Fotograf ślubny, cz II praca fotografa ślubnego krok po kroku

background image

29 czerwca 2011, 10:17

Autor: Jacek Radunc
czytano: 34561 razy

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

W poprzednim artykule nakreśliłem bardzo
ogólnie cechy zawodu fotografa ślubnego oraz
typowe aspekty jego pracy i funkcjonowania na
tle całej branży fotograficznej. Teraz spróbuję
opowiedzieć o rytmie dnia i specyfice naszej
pracy ze szczególnym naciskiem na logistykę i
bezpieczeństwo własne, sprzętu no i danych
wrażliwych czyli... zdjęć klienta.

Własny styl czy kalka otoczenia

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Każdy zawód ma w sobie coś charakterystycznego, coś, co go odróżnia od innych. Wyjątkową narrację i
dynamikę, rozkład akcentów. Nie inaczej jest w zawodzie fotografa ślubnego.

Wbrew pozorom fotografia to nauki ścisłe z nutą fantazji i zwiewności typowej dla sfery sztuki. Niech
was nie zmyli lekkość i ulotność fotograficznych arcydzieł, które tak naprawdę są efektem ciężkiej pracy
umysłowej ich twórców. Jest to zawód skomplikowany i złożony, gdyż wymaga od fotografa wiedzy
rodem z politechniki i wrażliwości na piękno bliższej ASP niż inżynierom, a niestety – zwykle jedno
wyklucza drugie. Fotografia ślubna, o czym nie zdążyłem jeszcze napisać, nosi delikatne piętno
"gorszej", "mniej szlachetnej". Nie bez powodu krążą w internecie obiegowe pejoratywne zwroty
"fotopstryk" czy "fotoziutek". Tysiące amatorów pozbawionych umiejętności i choćby odrobiny talentu
latami ciężko pracowało na to, by przeciętny człowiek miał niskie mniemanie o wykonujących ten
zawód. Zalew kiczu skutecznie wykreował stereotyp fotografa ślubnego jako osoby, która pstryka
zdjęcia, a nie fotografuje. Sami wobec siebie często generalizujemy i dzielimy na tych lepszych i
gorszych, na fotoziutków i artystów. Jeśli zdjęcia są skonwertowane do skali szarości (quasi czarno-
białe) lub autor dodał białą winietę wokół, mamy już prawie artystę... tylko PRAWIE robi dużą różnicę.

[kn_advert]

Ktoś napisał, że praca fotografa ślubnego to piekielnie trudny zawód, w którym trzeba żonglować
nieustannie przeróżnymi technikami fotograficznymi; gdzie wymagany jest reporterski refleks i
agresywność połączone z wrażliwością na piękno i poczuciem estetyki, oko portrecisty, kreatywność
fotografa reklamowego i rzetelność dokumentalisty. Do tego koszmarnie trudne warunki oświetleniowe,
które stanowią prawdziwy poligon dla naszych umiejętności i sprzętu, którym dysponujemy. Pozornie
powtarzalne sytuacje (przygotowania w domu Panny Młodej, ceremonia ślubna, przyjęcie, plener), a
okazuje się, że co sobotę jesteśmy czymś zaskakiwani. Każdorazowo zmieniają się ludzie, którzy
wprowadzają wokół siebie specyficzny mikro-chaos, niewielkie mało widoczne niuanse powodują, że nie
da się nic robić na pamięć, nie ma możliwości zrobienia zdjęć z autopilotem. Warto też pamiętać o tym,
że życie lubi zaskakiwać, zwłaszcza kiedy usilnie staramy się robić coś według planu w poczuciu, że
mamy nad wszystkim kontrolę. Niestety, nas też dotyczą złośliwości rzeczy martwych i wypadki
losowe...

Nie o tym jednak chciałem. Bycie kreatywnym fotografem ślubnym to nie lada sztuka. Dlaczego,
spytacie? Otóż by robić z pasją ambitne reportaże ślubne, trzeba to po pierwsze umieć, a po drugie
mieć akceptację klienta na taką ekstrawagancję. Wydaje się to śmieszne, jednak za chwilę wam
udowodnię, że nie ma w tym nic zabawnego.
Przyzwoity, poważny i umiarkowanie ambitny fotograf ślubny całym sercem i wiedzą dąży do tego, by
jego praca była doceniona i budziła zadowolenie klientów. By to osiągnąć, nieustannie inwestuje w
sprzęt i swoją wiedzę. Traci wzrok na oglądaniu zagranicznych blogów i trenuje kolejne sztuczki w
Photoshopie prezentowane w poradnikach on-line. Nawet jednak jeśli poświęci na to cały swój czas i
energię, a zabraknie mu talentu, niewiele wskóra - pozostanie rzemieślnikiem przezywanym przez
kolegów od fotoziutka lub kotleciarza. Dużo bardziej dramatyczna jest jednak sytuacja, kiedy ambitny i
rozwijający się fotograf zderzy się z rzeczywistością (czyt. rodziną Państwa Młodych). Przeczytałem
kiedyś napisany siarczystym, pełnym wulgaryzmów językiem blog pewnego fotografa, w którym ów
dowodził, dlaczego nigdy nie zostanie fotografem ślubnym. Muszę przyznać autorowi, że miał sporo
racji w tym, co napisał. Otóż, naszym klientem pozornie jest tylko dwoje ludzi, którzy zamierzają wziąć
ślub. Tak naprawdę nasze zlecenie "odbiera" od nas cały sztab cioć, babć, wujków i przyjaciół

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

1 z 13

2015-08-15 15:08

background image

otaczających naszych klientów, szepczących przez ramię "kogo wy wybraliście?". Kiedy wysilicie się na
ambitne zdjęcie z obciętymi głowami, bądźcie pewni że znajdzie się ktoś, kto spyta "co miał na myśli
autor?" albo co gorsza skwituje to jednym zdaniem: "chyba temu panu coś nie wyszło...".

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Dlatego dążenie do perfekcji i wykreowania własnego stylu musi wciąż podążać za informacją zwrotną,
jaką otrzymujemy od klientów. Jeśli przeszarżujecie w stronę fotografii artystycznej, zaniedbując
dokumentalizm i normalność, akceptowaną przez typowego odbiorcę, powstanie dysonans tym większy,
im więcej trudnych zdjęć znajdzie się na płycie dla klienta. Każdy marzy skrycie o kliencie
bezkrytycznie akceptującym to, co nam w duszy gra, jednak takich klientów miewa się od czasu do
czasu, sporadycznie. Tylko nieliczni niszowi fotografowie o silnym wizerunku i PR mogą sobie pozwolić
na pracę na własnych warunkach od A do Z. Cała reszta, jeśli chce przetrwać, musi szanować fakt, że
ich zleceniodawcy oczekują świetnej fotografii, ale przede wszystkim rzetelnego reportażu zrozumiałego
dla każdego, kto zobaczy ich album ślubny. Dlatego namawiam do umiaru w stosowaniu nowoczesnych
technik obróbki, do dystansu wobec nowych trendów czy dynamicznych kadrów łamiących
podręcznikowe zasady. Po latach widzę, że nie można zapominać o tym, iż nasze zdjęcia powstają w
jakimś konkretnym celu, to nie są wyłącznie nasze autorskie wizje realizowane na czyjś koszt, ale
właśnie praca, za którą ktoś zapłacił, oczekując określonego efektu końcowego. Jeśli macie ochotę na
artystyczny odlot, róbcie to na własny koszt i rachunek, spełniajcie się jako artyści, ale po pracy. Kiedy
zaś jedziecie z aparatem do kościoła, spróbujcie zrobić to, co umiecie najlepiej, nie rezygnując z
własnego stylu z domieszką poprawności politycznej, która nie musi być wadą. Nie jest zwykle tak, że
klient wybiera określonego fotografa ślubnego dlatego, że podoba mu się w stu procentach jego styl
fotografowania i obróbki. Często o wyborze decydują też inne czynniki. Często wyboru dokonuje się pod
wpływem namowy koleżanki lub dla prestiżu (im drożej tym bardziej prestiżowo). Ambitne i trudne
kadry podobają się na blogach fotografów, dopóki ogląda się zdjęcia innych par, kiedy przychodzi dzień
próby, okazuje się, że w sumie to ze zdjęć czarno-białych nasza niedawna wielbicielka najbardziej lubi
te kolorowe..., a skośne kadry ją drażnią bo wszystko leci na lewo i prawo.... przemyślcie to, a będziecie
spać spokojniej.

Dodam jeszcze, że w swojej pracy kieruję się jedną zasadą: "nic na siłę". Jeśli widzicie, że macie do
czynienia z klientem, z którym nie jest wam po drodze (ta zasada działa w dwie strony), nie starajcie
się za wszelką cenę brać takiego zlecenia. Takie postępowanie zemści się za kilka miesięcy, kiedy
ostatecznie przekonacie się, że nie dobraliście się ze swoimi zleceniodawcami i ich oczekiwania rażąco
odbiegają od tego, co możecie im zaoferować. Lepiej grzecznie się wycofać, niż przeżywać traumatyczne
chwile podczas rozliczania z niezadowolonym klientem.
Polecam pewne ćwiczenie uczące dystansu do swoich prac i przelotnych trendów w fotografii ślubnej
(rybie oko, Tilt Shift). Odkopcie na dyskach twardych zdjęcia, które robiliście dwa, trzy lata temu.
Spójrzcie na nie z dystansem i odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie - czy podoba mi się to zdjęcie?
Jeśli potraficie być szczerzy z samymi sobą, okaże się, że zbyt "modne" zdjęcia po krótkim czasie tracą
świeżość i początkowy "power". Jeśli tak nie jest, albo oszukujecie samych siebie albo... zrobiliście
zdjęcie doskonałe.

Rytm dnia

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

2 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Dzień ślubu to kilkanaście godzin od chwili, kiedy wstaniemy z łóżka, aż do momentu, kiedy po pracy
znów się w nim położymy. Być może tak to wygląda z boku, jednak najważniejsze jest to, co
"pomiędzy". Podstawowe pytanie brzmi: "w którym momencie fotograf ślubny zaczyna swoją pracę?".
Żartobliwie powiedziałbym, że zawsze jestem w pracy, ale nie to miałem na myśli, tak formułując
pytanie. Fizycznie praca nad zleceniem rozpoczyna się, a przynajmniej powinna, już na kilka dni przed
godziną X. Warto z kilkudniowym wyprzedzeniem odszukać umowę i sprawdzić podstawowe informacje
w niej zawarte. Po pierwsze sprawdzamy, czy w ogóle mamy jakieś zlecenie na piątek lub sobotę (w
środku sezonu zdarzają się wolne soboty). Jeśli już wiemy, że na najbliższą sobotę przypada nam
realizacja reportażu, sprawdzamy, gdzie odbędzie się ślub i reszta imprezy. Większość fotografów
ślubnych nie ogranicza się, do wykonywania zleceń blisko miejsca zamieszkania, wówczas świadomość,
że czeka ich daleka podróż, wymusza podjęcie przygotowań odpowiednio wcześniej.

Dla mnie osobiście kluczowe są następujące informacje:

jak nazywa się zleceniodawca i gdzie mieszka?
o której godzinie i w jakim kościele bierze ślub?
czy mam kontaktowy numer telefonu?

Wszystkie pozostałe informacje nie mają już tak istotnego znaczenia, jeśli mamy świadomość, że
trafimy na czas do właściwego kościoła i zrobimy zdjęcia swojemu klientowi, a nie klientowi kolegi po
fachu. Dlatego uczulam każdego ze swoich klientów, by niezależnie od tego, jak precyzyjna jest umowa
z fotografem, kontaktował się z nim telefonicznie w tygodniu poprzedzającym ślub w celu potwierdzenia
wszystkich danych i uzgodnienia detali, na które wcześniej nie było warto poświęcać czasu.

Sprawdzenie danych w umowie i telefonów kontaktowych do klienta

Tutaj kieruję się zasadą - danych teleadresowych nigdy za wiele. Uwierzcie mi, każdemu zdarzyło się,
albo zdarzy przynajmniej raz w życiu, zapomnieć wpisać w umowie numer telefonu do klienta, a ten w
zaaferowaniu nie widzi potrzeby, by zadzwonić i omówić raz jeszcze plan dnia z fotografem. Wyobraźcie
sobie zdenerwowanie fotografa, który w piątek wieczorem przed sobotnim ślubem próbuje dotrzeć do
swojego klienta, by zweryfikować kluczowe informacje... Jeśli ślub jest w naszym rodzinnym mieście,
da się to łatwo ustalić, wystarczy odwiedzić klienta w jego mieszkaniu, jednak co zrobić, kiedy nasz
mocodawca mieszka w odległości trzystu kilometrów od nas?
Kolejna sugestia - nigdy nie kasujcie korespondencji mailowej z klientami, nieraz po czasie okazuje się,
że to jedyna droga, by zweryfikować to, co napisaliście w umowie z ustaleniami, które przyjęliście
podczas wstępnych rozmów z klientem, tam też często dokopiecie się do numerów telefonów i danych
kontaktowych. Jest to generalna uwaga, by nie polegać na swojej pamięci, a podpierać się w swojej
pracy notesem, kalendarzem on-line, czymkolwiek co pomoże nam dotrzeć do potrzebnych informacji
wtedy, kiedy będą potrzebne. W dobie tabletów i smartfonów nie stanowi to żadnego problemu.

Zatem kiedy już z ulgą stwierdziliśmy, że wiemy co nas czeka w sobotę, a klient potwierdził swoją
gotowość do wstąpienia w związek małżeński (to nie takie oczywiste jak wam się wydaje), możecie
skoncentrować się na przygotowaniach. Na tym etapie pracy, wbrew swojej naturze (skłonność do
improwizacji), staram się być rzeczowy i dokładny.

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

3 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Motto dnia: nigdy nie pakuj się w dniu realizacji zlecenia!
Specyficzny stan napięcia nerwowego, jaki odczuwam w dniu ślubu, wyklucza komfortowe i
zrelaksowane pakowanie. Wolę wiedzieć, że dopilnowałem wszystkiego, niż szukać po kątach drugiego
zestawu akumulatorów do lampy na dwie godziny przed ślubem. Żelazna zasada zawodowego fotografa
brzmi: "wszystko x2". Na forum fotografów ślubnych kiedyś zażartowano, że tylko z samego siebie nie
da się zrobić backupu, to święta prawda.

W waszej torbie obowiązkowo powinny znaleźć się:

dwa sprawne aparaty fotograficzne,
dwa komplety akumulatorów do każdego z nich (naładowane w pełni, niezależnie od poziomu
rozładowania),
dwa komplety baterii/akumulatorów do lamp błyskowych (naładowanych),
dwie lampy błyskowe,
taka ilość kart pamięci, która wystarczy na zrobienie reportażu bez nerwowego zerkania na
licznik zdjęć (panuje pogląd, że na wszelki wypadek warto używać kart o mniejszej pojemności,
co w przypadku ich awarii spowoduje, że tylko część waszej pracy przepadnie – to mądra
zasada). Warto uprzednio sprawdzić, czy pakujemy do aparatu sformatowane karty oraz czy
czasem nie ma na nich materiału z poprzedniego zlecenia. Zdarzyło mi się pojechać na plener z
kartą pamięci, na której były jeszcze śmieci z poprzedniego zlecenia (już zgrane do komputera),
zdążyłem już zapełnić ją w połowie, kiedy okazało się, że potrzebne miejsce zajmują odrzuty,
które muszę skasować "na piechotę" plik po pliku... nigdy więcej!
co najmniej dwa obiektywy (nawet jeśli drugie body traktujemy jako backup i pracujemy jednym
aparatem), ale ten temat wymaga rozwinięcia w innym miejscu.

Jeśli macie problemy z ogarnięciem swojego dobytku, proponuję prostą metodę pakowania się.
Rozłóżcie na środku pokoju cały sprzęt i punkt po punkcie odliczajcie wszystko (ta metoda sprawdza się
świetnie także podczas pakowania na wszelkie wyjazdy, nie tylko na śluby). Łatwo jest wzrokowo
ogarnąć całość i przeliczyć, czy nie zapomnieliśmy o czymś ważnym. Niezależnie od tego czy używacie
plecaka, czy torby fotograficznej, warto pakować się zawsze w ten sam sposób i przyjąć jakiś
powtarzalny schemat rozmieszczenia i lokalizacji dokumentów, kluczyków, zapełnionych kart i
rozładowanych akumulatorów (w chwilach paniki łatwiej zapanujecie nad chaosem).

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Przygotowanie i sprawdzenie sprzętu z wyprzedzeniem
Każde urządzenie ma to do siebie, że jest awaryjne, czasem samo z siebie, a czasem wskutek
czynników zewnętrznych lub naszego pecha czy nieraz głupoty (uderzenie, zabrudzenie, wysoka
temperatura, wilgoć, zalanie napojem). Dlatego warto dzień wcześniej wziąć do ręki każdy z aparatów i
sprawdzić newralgiczne punkty. Warto też zerknąć do konfiguracji aparatu i zresetować menu (czasem
lepiej ustawić konfigurację od nowa niż zdziwić się, kiedy aparat wariuje przestawiony podczas naszych
wcześniejszych eksperymentów, o których już zdążyliśmy zapomnieć).
Jeśli wasz aparat ma możliwość synchronizacji daty i godziny z komputerem, zróbcie to koniecznie! Nie

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

4 z 13

2015-08-15 15:08

background image

znam prostszego sposobu na wprowadzenie totalnego chaosu do swojej pracy niż fotografowanie
równolegle dwoma korpusami, które nie mają zsynchronizowanej godziny (spróbujcie posortować
chronologicznie taki materiał...).

Jeśli naprawdę dużo zmieniacie w ustawieniach aparatu, warto resetować wszystkie puszki, jakimi
dysponujemy i zapisać sobie konfigurację idealną na karcie pamięci, a następnie kopiować ją do
pozostałych aparatów - szybko i bez stresu (przynajmniej w moim aparacie tak to działa).

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

5 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Choć współczesne aparaty wyposażone są w system ultradźwiękowego czyszczenia matrycy z kurzu, to
jednak jego skuteczność jest dla mnie nieprzekonująca i osobiście wspomagam się starą gumową
gruszką dla niemowląt. W celu wyczyszczenia matrycy warto zrobić to w mało zakurzonym miejscu
(łazienka), odwracając aparat matrycą w dół i dbając o to, by nie wpakować końcówki gruszki zbyt
głęboko przy uniesionym lustrze. Warto też delikatnie przetrzeć spirytusem styki bagnetu z obiektywem
(ERROR lub FEE potrafi wywołać stan przedzawałowy, kiedy się wyświetli!) Jeśli matryca lśni, styki
przewodzą prąd, a konfiguracja waszego body jest idealna, warto po prostu podpiąć obiektyw i
przestrzelić kilka zdjęć dla pewności i spokoju. Obiektywy też dobrze czasem przynajmniej odkurzyć i
przedmuchać, bez przesadnej gorliwości, bo to tylko szkło... Przydaje się znów gumowa grucha,
pędzelek do makijażu (ale nieużywany, kupcie sobie swój, a nie podbierajcie żonie) lub tzw LensPen
ułatwiający dbanie o higienę obiektywu. Jeśli już zdarzy się, że na soczewce znajduje się coś więcej niż
pył (tłusty odcisk palca, soczek, smuga po bańkach mydlanych), polecam delikatne bibułki
fotograficzne, ale tylko po uprzednim przedmuchaniu i wypędzlowaniu soczewki, inaczej będziecie
wcierać ostre paprochy w delikatne powłoki antyrefleksyjne.

Torba czy plecak?
Nie mam zdecydowanego zdania, a posiadam jedno i drugie. Jeśli chodzi o swobodę ruchów plecak
nokautuje torbę, macie dwie wolne ręce co ułatwia pracę, zwłaszcza kiedy trzeba podbiec gdzieś szybko
i równoległe fotografować (a nie każdy ma asystenta noszącego torbę i statyw...). Markowa torba ma
zwykle regulowane komory i pozwala ułożyć sprzęt optymalnie i w sposób łatwy do manipulacji.
Osobiście posiadam taką torbę i jej ogromna zaleta to fakt, iż mogę w niej przechowywać dwa korpusy
wraz z obiektywami gotowe do pracy, co jest raczej trudne do uzyskania w plecaku. Kiedy jednak swój
słodki ciężar zakładam na ramię, szybko kończy się jej funkcjonalność i tęsknię za dobrym plecakiem.
Kręgosłup fotografa to ten element anatomii, który trudno regenerować, a niestety z czasem zaczyna
doskwierać coraz bardziej…

Rozwiązanie idealne? Przychodzą mi na myśl dwa:

asystent (drogie i niebezpieczne, bo dziś jest pomocny, a jutro stanie się naszą konkurencją),
praca we dwoje (brat, siostra, żona, partner życiowy) wówczas dzielimy się sprzętem i można
bez ryzyka choroby kręgosłupa pracować z torbą lub plecakiem wypełnionym w pięćdziesięciu
procentach.

Uwaga!
Wzniosłe chwile w kościele nie dotyczą złodziei, zwróćcie uwagę, gdzie zostawiacie torbę wypchaną
sprzętem za kilkanaście tysięcy złotych...

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

6 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

W co się ubrać?
Fotograf na ślubie nie jest gościem weselnym, jednak uczestniczy w ceremonii, pracując często na
pierwszej linii ognia, kiedy obserwują go czujne oczy gości. Swoim wyglądem nie możemy obrażać
klienta i jego otoczenia. Odradzam więc przesadne wyluzowanie i zakładanie "czegokolwiek" na ten
dzień. Przede wszystkim ma nam być wygodnie, jednak nie zapominajmy o tym, gdzie się znajdujemy i
włóżmy odrobinę wysiłku w to, by dostosować się do sytuacji. Nie popieram noszenia garniturów pod
krawatem, jednak wygodna koszula i półoficjalne spodnie zamiast jeansów będą w sam raz. Co do
pań... widywałem już zarówno biegające po kościele w szpilkach, jak i przesadnie swobodne w
legginsach i tunice zamiast sukienki. Cóż tak źle, a tak niedobrze. Buty mają być wygodne, ale również
ciche, a ubiór ma gwarantować wam swobodną pracę bez ryzyka uduszenia się w upale własnym
krawatem. Panowie, nie ważcie się iść na ceremonię w sandałach z wystającymi gołymi paluchami,
choćby na zewnątrz było gorąco jak w piekle - to szczyt nietaktu i braku dobrego smaku (niestety
widziałem takich i mam niesmak do dzisiaj).

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

7 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

8 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Samochód czy taksówka, dojazd z wyprzedzeniem, asekuranctwo
Zanim wyjdziecie z domu, zastanówcie się, jaką macie drogę do pokonania? Czy istnieje realne
prawdopodobieństwo, że utkniecie w korku, albo będziecie szukali miejsca do parkowania pod
kościołem? Zastanówcie się też, czy wasz pojazd na pewno nadaje się do jazdy? Zwykle w przypadku
zleceń realizowanych blisko domu wystarcza godzinny zapas czasu do godziny X. Niezależnie od tego,
jak dobrymi jesteście kierowcami i jak dobrze znacie swoje miasto, nie ryzykujcie spóźnienia. Wasz czas
nie jest aż tak cenny, byście nie mogli poświęcić dodatkowej godziny na zamortyzowanie skutków
ewentualnego poślizgu. Ceremonii ślubnej nie da się przesunąć, a jeśli was nie będzie kwaśnej miny
zniecierpliwionej Panny Młodej nie da się rozchmurzyć jednym przyjacielskim gestem po fakcie.
Spotkałem już zawodowców wpadających do kościoła jak z przysłowiową "pokrywką po ogień" i nie był
to ciekawy widok.

Nawet jeśli należycie do grupy osób traktujących samochód jedynie jako środek transportu, warto w
sobotę rano odwiedzić myjnię, by wasz pojazd nie przypominał amfibii. Widok fotografa wysiadającego
z ubłoconego samochodu w szpalerze błyszczących aut gości weselnych jest, cóż... bezcenny.

Uwaga !
1. Zadbajcie o odpowiednią ilość paliwa i dokumenty w portfelu na wypadek kontroli drogowej
(policjant może być świeżo po rozwodzie i nie zrozumie, że wam się śpieszyło do pracy).
2. Zazwyczaj jadąc na zlecenie, zastanawiam się przez sekundę, co zrobię, kiedy auto po prostu stanie i
nie odpali – warto mieć w zanadrzu plan awaryjny i przyjaciela, do którego można zadzwonić po szybką
pomoc. Albo 100 zł na taksówkę.

Jeśli ślub ma się odbyć daleko do domu, dwa razy zastanówcie się, w jaki sposób optymalnie będzie
dotrzeć do celu. Nie zawsze jazda samochodem to najlepszy pomysł. Jeśli nie macie kierowcy, może
lepiej wsiąść do pociągu i poprosić kogoś z rodziny klienta o odebranie z dworca. Wysiądziecie
zrelaksowani i wypoczęci (oczywiście jeśli to EuroCity, a nie osobowy) w jednym kawałku, gotowi do
pracy. Jazda samochodem po polskich drogach to po pierwsze, "stracony czas", po drugie - ogromne
ryzyko, że nie dojedziecie do celu na czas lub wcale...

Decydując się na eskapadę samochodem, warto przeanalizować trasę, zasięgnąć informacji u
znajomych i u samego klienta, który często zna alternatywne trasy dojazdu do swojego miasta.

Jeśli twoje zlecenie wymaga pokonania odległości większej niż trzysta kilometrów w jedną stronę, nie
waż się jechać w dniu ślubu - prosisz się o kłopoty. Ryzyko zawalenia imprezy jest wprost
proporcjonalne do odległości, jaką masz do pokonania. Choć to cecha indywidualna, z dużą dozą
pewności mogę stwierdzić, że przejechanie trzystu kilometrów (średnio półtorej godziny na każde sto
kilometrów) to minimum cztery i pół do sześciu godzin za kółkiem plus osiem do dziesięciu godzin
pracy z aparatem plus powrót do domu – kolejne pięć do sześciu godzin za kółkiem. W praktyce dla
większości ludzi jest to dawka śmiertelnego zmęczenia, które może zakończyć się tragicznie. Chcesz
robić dalekie wyjazdowe zlecenia, jasno i wyraźnie stawiaj sprawę: pracuję od piątku, a kończę w
niedzielę. Jeśli mam zrobić dobre zdjęcia, muszę się wyspać i zjeść śniadanie. W przeciwnym razie nie
wróżę długiej przyszłości w tym zawodzie.

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

9 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Garmażerka (własne kanapki, czy dobre serce gospodarzy)
Ślub to dzień, w którym jada się dużo i do syta. Ta zasada dotyczy jednak przeważnie gości weselnych,
a nie obsługi, do której zalicza się fotograf. Mając w perspektywie dwunastogodzinny maraton,
namawiam, abyście zjedli syte śniadanie, a do bagażnika wrzucili butelkę wody i paczkę ciastek oraz
coś energetycznego na drogę powrotną.

Kiedy pracujecie na reportażu, zwykle zanim będziecie mieli możliwość coś zjeść na przyjęciu, minie
kilka godzin. Do tego momentu wasz organizm spali wszystko wskutek wytężonego wysiłku fizycznego.
Warto zwrócić uwagę na to, co jemy w tym dniu. Niezależnie od tego, jak zdrowi jesteście, unikajcie
jedzenia byle czego lub dań niepewnych co do ich świeżości.

Słyszałem kiedyś, że co bardziej zapobiegliwi fotografowie wpisują w umowy klauzulę gwarantującą im
wyżywienie podczas przyjęcia, co osobiście uważam za niestosowne. Często zdarzało mi się bywać na
przyjęciach, gdzie wyraźnie oszczędzano na fotografie i członkach zespołu muzycznego. Jednak nawet
jeśli macie przeświadczenie o tym, że zapomniano o was i waszym żołądku, nie róbcie z tego problemu.
Miejcie trochę godności i podpytajcie najpierw obsługę lokalu, czy o was nie zapomniała, może po
prostu w ferworze walki nie pomyśleli o fotografie, który zwykle siedzi w innym pomieszczeniu niż
goście. W akcie desperacji lepiej wyrwać się na godzinę z przyjęcia, informując o tym Państwa Młodych
i odwiedzić najbliższą stację benzynową. Mój kolega z Warszawy widząc kiedyś, jak zajadam się tortem
weselnym, spytał "masz za tydzień ślub?". Odpowiedziałem - no jasne że mam, a dlaczego pytasz? Na
co on opowiedział mi, że z pewnego przyjęcia weselnego wyszedł bez szwanku tylko kamerzysta, który
nie jadł tortu (reszta gości wylądowała w szpitalu z objawami zatrucia), dotyczy to również innych
potraw np. tatara.

Warto darować sobie kawałek tortu, jeśli zależy nam, by spotkać się z kolejnym klientem w kościele, a
nie na sali sądowej.

W następnym odcinku omówię poszczególne części dnia fotografa ślubnego, wskazując na to, co ważne,
powtarzalne i warte uwagi.

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

10 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia

Czytaj także:

Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

11 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Legenda, czyli fotograficzny slang fotografów nie tylko ślubnych
W tekście często pojawiły się sformułowania, które osoby spoza branży fotograficznej uznają za
dziwaczne lub niezrozumiałe. Podkusiło mnie więc, by spisać je w postaci legendy:

bazooka - profesjonalne kamery video używane przez anty-kamerunów
błyskanie - praca z lampą błyskową
dziura (duża, mała) czyli otwór przysłony, obiektyw ma np. dużą dziurę (jasny) - mówi się "na
jakiej dziurce to było robione?"
fotoziutek - fotograf ślubny, którym straszy się w branży, symbol złego smaku i bylejakości
glaca - technika obróbki zdjęć, głównie portretów PM polegająca na totalnym zatarciu
szczegółów skóry, przez co modelka wygląda jak wykonana z wosku lub porcelany
golarka - amatorskie kamery video używane przez kamerunów
kamerun - operator kamery, kamerzysta, określenie pejoratywne analogicznie jak fotoziutek
KIT - obiektyw kitowy, czyli taki jaki dołącza producent do sprzedawanego aparatu
kotlecista - niestety przeważnie odnosi się do fotografa ślubnego, specjalizującego się w
fotografowaniu ludzi podczas konsumpcji
lustro - lustrzanka, aparat fotograficzny posiadający lustro i pryzmat
małpka - aparat kompaktowy (inaczej bezmózg)
mydło - zdjęcie nieostre, zamazane, zwykle mówi się, że jakiś obiektyw mydli (daje nieostry
obraz)
olek - aparat firmy Olympus
PM - Panna Młoda, Pan Młody lub Państwo Młodzi
puszka - aparat fotograficzny, a dokładniej body, czyli korpus aparatu
rawowanie - obróbka zdjęć zapisanych w formacie RAW
Sabina/Sabinka - lampa błyskowa Nikona, jej nazwa rozpoczyna się od "SB" stąd SaBina
słoik - potocznie obiektyw, inaczej denko od butelki albo po prostu szkło
spawarka - lampa błyskowa
szklarnia - nasza kolekcja szkieł, czyli obiektywów
ślubokręt - patrz kamerun
śrubokręt - system ustawiania autofokusu za pomocą tzw. śrubokręta
wyszopować - dokonać korekty w programie Photoshop, często odnosi się do usuwania
zbędnych szczegółów w zdjęciu (lampa wystająca z głowy lub poroże nad głową pana
młodego...)

[kn_advert]

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

12 z 13

2015-08-15 15:08

background image

Fot. Elwi i Jacek Radunc

www.Lovelywedding.pl

www.swiatobrazu.pl

Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku

http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-ii--praca-fotografa-slubn...

13 z 13

2015-08-15 15:08


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nawierzchnie - cz.2, Taras betonowy, Taras betonowy - krok po kroku
Niezwyke zdjcia HDR krok po kroku cz 1
Matematyka krok po kroku II
Fundamenty - cz.1, Fundamenty-org.22 p-ty, Fundamenty - krok po kroku
Wzorki krok po kroku cz 1
Fundamenty - cz.1, Fundamenty krok po kroku 2, Fundamenty krok po kroku
Makijaż ust krok po kroku AKADEMIA WIZAŻU GOSHA cz 6
krok po kroku zaloz firme II
tomtom 7.910 krok po kroku jak wgrać i uruchomić navi, NAWIGACJA TomTom
Jak zainstalowa Windows 7 Instrukta krok po kroku

więcej podobnych podstron