Irracjonalno wiary


Irracjonalność wiary
By David Wilkerson
June 9, 2003 Kiedy Bóg mówi do ludzkości:  Uwierz , wówczas żąda On czegoś, co leży w zupełności
poza rozumem. Wiara jest całkowicie sprzeczna z logiką. Sama jej definicja ma coś wspólnego z tym,
co nieracjonalne. Pomyśl o tym: List do Hebrajczyków mówi, że wiara jest podstawą tego, czego się
spodziewamy, dowodem na to, co niewidzialne. Krótko mówiąc, dowiadujemy się, że nie istnieje
żadna namacalna materia, że nie ma żadnego dowodu. Mimo to, jesteśmy wezwani do uwierzenia.
Czy przychodzi ci na myśl żądanie równie niedorzeczne jak to? Słyszymy w tym wezwaniu:  Przyjmij
to na słowo. Zaufaj temu, co niewidzialne. To zupełnie wykracza poza wszelką logikę.
Poruszam ten temat z ważnego powodu. Oto właśnie teraz na całym świecie całe rzesze wierzących
opuszczają ramiona w zniechęceniu. Lud Boży przechodzi przez próby, zmagania, cierpienie i różnego
rodzaju zamęt. Prawda jest taka, że wszyscy będziemy musieli stawiać czoła zniechęceniu w naszym
życiu. A jednak wierzę, że jeśli zdołamy zrozumieć naturę wiary  jej irracjonalny, nielogiczny
charakter  odnajdziemy pomoc potrzebną do przetrwania.
Rozważmy wiarę, której Bóg oczekiwał od Noego. Noe żył wśród pokolenia, które straciło
wszelkie zahamowania. Trudno byłoby wyobrazić sobie pełnię zła, wśród którego żył ten człowiek:
przemoc i morderstwa były na porządku dziennym. Z olbrzymów narodzili się  mocarze . Ludzi
opanowała taka podłość, że Bóg nie mógł już więcej tego znieść. Postanowił:  Dosyć! Koniec tego
samozniszczenia. To musi się skończyć.
Powiedział do Noego:  Zamierzam zniszczyć wszelkie ciało. Ale ocalę ciebie i twoją rodzinę. Dlatego
chcę, abyś wybudował arkę. Chcę, abyś zgromadził w niej wszystkie gatunki zwierząt, po jednej parze
z każdego. W czasie, gdy będziesz wykonywał te prace udzielę mieszkańcom ziemi 120 lat
miłosierdzia, a potem ześlę deszcz, który będzie padał nieprzerwanie przez 40 dni i nocy. Nastanie
wielka powódz i zetrze z ziemi wszelką żywą istotę. Następnie Bóg przeszedł do wyznaczenia
wymiarów arki  jej długości, szerokości i głębokości  w każdym szczególe.
Wyobraz sobie konsternację Noego towarzyszącą próbie uchwycenia tego, co usłyszał. Bóg zamierzał
zesłać kataklizm, który miał zniszczyć całą ziemię, a wszystko, co Noe usłyszał na ten temat,
zawierało się w tych krótkich słowach zesłanych z nieba. Miał po prostu przyjąć je przez wiarę, bez
otrzymywania dodatkowych instrukcji przez 120 lat.
Pomyśl tylko, czego ta wiara żądała od Noego. Otrzymał gigantyczne zadanie wybudowania
ogromnej arki, zaś w międzyczasie musiał nadal żyć w niebezpiecznym, pełnym przemocy świecie.
Otaczali go olbrzymi, mordercy i sceptycy, którzy obserwowali każdy jego ruch. Jestem pewien, że
drwili z niego w ciągu wielu lat budowania arki. I w całej swojej zatwardziałości pewnie grozili mu
śmiercią. A jednak wiara żądała od tego męża Bożego, by zachowywał swoje serce  pełne bojazni
(zob. Hebr. 11:7). Musiał trwać w wierze, gdy cały świat wokół niego tańczył, biesiadował i pogrążał
się w zmysłowości.
Krótko mówiąc, Bóg mu powiedział:  Noe, musisz ufać Mojemu słowu. Proszę cię, żebyś był Mi
posłuszny bez żadnych wymówek. Jeśli kiedykolwiek zaczniesz mieć wątpliwości albo zechcesz się
poddać, wróć do tego, co powiedziałem do ciebie. Nie daję ci żadnego innego dowodu, a jedynie Moją
obietnicę i to wyłącznie na niej musisz polegać .
Jakie to sprzeczne z logiką! Na pewno były chwile, gdy Noego ogarniało zniechęcenie; zarówno
zewnętrzne jak i wewnętrzne. Nie wiemy ile dni spędził w takim stanie. Ileż to razy może myślał:
 Przecież to takie głupie. Skąd mogę wiedzieć, że to był głos Boży? Jednak Noe zrobił tak, jak kazał
Bóg. Ufał otrzymanemu słowu przez ponad sto lat. Dlatego przez swoje posłuszeństwo, jak mówi
Pismo:  Noe odziedziczył usprawiedliwienie, które jest z wiary [Hebr. 11:7].
Rozważmy teraz przykład Abrahama. Bóg powiedział do tego człowieka:  Wyjdz z ziemi swojej .
Na pewno Abraham się zastanawiał:  Ale dokąd Panie ? Bóg odpowiedziałby zwyczajnie:  Nie powiem
ci. Po prostu idz .
To również nie ma wiele wspólnego z logiką. Dla każdej myślącej istoty takie żądanie byłoby całkiem
niedorzeczne. Spróbuję to zilustrować na przykładzie pytania skierowanego do każdej
chrześcijańskiej żony: gdyby twój mąż wrócił do domu pewnego dnia i powiedział:  Kochanie, pakuj
walizki. Wyprowadzamy się , rzecz jasna chciałabyś wiedzieć dlaczego, dokąd, co się stało, itd. Ale
oto jedyna odpowiedz, jaką otrzymujesz:  Nie wiem. Wiem tylko, że Bóg tak powiedział. Nie znasz
sensu ani powodu takiego żądania. W tym po prostu nie ma logiki.
A jednak to właśnie taką niedorzeczną wskazówką kierował się Abraham.  Przez wiarę usłuchał
Abraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie
wiedząc, dokąd idzie [Hebr.11:8]. Abraham spakował rodzinę i wyruszył nie znając kresu swej
wędrówki. Wszystko, co wiedział, to krótka instrukcja, której udzielił mu Bóg:  Idz Abrahamie, a Ja
będę z tobą. Żadne zło cię nie dosięgnie. Wiara wymagała od niego działania wyłącznie na podstawie
tej obietnicy.
Pewnej gwiazdzistej nocy Bóg powiedział Abrahamowi:  Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz
je policzyć! I rzekł do niego: Tak liczne będzie potomstwo twoje (zob. I Mojż. 15:5]. Abraham musiał
potrząsnąć na to głową. Był już stary, podobnie jak jego żona, Sara. Dawno temu minął już czas,
kiedy mogliby mieć dziecko. Ale oto w tej chwili dostaje obietnicę, że będzie ojcem wielu narodów. A
dowód? Tylko słowo z nieba:  Ja jestem Pan [I Mojż. 15:7].
Jednak Abraham usłuchał. I Biblia mówi o nim tak samo, jak o Noem:  Wtedy uwierzył Panu, a On
poczytał mu to ku usprawiedliwieniu [I Mojż. 15:6]. Kolejny raz jesteśmy świadkami czegoś
niezrozumiałego. Jednak wiara tego człowieka poczytana mu jest ku usprawiedliwieniu.
Przyjrzyjmy się teraz dzieciom Izraela i próbom, jakim poddał ich Bóg. Wyzwolił ich z niewoli
faraona, aby zaraz potem znalezli się w potrzasku nad Morzem Czerwonym. Z jednej strony otaczały
ich góry, zaś z tyłu szybko zbliżała się armia faraona. Sytuacja była beznadziejna, na ludzki rozum
bez wyjścia. Ich serca łomotały chyba ze strachu na odgłos rydwanów i koni wzbudzających tumany
kurzu.
Mimo iż znam wynik tej sytuacji, moja stara natura ma ochotę pospierać się z Bogiem:  To chyba nie
jest w porządku, Panie. Jakie to bolesne dla tych wszystkich rodzin z dziećmi. Utknęli na tym odludziu
bez tratw czy łodzi, zastanawiając się, co robić. Przecież jednej nocy zabiłeś Panie wszystkich
pierworodnych Egiptu. Czy więc nie mogłeś zniszczyć tych żołnierzy na pustyni? Co za różnica, czy
ich utopisz czy zabijesz zanim zbliżą się do morza? To takie bezsensowne: dzieci płaczą, mężczyzni i
kobiety drżą z przerażenia. Przecież Cię usłuchali, a mimo to pozwoliłeś, żeby to na nich przyszło. Po
co to wszystko ?
Musimy zmierzyć się z bezspornym faktem  sam Bóg doprowadził ich do tego momentu, a cała ta
sytuacja jest pozbawiona logiki i zupełnie bez sensu. Bóg po prostu oczekiwał od nich wiary w słowo,
które już wcześniej do nich posłał:  Będę nieść was na swoich ramionach i przeprowadzę was przez
pustkowie. Żaden wróg nie podniesie na was ręki, bo Ja będę z wami. Macie tylko wytrwać i oglądać
zbawienie Pana.
Chcę was o coś zapytać: Iluż to z nas dzisiaj stałoby tam z drżeniem i płaczem, tak samo jak Izraelici?
Jeśli jesteśmy szczerzy, to przyznamy, że w taki właśnie sposób reagujemy obecnie w większości
naszych kryzysów. Czy stan naszego serca nie jest podobny?
Mówiąc wprost, wiara jest bardzo wymagająca. Żąda od nas posłuszeństwa raz posłanemu słowu, bez
żadnych dodatkowych wskazówek. Nie ma znaczenia jak wielkie są nasze przeszkody, jak niemożliwe
do pokonania okoliczności. Mamy wierzyć Jego słowu i działać na jego podstawie. Bóg powiada:  Moja
obietnica jest wszystkim, czego potrzebujecie .
Uważam, że nic się nie zmieniło od czasów patriarchów.Tak samo jak każde pokolenie przed nami,
my też nieraz zadajemy pytania:  Panie, dlaczego staję przed tą próbą? Przekracza to moje
zrozumienie. Już tyle bezsensownych sytuacji dopuściłeś w moim życiu. I dlaczego nie ma
wyjaśnienia na to wszystko, przez co przechodzę? Dlaczego moja dusza jest taka udręczona przez tyle
ciężkich prób?
Posłuchaj raz jeszcze  wymagania wiary są całkiem niewytłumaczalne dla ludzkości. Jak więc Pan
odpowiada na nasze wołania? Otóż posyła Słowo, przypominając nam o swoich obietnicach. I mówi:
 Po prostu usłuchaj mnie. Zaufaj mojemu Słowu, które ci dałem . On nie akceptuje wymówek ani
nieposłuszeństwa, bez względu na to jak niemożliwe mogłyby się wydawać wszystkie okoliczności.
Proszę, nie zrozum mnie zle. Nasz Bóg jest kochającym Ojcem i nie dopuszcza pochopnie i
bezmyślnie do cierpienia swoich dzieci. Wiemy, że dysponuje wszelkimi środkami i mocą, aby
odsunąć od nas każdy problem czy cierpienie. Może zwyczajnie wypowiedzieć jedno słowo, aby nas
wybawić od wszelkich prób i zmagań.
Ale prawda jest taka, że Bóg nie zamierza nas informować jak i kiedy wypełni swoje obietnice
względem nas. Dlaczego? On nie jest nam winien wyjaśnienia, skoro już dał nam swoją odpowiedz.
Dał nam wszystko, czego potrzebujemy do życia i pobożności  mamy to w Jego Synu, Jezusie. On
jest wszystkim, czego potrzebujemy w każdej sytuacji, w jakiej życie nas stawia. A Bóg zawsze będzie
stał za swoim słowem, które już raz nam objawił:  Moje słowo jest w twoim zasięgu. Moje obietnice są
tak i amen dla wszystkich, którzy wierzą. Więc polegaj na Mym Słowie, wierz i bądz mu posłuszny.
Biblia mówi, że Izrael dziesięć razy  drażnił Pana na pustyni. Czym było to drażnienie? Wydarzyło się
dziesięć sytuacji, w których Izraelici stanęli przed wielkim testem. Raz za razem stawiani byli w wobec
okoliczności, które wydawały się nie do przejścia. Może nieraz się zastanawiałeś, tak jak ja, czemu to
miało służyć.
W każdym z tych przykładów Bóg chciał wzbudzić w swym ludzie promyk wiary. Szukał choćby małej
jej miary, na której mógłby budować. Pragnął wobec całego świata dać świadectwo wierności wobec
swego wybranego ludu. To sam Izrael miał być tym świadectwem. W skrócie Bóg mówił:  Kiedy
stawiam mój lud w ciężkich sytuacjach, oczekuję, że będą postępować w oparciu o Moje obietnice,
które im dałem. Moje słowo jest życiem dla wszystkich, którzy wierzą i chcę aby to przesłanie było
głoszone i manifestowane wobec zgubionego i ginącego świata.
Izrael otrzymał dostęp do tego Słowa jeszcze przed tymi wydarzeniami. Bóg już wcześniej im
zapowiedział:  Wyprowadzę was z niewoli do kraju mlekiem i miodem płynącego. Nikt już nie
podniesie na was ręki, bo  Jestem, który jestem będzie z wami. Żadna Moja obietnica nie zawiedzie.
To samo dotyczy ludu Bożego dzisiaj. Dopóki ziemia istnieje, Boże obietnice są niezmienne:
 Wyprowadzę was z ucisku. Ufajcie wielkiemu  Jestem, który jestem .
Oto dlaczego Bóg, pełen nieskończonej cierpliwości, traci ją w obliczu niewiary swoich dzieci. W Liście
do Hebrajczyków czytamy:  Albowiem niektórzy usłyszawszy, rozdrażnili Pana [Hebr. 3:16 BG]. Co
takiego usłyszeli ci ludzie? Usłyszeli Słowo Boże  obietnice ochrony, prowadzenia i dobroci. Jednak
zamiast zaufać temu słowu, za każdym razem koncentrowali się na swojej beznadziejnej sytuacji. W
ten sposób pozwolili, by niewiara opanowała ich serca. Bóg odpowiedział na to:  ... Przysiągłem w
gniewie moim: Nie wejdą do odpocznienia mego [Hebr. 3:11].
Ci ludzie oczekiwali czegoś racjonalnego. Chcieli oprzeć się na czymś, czego mogliby dotknąć,
zobaczyć i poczuć. Chcieli, żeby Bóg dokładnie określił drogę, którą mieli przebyć. Ale to nie jest
wiara. Wiara mówi:  Bóg dał mi obietnicę. Będę żyć i umrę w oparciu o nią. Nie ważne, ile to będzie
kosztowało  stawiam wszystko, całe moje życie, na szalę Jego Słowa.
List do Hebrajczyków stawia pytanie:  Do kogo miał wstręt przez czterdzieści lat? Czy nie do tych,
którzy zgrzeszyli, a których ciała legły na pustyni? A komu przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia
jego, jeśli nie tym, którzy nie wierzyli? Widzimy więc, że nie mogli wejść z powodu niewiary [Hebr.
3:17-19].
Prawda jest taka, że każda z tych ciężkich prób w końcu minęła i Bóg wybawił ich z każdej opresji. Ale
ci sami Izraelici, którzy doświadczyli Bożej dobroci, pomarli na pustyni. Dlaczego? Wraz z każdą
próbą, narzekali i zatwardzali swoje serce, odwracając się od wiary.
A co z tobą? Czy jesteś może teraz w jakimś strasznym miejscu, tak jak niegdyś Izrael? Czy
odczuwasz pustkę? Czy wydaje ci się, że jesteś pozbawiony nadziei, odarty ze wszystkiego?
Wszystkim, którzy przechodzą przez ciężką walkę, chcę powiedzieć, że to minie. Czego więc Bóg
oczekuje od ciebie pośród tego wszystkiego?
Może smucisz się, cierpiąc w bólu i zmaganiach, którym, jak by się wydawało, nie ma końca. Jesteś
przygięty do ziemi, bardziej zniechęcony niż kiedykolwiek wcześniej, a twoi przyjaciele ci mówią: 
Nie płacz i nie lamentuj. To nie jest manifestacja wiary. Ale sprawa wygląda inaczej  jeśli masz
wiarę, to jesteś też zdolny do płaczu. Nie da się uniknąć bólu. We łzach jest też kojąca moc. Twój żal
nie ma nic wspólnego z tym, czy ufasz Bożemu Słowu.
Czasem może się zastanawiasz:  Panie, co złego zrobiłem? Jaki grzech popełniłem? Czy to Twój sąd?
Może nawet masz chęć wyzywająco zawołać:  Dlaczego na to pozwoliłeś? Panie, co takiego zrobiłem,
że zezwoliłeś na to wszystko? Chcę ci powiedzieć, że Bóg daje ci czas na takie pytania. Pozwala, by
twoje ciało przeszło przez spazmy rozpaczy.
Następnie Pan przychodzi wreszcie i mówi:  Miałeś prawo przeżywać to w taki sposób. Ale nie masz
powodu, żeby Mnie oskarżać lub wątpić we Mnie. Dałem ci obietnicę. Naprawdę dałem ci wszystko,
czego potrzebujesz. Musisz teraz przyjąć tę obietnicę. Jeśli to zrobisz, Moje Słowo stanie się dla ciebie
życiem. Ono przyniesie ci uzdrowienie większe niż jakiekolwiek lekarstwo, skuteczniejsze niż morze
łez.
W całej Biblii odnajdujemy Bożych mężów i niewiasty, którzy przeżywali głębokie rozterki ducha i
duszy.Raz po raz psalmista pyta:  Dlaczego moja dusza jest przygnębiona? Czuję się bezsilny i
zapomniany. Jest we mnie tyle niepokoju. Dlaczego czuję taką bezradność w tym ucisku? Te pytania
towarzyszyły nieraz wielu tym, którzy kochali Boga i służyli Mu.
Wezmy za przykład bogobojnego Eliasza. Widzimy go jak siedzi pod krzakiem jałowca i prosi Boga,
żeby go zabił. Jest w stanie takiej depresji, że stracił wolę życia. Spoglądamy też na sprawiedliwego
Jeremiasza pogrążonego w rozpaczy. Prorok tak woła:  Panie, zwiodłeś mnie. Kazałeś mi prorokować
o tym wszystkim, ale nic z tego się nie spełniło. Nic innego nie robię w swoim życiu poza szukaniem
Ciebie. A oto jaką mam zapłatę. Już nie będę wypowiadał Twojego imienia.
Każdy z tych sług miał chwilowy atak zwątpienia, ale Pan rozumiał ich stan w sytuacji chaosu i
zwątpienia. Po jakimś czasie zawsze wskazywał im drogę wyjścia. Pośrodku ich udręki Duch Święty
kierował na nich swoje światło, zaś Pismo przytacza ich historie jako przykład dla nas.
Rozważmy świadectwo Jeremiasza o tym, jak wyszedł z tego dołu:  Ilekroć pojawiały się twoje słowa,
pochłaniałem je; twoje słowo było mi rozkoszą i radością mego serca, gdyż twoim imieniem jestem
nazwany, Panie, Boże Zastępów [Jer. 15:16]. Podobnie zaświadcza Dawid:  Pamiętałem twoje
Słowo , zaś Eliasz wyznaje:  Twoje Słowo przyszło do mnie. W jakimś punkcie każdy z tych mężów
Bożych przypominał sobie Słowo Boże, które stało się ich radością i wydzwignęło ich z dołu.
Prawdą jest, że przez cały czas ich zmagań Pan był tuż obok, czekając. Słyszał ich wołanie, ich ból i
rozpacz. Po jakimś czasie mówił do nich:  Już się wypłakałeś i wyżaliłeś. Teraz chcę, abyś Mi zaufał.
Czy wrócisz do Mego Słowa? Czy oprzesz się na obietnicy, którą ci dałem? Jeżeli tak, wówczas Moje
Słowo cię przeprowadzi .
Nie ma znaczenia, w jaki sposób doszło u nas do tak opłakanego stanu. Czasem to Bóg doprowadza
nas do końca naszych możliwości, czasem to atak wroga, tak jak to było z Jobem. Innym znów razem
odzywa się ciało  czy to przez pokusę, czy psychiczną lub fizyczną próbę. W gruncie rzeczy nie ma
większego znaczenia, co jest przyczyną. Liczy się tylko to, w jaki sposób z tego wyjdziemy. A wyjście
jest tylko jedno  Słowo Boże.
Duch Święty, w swojej wierności, chce do nas mówić. Daje nam znać, kiedy czas już odłożyć na bok
wszystkie zwątpienia i pytania, ale jeżeli Mu odmówimy i nie powrócimy do zaufania Jego obietnicom,
by stały się radością naszego życia  niewiara wkradnie się na dobre. Z czasem będzie twardnieć jak
beton i wówczas możemy wpaść w nowy dół, z którego już nigdy nie wyjdziemy. Każda nasza myśl o
Bogu będzie twarda i oskarżycielska, zamiast pełna ufności, a Jego gniew skierowany jest przeciwko
tym, którzy odrzucają ufność w Jego Słowo.
W Nowym Testamencie odkrywamy coś, co musi być najbardziej niedorzecznym żądaniem wiary,
jakie Bóg kiedykolwiek postawił przed ludzkością.Przez całe stulecia Żydzi oczekiwali na przyjście
Mesjasza. Wierzyli, że wybawiciel Izraela będzie królem przychodzącym w majestacie i mocy, by
ustanowić władzę w Jerozolimie. Miał być potężnym wybawcą dowodzącym niewidzialną armią. Miał
złamać jarzmo okupacji rzymskiej, a następnie obalić wszelką pozostałą na ziemi władzę.
Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie to ogromne oczekiwanie, które żywił każdy Żyd w związku z
obiecanym przyjściem Zbawiciela? On miał uzdrowić każdą chorobę, zabrać wszelki ból, uwolnić
biednych od ich nędzy i dać ludziom to, czego pragnęło ich serce. On uczyniłby Izraela wielkim,
zamożnym narodem. A wszystko to miał uczynić przez niewiarygodny pokaz swej mocy.
Czy zatem Mesjasz przybył właśnie w taki sposób? Wiemy, że nie. Urodził się w stajni, choć było tyle
innych miejsc, zaś historia Jego narodzin jest najbardziej nielogiczna i niedorzeczna ze wszystkich. Ten
Mesjasz nie miał ziemskiego ojca. Został poczęty w sposób niepokalany, przez Ducha Świętego i
ukryty w łonie dziewicy. Jego przybycia nie ogłosiły potężne trąby, ale stary kapłan i prorokini w
podeszłym wieku. Oboje oznajmili po prostu:  Ten jest wyczekiwanym Mesjaszem Izraela. Wierzcie w
Niego, bo On jest Bogiem.
O kim właściwie mówili ci dwoje? O zwykłym mieszkańcu Nazaretu, cieśli. Kiedy Jezus pojawił się na
scenie, mówili:  Chwileczkę, znamy rodziców tego człowieka. Możliwe, że ktoś nawet powiedział:
 Józef przyprowadził go kiedyś do nas do pomocy przy naprawie stołu . I jak ktokolwiek miał wierzyć,
że taki ktoś jest Mesjaszem? Zupełnie niedorzeczne.
Jezus nie podbudował swojego Majestatu potężną armią. Pojawił się zwyczajnie z dwunastoma
niewykształconymi uczniami o niskim statusie społecznym. Nie zostali wyszkoleni w teologii na
wysokim poziomie. Byli rybakami, najemnikami do różnych prac, ludzmi handlu. Jezus także nie
odbiegał od tego poziomu. Jak więc ktokolwiek mógł przyjąć, że był on autorytetem w dziedzinie
Słowa Bożego? Każdy wiedział, że prawdziwi przywódcy Izraela zasiadali u stóp Gamaliela, ucząc się
od tego najznakomitszego mędrca tamtych czasów. W międzyczasie ów syn cieśli nauczał na
pustkowiach i wzdłuż wybrzeża, a jego słuchaczami byli trędowaci, wdowy, prostytutki. Tym wszystkim
mówił:  Jestem Bogiem w ciele. Wierzcie we Mnie.
Wyobrazcie sobie reakcję któregoś z przywódców religijnych:  Ten człowiek staje w synagogach,
podając się za Mesjasza. Mówi, że jest posłany przez Boga, a przecież nie jest z królewskiego rodu,
ani nawet nie pochodzi od królów. Nie ma nawet miejsca, gdzie mógłby złożyć głowę. Wpada do
świątyni i wyrzuca naszych przekupniów. Świątynię nazywa domem swojego Ojca, ale nie wyjaśnia,
skąd ma taką władzę. Twierdzi nawet, że sam jest świątynią. Mówi, że był jeszcze przed Abrahamem.
Twierdzi, że jest żywą wodą, chlebem, który zstąpił z nieba, zarówno człowiekiem jak i Bogiem. Potem
posługuje się dziwacznym językiem, każąc nam spożywać Jego ciało i pić Jego krew. Mówi, że jeżeli
widzieliśmy Jego, to równocześnie widzieliśmy Ojca, a jeśli nie wierzymy w Niego, to także nie
wierzymy w Ojca. Jaki autorytet stoi jednak za tymi roszczeniami? Wyłącznie Jego słowo. Tak po prostu
przychodzi i mówi:  Wierzcie we Mnie .
Pomyślcie tylko, jak to było gdy ci przywódcy słyszeli następujące słowa Jezusa:  Kto słucha słowa
mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny... [Jan 5:24]. Protestowali, mówiąc do
Niego:  Ty sam o sobie świadczysz; świadectwo twoje nie jest prawdziwe [Jan 8:13]. Jezus jednak
odpowiadał im znowu, wydawałoby się, w dziwaczny sposób:  A przecież w zakonie waszym jest
napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest wiarygodne. Ja świadczę o sobie, a także Ojciec, który mnie
posłał, świadczy o mnie [Jan 8:17-18].
Ostatecznie Jezus nadaje wszystkiemu jednoznaczną perspektywę:  Dlaczego mowy mojej nie
pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego [Jan 8:43]. On mówił:  Nie potraficie
pojąć tego, co mówię, bo nie słyszycie Mojego Słowa . To samo jest dzisiaj prawdą w odniesieniu do
każdego wierzącego. Wszystko sprowadza się do jednego: zaufania Bożemu Słowu. Jego Słowo jest
naszym życiem i nadzieją.
Aż po dzień dzisiejszy Bóg traci cierpliwość wobec niewiary swojego ludu.Żyjemy w czasach, kiedy
Ewangelia jest głoszona z większym rozmachem, niż kiedykolwiek wcześniej. Jest ogromna liczba
kaznodziejów, książek, nawet ilość mediów prezentujących Ewangelię jest większa, niż kiedykolwiek.
A jednak nigdy dotąd nie było aż tyle frustracji, cierpienia i zamieszania w umysłach ludu Bożego.
Obecnie pastorzy głoszą swoje kazania w taki sposób, aby po prostu zebrać ludzi i pomóc im radzić
sobie z rozpaczą. Nauczają o Bożej miłości oraz cierpliwości i przypominają, że Bóg widzi nasze
chwile zniechęcenia. Mówi się nam:  Trzymaj się, nie zniechęcaj się. Nawet Jezus czuł się opuszczony
przez Ojca.
Nie mówię, że to coś złego  sam także o tym nauczam. Jednak jestem pewien, że istnieje jeszcze
inna przyczyna, dla której widzimy tak niewiele zwycięstwa i wybawienia  tym czymś jest niewiara.
Jest faktem, że Bóg przemówił w bardzo jasny sposób w tych naszych czasach ostatecznych. A oto
przesłanie tych słów:  Dałem wam już Moje Słowo  zakończone i kompletne. Stójcie teraz na jego
fundamencie.
Niech nikt wam nie wmawia, że doświadczamy głodu Słowa Bożego. Prawdą jest, że doświadczamy
głodu słuchania Słowa Bożego i posłuszeństwa wobec niego. Dlaczego? Wiara jest taka nieracjonalna.
Nigdy nie przychodzi do nas przez logikę czy rozum. Paweł nazywa to zwyczajnie:  Wiara jest ze
słuchania, zaś słuchanie przez słowo Boże [Rzym. 10:17]. Tylko w ten sposób prawdziwa wiara może
wzrosnąć w sercu każdego wierzącego. Wiara pochodzi ze słuchania Słowa Bożego  to znaczy
uwierzenia, zaufania i działania w oparciu o nie.
Chcę zakończyć wyimaginowaną rozmową pomiędzy Panem, a zniechęconym chrześcijaninem:
Chrześcijanin:  Panie, jestem przygnębiony i zniechęcony. Obiecałeś, że nie dopuścisz, abym niósł
ciężar ponad moje siły, bez drogi wyjścia. Ale w tej chwili jestem przytłoczony. Gdybyś tylko zechciał
mi wyjawić, o co w tym wszystkim chodzi.
Pan:  Daję ci moje Słowo:  Niech modli się do ciebie każdy pobożny w czasie niedoli, gdy wyleją
wielkie wody, do niego nie dotrą. Ty jesteś ochroną moją, strzeżesz mnie od ucisku, otaczasz mnie
radością wybawienia. Pouczę cię i wskażę ci drogę, którą masz iść; będę ci służył radą, a oko moje
spocznie na tobie [Ps. 32:6-8].
Chrześcijanin:  Panie, czuję się taki bezradny. Cała moja siła zanikła. Dręczą mnie lęki i zwątpienia.
Nie widzę przed sobą żadnego wyjścia. Przyszłość nie ma żadnych perspektyw.
Pan:  Daję ci moje słowo:  Oto oko Pana jest nad tymi, którzy się go boją, nad tymi, którzy
spodziewają się łaski jego, aby ocalić od śmierci dusze ich i podczas głodu zachować przy życiu.
Dusza nasza oczekuje Pana, On pomocą naszą i tarczą naszą [Ps. 33:18-20].
Chrześcijanin:  Panie, czasem wydaje mi się, że musiałem cię czymś obrazić. Czy to, co się dzieje, to
jakiś sąd nade mną? Czy to się kiedyś skończy?
Pan:  Daję ci moje Słowo:  Ten biedak wołał, a Pan słuchał i wybawił go z wszystkich ucisków jego.
Anioł Pański zakłada obóz wokół tych, którzy się go boją i ratuje ich. Skosztujcie i zobaczcie, że dobry
jest Pan: błogosławiony człowiek, który u niego szuka schronienia!
Oczy Pańskie patrzą na sprawiedliwych, a uszy jego słyszą ich krzyk... Wołają, a Pan wysłuchuje ich i
ocala ze wszystkich udręk... Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, ale Pan wyzwala go ze
wszystkich... Pan wyzwala duszę sług swoich i nie będą ukarani ci, którzy mu ufają
[Ps.34:7-9,16,18,20,23].
W tych trzech psalmach mamy wystarczająco dużo Słowa, aby wyjść ze stanu niewiary. Ponaglam
was teraz: usłyszcie je, uwierzcie w nie i działajcie na jego podstawie. A wreszcie  odpocznijcie w
nim. W ten sposób złożymy świadectwo o naszym wiernym Bogu w czasie każdej próby i ucisku.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2012 01 06 Nota na Rok Wiary
w obronie wiary 44 phtml
w obronie wiary 49 phtml
w obronie wiary 08 phtml
w obronie wiary 54 phtml (2)
w obronie wiary 26 phtml
Msza o nową ewangelizację na Rok Wiary
Londyńskie Wyznanie Wiary z 1689 r
Psalm wiary

więcej podobnych podstron