Geramb Józef Pamiętaj o ostatecznych rzeczach a wiecznie nie zgrzeszysz

background image

1,

Ex Bibliotheca

Collegii

Cracoviensis

Soc. JEStT.

Locus in Bibliotheca

‘TJS

i *

ropa

7

*

7

*

OSTATECZNYCH RZECZACH

A WIECZNIE NIE ZGRZESZYSZ.

,

PODŁUG FRANCUZKIEGO

a (

f *

PRZEZ

WIELEBNEGO \ »\

__

0. MIRU JOZEF

geramb

N

# pS

'

OPATA I GENERALNEGO PROKURATORA

BE

LA

TMPBE

PRZEROBIONE NA JĘZYK NIEMIECKI,

SPOLSZCZYŁ

Is.

TB.

Fowałowsfci.

AKŁADEM WYDAWNICTWA DZIEŁ KATOLICKICH NA

GÓRNYM SZLĄZKU.

Drukiem TEODORA IIENECZEK w Niemieckich Piekarach.

1 8

6

8

.

background image

W i Mb?

O"j^ol£

¥4Gg£

IMPRIMATUR.

Poznanie die

28

Martii

1868

.

Consistorium Generale Archiepiscopale.

f

Janiszewski.

(L. S.)

X. Grabowski.

background image

ł.

J

i

1

mWmOWJL

Czekać aż śmierć nad głową naszą kosę podniesie

i nasza ostatnia chwila się zbliży, aby potem się
przysposobić na stawienie się przed Sędziego, który
serca i trzewę przenika i przed którym prawda, ta
stróżka nad prawem, księgę żywota zawsze trzyma
otwartą, — to jest nadmiar nierozumu i zaśle­

pienia. Nie z wolna i jakoby krok za krokiem uj­
rzymy ową poważną, stanowczą zbliżającą się chwilę,
lecz owszem, należy to do własności śmierci, że
człowieka z nienacka napada. Zbawiciel świata
nie przestał na tem, że nam powiedział: „Czuwaj­
cie, bo nie wiecie dnia ani godziny kiedy Syn czło­
wieczy przyjdzie," lecz powiedział takie wyrażenie:

„Czuwajcie, bo Syn człowieczy przyjdzie w tej go­

dzinie, gdy się go spodziewać nie będziecie." Mo-
żnaż się pewniej wyrazić? I czyliż nie przewyższa
złość moja nieomylności Słowa Bożego, gdy mimo to

spokojnie w grzechu żyję? Wszakże nie wiem, czy
ostatni promień zaczętego dnia jeszcze mię znajdzie
pośród żyjących, lub też, gdy się udam na spoczy­
nek, dusza moja nie ocuci się nagle w rękach ży­
wego Boga? Szczęśliwy zatem, kto myśli o swym
wiecznym losie nie odkłada aż będzie za późno, za
późno na zawsze.

1*

background image

IV

Zamyślone nawrócenia na łożu śmiertelnem,

są straszliwe zagadki, których tylko miłość rozwią­
zać zabrania. Lecz pomimo miłość, która zawsze

nąjlepiśj o bliźnim sądzi, i pomimo obowiązku, który
mamy, nie potępiania nikogo, nie mogę jednak po
minąć, zapytać się niekiedy ze zdumieniem, ażali

ostatnie Sakramenta umierającego grzesznika, nie są

częstokroć ostatniemi jego przestępstwy.

A jednakże, czemże innem jest życie większej

części ludzi, jak ze wszelką pilnością i wszelkiemi
możebnemi sztukami sprowadzone roztargnienie i

odwiedzenie myśli od śmierci i jej straszliwych
następstw? Lecz nie jestże to koniecznie i nie­

omylnie chcieć być zaskoczonym i z zimną krwią
podpisać własne zatracenie swoje? O mój Boże,

jakże podobna, że ludzie tak lekkomyślnie postę­

pują we względzie tak nieskończenie ważnej sprawy!

Temi uwagami w głębi duszy mojej wstrzą-

śniony, od czasu jak się w klasztorze Trappistów
znajduję, obrałem szczególniej piątek, aby rozpa­

miętywać o onym wielkim dniu, który dla każdego
z nas śmiercią przypadnie: o owym straszliwym
dniu, gdzie sponiewierany, niegdyś tak łaskawy,
a teraz nieubłagany Sędzia ostateczny wyrok wy-
rzecze; gdzie w proch zdeptana prawda znajdzie
swoją słuszność, i gdzie bicze ludzkości, zwodziciele
swych braci, zuchwali fabrykanci chytrych, zwodni­
czych wniosków, nie dowiarni gardłacze, których
mocnemi duchami zowią, nakoniec uwierzą w pie­
kło i wieczność jego.

background image

Y

Aby całą moją uwagę na tak ważny przed­

miot skupioną utrzymać, spisałem niektóre rozpa­

miętywania, które mi w onym dniu do czytania i do
zachowania służą; znajdują się pomiędzy niemi miej­

sca z pism największych mistrzów w umiejętności

i wiadomości zbawienia i niektórych innych auto­
rów, których bez^ wstrętu przyjąłem, gdyż mi nie
chodzi o sławę autorską, ale raczej o zaszczyt być
pożytecznym, i ponieważ szczęśliwym się cenię,
znaleść innych w bogactwach dla mego najwię­
kszego ubóstwa uzupełnienie, aby tak nas wszyst­

kich myśli przez rozpamiętywanie ostatecznych rze­
czy do naszego Boga i Pana tern lepićj módz pod­
nieść. To jest moje życzenie. Niechaj je Bóg ra­
czy doprowadzić do skutku!

background image

VI

Do aajś-więtssej Dziewicy.

O Mary o! która od Boga zostałaś stworzona,

aby być Matką Zbawiciela świata; tkliwa przyja­
ciółko umierających, nadziejo, ucieczko i pomocy

chrześcian na tym padole płaczu; Matko łaski i
pięknej miłości, która wszystkie doskonałości, jakich
stworzenie jest zdolnem, w sobie jednoczysz, i któ-
ryej Imienia my nie inaczej tylko z sercem pała-
jącem uczuciem tkliwości i dzięki wymawiać powin­

niśmy, Ty Najświętsza pośród wszystkich stworzeń
i Najpotężniejsza u tronu Boga, którą Pan najwyż­

szy promieniami swej chwały i wszystkiemi cnota­
mi jako Oblubienicę Ducha św. i Matkę swojego

Syna ozdobić chciał; Ty wielce umiłowana mego
serca, którą nam Jeźus Chrystus z krzyża dał za
Matkę, iż dobrze wiedział, że słaby i biedny czło­
wiek matki potrzebuje, — o raczże tę małą ksią­

żeczkę pobłogosławić i to z nią zdziałać, aby ku
temu służyła, żeby grzeszników do świątobliwego
żywota i szczęśliwej śmierci doprowadziła. O gdy- ■
by to chociaż z jednym biednym obłędnym nastą­
piło, wtedy godzi mi się wedle zaręczenia Apo­

stoła Twojego czci godnego Syna spodziewać, pokryć
mnogość grzechów, któremi życie moje skaziłem.

O Maryo Obronicielko wszystkich, którzy się Tobie
oddają, i nasza nadziejo w ostatniój najszej godzi­

nie, nie przestawaj prosić za nami, osobliwie
mną, nędznym grzesznikiem, który cały ranami je­

background image

VII

stem okryty i tak długi czas światu na zgorszenie
służyłem; bo szedłem memi własnemi drogami, jako
mojej pysze i moim namiętnościom odpowiadały;
tłumiłem głos mojego sumienia, nadużywałem łask
Twego najmilszego Syna, buntowałem się przeciw

jego świętemu prawu, deptałem nogami Krew jego

czci najgodmejszą., i zasługiwałem po tysiąc kroć

na dzień być strąconym do piekła. Ach, Matko
moja, gdybym życie moje na wzdychaniu i płaczu
nad grzechami mojemi spędził, gdybym tyle łez w

r

y-

lał ile kropli w morzu, gdybym poniósł katusze
wszystkich Męczenników, to jednak nie uczyniłbym

zadosyć sprawiedliwemu Bogu za mnóstwo grze­
chów moich. Czuję to głęboko i składam u stóp

Twoich, o słodka Przyjaciółko mej duszy jako też
przed całym światem, to pokorne wyznanie i proszę

o przebaczenie tych zgorszeń, którem dał; i zakli­

nam Cię, Matko mojego Boga, abyś się za mną
wstawiła i mimo niegodności mojej, tę łaskę od Bo­

skiego Syna Twego dla mnie uzyskała, iżby to dzieł­

ko pobłogosławił, ażeby wszyskim, którzy go do
swych rozmyślań użyją, sprawiło szczęście z mi­

łością ku Zbawicielowi umierać, Jego wielbić i Cie­

bie sławić w błogosławionej wieczności. —■ Amen

background image

I

background image

O Wieczności.

Jakże podobna, ażeby człowiek na ciebie nie

pomny, za innerai uganiał się rzeczami? Dla cie­
bie on, a nie dla piędzi czasu, do bytu powoła­
nym został. Każdy krok, który czyni, każda chwila,
która ubiega, każdy oddech, który z ust jego ula­

tuje, każde uderzenie serca jego zbliża go do cie­
bie i wzywa go, by na cię pamiętał. Wieczne jego

szczęście, albo wieczne nieszczęście zawisło od pa­
miętania na ciebie. A jeżeli tu na ziemi cierpie­
nia są jego udziałem, to go pociesza nadzieja wie­

cznej szczęśliwości; a gdy przychodzi godzina po­
kusy, o! wieczność ze wszystkiemi jej okropnościa­
mi, powstrzymuje go. Wszystko w około nas przy­
pomina nam nadziemskość, bo wszystkie rzeczy tę­
sknią do ich odnowienia, do doskonałćj szczęśliwości,

jaką jedynie tylko błogosławiona wieczność dać może.

I nie jestże spokój czystej duszy obrazem wiecznego

odpoczynku Świętych? I nie sąż zgryzoty zeszpe­

conego sumienia obrazem piekła i owego zgryźli­
wego robaka, który nie umiera? — O wieczności!
bądź ustawicznie memu duchowi obecną; bądź mo-

jem światłem w mych ciemnościach, mem umocnie­

niem w walce, moją pociechą w cierpieniach; bądź
ty duszą moich czynności i miarą mojego życia!

background image

2

Augustyn św. upomina, by przeciw śmierci stó- I

sunkowo te same uczucia i tęż samą przychylność, \
co ku Bogu zachować. Boga zarazem miłować i
lękać się trzeba; miłować, gdyż jest Bogiem miło- I

sierdzia i dobroci; lękać, gdyż jest Bogiem spra- ]
wiedliwości. Właśnie tak śmierć z dwóch stron róż- \

nych uważaną być może; jako straszliwa, ponieważ !

może być dla nas początkiem wiecznego nieszczę­
ścia; i jako pożądana, ponieważ nas według zamia­
rów Bożych w posiadanie nieśmiertelności i nieprze­
mijającej chwały ma wprawić. Lecz jako Bóg, do­

daje św. Augustyn więcej miłowanym niż lękanym
być chce, przeto też śmierć, jeżeli doskonale chrze-
ściański umysł mieć chcemy, więcej nam być po­
winna pożądaną, niż straszliwą.

Aby umrzeć nagłą śmiercią, nie potrzeba ani

pioruna, ani zapadnięcia domów naszych; dosyć nam
żyć tylko tak, jak żyje owe wielkie mnóstwo, bez

pamięci na nasze przeznaczenie, pełni niechęci ku
obowiązkom religii, ku pokucie i poprawie. Toć

jest, co Odkupicel nasz chciał dać do zrozumie­

nia żydom, gdy była mowa o onych Galilejczykach,

których Piłat przy ofiarach ich zabić kazał, i o owych

ośmnastu nieszczęśliwych, którzy pod zawalającą się
wieżą przy Siloe pogrzebani zostali. Zbawiciel rzekł:

„Jeźli pokutować nie będziecie, wszyscy także zgi-

niecie.“ Luc. 13,5.

background image

Co za suknia, co za śmieszny strój dla chrze-

ścianki, dziewicy! Godziłoby się uczynić ź tego
rzecz sumienia. Czyliż nie pamiętacie już w cale

0 śmierci?— O śmierci pamiętać?... ha, ha, ha!'

to dobre dla naszego starego odźwiernego, który po­

chylony czołga się na swej krukwi, zdając się szu­
kać grobu swego, albo dla mój podstarzałej ciotki
1 jej suchotnej córy; lecz ja dbać chcę o mą przy­

jemność. Ja młoda, cieszę się doskonałem zdrowiem,

a pan Pomocniczy jest moim lekarzem; tak będąc
uzbrojoną, śmierci lękać się nie trzeba. Idźcież
sobie tedy czcigodny ojcze, z waszemi trapistowskiemi
widzeniami, z waszym Jezuickim tonem i waszemi
uwagami, które na popieleć lub wielką sobotę chyba
się przydadzą; do mnie nic nie macie......................

"W kilka dni potem już jej wśród żyjących

nie było.

Nie czeka się z uzbrojeniem okrętu, póki nie

wypłynie na morze dalekie, póki go wiatr i bałwa­
ny wstrząsną, póki mu bliskie rozbicie o skałę lub

rafę nie zagrozi. Nie zaczyna się zaopatrywać twier­
dzy w żywność, gdy już nieprzyjaciel się zbliża i
onę osacza. Nie odkłada się naprawy książęcego
pałacu, aż książę na próg jego wstąpi, aby wszedł.

Nie sążto trafne obrazy, które lepićj niż wszystkie
dowody rozumu konieczności ciągłej bacznej staran­
ności na wieczność dowodzą?

background image

1

Gorzko jest, bardzo gorzko, wychylić jednym

tchem* kielich śmierci; ale gdy go się podczas ży­

cia z wolna połyka, znosząc z uległością choroby,
straty, rozłączenia i inne próby cierpień, które nie
są czem innem, jak kroplami tego gorzkiego napoju,
wtedy przyzwyczaja się doń z wolna, i w ostatniej
godzinie, gdzie tylko drożdże pozostały, piją się wtedy

i te z odwagą, jeżeli nie cale z rozkoszą.

4

Nie powinniśmy mówić, iżbyśmy sobie życzyli

dłuższego życia, na czynienie pokuty; gdyż śmierć

jest najlepszą pokutą, którą na zgładzenie grzechów

naszych wykonać zdołamy. Nie może człowiek uczy­
nić Bogu przyjemniejszej i milszej ofiary, nad ofiarę
z życia swego, gdy z radością lub przynajmnićj z ule­
głością śmierć przyjmuje, albowiem od zniszczenia

ofiarowanego daru zawisło dopełnienie ofiary, a wła­
śnie na to zniszczenie się zgadzamy, gdy ochotnie
śmierci się poddajemy.

Przyjdzie czas, gdzie wszyscy przyjaciele i to­

warzysze, którzy ci teraz wieczne przywiązanie przy­
sięgają, i którzy cię swemi oznakami przyjaźni tru­

dzą, gdzie wszyscy z daleka od ciebie zabawiać się
będą; pójdą za swemi uciechami podczas, gdy ty

cierpieć będziesz; cała ich przyjaźń na tern się ogra­
niczy że przyślą sługę do twojego domu, aby przy
sposobności dać poznać, że są obeznani z postępem

twojej choroby. Ty wtenczas będziesz sam z Bo­

background image

5

giem twoim i masz go przyjąć jako posiłek na drogę.
Przeto przywyknij zawczasu przestawać z Nim; po­
rzuć wprzód nim ty porzuconym będziesz; umrzyj nim
umrzeć musisz; to jest umiejętność nad umiejętno­
ściami.

Śmierć grzesznika jest, (że tak rzekę) daleko-

więcej śmiercią, aniżeli sprawiedliwego Ponieważ
grzesznik do;wszystkiego się przywięzuje, przeto po­
nosi tyle właśnie śmierci, ile go więzów ziemskich
krępuje. Umiera swemu ciału, które ubóstwiał,

umiera swym dostatkom, które jego pysze schlebiały;
umiera swym rozkoszom, których był niewolnikiem;
swym nadziejom, na których polegał; swym wy­
kwintnym gmachom, w których sobie wiecznie mie­
szkanie przysposobić mniemał; wszystkim tym stwo­
rzeniom, które namiętnościom jego dogadzały. Co

za chwila, w której od razu wszystko zerwać musi
co go do ziemi przykowało! Śmierć jego jest ty-
siącoraką śmiercią, i słusznie określił prorok śmierć
grzesznika jako najopłakaószą i pełną goryczy.

Jakiegożto nadzwyczajnego obrotu nie przy­

biera niekiedy w krótkim czasie stan chorego, który
się tylko cokolwiek czuł nie dobrze 1 Jeszcze przed
kilku dniami cieszył się najczerstwiejszem zdrowiem
i w ućzuciu młodzieńczej siły zakładał rozlegle plany
na przyszłość, on szczęśliwy, majętny, poważany, cały
należał do świata, i świat należał doń cały........................

background image

6

Lecz któżby się był spodziewał! od razu pada na
łoże boleści, niepowstrzymanie nikną jego siły; już
widać z przestrachem jego zapadłe lice, iego blado-

żółtą cerę, jego śmiertelnym potem zroszone włosy,

jego wpadłe gasnące oczy. Przyjaciele jego przera­

żeni odstępują. Kapłan modli się przy łożu. W nie­

jakiej odległości stoi lekarz, i zda się, że liczy w my­

śli godziny, które jeszcze są pozwolone choremu do
życia. Przecież chory otwiera usta, jakoby chciał

coś powiedzieć. Nadstawmy ucha na pochwycenie
zrozumienia słów jego konających. „O śmierci,
śmierci, idź precz odemnie!.... daj mi życie moje
zacząć na nowo!.______ pozwól, niech się przygo­

tuję . . . . na straszliwą podróż w wieczność!... .
Głupi ja byłem............Minęło wszystko jak cień....

jedno tylko pozostało..................O wieczność! wiecz­

ność !....“ Już go nie masz!_________ I tutaj na tem
samem łożu boleści czekamy też i na was, którzyto
przed przyszłością nie czujecie najmniejszej obawy,
którzyto zwykliście wszystko co wieczne jako głup­
stwo uważać, jako wynalezione jedynie na postrach;

tu was oczekujemy oświecone duchy naszego stule­

cia, którzyto tysiące pozornych dowodów macie
w pogotowiu, aby wątpić o wszystkiem, i tysiące

sposobów sztucznych aby drugich w wasze sidła
przynęcić. Gromadźcieno dowody na dowody, aby

wydrzeć ludowi bojaźń bożą; gardźcie śmiercią, któ­

rej się nie lękać udajecie; gardzicie sądem, w który
nie wierzycie, i piekłem, które jest dla was po­

wiastką dziecinną. Przed stolicą śmierci czekamy
na was, aby otrzymać liczbozdanie z waszego spo­

background image

7 —

sobu myślenia, aby być świadkami waszego przera­
żenia, waszej rozpaczy, waszego zniszczenia.

Wiem dobrze, iż są nieszczęśni, którzy swe

niedowiarstwo aż do grobu zanoszą z sobą, i jesz­
cze na śmiertelnem łożu dają dowody swego odrzu­
cenia (potępienia); nieszczęśni, którzy bez zadrże­
nia oddają się w ręce wiecznego Sędziego; zatwar­

dziali, którzy pośród najgorzciejszych boleści zbie­
rają ostatek sił pozostałych, na zbluźnienie nieba,
na wyszydzenie sprawy przyrodzenia, i którzy zło­
rzecząc dniom swego żywota, umierają. Lecz nie
mówię o tych naczyniach odrzucenia, o tych przed­

miotach gniewu bożego. Mówię o ludziach, któ­

rych podczas ich żywota można było poczytać za
wierutnych niedowiarków, lecz którzy w ostatniej
swej chwilce przez swój przestrach okazują, że je­

szcze żyje ich wiara, i że o pewności przyszłego

żywota, o nikczemności grzechu i o karogodności
swego sprawowania się dostatecznie są przekonani.
Co przy tern jest nie do uwierzenia, to jest to, że

chrześcianin naprzód wie, iż przy zbliżeniu się śmierci
inaczej myśleć będzie, i że jednakowoż podczas życia
nie stara się, tak myślić i czynić, jak natenczas ży­
czyć sobie będzie, by był myślał i czynił.

Dla niebezpiecznej okoliczności, z którą dobro­

byt jest połączony, nie wiedzą wielcy tego świata,

nigdy co się z nimi dzieje przy zbliżeniu się śmierci,

background image

8

I

i

a to dla tego, iż powszechne jest mniemanie, iż tego '
wiedzieć nie chcą. Każdy się stara ich łudzić, za­
miast, cohy nader ważnem hyc miało, otworzyć im

oczy. Źle się z niemi dzieje, a mówią, im, że

wszystko dobrze. Życzą im pomyślności do mnie­
manego polepszenia, która jednakże jest tylko osta- |

tniem wysileniem upadającej. Tak ich się zabawiać
i rozrywać zwykło; a z jakich powodów? Małżonka

da się ku temu powodować przez nieumiarkowaną
delikatność, dzieci przez szacunek lub interes, przy- ,

jaciele przez chęć przypodobania, słudzy przez bo- '
jaźń; tak iż przed chorymi prawda ukryta zostaje

i że umierający jeszcze wyzdrowieć myślą.

I

Chrześcianie, nie żyjący wedle prawideł Ewa- '

nielii, mają przyczynę lękania się śmierci; wszakże
drży zbrodzień na skrzypnienie drzwi swego więzie­
nia, które otwierają, aby go odprowadzono na miej­
sce stracenia. Lecz chrześdanin prawdziwy podo-

bien jest przy zbliżeniu się śmierci uwięzionemu,
z którego zdjęto okowy, iż go niewinnym uznano,
cieszy się przeto, iż z ciemności więzienia wyjdzie
na dzienną jasność, że kajdany i więzy na wolność,
i bliskość ze zbrodniarzami na towarzystwo ze Świę­

tymi zamieni.

Kiedy św. Ludwikowi z Gonzagi jakąbądź spra­

wę poruczono, zaraz siebie pytał: w jakim związku
stoi rzecz ta ze zbawieniem? W żadnym. Więc

background image

9

nie mam z nią nic do czynienia. Jeżeli mi co
przyda się dla nieba, chwycę się tego z całego serca,
niechby to było przykrem, mozolnem, upokarzają­

cemu jestli ono przeciwnie łatwem, miłem i wabią-

cem, ale duchowej .szkody dla mnie lękać się każe,
brzydzę się niem. Gdybym na lat sto mógł objąć
tron, a gdybym przez to, wieczność mą na niebez­
pieczeństwo naraził, z pogardą uciekałbym od tronu.

Gdybym na lat sto miał pójść do więzienia, a za­

bezpieczyłbym sobie przez to mój los wieczny, za­
prawdę pospieszyłbym doń z radością. Tak myśli,

mówi i czyni, kto ma rozum i wiarę, kto o ważności
przyszłych rzeczy, a o nicości ziemskich jest prze­
konany. A jednakże zajmuje, obałamuca i czaruje
ta nicość cały świat, cała wieczność niebacznie
na kartę igraszki stawioną bywa a ci co tak czy­
nią, mają się za oświeceńszych od wszystkich innych!

Niektórym nowicyuszom pewnego klasztoru na­

stępujące zadano pytanie: gdyby wam oznajmiono,

że za godzinę umrzecie, cóżbyście wtedy uczynili ?
Jeden rzekł: oddałbym się na wolę P. Boga. Dru­
gi odpowiedział: ja zawsze na wszystko gotów je­
stem. A trzeci rzekł, iżby zaraz pobiegł do swego
spowiednika, aby otrzymał ostatnie rozgrzeszenie.
Czwarty mniemał, że byłoby najlepiej, uciec się do
ołtarza, aby przed tym umrzeć, który w krotce po­
każe się jako Sędzia. Lecz nowicyusz, któremu naj­
prawdziwszą pobożność przyznano, rzekł tak: teraz

2

i

i

I

background image

10

11

jest właśnie czas wypoczynku, postępowałbym dalą

w korzystaniu z tej godziny na mój wypoczynek,
gdyż taka jest wola boża.

Święta Róża Limańska płakała, gdy jej przy*

szło umrzeć. Pytano o przyczynę jej łez. Odrzekła

„Nie płaczę dla tego, iż ziemię opuścić muszę, an
dla cierpień, które ponoszę, ale dlatego, iż nie do­
syć ucierpiałam na zasłużenie sóbie na niebo.

1

Wkrótce po tych słowach miała gwałtowny krwo
tok (pleurę) Gdy znów mówić mogła, następując!

słowa wyrzekła do Pana Jezusa: „Umiłowany mó
Oblubieńcze, racz przyjąć tę krew na dowód, jal

tęskliwie pragnęłam umrzeć za Twą chwałę.” i

„Bogu niech będą dzięki, oto juz więcej grze

szyć nie będę!” zawołał pewien wielki sługa boż
pełen radości, gdy mu oznajmiono, iż według zdaf
nia lekarzy nadszedł dla niego dzień ostatni.

Pewien umierający, wspomniawszy na swe cięż

kie występki popełnione w życiu, wpadł vv rozpac
i żadną miarą spowiadać się nie chciał. Św. Win

centy z Ferrary udał się prędko do niego i prze
mówił doń w następujące słowa: „Miły bracie, wien
iż Chrystus umarł za ciebie a ty rozpaczasz o jeg
miłosierdzia! Ach! co to za obraza dobroci jego, któr.

ci okazał!” — Lecz on nieszczęśliwy wyrzekł t

•okropne słowa: „Na złość Jezusowi Chrystusowi

chcę wpaść w piekło!” — „A ja cię chcę ocalić,
z miłości ku Zbawicielowi,” odparł święty. Potem

obrócił się do obecnych i wezwał ich do odprawie­

nia Różańca aby za pośrednictwem Matki Boskiej
nawrócenie

zatwardziałego

grzesznika

pozyskać.

Stało się, i nie na próżno; Marya pokazała, co zdo­
ła u Boga; zatwardzialec został zmiękczony i zu­
pełnie nawrócony. '

Lubo chrześcianin życzyć sobie powinien koń­

ca swego życia, bo go tęskno do Jezusa Chrystusa,

to jednakowoż baczyć mu trzeba, żeby do tego ży­
czenia nie przylgnęło nic fałszywego. Z miłości
ku Jezusowi Chrystusowi tęsknić powinien, bynaj-

mniój zaś ponosić się tu mające cierpienia, trudy,
przeciwności mają być do tego pobudką.

Nieustraszoność po światowemu usposobionego

człowieka przy nadchodzącej śmierci, jest coś nie­
pojętego; bo na czemże ufność swą oprzeć może?—
Udaje się w krainę, gdzie nikogo nie zna, idzie
samotny, bez oręża i środków zaradczych, bezwła­
dzy i znaczenia. . —

Środkiem najwłaściwszym na poznanie, czyli

się postępuje drogą zbawienia, jest śledzenie, czyby

v każdej chwili i podczas każdej przedsięwziętej

sprawy godziło się odważyć stanąć przed stolicę Bo-

3

*

background image

12

13

ga? Nie mówię tu o żadnej nieomylnój pewności, Bez wątpienia jest to dobroć Boża, na którą
gdyż tej bez szczególnego objawienia w tem życiu byś się spuszczał niepokutujący grzeszniku. Ale w ten
mieć nie możemy; rozumiem tylko prawdopodobne sposób uważasz dobroć Jego za słabość, za dziecin-

domniemanie, które jest wszystkiem, czego żądać ność, która wyklucza sprawiedliwość wszelką. Ow-
możeni.

szem, Bóg dla tego, że jest dobry, musi grzesznika

________ _

na łożu śmiertelnem opuścić; gdyż dobroć jego nie

dopuszcza tam jeszcze sypać łaski, któreby dla po-

Po co tyle mozołów dla tak. krótkich zwy- zostałych ludzi stać się mogły niebezpiecznemi ska-

cięztw? Mienie bogaczów, sława bohaterów,

wła-

łami; dobroć jego nie chce przynęcać grzesznika do

dza i świetność królów, wszystko to kończy się zbytecznej ufności. Jest to zadziwiający charakter
z jednem: „Tu spoczywa... * Ponosić się

mające

Boskiej dobroci, że nam usuwa pozory błędu iza-

cierpieńia i zrzuconemi być się mające dobra skła- twardziałości, a nie, iżby przez ocalenie jednych,

dają cały inwentarz życia, i proch jest końcem

z

8

u

bę wielu miała sprowadzać. Atak, zatwardziały

wszelkiej ziemskiej wielkości.

grzeszniku, żąda, postanawia i przemarza dobroć
Boża zatracenie twoje.

Czegóż się spodziewać po występnej duszy,

która upadając pod ciężarem swych cierpień, za­
ledwie ma tyle siły, aby rozpoznać stan swego ciai
ła? Miałażby przy już niknącym rozumie, z otrę-
twiałym językiem, z pomięszaną pamięcią i wkrótce

z nieruchomem sercem, być zdolną przebiegać skry-
tości sumienia swego? Miałażby zdolną być, uczuć,
prawdziwe obrzydzenie, ku swym tak długo i nie­

przerwanie łączącym się zbrodniom, ona której ko­
nające myśli tylko jeszcze do snów podobne; ona,
która jeszcze tylko myśli jako się myśli we śnie!...

Do takićj sprawy starczy zaledwie niczem nieprzer­
wane użycie rozumu.

Nigdy bez zdumienia czytać nie mogłem na­

stępującej histoiyi: Pewien wielki grzesznik który
przez całe swe życie oddany był niestatkom, za­
chorował niebezpiecznie. Kapłan niektóry, bardzo
mu przyjazny, odwiedził go, aby go napomnieć, iż­
by przecie w końcu pomyślał o zbawieniu swój du­

szy. Chory milczy. Kapłan upomina go wciąż,
aby się do spowiedzi przygotował. „Dobrze, do­

brze," odpowiada tamten, „będę się spowiadał, ale
nie dzisiaj; przyjdźcie tu jutro." Dnia następnego

przybył kapłan, i robi znak krzyża św. aby zacząć
spowiedź. Chory milczy chwil kilka, a potem wy­
mawia straszne słowa pisma świętego: Otworzy grze­

sznik swe oczy i rozbroi się; i wraz skrył głowę

background image

I

14

15

pod kołdrę. Kapłan odsłonił nakrycie z twarzy wym swym mieczem; wtedy łzy leje i prosi o ła-

chorego, i upomina go, że jest największy czas do skę. Gdy ziemia pod nogami jego chwiać się za-
odprawienia sprawy zbawienia. „Tak, tak, mój Oj- częła, wtedy podnosi swe oczy do nieba, do któ-
cze,“ odezwał się chory, „będę się spowiadał," rego dotychczas nie zwrócił nigdy spojrzenia. Zrze-
a potem dodał: „Będzie zgrzytał zębami i pienił, ka się karogodnych rozkoszy, gdy ciało jego prawie
się od złości,

11

a gdy to mówi, znów kołdrą zakry- trupi zaduch z siebie wydaje. Pozwala rozdać swój

wa swą głowę. Kapłan go zaklina ze łzami, żeby majątek między ubogich, gdy omdlewające ręce już
przecie na Boga i duszę swą pamiętał. „Tak, tak, go dłużej utrzymać nie zdołają. Czyliż ta uwaga
mój ojcze, wysłuchajcie mię spowiedzi,“ mówi, i kry- nie wystarcza, aby łzy jego podejrzanemi uczynić?

je się po trzeci raz pod kołdrę, wołając: „Pozą- Dodajmy jeszcze ten przypadek, żeby był przeko-

danie grzeszników przemija... “ Zdumiany kapłan nany, iż choroba nie sprowadzi mu śmierci; czy-
odkrywa kołdrę i znajduje go nie żywym....

liżby użył tych wszystkich sposobów na pojednanie

_________ się z Bogiem? Wszakże nie godziło się wspomnieć

mu nawet o kapłanie, póki się nie okazywała śmier-

Wielu widzi się grzeszników, którzy po ca-' telność choroby i póki mu jakaś nadzieja wyzdro-

le występnem życiu w końcu swym tak wyra- wienia zostawała; i czyliż przez to nie dał poznać,

żne i pewne znaki żalu okazują, że wątpić nie że (iż tak rzekę) nie chciał się wystawić na nie­
można, iżby Pan nie pozwolił się zmiękczyć łzom bezpieczeństwo, poddania się Bogu, dopóki się nie
ich. Na to błędne mniemanie, które nader wielu upewnił, iż więcej <do świata nie będzie mógł na-

zatwardziałych dusz usypia, odpowiada za mnie Je- leżeć? A tak opłakuje grzesznik swoje nieszczęś-
zus Chrystus, gdy mówi, że go szukać, będą, ale nie cie, ale nie swoje grzechy.

znajdą; to jest, że nawet najbardziej przerażające

________ _

znaki żalu będą odrzucone. I czemu? Czemużto
nie przyjmuje często Bóg pokuty umierającego grze- Przynosim z sobą śmierć na świat. Zdaje się,
sznika? Iż jest fałszywą. Jest zaś fałszywą, iż jakobyśmy w łonie matek naszych powolną trud­

nie jest wolną; często jest tam wszystko skutkiem znę wssali w siebie, na którą jedni mniej, drudzy
twardej konieczności, nie owocem łaski i szczerćj więcej, usychamy, a która zawsze kończy się z śmier-
skruchy serca. Zbuntowawszy się przeciw Bogu dojdą. Umieramy każdodziennie; każda chwila po-
najwyższego stopnia i uczyniwszy ostatni

dzień

swe-

zbawia nas jakiejś części naszej siły żywotnej; wszy-

go zdrowia ostatnim dniem swych grzechów; gdy Stko co nas otacza, niweczy nas; pokarmy wstrzą-
został powalonym i gdy Bóg zabłysnął mu mści- sają nami; lekarstwa osłabiają nas na pewien czas;

background image

16

mieszkający w nas ogień duchowy trawi nas, całe

nasze życie jest długą dotkliwą walką śmierci. Pod
takiemi okolicznościami z jakimże obrazem człowiek
więcej obeznany byćby powinien, jak z obrazem

śmierci?

!

Gdyby kto miał żyć lat sto i wśród tego cza­

su z tegoby się utrzymywać miał, coby w godzinę
z bogatego skarbu do domu swego sprowadzić mógł,
na czemżeby ten człowiek spędził tę godzinę? Czy
na spaniu, może na przechadzce, zabawach i roz­
rywkach? O my nierozumni! Nam przez całą
wieczność żyć będzie trzeba, w czasie tćj wieczno­
ści

-

nic nie będziem mieli krom nagrody naszych

zasług, którą tutaj podczas naszego krótkiego ży­

wota uzbieramy, a możemyż się odważyć choćby
jednę chwilę bezkorzystnie pominąć?

Nie trzebaż się dziwić, że pośród próźb które

codziennie w modlitwie Pańskiej zasyłamy do Bo­
ga, jedna z najpierwszych i najważniejszych w tem

błaganiu zawisła: „Przyjdź królestwo twoje,“ i że

wraz tak gorliwie życzymy, ażeby przyjście tegoż
królestwa jak można najdalej opodal nas było?
Nie trzebaż się dziwić, iż królestwa bożego, na
którem najwyższe dobro nasze zawisło, tak się bar­
dzo lękamy, jakoby ono złem nąjwiększem było?

background image

17

Czas, którym zarządzać możem, poświęcamy

na głupstwo, a niepewne chwile, które pod zarząd
nasz jeszcze nie należą do mądrości odsyłamy. Do­
póki się czujemy młodymi i pełnymi siły życia, bu­
dujemy ufnie i pełni pychy na teraźniejszości, nie
pomni na przyszłość, i marzymy sobie, że mędrsi

jesteśmy, niż ojcowie nasi. Lecz z trzydziestym

rokiem zaczyna jeden lub drugi domyślać się że
postępuje może głupio; z czterdziestym rokiem prze­
konany jest o tśm i odmienia swój plan; gdy pięć­
dziesiątek się zbliża, wyrzuca sobie swą nierozumną

zwłokę, a przedsięwzięcie jego, stania się mądrym,

zamienia się wreszcie na pewną stanowczość.....

później odnawia ją znowu — jutro w czym ją za­
mieni, i..........umiera jak żył.

Jesteśmy albo grzesznikami albo sprawiedli­

wymi. Jeśliśmy grzeszni, to myśl o śmierci pędzi

nas do pokuty i prowadzi nas na drogę zbawienia,

jesteśmy sprawiedliwi, to myśl o śmierci ostrzega

nas od grzechu, trzyma nas na prawej ścieszce
i pomaga nam do utrzymania daru wytrwałości.

A tak postępujemy spokojnie i ufnie, lękamy się
ostatniej godzinki bez słabości i tęsknim do niej
bez zarozumienia.

Życie jest tylko drogą do prawdziwego szczę­

ścia; p o s i a d a n i e tegoż śmierć jedynie ubezpie­

background image

18

czyć mi może. A tak całe moje szczęście na zie­
mi zasadza się na dobrej śmierci. I miałżebym
zazdrościć kłamanej szczęśliwości dzieci tego świata

r

która, iż im nie dopuszcza myśli o śmierci, wpra­

wia one niejako w konieczność, umrzeć nieszczę­

śliwie? Widzę blednącego światownika, blednącego
i drżącego na samą myśl o śmierci; widzę go, jak
z bojaźnią unika tych miejsc i przedmiotów, któ-
reby mu koniec jego przypomnieć mogły. Niero­
zumny! Będzieli przez wszelkie swe usiłowania
mógł uniknąć tej okropnej chwili, albo ją mniej

straszliwą uczynić? Będzieli mógł znosić bliskość

śmierci, gdy teraz ani pomyślić o niej się nie ośmie­
li, mając onę przecież za nieskończenie odległą?
Ach, bodajby na nię pamiętał, często pamiętał!
poznając nicość dostatków, za któremi goni, bo­

dajby oczy swoje zwrócił na dobra jedynie prawdzi­

we, wtenczas śmierć byłaby dlań pożądanym przyja­

cielem,przewodnikiem dokrainy wiecznego odpoczynku.

Rozkoszować a umierać musieć, posiadać a mu­

sieć umierać, być poważanym a musieć umierać,
nie jestże to, być poważanym jakby się nim nie
było, posiadać jakoby się nie posiadało, rozkoszo­
wać jakoby się nie miało rozkoszy? Nie jestże

to słowo umrzeć wyrazem postradania i zniszcze­
nia, który nam rzeczy, które są, tak pokazuje ja­
koby nie były, podczas gdy Bóg stosownie do Pi­

background image

19

sma św., to co nie jest imieniem, nazywa, jakoby

już było.

Gdyby nam tćż Bóg, na podobieństwo pier­

wszych Patryarchów, całe stulecia na ziemi prze­
żyć pozwolił, i wtedy mielibyśmy dosyć powo­
du do wyrzucenia sobie naszej niedbałości. Bo

jakkolwiekby śmierć daleką była, to każda z na­

szych czynności nie byłaby bynajmniej spełnianą

dla wieczności i nie mogłaby służyć ku osią-

gnieniu chwały nieśmiertelnej. Lecz być podwie-

czór dnia, w którym przed Bogiem stanąć trzeba,
a jednakże nieczynnie i niedbale żyć sobie; być bli­
skim tćj chwili, gdzie już więcej pracować nie bę­
dzie można, a jednak nie poświęcić sił swoich, aby

niknącemu czasowi przez nieprzemijające zasługi

nadać trwałość; nie jestże to najwyższy stopień
głupstwa i nieuwagi? A jednakże nie masz w świę­
cie nadto nic zwyczajniejszego.

Jeżeli słyszymy o przypadkach śmierci, które

według wszelkiego podobieństwa do nadspodzianych

należeć muszą, wtedy ogarnia nas bojaźń i strach,

skoro do tych ofiar publiczni grzesznicy się liczą,
nasuwa nam się sprawdzenie groźby Syna Bożego:
W g r z e c h a c h w a s z y c h p o m r z e c i e , jakby

się co do głoski spełniło. Wielu jednakże pocie­

szają się temi myślami, że to są tylko rzadkie nad­

background image

20

zwyczajne przypadki; i tak osłabiają ile być można
te wrażenia, jakieby one na sercu ich sprawić mia­

ły. Jest to atoli złudzeniem; takie przypadki śmier­
ci nie są tak rzadkiemi jakby w siebie wmówić

chciano; twierdzą owszem, iż ze względu na zba­
wienie duszy naszej, są czemś zwyczajnem zupełnie.
Nazywam z Augustyanem św. każdy w y p a d e k

śmierci nagłym i niespodzianym w którym grze­

sznik od razu wpada w położenie takie, które go
nawrócenia i pokuty na zawsze niesposobnym czy­
ni. Lecz cóż zwyczajniejszego nad takie wydarze­
nie? Czyliż ono się nie powtarza codziennie?
Uporczywa gorączkowa febra, śpiączka, która cho­
rego wtedy dopiero opuszcza, gdy go przekazuje
śmierci; pomięszanie zmysłów; całkowite osłabienie

i członków rozstrojenie; czyliż to wszystko, lubo
z mniejszem baczeniem, nie wywołuje tych samych
skutków co i przypadek śmiertelny, paraliż, mor­

derstwo? Jeżeli chory znajduje się w jednym z tych
przypadków, cóż tam pomoże, iż przez dnie całe

jeszcze zwierzęcego życia śmierci zaprzecza, gdy

nie ma rozumnego nadprzyrodzonego życia? Do
tych przypadków proszę jeszcze i te doliczyć wszy­
stkie, gdzie grzesznik aż do ostatniego tchu pole­
pszenia się spodziewa i od otaczających przez fał­
szywe politowanie zwiedzionym bywa, a twierdzenie
moje bynajmniej przesadnem poczytane nie będzie.

Nie czytaliścież nigdy, w duszy starego skne-

ry, który osobę swego wieku odprowadzał do gro-

background image

21

bu? Zda mi się, jakobym go słyszał z sobą sa­
mym rozmawiającego: „Mam już lat ośmdziesiąt,
granice już przeszedłem, które Bóg przeznaczył dla
największej części śmiertelników. Ostatek sił, któ­

ry mi jeszcze pozostał, mówi mi, że jeszcze jestem
na ziemi; lecz zwłoki mego rówiennika, które tam
grzebią, wołają na mnie, że wkrótce pójdę zanim;
zmarszczki na mojem czole, ciężar lat, kwiękania

i słabości, które mię podkopują, wszystko mówi

o bliskiem mojem rozstaniu; a cóż ja czynię tym­

czasem? Buduję domy, zgromadzam majątki, go­

tuję sobie rozkosze........... Ja zaślepiony! Nie, od­
tąd chcę myślić o śmierci jedynie, sprawy moje

wszystkie uporządkuję i o niczem innem więcej
troszczyć się nie będę, tylko jakbym się mógł przy­
gotować, umrzeć śmiercią sprawiedliwego." — Tak

mówi starzec do siebie samego. I czyliż sądzicie

może, iż odtąd życie jego zgodne będzie z temi
uwagami, że się litościwym, szczodrym, bezsamolu-

bnym pokaże? Nie, poważne zastanowienia zni­

kną wraz z przedmiotem, który je wywołał.

Tak nam się dzieje ze śmiercią, jak z hory­

zontem, któiy nasz widnokrąg ogranicza; w tym sto­
sunku jak się do niego zbliżamy, oddala on się od
nas. Tak też myślimy o śmierci, że nigdy blisko

niej nie jesteśmy; nawykli, widzieć ją zazwyczaj w

background image

22

największej oddali: mniemamy, że jćj nigdy nie do­
sięgniemy.

Życie jest zwycięztwem ciała, lecz zwycięztwem

ducha jest śmierć............. Jestże nieszczęśliwym ten i
niewolnik, który jutro ma być uwieńczony? W du­

chu król, trzyma już berło w ręku.

Wskazanemu na śmierć, któremuby tylko je­

den dzień do poszukiwania swego ułaskawienia po-,

został, czyliżby czas ten zdawał się za długim ?|

Czyżby godziny i chwile dnia tego, na nic nie czy- j
nieniu tracił? Czyżby szukał wolnych zabaw, aby I
tern bezmysiniej zbliżyć się mógł do końca swego?)
Lub czyliżby owszem tego krótkiego i stanowczego

czasu jak najlepiej nie użył? — A my, cóż czy­

nimy? Wyrok nasz jest wyrzeczony; grzechy na­

sze nie dają, wątpić o naszem zatraceniu; nie wie­
my, czyli nam jeden dzień pozwolony na uprosze­

nie złagodzenia surowego wyroku; a nie mniej przeto

żyjemy sobie ospale i nieczynnie, samym próżnym,

marnym i dziecinnym zajęciom oddani; ba, stanow­

czy, może jak za godzinę kończący się czas, nudzi
nas; zaledwie z wielu rozrywek znachodzim, aby

jego próżnią zapełnić, Tak nadchodzi wieczór ży­

cia, a my nie korzystaliśmy z dnia inaczśj, chyba,

żeby się odrzucenia naszego, na któreśmy dawnićj
zasłużyli, stać się jeszcze godniejszymi.

background image

23

Zaprawdę, podobniśmy wszyscy do rzek i źró­

deł, które bez powrotu do morza wpadają,. Niech

jakiemibądź szczycą się ludzie godnościami, wszyscy

są jednego pochodzenia; a to pochodzenie jest małe.
Ich lata gonią jedne drugie, jak jeden wał drugi;

nigdy spokojnie nie stoją, aż nakoniec, gdy jeden
nieco więcój szumu zrobił i przez niektóre kraje
więcój przeszedł aniżeli drugi, wszystkie razem giną
w tym wielkim odmęcie, gdzie ani książęta, ani
królowie, ani inne godności i odznaki nie są już

więcej do rozpoznania; podobne do owych głośnych
potoków, które bez sławy i bez nazwy mięszają
się w Oceanie z najnieznajomszemi rzekami.

Każda chwila, którą tracimy, staje się stałym

punktem dla naszej wieczności; więcej on się nie

zmieni, wiecznie zostanie takim, jakim jest, i z tym

I niezatartym charakterem będzie zapisany w księdze

wieczności. Jakże więc jest wielka ślepota nasza,
gdy lekkomyślnie czas tracimy, który się tak nigdy

nie wróci, jak nam nie jest dozwolono, umrzeć po­
wtórnie, gdyśmy raz śmiercią nieszczęśliwą po­
marli.

Uczciwym jest, według św. Jana Klimaka, kto

się śmierci nie boi, świętym, kto do niej tęskni. —

Pewna osoba znakomitej świątobliwości rzekła przy
końcu swego życia, że nic nie zdoła jej zaspokoić jak

background image

1

24

25

to słowo ś m i e r ć . „Jednakże, dodała/' jestem Przy śmierci życzy bezbożny samych niepodo*
gotową żyć, dopóki się Bogu podoba. Gdynie ży-. bieństw; życzy, aby to co się stało, uczynić jakby

jemy w czasach prześladowania, przeto powinniśmy się nie stało, i żeby był żył inaczej, niźli żył; ży-
poświęcić się życiu, jak męczennicy na śmierć się czy mieć po wróconym czas ubiegły; chciałby umrzeć,

poświęcali,

aby uniknął nacierającym nań boleściom, i oraz

chciałby pozostać przy życiu z bojaini nadchodzą­

cego sądu. Podobny on jest w tym stanie do nie­

szczęśliwego, którego dom goreje, podczas gdy go
zewsząd okrutni nieprzyjaciele oblegają.

Lata zdają się długie, gdy jeszcze są daleko;

lecz gdy nadeszły, wtedy nikną nam i mijają jako

chwile, i nim się spodziejemy, staniemy, jakoby
przez czarnoksięzkie zaklęcie, u najkłopotliwszego Piękna jest przypowieść następująca św. Jana

celu, który nam się jeszcze tak odległym zdaje, ja- Damaseena: Był kiedyś naród, który osobliwszy

koby go nigdy dosięgnąć nie można. Wspomnijcie* zwyczaj z największą zachowywał sumiennością. Co

na świat, jakoście go w naszśm dziecięctwie widzieli,j dziesięć lat bowiem obierał sobie króla. Podczas
i patrzcie jaki jest teraz. Inne osoby wstąpiły na| tych dziesięciu lat był król niezawisłym panem w
scenę; wielkie role świata inni przedstawiają akton całem państwie; lecz przy końcu tego czasu musiał
rowie; wszędzie nowe wypadki, nowe zatargi, nowe złożyć berło i koronę, i osadzono go na płonnej,
namiętności, nowi rycerze cnoty jak i występku; pustej wyspie, gdzie potem nędznie zginął. Lecz
nowy świat na gruzach starego obszernie się wy- jeden z tych królów był mędrszy niż wszyscy inni;
niósł, żeście wy tego ani nie spostrzegli. Wszystko Ło skoro na tron wstąpił, zamiast myśleć o kró-
mija wraz z nami, i na kształt nas. Bóg tylko lestwie, zajmował się jedynie i wyłącznie ową wyspą,
trwa zawsze ten sam; potok wieków płynie z ro- która kiedyś mieszkaniem jego zostać miała. Roz-
dzajem ludzkim przed jego oczyma, a Bóg z nie- kazał na niej wystawić pałac, ziemię uprawić i uzy-

chęcią patrzy na upadłych śmiertelników, jak ci, od znić, i wszelkie kosztowności, jakie tylko mógł na-
potoku porwani, w przechodzie z niego szydzą, w,być, tam dotąd przenieść!— Tak samo czyni mądry
przemijającej całe swe szczęcie zasadzają, a po-'chrześcianin; pamięta o przyszłym święcie, i prze-
tem na schyłku w ręce jego gniewu i zemsty, syła wszystko prawdziwie dobre, jakie tu jest na

ziemi, tam dotąd przed sobą. A świat zowie go

'głupim, ignorantem, ciemnym.

3

3

background image

26

27

I

i

Tedwasłowa: „ s p o d z i e w a ć , s i ę i l ę k a ć

8

'

wypełniają całą przestrzeń pomiędzy grobem a ko­

lebką. Plany, jakie z wolna zakładamy, są niejako

1

łańcuchem naszego życia, i ostatnie ogniwo wiąże'

nas do wieczności. Zamiast oprzeć się na punktach,|
jakie nam obecność określa, przeskakujemy z prze-,

szłości do przyszłości, aż nagle do onego wielkiego
dnia poskoczym, który jest końcem naszych prac
i zasług.

Niechby człowiek, który w największem stał,

poważaniu u świata, jednakże nić zaczął jeszczij
być mądrym, jeśli jeszcze nie zaczął zastanawiać
się nad następującemi czterema prawdami, to jest;

Że jego uciechy się skończą, jego sprawy będą są­

dzone, jego grzechy ukarane i że cierpienia potę­
pionych będą wieczne.

Jak wysoko jest niebo od ziemi, tak różn?

jest bezbożność od cnoty, tak daleko zbacza postę­

powanie świata od mądrości prawdziwego chrzęści-,

janina, który już cel swych nadziei w myślach poj­

mując, na podobieństwo błogosławionych ani prze
szłości, ani teraźniejszości, ani żadnej innej przyszłość

nie widzi, tylko wieczność Bożą.

I

ta modlitwa prawdziwą i szczerą być miała, wtedy
takby brzmieć powinna: „Miły Boże, z miłości ku

„Tobie i ku chwale Twojćj, dzisiaj cały poświęcę

„się światu i myśli moje będę miał od Ciebie na
„ustroni; z miłości ku Tobie będę się miękko i zbyt­

kownie ubierał, pożywał wyszukane wyborne po-

„trawy, po obiedzie przepędzę na przyjmowaniu
„oczekiwanych, odwiedzin, wieczorem pójdę na ko-

„medją lub operę, po wieczerzy będę grał lub na

„bal się sposobił. Pośród tych wszystkich zatru­

dnień okażę się lekką, wolną istotą; tym, którzy
„mi się podobają, będę się starał, także przypo­

dobać; kosztem tych, którzy mi są obojętni, ucie-

„szę się jak najlepiśj. Jedynćm mojem staraniem
„być ma, sobie żadnych trosk nie sprawić, przymus

„wszelki odłożyć, nudów unikać i pozyskać sobie

„szacunek świata. Proszę Cię więc, miły dobiy

„Boże, daj, niech to wszystko na Twą chwałę i na

„zbawienie mój duszy się obróci; i tak Tobie to
„ofiaruję w słodkiój ufności, że mi czasu swego
„dasz wieczną szczęśliwość. Amen.“

Jeszcze są niektórzy zwolennicy świata, którzj

rannćj modlitwy nie zawsze zaniedbują; lecz żeb;

Pocóż, o Boże, trzymałbyś nas na świecie, je­

żeli nie dla tego, abyśmy wieczne posiadanie kró­
lestwa Twego sobie wysłużyli? Wszystko, co czy­

nimy dla świata zaginie wraz ze światem. Wszystko
co dla Ciebie czynimy, jest nieśmiertelne. Cóż
nam więc zależeć może na przemijających rosko-

szach, gdyśmy dla wiecznego szczęścia stworzeni
zostali?

3

*

background image

Czas, to droższe i cenniejsze dobro niż złoto,

;

jest dla pospolitych ludzi przykrzejszym i bezcen-

i

niejszym ciężarem niż ołów. Śmiertelniku, ty nie!

wiesz, jak ważną jest jedyna chwila! Idź i zapytaj
się oto tego, który leży rozciągniony na śmiertel-
nem łożu................ Zarozumiała młodzieży, ty nie'
jesteś tak bogatą w lata, jak w swym nierozumie
mniemasz *, śmierć, chytra śmierć, stoi u drzwi two­
ich ; ona czycha w ciemności na tę chwilę, gdzieby
niespodzianie na ciebie napaść mogła; jeżeli raz,
pochwyciło cię jej niepokonane ramie, wtedy nie!

ma dla jej jeńca żadnćj wolności, żadnćj już wię-!

cej nadziei; nieubłagana wieczność cię przejmuje,'

a ty dług spłacie musisz, któryś przyjął przy twemj

narodzeniu, wraz ze sumą tych wszystkich długów,
któreś w czasie twego niepożytecznego życia na­

gromadził. —.0, gdybyśmy wszystko inne za nic
mieli, a tylko oszczędni byli z czasem! Gdybyśmy

godziny z korzyścią, z bojaźliwością i żalem opusz-,
czali, tak jako część naszego złota lub naszćj krwi
oddajemy!

,

Gdyby Zbawiciel jeszcze widzialnie trwał na

1

ziemi, wtedy zapewne mało byłoby chrześcian, któ-i

rzyby sobie go widzieć nie życzyli, i żadna podróż mor- ‘

ska nie byłaby tak niebezpieczną, którejby chętnie

nie podjęto, aby go pójść uwielbić Św. Hieronim,
opowiada, że za życia św. Jakóba -mniejszego, wielu

1

ludzi z dalekich stron przybywało do Jerozolimy,
aby widzieć tego Apostoła, a to nie dla innej.

background image

29

przyczyny, tylko jak mówiono, że ma jakieś podo­
bieństwo z Synem Bożym. Zkądże to jednak po­
chodzi, że tak mało jest pożądania, aby się lychło

dostać do nieba, gdzie Zbawiciel w uwielbionym sta­

nie jest obecnym?

Co Ewangielia mówi o małej liczbie wybra­

nych, jest okropna i zdaje się niektórym być nie­

podobna. Ojcowie święci i nauczyciele kościoła
przywiedli wiele trafnych i różnych powodów, aby

nas o dosłownej prawdzie tych wyroków przekonać.
Pośród tych powodów żaden nie jest tak przekony­
wającym jak ten, który pochodzi z doświadczenia
wzięty, jak mało podobieństwa między życiem, oby­

czajami, sposobem myślenia i skłonnościami większej
części chrześcian, a życiem, obyczajami i sposobem
myślenia Jezusa Chrystusa zachodzi, ile, że według

wiary naszej, bez takiego podobieństwa nie masz

zbawienia. W onćj ostatecznej naszćj godzince po­
znamy to nader dotykalnie, jeśliśmy tego pierwej
poznać nie chcieli. Jakże bardzo lękać się trzeba,

że wtenczas Krucyfiks, który nam w ręce podadzą
stanie się dla nas przedmiotem przestrachu, a może

i rozpaczy, zamiast by nas pociechą napełnił. Bo
i jakąż pociechę sprawić nam może przypomnienie
śmierci Zbawiciela, skoro życie jego nie służyło

nam na wskazówkę? Jeśli my, porównywając się
z pierwowzorem Bożym, którego odblaskiem po-

winnibyśmy być, chyba tylko znaki przeciwieństwa

z Jezusem Ukrzyżowanym na sobie znachodzim?

background image

30

Jakże nam Zbawiciel może przybyć ku pomocy

z zasługami swemi, skoro przykłady jego dla nas
bezowocnemi były? Jakże być może Odkupicielem

naszym, jeśli nie był naszym wzorem?

Gdy kiedyś stanę przed stolicą Bożą, znajdzie

się także oraz ze mną mnóstwo Świętych, świętych
kapłanów i zakonników, młodzieńców i dziewic, męż

J

czyzn i niewiast; jeden przedstawi ukrzyżowanemu

Bogu-Człowiekowi pięćdziesięcioletni post i samo­
tność na ofiarę; dragi całe w dobrowolnćm ubó-|

stwie przepędzone życie; tam dziewica przedłoży
wypełnienie ślubu uczynionego od najrychlejszćj
młodości, znania tylko Boga jako Oblubieńca; ów!

misyonarz, ów zbluźniony Jesau okaże się w towa-i

rzystwie mnóstwa dusz przez siebie uratowanych;

za oną niewiastą pójdą ubodzy, których wspomagała,
żywiła, odwiedzała........... A ja? z próżnemi rękami/
stawam po* tak długich latach życia. Pod jakimże

tytułem mamże żądać od mojego Sędziego wpusz­
czenia do królestwa jego? Jakże będę mógł wy­
trzymać to porównanie, jakie Bóg pomiędzy mną
a Świętymi swoimi uczyni?

W żywocie znakomitego Jezuity Franciszka

Suarez opowiedziano, że przy zbliżeniu się jego
śmierci pełność wnętrznych pociech wydobyła zeń

te słowa: „Nie myślałem, żeby śmierć tak słodką

była.“ To roskoszne uczucie wytryskało z podzi-'

i

background image

31

wienia godnej czystości serca, jaką przez zupełne
oderwanie się od stworzeń był pozyskał.

Przed niedawnym czasem, gdym opatrywał

umierającego, (Jezuitę Surin) usłyszałem go naraz

krzyk wydającego; mniemałem w pierwszej chwili,
że go gwałtowna boleść ciała napadła; lecz w krotce
ujrzałem, że to był wybuch radości z widoku bli­
skiego zbawienia. Ten mąż święty położył sobie
za prawo w całćm swojćm życiu, szukać jedynie
Boga w wszystkich rzeczach; a tak znalazł też i w
śmierci Boga swego, a z nim wszystko.

Ludzie, dobrze rozważajcie, że Syn Boży nie

mówi, że wązka ta droga, która do d o s k o n a ł o ­

ś c i prowadzi; gdyby to było, nie zaniedbalibyście

tego wyroku zastosować do osób klasztornych, któ­
rzy ten są zatrudnieni, aby żyć według rad ewan-

gielieznych; lecz wązką nazywa Pan Jezus tę drogę,
która prowadzi do ż y w o t a w i e c z n e g o , którą

świat cały chodzić musi. Zbawiciel zda się sam

nad tćm zdumiewać; dla tego nie tylko mówi: Że

ciężko; te d r o g a w ą z k a ; lecz woła On: Jak
c i ę ż k o j e s t , j a k ż e w ą z k a j e s t d r o g a !

Nie mówi też tylko: pamiętajcie o tem, oddajcie
się temu, pracujcie kutemu, lecz: u ż y j c i e g w a ł ­
t u . — Nie zapominajmy o tych słowach, pochodzą
one z ust Syna Bożego.

background image

1

Przy śmierci człowieka pocieszamy się dobre-

mi uczynkami, które umarły wykonywał w swem
życiu. Nie masz chrześciatiina, głupich i rozpaczli­
wych wyjąwszy, któryby się nie czuł być zniewo­
lonym, wyznać, że nie pomoże nic człowiekowi

u bramy wieczności; iż był dobrym tancerzem lub

śpiewakiem, że wiele nagromadził złota, jadł i pi
dobrze, że zgrabnie się brał na świecie. Dla tego
badamy, czy zmarły był poczciwym, bogobojnym,
miłosiernym; a gdy te cnoty u niego znajdujem,

wtedy jedyną są one pociechą. Wystawiłby się aa
śmiech ten, ktoby do stroskanych pozostałych prze­

mówił: Ufajcie, bo wasz zmarły przyjaciel miał
wszakże dobry głos, przyjemny skład twarzy, dużo
majątku. Mówi się owszem, gdy można, że zmarły
żył jak dobry chrześcianin, że dał wielkie dowody

żarliwości pokuty i przyjął nabożnie Sakramenta
święte. A czemuż się tak nie myśli i nie mówi

właśnie w życiu? Czemuż się przywięzuje swe
serce do rzeczy, które się przy końcu życia za nic

poczytają, i zaniedbuje a może nawet wyszydza to,

co jedyną pociechę umierającemu i pozostałej rodzi­
nie przyniesie?

32

Żaden mniej żyje jak ten, który sobie długo

żyć obiecuje.

Śmierć nie mówi, ale jej milczenie zawiera

w sobie wszystkie nauki proroków i apostołów. —

background image

33

Cesarz Herakliusz miał wyborną książkę, trapią

głowę, na której czole stały te słowa: C z e m j e ­

s t e m , j u t r o t y » b ę d z i e s z . Ten podziwienia

godny kazuista zdoła rozwiązać wszelkie trudności,
jakie się w sumieniu znajdują.

Możeż duch człowieczy wmówić w siebie, że

Jezus Chrystus, na twarzy potem krwawym zlany,
na ciele biczmi usmagany, na głowie cierniem prze-
kłóty, na rękach i nogach gwoźdźmi przebity, w bo­
bu włócznią przeszyty, po tych znakach chce być
poznany Ojcem naszym, i że ma oraz za jedno ze

swych dziatek takiego, który żadnego śladu podo­

bieństwa z Nim mieć nie chce, owszem stara się

coraz bardziej być mu niepodobnym, różami się
wieńczy; roskoszami odurza, pysze i próżności się

oddaje i w głębokiem zapomnieniu o zbawieniu swój
duszy i o dobrodziejstwach Bożych żyje?

Światownicy, jakże brzmi to hasło, które Pismo

św. o was przywodzi? Jedzmy i pijmy! tak mó­

wicie, Lecz cóż to były jeszcze za słowa, któreście
dodali? Bo jutro umrzemy. Jakże mnie uwieść
chcecie takowemi słowy? Wy mię straszycie ra-
czśj, wy mię odpychacie, wy obudzacie we ranie
wzgardę waszego sposobu myślenia; bo wnioski wa­
sze bynajmnićj nie są rozumne; oneby raczej także

być powinny: Módlmy się i pośćmy, bo jutro

umrzemy!

background image

34

35

Życie jest pełne kłopotów, i dopiero po śmierci

znajduje się szczęście. Jakże tedy ma Bóg niero­
zumnym ludziom dogodzić, którzy ani cierpieć, ani

umrzeć nie chcą?

Kto w czasie życia obeznał się ze śmiercią,

ten nie doznaje tego przerażenia, gdy ona się zjawi,

jakie wlewa bezbożnemu. Dowodem tego jest św.

Katarzyna Genewska, która śmierć nazywała swym
ulubionym i może po sto razy na dzień zapraszała
go, aby ją nawiedziła.

i sób. Gdy bowiem czuł, że się koniec jego zbliża,

i kazał wojownikowi, który we wszystkich bitwach
I nosił przed księciem sztandary, przyść do siebie i
\ zalecił mu, ażeby na końcu piki uwiązał kawał su­

k n a , w które ciało jego obwinięte być miało po

1

śmierci jego; wtedy żeby tę dzidę podniósł w górę

przed ludem i wołał: patrzcie na to wszystko co

wielki Salondyn, pogromca i zdobywca wschodu,

I ze wszystkich skarbów i ze wszystkiej sławy, które
| sobie przez tak wiele zdobyczy nabył, ze sobą bierze!
! Ważna nauka! Nierozumny słucha jej z podziwie-

niem, mądry z niej korzysta.

Gdy pewien perski mędzec, nazwiskiem Hor-

misdas, przypatrzył się wspaniałości starego Rzymu,
amfiteatrom, piramidom, tryumfalnym łukom, py­
sznym pałacom, jednem słowem: wszystkiem osobli­

wościom sprowadzonym tu dotąd z całego świata,

zapytanym został od cesarza, coby sądził o stolicy
świata? Mędrzec odpowiedział: widziałem rzecz
w Rzymie, która mię powstrzymuje podziwiać te
wszystkie bogactwa. — Jak, coby? — Groby; bo
poznając ztąd, że się tak w Rzymie umiera jak

gdzieindzićj, nie podobna mi przemijających skar­
bów tego miasta cenić wysoko.

Gdy chcesz dowieść twego prawa do twych

posiadłości, do twych domów, do twoich ogrodów
i włości, mój przyjacielu, wtedy powiadasz: przod­
kowie moi one mi zostawili, jestto moja cząstka dzie-

I dziczna. Rozumiem, odpowiada na to Augustyn św.,
' chcesz powiedzieć: moi przodkowie w swój podróży

ido wieczności przez te dobra przechodzili; tak i ja
;przez nie przechodzę. Więc już sam sposób w jaki
jsię dowodzi prawa posiadania, pokazuje zmienność
'posiadłości. Tylko naszą włość w królestwie nie-
ibieskićm posiadać będziemy tak że nam jej nikt
juie odstąpił, ani my też jej komu odkazywać nie
[potrzebujemy.

Słynny saraceóski ksią*e Salandyn, dałpoznać ;

Kttoty cnemn

bega^j

w

Ewaniclii nie był

krotko przed swą s.meraą przekonanie swoje o m-

mdroM

,

któremu tok bogate żniwo dostało

?

cosci wszystkich rzeczy ziemskich w piękny spo

- 1

background image

I

— 36

37

w podziale? Widział się na długie pasmo lat za sądu boskiego, który po mój następuje? Wyznaję,,

opatrzonym, i mógł spokojnie przepędzić resztę dn jest coś okropnego pod -względem tśj chwili, która-

swoich, mieć stół dobry i wszelkie uciechy życia so niejako całą, wieczność w sobie zamyka. Lecz czy-
bie sprawić. Pewnie tam o nim mówiono: co zi liż jedynie ta tylko chwila jest przedmiotem sądu
szczęście! co za błogosławieństwo! Człowiek tei boskiego,lub czyli raczćj całe życie nie będzieuwzglę-

umiał radzić na swe stare lata! — Lecz ów szczjj; dnione ? I gdy ona chwila słusznie tak straszną

sny, był do pożałowania; był bliskim zatraceni! być nam się zdaje, nie możemyż więc w mądrem

swego; z góry zabrzmiał wyrok: Głupcze, tej noq użyciu wszystkich poprzedzających chwil całego ży-
wydrą duszę twą, a to coś zebrał czyje będzie?-, cia szukać przeciw okropnościom śmierci obrony i

Możnaby tu zapytać, czemu Bóg temu bogaczom takowej znaleść? Żyjmy w szlachetnej nadziei, która

nie pogroził raczćj karami wieczności, niż utrą# według wyrażenia pisma św. (Ks. Mądrości 3.) pełna

doczesnych dóbr. Stało się to dla tego, bo nii jest nieśmiertelności, a śmierć prawdziwie zyskiem

wolnik dóbr tego świata nie ma zmysłu dla czeji dla nas będzie. Zatwardziałemu zaś grzesznikowi

innego; mowy, które prawi o radościach i cierpij przystoi, drżeć na samo wspomnienie jego śmierci,
niach wieczności, on nie rozumie; jego pienią^
w obcem ręku bardziej go przeraża niż jego wł»

sna dusza w mocy szatana. — A cóż się dzief Gdy pod wieczór słońce się nachyla ku hory-
z tobą, czytelniku ? Nie zasługujeszże i ty, aby ci zontowi i padające cienie w połączeniu z powstają-
Bóg jak onego bogacza nie połajał głupim ? CzenĄ cemi wyziewami już doliny pomroką okryją, wtedy
się zatrudniasz na ziemi? Jakie masz widoki? widać jeszcze tu i owdzie koniec jakiej wieży lub
kie życzenia? Czy nie zaniedbujesz także i ty sta szczyt jakiej góry ostatniemi promieniami zapadające-
rania o wieczne zbawienie, aby gonić za drobnosf go słońca świetnie objaśnione. Tak też, w owych sum­
kami? Usiłujesz nagromadzić dobra ziemskiego ty! tnych chwilach, które na wielkie mnóstwo dusz,
ile tylko można; długoż tego używać będziesiniskich noc i okropność rozpościera, podnosi spra-
Może dzień jeden zaledwie.

wiedliwy swą głowę spokojnie i wesoło po nad cie­

knie śmierd. Pokój jego duszy maluje się wewszyst-

kich jego poruszeniach, nadzieja jaśnieje na czole

Jeżeli sprawowanie nasze urządzić umiemy, Pjjego; nie upada on, lecz oddaje duszę swą w ręce

dług zasady nieśmiertelności duszy naszćj, któ# Stworzyciela swego i kończy pełen pokoju swój go-

tak wielu bohaterów w religii utworzyła, czernidny bieg; śmierć, która wszystko burzy, jest dla niego

się lękamy grożącej śmierci tak bardzo? Czy dfchwilą sławy i tryumfu.

I

background image

38

39

Spojrzyjcie na owe niewieście Sybaryty, ciągłej

-w kwiaty ustrojone, ciągle w szaty najśmieszniej­

szych farb przybrane; najmniejsze utrudzenie obar­
cza je, sam byt jest dla nich ciężarem; bez owych

rozmaitych rozkoszy, które ich życie ustawicznie na
nowo podniecają, zginęłyby; dopóki trwa dzień, wi­
dać je nakształt lekkich pstrych motyli latających

i cieszących się w miłem cieple wiosennem; dla nich

wylewa słońce złoto swych promieni w pięknych

dniach lata; dla nich zima nawet róże wydawać

musi; dwa światy dostarczają im woni, wyszuka-i
nych napoi, wybornych potraw, najzdatniejsze ręce

tkają materyą dla nich na suknie; ustawicznie no-

we głupstwa dla nich wymyśliwane bywają, usta­
wicznie nowe pomysły w bieg wprowadzone, abjł

im było podobna, bez szemrania powlec ciężar ich
bytu podczas nieskończonego trwania ulotnego dnia;
0 ludzie, czyliż już wcale nie pamiętacie o waszej
duszy nieśmiertelnćj? Jako dzieci bieżycie za my-*
dlanemi bańkami; cieszyć się, to nazywacie ż y ć ;
czyliż u m i e r a n i e będzie dla was także uciechą?
Jakże skrócicie sobie czas na śmiertelnem łożu?
Jakże wam będzie do smaku, gdy ostatnia nadzieja

zniknie, gdy choroba wasza pokaże się nie do ule­

czenia, gdy urok życia was opuści, gdy wątłe przed-,
mioty waszych namiętności z taką samą chyżości^

z przed oczu waszych znikną, z jaką brzegi, miasta'
1 pałace oddalają się od okrętu, który orkan zer­

wał z jego kotwicy i pędzi pod wysoko szumiąc^
się wały, które pochłonąć go są gotowe; — jakąż
tam wtedy przybierzecie postać i jaką pociechę przy­

niosą wam zaużywane rozkosze? Ależ jeden jeszcze

tryumf was czeka, wspaniały pogrzeb, marmurowy

nadgrobek, pochlebny n a p i s ! . . . . A dusza wasza?

wasza dusza, która nigdy nad samą sobą, nigdy nad

życiem i śmiercią się nie zastanowiła, tam miękka,

bez trosków, nic nie warta dusza, ta niewolnica grze­
chu i bałwochwalcza służebnica ciała, ta aż w proch
poniżona, zaniedbana, wzgardzona dusza, co się z niej
stanie, gdy oto wpadnie w ręce mściwego Boga?

O święci Męczennicy, o bohaterskie dziewice,

którym ryczące lwy, połyskujące miecze, chłonące
płomienie i wszyskie okropności pełnej udręczenia
śmierci razem zebrane najmniejszej bojaźni wlać nie

mogły, by was względem religii świętej wiarołom-
nemi uczynić, cóżbyście powiedziały o takiej nie­
wieście, która wraz z wami w jednćj wychowana
religii, nie ma odwagi, aby choć raz pomyśleć, że

to ciało, którego strojem tu przez cały dzień za­

jęta, stanie się pastwą robactwa? Ach, ci nawet,
którzy się temu zbawiennnemu rozmyślaniu oddają
i od świata stronią, aby bez tem większej przeszkody
rozmyślać mogli, ci nawet mają tyle trudu na od­

parcie napadu swych namiętności, jakiegoż losu dusz
takich dopiero się spodziewać, które niczego tyle
się nie lękają jak myśli o śmierci?

Nie sąż dzieci tego świata roztropniejsze w ro­

dzaju swoim nad syny światłości? Czyliż ich nie

background image

I

41

słyszymy jak się na przemian wzywają do używa­
nia życia, gdyż jego trwanie jest krótkie! Czyż

nie słyszymy ich mówiących i śpiewających: „Zry­
wajcie różę póki nie zwiędnie?" Czemuż się tedy

i chrześcianie nie zachęcają nawzajem, czynić dobre
póki jest dzień, gdy prędko zapadnie noc, w któ­
rej działać nie będzie można?

40

Że ludzie, którzy nic nie wiedzą i niczego się

nie spodziewają oprócz tego nędznego życia, do niego

się wiążą, to jest naturalnym skutkiem ich ślepej
miłości własnej; lecz że chrześcianie, którym Bóg^
dał tak wielkie obietnice dla życia przyszłego, chrze-j
ścianie, którzy ten świat jako miejsce wygnania, nę-1
dzy i pokusy uważać powinni, że ci nie mają od­
wagi, wyrzec się rozkoszy na swej pielgrzymce i
wzdychać do wiecznych dóbr swój ojczyzny, to jest

nikczemność, która wypiera się charakteru chrześci­

janina i takowy bez części. Jakto! ludzie, którzy

są powołani z Jezusem Chrystusem używać wiecznej
chwały i wiecznej szczęśliwości, nie chcą się nigdy
dać poruszyć takićj im przeznaczonćj godności !i

Ośmielają się, pochłonieni życiem zmysłowem, grube

znikome, urojone dobra tej ziemi uczynić głównym
celem i poczytywać niebo jako cząstkę gorszą?

Lecz czyliż to królestwo, które naszem nocnem czu­
waniem, naszemi pracami, naszemi łzami i całą krwią)
naszą nigdy za drogo nie okupujem, otrzymamy za
taką złą cenę? Otrzjmamyż je za nie, niejako

w brew woli naszej ? Będziemyż zmuszeni przyjąć

je, gdy się lękamy, posiąść go zawcześnie, i gdy

chętnie zrzeklibyśmy się jego zupełnie, gdyby nam

Bóg pozwolił, wiecznie nurzać się w błocie, którem

się tak chętnie kalamy?

Śmierć poniża wielkich tej ziemi, życie prze­

ciwnie poniża człowieka w ogólności, a to jest go­

rzej. Śmierć wydziera nam podpory naszój próżno­
ści, życie przeciwnie, powstrzymuje przez poniżeuie

w jakie nas wprawia, każde uczucie naszej prawdzi­
wej wielkości. Śmierć spuszcza ciało do grobu, lecz
życie ściąga niejako duszę naszę z nieba do ziemi,
śmierć zrywa stosunek nasz ze światem, lecz życie
przerywa ustawicznie ten tak sprawiedliwy i natu­
ralny stosunek, w którym z Bogiem stać powinniś­

my, dla którego serce nasze stworzonem być się
czuje. Po śmierci następują eiemnności, robactwo

i zgnilizna, czego nic nie czujemy, lecz życie składa
się całe ze słabości, poniżeń, chorób i nieszczęśli­

wych przypadków, które dobrze czujemy, jednem
słowem, życie poniża głęboko duszę naszą, gdyż

je przywięzuje do przedmiotu, które z jój wzniosłem

przyrodzeniem nie mają nic spólnego, gdyż ją znie­
wala, zaprzątać się niewolniczemi drobnemi zatru­
dnieniami, prowadzić gospodarstwo, uprawiać pola,

jakoby duch nasz nieśmiertelny na to tylko był

przeznaczony, trwanie tego życia, z którem jest
złączony, przedłużyć na chwil kilka; śmiórć prze­
ciwnie jest prawdziwym tryumfem ducha, przez śmierć

4

background image

42

z prochu otrząśniony, podnosi się duch i zyskuje czego tak bardzo się nie lękamy jak tego, że opu-
nieskończone poznania, o których mu tutaj zaledwie! ścić je trzeba.

ciemne pojęcie pozwolonem było.

I

________

O najwyższy Władzco nad życiem i śmiercią*

który sam jeden wartość i godność na obraz Twój Nigdy nie odpoczywa kosa nieubłaganćj śmierci,

stworzonej duszy poznajesz, wiej w tę duszę odwagę, każdej chwili sprząta gdziekolwiek na dalekiej ziemi
tak dokładnie rozwiązać mozolne i upokarzające za-l swoje ofiary, każdej chwili walczą niekórzy z moich

danie życia, ażeby przy śmierci dość czystą była braci ostatnią stanowczą walką; każdćj chwili wy-
uznana złączyć się z Twoją uwielbienia godną Istotą daje najwyższy Sędzia nad niektórymi swój wyrok,
w wiecznej szczęśliwości Świętych!

' który wiecznie się nie zmieni więcej. I tak też

_________________________ | w chyżo ubiegającym momencie, w którym te sło-

| wa piszę. Straszliwa myśli! jakoż cię tak łatwo i

Święty Augustyn mówi: Kto się śmierci boi< niebacznie puszczać możemy? Czemuż nas nieza-

temu jeszcze braknie wiary. I rzeczywiście, jeżeij grzewasz do nadzwyczajnej czynności we wszyst-
bojaźó jego wypływa z miłości do dóbr tćj ziein*| kiem dobrem, zanim też i dla nas staniesz się okro-

wtedy serce jego jest w sprzeczności z Ewanjeliąi pną rzeczywistością? Czyż nie żyjemy w stuleciu

> wedle której ziemia jest miejscem wygnania, i do] rozumowań, w wieku konsekwencyi?

liną płaczu, ciało źródłem zepsucia i grzechu, źy

— 43

Lecz możni*

cie walką i czasem doświadczenia,
się lękać, być uwolnionym od tego wszystkiego! Gdzie znaleść prawdziwą oświatę? Gdzie pra-

przypuściwszy że się ma wiarę? Prócz tego jest wdziwą różnicę między cieniem a bytem? Patrzcie
Bóg dobro najwyższe, które tylko przez śmierć osiąj tu w świetnem mieszkaniu śmierci na umierającego
guąć można, kto się więc śmierci lęka, ten nie wie ulubieńca szczęścia! Przystąpcie bliżćj i słuchajcie,
rzy, że ona dla sprawiedliwego jest początkiem' te wspaniałe sprzęty, te złotem tkane dywany i obi-
ranną zorzą wiecznćj szczęśliwości.

cia, te piękne kosztowne malowidła, wszystko woła

_________ na nas bez obłudy i udania: „Jesteśmy połyskujące

nic, wynalezione, aby myśl i uwagę waszą odwrócić

Jesteśmy podobni onym dworzanom, którz) od jedmgo, które jest potrzebnem; tylko cnotapra-

dworowi złorzeczą, a jednak ze wszelką usilnościj wdziwie jest piękna, tylko wierność w jej wykona-
starają się na nim utrzymać swe miejsce; narzekaj niu sprawia pokój duszy, tylko religia jest najmi-
my na życie, zowiemy je nędznem, a jednakże ni

4*

background image

45

— 44 —

lejsza, tylko jój jarzmo jest słodkie a ciężar jć| ba, ponieważ są dowodami buntu twojego serca prze-
lekki.“ Tak wołają na nas nawet przedmioty pro* ciw boskim wyrokom; łzy pogan, ponieważ się zła-

żności, gdy widok obecnśj śmierci oczy nam otwiera* godzić nie dają przez rozważanie, że tylko pośle-

_________ dniejsza część ukochanej osoby zaniesiona do gro­

bu, lecz dusza powróciła do jej wiecznego pier-

Jakże byłem nierozumny! rzekł pewien dostoj- wiastka.

nik państwa, więcej niż dwadzieścia ryz papieru

----------- —

wypisałem dla mojego księcia, a ani jednej kart}!

dla dobra mojej duszy!

Wszystkie pociechy, jakiemi nas ludzie przy

________ śmierci do nas należących obsypują, nie tylko są

nie wystarczające, ale nawet niekiedy uciążliwe

Przyjacielu, albo sam wkrótce umrzeć musisi i bolesne (przykre;) tymczasem powinniśmy takowe

albo musisz widzieć innych umierających; na ca^ z podzięką przyjmować, lecz obok tego nie zanie-
łun lub żałobną suknię być ci gotowym trzebat dbywać szukać gdzieindziej lepszej i skuteczniejszej
Wszystko się kończy w świecie, i my też. Co pieni pociechy; powinniśmy do modlitwy się uciekać i rzu-
umiera, tylko nas uprzedza, co

zostaje, pójdzie

zi cić się w objęcia Boże. Nie może nas omamić od-

nami w krotce. Jak

dzieła rąk ludzkich najpierw wieczna Prawda, która z ust Zbawiciela do nas tak

połysk swój tracą, potem nie służą, i w końcu miłościwie przemawia: „Pójdźcie do mnie wszyscy,
w proch się rozsypują, tak i człowiek ustaje, staj którzy obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę.

14

Je-

rzeje się i umiera.

żeli ten, którego śmierć opłakujemy, umarł w Pa-

________

nu, więc patrzy na nas z wysokiego nieba, słyszy

narzekania nasze, gani je i mówi wewnątrz do nas

Każdego spotyka kara w ten sposób jak uchybił te przyganiające słowa: Czemuż nie życzycie mi

Gdybyś, bracie mój, miłował był tę osobę w Bogu* tego nadmiaru szczęśliwości, do której Pan pełen

wtedy byłbyś się, aczkolwiek ze łzami, ale z ulfr nieprzebranego miłosierdzia, jaka mi wżdy w ży-

głością był poddał rozłączeniu

się z nią, skór# ciu mojem

dostała się w podzielę, mię wyniósł?

Bóg swoje prawa nad życiem i

śmiercią wykonał

Jako

też mamy przy takich sposobnościach

Lecz miłość twoja była wylaniem czysto przyroi przypomnieć sobie straty, jakich pierwej dozna-
dzonych uczuć, i najwyższemu Panu chciałeś żarliśmy. Pierwsza osoba, którąśmy utracili wycisnęła
przeczyć praw jego; przeto teraz

lejesz gorzkie łzV łzy nasze,

byliśmy niepocieszeni; lecz zwolna oschły

bez pociechy; łzy, którym brak zasługi dla nie

J

łzy nasze,

przyzwyczailiśmy się zwolna do rozstania,

i

background image

46

47

!

aż nakoniec serce nasze zwykłą odzyskało spokoje
ność. Tak się też stanie ze względu na nową stra-i

tę. Bóg dał czasowi siłę leczącą, która gói wszy­
stkie rany ziemskie.

Pomyślmy dalój: Gdyby Bóg był żądał od nas

ofiary z umarłćj onej osoby, o, czybyśmy Mu jej

odmówili? A oto jesteśmy właśnie tak pewni, że
stała się wola jego, jakoby rzeczywiście był mówili
z nami. Poddajmy się więc z tąż samą uległością }
Pan mógłby był większej od nas zażądać ofiary, do|
którejbyśmy się też zastosować musieli, llużto z po-j

śród Świętych naszych daleko twardzićj nawiedzeni}
byli aniżeli my, a poddali się jednakże nietylko

z uległością, lecz nawet pełni dziękczynienia cało­
wali rękę bożą która ich chłostała. Wspomnijmy

o Abrahamie, któremu Bóg rozkazał syna jego, je­

dyną podporę jego starości, ofiarować. Co za roz­
kaz! Co za ofiara! Wspomnijmy sobie o odwadze
matki Machabejczyków przy stracie jćj siedmiu sy­
nów. Gdy według bezbożnego, barbarzyńskiego wy­
roku sześciu jej synów w najokropniejszy sposób

w jćj oczach zamordowanych zostało, napominała
bohaterska matka siódmego, by szedł mężnie zai
przykładem swych braci i by jak oni umarł za pra­
wo. Prócz tego mamy w Zakonie taki przykład;
pewnój matki, która jeszcze od matki Machabejczy-i
ków więcćj uczyniła; mam tu na myśli św. Symfo-i
rozę i jćj synów. Ta tak głęboko zasmucona a tak
szczęśliwa matka widziała jak jej synowie razem

do słupa przywiązani zostali i jak potem siedmiu
oprawców te niewinne ofiary pomiędzy siebie po­

dzielili i z nieludzkiem okrucieństwem mordowali;

i podczas tćj przerażającej sceny, ani matki ani
synów nie słyszano głosu narzekania wydających.

O, my co się do tćj samej religii przyznajemy i te­

goż samego królestwa oczekujemy, porównajmy choć
raz nasze straty z stratami owych bohaterów chrze-

ścianizmu!

Przyrodzenie dopomina się swoich niezbytych

praw przy rozstaniu się z ukochanymi naszymi.

Pierwsze chwile boleści nie należą do ciebie, mój
cierpiący bracie; pierwszych łez zabronić tobie nie
można; sam nawet Syn Boży płakał przy śmierci

Łazarza. Wszystko czego żądam, jest, abyś miar­
kował twoją czułość, i abyś na ten cel zważał na
zgodne wyroki rozumu i religii. Pierwszy gani,
jako niepożyteczną, boleść, która zdrowiu twemu

szkodzić musi; druga pokazuje ci niezrównany i nie-

zwiędły wieniec, który nagrodą twej uległości, twe­
go zupełnego poddania się pod rozporządzenia Opa­
trzności być ma, której zamiary dla nas nie pojęte,

ale zawsze są na dobro wybranych.

Mając za obronną straż zasługi krwi Jezusa

Chrystusa i opiekę Maryi, nie możnażby wtedy spo­

dziewać się miłosierdzia Bożego, jakiekolwiekby się
popełniło grzechy; jak skoro się niemi brzydzi i Bo-

background image

48

49

ga swego miłuje? rzekł przy zbliżającej się śmier­

ci książę z Moutalte.

Pewien dworzanin, który swemu księciu całe

życie służył, zachorował niebezpiecznie. Gdy w osta­

tnich leżał drganiach, przyszedł książę, który go

bardzo lubił, odwiedzić go w towarzystwie win­
nych dworzan. Książę był wzruszony smutnym sta­
nem swego ulubieńca, i rzekł do niego: jeżeli wam

co takowego uczynić mogę, powiedzcie bez ogródki
i nie bójcie się odmownćj odpowiedzi. Książę, od­
rzekł chory, w obecnem położeniu mojem, o je­
dno mi tylko prosić potrzeba, to jest, abyście mi
pozwolili przedłużenia życia by na kwadrans jeden.
Ach, odpowiedział książę, czego żądacie, nie w mo­

jej jest mocy; jeżeli wam co wyświadczyć mam,

więc żądajcie czego innego. Jakto, rzekł na to
chory, całe pięćdziesiąt lat wam książę służę, i za

to nie mogę pozyskać życia czasu ani jednego kwa-
dransu? Ach! gdybym był Bogu tak wiernie słu­
żył jak wam, nie tylko dałby mi teraz ćwierć-go­

dzinne życie, lecz wieczną szczęśliwość. Wkrótce

potem jak to mówił, wyzionął ducha.

Pewna młoda piękna utalentowana dama uj­

rzała się, jak się to często zdarza, bliską swojego

końca, nim się tego spodziała. W początku jćj
choroby ukrywano przed nią niebezpieczeństwo sto­
sownie do nieszczęsnego zwyczaju świata. Lecz gdy

złe niepohamowanie przybierało, musiano się od­

ważyć uwiadomić ją o jej stanie i upomnieć, aby

swe sumienie uporządkowała. Dama owa przyjęła
tę wieść i to wezwanie z wielkiem pomięszaniem;

lecz wkrótce ożywiła łaska jej wiarę, oddała Panu
na ofiarę swe życie, i zażądała świętych Sakra­
mentów. Potem kazała zaprosić niektóre swe przy­
jaciółki, by ją odwiedziły, a gdy te przybyły, prze­

mówiła do nich konającym głosem: „Moje damy,

kazałam was zaprosić do siebie, abyście na mnie
poznały nicość wszystkiego co jest ziemskiem. Przed

kilku dniami jeszcze przelewało się we mnie samo
zdrowie i byłam uwieńczona kwiatami, a jutro już

obwinie mię suknia śmiertelna. O moje przyja­
ciółki, gdybyście mogły rzeczy tego świata widzieć
temi oczyma, jakiemi ja na nie teraz patrzę, jakże

bardzo odczarowałybyście się z próżności i mami-
deł' życia, i jakże jasno przekonałybyście się, iż nic

nie ma pewnego jak Bogu służyć. Moja godzina

przyszła; wasza także nie minie; nie odkładajcie
waszego przygotowania aż tam dotąd. Po raz osta­
tni w tem. życiu widzę was i mówię z wami. Módl­
cie się za mną! Gdy, jak się spodziewam, miłosier­
dzie osiągnę, o was przed Bogiem pamiętać będę.

u

Tak mówiła i zgasła nie długo potem. Słowa jćj

głęboko zostały wyryte w sercach jej słuchaczek

i nie były powiedziane daremnie. Czyliż one i nas

do zbawiennego zastanowienia nad stanem wnętrza

naszego pobudzą? Jeszcze jest czas.

background image

50

51

Nawet poganie uznawali pożytek z pamiętania

o śmierci. Plutarch opowiada, że Egipcyanie mieli

zwyczaj, podczas najświetniejszych publicznych bie­
siad przed wszystldemi potrawami stawić obraz śmier-'

ci na stole, aby przez to gości upomnieć do umiar­
kowania w rozrywkach i nie zapominania, że kiedyś

(

okropnemu szkieletowi podobnemi będą.

Cesarz Maxymilian pierwszy miał przypomnie­

nie o naszym końcu za tak zbawienne a nawet ko

nieczne, iż na trzy lata przed swoją śmiercią kazai

sobie zrobić dębową trumnę, włożyć ją na wóz-

i wiezść za sobą wszędzie w podróżach. Przez ten
środek chciał wielki książę pamięć o śmierci usta­
wicznie mieć obecną. Często też mawiał sam do

siebie: „Maxymilianie, pamiętaj na śmierć; ona

zwłoczyć nie będzie, a gdy przyjdzie, wszystko ci

wydrze cokolwiek w tym świecie posiadasz." Śmierć

z którą się w ten sposób obznajomiał, nie przera­

ziła go, gdy przyszła rzeczywiście, a był godnym

życia, jakie ten mąż wielki prowadził. . *

Kardynał Palavicini opowiada w swojej hi-

storyi (Concilium) Soboru Tiydentskiego, że Karol

piąty, gdy dobrowolnie złożył koronę i na osobność
się udał, pogrzeb swój za życia odprawić kazał, aby

na nim z całą swą służbą mógł być obecnym. Wy­

stawiono zatem w kościele onego klasztoru, w któ­

rym się znajdował, wielki katafalk i obstawiono go

wielką liczbą świec woskowych. Karol, okryty czar­

nym długim płaszczem, otoczony całym swym do­

mem w żałobę przybranym, postępował naprzód
i przybył do kościoła, gdzie zaczęto modlić się za
odpoczynek duszy jego. Wszyscy obecni byli tak

mocno wzruszeni, że nic nie słyszano tylko szlocha­

nia i wzdychanie. — Tak sposobił się ten wielki
mąż, który napełnił świat swemi rycerskiemi czyny

r

dopiero w pięćdziesiątym szóstym roku swego ży­
cia na swą śmierć i stawienie się przed stolicę Je­

zusa Chrystusa, gdzie królowie tak jak ostatni z ich

poddanych liczbę zdać muszą. Ta niezwyczajna
ostróżność bardzo mu się przydała, gdy w kilka

dni potem z krucyfiksem w ręku umarł. Wiedział
on, jak wielu ludzi dają się łudzić wiekowi, ma­

rząc sobie być dalekimi od śmierci, podczas gdy

jej już zupełnie są blisko; widział on nie raz jak
najmocniejsi i najsilniejsi ludzie nagle przez nie­

przewidziane przypadki precz sprzątani zostali i dla

tego był przekonanym, że ani młodość ani zdrowie

nie są obronnym wałem przeciw śmierci.

Błogosławiony Casar z Bus miał każdego cza­

su śmierć przed oczyma, i nie pominął dnia żadne­

go, aby się na nią nie przysposobił, tak właśnie,

jakoby dzień każdy miał być ostatnim dniem życia

jego. Gdy szedł wieczorem na spoczynek, posta­

wił w głowach posłania święconą wodę i kropidło

na stołku, a w nogach łóżka zapaloną lampę. Po­
tem owinął się w kołdrę jakby w śmiertelne prze-

background image

52

53

ścieradło, trzymał krucyfiks w ręku, odmawiał mo­

dlitwy konających i wykonywał wszystkie ćwiczenia

jakiemi pobożni chrześcianie na końcu swego życia

się zajmują. Pośród takich myśli zasypiał, a przy
ocknieniu, które uważał jako powrot do życia, za-

(

rzekał się przed Bogiem, że pozwolonego mu je­
szcze do pokuty czasu, wiernie użyje. — To zna­
czy codziennie umierać, aby tam, gdzie to chodzi,

dobrze umrzeć można.

' Uważmy raz jeszcze umierającego grzesznika;

bo nigdy nie możem dość przerażenia w sobie obu­
dzić przed taką śmiercią, aby nas samych takowej
uchronić.

Otóż leży nareszcie rozciągnięty na łożu. Le­

karze zaręczają, że nie masz żadnego niebezpie­
czeństwa; przyjaciele jego starają się go o tcm
samem

przekonać.

Czytania,

anegdoty,

żarciki,

wszystko niedowiarstwem zaprawione i do smaku

chorego zastosowane, wszystko to użyte, aby go
rozweselić i rozerwać. Lecz złe się powiększa, si­
ły opadają, niepokojące symptomata się pokazują.

Poczciwa służąca, którćj pobożność służyła od da­
wna za cel szyderstwa całemu domowi, mniema,

że księdza proboszcza przywołać potrzeba. Pleban
spiesznie przybywa, bo tu chodzi o duszę nieśmier­

telną. Odźwierny przyjmuje go nie bardzo łaska­

wie, lecz ksiądz okazuje, jakby tego nie uważał;
wchodzi po wschodach, wstępuje śmiało do izby
i daje swe błogosławieństwo. Osoby otaczające ło­

że, zaczynają szeptać, szturchać się i uśmiechać;

chory zda się być bardzo przerażony; lecz miłoś­
ciwy pasterz duchowny zbliża się doń, bierze go za
rękę i odmawia z podniesionym ku niebu wzrokiem
krótką modlitwę, pośród której zdaje się, że cho­

remu siły wracają. „Chciejcie mnie zostawić nieco
samego," mówi potem tenże do swoich przyja­

ciół----

„Dobrze,“ odpowiadają; „lecz pospieszcie

się, a osobliwie," przydaje ktoś do proboszcza, „nie
mówcie z nim o śmierci." Odchodzą. „Znasz mię

pan? pyta się ks. pleban. „Nie," kiwa chory,
i trzeba mu wierzyć, bo on do tych owieczek należy,
które nigdy głosu pasterza słuchać nie chcą. Ksiądz
mówi: „Ja jestem waszym pasterzem, waszym probo­

szczem, jedyny szczery przyjaciel, którego masz; je­
szcze twój stan więcój mię obchodzi na sercu, niż to po­
wiedzieć zdołam, ale więcój mię to niepokoi, że
mię przywołać nie każesz. Przebacz pan mojej śmia­
łości, gdy mu powiem, że się w najwyższym sto­

pniu niebezpieczeństwa śmierci znajdujesz. — „Szka­
radnie!" wołają podsłuchiwacze pod drzwiami; „tylko
Jezuita, tylko katolicki Bonza tak mówić może!"—
„Spowiadaj się pan bez odwłoki," mówi pleban da-

' lćj; to ostatnia twoja spowiedź." „Imoja pierwsza,"

odmruknie chory, przewracając się na drugą stronę.

Wiara, rozpacz, bojaźń, słabość rozdzierają duszę
jego, pot zimny oblewa czoła jego. „Jeźli mi się

prosić godzi, mój panie, pomyśl o twem zbawieniu,
tego dnia jeszcze ci dobrotliwy Bóg dożyć pozwo­
lił, abyś się z Nim przez św. Sakrament pokuty
pojednał. Spieszże się pan przebudzić duszę swą

background image

54

55

ł

ze snu głębokiego. . "Wszystkiego lękać się trzeba,! ^ujestatem, ofiaruj mu twoje łzy i wzdychania i proś

gdy się będziesz ociągał. Ach, więcej jesteś chory! S°»

a

by ci dać raczył siłę, której potrzebujesz do

na duszy niźli na ciele, a gdyby śmierć nadcisła należytego roztrząśnienia twojego sumienia. Odważ

jakoż przed Bogiem chcesz się okazać? Lękasz si? Naśladuj marnotrawnego syna w jego powrocie,

śmierci co do ciała, jakoż' lękać jej się jest czego,. j

a

koś przez swe nie chrześciańskie życie był nie-

gdy nie ma starania żyć po chrześciańsku; lecz stety aż nadto wiernem odbiciem jego zachowania,

jakże daleko więcej lękać się trzeba nieszczęścia,) i niów z najgłębszą boleścią i zranionem sercem do

by umrzeć w grzechu, gdy dusza grzesznika, która, Boga: „Tak mój Boże, zgrzeszyłem przeciw niebu
bez pokuty z tego świata schodzi, każdej chwili, i tobie; nie jestem godzien zwać się synem twoim.”
w środku płomieni umiera, jak mówi Augustyn św., „Dobrze, księże proboszczu, zastanowiłem się nad

której życie i cierpienia będą bez końca. Spojrzyj! }

n

*

e C

*

1C

§

u

l

u

^

u

zrobić żadnego wrażenia;

na obraz swego Odkupiciela, jak wyciąga swoje ra-j róbcież co wam się zda potrzebnem, ale prędko.”

miona na twoje objęcie, jak schyla głowę swą, aby ^ za położenie między bliskiem straszliwem przej-
ci dał pocałowanie pokoju, jak otwiera bok swój, ^

c

j

em z czasu

do wieczności! Pobożny kapłan upo-

na przyjęcie twoje____“ — „Ach, księże proboszczu

P

r

®

s

b grozi i wydobywa z zatwardziałego na-

pozwól mi teraz usnąć, później o tem mówić bę ^

on

'

ec

niektóre westchnienia, lecz które są może

dziemy.“ — „Nie, nie, żadnej już odwłoki, zakli-| tylko wynikiem ustających wszystkich sił nadprzy-

nam cię o to; mógłbyś upaśdź w objęcia snu wiei rodzenia. Tymczasem daje mu drżący rozgrzeszenie,
cznego i ocucić w piekle. Proszę, pomyśl o twój:

podajesz mu kommunii jak ją Zbawiciel krótko

duszy, i gdy spowiedź, o którćj odprawienie jak- przed swą śmiercią podał Judaszowi? Namaszcza

najrychlejsze proszę, może ostatnią jest twojego

1

Olejem św. jego bezwstydne czoło, jego cudzołożne

życia, więc przetrząśnij wszystkie skrytości sercaj ®

cz

y> j

e

n

l

e

czyste ręce, jego bluźniercze usta,

twego, ażeby być w możności zgładzić wszystkie swoi j^g° głuche uszy , odmawia potem modlitwy koś-
grzechy przez szczere i dokładne wyznanie, połą- cl

e

l

ne

i oddala się. „Bogu dzięki!” mówi pobo-

czone ze szczerym żalem. Zacznij wzdychać doi

Zna

służąca, ,,ma teraz prawo do nieba.” A cóż

nieba, które dla ciebie nie jest jeszcze zamkniętej^

0

top sądzisz, miły czytelniku? Cóż sądzisz

gdy boskie miłosierdzie jeszcze ci dodaje środek do ® takiej śmierci? Powiesz może: „Jest to obraz
wnijścia do niego. Obróć wszystkie ci jeszcze po­

zostałe chwile na ubłaganie dla siebie tego miło­
sierdzia, i na rozbrojenie surowćj sprawiedliwość
twojego Sędziego; upokórz się głęboko przed jego

śmierci Antychrysta; zdaje się nic, koniec zwyczaj­
nego człowieka, jak raczej ostatnie chwile patry-

archy niedowiarków, który pośród złorzeczeń ducha
wyzionął, przedstawiać. Lecz odpowiadam na to,

background image

56

57

czemuż mieliby jego podziwiacze być szczęśliwszym

chodzicie do mnic.“ — Tak i Bóg rzecze do ko-

Łaska nawrócenia, chociażby też po jedynym je- mających grzeszników według proroctwa Jeremiasza:

dnym grzechu, zawsze jest łaską, której Bóg nikom Wołać będą; Panie! Panie! Lecz odpowie im: Ni-
dłużen nie jest; ale łaska, przy osłabionych i pr»- gdy

was n

i

e

znałem niewolnicy występku, odstąpcie

wie gasnących siłach ducha i ciała w krótkim cza- odemnie! Wołać będą: Panie! Panie! ratuj nas!

sie, od trądu całego grzesznego życia oczyścić się

a

On im odpowie: Gdzie są bogowie wasi, któ-

wymaga cudu boskiej dobroci, i łaska wytrwania rychżeście sobie uczynili? Ci niech was ratują!

jest nawet dla największych Świętych wątpliwa. I ty

wyniszczony, przez występki i próżniactwo wycień­

czony grzeszniku, oczekujesz dla siebie tych wszy Tyś doświadczył tego, o Wolterze, co to jest śmierć
stkich łask Bożych? Ty oczekujesz tego cudu boj p

0

życiu poświęconem mocom ciemności; ty któryś

skiej wszechmocności! Ty go oczekujesz z pewno-

s

m

ógł poszczycić, że pośród wszystkich pisarzy,

ścią, zuchwalstwem i obojętnością! I od kogóż t| którzy kiedykolwiek bez religijności na świat wpro-

oczekujesz go? Od zagniewanego Boga, z któregof wadzili, tyś bezbożność posunął najwyżej; ty, któ-
dotychczas szydził, i którego przez twoje nieład) rego pj

sraa

n

e

jch jest, tyle wystawionych ołtarzy

niejako zniweczyłeś? I ty go oczekujesz w chwili rozpuście, rozkiełznaniu i niedowiarstwu; ty, dla
gdzie zaledwie kilka godzin życia będą tobie p<jj którego nic świętem nie było, bez którego bogo-
zwolone? Nie, nie, to się tobie tak nie uda, j»bluźniercze pióro wszystko kalało, wiarę i obyczaje,
się nie udało bezbożnemu królowi Amonowi. „T^Bozką i ludzką powagę; ty, którego niegodziwe sy-
raz,“ mówił on, „zadość uczynię mym żądzom, agdlistemy wszelki związek pomiędzy człowiekiem i cnotą
kiedyś śmierć przyjdzie, nawrócę się do Pana j^zrywają, sercu służalców zmysłowych schlebiają
ojciec mój Manasses, który żył bezbożnie i urna®bezbożność uwzględniają, do wszystkich namiętności
świątobliwie." Lecz nie nawrócił się do Pana, o

{

,się stosują i jako równie srożące się nieprz^jacioły

własnych sług w łóżku został zamordowan. Takpozumu i religii się okazują; ty, któryś do upa-
koniec zgadza się z odpowiedzią, jaką Jephte d^j|

e

go usiłował odjąć cnocie jej nadzieje, a występ-

Izraelitom z Galaad, którzy wypędziwszy go z miarowi jego kary! tyś tego doświadczył!.. Lekarz

swych, w potrzebie swej rzucili się do nóg jego i ^jego, pan Tronchin, znachodził go na kilka godzin

łali: „Bądź naszym królem i wojuj za nas przectfprzed jego śmiercią w najstraszliwszem rozdraźnie-
Ammonitom." „Ha,“ rzecze tamten, „nie jesteści%iu i słyszał, jak dziko i rozpaczliwie wołał: „Opu-
wy to ci sami, którzy mię nie nawidzili i z dowjszczony jestem od Boga i od ludzi!“ Potem po-

mego wygnali? Teraz, gdy was bieda ciśnie, pw

5

background image

58

59

chwycił za nocnik i wiódł rękę do ust tak, iż pro-ł

roctwo Ezechiela (IV, 12.,) z którego tak wielej
szydził, sam spełnił. Lekarz, który tę okoliczność

1

wielu osobom opowiadał, nie mógł się powstrzymać

dodać: Życzyłbym, żeby wszyscy pismami “Woltera
uwiedzeni byli świadkami jego śmierci; zaiste, wi­
doku takiej sceny nie byliby znieśli.

Zdaje mi się, jakobym słyszał niektórych z moich

czytelników mówiących, że zgrozę budzące opisy
mniej ich poruszają niż obrazowania cnoty i przy­
szłej szczęśliwości, więc spróbuję przedstawić jedn§

z najbardzićj zachwycających scen, to jest sprawie­
dliwego, który gotów jest opuścić ten świat, aby
wrócił do swego Ojca niebieskiego, i który z Jezu­

sem Chrystusem mówić może: „Ojczemój, przyszli

godzina, uwięlbij Twojego Syna.“ Tak jest, przyszli

ta szczęśliwa godzina, w której godny naśladowco
Ukrzyżowanego, idziesz do ojca twego. O nada
szczęśliwy! wędrówka jego skończona, dotychczas

znajdował się w obcym k r a j u , jak bracia Józefi
w kraju Gessen, jak Jakób pomiędzy trzodami La
bana, jak Adad w domu Faraona. O jakże często
Wzdychał do tej błogosławionej godziny! jak częstA
podczas swego żywota podnosił wzrok swój ku nie-?
bu! — Co słyszę? co znaczą te dzwonów jęki? cze-i
go płacze ta pobożna na okół mnie rzesza? — Ni

co te świece, które widzę jeszcze blado świecące!
Ty żeś to, o śmierci, którą te znaki zapowiadaj*

która mię ratujesz z ciemnych pieczar ziemi pełnij

tierpienia i boleści? — O ty, duchu mój, wyszły
z odwiecznój światłości i już tak długo w ciele zam­
knięty, nie bój się, śmierć teraz cię uwolni! Zer­
wij więzy, unieś się od ziemi! alboż miałoby przy­
kro być tobie odpocząć nareszcie od cierpień twych?

Me, nie, pragnę do onych błogosławionych przy­
bytków, gdzie słońca płomienie, hymny głoszą! “Wy
posłowie boscy tam mię prowadźcie! Już się uno­

szę do wiecznie radujących się w niebie, już widzę
rozstępującą się przedemną przestrzeń — a po za

mną ziemię znikającą! — Lecz cóż się dowiaduję?

w chwilach, gdy dusza moja się ocuca pełna za­

chwytu, wy mnie opłakujecie, towarzysze mojćj bie­
dy? Wy płaczecie? A z kielicha radości niebiań­

skich, duch mój czerpał już zapomnienie wszelkich
cierpień, i unosi się do wiecznej rannej zorzy! —

I cóżby go tu zatrzymać mogło? Czy może

świat, który tylko ciernia ściele mu na drodze?

Świat, którym sprawiedliwy tern więcej gardzi, że
go Jezus Chrystus potępia, i gdy ciągle przeciwi
się temu, co od Zbawiciela pochodzi i do Mego

wiedzie? Świat, którego uciechy gorzkość namiętno­
ści i męczarnie obrażonego sumienia za trabantów
mają? Świat, któren jest nieprzyjacielem Boga i
którego mądrość nawet Pan odrzuca? Jednem sło­
wem, świat, który o Bogu nic nie wie, lecz szatana
ma za książęcia, z którym ma swoją spółkę, a b y '

duszę strącić na potępienie? O nie, nic go nie

zdoła zatrzymać, zapowiedź bliskićj śmierci jest

dlań głosem radości który na niego woła: Powróć

5

*

background image

60

do ojczyzny twojej, mój przyjacielu, jesteś wolny?
Dla tego mówi Duch św. (Eccl 7.) że dzień śmierci

więcój znaczy, niźli dzień narodzenia, i że dla spra­
wiedliwego śmierć jest snem, a grób kolebką,.

Zdarza się niekiedy, że najświętsi ludzie

przy końcu swego życia twarde walki przeciw złe­
mu duchowi staczać muszą. Święty Jan Klimakus
podaje pewną historyą, która mię żywo dotknęła.

Opat Stephanus żył lat czterdzieści na samotności,
pościł ściśle bardzo i oddawał się nieprzestannie
ćwiczeniom pokuty i umartwienia. Przy zbliżeniu

śmierci uczuł się naraz gwałtownem przerażeniem
i pomięszaniem dotkniętym, a obejrzawszy się w pra­
wo i w lewo, utkwił wzrok swój na bok łoża, ja­
koby kogo zauważał, i wiele z otaczających go sły­
szało wyraźnie, jak szatanom dawał tłomaczenia i
odpowiedzie. Raz rzekł, „Co przeciwko mnie przy­
wodzicie, jest prawdą, lecz na odpokutowanie tych
słabości wskazałem się na post czterdziestoletni.

4

*

Drugi raz rzekł: „Wasze twierdzenie nie jest pra­
wdopodobne, ale je kłamiecie tylko, takiego uchy­
bienia nie popełniłem.

44

Na inne oskarżenia odpo- ,

wiadał: „W tych punktach jestem winien, wyznaję
to i na wasze oskarżenia nic innego przytoczyć nie ^
mogę, jedno miłosierdzie boskie w którego objęcia ■
się rzucam.

44

— O! jeżeli pustelnik po tyloletnich I

ćwiczeniach pokuty był poddany tak surowemu śledź- I
twu, czegóż dopiero nie pokutujący grzesznik w osta- I

background image

61

tnich chwilach swego życia spodziewać się może!
Ta myśl dreszczem mię przeszywa ile razy mi sta­

wa w pamięci.

Przez sąd szczególny rozumie się ten sąd, który

zaraz po śmierci z nami się odprawi, albowiem przed
ostatecznym dniem, owym wielkim dniem zemsty,
gdzie wszyscy ludzie na Józefata dolinie przed wie­

cznego Sędziego na publiczne i uroczyste usprawie­
dliwienie Opatrzności boskiej stawić się muszą, jest

jeszcze inny szczególny sąd z każdym osobno czło­

wiekiem. Ten sąd zda się być mniój okropnym dla

tego, iż z daleko mniejszą okazałością, aniżeli sąd
powszechny się odbywa, lecz mówiąc właściwie, jest

on okropniejszym, i to dla jego skutków, gdyż wy­
rokuje o wiecznym losie naszym, i ponieważ nastę­

pujący powszechny sąd jest tylko publicznem ob­
wieszczeniem pierwszego. Wyobraźmy sobie du­

szę nie pokutującego grzesznika na pierwszym są­
dzie! Dopiero przed chwilą wydawała ostatnie wzdy­

chania na ziemi, ciało jej leży jeszcze rozciągnięte
na łożu boleści i okazuje jeszcze jakieś ślady na­
turalnego ciepła; jego rodzina otacza go jeszcze
w ponurem milczeniu, skrapiają go łzami, spoglą­

dają nań z bojaiiiwem przerażeniem. Tymczasem
dusza jego już się znajduje w straszliwej wieczności,
opuszczona od świata całego, od swojej drużyny,

przyjaciół, obrońców, widzi się s a m a . . . sama przed

Bogiem! Własne też sumienie opuszcza ją, rozu­

miem fałszywe, kłamliwe, przez długie niezmordo­

background image

62

wane natężenie nabyte sumienie, które duszy w cza­
sie jej pobytu na ziemi pozorny pokój sprawiało,

a które teraz od razu obraca się w szczere sumie-1
nie i pozostawia grzesznika sobie samemu. To opu­

szczenie jest okropne, ale okropniej jeszcze jest być
opuszczonym od Boga samego od tego przedtem do­
brego, miłościwego i miłosierdzia pełnego Boga, który
teraz występuje jako Bóg straszliwy, który składa

z siebie to słodkie, imię ojca, i nazywa się Sędzią,
mścicielem, Panem Zastępów. Przed Nim znajduje

się dusza, i radaby przepaść w nicość, gdyby mo­
gła. Po jednćj stronie niebo, po drugiej piekło.

Cały obraz jej długiego grzesznego życia przed nią
się przesuwa, wszystkie myśli słowa i uczynki od
pierwszego powzięcia rozumu staw aj ą przeciw niej

na sąd. I nie wyobrażajmy sobie, iżby potrzeba
było długiego śledztwa na ukończenie tego sądu;

jedyna chwila na to wystarczy. Tak jest, w tym

samym momencie, w którym dusza opuści swe ciało,
stoi przed Bogiem, boski blask światłości spotyka

duchowe jej, i w tym wszystko oświecającym blasku

J

spostrzega swe grzechy i wyrok sędziowski o jej
wiecznym losie; poznaje najdokładniej liczbę, oko­
liczności i trwania swych grzechów, odczytuje sobie
sama wyrok i sprawiedliwości jego zaprzeczyć nie

może. „Odstąp odemnie na wieki,“ rzecze najwyższy
Sędzia, „nigdy nie ujrzysz oblicza mojego; szuka­
łeś przekleństwa, niechże tedy spadnie na ciebie^'
I natychmiast chwytają sługi Boga mściwego ofiarę

i wtrącają onę w ogień, który nie gaśnie, oddają

ją robakowi, który nie umiera.

background image

63

Bywali bogaci i możni, którzy z radością,

o śmierci pamiętali, chętnie słuchali o niej mówią­
cych i bez niespokojności przyjmowali wieść o jej

zbliżaniu, albowiem pożądanie ich nie było obrócone
ku godnościom i bogactwom tego świata; ale nigdy

nie było po ziemsku myślących możnych i bogatych,
albo do wielmoźności i bogactw zachciewających

małych i ubogich, którychby śmierć nie napełniała
trwogą.

Zwykło się mówić: człowiek ten przy śmierci

swej wielkie sumy ubogim darował. A ja opowia­

dam : że nie darował, tylko pozostawił i w prawdzie
to, czego w żaden sposób już zatrzymać nie mógł,

trzymał on to mocno aż do otatniej chwili, i gdyby

1

mógł był ze sobą zabrać, wtedy ani Bogu ani ubo­

gim nic z tego nie byłoby się dostało.

Jakkolwiek niedowiarstwo i bezbożność mocno

serce zatwardzić mogą i wszelkie wyższe poznanie
zamącić, to jednak nigdy n

J

e zdołają swym zwolen­

nikom odjąć bojaźni śmierci.. Tacy ludzie nie chcą

w prawdzie nic wiedzieć o przyszłem życiu, ale im
się nie udaje uprzątnąć wątpliwości, że może je-

|, dnak jest i inne życie; a tak żyją, chcąc, nie chcąc,

(

w ciągłym niepokoju, i ich szyderstwa ze wszystkie­

go co jest wiecznem nie są niczem innem jedno
zawsze daremnie odnawianem prubowaniem przy-

background image

t

tłumienia w ich wnętrzu odzywającego się dręczą­

cego głosu.

64 —

Z nauki śmierci wypływa wielka umiejętność

życia, i niepodobna człowiekowi żyć jak powinien,

gdy często o śmierci nie myśli.

Filozofowie odszczepni! czyliż kiedy rozważy­

liście sobie dobrze tę religią, którą odrzucacie? Jak­

że ona jest wzniosła w swych naukach wiary, jak
głęboka w swych tajemnicach, jak święta w swojej

•ofierze, jak wielka i majestatyczna w swojej czci!
•Jak pięknie stroją (zgadzają się) wszystkie jćj czę­

ści, tak, że gdyby była dziełem ludzkiem, wyznaćby

trzeba, że śmiertelna ręka umiała doprowadzić do
skutku dzieło godne bóstwa. Jak czysta jest mo­
ralności nauka tejże religii, i jakże święte są jej

prawa! Wynosi ona zanadto człowieka ponad czło­

wieka, niżby od niego pochodzić miała; ona tak

pewno prowadzi nas do Boga, iż Bóg tylko Jej pier-

wodawcą być może. Tak wielu proroków ją zapo­
wiadało, tak wiele cudów ją potwierdziło, tak wiele

krwi niezliczonych męczenników ją zapieczętowało!
Z tak wielu prześladowań tylko tem świetniej wy­
chodziła, wzniosła się na gruzach tak wielu religii,

i trwa zawsze, gdy tak wiele królestw upadło! O po-

dziwienia godna religio! Jeśli człowieka spotykają
nieszczęścia, jeżeli łzy jego płyną, to ty osładzasz mu

jego boleści i pokazujesz mu Boga na krzyżu; je-

background image

65

żeli przeciwnie używa dóbr zwodniczego szczęścia,

wtedy ostrzegasz go, pełna troskliwości o jego los
wieczny, od nadużycia bogactw, przypominasz mu

nicość wszystkiego co jest ziemskiera i przywodzisz
mu obraz śmierci przed oczy.

Skoro wszystkiego dobra oczekujemy od Boga,

jakże z większego daleko powodu powinniśmy naj­

większego zdarówjego, łaski wytrwałości, od Nie­

go i li tylko od Niego oczekiwać? Jestto osobliwa

łaska; bo gdy Bóg człowieka usprawiedliwia, daje

mu w prawdzie siłę, że w dobrem wytrwać może,

ale samejże wytrwałości mu nie daje. Przez łaskę
wytrwałości oświeca Bóg wszystkie nasze kroki aż

<do śmierci, przez nią oddala od nas sposobności do
•upadku, nakłania nas do nieprzerwanego wykony­

wania wszystkiego dobra i wzmacnia nas i dodaje

odwagi na drodze sprawiedliwości. Łaska wytrwa-

! łości zamyka więc w sobie więcćj łask innych. Zja-
, kąż tedy pokorą, z jaką żarliwością z jakąż usta-

wicznością o nię błagać powinniśmy!

Z drżeniem i bojaźnią być trzeba aż do końca

żywota, bo kto nie wytrwał, darmo się mozolił;

.nigdy kończyć się nie godzi czuwania, działania,

■błagania, bo już u celu zginąć jeszcze można.

background image

66

67

Nieustraszenie nadstawa wojownik śmierci swe­

go czoła w bitwie, i każdy chwali męztwo rycerza
Ależ wyższego męztwa potrzeba, ażeby temu po­

ważnemu towarzyszowi na łożu choroby śmiało zaj­
rzeć w oczy. Tamto często zawodzi odwaga dzi­
kiego wojownika i bywa zawstydzoną, męztwem
umierającej chrześciaóskiej niewiasty, która inaczśj

na huk strzelającego działa byłaby w omdlenie po­
padła.

Myśl modlenia się za umarłych, aby im od­

puszczone zostało zadość uczynienie, które im je­
szcze wykonać pozostaje za grzechy ich, jest święty,
bo ją miłość poddaje, ale także jest zbawienną, al­
bowiem Pan nie puści tego bez nagrody. Przyjdzi«
czas, gdzie takiegoż samego obchodzenia doznam),

jakie ku tym wykonywamy, którzy poszli przed nami

Nieczuli ludzie! wasi rodzice bracia, przyja­

ciele ponoszą w płomieniach czyszczą niewysławiom
cierpienia; wszystkie, katusze jakie ziemie dotkną!

mogą; wszystkie cierpienia, jakie grzech od upadku
mieszkańców raju, wydał; wszystkie boleści i ro­
dzaje śmierci, któiym ludzka natura podlega, —
wszystko to nie zrówna się cierpieniom tamtych,
możecie je uśmierzyć, możecie je skrócić, a wafli

się nie podoba ani pomyślić o tern? Gdybyście wi­
dzieli waszego najbardziej znienawidzonego nieprzy­

jaciela ponoszącego choćby setną cząstkę z tego,, co

wasi zmarli przyjaciele i powinowaci cierpią, o nie
potrafilibyście powstrzymać łez; i tymto przyjacio­

łom bożym chcecie odmówić pokrzepienia jałmużny
lub kilku modlitw? Barbarzyńcę! w sercu waszem
wszelkie ludzkie uczucie albo wszelka wiara zam­
rzeć musiała.

Cóż dzisiaj widać przy wydarzających się przy­

padkach śmierci? Wiele łez a mało modlitwy; głę­
bokie wzdychania, zbyteczną posępność a mało mi­
łości, mało dobrych uczynków; zupełnie światowo
myślących ludzi i dla tego umarłych przed Bogiem,
którzy gorzko, ale bezowocnie płaczą za innymi
w życiu im drogimi umarłymi, i przez swój płacz,
mniemają się niejako być rozgrzeszonymi od obo­
wiązku, modlić się za zgasłych. To nadużycie,
przeciw któremu św-. Bernard powstawał, zda się

nawet iż poszło w zwyczaj powszechny, a co dziwniej­

sza, zamieniło się na pnnkt przyzwoitości. Zale­
dwie znaleść można, którą niewiastę jakiegoś zna­
czenia, któraby w dzień śmierci albo pogrzebowego
obrzędu jej męża, zbliżyła się do ołtarza, by* isto­

tnemu obowiązkowi religii zadosyć uczynić. Po­
czytuje się to za znak jej delikatności, że się usu­
wa, że gdy gorliwi obcy towarzyszą ciału i duszę
polecają Panu, ona udaje w domu niepocieszoną,
rozpaczającą. Poganie czynili rozumniej, najmowali
ludzi, którzy za ich zmarłych płakać musieli, gdy

sami tymczasem zajęci byli składaniem za nich zwy­

czajnych ofiar, byli bowiem tego mniemania, mówi

background image

68

69

Seneka, że obowiązek miłości lepiej przez nabo­

żeństwo, niźli przez łzy wypełniali. My zaś, przez
szczególniejsze przeciwieństwo uwikłani i przez
płaczu godną ślepotę obałamuceni, najmujemy mo-

dlców i poprzestajemy na zatrudnieniu płakania.
Jakąż korz\ ść taki nadmiar boleści duszy umarłego
przynieść może? Czy te łzy, która z oczu naszych
płyną mają zagasić ogień czyszczowy, którego dzia­
łanie tak boleśnie czuje? Nie miałożeby przyjęcie
komunii św. przez wzgląd na nię, dowodzić jej da­
leko lepiej naszej miłości, niż tak wiele bezsku­

tecznych łez i niż najbogatsze i najwspanialsze po­

mniki? I to jest znakiem niedowiarstwa, że się ni­
czego nie szczędzi, aby uczcić ciało, które jest tyl­

ko prochem, a tymczasem o tern się nie myśli,
przyjść w pomoc duszy, którą Jezus Chrystus za

swą oblubienicę obrał i do posiadania nieba powołał.

Podług Ewanielii i wyraźnych słów Zbawiciela

tak się z nami obejdą, jakeśmy się z braćmi na­
szymi obchodzili. Jeżeli, skoro usunęli się oczom

naszym, już więcej o ich powodzenie albo niedolę

kłopotać się nie będziemy, wtedy też i my, przez

sprawiedliwe dopuszczenie boże, takiejż samy bez­
czelności, takiejże nieludzkości doznamy, skoro opu­

ścimy społeczeństwo ludzkie, lecz jeżeli przeciwnie

jesteśmy pełni uczucia na ich cierpienia, i jeżeli

wedle sił przykładamy się do ich ulżenia, wtedy
Bóg usposobi serca ludzkie dla nas, obudzi je za­
chęci przez tajne namowy i łaski, że nam w sta­

nie oczyszczenia tę samą pomoc podadzą, jakąśmy
dawniej zmarłym braciom naszym dawali. Tak

przyobiecał Odkupiciel, gdy rzekł:

„Błogosławieni

miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią."—
I czegożby nam nie godziło się spodziewać od
duszy, której byśmy otworzyli niebo? Obliczmy

jej wdzięczność podług wielkości cierpień, od któ-

rćj byśmy ją przez modlitwę i inne dobre uczyn­
ki wyswobodzili, podług błogosławieństwa, k t o -
rebyśmy jćj wyjednali i podług wzniosłości cnót,
któremi na wieki jest ozdobiona. Miałażby ona
wśród swego szczęścia być zdolną zapomnieć o swych
dobroczyńcach? Lub czyli raczej nie nagrodzi na­
szej żarliwości swoją żarliwością, naszej modlitwy
swoją modlitwą? dokóki nas w posiadaniu tej samćj
wspaniałości nie ujrzy? Nie znamy ognia czyszczo-
wego, gdy mimo puszczamy to, co nasi bracia tam
cierpią, i gdy się sami nie boimy, aby się tam dostać.

Duszo, która się aż w proch poniżasz, rzuć

wzrok twój na tę chwałę, która o promienia wy­
branych w niebie, uważ te wieczne królestwa, stru­

mienie niewymownej rozkoszy, niepojętą mieszkań­
com ziemi szczęśliwość, niepostradalne użycie naj­

wyższego dobra, które Cię po krótkiej walce ocze­

kuje. Możeszli się wachać w wyborze między wie­

czną lubością zostania przyjętym na wieki do to­
warzystwa wszystkich aniołów i Świętych, i rozko­

szą zmysłów którą z bydlęty podzielasz?

background image

71

Cóż rozumiemy przez ten wzraz niebo? Ro­

zumiemy przez to używanie szczęśliwości, która jest

podziwienia najgodniejszym wynalazkiem mądrości Bo­

ga, największym skutkiem jego wszechmocności, szczy­

tem jego szczodrobliwości, całą pełnią jego wspa­

niałości , wyczerpaniem jego ku nam miłości, cenę!

trudów, wzgardy, zelżywości, męki i śmierci Boga-

Człowieka; rozumiemy przez to dobro, którcm jest

Bóg sam, dobro, którego najmniejsza cząstka wszyst­

kie udręczenia piekła osłodziłaby.... A jednak nic
ubiegamy się o tak najwyższe dobro, sama myśl

o przyjściu doń smuci nas i pogrąża. Musi to pe­

wnie braknąć żywej wiary.

Niebo jest wylaniem całej pełni wspaniałości

Boga. Bóg okazuje się we wszystkich swoich da­
rach bogatym i szczodrym; ale tylko w niebie, mó­
wi Prorok, okazuje Bóg swoją wspaniałość. Ziemia;

morze, gwiazdy i wszystkie dzieła Pana głoszą

chwałę jego, ale tylko w niebie daje poznać wspa­

niałość swą. Nigdzie, jak tylko w piekle karze
Bóg jako Bóg, i nigdzie jako w niebie wynagradza

jako Bóg. Wszystkie inne cierpienia zowią się tylko

kroplami gniewu bożego. Piekło jest całym potopem,
tego gniewu, tak samo wszelkie dobra, jakie nam
Bóg tutaj daje na ziemi, są tylko kroplami tego mo­

rza rozkoszy, które błogosławionych ogarnia. Nic
lepszego o niebie powiedzieć się nie da, jak, że go­

dne jest krwi bożej, że jest dziedzictwem tegoż Bo­

ga; że gdy Boga widzim i posiadamy, Jemu podo­

bni, święci czyści, mądrzy, możni, bogaci, szczęśliwi

jak On będziemy. Ktoby Cię poznał, jaki jesteś,

o Boże, ten tylko mógłby pojąć szczęśliwość, któ­
rąś zgotował tym, którzy Cię miłują.

Kiedy, o Boże będę używał tego błogosławień­

stwa, którego źródłem i przedmiotem Ty sam jesteś ?
Kiedyż będę oglądał boskie Twe oblicze, kiedy Cię

ujrzę bez zasłony, kiedy podziwiać będę blask kró­

lestwa Twego, kochać Ciebie jako Ty mię miłujesz

i przez miłość złączę się z Tobą? Jakże umiłowa­
nia godne są przybytki Twoje, Ty Panie Zastępów!

Dusza moja ustaje od pragnienia, by weszła do do­
mu Pana mego, mojego Boga! Jakże pożądaną jest

śmierć, która mię przeprowadzi do Ciebie! Spiesz
Ty Oblubieńcze mój, Ty radości duszy mojej! Spiesz

i daj niech umrę, abym Cię oglądał, lub daj niech
Cię widzę, ażebym umarł!

Nie pojmuję, jak jest podobna, że tak obo­

jętni, tak nieporuszeni, mowy o niebie słuchać mo­

żemy. Pogański mędrzec Seneka powiada, że sama
myśl o wieczności tak mu się przyjemną wydawała,
że dla niej wszystkiego innego chętnie odstępował.

Jakże tedy haniebnie jest dla chrześcianina, gdy ani

czysty ogień miłości ani pogróżki i obietnice Ewa-
nieli nie zdołają go oderwać od ziemi?

background image

72

Serce mi się ściska, gdy pomyślę, jak to bę­

dzie do smaku takiej grzesznej duszy, która na tym
świecie ciągle szanowana, obsługiwana, chwalona i|
pochlebstwy obsypowana była, gdy po śmierci uj­
rzy się zgubioną i wyraźnie pozna, że kara jej ni­
gdy skończyć się nie może. Tam jej nie pomoże,'

iż swe myśli od wszelkich poważnych prawd wiary

odwrócić będzie usiłowała, te wszystkie w całej ob­

jętości mieć będzie przed oczyma; ustawicznie bę­

dzie uczuwała nieprzełomną ich ostrość; wygnana

jest w bezkształtne i nie doznające miłosierdzia to­

warzystwo odrzuconych dachów, zanurzona w ogni-J

stem morzu, które tyle tylko wydaje z siebie świa­
tła, ile jest potrzeba do poznania okropności tegO|
przeraźliwego miejsca pobytu. Lecz ach! jakże da­
leko pozostają jeszcze wszystkie słowa moje poza
rzeczywistością. O mój Zbawicielu! któż to prze­
cie zaćmił'oczy duszy naszej, że z tego wszystkiego

nic nie widzą, aż dopóki płomienie piekła ponad
nami się zamkną? Kto zatknął uszy nasze, że nie

słyszą' nowiny o okropnościach wieczności? Wie­

czności! wieczności! jakże podobna, że ludzie, któ­

rym twarde łoże spać nie pozwala, nie lękają się
twych okropności? O mój Stworzycielu, gorzkiemi
łzami opłakuję ten czas, którego na to rozpamię­
tywanie nie obróciłem; a że znasz głęboką boleść,
z jaką spostrzegam wielką liczbę tych, którzy o ni-
czem wiecznem słuchać nie chcą, przeto daj, proszę
o to, ażeby przynajmniej jeden lub drugi korzystał
z upomnień moich. Wysłuchaj tej prośby dla mi­
łości, męki i śmierci Twego czci godnego Syna!

background image

73

Pojąć tego nie możesz, grzeszniku, że widok

potępieńca, który od stu tysięcy lat w płomieniach
piekła się pali, nie miałby miłosiernego Boga do

litości pobudzić; ale ja jeszcze tem mniej tego
pojąć nie mogę, że z- miłości ku tobie umierają­

cemu na krzyżu Bogu-Człowiekowi nie udaje się

serca twego zmiękczyć i ono pozyskać.

Zatwardziały grzeszniku, weźmijmy wagę w rę­

kę ; połóżmy na jednę szalę nigdy nie gasnący ogień,
nigdy nie umierającego robaka, zgrzytanie zębów i
całą okropność piekła; a na drugą połóżmy stwo­
rzenie, któremu poświęcasz twe wieczne zbawienie.
Któraż szala podług twego zdania przeważy? Ale
ty nie chcesz żadnym sposobem zerwać tych wię­

zów, które cię krępują. A więc nie wierzysz w pie­
kło, nie wierzysz słowom bożym? Przeto pozostaje
odwiecznej Prawdzie nic innego, jak przekonać cię
przez doświadczenie, że ona nie kłamie.

Niechby jak chciał był zatwardziałym niedo­

wiarek, to wszakże, jeśli bez obłudy mówić chce,
wyznać musi, że wtedy dopiero o drugiem życiu

wątpić zaczął, gdy to w korzyści jego leżało, że

z tem życiem kończy się wszystko. Dla tego, kto

jest otwartego serca, bardzo jest stosownym, spo­

dziewać się i życzyć takiego stanu rzeczy, któryby
niesprawiedliwości życia teraźniejszego zrównał; lecz

6

background image

— lo­

tka, czyż nie mówiłaś mi już wiele razy, że pierw
umrzeć trzeba nim P. Boga obaczyć można? —
Dziecko to miało dopiero lat siedm.

7

4

. —

kto chodzi wężowatą drogą grzechu i cieszy się
z ciemności, iż tam nienaganiony kary godną ro­

botę odbywać może, ten wszelkim sposobem wmó­

wić w siebie usiłuje, że nigdy dnia nie będzie, że
nigdy słońce nie wznijdzie i nie objaśni wszystkich
zakątów promieniami swemi.

Pewna zakonnica rzekła w dzień swojćj śmierci

do s w ć j przełożonej matki: Widzę otwierające się
drzwi klauzury! Oblubieniec nadchodzi; jestem ubra­

na w zasługi Jezusa Chrystusa, w Nim stoi cała

inoja ufność. W krotce potem mówiła: Jestem
szczęśliwa, byłam nią zawsze i będę nią na potem.

Potem słyszano ją intonującą śpiew św. Hieronima:
Nuże, duszo moja, złóżmy żałobne szaty, pośród pie­
śni radosnych unieśmy się po nad ziemię! — Pro­
siła swe siostry, aby resztę słów śpiewały: O śmierci,

która nosisz swobodę na czole i miód na ustach,

Razu pewnego zabłąkał się podróżny w lesie. przyjdź a nie spóźniaj się! przyjdź i połóż koniec

W tem posłyszał niespodzianie nader miły śpiew, mym walkom, zaprowadź dogorywające dziecię z o b -
ldzie tedy za onemi słodkiemi tonami i znachoda

C

ych krain do ojca! O jak błogo, służyć Panu Je-

człowieka obsypanego na całem ciele wrzodami, któ- zusowi! Jak słodka śmierć dla tych, którzy Zba-

remu ciało opadało z nóg kawałkami. Czy podo- wiciela miłują!
bua, rzekł podróżny zdziwiony, ażebyście w takim

stanie tak słodkie wydawali tony ? Jak można, od­
rzekł nowy Job, temu się dziwić? Tylko to z ziemi Kardynał Wolscy, który popadł w niełaskę
ulepione ciało rozdziela mię od Boga; widzę, że to{u Henryka VIII, rzekł na łożu śmiertelnem: O cze-
przedmurze upada i głoszę pieśń mego wyswobo-|muż nie czyniłem dla Boga mego, com dla króla
dzenia.

” ~ ’

'

............................................

Pascal mówi: Bez Jezusa Chrystusa jest śmierć

okropna i pogardy godna; przyrodzenie jej się lęka,
lecze w Jezusie Chrystusie jest ona cale czera in*

n e m ; jest milą, świętą i zachwytem wiernych. W Je­
zusie Chrystusie wszystko jest słodkiem, śmierć na­
wet sama.

czynił! On by mię w tej chwili nie opuścił, jak

mię ten opuszcza, któremu poświęciłem moje usługi.

Dziecię pewne, które było bliskiem śmierci i

widziało płaczącą matkę swą, rzekło do niej: Ma

j

6*

background image

76

Pewien sławny, często zwydęztwem ukorono­

wany mąż, marszałek Saski, rzekł do tych, którzy
otaczali jego śmiertelne łoże: moi przyjaciele, mia­

łem piękny sen. — Można było w tych słowach
poznać zdanie św. Pawła:

Czas jest postać ze snu,

albowiem blisko jest zbawienie nasze, bez którego
marszałek nie czytał lub z niego nie korzystał. —
Drugi niemnićj sławny wojownik, marszałek Luxen-
burski, poznał także, ale więcej ze swym pożytkiem,

próżność zwycięzkich pochodów i trosków. Umie­

rając rzekł: Nad wszystkie zwycięztwa, które od-
niósłem, przeniósłbym podany kubek wody ubogie­

mu w Imię Jezusa.

Nawet poganie, którzy się tylko rozumem rzą­

dzili, te same czynili wyznania. Augustus rzekł
po długiem szczęśliwem panowaniu do około stoją­

cych: Moi przyjaciele, sztuka się skończyła. Przez

e słowa wystawił siebie jako aktora, który przez

pewien czas pokazywał się na scenie z niejaką świe­
tnością, aby w krotce potem złożył z siebie teatralne

szaty. — Boswet, który te dwie myśli Augusta i
marszałka Saskiego złączył, rzekł: Scena byłaby
nie mnićj dobrze odegraną, gdybym był nie wycho­
dził na scenę. Rola moja naświecie tak jest mało
znaczna, iż gdy dokładnićj się przypatruję, zdaje
mi się jakoby sen, że siebie tu widzę, i że wszyst­
kie rzeczy, które spostrzegam, wydają mi się jak

złudne obrazy. — Imperator Aleksander Sewerus
rzekł umierając: Byłem wszystkiem i wszystko jest

niczem. Tak powiedział też Salomon najmędrszy
pośród dzieci ludzkich: próżność nad próżnościami

background image

77

i wszystko próżność. I pobożny autor księgi o na­

śladowaniu Chrystusa dodaje: okrom Boga miłować

i jemu samemu służyć.

Czemuż nie sądzimy o świecie i o tem wszyst-

I kiem co on poważa tak, jak nawet mędrcowie w po­

gaństwie, o tem sądzili? I czemuż nie pojmujemy
ważności wiecznego zbawienia tak, jak nam się ona
nieomylnie przy śmierci okaże ? Postać tego świata
przeminie; mówmy przeto ze św. Augustynem:
Wszystko przemija! abyśmy kiedyś napróżno po­

wiedzieć nie musieli: Wszystko przeminęło! Bo
szczęśliwym uważany być może, kto za późnemu ża­
lowi zapobiega, kto opuszcza świat, nim go on opu­

ści, kto zasługującym sposobem karygodnych uciech

się zrzeka, nim surowa ręka śmierci wydrze mu je

gwałtownym sposobem.

Śmierć u Trappistów jest zdaniem mojem

wcale coś innego, niżeli śmierć na świecie, i gdyby

ludzie światowi byli kiedy świadkami ostatnich chwil

Trappisty, wtedy jeźli mi tak powiedzieć się godzi,

. doznaliby głodu i pragnienia do śmierci. Często-
I kroć stałem podczas ciszy nocnćj przy śmiertelnem
' łożu naszych zakonników, słyszałem ostatnie west­

chnienie umierających, z sercem chrześcianina uwa­
żałem proch w proch powracający i czyniłem po­

ważne rozważania nad szczęśliwym końcem spra­

wiedliwego i nad nieszczęścia pełnym losem umie-

background image

78

rającego grzesznika. Widziałem tam podziwienis

godne rzeczy. Nikt nie może pojąć szczęśliwości
umierającego zakonnika, który jedynie żył, aby

Stwórcy swojemu był posłuszny i jemu się podobał,

i który oto odchodzi, aby zażywał tego dobra, dla
którego na ziemi swe czyny i postępki, poświęcał.

Od kilku miesięcy nawiedzała nas śmierć szczegól­

nie i zabrała nam trzech braci. Wszyscy trzej
byli Holenderczycy, a najstarszy miał ledwie dwa-i

dzieścia sześć lat. Co za cierpliwość, co za radość

w ich cierpieniach, które spokojowi ich żadnego

uszczerbku nie czyniły, pośród, których owszem po­

kój ich serca na obliczu jaśniał. Umartwienie ich
posunięte było tak dalece, że nawet najmniejszego
niezwyczajnego pokrzepienia przyjąć się wzbraniali

i na strawie przestawali, jaka w biednym klaszto­

rze, dokąd ich Bóg był powołał, w używaniu jest.
Co za oderwanie od wszystkiego co jest stworzonew,

co za miłość, co za ufanie w Jezusie Chrystusie!
nawet o potrzebach ciała zapominając, aby się je­
dynie zająć potrzebami duszy; ostatnią resztę ziem­

skiego życia tylko uwzględniając, aby i tę Panu zło­
żyć w ofierze; zupełnie bez własnej woli oddając

się woli przełożonych, tylko przy koniecznych po­

wodach rozmawiając i szczęśliwymi się ceniąc, w no­

szeniu krzyża, który Bóg w mądrych rozporządze-(
niach włożył. Dwóch z tych zakonników odebrali r
Sakramenta święte w kościele, dokąd po otrzyma-

nern pozwoleniu ich zaprowadzono. Prosili zgro­
madzenie o przebaczenie tych uchybień, któreby byli

mogli popełnić, napominali wszystkich do wierności

79

w wypełnieniu ich obowiązków i okazywali radość,
jakiej doznawali, że opuszczą padół płaczu i zasną

w ojcowskich rękach swego boskiego Odkupiciela,
i przy sercu Maryi, swej świętej matki, na szczę­

śliwą wieczność. Łagodna radość jaśniała z ich
oczu, które były gotowe, zamknąć się przed świa­
tłem ziemskiem i coś anielskiego rozlało się na ich
bladem obliczu. Trzeci przyszedł sam, chwaląc
Boga, do izby chorych i położył się na posłanie ze
słomy i popiołu, które mu na jego usilne proźby

na środku izby na ziemi przygotowano., i tutaj od­
dał piękną swą duszę w ręce swego Stwórcy. Szcze­
gólniej budującą była śmierć najstarszego pośród
tych trzech. Ten cierpiał naigwałtowniejsze bole­

ści, a jednak nietylko najmniejszćj nie wydał skargi,
lecz nadto ani jednego po sobie nie dał znaku z któ-
regoby o boleściach jego wnosić można było. Kilka
dni przed śmiercią jego, prosił go jeden z braci,
aby mu podał rękę, którą chciał na znak przyja­

źni uściskać, lecz słabość chorego była tak wielka,
iż ręki podnieść nie mógł; uniewinniał się dla tego
przed obecnym przełożonym mówiąc: „Wielebny
ojcze, raczcie dobremu bratu ozuajmie moje uczu­
cia miłości i prosić go, aby tego nie wziął za złe,
że mu nie podaję ręki; ach, ja jestem jak zawsze,
tak leniwy i opieszały, iż mi przykro, położenie

moje odmienić."

Owa młoda zmarła przed niedawnym czasem

była jeszcze zupełnie zdrowa; lecz utrzymują, że

background image

80

miała złą cerę, słabą pierś, i że dla tego długiego

życia nie można się było spodziewać, dowiaduję się
ciekawie, cżyby jakim sposobem była nieskromną,

czyli się nie naraziła na złe powietrze, czyli jakiego
małego zła na początku zaraz nie zaniedbała, czy
w leczeniu jej choroby nie dopuszczano się jakiego
błędu. Lecz po co te domysły, te dopytywania?

Chcianoby się uspokoić odkryciem jakiej bądź nie­
zwykłej przyczyny nagłej śmierci; podają tej osoby

chudość lub w razie przeciwnym, jej otyłość jako
oznakę jej śmierci; składają winę na ten lub ów
środek leczenia, na niezgrabrość lekarza, na porę
roku itp., a pochlebiając sobie, że się *nie jest w ta­
kim przypadku, więc łatwo wtedy wmówić w siebie,
że samemu niczego obawiać się nie trzeba, uspo­
kaja się samego siebie, a jakieś wnętrzne upomnie­
nie uważa się za bojaiń. A tak ów nagły przy­
padek śmierci nie ma innych skutków, tylko że nas
nakłania do użycia więcćj ostrożności, aby sobie
długie zapewnić życie. Los zmarłej osoby pomaga
naszemu zdrowiu, ale nie zbawieniu duszy naszej'.

Należałoby mniemać, że myśl o śmierci jest dla

człowieka nader szkodliwa, tyle troskliwości uży­
wają, ustrzeżenia się jej, albo przynajmniśj złago­
dzenia jej przez różne środki zaradzcze. Gdy jaki
nieszczęśliwy przypadek, głos dzwonów, prowadzenie

ciała, lub coś innego tego rodzaju sprowadza przy­
pomnienie o śmierci, wtedy zaraz starają się uspo­
koić przekonaniem o dobrem powodzeniu. Nigdy

background image

81

jednak nie unika się tćj myśli, tego przypomnienia

tak bojażliwie, jak w czasie choroby. Biada tym
nieroztropnym, tym nieogładzonym, tym głupcom,

tym nierozumnym, tym niedoświadczonym w obej­
ściu, którzyby w jakikolwiek sposób spowodowali
przypomnienie o śmierci! Chociażby najdłużćj trwała
choroba, umierają w nadziei polepszenia rychłego,

a kto chorego w tej nadziei utwierdził, mniema za­
zwyczaj, że nie małe dzieło ludzkiej mądrości i

chwalebnej miłości bliźniego wykonał. — Czy mo­
że w młodości pamięta się o śmierci? Czy tam

1

się pamięta, że najmniejsza część ludzi dochodzi do

, starości, że następnie więcej młodych niż starych

umierają? Bynajmnićj! W młodości spogląda się
na grób z najdalszej odległości, jakoby leżał na je­
dnej z najodleglejszych gwiazd stałych; myśli o śmierci

są to hiszpańskie wsie dla młodzieży, która mnie­
ma się być bezpieczną na wszelkie przypadki. Lecz
może w starości więcej się myśli o śmierci ? W cale

nie! Kto w silniejszych latach życia o śmierci nie
pamiętał i oto się nie starał, aby sobie zapewnić

dobre przyjęcie z tamtej strony grobu, ten się i
w starości nie przyzwyczai do tej poważnej myśli.
Czując się w siedmdziesiątym i piątym roku jeszcze
dość silnym i zdrowym, wtedy zaprząta się ducha
myślą o tej resztce siły. Jeżeli przyjdzie myśl o

śmierci, zaraz odsyła się ją do tych, którzy są je­
szcze starsi. Lecz cóż rozumnie w tak podeszłym

1

wieku obiecywać sobie można ? Może jeszcze sześć
lat? I cóż są sześć lat niepewnych dla tego, który
stoi w przedwieczorze wieczności? — Dziwna to jest,

background image

82

że człowiek mający rozum i wiarę, może przepę
dzić wiele godzin na dzień, lecz bez wspomnienia <
śmierci, która wszakże każdej godziny przyjść może,
i która z pewnością nadejdzie, gdy się o tem Daj-
mniej będzie pamiętało.

Na cóż się przyda onemu potężnemu monar­

sze, że nie nad małą częścią ziemi panował, był
postrachem swych nieprzyjaciół, i według słów Pro­
roka, niejako ziemskiem bóstwem ? Biedne ty ziem­
skie bóstwo! zstąpisz ty do grobu jak najmniejszy

z twoich poddanych. Mówiłeś w sercu twoiem:

„Nakształt Boga podniosę wysoko mój tron; na gó­

rze świętej zasiądę bez obawy i sądzić będę rzeczy
boskie i ludzkie, zobaczą to śmiertelni i u nóg mo­
ich drżeć będą." Takeś ty mówił, i ciebie już nie
masz! Wędrowiec widzi szczątki twojej wielkości,!

nachyla się, aby je poznał lepiej i mówi: „Tenżeto ’

jest śmiertelnik, postrach świata na którego rozkaz

tak wielu uciśuiouyck w kajdanach jęczało, którego |
ramie tak wiele miast zburzyło, tak wiele kwitną­
cych łan w pustynie zamieniło?"

Chrzcścianin nie powinien się za wiele kłopo­

tać o czas, miejsce, i inne okoliczności swej śmier- *
ci. Najlepszy czas umierania jest teu, który się.
Bogu podoba. Będąc starszym nie umiera się prze-'

to lepiej ani chętniej; bardzo często nie pozyskało
się przez to nic innego tylko tyle,-że win przyrosło.

background image

83

Myśleć o śmierci, a nie poprawić się, jest nie-

rozum; nie myśleć o śmierci, aby się poprawić nie

potrzebować, jest bezbożność.

Gdyby się poważnie pamiętało na wieczność,

czyż wtedy uganianoby się za uciechami i zabawa­
mi tak skwapliwie? Czy świat znalazłby zwolen­

ników

7

, i grzech czy miałby niewolników? Nie,

wtedy przeciwnie zupełnie inaczej wyglądałoby

z nami: światowe zbiegowiska byłyby opuszczone,

hałaśliwe wycieczki spacerowe miałyby koniec, te-
atra i sale widowisk pełne próżności i zmysłowości

byłyby próżne, tylko kościoły byłyby napełnione
ludźmi, ołtarze i trybunały spowiedzi byłyby zalę­

gane, każdy z nas byłby zagłębiony w myślach wiel­

kich i mówiłby sam do siebie: Jest wieczność; ja
wierzę, ja się lękam, ja spodziewam się jej; ona
w każdej chwili zaskoczyć mię może, od rana aż

do wieczora, i od wieczora aż do rana nie ma
chwili czasu, w którymbym nie mógł być odwoła-

nj-; a gdyby się to teraz stało, byłżebym w takim
stanie prawym, iżbym przed Bogiem mógł stanąć?

Ach, ponieważ wiem, że jednego dnia bieg życia
mego na tym świecie się skończy i że pójdę na
drogi świat, nie jestże przeto arcyroztropnie i mą­
drze, abym bezprzestannie o mojem przejściu bli-

skiern pamiętał i niezmordowanie na nie się spo­
sobił? I jakże okropną byłaby zatwardziałość mo­

ja, gdyby po tak gruntownych rozwagach żyć dalej

miał, jakom żył dotąd, na kształt tych, którzy po
tern życiu zdają się niczego nie spodziewać lub lękać 1

background image

84

85

Jedną z najświętszych powinności naszych,

jest miłość ku rodzicom. A jednakże, jak wiele

młodych ludzi w naszym tak zwanym oświeconym
wieku zapominają zupełnie, co są winni tym, któ­

rzy byli aniołami stróżami ich dzieciństwa, którzy
tak miłościwie pierwsze ich łzy ocierali, którzy z bo­

leścią pierwszy ich krzyk narzekania słyszeli, któ­

rzy tak tkliwie troskliwi przy ich kolebce czuwali,
i którzy im jako wzruszający widzialny obraz bó­

stwa dahymi byli. Jakże wielki będzie kłopot ta­

kich wyrodnych dzieci, które kiedyś mieć będą
nieszczęście utracenia przez śmierć rodziców swych

i które jeszcze nie straciły zupełnie wszelkiego
uczucia ludzkiego. Wtedy ocuci się sumienie, od

łkania mówić nie mogąc przyciskać będą usta swe

■do martwych rąk tych, od któych odebrali życie,

lecz których dnie napełnili gryżącem zmartwieniem;

uczują straszliwą bojaźń śmierci i życzyć bębą, od­
dać swe życie na obudzenie przez ich winę przed
czasem zmarłych.

Pewien młody człowiek, który przy wielu spo-

sobnościah okazywał brak podległości i twardo

i niewdzięcznie zachowywał się względem życio-

dawców swoich, utracił matkę swą nagle i niespo­
dziewanie. Ten cios tak go mocno dotknął, iż wy­

lawszy strumień łez na ziemskie zwłoki, dostał

pomięszania rozumu. Cały napełniony tą myślą, że
jego zachowanie się względem swej matki bez wąt­

pienia skróciło jej życie, wołał nieustannie: Itena-

tus zabił swą matkę! Płakać było trzeba, patrzając

na niego. Gdy go proszono, aby przyjął nieco po­

żywienia, odpowiedział: Renatus zabił swą matkę

r

jeść mu nie wolno. Gdy mu lekarze lekarstwo za­

pisać chcieli, powtarzał te same słowa: Renatus

zabił swą matkę, nie godzien żyć dłużćj. Gdy zo­

czył obcego, biegł ku niemu i mówił z wyrazem
najgłębszej boleści, podnosząc oczy ku niebu i kła­

dąc rękę na serce: Uciekajcie, uciekajcie opodal
stąd; ja jestem Renatus, który zabił swą matkę.
Blady, zmieniony, ze zgasłym wzrokiem patrzał

ustawicznie na malowidło, które wyobrażało zmarłą

i mówił słabym głosem: Biedna ty dobra matko,
Renatus to jest, który dę zgubił. W kilka tygo­

dni po śmierci przedmiotu jego żalu, umarł jako

ofiara głębokiśj nie dającej się uśmierzyć boleści,
mając utkwiony wzrok w ów obraz, od którego go

oderwać nie można było i przemawiając raz w raz
do niego te same słowa za późnej miłości.

Jestże która czystsza i doskonalsza miłość,

miłość, którą każdy wykonywać zdoła nad tę, któ­
ra nas skłonić powinna, do pomagania duszom świę­

tym, które pełne gorącćj ku Bogu miłości, w pło­

mieniach czyśca do uwolnienia swego wzdychają?

. One są najsmutniejsze stworzenia całego świata,

l i nie masz, któreby tak były godne pomocy, jak te;

f albowiem są przyjaciółmi Bożymi i do szczęśliwości

* wiecznej przeznaczona I co za chwała dla chrześ-

1 danina, być pośrednikiem pomiędzy Bogiem i temi

I duszami, które więcćj goreją ogniem miłości aniżeli

I płomieniami oczyszczenia. Bogu samemu czynimy

background image

8 6

się miłymi, gdy oblubienicom Jego na pomoc po­

spieszamy, które On miłuje, aczkolwiek je karze,
i które Jego najmilejsze doskonałości i tam wielbią,

gdzie największą wykonywa surowość. Tak, Boga

sprawiedliwość najwyższa otrzymuje lepsze zadosyć-

uczynienie przez nasze modły i nasze dobre uczyn­

ki, niźli przez wszystkie cierpienia, jakie owe du­
sze ponoszą, ponieważ nic nie równa się słodkiemu

kadzidłu miłości.

O wzruszający dniu żałoby, który nam jesień

przy swem rozstaniu corocznie przyprowadza! Nie­
zliczone zastępy ludzi biegną na cmentarz i radziby

umiłowanych śpiących pod prochem przywołać. Tam
klęczy wdowa pośród dziatek swoich, łzami swcrni
znaczy pośród tak wielu grobów ów złowrogi kamień

który ciało towarzysza jej życia, ojca jej maluczkich
pokrywa. Tu zasyła pobożna tkliwa siostra swą
modlitwę za pomyślność zgasłego kochanego brata
do nieba. Nieco w oddali chwieje się starzec nie­
pewnym krokiem ku grobowi swego ostatniego przy­

jaciela , drży'o swój los własny i poziera na ono

szczupłe miejsce, które go tu zakryje nie długo.
Krótko wszyscy, wszyscy, którzy tam się znajdują,
nie mogą się wstrzymać od żałosnych wspomnień
0 zgasłych, których ziemskie powłoki spoczywają
pod nogami ich, i którzy dzisiaj osobliwie z pała­

jącą tęsknotą spodziewają się ich oswobodzenia

1 miejsca udręczenia.

background image

87

Ten nie miłuje Jezusa Chrystusa jak powinien,

kto, gdyby miał wybór między życiem a śmiercią,,
nie przeniósłby śmierci nad życie.

Widząc umierających braci naszych, nie mo-

żem wtedy nic lepszego uczynić, jak żywo to wra­
zić w nasz umysł, że uczynili krok, który też i my
wkrótce uczynić musimy, i że otworzyli bramę, któ­

rej nie zamknęli za sobą, lecz przez którą też i my
prędzej czy później przechodzić będziemy. Sposó­
bmy się więc do tego ważnego pochodu, i pomnij­
my, że nie tylko od świata, ale także od

T

siebie

samych i od własnego życia naszego oderwać się
musim, niźli nas od tego rozkaz Boga rozłączy.

O czemże myślą ludzie, jeżeli nie przesuwa

się im myśl o przyszłości i wieczności?

Bóg chce, abyśmy umarli; przeto nie stosuje

się wola nasza do woli Boga, skoro z przywiąza­
nia do teraźniejszego życia umrzeć nie chcemy.

Wszystko znika na tym świecie z chyżością

wiatru, i to najmilsze co tutaj mamy, musimy być
gotowi postradać każdej chwili; tylko dobra wie­
czności zdołamy utrzymać. Lecz ach, właśnie te
dobra gubią ludzie dobrowolnie, i wolą tymczasem

background image

mocno trzymać skarby czasu, których jednakże
utrzymać nie zdołają.

— 88 —

To życie, jakiebykolwiek ono było, byłoby nie-

znośnem, gdyby nie wiedziano, że się skończy.
Nikt nie zdoła tej goryczy, której tutaj nigdzie nie

braknie, osłodzić, jak nadzieja odmiany położenia
i mieszkania, i pewność znalezienia w Bogn tego,

czegoby ludzie, chociażby się wszyscy złączyli, aby
skłonności nasze zaspokoić, sprawić nam nie mogli?

Zazwyczaj prawie tak się umiera, jak się ży­

ło; którzy świat miłowali, umierają z sercem w świę­

cie zakochanem i giną wraz ze światem; albowiem
miłość Jezusa Chrystusa żadnym sposobem tam wy­
nalezioną być nie może, gdzie miłość świata panuje;

a przecież Sędzia według własnych słów swoich,
sądzić będzie ludzi w takim stanie, w jakim ich zna-
chodzi przy wyjściu z tego życia.

Żadna chwila całego przeciągu naszego życia

nie powinna ginąć bezpożytecznie; osobliwie zaś

powinniśmy być troskliwi o użycie czasu, kiedy się

tenże nachyla do końca, kiedy już wkrótce liczbo-
zdanie oddać będziem musieli z jego użycia, lecz
przy tern tak wielu dni i godzin świadomi jesteśmy,
które na nic nie posłużyły, ani do uwielbienia Je­
zusa Chrystusa, ani ku uświęceniu naszemu.

background image

89

Wszystko co się! w tym świecie z dóbr szczęśia,

sławy i uciech pełnych samolubstwa zebrało, uwa­

żać trzeba jakoby nie było, bowiem Jezus Chrystus
wszystko jako proch i popiół rozwieje i zniweczy

co nie w Jego Imię i ku jego chwale zebranem zostało.

Często prosimy Boga o przedłużenie życia tych,

których miłujemy, zamiast, żeby się o przemienienie
serca ich prosić miało; gdyż niektórzy, dla których
w ten sposób życie długie wyprasza się, nader po­

trzebują poprawy serca, podczas gdy życie przydłuż-
sze do tego tylko służy, aby powiększyło sumę ich
win grzechowych.

Przyjdzie chwila, gdzie wszystkie rzeczy w in-

nem świetle widzieć będziesz, gdzie te cierpienia,
które teraz tak przykremi być się tobie zdają, po­

znasz, jako tyloliczne środki, któremi Bóg w swój od­
wiecznej mądrości twojego uświęcenia chciał dokonać.

Widok śmierci tych tylko zasępia i zasmuca,

którzy rzadko oglądali się na swój koniec. Lecz
kto o poważnym przyjacielu często pamiętał, na je­

go przyjście się sposobił, i tego miłuje, do którego
śmierć sprawiedliwego prowadzi, o dla tego jest

śmieić prawdziwym zwiastunem radości. Bo cóż
da się porównać z tą radością, przemienienia się
do Boga, naszego najwyższego dobra? I jakżby
Bóg nie miał być naszem najwyższem, naszem do­
brem jedynem?

7

background image

90

Nigdy się nie zdarzyło, ażeby kto przy nadęj-

ściach śmierci był żałował, iż się zanadto chronił

uciech świata; ale wielką mnogość ludzi widziano ża­
łujących przy końcu, że za wiele do świata się wiązali.

Gdybyto grzesznik po stopniach schodził w mę­

czarnie piekła, mogłoby to może posłużyć mu ku
umniejszeniu jego nieszczęśliwego losu; ależ on od
razu przepada w otchłań wieczną według słów pis­
ma: "W j e d n ś j c h w i l i z s t ą p i ą d o p i e k ł a .

O widoku okropny! kto zdoła opisać całą twoją
ozgrozę, kt ją uczuć potrafi!

Rozważyliśmyż już kiedy sobie dobrze, co to

jest wieczność kar piekielnych? Nazbyt ograniczo­

nym jest człowiek, ażeby takie obrazowanie w ca­
łej jego rozciągłości mógł pojąć; chyba przez przy­
bliżenie uczynić je sobie możemy. Pomyślmy sobie

więc, że posłannik nieba tak mówi do potępieńca:
„Miej odwagę, przyjdzie chwila, gdzie się Bóg nad
tobą zlituje.

11

— Ale kiedy to? Będę jeszcze sto

lat cierpiał? — „To byłoby za mało,“ — Czy gniew

Sędziego zadowoli się tysiącem, dwudziestu tysią­
cami lat?— „Tonie starczy." — Ach, przynajmniej,
będę tu, mniej niż milion set lat cierpieć musiał?!
,4 to nie dosyć, Bóg cię uwolni z tego miejsca, \
gdy tyle milionów set lat upłyną i ile kropli wody
potrzeba było na zatopienie ziemi w potopie.

14

Ta obietnica napełnia cię zgrozą, mój czytelniku,

a jednak posłużyłaby ona potępionemu za radość i
i pociechę; ale oto niema żadnój radości, żadnej

background image

91

dla niego pociechy; to okropne pasmo stuleci przej­

dzie, a gdy będzie skończone nareszcie, tam dopiero
będzie zaczynała wieczność chcieć brać swój począ­

tek. O wieczności, nie by pojąć ciebie lecz by nie­

kiedy wyobrazowaniem twojem zostać przeszytym,
dano jest człowiekowi.

Skądże pochodzi, że niedowiarki na końcu swe­

go życia zwykli być wierzącymi? Oto ztąd, że na­
miętności gasną i nadzieja w używaniu świata zni­

ka. Tak tedy prawda wolną jest od dwóch naj­
gorszych nieprzyjaciół swoich.

Święci uczą nas doskonałego środka, abyśmy

wszystko, co czynimy, dobrze czynili; zależy on na
tem, ażeby każdą czynność tak wykonywać, jak

gdyby była ostatnią naszego życia. Bernard św.
nam radzi: Gdy co czynisz, pytaj często siebie sa­

mego: Uczyniłżebyś to, gdybyś teraz zaraz miał
umrzeć ? — Św. Bazyli daje nam tę samą radę, gdy

mówi: Mićj zawsze ostatnią twą godzinę przed oczy­
ma; gdy wstaniesz rano, wątpij, czy wieczorem żyć

jeszcze będziesz, i gdy się wieczorem udasz na spo­

czynek, nie miej siebie za bezpiecznego, że jeszcze
ujrzysz poranek. W ten sposób wszystkie skłon­
ności do grzechu łatwiej daleko przytłumisz i wszy­
stkie dobre uczynki lepiej wykonasz.

Pewien święty kapłan zakonny zwykł codzien­

nie spowiadać się przed odprawieniem Mszy św.

Gdy zachorował

i

przełożony

jego chorobę

za

śmicr-

background image

92

i

teiną uznał, zawiadomił o tem chorego i powiedział i

iuu

oraz, że jest już czas przygotowania się do spo- '

wiedzi. Bogu dzięki, odrzekł chory; więcej niż trzy- I

dzieści lat wyznaję codziennie moje grzechy, jak f
gdybym potem zaraz umrzeć miał; nie potrzeba tedy f
żadnego innego przygotowania się tylko codziennego 1
do Mszy św. Tak i my czynić powinniśmy; ile

1

razy Sakramenta śś. pokuty i ołtarza przyjmujemy, I

tak je przyjmować mamy, jakobyśmy się w podróż '
na wieczność wybierali. A gdy przyjdzie umrzeć wy­
starczy zwyczajna spowiedź, przez którą się przy

dobrem zdrowiu do św. Komunii przysposobiło, i
spokojnie, nie udręczeni żadnemi nadzwyczajnemi tro­

skami,patrzyć będziem na ostatniąnadchodzącąchwilę.

Z a k o ń c z e n i e .

Pobożny czytelniku tego dziełka chciej mi upro­

sić u Boga miłosierdzia tę łaskę, ażebym miłując

Go umierał, i żeby, gdy w ostatniej godzinie mojej
na wspomnienie moich wielu grzechów drżeć będę,

pamięć na umierającego Boga-Człowieka uśmierzyła

bojaźń moją, mojej przerażonej duszy ufność wlała,
i ja, przeląkłszy się Boga mego jako Sędziego,
w ostatecznym onym momencie jako Ojca Go miło­

wał i w mej pełnej pociechy nadziei w Nim, nie (
widział zawiedzionym siebie. Tak, czytelniku po- .
bożny, uproś mi tę łaskę, osobliwie gdy słuchasz 1
Mszy św., tam wspomnij na mnie — i niechaj w two­

ich modlitwach tłomacz tego dziełka ma udział. Am.

W. N. Ch. B.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pediatria co pamietam ostateczna, Uczelnia
Kossakowski Józef PAMIĘTNIKI
Wiecznosc Nie Przemija s
Rosyjski aktor Aleksiej Dewotczenko nie żyje. Znaleziono go w kałuży krwi, PAMIĘTNIK
14Fulla Horak o rzeczach ostatecznych
Przyjęcie położnicy po porodzie fizjologicznym na oddział ocena stanu ogólnego, psychicznego i nie p
09 Nauka o rzeczach ostatecznych
Poprawka socjologia, Nie mam zdjęć , to są pytania wybrane z tego zestawu 160 pytań na podstawie teg
geologia regionalna, WERSJA OSTATECZNA - NIE EDYTOWAĆ, 12 Uskok sudecki brzeżny rozdziela
geologia regionalna, WERSJA OSTATECZNA - NIE EDYTOWAĆ, 12 Uskok sudecki brzeżny rozdziela
Zwierzę nie jest rzeczą
Reinkarnacja duszy Dlaczego nie pamiętamy poprzednich wcieleń
Buchanan?na Nikt nie zyje wiecznie
Nie pamietam dokladnie tresci zadnego pytania, FOLDER PRAWO OCHRONY ŚROD
Ogień Niebieski czy nie niebieski a walka ostateczna
Osama bin Laden nie żyje, PAMIĘTNIK
dlaczego nie pamiętamy dobrych dowcipów, ciekawostki ze świata nauki, warto wiedzieć
nie pamiętam (sąd), Studium, UWr, psychologia sądowa
Volkswageny nie będą potrzebowały kierowcy, PAMIĘTNIK

więcej podobnych podstron