Borges Księga istot zmyślonych


Jorge Luis Borges
przy współpracy Margarity Guerrero

KSIĘGA ISTOT ZMYŚLONYCH

Prolog

Treść tej książki usprawiedliwiałaby włączenie Hamleta, kropki, akapitu,
powierzchni, nadprzestrzeni, wszelkich klasyfikacji, być może każdego z nas, a
także bogów.
W sumie - niemal wszechrzeczy. Ograniczyliśmy się jednak do tego, co
bezpośrednio wiąże
się z pojęciem "istot zmyślonych"; jest to kompilacja, podręcznik mówiący o
dziwnych
stworach, jakie w czasie i przestrzeni poczęła ludzka wyobraźnia.
Nie umiemy zdefiniować smoka, tak jak nie umiemy zdefiniować wszechświata, ale
jest coś w wizerunku smoka, co odpowiada ludzkiej wyobraźni i tłumaczy
pojawienie się
smoka pod różnymi szerokościami geograficznymi i w rozmaitych epokach.
Książka tak zamierzona z konieczności nie może ogarnąć wszystkiego; każde nowe
wydanie staje się zalążkiem wydań przyszłych, które mogą mnożyć się w
nieskończoność.
Prosimy ewentualnych czytelników z Kolumbii czy Paragwaju, aby nam
przekazywali nazwy, wiarygod-

PROLOG
ny opis oraz informacje o najbardziej charakterystycznych obyczajach potworów ze
swych okolic.
Jak wszelkie miscellanea, jak niewyczerpane tomy Roberta Burtona, Frazera czy
tez
Pliniusza, tak i "Księga istot zmyślonych" nie powinna być czytana jednym
ciągiem.
Pragnęlibyśmy, żeby zainteresowani wędrowali po niej jak ktoś, kto bawi się
zmianą obra-
zów i kształtów w kalejdoskopie.
Liczne są źródła tej silvae rerum; podajemy je w każdym rozdziale. Prosimy o
wyrozumiałość, jeśli bezwiednie coś opuściliśmy.
J. L. B.
M. G.
Martinez, wrzesień 1967

A Bao A Qu
Aby obejrzeć najwspanialszy na świecie widok, należy wspiąć się na najwyższe
piętro
Wieży Zwycięstwa w Chitorze. Jest tam okrągły taras, z którego widać cały
horyzont. Na
taras wiodą spiralne schody, ale zapuszczają się tam jedynie ci, którzy nie
wierzą w
następującą legendę:
Na schodach Wieży Zwycięstwa mieszka od zarania dziejów A Bao A Qu, wrażliwy na
zalety ludzkiej duszy. Spoczywa na pierwszym stopniu pogrążony w letargu, a
budzi się tylko
wtedy, gdy ktoś wstępuje na schody. Zbliżanie się obcych wlewa weń życie i
zapala w nim
wewnętrzne światło. Jednocześnie ciało jego i niemal przezroczysta skóra
zaczynają drgać.
Kiedy ktoś wchodzi na schody, A Bao A Qu wiesza mu się u pięt i podąża za nim,
czepiając
się brzegów nierównych stopni, wydeptanych przez całe pokolenia pielgrzymów. Gdy
tak
pokonuje stopień po stopniu, rośnie jego ciepłota, udoskonala się jego forma, a
światło, jakim
promieniuje, staje się coraz jaśniejsze. Świadectwem wraż-
7

A BAO A QU
liwości A Bao A Qu jest fakt, że dopiero na ostatnim stopniu przybiera właściwy
sobie
kształt, jeśli osoba wchodząca osiągnęła najwyższy stopień rozwoju duchowego. W
przeciwnym razie A Bao A Qu ogarnia jakby paraliż, ciało jego przestaje się
formować i
niedokończone, w nieokreślonym kolorze, migocze niepewnym blaskiem. A Bao A Qu
cierpi,
nie mogąc osiągnąć pełnej postaci, i jego ledwie dosłyszalna skarga przypomina
szelest
jedwabiu. Ale kiedy kobieta bądź mężczyzna, którzy go ożywili, są przepełnieni
czystością, A
Bao A Qu dochodzi do ostatniego stopnia już całkowicie uformowany, roztaczając
wokół
żywe, błękitne światło. Ten zwrot ku życiu jest bardzo ulotny, bo kiedy
pielgrzym zstępuje w
dół, A Bao A Qu stacza się wraz z nim i opada aż do pierwszego stopnia, gdzie
zgaszony i
bezkształtny oczekuje następnego przybysza. Właściwie zobaczyć go można tylko w
połowie
schodów, gdzie jego rozciągliwe jak macki ciało, które pomaga mu w tej
wspinaczce, zaczyna
się wyraźnie zarysowywać. Niektórzy twierdzą, że patrzy całym ciałem, a w dotyku
przypomina skórkę brzoskwini. Przez wieki A Bao A Qu jeden jedyny raz osiągnął
dosko-
nałość.
Kapitan Burton notuje legendę o A Bao A Qu w komentarzu do swego przekładu
"Księgi tysiąca i jednej nocy".

Abtu i Anet
Według mitologii egipskiej Abtu i Anet to dwie identyczne święte ryby, pływające
przed okrętem boga słońca Ra, aby uprzedzać go o każdym niebezpieczeństwie. W
dzień
okręt płynie po niebie ze wschodu na zachód, w nocy pod ziemią w odwrotnym
kierunku.
9

Amfisbena
W"Pharsalii" Lukana wymienione są wszystkie prawdziwe i wymyślone węże, na jakie
żołnierze Katona natknęli się w pustyniach Afryki. Znajdują się tam:
Dipsady srogie w pragnieniu w upale
I Amphisbaena z niemi dwoygłowiasty
I Pływacz wodny; y strzelcowie z drzewa
I co dwie nogi Pareada miewa 1.
Niemal to samo pisze Pliniusz, który dodaje, że jedna głowa nie wystarczała
Amfisbenie, by pozbyć się całego swego jadu. Encyklopedia "Tesoro" Brunetto
Latiniego,
którą ten autor polecał swemu dawnemu uczniowi w siódmym kręgu Piekła, jest
mniej
sentencjonalna, lecz jaśniejsza: "Amfisbena jest wężem o dwóch głowach: jedna
tkwi na
zwykłym miej-
1IX,CXXVII, przekład Wojciecha Chróścińskiego, Oliwa 1690 (Przyp. tłum.)
10

AMFISBENA
scu, druga zaś w ogonie; obiema może gryźć, pełza szybko, a jego ślepia błyszczą
niby
świece"2. W XVII wieku sir Thomas Browne stwierdził, że każde zwierzę ma górę,
dół,
przód, tył, lewą i prawą stronę, i zaprzeczył istnieniu Amfisbeny, mającej dwa
przody.
Amfisbena znaczy po grecku: idąca w dwóch kierunkach. Na Antylach i w niektórych
regionach Ameryki określa się tym imieniem gada, którego popularnie zwie się
dobie
andadora (dwukierunkowcem), "dwugłowym wężem" lub "matką mrówek", mówi się
bowiem, że karmią go mrówki. Mówi się także, iż przepołowiony zrasta się.
Pliniusz sławi również właściwości lecznicze Amfisbeny.
2 Por. Brunetto Latini, "Skarbiec wiedzy" ("O wężu z dwiema głowami") PIW,
Warszawa 1992. (Przyp. red:)

Anioły Swedenborga
Przez ostatnie dwadzieścia pięć lat swego pracowitego żywota znamienity filozof
i
uczony, Emanuel Swedenborg (1688-1772), mieszkał w Londynie. A że Anglicy nie są
nazbyt
rozmowni, nabrał codziennego zwyczaju rozmawiania z demonami i aniołami. Bóg
pozwolił
mu na odwiedzenie innego świata i na poznanie jego mieszkańców. Chrystus
powiedział, że
aby dusza mogła dostać się do Nieba, musi być sprawiedliwa. Swedenborg dodał, że
po-
winna być inteligentna. Później Blake uściślił, że musi być artystyczna. Anioły
Swedenborga
to dusze, które wybrały Niebo. Nie potrzebują stów; wystarczy, że jeden anioł
pomyśli o
drugim, by ten znalazł się przy nim. Dwoje ludzi, którzy się kochali na ziemi,
tworzy jednego
anioła. W ich świecie rządzi miłość. Każdy anioł jest Niebem. Kształt anioła
wyznacza
doskonała istota ludzka; podobnie jest również z kształtem Nieba. W którąkolwiek
stronę
świata spoglądają anioły - na północ, południe, wschód czy zachód - zawsze
patrzą w oblicze
12

ANIOŁY SWEDENBORGA
Boga. Są boskie; ich największą rozkoszą jest modlitwa i roztrząsanie problemów
teologicznych. Sprawy ziemskie są symbolami spraw niebieskich. Słońce jest
odpowiednikiem Bóstwa. W Niebie nie istnieje czas; wygląd rzeczy zmienia się w
zależności
od stanu ducha. Szaty aniołów nabierają blasku stosownie do ich inteligencji. W
Niebie dusze
bogaczy są zasobniejsze od dusz biedaków, jako że bogaci przyzwyczajeni byli do
dobrobytu. Przedmioty, sprzęty, miasta są bardziej konkretne, bardziej złożone w
Niebie niż
na Ziemi; kolory są bardziej urozmaicone, intensywniejsze. Anioły pochodzenia
angielskiego
skłaniają się ku polityce; żydowskiego - ku handlowi biżuterią; niemieckiego -
dźwigają opasłe
tomy, które studiują, zanim udzielą jakiejkolwiek odpowiedzi. Jako że muzułmanie
przyzwyczajeni są do czczenia Mahometa, Bóg ofiarował im anioła podobnego do
Proroka.
Ubodzy duchem i asceci nie są dopuszczani do rozkoszy rajskich, gdyż nie
umieliby z nich
korzystać.

Antylopy sześcionożne
Mówi się, że koń boga Odyna, Sleipnir, jest obdarzony (lub obciążony) ośmioma
nogami. Jest on szarej maści i potrafi poruszać się po ziemi, w powietrzu i po
piekle. Zgodnie
z pewnym syberyjskim mitem pierwotne antylopy posiadały sześć nóg. Wobec takiej
przewagi dogonienie ich było sprawą trudną, a raczej niemożliwą. Boski myśliwy
Tunk-poj
skonstruował specjalne płozy zrobione ze świętego drzewa (objawionego mu przez
szczekanie psa), które nieustannie skrzypiało. Płozy również skrzypiały, ale
niosły z
szybkością strzały; ażeby jakoś ograniczyć ich pęd, myśliwy musiał przyczepić do
nich kliny
zrobione z innego magicznego drzewa. Tunk-poj gonił antylopę po całym
firmamencie.
Wreszcie ta, zmordowana, padła na ziemię, a Tunk-poj odciął jej tylne nogi.
- Ludzie są co dzień mniejsi i słabsi - powiedział. - Jakże będą mogli upolować
sześcionożną antylopę, jeśli nawet ja ledwie tego dokonałem?
Od tej pory antylopy stały się czworonogami.
14

Bahamut
Sława Bahamuta dotarła do pustyń Arabii, gdzie ludzie zmienili i uświetnili jego
obraz.
Z hipopotama czy też słonia zrobili go rybą na bezdennych wodach; na rybie
umieścili byka,
na byku górę z rubinów, na górze anioła, na nim sześć piekieł, na piekłach
Ziemię, a nad
Ziemią siedem sklepień niebieskich. Oto co można przeczytać w tradycyjnym opisie
Lane'a:
Bóg stworzył Ziemię; żeby miała na czym się oprzeć, pod ziemią stworzył anioła.
Ale
anioł też nie miał oparcia, więc pod jego nogi wsunął rubinową skałę; ponieważ
skała nie miała
oparcia, stworzył byka o czterech tysiącach oczu, uszu, nozdrzy, pysków, języków
i stóp; ale
byk nie miał oparcia, stworzył więc rybę imieniem Bahamut, pod którą umieścił
wodę, pod
wodą zaś ciemność - i tylko do tego punktu sięga ludzka wiedza.
Inni głoszą, że Ziemia wspiera się na wodzie, woda na skale, skała na czole
byka, byk
na piasku,
15

BAHAMUT
piasek na Bahamucie, Bahamut na dławiącym wietrze, dławiący wiatr na mgle; nie
jest
powiedziane, na czym wspiera się mgła.
Bahamut jest tak olbrzymi i tak lśniący, że oczy ludzkie nie mogą znieść jego
widoku.
Wszystkie morza planety nie zajęłyby więcej miejsca w dziurce jego nosa niż
ziarnko
gorczycy na pustyni. Czterysta dziewięćdziesiątej szóstej nocy w "Księdze
tysiąca i jednej
nocy" mówi się o tym, że Isa (Jezus) dostąpił łaski ujrzenia Bahamuta, że
dostąpiwszy jej
upadł zemdlony i przez trzy dni nie odzyskiwał przytomności. Dodaje się, że pod

niewymiernie wielką rybą jest morze, pod morzem powietrzna otchłań, pod nią
ogień, a pod
ogniem wąż o imieniu Falak, w którego paszczy znajduje się piekło.
Umieszczenie skały na byku, byka na Bahamucie i Bahamuta na czymkolwiek innym
jest ilustracją kosmologicznego dowodu na istnienie Boga, wedle którego każda
przyczyna
wymaga przyczyny poprzedzającej i zapowiada konieczność potwierdzenia pierwszej
przyczyny wszechrzeczy, ażeby nie dojść do nieskończoności.

Baldanders
Baldanders (którego imię można tłumaczyć: "odmienny" lub "już nie ten sam")
został
zasugerowany mistrzowi szewskiemu Hansowi Sachsowi z Norymbergi przez ów
fragment
"Odysei", kiedy to Menelaus ściga egipskiego boga Proteusza, który przemienia
się w lwa,
węża, panterę, olbrzymiego dzika, drzewo i wodę. Hans Sachs zmarł w 1576 roku;
po
dziewięćdziesięciu latach Baldanders objawił się ponownie w VI księdze
fantastyczno
łotrzykowskiej powieści Grimmeishausena "Przygody Simplicissimusa". Protagonista
napotyka w lesie kamienny posąg, który uznaje za bożka z jakiejś starej
germańskiej świątyni.
Dotyka go, na co posąg się odzywa, że jest Baldandersem, po czym przybiera
postać ludzką,
postać dębu, prosięcia, kiełbasy, pola koniczyny, łajna, kwiatu, kwitnącej
gałęzi, krzaku
morwowego, jedwabnej materii i wielu innych rzeczy oraz istot, a w końcu znów
postać
człowieka. Udaje, że nauczy Simplicissimusa sztuki "rozmowy z przedmiotami z
natury
swojej niemymi, jak na
17

BALDANDERS
przykład krzesła lub ławki, garnki lub dzbanki"; zmienia się również w
sekretarza i pisze te
stówa z Objawienia świętego Jana ,Jam jest Alfa i Omega, początek i koniec",
będące
kluczem do zaszyfrowanego dokumentu, w którym zostawia bohaterowi instrukcje.
Baldanders dodaje, że jego herbem (podobnie jak godłem Turków, tyle że bardziej
prawo-
mocnie) jest niestały księżyc.
Baldanders jest potworem zmiennym, potworem w czasie. Tytułową stronę pierwszego
wydania powieści Grimmeishausena ozdabia rysunek istoty z głową satyra, torsem
mężczyzny, rozpostartymi ptasimi skrzydłami i rybim ogonem, która jedną nogą
kozy i
jednym szponem sępa depcze stos masek, mogących przedstawiać wszystkie kolejne
jej
wcielenia. U pasa ma miecz, w rękach zaś otwartą książkę z podobiznami korony,
żaglowca, kieliszka, wieży, dziecka, kości do gry, czapki z dzwoneczkami i
armaty.

Banshee
Ponoć nikt jej nigdy nie widział; jest nie tyle formą, ile jękiem zakłócającym
noce
mieszkańcom Irlandii i (według "Letters on Demonology and Witchcraft" sir
Waltera
Scotta) nękającym również górskie okolice Szkocji. Pod oknami domów obwieszcza
śmierć któregoś z członków rodziny, ale tym przywilejem zaszczyca tylko rody
czystej
krwi celtyckiej, bez żadnej domieszki łacińskiej, skandynawskiej czy
saksońskiej. Banshee
można usłyszeć również w Walii i Bretanii. Należy do istot czarodziejskich. Jej
lamenty
określa się nazwą keening.
19


Barometz
Roślinny baranek z Tatarii, znany jako Barometz lub Lycopodium barometz, albo
widłak chiński, jest rośliną w kształcie baranka, porośniętą złotawymi włoskami.
Wspiera się
na czterech lub pięciu korzeniach; wszelka zieleń w jej pobliżu usycha, ona zaś
kwitnie.
Obcięta - wydziela sok o krwistym zabarwieniu. Uwielbiana jest przez wilki. Sir
Thomas
Browne opisuje ją w III księdze "Pseudodoxia Epidemica" (London 1646). Inne
potwory są
kombinacjami odmian lub gatunków zwierzęcych; Barometz to połączenie królestwa
roślinnego ze zwierzęcym.
W związku z tym przypomnijmy sobie mandragorę, która wyrwana krzyczy jak
człowiek, a także smutny las samobójców w jednym z kręgów Piekła, gdzie z
poranionych
pni sączy się krew i słowa jednocześnie, i owo drzewo wyśnione przez
Chestertona, które
pożarłszy ptaki, wijące w jego gałęziach gniazda, wiosną miast liśćmi okryło się
piórami.
20

Bazyliszek
Z biegiem stuleci bazyliszek stawał się coraz brzydszy i coraz straszliwszy, aż
wreszcie
został całkowicie zapomniany. Imię jego znaczy: "mały król". Dla Pliniusza
Starszego
("Historia naturalna" VIII, 33) bazyliszek był wężem z jaśniejszą plamą na
głowie w kształcie
korony. Od średniowiecza jest to czworonogi kogut, w koronie, o żółtym
upierzeniu, z
wielkimi kolczastymi skrzydłami i ogonem węża, zakończonym hakiem lub też drugą
kogucią
głową. Zmiana obrazu odbija się w zmianie imienia; Chaucer w XIV wieku używa
nazwy
basilicock. Szkice ilustrujące "Serpentum et Draconum" Aldrovandiego pokazują go
pokrytego łuską, a nie piórami, i obdarzonego ośmioma nogami'.
Nie zmienia się natomiast jego śmiercionośne spojrzenie. Wzrok Gorgon przemienia
żywych w kamienie. Według Lukana, z krwi jednej z nich,
1 Według Eddy Młodszej osiem nóg miał również koń Odyna. (Przyp. aut.)
21

BAZYLISZEK
Meduzy, narodziły się wszystkie węże libijskie: Aspid, Amfisbena, Amodyt i
Bazyliszek. Mowa o tym jest w IX księdze "Pharsalii":
Kraj tak niepłodny y nie urodzayny
Bierze w się krople Meduziney juchy
I deszcz przyimuie dotąd nie zwyczayny
Gdy go w grunt upal gwałtem wpiera suchy
Ztąd rodzay Wężów, y gadzin nie tayny2.
Bazyliszek mieszka na pustyni, ściśle: tworzy pustynię. U jego nóg ptaki padają
martwe, gniją owoce, woda rzek, z których pije, pozostaje na wieki zatruta.
Pliniusz
stwierdza, że spojrzenie jego rozsadza kamienie i wypala zieleń. Jedynie łasica
zdolna jest go
zabić swoim zapachem; w średniowieczu twierdzono, że zabija go również pianie
koguta.
Doświadczeni podróżni zaopatrywali się w koguty, kiedy mieli przejeżdżać przez
nieznane
okolice. Inną bronią było zwierciadło, ponieważ bazyliszka zabijało jakoby jego
własne
lustrzane odbicie.
Chrześcijańscy encyklopedyści odrzucali mityczne opowieści "Pharsalii", usiłując
racjonalnie wyjaśnić pochodzenie bazyliszka. (Nie mogli w nie-
2 CXXV, przekład Wojciecha Chróścińskiego, Oliwa 1690. (Przyp. tłum.)
22

BAZYLISZEK
go nie wierzyć, Wulgata bowiem tłumaczy hebrajskie słowo cefa - nazwę jadowitego
gada - słowem bazyliszek). Największe uznanie zyskała sobie hipoteza o
nieforemnym i źle
poczętym jaju, które zniósł kogut, a wysiedział wąż lub ropucha. W XVII wieku
sir Thomas
Browne uznał tę hipotezę za równie niewiarygodną jak samego bazyliszka. W owych
latach
Quevedo napisał romancę "Bazyliszek", w której czytamy:
Jeśli żyw nadal ten, co cię ujrzał,
Cała twoja historia jest kłamstwem,
Jeśli przeto nie umarł - nie zna ciebie,
A jeśli umarł - nic nie wyzna.

Behemoth
Na cztery wieki przed erą chrześcijańską Behemoth był wyolbrzymieniem słonia czy
też
hipopotama lub zniekształconą i zatrważającą wersją obu tych zwierząt: teraz
jest tylko
dziesięcioma przesławnymi wersetami (Hiob XL, 10-19) i tym, co te wersety z sobą
niosą.
Reszta jest dysputą lub też filologią.
Słowo "Behemoth" jest w liczbie mnogiej. Według filologów chodzi o wzmożoną
liczbę mnogą hebrajskiego b'hemah, co znaczy "bestia". Jak powiedział brat Luis
de Leon w
swoim dziele "Exposición del Libro de Job": "Behemoth jest słowem hebrajskim
oznaczającym bestie. Zgodnie z mniemaniem uczonych chodzi tu o słonia nazwanego
tak z
powodu swej niezwykłej wielkości, która zaobserwowana u pojedynczego zwierza
odnosi się
do wielu".
Jako ciekawostkę przypominamy, że w pierwszym wierszu oryginalnego tekstu
Genesis
hebrajskie imię Boga Elohim jest w liczbie mnogiej, jakkolwiek czasownik, który
się do niego
odnosi, jest w liczbie pojedynczej ("Na początku Bogowie stwo-
24

BEHEMOTH
rzył niebo i ziemię"), i że ta forma została nazwana pluralis maiestatis.
A oto wersety o Behemocie:
10. Oto Behemoth, któregom uczynił z tobą, będzie jadł siano jako wół.
11. Moc jego w biodrach jego, a siła jego w pępku brzucha jego.
12. Rusza ogonem swym jako cedrem, żyły jąder jego są powikłane.
13. Kości jego jako piszczele miedziane, chrzęstki jego jako blachy żelazne.
14. On jest początkiem dróg Bożych, który go uczynił, przyłoży miecz swój.
15. Temu góry trawę rodzą, wszytkie bestie polne grać tam będą.
16. Pod cieniem sypia, w tajniku trzciny i na miejscach wilgotnych.
17. Zakrywają cienie cień jego, ogarną go wierzby potoku.
18. Oto wypije rzekę, a nie zadziwi się, a ma nadzieję, że się Jordan wleje w
gębę jego.
19. Oczyma swymi jako wędą bierze ji, a na palach przekole nozdrze swoje'.
1 Wszystkie cytaty z Pisma św. w przekładzie Jakuba Wujka, Oficyna Wydawnicza
"Vocatio", Warszawa 1999. (Przyp. red.)
25

Burak
Pierwszy werset XVII sury Koranu brzmi, jak następuje: "Chwała Temu, który
przeniósł swojego sługę nocą z meczetu świętego do meczetu dalekiego, którego
otoczenie
pobłogosławiliśmy, aby mu pokazać niektóre nasze znaki"1. Komentatorzy twierdzą,
że
pochwalony ma być Bóg, że sługą jest Mahomet, świętym meczetem jest Mekka,
odległym
zaś Jerozolima i że z Jerozolimy Prorok został przeniesiony do siódmego nieba.
We
wcześniejszych wersjach legendy Mahometa prowadził człowiek bądź też anioł; w
późniejszych mówi się o jakimś niebiańskim wierzchowcu, większym niż osioł,
mniejszym niż
muł. Tym wierzchowcem jest Burak, co znaczy: świetlisty. Według Burtona,
angielskiego
tłumacza "Księgi tysiąca i jednej nocy", indyjscy muzułmanie przedstawiają
Buraka z ludzką
twarzą, uszami osła, tułowiem konia i ogonem pawia.
' Przekład Józefa Bielawskiego, PIW, Warszawa 1986. (Przyp. red.)
26

Burak
Jedna z tradycji islamskich mówi, że Burak, opuszczając Ziemię, wywrócił dzban
wody. Prorok został przeniesiony do siódmego nieba, w drodze rozmawiał ze
wszystkimi
patriarchami oraz aniołami, jacy tam mieszkają; przekroczył Jedność i poczuł
chłód, który mu
zmroził serce, kiedy ręka Pana spoczęła na jego ramieniu. Czasu ludzkiego nie
można
porównywać z czasem boskim; po powrocie Prorok podniósł dzban, z którego nie
wylała się
ani kropla wody.
Islamista hiszpański Miguel Asin y Palacios mówi o trzynastowiecznym mistyku z
Murcji, który w alegorii zatytułowanej "Libro del nocturno viaje hacia la
Majestad del mas
Generoso" przedstawił Buraka jako symbol boskiej miłości. W innym tekście mówi o
Buraku
jako o "czystości intencji".

Centaur
Centaur jest najbardziej harmonijnym stworzeniem w zoologii fantastycznej. W
"Przemianach" Owidiusza jest on dwupostaciowy, ale można bez trudu zapomnieć o
jego
heterogenicznym charakterze i uznać, że w świecie form platońskich istnieje
archetyp
centaura, podobnie jak archetyp człowieka czy też konia. Odkrycie owego
archetypu wyma-
gało wieków; prymitywne starożytne posągi ukazują nagiego mężczyznę, do którego
jest
niezdarnie doczepiony koński zad. Na zachodnim frontonie świątyni Zeusa w
Olimpii
centaury mają już końskie nogi; tam, skąd się powinna wyłaniać szyja zwierzęcia,
wyrasta tors
mężczyzny.
Centaury zostały poczęte przez Iksjona, króla Tesalii, i chmurę, której Zeus
nadał
postać Hery. Inna legenda głosi, że są synami Apollina. (Mówiono również, że
nazwa
centaura wywodzi się od słowa gandharua w mitologii wedyjskiej nazywano tak
pomniejszych bogów, powożących rumakami Słońca). Jako że Grecy z okresu Homera
nie
znali
28

CENTAUR
jazdy konnej, prawdopodobnie pierwszy nomada, jakiego ujrzeli, wydał im się wraz
z
koniem całością; istnieje przypuszczenie, że dla Indian centaurami byli również
żołnierze
Pizarrą i Cortesa. William H. Prescott pisze o wypadku, jaki zdarzył się jednemu
z jeźdźców:
...spadł on z konia, co tak zdumiało barbarzyńców,
nie przygotowanych na rozdzielenie się na dwie polowy tego, co wyglądało na
jedną
istotę, że skonsternowani cofnęli się, pozostawiając chrześcijanom wolną drogę
do okrętów'.
Gdyby nie to, być może wyrżnęliby chrześcijan do nogi. Ale Grecy, w odróżnieniu
od
Indian, byli już oswojeni z końmi; prawdopodobnie więc centaur był obrazem
przemyślanym,
nie zaś pomyłką zrodzoną z niewiedzy.
Najpopularniejsza z legend o centaurach opowiada o zwadzie z Lapitami, którzy
zaprosili ich na wesele. Goście nie znali wina i w trakcie uczty pijany centaur
obraził pannę
młodą i wywrócił stół, czym zapoczątkował słynną centauromachię, którą Fidiasz
czy też
jeden z jego uczniów miał uwiecznić
1 "Podbój Peru", przekład Franciszka Bartkowiaka, PIW, Warszawa 1969. (Przyp.
tłum.)
29

CENTAUR
na Partenonie, Owidiusz zaś opiewać w XII księdze "Przemian", i która miała
zainspirować Rubensa. Centaury, zwyciężone przez Lapitów, musiały uciekać z
Tesalii. W
następnej walce Herakles poraził strzałami cały ich ród, który wyginął.
Centaur symbolizuje gniew i nieokrzesane barbarzyństwo, ale Chiron,
"najsprawiedliwszy z centaurów" ("Iliada" XI, 832), był mistrzem Achillesa i
Eskulapa,
nauczył ich sztuki muzycznej, sztuki wojennej, myślistwa, medycyny i chirurgii.
Chiron wy-
mieniony jest w XII pieśni "Piekła" powszechnie znanej jako "Pieśń centaurów".
Ciekawi
mogą się wiele na ten temat dowiedzieć z wnikliwych przypisów Momigliana do
wydania
"Boskiej Komedii" z 1945 roku.
Pliniusz wyznaje, że widział hipocentaura zakonserwowanego w miodzie, którego
przysłano cesarzowi z Egiptu.
W "Uczcie siedmiu mędrców" Plutarch opowiada z humorem, że jeden z pasterzy
Periandra, tyrana z Koryntu, przyniósł w skórzanej sakwie niemowlę zrodzone
przez klacz,
którego twarz, szyja i ramiona były ludzkie, reszta zaś końska. Płakało jak
dziecko, co
wszyscy uznali za zły omen. Mędrzec Tales popatrzył nań, roześmiał się i
powiedział do
Periandra, że trudno pochwalać zachowanie się jego pasterzy.
30

CENTAUR
Lukrecjusz w V księdze poematu "O naturze rzeczy" stwierdza, że centaur nie może
istnieć, gatunek koński bowiem osiąga dojrzałość wcześniej niż ludzki, tak więc
po trzech
latach centaur byłby dojrzałym koniem i ledwie gaworzącym dzieciątkiem. Taki koń
zmarłby
pół wieku wcześniej niż człowiek.

Cerber
Jeżeli piekło jest domem, domem Hadesa, to jest rzeczą naturalną, że strzeże go
pies.
Jest również rzeczą naturalną, że psa wyobraża się jako potwora. "Teogonia"
Hezjoda
przypisuje mu pięćdziesiąt głów, lecz dla wygody sztuk pięknych zredukowano je
do trzech,
która to liczba jest ogólnie znana. Wergiliusz zaznacza, że Cerber ma również
trzy gardziele.
Owidiusz pisze o potrójnym szczekaniu. Samuel Butler porównuje trzy korony tiary
papieża,
stróża nieba, z trzema głowami psa, stróża piekieł ("Hudibras" IV, 2). Dante
obdarza go
cechami ludzkimi, które tylko potęgują jego piekielną naturę: czarna, niechlujna
broda, palce
zakończone pazurami, które podczas deszczu wyrywają dusze z ciał potępionych.
Cerber
gryzie, szczeka i szczerzy kły.
Wyciągnięcie Cerbera na światło dzienne było ostatnią z prac Heraklesa.
Osiemnastowieczny pisarz angielski Zachary Grey w komentarzu do "Hudibrasa" tak
opisuje
to zdarzenie:
32

CERBER
Ów trzyglowy pies zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, które, jak mówią,
wchłaniają i pożerają wszystko. To, iż został zwyciężony przez Heraklesa,
dowodzi, że
bohaterskie czyny zwyciężają czas i pozostają w pamięci potomnych.
Według dawniejszych tekstów Cerber wita ogonem w postaci węża tych, którzy
wchodzą do piekła, a pożera tych, którzy usiłują z niego wyjść. Późniejsza
tradycja każe mu
gryźć również przychodzących; aby go udobruchać, do trumny zmarłego wkładano
placek na
miodzie.
Zgodnie z mitologią skandynawską, okrwawiony pies Garmr, który pilnuje krainy
umarłych, będzie walczył z bogami, gdy wilki piekielne pożrą Słońce i Księżyc.
Niektórzy
twierdzą, że ma czworo oczu, również czworo oczu mają psy Jamy, bramińskiego
boga
śmierci.
Zarówno braminizm, jak i buddyzm mówią o piekle pełnym psów, na wzór
dantejskiego Cerbera będących katami dusz.
3. Księga istot..

Chimera
Pierwsza wzmianka o Chimerze znajduje się w VI księdze "Iliady". Napisano tam,
że
jest boskiego rodowodu, że z przodu jest lwem, pośrodku kozą, z tyłu zaś wężem.
Z paszczy
jej bucha ogień, a śmierć, tak jak to zostało przepowiedziane przez bogów,
zadaje jej
przepiękny Bellerofont, syn Glauka. Głowa lwa, brzuch kozy, ogon zaś węża to
najprostsza
interpretacja stów Homera, ale "Teogonia" Hezjoda wyposaża ją w trzy głowy i tak
została
uwieczniona w słynnym posągu z Arezzo, pochodzącym z V wieku. W połowie ciała
znajduje
się głowa kozy, na jednym końcu głowa lwa, na drugim - węża.
W VI księdze "Eneidy" pojawia się znowu Chimera "zbrojna w płomienie"; komentarz
Serwiusza Honorata stwierdza, że zdaniem wszystkich autorytetów potwór ten
pochodził z
Licji, w której to okolicy jest wulkan noszący jego imię. U stóp wulkanu pełno
jest węży, na
porośniętych łąkami zboczach pasą się kozy, z wierzchołka buchają płomienie
34

CHIMERA
i tam właśnie mają swe jaskinie lwy. Chimera jest jakby metaforą tego dziwnego
wzniesienia. Przedtem Plutarch sugerował, że Chimera była nazwiskiem kapitana
piratów,
który na swym statku kazał wymalować lwa, kozę i żmiję.
Te absurdalne rozważania dowodzą, że Chimera już wtedy nudziła ludzi. Chętniej
upatrywali w niej metaforę, niż próbowali ją sobie wyobrażać. Była zbyt
heterogeniczna: lew,
koza i wąż (w niektórych tekstach: smok) nie nadawały się do połączenia w jedno
zwierzę. Z
czasem "Chimera" przerodziła się w "chimeryczność". Słynne pytanie Rabelais'go o
to, czy
Chimera kołysząca się w pustce może pożreć ukryte zamiary, wyraźnie wskazuje na
tę zmia-
nę. Niespójna forma znika, słowo zaś pozostaje i oznacza coś niemożliwego.
Fałszywa idea,
wyobrażenie próżne lub szalone - oto określenia, jakie można obecnie znaleźć w
słowniku.

Chronos czy Herakles
Traktat "Quaestiones de primis principiis" neoplatonika Damaskiosa przypomina
dziwną wersję teogonii i kosmogonii orfickiej, w której Chronos czy też Herakles
jest
potworem.
Według Hieronima i Hellanika (jeżeli nie są oni tą samą osobą) doktryna orficka
uczy,
że na początku była woda i błoto i że z tego uformowała się ziemia. Te dwa
pierwiastki były
pierwsze: woda i ziemia. Z nich powstał trzeci, skrzydlaty smok, mający z przodu
głowę
byka, z tyłu głowę lwa, a pośrodku twarz boga; nazwano go Chronosem, który się
nie
starzeje, albo Heraklesem. Jednocześnie powstała Potrzeba, czyli Nieuchronność,
która
sięgnęła krańców Wszechświata... Smok, Chronos, wydał z siebie potrójne
nasienie: wilgotny
Eter, nieograniczony Chaos i mglisty Ereb. Pod nimi położył jajo, z którego miał
się wylęgnąć
świat. Ostatnim pierwiastkiem miał być bóg wcielony w kobietę i mężczyznę, ze
złotymi
skrzydłami na ple-
36

CHRONOS CZY HERAKLES
cach i byczymi łbami po bokach, z olbrzymiej wielkości smokiem na głowie, na
kształt
wszelkich bestii...
Ponieważ to, co przesadne, i to, co monstrualne, jest bardziej charakterystyczne
dla
Wschodu niż dla Grecji, Walter Kranz przypisuje tym zmyśleniom pochodzenie
orientalne.

Czarodziejki
Magicznie wtaczają się w ludzkie sprawy, a ich imię kojarzy się z łacińskim
słowem
fatum. Mówi się, że czarodziejki są najliczniejsze, najpiękniejsze i
najwybitniejsze z
pomniejszych bóstw. Ich istnienie nie ogranicza się do określonego miejsca lub
określonej
epoki. Dawni Grecy, Eskimosi i czerwonoskórzy Indianie snują przypowieści o
herosach,
którzy zdobyli miłość tych fantastycznych istot. Takie przygody nie są bezkarne:
gdy wróżka
raz zaspokoi swe namiętności, może kochankowi zadać śmierć.
W Irlandii i Szkocji opowiada się, że mieszkają pod ziemią, gdzie więżą dzieci i
dorosłych, których uprowadziły. Ludzie wierzą, że wykopane z pól groty ich
strzał mają
niezawodną moc uzdrawiania.
Czarodziejki lubią kolor zielony, muzykę i śpiew. W końcu XVII wieku pewien
szkocki
duchowny, wielebny Robert Kirk z Aberfoyle, zebrał wieści o nich w traktacie
"The Secret
Commonwealth". W 1815 roku sir Walter Scott podał ten rękopis do
38

CZARODZIEJKI
druku. O wielebnym Kirku mówi się, że pochwyciły go czarodziejki za to, iż
ujawnił ich
tajemnice.
Na morzach włoskich powstają miraże, mylące i gubiące żeglarzy; jest to zjawisko
fatamorgany (od imienia wróżki Morgany).

Demony judaistyczne
Pomiędzy światem ciała a światem ducha judaistyczny przesąd umieścił
nieokreśloną
strefę zamieszkaną przez anioły i diabły. Poznanie ich liczby przekraczało
możliwości
arytmetyki. Egipt, Babilonia i Persja wzbogaciły z biegiem czasu ów fantastyczny
"międzyświat". Może (jak sugeruje Trachtenberg) z powodu wpływów chrześcijaństwa
demonologia, a więc nauka o demonach, miała mniejsze znaczenie niż angelologia,
czyli nauka
o aniołach.
Wymieńmy jednak Ketewa Meriri, władcę Popołudniowej Pory i Upalnego Lata.
Kiedyś spotkały go dzieci idące do szkoły: prócz dwojga, wszystkie umarły. W
XIII wieku
żydowska demonologia wypełniła się intruzami łacińskimi, francuskimi i
niemieckimi, które w
końcu pomieszały się z tymi, jakie zaludniają Talmud.
40

Demony Swedenborga
W dziełach sławnego szwedzkiego wizjonera Emanuela Swedenborga czytamy, że
demony (tak jak anioły) nie są gatunkiem samym w sobie, lecz pochodzą od
człowieka. Są to
jednostki, które po śmierci wybierają Piekło. Nie są szczęśliwe wśród bagien,
lasów, pustyń,
osad nawiedzanych przez ogień, wśród lupanarów, mrocznych gąszczy, ale w Niebie
byłyby
jeszcze bardziej nieszczęśliwe. Czasami z wysokości dochodzi do nich promień
niebiańskiego światła; demony odczuwają je jako dotkliwe oparzenie i ohydny
odór. Myślą,
że są piękne, ale wiele z nich ma oblicza potworów lub zamiast nich bezkształtne
fragmenty
ciała. Żyją we wzajemnej nienawiści, nie unikają chwytania za broń; jeżeli się
łączą, to tylko po
to, by zniszczyć kogoś innego lub siebie nawzajem. Bóg nie pozwala ani ludziom,
ani aniołom
rysować map Piekła, ale wiemy, że w ogólnych zarysach jest ono mniej więcej
podobne do
form demona. Najstraszniejsze, najbardziej okrutne piekła leżą na zachodzie.
41

Dwa stwory metafizyczne
Tajemnica źródeł idei dorzuca zoologii fantastycznej dwa ciekawe stwory, z
których
jeden powstał w połowie XVIII wieku, drugi o wiek później.
Pierwszy to obdarzony czuciem posąg Condillaca. Kartezjusz głosił doktrynę idei
wrodzonych. Etienne Bonnot de Condillac, chcąc tę doktrynę obalić, wymyślił
marmurowy
posąg, zrobiony na wzór ludzkiego ciała - schronienie duszy pozbawionej zarówno
zdolności
percepcji, jak i myślenia. Condillac obdarzył swój posąg tylko jednym zmysłem:
powonieniem - zmysłem najmniej ze wszystkich złożonym. Początkiem biografii
posągu jest
zapach jaśminu; przez chwilę we Wszechświecie nie ma nic prócz tego zapachu,
może nawet
owa woń jest Wszechświatem, który w chwilę potem stanie się zapachem róży,
później
goździka. Niech świadomość posągu odbierze jeden z tych zapachów -a będziemy
mieli
uwagę; niech nadal odczuwa woń, kiedy już zniknął bodziec zapachowy - a będziemy
mieli
pamięć; niech w pamięci posągu znajdą się
42

DWA STWORY METAFIZYCZNE
dwa wrażenia, obecne i poprzednie - a będziemy mieli porównanie; niech zacznie
odbierać podobieństwa i różnice - a będziemy mieli osąd; niech porównanie i osąd
powtórzą
się raz jeszcze - a będziemy mieli refleksję; niech jakieś miłe wspomnienie
będzie silniejsze niż
niemiłe - a będziemy mieli wyobraźnię. Po zdolności rozumienia wyłoni się wola,
miłość i
nienawiść (przyciąganie i odpychanie), nadzieja i lęk. Zrozumienie przebycia
wielu etapów
obdarzy posąg abstrakcyjną świadomością ilości; to, że się było zapachem
jaśminu, a jest się
zapachem goździka - świadomością własnego "ja".
Potem autor wyposaży swego hipotetycznego człowieka w słuch, smak, wzrok, a
wreszcie w dotyk. Ten ostatni zmysł wyjawi mu istnienie przestrzeni i fakt, że w
tej przestrzeni
jest on zamknięty w ciele; przed tym etapem dźwięki, zapachy, kolory wydawały mu
się
zwykłymi wariantami lub modyfikacjami świadomości.
Opowiedziana wyżej alegoria nazywa się "Traite de sensations" i pochodzi z 1754
roku; w tej notatce wykorzystaliśmy dane zawarte w drugim tomie "Histoire de la
philosophie" Brehiera.
Innym stworzeniem, które zaistniało w związku z problemem świadomości, jest
hipotetyczne zwierzę Lotzego. Bardziej samotne niż posąg wąchający róże, który
ostatecznie
staje się człowiekiem, owo stwo-
43

DWA STWORY METAFIZYCZNE
rzenie nie ma skóry, tylko ruchomy czuły punkt na końcu jednej jedynej anteny.
Budowa wzbrania mu, jak widać, jednoczesnych percepcji. Lotze uważa, że zdolność
wydłużania i skracania anteny wystarcza, by to zwierzę, niemal całkowicie
pozbawione kon-
taktów z otoczeniem, odkryło świat zewnętrzny (bez pomocy Kaniowskich kategorii
czasu i
przestrzeni) i odróżniało przedmiot ruchomy od nieruchomego. Fikcję tę wychwala
Hans
Vaihinger; odnotowuje ją Lotze w dziele "Medizinische Psychologie" z 1852 roku.

Dżiny
Zgodnie z tradycją islamu Allah stworzył trzy odmienne gatunki stworzeń
myślących:
anioły - ze światła, dżiny - z ognia, i ludzi - z prochu. Niektórzy twierdzą, że
dżiny powstały z
ciemnego bezdymnego ognia na dwa tysiące lat przed Adamem, ale ich ród nie
doczeka dnia
Sądu Ostatecznego. Zakarija al-Qaswini określa je jako "duże zwierzęta
powietrzne o
przejrzystym ciele, zdolne przybierać najrozmaitsze kształty". Z początku
ukazują się jako
chmury albo strzeliste niewyraźne słupy; później, zależnie od własnej woli,
przyjmują postać
człowieka, szakala, wilka, lwa, skorpiona czy żmii. Niektóre z nich są wierzące,
inne to
heretycy lub ateusze. Zanim zdepczemy gada, musimy w imieniu Proroka prosić go,
by się
wycofał; zabić go wolno dopiero wtedy, gdy nie posłucha naszej prośby. Mogą one
przechodzić przez mur lub fruwać w powietrzu, mogą też stać się niewidzialne.
Często
dolatują do niższego Nieba, gdzie podsłuchują rozmowy aniołów o przyszłych
wydarzeniach,
co pozwala im po-
45

DŻINY
tem pomagać magom i wróżbiarzom. Niektórzy uczeni przypisują im wybudowanie
piramid lub też - z rozkazu Salomona, syna Dawida, który znal Wszechpotężne Imię
Boga -
świątyni w Jerozolimie.
Z tarasów, dachów i balkonów rzucają w ludzi kamieniami oraz mają w zwyczaju
porywać co piękniejsze kobiety. Ażeby uniknąć ich rozbojów, należy wymówić imię
Litościwego i Miłosiernego Allaha. Zamieszkują przeważnie ruiny, opuszczone
domostwa,
cysterny, rzeki i pustynie. Egipcjanie twierdzą, że to one wywołują burze
piaskowe i że
spadające gwiazdy to pociski przeciw złośliwym dżinom.
Ich ojcem i wodzem jest Eblis (Iblis).


Elfy
Elfy są pochodzenia germańskiego. Niewiele wiemy o ich wyglądzie zewnętrznym
prócz tego, że są drobne i zgryźliwe. Kradną bydło i dzieci, lubują się również
w
pomniejszych złośliwościach. W Anglii słowo elflock (loki elfa) służy do
określenia
kołtuna uważanego za sprawkę elfów. Anglosaskie zaklęcie przypisuje im również
diabelską zdolność wypuszczania z dużej odległości maleńkich żelaznych strzał,
które
nie zostawiając śladu na skórze, powodują bóle newralgiczne. W języku niemieckim
istnieje słowo Alp (koszmar), które etymologowie wywodzą od elfów, jako że w
średniowieczu popularna była wiara, iż elfy ugniatają piersi śpiących, powodując
senne
koszmary.
47

Eloje i Morloki
Bohater młodzieńczej powieści Herberta Wellsa "The Time Machine" ("Wehikuł
czasu", 1895) na pokładzie jakiegoś sztucznego środka lokomocji udaje się w
nieznaną
przyszłość. Odkrywa tam, że rodzaj ludzki podzielił się na dwa gatunki: Elojów,
arystokratów
wrażliwych i delikatnych, zamieszkujących wspaniałe ogrody i żywiących się
owocami, i
Morioków, podziemny proletariat, który na skutek pracy w ciemnościach oślepi i
kierowany
silą nawyku obsługuje pordzewiałe maszyny, do niczego już nie służące. Studnie z
krętymi
schodami łączą ze sobą te dwa światy. W bezksiężycowe noce Morloki wydostają się
na
powierzchnię i pożerają Elojów.
Bohaterowi udaje się uciec i powrócić do teraźniejszości. Jako jedyną zdobycz
przywozi nieznany, zwiędnięty kwiat, który rozpada się w proch i który zakwitnie
dopiero za
wiele tysięcy lat.
48

Fasastitokalon
Średniowiecze przypisywało Duchowi Świętemu stworzenie dwóch ksiąg: pierwszą z
nich, jak wiadomo, była Biblia, drugą - Wszechświat, w którego stworzeniach
ukryte były
nauki moralne. Aby wyjaśnić ów fakt, kompilowano bestiaria i physiologi.
Przytaczamy tu w
skrócie tekst z pewnego bestiarium anglosaskiego:
W pieśni tej będę mówił także o potężnym wielorybie. Jest on groźny dla
wszystkich
żeglarzy. Owemu mieszkańcowi przestworzy morskich nadano imię Fastitokalon.
Wygląda
jak chropowaty kamień pokryty piaskiem. Marynarze często biorą go za wyspę. Na
swych
statkach o strzelistych dziobach przybijają do owej fałszywej ziemi i schodzą na
ląd
nieświadomi niebezpieczeństwa. Rozbijają obóz, zapalają ognisko i zmęczeni
usypiają. Wtedy
zdrajca zanurza się w wody oceanu; opada ku głębinom, pozwalając, by statek i
ludzie
pogrążyli się w odmętach śmierci. Nieraz z jego pyska wydobywają się przepiękne
zapachy,
które
4. Księga istot.. 49

FASTITOKALON
wabią ryby morskie. Wpływają one w jego gardziel i wieloryb zamyka paszczę, by
je
pożreć. Tak to demon pociąga nas do Piekła.
Tę samą opowieść znaleźć można w "Księdze tysiąca i jednej nocy", w legendzie o
świętym Brendanie i w "Raju utraconym" Miliona, który mówi o wielorybie śpiącym
na
spienionych falach u brzegów Norwegii.

Fauna chińska
Oto lista przedziwnych stworzeń znajdująca się w "T'ai-p'ing kuang-ci" (Spis
dokonany w okresie pokoju i dobrobytu), skompletowana w 978 roku, opublikowana
zaś w
981:
Ciang-liang - ma tygrysi łeb, ludzką twarz, długie członki, cztery kopyta i węża
pomiędzy zębami.
Cz'ou-t'i - ma głowę po każdej strome ciała. Mieszka na zachód od Czerwonej
Wody.
Mieszkańcy Cz'uan-t'ou - mają ludzką głowę, skrzydła nietoperza i ptasi dziób.
Jadają
wyłącznie surowe ryby.
Siao jest podobny do sowy, ale ma ludzką twarz, ciało małpy i ogon psa. Jego
obecność wróży nadejście dotkliwej suszy.
Sing-sing - są podobne do małp. Mają białe twarze i szpiczaste uszy. Chodzą na
dwóch nogach, jak ludzie, i wspinają się na drzewa.
Sing-t'ien są pozbawione głów, które straciły na zawsze w walce z bogami. Mają
oczy umieszczone na piersiach, za usta zaś służy im pępek. Bry-
51

FAUNA CHIŃSKA
kaja i skaczą po pustkowiach, wymachując siekierą i tarczą.
Ryba hua czyli latający rybowąż - ma wygląd ryby z ptasimi skrzydłami. Jego
pojawienie się wróży suszę.
Górski huej - wygląda jak pies z ludzką twarzą. Jest bardzo skoczny i porusza
się z
szybkością strzały. Dlatego panuje przekonanie, że jego pojawienie się wróży
tajfuny. Na
widok człowieka wybucha szyderczym śmiechem.
Mieszkańcy Krainy Długorękich - dotykają rękami ziemi. Żywią się rybami
zbieranymi
na brzegu morza.
Ludzie Morscy - mają ręce i głowy ludzkie, ciało zaś i ogon rybie. Wypływają na
powierzchnię w czasie burzy.
Muzykalny Wąż - ma głowę węża i cztery skrzydła. Jego głos podobny jest do
dźwięków wydawanych przez Muzykalne Kamienie.
Ping-feng zamieszkuje krainę Magicznych Wód, wygląda jak czarne prosię, ale ma
głowy na obu końcach ciała.
Koń Niebiański - jest jak biały pies z czarnym łbem, ma mięsiste skrzydła i może
fruwać.
W kraju Niezwykłych Rąk ludzie mają jedną rękę i troje oczu. Są niesłychanie
zręczni i
robią latające karoce, w których podróżują pośród wichrów.
52

FAUNA CHIŃSKA
Ti-ciang - to nadprzyrodzony ptak zamieszkujący Góry Niebiańskie. Jest czerwony,
sześcionogi, czteroskrzydły, ale nie ma ani twarzy, ani oczu.


Fauna Stanów Zjednoczonych
W żartobliwej mitologii drwali z Wisconsin i Minnesoty występują dziwaczne
stwory, w
których istnienie z pewnością nikt nie wierzył.
Hidebehind (Tyłokryj) - zręcznie kryje się za czyimiś plecami i choćby się
człowiek
najszybciej obracał, zawsze będzie miał go za sobą, dlatego też nikt go nigdy
nie widział,
mimo że zabił i pożarł wielu drwali.
Roperite (Linowiec) - zwierzę wielkości kucyka, z dziobem podobnym do sznura, za
którego pomocą chwyta najśmiglejsze króliki.
Teakettler (Czajniczak) - zawdzięcza imię wydawanemu przez siebie odgłosowi,
który
przypomina bulgotanie wody w czajniku. Z pyska wypuszcza dym, chodzi tyłem i
nieczęsto pozwala się oglądać.
Axehandle Hound (Siekieropies) - ma łeb w formie ostrza siekiery, tułów w
kształcie
jej trzonka, prostokątne nogi i jada wyłącznie uchwyty od topo
rów.
5


Spośród ryb z tych okolic znane są Upland Trouts (Latające Pstrągi) - wiją one
gniazda na drzewach, znakomicie fruwają, boją się natomiast wody.
Istnieje jeszcze Goofang (Głuptak Zębiasty), który pływa tyłem, żeby woda nie
dostała
mu się do oczu, i "jest zbliżony wielkością do samogłowa, tyle że sporo od niego
większy".
Nie zapominajmy o ptaku Goofus Bird (Kapryśnik Głupkowaty), który buduje gniazdo
dnem do góry, a fruwa do tyłu, gdyż nie obchodzi go, dokąd leci, tylko gdzie
był.
Gillygaloo (Niezdarnik Goździkowaty) wije gniazda na zboczach słynnej Pyramid
Forty'. Znosi kwadratowe jaja, ażeby nie toczyły się i nie tłukły. Drwala
gotowali te jaja, a
potem używali ich do gry w kości.
Pinnacie Grouse (Kuropatwa Wieżowa) ma jedno skrzydło, pozwalające jej latać
tylko
w jednym kierunku; krąży ona bez końca wokół stożkowatego wzgórka. Upierzenie
jej
zmienia się zależnie od pory roku i od miejsca, skąd się ją obserwuje.
1 Nawiązanie do postaci Paula Bunyana, legendarnego drwala z folkloru
północnoamerykańskiego, który dzięki swej ogromnej sile stworzy} m.in. Wielki
Kanion i
Góry Skaliste. (Przyp. red.)


feniks
Porzez rnonumentalne podobizny, kamienne piramidy i mumie Egipcjanie poszukiwali
wieczności; jest zrozumiałe, że w ich kraju powstał mit cyklicznego,
nieśmiertelnego ptaka,
chociaż późniejsze opracowanie tego mitu jest dziełem Greków i Rzymian. Adolf
Erman
pisze, że w mitologii z Heliopolis Feniks (Beriu) jest królem jubileuszów i
długich okresów
czasu; w przesławnym akapicie Herodot (II, 73) z pewnym sceptycyzmem cytuje
pierwotną
wersję legendy: Jest nadto jeszcze inny święty ptak, któremu na imię Feniks. Ja
go wprawdzie
nie widziałem inaczej niż na malowidle, bo przylatuje do Egipcjan bardzo rzadko,
co pięćset
lat, jak mówią Heliopolici: twierdzą zaś, że pojawia się wtedy, gdy mu ojciec
umrze. Jeżeli
istotnie jest taki jak jego podobizna, to ma następującą wielkość i wygląd:
część jego
upierzenia jest barwy złotej, inna część barwy czerwonej, a co do ogólnych
zarysów i wiel-
kości najbardziej podobny jest do orła. Ten ptak obmyśla rzecz następującą, jak
oni
opowiadają, ale ja nie mo-
56

FENIKS
gę w to uwierzyć. Nadlatuje z Arabii, przynosi swego ojca, spowitego w mirrę, do
świątyni Heliosa i tam go grzebie. Przynosi zaś w ten sposób: naprzód lepi z
mirry jajo tak
wielkie, jakie zdoła unieść, potem próbuje je nieść, a po dokonanej próbie
wydrąża jajo i
wkłada w nie swego ojca, po czym inną mirrą zalepia to miejsce jaja, gdzie je
wydrążył i
włożył ojca; gdy ojciec tam spocznie, jajo jest tak samo ciężkie jak przedtem.
Zalepiwszy
więc jajo, zanosi ojca do Egiptu do świątyni Heliosa. To więc, jak opowiadają,
ptak ten czyni
1.
Około pięciu wieków później Tacyt i Pliniusz podjęli tę cudowną legendę.
Pierwszy
słusznie zauważył, że wszystko, co starożytne, kryje w sobie tajemnice, ale że
tradycja
wyliczyła przerwy między kolejnymi pojawieniami się Feniksa na tysiąc czterysta
sześćdziesiąt
jeden lat ("Roczniki" VI, 28). Pliniusz także badał chronologię Feniksa i
odnotował (X, 2), że
według Maniliusza żyje on przez okres roku platońskiego, czyli Wielkiego Roku.
Rok
platoński to czas, jakiego potrzebują Słońce, Księżyc i pięć planet, aby wrócić
na miejsce,
skąd wyruszyły. Tacyt w "Dialogu o mówcach" wylicza, że trwa on dwanaście
tysięcy
dziewięćset dziewięćdziesiąt cztery zwykłe lata. Starczymi wie-
1 "Dzieje", przekład Seweryna Hammera, Czytelnik, Warszawa 1954. (Przyp. dum.)
57

FENIKS
rzyli, że po zakończeniu tego długiego cyklu astronomicznego historia
Wszechświata
dokładnie się powtórzy, powtórzy się bowiem wpływ planet. Feniks stanie się
zwierciadłem
lub też obrazem Wszechświata. Jakby potwierdzając istnienie analogii między
Wszechświa-
tem a Feniksem, stoicy nauczali, że Wszechświat umiera w ogniu i zmartwychwstaje
z ognia,
który to proces nie ma początku ani końca.
Z biegiem lat mechanizm odradzania się Feniksa uprościł się. Herodot mówi o
jaju,
Pliniusz o robaku, ale już w końcu IV wieku Klaudian opiewa nieśmiertelnego
ptaka, który
odradza się z popiołów, jest swoim własnym następcą i świadkiem epok.
Niewiele jest tak popularnych mitów jak mit Feniksa. Do wymienionych już autorów
można dodać Owidiusza ("Przemiany" XV), Dantego ("Piekło" XXIV), Szekspira
("Henryk
VIII" V, 4), Pellicera ("El Fenix y su historia natural"), Quevedo ("Par-naso
Espańol" VI),
Miltona ("Samson walczący"). Trzeba też wspomnieć łaciński poemat "De Ave
Phenicae"
przypisywany Laktancjuszowi i anglosaskie naśladownictwo tego poematu z VIII
wieku.
Tertulian, święty Ambroży i Cyryl z Jerozolimy wskazywali na Feniksa jako dowód
zmartwychwstania ciała. Pliniusz kpi z lekarzy zapisujących chorym wyciąg z
gniazda i
popiołów tego ptaka.

Feniks chiński
Święte księgi chińskie rozczarowują nas, nie ma w nich bowiem patosu, do którego
przywykliśmy, czytając Biblię. Nagle jednak w czasie rozsądnego dyskursu wzrusza
nas jakiś
intymny szczegół. Na przykład to, co znajdujemy w VII rozdziale "Dialogów
konfucjańskich":
Mistrz powiedział:
Wielki naprawdę jest mój upadek! Od dawna już we śnie księcia Czou nie
widziałem!
A oto wyjątek z IX rozdziału:
Mistrz rzekł:
Nie przylatuje dobrowróżbny Feniks
ani się z Rzeki nie wyłania żaden ornament.
Oto bliski już kres moich nauk!1
1 Oba cytaty pochodzą z wydania w przekładzie Krystyny Czyżewskiej-Madajewicz,
Mieczystawa Jerzego Kiinstlera i Zdzisława Tiumskiego, Ossolineum, Wrocław 1976.
(Przyp.
tłum.)
59

FENIKS CHIŃSKI
Ornamentem, znakiem, według komentatorów ma być napis na grzbiecie magicznego
żółwia. Co do Feniksa (Feng), jest nim ptak o bardzo jaskrawym upierzeniu,
podobny do
bażanta i do pawia. W czasach prehistorycznych odwiedzał ogrody i pałace
cnotliwych
cesarzy, jako widzialny dowód łaski Niebios. Samiec, posiadający trzy nogi,
zamieszkiwał
Słońce.
W pierwszym wieku naszej ery odważny niedowiarek Wang Cz'ung zaprzeczył, jakoby
Feniks był określonym gatunkiem. Oznajmił, że tak jak wąż przemienia się w rybę,
szczur w
żółwia, jeleń w okresach ogólnego dobrobytu w jednorożca, tak gęś przemienia się
w
Feniksa. Przypisywał te mutacje "dobroczynnym płynom", które dwa tysiące trzysta
pięćdziesiąt sześć lat przed erą chrześcijańską sprawiły, że na dziedzińcu
pałacu cesarza Yao,
jednego z najświetniejszych władców, rosła szkarłatna trawa. Jak widać,
informacje jego były
niepełne lub też przesadne.
W Piekle wznosi się mityczna budowla zwana Wieżą Feniksa.

Gad wyśniony przez C. S. Lewisa
Powoli, chwiejnie, nienaturalnymi i nieludzkimi ruchami wpełznął do groty
kształt ludzki
purpurowy w blasku płomiennej łuny. Oczywiście był to Nieczłowiek, który z
wysiłkiem
dźwigał się i prostował, by wreszcie stanąć nad mrocznym kominem. Powłóczył
złamaną
nogą, a jego dolna szczęka zwisała jak u trupa. Tuż za nim i w tej samej niemal
chwili zaczęło
wyłaniać się z komina coś innego. Najprzód były to jak gdyby gałęzie drzewa, a
następnie
siedem lub osiem punktów świetlnych ugrupowanych niesymetrycznie, niby
konstelacja
gwiezdna. Dalej szła bezkształtna rurowata masa załamująca światło na
podobieństwo
polerowanej metalowej powierzchni.
W Ransomie serce zamarło, gdy zorientował się nagle, że domniemane gałęzie są
kłębowiskiem długich, cienkich jak druty macek, punkty świetlne oczami
połyskującymi w
nakrytej hełmem muszli głowie, a bezkształtna rurowata masa to wielkie cia-
61

GAD WYŚNIONY PRZEZ C.S. LEWISA
ło o mniej więcej cylindrycznym kształcie. Tułów ten podpierały liczne
wieloczłonowe
ohydne nogi, kiedy zaś Ransom sądził, że ma już przed sobą całego stwora, ze
szczeliny
wychynął drugi tułów, a za nim trzeci. Człony te nie stanowiły całości, lecz
połączone ze sobą
byty w przybliżeniu tak, jak odwłok osy z resztą ciała. Odrażająca trzyczęściowa
potworność
stała teraz tuż za Nieczłowiekiem, a olbrzymie cienie obydwu potworów groźnie
tańczyły na
skalistych ścianach 1.C.S. Lewis, "Perelandra", 1949
1 Przekład Tadeusza Jana Dehnela, PAX, Warszawa 1971. (Przyp. dum.)

Garuda
Wisznu, druga osoba trójcy, która rządzi panteonem hinduizmu, podróżuje
zazwyczaj
na wężu zamieszkującym oceany albo na ptaku zwanym Garuda. Wisznu jest zwykle
przedstawiany w kolorze błękitnym, w jednej ręce trzyma dysk, w drugiej lotos, w
trzeciej
muszlę, w czwartej maczugę. Garuda jest pół orłem, pół człowiekiem, ze
skrzydłami, dziobem
i pazurami jednego, z ciałem zaś i nogami drugiego. Ma białą twarz, szkarłatne
skrzydła,
złocisty tułów. Podobizny Garudy w brązie lub w kamieniu zdobią szczyty
indyjskich
świątyń. Jedna z nich, w Gwalijar, została zbudowana przez Greka Heliodora,
wyznawcę
Wisznu, na ponad sto lat przed erą chrześcijańską.
W "Garuda-puranie" (siedemnastej puranie, czyli tradycji) Garuda-mędrzec
tłumaczy
ludziom powstanie Wszechświata, słoneczną naturę Wisznu, przesławne genealogie
rodów
pochodzących od Słońca i Księżyca oraz treść "Ramajany" i podaje rozmaite
wiadomości
dotyczące wersyfikacji, gramatyki i medycyny.

GARUDA
W "Naganandzie" (Uciecha wężów), dramacie napisanym przez jednego z królów w VII
wieku, Garuda codziennie zabija i pożera węża, aż do dnia, w którym pewien
buddyjski
książę objawi mu cnotę wstrzemięźliwości. W ostatnim akcie skruszony Garuda
sprawia, że
szczątki pożartych wężów odzyskują życie. Eggeling uważa to dzieło za bramińską
satyrę
na buddyzm.
Nimbarka, mistyk z nieokreślonej epoki, napisał, że Garuda jest duszą zbawioną
na
wieki; duszami są również korona, kolczyki i flet bóstwa.

Gnomy
Są starsze niż ich nazwa, która jest grecka, ale nie była znana starożytnym,
pochodzi
bowiem z XVI wieku. Etymologowie przypisują ją szwajcarskiemu alchemikowi
Paracelsusowi, w którego książkach pojawia się ona po raz pierwszy.
Są to duchy ziem i gór. Ludowe przekazy wyobrażają je sobie jako brodate
krasnoludki
o prostackich i z lekka groteskowych rysach. Ubierają się w obcisłe bure stroje
zakończone
mnisimi kapturami. Podobnie jak gryfy w tradycji greckiej i wschodniej, smoki
zaś w
germańskiej, gnomy mają za zadanie pilnować ukrytych skarbów,
Gnosis po grecku znaczy: wiedza. Przypuszcza się, że Paracelsus wymyślił słowo
gnom
dla określenia istot, które wiedziały i mogły wyjawić ludziom, gdzie dokładnie
znajdują się
złoża drogocennych metali.
65


Golem
W księdze podyktowanej przez nieskończoną boską mądrość nie może być nic
przypadkowego: ani liczba stów, jaką zawiera, ani nawet porządek znaków; tak to
rozumieli
kabaliści i poświęcili się obliczaniu, kombinowaniu i przestawianiu liter Pisma
Świętego w
nadziei zgłębienia tajemnic boskiej wiedzy. Dante w XIII wieku orzekł, że każdy
akapit w
Biblii ma cztery znaczenia: dosłowne, alegoryczne, moralne i duchowe. Johannes
Scotus
Eriugena, ściślej wypowiadający się na temat idei boskości, już wcześniej
stwierdził, że
znaczenia Pisma są nieskończone, tak jak kolory w ogonie pawia. Kabaliści
zgodzili się z tą
tezą. Jedną z tajemnic, których wyjaśnienia szukali w Biblii, był sposób
tworzenia istot
żyjących.
Mówiono o demonach, że są w stanie powoływać do życia organizmy duże i toporne,
jak wielbłąd, ale nie drobne i delikatne, rabin Eliezer odmówił im jednak
zdolności tworzenia
czegokolwiek mniejszego niż ziarno jęczmienia. Golemem nazy-
66

GOLEM
wano człowieka stworzonego z kombinacji liter; słowo to oznacza bezkształtną,
pozbawioną życia materię.
W Talmudzie (Sanhedryn 65 b) czytamy:
Gdyby sprawiedliwi zechcieli stworzyć świat, mogliby tego dokonać. Kombinując
litery z niewymawialnych imion Boga, Rabi stworzył człowieka, którego nazwał
Rabi Zera.
Ów przemówił do niego, a jako że człowiek nie odpowiadał, rzekł:
- Jesteś tworem magii. Obróć się w proch. Dwóch uczonych co piątek oddawało się
studiowaniu Praw Stworzenia, dzięki czemu w końcu stworzyli trzyletnie cielę,
które potem
zjedli na wieczerzę'.
Golem swą sławę na Zachodzie zawdzięcza dziełu pisarza austriackiego Gustava
Meyrinka, który w V rozdziale swej onirycznej powieści "Der Golem" (1915) pisze:
1 Podobnie pisze Schopenhauer: "Na 325 stronie pierwszego tomu
<'Zauberbibliothek
Horst w ten sposób streszcza naukę angielskiej wizjonerki Jane Lead: Ten, kto
posiada siłę
magiczną, może, zgodnie ze swą wolą, opanowywać i odnawiać królestwo minerałów,
roślin i
zwierząt, wystarczyłoby więc, aby inni magowie zgodzili się, żeby całe
Stworzenie wróciło do
rajskiego stanu" ("O woli w przyrodzie", VI). (Przyp. aut.)
67

GOLEM
Początek tej historii - mówią - sięga XVII wieku. Podług dawno zaginionych
opowieści
pewien rabin kabalista2 miał sporządzić sztucznego człowieka, tak zwanego
Golema, który
jako posługacz pomagał mu dzwonić w synagodze i wykonywał różne cięższe roboty.
Lecz z
tej operacji nie powstał bynajmniej prawdziwy człowiek, ożywiała go tylko ślepa,
na pół
świadoma dusza wegetacyjna. Jak mówią nadto, działo się to tylko za dnia i
dzięki wpływom
magnetycznej kartki, zatkniętej za zębami - wyzwalało astralne siły bytu. I gdy
pewnego
wieczoru po modlitwie rabin zapomniał z ust Golema wyjąć pieczęć, ten wpadł w
szał, w
ciemnościach biegł przez ulice i rozbijał, co mu stanęło na drodze. Aż wreszcie
rabin wybiegł
naprzeciw niego i czarodziejską kartkę zniszczył. Wtedy ów stwór runął bez
życia. Nic nie
zostało po nim, prócz karłowatej figurki glinianej, którą dziś jeszcze pokazują
w starej
synagodze3.
Eleazar z Wormacji zachował formułę, dzięki której można stworzyć Golema.
Szczegóły tego przedsięwzięcia zajmują dwadzieścia trzy kolumny in folio i
wymagają
znajomości "alfabetów o dwustu dwudziestu i jednym wejściu", które należy powta-
2 Liwa (Loew) ben Becalel. (Przyp. aut.)
3 "Golem", przekład Antoniego Langego, WL, Kraków 1958. (Przyp. dum.)
68

GOLEM
rzać przy tworzeniu każdego z narządów Golema. Na jego czole musi się znaleźć
napis
emet, co znaczy: prawda. Ażeby zniszczyć Golema, trzeba zetrzeć początkową
literę - tak, by
zostało słowo met, co znaczy: umarły.


Gryf
Herodot, opisujący wojnę gryfów z jednookimi Arimaspami, nazywa gryfy
skrzydlatymi potworami; równie mało dokładny jest Pliniusz, który mówi o długich
uszach i
zakrzywionych dziobach tych bajecznych ptaków (X, 70). Najbardziej szczegółowy
jest może
opis zagadkowego sir Johna Mandeville'a w rozdziale 85 jego sławnych "Podróży":
Z tej ziemi (Turcji) pójdą do Ziemi Baktryjskiej, gdzie ludzie są chytrzy i źli
i gdzie są
drzewa niczym owce dające wełnę, z których robi się tkaniny. Na tej ziemi żyją
ypotains
(hipopotamy), pół konie, pół ludzie, które czasem wychodzą na ląd, czasem
mieszkają w
wodzie, i które najchętniej żywią się ludźmi. Na tej ziemi jest wiele gryfów,
więcej niż
gdziekolwiek indziej, a niektórzy mówią, że przód ich ciał jest jak u orła, a
tył jak u lwa, i to
jest prawda, tak bowiem są stworzone; ale gryf jest ośmiokrotnie większy od lwa
i silniejszy
od stu orłów. Gryfy bez wątpienia mogą porwać i zanieść do gniazda konia z
jeźdźcem lub
dwa woły sprzężone
70

GRYF
do orki, mają bowiem u nóg szpony wielkości kopyt byka, z których robią sobie
czary
do picia, a ze swych żeber luki do strzelania.
Inny przesławny podróżnik, Marco Polo, usłyszał na Madagaskarze o Roku i z
początku myślał, że chodzi tu o uccello grifone, ptaka gryfa ("Opisanie świata"
III, 192).
W średniowieczu symbolika gryfa jest różnie rozumiana. W pewnym bestiarium
włoskim czytamy, że oznacza on demona; przeważnie jest emblematem Chrystusa i
tak go
tłumaczy Izydor z Sewilli w swych "Etymologiach": "Chrystus jest lwem, albowiem
króluje i
ma moc, jest orłem, albowiem po zmartwychwstaniu wstępuje w Niebiosa".
W XXIX pieśni "Czyśćca" Dante mówi o triumfalnym wozie zaprzężonym w gryfy;
część orla u gryfa jest złota, część lwia - biała, przemieszana z purpurą, co ma
- według
komentatorów -oznaczać ludzką naturę Chrystusa'. (Biały z domieszką purpury dają
kolor
cielisty).
Inni uważają, że Dante chciał w ten sposób ująć symbol papieża będącego królem i
kapłanem. Adolphe Napoleon Didron pisze w swym "Manuel
1 Przypominają oni opis Miłego z Pieśni nad Pieśniami (V, 10-11): "Miły mój jest
biały i
rumiany... Głowa jego złoto nalepsze". (Przyp. aut.)
71

GRYF
d'iconographie chretienne" (1845): "Papież jako arcykapłan lub orzeł wznosi się
do
Tronu Boskiego, aby otrzymać rozkazy, a jako lew, czyli król, wędruje po Ziemi
peten potęgi
i siły".

Haniel, Kafziel, Azriel i Aniel
W Babilonie prorok Ezechiel miał widzenie, zobaczył mianowicie czworo zwierząt,
a
może aniołów; każde miało cztery twarze i czworo skrzydeł, przy czym dostrzegł
"podobieństwo twarzy ich: twarz człowiecza i twarz lwia po prawicy tego czworga,
a twarz
wołowa po lewicy tego czworga, a twarz orłowa na wierzchu tego czworga". Szły,
dokąd ich
wiódł duch, "a każde z nich przed obliczem swym chodziło", a może przed czterema
obliczami, w czterech kierunkach. Cztery koła "miały stan i wysokość straszne" i
szły za
aniołami, "a wszytko ciało pełne oczu wokoło onych czterech".
Wspomnienia Ezechiela zainspirowały świętego Jana, który w rozdziale IV
Objawienia
pisał o zwierzętach:
A przed stolicą jako morze śklane podobne kryształowi; a w pośrodku stolice i
około
stolice czworo zwierząt pełne oczu z przodku i z tyłu.
73

HANIEL, KAFZIEL, AZRIEL I ANIEL
A zwierzę pierwsze podobne lwowi, a wtóre zwierzę podobne cielcowi, a trzecie
zwierzę mające oblicze jako człowieka, a czwarte zwierzę podobne orłowi
latającemu.
A czworo zwierząt, każde z nich miało po sześci skrzydeł, a w koło i wewnątrz
pełne
są oczu; a odpoczynku nie miały we dnie i w nocy, mówiąc: Święty, Święty, Święty
Pan Bóg
Wszechmogący, który był i który jest, i który ma przyść.
W najważniejszej z ksiąg kabalistycznych, mianowicie w księdze Zohar (Blask),
czytamy, że owe zwierzęta zwą się Haniel, Kafziel, Azriel i Aniel i że patrzą na
wschód, na
północ, na południe i na zachód.
Robert Louis Stevenson uznat, że skoro takie zwierzęta znajdują się w Niebie,
nie ma
powodu, by nie było ich w Piekle. Z wyżej cytowanego ustępu Objawienia wziął
Chesterton
swe metaforyczne określenie nocy jako "potwora zrobionego z oczu".
Poczwórne anioły Ezechiela nazywają się Hajoth (istoty żywe); według Sefer
Jezirah,
innej księgi kabalistycznej, są one dziesięcioma cyframi, z których Bóg,
używając oprócz
tego dwudziestu dwu liter alfabetu, stworzył świat, według Zoharu zeszły one z
Nieba
ukoronowane literami.
Z czterech ich twarzy powstały symbole czterech ewangelistów: symbolem Mateusza
jest człowiek
74

HANIEL, KAFZIEL, AZRIEL I ANIEL
(nieraz brodaty). Marka - lew, Łukasza - wół, Jana -orzeł. W swym komentarzu do
Ezechiela święty Hieronim usiłował wytłumaczyć te atrybuty. Twierdził, że
Mateuszowi został
przydany człowiek, gdyż podkreślał ludzką naturę Odkupiciela; Markowi - lew, bo
głosił on
królewskie pochodzenie Chrystusa; Łukaszowi - wół, bo jest on emblematem ofiary;
Janowi
zaś orzeł, bo uzmysławia wzniosłość Chrystusa.
Niemiecki uczony, doktor Richard Hennig, uważa, że prapoczątkiem tych symboli
byty
cztery znaki Zodiaku, odległe jeden od drugiego o dziewięćdziesiąt stopni. Lew i
wół nie
nastręczają żadnych trudności; człowiek został utożsamiony z Wodnikiem o
ludzkiej twarzy,
orzeł zaś świętego Jana ze Skorpionem, odrzuconym jako znak złowróżbny. Nicholas
de
Vore podtrzymuje w swojej "Encyclopedia of Astrology" tę hipotezę, dodając przy
tym
uwagę, że wszystkie cztery figury łączą się w Sfinksie, który może mieć ludzką
głowę, ciało
byka, pazury i ogon lwa, a skrzydła orła.


Haokah, bóg grzmotu
Haokah, w którego wierzyli Indianie z plemienia Siuksów, posługiwał się wiatrem
niby
pałeczką do bicia w bęben grzmotu. Rogi wieńczące jego głowę dowodzą, że jest
również
bogiem łowów. Kiedy był zadowolony, płakał. Śmiał się, gdy był smutny. Odczuwał
zimno
jako ciepło, a ciepło jako zimno.
76

Harpie
Według "Teogonii" Hezjoda harpie to skrzydlate bóstwa o długiej, rozpuszczonej
grzywie, szybsze niż ptaki i wiatry; według III księgi "Eneidy" są to ptaszyska
z dziewczęcą
twarzą, zakrzywionymi szponami i ohydnym brzuchem, osłabione wskutek nigdy nie
zaspokojonego głodu. Schodzą z gór, by plądrować zastawione stoły. Cuchną, są
nieczułe na
rany, wrzeszcząc pożerają co się da i wszystko przemieniają w ekskrementy.
Serwiusz,
komentator Wer-giliusza, twierdzi, że podobnie jak Hekate jest Prozerpiną w
Piekle, Dianą na
Ziemi, a Księżycem na Niebie (określa się ją jako boginię w trzech postaciach),
harpie są
furiami w Piekle, harpiami na Ziemi, demonami (dirae) w Niebie. Niektórzy mylą
je z Parkami.
Z bożego nakazu harpie prześladowały pewnego króla Tracji, ponieważ odsłonił
ludziom przyszłość czy też kupił długowieczność za cenę własnych oczu i został
pokarany
przez Słońce, którego dzieło obraził. Kiedy zasiadał do jedzenia wraz ze swą
świtą,
77

HARPIE
harpie pożerały lub zanieczyszczały mu potrawy. Argonauci pokonali harpie.
Opowiadają tę fantastyczną historię Apoloniusz z Rodos i William Morris ("Life
and Death
ofJason"). Ariosto w XXXIII pieśni "Orianda szalonego" przemienia króla Tracji w
księdza
Jana, legendarnego cesarza Etiopczyków. Harpia pochodzi od greckiego stówa
harpazein:
porwać bądź schwytać. Z początku były to bóstwa wiatru jak maruty z legendy
wedyjskiej, które potrząsały złocistym orężem (błyskawice) i ujarzmiały chmury.

Hipogryf
Chcąc dać przykład rzeczy niemożliwych bądź niestosownych, Wergiliusz mówił o
spowinowacaniu koni z gryfami. W cztery wieki później komentujący go Serwiusz
wyjaśnia,
że gryfy to zwierzęta z górną połową ciała orła, dolną - lwa. Ażeby wzmocnić
wymowę
swego tekstu, zapewnia, że gryfy nienawidzą koni... Z czasem wyrażenie iungentur
iam
grypes equis (krzyżować konie z gryfami) stało się przysłowiowe.
W początkach XVI wieku Ariosto przypomniał je i wymyślił hipogryfa. Orzeł i lew
współżyją w gryfie starożytnych, koń i gryf - w hipogryfie Ariosta, będącym
potworem lub
też wyobrażeniem drugiego stopnia.
Pietro Micheli zauważa, że hipogryf jest bardziej harmonijny niż uskrzydlony
koń.
Jego dokładny opis, sporządzony jakby specjalnie dla słownika zoologii
fantastycznej,
znajduje się w "Orlandzie szalonym":
79

HIPOGRYF
Nie rozumiejcie, aby on koń byt zmyślony!
Własny beł, naturalny, z gryfa urodzony
Ojca, a matki klacze; pióra miał i głowę,
Skrzydła i nogi przednie, i gębę ojcowę -
Hipogryfem go zwano - ale zaś ostatki
I insze członki były podobne do matki.
Na Ryfejskich się Górach, acz rzadko, więc rodzą,
Za Morzem Lodowatem, i stamtąd wychodzą.1
Pierwsze napomknienie o tej dziwnej bestii jest zwodniczo mylące:
Niedaleko Rodanu ujźrzę wtem przy błoniu
Zbrojnego, siedzącego na skrzydlatem koniu.
Inne strofy oddają zachwyt nad tym latającym stworzeniem. Ta oto jest sławna:
I ujźrzy z gospodarzem czeladź wylęknioną
Na ulicy, a drugą w oknach rozsadzoną.
Wszyscy wzroki ku górze obrócone mieli,
Jakby zaćmienie albo kometę widzieli.
Obaczy Bradamanta niesłychane dziwy,
Na jakie pewnie każdy zostałby wątpliwy,
1 Ten cytat (IV, 8), jak i dwa następne (II, 37 i IV, 4) w przekładzie Piotra
Kochanowskiego, wg wydania: Ossolineum, BN, Wroctaw 1965. (Przyp. tłum.)
80

HIPOGRYF
Kiedy by ich nie widział własnem swojem okiem:
Rycerza na skrzydlatem koniu pod obłokiem.
W jednej z ostatnich pieśni Astolf rozsiodłuje hipogryfa i puszcza go wolno.
6. Księga istot..

Hochigan
Przed wiekami żył pewien południowoafrykański Buszmen, Hochigan, który
nienawidził zwierząt. W owym czasie zwierzęta posiadały jeszcze dar mowy.
Pewnego dnia
Buszmen ukradł im ten dar i zniknął. Od tego czasu zwierzęta nigdy więcej nie
przemówiły.
Kartezjusz twierdzi, że małpy mogłyby mówić, gdyby chciały, ale wolą zachowywać
milczenie, by nie kazano im pracować. W 1907 roku argentyński pisarz Leopoldo
Lugones
opublikował opowiadanie o pewnym szympansie, którego uczono mówić i który zmarł
od
zbyt wielkiego wysiłku.
82


Humbaba
Do czego był podobny olbrzym Humbaba, strażnik gór cedrowych, z najstarszego
bodaj na świecie, złożonego z poszczególnych fragmentów, babilońskiego eposu
"Gilgamesz"? Oto jego opis:
Przemówił doń Enkidu, wierny towarzysz, pożałował życia i tak doń rzecze: Nie
znasz,
przyjacielu mój, tego męża i dlatego ci przed nim niestraszne. Mnie on znany i
przeto się
lękam. Zęby ma Humbaba jako kły smoka, lwa oblicze, w starciu jest jak potop!
Przed ciałem
jego, co jednako żre drzewa i trzcinę, nikt się ostać nie zdoła! Na czubku ogona
swego i
członka ma dwa łby wężów jadowitych1.
W IX pieśni "Gilgamesza" ludzie-skorpiony (od pasa w górę rosną w niebo, a od
pasa
w dół grzęzną
1 Przekład Roberta Stiiiera, PIW, Warszawa 1980. (Przyp.tłum.)
89

HUMBABA
w piekle) strzegą pośród gór wrót, przez które wchodzi stonce.
Poemat składa się z dwunastu części, odpowiadających dwunastu znakom Zodiaku.


Hydra lernejska
Tyfon (pokraczny syn Tartara i Ziemi) wraz z Echidną, na wpół piękną kobietą, na
wpół wężem, poczęli Hydrę lernejska. Zdaniem historyka Diodora miała ona sto
głów;
zdaniem Symonidesa - pięćdziesiąt; według Apollodora ("Bibliotheke") - dziewięć.
Lempriere
twierdzi, że ta ostatnia liczba wydaje się bardziej do przyj'ęcia. Potworność
Hydry potęgował
fakt, że na miejsce każdej uciętej głowy wyrastały jej dwie nowe. Mówiono, że są
to głowy
ludzkie i że środkowa jest wieczna. Oddech Hydry zatruwał wody i wyjaławiał
pola. Nawet
kiedy spała, otaczające ją jadowite wyziewy zdolne były uśmiercić człowieka.
Junona
stworzyła ją, aby się zmierzyła z Heraklesem.
Potwór ten wydawał się niezniszczalny. Miał swe siedlisko w lernejskich bagnach.
Herakles i Iolaos wyruszyli na poszukiwanie Hydry, pierwszy poodcinał jej głowy,
drugi zaś
płonącą żagwią wypalał krwawiące rany. Ostatnią głowę, nieśmiertelną, Herakles
zakopał pod
olbrzymim głazem, gdzie tkwi do tej pory, nienawidząc i śniąc.
85

HYDRA LERNEJSKA
Strzały, które Herakles zanurzył w żółci potwora, okazały się zatrute i
śmiercionośne
dla innych dzikich bestii.
Pewien zaprzyjaźniony z Hydrą rak chwycił w czasie walki Heraklesa szczypcami za
piętę. Ten podeptał go. Ale Junona uniosła raka do nieba i od tej pory mamy znak
Zodiaku i
konstelację Raka.

Ichtiocentaury
Likofron, Klaudian i bizantyjski gramatyk Jan Tzetzes parokrotnie napomykali o
ichtiocentaurach, innych wzmianek o nich nie ma w tekstach klasycznych. Nazwę
ichtiocentaur można tłumaczyć jako rybocentaur; słowo to odnosi się do istot,
które mi-
tologowie zwali również centaurotrytonami. Wiele ich podobizn znajduje się na
rzeźbach
greckich i rzymskich. Od pasa w górę są ludźmi, w dół - rybami, przednie łapy
mają końskie
bądź lwie. Ich miejsce jest w orszaku bóstw morskich, obok hipokampów (koni
morskich).
87


Jednorożec
Pierwsza wzmianka o jednorożcu niemal się nie różni od ostatniej. Na czterysta
lat
przed erą chrześcijańską Ktezjasz, grecki historyk i lekarz Artakserksesa
Mnemona, pisał, że
w Indiach istnieje wiele szybkonogich dzikich osłów o białej sierści,
niebieskich oczach i
purpurowych łbach zakończonych rogiem wyrastającym z czoła, białym u nasady,
czer-
wonym na końcu, pośrodku zaś całkowicie czarnym. Pliniusz podaje dalsze
szczegóły (VIII,
31):
...najdzikszym podobno zwierzęciem jest jednorożec, ciałem podobny do konia,
głową
do jelenia, nogami do słonia, ogonem do wieprza; ryczy mocno, ma róg jeden
czarny, dwa
kubitus długi, sterczący z środka czoła. Zwierzęcia tego nie można podobno
żywcem
dostać1.
1 Wszystkie cytaty z "Historii naturalnej" Pliniusza w przekładzie Józefa
Łukaszewicza,
Poznań 1845. (Przyp. tłum.)
88

JEDNOROŻEC
Orientalista Schrader około 1892 roku twierdził, że jednorożec mógł się zrodzić
w
greckiej wyobraźni pod wpływem płaskorzeźb perskich, ukazujących byki z profilu,
z
widocznym jednym tylko rogiem.
W "Etymologiach" Izydora z Sewilli, z początków VII wieku, czytamy, że jeden
cios
jednorożca może zabić słonia; przypomina to podobne zwycięstwo karkadana
(nosorożca)
podczas drugiej podróży Sindbada2.
Wrogiem jednorożca jest także lew, a wspaniały ośmiowiersz z II księgi epopei
"The
Faerie Queene" Spensera przypomina historię ich pojedynku: lew opiera się o
drzewo,
jednorożec ze spuszczonym łbem naciera, lew usuwa się na bok i jednorożec wbija
się rogiem
w pień drzewa. Ośmiowiersz ten pochodzi z XVI wieku; w początkach XVIII wieku
zjednoczenie Królestwa Anglii z Królestwem Szkocji zobrazował herb Wielkiej
Brytanii:
angielski leopard (lew) występuje na nim obok szkockiego jednorożca.
Średniowieczne bestiaria podają, że jednorożec może zostać schwytany przez
niewinne
dziewczę. W "Physiologus Graecus" czytamy: "Oto, jak się go chwyta. Przed nim
sadza się
dziewicę, on wskakuje
2 Sindbad notabene uważa, że róg nosorożca, przepołowiony, wygląda jak postać
ludzka; al-Qaswini twierdzi, że jak człowiek na koniu, inni zaś, że jak ptaki i
ryby. (Przyp.
aut.)
89

JEDNOROŻEC
na jej łono, dziewica tuli go miłośnie i prowadzi do pałacu króla". Medal
wykonany
przez Pisanella i wiele sławnych arrasów ukazują ten triumf, którego alegoryczne
znaczenia są
oczywiste. Jednorożec przedstawia jednocześnie Ducha Świętego, Chrystusa, rtęć i
złoto. W
dziele "Psychologie und Alchemie" (Zurich 1944) Jung opisuje i analizuje te
symbole.
Biały konik o tylnych nogach jak u antylopy, o koziej brodzie i długim, zagiętym
rogu -
oto najczęstsze wyobrażenie owego fantastycznego zwierzęcia.
Leonardo da Vinci przypisuje schwytanie jednorożca jego zmysłowości; to dlatego
zapomina on o swej dzikości i układa się na łonie dziewicy, i pada łupem
myśliwych.

Jednorożec chiński
Jednorożec chiński c'i-lin jest jednym z czworga zwierząt przynoszących
szczęście;
pozostałe to smok. Feniks i żółw. Jednorożec jest pierwszym czworonogiem wśród
nich, z
tułowiem jelenia, ogonem wołu, kopytami konia; róg, który wyrasta mu z czoła,
jest
przedłużeniem ciała; barwa sierści na grzbiecie stanowi mieszaninę pięciu
kolorów, podczas
gdy podbrzusze ma bure lub żółte. Nie depcze trawy i nie robi nikomu krzywdy.
Pojawienie
się jednorożca wróży narodziny cnotliwego monarchy. Jeśli się go zrani lub
znajdzie jego
szczątki - zła to wróżba. Żyje zazwyczaj tysiąc lat.
Kiedy matka Konfucjusza nosiła go w swym łonie, duchy pięciu planet przyniosły
jej
stworzenie "o wyglądzie krowy, łuskach smoka, z jednym rogiem pośrodku czoła".
Tak oto
opisuje Soothill "zwiastowanie"; inny wariant, przytoczony przez Helmuta
Wilhelma, głosi, że
zwierzę pojawiło się samo i wypluło jaspisową tabliczkę, na której można było
przeczytać te
słowa:
91

JEDNOROŻEC CHIŃSKI
Synu kryształu górskiego (lub esencji wód), kiedy upadnie dynastia, będziesz
rządził
jak król, choć bez królewskich insygniów.
W siedemdziesiąt lat później jacyś myśliwi zabili c'i-lina, który miał jeszcze
na rogu
strzępek wstążeczki, przewiązanej ręką matki Konfucjusza. Konfucjusz poszedł
obejrzeć go i
zapłakał, przeczuł bowiem, co wróży śmierć tego niewinnego i tajemniczego
stworzenia, a i
dlatego, że ten strzęp wstążki zawierał jego przeszłość.
W XIII wieku straż przednia konnicy Czyngis--chana, który wyruszył na podbój
Indii,
zauważyła na pustyni zwierzę "podobne do jelenia, z rogiem pośrodku czoła, o
zielonej
sierści", które wyszło jej naprzeciw, mówiąc: "Już pora, by pan wasz wracał do
swego kraju".
Jeden z chińskich ministrów Czyngis-chana w odpowiedzi na pytanie władcy
wyjaśnił, że jest
to zwierzę imieniem ciao-tuan, pewna odmiana c'i-lina. Cztery zimy wielka armia
Czyngis-
chana wojowała na ziemiach Zachodu. Niebo, uznawszy, że dość już przelewu krwi,
zesłało
ostrzeżenie za pośrednictwem jednorożca. Imperator odstąpił od swych zaborczych
planów.
Dwadzieścia dwa wieki przed erą chrześcijańską jeden z sędziów cesarza Shuna
posiadał "jednoro-
92

JEDNOROŻEC CHIŃSKI
giego kozła", który odmawiał atakowania niesłusznie oskarżonych, natomiast bódł
winnych.
W "Anthologie raisonnee de la litterature chinoise" (1948) Margouliesa figuruje
owa
tajemnicza, łagodna alegoria, dzieło jakiegoś pisarza z IX wieku:
Powszechnie wiadomo, iż jednorożec to stworzenie nadnaturalne, zwiastun dobrej
nowiny, tak jest napisane w odach, w annałach, w biografiach sławnych mężów i
innych
tekstach uznanych autorytetów. Nawet dzieci i wiejskie kobiety wiedzą, że
jednorożec to
szczęśliwy omen. Ale zwierzę to nie figuruje wśród zwierząt domowych, niełatwo
je spotkać,
wymyka się klasyfikacji. Różni się od konia, byka, wilka czy jelenia. Wobec
powyższego
moglibyśmy natknąć się na jednorożca i nie uświadomić sobie, że to właśnie on.
Wiemy, że
zwierzę z grzywą to koń, inne zaś mające rogi - to byk. Nie wiemy, jak wygląda
jednorożec.

Jeleń niebiański
Nie wiemy, jak wygląda jeleń niebiański (może dlatego, że nikt nigdy nie oglądał
go z
bliska), ale wiemy, że to tragiczne zwierzę żyje pod ziemią, a jego jedynym
pragnieniem jest
wyjść na światło dzienne. Ponieważ zaś umie mówić, prosi górników, by mu w tym
pomogli.
Z początku usiłuje ich przekupić, obiecując, że wskaże złoża drogocennych
kruszców, ale
gdy to zawodzi, zaczyna ich straszyć, wobec czego przerażeni zamurowują je w
głębokich
korytarzach kopalni. Mówi się również o górnikach męczonych przez niebiańskie
jelenie.
Tradycja dodaje, że jeśli stwór ten wychodzi na światło dzienne, zamienia się w
cuchnącą ciecz, która niesie śmierć i zarazę.
Przypowieść ta pochodzi z Chin, a zapisana jest w książce G. Willoughby-Meade'a
"Chinese Ghouls and Goblins" (London 1928).
94

Kami

Zgodnie z tym, co mówi Seneka, Tales z Miletu nauczał, że Ziemia pływa w wodzie
niby łódź, woda zaś, poruszana przez burze, jest przyczyną trzęsień ziemi. Inny
system
sejsmologiczny proponują nam historycy lub raczej mitologowie japońscy z VIII
wieku.
Oto co możemy u nich wyczytać:
Pod ziemią, pośród trzcin, spoczywał Karni, stwór nadprzyrodzony mający formę
wielkiej ryby, zębacza, który przez swoje ruchy wywoływał trzęsienia ziemi,
dopóki Wielki
Bóg z Jeleniej Wyspy nie zanurzył w ziemi ostrza swojego miecza i nie przebił mu
głowy. Kie-
dy Karni się rusza, Wielki Bóg sięga po miecz i znów powraca spokój.
(Rzeźbiony kamienny uchwyt miecza wystaje z ziemi o parę kroków od świątyni
Kashima. Pewien władca feudalny z XVIII wieku kopał przez sześć dni i sześć nocy
i nie
dokopał się do końca jego ostrza).
95

KAMI
Jinshin-Uwo, czyli ryba sejsmiczna, jest dla pospólstwa siedmiusetmilowej
długości
węgorzem, na którego grzbiecie leży Japonia. Płynie z północy na południe, mając
głowę
poniżej Kioto, ogon zaś poniżej Awomori. Niektórzy logicy usiłowali zmienić ten
przesąd,
trzęsienia ziemi bowiem są częstsze na południu Japonii, a łatwiej jest
wyobrazić sobie, że
ogon porusza się gwałtowniej niż głowa. W pewnym sensie zwierzę to jest podobne
do
Bahamuta z tradycji arabskich i do Midgardsormra z Eddy.
W niektórych okolicach, acz bez specjalnego powodzenia, zastępował je Jinshin-
Mushi - skarabeusz od trzęsień ziemi. Ma głowę smoka oraz dziesięć pajęczych nóg
i jest
pokryty łuską. Jest to stwór podziemny, lecz nie podwodny.


Katoblepas
Pliniusz (VIII, 32) pisze, że na krańcach Etiopii, niedaleko źródeł Nilu,
mieszka
zwierzę zwane katoblepas -
miernej zresztą wielkości i mające niezgrabne członki, iż zaledwie głowę,
nadzwyczajnie ciężką, unieść może, zwiesza ją przeto zawsze ku ziemi; a jednak
zabija
ono rodzaj ludzki, albowiem wszyscy, którzy oczy jego spostrzegą, natychmiast
umierają.
Katoblepas znaczy po grecku: patrzący w dół. Zdaniem Cuviera źródłem
inspiracji do wyobrażenia Katoblepasa była antylopa gnu (z dodatkiem pewnych
cech
bazyliszka i gorgon). W zakończeniu "Kuszenia świętego Antoniego" Flauberta
czytamy:
Katoblepas (byk czarny, z głową wieprza opadającą ku ziemi, a którą łączy z
kadłubem szyja wąska, długa i płaska jak opróżniona kiszka; nogi jego są niewi-
97


KATOBLEPAS
doczne pod olbrzymią twardowłosą grzywą, co mordę mu zasiania):
- Tłusty, melancholijny, okrutny, czuję wciąż pod swym brzuchem gorące wyziewy
bagniska. Łeb mój jest tak ciężki, że niepodobna mi go udźwignąć. Toczę go
dokoła siebie
powoli, z półotwartą szczęką - wyrywam ozorem trawy jadowite, zroszone moim
oddechem.
Raz, mimo woli, pożarłem sobie łapy. Nikt nie widział nigdy mych oczu, a ci, co
je zobaczyli
- natychmiast marli. Gdybym podniósł swe powieki, powieki czerwone i nabrzmiałe,
w jednej
chwili byś umarł1.
1 Przekład Antoniego Langego, Lwów 1907. (Przyp. tłum.)

Kogut niebiański
Według Chińczyków kogut niebiański jest złotopiórym ptakiem, piejącym trzy razy
w
ciągu dnia. Po raz pierwszy, gdy słońce bierze poranną kąpiel na krańcach
oceanu; po raz
drugi, kiedy jest w zenicie, i po raz trzeci, kiedy znika na zachodzie. Pierwsze
pianie porusza
niebiosa i budzi ludzi. Kogut jest przodkiem yang, męskiego pierwiastka
Wszechświata.
Posiada trzy łapy, a gnieździ się na drzewie fu-sang, którego wysokość mierzy
się setkami
mil i które rośnie w okolicach zorzy porannej. Głos koguta niebiańskiego jest
bardzo silny,
jego chód majestatyczny. Z zapłodnionych przez niego jaj lęgną się pisklęta z
czerwonymi
grzebieniami, które co rano odpowiadają mu pianiem. Wszystkie koguty ziemskie są
potomkami koguta niebiańskiego, zwanego inaczej ptakiem jutrzenki.
99

Koń morski
W odróżnieniu od innych zwierząt fantastycznych koń morski nie został stworzony
z
połączenia różnorodnych elementów, jest to po prostu dziki koń, który mieszka w
morzu, a
wychodzi na ląd tylko wtedy, gdy w bezksiężycowe noce wiatr przynosi mu zapach
klaczy.
Na jakiejś nieokreślonej wyspie - może jest to Borneo - pasterze pętają
najlepsze królewskie
klacze, sami zaś chowają się w podziemnych pieczarach, to tam Sindbad widział,
jak ogier
wychodzi z morza, widział, jak skacze na samicę, i słyszał jego rżenie.
Ostateczna wersja "Księgi tysiąca i jednej nocy" pochodzi według Burtona z XIII
wieku; w tymże wieku narodził się i zmarł kosmograf al-Oaswini, który w
traktacie "Oualgubat
al-halk" (O cudach stworzenia) napisał te słowa: "Koń morski podobny jest do
konia
lądowego, tyle że ma dłuższą grzywę i ogon, sierść bardziej błyszczącą, kopyta
rozdwojone
jak u dzikich bawołów; jest trochę mniejszy od zwykłego konia, trochę większy od
osła".
Stwierdza,
100

KOŃ MORSKI
że skrzyżowanie gatunków morskiego i lądowego daje wspaniałe potomstwo, i
wspomina pewnego źrebaka o ciemnej sierści "z białymi niby plamy srebra łatami".
Wang Taj-haj, podróżnik z XVIII wieku, pisze w "Miscellanea china":
Koń morski pojawia się na brzegach w poszukiwaniu klaczy; czasem udaje się go
schwytać. Sierść ma błyszczącą, czarną, długim ogonem zamiata ziemię; porusza
się jak inne
konie, jest bardzo łagodny, a w ciągu dnia może przebiec setki mil. Nie należy
go pławić w
rzekach, bo na widok wody odzyskuje swą pierwotną naturę i odpływa.
Etnologowie poszukiwali początków tego islamskiego mitu w grecko-łacińskim
przekazie o wietrze zapładniającym klacze. W III księdze "Georgik" Wergiliusz
spisał ten
przekaz wierszem. Bardziej rygorystyczne jest wyjaśnienie Pliniusza (VIII, 67):
Wiadomo jest powszechnie, że w Luzytanii, w okolicy miasta Olisypo [Lizbona],
nad
rzeką Tagiem, stawają klacze pod wiatr Fawoni, gdy wieje; przyjmują dech ożywny,
nim się
zapładniają i stąd się rodzi najbystrzejszy gatunek koni, które atoli trzech lat
życia nie
przechodzą.
101

KOŃ MORSKI
Historyk Justyn wysunął hipotezę, że bajkę tę zapoczątkowało wyrażenie: synowie
wiatru, często określające szybkonogie konie.

Kot z Cheshire i koty z Kilkenny
Angielskie wyrażenie grin like a Cheshire cat (uśmiechać się jak kot z Cheshire)
znaczy: uśmiechać się sardonicznie. Istnieje wiele objaśnień tego powiedzenia.
Jedno, że w
Cheshire sprzedawano serki w formie uśmiechniętego kociego pyszczka; inne, że
Cheshire
uważało się za palatyńskie hrabstwo czy też majorat, co śmieszyło niegdyś
tamtejsze koty;
jeszcze inne, iż w czasach Ryszarda III żył sobie gajowy nazwiskiem Caterling,
który walcząc
z kłusownikami, uśmiechał się okrutnie.
W onirycznej powieści "Alicja w krainie czarów", wydanej w 1865 roku, Lewis
Carroll
obdarzył kota z Cheshire zdolnością stopniowego znikania, tak że w końcu
pozostawał już
tylko jego uśmiech, bez pyszczka ni zębów. O kotach z Kilkenny mówi się, iż tak
się z sobą
biły, że się nawzajem pożarły, pozostawiwszy po sobie tylko ogony. Opowieść ta
powstała w
XVIII wieku.
103

Kraken
Kraken jest skandynawskim odpowiednikiem zaratana oraz arabskiego smoka
morskiego lub żmii morskiej.
W 1752 roku Duńczyk Erik Pontoppidan, biskup miasta Bergen, opublikował "Rys
historii naturalnej Norwegii", dzieło słynne z nadmiernej tolerancji i
łatwowierności. Czytamy
tam, że grzbiet krakena ma półtorej mili długości, ramiona mogą objąć największy
statek, a
grzbiet jego wystaje z wody niby wyspa. Pontoppidan stwierdza kategorycznie, że
"pływające
wyspy to zawsze krakeny". Pisze również, że kraken wydziela płyn mącący wody
morskie.
To zdanie skłania do przypuszczeń, że kraken może być wielką ośmiornicą.
Wśród juweniliów Tennysona znajdujemy utwór poetycki poświęcony krakenowi. Oto
co w nim mówi:
Pod grzmiącą, huczącą powierzchnią, w przepastnych głębinach morza, śpi kraken
swym snem pozbawionym snów. Wokół jego ciemnego kształtu migoczą
104

KRAKEN
chybotliwe światła; olbrzymie, tysiącletnie gąbki puchną wokół, a miliony
ośmiornic
wynurzają się ze swych przecudnych grot w głębinowym świetle, ogromnymi mackami
bijąc
w zielonkawy bezruch. Kraken spoczywa tam od wieków i będzie spoczywał wiecznie,
tucząc się wielkimi morskimi robakami aż do chwili, gdy ogień Sądu Ostatecznego
nie ogrzeje
przepaści. Wtedy, aby ukazać się raz jeden ludziom i aniołom, rycząc wypłynie na
powierzchnię, gdzie dokona żywota.

Krokota i leukrokota
Ktezjasz, lekarz Artakserksesa Mnemona, w IV wieku przed naszą erą oparł się na
źródłach perskich, aby dać nam własny opis Indii, dzieło bezcennej wartości, bo
pozwalające
poznać ówczesne wyobrażenia Persów o Indiach. W XXXII rozdziale opowiada
historię
wilkopsa. Pliniusz (VIII, 30) nadał temu hipotetycznemu zwierzęciu imię kroko-
ta,
stwierdzając, że "nie ma takiej rzeczy, której by nie mogło rozszarpać zębami i
natychmiast
strawić".
Dokładniej opisuje on leukrokotę, w której niektórzy komentatorzy dopatrywali
się
podobieństwa do gnu, inni do hieny, jeszcze inni do mieszaniny tych dwojga, jest
to zwierzę
arcyszybkie, wielkości dzikiego osła. Ma nogi jelenia, szyję, ogon i pierś lwa,
łeb borsuka,
rozdwojone kopyta, pysk od ucha do ucha i jedną długą kość zamiast zębów.
Zamieszkuje
Etiopię (gdzie również są dzikie byki obdarzone ruchomymi rogami) i jakoby
zachwycająco
naśladuje głos ludzki.
106

Król ognia i jego koń
Heraklit nauczał, iż pierwszym elementem był ogień, ale nie oznacza to, żeby z
owej
zmiennej i ulotnej substancji miały począć się wszelkie żywe istoty. Tę prawie
nierealną
hipotezę wysunął William Morris w opowieści "The Ring Given to Ve-nus" z cyklu
"The
Earthly Paradise" (1868-1870). Oto ona:
Władcą owych demonów był Wielki Król w koronie i z berłem. Twarz jego, o ostrych
rysach, jakby wykuta w kamieniu, lśniła niby biały płomień. Nie było to wszakże
ciało
królewskie, lecz ogień. Na obliczu króla malowały się żądza, nienawiść i strach.
Cudowny był
też jego rumak; nie był to ani koń, ani smok, ani hipogryf; wydawał się podobny
i niepodob-
ny zarazem do tych zwierząt i zmieniał się bez przerwy jak we śnie.
Utwór ten powstał być może pod wpływem świadomie dwuznacznej personifikacji
śmierci w
107

KRÓL OGNIA I JEGO KOŃ
"Raju utraconym" (II, 666-673). To, co przypomina głowę, ma na sobie koronę,
ciało
zaś łączy się z cieniem, jaki rzuca wokół siebie.

Kujata
Zgodnie z islamskim mitem Kujata to gigantycznej wielkości byk, mający cztery
tysiące
oczu, cztery tysiące uszu, cztery tysiące nozdrzy, cztery tysiące pysków, cztery
tysiące
języków i cztery tysiące nóg. By przejść od jednego ucha do drugiego lub od
jednego oka do
drugiego, potrzeba pięciuset lat. Kujatę dźwiga na sobie Bahamut. Na grzbiecie
byka znajduje
się rubinowa skała, na skale anioł, a na aniele nasza ziemia.
109

Lamie
Według rzymskich i greckich klasyków lamie zamieszkiwały Afrykę. Od pasa w górę
były to przecudne kobiety, od pasa w dół - węże. Niektórzy twierdzili, że są to
czarodziejki,
inni - że złośliwe potwory. Nie umiały mówić, ale przepięknie gwizdały. Na
pustyniach wabiły
wędrowców, ażeby ich potem pożreć. Ich najdawniejsze pochodzenie było boskie;
były one
owocem którejś z licznych miłostek Zeusa. Robert Burton w owej części swej
książki "The
Anatemy of Melancholy" (1621), gdzie mówi o namiętności i miłości, opowiada
historię lamii,
która przyjęła ludzką postać i uwiodła młodego filozofa, "nie mniej
pociągającego niż ona
sama". Zabrała go do swego pałacu, znajdującego się w Koryncie. Zaproszony na
wesele
mag, Apoloniusz z Tyany, zawołał na nią po imieniu: tak pałac, jak i łamią
natychmiast
zniknęły. John Keats (1795--1821) na krótko przed śmiercią zaczerpnął motywy z
Burtona do
swego poematu "Lamia".
110

Lemury
Nazywano je również larwami. W przeciwieństwie do familijnych larów, dbających i
troszczących się o swoich, lemury, będące duszami zmarłych niegodziwców, błąkały
się po
świecie, strasząc ludzi. Dokuczały zarówno bezbożnym, jak i prawowiernym. W
przedchrześcijańskim Rzymie obchodzono w ciągu miesiąca maja ku ich czci święto,
zwane
Lemuria. Ustanowił je Romulus, chcąc ułagodzić ducha swego brata Remusa, którego
zgładził. Rzym nawiedziła epidemia, a wyrocznia, do której zwrócił się Romulus,
poradziła
mu urządzanie rokrocznie tych świąt, trwających trzy noce. W tym czasie
zamknięte byty
świątynie innych bóstw i zakazane wesela. Panował zwyczaj sypania na groby
fasoli i palenia
jej, dym bowiem odganiał lemury. Bały się również bębnów i magicznych zaklęć.
Ciekawy
czytelnik może więcej się o tym dowiedzieć w Owidiuszowskich "Fasti".
111

Lilith
" Albowiem przed Ewą była Lilith" - czytamy w starym hebrajskim tekście. Jej
legenda
natchnęła angielskiego poetę Dantego Gabriela Rossettiego (1828-1882) do
napisania
poematu "Eden Bower". Lilith była wężem, pierwszą żoną Adama, i dała mu
glittering sons
and radiant daughters (wspaniałych synów i promienne córy). Potem Bóg stworzył
Ewę,
Lilith, chcąc zemścić się na mającej ludzką postać żonie Adama, namówiła ją do
skosztowania zakazanego owocu i do poczęcia Kaina, brata i zabójcy Abla. Tak
brzmi
prymitywna wersja mitu, na którym oparł się Rossetti. W okresie średniowiecza
wpływ słowa
lail (po hebrajsku: noc) w jakiś sposób odmienił mit. Lilith, przestawszy być
wężem, stała się
nocnym upiorem. Czasami bywa ona aniołem rządzącym rodem ludzkim, czasami
demonem
napadającym na śpiących samotnie lub wędrowców. W wyobraźni ludu pojawia się
przeważnie jako wysoka, milcząca kobieta o czarnych, rozpuszczonych włosach.
112

Lis chiński
W zoologii tradycyjnej lis chiński niewiele się różni od innych lisów; inaczej -
w
zoologii fantastycznej. Statystyki podają, że długość jego życia wynosi od
ośmiuset do
tysiąca lat. Twierdzi się, że sprowadza nieszczęście, że każda część jego ciała
posiada inny
rodzaj siły. Wystarczy, że praśnie ogonem o ziemię, by wywołać pożar;
przepowiada
przyszłość i występuje pod rozmaitymi postaciami, najchętniej jako starzec,
młoda dziewica
lub mędrzec. Jest chytry, przezorny i sceptyczny; lubi płatać figle i zakłócać
spokój. Umarli
często wcielają się w postać lisa. Lisie jamy są niedaleko grobów. Krąży o nich
mnóstwo
legend, zacytujemy jedną z nich, nie pozbawioną humoru.
Wang zobaczył dwa lisy siedzące na tylnych łapkach, oparte o drzewo. Jeden z
nich
trzymał arkusik papieru, a oba śmiały się jak z dobrego żartu. Wang usiłował je
przepłoszyć,
ale się nie ruszyły. Strzelił więc do tego, który trzymał kartkę, i zabrał mu
ją. W karczmie
113

LIS CHIŃSKI
opowiedział ludziom o swej przygodzie. Podczas gdy opowiadał, wszedł jakiś
człowiek ze zranionym okiem. Wysłuchał z zainteresowaniem opowieści Wanga i
poprosił, by
pokazano mu arkusik papieru. Wang już, już miał go pokazać, kiedy karczmarz
zauważył, że
nowo przybyły ma ogon. "To lis!" - wykrzyknął i w tejże chwili gość przemienił
się w lisa i
czmychnął. Lisy kilkakrotnie usiłowały odebrać utracony papier ze znakami nie do
odcyfrowania, ale im się to nie udało. Wang zdecydował się wrócić do domu. Po
drodze
spotkał swoją rodzinę, zdążającą do stolicy. Wyjaśnili, że przecież to on
zalecił im ten
wyjazd, a matka pokazała mu list, w którym prosił, by sprzedała wszystkie
posiadłości i
przyjechała do niego do miasta, gdzie miał jej oczekiwać. Wang obejrzał list:
była to czysta
kartka. Chociaż nie mieli już dachu nad głową, Wang zadecydował: wracamy.
Pewnego dnia pojawił się młodszy brat Wanga, którego wszyscy od dawna uważali za
zmarłego. Rozpytywał o nieszczęście, jakie spotkało rodzinę, i Wang opowiedział
mu całą
historię. "Ach - wykrzyknął, kiedy Wang wspomniał o spotkaniu z lisami - oto
przyczyna
całego zła!". Wang pokazał mu dokument. Brat wyrwał mu go z pośpiechem i
schował.
"Wreszcie odebrałem to, czego szukałem!" - wykrzyknął i, zamieniwszy się w lisa,
uciekł.

Łamed wownik
Istnieje i zawsze na świecie istniało trzydziestu sześciu prawych ludzi, których
zadaniem jest usprawiedliwianie świata przed Bogiem. Są nimi łamed wownicy. Nie
znają się
między sobą i są bardzo biedni. Jeżeli człowiek uświadomi sobie, że jest łamed
wownikiem,
natychmiast umiera i jakiś inny sprawiedliwy, często w innej części planety,
zajmuje jego
miejsce. Sami tego nie podejrzewając, są utajonymi filarami, na których spoczywa
świat.
Gdyby nie oni, Bóg unicestwiłby rodzaj ludzki. Są naszymi wybawicielami, choć o
tym nie
wiedzą.
To mistyczne wierzenie żydowskie zostało wyłożone przez Maxa Broda.
Jego odległe korzenie znaleźć można w XVIII rozdziale Genesis, gdzie Pan mówi:
"Jeśli najdę w Sodomie pięćdziesiąt sprawiedliwych w samym mieście, odpuszczę
wszytkiemu miejscu dla nich".
W islamie odpowiednikiem takich osobników są Kutb.
115

Małpa tuszowa
Zwierzę to, dość często spotykane na ziemiach Północy, ma cztery lub pięć cali
długości, purpurowe oczy, futerko czarne jak węgiel, jedwabiste i miękkie niby
poduszeczka.
Odznacza się ono niezwykłym upodobaniem: uwielbia tusz. Kiedy ktoś zabiera się
do pisania,
małpa sadowi się obok, krzyżuje nogi i składa ręce, czekając, aż piszący
skończy, by wypić
resztę tuszu. Potem kuca i tak już pozostaje pełna zadowolenia.
WangTaj-haj(1791)
116

Mandragora
Podobnie jak Barometz, roślina znana pod nazwą mandragory ma coś wspólnego z
królestwem zwierzęcym, krzyczy bowiem, kiedy się ją wyrywa. Krzyk ten może
obecnych
doprowadzić do obłędu ("Romeo i Julia" IV, 3). Pitagoras nazywa ją
antropomorficzną;
rzymski agronom Lucjusz Kolumella -półludzką; Albert Wielki napisał, że
mandragory po-
siadają dwie płci, jak ludzie. Uprzednio już Pliniusz twierdził, że biała
mandragora jest
samcem, czarna -samicą. Twierdził też, że ci, co chcą ją zerwać, muszą obrysować
mieczem
trzy koła, patrząc na zachód; zapach jej liści jest tak mocny, że może odebrać
człowiekowi
mowę. Wyrwanie jej wystawia tego, kto to zrobi, na straszliwe niebezpieczeństwa.
Ostatnia
księga "Wojny żydowskiej" Józefa Flawiusza doradza, by w tym celu specjalnie
tresować
psy. Gdy zwierzę wyrwie roślinę - umiera, ale jej liście mogą służyć jako środek
odurzający,
magiczny lub przeczyszczający.
Ta domniemana ludzka forma mandragory zrodziła przesąd, jakoby rosła ona u stóp
szubienic.
117

MANDRAGORA
Browne ("Pseudodoxia Epidemica", 1646) mówi o tłuszczu powieszonych; poczytny
niegdyś pisarz niemiecki Hans Heinz Ewers ("Airaune", 1913) -o ich nasieniu.
Mandragora po
niemiecku brzmi:
Airaune. Dawniej mówiono Airuna, słowo to pochodzi od runa, co znaczy:
tajemnica,
rzecz ukryta, a potem nazywano tak litery pierwszego alfabetu germańskiego
(uznając pismo
za tajemnicę).
W Genesis (XXX, 14) znajdujemy ciekawe nawiązanie do regenerujących właściwości
mandragory. W XII wieku pewien żydowsko-niemiecki badacz Talmudu napisał taki
oto
akapit:
Z korzenia tkwiącego w ziemi wystaje coś podobnego do sznura, do którego
przywiązany jest za pępek rodzaj melona lub dyni - zwierzątko zwane jadu'a, ale
jadu'a
całkowicie przypominające człowieka: ma twarz, tułów, ręce i nogi. Tak daleko
jak sięga
sznur, wszystko wokół niego ulega zniszczeniu. Kiedy się przetnie sznur strzałą,
zwierzę
umiera.
Lekarz Dioskorides utożsamiał mandragorę z Circe, czyli z ziołem czarodziejki
Circe, o
którym czytamy w księdze X "Odysei":
118

MANDRAGORA
Korzeń był czarny, kwiat podobny do mleka... Mężom śmiertelnym trudno je wyrwać,
bogowie zaś wszystko potrafią1.
1 Przekład Jana Parandowskiego, Czytelnik, Warszawa 1953 (Przyp. tłum.)

Mantychora
Pliniusz (VIII, 30) twierdzi, że według Greka Ktezjasza, lekarza Artakserksesa
Mnemona, w Etiopii
...rodzi się zwierzę, które on mantychorą zowie; ma ono trzy rzędy na kształt
grzebieni
spojonych zębów, twarz i uszy jak człowiek, szare oczy, czerwonokrwisty kolor,
ciało lwa,
ogon z żądłem, którym na kształt niedźwiadka kłuje; głos jego podobnym jest do
głosu
pomieszanego piszczałki i trąby; jest niezmiernie szybkim i pragnie szczególniej
ciała
ludzkiego.
Flaubert udoskonalił ten opis; na ostatnich stronicach "Kuszenia świętego
Antoniego"
czytamy:
Mantychorą (olbrzymi czerwony lew o ludzkiej twarzy, z trzema szeregami zębów):
- Sierść moja szkarłatna, miesza się z migotaniem wielkich piasków. Tchnę przez
me
nozdrza przerażenie samotności. Rzygam zarazą. Pożeram wojska, gdy
120

MANTYCHORA
się zapuszczą w pustynię. Szpony moje wygięte w świdry, zęby moje wycięte w
piły,
ogon mój wykręcony najeżony jest pociskami, które rzucam w tył i naprzód, w lewo
i w
prawo. Patrz!
(Mantychora rzuca ciernie swego ogona, które promieniują dokoła, niby strzały we
wszystkich kierunkach. Krople krwi padają na zieleń)1.
1 Przekład Antoniego Langego, Lwów 1907. (Przyp. tłum.)

Matka żółwi
Dwadzieścia dwa wieki przed erą chrześcijańską sprawiedliwy cesarz Yu Wielki
przemierzył krokami Dziewięć Gór, Dziewięć Rzek i Dziewięć Bagien, po czym
podzielił kraj
na Dziewięć Prowincji odpowiednich dla cnót i rolnictwa. W ten sposób
podporządkował
sobie Wody, które groziły zatopieniem Nieba i Ziemi. Historycy notują, że
podział, jaki
narzucił światu ludzkiemu, został mu objawiony przez nadprzyrodzonego, a może
anielskiego
żółwia, który wyszedł ze strumienia. Niektórzy twierdzą, że płaz ten, matka
wszystkich żółwi,
był stworem z wody i ognia, inni podejrzewają, że z substancji jeszcze rzadziej
spotykanej: ze
światła gwiazd tworzących konstelację Strzelca. Na jego grzbiecie można było
odczytać
traktat kosmiczny pod tytułem "Hung fan" (Reguła ogólna) albo też zobaczyć
diagram
Dziewięciu Części tego traktatu, składającego się z białych i czarnych punktów.
Dla Chińczyków Niebo jest półkulą. Ziemia zaś czworobokiem; dlatego odnajdują w
żółwiach obraz
122

MATKA ŻÓŁWI
czy też model Wszechświata. Ponadto żółwie obdarzone są długowiecznością
kosmiczną; nic więc dziwnego, że zaliczane są do zwierząt uduchowionych (obok
jednorożca, smoka, Feniksa i tygrysa) i że wróżbici przepowiadają przyszłość z
ich skorup.
Stwór, który objawił cesarzowi "Hung-fan" zwał się T'an-kuej.

Mieszaniec
Mam osobliwe zwierzę, na wpół kota, na wpół baranka. Odziedziczyłem je po ojcu.
Już
jako moja własność uformowało się do końca, wcześniej było bardziej barankiem
niż kotem.
Teraz - pół na pół. Z kota ma łeb i pazury, z baranka kształt i wielkość;
z obu oczy, dzikie i skrzące, delikatne futerko, ściśle oblegające ciało, ruchy
jednocześnie skoczne i skradające się. W niszy okiennej, na słońcu, zwija się w
kłębek i
mruczy, po polu biega jak szalone i nie można go dogonić. Ucieka przed kotami, a
rzuca się
na barany. W księżycowe noce bardzo lubi spacerować po rynnie na dachu. Nie
potrafi
miauczeć i nienawidzi szczurów. Godzinami czai się za kurnikiem, ale nigdy nie
popełnia
zbrodni.
Karmię je mlekiem; to mu najbardziej odpowiada. Chłepcze mleko wielkimi łykami,
wsysając je przez swe zęby drapieżnika. Oczywiście bawi to niesłychanie dzieci.
Pora wizyt
nadchodzi w niedzielne przedpołudnie. Siadam, biorę zwierzątko na kolana, a
wszystkie
dzieci z sąsiedztwa stają wokół mnie.
124

MIESZANIEC
Padają wtedy najdziwaczniejsze pytania, na jakie nie może znaleźć odpowiedzi
żadna
ludzka istota: dlaczego jest tylko jedno takie zwierzątko; dlaczego właśnie ja,
a nie kto inny
jest jego właścicielem; czy przedtem było już kiedyś podobne i co będzie po jego
śmierci;
czy się nie czuje osamotnione; dlaczego nie ma potomstwa, jak się nazywa i tak
dalej. Nie
próbuję nawet odpowiadać: ograniczam się tylko do pokazywania mojej własności
bez
dłuższych wyjaśnień. Czasem dzieciaki przynoszą koty, kiedyś przyniosły dwie
owieczki.
Wbrew ich oczekiwaniom nie rozegrały się żadne sceny wzajemnego rozpoznania.
Zwierzęta
popatrzyły na siebie łagodnie swymi zwierzęcymi oczami, wyraźnie przyjmując
swoją eg-
zystencję za fakt boski. Kiedy jest na moich kolanach, mieszaniec niczego się
nie boi ani nie
pragnie nikogo ścigać. Najlepiej się czuje mocno do mnie przytulony. Lgnie do
rodziny, która
go wychowała. Ten rodzaj wierności nie jest niczym niezwykłym. Przejawia się w
tym
normalny instynkt zwierzęcia, które ma wprawdzie na ziemi niezliczonych
powinowatych, ale
ani jednego prawdziwego krewnego, toteż schronienie, jakie znalazł u nas, jest
dlań rzeczą
świętą.
Nieraz śmiać mi się chce, kiedy mnie obwąchuje, wije mi się pod nogami i nie
daje się
odsunąć. Jakby mu nie wystarczało być kotem i barankiem, chce
125

MIESZANIEC
jeszcze być psem. Pewnego razu - jak się to może zdarzyć każdemu - nie mogąc
wybrnąć z trudności materialnych, postanowiłem ze wszystkim skończyć.
Zaprzątnięty tymi
myślami, kołysałem się na bujanym fotelu w moim pokoju ze zwierzątkiem na
kolanach; kiedy
spuściłem oczy, zobaczyłem, że z jego wielkich wąsisk skapują łzy. Jego czy
moje? Czyżby
ten kot o duszy jagnięcia miał ludzką dumę? Niewiele odziedziczyłem po ojcu, ale
o ten
spadek należało dbać.
Mieszaniec ma w sobie niepokój obu tych zwierząt, i baranka, i kota, jakkolwiek
nie są
one do siebie podobne. Dlatego wydaje się, że jego skóra jest dlań zbyt ciasna.
Czasem
wskakuje na fotel, przednie łapy opiera o moje ramię i przybliża swój pyszczek
do mojego
ucha. Zupełnie jakby coś do mnie mówił - i rzeczywiście odwraca łeb i patrzy
wprost na
mnie, jakby chciał zbadać efekt swego doniesienia. Ażeby mu sprawić przyjemność,
zachowuję się, jakbym coś zrozumiał, przytakuję. Wtedy zeskakuje na podłogę i
zaczyna
tańczyć z radości.
Może nóż rzeźnika byłby dla niego wyzwoleniem, ale ponieważ otrzymałem go w
spadku, muszę mu tego odmówić. Będzie musiał czekać na wyzwolenie do ostatniego
oddechu, jakkolwiek nieraz patrzy na mnie rozumnymi ludzkimi oczami, które
126

MIESZANIEC
namawiają mnie do zrobienia tego, o czym obaj myślimy1.
Franz Kafka
1 Por. "Dzieła wybrane", 1.1, przekład Elżbiety Ptaszyńskiej-Sadowskiej, PIW,
Warszawa 1994. (Przyp. red.)

Minotaur
Dom zbudowany tak, aby zagubili się w nim ludzie, jest może jeszcze dziwniejszy
jako
pomysł niż człowiek z głową byka, ale oba w pewien sposób się łączą i obraz
labiryntu
odpowiada obrazowi Minotaura. Jest rzeczą naturalną, by w monstrualnym domu żył
monstrualny mieszkaniec.
Minotaur, pół byk, pół człowiek, zrodził się z szalonej miłości królowej Krety
Pasifae
do białego byka, któremu Posejdon kazał wynurzyć się z morza. Dedal, autor
pomysłu, jaki
umożliwił królowej zaspokojenie jej namiętności, wybudował labirynt, aby zamknąć
i ukryć
tam syna-potwora. Żywił się on ludzkim mięsem i król Krety zażądał dlań od Aten
corocznej
daniny w postaci siedmiu młodzieńców i siedmiu dziewic. Tezeusz z własnej woli
postanowił
uwolnić ojczyznę od takiego obowiązku. Córka królewska, Ariadna, ofiarowała mu
nić, ażeby
nie zagubił się w gmatwaninie korytarzy; bohater zabił Minotaura i wyszedł z
labiryntu.
128

MINOTAUR
Owidiusz w wersecie, który usiłuje być odkrywczy, mówi o człowieku będącym
półbykiem i o byku będącym półczłowiekiem. Dante, znający teksty starożytnych,
lecz nie
znający ich monet ani pomników, wyobrażał sobie Minotaura jako byka z głową
człowieka
("Piekło" XII, 1-30).
Kult byka i toporów o dwóch ostrzach (nazywanych labrys, co później mogło
przemienić się w "labirynt") był typowy dla religii prehelleńskich, w których
walka byków
stanowiła uświęcony rytuał. Ludzkie postacie o byczych głowach - sądząc po
malowidłach
ściennych - występowały w demonologii kreteńskiej. Grecka legenda o Minotaurze
jest
prawdopodobnie późniejszą, prymitywną wersją mitów o wiele starszych, cieniem
innych,
jeszcze okrutnie j szych snów.
9. Księga istot..

Moonokle, czyli istoty jednookie
Zanim słowo to stało się nazwą optycznego instrumentu, oznaczało istotę
jednooką. I
tak w sonecie z początków XVII wieku Góngora pisze o "jednookim kochanku
Galatei",
mając, rzecz jasna, na myśli Polifema, któremu poświęcił uprzednio w "Baśni o
Polifemię i
Galatei" te strofy:
Wyniosłej górze podobny był zgoła
Polifem, olbrzym, Neptuna syn srogi
o jednym oku na orbicie czoła,
jaśniejszym ponad gwiezdnych dróg rozłogi.
Gigant, bez trudu sośninie podoła,
co w ręce jego jak kijek ubogi,
pod tym ciężarem lekkości obrazem;
dziś - kijkiem wiotkim, laską - innym razem.

Na głowie włosy czarne i faliste,
odbicie Lety ciemniejącej wody;
gładzą je tylko wiatry porywiste,
wzlatują wolno, bez żadnej przeszkody.
130 -

MONOKLE, CZYLI ISTOTY JEDNOOKIE
Posejdonowe potomstwo, zaiste
Broda cyklopa niby potok młody
rwie poprzez piersi, nie czesana wcale,
chyba że palce wgłębią się w jej fale 1.
Te wersy z jednej strony wzmacniają, z drugiej osłabiają inne strofy z III
księgi
"Eneidy" (wychwalane przez Kwintyliana), które z kolei wzmacniają i osłabiają
odpowiadające
im treściowo fragmenty IX księgi "Odysei". To obniżenie wartości literackich
dorównuje
zanikowi wiary u poszczególnych poetów. Wergiliusz pragnie wywrzeć wrażenie swym
Polifemem, jakkolwiek nie bardzo już w niego wierzy, Góngora natomiast wierzy
już tylko w
słowa, w igraszki słowne.
Cyklopowie nie byli jedyną rasą jednookich; Pliniusz (VII, 2) wspomina również o
Arimaspach, którzy:
...jakeśmy powiedzieli, odznaczają się jednym okiem w czole i ciągłe wiodą wojny
przy
żytach kruszcowych z gryfami, rodzajem, jak pospolicie mówią, ptaków; że te z
dziwną
chciwością złoto z lochów wydobywają, i pilnują je, a Arimaspowie porywają im
takowe,
wielu autorów, ale szczególniej sławny Herodot i Aristeas z Prokonnezu, pisze.
1Przekład Hanny Igalson-Tygielskiej. (Przyp. tłum.)
131

MONOKLE, CZYLI ISTOTY JEDNOOKIE
Pięćset lat wcześniej pierwszy encyklopedysta Herodot z Halikarnasu napisał:
Jest znaną rzeczą, że w północnej części Europy znajduje się bezspornie
najwięcej
ztota. Ale jak się je uzyskuje, tego także nie potrafię dokładnie podać;
opowiadają, że
jednoocy ludzie, Arimaspowie, podkradają je gryfom. Nie mogę nawet w to
uwierzyć, że
istnieją ludzie o jednym oku, którzy poza tym mają podobny do innych ludzi
wygląd2.
2 "Dzieje", III, przekład Seweryna Hammera, Czytelnik, Warszawa 1954. (Przyp.
tłum.)

Mrówkolew
Mrówkolew jest niewyobrażalnym monstrum, tak oto opisanym przez Flauberta: przód
lwa, tył mrówki, genitalia zaś na wywrót. Ciekawa jest historia tego potwora. W
Piśmie
czytamy (Hiob IV, li):
"Tygrys zginął, iż nie miał łupu, i szczenięta lwie rozproszyły się".
W tekście hebrajskim lwa zapewne nazywa się laisz - to niezwykłe w takim użyciu
słowo stało się przyczyną równie niezwykłego tłumaczenia. Septuaginta wspomina o
lwie
arabskim, którego Aelian i Strabon zwali myrmex, co w połączeniu ze słowem
łacińskim
oznaczającym lwa (leo) dało nazwę mrówkolew.
Po upływie stulecia to znaczenie znikło. Myrmex to po grecku mrówka. Z
tajemniczych
słów: "Lew-mrówka zginął, iż nie miał łupu", narodziła się fantazja, którą
powieliły bestiaria
średniowieczne:
Physiologus mówi o tym zwierzęciu, że jest zrodzone z ojca lwa i matki mrówki,
ojciec
żywi się mięsem,
139

MRÓWKOLEW
matka trawą, mrówkolew, ich syn, jest podobny do obojga, ma bowiem przód lwa,
tył
zaś mrówki. Tak stworzony nie może jeść ani mięsa jak ojciec, ani trawy jak
matka. Wobec
tego umiera.

Nagowie
Nagowie należą do mitologii indyjskiej. Są to węże, które potrafią przybierać
ludzką
postać.
W jednej z ksiąg "Mahabharaty" Ardżuna jest prześladowany przez Ulupi, córkę
króla
Nagów, której pragnie wytłumaczyć, że złożył ślub czystości; dziewica przypomina
mu, że
jego zadaniem jest pomaganie nieszczęśliwym, i bohater ulega jej na jedną noc.
Medytujący
pod figowcem Budda zostaje zaskoczony przez wiatr i deszcz; miłosierny Naga
siedmiokroć
owija się wokół niego i rozkłada nad nim swych siedem głów, tworząc w ten sposób
rodzaj
dachu. Budda nawraca go na swoją wiarę.
Jan Hendrick Kem w swym podręczniku buddyz-mu ("Manuał of Indian Buddhism")
określa Nagów jako węże w kształcie chmur. Mieszkają w pałacach znajdujących się
głęboko
pod ziemią. Wyznawcy Wielkiego Wozu (mahajand) twierdzą, że Budda ogłosił jedno
prawo dla ludzi, a drugie dla bogów i że to ostatnie - ezoteryczne - zostało
prze-
135

NAGOWIE
chowane w niebie i w pałacach wężów, które, wieki później, przekazały je
mnichowi
Nagardżunie.
A oto legenda, jaką z Indii w początkach V wieku przywiózł pielgrzym Fa-siem:
Król Asioka przybył w okolice jeziora, nieopodal którego wznosiła się wieża.
Postanowił, że ją zburzy i na tym miejscu postawi inną, wyższą. Ale pewien
bramin
wprowadził go do tej wieży, gdzie usłyszał głos mówiący:
- Moja ludzka postać jest złudzeniem. W rzeczywistości jestem Nagą, smokiem.
Moje
winy sprawiły, że zamieszkuję to potworne ciało, ale przestrzegam praw, jakie
podyktował mi
Budda, i czekam na wybawienie. Możesz zburzyć to sanktuarium, o ile jesteś
pewny, że
potrafisz zbudować lepsze.
I ukazał mu naczynia obrzędowe. Król popatrzył na nie z niepokojem, były bowiem
całkowicie odmienne od naczyń robionych przez ludzi, i zaniechał swojego
zamiaru.

Nasnas
Pośród potworów "Kuszenia" widzimy nasnasa, który "ma tylko jedno oko, jeden
policzek, jedną nogę, pół ciała i pół serca". Komentator Jean-Claude Margolin
pisze, że
wymyślił go sam Flaubert, ale pierwszy tom "Księgi tysiąca i jednej nocy" w
angielskim
przekładzie Lane'a (1839) przypisuje go związkom ludzi z demonami. Nesnas -
takiej bowiem
pisowni używa Lane - "jest potową człowieka: ma pół głowy, pół ciała, jedną rękę
i jedną
nogę, na której dość zręcznie skacze". Mieszka na pustkowiach Jemenu i
Hadramautu. Umie
używać artykułowanego języka. Niektóre z tych stworzeń mają twarze na piersiach
jak biernie,
ogon zaś podobny do owczego. Ich mięso jest słodkie i bardzo poszukiwane. Pewna
odmiana nasnasa ze skrzydłami nietoperza jest pospolita na wyspie Raij (być może
chodzi o
Borneo) na krańcach Chin. "Ale - dodaje sceptyczny pisarz - tylko Allah wie
wszystko".
137

Nimfy
Paracelsus ogranicza obszar władania nimf do wód, ale starożytni dzielili je na
wodne i
lądowe. Niektóre z tych ostatnich rządziły lasami. Niewidzialne driady lub
hamadriady
mieszkały na drzewach i ginęły wraz z nimi; o innych myślano, że są
nieśmiertelne lub że żyją
tysiące lat. Mieszkanki mórz zwały się oceanidy albo nereidy; mieszkanki rzek -
najady.
Liczba ich nie jest dokładnie znana; Hezjod mówi aż o trzech tysiącach. Były to
niebezpieczne i piękne młode kobiety; widok ich mógł przyprawić o obłęd, a jeśli
były nagie -
nawet o śmierć. To stwierdza pewien werset z Propercjusza.
Starożytni składali im w ofierze miód, oliwę i mleko. Były to pomniejsze
boginki;
świątyń im nie budowano.
138

Niwelator
Pomiędzy rokiem 1840 a 1864 Ojciec Światła (zwany również Głosem Wewnętrznym)
przedłożył bawarskiemu muzykowi i nauczycielowi Jakobowi Lorberowi serię
wiarygodnych
rewelacji na temat ludności, fauny i flory ciał niebieskich w systemie
słonecznym. Dzięki tym
rewelacjom spośród zwierząt domowych poznaliśmy niwelatora (Kodendrucker),
świadczącego niezliczone usługi na planecie Miron, którą obecny wydawca Lorbera
identyfikuje z Neptunem.
Niwelator jest dziesięć razy większy od słonia, do którego jest zresztą bardzo
podobny. Ma dość krótką trąbę i długie proste kły, skóra jego jest bladozielona.
Łapy ma
grube, stożkowate, z tym że góra stożka jest wrośnięta w ciało. Owo stopochodne
zwierzę
niweluje ziemię przed rozpoczęciem pracy przez murarzy i budowniczych. Zabrane
na
falujący teren, wyrównuje go za pomocą trąby i kłów.
Żywi się roślinami i korzonkami i nie ma żadnych wrogów poza pewnym gatunkiem
owadów.
139
Norny
W skandynawskiej mitologii średniowiecznej Norny to Parki. Snom Stuńuson, który
w początkach XIII wieku zajął się porządkowaniem tej nieskatalogowanej mitologu,
mówi,
że są trzy główne Norny, które zwą się Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość.
Te trzy
boskie Norny, obecne przy narodzinach każdego człowieka, decydują o jego losie.
Należy
podejrzewać, że to ostatnie jest swego rodzaju ozdobnikiem lub dodatkiem
teologicznym,
bo dawni Germanowie nie byli zdolni do tego typu abstrakcji. Snorri Sturiuson
przedstawia
je nam jako trzy dziewice, które przędą nasze losy pod drzewem Yggdrasil,
podtrzymującym świat.
Czas (z którego są zrobione) zaczął z wolna o nich zapominać, ale około 1606
roku
William Szekspir ukazał je nam w pierwszej scenie "Makbeta" pod postacią trzech
czarownic
przepowiadających rycerzom, co ich czeka. Szekspir nazywa je weird sisters -
siostry
przeznaczenia. Parki. Wyrd uważana była przez Anglosasów za milczącą boginię,
która rządzi
losami śmiertelnych i nieśmiertelnych.
140

Odradek1
Niektórzy chcą nazwę "odradek" tłumaczyć jej słowiańskim pochodzeniem. Inni
uważają, że źródłosłów jest niemiecki z nieznacznym tylko wpływem języków
słowiańskich.
Brak pewności na temat tych teorii dowodzi, że obie są fałszywe; w dodatku żadna
nie jest w
mocy wyjaśnić samego słowa.
Naturalnie nikt nie traciłby czasu na takie konsyderacje, gdyby nie istniało
stworzenie
imieniem Odradek. Przypomina ono na pierwszy rzut oka płaską szpulkę nici, w
formie
gwiazdy, i chyba naprawdę jest nimi pokryte; choć mogą to być jedynie porwane,
stare
strzępki nici, powiązane, ale i splątane ze sobą, kawałki najrozmaitszych
grubości i kolorów.
Nie jest to jednak tylko sama szpula; ze środka gwiazdy sterczy poprzeczny
pręcik, a do
niego pod kątem prostym przymocowany jest inny. Za pomocą tego drugiego pręcika
i
jednego z promieni
1Tytuł oryginalny brzmi "Die Sorge des Hausvaters" ("Troska ojca rodziny").
(Przyp.
aut.)
141

ODRADEK
gwiazdy można ustawić Odradka niejako na dwóch nóżkach.
Nasuwa się myśl, że tego typu struktura musiała w swoim czasie być przystosowana
do jakiejś funkcji, tyle że teraz jest popsuta. Ale nie wydaje się, by tak byto,
w każdym razie
nic o tym nie świadczy; nigdzie nie widać śladu pęknięcia czy też naprawy.
Całość robi
wrażenie bezużytecznej, właściwie jednak niczego jej nie brakuje, jest
kompletna. Nic więcej
nie da się zresztą powiedzieć, Odradek bowiem jest niesłychanie ruchliwy i nie
daje się
schwytać.
Przebywa na suficie albo pod schodami, w korytarzu, w sieni. Niekiedy całymi
miesiącami go nie widać. Czasem wstępuje do sąsiadów, ale zawsze do nas wraca.
Nieraz
gdy ktoś wchodzi i widzi go spoczywającego na schodach, ma ochotę go zagadnąć.
Naturalnie nie zadaje mu się żadnych skomplikowanych pytań, wszyscy traktują go
raczej -
również dlatego, że jest taki mały - jak dziecko. "Jak się nazywasz?" - pytamy.
"Odradek" -
mówi. "A gdzie mieszkasz?" "I tu, i tam" - powiada i śmieje się. Ale jest to
śmiech bez
udziału płuc. Podobny do szelestu zeschłych liści. Przeważnie na tym rozmowa się
kończy.
Nie zawsze udaje się otrzymać takie odpowiedzi, nieraz milczy uporczywie jak
drewno, z któ-
rego wydaje się zrobiony.
142

ODRADEK
Niepotrzebnie zastanawiam się, co się z nim stanie. Czy może umrzeć? Wszystko,
co
umiera, miało kiedyś jakiś cel, jakiś rodzaj aktywności, która się wyczerpała.
Ale to nie pasuje
do Odradka. Czy będzie więc turlał się ze schodów, rozsnuwając pasma nici pod
nogami
moich dzieci i dzieci moich dzieci? Nie robi nikomu nic złego, ale myśl, że
mógłby mnie
przeżyć, jest dla mnie niemal bolesna2.
Franz Kafka
2 Por. "Dzieła wybrane", 1.1, przekład Elżbiety Ptaszyńskiej--Sadowskiej, PIW,
Warszawa 1994. (Przyp. red.)

Osioł trójnożny
Pliniusz przypisuje Zaratustrze, założycielowi religii, jaką do dziś wyznają
parsowie z
Bombaju, autorstwo dwóch milionów wierszy; arabski historyk al-Tabari twierdzi,
że całość
dzieła Zaratustry, uwieczniona przez bogobojnych kaligrafów, zajęłaby dwanaście
tysięcy
wołowych skór. Fama głosi, że Aleksander Macedoński kazał je spalić w
Persepolis, ale
pamięć kapłanów jakoby ocaliła zasadnicze teksty, a od IX wieku uzupełnia je
encyklopedia
"Bundahisz", zawierająca taką oto adnotację:
Mówi się, że trójnożny osioł żyje w środku oceanu, że ma troje kopyt, sześcioro
oczu,
dziewięć ust, dwoje uszu i jeden róg. Sierść ma białą, żywi się strawą duchową i
jest prawy.
Jedną parę oczu ma na właściwym miejscu, drugą w tyle głowy, a trzecią na karku.
Za po-
mocą tych sześciorga oczu zwycięża i niszczy.
Z dziewięciu ust trzy są na głowie, trzy na karku, trzy po bokach. Każdym
kopytem
może zasłonić miejsce, gdzie się pasie tysiąc owiec, pod każdą ostrogą
144

OSIOŁ TRÓJNOŻNY
może galopować z tysiąc rumaków. Uszy jego zasłaniają cały Mazandaran1. Róg jest
wydrążony i jakby pozłacany; wyrasta z niego tysiąc odnóg. Za pomocą tego rogu
udaremni
wszelkie knowania nikczemników.
Wiadomo, że bursztyn to łajno trójnożnego osła. W mitologii mazdajskiej
dobroczynny
ten potwór jest jednym z pomocników Ahura Mazdy (Ormuzda), początkiem Życia,
Światła i
Prawdy.
1 Północna prowincja Persji. (Przyp. aut.)
10. Księga istot...


Pantera
W średniowiecznych bestiariach słowo "pantera" oznacza zwierzę znacznie różniące
się od znanego współczesnej zoologii ssaka mięsożernego. Arystoteles wspomina,
że zapach
jej przyciąga inne zwierzęta; Aelian - autor łaciński, nazywany Miodoustym ze
względu na
wspaniałą znajomość greki, stwierdza, że ów zapach przyjemny jest również dla
ludzi. (Ten
rys sprawia, że niektórzy badacze mylą panterę z cybetem). Pliniusz twierdzi, że
ma ona na
grzbiecie okrągłą plamę, zmniejszającą się lub zwiększającą zależnie od faz
Księżyca. Do tych
przedziwnych okoliczności należy dodać fakt, że w greckiej wersji Biblii,
Septuagincie, słowo
"pantera" użyte jest w takim kontekście, iż może odnosić się do Chrystusa
(Ozeasz V, 14).
W anglosaskim bestiarium "Exeter Book" pantera jest łagodnym, samotnym
stworzeniem o melodyjnym głosie i wonnym oddechu. Zamieszkuje góry, w których
znajduje
sobie utajone kryjówki. Jedynym jej wrogiem jest smok i walczy z nim nie-
146

PANTERA
ustannie. Śpi trzy noce z rzędu, a kiedy budzi się śpiewając, ludzie i zwierzęta
przybiegają do jej nory z pól, zamków i miast, oczarowani jej wonią i głosem.
Smok jest
odwiecznym wrogiem: Demonem; przebudzenie jest zmartwychwstaniem Pana;
przybywający
są wspólnotą wiernych, pantera zaś jest Chrystusem.
Ażeby osłabić nieco zdumienie, jakie może wywołać tego rodzaju alegoria,
przypominamy, że pantera dla Anglosasów nie jest dzikim zwierzęciem, lecz
egzotycznym
dźwiękiem, nie związanym z żadnym konkretnym obrazem. Jako ciekawostkę należy
dodać,
że w poemacie "Gerontion" Eliot używa określenia Christ the tiger- Chrystus
tygrys.
Leonardo da Vinci pisze:
Pantera afrykańska jest jak lwica, tyle że ma dłuższe nogi i smuklejsze ciało.
Jest biała w
czarne, podobne do rozetek, kropki. Piękność pantery zachwyca inne zwierzęta,
które nie
opuszczałyby jej, gdyby nie jej przerażające spojrzenie. Pantera, świadoma tego,
spuszcza
oczy; zwierzęta zbliżają się do niej, by się radować taką pięknością, a wtedy
rzuca się na
najbliżej stojące, chwyta je i pożera.

Pelikan
Pelikan wedle pospolitej zoologii jest wodnym ptakiem mniej więcej dwumetrowego
wzrostu, z długim, szerokim dziobem, którego dolna część posiada tworzącą
torebkę
czerwonawą membranę, gdzie przechowuje ryby; baśniowy pelikan jest mniejszy, o
krótszym
i ostrzejszym dziobie. Pierwszy z nich, wierny swej nazwie pelikan zoologiczny -
pelicanus,
znaczy: białowłosy - jest biały; drugi natomiast żółty, a czasem zielony;
jeszcze dziwniejsze
niż wygląd jest jego zachowanie.
Za pomocą dzioba i pazurów matka pieści swe dzieci z takim zapamiętaniem, że je
zabija. W trzy dni później przybywa ojciec i zrozpaczony śmiercią potomstwa
rozrywa sobie
dziobem pierś. Krew z jego ran ożywia je... Oto jak opisują losy pelikanów
bestiaria
średniowieczne, chociaż święty Hieronim w komentarzu do psalmu 102 ("podobny
pelikano-
wi na pustyni, jestem jako puchacz wśród ruin") o śmierć młodych pelikanów
obwinia węże.
To, że
148

PELIKAN
pelikan otwiera sobie dziobem pierś i żywi małe własną krwią, jest pospolitą
wersją
legendy.
Krew ożywiająca zmarłych sugeruje Eucharystię i Krzyż i dlatego pewnie słynny
wers
"Raju" (XXV, 113) nazywa Chrystusa nostro Pellicano (naszym Pelikanem). Łaciński
komentarz Benvenuta z Imoli wyjaśnia: "Zwie się pelikanem, ponieważ otwarł sobie
bok ku
naszemu zbawieniu, jak pelikan, który ożywia swe martwe dzieci krwią z własnej
piersi.
Pelikan jest ptakiem egipskim".
Pelikan często występuje w heraldyce liturgicznej i do dziś bywa rzeźbiony na
kielichach. Leonardo da Vinci tak go opisuje: "Bardzo kocha swe dzieci, a
znalazłszy je w
gnieździe zaduszone przez węże, rozszarpuje sobie pierś, by skąpawszy je we
własnej krwi
wrócić im życie".

Peryci
Podobno Sybilla z Erytrei przepowiedziała, że Rzym zostanie zburzony przez
Perytów.
W 642 roku naszej ery wszelkie ślady przepowiedni wieszczek zostały spalone
przez
Omara w Aleksandrii; ci, którzy zajęli się restytuowaniem fragmentów dziewięciu
zwęglonych
tomów, nigdy nie natrafili na żadną przepowiednię dotyczącą Rzymu.
Wobec tak niejasnej przeszłości postanowiono poszukać jakiegoś źródła mogącego
rzucić więcej światła na ową jak przez mgłę pamiętaną tradycję. Po wielu trudach
dowiedziano się, że w XVI wieku pewien rabin z Fezu (najpewniej Jakob Ben Chaim)
opublikował broszurkę poświęconą zwierzętom fantastycznym, gdzie cytował
nieistniejące
dziś dzieło pewnego greckiego uczonego, który podawał historyczne fakty
dotyczące
Perytów, najwyraźniej pochodzące z przepowiedni zniszczonej przez pożar w
aleksandryjskich księgozbiorach.
Chociaż rabin nie wymienił imienia greckiego autora, miał szczęśliwy pomysł
przepisania niektó-
150

Peryci
rych akapitów z jego dzieła, zawierającego wiarygodne dane na temat Perytów. W
braku innych elementów rzeczą najrozsądniejszą jest przytoczenie owych akapitów.
Oto one:
Peryci zamieszkują Atlantydę. Są oni na wpół jeleniami, na wpół ptakami. Z
jelenia mają
głowę i nogi. Ciało jest całkowicie ptasie, posiada upierzenie i skrzydła.
Najbardziej zdumiewające jest to, że w słońcu cień ich przypomina cień
człowieka, z
czego poniektórzy wnioskują, że Peryci są duchami zmarłych pozbawionych opieki
bogów.
...zauważono, że żywią się po prostu wyschniętą ziemią... fruwają stadami;
widziano
ich wysoko ponad Słupami Heraklesa.
...są oni (Peryci) śmiertelnymi wrogami rodzaju ludzkiego. Kiedy udaje im się
zabić
człowieka, ich cień natychmiast przybiera formę jego ciała i spływa na nich
miłosierdzie
bogów...
...ci, co ze Scypionem przepłynęli morza, chcąc podbić Kartaginę, omal nie
przegrali,
albowiem w czasie przeprawy pojawił się zwarty tłum Perytów, którzy wielu
wojowników
zabili... jakkolwiek nasza broń jest wobec Perytów bezsilna, zwierzę to nie może
zabić więcej
niż jednego człowieka.
...tarza się we krwi swej ofiary, po czym unosi się w powietrze.
151

PERYCI
...w Rawennie, gdzie ich widziano przed niewielu laty, twierdzi się, że pióra
ich są
niebieskie, co zaskakuje mnie, bo wiadomo, iż są one ciemnozielone.
Chociaż powyższe akapity są dostatecznie jasne, jest niepowetowaną stratą, że
nie
dotarty do nas żadne inne wiadomości o Perytach.
Rozprawa owego rabina, która zawierała przytoczony opis, aż do drugiej wojny
światowej znajdowała się w drezdeńskiej bibliotece uniwersyteckiej. Ze smutkiem
musimy
stwierdzić, że również ten dokument zaginął, na skutek bombardowań lub za sprawą
działalności nazistów.
Należy mieć nadzieję, że jeśli stało się to z tego drugiego powodu, z czasem owo
dzieło odnajdzie się i stanie ozdobą jakiejś biblioteki.

Pigmeje
Według starożytnych ów karli ród zamieszkiwał krańce Indii lub Etiopii.
Niektórzy
autorzy twierdzą, że Pigmeje budowali swe siedziby ze skorupek jaj. Inni, jak
Arystoteles,
pisali, że żyli w podziemnych pieczarach. Do ścinania zboża uzbrajali się w
topory, jakby
mieli karczować puszczę. Dosiadali owiec i kóz odpowiadających im wzrostem. Co
roku byli
napadam przez stada żurawi z rosyjskich równin.
Pigmej to również imię bóstwa, którego podobiznę Kartagińczycy rzeźbili na
dziobach
okrętów wojennych, aby siać postrach wśród wrogów.
153

Potwór Acheront
Tylko raz i tylko jeden człowiek widział potwora Acheronta. Stało się to w XII
wieku w
miejscowości Cork. Oryginalny opis tej historii w języku irlandzkim zaginął, ale
pewien
benedyktyn z Ratyzbony przełożył ją przedtem na łacinę; na podstawie tego
tłumaczenia
opowieść została odtworzona w innych językach, w tym po szwedzku i po
hiszpańsku. W
wersji łacińskiej zachowało się kilkadziesiąt rękopisów, w rzeczach zasadniczych
mniej więcej
zgodnych. "Visio Tundali" (Wizja Tundala) - oto tytuł tej opowieści, uważanej za
jedno ze
źródeł poematu Dantego.
Zacznijmy od słowa Acheront. W X księdze "Odysei" jest to nazwa piekielnej rzeki
płynącej na zachodnich krańcach świata nie zamieszkanego. Jej nazwa powtarza się
w
"Eneidzie", w "Pharsalii" Lukana i w "Przemianach" Owidiusza. Dante uwiecznia ją
w wersie
Su la trista rwiera d'Acheronte.
W innym micie Acheront to ukarany Tytan, w jeszcze innym, późniejszym,
umieszczony jest koło Bieguna Południowego, na antypodach. Etrusko-
154

POTWÓR ACHERONT
wie mieli księgi przeznaczenia, uczące odgadywać przyszłość, i księgi
acherontyczne,
wskazujące drogi dusz po śmierci ciała. Z czasem Acheront zaczyna oznaczać
Piekło.
Tundal był młodym irlandzkim szlachcicem, wykształconym i odważnym, ale o dość
swobodnych obyczajach. Pewnego dnia zachorował w domu swej przyjaciółki i przez
trzy
dni i trzy noce uważano go za zmarłego, mimo że serce jego zachowało jeszcze
odrobinę
ciepła. Kiedy odzyskał świadomość, opowiedział, że anioł stróż pokazał mu
pozaziemskie
regiony. Z wielu dziwów, jakie widział, interesuje nas teraz jeden: potwór
Acheront.
Jest on większy niż góra. Oczy jego ciskają płomienie, pysk ma zaś tak wielki,
że
mogłoby się w nim zmieścić dziewięć tysięcy ludzi. Dwóch skazańców, wysokich jak
kolumny lub Atlanci, nie pozwala mu go zamknąć. Jeden z nich stoi na nogach,
drugi na
głowie. Do środka prowadzą trzy gardziele, wszystkie zieją ogniem, który nigdy
nie gaśnie. Z
trzewi bestii wydobywa się ciągły jęk nieprzeliczonych rzesz połkniętych
nieszczęśników.
Demony oznajmiają Tundalowi, że potwór nazywa się Acheront. Anioł stróż znika,
Tundal
zaś zostaje pochłonięty wraz z innymi. We wnętrzu są łzy, ciemności, zgrzytanie
zębów,
ogień, straszliwy żar, lodowate zimno, psy, niedźwiedzie, lwy i żmije. W tej
legen-
155

POTWÓR ACHERONT
dzie Piekło jest zwierzęciem, którego wnętrze wypełniają inne zwierzęta.
W 1758 roku Emanuel Swedenborg napisał: "Nie zostało mi dane poznanie ogólnego
kształtu Piekła, ale mówiono mi, że jak Niebo ma kształt ludzki, tak Piekło ma
kształt
Demona".

Pożeracz cieni
Istnieje pewien ciekawy gatunek literacki, który pojawiał się w różnych epokach
i u
różnych narodów: przewodnik dla umarłych po zaświatach -"De Coelo et eius
mirabilibus et
inferno..." Swedenborga, pisma gnostyków, tybetańska "Bar-do T'os-grol" (tytuł,
który
według Evansa-Wentza powinien być tłumaczony jako: Wyzwolenie przez słuchanie na
pośmiertnej płaszczyźnie) i egipska "Księga Umarłych"; nie wyczerpują one jednak
wszystkich przykładów. "Podobieństwa i różnice" między dwiema ostatnimi księgami
zasłużyły na uwagę erudytów; wystarczy powtórzyć, że dla Tybetańczyków tamten
świat jest
równie złudny jak ziemski, dla Egipcjan zaś jest realny i istnieje obiektywnie.
W obu tekstach występuje trybunał bóstw, niektóre mają małpie głowy; w obydwóch
jest ocena zasług i win. W "Księdze Umarłych" na szalach wagi leżą serce i
pióro; w "Bar-do
T'os-grol" - dwa kamyki, czarny i biały. Tybetańczycy wierzą w de-
157

POŻERACZ CIENI
mony odgrywające rolę oszalałych katów, Egipcjanie zaś w pożeracza cieni.
Nieboszczyk przysięga, że nie spowodował niczyjego głodu ani łez, że nie zabijał
ani
nie kazał zabijać, że nie kradł pokarmu zmarłym, nie oszukiwał na wadze, nie
odbierał mleka
dzieciom ani paszy zwierzętom, że nie polował na ptaki boże.
Jeśli kłamie, czterdziestu dwóch sędziów oddaje go pożeraczowi, mającemu "przód
krokodyla, środek lwa, a tył hipopotama". Pożeraczowi pomaga inny zwierz, Babai,
o
którym wiemy tylko, że jest przerażający i że Plutarch identyfikuje go z
Tytanem, ojcem
Chimery.

Ptak deszczowy
W czasie posuchy Chińczycy mogą zwrócić się z prośbą o sprowadzenie deszczu nie
tylko do smoka, ale i do ptaka imieniem Szang Jang. Ma on tylko jedną łapkę. W
dawnych
czasach dzieci skakały na jednej nodze i marszczyły brwi, wołając: "Będzie
padało, bo Szang
Jang podskakuje". Tradycja mówi, że ptak spija wodę z rzek, a potem zrasza nią
ziemię.
Pewien starodawny mędrzec oswoił go i nieraz nosił w rękawie. Historycy notują,
że
kiedyś ptak ten chodził tam i z powrotem przed tronem księcia Chi, wymachując
skrzydłami i
podskakując. Zaniepokojony książę posłał jednego ze swych ministrów na dwór Lu,
ażeby
naradził się z Konfucjuszem, który przepowiedział, że Szang Jang sprowadzi
powódź w te
okolice i trzeba natychmiast zbudować kanały odwadniające. Książę posłuchał rad
Mistrza i w
ten sposób zapobiegł wielkim zniszczeniom.
159

Ptak Rok
Rok (Ruch) jest powiększeniem orła czy też sępa, niektórzy uważają, że
wymyślając
go. Arabowie wzorowali się na kondorze, który doleciał aż do mórz chińskich lub
indyjskich.
Lane odrzuca tę hipotezę i uważa, że mamy tu do czynienia z bajecznym
egzemplarzem
bajecznego gatunku albo też z arabskim odpowiednikiem Simurga. Rok swą sławę na
Zachodzie zawdzięcza "Księdze tysiąca i jednej nocy". Czytelnicy pamiętają
zapewne, że w
czasie drugiej podróży Sindbad, pozostawiony przez towarzyszy na wyspie, dojrzał
w oddali
olbrzymią białą kopułę, a następnego dnia wielka chmura zakryta słońce. Kopuła
była jajem
Roka. Za pomocą turbanu Sindbad przywiązał się do łapy olbrzymiego ptaszyska,
które
odfrunęło i postawiło żeglarza na szczycie góry, w ogóle go nie zauważywszy.
Narrator
dodaje, że pożywieniem piskląt Roka są młode słonięta.
W "Opisaniu świata" Marco Polo (III, 192) czytamy o tym ptaku (utożsamionym z
gryfem):
160

PTAK ROK
I to wiedzcie, że zaiste na owych rozlicznych wyspach leżących na południu, do
których dla prądów tamtejszych niechętnie docierają okręty, żyje - jak
opowiadają ludzie -
ptak gryfem zwany. Pojawia się on w pewnych porach roku. Lecz wiedzcie, że nie
jest on w
niczym podobny do tego, co sobie ludzie wyobrażają, i do tego, jakim go
malujemy: my
bowiem mówimy, że jest to pół ptaka, pół lwa. Lecz wedle tych, którzy go
widzieli,
nieprawdą jest, jakoby był na poły lwem, a na poły ptakiem, lecz mówią ci,
którzy go
oglądali, że jest całkiem taki jak orzeł, lecz ponad miarę olbrzymi. I powiem
wam jeszcze, co
opowiadają ci, którzy go widzieli. A prócz tego powiem, co sam widziałem.
Opowiadają, że
jest tak wielki i tak potężny, iż uniesie słonia i porywa go wysoko w powietrze,
następnie
opuszcza go na ziemię, tak że się całkiem gruchoce. Wówczas gryfy rozdziobują
go, pożerają
i żywią się nim. Opowiadają również ci, którzy go oglądali, że skrzydła jego
mają trzydzieści
kroków rozpiętości i że lotki u skrzydeł są na dwanaście kroków długie. Są
bardzo grube,
odpowiednio do swej długości*.
Marco Polo dodaje, że wysłannicy Wielkiego Chana zawieźli pióro Roka do Chin.
1 Przekład Anny Ludwiki Czerny, PIW, Warszawa 1975. (Przyp. tłum.)
11. Księga istot.. 161

Remora
Remora to po łacinie zwłoka. Takie jest pierwotne znaczenie słowa używanego
przenośnie dla określenia ryb echeneis, którym przypisywano zdolność zakłócania
rejsów. W
języku hiszpańskim zostało to odwrócone: remora w znaczeniu pierwotnym to ryba,
w
przenośnym zaś: przeszkoda. Remora jest popielata; na głowie i karku ma owalny
chrząstkowaty krążek, za pomocą wyrastających z niego macek przywiera do innych
wodnych stworzeń. Oto opis Pliniusza (IX, 41):
Jest maleńka ryba, trzymająca się zwyczajnie skał, zwana echeneis; ta uwiesiwszy
się u
okrętu, ma opóźniać bieg jego; stąd też otrzymała nazwisko swoje, z tej samej
przyczyny
osławioną, jakoby truciznę miłosną zawierała i w procesach i sporach zwłoki
sprawiała;
występki te nagradza jednym dobrym przymiotem, uśmierzając płynienie krwi
niewiast
ciężarnych i wstrzymując płód aż do prawdziwego połogu. Do potraw jednakże nie
używają
jej. Arystoteles mniemał, że ma rogi, ponieważ
162

REMORA
płetwy podobnie u niej są położone... Trebiusz Niger powiada, że są na stopę
długie,
pięć palcy grube i mogą okręty wstrzymywać; nadto, że nasolone taką siłę jeszcze
mają, iż
przez samo przybliżenie wyciągają złoto, które w najgłębsze studnie wpadło.
Wydaje się dość dziwne, że proces zatrzymywania statków przerodził się w proces
powstrzymywania procesów i dzieci w łonie matek.
W innym miejscu Pliniusz pisze, że remora zadecydowała o losie imperium
rzymskiego, zatrzymawszy w bitwie pod Akcjum galerę, na której Marek Antoniusz
wizytował
swą flotę, że z kolei inna remora zatrzymała okręt Kaliguli, mimo wysiłków jego
czterystu
wioślarzy. Wieją wiatry i szaleją burze - woła Pliniusz - ale remora
powstrzymuje ich furie,
nakazując statkom, by się zatrzymały, osiąga to, czego nie mogłyby osiągnąć
najcięższe
kotwice i najgrubsze liny.
"Nie zawsze zwycięża to, co ma większą siłę. Rejs statku potrafi opóźnić maleńka
remora" - powtarza Diego de Saavedra Fajardo w swoich "Em-presas Politicas"
(1640).

Salamandra
Jest nie tylko małym smokiem żyjącym w ogniu, jest również (zgodnie ze
słownikiem)
"owadożernym płazem o gładkiej skórze w kolorze ciemnej czerni z symetrycznymi
żółtymi
plamami". Z jej dwóch wcieleń bardziej znane jest to bajkowe, tak że obecność
salamandry w
tej książce nie powinna nikogo zdziwić.
W X księdze swojej "Historii naturalnej" Pliniusz stwierdza, iż salamandra jest
tak
zimna, że gasi ogień samym swym dotknięciem. W XXI księdze znów do tego tematu
powraca, zaznaczając z niedowierzaniem, że gdyby rzeczywiście miała tę
właściwość
przypisywaną jej przez magów, używano by jej do gaszenia pożarów. W XI księdze
mówi o
zwierzęciu czworonożnym i skrzydlatym, zwanym pyrausta, mieszkającym w ogniu
wielkich
cypryjskich pieców; jeżeli wyfruwa z ognia, przez krótką chwilę unosi się w
powietrzu i pada
martwa. Ale późniejszy mit salamandry wchłonął w siebie ten wcześniejszy.
164

SALAMANDRA
Feniks traktowany był przez teologów jako dowód na zmartwychwstawanie ciała.
Salamandra zaś była przykładem tego, że ciała mogą żyć w ogniu. W XXI księdze "O
państwie Bożym" świętego Augustyna, w rozdziale zatytułowanym "Czy ciała mogą
trwać
wiecznie w żarze ognia?", czytamy:
Jakiż dowód podam, aby przekonać niedowiarków, że obdarzone duszami i żyjące
ciała ludzkie mogą nie tylko uniknąć zniszczenia przez śmierć, lecz nadto trwać
w mękach
wiecznego ognia?... Czy odpowiemy im, że są żywe istoty, które na pewno
podlegają znisz-
czeniu jako śmiertelne, żyją jednakowoż w ogniu; że w źródłach gorącej wody,
których nikt
nie może bezkarnie dotknąć, również znajduje się pewien rodzaj robaków, żyjących
tam nie
tylko bez najmniejszej dla siebie szkody, lecz nie mogących przebywać gdzie
indziej?1
Salamandra i Feniks stają się również tematem dla poetów pragnących podkreślić
pewną retoryczną emfazę. Na przykład Quevedo w sonecie znajdującym się w IV
księdze
"Parnaso Espanol", który "opiewa twory miłości i piękna", pisze:
1 Przekład Wiktora Kornatowskiego, PAK, Warszawa 1977. (Przyp. tłum.)
165

SALAMANDRA
Zaświadczam, że prawdziwy jest Feniks w płomieniach,
Ja bowiem również odnawiam w nich siebie;
Czuję, że ogień jest pierwiastkiem męskim,
Zdolnym się płodzić niby ziarno w glebie.

Wbrew też nauce, zimnej salamandry,
Co w ogniu mieszka, bronić się ośmielam,
Od kiedy spragnion sam bez przerwy piję
Pożar, w którym nie cierpiąc, serce me spopielam.

Około XII wieku obiegał Europę fikcyjny list, rzekomo skierowany przez króla
królów,
księdza Jana, do cesarza Bizancjum. Epistoła ta, będąca katalogiem cudów, mówi o
gigantycznych mrówkach, które wykopują złoto, o Rzece Kamieni i o Morzu Piasku,
w
którym pływają żywe ryby, o starym lustrze, które odbija wszystko, co się dzieje
w króle-
stwie, o berle wyrzeźbionym z jednego szmaragdu i o kamieniach powodujących
niewidzialność lub rozpraszających mrok. Jeden z akapitów mówi:
"Nasze ziemie zamieszkuje robak zwany salamandrą. Salamandry żyją w ogniu, robią
kokony, które pałacowe damy rozwijają i przędą, używając ich do tkania materii
na stroje. W
celu oczyszczenia tych tkanin rzuca się je w ogień".
O tych materiach i płótnach niepalnych, które oczyszczają się w ogniu, jest
wzmianka u
Pliniusza
166

SALAMANDRA
(XIX, 4) i u Marco Polo (I, 60). Ten ostatni wyjaśnia, że salamandra jest
substancją,
nie zwierzęciem. Z początku nikt w to nie wierzył; tkaniny azbestowe były
sprzedawane jako
skóra salamandry i stanowiły niezbity dowód jej istnienia.
Na jednej z kart swego "Żywota własnego" Benvenuto Cellini wspomina, jak mając
pięć lat, widział bawiące się w ogniu stworzonko, przypominające jaszczurkę.
Opowiedział to
ojcu. Ten wyjaśnił mu, że jest to salamandra, po czym wymierzył mu tęgi
policzek, ażeby ów
niezwykły, tak rzadko ludziom dostępny widok, dobrze wbił mu się w pamięć.
W symbolice alchemicznej salamandry są duchem żywiołu ognia. W tym określeniu
oraz w pewnym dowodzie Arystotelesa, jaki Cycero uwiecznił w I księdze "O
naturze
bogów", zawiera się wyjaśnienie przyczyny, dla której ludzie uwierzyli w
legendarną
salamandrę. Sycylijski lekarz Empedokles z Agrygentu sformułował tezę o czterech
"korze-
niach wszechrzeczy", których niezgodności i zgodności, powodowane przez Miłość
oraz
Niezgodę, tworzą historię Wszechświata. Nie ma śmierci, są tylko cząstki
"korzeni", czyli -
według Rzymian -żywiołów, których nie można ze sobą pogodzić. Oto one: ogień,
ziemia,
powietrze i woda. Są wieczne i żaden nie jest silniejszy od drugiego. Teraz
wiemy (wydaje
nam się, że wiemy), iż ta doktryna jest fał-
167

SALAMANDRA
szywa, ale ludzie wysoko ją ocenili i panuje powszechne przekonanie, że dala
rozmaite
korzyści. "Cztery żywioły, które tworzą i utrzymują świat, a które przetrwały w
poezji i
ludowej wyobraźni, mają swoją długą i chwalebną historię" - pisał Theodor
Gomperz. System
ten zakładał równość owych elementów. Skoro istnieją zwierzęta lądowe i wodne,
muszą
istnieć i zwierzęta ognia. Istnienie salamander było potrzebne dla zachowania
godności nauki.
W innym miejscu przedstawiamy to, co Arystoteles pisze o zwierzętach
powietrznych.
Leonardo da Vinci jest zdania, że salamandra żywi się ogniem, który również
służy jej
do zmiany skóry.

Satyrowie
Grecy nazywali ich satyrami, Rzymianie faunami, Panami lub Sylenami. Od pasa w
dół
były to kozły, tors zaś, ramiona i głowę miały owłosione, ale ludzkie. Miały
różki na czole,
szpiczaste uszka i haczykowaty nos. Były lubieżne i rozpijaczone. Towarzyszyły
Bakchusowi
w czasie jego radosnej wyprawy na podbój Indii. Robiły zasadzki na nimfy;
uwielbiały taniec i
dźwięki fletu. Wieśniacy otaczali te istoty czcią, składając im w darze płody
rolne, a także
owce.
Jeden z tych pomniejszych bożków został zaskoczony podczas snu w pewnej
tesalskiej jaskini przez legionistów Sulli, którzy zaprowadzili go do swego
wodza. Wydawał
on jakieś nieartykułowane dźwięki i był tak odrażający, że Sulla kazał
natychmiast odesłać go
z powrotem w góry.
Wspomnienie o satyrach przetrwało w średniowiecznych podobiznach diabłów.
169

Scylla
Zanim stała się potworem, zamienionym później w skałę, Scylla była nimfą, w
której
zakochał się bóg Glaukos. Szukał on pomocy u Circe, słynącej ze znajomości ziół
i magii.
Niestety, sama Circe zakochała się w Glaukosie, a ponieważ nie mógł on zapomnieć
Scylli,
zatruła źródło, w którym tamta zwykła się kąpać. Przy pierwszym zetknięciu z
wodą dolna
część ciała Scylli przekształciła się w szczekające psy. Wyrosło jej dwanaście
nóg, wszystkie
niekształtne, i sześć szkaradnych głów, każda z potrójnym rzędem zębów.
Ta metamorfoza tak ją przeraziła, że rzuciła się w wody cieśniny dzielącej
Italię od
Sycylii, a bogowie przemienili ją w skałę. Podczas burzy płynący żeglarze do
dziś słyszą
wycie fal uderzających o skałę.
Tę legendę znaleźć można u Homera, Owidiusza i Pauzaniasza.
170

Sfinks
Sfinks z posągów egipskich (zwany przez Herodota androsfmksem w odróżnieniu od
Sfinksa greckiego) jest leżącym lwem z głową ludzką; przypuszcza się, że
wyobrażał on
władzę królewską i pilnował grobów oraz świątyń. Inne sfinksy na ulicach Karnaku
mają
głowę barana, świętego zwierzęcia Amona. Sfinksy na pomnikach asyryjskich są
brodate i
ukoronowane; jest to zresztą wizerunek popularny na gemmach perskich. Pliniusz w
swym
katalogu zwierząt etiopskich umieszcza również sfinksy, ale mówi o nich
niewiele, zaznacza
tylko, że mają brązową sierść i dwie sutki na piersiach.
Grecki Sfinks ma kobiecą głowę i piersi, skrzydła ptaka, tułów zaś i łapy lwa.
Niektórzy
obdarzają go ciałem psa i ogonem węża. Mówi się, że wyludniał okolice Teb,
zadając ludziom
zagadki (miał bowiem głos ludzki) i pożerając tych, którzy nie umieli ich
rozwiązać. Edypa,
syna Jokasty, zapytał: ,Jaka istota ma cztery nogi, dwie nogi lub trzy nogi, a
im
171

SFINKS
więcej ich ma, tym jest słabsza?"1 Edyp odparł, że to człowiek, który jako
niemowlę
raczkuje, jako dorosły chodzi na dwóch nogach, jako starzec podpiera się laską.
Gdy
zagadka została rozwiązana. Sfinks rzucił się w przepaść.
Około 1849 roku De Quincey zaproponował inną interpretację, mogącą uzupełnić
tamtą, tradycyjną. Podmiotem zagadki, jego zdaniem, jest nie tyle człowiek w
ogóle, ile sam
Edyp, bezradny i osierocony na początku życia, w wieku męskim samotny, a jako
ślepy
starzec wspierający się na ramieniu Antygony.
1 Tak brzmi jakoby najstarsza wersja, z biegiem lat zmieniona w sposób
następujący:
"Jakie stworzenie chodzi na czterech nogach rano, na dwóch w południe, na trzech
wieczorem?" ta metafora zamyka życie ludzkie w jednym jedynym dniu. (Przyp.
aut.)


Simurg
Simurg to nieśmiertelny ptak, mający gniazdo na drzewie wiadomości. Burton
porównuje go ze skandynawskim orłem, który według Eddy Młodszej zna wiele
rzeczy, a gnieździ się na gałęziach Drzewa Wszechświata - Yggdrasil.
W "Thalabie" Southeya (1801) i w "Kuszeniu świętego Antoniego" Flauberta
(1874) jest mowa o ptaku Simorg Anka; Flaubert ogranicza jego pozycję do sługi
królowej Saby (Bilkis) i opisuje go jako ptaka o opalizującym, pomarańczowym
upie-
rzeniu, o ludzkiej głowie, czterech skrzydłach, szponach sępa i olbrzymim pawim
ogonie. W źródłach oryginalnych Simurg jest o wiele potężniejszy. W "Księdze
królewskiej" Ferdousiego, która zbiera i wersyfikuje dawne legendy irańskie,
Simurg
jest przybranym ojcem Żalą, ojca bohatera poematu. Farid al-Din Attar w XIII
wieku
podnosi go do rangi symbolu lub też wizerunku bóstwa, co odbywa się w "Mantiq
al-
Tayr" (Rozmowie ptaków). Treść tej alegorii, złożona z około czterech i pół
tysiąca
dwu-
179

SIMURG
wierszy, jest zadziwiająca. Przebywający daleko król ptaków Sirnurg gubi gdzieś
w
Chinach jedno ze swych przepięknych piór; ptaki zmęczone panującą anarchią
postanawiają
go odszukać. Wiedzą, że imię ich króla znaczy "trzydzieści ptaków". Wiedzą, że
jego zamek
leży na górze czy też w łańcuchu górskim Kaf, które otaczają Ziemię. Z początku
niektóre
ptaki się boją: słowik wyżalą się ze swej miłości do róży, papuga opisuje swą
piękność, przez
którą znajduje się w klatce; przepiórka nie może żyć bez gór, czapla bez bagien,
a sowa bez
ruin. Wreszcie decydują się na swą niebezpieczną przygodę; przelatują ponad
siedmioma
dolinami (albo morzami):
przedostatnia nazywa się Zamęt, ostatnia - Unicestwienie. Wiele z tych
skrzydlatych
pielgrzymów ucieka; inne giną podczas przeprawy. Trzydzieści, oczyszczonych
przez
cierpienia, dociera do góry Simurga. Wreszcie go widzą: przekonują się, że one
same są
Simurgiem, że Simurg to każdy z nich i wszystkie razem.
Kosmograf al-Qaswini w swych "Cudach stworzenia" stwierdza, że Simorg Anka żyje
tysiąc siedemset lat, a kiedy jego syn podrasta, ojciec podpala stos i umiera na
nim. Zdaniem
Lane'a przypomina to legendę o Feniksie.

Słoń, który przepowiedział narodziny Buddy
Na pięćset lat przed erą chrześcijańską królowa Nepalu Maja śniła, że Biały Słoń
ze
Złotej Góry wchodzi w jej ciało. Ów oniryczny zwierz posiadał sześć kłów,
odpowiadających
sześciu hinduskim miarom przestrzeni: góra, dół, tył, przód, lewa i prawa.
Królewscy
astrologowie przepowiedzieli, że Maja urodzi dziecię, które będzie cesarzem
ziemskim i
odkupicielem rodzaju ludzkiego. Jak wiadomo, sprawdziło się to drugie proroctwo.
W Indiach słoń jest zwierzęciem domowym. Biel wyraża pokorę, liczba sześć zaś
jest
liczbą świętą.
175

Smok chiński
Kosmogonia chińska uczy, że dziesięć tysięcy archetypów (świat) rodzi się z
połączenia dwóch pierwiastków komplementarnych i wiecznych: yin i yang. Do yin
należą:
skupienie, ciemność, pasywność, liczby parzyste i zimno; do yang: rośniecie,
światło,
aktywność, liczby nieparzyste i ciepło. Symbolami yin są: kobieta, ziemia, kolor
pomarańczo-
wy, doliny, dorzecza rzek i tygrys, symbolami yang: mężczyzna, niebo, błękit,
góry, kolumny
i smok.
Smok chiński, lung, jest jednym z czworga magicznych zwierząt. (Oto pozostałe:
jednorożec, Feniks, żółw). Smok zachodni jest w najlepszym wypadku przerażający,
w
najgorszym śmieszny. Natomiast tradycyjny chiński lung obdarzony jest boskością
i jest
aniołem, będąc jednocześnie lwem. Tak więc we "Wspomnieniach historycznych" Syma
C'iena czytamy, że Konfucjusz, porozumiawszy się w tych kwestiach z filozofem
Lao-cy,
ogłosił, co następuje:
176

SMOK CHIŃSKI
Ptaki latają, ryby pływają, zwierzęta biegają. Ten, kto biega, może wpaść w
pułapkę,
ten, kto pływa, w sieć, tego, kto fruwa, może dosięgnąć strzała. Ale oto mamy
Smoka. Nie
wiem, jak galopuje na wietrze ani jak dostaje się do nieba. Dziś widziałem Lao-
cy i mogę rzec,
że widziałem Smoka.
Smok lub też koniosmok wynurzył się z Żółtej Rzeki i wyjawił cesarzowi słynny
wykres
kolisty symbolizujący wzajemną grę yin i yang. Pewien król trzymał w stajniach
smoki pod
siodło i smoki pociągowe. Inny żywił się smokami i jego panowanie było nader
szczęśliwe.
Pewien wielki poeta, ażeby zilustrować niebezpieczeństwa, jakie czyhają na ludzi
wybitnych,
napisał: "Jednorożec kończy jako wędlina, smok jako pasztet mięsny".
W "I Cing" (Księdze Przemian) smok oznacza mędrca.
Przez wieki smok był emblematem cesarskim. Tron cesarza byt tronem smoka; jego
twarz - twarzą smoka. Zamiast powiedzieć, że cesarz zmarł, mówiło się, iż
wzniósł się do
nieba na smoku.
Fantazja ludowa kojarzy smoka z chmurami, z upragnionym przez rolników deszczem
i
z wielkimi rzekami. "Ziemia łączy się ze smokiem" - brzmiało popularne
powiedzenie
oznaczające deszcz. Około VI wieku Czang Seng-ju wykonał malowidło ścien-
12. Księga istot..
177


SMOK CHIŃSKI
ne, na którym figurowały cztery smoki. Widzowie krytykowali, że nie namalował im
oczu. Czang, zmartwiony, chwycił za pędzel i uzupełnił dwa ze swych dziwacznych
malowideł. A wtedy "w powietrzu rozległ się grzmot, mur pękł, a smoki wstąpiły
do nieba.
Tylko pozostałe smoki, te pozbawione oczu, zostały na swoim miejscu".
Smok chiński ma rogi, pazury, łuski, a jego grzbiet jest najeżony kolcami.
Zazwyczaj
przedstawia się go z perłą, którą łyka lub którą wypluwa. W tej perlę skupia się
jego potęga.
Bez niej byłby bezsilny.
Czuang-cy opowiada nam o pewnym wytrwałym człowieku, który po trzyletnim
okresie ćwiczeń opanował sztukę zabijania smoków, ale do końca swoich dni nie
znalazł
okazji, by wcielić zamiar w czyn.

Smok wschodni
Smok może przybierać rozmaite, trudne do przewidzenia kształty. Na ogół
przedstawiany jest jako stwór mający końską głowę, ogon węża, wielkie skrzydła i
cztery
czteroszponiaste łapy. Mówi się przy tym, iż jest on kompozycją dziewięciu
stworzeń: ma
jelenie rogi, łeb wielbłąda, ślepia demona, szyję węża, brzuch mięczaka, łuski
ryby, szpony
orła, łapy tygrysa i uszy wołu. Niektóre smoki, pozbawione uszu, słyszą za
pomocą rogów.
Zazwyczaj przedstawia się smoka z zawieszoną na szyi perłą, będącą symbolem
słońca. W tej
perle tkwi siła smoka. Pozbawiony perły staje się nieszkodliwy.
Historia przypisuje smokowi ojcostwo pierwszych cesarzy. Jego kości, zęby i
ślina
mają właściwości lecznicze. Zależnie od swej woli może być widzialny lub
niewidzialny.
Wiosną ulatuje w niebiosa, jesienią schodzi w głąb wód. Niektóre smoki nie mają
skrzydeł i
latają siłą własnego napędu. Nauka rozróżnia wiele gatunków smoków. Niebiański
nosi na
grzbiecie palące bóstw, którym nie pozwala spaść na zie-
179

SMOK WSCHODNI
mię; boski przynosi potrzebne ludziom wiatry i deszcze; ziemski wyznacza bieg
strumieni i rzek; podziemny pilnuje ukrytych skarbów. Buddyści twierdzą, że
smoki są równie
liczne jak ryby w koncentrycznych morzach; w jakiejś części wszechświata
istnieje święta
cyfra, określająca dokładną ich liczbę. Lud chiński wierzy w smoki bardziej niż
w
jakiekolwiek inne bóstwa, albowiem bardzo często widzi je w przepływających
chmurach.
Szekspir również zauważył, że bywają chmury w kształcie smoka (sometimes we see
a cloud
lhat's dragonish).
Smok włada górami, występuje w geomancji, mieszka w sąsiedztwie grobów, łączy
się
z kultem Konfucjusza, jest Neptunem mórz i pojawia się na stałym lądzie.
Królowie smoków
morskich zamieszkują wspaniałe podwodne pałace, a ich pożywieniem są opale i
perły.
Takich królów jest pięciu: jeden centralny, a pozostali w czterech stronach
świata. Mają po
sześć tysięcy metrów długości, a kiedy zmieniają pozycję, walą się góry. Smoki
te pokryte są
zbroją z żółtej łuski. Pod pyskiem mają brody, łapy i ogony owłosione, ślepia
płonące, uszy
grube i małe, paszczę zawsze otwartą, jęzor szeroki, zęby szpiczaste. Ich wrzący
oddech
cuchnie rybami, które smażą się w wyziewach ich ciał. Kiedy wynurzają się na
powierzchnię
oceanów, tworzą się wiry i szaleją tajfuny; gdy unoszą się w powietrze, wznie-
180

SMOK WSCHODNI
cają burze, rujnują domy i miasta oraz zatapiają pola. Są nieśmiertelne, a
porozumiewają
się ze sobą bez względu na odległość i bez słów. W trzecim miesiącu
kalendarzowym
składają władzom niebieskim doroczny raport.

Smok zachodni
Sterczący gruby wąż z pazurami i skrzydłami to może najwierniejszy wizerunek
smoka.
Może być czarny, ale musi jaśnieć; musi również zionąć ogniem i dymem. Powyższe
odnosi
się naturalnie do dzisiejszego smoka. Grecy określali tą nazwą każdego większego
gada.
Zdaniem Pliniusza smok lubi latem popijać krew słonia, która jest bardzo zimna.
Atakuje go
nagle, owija mu się koło szyi i wbija weń zęby. Wykrwawiony słoń pada na ziemię
i umiera;
umiera i smok, przytłoczony ciężarem przeciwnika. Czytamy również, że smoki z
Etiopii w
poszukiwaniu lepszego pożywienia zwykły przechodzić przez Morze Czerwone do
Arabii.
Ażeby dokonać tego wyczynu, kilka smoków obejmowało się, tworząc coś w rodzaju
tratwy,
tylko głowy wystawały im ponad wodę. Inny rozdział poświęcony jest lekarstwom
pochodzącym od smoka. Czytamy w nim, że z jego oczu, wydłubanych i utartych z
miodem,
przyrządza się skuteczną miksturę przeciw złym snom. Tłuszcz z serca, zawinięty
w skórę
gazeli
182

SMOK ZACHODNI
i przywiązany do ciała za pomocą ścięgien jelenia, zapewnia powodzenie w
sytuacjach
konfliktowych; w ten sam sposób noszone na ciele zęby smocze sprawiają, że
właściciele
niewolników są wyrozumiali, a królowie łaskawi. Z niejakim sceptycyzmem mówi się
w
tekście o pewnej miksturze, dzięki której człowiek staje się niezwyciężony. Robi
się ją z
sierści i szpiku lwa zmieszanych z pianą konia, który dopiero co wygrał wyścig,
z pazurami
psa oraz z ogonem i łbem smoka.
Z XI księgi "Iliady" można się dowiedzieć, że na puklerzu Agamemnona widniał
szafirowy trzygłowy smok; w wiele wieków później piraci skandynawscy malowali na
swych
puklerzach smoki i rzeźbili ich łby na dziobach statków. W Rzymie smoki były
insygniami
kohort, podobnie jak orły - legionów. Stąd pochodzi nazwa dragoni. Na
sztandarach germań-
skich królów Anglii umieszczano smoki; miały one siać postrach wśród wrogów. Tak
więc w
"Balladzie Attisa" czytamy:
Ce souloient Romains porter, Ce nousfait moult d redouter1.
1 To nosili Rzymianie, to sprawia, że bardzo się nas boją. (Przyp. aut.)
183

SMOK ZACHODNI
Na Zachodzie zawsze uważano smoka za coś złego. Klasycznym wyczynem
bohaterów (Heraklesa, Sigurda, archanioła Michała, świętego Jerzego) byto
pokonanie go i
zabicie. W mitach germańskich smok pilnuje rzeczy drogocennych. Tak więc w
eposie
"Beowulf, spisanym w Anglii około VIII wieku, występuje smok, przez trzysta lat
strzegący
skarbu. Zbiegły niewolnik wkrada się do jego pieczary i porywa dzban. Smok się
budzi,
zauważa kradzież i zabija złodzieja; od tej pory dość często schodzi do
pieczary, by
sprawdzić, czy dzban jest na miejscu. (Zachwycającym pomysłem poety jest
przypisanie
potworowi tej tak ludzkiej niepewności). Smok zaczyna niszczyć królestwo;
Beowulf
znajduje go, wyzywa i zabija.
Ongiś ludzie wierzyli w istnienie smoka (w XVI wieku wzmiankuje o nim "Historia
Animalium" Conrada Gesnera, dzieło o charakterze naukowym), czas znacznie jednak
osłabił
jego prestiż. Wierzymy w lwa jako w rzeczywistość i jako w symbol, w Minotaura
zaś jako w
symbol, ale nie jako w rzeczywistość. Smok jest może najbardziej znany, ale
również
najnieszczęśliwszy z fantastycznych zwierząt. Uważamy go za coś, co jest
przeznaczone dla
dzieci, więcej, za coś, co przydaje naiwności historiom, w których występuje.
Nie należy
jednak zapominać, że jest to nowoczesny przesąd, spowodowany za-
184

SMOK ZACHODNI
pewne nadmiarem smoków w dziecinnych bajkach. W Objawieniu świętego Jana
dwukrotnie mówi się o smoku, "wężu starodawnym, którego zową diabłem i szatanem"
(XII,
9). Również święty Augustyn pisze, że diabeł jest lwem i smokiem; lwem dla
furii, smokiem
dla chytrości. Jung zauważa, że w smoku są wąż i ptak, elementy ziemi i
powietrza.

Smok zrodzony z Lewiatana
W owych czasach w lesie nad Rodanem między Aries a Awinionem żył pewien smok,
na poły zwierzę, na poły ryba, większy od wołu, szerszy od konia. Uzbrojony w
zęby ostre
niby sztylety i rogi po dwóch stronach głowy, czatował w wodzie na podróżnych,
których
zabijał, i na statki, które zatapiał. Przywędrował on Morzem Galacejskim, a
został spłodzony
przez Lewiatana, najokrutniejszego z okrutnych węży wodnych, oraz potwora
imieniem
Onager, dość pospolitego w okolicach Galacji.
"Złota legenda", Lyon 1518 1
1 Por. Jakub de Voragine, "Ztota legenda", przełożyła Janina Pleziowa, PAX,
Warszawa 1983. (Przyp. red.)
186

Sobowtór
Wynikającą z inspiracji luster, wód, bliźniąt koncepcję sobowtóra odnajdujemy w
mitach wielu narodów. Można przypuszczać, że stąd się wywodzą takie zdania, jak:
"Przyjaciel to drugie ja" Pitagorasa lub "Poznaj samego siebie" Platona. W
Niemczech
używano nazwy Doppelganger, w Szkocji fetch, jako że przychodzi zabierać (to
fetch) ludzi
na śmierć. Spotkanie z samym sobą jest więc rzeczą złowieszczą. Tragiczna
ballada
"Ticonderoga" Roberta Louisa Stevensona opowiada nam związaną z tym tematem
legendę.
Przypomnijmy sobie również przedziwny obraz Rossettiego "How they met them-
selves",
gdzie dwoje kochanków spotyka samych siebie w lesie o zmroku. Można by
przytaczać
analogiczne przykłady z Hawthorne'a, Dostojewskiego, Alfreda de Musseta.
Natomiast dla Żydów spotkanie sobowtóra nie było oznaką zbliżającej się śmierci.
Sądzili, że osiąga się w ten sposób moc prorokowania. Tak przynajmniej tłumaczy
to
Gerszom Scholem. W Talmu-
187

SOBOWTÓR
dzie mowa jest o człowieku szukającym Boga, który spotyka samego siebie.
W opowiadaniu "William Wilson" Poego sobowtórem jest sumienie bohatera. Zabija
je
i sam umiera. W poezjach Yeatsa sobowtórem jest nasz rewers, coś przeciwnego,
coś, co
nas uzupełnia, coś, czym nie jesteśmy ani nie będziemy.
Plutarch pisze, że Grecy "drugim ja" nazywali wysłannika króla.

Squonk
(Lacrimacorpus dissolvens)
Strefa wpływów Squonka jest ściśle ograniczona. Poza Pensylwanią mało ludzi o
nim
słyszało, jakkolwiek mówi się, że jest on dość pospolity w cykutowych lasach
tego stanu.
Squonk jest raczej oschły, podróżuje przeważnie o zmroku. Skóra, pełna kurzajek
i
pieprzyków, nie jest dobrze dopasowana. Eksperci twierdzą, że jest
najnieszczęśliwszym ze
wszystkich zwierząt. Nietrudno go wytropić, bo ciągle płacze i zostawia za sobą
ślady łez.
Kiedy go otaczają i nie może uciec albo kiedy go zaskakują i straszą, tonie
dosłownie we
łzach. Łowcy squonków mają najłatwiejsze zadanie podczas chłodnych księżycowych
nocy,
gdy łzy płyną wolno, zwierzę nie ma ochoty się poruszać, a szloch jego dochodzi
spod
ciemnych krzaczków cykuty. Pan J. W. Wentling, pochodzący z Pensylwanii, obecnie
zamieszkały w St. Anthony Park w stanie Minnesota, miał smutne doświadczenie z
pewnym
squonkiem nieopodal Mont Alto. Pocieszył go i namówił, by wszedł do worka, po
czym
zabrał do domu; w pew-
189

SQUONK
nej chwili worek stał się lekki, a płacz ucichł. Wentling otworzył worek: były w
nim
tylko łzy i bąbelki.
William T. Cox "Fearsome Creatures of the Lumberwoods" Washington 1910

Stugłowiec
Stugłowiec to ryba stworzona przez karmę złośliwych słów wymawianych podczas
nieskazitelnego skądinąd życia. Jedna z chińskich biografii Buddy mówi, że
kiedyś spotkał on
rybaków ciągnących sieć. Po wielkich trudach wytaszczyli na brzeg kolosalnego
potwora w
kształcie ryby z jedną głową małpy, drugą głową psa, trzecią konia, czwartą
lisa, piątą świni,
szóstą tygrysa, i tak dalej aż do stu. Budda zapytał go:
- Czy jesteś Kapilą?
- Tak, jestem Kapilą - odparto sto głów jednocześnie, zanim skonały.
Wtedy Budda wytłumaczył uczniom, że w poprzednim wcieleniu Kapila był braminem,
który wstąpił do zakonu, gdzie przewyższał wszystkich znajomością świętych
tekstów.
Czasami jego bracia mylili się w interpretacjach, a wtedy Kapila wyzywał ich od
głów
małpich, oślich i tak dalej. Kiedy umarł, karma owych połączonych przekleństw
dała mu
drugie istnienie wodnego potwora obciążonego tymi wszystkimi głowami, które
przypisywał
wcześniej swym towarzyszom.
191

Stworzenia termiczne
Wizjoner i teozof Rudolf Steiner (1861-1925) miał objawienie, że nasza planeta,
zanim
się stała tą Ziemią, jaką znamy, przeżyła okres słoneczny, przedtem zaś okres
Saturna.
Obecnie człowiek składa się z ciała fizycznego, z ciała eterycznego, z ciała
astralnego i z "ja".
W początkach okresu Saturna był wyłącznie ciałem fizycznym. Ciało to nie było
ani
widoczne, ani namacalne, jako że w owej epoce nie było na Ziemi ciał stałych,
płynnych ani
też gazów. Były tylko stany cieplne, formy termiczne. Rozmaite kolory określały
w
przestrzeni kosmicznej regularne i nieregularne figury. Każdy człowiek, każda
istota była
stworzona ze zmiennych temperatur. Według opinii Steinera ludzkość z epoki
saturniańskiej
była ślepym, głuchym i niewyczuwalnym dotykiem zbiorem dających się wyraźnie
odczuć
stanów ciepła i zimna. "Dla badacza ciepło nie jest niczym innym, jak substancją
jeszcze mniej
uchwytną niż gaz" - czytamy w jego dziele "Die Geheim-wissenschaft im Umriss"
("Wiedza
tajemna").
192

STWORZENIA TERMICZNE
Przed okresem słonecznym duchy ognia, czyli archanioły, ożywiały ciała owych
"ludzi", którzy zaczynali błyszczeć i lśnić.
Czy Steinerowi wyśniło się to wszystko? Czy wyśniło mu się dlatego, że kiedyś, w
głębinach czasu, rzeczywiście istniało? Z pewnością jest to bardziej
zdumiewające niż
demiurgowie, węże i byki z innych kosmogonii.
13. Księga istot..

Sylfidy
Każdemu z czterech elementów czy też żywiołów, na jakie Grecy podzielili
materię,
odpowiadał później jakiś duch. W dziele Paracelsusa, alchemika i lekarza
szwajcarskiego z
XVI wieku, figurują cztery zasadnicze duchy: gnomy ziemskie, nimfy wodne,
salamandry
ogniste i sylfidy powietrzne. Nazwy te są pochodzenia greckiego. Littre zająt
się poszu-
kiwaniem etymologii słowa "sylfida" w językach celtyckich, ale nie jest
prawdopodobne, by
Paracelsus mógł znać te języki czy bodaj nawet podejrzewać ich istnienie.
Dziś nikt już nie wierzy w sylfidy; nadal jednak mówi się "sylfida" o wysmukłej,
pełnej
gracji kobiecie; jest to rodzaj pospolitego komplementu. Sylfidy plasują się
pomiędzy istotami
materialnymi i niematerialnymi. Trafiły do poezji romantycznej i do baletu.
194

Syreny
Wraz z upływem czasu zmienia się powierzchowność syren. Ich pierwszy historyk,
Homer, pisząc o nich w XII księdze "Odysei", nie mówi nam, jak wyglądały. Dla
Owidiusza
byty to ptaki o czerwonawym upierzeniu i twarzach dziewic. Dla Apoloniusza z
Rodos - od
pasa w górę kobiety, od pasa w dół ptaki morskie. Dla mistrza Tirso de Moliny (i
dla
heraldyki) "pół kobiety, pół ryby". Nie mniej dyskusyjny jest ich gatunek. W
klasycznym
słowniku Lempriere'a są określone jako nimfy, u Ouicherata jako potwory, u
Grimala jako
demony. Mieszkają na jakiejś zachodniej wyspie, nieopodal wyspy Circe, ale
zwłoki jednej z
nich, Partenopy, zostały znalezione w Kampanii i dały nazwę stawnemu miastu,
obecnie
znanemu jako Neapol, a geograf Strabon widział jej grób i był świadkiem
obrzędów, które się
tam co jakiś czas odbywają w celu uczczenia jej pamięci.
"Odyseja" (XII) mówi, że syreny kusiły, a potem gubiły żeglarzy i że Ulisses,
aby nie
ulec ich
195

SYRENY
śpiewowi, zatkał wioślarzom uszy woskiem, sam zaś kazał przywiązać się do
masztu.
Chcąc go zwabić, syreny obiecały mu wszechwiedzę:
Nikt bowiem tu nie przepłynie na czarnym okręcie, póki z naszych ust nie
posłyszy
słodkiej pieśni. A kto się nią nacieszy, odjeżdża mądrzejszy, bo wszystko wiemy
- i co z woli
bogów wycierpieli Argiwi na równinie trojańskiej, co się dzieje na całej ziemi
żywiącej rzesze
1.
Apollodor opowiada w swojej "Bibliotheke", że śpiew Orfeusza na statku
Argonautów
był słodszy od śpiewu syren, wobec czego rzuciły się one w morze, gdzie zostały
zamienione
w skały, wyrocznia bowiem nakazywała im umrzeć, gdyby ktokolwiek nie uległ ich
czarom.
Podobnie Sfinks runął w przepaść, kiedy rozwiązano jego zagadkę.
W VI wieku w północnej Walii porwano syrenę i ochrzczono ją imieniem Murgen.
Inna, w 1403 roku, przesmyknęła się przez szczelinę w grobli i zamieszkała w
Haarlem, gdzie
pozostała aż do śmierci. Nikt jej nie rozumiał, ale nauczono ją tkać, poza tym
jakby
wiedziona instynktem - uwielbiała krzyż.
1 Przekład Jana Parandowskiego, Czytelnik, Warszawa 1953. (Przyp. dum.)
196

SYRENY
Pewien kronikarz z XVI wieku dowodził rozsądnie, że skoro umiała tkać, nie mogła
być rybą, ale skoro mogła żyć w wodzie, to również nie mogła być kobietą. Język
angielski
odróżnia klasyczną syrenę (si-ren) od syreny z rybim ogonem (mennaid). Na obraz
tej
ostatniej wpłynęły prawdopodobnie trytony, bóstwa z orszaku Posejdona.
W X księdze "Państwa" Platona osiem syren przewodzi obrotom ośmiu
koncentrycznych niebios.
"Syrena: domniemane zwierzę morskie" - czytamy w brutalnie szczerym słowniku.

Szaraczki
Ludziki życzliwe i uprzejme, w kolorze szaroburym, od czego pochodzi ich nazwa.
Nawiedzają szkockie farmy i podczas snu gospodarzy pomagają im w domowych
zajęciach.
Podobną opowiastkę znaleźć możemy w jednej z bajek Grimma.
Sławny pisarz Robert Louis Stevenson twierdzi, że nakłonił swoje szaraczki, by
mu
pomagały w pisaniu książek. Podczas snu podsuwały mu one najfantastyczniejsze
pomysły:
na przykład niesamowite przeobrażenie doktora Jekylla w demonicznego mister
Hyde'a albo
ów epizod z "Olalli", kiedy młody człowiek ze starego hiszpańskiego rodu odgryza
rękę
swojej siostrze.
198


Świnia w okowach
Na stronie 106 słownika folkloru argentyńskiego Felixa Colluccio ("Diccionario
Polklórico Argentino", Buenos Aires 1950) czytamy:
Na północ od Cordoby, a zwłaszcza w Quilinos, krążą pogłoski o skowanej świni,
która pojawia się przeważnie w godzinach nocnych. Ludzie mieszkający w pobliżu
stacji
kolejowych mówią, że zazwyczaj ślizga się po torach kolejowych lub przesuwa po
drutach
telefonicznych, robiąc iście piekielny hałas swymi łańcuchami. Nikt, niestety,
jej nie widział,
bo gdy tylko zaczyna się jej szukać, natychmiast znika.
199

Talos
Żywe istoty z metalu lub kamienia stanowią jeden z najbardziej frapujących
gatunków
zoologii fantastycznej. Przypomnijmy sobie wściekłe byki z brązu, które zionęły
ogniem i
które Jazon, dzięki magicznym sztuczkom Medei, zdołał zaprząc do pługa;
psychologiczną
statuę Condillaca z wrażliwego marmuru; miedzianego bosmana z "Księgi tysiąca i
jednej
nocy", z ołowianą tabliczką na piersiach, pełną napisów i talizmanów, co ocalił
trzeciego że-
braka - królewskiego syna, gdy ten wraz z koniem został zepchnięty z Góry
Magnetycznej;
dziewczęta "z łagodnego srebra i szalonego złota" przez boginkę z mitologu
Williama Blake'a
schwytane w jedwabną sieć, ku rozkoszy jej kochanka; metalowe ptaki, które
wykarmiły
Aresa; oraz Talosa, strażnika Krety 1. Niektórzy uważają tego olbrzyma za dzieło
1 Do tej listy można dodać pewne zwierzę pociągowe: szybkonogiego dzika
Guillinbursti, którego imię znaczy "złotoszczecinny". "To żywe dzieło z żelaza -
pisze mitolog
Paul Herrmann- wyszło z kuźni zręcznych karzełków, które rzuciły do ognia skórę
świni, by
wyciągnąć zeń złotego dzika, zdolnego przemierzać ziemię, wodę i powietrze. W
najciemniejszą noc na ścieżce, którą on bieży, zawsze jest dość światła".
Guillinbursti ciągnął
wóz Frei, skandynawskiej bogini urodzaju, miłości, małżeństwa i płodności.
(Przyp. aut.)
200

TALOS
Wulkana lub Dedala. Apoloniusz z Rodos mówi o nim w swej "Argonautyce" (IV,
1838-1848), stwierdzając, że był ostatnim potomkiem rasy istot z brązu.
Trzy razy dziennie Talos obchodził wybrzeża Krety, ciskając głazami w tych, co
usiłowali przybić do wyspy. Rozgrzany w ogniu do czerwoności chwytał
przyjezdnych w
śmiertelny uścisk. Jedynym jego czułym miejscem była pięta. Za poduszczeniem
czarodziejki
Medei Dioskurowie, Kastor i Polluks, zadali mu śmierć.


Tao T'ieh
Zarówno poeci, jak i mitologia nie wiedzą o nim nic, ale każdy z nas odkrył
kiedyś dla
siebie T'ao T'ieha na kapitelu jakiejś kolumny, w środku jakiegoś fryzu, i
poczuł niepokój.
Pies, który pilnował stada trzygłowego i trzybarkowego Geryona, sam miał dwie
głowy, choć
jedno ciało, i na szczęście został zabity przez Heraklesa.
T'ao T'ieh jest zbudowany na odwrót, ale jeszcze straszniejszy: jego olbrzymi
łeb łączy
się z dwoma korpusami, jednym z prawej, drugim z lewej strony. Ma sześć nóg, bo
przednie
obsługują oba ciała, pysk zaś smoka lub tygrysa, a ewentualnie twarz ludzką.
Historycy sztuki
nazywają go "maską wilkołaka". Jest to prawdziwe monstrum, którego formą demon
symetrii
zainspirował rzeźbiarzy, garncarzy i ceramików. Tysiąc czterysta lat przed naszą
erą, za
panowania dynastii Shang, figurowało już ono na rytualnych brązach.
T'ao T'ieh znaczy: żarłok. Chińczycy malują go na porcelanie stołowej, zalecając
w ten
sposób umiarkowanie i skromność.
202

Trolle
W Anglii Walkirie zostały zesłane na wieś i tam przedzierzgnęły się w
czarownice. U
Skandynawów giganty z dawnej mitologii, które zamieszkiwały Jotunheim i walczyły
z bogiem
Thorem, zostały zredukowane do nieokrzesanych trollów. W kosmogo-nii
rozpoczynającej
Eddę Starszą czytamy, że podczas Zmierzchu Bogów giganty wspomagane przez wilka
i
węża wejdą na tęczę Bifrost, która pęknie pod ich ciężarem i rozbije świat.
Trolle w ludowych
przesądach to głupie i złośliwe elfy, mieszkające w szczelinach skał lub w
rozpadających się
chatach. Co nobliwsze mają po dwie lub trzy głowy.
Henrik Ibsen poematem dramatycznym "Peer Gynt" (1867) zapewnił im
nieśmiertelność. Ibsen twierdzi, że są one przede wszystkim straszliwie
zarozumiałe; myślą
lub usiłują myśleć, że ohydny napar, który sporządzają, jest znakomity i że ich
jaskinie to
pałace. Ażeby Peer Gynt nie zobaczył brzydoty księżniczki, z którą ma się
ożenić, chcą
wyłupić mu oczy.
203

Tygrysy annamickie
W wierzeniach annamickich tygrysy lub duchy wcielające się w tygrysy rządzą
czterema stronami świata.
Czerwony Tygrys rządzi Południem (będącym u góry mapy); podlegają mu lato i
ogień.
Czarny Tygrys rządzi Pomocą; podlegają mu zima i woda.
Błękitny Tygrys rządzi Wschodem; podlegają mu wiosna i roślinność.
Biały Tygrys rządzi Zachodem; podlegają mu jesień i metale.
Ponad tymi Głównymi Tygrysami istnieje jeszcze Żółty Tygrys, który rządzi
tamtymi i
jest w środku, tak jak cesarz jest w środku Chin, Chiny zaś w środku świata.
(Dlatego zwą się
one Państwem Środka i zajmują sam środek mapae mundi, którą jezuita, ojciec
Ricci,
sporządził w końcu XVI wieku ku pouczeniu Chińczyków).
Lao-cy przypisywał Pięciu Tygrysom misję zwalczania demonów. Annamicka
modlitwa (tłu-
204

TYGRYSY ANNAMICKIE
maczona na język francuski przez Louisa Cho Chód) błaga je o pomoc. Ten przesąd
jest pochodzenia chińskiego; sinologowie mówią o Białym Tygrysie rządzącym
daleką krainą
zachodnich gwiazd. Chińczycy umieszczają na Południu Czerwonego Ptaka, na
Wschodzie
Błękitnego Smoka, na Północy Czarnego Żółwia. Jak widać, Annamici zachowali
kolory, tyle
że spośród różnych zwierząt wybrali tylko tygrysy.
Bhilowie, mieszkańcy środkowych Indii, wierzą w piekło tygrysie. Malajowie mówią
o
mieście w sercu dżungli, wzniesionym i zamieszkanym przez tygrysy, gdzie stropy
zrobione
są z ludzkich kości, ściany z ludzkich skór, strzechy z ludzkich włosów.

Uroboros
Ocean to dla nas morze lub system mórz. Ale dla Greków była to rzeka opływająca
Ziemię. Wszystkie wody z niej właśnie się wylewały, ona zaś nie miała ani
źródeł, ani ujścia.
Była również bogiem lub tytanem, może nawet najstarszym, Sen w XIV pieśni
"Iliady" mówi
bowiem o Oceanie, że "zrodził wszystko, cokolwiek istnieje". W "Teogonii" Hezjo-
da jest
ona ojcem wszystkich rzek świata, których jest trzy tysiące; główne z nich to
Alfajos i Nil.
Zazwyczaj przedstawia się tę rzekę jako starca z falującą brodą; po wiekach
ludzkość znalazła
wymowniejszy symbol.
Heraklit powiedział, że w obwodzie początek i koniec są tym samym punktem.
Amulet
grecki z III wieku, znajdujący się w British Museum, daje nam obraz lepiej
ilustrujący tę
nieskończoność: jest to wąż gryzący własny ogon lub, jak to pięknie wyraził
Ezequiel
Martinez Estrada, "wąż, który zaczyna się na końcu swego ogona". Uroboros (ten,
co pożera
swój ogon) jest naukową nazwą potwora, który często służył jako symbol
alchemikom.
206

UROBOROS
Jego najbardziej znany opis znajduje się w kosmogonii skandynawskiej. W Eddzie
Młodszej (prozaicznej) Snorri Sturiuson pisze, że Loki to ojciec wilka i węża.
Wyrocznia
przepowiedziała bogom, że te zwierzęta staną się przyczyną upadku Ziemi. Wilk
imieniem
Fenrir został zakuty w łańcuch powstały z połączenia sześciu tworów wyobraźni:
odgłosu
kocich stąpnięć, niewieściej brody, korzeni skały, ścięgien niedźwiedzia,
oddechu ryby i
ptasiej śliny. Węża imieniem Jormungandr "rzucono do morza opływającego Ziemię,
gdzie
urósł tak dalece, że teraz otacza swym cielskiem całą Ziemię, gryząc własny
ogon".
Na Jótunheim, ziemi olbrzymów, Utgardar-loki wzywa boga Thora, by podniósł jego
kota; bóg, wytężywszy wszystkie swe siły, może zaledwie unieść jego jedną łapę:
kot jest
wężem. Thor został oszukany przez magiczne moce.
Kiedy nadejdzie Zmierzch Bogów, wąż pożre Ziemię, wilk zaś Słońce.

Walkirie
//pierwszych narzeczach germańskich Walkiria znaczy "wybierająca poległych".
Pewne
anglosaskie zaklęcie przeciw bólom reumatycznym tak opisuje Walkirie, nie
wymieniając
jednak ich nazwy;
Hałaśliwe były, och, hałaśliwe, kiedy galopowały po wysokościach.
Zdecydowane na wszystko, gdy galopowały po ziemi. Przepotężne kobiety...
Nie wiemy, jak wyobrażali je sobie Niemcy i Austriacy, w mitologii
skandynawskiej są
to przepiękne, uzbrojone dziewice. Zazwyczaj przedstawia się je w liczbie
trzech.
Wybierały sobie tych, co padli w bitwie, i unosiły ich ze sobą do epickiego raju
Odyna,
gdzie złoty dach był oświetlony mieczami zamiast lamp. Rycerze od świtu walczyli
w tym raju
na śmierć i życie, padali, po czym zmartwychwstawali, by wziąć udział w boskim
bankiecie,
na którym częstowano ich mię-
208

WALKIRIE
sem nieśmiertelnego dzika i podawano im rogi pełne nie wyczerpującego się
pitnego
miodu.
Pod rosnącym wpływem chrześcijaństwa nazwa Walkirii zmieniła sens; pewien sędzia
w średniowiecznej Anglii kazał spalić nieszczęśliwą kobietę oskarżoną o to, że
jest Walkirią,
czyli czarownicą.
14. Księga istot..

Wąż ośmiokrotny
Ośmiokrotny wąż z Koshi zajmuje poczesne miejsce w japońskiej kosmogonii. Miał
on
osiem głów i osiem ogonów, oczy w kolorze ciemnowiśniowym, na grzbiecie sosny i
mchy,
na czołach choinki. Kiedy pełzł, okrążał osiem dolin i osiem wzgórz, a brzuch
jego byt
zawsze splamiony krwią. Siedem dziewic, królewskich cór, pożarł w ciągu siedmiu
lat, a
zamierzał pożreć jeszcze najmłodszą, zwaną Księżniczką Czeszącą Pole Ryżowe.
Ocalił ją
jeden z bogów, który przybrał imię Dzielny Szybki Gwałtowny Samiec. Rycerz ów
wybudował okrągłą drewnianą palisadę o ośmiu wejściach i ośmiu progach. Na
każdym
progu ustawił baryłkę piwa ryżowego. Ośmiokrotny wąż przypełzł, zanurzył łby we
wszystkich ośmiu baryłkach, wypił zachłannie całą zawartość i wkrótce zasnął.
Wtedy
Dzielny Szybki Gwałtowny Samiec obciął mu wszystkie osiem głów. Z ran popłynęły
rzeki
krwi. W ogonie węża znaleziono sztylet, który do dziś czczony jest w Wielkim
Sanktuarium
Atsuty. Wszystko to przy-
210

WĄŻ OŚMIOKROTNY
darzyło się na górze, zwanej ongiś Górą Węża, a dziś Górą Ośmiu Chmur. Cyfra
osiem jest w Japonii cyfrą świętą i znaczy: wielu. Japońskie banknoty
upamiętniają ten fakt i
dziś można na nich oglądać śmierć węża.
Chyba nie trzeba dodawać, że wybawca poślubił wybawioną, tak jak Perseusz
Andromedę.
W angielskiej wersji kosmogonii i teogonii japońskich ("The Sacred Scriptures of
the
Japanese", New York 1952) Post Wheeler przypomina analogiczne legendy, a więc
grecką o
Hydrze, germańską o Fafnerze i egipską o bogini Hathor, którą jeden z bogów upił
piwem w
kolorze krwi, ażeby uratować ludzi od zagłady.

Włochacz z La Ferte-Bernard1

Nad brzegami spokojnie płynącego strumienia Huisne włóczył się w średniowieczu
Włochacz (La Velue). Zwierzę to przeżyło potop, chociaż nie znalazło się w arce
Noego.
Było ono wielkości byka, miało głowę węża, okrągły tułów pokryty zieloną
sierścią i pełen
kolców, których ukłucie powodowało śmierć. Włochacz miał szerokie łapy, podobne
do łap
żółwia, ogonem zaś w kształcie węża mógł zabijać ludzi oraz inne zwierzęta.
Kiedy wpadał w
furię, buchał płomieniami, od których zapalały się zbiory. Nocami napadał na
chlewy i stajnie.
Ilekroć chłopi przedsiębrali wyprawę, by go zgładzić, ukrywał się w wodach
Huisne, które
wtedy występowały z brzegów, zalewając całe połacie kraju.
Najchętniej pożerał niewinne panienki i dzieci. Wybierał spośród nich dziewczę
będące
uosobieniem czystości, zwane Owieczką (L'Agnelle). Pewnego razu zaatakował taką
właśnie
Owieczkę i po-
1 Miasto we Francji nad rzeką Huisne. (Przyp. aut.)

WŁOCHACZ Z LA FERTE-BERNARD
szarpaną, skrwawioną, dowlókł do koryta Huisne. Narzeczony nieszczęsnej uciął mu
szpadą ogon - jedyne czule miejsce. Potwór zmarł natychmiast. Zabalsamowano go,
a
zwycięstwo uczczono tańcem przy dźwięku bębnów i piszczałek.

Youwarkee
Saintsbury twierdzi w swoim podręczniku historii literatury angielskiej ("Short
History
of English Literature"), że Youwarkee jest jedną z najbardziej uroczych
literackich bohaterek.
Pot kobieta, pół ptak lub - jak pisał poeta Browning o swej zmarłej żonie
Elizabeth Barrett -
pół anioł, pół ptak. Ramiona jej mogą rozpościerać się jak skrzydła, ciało
pokrywa delikatny
puszek. Mieszka na zagubionej wyspie wśród mórz antarktycznych; tam odkrywa ją i
bierze
za żonę rozbitek Peter Wilkins. Youwarkee należy do skrzydlatego szczepu
Glumsów.
Wilkins nawraca małżonkę na wiarę chrześcijańską, a po jej śmierci cudem udaje
mu się
wrócić do Anglii.
Tę ciekawą historię miłosną opisał Robert Paltock w powieści "Peter Wilkins"
(1751).
214

Zając księżycowy
W plamach na Księżycu Anglicy dopatrują się ludzkich kształtów, parę wzmianek o
człowieku księżycowym, the man in the moon, znajduje się w "Śnie nocy letniej".
Szekspir
wspomina jego twarz z cierni czy kolców. W końcowych wierszach XX pieśni
"Piekła"
mowa jest o Kainie i cierniach. Komentarz Tommaso Casiniego przypomina w związku
z tym
toskańską legendę opowiadającą, jak Pan uwięził Kaina na Księżycu, każąc mu po
wsze czasy
nosić wiązkę cierni. Inni widzą w Księżycu Świętą Rodzinę. Lugones pisze w swym
"Lunario
sentimental":
I jest tam wszystko: Matka Boska z Dzieciątkiem; z boku
święty Józef (niektórzy mają szczęście
i widzą jego laskę); i poczciwy biały osiołek,
który bieży i bieży po księżycowych łąkach.

Chińczycy natomiast mówią o księżycowym zającu. W jednym ze swych poprzednich
wcieleń Bud-
215

ZAJĄC KSIĘŻYCOWY
da cierpiał głód i zając, chcąc go nakarmić, rzucił się w ogień. W nagrodę Budda
wysłał jego duszę na Księżyc, gdzie pod akacjowym drzewem zając ubija w
moździerzu
magiczne ingrediencje, składające się na eliksir nieśmiertelności. W ludowych
wierzeniach z
niektórych okolic nazywa się tego zająca lekarzem, drogocennym zającem lub
zającem z
jaspisu.
Znane jest także wierzenie, że zwykły zając żyje około tysiąca lat i na starość
siwieje.

Zaratan
Istnieje opowiadanie, które przemierzyło wszystkie krainy i epoki: opowiadanie o
żeglarzach dobijających do nieznanej wyspy, która potem - ponieważ jest żywa -
pogrąża się
w morzu i zatapia ich. Ten pomysł znajdujemy w pierwszej podróży Sindbada
Żeglarza i w VI
pieśni "Orlanda szalonego" (Ch'ella sia lina isoletta ci credemo); w irlandzkiej
legendzie o
świętym Brendanie (Brandanie) i w bestiarium greckim z Aleksandrii; w "Historia
de gen-tibus
Septentrionalibus" (Roma 1555), napisanej przez szwedzkiego duchownego Olausa
Magnusa,
i w tym ustępie "Raju utraconego", gdzie porównuje się Szatana do wielkiego
wieloryba,
który spokojnie śpi na spienionych falach u brzegów Norwegii (him hap'ly
slumbering on
the Norwayfoam).
Jest paradoksem, że jedna z najwcześniejszych wersji tej legendy zawiera jej
zaprzeczenie. Mówię o "Księdze zwierząt" al-Jahiza, muzułmańskiego zoologa z
początków
IX wieku, przetłumaczonej na hiszpański przez Miguela Asina Palaciosa:
217

ZARATAN
Co do Zaratana, to nigdy nie spotkałem nikogo, co by go widział na własne oczy.
Niektórzy marynarze twierdzą, że czasem zbliżali się do wysp pełnych lasów,
dolin i szczelin
skalnych, gdzie zapalali wielkie ogniska; kiedy ogień dosięgał grzbietu
Zaratana, ów zaczynał
obsuwać się w wodę wraz z nimi i całą znajdującą się na nim roślinnością, tak że
tylko ci,
którzy umieli pływać, zdołali się uratować. Ta opowieść przekracza chyba
najbardziej śmiałe i
nieprawdopodobne zmyślenia.
Rzućmy teraz okiem na tekst z XIII wieku. Autorem jego jest kosmograf al-
Qaswini;
jest to wyjątek z dzieła "O cudach stworzenia". Czytamy w nim:
Żółw morski bywa tak ogromny, że żeglarze biorą go nieraz za wyspę. Oto co
opowiadał pewien kupiec:
- Odkryliśmy na morzu wyspę pełną zieleni, dopłynęliśmy do niej, wysiedliśmy i
wykopaliśmy w ziemi doły, aby rozpalić ogniska; nagle wyspa poruszyła się, a
marynarze
krzyknęli: "Na statek! To żółw, co się przebudził od ciepła ogniska, może nas
zatopić!"
W "Navigauo Sancti Brandani" historia się powtarza:
...płynęli, aż dopłynęli do owej ziemi, ale jako że w niektórych miejscach były
płycizny,
w innych zaś wielkie skały, wysiedli na wyspie, która wydała im się
218

ZARATAN
bezpieczna, i zapalili ogniska, ażeby ugotować wieczerzę; tylko święty Brandan
nie
zszedł ze statku. A kiedy ogień już płonął, a mięso było niemal upieczone, wyspa
nagle
zaczęła się poruszać, przerażeni mnisi prędko pobiegli schronić się na statku,
zostawiwszy i
ogień, i mięso, pełni zdumienia nad tym, co się stało. Święty Brandan dodał im
ducha,
mówiąc, że jest to wielka ryba, zwana Jasconye, która dniem i nocą usiłuje
ugryźć własny
ogon, ale jest zbyt długa i nie może go dosięgnąć 1.
W anglosaskim bestiarium "Exeter Book" niebezpieczna wyspa jest wielorybem
"biegłym w czynieniu zła", umyślnie zwodzącym podróżnych, którzy zasiadają na
jego
grzbiecie, chcąc odpocząć po trudach morskich. Niespodziewanie mieszkaniec
Oceanu
zanurza się, marynarze zaś toną. W bestiarium greckim wieloryb jest przysłowiową
nierządni-
cą ("jej nogi zstępują w śmierć, jej zabiegi podtrzymują grób"), w anglosaskim -
Diabłem i
Złem. To symboliczne znaczenie zostanie utrzymane w "Moby Dicku", napisanym w
dziesięć
wieków później.
1 Por. hasto "Uroboros", s. 206 (Przyp. aut.)

Zwierzę wyśnione przez Kafkę
Jest to zwierzę o wielometrowym ogonie, przypominającym ogon lisa, podobne do
kangura, od którego różni je mała okrągła głowa, mająca w sobie coś ludzkiego,
tylko jej zęby
wyrażają silę. Czasem mam ochotę złapać zwierzę za ogon, lecz to niemożliwe:
jest bowiem w
ciągłym ruchu, a ogon kiwa się z boku na bok. Chwilami zdaje mi się, że pragnie
mnie
tresować. Gdyby tak nie było, w jakim celu wyrywałoby mi ogon, by potem
spokojnie
czekać, aż zacznę zań łapać, a wtedy znowu odskoczyć.
Franz Kafka, "Hochzeitsvorbereitungen aufdem Lande", 1953
220

Zierzę wyśnione przez C. S. Lewisa
Pieśń stawała się coraz głośniejsza i bliższa, nagle jednak umilkła, gdy Ransom
był w
gęstwinie takiej, że nie widział nic na odległość jarda. Żywo skoczył do przodu,
słysząc
chrzęst łamanych gałęzi, ale nie znalazł źródła owych dźwięków. Myślał już o
zaniechaniu
poszukiwań, lecz melodia zabrzmiała znowu wyraźnie, chociaż nieco dalej. Jeszcze
raz
zwrócił się we właściwym kierunku, jeszcze raz tajemnicza istota przestała
śpiewać i umknęła.
Zabawa w chowanego trwała blisko godzinę, lecz ostatecznie uwieńczył ją pomyślny
wynik.
Kiedy melodia rozbrzmiewała najdonośniej, mój przyjaciel posuwał się wolno i
uważnie. Na koniec, rozgarniając osypane kwiatami gałęzie, zobaczył coś
czarnego. Zdwoił
środki ostrożności. Stawał bez ruchu, gdy melodia milkła, a kiedy rozbrzmiewała
znowu,
postępował dalej. Po dziesięciu minutach mógł dokładnie obejrzeć nieznaną
istotę, która śpie-
wała, nie zdając sobie sprawy, iż jest obserwowana.
221

ZWIERZĘ WYŚNIONE PRZEZ C.S. LEWISA
Czarna, gładka i lśniąca siedziała na zadzie jak pies, ale łopatki jej sięgały
wyżej niż
ludzka głowa, przednie nogi przypominały młode drzewka, a miękkie, szerokie
stopy
dorównywały rozmiarami racicom wielbłąda. Wielki, dobrze zaokrąglony brzuch
lśnił śnieżną
bielą, a nad potężnym karkiem sterczała długa, podobna do końskiej, szyja. Głowa
była
zwrócona bokiem do widza, paszczęka szeroko otwarta, a w przepastnej gardzieli
wzbierała i
wibrowała przejmującym trelem niemal widoczna melodia. Mój przyjaciel patrzył
jak
urzeczony na ogromne, wilgotne oczy i drgające, czujne nozdrza.
Nagle dziwaczne stworzenie umilkło i spostrzegłszy intruza odskoczyło
trwożliwie, aby
zatrzymać się o kilka kroków dalej. Stało teraz na czterech łapach, niewiele
mniejsze od
młodego słonia i na psią modłę merdało długim puszystym ogonem. Było to pierwsze
ze
spotkanych na Perelandrze zwierząt, które zdradzało obawę wobec człowieka.
Chociaż
właściwie zachowania tego nie należało nazywać obawą. Na głos Ransoma zwierzę
podeszło
doń, wsunęło aksamitny nos w ludzkie dłonie i pozwoliło się pogłaskać.
Niezwłocznie jednak
odskoczyło i pochyliwszy długą szyję złożyło głowę na łapach.
Ransom nie potrafił dojść z nim do porozumienia, kiedy więc zniknęło w
zaroślach, dał
za wygraną i zrezygnował z dalszych starań. Zdawało mu się, że

ZWIERZĘ WYŚNIONE PRZEZ C.S. LEWISA
postępując inaczej, uraziłby sarnią płochliwość czarnego śpiewaka, jego subtelną
miękkość i wyraźną chęć, aby być i pozostać jedynie dźwiękiem rozbrzmiewającym w
najbardziej niedostępnych zakątkach lasów.
Wędrowiec ruszył w dalszą drogę, a po kilku sekundach śpiew odezwał się za nim
potężniejszy i jeszcze piękniejszy niż dotąd, jak gdyby radosny pean na cześć
odzyskanej
samotności...
Istoty te nie mają mleka, a więc potomstwo ich musi ssać samicę innego gatunku.
Jest
ona duża, piękna i niema. Do pory odstawienia od piersi młode śpiewające zwierzę
należy do
niej i swawoli z jej małymi. Kiedy jednak dorasta, staje się najdoskonalszym i
najbardziej
delikatnym spośród stworzeń... Porzuca przybraną matkę, ona zaś podziwia jego
śpiew 1.
C.S. Lewis, "Perelandra", 1949
1 Przektad Tadeusza Jana Dehnela, PAX, Warszawa 1971. (Przy p. tłum.)

Zwierzę wyśnione przez Poego
W "Opowieści Artura Gordona Pyma z Nantucket", wydanej w 1838 roku, Edgar Allan
Poe opisuje zdumiewającą, acz wiarygodną faunę pewnych wysp antarktycznych. W
rozdziale XVIII czytamy:
Wyłowiliśmy także krzak pokryty jagodami podobnymi do głogu i zwłoki jakiegoś
szczególnego zwierzęcia lądowego. Miało ono trzy stopy długości - a ledwie sześć
cali
wzrostu - i cztery krótkie łapy zakończone długimi, szkarłatnymi, jak gdyby z
koralu,
pazurami. Ciało pokryte było długą, jedwabistą, śnieżnobiałą sierścią. Ogon był
ostro
zakończony jak u szczura i długi na półtorej stopy. Głowa tego zwierzęcia
przypominała
kocią z wyjątkiem uszu obwisłych jak u psa. Zęby z tej samej szkarłatnej
substancji co
pazury.
Nie mniej zdumiewająca była woda tych podbiegunowych okolic:
...tak inaczej płynęła niż na całej ziemi, żeśmy się wahali ją pić,
podejrzewając, że jest
sztucznie zmienio-
224

ZWIERZĘ WYŚNIONE PRZEZ POEGO
na... Nie wiem, jak mógłbym dać czytelnikowi wyobrażenie o wyglądzie tej cieczy,
i nie
będę go w tym celu nudził długim opisem. Mimo że z pochyłości spływała tak jak
każda inna
woda, zwyczajny, jasny i przezroczysty wygląd miała tylko przy bardzo stromych
spadkach i
kaskadach. Była jednakowoż istotnie znakomicie przezroczysta jak każda inna
woda, a
różnica leżała tylko w wyglądzie. Na pierwszy rzut oka, zwłaszcza w miejscach
mało
pochyłych, robiła wrażenie gęstego roztworu gumy arabskiej w wodzie. To jednak
było
najmniej dziwne. Woda nie była bezbarwna, ale nie miała też żadnej barwy
jednostajnej.
Mieniła się w swym biegu wszystkimi odcieniami purpury, podobnie jak jedwabna
tkanina...
Zaczerpnąwszy... cieczy w naczynie i pozwoliwszy się jej uspokoić, odkryliśmy,
że cała ta
płynna masa składa się z ogromnej ilości rozmaitych żyłek, z których każda miała
inny
odcień. Żyłki te nie mieszały się ze sobą, choć cząsteczki łatwo się spajały.
Po przesunięciu ostrza noża w poprzek żyłek woda zamykała się natychmiast po
wyjęciu stali, tak jak każda inna, i nie można było spostrzec śladu manipulacji.
Gdy jednak
ostrze weszło pomiędzy dwie żyłki, pozostawała po wyjęciu noża wyraźna
szczelina, niknąca
dopiero po niejakim czasie1.
1 Przekład Mariana Stemara z tomu "Opowiadania", Czytelnik, Warszawa 1956.
(Przyp. tłum.)
15. Księga istot...

Zwierzęta kuliste
Kula jest najbardziej jednolitym ciałem stałym, ponieważ odległość każdego
punktu jej
powierzchni od środka jest taka sama. Dlatego właśnie, a również dlatego że
wiruje ona
wokół własnej osi, nie zmieniając miejsca, Platon ("Timajos" 33) pochwalił
decyzję Demiurga,
który nadał Ziemi kształt kuli. Platon sądził, iż Ziemia jest istotą żyjącą, a w
"Prawach" (898)
stwierdzał, że planety i gwiazdy również są żywe. W ten sposób obdarzył zoologię
fantastyczną wielkimi okrągłymi stworzeniami i odsądził od czci i wiary tępych
astronomów,
bo nie przyjmowali do wiadomości, że wirujący ruch ciał niebieskich jest
spontaniczny i
dobrowolny.
Ponad pięćset lat później, w Aleksandrii, Orygenes nauczał, że błogosławieni
zmartwychwstaną w formie kulistej i tocząc się, trafią do nieba.
W czasach Odrodzenia pomysł nieba jako zwierzęcia powraca u Lucilio Vaniniego;
neoplatonik Marsilio Ficino mówi o włosach, zębach i kościach Ziemi, a Giordano
Bruno
sądzi, że planety to wiel-
226

ZWIERZĘTA KULISTE
kie, spokojne, ciepłokrwiste, obdarzone rozumem zwierzęta o ustalonych
obyczajach.
W początkach XVII wieku niemiecki astronom Johannes Kepler sprzecza się z
angielskim
mistykiem Robertem Fluddem o to, kto pierwszy uznał wyższość koncepcji Ziemi
jako
żyjącego potwora, którego "wieloryb! oddech we śnie i na jawie powoduje
przypływy
względnie odpływy mórz". Anatomia, pożywienie, kolor, pamięć i wyobraźnia
potwora były
przedmiotem studiów Keplera.
W XIX wieku niemiecki psycholog Gustav Theodor Fechner (chwalony przez Williama
Jamesa w dziele "A Pluralistic Universe") raz jeszcze z powagą dziecka
rozpatrzył wyżej
wymienione idee. Ci, którzy nie wzgardzą przypuszczeniem, że Ziemia, matka
nasza, jest
organizmem, organizmem wyższego rzędu niż rośliny, zwierzęta i ludzie, powinni
przestudiować pobożne stronice Zend-Awesty. Dowiedzą się z nich na przykład
tego, że
kulisty kształt Ziemi przypomina kształt ludzkiego oka, najszlachetniejszego
narządu naszego
ciała. I tego, że "jeśli niebo jest domem aniołów, to aniołami są bez wątpienia
gwiazdy, bo
przecież niebo nie ma innych mieszkańców".

Zwierzęta lustrzane
W którymś z tomów "Lettres edinantes et curieuses", jakie ukazywały się w Paryżu
w
pierwszej połowie XVIII wieku, ojciec Fontecchio z Towarzystwa Jezusowego
zapowiadał
studium przesądów i ciemnoty mieszkańców Kantonu. W szkicu do tego studium
opisywał
wiarę w to, że Ryba jest stworzeniem umykającym i połyskliwym, którego nikt
nigdy nie
złapał, natomiast wielu jakoby widziało je w głębi luster. Ojciec Fontecchio
zmarł w 1736 ro-
ku, a praca, którą przedsięwziął, pozostała niedokończona; w sto pięćdziesiąt
lat później
podjął ją Herbert Allen Giles. Według Gilesa wiara w Rybę stanowi część
obszerniejszego
mitu dotyczącego legendarnej epoki Żółtego Cesarza.
W owych czasach świat luster i świat ludzi nie były, tak jak dzisiaj, całkiem od
siebie
odcięte. Były natomiast bardzo odmienne; różniły się zamieszkującymi je
istotami, barwą,
kształtem. Oba królestwa, lustrzane i ludzkie, żyły w zgodzie, wchodziło się i
wychodziło
przez lustra. Pewnej nocy ludzie z luster
228

ZWIERZĘTA LUSTRZANE
zaatakowali Ziemię. Byli bardzo silni, ale w krwawych bojach zwyciężyły magiczne
sztuki Żółtego Cesarza. Przepędził on najeźdźców, uwięził ich w lustrach i
narzucił im
obowiązek powtarzania, niby we śnie, wszystkich ludzkich gestów. Pozbawieni siły
i samo-
istnej powierzchowności, zredukowani zostali do posłusznych odzwierciedleń.
Pewnego dnia
otrząsną się jednak z magicznego letargu.
Pierwsza zbudzi się Ryba. W głębi lustra dojrzymy delikatną linię, której kolor
nie
będzie przypominał żadnego innego. Potem zaczną się budzić nowe formy, będą
stawały się
inne niż my, z czasem przestaną nas naśladować. Przełamią bariery szkła i metalu
i tym razem
nie zostaną pokonane. Wraz z lustrzanymi istotami będą walczyły istoty z wody.
W Yunnanie mówi się nie o Rybie, lecz o Lustrzanym Tygrysie. Niektórzy
przypuszczają, że przed inwazją posłyszymy z głębi luster szczęk broni.

Spis treści
Prolog ................................ 5
A Bao A Qu (A Bao A Qu) ............... 7
Abtu i Anet (Abtu y Anet) ................ 9
Amfisbena (La Anfisbend) ................ 10
Anioły Swedenborga (Los Angeles de Swedenborg) .......................... 12
Antylopy sześcionożne (Los Antiiopes de Seis Patas) ...........................
14
Bahamut (Bahamut) .................... 15
Baldanders (Baldanders) ................. 17
Banshee (La Banshee) ................... 19
Barometz (El Borametz) ................. 20
Bazyliszek (El Basilisco) .................. 21
Behemoth (El Behemoth) ................. 24
Burak (El Burak) ....................... 26
Centaur (El Centaura) ................... 28
Cerber (El Cancerbero) .................. 32
Chimera (La Quimerd) .................. 34
Chronos czy Herakles (Cronos o Hercules) .... 36
Czarodziejki (Las Hadas) ................. 38
231

SPIS TREŚCI
Demony judaistyczne (Demonios deljudaismo) 40
Demony Swedenborga (lms Demonios
de Swedenborg) ......................... 41
Dwa stwory metafizyczne (dos animales metafisicos) ............................
42
Dżiny (Los Yinn) ....................... 45
Elfy (Los El/os) ......................... 47
Eloje i Morioki (Los Eloiy los Morlocks) ..... 48
Fastitokalon (Fastitocalon) ................ 49
Fauna chińska (Fauna china) .............. 51
Fauna Stanów Zjednoczonych (Fauna de los Estados Unidos)
......................... 54
Feniks (L7 ave Femx) .................... 56
Feniks chiński (El Fenix chino) ............. 59
Gad wyśniony przez C.S. Lewisa (Un reptii sonado por C.S. Lewis)
.................... 61
Garuda (Garuda) ....................... 63
Gnomy (Los Gnomos) ................... 65
Golem (El Golem) ...................... 66
Gryf (El Grifo) ......................... 70
Haniel, Kafziel, Azriel i Aniel (Haniel, Kafziel, AzrielyAniel)
.......................... 73
Haokah, bóg grzmotu (Haokah, dios
del Trueno) ............................ 76
Harpie (Arpias) ........................ 77
Hipogryf (El Hipogrifo) .................. 79
Hochigan (Hochigan) .................... 82
232

SPIS TREŚCI
Humbaba (Khumbaba) ................. 83
Hydra lernejska (La Hidra de Lema) ....... 85
Ichtiocentaury (Ictiocentauros) ............ 87
Jednorożec (El Unicomio) ............... 88
Jednorożec chiński (El Unicomio chino) ..... 91
Jeleń niebiański (El Cieruo Celestial) ....... 94
Karni (El Karni) ....................... 95
Katoblepas (El Catoblepas) .............. 97
Kogut niebiański (El Galio Celestial) ....... 99
Koń morski (El Caballo del Mar) .......... 100
Kot z Cheshire i koty z Kilkenny (El Gato de Cheshire y los Gatos de Kilkenny)
........
103
Kraken (El Kraken) .................... 104
Krokota i leukrokota (Crocotas y Leucrocotas) 106 Król ognia i jego koń (Un
reydefuego
y su caballo) ........................... 107
Kujata (Kuyata) ....................... 109
Lamie (Las Lamias) .................... 110
Lemury (ims Lemures) ..................111
Lilith (Lilith) ......................... 112
Lis chiński (El Zorro chino) ..............113
Łamed wownik (Los Lamed Wufniks) ...... 115
Małpa tuszowa (El Mono de la Tinta) ...... 116
Mandragora (La Mandragora) ............ 117
Mantychora (El Manticora) .............. 120
Matka żółwi (La Madre de las Tortugas) .... 122
Mieszaniec (Una cruzd) ................. 124
233

SPIS TREŚCI
Minotaur (El Minotauro) ...........128
Monokle, czyli istoty jednookie (Los Monoculos) ..................130
Mrówkolew (El Mirmecoledn) .......133
Nagowie (Los Nagas) ..............135
Nasnas (El Nesnas) ...............137
Nimfy (ims Nimfas) ...............138
Niwelator (El Aplanador) ...........139
Norny (Las Nomas) ...............140
Odradek (Odradek) ...............141
Osioł trójnożny (ElAsno de Tres Patos)144
Pantera (La Pantera) ..............146
Pelikan (El Pelicanó) ..............148
Peryci (ElPeritio) ................150
Pigmeje (Los Pigmeos)153
Potwór Acheront (El monstruo Aqueronte) ... 154
Pożeracz cieni (El Devorador de las Sombras) ............................ 157
Ptak deszczowy (El Pdjaro que causa la Lluvia) ............................. 159
Ptak Rok (El ave Roc) .................. 160
Remora (Remora) ..................... 162
Salamandra (im. Salamandra) ............ 164
Satyrowie (Los Sdtiros) ................. 169
Scylla (Escila) ........................ 170
Sfinks (La Esfinge) ..................... 171
Simurg (ElSimurg) .................... 179
234

spis treści
Słoń, który przepowiedział narodziny Buddy (El Elefante que predijo el
nacimiento
deBuddha) ........................... 175
Smok chiński (El Dragon chino) ........... 176
Smok wschodni (El Dragon) ............. 179
Smok zachodni (El Dragon en Occidente) .... 182
Smok zrodzony z Lewiatana (El hijo de Leviatdn) ........................... 186
Sobowtór (El Dobie) ................... 187
Squonk (El Sauonk) .................... 189
Stugłowiec (El Cień Cabezas) ............ 191
Stworzenia termiczne (Los Seres Termicos) . . 192
Sylfidy (Los Silfos) ..................... 194
Syreny (Sirenas) ....................... 195
Szaraczki (Los Brownies) ................ 198
Świnia w okowach (Chancha con Cadenas) . . 199
Talos (Talos) ......................... 200
T'ao T'ieh (El T'ao-T'ieh) ...............202
Trolle (Los Trolls) ..................... 203
Tygrysy annamickie (Los Tigres del Annom) . . 204
Uroboros (El Uroboros) ................. 206
Walkirie (Las Valquiriaś) ................ 208
Wąż ośmiokrotny (La Octuple Serpiente) .... 210
Włochacz z La Ferte-Bernard (La Peluda
de la Ferte-Bernard) ..................... 212
Youwarkee (Youwarkee) ................ 214
Zając księżycowy (La Liebre Lunar) ........ 215
235

SPIS TREŚCI
Zaratan (El Zaratdn) ................... 217
Zwierzę wyśnione przez Kafkę (Un animal sońado por Kafkd) ......................
220
Zwierzę wyśnione przez C. S. Lewisa
(JJn animal sońado por C.S. Lewis) ......... 221
Zwierzę wyśnione przez Poego (JJn animal sońadopor Poe) ........................
224
Zwierzęta kuliste (Animales esfericos) ....... 226
Zwierzęta lustrzane (Animales de los espejos) .. 22




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ebook Czas silnych istot, księga 1 Marcin Przybyłek
zlota ksiega
kc ksiega1
2 Księga Kronik
kc ksiega2
Księga Henocha
3 Księga Kapłańska (2)
Borges Powszechna historia nikczemności
Księga Rut Propozycja nowego przekładu na podstawie tekstu masoreckiego
Barankowa księga życiaV0603
35 Księga Habakuka

więcej podobnych podstron