Tajemnice męskiej duszy Martin Pable, eSPe, Kraków 2009

background image
background image

PRZEDMOWA

O k o ł o dziesięć lat t e m u p o w i e r z o n o m i p r o w a d z e n i e rekolekcji

w Saginaw ( M i c h i g a n ) . P r z e d kilka pierwszych m i e s i ę c y n u d z i ł e m

się. Co prawda m i e l i ś m y d u ż o zajęć p o d c z a s weekendów, ale przez
resztę t y g o d n i a m i a ł e m zbyt d u ż o w o l n e g o czasu. N i e b y ł e m d o
tego przyzwyczajony.

P o d c z a s przerwy b o ż o n a r o d z e n i o w e j w y j e c h a ł e m d o W i s c o n -

sin i o p o w i e d z i a ł e m m o i m p r z y j a c i o ł o m , D i c k o w i i M a r g i e S c h w e -

bel, o r e k o l e k c j a c h . P o w i e d z i a ł e m im też, że n i e j e s t e m zbyt z a d o w o ­
lony. I c h o d p o w i e d ź z u p e ł n i e m n i e z a s k o c z y ł a : „ A m o ż e napiszesz
książkę?". Już d a w n o t e m u p o w i e d z i a ł e m sobie, ż e napiszę książkę
tylko p o d d w o m a w a r u n k a m i . P o pierwsze, jeśli n a d a n y t e m a t nie
b ę d z i e n a p i s a n e n i c — a l b o niewiele (dlaczego m i a ł b y m d o d a w a ć

j e s z c z e j e d n o d a n i e d o p e ł n e g o m e n u ? ) . P o drugie, m u s i a ł b y m m i e ć

sporą w i e d z ę n a d a n y t e m a t .

P o w i e d z i a ł e m o t y m D i c k o w i i M a r g i e , lecz o n i odpowiedzie¬

li: „ C ó ż , dlaczego n i e napiszesz o swoich d o ś w i a d c z e n i a c h zdoby¬
t y c h p o d c z a s rekolekcji dla m ę ż c z y z n ? " . T o p y t a n i e b y ł o oczywi¬
ste. P r z e z wiele lat p r o w a d z i ł e m rekolekcje dla m ę ż c z y z n w Rad¬
n e , w s t a n i e W i s c o n s i n , i s t w o r z y ł e m m a ł ą g r u p ę wsparcia dla tych,
k t ó r z y c h c i e l i p o g ł ę b i ć swoje życie d u c h o w e (nazwali siebie chło­

pakami Martyegó).

T a k w i ę c p o s i a d a ł e m p e w n ą w i e d z ę na t e m a t

męskiej d u c h o w o ś c i . C o więcej, n a t e n t e m a t n a p i s a n o rzeczywiście
niewiele. M o ż e nawet w ogóle n i c . . . Ja n a t o m i a s t c z u ł e m silną po¬

t r z e b ę , żeby w j a k i ś s p o s ó b p o m ó c t y m l u d z i o m . W r ó c i ł e m d o Sa-
ginaw, z a c z ą ł e m u w a ż n i e w s ł u c h i w a ć się w t o , z c z y m z m a g a l i się

u c z e s t n i c y rekolekcji, w t o , czego oczekiwali... Z a c z ą ł e m r o b i ć no¬
t a t k i . Na p o d s t a w i e t y c h n o t a t e k i m o i c h wcześniejszych doświad¬
c z e ń n a p i s a ł e m książkę pt. A Man and His God: Contemporary Małe
Spirituality

(1988).

5

background image

Książka u k a z a ł a się d r u k i e m w 1995 roku. P ó ź n i e j , za k a ż d y m

r a z e m , kiedy p r o w a d z i ł e m rekolekcje dla m ę ż c z y z n , p r o s z o n o m n i e
o kolejne e g z e m p l a r z e . T a k więc p o s t a n o w i ł e m napisać n a s t ę p n ą
książkę. T y m r a z e m z g r o m a d z i ł e m s p o r o n o w e g o m a t e r i a ł u , k t ó r y

b y ł o w o c e m m o i c h osobistych doświadczeń, j a k również przemy­
śleń i n n y c h a u t o r ó w piszących o d u c h o w y c h p o t r z e b a c h m ę ż c z y z n .
S t w o r z y ł e m r ó w n i e ż n o w y zestaw k o n s p e k t ó w p r z e z n a c z o n y c h n a
s p o t k a n i a rekolekcyjne.

O d dawna m a m ś w i a d o m o ś ć , ż e n i e j e s t e m zbyt o r y g i n a l n y m

myślicielem. M ó j d a r to raczej u m i e j ę t n o ś ć s y n t e z o w a n i a przemy¬
śleń i n n y c h ludzi. D l a t e g o w tej książce c z y t e l n i k znajdzie liczne od¬
niesienia do i n n y c h w s p ó ł c z e s n y c h autorów, z k t ó r y c h d z i e ł czerpa¬
ł e m . C h c i a ł b y m o b u d z i ć p o w s z e c h n e p r z e ś w i a d c z e n i e , ż e zaintere¬
sowanie m ę s k ą d u c h o w o ś c i ą to n i e przemijająca m o d a , ale powsta¬

j ą c a ś w i a d o m o ś ć , k t ó r a w p e ł n i rozwinie się d o p i e r o w przyszłości.

O d b i o r c y , d o k t ó r y c h c h c i a ł b y m trafić, t o m ę ż c z y ź n i , k t ó r z y

szukają w życiu czegoś więcej, k t ó r y m n i e wystarczają gry i zabaw¬
ki oferowane przez w s p ó ł c z e s n ą k u l t u r ę konsumpcyjną. Ta książ¬
k a odzwierciedla mój osobisty p u n k t w i d z e n i a (jestem k a t o l i k i e m ) ,
ale c h c i a ł b y m , by słowa te p r z e m a w i a ł y do wszystkich m ę ż c z y z n ,
n i e z a l e ż n i e od tego, na j a k i m są etapie swojej duchowej podróży.

O p r ó c z własnej tradycji teologicznej b a r d z o wiele z a w d z i ę c z a m
profesorowi R o b e r t o w i H i c k s o w i , f r a n c i s z k a n i n o w i R i c h a r d o w i
R o h r o w i oraz W s p ó l n o c i e A n o n i m o w y c h Alkoholików. P r z e d e

wszystkim j e d n a k wdzięczny j e s t e m wielu m ę ż c z y z n o m , k t ó r z y

otworzyli p r z e d e m n ą swoje dusze i podzielili się swoimi duchowy¬
m i d o ś w i a d c z e n i a m i .

A na k o n i e c s ł ó w k o na t e m a t samej p ł c i . C h o c i a ż moja poprzed¬

nia książka n a p i s a n a b y ł a dla m ę ż c z y z n , to j e d n a k o k a z a ł o się, że
kupuje ją t a k ż e wiele kobiet. „Większość z tego wszystkiego, co t a m

jest n a p i s a n e , m o ż n a o d n i e ś ć do życia każdego c z ł o w i e k a " — mó¬

w i ł y m i . B y ł e m zadowolony, słysząc te słowa, i m a m nadzieję, że

o k a ż e się to prawdą również t y m r a z e m .

M a r t i n Pable, k a p u c y n

R O Z D Z I A Ł PIERWSZY

CZY ISTNIEJE

MĘSKA DUCHOWOŚĆ?

Kiedy n a p i s a ł e m moją pierwszą książkę na t e m a t d u c h o w o ś c i m꿬
czyzny, często s ł y s z a ł e m p y t a n i e : „ C z y n a p r a w d ę istnieje coś takie¬

go j a k duchowość mężczyzny, a z a t e m coś, co r ó ż n i się od duchowo­
ści kobiety

7

.".

P y t a n i e jest prowokacyjne i s a m m u s i a ł e m się z n i m

z m a g a ć . C z ę s t o najlepsza o d p o w i e d ź , jakiej m o g ł e m wtedy udzielić,
b r z m i a ł a : „ N i e j e s t e m pewien". N i e n a p i s a ł e m książki z z a m i a r e m
p r o m o w a n i a idei, że istnieje o d r ę b n a , męska d u c h o w o ś ć . M o i m ce¬

lem b y ł o raczej n a p i s a n i e książki na t e m a t chrześcijańskiej ducho¬

wości, której o d b i o r c a m i mieli być m ę ż c z y ź n i .

Być m o ż e m ę ż c z y ź n i i k o b i e t y rzeczywiście w o d m i e n n y spo¬

sób przeżywają swoją d u c h o w o ś ć i doświadczają jej... To m ó g ł b y być
fascynujący projekt badawczy. Ale ja c h c ę po p r o s t u z w r ó c i ć uwagę
na t o : w dzisiejszych c z a s a c h wielu m ę ż c z y z n w n a s z y m społeczeń¬

stwie n a p r a w d ę prowadzi życie d u c h o w e , a j e s z c z e większa ich licz¬

ba poszukuje takiego życia. M o j e dowody na p o p a r c i e tego stwier¬

d z e n i a p o c h o d z ą z wielu ź r ó d e ł .

Z D E F I N I O W A N I E B Ó L U

Z a u w a ż a m , że m ę ż c z y ź n i stają się bardziej otwarci w kwestii tego,

co sprawia im ból. Jest to szczególnie z a u w a ż a l n e w p r z y p a d k u
m ę ż c z y z n po czterdziestce. W c z e ś n i e j faceci są zwykle zbyt zajęci

7

background image

swymi podbojami (w miejscu pracy, w sypialni, na boisku czy gdzie­
kolwiek indziej), żeby przyznać, że cierpią w jakikolwiek sposób.
Przyznać się do bólu — to nie w stylu luzaka czy macho. Robert Bly
parodiuje typowego młodego mężczyznę, który na pytanie: „Hej,

jak leci?" odpowiada: „Świetnie, Jack! Porzuciło mnie osiem kobiet,

a dwie ostatnie nawet mnie biły — ale jest świetnie!".

Niemniej, jeśli zbierze się grupę mężczyzn i zbuduje odpowied­

nią atmosferę zaufania, wówczas opadają wszystkie bariery ochron­
ne i na wierzch wypływa doświadczenie bólu. Jedną z przyczyn ta­
kiego doświadczenia jest presja osiągnięć, sukcesów, chęć pięcia się
w górę po drabinie kariery, nabywania nowych dóbr i symboli sta­
tusu. Co z ciebie za mężczyzna, jeśli szybko nie awansujesz? Przez
pewien czas wyścig ten może być nawet emocjonujący, ale w końcu
cena staje się nadzwyczaj wysoka: zmęczenie, choroby wynikające
ze stresu, zaniedbywanie relacji osobistych. Pojawia się uporczywe
powracające pytanie: jaki jest cel tego wszystkiego?

Inne źródło bólu u mężczyzn to różne sprzeczne komunikaty,

jakie generuje nasza kultura. Ciekawy artykuł zatytułowany: Po­

dwójne więzy u mężczyzn

wylicza czternaście takich elementów, ale

ja wymienię tylko kilka z nich.

Więzy Uczuciowe. Jeśli mężczyzna okazuje swe uczucia, jest
uznawany za słabego, niedojrzałego, zniewieściałego; jeśli za­
chowuje emocje dla siebie, uważa się go za skrytego, chłodnego,
i nieinteresującego.

Kariera. Jeśli mężczyzna ciężko pracuje i wciąż pnie się w górę,
może być postrzegany jako zaniedbujący rodzinę pracoholik;

jeśli nie bierze udziału w wyścigu szczurów i chce skoncentro­
wać się na sobie i na rodzinie, będzie lekceważony przez kole­

gów i zwierzchników, a rodzina być może będzie miała mu za
złe, że przynosi do domu za mało cukierków.

Wychowanie Dziecka. Jeśli mężczyzna pozwala żonie odgry­
wać główną czy wyłączną rolę w wychowaniu dziecka, będzie
postrzegany jako nieczuły i niezainteresowany potomstwem;

jeśli w aktywny sposób wciela się w rolę ojca, może spotkać się

z zarzutem, że w ten sposób tworzy podziały.

8

Autonomia. Jeśli mężczyzna stara się być niezależny i samo­
dzielny (zgodnie z tzw. mistyką macho), może odpychać innych
od siebie i skończyć w samotności oraz izolacji; jeśli prosi o po­
moc i potrzebuje innych, powiedzą mu, że jest mało męski.

Zdrowie. Jeśli mężczyzna przywiązuje wagę do swojego ciała
i odpowiednio troszczy się o siebie, może być postrzegany jako
rozczulający się nad sobą hipochondryk; jeśli ignoruje dostrze­
gane symptomy choroby i lekceważy dobre nawyki zdrowotne,
wówczas naraża się na poważne dolegliwości albo załamanie
psychiczne.

Sam Keen trafnie podsumowuje dezorientujące i sprzeczne komu­
nikaty, jakie mężczyźni otrzymują od współczesnej kultury.

Zapytaj któregokolwiek mężczyznę: „Jak to jest być dziś mężczy­
zną? Czy czujesz, że męskość jest szanowana, poważana, celebro­
wana?". Ci, którzy sięgną do swych najgłębszych odczuć, prawdo­
podobnie powiedzą ci, że czują się winni, poniżani, i atakowani.
Ale ich reakcje mogą być dość niejednoznaczne. Wielu mężczyzn
czuje się tak, jakby nocą walczyli w dżungli z niewidzialnym wro­
giem. Głosy z otaczających ciemności niosą wrogie wyzwania:
„Mężczyźni są zbyt agresywni. Zbyt słabi. Za bardzo wrażliwi. Za
bardzo macho. Zbyt opętani żądzą władzy. Za bardzo przypomi­
nają małych chłopców. Są zbyt płaczliwi. Zbyt gwałtowni. Mają
obsesję na punkcie seksu. Zbyt obojętni, żeby wykazywać troskę.
Zbyt zajęci. Za bardzo racjonalni. Zbyt zagubieni, by móc przewo­

dzić. Zbyt martwi, żeby czuć". I tak właściwie nie wiadomo, jacy
powinniśmy być (Keen 1991,6).

Inne źródło bólu dla wielu współczesnych mężczyzn to krytyka ze
strony niektórych feministek. Mężczyźni czują czasami, że są obwi­
niani za wszystko, co jest złe na świecie: za wojny, inflację, zbrodnię
i gwałty, za przemoc domową, gwałtownie rosnący wskaźnik roz­
wodów, nieślubne i porzucone dzieci, przemysłowe zanieczyszcze­
nie. Ból staje się jeszcze silniejszy, gdyż wielu mężczyzn musi przy­
znać, że ta krytyka jest w dużej mierze uzasadniona. To nie pomaga
im czuć się dobrze.

9

background image

K o l e j n y m ź r ó d ł e m b ó l u jest t o , c o R i c h a r d R o h r ( m i ę d z y in¬

n y m i ) n a z w a ł ojcowską raną. C h o d z i m i a n o w i c i e o t o , że wielu

w s p ó ł c z e s n y c h m ę ż c z y z n nigdy n i e d o ś w i a d c z y ł o p o z y t y w n y c h

i afirmujących relacji ze s w o i m i o j c a m i (czy w u j a m i albo i n n y m i
p o s t a c i a m i p e ł n i ą c y m i rolę ojca). T o p o z b a w i ł o ich zdrowej mę¬
skiej siły o r a z w z o r c ó w o s o b o w y c h . Szerzej opiszę tę r a n ę w kolej¬
n y m r o z d z i a l e .

B Ó L I D U C H O W O Ś Ć

B a r d z o ogólna definicja d u c h o w o ś c i m o g ł a b y wyglądać następują¬
co: wszystko, co pomaga nadać naszemu życiu sens i znaczenie. Du¬

c h o w o ś ć n i e k t ó r y c h ludzi jest r e z u l t a t e m ich dobrego, religijnego

w y c h o w a n i a . T a k daleko, j a k sięgają p a m i ę c i ą , zawsze czuli, że B ó g

jest blisko n i c h i starali się wcielać w życie n a u k ę C h r y s t u s a . Jed¬

n a k ż e dla wielu i n n y c h d u c h o w o ś ć w y n i k a z p o t r z e b y z n a l e z i e n i a

jakiegoś sposobu, by p o r a d z i ć sobie z b ó l e m . D o s k o n a ł y m przykła¬

d e m m o g ą być W s p ó l n o t y A n o n i m o w y c h Alkoholików. D w a n a ś c i e

K r o k ó w to bez wątpienia p r o g r a m d o t y c z ą c y sfery duchowej, zo¬
gniskowany w swej istocie na p o t r z e b i e o p a r c i a się na B o g u , aby
p o m ó g ł n a m O n p o r a d z i ć sobie z ż y c i e m p e ł n y m problemów. T a k

w i ę c wielu m ę ż c z y z n , którzy przyznają, że są u z a l e ż n i e n i od cze¬

gokolwiek — a l k o h o l u , narkotyków, pracy, seksu, życia w związku

— z n a l a z ł o z a r ó w n o u l e c z e n i e , j a k i d u c h o w o ś ć dzięki p r o g r a m o w i

D w u n a s t u K r o k ó w .

Ale W s p ó l n o t y A n o n i m o w y c h A l k o h o l i k ó w oraz i n n e tego

t y p u organizacje to n i e j e d y n e miejsca, w k t ó r y c h m ę ż c z y ź n i od¬
krywają d u c h o w o ś ć . C o r a z bardziej r o ś n i e liczba m ę ż c z y z n , k t ó r z y
wyjeżdżają na rekolekcje i r ó ż n e konferencje p o ś w i ę c o n e męskiej
t o ż s a m o ś c i , o s o b i s t e m u rozwojowi, p r o b l e m o m związanym ze stre¬
s e m i p o s z k i w a n i e m d u c h o w e g o z n a c z e n i a życia. R o b e r t Bly pro¬
wadzi p i ę c i o d n i o w e konferencje w c a ł y c h S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h .

Wilderness Retreats

(czyli Rekolekcje w głuszy) R o b e r t a R o h r a przy¬

ciągają c a ł e t ł u m y . Zazwyczaj zajęte są wszystkie miejsca. T a k ż e
moja p o s ł u g a rekolekcyjna dla m ę ż c z y z n cieszy się c o r a z większą
p o p u l a r n o ś c i ą .

N i e tylko rekolekcje i konferencje cieszą się p o w o d z e n i e m . . .

N i e k i e d y m ę ż c z y ź n i zbierają się w m a ł y c h g r u p k a c h , żeby dzielić
się w z a j e m n i e swoimi t r o s k a m i . P r z e z dwa lata co miesiąc spotyka¬
ł e m się z grupą 25-35 b i z n e s m e n ó w : wspólnie m o d l i l i ś m y się p r z e d
ś n i a d a n i e m i u c z e s t n i c z y l i ś m y w refleksji. G d y p o t e m w y j e c h a ł e m
z t a m t e g o m i a s t a , grupa s p o t y k a ł a się n a d a l , p o d p r z e w o d n i c t w e m
i n n e g o lidera. W wielu parafiach p o w s t a ł y grupy wsparcia czy wy¬
m i a n y doświadczeń dla m ę ż c z y z n . Wydaje się, że m ę ż c z y ź n i są bar¬

dziej s k ł o n n i dzielić się swoimi m y ś l a m i , u c z u c i a m i i doświadcze¬
n i a m i w m ę s k i m g r o n i e , niż w g r u p a c h m i e s z a n y c h . W czasie spo¬

t k a ń dla o b u p ł c i m ę ż c z y ź n i , z jakiegoś n i e z r o z u m i a ł e g o dla m n i e

względu, zazwyczaj usuwają się w cień i pozwalają k o b i e t o m prowa¬

dzić dyskusję. Istnieją oczywiście wyjątki, ale często w i d z i a ł e m t e n
ogólny t r e n d , co potwierdzają zresztą r ó w n i e ż i n n i obserwatorzy.

T o , co s k ł a n i a nas do o d n o w i e n i a życia d u c h o w e g o , to n i e tyl¬

ko osobisty b ó l czy r o z c z a r o w a n i e r o l a m i i o c z e k i w a n i a m i społe¬
czeństwa. Jest w nas też a u t e n t y c z n e p r a g n i e n i e p e ł n i . W s p ó ł c z e ś n i
m ę ż c z y ź n i często czują się r o z d a r c i w e w n ę t r z n i e oraz odizolowa¬
ni od otaczającego ich świata. To jest tak, j a k gdyby byli p o g r ą ż e n i

w s m u t k u po u t r a c i e Raju, gdzie m ę ż c z y ź n i i kobiety żyli w h a r m o ¬

nii ze sobą, z naturą, ze z w i e r z ę t a m i i z B o g i e m . M ę ż c z y ź n i p r a g n ą
znów c z u ć tę więź. To jest prawdziwy p o c z ą t e k drogi p o s z u k i w a n i a .

S ł o w o religia p o c h o d z i od ł a c i ń s k i e g o c z a s o w n i k a re-ligare, k t ó r y
o z n a c z a ' n i e u s t a n n y p r o c e s wiązania'. T a k więc religia p o w i n n a być

r o z u m i a n a j a k o tradycja w i e r z e ń i zwyczajów, k t ó r e wiążą nas ze
sobą, czyli czynią nas j e d n o ś c i ą , ł ą c z ą nas z B o g i e m , z d r u g i m czło¬

w i e k i e m i z naturą. N i e s t e t y n i e k i e d y instytucje religijne gubią się
w s z c z e g ó ł a c h prawa i r y t u a ł u , co czasem prowadzi do p o d z i a ł ó w ,

a n i e do p e ł n i . L e c z m ę ż c z y ź n i , nawet gdy o d c h o d z ą od religii rozu¬
m i a n e j w sposób i n s t y t u c j o n a l n y , zwykle nie t r a c ą swego pragnie¬
n i a d u c h o w o ś c i . P o s z u k i w a n i a trwają.

B a r d z o w y r a ź n i e u ś w i a d o m i ł e m sobie t e n fakt, kiedy rozma¬

w i a ł e m z dr. ł a n e m H a r r i s e m z University of W i s c o n s i n - M i l w a u -

kee. P o ł ą c z y l i ś m y kiedyś siły, żeby wspólnie p r z e p r o w a d z i ć rekolek¬
cje dla m ę ż c z y z n , p o d c z a s k t ó r y c h on p o d z i e l i ł się ze m n ą niektóry¬
m i w y n i k a m i swoich b a d a ń . P r z y p o m o c y a n k i e t i r o z m ó w H a r r i s
p r z e p r o w a d z i ł b a d a n i a n a grupie p o n a d 600 m ę ż c z y z n ; n i e k t ó r z y

10

11

background image

z n i c h to osoby praktykujące, ale wielu i n n y c h — nie. J e d n o z pytań,

j a k i e im z a d a ł , b r z m i a ł o : „W skali od 1 do 10, j a k w a ż n a w t w o i m

życiu jest d u c h o w o ś ć ? " . Kiedy p r z e a n a l i z o w a ł o t r z y m a n e d a n e , z e
z d u m i e n i e m stwierdził, że średni w y n i k to 8,7. W mojej o p i n i i te

d a n e statystyczne p o w i n n y na zawsze p o g r z e b a ć p o w s z e c h n y w na¬
szym s p o ł e c z e ń s t w i e m i t , że prawdziwi mężczyźni n i e są zaintereso¬

w a n i religią i że sprawy d u c h o w e to kobieca rzecz.

I n n e dowody... Z w r ó ć m y uwagę na f e n o m e n r u c h u Promise

Keepers

( D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c e ) . W 1990 r o k u grupa ewangelic¬

kich chrześcijan stwierdziła, że m ę ż c z y ź n i , k t ó r z y składają obietni¬

ce a p o t e m ich nie dotrzymują, są przyczyną b ó l u i n n y c h ludzi. L e c z
ci m ę ż c z y ź n i zobowiązali się, że b ę d ą dotrzymywać obietnice, a nie

je ł a m a ć . W czasie ich pierwszego w i e c u b y ł o ich tylko siedemdzie¬

sięciu pięciu. Ale z r o k u na r o k liczba r o s ł a . W 1993 roku b o i s k o do
futbolu w B o u ł d e r ( C o l o r a d o ) w y p e ł n i ł o pięćdziesiąt tysięcy m꿬
czyzn — przedstawicieli wszystkich w y z n a ń chrześcijańskich (albo

b e z w y z n a n i o w y c h ) . M o d l i l i się i g ł o ś n o śpiewali, s ł u c h a l i przemó¬
w i e ń a n i m a t o r ó w , s k ł a d a l i o b i e t n i c e , ż e b ę d ą r e g u l a r n i e m o d l i ć się,

studiować Biblię, a n g a ż o w a ć się w życie swoich r o d z i n , p o m a g a ć
k a p ł a n o m w ich pracy, p r o m o w a ć życie e t y c z n e i m o r a l n e , a t a k ż e

braterstwo z l u d ź m i i n n y c h w y z n a ń oraz i n n y c h ras. R o k później

na sześciu t a k i c h w i e c a c h z g r o m a d z i ł o się w c a ł y m kraju dwieście

trzydzieści tysięcy m ę ż c z y z n . Z kolei w r o k u 1995 o d b y ł o się trzy¬

naście wieców, w k t ó r y c h b r a ł o u d z i a ł p o n a d p ó ł m i l i o n a uczest¬
n i k ó w ! N i e k o n i e c z n i e p o p i e r a m wszystko t o , co g ł o s z ą Promise
Keepers,

ale nie m o ż n a lekceważyć tego duchowego r u c h u m ę ż c z y z n .

Jeszcze i n n y k a w a ł e k u k ł a d a n k i związany z m ę s k i m i poszuki¬

w a n i a m i d u c h o w o ś c i . P a t r i c k A r n o l d w swojej książce pt. Wildmen,

Wariors, and Kings

z a c h ę c a nas, by spojrzeć p o z a naszą p ó ł n o c n o ¬

a m e r y k a ń s k ą k u l t u r ę i zajrzeć do świątyń, klasztorów i s a n k t u a r i ó w
religii świata. Z n a j d z i e m y t a m , j a k m ó w i , „zdumiewającą różnorod¬
n o ś ć m ę ż c z y z n zagłębiających się w serce i w istotę swych religii".
W J a p o n i i m ę ż c z y ź n i studiują Z e n p o d p r z e w o d n i c t w e m wymaga¬

j ą c y c h m i s t r z ó w ; w Tajlandii m o r z e m n i c h ó w u b r a n y c h w szafra¬

n o w e szaty w n a b o ż n y m skupieniu siada przez posągiem B u d d y ;

w I n d i a c h m o ż n a z o b a c z y ć prawdziwy o c e a n m ę ż c z y z n pielgrzy¬

mujących do B e n a r e s ; w krajach m u z u ł m a ń s k i c h m ę ż c z y ź n i pięć

razy d z i e n n i e upadają na k o l a n a w m o d l i t w i e ; w J e r o z o l i m i e Ży­
dzi g o r ą c o m o d l ą się przez Ś c i a n ą P ł a c z u ; w P o ł u d n i o w e j D a k o c i e
m ę ż c z y ź n i z p l e m i e n i a L a k o t a m o d l ą się i oczyszczają p o d c z a s cere¬
m o n i a l n e g o o b m y c i a ; we F r a n c j i b r a c i a z e k u m e n i c z n e j w s p ó l n o t y

w Taize śpiewają c h w a ł ę Boga, a swoim p r o s t y m życiem o p a r t y m

na m o d l i t w i e oraz wzajemnej m i ł o ś c i przyciągają do siebie grupy
m ł o d y c h pielgrzymów z c a ł e g o świata. R o z p o c z y n a j ą c w ę d r ó w k ę
ku własnej d u c h o w o ś c i — j a k stwierdza A r n o l d — „ c z ł o w i e k do¬
ł ą c z a d o światowej symfonii m i l i o n ó w m ę s k i c h g ł o s ó w chwalących
Boga, ż a ł u j ą c y c h za swe grzechy, p r o s z ą c y c h o wizje, i szukających
p o m o c y na d r o d z e życia p e ł n e g o boleści. I dzieje się t a k od tysięcy
lat" (Arnold 1991, 72).

C Z Y M J E S T D U C H O W O Ś Ć ?

Wcześniej z d e f i n i o w a ł e m d u c h o w o ś ć j a k o wszystko, co pomaga nam

nadać naszemu życiu sens i znaczenie.

To j e d n a k zbyt ogólna defi¬

nicja. Ktoś m ó g ł b y postawić z n a k r ó w n o ś c i p o m i ę d z y p r o g r a m e m
D w u n a s t u Kroków, w i e r z e n i a m i N e w Age, i psychologią humani¬
styczną. Ja j e d n a k j e s t e m c h r z e ś c i j a n i n e m . W i e r z ę w Boga Ojca, j a k
również w B o g a - C z ł o w i e k a , Jezusa C h r y s t u s a . Myślę, że większość
z m o i c h czytelników t a k ż e jest c h r z e ś c i j a n a m i . N a s z a d u c h o w o ś ć

wypływa z c h r z e ś c i j a ń s k i c h prawd wiary. M a j ą c to na uwadze, mo¬

ż e m y na n o w o zdefiniować d u c h o w o ś ć j a k o ciągle dążenie, by wzra­

stać w relacji z Bogiem.

Przyjrzyjmy się z bliska tej definicji. P r z e d e wszystkim, ducho¬

w o ś ć to dążenie. N i e jest to więc tylko zbiór k o n c e p c j i światopo¬

glądowych czy wierzeń, k t ó r e m u s i m y n o s i ć w g ł o w i e . D u c h o w o ś ć
to z a r ó w n o wizja życia, j a k i z g o d n y z nią k o n k r e t n y sposób życia.

I n n y m i słowy, d u c h o w o ś ć t o wybór u k i e r u n k o w a n y n a d z i a ł a n i e .

W y z n a c z a o n a nie tylko k i e r u n e k naszego myślenia, ale również

p o d e j m o w a n a decyzji. Po drugie, d u c h o w o ś ć to ciągle dążenie. To
znaczy, że nie c h o d z i o coś, co kiedyś się s k o ń c z y i b ę d z i e gotowe,

j a k p r a c a czy j a k i ś projekt. Życie d u c h o w e to z a d a n i e , k t ó r e wypeł¬

n i a m y aż do chwili ś m i e r c i . P o d o b n i e j a k biblijne pojęcie nawró¬
c e n i a , t a k i d u c h o w o ś ć ma c h a r a k t e r d y n a m i c z n y i trwa przez c a ł e

12

13

background image

życie. I po t r z e c i e , c e l e m życia d u c h o w e g o jest rozwijanie naszej

więzi z B o g i e m . A z a t e m t e n , kto podejmuje walkę duchową, j u ż

na s a m y m p o c z ą t k u ma więź z B o g i e m ; z a d a n i e polega na t y m , by
tę więź rozwijać i p o g ł ę b i a ć , j a k każdą i n n ą relację. By m ó c to osią¬
g n ą ć , p o t r z e b n a jest dyscyplina duchowa, p r z e d e wszystkim czyta¬
nie P i s m a Świętego i osobista m o d l i t w a ( b ę d ę o t y m m ó w i ł w ostat¬
n i m rozdziale).

T e r a z j e d n a k c h c ę skupić się n a c z y m ś pilniejszym. J e d n ą

z przeszkód na d r o d z e do d u c h o w e g o rozwoju, j a k ą często spoty¬
k a m u m ę ż c z y z n , z k t ó r y m i pracuję, jest p r z e k o n a n i e , że „ n i e po¬
s i a d a m żadnej relacji z B o g i e m . N i e k i e d y ludzie nie są p r z e k o n a n i ,
że istnieje osobista więź p o m i ę d z y n i m i a B o g i e m . Myślą o ducho¬

wości, ograniczając się w y ł ą c z n i e do sfery t a k i c h p r a k t y k j a k modli¬

twa, c h o d z e n i e n a m s z ę , przystępowanie d o spowiedzi, p o m a g a n i e

sąsiadowi... N i e ma w t y m , oczywiście, n i c z ł e g o , n i e m u s i to jed¬
n a k o z n a c z a ć , iż dotykają o n i istoty d u c h o w o ś c i . P r a k t y k i religij¬
n e m o g ą w y n i k a ć z e z ł y c h motywacji: c h c ę u n i k n ą ć p i e k ł a , p r a g n ę
m i e ć dobre s a m o p o c z u c i e , zrobić d o b r e w r a ż e n i e n a sąsiadach, nie
m a m o c h o t y s ł u c h a ć z r z ę d z e n i a żony... Jeśli moje d o b r e u c z y n k i nie

wynikają z p o g ł ę b i o n e j relacji z B o g i e m , j e s t e m p o d o b n y do golfisty,

k t ó r y k o n c e n t r u j e się, by o d p o w i e d n i o p o c h y l i ć głowę, zgiąć prawe
k o l a n o i nadgarstki, ale z a p o m i n a o t y m , że c e l e m gry jest wbicie
p i ł e c z k i na pole i trafienie do d o ł k a .

D u c h o w o ś ć , w tradycji chrześcijańskiej, r o z p o c z y n a się od

Boga, a nie od mojego j a . P a t r z ą c od strony psychologii, powiemy, że
r o z p o c z y n a się o n a od nas, ale w t y m sensie, że w p e w n y m m o m e n ¬
cie z a c z y n a m y o d c z u w a ć naszą n i e k o m p l e t n o ś ć , naszą s a m o t n o ś ć ,
nasze wielkie o g r a n i c z e n i a , r o z c z a r o w a n i e t y m , co b ł y s z c z y i uwo¬
dzi, nasze p r a g n i e n i e czegoś czy kogoś, k t o m o ż e n a s prawdziwie

w y p e ł n i ć . Ś w i a d o m i e bądź n i e , poszukujemy Boga.

D o b r a N o w i n a zawarta w P i ś m i e Świętym, to c u d o w n a wiado¬

m o ś ć , że Bóg nas szuka. K i e d y A d a m i Ewa ukryli się w rajskim
ogrodzie, Bóg z a c z ą ł ich szukać. „ G d z i e j e s t e ś ? " — pyta Stwórca.
T a k j a k gdyby c h c i a ł powiedzieć: „Tęsknię za tobą". D e l i k a t n e py¬
t a n i e o b n a ż a g r z e c h i oszustwo, ale r o z p o c z y n a też p r o c e s ulecze¬
nia. Bóg m ó w i : „ C z y m o ż e m y p o r o z m a w i a ć ? C z y m o ż e m y z a c z ą ć

wszystko o d nowa?". T a d y n a m i k a o b e c n a jest n a wielu k a r t a c h

P i s m a Świętego, od historii o g r z e c h u p i e r w o r o d n y m do Jezusowej

przypowieści o zagubionej owieczce. Pojawia się również w scenie,
gdy Jezus m ó w i : „ O t o stoję u drzwi i k o ł a c z ę : jeśli k t o posłyszy mój
g ł o s i drzwi otworzy, wejdę do niego i b ę d ę z n i m w i e c z e r z a ł , a on ze

M n ą " (Ap 3,20). D r z w i to symbol ludzkiego serca. Z w r ó ć c i e uwagę,

k t o podejmuje inicjatywę. T o C h r y s t u s , k t ó r y p r z y c h o d z i , k o ł a c z ą c

do naszych drzwi i wołając nas. My m u s i m y otworzyć mu drzwi
naszego serca, a to m o ż n a zrobić tylko od środka. Tylko my, z wła¬
snej, n i e p r z y m u s z o n e j woli j e s t e ś m y w stanie to u c z y n i ć . L e c z jeśli
się odważymy, On wejdzie do środka i b ę d z i e j a d ł z n a m i p o s i ł e k .

W s p ó l n y p o s i ł e k n a Bliskim W s c h o d z i e jest s y m b o l e m szczególnej
przyjaźni. I z n ó w p o w r a c a m y do istoty d u c h o w o ś c i : do osobistego
związku z B o g i e m .

A z a t e m , Bóg zawsze wyciąga do nas rękę, zapraszając nas. To

pierwszy k r o k n a d r o d z e d u c h o w o ś c i . D r u g i r u c h zależy o d nas:
m o ż e m y zignorować z a p r o s z e n i e , albo o d p o w i e d z i e ć na n i e , anga¬
żując się w osobistą relacje z B o g i e m .

K i e d y m ó w i ę , ż e m o ż e m y z i g n o r o w a ć B o ż e z a p r o s z e n i e , nie

c h o d z i mi o t o , że m u s i to być nasza ś w i a d o m a decyzja. Przez więk¬
szość czasu, j a k sądzę, j e s t e ś m y po p r o s t u zbyt r o z t a r g n i e n i albo

zajęci, żeby d o s t r z e c , że Bóg z w r a c a się do nas. S ł y s z a ł e m kiedyś,

j a k A n t h o n y d e M e l l o t ł u m a c z y ł , ż e nasze s p o ł e c z e ń s t w o daje n a m

narkotyki

usypiające naszą d u c h o w ą czujność: d o b r a konsumpcyj¬

n e , r ó ż n e formy rozrywki, p r a c ę absorbującą nas bez reszty, pra¬
g n i e n i e atrakcyjnego wyglądu, p o t r z e b ę akceptacji, władzy. K i e d y
nasze z m y s ł y i w y o b r a ź n i a kierują się w y ł ą c z n i e w tę s t r o n ę , wów¬
czas rzeczywiście t r u d n o jest w g ł ę b i a c h naszych dusz usłyszeć wo¬
ł a n i e Boga.

P R Z E B U D Z E N I E

Ale w życiu wielu ludzi następuje przebudzenie. N i e k t ó r z y mężczyź¬

ni zawsze byli ś w i a d o m y m i i w i e r n y m i c h r z e ś c i j a n a m i . Z b u d o w a l i

więź z B o g i e m p o p r z e z m o d l i t w ę , c z y t a n i e Biblii, u c z e s t n i c t w o we

mszy świętej oraz i n n y c h s a k r a m e n t a c h . I c h d u c h o w o ś ć rozwijała
i w z m a c n i a ł a się, s t o p n i o w o i regularnie. I n n i m ę ż c z y ź n i przez c a ł e

14

15

background image

lata zadowalali się j e d y n i e z e w n ę t r z n y m i przejawami p r a k t y k i reli¬
gijnej, ale nie mieli p o c z u c i a bliskiej więzi z B o g i e m . A p o t e m któ¬
regoś d n i a przeczytali j a k ą ś książkę, usłyszeli k a z a n i e , wzięli u d z i a ł

w p o g a d a n c e na t e m a t Biblii, odbyli rekolekcje i odkryli niesamo¬
witą prawdę: m i ł o ś ć B o ż a , c u d a Ewangelii, rzeczywista o b e c n o ś ć

C h r y s t u s a w E u c h a r y s t i i to nie są tylko słowa. To g ł ę b o k i e prawdy,
k t ó r e mają m o c z m i e n i ć życie.

Jeszcze i n n i m u s z ą przeżyć dość g w a ł t o w n e p r z e b u d z e n i e : al¬

koholicy, którzy spadli n a s a m o d n o ; m ę ż c z y ź n i p o r z u c e n i przez
k o c h a n k i , k t ó r e u k a z a ł y i m ich wady c h a r a k t e r u ; m ę ż c z y ź n i , któ¬
rych kariery legły w g r u z a c h w p r o c e s a c h restrukturyzacji i reor¬
ganizacji ich firm; m ę ż c z y ź n i , k t ó r z y p r a c ę uczynili swoim b o g i e m
a p o t e m odkryli, że stracili przez to duszę; ludzie po u d a r z e albo za¬

wale serca; ci wszyscy, którzy gonili a m e r y k a ń s k i sen i w k o ń c u zo¬

stali o d a r c i ze z ł u d z e ń . W s p ó l n y wątek ł ą c z ą c y wszystkie te osoby
to u ś w i a d o m i e n i e sobie — n a g ł e bądź stopniowe — że w ich życiu
m u s i i s t n i e ć coś więcej. P o t a k i m d o ś w i a d c z e n i u ludzie zaczynają
z w r a c a ć uwagę na swój w e w n ę t r z n y świat, na to spokojne miejsce
w duszy, gdzie czeka na n i c h Bóg.

O S O B I S T E Z A A N G A Ż O W A N I E

N i e z a l e ż n i e od tego, j a k ą formę przybiera p r z e b u d z e n i e , n a s t ę p n y m
k r o k i e m jest osobiste zaangażowanie. M ó w i m y wtedy: „ P a n i e Jezu,

cokolwiek to znaczy, c h c ę Ci się p o d d a ć . N i e c h c ę żyć tylko dla siebie.

C h c ę , żebyś b y ł najważniejszą częścią mojego życia. Przyjmuję Twój

dar przyjaźni, i proszę C i ę , żebyś p o m ó g ł mi żyć tak, j a k Ty chcesz".

O b a w i a m się, że n i e k i e d y K o ś c i ó ł katolicki w niewystarczający

sposób p o d k r e ś l a ł d y n a m i k ę osobistego z a a n g a ż o w a n i a . Być m o ż e
byliśmy z a n a d t o zajęci p o p r a w i a n i e m liturgii, z m i a n ą organizacji

K o ś c i o ł a i m o t y w o w a n i e m ludzi do d z i a ł a n i a na rzecz sprawiedli¬

wości s p o ł e c z n e j . To wszystko jest bez wątpienia k o n i e c z n e , ale mu¬

simy uważać, byśmy nie zagubili istoty rzeczy. Biskup R a y m o n d
L u c k e r z N e w U l m ( M i n n e s o t a ) zauważył kiedyś, że katolików na¬
u c z o n o zasad i d o k t r y n , ale n i e n a u c z o n o ich r a d o ś c i p o s i a d a n i a
osobistej więzi z J e z u s e m C h r y s t u s e m .

Wszyscy z n a m y m ę ż c z y z n , k t ó r z y ciężko pracują i są odpowie¬

d z i a l n y m i , d o b r y m i o j c a m i r o d z i n . R e g u l a r n i e c h o d z ą n a m s z e
święte a nawet raz czy dwa razy w r o k u przystępują do spowiedzi.

Ale w ich religii n i e ma serca, nie ma e n t u z j a z m u . Religia jest dla

n i c h j a k oddzielna p r z e g r ó d k a , z której nigdy n i c nie przedostaje się
do i n n y c h p r z e g r ó d e k ich życia. I c h u d z i a ł w życiu parafii o g r a n i c z a
się do ustawiania stoisk p o d c z a s c o r o c z n e g o festiwalu. I c h wiedza
0 religii pozostaje na p o z i o m i e s z k o ł y podstawowej czy g i m n a z j u m .
C h ę t n i e u c z e s t n i c z ą w k u r s a c h , by lepiej wykonywać swoją p r a c ę ,
ale nigdy n i e myślą o z r o b i e n i u czegoś p o d o b n e g o w k o n t e k ś c i e swej

wiary chrześcijańskiej. Ci m ę ż c z y ź n i n a l e ż ą do wielkiej a r m i i nie¬

dzielnych katolików,

p o s ł u s z n i e w l o k ą c y c h się po d r o d z e prowadzą¬

cej do zbawienia.

W ł a ś n i e dlatego wielu m ę ż c z y z n m ó w i : „ M u s i być coś więcej".

1 mają rację. D u c h o w o ś ć p o w i n n a być ź r ó d ł e m energii i życiowej

siły, a nie kulą u nogi. Jezus p o w i e d z i a ł : „Ja p r z y s z e d ł e m po t o , aby

[owce] m i a ł y życie i m i a ł y je w obfitości" (J 10,10). M ę ż c z y ź n i zwie¬

rzali mi się z c u d o w n y c h rzeczy, j a k i e z a c z ę ł y im się p r z y d a r z a ć ,

kiedy otworzyli się na osobisty związek z B o g i e m . Z a c z ę l i dostrze¬
gać B o ż ą o b e c n o ś ć i m i ł o ś ć w n o w y sposób: „Myślę, że w i e d z i a ł e m

dużo na temat Boga — m ó w i ą — ale t e r a z znam Boga". Postrzegają
Jezusa C h r y s t u s a j a k o swego przyjaciela, k t ó r y idzie z n i m i , kieru¬

je n i m i w p o d e j m o w a n i u decyzji, w z m a c n i a ich w chwilach stresu.

Stwierdzają, że ł a t w o im p r z y c h o d z i r o z m a w i a ć z N i m w m o d l i t w i e .
S ł o w a P i s m a Świętego nabierają nowego, osobistego z n a c z e n i a . Za¬
miast m a r t w i ć się t a k b a r d z o swoimi p r o b l e m a m i , czują g ł ę b o k i
spokój i ufność, że B o ż a m o c im p o m o ż e . N a w e t ich o g r a n i c z e n i a

oraz b ł ę d y n i e wydają się j u ż t a k wielkie, p o n i e w a ż w g ł ę b i swego

jestestwa czują się k o c h a n i i a k c e p t o w a n i .

Ł Ą C Z Y Ć D U C H O W O Ś Ć Z Ż Y C I E M

U m o c n i o n y o b e c n o ś c i ą C h r y s t u s a i d a r a m i D u c h a Świętego, m꿬

czyzna jest gotów na czwarty krok: na stworzenie wizji i stylu życia

z g o d n e g o ze z o b o w i ą z a n i e m , j a k i e w y n i k a z życia duchowego. Za¬
m i a s t t r z y m a ć wszystko w o d d z i e l n y c h szufladkach, z a c z y n a ł ą c z y ć

16

17

background image

ich zawartość — najpierw w umyśle, p o t e m w swoich decyzjach. Z a ­
c z y n a zadawać sobie nowe p y t a n i a . Jak Bóg patrzy na t e n p r o b l e m ?
Jaki jest Jego s t o s u n e k do kwestii seksualności? Jak moja p r a c a wią­
że się z szerszym p l a n e m B o ż y m , p r z e z n a c z o n y m dla m n i e i dla

świata? Jak Bóg patrzy na moje m a ł ż e ń s t w o , na moje dzieci, na t o ,

j a k i m j e s t e m r o d z i c e m ? Czego uczy C h r y s t u s o ludzkich związkach

i o r a d z e n i u sobie z t r u d n y m i ludźmi?

Z a m i a s t opierać się na swoich w ł a s n y c h osądach i p r z e c z u c i a c h ,

m ę ż c z y z n a szuka o p a r c i a w m o d l i t w i e , w lekturze Biblii i w in¬
nych ź r ó d ł a c h d u c h o w y c h , a t a k ż e szuka rady u ludzi głębszej wia¬
ry. S t o p n i o w o z a c z y n a dostrzegać, że jego czyny i decyzje muszą
być spójne z wiarą. To w ł a ś n i e w t y m miejscu droga m o ż e stać się
t r u d n a : c z ł o w i e k m o ż e dojść d o wniosku, ż e m u s i d o k o n a ć z m i a n
w swoim stylu życia, jeśli c h c e być wierny nowej wizji. P e w i e n m ę ż ­

czyzna p o w i e d z i a ł mi kiedyś: „ D u c h o w o ś ć b y ł a fajna, d o p ó k i nie
u ś w i a d o m i ł e m sobie, że w t e n sposób daję B o g u prawo w y m a g a ć
ode m n i e czegoś więcej!".

P o s t a w m y sprawę b a r d z o j a s n o i wyraźnie. D u c h o w o ś ć to nie

gry a n i zabawy. D u c h o w o ś ć to t r u d n a dyscyplina.

W książce A Man and His God p o d k r e ś l a ł e m z n a c z e n i e trady¬

cyjnych form ascezy chrześcijańskiej, zwłaszcza m o d l i t w y i lektury

Biblii. N a s t ę p n i e s t a r a ł e m się powiązać d u c h o w o ś ć i p e w n e kluczo¬

we sfery życia mężczyzny: obraz samego siebie, p r a c a i wypoczy¬

nek, poszukiwanie m i ł o ś c i , m a ł ż e ń s t w o i r o d z i n a , rozwiązywanie
życiowych problemów.

O D M I E N N E P O D E J Ś C I E

W niniejszej książce c h c i a ł b y m z a p r o p o n o w a ć i n n e podejście, do

którego z a i n s p i r o w a ł m n i e p r o t e s t a n c k i minister, R o b e r t H i c k s .

W książce z a t y t u ł o w a n e j Masculine Journey H i c k s opisuje swój

u d z i a ł , j a k o gościa, w talk-show. P r o w a d z ą c y p r o g r a m z a d a ł mu py¬
t a n i e : „Więc k i m jest m ę ż c z y z n a ? " H i c k s p o c z u ł , ż e krąży w o k ó ł
t e m a t u , wycofuje się, cytuje i n n y c h pisarzy, z a k ł o p o t a n y faktem,

że nie m o ż e udzielić spójnej odpowiedzi. Zastanawiając się póź¬
niej n a d t y m p y t a n i e m , p r z y p o m n i a ł sobie sześć hebrajskich słów

określających m ę ż c z y z n ę . Są to słowa z P i s m a Świętego. Autor t e n

c z y t a ł kiedyś książkę pt. The Seasons of a Mans Life D a n i e l a L e -

v i n s o n a i s p o d o b a ł a mu się zawarta t a m idea, że m ę s k o ś ć jest roz¬

m a i c i e doświadczana w r ó ż n y c h p u n k t a c h drogi życia. D z i ę k i t y m
dwóm s p o s t r z e ż e n i o m H i c k s stworzył pojęcie podróży mężczyzny,
a używając sześciu hebrajskich słów, w s k a z a ł sześciu p u n k t ó w czy

też etapów duchowego rozwoju mężczyzny.

Przyjrzyjmy się teraz szybko t y m sześciu hebrajskim s ł o w o m

oraz odpowiadającym im e t a p o m życia. P r z e d s t a w i m y je tak, j a k to
z a p r o p o n o w a ł R o b e r t H i c k s .

'Adam {stworzony)

1

:

n i e stworzyliśmy się sami od siebie, lecz

o t r z y m a l i ś m y i s t n i e n i e dzięki stwórczej m o c y Boga. Na t y m opie¬
ra się nasza wielka g o d n o ś ć istot ludzkich: j e s t e ś m y stworzeni na
obraz Boga. Ale 'adam o z n a c z a również naszą słabość i śmiertel¬

n o ś ć ; n i e p o s i a d a m y p e ł n e j k o n t r o l i n a d n a s z y m życiem i n a s z y m
światem.

Zakar (Jalliczny):

p o d c z a s gdy 'adam m o ż e o d n o s i ć się z a r ó w n o

do mężczyzny, j a k i kobiety, zakar m ó w i o seksualnej o d r ę b n o ś c i
mężczyzny. M ę ż c z y z n a posiada fallus, ź r ó d ł o pozytywnej energii
seksualnej. T o ź r ó d ł o w y m a g a j e d n a k k o n t r o l i , z g o d n i e z p l a n e m
Bożym.

Gibbor (wojownik):

t e n aspekt m ę s k o ś c i związany jest z siłą,

walką i rywalizacją. Ta energia m u s i być skierowana ku w ł a ś c i w y m

c e l o m , gdyż w p r z e c i w n y m razie stanie się destrukcyjną siłą zarów¬
no w życiu j e d n o s t e k , j a k i s p o ł e c z e ń s t w a .

Enosh (zraniony):

prędzej czy później wojownik d o z n a r a n . Ży¬

cie m o ż e z r a n i ć m ę ż c z y z n ę na tysiące sposobów. T o , w j a k i sposób
radzi on sobie z tą raną, będzie m i a ł o g ł ę b o k i w p ł y w na jego rozwój
duchowy.

Tsh (władca):

to m ę ż c z y z n a dojrzały. On n a u c z y ł się j u ż pano¬

wać n a d swym d u c h e m , i jest w stanie sprawować w ł a d z ę dla dobra
w s p ó l n o t y — r o d z i n n e j , p r a c o w n i c z e j , obywatelskiej i kościelnej.
A j e d n o c z e ś n i e potrafi dzielić się w ł a d z ą i a u t o r y t e t e m , nie czując
przy t y m z a g r o ż e n i a dla swojej męskości.

1

K a t e g o r i e p o d a n e w n a w i a s a c h n i e s ą w i e r n y m t ł u m a c z e n i e m h e b r a j ­

s k i c h t e r m i n ó w , l e c z t e r m i n a m i z a p r o p o n o w a n y m i p r z e z H i c k a ( p r z y p . r e d . ) .

18

19

background image

Zaken

(siwowłosy): to m ę ż c z y z n a sędziwy, p e ł e n doświadcze¬

n i a , wciąż w n o s z ą c y swój w k ł a d we w s p ó l n o t ę i przekazujący du¬

chowe dziedzictwo r o d z i n i e i s p o ł e c z e ń s t w u .

C h c ę wykorzystać podstawowe kategorie H i c k s a w p o ł ą c z e n i u

z m o i m w ł a s n y m d o ś w i a d c z e n i e m i m o i m i k a t o l i c k i m i t r a d y c j a m i

d u c h o w y m i . C z a s e m zmodyfikuję spostrzeżenia H i c k s a albo cał¬
k i e m od n i c h odejdę; w p e w n y c h m o m e n t a c h stworzę swoje wła¬
sne powiązania, zwłaszcza dotyczące Ewangelii oraz i n n y c h tek¬
stów z P i s m a Świętego. B ę d ę się również s t a r a ł p o d k r e ś l a ć kreatyw¬
ne możliwości, j a k i t r u d n e wyzwania, k t ó r e występują na k a ż d y m
etapie tej podróży.

P o d o b n i e j a k H i c k s , nie p o s t r z e g a m tych etapów w u k ł a d z i e

ściśle c h r o n o l o g i c z n y m . J a k o m ę ż c z y ź n i — m ó w i a u t o r — „żyjemy

j e d n o c z e ś n i e w wielu p u n k t a c h z a z n a c z o n y c h na tej m a p i e . Miej¬

sca postoju należy r o z u m i e ć bardziej w sensie logicznym, niż chro¬
n o l o g i c z n y m " ( H i c k s 1993, 2 8 ) . N i e jest też tak, ż e p r z e c h o d z i m y

przez poszczególne etapy, by nigdy j u ż do n i c h nie w r ó c i ć . N a s z a
p o d r ó ż to raczej p o r u s z a n i e się po okręgu. N i g d y nie przestajemy
być i s t o t a m i s t w o r z o n y m i , o b d a r z o n y m i p ł c i ą ; w ciągu życia sta¬

le m u s i m y przywoływać naszą energię wojownika i odwagę; ciągle
o d n o s i m y r a n y ; c z a s e m dobrze, a c z a s e m źle k o r z y s t a m y z naszej

władczej m o c y ; wiek s a m w sobie n i e jest w i a r y g o d n y m wskaźni¬

k i e m m ą d r o ś c i . A j e d n a k wciąż u w a ż a m te kategorie za przydatne,
p o n i e w a ż reprezentują o n e z a d a n i a , u m i e j ę t n o ś c i i wyzwania, z ja¬
k i m i m u s i m y się zmierzyć n a r ó ż n y c h e t a p a c h naszej podróży. O n e

docierają do istoty naszej duszy, p o n i e w a ż stawiają nas przed fun¬
d a m e n t a l n y m i p r o b l e m a m i życia.

To jest w ł a ś n i e t o , c z y m zajmuje się d u c h o w o ś ć .

ROZDZIAŁ D R U G I

MĘŻCZYZNA — STWORZONY

NA OBRAZ BOGA

'Adam

to pierwsze hebrajskie słowo w Biblii, k t ó r e o z n a c z a człowie¬

ka. O d n o s i się o n o z a r ó w n o do m ę ż c z y z n , j a k i kobiet — wskazuje
na t o , c z y m jest c z ł o w i e c z e ń s t w o u s a m y c h podstaw, czyli nawią¬
zuje do najbardziej szerokiego z n a c z e n i a tego t e r m i n u . Biblia wy¬
raźnie stwierdza, że n i e stworzyliśmy siebie s a m i ani n i e powsta¬
liśmy w sposób przypadkowy j a k o w y n i k ewolucji z niższych form
życia. M ó w i ę w sposób przypadkowy, p o n i e w a ż nie jest sprzeczne
z naszą wiarą p r z e k o n a n i e , że ludzie powstali w w y n i k u ewolucji
niższych gatunków. T o nie jest niemożliwe. W i e r z y m y n a t o m i a s t ,
że p r o c e s e m t y m w c u d o w n y sposób k i e r o w a ł s a m Bóg, realizując
swój stwórczy plan, i że ludzie są w p e w n y m sensie szczególnym

B o ż y m s t w o r z e n i e m .

Biblia ukazuje n a m Boga, który tworzy człowieka (hebr. adam)

z gliny czy też z b ł o t a ziemi (w języku hebrajskim słowo 'ziemia' b r z m i :

adama).

Ta gra słów dobrze odzwierciedla ziemską n a t u r ę człowieka.

Bez wątpienia człowiek nie jest Bogiem, c h o c i a ż później szatan będzie
się s t a r a ł go oszukać i s k ł o n i ć do myślenia: równy j e s t e m równy Bogu.
Ciekawe, że alkoholicy, którzy są na dobrej drodze, by wyjść z n a ł o g u ,

bardzo często powtarzają: „ M u s i m y przestać bawić się w Boga". Ano¬

n i m o w i alkoholicy mówią zazwyczaj dwie rzeczy o Bogu: po pierw¬
sze, że On istnieje; a po drugie, że człowiek nie jest Bogiem.

Najbardziej wyrazistym i j e d n o z n a c z n y m p r z e s ł a n i e m wy¬

nikającym z pierwszego r o z d z i a ł u Biblii jest prawda o g o d n o ś c i

21

background image

c z ł o w i e k a ('adam): „ S t w o r z y ł więc Bóg c z ł o w i e k a na swój obraz, na
o b r a z Boży go stworzył: stworzył m ę ż c z y z n ę i niewiastę. Po c z y m
Bóg im błogosławił [...]" (Rdz 1,27-28).

N A S Z E D O Ś W I A D C Z E N I E W S T Y D U

Z a t r z y m a m y się przez chwilę n a d t y m w e r s e t e m biblijnym. Wie¬
le osób w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e w ogóle nie zdaje sobie sprawy
z tego, że j e s t e ś m y pobłogosławieni tą g o d n o ś c i ą d a n ą n a m przez
Boga. W p r o s t p r z e c i w n i e , wielu ludzi cierpi z p o w o d u niskiej samo¬
oceny. Ksiądz, k t ó r y prowadzi rekolekcje dla m ł o d y c h ludzi, prosi
ich, żeby sporządzili dwie listy: pierwszą ze swoimi w a d a m i i cecha¬
mi n e g a t y w n y m i , drugą — z z a l e t a m i . M ł o d z i przynoszą zazwyczaj
d ł u g i e listy c e c h negatywnych i j e d n ą albo dwie c e c h y pozytyw¬
n e . Niewątpliwie jest to etap, przez który w m ł o d o ś c i p r z e c h o d z ą

wszyscy ; tragedia polega na t y m , że wielu d o r o s ł y c h nigdy n i e jest
w stanie p o k o n a ć tej t r u d n o ś c i . O t o w s p a n i a ł a i r o n i a : A m e r y k a n i e

j a k o s p o ł e c z e ń s t w o są zdrowi, w y k s z t a ł c e n i i wpływowi, a m i m o to

cierpimy, j a k m ó w i J a m e s D o b s o n , na epidemię niższości.

O co c h o d z i ? J o h n Bradshaw w swoich t e k s t a c h i p r o g r a m a c h

telewizyjnych, używa wyrazu wstyd, żeby opisać najgłębsze u c z u c i a

wielu ludzi. P o r a z i ł m n i e żywy opis wstydu przedstawiony przez

Lewisa S m e d e s a .

Poczucie wstydu dotyczy istoty nas samych — nie j a k i c h ś złych
rzeczy, które zrobiliśmy albo powiedzieliśmy, ale tego, j a c y jeste¬

śmy.

To uczucie mówi n a m , że jesteśmy bezwartościowi. Całkowi¬

cie. I to nie jest tak, j a k gdyby kilka szwów w garniturze naszego ja
p o t r z e b o w a ł o zacerowania. C a ł y m a t e r i a ł jest podarty. Czujemy,
że naprawdę nie można nas zaakceptować. Ludzie dźwigający jarz¬
mo wstydu, to ci, których Jezus ma na myśli, kiedy z a c h ę c a utru¬
dzonych i obciążonych,

żeby zrzucili swój ciężar, by stał się on lekki

(Smedes 1993,6).

N a l e ż y z w r ó c i ć uwagę, że p o c z u c i e wstydu nie jest t y m s a m y m , co
p o c z u c i e winy. Z e w n ę t r z n a forma m o ż e być w obydwu przypad¬
k a c h b a r d z o p o d o b n a , ale r ó ż n i c e są w y r a ź n e . P r z e d e wszystkim

w i n a w y n i k a z jakiegoś d z i a ł a n i a , albo jego braku. To coś, co zrobi¬

liśmy, albo czego nie u d a ł o się n a m zrobić. A wstyd rodzi się z na¬
szej percepcji tego, k i m jesteśmy. D o k o n u j e się to w n a s z y m wnę¬
trzu. Z a m i a s t m ó w i ć : „ Z g r z e s z y ł e m , z a w i o d ł e m , z r o b i ł e m b ł ą d " ,
m ó w i m y : „Toja j e s t e m g r z e c h e m , ja j e s t e m n i e p o w o d z e n i e m , ja je¬
stem b ł ę d e m " . T o jest d o p i e r o ciężkie b r z e m i ę !

P o drugie, w i n a m o ż e być z d r o w y m o d c z u c i e m , s k ł a n i a j ą c y m

nas do skruchy, p r z e p r o s i n , n a w r ó c e n i a , p r a c y n a d sobą. N a t o m i a s t

wstyd n i e ustępuje. N i e z a l e ż n i e od tego, j a k często się s p o w i a d a m y

czy przepraszamy, wciąż czujemy się zawstydzeni. W istocie nawet
nasze oczywiste sukcesy czy wyrazy afirmacji p ł y n ą c e od i n n y c h

w najmniejszym s t o p n i u nie osłabiają tego o d c z u c i a i wydaje n a m

się, że nigdy nie b ę d z i e m y wystarczająco dobrzy.

S k ą d się bierze to u c z u c i e wstydu? Psychologowie sugerują, że¬

byśmy najpierw przyjrzeli się r o d z i n o m , z k t ó r y c h p o c h o d z i m y .

Rzeczywiście r o d z i c e o r a z i n n i c z ł o n k o w i e r o d z i n y m o g ą z n a l e ź ć
n i e z l i c z o n e sposoby, żeby n a s zawstydzać, z w ł a s z c z a wtedy, gdy
nie mają wcale t a k i e g o z a m i a r u . Dają n a m o d c z u ć , że są z nas nie¬
zadowoleni: u r o d z i l i ś m y się o b d a r z e n i n i e t a k ą p ł c i ą , jakiej oczeki¬
w a n o , m a m y n i e o d p o w i e d n i k o l o r o c z u albo włosów, nie j e s t e ś m y
wystarczająco i n t e l i g e n t n i , w y s p o r t o w a n i , a m b i t n i , za m a ł o . . . , cią¬
gle za mało...

Ksiądz-psychiatra, V i n c e n t Dwyer, o p o w i a d a przejmującą hi¬

storię o swoim d o r a s t a n i u w r o d z i n i e w N e w E n g l a n d . Jego ojciec
z a r a b i a ł na życie j a k o zbieracz m a ł ż y . Z j a k i e g o ś względu, prawdo¬
p o d o b n i e w ł a ś n i e z p o w o d u swego p o c z u c i a niższości, ciągle po¬

w t a r z a ł m ł o d e m u V i n c e n t o w i : „Jesteś g ł u p k i e m ! Nigdy nie bę¬

dziesz n i c z y m więcej niż s y n e m zbieracza m a ł ż y " . T a k więc V i n -
c e n t p o s t a n o w i ł u d o w o d n i ć swojemu ojcu, że t e n się myli. C i ę ż k o
p r a c o w a ł w szkole średniej, d o s t a ł się do collegeu, a p o t e m na studia
m e d y c z n e . N a u r o c z y s t o ś c i r o z d a n i a d y p l o m ó w a k a d e m i i medycz¬
nej b y ł o b e c n y j e g o ojciec. Po c e r e m o n i i p o d s z e d ł do V i n c e n t a i po¬

wiedział, z prawdziwą serdecznością: „Synu, c h c ę , żebyś wiedział,

j a k b a r d z o d u m n y j e s t e m z ciebie!".

V i n c e n t spojrzał na niego i p o w i e d z i a ł : „ T a t o , to pierwszy raz

w życiu, kiedy mówisz mi coś takiego. C a ł e życie s t a r a ł e ś się u t r z e ć

m i n o s a i m ó w i ł e ś , j a k b a r d z o j e s t e m g ł u p i " .

22

23

background image

„ C o ? C z y myślisz, że nie k o c h a ł e m cię przez wszystkie te lata,

kiedy p r a c o w a ł e m i z a r a b i a ł e m na ciebie?".

„Tak, t a t o , myślę, ż e m n i e nie k o c h a ł e ś " .
„ C h ł o p c z e , n a p r a w d ę jesteś g ł u p i ! " .

M o ż e m y p r z y p u s z c z a ć , ż e ojciec V i n c e n t a p r a w d o p o d o b n i e

c h c i a ł u c h r o n i ć syna przez z a r o z u m i a l s t w e m . N a szczęście V i n c e n t
nie u w e w n ę t r z n i ł negatywnych przekazów, j a k i e o t r z y m y w a ł przez
d ł u g i czas. P r z e c i w n i e , z a m i e n i ł je w pozytywną energię, aby udo¬

w o d n i ć swojemu ojcu, że t e n jest w b ł ę d z i e . W i ę k s z o ś ć m ł o d y c h lu¬

dzi, niestety, n i e jest w stanie tego zrobić. Albo połykają te komu¬
n i k a t y n i o s ą c e balast wstydu i dorastają z c h r o n i c z n y m p o c z u c i e m
niższości, albo też obracają swój gniew przeciwko a u t o r y t e t o m .

Kolejne ź r ó d ł o wstydu t o szeroko r o z u m i a n a kultura. Jaki jest

w s p ó ł c z e s n y świecki idealny mężczyzna

7

To c z ł o w i e k po s t u d i a c h ,

d o s k o n a l e zbudowany, świetny p a r t n e r seksualny, k t ó r e m u n i e
m o ż n a się o p r z e ć , w p r a c y jest w y t r z y m a ł y i a m b i t n y , a j e d n o c z e ¬
śnie wystarczająco sprytny, żeby t r z y m a ć się z dala od k ł o p o t ó w .
Posiada ł a d n y d o m i luksusowy s a m o c h ó d , jest w y r a f i n o w a n y m
światowcem i potrafi się u b r a ć na każdą okazję. K t o m o ż e t e m u
sprostać? N i e p o w o d z e n i e n a d r o d z e d o osiągnięcia tego i d e a ł u jest
a ż nazbyt proste, n i e m a l n i e u n i k n i o n e .

L E C Z E N I E N A S Z E G O W S T Y D U

N i e c h c ę p o w i e d z i e ć , że wszyscy m ę ż c z y ź n i p o c h o d z ą z domów,

w k t ó r y c h d o m i n o w a ł a atmosfera wstydu, i że u w e w n ę t r z n i l i oni
w sobie p r z e s ł a n i e : „ n i e jesteś dość dobry". W i e l u z n i c h p o t r a f i ł o

p o r a d z i ć sobie ze swoim wstydem. O b e c n i e wielu ludzi szuka pomo¬
cy w psychoterapii. D o b r y t e r a p e u t a m o ż e p o m ó c im n a z w a ć uczu¬

cia wstydu, n i e k o m p e t e n c j i i d o t r z e ć do ich ź r ó d e ł . Przy o d r o b i n i e
szczęścia m o g ą o n i wzrastać i osiągać c o r a z większą d o j r z a ł o ś ć , wy¬

b a c z y ć t y m , którzy wpoili im p o c z u c i e wstydu, i od n o w a p r a c o w a ć

n a d p o c z u c i e m własnej wartości. Ta p r a c a m u s i o p i e r a ć się na reali¬
stycznej, nowej o c e n i e siebie s a m y c h i swoich możliwości.

T a k ż e wychowawcy i szkolni p e d a g o d z y pracują n a d t y m , aby

p o p r a w i ć s a m o o c e n ę u dzieci. To bez wątpienia g o d n e p o c h w a ł y .

L e c z w o s t a t n i m czasie pojawiły się p e w n e z a s t r z e ż e n i a o d n o ś n i e
c a ł e g o tego „ r u c h u na rzecz p o c z u c i a własnej w a r t o ś c i " . Po pierw¬
sze, zbytnie e k s p o n o w a n i e tego aspektu m o ż e d o p r o w a d z i ć do po¬
staw egoistycznych, r o s z c z e n i o w y c h , a nawet a r o g a n c k i c h . Niejed¬
n o k r o t n i e m o ż e m y obserwować dzieci lub m ł o d y c h ludzi, którzy
zachowują się tak, j a k gdyby wszystko się im n a l e ż a ł o . A n n L a n d e r s
o p o w i a d a o dziewięciolatce, k t ó r a o b w i e ś c i ł a kiedyś: „ J u t r o ucie¬
k a m z d o m u . K t o m n i e zawiezie?" P o drugie, p r z e s a d n e skupianie
się na negatywnych s k u t k a c h winy i wstydu m o ż e d o p r o w a d z i ć do
takiej sytuacji, że r o d z i c e w ogóle b ę d ą w a h a ć się, czy skarcić albo
u k a r a ć d z i e c k o za n i e o d p o w i e d n i e z a c h o w a n i e . W t e n sposób gra¬
n i c a p o m i ę d z y d o b r e m a z ł e m staje się c o r a z m n i e j w y r a ź n a . Po¬
czucie winy — nawet jeśli jest to zdrowe u c z u c i e — d o m a g a się tego,

by je uwolnić. Jak b o w i e m inaczej m o ż n a wyjaśnić o k r u t n e i ban¬

dyckie z a c h o w a n i a m ł o d y c h ludzi, którzy, z ł a p a n i przez policję,
śmieją się tylko szyderczo i zachowują się „ n a luzie"? N i e wykazu¬

ją ż a d n y c h o z n a k skruchy. W swym p o s t ę p o w a n i u n i e widzą n i c

n i e o d p o w i e d n i e g o .

I z n ó w rzut oka na p ó ł k ę w księgarni m o ż e wiele n a m powie¬

dzieć o m e n t a l n o ś c i naszej kultury. Jeśli przybysze z obcej plane¬

ty przyjrzeliby się książkom w księgarni z p o r a d n i k a m i , wyszliby

s t a m t ą d , mając w r a ż e n i e , że w c a ł y m wszechświecie nasza k u l t u r a

jest najbardziej p o c h ł o n i ę t a s a m ą sobą. Te książki mają p o m ó c lu¬

d z i o m z niską s a m o o c e n ą z a c z ą ć dostrzegać swą w a r t o ś ć . Czy moż¬
na m i e ć coś przeciwko t e m u ? Z drugiej strony dość często, j a k mi się

wydaje, t e n pozytywny efekt osiąga się w y ł ą c z e n i a p o p r z e z umniej¬

szanie z n a c z e n i a i n n y c h osób czy też i g n o r o w a n i e ich. N i e m o g ę
sobie wyobrazić, j a k coś takiego m o ż e trwale uleczyć i p r z e m i e n i ć
nasze p o c z u c i e wstydu.

T a k więc, m u s z ę z a p y t a ć , j a k a jest n a c z e l n a filozoficzna podsta¬

wa, by u z n a w a ć w a r t o ś ć człowieka? „Jesteś dobry", m ó w i ą książki

i t e r a p e u c i . „Jesteś wartościowy". „Jesteś k o c h a n y " . „Zasługujesz na
szczęście". Z g a d z a m się. Ale co u p r a w n i a ich do g ł o s z e n i a t a k i c h

t w i e r d z e ń i co sprawia, że i n n i im wierzą? Na m o c y j a k i e g o prawa
przemawiają? W swoim w ł a s n y m i m i e n i u ? W i m i e n i u C a r l a Junga?

K a r e n H o r n e y ? A b r a h a m a M a s ł o w a ? C a r l a Rogersa? Wszystkich
powyższych?

24

25

background image

T e n s a m n i e p o k ó j d r ę c z y ł m n i e , kiedy c z y t a ł e m bestseller lat

siedemdziesiątych l'm OK, Youre OK

2

.

W y d a w a ł o mi się, że wszyst¬

ko, o c z y m c z y t a ł e m w tej książce, jest prawdą i pozostaje w dosko¬
n a ł e j h a r m o n i i z m o i m i c h r z e ś c i j a ń s k i m i p r z e k o n a n i a m i . Ale a u t o r

nie potrafił stworzyć rzeczywistego u z a s a d n i e n i a dla swojej kon¬
cepcji bycia w porządku, bycia OK. P o w t a r z a ł j e d y n i e : „to się spraw¬
dza". W e d ł u g niego, jeśli u w a ż a m , ż e j e s t e m O K (jestem wartościo¬

wą osobą) i że i n n i są r ó w n i e ż O K , to b ę d ę szczęśliwszy w swoim
w n ę t r z u i b ę d ę t r a k t o w a ć i n n y c h lepiej, niż gdybym b y ł o d m i e n n e ¬

go z d a n i a . W t a k i m razie m ó w i m y o akcie wiary — z a r ó w n o z mo¬

jej strony, j a k i ze strony terapeuty.

Później p r z e c z y t a ł e m a r t y k u ł teologa-psychologa T h o m a s a

O d e n a z a t y t u ł o w a n y Who Says Youre OK? (A kto mówi, że jesteś
w porządku?).

W b a r d z o przekonujący sposób w y k a z a ł , że przeko¬

n a n i e o w a r t o ś c i siebie s a m e g o oraz i n n y c h jest iluzoryczne, o ile
n i e jest o s a d z o n e na jakiejś większej i głębszej rzeczywistości niż
s a m o ludzkie s ł o w o . T o w ł a ś n i e D o b r a N o w i n a zawarta w P i ś m i e

Świętym, twierdzi O d e n , jest t y m najwyższym, t r a n s c e n d e n t n y m
S ł o w e m we wszechświecie — S ł o w e m B o ż y m — k t ó r e m ó w i , że je¬
steśmy w porządku, czyli wartościowi i g o d n i m i ł o ś c i . To O n o nas

b ł o g o s ł a w i i p o t w i e r d z a naszą w a r t o ś ć (por. R d z 1, 28.31).

Przyjrzyjmy się świadectwu P i s m a Świętego na t e m a t tego

uzdrawiającego i wyzwalającego S ł o w a .

* U p r o r o k a Izajasza czytamy: „Ale teraz t a k m ó w i P a n , Stwo¬

rzyciel twój, Jakubie, i T w ó r c a twój, o Izraelu: «Nie lękaj się,

bo cię w y k u p i ł e m , w e z w a ł e m cię po i m i e n i u ; tyś m o i m [... ]

P o n i e w a ż drogi jesteś w m o i c h o c z a c h , n a b r a ł e ś w a r t o ś c i i Ja
cię m i ł u j ę [...] N i e lękaj się, bo j e s t e m z t o b ą » " (Iz 43,1.4-5).

* Jezus m ó w i swoim u c z n i o m (i n a m ) : „Czyż nie sprzedają

dwóch wróbli za asa? A p r z e c i e ż ż a d e n z n i c h bez woli O j c a

waszego nie s p a d n i e na z i e m i ę . U was zaś nawet w ł o s y na

g ł o w i e wszystkie są p o l i c z o n e . D l a t e g o nie bójcie się: jesteście

2

P o l s k i e w y d a n i e : T h o m a s A. H a r r i s , W zgodzie z sobą i z. tobą: praktycz­

ny przewodnik po analizie transakcyjnej,

W a r s z a w a 1 9 7 9 ( p r z y p . t ł . ) .

ważniejsi niż wiele w r ó b l i " ( M t 10,29-31). N a l e ż y z w r ó c i ć

uwagę na słowa Jezusa: m o ż e m y być w o l n i z a r ó w n o od wsty¬
du, j a k i s t r a c h u , p o n i e w a ż Bóg c e n i nas wysoko. Brat J o h n
S h e a m ó w i , że j e d n ą z naszych największych obaw jest t o , iż
z u p e ł n i e się o n a s z a p o m n i . L e c z Jezus z a p e w n i a nas, że Bóg,

k t ó r y nie z a p o m i n a nawet o najmniejszych w r ó b l a c h , nie za¬
p o m n i t a k ż e o n a s .

* Święty Paweł pisze, że Bóg w y b r a ł nas i p o b ł o g o s ł a w i ł w Chry¬

stusie jeszcze nawet przed stworzeniem świata (por. Ef 1,3-4).

. * List św. P i o t r a p r z y p o m i n a n a m , że j e s t e ś m y „wybranym

p l e m i e n i e m , królewskim k a p ł a ń s t w e m , n a r o d e m świętym, lu¬
d e m [Bogu] na w ł a s n o ś ć p r z e z n a c z o n y m " (1 P 2,9). To o wiele

bardziej pociągające i z a c h ę c a j ą c e niż usłyszeć od kogoś sło¬
wa: „Jesteś w p o r z ą d k u ! " . A p o n i e w a ż Bóg o b d a r z y ł nas t a k
wielką godnością, św. P i o t r m ó w i : „Wszystkie troski wasze
p r z e r z u ć c i e na N i e g o , gdyż J e m u zależy na was" (1 P 5,7).

W a ż n e jest również, aby z w r ó c i ć uwagę n a t o , ż e g o d n o ś ć d a n a n a m

przez Boga p o p r z e d z a wszelkie nasze osiągnięcia i jest od n i c h nie¬
zależna. Wydaje się to szczególnie z n a c z ą c e dla nas, m ę ż c z y z n , po¬
nieważ j e s t e ś m y s k ł o n n i o c e n i a ć siebie s a m y c h n a podstawie swoich
osiągnięć. W ł a ś n i e dlatego myślę, ż e c h r z e s t n i e m o w l ą t t o p r a k t y k a
sprzeciwiająca się naszej k u l t u r z e . To świetna okazja, żeby r z u c i ć

wyzwanie c a ł e m u s p o ł e c z n e m u systemowi wartości, k t ó r y opiera

się na podstawie osiągnięć. O t o w i d z i m y m a l e ń k i e n i e m o w l ę , któ¬
r e n i e m a jeszcze a b s o l u t n i e ż a d n y c h sukcesów n a swoim k o n c i e .
I co się dzieje? R o d z i n a , K o ś c i ó ł , a nawet Bóg — wszyscy mówią, że

jest o n o b ł o g o s ł a w i o n e i wyczekiwane. „ D r o g i e d z i e c k o — m ó w i ą

— w m i a r ę u p ł y w u czasu b ę d z i e m y więcej od ciebie oczekiwać; bę¬
dziesz m i e ć z a d a n i a do w y k o n a n i a i role do w y p e ł n i e n i a . Ale teraz

wszyscy oddajemy się t o b i e , przekazując ci tę w s p a n i a ł ą n o w i n ę : je¬

steś c e n n e , jesteś święte, tylko dlatego, że jesteś d z i e c k i e m B o ż y m
i c z ł o n k i e m r o d z i n y ludzkiej".

26

27

background image

M Ę Ż C Z Y Z N A S K A Ż O N Y I R O Z B I T Y

P i s m o Święte j a s n o ukazuje więc c z ł o w i e k a (adam), k t ó r y z o s t a ł ob¬
d a r z o n y wielką g o d n o ś c i ą — z o s t a ł stworzony na o b r a z Boga. Jed¬
n a k ż e w o d r ó ż n i e n i u od Boga c z ł o w i e k n i e jest d o s k o n a ł y . W jego
n a t u r z e są p e w n e g ł ę b o k i e i z a s a d n i c z e rany. R o b e r t H i c k s definiuje

je j a k o barbarzyństwo — c a ł y zbiór r ó ż n y c h s k ł o n n o ś c i do gloryfi¬

kacji s a m e g o siebie, do chciwości, d o m i n a c j i , ambicji, u z a l e ż n i e ń ,
p r z e m o c y itd. „ C h o c i a ż j e s t e ś m y stworzeni na o b r a z Boga — m ó w i

H i c k s — i j e s t e ś m y z d o l n i do c z y n i e n i a d o b r a , n i e k i e d y j e d n a k

w c h o d z i m y n a drogę g r z e c h u . T o t a k ż e jest możliwe".

M n i e osobiście nie p o d o b a się m e t a f o r a barbarzyńcy. N i e je¬

s t e m p r z e k o n a n y , czy p o p r a w n i e określa o n a t e n w ł a ś n i e aspekt
c z ł o w i e c z e ń s t w a (adam). Wszyscy j e d n a k wiemy, o co c h o d z i H i c k -
sowi. K t ó ż z nas n i e b y ł nigdy z a k ł o p o t a n y , czy nawet zbulwersowa¬
n y j a k i m ś s ł o w e m albo z a c h o w a n i e m , k t ó r e p r z y s z ł o m u d o g ł o w y
n i e w i a d o m o skąd? Szczególnie o d p o w i e d n i e w t y m miejscu wyda¬

ją się słowa św. P a w ł a , k t ó r y pisze o s a m y m sobie: „ N i e r o z u m i e m

b o w i e m tego, co czynię [... ] N i e czynię b o w i e m dobra, k t ó r e g o c h c ę ,

ale czynię to z ł o , którego nie c h c ę " ( R z 7,15.19). Tradycyjna nazwa
używana na określenie tej w r o d z o n e j skazy to grzech pierworodny.

W naszej n a t u r z e istnieje j a k a ś z a s a d n i c z a rysa, k t ó r a sprawia, że

j e s t e ś m y r o z d a r c i w e w n ę t r z n i e . W i e m y , ż e j e s t e ś m y p o w o ł a n i , b y

odzwierciedlać d o b r o ć i świętość Boga, lecz j e d n o c z e ś n i e jest w nas
s k ł o n n o ś ć do e g o i z m u i d o g a d z a n i a sobie.

Jakiś czas t e m u n a t k n ą ł e m się na książkę The Spirituality oflm-

perfection (Duchowość niedoskonałości)

autorstwa E r n e s t a K u r t z a

i K e t h e r i n e K e t c h a m . T y t u ł t e n b a r d z o m n i e z a i n t r y g o w a ł , ponie¬

waż zazwyczaj j e s t e ś m y s k ł o n n i myśleć o d u c h o w o ś c i j a k o o dąże¬

n i u do d o s k o n a ł o ś c i . Autorzy cytują F r a n c i s a „ F a y " V i n c e n t a , by¬
ł e g o prezesa federacji baseballu. P o w i e d z i a ł on kiedyś, że „baseball
uczy nas, j a k radzić sobie z przegraną". N a w e t dobry pałkarz, j a k
twierdzi autor, myli się dwa razy na trzy u d e r z e n i a . „Jest dla m n i e

również fascynujące — m ó w i — że w baseballu b ł ę d y są częścią gry,
częścią n i e z m i e n n e j prawdy o n a s s a m y c h " .

Ta niezmienna prawda o l u d z k i m życiu jest t a k a , że wszyscy je¬

steśmy z r a n i e n i . To jest pewien aspekt bycia 'adam. Jak p o w i e d z i a ł

kiedyś R a l p h W a l d o E m e r s o n : „Najpiękniejsze kwiaty kwitną bar¬
dzo k r ó t k o . P o t ę ż n e drzewa kiedyś zgniją. N a w e t majestatycz¬
ne góry runą. D l a c z e g o mielibyśmy się spodziewać, że 'adam jest

doskonały?".

K u r t z i K e t c h a m opowiadają h i s t o r i ę o pastorze, który z a d a ł

p y t a n i e g r u p c e dzieci: „Jeśli wszyscy dobrzy ludzie na świecie byli¬
by k o l o r u zielonego, a wszyscy źli k o l o r u czerwonego — j a k i e g o ko¬
loru w y bylibyście?". O d p o w i e d z i a ł a m u m a ł a dziewczynka: „Ojcze,
myślę, że b y ł a b y m w c ę t k i ! " .

D o s k o n a ł a odpowiedź. N i e j e s t e ś m y j e d n o r o d n i , jest w nas świa¬

t ł o i c i e m n o ś ć , p i ę k n o i brzydota, s z l a c h e t n o ś ć i p o d ł o ś ć . P r o b l e m
polega na t y m , że wielu m ę ż c z y z n n i e c h c e z m i e r z y ć się z tą nie¬
zmienną prawdą.

Wydaje się, że czasem nie potrafimy z a a k c e p t o w a ć

faktu, iż j e s t e ś m y l u d ź m i i m a m y s ł a b o ś c i . Z b y t ł a t w o zgodziliśmy
się na i r r a c j o n a l n e w y m a g a n i a kultury. Myślimy, że być mężczy¬
z n ą to z n a c z y być silnym, o p a n o w a n y m i o d n o s i ć sukcesy. W t a k i c h
p r z e k o n a n i a c h m a ł o zostaje miejsca n a ludzką p o m y ł k ę , n a błędy,
na grzechy. Czy m o ż e nas dziwić t o , że t a k wielu m ę ż c z y z n dźwiga
b r z e m i ę wstydu i wątpliwości, że wiele osób stara się d o r ó w n a ć nie¬
osiągalnym i d e a ł o m ? Lepiej byłoby, gdyby potrafili oni z a a k c e p t o w a ć
siebie j a k o 'adam — istoty ziemskie, skażone, o g r a n i c z o n e , a m i m o
to n o s z ą c e w sobie g o d n o ś ć oraz iskrę p o c h o d z ą c ą od Boga...

Kolejna niezmienna prawda, którą 'adam m u s i z a a k c e p t o w a ć ,

t o fakt, ż e c z ł o w i e k jest istotą śmiertelną. N i e ł a t w o p r z y c h o d z i m u

z m i e r z y ć się z tą rzeczywistością, z w ł a s z c z a we w s p ó ł c z e s n y m spo¬
ł e c z e ń s t w i e . W 1975 r o k u psychiatra E r n e s t B e c k e r n a p i s a ł książkę
The Denial ofDeath,

w której w y k a z a ł , w j a k i sposób, kolektywnie

oraz indywidualnie, t r a c i m y wiele siły psychicznej, aby o c h r o n i ć
siebie przed s t r a c h e m w o b e c śmierci. Jakiś czas t e m u w telewizji b y ł

p r o g r a m , w k t ó r y p o k a z y w a n o , że c z ł o w i e k m o ż e z a m r o z i ć swoje

c i a ł o po ś m i e r c i i p r z e c h o w y w a ć na wypadek, gdyby n a u k a o d k r y ł a

kiedyś eliksir, k t ó r y uleczy wszystko, ożywi c z ł o w i e k a i pozwoli mu
żyć w i e c z n i e .

Biblia daleka jest od t a k i c h z ł u d z e ń . C z ł o w i e k (adam) jest

ś m i e r t e l n y ze swej natury. Jego i s t n i e n i e nie jest j e g o d z i e ł e m a n i
p r o c e s e m s a m o p o d t r z y m u j ą c y m się. Czas, o k o l i c z n o ś c i i s a m fakt

jego ś m i e r c i są od niego c a ł k o w i c i e n i e z a l e ż n e . P s a l m 49 to refleksja

28

29

background image

dotycząca g ł u p o t y c z ł o w i e k a , który myśli, ż e b o g a c t w o m o ż e ochro¬
n i ć go przed śmiercią.

N i k t b o w i e m siebie s a m e g o nie m o ż e wykupić
ani nie uiści B o g u ceny swego wykupu.

[Każdy] b o w i e m widzi: m ę d r c y umierają,

tak j e d n a k o w o ginie g ł u p i i prostak,
zostawiając o b c y m swoje b o g a c t w a .

Bo c z ł o w i e k n i e b ę d z i e t r w a ł w dostatku,

p r z y r ó w n a n y jest do bydląt, k t ó r e giną

(Ps 49,8.11.13).

W e d ł u g H i c k s a t o m ę ż c z y ź n i s ą szczególnie s k ł o n n i d o tego, żeby

n e g o w a ć swoją ś m i e r t e l n o ś ć : „Myślimy, że b ę d z i e m y żyć wiecz¬
nie; że nigdy nie b ę d z i e m y m i e ć a t a k u serca, że nie s t r a c i m y na¬
szych u m i e j ę t n o ś c i , zdrowia, czy r o z u m u . Ale prędzej czy później
m u s i m y z m i e r z y ć się z zaskakującym o d k r y c i e m , że t r z e b a u m i e ć
przeżyć życie w g r a n i c a c h w y z n a c z a n y c h przez t c h n i e n i e i ś m i e r ć "

(Hicks 1993, 38).

S a m m i a ł e m okazję zaobserwować t ę s k ł o n n o ś ć d o negowania

śmiertelności. B a r d z o wielu m ę ż c z y z n , j a k mi się wydaje, u n i k a od¬

wiedzania chorych. S a m i ignorują s y m p t o m y c h o r ó b i unikają leka¬

rzyjak zarazy, by użyć tej niezdarnej metafory. Dlaczego? Prawdo¬
p o d o b n i e dlatego, że to wszystko p r z y p o m i n a o śmierci. „ C z a s e m

— powiedział kiedyś G a r r i s o n Keillor — musisz spojrzeć rzeczywi¬
stości prosto w oczy i zaprzeczyć j e j ! " . G ł ę b o k o j e d n a k wierzę, że jeśli

zaakceptujemy fakt naszej śmiertelności, s t a n i e m y się wolni i będzie¬
my mogli żyć p e ł n i ą w granicach pomiędzy tchnieniem a śmiercią.

T R O S K A O Z D R O W I E

J e d n y m z m o i c h a k t u a l n y c h zajęć jest k i e r o w a n i e p r o g r a m e m opie¬
ki z d r o w o t n e j dla m o i c h w s p ó ł b r a c i - k a p u c y n ó w . M u s i a ł e m sporo
p r z e c z y t a ć i p r z e p r o w a d z i ć wiele r o z m ó w ze specjalistami na te¬
m a t o c h r o n y zdrowia opartej n a z a p o b i e g a n i u c h o r o b o m . D o b r e

zdrowie to dar Boży, k t ó r y o t r z y m u j e m y w g e n a c h od naszych ro¬

dziców. M i m o t o jest o n o r ó w n i e ż o w o c e m p e w n y c h podstawowych
nawyków życiowych, n a d k t ó r y m i m o ż e m y w dużej m i e r z e pano¬

wać. C h o d z i o t o , by nie palić, by z a p e w n i ć sobie o d p o w i e d n i ą ilość

snu, by d o b r z e się odżywiać, r e g u l a r n i e uprawiać sport, c h o d z i ć do

lekarza i — na ile to możliwe — r e d u k o w a ć stres. J e d n y m s ł o w e m

— wieść życie p e ł n e równowagi. Te dwa o s t a t n i e aspekty o m ó w i ę
szerzej w n a s t ę p n y m rozdziale, a t e r a z m o ż e p o w i e m kilka słów
o p o z o s t a ł y c h e l e m e n t a c h prewencji z d r o w o t n e j .

N i e p a l e n i e . B a d a n i a n a u k o w e w b e z s p r z e c z n y s p o s ó b wyka¬

zują, że p a l e n i e to j e d e n z c z y n n i k ó w wysokiego ryzyka jeśli cho¬

dzi o c h o r o b y serca, j a k r ó w n i e ż wiele p o s t a c i n o w o t w o r u . B a r d z o

współczuję m ę ż c z y z n o m , k t ó r z y są u z a l e ż n i e n i od palenia. Ze¬

rwanie z t y m n a ł o g i e m m o ż e być b a r d z o t r u d n e , ale m a m nadzie¬

j ę , że p o d e j m ą o n i t e n w y s i ł e k i poszukają p o m o c y , jeśli będzie to

konieczne.

O d p o w i e d n i a i l o ś ć snu. W ś r ó d ludzi występują b a r d z o duże

r ó ż n i c e , jeśli c h o d z i o w y m a g a n ą ilość snu. M ó w i ą c ogólnie, do¬
r o s ł y c z ł o w i e k potrzebuje o k o ł o s i e d m i u g o d z i n snu d z i e n n i e , lecz
każdy z nas m u s i z n a l e ź ć o p t y m a l n y dla siebie czas. Niestety, wielu

ludzi pozbawia się p o t r z e b n y c h im g o d z i n snu, aby n a d ą ż y ć z pracą,
której się podjęli, albo k t ó r ą pozwolili sobie n a r z u c i ć .

O d ż y w i a n i e . J e d z e n i e to bez wątpienia j e d n a z największych

przyjemności w życiu. Ale w dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi
uczy się, jak jeść mądrze. O z n a c z a t o , najprościej rzecz ujmując, rezy¬
gnację z czerwonego mięsa, p r o d u k t ó w n a b i a ł o w y c h , słodyczy i ciast,
oraz z żywności przetworzonej. C h o d z i tutaj o t o , by j e ś ć więcej owo¬
ców, warzyw i p e ł n e z i a r n o ; by zastąpić, zawsze, gdy to możliwe, pro¬
dukty wysokotłuszczowe ich o d p o w i e d n i k a m i n i s k o t ł u s z c z o w y m i .
N a d m i e r n a waga zwiększa również ryzyko c h o r ó b serca i podwyż¬
szonego ciśnienia krwi. M ę ż c z y ź n i , którzy mają p r o b l e m z kontro¬
l o w a n i e m swojej wagi, m o g ą uzyskać p o m o c w o ś r o d k a c h walki
z nadwagą, u swojego lekarza, albo u zarejestrowanego dietetyka.

Ć w i c z e n i a fizyczne. B a d a n i a wykazują, że r e g u l a r n e , umiarko¬

w a n e ć w i c z e n i a fizyczne u r u c h a m i a j ą c e d ł u g i e m i ę ś n i e t o g ł ó w n y

c z y n n i k zapewniający u t r z y m a n i e dobrego s t a n u zdrowia. W a r t o

więc z a p e w n i ć sobie c o d z i e n n i e dwadzieścia m i n u t na rowerze do

30

31

background image

ć w i c z e ń albo trzydzieści m i n u t spaceru w u m i a r k o w a n y m t e m p i e .
C i , którzy m o g ą r o b i ć to c o d z i e n n i e , czy c h o ć b y 3-4 razy tygodnio¬

wo, wyrządzą wielką przysługę swojemu sercu, p ł u c o m , systemowi

k r ą ż e n i a i u k ł a d o w i t r a w i e n n e m u . Wszystkie p r z e p r o w a d z o n e ba¬
d a n i a wykazują, że nigdy nie jest za p ó ź n o , żeby z a c z ą ć .

R e g u l a r n e wizyty u l e k a r z a . C a ł a literatura, j a k ą przeczy¬

t a ł e m , p o d k r e ś l a z n a c z e n i e z d r o w o t n y c h b a d a ń prewencyjnych.
W i ę k s z o ś ć fachowców zajmujących się opieką z d r o w o t n ą zaleca,
żeby m ę ż c z y ź n i , którzy przekroczyli pięćdziesiąty rok życia, raz
w r o k u poddawali się szczegółowej k o n t r o l i m e d y c z n e j . Nowocze¬

sne m e t o d y b a d a ń sprawiają, że dziś tego t y p u k o n t r o l e nie są j u ż
t a k ą męką, j a k dawniej. Podstawowe b a d a n i e obejmuje z m i e r z e n i e

ciśnienia krwi oraz z b a d a n i e serca i p ł u c . J e d n a p r ó b k a krwi po¬

zwala sprawdzić p o z i o m c h o l e s t e r o l u i c u k r u oraz wykryć nowo¬
twór prostaty. Bezinwazyjny test t y p u H e m o c c u ł t pozwala wykryć

n o w o t w ó r o k r ę ż n i c y czyli jelita grubego.

Z a t r z y m a ł e m się przez chwilę przy z a g a d n i e n i u prewencyjnej

o c h r o n y zdrowia, p o n i e w a ż widzę b e z p o ś r e d n i związek p o m i ę d z y

troską o nasze zdrowie a duchowością. N a s z e c i a ł o , bądź co bądź,

jest sługą naszego d u c h a . Jeśli je zaniedbujemy albo n a d m i e r n i e eks¬

ploatujemy, wtedy z m n i e j s z a m y jego z d o l n o ś ć do w y p e ł n i a n i a z a d a ń
powierzonych n a m przez Boga. W ó w c z a s nie troszczymy się odpo¬

w i e d n i o o dar Boży. Wszyscy wiemy, co się dzieje, kiedy lekceważymy

niepokojące objawy w funkcjonowaniu naszego s a m o c h o d u albo nie

wykonujemy regularnych zabiegów konserwacyjnych. Po d ł u ż s z y m

czasie czeka nas r e m o n t generalny i n i e m a ł y r a c h u n e k . O ileż bar¬
dziej zasada ta sprawdza się w o d n i e s i e n i u do troski o nasze c i a ł o .

S T W O R Z O N Y D O Ż Y C I A W Z W I Ą Z K U

Kolejna prawda o c z ł o w i e k u (adam) to fakt, że z o s t a ł on stworzony
do życia w związku. N i e p o w i n i e n żyć w o d o s o b n i e n i u , ale w har¬
m o n i i z i n n y m i l u d ź m i , ze swoim ś r o d o w i s k i e m i z B o g i e m . Bi¬

blia uczy tej prawdy w b a r d z o prosty i poruszający sposób. Stwór¬

ca m ó w i wprost: „ N i e jest d o b r z e , żeby m ę ż c z y z n a b y ł s a m , uczy¬
n i ę m u z a t e m o d p o w i e d n i ą dla niego p o m o c " ( R d z 2,18). N a s t ę p n i e

Bóg tworzy kobietę, przyprowadza ją do m ę ż c z y z n y (adam) i b ł o ¬

gosławi ich związek obejmujący c i a ł o i d u c h a (por. R d z 2,22-23).
W t a k i w ł a ś n i e sposób Biblia uczy, że ludzka m i ł o ś ć , braterstwo,
seks, m a ł ż e ń s t w o i dzieci — wszystko to są dary B o ż e .

Oczywiście, m a ł ż e ń s t w o i r o d z i n a to nie są j e d y n e więzi, któ¬

re ł ą c z ą ludzi ze sobą nawzajem. W P i ś m i e Świętym często poja¬

wia się stwierdzenie, że k a ż d y c z ł o w i e k ('adam) jest p o w o ł a n y do
tego, by troszczyć się o i n n y c h . Bóg k a r c i K a i n a , kiedy t e n ucieka od

o d p o w i e d z i a l n o ś c i za swojego b r a t a (por. R d z 4,9). P r o r o c y zawsze

występowali przeciw z w i e r z c h n i k o m Izraela, gdy ci dopuszczali

się z a n i e d b a ń czy nawet otwarcie uciskali ludzi b i e d n y c h , żyjących
n a m a r g i n e s i e s p o ł e c z e ń s t w a . K i e d y n i e k t ó r z y z e s ł u c h a c z y Jezusa
chcieli o g r a n i c z y ć obowiązek wzajemnej troski do g r a n i c naszego

plemienia,

N a u c z y c i e l o p o w i e d z i a ł im przypowieść o d o b r y m Sa¬

m a r y t a n i n i e . A p o t e m p o p r o s i ł uczniów, żeby n i e o g r a n i c z a l i swo¬

jej m i ł o ś c i tylko do tych, k t ó r z y odwdzięczą im się t y m s a m y m , lecz

by b ł o g o s ł a w i l i i m o d l i l i się nawet za tych, k t ó r z y wyrządzają im
krzywdę (por. Łk 6,27-35).

Ale t r o s k a c z ł o w i e k a rozciąga się również na c a ł e stworzenie.

M ę ż c z y z n a i kobieta zostali stworzeni na obraz Boga (por. R d z 1,27)
i dlatego są Jego p r z e d s t a w i c i e l a m i na ziemi. D l a t e g o Bóg „wziął
[... ] c z ł o w i e k a i u m i e ś c i ł go w ogrodzie E d e n , aby u p r a w i a ł go i do¬

g l ą d a ł " ( R d z 2,15). T a k więc c z ł o w i e k (adam) ma k o n t y n u o w a ć

Boże d z i e ł o stworzenia i d o p r o w a d z i ć je do d o s k o n a ł o ś c i . Ma trosz¬
czyć się o środowisko. Kiedy Biblia m ó w i , że Bóg d a ł c z ł o w i e k o w i
('adam)

w ł a d z ę n a d resztą stworzenia (por. R d z 1,28), nie o z n a c z a

t o prawa d o z a w ł a s z c z a n i a sobie n a t u r a l n y c h zasobów z i e m i , b o t o
p r o w a d z i ł o b y do wyginięcia b a r d z o wielu g a t u n k ó w drzew, roślin
i zwierząt. Bóg prosi raczej, by c z ł o w i e k m ą d r z e k o r z y s t a ł z tych
zasobów, żeby je c h r o n i ł , u t r z y m y w a ł ekologiczną r ó w n o w a g ę pla¬
n e t y i t r o s z c z y ł się o jej stan. Kiedyś ta p l a n e t a będzie d o m e m dla
naszych dzieci, w n u k ó w i wszystkich przyszłych p o k o l e ń .

Papież J a n P a w e ł II p r z y p o m i n a te biblijne prawdy w e n c y k l i c e

Laborem Exercens.

M ó w i o p o t r z e b i e stworzenia przemyślanej teo¬

logii ludzkiej pracy. J e d n y m s ł o w e m , papież p r z y p o m i n a , że Bóg
p o s t a n o w i ł u c z y n i ć nas p a r t n e r a m i w ciągłe trwającym m i s t e r i u m
stworzenia. Kiedyś j u ż o t y m p i s a ł e m .

32

33

background image

Kiedy ludzie odkrywają lekarstwa na różne choroby, kiedy znaj¬
dują terapie zapobiegające p r o b l e m o m psychicznym i emocjo¬
n a l n y m , kiedy tworzą lepsze i bezpieczniejsze środki t r a n s p o r t u ,

kiedy rozwijają metody uprawy roli, budują czystsze i zdrowsze
miasta, kiedy znajdują lesze sposoby k o m u n i k o w a n i a się i prze¬
kazywania informacji, kiedy wyposażają wszystkich obywate¬
li w wiedzę i umiejętności p o t r z e b n e dla konstruktywnej pracy

— w tych i tysiącach innych sposobów angażują się w zadania, któ¬
re są naprawdę święte, ponieważ stanowią realizację planu Bożego
(Pable 1988,62-63).

W n a t u r z e c z ł o w i e k a leży t a k ż e u t r z y m y w a n i e stałej więzi z Bo¬

giem. T r a g i c z n e jest t o , że zbyt wielu m ę ż c z y z n poświęca dużą część

swego życia, starając się u c i e c od tego związku. Z czego to wynika?
N i e k t ó r z y ludzie, być m o ż e , boją się tego, o co Bóg m o ż e ich popro¬
sić. I n n i mają b ł ę d n e w y o b r a ż e n i e o Bogu: obraz Boga, j a k i pozna¬
li albo j a k i im p o k a z a n o , to k a r y k a t u r a ; przedstawia o n a surowe¬
go, wymagającego S t w ó r c ę , k t ó r y jest z d o l n y z e p s u ć k a ż d ą zabawę.
C z a s e m w naszej m e n t a l n o ś c i pojawia się p r z e ś w i a d c z e n i e , że Bóg
to coś dobrego dla kobiet, e w e n t u a l n i e dla p ł a c z l i w y c h i niesamo¬

dzielnych m ę ż c z y z n . N i e k i e d y z kolei d u m a , arogancja czy grzeszne
przywiązania nie pozwalają m ę ż c z y z n o m w p u ś c i ć Boga do swego
życia.

N i e wierzę, b y ktokolwiek m ó g ł doświadczyć p e ł n i swego życia

bez właściwej relacji z B o g i e m . P o d o b n i e j a k R o b e r t H i c k s wierzę,
że wszyscy m ę ż c z y ź n i są „ z a p r o s z e n i przez Chrystusa". Kiedy tyl¬

ko zrozumieją, że chrześcijaństwo to osobista więź z C h r y s t u s e m
i b ę d ą w s t a n i e d o s t r z e c Jego zdrową m ę s k ą s t r o n ę , wówczas znajdą
u z d r o w i e n i e .

Bez zaakceptowania egzystencjalnej prawdy o naszej naturze istot
stworzonych przez i dla naszego Ojca Niebieskiego, nie m o ż e m y

być t a k i m i m ę ż c z y z n a m i , j a k i m i powinniśmy. To początek, pierw¬

szy przystanek w męskiej podróży po ścieżkach duchowości. Jeśli
nie r o z p o c z n i e m y od tego miejsca, nie m o ż e m y dalej się rozwijać.
Bez tego związku nie będziemy mogli wzrastać i odpowiedzieć na
nasze p o w o ł a n i e (Hicks 1993, 35).

ROZDZIAŁ T R Z E C I

MĘŻCZYZNA I SEKSUALNOŚĆ

— CZY ANATOMIA JEST

NASZYM PRZEZNACZENIEM?

Hebrajskie słowo 'adam zawiera w sobie podstawową prawdę na te¬
m a t tego, c o t o z n a c z y być m ę ż c z y z n ą . P r z y p o m i n a n a m , ż e t o Bóg

nas stworzył, a nie my s a m i ; że n a l e ż y m y do tego świata, j e s t e ś m y
o g r a n i c z e n i , słabi, ś m i e r t e l n i , a m i m o to n o s i m y w sobie g o d n o ś ć
d a n ą n a m przez Boga oraz n i e ś m i e r t e l n ą duszę. N i e j e s t e ś m y stwo¬
rzeni do życia w s a m o t n o ś c i lecz do życia w relacji z i n n y m i l u d ź m i ,

ze światem i z B o g i e m . S ł o w o 'adam jest więc t e r m i n e m posiadają¬

c y m wiele z n a c z e n i o w y c h .

Kiedy s p o g l ą d a m y na drugie hebrajskie s ł o w o oznaczające

w Biblii m ę ż c z y z n ę , widzimy, że ma o n o o wiele bardziej sprecy¬
z o w a n e z n a c z e n i e . To t e r m i n zakar — o d n o s i się on b e z p o ś r e d n i o

d o m ę s k i e g o n a r z ą d u p ł c i o w e g o , d o fallusa. R d z e ń z n a c z e n i o w y

tego słowa o z n a c z a „być o s t r y m " albo „być szpiczastym", p o d c z a s
gdy jego żeński o d p o w i e d n i k — neqevah — t ł u m a c z y m y j a k o „być
p r z e w i e r c o n y m " albo „być przebitym". W P i ś m i e Świętym słowo
zakar

pojawia się osiemdziesiąt dwa razy w o d n i e s i e n i u do mężczy¬

zny j a k o przeciwstawienia kobiety. „ I n n y m i słowy — m ó w i R o b e r t

H i c k s — P i s m o Święte w z d e c y d o w a n y sposób umiejscawia m ę s k ą

t o ż s a m o ś ć i s e k s u a l n o ś ć w a n a t o m i i , a nie w psychologii czy so¬

cjologii" ( H i c k s 1993, 4 8 ) . Biblijne s ł o w o zakar p r z y p o m i n a n a m :

35

background image

„ J e s t e m m ę ż c z y z n ą n i e z a l e ż n i e od tego, czy t a k i m się czuję, albo

czy robię cokolwiek, co w k u l t u r z e , do której n a l e ż ę , u w a ż a n e jest
za męskie". N i e z n a c z y to j e d n a k , że m ę ż c z y z n a jest c a ł k o w i c i e de¬
finiowany przez swoją p ł e ć biologiczną. To b y ł o b y w y p a c z e n i e m bi¬

blijnej idei. Wydaje mi się, że jest to p r z e k o n a n i e zbyt wielu m꿬

czyzn w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e . T y m c z a s e m a n a t o m i a i seksual¬
n o ś ć — c h o ć w z a s a d n i c z y s p o s ó b d e t e r m i n u j ą czyjąś t o ż s a m o ś ć
— n i e m o g ą być o d e r w a n e od d u c h o w o ś c i c z ł o w i e k a .

ZAKAR

J A K O S Y M B O L O D D A N I A S I Ę B O G U

W myśli biblijnej fallus nie b y ł j e d y n i e o r g a n e m k o j a r z o n y m z czyn¬
n o ś c i a m i p ł c i o w y m i , lecz o z n a c z a ł t a k ż e rzeczywistość duchową:
b y ł s y m b o l e m o d d a n i a się Bogu. T e n s y m b o l i z m w i d a ć w y r a ź n i e
we f r a g m e n c i e Księgi Rodzaju, gdzie m o w a o p r z y m i e r z u .

A gdy Abram m i a ł dziewięćdziesiąt dziewięć lat, u k a z a ł mu się

P a n i r z e k ł do niego: «Jam jest Bóg Wszechmogący. S ł u ż Mi i bądź
nieskazitelny, c h c ę bowiem zawrzeć moje przymierze p o m i ę d z y
M n ą a tobą i dać ci n i e z m i e r n i e liczne p o t o m s t w o [...].Ty zaś, a po

tobie twoje p o t o m s t w o przez wszystkie pokolenia, zachowujcie
przymierze ze M n ą . P r z y m i e r z e , które będziecie zachowywali
m i ę d z y M n ą a w a m i , czyli twoim przyszłym p o t o m s t w e m , pole¬
ga na t y m : wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie

obrzezywali c i a ł o napletka na z n a k przymierza waszego ze M n ą »

(Rdz,l-2.9-ll).

N a l e ż y z w r ó c i ć uwagę, że t e n z n a k p r z y m i e r z a jest b a r d z o wy¬
m o w n y i w y r a ź n i e nawiązuje do tego, co z i e m s k i e . J a k m ó w i H i c k s ,

„to w ł a ś n i e m ę s k i organ zostaje wybrany j a k o to szczególne miej¬

sce u mężczyzny, gdzie jest pierwsza r a n a , pierwsze r o z l a n i e krwi"

( H i c k s 1993, 52). Ale o b r z e z a n i e to nie tylko zwyczaj, k t ó r e g o sen¬

sem m i a ł o b y być w y t r z y m a n i e bólu; to r y t u a ł religijny — r a n a , któ¬
ra od pierwszego d n i a życia s y m b o l i c z n i e ł ą c z y dziecko p ł c i męskiej
z B o g i e m . C z y i s t n i a ł p o d o b n y r y t u a ł p r z e z n a c z o n y dla dziewcząt?
Tak. Kiedy r o d z i ł a się dziewczynka, r o d z i c e p o d n o s i l i ją w

7

górę

i ofiarowali dziecko B o g u p o p r z e z słowa m o d l i t w y k o n s e k r a c j i .

K o b i e t a r ó w n i e ż b y ł a u w a ż a n a za dziecko B o ż e i u c z e s t n i c z y ł a

w p r z y m i e r z u Boga z l u d e m .

J e d n a k ż e dla m ę ż c z y z n y o b r z e z a n i e b y ł o w i d z i a l n y m , charak¬

terystycznym z n a k i e m p r z y p o m i n a j ą c y m mu o t y m , że jest m꿬

czyzną, czyli d z i e c k i e m Boga. Jego s e k s u a l n o ś ć m i a ł a d u c h o w e

z n a c z e n i e . C o więcej, o b r z e z a n i e n a d a w a ł o m ę ż c z y ź n i e t o ż s a m o ś ć
p l e m i e n n ą i e t n i c z n ą : o b r z e z a n y m ę ż c z y z n a b y ł Ż y d e m . Z czasem,
gdy Żydzi z a c z y n a l i w c h o d z i ć w k o n t a k t y z i n n o w i e r c a m i i tworzyć
z n i m i związki m i e s z a n e , fakt n a b i e r a ł c o r a z większego z n a c z e n i a .

O b r z e z a n y Żyd m u s i a ł p a m i ę t a ć , ż e jest k i m ś i n n y m , ż e n a l e ż y d o

wyjątkowej wspólnoty, o d d a n e j j e d y n e m u B o g u .

W N o w y m T e s t a m e n c i e o b r z e z a n i e — z u z a s a d n i o n y c h wzglę¬

dów — nie m i a ł o j u ż t a k i e g o z n a c z e n i a . C h r z e ś c i j a n i e u ś w i a d o m i l i
sobie, że Jezus C h r y s t u s z n i ó s ł wszystkie bariery istniejące pomię¬
dzy Ż y d a m i a i n n o w i e r c a m i , m ę ż c z y z n a m i i k o b i e t a m i , p o m i ę d z y

g r u p a m i e t n i c z n y m i i r a s o w y m i . O d m o m e n t u w y d a r z e ń n a Gol¬
gocie wszyscy ludzie p o w o ł a n i są do tego, aby żyć w j e d n o ś c i z Bo¬
giem i ze sobą nawzajem. W s z y s t k i m ofiarowany jest dar uzdro¬
wienia, zbawienia i życia w i e c z n e g o . T a k w i ę c o b r z e z a n i e z o s t a ł o
zastąpione c h r z t e m — s a k r a m e n t e m o z n a c z a j ą c y m ś m i e r ć grze¬

chu, e g o i z m u i wszystkich barier, k t ó r e m o g ł y b y tworzyć p o d z i a ł y

ze względu na p ł e ć , rasę, czy p r z y n a l e ż n o ś ć klasową. A j e d n o c z e ¬
śnie o z n a c z a z m a r t w y c h w s t a n i e do nowego życia w m i ł o ś c i , w e d ł u g

nowego p r z y k a z a n i a Jezusa: „To jest moje p r z y k a z a n i e , abyście się

wzajemnie m i ł o w a l i , t a k j a k J a was u m i ł o w a ł e m " ( J 15,12).

To prawo m i ł o ś c i b y ł o w i e l k i m k r o k i e m n a p r z ó d w s t r o n ę du¬

chowej ś w i a d o m o ś c i . N i e m n i e j j e d n a k myślę, że przy t y m odejściu
o d r y t u a l n e g o o b r z e z a n i a coś n a m u m k n ę ł o , a m i a n o w i c i e : więź
p o m i ę d z y seksualnością a duchowością. C h r z e ś c i j a ń s t w o od same¬
g o p o c z ą t k u s t a r a ł o się przezwyciężyć t o r o z d a r c i e . E u g e n e M o n i e k
zauważa: „Ludzie są s k r ę p o w a n i , gdy m ó w i się o seksualności i reli¬

gii... K o ś c i ó ł wywyższa religię, dewaluując s e k s u a l n o ś ć . P s y c h i a t r i a

robi coś z u p e ł n i e p r z e c i w n e g o — wywyższa s e k s u a l n o ś ć k o s z t e m
religii. Związek p o m i ę d z y seksualnością a religią jest j a k p o ł ą c z e n i e
elektryczne: n i e w ł a ś c i w e p o d ł ą c z e n i e p r z e w o d ó w prowadzi do nie¬
szczęścia. Z kolei b r a k p o ł ą c z e n i a o z n a c z a b r a k energii. Tylko wła¬
ściwe p o d ł ą c z e n i e przynosi p o ż ą d a n e rezultaty" ( H i c k s 1993, 54).

37

36

background image

C z y n i e b y ł o b y c u d o w n e , gdyby m ę ż c z y ź n i mogli przestać: (a)

wstydzić się swojego fallusa; (b) c z y n i ć go b o g i e m ? G d y b y potra¬

fili na n o w o o d k r y ć uświęcony tradycją związek p o m i ę d z y p ł c i o -

wością a p r z y m i e r z e m z B o g i e m ? M o ż e w t e d y potrafiliby o d n a l e ź ć
w swej s e k s u a l n o ś c i ź r ó d ł o radości, a j e d n o c z e ś n i e u z n a ć p o t r z e b ę

p o d d a n i a jej k o n t r o l i , w e d ł u g p l a n u Bożego. I s t o t n i e , jeśli wystar¬

czająco r o z u m i e m y głębię z n a c z e n i a s a k r a m e n t u c h r z t u , t o j a s n e jest
dla nas, że w s a k r a m e n t a l n y m z n a k u c a ł a nasza osoba, a n i e tylko
fallus, ł ą c z y się z B o g i e m . To jest właściwe z n a c z e n i e symbolu, j a k i m

jest c a ł k o w i t e z a n u r z e n i e w wodzie. Ta symbolika jest j e d n o z n a c z n a :

całe

nasze ciało i w s z y s t k i e jego funkcje mają swoje o k r e ś l o n e zna­

czenie. Z tego zaś wynika, w j a k i sposób t r o s z c z y m y się o nasze cia¬

ł o , j a k t r a k t u j e m y siebie nawzajem, j a k się k o c h a m y . G o d n o ś ć ludz¬
kiego c i a ł a jest podstawą n a u k i K o ś c i o ł a dotyczącej s z a c u n k u dla ży¬
cia, j a k r ó w n i e ż n a u k i o w ł a ś c i w y m korzystaniu z seksualności.

R Y T U A Ł Y I N I C J A C Y J N E

Z perspektywy rozwoju idei, zakar osiąga większe z n a c z e n i e w okre¬
sie adolescencji. T o w ł a ś n i e w t e d y s e k s u a l n o ś ć m ł o d e g o człowie¬
ka staje się dla niego ź r ó d ł e m świadomej troski. W o s t a t n i m cza¬
sie wielu pisarzy zajmujących się p r o b l e m a t y k ą męskiej d u c h o w o ś c i
d o s t r z e g ł o w naszej k u l t u r z e b r a k j a k i c h k o l w i e k z n a c z ą c y c h „ry¬

t u a ł ó w przejścia". D z i ś w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e nie ma ż a d n y c h

r y t u a ł ó w czy procesów, k t ó r e pomagają m ł o d y m l u d z i o m kon¬
s t r u k t y w n i e radzić sobie ze swoją r o z b u d z o n ą seksualnością, czy

też — jeśli j u ż o t y m m ó w i m y — z i n n y m i s p o ł e c z n o - e m o c j o n a l -

n y m i p r o c e s a m i . Zważywszy n a r ó ż n o r o d n o ś ć rasowych, kulturo¬

wych i religijnych grup w n a s z y m n a r o d z i e , t r u d n o b y ł o b y osiągnąć

p o r o z u m i e n i e w kwestii form, j a k i e m o g ł y b y przybierać t a k i e pro¬
cesy inicjacyjne. O d p o w i e d n i wybór w tej kwestii — c z a s e m przy¬
p o m i n a to żeglowanie po w z b u r z o n y c h m o r z a c h życia — jest w t y m
p r z y p a d k u z a d a n i e m r o d z i c ó w m ł o d y c h ludzi.

Jeśli j e d n a k wyjdziemy p o z a krąg naszej kultury, zaobserwuje¬

my p e w n e interesujące kontrasty. R i c h a r d R o h r w czasie j e d n e g o ze
swych n a g r a ń rekolekcyjnych zauważa, że we wszystkich k u l t u r a c h

pierwotnych m i a ł y miejsce r y t u a ł y inicjacyjne dla m ę ż c z y z n i że
zawsze pojawiało się swego rodzaju „ r y t u a l n e p o n i ż e n i e " — zada¬
nie, k t ó r e w n i e u n i k n i o n y sposób b y ł o dla m ł o d y c h ludzi przyczy¬
ną n i e p o w o d z e n i a i bólu. T a k i e zwyczaje m i a ł y podwójny cel: po
pierwsze, c h o d z i ł o o t o , b y p o k a z a ć m ł o d e m u c h ł o p c u , ż e nie jest
on p ę p k i e m świata; po drugie, t r z e b a b y ł o u ś w i a d o m i ć m u , że po¬
rażka i cierpienie to część ludzkiego życia. C z y to nie jest c u d o w n e ?
Jak m ó w i R o h r , w naszej k u l t u r z e nie znajdujemy n i c , co by przy¬
p o m i n a ł o t a k i e rytuały. N a s i c h ł o p c y s ą j a k b y z a p r o g r a m o w a n i n a
p e w n e g o rodzaju myślenie: m u s z ą się w y r ó ż n i a ć , m u s z ą być dosko¬

n a ł y m i , nie m o g ą c z u ć b ó l u i nigdy nie w o l n o im sprawiać n i k o m u

zawodu. N i c więc dziwnego, że t a k wielu n a s t o l a t k ó w cierpi z powo¬

du depresji i niskiej s a m o o c e n y .

R o t h o d n o t o w u j e jeszcze dwa i n n e aspekty m ę s k i c h r y t u a ł ó w

inicjacyjnych. W czasie inicjacji m ł o d z i c h ł o p c y prawie zawsze pro¬

w a d z e n i byli przez g r u p ę d o j r z a ł y c h m ę ż c z y z n . Na z a k o ń c z e n i e ry¬
t u a ł u m ę ż c z y ź n i c i e p ł o i z p e ł n ą a p r o b a t ą przyjmowali c h ł o p c ó w

d o „ g r o n a m ę ż c z y z n " . W y o b r a ź c i e sobie, j a k wielkie z n a c z e n i e m a

to dla kształtującego się p o c z u c i a m ę s k o ś c i u m ł o d e g o mężczyzny.
O t o t e r a z jest „ m ę ż c z y z n ą wśród m ę ż c z y z n " . O t o o d t ą d b ę d z i e mu¬

siał p r a c o w a ć , walczyć, k u m p l o w a ć się, być ojcem, troszczyć się
o dzieci, d z i a ł a ć na rzecz wspólnoty... C z a s e m poniesie klęskę, nie¬
kiedy przyjdzie mu cierpieć — ale nie ma w t y m ż a d n e g o wstydu.
Jest akceptowany, należy do swojej wspólnoty, jest w p e ł n i zakar.

Jeszcze j e d e n cel r y t u a ł ó w inicjacji t o u ś w i a d o m i e n i e c h ł o p c u

wielkich mitów, i h i s t o r i i u ś w i ę c o n y c h tradycją kultury. Skąd po¬

c h o d z i jego lud? Jaka jest j e g o historia? K t o jest j e g o B o g i e m (czy

b o g a m i ) ? J a k i e jest p r z e z n a c z e n i e tego ludu? Odkrywając stopnio¬
wo p r z e s ł a n i e tych prawd, m ł o d y c z ł o w i e k zdobywa g ł ę b o k i e prze¬

świadczenie, że jest k i m ś n a p r a w d ę w a ż n y m tylko wtedy, gdy na¬
leży do większej rzeczywistości — do świata p e ł n e g o określonych
celów i z n a c z e ń .

Porównajcie to d u c h o w e b o g a c t w o z d o ś w i a d c z e n i e m naszych

m ł o d z i e ń c ó w . M ł o d z i ludzie naszej kultury, niezbyt c h ę t n i e wita¬
ni w g r o n i e d o r o s ł y c h , często t r a c ą k o n t a k t z grupą swoich rówie¬
śników. Z a m i a s t szukać w ł a s n e g o miejsca i z n a c z e n i a w świętych
p r a w d a c h wielkich religii świata, szukają go w m u z y c e , w m o d z i e

38

39

background image

i u idoli świata p o p k u l t u r y . R o h r określa to t e r m i n e m «disaster».
T o s ł o w o p o c h o d z i o d ł a c i ń s k i e g o w y r a z u «astra» (gwiazdy) oraz
p r z e d i m k a «dis-» ( o d d z i e l o n y od czegoś) i o z n a c z a kogoś, kto jest

„ o d e r w a n y o d gwiazd", o d n i e b a , o d świata d u c h o w y c h z n a c z e ń .

T o , c o pozostaje m ł o d y m l u d z i o m w takiej sytuacji, t o k o n f o r m i z m

w o b e c k o d e k s u grupy rówieśniczej. T u j e d n a k brakuje e l e m e n t u

u z d r o w i e n i a , j a k i w i d z i e l i ś m y w r y t a c h przyjęcia m ł o d z i e ń c a do
o p i e k u ń c z e j w s p ó l n o t y posiadającej wielką p r z e s z ł o ś ć .

K i e d y p o d c z a s o s t a t n i c h rekolekcji p o d z i e l i ł e m się m o i m i prze­

m y ś l e n i a m i z i n n y m i u c z e s t n i k a m i , n i e wszyscy m ę ż c z y ź n i t a m
o b e c n i zgodzili się ze m n ą , iż n a s z a k u l t u r a w ogóle n i e oferuje m ł o ¬
d y m l u d z i o m r y t u a ł ó w inicjacyjnych. Z w r ó c i l i n a p r z y k ł a d uwagę n a
p e w n e kluczowe w y d a r z e n i a w życiu m ł o d e g o c z ł o w i e k a : rozpoczę¬
cie n a u k i w szkole średniej, z n a l e z i e n i e pierwszej pracy, o t r z y m a n i e
prawa jazdy, przyjęcie do college e bądź zdobycie u p r a g n i o n e j pracy,
osiągnięcie p e ł n o l e t n o ś c i . . . M u s i a ł e m p r z y z n a ć im rację, ale zwróci¬
ł e m uwagę, że ż a d n e z t y c h w y d a r z e ń n i e jest n a z n a c z o n e jakimkol¬

wiek r y t u a ł e m , l a i c k i m czy ś w i e c k i m . Z a c h ę c i ł e m u c z e s t n i k ó w re¬

kolekcji, żeby wykorzystali swoją k r e a t y w n o ś ć , aby coś w tej kwe¬
stii wymyślić. D o b r a okazja, żeby r o z p o c z ą ć p o s z u k i w a n i e n o w y c h
idei, to książka E d w a r d a Haysa: Prayersfor the Domestic Church.

P O T R Z E B A K O N T R O L I

W i d z i e l i ś m y j u ż , ż e zakar o z n a c z a m i ę d z y i n n y m i m ę s k ą p o t e n c j ę

i energię seksualną. T o p o c z u c i e jest ź r ó d ł e m t o ż s a m o ś c i p ł c i o w e j ,

j a k r ó w n i e ż ś w i a d o m o ś c i świętego p r z y m i e r z a z B o g i e m . N i e s t e t y

wielu m ę ż c z y z n w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e n i e doświadcza tej zdro¬
wej energii i n i e zdaje sobie sprawy z u k r y t e g o w niej świętego zna¬

c z e n i a . C z ę ś c i o w o w y n i k a to z faktu, że zagubiliśmy więź p o m i ę d z y
s e k s u a l n o ś c i ą a duchowością, a w części z tego, że nasze s p o ł e c z e ń ¬
stwo n i e p o s i a d a j a s n o zdefiniowanych r y t u a ł ó w , k t ó r e wyznaczają

przejście w e t a p dojrzewania p ł c i o w e g o .

Ale nawet jeśli u d a się n a m p r z y w r ó c i ć d o b r o i świętość ener¬

gii fallicznej, o n a s a m a b ę d z i e m u s i a ł a zawsze p o d l e g a ć dyscypli¬
n i e i k o n t r o l i . W p r z e c i w n y m razie m o ż e stać się dla nas b a r d z o

wymagającym z w i e r z c h n i k i e m . L u d z k i e d o ś w i a d c z e n i e w d o b i t n y

sposób pokazuje, ż e s e k s u a l n o ś ć p o z o s t a w i o n a samej sobie m o ż e
stać się d e m o n e m . P s y c h o l o g R o l l o M a y p o w o ł a ł się n a starożyt¬
n e g r e c k i e pojęcie d e m o n a , r o z u m i a n e g o n i e j a k o s z a t a n a , ale j a k o

„to, c o p o s i a d a m o c , b y c a ł k o w i c i e z d o m i n o w a ć naszą o s o b o w o ś ć " .

W t y m sensie k a ż d y n a ł ó g jest d e m o n e m . A seks b e z w ą t p i e n i a ma
w sobie m o c , by n a s z d o m i n o w a ć .

W p r z e c i w i e ń s t w i e do z a k o r z e n i o n e j postawy „że wszyst¬

ko jest d o z w o l o n e " , jeśli c h o d z i o seks, P i s m o Święte k ł a d z i e na¬
cisk na t o , że seks p o w i n i e n być u r e g u l o w a n y i s k i e r o w a n y w od¬
p o w i e d n i ą s t r o n ę , z g o d n i e z B o ż y m p l a n e m l u d z k i e g o s p e ł n i e n i a
i szczęścia. Z a m i a s t seksu j a k o rozrywki Biblia p r z e d k ł a d a seks
dla życia w związku; co o z n a c z a , że a k t y w n o ś ć s e k s u a l n a wyma¬

ga o d p o w i e d n i e g o kontekstu, k t ó r y n a d a jej z n a c z e n i e . Przyjem¬
n o ś ć jest b e z w ą t p i e n i a j e d n y m z celów c z y n n o ś c i s e k s u a l n y c h , ale
bez j a k i e g o ś z n a c z e n i a wykraczającego p o z a p r z y j e m n o ś ć seks ła¬
two m o ż e się z d e h u m a n i z o w a ć i p r o w a d z i ć do w y k o r z y s t y w a n i a .
A wśród k o n s e k w e n c j i t a k i e g o d z i a ł a n i a są z r a n i o n e u c z u c i a , znisz¬

c z o n e m a ł ż e ń s t w a , z a n i e d b a n e dzieci, p r z e m o c s e k s u a l n a i wyko¬
rzystywanie drugiej osoby, aborcja, A I D S .

P r o w a d z ą c kiedyś zajęcia dla d o r o s ł y c h na t e m a t chrześcijań¬

skiej s e k s u a l n o ś c i , r o z p o c z ą ł e m od z a d a n i a u c z e s t n i k o m (wszyscy
byli l u d ź m i ś w i e c k i m i ) tego p y t a n i a : „ Z czysto ludzkiego p u n k t u

widzenia, j a k i e w a r t o ś c i p o w i n n y być o b e c n e w każdej aktywno¬

ści seksualnej?" O d p o w i e d z i , j a k i c h udzielili, z a w i e r a ł y : „wzajemny
s z a c u n e k " , „ m i ł o ś ć i troskę", „zaufanie", „wrażliwość na w z a j e m n e
potrzeby", „ o d d a n i e " i „dzieci". B y ł e m p o r u s z o n y . M a j ą c te warto¬
ści silnie z a k o t w i c z o n e w umyśle, ł a t w o jest z r o z u m i e ć , dlaczego

w n a u c z a n i u Biblii i K o ś c i o ł a na t e m a t s e k s u a l n o ś c i n a p r a w d ę kryje

się sens. K i e d y j e d n a k u s u n i e się a k t y w n o ś ć seksualną z kontek¬
stu, j a k i p r z e w i d z i a ł dla niej Bóg — to z n a c z y z o d d a n e g o , m o n o -
g a m i c z n e g o m a ł ż e ń s t w a — wówczas n a r a ż a się na szwank te głę¬

bokie, ludzkie w a r t o ś c i , j a k i e p o w i n i e n u c i e l e ś n i a ć „ d o b r y seks".
Od tej p o r y z a c z ą ł e m stosować to s a m o podejście w o d n i e s i e n i u do

s t u d e n t ó w c o l l e g e u , j a k r ó w n i e ż u c z n i ó w s z k ó ł ś r e d n i c h przystępu¬

j ą c y c h d o b i e r z m o w a n i a . O d p o w i e d z i o b u grup z a w i e r a ł y t e n s a m

podstawowy zestaw l u d z k i c h w a r t o ś c i .

40

41

background image

C O SPRAWIA, Ż E S E K S N A B I E R A Z N A C Z E N I A ?

P r z y w o ł a m h i s t o r i ę , którą p r z e c z y t a ł e m kiedyś w gazecie. R z e c z
dotyczy d w ó c h s t u d e n t e k w M a s s a c h u s e t t s I n s t i t u t e of T e c h n o l o ¬

gy, k t ó r e o p u b l i k o w a ł y „ C o n s u m e r G u i d e t o M I T M e n " (pol. Pod­

ręcznik użytkownika dla korzystania z mężczyzn w MIT).

W swo¬

jej publikacji s t u d e n t k i o p i s a ł y u m i e j ę t n o ś c i seksualne trzydzie¬

stu sześciu studentów, oceniając każdego z n i c h w skali od zera do
czterech. W artykule z n a l a z ł y się i m i o n a s t u d e n t ó w oraz d o ł ą c z o n e
opisy stosowanych przez n i c h t e c h n i k , ich c e c h fizycznych o r a z wy¬
m a g a ń w kwestii higieny osobistej. S t u d e n t k i twierdziły, że o p a r ł y
swoje o c e n y na „ o s o b i s t y m doświadczeniu". Na k a m p u s i e , co zro¬
z u m i a ł e , w y b u c h ł a wrzawa. S t u d e n c i wszystkich w y d z i a ł ó w byli

o b u r z e n i c a ł k o w i t ą niewrażliwością swoich k o l e ż a n e k . J e d n a z n i c h
p r ó b o w a ł a się b r o n i ć , m ó w i ą c , ż e jej z a m i a r e m b y ł o p o k a z a n i e , j a k
czują się kobiety „kiedy oczekuje się od n i c h , że b ę d ą s p e ł n i a ć za¬
c h c i a n k i m ę ż c z y z n " .

C h o c i a ż ta o d p o w i e d ź nie usprawiedliwia tego, co z r o b i ł y stu¬

dentki, to j e d n a k z p e w n o ś c i ą trafia w s e d n o sprawy. Niewątpliwie

wielu m ę ż c z y z n m o ż e p r z y w o ł a ć swoje w ł a s n e doświadczenia, kie¬

dy o c e n i a l i k o b i e t y przez p r y z m a t seksu. C h o c i a ż nie zawsze do¬
c h o d z i do z a c h o w a ń t a k skrajnych j a k o p i s a n e w t y m w y d a r z e n i u ,

to j e d n a k za opisywanym p r z y p a d k i e m kryje się p e w n e g o rodzaju
gra, której my s a m i często się oddajemy. T e n i n c y d e n t u ś w i a d o m i ł

m i , j a k a k t y w n o ś ć seksualna m o ż e stać się c z y m ś o k r u t n y m m o ż e
stać się a k t y w n o ś ć seksualna, jeśli z o s t a n i e o d e r w a n a od k o n t e k s t u
m i ł o ś c i i troski. To oczywiście skrajny p r z y k ł a d , ale r ó ż n i się on

o d wielu i n n y c h b o l e s n y c h rzeczy j e d y n i e skalą d z i a ł a n i a . P o d o b n e
sytuacje m o g ą m i e ć miejsce, kiedy ludzie angażują się w przypad¬
kowy seks. Z n a m wielu k a p ł a n ó w , t e r a p e u t ó w i przyjaciół, k t ó r z y
mieli okazję s ł u c h a ć opowieści o z ł a m a n y c h s e r c a c h . O p o w i a d a l i

je ludzie, k t ó r z y zdecydowali się na relacje seksualne tylko po t o , by

stwierdzić p o t e m , że słowa m i ł o ś c i w y p o w i a d a n e p r z e d a k t e m sek¬
s u a l n y m i w j e g o t r a k c i e b y ł y puste i s ł u ż y ł y j e d y n i e m a n i p u l a c j i .

Co sprawia, że seks nabiera z n a c z e n i a ? W i e r z ę , że seks — aby

rzeczywiście m i a ł z n a c z e n i e — m u s i z a i s t n i e ć w p e w n y m kontek¬
ście, który m ó g ł b y być w y r a ż o n y w p o s t a c i kilku prostych zasad:

seks potrzebuje m i ł o ś c i ; seks potrzebuje o d d a n i a ; seks ma na celu
nowe życie.

Spójrzmy na pierwsze z tych stwierdzeń: „Seks potrzebuje mi¬

ł o ś c i " . W i e m y , że c z y m ś i n n y m jest p o p ę d seksualny, a c z y m ś in¬
n y m u c z u c i a . D r o g ę i podejście, którą sugerują h o r m o n y , wspiera

wiele e l e m e n t ó w naszej kultury. L e c z c z ł o w i e k nie m o ż e p a t r z e ć na

siebie j e d y n i e przez perspektywę biologii, gdyż p o p ę d seksualny nie

jest d o m i n a n t ą w n a s z y m życiu. Jeśli z a s t a n o w i m y się n a d n a s z y m i

d o ś w i a d c z e n i a m i d o t y c z ą c y m i związków seksualnych, stwierdzi¬
my, że kryją się w n i c h również niezwykle silne e m o c j e — z a r ó w n o

nasze w ł a s n e , j a k i drugiej osoby. S e k s u a l n e z a a n g a ż o w a n i e czyni
c z ł o w i e k a niezwykle p o d a t n y m na ciosy. Bez m i ł o ś c i ł a t w o o wiel¬
kie z r a n i e n i a .

M i ł o ś ć t o , oczywiście, coś większego niż s a m e słowa i uczucia.

Słowa i u c z u c i a m o g ą p r z e m i n ą ć . Pomyśl, co się dzieje, kiedy twoja

p a r t n e r k a przestanie być pociągająca? Co zrobisz, gdy spotkasz ko¬
goś, kto m o ż e lepiej zaspokoić twoje potrzeby? Albo jeśli, po prostu,
się znudzisz? W i e l u ludzi przeżyło z a ł a m a n i e , słuchając tych mro¬
żących krew w ż y ł a c h słów: „ P r z y k r o m i , ale, po prostu, j u ż cię nie
k o c h a m " .

D r u g i e stwierdzenie n a t e m a t seksu b r z m i : „ S e k s potrzebuje

o d d a n i a " . W i e l o k r o t n i e j u ż p o w i e d z i a n o , że seks to język, k t ó r y na¬
daje cielesny wyraz naszej w e w n ę t r z n e j rzeczywistości. Kiedy dwo¬

je ludzi ł ą c z y swoje c i a ł a w sytuacji głębokiej i n t y m n o ś c i , n i e m ó w i ą

do siebie tylko: „ k o c h a m cię", ale również: „ n a l e ż ę do ciebie". I vice
versa:

„należysz do m n i e " . N i e c h o d z i o „ n a l e ż ę " w sensie posiada¬

nia, ale p a r t n e r s t w a . Z drugiej strony, nie j e s t e ś m y prawdziwymi
p a r t n e r a m i i n i e n a l e ż y m y do siebie, jeśli p o m i ę d z y n a m i n i e ist¬
nieje o b i e t n i c a : „Obiecuję do ciebie n a l e ż e ć , być z tobą, troszczyć się
o ciebie — nie tylko t a k d ł u g o , j a k d ł u g o będzie r a z e m n a m fajnie,
ale do k o ń c a życia". Bez tej stabilizacji, bez tego p o c z u c i a t r w a ł o ś c i ,
s t o s u n e k seksualny n i e wyraża tej najważniejszej prawdy, że m i ł o ś ć

w y m a g a o d d a n i a .

Luterański pastor D i e t r i c h Bonhoeffer, b ę d ą c w wiezieniu, na

k r ó t k o przed śmiercią n a p i s a ł k a z a n i e weselne dla pary znajomych.

Podkreślając pozytywny związek p o m i ę d z y m i ł o ś c i ą i m a ł ż e ń s t w e m ,

powiedział: „ O d teraz to nie wasza m i ł o ś ć wspiera m a ł ż e ń s t w o , ale

42

43

background image

m a ł ż e ń s t w o wspiera waszą m i ł o ś ć " . P o d o b a mi się jego podejście, ale

j a ująłbym t o n i e c o inaczej: „ Z a r ó w n o wasza m i ł o ś ć wspiera m a ł ż e ń ¬

stwo, j a k i m a ł ż e ń s k i e zobowiązanie wspiera waszą m i ł o ś ć " .

K a ż d y ż o n a t y c z ł o w i e k wie d o b r z e , że — aby m a ł ż e ń s t w o trwa¬

ło — p o t r z e b n a jest m i ł o ś ć i o d d a n i e . Kiedy p r z y c h o d z i c h o r o b a
albo p r o b l e m y finansowe, kiedy w m a ł ż e ń s t w i e n i e dzieje się do¬
brze, albo kiedy m a ł ż o n k ó w dzieli j a k i ś p o w a ż n y p r o b l e m , k r ó t k o
m ó w i ą c , kiedy u c z u c i e s ł a b n i e , t o m a ł ż e ń s t w o opiera się w ł a ś n i e n a
w z a j e m n y m o d d a n i u . Z drugiej strony, kiedy j e d n o z n i c h wyko¬

na m a ł y gest wyrażający troskliwość, kiedy ofiaruje p r z e b a c z e n i e

w s p o s ó b b e z w a r u n k o w y , albo kiedy wydarzy się coś, co m a ł ż o n ¬

k o m pozwoli u ś w i a d o m i ć sobie m i ł o ś ć , wtedy u c z u c i a odżywają

i ukazują g ł ę b i ę i b o g a c t w o związku.

To w ł a ś n i e w t y m k o n t e k ś c i e w s p ó l n e g o życia i p r a g n i e n i a sie¬

bie „ n a dobre i na z ł e " ukazuje się p e ł n e z n a c z e n i e seksualności.

Biskup J o h n M c G a n n z diecezji Rockville C e n t r ę w N o w y m Jor¬
ku w swoim liście d u s z p a s t e r s k i m Celebrate God's Gift ofSexuality

(czyli Celebrujcie Boży dar seksualności) w y r a ż a prawdę, że m i ł o ś ć

seksualna jest i n t e g r a l n ą częścią m a ł ż e ń s t w a .

Wiele par m a ł ż e ń s k i c h m ó w i ł o m i , że ich bliskość seksualna to

czas c z u ł o ś c i , n a m i ę t n o ś c i , przyjemności, i celebracji. Zarów¬
no mężowie j a k i żony mówili m i , że uprawianie m i ł o ś c i ze swo¬
im w s p ó ł m a ł ż o n k i e m wnosi czasem w ich związek przebaczenie,
uzdrowienie i głębokie poczucie odnowienia relacji. W ł a ś n i e tego
uczy K o ś c i ó ł o B o ż y m darze seksualności — że jest święty, pot꿬
ny, życiodajny i że wymaga naszej uczciwej i wiernej odpowiedzi

(Crux,

Jan. 22. 1996, 5).

N a u c z a n i e K o ś c i o ł a n a t e m a t seksu jest b a r d z o s e n s o w n e . M u s i być
o n o j e d n a k d o b r z e p r z e d s t a w i o n e i właściwie r o z u m i a n e . K o ś c i ó ł
nie w y r a ż a się negatywnie n a t e m a t seksu; c h c e j e d n a k t e c h r o n i ć
g ł ę b o k i e ludzkie w a r t o ś c i , k t ó r e p o w i n n a w y r a ż a ć a k t y w n o ś ć sek¬
sualna. Podstawowe p r z e s ł a n i e jest t a k i e : seks ma sens wtedy, gdy
zaistnieje w m a ł ż e ń s t w i e . P o z a m a ł ż e ń s t w e m mija się z c e l e m , j a k i

w y z n a c z y ł Bóg.

O s t a t n i e stwierdzenie b r z m i następująco: „seks ukierunkowa¬

n y jest n a n o w e życie". N i e c h c ę oczywiście powiedzieć, ż e k a ż d a

para m a ł ż e ń s k a m u s i m i e ć co najmniej stadko dzieci, aby ich seks
s t a ł się znaczący. N i e k t ó r e środki k o n t r o l i n a r o d z i n m o g ą s t a n o w i ć
prawdziwą i m o r a l n ą opcję dla m a ł ż e ń s t w . Ale a k t y w n o ś ć seksual¬
na w swej n a t u r z e zawiera r a d y k a l n e otwarcie się na n o w e życie. Po¬
przez „ r a d y k a l n e o t w a r c i e " r o z u m i e m dwie rzeczy: (1) że p a r a nie

wyklucza faktu, że w ich związku pojawią się dzieci; (2) p a r a n i e po¬
zwala, aby w a r t o ś c i m a t e r i a l n e z d o m i n o w a ł y życie do tego s t o p n i a ,
że m i a ł b y o n e w y p r z e ć i n n e w a r t o ś c i — wliczając w to p r a g n i e n i e

dzielenia swego życia z d z i e ć m i i z a p e w n i e n i a im najlepszej opieki.

Wydaje mi się, że gdy w m a ł ż e ń s t w i e nie ma takiego otwarcia, wów¬

czas p a r a — jeśli d o c h o d z i do relacji seksualnych — m o ż e c o r a z bar¬
dziej p o g r ą ż a ć się we w z a j e m n y m e g o i z m i e . S e k s u a l n o ś ć odnajduje
swoje najgłębsze z n a c z e n i e w t y m , że jest o n a c z y m ś w s p ó l n y m ; zaś
najwyższy wyraz w s p ó l n o t y to otwarcie się na n o w e życie.

Życiodajny aspekt m i ł o ś c i seksualnej obejmuje nie tylko p a r ę

m a ł ż e ń s k ą oraz ich dzieci, lecz r ó w n i e ż w s p ó l n o t ę i s p o ł e c z n o ś ć ,

w której żyją. C e l e m m a ł ż e ń s t w a jest nie tylko d o b r o pary rodzi¬

ców oraz ich dzieci, lecz r ó w n i e ż c a ł e j wspólnoty. S i ł a i energia sek¬
sualnej m i ł o ś c i w r a m a c h m a ł ż e ń s t w a m o ż e w z m o c n i ć m ę ż c z y z n ę
i sprawić, że będzie on kreatywny, p e ł e n w s p ó ł c z u c i a i s z l a c h e t n y

w o b e c potrzebujących. To t a k ż e jest pewien aspekt nowego życia.

S t a r a ł e m się wykazać, że biblijne u z a s a d n i e n i e ludzkiej seksual¬

ności m o ż n a p o d s u m o w a ć w t r z e c h p o z y t y w n y c h s t w i e r d z e n i a c h :

„seks potrzebuje m i ł o ś c i " ; „seks potrzebuje o d d a n i a " ; „seks ukie¬

r u n k o w a n y jest na n o w e życie". Zdaję sobie sprawę, że ta wizja od¬
zwierciedla i d e a ł t r u d n y do z r e a l i z o w a n i a w p r a k t y c e . L u d z i e czę¬
sto nie b ę d ą w stanie sobie z n i m p o r a d z i ć . Z w ł a s z c z a w dzisiejszych
czasach, kiedy m a ł ż e ń s t w o o d k ł a d a się n i e r a z c a ł y m i l a t a m i — do
czasu z a k o ń c z e n i a n a u k i , z n a l e z i e n i a stałej pracy... Dziś, kiedy t a k

wiele e l e m e n t ó w k u l t u r o w y c h n a c i s k a na seksualną ekspresję, lu¬

d z i o m n i e ł a t w o jest zrezygnować z seksu aż do czasu, gdy wstąpią

w związek m a ł ż e ń s k i .

J a k a z a t e m jest alternatywa? P o r z u c i ć i d e a ł n a rzecz tego, c o jest

łatwiejsze albo wygodniejsze? N i e wydaje mi się, że to właściwa od¬
powiedź. P o pierwsze, nie b y ł o b y t o z g o d n e z e ś w i a d e c t w e m P i s m a

Świętego oraz z tradycją K o ś c i o ł a . P o n a d t o , każde i n n e podejście do

seksualności przyniesie więcej p r o b l e m ó w , niż p r ó b y z a c h o w a n i a

44

45

background image

czystości p o z a m a ł ż e ń s k i e j . Myślę, że K o ś c i ó ł postępuje b a r d z o mą¬
drze, dążąc do tego, by z a c h o w a ć tradycyjną wizję ludzkiej seksual¬
n o ś c i , by b ł o g o s ł a w i ć i utwierdzać jej d o b r o tylko w g r a n i c a c h od¬
d a n e g o sobie m a ł ż e ń s t w a . Akceptując t o , j e s t e ś m y w p e ł n i świado¬
m i , że często nie u d a n a m się żyć z g o d n i e z i d e a ł e m . W ł a ś n i e dlate¬
go o t r z y m a l i ś m y dar skruchy, p r z e b a c z e n i a i n a w r ó c e n i a — to jest

droga, którą ciągle p r z e b y w a m y na n o w o .

Biblijny zakar często jest więc s y m b o l e m mężczyzny, k t ó r e m u

nie u d a ł o się wykorzystać energii fallicznej właściwie, czyli zgodnie
z p l a n e m B o ż y m . Ale on się nie usprawiedliwia a n i nie t ł u m a c z y
swojego n i e p o w o d z e n i a . Ż a ł u j e swoich występków i znajduje m i ł o ¬
sierdzie Boga, k t ó r e na niego czeka. G r z e c h y seksualne nie są bynaj¬
m n i e j najgorszą kategorią w h i e r a r c h i i w y k r o c z e ń . O wiele gorsza,

j a k sądzę, jest p r ó b a stworzenia swojego w ł a s n e g o kodeksu etyki

seksualnej, odpowiadającego t e m u , co jest dla m n i e wygodne, albo
z a a k c e p t o w a n i e m e n t a l n o ś c i : „wszystko jest dozwolone", t a k po¬

wszechnej we w s p ó ł c z e s n e j kulturze.

S E K S I S A M O T N Y M Ę Ż C Z Y Z N A

M o j e r o z w a ż a n i a na t e m a t zakar d o t y c z y ł y d o t y c h c z a s m a ł ż e ń s t w a .
J e s t e m j e d n a k świadomy, że n i e k t ó r z y z m o i c h czytelników to m꿬
czyźni s a m o t n i : jeszcze nie ż o n a c i , rozwiedzeni, owdowiali, albo
m ę ż c z y ź n i h o m o s e k s u a l n i , którzy starają się żyć z g o d n i e z n a u k ą
K o ś c i o ł a . Jakie z n a c z e n i e ma dla n i c h biblijny zakań W j a k i sposób
m o g ą w p e ł n i być i s t o t a m i l u d z k i m i bez płciowej ekspresji?

N i e istnieje chyba, j a k sądzę, prosty sposób, żeby odpowie¬

dzieć na te p y t a n i a , ale p o s t a r a m się zrobić to najlepiej, j a k m o g ę .
Myślę, ż e m u s i m y r o z p o c z ą ć o d j e d n e g o stwierdzenia: a k t y w n o ś ć
seksualna nie jest n i e z b ę d n a dla ludzkiego s p e ł n i e n i a . P r z e d laty

wybitny przedstawiciel psychologii h u m a n i s t y c z n e j , A b r a h a m Ma¬

slow, p r z e p r o w a d z i ł fascynujące s t u d i u m p o ś w i ę c o n e tzw. l u d z i o m

„ s p e ł n i o n y m " . Ku jego zdziwieniu, wśród n i c h z n a l a z ł a się p e w n a

liczba osób, k t ó r e ż y ł y w celibacie. Po bliższym p r z e b a d a n i u ich,
M a s l o w d o s z e d ł do następujących wniosków:

W i e m y dziś, że jest wiele przypadków, w których celibat nie po¬
woduje żadnych skutków psychopatologicznych. J e d n a k ż e w wielu

innych przypadkach celibat niesie ze sobą negatywne konsekwen¬
cje. Jakie czynniki wpływają na rezultat? Kliniczne badania prze¬

prowadzone na nie-neurotycznych pacjentach dają wyraźną od¬
powiedź, że seksualna deprywacja staje się poważnie patologiczna
tylko wtedy, gdy j e d n o s t k a odczuwa tę sytuację j a k o odrzucenie
przez p ł e ć przeciwną, niższość, brak wartości, izolację czy innego

rodzaju pozbawienie podstawowych potrzeb. Jednostki, dla któ¬
rych seksualna deprywacja nie ma takiego znaczenia, mogą znosić

ją we względnie łatwy sposób (cyt. w G o b l e 1970, 78).

I n n y m i słowy, to w ł a ś n i e znaczenie, j a k i e przywiązuję do absty¬
nencji seksualnej, jest c z y n n i k i e m decydującym. Jeśli ja z własnej

woli decyduję się p o w s t r z y m a ć od seksu, z powodów, k t ó r e są dla

m n i e w a ż n e , m ó j psychiczny i d u c h o w y rozwój n i e ucierpi na t y m .

Ale jeśli u n i k a m seksu z p o w o d u wstydu, s t r a c h u p r z e d odrzuce¬

n i e m , gniewu czy jakiejkolwiek innej negatywnej motywacji, moja
seksualna abstynencja stopniowo staje się z a b u r z e n i e m . N i e c h o d z i

więc o s a m ą wstrzemięźliwość seksualną, ale o z n a c z e n i e , j a k i e jej
przypisujemy.

Tę s a m ą prawdę m o ż n a wyrazić jeszcze prościej: liczy się mi¬

ł o ś ć , a nie seks. Jeśli j e s t e m w stanie z n a l e ź ć m i ł o ś ć w m o i m ży¬
ciu, wówczas potrafię z n a l e ź ć satysfakcję i s p e ł n i e n i e , n i e z a l e ż n i e

od tego, czy j e s t e m aktywny seksualnie. T a k więc c h c i a ł b y m powie¬
dzieć do wszystkich s a m o t n y c h m ę ż c z y z n : nic n i e m o ż e powstrzy¬

m a ć was p r z e d m i ł o ś c i ą . M o ż e c i e rozwijać bliską, wzajemnie ubo¬
gacającą więź, j a k a ł ą c z y obydwie p ł c i . D z i ę k i sile m o d l i t w y i ł a s c e

Bożej m o ż e c i e żyć w czystości. Twoje życie — życie każdego m꿬

czyzny — dalece wykracza p o z a sferę w y z n a c z a n ą t e r m i n e m fal-
lus.

Prawdziwy zakar to nie jest c z ł o w i e k zafiksowany na swoich

m o ż l i w o ś c i a c h seksualnych, ale t e n , który potrafi skierować swoją
energię seksualną w s t r o n ę m i ł o ś c i i z a c h o w a ń kreatywnych. Wie¬
lu h o m o s e k s u a l i s t ó w oraz n i e ż o n a t y c h m ę ż c z y z n to ludzie b a r d z o
u z d o l n i e n i w zakresie sztuk pięknych, biznesu, służby s p o ł e c z n e j ,
n a u k i i medycyny. I starają się żyć zgodnie z prawdziwie chrześci¬

j a ń s k ą duchowością. Niewątpliwie są o b r a z e m Boga na ziemi.

46

47

background image

P o d s u m o w u j ą c , m o ż e m y powiedzieć, że zakar to m ę ż c z y z n a ,

k t ó r y c h r o n i swą energię falliczną, wie, że p o c h o d z i o n a od Boga,

i stara się ją k o n t r o l o w a ć z g o d n i e z B o ż y m p l a n e m seksualności.
Zwykle u ś w i a d a m i a ją sobie w okresie adolescencji i znajduje o p a r t e
na m i ł o ś c i i życiodajne sposoby w y r a ż e n i a swojej seksualnej ener¬
gii w swym cyklu życia. D z i ę k i t e m u staje się o n a j e g o w i e r n ą sługą,

a nie w y m a g a j ą c y m p a n e m .

R O Z D Z I A Ł CZWARTY

MĘŻCZYZNA WOJOWNIK

— WYBIERAJĄC WALKĘ

D o t ą d m o g l i ś m y z o b a c z y ć , że j e d n y m z w a ż n y c h e t a p ó w rozwo¬

j o w y c h w życiu m ę ż c z y z n y jest dojrzewanie seksualne: c e l e m tego

etapu jest n a u c z e n i e się, j a k w k o n s t r u k t y w n y sposób radzić sobie
ze swoją energią seksualną. Powiedzieliśmy również, że zbyt wielu
m ę ż c z y z n o m n i e udaje się t o : przez c a ł e życie pozostają zbyt skon¬
c e n t r o w a n i na wszystkim, czego s y m b o l e m jest fallus, ciągle sta¬
rając się u d o w o d n i ć swoją m ę s k o ś ć p o p r z e z seksualne osiągnięcia
i podboje.

Z d r o w i m ę ż c z y ź n i dostrzegają, że w życiu istnieje coś więcej

niż seks. Jest w życiu p r a c a do w y k o n a n i a , cele do osiągnięcia, wie¬
dza do zdobycia, świat do odkrycia, przeszkody, k t ó r e n a l e ż y prze¬
zwyciężyć w dążeniu do w a r t o ś c i o w y c h celów. Ci m ę ż c z y ź n i po¬
trzebują więc też i n n e g o rodzaju energii, k t ó r ą n a z w i e m y energią

gibbor.

To słowo w Biblii t a k ż e wskazuje na m ę ż c z y z n ę , lecz zwykle

t ł u m a c z o n e jest j a k o „wojownik".

Z N A C Z E N I E GIBBOR

R o b e r t H i c k s sugeruje, że podstawowa idea zawarta w pojęciu gib-
bor

to „ m o c albo siła, k t ó r a o d n o s i się do d o s k o n a ł o ś c i i wyższości".

I n n e k o n o t a c j e t e r m i n u t o : „zdobywanie przewagi", „bycie w a ż n y m ,

wyróżniającym się, wybitnym". Przejść od zakar do gibbor to tak,

49

background image

j a k gdyby u k i e r u n k o w a ć seksualną energię m ę ż c z y z n y fallicznego

na dążenie do celów związanych z p o w o ł a n i e m . Są to rywalizacja

0 pierwsze miejsce i wykorzystywanie swojej energii do osiągania
celu i zdobycia z n a c z e n i a . W t e k s t a c h Starego T e s t a m e n t u słowo to
o d n o s i się zwykle do wielkich wojowników a t a k ż e do m ę ż c z y z n ,
którzy o d z n a c z y l i się wielką odwagą. Wszyscy ż o ł n i e r z e Jozuego

1 Saula byli w o j o w n i k a m i gibbor. D a w i d b y ł największym gibbor;

zabił olbrzymiego G o l i a t a i z m i e n i ł p o s p o l i t e ruszenie w wielką ar¬
m i ę , a p o t e m z a p e w n i ł swemu krajowi pokój i bezpieczeństwo. Na¬
stępnie stworzył doborowy, elitarny o d d z i a ł wojowników, którzy
b r o n i l i J e r o z o l i m y i królewskiego p a ł a c u .

W r a z z u p ł y w e m czasu z a c z ę t o stosować t e r m i n gibbor na okre¬

ślenie wojownika duchowego. „Lepsza jest m ą d r o ś ć niż s i ł a [gib­

bor]",

j a k c z y t a m y u K o h e l e t a (9,16). A u J e r e m i a s z a czytamy:

T o m ó w i P a n :

« [...] siłacz niech się nie c h e ł p i swą siłą;
Raczej c h c ą c się c h l u b i ć , n i e c h się szczyci t y m ,

że jest r o z t r o p n y i że M n i e poznaje,
w t y m t o m a m u p o d o b a n i e »

(Jr 9,22-23).

D u c h o w a m ą d r o ś ć i p o z n a n i e Boga oraz Jego ścieżek b y ł y postrze¬

gane j a k o coś o wiele ważniejszego w dążeniu do osiągnięcia praw¬

dziwej wielkości niż s i ł a fizyczna czy geniusz militarny.

W O J O W N I K W E W S P Ó Ł C Z E S N Y M S P O Ł E C Z E Ń S T W I E

N i e jest ł a t w o oswoić się z o b r a z e m wojownika. P r z e d e wszystkim
zbyt ł a t w o kojarzy się on z wojną i p r z e m o c ą , stale b u d z ą c y m i nie¬
pokój w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e . Papież J a n X X I I I j u ż w 1963 r o k u

stwierdził, że „wojna n i e jest j u ż w ł a ś c i w y m ś r o d k i e m naprawia¬
n i a niesprawiedliwości". S o b ó r W a t y k a ń s k i I I j e d n o g ł o ś n i e po¬
t ę p i ł wyścig zbrojeń. P r z y w o ł a j m y d o b i t n i e b r z m i ą c e s ł o w a pa¬
pieża P a w ł a VI w j e g o p r z e m ó w i e n i u do Organizacji N a r o d ó w
Z j e d n o c z o n y c h : „Jeśli c h c e c i e być b r a ć m i i s i o s t r a m i , n i e c h b r o ń

wypadnie z waszych rąk. N i e m o ż e c i e k o c h a ć z b r o n i ą w ręku!".
Trzydzieści lat p ó ź n i e j , w p a ź d z i e r n i k u 1995 roku, papież J a n Pa¬

w e ł I I w y g ł o s i ł p o d o b n e p r z e m ó w i e n i e p o d c z a s o b c h o d ó w 50. rocz¬

nicy p o w s t a n i a O N Z .

Dlaczego więc s k ł o n n y j e s t e m uważać, że o b r a z wojownika nie¬

sie w sobie pozytywne p r z e s ł a n i e dla w s p ó ł c z e s n y c h m ę ż c z y z n ?
Czy dzisiejsi m ę ż c z y ź n i nie są m o ż e aż nazbyt agresywni? G a z e t y

c o d z i e n n i e p e ł n e są d o n i e s i e ń o s t r z e l a n i n a c h , walkach, n a p a d a c h
na tle seksualnym, i o wszelkiego rodzaju a k t a c h p r z e m o c y doko¬
nywanych przeważnie przez m ę ż c z y z n . Czy rywalizacja n i e s t a ł a
się agresywnym s p o s o b e m życia dla zbyt wielu m ę ż c z y z n — na bo¬

isku, w biurze, nawet w d o m u ? S a m K e e n w żywy sposób przedsta¬

wia, j a k język pola bitwy p r z e n i k n ą ł do świata korporacji. Autor
ten cytuje tekst z obwoluty książki z a t y t u ł o w a n e j Waging Business

Warfare:

Uwierzcie mi — jeśli prowadzisz biznes, jesteś na wojnie. Twoi

wrogowie — twoja konkurencja — c h c ą cię zniszczyć. W i e l k i m
wyzwaniem będzie j u ż samo u t r z y m a n i e całego o d d z i a ł u przy ży¬

ciu. Zwycięstwo m o ż e być nieosiągalne — jeśli nie jesteś mistrzem
strategii wojskowej... Możesz n i m zostać — jeśli pójdziesz za przy¬

k ł a d e m wielkich strategów z historii. Bowiem te same techniki,

które sprawiły, że Dżyngis-chan, H a n n i b a l i N a p o l e o n byli nie¬
zrównanymi zdobywcami, wciąż są skutecznie wykorzystywane

przez... świetnych strategów na współczesnych korporacyjnych
polach walki. D o ł ą c z do n i c h w p u n k c i e dowodzenia! Kieruj bi¬
twą! Zniszcz wroga! Wygraj wojnę! (Keen 1991,59-60).

Często m ó w i się, że j ę z y k w p ł y w a na z a c h o w a n i e . Kiedy w miejscu

pracy używa się s ł o w n i c t w a m i l i t a r n e g o ( i n n e p r z y k ł a d y t o : korpo¬

racyjny najeźdźcy, wrogie przejęcia, łowcy głów, rzeź na giełdzie),

to

w z m a c n i a o n o t e n d e n c j ę d o p o s t r z e g a n i a życia j a k o n i e k o ń c z ą c e j

się walki, w której przetrwają tylko twardzi i agresywni.

Jak t a k a atmosfera w p ł y w a na m o r a l n ą i duchową wrażliwość

mężczyzny? O p r ó c z stresu i wypalenia będzie w n i m s k ł o n n o ś ć

to władzy, d o m i n a c j i i rywalizacjiw związku m a ł ż e ń s k i m a t a k ż e
w k o m u n i k a t a c h , werbalnych i niewerbalnych, j a k i e wysyła swo­
im dzieciom. Kilka lat t e m u G a r y A b r a m s n a p i s a ł a r t y k u ł do Los

50

51

background image

Angeles Times

pt. Did We Rear a Bunch of Morał Mutants (Czy to

my wychowaliśmy tę bandę moralnych mutantów?)

Na podstawie

swoich b a d a ń stwierdził, ż e 7 5 % u c z n i ó w s z k ó ł ś r e d n i c h oraz 5 0 %
s t u d e n t ó w w c o l l e g e a c h p r z y z n a ł o się do o s z u k i w a n i a w szkole. Je¬
śli c h o d z i o życie zawodowe, od 12 do 3 0 % p o d a ń o p r a c ę zawie¬
ra ś w i a d o m i e u m i e s z c z o n e t a m n i e ś c i s ł o ś c i . A b r a m s wieszczy na¬

dejście „legionów m ł o d y c h ludzi składających p o d a n i a , w k t ó r y c h
chwalą się t y t u ł a m i , j a k i c h nie mają, żeby dostać p r a c ę , do której
n i e są wykwalifikowani... Z a c i ę t a walka o e k o n o m i c z n e przetrwa¬
nie, sukces i prestiż zniszczy u c z c i w o ś ć , a l t r u i z m i właściwe zacho¬

wanie". K o n k l u d u j e : „Takie p o k o l e n i e t o c e n a , j a k ą p ł a c i m y z a swój
w ł a s n y u p a d e k m o r a l n y " (cyt. w: C o l e 1992, 9 7 - 9 8 ) .

P O Z Y T Y W N Y O B R A Z W O J O W N I K A

P a m i ę t a j ą c o wszystkich negatywnych m o ż l i w o ś c i a c h i zniekształ¬
c e n i a c h zawartych w s y m b o l u wojownika, zapytajmy, czy jest w n i m

j a k i ś p o t e n c j a ł dla zdrowej męskiej energii? W i e r z ę , że tak. Trze¬

ba p r z y p o m n i e ć , że gibbor w S t a r y m T e s t a m e n c i e to b y ł o b a r d z o

pozytywne słowo określające m ę ż c z y z n ę . N i e b y ł o stosowane o n o

w o d n i e s i e n i u do mężczyzny, k t ó r y walczył, g r a b i ł i niszczył, żeby

p o k a z a ć swoją m ę s k o ś ć czy n a p e ł n i ć b o g a c t w a m i swoje skrzynie.
T e r m i n gibbor opisywał c z ł o w i e k a , k t ó r y o d d a w a ł swoją s i ł ę i od¬

wagę na s ł u ż b ę B o g u i s p o ł e c z n o ś c i . C z u ł , że jest p o w o ł a n y do obro¬

ny swej r o d z i n y i swego ludu przed n a j e ź d ź c a m i . N i e u c i e k a ł przed
t r u d n o ś c i a m i a n i też n i e p o d d a w a ł się w o b e c n i e p o w o d z e ń . C h c i a ł
wytrwać i walczyć za sprawę, w k t ó r ą wierzył. N i e o p i e r a ł się na

swojej sile czy swoim sprycie, ale na m o c y i p r z e w o d n i c t w u Boga,
k t ó r e m u s ł u ż y ł .

Jest coś ożywczego w tej zdrowej energii wojownika. R o b e r t

Bly obawia się, że o b e c n i e zbyt wielu m ę ż c z y z n s t r a c i ł o tę energię:
„Jeśli c h o d z i o s p o ł e c z e ń s t w o a m e r y k a ń s k i e , to t r z e b a powiedzieć,

że w o s t a t n i c h l a t a c h m ę ż c z y z n a - w o j o w n i k w y r a ź n i e s t r a c i ł siły...

D z i ś dorosły, d w u m e t r o w y facet gotów jest pozwolić, żeby ktoś

i n n y p r z e k r o c z y ł jego g r a n i c e , w s z e d ł d o jego p s y c h i c z n e g o d o m u ,
o b r a z i ł go, z a b r a ł j e g o b o g a c t w a i wyszedł, trzaskając d r z w i a m i .

A on s a m p o z o s t a n i e w środku, ze z m i e s z a n y m i przepraszającym
u ś m i e c h e m n a twarzy" (Bly 1990, 146). Psycholog R o b e r t M o o r e
mówi, że w k a ż d y m k o m p e t e n t n y m m ę ż c z y ź n i e kryje się aktywny

wojownik, k t ó r y rozpoznaje t o , co n a p r a w d ę w a ż n e , i nie daje się

oszukać t e m u , co b ł y s z c z y i uwodzi. I n n y m i słowy, d o j r z a ł y czło¬

wiek k o n c e n t r u j e się n a t y m , c o m a z n a c z e n i e .

Jezuita P a t r i c k A r n o l d pisze:

Wojownik to j e d e n z najważniejszych archetypów w męskiej du¬

chowości... Bycie wojownikiem to nie jest jedynie przynależność
do jednej z dwóch wielkich armii, stojących naprzeciw siebie

w okopach. Pragnienie przeciwstawienia się k a ż d e m u z ł u s t a ł o się

m ę s k i m psychologicznym paradygmatem: walczymy z chorobą,
atakujemy problemy, zwalczamy narkotyki, z m a g a m y się z igno¬
rancją, walczymy z ogniem i wypowiadamy wojnę biedzie. W cią¬
gu wieków wojownik s t a ł się w kolektywnej podświadomości ar¬
chetypem oporu wobec z ł a we wszystkich jego postaciach. Sławio¬
ny w pieśniach, p o e m a t a c h i opowieściach, celebrowany i uświęco¬

ny w r y t u a ł a c h oraz b ł o g o s ł a w i o n y przez bogów Wojownik zaczął
uosabiać najszlachetniejsze cechy mężczyzny: odwagę, poświęce¬
nie, wytrwałość, heroiczną obojętność wobec spraw świata (Ar¬
nold 1991,101).

Przyjrzyjmy się n a s z e m u w ł a s n e m u doświadczeniu. M o ż e m y pomy¬

śleć o swoim d o b r y m s a m o p o c z u c i u , j a k i m cieszyliśmy się w m ł o ¬
dości, kiedy u d a ł o się n a m o b r o n i ć swoje z d a n i e w dyskusji, wytrzy¬
m a ć 2 0 - k i l o m e t r o w y m a r s z w d r u ż y n i e harcerzy, albo, po d ł u g i c h
t r e n i n g a c h , d o s t a ć się w k o ń c u do d r u ż y n y p ł y w a c k i e j . M o ż e m y
p r z y p o m n i e ć sobie, j a k b a r d z o wdzięczni byliśmy n a s z e m u t a c i e ,
starszemu b r a t u czy wujkowi za t o , że n a m a w i a l i nas i z a c h ę c a l i do
zrobienia czegoś, p o n i e w a ż wierzyli w nas bardziej niż my sami.

Ojciec R o b e r t a H i c k s a b y ł d y r e k t o r e m n a c z e l n y m B e e c h Air-

craft C o r p o r a t i o n i m i a ł do swojej dyspozycji s a m o l o t j e d n o s i l n i k o ¬

wy. H i c k s pisze, że towarzyszył swojemu ojcu w n i e k t ó r y c h jego lo¬

t a c h . P e w n e g o d n i a ( H i c k s m i a ł w t e d y 12 lat) jego ojciec wyprowa¬

dził s a m o l o t na pas startowy, w y k o n a ł wszystkie c z y n n o ś c i przygo¬

towawcze, a n a s t ę p n i e p o w i e d z i a ł do R o b e r t a : „Myślę, że jesteś j u ż
wystarczająco duży, żeby t y m wystartować". H i c k s b y ł przerażony.

52

53

background image

„Ale c h o c i a ż ś m i e r t e l n i e się b a ł e m — pisze — to j e d n a k przekona¬

n i e , że T a t o p o w i e r z y ł mi nie tylko swój s a m o l o t , ale r ó w n i e ż swo¬

j e życie, w z b u d z i ł o w e m n i e odwagę wojownika. Z a s t a n o w i ł e m się:
jeśli mój T a t o myśli, ż e j e s t e m j u ż wystarczająco d o r o s ł y , t o m u s i

być to prawda. O t w o r z y ł e m p r z e p u s t n i c ę , r o z p ę d z i ł e m się na pa¬

sie s t a r t o w y m , i p o c i ą g n ą ł e m drążek sterowniczy do góry. Kiedy

byliśmy j u ż w p o w i e t r z u , c z u ł e m się, j a k b y m w ł a ś n i e p r z e ż y ł bar

micwę.

Tego d n i a mój T a t o p o p a t r z y ł n a m n i e j a k n a m ę ż c z y z n ę "

(Hicks 1993, 93).

H i c k s wierzy, że rozwijanie w sobie ś w i a d o m o ś c i wojownika

jest n i e z b ę d n y m k r o k i e m w męskiej p o d r ó ż y przez życie. N o r m a l n e

r a m y czasowe dla tego e t a p u rozciągają się od adolescencji do o k o ł o

30-35 r o k u życia. T o w ł a ś n i e wtedy m ł o d z i m ę ż c z y ź n i zdobywają

e d u k a c j ę i starają się ustabilizować swoje życie. To w t e d y potrzebują
energii i w y t r w a ł o ś c i , żeby p r a c o w a ć na dobre o c e n y w szkole, pi¬
sać p o d a n i a i c h o d z i ć na r o z m o w y o p r a c ę , d o b r z e w y p e ł n i a ć swo¬

je obowiązki p r a c o w n i c z e , wiedzieć, kiedy podjąć ryzyko, a kiedy

„grać o s t r o ż n i e " i walczyć o swoje prawa, gdy coś im grozi.

Z drugiej strony, jeśli b ę d z i e m y t ł u m i ć w sobie s i ł ę wojowni¬

ka, r e a l n y m z a g r o ż e n i e m stanie się dla nas t o , że przybierzemy rolę

ofiary, narzekając tylko, że j e s t e ś m y do n i c z e g o , że wszyscy zrzu¬
cają na nas c z a r n ą r o b o t ę , że życie jest niesprawiedliwe, wypalając
się w e w n ę t r z n i e i użalając się n a d s a m y m i sobą, ale nie podejmując
ż a d n y c h k o n s t r u k t y w n y c h d z i a ł a ń , żeby cokolwiek z m i e n i ć . T a c y
m ę ż c z y ź n i są n a p r a w d ę g o d n i p o ż a ł o w a n i a . W swojej b i e r n o ś c i ja¬

wią się j a k o ofiary p o k o n a n e przez życie. Żyją w depresji i przepeł¬

n i a ich r o z g o r y c z e n i e . Chcielibyśmy, żeby t a c y ludzie wstali i wal¬
czyli j a k m ę ż c z y ź n i o t o , co s ł u s z n i e im się należy. T y m c z a s e m o n i
żyją w r u t y n i e , bojąc się cokolwiek z r o b i ć . S ł y s z a ł e m kiedyś słowa

G a r r i s o n a Keillora: „ N a u c z y ł e ś m n i e , ż e b y m b y ł m i ł y ; a t e r a z je¬
s t e m t a k b a r d z o m i ł y , ż e nie m a w e m n i e a n i gniewu, a n i pasji".
J a k ż e t o s m u t n e . Z d r o w a energia wojownika jest n i e z b ę d n a , b y stać
się a k t y w n ą osobą a nie ofiarą w d r a m a c i e życia.

F O R M Y E N E R G I I W O J O W N I K A

Jak się zachowujemy, gdy jest w nas zdrowa energia gibbor

7

Po

pierwsze, u m i e m y być asertywni, gdy w y m a g a tego sytuacja. Po¬
r z u c a m y b i e r n ą postawę o b r o n n ą i c h c e m y m i e r z y ć się z wyzwa¬
n i a m i oraz p r o b l e m a m i , j a k i e życie p r z e d n a m i stawia. Mając d o

wyboru walkę albo u c i e c z k ę , decydujemy się p o z o s t a ć na swoich

pozycjach, p r z e m a w i a ć w o b r o n i e tego, co u w a ż a m y za s ł u s z n e . Je¬
steśmy s k ł o n n i z a a k c e p t o w a ć konsekwencje. „Walka czyni dojrza¬
ł y m — m o w i H i c k s — a rozlewanie krwi w duchowej walce z m i e n i a
m ł o d e g o m ę ż c z y z n ę w wojownika".

Wszyscy m a m y p o d o b n e doświadczenia — gdy sprzeciwialiśmy

się r o d z i c o m , albo byliśmy n i e z ł o m n i i n i e p o d d a w a l i ś m y się żą¬
d a n i o m swoich dzieci, albo o d m a w i a l i ś m y w y k o n y w a n i a p r a c y z a
naszego szefa czy j a k i e g o ś n i e o d p o w i e d z i a l n e g o w s p ó ł p r a c o w n i k a .

S ł y s z a ł e m , j a k R i c h a r d R o h r m ó w i ł kiedyś o świętym «nie» — jest
o n o o b e c n e wszędzie t a m , gdzie w y z n a c z a m y g r a n i c e albo zamyka¬

my drzwi, b r o n i ą c się p r z e d l u d ź m i czy strategiami, k t ó r e domagają
się od nas n i e d o r z e c z n o ś c i . Bez świętego «nie» — j a k m ó w i — n i c
nie jest z a k a z a n e , a więc niczego też się nie wymaga. Bez świętego
«nie»

nie istnieje j a s n y p o d z i a ł d o b r o i z ł o . Jeśli nie j e s t e m w stanie

p o w i e d z i e ć c z e m u ś nie, wówczas m o j e tak pojawia się w sposób me¬
c h a n i c z n y i m a c h a r a k t e r kompulsywny. T o nie jest j e d n a k zgoda
r a d o s n a i p ł y n ą c a z serca. W y k o n a m z a d a n i e , ale zrobię to z rozgo¬
r y c z e n i e m , a p o t e m b ę d ę u ż a l a ł się n a d sobą — o t o sytuacja, k t ó r a

jest ś w i e t n y m p o c z ą t k i e m depresji.

Prawda jest t a k a , ż e często m u s i m y b r o n i ć swoich g r a n i c p r z e d

l u d ź m i , którzy wdzierają się w nasze życie, poniżają nas, robią o b -
raźliwe uwagi, starają się zrobić z n a s p o p y c h a d ł a . „ N i e ma chyba
d n i a — m ó w i P a t r i c k A r n o l d — byśmy nie musieli sięgać po nasz
m i e c z W o j o w n i k a i b ł y s k a ć n i m w oczy j a k i e m u ś n a t r ę t o w i , albo
t e m u p r o s t a c k i e m u , w u l g a r n e m u kelnerowi czy w ś c i b s k i e m u krew¬
n e m u " (Arnold 1991, 103). N i e m u s i m y używać m i e c z a — dodaje

A r n o l d — wystarczy go wydobyć, żeby p o k a z a ć , gdzie są g r a n i c e .

Kolejny przejaw siły gibbor to s a m o d y s c y p l i n a . Wprawdzie ko¬

m u n i k a t y p ł y n ą c e z k u l t u r y w s p ó ł c z e s n e j kierują n a s w p r z e c i w n ą
s t r o n ę , k u m i ę k k o ś c i , s ł a b o ś c i , p o b ł a ż a n i u s a m e m u sobie, j e d n a k ż e

54

55

background image

tkwiący w nas wojownik wie, co jest lepsze. R o z u m i e , że dyscyplina
u m y s ł u i c i a ł a jest a b s o l u t n i e k o n i e c z n a dla d u c h o w e g o rozwoju.

Niezależnie od tego czy jesteś myśliwym, klęczącym przez c a ł e go¬

dziny w c h ł o d z i e p o r a n k a i czekającym, aż zwierzyna podejdzie
na odległość strzału, czy też trenujesz triatlon, albo jesteś studen¬

t e m szkoły medycznej, prezesem odpierającym zamaskowane ata¬
ki c z ł o n k ó w rady nadzorczej, czy też m ę ż e m starającym się roz¬

wiązać swoje problemy m a ł ż e ń s k i e — wiesz, że dyscyplina u m y s ł u

i c i a ł a ma podstawowe znaczenie ( M o o r e 1990, 75).

M o o r e p r z y p o m i n a n a m , ż e kierują n a m i r ó ż n e dążenia, angażujące
nasz czas i naszą energię. T a k więc z a d a n i e m tkwiącego w nas wo¬

j o w n i k a jest określać p r i o r y t e t y i w y p e ł n i a ć podjęte z a d a n i a , nieza¬

leżnie od naszego z m ę c z e n i a czy n i e c h ę c i , j a k ą o n e w nas budzą.

Z N A C Z E N I E W A R T O Ś C I

Nawet jeśli z a ł o ż y m y , że tkwiący w nas wojownik m o ż e dostarczyć
n a m wystarczająco d u ż o energii, byśmy byli asertywni i s a m o z d y -

scyplinowani w dążeniu do naszych celów, wciąż pozostaje kluczo¬

we p y t a n i e : o co w a r t o walczyć? Na jakiej podstawie decydujemy,

k t ó r e ze s p o s o b ó w w y k o r z y s t a n i a czasu i energii zasługują na naszą

uwagę? Prawdziwie t r a g i c z n y w i d o k stanowią m ę ż c z y ź n i , k t ó r z y

walczą dla samej walki. J a k m ó w i H i c k s :

Wyzwanie związane z byciem wojownikiem jest dwojakie: trzeba
wiedzieć, o co walczyć, i wiedzieć, kiedy przestać... Niewątpliwie

potrzebni n a m są wojownicy za prawdę, gotowi walczyć o ducho¬

we wartości naszego społeczeństwa, z a n i m z n i k n ą one całkowicie.

Ale widzimy również wielu t a k i c h , którzy walczą niepotrzebnie,

albo walczą o sprawy, które już dawno przestały należeć do kate¬
gorii warto za nie umrzeć (Hicks 1993,95).

Z tego w y n i k a kwestia w a r t o ś c i i priorytetów. W i e l u w s p ó ł c z e s n y c h
filozofów s p o ł e c z n y c h z a u w a ż y ł o , że żyjemy w k u l t u r z e , k t ó r a do¬
c e n i a indywidualizm. Wydaje się, że w a r t o ś ć , k t ó r a leży u ź r ó d e ł

wszystkich wyborów, to i n d y w i d u a l n a swoboda. W i e r z y m y , że

każdy p o w i n i e n cieszyć się s w o b o d ą w y b o r u tego, co p r z y n o s i mu
największą satysfakcję. Ale często w n i e w i e l k i m tylko s t o p n i u , albo
w ogóle, z a s t a n a w i a m y się n a d t y m , co m o g ł o b y być dobre dla in¬
nego c z ł o w i e k a lub dla szerszej s p o ł e c z n o ś c i . To w ł a ś n i e tutaj do¬
strzegamy m r o c z n ą s t r o n ę wojownika: gibbor to m ę ż c z y z n a , któ¬
ry agresywnie dąży do zaspokojenia swoich w ł a s n y c h p o t r z e b , nie

zważając n a prawa czy u c z u c i a i n n y c h ludzi; t o n a ł o g o w y p r a c o h o -
lik, k t ó r y nie potrafi się zrelaksować, zabawić czy p r z e z n a c z y ć czas
na bliskie k o n t a k t y z r o d z i n ą i p r z y j a c i ó ł m i ; albo krzyżowiec, k t ó r y
nie wie, na j a k ą walkę się z d e c y d o w a ć , a z jakiej zrezygnować.

C h r z e ś c i j a n i e zawsze głosili, że osobisty zysk i satysfakcja to

s ł u s z n e dążenia, k t ó r e j e d n a k nie s ą o s t a t e c z n y m i k r y t e r i a m i przy
d o k o n y w a n i u wyborów. Istnieją w a r t o ś c i u n i w e r s a l n e w stosun¬

ku do korzyści i n d y w i d u a l n y c h . Z a r ó w n o Stary j a k i N o w y Testa¬
m e n t odkrywają p r z e d n a m i s t r u k t u r ę w a r t o ś c i , k t ó r e kierują nas
ku t e m u , co jest p o n a d n a m i . Biblia uczy, że n i e k t ó r e w a r t o ś c i są

ważniejsze od i n n y c h :

* M ó w i e n i e prawdy jest lepsze niż oszustwo.
* T r a k t o w a n i e ludzi w sposób ł a g o d n y jest lepsze n i ż okru¬

cieństwo.

* W y p e ł n i a n i e swoich obowiązków jest lepsze niż ich zanie¬

dbywanie.

* A f i r m o w a n i e c z ł o w i e k a jest lepsze niż szyderstwo.
* S z a n o w a n i e ludzkiej w ł a s n o ś c i jest lepsze niż kradzież.
* P r o d u k t y w n e wykorzystywanie swojego czasu i t a l e n t ó w jest

lepsze niż ich m a r n o w a n i e .

* T r o s k a o w ł a s n e zdrowie jest lepsza niż z a n i e d b y w a n i e na¬

szego c i a ł a .

* S z a n o w a n i e w o l n o ś c i i n n y c h ludzi jest lepsze niż kontrolo¬

w a n i e ich dla własnej korzyści.

* Seks p o ł ą c z o n y z m i ł o ś c i ą i o d d a n i e m jest lepszy od seksu

z przypadkową osobą.

Prawdziwy d u c h o w y gibbor żyje w dyscyplinie n i e ze względu na
s a m ą dyscyplinę, ale dlatego, żeby dążyć do celów i w a r t o ś c i , które
są mu bliskie. Te w a r t o ś c i nadają k i e r u n e k jego życiu i dają mu s i ł ę ,

by p o d e j m o w a ć decyzje nawet w obliczu sprzecznych dążeń.

56

57

background image

C N O T A O D W A G I

, • --u, owiązana jest z t y m , że c n o t a odwagi p o -

O s t a t n i a c e c h a w o j o w n i k a związana j o r

.. w Bib ii iw tradycji chrześcijańskiej

w i n n a być ciągle rozwijana, w DIUIU , ,

, . .

5

, -„Aurha

Z zafascynowaniem czytam Łwan-

mówi się często o harcie ducha, z. 7 /
gelie i widzę, j a k często Jezus k o r z y s t a ł ze swej odwagi wojownika.
Najbardziej oczywisty p r z y k ł a d to scena, w której w y r z u c a bankie¬

rów ze świątyni.

W świątyni n a p o t k a ł siedzących za s t o ł a m i bankierów oraz tych,

którzy sprzedawali woły, b a r a n k i i gołębie. Wówczas sporządziw¬
szy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni,
także b a r a n k i i woły, p o r o z r z u c a ł m o n e t y bankierów, a s t o ł y po¬
wywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Wezcie
to stąd, a nie róbcie z d o m u mego Ojca targowiska!* (J 2,14-16).

To nie jest ł a g o d n y i subtelny Jezus — taki, j a k i e g o często sobie wy¬

obrażamy. To Jezus gibbor, walczący o prawa b i e d n y c h pielgrzymów
i o g o d n o ś ć B o ż e g o d o m u modlitwy. A kiedy w ł a d z e religijne wy¬
stępują przeciw n i e m u z p o w o d u j e g o z a c h o w a n i a , On nie poddaje
się a n i nie przeprasza.

N i e jest to też j e d y n y ewangeliczny p r z y k ł a d wojowniczej odwa¬

gi. Już w pierwszych r o z d z i a ł a c h Ewangelii wg św. M a r k a w i d z i m y

Jezusa działającego z g o d n ą uwagi asertywnością. K r ó t k o po t y m ,

j a k p o w o ł a ł M a t e u s z a Lewitę n a swojego u c z n i a , t e n w y d a ł w d o m u

ucztę dla przyjaciół. Z a p r o s i ł na nią p o b o r c ó w p o d a t k ó w i ludzi po¬

w s z e c h n i e u w a ż a n y c h za grzeszników. F a r y z e u s z e mówili do Jego

uczniów: „ C z e m u On je i pije z c e l n i k a m i i g r z e s z n i k a m i ? " . Jezus
u s ł y s z a ł tę szyderczą uwagę i nie p u ś c i ł jej p ł a z e m : „ N i e potrzebują
lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. N i e p r z y s z e d ł e m powo¬
ł a ć sprawiedliwych, ale grzeszników" ( M k 2,15-17). P o t r z e b a wiele

odwagi, by m ó c powiedzieć coś takiego.

Kolejny r o z d z i a ł r o z p o c z y n a się i n n ą opowieścią, k t ó r a prze¬

ciwstawia b i e r n o - a g r e s y w n ą postawę faryzeuszy zdrowej aser-
t y w n o ś c i Jezusa. P e w n e g o razu Jezus n a u c z a ł w s y n a g o d z e .

W ś r ó d z g r o m a d z o n y c h t a m s ł u c h a c z y b y ł m ę ż c z y z n a z uschnię¬

t ą ręką. P r z e c i w n i c y Jezusa b a c z n i e się M u przyglądali, „żeby G o

oskarżyć". Jezus p o p r o s i ł m ę ż c z y z n ę z u s c h n i ę t ą ręką, aby zbliżył
się do N i e g o . P o t e m z w r ó c i ł się do swoich p r z e c i w n i k ó w : „ C o wol¬

no w szabat u c z y n i ć coś d o b r e g o , czy coś złego? Życie o c a l i ć czy
z a b i ć ? " C ó ż za rozbrajająco p r o s t e p y t a n i e . K a ż d y t r z e ź w o myślą¬
cy c z ł o w i e k o o t w a r t y m umyśle bez t r u d u m ó g ł b y na n i e odpo¬

wiedzieć. L e c z „ o n i m i l c z e l i " . Kolejny pasywno-agresywny gest,

który w Jezusie w z b u d z i ł e n e r g i ę gibbor: On „ s p o g l ą d a ł po wszyst¬
kich w k o ł o z g n i e w e m , z a s m u c o n y z p o w o d u z a t w a r d z i a ł o ś c i ich
serca". N a l e ż y z w r ó c i ć uwagę na silne s f o r m u ł o w a n i a : „gniew",

„ z a s m u c o n y " . Jezus nie u k r y w a ł swoich e m o c j i . P o z w a l a ł raczej,

by o n e się u z e w n ę t r z n i ł y , i u k i e r u n k o w y w a ł je w t a k i e s p o s ó b ,
by w y r a ż a ł y w a r t o ś c i , o k t ó r y c h świadczył. Po t y m n i e m y m , ale

oczywistym geście p o t ę p i e n i a z a c h o w a n i a p r z e c i w n i k ó w , popa¬

t r z y ł na c i e r p i ą c e g o m ę ż c z y z n ę i po p r o s t u p o w i e d z i a ł m u , by wy¬

ciągnął rękę. „Wyciągnął, i ręka j e g o s t a ł a się z n ó w zdrowa". Jezus
nie p o z w o l i ł na t o , żeby o g r a n i c z e n i a i w r o g o ś ć ludzi zawistnych
o swą pozycję o g r a n i c z a ł y j e g o w s p ó ł c z u c i e i u z d r o w i c i e l s k ą m o c
(Mk 3,1-5).

K i l k a s c e n później widzimy, j a k Jezus w y p ę d z a z ł e g o d u c h a

z c z ł o w i e k a n i e m e g o . Z a m i a s t chwalić B o g a za to c u d o w n e wyda¬
rzenie, p r z e c i w n i c y zwracają się do Jezusa z z a r z u t a m i . T y m r a z e m
oskarżają Go o p r z y m i e r z e z s z a t a n e m , o t o , że Jezusowa m o c wy¬
p ę d z a n i a d e m o n ó w p o c h o d z i o d Z ł e g o . Jezus n a t y c h m i a s t stawia
im c z o ł a , wskazując, j a k ś m i e s z n e jest to o s k a r ż e n i e : dlaczego je¬
den d e m o n m i a ł b y w y r z u c a ć drugiego? „Jeśli w i ę c i s z a t a n z sobą

jest s k ł ó c o n y , j a k ż e się ostoi j e g o k r ó l e s t w o ? " (Łk 11,14-18; por.

M k 3,22-24). U w a ż a m , ż e refleksja n a d tego t y p u f r a g m e n t a m i jest

b a r d z o pouczająca, p o n i e w a ż ukazują o n e , w j a k i s p o s ó b c z ł o w i e k
m o ż e być asertywny, nie uciekając się do p r z e m o c y fizycznej czy
słownej.

Kolejna lekcja, jakiej u c z y m y się, czytając P i s m o Święte N o w e g o

T e s t a m e n t u , ukazuje n a m , że Jezus c h c i a ł wszystkich swoich zwo¬
lenników n a p e ł n i ć taką w ł a ś n i e energią. T a energia nie jest j e d n a k
o w o c e m w y s i ł k u c z ł o w i e k a czy ćwiczeń, ale d a r e m D u c h a Święte¬

go. W E w a n g e l i a c h u c z n i o w i e Jezusa często wykazują wiele dobrej
woli, ale ze względu na swe w r o d z o n e t c h ó r z o s t w o i b r a k pewno¬

ści siebie zawsze się potykają. D o p i e r o po wylaniu na n i c h D u c h a

58

59

background image

Świętego w dzień P i ę ć d z i e s i ą t n i c y zaczęli p o s t ę p o w a ć , j a k praw¬
dziwi d u c h o w i wojownicy. K i e d y P i o t r i J a n zostali aresztowani za
u z d r o w i e n i e c z ł o w i e k a c h r o m e g o , w ł a d z e n i e wiedziały, co z n i m i

zrobić. Zwykli ludzie n a d a l chcieli s ł u c h a ć n a u k a p o s t o ł ó w o Jezusie

u k r z y ż o w a n y m i z m a r t w y c h w s t a ł y m . „ P r z y w o ł a l i ich p o t e m i za¬
kazali im w ogóle p r z e m a w i a ć , i n a u c z a ć w i m i ę Jezusa." Ale P i o t r
i J a n t w a r d o stali na swoim stanowisku. „ M y nie m o ż e m y nie mó¬

wić tego, c o ś m y widzieli i słyszeli" ( D z 4,13-20). To jest w ł a ś n i e od¬
waga i h a r t , k t ó r e czynią nas z d o l n y m i cierpieć za sprawę, w którą
wierzymy.

W życiu większości m ę ż c z y z n p r a w d o p o d o b n i e b ę d z i e t y l k o

kilka okazji (jeśli się w ogóle pojawią), k t ó r e b ę d ą w y m a g a ł y he¬
roicznej odwagi. Ale wydaje mi się, że w życiu dużo jest sytuacji,
które wymagają od n a s , żebyśmy o d w o ł a l i się do siły gibbor. Po¬
t r z e b u j e m y n a p r z y k ł a d odwagi, żeby stawiać c z o ł a c o d z i e n n y m

p r o b l e m o m i m i e r z y ć się z n i m i . Z b y t wielu m ę ż c z y z n m a r n u j e
swoją energię, starając się n e g o w a ć p r o b l e m y bądź ich u n i k a ć , za¬
m i a s t p r ó b o w a ć j e rozwiązać. S c o t t P e c k p r z y p o m i n a ł n a m : „Życie
t o c a ł a seria p r o b l e m ó w . C z y c h c e m y n a d n i m i p ł a k a ć , czy raczej j e

rozwiązywać? C z y c h c e m y uczyć nasze dzieci, żeby je rozwiązywa¬
ł y ? " I dalej m ó w i autor: „ P r o b l e m y wymagają naszej odwagi i mą¬

drości. W istocie to o n e wykształcają naszą odwagę i m ą d r o ś ć . Tyl¬

ko dzięki p r o b l e m o m rozwijamy się m e n t a l n i e i d u c h o w o " ( P e c k

1978, 15-16).

S p o ł e c z e ń s t w o w z m a c n i a naszą s k ł o n n o ś ć d o n e g o w a n i a pro¬

b l e m ó w i u c i e k a n i a przed n i m i . Z a s t a n ó w m y się... D l a c z e g o m꿬

czyźni, j a k o grupa s p o ł e c z n a , mają więcej p r o b l e m ó w ze z d r o w i e m
i umierają wcześniej od kobiet? J e s t e m pewien, że przyczyną takiej
sytuacji po części jest stres. Ale drugi p o w ó d jest taki, że m ę ż c z y ź n i
mają s k ł o n n o ś ć d o n e g o w a n i a s y m p t o m ó w choroby. B o t o nie jest

w stylu macho, żeby być c h o r y m . O p r ó c z tego, strach p o m y ś l e ć , co

lekarze mogliby z n a l e ź ć . I t a k p o p a d a m y w negację.

N e g a c j a i w y p a r c i e często występują t a k ż e w i n n y c h sferach

życia. M ę ż c z y z n a m o ż e być wyjątkowo n i e z a d o w o l o n y ze swojej
pracy. Będzie na nią n a r z e k a ł p r z e d ż o n ą oraz wszystkimi, któ¬

rzy go słuchają, ale nie p o r o z m a w i a o t y m ze swoim p r z e ł o ż o n y m
czy kimkolwiek, k t o m ó g ł b y coś z m i e n i ć . Dlaczego? P o n i e w a ż b o i

się, że straci twarz, albo że będzie u c h o d z i ł za m ą c i c i e l a . S t r a c h to
prawdziwy wróg. I n n y przykład... W y o b r a ź m y sobie m a ł ż e ń s t w o ,

w k t ó r y m m o ż n a zaobserwować pierwsze o z n a k i kryzysu. Ż a d e n

z m a ł ż o n k ó w n i e ma odwagi o t y m r o z m a w i a ć , p o n i e w a ż m o g ł o b y
to o k a z a ć się zbyt bolesne. N i e k i e d y ż o n a sugeruje wizytę u psycho¬
loga r o d z i n n e g o , ale m ą ż upiera się, że „ n i e m a m y ż a d n y c h proble¬
mów, k t ó r y c h n i e m o ż e m y rozwiązać sami". Tutaj negacja związana

jest z i d e a ł e m macho. Albo kiedy dziecko źle się zachowuje... M o ż e

być tak, że ojciec ignoruje albo lekceważy t a k i e sytuacje, p o n i e w a ż
uważa, ż e t o n i c więcej j a k tylko „ p r o b l e m y dorastania".

W t a k i c h w ł a ś n i e sytuacjach m u s i m y rozwijać w sobie we¬

w n ę t r z n e g o wojownika. P r a w d a jest t a k a , że p o d e j m o w a n i e od¬

p o w i e d z i a l n o ś c i za r o z w i ą z a n i e swoich p r o b l e m ó w to najlepszy
sposób, żeby w z m o c n i ć swoją s a m o o c e n ę i p o k o n a ć p o c z u c i e bez¬
silności. J a k o dorośli s k ł o n n i j e s t e ś m y d o tego, b y o c e n i a ć naszą

w a r t o ś ć p o p r z e z symbole sukcesu — p i e n i ą d z e , p o s i a d ł o ś c i , status

zawodowy. Z a s a d n i c z o n i e ma w t y m n i c z ł e g o . Ale to n i e wystar¬
czy d o p ó k i nie b ę d z i e m y m i e l i satysfakcji, że z r o b i l i ś m y wszyst¬
ko, co w naszych s i ł a c h , żeby rozwiązać problemy, j a k i e p r z y n i o s ł o
n a m życie.

I wreszcie c h c ę jeszcze raz p o w r ó c i ć do życia Jezusa. Widzieli¬

śmy wcześniej, j a k w r ó ż n y c h sytuacjach o d w o ł y w a ł się On do swo¬

jej energii gibbor, żeby radzić sobie z t y m i , k t ó r z y sprzeciwiali się
jego p o s ł u d z e . Ale te p o t y c z k i b y ł y tylko p r z y g o t o w a n i e m do wiel¬

kiego finału: p o t e m Jezus będzie m u s i a ł z m i e r z y ć się z p o c z u c i e m
o d r z u c e n i a i przyjąć krzyż. Łukasz Ewangelista przygotowuje nas
na te wydarzenia, pisząc: „ G d y d o p e ł n i ł się czas Jego wzięcia [z tego
świata], p o s t a n o w i ł u d a ć się do J e r o z o l i m y " (Łk 9,51). C ó ż za wielki
p r z y k ł a d odwagi, stawiania c z o ł a p r o b l e m o m życia, a nie u c i e k a n i a
przed n i m i . Jezus t r z y k r o t n i e s t a r a ł się powiedzieć u c z n i o m , że mu¬
szą być gotowi na t r u d , że On s a m b ę d z i e c i e r p i a ł i z o s t a n i e skazany
na ś m i e r ć . Ale u c z n i o w i e za k a ż d y m r a z e m wybierają drogę nega¬
cji (por. Mk 8,31-33; 9,30-32; 10,32-45). Jezus się nie wycofuje. Co

więcej, m ó w i swoim u c z n i o m , że nie b ę d ą mogli być Jego u c z n i a m i ,

d o p ó k i nie b ę d ą gotowi dźwigać swój krzyż każdego d n i a — czyli

stawać przed konfliktami, w y z w a n i a m i i p r o b l e m a m i swego życia

j a k o chrześcijanie, i m i e r z y ć się z n i m i .

60

61

background image

Jezus w i e d z i a ł , że b ę d z i e to t r u d n e , i dlatego z a p e w n i ł swoich

uczniów, że n i e zostawi ich s a m y c h i że nie b ę d ą musieli walczyć

w o s a m o t n i e n i u . P o d c z a s Ostatniej W i e c z e r z y p o w i e d z i a ł i m : „ N a

świecie d o z n a c i e ucisku, ale miejcie odwagę: J a m zwyciężył świat"

(J 16,33). O b i e c a ł , że ześle im D u c h a Świętego, k t ó r y da im s i ł ę

i m o c , aby przezwyciężyli wszelkie problemy.

R O Z D Z I A Ł PIĄTY

MĘŻCZYZNA ZRANIONY -

CZY ISTNIEJE ŻYCIE PO KLĘSCE?

Kiedy z o s t a ł zastrzelony J o h n F . K e n n e d y , d z i e n n i k a r z e telewizyj¬
ni przeprowadzili z l u d ź m i n i e s k o ń c z o n ą ilość wywiadów na te¬

m a t reakcji s p o ł e c z e ń s t w a na to straszne w y d a r z e n i e . J e d n y m z in¬
dagowanych b y ł D a n i e l M o y n i h a n , j e s z c z e m ł o d y c z ł o n e k Izby

R e p r e z e n t a n t ó w : „ P a n i e k o n g r e s m a n i e , j a k i e s ą p a n a o d c z u c i a ? "
P o t ę ż n y I r l a n d c z y k m i a ł ł z y w o c z a c h , gdy o d p o w i a d a ł : „Jeśli je¬

steś I r l a n d c z y k i e m , j e d n a z pierwszych rzeczy, j a k i c h się uczysz, to
fakt, że prędzej czy później życie z ł a m i e ci serce". Jeśli d o b r z e pa¬
m i ę t a m , p o m y ś l a ł e m wtedy, ż e n i e t r z e b a być I r l a n d c z y k i e m , żeby
0 t y m wiedzieć. To czysta prawda. Życie ma tysiące sposobów, by
nas z r a n i ć .

P o d o b n i e jest z m ę ż c z y z n ą gibbor. C i ę ż k o pracuje, aby osiągnąć

swoje cele, m a r z e n i a , sukces, by się w y r ó ż n i ć , z d o b y ć s z a c u n e k

1 u z n a n i e ze strony i n n y c h , a w k o ń c u p o t y k a się i upada. W o j o w n i k

otrzymuje cios. I w t e n sposób d o c h o d z i m y do czwartego hebraj¬
skiego słowa, k t ó r e określa m ę ż c z y z n ę : enosh (co t ł u m a c z y m y j a k o

zraniony).

R o b e r t H i c k s cytuje wypowiedzi k i l k u n a s t u m ę ż c z y z n , opisu¬

j ą c y c h swoje d o ś w i a d c z e n i e z r a n i e n i a .

„W dniu, w którym z a b i ł e m pierwszego Irakijczyka, coś we m n i e

u m a r ł o " . S p a d o c h r o n i a r z z czasów wojny w Z a t o c e Perskiej.

63

background image

„Gdybym wiedział, że życie będzie tak t r u d n e , to nie sądzę, że

zdecydowałbym się na nie". Odnoszący z n a c z n e sukcesy dyrektor
naczelny.

„W k o ń c u uświadamiam sobie, j a k bardzo na moją osobowość

w p ł y n ą ł brak ojca". Mężczyzna.

K a ż d y z nas m o ż e stworzyć swoją w ł a s n ą listę t r u d n y c h doświad¬
czeń. P o d c z a s pierwszego roku mojego k a p ł a ń s t w a przygotowywa¬
ł e m d o s a k r a m e n t u m a ł ż e ń s t w a p e w n ą parę. O s t a t e c z n i e p o b r a l i się
oni p o z a K o ś c i o ł e m . I n n a p a r a m a ł ż e ń s t w a , której u d z i e l i ł e m ślubu,
s k o ń c z y ł a w więzieniu. To niezbyt dobry początek. J e d e n z m o i c h
przyjaciół, starając się d o d a ć mi otuchy, p r z y s ł a ł mi m a ł ą tabliczkę,
którą p o s t a w i ł e m sobie na biurku. B y ł o na niej n a p i s a n e : „Jeśli na
p o c z ą t k u n i c ci się n i e udaje — to wszystko jest w n o r m i e ! " .

Z a s t a n a w i a ł e m się kiedyś, dlaczego rekolekcje p o e t y R o b e r t

Bly a cieszą się t a k i m p o w o d z e n i e m . Myślę, że przyciąga on t a k wie¬
lu r ó ż n y c h m ę ż c z y z n , p o n i e w a ż m ó w i wprost o bólu, j a k i ci m꿬
czyźni odczuwają, ale o j a k i m nie są w stanie m ó w i ć . Dzieląc się
swoimi w ł a s n y m i d o ś w i a d c z e n i a m i i r a n a m i ( d o r a s t a ł u b o k u ojca
a l k o h o l i k a ) , pozwala u c z e s t n i k o m rekolekcji — że t a k się wyrażę

— by p o c z u l i o n i swój w ł a s n y ból. On nazywa te u c z u c i a ż a l e m , któ¬

ry p ł y n i e z n i e p o w o d z e ń , j a k i c h doświadczają m ę ż c z y ź n i na swej
d r o d z e życia: u t r a t a zdrowia, pracy, r o z p a d m a ł ż e ń s t w a , u t r a t a sta¬
tusu, s z a c u n k u do samego siebie, b ł ę d y i n i e p o w o d z e n i a , śmierć bli¬
skich... Aby o d k r y ć , c z y m naprawdę jest m ę s k o ś ć , m ę ż c z y ź n i mu¬

szą zejść do g ł ę b i swych dusz i z n a l e ź ć t a m swój s k u m u l o w a n y żal

(Bly 1990, 27).

Z N A C Z E N I E ENOSH

Hebrajskie s ł o w o enosh o z n a c z a : 'ten, który jest słaby, kruchy'. Jest

tutaj w y r a ź n e nawiązanie do tej cechy, którą my, m ę ż c z y ź n i , z tru¬

d e m akceptujemy: do naszej p o d a t n o ś c i na rany. Z z a d o w o l e n i e m
dostrzegamy w sobie naszą energię falliczną oraz siłę wojownika,
ale nie lubimy myśleć w k a t e g o r i a c h klęski, o g r a n i c z e ń , niepowo¬

dzenia i ran. J e d n a k Biblia nie pozwala n a m żyć w takiej iluzji.

W p s a l m a c h znajdujemy b a r d z o dużo o d n i e s i e ń do tej nieprzemija¬

jącej prawdy o ludzkiej słabości.

„ D n i człowieka (enosh) są j a k trawa; kwitnie j a k kwiat na polu"
(Ps 103,15).

„Czym jest człowiek, że o n i m pamiętasz?" (Ps 8,5).

„W p r o c h każesz powracać śmiertelnym" (Ps 90,3).

A j e d n a k Biblia nie postrzega naszej wrażliwości i p o d a t n o ś c i

na z r a n i e n i a w sposób negatywny. P r z e c i w n i e , ś w i a d o m o ś ć naszej
kondycji jest najlepszą drogą, dzięki której żyjemy w świecie rzeczy¬

wistym i nie ulegamy iluzji. N i e j e s t e ś m y niezwyciężeni, nie jeste¬

śmy w s z e c h p o t ę ż n i — j a k to c z a s e m wydawało się n a m w naszych
m ł o d z i e ń c z y c h fantazjach. N i e j e s t e ś m y też s a m o w y s t a r c z a l n i —

j a k to głoszą n i e k t ó r e m i t y naszej kultury dotyczące i d e a ł u mężczy¬

zny. Życie n i e j e d n o k r o t n i e z a d a n a m ciosy i często b ę d z i e m y po¬
trzebować p o m o c y i n n y c h ludzi, b y wyzdrowieć.

Ź R Ó D Ł A R A N

Z w r ó c i ł e m wcześniej uwagę na j e d n o z g ł ó w n y c h ź r ó d e ł naszych
ran: na nasze doświadczenie straty. C h c ę opisać p o k r ó t c e t o , co wie¬
lu osób należących do m ę s k i c h organizacji określa t e r m i n e m : rana
ojcowska.

R o b e r t R o h r wiele miejsca p o ś w i ę c i ł tej kwestii p o d c z a s

swoich rekolekcji. Z a u w a ż a on, że każdy z nas, gdy p r z y c h o d z i na
świat, biologicznie związany ze swoją matką. Jej m i ł o ś ć i o b e c n o ś ć

to rzeczy oczywiste. L e c z nasz ojciec w c h o d z i do naszego świata

j a k o obcy przybysz. A k c e p t a c j a albo o d r z u c e n i e z jego strony to

pierwsza wskazówka, dzięki której wiemy, czy m o ż n a zaufać świa¬
tu z e w n ę t r z n e m u . Z jakiejś n i e z n a n e j przyczyny u ś m i e c h albo gest
c z u ł o ś c i ze strony ojca jest dla nas bardziej afirmujący i mobilizu¬

j ą c y niż s t a ł a m i ł o ś ć m a t k i . Być m o ż e w y n i k a to z faktu, że proste

gesty, o których tutaj m ó w i m y , to nasze pierwsze doświadczenie by¬
cia wybranym.

To nie przypadek, j a k m ó w i R i c h a r d R o h r , że Jezus

zwraca się do Boga: „Ojcze". Jezus wiedział, że o wiele t r u d n i e j bę¬

dzie n a m uwierzyć w m i ł o ś ć ojcowską, niż w m i ł o ś ć m a t c z y n ą .

64

65

background image

P r z e d rewolucją przemysłową, m ó w i R o b e r t Bly, c h ł o p c y naby¬

wali p o c z u c i e męskiej t o ż s a m o ś c i , stojąc u b o k u swych ojców, pra¬

cując na farmie czy w r o d z i n n e j firmie. To b y ł o n i e m a l j a k przeka¬
zywanie m ę s k o ś c i z ojca na syna. Ale od czasu rewolucji przemy¬
słowej m ę ż c z y ź n i m u s z ą p r a c o w a ć daleko od d o m u , a dorastający

c h ł o p c y zostali pozbawieni tej n a t u r a l n e j możliwości b u d o w a n i a

więzi z o j c e m . Na szczęście wielu ojców jest w s t a n i e z n a l e ź ć i n n e

sposoby, żeby b u d o w a ć więź z s y n a m i . M a m na myśli takie sytuacje

j a k : w s p ó l n e u p r a w i a n i e sportu, wykonywanie p r a c d o m o w y c h ,

c h o d z e n i e do lasu, do p a r k u czy do ogrodu z o o l o g i c z n e g o , opowia¬
d a n i e i m r ó ż n y c h historii...

Lecz co się dzieje, kiedy ojciec jest n i e o b e c n y — fizycznie bądź

e m o c j o n a l n i e ? Co się dzieje, jeśli z p o w o d u r o z w o d u albo więzienia
nie ma go w d o m u ? Lub wtedy, gdy jest w d o m u , ale jest uzależnio¬
ny od a l k o h o l u czy też i n n e g o n a ł o g u ? Albo gdy jest t a k b a r d z o za¬

j ę t y pracą, że nie ma czasu ani siły, by zajmować się d z i e ć m i ? Lub

gdy jest t a k b a r d z o krytyczny w o b e c synów, że ci nigdy nie znajdują
u z n a n i a w jego o c z a c h ? W t a k i c h sytuacjach, j a k spekuluje R o h r ,

c h ł o p i e c d o r a s t a z rana w duszy. R a n a to miejsce, przez k t ó r e w nasz
świat w e w n ę t r z n y m o g ą wejść d e m o n y — gniew, nieufność w o b e c

m ę ż c z y z n , czy c h o r e p o c z u c i e wartości.

M ó j przyjaciel L o u Lussier nazywa takie sytuacje milczeniem

ojca.

Dzieje się t a k nawet wtedy, kiedy ojciec jest w d o m u , nie kry¬

tykuje a n i nie o b r a ż a n i k o g o , ale po p r o s t u milczy. N i e c h c e albo nie

m o ż e podzielić się swoimi w e w n ę t r z n y m i u c z u c i a m i czy przemy¬
śleniami. Być m o ż e jest d o b r y m żywicielem rodziny, ale przekazuje
niewiele, albo n i c , o t y m , k i m jest. D z i e c k o odbiera t a k i e sygnały

j a k o o d r z u c e n i e : „ N i e j e s t e m wystarczająco dobry, żeby o t r z y m a ć

od ojca akceptację". W t e n sposób c h ł o p i e c dorasta, n i e z u p e ł n i e

wiedząc, co to z n a c z y być mężczyzną. M o ż e ulegać r ó ż n y m stereo¬

t y p o m , k t ó r e zaobserwuje w swoim o t o c z e n i u . Co więcej, będzie

k o n t y n u o w a ć t e n s a m s c h e m a t , kiedy s a m z o s t a n i e ojcem, ponie¬

waż posiada m a ł o męskiej energii, k t ó r ą m ó g ł b y p r z e k a z a ć swoim
w ł a s n y m d z i e c i o m .

I n n e ź r ó d ł o r a n to — by użyć słów C l a y t o n a B a r b e a u — tzw.

klęska sukcesu.

Autor t e n o p i s a ł interesujące s t u d i u m przypadku.

P e w i e n dwudziestotrzyletni m ę ż c z y z n a (typowy m ł o d y wojownik)

p o s t a n o w i ł , że do 45 r o k u życia o ż e n i się, będzie m i a ł kilkoro dzie¬
ci, dwa s a m o c h o d y , luksusowy d o m i d o c h ó d w wysokości przynaj¬
mniej 50 tysięcy dolarów r o c z n i e . Psychiatra przedstawiający t e n

przypadek p r z y z n a ł , ż e m ę ż c z y z n a t e n rzeczywiście z d o ł a ł osiągnąć

wszystkie trzy cele, a nawet z n a c z n i e więcej, j u ż w wieku 43 lat. Lecz
w ł a ś n i e wtedy z a c z ą ł n a ł o g o w o pić, bez o p a m i ę t a n i a oddawać się
g r o m h a z a r d o w y m , u g a n i a ć się za m ł o d y m i k o b i e t a m i i wykazy¬
wać wszelkie i n n e o z n a k i z a b u r z e ń osobowości. W ciągu kolejnych

dwóch lat jego ż o n a r o z w i o d ł a się z n i m , a on s a m z b a n k r u t o w a ł .

Trafił do szpitala z objawami głębokiej depresji. Psychiatra zakoń¬
czył swoją prezentację s ł o w a m i : „ O t o p i ę k n y p r z y k ł a d p r a g n i e n i a
klęski".

Clayton Barbeau nie zgodził się j e d n a k z jego opinią. Zauwa¬

żył, że m ę ż c z y z n a nie tylko osiągnął wszystkie z a m i e r z o n e cele, ale
osiągnął je z w i e l k i m s u k c e s e m , wyprzedzając n a r z u c o n y sobie har¬
m o n o g r a m o dwa lata. T e n przypadek, w opinii B a r b e a u , ukazuje
klęskę sukcesu.

G d y m ę ż c z y z n a s p e ł n i ł j u ż swoje m a r z e n i a , to wła¬

śnie jego p o c z u c i e sukcesu b y ł o t y m , co sprawiło mu zawód. Sukces
nie p r z y n i ó s ł mu tej głębokiej satysfakcji, której się wcześniej spo¬
dziewał. W i e l k i a m e r y k a ń s k i sen z a k o ń c z y ł się r o z c z a r o w a n i e m
(Barbeau 1982, 75-76).

S t e p h e n Covey z w r a c a uwagę na t e n sam p r o b l e m w książce Se-

ven Habits of Highly Effective People.

Niekiedy, j a k mówi, „ m o ż n a

pracować c o r a z więcej i więcej, wspinając się po drabinie sukcesu
tylko po t o , żeby odkryć, że d r a b i n a jest o p a r t a o n i e w ł a ś c i w y m u r " .

Kiedy wejdziesz na s a m ą górę, odkrywasz, że po drugiej stronie nie

ma j u ż nic. „Ludzie często odkrywają, że o d n o s z ą zwycięstwa, które
są pozbawione z n a c z e n i a ; sukcesy, które — j a k sobie nagle uświa¬
damiają — osiągają za c e n ę t y c h rzeczy, j a k i e są dla n i c h o wiele

bardziej wartościowe. D o p i e r o wtedy zauważają, że ich dążenie do

osiągnięcia celu z a m k n ę ł o im oczy na t o , co w rzeczywistości zna¬

czy najwięcej, a czego t e r a z j u ż nie m a " (Covey 1990, 98). To na¬
prawdę p o w a ż n e z r a n i e n i e , którego s k u t k i e m jest wielkie p o c z u c i e
s a m o t n o ś c i . D l a c z e g o a k u r a t s a m o t n o ś ć ? Bo inwestując w zajęcia
i osiągnięcia, c z ł o w i e k nie m i a ł czasu, żeby rozwijać wzajemnie

ubogacające relacje z i n n y m i ludźmi.

66

67

background image

T Y P O W E R E A K C J E N A Z R A N I E N I E

J e d n y m ze s p o s o b ó w r a d z e n i a sobie ze z r a n i e n i a m i jest negowa¬
nie bólu. To typowa reakcja, zwłaszcza w p r z y p a d k u m ł o d y c h m꿬
czyzn. Pędzą po pasie szybkiego r u c h u i są zbyt zajęci rozrywkami,
żeby zauważyć, że krwawią e m o c j o n a l n i e . J a k m ó w i H i c k s , „Wy¬
palają swoje r a n y i bandażują blizny s z t u c z n y m i u ś m i e c h a m i , lecz
zmagają się z w y r w a m i w swoich duszach". A m o ż e wielu m ł o d y c h
ludzi p o p r o s t u nie doświadcza z r a n i e n i a ? N i e d a w n o z a k o ń c z y ł e m
rekolekcje, w k t ó r y c h u c z e s t n i c z y ł o kilku m ę ż c z y z n p o m i ę d z y 20

a 30 r o k i e m życia. Po mojej prezentacji na t e m a t enosh p o p r o s i ł e m

wszystkich, żeby w m a ł y c h g r u p k a c h podzielili się swoimi doświad¬

c z e n i a m i z r a n i e n i a . C o ciekawe, m ł o d s i m ę ż c z y ź n i powiedzieli, ż e
nie są w stanie p r z y p o m n i e ć sobie żadnego takiego wydarzenia.
J e d n o c z e ś n i e z z a i n t e r e s o w a n i e m s ł u c h a l i o d o ś w i a d c z e n i a c h in¬
n y c h m ę ż c z y z n i o lekcjach, j a k i e d a ł o im życie na d r o d z e stawania
się m ę ż c z y z n a m i enosh.

Kiedy nie m o ż n a zanegować faktu zranienia, s p o n t a n i c z n ą reak¬

cją jest gniew. „Życie jest niesprawiedliwe" — narzekamy. „To nie t a k
m i a ł o być". „Życie to dziwka". „Jaki jest sens się m ę c z y ć , skoro do¬
stajesz p o t e m coś takiego?". Jak z r a n i o n e zwierzęta, u c i e k a m y w roz¬
czulanie się n a d sobą, t ł u m i m y naszą wściekłość, albo warczymy na
s p o ł e c z e ń s t w o , na kobiety, na swoich szefów, nawet na Boga... T a k i e
u c z u c i a nie są ani grzeszne, a n i też niezdrowe. G d y m o d l i m y się psal¬
m a m i albo c z y t a m y biblijne historie, często widzimy przyjaciół Boga,
którzy c h w i l a m i czuli, że życie ich o s z u k a ł o i nie wahali się powie¬

dzieć Bogu, co o t y m myślą. „ C z e m u t a k źle się obchodzisz ze sługą
swoim?" krzyczał Mojżesz do P a n a (Lb 11,11). „Dlaczego, Boże, od¬
rzuciłeś [nas] na wieki", m ó w i zatroskany psalmista (Ps 74,1). I n n y

psalm to krzyk zwątpienia człowieka, który dziwi się, dlaczego złe¬

mu człowiekowi dobrze się wiedzie, n a t o m i a s t on s a m stara się być
dobrym, a m i m o to p o n o s i klęskę: „Czy więc na p r ó ż n o z a c h o w a ł e m
czyste serce i w n i e w i n n o ś c i u m y w a ł e m ręce? Co dnia bowiem cier¬
pię c h ł o s t ę , każdego r a n k a spotyka m n i e kara" (Ps 73,13-14).

To n a t u r a l n e i n o r m a l n e reakcje na ból p ł y n ą c y ze z r a n i e n i a .

Ważniejsze jest, co dzieje się p ó ź n i e j . Czy dalej tkwimy w gniewie

i w żalu n a d sobą, czy też idziemy n a p r z ó d — w k i e r u n k u akceptacji,

dojrzałości i głębszej duchowości, w s t r o n ę w s p ó ł c z u c i a dla i n n y c h ,

którzy też zostali z r a n i e n i ?

I n n a p o w s z e c h n a reakcja t o skierowanie naszego gniewu n a nas

samych. Ma o n a miejsce wtedy, gdy sami siebie oskarżamy, t a k jak¬

byśmy byli w i n n i : „ D l a c z e g o b y ł e m taki g ł u p i ? " „ D l a c z e g o bardziej

nie u w a ż a ł e m ? " ; „ J a k m o g ł e m być t a k ślepy?". I znów, ta spontanicz¬
na reakcja na nasze z r a n i e n i e wcale nie musi prowadzić do katastro¬
falnej sytuacji, c h o ć trzeba p a m i ę t a ć , że sygnalizuje o n a p o t r z e b ę
stopniowego przejścia przez p o c z u c i e wstydu, s a m o o s k a r ż e n i e aż
do wybaczenia i u z d r o w i e n i a . J a k to ujmuje H i c k s , p o w i n n i ś m y za¬
cząć od p o w i e d z e n i a sobie oraz i n n y m z r a n i o n y m b r a c i o m : „Twoja
r a n a jest szlachetna. Twoja r a n a jest c z y m ś n o r m a l n y m , co pozwoli

ci się stać bardziej d o j r z a ł y m mężczyzną. Życie się n i e s k o ń c z y ł o .
Ta r a n a m o ż e być p u n k t e m wyjścia na d r o d z e do nowej mądro¬

ści i siły. M o ż e być g ł o s e m Boga. T e r a z m u s i m y się z a s t a n o w i ć , co
o n a o z n a c z a i j a k pójść n a p r z ó d w s t r o n ę u l e c z e n i a , żebyśmy mo¬

gli z p o w o d z e n i e m k o n t y n u o w a ć naszą p o d r ó ż przez życie" ( H i c k s

1993,108).

P O Z Y T Y W N E M O Ż L I W O Ś C I P Ł Y N Ą C E Z E Z R A N I E N I A

Czy z r a n i e n i e m o ż e być dobre dla duszy? R o b e r t Bly u ś w i a d o m i ł
mi, ż e m o t y w z r a n i e n i a , r o z u m i a n y j a k o n i e z b ę d n y e l e m e n t ducho¬

wej podróży, to z n a c z ą c y e l e m e n t pojawiający się w wielkich m i t a c h

i legendach światowej literatury. W s p o m n i a n y a u t o r s a m wykorzy¬
stuje m o t y w zejścia w d ó ł . W przeciwstawieniu do m i t u dominują¬
cego w a m e r y k a ń s k i m s p o ł e c z e ń s t w i e (ruch w górę), literatura lu¬
dowa j a s n o przedstawia m i t y c z n e g o b o h a t e r a , który m u s i odbyć po¬
dróż w d ó ł . M u s i walczyć ze wszystkimi p r z e c i w n o ś c i a m i losu, j a k
biblijny gibbor, i zawsze zostaje z r a n i o n y i okaleczony, j a k enosh.

Na p r z y k ł a d , w opowieści o Ż e l a z n y m J a n i e , m ł o d y książę to¬

warzyszy p e w n e m u dzikusowi, Ż e l a z n e m u J a n o w i , w p o d r ó ż y do

lasu. T a m m ł o d z i e n i e c otrzymuje w a ż n ą lekcję życia: poznaje ta¬

j e m n i c e siły fizycznej, ludzkiej n a t u r y i r o z m a i t y c h z a c h o w a ń .

Ale w p e w n y m m o m e n c i e Ż e l a z n y J a n p o r z u c a księcia. M ó w i m u ,
że odtąd c h ł o p i e c s a m m u s i szukać swej drogi życia. I t a k książę

68

07

background image

m u s i z n a l e ź ć p r a c ę i służyć w k u c h n i sąsiedniego z a m k u . To jest

jego swoiste zejście w dół — c h ł o p i e c doświadcza z r a n i e ń i poniże¬

nia (bądź co bądź, jest przecież k s i ę c i e m ) . J e d n a k po j a k i m ś czasie
okazuje się, że to w ł a ś n i e w zwykłej k u c h n i m ł o d y książę najwięcej

dowiaduje się o życiu: o p r o b l e m a c h , d o ś w i a d c z e n i a c h i cierpieniu

z w y k ł y c h wieśniaków. Ta wiedza w k o ń c u pozwoli mu stać się mą¬

d r y m i d o b r y m k r ó l e m .

P o d o b n i e w opowieści o t r z e c h b r a c i a c h i o k a r ł a c h , n a j m ł o d s z y

z b r a c i j a k o j e d y n y c h c e zejść w d ó ł , do w n ę t r z a ziemi, żeby uwolnić
z a g i n i o n ą księżniczkę. G d y nie m o ż e p o w r ó c i ć , jego dwaj starsi bra¬
cia odmawiają mu p o m o c y i nie c h c ą wyciągnąć go z p o d z i e m i a . Co
więcej, starają się p r z e k o n a ć króla, że to oni zasługują na n a g r o d ę
za u r a t o w a n i e księżniczki. W międzyczasie n a j m ł o d s z y brat zostaje
w p o d z i e m i a c h i t a m , w s a m o t n o ś c i , spędza o s i e m n a ś c i e miesięcy.

K a r ł y uczą go wszelkiej wiedzy i p r a k t y c z n y c h u m i e j ę t n o ś c i , dzięki
c z e m u m o ż e w k o ń c u p o w r ó c i ć na ziemię, oznajmić c a ł e m u króle¬
stwu prawdę, i poślubić p i ę k n ą księżniczkę. Bly sugeruje, że te opo¬

wieści objawiają coś głębszego: fakt o d n i e s i e n i a rany i zejście w d ó ł

to k o n i e c z n o ś ć na d r o d z e do duchowej d o j r z a ł o ś c i i dla prawidło¬
wego rozwoju ludzkiej psychiki.

D l a m n i e osobiście fascynujące jest odczytywanie P i s m a Świę¬

tego z tej w ł a ś n i e perspektywy. Z n a m b a r d z o wiele biblijnych posta¬

ci, które o d n i o s ł y r a n y i dzięki t e m u osiągnęły dojrzałość. Mojżesz
d o r a s t a ł w wygodach i luksusie p a ł a c u egipskiego faraona. Kiedy w
k o ń c u wyszedł p o z a p a ł a c , b y ł zszokowany, widząc, j a k t r a k t o w a n i
są jego żydowscy b r a c i a . Obudził się na widok niesprawiedliwości
i z energią typową dla gibbor zabił E g i p c j a n i n a , k t ó r y b i ł żydow¬
skiego n i e w o l n i k a . Kiedy wieść o t y m r o z e s z ł a się po c a ł y m Egipcie,

Mojżesz m u s i a ł u c i e c ziemi M a d i a n , gdzie p r a c o w a ł j a k o pasterz.
Z w r ó ć c i e uwagę na m o t y w zejścia w d ó ł . W ziemi M a d i a n Mojżesz

przez d ł u g i czas ż y ł j a k o cudzoziemiec w obcej ziemi, z a p o m n i a n y

i o d c i ę t y od swego ludu. Ale to w ł a ś n i e t a m , w tej z a p o m n i a n e j głu¬
szy, Bóg objawił mu się p o d p o s t a c i ą gorejącego krzewu: „ I d ź przeto

teraz, oto p o s y ł a m cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów,
z Egiptu. [...] Ja b ę d ę z tobą" (Wj 3,10-12).

I n n a p o s t a ć biblijna, k t ó r a zyskała większą dojrzałość duchową

dzięki z r a n i e n i u , to Eliasz. Bóg d a ł Eliaszowi z a d a n i e , by p r z e k o n a ł

lud Izraela i jego przywódców do w y r z e c z e n i a się bałwochwalstwa,
n i e m o r a l n o ś c i i do o d n o w i e n i a p r z y m i e r z a z Bogiem. Początkowo
Eliasz o d n i ó s ł wielki sukces: jego słowa i c u d a p o b u d z i ł y lud i do¬

p r o w a d z i ł y go do duchowego n a w r ó c e n i a . W k o ń c u j e d n a k wzbu¬

d z i ł przeciw sobie gniew przywódców Izraela którzy wyznaczyli
c e n ę za jego głowę. Eliasz m u s i a ł u c i e k a ć , żeby ratować swoje życie.
U d a ł się na pustynię ( m o m e n t zejścia w d ó ł ) , r z u c i ł się na ziemię
i m o d l i ł się do Jahwe o ś m i e r ć : „Wielki j u ż czas, o P a n i e ! Odbierz
mi życie, bo nie j e s t e m lepszy od m o i c h p r z o d k ó w " (1 Kri 19,4). Dziś

powiedzielibyśmy: „ M a m dość. N i e zniosę tego więcej!".

Ale w tej chwili m r o k u i wyraźnej klęski Bóg p r z e m ó w i ł do

Eliasza w głębi jego serca. Po pierwsze, s a m Bóg p o k r z e p i ł proro¬

ka p o s i ł k i e m . P o t e m Bóg k a z a ł mu iść jeszcze dalej w głąb pustyni

— na górę Synaj. T a m wszystko się z a c z ę ł o . T a m Bóg po raz pierw¬

szy z w o ł a ł n a r ó d żydowski i o b i e c a ł , że zawsze będzie ich B o g i e m ,
że nigdy ich nie opuści. I t a m w ł a ś n i e Bóg z a p e w n i ł Eliasza, że nie
przegrał, że na ziemi Izraela b y ł o co najmniej siedem tysięcy ludzi,
którzy nie wyrzekli się swojej wiary w Boga. I Eliasz w r ó c i ł . Nie¬
d ł u g o później s p o t k a ł m ł o d e g o , u d u c h o w i o n e g o c z ł o w i e k a , Elize¬
usza, i s t a ł się jego m i s t r z e m . Elizeusz k o n t y n u o w a ł d z i e ł o Eliasza,

gdy p r o r o k z o s t a ł wzięty do nieba (por. 1 Kri 19,5-18). Eliasz m ó g ł

rozczulać się n a d sobą w swojej rozpaczy i żalu. J e d n a k on — j a k o
m ę ż c z y z n a enosh — z a a k c e p t o w a ł swoją r a n ę i s t a ł się jeszcze sil¬
niejszym w o j o w n i k i e m gibbor, niż kiedykolwiek.

Jeśli uważnie w c z y t a m y się w P i s m o Święte, zauważymy, że

wszyscy

wielcy wojownicy musieli przejść przez doświadczenie zra¬

nienia. Jeremiasz, na p r z y k ł a d , b y ł c i e r n i e m w b o k u w s p ó ł c z e s n y c h
sobie ludzi, p o n i e w a ż ciągle k r y t y k o w a ł m o r a l n y i d u c h o w y upa¬
dek s p o ł e c z e ń s t w a — sytuację, k t ó r a g r o z i ł a katastrofą. W p e w n y m
m o m e n c i e z a c z ą ł b ł a g a ć Boga, b y wyjaśnił m u , dlaczego jest t a k

bardzo źle traktowany: „ P a n i e , czy nie s ł u ż y ł e m Tobie j a k najlepiej?

Czy się n i e w s t a w i a ł e m u Ciebie za nieprzyjacielem w czasie jego

nieszczęścia i niedoli? [... ] Dlaczego mój ból nie ma g r a n i c , a moja
r a n a jest n i e u l e c z a l n a , niemożliwa do u z d r o w i e n i a ? " Bóg nic nie
mówi. R z a d k o się zdarza, by Bóg wyjaśniał człowiekowi swoje za¬
mysły. Ale z r a n i o n y wojownik otrzymuje z a p e w n i e n i e : „ B ę d ą wal¬
czyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo Ja j e s t e m z tobą" (Jr 15,10-20).

70

71

background image

„Ja j e s t e m z tobą" — to stale słowo z a p e w n i e n i a i z a c h ę t y k i e r o w a n e

przez Boga do enosh.

I n n y m p r z y k ł a d e m jest Księga H i o b a — klasyczna opowieść

o d o b r y m c z ł o w i e k u , k t ó r e m u , j a k się wydaje, wiedzie się we wszyst¬

k i m , wliczając w to b ł o g o s ł a w i e ń s t w o i łaski B o ż e . Lecz później na¬
gle wszystko z a c z y n a się w i k ł a ć . N i e s z c z ę ś c i a , j e d n o po d r u g i m , do¬
tykają H i o b a — u t r a t a stad i t r z ó d , synów i córek, m i ł o ś c i i szacun¬
ku żony, w ł a s n e g o zdrowia... P o c z ą t k o w o b o h a t e r biblijny próbo¬
w a ł dzielnie wszystko znosić, ale w k o ń c u n i e m ó g ł j u ż ukryć swego
żalu: „ P ł a c z s t a ł m i się p o ż y w i e n i e m , j ę k i moje p ł y n ą j a k woda, b o

s p o t k a ł o m n i e , c z e g o m się lękał, b a ł e m się, a j e d n a k to przyszło.
N i e z n a m spokoju n i ciszy, n i m s p o c z n ę , j u ż wrzawa p r z y c h o d z i ! "

(Hi 3,24-26).

W k r ó t c e przyjaciele H i o b a , o b d a r z e n i d o b r y m i i n t e n c j a m i ,

ale m a ł ą wrażliwością, przyjdą go pocieszyć. Lecz z a m i a s t pocie¬
szać, b ę d ą starali się go p r z e k o n a ć , że jego cierpienia to kara B o ż a
za grzechy. R a d z ą m u , aby z r o b i ł r a c h u n e k s u m i e n i a i p r z y z n a ł się
do winy. Ale H i o b n a d a l uważa, że jest niewinny. Okazuje się, że

jego rany skłaniają go do jeszcze większej ufności i wiary w Boga.

W pewnej chwili H i o b p e ł e n ufności m ó w i do swoich przyjaciół:

„ L e c z ja w i e m : Wybawca m ó j żyje, na ziemi wystąpi j a k o ostatni.
[... ] C i a ł e m swym Boga z o b a c z ę . To w ł a ś n i e ja Go z o b a c z ę , moje

oczy ujrzą, n i e kto i n n y " ( H i 19,25-27).

N o w y T e s t a m e n t ukazuje Jezusa najbardziej p o n i ż o n e g o j a k o

enosh

— Jego z r a n i e n i e p r z y n i o s ł o u z d r o w i e n i e n a m wszyst¬

k i m : „Krwią Jego r a n zostaliście u z d r o w i e n i " , j a k m ó w i św. P i o t r

(1 P 2,24). A św. P a w e ł cytuje stary h y m n chrześcijański, głoszą¬

cy, że u n i ż e n i e C h r y s t u s a w cierpieniu i śmierci jest Jego drogą do
c h w a ł y ; On jest n a s z y m Zbawicielem: „ O n , istniejąc w p o s t a c i Bo¬
żej, n i e skorzystał ze s p o s o b n o ś c i , aby na równi być z B o g i e m , lecz
o g o ł o c i ł s a m e g o siebie, przyjąwszy p o s t a ć sługi [... ] u n i ż y ł samego
siebie, stawszy się p o s ł u s z n y m aż do śmierci — i to śmierci krzy¬
żowej. Dlatego też Bóg Go n a d wszystko wywyższył i d a r o w a ł Mu

i m i ę p o n a d wszelkie imię..." (Flp 2,6-9). Z g o d n i e z P i s m e m Świę¬

t y m , w c i e r p i e n i u i śmierci Jezusa b y ł a j a k a ś B o ż a k o n i e c z n o ś ć (por.

Łk 2 4 , 2 6 ) . N i e w t y m sensie, że Jego cierpienie u ł a g o d z i ł o zagnie¬

wanego Boga, ale dlatego że w p e ł n i objawiło współczującą m i ł o ś ć

Bożą do nas i p o k a z a ł o n a m , że rany, k t ó r e my o d n o s i m y , to nie¬

z b ę d n y etap w naszej duchowej podróży.

N A U C Z Y Ć SIĘ C E N I Ć R Z E C Z Y , K T Ó R E SIĘ L I C Z Ą

Jeśli klęska, p r z e g r a n a i r a n y rzeczywiście są n i e z b ę d n y m elemen¬

t e m ludzkiej kondycji, to j a k a jest ich p o z y t y w n a wartość? J a k m o g ą

wzbogacić nas duchowo? W i e r z ę , że istnieje wiele t a k i c h dróg.

Po pierwsze, uczą nas odrywać się od tego, co jest przemijające
i względne. T a k wiele z naszego życia m o g ą p o c h ł a n i a ć rzeczy i do¬
świadczenia, które dzisiejsza k u l t u r a pokazuje n a m j a k o k o n i e c z n e ,

byśmy byli szczęśliwi. C z a s e m tylko t r a c ą c coś, m o ż e m y uświado¬

m i ć sobie, że myliliśmy, się co do tego, co naprawdę ważne.

O t o m a ł y p r z y k ł a d . Kilka lat t e m u , kiedy dużo j e ź d z i ł e m sa¬

m o c h o d e m , m i a ł e m w n i m radio odbierające tylko na d ł u g i c h fa¬
lach. J e d y n e radiostacje, j a k i c h m o g ł e m s ł u c h a ć , n a d a w a ł y m u z y k ę

p o p , r o c k i c o u n t r y — repertuar, za k t ó r y m nie p r z e p a d a m . Przy¬
p u s z c z a m , ż e m u s i a ł e m często n a t o n a r z e k a ć , p o n i e w a ż któregoś

dnia przyjaciele kupili mi t u n e r radiowy, który o d b i e r a ł t a k ż e i n n e
częstotliwości. Przez m n i e j więcej tydzień c i e s z y ł e m się p i ę k n y m i
dźwiękami m u z y k i klasycznej. P o t e m jacyś c h u l i g a n i w ł a m a l i się
do mojego s a m o c h o d u i u k r a d l i radio. B y ł e m k ł ę b k i e m nerwów.

Ż a l i ł e m się i c i s k a ł e m gromy. R z u c a ł e m przekleństwa na tych z ł y c h
ludzi. W k o ń c u u s p o k o i ł e m się. „ C o się z t o b ą dzieje?" — zapyta¬
ł e m sam siebie. „Twoja w ł a s n o ś ć z a c z y n a przejmować n a d t o b ą wła¬
dzę. Czy naprawdę tego c h c e s z ? " N i e , nie c h c i a ł e m tego. T o chyba

w ł a ś n i e wtedy, j a k sądzę, z a c z ą ł e m sobie u ś w i a d a m i a ć , że niewiele

rzeczy naprawdę ma znaczenie.

M u s z ę skupić się na n i c h i zrezy¬

gnować — m e n t a l n i e i e m o c j o n a l n i e — z tego, co nie ma dla m n i e

większego z n a c z e n i a .

S p o t k a ł e m wiele osób, które podzielili się ze m n ą doświadcze¬

n i e m swojej największej straty i z r a n i e n i a . C z ę s t o , gdy walczą i roz¬
paczają n a d t y m , co się s t a ł o , stopniowo d o c h o d z ą do tego miej¬
sca w swojej duszy, gdzie odkrywają prawdę, której p o w i n n i się na¬
uczyć. A zresztą, co jest naprawdę ważne? Ludzie, którzy stracili

pracę czy majątek, b a r d z o często mówią: „Ale wciąż m a m r o d z i n ę

72

73

background image

i przyjaciół". „Wciąż m a m y siebie". S ł y s z a ł e m n i e u s t a n n i e te słowa
p ł y n ą c e z ust ludzi, k t ó r y c h d o m y albo s a m o c h o d y z o s t a ł y znisz¬
c z o n e przez straszliwą p o w ó d ź w 1986 r o k u w Saginaw ( M i c h i g a n ) .
O n i u ś w i a d o m i l i sobie prawdę, że związki, m i ł o ś ć , więzi między¬
ludzkie są o wiele cenniejsze, niż j a k i k o l w i e k majątek.

W i d z i a ł e m niedawno film pt. Spacer w chmurach (A Walk in

the Clouds).

P o d k o n i e c filmu szalejący p o ż a r niszczy w i n n i c ę , któ¬

rą p e w n a m e k s y k a ń s k o - a m e r y k a ń s k a r o d z i n a u p r a w i a ł a z w i e l k i m
t r u d e m i s t a r a n i e m . G d y mija żal, ludzie ci uświadamiają sobie, że

wszyscy są n a d a l żywi, że n i k t nie u c i e r p i a ł . W r a z z w i n n i c ą spło¬

n ę ł a również ich pycha. Z n i k ł a a r o g a n c j a ojca, kiedy u ś w i a d o m i ł
sobie, j a k b a r d z o k o c h a swoją ż o n ę , dzieci a nawet nowego zięcia,
którego wcześniej n i e n a w i d z i ł z p o w o d u zwykłego u p r z e d z e n i a .

W k o ń c u , gdy idą p o ś r ó d zgliszcz, natrafiają na j e d n ą świeżą gałąz¬

kę w i n o r o ś l i , r o s n ą c ą przy grobie dziadka — symbol nowej nadziei.
Zaczynają życie od nowa.

C z a s e m , gdy pojawia się strata albo r a n a , ludzie mówią: „Ale

ciągle j e s t e ś m y zdrowi". A co się dzieje, gdy t r a c i m y w ł a ś n i e zdro¬

wie? T o r a n a , k t ó r ą t r u d n o z a a k c e p t o w a ć . P a m i ę t a m b ó l mojej ro¬

dziny, kiedy u naszego t a t y z d i a g n o z o w a n o ś m i e r t e l n ą c h o r o b ę .
P r z e z n a s t ę p n e cztery lata nasza m a m a z a j m o w a ł a się n i m w d o m u .
P o m a g a l i jej i n n i d o m o w n i c y . To b y ł dla nas czas g ł ę b o k i e g o zej¬

ścia w dół,

z w ł a s z c z a wtedy, gdy u m y s ł t a t y i m o w a z a c z ę ł y odma¬

wiać mu p o s ł u s z e ń s t w a . O s t a t e c z n i e z t a m t e g o d o ś w i a d c z e n i a zro¬

d z i ł a się p o m i ę d z y n a m i silna więź m i ł o ś c i i troski, większe uzna¬
nie dla zwykłej r a d o ś c i bycia r a z e m j a k o r o d z i n a , więź wynikająca
z e w s p ó l n e g o d o ś w i a d c z e n i a bólu. P ó ź n i e j , kiedy o s ł a b ł o r ó w n i e ż
zdrowie m a m y , z n ó w p o d ą ż a l i ś m y tą s a m ą ścieżką — w t y m sa¬
m y m d u c h u m i ł o ś c i i troski o nią, o r a z w c o r a z większej wzajemnej
bliskości.

Jest p e w i e n werset w listach św. P a w ł a , k t ó r y w y r y ł e m g ł ę b o k o

w swojej p a m i ę c i : „ M o d l ę się o t o , aby m i ł o ś ć wasza d o s k o n a l i ł a

się c o r a z bardziej i bardziej w g ł ę b s z y m p o z n a n i u [... ] tego, co lep¬

sze" ( F l p 1,9-10). C ó ż za p i ę k n a m o d l i t w a . S t a r a m się, by b y ł a rów¬
nież moją, z w ł a s z c z a wtedy, kiedy cierpię stratę albo o d n o s z ę r a n ę .
Zresztą, co i n n e g o ma z n a c z e n i e ? P o z n a w a ć Boga, k o c h a ć Go i słu¬
żyć M u . K o c h a ć i n n y c h ludzi i troszczyć się o n i c h . D o t r z y m y w a ć

słowa i wywiązywać się ze swoich z o b o w i ą z a ń . Wykorzystywać
swoje dary i talenty, żeby w n i e ś ć o d r o b i n ę Bożej m i ł o ś c i i uzdro¬

wienia w życie ludzi cierpiących. S t a r a ć się, by t e n świat s t a ł się

o d r o b i n ę lepszy, p o n i e w a ż ja s a m j e s t e m jego częścią. N i k t i n i c nie
m o ż e m i tego z a b r o n i ć .

W i d z i m y więc, że często to w ł a ś n i e p o p r z e z stratę i niepowo¬

dzenie m ę ż c z y z n a staje się enosh. Zawsze p o d z i w i a ł e m p o d t y m

względem św. T o m a s z a M o r u s a . To b y ł człowiek, k t ó r y miał wszyst¬
ko:

osobistą przyjaźń z k r ó l e m Anglii, wysokie stanowisko, odda¬

ną ż o n ę i dzieci, k o m f o r t o w e życie. I wszystko to s t r a c i ł w j e d n e j
chwili, kiedy o d m ó w i ł z ł o ż e n i a przysięgi w i e r n o ś c i królowi j a k o

z w i e r z c h n i k o w i K o ś c i o ł a . Z o s t a ł uwięziony a w k o ń c u ścięty. W

doświadczeniu c i e m n o ś c i i u p a d k u o d m a w i a ł m o d l i t w ę wyrażają¬
cą g ł ę b o k ą w d z i ę c z n o ś ć i o d e r w a n i e od świata: „O P a n i e , dziękuję
Ci za wszystko, co mi d a ł e ś . Dziękuję Ci za wszystko, co mi zabra¬
łeś. I dziękuję Ci za t o , co wciąż mi p o z o s t a ł o " . B y ł to m ę ż c z y z n a ,

który s t r a c i ł wszystkie ziemskie dobra, ale n a u c z y ł się c e n i ć t o , co

naprawdę jest w a ż n e . Z a c h o w a ł h o n o r . Cieszył się czystym sumie¬

n i e m . I m i a ł n i e z ł o m n ą nadzieję n a życie w i e c z n e .

O T W O R Z Y Ć S I Ę N A U Z D R O W I E N I E P Ł Y N Ą C E O D B O G A

Kolejna w a r t o ś ć wynikająca z o d n i e s i e n i a rany polega na t y m , że

z r a n i e n i e m o ż e nas otworzyć n a uzdrowicielską m o c Boga. G r z e c h
p i e r w o r o d n y p o p e ł n i o n y przez A d a m a b y ł a r o g a n c k i m pragnie¬
n i e m , aby stać się r ó w n y m Bogu, żeby m i e ć c a ł k o w i t ą k o n t r o l ę n a d
życiem i p r z e z n a c z e n i e m , n i e m u s i e ć przed n i k i m o d p o w i a d a ć za

dar życia. A n o n i m o w i a l k o h o l i c y zauważają, że to jest w ł a ś n i e jed¬

no ze ź r ó d e ł u z a l e ż n i e ń . Ludzie u z a l e ż n i e n i czują, że są p o t ę ż n i , że
sprawują k o n t r o l ę , że są n a d l u d ź m i . „ P r z e d e wszystkim — m ó w i ą
oni — m u s i m y p r z e s t a ć bawić się w P a n a Boga". K i e d y ich zejście
do p i e k ł a u z a l e ż n i e n i a staje się wystarczająco b o l e s n e , a l k o h o l i c y

w k o ń c u wołają o p o m o c . K l u b y AA uczą, że nie m o ż n a ufać sobie,

ale T e m u , k t ó r y jest Najwyższą M o c ą ; że t r z e b a o d d a ć swoje życie
Bożej t r o s c e ; przestać starać się być d o s k o n a ł y m w ł a s n ą siłą, a po¬
zwolić się uzdrawiać ł a s c e B o ż e j .

74

75

background image

P o d o b n i e jest z k a ż d y m z n a s na etapie enosh naszej podróży.

N a s z e d o ś w i a d c z e n i e klęski i z r a n i e n i a o b n a ż a nasze pretensjo¬

n a l n e p r a g n i e n i e zdobycia władzy, n i e o g r a n i c z o n y c h m o ż l i w o ś c i
i n i e ś m i e r t e l n o ś c i . To jest często chwilą n a w r ó c e n i a . Z w r a c a m y się

w s t r o n ę B o g a i odkrywamy, że Bóg czeka na nas ze swą bezwarun¬

kową m i ł o ś c i ą . A b r a h a m L i n c o l n p o w i e d z i a ł kiedyś: „ C z ę s t o upa¬
d a ł e m n a k o l a n a p o d w p ł y w e m przytłaczającego p r z e k o n a n i a , ż e
n i e m a m d o k ą d pójść". K u r t z i K e t c h a m ujmują to w t e n sposób:

„ N a s z a n i e d o s k o n a ł o ś ć t o p ę k n i ę c i e , p o p r z e z k t ó r e Bóg w c h o d z i d o

wnętrza... Bóg w c h o d z i d o w n ę t r z a duszy przez naszą r a n ę " ( K u r t z

i K e t c h a m 1992, 2 8 ) . N a w e t nasze g r z e c h y i z ł e wybory, paradoksal¬
nie, m o g ą zbliżyć nas do Boga. Autorzy n a s t ę p n i e dzielą się z n a m i
p i ę k n y m o b r a z e m p i ę t n a s t o w i e c z n e g o mistyka, M i s t r z a E c k h a r t a .
M ó w i o n , że Bóg ma każdego z n a s na n i t c e . Kiedy grzeszymy, on
u c i n a n i t k ę . Ale kiedy przyznajemy się do winy, Bóg ją związuje na

n o w o . P o t e m z n ó w grzeszymy, w r a c a m y , i z n ó w Bóg robi w ę z e ł na
n i t c e . Ale co się dzieje? Za k a ż d y m r a z e m n i t k a staje się krótsza,
a my z b l i ż a m y się do Boga.

O t o prawdziwy k o m u n i k a t , j a k i Jezus stara się n a m p r z e k a z a ć

n a t a k liczne sposoby:

„Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają"
(Łk5,31)

„Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić t o , co zgi¬

n ę ł o " (Łk 19,10)

„Nie przyszedłem p o w o ł a ć sprawiedliwych, ale grzeszników"
(Mt 9,13)

I o p o w i e d z i a ł im przypowieść o synu m a r n o t r a w n y m . K i e d y m ł o ¬
dy c z ł o w i e k sięgnął dna, d o p i e r o w t e d y o p a m i ę t a ł się i p o w r ó c i ł do
d o m u , by o d n a l e ź ć t a m swojego ojca, czekającego na niego z prze¬

b a c z e n i e m i z szansą, by wszystko r o z p o c z ą ć od nowa.

D Ą Ż E N I E D O S O L I D A R N O Ś C I

C z ę s t o to w ł a ś n i e dzięki n a s z e m u doświadczeniu z r a n i e n i a za¬
c z y n a m y rezygnować ze s k ł o n n o ś c i do w s p ó ł z a w o d n i c t w a . Za¬
c z y n a m y dostrzegać, że istnieje o l b r z y m i a r ó ż n i c a p o m i ę d z y dą¬

ż e n i e m do d o s k o n a ł o ś c i , a n i e o d p a r t y m p r a g n i e n i e m , żeby poko¬
n a ć wszystkich i n n y c h w danej dyscyplinie. U ś w i a d a m i a m y sobie

wysoką c e n ę , j a k ą p ł a c i m y z a d o t a r c i e n a szczyt k o n k u r e n c y j n o ś c i :

c h o r o b y związane z e stresem, z a g r o ż o n e m a ł ż e ń s t w a , e m o c j o n a l n y
dystans względem dzieci i rodziny, b r a k czasu i energii dla troski
o nasze dusze.

M ę ż c z y z n a enosh wybiera raczej drogę s o l i d a r n o ś c i , niż ry¬

walizacji. On widzi, że m n i e j w a ż n e jest być w górze niż stać ra¬

mię w ramię.

Zresztą, stare chrześcijańskie p o w i e d z e n i e głosi, że

wszyscy n a l e ż y m y do w s p ó l n o t y w i e r n y c h , j a k r ó w n i e ż do brac¬
twa grzeszników. A m e r y k a n i e u p a r c i e trzymają się t a k i c h warto¬

ści, j a k p r y w a t n o ś ć , n i e z a l e ż n o ś ć oraz indywidualizm, a j e d n o c z e ¬
śnie odczuwają g ł ę b o k ą s a m o t n o ś ć i p r a g n i e n i e życia we wspólno¬
cie, w związku. J e d n a k ż e p o t r z e b a ta jest często t ł u m i o n a w l a t a c h

wojowniczych dążeń i osiągnięć. D o p i e r o gdy m ę ż c z y z n a gibbor

otrzymuje cios albo upada, w t e d y czuje w swym w n ę t r z u ból izo¬
lacji i w y o b c o w a n i a .

G d z i e więc m ę ż c z y z n a szuka solidarności? C z a s e m u swojej

ż o n y albo przyjaciółki. C z a s e m u przyjaciela, i n n e g o mężczyzny.
N i e k i e d y u psychoterapeuty. C z a s e m w grupie wsparcia stosującej
p r o g r a m 12 kroków, takiej j a k W s p ó l n o t a A n o n i m o w y c h Alkoho¬
lików. Ci z nas, k t ó r z y działają w r u c h u rekolekcyjnym, stale spo¬

tykają m ę ż c z y z n gotowych podzielić się swoimi r a n a m i i w a l k a m i

z i n n y m i m ę ż c z y z n a m i , p o w a ż n i e t r a k t u j ą c y m i rozwój duchowy.
W atmosferze zaufania m ę ż c z y ź n i ci gotowi są u k a z a ć n i e k t ó r e ze
swoich u k r y t y c h obaw, cierpień i n i e p o w o d z e ń . N i e ma osądów a n i
krytyki, ż a d n y c h p r o t e k c j o n a l n y c h p o r a d . Tylko prosty przekaz:

„Wiemy, o c z y m mówisz; wszyscy byliśmy w t y m miejscu, w t a k i
czy i n n y sposób". Zawsze p o r u s z a ł m n i e fragment z Listu św. Ja¬

kuba, w k t ó r y m czytamy: „Wyznawajcie z a t e m sobie nawzajem
grzechy, m ó d l c i e się j e d e n za drugiego, byście odzyskali z d r o w i e "

(Jk 5,16). Jest w t y m wielka m ą d r o ś ć . Kiedy dzielimy się z d r u g i m

76

77

background image

c z ł o w i e k i e m n a s z y m i r a n a m i czy p o m y ł k a m i i r o z d a r c i a m i , wtedy

j e s t e ś m y u l e c z e n i . Jest t o , oczywiście, ryzykowne przedsięwzięcie.

B o i m y się szyderstw i o d r z u c e n i a . Ale w większości przypadków
i n n i przyjmą nas, powitają i podzielą się z n a m i swoim z r a n i o n y m
c z ł o w i e c z e ń s t w e m . I dzięki t e m u wszyscy stajemy się silniejsi. Jest

t o coś z u p e ł n i e i n n e g o o d naszych m ł o d z i e ń c z y c h doświadczeń, o d
czasów, kiedy p r z e c h w a l a l i ś m y się swoimi osiągnięciami i podboja¬
mi (najczęściej b y ł y to czysto fikcyjne opowieści), c h c ą c p o c z u ć się
lepszymi. Ale zwykle wychodziliśmy z tych starć z p o c z u c i e m niż¬

szości (zawsze b y ł ktoś taki, kto nas p r z e b i ł ) albo dystansu od grupy

(rywalizacja raczej dzieli, niż ł ą c z y ) .

Jeszcze j e d n a rzecz. Kiedy d o c h o d z i m y d o akceptacji naszego

statusu enosh, stajemy się bardziej otwarci i współczujący w o b e c
r a n i z m a g a ń i n n y c h . W p i o s e n c e Staraj się zapamiętać z e s p o ł u The
Fantastiks

są t a k i e słowa: „ W a r t o z a p a m i ę t a ć : bez r a n serce jest pu¬

ste". J a k ż e to prawdziwe. Ludzie, którzy nie wycierpieli z r a n i e n i a
albo p o n i ż e n i a , albo je negują, n i e są zbyt p r z y d a t n y m i towarzy¬
szami w duchowej podróży. Próbują osądzać i a n a l i z o w a ć , szafu¬

j ą c p ł y t k i m i r a d a m i i g o t o w y m i lekarstwami na nasze problemy.

Z drugiej strony, dobrze jest, jeśli w pobliżu są ludzie, którzy od¬
czuli w ł a s n y b ó l i walczyli o życie. O n i rozumieją. Są z r a n i e n i , ale
nie m a r u d z ą a n i nie skomlą. K r o c z ą z godnością. Jak zwykł m ó w i ć
rabbi M o s h e Leib, „ N i k t nie jest bardziej dojrzały, niż c z ł o w i e k ze
z ł a m a n y m sercem".

Takie są p o z y t y w n e możliwości etapu enosh w naszej duchowej

podróży. M o ż e m y nauczyć się d o c e n i a ć rzeczy, które są naprawdę

w a ż n e , i odrywać się od tych, k t ó r e t a k i m i nie są. M o ż e m y otwo¬

rzyć się na głębszą relację z B o g i e m , znajdując w e w n ę t r z n y spokój
i u z d r o w i e n i e naszej rany, której w y r a z e m jest ciągłe dążenia do
egzaltacji. I m o ż e m y doświadczyć solidarności i w s p ó ł c z u c i a w o b e c
reszty z r a n i o n e j ludzkości, wiedząc, że naprawdę p o t r z e b u j e m y sie¬
bie nawzajem i że nie j e s t e ś m y s a m o t n i na tej drodze.

R O Z D Z I A Ł SZÓSTY

MĘŻCZYZNA DOJRZAŁY

- DUCHOWA SPÓJNOŚĆ

M ę ż c z y ź n i nie są z a s a d n i c z o przygotowani na o d n o s z e n i e klęsk

w z m a g a n i a c h z życiem. U w a ż a m y się za niezwyciężonych, ponie¬
waż jesteśmy u w a r u n k o w a n i kulturowo. Wierzymy, że nigdy nie

z o s t a n i e m y z r a n i e n i , że nigdy nie s t r a c i m y pracy, nigdy się nie roz¬

wiedziemy, nigdy nie z a c h o r u j e m y na nowotwór... N i e nauczyliśmy

się od naszych ojców, j a k radzić sobie ze z r a n i e n i e m i przegraną,

być m o ż e dlatego, że nigdy nie mówili oni o t a k i c h o d c z u c i a c h w

naszej o b e c n o ś c i . T a k więc kiedy s a m i o d n o s i m y r a n ę , w pierwszej
chwili reagujemy albo negacją, albo o s k a r ż e n i e m i n n y c h . C z a s e m
oskarżamy s a m y c h siebie (depresja, u ż a l a n i e się n a d sobą), albo wy¬

ładowujemy nasz gniew n a i n n y c h (rodzina, s p o ł e c z e ń s t w o , B ó g ) .

Widzieliśmy j e d n a k , że w z r a n i e n i u istnieją t a k ż e pozytywne, wy¬

zwalające możliwości. M o ż e m y wejść na nowy etap duchowego roz¬

woju — oczyszczeni, u n i ż e n i , wolni od z ł u d z e ń na t e m a t tego, co

jest naprawdę w a ż n e , bardziej współczujący i n n y m , bardziej otwar¬

ci na uzdrowicielską m o c Boga. J e d n a z wielkich prawd Biblii głosi,
że dojrzałość osiąga się w nieszczęściu. „ B ł o g o s ł a w i o n y m ą ż , któ¬
ry wytrwa w pokusie, gdy b o w i e m z o s t a n i e p o d d a n y próbie, otrzy¬
m a wieniec życia, o b i e c a n y przez P a n a t y m , którzy G o miłują"

(Jk 1,12). Hebrajskie słowo, k t ó r e o z n a c z a dojrzałego m ę ż c z y z n ę to

ish.

U ż y w a n e jest w y ł ą c z n i e w o d n i e s i e n i u do d o r o s ł y c h m ę ż c z y z n ,

ale nigdy w o b e c m ł o d z i e ń c ó w a n i starców. „ I n n y m i słowy — m ó w i

H i c k s — 'ish to dojrzały m ę ż c z y z n a , m ę ż c z y z n a , k t ó r y o t r z ą s n ą ł

79

background image

się z r a n , k t ó r e z a d a ł o mu życie, i dzięki cierpieniu w nowy sposób
potrafi spojrzeć na w ł a s n ą historię i z r o z u m i e ć , c z y m jest m ę s k o ś ć "

( H i c k s 1993, 124). Jest m ę ż c z y z n ą , który wie, k i m jest i czego c h c e

od życia.

ISH

J A K O I N T E G R A C J A

P s y c h o a n a l i t y k C a r l J u n g uczył, że środkowa część życia (w przybli¬

ż e n i u p o m i ę d z y 35 a 55 r o k i e m życia) to najlepszy okres, żeby zbli¬
żyć się do u k r y t y c h stron naszej osobowości i r o z w i n ą ć j e . C h o d z i

o te aspekty ja, na k t ó r e nie zwracaliśmy uwagi we wcześniejszych
l a t a c h życia. J u n g nazywa t e n p r o c e s integracją. Dojrzali mężczyź¬
ni b a r d z o często zwracają się w s t r o n ę swojego w n ę t r z a . Aż do tej
p o r y dbali p r z e d e wszystkim o t o , co z e w n ę t r z n e : rozwijali karierę,
pracowali n a d z b u d o w a n i e m d o m u , troszczyli się o rodzinę... T e r a z
czują wezwanie, żeby pójść do środka, zająć się duszą. W j a k i sposób

się to objawia? M ę ż c z y z n a stwierdza na p r z y k ł a d , że c h c e rozwijać
swój u m y s ł . Z a c z n i e więcej czytać — nie tylko dlatego, żeby być
na bieżąco z n o w i n k a m i zawodowymi, ale dla przyjemności albo
z z a i n t e r e s o w a n i a i n n y m i d z i e d z i n a m i wiedzy. Być m o ż e z a c z n i e

oglądać telewizyjne p r o g r a m y edukacyjne. M o ż e zapisać się na ja¬
kieś d o d a t k o w e zajęcia. Jeśli z n a t u r y posiada i n s t y n k t towarzyski,

teraz będzie cieszyć się c h w i l a m i ciszy i s a m o t n o ś c i . Jeśli jest t y p e m

człowieka, który w życiu często z m i e n i a opinie i poglądy, teraz być
m o ż e stwierdzi, że c h c e zwolnić i z a s t a n o w i ć n a d życiem.

I n n ą formą z w r ó c e n i a się w s t r o n ę w n ę t r z a jest r o z p o c z ę c i e

albo o d n o w i e n i e życia duchowego. W i e l u m ę ż c z y z n w t y m wieku
przeżywa pierwsze albo p o n o w n e p r z e b u d z e n i e d u c h o w o ś c i . Czę¬
sto swego rodzaju k a t a l i z a t o r e m m o ż e być doświadczenie zranie¬
nia: m ę ż c z y z n a z m u s z o n y jest z a t r z y m a ć się i zrobić bilans. M u s i
z a s t a n o w i ć się n a d c e l a m i swojego życia, n a d p r i o r y t e t a m i , a nawet

n a d r o z p o c z ę c i e m życia nowego. M u s i o d n a l e ź ć prawdziwe znacze¬
n i e i cel życia. W t y m procesie m o ż e na nowo przyjrzeć się religijnej
tradycji, w której z o s t a ł wychowany.

O b e c n i e wielu katolików z okresu wyżu demograficznego jest

w ł a ś n i e w t y m miejscu swego życia. W i e l u z n i c h n a u c z o n o b a r d z o

p o w i e r z c h o w n e g o podejścia do swojej wiary. C z a s e m n a u k a i war¬
tości m o r a l n e b y ł y im przedstawiane w t a k negatywnym świetle,
że p ó ź n i e j , w d o r o s ł y m życiu, ł a t w o je odrzucili. J e d n a k ż e p ó ź n i e j ,

w p o ł o w i e życia, kwestie religijne powracają. K i m jest Bóg? K i m je¬

stem ja? D l a c z e g o w ogóle j e s t e m na tej ziemi? J a k i e jest z n a c z e n i e
życia? Jakie jest moje o s t a t e c z n e p r z e z n a c z e n i e ? C z y m jest dobre
życie? W i e l u ludzi w t a k i m m o m e n c i e staje się d u c h o w y m i poszu¬
kiwaczami, o s o b a m i a k t y w n y m i d u c h o w o . N i e k t ó r z y znajdą swoje
miejsce we w s p ó l n o c i e , czy w r u c h u religijnym, i n n i b ę d ą starali się

p o w r ó c i ć do swoich k o r z e n i . Przy o d r o b i n i e szczęścia znajdą swe
miejsce we w s p ó l n o c i e parafialnej, poczują się częścią tej w s p ó l n o t y
i w sposób bardziej dojrzały zrozumieją, czym jest k a t o l i c y z m . To
nie tylko da im odpowiedź na wiele p y t a ń , ale t a k ż e p o p r o w a d z i ich

w s t r o n ę osobistego związku z B o g i e m .

Są też m ę ż c z y ź n i , którzy nigdy nie zaprzestali p r a k t y k o w a n i a

wiary, ale t r z y m a l i ją w ukrytej szkatułce, w z a p o m n i a n y c h war¬

stwach ś w i a d o m o ś c i . W p o ł o w i e życia m o g ą oni z a p r a g n ą ć silniej¬
szego związku swojej wiary z życiem. Być m o ż e po raz pierwszy
od czasów s z k o ł y średniej odbędą rekolekcje — sami albo z żoną.
M o g ą zacząć p r a k t y k o w a ć r e g u l a r n ą m o d l i t w ę i medytację. Wy¬

znaczając czas i p r z e s t r z e ń na s p o t k a n i e z B o g i e m , albo m o d l ą c się
z żoną, wielu m ę ż c z y z n z n a l a z ł o g ł ę b o k i , w e w n ę t r z n y spokój i zbli¬
żyło się do największego m i s t e r i u m wszechświata.

D r ł a n H a r r i s , k t ó r y p r o w a d z i ł b a d a n i a n a t e m a t męskiej du¬

chowości, cytuje kilka b e z p o ś r e d n i c h wypowiedzi m ę ż c z y z n doty¬
czących w e w n ę t r z n e j , duchowej p r z e m i a n :

P o s t a n o w i ł e m zatrzymać się i spojrzeć do wewnątrz, medytować,
oddawać się refleksjom Zawsze m i a ł e m w sobie zasadnicze po¬

czucie o p t y m i z m u i wiary, to znaczy swego rodzaju przeświadcze¬
nie o istnieniu najwyższego dobra i j a k i c h ś wyższych celów, które
istnieją poza ludzką kontrolą czy z r o z u m i e n i e m . Myślę, że jestem
szczęśliwszy dzięki swojej duchowości, i mogę lepiej radzić sobie

ze stresem.

Myślę, że gdybym nie odkrył swojej duchowości, mojego wymiaru

wiary, prawdopodobnie p o d d a ł b y m się j u ż dawno temu. Mój Bóg
był ze mną, p a m i ę t a ł o m n i e i nigdy m n i e nie opuścił.

80

81

background image

To właśnie duchowość niesie mi p o c i e c h ę , gdy jestem zraniony.

Dzięki niej m a m swoje miejsce, m a m dokąd pójść, kiedy rodzą się

jakieś pytania. To ź r ó d ł o radości i nadziei — wiem, że moje życie

będzie rozwijać się w zdrowiu, m i ł o ś c i , w więzi z i n n y m i ludźmi

i t a j e m n i c a m i większymi, niż ja sam.

K O B I E C A S T R O N A O S O B O W O Ś C I M Ę Ż C Z Y Z N Y

Kolejne z a d a n i e m ę ż c z y z n y w procesie integracji to zbliżenie się do

tzw. kobiecej strony swojej osobowości i pielęgnowanie jej. W e d ł u g
Junga, nie b ę d z i e m y o s o b a m i p e ł n y m i , jeśli „ n i e o d b ę d z i e m y po¬

dróży na drugą s t r o n ę " naszej osobowości. K o b i e t y m u s z ą rozwinąć

p e w n e m ę s k i e cechy, żeby stać się o s o b a m i bardziej s p e ł n i o n y m i ,

a m ę ż c z y ź n i m u s z ą zrobić to s a m o ze swoją kobiecą s t r o n ą osobo¬

wości. Zdaję sobie sprawę, że istnieje wiele kontrowersji na t e m a t

tego, co jest męską, a co żeńską cechy, i nie c h c ę się w to w i k ł a ć . Jeśli
z a ł o ż y m y , że kategorie J u n g a są prawdziwe, m u s i m y z a s t a n o w i ć się,

c z y m jest dla m ę ż c z y z n y integracja ż e ń s k i c h pierwiastków?

Myślę, że o z n a c z a t o , na p r z y k ł a d , przejście od czysto kogni¬

tywnego oraz i n t e l e k t u a l n e g o sposobu p o s t r z e g a n i a rzeczywisto¬
ści do z w r a c a n i a uwagi na u c z u c i a i e m o c j e , swoje oraz i n n y c h lu¬

dzi. To o z n a c z a oswojenie się z faktem, że nasze u c z u c i a są zmien¬
n e : c z ł o w i e k c z a s e m czuje się s m u t n y albo szczęśliwy, z n u d z o n y
albo podekscytowany, n i e p e w n y albo odważny, p o i r y t o w a n y albo
spokojny, r o z c z a r o w a n y albo zadowolony. N i e musi p o d d a w a ć się
swoim u c z u c i o m , ale m u s i być ich świadomy; w p r z e c i w n y m razie
n i e z r o z u m i e , c z e m u robi t o , c o robi. C o więcej, z a c z y n a d o c e n i a ć
p o z y t y w n ą rolę e m o c j i ; u c z u c i a nie są w r o g a m i r a c j o n a l n e g o „ja"

c z ł o w i e k a , ale niosą w sobie p o t e n c j a ł , żeby wzbogacić jego życie
o c i e p ł o i p o z y t y w n ą energię. Jeśli m ę ż c z y z n a jest świadomy tego,
w j a k i sposób e m o c j e wpływają na i n n y c h i na niego samego, będzie

w y k a z y w a ł większą z d o l n o ś ć z r o z u m i e n i a i e m p a t i i w o b e c otacza¬

j ą c y c h g o ludzi. T o w ł a ś n i e m a m y n a myśli, kiedy m ó w i m y c z a s e m

o wrażliwym m ę ż c z y ź n i e — to jest k o m p l e m e n t .

I n n a o z n a k ą wewnętrznej integracji jest fakt, że mężczy¬

z n ę w m n i e j s z y m s t o p n i u interesują sukcesy i osiągnięcia, zaś

ważniejsze staje się b u d o w a n i e i u m a c n i a n i e związków. Ludzie stają

się ważniejsi od sukcesów. M ę ż c z y z n a stopniowo w głębszy sposób

z a c z y n a z w r a c a ć uwagę na swoją ż o n ę , dzieci, przyjaciół... Być m o ż e

nadal będzie ciężko p r a c o w a ł , ale nie będzie to j u ż g ł ó w n a deter¬
m i n a n t a jego p o c z u c i a w a r t o ś c i czy celu. N i e pozwala, żeby p r a c a
o d b i e r a ł a mu czas i energię, k t ó r y c h potrzebuje na rozwijanie zdro¬

wych związków. Staje się bardziej otwarty i wylewny w r o z m o w a c h ,
przejawia większą inicjatywę, żeby dowiedzieć się, j a k i n n i sobie ra¬

dzą, stara się wspierać ich wysiłki i nieść im z a c h ę t ę . Wszystko to

nie w y n i k a j e d n a k z obowiązku, k t ó r y trzeba w y k o n a ć z zaciśnię¬
t y m i z ę b a m i , lecz p o c h o d z i z g ł ę b i duszy, z p o c z u c i a satysfakcji i ra¬
dości, j a k i e zyskuje dzięki t y m p r o s t y m gestom m i ł o ś c i .

C z a s e m j e d n a k odkrycie wartości relacji z i n n y m i m o ż e wy¬

w o ł a ć w m a ł ż e ń s t w i e p e w n e n a p i ę c i e . Z a ł ó ż m y n a p r z y k ł a d , ż e

ż o n a s p ę d z i ł a większość swojego życia na wychowywaniu dzieci.
T e r a z o n a zaczyna o d c z u w a ć swoją męską energię i wyrusza w stro¬
nę świata p r a c y i osiągnięć. Być m o ż e jej więzi z i n n y m i l u d ź m i
staną się teraz słabsze. N i e k t ó r e m a ł ż e ń s t w a w p o ł o w i e życia mu¬
szą być w o b e c siebie szczególnie w y r o z u m i a ł e i cierpliwe. C z a s e m

bywa tak, że m a ł ż o n k o w i e są w r ó ż n y c h m i e j s c a c h swojej duchowej
podróży.

I n n y m z n a k i e m , że m ę ż c z y z n a przeżywa etap wewnętrznej in¬

tegracji, jest t o , że d o c e n i a on p i ę k n o i czerpie z e ń p r z y j e m n o ś ć .
M o ż e z a c z ą ć interesować się m u z y k ą albo sztuką. M o ż e czytać dzie¬
ła wielkich klasyków literatury, a nawet zacząć pisać wiersze. Ż a d n a
z tych rzeczy nie p o w i n n a być i n t e r p r e t o w a n a j a k o u t r a t a męskości.
M ę ż c z y z n a p o p r o s t u k o n t y n u u j e p r o c e s , k t ó r y jest c z y m ś z u p e ł n i e
n o r m a l n y m na t y m etapie jego życia. J e d n ą z form tego o d k r y w a n i a

p i ę k n a jest radość o b c o w a n i a z naturą. C z a s e m ukazuje się o n a na
wcześniejszych e t a p a c h życia, lecz często bywa t ł u m i o n a ze względu
na konflikty interesów oraz p o t r z e b . W p o ł o w i e życia znów m o ż e
p o w r ó c i ć p r a g n i e n i e o d c z u w a n i a bliskości z naturą. Wyjazd na po¬
lowanie czy na ryby nie jest j u ż t e s t e m w y t r z y m a ł o ś c i czy umiejęt¬
ności macho; jest to raczej s a m a w sobie p r z y j e m n o ś ć przebywania

w lesie albo n a d j e z i o r e m . R o z k o s z o w a n i e się p i ę k n e m pola golfo¬
wego jest bardziej satysfakcjonujące niż osiągnięcie najlepszego wy¬

niku. Spacer w p a r k u lub b r z e g i e m m o r z a , oglądanie ptaków, n o c n y

82

83

background image

spacer po okolicy zasypanej śniegiem — ż a d n a z t y c h c z y n n o ś c i nie
ma w a r t o ś c i funkcjonalnej, ale są o n e przyjemne s a m e w sobie.

W y j a ś n i a ł e m wcześniej, w j a k i sposób Jezus sięgał po swą ener¬

gię wojownika, aby b r o n i ć siebie oraz i n n y c h przed krytyką ze stro¬

ny przeciwników. Ewangelie ukazują Jezusa r ó w n i e ż j a k o mężczy¬
z n ę 'ish, k t ó r y w podziwu g o d n y s p o s ó b p o ł ą c z y ł swą m ę s k ą i żeń¬
ską energię. J a k często Ewangelie pokazują, że to On j a k o pierwszy

dostrzega cierpiących i potrzebujących? A n i m ę ż c z y z n a z u s c h n i ę t ą
ręką (por. Mk 3,1-6), a n i k o b i e t a , k t ó r a n i e m o g ł a się w y p r o s t o w a ć

(por. Łk 13,10-17), a n i też sparaliżowany m ę ż c z y z n a przy sadzawce
(por. J 5,1-9) nie prosili Jezusa o p o m o c . Za k a ż d y m r a z e m to On

s a m p o d e j m o w a ł inicjatywę, aby ich uleczyć, wiedząc, że j e g o kry¬
tycy poczytają mu to za b ł ą d . W opowieści o r o z m n o ż e n i u c h l e b a
i ryb to Jezus pierwszy zauważa, że ludzie są g ł o d n i i prosi u c z n i ó w

o p o m o c , aby zapewnić im żywność (por. Mk 8,2). On sam p o r ó w n a ł
siebie do dobrego pasterza, który z n a k a ż d a owieczkę z i m i e n i a i go¬

t ó w jest zaryzykować życie, aby ocalić każdą z n i c h (por. J 10,1-18).

K i e d y u c z n i o w i e p r ó b o w a l i o d p ę d z i ć o d N i e g o dzieci, Jezus

u p o m n i a ł ich i p o w i e d z i a ł , żeby pozwolili d z i e c i o m przyjść do nie¬
go: „I b i o r ą c je w objęcia, k ł a d ł na nie r ę c e i b ł o g o s ł a w i ł j e " — gest

wielkiej c z u ł o ś c i i m i ł o ś c i ( M k 10,13-16). N i e b a ł się okazywać swo¬

ich e m o c j i : z a p ł a k a ł n a d losem swego u k o c h a n e g o m i a s t a Jeruza¬
l e m i n a d ś m i e r c i ą swojego przyjaciela Ł a z a r z a . B y ł m ę ż c z y z n ą , któ¬
ry — nie negując swojej męskiej siły — bez w a h a n i a potrafił ukazy¬

w a ć swoją c z u ł ą , wrażliwą s t r o n ę osobowości.

TSH

TO Z N A C Z Y RÓWNOWAGA

Hebrajskie s ł o w o 'ish opisuje więc m ę ż c z y z n ę , który osiągnął w swo¬
im życiu r ó w n o w a g ę p o m i ę d z y p r a c ą i o d p o c z y n k i e m , s a m o t n o ś c i ą
a relacjami z i n n y m i , t y m co święte i t y m co świeckie. C z y t a m y

w Biblii, że c z ł o w i e k nie m o ż e być z d o m i n o w a n y w y ł ą c z n i e przez

p r a c ę albo w y ł ą c z n i e przez o d p o c z y n e k . P o w i n i e n raczej być zwier¬

c i a d ł e m Boga Stworzyciela, k t ó r y przez sześć dni p r a c o w a ł , a siód¬
m e g o d n i a o d p o c z y w a ł . Dlatego Bóg d a ł ludowi Izraela m ą d r e przy¬
k a z a n i e : „ P a m i ę t a j o d n i u szabatu, aby go u ś w i ę c i ć " (Wj 20,8). C e l

szabasowego o d p o c z y n k u jest dwojaki: pozwolić l u d z i o m na prze¬
rwę w p r a c y i p r z y p o m n i e ć im o ich g o d n o ś c i j a k o ludu u k o c h a n e ¬

go przez Boga. Bez właściwego r y t m u p r a c y i o d p o c z y n k u , t r u d u
i w y t c h n i e n i a , nasze życie s t a ł o b y się b a r d z o ubogie. Ł a t w o zapo¬
m i n a l i b y ś m y o celu naszego i s t n i e n i a . Stracilibyśmy istotę naszej

d u c h o w o ś c i . Z a n i e d b y w a l i b y ś m y najważniejsze dla nas relacje:

z B o g i e m i z b l i ź n i m i .

C z y t a ł e m n i e d a w n o a r t y k u ł o . L i a m a H o a r e a , z a t y t u ł o w a n y :

Sabbath: Time Out to Cultivate the Heart.

M ó w i on o niedzieli n i e

tylko j a k o o j e d n y m z d n i tygodnia, ale również j a k o o c o d z i e n n e j ,
w e w n ę t r z n e j p r a k t y c e życia duchowego. W i ę k s z o ś ć z nas — j a k pi¬

sze — żyje w wirze zajęć: „Wygrywa t e n , k t o ma najwięcej do zro¬

b i e n i a , k t o robi najwięcej. Ale za j a k ą cenę? T a k wielu «zwycięzców»
k o ń c z y z pustką i r a n ą w sercu". A u t o r zaleca, żeby rozwijać w życiu
p r a k t y k ę wewnętrznej niedzieli — m o ż e m y to z r o b i ć za k a ż d y m ra¬
z e m , gdy tego potrzebujemy. On nazywa to krótką przerwą.

* Krótka przerwa, żeby odpoczywać.

Bóg o d p o c z y w a ł siódme¬

go dnia, dlatego o d p o c z y n e k jest w swej istocie d z i e ł e m Bo¬
ż y m , a nie p o w o d e m do wstydu czy p o c z u c i a winy. W i e l k ą

w a r t o ś ć mają t a k i e k r ó t k i e uzdrawiające przerwy, szczegól¬

nie w chwilach z a p r a c o w a n i a — k r ó t k i spacer, przerwa na

wypicie kawy, h e r b a t y czy soku, o p a r c i e g ł o w y na z a g ł ó w k u

fotela i p o z w o l e n i e , by c a ł e c i a ł o o d p r ę ż y ł o się. O d p o c z y n e k

t o d o s k o n a ł y sposób, żeby u t r z y m a ć równowagę.

* Krótka przerwa, żeby pamiętać.

M u s i m y p a m i ę t a ć , k i m jeste¬

śmy i do k o g o należymy. Jesteśmy u k o c h a n y m i s y n a m i i cór¬
k a m i Boga, s t w o r z o n y m i n a Jego o b r a z .

* Krótka przerwa, żeby zadawać pytania.

Czas o d p o c z y n k u

pozwala n a m j a k b y s t a n ą ć z b o k u , zadawać p y t a n i a , k t ó r e
pozwolą n a m p o z n a ć prawdę o n a s z y m życiu. To m o ż e wy¬
rwać nas z kulturowego transu, w j a k i ł a t w o w p a d a m y , po¬
nieważ j e s t e ś m y n i e u s t a n n i e b o m b a r d o w a n i k ł a m s t w a m i
i p ó ł p r a w d a m i r o z p o w s z e c h n i a n y m i w s p o ł e c z e ń s t w i e . Mu¬
simy r z u c i ć wyzwanie t y m p o s t a w o m i w a r t o ś c i o m , k t ó r e
sprzeciwiają się Ewangelii C h r y s t u s a . J a k m ó w i brat H o a r e :

84

85

background image

Refleksja, j a k ą u m o ż l i w i a n a m świąteczny o d p o c z y n e k , po¬

zwala zadawać p y t a n i a i u w o l n i ć się od tych e l e m e n t ó w na¬
szego życia, k t ó r e są t o k s y c z n e i n i e z d r o w e .

M o j e kolejne s p o s t r z e ż e n i e n a t e m a t z n a c z e n i a równowagi duchowej

w y n i k a z p r z e m ó w i e ń J a m e s a Gilla, j e z u i c k i e g o księdza-psychiatry,

którego m i a ł e m kiedyś okazję w y s ł u c h a ć . Pracuje on z księżmi, któ¬

rzy p o d d a w a n i są terapii z p o w o d u z a ł a m a n i a nerwowego albo wy¬
k r o c z e ń seksualnych. Prosi swoich pacjentów, aby za p o m o c ą sche¬
m a t u przedstawili, w j a k i sposób spędzali swój czas b e z p o ś r e d n i o
przed r o z p o c z ę c i e m l e c z e n i a . S c h e m a t zwykle wygląda tak:

N a s t ę p n i e prosi ich, aby w p o s t a c i s c h e m a t u przestawili swoje życie

wtedy, kiedy czuli się d o b r z e i funkcjonowali we w ł a ś c i w y sposób.

S c h e m a t zazwyczaj wygląda następująco.

R ó ż n i c a jest wyraźna. I c h życie s t r a c i ł o równowagę. Oczywiście

w r ó ż n y c h p r z y p a d k a c h p o s z c z e g ó l n e s e g m e n t y drugiego wykresu

nie są j e d n a k o w e j wielkości, bo też nie p o w i n n y t a k i e być, lecz nie
ma wątpliwości, że są o n e s y m b o l e m życia, k t ó r e n i e z a t r a c i ł o swej
głębi. M ę ż c z y z n a u p o r z ą d k o w a n y rozwija c a ł ą sieć relacji między¬
ludzkich, uprawia sport, k a r m i swój u m y s ł d o b r ą lekturą i jest za¬
i n t e r e s o w a n y kulturą. Pierwszy s c h e m a t odzwierciedla życie, k t ó r e

jest o g r a n i c z o n e n i e m a l w y ł ą c z n i e d o pracy. T a k i m ę ż c z y z n a jest

na najlepszej d r o d z e do fizycznej albo e m o c j o n a l n e j czy duchowej
katastrofy.

Myślę, że p o d o b n e d y n a m i k i kierują k a ż d y m z n a s . Być dojrza¬

ł y m m ę ż c z y z n ą 'ish to żyć życiem p e ł n y m równowagi.

P O T R Z E B A M I S J I

W i e l e razy m ó w i ł e m o t y m , j a k w a ż n e jest, by c z ł o w i e k z n a l a z ł cel

i z n a c z e n i e swojego życia. W e d ł u g R o b e r t a H i c k s a , jest to j e d n o
z osiągnięć t y p o w y c h dla m ę ż c z y z n y 'ish w ś r e d n i m wieku. M꿬
czyznę gibbor, j a k p a m i ę t a m y , p r z e p e ł n i a j ą i n t e n s y w n e p r a g n i e n i a
— żeby zwyciężyć, by m i e ć rację, zdobywać i być wysoko c e n i o n y m .

Ale im bardziej m ę ż c z y z n a u ś w i a d a m i a sobie swoje rany, t y m bar¬

dziej p r a g n i e n i a te zaczynają b l a k n ą ć . W ś r e d n i m wieku, gdy roz¬

p o c z y n a się p r o c e s refleksji oraz integracji, przy o d r o b i n i e szczę¬

ścia m ę ż c z y z n a z n ó w m o ż e z a c z ą ć żyć m a r z e n i a m i . T e r a z j e d n a k

jego myśli są m n i e j t y r a ń s k i e i k o m p u l s y w n e , bardziej realistyczne

i bardziej z i n t e g r o w a n e w r a m a c h szerszej wizji życia. Jak to ujmuje
D a n i e l L e v i n s o n : „ O d n i e s i e n i e sukcesu n i e jest j u ż najważniejsze,
a n i e p o w o d z e n i e n i e jest j u ż katastrofą. M ę ż c z y z n a o c e n i a swoje
sukcesy i n i e p o w o d z e n i a w bardziej z ł o ż o n y c h k a t e g o r i a c h , k ł a d ą c

większy nacisk n a j a k o ś ć doświadczenia, n a rzeczywistą w a r t o ś ć

swojej p r a c y i na z n a c z e n i e tych doświadczeń dla niego s a m e g o i dla
i n n y c h " ( L e v i n s o n 1978, 2 4 9 ) .

B a r d z o duże w r a ż e n i e z r o b i ł a n a m n i e książka psychiatry Vic-

tora Frankla pt. Mans Search for Meaning (Ludzkie poszukiwanie

sensu).

F r a n k i o p o w i a d a o swoim d o ś w i a d c z e n i u uwięzienia w na¬

zistowskim obozie k o n c e n t r a c y j n y m p o d c z a s II wojny światowej.

86

87

background image

Obserwując cierpienia i p o n i ż e n i a swoich współwięźniów, spo¬
strzegł on, że wiele osób z c z a s e m z a c z ę ł o się zachowywać n i e m a l

t a k s a m o bezwzględnie i nieludzko, j a k ich strażnicy. I n n i po pro¬

stu poddawali się i u m i e r a l i . Ale n i e k t ó r z y z d o ł a l i wznieść się po¬
n a d straszliwe w a r u n k i swego środowiska. Jak m ó w i F r a n k i , byli
oni w stanie z n a l e ź ć w zaistniałej sytuacji j a k i ś sens czy cel. D l a nie¬
k t ó r y c h nadzieją s t a ł y się ich rodziny. I n n i chcieli u d o w o d n i ć nazi¬
s t o m , że n i e u d a się im ich z ł a m a ć . Jeszcze i n n i potrafili o d k r y ć re¬
ligijne z n a c z e n i e swojego cierpienia, ł ą c z ą c je z c i e r p i e n i a m i Chry¬

stusa dla o d k u p i e n i a świata. G d y F r a n k i z o s t a ł u w o l n i o n y z obo¬

zu i p o w r ó c i ł do swej p r a k t y k i psychiatrycznej, z a c z ą ł dostrzegać,

j a k wiele p r o b l e m ó w , z k t ó r y m i przychodzili do niego ludzie, m i a ł o

w istocie n a t u r ę duchową — to b y ł y p y t a n i a dotyczące z n a c z e n i a

i celu ich życia. Dlatego stworzył nowy sposób leczenia, k t ó r y na¬
z w a ł logoterapią — s t a r a ł się p o m ó c p a c j e n t o m , badając ich życie
c o d z i e n n e w k a t e g o r i a c h ich wiary oraz wartości. S t a r a ł się dopro¬
wadzić do tego, by na co dzień p o d e j m o w a l i takie decyzje, k t ó r e po¬
z o s t a w a ł y w h a r m o n i i z t y m , w co p a c j e n c i wierzyli.

M u s i m y p a m i ę t a ć , że w życiu m a m y do s p e ł n i e n i a j a k ą ś mi¬

sję. E ł t o n T r u e b l o o d , p a s t o r i autor książek religijnych, pisze: „M꿬
czyzna nie m o ż e prawdziwie żyć — czy w bogactwie, czy w biedzie

— jeśli n i e dostrzega jakiegoś z n a c z e n i a i celu w życiu, które s a m o

w sobie m o ż e być pasjonujące. Jeśli brakuje n a m radości, k t ó r a
w y n i k a z d o ś w i a d c z e n i a z n a c z e n i a i celu, wówczas z w r a c a m y się
w s t r o n ę r ó ż n y c h p r z e k l ę t y c h substytutów" ( T r u e b l o o d 1948, 15).
A jeśli nawet nie u c i e k a m y się do tych przeklętych substytutów, to

dążymy do egzystencji, k t ó r a jest b e z p i e c z n a i wygodna, ale mo¬
n o t o n n a . H i c k s cytuje napis z e zderzaka s a m o c h o d o w e g o : „ K a ż d y
c h o l e r n y dzień jest taki sam n i c z y m nie r ó ż n i się od p o p r z e d n i e g o " .
I kontynuuje:

Najsmutniejsi mężczyźni, j a k i c h z n a m , to ci, którzy nie mają żad¬
nej rzeczywistej wizji swojego życia. Mężczyzna, który codziennie
chodzi do pracy, wraca do d o m u , czyta gazetę, je kolację, ogląda
telewizję, idzie spać i powtarza t e n schemat każdego dnia, nie żyje
w p e ł n i . N i e jest O K . Życie zostało tu zredukowane do funkcjono¬
wania i konserwacji (Hicks 1993, 132).

M ę ż c z y z n a 'ish ma misję. W i e , że jego życie z m i e r z a do celu.

Fascynuje m n i e t o , że t a k wiele firm, korporacji a nawet k o ś c i o ł ó w
o p i s a ł o swoją misję. N i e k i e d y sytuacja w y m a g a tego, żeby ludzie

usiedli r a z e m i zastanowili się na t y m , k i m są, co próbują osiągnąć
i j a k i e w a r t o ś c i oraz zasady n i m i kierują. P o t e m starają się wyra¬
zić te w a r t o ś c i oraz cele w s ł o w a c h , k t ó r e będą o d p o w i e d n i e oraz
interesujące. D z i ę k i t e m u każdy c z ł o n e k danej organizacji zyskuje

j a s n o określoną wizję tego, c z y m się zajmuje. Najlepiej byłoby, gdy¬

by każdy — od dyrektora n a c z e l n e g o po osobę sprzątającą ł a z i e n k i

— m i a ł j a s n ą wizję celu, do którego z m i e r z a organizacja, i żeby c z u ł

się dobrze b ę d ą c częścią tej firmy. S t e p h e n Covey idzie jeszcze k r o k
dalej: z a c h ę c a każdego c z ł o w i e k a do określenia swojej własnej misji,
osobistej filozofii życia. „ C h o d z i chcesz t o , byś zdawał sobie sprawę,

j a k i chcesz być ( c h a r a k t e r ) i co c h c e s z robić (własny w k ł a d i osią¬

g n i ę c i a ) ; byś b u d o w a ł swe życie na w a r t o ś c i a c h i p o d s t a w a c h , które

są podstawą i s t n i e n i a i d z i a ł a n i a " (Covey 1990, 106).

N i e z a l e ż n i e od tego, czy z e c h c e m y poświęcić o d r o b i n ę czasu

i czy p r z e k o n a m y się, że w a r t o s f o r m u ł o w a ć swoją misję, myślę, że
z a s a d n i c z o sam p o m y s ł jest słuszny. M u s i m y wiedzieć, że nasze ży¬
cie na ziemi nie jest a b s u r d a l n e , że nie jest czystym z r z ą d z e n i e m
losu, a n i też k o n k u r s e m na w y t r z y m a ł o ś ć w przygotowywaniu się
d o w i e c z n o ś c i . M u s i m y p a m i ę t a ć , ż e m a m y d o w y k o n a n i a j a k i e ś
k o n k r e t n e z a d a n i a , że m a m y misję do s p e ł n i e n i a . W p r z e c i w n y m
razie w p a d n i e m y w p u ł a p k ę nudy, c y n i z m u , n i e k o ń c z ą c y c h się p r ó b
ucieczki w p s y c h i c z n e o t ę p i e n i e i w dążenie do przyjemności, k t ó r e
nie wymagają myślenia. N a p r a w d ę p o d o b a mi się, co m ó w i na t e n

t e m a t dr B e r n i e Siegel: „Życie jest d a r e m Boga dla nas. T o , co my
r o b i m y z n a s z y m życiem, to nasz dar dla Boga". I dalej Siegel cytuje

B e r n a r d a Shaw, k t ó r y p o w i e d z i a ł : „ O t o prawdziwa r a d o ś ć w życiu:

pozwolić wykorzystywać siebie dla celu, który sami uznajemy za
p i ę k n y " (Siegel 1993, 176 i X X I ) .

M A Ł Ż E Ń S T W O I R O D Z I N A JAKO M I S J A

P i s m o Święte j a s n o t ł u m a c z y , ż e nasze i s t n i e n i e n a z i e m i nie jest
d z i e ł e m p r z y p a d k u . Bóg u m i e ś c i ł nas tutaj, n a z i e m i , n i e przez

88

89

background image

przypadek, a z p e w n y c h k o n k r e t n y c h względów: m a m y p o z n a ć
i p o k o c h a ć Boga; m a m y żyć z g o d n i e z m o r a l n o ś c i ą i w t e n s p o s ó b

o d z w i e r c i e d l a ć sobą świętość Boga; m a m y k o c h a ć się w z a j e m n i e
i t r o s z c z y ć się o siebie; m a m y t r o s z c z y ć się o z i e m i ę i jej i zaso¬

by oraz w ł a ś c i w i e się nią zajmować. O t o misja r o d z i n y ludzkiej.

D l a większości z nas przybierze o n a j e s z c z e kilka i n n y c h specyficz¬
n y c h form: t r o s k a o r o d z i n ę , k o m p e t e n c j a w pracy, s ł u ż b a szerszej
s p o ł e c z n o ś c i . Z a s t a n o w i m y się n i e c o głębiej n a d k a ż d y m z tych
aspektów.

Zdaję sobie sprawę, że n i e wszyscy m ę ż c z y ź n i b ę d ą powoła¬

ni do m a ł ż e ń s t w a i s p ł o d z e n i a dzieci. Ale dla t y c h z nas, k t ó r z y
otrzymają t o p o w o ł a n i e , b ę d z i e o n o j e d n ą z najwspanialszych
s p o s o b ó w w y p e ł n i e n i a swojego p o s ł a n i a . N i e s t e t y k u l t u r o w e
u w a r u n k o w a n i e dzisiejszych czasów sprawia, że m ę ż c z y ź n i n i e
zawsze są p r z y g o t o w a n i do m a ł ż e ń s t w a . Z w ł a s z c z a p r z e s a d n y na¬

cisk stawiany na n i e z a l e ż n o ś ć , rywalizację, zwycięstwo i domi¬
n a c j ę u t r u d n i a wielu m ę ż c z y z n o m z w i ą z a n i e swego życia z dru¬

gą osobą. C l a y t o n B a r b e a u stwierdza, że ż o n y skarżą się p r z e d e
w s z y s t k i m na t o , iż ich m ę ż o w i e n i e są dorośli. T a k a niedojrza¬

ł o ś ć przybiera zazwyczaj j e d n ą z d w ó c h form: albo m ę ż c z y z n a jest
d y k t a t o r e m , w y m a g a j ą c y m , żeby k a ż d y p o d d a w a ł się j e g o ocze¬
k i w a n i o m ; a l b o zachowuje się j a k m a ł y c h ł o p i e c , u n i k a j ą c odpo¬

w i e d z i a l n o ś c i i oczekując od żony, że b ę d z i e się n i m z a j m o w a ć j a k

m a t k a ( B a r b e a u 1982).

Ale wielu prawdziwych m ę ż c z y z n 'ish — myślę przede wszyst¬

k i m o tych, k t ó r y c h s a m p o z n a ł e m — w z n i o s ł o się p o n a d pragnie¬
nie d o m i n a c j i i p o n a d p o k u s ę p o z o s t a n i a c h ł o p c e m przez c a ł e życie.

W a l c z ą o n i o t o , c z a s e m nie bez upadków, by być o d p o w i e d z i a l n y m i

m ę ż a m i . Podejmują obowiązki d o m o w e , zajmują się d z i e ć m i i wy¬
c h o d z ą n a p r z e c i w p o t r z e b o m swojego m a ł ż e ń s t w a . S ą p r z e k o n a n i ,
że t a k a postawa jest cenniejsza i o wiele bardziej satysfakcjonująca,
niż z a n i e d b y w a n i e i u n i k a n i e o d p o w i e d z i a l n o ś c i .

M ó w i ą c o w y c h o d z e n i u n a p r z e c i w swoim p o t r z e b o m , chciał¬

b y m p o d k r e ś l i ć k o n i e c z n o ś ć afirmacji. K a ż d y z nas używa od cza¬

su do czasu t a k i c h s ł ó w i gestów, k t ó r e budują p o c z u c i e w a r t o ś c i
drugiego c z ł o w i e k a . C z a s e m s t r a c h p o m y ś l e ć , że w dzisiejszym
świecie ludzie o t r z y m u j ą t a k m a ł o k o m u n i k a t ó w wyrażających

afirmację. S ł y s z y m y c h ó r krytyki w o b e c n a s z y c h p o m y ł e k i nie¬
d o s k o n a ł o ś c i , ale n i e m a l n i k t n i e w y p o w i a d a s ł ó w z a c h ę t y . Jeśli
d o b r z e w y k o n u j e m y n a s z ą p r a c ę , m a ł o p r a w d o p o d o b n e jest, ż e

ktoś z w r ó c i na to uwagę — to jest coś n o r m a l n e g o ; coś, co mamy
zrobić.

T y m c z a s e m wielu m ę ż c z y z n potrzebuje afirmacji. S a m słysza¬

ł e m , j a k o t y m mówią. W i e m , że ja s a m t a k ż e jej potrzebuję. Afir-
m a c j a motywuje, by n a d a l s t a r a ć się ze wszystkich sił żyć dobrze.

Bez niej s k ł a n i a m się ku p r z e c i ę t n o ś c i i t r a c ę e n t u z j a z m . W i e m , że

p o w i n i e n e m być bardziej w y t r w a ł y i o d d a n y pracy, p o w i n i e n e m
ofiarować ją P a n u i nie szukać u z n a n i a w o c z a c h ludzi. Wszystko to

w i e m , ale w p r a k t y c e n i e o s i ą g n ą ł e m jeszcze tego s t o p n i a czystości

serca. Z n a m wielu m ę ż c z y z n , którzy — dzięki s ł o w o m z a c h ę t y ze
strony szefa czy w s p ó ł p r a c o w n i k ó w — czują się bardziej zmotywo¬

w a n i do pracy. P o t w i e r d z a to k a ż d a d o b r a książka na t e m a t zarzą¬

d z a n i a czy relacji m i ę d z y l u d z k i c h .

Dziwi m n i e j e d n a k i n n a kwestia. Wielu m ę ż c z y z n nie dostrze¬

ga, że t a k ą p o t r z e b ę afirmacji mają r ó w n i e ż ich żony. J e d n a z naj¬

częstszych skarg, j a k i e słyszę od ż o n , dotyczy tego, że otrzymują
o n e t a k m a ł o słów u z n a n i a o d swych mężów. „ K i e d y c h o d z i l i ś m y
na r a n d k i — m ó w i ą — on b y ł taki troskliwy i uważny. Ciągle mó¬

w i ł mi k o m p l e m e n t y i d a w a ł do z r o z u m i e n i a , że c e n i t o , co robię.
A teraz wydaje mi się, że on po prostu uważa, iż m a m być na każ¬

d e jego z a w o ł a n i e " . T a k a sytuacja jest p o n i e k ą d c z y m ś n a t u r a l n y m .
Związki, nawet te najbardziej d o j r z a ł e , wraz z u p ł y w e m czasu wpa¬
dają w r u t y n ę . Ale m a ł ż o n k o m , k t ó r z y przez d ł u g i czas nie okazują

sobie z r o z u m i e n i a i afirmacji, grozi e m o c j o n a l n a pustka. A w koń¬
cu m o ż e to doprowadzić do śmierci ich związku. Afirmacja, bądź co

bądź, to nie jest coś nadzwyczaj t r u d n e g o . C z a s e m wystarczy oka¬
z a n i e p o m o c y , m i ł a n o t a t k a , r o z m o w a telefoniczna, albo kilka s ł ó w
typu: „Dziękuję, że się t y m zająłeś", „ D z i ś w i e c z o r e m b y ł e m z ciebie

naprawdę d u m n y " , „ D z i ś w p r a c y wszyscy n a r z e k a l i na swoje żony,
a ja p o m y ś l a ł e m , j a k b a r d z o szczęśliwy j e s t e m , że m a m ciebie". Są to
m a ł e gesty, k t ó r e n i c n a s nie kosztują, a m o g ą wiele p o m ó c , umac¬

niając związek m a ł ż e ń s k i .

90

91

background image

B Y C I E O J C E M

Jeśli m ę ż c z y z n a ma dzieci, to t r o s k a o nie — o d p o w i a d a n i e na ich
p o t r z e b y fizyczne, e m o c j o n a l n e i d u c h o w e — jest kolejną misją jego
życia. P o w i e d z i a ł e m w p o p r z e d n i m rozdziale, że j e d n y m ze zra¬
n i e ń , j a k i c h doświadczają m ę ż c z y ź n i , jest n i e o b e c n o ś ć kochającego

ojca. Z drugiej strony o b e c n o ś ć dobrego ojca jest w ł a ś n i e t y m , co
stanowi a n t i d o t u m na toksyczne poczucie wstydu, o k t ó r y m mówi¬
liśmy wcześniej.

W j a k i sposób b u d u j e m y u dziecka p o c z u c i e wartości? Odpo¬

wiedź jest prosta: spędzając z n i m czas. Kiedy z własnej woli posta¬

n a w i a m spędzić z k i m ś czas, to jest to wyraźny znak, że o s o b a ta jest
dla m n i e wartościowa. J e d n y m z p r o b l e m ó w czasów w s p ó ł c z e s n y c h

— j a k sądzę — jest t o , że wielu ojców nie ma czasu dla swoich dzie¬
ci. W y n i k i j e d n e g o z p r z e p r o w a d z o n y c h b a d a ń ukazują, że ojcowie

z klas ś r e d n i c h s p o ł e c z e ń s t w a spędzają ze swoimi m a ł y m i d z i e ć m i
p r z e c i ę t n i e kilka m i n u t d z i e n n i e . A p r z e c i e ż dzieci potrzebują cza¬
su i uwagi swoich ojców.

M o g ę sobie w y o b r a z i ć , j a k t r u d n o jest m ę ż c z y ź n i e w r a c a ć d o

d o m u p o c a ł y m d n i u pracy, p o wielu r o z m o w a c h , k t ó r e często do¬

tyczą t r u d n y c h , t e c h n i c z n y c h spraw, a p o t e m m u s i e ć s ł u c h a ć po¬
z o r n i e t r y w i a l n e g o s z c z e b i o t a n i a swoich m a ł y c h dzieci. Ale ojco¬
wie, k t ó r z y n i e są blisko swoich dzieci, stracą c e n n ą s p o s o b n o ś ć

d o tego, b y u c z y ć j e b u d o w a ć p o c z u c i e własnej w a r t o ś c i . C h a r l e s
F r a n c i s A d a m s , d z i e w i ę t n a s t o w i e c z n y polityk i d y p l o m a t a , za¬
n o t o w a ł w swoim d z i e n n i k u : „ P o s z e d ł e m dziś z s y n e m na ryby

— dzień z m a r n o w a n y " . J e d n a k tego s a m e g o d n i a jego syn, B r o o k

A d a m s , z a p i s a ł w swoim d z i e n n i k u : „ P o s z e d ł e m dziś z o j c e m na

ryby — najcudowniejszy d z i e ń w m o i m życiu!". C z ę s t o lekcewa¬
ż y m y z n a c z e n i e t a k p r o s t y c h gestów, j a k s p ę d z a n i e czasu z k i m ś ,
k o g o k o c h a m y .

J e s t e m k i e r o w n i k i e m d u c h o w y m wielu osób. C h c i a ł b y m , że¬

byście m o g l i u s ł y s z e ć t o n g ł o s u i z o b a c z y ć wyraz z a d o w o l e n i a na
t w a r z a c h d o r o s ł y c h m ę ż c z y z n i kobiet, kiedy opowiadają m i , j a k oj¬

cowie brali ich na spacer i pokazywali im p i ę k n o natury, bawili się
z n i m i , o p o w i a d a l i im r ó ż n e historie o dawnych czasach, albo czy¬
tali i m książki. W i e l u d o r o s ł y c h m ó w i ł o m i j e d n a k też t o , ż e nigdy

nie m i e l i t a k i e g o szczęścia: „ M o j e g o taty nigdy nie b y ł o w d o m u ,
a jeśli b y ł , to zawsze c z u ł się z m ę c z o n y " .

Ojcowie, którzy spędzają czas ze swoimi d z i e ć m i , wiedzą, że

to nie jest j e d y n i e kwestia b u d o w a n i a p o c z u c i a w a r t o ś c i dzieci, ale
t a k ż e wielkie p o c z u c i e satysfakcji ojca. B ę d ą c ze swym d z i e c k i e m ,
t a t o odkrywa s t o p n i o w o , że „trywialne p a p l a n i e " dzieci z c z a s e m
staje się c o r a z bardziej interesujące, bardziej wciągające i wymaga¬

j ą c e . Ojcowie opowiadają m i , że zajmowanie się d z i e ć m i o d m ł a d z a

ich i sprawia, że ciągle c h c ą uczyć się n o w y c h rzeczy. Jest więc w tej
relacji pewien rodzaj w z a j e m n o ś c i — coś, co przynosi korzyści za¬
r ó w n o dla ojca, j a k i dla dziecka.

C z a s e m , j a k sądzę, ojcowie zbyt często powtarzają d z i e c i o m :

„ K i e d y ja b y ł e m w t w o i m wieku, wszystko b y ł o inne...". To tworzy

dystans p o m i ę d z y r o d z i c e m i d z i e c k i e m . O wiele cenniejsze b y ł o b y
u ś w i a d a m i a n i e d z i e c i o m , j a k p o d o b n e są ich doświadczenia. Cze¬

m u t a t o nie m ó g ł b y o p o w i e d z i e ć synowi, j a k b a r d z o się d e n e r w o w a ł
na pierwszej r a n d c e , albo o t y m , j a k i p o p e ł n i ł w p r z e s z ł o ś c i wielki
n i e t a k t towarzyski, lub j a k s t r a c i ł swoją pierwszą pracę? A p o t e m
m ó g ł b y d o d a ć : „Wiesz, n a u c z y ł e m się dzięki t e m u czegoś ważne¬

go...". J a k ż e c e n n a b y ł a b y to lekcja dla dzieci. O t r z y m y w a ł y b y prze¬
s ł a n i e , że to w p o r z ą d k u być c z ł o w i e k i e m , być o g r a n i c z o n y m , m i e ć
negatywne o d c z u c i a albo p e c h o w e dni. L i c z n e , c o d z i e n n e k o n t a k t y
dają o j c o m m o ż l i w o ś ć p r z e k a z a n i a d z i e c i o m swojej filozofii życio¬

wej, nie wygłaszając przy t y m k a z a ń a n i wykładów.

O p r ó c z b u d o w a n i a p o c z u c i a własnej w a r t o ś c i , s p ę d z a n i e czasu

z d z i e ć m i jest p r o s t y m , c h o ć s k u t e c z n y m s p o s o b e m przekazywania
d z i e c i o m wartości. W i e l u rodziców, z k t ó r y m i r o z m a w i a m , głębo¬
ko się t y m interesuje. W przeciwieństwie do p o p r z e d n i c h p o k o l e ń ,

w s p ó ł c z e s n e dzieci poznają w a r t o ś c i z wielu ź r ó d e ł — odbywa się
to z a t e m i n a c z e j , niż w c z a s a c h m ł o d o ś c i ich rodziców. B a d a n i a wy¬
kazują, że m a ł e dzieci spędzają t y g o d n i o w o o k o ł o 30 g o d z i n przed
t e l e w i z o r e m . P o r ó w n a j m y t o z e statystycznymi k i l k o m a m i n u t a m i ,
które c o d z i e n n i e spędzają z n i m i ojcowie. W okresie dojrzewania
świat m u z y k i rockowej, filmów oraz presja ze strony grupy rówie¬
śników mają n a c z ł o w i e k a p o t ę ż n y wpływ. S z k o ł y p u b l i c z n e j u ż o d

wielu lat nie są m i e j s c e m p r z e k a z y w a n i a wartości. W tej kwestii

istnieje p e w n e g o rodzaju pustka. D l a t e g o r o d z i c e , k t ó r z y wysoko

92

93

background image

c e n i ą sobie w a r t o ś c i , m u s z ą właściwie wykorzystać wszystkie spo­
s o b n o ś c i , żeby p r z e k a z a ć je d z i e c i o m .

D z i e c i p o w i n n y r e g u l a r n i e o t r z y m y w a ć k o m u n i k a t y , w k t ó r y c h

p r z e k a z y w a n e s ą w a r t o ś c i . M u s z ą słyszeć o d r o d z i c ó w t a k i e s ł o w a :

„ W tej r o d z i n i e o c z e k u j e m y tego i tego..."; „ W t y m d o m u nie m ó ­

w i m y w t e n sposób"; „ M y n i e w i e r z y m y w tego t y p u rzeczy"; „To
w a ż n e dla n a s , p o n i e w a ż j e s t e ś m y c h r z e ś c i j a n a m i " . R ó w n i e w a ż n e

jest j e d n a k , żeby r o d z i c e w z m a c n i a l i przekaz swoim konsekwent¬

n y m i spójnym z a c h o w a n i e m . N a p r z y k ł a d , najbardziej s k u t e c z n y m
s p o s o b e m n a u c z e n i a syna s z a c u n k u dla kobiet jest t o , w j a k i s p o s ó b

ojciec m ó w i o n i c h i o d n o s i się do n i c h — zwłaszcza do swojej ż o n y
i córek.

P R A C A J A K O M I S J A

Zazwyczaj p o s t r z e g a m y naszą p r a c ę j e d y n i e j a k o środek, k t ó r y po¬
zwala n a m z d o b y ć majątek, status s p o ł e c z n y albo z a p e w n i ć byt na¬
szej r o d z i n i e . Jeszcze gorzej jest wówczas, gdy w i d z i m y p r a c ę j a k o
z ł o k o n i e c z n e albo k a r ę z a g r z e c h pierworodny. S p o j r z e n i e Biblii

jest o wiele bardziej p o z y t y w n e : l u d z k a p r a c a to u c z e s t n i c t w o w Bo¬

ż y m dziele stworzenia, z a d a n i e i misja p o w i e r z o n e n a m przez Boga.
Jeszcze z a n i m na z i e m i pojawił się g r z e c h — c z y t a m y w K s i ę d z e Ro¬

dzaju — m ę ż c z y z n a i k o b i e t a o t r z y m a l i z a d a n i e sprawowania opieki
n a d resztą s t w o r z e n i a ( R d z 1,28-30). P o w o ł a n i e do p r a c y jest j e s z c z e

bardziej oczywiste, gdy m a m y n a uwadze i n n y f r a g m e n t : „ P a n B ó g
wziął z a t e m c z ł o w i e k a i u m i e ś c i ł go w ogrodzie E d e n , aby upra¬
w i a ł go i d o g l ą d a ł " ( R d z 2,15). W tej prostej opowieści o p o c z ą t k a c h

c z ł o w i e k a a u t o r n a t c h n i o n y stara się wyrazić g ł ę b o k ą prawdę: my,
ludzie, o t r z y m a l i ś m y z a d a n i e , żeby w t w ó r c z y s p o s ó b troszczyć się
o zasoby z i e m i i żeby r o b i ć to z s z a c u n k i e m i troską.

Jest j e s z c z e inny, głębszy sposób w y r a ż e n i a tej prawdy: B ó g wy¬

b r a ł n a s na swoich p a r t n e r ó w , b y ś m y uczestniczyli w ciągle trwa¬

j ą c y m dziele stworzenia. Badając t a j e m n i c e natury, wykorzystując

d a n e n a m siły, my, istoty ludzkie, m a m y w s p ó ł d z i a ł a ć z B o g i e m

w j e g o planie, „aby uprawiać i doglądać ziemię". W t e n sposób wy¬

s ł a w i a m y B o g a i w n o s i m y nasz w k ł a d w p r o c e s t w o r z e n i a lepszego

świata. To jest u ś w i ę c o n y w y m i a r ludzkiej pracy. U w i e l b i a m czytać
p o d t y m k ą t e m 38 r o z d z i a ł Księgi S y r a c h a . R o z p o c z y n a od pochwa¬
ły p r a c y lekarza i a p t e k a r z a , k t ó r z y wykorzystują swoje umiejętno¬
ści, „aby się n i e k o ń c z y ł o Jego d z i a ł a n i e " (w. 8). N a s t ę p n i e opisu¬

je p r a c ę rolników, kowali, rytowników, b u d o w n i c z y c h i garncarzy,

a k o ń c z y p r z e p i ę k n ą myślą: wszyscy oni „ p o d t r z y m u j ą o d w i e c z n e
stworzenie, a m o d l i t w a i c h p r a c y dotyczy [ich] z a w o d u " (w. 34). C ó ż

za p o z y t y w n a wizja ludzkiej pracy! P r a c a jest n i e tylko ś r o d k i e m
z d o b y w a n i a pieniędzy, lecz p o w o ł a n i e m . T o sposób n a rozwijanie
naszego p o t e n c j a ł u i droga w s p ó ł d z i a ł a n i a z B o g i e m w dziele stwo¬
rzenia. D z i ę k i t e m u m o ż e m y u c z e s t n i c z y ć w m i s t e r i u m , k t ó r e prze¬
k r a c z a nas s a m y c h .

P o m y ś l m y o i m p l i k a c j a c h t a k i e g o myślenia. K i e d y ludzie od¬

krywają lekarstwa na choroby, kiedy znajdują l e c z n i c z e terapie na
z a b u r z e n i a u m y s ł o w e i e m o c j o n a l n e , kiedy wymyślają lepsze i bez¬
pieczniejsze środki t r a n s p o r t u , kiedy rozwijają m e t o d y uprawy roli,

budują czystsze i zdrowsze m i a s t a , znajdują lepsze sposoby prze¬
kazywania i p r z e t w a r z a n i a informacji, kiedy dostarczają i n n y m

wiedzę i u m i e j ę t n o ś c i p o t r z e b n e do k o n s t r u k t y w n e j p r a c y — w tej

i w t y s i ą c a c h i n n y c h form angażują się w z a d a n i a , k t ó r e są napraw¬
dę święte. W t e n sposób ludzie wypełniają swoje p o s ł a n i e .

Jest j e d n a k j e s z c z e j e d e n aspekt p r a c y ludzkiej. Jeśli rzeczywi¬

ście j e s t e ś m y p o w o ł a n i , by u d o s k o n a l a ć świat z g o d n i e z p l a n e m Bo¬
ż y m , t o niezwykle w a ż n e jest, b y ś m y t r a k t o w a l i nasze z d o l n o ś c i
i u m i e j ę t n o ś c i j a k o d a r y Boga. N i e m o ż e m y ich m a r n o w a ć , t r w o n i ć
czy używać w n i e w ł a ś c i w y sposób. P o w i n n i ś m y raczej rozwijać je
i korzystać z n i c h w najlepszy m o ż l i w y dla nas sposób. To praw¬
da, że nigdy nie u d a się n a m wykorzystać c a ł e g o naszego poten¬
c j a ł u . J e s t e ś m y o g r a n i c z e n i i m u s i m y d o k o n y w a ć wyborów. S m u c i

m n i e j e d n a k , kiedy widzę u t a l e n t o w a n y c h ludzi, k t ó r z y decydują
się żyć na n i s k i m p o z i o m i e , p o d c z a s gdy ich m o ż l i w o ś c i są wezwa¬
n i e m rozwoju osobowości. N i g d y nie czytają poważnej literatury,
nie u c z e s t n i c z ą w k u r s a c h , n i e oglądają telewizyjnych p r o g r a m ó w
edukacyjnych, a n i też n i e pogłębiają wiedzy religijnej. Przypomi¬
nają o n i m ę ż c z y z n ę z przypowieści ewangelicznej, k t ó r y p o s z e d ł
i z a k o p a ł pieniądze swego p a n a , z a m i a s t z r o b i ć z n i c h użytek (por.
Mt 25,14-30). „Graj b e z p i e c z n i e , nie ryzykuj" — to dobry sposób,

94

95

background image

żeby u n i k n ą ć n i e p o w o d z e n i a , ale jest t o również r e c e p t a n a życie
w y g o d n e i dalekie o d p e ł n i , j a k a jest n a m p r z e z n a c z o n a .

S Ł U Ż B A W S P Ó L N O C I E J A K O M I S J A

Biblijny 'ish to m ę ż c z y z n a , który n i e dba tylko o korzyść w ł a s n ą
i n i e troszczy się tylko o siebie samego. N i e wycofuje się z życia i nie

zajmuje się w y ł ą c z n i e o p a t r y w a n i e m swoich r a n . Jego w i a r a w Boga
i w f u n d a m e n t a l n ą życiową d o b r o ć wyzwala w n i m p r a g n i e n i e służ¬
by. Widzieliśmy, że wielkie postacie Starego T e s t a m e n t u — J a k u b ,

Mojżesz, Eliasz, A m o s , J e r e m i a s z — potrafiły o t r z ą s n ą ć się z bólu

wynikającego z o d n i e s i o n y c h r a n i p o n o w n i e g ł o s i ć d z i e ł a B o ż e
w swoim środowisku. P o d o b n i e jest w p r z y p a d k u w s p ó ł c z e s n y c h

m ę ż c z y z n 'ish.

D w a miejsca, w k t ó r y c h m ę ż c z y ź n i najczęściej s ł u ż ą swoim

s p o ł e c z n o ś c i o m , to K o ś c i ó ł i środowisko życia obywatelskiego.
N i e k t ó r z y m ę ż c z y ź n i angażują się w życie K o ś c i o ł a , odpowiada¬

j ą c na p o t r z e b y parafii. S ł u ż ą i n n y m j a k o lektorzy, asystenci pa¬

rafialni, c z ł o n k o w i e rady parafii, d o r a d c y finansowi, n a u c z y c i e l e
religii, a n i m a t o r z y m ł o d z i e ż y . . . W y k o n u j ą c t a k ą p o s ł u g ę , n a n o w o
odnajdują p o c z u c i e d u c h o w o ś c i i misji. Oczywiście, r ó w n i e ż i tu¬
taj kryją się p e w n e z a g r o ż e n i a , p o d o b n i e j a k w p r z y p a d k u jakich¬
kolwiek i n n y c h z o b o w i ą z a ń , k t ó r y c h się p o d e j m u j e m y — mężczy¬
z n a m o ż e t a k b a r d z o p o ś w i ę c i ć się t e m u zajęciu, ż e z a n i e d b a swoje
p o d s t a w o w e obowiązki. I z n ó w pojawia się nasze kluczowe s ł o w o :

równowaga.

N i e k i e d y m ę ż c z y ź n i czują, że fascynują ich d z i a ł a n i a na rzecz

s p o ł e c z n o ś c i obywatelskiej. Mówią: „ C h c ę coś z m i e n i ć " . Pracu¬

ją s p o ł e c z n i e w k o m i s j a c h d o r a d c z y c h i s ł u ż ą swym doświadcze¬

n i e m w sferze edukacji, z a r z ą d z a n i a , finansów. Pomagają, kwestu¬

j ą c na rzecz spraw, w k t ó r e wierzą. Spędzają wiele sobót, kontrolując

o ś r o d k i dla m ł o d z i e ż y , pomagając b u d o w a ć albo n a p r a w i a ć domy.
T e g o t y p u zajęcia, jeśli m ę ż c z y z n a n i e p o ś w i ę c a im zbyt d u ż o czasu,
n i e b u d z ą w n i m z n i e c h ę c e n i a . P r z e c i w n i e , odnajduje w n i c h życio¬
dajną s i ł ę i z m i a n ę r y t m u c o d z i e n n e j rutyny. Dają mu p o c z u c i e , że

w n o s i w k ł a d w e w s p ó l n e d o b r o .

B a d a n i a l a n a H a r r i s a n a t e m a t męskiej d u c h o w o ś c i p r z y n i o s ł y

zastanawiające wyniki: 8 6 % m ę ż c z y z n , którzy w y p e ł n i l i kwestio¬
nariusz, stwierdziło, że ich d u c h o w e p r z e k o n a n i a d a ł y im poczu¬
cie misji. Poniżej p r z e d s t a w i a m kilka wypowiedzi, w k t ó r y c h m꿬
czyźni wyjaśniają, dlaczego robią t o , co robią.

Ż e b y zostawić świat w lepszym stanie, niż go z a s t a ł e m ; aby b y ł
piękniejszy i spokojniejszy.

Ż e b y dzielić się z i n n y m i zbawczą Ewangelią Jezusa C h r y s t u s a ,
tak, b y mogli p o z n a ć G o osobiście.

P o m ó c i n n y m o d k r y ć i korzystać ze swojej d u c h o w o ś c i i świa¬
d o m o ś c i .

D a ć i n n y m siłę, aby mogli b u d o w a ć przyjazną p l a n e t ę .

P o m a g a ć l u d z i o m wyjść z biedy i odzyskać g o d n o ś ć ludzką.

R o b e r t H i c k s w p i ę k n y sposób p o d s u m o w u j e e t a p 'ish m ę s k i e g o
rozwoju:

Uświadamiając sobie, k i m jesteśmy, i przeprowadzając niezbędną,
p o n o w n ą o c e n ę naszych cech, stajemy na dobrej pozycji, by w bar¬
dziej p e ł n y sposób k o n t y n u o w a ć nasz rozwój. Wojownik to m꿬
czyzna j e d n o s t r o n n i e ukierunkowany, skoncentrowany na walce .
M ę ż c z y z n a falliczny — j a k widzieliśmy wcześniej — skoncentro¬

wany jest przede wszystkim na swojej sferze seksualnej, natomiast

mężczyzna z r a n i o n y nie widzi niczego innego poza swoją raną.

Wraz z r o z p o c z ę c i e m etapu dojrzałości, w życiu mężczyzny poja¬
wia się nowa symetria, nowa głębia i n i e z n a n e wcześniej bogactwo.

(Hicks 1993,135)

T a c y m ę ż c z y ź n i są dla świata prawdziwym b ł o g o s ł a w i e ń s t w e m .

96

background image

B I B L I J N E Z N A C Z E N I E ZAKEN

R O Z D Z I A Ł SIÓDMY

MĘŻCZYZNA MĄDRY

- KOŃCOWE ODLICZANIE

CZY PEŁNIA WIEKU?

R o b e r t H i c k s r o z p o c z y n a swoją dyskusję na t e m a t o s t a t n i e g o eta¬
pu męskiej p o d r ó ż y od u k a z a n i a , w j a k i s p o s ó b dwie odmien¬
ne k u l t u r y o d n o s z ą się do ludzi starszych. Najpierw opisuje bli¬
s k o w s c h o d n i e „ b r a t e r s t w o n a m i o t u " . W k u l t u r z e w s c h o d n i e j star¬
si m ę ż c z y ź n i siadają często na m i ę k k i c h p o d u s z k a c h , piją herba¬
tę i dyskutują o w y d a r z e n i a c h d n i a . K a ż d y m o ż e do n i c h przyjść

i wyrazić swój żal, j a k r ó w n i e ż p o p r o s i ć ich o radę. „ T o b a r d z o cie¬
kawe zjawisko — m ó w i — m o ż e wydawać się n a m c z y m ś niedo¬

r z e c z n y m , ale jest interesującą m i e s z a n k ą s p o ł e c z n e j g o ś c i n n o ś c i ,
u k ł a d u interesów, p r a k t y c z n y c h rad i w y m i a r u sprawiedliwości".
W tych k u l t u r a c h siwowłosi m ę ż c z y ź n i u w a ż a n i są za s t r a ż n i k ó w
życiowej m ą d r o ś c i . Są starzy, ale n i e wycofali się z życia. Są ciągle

aktywni — kierują m ł o d s z y m i , kształtują ich, wnoszą swój w k ł a d

w życie s p o ł e c z e ń s t w a .

Z u p e ł n i e coś i n n e g o , m ó w i H i c k s , w i d z i m y w e w s p ó ł c z e s n e j

A m e r y c e . „ N a s i seniorzy są s t ł o c z e n i w e n k l a w a c h dla e m e r y t ó w ,

o d g r o d z e n i od g ł ó w n e g o n u r t u życia i m ł o d y c h ludzi. Grają w gol¬
fa, brydża, t e n i s a , oglądają w telewizji p o w t ó r k i starych p r o g r a m ó w
i czekają na telefon od swoich dzieci", są n i e m a l z u p e ł n i e o d c i ę c i od
szerszej w s p ó l n o t y s p o ł e c z n e j ( H i c k s 1993, 149-151).

Biblijny sposób p o s t r z e g a n i a starszych obywateli odzwierciedla

b l i s k o w s c h o d n i e p o c z u c i e z a a n g a ż o w a n i a w s p o ł e c z n o ś ć . Kolejne,
szóste hebrajskie s ł o w o , które o d n o s i się do mężczyzny, to zaken.

Pierwsze z n a c z e n i e tego słowa to 'broda', ale w g ł ę b i r o z b r z m i e w a

e c h o i n n e g o z n a c z e n i a : 'starzenie się'. T e r m i n opisuje w i ę c mężczy¬
z n ę w d o j r z a ł y m wieku, z długą b r o d ą i cieszącego się u z n a n i e m we

w s p ó l n o c i e . „ T e n starszy m ę ż c z y z n a — m ó w i H i c k s — jest k i m ś zu¬

p e ł n i e i n n y m , niż e m e r y t o w a n y , n i e z a a n g a ż o w a n y obywatel w po¬
d e s z ł y m wieku. U c z e s t n i c z y o n aktywnie w e w s p ó l n o c i e , d o której
należy, p e ł n i j a k ą ś funkcję albo reprezentuje r ó ż n e grupy" ( H i c k s

1993, 152).

W e d ł u g H i c k s a to t r a g i c z n e , że dziś widzi się t a k wielu wypa¬

lonych czterdziestolatków albo s c h o r o w a n y c h pięćdziesięciolatków.

W s p ó ł c z e ś n i m ę ż c z y ź n i śpieszą się, żeby osiągnąć swój cel — zostać

d y r e k t o r e m , zbić majątek, m i e ć w y m a r z o n y d o m n a d j e z i o r e m , zna¬
leźć się na liście najbogatszych. Boją się, że czas ucieka, a oni j e s z c z e

tego nie osiągnęli. B e z k r y t y c z n i e z a a k c e p t o w a l i i m p e r a t y w kultu¬
rowy, k t ó r y m ó w i , że m u s z ą o d n i e ś ć wielki sukces, aby u d o w o d n i ć
swoją m ę s k o ś ć . W t e n sposób osiągają t a k i krytyczny p u n k t , kiedy
c i a ł o , e m o c j e i duch zaczynają o d m a w i a ć im p o s ł u s z e ń s t w a .

P i s m o Święte przedstawia o wiele szersze i głębsze spojrzenie

na wiek dojrzały. „ W i e ń c e m starców (zaken) jest wielkie doświad­
czenie — m ó w i Syrach — a chlubą ich b o j a ź ń P a ń s k a " (Syr 25,6).

U kresu swego życia Mojżesz n a p i s a ł pieśń, która p r z y p o m i n a ł a

Izraelowi, co Bóg dla niego z r o b i ł .

N a dawne dni sobie w s p o m n i j .
Rozważajcie lata p o p r z e d n i c h p o k o l e ń .
Zapytaj ojca, by ci o z n a j m i ł ,
i t w o i c h starców, n i e c h ci powiedzą.

(Dt 32,7)

To znaczy, że gdy p o k o l e n i e n i e m a l z a p o m i n a o m o c y B o ż e j , k t ó r a
p r z e n i k a ich jestestwo, wówczas do g ł o s u d o c h o d z ą starcy. Posiada¬

ją oni wiedzę na t e m a t Boga i d o ś w i a d c z e n i e — wiedzą, co n a p r a w d ę

98

99

background image

się w y d a r z y ł o , j a k Bóg d z i a ł a wśród ludu i w j a k i sposób powinni¬
śmy m u dziś zaufać ( H i c k s 1 9 9 3 , 1 5 3 ) . T o s a m o p r z e k o n a n i e wyraża
Księga P s a l m ó w : „ B y ł e m d z i e c k i e m i j e s t e m j u ż s t a r c e m , a nie wi¬
d z i a ł e m sprawiedliwego w o p u s z c z e n i u " (Ps 37,25).

J e d n o c z e ś n i e P i s m o Święte w w y r a ź n y sposób powstrzymuje

się od stwierdzenia, że wiek sam w sobie przynosi m ą d r o ś ć . Mą¬
drość p ł y n i e w y ł ą c z n i e z p o s ł u s z e ń s t w a Bogu: „ J e s t e m roztrop¬

niejszy od starców (zakenim), bo zachowuję Twoje p o s t a n o w i e n i a "

(Ps 119,100). Z kolei m ł o d y E l i h u m ó w i H i o b o w i i jego towarzy¬

szom: „To d u c h w c z ł o w i e k u , to W s z e c h m o c n e g o t c h n i e n i e go po¬
u c z a " ( H i 3 2 , 8 ) . T a k więc m ę ż c z y z n a nie nabywa m ą d r o ś c i wraz
z w i e k i e m . Do tego p o t r z e b n e jest studiowanie P i s m a Świętego,

wiara w Boga, m o d l i t w a , m e d y t a c j a i życie z g o d n i e z chrześcijań¬

skimi w a r t o ś c i a m i . A bez n i c h życie starszego c z ł o w i e k a m o ż e być

puste, gorzkie i p e ł n e żalów.

Z A M Y K A N I E N I E D O K O Ń C Z O N Y C H SPRAW

Ksiądz H e n r i N o u w e n r o z p o c z y n a t r z e c i r o z d z i a ł książki Creative

Ministry

od pewnej niepokojącej historii. Opisuje on wizytę m ł o d e ¬

go k a p e l a n a w szpitalu u umierającego mężczyzny. Kiedy k a p e l a n

z a p y t a ł m ę ż c z y z n ę , czy c h c e z n i m p o r o z m a w i a ć , t e n o d p o w i e d z i a ł
mu bez ogródek, że j e d y n e , czego c h c e , to żeby zostawić go w spo¬
koju. „Nawet u m i e r a j ą c e zwierzę — w a r k n ą ł — m o ż e o d p e ł z n ą ć na
u b o c z e , żeby u m r z e ć w s a m o t n o ś c i . D l a c z e g o m n i e nie c h c e c i e n a
to pozwolić? Ty i i n n i uszanujcie w p e ł n i moje życzenie i po p r o s t u
zostawicie m n i e w spokoju" ( N o u w e n 1971). G d y p r z e c z y t a ł e m tę

historię, p o m y ś l a ł e m , że nie c h c ę , aby m n i e przytrafiło się coś ta¬
kiego. N i e c h c ę u m i e r a ć j a k o c z ł o w i e k s a m o t n y i zgorzkniały. My¬

ślę, że grozi to p r z e d e wszystkim t y m , którzy w ciągu swojego życia
nie zajęli się niedokończonymi sprawami. J e d n ą z możliwości, j a k i e
dają n a m dojrzałe lata naszego życia, to u m i e j ę t n o ś ć konstruktyw¬
nego rozwiązania r ó ż n y c h problemów.

N I E S P E Ł N I O N E M A R Z E N I A

D a n i e l L e w i n s o n p o d k r e ś l a z n a c z e n i e m a r z e ń w rozwoju mężczy¬

zny. Typowy m ł o d y m ę ż c z y z n a formułuje m a r z e n i e albo wizję tego,
co c h c e osiągnąć, d o k o n a ć . To u k i e r u n k o w u j e jego wybory i daje
m u siłę motywacji. N i e z a l e ż n i e o d tego, j a k i e jest jego m a r z e n i e

— m i e ć w ł a s n ą firmę, prowadzić r o d z i n n ą farmę, zbudować ł a d n y
d o m na wsi, widzieć sukcesy swoich dzieci, czy też p o d r ó ż o w a ć do¬
o k o ł a świata — to w ł a ś n i e o n o jest siłą, która c o d z i e n n i e r a n o każe
mu wstać z ł ó ż k a .

M a r z e n i a często j e d n a k pozostają n i e s p e ł n i o n e , albo spełnia¬

ją się tylko częściowo. To j e d n o ze z r a n i e ń , j a k i e niesie n a m ży¬

cie. W Mszy L e o n a r d a B e r n s t e i n a jest scena, w której ksiądz trzy¬
ma w górze szklany kielich p e ł e n w i n a i ofiaruje go Bogu. Nagle

wypuszcza kielich z rąk, a t e n roztrzaskuje się na p o d ł o d z e . P o t e m

ksiądz śpiewa zapadającą w p a m i ę ć p i o s e n k ę : How Easily Things

Get Broken (ang. Jak łatwo wszystko się rozbija).

P o d o b n i e dzieje się

z w i e l o m a n a s z y m i m a r z e n i a m i .

L e v i n s o n m ó w i , że często b ę d z i e m y musieli zmodyfikować na¬

sze m a r z e n i a albo c a ł k o w i c i e się ich wyrzec. Jeśli nie zrobiliśmy
tego w p o ł o w i e życia, wówczas czeka nas to na etapie zaken naszego
rozwoju. O t o p r z y k ł a d y z m i a n dotyczących najważniejszego w ży¬
ciu m a r z e n i a : „ N i e u d a ł o mi się stworzyć własnej firmy, ale m i a ł e m
świetną p r a c ę i o n a d a w a ł a mi satysfakcję"; „Ołivier, mój syn, ni¬
gdy nie zajdzie się wysoko drabinie h i e r a r c h i i korporacyjnej, ale to
c u d o w n y ojciec rodziny"; „Oczywiście, że byliśmy niezadowoleni,

kiedy C i n d y p o r z u c i ł a klasztor, ale o n a b a r d z o dużo robi dla niepeł¬
n o s p r a w n y c h dzieci i b a r d z o aktywnie u c z e s t n i c z y w życiu parafii";

„ N i e j e s t e ś m y zadowoleni z tego, że nasze dzieci n i e c h o d z ą do ko¬

ś c i o ł a , ale o n i życiem świadczą o Bogu".

I n n i postanowili albo musieli zrezygnować ze swojego marze¬

nia. „ N i e z d o b y ł e m wielkiego u z n a n i a , na które kiedyś l i c z y ł e m . Ale

wiesz, to n i e jest w a ż n e . U ś w i a d o m i ł e m sobie b a r d z o wiele i n n y c h

rzeczy, które liczą się o wiele bardziej: r o d z i n a , przyjaciele, wiara,
którą m a m ... Ktoś i n n y powie: „W k o ń c u p o s t a n o w i ł e m , że prze¬
stanę realizować swoje m a r z e n i a k o s z t e m dzieci. N i e p o z w a l a ł e m
im żyć ich życiem".

100

101

background image

R z e c z polega na t y m , że c z a s e m b i e r z e m y za dobrą m o n e t ę fał¬

szywe albo p o w i e r z c h o w n e s t a n d a r d y otaczającej nas kultury i czy¬
n i m y z n i c h swoje m a r z e n i e . A teraz Bóg wzywa nas, żebyśmy wy¬
rzekli się naszego m a r z e n i a , albo przynajmniej je zmodyfikowali.
Myślę, że o to w ł a ś n i e c h o d z i D o l o r e s C u r r a n , kiedy z a c h ę c a nas,
żebyśmy przestali d o m a g a ć się idealnego m a ł ż e ń s t w a , a cieszyli się
faktem tego, że nasze m a ł ż e ń s t w o jest wystarczająco dobre. M꿬
czyzna zaken potrafi z m i e n i ć swoje myślenie również w kwestii in¬
n y c h obszarów życia: ma wystarczająco dobrą p r a c ę , wystarczająco
dobry d o m , wystarczająco d o b r e życie.

W historii biblijnej często z d a r z a ł o się tak, że s ł u d z y P a n a nie

dożywali m o m e n t u s p e ł n i e n i a swych m a r z e ń . Mojżesz u m a r ł i n i e

w s z e d ł do Z i e m i O b i e c a n e j . Jeremiaszowi nigdy nie u d a ł o się skło¬

nić swojego ludu do n a w r ó c e n i a . Z a c h a r i a s z i Elżbieta nie dożyli
chwili, gdy ich syn, J a n C h r z c i c i e l , s t a ł się w i e l k i m p r o r o k i e m , który
p r z y g o t o w a ł drogę P a n u . W tradycji franciszkańskiej istnieje nie¬
z w y k ł a opowieść o św. F r a n c i s z k u z Asyżu. D z i a ł o się to p o d k o n i e c

jego życia. F r a n c i s z e k b a r d z o s t a r a ł się p r z e k a z a ć n a ś l a d o w c o m

swoje i d e a ł y d o b r o w o l n e g o ubóstwa i p r o s t o t y życia. Ale p ó ź n i e j ,

gdy z a k o n stawał się c o r a z liczniejszy i potężniejszy, święty zauwa¬
żył, że franciszkanie zbyt zabiegają o wygody i są p r e t e n s j o n a l n i .

S m u c i ł się w d u c h u i w m o d l i t w a c h dzielił się z P a n e m swoim bó¬

lem. O t o ta historia...

Dostrzegając i dowiadując się, że niektórzy bracia dają z ł y przy¬
k ł a d w zakonie i nie postępują zgodnie ze swoim p o w o ł a n i e m ,
Franciszek któregoś dnia w głębi swego serca p o c z u ł wielki ból
i zwrócił się do Pana w modlitwie: „ P a n i e , oddaję ci rodzinę, którą
mi dałeś!".

P a n odpowiedział m u : „Powiedz mi, dlaczego jesteś tak bardzo
smutny, kiedy brat opuszcza Z a k o n albo kiedy inni nie podążają

tą drogą, którą ja wskazałem tobie? Powiedz mi, kto stworzył ten
zakon? Kto nawraca mężczyzn i zachęca ich, żeby weszli na drogę
pokuty? Kto daje im siłę, by wytrwać? Czyż to nie jestem Ja?".

„Dlatego mówię ci, abyś nie s m u c i ł się z ich powodu. R ó b , co masz

robić, i rób to dobrze. Oddaj się swojej pracy, ponieważ p o w o ł a ł e m

do życia zakon współbraci, by trwał w nieustającej m i ł o ś c i bliźnie¬

go" (Habig 1973,86).

Bóg u c z y ł F r a n c i s z k a m ą d r o ś c i , prowadząc go po d r o d z e wiodą¬

cej do zaken. W swoim r o z c z a r o w a n i u postawą braci, jego i n s t y n k t
s a m o z a c h o w a w c z y n a k a z y w a ł mu c a ł k o w i t e wycofanie się z za¬
a n g a ż o w a n i a w z a k o n . L e c z Bóg p r z y p o m n i a ł F r a n c i s z k o w i , że to
O n , Stwórca, a nie F r a n c i s z e k , sprawuje n a d wszystkim k o n t r o l ę .
P o n a d t o Bóg z w r ó c i ł F r a n c i s z k o w i uwagę, ż e jego m a r z e n i e , c h o ć
szlachetne, będzie m u s i a ł o ulec modyfikacji w świetle słabości na¬

tury ludzkiej. S ł o w a Boga skierowane do F r a n c i s z k a m o ż n a r ó w n i e

dobrze uważać za p r z e s ł a n i e d a n e k a ż d e m u z nas: „ R ó b , co masz do

zrobienia, i rób to dobrze. N i e zdradzaj w ł a s n y c h w a r t o ś c i i przeko¬
n a ń , ale nie zamartwiaj się, a n i nie żyw urazy, kiedy i n n i nie pójdą

za tobą. Oddaj wszystko ufnie w M o j e ręce".

B O L E S N E W S P O M N I E N I A

I n n e z a d a n i e , z j a k i m często m u s i m y się zmierzyć na t y m etapie

życia, to pozbycie się bolesnych w s p o m n i e ń . K a ż d y z nas, od cza¬
su osiągnięcia dojrzałości, posiada c a ł ą kolekcję przykrych wspo¬
m n i e ń : c z ł o n k o w i e rodziny, którzy nas ranią albo rozczarowują,
rozpad m a ł ż e ń s t w a , u t r a t a pracy, fałszywe o s k a r ż e n i e , różnego ro¬
dzaju nadużycia, nasze w ł a s n e b ł ę d y i niepowodzenia... Tego typu

w s p o m n i e n i a , jeśli na to pozwolimy, m o g ą uwięzić nas w pułap¬

ce s m u t k u , żalu i rozgoryczenia. Jeśli ich nie wyleczymy, m o ż e m y
skończyć j a k t e n tragiczny m ę ż c z y z n a , o k t ó r y m w s p o m n i a ł e m n a

p o c z ą t k u tego r o z d z i a ł u .

Jaka jest alternatywa? M u s i m y p o j e d n a ć się z naszą przeszło¬

ścią. A to o z n a c z a akceptację, a być m o ż e nawet przyzwyczajenie się
do tego, że nasz cykl życiowy to u n i k a l n a c a ł o ś ć . M u s i m y u z n a ć , że
nasze życie b y ł o m i e s z a n k ą radości i s m u t k u , przyjemności i bólu,
zdrowia i choroby, sukcesów i n i e p o w o d z e ń , z r a n i e ń i u z d r o w i e ń .
M u s i m y u m i e ć d o s t r z e c , że w o s t a t e c z n y m r o z r a c h u n k u to b y ł o do¬
bre życie. E r i k E r i k s o n nazywa tę u m i e j ę t n o ś ć właściwej o c e n y swej
historii integralnością. Definiuje ją j a k o „ u m i e j ę t n o ś ć akceptacji

102

103

background image

swojego cyklu życia i ludzi, którzy odegrali w n i m z n a c z ą c ą rolę...
O z n a c z a to również nową i o d m i e n n ą m i ł o ś ć do rodziców — mi¬
ł o ś ć wolną od j a k i c h k o l w i e k r o s z c z e ń — i akceptację faktu, że każdy
c z ł o w i e k s a m jest odpowiedzialny za swoje życie" ( E r i k s o n 1959).

Ale co m u s i się stać, byśmy rzeczywiście u m i e l i p o d ą ż a ć w t y m

k i e r u n k u — od żalu w s t r o n ę akceptacji? C z a s e m jest to uświado¬
m i e n i e sobie faktu — to m o ż e m i e ć miejsce w późniejszych latach

naszego wieku — że bolesne w y d a r z e n i a w j a k i ś sposób p r z y n i o s ł y
n a m d o b r o . D a m pewien p r z y k ł a d z mojego życia... J e d n o z mo¬
ich bolesnych w s p o m n i e ń p o c h o d z i z okresu, kiedy w wieku 19
lat w s t ą p i ł e m do z a k o n u kapucynów. B a r d z o s t a r a ł e m się być do¬
b r y m z a k o n n i k i e m , ale s t a w a ł e m się c o r a z bardziej n a p i ę t y i zestre¬
sowany. W k o ń c u , w p o ł o w i e mojego pierwszego r o k u w nowicja¬
cie, m i s t r z p o w i e d z i a ł m i , że p o w i n i e n e m przerwać formację. „Być
m o ż e posiadasz p o w o ł a n i e do tego rodzaju życia — p o w i e d z i a ł

— ale na p e w n o nie jesteś gotowy teraz. W r ó ć do d o m u i przemyśl

t o . Być m o ż e kiedyś będziesz m ó g ł spróbować jeszcze raz". C z u ł e m

się z a ł a m a n y . U w a ż a ł e m to za klęskę. M y ś l a ł e m , że Bóg m n i e zdra¬
dził, a przynajmniej zawiódł.

W r ó c i ł e m więc do d o m u i s t a r a ł e m się p r z e b u d o w a ć c a ł e moje

życie. Z n a l a z ł e m p r a c ę , w y n i o s ł e m się z d o m u , p o s z e d ł e m do szkoły,
z a c z ą ł e m c h o d z i ć do psychologa. P o t r z e b o w a ł e m rozwinąć w sobie
wiarę w siebie samego, a psycholog p r o w a d z i ł m n i e w ł a ś n i e w t y m

k i e r u n k u . W k o ń c u , po 18 m i e s i ą c a c h , z n ó w p o s t a n o w i ł e m roz¬
p o c z ą ć życie z a k o n n e . T y m r a z e m się u d a ł o . Lecz w m i a r ę u p ł y w u
czasu w i d z i a ł e m c o r a z wyraźniej, j a k b a r d z o p o t r z e b n e m i b y ł o t o

doświadczenie n i e p o w o d z e n i a i p o n i ż e n i a . M i s t r z m i a ł rację. Dwa¬
dzieścia lat później s a m z o s t a ł e m w y z n a c z o n y na mistrza nowicja¬

tu. J e d n ą z oczywistych korzyści wynikających z m o i c h dawnych

doświadczeń b y ł o t o , że ł a t w o m o g ł e m identyfikować się ze zmaga¬
n i a m i m ł o d y c h ludzi, którzy r o z p o c z y n a l i formację z a k o n n ą .

Czytając P i s m o Święte, widzę często, j a k s ł u d z y P a n a godzą

się z e swoimi b o l e s n y m i w s p o m n i e n i a m i . N a p r z y k ł a d J ó z e f z o s t a ł
sprzedany w niewolę przez swych zawistnych starszych b r a c i . Ale

w m i a r ę u p ł y w u czasu z o s t a ł zaufanym d o r a d c ą egipskiego faraona.

Czytamy, że b r a c i a , którzy przybyli p o t e m do Egiptu, bali Józefa.
Myśleli, że z e m ś c i się on na n i c h . Prosili go o wybaczenie. A później

z ulgą s ł u c h a l i jego słów: „ N i e bójcie się! Czyż ja j e s t e m na miejscu

Boga? Wy niegdyś knuliście z ł o przeciwko m n i e , Bóg j e d n a k zamie¬

r z y ł to j a k o dobro, żeby sprawić t o , co jest dzisiaj, że p r z e ż y ł wiel¬
ki n a r ó d . Teraz więc nie bójcie się: b ę d ę żywił was i dzieci wasze"

( R d z 50,19-21). Z w r ó ć c i e uwagę, te słowa są d o w o d e m wewnętrz¬

nego zintegrowania — jeśli m o ż e m y użyć tutaj t e r m i n u E r i k s o n a .

Spoglądając wstecz n a c a ł e z ł o , j a k i e w y r z ą d z o n o m u wcześniej, Jó¬

zef m o ż e teraz z a a k c e p t o w a ć je j a k o e l e m e n t , który u m o ż l i w i ł wy¬
p e ł n i e n i e się p l a n ó w B o ż y c h i sprowadził b ł o g o s ł a w i e ń s t w o na nie¬
go i na wielu i n n y c h ludzi.

Święty P a w e ł wyraża t a k i e s a m o przeświadczenie w czasie swe¬

go p o b y t u w więzieniu. Pisząc do chrześcijańskiej w s p ó l n o t y w F i -
lippi, mówi: „ B r a c i a , c h c ę , abyście wiedzieli, że moje sprawy przy¬
n i o s ł y raczej korzyść Ewangelii, t a k iż kajdany moje s t a ł y się g ł o ś n e

w Chrystusie w c a ł y m p r e t o r i u m i u wszystkich i n n y c h . I t a k wię¬

cej braci, o ś m i e l o n y c h w P a n u m o i m i k a j d a n a m i , odważa się bar¬
dziej bez lęku głosić słowo B o ż e " (Flp 1,12-14). Niewola św. P a w ł a ,
doświadczenie dla niego bolesne, w p a r a d o k s a l n y sposób u m o c n i ¬
ło sprawę ewangelizacji, a nie z a s z k o d z i ł o jej — jest to dla niego
naprawdę ważne. N a s t ę p n i e A p o s t o ł N a r o d ó w zastanawia się n a d

t y m , że c h o c i a ż n i e k t ó r z y głoszą C h r y s t u s a k i e r o w a n i egoistyczny¬
mi względami (wliczając w to zawiść w o b e c św. P a w ł a i rywaliza¬
cję z n i m ) , on n i e pozwoli, by z a p r z ą t a ł o mu to głowę. „Ale cóż to
znaczy? — pyta. — J e d y n i e t o , że czy to o b ł u d n i e , czy naprawdę, na

wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i b ę d ę

się cieszył [...] z g o d n i e z g o r ą c y m o c z e k i w a n i e m i nadzieją moją,
że w n i c z y m nie d o z n a m zawodu" (Flp 1,18-20). O t o z n ó w widzi¬
my m ę ż c z y z n ę zintegrowanego, który u m i e dostrzegać większy cel
swoich cierpień.

N i e c h c ę powiedzieć, że bolesne doświadczenia są dobre s a m e

w sobie, albo że ci, którzy wyrządzają n a m krzywdę, robią coś do¬
brego. M ó w i ę tylko, że m ę ż c z y ź n i zaken osiągnęli t e n stopień mą¬

drości i przenikliwości, dzięki k t ó r e m u m o g ą dostrzec p o z y t y w n e

b ł o g o s ł a w i e ń s t w o , j a k i e p ł y n i e z p r z e c i w n o ś c i losu. D z i ś objawia się
to również w n a s i l o n y m p r a g n i e n i u , by p r z e k a z a ć j a k i e ś dziedzic¬
two p r z y s z ł y m p o k o l e n i o m . D a n i e l L e v i n s o n p r o p o n u j e n a m pew¬
ne p r z y d a t n e refleksje na t e n t e m a t w swojej książce The Seasons oj

104

105

background image

a Mans Life.

W czasach, kiedy zdrowie i koszty u t r z y m a n i a uszczu¬

plają zasoby wielu starszych ludzi, dobrze jest wiedzieć, że istnie¬

ją dary, k t ó r e m o ż e m y p r z e k a z a ć n a s z y m d z i e c i o m , cenniejsze niż

pieniądze. Z p e w n o ś c i ą j e d n y m z n i c h są nasze opowieści o c i ę ż k i c h

czasach, o lekcjach, j a k i e d a ł o n a m życie, i o d a r a c h , j a k i e dzięki

t e m u otrzymaliśmy.

Ale co się dzieje, jeśli refleksja na t e m a t bolesnych w s p o m n i e ń

nie przynosi ż a d n y c h pozytywnych rezultatów? Co się dzieje, jeśli

b o l e s n e doświadczenie staje się prawdziwą katastrofą i nie ma żad¬

nych p o z y t y w n y c h aspektów? W t e d y droga w stronę akceptacji jest

b a r d z o t r u d n a . Co pozostaje? D r o g a , k t ó r a m o ż e okazać się d o b r a dla
wielu ludzi w t a k i c h sytuacjach, to m o d l i t w a o uzdrowienie. M o ż e

być to szczególnie dobre zwłaszcza w t y m przypadku, kiedy wspo¬
m n i e n i e jest s k u t k i e m j a k i c h ś t r a u m a t y c z n y c h wydarzeń. M o ż e t o
być przedwczesna śmierć rodzica, p o r z u c e n i e albo o d r z u c e n i e przez

opiekuna, przygniatająca c h o r o b a albo wypadek, fatalne niepowo¬
dzenie, przypadkowa śmierć albo samobójstwo u k o c h a n e j osoby,
p r z e m o c fizyczna albo seksualna... M o d l i t w ę o u l e c z e n i e m o ż n a
przeprowadzić indywidualnie albo w grupie. Polega o n a na t y m , by
p r z y w o ł a ć b o l e s n e w s p o m n i e n i e , u ś w i a d o m i ć je sobie, a n a s t ę p n i e

wyobrazić sobie, że jest przy nas o b e c n y C h r y s t u s zmartwychwsta¬

ły. To nie tylko fantazja. T a k a m o d l i t w a opiera się na chrześcijań¬

skim przeświadczeniu, że C h r y s t u s jest o b e c n y w k a ż d y m wydarze¬
niu naszego życia i że jest Z b a w i c i e l e m . N a s t ę p n i e p r o s i m y Chry¬
stusa, żeby u z d r o w i ł nas z e m o c j o n a l n y c h i d u c h o w y c h r a n , żeby
u w o l n i ł nas od wstydu, s t r a c h u , gniewu, s m u t k u — czegokolwiek,
co nie pozwala, by w naszych s e r c a c h z a g o ś c i ł y Jego spokój i m i ł o ś ć .

W y t r w a ł o ś ć w takiej m o d l i t w i e przez p e w i e n okres wyzwoli nas od

t r a u m a t y c z n y c h skutków bolesnych w s p o m n i e ń .

Z N A C Z E N I E P R Z E B A C Z E N I A

C z a s e m , gdy m o d l i m y się o u z d r o w i e n i e przeszłości, powracają

gniew czy żal, j a k i e czujemy w o b e c osoby, k t ó r a nas z r a n i ł a . D o p ó ¬
ki nie u s u n i e m y tej blokady, u z d r o w i e n i e jest niemożliwe. W i e r z ę ,
że j e d y n ą drogą, by u s u n ą ć tę b l o k a d ę , jest p r z e b a c z e n i e . N i e zawsze

jest to łatwe. Bóg wie, że wybaczenie dla nas, ludzi, nie jest c z y m ś

ł a t w y m .

Kiedy a u t o r z y biblijni n a p o m i n a j ą wierzących, żeby przeba¬

czali niesprawiedliwym, podają j e d e n tylko p o w ó d takiej postawy:
m y s a m i o t r z y m a l i ś m y p r z e b a c z e n i e o d Boga. Najlepszy sposób,

by je przekazywać, to dawać je sobie wzajemnie. P o w i n n i ś m y , j a k
to p r z e p i ę k n i e ujmuje św. Paweł, żyć „znosząc j e d n i drugich i wy¬

baczając sobie nawzajem, jeśliby m i a ł ktoś zarzut przeciw drugie¬
m u : j a k P a n w y b a c z y ł w a m , t a k i wy!" (Kol 3,13). N i e z n a c z y t o , że
m a m y p r z y m y k a ć o k o na niesprawiedliwość czy u w a ż a ć , że w ogó¬
l e n i e m a o n a miejsca. C z a s e m b ę d z i e m y p o t r z e b o w a ć dużo czasu
i b ę d z i e m y się z m a g a ć z s a m y m i sobą, z a n i m b ę d z i e m y z d o l n i do

p r z e b a c z e n i a .

Z czysto psychologicznego p u n k t u w i d z e n i a wybaczenie jest

zdrowsze niż t r w a n i e w żalu. Zresztą, nasz gniew nie ma żadne¬
g o w p ł y w u n a c z ł o w i e k a , który w y r z ą d z i ł n a m krzywdę. Tylko m y

d o ś w i a d c z a m y bólu. Jest to więc podwójna kara: najpierw doświad¬

c z a m y z r a n i e n i a , a p o t e m a s a m i d o d a t k o w o rozdrapujemy rany.
D l a c z e g o się od tego nie uwolnić? Czy m u s i m y m ó w i ć t y m , którzy

wyrządzają n a m krzywdę, że im p r z e b a c z a m y ? C z a s e m jest to po¬

żyteczne, ale w większości p r z y p a d k ó w jest to n i e m o ż l i w e do zreali¬

zowania. Ta druga osoba m o ż e n i e u ś w i a d a m i a ć sobie albo w ogó¬
le nie p a m i ę t a ć wyrządzonej krzywdy. Co więcej, t e n c z ł o w i e k być
m o ż e j u ż nawet nie żyje. W p r z e b a c z e n i u c h o d z i więc o coś inne¬
go... P r z e b a c z e n i e to g ł ę b o k a decyzja naszej woli. Zostaje podjęta

w z a k a m a r k a c h naszego serca. I zwykle jest o w o c e m modlitwy.

„ C z y m o ż e s z p o p r o s i ć Boga, żeby p o m ó g ł c i wybaczyć t e m u

c z ł o w i e k o w i ? " — p y t a m p r z y c h o d z ą c y c h do m n i e p e t e n t ó w , którzy
zmagają się z t a k i m p r o b l e m e m .

C z a s e m odpowiadają: „ N i e j e s t e m pewien, czy chcę przebaczyć".

W t e d y ja mówię: „Aha, a czy m o ż e s z się p o m o d l i ć o t o , żebyś

ty chciał?"

„ N i e j e s t e m pewien".
„ O K , a czy m o ż e s z p o m o d l i ć się o t o , żebyś c h c i a ł c h c i e ć ? "

W t e d y zwykle zaczynają się ś m i a ć , ale rozumieją istotę rzeczy:

jeśli c h c ą być u z d r o w i e n i , w j a k i ś sposób m u s z ą wyjść z martwe¬

go p u n k t u . A n i e z m i e n n i e d o ś w i a d c z a ł e m tego, że kiedy ludzie

106

107

background image

zaczynają się m o d l i ć z najgłębszą szczerością, wówczas Bóg przy¬
c h o d z i im z p o m o c ą .

C z a s e m nasze bolesne w s p o m n i e n i a s p o w o d o w a n e są czymś,

co zrobiliśmy, albo czego nie u d a ł o się n a m zrobić. W t e d y m u s i m y
u ś w i a d o m i ć sobie, ż e t o , c o r o b i m y w o b e c i n n y c h , m o ż e m y zrobić
również w o b e c siebie. I n n y m i słowy, m o ż e m y wybaczyć s a m i sobie.
W i e m , że dla n i e k t ó r y c h z nas to m o ż e być t r u d n a rzecz.

G ł ó w n a przyczyna tego, że nigdy nie będę d o b r z e g r a ł w gol¬

fa, to fakt, że nie u m i e m wybaczyć sobie z ł y c h u d e r z e ń . S k u t k i e m
tego jest mój gniew, który w y t r ą c a m n i e z równowagi i powoduje, że

wykonuję kolejne z ł e u d e r z e n i e . P o d o b n y m e c h a n i z m m a miejsce,

kiedy myślę o p e w n y c h g ł u p i c h i grzesznych r z e c z a c h , j a k i e r o b i ł e m

w ciągu mojego życia. Te w s p o m n i e n i a k ł ę b i ą się, b u d z ą c mój wstyd

i p o c z u c i e winy. M u s z ę p r z y p o m n i e ć sobie s a m e m u , że Bóg mi wy¬

b a c z y ł i p o g o d z i ć się ze swoją przeszłością.

W a ż n e jest nie t o , że m o ż e m y szczycić się n a s z y m i d o s k o n a ł y m i

osiągnięciami, ale t o , że dzięki n a s z y m p o m y ł k o m i g r z e c h o m na¬

uczyliśmy się czego wartościowego. W s p ó ł c z e s n y p o e t a hiszpański
ujmuje to b a r d z o trafnie: „Ostatniej n o c y m i a ł e m sen: w m o i m ser¬
cu b y ł p r z e p i ę k n y ul. A z ł o t e p s z c z o ł y z m o i c h p o m y ł e k r o b i ł y s ł o d ­
ki m i ó d i b i a ł e plastry". M ą d r y m ę ż c z y z n a zaken wie, że m ą d r o ś ć

i m o c m o g ą p r z e m i e n i ć nasze p o m y ł k i i n i e p o w o d z e n i a w d o b r o .

A skoro m ó w i m y j u ż o Bogu, to należy z w r ó c i ć uwagę, że cza¬

sem nasz gniew z a k o r z e n i o n y jest we w s p o m n i e n i a c h o tragicznych

w y d a r z e n i a c h albo w s p o m n i e n i a c h wielkich r o z c z a r o w a n i a c h , któ¬

re n i e b y ł y przez n i k o g o z a w i n i o n e . M ó w i m y wtedy, że m i e l i ś m y
p e c h a , że s p o t k a ł nas z ł y los. W takiej sytuacji nasz gniew kieru¬

j e m y zazwyczaj w s t r o n ę Boga. To n a t u r a l n a ludzka reakcja, k t ó r a

zazwyczaj s ł a b n i e wraz z u p ł y w e m czasu i wskutek refleksji. Niekie¬

dy j e d n a k m o ż e m y utknąć w takiej postawie, nosząc w sobie gniew

względem Boga, również w starszym wieku. Ja t a k ż e nie potrafię

j a s n o odpowiedzieć na p y t a n i e : „ D l a c z e g o z ł e rzeczy przytrafiają się

d o b r y m l u d z i o m ? " . T o jest b a r d z o t r u d n y p r o b l e m . Rabbi K u s h n e r

przytacza w tej kwestii p r z y k ł a d z literatury r a b i n i c z n e j : opowieść

o śmierci Mojżesza.

W Biblii czytamy, że kiedy Mojżesz w y p r o w a d z i ł swój lud

z Egiptu, wszyscy jego z w o l e n n i c y (brat A a r o n , siostra M i r i a m ,

i i n n i ) zawiedli go albo zdradzili. Ale on ciągle p o k ł a d a ł swą ufność

w Bogu. P r z y k o ń c u p o d r ó ż y o k a z a ł o się j e d n a k , że nawet Bóg go
zawiódł: p o w i e d z i a ł Mojżeszowi, że u m r z e i nie wejdzie do Z i e m i

Obiecanej.

Jest to rabinistyczna wersja tej opowieści. Takiej interpreta¬

cji nie ma w Biblii. P o c h o d z i o n a od żydowskich nauczycieli, któ¬
rzy zmagali się z p r o b l e m e m niesprawiedliwości. R a b i n i mówią, że
Mojżesz b ł a g a ł Boga, m ó w i ą c : „ S ł u ż y ł e m Ci d o b r z e przez wszyst¬

kie te lata. P r o s z ę , n i e pozwól mi jeszcze u m r z e ć " . Ale Bóg odpo¬
wiedział: „Jesteś c z ł o w i e k i e m , a wszyscy ludzie umierają". Jednak¬
że przy k o ń c u opowieści dzieje się coś n i e z w y k ł e g o : Bóg zstępuje
z nieba, całuje Mojżesza i zabiera jego duszę. Wtedy, j a k opowiadają
rabini, Bóg p ł a k a ł .

Czego uczy nas ta historia? Bóg nigdy nie obiecywał, że oszczę¬

dzi n a m r a n , tragedii i życiowych r o z c z a r o w a ń . Stwórca d a ł każ¬
d e m u człowiekowi b e z c e n n y dar wolnej woli, lecz n i e k t ó r z y ludzie

wykorzystali w o l n o ś ć w taki sposób, by z a d a ć krzywdę i n n y m . Jed¬

n a k ż e , p o d o b n i e j a k w opowieści o Mojżeszu, nie jest obojętny na
nasz ból. Bóg staje przy nas i p ł a c z e n a d n a m i . P r z y c h o d z i do nas

z u z d r o w i e n i e m i p o c i e c h ą , dając n a m w e w n ę t r z n ą siłę, jakiej po¬
trzebujemy, by k o n t y n u o w a ć naszą duchową p o d r ó ż . Prawdziwy
m ę ż c z y z n a zaken jest w stanie dostrzec to m i s t e r i u m w swoim ży¬
ciu i z r o z u m i e ć j e .

D O S T R Z E G A J Ą C N O W E M O Ż L I W O Ś C I

Ci, k t ó r z y p r z e c h o d z ą p r z e z etap zaken, m u s z ą u n i k a ć p u ł a p k i ,

j a k ą jest b i e r n e o c z e k i w a n i e n a ś m i e r ć . T a k j a k hebrajscy starcy

postrzegali siebie j a k o a k t y w n y c h u c z e s t n i k ó w życia s p o ł e c z n e g o ,
p o d o b n i e starsi przedstawiciele naszej s p o ł e c z n o ś c i m u s z ą o p r z e ć

się s t a r a n i o m n o w o c z e s n e g o s p o ł e c z e ń s t w a i nie p o z w o l i ć się ze¬

p c h n ą ć do enklaw p r z e z n a c z o n y c h dla starszych obywateli, gdzie

mieliby dożyć swoich. P r z e c i w n i e , p o w i n n i t a k przeżywać sta¬
rość, by ich życie do samego k o ń c a w n o s i ł o w życie s p o ł e c z e ń s t w a
coś c e n n e g o i wartościowego. D l a n i e k t ó r y c h osób s ł a b n ą c e zdro¬

wie i p e w n e o s ł a b i e n i e możliwości u m y s ł o w y c h m o ż e u t r u d n i a ć

108

109

background image

a k t y w n e u c z e s t n i c z e n i e w życiu s p o ł e c z n y m w późniejszych l a t a c h
życia.

J e d n a k ż e starsi m ę ż c z y ź n i — z a k ł a d a m y , że b ę d ą się cieszyć

z d r o w i e m oraz ż y w o t n o ś c i ą u m y s ł u — m o g ą w n o s i ć w życie społe¬

czeństwa swój w k ł a d i n a d a l t w ó r c z o wykorzystywać swe z d o l n o ś c i .

W t e n sposób dary d a n e im przez Boga stają się ź r ó d ł e m ich wła¬

snej satysfakcji oraz korzyści dla i n n y c h osób. Kiedy r o z m a w i a m ze
starszymi m ę ż c z y z n a m i p o d c z a s rekolekcji albo w parafiach, czę¬
sto dowiaduję się, j a k b a r d z o są z a a n g a ż o w a n i w p o s ł u g ę na rzecz
K o ś c i o ł a i s p o ł e c z n o ś c i obywatelskiej. Pracują we w s p ó l n o c i e św.

W i n c e n t e g o a P a u l o , w p r o g r a m a c h dożywiania, dowożą osoby nie¬

p e ł n o s p r a w n e do lekarza albo prowadzą r a c h u n k i parafii — ludzie
starsi na r ó ż n e sposoby wykorzystują swoje d o ś w i a d c z e n i e posła¬
nia, o c z y m m ó w i l i ś m y w p o p r z e d n i m rozdziale.

W p e w n y m m i e ś c i e realizowany jest p r o g r a m o nazwie „ B a n k

u m i e j ę t n o ś c i " . Ł ą c z y o n ludzi posiadających o k r e ś l o n e umiejętno¬

ści (np. naprawy d o m o w e , u t r z y m a n i e s a m o c h o d u , szycie, malowa¬

n i e , strzyżenie t r a w n i k a ) . W i e l u e m e r y t ó w oddaje swój czas i umie¬

j ę t n o ś c i na rzecz tego p r o g r a m u . I n n i ludzie angażują się w progra¬

my ł ą c z ą c e c a ł e p o k o l e n i a , r e a l i z o w a n e w wielu w s p ó l n o t a c h . Dają
o n e starszym m ę ż c z y z n o m m o ż l i w o ś ć p r z y b r a n i a roli m e n t o r a dla
m ł o d s z y c h , k t ó r z y — j a k m ó w i H i c k s — „potrzebują wiarygodne¬
go, życiowego d o ś w i a d c z e n i a , r e a l i z m u życia. Bez takiego m e n t o r a
m ł o d z i albo s a m i podążają przez życie, albo idą u b o k u i n n y c h , któ¬
rzy n i e wiedzą, co robią".

Zawsze wzrusza m n i e widok starszych ludzi, czerpiących

z s t u d n i b o g a c t w życia. W i ę k s z o ś ć z nas z n a m ę ż c z y z n , k t ó r z y byli
k r e a t y w n i i p r o d u k t y w n i w b a r d z o p ó ź n y m wieku. Na p r z y k ł a d :

• M i c h a ł A n i o ł u k o ń c z y ł swoje największe d z i e ł o w wieku 87

lat.

• Verdi s k o m p o n o w a ł ,Ave M a r i a " w wieku 85 lat.
• G e o r g e B u r n s o t r z y m a ł O s c a r a w wieku 80 lat.
• Albert Schweitzer k i e r o w a ł szpitalem w wieku 89 lat.
• P a b ł o Casals g r a ł k o n c e r t y wiolonczelowe w wieku 88 lat.
• T h o m a s E d i s o n , Albert E i n s t e i n i G a l i l e u s z wciąż dokony¬

wali o d k r y ć n a u k o w y c h po 70. r o k u życia.

. Justice 01iver W e n d e l l H o l m e s spisał n i e k t ó r e ze swych naj¬

bardziej b ł y s k o t l i w y c h s p o s t r z e ż e ń w wieku 90 lat.

M n i e j a k t y w n a , a p r z e z to być m o ż e n i e d o s t r z e g a n a sfera, k t ó r ą
m ę ż c z y ź n i zaken m o g ą rozwijać, to u m i e j ę t n o ś ć p o m a g a n i a in¬
n y m w sprawach d u c h o w y c h . P r z y p o m i n a m sobie, j a k wiele r a z y

b y ł e m p o r u s z o n y i z b u d o w a n y wiarą o r a z m ą d r y m i d u c h o w y m i
s ł o w a m i mojej starszej j u ż m a t k i . C z a s e m myślę, że w k a ż d y m
n a s z y m kościele p o w i n n o być f o r u m , gdzie nasi s e n i o r z y mogli¬

by się dzielić z n a m i swoją m ą d r o ś c i ą i s w o i m i d u c h o w y m i spo¬

s t r z e ż e n i a m i . C z a s e m dzieje się tak, n a p r z y k ł a d , p o d c z a s s p o t k a ń
m a ł y c h grup, k t ó r e spotykają się n a s t u d i o w a n i e Biblii. P a m i ę t a m
T o m a , starszego m ę ż c z y z n ę , k t ó r y p r z y c h o d z i ł n a w i e l k o p o s t n e
rekolekcje, k t ó r e p r o w a d z i ł e m k t ó r e g o ś r o k u w parafii. M i a ł r a k a ,
n i e s t e t y o p e r a c j a n i e b y ł a j u ż możliwa... W i e d z i a ł , że d n i j e g o ży¬
cia są p o l i c z o n e . Ale do parafii p r z y c h o d z i ł co tydzień. K i e d y roz¬

p o c z y n a l i ś m y w s p ó l n e dzielenie się wiarą, T o m d z i e l i ł się z n a m i

j a k ą ś częścią swojego życia, co zawsze dla k a ż d e g o z n a s b y ł o bar¬

d z o wzruszające. L u d z i e t a c y j a k o n s t a n o w i ą w s p a n i a ł y p r z y k ł a d ,

j a k żyć ze s p o k o j e m i w zgodzie z p r z e s z ł o ś c i ą , nawet w o b l i c z u

ś m i e r c i . O n i pokazują n a m , ż e c h r z e ś c i j a ń s t w o n a p r a w d ę j e s t
c z y m ś żywym. C z y religia c z y n i nas bardziej l u d z k i m i , w więk¬
szym s t o p n i u a k c e p t u j ą c y m i s a m y c h siebie, bardziej t r o s k l i w y m i

w o b e c i n n y c h ? C z y p o m a g a n a m m n i e j skarżyć się n a p r z e s z ł o ś ć

i bardziej ufać p r z y s z ł o ś c i ? C z y p r z y n o s i j a k i e ś u z d r o w i e n i e na¬
szego wstydu, s t r a c h u , naszej s a m o t n o ś c i ? A u t o r y t a t y w n i e w t y c h
kwestiach m o ż e w y p o w i a d a ć się tylko t e n m ę ż c z y z n a , k t ó r y osią¬
gną dojrzałość zaken.

O s t a t n i a z niedokończonych spraw, p r z e d k t ó r ą m o g ą s t a n ą ć

starsi ludzie, związana jest z p y t a n i e m : czy są j e s z c z e j a k i e ś rzeczy,
k t ó r e c h c ę albo m u s z ę z r o b i ć przed ś m i e r c i ą ? W i e l u m ę ż c z y z n , ma¬

j ą c d u ż o w o l n e g o czasu, będzie c h c i a ł o z a s p o k o i ć swoje p r a g n i e n i e

p o d r ó ż o w a n i a po świecie, oglądania n o w y c h miejsc i s p o t y k a n i a lu¬
dzi. I n n i b ę d ą s p ę d z a ć swój czas, lepiej poznając w n u k i albo i n n y c h
c z ł o n k ó w rodziny. Jeszcze i n n i b ę d ą czytać książki albo uczęsz¬
czać na zajęcia z historii, a r c h e o l o g i i , a s t r o n o m i i , teologii... Jeszcze
i n n i b ę d ą p o z n a w a ć wielkie d z i e ł a literatury światowej, c h o d z i ć d o

110

111

background image

t e a t r u , pisać, czy d o s k o n a l i ć u m i e j ę t n o ś ć u d e r z a n i a kijkiem golfo¬

w y m gry w kręgle.

N A P R A W I A J Ą C Z W I Ą Z K I

U w a ż a m , że j e d n ą z najważniejszych pozycji na grafiku starszego
c z ł o w i e k a jest o d p o w i e d ź na p y t a n i e : czy są w m o i m życiu j a k i e ś
n i e d o k o ń c z o n e sprawy, k t ó r e dotyczą m o i c h związków z i n n y m i
l u d ź m i ? W c i ą ż m o g ą i s t n i e ć j a k i e ś rzeczy, k t ó r e seniorzy m u s z ą
albo c h c ą p o w i e d z i e ć i n n y m , zwłaszcza najbliższym. C z a s e m , kiedy
u d z i e l a m o s t a t n i e g o n a m a s z c z e n i a l u d z i o m n a ł o ż u śmierci, j e d n ą
z rzeczy, której żałują najbardziej, jest t o , że ktoś u m a r ł , z a n i m mo¬
gli j e m u czy jej powiedzieć: „ k o c h a m cię", albo „ c h c ę ci podzięko¬
w a ć za wszystko, co mi d a ł e ś " . Ś m i e r ć mojego ojca a później mojej

m a t k i b y ł y t r u d n y m d o ś w i a d c z e n i e m dla c a ł e j naszej rodziny. Ale

j e d n a rzecz u c z y n i ł a obie straty łatwiejsze do zniesienia — to b y ł

fakt, że zdążyliśmy się p o ż e g n a ć z r o d z i c a m i , powiedzieć im nasze
kocham

i nasze dziękuję. N i e b y ł o spraw n i e d o k o ń c z o n y c h .

Być m o ż e s ą i n n e w a ż n e k o m u n i k a t y , j a k i e c h c e m y zostawić

n a s z y m bliskim: „ C h y b a nigdy n i e p o w i e d z i a ł e m ci tego, ale c h c ę ,
żebyś wiedział, że...

... coś, co p o w i e d z i a ł e ś przed laty, n a p r a w d ę mi p o m o g ł o " .
... b y ł e ś dla m n i e inspiracją".
... b y ł e ś j e d n y m z najlepszych nauczycieli, j a k i c h m i a ł e m " .
... zawsze b y ł e m z ciebie d u m n y i żałuję, że nigdy wcześniej ci

tego nie p o w i e d z i a ł e m " .

N i g d y nie jest za p ó ź n o , żeby powiedzieć t a k i e słowa l u d z i o m , na
k t ó r y m n a m z a l e ż y Ale i m wcześniej, t y m lepiej!

I n n a forma, j a k ą m o ż e przybrać rozwiązywanie spraw zwią¬

z a n y c h z relacjami, to dążenie do p o j e d n a n i a . Pisze H i c k s : „ M y ,
m ę ż c z y ź n i , w m ł o d o ś c i i w pierwszych d o j r z a ł y c h l a t a c h , potra¬
fimy n a p r a w d ę p o p s u ć nasze podstawowe związki z i n n y m i ludź¬
m i . Aby o s t a t n i e lata naszego życia p r z y n i o s ł y n a m z a d o w o l e n i e ,

p o w i n n i ś m y ze wszystkich sił starać się n a p r a w i ć związki zerwa¬
n e albo p o p s u t e w e wcześniejszych l a t a c h . Z a wszelką c e n ę należy

u t r z y m y w a ć i p o d s y c a ć d o b r e relacje z l u d ź m i " ( H i c k s 1993, 162).
To proste n a s t ę p s t w o tego, co powiedzieliśmy wcześniej: dla m꿬
czyzny 'ish oraz m ę ż c z y z n y zaken związki nabierają o wiele więk¬
szego z n a c z e n i a , p r o p o r c j o n a l n i e do tego, j a k maleje z n a c z e n i e rze¬
czy m a t e r i a l n y c h i sukcesów zawodowych.

M ó w i l i ś m y wcześniej u m i e j ę t n o ś c i p o g o d z e n i a się z b o l e s n y m i

w s p o m n i e n i a m i p o p r z e z w y b a c z e n i e t y m , którzy nas skrzywdzi¬

li albo rozczarowali. A teraz s p o g l ą d a m y na drugą s t r o n ę meda¬
lu, zadając kolejne p y t a n i e : czy jest ktoś, kogo ja p o w i n i e n e m po¬
prosić o w y b a c z e n i e ? D w a spośród d w u n a s t u kroków w progra¬
m i e dla a n o n i m o w y c h a l k o h o l i k ó w s ą u k i e r u n k o w a n e w ł a ś n i e n a
p o j e d n a n i u .

K r o k 8: Sporządziliśmy listę wszystkich osób, k t ó r e skrzywdzi¬

liśmy i c h c e m y wszystkim za to w y n a g r o d z i ć .

K r o k 9: W s z y s t k i m t y m l u d z i o m , gdy tylko b y ł o to możliwe,

w y n a g r o d z i l i ś m y szkody, z wyjątkiem t a k i c h przypadków,
w k t ó r y c h m o g ł o b y to skrzywdzić ich albo i n n y c h ludzi.

Te dwa k r o k i wymagają wielkiej odwagi, uczciwości i pokory. Nie¬
ł a t w o jest p r z y z n a ć , że nie m i e l i ś m y racji, że d z i a ł a l i ś m y w s p o s ó b
n i e m ą d r y i bez m i ł o ś c i , a n a s t ę p n i e p o p r o s i ć drugiego c z ł o w i e k a
o wybaczenie. Ale a l k o h o l i c y walczący z n a ł o g i e m powiedzą w a m ,

że to w ł a ś n i e te dwa k r o k i mają podstawowe z n a c z e n i e . Co więcej,
gdy j u ż to zrobią, czują się o c z y s z c z e n i i wolni od winy, k t ó r a t a k

d ł u g o ich n ę k a ł a .

N a s z a p o t r z e b a p r z e b a c z e n i a być m o ż e nie jest t a k dramatycz¬

n a , ale jest w n i e m n i e j s z y m s t o p n i u w a ż n a dla naszego d u c h o w e g o
rozwoju. Niewiele l u d z k i c h doświadczeń jest t a k b a r d z o w z n i o s ł y c h

j a k t o , gdy j e d e n c z ł o w i e k p o d c h o d z i do drugiego i m ó w i : „ N i e mia¬

ł e m racji w t y m , co p o w i e d z i a ł e m albo z r o b i ł e m . P r z e p r a s z a m i pro¬
szę cię o wybaczenie". N a l e ż y z w r ó c i ć uwagę, że taki b e z p o ś r e d n i
k o n t a k t nie zawsze jest możliwy albo k o n i e c z n y we wszystkich oko¬
l i c z n o ś c i a c h . K r o k 9 m ó w i o t y m , że wyjątki są możliwe wtedy, kie¬
dy prośba o p r z e b a c z e n i e albo naprawa szkód m o ż e wyrządzić wię¬
cej z ł a niż dobra. Ale w większości przypadków ludzie przyjmą t a k ą

112

113

background image

prośbę z życzliwością i c h ę t n i e udzielą p r z e b a c z e n i a . A nawet, jeśli
tego nie zrobią, to przynajmniej wiemy, że przyznaliśmy się do na¬
szego b ł ę d u . Postąpiliśmy w sposób odpowiedzialny.

S z u k a n i e p r z e b a c z e n i a to j e d e n z wielkich t e m a t ó w P i s m a

Świętego. W i ę k s z o ś ć z n a s p a m i ę t a historię o p o w r o c i e syna mar¬

n o t r a w n e g o do ojca. Identyfikujemy się z nią i j e s t e ś m y nią porusze¬
ni, p o n i e w a ż dotyka g ł ę b o k i e j ludzkiej potrzeby. K i e d y p o p e ł n i a m y
b ł ą d , c h c e m y wiedzieć, ż e d o s t a n i e m y j e s z c z e j e d n ą szansę.

W opowieści o synu m a r n o t r a w n y m to syn szuka ojcowskiego

p r z e b a c z e n i a . Ale co się dzieje, jeśli role się odwracają? Jeśli to oj¬

ciec — zaken szuka p r z e b a c z e n i a ? M a m y tego p r z y k ł a d w opowie¬
ści o A b r a h a m i e i I z m a e l u . Kiedy A b r a h a m nie m ó g ł s p ł o d z i ć syna

z Sarą, o n a p r z e k o n a ł a go, żeby z r o b i ł to z jej służącą, Hagar. Syn
A b r a h a m a i H a g a r o t r z y m a ł i m i ę I z m a e l . Ale p ó ź n i e j , kiedy Sara

z r o d z i ł a I z a a k a , p r z e s t a ł a się jej p o d o b a ć o b e c n o ś ć I z m a e l a i zażą¬

d a ł a , żeby A b r a h a m w y p ę d z i ł z d o m u jego i jego m a t k ę . Z a m i a s t
s t a n ą ć w ich o b r o n i e , A b r a h a m w y p ę d z i ł H a g a r i jej syna na pusty¬
nię (Rdz 21,8-21).

O t o j a k P a t r i c k A r n o l d k o m e n t u j ę t ę opowieść...

I w ten oto sposób Izmael stał się a w a n t u r n i k i e m i utrapieniem
swych p o b r a t y m c ó w (Rdz 16,12), mszcząc się za t o , co z r o b i ł mu

A b r a h a m , na wszystkich, których s p o t k a ł na pustyni P a r a n , gdzie

grasował w poszukiwaniu ł u p u . Jeśli porzucisz dziecko, o n o zawsze
każe k o m u ś za to z a p ł a c i ć . Nasze społeczeństwo w szalony sposób
produkuje t a k i c h desperados — porzuconych przez ojców, którzy,
z rozmaitych względów, nie mogą poradzić sobie z w ł a s n y m ojco¬

stwem i nigdy nie b ę d ą ojcami. I n n ą grupę stanowią m ł o d z i lu¬
dzie, którzy zostali o d r z u c e n i w sensie psychicznym; chociaż ich
ojcowie są o b e c n i w d o m u , p ł a c i ć na czas wszystkie r a c h u n k i , to

j e d n a k nie są o b e c n i d u c h e m . Ci mali i dzicy Izmaelowie, despe¬

racko pragnący o t r z y m a ć prawdziwą siłę ojcowską, zamiast niej

dostają n a m i a s t k i męskości. M ę s k o ś c i n a m i a r ę B r u d n e g o H a r -
ry'ego, C o n a n a czy R a m b o (Arnold 1991, 9 4 - 9 5 ) .

J a k b a r d z o pragnęlibyśmy, żeby opowieść biblijna s k o ń c z y ł a

się w i n n y sposób... C h c i e l i b y ś m y widzieć A b r a h a m a udającego się
na p o s z u k i w a n i e I z m a e l a , proszącego o w y b a c z e n i e . Życzylibyśmy

sobie gestu p o j e d n a n i a , p e ł n e g o m i ł o ś c i uścisku ojca i syna. Ale Bi¬

blia ukazuje n a m A b r a h a m a w c a ł y m j e g o c z ł o w i e c z e ń s t w i e : w j e g o
t c h ó r z o s t w i e i z m i e n n o ś c i , j a k również w jego s z l a c h e t n o ś c i i wy¬
t r w a ł o ś c i . W g r u n c i e rzeczy, p a t r i a r c h a jest b a r d z o p o d o b n y do
każdego z n a s .

R o b e r t H i c k s o p o w i a d a też z u p e ł n i e i n n ą h i s t o r i ę . Jest t o opo¬

wieść o J o h n i e , m ę ż c z y ź n i e , k t ó r y z a c z ą ł pić po 30 r o k u życia. Wsku¬

t e k r o z w o d u s t r a c i ł o n ż o n ę oraz dzieci. P r z e z n a s t ę p n e dwadzieścia
lat ż o n a s t a r a ł a się nie d o p u ś c i ć do j a k i c h k o l w i e k k o n t a k t ó w ojca
z d z i e ć m i . L e c z J o h n p r z e ż y ł d u c h o w e p r z e b u d z e n i e i o d k r y ł d o b r ą
n o w i n ę p o j e d n a n i a . P o j e d n a n i e z B o g i e m b y ł o pierwszym spośród

wielu kroków, j a k i e m u s i a ł podjąć, żeby o d b u d o w a ć swoje relacje

z p r z e s z ł o ś c i . Jego d o r o s ł y m d z i e c i o m wciąż n i e ł a t w o p r z y c h o d z i

z a a k c e p t o w a ć swego z m i e n i o n e g o ojca, ale m i m o to wytrwale pró¬
bują. Pozwalają mu być d z i a d k i e m dla swych dzieci, a te cieszą się
z j e g o o b e c n o ś c i . „ O n jest zaken w t y m sensie, że k o n c e n t r u j e się na
swych p i e r w o t n y c h związkach, próbuje n a p r a w i ć je oraz podtrzy¬
m a ć " (Hicks 1993,163-164).

N a o s t a t n i m etapie p o d r ó ż y m ę ż c z y z n a c h c e m i e ć m o ż l i w o ś ć

spojrzenia wstecz na swoje życie i c h c e o d c z u w a ć satysfakcję z tego,
co osiągnął. J e s t e m p r z e k o n a n y , że w wielkiej m i e r z e zależy to od

tego, czy u d a mu się w k o n s t r u k t y w n y s p o s ó b rozwiązać sprawy
n i e d o k o ń c z o n e , j a k i e k o l w i e k m o g ł y b y o n e być. C z y b y ł s k ł o n n y
zrezygnować ze swoich m a r z e ń z m ł o d o ś c i , albo je zmodyfikować?

C z y w r ó c i ł p a m i ę c i ą do swych b o l e s n y c h w s p o m n i e ń z p r z e s z ł o ś c i ,
czy ujrzał w n i c h p o z y t y w n e ś w i a t ł o i przebaczając t y m (wliczając
s a m e g o siebie), k t ó r z y spowodowali t e n ból? C z y wykorzystywał
swoją siłę, by dążyć do celów n i o s ą c y c h mu satysfakcję i by dzia¬
ł a ć dla d o b r a s p o ł e c z n o ś c i ? C z y p o d t r z y m u j e k o n t a k t y z l u d ź m i ,
którzy są dla niego w a ż n i , i czy stara się p o j e d n a ć z t y m i , k t ó r y c h
m ó g ł skrzywdzić? Jeśli tak, to c z ł o w i e k taki starzeje się z w d z i ę k i e m
i godnością. Jest prawdziwie biblijnym zaken, czyli m ę d r c e m . D l a

takiego m ę ż c z y z n y ś m i e r ć będzie o s t a t e c z n y m s p e ł n i e n i e m życia
p e ł n e g o z n a c z e n i a , przejściem d o p e ł n i życia w i e c z n e g o .

N i e m a lepszego s p o s o b u n a z a k o ń c z e n i e tego r o z d z i a ł u , niż

p r z y t o c z e n i e słów Syracha. T a k o zaken m ó w i biblijny m ę d r z e c . . .

114

115

background image

P o s t a r a się pilnie, by od s a m e g o r a n k a z w r ó c i ć się do P a n a , któ¬
ry go stworzył,

i p r z e d Najwyższego zaniesie swą p r o ś b ę .
O t w o r z y usta swe w m o d l i t w i e
i b ł a g a ć b ę d z i e za swoje grzechy.

Jeżeli P a n W i e l k i z e c h c e ,

n a p e ł n i g o d u c h e m r o z u m u ,

on zaś słowa m ą d r o ś c i swej j a k b y deszcz wyleje
i w m o d l i t w i e wychwalać Go będzie [... ]

W i e l u chwalić b ę d z i e jego r o z u m

i na wieki n i e będzie z a p o m n i a n y ,
nie zatrze się p a m i ę ć o n i m ,
a i m i ę j e g o żyć b ę d z i e z p o k o l e n i a w p o k o l e n i e .
M ą d r o ś ć jego o p o w i a d a ć b ę d ą narody,

a z g r o m a d z e n i e wychwalać go będzie.

Za życia zostawi i m i ę [większe] niż tysiąc [ i n n y c h ] ,

k t ó r e p o ś m i e r c i j e s z c z e w z r o ś n i e .

(Syr 39,5-6.9-11)

R O Z D Z I A Ł ÓSMY

NIEUSTANNY

ROZWÓJ DUCHOWY

Pierwszy r o z d z i a ł r o z p o c z y n a się od p y t a n i a : czy istnieje coś ta¬

kiego j a k męska duchowość (coś r ó ż n e g o od żeńskiej duchowości)?

P r z e z wiele lat u d z i e l a ł e m pytającym najlepszej z m o ż l i w y c h odpo¬

wiedzi: „ N i e j e s t e m pewien". A j e d n a k , zważywszy na moją definicję

duchowości j a k o ciągłego dążenia, by wzrastać w związku z Bogiem,

wydaje mi się t e r a z , że d u c h o w o ś ć p o w i n n a być j e d n a k o w a dla m꿬

czyzny i dla kobiety, przynajmniej w o d n i e s i e n i u do p o d s t a w o w y c h
celów i dążeń: m i ł o ś c i Boga, bliźniego i siebie s a m e g o . C h o d z i o t o ,

by w y p e ł n i a ć p l a n Boży, by d o s k o n a l i ć stworzenie i ł ą c z y ć wszyst¬

k i c h ludzi w j e d n ą wielką r o d z i n ę ; by o s t a t e c z n i e c a ł a ludzka rodzi¬
na i s t n i a ł a w j e d n o ś c i z B o g i e m w życiu w i e k u i s t y m . Ciągłe dążenie,
by rozwijać się w t a k i sposób, jest j e d n a k o w e dla o b u p ł c i .

Z drugiej s t r o n y — j a k sądzę — m ę ż c z y ź n i i k o b i e t y b ę d ą pod¬

c h o d z i ć do swojej d u c h o w o ś c i w o d m i e n n y sposób. Inaczej b ę d ą

ją przeżywać. W książce s t a r a ł e m się nie wyszczególniać t y c h róż¬

n i c . W o l a ł e m skorzystać z e s c h e m a t u R o b e r t a H i c k s a , o p a r t e g o n a
sześciu hebrajskich s ł o w a c h o d n o s z ą c y c h się do mężczyzny, o któ¬
rych dyskutowaliśmy. T o p o z w o l i ł o n a m z o b a c z y ć d u c h o w ą p o d r ó ż
m ę ż c z y z n y j a k o na serię e t a p ó w rozwojowych. K a ż d y z t y c h e t a p ó w
ukazuje, co z n a c z y być m ę ż c z y z n ą w d a n y m okresie życia, a j e d n o ¬
cześnie nie wyczerpuje wszystkich z n a c z e ń m ę s k o ś c i czy duchowo¬
ści. T a k i e ujęcie zwraca naszą uwagę na fakt, że t o , co charakteryzu¬

j e d w u d z i e s t o k i l k u l e t n i e g o m ę ż c z y z n ę , p r a w d o p o d o b n i e nie b ę d z i e

117

background image

j u ż d o m i n a n t ą w życiu c z ł o w i e k a , k t ó r y ma czterdzieści lat. M꿬

czyzna falliczny b ę d z i e m i a ł przed sobą i n n y zbiór celów i wyzwań,
niż m ę ż c z y z n a wojownik. T o dotyczy t a k ż e i n n y c h etapów.

J e d n o c z e ś n i e nie m o ż e m y sobie w y o b r a ż a ć , że każdy z e t a p ó w

p o d r ó ż y m o ż e być ściśle zdefiniowany. Są o n e związane z w i e k i e m ,
ale nie następują po sobie w sposób a u t o m a t y c z n y . M ę ż c z y z n a za¬

wsze będzie 'adam, czyli istotą stworzoną, szlachetną, lecz żyjącą ze

skazą, p o d d a n ą śmierci, o b d a r z o n ą p ł c i ą i o d n o s z ą c ą rany. Przynaj¬
m n i e j n i e k t ó r e z etapów, o j a k i c h mówiliśmy, w r a z z u p ł y w e m lat

b ę d ą w y m a g a ł y k o r e k t y albo p o n o w n e g o o p r a c o w a n i a . A c z a s e m
zdarzy się tak, że m ę ż c z y z n a utknie na j a k i m ś etapie. Myślę j e d n a k ,
że z a s a d n i c z o s c h e m a t t e n jest u ż y t e c z n y — opisuje t o , czego zwy¬
kle należy się spodziewać w r ó ż n y c h m o m e n t a c h naszej p o d r ó ż y
życia. G d y p o d r ó ż t a jest u d a n a , wówczas m ę ż c z y z n a c o r a z m n i e j
skupia się swoim d o ś w i a d c z e n i u seksualnym, na dążeniu do rywa¬
lizacji i s a m o z a d o w o l e n i a , bardziej troszczy się o ubogacające rela¬

cje, o poprawę b y t u ludzkiego i o w e w n ę t r z n ą p o g o d ę d u c h a .

C H R Y S T U S J A K O W Z O R Z E C M Ę S K O Ś C I

Na o s t a t n i c h s t r o n a c h swej książki, R o b e r t H i c k s stawia p y t a n i e , ja¬
kie często pojawia się p o d c z a s rekolekcji: „A j a k do tego wszystkiego
pasuje J e z u s ? " H i c k s o d p o w i a d a , że Jezus b a r d z o d o b r z e pasuje do
s c h e m a t u w t y m sensie, ż e O n jest w z o r e m z a c h o w a ń n a wszystkich
sześciu e t a p a c h drogi. W P i ś m i e Świętym czytamy: „ M a j ą c więc ar¬

c y k a p ł a n a wielkiego, który p r z e s z e d ł przez niebiosa, Jezusa, Syna
B o ż e g o , trwajmy m o c n o w w y z n a w a n i u wiary. N i e t a k i e g o b o w i e m
m a m y a r c y k a p ł a n a , który b y nie m ó g ł w s p ó ł c z u ć n a s z y m słabo¬
ś c i o m , lecz d o ś w i a d c z o n e g o we wszystkim na nasze p o d o b i e ń s t w o ,

z wyjątkiem g r z e c h u " ( H b r 4,14-15. I n n y fragment P i s m a Świętego

o d n o s i się do Jezusa j a k o do drugiego Człowieka — Adama (por.

1 K o r 15,47), wskazując na t o , że Jezus w p e ł n i u c z e s t n i c z y ł w na¬

szym c z ł o w i e c z e ń s t w i e . B y ł prawdziwie 'adam — t a k j a k my. Dlate¬

go w p e ł n i r o z u m i e sytuację każdego z nas.

P a m i ę t a j m y o t y m , że Jezus w p e ł n i d o ś w i a d c z a ł wszystkich fi¬

zycznych i e m o c j o n a l n y c h aspektów życia. Z n a ł g ł ó d , p r a g n i e n i e

i z m ę c z e n i e . On oraz j e g o r o d z i c e byli w y g n a ń c a m i i i m i g r a n t a m i

w o b c y m kraju — w Egipcie. D o ś w i a d c z y ł wrogości i o d r z u c e n i a

z e strony tych, k t ó r y m s t a r a ł się p o m ó c . C z ę s t o b y ł n i e w ł a ś c i w i e
r o z u m i a n y , nawet przez swoich uczniów. P o z n a ł b ó l z d r a d y ze stro¬
ny przyjaciela i strach przed n a d c h o d z ą c ą śmiercią. B y ł nawet do­
świadczany,

czyli kuszony — we wszystkim b y ł n a m p o d o b n y . Jeśli

m a m y p o w a ż n i e t r a k t o w a ć te słowa, to m u s i m y uwzględnić rów¬
n i e ż pokusę seksualną. Jezus b y ł t a k ż e zakar — m ę ż c z y z n ą seksu¬
a l n y m . C h o c i a ż p o d l e g a ł pokusie, nie zgrzeszył. T o jest z a s a d n i c z a
r ó ż n i c a p o m i ę d z y C h r y s t u s e m a n a m i . L e c z t o n i e oddziela G o o d
n a s . Jezus, p o d o b n i e j a k my, doświadcza p r ó b n a k a ż d y m etapie
męskiej p o d r ó ż y duchowej.

J a k o gibbor, Jezus wiele razy m u s i a ł korzystać ze swej energii

wojownika. „Walczył za prawdę — pisze H i c k s — o prawdziwe zna¬

c z e n i e Prawa i jego stosowanie, o w s p ó ł c z u c i e , sprawiedliwość, ze

względu na wolę swego Ojca. Jeśli p o t r z e b u j e m y w z o r c a d u c h o w e g o
wojownika, m o ż e m y d o s t r z e c d o s k o n a ł y p r z y k ł a d w życiu Chry¬

stusa" ( H i c k s 1993, 181).

Jezus w i e d z i a ł również, c z y m są z r a n i e n i a m ę ż c z y z n y enosh.

Jego m ę k a i ś m i e r ć to p r z y k ł a d y najbardziej d r a m a t y c z n e . L e c z być
m o ż e w ł a ś n i e w swoich d o ś w i a d c z e n i a c h klęski jest On do nas naj¬

bardziej p o d o b n y .

P e w n e g o dnia, gdy Jezus z d z i a ł a ł wiele z n a k ó w i d o k o n a ł wie¬

lu c u d ó w u l e c z e n i a ludzi, „nadeszli faryzeusze i zaczęli rozprawiać
z N i m , a c h c ą c wystawić Go na p r ó b ę , d o m a g a l i się od N i e g o z n a k u .

On zaś w e s t c h n ą ł g ł ę b o k o w duszy i r z e k ł : « C z e m u to p l e m i ę d o ­
m a g a się z n a k u ? » " ( M k 8,11-12). W tych s ł o w a c h m o ż e m y u s ł y s z e ć

z m ę c z e n i e oraz irytację Jezusa. T a k j a k b y c h c i a ł powiedzieć: „ C o

jeszcze m o g ę z r o b i ć , żeby was p r z e k o n a ć ? " .

I n n y m r a z e m Jezus n a p o m n i a ł uczniów: „Uważajcie, strzeżcie

się kwasu faryzeuszów i kwasu H e r o d a ! " O n i myśleli, że Jezus jest
n a n i c h zły, p o n i e w a ż z a p o m n i e l i wziąć c h l e b d o ł ó d k i . L e c z Jezus
m ó w i ł o w e w n ę t r z n e j postawie, o „kwasie faryzeuszy" (hipokryzja)
i o „kwasie" H e r o d a (światowe ambicje). P r z y p o m n i a ł i m , że potra¬
fił n a k a r m i ć t ł u m y g ł o d n y c h , r o z m n a ż a j ą c c h l e b , ale o wiele trud¬
niejszą rzeczą jest oświecenie u m y s ł ó w i n a w r ó c e n i e serc. D o t y c z y
t o t a k ż e serc s a m y c h a p o s t o ł ó w . S ł o w a Jezusa k o ń c z ą c e t ę s c e n ę ,

118

119

background image

w y m ó w i o n e ze s m u t k i e m i r o z c z a r o w a n i e m , b r z m i a ł y : „Jeszcze nie

r o z u m i e c i e ? " ( M k 8,14-21).

P e w n e g o d n i a Jezus m ó w i ł t ł u m o m o E u c h a r y s t i i . N a u c z a ł

ich, że b ę d ą musieli spożywać Jego c i a ł o i pić Jego krew, jeśli c h c ą
u c z e s t n i c z y ć w życiu d u c h o w y m . W z b u r z y ł o to wielu z j e g o słucha¬
czy. W rezultacie, c z y t a m y w Biblii, „wielu u c z n i ó w Jego w y c o f a ł o
się i j u ż z N i m nie c h o d z i ł o " (J 6 , 6 0 - 6 6 ) . To m u s i a ł o być dla Jezusa

b a r d z o b o l e s n e z r a n i e n i e .

N a w e t p o d c z a s Ostatniej W i e c z e r z y — relacjonuje św. Łukasz

— a p o s t o ł o w i e ciągłe sprzeczali się o t o , k t ó r y z n i c h jest najważ¬
niejszy. M o ż e m y n i e m a l słyszeć ból w głosie P a n a , gdy m ó w i : „Bra¬
cia, wciąż tego nie pojmujecie, prawda? T e n , k t ó r y jest prawdziwie

wielki, t o t e n , k t ó r y s ł u ż y p o z o s t a ł y m " (por. Ł k 2 2 , 2 4 - 2 7 ) .

N i e jest t r u d n o d o s t r z e c w d o r o s ł y m Jezusie u o s o b i e n i e biblij¬

nego i d e a ł u 'ish, w p e ł n i d o j r z a ł e g o , prawego mężczyzny. Najwy¬
raźniej objawia się to po z m a r t w y c h w s t a n i u C h r y s t u s a —- w i d z i m y
G o , j a k p o n o w n i e ł ą c z y się ze swoimi u c z n i a m i i dodaje im odwa¬
gi w t r u d n y m dla n i c h czasie ( Ł k 2 4 , 1 3 - 4 9 ) . P r z e d e wszystkim, On
k o n c e n t r u j e się na swojej misji. W p e w n y m sensie Jego misja j u ż
z o s t a ł a w y p e ł n i o n a : „[Ojcze] J a Ciebie o t o c z y ł e m c h w a ł ą n a ziemi
przez t o , że w y p e ł n i ł e m d z i e ł o [ n a u c z a n i e , pasja i ś m i e r ć ] , k t ó r e Mi
d a ł e ś do w y k o n a n i a " (J 17,4).

A j e d n o c z e ś n i e t r o s z c z y się o f o r m o w a n i e i u m a c n i a n i e swo¬

ich uczniów. Jest dla n i c h j a k m e n t o r , c h c e , aby k o n t y n u o w a l i oni
Jego misję aż do k o ń c a czasu. N a s t ę p n i e , b e z p o ś r e d n i o p r z e d wstą¬
p i e n i e m d o nieba, f o r m a l n i e wypowiada w o b e c n i c h p o l e c e n i e :

„ I d ź c i e więc i nauczajcie wszystkie narody. [... ] U c z c i e je zachowy¬

w a ć wszystko, co w a m p r z y k a z a ł e m . A o t o Ja j e s t e m z w a m i przez
wszystkie dni, aż do s k o ń c z e n i a świata" ( M t 28,19-20).

Ewangelie ukazują również Jezusa j a k o idealnego m ę ż c z y z n ę

zaken.

C h o c i a ż p r z e ż y ł niewiele p o n a d 30 lat, b y ł c z ł o w i e k i e m mą¬

d r y m p o n a d swój wiek. G d y m i a ł dwanaście lat, z n a l e z i o n o G o

w świątyni, gdzie „siedział m i ę d z y n a u c z y c i e l a m i , p r z y s ł u c h i w a ł

się im i z a d a w a ł p y t a n i a . Wszyscy zaś, którzy Go s ł u c h a l i , byli zdu¬
m i e n i bystrością Jego u m y s ł u i o d p o w i e d z i a m i " ( Ł k 2 , 4 6 - 4 7 ) . K i e d y
r o z p o c z ą ł swoją misję n a u c z a n i a , „ t ł u m y z d u m i e w a ł y się Jego na¬
uką. U c z y ł ich b o w i e m j a k t e n , k t ó r y m a w ł a d z ę " ( M t 7,28; M k 1,22;

Łk 4,32). G d y n a u c z a ł w swoim r o d z i n n y m N a z a r e c i e , Jego krajanie
mówili: „ S k ą d O n t o m a ? I c o z a m ą d r o ś ć , k t ó r a M u jest d a n a ? " ( M k
6,2). I n n y m r a z e m , k r ó t k o p r z e d Jego śmiercią, a r c y k a p ł a n i posła¬

li strażników, aby p o j m a l i Jezusa. K i e d y wrócili bez N i e g o , kapła¬
ni chcieli wiedzieć, dlaczego n i e p r z y p r o w a d z o n o Jezusa. S t r a ż n i c y
odpowiedzieli: „Nigdy jeszcze n i k t n i e p r z e m a w i a ł tak, j a k t e n czło¬

wiek p r z e m a w i a " (J 7,46). Nawet ci, którzy byli w r o g o nastawieni

do Jezusa, odczuwali siłę Jego m ą d r o ś c i . Co więcej, widzimy, że Je¬

zus — zaken, c h c e p o z o s t a w i ć t y m , k t ó r z y w N i e g o uwierzą, b o g a t e

dziedzictwo swego n a u c z a n i a i p r z y k ł a d . Idzie na ś m i e r ć i wie, że
n i e zostawia na t y m świecie ż a d n y c h n i e r o z w i ą z a n y c h spraw. Po¬

w i e r z y ł swoją m a t k ę u k o c h a n e m u u c z n i o w i (por. J 19,26-27), nawet

s t a r a ł się dać d o z r o z u m i e n i a Judaszowi, ż e m u p r z e b a c z y ł . M ó w i ł
do niego: „przyjacielu" (por. Mt 2 6 , 5 0 ) .

Kiedy z a s t a n a w i a m y się n a d życiem C h r y s t u s a , m o ż e m y zoba¬

czyć, j a k b a r d z o u c i e l e ś n i a ł O n sześć c e c h m ę s k o ś c i , k t ó r e rozważa¬

liśmy. J a k m ó w i H i c k s : „Jezus to g ł o s , j a k i e g o p o t r z e b u j e m y na każ¬

d y m etapie p o d r ó ż y przez życie, żeby wyjść z naszych j a s k i ń i podą¬

ż a ć n a p r z ó d . O n zawsze jest p r z e d n a m i , n i e z a l e ż n i e o d tego, gdzie

jesteśmy. M o ż e m y m u zaufać j a k o n a s z e m u p r z e w o d n i k o w i ( H i c k s

1993, 182-183). D o d a ł b y m również, że Jezus jest nie tylko n a s z y m

p r z e w o d n i k i e m , lecz r ó w n i e ż ź r ó d ł e m naszej siły. P r z e w o d n i k nie¬

wiele m o ż e n a m p o m ó c , jeśli j e s t e ś m y zbyt słabi lub zbyt z m ę c z e n i ,
by za n i m p o d ą ż a ć . S i ł a , j a k ą daje n a m Jezus — Jego ł a s k a — poma¬

ga n a m w naszej d r o d z e duchowej. N i e idziemy przecież w y ł ą c z n i e

o w ł a s n y c h s i ł a c h .

Teologia k a t o l i c k a zawsze p o s t r z e g a ł a rozwój d u c h o w y j a k o

p r o c e s dokonujący się w dialogu: Bóg daje c z ł o w i e k o w i swą ła¬
skę, a c z ł o w i e k na nią o d p o w i a d a . Na czym polega p r a c a c z ł o w i e k a

w t y m procesie? W j a k i sposób k o n t y n u u j e m y d u c h o w ą p o d r ó ż ?

K i l k a lat t e m u w y g ł o s i ł e m do m ę ż c z y z n p r z e m ó w i e n i e pod¬

czas rekolekcji pt. „ S z e ś c i o s t o p n i o w y p r o g r a m rozwoju duchowe¬

go". C a ł y p r o g r a m o p i e r a ł się na d w u n a s t o s t o p n i o w y m progra¬
m i e Stowarzyszenia AA. Ż a r t u j ą c , p o w i e d z i a ł e m m o i m współto¬

w a r z y s z o m , że mój p r o g r a m jest o p o ł o w ę łatwiejszy — s k ł a d a się

z 6 kroków. T e r a z n a t o m i a s t c h c i a ł b y m przedstawić p o p r a w i o n ą

wersję tego sześciostopniowego p r o g r a m u , w z b o g a c o n ą o p e w n e

120

121

background image

nowe spostrzeżenia. Inspiracją b y ł dla m n i e R u c h D o t r z y m u j ą c y c h
O b i e t n i c e . N i e w i e m zbyt d u ż o n a t e m a t tego r u c h u , ale p o d o b a m i
się jego k l u c z o w a k o n c e p c j a : j e d n ą z przyczyn w s p ó ł c z e s n e g o cha¬
osu jest t o , że t a k wielu m ę ż c z y z n n i e u s t a n n i e łamie o b i e t n i c e . Co
m o g ł o b y się wydarzyć, gdyby chrześcijanie, p r z e d e wszystkim m꿬

czyźni, zobowiązali się dotrzymywać o b i e t n i c ? G d y b y zobowiązali
się czcić Jezusa C h r y s t u s a p o p r z e z m o d l i t w ę i n a b o ż e ń s t w o , budo¬

w a ć twórcze relacje z i n n y m i m ę ż c z y z n a m i w o p a r c i u o wzajem¬

ne wsparcie, p r a k t y k o w a ć czystość m o r a l n ą i etyczną, b u d o w a ć sil¬
ne m a ł ż e ń s t w a i rodziny, wspierać misję l o k a l n e g o K o ś c i o ł a , prze¬
k r a c z a ć b a r i e r y rasowe i w y z n a n i o w e i w p ł y w a ć na świat m o c ą

Ewangelii?

P r z e d s t a w i o n e poniżej sześć k r o k ó w to nie tyle p r o g r a m , co

p r o c e s . Myśląc o p r o g r a m i e , widzę coś, co ma p o c z ą t e k i k o n i e c ;
a p r o c e s trwa ciągle. P o n a d t o te sześć k r o k ó w to nie są wydarze¬
nia j e d n o r a z o w e . M u s i m y j e p o w t a r z a ć przez c a ł e nasze życie. O n e
przenikają w z d ł u ż i wszerz wszystkie etapy rozwoju n a k r e ś l o n e
w p o p r z e d n i c h r o z d z i a ł a c h . Klasyczne s ł o w o , które trafnie określa
t o , co c h c ę przedstawić, to konwersja. D l a k a t o l i c k i c h chrześcijan

(w tej kwestii r ó ż n i m y się od chrześcijańskich f u n d a m e n t a l i s t ó w )

konwersja to nie p o j e d y n c z e w y d a r z e n i e , z m i e n i a j ą c e nagle c a ł e ży¬
cie, ale d ł u g o trwający p r o c e s . Św. P a w e ł m ó w i o t y m , j a k w a ż n e

jest, „by wszystko r o s ł o ku T e m u , k t ó r y jest G ł o w ą — ku Chrystu¬

sowi" ( E f 4,15). W czasie naszej p o d r ó ż y ku p e ł n i życia wiele razy
m u s i m y p o w t a r z a ć t y c h sześć kroków.

z m i a n ę tylko wtedy, kiedy w z n a c z ą c y m s t o p n i u doświadczą du¬
chowego n i e p o k o j u albo n i e z a d o w o l e n i a . M o g ą u ś w i a d a m i a ć to so¬
bie b a r d z o niejasno. C h o d z i mi o p o c z u c i e dyskomfortu, którego
nie m o ż n a z i g n o r o w a ć .

T a k i e o d c z u c i e zwykle kumuluje się w c z ł o w i e k u przez dłuż¬

szy czas, z a n i m stanie się w p e ł n i u ś w i a d o m i o n e . C z a s e m katali¬
z a t o r e m m o ż e stać się j a k a ś strata: z w o l n i e n i e z pracy, r o m a n s albo
przyjaźń, k t ó r e p r z y n i o s ł y r o z c z a r o w a n i e , n i e u d a n y projekt albo
p r o g r a m . P e w i e n w e t e r a n z W i e t n a m u w ł ó c z y ł się po kraju przez
kilka lat po wojnie. O p o w i a d a ł m i , że u ś w i a d o m i ł sobie swoją po¬

t r z e b ę Boga, kiedy któregoś d n i a m i a ł r z u c i ć m o n e t ą , żeby z d e c y d o ­

w a ć , c z y j e c h a ć d o M i c h i g a n czy d o Kalifornii.

C z a s e m t o n i e z a d o w o l e n i e jest bardziej subtelne: k r y t y c z n a

uwaga ze s t r o n y żony, dziecka czy przyjaciela; b o h a t e r filmu, z któ¬
r y m się u t o ż s a m i a m y , albo u s ł y s z a n e czy p r z e c z y t a n e i n f o r m a c j e
o k i m ś , k t o ucieleśnia nasze z a g u b i o n e ideały. Z a r y z y k o w a ł b y m na¬

wet stwierdzenie, że jeśli ktoś czyta tę książkę, to znaczy, że szuka
w życiu czegoś więcej.

P o c z u c i e n i e z a d o w o l e n i a nie zawsze rodzi się z negatywnego

doświadczenia. N i e k t ó r z y ludzie, j a k św. F r a n c i s z e k z Asyżu, odnaj¬
dują je w sukcesie czy radości. P e w n e g o d n i a zadają sobie p y t a n i e :
„ C z y to wszystko? Czy naprawdę w życiu c h o d z i tylko o t o ? " . Nie¬

zależnie od tego, j a k a jest przyczyna n i e z a d o w o l e n i a , gdy je przeży¬

wamy, t o w ł a ś n i e w t e d y j e s t e ś m y gotowi, żeby w y k o n a ć n a s t ę p n y

krok.

K R O K P I E R W S Z Y : P R Z Y Z N A Ć ,

Ż E P O T R Z E B N A N A M Z M I A N A

Pierwszy krok: „Przyznajemy, że j e s t e ś m y d u c h o w o n i e s p o k o j n i
i n i e z a d o w o l e n i z naszego życia". P o c z u c i e n i e p o k o j u i niezadowo¬

lenia z życia jest k o n i e c z n e , by rzeczywiście m ó c coś z m i e n i ć . Lu¬

dzie nie z m i e n i ą się, d o p ó k i n i e b ę d ą tego c h c i e ć . Ale co sprawia, że
c h c ą ? W większości p r z y p a d k ó w nie są to a r g u m e n t y , perswazja czy
nawet groźba kary — przynajmniej nie wtedy, gdy c h o d z i o kon¬

wersję duchową. W i e l o k r o t n i e s t w i e r d z i ł e m , że ludzie są gotowi na

K R O K D R U G I : D O S T R Z E C NOWĄ W I Z J Ę

K r o k drugi: „ D o s t r z e g a m y nową i lepszą wizję naszego życia".

Co robią m ę ż c z y ź n i ze swymi o d c z u c i a m i n i e p o k o j u i nieza¬

dowolenia? N i e k t ó r z y je negują, t ł u m i ą , albo w j a k i ś i n n y sposób
starają się je uciszyć. I n n i , n i e wiedząc, co mogliby z r o b i ć , po pro¬
stu znoszą je cierpliwie. J e d n a k ż e aby d u c h o w y p r o c e s m ó g ł dalej

t r w a ć , c z ł o w i e k m u s i otworzyć się na j a k ą ś alternatywę, j a k ą ś nową

wizję. W c z ł o w i e k u b u d z i się p r z e k o n a n i e , że m u s i istnieć j a k a ś lep¬

sza droga.

122

123

background image

Ź r ó d ł e m nowej wizji życia m o ż e być p r a k t y c z n i e wszędzie:

w P i ś m i e Świętym, w h o m i l i a c h , filmach, m u z y c e , w r o z m o w i e

z przyjacielem. W t a k i c h sytuacjach czujemy dotyk Boga. T e o l o d z y
nazywają to m o m e n t e m ł a s k i . C h o d z i o t o , by w y r a ź n i e uświado¬

m i ć sobie, że w życiu rzeczywiście istnieje coś więcej.

Książka The New Catholics p e ł n a jest o p o w i e ś c i przedstawia¬

j ą c y c h t e n drugi k r o k w p r o c e s i e p r z e m i a n y . J a m e s T h o m p s o n

o p o w i e d z i a ł , j a k j e g o życie w y m y k a ł o m u się s p o d k o n t r o l i . Po¬

t e m d o d a ł , ż e z n a l a z ł pierwszy p r z e b ł y s k n a d z i e i , gdy c z y t a ł opo¬
w i a d a n i a G r a h a m a G r e e n e a . P o raz pierwszy w życiu z r o z u m i a ł
z n a c z e n i e K r z y ż a : „ J e z u s C h r y s t u s u m a r ł nawet za najbardziej za¬
t w a r d z i a ł y c h grzeszników". D l a D a l e a Vree ź r ó d ł e m p r z e m i a n y
b y ł p r z y k ł a d c h r z e ś c i j a ń s k i c h p r z y j a c i ó ł , k t ó r y c h s p o t k a ł w Ber¬

linie W s c h o d n i m . D l a P e t e r a W e i s k e l a b y ł t o p r z y k ł a d r o d z i n y

c h r z e ś c i j a ń s k i e j , k t ó r a — j a k pisze — „w p e ł n i p r z e ż y w a ł a zarów¬
no o b o w i ą z e k j a k i r a d o ś ć . Ja s a m zawsze m y ś l a ł e m , że c z ł o w i e k
m u s i w y b r a ć j e d n o a l b o drugie, i a l b o być o b o w i ą z k o w y m chrze¬
ś c i j a n i n e m , albo szczęśliwym, n i e o d p o w i e d z i a l n y m p o g a n i n e m "

( 0 ' N e i l l 1987).

T e n drugi k r o k z a k ł a d a , że c z ł o w i e k aktywnie poszukuje nowej

ś w i a d o m o ś c i , albo przynajmniej jest na nią otwarty. P r z y p o m n i j m y
sobie t o , c o p o w i e d z i a ł e m wcześniej n a t e m a t relacji p o m i ę d z y ł a s k ą

Bożą a n a s z y m i w y s i ł k a m i m a j ą c y m i na celu rozwój duchowy. Mu¬
simy p a t r z e ć , s ł u c h a ć , czytać i m o d l i ć się. P o d o b n i e j a k n i e w i d o m y
m ę ż c z y z n a w Ewangelii, który — z a p y t a n y przez Jezusa — odpo¬

wiada, że c h c e widzieć (por. Łk 18,41). M u s i m y m o d l i ć się o ł a s k ę

nowej duchowej wizji.

K R O K T R Z E C I : D E C Y Z J A O Z M I A N I E

T r z e c i k r o k w t y m procesie: „ P o d e j m u j e m y ś w i a d o m ą decyzję, aby
z m i e n i ć nasz sposób myślenia i nasze z a c h o w a n i e z g o d n i e z naszą
n o w ą wizją".

N i e ma żadnej w a r t o ś c i fakt, że d o s t r z e g a m y nową możliwość,

jeśli nie r o b i m y n i c , by wcielić ją w życie. T e n k r o k jest t r u d n y , po¬

nieważ w n a t u r z e ludzkiej jest coś g ł ę b o k o ukrytego, co budzi w nas

o p ó r p r z e d z m i a n ą . Jest t a k i e p o w i e d z e n i e : lepsze jest z ł o z n a n e ,
niż n i e z n a n e . M o ż e m y być n i e z a d o w o l e n i z naszego życia, ale wie¬

my, że przynajmniej wszystko tu jest z n a n e . Jeśli d o k o n a m y zmiany,
m o ż e m y p o c z u ć się jeszcze gorzej. Albo b o i m y ceny, j a k ą przyjdzie
n a m z a p ł a c i ć , b y m ó c p o d ą ż a ć z a naszą n o w ą wizją. D l a t e g o r z a d k o

w s p o s ó b z d e c y d o w a n y i n a t y c h m i a s t o w y w y r z e k a m y się naszych

s c h e m a t ó w myślenia i d z i a ł a n i a . Zazwyczaj p r z e c h o d z i m y przez
d ł u g i okres z m a g a ń i o p o r u . N i e k i e d y stwierdzamy, że c e n a jest

zbyt wysoka, wycofujemy się i w r a c a m y do naszych wcześniejszych
przyzwyczajeń. Albo też m o ż e m y wytrwać w n a s z y m p r a g n i e n i u ,
by iść dalej.

T r z e c i k r o k t o p r z e d e wszystkim ś w i a d o m a decyzja. T o nie jest

coś, do czego zobowiązujemy się bez p r z e k o n a n i a — j a k do posta¬
n o w i e ń n o w o r o c z n y c h . W p e ł n i ś w i a d o m i ceny, j a k ą z a p ł a c i m y za

z m i a n ę , i wiedząc, co n a m grozi, jeśli z o s t a n i e m y w w y t a r t y c h kole¬
i n a c h , ś w i a d o m i e o p o w i a d a m y się z a z m i a n ą . T a z m i a n a zazwyczaj

dotyczy z a r ó w n o myślenia j a k i d z i a ł a n i a . A l k o h o l i c y rozumieją,

że ich p r o b l e m y są z a k o r z e n i o n e w t y m , co o n i nazywają zgniłym

myśleniem.

N a u c z y l i się korzystać z c a ł e g o zestawu a u t o d e s t r u k -

cyjnych i o p a r t y c h na o s z u k i w a n i u s a m y c h siebie s p o s o b ó w my¬
ślenia, k t ó r e prowadzą ich do kolejnego pijackiego ciągu: „ J e s t e m

w w i e l k i m stresie i potrzebuję kilku drinków, żeby się zrelaksować";

„Wszyscy tutaj piją i dobrze się bawią — dlaczego ja n i e m i a ł b y m

z r o b i ć tego samego?". P r o c e s w y c h o d z e n i a z n a ł o g u w dużej m i e r z e
polega na u c z e n i u się tego, j a k przeciwstawiać się t a k i m s p o s o b o m
m y ś l e n i a i zastąpić je s c h e m a t a m i myślowymi, k t ó r e prowadzą do
zdrowia i trzeźwości.

D l a tych, k t ó r z y dążą d o rozwoju d u c h o w e g o , t e n p r o c e s m a

podstawowe z n a c z e n i e . Ewangelia Jezusa C h r y s t u s a jest w ciągłej
opozycji w o b e c ewangelii naszej kultury, k t ó r a m ó w i , że dobre życie
polega na t y m , żeby p o s i a d a ć , k o n s u m o w a ć , bawić się i zwyciężać.
Co w t y m złego? N i c — gdyby nie t o , że cele te m o g ą p o c h ł o n ą ć n a s
c a ł k o w i c i e . Stają się u z a l e ż n i e n i e m , b e z w y t c h n i e n i a ciągną nas ku
sobie, a nasze życie t r a c i równowagę. A na k o ń c u czeka n a s rozcza¬
r o w a n i e . C z ę s t o , nawet n i e uświadamiając sobie tego, m i m o w o l n i e
absorbujemy tę k u l t u r o w ą ewangelię. D o r a s t a m y r a z e m z n a s z y m i

w ł a s n y m i f o r m a m i zgniłego myślenia:

124

125

background image

. „Jesteś n i c z y m , jeśli n i e masz "; „ K a ż d y oszukuje, więc...";

„ C i ę ż k o pracujesz, zasługujesz..."; „ P o c o t a k b a r d z o starać

się być o d p o w i e d z i a l n y m ? N i k t t a k nie robi...";

• „To n i e twój p r o b l e m , jeśli jacyś ludzie są g ł o d n i albo bez¬

d o m n i ; m a s z swoje w ł a s n e problemy...".

Kiedy o d k r y w a m y n o w ą wizję, stajemy przed w y z w a n i e m , żeby
p r z e a n a l i z o w a ć te m n i e j lub bardziej ś w i a d o m e z a ł o ż e n i a , by je od¬
r z u c i ć albo zmodyfikować.

N i e wystarczy j e d n a k , że p o z b ę d z i e m y się zgniłego myślenia.

T r z e c i k r o k w y m a g a od nas tego, żebyśmy z m i e n i l i r ó w n i e ż na¬
sze z a c h o w a n i e , b y ś m y żyli o d t ą d w h a r m o n i i z naszą n o w ą wizją.
T r z e b a podjąć ś w i a d o m e decyzje. B ę d ę s ł u c h a ć i n n y c h z większą
uwagą, z a n i m z a r z u c ę ich m o i m i o p i n i a m i ; b ę d ę z w r a c a ć większą

uwagę na ż o n ę , by w i e d z i e ć , kiedy potrzebuje chwili r o z m o w y ; b ę d ę
s p ę d z a ć więcej w o l n e g o czasu z d z i e ć m i ; przeciwstawię się w firmie
t e m u , co jest szkodliwe dla ludzi albo środowiska; p o ś w i ę c ę t r o c h ę

czasu na p r a c ę s p o ł e c z n ą w j a k i m ś projekcie na rzecz K o ś c i o ł a czy
s p o ł e c z n o ś c i . C z a s e m m o ż e się n a m wydawać się, że t a k i e decyzje
n i e mają większego z n a c z e n i a . N i e k i e d y j e d n a k m o g ą to być prze¬
ł o m o w e zmiany. To właściwie nie jest w a ż n e . Decyzja — czy prze¬
ł o m o w a , czy też n i e — ma skutek tylko i w y ł ą c z n i e w dłuższej per¬
spektywie naszej duchowej podróży.

W i d z ę w y r a ź n y związek p o m i ę d z y t y m t r z e c i m k r o k i e m a nie¬

k t ó r y m i h a s ł a m i R u c h u D o t r z y m u j ą c y c h O b i e t n i c . I c h t r z e c i a
o b i e t n i c a b r z m i : „ D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c zobowiązuje się prakty¬
kować czystość duchową, m o r a l n ą , etyczną i seksualną". I n t e n c j a

jest jasna... M ę ż c z y ź n i n a l e ż ą c y do r u c h u p o d d a l i obraz naszej kul¬

t u r y o c e n i e m o r a l n e j i stwierdzili, że jest to prawdziwa pustynia.

Są z d e t e r m i n o w a n i , by n a p r a w i a ć tę sytuację przez s t a ł ą p r a k t y k ę
czystości, k t ó r a , j a k sądzę, o z n a c z a m o r a l n ą prawość, życie w zgo¬
dzie z d z i e s i ę c i o m a p r z y k a z a n i a m i i e w a n g e l i c z n y m p r a w e m mi¬

ł o ś c i . J e d y n a d r o b n a r ó ż n i c a , j a k ą m ó g ł b y m wskazać, jest t a k a , ż e
nasz t r z e c i k r o k t o n i e jest j e d n o r a z o w e z o b o w i ą z a n i e , ale c a ł a seria

decyzji p o d e j m o w a n y c h w czasie c a ł e g o życia.

C z w a r t a o b i e t n i c a b r z m i : „ D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c zobowią¬

zuje się b u d o w a ć t r w a ł e relacje w m a ł ż e ń s t w i e i r o d z i n i e p o p r z e z

m i ł o ś ć , opiekę i w a r t o ś c i biblijne". I z n ó w n i e t r u d n o d o s t r z e c , co

jest f u n d a m e n t e m tej obietnicy. Ci m ę ż c z y ź n i znają wiele r o d z i n ,

k t ó r e r o z p a d ł y się, p o n i e w a ż m ę ż o w i e n i e byli z d o l n i stworzyć sil¬
n y c h związków i dbać o życie r o d z i n n e . Z b y t często wycofywali się
ze sceny życia d o m o w e g o , jeśli n i e fizycznie, to e m o c j o n a l n i e . Dla¬
tego D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c c h c ą n a p r a w i ć t e n b ł ą d .

R ę c e s a m e składają się do oklasków, gdy w i d z i m y t a k ą postawę.

M u s i m y j e d n a k wyjaśnić t o , co r o z u m i e m y , kiedy m ó w i m y : war¬
tości biblijne.

C z a s e m o d n o s z ę w r a ż e n i e , że D o t r z y m u j ą c y Obiet¬

n i c faworyzują taki m o d e l m a ł ż e ń s t w a i rodziny, k t ó r y ojca i m ę ż a
uznaje za najwyższy a u t o r y t e t o ś r o d e k kwestii p o d e j m o w a n y c h de¬
cyzji. I c h o c i a ż na pierwszy rzut oka wydaje się, że P i s m o Święte
p o p i e r a taką wizję (św. P a w e ł m ó w i w y r a ź n i e : „ Ż o n y niechaj b ę d ą

p o d d a n e swym m ę ż o m , j a k P a n u " ; E f 5,22), t o j e d n a k d o k ł a d n i e j s z e

w c z y t a n i e się w c a ł y t e n fragment prowadzi n a s do pełniejszej inter¬

pretacji. K l u c z do właściwego o d c z y t a n i a tego f r a g m e n t u znajdu¬

je się we wcześniejszym wersecie. Święty P a w e ł z w r a c a się do c a ł e j

w s p ó l n o t y chrześcijańskiej i m ó w i : „ B ą d ź c i e sobie wzajemnie pod¬

d a n i w bojaźni C h r y s t u s o w e j " ( E f 5,21). S a m C h r y s t u s często na¬

p o m i n a ł a p o s t o ł ó w , by nie dążyli do w ł a d z y i d o m i n a c j i n a d inny¬
m i : „ B o i Syn C z ł o w i e c z y nie przyszedł, aby Mu s ł u ż o n o , lecz żeby
s ł u ż y ć i dać swoje życie na o k u p za wielu" ( M k 10,45). Święty Pa¬

w e ł p r z y p o m i n a c h r z e ś c i j a n o m , że nie m o g ą prowadzić walk po¬

m i ę d z y sobą. Jeśli każdy będzie c h c i a ł robić wszystko po swojemu,
n i c nie z o s t a n i e z r o b i o n e . Królestwo B o ż e nie będzie w z r a s t a ć n a
z i e m i , a C i a ł o C h r y s t u s a będzie cierpieć z p o w o d u w e w n ę t r z n y c h
p o d z i a ł ó w . J a k z a r a d z i ć takiej sytuacji? Święty P a w e ł t ł u m a c z y , że

w i n n i ś m y być sobie w z a j e m n i e p o d d a n i , to z n a c z y gotowi poświę¬

cić część swoich p r a g n i e ń n a rzecz j e d n o ś c i C i a ł a C h r y s t u s o w e g o .

W kolejnych wersach św. P a w e ł m ó w i o tej zasadzie, pokazując

ją w k o n k r e t n e j rzeczywistości chrześcijańskiego m a ł ż e ń s t w a . Mę¬

żowie i ż o n y m u s z ą n a u c z y ć p o d d a w a ć się sobie nawzajem, co jest

w y r a z e m s z a c u n k u dla Chrystusa, dla p r z y m i e r z a , dla sakramen¬
talnej więzi w C h r y s t u s i e , k t ó r a jest s e r c e m m a ł ż e ń s t w a . W s ł o w a c h :

„ Ż o n y niechaj b ę d ą p o d d a n e swym m ę ż o m , j a k P a n u " św. P a w e ł

m ó w i n a m : „ K o b i e t y p o w i n n y być czasem gotowe poświęcić część
swej woli, swej w o l n o ś c i , na rzecz w z m o c n i e n i a więzi m a ł ż e ń s k i e j " .

126

127

background image

Święty P a w e ł t ł u m a c z y też, że ta relacja m u s i m i e ć w z a j e m n y cha¬
rakter. D o d a j e : „ M ę ż o w i e m i ł u j c i e żony, b o i C h r y s t u s u m i ł o w a ł
K o ś c i ó ł i w y d a ł za n i e g o s a m e g o siebie" ( E f 5,25). To znaczy: „Bądź¬
cie gotowi poświęcić c z a s e m część w ł a s n e j wygody, w ł a s n e j woli
albo z a i n t e r e s o w a ń n a rzecz w z m o c n i e n i a więzi m a ł ż e ń s k i e j " .

T o b a r d z o g ł ę b o k i s p o s ó b p a t r z e n i a n a m a ł ż e ń s t w o , p o n i e w a ż

c z ł o w i e k uznaje w takiej wizji C h r y s t u s a za c e n t r a l n y p u n k t związ¬

ku. T o C h r y s t u s m a w ł a d z ę , nawet n a d j e d n o s t k o w ą wolą k a ż d e g o
z p a r t n e r ó w . T e n pogląd silnie sprzeciwia się w s p ó ł c z e s n e j k u l t u r z e ,

z w ł a s z c z a w czasach, kiedy m o c n o p o d k r e ś l a się z n a c z e n i e indywi¬

d u a l n o ś c i i a u t o n o m i i j e d n o s t k i . C h r z e ś c i j a ń s k a wizja d o m a g a się
gotowości, by część tej i n d y w i d u a l n o ś c i oraz a u t o n o m i i p o ś w i ę c i ć
na rzecz b u d o w a n i a więzi m a ł ż e ń s k i e j . A u t o r biblijny wzywa mę¬
ż ó w i żony, aby tworzyli n o w y rodzaj p a r t n e r s t w a , szanując nawza¬

j e m swoją wyjątkowość i s w o b o d ę , żyjąc w c o r a z większej j e d n o ś c i

w Jezusie C h r y s t u s i e , zawsze stawiając go w c e n t r u m i zadając sobie

p y t a n i e : „ C z e g o c h c e od nas P a n ? J a k w tej sytuacji postąpić z g o d n i e
z p r a w e m m i ł o ś c i ? " .

D o ś ć s z e r o k o o m ó w i ł e m t e n t r z e c i k r o k p r o c e s u n a w r ó c e n i a ,

p o n i e w a ż u w a ż a m , że ma on podstawowe z n a c z e n i e . D o p ó k i nie za¬

c z n i e m y p o d e j m o w a ć k o n k r e t n y c h decyzji, aby poprawić nasz spo¬
sób myślenia i d z i a ł a n i a , d o p ó t y d u c h o w o ś ć p o z o s t a n i e c z y m ś na po¬
z i o m i e idei — będzie istnieć tylko w naszej głowie. M o ż e m y m i e ć do¬

b r e myśli i m ó w i ć p i ę k n e rzeczy, ale to nie będzie wywierać ż a d n e g o
w p ł y w u na nasze życie. Z drugiej strony, jeśli p o w a ż n i e t r a k t u j e m y

z a d a n i e p o d e j m o w a n i a decyzji i jeśli b ę d z i e m y to c z y n i ć z g o d n i e
z naszą duchowością, wówczas z r o z u m i e m y , że t r z y kolejne k r o k i
p r o c e s u są logiczną i n a t u r a l n ą k o n s e k w e n c j ą naszych wyborów.

K R O K C Z W A R T Y : C I Ą G Ł A S A M O K O N T R O L A

C z w a r t y k r o k m o ż n a wyrazić w t a k i o t o s p o s ó b : „ Z o b o w i ą z u j e m y
się do ciągłej, indywidualnej k o n t r o l i ; b ę d z i e m y się s t a r a ć skorygo¬

w a ć z ł e nawyki i zastąpić je d o b r y m i " .

W p e w n y m sensie t e n k r o k jest p r o s t y m r o z w i n i ę c i e m t r z e c h

pierwszych. Wzywa nas do ciągłej w e w n ę t r z n e j refleksji, zawsze,

gdy w e w n ą t r z czujemy n i e z a d o w o l e n i e , gdy d o s t r z e g a m y n o w ą wi¬
zję i p o d e j m u j e m y decyzję o z m i a n i e . W i e m j e d n a k z m o j e g o do¬
świadczenia, ż e n i e ł a t w o n a r z u c i ć sobie t a k ą dyscyplinę. J e s t e ś m y
zajęci naszą pracą, r o d z i n a m i , p r o j e k t a m i , n a s z y m i r o z r y w k a m i .

Zwykle n i e p o ś w i ę c a m y zbyt wiele czasu na z a s t a n a w i a n i e się n a d
t y m , co dzieje się w naszych duszach. S k u t k i e m tego żyjemy raczej
na p o w i e r z c h n i naszego jestestwa, a nie w jego g ł ę b i . S o k r a t e s czę¬
sto m ó w i ł o c e n i e , j a k ą p ł a c i m y z a p o w i e r z c h o w n o ś ć . N i e w a r t o żyć
życiem przez nas n i e p o z n a n y m .

W naszych c z a s a c h S t e p h e n C o v e y p r z y p o m i n a n a m o t y m , że

p o s i a d a m y n i e z w y k ł y dar, k t ó r y o d r ó ż n i a nas od zwierząt: to sa¬
m o ś w i a d o m o ś ć . Ta z d o l n o ś ć , m ó w i Covey, to „przyczyna, dla któ¬
rej c z ł o w i e k posiada w ł a d z ę n a d wszystkimi r z e c z a m i na świecie
i dzięki której m o ż e rozwijać się z p o k o l e n i a na pokolenie... Dzię¬

ki t e m u p o t r a f i m y t a k ż e w y r a b i a ć r ó ż n e nawyki i zrywać z n i m i "

( C o v e y 1990, 6 6 ) . A u t o r z a c h ę c a swoich czytelników, aby rozwija¬

li u m i e j ę t n o ś ć autorefleksji i by rozmyślali n a d swymi codzienny¬
m i d o ś w i a d c z e n i a m i . T o przyniesie wiele p o z y t y w n y c h skutków:

zwiększy naszą s a m o ś w i a d o m o ś ć , uwalniając n a s od podświado¬
m y c h z a ł o ż e ń i w e w n ę t r z n y c h przymusów, k t ó r e m o g ą p r o w a d z i ć
n a s d o n i e w ł a ś c i w y c h decyzji; p o m o ż e n a m r o z p o z n a ć , kiedy dzia¬
ł a m y w zgodzie ze swoimi w a r t o ś c i a m i , a kiedy w y ł ą c z n i e ze wzglę¬
du na k u l t u r o w e o c z e k i w a n i a s p o ł e c z e ń s t w a albo z p o t r z e b y zado¬

w o l e n i a i n n y c h ludzi; u m o ż l i w i n a m skorygowanie nawyków, k t ó r e

są szkodliwe.

W a l c z ą c y z n a ł o g i e m a l k o h o l i c y d a w n o j u ż odkryli w a r t o ś ć re¬

gularnej s a m o k o n t r o l i . C z w a r t y K r o k polega n a t y m , b y wyzbyć się
s t r a c h u i p r z e p r o w a d z i ć d o g ł ę b n ą m o r a l n ą o c e n ę s a m y c h siebie.
Jest to zwykle w y d a r z e n i e j e d n o r a z o w e , k t ó r e w y m a g a wielu go¬
d z i n s p ę d z o n y c h na szczerej a n a l i z i e s a m y c h siebie. Z kolei K r o k

Dziesiąty zobowiązuje ich do stałej k o n t r o l i i do uczciwego przy¬

z n a n i a się, gdy źle postępują w swym myśleniu albo d z i a ł a n i u . To

j e d y n y sposób, by a l k o h o l i c y n i e w p a d l i z n ó w w s c h e m a t przyzwy¬

czajeń, k t ó r e d o p r o w a d z i ł y ich do c h o r o b y i u z a l e ż n i e n i a .

J e s t e m g ł ę b o k o p r z e k o n a n y , ż e c o d z i e n n i e m u s i m y znajdować

o d r o b i n ę czasu na autorefleksję. P o d c z a s gdy r u c h AA skupia się

raczej na b ł ę d a c h i n e g a t y w n y c h z a c h o w a n i a c h , ja wierzę, że nasza

128

129

background image

c o d z i e n n a k o n t r o l a p o w i n n a o b e j m o w a ć z a r ó w n o p o z y t y w n e , j a k
i negatywne aspekty życia. C z ę ś c i ą mojej c o d z i e n n e j m o d l i t w y po¬

r a n n e j jest r o z w a ż a n i e w y d a r z e ń p o p r z e d n i e g o dnia. Kiedy widzę,
że p o s t ę p o w a ł e m w sposób odpowiedzialny i p e ł e n m i ł o ś c i , dzię¬
kuję B o g u i cieszę się p o z y t y w n y m o d c z u c i e m . A kiedy widzę, że
p o s t ę p o w a ł e m b e z m y ś l n i e , s a m o l u b n i e i nie k i e r o w a ł e m się m i ł o ¬

ścią, wówczas s t a r a m się z r o z u m i e ć , dlaczego t a k się s t a ł o , co m n ą
k i e r o w a ł o , w j a k i sposób z b o c z y ł e m z kursu, w j a k i sposób z o s t a ł
z a b u r z o n y mój sposób myślenia. P o t e m proszę Boga, żeby p o z w o l i ł

mi nauczyć się czegoś z tego doświadczenia i b y m n a s t ę p n y m r a z e m
lepiej p o r a d z i ł sobie w p o d o b n e j sytuacji. N a b r a ł e m p r z e k o n a n i a ,
ż e tego t y p u s a m o k o n t r o l a jest n i e z b ę d n a , jeśli m a m y k o n t y n u o w a ć

swój rozwój duchowy. M ó w i się c z a s e m , że stajemy się t y m , co spra¬

wia n a m przyjemność. Dawniej m ó w i ł o się, że należy u n i k a ć okazji

do grzechu. To znaczy, że jeśli stykamy się z l u d ź m i albo uczest¬
n i c z y m y w sytuacjach, k t ó r e popychają n a s w s t r o n ę z ł e g o zacho¬
wania, lub jeśli przyjmujemy do naszej ś w i a d o m o ś c i nieczyste idee,
wówczas sami s t a n i e m y się b e z b o ż n i . D a g H a m m a r s k j o l d , b y ł y se¬

k r e t a r z generalny O N Z , ujął to w następujący sposób:

N i e możesz igrać ze zwierzęciem tkwiącym w twoim wnętrzu, sa¬
m e m u nie stając się zwierzęciem. Nie możesz bawić się fałszem, nie
wyrzekając się swego prawa do prawdy, igrać z okrucieństwem, nie
tracąc swej wrażliwości u m y s ł u . Ten, kto c h c e m i e ć czysty ogró¬

dek, nie przeznacza jednej grządki na chwasty (cytowane w Covey,

1995).

Jeśli do swej ś w i a d o m o ś c i przyjmujemy dobre myśli, wówczas s a m i
stajemy się i s t o t a m i bardziej p o z y t y w n y m i i n i o s ą c y m i życiodajne
p r z e s ł a n i e .

T e myśli skłaniają m n i e , żeby powiedzieć kilka słów n a t e m a t

tego, co katolicy nazywają s a k r a m e n t e m p o j e d n a n i a . J e s t e m prze¬
konany, że C h r y s t u s d a ł n a m t e n s a k r a m e n t ze względu na swą em¬
patię, j a k ą rozwijał dzięki t e m u , że jest prawdziwym c z ł o w i e k i e m .

Ż e b y p o c z u ć , że j e s t e ś m y „ o c z y s z c z e n i " i że o t r z y m a l i ś m y przeba¬
c z e n i e , m u s i m y najpierw w y z n a ć swoje b ł ę d y i n n e m u człowieko¬
wi. Piąty K r o k w AA opiera się na tego typu psychologii: „Wobec

Boga, nas samych, oraz innej istoty ludzkiej, wyznajemy prawdziwą

n a t u r ę naszych uchybień". Wieli b a r m a n ó w oraz psychoterapeu¬

tów m o ż e potwierdzić t ę ludzką p o t r z e b ę . Jest j e d n a k p e w n a w a ż n a
rzecz... W ł a ś c i w i e każdy z nas m o ż e wysłuchać spowiedzi drugiego
c z ł o w i e k a . Lecz n i k t nie m o ż e dać d r u g i e m u c z ł o w i e k o w i poczucia

przebaczenia.

S ł u c h a j ą c y n a s m o g ą j e d y n i e powiedzieć n a m : „Rozu¬

m i e m twoje z a c h o w a n i e i akceptuję cię w t w o i m c z ł o w i e c z e ń s t w i e .
M o g ę dać ci pokutę w p o s t a c i m a n d a t u . Lecz jeśli c h c e s z p e w n o ś c i ,
że Bóg ci przebaczył, radzę ci, żebyś p o s z e d ł do k a p ł a n a " .

Nawet jeśli nie m a m y p o w a ż n y c h grzechów, d o b r z e jest dla na¬

szego duchowego rozwoju, jeśli kilka razy w r o k u przystępujemy
d o s a k r a m e n t u p o j e d n a n i a . T o p o m a g a n a m być l u d ź m i uczciwy¬

mi i s k r o m n y m i w o d n i e s i e n i u do s a m y c h siebie. N i e j e s t e ś m y n a d -
l u d ź m i p o z b a w i o n y m i wad; j e s t e ś m y u ł o m n i , r o z t a r g n i e n i , c z a s e m

wyrachowani... A j e d n o c z e ś n i e j e s t e ś m y o d k u p i o n y m i , ochrzczo¬

n y m i , u k o c h a n y m i s y n a m i Ojca, który zawsze jest gotów wylać na
n a s swoją m i ł o ś ć i m i ł o s i e r d z i e . S a k r a m e n t p o j e d n a n i a p o m a g a
n a m u z n a ć naszą prawdziwą t o ż s a m o ś ć i ją z a c h o w a ć .

W spowiedzi c h o d z i o coś więcej, niż w y p o w i e d z e n i e wszyst¬

k i c h g r z e c h ó w w e d ł u g wyuczonej f o r m u ł y : „ Z a p o m n i a ł e m mo¬
dlitw p r z e d p o s i ł k i e m ; p r z e k l i n a ł e m i z ł o r z e c z y ł e m ; m i a ł e m z ł e
myśli... " Bardziej d o j r z a ł e podejście do s a k r a m e n t u polega na

t y m , by zdać sobie sprawę z p e w n y c h p o d s t a w o w y c h postaw albo
s c h e m a t ó w z a c h o w a n i a , k t ó r e utrudniają nasz d u c h o w y rozwój.
Na p r z y k ł a d : „Ojcze, d o s t r z e g a m w sobie s k ł o n n o ś ć do lenistwa.
Przejawia się to w t y m , że obowiązki, o k t ó r e prosi m n i e ż o n a , cią¬

gle o d k ł a d a m na p ó ź n i e j . Albo denerwuję się, kiedy m o j e dzieci
proszą, ż e b y m p o ś w i ę c i ł im t r o c h ę czasu i uwagi". Albo i n a c z e j :

„Widzę w sobie c z ł o w i e k a , k t ó r y zawsze m u s i m i e ć rację. Reaguję

ze złością, kiedy ktoś, zwłaszcza jeśli c h o d z i o moją r o d z i n ę , kwe¬
stionuje moje p o m y s ł y albo d z i a ł a n i a " . C z a s e m p y t a m uczestni¬
ków rekolekcji: „Jeśli n i e wiesz, j a k i e są twoje grzeszne zachowa¬
n i a , zapytaj swoją ż o n ę albo d z i e c i ! " Kiedy w s a k r a m e n c i e pojed¬
n a n i a s k ł a d a m y p r z e d C h r y s t u s e m t e nasze s ł a b o ś c i , wówczas O n

m o ż e d o t k n ą ć ich swą ł a s k ą u l e c z e n i a i s t o p n i o w o uwolnić n a s
z ich niewoli.

130

1 3 1

background image

K R O K PIĄTY: R E G U L A R N A M O D L I T W A I M E D Y T A C J A

T e n k r o k p r a k t y c z n i e odzwierciedla j e d e n a s t y p u n k t p r o g r a m u
AA. M o j a wersja b r z m i : „ S t a r a m y się, p o p r z e z m o d l i t w ę i medyta¬

cję, p o p r a w i ć nasze ś w i a d o m e relacje z B o g i e m , m o d l ą c się o pozna¬
n i e Jego woli i o s i ł ę , by wcielać ją w życie".

C e n t r a l n y m p u n k t e m d u c h o w o ś c i jest nasza relacja z B o g i e m .

Wszelkie p r o g r a m y a l b o t e c h n i k i , j a k i e m o g l i b y ś m y wykorzystać,

są u ż y t e c z n e tylko wtedy, gdy rozwijają tę relację. J e d n ą z podstawo¬

wych p r a k t y k życia d u c h o w e g o jest m o d l i t w a . D l a c z e g o ? P o n i e w a ż

relacja rozwija się tylko wtedy, gdy z a c h o d z i k o m u n i k a c j a . Jeśli mó¬

wisz swojej ż o n i e , że chcesz u m o c n i ć wasz związek, ale nigdy z nią

n i e rozmawiasz, a n i n i e m a s z dla niej czasu, m o ż e s z być pewny, że

w k r ó t c e usłyszysz na swój t e m a t kilka n i e p o c h l e b n y c h słów. I b ę d ą

to u z a s a d n i o n e uwagi.

M o d l i t w a to p e w n a forma k o m u n i k a c j i . Lubię określać modli¬

twę j a k o akt, p o p r z e z który świadomie zwracamy uwagę na obec­
ność Boga wewnątrz nas lub obok nas.

Dwa kluczowe pojęcia t o :

obecność Boga

oraz świadomie zwracamy uwagę. Bóg n i e u s t a n n i e

zaprasza n a s , by żyć z N i m w relacji. To pierwszy k r o k na d r o d z e
rozwoju d u c h o w e g o . D r u g i k r o k to nasza o d p o w i e d ź na B o ż e za¬

proszenie. Ś w i a d o m i e przyjmujemy B o ż ą o b e c n o ś ć , o d p o w i a d a m y
na nią. Z a m y k a m y krąg. M o d l i m y się. N a s z a m o d l i t w a m o ż e przy¬

j ą ć r o z m a i t e formy. M o ż e m y wykorzystać z n a n e n a m modlitwy, j a k

n p . Ojcze Nasz albo któryś z psalmów. Ale m o ż e m y też p r z e m a w i a ć

do Boga n a s z y m i w ł a s n y m i s ł o w a m i , śpiewać pieśń, albo spokojnie
z a s t a n a w i a ć się n a d j a k i m ś s ł o w e m lub prawdą, k t ó r e z w r ó c i ł y na¬
szą uwagę. M o ż e m y po p r o s t u p o z o s t a ć w n i e m y m podziwie w o b e c

otaczającego nas M i s t e r i u m . To są p r z y k ł a d y r ó ż n y c h form modli¬

twy. W o b e c Boga m o ż e m y być t a k s a m o s w o b o d n i i otwarci, j a k
w o b e c przyjaciół. N i e m u s i m y upiększać naszych słów a n i starać

p o k a z a ć się z dobrej strony. Jeśli j e s t e ś m y z n i e c h ę c e n i , jeśli przepeł¬
nia nas żal, jeśli czujemy p o ż ą d a n i e , c i e r p i m y s a m o t n o ś ć , pragnie¬

my z e m s t y — m o ż e m y wszystko to wyrazić w m o d l i t w i e . Bóg i t a k
o t y m wie. P i s m o Święte p r z y p o m i n a n a m : „ N i e m a stworzenia,
k t ó r e by b y ł o przed N i m n i e w i d z i a l n e , p r z e c i w n i e , wszystko odkry¬
t e i o d s ł o n i ę t e jest p r z e d o c z a m i " Boga" ( H b r 4,13). Lecz r o z m o w a

z B o g i e m przynosi u l e c z e n i e , a nie o n i e ś m i e l a . A u t o r m ó w i dalej:

„ P r z y b l i ż m y się więc z ufnością do t r o n u ł a s k i , abyśmy o t r z y m a l i

m i ł o s i e r d z i e i znaleźli ł a s k ę dla [uzyskania] p o m o c y w stosownej
chwili" ( H b r 4,16).

S t a r a m się z a m i e n n i e używać s ł ó w modlitwa i medytacja, cho¬

ciaż — p o p a t r z y m y na n i e od strony t e c h n i c z n e j — mają o n e dwa
r ó ż n e z n a c z e n i a . M o ż e m y m e d y t o w a ć , czyli r o z ł a d o w y w a ć stres,
a nie być w relacji z B o g i e m . Pozwalamy, by nasze c i a ł o się zrelak¬

s o w a ł o , i k o n c e n t r u j e m y nasz u m y s ł na j a k i m ś słowie albo obra¬
zie. Aby z m i e n i ć tę p r a k t y k ę w m o d l i t w ę , m u s i m y użyć słowa albo
o b r a z u , k t ó r y d o p r o w a d z a n a s do s p o t k a n i a z B o g i e m . S ł o w o me¬
dytacja

jest r ó w n i e ż u ż y w a n e na o p i s a n i e p r a k t y k i c z y t a n i a P i s m a

Świętego lub i n n y c h tekstów i refleksji n a d n i m i . W czasie takiej

lektury s t a r a m y się z r o z u m i e ć Biblię w k o n t e k ś c i e naszego życia.

W k s i ę g a r n i a c h jest b a r d z o wiele książek zawierających k r ó t k i e m e ­

dytacje. M n i e w szczególny sposób intrygują Meditations for Men

Who Do TooMuch.

R e g u l a r n a m o d l i t w a jest też pierwszym p o s t a n o w i e n i e m w ru¬

c h u D o t r z y m u j ą c y c h O b i e t n i c : „ D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c zobowią¬

zuje się czcić Jezusa p o p r z e z uwielbienie, kult i p o s ł u s z e ń s t w o Jego

Słowu".

N i e m o g ę z a k o ń c z y ć tej części poświęconej m o d l i t w i e , nie mó¬

wiąc o i n n y m c h r z e ś c i j a ń s k i m s a k r a m e n c i e : o E u c h a r y s t i i . Kato¬

lików zawsze u c z o n o , że liturgia E u c h a r y s t i i , to najwyższa forma
modlitwy. J e d n a k j e d e n z p r o b l e m ó w polega na t y m , że zbyt wielu

katolików c h o d z i na n i e d z i e l n ą m s z ę tylko z p o c z u c i a obowiązku.

I d ą c na m s z ę świętą, spodziewają się niewiele i otrzymują niewie¬

le. Ale jest też wiele osób, k t ó r e p r z y c h o d z ą na E u c h a r y s t i ę przy¬
najmniej z niewielką nadzieją, że poczują w z r u s z e n i e , u n i e s i e n i e ,
i znajdą o d r o b i n ę odwagi, k t ó r a p o m o ż e im p r z e t r w a ć kolejny ty¬
dzień. To ludzie, o k t ó r y c h c h c ę tu powiedzieć.

C z y t a ł e m kiedyś c u d o w n ą książeczkę o . E u g e n e a W a l s h a pt.

The Ministry of the Celebrating Community.

W y w a r ł a o n a na m n i e

wielkie w r a ż e n i e i p o d d a ł a mi kilka p o m y s ł ó w , j a k w lepszy spo¬

sób przygotowywać E u c h a r y s t i ę . W a l s h p i s a ł do wszystkich wier¬
nych r e g u l a r n i e p r z y c h o d z ą c y c h n a mszę. Z a c z ą ł o d p y t a n i a : C z e g o
s p o d z i e w a m y się po E u c h a r y s t i i ? Jaki jest prawdziwy cel naszego

132

133

background image

s p o t k a n i a ? Jego odpowiedź: c h o d z i o t o , by d a ć k a ż d e m u możli¬

w o ś ć doświadczenia Boga. T o n a p r a w d ę z r o b i ł o n a m n i e w r a ż e n i e .
A n i j e d n e g o słowa o obowiązku czy ś m i e r t e l n y m g r z e c h u . Przycho¬

dzimy na M s z ę z p o w o d u g ł ę b o k i e g o p r a g n i e n i a : c h c e m y doświad¬
czyć Bożej o b e c n o ś c i — „Skosztujcie i z o b a c z c i e , j a k dobry jest P a n "

(Ps 34,9). To p o t w i e r d z a naszą definicję d u c h o w o ś c i , k t ó r a jest „cią¬

g ł y m d ą ż e n i e m i rozwijaniem naszej więzi z B o g i e m "

Ojciec W a l s h p r z y p o m i n a n a m , że p o m i ę d z y n a m i i B o g i e m za¬

c h o d z i d y n a m i c z n a relacja, k t ó r a ma dwa aspekty: po pierwsze, Bóg
n i e u s t a n n i e wyciąga do n a s rękę i zaprasza n a s , byśmy uczestniczyli

w Jego życiu, czyli w m i ł o ś c i ; po drugie, k a ż d y z n a s rozpaczliwie

szuka s p e ł n i e n i a w życiu. C e l e m liturgii jest w i ę c u z n a n i e i celebro¬

w a n i e Bożej o b e c n o ś c i , dającej nadzieję i z n a c z e n i e n a s z e m u życiu.

D o k o n u j e m y tego nie s a m i , ale w j e d n o ś c i z C h r y s t u s e m i z naszy¬

m i b r a ć m i oraz s i o s t r a m i z g r o m a d z o n y m i w o k ó ł s t o ł u P a ń s k i e g o .

Jeśli nasza o b e c n o ś ć na M s z y ma w j a k i k o l w i e k sposób w p ł y n ą ć

na nas d u c h o w o , m u s i m y zwrócić uwagę na t o , co dzieje się w o k ó ł
nas i w nas. J a k Bóg się objawia? Co m a m y z o b a c z y ć albo usłyszeć?

W j a k i sposób Bóg nas z a c h ę c a , u m a c n i a , ożywia? J a k i e stają przed

n a m i wyzwania? C z y m o ż e m y w i n n y m świetle p o p a t r z e ć na nie¬
z n o ś n e g o kolegę z pracy? Czy w t y m t y g o d n i u m o ż e m y powierzyć

P a n u nasze troski? G d y przystępujemy d o k o m u n i i , c o spodziewa¬
my się o t r z y m a ć od Chrystusa? C z y n a s z a wyciągnięta ręka rzeczy¬

wiście symbolizuje nasze g ł ę b o k i e p r a g n i e n i e Jezusa w n a s z y m ży¬

ciu? K a t o l i c y zawsze wierzyli, że E u c h a r y s t i a to uprzywilejowane
miejsce na s p o t k a n i e z B o g i e m . M u s i m y z d a ć sobie z tego dziedzic¬
twa sprawę i s p o w o d o w a ć , by s t a ł o się dla n a s rzeczywistością.

K R O K S Z Ó S T Y : W Y C I Ą G N Ą Ć R Ę K Ę D O I N N Y C H

Szósty i o s t a t n i k r o k na d r o d z e d u c h o w e g o rozwoju b r z m i : „ P o
przeżyciu d u c h o w e g o p r z e b u d z e n i a , s t a r a m y się p o d z i e l i ć z i n n y m i

t y m , c o znaleźliśmy".

T y m r a z e m inspiracją jest d w u n a s t y k r o k p r o g r a m u AA. Al¬

k o h o l i c y stwierdzili, że j e d n y m z najlepszych ś r o d k ó w wspo¬
magających ich u z d r o w i e n i e jest wyciągnięcie ręki do i n n y c h

u z a l e ż n i o n y c h , pójście do n i c h z dobrą nowiną, że r ó w n i e ż i n n i
m o g ą żyć w trzeźwości i zdrowiu. To w ł a ś n i e a l k o h o l i c y wychodzą¬
cy z n a ł o g u są w najlepszej sytuacji, by wyciągnąć rękę do i n n y c h
u z a l e ż n i o n y c h i p o m ó c im — znają ból, j a k r ó w n i e ż m e c h a n i z m y

negacji i o p o r u stosowane przez u z a l e ż n i o n y c h .

Pierwsze pięć k r o k ó w jest w w i ę k s z y m lub m n i e j s z y m s t o p n i u

u k i e r u n k o w a n e na naszą własną, w e w n ę t r z n ą konwersję i ducho¬

w e u m o c n i e n i e . N a t o m i a s t c e l e m o s t a t n i e g o k r o k u jest rozwinię¬

cie p o c z u c i a misji, d z i a ł a n i a na r z e c z i n n y c h ludzi oraz p o p r a w y
naszego środowiska s p o ł e c z n e g o . M o g l i ś m y wcześniej z o b a c z y ć ,

że jest to j e d n a z c e c h m ę ż c z y z n y d o j r z a ł e g o , m ę ż c z y z n y 'ish. T e n
k r o k naszego p r o g r a m u jest c z y m ś więcej, niż h a s ł e m p r o g r a m u

AA: rozwijając życie d u c h o w e , wyciągamy rękę n i e tylko do tych,
k t ó r y c h życie w y m k n ę ł o się spod k o n t r o l i , ale r ó w n i e ż do wielu in¬

n y c h osób, k t ó r e prowadzą d u c h o w e p o s z u k i w a n i a . N a s z e wysiłki
m o g ą skupiać się w o k ó ł K o ś c i o ł a i być u k i e r u n k o w a n e na szerszy
świat zewnętrzny.

Przyjrzyjmy się najpierw kwestii s ł u ż b y dla K o ś c i o ł a . Dotrzy¬

mujący O b i e t n i c ujmują to w t a k i sposób: „ D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c
zobowiązuje się wspierać misję K o ś c i o ł a i w aktywny sposób po¬
święcać mu swój czas oraz zasoby". J e d e n z aspektów, który p o d o b a
mi się u D o t r z y m u j ą c y c h O b i e t n i c , to fakt, że r u c h n i e odciąga m꿬
czyzn od ich l o k a l n y c h K o ś c i o ł ó w i nie prowadzi do j a k i c h ś oddziel¬
nych e l i t a r n y c h grup. P r z e c i w n i e , m ę ż c z y ź n i odnajdują swe miejsce

w lokalnej w s p ó l n o c i e o b o k k a p ł a n a . N i e u w a ż a m , że poszanowa¬

n i e dla k a p ł a n a o z n a c z a , iż m u s i m y zgadzać się z wszystkimi j e g o
p o g l ą d a m i i o p i n i a m i . Jeśli m a m y j a k i e ś wątpliwości, zawsze może¬
my je rozwiązać w d u c h u m i ł o ś c i i dialogu. A „ a k t y w n e o d d a w a n e
swego czasu i z a s o b ó w " staje się formą a u t e n t y c z n e j p o s ł u g i .

W chwili o b e c n e j świeccy k a t o l i c y stają się c o r a z bardziej świa¬

d o m i faktu, ż e K o ś c i ó ł potrzebuje ich u m i e j ę t n o ś c i oraz p o s ł u g i .
Z p e w n o ś c i ą j e d n ą z przyczyn tej nowej ś w i a d o m o ś c i jest drama¬

tyczny spadek ilości k a p ł a n ó w i z a k o n n i k ó w . C z a s e m k o n i e c z n o ś ć
prowadzi nas do p o n o w n e g o o d k r y c i a z a p o m n i a n y c h czy lekcewa¬
ż o n y c h prawd; w t y m p r z y p a d k u u ś w i a d o m i l i ś m y sobie ponow¬
n i e , ż e s ł u ż b a t o p o w o ł a n i e c a ł e g o K o ś c i o ł a , nie tylko biskupów,
księży i z a k o n n i k ó w . We w c z e s n y m K o ś c i e l e to b y ł o oczywiste.

134

135

background image

Święty P a w e ł p r z y p o m n i a ł w s p ó l n o t o m z R z y m u i K o r y n t u , że każ¬
d y c h r z e ś c i j a n i n m a j a k i ś dar, który m o ż e wykorzystać j a k o dar dla

całej wspólnoty (zob. Rz 12,3-8; 1 Kor 4,11).

O t o biblijne i t e o l o g i c z n e podstawy tego, co widzimy w Ko¬

ściele: m ę ż c z y ź n i są wyświęcani na d i a k o n ó w , przygotowywani do
p e ł n i e n i a funkcji lektorów, katechetów... W i e l u m ę ż c z y z n , k t ó r y c h
p o z n a ł e m , spełniają się wykonując te p o s ł u g i . Przygotowują się, by

P i s m o Święte czytać s t a r a n n i e , wcześniej m o d l ą się n a d t e k s t e m
czytania, zapoznają się z treścią, a p o t e m , w czasie liturgii, czyta¬

ją S ł o w o z m o c ą i p r z e k o n a n i e m . Podają l u d z i o m k o n s e k r o w a n y

chleb i w i n o , przynoszą E u c h a r y s t i ę o b ł o ż n i e c h o r y m , wysłuchują
ich, m o d l ą się z n i m i i w n o s z ą w ich życie t r o c h ę parafialnej tro¬
ski i z a i n t e r e s o w a n i a . P o d z i w i a m n i e k t ó r y c h k a t e c h e t ó w , którzy re¬
g u l a r n i e , tydzień po tygodniu, dają z siebie wszystko, by d z i e c i o m
p r z e k a z a ć p r a w d y wiary.

Ale to nie są j e d y n e formy p o s ł u g i . M a m do c z y n i e n i a z wie¬

l o m a m ę ż c z y z n a m i , którzy działają w r a d a c h i k o m i s j a c h parafial¬

nych. Wiedzą, że m o g ą w n i e ś ć coś p o z y t y w n e g o , c h o ć nie zawsze

jest t o d o c e n i a n e . N i e k t ó r e m a ł ż e ń s t w a pomagają k a p ł a n o m przy¬

gotowywać n a r z e c z o n y c h d o wspólnej drogi. D z i ś ż a d e n k a p ł a n nie

m o ż e myśleć, że posiada fachową w i e d z ę w każdej dziedzinie, któ¬
ra dotyczy życia parafii, i z p e w n o ś c i ą n i e m o ż e spodziewać się, że

wszystko z d o ł a z r o b i ć bez niczyjej p o m o c y . W s p a r c i e ze s t r o n y lu¬

dzi świeckich jest a b s o l u t n i e n i e z b ę d n e .

O p r ó c z tych bardziej w i d o c z n y c h p o s ł u g wielu m ę ż c z y z n pra¬

cuje w ukryciu: na p r z y k ł a d j a k o w o ź n i — ustawiając s t o ł y i k r z e s ł a
przed n a b o ż e ń s t w a m i , pracując z m ł o d z i e ż ą , pomagając w czasie

rekolekcji, obozów, zawodów sportowych. P o z a t y m jest wiele in¬
n y c h okazji, z k t ó r y c h nawet nie zdajemy sobie sprawy. Na p r z y k ł a d

często m ó w i się, że b a r m a n i poznają więcej p r o b l e m ó w ludzi niż

większość księży i psychiatrów. D l a c z e g o nie m o g l i b y ś m y n a u c z y ć

ludzi sztuki chrześcijańskiego słuchania i s ł u ż y ć t y m , którzy potrze¬
bują p o r o z m a w i a ć z k i m ś o wierze?

T e n szósty, misyjny k r o k d u c h o w e g o rozwoju nie m o ż e ogra¬

n i c z a ć się w y ł ą c z n i e do kościelnej d z i a ł a l n o ś c i . M u s i m y k i e r o w a ć
naszą t r o s k ę i d z i a ł a l n o ś ć w s t r o n ę szerszej a r e n y świata laickie¬
go, p o n i e w a ż t a m s p o t k a m y więcej osób. O s t a t n i p u n k t m a n i f e s t u

D o t r z y m u j ą c y c h O b i e t n i c b r z m i : „ D o t r z y m u j ą c y O b i e t n i c zobo¬

wiązuje się p r z e k s z t a ł c a ć świat, b ę d ą c p o s ł u s z n y m p r z y k a z a n i u

m i ł o ś c i Boga i bliźniego i n i o s ą c Ewangelię C h r y s t u s a i n n y m lu¬
d z i o m " . W c z e ś n i e j m ó w i l i ś m y o n i e k t ó r y c h s p o s o b a c h , dzięki któ¬
r y m m ę ż c z y ź n i m o g ą o d d z i a ł y w a ć na świat — dawać dobry przy¬

k ł a d , p o d e j m o w a ć o d p o w i e d z i a l n e decyzje d o t y c z ą c e swojej pracy,
u c z e s t n i c z y ć we w s p ó l n o t a c h na r z e c z p o p r a w y j a k o ś c i życia. W t e n
sposób j e s t e ś m y p o s ł u s z n i p r z y k a z a n i u m i ł o ś c i .

J e s t e m z b u d o w a n y szóstym z o b o w i ą z a n i e m D o t r z y m u j ą c y c h

O b i e t n i c , wykraczającym p o z a g r a n i c e rasowe i w y z n a n i o w e . O n o

u d o w a d n i a s i ł ę biblijnej j e d n o ś c i . M ę ż c z y ź n i są z a c h ę c a n i , aby co
m i e s i ą c s p o t k a ć się i p o r o z m a w i a ć p r z y n a j m n i e j z j e d n y m mężczy¬

z n ą n a l e ż ą c y m do innej rasy albo i n n e g o w y z n a n i a . W czasach, kie¬

dy t a k wielu p o ś r ó d nas grozi strach i u p r z e d z e n i e , t a k a postawa

jest z d e c y d o w a n ą i o d w a ż n ą p r ó b ą b u d o w a n i a j e d n o ś c i .

Osobiste d o ś w i a d c z e n i e w n i e z a p o m n i a n y s p o s ó b u ś w i a d o m i ł o

m i t ę zasadę. P e w n e g o s o b o t n i e g o p o p o ł u d n i a w r a c a ł e m d o d o m u
po M s z y Świętej. G d y tylko z j e c h a ł e m z a u t o s t r a d y i z a t r z y m a ł e m
się na ś w i a t ł a c h , silnik mojego s a m o c h o d u zgasł. B y ł p r z e g r z a n y
i n i e c h c i a ł p o n o w n i e zapalić. D z i e l n i c a D e t r o i t , w której się za¬

t r z y m a ł e m , z n a n a b y ł a z p r z e s t ę p c z o ś c i , dlatego b y ł e m p e ł e n obaw.

G d y tylko w y s z e d ł e m z s a m o c h o d u , żeby p o s z u k a ć p o m o c y n a
stacji serwisowej, z a m o i m s a m o c h o d e m z a p a r k o w a ł c z a r n o s k ó r y
m ę ż c z y z n a . W y s i a d ł ze swojego s a m o c h o d u i z a p y t a ł , czy m o ż e mi

p o m ó c . Szybko z d i a g n o z o w a ł p r o b l e m i p o s z e d ł w górę ulicy, żeby

k u p i ć p ł y n c h ł o d z ą c y . W l a ł g o d o c h ł o d n i c y i w t e d y m o g l i ś m y j u ż

u r u c h o m i ć silnik. N a s t ę p n i e z a p r o p o n o w a ł , ż e będzie towarzyszyć
mi w d r o d z e do d o m u . Kiedy d o t a r l i ś m y bez ż a d n y c h problemów,
c h c i a ł e m z a p ł a c i ć m u z a p ł y n c h ł o d z ą c y i z a j e g o p o m o c . Ale o n od­
m ó w i ł : „ P o s ł u c h a j — p o w i e d z i a ł — jesteś sługą B o ż y m i to przywilej

m ó c s ł u ż y ć ci p o m o c ą " . B y ł e m p o r u s z o n y i p r z e p e ł n i o n y wdzięcz¬
n o ś c i ą z p o w o d u d o b r o c i tego człowieka. O b i e c a ł e m , że b ę d ę się za
niego m o d l i ć i z a p y t a ł e m go o imię. „ M a m na i m i ę M a r v i n — odpo¬

w i e d z i a ł — proszę, p o m ó d l się r ó w n i e ż za moją r o d z i n ę " .

G d z i e k o l w i e k jesteś, M a r v i n i e , n i e c h Bóg cię b ł o g o s ł a w i . N i e

tylko p o m o g ł e ś mi w p o t r z e b i e , ale b y ł e ś dla m n i e C h r y s t u s e m . Da¬
ł e ś m i p i ę k n ą lekcję „ p r z e k r a c z a n i a g r a n i c rasowych".

136

137

background image

A co p o w i e m y o p o l e c e n i u , k t ó r e Jezus d a ł swoim u c z n i o m

p r z e d w s t ą p i e n i e m do nieba? Jezus w y r a ź n i e do z r o z u m i e n i a , że

K o ś c i ó ł nie istnieje tylko dla siebie s a m e g o , lecz ma misję, ma swój
cel. C h r y s t u s m ó w i ł , że historia Jego życia, ś m i e r c i i zmartwych¬

w s t a n i a to D o b r a N o w i n a . N i e m o ż e m y pozwolić, by o niej zapo¬

m n i a n o . M u s i p o z o s t a ć żywa. G ł o ś c i e j ą c a ł e m u światu a ż d o koń¬
c a czasu (por. M t 2 8 , 1 8 - 2 0 ; M k 16,15-16). T o z o b o w i ą z a n i e d o t y c z y
n i e tylko z w i e r z c h n i k ó w K o ś c i o ł a , ale r ó w n i e ż k a ż d e g o z nas. N i e

jest t a j e m n i c ą , że na świecie żyją m i l i o n y ludzi, k t ó r z y mają zni¬

k o m ą albo zerową w i e d z ę n a t e m a t Jezusa C h r y s t u s a . Albo, nawet

jeśli Go znają, nie w n o s i to p r a k t y c z n i e n i c w ich życie. N i e do¬

świadczają Jego o b e c n o ś c i j a k o bliskości Przyjaciela, Zbawiciela,

j a k o ź r ó d ł o siły.

W o s t a t n i m czasie papież i a m e r y k a ń s c y biskupi wzywają n a s ,

żebyśmy ewangelizowali nasz świat. My, katolicy, z a s a d n i c z o nie
przywykliśmy d o s ł u c h a n i a t a k i c h słów. Być m o ż e n i e przyjmujemy

ich, p o n i e w a ż z b y t n i o p r z y p o m i n a j ą n a m ewangelizatorów z tele¬

wizji albo ludzi, którzy pukają do naszych drzwi i pytają, czy wiemy,

że j e s t e ś m y zbawieni. S ł o w o „ewangelizować" p r z e r a ż a nas, ponie¬
waż myślimy, że p o w i n n i ś m y c h o d z i ć od drzwi do drzwi i prze¬

k o n y w a ć wszystkich, żeby zostali k a t o l i k a m i . N i e ! Ewangelizacja

w ujęciu k a t o l i c k i m jest o wiele prostsza i g ł ę b s z a z a r a z e m . Jeste¬

śmy p o s ł a n i do ludzi t a k i c h samych, j a k my: t r o s z c z ą się o n i o zdro¬

wie, o obraz siebie, związki z i n n y m i , p r a c ę , r o d z i n ę i t o , co dzieje

się p o śmierci. K r ó t k o m ó w i ą c , prowadzą d u c h o w e p o s z u k i w a n i a ,

c h o ć m o g ą sobie tego nie u ś w i a d a m i a ć .

Ewangelizacja w rzeczywistości r o z p o c z y n a się nie od mówie¬

n i a , ale od s ł u c h a n i a . Z a s t a n ó w c i e się n a d t a k ą scenką... To sytu¬
acja, k t ó r a m o ż e m i e ć miejsce p o d c z a s r o z m o w y telefonicznej, przy

stole k u c h e n n y m , w szkole albo w pracy, w s a m o c h o d z i e , w kręgiel¬
ni a l b o w b a r z e , na p o l u golfowym, albo w szatni... K t o ś z a c z y n a
m ó w i ć o j a k i m ś swoim p r o b l e m i e . Z a m i a s t p o d s u w a ć szybko j a k ą ś

r a d ę albo m ó w i ć : „pomyśl o p t y m i s t y c z n i e " , z a c z y n a s z w s ł u c h i w a ć
się w t o , co i n n y c z ł o w i e k ma ci do p o w i e d z e n i a . C z a s e m tylko prze¬
rywasz o k a z j o n a l n y m p y t a n i e m , żeby dowiedzieć się więcej. Dopie¬

ro wtedy, gdy on czy o n a s k o ń c z y m ó w i ć , oferujesz j a k ą ś radę albo
s ł o w o pociechy. A n a s t ę p n i e mówisz: „Wiesz, kiedyś p r z y d a r z y ł o

mi się coś p o d o b n e g o . I w t e d y najbardziej p o m o g ł a mi moja wiara

w Boga". P o t e m k r ó t k o opisujesz t o , co p r z y d a r z y ł o się tobie. I mó¬
wisz: „ M o ż e c h c i a ł b y ś mi p o w i e d z i e ć t r o c h ę więcej o t y m , j a k i e Bóg

ma z n a c z e n i e w t w o i m życiu?". Albo: „ C z y kiedykolwiek m o d l ą c
się, r o z m a w i a ł e ś o t y m z B o g i e m ? " .

W t y m m o m e n c i e przenosisz r o z m o w ę n a p o z i o m duchowy.

W z a l e ż n o ś c i od tego, co powie druga osoba, będziesz m ó g ł konty¬

n u o w a ć dialog. A jeśli twój r o z m ó w c a c h c e p r z e r w a ć dyskusję — to

też jest w p o r z ą d k u . W takiej sytuacji n i k t n i e przegrywa. Jeśli dru¬
ga o s o b a jest g ł ę b o k o wierząca, d a ł e ś jej d u c h o w ą z a c h ę t ę . Jeśli za¬
m y k a się na wiarę, przynajmniej w y s ł u c h a ł e ś uważnie i d a ł e ś do
myślenia. A jeśli ta o s o b a nie n a l e ż y do K o ś c i o ł a , a jest na d r o d z e
d u c h o w e g o p o s z u k i w a n i a , d o t k n ą ł e ś tego, c o o d dawna b y ł o tłu¬

m i o n e — t ę s k n o t y za B o g i e m i wspólnotą. Jeśli pojawia się zain¬
t e r e s o w a n i e , m o ż e s z wyjść z z a p r o s z e n i e m : „ C z y c h c i a ł b y ś jeszcze
kiedyś p o r o z m a w i a ć ? " . „ M a m d o b r ą książkę, k t ó r a m o g ł a b y c i p o ­

m ó c " . „ T w o r z y m y grupę, k t ó r a raz w t y g o d n i u spotyka się, by c z y t a ć

Biblię; c h c i a ł b y ś d o ł ą c z y ć d o n a s w p r z y s z ł y m tygodniu?". „ Z n a m

księdza, z k t ó r y m m ó g ł b y ś p o r o z m a w i a ć o n i e k t ó r y c h kwestiach,

j a k i e poruszyłeś". P i ę k n o t a k i c h sytuacji polega na t y m , że więk¬

szość ludzi n i e widzi w t a k i c h p y t a n i a c h p r z y m u s u a n i z a g r o ż e n i a .

P r z e z o s t a t n i e kilka lat z a j m o w a ł e m się n a u c z a n i e m i ćwicze¬

n i a m i w zakresie takiej w ł a ś n i e ewangelizacji w cztery oczy. C h c i a ł ¬

b y m , abyście m o g l i z o b a c z y ć e n t u z j a z m ludzi, gdy rozwijają w sobie
te u m i e j ę t n o ś c i i nabywają p r z e ś w i a d c z e n i e o swej z d o l n o ś c i do słu¬

c h a n i a i n n y c h i dzielenia się z n i m i swoimi w ł a s n y m i doświadcze¬

n i a m i p o s z u k i w a n i a i odnajdywania śladów Bożej o b e c n o ś c i w ich
życiu.

Sześciu n a s z k i c o w a n y c h powyżej k r o k ó w n i e należy t r a k t o w a ć

j a k o sztywnego s c h e m a t u . K o l e j n o ś ć p o s z c z e g ó l n y c h k r o k ó w m o ż e

być i n n a . Ale każdy z n i c h jest w a ż n y w naszej duchowej podró¬
ży. C z a s e m b ę d z i e m y musieli z w r ó c i ć uwagę na n i e z a d o w o l e n i e , ja¬
kie u siebie dostrzegamy, i być g o t o w y m i , aby usłyszeć w e z w a n i e
i iść w n o w y m k i e r u n k u . I n n y m r a z e m b ę d z i e m y musieli podjąć
decyzję i z r o b i m y to w świetle n a s z y c h d u c h o w y c h w a r t o ś c i . A jesz¬
cze i n n y m r a z e m b ę d z i e m y wiedzieli, ż e n a d s z e d ł czas n a k o n t r o l ę
i rewizję naszego życia, p o n i e w a ż zauważymy, że n i e k t ó r e w a r t o ś c i

138

139

background image

z g u b i ł y się gdzieś w naszej ś w i a d o m o ś c i . I wreszcie przyjdzie też
piąty i szósty k r o k — b ę d z i e m y s p ę d z a ć więcej czasu na m o d l i t w i e
i medytacji oraz p o d e j m i e m y misję, aby B o ż ą m i ł o ś ć i u z d r o w i e n i e

o d N i e g o p ł y n ą c e u c z y n i ć rzeczywistością naszego zakątka świata
i każdego naszego d n i a .

C h c i a ł b y m jeszcze raz p o w t ó r z y ć t o , c o p o w i e d z i a ł e m wcze¬

śniej w p r z e d m o w i e książki. P o d r ó ż d u c h o w a mężczyzny, któ¬
r ą o p i s a ł e m , m o ż e o k a z a ć się c z y m ś bliskim wszystkim l u d z i o m .
Zresztą, sześć hebrajskich słów, o k t ó r y c h mówiliśmy, m o ż n a zasto¬
sować t a k ż e w o d n i e s i e n i u do d u c h o w y c h p r o c e s ó w kobiet: do ich
seksualności, p o t r z e b y walki z p r z e c i w n o ś c i a m i losu i ze zranienia¬
m i . R ó w n i e ż k o b i e t y rozwijają się d u c h o w o , stają się c o r a z bardziej
d o j r z a ł e i wraz z u p ł y w e m lat osiągają m ą d r o ś ć . J a k p o w i e d z i a ł e m

w pierwszym rozdziale, p o r ó w n a n i e t y c h d w ó c h ścieżek ducho¬
wych s t a n o w i ł o b y fascynujący projekt badawczy.

J e s t e m zadowolony, że m o g ę ofiarować czytelnikowi m o j e oso¬

biste refleksje. Pisząc j e , m y ś l a ł e m o wielu m ę ż c z y z n a c h , k t ó r y c h
p o z n a ł e m , j a k r ó w n i e ż o wielu i n n y c h , k t ó r y c h nie z n a m , a którzy
w swoim życiu szukają sposobów, by rozwijać się d u c h o w o . B ę d z i e

dla m n i e wielką nagrodą, jeśli ta książka przyniesie im j a k ą k o l w i e k

p o m o c w tych p o s z u k i w a n i a c h .

Bibliografia

Arnold, Patrick, S J 1 9 9 1 . Wildmen, Warriors andKings*

Barbeau, Clayton.1982. Delivering theMak*

Becker, Ernest. 1975. The Denial of Death.

Bly, Robert. 1990. Iron John.*
Cole, Edwin Louis. 1992. On Becoming a Real Man. *

Covey, Stephen. 1990. Seven Habits of Highly Effective People.
Goble, Frank G. 1970. The Third Force: The Psychology of Abraham

Maslow.

Erikson, Erik. 1959. „Identity a n d t h e Life C y c l e " [w:] Psychological Is-

sues

(Vol. 1, nr 1).

Habig, M a r i o n , O F M , wyd. 1973. "Legend of Perugia" [w:] St. Francis of

Assisi: Omnibus ofSources.

Hays, Edward M. 1979. Prayersfor the Domestic Church: A Handbook

ofWorship in the Home.

Hicks, Robert. 1993. The Masculine Journey.*
H o a r e , Liam. 1995. „Sabbath: T i m e Out to Cultivate t h e H e a r t " [w:]

Priestly People.

Keen, Sam. 1991. Fire in theBelly.*
Kurtz, Ernest i K e t c h a m K a t h e r i n e . 1992. The Spirituality oflmperfec-

tion: Modern Wisdomfrom Classic Stories.

Lazaar, J o n a t h o n . 1992. Meditations for Men Who Do Too Much.
Levinson, Daniel. 1978. TheSeasons ofaMansLife*
May, Gerald. 1988. Addiction and Grace.

May, Rollo. 1969. Love and Will.
M c G a n n , J o h n . 1996. „Celebrate G o d ' s Gift of Sexuality" [w:] Crux.

Moore, Robert. 1990. King, Warrior, Magician, Lover*

N o u w e n , H e n r i . 1971. Creative Ministry.
0 ' N e i l l , D a n i e l W., wyd. 1987. The New Catholics.
Pable M a r t i n , O F M Cap. 1988. A Man and His God*

141

background image

Peck, M. Scott. 1978. The Road Less Traveled: A New Psychology ojLove,

Traditional Values, and Spiritual Growth.

Rohr, Richard, O F M . 1993. The WildMans Journey*
Sellner, Edward. 1995. Father and Son.*
Siegel, Bernie. 1993. How to Live Between Office Visits.
Smedes, Lewis. 1993. Shame and Grace.

Thompson, Keith, wyd. 1991. To Be a Man: In Search of the Deep

Masculine*

Trueblood, Elton. 1948. Alternative to Futility.
Walsh, Eugene A. 1977. The Ministry of the Celebrating Community.

* D z i e ł a oznaczone gwiazdką będą szczególnie p o m o c n e tym, którzy

szukają dodatkowej lektury na t e m a t duchowości mężczyzny. D o ­
datkowo mogłyby ich zainteresować następujące pozycje:

Bly, Robert. 1989. „A G a t h e r i n g of M e n " . Kaseta wideo zawierająca wy­

wiad z Billem Moyers.

Pable, M a r t i n . 1994. „Masculine Spirituality". Kasety audio z rekolek­

cji dla mężczyzn.

Rohr, Richard. 1994. „Fire From Heaven: A Retreat for Men". Kasety

audio.

Spis treści

P r z e d m o w a 5

R o z d z i a ł pierwszy

C Z Y I S T N I E J E M Ę S K A D U C H O W O Ś Ć ? 7

R o z d z i a ł drugi

M Ę Ż C Z Y Z N A - S T W O R Z O N Y N A O B R A Z B O G A 2 1

Rozdział trzeci

M Ę Ż C Z Y Z N A I S E K S U A L N O Ś Ć - C Z Y A N A T O M I A J E S T

N A S Z Y M P R Z E Z N A C Z E N I E M ? 35

R o z d z i a ł czwarty

M Ę Ż C Z Y Z N A W O J O W N I K - WYBIERAJĄC W A L K Ę 49

R o z d z i a ł piąty

M Ę Ż C Z Y Z N A Z R A N I O N Y - C Z Y I S T N I E J E Ż Y C I E
PO K L Ę S C E ? 63

R o z d z i a ł szósty

M Ę Ż C Z Y Z N A D O J R Z A Ł Y - D U C H O W A S P Ó J N O Ś Ć 79

R o z d z i a ł s i ó d m y

M Ę Ż C Z Y Z N A M Ą D R Y — K O Ń C O W E O D L I C Z A N I E
C Z Y P E Ł N I A W I E K U ? 9 8

R o z d z i a ł ósmy

N I E U S T A N N Y R O Z W Ó J D U C H O W Y 117

Bibliografia

141

background image

T y t u ł oryginału: The Questfor the Małe Soul. In search of something more

© Ave M a r i a Press I n c .

Pierwsze wydanie ukazało się nakładem Ave M a r i a Press I n c . w U S A

© by Wydawnictwo e S P e , 2009

Redakcja: M i c h a ł W i l k

Redakcja techniczna: D a r i u s z Piskulak

Projekt okładki: Amadeusz Targoński

Korekta: Karolina U l m a n

N i h i l obstat

P r z e ł o ż o n y Wyższy Polskiej Prowincji Z a k o n u Pijarów

L.dz. 10/09 z dnia 19 stycznia 2009 r.

O. J ó z e f Tarnawski SP, Prowincjał

Wydanie I

Kraków 2009

I S B N : 978-83-7482-259-6

Wydawnictwo e S P e , 3 1 - 4 5 7 Kraków, ul. Meissnera 20

tel./fax: 012 413 19 2 1 , espe@espe.pl; www.espe.pl

D r u k i oprawa: Drukarnia Ekodruk, www.ekodruk.eu

background image

W i e l u m ę ż c z y z n w n a s z y m s p o ł e c z e ń s t w i e p r o w a ­

dzi g ł ę b o k i e życie d u c h o w e . Szukają czegoś więcej.
Poszukują g ł ę b s z e g o , d u c h o w e g o z n a c z e n i a swego

życia i bardziej osobistej relacji z B o g i e m .

D e f i n i u j ą c d u c h o w o ś ć j a k o wszystko, co pozwala
nadać sens i znaczenie naszemu życiu,

b r a t M a r t i n

P a b l e daje m ę ż c z y z n o m rady, j a k u m a c n i a ć swą re¬

lację z B o g i e m . C h c ą c opisać sześć e t a p ó w d u c h o ¬

w e g o rozwoju m ę ż c z y z n y , a u t o r — z a i n s p i r o w a n y

książką R o b e r t a H i c k s a pt. The Masculine Journey
— o d n o s i się do sześciu h e b r a j s k i c h słów. U k a z u ¬

j e c z y t e l n i k o m r ó ż n e a s p e k t y d u c h o w o ś c i . M ó w i

0 m ę ż c z y ź n i e j a k o o k i m ś s t w o r z o n y m na o b r a z

B o g a , o b d a r z o n y m s e k s u a l n o ś c i ą ; j a k o o k i m ś , k t o
p o s i a d a o d w a g ę w o j o w n i k a , d o ś w i a d c z y ł zranie¬

nia, rozwija swe u m i e j ę t n o ś c i s p r a w o w a n i a w ł a d z y

1 c o r a z lepiej p o z n a j e , c z y m j e s t m ą d r o ś ć .

M a r t i n P a b l e ,

k a p u c y n , p r z e z 1 0 l a t p o m a g a ł m ę ż c z y z n o m

w z r a s t a ć d u c h o w o — p o p r z e z s w e k s i ą ż k i , k o n f e r e n c j e i od¬

c z y t y . B r a t P a b l e u z y s k a ł d o k t o r a t z z a k r e s u p s y c h o t e r a p i i n a

Catholic University of America

i p r z e z w i e l e l a t p r a c o w a ł j a k o

t e r a p e u t a o r a z k i e r o w n i k d u c h o w y . U c z y ł p s y c h o l o g i i dusz¬

p a s t e r s k i e j o r a z p s y c h o t e r a p i i , a o b e c n i e p e ł n i f u n k c j ę dyrek¬

t o r a Wellness Program swej p r o w i n c j i z a k o n n e j .


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
tajemnice meskiego umyslu
Tajemnice męskiego umysłu Piotr Mart
Mart Piotr Tajemnice męskiego umysłu [fragmenty]
Tajemnice meskiego umyslu fragment 3
Tajemnice meskiego umyslu 11
tajemnice meskiego umyslu
John Eldredge Dzikie serce Tęsknoty męskiej duszy
tajemnice meskiego umyslu
tajemnice meskiego umyslu
tajemnice meskiego umyslu darmowy ebook pdf
Tajemnice męskiego umysłu
Mart Piotr Tajemnice męskiego umysłu

więcej podobnych podstron