W lożach jesteśmy przede wszystkim braćmi wywiad dla Newsweeka z prof T Cegieskim


Masoni: W lożach jesteśmy przede wszystkim braćmi
- W Polsce wolnomularstwo działa na powrót najzupełniej legalnie. Wydajemy własne czasopisma,
nawet płyty z muzyką, produkujemy filmy i programy; nasi ludzie często uczestniczą w publicznych
dyskusjach - mówi prof. Tadeusz Cegielski, historyk i wielki mistrz honorowy Wielkiej Loży
Narodowej Polski.
Newsweek: Ostatnio przedstawiciele masońskiego Wielkiego Wschodu Francji oficjalnie wezwali do
walki o utrzymanie laickiego charakteru Unii Europejskiej, a Dan Brown przy okazji promocji swojej
nowej książki przekonuje, że Ameryką rządzą wolnomularze. Wpływy masonerii w dzisiejszym
świecie politycznym wydają się ogromne. We Francji do niedawna istniała praktyka, że co najmniej
dwóch masonów musiało być ministrami w każdym gabinecie. Pięciu prezydentów było
wolnomularzami w tym Francois Mitterrand i co najmniej dwudziestu kilku premierów. W Wielkiej
Brytanii administracja jest pełna "braci w fartuszkach". To nie służy zapewne demokracji, żeby w
poprzek różnych instytucji istniała sieć niejawnych nieformalnych powiązań?
Prof. Tadeusz Cegielski: To, że w organach państwa są ludzie, którzy pod przysięgą zobowiązali się do służenia
najszczytniejszym ideom, zwykle wychodzi społeczeństwu na dobre, a w dobie wolnych mediów nie można ukryć
na dłuższą metę działań, które mają charakter spiskowy i szkodliwy dla kraju. Wielka Brytania jest dobrym
przykładem, bo tam masoneria cieszy się autentycznym uznaniem społecznym - a z czegoś to się wzięło.
Nieprzypadkowo wolnomularzem został ex-Beatles Paul McCartney i nie robił z tego tajemnicy. Dziesięć lat temu
lat temu labourzyści zażądali, aby kandydaci na posady państwowe, w tym kandydaci na oficerów policji,
ujawniali swoją przynależność do lóż wolnomularskich. Okazało się jednak, że masoni uważani są za ludzi o
znakomitej reputacji, tym samym ujawnienie przynależności do "sztuki królewskiej" masonerii nie zmniejszało by -
jak chcieli autorzy tego projektu - lecz przeciwnie, dawało by im kolosalną przewagę nad innymi kandydatami,
niemasonami. Autorzy tego projektu szybko wycofali się z niego.
A Francję zostawmy, bo ona ma swoją tradycję polityczną, w którą wolnomularstwo jest wpisane. "Sztuka
królewska" - jak my sami nazywamy wolnomularstwo - rozwija się tam bardzo dobrze. Jednak z jego wpływami
politycznymi nad Sekwaną także nie ma co przesadzać. Dan Brown opowiada bajki pisząc o potędze masonerii
amerykańskiej. To już pieśń przeszłości. Szacuje się, że za 20 lat w całych Stanach liczba braci rytu szkockiego
spadnie poniżej jednego miliona. A jeszcze niedawno było nas tam ponad 3,5 miliona! Wynika to głównie z
upadku etosu pracy na rzecz innych, bo organizacje lożowe grupowały w dużej mierze społeczników.
Poza tym wolnomularstwo było charakterystyczne dla elit anglosaskich, tzw. WASP-ów (White, Anglo-Sax,
Protestant) które nie są już tak wszechwładne, jak kiedyś. Co ciekawe, amerykański stereotyp antymasoński (bo
jest tam przecież taki - i to bardzo popularny w kręgach liberalnych i lewicowych) jest dokładnie odwrotny od
polskiego. Uważa się, że masoneria to prawicowa konserwatywna organizacja, w której pełno "zacofanych",
"fanatycznych" katolików. Afery w rodzaju tej z ekscesami pedofilskimi, idą również na konto ameryakańskiej
masonerii, bo jest ona kojarzona z Kosciołem katolickim. Istnieje wręcz skojarzenie z Ku-Klux-Klanem. Czyli tam
jesteśmy skrajną prawicą, a tu ciemnymi siłami antyklerykalnymi.
Masoneria silna jest w krajach Ameryki Aacińskiej, ale tam także daleko jej do dawnej chwały, kiedy loże
przejmowały nawet niektóre atrybuty państwa. Jeszcze na początku XX wieku loża masońska w Urugwaju miał
prawo do bicia monet i drukowania znaczków, bo państwo nie było w stanie wypełniać swoich funkcji. Oczywiście,
w dzisiejszych czasach byłoby to nie do pomyślenia. W Polsce wolnomularstwo działa na powrót najzupełniej
legalnie. Wydajemy własne czasopisma, nawet płyty z muzyką,produkujemy filmy i programy; nasi ludzie często
uczestniczą w publicznych dyskusjach. W przeciwieństwie do Polski przedwojennej, gdzie masoneria działała
niejawnie z powodu histerii, jaką wtedy endecja i kręgi klerykalne wywołały wokół wolnomularstwa.
Newsweek: Czym jest masoneria? Humanistyczne stowarzyszenie plus ta egzotyczna dla wielu
dzisiaj, obrzędowość?
Prof. Tadeusz Cegielski: To ruch społeczny mający na celu udoskonalenie jednostki. Jego system etyczny
wyrażony jest w obrzędach wtajemniczenia. Rytuał jest istotą masonerii, wyraża jej ducha. Często sami
wolnomularze myślą że te reguły inicjacji, kolejne stopnie wtajemniczenia, stukanie młotkiem, uderzeniem
ostrzem szpad itp., że to tylko barwna dekoracja. A tak nie jest. Gdybyśmy to odjęli, zostało by nam kilka
prostych reguł i haseł o braterstwie, wolności, równości ras, religii. Szczególnie młode pokolenie przywiązuje
wagę do rytuału, bo spragnione jest tradycji. Nie tworzymy niczego w rodzaju kościoła, ani nie robimy mu
konkurencji. Odpowiadamy po prostu na potrzebę metafizyki, bliskości tajemnicy. Masoneria oferuje przeżycia
religijne, ale w sposób całkowicie świecki. Wielki architekt wszechświata do którego się odwołujemy nie jest
Bogiem, to tylko symbol transcendencji. A czy ja podkładam pod niego osobowego Boga czy nie, to moja
prywatna sprawa.
Newsweek: Ilu jest masonów w Polsce?
Prof. Tadeusz Cegielski: Co najwyżej 500-600 aktywnych osób, licząc członków wszystkich obediencji. Trzeba
jednak pamiętać, że przez loże przewinęło się co najmniej dwa razy tyle osób. Liczebnie to niewiele, ale nasi
członkowie to osoby należące do różnych elit, szczególnie tych "małych" - środowiskowych, lokalnych. Zawsze tak
było i mam nadzieję, pozostanie.
Newsweek: Obowiązuje was zasada dyskrecji; jeśli ktoś sam się do tego nie przyznaje, to nie można
ujawniać przynależności do loży osoby trzeciej. Proszę uchylić rąbka tajemnicy związanej z
rytuałem.
Prof. Tadeusz Cegielski: Jeden z nich np. ma swoje zródło w ezoterycznej tradycji Zaginionego Słowa,
wspólnej dla wszystkich ruchów wolnomularskich. Owa legenda opowiada o wielkim mistrzu Hiriamie,
budowniczym świątyni Salomona. Miał on zostać zamordowany przez czeladników, którzy chcieli zapłaty takiej,
jaką otrzymują mistrzowie. Zaczęli się domagać od Hirama, by podał im słowo mistrzów, które było hasłem, w
zamian za które wypłacano pieniądze. Ten zaś odparł, że jak przyjdzie czas, to sami staną się mistrzami, a
wówczas otrzymają stosowną zapłatę.
Czeladnicy, prekursorzy dzisiejszych związków zawodowych, nie dali za wygraną. Trzech spośród nich zaczaiło się
w pustym gmachu i zażądało podania słowa od wielkiego mistrza. Kiedy Hiram odmówił, padły ciosy, z których
trzeci okazał się śmiertelny. Sprawcy, przerażeni tym co zrobili, ukryli ciało mistrza. Rytuał w sposób teatralny
opowiada o tym, jak Salomon nakazał czeladnikom poszukiwanie ciała zamordowanego Hirama, gdyż wraz z nim
zaginęło Słowo.
Odnalezienie Hirama i jego wskrzeszenie miało spowodować jego poznanie. W opisanym tu rytuale, ten który ma
zostać mistrzem, wchodzi w rolę Hirama; zostaje trzy razy symbolicznie uderzony, powalony, a potem
podniesiony, więc niejako wskrzeszony do życia. Owo przedstawienie symbolizuje duchowe odrodzenie. Podobnie
symbolicznie traktujemy wiarę w utracone Słowo. Do tego Słowa, czyli mądrości, sami musimy dojść. Taka drama
nawet u ludzi wykształconych i sceptycznych wywołuje niezwykłe emocje.
Newsweek: Pan należy do masonerii rytu szkockiego, która w XIX wieku odcięła się od masonerii
zwanej liberalną, francuskiego Wielkiego Wschodu, który miał się zateizować. Konstytucja pastora
Jamesa Andersona z 1723 r., która określała kto może być masonem, mówiła jasno, że nie może być
nim niewierzący - "głupi ateista". Dzisiaj to dla was nie stanowi problemu?
Prof. Tadeusz Cegielski: Szczęściem nie! Od XVIII wieku zmieniła się jedynie definicja "wierzącego". To po
pierwsze. Kiedyś trzeba było przynależeć do któregoś z wyznań chrześcijańskich; masoneria była organizacją o
charakterze chrześcijańskim, dziś już niekoniecznie. Po drugie, nie spotkałem jeszcze człowieka, który
powiedziałby, że w nic nie wierzy.
Newsweek: Naprawdę? Są osoby deklarujące się jako ateiści.
Prof. Tadeusz Cegielski: To jedynie kwestia terminologii. W naszym kraju słowo "ateista" brzmi niedobrze, jest
niejako oskarżeniem. Używamy więc słów "agnostyk", "sceptyk", "poszukujący", które lepiej zresztą oddają ów
trudny do zdefiniowania stan ducha. Nie sądzę też, aby Wielki Wschód Francji zwalczał religię. Postulat laickości
dla Francuzów jest naturalny, bo tam rozdział państwa i Kościoła istnieje od dawna.
Newsweek: Doprawdy? Wielki mistrz Wielkiego Wschodu Włoch zaatakował niedawno lekcje religii
w szkołach. W zeszłym roku wydano w Polsce książkę  Byłem Masonem dr Maurice a Caillet,
szanowanego w swoim środowisku lekarza, który nawrócił się na katolicyzm. Twierdził, że jego
masońska inicjacja na Kawalera Różowego Krzyża odbyła się w Wielki Czwartek, co było jawnym
afrontem wobec wiary katolickiej. Jego koledzy, którzy doszli do najwyższego 33 stopnia
wtajemniczeni mieli mu opowiadać, że podczas tej próby mieli deptać w piachu tiarę papieską.
Prof. Tadeusz Cegielski: Proszę mi wybaczyć, ale nie wierzę w tę opowieść! Rytuał 18. stopnia rytu szkockiego,
tj. Kawalera Różanego Krzyża, posiada wzniosły religijny charakter, więc jeśli ktoś uważa, że stanowi afront dla
wiary, to najwyrazniej nigdy w nim nie uczestniczył. Co jakiś czas pojawiają się podobne rewelacje: o
satanistycznych kultach masońskich, naśladowaniu, czy przedrzeznianiu przez braci obrzędów kościelnych.
Pierwszym z autorów podobnych "rewelacji" był w XIX w. Francuz, niejaki Leo Taxil, którego po wydaniu książki
rzekomo demaskującej praktyki masońskie był hołubiony przez papieża. I. A Taxil potem odwołał wszystko, co
napisał. Stwierdził, że chciał jedynie ośmieszyć antymasońską obsesję hierarchów Kościoła katolickiego. Ale dla
wrogów wolnomularstwa teksty Taxila ciągle są dowodem! Zarzuty w nich sformułowane, powtarzane są do dziś
ze śmiertelną powagą!
Newsweek: Czy pan sam wierzy w Boga?
Prof. Tadeusz Cegielski: Jestem bezwyznaniowym chrześcijaninem. W naszej loży tak zwany Postulant, czyli
ktoś, kto pragnie wstąpić w szeregi masonerii przysięga w czasie obrzędu inicjacji na Księgę, która jest zgodna z
jego tożsamością religijną. Chrześcijanin na Biblię, Żyd na Torę, muzułmanin na Koran, itd. Uważamy, że
wszystkie księgi objawione są sobie równe. I to - ze względów fundamentalnych - nie jest, i nigdy nie będzie
możliwe do zaakceptowania przez Kościół katolicki.
Newsweek: Trudno, żeby zrobił to samo co wy. Z instytucji głoszącej prawdziwie boskie przesłanie,
stałby się jedną z ofert na wyjście w niedzielę.
Prof. Tadeusz Cegielski: Masoneria to oferta na całe życie, nie tylko na dni świąteczne! Podobny zarzut
stawiamy - i słusznie - głównie Kościołom. Chyba nie w tym rzecz. A Kościoły reformowane nie mają problemu z
wolnomularstwem, uważają go nawet za mistyczną formę chrześcijaństwa, co także nie jest prawdą. Niektórzy
rabini i kler prawosławny surowo zabraniają uczestnictwa w lożach. Cerkiew autokefaliczna polska nie potępia
masonerii, ale moskiewska robi to zdecydowanie. Buddyzm i hinduizm jest z zasady całkowicie neutralny wobec
wolnomularzy.
Newsweek: Wydawałoby się, że Kościół Katolicki jest najbardziej obcy masonerii i najzacieklej ją
zwalcza. Tymczasem katolicy dominowali w początkach tworzenia tego ruchu.
Prof. Tadeusz Cegielski: To prawda. Kiedy pod koniec XVII w. katolicka dynastia Stuartów utraciła angielski
tron, jej przedstawiciele, tzw. jakobici czyli zwolennicy obalonego Jakuba II Stuarta, emigrowali do Francji, gdzie
spiskowali pod bokiem króla Ludwika XIV. Formą ich organizacji, strukturą samopomocową na obczyznie były
loże. Królowie Francji sfinansowali w sumie trzy nieudane desanty na Wyspy Brytyjskie, w celu obalenia w
Londynie protestanckiej dynastii hanowerskiej. Rok po ostatniej nieudanej ekspedycji, w 1738 r. papież Klemens
XII bullą  In eminnenti apostalorum potępił wolnomularzy, których wcześniej papiestwo wykorzystało dla swych
celów politycznych.
Newsweek: To ciekawe, że masoni chętnie przyznają się do wywołania rewolucji amerykańskiej, a
nie chcą uznać, że dziełem ich protoplastów była wielka rewolucja francuska. To zrozumiałe: z
jednej strony mamy powstanie niesłychanie jak na owe czasy demokratycznego państwa, z drugiej
rewolucję, która przyniosła terror, królobójstwo i masakry w Wandei, pierwsze nowożytne
ludobójstwo na masową skalę.
Prof. Tadeusz Cegielski: Nakreślony przez Pana obraz stosunku do tych historycznych rewolucji jest z gruntu
fałszywy! Zacznijmy od pierwszej z nich. Ojcowie-założyciele państwa amerykańskiego byli wolnomularzami, bo
prawie wszyscy zamożni i wykształceni ludzie w koloniach za oceanem, należeli do "sztuki królewskiej". Loże to
właściwie jedyne organizacje społeczne w tamtych czasach, jeśli nie liczyć struktur przykościelnych, w rodzaju
szkół parafialnych. W krajach anglosaskich wolnomularstwo stanowiło (i stanowi do dziś) powszechnie
akceptowaną formę aktywności, zwłaszcza wśród elit, ludzi zwanych gentlemanami.
Rewolucję amerykańską wywołali jednak nie masoni, ale obywatele zbuntowanych kolonii, którym nie podobały
się podatki, przy uchwaleniu których nie mieli udziału ("nic o nas bez nas"!). Analitycy ustroju wskazują jednak,
że w konstytucji USA zawarto rozwiązania wypracowane w lożach świata anglosaskiego: kadencyjność władz,
równowag czynnika ustawodawczego i wykonawczego, wyodrębnienie władzy sądowniczej, równość wszystkich
członków wspólnoty wobec prawa, itd.
Co się tyczy Wielkiej Rewolucji Francuskiej, to faktem jest, że hasło  wolność, równość, braterstwo jest z genezy
oraz ducha masońskie, ale w dobie przedrewolucyjnej nie miało ono zabarwienia politycznego, lecz czysto
etyczne. Pacyfistyczny i ugodowy z definicji charakter lóż spowodował, że rozsypały się całkiem na drugim, tym
krwawym etapie rewolucji. Wolnomularzy można było spotkać i po jednej i po drugiej stronie konfliktu, ale
większość, tak jak francuska arystokracja i kler, emigrowała do Niemiec i Włoch. Dopiero po latach zaczęto
tworzyć masońską legendę rewolucji; zresztą współcześni nam bracia francuscy, bez względu na orientację
polityczną, chętnie przypisują sobie, to znaczy wolnomularstwu, dzieło rewolucji. Musimy pamiętać, że w
burżuazyjnej, mieszczańskiej Francji nie tylko Wielka Rewolucja, ale i Komuna Paryska z 1871 r. otoczone są
kultem i stanowią fundament historycznej tożsamości.
Jest więc powód, aby "bracia w fartuszkach" wypinali dziś pierś po ordery. W XIX wieku loże przyciągały
rewolucjonistów, którzy wykorzystywali ich struktury, by spiskować przeciw staremu porządkowi. Wielkim ciosem
dla Kościoła Katolickiego była likwidacja Państwa Kościelnego. Wiktor Emanuel, król Piemontu, jego premier
hrabia Cavour oraz insurgent Garibaldi byli masonami albo kojarzeni byli z wolnomularstwem. To oni sprawili, że
papież stał się wtedy  więzniem Watykanu . Tego papiestwo nigdy nie wybaczy wolnomularzom.
Trzeba jednak przyznać, że nie istnieje żadna "świeta wojna" pomiędzy Kościołem Katolickim a lożami. We
Włoszech obie strony wspólnie organizują akcje charytatywne, w Ameryce biskupi katoliccy zasiadają w lożach.
Nawet w Polsce spotykamy się z ze zrozumieniem i serdecznością niektórych duchownych. Jakiś czas temu, w
1999 r. ks. prałat Józef Maj z Warszawy, który kiedyś organizował prawybory prezydenckie na prawicy, odważnie
stwierdził, że Kościół i masoneria muszą zacząć współdziałać ze sobą.
Newsweek: Kiedyś masonem nie mógł być ktoś, kto zachowywał się nieobyczajnie, czyli
nieprzyzwoicie. Dzisiaj także?
Prof. Tadeusz Cegielski: Oczywiście; nic się tu nie zmieniło w ciągu ostatnich trzystu lat. Zmieniła się przecież
definicja owej "nieobyczajności". Co oznacza ona dzisiaj, w Polsce roku 2010? Pewne jest, na przykład, że nie
może zostać członkiem loży ktoś, kto wiernie służył komunistycznemu systemowi, był pracownikiem aparatu
represji - milicji, wywiadu - pisywał kłamliwe lub oszczercze teksty itp.
Newsweek: To ciekawe, że loża Wielkiego Wschodu taka postępowa w sprawach religijnych, nie
dopuszcza kobiet do swoich szeregów. Wasza Loża jest także męska. I gdzie są feministki?
Prof. Tadeusz Cegielski: Wolnomularstwo to przecież świecki zakon, rodzaj powołania. Posiada swoje statuty,
które można porównać do reguł zakonnych. A te wyraznie rozgraniczają to co zakonne, od tego co profańskie. W
zakonie skupiamy się w obrębie własnej płci, mężczyzni i kobiety osobno. Wiem od naszych sióstr, członkiń
warszawskiej loży  Prometea , jak ważne jest dla nich działanie "w ramach" jednej płci. Wolnomularstwo to
ucieczka w utopię, do miejsca w którym bez napięć i rywalizacji powinniśmy zastanowić się nad samymi sobą, nad
"sprawami ducha".
Pojawienie się kobiet w naszym gronie spowodowało by, że zaczęlibyśmy - zapewne całkiem bezwiednie -
zachowywać się inaczej niż zwykle, rywalizować ze sobą itp. Identycznie w przypadku lóż żeńskich. Istnieje
instytucja  białych lóż , spotkań na które zapraszamy też panie; spotykamy się z nimi wspólnie także na innych,
dość licznych imprezach, na przykład na świętojańskich piknikach (św. Jan Chrzciciel jest patronem
wolnomularstwa), w czasie imprez rekreacyjnych i sportowych - organizujemy na przykład własne rejsy
żeglarskie. Trzeba przyznać, że działamy podobnie jak przedwojenna YMCA lub harcerstwo. Dla niektórych jest to
powód do kpin i żartów. Niech im będzie!
Newsweek: Czyli w sumie to także klub towarzyski. Macie w swoich szeregach jakichś
parlamentarzystów? To byłby pocałunek śmierci dla tego, który by się przyznał.
Prof. Tadeusz Cegielski: Na pewno byśmy się tym nie chwalili, bo w lożach jesteśmy przede wszystkim braćmi.
Pomimo stereotypów panujących na nasz temat i niewiedzy, uważam, że w naszym kraju mamy szerokie
perspektywy. Polska potrzebuje wartości w kulturze politycznej, ale nie tylko tam. Będziemy promować
tolerancję, szacunek dla poglądów innych. Na polską masonerię przyjdzie jeszcze czas.
W Polsce działają cztery niezależne organizacje (obediencje) wolnomularskie: Wielka Loża Narodowa Polski,
WLNP (masoneria wywodząca się z tradycji powstałej w 1717 roku Wielkiej Loży Anglii; zakłada apolitycznośc i
religijną neutralność lóż; pracuje w oparciu o świętojański, trzystopniowy ryt francuski), Suwerenny Zakon Rytu
Szkockiego Dawnego Uznaneg, organizacja związana z WLNP praktykująca stopnie wyższe niż trzy pierwsze
świętojańskie (tzw. szkockie, czyli od 4 do 33 stopnia); Wielki Wschód Polski (stosujący trzystopniowy obrządek
francuski, nie uznaje, inaczej niż pozostałe systemy, konieczności przysięgi na Biblię lub inną Księgę Praw ) oraz
Międzynarodowy Mieszany Zakon Wolnomularski  Le Droit Humain (gdzie przyjmuje się do lóż na równych
prawach mężczyzn i kobiety). W Polsce powstały dwa pisma wolnomularskie: naukowo - popularne "Ars Regia"
(od 1992 roku, także w wersji cyfrowej: www.arsregia.pl) oraz "Wolnomularz Polski".
Rafał Geremek 17 maja 2010


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jan Brzechwa Kultura przede wszystkim
Czarkowski Elektrownie wiatrowe wczoraj, dziś i przede wszystkim jutro
przede wszystkim
Wywiad dla Gościa Niedzielnego dodatek legnicki
Akwarystyka dla zaawansowanych Wszystko, co musisz wiedzieć, żeby zostać ekspertem (Tetra)
Basn dla wszystkich
CNC dla wszystkich
Elektronika Dla Wszystkich podręczny poradnik elekteronika stabilizatory liniowe 2
Społeczeństwo dla wszystkich(1)
N 10 Wywiad zawodowy dla celów świadczeń z ubezpieczenia społecznego

więcej podobnych podstron