Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 11 15

background image

Allyson James - Tales Of The Shareem 01 - Rees

Tłumaczyła: Eiden //

http://chomikuj.pl/Eiden

background image

Rozdział XI

- Chcesz iść do holo-bloku?- Talan spojrzała na niego nad stołem w zdumieniu.
On i Talan jedli sami. Lady Petronella wpadła na moment, ogłosiła, ze wychodzi,

pocałowała Talan i zawróciła.

Talan zarumieniła się na czerwono, ale Lady Pet zdawała się nie zauważyć. Puściła

oczko Reesowi i znowu skierowała się do wyjścia.

- Holo-bloki mogą być zabawne - Rees powiedział teraz.
- Wiem, ale dlaczego chcesz do nich iść? Masz na myśli ten, w którym cię

zobaczyłam po raz pierwszy?

- Tak. Powiedziałaś, że chcesz zabawy i gry a to twoja szansa.
- No tak, ale dlaczego tam?
Patrzył na nią. Powinien teraz się kontrolować, ale Talan sprawiała, że zawsze ją

tracił.

- A dlaczego nie?
- Ponieważ możemy tutaj użyć holo-pokoju.
Uśmiechnął się.
- Ten nie jest wystarczająco duży. Potrzebujemy czego wielkiego. Jak las lub

dżungla.

- Coś na tyle wielkiego, żeby odzwierciedlić dżunglę?
Skinęła głową.
- Bawiłam się tam przez cały czas. Wsiadałam na liniowiec. To coś na kształt

ogromnego statku, którego używano na przebywanie oceanów starej Ziemi.

- Słyszałam o nich. Są wielkie, prawda?
- Holo-pokój jest wielkości pierwszego piętra tego domu. Jest wystarczający wielki

na to co chcesz?

Dom Lady Petronelli zajmował cały miejski blok. Bycie bogatym było przyjemne.
- Tak, sądzę, że będzie wystarczająco wielki - powiedział Rees.
- Świetnie. Kiedy chcesz tam pójść?
Wyczuł, jak jej feromony się mieszają.
- Kiedy będziesz gotowa, kochanie.
Była gotowa już teraz. Doszedł do wniosku, że będzie.
Talan zabrała go do niższego poziomu w domu i zamknęła za sobą drzwi.

Powiedziała, żeby jej nie przeszkadzać, no chyba, że wydarzy się straszny wypadek.

background image

Metri, który używał podobnych dyrektyw co Lady Petronella, zgodził się ze stoickim

spokojem.

Talak pokazała Reesowi jak korzystać z panelu do programowania bloku.
- Nie byłam tu od wieków - powiedziała. Rozejrzała się po ogromnym, pustym

pokoju i westchnęła.- Sądzę, że byłam zbyt zajęta.

Rees pogładził jej policzek.
- Nigdy nie powinnaś być zbyt zajęta, żeby się pobawić.
- Łatwo ci powiedzieć. Ale to całe twoje życie, czyż nie? Zabawy?
Nie znała nawet połowy prawy.
- Tak. Można tak powiedzieć.
- Więc w co będziemy grać?
Była gotowa, chętna.
Rees powiedział holo-pokojowi, że chciał las. Głębokie lasy z szeleszczącymi liśćmi i

chłodnymi powiewami, wysokimi drzewami i ptakami.

Z dźwiękiem pośpiechu, las zamknął ich w sobie. Trawa była zgnieciona pod jego

stopami gdy szedł, wypuszczając zielony zapach.

Drzewa wyciągały się w górę w nieskończoność. Pokój był ogromny a gdy się

ruszyli, hologram przesunął się z nimi aby sprawiać wrażenie, że las ciągnie się na mile.

Wszystko zbyt dobre.
- Gra w którą się zabawimy - powiedział, jego głos pogłębił się do tonu Shareem.-

Polega na tym, że będziesz przede mną uciekała. A ja wtedy na ciebie zapoluję.

Talan powinna patrzeć na niego z nagłym niepokojem. Zamiast tego uśmiechnęła

się.

- W chowanego? Byłam w tym dobra jako dziecko. Ostrzegam cię, zawsze

wygrywałam.

- Zobaczymy. Teraz biegnij.
Jej uśmiech poszerzył się. Miała włosy zaplecione w warkocz i była ubrana w tunikę

bez rękawów, która pokazywała jej długie nogi.

- Licz do stu - powiedziała. Dała susa między drzewa i odwróciła wskazując na

niego.- Bez podglądania!

Rees odwrócił się. Nie musiał podglądać.
Otworzył swoje zmysły, wyciągając je z siebie. Mógł czuć ciche drzewa, pseudo

powietrze o zapachu drewna, szlak który wirował wśród holo-zapachów, który stawał się
słabszy gdy biegła.

Jej trasa nie zniknęła całkowicie. Wystarczyło to, by zachęcić go do pogoni.
Aby jej dogodzić, doliczył do stu.
Odwrócił się. Nie mógł jej zobaczyć przez drzewa, także nie mógł usłyszeć.
Ale wiedział gdzie była.
Jego serce zabiło szybciej. Jego skóra rozgrzała się. Jego jądra zaczęły swędzieć.

Jego umysł zaostrzył się, zasłaniając peryferyjne myśli, humor i ciepło.

Wyczuł kobietą i będzie ją miał.
Zaczął iść w kierunku w którym pobiegła. Szybko ją znalazł. A wtedy zobaczyła.

Zrozumiała. Zaczął biec.

Kobieca programistka która zgłosiła się na ochotnika, przeprowadziła z nim taką

samą symulację w laboratorium. Kiedy ją wyciągnęli, wydyszała:

- Jest potworem. Bogowie, co my zrobiliśmy?
Następnym razem wykonali symulację z nową ochotniczką - najpierw zakuli Reesa w

łańcuchy.

Był to duży błąd.
Skóra Reesa rozpaliła się a tunika go uwierała. Ściągał z siebie ubrania, gdy biegł,

background image

rzucając je na bok.

Szlak Talan był dość oczywisty, ale w kilku punktach stracił ją. Stał z pochyloną

głową, sprawdzając powietrze swymi podwyższonymi zmysłami.

Jego skóra była gorąca a penis napięty i pulsujący. Pragnął jej. Znajdzie ją i rzuci na

ziemię, rozsunie jej uda i wejdzie w nią.

Była jego kobietą i pokaże jej to.
Pamiętał, jak się uśmiechała gdy mówiła, że mogłaby poprosić Rio aby pokazał jej

kilka rzeczy.

Jego krew zapłonęła.

Nie, nie Rio. Jesteś moja.

Moja.

Znowu złapał jej zapach. Jego podniecenie wzrosło. Jego umysł był zaćmiony

oprócz myśli o śledzeniu jej.

Trawa łaskotała go w nagie nogi gdy biegł, zapach drzew i deszcz podbudowywały

go.

Właśnie został do tego stworzony, do biegania, polowania. Aby ją odnaleźć.

Kiedy cię znajdę, mała dziewczynko, mam zamiar sprawić, że zrozumiesz

czym

jestem.

Poszła tamtą drogą. Wpadł w zarośla. Była dobra z ukrywaniu swych śladów, ale to

nie wystarczyło.

Był w stanie wyczuć ją, zawsze i na wieki.
Zatrzymał się na polanie otoczonej przez wysokie drzewa. Nie był pewien jakiego

rodzaju były to drzewa - niektóre z nich miały szerokie liście, inne miały igły. Nie rosły na
Bor Nardze, ale w holo-pokoju mógł dostać cokolwiek zechciał.

Odwrócił głowę z boku na bok, czując ją w powietrzu. Krew pompowała w nim,

jego skóra była gorąca. Czarny łańcuch na jego lewym ramieniu był lodowato zimny.

Była blisko. Ukrywała się.
Powietrze było ciche, jakby las wstrzymał oddech.
Mógł wyczuć jej zapach, gdy czekała. Mógł posmakować swoją własną antycypację.

Wyciągnie ją z jej krówki, rzucił przed siebie na kolana. Jego. Na zawsze.

Pokaże jej, czego była warta jej filozofia. Przywiąże ją do siebie i będzie chętna w

swojej niewoli.

Wiedział, że mógł zniewolić kobietę samym dotykiem. Robił to wcześniej, ale

uwalniał swych niewolników.

Nigdy nie uwolni Talan.
Zapłaci za używanie go, za zmieszanie go, za nie rozumienie czym był.
Była blisko, bardzo blisko...
Gałęzie trzaskały pod nim i nagle coś miękkiego i kobiecego spadło na jego plecy.

Talan owinęła ręce i nogi wokół niego i pocałowała go w policzek.

Adrenalina strzeliła przez niego. Załapał się, okręcił i postawił na nogi.
Uśmiechnęła się do niego, jej oczy błyszczały i owinęła wokół jego szyi swe ręce.
- Wygrałam. Nie mogłeś mnie znaleźć.
Jego ramiona zamknęły się wokół jej pleców. Jego umysł wirował w zdumieniu.

Weź

ją! Niech będzie ci posłuszna.

Wycisnęła na jego ustach lekki pocałunek.
- Powiedziałam ci, że jestem dobra w tej grze.

Ukaż ją. Spraw, żeby błagała o litość.
Nie

, powiedział głos z jego głębi.

Nie skrzywdź jej.

- Kocham cię, Rees - szepnęła.
Wciągnął swój oddech. Mówił z trudem, zmuszać swe usta do poruszania się.
- Nie bądź głupia, Talan.
- Chcę być głupia. Jestem zmęczona byciem rozsądną.

background image

Pocałował ją. Jego dzikie zmysły wzrosły, wymazując jego miłą stronę. Pocałował ją

mocni, siniacząc jej usta.

Kiedy w końcu przerwał pocałunek, tylko się uśmiechnęła.
- Myślę, że wiem co przydarzyło się Lady Ursuli.
Rees nie wiedział ani go nie obchodziło kim do cholery była Lady Ursula. Wyciskał

na szyi Talan pocałunki, gryzł jej ciało.

- Sądzę, że została ze swym Shareem. Nigdy nie wróciła do domu.
Posmakował jej skórę. Była słona od poty. Wsunął palce w jej włosy, rozplątując jej

warkocz.

- Mam dom na drugim księżycu. Moi rodzice zostawili mi go. To ładny dom, ale nie

tak duży jak Lady Pet. Jest tam zielono.

Drugi księżyc Bor Nargi. Miejsce, w którym bogacze mieli swoje kurorty i piękne

widoki. Gdzie Shareem nie wolno było pójść.

Odchylił jej głowę do tyłu.
- Mam nadzieję, że miło spędzasz tam czas.
Wyglądała na zdezorientowaną.
- Zabiorę cię tam. Moglibyśmy być tam razem.
- Nie mogę opuścić Bor Nargi.
- Ale...
Pocałował ją, jego język w jej ustach zatrzymał jej słowa.
- Na kolana, mała dziewczynko.
Powinna wyglądać na wystraszoną. Powinna błagać go, by pozwolił jej odejść.
Talan uśmiechnęła się do niego, opadła na kolana i ucałowała jego pachwinę przez

przepaskę.

Dotknęła go, posłała mu szelmowskie spojrzenie.
- Nie masz zamiaru tego ściągnąć?
Warknął na nią. Rozpiął zapięcia, niemal je odrywając i rzucił przepaskę na bok.
Jego penis, twardy i pulsujący, pchnął do przodu.
- Jak wielki jesteś?- zadyszała.- Mierzyłeś się kiedykolwiek.
Wiedział, jaki jest wielki. Naukowy w laboratorium spisali wszystkie jego wymiary.
- Dwanaście cali.

1

Talan była pod wrażeniem. Wyciągnęła rękę, chwyciła go obiema dłońmi. Dobry

kawałek penisa nadal tkwił w jej palcach.

- Jest dłuższy, niż moje obie pięści wzięte razem.
Pochyliła się i polizała końcówkę.
Umysł Reesa zamglił się. Jęknął.
Zamknęła usta na jego penisie, który wystawał z jej rąk. Jej dłonie pozostały na

miejscu, ciasne na jego jądrach.

Jej usta zabawiały się, jej język tańczył wokół napiętej końcówki.
Pogładził jej włosy. Starał się zahipnotyzować ją swym umysłem. Powinna być

niewolnicą, prawda?

Wszystko co mógł zrobić to przechylić głowę do tyłu i cieszyć się uczuciem jej ust

na sobie.

- Talan, kochanie...
Ssała, lizała i gryzła - wszystko, czego ją nauczył. Przesunęła obydwie dłonie na

jego pośladki i possała go

mocno.

Jęcząc, wjechał w jej usta. Podniecenie w nim wirowało. Chciał tej kobiety na

zawsze.

Ssała i ssała, jej usta były gorące i mokre. Stawał się coraz bardziej gorętszy i nagle

1 30.48 cm

background image

jego nasienie wystrzeliło w parzącym strzale.

Talan cofnęła się zaskoczona, ale przytrzymała na nim swe usta, przyjęła jego

dojście.

- Słodkie kochanie, właśnie tak - mruknął.- Połknij mnie.
Zrobiła tak. Przełknęła wszystko. Oblizała swe usta i uśmiechnęła się do niego.
Postawił ją na nogi. Pocałował ją mocno, degustując wymieszany swój i jej smak.
- Chcę cię zerżnąć tak bardzo, Talan.
Odwzajemniła pocałunek, owijając ospałe ramiona wokół jego szyi.
- Tak, proszę Rees.
Mógł myśleć o sto różnych sposobach w jakie z nią to zrobi. Dosłownie znał sto

różnych sposobów i wszystkie z nich były dobre.

Ale wiedział w jaki sposób jej pragnął.
Położył ją na trawie, podciągnął jej tunikę do jej głowy. Twarzą w twarz, skórą do

skóry, usta do ust.

Jej ciasna cipka wciągnęła go do środka. Owinęła wokół niego ramiona i

przytrzymała się go. Jej oczy były ociężałe od potrzeby.

Jego skóra była gorąca, jego penis napięty i twardy. Chciał jej ze zwierzęcą

bezmyślnością R294E8S. Jednocześnie był Reesem, który pragnął Talan. Jeden Shareem
chcący jednej pięknej, upartej, ekscytującej kobiety.

Uniosła biodra ocierając się o niego.
- Rees - jęknęła.
Chciał ją uspokoić i pocałować, ale był zbyt pochłonięty czym innym. Jego ciało

przejmowało kontrolę.

Jej twarz wykrzywiła się w radości. Pocałowała go mocno a następnie wygięła plecy

w łuk gdy się w nią wbijał. Kilka sekund później krzyczała z uwolnienia.

Była cholernie piękna, gdy to robiła. Wypowiadała w kółko jego imię, jej głos

załamał się. Jej paznokcie wbijały się w jego plecy.

Och, bogowie, nie. Jeszcze nie.

- Dochodzę, maleńka - jęknął a potem wpuścił w nią swe nasienie.
Talan uśmiechnęła się do niego, jej twarz zaczerwieniła się i przyciągnęła go do

siebie by trzymać blisko.

***

Lady Petronella zażądała by Talan przyszła i zobaczyła się z nią tego popołudnia.

Posadziła Talan na krześle, które automatycznie się przesunęło w celu dostosowania się do
jej tułowia. Lady Petronella usiadła naprzeciwko niej i uśmiechnęła się.

- Więc? Zakładam, że po tym zadowolonym wyrazie twarzy jesteś przynajmniej

kobietą, która wie jak to jest być z mężczyzną.

Talan przycisnęła dłonie do policzków.
- Czy to widać?
- Dobrze cię znam, kochanie. I jestem z ciebie dumna. Chciała się dowiedzieć, jakie

to uczucie być kobietą.

Talan pomyślała o sposobie w jaki Rees kochał się z nią w holo-pokoju. Ciemny

niebieski rozszerzył się by wypełnić jego oczy, gdy ciągle w nią pompował.

Na końcu przytrzymywał ją przy swojej rozpalonej skórze. Słyszała jak jego serce

background image

waliło szybko. Przy normalnym człowieku zaniepokoiłaby się i popędziła do szpitala.

Wydawało się, że Reesowi nic nie było. Pocałował jej włosy i uspokoił ją swym

dotykiem i głosem.

Trawa spowodowała małą wysypkę na jej tyłeczku. Nie wydawało się to być

sprawiedliwe, ponieważ nie była to prawdziwa trawa, ale zaczerwienienie i swędzenie
wydawało się być prawdziwe.

Rees nie był w stanie przestać się śmiać.
Poszedł z nią do jej sypialni i wtarł w nią krem. Zajął się wysypką.
Rees drażnił się z nią a następnie Lady Pet posłała po nią. Leżał na jej łóżku,

chichocząc gdy wyszła.

- Więc - Lady Petronella kontynuowała.- Skończyłaś z nim.
Lekki ból przeszedł przez mostek Talan.
- Skończyłam?
- Połączyłaś się z nim, dowiedziałaś się kilku gierek łóżkowych. Sądzę, że czas go

odesłać i ruszyć dalej.

Odesłać go. Tak, wiedziała że będzie musiała go odesłać po tym jak nauczy ją czego

chciała wiedzieć. Ale było za wcześnie.

- Nie jestem jeszcze gotowa.
Lady Petronella spojrzała na nią z politowaniem.
- Talan, moja droga dziewczynko, wiesz, że kiedy to rozpoczęłaś, nie było to niczym

więcej niż badaniami. Dowiedzenie się co porzucisz.

Talan zaczerwieniła się.
- Brzmi to bez serca.
- Jesteś czułą dziewczyną, moja droga. To naturalne, że czujesz jakiś sentyment do

Reesa - pochyliła się do przodu, jej sztywne spódnice zaszeleściły.- Ale on jest Shareem,
Talan. Shareem nie zostali stworzeni dla uczuć, zostali wykonani dla seksu. Niczego więcej.
Przyjemność bez przywiązywania się. Właśnie to czynić, że są tacy atrakcji i dlatego
DNAmo władowało w nich tyle pieniędzy.

- Shareem mogą kochać - Talan powiedziała sztywno.
Brwi Lady Pet uniosły się.
- A skąd o tym wiesz?
Talan nic nie powiedziała.
- Jeśli Rees ci to powiedział, to kłamał - powiedziała Lady Petronella.- Znam

Shareem, byłam z nimi gdy byłam młoda. Dawali przyjemność i to wszystko. Znają się na
swoim biznesie, ale są prawie tacy jak my - westchnęła.- Zawsze myślałam, że musi być
miło nie borykać się z pewnymi emocjami.

- Oni są ludźmi - Talan zagrzmiała.- Mają emocje, podobnie jak reszta z nas.
Lady Pet poklepała ją po kolanie.
- Teraz, kochanie, wiemy jak bardzo lubisz misje. Ale Shareem są tym czym są i

lubią ten sposób. Najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić to zostawić ich w spokoju.

Jej wargi zesztywniały.
- Masz na myśli, że mam zostawić Reesa samego. Pozwolić mu odejść.
- Rees to poziom drugi - Lady Pet powiedziała w zamyśleniu.- Mogłoby się

wydawać, że jest czuły na tym poziomie. Co chciałabym zobaczyć, że zrobisz, moja droga,
to przejście do poziomu trzeciego. Doświadczyć tego wszystkiego. Wtedy zrozumieć czym
naprawdę są Shareem.

Myśli Talan przemknęły do Ria i co powiedział do niej w barze Judith.

Było to oddanie i

zaufanie, odpuszczenie. Otwarcie się. Oddanie się w ręce innego.

A już przecież oddała się Reesowi. Jakby to było poddać się Rio?
Zadrżała. Rio wystraszyłby ją. Rees nie.

background image

Lady Pet przypatrzyła się jej uważnie.
- Czy Rees zna jakiś poziom trzeci?
Talan skinęła głową.
- Zna.
- No proszę, to wszystko ułatwia. Poproś Reesa żeby po drodze przysłał swojego

przyjaciela na poziomie trzecim.

Po raz kolejny w Talan uderzyła fala nieczułości tego wszystkiego. Kiedy złośliwie

wspomniała, że pójdzie do Ria, oczy Reesa pociemniały z zazdrości.

Lady Pet się myliła. Shareem czuli.
- Chcesz doświadczyć poziomu trzeciego, prawda?- Lady Pet poszła dalej.-

Zapewniam cię, moja droga, że jest to tego warte.

Talan już nauczyła się czym jest podniecenie gdy uwierzyła Reesowi. Myśl, że było

więcej podniecenia, wydawała się nieprawdopodobna.

- Zrób to dla mnie - powiedziała Lady Pet.- Bycie z poziomem trzecim wyleczy cię z

tej idei miłości między tobą a Shareem - potrząsnęła głową.- Bierzesz to wszystko za
bardzo do siebie, Talan.

Głęboko w środku, cichy głos powiedział Talan, że Lady Pet miała rację. Talan

pozwoliła sobie troszczyć się o Reesa, co było głupim pomysłem.

Kiedy Rees powiedział jej, że Shareem mogli kochać, mówił o Rio. I może Rees nie

bardzo rozumiał o czym mówił.

Jeśli dana osoba nie mogła się zakochać, czy mogła zrozumieć czym miłość

naprawdę była?

Talan dwa razy wypaliła do Reesa, że go kocha. Za każdym razem po prostu

wzruszył ramionami lub powiedział jej, że sprawia aby tak czuła.

I pewnie tak było. Shareem mogli zrelaksować kobietę, uspokoić ją, sprawić że

uwierzyłaby we wszystkie rzeczy.

Być może pomyliła umiejętności Shareem z uczuciami.
No cóż, być może Rees nie będzie miał nic przeciwko, gdyby poprosiła o Ria.
Lady Petronella była mądra.
Spojrzała w oczy Lady Pet.
- Dobrze - powiedziała.- Poślę po poziom trzeci. Doświadczę wszystkiego. I wtedy

skończę.

Wstała na równe nogi, podkradła się do drzwi i wyszła z wysoko uniesioną głową.
Kiedy drzwi się zamknęły, Lady Petronella westchnęła i zadzwoniła do Metriego.

***

Rees podniósł głowę, gdy wyczuł jak Talan znowu wchodzi do pokoju.
Pragnął jej tak bardzo. Tak bardzo, że doprowadzało go to do szaleństwa. Nigdy

wcześniej nie czuł czegoś takiego.

Kiedy spojrzała na niego i powiedziała

kocham cię, Rees

, tak bardzo chciał, żeby były to

jej własne uczucia a nie to co zrobił z jej umysłem.

Spojrzał na nią z łóżka na którym się wylegiwał i uśmiechnął się do niej. Jej sutki

naciskały na tunikę, twarde jak kamyczki.

Kiedy pierwszy raz ją spotkał, chowała siebie pod szatami. Teraz nosiła najcieńsze

tuniki jakby nie wstydziła się już swojego ciała.

Wiedziała kim była i akceptowała to.

background image

Poklepał łóżko.
- Chodź i usiądź obok mnie, kochanie.
Zamknęła drzwi. Nie podeszła do łóżka.
- Musisz iść, Rees - powiedziała.- Wracaj do domu i zostaw mnie w spokoju.
Radość uleciała z pokoju w pośpiechu.
- Dlaczego?- spytał.- Co się stało?
- Nic się nie stało - nie patrzyła bezpośrednio na niego.- Ale skończyliśmy, prawda?
- Doprawdy?
Była piękna z tymi poskręcanymi włosami wokół twarzy i założonymi rękami, które

wypychały jej piersi do góry.

- Skończyliśmy, Rees - powiedziała cicho.- Nie ma już niczego, czego mógłbyś mnie

nauczyć.

Rees wstał. Założył z powrotem swoją własną tunikę.
- Nie całkiem, Talan.
- Jesteś poziomem drugim. Ja chcę poziomu trzeciego.
- Nie jesteś gotowa na poziom trzeci.
- Tak, jestem.
Sprawił, żeby jego głos był miękki i uwodzicielski.
- Talan, moje niewinne kochanie, nawet nie jesteś blisko bycia gotową na poziom

trzeci.

Wiedziała o tym. Mógł to powiedzieć poprzez patrzenie jej w oczy. Ale coś

sprawiało, że była uparta.

- Chciałabym, żebyś przysłał Ria. Powiedz mu, że chcę aby mnie nauczył.
- I na pewno nie jesteś

gotowa

na Ria.

- Wiesz o mnie wszystko, prawda?- spytała, czerwieniąc się.
Podszedł do niej.
- Tak, wiem. Wiem, że nie jesteś gotowa na Ria, więc po prostu o tym zapomnij.
- Nie muszę robić wszystkiego, co mi powiesz.
- Talan, nie bądź głupia.
- I przestań mi mówić, że jestem głupia!
Położył dłonie na jej sztywnych ramionach, potarł je swymi kciukami. Poczuł jak

mięknie pod jego dotykiem, ale nadal była zmartwiona.

- Co się stało, kochanie? Co Lady Petronella ci powiedziała?
Zmarszczyła brwi.
- Powiedziała mi, że jestem głupia. Nie w takich słowach, ale miała to na myśli. I

miała rację. Jestem.

- Cieszę się, że się do tego przyznałaś. Nie zadzieraj z Rio, Talan. Będziesz tego

żałować.

- Dobrze więc, nie wysyłaj Ria. Znajdź dla mnie innego na poziomie trzecim.
- Dlaczego tak bardzo chcesz poziomu trzeciego? To co robiliśmy, nie było

wystarczająco dobre?

Dostrzegł pożądanie w jej oczach. Nie, lubiła jak ją pieprzył. Nie mogła tego ukryć.
- Było dobrze - warknęła.- Ale chcę pójść dalej żebym mogła skończyć i wrócić do

swojego życia.

- Twojego

idealnego

życia oddzielenia twojego intelektu od ciała.

- Nie ma w tym nic złego! Mnóstwo ludzi tak robi. To oczyszczenie.
Rees zacisnął palce na jej ramionach.
- Dopiero co nauczyłaś się lubić swoje ciało, jak się go nie bać. Dlaczego tak nagle

chcesz to wszystko odrzucić?

- To nie takie nagłe. Taki był mój przez cały czas. Odkrycie uczuć mego ciała a

background image

następnie uwolnić się od nich.

- No proszę, Talan, wyszło na to, że mnie użyłaś.
- Czy właśnie od tego nie są Shareem?
Zatrzymał się. Spojrzała na niego.
Gdyby jakakolwiek inna kobieta powiedziała te słowa, powiedziałby „To prawda,

kochanie”, albo wzruszyłby ramionami. Taka była prawda, Shareem zostali wykonani do
wykorzystywania.

Zostali stworzeni aby nie posiadać silnych emocji, żeby ich nie obchodziło.
Właśnie tam DNAmo spieprzyli swoją robotę. Można było grzebać w DNA w celu

wykorzystania chemikaliów do powstrzymania ciężkiej depresji i rzeczy tego typu. Można
było zadzierać z DNA w celu zwiększenia innych substancji chemicznych w mózgu, które
sprawiały, że czuło się spokojnym.

Ale DNAmo nie mogło stłumić wszystkich emocji, bez względu jak bardzo twierdzili,

że mogli.

Shareem nigdy nie pokazywali emocji w DNAmo, ponieważ taki był cel, prawda?
Jeśli Shareem ukazywał za bardzo, że był szczęśliwy lub pełen nadziei, cierpiał.

Lepiej było zachowywać się tak, jakby to go nie obchodziło.

DNAmo myśleli, że zrobili coś mądrego. Shareem nauczyli jak zachowywać się

bezstronnie.

Więc dlaczego Rees nie ignorował Talan? W minucie gdy ją zobaczył, wpakował się

w gówno.

Jedyna głupia osoba w tym pokoju, to ja.

A teraz jej zachowanie „Skończyłam z tobą, Ress, przyślij Ria” naprawdę go

wkurzyło.

- Jeśli chcesz poziomu trzeciego – powiedział twardym głosem.- Nie trzeba ci Ria. Ja

to zrobię.

- Ale ty jesteś tylko poziomem drugim - Talan powiedziała. Zatrzymała się.- Prawda?
- Nie.
- W takim razie czym jesteś?- spytała nieśmiała.
Chwycił ją za ramiona, pochylił się by utrzymać twarz cal od jej.
- Wykonam dla ciebie poziom trzeci, mała dziewczynko. Lepiej zmów modlitwy do

swego ulubionego boga. Może okaże ci odrobinę litość, bo ja na pewno nie.

background image

Rozdział XII

Talan siedziała sama w swoim gabinecie później tego wieczoru, jej nerwy skakały.
Rees powiedział jej aby zjadła obiad i odpoczywała ile tylko mogła, ponieważ będzie

tego potrzebowała gdy nadejdzie noc.

Była zbyt roztrzęsiona by leżeć w łóżku i zasnąć.
Kiedy Rees ją trzymał, jego oczy Shareem stały się ciemne i wiedziała, że właśnie

popełniła duży błąd.

Przyjazny, uśmiechający się Rees zniknął. Był zły i w swej złości pozwolił jej

zobaczyć bardzo niebezpiecznego mężczyznę za swym uśmiechem.

Nagle Rio wydawał się być żartobliwy jak kociak.
Dlaczego Rees ją okłamał? Dlaczego od razu jej nie powiedział, że był poziomem

trzecim?

Myślała o tym i zauważyła, ku swemu zmartwieniu, że aktualnie nie powiedział jej,

iż jest poziomem drugim. Sama tak założyła a on jej nie poprawił.

Cały czas była z poziomem trzecim. Tym, który się wstrzymywał.

O cholera.

Wstała z łóżka i chodziła po swojej sypialni. Miała zestaw pomieszczeń, sypialnię,

łazienkę i biuro, które otaczały mały salon.

Został umeblowany w prostym komforcie, wystrój zmieniał się gdy wyrosła z

malucha na dziecko, z dziecka w kobietę. Zawsze kochała swoje pokoje.

Teraz ledwo na nie spojrzała, gdy weszła do biura. Usiadła naprzeciwko terminalu i

wyciągnęła swoje wszystkie badania nad Shareem.

Szukała imienia Ria i łatwo je znalazła.
Poziom trzeci, czarne włosy, niebieskie oczy, skłonność do skóry.
- Czarujący - napisała programistka DNAmo.- Oczaruje swoją panią w swych

kajdankach. A potem,

uważaj.

Talan niemal mogła usłyszeć, jak naukowiec chichota, gdy to pisała. Zaczęła

poszukiwać Reesa.

Niczego nie znalazła.
Znowu zaczęła przeprowadzać poszukiwania w kilku różnych bazach danych

archiwalnych DNAmo. Szukała pod poziomem trzecim, gdzie znalazła Ria, ale nadal
niczego nie było o Reesie.

Na wszelki wypadek zerknęła do poziomu drugiego. Tam też go nie było, ani nie

background image

został wymieniony w poziomie pierwszym.

W ogóle nie został wymieniony.
Wpatrywała się w terminal w zdziwieniu. Uzasadniła to sobie, że mógł zmienić

swoje imię gdy DNAmo wyszło z działalności i opuściło Bor Nargę.

Wróciła do listy wszystkich Shareem i zaczęła ich przewijać jeden po drugim. Każdy

miał opis i hologram który obracał się powoli, aby mogła zobaczyć tułów każdego z nich.
Oczywiście wszyscy byli nadzy.

Był to cudowny katalog pięknych mężczyzn dostępnych dla damskich przyjemności.

Bezczynnie zastanawiała się, co się stało z nimi wszystkimi.

Żaden z nich nie był Reesem.
Usiadła zdziwiona. Rees był Shareem. Miał oczy Shareem i budowę ciała Shareem, i

głos i dotyk Shareem. Rio wiedział, że był Shareem, tak samo Judith.

Więc dlaczego nie został wymieniony w bazie danych DNAmo?
Znowu powoli przewinęła przez dane DNAmo, aby zobaczy czy coś się gdzieś nie

ukryło.

Myślała, że być może Rees nie pochodził z DNAmo. Może, że jakaś nieuczciwa firma

go stworzyła.

Ale technologia DNAmo była wysoko zaawansowana i bardzo tajna. Nikt nie mógł

po prostu zrobić Shareem w swojej piwnicy. Przynajmniej nie bez tego, że wszyscy na Bor
Nardze by o tym usłyszeli.

Kiedy przebijała się przez drogę bazy danych, dotarła do folderu którego wcześniej

nie dostrzegła, pochowanego wśród nieważnych plików rachunkowości.

Folder był oznaczony jako „Projekty Specjalne”.
Były dwa projekty specjalne. Jeden z nich obejmował stworzenie kobiecego

Shareem, który nie wydawał się pójść dobrze. Zaczęli zbyt późno i firma została zamknięta
zanim mogli zakończyć badania.

Drugi projekt specjalny był nazwany R294E8S.
Plik został zablokowany i zakodowany.
Złamała kod za pierwszym razem. Wpatrywała się w ekran w zdumieniu. Wtedy

zdała sobie sprawę, że blokada była pieczątką czasową. Łatwo było ją otworzyć po
upłynięciu pewnego czasu, w tym przypadku dwudziestu lat.

Być może DNAmo zdecydowali, że po tym czasie nie miałoby to znaczenia. Talan

otwarła pliki i przewijała je z szybko bijącym sercem.

Projekt R294E8S był zaangażowany w utworzenie bardzo specjalnego Shareem.

Jeszcze lepszy, silniejszy i bardziej seksualny niż zwykły Shareem.

Naukowcy byli bardzo podekscytowani projektem i było kilka notek, że władowano

w niego miliardy.

Shareem były na początku wychowywane jak normalne dzieci - przynajmniej jak

normalne dzieci odizolowane od innych ludzkich istot.

R294E8S był odizolowany nawet od Shareem. Był zachwycającym dzieckiem,

twierdzili naukowcy, i bardzo inteligentnym.

Tak mądrym, że szybko stracili nad nim kontrolę. W plikach kilkakrotnie zanotowano

ich obawy które odczuwali poza nawiasem, i że powinni go zlikwidować.

Ale naukowcy nie mieli serca zlikwidować żywego, oddychającego małego chłopca.
Kiedy dorastał, jego moce wzrosły, a kiedy wyrósł na ciało mężczyzny, naukowcy

bardzo się nim zainteresowali.

- Jest niesamowicie odporny - napisała jedna.- I zmienny jak burza piaskowa. W

jednej minucie jego uśmiech jest niesamowicie uroczy, w kolejnej rzuca cię na kolana abyś
błagała aby się pobudził.

Talan zadrżała. Zahipnotyzowana przewijała przez pliki, jeden po drugim.

background image

Umieścili R294E8S w wielu sytuacjach, aby zobaczyć jak by zareagował. Czasami

nie robił niczego innego jak tylko rozmawiał, ciągnąc rozmowę i żartował z tymi którzy
prowadzili eksperyment.

Innymi razy, zawodził ich.
Talan czytała uwagi kobiecego naukowca która na ochotnika poszła z nim do holo-

pokoju. Zamknęli R294E8S w łańcuchach, nagiego i wrzucili go do środka.

Badaczka przyniosła ze sobą bicz. Chcieli zobaczyć, co R294E8S zrobić gdy go

zdominują.

Nikt nie był pewien w jaki sposób wydostał się z łańcuchów tak szybko. Na oczach

przerażonych obserwatorów, uwolnił się i role niedoszłej dominantki się odwróciły.

Sprawił, że w nie wiadomo jakim czasie stała się jego chętną niewolnicą. Potem

pogrzebał w blokadzie drzwi tak że nie mogli ich otworzyć z zewnątrz.

Przez dwa dni, R294E8S nie spał i nie jadł, tak samo naukowiec. Trzymał bicz i

sprawiał, że słuchała jego każdego rozkazu. Zrobiła to bez walczenia z nim.

Pewna obserwatorka napisała: „Nie mogłam patrzeć, ale także nie mogłam

odwrócić wzroku. Byłam mokra z jakieś dziesięć razy, patrząc jak ją kontroluje, jak ją
pieprzy i sprawił ze zrobiła cokolwiek chciał. Sekretna część mnie chciała się zamienić
miejscami z moją nieszczęsną koleżanką"”

Nareszcie R294E8S otworzył drzwi poszedł dalej, odrzucając bat na bok jakby nie

zrobił nic niezwykłego. Nie był nawet spocony.

Zrobili więcej eksperymentów, z raczej chętnymi wolontariuszkami. Czasami niczego

nie robił, tylko wędrował oo holo-pokoju w znudzony sposób, czekając aż rozczarowana
wolontariuszka wyjdzie.

Potem nadszedł dzień,w który przejął nie tylko holo-pokój ale także całe piętro

które zawierało dwóch naukowców, które stały się jego jeńcami. Powiedział
obserwatorkom w kamerach, ze jeśli chciały przedstawienia, to im je da.

Jeden z jeńców zapisała drżącym głosem w swych notatkach raportu: „Bawił się z

nami. Rozebrał nas, zbił nas i sprawił że błagałyśmy go. Najdziwniejsze było to, że nie
czułam wstydu - naprawdę, była szczęśliwa niż kiedykolwiek w swym życiu. Podejrzewam,
że ma empatyczne zdolności, że tak się czułyśmy.”

„Jednego dnia sprawił, że masturbowała się moim rysikiem. Byłam do tego chętna,

tak szczęśliwa że kazał mi to zrobić.”

„W dniu w którym otworzyli drzwi i uwolnili nas, płakałam jak dziecko.”
DNAmo po tym wydarzeniu byli zaniepokojeni. Wiedzieli, że nie mogli wypuścić

R294E8S w świat jak zrobili z innymi Shareem. Jeśli robił przerażające rzecz w środowisku
bardziej lub mniej kontrolowanym, co by zrobił gdyby został uwolniony?

Mieli kilka spotkań, na których omawiano likwidację eksperymentu R294E8S.
Niektórzy chcieli podać mu leki, które kontrolowałby go na stałe. Problem tkwił w

tym, że ktoś będzie musiał podawać mu te leki przez resztę jego naturalnego życia.

Niektórzy z nich zaproponowali operację mózgu, lobotomizując go. Szkoda, bo był

bardzo inteligentny, ale stworzyli potwora i musieli go powstrzymać.

Niektórzy posunęli się dalej nawet sugerując, żeby zaserwować mu śmiertelny

zastrzyk. Szybkie ukłucie igłą i przestanie być problemem. Bezboleśnie.

Niedługo po jednym z ich spotkań, R294E8S zniknął. Uwiódł jedną z naukowców i

uczynił ją swoją niewolnicą, a ostatnią rzeczą jaką dla niego zrobiła, to pomogła mu w
ucieczce.

Przeprowadzili spanikowane poszukiwania, ale nigdy go nie znaleźli.
Wiadomość, że DNAmo stworzyło Shareem którego nie mogli kontrolować,

przeciekła do prasy i do publiki.

DNAmo zostało potępione przez sztywnych filozofów i rząd. Stracili pieniądze.

background image

Zaczynały zostać składane pozwy. DNAmo spokojnie zrezygnowało z dalszej pracy,
opuściło planetę zostawiając za sobą wściekłych akcjonariuszy.

Nigdy nie znaleźli R294E8S.
Talan wzięła głęboki oddech. Szukała plików ze zdjęciami tajemniczego R294E8S,

ale nie było żadnego.

Znalazła opis,

wysoki na sześć stóp i osiem cali, miał blond włosy, niebieskie oczy.

Nie było to

szczególnie pomocne. W tej ewidencji wielu Shareem pasowało do tego opisu.

Jeden Shareem który pasował do tego opisu - jej Shareem - nie był w zapisie.
Znowu spojrzała na imię.
R294E8S.
W głowie odjęła cyfry.
RES.

Rees.

Silna ręka owinęła się wokół niej i wyłączyła monitor.
Odwróciła się powoli na taborecie. Stał nad nią, sześć stóp i osiem cali wysokości,

blond włosy, niebieskie oczy. Nosił tunikę, która opinała jego mocne mięśnie. Cienki czarny
łańcuch błyszczał na jego ramieniu w kolorze brązu.

Przełknęła.
- Nawet nie dali ci imienia.
Potrząsnął głową.
- Nie.
Przez długi czas patrzyli na siebie. Jego oczy stały się ciemno niebieskie, gdy na nią

patrzył.

- Dlaczego zostałeś na Bor Nardze?- spytała.- Kiedy byłeś wolny, dlaczego nie

opuściłeś planety?

- Łatwiej było się ukryć. Wszyscy z DNAmo wyjechali a tylko oni wiedzieli jak

wyglądam.

- Ale jesteś tutaj uwięziony.
Znowu potrząsnął głową.
- W DNAmo nigdy nie wychodziłem na zewnątrz. Mogłem patrzeć przez monitory,

ale nigdy nie mogłem wyjść na zewnątrz. Teraz, gdy codziennie się budzę, mogę iść gdzie
chcę, robić cokolwiek chcę. Rozmawiam z ludźmi, mam przyjaciół. W niektóre dni robię
absolutnie nic. To mój wybór.

Proste słowa, ale wiedziała, że były dla niego bardzo ważne.
- Czy ktoś jeszcze wie?
- Rio wie.
- I nigdy cię nie zdradził?
- Jest moim przyjacielem.
Proste stwierdzenie, ale ważne.
- Ale masz kartę identyfikacyjną - pomyślała o dwóch aroganckich

funkcjonariuszkach, które naciskały na Rio i jego kartę identyfikacyjną.

- Tak - powiedział spokojnie.- Jako Rees. Rio pomógł mi ją wykonać. Niewiele osób

o to mnie pyta.

Przypomniała sobie, że funkcjonariuszki bardzo interesowały się Riem a ledwie

zauważały Reesa.

- Ponieważ robisz rzeczy z ich umysłami.
- Przekonuję ich, żeby zapomnieli o mnie - przyznał.
- Zrobiłeś coś z moim umysłem.
Wahał się przez dłuższą chwilę, po czym skinął głową.
- Mógłbym cię skrzywdzić, gdybym tego nie zrobił.

background image

- Więc naprawdę się w tobie nie zakochałam?
Jego blado złote rzęsy przykryły jego oczy.
- Nie.
Dotknęła srebrny globus, który widział na jej szyi.
- Kiedy mi go kupiłeś, po prostu bawiłeś się moim umysłem?
- Robię wszystko co trzeba.
Łzy ukąsiły jej oczy.
- Dlaczego? Dlaczego udawałeś, że cię to obchodzi?
- Ponieważ byłaś niewinna i chciałem być delikatny.
- Przypuszczam, że Lady Petronella cię o to poprosiła.
- Owszem, rozmawiała ze mną.
Talan wstała. Jej serce biło szybko ze strachu i gniewu.
- Ty i Lady Petronella zdecydowaliście czego mi trzeba, prawda? Jak śmiesz mnie w

sobie rozkochać i zabrać mi to tak od niechcenia, jakbym była jedną z twoich naukowców?
Gadasz o nie ranieniu mnie, ale czy masz pojęcie jak

to

bardzo boli?

- Owszem, mam - wyglądał na zirytowanego.
-

Nie

zaczynaj wygłaszać mi kazania, że Shareem mają emocję. Ty na pewno nie

masz.

Zbliżył się do niej.
- Tak sądzisz? Chciałaś się dowiedzieć wszystkiego o Shareem, Talan. Nic na to nie

poradzę, że nie podoba ci się to, co znalazłaś. Gdybyś wiedziała tyle o Shareem jak
mówisz, to wiedziałabyś co możemy zrobić.

- Cóż, nie, nie wiedziałabym ponieważ ty nie jesteś Shareem. Jesteś tą - rzeczą -

nazwaną R294... coś tam. Jedyne czego się dowiedziałam o Shareem, to to że nie są tacy
jak ty i dobrze o tym wiesz - walnęła jego klatkę piersiową.- Wiedziałeś przez cały czas i
nie powiedziałeś mi!

- O czym nie powiedziałem?- warknął.- Że jestem potworem który wystraszył na

śmierci nawet swoich twórców?

- Nie jesteś potworem. Powiedziałam ci, twoje DNA jest...
- Ludzkie. Tak, mówiłaś.
- Bo jest. Ale to nie ma znaczenia. Wiedziałeś, czym jesteś i to zataiłeś. Jeśli nie

chciałeś mnie skrzywdzić, dlaczego nie powiedziałeś mi żebym poszła do innego Shareem
jak Rio albo... albo do poziomu pierwszego?

- Pamiętam, że próbowałem ale mnie nie słuchałaś.
- Więc dlaczego po prostu nie odszedłeś? Mogłeś to zrobić w każdej chwili.
Chwycił jej szczękę kciukiem i palcem wskazującym.
- Ponieważ ciebie chciałem, Talan. Chciałem ciebie dla siebie.
- Nie waż się znowu robić sztuczek w mojej głowie. Jestem dla ciebie zbyt mądra,

R294E8S.

Jego oczy pociemniały, źrenice rozszerzyły się.
- Zobaczyłem cię, zapragnąłem cię, wziąłem cię. Nie ma to nic wspólnego z

badaniami, z Lady Pet czy sztuczkami umysłu. Chciałem cię, bo jesteś piękna. Więc
przebolej to.

- Chcesz przez to powiedzieć, że zrobiłeś to żeby móc się zabawić? I nie ma to nic

wspólnego ze mną?

Jego uchwyt wzmocnił się. Był taki silny, powinna się go bać, ale była zbyt zła.
- Nie, nie chodziło

całkiem

o ciebie, bogata dziewczynko. Kiedy tamtego dnia

zobaczyłem cię jak wchodzisz za mną do holo-bloku, podnieciłaś mnie w wielkim stylu.
Żadna kobieta wcześniej tego nie zrobiła. Więc kiedy dostałem szansę aby cię mieć,
wziąłem ją. Nie zrobiłem tego dla twojej przyjemności,

background image

- Wykorzystałeś mnie - zezłościła się.
- Wykorzystałaś

mnie.

- Jesteś Shareem.
Ucichł.
- I właśnie do tego są Shareem. Tak, powiedziałaś mi.
- Byłam w tobie zakochana.
- Nie byłaś. Ale ja...
Przestał mówić. Uwolnił ją, odwrócił się i podszedł do drzwi.
Jej gniew przerodził się w ból.
- Dokąd idziesz?
- Stąd. Skończyliśmy.
- A co z moim poziomem trzecim?
Zatrzymał się. Jego oczy przeszły w jasnoniebieski.
- Myślałem, że już tego nie chcesz.
Stała z wyprostowanymi plecami. Bała się, była zła i cierpiała ale nie chciała, żeby o

tym wiedział.

- Oczywiście, że nadal tego chcę. Jeśli nie jesteś gotowy, mogę poprosić Rio.
Wyglądał na wściekłego.
- Tak bardzo ja mnie wkurzasz, Talan, wiem, że nie jesteś gotowa na Ria.
- Jestem gotowa na ciebie?
- Nie - jego spojrzenie było twarde.- Ale dostaniesz mnie. Jeśli naprawdę chcesz

poziomu trzecie, dam ci go. Dam ci go tak bardzo, że nigdy tego nie zapomnisz.

Przeszedł przez nią dreszcz, ale nadal miała uniesiony podbródek.
- Świetnie.
Otworzył drzwi.
- Chodź.
- Już teraz.
- Tak, właśnie teraz. Jestem gotowy. A ty?
Zacisnęła pięści aby powstrzymać drżenie kolan.
- Oczywiście.
Wyciągnął rękę. Podeszła do niego.
Chwycił mocno jej dłoń i zaciągnął ją do salonu.

background image

Rozdział III

Talan zapytała go, dlaczego nie wrócili do holo-pokoju.
- Mam dość holo-pokoi - powiedział Rees.- Zrobimy to właśnie tutaj, właśnie teraz.
Zamknął drzwi salonu. Gdy się odwrócił, ujrzał Talan stojącą niepewnie na środku

pokoju.

Był na nią zły, ale jej rude włosy, jej słodka twarz i jej napięty tyłek i tak sprawił, że

zapulsował.

Chciała poziomu trzeciego. Dostanie go, o

tak

, dostanie.

Salon Talan był schludny i niemal pusty, tylko z korytarzem i stołem z krzesłami

pomiędzy. Ściany były ozdobione prostymi malowidłami i pamiątkami ze świata
zewnętrznego.

Jedną z tych pamiątek był słup wykonany z polerowanego drewna, ozdobiony

rzeźbami. Nie wiedział co to było, acz nie obchodziło go to.

Wyrwał go. Spojrzał na sufit, wybrał soczewki trzech monitorów które obserwowały

pokój.

Trafił ostro zakończonym końcem drągu i dźgnął w pierwszy obiektyw. Plastik łatwo

się połamał.

Talan nabrała powietrza. Rees dźgnął w drugi i trzeci. Kable soczewek popękały i

zatliły się.

- Dlaczego to zrobiłeś?- Talan spytała z szeroko otwartymi oczyma.
- Nie chcesz, żeby ktoś podglądał, prawda?
Jego krew wrzała. Odstawił drąg na miejsce i poszedł z powrotem do drzwi.
Nauczył się tych drzwi już dawno temu. Panel po prawej odpowiadał za kontrolę, w

mechaniczne przełączniki, które otwierały drzwi w przypadku padnięcia mocy. Nikt nie
musiał zostać uwięziony w pokoju z powodu awarii.

Otworzył panel, łatwo wyrwał elektroniczny zamek i pociągnął za dźwignię do

ręcznego otwierania.

Był na tyle silny, by zastąpić dźwignię gdy chciał, ale Talan nigdy nie byłaby w

stanie tego zrobić.

Nie mogła wyjść.
Była tam uwięziona. Z nim.

Moja.

background image

Patrzyła na nie okrągłymi oczyma. Mógł wyczuć jej strach, jej oczekiwanie.
Mógł wyczuć jej pożądanie. Bała się, ale pragnęła go. Chciała, żeby coś jej zrobił.
Rees był przygotowany. Po tym jak wysłał Talan do jej pokoju by odpoczęła tego

popołudnia, wrócił do swego domu i zebrał swój rynsztunek.

Spokojnie się przygotował w salonie, kiedy ona powinna spać. Jego plan polegał na

wejść do jej sypialni podczas gdy spała, obudzi ją klapsami i zacząć tu i tu.

Otworzył drzwi do jej sypialni, która była pusta. Później znalazł Talan w jej

gabinecie, gdzie czytała wszystko o R294E8S.

Nawet bez zdjęć, bez jego imienia, Talan była na tyle mądra by zrozumieć.
Kiedy spojrzała na niego, powiedziała patrząc miękko,

Nie dali ci nawet imienia.

Współczuła mu.
Nawet Rio mu nie współczuł.
Gdy o tym myślał, nikt nigdy nie współczuł Reesowi. Zarówno się go bano jak i byli

podekscytowani.

Talan, ta słodka patrzyła na niego przygryzając wargę, troszcząc się o to jak się

czuł.

Nie było dobrze.
Rees miał kajdany. Były wykonane z cienkiego metalu i były nawet piękne, ale były

też mocne. Były wykonane do krępowania kobiecych nadgarstków.

Miał także srebrną obrożę, również dopasowaną. Lśniący łańcuch wisiał znad

pierścienia pośrodku.

Podniósł je z pojemnika który ze sobą przyniósł i pozwolił Talan zobaczyć.
- Chodź tutaj.
Nie chciał jej zmuszać. Nie musiał.
Wzięła niepewny krok naprzód. Drżała, mały globus który wisiał między jej piersiami

także drżał.

Rees wsunął kajdany na jej nadgarstki i zamknął je. Nadal stała, podczas gdy

zapinał obrożę wokół jej szyi.

Już był twardy. Pociągnął ją za łańcuch przy obroży i pocałował ją.
Odwzajemniła pocałunek potrzebującymi ustami.
Cieszył się pocałunkiem. Smakował kąciki jej ust. Dzisiejszej nocy nie będzie wiele

całowania, więc smakował tyle ile mógł.

Później będzie zbyt zajęta krzyczeniem, żeby go całować.
Jego penis zabił w oczekiwaniu. Chwycił jej łańcuch i poprowadził ją do wolnej

przestrzeni po drugiej stronie pokoju.

- Połóż dłonie na ścianę - pouczył.- Nie ruszaj ich aż ci nie powiem.
Ostrożnie, Talan odwróciła się twarzą do ściany i dotknęła jej swymi dłońmi.
Nie musiała być związana. Stała tam chętnie.
Rio lubił mówić do swych pań, drażnić się z nim, flirtować z nimi, gdy je wiązał.

Rees lubił pracować po cichy, zabrać się do dalszej pracy.

Chciał, by Ta;am zastanawiała się co zrobić, żeby nie wiedziała co się stanie.
Wziął pojemnik z lubrykantem. Otworzył go, podniósł tunikę Talan i nasmarował jej

całą cipkę i tyłeczek.

Spojrzała na niego nerwowo. Metodycznie rozsmarowywał chłodny żel po jej

tyłeczku i cipce, sprawiając, że była jeszcze bardziej mokra niż dotychczas. Lubrykant
mieszał się z jej kremem i wydawał ekscytujący zapach.

Pozwolił opaść spódniczce jej tuniki i odstawił tubkę.
Wytarł ręce i chwycił ją za włosy. Skręcił je w miękki węzeł i przypiął do jednego

miejsca.

Potem wyjął swój bat.

background image

Rio używał skóry, ale Reesa był specjalnie wykonany z tworzyw sztucznych. W

dłoniach był miękki jak jedwab.

Oczy Talan rozszerzyły się.
- Co zamierzasz zrobić?
Rees owinął bat wokół jej ramion.
- Niegrzeczne dziewczynki nie zadają pytań - powiedział.
Zamknęła oczy. Obserwował w akcji swój usypiający głos. Jej twarz i ciało rozluźniły

się.

- Chcesz, żebym ściągnęła ubrania?- spytała.
- Nie.
Wyciągnął ze swej paczki nóż z cienkim, srebrnym ostrzem. Talan otworzyła wtedy

oczy i westchnęła.

Nie kłopotał się uspokojeniem jej. Niezależnie od niego, jego zdolności empatyczne

uwolniły się i uspokoiły ją. Wyglądała na rozmarzoną, nawet miała nadzieję.

- Nie ruszaj się - powiedział.
Rozciął tunikę na każdym ramieniu. Przesunął nóż po jej boku i przesunął nim od jej

ramienia do obszycia.

Nóż był smukły a jego ręka precyzyjna, kiedy rozcinał kawałek ubrania i nigdy nie

dotknął jej skóry.

Skończył. Nie ruszyła żadnym mięśniem.
Rees ściągnął tunikę. Była pod nią nagą.
- Jesteś śliczna - tchnął.-

Rees pokocha całą ciebie.

Przełknęła i niczego nie powiedziała.
Schował nóż i odwinął bat z jej ramion.
- Wiesz co to jest?
- Bat - szepnęła, jej usta ledwo się poruszały.
- To szczególny bat - wziął uchwyt w dłoń i pogładził pięścią jej policzek.- Zrobiłem

go tylko dla ciebie.

- Naprawdę?
- Gdy tylko cię poznałem. Poszedłem tego dnia i powiedziałem mojemu

producentowi batów czego chcę. Na chwilę, kiedy znowu cię spotkam.

Jej oczy zatrzepotały.
- Planowałeś to od samego początku?
- Tak, kochanie. Chciałem cię. Zamierzałem cię znaleźć i zrobić to z tobą, nie ważne

co.

- Dlaczego?
Uśmiechnął się.
- Bo jesteś wspaniała, kochanie. Masz najlepszy tyłek jaki kiedykolwiek widziałem.

Chcę go zlać i pieprzyć go i sprawić, że będziesz prosić o więcej.

- Więc wszystko co robiłeś, prowadziło do tego?
- Tak. Choć po drodze dobrze się bawiłem.
- Wykorzystałeś mnie.
Odwrócił jej twarz do siebie.
- Czy to nie to, czego chciałaś? Shareem który robi wszystko co najlepsze dla

ciebie?

Zaczęła się obracać.
- Powiedziałeś Lady Pet...
- Ręce do ściany - warknął. Automatycznie uderzyła nimi o ścianę. Potarł batem o

jej policzek.- Nie puszczaj znowu, bo inaczej będę musiał cię ukarać.

- Przykro mi.

background image

- Będzie - zrobił krok do tyłu.- Wiesz dlaczego ten bat jest taki wyjątkowy?
Potrząsnęła głową.
- Został wykonany z jedwabnych włókien, które zostały razem utkane - powiedział.-

Kiedy cię nim zbije, nie rozerwie twojej skóry ani nie zostawi śladu.

Jej usta zadrżały.
- W takim razie nie będzie boleć?
- Tego nie powiedziałem.
Zwinął sznur w dłoniach i stanął za nią. Jej ramiona zaczęły drżeć, ale nadal

opierała je o ścianę.

- Mam zamiar cię teraz uderzyć - powiedział cicho.- Powiesz mi kiedy będę miał

przestać, w porządku?

Skinęła raz głową. Pociła się, jej skóra lśniła w słabym oświetleniu pokoju.
Uśmiechnął się do siebie. Jego penis mocno nacisnął na jego tunikę, chciał uciec.

Jeszcze nie. Miejmy najpierw trochę zabawy.

Rees był doświadczony. Wiedział dokładnie jak bardzo musi się cofnąć, żeby bat

sięgnął po jej całych pośladkach.

Wzdrygnęła się, wciągnęła oddech przez żeby.
- Podoba ci się?- spytał.- Powiedz tak a będę łagodniejszy.
- Tak - wymamrotała.
Zaśmiał się.

Plask, trzask, plask, trzask.

Uderzył ją jeszcze pięć razy. Jego krew zawrzała,

podniecenie pulsowało.

Zatrzymał się i znowu zwinął bat.
- Dość?
Wypuściła oddech.
- Tak. Tak, wystarczy.
Rees podszedł bliżej, wsunął rękę w jej włosy i pociągnął jej głowę do tyłu.
- Nie, Talan, to nie jest nawet bliskie końca.
- Ale...
- Zrozum mnie, kochanie. Nie chcę, żebyś błagała mnie abym przestać. Chcę, żebyś

mnie prosiła o więcej. W porządku?

Pachniała strachem i wzrastającym podnieceniem.
- Tak.
Puścił ją.
- Teraz spytam, czy wystarczy?
Zawahała się i przełknęła kilka razy.
- Nie. Nie, nie wystarczy.
- Chcesz więcej?
- Tak.
- W takim razie powiedz to, mała dziewczynko. Powiedz

proszę, Rees, uderz mnie jeszcze

raz.

Zamknęła oczy i zacisnęła powieki.
- Proszę, Rees, uderz mnie jeszcze raz.
- Już się robi, kochanie.
Bat zasyczał w powietrzu przez kolejne pięć razy. Wzdrygnęła się gdy opadł, żądląc

w sam szczyt.

Jego penis był teraz obolały. Przełożył bat do drugiej ręki i zdjął tunikę a następnie

swoją przepaskę. Jego penis stał prosto, był pulsujący i ciemny.

Bogowie, chciał jej cipki. Była mokra i nasmarowała i czekała na niego.
- Rozsuń nogi - powiedział.
Rozłożyła je, jej gołe palce u stóp wbiły się w miękką wykładzinę podłogową.

background image

Stanął za nią, potarł penisem o jej oczekujące otwarcie. Uniósł ją trzymając za talię,

nasunął ją na siebie w dół jego penisa.

Jej cipka zamknęła się wokół niego. Przycisnęła się do ściany, odrzuciła głowę do

tyły. Jej związane włosy otarły się o jego ramię.

Trzymał ją mocno jedną ręką, pieścił ją batem w drugiej ręce. Jej cipka wciągnęła

go całego, dużego jaki był.

Pragnął mieć lustro, żeby móc patrzeć jak jego ukrwiony penis w nią wchodzi.

Zobaczył swoje ciasne i uniesione jądra, jej czerwone loki zamykające się wokół jego pnia.

Rees pochylił głowę, pocałował jej szyję.
- Jesteś słodka, kochanie. Dobrze bierzesz mojego penisa.
Wydała lekki pomruk ze swego gardła. Jej oczy były zamknięte, jej twarz

zaczerwieniona.

Łańcuchy opadły na niego, chłodziły jego rozpalone ciało.
Był zbyt gorący. Jego serce waliło. Pot spływał po plecach.
Wystrzelił w nią swe nasienie gdy był daleko od bycia gotowym.
- Nie jest dobrze - powiedział.- Chciałem więcej ciebie.
Wydała krzykliwy dźwięk.
- Przykro mi.
- Wiem, że ci jest, mała dziewczynko.
Wysunął z niej swego mokrego fiuta. Jej kolana niemal się ugięły, ale pociągnął ją

za nogi za łańcuch przy obroży.

Pogładził cewką bata jej policzek.
- Chcesz więcej, słodka Talan?
Wzięła głęboki oddech i skinęła głową.
- Jesteś pewna?- szepnął do jej ucha.- Będziesz cierpiała.
- Tak - powiedziała.- Chcę

tego.

Mógł wyczuć, że tego chciała. Nie powiedziała tego dlatego, że jej kazał.
Rees ustabilizował ją na jej nogach. Wyciągnął swój bicz i uderzył ją kolejne pięć

razy.

Trząsł się, jego krew była w ogniu. Mógł wyczuć jej emocje które przelewały się

przez niego, mógł nawet wyczuć gorące ukłucia batu.

- Dość, kochanie?- spytał.

Proszę, powiedz nie.

- Nie, Rees. Chcę więcej.
- Więc dostaniesz więcej - uderzył ją kolejne sześć razy z rzędu. Wzdrygnęła się pod

każdym uderzeniem, jej palce próbowały wkopać się w ścianę.

- Na teraz musi to wystarczyć - powiedział.
Zajęło jej dużo czasu, by odpowiedzieć. Czekał, jego penis był mocno napuchnięty,

nadal lepki od jej orgazmu.

- Nie, Rees, proszę. Zrób więcej - ledwo mogła wypowiadać słowa.
Powinien przestać. Nie była do tego przyzwyczajona.
Do diabła z tym.
Uderzył ją kolejne sześć razy. Przy ostatnim krzyknęła.
Krzyk strzelił w niego jak kulka. Oddychał ciężko, pocił się, jego penis umierał dla

niej.

Rees nigdy wcześniej nie stracił kontroli. Naukowcy zawsze mu się przypatrywali na

pół w strachu, pół w podnieceniu, zastanawiając się co zrobi.

Odpłacił im nigdy nie tracąc kontroli.
To było inne. Była to Talan, kobieta w której się zakochał.
Zrobiła mu to, czego nie mogli zrobić ci wszyscy naukowcy. Zatracił się w niej.

Trzymał bat, ale to ona trzymała prawdziwą władzę.

background image

Kochał ją.
I

bardzo

jej pragnął.

Warknął.
- Uciekaj ode mnie, Talan - powiedział w swojej ostatniej spójności,
Odwróciła się by na niego niepewnie spojrzeć, jej ciało było wilgotne od potu. Jej

oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyła jego twarz.

- Za późno - powiedział. Chwycił ją za łańcuch.- Och,

za

późno.

- Co... ?
- Na kolana.
Popchnął ją w dół i spadła na swoje kolana i dłonie. Srebrny globus który kupił

kołysał się między jej piersiami.

Stanął na kolanach za nią. Jej tyłek nadal był śliski od lubrykantu i otworzył jej

dziurkę palcem.

Zapiszczała na znak protestu.
- Weź go, kochanie. Przygotuję cię na mojego penisa.
Spojrzała na niego przez ramię rozszerzonymi oczami.
- Nie ruszaj się - powiedział.- W ogóle się nie ruszaj.
Odwróciła wzrok i zesztywniała.
Nadal drażnił jej dziurkę, pocierając ją i zalewając ją kojącymi endorfinami. Stłumił

jej umysł, odsuwając wszystko na bok oprócz ciepłej potrzeby.

Jej dziurka rozluźniła się otwarła. Wysunął swój palec.
Zapiszczała.
- Nie, zrób tak jeszcze raz.
- Nie, kochanie. Dostaniesz co

innego.

Przycisnął swego penisa do jej tyłeczka i wepchnął go całego do środka.
Smar sprawił, że wszystko poszło zręcznie i łatwo. Ale była ciasna, ciasna,

ciasna

.

Nawet przy jego paraliżu umysłu, krzyknęła.

Ujeżdżał nią, wpychał swego penisa do jej napiętej, niewielkiej dziurki.
Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Zatracił się w uczuciu, które go ściskało.

Pociemniało mu przed oczami, nie mógł niczego zobaczyć.

Mógł tylko wyczuć jej podekscytowany zapach, usłyszeć tylko jej krzyki, czuć ją

wokół siebie.

Było tak bycie wewnątrz jej skóry. Chwycił w ręce jej plecy, wpychając swego

penisa jak tylko mógł.

Zapiszczała i jęknęła. Usłyszał także inne jęki, które musiały należeć do niego.
Chciał, by Rio tu był. Mógłby patrzeć jak ssała penisa Rio podczas gdy Rees

pieprzyłby ją i pieprzył.

Jej usta byłyby pełne penisa Ria a później pełne jego dojścia.
Jej tyłek byłby pełen Reesa.
Doszedł, wypełniając ją. Jego penis był zbyt twardy by chcieć się wysunąć. Posuwał

ją jeszcze trochę, ignorując jej krzyki.

Był ostatecznym Shareem. Poziom trzeci razy dziesięć.
Nikt nigdy nie wiedział do czego był zdolny. Teraz sam się dowiadywał.
Doszedł trzeci raz. Szarpnął się do tyłu, pozwalając swemu penisowi wyskoczyć z

jej tyłka.

Gdy tylko ją puścił, upadła na podłogę, dysząc.
Powinien przestać, szepnął głos. Była niewinna, nie mogła go wziąć.
Pociągnął ją za łańcuch, znowu ją ustawiając.
- Nie - jęknęła.- Uderz mnie, Rees, proszę.
Właśnie to chciał usłyszeć. Jej błaganie by zrobił wszystko czego chciał.

background image

Chwycił za łańcuch i pociągnął ją na nogi.
Jego serce biło szybciej niż kiedykolwiek w jego życiu. Jego twarz była gorąca jak

jego penis. Czuł, jakbym miał umrzeć.

- Rees?- Talan sięgnęła, łańcuch sięgnął, i dotknęła jego twarzy.- Wszystko w

porządku.

Jej dłoń była zimna jak lód na jego skórze.
Zlał ją i pieprzył ją w dupę i uczynił swoją niewolnicą, a ona skupiła się na nim.

Nie martw się o mnie, kochanie,

chciał powiedzieć.

Zamiast tego z jego gardła wydobył się zwierzęcy ryk.
- Rees?
Najpierw popchnął jej twarz do ściany. Położyła posłusznie na nie swe dłonie,

rozsunęła nogi. Dobrze ją wytrenował.

Uderzył ją dziesięć razy. Krzyknęła, głośno i przenikliwie.
Rees nie mógł oddychać. Wypuścił bat. Temperatura jego ciała wzrosła. Normalny

człowiek, nawet Shareem, byłby już martwy.

Zatoczył się do łazienki. Światła grzecznie się dla niego zaświeciły.
Spojrzał na sterylizatory i zaklął. Brak wody w zasięgu wzroku. Pomyślał o chłodnej

łazience w innej części domu, ta która była ułożona niczym górski potok. Potrzebował
tego. Rzucił się na kolana. Nigdy nie dotrze tam na czas.

Talan weszła, łańcuch tworzył muzykę.
- Rees?
- Odejdź ode mnie - warknął.
Niepewnie zrobiła krok do tyłu.
Nadal jej chciał. Jego penis posmakował ją i poczuł jej smak w ustach.
- Pozwól mi się napić ciebie.
- Rees...
Pociągnął ją na podłogę. Płytki były chłodne i wyglądały jak marmur. Były zimne na

jego skórze, ale nie mogły go uspokoić.

Rozsunął jej uda, umoczył swój język w jej mokrej cipce. Lizał ją i lizał, docierając

do jej orgazmu. Była gorąca i słona. Kochał ją.

Wiła się i jęczała. Polizał wnętrze jej uda.
Musiał przestać. Umrze, jeśli nie przestanie.
Odczołgał się od niej i oparł się o ścianę z pseudo marmuru.
Usiadła, naga i spowita w łańcuchy, jej włosy opadały w dół. Jej piersi poruszały się

z oddechem, jej sutki były twarde i ciemne. Ciemnoczerwone loki otaczały jej cipkę.

- Sprowadź Ria - wysapał.
- Co?
- Zrób to. Skontaktuj się z nim przez komputer - Rees użył swej ostatnie kontroli by

złagodzić jej umysł.- Jeśli nie ma go w domu, spróbuj z barem Judith.

- Rees... - zaczęła się czołgać ku niemu.
- Nie - wyciągnął ręce jakby chciał ją odepchnąć. Czarny łańcuch na jego ramieniu

był dużo zimniejszy, niż jego skóra która syczała.- Powiedz Rio że go potrzebuję.

Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, jej czerwone usta rozchyliły się.
Potem skinęła głową -

dobra dziewczynka

- i rzuciła się z powrotem do salonu. Drzwi

syknęły gdy się zamknęły, łazienka dała mu prywatność która była potrzebna przy
zrobieniu tego co konieczne. Był to dobrze wychowany pokój.

Rees leżał oparty o ścianę, łapiąc oddech, bardziej samotny niż kiedykolwiek był w

swoim całym życiu Shareem.

background image

Rozdział XIV

Ria nie było w domu. Był w barze Judith. Judith niczego nie powiedziała na temat

obroży wokół szyi Talan kiedy odpowiedziała, ale zawołała Ria.

Przystojna, śniada twarz Ria wypełniła ekran. Jego niebieskie oczy się zaświeciły,

gdy ją zobaczył.

- Talan. Wyglądasz wspaniale w łańcuchach. Wiedziałem, że będziesz.
Talan wiedziała, że Rio mógł ją zobaczyć w monitorze tylko od szyi w górę, ale

zarumieniła się.

- Rio - powiedziała pośpiesznie.- Rees powiedział, że cię potrzebuje.
Jedna ciemna brew uniosła się w górę.
- Naprawdę? Powiedz mu, że bujam się w ten sposób.
- On nie żartuje - wzięła głęboki oddech, starając się stłumić drżenie. Jej tyłek był

obolały od uderzeń Reesa, ale nie obchodziło jej to.

Rio zdawał się wyłapać powagę w jej głosie.
- Co zrobił?
- Nic, ale on... - zawahała, decydując się rzucić wszystko na wiatr.- Dowiedziałam

się o jego prawdziwym imieniu - Rio patrzył na nią, cały humor wyparował z jego twarzy.
Pochyliła się do przodu i wyszeptała:- R294E8S.

- Cholera - Rio sięgnął do wyłącznika.- Będę tam.
Ekran zrobił się czarny. Talan siedziała przez moment. Rio był zmartwiony. To

sprawiło, że Talan też się martwiła.

Rees warknął na nią, jego głos stracił gładkość Shareem. Jego oczy stały się

całkowicie niebieskie, biel zniknęła.

Jego skóra była zaczerwieniona, stała się niewiarygodnie gorąca jak jej tam gdzie ją

zbił. Czuła bicie jego serca na swych plecach, tak szybkie, że ledwie mogła rozdzielić
uderzenia.

Nalegała, że był człowiekiem, ale żaden człowiek nie mógł być taki jak on i jeszcze

żyć.

Rio dotarcie do domu Lady Pet zajęłoby jakieś pół godziny, jeśli się pospieszy. A

wtedy będzie musiał przekonać Metriego by go wpuścił.

Talan zadzwoniła na dół do Metriego i powiedziała mu, że spodziewa się kolejnego

Shareem.

Wyobraziła sobie jak Metri przerwała oczyma i wzdycha.

background image

Rio będzie miał otwarte drzwi. Rees wyrwał ręczną dźwignę. Były jeszcze jedne po

drugiej stronie. Powinna mu o tym powiedzieć.

Nie miała wątpliwości że jakoś się tutaj dostanie. Shareem byli niezwykle zaradni.
Wróciła z powrotem do salonu i spojrzała na drzwi łazienki. Było tam cicho.
Nic mu nie było? Czy marmurowe płytki uspokoiły go ją, schłodziły ich zapał?

Wróci do zabawnego, uśmiechniętego Reesa? Czy do Reesa który szeptał, że

musi ją zlać batem zaraz po tym jak ją spotkał? Jej krem zaczął szybko płynąć, gdy to
powiedział.

Była z dala od niego może przez jakieś piętnaście minut, tropiąc Ria i wyjaśniając

Metriemu.

Przyłożyła ucho do drzwi. Nie mogła usłyszeć niczego z wewnątrz.
Wzięła głęboki oddech, przygryzła wargę. Wtedy przesunęła się do przodu i

otworzyła drzwi.

Nie było Reesa.
Weszła do środka z niepokojem, skanując kremowobiałą łazienkę.
Rees uderzył w nią. Krzyknęła gdy wylądowali na podłodze z płytek, Rees na jej

górze.

W ogóle się nie uspokoił.

Zrozumiała to, gdy siłą rozsunął jej nogi i jeszcze raz włożył do jej środka swego

ogromnego penisa.

***

Rio wyłączył komputer, zebrał swoje rzeczy i przerzucił torbę przez ramię.
- Branoc, kochanie - powiedział do Judith.
Judith odwróciła się od swych klientów, przemówiła cichym głosem.
- Co się stało?
Miała na sobie otwarty do pasa kombinezon, który ukazywał ciemne krzywizny jej

piersi. Zawsze twierdziła, że w ten sposób sprzedawała więcej drinków.

- Rees stracił rozum - odpowiedział Rio.- Zamierzam mu pomóc znowu go znaleźć.
- Rees?
Rio skinął głową. Judith zmarszczył brwi, jakby myślała, że żartuje.
- Wychodzisz już teraz?
- Nie można tego odłożyć do jutra - Rio był zmartwiony. Nigdy wcześniej nie widział

jak Rees wychodzi spod kontroli, ale z drugiej strony Rees nigdy nie znajdował się w
sytuacji w której straciłby kontrole.

Było tak przed Talan. Rio widział w jaki sposób Rees patrzył na nią. Rees nigdy

wcześniej nie patrzył tak na kobietę i Rio wiedział cholernie dobrze co to znaczyło.

Rees, ten zimny kawał cielska Shareem, zakochał się.

Ona złamie ci serce, chłopczyku,

powiedział cicho.

- Rio - Judith przykuła jego uwagę.
- Co?
- Nadchodzi burza piaskowa. Miałam właśnie zamknąć drzwi.
Rio uśmiechnął się i klepnął Judith w tyłek.
- Pokonam burzę piaskową - dotknął maski tlenowej przy swoim pasku.- Mam swój

respirator. Uda mi się.

background image

Odprowadziła go do drzwi. Chwycił ją za brodę.
- Wrócę i opowiem ci o wszystkim.
Wyglądała na zdenerwowaną.
- Nie, nie wrócić. Nadal jesteś surowy po tamtym dniu. Kiedy się nauczę?
- Kochasz mnie, Judith.
- Odejdź, Rio.
Rio pościł jej oczko i wyszedł w noc. Powietrze było jeszcze bardzie gorące i zerwał

się wiatr. Burza była blisko.

Burza uderzyła tuż przed tym jak Rio dotarł do bramy rezydencji Lady Petronelli. W

całym mieście bogaczy, jak je nazywał, służba i panowie zamykali drzwi, zaciągali w dół
drzwi burzowe, zatrzaskiwali okna.

Widział jak brązowa chmura pędzi na niego w dół szerokiej alei. Wsunął maskę

oddechową na twarz gdyby wirujący twarz uderzył go w twarz.

Nacisnął dzwonek rezydencji, potem walnął w bramę. Piasek i wiatr uderzyły w

niego, próbując wyrwać mu maskę. Uczepił się bramy i ponownie uderzył.

No dalej, nikt nie zostawia człowieka na burzy.

Brama otwarła się nagle i wpadł do środka. Brama zamknęła się automatycznie i

wszystko ucichło.

Co do cholery?

Mieli nad głową baldachim ciśnienia, pole siłowe, które utrzymywało burzę na

zewnątrz.

Bycie bogatym musi być przyjemne.

Rio strzepał piasek z włosów i zbliżył się do drzwi frontowych.
Mężczyzna który odpowiedział, był niski, mały i miał przyciętą brodę. Spojrzał ze

znużeniem na Ria.

- Jesteś innym Shareem?
- W ciele.
Majordomus przesunął się z łaską na bok i wpuścił Ria do domu, który był

przyciemniony przez burzę.

Sala była pusta. Schody wspinały się wdzięcznie do góry a ozdobna krata zasłaniała

windę.

Majordomus wprowadził Ria do windy i stuknął w panel, aby zabrała ich na czwarty

poziom.

Wyciąg zwolnił i zatrzymał się, pole siłowe się otwarło.
- Tędy, sir - powiedział mężczyzna i poprowadził Ria drewnianym korytarzem.
Prawdziwe drewno, zauważył Rio ocierając o niej palcami. Prawdopodobnie

przywiezione z jakiegoś przedszkola z zewnętrznego świata.

Na końcu krótkiej sali znajdowała się alkowa z drzwiami. Drzwi były metalowe,

pomalowane w przyjemne geometryczne wzory w pastelowych odcieniach.

- Tutaj, sir - mężczyzna wskazał drzwi.
Odwrócił się by odejść, dezaprobata była widocznie w ułożeniu jego ramion.
- Chwileczkę - powiedział Rio.- Zostałeś stworzony w DNAmo, prawda? Sługa

doskonałej klasy.

Mężczyzna zatrzymał się, odwrócił. Patrzył przez moment na Ria, potem wykonał

ukłon.

- Major-Domus, poziom piąty.
Rio uśmiechnął się.

background image

- Bracia pod skórą. Zaprojektowani, by służyć.
Mężczyzna wyglądał na znieważonego.
-

Nie

sądzę tak.

- Obydwoje zostaliśmy wyprodukowani w słoiku. Ja dla seksu, ty dla wyniosłości.
Majordomus spojrzał w dół swego nosa.
- Powiedzieli, że wypadłem dobrze. Sklonowano mnie siedem razy.
- Tak? Dobrze dla ciebie.
Mały człowiek skłonił się ponownie, wyniosłość wręcz się z niego sączyła, obrócił się

na pięcie i sunął korytarzem w miękkich ruchach, zostawiając Ria samego.

Zamknięte drzwi nie zmartwiły Ria. Wiedział o drzwiach. Doszedł do wniosku, że

Rees ich nie zabezpieczył więc otworzył panel i pociągnął mocno za ręczną dźwignię,
pracując mięśniami.

Protestując, drzwi rozsunęły się do połowy i zatrzymały.
Rio wszedł do środka. Zauważył, że dźwignia Reesa była odrzucona i zatrzymana na

swoim miejscu po tej stronie drzwi i drzwi szarpnęły się by zamknąć.

Burza szalała za oknami. W domu panowała cisza, spokój.
Pociągnął nosem. Ludzie w tych pokojach byli bardzo skoncentrowani na seksie.

Powietrze było ciężkie od niego.

Rio opuścił swoją torbę i maskę na kanapę i poszedł do łazienki. Wiedział, że będą

w łazience - ich feromony wręcz stamtąd krzyczały.

Łazienka otworzyła się łatwo pod jego dotykiem.
Rees i Talan na podłodze. Oboje byli nadzy. Rees leżał na niej, twarzą w twarz,

pieprząc ją mocno.

Włosy penis Ria podniósł się. Piękna twarz Talan wykrzywiała się w przyjemności.

Jej blade biodra były przyciskane do podłogi gdy Rees w nią uderzał.

Rio ukląkł na jedno kolano, skóra rozciągnęła się na jego mięśniach, i obserwował

ich.

- No cóż - powiedział.- Co mogę dla was zrobić, moje dzieci?

Talan usłyszała Rio, ale nie mogła otworzyć oczu.
Rees wbijał się w nią, swą pełną długością, jego muskularne ciało przyciskało ją do

zimnej podłogi.

Usztywniła ręce na jego ramionach i pokochała jego oddech na swej twarz, ciepło

jego ciała na niej.

Ale nadal coś było nie tak.
Głos Ria zdawał się trzasnąć coś w Reesie. Uniósł głowę, zobaczył Ria. Wycofał się z

Talan i w połowie na zewnątrz w połowie w niej, oddychał ciężko.

Rio miał piasek we włosach, nie niebieskie oczy mrugały. Wyciągnął umięśnioną

rękę w kierunku Talan.

Rees warknął. Zakrył Talan swym ciałem, spojrzał na Ria jak lew broniący swoją

zwierzynę.

Rio podniósł ręce i wykonał znak kapitulacji.
- Spokojnie. Nie dotknę jej. Nie, chyba że dasz mi pozwolenie.
-

Moja

- Rees syknął.

- Och, więc pamiętasz jak mówić - niebieskie tęczówki Ria poszerzyły się w sposób

Shareem.- Wygląda na to, że ci ludzie napełnili cię do pełna adrenaliną. Prawdopodobnie
próbując wyzwolić cię z eksperymentów o których mi powiedziałeś. I Talan wreszcie to
zrobiła.

background image

Rees przechylił głowę, jakby próbował zrozumieć słowa Ria.
- Nie jest taki zły gdy go przytrzymam - powiedziała Talan.
Zademonstrowała, przesuwając swymi dłońmi w górę i w dół jego jego gorących

ramion. Odwrócił się niej, jego oczy nadal były nieobecne.

- Rio - zgrzytnął zębami.- Nie pozwól mi jej skrzywdzić.
- Nie pozwolę - Rio obiecał.
- Pragnę jej.
- Właśnie widzę. Posuwasz ją w każdym miejscu.
- Kontroluj mnie - Rees powiedział ochryple.- Powiedz mi co mam zrobić.
Rio uśmiechnął się, jego oczy zabłyszczały.
- Teraz brzmi to jak zabawa. Pośrednie pieprzenie. Uwielbiam to.
Oczy Reesa znowu pociemniały.
- Nie dotykaj jej.
- Uspokój się, partnerze. Jest cała twoja. Ale musisz pozwolić mi pracować.
Rees zawahał się, jego oddech nadal był szybki. Jego mięśnie naprężyły się pod

palcami Talan. Powoli, niechętnie, skinął lekko głową.

Rio poruszał się szybko. W jednej minucie Rees leżał na ciele Talan, w drugiej był

na swych plecach z ciężkimi kajdanami, które spinały jego ręce.

Warknął i zamachnął skutymi pięściami w Ria.
Rio chwycił Talan wokół pasa i usunął ją z drogi. Pachniał skórą, potem i paskiem.
-

Moja

- Rees sięgnął po nią, ale łańcuchy między rękami nie pozwalały mu sięgnąć

daleko.

Rio puścił Talan. Usiadła na przy chłodnej ścianie z pseudo marmuru i podciągnęła

kolana pod piersi, jej łańcuchy zaszeptały.

Rio związał gołe kostki Reesa. Rees leżał na plecach, warcząc.
Rio z powrotem usiadł. Ściągnął ramionami górną część swej skóry, jego mięśnie

ukazały się sztucznemu światłu. Cienki czarny łańcuch wokół jego bicepsa był identyczny
jak Reesa.

- Widziałeś go wcześniej w takim stanie?- Talan spytała go. Zapomniała o być

nieśmiałą, gdy martwiła się o Reesa.

Rio potrząsnął głową.
- Nie. Zazwyczaj jest Panem Lodem. Wygląda na to, że go złamałaś.
Wgapiała się.
-

Ja

to zrobiłam?

- Musiałaś. Zobaczmy, czy mogę go sprowadzić z powrotem.
Rees leżał na marmurze, jego penis był sztywny i stał prosto. Próbował wyciągnął

swe nadgarstki z kajdan, a teraz położył ręce na piersi, jakby zdając sobie sprawę ze było
to daremne.

Patrzył w sufit, jego oczy nadal były wypełnione niebieskością, jego klatka piersiowa

unosiła się gwałtownie.

- Rio - powiedziała cicho.- Kocham go.
Rio spojrzał na nią.
- Biedne dziecko.
- Spraw, żeby było z nim lepiej.
- Jesteś gotowa zrobić wszystko?- Rio spytał.
Talan skinęła głową. Nie mogła sobie wyobrazić, co było gorsze od pozwolenia

Reesowi umrzeć.

- W porządku - Rio zwrócił się do Reesa.- Słyszałeś, mój stary przyjacielu? Ona cię

kocha.

Rees podniósł głowę.

background image

- Chcesz jej?- Rio spytał.
Spojrzenie Reesa spoczęło na Talan. Jego ręce i nogi były skrępowane, łańcuchy je

przytrzymywały, ale ledwo.

- Tak.
- W takim razie możesz ją mieć - powiedział Rio.- Ale musisz się zachowywać.
Rees spojrzał na niego, skinął głową.
- Dobra, Talan. Idź do niego.
Spojrzała na Ria.
- Zrobi tylko to co mu powiem - powiedział Rio.- Śmiało.
Talan zebrała cienki łańcuch w ręce i przesunęła się po podłodze do Reesa. Sięgnął

po nią.

- Nie - Rio powiedział ostro.- Nie dotykaj.
Ręce Reesa opadły z powrotem na jego tors, ale skrzywił się.
- Dotknij go, Talan - powiedział Rio.- Pomasuj go trochę.
Talan położyła dłonie na klatce piersiowej Reesa. Jego skóra była śliska od potu,

jego serce waliło.

Dotknęła jego mięśni, przesuwając palcami po jego wyrzeźbionej piersi i szerokich

ramionach.

Przełknął, jego jabłko Adama poruszyło się.
Był napięty pod jej palcami. Sztywny.

Oczekujący.

Przesunęła swe dłonie w dół jego ramienia, czarny łańcuch Shareem pochwycił jej

palce. Przesunęła dłonie wokół jego nadgarstków, jego skóra była napięta wokół kajdan.

- Dotknij jego penisa - powiedział Rio.- Spraw, żeby tego chciał.
Ciało Talan zadrżało w podnieceniu. Owinęła palce wokół jego penisa, który był

sztywny i gorący.

Rees szarpnął się. Zacisnął pięści, ale nadal trzymał je z dala.
Talan przesunęła palcami w górę w i dół jego wielkiego pręta. Był podniecony i

czerwony, końcówka była twarda. Przesunęła swój dotyk do jego główki.

W gardle Reesa rozbrzmiał szum.
- Nie ruszaj się - poinstruował Rio.- Niech cię pociera.
Rees zamknął oczy. Jego całe ciało było wyprostowane, jego ręce i nogi były

sztywne.

Talan bawiła się jego penisem, przesuwając palce w górę i w dół. Dotknęła jego

ciasnych jąder, delikatna skóra przepływała między jej palcami.

Myślała, że będzie czuła się dziwnie gdy Rio będzie patrzył, ale tak nie było.

Niemalże chciała, żeby Rio zobaczył jak wiele Rees ją nauczył, co zrobić by jęczał z
rozkoszy.

Pochyliła się w dól i wzięła jego penisa do ust.
Rees nauczył ją, jak go ssać i zrobiła to właśnie. Owinęła wokół niego język,

smakując go.

Ssała, drażniąc jego jądra palcami. Rees poruszył się pod nią, wbijając się w nią

nieco.

Usłyszała, jak Rio jęczy za nią miękko.
Zacisnęła dłoń na Reesie. Kilka sekund później doszedł w jej ustach.
Talan była już przyzwyczajona do jego nasienia. Przełknęła je i otarła usta palcami.
- Bogowie, jesteś piękna, Talan - powiedział Rio. Jego tęczówki poszerzyły się, jego

twarz była miękka.

-

Moja

- Rees warknął.

Rio roześmiał się.
- Wiem, mój przyjacielu. Tylko podziwiam.

background image

Rio przysunął się do Reesa i ostrożnie uwolnił jego jedną rękę z kajdan.
- Teraz twoja kolej. Dotknij ją, tylko twoją ręką. Pamiętaj, że cię kocha.
Rees zgiął i zacisnął dłoń w pięść. Później wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu

Talan.

Jego ręka była gorąca i drżała. Ale przesunął delikatnie po ramieniu Talan. Pogładził

delikatnie wnętrze jej ramienia i przesunął dłoń do jej piersi.

Jej sutki były twarde i różowe. Trącił szczyt jej piersi, pocierając go palcem.
Nie był spokojny. Jego oddech nadal był szybki, jego ciało było napięte. Ale

wstrzymywał się, dotykając ją z największą delikatnością.

- Właśnie tak - powiedział Rio.- Poczuj jak bardzo jest śliczna.
Rees chwycił w dłoń jej pierś, zamykając oczy.
- Pamiętaj kim jest - Rio powiedział, jego głos Shareem był niski i gładki.- I co do

niej czujesz.

Rees otworzył oczy. Jego oddech zwolnił nieco.
- Właśnie tak - powiedział Rio.
Rees prześledził palcami piersi Talan i przesunął dłoń do jej twarzy. Sunął dotykiem

po jej policzku.

- Pobaw się jej cipką, jeśli chcesz - Rio poszedł dalej.- Pokaż jej co czujesz.
Talan rozsunęła kolana gdzie klęczała, zapraszając go. Pocałowała jego palce gdy

prześledziły jej usta, następnie pozwoliła jego dłoni wsunąć się między jej uda.

Znowu zamknął oczy i wsunął w nią palec. Delikatnie bawił się jej cipką. Zadrżała,

gorąca i poczuła jak jej krem spływa po jego palcach.

- Podoba ci się, Talan?- Rio zapytał cicho.
- Tak - zamknęła oczy, pozwalając opaść swej głowie, ciesząc się nim. Rees wsunął

w nią palce, przesunął dłonią po jej cipce. Jej ciało przejęło kontrolę ściskając jego
palcem, pamiętając ich lekcje sprzed kilku dni.

- Dojdź dla mnie - teraz mówił Rees, jego głos nadal był załamany.- Dojdź dla mnie,

Talan.

Mógł doprowadzić ją do orgazmu samym dotykiem i wypowiadaniem jej imienia.

Szarpnęła się gwałtownie w szycie, wyginając się na jego ręce.

- Tak, Rees,

proszę.

- Miło - powiedział Rio.
Komplement wysłał ją wyżej.
- Rees - zaszlochała.-

Rio.

Rio zachichotał.
- Hej, przypomniała sobie, że jestem w pokoju.
Odwróciła się do niego, nadal ocierając się o dłoń Reesa.
- Rio - powiedziała znowu.- Dziękuję.

Rees usłyszał ją. Jego dłoń była pełna jej słodkiego kremu i nie obchodziło go,

komu dziękowała. Też chciał podziękować Rio.

Czerwona mgła ustąpiła z jego mózgu. Wiedział, że ją pieprzył, ale nie

zarejestrował tego całkowicie.

Dochodził i dochodził tak jak i ona. Zatracił się w tym, nie będąc w stanie widzieć

czy słyszeć. Przebywał w ciemnej otchłani pożądania z której nie mógł się wydostać.

Jedyne o czym mógł robić to myśleć o niej i pieprzyć ją aż umrze.
Ale nie chciał zabierać jej ze sobą.
Rio powiedział,

Pamiętaj co do niej czujesz,

i to uratowało ich oboje.

background image

Rio wiedział. Rio rozumiał Reesa lepiej niż ktokolwiek inny. Ten mądrala będzie się

tym napawać, ale no cóż.

Cipka Talan zamknęła się wokół palców Reesa. Bogowie, uwielbiał jej cipkę. Nigdy

nie była dotykana przez nikogo innego poza nim.

Cofnął rękę. Zapiszczała, upadła na kolana. Przeniosła ręce na swe piersi, dotknęła

sutków.

Rees oblizał swoje palce, ciesząc się jej smakiem. Nie musiał czekać aż Rio mu na

to pozwoli.

Rio znowu się zaśmiał.
- Musicie się tego nauczyć, dzieci - przysunął się do Reesa i uwolnił jego drugi

nadgarstek.- Zasłużyłeś na dwie ręce.

Rio sam się napalił. Temperatura jego ciała podskoczyła, jego twardy kutas był

oczywistością, która naciskała na jego skórzane spodnie.

Ale po prostu przesunął się na bok i pozwolił Reesowi pójść do przodu. Rio

wstrzymywał się, pozwalając Reesowi dostać wszystko.

Rees zauważył to. Zauważył także nagie i miękkie piersi Talan, jej cipkę która była

dla niego mokra.

Rio powiedział mu, żeby użył obu dłoni. Rees zrobił to, przesuwając nimi po ciele

Talan. Kochał ciało Talan.

Wiedział, co do niej czuł. Pomysł, że Shareem nie mógł kochać został zastrzelony i

był śmiesznym mitem.

Rees myślał o tym jak bardzo kochał Talan gdy dotykał jej ciała, drażnił jej sutki,

pocierał palcami jej cipkę, ponownie doprowadzając ją do orgazmu.

Rio był wdzięczną publicznością. Wypowiedział słowa, dla których Rees nie miał

głosu by powiedzieć, jak piękna Talan i jakim szczęśliwcem był Rees. Cóż, dobrze.

Rio powiedział Talan, by stanęła na czworakach, poczuł Reesa żeby zabawił się z jej

tyłeczkiem. Tak długo jak będzie miły, powiedział Rio.

Rees poprosił o lubrykant. Rio podał mu go. Rees potarł jej tyłek, otworzył ją swym

palcem. Dzisiaj zrobił już wcześniej, ale teraz był już w pełni czujny, cieszył się tym.

Pewnie mógł teraz odesłać Ria, ale nie czuł się jeszcze pewnie będąc sam na sam z

Talan. Martwił się, że znowu oszaleje.

Rees wsunął w jej tyłek dwa palce, palcami drugiej ręki zanurzył się w jej cipce.
Talan jęknęła i pokręciła się wokół jego palców.
- Podoba ci się, Talan?- Rio spytał ze swego punktu widzenia.- Prawie jakbyś miała

w sobie dwa penisy.

Talan odpowiedziała jękiem. Rees wcisnął trochę głębiej. Teraz był na swych

kolanach. Pochylił się i pocałował jej gładkie plecy.

- Rees - szepnęła.
- Jestem tutaj, kochanie - powiedział.
Wepchnął trzeci palec w każdą z jej dziurek. Wypuściła cichy krzyk a następnie

zaczęła się tym cieszyć.

- Właśnie tak, Talan - Rio westchnął przez pokój.- Poczuj to.
Czuła. Pulsowała wokół palców Reesa, zaciskała się mocno. Odrzuciła głowę do tylu

i doszła, jej ciało wiło się.

Rees powoli wycofał palce. Jego penis mocno zadrżał.
- Pozwól mi - wyszeptał.
Nie prosił Talan, pytał Ria.
- Powoli - powiedział Rio.- Pamiętaj co do niej czujesz.
Rees skinął głową. Wiedział cholernie dobrze, co do niej czuł.
Talan pragnęła go. Nadal szlochając przy swoim szczycie, uniosła się na dłoniach i

background image

kolanach.

- Proszę, Rees - błagała.
Rees położył ręce na jej miękkich, pięknych biodra i wsunął końcówkę swego penisa

w jej cipkę. Trwał w niej przez minutkę, czując jak jej słodka cipka go otaczała i wciągała
w głąb siebie.

Pozwolił sobie wejść do środka, cal po powolnym calu. Talan wiła się i jęczała

błagając o więcej.

Rio przesunął się, tak, że mógł zobaczyć jak penis Reesa wślizguje się w nią i jej

twarz, gdy go brała. Ale Rio nie dotykał. Siedział z założonymi rękoma, a je oczy
przyjmowały samotną przyjemność.

Rees zanurzył w niej swojego całego penisa, zamknął oczy i poczuł ją. Talan była

piękna, ciasna i mokra i j

ego.

Co do niej czuł? Delikatność i podekscytowanie i po raz pierwszy w życiu szczęście.
Wiedział, że nie mogło trwać długo, ale cieszył się nią teraz. Jego bezmyślność

ustąpiła i świadomie cieszył się sobą w Talan.

- Jest piękna, Rees - powiedział Rees.
- Wiem - Rees wsunął się w jej wnętrze.- Wiem.

background image

Rozdział XV

Talan myślała, że umrze z radości. Otworzył ją tak szeroko swymi palcami a teraz

jego penis odnalazł swoje miejsce.

Doszła, pulsując wokół niego, czując jak nadal mocno na nią naciska. Jego ręce

znowu były gorące, ale już nie parzące.

Rio patrzył na nią, jego oczy zintensywniały. Przypomniała sobie jak fantazjowała o

nim jak patrzy gdy Rees brałby ją w łazience baru Judith,

Fantazja czy przeczucie?
Cokolwiek to było, cała trójka się tym cieszyła - Rees powoli w nią uderzając, Talan

ściskając go, Rio patrząc na to wszystko. Powietrze było gęste od posmaku seksu, potu i
skóry.

Chciała, by ta noc trwała wiecznie.
Rees wytrysnął w nią swoim nasieniem, jęczał z przyjemności. Położył Talan na

podłodze i wycofał się.

Usiadła, wyczerpana, ale nie mogła zamknąć oczu. Nie chciała zasnąć. Nie gdy Rees

sprawiał jej przyjemność i gdy Rio patrzył. Chciała być czujna przez każdą minutę.

Kochała Reesa. Nie była to żadna sztuczka Shareem z jej umysłem, kochała go.

Wyjaśni mu to gdy skończą, kiedy się uspokoją.

- Cholera, Rio, chcę ją pieprzyć jeszcze raz.
- Oczywiście, że chcesz - Rio podszedł do niego i usunął łańcuchy z kostek Reesa.-

Niech cię ujeżdża.

Rees uśmiechnął się. Uwielbiała jego uśmiech.
Owinął wokół niej ręce, uniósł jej zmęczone ciało. Położył się na plecach i posadził

ją na sobie okrakiem.

Była wyczerpana, ale szczęśliwa przez bycie otoczoną jego ramionami. Poprowadził

jej biodra w dół, tak że siedziała na czubku jego penisa.

- Weź go - powiedział.
Jego gorączka zniknęła. Uśmiechał się do niej, w jego niebieskich oczach Shareem

tkwiła miękkość, patrzył na nią tak, jak wtedy gdy pierwszy raz ją spotkał.

Talan była teraz delikatna, ale nadal chciała go poczuć. Opuściła się powoli w dół

jego penisa, pozwalając swym kolanom i udom wziąć cały ciężar.

Pukle jej rozpuszczonych włosów ocierały się o jej ramiona, były tak zmysłowe jak

jego dotyk. Opuściła się bardziej, bardzie, chcąc go całego.

background image

Osiadła na jego całym penisie. Podniósł jej biodra, wchodząc nią głęboko.
Instynktownie się zakołysała, czując jego penisa w całej sobie. Oblizała usta, wbiła

palce w jego piersi.

Uwielbiała go wewnątrz siebie, nie chciała niczego innego. Podniecał ją i intrygował

i czuła się przy nim tak szczęśliwa. Teraz zrozumiała, co Lady Pet próbowała jej wyjaśnić i
co miała na myśli Lady Ursula w swym pamiętniku.

Nie było uczucia w świecie takiego jak bycie w ramionach tego, którego się kochało.

To uczucie nie było złe czy wstydliwe, albo ograniczające.

Było to uwolnienie i radość, wspaniałość.
Kołysała się na nim, kiedy trzymał ją mocno swymi dłońmi. Uśmiechnął się do niej,

jego oczy były spokojne i kochające.

- Talan - wypowiedział jej imię swym głosem Shareem.
Pochyliła się i pocałowała go.
Przyciągnął ją do siebie za łańcuch przy jej obroży. Przytrzymał ją tam, całując ją i

poruszając się w jej wnętrzu.

Uśmiechnął się do niej, gdy oparła głowę na jego silnym ramieniu.
Jego ręce przesunęły się na jej plecy. Uspokoił ją swym dotykiem Shareem, jego

umiejętności same wślizgnęły się do jej umysłu.

Uśmiechnęła się radośnie gdy jego palce przesunęły się do jej tyłeczka. Rozsunął ją

delikatnie.

- Rio - powiedział.
Spojrzała zaskoczona na Reesa.
Rio szybko ściągnął swoje skórzane spodnie, przepaskę i wstał magi.
- Myślałem, że już nigdy nie zapytasz.
Zanim mogła pojąć co się stanie, Rio już za nią był. Poczuła jego palce na swym

tyłku, chłodne od lubrykantu.

Patrzyła na Reesa. Rees uśmiechnął się,
- Wszystko w porządku, maleńka - dotknął jej włosów i nagle zrozumiała, że

wszystko

będzie

dobrze.

Rio odłożył lubrykant na bok. Jego dotyk był kojący, jego głos fascynujący.
- Nie martw się, Talan - powiedział.- Tylko odbieram moją nagrodę.
Talan myślała, że będzie się bać, że będzie boleć. Rees przytrzymał ją w miejscu,

rozciągając ją.

Kiedy Rio wcisnął w jej otwór czubek swego penisa, napięła się.
Dwoje z nich dotykało i szeptało uspokajająco.
Zrelaksowała się, położyła głowę na piersi Reesa, ufając im.
Rees nadal był w niej, nadal był twardy. Penis Ria rozpoczął powolną podróż do

środka. Był twardy i podniecony patrzeniem i przewidywaniem.

Rio wsunął się powoli, gładząc ją dłońmi. Talan trwała w miejscu, czując jak każdy

jego centymetr śliski do smaru, wsunął się w jej tunel.

Rees gładził jej włosy, szeptał jej imię. Rio wziął swój czas, jego uda zamknęły się

wokół niej, jego ciepłe ciało obejmowało jej plecy.

A potem był w środku. Bogowie, był cały w środku. Obydwoje byli rozciągając ją,

wypełniając. Krzyknęła.

- Ciii, kochanie - Rees szepnął.
- Ona jest piękna, Rees - Rio zadudnił za nią.- Ciasna i piękna.
Talan znowu krzyknęła z czystej przyjemności. Czuła w sobie oba penisy, w jej tyłku

i drugiego w cipce. Obydwa były twarde, pulsujące, blisko siebie choć nie dotykały się.

- Ciasna - Rio powtórzył.- Cholernie ciasna.
Poczuła usta Ria na plecach, jego ręce gładziły ją. Rees pocałował ją. Zatraciła się

background image

w jego ustach, w jego pocałunku, w jego dotyku. Jego penis poruszył się w niej.

Rees posiadał ją. Rio się z nią bawił. Ich penisy wsuwały się i wsuwały, nie mogła

znieść przyjemności tej intensywności. Nie mogła wytrzymać.

Musiała to wykrzyknąć, bo Rio pocałował jej skórę a Rees znowu pogładził jej

włosy.

- Owszem, możesz - Rees mruknął.- Możesz to wziąć, Talan. Jesteś moją grzeczną

dziewczynką.

- Jest kochaniem - Rio powiedział.- Najlepszy tyłek jaki kiedykolwiek mnie połknął.
Talan mogła wydawać tylko niespójne dźwięki. Rio roześmiał się.
- Lubi nas.
Uwielbiała ich. Rees pocałował ją. Jego jądra ocierały się o jej cipkę gdy kołysał jej

biodrami. Rio zatapiał się w powolnym ruchem, jego zręczny penis wchodził i wychodził.

Rees przytrzymał jej twarz i spojrzał jej w oczy.
- Jesteś piękna, miłości.
Najechali na jej umysł, dzięki czemu była jednocześnie ciepła i spokojna, ciasna z

podniecenia.

Uwielbiała ich obu. Była wdzięczna, że Rio pomógł Reesowi, że wyciągnął go z jego

szaleństwa.

I kochała Reesa. Kochała go i nigdy, nigdy nie przestanie. Mógł sobie myśleć, że

pokręcił jej emocje, ale ona wiedziała prawdę.

Kochała go.
Zawsze będzie go kochać.
Doszła, skręcając się i wijąc, jej umysł pociemniał z przyjemności. Trzymali ją,

uspokajając ją, żeby sama się nie zraniła.

- Kocham cię, kochanie - Rees wyszeptał.
Wciągnęła te słowa do środka, smakowała każde.
- Cholera - powiedział Rio.- Dochodzę. Chciałem tu zostać całą noc.
Jego słowa zamarły w jęku zadowolenia. Wpompował w nią swe nasienie, potem

ucichł, jego ręce na jej plecach były ciepłe i drżące.

- Rio - szepnęła.
Pochylił się do przodu gdy się wycofał, ucałował jej kark.
- Dziękuję, kochanie.
Potem już go nie było. Talan krzyknęła przez utratę ciepła na plecach, pełni w tyłku.
Ale Rees ją przejął. Wjeżdżał w nią mocno, gdy Rio usiadł i przyglądał się.
Biodra Reesa przesunęły się.
- Kocham cię - powiedział, gdy krzyczała z przyjemności.
Wystrzelił swym nasieniem w niej, wypowiadał w kółko jej imię i mówił że ją kocha.

Rio siedział obok niej, gładził jej włosy, dotykał jej skóry, całował jej szyję podczas gdy
Rees wjechał w swój punkt kulminacyjny.

Wtedy było już po wszystkim. Rees wciągnął ją w swoje ramiona, ona na nim

osiadła, nadal z nim w środku. Był spocony i gorący, jego ramiona które ją
przytrzymywały, drżały.

Rio pogładził jej plecy, oparł na nich swą głowę, ocierał się o jej skórę lekkimi

pocałunkami.

Pocieszona przez dwóch Shareem i wyczerpania z pasji i zmartwień, Talan zasnęła.

Kiedy się obudziła, wszyscy byli w sterylizatorze, Rees trzymał Talan na nogach,

background image

podczas gdy prowadził rozmowę z Rio.

Nie mogła usłyszeć o czym mówili przez umysł zaparowanym snem, ale Rio zaśmiał

się od czasu do czasu.

Usunęli jej łańcuchy i obrożę. Była naga jak noworodek.
Rees musiał zauważyć, że nie spała. Pochylił się i wycisnął na jej policzku

pocałunek, uśmiechając się do niej.

- Witam, śpiochu.
Brzmiał jak zwykły on. Cóż, normalny mężczyzna zwany R294E8S który został

stworzony by byś Shareem, który przewyższał innych Shareem mógł tak brzmieć.

- Gotowa do łóżka?- spytał.
Skinęła głową. Mogła spać przez tygodnie.
Rio zagrzmiał w śmiechu.
- Biedne dziecko. Bita przez całą noc przez Reesa.
Talan uśmiechnęła się. Owinęła ręce wokół silnej szyi Reesa.
- Było miło.
Rees podniósł ją w swych ramionach.
- Ona mnie lubi - poinformował Ria. Rio znowu się zaśmiał.
Właśnie to lubiła Talan. Śmiech, miłość i ciepło Reesa.
Rees wyniósł ją ze sterylizatora i przeniósł przez salon do jej sypialni. Położył ją na

jej łóżko, które weszło w czujność i uformowało się do jej ciała.

Rees objął ją w sposób z którym łóżko nie mogło konkurować.
Rio podążył za nimi. Nadal był nagi, jego penis znowu był twardy, czarne włosy u

nasady rozmywały się w mrocznym pokoju. Pochylił się by pocałować Talan w usta.

- Śpij mocno, ślicznotko.
Pocałunek Reesa był dłuższy.
- Dziękuję, kochanie - powiedział.
Dotknęła jego twarzy. Był przystojny i delikatny i szorstki, i kochała go.
Rees wstał. Talan przesunęła się na łóżku, lubiąc fakt, że dwóch bardzo

przystojnych, bardzo nagich Shareem stało przy jej łóżko.

Widziała jak Rees i Rio wymieniają spojrzenie. Ponownie spojrzeli na Talan.
Następnie, ku jej wiecznemu szczęściu, weszli do łóżka z nią i wzięli ją jeszcze raz.

***

Kiedy Rees wyszedł z sypialni godzinę później, Rio już był ubrany i pakował swoje

zabawki. Za nim w sypialni, Talan zatonęła w głębokim śnie. Rees zostawił ją by spała.
Potrzebowała tego.

Rees wciągnął swoją tunikę, usiadł na spartańskiej kanapie na środku pokoju. Był

wyczerpany. Nawet R294E8S miał swoje limity.

- Rio - powiedział.- Zawdzięczam ci to.
Twarz Ria podzielił uśmiech.
- Sązę, że już otrzymałem zapłatę.
Rees ściszył głos.
- Powiedziałem ci, że pomogę ci wydostać się z planety. I zrobię to. Mam pewne

kontakty z którymi zobaczę się w ciągu najbliższych kilku dni.

background image

Rio usiadł na krześle. Skóra rozciągnęła się na ramionach gdy oparł łokcie na

kolanach.

- Nie wiem, Rees. Może nie powinienem wyjeżdżać.
- Powinieneś. Nienawidzisz tego miejsca.
Rio westchnął. Zerknął na zamknięte drzwi od sypialni.
- Powiedziałbym ci, że nie poszedłbym nigdzie gdybym miał taką dziewczynę jak

ona.

Reakcja Reesa była instynktowna i szybka.
- Zostaw Talan w spokoju.
Rio zachichotał.
- Ale cię trafiło, koleś. Nie martw się. Jest twoja.
Rees uspokoił się celowo.
- Jest?
- Widziałem jak patrzyła na ciebie i słyszałem co powiedziała. Miała zabawę ze mną,

ale to nie mnie chce.

- Mnie także nie chce - powiedział Rees.- Przynajmniej nie potrzebuje, cokolwiek

myśli że chce.

- Chcesz, żeby było to pokomplikowane, prawda?
- Jestem Shareem, Rio. Ona jest z wyższej klasy. Tych dwoje się nie miesza. Spójrz

co dzisiaj się wydarzyło. Nie mogę być pewien że znowu się to nie stanie.

- Byłeś całkiem dziki - Rio przyznał.- Ale hej, zawsze mogę tutaj przyjść i cię

uspokoić.

- Nie będziesz mógł, jeśli będziesz w świecie zewnętrznym. A ja nie zatrzymam cię

tutaj, żebyś miał mnie kontrolować z Talan.

- Gdyby była to jakaś inna kobieta, po prostu wrzuciłbym się do jakiegoś holo-

stawu. Ale jest tego warta. Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Rees spojrzał na niego.
- Nie jestem taki głupi, Rio. Wiem co do niej czuję. Więc jak myślisz, jaki jest

najszybszy sposób by zniszczyć życie tej słodkiej dziewczynie? Powiązać ją z R294E8S.

- Nie jesteś już nim. Jesteś Reesem.
- Sam sobie nadałem takie imię.
- Sam dałeś sobie wszystko - powiedział Rio.- Imię, wolność, życie. Kto inny by ci to

dał? Właśnie o tego mężczyznę się troszczy. Nie o eksperyment Shareem.

Rees westchnął. Oparł się na kanapie, która robiła wszystko co było w jej stanie, by

było mu wygodnie.

- Ona nie na czym jej zależy. Ma głowę pełną pomysłów i myśli i sądzie, że zna

życie. Teraz będzie myśleć, że wie wszystko o seksie.

- Nie jeśli będziesz w pobliżu i będziesz ją nauczać.
Rees niczego nie powiedział.
Rio wiedział, że walczył na straconej pozycji. Potrząsnął głową.
- Czasami jesteś głupi, Rees.
Rees spojrzał na niego.
- Chcesz pozrzędzić nade mną i Talan ponieważ nie dotyczy to ciebie i Sereny.
Rio wzruszył ramiona.
- I? Uważam, że jeden z nas powinien być szczęśliwy.
- Będziesz. Wydostaniesz się z planety, znajdziesz jakiś zielony świat i dostaniesz

swoje własne cztery albo pięć kobiet. Nie będą wiedziało w co nie uderzyło.

- Hej, jeśli rezygnujesz z Talan, to może zostanę. Jeśli nie chcesz jej, zawsze mogę

ją odwiedzać.

Szalona zazdrość wzrosła wewnątrz Reesa. Stłumił ją z wysiłkiem.

background image

- Ciebie też nie potrzebuje.
- Hej, wydawała się całkiem szczęśliwa ze mną jakieś pół godziny temu.

Nie.

- Obydwoje zostawimy ją samą - powiedział Rees.- Ty wyniesiesz się z planety jeśli

ja wszystko załatwię, żeby mogło być to możliwe.

Rio uniósł ręce.
- Twoja strata, chłopczyku. Piękna kobieta

i

twój najlepszy przyjaciel.

- Mój

jedyny

przyjaciel - Rees zatrzymał się. Taka była prawda. Rio był jedyną osobą,

oprócz Talan, która wiedziała kim Rees naprawdę był. Rio nigdy go nie zdradził, nigdy nie
uprzykrzył mu życia, nigdy nie zachowywał się tak jakby się go bał. Byli przyjaciółmi.
Okresowo.

- Będę za tobą tęsknił, Rio - Rees przyznał.- Ale twój tyłek musi stąd wylecieć.
- Ej, nie sądziłem że ci zależało.
- Zamknij się.
Rees wstał na nogi. Zebrał swoje rzeczy, łącznie z obrożą która zdobiła szyję Talan.

Kusiło go by się zrelaksować i dotknąć jej, pamiętając jak pięknie w niej wyglądała.

Wepchał wszystko do swojej paczki.
- Chodź - powiedział do Ria.- Skończyliśmy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 1 2
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 3 4
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdział 5
Allyson James Tales of the Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees
Allyson James Tales Of The Shareem 04 Aiden and Ky
Allyson James Tales Of The Shareem 03 Rio
Allyson James Tales Of The Shareem 02 Maia and Rylan
Allyson James 1 Rees (Tales of the Shareem)
Allyson James 4 Calder (Tales of the Shareem)
Allyson James 2 Rio (Tales of the Shareem)
James Allyson Tales of the Shareem 00 Eland ( 18) (PL)
Allyson James 6 Justin (Tales of the Shareem)
Allyson James 5 Braden (Tales of the Shareem)
Allyson James 1 5 Maia and Rylan (Tales of the Shareem)
Asimov, Isaac Black Widowers 01 Tales of the Black Widowers(1)

więcej podobnych podstron