzymał

Symeona i Lewiego przed zamordowaniem ich najmłodszego
brata, Józefa. Z drugiej strony, dobrze pamiętał, że sam
zaproponował sprzedanie chłopca izmaelickim handlarzom,
którzy zmierzali do Egiptu. Wraz z braćmi zarobił na jego
nieszczęściu. Bóg jeden wie, czy Józef przeżył długą, ciężką
podróż. Całkiem możliwe, że umarł gdzieś na pustyni. A jeśli
nie, zapewne jest teraz niewolnikiem w domu jakiegoś
Egipcjanina.

Czasami w środku nocy Juda leżał na swoim posłaniu i

dręczony wyrzutami sumienia, myślał o Józefie. Ile lat musi
jeszcze upłynąć, zanim uda mu się zostawić przeszłość za
sobą i zapomnieć o tym, co zrobił? Ile czasu musi minąć,

background image

zanim będzie mógł zamknąć oczy bez obawy, że w myślach
zobaczy brata zakutego w kajdany, z pętlą na szyi,
prowadzonego na uwięzi jak zwierzę przez oddalających się
handlarzy? Głośne krzyki chłopca wołającego o pomoc wciąż
odbijały się echem w umyśle Judy.

Wyglądało na to, że już do końca życia będzie żałował, że

już nigdy nie zapomni. Czasami mógłby przysiąc, że czuje na
sobie ciężką rękę Boga, która miażdży go za skazanie
rodzonego brata na zagładę.

Zimran chrząknął. Juda przypomniał sobie, gdzie jest i po

co przybył do domu tego Kananejczyka. Wiedział, że musi się
skupić. Nie może pozwolić na to, aby przeszłość wdzierała się
nieproszona, utrudniając podjęcie kroków, które dawały
nadzieję na lepszą przyszłość. Er potrzebuje żony - młodej,
urodziwej, silnej kobiety, która odwiedzie go od nikczemnego
postępowania. Juda zacisnął usta i przyglądał się kananejskiej
dziewczynie, która klęczała tuż przed nim. Czy znowu
popełnia błąd? Sam poślubił Kananejkę i gorzko tego żałował.
Czy ma teraz wprowadzić kolejną do swego domu? A jednak
Tamar przypadła mu do gustu. Dlaczego?

Uniósł jej podbródek. Była przestraszona, ale doskonale to

ukrywała. Juda pomyślał, że w małżeństwie z Erem taka
umiejętność na pewno się przyda. Tamar wyglądała na młodą
i prostolinijną. Czy jego syn podepcze jej niewinność i
zdeprawuje tę kobietę, podobnie jak czynił to z innymi?

Juda zebrał się w sobie, cofnął rękę i odchylił się do tyłu.

Nie chciał, by Er popełnił ten sam błąd co on. Pożądanie
skłoniło go do małżeństwa z Batszebą. Piękno - pomyślał -
jest pułapką zastawioną na mężczyznę, w którym
niepohamowana namiętność wypala wszelki rozsądek. Jednak
to charakter kobiety jest w małżeństwie najważniejszy.
Zrobiłby lepiej, gdyby postąpił zgodnie z tradycją i pozwolił

background image

swemu ojcu wybrać dla niego żonę. Niestety był uparty i
niecierpliwy, a teraz ponosił konsekwencje swojej głupoty.

Nie wystarczy, aby kobieta wzbudzała w mężczyźnie

namiętność. Musi być silna, a przy tym uległa. Uparta kobieta
jest dla mężczyzny przekleństwem - myślał dalej Juda. Przed
laty był tak żałosny w swym młodzieńczym zadufaniu,
przekonany, że z łatwością podporządkuje sobie żonę.
Tymczasem to on dostosował się do Batszeby. Łudził się, że
nie ma nic złego w tym, by żona praktykowała własne
zwyczaje religijne. Pozwolił na to, a teraz zbierał gorzkie
żniwo, otoczony synami, którzy czczą bożki!

Tamar miała łagodniejsze usposobienie od Batszeby.

Sprawiała wrażenie odważnej i mądrej. Juda wiedział, że jest
silna - przyglądał się, jak ciężko pracowała. Podejrzewał, że
jego żona ucieszy się z tego powodu i jak najszybciej
przerzuci swoje obowiązki na synową. Jednak najbardziej
liczyła się płodność, a tej mógł dowieść tylko czas. Wszystkie
widoczne zalety dziewczyny były więcej niż wystarczające.
Ponadto Tamar miała w sobie coś więcej. Coś, czego Juda nie
potrafił nazwać. Coś wyjątkowego i szlachetnego, co
sprawiało, że pragnął wprowadzić dziewczynę do swojej
rodziny. Jakiś cichy głos podpowiadał mu, że powinien się na
nią zdecydować.

- Podoba mi się. Zimran odetchnął z ulgą.
- Jesteś mądrym człowiekiem! - Skinął na córkę. Tamar

wstała i ruszyła do drzwi. Ojciec palił się do rozpoczęcia
negocjacji. Juda patrzył, jak dziewczyna opuszcza pokój ze
swą matką. Zimran klasnął w dłonie. Służący pośpiesznie
wnieśli tace z pieczonym jagnięciem, granatami i
winogronami.

- Jedz, mój bracie, a potem porozmawiamy.

background image

Juda nie dał się tak łatwo zmanipulować. Zanim dotknął

jedzenia, złożył ofertę. Zimran z błyskiem w oku przystąpił do
targowania się o cenę za pannę młodą.

Juda postanowił być hojny. Jego własne małżeństwo nie

uczyniło go wprawdzie szczęśliwym, niemniej wniosło
namiastkę stabilności i pomogło mu znaleźć życiowy
kierunek. Teraz liczył na to, że może Er również porzuci
swoje buntownicze postępowanie. Poza tym nie chciał
przedłużać spotkania z Zimranem. Przymilne zachowanie tego
człowieka irytowało go.

Imię Tamar znaczy: palma daktylowa. Nadawano je

dziewczynie, która miała wyrosnąć na kobietę piękną i pełną
wdzięku. Palma daktylowa rośnie na pustyni i wydaje słodkie,
pożywne owoce - a ta dziewczyna wywodziła się z płodnej
rodziny. Palma daktylowa kołysze się pod wpływem
pustynnych wiatrów, ale nie łamie się i nie tak łatwo wyrwać
ją z korzeniami - a ta dziewczyna będzie musiała zmierzyć się
z gwałtownym, wybuchowym temperamentem Era. Palma
daktylowa może przeżyć nawet w niesprzyjających warunkach
- a Juda przewidywał, że Batszeba uzna Tamar za swoją
rywalkę. Wiedział, że jego żona będzie walczyć z synową,
dlatego że jest próżna i zazdrosna o uczucia synów.

Tamar.
Juda miał nadzieję, że dziewczyna spełni wszystkie

obietnice kryjące się w znaczeniu jej imienia.

Tamar czekała, aż skończą negocjacje i zadecydują o jej

przyszłości. Kiedy matka stanęła w drzwiach, wiedziała, że jej
los został przesądzony.

- Chodź. Juda ma dla ciebie podarunki. Dziewczyna

wstała, sparaliżowana wewnętrznie. Nadszedł czas radości, a
nie łez. Ojciec nie musiał się już bać.

- Ach, córko!

background image

Zimran uśmiechnął się szeroko. Najwyraźniej udało mu

się uzyskać wysoką cenę za pannę młodą, bo nigdy wcześniej
nie objął jej z tak ogromną czułością. Ucałował ją nawet w
policzek. Tamar uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.
Chciała, żeby odczuł, jak straszną rzecz uczynił, oddając ją
komuś takiemu jak Er. Liczyła, że pojawi się w nim choć
odrobina wstydu za to, że wykorzystał ją, by chronić siebie.
Jednak nie zrobiło to na nim wrażenia.

- Przywitaj się ze swoim teściem.
Tamar, poddając się przeznaczeniu, pokłoniła się przed

Judą twarzą ku ziemi. Hebrajczyk położył dłonie na jej
głowie, pobłogosławił ją i kazał wstać. Kiedy to zrobiła, z
torby przymocowanej do pasa wyjął złote kolczyki i
bransoletki i założył je dziewczynie. Oczy jej ojca promieniały
z radości, podczas gdy jej serce omdlewało.

- Bądź gotowa, żeby wyruszyć z samego rana -

powiedział Juda.

Zaskoczona Tamar spytała bez zastanowienia:
- Z rana? - Spojrzała na ojca. - A co z okresem

narzeczeństwa?

Wyraz twarzy Zimrana zmusił ją do milczenia.
- Dzisiaj Juda i ja świętujemy, moja córko. Aksa spakuje

twoje rzeczy i jutro wyruszycie. Wszystko ustalone. Twój mąż
oczekuje cię z niecierpliwością.

Czy ojciec bał się tak bardzo, że nie zażądał

zwyczajowego dziesięciomiesięcznego okresu narzeczeństwa?
Nie miała nawet jednego tygodnia, żeby przygotować się do
małżeństwa!

- Możesz odejść, Tamar.
Kiedy

dziewczyna

weszła

do

pomieszczeń

przeznaczonych dla kobiet, zobaczyła, że matka i siostry
pakują jej rzeczy. Nie mogąc już dłużej powstrzymać emocji,

background image

wybuchnęła płaczem. Szlochała przez całą noc, nie dając się w
żaden sposób pocieszyć. Nie reagowała na jęki i prośby sióstr.

- Przyjdzie kolej i na was - powiedziała im ze złością. -

Pewnego dnia zrozumiecie!

Aksa kołysała ją w swoich ramionach, a Tamar kurczowo

trzymała się ostatniej nocy swego dzieciństwa.

Kiedy nastał świt, dziewczyna umyła twarz i ubrała ślubne

wstążki.

Do pokoju weszła matka.
- Powinnaś być zadowolona, moja droga. Juda szczodrze

za ciebie zapłacił. - Mówiła przez ściśnięte od łez gardło, a w
jej głosie dało się wyczuć odrobinę goryczy. - Hebrajczyk
przyszedł z osłem obładowanym podarunkami, a wraca do
domu tylko z pieczęcią i łaską.

- I ze mną - powiedziała cicho Tamar. Oczy matki zaszły

łzami.

- Dobrze się nią opiekuj, Akso.
- Oczywiście, moja pani.
Matka wzięła Tamar w ramiona i pocałowała.
- Niech twój mąż kocha cię i da ci wielu synów - szepnęła

jej do ucha.

Tamar mocno się w nią wtuliła, po raz ostatni nasiąkając

ciepłem i miękkością jej skóry.

- Już czas - powiedziała łagodnie matka.
Tamar wyszła na zewnątrz. Zanurzona w porannym

świetle, ruszyła w stronę Zimrana i Judy, którzy stali w
pewnej odległości od domu. Aksa szła tuż za nią. Poprzedniej
nocy Tamar wylała wiele łez. Postanowiła, że od tej pory nie
uroni już ani jednej. Nie było to łatwe, bo słyszała cichy
szloch niani dobiegający z tyłu.

- A może wszystko, co słyszałyśmy, nie jest prawdą -

powiedziała Aksa. - Może Er nie jest tak zły, jak mówią?

- Jakie to ma teraz znaczenie?

background image

- Musisz sprawić, żeby cię pokochał, Tamar. Zakochany

mężczyzna jest jak glina w kobiecych rękach. Niech bogowie
zmiłują się nad nami!

- To ty zmiłuj się nade mną i milcz!
Kiedy Tamar zbliżyła się do czekających mężczyzn, ojciec

ją pocałował.

- Bądź płodna i pomnóż dom Judy. - Zimran nie mógł już

doczekać się ich odejścia.

Juda ruszył przodem, a Tamar z Aksą poszły za nim. Był

wysokim mężczyzną i stawiał duże kroki. Musiały iść szybko,
żeby za nim nadążyć. Aksa narzekała pod nosem, ale Tamar
nie zwracała na nią uwagi. Pochłonęły ją myśli o przyszłości.
Będzie ciężko pracować. Będzie dobrą żoną. Zrobi wszystko,
co leży w jej mocy, aby przynieść mężowi cześć. Umiała
urządzić ogród, opiekować się stadem, gotować, tkać i
wyrabiać naczynia. Potrafiła czytać i pisać na tyle dobrze,
żeby prowadzić rejestr produktów. Wiedziała jak oszczędzać
jedzenie i wodę, kiedy czasy były złe, i jak być szczodrą, gdy
były dobre. Umiała robić mydło, kosze, ubrania i narzędzia, a
także

zarządzać

służbą.

Jednak

największym

błogosławieństwem, jakim mogła obdarzyć swego męża, byli
synowie, podpora rodziny.

Na spotkanie wyszedł im średni syn Judy, Onan.
- Er gdzieś poszedł - powiedział, przyglądając się Tamar.

Juda uderzył końcem laski w ziemię.

- Gdzie poszedł?
Onan wzruszył ramionami.
- Na spotkanie z przyjaciółmi. Był zły, kiedy usłyszał,

gdzie jesteś. Trzymałem się od niego z daleka. Wiesz, jak
potrafi się zachowywać.

- Batszeba! - Juda ruszył wielkimi krokami w stronę

kamiennego domu.

background image

Na progu pojawiła się przysadzista kobieta o mocno

wymalowanych oczach.

- O co ci chodzi tym razem?
- Czy powiedziałaś Erowi, że przyprowadzę mu dziś

żonę?

- Tak. - Kobieta oparła się leniwie o framugę drzwi.
- A więc gdzie on się teraz podziewa? Batszeba uniosła

głowę.

- Jestem jego matką, a nie stróżem. Er wróci, kiedy będzie

gotowy, nie wcześniej. Wiesz, jaki jest. Twarz Judy
pociemniała.

- Tak, wiem, jaki jest. - Zacisnął rękę na swojej lasce tak

mocno, że aż zbielały mu kostki. - Właśnie dlatego potrzebuje
żony!

- Może masz rację Judo, ale mówiłeś, że dziewczyna jest

ładna. - Pobieżnie zerknęła na Tamar. - Czy naprawdę sądzisz,
że ktoś tak chudy jak ona może zawrócić Erowi w głowie?

- Tamar jest kimś więcej, niż się wydaje. Pokaż jej pokój

Era.

Juda odszedł, zostawiając Tamar i Aksę przed domem.

Batszeba zacisnęła usta i lustrowała Tamar od stóp do głów.
W końcu westchnęła z dezaprobatą:

- Zastanawiam się, co Juda sobie myślał, wybierając

właśnie ciebie. - Odwróciła się i weszła do domu.

Er wrócił późnym popołudniem w towarzystwie kilku

kananejskich przyjaciół. Byli pijani i głośno się śmiali. Tamar
trzymała się poza zasięgiem ich wzroku. Wiedziała, jak
mężczyźni potrafią zachowywać się w tym stanie. Jej ojciec i
bracia często sięgali po alkohol, a potem zaczynały się miedzy
nimi głośne kłótnie. Rozumiała, że lepiej schodzić im z drogi,
dopóki nie wytrzeźwieją.

Wiedząc, że zostanie wezwana, poprosiła Aksę, żeby

pomogła jej włożyć ślubne szaty. Czekając, zmusiła się do

background image

odłożenia na bok wszelkich pogłosek na temat Era. Być może
ci, którzy je rozpuszczali, mieli jakieś ukryte motywacje?
Postanowiła, że odda mężowi należny mu szacunek i
dostosuje się do jego wymagań. Jeśli bóg jej ojca uśmiechnie
się do niej, zrodzi Erowi synów i wychowa ich na silnych i
uczciwych ludzi. Nauczy ich, jak być godnymi zaufania i
lojalnymi. A jeśli Er sobie tego zażyczy, zgłębi wiedzę na
temat Boga Judy i nauczy dzieci, aby to raczej Jego wielbiły,
zamiast kłaniać się bogom jej ojca. A jednak serce Tamar
wciąż drżało, a strach wzmagał się z każdą mijającą godziną.

Kiedy w końcu została wezwana i zobaczyła swego męża,

poczuła przypływ podziwu. Er był wysoki, podobnie jak jego
ojciec, i miał zadatki na siłacza. Włosy odziedziczył po matce,
były czarne, gęste i poskręcane. Nosił je zaczesane do tyłu,
zgodnie z kananejską modą. Mosiężna obręcz wokół jego
czoła sprawiała, że wyglądał jak młody książę. Atrakcyjny
wygląd męża wzbudził w Tamar podziw, ale jej myśli szybko
napełniły się obawami, kiedy spojrzała w jego oczy - zimne,
ciemne i pozbawione dobrotliwości. W sposobie przechylania
głowy widoczna była duma, w kącikach jego ust
okrucieństwo, a w zachowaniu obojętność. Nie wziął jej dłoni
w swoje ręce.

- A więc to jest żona, którą dla mnie wybrałeś, ojcze. Ton

jego głosu przyprawił Tamar o dreszcze.

Juda stanowczo położył rękę na ramieniu syna.
- Opiekuj się tym, co należy do ciebie, i niech Bóg

Abrahama da ci z tej dziewczyny wielu synów.

Er nawet nie drgnął. Wyraz jego twarzy był

nieodgadniony.

Przez cały wieczór jego przyjaciele frywolnie żartowali z

małżeństwa. Szydzili z Era, nie okazując żadnego
miłosierdzia, a on, chociaż się śmiał, wcale nie wyglądał na
rozbawionego. Teść Tamar, pogrążony we własnych myślach,

background image

pił bez umiaru, podczas gdy Batszeba krążyła wokół stołu i
zjadała najlepsze kąski z weselnego przyjęcia, całkowicie przy
tym ignorując pannę młodą. Tamar czuła się tą
nieuprzejmością zraniona i zażenowana. Cóż takiego zrobiła,
co mogłoby urazić jej teściową? Batszeba sprawiała wrażenie,
jakby celowo nie chciała okazać jej najmniejszego
zainteresowania.

Gdy nadszedł zmierzch, strach Tamar zmienił się w

przygnębienie. Czuła się porzucona i zagubiona wśród tych
wszystkich ludzi. Poślubiła dziedzica domu Judy, a mimo to
nikt z nią nie rozmawiał. Nawet jej młody mąż, który siedział
obok, nie odzywał się do niej ani słowem. Czas płynął wolno.
Tamar odczuwała coraz większe zmęczenie, które wynikało z
braku snu poprzedniej nocy i z długiej podróży do nowego
domu. Napięcie związane z przyjęciem weselnym wyczerpało
ją z ostatków sił. Walczyła ze snem, ale jej powieki stawały
się coraz cięższe. Z trudem powstrzymywała łzy.

Nagle poczuła, że Er ją uszczypnął. Drgnęła nerwowo.

Rumieniec oblał jej policzki, kiedy zdała sobie sprawę, że
nieświadomie przysnęła oparta o męża. Jego przyjaciele
żartowali z jej młodego wieku i nieuchronnie zbliżającej się
nocy poślubnej. Er śmiał się wraz z nimi.

- Twoja niania przygotowała dla nas pokój. - Pociągnął ją

za rękę i postawił na nogi.

Gdy tylko Aksa zamknęła za nimi drzwi sypialni, Er

odsunął się od Tamar. Niania zajęła miejsce pod drzwiami, po
czym zaczęła śpiewać i grać na małym bębenku. Tamar
poczuła, że cierpnie ze strachu.

- Wybacz mi, że zasnęłam, mój panie.
Er nie odezwał się ani słowem. Rozkoszował się jej

napięciem, doprowadzając ją swym milczeniem do jeszcze
większego zdenerwowania. Tamar założyła ręce i postanowiła

background image

wziąć go na przeczekanie. Er rozpiął pasek z pogardliwym
wyrazem twarzy.

-

Zauważyłem

cię

w

zeszłym

roku,

kiedy

przyprowadziliśmy nasze stada na pola twego ojca. Chyba
dlatego Juda pomyślał, że nadajesz się na żonę dla mnie. -
Obrzucił ją spojrzeniem. - Widać, że nie zna mnie zbyt
dobrze.

Tamar nie obwiniała Era za te raniące słowa. Uważała, że

jest usprawiedliwiony. W końcu jej serce również nie
podrywało się z radości, kiedy Juda przyjechał, by wykupić ją
jako pannę młodą.

- Boisz się mnie, prawda?
Gdyby powiedziała „nie", skłamałaby. Z kolei powiedzieć

„tak" byłoby brakiem mądrości. Er uniósł brwi.

- Powinnaś się bać, jestem zły! A może tego nie

dostrzegasz?

Doskonałe to dostrzegała i wyobrażała sobie, do czego jest

zdolny. Nie odezwała się ani słowem, przyjąwszy postawę
uległości. Widywała swego ojca podczas napadów gniewu i
wiedziała, że najlepiej nic wtedy nie mówić. Słowa dolewały
tylko oliwy do ognia. Matka wytłumaczyła jej już dawno
temu, że mężczyźni są nieprzewidywalni, a sprowokowani
wpadają we wściekłość. Postanowiła, że nie da Erowi powodu
do gniewu.

- Jesteś ostrożną istotką, prawda? - Uśmiechnął się

powoli. - Przynajmniej masz trochę oleju w głowie. - Podszedł
do niej. - Mogę się założyć, że słyszałaś różne rzeczy na mój
temat. - Potarł dłonią jej policzek. Tamar starała się nie
wzdrygnąć. - Czy twoi bracia przynieśli do domu jakieś
opowieści?

Serce dziewczyny biło coraz szybciej.

background image

- Tak jak powiedział ojciec, jesteś teraz moja. Moja mała

myszka, z którą mogę robić, co mi się żywnie podoba.
Przypomnij mi, żebym mu podziękował.

Er uniósł jej podbródek. Jego błyszczące oczy

przypominały Tamar oczy szakala w świetle księżyca. Kiedy
nachylił się, aby ją pocałować, Tamar zdrętwiała z
przerażenia. Odsunął się od niej, mierząc ją wzrokiem.

- Każda pogłoska na mój temat jest prawdą, każda!
- Zrobię wszystko, żeby cię zadowolić, mój mężu. -

Zarumieniła się, gdy usłyszała swój drżący głos.

- O, nie wątpię, że zrobisz, moja droga. Ale ci się nie uda.

- Er wykrzywił usta, obnażając zęby. - To niemożliwe, żeby ci
się udało.

Zrozumienie tego, co Er miał na myśli, zajęło jej tylko

jeden dzień z całotygodniowych uroczystości weselnych.

background image

Rozdział 2
Tamar znieruchomiała, kiedy usłyszała krzyki Era i

Batszeby dochodzące z wnętrza domu. Choć promienie
południowego słońca smagały plecy dziewczyny, oblała się
zimnym potem. Juda wezwał swego najstarszego syna, aby
pomógł mu przy stadach, ale najwyraźniej Er miał własne
plany. Kipiał ze złości i tylko szukał sposobu, by dać upust
wzburzonym emocjom. Żona była łatwym celem, ponieważ i
tak nikt by nie zainterweniował.

Tamar spuściła głowę i dalej kopała skalisty kawałek

ziemi przydzielony jej przez Batszebę. Marzyła o tym, by
skurczyć się do rozmiarów mrówki i schować się w jakiejś
dziurze. W domu nadal toczyła się tyrada matki, przerywana
okrzykami syna. Próbując powstrzymać łzy przerażenia,
Tamar uklękła, żeby wyciągnąć z ziemi odłamek skały.
Wyprostowawszy się, cisnęła go w kierunku piętrzącej się
nieopodal sterty kamieni.

W swojej wyobraźni zbudowała wokół siebie gruby i

wysoki mur, z błękitnym niebem w górze. Nie chciała myśleć
o temperamencie Era ani o tym, co może jej zrobić tym razem.

- Matka traci nad nim kontrolę - stwierdziła ponuro

pracująca w pobliżu Aksa.

- Nie ma sensu się martwić, Akso.
Tamar wypowiedziała te słowa bardziej po to, żeby

pocieszyć siebie niż nianię. Pracowała dalej. Cóż więcej
mogła zrobić? Cztery miesiące spędzone w domu Judy dały jej
dobrą lekcję, jak unikać męża, kiedy to tylko możliwe,
zwłaszcza gdy był w złym humorze. Nauczyła się również
ukrywać strach. Nawet jeśli jej serce biło jak oszalałe, żołądek
był ściśnięty niczym węzeł, a skóra zimna i wilgotna, nie
pokazywała swoich uczuć, ponieważ Er upajał się strachem.
Karmił się nim.

background image

- Szkoda, że nie ma tu Judy. - Aksa wydała z siebie

dźwięk odrazy. - Oczywiście nigdy go nie ma. - Energicznie
uderzyła motyką w ziemię. - Nie można go za to winić.

Tamar nie odezwała się ani słowem. Jej umysł pracował

gorączkowo, szukając bezskutecznie jakiegoś wyjścia. Gdyby
Juda nie wyjechał albo gdyby od razu zabrał ze sobą Era
zamiast przysyłać po niego służącego... Juda potrafił okiełznać
syna. Gdy tylko wyjeżdżał, Er zaczynał szaleć. Chaos
panujący w tej rodzinie wynikał z niedostatku ojcowskiego
autorytetu. Juda przedkładał otwarte przestrzenie wzgórz i pól
nad ognisko domowe. Tamar nie winiła go za to. Owce i kozy
były spokojnym i zgodnym towarzystwem w porównaniu ze
swarliwą żoną i porywczymi, kłótliwymi synami. Er i Onan
zachowywali się czasem jak dzikie bestie związane sznurem i
wrzucone do jednej klatki.

Juda szukał ukojenia z dala od domu i unikał

odpowiedzialności, jednak jego synowa musiała żyć w obliczu
zagrożenia dzień po dniu.

Tamar drgnęła, gdy usłyszała brzęk tłuczonego naczynia.

Batszeba obrzuciła syna stekiem przekleństw. Er zrewanżował
się tym samym. Kolejne naczynie odbiło się od ściany. Po
chwili przez otwarte drzwi wypadł metalowy kubek, który
potoczył się po ziemi.

- Musisz się dziś trzymać na uboczu - powiedziała cicho

Aksa.

- Może Batszeba dopnie swego? - Tamar patrzyła w

stronę majaczących na horyzoncie wzgórz, a za jej plecami
rozgrywała się bitwa. Kiedy ocierała pot z twarzy, jej ręka
zaczęła drżeć. Zamknąwszy oczy, westchnęła. Być może
rozkaz Judy tym razem wystarczy.

- Batszeba ma zawsze przewagę, w taki czy inny sposób -

powiedziała gorzko Aksa, dłubiąc motyką w suchej ziemi. -

background image

Kiedy wrzaski ustaną, będzie chodzić nadąsana tak długo, aż
postawi na swoim.

Tamar zignorowała słowa Aksy, próbując myśleć o czymś

przyjemnym. Przypomniała sobie o siostrach. Sprzeczały się,
ale lubiły swoje towarzystwo. Podczas wspólnej pracy
śpiewały i opowiadały sobie różne historie. Ich ojciec miał
temperament jak każdy mężczyzna, bracia czasem kłócili się
głośno, jednak żadne doświadczenie nie przygotowało jej na
to, co działo się w domu Judy. Codziennie budziła się z nową
nadzieją, która za każdym razem okazywała się płonna.

- Gdybym tylko zajmowała jakieś miejsce w tej

hierarchii, gdybym miała na coś wpływ... - W głosie Tamar
nie było nawet śladu użalania się nad sobą.

- Będziesz miała, kiedy urodzisz syna.
Syna? Serce Tamar przepełniał ból tęsknoty. Chciała

dziecka bardziej niż ktokolwiek inny. Nawet bardziej niż jej
mąż, dla którego posiadanie potomstwa motywowane było
raczej dumą niż troską o rodzinę. Syn zabezpieczyłby pozycję
Tamar w domowej hierarchii, ale dziewczyna pragnęła
dziecka przede wszystkim dlatego, że piastując je w swych
ramionach, nie czułaby już przytłaczającej samotności.
Mogłaby kochać syna, przytulać go i cieszyć się okazywaną
przez niego miłością. Być może dziecko zmiękczyłoby
również serce Era wobec niej. Serce i rękę.

Przypomniała sobie potępiające słowa Batszeby: „Gdybyś

nie zawodziła mego syna, nie biłby cię tak często! Rób to,
czego chce, a może będzie cię lepiej traktował!". Tamar
powstrzymywała łzy, nie dopuszczając do siebie żalu. Była
członkiem tej rodziny, czy to jej się podobało czy nie. Nie
mogła pozwolić, by emocje wzięły górę. Wiedziała, że jej
teściowa uwielbia wygłaszać przykre uwagi i codziennie stara
się wbić nóż w jej serce.

background image

- Tamar, minął kolejny miesiąc, a ty nadal nie jesteś w

ciąży! Ja spodziewałam się dziecka już w tydzień po ślubie z
Judą!

Tamar nie potrafiła powiedzieć niczego, czym nie

rozzłościłaby Era. Cokolwiek robiła, nie była w stanie
zadowolić ani młodego męża, ani teściowej. Przestała już
liczyć na troskę lub współczucie z ich strony. W tym domu
brakowało również honoru i lojalności, skoro Batszeba
musiała uciekać się do gróźb, aby skłonić Era do
posłuszeństwa wobec ojca.

- Mówię dość! - rozgniewany Er krzyknął na matkę, co

przypominało Tamar o toczącej się właśnie kłótni.

- Dość! Pójdę do ojca! Zrobię wszystko, byle tylko uciec

od twojego zrzędzenia! - Er wybiegł z domu jak burza. -
Nienawidzę owiec! Gdybym mógł, wypatroszyłbym je
wszystkie!

Batszeba stanęła w drzwiach, podpierając się pod boki.
- I co byś z tego miał? Nic!
- Miałbym pieniądze z ich mięsa i skór. To bym miał!
- I wydałbyś wszystko w tydzień! A co potem? Czy

wychowałam głupca?

Przed odejściem Er zdążył jeszcze zakląć i pokazać matce

obraźliwy gest. Tamar wstrzymała oddech, dopóki nie nabrała
pewności, że jej mąż opuszcza Kezib. Czekało ją kilka dni
wytchnienia od jego okrucieństwa.

- Wygląda na to, że Batszeba wygrała tę bitwę -

powiedziała Aksa. - Ale będzie kolejna, a potem następna -
dodała z żalem.

Czując mniejszy ciężar na sercu, Tamar uśmiechnęła się i

wróciła do pracy.

- Każdy dzień ma swoje utrapienie, Akso. Nie będę

zamartwiać się o jutro.

background image

- Tamar! - Batszeba wyszła na zewnątrz. - Skoro masz

czas na próżną paplaninę, przyjdź tutaj i posprzątaj ten
bałagan! - Odwróciła się i wmaszerowała z powrotem do
domu.

- Oczekuje, że posprzątasz dom, który zdewastowała

wspólnie z synem - powiedziała Aksa z niechęcią w głosie.

- Cicho, bo sprowadzisz na nas kolejne kłopoty. Batszeba

ponownie wyszła na zewnątrz.

- Niech Aksa dokończy pracę w ogródku, a ty

natychmiast wracaj do domu!

Po wejściu do środka Tamar stąpała ostrożnie, aby nie

nadepnąć na odłamki rozbitych naczyń. Batszeba siedziała
nieruchomo, spoglądając posępnie na połamane wrzeciono.
Tamar przykucnęła i zaczęła zbierać kawałki dzbanka.

- Mam nadzieję, że Juda jest zadowolony z nieszczęścia,

do którego doprowadził - powiedziała ze złością Batszeba. -
Myślał, że żona zmieni zachowanie Era! - Spojrzała na Tamar
w taki sposób, jakby to ją obwiniała za wszystko, co się stało.
- Er jest gorszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wyrządziłaś
memu synowi więcej złego niż dobrego!

Tamar

nie

próbowała

się

bronić.

Z

trudem

powstrzymywała łzy.

Batszeba zaklęła i podniosła wrzeciono. Zauważyła, że

jego ramię jest złamane, a dywan, który tkała, poplątany.
Zasłoniła twarz i gorzko zapłakała.

Wybuch Batszeby wprawił Tamar w zakłopotanie, mimo

że widywała już teściową w takim stanie. Gdy zdarzyło się to
po raz pierwszy, podeszła do niej i próbowała ją pocieszyć, ale
otrzymała jedynie siarczyste uderzenie w policzek i usłyszała,
że doprowadza Batszebę do rozpaczy. Od tamtej pory
zachowywała dystans i odwracała wzrok.

Czy Batszeba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak jej

zachowanie wpływa na ten dom? Ciągle podburzała syna

background image

przeciwko ojcu i ojca przeciwko synowi. Kłóciła się z Judą o
wszystko, i to w obecności Era i Onana, utwierdzając ich w
postawie buntu i zachęcając do przedkładania własnych
pragnień ponad dobro całej rodziny. Nic dziwnego, że była
taka nieszczęśliwa! A wraz z nią wszyscy pozostali
domownicy.

- Juda chce, żeby Er zajął się owcami. - Batszeba rzuciła

wrzeciono na ziemię, robiąc jeszcze większy bałagan. - A
wiesz dlaczego? Bo mój mąż nie może znieść rozstania ze
swoim ojczulkiem na dłużej niż rok! Musi tam jeździć i
sprawdzać, jak staruszek sobie radzi. Obserwuj Judę, kiedy
wróci do domu. Będzie pogrążony w swoich myślach całymi
dniami. Nie będzie się do nikogo odzywał ani jadł. A potem
upije się i wygłosi tę samą głupią uwagę, którą wygłasza
zawsze po spotkaniu z Jakubem - Batszeba wykrzywiła twarz,
przedrzeźniając swego męża. - „Ręka Boża ciąży na mnie"!

Tamar podniosła wzrok.
Batszeba wstała i westchnęła:
- Jak on może być aż tak głupi, żeby wierzyć w boga,

którego nie ma?

- A jeśli ten Bóg istnieje?
Batszeba popatrzyła na Tamar z pogardą.
- Więc gdzie on jest? Czy ma świątynię, w której

mieszka, albo służących mu kapłanów? Nie ma nawet
namiotu! - Uniosła z dumą podbródek i kontynuowała: - Nie
jest jak bogowie Kanaanu. - Podeszła do szafki i otworzyła
drzwi na oścież. - Nie dorównuje im. - Wskazała z
szacunkiem na figurki bożków domowych. - Nie można go
zobaczyć. - Przebiegła dłonią po jednej z rzeźb. - Nie jest
bogiem, którego można dotknąć. Oto bogowie, którzy
rozniecają w nas pragnienia, którzy czynią naszą ziemię i
kobiety płodnymi. - Jej oczy błysnęły chłodno. - Może gdybyś

background image

okazywała im więcej szacunku, nie miałabyś ciągle płaskiego
brzucha!

Tamar usłyszała przytyk, ale tym razem postanowiła nie

brać go sobie do serca i spytała:

- Czyż to nie Bóg Judy zniszczył Sodomę i Gomorę?

Batszeba zaśmiała się szyderczo.

- Niektórzy tak mówią, ale ja w to nie wierzę.
Zdecydowanym ruchem zamknęła szafkę, jakby obawiała

się, że słowa wypowiedziane przez Tamar miały sprowadzić
na dom nieszczęście. Odwróciła się i spojrzała na synową,
marszcząc brwi.

- Czy chciałabyś, aby twoi synowie czcili boga, który

niszczy miasta?

- Tak, jeśli Juda sobie tego życzy.
- Juda - Batszeba potrząsnęła głową. - Czy kiedykolwiek

widziałaś, by mój mąż czcił boga swego ojca? Bo ja nigdy.
Dlaczego ja lub moi synowie mielibyśmy to robić?
Wychowasz swoich synów w religii, o której zadecyduje Er.
Nigdy nie zgięłam kolan przed niewidzialnym bogiem. Ani
razu nie zdradziłam bogów Kanaanu - i tobie też radzę, żebyś
była im wierna. Tak będzie dla ciebie lepiej...

Tamar rozpoznała groźbę w jej słowach. Batszeba usiadła

na poduszce i oparła się o ścianę. Na jej ustach pojawił się
chłodny uśmiech.

- Er nie ucieszyłby się, gdyby usłyszał, że myślisz o

oddawaniu czci bogowi Hebrajczyków. - Jej oczy zwęziły się.
- Sądzę, że to ty jesteś przyczyną naszych kłopotów.

Tamar wiedziała, czego się spodziewać. Po powrocie Era

Batszeba oświadczy, że w domu szerzy się duchowy bunt. Z
upodobaniem wzniecała tego rodzaju konflikty. Tamar miała
ochotę rzucić na podłogę rozbite kawałki naczyń i powiedzieć
teściowej, że sama niszczą swoją rodzinę. Jednak przełknęła

background image

gniew i kontynuowała zbieranie odłamków pod bacznym
okiem Batszeby.

- Bogowie pobłogosławili mnie trzema synami, a ja

wychowałam ich w prawdziwej religii, tak jak zrobiłaby to
każda dobra matka.

„Wychowałaś porywczych synów, którzy pracują nawet

mniej niż ty", chciała odpowiedzieć Tamar, ale trzymała język
za zębami. Wiedziała, że nie wygra wojny z teściową.

Batszeba pochyliła się i uniosła wywróconą tacę na tyle,

żeby oderwać kiść winogron, a następnie znów ją upuściła.

- Może powinnaś częściej modlić się do Aszery i składać

lepsze ofiary Baalowi? Może bogowie otworzyliby twoje
łono?

Tamar podniosła głowę.
- Wiem, kim są Aszera i Baal. Moi rodzice oddali siostrę

na służbę do świątyni w Timnie.

Nie dodała, że nigdy nie przyjęła wierzeń rodzinnych i

współczuła swojej siostrze. Pewnego razu podczas świątecznej
wizyty w Timnie widziała, jak jej starsza siostra oddaje się
kapłanowi na ołtarzu. Celem rytuału było podniecenie Baala i
sprowadzenie

wiosny,

ale

widok

napełnił

Tamar

obrzydzeniem i strachem. Podekscytowany tłum obserwujący
tę scenę spowodował w niej jeszcze większy wstręt. Wycofała
się i uciekła ze świątyni. Biegła tak długo, aż opuściła bramy
miasta. Ukryła się w ogrodzie oliwnym i pozostała w nim do
wieczora, dopóki nie znalazła jej tam matka.

- Nie jesteś wystarczająco pobożna - powiedziała

zadowolona z siebie Batszeba.

„Nie, nie jestem" - Tamar przytaknęła jej w myślach. Nie

mogła być pobożna, skoro nie wierzyła. Bogowie nie mieli dla
niej żadnego sensu. Wszystkie próby wielbienia ich napełniały
ją dziwnym poczuciem niesmaku i wstydu.

background image

Batszeba wstała i zajęła się swoim wrzecionem. Uspokoiła

się już na tyle, że mogła spróbować rozplątać nici.

- Gdybyś naprawdę wierzyła, już dawno zaszłabyś w

ciążę. - Batszeba spojrzała na Tamar, próbując ocenić wpływ
swej złośliwej uwagi. - Wygląda na to, że bogowie gniewają
się na ciebie.

- Być może - zgodziła się Tamar z poczuciem winy.
Bożki domowe Batszeby były tylko rzeźbami

wykonanymi z gliny, kamienia i drewna. Nie potrafiła w nie
wierzyć ani podziwiać z pasją, tak jak jej teściowa.
Oczywiście wypowiadała słowa modlitwy, których od niej
oczekiwano, ale były one puste i nie posiadały w sobie żadnej
mocy. Jej serce pozostawało nieporuszone, a umysł
nieprzekonany.

Skoro bogowie Kanaanu byli tak potężni, to dlaczego nie

mogli ochronić mieszkańców Sodomy i Gomory? Z
pewnością tuzin bogów ma więcej siły od jednego, jeśli w
ogóle są prawdziwymi bogami. Nie byli dla niej niczym
więcej niż tylko wyrzeźbionym kamieniem, wystruganym
drewnem i gliną ulepioną przez człowieka!

Może prawdziwy Bóg w ogóle nie istnieje?
Jej serce buntowało się na tę myśl. Świat wokół niej,

niebo, ziemia, wiatr i deszcz, mówiły o tym, że jest coś
więcej, że istnieje Stwórca. Może był nim właśnie Bóg Judy?
Bóg, który byłby tarczą chroniącą przed nieprzyjaciółmi.
Schronieniem w czasie burzy. Twierdzą... och, jak bardzo
pragnęła się tego dowiedzieć. A jednak nie ośmieliła się
spytać Judy. Czy miała prawo zasypywać go pytaniami,
zwłaszcza że dręczyło go tyle innych utrapień?

Może pewnego dnia nadarzy się okazja. Postanowiła, że

tymczasem zaczeka i dowie się więcej, w jakiego Boga wierzy
Juda i jak Go czci.

background image

Juda i Er wrócili pięć dni później. Zanim weszli do domu,

Tamar usłyszała, jak się kłócą. Usłyszała to również Batszeba,
która ciężko westchnęła.

- Tamar, idź i wydój jedną z kóz, a swojej niani każ upiec

chleb. Może kiedy coś zjedzą, poprawi im się nastrój.

Kiedy Tamar wróciła z dzbankiem świeżego koziego

mleka, Juda odpoczywał na poduszkach z zamkniętymi
oczami, ale Tamar wiedziała, że nie śpi. Miał napięty wyraz
twarzy. Batszeba siedziała przy mężu i zadręczała go swym
utyskiwaniem, a on robił wszystko, żeby tylko uniknąć jej
zrzędzenia.

- Pięć dni, Judo. Pięć dni! Czy musiałeś zostać aż tak

długo?

- Mogłaś pojechać ze mną.
- I co miałabym tam robić? Słuchać żon twoich braci? Co

ja mam z nimi wspólnego? A twoja matka mnie nie lubi! -
Batszeba skarżyła się jak samolubne dziecko.

Tamar podała Erowi mleko.
- Wina! - powiedział z grymasem. Był w złym nastroju. -

Chcę wina!

- Ja napiję się mleka - powiedział Juda, otwierając oczy

na tyle, aby spojrzeć na Tamar.

Batszeba uniosła głowę.
- Daj mi to! Sama obsłużę męża, a ty zajmij się moim

synem.

Chwyciła dzbanek, wlała trochę mleka do kubka i cisnęła

go w kierunku Judy, a potem postawiła dzbanek w zasięgu
jego ręki, aby mógł po niego sięgnąć i nalać sobie kolejną
porcję.

Kiedy Tamar wróciła z winem dla Era, Batszeba wciąż

strofowała Judę.

- Co dobrego wynika dla ciebie z tego, że widujesz się z

ojcem? Czy cokolwiek się zmieniło? Zawsze kiedy wracasz z

background image

jego namiotu, jesteś nieszczęśliwy. Zapomnij o nim. Po
każdym twoim powrocie zatruwasz mi życie!

- Nie porzucę ojca - powiedział Juda przez zaciśnięte

zęby.

- Dlaczego nie? Przecież on porzucił ciebie. Szkoda, że

staruszek jeszcze nie umarł i nie oszczędził nam wszystkim...

- Dość! - ryknął Juda.
Tamar zauważyła, że to nie gniew, lecz raczej ból zmusił

Judę do krzyku. Skrzywił się i odgarnął dłonią włosy.

- Batszebo, trzymaj język za zębami choć jeden raz! -

Podniósł głowę i spojrzał ze złością na żonę. - Albo jeszcze
lepiej, zostaw mnie w spokoju!

- Jak możesz odzywać się do mnie w taki sposób? -

Batszeba zaczęła gniewnie szlochać. - Jestem matką twoich
synów. Trzech synów!

- Trzech bezużytecznych synów. - Juda zmrużył oczy i

spojrzał na Era z dezaprobatą.

Tamar poczuła skurcz w żołądku, czekając na coś, co

wyprowadzi Era z równowagi. Jej mąż panował nad sobą w
obecności ojca, ale potem wyładowywał złość na niej.

Batszeba nie ustępowała. Tamar miała ochotę krzyknąć,

żeby wreszcie przestała i wyszła, wykazując się w ten sposób
odrobiną zdrowego rozsądku. Na szczęście Batszeba w końcu
wybiegła z pokoju, pozostawiając wszystkich w milczeniu.

Tamar została sama, żeby usługiwać mężczyznom. W

pomieszczeniu panowało nerwowe napięcie. Dolała mężowi
wina. Wypił je i wyciągnął rękę po więcej. Tamar zawahała
się i spojrzała na Judę. Er podniósł oczy i popatrzył na nią
groźnie, a potem utkwił wzrok w ojcu.

- Niech Onan i Szela pilnują owiec przez kilka dni. Idę

spotkać się z przyjaciółmi.

Juda powoli podniósł głowę i spojrzał na syna.
- Tak? - Jego głos był łagodny, spojrzenie twarde.

background image

Er odsunął się, zajrzał do swego kubka i wypił resztę

wina,

- Oczywiście jeśli pozwolisz, ojcze.
Juda popatrzył na Tamar, a potem odwrócił wzrok.
- Idź, ale tym razem nie wdawaj się w żadne awantury W

policzku Era drgnął mięsień.

- Nigdy nie szukam zaczepki.
- Oczywiście że nie - odpowiedział Juda z ironią w głosie.

Er wstał i podszedł do Tamar. Odsunęła się instynktownie, ale
przytrzymał ją za ramię i przyciągnął do siebie.

- Będę za tobą tęsknił, kochanie - powiedział z drwiącą

miną, a jego palce wbiły się w jej ciało. W końcu puścił ją i
uszczypnął w policzek.

- Nie uschnij z tęsknoty. Niedługo wrócę!
Kiedy odszedł, Juda odetchnął z ulgą. Niemal nie

zauważał obecności Tamar. Pochylił się do przodu, trzymając
głowę w dłoniach, jakby go bolała. Tamar kucnęła i czekała w
ciszy, aż każe jej odejść. Nie zrobił tego. Kiedy Aksa przyszła
z upieczonym chlebem, dziewczyna podniosła się i wzięła od
niani mały koszyk, wskazując jej skinieniem miejsce na
poduszce w pobliżu drzwi. Należało zachować przyzwoitość.

- Aksa upiekła chleb, mój panie.
Juda nie odpowiadał, ale Tamar przełamała bochenek i

umieściła przed nim kawałek. Nalała mu koziego mleka,
wzięła kiść winogron z tacy i przekroiła owoc granatu.

- Czy twój ojciec, Jakub, ma się dobrze?
- Tak dobrze, jak można się spodziewać po kimś, kto

opłakuje swego ukochanego syna - gorzko odrzekł Juda.

- Czy jeden z twoich braci umarł?
Juda wyjął twarz z dłoni i spojrzał na dziewczynę.
- Wiele lat temu. Jeszcze zanim się urodziłaś.
- A twój ojciec nadał obchodzi żałobę? - spytała Tamar ze

zdziwieniem.

background image

- Zejdzie do grobu, opłakując tego chłopca.
Tamar współczuła Judzie i chciała go jakoś pocieszyć.

Wyraz jego twarzy złagodniał. Intensywność, z jaką się jej
przyglądał, sprawiała, że dziewczyna poczuła się zakłopotana,
zwłaszcza że nagle jego spojrzenie stało się chłodniejsze.

- Posiniaczył ci twarz!
Tamar szybko przykryła policzek i odwróciła głowę.
- To nic takiego.
Nigdy nie skarżyła się, że Er ją bije. Nawet kiedy Aksa

zadawała jej pytania, Tamar zachowywała lojalność wobec
męża.

- Czy ty również cierpisz z powodu śmierci brata? -

spytała Judę.

- Cierpię z powodu okoliczności, w jakich zginął.

Zaciekawiona jego tonem, Tamar znów na niego spojrzała. -
Jak umarł?

Twarz Judy zesztywniała.
- Rozszarpało go dzikie zwierzę. Nic z niego nie zostało

oprócz płaszcza zbroczonego krwią.

Słowa Judy brzmiały tak, jak gdyby wypowiadał je już

któryś raz z rzędu i nie znosił ich wielokrotnego powtarzania.
Kiedy Tamar uniosła brwi, spojrzał na nią groźnie i dodał:

- Nie wierzysz mi?
- Dlaczego miałabym ci nie wierzyć? - Dziewczyna nie

chciała go zdenerwować. - Pragnę dowiedzieć się czegoś
więcej o mojej rodzinie.

- O twojej rodzinie? - wykrzywił ponuro usta.
Rumieniec oblał policzki Tamar. Czy miał zamiar ją

wykluczyć? Te słowa zraniły ją i wywołały gniew. Przecież to
Juda sprowadził ją do tego domu. To on wybrał ją dla swego
syna!

- O rodzinie, do której mnie wprowadziłeś, mój panie,

rodzinie, której pragnę służyć, jeśli tylko mi się na to pozwoli.

background image

- Jeśli Bóg zechce... - Juda westchnął ze smutkiem. Wziął

kawałek chleba i zaczął jeść.

- Nic mi nie powiesz? - odezwała się niepewnie, tracąc

odwagę.

- Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. Cokolwiek. Zwłaszcza o twoim Bogu. Gdzie

mieszka? Jakie jest Jego imię? W jaki sposób Go czcisz? Czy
jest niewidzialny, jak twierdzi mój ojciec? Skąd wiesz, że
istnieje?

Juda odchylił się do tyłu.
- Myślałem, że chcesz dowiedzieć się czegoś o moim ojcu

i braciach.

- Słyszałam, że Bóg twego ojca zniszczył miasta, które

znajdowały się niegdyś na słonych równinach, a teraz są tam
moczary.

- To prawda - Juda odwrócił wzrok - Anioł Pana

powiedział Abrahamowi, że zniszczy Sodomę i Gomorę, jeśli
nie znajdzie się tam dziesięciu sprawiedliwych ludzi.
Abraham widział na własne oczy ogień i siarkę, które zstąpiły
z nieba. - Juda spojrzał na Tamar z powagą. - Nie ma
znaczenia, że nie można Go zobaczyć czy usłyszeć. On nie
mieszka w świątyniach tak jak bogowie twego ojca. On jest...

- Kim... jest?
- Po prostu... jest. Nie męcz mnie pytaniami. Jesteś

Kananejką. Wybierz sobie bożka z szafki Batszeby i go czcij!
- dodał drwiącym tonem.

Tamar poczuła łzy w oczach.
- Ty jesteś głową tego domu.
Juda poczerwieniał i zacisnął usta. Przyglądał się

badawczo synowej. Lekko zmarszczył brwi, a potem łagodnie
przemówił.

background image

- Bóg Jakuba zamienia skały w strumienie wód. Może

również zgładzić życie człowieka jedną myślą. - Juda
sposępniał.

- Gdzie On mieszka?
- Gdziekolwiek tylko chce. Wszędzie. - Juda wzruszył

ramionami. - Nie mogę wyjaśnić ci czegoś, czego sam nie
rozumiem. - Zmarszczył czoło. Jego spojrzenie wydawało się
odległe. - Czasami nie chcę rozumieć...

- Jak twój lud dowiedział się o Nim?
- Bóg przemówił do Abrahama i do mego ojca.
- W taki sam sposób, jak teraz rozmawiamy? Dlaczego

tak potężny Bóg miałby uniżyć się i przemówić do zwykłego
człowieka?

- Nie wiem. Kiedy Abraham usłyszał Go po raz pierwszy,

był... głosem. Ale Pan przychodzi za każdym razem tak, jak
chce. Z Abrahamem rozmawiał twarzą w twarz. Mój ojciec
mocował się z Nim i uzyskał od Niego błogosławieństwo.

Anioł Pana dotknął jego biodra i na zawsze go okulawił.

Czasami Bóg mówi przez... sny.

Tamar zdawało się, że ta ostatnia uwaga bardzo

zaniepokoiła Judę.

- Czy kiedykolwiek przemówił do ciebie?
- Nie, i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobi.
- Dlaczego?
- Wiem, co by powiedział. - Juda ciężko westchnął,

odchylił się i cisnął chleb na tacę.

- Każdy bóg wymaga ofiary. Jakiej ofiary oczekuje twój

Bóg?

- Posłuszeństwa. - Juda z niecierpliwością machnął ręką. -

Nie zadawaj mi więcej pytań. Daj mi spokój!

Tamar zaczerwieniła się i wymamrotała przeprosiny. Nie

była wcale lepsza od Batszeby, zadręczającej męża swymi
potrzebami i pragnieniami. Zawstydzona, wycofała się.

background image

- Czy życzysz sobie, żeby Batszeba ci usługiwała?
- Wolałbym raczej, żeby ukąsił mnie skorpion. Chcę

zostać sam.

Aksa wyszła razem z Tamar.
- Co powiedziałaś, że tak się zdenerwował?
- Zadałam tylko kilka pytań.
- Jakich?
- Po prostu pytań, Akso. Nic, o czym musisz wiedzieć.
Aksa nie zrozumiałaby, dlaczego Tamar interesuje się

Bogiem przodków Judy. Niania czciła tych samych bogów co
Batszeba i jej synowie, tych samych, których czcili rodzice,
siostry i bracia Tamar. Dlaczego ona była inna? Dlaczego
pragnęła czegoś więcej?

- Interesuje mnie wszystko, co robisz - powiedziała Aksa,

wyraźnie rozzłoszczona. - Jestem twoją nianią, prawda?

- Dzisiaj nie potrzebuję niani.
Tamar nie mogła powiedzieć Aksie, że chce dowiedzieć

się więcej o Bogu Judy. Choć wszyscy wokół czcili bóstwa z
kamienia, drewna i gliny, ona tylko udawała. Bogowie jej
rodziców mieli usta, ale nigdy nic nie mówili. Mieli oczy, ale
nie widzieli. Mieli stopy, ale nie potrafili chodzić. Czy umieli
myśleć, czuć lub oddychać? Tamar odkryła pewną prawdę: ci,
którzy ich czcili, stawali się tacy jak oni, zimni i twardzi. Tak
jak Batszeba, Er i Onan. Pewnego dnia Szela będzie taki sam.

Juda był zupełnie inny. Tamar dostrzegała w nim złamane,

skruszone, cierpiące serce. Dlaczego inni tego nie widzieli?
Ci, którzy powinni go kochać? Jego żona! Synowie! Sprawiali
wrażenie, jakby troszczyli się wyłącznie o siebie samych.

Juda był silnym Hebrajczykiem, a jednak Tamar widziała,

że czuł się nieszczęśliwy i przygnębiony. Wydawało się, jakby
nigdy nie zaznawał spokoju, nawet kiedy zostawał sam. Nie
można było za wszystko obwiniać samolubnej, swarliwej żony
i kłótliwych synów. Musiały istnieć inne przyczyny, głębsze i

background image

bardziej skomplikowane. Nawet jeśli Batszeba o nich
wiedziała, nigdy o nich nie opowiadała. Narzekała tylko, że
Juda pogrąża się w swoim świecie, ilekroć wraca z odwiedzin
u Jakuba.

Tamar zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad tym. Być

może rozpacz Judy miała coś wspólnego z żałobą jego ojca.

I z bratem, który zginął.
Juda żałował, że tak szybko wrócił do domu. Byłoby

lepiej, gdyby pozostał przy swoich stadach i zajął się
zwierzętami, które Er zaniedbywał pod jego nieobecność. Jego
najstarszy syn już po trzech dniach oddał pełną
odpowiedzialność za pilnowanie owiec swemu bratu
Onanowi! Er był głupi, a jako pasterz - bezużyteczny. Nie
troszczył się o stada, które pewnego dnia miały stać się jego
własnością. Przyglądał się bezczynnie, jak wilki rozpruwają
brzuch bezbronnej owcy. Następnie przeganiał drapieżniki,
żeby dokończyć ich dzieło. Zadanie śmiertelnego ciosu
cennemu baranowi sprawiało mu przyjemność. Po zabiciu
zwierzęcia piekł mięso i ucztował.

Czasami Juda przyglądał się swoim synom i widział, że

wszystko, co próbował zbudować, obraca się w ruinę. Widział
w nich Symeona i Lewiego. Widział siebie.

Widział też Józefa, prowadzonego na uwięzi w pustynnym

upale.

Kiedyś myślał, że uda mu się od tego uciec, zrzucić z

siebie odpowiedzialność.

Czasami wspominał pierwsze lata spędzone w

towarzystwie kananejskich przyjaciół. Jeden z nich,
Adullamita zwany Chirą, miał odpowiedź na każde pytanie:
„Jedz mój bracie, pij, ciesz się życiem! Roznieć płomień
namiętności". I Juda płonął. Prowadził niemoralne życie,
licząc na to, że uda mu się o wszystkim zapomnieć. Mówił
sobie: pij wystarczająco dużo, a twój umysł stanie się

background image

przyćmiony.

Sypiaj

z

bezwstydnymi

nierządnicami

świątynnymi, a twoje zmysły zagłuszą sumienie.

Skoro poddał się uczuciu zazdrości i gniewu wobec

Józefa, dlaczego nie miałby ulec każdej innej emocji, która
nim targała? Dlaczego nie miałby pozwolić na to, aby rządził
nim instynkt? Dlaczego nie miałby oddać władzy pożądaniu?
Rozpaczliwie próbował stać się na tyle twardym, by nie czuć
już żadnego wstydu.. Może wtedy wspomnienia o młodym
bracie przestałyby go prześladować.

Jednak nic nie mogło zagłuszyć pamięci. Wciąż nie

dawała mu spokoju.

Często wpatrywał się w niebo i myślał o tym, co stało się

z Józefem. Czy jego kości bielały na szlaku do Egiptu, czy
może na skutek jakiegoś cudu przetrwał podróż? Czy był teraz
pozbawionym nadziei i przyszłości niewolnikiem, mozolnie
pracującym w pustynnym słońcu?

Bez względu na to, co robił Juda, jego życie było

przesiąknięte

wonią

zgliszczy.

Nie

mógł

uniknąć

konsekwencji swoich czynów. Było za późno na poszukiwanie
i ocalenie brata. Za późno na uratowanie go przed losem
gorszym niż śmierć. Za późno na odwrócenie grzechu, który
zatruł jego własne życie. Juda czuł, że zasłużył na to, by jego
podła dusza trafiła do Szeolu. Ilekroć widział się z ojcem,
wypełniał go wstyd i dławił żal. Nie potrafił spojrzeć
Jakubowi prosto w oczy, ponieważ widział w nich
niewypowiedziane pytania: „Co naprawdę wydarzyło się w
Dotain? Co ty i twoi bracia wyrządziliście memu ukochanemu
synowi? Judo, kiedy powiesz mi prawdę?".

A wtedy Juda czuł na sobie przenikliwy wzrok braci,

czekających ze wstrzymanym oddechem w obawie, że wyzna
ojcu wszystko.

Nawet teraz, po tylu latach, czuł, jak wzbiera w nim gniew

i płonie zazdrość. Miał ochotę krzyczeć i zrzucić z siebie

background image

płaszcz wstydu. „Skoro tak dobrze nas znałeś, ojcze, dlaczego
wysłałeś do nas chłopca? Dlaczego oddałeś go w nasze ręce?
Przecież wiedziałeś, że go nienawidzimy. Czy byłeś aż tak
zaślepiony?".

A potem powracał ból. Józef był synem Racheli,

ukochanej żony Jakuba, ale nie z tego powodu stał się jego
ulubieńcem. Józef zasłużył na miłość ojca. Wypełniał każde
jego polecenie i we wszystkim starał się go zadowolić,
podczas gdy reszta braci myślała tylko o własnych potrzebach.

Choć Juda próbował zrzucić z siebie odpowiedzialność za

pozbycie się Józefa, wina przywarła do niego niczym smoła.
Grzech przylgnął do niego i wniknął tak głęboko, że Juda
czuł, jak płynie w jego żyłach, zatruwając krew. Był winny i
dobrze o tym wiedział.

Młoda żona Era pytała go o Boga, ale Juda nie chciał o

Nim rozmawiać ani nawet myśleć. Jednak już wkrótce
zmusiły go do tego nieprzewidziane okoliczności.

Juda posłał po Onana i Szelę, aby przyprowadzili stada do

domu. Potem rozkazał Batszebie, żeby przygotowała ucztę.

- Po co? Nie ma jeszcze nowiu Księżyca.
- Zamierzam porozmawiać o przyszłości z naszymi

synami.

Juda okrył się płaszczem i wyszedł na zewnątrz. Wolał

mrok i odgłosy nocnych stworzeń od blasku lampy i
utyskującej żony.

Batszeba wyszła za nim.
- Oni już wiedzą, co niesie przyszłość! Wiele razy o tym

mówili.

- Ale nie ze mną!
Batszeba położyła ręce na biodrach.
- Jaki kłopot zamierzasz tym razem sprowadzić na mój

dom?

Juda zacisnął zęby.

background image

- Musimy wyjaśnić sobie pewne sprawy.
- Jakie sprawy? - Batszeba nie zamierzała zostawić Judy

w spokoju.

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- Oni są moimi synami. Znam ich lepiej niż ty! Mógłbyś

mi przynajmniej pomóc utrzymać spokój w tym domu!
Powiedz, co planujesz. Spróbuję ich przygotować.

Juda spojrzał na nią ze smutkiem.
- Od samego początku na tym właśnie polegał problem,

Batszebo. Dałem ci wolną rękę, a ty zrujnowałaś życie moich
synów.

- Ja je zrujnowałam? Są tacy jak ty: uparci, wybuchowi,

ciągle ze sobą walczą! Nie myślą o nikim innym, tylko o
sobie!

Juda oddalił się w milczeniu.
Tamar wiedziała, że uczta zakończy się awanturą.

Batszeba spędziła cały dzień, paląc kadzidła na domowym
ołtarzu i modląc się do swoich bogów. Tamar, Aksa i służący
zajmowali się przygotowaniami do przyjęcia, które postanowił
urządzić Juda. Teściowa dziewczyny była w złym humorze,
bardziej opryskliwa niż zazwyczaj, spięta i szukająca
pretekstu do kłótni. Tamar nie chciała pogarszać sytuacji, więc
nie pytała, dlaczego Batszeba tak bardzo martwi się
wezwaniem synów na rozmowę o przyszłości.

Er przyniósł tuczne jagnię, a Batszeba poleciła nadziać je

na rożen. Upieczono świeży chleb i ułożono go w koszykach.
Służący podali owoce i orzechy na tacach. Batszeba nakazała
napełnić winem wszystkie dzbany.

- Woda i mleko pozwolą nam spędzić ten wieczór w

spokojnej atmosferze - powiedziała Tamar. Wiedziała, że Er
nie potrafi sobie odmówić i będzie pił tak długo, aż się upije.

Batszeba wiedziała o tym równie dobrze, a mimo to

uśmiechnęła się szyderczo:

background image

- Mężczyźni wolą wino, więc damy im wina, mnóstwo

wina.

- Ale Batszebo...
- Pilnuj swoich spraw! To mój dom i zrobię tak, jak mi się

podoba.

Chodziła po pokoju w tę i z powrotem, poprawiając

poduszki.

- Juda zarządził przyjęcie i będzie je miał. Cokolwiek się

wydarzy, odpowiedzialność spadnie na jego głowę!

W jej oczach szkliły się łzy gniewu.
Synowie zaczęli ucztę przed powrotem ojca. Tamar

sądziła, że kiedy Juda ich zobaczy, straci panowanie nad sobą
i wybuchnie, ale on spokojnie zajął miejsce, nie odezwawszy
się ani słowem. Jego synowie wybrali sobie najlepsze kęsy
mięsa. Er był już pijany i właśnie opowiadał, jak to jeden z
jego przyjaciół podstawił nogę niewidomemu na drodze do
Timny.

- Szkoda, że tego nie widzieliście. Ślepy pełzał na

brzuchu jak wąż i próbował znaleźć swoją laskę. - Roześmiał
się i wrzucił do ust kilka winogron. - „Tam leży!", mówię do
niego, „Tam!", a ten stary głupiec czołga się po ziemi i w
ogóle nie zbliża się do laski. Zapewne do tej pory próbuje
znaleźć drogę. - Er odrzucił głowę do tyłu i znów zaczął się
śmiać, przy wtórze matki.

Tamar starała się maskować wstręt. Er wyciągnął do niej

rękę z kielichem:

- Więcej wina, żono! - wypowiedział jej tytuł tak, jakby

był obelgą. Kiedy nalewała mu wina, spojrzał na innych. -
Poczekajcie, opowiem wam, jak zdobyłem jagniątko.

Juda rzucił chleb do koszyka.
- Wystarczy! Teraz ja chciałbym coś powiedzieć. Er

uśmiechnął się szeroko.

background image

- Właśnie po to tu jesteśmy, ojcze. Żeby posłuchać, co

masz do powiedzenia.

- Wciąż nie zdecydowałem, kto będzie moim dziedzicem.
Słowa Judy uderzyły w zebranych jak piorun. Zapadła

cisza, w której dało się wyczuć iskrzące napięcie. Tamar
spojrzała na członków rodziny. Batszeba siedziała blada i
spięta, z zaciśniętymi pięściami. Twarz Era, już wcześniej
zarumieniona od nadmiaru wina, nabrała ciemnoczerwonej
barwy. Oczy Onana błyszczały. Tylko Szela nie zwrócił uwagi
na słowa ojca, ponieważ zasnął upojony alkoholem.

- Ja jestem twoim dziedzicem - powiedział Er. - Jestem

twoim pierworodnym!

Juda spojrzał na niego ze spokojem. Jego wzrok był

pewny i chłodny.

- To moja decyzja. Jeśli zechcę, oddam wszystko

służącemu.

- Jak możesz nawet sugerować coś takiego? - wybuchnęła

Batszeba.

Juda zignorował jej słowa, a jego oczy wciąż wpatrywały

się w najstarszego syna.

- Owcom nie powodzi się zbyt dobrze pod twoją opieką.

Ani twojej żonie.

Er i Batszeba spojrzeli na Tamar, a ona poczuła najpierw,

jak gorąco oblewa jej twarz, a potem krew odpływa z głowy.
Jej mąż i teściowa zaczęli mówić naraz. Er wyzywał Tamar, a
Batszeba natychmiast stanęła w jego obronie.

- Ona nie ma prawa narzekać! - zawołała Batszeba,

obrzucając Tamar gniewnym spojrzeniem.

- Tamar nigdy nie poskarżyła się choćby jednym słowem

- powiedział chłodno Juda - ale nawet ślepy by zauważył, jak
jest traktowana przez twojego syna.

background image

- Jeśli zastanawia cię siniak na jej policzku, ojcze, to

wiedz, że kilka dni temu uderzyła się o drzwi. Prawda, Tamar?
Powiedz mu!

- A może podstawiłeś jej nogę, podobnie jak temu

niewidomemu na drodze?

Er zbladł, ale jego oczy żarzyły się niczym węgle.
- Nie odbierzesz mi tego, co należy do mnie!
- Ty nadal nic nie rozumiesz, Er? Nic nie należy do

ciebie, dopóki ja tak nie postanowię.

Tamar nigdy nie słyszała, żeby Juda mówił z takim

spokojem i chłodem, a jednocześnie z wielkim autorytetem.
Wzbudzał uznanie i respekt. Po raz pierwszy, odkąd
zamieszkała w tym domu, podziwiała go. Miała nadzieję, że
Juda nie zmieni zdania.

- Nikt nie dostanie niczego z mojej ręki, jeśli mu tego nie

dam - powiedział Juda, obejmując spojrzeniem Batszebę i
synów. - Zebrałem was tu dzisiaj, żeby ogłosić, że moje stada
odziedziczy ten, kto okaże się najlepszym pasterzem.

- Czy to jakiś sprawdzian? - spytał Er z pogardą. - Czy o

to tutaj chodzi? - Zaśmiał się lekceważąco. - Oddaj owce
Onanowi, jeśli tak sobie życzysz, ojcze. Ale czy uważasz, że
ostatecznie to będzie miało jakiekolwiek znaczenie? Onan jest
lepszy przy owcach, ale ja lepiej radzę sobie z mieczem!

- Widzisz, co zrobiłeś? - krzyknęła Batszeba. - Zwróciłeś

moich synów przeciwko sobie.

- Kiedy odejdę, to Bóg zdecyduje, co się stanie.
- Tak - powiedział Er, podnosząc kielich - niech bogowie

decydują! - Wino wylało mu się na rękę, kiedy wznosił toast. -
Ku chwale bogów Kanaanu! Przysięgam, że oddam swą
pierworodną córkę na służbę do świątyni w Timnie, a
pierworodnego syna na spalenie w płomieniach Molocha!

Tamar krzyknęła z rozpaczy, a Juda zawrzał gniewem i

poderwał się znad stołu:

background image

- Nie!
Tamar nie mogła oddychać. Czy ma począć i wychować

dzieci tylko po to, aby zobaczyć, jak umierają w płomieniach
Tofetu lub uprawiają nierząd w świątyni na oczach
wszystkich?

Duma Era rozpalała go do białości. Podniósł się i stanął

naprzeciw ojca.

- Czy myślisz, że obchodzi mnie, co zrobisz? Moi bracia

pójdą za mną, ojcze. Zrobią, co im każę, albo... - przerwał
gwałtownie, jakby stracił oddech. Wyraz jego twarzy nagle się
zmienił, oczy rozwarły się szeroko ze strachu. Kielich wypadł
mu z ręki, a wino wylało się na cenną szatę, zostawiając na
niej czerwoną smugę. Er złapał się za serce. Batszeba zaczęła
krzyczeć.

- Zrób coś, Judo! Pomóż mu!
Er próbował coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w

gardle. Złapał się za szyję, jakby chciał odepchnąć jakieś
niewidzialne ręce. Szela, zbudzony krzykiem matki, skulił się
i zaczął płakać, a Onan patrzył, jak najstarszy brat pada na
kolana. Juda wyciągnął rękę w stronę syna, ale ten pochylił
się, upadł twarzą na tacę z pieczonym mięsem i
znieruchomiał.

- Er! - krzyknęła Batszeba. - Och, Er!
Tamar dygotała, jej serce biło jak oszalałe. Wiedziała, że

powinna podejść do męża i pomóc mu, ale strach paraliżował
jej ruchy.

Batszeba próbowała odepchnąć Judę.
- Zostaw mego syna w spokoju. To twoja wina!
Juda odsunął żonę i uklęknął na jedno kolano. Przyłożył

dłoń do szyi syna. Kiedy się cofnął, Tamar zobaczyła
przerażenie w jego oczach.

- Er nie żyje.

background image

- To niemożliwe! - zawołała Batszeba, przepychając się

do przodu i klękając obok syna. - Mylisz się! Er jest pijany.
On po prostu...

Kiedy odwróciła ciało Era i zobaczyła jego twarz,

krzyknęła ze strachu.

background image

Rozdział 3
W czasie żałoby Tamar opłakiwała śmierć Era z rodziną

Judy. Jej teść był przekonany, że to Bóg zgładził jego
pierworodnego syna. Batszeba nie chciała w to uwierzyć i w
żaden sposób nie dawała się pocieszyć. Onan udawał żal, ale
Tamar widziała, jak żartuje w towarzystwie kilku młodych
mężczyzn, którzy wcześniej przyjaźnili się z Erem.

Dziewczyna wstydziła się swych uczuć. Chciała

opłakiwać Era tak jak powinna jako wdowa, ale odkryła, że jej
łzy wynikają bardziej z odczuwanej ulgi niż ze smutku po
stracie męża. W głębi serca gardziła nim. Uczynił ją
niewolnikiem strachu, ale teraz była już wolna! Jej żałoba
łączyła się raczej z przemożnym lękiem przed Bogiem Judy,
który najwyraźniej panował nad życiem i śmiercią. Tamar bała
się Go bardziej niż jakiegokolwiek człowieka. Kiedy Pan, Bóg
Abrahama, Izaaka i Jakuba, zgładził najstarszego, najbardziej
zbuntowanego syna Judy, jednocześnie wybawił ją z
nieszczęścia.

W jednej chwili Er ogłosił wszem i wobec, że złoży ofiarę

ze swoich dzieci i sprowadzi braci na złą drogę, a w następnej
był już martwy!

Tamar przeżywała sprzeczne uczucia, ponieważ

stopniowo docierała do niej prawda o trudnym położeniu, w
jakim się znalazła. Wcale nie była wolna - była wdową. Nie
miała męża, syna ani żadnej pozycji w tym domu. Nie mogła
wrócić do swojej rodziny. Wiedziała, że jeśli Juda nie uczyni
tego, co nakazywał zwyczaj, i nie odda jej za żonę Onanowi,
wtedy nie urodzi już dzieci. Jej życie będzie bezużyteczne i
pozbawione nadziei. Jedynym ratunkiem był dla niej syn.

Mijały dni i tygodnie, a Juda milczał. Tamar czekała

cierpliwie. Nie liczyła na to, że teść poruszy tę kwestię
podczas żałoby. Jednak miała nadzieję, że Juda postąpi
słusznie, ponieważ dobrze wie, że nie może pozostawić spraw

background image

w takim stanie i spodziewać się powodzenia dla swego domu.
Klan Judy potrzebował synów i córek. W przeciwnym razie
groziło mu wymarcie.

Tamar czuła się niespełniona jako kobieta, ponieważ nie

miała potomstwa. Juda wybrał ją, żeby urodziła dzieci jego
domowi. Zadanie, które miała wypełnić, pozostawało aktualne
- Tamar była nadal dziewczyną wybraną przez Judę.
Wiedziała, że teść powinien dać jej Onana za męża, a ten
powinien z nią obcować i spłodzić syna, który zostanie
dziedzicem Era. Taki zwyczaj panował zarówno wśród
Kananejczyków, jak i Hebrajczyków. Brat zajmował miejsce
zmarłego brata.

Pamiętając o tym, Tamar nie martwiła się, kiedy Juda

podejmie decyzję. Poświęcała swój czas na rozmyślania o
Bogu Hebrajczyków. Jego moc przyprawiała jej serce o
drżenie. Pojawiało się w niej wiele pytań, ale nie miała ich
komu zadać.

Juda dał jej wyraźnie do zrozumienia, że nie chce

rozmawiać o Bogu swego ojca.

Tamar próbowała samodzielnie znaleźć odpowiedzi na

pytania, które się w niej rodziły. Niestety na próżno. Skoro
Bóg wymierzył Erowi tak surową karę za to, że ten chciał
oddać swoje dzieci bogom Kanaanu, dlaczego nie zabił
również Judy za to, że pozwolił Batszebie wychować synów w
kulcie Baala? A może niepowodzenie w życiu Judy wynikało
z przekleństwa za jakiś akt buntu, którego się dopuścił?
Pewnego razu Juda powiedział, że Boża ręka jest skierowana
przeciw niemu. Był o tym przekonany, dlatego Tamar uznała,
że musi to być prawda - Juda z pewnością wiedział, o czym
mówi. Myśli te napełniły Tamar strachem. Jeśli Boża ręka
ciążyła nad jej teściem, czy dla pozostałych członków rodziny
istniała jakakolwiek nadzieja?

background image

W jaki sposób człowiek może zmiękczyć serce Boga,

który się na niego gniewa? Jak Go udobruchać, kiedy nie
wiadomo, czego oczekuje? Co trzeba złożyć Mu w ofierze?
Jaki dar można Mu ofiarować? Juda powiedział, że Bóg
oczekuje posłuszeństwa, ale Tamar nie miała pojęcia, jakich
zasad każe przestrzegać jego Bóg.

Ogarnęła ją bojaźń Boża, ale odczuwała zarazem głęboki

pokój. Er nie był już jej panem i władcą. Jej los spoczywał
teraz w rękach Judy. W trakcie swego pobytu w tym domu
Tamar ani razu nie widziała, by teść składał ofiary bogom
Kanaanu. To Batszeba z wielką pasją i oddaniem czciła Baala,
Aszerę i tuzin innych bożków. To ona wylewała im wino oraz
oliwę i nacinała swoje ciało. Juda zachowywał dystans, a
Batszeba nigdy nie otwierała szafki, w której trzymała bóstwa
domowe, gdy jej mąż był w zasięgu wzroku. Jednak z drugiej
strony Tamar nigdy nie widziała też, by Juda składał ofiary
swemu Bogu.

Czy robił to, kiedy pasł owce? Czy czcił Boga, gdy

przebywał z ojcem i braćmi? Teść nie wspominał o tym ani
słowem, a Tamar nie ośmielała się pytać Batszeby.

Postanowiła, że jeśli Bóg Judy pozwoli, urodzi dzieci

Onanowi i wypełni nadzieje teścia związane z powodzeniem
jego domu. Er nie żył. Tamar czuła ulgę, mając świadomość,
że jej dzieci nigdy nie znajdą się w ramionach Molocha i nie
zginą w ogniu Tofetu. Nie będą również przyuczane do
nierządu z kapłanami na ołtarzu poświęconym Astarte.
Zostaną wychowane zgodnie z wiarą ojca Judy. Będą kłaniać
się jego Bogu, a nie bożkom Batszeby.

Tamar pragnęła tego z całego serca, ale niczego nie

uznawała jeszcze za przesądzone. Rok spędzony w domu Judy
nauczył ją, że Batszeba ma przewagę. A kiedy jeden jedyny
raz Juda użył swego autorytetu, jego najstarszy syn zbuntował
się i zaraz potem umarł.

background image

Nie mogła tak po prostu pójść do teścia i porozmawiać o

przyszłości. Było na to za wcześnie, a rany się jeszcze nie
zagoiły. Uznała, że Juda pośle po nią, gdy będzie gotowy. Czy
mógłby postąpić inaczej? Miała przecież urodzić mu dzieci.

Juda zastanawiał się nad przyszłością swej rodziny.

Wiedział, co powinien zrobić, ale odczekał siedemdziesiąt dni,
zanim wezwał Tamar. Kiedy stanęła przed nim w czarnej
szacie wdowiej, szczupła i dostojna, z głową uniesioną do
góry, zauważył, że się zmieniła. Miała gładką i zdrową skórę.

Jej twarz nie nosiła już śladów brutalnego traktowania.

Juda dostrzegał jednak coś więcej. Tamar patrzyła na niego ze
spokojem i opanowaniem. Nie była już tą drżącą
dziewczynką, którą przyprowadził dla Era.

Wiedział, że Tamar nie kochała jego syna. Poddawała mu

się, okazując szacunek należny mężowi. Choć była bita, nigdy
nie kuliła się ze strachu jak pies. Pogodziła się z losem i
starała się mimo wszystko znaleźć swoje miejsce w nowej
rodzinie. Posłusznie wykonywała każde polecenie. Juda był
pewien, że Tamar zaakceptuje decyzję, którą zamierzał jej
właśnie oznajmić.

- Daję ci Onana za męża, abyś mogła urodzić syna Erowi.
- Tak, panie - odpowiedziała Tamar i skłoniła się.
Juda chciał powiedzieć coś więcej. Coś, czym mógłby

dodać tej biednej dziewczynie otuchy. Jednak nie znajdował
słów, które nie byłyby zarazem poniżające wobec zmarłego
syna. Pomimo swego złego postępowania Er był jego
pierworodnym, pierwszym dowodem jego męskiej siły. Jako
ojciec nie mógł go potępić, nie wypowiadając się jednocześnie
przeciwko samemu sobie.

Uspokoił sumienie słowami błogosławieństwa:
- Bądź płodna i pomnóż mój dom, Tamar! Wierzył, że nie

będzie cierpiała przy boku Onana. Jego średni syn nie miał
upodobania w znęcaniu się nad bezbronnymi.

background image

Tamar wstała, podniosła głowę i spojrzała na niego.

Widząc ciepło w jej oczach, Juda poczuł się zmieszany. Skinął
głową.

- Możesz odejść.
Skierowała się do wyjścia, ale po chwili odwróciła się i

spytała:

- Czy mogę z tobą pomówić, panie?
Coś ją najwyraźniej głęboko trapiło. Juda uniósł brwi.
- Skoro mam urodzić dzieci twemu domowi, czy mógłbyś

nauczyć mnie dróg swojego Boga?

Juda zesztywniał.
- Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, pomówię o tym z

Onanem.

- Czy nie jest to już najwyższa pora? Juda zacisnął pięści.
- Jak śmiesz mnie napominać?
- O nie, mój panie. - Tamar zmieszała się. - Przepraszam.

Chciałam tylko... - Zbladła.

Juda dostrzegł łzy napływające do jej oczu, ale zignorował

przeprosiny.

- Odejdź!
Zamknął oczy i skinął, nakazując jej wyjść. Usłyszał kroki

Tamar, która szybko opuściła pomieszczenie.

Dlaczego ona musi zawsze pytać o Boga? Co miał jej

powiedzieć? Bóg zabił Era za jego okrucieństwo i arogancję.
Zemścił się też na nim. Oko za oko, życie za życie - Er za
Józefa. Juda przeczesał włosy palcami, a potem ukrył twarz w
dłoniach. Może teraz uda mu się wreszcie zostawić przeszłość
za sobą.

Bóg

jednego

tylko

wymaga:

byś

postępował

sprawiedliwie, kochał miłosierdzie i chodził z Nim w pokorze.
Słowa ojca pojawiły się w umyśle Judy, jak gdyby Jakub
siedział tuż obok i szeptał mu je do ucha.

Poruszony do głębi, Juda wstał i wyszedł z domu.

background image

Tamar wróciła do swojego pokoju i przekazała Aksie, co

powiedział jej Juda. Onan miał pojąć ją za żonę, współżyć z
nią i spłodzić dzieci Erowi.

- Juda rozmawiał ze mną osiem dni temu - rzekła Aksa. -

Liczył dni.

Tamar zaczerwieniła się. Aksa uśmiechnęła się do niej.
- Onan jest lepszy niż Er. Nie będzie cię bił.
Tamar spuściła wzrok. Onan był tak samo przystojny jak

Er. Potrafił mówić równie czarująco. Być może miał też
żelazne pięści. Dziewczyna powoli nabrała powietrza. Nie
mogła dopuścić do siebie strachu. Strach utrudniłby poczęcie
dziecka.

Pomimo powziętego postanowienia Tamar była pełna

złych przeczuć. Nie miała powodu, żeby oczekiwać ze strony
Onana czułego traktowania. Zadawał się przecież z tym
samym towarzystwem co Er.

Aksa chwyciła ją za ramiona.
- Ciesz się, Tamar. Juda wziął twoją stronę przed

Batszebą. Tamar odepchnęła dłonie niani.

- Nie bądź niemądra. W tej sprawie nie ma żadnych stron.

To jedynie konieczność.

- Konieczność? Co ty wygadujesz! Gdyby decyzja

zależała od twojej teściowej, nie pozwoliłaby na to, żeby Onan
znalazł się z tobą w tym samym pokoju, a co dopiero w tym
samym łóżku.

- Czy można ją o to obwiniać? Gdybym straciła syna,

opłakiwałabym go tak samo.

Aksa ściszyła głos i wyszeptała konspiracyjnym tonem: -

Zniknięcie Era wyszło nam wszystkim na dobre. Tamar
odwróciła się, nie chcąc przyznać jej racji. Niania westchnęła i
dodała:

- Musisz być ostrożna. Batszeba szuka winnego. Tamar

usiadła na poduszce.

background image

- W takim razie powinna zwrócić się do Boga Judy.
- Ona podejrzewa ciebie. Twierdzi, że rzuciłaś urok na

Era.

Tamar spojrzała na nią groźnie.
- Czy to w ogóle leży w mojej mocy, by komuś w tym

domu pomóc lub zaszkodzić? Jestem nikim! Co miałabym
zyskać na śmierci męża? Czy teraz lepiej mi się powodzi? -
Pokręciła głową i odwróciła wzrok. - Nikt nie uwierzy
Batszebie. Wszyscy słyszeli, jak Er odrzucił Boga swego ojca.
Wszyscy widzieli, jak umarł.

Aksa pochyliła się nad nią.
- Naprawdę myślisz, że to ma jakieś znaczenie? - Wzięła

dłonie dziewczyny w swoje i mocno je uścisnęła. - W dużym
stopniu to Batszeba ponosi winę za charakter syna, ale czy
sądzisz, że kiedykolwiek to przyzna?

Tamar wyrwała ręce i zasłoniła twarz.
- Nie skrzywdziłam Era! - Z trudem łapała oddech, a łzy

napłynęły jej do oczu, choć starała się je powstrzymać. - Co to
za dom, w którym wszyscy ze sobą walczą?

Aksa położyła palce na ustach Tamar.
- Wiem, że nie skrzywdziłaś Era. Juda też o tym wie. Ani

razu nie poskarżyłaś się na męża. Wszyscy doskonale
wiedzieli, że cię bije, a jednak nikt się za tobą nie ujął.

- Więc jak możesz mówić, że...
- Jesteś za młoda, aby zrozumieć zachowanie takich ludzi

jak Batszeba. Jest zazdrosna. Boi się, że straci swoją pozycję,
więc kłamie. Kłamstwo powtarzane wiele razy w końcu
zostaje przyjęte jako prawda.

- Mogę być tylko tym, kim jestem, Akso! - Łzy płynęły

po policzkach Tamar. - Mogę żyć tylko tak, jak potrafię
najlepiej.

Aksa położyła dłoń na policzku Tamar.

background image

- Uspokój się, kochana. Zwyciężyłaś. Juda dał ci Onana

za męża. Pomimo zarzutów Batszeby on wierzy, że to Bóg
jego ojca odebrał życie ich najstarszemu synowi. Ale musisz
uważać. Batszeba jest przebiegła jak wąż. Teraz będzie
milczała. Wycofa się na jakiś czas, ale nigdy nie zapomnij o
tym, że jest twoim wrogiem.

- Była nim od samego początku.
- Teraz jeszcze bardziej, ale Juda będzie cię chronił.

Tamar przecząco potrząsnęła głową i uśmiechnęła się smutno.

- Juda nie stoi ani po mojej lewej, ani po prawej stronie.

Stoi sam, jak zawsze. Powziął tylko konieczne kroki, by
zachować ciągłość rodziny.

Tamar odwróciła głowę, starając się ukryć ból i

rozczarowanie. Juda nie chciał nauczyć jej dróg swego Boga,
który dzierżył władzę nad życiem i śmiercią.

- Czuję się teraz bardziej obciążona niż tego dnia, kiedy

tu trafiłam, Akso. Chcę, aby temu domowi dobrze się
powodziło. Pragnę wypełnić swój obowiązek.

- I tak się stanie.
- Jeśli będę miała dzieci.
- Kiedy, nie jeśli - Aksa uśmiechnęła się. - Onan da ci

dziecko. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Tamar nie podzielała pewności niani. Onan był przecież

bratem Era.

Aksa cieszyła się, że Juda w końcu podjął decyzję.

Cierpiała, będąc świadkiem obojętności, z jaką Tamar
spotykała się w tym domu. Nie zasługiwała na takie
traktowanie. Była urocza i słodka, pracowita i lojalna.
Czasami serce Aksy rozpierała duma, kiedy widziała
zachowanie Tamar. Dziewczyna z godnością znosiła
lekceważenie, obelgi i wybuchy Batszeby. Bywały chwile,
gdy Aksa musiała zagryzać język, żeby nie powiedzieć tego,
co myśli, i nie przysporzyć Tamar jeszcze więcej kłopotów.

background image

Juda długo zwlekał, zanim postanowił wydać Tamar za

Onana. Aksa zaczęła się już obawiać, że Batszebie udało się
zatruć myśli męża swymi kłamstwami. Niania kochała Tamar
jak własne dziecko i nie mogła się pogodzić z tym, jak
traktowano jej podopieczną. Ucieszyła się, kiedy Juda posłał
po nią i spytał o zdrowie Tamar. Był wyraźnie zakłopotany.
Aksa od razu zrozumiała, czego naprawdę chce się
dowiedzieć, i oszczędziła mu konieczności zadania
niezręcznego pytania:

- Najlepszy czas na poczęcie dziecka nadejdzie za

dziesięć dni.

- Dziesięć dni? Jesteś pewna?
- Tak, mój panie.
Aksa nie zaniedbywała swych powinności wobec Tamar i

domu Judy. Dziewczyna niczego przed nią nie ukrywała. Do
obowiązków Aksy należało czuwanie nad zdrowiem Tamar.
Znała jej cykl. Liczyła dni od nowiu księżyca i dokładnie
wiedziała, kiedy przypada czas największej płodności.

Choć decyzja w sprawie Onana została już podjęta, Aksa

martwiła się o nastrój Tamar. Dziewczyna była przygnębiona i
skryta. Wcześniej zawsze dzieliła się swoimi myślami i
uczuciami. Niania wiedziała, że Tamar staje się kobietą, co
mogło być powodem tych zmian. Jednak czuła się coraz
bardziej wykluczana z różnych drobnych spraw i bolało ją to.
Aksa uwielbiała swą podopieczną i pragnęła tylko jej dobra.
W jaki sposób mogła podnieść ją na duchu, skoro nie
wiedziała, o czym myśli? Naciskała, ale Tamar wzbraniała się
od odpowiedzi. Niania mogła tylko podejrzewać, że
dziewczyna boi się fizycznej bliskości z Onanem. Było to
zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę podłe traktowanie,
jakiego doznała wcześniej z rąk Era. Aksa widziała siniaki
Tamar i zastanawiała się, co może zrobić bez narażania jej na
dodatkowe problemy. Obawiała się, że mocniejsze ciosy Era

background image

mogą spowodować wewnętrzne obrażenia i trwałe
uszkodzenia. I co potem stałoby się z Tamar?

Jednak teraz Er był już martwy i Aksa w głębi ducha

cieszyła się z jego śmierci. Podły chłopak otrzymał to, na co
zasłużył! Nigdy już nie dotknie Tamar. Aksa była wdzięczna
bogu, który wymierzył mu cios. Niezliczoną ilość razy
pragnęła zrobić to sama. Gdy słyszała stłumiony płacz Tamar
za zamkniętymi drzwiami sypialni, zatykała sobie uszy, aby
nie oszaleć.

Wierzyła, że Tamar nie musi obawiać się Onana. Średni

syn Judy był innym człowiekiem. Charakteryzowała go
bystrość i ambicja. Opiekował się stadami swego ojca jak
własnymi. Aksa podejrzewała, że oprócz dziedzictwa swego
brata Onan pożądał również jego żony. Zauważyła już
wcześniej, w jaki sposób chłopak patrzył na Tamar. Teraz
liczyła na to, że jego pożądanie być może zamieni się w
miłość, a życie dziewczyny stanie się łatwiejsze.

Z pewnością. Onan chętnie wypełni swoje obowiązki

względem żony. Pierwszego syna Tamar urodzi Erowi, ale
potem pojawią się kolejni i będą należeć do Onana. Aksa nie
mogła się doczekać dnia, kiedy pomoże swej podopiecznej
wydać na świat dziecko. Och, jak wspaniale będzie ujrzeć jej
twarz promieniującą uśmiechem, zobaczyć, jak oczy Tamar
błyszczą szczęściem! Niania wzruszyła się na samą myśl o
tym.

Wziąwszy do ręki miotłę i kosz, weszła do pomieszczenia,

w którym Tamar i Onan mieli spędzić noc poślubną. Postawiła
kosz przy drzwiach i żwawo zabrała się do pracy. Wierzyła, że
istnieją duchy, które tłumią popęd i utrudniają poczęcie
dziecka. Zaintonowała pieśń, by wygonić je z pokoju. Trzeba
było dokładnie je wymieść i powstrzymać przed powrotem.
Aksa miała tego dopilnować. Musiała chronić młodą parę i
otworzyć im drogę do nieskrępowanego współżycia.

background image

Wykonywała swoją pracę bardzo starannie. Upewniła się,

że każdy skrawek ściany, sufitu i podłogi został dokładnie
wymieciony. Następnie sporządziła zaprawę i uszczelniła
wszystkie dziury w kamiennej ścianie, tak aby złe duchy nie
mogły dostać się przez nie z powrotem do środka. Przyniosła
maty wykonane z sitowia i ułożyła je schludnie na podłodze.
Wypełniła lampy olejkiem zapachowym i umieściła je w
czterech rogach pokoju. Powietrze w sypialni miało być
przesiąknięte słodkim zapachem piżma, ożywiającym zmysły i
pobudzającym pożądanie. Następnie wyjęła z koszyka korzeń
mandragory i pocięła go na kawałki, które umieściła w kubku
obok dzbana z winem. Mandragora miała zwiększyć płodność
Tamar. Na koniec Aksa wzięła fragment tkanego materiału i
rozścieliła go na macie w miejscu, gdzie miała położyć się
para małżonków.

Stanąwszy w drzwiach, szczegółowo przyjrzała się

każdemu aspektowi pomieszczenia. Musiała się upewnić, że
wszystko jest na właściwym miejscu i że o niczym nie
zapomniała. Usłyszała odgłosy rozmów i muzyki dobiegające
z sali biesiadnej. Przyjęcie ślubne właśnie się rozpoczynało.
Wkrótce Aksa miała zaprowadzić parę do sypialni.

Ostatnim środkiem zapobiegawczym było posypanie

podłogi, od krawędzi ścian aż do drzwi, drobno zmieloną
mąką. Z każdym ruchem ręki niania wypowiadała zaklęcia w
celu wypędzenia złych duchów. Nie spoczęła, dopóki cienka
warstwa mąki nie pokryła wszystkiego. Jeśli duchy powrócą,
na białym pyle zobaczy odciski stóp, które zdradzą ich
obecność.

Aksa stanowczym ruchem zamknęła drzwi i wypełniła

wszystkie szczeliny wokół nich.

W końcu usiadła, zadowolona z siebie. Postanowiła, że da

Tamar jeszcze godzinę na świętowanie. Może puchar wina
pomoże dziewczynie odprężyć się i uspokoić. Uśmiechając się

background image

do siebie, Aksa wymamrotała modlitwę do bogów. Wkrótce
wprowadzi młodą parę do sypialni. Upewni się, że żaden duch
nie dostał się do środka, następnie zamknie drzwi za Onanem i
Tamar, a sama pozostanie na straży na wypadek, gdyby złe
duchy znów się pojawiły. Będzie siedziała oparta o zamknięte
drzwi, grając na bębenku i nucąc pieśni. To pomoże wypędzić
demony i rozpalić namiętność w młodych sercach małżonków.
Jeśli uda jej się zatrzymać zazdrosne duchy wystarczająco
długo poza domem, Tamar pocznie dziecko.

A wtedy dziewczyna, której Aksa służyła i którą tak

bardzo kochała, otrzyma szacunek należny kobiecie rodzącej
potomstwo.

Tamar szybko odkryła, że Onan różni się od Era. Był

znacznie przebieglejszy.

Mimo że jej głowa była ciężka od wina, a zmysły

przepełniał zapach słodkich ziół i dźwięk bębenka Aksy,
dziewczyna dokładnie wiedziała, w którym momencie brat
Era odebrał jej szansę na poczęcie dziecka. Próbowała
krzyczeć, ale przycisnął swoje usta do jej ust, tłumiąc słowa
protestu. Tamar zaczęła szamotać się gwałtownie, wyzwoliła
się z uścisku Onana i odsunęła się od niego.

- Zhańbiłeś mnie! - Chwyciła szatę i okryła się. - I

zdradziłeś swego brata!

Onan usiadł, ciężko dysząc.
- Obiecuję, że będę traktował cię lepiej niż Er.
- To ma być lepiej?
- Będę dla ciebie dobry i...
- Dobry? - Er ją bił, a teraz Onan ją wykorzystywał. -

Jesteśmy razem tylko po to, żeby spłodzić syna Erowi!

Onan wyciągnął się na boku.
- Co złego jest w cieszeniu się sobą?
Tamar nie odpowiedziała i spojrzała na niego ze złością.

Oczy Onana zwęziły się w szparki.

background image

- Przestań mi się przyglądać, jakbym był jakimś owadem,

którego znalazłaś pod kamieniem.

- Musisz wypełnić swoją powinność wobec mojego

zmarłego męża, a twojego brata.

- Muszę? - Twarz Onana spochmurniała. - Kim jesteś,

żeby mi mówić, co muszę?

- Wiesz, kim jestem i jaka jest moja pozycja w tym domu.

Czy zrobisz to, co powinieneś?

- Obiecuję, że się tobą zaopiekuję. Zawsze będziesz miała

jedzenie i dach nad głową. Dam ci wszystko, czego będziesz
potrzebowała.

Gorąco oblało twarz Tamar. Czy Onan naprawdę sądził,

że pozwoli mu się traktować jak nierządnica? Nie mogła na
niego patrzeć.

- Oczekuję od ciebie tylko jednego, a ty wylałeś to

właśnie na ziemię! - Cisnęła w niego jego tuniką.

Onan zaczerwienił się, ale jego spojrzenie pozostawało

wyrachowane.

- Er mówił, że jesteś uparta. Mogłabyś przynajmniej

postarać się zrozumieć moją sytuację.

Tamar nie była głupia. Doskonale rozumiała, do czego

dąży Onan. Wiedziała, że jest chciwy, ale nie spodziewała się
tak jaskrawej niesprawiedliwości.

- Chcesz przejąć dziedzictwo Era, nie tylko własne!
- A dlaczego nie miałbym dostać wszystkiego? Ciężko na

to pracowałem!

- Nie wystarczy ci twoja część? Nie masz prawa sięgać po

to, co należy do syna Era!

Onan uśmiechnął się drwiąco.
- Jakiego syna?
Oczy Tamar wypełniły się łzami gniewu.
- Nie pozwolę na to, żebyś traktował mnie w ten sposób.

Nie jestem nierządnicą, którą można wykorzystywać.

background image

- Tamar, bądź rozsądna. Czy kiedykolwiek uderzyłem cię

lub obraziłem? Czy Er troszczył się o stada tak jak ja? Czy
choć jeden raz okazał ci dobroć? Przysparzał ci tylko smutku!

- To nieistotne, jak traktował mnie lub innych! Był

pierworodnym synem twego ojca. Musisz wypełnić swój
obowiązek wobec brata, zapewniając mu potomstwo! Czy
sądzisz, że Juda nie oburzy się czynem, którego dopuściłeś się
dziś w nocy?

- Najlepiej nic mu nie mów.
- Nie wezmę udziału w twoim grzechu. Jeśli uda ci się

dopiąć swego, nie ma dla mnie żadnej przyszłości.

- Ja zapewnię ci przyszłość.
- Czy mam zaufać człowiekowi, który odmawia

wzbudzenia potomstwa swemu bratu?

Rozgniewany Onan wstał.
- Imię Era zostanie wymazane! Zasłużył na śmierć!

Wszystkim jest lepiej bez niego!

Tamar była wstrząśnięta jego nienawiścią.
- Nie możesz odmówić mi moich praw, Onanie. Jeśli się

tego dopuścisz, oszukasz dom swego ojca.

Onan zacisnął zęby i zaśmiał się z pogardą.
- Nie masz pojęcia, co wycierpiałem z rąk brata. Gdy

matka nie widziała, Er okładał mnie pięściami. Cieszę się, że
nie żyje. Jeśli chcesz znać prawdę, cieszyłem się, kiedy się
dławił. Patrzenie na jego śmierć sprawiało mi przyjemność.
Miałem ochotę śmiać się i tańczyć! I jestem pewien, że ty
również.

- Nie wciągaj mnie w swoją nikczemność. Dziedzictwo

Era nie należy do ciebie. Jest własnością syna, którego mógł
mieć. Syna, którego musisz mi dać.

Onan znów położył się i podparł na łokciu.
- A jeśli tego nie zrobię?

background image

- Czy naprawdę chcesz mi odmówić, Onanie? Czy

pozwolisz na to, aby imię Era zostało pogrzebane razem z
nim?

- Tam właśnie jest miejsce dla jego imienia.
Dla Tamar było to niczym próba zabójstwa własnego

brata. Postępowanie Onana było nawet gorsze niż morderstwo.
Wymazywał istnienie wszystkich potomków Era na
przestrzeni wieków. Tamar wiedziała, że jeśli mu się to uda,
ona nigdy nie urodzi dzieci. Co się z nią wtedy stanie?

- Onanie, proszę. Nie wolno ci tego uczynić. Pomyśl o

tym, co robisz!

- Przemyślałem to. Zależy mi na swoim imieniu, a nie na

imieniu Era.

- Co z ciebie za człowiek, jeśli zamierzasz zniszczyć dom

swego brata?

- Jakiego brata? Jaki dom? - Onan zaśmiał się cicho. Ujął

skrawek jej szaty i zaczął miąć go w dłoniach. - Jestem
człowiekiem, który pilnuje swojej własności. - Wyszczerzył
zęby. - Mogę uczynić cię szczęśliwą. Chciałabyś, abym
pokazał ci w jaki sposób?

Tamar wyrwała szatę z jego rąk i odsunęła się jeszcze

dalej. Miała ochotę krzyczeć, żeby Aksa przestała grać na
bębenku i śpiewać. Ta noc zakrawała na kpiny!

Onan spojrzał na nią z wyrachowaniem.
- Bądź zadowolona z tego, co ci oferuję.
Jego chciwość napełniała Tamar obrzydzeniem.
- Nie będę milczała.
- A co możesz zrobić? - Onan drwił z niej podobnie jak

Er.

- Pomówię z Judą. Onan roześmiał się głośno.
- Proszę bardzo. Ojciec nawet nie kiwnie palcem. Nigdy

niczego nie robi. Poza tym to będzie twoje słowo przeciwko
mojemu. Kto ci uwierzy, Tamar? Matka nienawidzi cię z

background image

całego serca. Na dodatek jest przekonana, że rzuciłaś urok na
Era i doprowadziłaś go do śmierci. - Onan spojrzał na nią z
drwiącym uśmiechem i dorzucił: - Ja dałem z siebie wszystko,
aby wypełnić mój obowiązek, ale bogowie zamknęli twoje
łono.

Tamar z trudem powstrzymała łzy napływające do oczu.
- Powiem prawdę twemu ojcu i niech Bóg Judy rozsądzi

między tobą i mną! - Wstała, zamierzając opuścić pokój.

Onan doskoczył do niej w jednej chwili. Tamar próbowała

się wymknąć, ale chwycił ją za kostkę. Kiedy zaczęła kopać,
podciął jej nogi. Upadła ciężko na ziemię, a on przycisnął ją
do mat rozłożonych na podłodze, którą Aksa tak skrupulatnie
pozamiatała.

- Ciesz się tym, co masz, dziewczyno, bo nic więcej nie

dostaniesz! A kiedy ojciec umrze, nie będziesz miała nawet
tego, jeśli nie postarasz się mnie zadowolić!

Szlochając, zaczerpnęła powietrza i odwróciła twarz.

Onan zwolnił uścisk.

- Ciiicho... - pogłaskał jej policzek i pocałował w szyję. -

Już dobrze, moja kochana. Nie płacz. - Jego dotyk ją
odstręczał. - Wszyscy się cieszą, że Er umarł. Ty też powinnaś
być szczęśliwa. - Wziął jej twarz w swoje dłonie i zmusił, by
na niego spojrzała. - Wciąż cię pragnę, Tamar. Pragnąłem cię
od dnia, kiedy się tu pojawiłaś, a teraz jesteś moja.

Kiedy Onan próbował ją pocałować, gwałtownie

odwróciła twarz. Zacisnąwszy zęby, zamknęła oczy i
znieruchomiała.

- Postaraj się pogodzić z losem, bo już się nie zmieni.
- Wolałabym raczej umrzeć. Onan przeklął.
- Nie kuś mnie!
Maty z sitowia zaszeleściły cicho, kiedy się od niej

odsunął.

- Jak sobie chcesz. Zostaniesz z niczym.

background image

Onan zasnął po chwili bez najmniejszych wyrzutów

sumienia. Tamar ułożyła się w drugim rogu, z głową zakrytą
rękami, a siedząca pod drzwiami Aksa dalej śpiewała pieśni o
miłości.

Tamar zbierała się w sobie przez całą noc. Postanowiła

walczyć z niesprawiedliwym potraktowaniem. Miała do tego
prawo i uznała, że musi zdobyć się na odwagę. Wierzyła, że
Juda ją obroni, ponieważ bez dzieci jego rodzinie groziło
wymarcie. Tamar powtarzała sobie, że musi być odważna i
silna. Że musi przemówić w swoim imieniu, bo nikt inny w
tym nieszczęsnym domu nie ujmie się za nią.

Poszła do Judy, jeszcze zanim Onan się obudził.

Dokładnie opowiedziała teściowi, co zrobił jego syn. Pokazała
mu tkaninę, którą Aksa umieściła na macie. Twarz Judy
poczerwieniała.

- Spędziłaś z Onanem tylko jedną noc. Jeszcze pójdzie po

rozum do głowy. Daj mu czas.

Czas? Czy tyle tylko Juda miał do powiedzenia? Powinien

być wściekły, że jego syn chciał go oszukać. Onan zgrzeszył
przeciwko całemu domowi! Kierowała nim czysta chciwość, a
jego zbrodnia równała się morderstwu. Dlaczego Juda nie
dostrzegał szkody wyrządzonej jego rodzinie? Bez względu na
to, jak bardzo Er ją skrzywdził, nie mogła pozwolić, aby jej
zmarły mąż doświadczył takiego upokorzenia. Czy powinna
zacząć krzyczeć o tym z dachu, aby Juda wezwał w końcu
Onana na rozmowę?

- W tych okolicznościach nie zgodzę się, aby Onan mnie

dotykał. Nie mogę na to pozwolić!

Oczy Judy błysnęły.
- Kim jesteś, żeby mi mówić, co będzie się działo w

moim domu, a co nie?

background image

- Jestem żoną twojego pierworodnego syna! Czy zgodzisz

się na to, żeby imię Era zostało wymazane, ponieważ Onan
odmawia spełnienia swej powinności?

- Milcz, dziewczyno! Tamar wypełnił gniew.
- Jestem kobietą, Judo, i krzycząc na mnie, nie zmażesz

prawdy o upokorzeniu, które znoszę! - Tamar wiedziała, że
Juda nie lubi być naciskany, ale urodzenie dzieci było jej
prawem, a nawet obowiązkiem. - Dlaczego chcesz mi
przeszkodzić? Przecież zapewnienie ciągłości rodziny jest w
interesie nas wszystkich! Bez dzieci nie można uprawiać
ziemi ani opiekować się stadami.

- Nie musisz mi tego tłumaczyć!
Juda ryczał jak zraniony lew, ale Tamar nie zamierzała się

wycofać. Wiedziała, że Juda nie jest jak Er. Nie użyje pięści
wobec kobiety.

- Mam prawo urodzić dzieci!
Juda odwrócił twarz.
- Dobrze - powiedział w końcu z niechęcią -

porozmawiam z Onanem w odpowiednim czasie. Na razie
niech wszystko zostanie tak, jak jest. - Podniósł rękę, kiedy
Tamar zaczęła protestować.

- Pozwól, że skończę! Z czasem mój syn może cię

pokochać. Pomyślałaś o tym? Zamiast sprawiać mu kłopoty,
dąż do takiego właśnie zakończenia. Rób wszystko, co
możesz, aby wzbudzić w nim miłość. Jeśli tak się stanie, Onan
postąpi słusznie z własnej woli, bez mojej interwencji.

Policzki Tamar były rozpalone. Juda nie zrobi nic,

dokładnie tak, jak powiedział Onan. Zajmie się owcami, a
domaganie się sprawiedliwości od Onana pozostawi w jej
rękach!

- Czy tak słabo znasz swoich synów, Judo?
Er był niezdolny do miłości, a Onana zżerała zazdrość i

chciwość. Kiedy jego starszy brat już nie żył i nie mógł się

background image

bronić, jego jedyną ambicją stało się zagarnięcie dla siebie
wszystkiego. Równie dobrze Juda mógł jej po prostu
powiedzieć: „Sama musisz bronić prawa i dziedzictwa swego
męża. Postaraj się znaleźć sposób na urodzenie dziecka".

- Znam ich - odpowiedział ponuro Juda.
Tamar próbowała powstrzymać łzy. Wiedziała, że jeśli

podda się wzruszeniu, Juda straci do niej szacunek.

- Dlaczego nie chcesz potępić grzechu, który rozgrywa się

na twoich oczach? Nigdy nie wezwałeś na rozmowę Era, a
teraz przymykasz oczy na to, że Onan odmawia...

- Nie mów mi, jak mam żyć i prowadzić swój dom!
- O nie, nie pretenduję do zajęcia miejsca Batszeby!
Juda otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a następnie

pobladł ze złości.

- Dość! - Ton jego głosu był śmiertelnie spokojny. Tamar

dostrzegała jego gniew, ale nie zważała na to. Jeśli zechce ją
uderzyć, niech tak będzie. Już wcześniej była bita i nie miała
wątpliwości, że w tym domu doświadczy tego ponownie.
Zmierzy się z tym lwem i nie będzie potulna jak jedna z jego
owiec!

- Kiedy zapłaciłeś za mnie mojemu ojcu, zawarłeś z nim

przymierze. - Tamar starała się zachować opanowanie, nie
dopuszczając do głosu wzburzonych emocji. - Zostałam żoną
twego syna, Era, a jako jego żona, stałam się również twoją
córką. Czy zamierzasz pozwolić na to, abym była traktowana
jak nierządnica? Z pewnością człowiek, który bronił swojej
siostry przed księciem Sychem...

- Tamte okoliczności były zupełnie inne! - Juda przerwał

jej, blednąc jeszcze bardziej.

Tamar zdała sobie sprawę, że otworzyła starą ranę.

Próbowała załagodzić sytuację.

- Jestem częścią twojej rodziny, Judo.

background image

Najwyraźniej nie uznał jej za córkę, ale wciąż był jej

winien troskę. Nie mógł pozwolić na to, aby jej prawa zostały
zdeptane pod stopami Onana.

- Bądź cierpliwa, Tamar. Straciłem Era. Nie chcę toczyć

walki z Onanem. - Juda westchnął ciężko. - Musi być jakiś
inny sposób!

I rzeczywiście - był, ale Tamar wzdrygnęła się na samą

myśl. Przypuszczała, że Juda wie równie dobrze jak ona, jakie
wyjście im pozostało. Przełknęła ślinę przez zaciśnięte gardło,
a gorąco oblało jej policzki.

- Jeśli wolisz, możesz skorzystać z tradycji kananejskiej i

sam wypełnić tę powinność.

Juda uniósł głowę. Sugestia Tamar wydała mu się tak

samo odrażająca jak jej samej.

- Jestem Hebrajczykiem, nie Kananejczykiem.
- Nie chciałam cię urazić.
- Gdybyś zachowała się jak dojrzała kobieta, mogłabyś

sprawić, by Onan się zapomniał, zamiast zrzucać swój
problem na mnie!

Oczy Tamar zaszły łzami. Była wystarczająco dojrzała,

żeby począć. To wszystko, czego od niej oczekiwano. Czy
Juda o tym nie pamiętał? Czy musiała uciekać się do
podstępu, aby wypełnić swój obowiązek względem jego
zmarłego syna? Czy Juda oczekiwał od niej, że zachowa się
jak nierządnica i sama weźmie od Onana to, co powinien jej
dać? A może teść spodziewał się, że odwiedzi siostrę w
Timnie, aby pobrać u niej lekcje sztuki uwodzenia! Może
powinna przystroić się zmysłowymi ozdobami, które pomogą
jej wzbudzić w Onanie taką pożądliwość, że zapomni o
chciwości i nieświadomie wypełni swój obowiązek?

Tamar drżała z gniewu. Juda po raz kolejny uchylał się od

odpowiedzialności. Chcąc oszczędzić sobie kłopotów,
oczekiwał, że to ona uknuje chytry plan i uwiedzie Onana.

background image

- Nie będę grała nierządnicy.
- Dlaczego nie? - Juda uśmiechnął się cynicznie. -

Kobiety robią to od wieków.

- Kiedy wreszcie postąpisz jak należy? - Wyjdź!
Tamar wybiegła z domu z płaczem. Aksa pobiegła za nią.
- Co się stało, Tamar? Dlaczego kłóciliście się z Judą?
Tamar chwyciła motykę i zaczęła kopać w ziemi. Łzy

płynęły jej po policzkach. Wycierając je, kontynuowała pracę.

- Tamar, powiedz mi. Czy Onan źle cię potraktował? Czy

jest taki jak Er?

- Zostaw mnie w spokoju. Pozwól mi pracować. Tamar

nie chciała opowiadać Aksie o powodach swego wstydu ani o
tchórzostwie Judy.

Sypialnia małżeńska została przygotowana na kolejną noc.

Uroczystości ślubne miały trwać jeszcze sześć dni. Onan był
w świetnym nastroju, sądząc, że osiągnął to, czego chciał.
Kiedy Aksa prowadziła ich do pokoju, ujął Tamar za rękę,
wznosząc głowę niczym zwycięski wojownik. Tamar poszła
za nim chętnie, mając nadzieję, że Onan zmieni zdanie i
wypełni swój obowiązek.

Tak się jednak nie stało.
Kiedy Onan spał, Tamar siedziała w przeciwległym rogu

sypialni, płacząc z bezsilności. Czuła się pokonana przez
wstyd i upokorzenie. Onan odebrał jej wszelką nadzieję na
godną przyszłość. Wiedziała, że nigdy nie urodzi dzieci
domowi Judy. Mogła równie dobrze być martwa!

Kiedy nastał świt, Tamar odkryła, że śmierć rzeczywiście

nadeszła i zebrała swoje żniwo. Zabrała Onana.

background image

Rozdział 4
W całym domu panowało wielkie zamieszanie, a Tamar

znajdowała się w jego centrum. Ci, którzy do tej pory nie
wierzyli w oskarżenia Batszeby, byli teraz przekonani, że
dziewczyna ma coś wspólnego ze śmiercią Onana. Nawet
sama Tamar zaczęła się zastanawiać, czy w jakiś sposób nie
ponosi winy za to, co się wydarzyło. Straciła dwóch mężów w
ciągu jednego roku. Cóż za nieszczęście! Jak to się mogło
stać? Tamar czuła się zdruzgotana. Er i Onan byli
nikczemnikami, ale przecież wielu podobnych im ludzi
chodziło po świecie i prowadziło swoje życie tak jak do tej
pory. Czym wyróżniali się jej mężowie, że spotkało ich coś
podobnego?

Tamar zaschło w gardle i piekły ją oczy. Była niewinna.

Nie miała nic wspólnego ze śmiercią mężów, a jednak
pogłoski

szybko

się

rozprzestrzeniały.

Domownicy

podburzani przez Batszebę podzielili się na frakcje. Jakim
prawem teściowa nazywała ją wiedźmą? Przecież nigdy nie
rzuciła na nikogo uroku ani nie wypowiadała żadnych zaklęć.
Chciała się bronić, ale gdy zaczynała mówić, widziała
wymowny wyraz twarzy i uświadamiała sobie, że tłumaczenie
się nie ma najmniejszego sensu. Ludzie uwierzyli już w
kłamstwa i bali się.

Tamar również się bała. Od dnia, kiedy przekroczyła próg

tego domostwa, była traktowana jak pogardzany niewolnik.
Wszyscy wiedzieli, że Er ją bije, a jednak nikt nie ujął się za
nią ani nawet nie wsparł krzepiącym słowem. I teraz wszyscy
wierzyli, że pragnęła śmierci Onana. A to nie była prawda,
mimo że Onan wykorzystywał ją z egoistycznych pobudek i
odmówił jej prawa do urodzenia syna, który przejąłby
dziedzictwo Era. Przybyła do tego domu, mając nadzieję, że
zostanie dobrą żoną i urodzi dzieci. To Bóg Judy zabił tych

background image

dwóch młodych mężczyzn. Czyż Juda sam nie przyznał tego
w dniu, gdy zginął Er?

Jednak Juda już tak nie mówił. W ogóle nie odzywał się

ani słowem. Był przygnębiony i upijał się winem, żeby
zapomnieć o swoich kłopotach, a Batszeba sączyła kłamstwa
do jego ucha. Nie mógł uwierzyć, że to Bóg niszczy ich
rodzinę, i chętniej obwiniłby o ich śmierć Tamar. Kto będzie
następny? Szela? Batszeba?

Kiedy Juda na nią patrzył, Tamar widziała w jego oczach

gniew i podejrzenia. Szukał osoby, na którą mógłby zrzucić
winę za swoje nieszczęście, a wszyscy w domu wskazywali
właśnie na nią. W takich okolicznościach Judzie też łatwiej
było oskarżyć Tamar.

Nienawiść Batszeby przenikała atmosferę całego domu.

Tamar nie miała gdzie się przed nią ukryć. Nawet kiedy
pracowała na zewnątrz, odczuwała wrogość teściowej, która
żądała stanowczo: „Chcę, żeby Tamar opuściła ten dom i
trzymała się z daleka od mojej rodziny!".

Tamar dziwiła się, dlaczego Batszeba nie rozumie, że

przez podsycanie płonącego ognia niszczy swój dom.
Dlaczego nie prosi Boga Judy o miłosierdzie? Dlaczego nikt
nie spyta Jakuba, co trzeba zrobić, aby odzyskać Jego
przychylność? Dlaczego Juda siedzi i rozmyśla w samotności,
podczas gdy rodzina rozpada się tuż pod jego bokiem?

Aksa starała się wpłynąć na Tamar:
- Spróbuj porozmawiać z Judą.
- Nie mogę. Nie będę odpowiadała na kłamstwa Batszeby,

nawet jeśli miałabym to robić w swojej obronie.

- Wszyscy są przeciwko tobie!
- Skoro Bóg Judy zabrał Era i Onana, cóż mogę na to

poradzić? Wszystko zależy od Judy. On jest głową tego domu.

- Batszeba jest głową.

background image

- Juda na to pozwolił! Mój los jest w jego ręku. Teraz

mogę tylko czekać na jego decyzję.

Bez względu na to, co o niej myślano lub mówiono,

zwyczaj nakazywał, żeby Szela pojął ją i dał jej dzieci. Tamar
zastanawiała się jednak, czy Juda postąpi zgodnie z tradycją.
Czy powierzy jej Szelę, skoro stracił już dwóch synów?

Dziewczyna

płakała

w

ukryciu

z

powodu

niesprawiedliwych oskarżeń, ale w obecności innych
domowników zachowywała pozory opanowania. Nawet gdyby
na kolanach błagała Batszebę o litość, nie zmiękczyłoby to
twardego serca teściowej. Tamar starała się godnie znosić
wrogie traktowanie.

Minął okres żałoby. Upływały kolejne tygodnie. Tamar

czekała. Wiedziała, że prędzej czy później teść musi podjąć
jakąś decyzję.

Minęło siedemdziesiąt pięć dni, zanim Juda wezwał

Tamar do siebie. Przez ostatnie tygodnie nieustannie myślał o
tej dziewczynie. Miała prawo do Szeli i dzieci, ale Juda bał
się, że jeśli najmłodszy syn ją poślubi, również umrze.
Batszeba uparcie twierdziła, że Tamar jest zła i rzuca zaklęcia,
jednak Juda nie widział powodów, dla których jego synowa
miałaby posunąć się do takiego czynu. Potrzebowała przecież
synów, którzy się o nią zatroszczą. Potrzebowała męża, który
da jej synów. Dlaczego miałaby uśmiercać swoją szansę na
bezpieczną przyszłość? Jako bezdzietna wdowa była
całkowicie pozbawiona nadziei.

Zgorzkniała Batszeba pozostawała nieugięta.
- Nie dawaj jej mojego ostatniego syna! Jeśli to zrobisz,

znienawidzę cię do końca życia! Ona nie może dostać Szeli!

Batszeba nieustannie radziła się swoich bóstw. Dom był

przesycony duszącym zapachem kadzideł. Co parę dni przed
drzwiami zjawiały się wróżbiarki, które twierdziły, że
przynoszą przesłanie od zmarłych.

background image

- Pozbądź się Tamar! - żądała kategorycznie Batszeba. -

Odpraw tę dziewczynę z mojego domu!

Juda nigdy nie widział, żeby Tamar rzucała urok lub

wypowiadała jakieś zaklęcie, ale nie znaczyło to, że na pewno
tego nie robiła. Może nie była w tej kwestii tak otwarta jak
jego żona, która nie trzymała w tajemnicy swego żarliwego
oddania wobec kananejskich bogów?

W głębi serca Juda wiedział, że to Bóg zabrał Era i Onana.

Może gdyby postąpił tak, jak prosiła Tamar, i napomniał
Onana... Szybko porzucił tę myśl. Bóg wymierzył śmiertelny
cios jego synom, ale to Tamar sprowadziła na nich
nieszczęście. Odkąd pojawiła się w ich domu, sprawiała same
kłopoty. Jeśli się jej pozbędzie, być może zyska trochę
spokoju.

Szela był ostatnim synem, który mu pozostał. Batszeba

miała rację. Należy chronić chłopca. Tamar była jedynym
wspólnym elementem wszystkich nieszczęść, które spadły na
jego dom. Juda nie mógł ryzykować życia Szeli i dać go jej za
męża. Poza tym Szela bał się Tamar. Batszeba przekonała
chłopca, że umrze, jeśli będzie z nią obcował.

Kiedy wreszcie postąpisz jak należy, Judo?
Słowa Tamar dręczyły jego sumienie, ale zatwardził serce.

Uznał, że musi chronić swoją rodzinę. Dlaczego miałby oddać
jedynego syna tej niebezpiecznej dziewczynie? Dlaczego
miałby podejmować takie ryzyko? Aby poróżnić się jeszcze
mocniej z żoną? Przysporzyć sobie kolejnych zmartwień?

Poza tym Tamar zapewne i tak była bezpłodna. Choć

przez wiele miesięcy współżyła z Erem, nie poczęła dziecka.
Nie oczarowała Onana swym powabem. Dlaczego - myślał
dalej Juda - miałby teraz stracić Szelę, oddając go tej
nikczemnej małej czarownicy? Szela był jego ostatnim
potomkiem, jedynym dziedzicem, jedyną nadzieją. Nie, nie
mógł tego zrobić!

background image

Juda posłał po syna i polecił mu:
- Jedź do Chiry i zostań w Adullam, dopóki nie wezwę cię

z powrotem.

Szela z ulgą posłuchał ojca. Juda poczuł ukłucie wstydu,

które jednak szybko zniknęło. Musiał chronić syna nawet za
cenę własnego honoru.

Przygnębiona Aksa przyszła do Tamar i zaczęła pracować

w milczeniu. Dziewczyna wiedziała, że coś się wydarzyło.

- O co chodzi, Akso? Co się stało?
- Dziś rano Juda odprawił Szelę. Tamar posmutniała.
- Pewnie chce, żeby zajął się owcami.
- Stada nie przebywają w pobliżu Adullam, a właśnie tam

udał się Szela.

Tamar spuściła wzrok.
- Nic na to nie poradzę, Akso. Mogę tylko czekać i mieć

nadzieję.

- To prawda, nic nie możesz zrobić - westchnęła Aksa.

Kiedy Juda wezwał Tamar, poszła chętnie, spodziewając się
wyjaśnień. Jednak gdy ujrzała teścia, zrozumiała, że Aksa ma
rację. Szela wyjechał na dobre.

- Podjąłem trudną decyzję - powiedział powoli Juda, nie

patrząc jej w oczy. - Szela jest za młody, aby wziąć na siebie
odpowiedzialność męża.

Szela był dwa lata starszy od niej, ale Tamar nie chciała

się spierać. Juda szukał wymówki. Oboje o tym wiedzieli.
Gdyby teraz zaczęła się z nim kłócić, nastawiłaby go
przeciwko sobie. Niech Batszeba dalej zatruwa go
kłamstwami. Z czasem prawda wyjdzie na jaw. Tamar
postanowiła, że będzie posłuszna i cierpliwa. Zachowa się z
godnością, nawet jeśli teść stchórzył. Czas był jej
sprzymierzeńcem. Czas i konieczność. Juda jej potrzebował.
Potomek Era zapewniał zachowanie ciągłości rodu. Gdyby

background image

Juda nie przyznał Tamar prawa do urodzenia syna, okazałby
się człowiekiem bez honoru, niegodnym zaufania.

- Kiedy Szela będzie starszy, poślę po ciebie. Tamar

mrugnęła nerwowo oczami.

- Poślesz po mnie?
Co Juda miał na myśli? Jego spojrzenie stało się twarde.
- Batszeba właśnie pakuje twoje rzeczy. Jeden ze

służących odprowadzi was z nianią do domu twego ojca.

- Do domu ojca? Mój panie, to jest...
- Nie kłóć się ze mną! - Juda nie pozwolił jej dokończyć. -

Tak będzie najlepiej. Pozostaniesz w domu rodzinnym jako
wdowa, dopóki cię nie wezwę.

- Tak będzie najlepiej? - Tamar była zdruzgotana. -

Zostanę wypędzona za grzechy, których dopuszczono się
względem mnie?

- Nikt cię nie wypędza. Wracasz do domu.
- Ależ to jest mój dom! Zimny i nieprzyjazny, jak zwykle.
- Nie mów ani słowa więcej przeciw mojej rodzinie.

Podejmuję tę decyzję ze względu na nich. Twoja obecność
zamieniła mój dom w pole bitwy.

- Jesteś niesprawiedliwy! - Tamar zaczęła płakać z

bezsilności.

Juda odwrócił głowę.
- Łzy nie zmienią mojej decyzji - powiedział chłodno.

Tamar poczuła przypływ gniewu.

- Czy sądzisz, że ojciec przywita mnie z otwartymi

ramionami? - Próbowała opanować wzburzenie. - Podwójną
wdowę? Bezdzietną? Odrzuconą i wypędzoną?

Juda był nieprzejednany.
- Powiesz mu, że chcę, abyś pozostała jako wdowa w jego

domu, dopóki Szela nie dorośnie. Gdy nadejdzie czas, poślę
po ciebie.

Tamar uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.

background image

- Naprawdę to zrobisz?
- Powiedziałem, że tak. Nie wierzysz mi?
Tamar nie odpowiedziała, zastanawiając się nad tym

pytaniem. Czy kiedykolwiek widziała, by Juda postąpił
właściwie?

- Obiecuję ci - powiedział szybko - a teraz idź już i nie

martw się.

Uspokojona tymi słowami, Tamar wykonała polecenie.

Batszeba triumfowała:

- Niania czeka na ciebie na zewnątrz!
Próbując powstrzymać łzy, Tamar przeszła obok niej.

Batszeba wyszła za nią, stanęła w drzwiach i zawołała:

- Nareszcie się ciebie pozbywamy!
Tamar nawet się nie obejrzała. Nie patrzyła również na

Aksę, bo bała się, że wybuchnie płaczem i da Batszebie
jeszcze większą satysfakcję.

- Juda odsyła nas z powrotem do domu mego ojca. Oczy

Aksy błysnęły.

- Rzucę przekleństwo na Batszebę i jej rodzinę! Zrobiła

krok do przodu, ale Tamar chwyciła ją za ramię i odciągnęła.

- Nie, nie zrobisz tego! To jest mój dom, moja rodzina.

Nieważne, co myśli Juda. Należę do tego miejsca.

- Oni na ciebie nie zasługują! - wycedziła z gniewem

Aksa.

- Juda mnie wybrał. Będę żyła nadzieją, że jestem warta

jego wyboru. Jeśli już koniecznie musisz coś powiedzieć, to
błogosław jego rodzinę.

Nie przydzielono im służącego, który towarzyszyłby im w

drodze i chronił je. Dostały dwa bochenki jęczmiennego
chleba i bukłak z wodą.

Kiedy dom Judy zniknął im z oczu, Tamar upadła na

kolana, posypała głowę pyłem i zaczęła szlochać. Aksa

background image

płakała razem z nią i nie potrafiła jej w żaden sposób
pocieszyć.

Od domu Zimrana dzieliło je kilka godzin marszu.

Dokuczliwy skwar utrudniał wędrówkę, lecz najtrudniejszy do
zniesienia był ciężar, który czuły w sercu. Do rodzinnego
domu dotarły tuż po zmroku. Ojciec nie ucieszył się na ich
widok.

Zimran kazał wszystkim wyjść. Matka, bracia, siostry i

niania pośpiesznie opuścili pomieszczenie. Tamar żałowała,
że nie może wyjść razem z nimi, by uciec przed gniewem
ojca. Nie miała jednak innego wyboru, jak tylko stać
spokojnie, podczas gdy on będzie wyładowywał na niej swą
niepohamowaną furię. Może w końcu okaże jej litość.

- Oddałem cię synowi Judy po to, abyś urodziła mu dzieci

i przyczyniła się do zapewniła pokoju między naszymi
klanami. Zawiodłaś mnie! Zawiodłaś nas wszystkich!

Tamar wiedziała, że musi myśleć trzeźwo, w przeciwnym

razie będzie zgubiona.

- Juda dał mi słowo, że przyśle po mnie, kiedy Szela

będzie wystarczająco dojrzały, aby zostać moim mężem.

Zimran spojrzał na nią z pogardą.
- I ty uwierzyłaś temu Hebrajczykowi? Jesteś głupia!

Szela jest tylko kilka lat młodszy od Era! A Juda twierdzi, że
nie jest jeszcze na tyle dorosły, aby zostać ojcem? Skoro jest
za młody, to dlaczego bierze udział w strzyżeniu owiec?
Powinnaś była upomnieć się o swoje prawa!

Zimran uderzył ją w twarz, a ona upadła na kolana.
- Zrobiłam wszystko, co mogłam, ojcze.
- Widocznie za mało!
Zimran chodził w tę i z powrotem z poczerwieniałą twarzą

i zaciśniętymi pięściami.

- Trzeba było zostać w jego domu, a nie wracać tutaj. Jaki

mam z ciebie pożytek? Przynosisz mi wstyd!

background image

Tamar przycisnęła dłoń do pulsującego bólem policzka.

Jej serce biło ze strachu jak oszalałe. Nie mogła poddać się
uczuciom. Musiała myśleć.

- Juda obiecał, ojcze, obiecał!
- I co z tego? Ile znaczy przysięga Hebrajczyka?

Hebrajczycy zawarli umowę z Sychem, tak? Zobacz, co się z
nimi stało! - Zimran stanął nad Tamar. - Nie jestem już za
ciebie odpowiedzialny! Skoro Juda nie chce cię w swoim
domu, dlaczego ja miałbym cię przyjąć? Sprowadzisz na nas
nieszczęście!

Tamar wiedziała, że musi wytrzymać.
- Jeśli jesteś gotowy zaryzykować, ojcze, zlekceważ

życzenie Judy i wyrzuć mnie z domu!

- Życzenie Judy? Jakie życzenie?
- On pragnie, abym pomnożyła jego dom.
Czy ojciec wciąż bał się Judy? Tylko na to mogła liczyć.
- Czy Batszeba może jeszcze urodzić Judzie synów,

ojcze? Jest sucha jak wiór i zimna jak kamień. Czy Juda odda
Szelę innej kobiecie, zanim jego syn nie wypełni obowiązku
wobec mnie? Juda chce zbudować swój dom, a ja jestem tą,
którą wybrał do rodzenia dzieci. To się nie zmieniło. Oczy
Zimrana błysnęły.

- Gdyby Juda zamierzał dotrzymać słowa, nie przysłałby

cię tutaj. Odesłał cię, ponieważ chce się ciebie pozbyć.
Wszyscy się dowiedzą, że moja córka sprowadziła
nieszczęście na jego dom!

Słowa Zimrana kłuły jak żądła. Tamar poczuła piekące

łzy.

- Daj Judzie czas na żałobę, ojcze. Daj mu czas, żeby to

przemyślał!

- Czas? Wszystkie korzyści, które odniosłem dzięki

twojemu małżeństwu, przepadły! Czy sądzisz, że Juda
przyprowadzi stada na nasze pola, kiedy ty tu jesteś? Muszę

background image

znaleźć innych pasterzy, w przeciwnym razie nasza ziemia
wyjałowieje. - Zimran spojrzał na córkę z gniewem. - Jesteś
bezużyteczna! Jesteś zakałą mojego domu! Mam inne córki na
wydaniu! Czy znajdzie się mężczyzna, który zechce poślubić
siostrę przeklętej kobiety, takiej jak ty? Pewnie gdybym cię
zabił, Juda uznałby to za przysługę!

Okrutne, bezlitosne słowa spadały na Tamar i raniły ją

dotkliwiej niż ciosy. Wewnątrz cała się trzęsła, ale nie
okazywała słabości.

- Zabij mnie, jeśli chcesz, ojcze. A kiedy Juda przyśle po

mnie, żeby jego syn mógł mieć dzieci, powiedz mu: zabiłem
Tamar w przypływie gniewu!

- Wyrzucę cię, tak jak on.
- Odesłał mnie do rodzinnego domu, bym znalazła tu

schronienie. Czy zamierzasz powiedzieć Judzie, że mnie
odrzuciłeś?

Czy

wytłumaczysz

temu

hebrajskiemu

wojownikowi że jego synowa została odprawiona, by zbierać
pokłosie na polach innych mężczyzn, błagać o chleb i
utrzymywać się z nierządu? Jestem pewna, że zrozumie.
Hebrajczycy są tacy spolegliwi i miłosierni. Wybaczają
wyrządzone im krzywdy. Mój teść będzie tak samo litościwy
wobec ciebie, jak ty wobec mnie!

Zimran zaczął słuchać. Tamar wykorzystała chwilową

przewagę.

- Jeśli zrujnujesz moje życie i nie będę nadawać się na

żonę dla Szeli, co stanie się z domem Judy? Zawsze pozostanę
jego synową. Szela jest ostatnim synem, ojcze. Czy Juda
pozwoli na to, aby jego ród wymarł? On mnie wybrał! -
Tamar przerwała i spojrzała znacząco na ojca. - Chyba że
zwrócisz mu cenę, którą za mnie zapłacił.

Zimran zbladł.
Tamar przemówiła łagodniejszym tonem.

background image

- Juda prosi cię o prostą rzecz, ojcze. Daj mi jedzenie,

wodę i schronienie przez pewien czas, a otrzymasz za to jego
błogosławieństwo.

- Przez jaki czas?
- Może przez kilka lat, dopóki Szela nie zmężnieje na

tyle, by pojąć mnie za żonę.

Strach zakorzeniony w ojcu był teraz jej jedynym

ratunkiem.

- Powinieneś zrobić wszystko, by Juda był twoim

sprzymierzeńcem, a nie wrogiem, ojcze. Nie jesteś
wystarczająco silny, żeby się z nim zmierzyć.

Zimran uśmiechnął się przebiegle.
- Juda jest sam i ma już tylko jednego syna.
Tamar poczuła przeszywający chłód. Czy swoimi słowami

naraziła dom teścia? Wiedziała, jakim torem biegną myśli jej
ojca. Miał sześciu synów. Tamar pośpiesznie szukała
argumentów, które przemówiłyby do Zimrana.

- Juda ma wielu braci, walecznych wojowników. A ich

ojciec, Jakub, rozmawia z niewidzialnym Bogiem, który
zniszczył Sodomę i Gomorę. Nie zapominaj o tym, co
synowie Jakuba uczynili z mieszkańcami Sychem. Zgładzili
całe miasto za zhańbienie jednej dziewczyny. Czyż nie jestem
teraz córką Judy, żoną jego pierworodnego syna Era, żoną
Onana, przyrzeczoną jego ostatniemu synowi, Szeli? Jak
odpłaci ci Bóg Judy, jeśli spróbujesz zniszczyć jego dom?

Zimran pobladł jeszcze bardziej. Zwilżył nerwowo usta.
- Będziesz pracować - powiedział surowo. - Nie pozwolę,

żebyś siedziała bezczynnie, czekając, aż Juda dotrzyma
obietnicy. Będziesz służącą w moim domu, dopóki Juda cię
nie wezwie.

Tamar skłoniła głowę, aby Zimran nie dostrzegł ulgi na jej

twarzy.

- Jestem twoją pokorną służebnicą, ojcze.

background image

- Wiązałem z tobą tyle nadziei - powiedział ze smutkiem

Zimran. - Gwiazdy nie przepowiedziały kłopotów, które mi
przyniosłaś.

Gardło Tamar było ściśnięte od łez. Przełknęła je i

odpowiedziała z szacunkiem:

- Pewnego dnia Juda ci podziękuje. Zimran zaśmiał się

gorzko.

- Wątpię, ale nie chcę ryzykować. Będziesz spała w tym

samym pomieszczeniu co służące. Nie jesteś już odpowiednim
towarzystwem dla swoich sióstr.

Tamar wiedziała, że ojciec stara się ją zranić, ponieważ go

zawiodła. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Zmarszczył
brwi i odwrócił wzrok.

- Możesz odejść.
Tamar podniosła się z godnością.
- Niech Bóg Judy pobłogosławi cię za twoją dobroć dla

mnie.

Zimran zmrużył oczy.
- Zanim odejdziesz, chcę, abyś coś przemyślała. - Jego

spojrzenie było twarde. - Jesteś młoda i wdowieństwo zacznie
ci w końcu doskwierać. Miną lata i stwierdzisz, że masz coraz
mniejsze szanse na urodzenie dziecka.

- Będę wierna, ojcze.
- Teraz tak mówisz, ale przyjdzie czas, kiedy zapragniesz

zdjąć wór pokutny i wdowie szaty. Ostrzegam cię więc: jeśli
kiedykolwiek to zrobisz, pozwolę, żeby Juda zadecydował o
twoim losie. Oboje wiemy, co to oznacza.

Niewątpliwie jej śmierć, po której nastąpiłoby radosne

świętowanie.

- Będę wierna. Przysięgam na moje życie. Przyniosę

cześć domowi Judy, nawet jeśli będzie to ostatnia rzecz, jaką
zrobię!

background image

Pomimo łez napływających jej do oczu Tamar uniosła

głowę, spojrzała na ojca, a potem wyszła.

Juda zapomniałby o Tamar, gdyby Batszeba nie miała

obsesji na jej punkcie. Wciąż szukała sposobu, by zemścić się
na podłej dziewczynie. Nawet po odejściu Tamar żona Judy
nie przestawała go zadręczać.

- Moi synowie muszą zostać pomszczeni! Nie zaznam

spokoju, dopóki ona żyje.

Batszeba przestała zajmować się domem, zlecając swoje

obowiązki kilku leniwym służącym, a sama całymi dniami i
nocami błagała bogów o dokonanie zemsty na synowej.
Pragnęła śmierci dziewczyny i starała się sprowadzić
nieszczęście na dom Zimrana.

- Tamar odeszła! - krzyczał poirytowany Juda. - Daj mi

trochę spokoju i zapomnij o niej.

- Tak jak ty zapomniałeś? Moi dwaj synowie leżą przez

nią w grobie. Gdybyś był prawdziwym mężczyzną, zabiłbyś
ją! Nigdy nie zapomnę krzywdy, jaką mi wyrządziła! Nigdy! -
Batszeba wróciła do swych bóstw, aby dalej modlić się o
zemstę.

Juda zostawił ją pogrążoną w żalu. Czy bogowie z

kamienia słyszą? Czy bóstwa domowe wykonane z drewna i
gliny mogą cokolwiek zmienić? Niech Batszeba znajdzie w
nich namiastkę pocieszenia - pomyślał Juda.

Zastanawiał się, czy nie wziąć sobie nowej żony. Inna

kobieta mogłaby dać mu więcej synów, ale sama myśl o
kolejnej kobiecie mieszkającej z nim pod jednym dachem
napawała go wstrętem. Dorastał w domu, w którym były
cztery żony. Wiedział, jakich kłopotów mogły przysporzyć
mężczyźnie kobiety, nawet jeśli wierzyły w tego samego Boga
co on. Życie jego ojca nigdy nie było łatwe. Matka Judy i
Rachela, ulubiona żona ojca, ciągle się ze sobą kłóciły i
konkurowały w rodzeniu synów. Sprawy przybrały jeszcze

background image

gorszy obrót, gdy obie zaczęły nalegać, aby Jakub wziął sobie
za żony ich służące i miał z nich dzieci. Ich synowie dorastali
w atmosferze gorzkiego współzawodnictwa. Nic nie było w
stanie odwrócić serca Jakuba od Racheli. Pokochał ją od
pierwszego wejrzenia i boleśnie przeżył jej śmierć przy
porodzie najmłodszego syna. Prawdę mówiąc, nadal ją kochał.
Józefa i Beniamina, synów Racheli, kochał bardziej niż
wszystkich pozostałych.

Nie, Juda nie chciał przysparzać sobie więcej nieszczęść.

Uznał, że jedna kobieta sprawia mężczyźnie wystarczająco
dużo problemów, a dwie żony podwoiłyby tylko ich ilość.
Często przypominał sobie, że kiedyś darzył Batszebę miłością.
Była żoną jego młodości, matką jego synów. Postanowił, że
nie odsunie jej z powodu innej, bez względu na to, jak trudną
osobą się stała.

Poza tym musiałby zbudować drugi dom z obawy o to, co

Batszeba mogłaby zrobić innej kobiecie, którą wprowadziłby
pod jeden dach. Widział, w jaki sposób traktowała Tamar.

Juda unikał starć z żoną, trzymając się na bezpieczną

odległość od swego kamiennego domu i opiekując się stadami.
Miał uzasadniony powód, aby pozostawać poza domem przez
długie tygodnie. A jednak nawet tam, na polach, z dala od
Batszeby, przeciwności wciąż go prześladowały.

Jego cielęta i jagnięta chorowały bądź padały łupem

drapieżników. Słońce wypalało jego pastwiska. Kiedy spędzał
stada do wyschniętego koryta rzecznego, by chronić je przed
rabusiami, w górach zaczynały padać ulewne deszcze, które
zalewały koryto. Błyskawicznie pojawiająca się powódź
porywała zwierzęta, a ich rozdęte ciała stawały się łatwą
zdobyczą dla sępów. Kiedy wracał do domu, odkrywał, że
zaraza zniszczyła jego winorośle, a chrząszcze pożarły palmy.
Ogród leżał odłogiem z braku wiernych służących. Niebo było
jak z żelaza, a ziemia z brązu!

background image

Nawet Batszeba podupadła na zdrowiu. Jej wychudłe ciało

toczył piołun goryczy. Rysy jej twarzy wyostrzyły się, a głos
stał się bardziej chrapliwy. Jej ciemne oczy przypominały
obsydian. Stale narzekała na ból szyi, pleców, żołądka i jelit.
Juda wielokrotnie wzywał uzdrowicieli, którzy pobierali
wysokie opłaty za bezużyteczne mikstury.

Wszystko, co Juda usiłował zbudować przez dwadzieścia

lat, obracało się w ruinę na jego oczach. A on doskonale
wiedział dlaczego.

Bóg jest przeciwko mnie!
Leżąc na twardej ziemi przy bramie owczarni, z

kamieniem pod głową, Juda wpatrywał się w wieczorne niebo
i przypomniał sobie obietnicę, którą Bóg wiele lat temu dał
jego ojcu, Jakubowi. Była to ta sama obietnica, jaką Bóg
złożył również ojcu Jakuba, Abrahamowi: „Posiądziesz
ziemię, a twoi potomkowie będą liczni jak gwiazdy na
niebie!". Pan pobłogosławił Jakuba - Izraela dwunastoma
synami.

Judę prześladowało wspomnienie feralnego dnia w Dotain.

Ciążyły na nim jak przekleństwo jego własne słowa: „Co
zyskamy na śmierci brata? Sprzedajmy Józefa tym
izmaelickim kupcom!". W snach widział pustą studnię
rozdziawiającą swą paszczę jak czarna dziura. Wydobywało
się z niej głośne wołanie bezbronnego młodszego brata.

Juda wiedział, że jego życie jest teraz zrujnowane z

powodu krzywdy, którą wraz z braćmi wyrządził niegdyś
Józefowi. Nie mógł cofnąć czasu i wymazać swojej roli w tym
zdarzeniu.

„Pomóżcie mi, bracia! Pomóżcie mi!". Juda doskonale

pamiętał, jak chłopiec walczył z pętami i szlochając, wołał o
pomoc do tych, którzy powinni byli go chronić: „Pomóżcie
mi!". Płacz chłopca wciąż odbijał się tym samym echem, co

background image

tamtego dnia, kiedy izmaeliccy handlarze zabierali Józefa do
Egiptu, a jego bracia się temu przyglądali.

Juda nie okazał wtedy bratu miłosierdzia i nie oczekiwał,

że Bóg będzie teraz miłosierny względem niego.

Chociaż na zewnątrz Tamar okazywała posłuszeństwo, w

głębi serca buntowała się wobec losu, który ją spotkał. Jej
przeznaczeniem nie było zestarzeć się i umrzeć bezdzietnie.
Upłynęły cztery lata, a Tamar wciąż kurczowo trzymała się
danej jej obietnicy. Nadal była młoda i miała jeszcze czas.

Ciężko pracowała w gospodarstwie ojca. Nie dawała mu

żadnych powodów do narzekania. Wyrabiała naczynia, tkała
kosze i szyła ubrania. Sporządzała narzędzia do pracy w polu
dla swoich braci i sióstr. Kiedy pasterze zabierali swoje stada,
ojciec wysyłał ją do pracy na roli. Choć była to wyczerpująca
praca, Tamar wolała otwarte przestrzenie. Kopanie skalistej
ziemi było lżejsze niż znoszenie pogardy ze strony
domowników.

Jej ojcu dobrze się powodziło. Przez trzy kolejne lata

zbierał podwójny plon ze swoich pól.

- Gdzież jest to nieszczęście, które miałam ci przynieść? -

pytała Tamar, rzucając mu wyzwanie.

- Poczekajmy i zobaczmy, co będzie w przyszłym roku.

Po pięciu latach gospodarstwo ojca prosperowało tak dobrze,
że wszyscy wybaczyli Tamar jej obecność. Jej brat ożenił się,
a siostry wyszły za mąż i Tamar została z powrotem przyjęta
do domu. Zaczęto okazywać jej nawet odrobinę współczucia,
ale Tamar nie chciała, by się nad nią litowano.

Wiedziała, że domownicy odnoszą się z wyższością do

niej i do domu Judy.

Tamar kurczowo trzymała się nadziei. Wierzyła, że

pewnego dnia Juda pośle po nią i będzie miała dzieci!
Nadejdzie czas, gdy dom Judy stanie się silny i poważany ze
względu na synów, których urodzi. Tamar gorąco pragnęła

background image

zająć należne jej miejsce jako ta, która rodzi dzieci klanowi
swego męża. Czego więcej mogła chcieć jako kobieta?

Czasami w nocy, kiedy słyszała ciche kwilenie

pierworodnego syna swego brata, płakała. Czy kiedyś i ona
będzie trzymać w ramionach swoje dziecko?

Wierzyła, że Juda jej nie opuścił. Na pewno po nią pośle.

Dał jej słowo. Może stanie się to w tym roku. A może w
następnym. Oby jak najszybciej!

Kiedy Tamar była sama w polu, podnosiła wzrok ku

niebu, a po policzkach płynęły jej łzy. „Panie, jak długo, jak
długo będę porzucona? Ile czasu musi jeszcze minąć, zanim
stanie się sprawiedliwość? O, Boże Judy, pomóż mi. Kiedy
wreszcie Juda zrozumie, że mogę dać dzieci jego domowi,
dzieci, których potrzebuje, aby jego imię nie zostało
wymazane? Zmień jego serce, Boże. Zmień jego serce".

Modląc się do niewidzialnego Boga Judy, Tamar robiła

jedyną rzecz, która jej pozostała.

Czekała...
Czekała...
I czekała...

background image

Rozdział 5
Był zwykły dzień targowy. Zimran wraz ze swoimi

synami siedział w bramach miasta i rozmawiał z przyjaciółmi,
podczas gdy Tamar i jej matka sprzedawały lniane tkaniny na
straganie wykonanym z koziej sierści. Tamar nie bała się
klientów o ciętym języku i surowym spojrzeniu, dlatego kiedy
to ona zajmowała się obsługą, interes kwitł. Matka chętnie
przekazywała córce odpowiedzialność za sprzedaż.

Panował duży ruch. Tamar uwijała się za straganem, a jej

matka wyszywała słońce, księżyc oraz gwiazdy na czerwonej
sukni, którą uszyła dla córki w Timnie. Każdego roku siostra
Tamar dostawała nową suknię i nakrycie głowy wraz z
zasłoną na twarz. Zimran narzekał na koszt sukna i kolorowej
nici, ale nigdy nie zabraniał żonie kupować tego, czego
potrzebowała. Kapłanka świątynna zasługiwała na to, co
najlepsze, a jej ojciec pragnął zaskarbić sobie przychylność
bogów. Matka Tamar pracowała długimi godzinami, używając
najlepszej jakości nici i koralików. Obszywała brzegi szaty
oraz kunsztownych woalek w kolorze czerwonym i
niebieskim. Wykonywała również ozdoby na kostki,
składające się dzwoneczków ułożonych w kilku rzędach.

Choć Tamar nosiła zupełnie już wytartą suknię żałobną, o

nic więcej nigdy nie prosiła i nie pragnęła wytwornych
ubiorów, jakie otrzymywała jej siostra. Była zadowolona z
obszernej czarnej szaty, która przykrywała ją od stóp do głów.
Odzież nie zajmowała jej uwagi. Doskwierało jej raczej
nieurodzajne pustkowie jej życia. Rozpacz nadszarpywała
powzięte niegdyś postanowienie.

Urodziła się przecież dla czegoś więcej. Została

wychowana i przygotowana do roli żony i matki domu!
Minęło sześć długich lat, a Juda wciąż jej do siebie nie
wzywał!

background image

Tamar wstała i zaczęła się targować z kolejnym klientem.

Było już późno i mężczyzna oczekiwał, że kupi szlachetny
materiał za okazyjną cenę. Tamar nie zgodziła się na jego
ofertę i usiadła. Klient zaproponował wyższą stawkę i znów
zaczęli się targować. W końcu mężczyzna nabył ostatni
kawałek sukna i odszedł. Tamar westchnęła i usiadła za
straganem obok matki.

- Będę potrzebowała więcej niebieskiej nici. Myślałam, że

mi wystarczy, żeby skończyć tę przepaskę, ale jednak
potrzebuję więcej. Idź i szybko mi ją kup.

Tamar szła pomiędzy straganami, na których leżały kosze

z figami i granatami, tace z winogronami, słoiki z oliwą z
oliwek i miodem, bukłaki z winem oraz misy z przyprawami
przywiezionymi przez karawany ze Wschodu.

Obok matek polujących na różne produkty bawiły się

dzieci. Tamar widziała również inne wdowy. Wszystkie były
znacznie starsze od niej. Ich synowie wraz z żonami uwijali
się wokół interesu, a one siedziały z zadowolonym wyrazem
twarzy.

Tamar kupiła niebieską nić dla matki i skierowała się w

drogę powrotną. Tym razem wracała pomiędzy innymi
straganami, na których stały domowe bóstwa wykonane z
drewna, gliny i kamienia, a także naczynia, kosze oraz broń.
Tamar czuła się zmęczona i przygnębiona. Nagle zauważyła
dwóch mężczyzn zmierzających w jej stronę. Jeden z nich
wydawał się znajomy. Tamar zmarszczyła brwi, zastanawiając
się, czy nie jest to przypadkiem któryś z przyjaciół jej brata.

Kiedy podeszli bliżej, Tamar rozpoznała Szelę. Patrzyła

zdumiona na dojrzałego, barczystego mężczyznę, noszącego
dumnie gęsty zarost! Towarzyszył mu młody Kananejczyk.
Obaj byli uzbrojeni w zakrzywione noże i nieśli bukłaki z
winem. Byli zupełnie pijani. Szela zatoczył się w wąską
alejkę. Wpadł na jakiegoś człowieka, odepchnął go i przeklął.

background image

Tamar zamarła bez ruchu. Stała tak, wpatrując się w nich, a jej
serce biło jak oszalałe.

- Spójrz na nią, Szela! - Jego przyjaciel zaśmiał się. -

Biedna wdowa nie może oderwać od ciebie oczu. Może
czegoś od ciebie chce?

Ledwie na nią spojrzawszy, Szela odsunął ją na bok i

warknął.

- Zejdź mi z drogi!
Tamar poczuła, jak rumieniec oblewa jej twarz. Syn Judy

nawet jej nie rozpoznał! Był dokładnie taki jak Er, arogancki i
pełen pogardy. Wpadł na stragan, niemal strącając wystawioną
na nim figurkę bożka domowego. Właściciel szybko
wyciągnął rękę, aby chwycić towar, a Szela i jego przyjaciel
roześmiali się i poszli dalej.

„Zejdź mi z drogi"...
Tamar walczyła z przepełniającym ją gniewem i rozpaczą.

Juda nie miał zamiaru dotrzymać obietnicy!

Co się z nią stanie, kiedy umrze jej ojciec? Czy będzie

musiała błagać o okruchy ze stołu braci lub zbierać pokłosie
na polach obcych ludzi? Do końca swych dni będzie skazana
na wstyd i życie na cudzej łasce. A wszystko tylko dlatego, że
Juda ją porzucił. To niesprawiedliwe! Juda skłamał. Nie miała
niczego. Żadnej przyszłości! Żadnej nadziei!

Tamar wróciła na stragan ojca i podała niebieską nić

matce. Następnie usiadła w najciemniejszym kącie i odwróciła
twarz.

- Długo cię nie było. Coś cię zatrzymało?
Gorące łzy paliły oczy Tamar, ale nie spojrzała na matkę.
- Sprzedawczyni upierała się przy swojej cenie. Tamar

chciała ukryć zawstydzenie.

Matka już jej nie napominała, ale Tamar czuła na sobie jej

czujne spojrzenie.

- Czy coś się stało, Tamar?

background image

- Jestem zmęczona.
Była zmęczona niekończącym się czekaniem. Zmęczona

robieniem sobie nadziei na to, że Juda dotrzyma obietnicy.
Zmęczona jałowością bezużytecznego życia! Zacisnęła dłonie.
Potrzebowała mądrej rady, ale komu mogła zaufać? Ojciec
powiedziałby, że od samego początku miał rację: Juda
wyrzucił ją z domu i zostawił na pastwę losu. Matka z kolei
była zadowolona z takiego obrotu spraw. Posuwała się w
latach i potrzebowała dodatkowych rąk do pracy. Zimran był
już na tyle bogaty, by zatrudnić służących, ale wolał topić
zyski w nowym kamiennym spichlerzu przeznaczonym na
nadwyżkę ziarna.

Dzień targowy dobiegł końca, rozebrano stragany.

Przyszedł ojciec Tamar wraz z jej braćmi, żeby załadować
rzeczy na osły. Czekała ich długa podróż do domu.

Tamar nie odezwała się ani słowem na temat Szeli, dopóki

nie została sam na sam z Aksą.

- Rozmawiał z tobą?
- O tak. Powiedział, żebym zeszła mu z drogi.
Tamar przycisnęła rękę do ust, tłumiąc dławiący ją szloch.

Zamknęła oczy, próbując zapanować nad emocjami.
Potrząsnęła głową.

Aksa objęła ją i pogłaskała po plecach.
- Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie.
- Stałam tuż przed nim, Akso, a on mnie nawet nie

rozpoznał.

- Kiedy przyszłaś do domu Judy, byłaś młodą

dziewczyną. Teraz jesteś kobietą. Nic dziwnego, że Szela cię
nie poznał. Wątpię, czy udałoby się to nawet Judzie.

- Nie rozumiesz, co to oznacza?
- Tak, rozumiem. To ty nigdy nie rozumiałaś. Tamar

odsunęła się.

- Myślałam...

background image

Aksa potrząsnęła głową.
- Miałaś nadzieję. Byłaś jedyną osobą, która wierzyła

temu człowiekowi. - Dotknęła czule policzka Tamar. - To on
nie dotrzymał obietnicy.

- Muszę coś zrobić, Akso. Nie mogę tego tak zostawić.
Aksa i Tamar rozmawiały do późna w nocy, ale nie

znalazły rozwiązania. W końcu Tamar, wyczerpana po całym
dniu, zapadła w niespokojny sen.

Tamar doiła kozy, kiedy podeszła do niej matka. Wyraz jej

twarzy wskazywał, że zdarzyło się coś strasznego. Tamar
wstała.

- Co się stało, mamo?
- Żona Judy nie żyje.
Po pomarszczonych policzkach matki popłynęły łzy, ale

jej oczy płonęły niczym ogień.

Tamar cofnęła się i poczuła przeszywający chłód.
- Kto przysłał wiadomość?
- Nikt! Twój ojciec usłyszał o tym od przyjaciela, który

handluje z Hebrajczykami. Batszebę już pogrzebano! Nawet
nie posłano po ciebie, żebyś mogła ją opłakiwać.

Oczy matki pociemniały z gniewu.
- Ten Hebrajczyk lekceważy cię, a ja nic nie mogę na to

poradzić. Wpędzi mnie to chyba do grobu! - Matka gorzko
zapłakała.

Tamar odwróciła głowę i zamknęła oczy. Żałowała, że nie

może zapaść się pod ziemię i uniknąć kolejnego upokorzenia.
Matka podeszła bliżej.

- Kiedy wreszcie zrozumiesz, w jakim położeniu się

znalazłaś? Twój brat widział Szelę na targu. Zlitował się nad
tobą i powiedział o tym mi, a nie ojcu! Szela jest dorosłym
mężczyzną! Być może opuścił już swój rodzinny dom.
Zapewne wybierze sobie żonę i będzie postępował tak, jak mu
się podoba. Pójdzie w siady Judy!

background image

Tamar odwróciła się. Matka miała rację. Juda nigdy nie

panował nad synami. Nie potrafił powściągnąć ani
zachowania Era, ani Onana. Dlaczego miałoby być inaczej z
Szelą? Wszyscy mężczyźni w domu Judy żyli dla
przyjemności, nie myśląc o dniu jutrzejszym. Drżąc na całym
ciele, Tamar chodziła w tę i z powrotem. W końcu usiadła i
wróciła do dojenia kóz.

- Jak możesz milczeć, słysząc takie wiadomości? Ten

podły mężczyzna opuścił cię na dobre!

- Dość! - Tamar spojrzała gniewnie na matkę. - Nie będę

mówiła nic przeciwko Judzie i jego synom. Pozostanę lojalna
wobec domu mego męża bez względu na to, jak mnie
potraktują. - Żałowała, że nie potrafi okiełznać swoich myśli
tak łatwo jak języka!

- My przynajmniej dajemy ci chleb.
- Jak z łaski. Ale ciężko zapracowałam na każdy kęs.
- Ojciec mówi, że powinnaś udać się do Kezib i wołać o

sprawiedliwość w bramach miasta!

A więc Zimran wiedział o wszystkim. Dopełniła się miara

jej upokorzenia. Tamar oparła się czołem o kozę. Jej udręka
była tak dojmująca, że nie potrafiła już nawet płakać.

- Już dawno powinnaś była oskarżyć Judę. - Matka Tamar

pozostawała nieprzejednana. - To twoje prawo! Czy
zamierzasz siedzieć tu do końca życia i nic nie robić? Kto się
o ciebie zatroszczy, kiedy się zestarzejesz? Co się z tobą
stanie, kiedy nie będziesz już mogła pracować i zbierać
pokłosia? - Matka uklękła obok Tamar i chwyciła ją za ramię.
- Niech starszyzna miasta dowie się, jak potraktował cię ten
Hebrajczyk, przynosząc wstyd nam wszystkim! Niech ludzie
się dowiedzą, że Juda złamał swoją obietnicę! Tamar spojrzała
na matkę.

- Znam tego człowieka lepiej niż ty, mamo. Jeśli

zawstydzę go przed całym Kezib i Adullam, nie pobłogosławi

background image

mnie! Jeśli oczernię teścia, czy sądzisz, że okaże dobroć i
miłosierdzie, dając mi Szelę?

Matka Tamar była rozgoryczona.
- A więc zamierzasz nadal czekać. Pogodzisz się z

krzywdą, jaką ci wyrządził. Miną lata, a ty zestarzejesz się
bezdzietnie. - Z oczu matki popłynęły gorące łzy. - Ile czasu
jeszcze upłynie, zanim skończy się pora na rodzenie dzieci?
Przecież nie będziesz wiecznie młoda! Kto się nad tobą
ulituje, kiedy umrze twój ojciec?

Tamar zakryła twarz.
- Proszę, nie dręcz mnie! Próbuję znaleźć jakieś

rozwiązanie. .. - Tamar zaczęła szlochać.

Matka nie odzywała się przez chwilę. Następnie delikatnie

położyła rękę na jej ramieniu.

- Życie kobiety jest ciężkie, Tamar. Jednak nie jest

możliwe bez mężczyzny.

Tamar z drżeniem nabrała powietrza i podniosła głowę.
- Wiem o tym lepiej niż ktokolwiek inny. - Wycierając

łzy, spojrzała na matkę. - Znajdę jakiś sposób.

Matka westchnęła i spojrzała w stronę wzgórz.
- Mężczyzna, który rozmawiał z ojcem, powiedział, że

żona Judy długo chorowała. Co najmniej od dwóch lat.
Umarła powolną i okrutną śmiercią. - Zawahała się, ściągnęła
brwi i spytała:

- Juda miał tylko jedną żonę, prawda?
- Tak, tylko Batszebę.
- Nie miał nałożnic?
- Nie.
Mleko wpadało z pluskiem do glinianej miski. Tamar

skupiła się na pracy, starając się nie reagować na delikatny
dotyk matki. Nie chciała się znowu rozpłakać - wylała już
morze łez.

background image

- Ten mężczyzna powiedział, że Juda wybiera się do

Timny ze swoim przyjacielem z Adullam - rzekła matka i
pozwoliła, aby jej słowa zawisły na moment w powietrzu.
Następnie dodała: - Już niedługo zacznie się strzyżenie owiec i
świętowanie.

Tamar patrzyła na matkę, która uśmiechała się znacząco.

Nie odezwała się już ani słowem. Pogłaskała delikatnie ramię
Tamar koniuszkami palców i wyszła, żeby dać córce czas na
zastanowienie.

Tamar nie przerywała pracy. W jej głowie krążyły tysiące

myśli. Juda nie chciał dotrzymać obietnicy, ale ona wciąż
miała swoje prawa. Zgodnie z obyczajem, skoro Juda nie
zamierzał dać jej Szeli, obowiązek spłodzenia syna
przechodził na niego.

Juda wybiera się na strzyżenie owiec po śmierci żony!

Tamar wrzała z oburzenia. Timna była ośrodkiem handlowym
i miejscem kultu bogini Astarte. Tamar dobrze wiedziała, co
jej teść zamierza tam robić. Po mieście krążyły tabuny
nierządnic, które sprzedawały swoje ciało za kawałek chleba i
kielich wina! Jeśli ojciec wyrzuci ją z domu, może spotkać ją
podobny los.

Tamar postanowiła, że nie będzie już dłużej siedzieć

bezczynnie i czekać, aż Juda uszanuje obietnicę, której nigdy
nie miał zamiaru dotrzymać. Jeśli czegoś wkrótce nie zrobi,
Juda wiedziony przez rozpalone żądze nierozważnie odda
swoje nasienie pierwszej lepszej kobiecie w Timnie, która go
uwiedzie.

Zagryzając wargi, Tamar stanęła przed trudnym wyborem.

Czy powinna żyć dalej w czystości i czekać, aż Juda postąpi
właściwie - choć teraz była już pewna, że tak się nigdy nie
stanie - czy może raczej powinna uwieść teścia? Mogłaby
stanąć przy drodze i udawać nierządnicę. Szela jej nie
rozpoznał, więc może Judzie też by się to nie udało?

background image

Zaniosła gliniane naczynie do domu, gdzie matka

kończyła właśnie nakrycie głowy dla siostry. Tamar postawiła
miskę na ziemi i spojrzała na wytworne szaty leżące na
kolanach matki. A gdyby tak ubrała się w strój swojej siostry?

- To najlepsze nakrycie, jakie kiedykolwiek uszyłam. -

Matka podwiązała nić i przegryzła ją zębami. - Gotowe. -
Podniosła do góry swoje dzieło.

Tamar ostrożnie przesunęła ręką po materiale.
- Jest piękne!
- Spójrz na suknię. - Matka wstała i uniosła ją wyżej, żeby

Tamar mogła się dokładnie przyjrzeć. - Zrobiłam wszystko,
czego potrzebuje twoja siostra: opaskę na głowę, wstążki,
suknię, przepaskę, ozdoby na kostki i sandały. - Odwróciła się
do Tamar. - Nakrycie głowy było ostatnią częścią stroju.

Matka wyciągnęła rękę, a Tamar delikatnie podała jej

woalkę. Dziewczyna zauważyła, że dłonie matki drżały, kiedy
starannie składała ubranie i wkładała je do koszyka.

- Ojciec zamierza wysłać te rzeczy do Timny za dwa dni.

Twoja siostra potrzebuje ich na czas uroczystości.

Czy matka podejrzewała, jaki plan powstawał w jej

głowie?

- Jutro będę pracować w polu, mamo. Mogę nie wrócić do

domu przed zmierzchem.

Matka zamknęła koszyk, ale nie wstała i nie spojrzała na

córkę.

- Dojście do skrzyżowania dróg w Enaim zajmie ci trzy

godziny. Musisz wyruszyć przed świtem.

Tamar poczuła, że serce podchodzi jej do gardła, ale nie

odezwała się.

Matka skłoniła głowę.
- Jeśli Juda cię rozpozna, zabije cię. Zdajesz sobie z tego

sprawę?

- Jeśli mam zginąć, to zginę.

background image

- Szela jest próżnym młodzieńcem. Łatwiej byłoby go

uwieść.

- Pewnie tak, mamo. Ale ja nie chcę kolejnego szakala.

Zapoluję na lwa.

Kiedy Tamar wstała w środku nocy, lampa wciąż się

paliła. Matka dobrze wiedziała, ile oleju potrzeba, żeby
światło nie zgasło w godzinach najgęstszej ciemności. Za
chwilę miały już pojawić się pierwsze oznaki świtu. Tamar
podeszła na palcach do koszyka z ubraniem siostry. Podniosła
go i wyszła z domu.

Słońce powoli wschodziło, zamieniając gwiazdy w

gasnące iskry na blednącym niebie. Tamar szybko
przemierzała pola ojca, kierując się w stronę wyłaniających się
w oddali wzgórz. Zanim dotarła do skrzyżowania w Enaim,
słońce stało już wysoko, a ziemia była rozgrzana jego
promieniami. Tamar weszła do oliwnego zagajnika, szukając
miejsca, w którym mogła się ukryć.

Szybko zdjęła wdowie szaty, a następnie włożyła suknię i

ozdoby, które matka przygotowała dla siostry. Rozpuściła
włosy i zaczęła przeczesywać je palcami. Grube, czarne,
kręcone loki swobodnie spłynęły po jej plecach, sięgając aż za
pas. Włożyła nakrycie głowy. Małe dzwoneczki wokół jej
kostek pobrzękiwały, kiedy upychała do koszyka swoją czarną
szatę i chowała go za drzewem.

Tamar stanęła na skraju ogrodu, tak by przechodnie jej nie

widzieli. Pozostałą część poranka poświęciła na obserwowanie
drogi. Za każdym razem, gdy widziała dwóch zbliżających się
mężczyzn, serce podchodziło jej do gardła. Pozostawała w
ukryciu, nie zamierzając pokazywać się nikomu, oprócz Judy i
jego przyjaciela.

Minęło południe, kiedy na horyzoncie pojawił się Juda z

towarzyszącym mu Chirą. Tamar wyszła i usiadła na skraju
zagajnika. Kiedy się zbliżyli, wstała i zrobiła krok do przodu.

background image

Dzwoneczki na jej kostkach delikatnie zabrzęczały i
natychmiast przyciągnęły uwagę Judy. Zwolnił i spojrzał na
nią.

Jej dłonie były wilgotne od potu, a serce biło jak oszalałe.

Pragnęła uciec do sadu i ukryć się, ale obiecała sobie, że teraz
już nie stchórzy. Musi być odważna. Celowo ignorując
mężczyzn, pochyliła się do przodu, uniosła skrawek sukni i
zaczęła poprawiać cienkie paski w sandałach. Mężczyźni
przystanęli.

- Nie śpieszy nam się - powiedział Chira rozbawionym

głosem.

Tamar wyprostowała się, ale nie spojrzała w jego stronę.

Nie chciała, żeby do niej podchodził. Utkwiła wzrok w Judzie,
bo to on był mężczyzną, którego uwagi szukała. Czy teść ją
rozpozna? Tamar wstrzymała oddech, kiedy Juda zszedł z
drogi i zbliżył się do niej. Zatrzymał się tuż przed nią i
uśmiechnął się. Jego spojrzenie pobiegło w dół. Nie rozpoznał
jej. Prawie nie zwracał uwagi na jej zasłoniętą twarz.

- Pozwól mi położyć się z tobą - powiedział.
Tamar była zaskoczona tym, jak szybko Juda dał się

usidlić kobiecie - i to takiej, która nie miała żadnego
doświadczenia w sztuce uwodzenia! Czy właśnie tak
mężczyźni kupowali usługi nierządnic? Co powinna teraz
powiedzieć?

- Ona cię pragnie, Judo. - Chira uśmiechnął się szeroko. -

Zobacz, cała drży.

- Może jest nieśmiała. - odpowiedział cierpko Juda. - Idź

dalej, Chiro. Dogonię cię.

Chira zachichotał.
- Już dawno tego nie robiłeś, prawda, przyjacielu?

Poszedł dalej, zostawiając Tamar sam na sam z Judą.

Dziewczyna niemal nie straciła odwagi z powodu

intensywności jego spojrzenia. Nie spuszczał z niej wzroku.

background image

- A więc - powiedział - zostaliśmy sami. Co ty na to?
Tamar widziała, że jego potrzeba jest ogromna, ale nie

większa niż jej gniew. Czy jej siostra czułaby teraz
współczucie? Tamar nie umiała go z siebie wykrzesać. Siedem
lat temu błagała Judę, aby nie pozwalał Onanowi traktować jej
jak nierządnicy! Juda chciał, by uwiodła jego syna i
przekonała do wypełnienia obowiązku względem Era.

Dziś Tamar zamierzała uwieść Judę.
Dziewczyna zrobiła krok w tył, spoglądając nieśmiało

przez ramię.

- Ile mi zapłacisz? - przemówiła niskim głosem, mając

nadzieję, że go oczaruje.

- Przyślę ci koźlątko z mojego stada.
A gdzie było jego stado? W Tamar zawrzał gniew. Jakie to

typowe dla Judy, obiecywać coś, czego wcale nie miał
zamiaru dać. Najpierw syn, a teraz koźlątko! Nie przyjmie już
żadnej obietnicy z jego ust, ani teraz, ani nigdy.

- Co dasz mi w zastaw, abym miała pewność, że przyślesz

mi koźlątko?

Tamar spuściła oczy, aby Juda nie widział ognia, który w

nich płonął. Czy wyczuwał emocje w tonie jej głosu, czy też
mylił drżenie jej ciała z namiętnością?

Juda podszedł bliżej.
- A co chciałabyś dostać?
Tamar szybko rozważyła wszystkie możliwości. Chciała

czegoś, co nosiło imię Judy. Jeśli zajdzie w ciążę, będzie
potrzebowała dowodu na to, że to on jest ojcem.

- Daj mi twoją pieczęć, sznur i laskę, którą nosisz w ręku.
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, jej serce zamarło.

Poprosiła o zbyt wiele! Żaden mężczyzna przy zdrowych
zmysłach nie oddałby nikomu tych przedmiotów, a zwłaszcza
nierządnicy!

background image

Teraz Juda na pewno się domyśli. Wyciągnie rękę, zedrze

z jej twarzy zasłonę i zabije ją na rozstaju dróg.

Tamar lekko drgnęła, kiedy Juda wyciągnął rękę. Nagle

zdała sobie sprawę, że teść podaje jej laskę! Tamar wzięła ją, a
potem patrzyła ze zdziwieniem, jak Juda zdejmuje sznur ze
swojej szyi i wręcza jej również swoją pieczęć. Nie
zaprotestował ani jednym słowem! Opanowała go żądza!

Serce Tamar zalała gorycz. Całą siłą woli powstrzymała

się, by nie wybuchnąć głośnym płaczem. Przez tyle lat
czekała, aż Juda postąpi jak należy, a teraz patrzyła, jak bez
oporu wręcza klucze do swego domu kobiecie, którą uznał za
nierządnicę!

Jednak smutek szybko minął. Zastąpiło go uczucie

ekscytacji. Tamar miała powód do nadziei. Chociaż
zrezygnowała ze swej godności i upodliła się, miała teraz tę
jedyną szansę, aby urodzić dziecko domowi Judy. Aksa
powiedziała, że to właściwy czas na poczęcie. Tamar miała
nadzieję, że tak się stanie.

- Czy masz wynajęty pokój w mieście? - zapytał Juda.
- Dzień jest piękny, mój panie, a trawa dużo

przyjemniejsza niż kamienne łoże. - Trzymając w ręku laskę
Judy, Tamar weszła do oliwnego zagajnika.

Juda podążył za nią.
Juda zaspokoił pożądanie w cieniu drzewa oliwnego.

Potem zasnął w popołudniowym upale. Tamar cicho wstała i
zostawiła go pod drzewem. W pośpiechu odszukała koszyk,
zdjęła strój siostry i nałożyła swoje ubranie. Zawiesiła sznur i
pieczęć Judy na szyi, a następnie wepchnęła je pod wdowią
szatę. Zwinęła czerwoną suknię, nakrycie głowy i przepaski,
wkładając rzeczy głęboko do koszyka, aby dzwoneczki przy
ozdobach na kostki nie wydawały żadnego dźwięku.

background image

Odżyła w niej nadzieja. Przyłożyła ręce do łona, a z jej

oczu popłynęły łzy. Skłaniając głowę, wyszeptała cichą
modlitwę: „Proszę jedynie o sprawiedliwość".

Synowie Judy krzywdzili ją i wykorzystywali, Batszeba

obwiniała ją za ich grzechy, a Juda wyrzucił ją z domu, złamał
obietnicę i zostawił na pastwę losu. Jednak teraz zyskała
szansę na wszczepienie do rodowodu Abrahama, Izaaka i
Jakuba. Być może Juda, nawet nie wiedząc o tym, da jej
dziecko. Jeśli nasienie się przyjmie, Tamar zajmie swoje
miejsce pośród ludu, który Bóg, stwórca wszystkiego, wybrał
na swoją własność. A jeśli będzie to syn, stanie się jej
wybawcą.

Tamar z szacunkiem dotknęła pieczęci schowanej pod

ubraniem. Podniosła koszyk i wepchnęła go pod ramię.
Zabrała opartą o drzewo laskę Judy i ruszyła do domu.

Promień światła musnął powieki Judy i obudził go.

Nierządnicy już nie było. Nie znalazł jej przy drodze, tam
gdzie zobaczył ją pierwszy raz, więc pomyślał, że poszła do
miasta. Czując się nieswojo, ruszył w dalszą drogę. Przez cały
dzień próbował zagłuszyć wyrzuty sumienia. Nie był wcale
lepszy od Ezawa, który zrezygnował z pierworództwa za
miskę soczewicy. Dlaczego zgodził się oddać swoją laskę,
pieczęć i sznur świątynnej nierządnicy? Teraz, kiedy już zażył
przyjemności, nie mógł się doczekać, aż odzyska swoje
rzeczy.

Dogonił Chirę w pobliżu Timny. Przyjaciel drażnił go

przytykami i frywolnymi uwagami.

- Judo, gdzie jest twoja laska? Tylko nie mów mi, że...
- Odzyskam ją, kiedy poślę koźlątko tej kobiecie.
- Dałeś jej również swoją pieczęć i sznur? - Chira

roześmiał się i klepnął Judę po plecach. - Mam nadzieję, że
była tego warta!

background image

Zawstydzony Juda nic nie odpowiedział. Zrobił wymówkę

i poszedł szukać Szeli, którego posłał wcześniej ze stadami.
Strzygli razem owce, a potem Juda zawarł umowę z kilkoma
rolnikami, żeby przyprowadzili jego stada po zbiorach. Chira
dołączył do nich, ale powstrzymał się przed dalszymi
uwagami na temat nierządnicy spotkanej przy drodze.

- Chodź, mój przyjacielu, odpręż się i zabaw - powiedział,

chwiejąc się na nogach, upojony winem. - Nie musisz się
niczym martwić. Wszystko rozwiąże się samo. Przypomnij
sobie, jak wyglądało nasze życie, zanim pojawiły się żony,
synowie i troski. Timna ma wiele do zaoferowania.

Szela był chętny, żeby spróbować wszystkiego. Juda nie

potrafił. Ciągle przypominał sobie, ile już zapłacił za godzinę
przyjemności. Brakowało mu laski i wiedział, że nie poczuje
się lepiej, dopóki nie odzyska również pieczęci i sznura. Był
gotowy wyjechać na długo przed zakończeniem święta. Kiedy
uroczystości dobiegły końca, Juda nie chciał wracać tą samą
drogą do domu. Zaczął się wykręcać.

- Chiro, muszę zabrać stada na lepsze pastwisko. A ty

wracasz drogą przez Enaim, prawda?

- Tak jak zwykle.
- Chiro, wyświadczyłem ci wiele przysług, prawda?

Zabierz to koźlątko i daj je nierządnicy przy drodze do Enaim.
Odzyskaj moją laskę, pieczęć oraz sznur i przynieś mi je do
domu. Zrób to dla mnie, przyjacielu, a ja okażę ci swoją
wdzięczność, kiedy zobaczę cię następnym razem.

Oczy Chiry błysnęły.
- Oczywiście.
- Chcę cię jeszcze o coś prosić. Chira uniósł dłoń.
- Nie mówi nic więcej. Jesteś moim przyjacielem. Nikt się

ode mnie nie dowie o tym, co się wydarzyło. - Chira
wyszczerzył zęby. - Z przyjemnością spełnię twoją prośbę. -

background image

Chira ruszył w drogę, odwracając się przez ramię. - Być może
sam spędzę kilka godzin w tym oliwnym gaju!

Przez kilka tygodni Juda nie myślał o dziewczynie ani o

cenie, jaką zapłacił za swój grzech, aż do czasu, kiedy Chira
przyszedł do jego domu z pustymi rękoma.

- Szukałem jej wszędzie, Judo. Poszedłem nawet do

miasta, ale wszyscy mówili, że na skrzyżowaniu dróg nigdy
nie było żadnej nierządnicy świątynnej. Śmiali się i pytali,
dlaczego sądzę, że miałaby tam być, skoro świątynia jest w
Timnie.

Juda nie zastanawiał się wcześniej nad tym, dlaczego

spotkał tę dziewczynę przy drodze. Ale teraz, im więcej o tym
myślał, wyrzucał sobie, że nie zwrócił na to uwagi wcześniej!
Zdenerwował się, gdy uświadomił sobie, że został oszukany.
Nie wiedział tylko z jakiego powodu. Dlaczego nierządnica
miałaby go okłamać? Po co jej jego sznur, pieczęć i laska?
Koźlę można było sprzedać, a pieniądze wydać na utrzymanie.
Kto kupiłby pieczęć i laskę, na której widniało imię innego
mężczyzny, zwłaszcza tak znanego jak on?

- Co robić, Judo? - Chira sączył wino. - Czy powinniśmy

tam wrócić i jeszcze raz jej poszukać?

- Niech zatrzyma zastaw! Zrobiliśmy wszystko, żeby

posłać jej koźlę. Jeśli wrócimy, narazimy się tylko na
pośmiewisko.

Kiedy kilka dni później Chira ruszył w drogę, Juda

wyszedł z domu i uciął prostą, mocną gałąź z drzewa
migdałowego. Ostrugał korę i wyrył w drewnie swoje imię.
Nowa laska była dobra, ale nie leżała w dłoni jak tamta,
podarowana przez ojca. Nowa gliniana pieczęć nie miała w
sobie tej samej autentyczności co tamta, wykonana z
kamienia, którą kiedyś posiadał.

Niebawem Juda zapomniał zupełnie o tym, co zdarzyło się

na skrzyżowaniu dróg w Enaim.

background image

Rozdział 6
Tamar nie powiedziała nikomu ani słowa o udanej

podróży do Enaim, a matka o nic nie pytała. Następnego
poranka Zimran wyruszył do Timny ze starszym bratem
Tamar. Zabrali ze sobą koszyk ze świątynnymi ubraniami dla
siostry.

Gdy upłynęły dwa tygodnie i miesięczne krwawienie się

nie pojawiło, Tamar wiedziała, że jest w ciąży. Cieszyła się,
ale jednocześnie była przerażona. Utrzymywała tę wiadomość
w tajemnicy i zachowywała się tak jak zwykle. Wstawała
wcześnie rano i pracowała przez cały dzień. Nikt nie zauważył
żadnej zmiany, chociaż Aksa była najbardziej podejrzliwa i
zakłopotana nagłą wstydliwością dziewczyny.

W nocy, kiedy inni spali, Tamar kładła ręce na brzuchu.

Czasami ogarniał ją strach i zastanawiała się, jak śmiała
oszukać Judę. Co zrobi jej teść, kiedy się dowie? Była gotowa
zaryzykować wszystko, nawet własne życie, za szansę
urodzenia potomstwa. Teraz martwiła się o dziecko, które
nosiła w swoim łonie. Wkrótce ciąża stanie się widoczna, jeśli
Aksa już czegoś się nie domyśla. Gdy ojciec Tamar dowie się
o tym, może ją zabić w przypływie gniewu. Jeśli zginie, ten
sam los spotka również dziecko Judy, a jego linia nie zostanie
przedłużona.

Dziewczyna starała się myśleć racjonalnie i nie poddawać

emocjom. Wciąż należała do rodziny Judy, bez względu na to,
czy uznawał to czy nie. Decyzja o jej życiu bądź śmierci
spoczywała w rękach Judy, nie Zimrana. Prawda była jej
jedyną ochroną, ale nie mogła ujawnić jej w sposób, który
przyniósłby Judzie wstyd. Gdyby chciała go upokorzyć, już
dawno krzyczałaby o tym w bramach miasta.

Tamar nie zwierzyła się nawet Aksie, mimo że niania

zarzucała ją codziennie pytaniami.

background image

- Gdzie byłaś tamtego dnia? Dlaczego mnie nie

obudziłaś? Szukałam cię w polu. Powiedz mi, gdzie wtedy
poszłaś i po co?

W końcu Aksa zapytała ją na osobności.
- Co zrobiłaś, Tamar? Z kim spałaś? Na bogów, obydwie

jesteśmy zgubione!

- Zrobiłam, co musiałam, Akso. Tradycja mojego ludu i

ludu Judy mówi, że mam prawo do dziecka z Szeli lub z jego
ojca. A jednak musiałam zaryzykować wszystko, żeby
otrzymać sprawiedliwość z rąk Judy. Upodliłam się i użyłam
podstępu, aby spłodzić to dziecko, bo w przeciwnym razie
umarłabym w pohańbieniu. - Tamar chwyciła nianię za ręce i
mocno je uścisnęła. - Zaufaj mi.

- Musisz im powiedzieć...
- Nie. Jeszcze nie teraz.
- A jeśli twój ojciec się dowie? Czy ulituje się nad tobą,

jeśli będzie przekonany, że popełniłaś cudzołóstwo?

- O moim losie zadecyduje Juda.
- W takim razie umrzesz, a dziecko wraz z tobą. Juda

myśli, że przynosisz nieszczęście i jesteś przyczyną śmierci
jego synów. Będzie miał wymówkę, żeby się ciebie pozbyć!

- Nic już nie mów.
- Ojciec cię zabije! - Aksa zamknęła oczy i zasłoniła

twarz. - Powinnaś była zaczekać.

- Zestarzałabym się i umarła, zanim Juda by mnie

wezwał.

- A teraz zamierzasz zniszczyć siebie i dziecko?

Zdradziłaś Judę i sprowadziłaś hańbę na ten dom. Powiedz mi,
co się stało.

- Nic ci nie powiem. - Ostrożność i nadzieja na lepszą

przyszłość kazały Tamar milczeć.

To był jej sekret - i Judy, choć on nie był jeszcze niczego

świadomy. Tamar zamierzała strzec tej cennej tajemnicy i

background image

zachować ją tylko dla siebie. Laskę Judy ukryła w sienniku, a
sznur i pieczęć trzymała na szyi pod wdowimi szatami. Nie
pokaże ich Aksie. Nie przyzna się i nie da niani ani ojcu
powodu do naśmiewania się z Judy. Tamar chciała wypełnić
swój obowiązek wobec rodziny. Pragnęła być przyjęta przez
swój lud. Czy Juda jej podziękuje, jeśli wystawi go na
pośmiewisko?

Tamar myślała o Judzie. O jego dumie, bólu i stratach. Nie

miała zamiaru dokładać kolejnego upokorzenia do jego
zmartwień. Juda ją porzucił, ale ona nie zawstydzi ojca swego
dziecka przed innymi ludźmi.

Tamtego poranka, kiedy stała na skrzyżowaniu dróg i

czekała na Judę, miała czas, żeby przemyśleć ryzyko, którego
się podejmowała, i zastanowić się nad swoją przyszłością.
Juda zadecyduje o jej życiu lub śmierci. Kiedy stała nad
teściem pogrążonym we śnie, drżała z gniewu. Miała ochotę
zbudzić go i wytknąć mu jego grzech. Marzyła o tym, żeby
nim potrząsnąć i krzyknąć: „Widzisz do czego mnie
doprowadziłeś, Judo! Zobacz, co zrobiłeś!". Kiedyś Juda
namawiał ją, by odegrała wobec Onana rolę nierządnicy.
Zamiast tego odegrała ją wobec Judy.

Tamar nie kierowała się gniewem. Nie interesowała ją

zemsta. Chciała sprawiedliwości. Ryzykowała wszystkim,
mając nadzieję na coś lepszego, ważnego i trwałego. Pragnęła
dziecka. Powodu do życia! Przyszłości i nadziei! Podsycała
ten mały płomień, który się w niej rozpalił, choć dobrze
wiedziała, że wszystko nadal pozostaje w rękach Judy.

- Może będziesz miała szczęście i poronisz - powiedziała

Aksa.

- Jeśli tak się stanie, wolę umrzeć razem z dzieckiem.
- Możesz zginąć nawet wcześniej. - Aksa zakryła twarz i

zaczęła szlochać.

background image

Tamar uśmiechnęła się ze smutkiem. Dlaczego pokładała

tak wielką nadzieję w człowieku, który ani razu nie postąpił
jak należy? Czy Juda ochronił ją przed brutalnością Era albo
zadbał o to, żeby Onan wypełnił obowiązek względem swego
brata? Sam Juda złamał obietnicę, nie dając jej Szeli za męża.
Skąd brała się w niej nadzieja na przetrwanie, skoro jej życie
spoczywało w rękach takiego człowieka?

Mimo wszystko miała nadzieję. Postanowiła wierzyć. Nie

zgodziła się poddać lękom, które ją prześladowały, ani
obawom o dziecko, które nosiła - dziecko Judy, jego nadzieję i
przyszłość.

Jednak czy Juda jej wysłucha, kiedy nadejdzie czas

ujawnienia prawdy?

Minęły jeszcze dwa miesiące, zanim nastał dla Tamar

sądny dzień. Aksa gwałtownie nią potrząsnęła, chcąc ją
obudzić. Zdezorientowana Tamar usiadła. Nagle zdała sobie
sprawę, że zasnęła pod murem, przy którym pracowała.

- Jesteś zgubiona - powiedziała Aksa, a łzy zalewały jej

twarz. - Zgubiona! Służący zauważył cię śpiącą i poszedł do
twojego ojca. On z kolei wezwał mnie. Musiałam mu
powiedzieć prawdę. Musiałam. - Niania chwyciła Tamar za
ramiona. - Uciekaj! Musisz się ukryć!

Na Tamar spłynął dziwny spokój. Jej oczekiwanie

dobiegło końca.

- Nie - powiedziała cicho i wstała.
Dwóch braci przemierzało pole dużymi krokami w jej

kierunku. Kiedy podeszli bliżej, zaczęli ją przeklinać i
oskarżać. Tamar nie odezwała się ani słowem. Chwycili ją za
ramiona i skierowali się w drogę powrotną. Ojciec wyszedł
przed dom. Jego twarz była czerwona, a ręce zaciśnięte w
pięści.

- Jesteś w ciąży?
- Tak.

background image

Zimran rzucił się na nią, nie pytając nawet, kto jest ojcem

dziecka. Kiedy ją kopał, zwinęła się w kłębek, zasłaniając
brzuch, aby ciosy nie skrzywdziły dziecka.

- Nie masz prawa mnie osądzać! - Tamar krzyczała na

niego z furią.

- Nie mam? Jesteś moją córką! - Kopnął ją ponownie.
Tamar próbowała złapać oddech i wstać, ale Zimran

chwycił jej chustę wraz ze znajdującym się pod nią
warkoczem i zaczął ją szarpać w górę i w dół. Dziewczyna
wbiła paznokcie w jego ręce, aby się uwolnić. W łonie nosiła
lwiątko i zamierzała walczyć jak lwica, żeby je ocalić. Wstała,
a jej stopy mocno wrosły w ziemię. Podniosła do góry ręce.

- Należę do rodziny Judy, nie twojej! Zapomniałeś o tym?
- Juda podziękuje mi za to, że cię zabiłem.
- To Juda musi wykonać wyrok! Nie ty! Juda, i nikt inny!

Oddychając ciężko, Zimran utkwił w niej wzrok.

- Zabawiałaś się w nierządnicę tuż pod moim nosem!

Powinienem cię zabić!

Tamar widziała w oczach ojca łzy gniewu i wstydu, ale nie

poddała się.

- Dlaczego miałbyś oszczędzić Judzie kłopotu, ojcze?

Dlaczego moja krew miałaby spaść na twoje ręce? To on mnie
opuścił sześć lat temu! Niech to, co stanie się ze mną i moim
dzieckiem, spadnie na niego.

Ojciec Tamar krzyknął do służącego.
- Idź i powiedz Judzie, że Tamar jest w ciąży z nierządu!

Zapytaj go, co chce z nią zrobić!

Służący pobiegł przez pole.
Zimran spojrzał na Tamar z gniewem.
- A ty nierządnico, idź i czekaj.
Tamar była posłuszna. Kiedy została sama, zaczęła się

gwałtownie trząść. Zacisnęła dłonie wilgotne od potu. Jej
serce drżało.

background image

A co jeśli Juda nie przyjdzie?
Wiadomość o nierządzie Tamar wzburzyła Judę. Odkąd

wydalił ją ze swego domu, upłynęło już sześć lat, ale
oczekiwał, że pozostanie czysta do końca życia. Wiedział, że
jeśli okaże Tamar litość i pozwoli jej żyć, dziecko, bez
względu na to, kto był ojcem, stanie się częścią jego rodziny.
Nie mógł w żaden sposób do tego dopuścić.

Gniew Judy mieszał się z satysfakcją. Miał okazję pozbyć

się Tamar. Zgrzeszyła przeciwko jego domowi w najbardziej
podły sposób i miał prawo ją osądzić. Batszeba byłaby
zadowolona. Miała rację: Tamar była zła. Dziewczyna nosiła
w sobie niegodziwość. Przez nią stracił Era i Onana!
Odebranie jej Szeli było najmądrzejszą rzeczą, jaką
kiedykolwiek uczynił.

Niech cierpi. Czyż on nie cierpiał z jej powodu?

Ukamienowanie wydawało się zbyt szybkie i proste. Niech
odczuje ból swoich grzechów.

- Wyprowadźcie ją i spalcie! Powtarzam, spalcie ją! -

krzyknął Juda.

Zanim służący opuścił jego dom, Juda czuł, że jego los się

zmienia. Nadszedł czas, by odbudować rodzinę i poszukać
żony dla ostatniego syna, Szeli.

Tamar usłyszała zamieszanie i wiedziała, co Juda

postanowił. Matka lamentowała, ojciec krzyczał. Dziewczyna
zasłoniła twarz i zaczęła się modlić. „Boże nieba i ziemi,
pomóż mi! Wiem, że nie należę do twojego ludu. Wiem, że
jestem niegodna, ale skoro troszczysz się o Judę, który jest
twoim synem, to uratuj mnie! Zachowaj dziecko, które w
sobie noszę!".

Aksa wpadła do pokoju.
- Juda kazał cię spalić. Och, Tamar...

background image

Tamar nie płakała ani nie błagała. Szybko wstała i

sięgnęła do siennika. Wzięła swoją chustę i owinęła nią laskę
Judy. Zdjęła z szyi sznur oraz pieczęć i wręczyła je Aksie.

- Zanieś te rzeczy Judzie. Biegnij szybko, Akso. Powiedz

mu: „Mężczyzna, do którego należy ta pieczęć i laska, jest
ojcem mego dziecka. Poznajesz je?".

Przed domem panował chaos. Matka Tamar zanosiła

histeryczne błagania, a ojciec krzyczał:

- Ostrzegałem ją! Powiedziałem jej, co się stanie, jeśli

zdejmie wdowie szaty!

- Nie, nie możesz tego zrobić...
- Zejdź mi z drogi, kobieto! Tamar sama sprowadziła na

siebie nieszczęście!

Tamar pchnęła nianię.
- Idź Akso! Nie zawiedź mnie! Biegnij! Biegnij!
Gdy tylko Aksa wyszła, Tamar stanęła w rogu pokoju, w

miejscu, z którego mogła się najlepiej bronić. Weszli jej
bracia.

- Czy nie okażecie litości własnej siostrze?
- Po tym jak nas zhańbiłaś?
Mocowali się z nią, obrzucając wyzwiskami. Tamar im

niczego nie ułatwiała. Zaczęli ją wlec przez pokój. Ojciec stał
na zewnątrz.

- Juda kazał cię spalić i tak właśnie zrobimy!
Czy sądzili, że tak łatwo pozwoli im się zabić? Że nie

będzie walczyć o życie nienarodzonego dziecka?

Tamar zaczęła kopać i drapać. Gryzła ich i krzyczała na

nich.

- Niech Juda mnie spali!
Bili ją, a ona z całą nagromadzoną w niej furią, oddawała

im ciosy.

- Niech Juda zobaczy jak wykonujecie jego wyrok!

Zabierzcie mnie do Judy! Dlaczego moja śmierć ma spaść na

background image

wasze głowy? - Tamar używała w walce paznokci i stóp. -
Niech on mnie podpali!

Juda ujrzał kobietę biegnącą w jego kierunku z tobołkiem

w ręce. Zmarszczył brwi, osłonił oczy przez blaskiem słońca i
rozpoznał Aksę, nianię Tamar. Zacisnąwszy zęby, przeklął
pod nosem. Bez wątpienia przyszła, żeby błagać o litość dla
tej nikczemnej dziewczyny.

Sapiąc i drżąc z wycieńczenia, Aksa upadła na kolana.

Upuściła tobołek u jego stóp.

- Tamar mnie przysłała...
Nie będąc w stanie nic więcej z siebie wykrztusić,

chwyciła za brzeg chusty i mocno pociągnęła. Z zawiniątka
potoczyła się laska. Jego laska! Aksa wyciągnęła dłoń,
pokazując mu czerwony sznur z kamienną pieczęcią.

Juda wyrwał ją z ręki Aksy.
- Skąd to masz?
- Tamar...
- Mów, kobieto!
- Tamar! Kazała mi przynieść te rzeczy i powiedzieć:

„Mężczyzna, do którego należy ta pieczęć i laska, jest ojcem
mego dziecka. Poznajesz je"? - Aksa skłoniła głowę, z trudem
łapiąc oddech.

Judzie zrobiło się niedobrze. Kiedy podnosił laskę do

góry, zalała go fala zimna. To Tamar była nierządnicą przy
drodze! Przebrała się i oszukała go, żeby wypełnił wobec niej
prawo do posiadania dziecka. Juda poczuł wstyd. Pan widział
wszystko, co zrobił. Nic nie ukryło się przed Jego wzrokiem.
Juda poczuł, że cierpnie mu skóra i że drętwieje z przerażenia.

Nagle usłyszał szept: Kiedy postąpisz jak należy, Judo?

Wiele lat temu Tamar wypowiedziała te słowa, ale tym razem
był to inny głos, miękki i przerażający, docierający do
najgłębszych zakamarków w jego umyśle i sercu. Złapał się za
głowę i trząsł się ze strachu.

background image

- Mój panie? - Aksa coraz szerzej otwierała oczy.
Serce Judy biło jak oszalałe. Krzyknął i zaczął biec.

Musiał powstrzymać wykonanie wyroku, o którym sam
zdecydował. Jeśli nie dotrze do Zimrana na czas, to śmierć
dwóch kolejnych osób spadnie na jego głowę: śmierć Tamar i
dziecka, które w sobie nosiła. Jego dziecka!

- O Boże, przebacz mi! - Juda biegł szybciej niż

kiedykolwiek w swoim życiu. - Niech ten grzech spadnie na
moją głowę!

Dlaczego kiedyś nie pobiegł tak samo za Izmaelitami?

Dlaczego nie uratował swego brata z ich rąk? Teraz było już
za późno, aby odwrócić to, co wtedy zrobił.

- O Boże, miej litość, Boże mojego ojca, Izraela! Daj mi

siłę! Niech życie dziewczyny i dziecka będzie ocalone.

Zimran i jego synowie wyszli Judzie na spotkanie. Wlekli

za sobą Tamar, która walczyła jak kobieta pozbawiona
rozumu. Zimran trzymał ją za włosy, a brat kopał. Zimran
pchnął ją w stronę Judy, stawiając jednym szarpnięciem na
nogi. Z każdym oddechem rzucał na nią przekleństwa.

- Puść ją! - krzyknął Juda.
Kiedy Zimran ponownie ją uderzył, wściekłość rozpaliła

Judę.

- Jeszcze raz ją uderzysz, a zabiję cię! Zimran

natychmiast zaczął się bronić.

- Przecież sam chciałeś, abyśmy ją spalili! I masz do tego

prawo. Zdradziła cię i popełniła nierząd.

Tamar stała cicho. Jej ciało pokrywał kurz, a twarz była

posiniaczona i zakrwawiona. Była bita, wleczona po ziemi,
szarpana i wyśmiewana za jego grzech. Nawet ojciec i bracia
nie okazali jej najmniejszego współczucia. Stała i nie
odzywała się ani słowem.

Juda zaczerwienił się. A czy on kiedykolwiek okazał tej

młodej kobiecie litość? Znosiła maltretowanie przez Era, a on

background image

nie zrobił nic, aby go powstrzymać. Upomniała się o prawo do
dziecka z Onana, a on zasugerował, żeby odegrała rolę
nierządnicy. Błagała o litość, a on ją opuścił. Ani razu nie
zaprotestowała w bramach miasta i nie zawstydziła go.
Zamiast tego poniżyła się i przebrała za nierządnicę, aby
spłodzić dziecko dla jego domu. A potem nie ujawniła jego
grzechu, tylko oddała mu potajemnie laskę, sznur i pieczęć,
chroniąc jego reputację.

Łzy napłynęły mu do oczu. Miał ściśnięte gardło. Tamar

stała przed nim ze spuszczoną głową. Nie powiedziała nawet
jednego słowa w swojej obronie, czekając, wciąż czekając, tak
jak zawsze, na to, aby on okazał się takim człowiekiem, jakim
powinien być.

Kiedy postąpisz jak należy, Judo?
- Ona jest bardziej sprawiedliwa niż ja, bo ja nie

dotrzymałem obietnicy i nie pozwoliłem jej poślubić Szeli.

- Może i tak, ale nie miała prawa zachować się jak

nierządnica pod moim dachem.

Juda spojrzał w ciemne oczy Zimrana i zobaczył odbicie

swojego zimnego serca. Duma Zimrana została zraniona i za
to chciał zniszczyć Tamar. Duma Judy została złamana. Czyż
nie obwiniał Tamar za grzechy innych? Bez żadnych
skrupułów odrzucił ją i zostawił. Jeszcze przed chwilą cieszył
się na samą myśl o wykonaniu na niej wyroku, wiedząc, że
będzie umierać w męczarniach trawiona przez ogień.
Zgrzeszył setki razy przeciwko niej i przeciw Bogu, nie
zastanawiając się nawet przez chwilę, jaką cenę ponosi Tamar.
A teraz kiedy jego winy go dosięgły, miał wybór: grzeszyć
dalej lub pokutować.

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego. Zobaczył

w jej oczach blask. Mogła go teraz skompromitować i bez
końca go upokarzać. Mogła opowiedzieć, w jaki sposób
oszukała go na skrzyżowaniu dróg w Enaim. Mogła uczynić

background image

go pośmiewiskiem w oczach ojca, braci i każdej innej osoby,
która by się o tym dowiedziała. Juda wiedział, że zasługiwał
na publiczne ośmieszenie, a nawet na coś gorszego. Widział
jej gniew, gorycz i żal. I rozumiał jej uczucia, ale aż do tej
pory nie zmienił swego zdania.

Zrobił krok do przodu i podniósł laskę. Trzymał ją

obydwoma rękoma, gotowy do stoczenia walki.

- Zabierz od niej swoje ręce, Zimranie. Dziecko należy do

mnie.

Kiedy Juda zrobił kolejny krok, ojciec Tamar zbladł.

Odsunął się do tyłu, a jego synowie wraz z nim.

- No to ją zabieraj. Zrób z nią, co chcesz.
Zimran odszedł ze zmieszanym wyrazem twarzy. Jego

synowie podążyli za nim.

Tamar odetchnęła z ulgą i upadła na kolana. Skłaniając

głowę, położyła dłonie na brudnych stopach Judy.

- Wybacz mi, panie.
Jej ramiona zadrżały i zaczęła płakać. Oczy Judy napełniły

się łzami. Uklęknął na jednym kolanie i delikatnie położył
rękę na jej plecach.

- To ja potrzebuję twojego przebaczenia, Tamar. Dźwięk

jej płaczu łamał mu serce. Pomógł jej wstać.

Dziewczyna gwałtownie się trzęsła. Jedno oko miała

podbite i spuchnięte. Krwawiła jej warga. Jej ubranie było
podarte, a gdzieniegdzie na jej ciele widniały zadrapania od
kamienistej ziemi.

Wiele lat temu, kiedy Juda ujrzał ją po raz pierwszy na

polu Zimrana, wyczuł coś szczególnego w tej dziewczynie i
chciał, aby stała się częścią jego rodziny. Tamar była
Kananejką, ale miała w sobie honor i lojalność. Była również
odważna i silna. Juda nie miał żadnej wątpliwości, że to Bóg
pomógł mu ją wybrać. Tamar zaryzykowała wszystko, aby

background image

urodzić dziecko, które mogło uchronić jego dom od ruiny.
Juda ujął jej twarz w dłonie.

- Niech Bóg mojego ojca, Izraela, wybaczy mi moje

grzechy przeciwko tobie!

Następnie pocałował ją w czoło. Ciało Tamar rozluźniło

się.

- I moje przeciwko tobie.
Dziewczyna uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawiły się

łzy.

Tamar wzbudziła w Judzie ogromną czułość. Szedł obok

niej, dopóki się nie potknęła. Wtedy wziął ją w ramiona i niósł
przez resztę drogi do swego domu. Aksa wybiegła im na
spotkanie, gotowa do opatrzenia ran Tamar.

Juda czekał na zewnątrz. Ukrył twarz w dłoniach. Ze

złamaną dumą i pokornym sercem, modlił się jak nigdy
wcześniej, błagając o kogoś innego niż on sam. Nastał
zmierzch, kiedy Aksa w końcu wyszła z domu.

- Jak ona się czuje?
- Śpi, mój panie - Aksa uśmiechnęła się. - Wydaje się, że

wszystko jest w porządku. Tamar nie straciła dziecka.

- Dzięki niech będą Bogu!
Juda poszedł do swoich stad i wybrał najlepsze jagnię,

jakie znalazł, baranka bez skazy. Wyznał przed Panem swoje
grzechy i rozlał krew na ofiarę przebłagalną. Potem położył
się twarzą do ziemi przed Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba,
i błagał Go o przebaczenie oraz odnowienie.

Tamtej nocy Juda po raz pierwszy od wielu lat zasnął

spokojnym snem.

Aksa miała wrażenie, jakby mieszkała na krawędzi

urwiska i w każdej chwili mogła się poślizgnąć i spaść. Tamar
bardzo się zmieniła. Przejęła dowodzenie w domu Judy, tak
jakby zrobiła to pierwsza żona, a jednym z jej
najważniejszych rozkazów było usunięcie i zniszczenie

background image

wszystkich domowych bożków Batszeby. Szela przyłączył się
do protestu, ale Juda był nieugięty i okazywał Tamar
wsparcie. Aksa błagała ją, lecz na próżno. Zaczęła więc w
tajemnicy wylewać wino, modląc się do bogów Kanaanu,
których figurki udało jej się ukryć w swoim koszyku. Robiła
to z poświęcenia i miłości do Tamar, ale kiedy ta przyłapała ją
w trakcie wykonywania religijnego rytuału, wybuchła
gniewem.

- Jeśli nie będziesz mi posłuszna, możesz zabrać swoje

bożki i wrócić z nimi do domu mojego ojca!

- Ja tylko próbuję ci pomóc - błagała Aksa, szlochając. -

Proszę, uszanuj nasze dawne wierzenia. Zawieram przymierze
z bogami. Robię to dla ciebie i twojego dziecka!

- Nasze wierzenia były złe, Akso. Skończyłam z

przeszłością. Jeśli zamierzasz się jej nadal trzymać, musisz
odejść!

Kiedy Tamar wzięła glinianego bożka i roztrzaskała go o

ścianę, Aksa krzyknęła z przerażenia.

- Czy chcesz, żeby duchy wystąpiły przeciwko tobie?
- To dziecko należy do Judy i Boga jego ludu. Żaden inny

bóg nie jest już mile widziany w tym domu. Jeśli zobaczę, że
wylewasz wino dla Baala, odprawię cię! - Tamar wyciągnęła
rękę do Aksy, płacząc. - Nie zmuszaj mnie do tego, Akso.
Kocham cię, ale będziemy czcić wyłącznie Boga Izraela!

Aksa nigdy wcześniej nie widziała u niej tak zażartego

spojrzenia. Tłumaczyła sobie zachowanie Tamar napięciem,
jakiego doświadczyła na początku ciąży. Udała się po pomoc
do Judy. Była przekonana, że Juda będzie chciał udobruchać
wszelkie bóstwa i ochronić swoje dziecko! Jednak zaskoczył
ją.

- W moim domu nie będzie żadnych innych bogów. Rób

tak, jak powie ci Tamar.

background image

Aksa posłusznie wykonała polecenie. Poświęciła wiele

miesięcy, troszcząc się o zdrowie Tamar. Przygotowywała jej
posiłki i mówiła, kiedy ma odpoczywać. Masowała brzuch
dziewczyny i poczuła pierwsze kopnięcie dziecka. Podzielała
radość Tamar, bo kochała ją tak samo jak dziecko, które w
sobie nosiła. Siadała i przyglądała się, jak Tamar głaszcze
powiększający się brzuch, z wyrazem miłości oraz
zadziwienia na promieniującej szczęściem twarzy. Tamar była
spokojna, a Aksa zaczęła modlić się do niewidzialnego Boga o
miłosierdzie dla dziecka i jego matki, która zaryzykowała
wszystko, aby począć.

Kiedy zbliżał się czas porodu, Aksa zapytała, czy może

zbudować chatkę, w której Tamar powije dziecko.

- Tak - odpowiedziała Tamar - ale przyrzeknij mi, że nie

zrobisz tego zgodnie ze starymi wierzeniami!

Aksa przyrzekła i dotrzymała słowa. Sama zbudowała

chatkę. Wymiotła podłogę i wyłożyła ją matami wykonanymi
z sitowia, ale nie śpiewała dla demonów. Nie uszczelniała
każdego otworu, żeby powstrzymać złe duchy przed wejściem
do środka. Zamiast tego zaniosła modlitwy do Boga Judy, bo
dziecko należało do niego.

„Boże Judy, chroń Tamar. Czuwaj nad jej porodem i

pobłogosław tę dziewczynę, która odwróciła się od
wszystkiego, co było jej znane, po to by znaleźć się wśród
ludu Judy. Błagam cię o to z miłości do niej. Okaż jej
miłosierdzie. Niech dziecko, które nosi w swoim łonie, będzie
synem, który ją pokocha i zatroszczy się o nią w jej
podeszłym wieku. Niech wzrasta w sile i honorze".

Poród nie był łatwy. Aksa spodziewała się tego, ponieważ

okazało się, że łono dziewczyny kryje w sobie nie jednego,
lecz dwóch dziedziców z linii Judy. To była wspaniała
wiadomość!

background image

Aksa wielokrotnie pełniła rolę położnej w domu Zimrana,

ale nigdy nie była świadkiem tak ciężkiego porodu. Kochała
Tamar jeszcze mocniej, bo choć dziewczyna mocno cierpiała,
wcale nie narzekała. Tamar zmagała się godzina po godzinie
zlana potem. Od czasu do czasu zagryzała skórzany pasek,
żeby nie krzyczeć.

- Krzycz, Tamar! To ci pomoże!
- Juda usłyszy i się zaniepokoi.
- To on jest odpowiedzialny za twój ból! Niech usłyszy!

Jestem pewna, że Batszeba krzyczała!

- Ja nie jestem Batszebą! - Jej oczy wypełniły się łzami, a

ścięgna na szyi uwydatniły się. - Śpiewaj dla Pana, Akso.

Tamar jęknęła, kiedy jej ciałem ponownie zawładnął ból.

Krew i wody płodowe pokryły skałę, na której siedziała. Aksa
zaczęła śpiewać z desperacją w głosie.

- Będę ogłaszać imię Pana! Będę ogłaszać imię i potęgę

Boga Judy, Boga Jakuba, Boga Izaaka i Abrahama.

- Jego drogi są sprawiedliwe.
Tamar nabrała powietrza, a potem znów jęknęła. Uniosła

dłońmi kolana i zaczęła przeć.

Wtedy wysunęła się rączka pierwszego dziecka, a niania

szybko zawiązała na jego nadgarstku czerwony sznurek.

- Ten wyszedł pierwszy - ogłosiła.
- O Boże, miej litość! - krzyknęła Tamar, gdy dziecko z

powrotem wsunęło rączkę do środka.

Tamar zacisnęła zęby i znów zaczęła przeć. Aksa żarliwie

się modliła. Kiedy położyła rękę na brzuchu Tamar, poczuła,
że dzieci w jej łonie walczą ze sobą. Przesuwały się,
kotłowały i naciskały. Tamar krzyknęła i pierwsze dziecko
wyszło na świat, przepychając się i wślizgując prosto w
oczekujące ręce Aksy.

- Syn! - Aksa śmiała się z radości, a potem wydała okrzyk

zaskoczenia. - Co? - To nie było dziecko z czerwonym

background image

sznurkiem wokół nadgarstka. - W jaki sposób wyszedłeś
pierwszy? Powinien nazywać się Peres - powiedziała Aksa, bo
imię to znaczy tyle co „torujący przejście".

W ciągu kilku chwil urodziło się drugie dziecko, kolejny

syn, któremu nadano imię Zerach ze względu na nić
umoczoną we krwi. Imię to oznaczało „szkarłatny" i
oznajmiało, że Zerach jest pierworodnym, mimo że wyszedł z
łona jako drugi.

Po porodzie Tamar położyła się na matach i zamknęła

oczy, wzdychając.

- Synowie - powiedziała miękko i uśmiechnęła się. Aksa

przecięła pępowiny, umyła chłopców, posypała ich pudrem,
przewinęła i umieściła w ramionach matki. Tamar uśmiechała
się, kiedy patrzyła to na Zeracha, to na Peresa.

- Czy widzisz, co uczynił Pan? Wywyższył ubogich w

duchu. Wyniósł mnie z kurzu i popiołu i dał mi synów! -
Tamar roześmiała się, a jej oczy przepełniał blask radości.

Juda zaniemówił, kiedy zobaczył Tamar z dwojgiem

dzieci w ramionach. Potężne emocje dławiły mu gardło.
Pomimo jego grzechów Bóg zesłał na niego podwójne
błogosławieństwo przez tę odważną, młodą Kananejkę. Juda
spojrzał na swoich synów i ich matkę, wciąż bladą po
porodzie, i zdał sobie sprawę, że kocha ją za to, jaką jest
kobietą. Szanował ją i podziwiał. Kiedy sprowadził ją do
domu jako żonę Era, nie przewidział, w jaki sposób Bóg użyje
jej, aby doprowadzić go do pokuty, skruszyć jego serce i
zmienić kierunek jego życia. Tamar była dzielną kobietą,
godną chwały!

Tamar spojrzała na Judę wymownie.
- Chcę, aby moi synowie byli Bożymi mężami, Judo.

Chcę, abyś zrobił z nimi to, czego Bóg od ciebie oczekuje, tak
aby zostali zaliczeni do Jego ludu.

background image

- Za osiem dni obrzezam ich i jak tylko będziesz czuła się

na tyle dobrze, aby podróżować, opuścimy to miejsce i
wrócimy do namiotów mego ojca.

Juda patrzył, jak strużka łez płynie w stronę ciemnych

włosów na skroniach Tamar. Jej oczy przepełniała
niepewność, a on domyślał się, co było powodem. Nigdy nie
była dobrze traktowana przez jego synów i Batszebę.

- Mój ojciec, Jakub, ciepło cię przywita, Tamar. A moja

matka pokocha cię i lepiej niż ktokolwiek inny zrozumie twoją
sytuację oraz to, co się miedzy nami wydarzyło. Tamar była
wciąż młoda i bezbronna. Żadna kobieta nie wydała się Judzie
piękniejsza i droższa niż ona w tamtej chwili. Pragnął
zapewnić jej spokojne życie.

Tamar podniosła wzrok.
- Skąd masz pewność, że twoja matka mnie zaakceptuje?
- Przyszła do mego ojca z zasłoniętą twarzą. Tamar

zamrugała ze zdziwienia.

- Ubrana jak nierządnica?
- Ubrana jak panna młoda, ale nie ta, której ojciec

pragnął. - Juda uśmiechnął się ponuro. - A jednak pokochał ją
na swój sposób. Urodziła mu sześciu synów. Ja jestem
czwartym.

Juda zobaczył, jak gardło Tamar zaczyna pulsować. Była

zaniepokojona. Upłynęła chwila, zanim zdał sobie sprawę, co
było tego przyczyną. Zarumienił się. Ujął jej dłoń w swoją.

- Nie zrozum mnie źle, Tamar, i nie bój się naszej

wspólnej przyszłości. Będę ci okazywał szacunek, jaki mąż
powinien mieć względem żony, ale od teraz będziesz dla mnie
jak córka. Nie postąpię tak, jak postępują Kananejczycy.
Obiecuję. - Juda wykrzywił usta, ale jego uśmiech był czuły i
przepraszający. - To obietnica, której zamierzam dotrzymać!

Ciemne oczy Tamar wypełnił blask.
- Ufam ci, Judo. Wiem, że postąpisz jak należy.

background image

Juda przyjął jej przebaczenie i poczuł, jak łzy ściskają mu

gardło. Delikatnie ucałował dłoń Tamar.

background image

Epilog
W kolejnych latach Juda stał się zupełnie innym

człowiekiem. Odnowił więź z ojcem i na nowo umocnił swój
autorytet nad braćmi. Poprowadził ich do Egiptu w celu
zakupienia zboża, aby dom Jakuba mógł przetrwać głód, który
dotknął ich ziemi. To właśnie wtedy Bóg zaaranżował ich
spotkanie z Józefem - porzuconym niegdyś bratem.

Józef jako namiestnik Egiptu, występujący pod nowym

imieniem Safnat Paneach, nierozpoznany przez braci, poddał
ich próbie. Kiedy zażądał, aby ostatni syn Racheli, Beniamin,
pozostał w Egipcie jako jego niewolnik, Juda wystąpił na
przód, przyznał, że nieszczęście, którego doświadczają, jest
skutkiem ich grzechów, i zaoferował swoje życie za życie
brata.

Dostrzegając zmianę w Judzie, Józef rozpłakał się i

ujawnił swą prawdziwą tożsamość. Choć przebaczył braciom
wiele lat wcześniej, tym razem naprawdę ich przyjął. Posłał
Judę i pozostałych braci z powrotem do Kanaanu, nakazując
im, aby przyprowadzili Jakuba wraz z całym dobytkiem do
Egiptu i osiedlili się w urodzajnej ziemi Goszen.

Tamar poszła razem z Judą. Jej synowie dorastali z synami

jego braci.

Na łożu śmierci Jakub - Izrael zebrał wszystkich swoich

synów wokół siebie i każdemu z nich udzielił
błogosławieństwa. Juda otrzymał największe. Berło miało
pozostać w jego rodzie na zawsze. Z niego i z synów, których
urodziła mu Tamar, miał wyjść Ten, który był obiecany -
namaszczony przez Boga Mesjasz!

Do ostatnich dni życia Juda dotrzymał obietnicy złożonej

Tamar. Chociaż ją kochał, już nigdy więcej z nią nie obcował.
Nie poślubił też innej kobiety.

background image

Drogi czytelniku
Właśnie przeczytałeś historię Tamar przedstawioną z

perspektywy autorki powieści. Czy ta relacja zawiera całą
prawdę na temat życia Tamar i Judy? Jezus obiecał, że jeśli
będziemy szukać, znajdziemy odpowiedzi na pytania, które
nas nurtują. Najlepszym sposobem na odkrycie prawdy jest
zatem rozpoczęcie samodzielnych poszukiwań.

Celem tej książki jest zachęcenie do bliższego zapoznania

się z historią Tamar zapisaną na kartach Pisma Świętego.
Poniższa część składa się z sześciu krótkich studiów
biblijnych,

które

można

przeprowadzić

zarówno

indywidualnie, jak i w grupie dyskusyjnej.

Będziesz zaskoczony tym, jak bardzo ta starożytna historia

odnosi się do Twojego życia. Nie ma znaczenia, gdzie lub w
jakich czasach żyjemy, ponieważ Słowo Boże jest prawdą,
która nie traci na aktualności. Znajdziemy w nim przyszłość i
nadzieję.

Peggy Lynch

background image

Droga do domu
S

ZUKAJ PRAWDY

w B

OŻYM

S

ŁOWIE

Cofnij się i przeczytaj fragment z Biblii zacytowany w

prologu na stronach 11 - 14.

* Jaką rolę odgrywał Juda w historii o współzawodnictwie

pomiędzy braćmi?

* Co on i jego bracia powiedzieli ojcu?
* Na podstawie tego fragmentu sporządź listę możliwych

przyczyn, dla których Juda zdecydował się opuścić swoją
rodzinę „w owym czasie".

* Czy kiedykolwiek czułeś się zawstydzony swoim

nierozważnym uczynkiem, który miał wpływ na innych? Czy
bałeś się, że ludzie odkryją, co zrobiłeś? Jakich wyborów
dokonałeś?

* Juda miał wybór. Jak sądzisz, co mógł zrobić inaczej?
Księga Przypowieści Salomona 28:13 mówi:
Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je

wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi.

Gdyby Juda wyznał swój grzech Bogu i swemu ojcu,

historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Tak się jednak
nie stało. Zamiast tego Juda się ożenił! Wygląda na to, że
wstąpił na ścieżkę oddzielenia się od prawdy. Wolał uciekać i
ukrywać się niż skonfrontować ze swoim grzechem.
Postanowił radzić sobie sam i nie pozwolił Bogu pokierować
swoim życiem.

O

DKRYJ DLA SIEBIE

B

OŻE DROGI

* Czego do tej pory dowiedziałeś się o Judzie? Czy był

twoim zdaniem osobowością konfrontacyjną czy bierną?
Dlaczego tak sądzisz?

* W jaki sposób możesz utożsamić się z Judą?
* Jak radzisz sobie z zazdrością i konfliktami?
* Gdzie zwracasz się w razie życiowych problemów: do

siebie samego? Do rodziny i przyjaciół? Do wyuczonych

background image

schematów zachowań, które są dla Ciebie wygodne? Do
Boga?

Z

ATRZYMAJ SIĘ

i

ZASTANÓW

Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je

wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi.

K

SIĘGA

P

RZYPOWIEŚCI

S

ALOMONA

28:13

Poświęć chwilę i poproś Boga, aby zbadał Twoje serce.

Wycisz się przez Nim i pomyśl, o czym mówi powyższy
werset.

R

ODZINNE WIĘZY

S

ZUKAJ PRAWDY

w B

OŻYM

S

ŁOWIE

Przeczytaj poniższe fragmenty:
W owym czasie Juda opuścił swych braci i wędrując ku

dolinie zaszedł do pewnego mieszkańca miasta Adullam,
imieniem

Chira.

Ujrzawszy

tam

córkę

pewnego

Kananejczyka, noszącego imię Szua, wziął ją za żonę i zbliżył
się do niej. Ona zaś poczęła i urodziła syna, któremu dano
imię Er. Potem jeszcze raz poczęła, urodziła syna i nazwała go
Onan. A gdy znów urodziła syna, dała mu imię Szela. Ten zaś
jej poród nastąpił w Kezib. Juda wziął dla swego
pierworodnego syna, Era, żonę imieniem Tamar. Ponieważ Er,
pierworodny syn Judy, był w oczach Pana zły, Pan zesłał na
niego śmierć. Wtedy Juda rzekł do Onana: Idź do żony twego
brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra, a tak sprawisz, że
twój brat będzie miał potomstwo. Onan wiedząc, że
potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do żony swego
brata, unikat zapłodnienia, aby nie dać potomstwa swemu
bratu. Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i dlatego także
zesłał na niego śmierć. Wtedy Juda rzekł do swej synowej
Tamar: Zamieszkaj jako wdowa w domu twego ojca aż do
czasu, gdy dorośnie mój syn Szela. Myślał jednak: Niech nie
umrze on również jak jego bracia. Tamar odeszła i
zamieszkała w domu swego ojca.

background image

K

SIĘGA

R

ODZAJU

38:I - II

Synami Noego, którzy wyszli z arki, byli Sem, Cham i

Jafet. Cham był ojcem Kanaana. Ci trzej byli synami Noego i
od nich to zaludniła się cała ziemia. Noe był rolnikiem i on to
pierwszy zasadził winnicę. Gdy potem napił się wina, odurzył
się nim i leżał nagi w swym namiocie. Cham, ojciec Kanaana,
ujrzawszy nagość swego ojca, powiedział o tym dwu swym
braciom, którzy byli poza namiotem. Wtedy Sem i Jafet wzięli
płaszcz i trzymając go na ramionach weszli tyłem do namiotu
i przykryli nagość swego ojca; twarzy zaś swych nie
odwracali, aby nie widzieć nagości swego ojca. Kiedy Noe
obudził się po odurzeniu winem i dowiedział się, co uczynił
mu jego młodszy syn, rzekł: Niech będzie przeklęty Kanaan!
Niech będzie najniższym sługą swych braci! A potem dodał:
Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg Sema! Niech Kanaan
będzie sługą Sema! Niech Bóg da i Jafetowi dużą przestrzeń i
niech on zamieszka w namiotach Sema, a Kanaan niech
będzie mu sługą.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

9:18 - 27

* Kto był ojcem Kananejczyków, według drugiego

fragmentu z Bożego Słowa?

Abraham znalazł żonę dla swego syna Izaaka, która

pochodziła z dalekich stron i nie była Kananejką. Ezaw
spotkał się z niezadowoleniem swego ojca Izaaka, ponieważ
poślubił nie jedną, lecz dwie kananejskie kobiety. Izaak wysłał
swego syna, Jakuba, w daleką podróż, aby znalazł dla siebie
żonę, która nie była Kananejką.

* W jaki sposób Juda, syn Jakuba, wybrał dla siebie żonę?
* Kto mu pomógł? Kim był jej lud?
* Ich pierworodnym dzieckiem był syn, któremu Juda

nadał imię Er. Kto nadał imiona pozostałym synom, Onanowi
i Szeli?

* Jakim synem był Er?

background image

* Czego Bóg nienawidzi zgodnie z poniższym fragmentem

z Biblii?

Tych sześć rzeczy w nienawiści ma Pan, a siedem budzi u

Niego odrazę: wyniosłe oczy, kłamliwy język, ręce, co krew
niewinną wylały, serce knujące złe plany, nogi, co biegną
prędko do zbrodni, świadek fałszywy, co kłamie, i ten, kto
wznieca kłótnie wśród braci.

P

RZYPOWIEŚCI

S

ALOMONA

6:16 - 19

Wcześniej dowiedzieliśmy się, że Er był nikczemnym

człowiekiem. Hebrajskie słowo, które zostało tu użyte,
występuje jeszcze w wielu innych fragmentach Bożego Słowa.
W Księdze Rodzaju, w rozdziale 13, Sodoma i Gomora są
nazywane

nikczemnymi

ze

względu

na

praktyki

homoseksualne, które miały tam miejsce. W Księdze Estery
Haman jest nazywany nikczemnikiem, ponieważ planował
unicestwienie Żydów. W Księdze Powtórzonego Prawa każdy,
kto prowadził Boży lud w kierunku bałwochwalstwa, był
nazywany nikczemnym.

* Co Bóg uczynił Erowi?
* Jaka mogła być przyczyna śmierci Era?
* Jakim człowiekiem według Boga był Onan?
* Dlaczego Bóg był z Onana niezadowolony? Co Bóg mu

uczynił?

* Zgodnie ze zwyczajami małżeńskimi ówczesnych

czasów Juda powinien był oddać Tamar za męża swego
ostatniego syna, Szelę. Czym Juda uargumentował Tamar
opóźnienie małżeństwa?

* Jaki był prawdziwy powód?
O

DKRYJ DLA SIEBIE

B

OŻE DROGI

* Juda był pogrążony w smutku zarówno ze względu na

swoją przeszłość, jak i teraźniejszość. Bał się także
przyszłości. Jakiego rodzaju strach ma wpływ na Twoje życie?

* W jaki sposób radzisz sobie ze strachem?

background image

Er i Onan postępowali tak, jak chcieli, a skutkiem tego

była śmierć. Księga Przypowieści Salomona mówi:

Jest droga, co komuś zdaje się słuszną, lecz w końcu

prowadzi do zguby.

P

RZYPOWIEŚCI

S

ALOMONA

14:12

Z drugiej strony, Jezus powiedział:
Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w

obfitości. E

WANGELIA

J

ANA

10

: 10

* Czy znasz Tego, który daje życie w całej obfitości?
Z

ATRZYMAJ SIĘ I ZASTANÓW

Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i

życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze
Mnie.

E

WANGELIA

J

ANA

14:6

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i

drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on
ze Mną. O

BJAWIENIE

J

ANA

3 :20

* Czy skorzystasz z Jego zaproszenia?
Panna młoda
S

ZUKAJ PRAWDY W

B

OŻYM

S

ŁOWIE

Przeczytaj poniższy fragment:
Ponieważ Er, pierworodny syn Judy, był w oczach Pana

zły, Pan zesłał na niego śmierć. Wtedy Juda rzekł do Onana:
Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra, a
tak sprawisz, że twój brat będzie miał potomstwo. Onan
wiedząc, że potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do
żony swego brata, unikał zapłodnienia, aby nie dać potomstwa
swemu bratu. Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i
dlatego także zesłał na niego śmierć. Wtedy Juda rzekł do
swej synowej Tamar: Zamieszkaj jako wdowa w domu twego
ojca aż do czasu, gdy dorośnie mój syn Szela. Myślał jednak:
Niech nie umrze on również jak jego bracia. Tamar odeszła i
zamieszkała w domu swego ojca.

background image

Po wielu latach umarła żona Judy, córka Szuy. Juda,

zapomniawszy nieco o swej stracie, udał się wraz ze swym
przyjacielem Adullamitą imieniem Chira do Timny, gdzie
strzyżono jego owce. A gdy powiedziano Tamar: Teść twój
idzie do Timny, aby strzyc swe owce, zdjęła z siebie szaty
wdowie i otuliwszy się szczelnie zasłoną usiadła przy bramie
miasta Enaim, które leżało przy drodze do Timny. Wiedziała
bowiem, że choć Szela już dorósł, nie ona będzie mu dana za
żonę.

Kiedy Juda ją ujrzał, pomyślał, że jest ona nierządnicą,

gdyż miała twarz zasłoniętą. Skręciwszy ku niej przy drodze,
rzekł: Pozwól mi zbliżyć się do ciebie - nie wiedział bowiem,
że to jego synowa. A ona zapytała: Co mi dasz za to, że się
zbliżysz do mnie? Powiedział: Przyślę ci koźlątko ze stada. Na
to ona: Ale dasz jakiś zastaw, dopóki nie przyślesz. Zapytał:
Jakiż zastaw mam ci dać? Rzekła: Twój sygnet z pieczęcią,
sznur i łaskę, którą masz w ręku. Dał jej więc, aby się zbliżyć
do niej; ona zaś stała się przez niego brzemienną. A potem
wstała i odszedłszy zdjęła z siebie zasłonę i przywdziała swe
szaty wdowie.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

38:7 - 19

Dowiedzieliśmy się z ostatniego studium, że Juda wbrew

zakazowi poślubił kananejską kobietę. Dla swojego syna
również wybrał Kananejkę. Nazywała się Tamar.

Imię Tamar oznacza „palmę daktylową". Były to drzewa

bardzo cenione, nie tylko z powodu pysznych owoców, ale
również ze względu na piękno i zdolność do rozwijania się w
pustynnym klimacie. Imię tej kobiety nie było przypadkowe.

* Czego dowiadujemy się o Tamar z powyższego

fragmentu Biblii?

* Jaki wybór (jeśli jakikolwiek) miała Tamar?
* Czy sądzisz, że po powrocie do domu ojca, spodziewała

się powrotu do rodziny Judy? Dlaczego tak? Dlaczego nie?

background image

* Kiedy Tamar zdała sobie sprawę, że nie będzie

kolejnego ślubu?

Tamar zdecydowała się wziąć sprawy w swoje ręce.

Mogła pomyśleć: Juda jest wdowcem i może pojąć kolejną
żonę. Niewątpliwie jego nasienie zabezpieczy moją obietnicę
potomstwa. Wezmę tylko to, co mi się należy!

* Kiedy Tamar wprawiła swój plan w działanie, zdjęła

swoje wdowie szaty. Co zrobiła na końcu tego fragmentu?
Czy w jej działaniu było coś znaczącego? (Jeśli potrzebujesz
wskazówki, zastanów się nad następującymi pytaniami: Czy
zatrzymała jakiegokolwiek innego mężczyznę? Czy została z
Judą? Czy dalej grała rolę nierządnicy? Czy była dumna z
tego, co zrobiła?).

Kobieta czynu postanawia czekać. Czeka, żeby zobaczyć,

czy Juda zaakceptuje jej rozwiązanie ich wspólnego dylematu
i czy pozwoli jej stać się tą, która buduje jego dom. Oczekuje
Boga, który rozsądzi pomiędzy nią a Judą!

Przeczytaj poniższy fragment z Biblii:
W oczach człowieka czyste są wszystkie jego drogi, lecz

Pan osądza duchy (Ludzie mogą uchodzić za czystych w
swych własnych oczach, ale Pan bada ich motywacje).
P

RZYPOWIEŚCI

S

ALOMONA

16:2

* Co Księga Przypowieści Salomona 16:2 mówi na temat

opinii ludzi o nich samych?

O

DKRYJ

B

OŻE DROGI DLA SIEBIE

* Do tego momentu swojego życia Tamar została

skrzywdzona, wykorzystana, porzucona i zapomniana. Czy
kiedykolwiek zostałeś potraktowany niesprawiedliwie? W jaki
sposób poradziłeś sobie ze złamaną obietnicą?

* W jaki sposób możesz utożsamić się z Tamar?
* Czy kiedykolwiek wybiegłeś przed Boga i próbowałeś

naprawić sytuację własnymi siłami? Jeśli tak, jaki był tego
rezultat?

background image

Z

ATRZYMAJ SIĘ I ZASTANÓW

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni

jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i
uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a
znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo
moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

E

WANGELIA

M

ATEUSZA

11:28 - 30

Zatrzymaj się i zastanów nad ciężarem, który nosisz w

swym sercu. Czy zamierzasz postąpić jak Tamar i próbować
rozwiązać sprawę samodzielnie? Czy może pozwolisz
Jezusowi wziąć swój smutek, rozczarowanie i doświadczenie
niesprawiedliwego potraktowania? Weź na siebie „jarzmo"
Jezusa. Pozwól Mu dać ci nadzieję i przyszłość.

Z

DEMASKOWANIE

S

ZUKAJ PRAWDY W

B

OŻYM

S

ŁOWIE

Przeczytaj poniższy fragment:
Po około trzech miesiącach doniesiono Judzie: Twoja

synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się
brzemienną z powodu czynów nierządnych. Juda rzekł:
Wyprowadźcie ją i spalcie! A gdy ją wyprowadzono, posłała
do swego teścia i kazała powiedzieć: Jestem brzemienną przez
tego mężczyznę, do którego te przedmioty należą. I dodała:
Niechaj rozpozna, czyje są: ten sygnet z pieczęcią, sznur i
łaska! Kiedy zaś Juda poznał je, rzekł: Ona jest
sprawiedliwsza ode mnie, bo przecież nie chciałem jej dać
Szeli, memu synowi! - I Juda już więcej z nią nie żyt.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

3 8:24 - 26

* Jaka była reakcja Judy, kiedy dowiedział się, że Tamar

jest w ciąży? Czy skomentował to na osobności czy
publicznie?

* Juda mógł pomyśleć: Ta sytuacja zwalnia mnie z

obietnicy oddania Tamar Szeli za męża! Być może pomyślał
również: Kto będzie mnie obwiniał za pozbycie się Tamar?

background image

Jaka była reakcja Tamar, kiedy ogłoszono jej wydany przez
teścia wyrok śmierci?

* Dlaczego Tamar zadała Judzie pytanie na osobności

zamiast obwieścić publicznie czyn, którego się dopuścił? Co
to mówi o jej charakterze?

* Juda miał teraz wybór. Mógł po raz kolejny zacząć

uciekać, ignorując prawdę, albo w końcu postąpić w słuszny
sposób. Jaka była reakcja Judy zgodnie z fragmentem, który
właśnie przeczytaliśmy?

* Co reakcja Judy pokazuje o jego charakterze?
Przeczytaj poniższy fragment:
Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je

wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi.

P

RZYPOWIEŚCI

S

ALOMONA

28:13

Serce, które wyznaje i porzuca grzech, będzie dzięki

ofierze

Jezusa

Chrystusa

uznane

przez

Boga

jako

sprawiedliwe. Zarówno Tamar jak i Juda odnaleźli Boże
przebaczenie i zobaczyli, jak Bóg realizuje swoje dobre
zamierzenia w ich życiu. Tylko On może obrócić klęskę,
podstęp lub rozczarowanie w błogosławieństwo. Tylko Bóg
zna serce każdego z nas. Przeczytaj poniższe fragmenty:

A gdy nadszedł czas jej porodu, okazało się, że będzie

miała bliźnięta. Kiedy zaczęła rodzić, jedno z dzieci
wyciągnęło rączkę; położna, zawiązawszy na tej rączce
czerwoną tasiemkę, rzekła: Ten urodzi się pierwszy. Ale
cofnęło ono rączkę i wyszedł z łona jego brat. Wtedy położna
powiedziała: Dlaczego przedarłeś się przez to przejście? Dano
mu więc imię Peres. Gdy po nim urodził się jego brat, na
którego rączce była czerwona tasiemka, nazwano go Zerach.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

38:27 - 30

Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co

do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie
zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie.

background image

K

SIĘGA

J

EREMIASZA

29:11

Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była

Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama.

E

WANGELIA

M

ATEUSZA

1:3

* Tamar miała nadzieję na urodzenie syna. Co uczynił dla

niej Bóg?

* Juda oczekiwał dziedzica. Co uczynił dla niego Bóg?
O

DKRYJ

B

OŻE DROGI DLA SIEBIE

* Czy ktoś kiedykolwiek skonfrontował Cię na osobności

z czymś, co powiedziałeś łub zrobiłeś w niewłaściwy sposób?
Jeśli tak, jak się z tym czułeś?

* Czy ktoś kiedykolwiek publicznie Cię skarcił,

zawstydził lub upomniał? Jaka była Twoja reakcja?

* Kiedy Tamar została skonfrontowana w otwarty sposób,

wyznała prawdę (przedstawiła to, co wiedziała). Kiedy Juda
został skonfrontowany z prawdą, pokutował. Przez całe swoje
życie uciekał zarówno od rodziny jak i swojej wiary. Bóg
wykorzystał konsekwencje jego wyborów, aby doprowadzić
go do miejsca pokuty i odnowienia. Kiedy Ty zostałeś
skonfrontowany ze swoimi złymi czynami, jakie były tego
konsekwencje? Gdybyś miał możliwość przejścia przez tę
sytuację ponownie, czy zachowałbyś się inaczej? W jaki
sposób?

Z

ATRZYMAJ SIĘ I ZASTANÓW

Wejdźmy do Bożej obecności ze szczerym sercem, w

pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i
obmyci na ciele wodą czystą.

L

IST DO

H

EBRAJCZYKÓW

10:22

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to

pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków,
aby się nikt nie chlubił. L

IST DO

E

FEZJAN

2:8 - 9

* W jaki sposób Bóg Cię do siebie przyciąga?
Pora na zmiany

background image

S

ZUKAJ PRAWDY W

B

OŻYM

S

ŁOWIE

Na podstawie naszego krótkiego studium widzimy, w jaki

sposób okoliczności narzucają pewne decyzje, które
podejmujemy w życiu. Wybory te mogą prowadzić do
zniszczenia i rozczarowania lub do odbudowy i wydajnego
życia. Cofnij się do prologu tej książki i przeczytaj fragment
biblijny, który się tam znajduje. W jaki sposób został tam
przedstawiony Juda?

Poniższy fragment jest dość długi, ale odgrywa bardzo

ważną rolę w zrozumieniu końca historii Józefa. Opisane
wydarzenie miało miejsce wiele lat po incydencie z Tamar,
kiedy Juda i jego bracia stanęli przed swoim dawno
zaginionym bratem, Józefem. Józef został wywyższony do
pozycji wielkiego autorytetu w Egipcie. Rozpoznał swoich
braci i postanowił poddać ich testowi, żeby zobaczyć, czy coś
się w nich zmieniło. Bracia nie mieli pojęcia, że mężczyzna
mający władzę nad ich życiem i śmiercią jest w rzeczywistości
ich bratem, Józefem.

Następnie rozkazał zarządcy swego domu: Napełnij wory

tych mężów żywnością, ile tylko mogą unieść, i włóż
każdemu pieniądze na wierzch w jego worze. Lecz kubek mój,
kubek srebrny, włóż na wierzch do wora najmłodszego, z
pieniędzmi za jego zboże. I uczynił zgodnie z rozkazem, który
mu dał Józef. Gdy zaświtał poranek, wyprawiono mężów wraz
z ich osłami. Zaledwie wyszli z miasta i byli niedaleko, rzekł
Józef do zarządcy domu swego: Wstań! Goń za tymi mężami,
a gdy ich dogonisz, powiedz im: Dlaczego odpłaciliście złem
za dobre? Czyż to nie ten sam kubek, z którego pija pan mój i
za pomocą którego zwykle wróży? Źle postąpiliście. A gdy
ich dogonił, powiedział do nich te słowa. Ale oni
odpowiedzieli mu: Jakże pan nasz może mówić coś takiego?
Uchowaj, Boże, by słudzy twoi mieli uczynić coś takiego?
Przecież pieniądze, które znaleźliśmy na wierzchu worów

background image

naszych, przynieśliśmy znowu do ciebie z ziemi
kanaanejskiej; jakżebyśmy mieli kraść w domu pana twego
srebro albo złoto? U którego ze sług twoich by go znaleziono,
ten niechaj umrze, a my też będziemy niewolnikami pana
twego. Wtedy on rzekł: Niech więc będzie tak, jak mówicie; u
którego on się znajdzie, ten będzie niewolnikiem moim, wy
zaś będziecie bez winy. Każdy więc złożył prędko swój wór
na ziemi i każdy rozwiązał swój wór. Potem zaczął szukać od
najstarszego, a skończył na najmłodszym. I kubek znalazł się
w worze Beniamina. Wtedy oni rozdarli szaty swoje.

Każdy objuczył osła swego i wrócili do miasta. A gdy

Juda i bracia jego przyszli do domu Józefa, który tam jeszcze
był, padli przed nim na ziemię. A Józef rzekł do nich:
Cóżeście to uczynili? Czy nie wiedzieliście, że mąż taki, jak
ja, zna się dobrze na wróżbach?

Wtedy powiedział Juda: Cóż mamy powiedzieć panu

naszemu? Cóż mamy rzec? Jak mamy się usprawiedliwić?
Bóg odsłonił winę sług twoich. Otośmy niewolnikami pana
mego, zarówno my jak i ten, u którego znaleziono kubek. A
on rzekł: Daleki jestem od tego, bym miał to uczynić! Tylko
ten mąż, u którego znaleziono kubek, będzie moim
niewolnikiem, wy zaś idźcie w pokoju do ojca waszego.
Wtedy przystąpił do niego Juda i rzekł: Proszę, panie mój,
pozwól słudze twemu powiedzieć słowo do pana mego i nie
gniewaj się na sługę twego, gdyż ty jesteś jak sam faraon. Pan
mój pytał sług twoich, mówiąc: Macie ojca albo brata?

Wtedy odpowiedzieliśmy panu mojemu: Mamy jeszcze

ojca staruszka i małego chłopca, który urodził mu się na
starość. Brat zaś jego umarł, tak że on sam jeden pozostał po
matce swojej, i ojciec kocha go. Ty zaś rzekłeś do sług
swoich: Przyprowadźcie go do mnie, abym go oglądał
własnymi oczyma. Powiedzieliśmy panu mojemu: Chłopiec
ten nie będzie mógł opuścić ojca swego, bo gdyby opuścił ojca

background image

swego, ten by umarł. Wtedy ty rzekłeś do sług swoich: Jeśli
brat wasz najmłodszy nie przyjdzie z wami, nie będziecie już
oglądać oblicza mojego.

A gdyśmy przyszli do sługi twojego, ojca mojego, i

powtórzyliśmy mu słowa pana mego, ojciec nasz rzekł:
Jedźcie znowu, kupcie nam trochę żywności. A my
powiedzieliśmy: Nie możemy jechać! Pojedziemy natomiast,
jeżeli nasz najmłodszy brat pojedzie z nami. Bo jeśli brat nasz
najmłodszy nie pojedzie z nami, nie będziemy oglądać oblicza
owego męża. Wtedy rzekł sługa twój, ojciec mój, do nas: Wy
wiecie, że dwóch synów urodziła mi żona moja.

Jeden odszedł ode mnie i musiałem sobie powiedzieć: Z

pewnością rozszarpał mi go dziki zwierz; i dotąd go nie
widziałem. A jeżeli zabierzecie i tego, a spotka go coś złego,
wtedy doprowadzicie mnie osiwiałego ze zmartwienia do
grobu. Gdybym więc teraz przyszedł do sługi twego, ojca
mojego, a nie byłoby z nami chłopca, z którego duszą jest
związana dusza jego, to gdyby spostrzegł, że chłopca nie ma,
umarłby. I tak sprawią słudzy twoi, że sługa twój, ojciec nasz,
zejdzie osiwiały ze zmartwienia do grobu. Bo sługa twój
ręczył za chłopca ojcu swemu, mówiąc: Jeśli nie przywiodę go
do ciebie, wtedy do końca życia będę obciążony winą. Dlatego
niech zostanie zamiast chłopca sługa twój jako niewolnik pana
mego, a chłopiec niechaj wróci z braćmi swymi. Bo jakże ja
mógłbym wrócić do ojca mego, gdyby nie było ze mną tego
chłopca? Nie mógłbym patrzeć na nieszczęście, które by
dotknęło ojca mego.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

44:1 - 34

* Czego dowiadujemy się o Judzie z powyższego

fragmentu?

* W jaki sposób Juda się zmienił?
Przeczytaj zakończenie tej historii:

background image

Wtedy Józef nie mógł już opanować się dłużej wobec

wszystkich, którzy stali wokół niego, i zawołał:
Wyprowadźcie wszystkich ode mnie. I nie pozostał przy nim
nikt, gdy Józef dał się poznać braciom swoim. Zapłakał tak
głośno, że usłyszeli to Egipcjanie i usłyszał to dwór faraona.
Potem rzekł Józef do braci swoich: Jam jest Józef. Czy żyje
jeszcze ojciec mój? A bracia jego nie mogli mu odpowiedzieć,
bo się go zlękli. Józef zaś rzeki do braci swoich: Zbliżcie się,
proszę, do mnie! A gdy się zbliżyli, rzeki: Jam jest Józef brat
wasz, którego sprzedaliście do Egiptu. Lecz teraz nie trapcie
się ani nie róbcie sobie wyrzutów, żeście mnie tu sprzedali,
gdyż Bóg wysłał mnie przed wami, aby was zachować przy
życiu. Bo już dwa łata trwa głód na ziemi, a jeszcze będzie
pięć lat bez orki i żniwa. Bóg posłał mnie przed wami, aby
zapewnić wam przetrwanie na ziemi i aby wielu zostało
zachowanych przy życiu. Tak więc nie wyście mnie tu posłali,
ale Bóg, który mnie ustanowił opiekunem faraona i panem
jego domu, i władcą całej ziemi egipskiej. Idźcie więc
śpiesznie do ojca mego i powiedzcie mu: To rzekł syn twój,
Józef: Bóg ustanowił mnie panem całej ziemi egipskiej,
przybądź do mnie niezwłocznie. Zamieszkasz w ziemi Goszen
i będziesz blisko mnie, ty wraz z synami twoimi i wnukami
twoimi, i trzodami twoimi, i bydłem twoim, i wszystkim, co
masz. Zapewnię ci tam utrzymanie, bo głód będzie jeszcze
pięć łat, abyś nie żył w niedostatku, ty i dom twój, i wszystko,
co masz. A oto widzą oczy wasze i oczy brata mego,
Beniamina, że to ja mówię do was. Opowiedzcie też ojcu
mojemu o całej chwale mojej w Egipcie i o wszystkim, coście
widzieli, i śpiesznie przyprowadźcie tu ojca mego. Potem
rzucił się na szyję bratu swemu Beniaminowi i płakał.
Beniamin też płakał w objęciach jego, następnie ucałował
wszystkich braci swoich i płakał obejmując ich, po czym
rozmawiali z nim bracia jego.

background image

K

SIĘGA

R

ODZAJU

45:1 - 15

* Widać wyraźnie, że wypowiedź Judy głęboko poruszyła

serce Józefa. W jaki sposób Józef zareagował na Judę i
pozostałych braci?

Bóg zatroszczył się o całą rodzinę. Ocalił życie Józefa i

dał mu stanowisko cieszące się ogromnym autorytetem.
Odbudował życie Judy i jego braci.

Przeczytaj ponownie poniższy fragment dotyczący Tamar:
Wtedy Juda rzeki do swej synowej Tamar: Zamieszkaj

jako wdowa w domu twego ojca aż do czasu, gdy dorośnie
mój syn Szela. Myślał jednak: Niech nie umrze on również jak
jego bracia. Tamar odeszła i zamieszkała w domu swego ojca.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

38:11

* Jakiej przyszłości mogła się spodziewać Tamar w tym

momencie?

A teraz przeczytaj poniższy fragment z Biblii, napisany

wiele lat potem:

Niech stanie się dom twój przez potomstwo, które da ci

Pan z tej młodej kobiety, jak dom Peresa, którego Tamar
zrodziła Judzie.

K

SIĘGA

R

UT

4:12

* W jaki sposób Tamar została zapamiętana przez swoich

potomków?

Tamar miała swoje nadzieje i plany, ale Boże zamysły

były znacznie większe. Dał jej bliźniaków, będących
przodkami plemienia Judy, z którego ostatecznie wyszedł
Mesjasz, obiecany Zbawiciel świata.

O

DKRYJ

B

OŻE DROGI DLA SIEBIE

* Bóg działa w naszym życiu, podobnie jak robił to w

życiu Judy i Tamar. W jaki sposób Bóg objawia się Tobie?

* Gzy po przeanalizowaniu powyższych tekstów i pytań,

doszedłeś do wniosku, że w twoim życiu powinny nastąpić
zmiany? Jeśli tak, to jakie?

background image

* Kto ma władzę nad Twoją przyszłością? Kto oferuje Ci

przyszłość? Odpowiedz na podstawie fragmentu z Księgi
Jeremiasza 29:11 (patrz strona 174).

Z

ATRZYMAJ SIĘ I ZASTANÓW

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego

Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie
zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał
swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by
świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie
podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo
nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
E

WANGELIA

J

ANA

3:16 - 18

Czy jesteś gotowy na przyszłość? Jeśli jeszcze nie oddałeś

swego życia Jezusowi Chrystusowi, możesz to uczynić teraz.
Wszystko, co powinieneś zrobić, to wypowiedzieć prostą
modlitwę. Wyznaj, że jesteś grzesznikiem i pragniesz
odwrócić się od swej drogi, zapraszając Jezusa Chrystusa, aby
przyszedł do Twojego serca jako Pan i Zbawiciel. Należąc do
Niego, możesz mieć pewność wiecznej przyszłości i nadziei
na dziś.

Wybierz życie!
Błogosławieństwa i pieśni
S

ZUKAJ PRAWDY W

B

OŻYM

S

ŁOWIE

Historia Tamar nie kończy się narodzinami jej synów.

Możemy śledzić losy Judy i Tamar na kartach całej Biblii.
Poniższe fragmenty ilustrują, jak wspaniałą przyszłość Bóg
dla nich przygotował:

Potem rzeki Józef do braci swoich: Jam jest Józef. Czy

żyje jeszcze ojciec mój? A bracia jego nie mogli mu
odpowiedzieć, bo się go zlękli. Józef zaś rzeki do braci
swoich: Zbliżcie się, proszę, do mnie! A gdy się zbliżyli,
rzeki: Jam jest Józef, brat wasz, którego sprzedaliście do
Egiptu. Lecz teraz nie trapcie się ani nie róbcie sobie

background image

wyrzutów, żeście mnie tu sprzedali, gdyż Bóg wysłał mnie
przed wami, aby was zachować przy życiu. Bo już dwa lata
trwa głód na ziemi, a jeszcze będzie pięć lat bez orki i żniwa.
Bóg posłał mnie przed wami, aby zapewnić wam przetrwanie
na ziemi i aby wielu zostało zachowanych przy życiu. Tak
więc nie wyście mnie tu posłali, ale Bóg, który mnie ustanowił
opiekunem faraona i panem jego domu, i władcą całej ziemi
egipskiej. Idźcie więc śpiesznie do ojca mego i powiedzcie
mu: To rzekł syn twój, Józef: Bóg ustanowił mnie panem całej
ziemi egipskiej, przybądź do mnie niezwłocznie. Zamieszkasz
w ziemi Goszen i będziesz blisko mnie, ty wraz z synami
twoimi i wnukami twoimi, i trzodami twoimi, i bydłem twoim,
i wszystkim, co masz.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

45:3 - 10

* Co Józef sądził o Judzie?
*

W

poniższym

fragmencie

Juda

otrzymuje

błogosławieństwo od swego ojca, Jakuba (znanego również
jako Izrael). Jakie są kluczowe elementy w tym
błogosławieństwie?

Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, twoja bowiem ręka

na karku twych wrogów! Synowie twego ojca będą ci
oddawać pokłoni Judo, młody lwie, na zdobyczy róść
będziesz, mój synu: jak lew czai się, gotuje do skoku, do lwicy
podobny - któż się ośmieli go drażnić? Nie zostanie odjęte
berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż
przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u
narodów! Przywiąże on swego osiołka w winnicy i źrebię ośle
u winnych latorośli. W winie prać będzie swą odzież, i w krwi
winogron - swą szatę. Będą mu się iskrzyły oczy od wina, a
zęby będą białe od mleka.

K

SIĘGA

R

ODZAJU

49:8 - 12

Przeczytaj poniższy fragment. Czym różniło się

błogosławieństwo Mojżesza od błogosławieństwa Jakuba?

background image

To powiedział do Judy: Usłysz, Panie, głos Judy,

doprowadź go do jego ludu, niech Twoje ręce go obronią,
bądź dlań obroną od wrogów.

K

SIĘGA

P

OWTÓRZONEGO

P

RAWA

33:7

* Kto wybrał Judę, zgodnie z poniższym fragmentem?
Lecz Pan się ocknął jak ze snu, jak wojownik winem

zmożony. I poraził od tyłu swych nieprzyjaciół: wieczystą
sromotą ich okrył. Odrzucił namiot Józefa i nie wybrał
szczepu Efraima, lecz wybrał pokolenie Judy, górę Syjon,
którą umiłował.

K

SIĘGA

P

SALMÓW

78:65 - 68

Rozdział 38 w Księdze Rodzaju, zawierający historię

Tamar i Judy, na której opiera się niniejsza książka, może być
postrzegany jako swoista celebracja ojca i matki rodu. Tamar
była darzona wielkim szacunkiem. Wyłączną motywacją jej
działania było urodzenie dziecka, które przedłuży linię
genealogiczną rodziny. Bóg widział jej serce i dał jej dzieci.
Bóg znał również serce Judy i odbudował jego więzi z
rodziną. Zapewnił mu potomków, którzy sprawili, że jego
imię mogło przetrwać. Ostatecznie Bóg użył linii
genealogicznej Judy, aby wprowadzić na świat Mesjasza,
często określanego mianem Lwa z pokolenia Judy. Jezus jest
Mesjaszem!

O

DKRYJ

B

OŻE DROGI DLA SIEBIE

* Czy jest ktoś, z kim potrzebujesz się pojednać, tak jak

uczynił to Juda?

* Podobnie jak Tamar, wszyscy mamy marzenia i nadzieje

związane z przyszłością. Na jakie rzeczy w swoim życiu
oczekujesz?

* Jak chcesz, aby Cię zapamiętano?
Z

ATRZYMAJ SIĘ I ZASTANÓW

Przeczytaj poniższy fragment:

background image

Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi

moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad
ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje -
nad myślami waszymi. Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią
ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje
nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które
wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim
wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie
swego posłannictwa. O tak, z weselem wyjdziecie i w pokoju
was przyprowadzą. Góry i pagórki przed wami podniosą
radosne okrzyki, a wszystkie drzewa polne klaskać będą w
dłonie. Zamiast cierni wyrosną cyprysy, zamiast pokrzyw
wyrosną mirty. I będzie to Panu na chwałę, jako znak
wieczysty, niezniszczalny!

K

SIĘGA

I

ZAJASZA

55:8 - 13

Niech Boże Słowo zawsze wytwarza w Tobie owoc

posłuszeństwa i wykonuje w Tobie swoją pracę.

background image

Rodowód Jezusa Chrystusa
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna

Abrahama.

Abraham był ojcem Izaaka;
Izaak ojcem Jakuba;
Jakub ojcem Judy i jego braci;
Juda zaś był ojcem Faresa i Zry, których matką była

Tamar.

Fares był ojcem Ezrona;
Ezron ojcem Arama;
Aram ojcem Aminadaba;
Aminadab ojcem Naassona;
Naasson ojcem Salmona;
Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab.
Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut.
Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid był ojcem Salomona, a matką była Batszeba żona

Uriasza.

Salomon był ojcem Roboama;
Roboam ojcem Abiasza;
Abiasz ojcem Asy;
Asa ojcem Jozafata;
Jozafat ojcem Jorama;
Joram ojcem Ozjasza;
Ozjasz ojcem Joatama;
Joatam ojcem Achaza;
Achaz ojcem Ezechiasza;
Ezechiasz ojcem Manassesa;
Manasses ojcem Amosa;
Amos ojcem Jozjasza;
Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie

przesiedlenia babilońskiego.

background image

Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem

Salatiela;

Salatiel ojcem Zorobabela;
Zorobabel ojcem Abiuda;
Abiud ojcem Eliakima;
Eliakim ojcem Azora;
Azor ojcem Sadoka;
Sadok ojcem Achima;
Achim ojcem Eliuda;
Eliud ojcem Eleazara;
Eleazar ojcem Mattana;
Mattan ojcem Jakuba;
Jakub ojcem Józefa, męża Marii, z której narodził się

Jezus, zwany Chrystusem.

E

WANGELIA

M

ATEUSZA

I

:I - 16


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Francine Rivers Cykl Znamie Lwa (2)?ho w ciemności
ASK 01 arch PC
ASK 01 arch PC bw
Francine Rivers Cykl Znamie Lwa (1) Głos w wietrze
Francine Rivers Cykl Znamie Lwa (3) Jak świt poranka
lab01, ASK 01 PawelKopec AdrianMakuch
ASK 01 PawelKopec AdrianMakuch
Rivers Francine Synowie pocieszenia 01 Arcykapłan
01 ASK Tematy referatów 2012
Rivers Francine Znamie Lwa Glos w wietrze
11 01 03 01 xxx?z d Fzge allg m Lösungen
197 01 łúşáÔ«óá Ź Ć«ßźąĄşąą şąí«
Rivers Francine Dziecko pokuty
Rivers Francine Glos w wietrze (rtf)
Rivers Francine Znamie Lwa ?ho w ciemnosci

więcej podobnych podstron